Dzien dobry – tu Polska – 8.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 66) (67307)

8 marca 2024r.

Pogoda

piatek, 8 marca 5 st C

Bezchmurnie

Opady:0%

Wilgotnosc:81%

Wiatr:10 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Z okazji Dnia Kobiet Czytelniczkom oraz wszystkim Paniom bliskim
Czytelnikom skladam najserdeczniejsze zyczenia wszystkiego co najlepsze.
Nastepne swieto juz pojutrze 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

– Marian, jak tam twoje zycie seksualne?

– Jak na olimpiadzie!

– Wow! Rekordy bijesz? Zlote medale?

– Nie. Raz na cztery lata.

Uchwala w sprawie zmian w TK. Poslowie poparli apel do sedziow dublerow
Sejm przyjal uchwale w sprawie usuniecia skutkow kryzysu konstytucyjnego
lat 2015-2023 w kontekscie dzialalnosci Trybunalu Konstytucyjnego.
Wczesniej poslowie zaglosowali przeciw wnioskowi PiS o odrzucenie projektu
w calosci. Przed godzina 18 w mediach spolecznosciowych Trybunal
Konstytucyjny zapowiedzial wystapienie prezeski Julii Przylebskiej.
Zaplanowano je na godzine 21. Sejm zajal sie w srode projektem uchwaly w
sprawie usuniecia skutkow kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 w
kontekscie dzialalnosci Trybunalu Konstytucyjnego.

Projekt w sprawie TK zostal zamieszczony na stronie Sejmu. Podpisali sie
pod nim poslowie wszystkich klubow koalicyjnych: KO, PSL-TD, Polski 2050-TD
oraz Lewicy.

W proponowanej przez poslow koalicji rzadowej uchwale Sejmu zapisano, ze
Mariusz Muszynski, Justyn Piskorski i Jaroslaw Wyrembak nie sa sedziami TK,
a funkcje prezesa TK pelni osoba nieuprawniona. Projekt zawiera tez apel do
sedziow TK “o rezygnacje, a tym samym o przylaczenie sie do procesu
demokratycznych przemian”. Podczas drugiego czytania na mownicy pojawil sie
prezes PiS Jaroslaw Kaczynski. – Ta uchwala bedzie miala takie same
znaczenie, jak uchwala na przyklad w sprawie zmiany krola angielskiego.
Prawnie nie bedzie miala zadnego znaczenia i jej podejmowanie jest po
prostu komedia, teatrem i czyms, co obraza te izbe – ocenil. Glos imieniu
klubu KO ponownie zabral tez Bogdan Zdrojewski. – Posel PiS przed chwila
opuscil sale plenarna, ale warto mu przypomniec o uchwalach, ktore byly
podejmowane w 2015 i 2016 roku, i nie byly lekcewazone przez zadna ze
stron. Wywolywaly okreslone skutki, ktore sa kluczowe dla procesu
legislacyjnego – zaznaczyl. Po chwili odbylo sie glosowanie nad caloscia
projektu. Za glosowalo 240 poslow z klubow koalicji rzadzacej. Przeciw bylo
197 poslow z PiS, Konfederacji, Kukiz’15 oraz Monika Pawlowska jako
poslanka niezrzeszona.

Wczesniej odrzucono wniosek PiS o odrzucenie projektu w calosci.

TK zapowiada wystapienie Przylebskiej

Przed godzina 18 w mediach spolecznosciowych Trybunal Konstytucyjny
zapowiedzial wystapienie prezesa Julii Przylebskiej. Zaplanowano je na
godzine 21. Wczesniej, podczas pierwszego czytania projektu uchwaly, Kamila
Gasiuk-Pihowicz (KO), jedna z przedstawicielek grupy poslow, ktora zlozyla
projekt, powiedziala, ze “od tej uchwaly rozpoczynamy proces naprawczy
Trybunalu Konstytucyjnego, proces niezbedny, wyczekiwany, przedyskutowany i
madrze zaplanowany”.

Jak stwierdzila, dzis TK kojarzy sie z “atrapa, sedziami dublerami,
zmienianymi w ostatniej chwili skladami orzekajacymi i wyrokami, ktorych
tresc jest znana, zanim zapadna”.

– TK przestal pelnic swoja podstawowa role, czyli badania zgodnosci ustaw z
konstytucja – podkreslila. Wskazala, ze w 2015 Trybunal Konstytucyjny
opublikowal 63 wyroki, tymczasem w nastepnych latach po kilkanascie
rocznie. – Sedziowie dublerzy nigdy nie byli sedziami TK. I o tym mowi ta
uchwala. (…) Uchwala mowi o tym, ze 85 orzeczen TK jest dotknieta powazna
wada prawna i beda musialy byc usuniete z porzadku prawnego, bo wydali je
dublerzy – mowila poslanka KO.

– Apelujemy do organow wladzy publicznej i samorzadow zaufania publicznego
do kierowania sie niniejsza uchwala w swojej dzialalnosci. Stoimy na
stanowisku, ze uwzglednienie w dzialalnosci organu wladzy publicznej
rozstrzygniec Trybunalu Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa moze
zostac uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy. (…) Teraz
za ratowanie prawa i panstwa bierze sie ustawodawca. Ta uchwala przywraca
nadzieje na panstwo prawa, wiarygodne, uczciwe i sprawiedliwe. Jest
pierwszym krokiem. Beda kolejne – dwie ustawy i zmiana konstytucji.
Przywrocimy Polakom Trybunal Konstytucyjny – zaznaczyla Gasiuk-Pihowicz.
Slawomir Cwik (Polska 2050-TD) zapowiedzial, ze – niezaleznie od
proponowanej uchwaly – w najblizszym czasie bedzie procedowana nowa ustawa
o TK. Podkreslil, ze glownym celem tych zmian bedzie odpolitycznienie
Trybunalu a takze to by sedzia Trybunalu nie mogl zostac czynny polityk.
Jak dzis wyglada TK, widac golym okiem. Nawet wsrod sedziow powolanych
przez PiS nie ma zgody, czy Trybunalem kieruje Julia Przylebska, czy nie –
stwierdzil Krzysztof Paszyk (PSL-TD). Wskazal, ze rozpatrywana w srode
przez Sejm uchwala jest pierwszym krokiem do naprawy TK. – Potem bedzie
czas na ustawy horyzontalne i zmiany w konstytucji – dodal.

Anna Maria Zukowska (Lewica) mowila, ze uchwala w sprawie TK jest
“historycznym zapisem wszelkich lajdactw, tego co dzialo sie przez 8 lat
rzadow Prawa i Sprawiedliwosci”. Zauwazyla, ze w uchwale Sejm wzywa “osoby
zasiadajace w TK” do rezygnacji ze swoich funkcji. – Liczymy na to, ze te
osoby beda chcialy przyczynic sie do przywrocenia demokracji i
praworzadnosci w Polsce. Kazdy ma prawo do naprawienia swojego bledu.
Liczymy na to, ze z tej szansy osoby zasiadajace w TK skorzystaja. I
skorzysta na tym cala Polska – powiedziala Zukowska.

Szczucki: projekt uchwaly haniebny, jest zamachem na ustroj panstwa
polskiego

Podczas debaty posel PiS Krzysztof Szczucki mowil, ze “nawet gdyby 10
czlonkow koalicji rzadowej uzasadnialo ten projekt, to nie stanie sie on
mniej bezprawny, mniej nielegalny, mniej niszczacy porzadek prawny”.
Szczucki podkreslal, ze uchwala nie mozna zmieniac skladu TK i nie mozna
uchwala “przekreslac jego dorobku orzeczniczego”. – Konstytucja nie jest
tylko haslem do skandowania. Konstytucja nie jest tylko aktem prawnym, nad
ktorym nalezy plakac. Konstytucji nalezy przestrzegac. Wasze podejscie do
konstytucji, wasze przywiazanie do konstytucji ma charakter bezobjawowy.
Mowicie duzo o konstytucji, ale w swoich dzialaniach od 13 grudnia ani razu
nie pokazaliscie przywiazania do polskiej konstytucji – oswiadczyl
Szczucki, zwracajac sie do koalicji rzadzacej.

– Przedstawiony projekt uchwaly Sejmu jest haniebny, jest zamachem na
konstytucje, zamachem na ustroj panstwa polskiego – podkreslil.

Zdaniem polityka PiS, kazdy z poslow wiekszosci rzadowej, ktory zaglosuje
za tym projektem “powinien sie zastanowic, czy chce sie w ten sposob
zapisac w historii Polski jako ktos, kto lamie ustroj panstwa polskiego,
ktos kto narusza polska konstytucje”. Szczucki ocenil ponadto, ze tresc
proponowanej uchwaly, to “kolejna deska do trumny polskiego demokratycznego
panstwa prawnego, w ktorym do 13 grudnia byla Polska”.

– Po co wam Trybunal Konstytucyjny, skoro Donald Tusk moze orzec, ze wasze
dzialania sa zgodne z prawem, prawem takim, jak on je rozumie. Po co wam
orzeczenie 15 sedziow TK, skoro wyrok moze wydac jeden Donald Tusk –
powiedzial posel PiS.

– TK tez przeciez mozna zlikwidowac uchwala, jak zlikwidowaliscie telewizje
publiczna, jak nielegalnie przejeliscie Prokurature Krajowa, jak probujecie
zniszczyc Krajowa Rade Sadownictwa. To samo przeciez mozecie zrobic z TK –
jezeli tylko tego od was bedzie oczekiwal Berlin i Bruksela – dodal. Klub
PiS stanowczo sprzeciwia sie przyjeciu tej uchwaly. Wnosimy o odrzucenie
jej juz w pierwszym czytaniu, a wszystkich poslow wzywam do tego, zeby
powaznie zastanowili sie czy chca przylozyc reke do tego co nosi znamiona
zamachu stanu i co dzisiaj moze nastapic w polskim parlamencie – oswiadczyl
Szczucki.

Wniosek w tej sprawie zostal odrzucony.

Zdrojewski: TK stal sie karykatura, partyjnym adresem

Podczas debaty Bogdan Zdrojewski (KO) wskazywal, ze celem projektu jest
przywrocenie praworzadnosci i konstytucyjnosci skladu TK i jego aktywnosci.
Posel mowil, ze TK tracil swoj konstytucyjny mandat na raty, “umieral bez
zbednej zwloki” w efekcie wielu czysto politycznych decyzji. – Z urzedu
posiadajacy stosowna powage, autorytet, niekwestionowana niezaleznosc i
profesjonalizm TK stal sie swoistego rodzaju karykatura, politycznym,
partyjnym adresem, pod ktorym mamy zbior zdewastowanych regul skutkujacy
utrata tozsamosci konstytucyjnej panstwa polskiego – powiedzial Zdrojewski.
Przytoczyl tez opinie autorytetow prawniczych, ale takze Komisji Weneckiej
krytykujace Trybunal Konstytucyjny za jego upolitycznienie i brak
niezaleznosci.

Zdrojewski zlozyl wniosek o niezwloczne przejscie do drugiego czytania
projektu uchwaly ws. TK. Bartosz Romowicz przedstawil stanowisko klubu
Polski 2050-TD w tej sprawie. Podkreslil, ze uchwala ta jest potrzebna i
konieczna, a zmiany w TK musza byc “daleko idace”. Zapowiedzial, ze Polska
2050 bedzie popierac projekt uchwaly.

– To, ze rozmawiamy dzisiaj na sali plenarnej Wysokiej Izby o szeroko
rozumianej praworzadnosci, to nie jest przypadek czy zbieg okolicznosci –
podkreslal. Dodal, ze to rowniez nie jest wina obecnej koalicji rzadzacej.

– Do takiej sytuacji, jaka mamy obecnie w polskim systemie prawnym,
doprowadzily osmioletnie rzady Prawa i Sprawiedliwosci wraz z jej
koalicjantami – mowil. Podkreslil, ze to PiS wprowadzilo “takie rozwiazania
w systemie prawnym, aby umozliwic sobie wladze absolutna”.

Ocenil, ze proponowany pakiet rozwiazan jest “kompleksowy” – docelowo
sklada sie z czterech projektow aktow prawnych: uchwala Sejmu, dwie ustawy
i zmiana konstytucji.

Przytoczyl tez poszczegolne zapisy uchwaly, zwracajac jednoczesnie uwage na
prywatne kontakty prezes TK z prezesem PiS i b. premierem Morawieckim oraz
politykami PiS. Wskazal tez, ze sedziowie TK Krystyna Pawlowicz i Stanislaw
Piotrowicz sa b. poslami.

Tymczasem, jak mowil, wystarczy otworzyc konstytucje, by przeczytac, ze
sedziowie sa niezawisli i sedzia nie moze nalezec do partii politycznej.

Szef klubu PSL-TD Krzysztof Paszyk podkreslil, ze klub PSL-TD niezwykle
pozytywnie odbiera procedowana uchwale. – To jest pierwszy krok na drodze
do przywrocenia Polkom i Polakom gwaranta ich praw, swobod obywatelskich –
powiedzial. Czas skonczyc z ta patologia, ktora dzisiaj dotknela te
instytucje – podkreslal. – Liczymy na to, ze przyjecie tej uchwaly da
szanse na kolejne dzialania tym razem na plaszczyznie ustawowej, aby TK
znowu byl Trybunalem Konstytucyjnym legalnym, dzialajacym w oparciu o
wlasciwe ramy prawne i w sposob, ktory nie bedzie kwestionowany, czy to w
Polsce czy poza granicami Polski – dodal.

Ueberhan: TK, ktory mial stac na strazy Konstytucji, stanal na strazy
pozakonstytucyjnego panstwa PiS

Katarzyna Ueberhan (Lewica) powiedziala, ze “destabilizacja prawa, lamanie
konstytucji, deforma wymiaru sprawiedliwosci, rozpoczely sie od ataku na
Trybunal Konstytucyjny, ktory pod przewodnictwem Julii Przylebskiej i
zasiadajacymi w nim sedziami dublerami stal sie wlasna karykatura”.

Dodala, ze “Trybunal, ktory mial stac na strazy konstytucji, stanal na
strazy pozakonstytucyjnego panstwa PiS”. – Zamiast chronic dobra obywateli
i obywatelek, chronil partyjne interesy, dzialajac na polityczne
zamowienie, na telefon z Nowogrodzkiej – ocenila poslanka Lewicy.

W ocenie Ueberhan, “nierzady PiS wykreowaly (…) alternatywny system
wladzy sadowniczej, nie reprezentujacy alternatywnych organow lecz widma
tych organow, pasozytujace na pustych nazwach, a wszystko to zaczelo sie od
TK i od nieopublikowanych orzeczen”.

Zwrocila uwage, ze “to TK potwierdzal wersje PiS, pomagal minimalizowac
wizerunkowe straty, byl wykorzystywany do legitymizowania ‘deformy’
sadownictwa”. Ocenila, ze “to byl mroczny czas osmiu grzechow prawicowej
wladzy i osmiu lat walki z tymi grzechami, ale i ulicznej lekcji demokracji
wykrzyczanej, wychodzonej, gdzie walczylismy o TK wlasnie, o niezalezne
sadownictwo, o wolne media, protestowalysmy przeciwko wyrokowi na kobiety”.

– Dzis, korzystajac z okazji chcialabym podziekowac tym, ktorzy i ktore,
choc nie mieli tarczy, ochrony, tak jak ja, nie majac magicznej legitymacji
immunitetu, pomimo strachu (…) ale przelamujac strach, walczylismy
wspolnie – powiedziala poslanka Lewicy.

W tym momencie posel Bartlomiej Wroblewski (PiS) zaczal krzyczec: “prosze
zobaczyc, co jest pod Sejmem teraz”. – Zakrwawiony rolnik, do ktorego
wezwalem pogotowie, prosze zobaczyc, co teraz dzieje sie pod Sejmem –
mowil. – To jest nieprzyzwoite w takim momencie – zaznaczyl, po czym
pokazywal poslance Ueberhan zdjecie lub nagranie na telefonie komorkowym.

Nastepnie wokol Wroblewskiego zgromadzili sie poslowie m.in. Zbigniew
Dolata (PiS) i Witold Zembaczynski (KO). Wicemarszalek Dorota Niedziela
prosila poslow o spokoj, po czym wezwala Wroblewskiego do siebie, a
Ueberhan dokonczyla wypowiedz.

Wipler: Konfederacja nie bedzie w tym uczestniczyc

Stanowisko klubu Konfederacji przedstawial posel Przemyslaw Wipler, ktory
mowil, ze trwajacy od 2015 roku konflikt wokol TK doprowadzil do upadku
autorytetu tej instytucji.

Jak ocenil, przyjecie uchwaly przyczyniloby sie do dalszej erozji
autorytetu TK. – Ta uchwala jest o tym, zeby zaapelowac do instytucji
panstwa polskiego, aby nie respektowaly postanowien TK, by wbrew stanowi
faktycznemu i prawnemu wylaczac, ignorowac te instytucje – stwierdzil.

Wipler ocenil ponadto jako bezprawne dzialania ministra sprawiedliwosci i
prokuratora generalnego Adama Bodnara, m.in. w prokuraturze. Stwierdzil, ze
poprzez przyjecie uchwaly przez Sejm Bodnar “chce sie podzielic
odpowiedzialnoscia polityczna za swoje dzialania”. – Konfederacja nie
bedzie w tym uczestniczyc – zadeklarowal

– Konfederacja oczywiscie bedzie przeciw – dodal Wipler, oceniajac, ze
rozwiazania przedstawione w uchwale sa “niewatpliwie bezprawne”.

Chcieli zbudowac elektrownie w parku narodowym. Inwestycje zatrzymal motyl
Firma Orange zamierzala zbudowac w Swietokrzyskim Parku Narodowym farme
fotowoltaiczna. Wedlug przyrodnikow inwestycja mogla wybic jedna z
nielicznych w Polsce populacji zagrozonego wymarciem motyla – przeplatki
aurinii, niszczac zyciodajna dla tego gatunku lake. Gmina przygotowala
projekt zezwalajacy na inwestycje, prace nad nim wstrzymala dyrekcja parku.
Wladze Orange odwolaly sie do ministerstwa, po protestach przyrodnikow
zadeklarowaly jednak porzucenie pomyslu. Na poczatek garsc faktow
historycznych. Grudzien 2020 roku. Do gminy Bodzentyn pod Kielcami trafil
wniosek o “ustalenie warunkow zabudowy” dla farmy fotowoltaicznej. Panele
firmy Orange mialy stanac w Psarach-Katach, na dzialkach w Swietokrzyskim
Parku Narodowym (SPN). Urzednicy nie widzieli w tym nic zdroznego i wyslali
projekt do dyrekcji parku. Tak zwana “wuzetka” oznaczalaby w praktyce zgode
na rozpoczecie prac.

Parkowi przyrodnicy mieli zastrzezenia, wiec w marcu 2021 roku odmowili
uzgodnienia projektu. W praktyce zablokowalo to dalsze prace nad projektem.
Orange nie chcialo dac za wygrana i odwolalo sie do ministerstwa klimatu.
Resort kierowany wowczas przez Michala Kurtyke (PiS) uchylil decyzje
dyrekcji parku, a sprawa wrocila do samorzadu. Dyrekcja Swietokrzyskiego
Parku Narodowego mial znow zajac sie projektem, jednak – jak twierdzi
burmistrz – nie zrobila tego w deklarowanym terminie. Byla jesien 2021
roku. Bez opinii parku gmina postanowila wydac warunki zabudowy dzialek. Do
etapu wydania pozwolenia na budowe nie doszlo, bo decyzja burmistrza
Bodzentyna zostala uchylona przez Samorzadowe Kolegium Odwolawcze w
Kielcach, a postepowanie – umorzone. To tak, jakby “wuzetki” nigdy nie
bylo, a to wlasnie ta decyzja jest pierwszym krokiem do wydania pozwolenia
na budowe w miejscu, w ktorym nie ma planu zagospodarowania przestrzennego
– tak jak w tym przypadku. Bez warunkow zabudowy inwestor o swoich planach
mogl zapomniec.

Ze swoich planow Orange Polska niespecjalnie chce sie tlumaczyc – o tym
jednak pozniej.

Motyl walczy o przetrwanie, Orange chcialo zabudowac jego siedlisko

Miejsce, o ktorym mowa, to skrawek terenu tuz przy dawnej stacji
satelitarnej. “Gwiezdne miasteczko” – jak nazywaja ten kompleks mieszkancy,
a dawniej mowili tak o nim pracownicy – miesci sie w granicach
Swietokrzyskiego Parku Narodowego. Zespol powstal jednak w 1974 roku, zanim
obszar parku zostal rozszerzony o te okolice. Od 2010 roku budynki stoja
nieuzywane. Choc “Gwiezdne Miasteczko” stalo sie miasteczkiem duchow, tuz
obok rozkwitalo zycie. Nieuzywane od dluzszego czasu laki okalajace
zabudowania sasiaduja miedzy innymi ze scisle chronionym obszarem “Psarski
Dol”. Choc dzialki te znajduja sie niemalze na zapleczu dawnej stacji,
wedlug przyrodnikow to fragment nieuzywanej od dlugiego czasu enklawy,
ktora dotad podlegala jedynie naturalnym procesom. Mimo sasiedztwa budynkow
te podmokle, nieosuszane i oddalone od okolicznych wsi tereny, na ktorych
zeruja jelenie i sarny, obronily sie przed wplywem czlowieka.

Teren, na ktorym Orange chcialo wybudowac elektrownie, to tez wazny
korytarz migracyjny dla plazow, gadow i innych niewielkich zwierzat.

Gatunkiem, o ktorego dalszy byt przyrodnicy obawiaja sie jednak
najbardziej, jest motyl – przeplatka aurinia. Swietokrzyski Park Narodowy
nie ma watpliwosci, ze “realizacja przedmiotowej inwestycji calkowicie
zniszczylaby stanowisko” tego motyla. Przeplatka aurinia jest zagrozona
wyginieciem – co potwierdzil jej wpis do Polskiej Czerwonej Ksiegi
Zwierzat. Przeplatka aurinia ma status EN, co znaczy, ze nalezy do gatunkow
wysoko zagrozonych wymarciem w niedalekiej przyszlosci, przy czym populacja
swietokrzyska nalezy do trzech glownych i izolowanych populacji w Polsce,
obok Polesia Lubelskiego i Puszczy Bialowieskiej – informuje nas Jacek
Kazimierczak, lepidopterolog (specjalista w zakresie motyli) wspolpracujacy
z Fundacja Kwietna.

W Belgii i Holandii cala populacja tego rzadkiego motyla juz wyginela.

To nie zatrzymalo wladz Orange, ktore wciaz naciskaly na zabudowanie
siedliska chronionego owada. Sierpien 2022 roku. Firma ponownie zwrocila
sie z wnioskiem o ustalenie warunkow zabudowy i zagospodarowania terenu dla
elektrowni slonecznej. Inwestycje w pazdzierniku ponownie zablokowal
Swietokrzyski Park Narodowy. W swoim obszernym uzasadnieniu dyrekcja
podkreslila miedzy innymi, ze inwestycja zagraza przyrodzie parku, w
szczegolnosci motylowi, ktory nie przetrwalby zabudowania laki. Inwestor
nie chcial dac za wygrana i znow odwolal sie do ministerstwa klimatu. W
odpowiedzi na nasze pytania resort poinformowal nas, ze sprawa wciaz jest w
toku. “Koncowe rozstrzygniecie nie zostalo jeszcze podjete. Na obecnym
etapie, Ministerstwo Klimatu i Srodowiska nie moze wiec jeszcze komentowac
sprawy” – poinformowalo nas w lutym biuro prasowe ministerstwa podleglego
Paulinie Hennig-Klosce (Polska 2050). Lukasz Misiuna ze Stowarzyszenia
Spoleczno-Przyrodniczego MOST w rozmowie z tvn24.pl tlumaczy, ze w miejscu,
w ktorym Orange chcialoby wybudowac panele fotowoltaiczne, znajduje sie
laka porosnieta czarcikesem lakowym. – To jedyny zywiciel larw zagrozonej
przeplatki aurinii. Mowimy o niezwykle subtelnym srodowisku roslinnym,
bardzo zaleznym od marcowych roztopow, zalewania, wysychania. Jego
zniszczenie byloby katastrofa dla tych motyli – wyjasnia przyrodnik.

Oznacza to, ze budowa zniszczylaby zyciodajna dla przeplatki aurinii lake.
W efekcie stracilibysmy populacje motyli, ktore w Polsce wystepuja zaledwie
w kilku miejscach. Wplyneloby to na status calego gatunku, ktory jest
zreszta monitorowany przez ministerstwo – nie ma watpliwosci Jacek
Kazimierczak. Dodaje, ze “Za glowna przyczyne wymierania tego gatunku
uznaje sie zmiane charakteru srodowisk, co niewatpliwie nastapiloby w
wyniku inwestycji Orange”.

Oburzeni planami firmy byli tez czlonkowie rady naukowej Swietokrzyskiego
Parku Narodowego. Jeden z nich, profesor Jan Urban, podkresla, ze
zezwolenie na inwestycje byloby groznym precedensem – podobnie jak
oderwanie przez rzad PiS dzialek na Lyscu dla zakonu oblatow.

– Jesli pozwolimy na jedna taka inwestycje, to caly poludniowy stok Lysogor
(najwyzszego pasma Gor Swietokrzyskich – red.) bedzie mozna pokryc farmami
fotowoltaicznymi. Jest pod tym wzgledem swietnie eksponowany. Zgoda na te
inwestycje zachecilaby kolejne firmy do stawiania podobnych instalacji,
kompletnie niszczac charakter tego stoku. Nie mozna przeciez pozwalac na
cos jednym, a innym tego zakazywac – ocenia w rozmowie z nami naukowiec.
Pawel Krzos, glowny specjalista ds. ochrony przyrody w Swietokrzyskim Parku
Narodowym, w odpowiedzi na nasze pytania wymienia jeszcze szereg innych
negatywnych konsekwencji inwestycji, jak chocby to zagrozenie dla owadow i
nietoperzy przyciaganych oswietleniem elektrowni, uniemozliwienie
przemieszczania sie zwierzat przez nowe ogrodzenie, a takze przedostawanie
sie do srodowiska srodkow chemicznych do czyszczenia paneli. SPN nie
zostawia na projekcie suchej nitki. Przyrodnicy przypominaja, ze nie dosc,
iz teren inwestycji lezy w parku narodowym i na obszarze ochrony
krajobrazowej, to jeszcze znajduje sie poza obszarem, ktory sama gmina
wskazala w studium jako przewidziany do jakiejkolwiek zabudowy. Slowem:
nawet gminni urzednicy, ktorzy chcieli dac Orange zielone swiatlo, nie
przewidywali w swoich dokumentach takiej mozliwosci. Wladze parku zarzucaja
tez bodzentynskim urzednikom, ze zanim w ogole zaczeli prace nad projektem
warunkow zabudowy, powinni zwrocic sie o zgode ministra klimatu, czego nie
zrobili. Pawel Krzos podkresla tez, ze gmina “nie zasiegala opinii Dyrekcji
i Rady Parku przed sporzadzeniem projektu warunkow zabudowy dla
przedmiotowej inwestycji” – dopiero po sporzadzeniu projektu wyslala go do
dyrekcji parku.

Burmistrz Bodzentyna Dariusz Skiba w odpowiedzi na nasze pytania tlumaczy
jednak, ze “prawo nie przewiduje odmowy wszczecia postepowania, jesli
wniosek inwestora spelnia warunki formalne, dopiero w trakcie procedury
okresla sie, czy jest mozliwosc zagospodarowania dzialki w sposob
wnioskowany przez inwestora”. Prof. Jan Urban uwaza jednak, ze to “park
narodowy powinien wypowiedziec sie w tej sprawie jako pierwszy”. – To blad
samorzadu, ze przed wydaniem warunkow zabudowy nie zwrocil sie w tej
sprawie do wladz parku. Moze gmina liczyla na to, ze dyrektor po prostu
“przyklepie” decyzje. Nie zrobil tego. Moim zdaniem slusznie – ocenil
czlonek rady naukowej SPN.

Podobnie uwaza lepidopterolog Jacek Kazimierczak. – Gdyby istnial tam plan
miejscowy, sprawa bylaby prosta. Z drugiej strony i tak gmina nie powinna
uzgadniac projektu decyzji o warunkach zabudowy. Wydaje sie, ze podjecie
takiej sciezki wynikalo z naciskow inwestora. Trudno wyobrazic sobie, ze
urzednicy, od lat majac do czynienia z parkiem narodowym na swoim terenie,
nie wiedzieli, czym skonczy sie przekazanie decyzji do uzgodnienia dyrekcji
parku – stwierdzil.

Pytany, czy w Swietokrzyskim Parku Narodowym mozna lub powinno sie budowac
farmy fotowoltaiczne, burmistrz Skiba podkreslil, ze w swietle przepisow
urzad byl zobowiazany do przeprowadzenia procedury. “W mojej ocenie i
milionow osob mieszkajacych w naszym kraju, budowa odnawialnych zrodel
energii jest niezbedna dla zabezpieczenia energetycznego naszych obywateli
i konieczna dla ochrony srodowiska w naszej pieknej ojczyznie” – dodal.

Orange odstepuje od budowy

Choc przez ponad rok sprawe planowanej inwestycji mielily powolne mlyny
ministerialne, przyrodnicy zaczeli dzialac. – Propozycja firmy jest
absurdalna, Orange nie potraktowalo powaznie prawa o ochronie przyrody.
Pewnie nie podejrzewali, ze ze wzgledu na chronione siedliska i zagrozone
wymarciem gatunki motyli nie wolno budowac tego, co i gdzie sie chce. Tym
bardziej, ze mowimy o obszarze parku narodowego – mowi Lukasz Misiuna ze
Stowarzyszenia MOST.

Ekolodzy interweniowali w ministerstwie, zwrocili sie tez do samej firmy
Orange. Pod koniec lutego Jacek Kazimierczak poinformowal nas, ze firma
zadeklarowala odstapienie od swoich planow.

“Dzialania podejmowane przez Orange Polska S.A. na terenie nalezacej do
niego lokalizacji majace na celu budowe farmy fotowoltaicznej (FV)
obejmowaly kilka lat, poczawszy od roku 2020. Na przestrzeni tego okresu
Orange Polska S.A. zlecal zewnetrzne ekspertyzy majace na celu ocene i
weryfikacje stanu srodowiskowego i ustalenie zgodnosci planowanej
inwestycji z przepisami dotyczacymi ochrony srodowiska” – czytamy w
odpowiedzi Konrada Ciesiolkiewicza, przewodniczacego komisji ds. etyki w
Orange. Zaznacza on jednak, ze “biorac pod uwage wszystkie okolicznosci”
podjeto decyzje “o odstapieniu od budowy farmy fotowoltaicznej na terenie
nalezacej do niego nieruchomosci polozonej w gminie Bodzentyn”.

Jednak rzecznik Orange Polska, pytany, co zmienilo sie w sprawie planowanej
inwestycji, po trzech minutach od wyslania maila odpowiedzial, ze… “nic
sie nie zmienilo”. Dopytalismy, czy potwierdza deklaracje zlozona przez
przewodniczacego komisji ds. etyki. Odpowiedz na to pytanie cytujemy w
calosci: “Tak”.

Wyglada wiec na to, ze przeplatce aurinii w Swietokrzyskim Parku Narodowym
– jesli wierzyc zapewnieniom Orange – nic na razie nie grozi.

– W mojej ocenie reakcja organizacji pozarzadowych i parku narodowego
przyniosla skutek. Nie wyobrazam sobie, zeby ta inwestycja doszla do
skutku. Trzeba jednak pamietac, ze na razie jest to jedynie deklaracja.
Trzeba sie przygladac, czy ona zostanie wypelniona. Jesli Orange bedzie
forsowac swoje zamiary, decyzja nalezec bedzie do ministerstwa klimatu –
zaznacza Lukasz Misiuna.

Policja analizuje nagrania. “W wielu przypadkach mamy do czynienia z
prowokacyjnym zachowaniem” Przed Sejmem podczas protestu rolnikow doszlo do
starc z policja. Sa poszkodowani. Zatrzymano 23 osoby. Minister spraw
wewnetrznych i administracji zatrzymanych okreslil jako prowokatorow. “Caly
czas trwa analiza nagran z dzisiejszych wydarzen. Niestety w wielu
przypadkach mamy do czynienia z prowokacyjnym zachowaniem wobec
policjantow. Nie brakuje rowniez przypadkow braku szacunku dla barw
narodowych” – poinformowala w srode wieczorem stoleczna policja. Do
przepychanek miedzy funkcjonariuszami policji a protestujacymi doszlo po
godzinie 14 na ul. Wiejskiej w okolicach budynku Sejmu. Przy Kancelarii
Prezydenta RP stoi woz policyjny z armatka wodna. Policjanci ubrani sa w
kamizelki i kask,i oslaniaja sie tarczami. Przed kancelaria premiera
plonely race i opony, zablokowana jest trasa S17 w poblizu skrzyzowania z
Poludniowa Obwodnica Warszawy. Nad centrum miasta latal policyjny
smiglowiec. Przedd Sejmem doszlo do starc z policja. Rolnicy obrzucili
policje petardami, a takze kostka brukowa. Czesc protestujacych nawolywala
do szturmowania Sejmu. Jak informuje Maja Wojcikowska, reporterka TVN24,
jeden z protestujacych probowal wedrzec sie do budynku Sejmu.

Funkcjonariusze uzyli gazu i granatow hukowych. Policja wezwala
protestujacych do rozejscia sie. Na miejscu sa rowniez armatki wodne.

“Wiekszosc protestujacych rolnikow przyjechalo tutaj rzeczywiscie, zeby
protestowac, ale niestety byli takze bandyci, ktorzy atakowali”

Minister spraw wewnetrznych i administracji Marcin Kierwinski powiedzial w
Sejmie, ze to “grupa prowokatorow rzucala kostkami brukowymi” w
policjantow. Zarzucal politykom PiS, ze krytykowali funkcjonariuszy za
podjete przez to dzialania. – Gdzie macie przyzwoitosc? – dopytywal. – Ja
wam mowie bardzo wprost: 23 tych prowokatorow zostalo zatrzymanych. I
bedziecie miec pelna informacje na temat tego, kim sa i czy przyjechali tu
pokojowo protestowac. Bo wiekszosc protestujacych rolnikow przyjechalo
tutaj rzeczywiscie, zeby protestowac, ale niestety byli takze bandyci,
ktorzy atakowali – powiedzial minister. Jak zaznaczyl, zawsze w takich
sytuacjach policja “bedzie reagowac i bronic polskich obywateli”. Marszalek
Sejmu: protesty to jest jedna rzecz, a chuliganstwo to jest rzecz zupelnie
inna

Marszalek Sejmu Szymon Holownia ocenil w srode, ze podczas protestow przed
Sejmem doszlo do zdarzen haniebnych. Nie wierze, ze zrobili to rolnicy,
ktorzy rzeczywiscie przyjechali tu protestowac, ale do grupy protestujacych
rolnikow dolaczyly sie grupy prowokatorow, zamaskowanych osob – podkreslil.

Holownia powiedzial, ze “policjanci, ktorzy bronili dzisiaj naszego
bezpieczenstwa, zasluguja na nasze wsparcie”. “A chuligani, a nie zadni
protestujacy rolnicy, tylko zwykli chuligani, ktorzy dzisiaj rzucali kostka
brukowa, zachowywali sie w sposob skandaliczny, powinni zostac pociagnieci
do odpowiedzialnosci” – zaznaczyl. Powiedzial, ze on wraz z wicemarszalkiem
Sejmu Piotrem Zgorzelskim czekal na mozliwosc spotkania z protestujacymi. –
Ale w zwiazku z tym, co sie wydarzylo, uslyszalem od organizatorow, ze nie
sa w stanie wylonic delegacji, ktora mialby sie z nami spotkac – zaznaczyl
Holownia. Na glosy z sali, ze mija sie z prawda, dodal: Marszalek
Zgorzelski czekal caly czas, a ja, gdy tylko wrocilem z uroczystosci
zaprzysiezenia czlonkow PKW, dopytywalem, gdzie jest delegacja.

– Stalo sie, jak sie stalo. Protesty to jest jedna rzecz, a chuliganstwo to
jest rzecz zupelnie inna – dodal. “W czasie wydarzen majacych miejsce przy
ul. Wiejskiej rannych zostalo kilku policjantow. Na obecna chwile
zatrzymano kilkanascie osob. Czesc sposrod protestujacych osob probowala
przedostac sie przez barierki zabezpieczajace teren Sejmu. Zostalo to im
uniemozliwione” – poinformowala warszawska policja na portalu X. Kom.
Malgorzata Wersocka podkreslila, ze wszystkie incydenty sa rejestrowane i
beda poddane analizie, a w przypadku stwierdzenia zlamania prawa zostana
wyciagniete konsekwencje. “Caly czas trwa analiza nagran z dzisiejszych
wydarzen. Niestety w wielu przypadkach mamy do czynienia z prowokacyjnym
zachowaniem wobec policjantow. Nie brakuje rowniez przypadkow braku
szacunku dla barw narodowych” – naspiano na profilu stolecznje policji.
Wczesniej KSP informowala, ze w zwiazku z fizyczna agresja niektorych osob
protestujacych przy ul. Wiejskiej wobec funkcjonariuszy policji konieczne
bylo wykorzystanie srodkow przymusu bezposredniego. “Nalezy podkreslic, ze
wczesniej osoby te byly wzywane do zachowania zgodnego z prawem” – napisali
stoleczni policjanci na platformie X. Podkreslili, ze zachowania
zagrazajace bezpieczenstwu funkcjonariuszy, w tym rzucanie w nich kostka
brukowa, nie moga byc lekcewazone i wymagaja stanowczej i zdecydowanej
reakcji. “Policja nie jest strona toczacego sie sporu, w zwiazku z ktorym
odbywaja sie protesty” – dodano. Podinspektor Robert Szumiata ze stolecznej
policji przekazal, ze na te chwile zatrzymano kilkanascie osob. Jak
wytumaczyl, w niektorych przypadkach mowa o naruszeniu nietykalnosci
cielesnej policjantow. – Nalezy podkreslic, ze od samego poczatku ten
protest mial w zdecydowanej czesci charakter pokojowy. Natomiast pojawily
sie grupki osob, ktore dazyly tylko i wylacznie do konfrontacji z policja –
wyjasnil.

ABW weszla do biur Orlenu W biurach Orlenu w Plocku i w Warszawie, a takze
na terenie Gdanska funkcjonariusze ABW prowadza w srode czynnosci zwiazane
z zabezpieczaniem materialu dowodowego w sprawie polaczenia Orlenu z Grupa
Lotos – poinformowala zastepca prokuratora okregowego w Plocku Monika
Mieczykowska.

W zwiazku z prowadzonym sledztwem w dniu dzisiejszym funkcjonariusze ABW
zabezpieczaja material dowodowy w biurach Orlenu w Plocku i w Warszawie
oraz na terenie Gdanska. Przeszukania dotycza wszystkich dokumentow, ktore
zwiazane sa z fuzja Orlenu i Grupy Lotos – powiedziala w srode PAP zastepca
prokuratora okregowego w Plocku Monika Mieczykowska.

Przyznala jednoczesnie, iz nie jest wykluczone, ze powolany jeszcze w
lutym, w ramach toczacego sie juz postepowania, specjalny zespol, zlozony z
czterech prokuratorow i kilku funkcjonariuszy sluzb specjalnych, na dalszym
etapie sprawy zostanie powiekszony.

– Bedziemy mysleli o powiekszeniu skladu zespolu, ale dopiero za jakis
czas. W tym momencie najwazniejsze jest zabezpieczenie calego materialu
dowodowego, co dzisiaj czynimy. Tych dokumentow bedzie bardzo duzo i
wymagaly beda przeprowadzenia szeregu dalszych czynnosci – zaznaczyla
prokurator Mieczykowska. Powolujac sie na dobro prowadzonego sledztwa
zastrzegla, ze nie moze obecnie udzielic bardziej szczegolowych informacji.

Jacek Dobrzynski, rzecznik prasowy ministra koordynatora sluzb specjalnych,
przekazal w odpowiedzi na pytania tvn24.pl, ze funkcjonariusze ABW na
zlecenie prokuratury realizuja czynnosci “na terenie roznych firm i
mieszkan prywatnych”. – Na te chwile to wszystko, co moge przekazac –
stwierdzil.

Sledztwo w sprawie fuzji

Postanowienie o wszczeciu sledztwa w sprawie polaczenia Orlenu z Grupa
Lotos plocka prokuratura okregowa wydala 22 stycznia tego roku. Wczesniej,
przez rok trwalo postepowanie sprawdzajace, ktore wszczeto po zlozonych
zawiadomieniach, w tym politykow KO. Postepowanie plockiej prokuratury
okregowej dotyczy m.in. podejrzenia przekroczenia uprawnien i
niedopelnienia obowiazkow przez czlonkow zarzadu PKN Orlen (po zmianie
nazwy w lipcu 2023 r. Orlen – red.), a takze inne osoby zajmujace sie
sprawami majatkowymi tej spolki, w zwiazku z prowadzeniem negocjacji,
ustalaniem warunkow i podpisaniem umow w sprawie polaczenia PKN Orlen z
Grupa Lotos, a nastepnie podpisania umow zwiazanych ze zbyciem 30 proc.
udzialow w Rafinerii Gdansk na rzecz Saudi Aramco, czym wyrzadzono PKN
Orlen szkode w wielkich rozmiarach w kwocie nie mniejszej niz 4 mld zl. W
tym zakresie postepowanie obejmuje okres od poczatku 2018 r. do 30
listopada 2022 r.

Fuzja Orlenu i Lotosu

Dziennikarze “Czarno na bialym” Lukasz Fratczak i Dariusz Kubik w styczniu
opisali – wowczas jeszcze nieopublikowany raport NIK – zgodnie z ktorym
Saudi Aramco zaplacilo o 7,2 miliarda zlotych mniej za czesc Lotosu, niz
byla ona warta. Te ustalenia zostaly potwierdzone potem przez Izbe.

Wedlug Najwyzszej Izby Kontroli Orlen, w zwiazku z realizacja srodkow
zaradczych przy fuzji z Lotosem, zbyl podmiotom prywatnym aktywa co
najmniej o 5 mld zl ponizej szacowanej przez Izbe ich wartosci. Jak
wskazala NIK, zbycie udzialow Rafinerii Gdanskiej na rzecz Aramco nastapilo
ponizej wartosci wyceny o ok. 3,5 mld zl. W sklad calej paczki
transakcyjnej kupionej przez Aramco wchodzily rowniez dzialalnosc hurtowa
oraz zakup 50 proc. udzialow Lotos Air – BP wraz z umowa sprzedazy paliwa
lotniczego. Z szacunkow Izby wynika, ze “lacznie zaplata za aktywa
zakupione przez Aramco powinna wyniesc 9,4 mld zl”. Tymczasem koncern
zaplacil 2,2 mld zl, a wiec 7,2 mld mniej.

W ocenie NIK fuzja Orlenu i Lotosu wywolala “istotne ryzyka” dla
bezpieczenstwa paliwowego Polski. Saudyjczycy otrzymali takze prawo do
wetowania decyzji strategicznych. Z kolei Skarb Panstwa stracil kontrole
nad 20 proc. produktow rafineryjnych wytwarzanych w Polsce – wskazala w
swoim raporcie Izba.

Sam Orlen do tej pory utrzymywal, ze ustalenia NIK sa bezwartosciowe,
sporzadzone przy uzyciu blednej metodologii, z wykorzystaniem danych
niemajacych nic wspolnego ze stanem faktycznym.

Proboszcz wierzy, ze mieszkancy przyzwyczaja sie do dzwonow o 21.37
Parafianie zrzucili sie niedawno na dzwon dla nowego kosciola na krakowskim
Ruczaju. Dzwoni codziennie o godzinie 21.37. Nie wszystkim sie to podoba,
mieszkancy podpisali petycje. Proboszcz zapewnia, ze mieszkancy sie
przyzwyczaja. Probe interwencji podjal jeden z dzielnicowych radnych. –
Mimo prawie dwudziestominutowej rozmowy niestety nie udalo nam sie znalezc
rozwiazania. A potem ksiadz przestal ode mnie odbierac – mowi Piotr
Rusocki. Nowy dzwon zawisl na dzwonnicy kosciola pw. sw. Jana Pawla II,
nadano mu tez imie parafialnego patrona. Na tym upamietnienie zmarlego
papieza sie nie zakonczylo. Dzwon dzwoni codziennie o godzinie 21.37, w
godzine smierci Karola Wojtyly.

Dzwon wazy tone, a jego dzwiek niesie sie po osiedlu w imponujacym stopniu.
Nie wszyscy sa zadowoleni z takiego urozmaicenia wieczornej rutyny.
Mieszkancy zwrocili sie do proboszcza Tomasza Pilarczyka z prosba, by
zaniechal halasowania o tak pozniej porze. Przygotowali petycje (na te
chwile podpisalo ja 880 osob), w ktorej przedstawiaja swoje argumenty.
Przekazali ja juz do krakowskiego arcybiskupa Marka Jedraszewskiego.
“Niestety planistyka osiedli Ruczaju nie jest najlepsza, wiele budynkow
znajduje sie w bliskiej odleglosci od siebie, dostep do ulicy ograniczony
jest ekranami, powoduje to sytuacje w ktorej dzwiek rozchodzi sie w dlugi i
intensywny sposob po sporej czesci osiedla. Zwracamy sie do Panstwa z
prosba o zaniechanie uzywania dzwonu po zmroku” – pisza autorzy petycji.
Czesc sygnatariuszy petycji zdecydowala sie podzielic powodami, dla ktorych
ja podpisuja. Glowne hasla? “Niedopuszczalne”, “haniebne” i “bezczelnosc”.

“Dla ksiedza to chyba zaskakujace, ale na okolicznych osiedlach zyja
ludzie. Ci ludzie, w wielu przypadkach, maja male dzieci ktore, co jak
widac dla niektorych jest niezrozumiale, ida spac dosc wczesnie. Nie
przeszkadza mi bicie dzwonu w dzien, natomiast godzina 21:37, co by nie
symbolizowala, jest po prostu zbyt pozna. Czy jesli sw. Jan Pawel II by
zmarl o 01:00 to tez ten dzwon by bil o takiej porze? Blagam o troche
rozwagi i poszanowania innych!” – pisze Marta. Pawel z kolei pisze: “Nie
zgadzam sie na narzucanie swoich obrzedow, zwlaszcza w sytuacji, kiedy dla
innych jest to krzywdzace”. Malgorzata: “Powinnismy dbac o jakosc
srodowiska, w ktorym zyjemy, a zanieczyszczenie dzwiekiem jest jednym z
czynnikow istotnie ja obnizajacych”. Redakcji tvn24.pl nie udalo sie
uzyskac wyczerpujacej odpowiedzi od ks. Tomasza Pilarczyka. Od razu
uslyszelismy, ze “w sprawie parafii i dzwonu nalezy kontaktowac sie z
rzecznikiem prasowym kurii”. – Wszystko jest pod kontrola, slyszymy te
rozne glosy – ucial ksiadz pytany, czy dotarly do niego zastrzezenia
mieszkancow.Z rzecznikiem krakowskiej kurii rowniez nie udalo nam sie
porozmawiac. Czekamy na odpowiedz na pytania przeslane droga mailowa.
Prosby mieszkancow ksiadz na razie zignorowal, dzwon nadal bije. W sprawe
zaangazowal sie wiec radny dzielnicowy Piotr Rusocki. – Na prosbe
mieszkancow skontaktowalem sie z proboszczem, zeby znalezc jakies
kompromisowe rozwiazanie. Natomiast mimo prawie dwudziestominutowej rozmowy
niestety nie udalo nam sie takiego rozwiazania znalezc – relacjonuje radny.
– W trakcie rozmowy probowalem ksiedza namowic do pewnej otwartosci i
spojrzenia nie z ideologicznego punktu widzenia na ten problem, ale z
punktu widzenia dobrosasiedzkiego. Abysmy sprobowali porozmawiac na ten
temat bardziej konstruktywnie. Niestety, nawet nie pojawilo sie pole do
tego – dodaje. Jako mozliwe rozwiazanie kompromisowe wskazal miedzy innymi
uderzanie w dzwony nie codziennie, a tylko w rocznice smierci papieza. –
Mysle, ze raz w roku by to mieszkancom nie przeszkadzalo. Byc moze
bylibysmy w stanie znalezc rozwiazanie, ktore te godzine upamietniloby
nawet czesciej, ale do tego potrzeba otwartosci i dialogu – stwierdzil
radny. Rusocki podkresla, ze zastrzezenia mieszkancow dotycza przede
wszystkim dzwonow uruchamianych o godzinie 21.37. Te rozlegajace sie za
dnia nie stanowia problemu. – Ksiadz wskazal w rozmowie, ze to wazna
godzina. Wszyscy zdajemy sobie sprawe z jej symboliki, natomiast argumenty
z mojej strony byly zwiazane przede wszystkim z takim dobrosasiedzkim
spojrzeniem na sprawe i uszanowaniem osob, ktore maja swoje codzienne
obowiazki, jak chociazby polozenie dzieci spac. Niestety, nie spotkalo sie
to ze zrozumieniem – podsumowal radny. Jak dodal, ksiadz poprosil o
poczekanie miesiac lub dwa, az mieszkancy “przyzwyczaja sie” do halasu. Z
Piotrem Rusockim pierwszy raz rozmawialismy pod koniec lutego. Wowczas
radny mial za soba jedna rozmowe z proboszczem, ktora jednak nie przyniosla
pozadanego skutku. Mimo to samorzadowiec, pytany o mozliwe kroki
administracyjne i prawne, ktore moga zostac podjete w przypadku braku
porozumienia, nie chcial ich rozwazac. – Sa mozliwe rozne rozwiazania z
punktu widzenia administracyjnego, ale nie chcialbym zaogniac tego sporu.
Nie chcialbym, zeby wydzwiek byl taki, ze jesli ksiadz sie nie zgodzi, to
my tu zaraz wyciagniemy armaty administracyjne i bedziemy walczyc. Podczas
naszej pierwszej rozmowy chwile mi zeszlo, zeby przekonac ksiedza, ze to
nie jest kwestia walki z Kosciolem – wskazal. Dodal tez, ze “na razie to
nie jest ten etap”. – Sprobujmy zalatwic te sprawe rozmowa i dialogiem, a
nie jakimis grozbami, ktore napedzaja negatywne emocje, ktore do niczego
nie sa potrzebne.

– Po cichu licze, ze byc moze potrzeba kilku dni, by wrocic do tej rozmowy.
Kazdy z nas potrzebuje czasu, by spojrzec na rzeczy z innej strony –
wyrazil nadzieje radny.

Pora na kurie

Teraz okazuje sie, ze ksiadz jednak nie przewiduje powrotu do rozmowy. –
Przestal odbierac ode mnie telefon – poinformowal w poniedzialek Piotr
Rusocki. Czy w takim razie pora na probe kontaktu z kuria? – Mysle, ze to
sie bedzie musialo wydarzyc – stwierdza radny. Nie mowi jednak, czy i kiedy
zamierza taki kontakt podjac. Tymczasem mieszkancy wzieli sprawe w swoje
rece i zlozyli zawiadomienie do Wojewodzkiego Inspektoriatu Ochrony
Srodowiska, ktory ma zwiazane rece. – Poniewaz kosciol nie ma decyzji o
dopuszczalnym poziomie halasu, to zgodnie z kompetencjami musielismy
przekazac sprawe do Prezydenta Miasta Krakowa – poinformowala Magdalena
Gala, rzeczniczka WIOS w Krakowie. Urzad Miasta otrzymal dokument w
poniedzialek, wiec zadnych konkretnych ustalen jeszcze nie ma. –
Potwierdzam, ze wplynelo do nas takie pismo, do nadzoru budowlanego –
przekazal Dariusz Nowak, rzecznik prasowy krakowskiego magistratu.

Czy mozna dzwonic na budowie?

Jak wskazal nasz rozmowca, prawdopodobnie nie ma jeszcze mowy o
przekroczeniu natezenia halasu, poniewaz te wartosc zlicza sie jako srednia
z osmiu godzin, a dzwon bije “tylko” przez dwie minuty. – Ten problem moze
sie pojawic, kiedy dzwon bedzie uzytkowany kilka razy dziennie, w swieta i
tak dalej – tlumaczy rzecznik. Na razie przedmiotem zainteresowania
urzednikow stala sie natomiast inna kwestia.

– Poniewaz formalnie kosciol wciaz jest w budowie, to nadzor budowlany
sprawdzi, czy dzwon w ogole mogl zostac zawieszony i uruchomiony przed jej
zakonczeniem, czy jest to zgodne z przepisami budowlanymi. Jedynie to
rozpatrujemy w tej chwili – zapowiada Nowak. Jesli okaze sie, ze nie,
urzednicy moga zakazac bicia w dzwon do czasu zakonczenia budowy. Jego
termin nie jest znany.

Rzecznik potwierdza tez, ze formalnie nie ma czegos takiego jak “cisza
nocna” i fakt, ze jest jeszcze przed godzina 22 nie oznacza, ze mozna
halasowac do woli. – Zwyczajowo w Polsce tak przyjeto, ze cisza nocna jest
od godziny 22 do 6 rano. Ale to jest zwyczajowe, nie ma czegos takiego w
przepisach prawnych – podkreslil Nowak.

SPORT

Zaskakujacy zwrot. Schreiber oglasza nowine. “Wracam” Na poczatku ubieglego
roku Marianna Schreiber odbyla dobrowolnie miesieczne szkolenie wojskowe,
po ktorym podjela decyzje o dolaczeniu do polskiej armii na stale. Nie
udalo jej sie jednak zrealizowac planow, a wszystko przez jej popularnosc.
– Teraz nie mam tam wstepu – zdradzila w styczniu. Wlasnie oglosila wiesci,
ktore moga zakonczyc trudny okres w jej zyciu. Ostatnie tygodnie nie sa
zbyt udane dla Marianny Schreiber. Nie dosc, ze spadl na nia ogromny hejt
po ogloszeniu walki z Malgorzata Zwierzynska, to jej maz Lukasz zdradzil w
mediach, ze para jest obecnie separacji. Po trudnym okresie otrzymala
wreszcie informacje, na ktora czekala dlugi czas. Pod koniec lutego
ubieglego roku Marianna Schreiber postanowila rozpoczac dobrowolnie
miesieczne szkolenie wojskowe w jednej z warszawskich jednostek. – Pierwszy
tydzien nie nalezal do latwych. (…) Ale potem wojsko zaczelo mi sie
podobac. (…) Z kazdym dniem przekraczalam kolejne granice. (…) Teraz
moge smialo powiedziec, ze mam te sile – przekazala w rozmowie z Wirtualna
Polska.

I choc pozniej chciala na stale dolaczyc do polskiej armii, to na
przeszkodzie stanela jej popularnosc. – Teraz nie mam tam wstepu, bo jestem
osoba medialna – zdradzila. Trudno bylo zatem spodziewac sie, ze w
najblizszym czasie bedzie mogla wrocic do wojska. Niespodziewanie w
czwartek oglosila jednak dobra nowine. “Cos sie konczy, cos zaczyna. Po
roku oczekiwania z duma moge przyznac, ze wracam do Wojska Polskiego” –
wyjasnila. Na koniec rzucila za to patriotyczne haslo. “W sercu zawsze
Polska” – oznajmila Kobieta ma zatem powody do zadowolenia, zwlaszcza ze
ostatnio nie miala ich zbyt wiele. Po ogloszeniu decyzji o rozstaniu z
mezem zastanawiala sie nawet, czy nie wycofac sie z sobotniego starcia na
Clout MMA 4. – Bylam rozbita emocjonalnie. Tak jak powiedzialam na
konferencji, w tej jednej chwili wszystko mi sie zawalilo. (…) Czulam,
jakbym umierala od srodka. Nadal czuje sie, jakbym nie miala reki, nogi,
jakiejs czesci siebie – powiedziala. Mimo to 31-latka finalnie zawalczy na
najblizszym wydarzeniu. – Chce isc do przodu i wiem, ze nawet ze lzami w
oczach wyjde i wiem, ze pokonam swoje slabosci. Zrobie to dla siebie. Nawet
jak przegram, to bede wiedziala, ze mialam na tyle sily, zeby z tego wyjsc
– zakonczyla.

Polski supertalent z Manchesteru przekroczyl granice. Umowa rozwiazana
Wypozyczenie do Forest Green Rovers mialo otworzyc nowe mozliwosci przed
Maxim Oyedele i pomoc mu zbierac doswiadczenie w seniorskiej pilce. Tak
finalnie sie nie stalo. Jak donosi “Manchester Evening News” przygoda
Polaka z druzyna z League Two najprawdopodobniej dobiegla konca i pilkarz
wrocil juz do Manchesteru United. Dziennikarze podali tez powod takiej
decyzji. Jest on dosc zaskakujacy. W ostatnich latach kariera Maxiego
Oyedele nabierala rozpedu. W maju 2021 roku podpisal pierwszy profesjonalny
kontrakt z Manchesterem United, z ktorym pozostaje zwiazany od dziecka.
Najpierw wystepowal w mlodziezowych druzynach, a w styczniu 2023 roku
trafil na wypozyczenie do Altrincham FC, zespolu z piatego poziomu
rozgrywkowego. W barwach tej ekipy wystapil 12-krotnie, cztery razy
wpisujac sie na liste strzelcow. Po sezonie wrocil do Manchesteru, ale juz
w styczniu tego roku ponownie trafil na wypozyczenie – tym razem awansowal
i zasilil szeregi czwartoligowego Forest Green Rovers. Jak sie jednak
okazuje, przygoda z tym klubem nie przebiegla pomyslnie i
najprawdopodobniej zakonczyla sie przedwczesnie.

Maxi Oydele wraca do Manchesteru. I to za kare

Jak informuja dziennikarze “Manchester Evening News” w tym tygodniu Oyedele
dosc niespodziewanie powrocil do Manchesteru. Pojawil sie na srodowym
treningu druzyny, co sugeruje, ze znow bedzie gral dla ekipy do lat 21.
“Zrodla klubowe twierdza, ze korzystniejsze dla niego bedzie trenowanie z
zespolem w Carrington” – czytamy. Co spowodowalo tak nagly zwrot akcji w
sprawie reprezentanta Polski? Jak donosi redakcja, pilkarz podpadl nowemu
szkoleniowcowi Forest Green Rovers, Steve’owi Cotterillemu. Pod jego wodza
Oyedele rozegral zaledwie cztery spotkania, ale nie udalo mu sie zdobyc
bramki. Co wiecej, na murawie spedzil tylko 63 minuty, najwiecej w meczu z
Crawley Town (0:2) – 35.

I to wlasnie po tym starciu sporo zarzutow do gry Polaka mial nowy trener.
Publicznie zakwestionowal nawet jego produktywnosc. – Musi dac z siebie o
wiele wiecej, jesli chce pojawiac sie w pierwszym skladzie. Nie mialem
poczucia, by w drugiej partii zrobil roznice. Nie wykazal sie wystarczajaca
produktywnoscia – podkreslal Cotterill. Od tego czasu ekipa rozegrala trzy
spotkania, ale w zadnym z nich nie wystapil Oydele. Ba, nie pojawil sie
nawet w kadrze meczowej. Wydaje sie wiec, ze jego przygoda z zespolem z
League Two definitywnie dobiegla konca. A przeciez Polak mial pomoc
druzynie w utrzymaniu. Finalnie nie zrealizowal celu, a sam Forest Green
Rovers moze miec problemy, by w przyszlym sezonie zameldowac sie w czwartej
lidze. Obecnie zajmuje dopiero 23., a wiec przedostatnia lokate. Oyedele
wystepuje na pozycji defensywnego pomocnika, choc moze tez grac jako
klasyczny srodkowy pomocnik. W przeszlosci mial okazje trenowac z pierwszym
zespolem Manchesteru United, kiedy to w jego barwach gral jeszcze Cristiano
Ronaldo. Na cwiczenia z gwiazdami z Old Trafford trafil tez w lipcu 2023
roku. Ma za soba rowniez debiut w mlodziezowej kadrze narodowej. Najpierw
gral dla druzyny do lat 18, a nastepnie do lat 19. Pozniej awansowal do
U-21. W jej barwach zagral trzy razy. We wrzesniu w meczach z Kosowem i
Estonia wchodzil z lawki. I wlasnie w drugim ze spotkan zaliczyl asyste. Z
kolei w pazdzierniku otrzymal szanse gry juz od pierwszych minut, kiedy to
przeciwnikiem Bialo-Czerwonych byla Slowacja.

DETEKTYW

Dla ciebie zyje, dla ciebie oddycham

Karol REBS

Stanislaw g., postekujac z wysilku, docisnal nakretke mocujaca kolo w
rowerze, po czym odlozyl klucz i rozejrzal sie za jakas scierka, ktora
moglby wytrzec rece. W tejze chwili pare metrow za posesja zatrzymal sie
mocno poobijany fiat punto. Z auta wysiadl mlody mezczyzna w kurtce moro. W
lewej rece trzymal dwulitrowa butelke wypelniona zoltawym plynem. Wchodzac
na podworko, nie zaszczycil ani jednym spojrzeniem dziadka swojej
narzeczonej. Palant i cham – pomy- slal o nim Stanislaw G. Nigdy nie darzyl
Damiana P. sympatia. Chlopak nie budzil jego zaufania i nic nie mogl na to
poradzic. Chyba nie pomylil sie w ocenie Damiana, przez ktorego Arleta
czesto plakala. Ale teraz juz za pozno na reklamacje: dziewczy- na ma z nim
dziecko i Damian ma prawo tu bywac. Zeby chociaz sie pobrali i zamieszkali
razem, ale gdzie tam, ciagle odkladaja slub. Teraz ci mlodzi jacys
dziwni… Damian wpadl jak po ogien. Po niespelna kwadransie wybiegl z
mieszkania,

wsiadl do samochodu i pospiesz- nie odjechal. “Fajny tatus. Nawet nie na
godziny, ale na minuty” – Stanislaw G. wciaz myslal o nim z niechecia.

Naraz uslyszal przerazliwy krzyk wnuczki. Z domu dobie- galo tez zalosne
kwilenie dziec- ka. 17-letnia Arleta K. wybiegla z mieszkania na ganek.
Wygladala jak zywa pochodnia. Cala plonela, poczerniala skora platami
odcho- dzila jej od ciala. Dziadek nie wiedzial w jaki sposob jej pomoc.
Dziewczyna zdolala wydostac sie z domu. Na podworku wskoczyla do stojacej
przy ogrodzeniu starej wanny. Na szczescie byla wypelnio- na woda. To
ocalilo Arlecie zycie.

– Damian chcial mnie zabic! Chlusnal na mnie benzyna i podpalil. Wezwijcie
pogotowie, ratujcie Antosia! – powtarzala nieprzytomnie.

Stanislaw G. zdolal opano- wac szok. Znalazl na podworku jakis koc, ktorym
ostroznie okryl wnuczke. Wygladala przerazaja- co. Twarz i czesc tulowia
dziew- czyny byly straszliwie poranione. Ogien calkowicie spalil jej wlosy
na glowie.

Z pokoju, w ktorym zostal 15-miesieczny synek Arlety K., wydobywaly sie
kleby dymu. Palila sie podloga, firanki, lozko. Ogien byl coraz blizej
dziecka, kto- re lezalo w poscieli. Stanislaw G.

razem z zona wyniosl z mieszkania placzace niemowle, a nastepnie, za pomoca
wiader z woda, ugasili pozar. Wezwali karetke pogotowia. Arleta i jej syn
zostali przetrans- portowani do szpitala. Dziecko nie odnioslo powaznych
obrazen, u dziewczyny stwierdzono popa- rzenia II i III stopnia twarzy, rak
i tulowia. Przez kilka dni walczy- la o zycie. Lekarzom udalo sie ja
uratowac, ale oszpecenia, jakich doznala w wyniku poparzen, nigdy nie
znikna.

Nigdy nie zapomnimy Dtego widoku

o zdarzenia doszlo nie- omal w samo poludnie na jednym z osiedli domkow

jednorodzinnych w Z. Kilkanascie osob widzialo wybiegajaca z mieszkania
plonaca dziewczyne.

– Biegla i palila sie, przerazli- wie krzyczac. Taka mloda, prawie jeszcze
dziecko… To cud, ze kolo domu stala wanna z woda. Inaczej by nie
przezyla. No i to malenstwo zamkniete w plonacym mieszkaniu. Nigdy nie
zapomnimy tego widoku – mowia wstrzasnieci mieszkancy ulicy Akacjowej w Z.
Podkreslaja, ze jest to jedna z najspokojniej- szych dzielnic w blisko
70-tysiecz- nym miescie.

Szok byl tym wiekszy, ze pozar nie zostal przypadkowo zaproszo- ny, ale byl
wynikiem umyslnego podpalenia. W domu Stanislawa i Krystyny G., gdzie
mieszkala tak- ze ich wnuczka Arleta z 15-mie- siecznym synkiem, policja
znala- zla plastikowa butelke z resztka- mi benzyny, ktora sprawca rozlal w
pomieszczeniu i nastepnie podpalil. Ogien blyskawicznie rozprzestrzenil sie
po pokoju. Pusta butelka zostala porzucona na ganku.

Taka sama plastikowa butelke, wypelniona ciemnozoltym plynem mial przy
sobie Damian P., narze- czony Arlety K. i ojciec ich dziecka, gdy przyszedl
do dziewczyny kilka minut przed wybuchem ognia.

– Trzymal ja pod pacha, mysla- lem, ze to napoj – zeznal Stanis- law G. –
Gdy po chwili wychodzil, juz jej nie mial. Jestem pewien, ze mial obie rece
wolne. Nawet mnie to zastanowilo… Ale nigdy bym jednak nie pomyslal, ze
zrobi cos takiego. I za co? Ze Arletka go juz nie chciala?!

ozpoczeto poszukiwania 20-letniego Damiana P. Policja wiedziala, ze porusza
sie zielonym fiatem punto z pogietym blotnikiem, znala numer rejestracyjny
samochodu i adres zamieszkania mezczy- zny. Wlascicielka lokalu, gdzie P.
wynajmowal stancje, powiedziala sledczym, ze od dwoch dni nie widziala
Damiana.

– A czego panowie od niego chca? – spytala po chwili. – To taki grzeczny i
spokojny chlopak.

– A nie mial ostatnio jakichs pro- blemow? – odpowiedzial pytaniem na
pytanie jeden z policjantow.

– Problemow, pyta pan? No, jesli tak nazwac sprzeczki z ta smarkula, z
ktora ma dzieciaka, to rzeczywi- scie mial problemy. Chodzil przez nia
smutny, podenerwowany, a raz to nawet poplakal sie. Wszystko przez te
dziewuche, jak ona go traktowala, to ja nawet panu nie opisze..!

Wlascicielka wynajmowa- nego przez Damiana P. poko- ju az poczerwieniala z
emocji. Nawiasem mowiac byla jedyna osoba, ktora w tej ponurej spra- wie,
stanela po stronie chlopaka. No coz, byla samotna piecdziesie- ciolatka, a
przystojny sublokator wzbudzal w niej nie tylko matczy- ne uczucia.

Damian P. zostal zatrzymany przez policje kilka godzin poz- niej. W
miejscowosci H., oddalo- nej o kilkanascie kilometrow od Z. siedzial w
ogrodku kawiarni nad ogromna porcja lodow tru- skawkowo-czekoladowych. Gdy
zjawili sie sledczy, wystukiwal cos na smartfonie. Jak sie potem oka- zalo,
wysylal nowy wpis na swoj profil na facebooku. Byly to uwagi i przemyslenia
na temat narzeczo- nej i tego, co jej zrobil.

Ktos rozpoznal jego auto i powiadomil policje. Damian P. nie stawial oporu,
spokojnie udal sie w asyscie mundurowych do policyjnego radiowozu. Podczas
przesluchania przyznal sie do oblania benzyna i podpalenia Arlety K.

– Zrobilem to, zeby ja oszpecic. Nie chciala byc juz ze mna, a ja nie
moglem zniesc mysli, ze za jakis czas bedzie ja mial inny mezczy- zna –
wyjasnial. – Chcialem, zeby zyla, ale by nikt wiecej na nia

juz nie spojrzal… I zeby ona

nie mogla spojrzec w lustro…

Kilka tygodni wczesniej, na jednym z portali interne- towych, zapewnial o
swojej goracej milosci do Arlety K. “Tylko ty, kochana! Dla ciebie zyje!
Dla ciebie oddycham! Dla ciebie dzwigam ciezar egzystencji na tym lez
padole” – napisal z patosem. Dolaczyl obrazek skrwawionego, peka- jacego
serca.

Podczas przesluchania

w prokuraturze stwierdzil,

ze chyba oszalal z tej wielkiej milosci i zazdrosci. Dodal, ze

nie chcial zabic narzeczonej

ani skrzywdzic dziecka. Nie przyszlo mu jednak do glowy,

ze zastosowana przez niego forma zemsty na narzeczonej, mogla doprowadzic
do smier-

ci w meczarniach i Arlety

i ich synka. Damian K. decy-

zja sadu zostal tymczasowo aresztowany na 3 miesiace pod zarzutem
usilowania zabojstwa. Grozilo mu dozywocie. Chlopak jest mieszkancem Z.,
pochodzi z porzadnej rodziny, dotychczas nie byl karany. Poznali sie przed
dwoma laty na dyskotece. Dla 15-letniej wowczas Arlety

byla to pierwsza tego typu impre- za. Rodzice dziewczyny nie zyli: ojciec
zginal w wypadku samo- chodowym, matka przegrala walke z rakiem.
Wychowywali ja dziad- kowie. Uwazali, ze ich wnuczka powinna przede
wszystkim dbac o postepy w nauce, a na zaba- wy i chlopakow ma jeszcze
czas. Nieomal na kolanach wyblagala, zeby pozwolili jej pojsc na te dys-
koteke. Przyrzekla, ze nie da zad- nej plamy, a wroci najpozniej o 23.

W pewnym momencie popro- sil ja do tanca szczuply, ciemno- wlosy chlopak.
Wczesniej widzia- la go, jak nonszalancko podjechal pod klub wlasnym
samochodem. Wpadl jej w oko – co do tego nie bylo watpliwosci. Najwyrazniej
z wzajemnoscia. Damian – tak sie nazywal przystojny wlasciciel zielonego
fiata punto – do konca imprezy tanczyl tylko z Arleta (byl znakomitym
tancerzem), podczas wolnych kawalkow szeptal jej do ucha zapierajace dech
komple- menty, a potem umowil sie z nia na randke.

Oboje zapalali do siebie gora- cym uczuciem. Stali sie nieomal nierozlaczna
para. Damian czesto przytulal i calowal Arlete, mowil, ze tylko ja jedna
kocha i ze zrobi dla niej wszystko.

15-letniej wowczas uczenni- cy gimnazjum tez bardzo podo- bal sie starszy o
3 lata chlopak. Imponowalo jej, ze Damian pracuje za granica (w
rzeczywistosci prze- pracowal w Niemczech i Wloszech zaledwie kilka
tygodni), ze ma

swietny gust i jest taki wyrobiony towarzysko. Ze ma swoj samochod i jest
niezalezny.

Spotykali sie przynajmniej 4 razy w tygodniu. W kilka miesie- cy po
poznaniu Damiana P. Arleta zaszla z nim w ciaze. Z poczatku obawiala sie
jak chlopak przyjmie te wiadomosc. Jej cioteczna sio- stra do dzis
wyplakiwala oczy za draniem, ktory, dowiedziawszy sie,

ze zostanie ojcem jej dziecka, zostawil ja na lodzie.

Arleta miala wiecej szcze- scia. Damian byl zachwycony, ze beda mieli
dziecko. Zamierzal sie jak najszybciej ozenic z Arleta, ale na razie bylo
to niemozliwe. Dziewczyna byla jeszcze niepelnoletnia. Poza tym chciala sie
dalej uczyc. Po ukonczeniu gimnazjum zapisa- la sie do wieczorowego techni-
kum. Byla niezla z matematyki i myslala o zostaniu w przyszlo- sci
ksiegowa. Pozna jesienia Arleta urodzila syna. Mieli go ochrzcic latem, ale
prze-

lozyli uroczystosc na grudzien. Chcieli urzadzic huczna uro- czystosc z
okazji chrzcin, ale nie mieli za co.

– Jak to? Przeciez podobno swietnie zarabiasz za granica – zdziwila sie
Arleta, gdy Damian napomknal o podbramkowej sytuacji finansowej. Zdecydowal
sie powiedziec o tym, gdy juz przymierzali sie do wyboru loka-

lu gastronomicznego na impreze.

– Wlasnie zostalem zwolniony. Wiesz, jest kryzys… – baknal, Nie
powiedzial, ze tylko sie chwalil dobrze platna zagraniczna praca, zeby
wywrzec na niej wrazenie.

Arleta poznala prawde kil- ka dni pozniej. Byla wsciekla na Damiana. Nie
dlatego, ze nie mial pieniedzy i pracy, lecz dlatego, ze ja oklamal.
Oklamywal ja od poczatku, przedstawiajac siebie jako czlowieka znakomicie
sytu- owanego finansowo. I to przeciez on, a nie ona, naciskal, zeby urza-
dzic chrzciny w dobrej knajpie! – Wyglada na to, ze uwazasz mnie za pusta
lalke, dla ktorej liczy sie tylko kasa – mowila z pretensja.

Juz wczesniej zaczelo sie mie- dzy nimi psuc. Coraz czesciej sie klocili. O
drobiazgi i powazne rzeczy. Arleta zaczynala dostrze- gac u narzeczonego
cechy, ktore wczesniej kamuflowal pewnoscia siebie i powierzchownymi pozo-
rami. “Jaki on niedojrzaly, dzie- cinny” – myslala o Damianie. Przekonala
sie, ze wcale nie jest tak wspanialy, samodzielny i zaradny jak sie
wczesniej chwalil. Niegdys biegla jak na skrzydlach na randke, gdy tylko do
niej zadzwonil. Ale juz jej to przeszlo.

Zaczela uczeszczac do tech- nikum, miala duzo nauki i coraz mniej czasu na
rozrywkowe spo- tkania z chlopakiem. Nie potrafil tego zrozumiec,
podejrzewal, ze go zdradza, sledzil ja i robil awantury w miejscach
publicznych. Pewnego razu zaczail sie na nia pod szkola, a gdy wyszla w
towarzystwie kole- zanek i kolegow, rzucil sie z pie- sciami na jednego z
chlopakow. Tamten znal wschodnie sztuki wal- ki i szybko poradzil sobie z
narwa- nym mlodziencem. Damian niby go przeprosil, ale chodzil pozniej po
miescie i szukal ludzi, ktorzy za pieniadze mieli pobic karateke.

Arleta miala nadzieje, ze Damian zmieni sie, gdy zostanie ojcem. Niestety,
mozna powie- dziec, ze zmienil sie, ale na gor- sze. Wciaz byl bardzo
zazdrosny o Arlete. Robil jej wymowki, gdy np. wyszla gdzies bez jego
zgody. Traktowal ja jak swoja wlasnosc. Obrzucal wyzwiskami jej kolezan-
ki, ktore pomagaly jej opiekowac sie malutkim Antosiem. Zupelnie nie
krepowal sie obecnoscia dziad- kow dziewczyny. Mial ich za nic.

– Moja zona ma problemy z poruszaniem sie. Nie moze dzwigac ciezarow.
Zdarzylo sie, ze Damian P. przyjechal rano do nas i kazal jej isc do sklepu
po piwo. A potem zmieszal ja z blotem, bo kupila inny gatunek niz chcial –
opowiadal dziadek.

W zadnej pracy nie zagrzal dlu- go miejsca. Najdluzej – tydzien – wytrzymal
w jednym z hipermar- ketow, gdzie obslugiwal maszyne czyszczaca posadzki.
Odszedl,

gdyz uwazal, ze praca fizyczna jest nie dla niego, marnuje w niej swoje
zdolnosci. Jednakze skonczyl zale- dwie podstawowke. Nie zdal egza- minu na
prawo jazdy, mimo to jez- dzil fiatem punto, ktory kupila mu na urodziny
ciotka. Stanislaw G., dziadek Arlety powiedzial policji, ze wiele razy
widzial jak Damian siadal za kierownice po alkoholu.

– Nie szanowal ani nas, ani naszej wnuczki. Dopoki nie mieli dziecka,
radzilem Arlecie, zeby go zostawila i znalazla sobie kogos bardziej
odpowiedniego. Niestety, nie posluchala mnie. Jak przyjez- dzal, nigdy nie
powiedzial “dzien dobry”, spogladal spode lba. Raz, po jakiejs klotni
dobijajac sie do niej rozbil szybe na ganku. Zazadalem zeby naprawil szko-
de, ale on tylko nawyzywal mnie od staruchow i powiedzial, zebym cicho
siedzial, bo moge oberwac – zeznal Stanislaw G.

Ostatnio klotnie miedzy Damianem a Arleta byly coraz czestsze. Dziewczyna
miala go juz dosc, mowila, ze nie pasuja do sie- bie i powinni zakonczyc
ten zwia- zek. Ale on jej na to nie pozwalal. Jednej z kolezanek skarzyla
sie, ze Damian ja bije i jej grozi. Jednakze po kazdej awanturze
przyjezdzal do niej, przepraszal, przyrzekal poprawe. Na jednym z interne-
towych portali wypisywal pelne egzaltacji i patosu zapewnienia o swojej
wielkiej milosci do Arlety i malego Antosia. Publikowal ich zdjecia. Mimo
to Arleta zamierzala zakonczyc ten zwiazek. Coraz bar- dziej sie go bala.
Decyzje o oszpeceniu narzeczonej podjal kilka godzin przed zdarzeniem.

Wczesnym rankiem przywiozl ja rano do domu od kolezanki gdzie nocowala wraz
z dzieckiem. Zaraz odjechal, ale po kilku godzinach nieoczekiwanie znowu
sie pojawil w jej mieszkaniu. Wszedl do poko- ju, w ktorym usypiala
Antosia. Nie zauwazyla, ze przyniosl butelke z benzyna. Polozyl sie na
kanapie.

– Maly juz spi, wiec chodz do mnie – zazadal. Chcial sie z nia kochac, ona
oponowala, tluma- czac, ze mogliby obudzic dziecko.

– Domyslilem sie, ze to pre- tekst. Ze tak naprawde nie chce juz byc ze
mna, bo nie czuje do mnie milosci, nic juz dla niej nie zna- cze. Jej
odmowa tylko mnie w tym utwierdzila. Chcialem jednak dac jej ostatnia
szanse. Niestety, nie sko- rzystala i uznalem, ze zasluguje na kare –
wyjasnial w sledztwie.

Wstal, wzial do reki butelke i usunal korek. Nastepnie oblal dziewczyne
benzyna i podpalil zapalniczka. Gdy zobaczyl bucha- jacy plomien, wybiegl z
mieszka- nia, wsiadl do samochodu i uciekl. Wyjechal z Z.

– Potem napisalem na moim profilu na Facebooku, ze bardzo zal mi Arlety,
ale zarazem tez, ze uwa- zam, iz moja decyzja byla sluszna. Moj post
doczekal sie wielu komen- tarzy. Niektorzy grozili, ze jakby mnie spotkali,
zrobiliby mi to samo co ja Arlecie, ale byli i tacy, ktorzy przyznawali mi
racje. Bo przeciez nie mozna igrac z tak wielka milo- scia jak moja…

Poparzeniu uleglo 32,5 proc. powierzchni ciala Arlety K. Zostala trwale
oszpecona

na cale zycie. Moglaby jej pomoc operacja plastyczna, ale taki zabieg sporo
kosztuje. Mimo to, zeznajac w sadzie, dziewczyna przebaczyla swojemu
oprawcy…

– Z perspektywy czasu widze, ze byc moze bylam dla niego czasami
niesprawiedliwa. Damian bardzo mnie kochal, a ja tego nie docenia- lam. Nie
potrafilam odwzajemnic tego uczucia i nie dostrzegalam, ze z Damianem
dzieje sie cos zle- go. Wybaczam mu, chociaz mnie oszpecil. – zeznala.

Damian P. wciaz utrzymywal, ze nie chcial jej zabic, ani skrzyw- dzic syna.
Sad Okregowy w L. skazal go na kare 15 lat pozba- wienia wolnosci.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl