Dzien dobry – tu Polska – 18.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 76) (67317)

18 marca 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

17 marca 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

PILKA NOZNA

-“Wazny powrot do reprezentacji Polski na barazowe mecze o Euro 2024”-

Marcin Wesolek

Jakub Moder ostatni raz zagral w druzynie narodowej dwa lata temu, w

barazu o mundial w Katarze. Teraz sprobuje pomoc Polsce, by dostala sie

przez baraze na Euro 2024.

Od poczatku pracy Michala Probierza z reprezentacja Polski sposob

oglaszania powolan na mecze reprezentacji jest osobliwy. Otoz lista

pojawia sie nie za dnia, ale w ostatnim dopuszczalnym przez przepisy

UEFA i FIFA dniu tuz przed polnoca.

Jest to sposob biegunowo odlegly od tego, jaki stosuja Niemcy, ktorych

reprezentacja pograzona jest w jeszcze wiekszym kryzysie niz

reprezentacja Polski. Selekcjoner Julian Nagelsmann oglosil kadre na

marcowe mecze towarzyskie (Niemcy nie graja eliminacji, bo sa

gospodarzami Euro 2024) w srodku dnia, w siedzibie federacji we

Frankfurcie nad Menem, zwolano transmitowana w telewizji konferencje

prasowa, na ktorej trener cierpliwie tlumaczyl swoje wybory. Trener

Probierz uznal, ze niczego tlumaczyc nie musi.

Na liscie powolanych na mecze z Estonia i Walia lub Finlandia zwraca

uwage osoba Jakuba Modera. Pilkarz Brighton zaliczyl doskonale wejscie

do reprezentacji, zdazyl rozegrac w niej 20 meczow, wyrastal na lidera

srodka pola w druzynie narodowej. A potem, tuz po zwycieskim barazu o

udzial w mundialu w Katarze, zerwal wiezadla w kolanie. Na boisko wrocil

po 19 miesiacach. W Premier League na razie gra malo, ale w ostatniej

kolejce znalazl sie w podstawowym skladzie Brighton. Jest zdrowy, w

pelni sil, w reprezentacji moze byc graczem bezcennym.

Takim nie jest juz za to Arkadiusz Milik. Napastnika Juventusu trener

Probierz pominal juz przy powolaniach na ostatni ubiegloroczny mecz z

Czechami, nie ma go w kadrze i teraz, choc w Juventusie grywa, w

ostatnim meczu Serie A strzelil gola. Wyglada to tak, jakby obecny

selekcjoner go skreslil, woli Robertowi Lewandowskiemu dobrac innych

partnerow: niezawodnego w kadrze Karola Swiderskiego czy strzelajacego

gola za golem w Turcji Krzysztofa Piatka.

Na liscie jest jeden potencjalny debiutant w reprezentacji, 20-letni

pomocnik Jagiellonii Bialystok Dominik Marczuk. – Dokonalismy

optymalnego na ten moment wyboru. Przez kilka miesiecy wraz ze swoimi

wspolpracownikami obserwowalismy szeroka grupe zawodnikow, by podjac

wlasciwe decyzje. Nie bylo to latwe, ale uwazam, ze pilkarze powolani na

marcowe zgrupowanie sa tymi, ktorzy w najlepszy mozliwy sposob pasuja do

naszej aktualnej koncepcji – mowi Michal Probierz w zwiazkowym serwisie

“Laczy nas pilka”.

Barazowe mecze o udzial w Euro 2024 Polska rozegra 21 marca (u siebie z

Estonia) oraz – jesli wygra – 26 marca na wyjezdzie ze zwyciezca meczu

Walia – Finlandia.

Kadra na baraze o Euro 2024

Bramkarze: Marcin Bulka (OGC Nice), Lukasz Skorupski (Bologna), Wojciech

Szczesny (Juventus). Obroncy: Jan Bednarek (Southampton), Bartosz

Bereszynski (Empoli), Pawel Bochniewicz (sc Heerenveen), Matty Cash

(Aston Villa), Pawel Dawidowicz (Hellas Verona), Jakub Kiwior (Arsenal),

Tymoteusz Puchacz (1. FC Kaiserslautern), Bartosz Salamon (Lech Poznan),

Sebastian Walukiewicz (Empoli). Pomocnicy: Przemyslaw Frankowski (RC

Lens), Kamil Grosicki (Pogon Szczecin), Dominik Marczuk (Jagiellonia

Bialystok), Jakub Moder (Brighton), Jakub Piotrowski (Ludogorec

Razgrad), Taras Romanczuk (Jagiellonia Bialystok), Bartosz Slisz

(Atlanta United), Damian Szymanski (AEK Ateny), Sebastian Szymanski

(Fenerbahce), Nicola Zalewski (AS Roma), Piotr Zielinski (Napoli).

Napastnicy: Adam Buksa (Antalyaspor), Robert Lewandowski (FC Barcelona),

Krzysztof Piatek (Istanbul Basaksehir), Karol Swiderski (Hellas Verona).

-“Lewandowski, Kiwior i losowanie par w Lidze Mistrzow. Nastepnego juz

nie przeprowadzi czlowiek”-

Rafal Stec

Barcelona, druzyna Roberta Lewandowskiego, zagra w cwiercfinale z Paris

Saint Germain, natomiast Arsenal, druzyna Jakuba Kiwiora, zmierzy sie z

Bayernem Monachium

Rozstawien nie bylo, kazdy mogl trafic na kazdego. Wiedzielismy tylko,

ze kolejna runda bedzie sie skladala wylacznie ze szlagierow – w

biezacej edycji Champions League nie ma sensacji ani nawet

niespodzianek, faworyci biora wszystko i w cwiercfinale zjawily tylko

kluby sklasyfikowane w czolowej pietnastce najbogatszych na swiecie

(wedlug sporzadzanego cyklicznie przez analitykow Deloitte rankingu,

ktory hierarchizuje je wedlug rocznych przychodow).

W najwiekszym hicie broniacy trofeum Manchester City zderzy sie z Realem

Madryt – to glowni faworyci rozgrywek, ich starcie zostanie obwolane

przedwczesnym finalem.

Szczescie sprzyjalo obu polskim pilkarzom, ktorzy pozostali w

rywalizacji, poniewaz na kogos z wymienionych gigantow moga trafic

dopiero w meczu o trofeum (UEFA rozlosowala od razu cala drabinke).

Dopiero wtedy moga tez spotkac sie ze soba.

Od tego dzieli ich jednak m.in. cwiercfinal, a sforsowanie tej bariery

bedzie potwornie trudne. Przygnieciona kryzysem Barcelona stanie

naprzeciw PSG, ktore po pozbyciu sie wielu gwiazd – z Messim i Neymarem

na czele – oraz radykalnym odmlodzeniu druzyna wyglada na ekipe

silniejsza niz tamta w celebryckiej obsadzie. Natomiast Arsenal, ktory

wraca do decydujacych faz Champions League po dlugiej przerwie, musi

rzucic wyzwanie Bayernowi – monachijczycy tez do niedawna tkwili w

zapasci, ale juz sie z niej wydobyli, nabrali ostatnio imponujacego rozpedu.

Interesujaco zrobilo sie juz w przededniu piatkowej ceremonii, poniewaz

“Guardian” ujawnil, jak bedzie wygladalo losowanie w kolejnej,

zreformowanej edycji Ligi Mistrzow – powiekszonej do 36 zespolow.

Podzial na grupy zostanie zlikwidowany, wszyscy beda umieszczani w

jednej gigantycznej tabeli, kazdy uczestnik rozegra osiem meczow (polowe

u siebie, polowe na wyjezdzie), osemka najlepszych awansuje do 1/8

finalu, sklasyfikowani na miejscach 9-24 rozegraja baraze. Zasady

kojarzenia druzyn w pary sa tak skomplikowane, ze gdyby przeprowadzic je

tradycyjne – poprzez wyjmowanie kulek ze przezroczystych mis – procedura

musialaby sie ciagnac nawet cztery godziny.

Dlatego UEFA postanowila, ze tylko pierwsza kolejke rozlosuja ludzie.

Reszte wypluje komputer, a uczciwosci operacji przypilnuje zewnetrzny

audytor – firma “Ernst and Young”. Innymi slowy, europejskie wladze

wykonaja kolejny ruch, ktory sprawia, ze przecietny kibic przestaje

nadazac za regulaminami rozgrywek. I zapewne znow przybedzie teorii

spiskowych. Skoro nie wiemy, co sie dzieje, to znaczy, ze komus na tym

zalezalo.

Cwiercfinaly Ligi Mistrzow: Arsenal – Bayern Monachium, Atlético Madryt

– Borussia Dortmund, Real Madryt – Manchester City, Paris Saint-Germain

– FC Barcelona. Polfinaly: Atlético/Borussia – PSG/Barcelona,

Arsenal/Bayern – Real/Manchester City.

EKSTRAKLASA

24 kolejka

Warta Poznan-LKS Lodz 0-1

Zalegly mecz 2 kolejki

Korona Kielce-Rakow Czestochowa 0-2

25 kolejka

Z.Lubin-Stal Mielec 0-0

Lech Poznan-Warta Poznan 2-0

Cracovia-Widzew Lodz 2-2

Radomiak – Jagiellonia Bialystok 0-2

Ruch Chorzow-G.Zabrze 0-2

Slask Wroclaw-Puszcza Niepolomice 0-0

Korona Kielce-Pogon Szcecin 2-2

LKS Lodz-Rakow Czestochowa 1-1

Legia Warszawa-Piast Gliwice 3-1

1.Jagiellonia 48pkt

2.Slask 46pkt

3.Rakow 44pkt

4.Lech 44pkt

5.Legia 41pkt

6.Pogon 41pkt

7.G.Zabrze 39pkt

8.Stal Mielec 36pkt

9.Z.Lubin 34pkt

10.Widzew 32pkt

11.Radomiak 31pkt

12.Cracovia 28pkt

13.Piast 28pkt

14.Warta 27pkt

15.Korona 24pkt

16.Puszcza 24pkt

17.Ruch 18pkt

18.LKS Lodz 17pkt

-Pilkarze Pogoni Szczecin w tym roku nie zaczynali jeszcze ligowego

spotkania o godz. 12:30. Byc moze dlatego zupelnie przespali pierwsza

polowe meczu z Korona Kielce i w drugiej czesci musieli odrabiac straty.

– Przegrana z Zaglebiem wplynie na nas pozytywnie. Odbijemy sie i znowu

bedziemy mocni – zapewnial przed meczem trener Jens Gustafsson.

Portowcy w Kielcach chcieli potwierdzic, ze ostatnia wpadka z Zaglebiem

Lubin (pierwsza porazka w tym roku, 0:2 na wlasnym stadionie) byla tylko

wypadkiem przy pracy, ktory mial prawo zdarzyc sie zmeczonej napietym

terminarzem Pogoni.

Korona to zespol, ktory w tym roku wygral tylko jeden mecz i

prawdopodobnie do konca sezonu bedzie walczyl o utrzymanie sie w

najwyzszej klasie pilkarskich rozgrywek. Sila rzeczy w niedzielnym meczu

Pogon byla murowanym faworytem.

Ale pierwsza polowa miala bardzo zaskakujacy przebieg. Gospodarze

rzucili na Pogon wszystkie swe sily i na przerwe schodzili z bardzo

niespodziewanym, dwubramkowym prowadzeniem. Bramkarz Valentin Cojocaru

pilke z siatki musial wyciagac nawet trzykrotnie, ale w 18. minucie byly

zawodnik portowcow Dawid Blanik byl na pozycji spalonej.

Pozniej Korona trafiala juz do bramki zgodnie z przepisami. W 22.

minucie wynik otworzyl Nono, ktory uderzeniem glowa wykonczyl

dosrodkowanie z rzutu roznego. W tej sytuacji zupelnie zawiodl Benedikt

Zech, ktory przegral pojedynek w powietrzu z Hiszpanem, ktory jest od

niego nizszy o 16 centymetrow!

Obrona Pogoni nie popisala sie tez w 42. minucie, kiedy Podgorski na

linii bramkowej osmieszyl Wahlqvista i precyzyjnie podal do

nadbiegajacego w pole karne Blanika, ktory mial mnostwo czasu, zeby

precyzyjnym, plaskim uderzeniem podwyzszyc prowadzenie Korony.

Do przerwy w Kielcach pachnialo sensacja, bo ligowy maruder prowadzil z

kandydatem do medali 2:0. I to zupelnie zasluzenie, bo portowcy grali

ospale i bez pomyslu. Godny odnotowania byl tylko minimalnie niecelny

strzal Biczachczjana, gdy w polu karnym Gamboa sprytnie wystawil mu pilke.

W drugiej czesci spotkania Gustafsson zrobil dwie zmiany i Pogon sie

“obudzila”. W 54. minucie kontaktowego gola z rzutu karnego (po zagraniu

reka jednego z pilkarzy Korony) zdobyl Kamil Grosicki, a w 67. minucie

po raz kolejny tej wiosny w roli jokera blysnal rezerwowy Alexander

Gorgon. Po zamieszaniu w polu karnym futbolowka spadla wprost pod nogi

pomocnika, ktory bez zastanowienia uderzyl z pierwszej pilki obok

bezradnego bramkarza gospodarzy.

W doliczonym czasie gry poscig z drugiej polowy mogl pojsc na marne, ale

Pogon uratowal slupek Po uderzeniu rezerwowego Korony Adriana Dalmau i

spotkanie zakonczylo sie remisem 2:2.

Teraz w ekstraklasie nastapi dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna.

Portowcy na pewno spedza ja poza ligowym podium.

-“Wielkie Derby Slaska. Mecz jak bitwa o miedze”-

Wojciech Kuczok

Futbol przezarty mamona chce oglaszac derby wszedzie tam, gdzie graja ze

soba wielcy rywale, lecz prawdziwych “zlosasiedzkich” stosunkow nie da

sie sztucznie wywolac.

“Dla takich chwil gramy w pilke” – zgodnie mowia pilkarze o meczach

derbowych i choc to brzmi jak slogan, bo wedle powszechnej wiedzy

zawodowo kopia pilke nade wszystko dla hajsu, akurat podczas derbow

emocje pozwalaja im zapomniec o zarobkach. Udziela im sie atmosfera, w

zapamietaniu walcza o wladze na dzielni. Nie rozumiem “sztam” w typie

zabrzansko-katowickim, gdy miasta graniczace ze soba zamiast bitwy o

miedze urzadzaja sobie mecze przyjazni – coz za marnotrawstwo, wszak nie

ma jak derby!

Godzine przed meczem jestem w korytarzu miedzy szatniami, z tunelu

dobiega ryk kilkunastu tysiecy fanow, ktorzy juz sa na trybunach i dra

sie wnieboglosy – dla nich dziewiecdziesiat minut to o wiele za malo,

zeby swietowac, choralnie rozgrywaja swoj przedmecz od kiedy tylko

otwarto bramy stadionu. Ide tunelem ku swiatlu, wychodze na plyte i juz

slysze w pelnej skali “wrazych kibicow nieafirmatywnie oceniajacych

protagonistow”, jak opisal te wrzawe Zbyszek Rokita, obecny w sobote na

Stadionie Slaskim.

Oprawa niczego sobie – kartoniady ku chwale klubu, sektorowki na pohybel

wrogom (blagam gorliwych antyprzemocowcow, by wzieli na wstrzymanie i

nie szukali dziury w calym, gotowanie Barta Simpsona w kotle to

komiksowa sublimacja popedow, a nie “hanba, skandal i bandytyzm”;

odcieta glowa wislacka na fladze fanatykow Cracovii ma nieco inny

kontekst, bo wiadomo, ze kibolstwo w grodzie Kraka pielegnuje tradycje

nozownicze – ale nie wrzucajmy wszystkich sektorowek do jednego…

kotla). Byly nawet efekty specjalne – z powodu nieprzeniknionej

niebieskiej mgly najlepszy sedzia swiata Szymon Marciniak parokrotnie

musial przerywac gre. Przeciw takiej pirotechnice nic nie mam – petardy

hukowe i podpalanie wrogich flag staly sie juz nazbyt krindzowe, teraz

kibice po prostu produkuja kolorowe sztuczne chmury… Takie numery

parenascie lat temu wykonywal Olafur Eliasson w prestizowych galeriach

sztuki, a teraz prosze bardzo, bez mala czterdziesci tysiecy ludzi

jednoczesnie moze sobie popatrzec na nadprzyrodzone zjawiska

meteorologiczne.

Podgrzewanie atmosfery trwa przez kolejne godziny tak, ze w koncu mimo

temperatury w najlepszym razie przedwiosennej dwutysieczny tlum

fanatykow Gornika zechce kibicowac w dezabilu: na rozkaz wodza zdejma

koszulki, aby blysnac nieopalonymi torsami i zrymowac sie z pilkarzami

swojego klubu.

Tak, Gornik pomimo zwyciestwa wypadl blado na tle Niebieskich. Nie

przypominam sobie, by po derbowej porazce, ktora jest wszak

najbolesniejszym sztychem w samo serce pilkarskiego fanatyka, kibice tak

szczerze dziekowali swojej druzynie. Zamiast pogadanki wychowawczej,

nakazu oddania koszulek albo wrecz karnych plaskaczy w stylu warszawskim

na parkingu, kibice zlozyli Niebieskim hold za werwe i finezje. Ruch

gral, Gornik wygral – widac taka mojra, futbol jest okrutny.

Jesli spotkanie pilkarskie moze byc wielkoskalowym wydarzeniem

spoleczno-kulturowym, to wlasnie w takich okolicznosciach: futbol

przezarty mamona chce oglaszac derby wszedzie tam, gdzie graja ze soba

wielcy rywale, lecz prawdziwych “zlosasiedzkich” stosunkow nie da sie

sztucznie wywolac. Kiedy gra Real z Barcelona, to jest mecz

miedzynarodowy, a nie zadne Gran Derbi. Byloby pieknie, gdyby w Polsce

co tydzien grano w lidze derby; wlasciwie niewiele do tego brakuje:

tabela pierwszej ligi zaczela w koncu przybierac ksztalt, ktory juz

wedle moich mnieman zachowa do konca – do ekstraklasy powinny wrocic

Lechia z Arka, a takze, o ile nie powtorzy sie barazowy kataklizm z

ubieglego roku, Wisla Krakow. W swiecie idealnym LKS i Ruch nie bylyby

zagrozone spadkiem, a wtedy najwyzsza klasa rozgrywkowa w Polsce mialaby

w kalendarzu wszystkie najwazniejsze mecze derbowe: krakowska swieta

wojne, derby Lodzi, Trojmiasta, wielkie derby gornego Slaska, derby

dolnego Slaska i derby Poznania. Polonia Warszawa nie ma szans na

ekstraklase, ale przeciez przy Lazienkowskiej i tak bardziej przezywa

sie urojone “derby Polski” z rywalami z Lodzi lub Poznania.

W futbolu jednak rzeczywistosc doskonala nie istnieje, i byc moze to

jest w nim najdoskonalsze.

I LIGA

23 kolejka

Wisla Plock-G.Leczna 2-1

24 kolejka

Polonia Warszawa-Wisla Plock 2-2

Lechia Gdansk-Z.Sosnowiec 4-0

Wisla Krakow-Miedz Legnica 2-0

Nieciecza-Resovia Rzeszow 1-4

Tychy-Chrobry Glogow 1-2

Stal Rzeszow-Motor Lublin 2-1

Arka Gdynia-Odra Opole 2-2

Katowice-Podbeskidzie 5-0

G.Leczna-Znicz Pruszkow 1-1

1.Lechia 47pkt

2.Arka 45pkt

3.Tychy 41pkt

4.Wisla Krakow 41pkt

5.Motor Lublin 40pkt

6.Katowice 39pkt

7.Wisla Plock 38pkt

8.Miedz 36pkt

9.Odra Opole 36pkt

10.G.Leczna 36pkt

11.Znicz 30pkt

12.Nieciecza 29pkt

13.Chrobry 29pkt

14.Stal Rzeszow 26pkt

15.Resovia 25pkt

16.Polonia Warszawa 22pkt

17.Podbeskidzie 18pkt

18.Z.Sosnowiec 13pkt

-W kolejnym meczu I ligi Lechia Gdansk wysoko pokonala Zaglebie

Sosnowiec 4:0. Gospodarze powinni zdobyc duzo wiecej bramek, jednak

brakowalo im skutecznosci. Zwlaszcza Tomasowi Bobcekowi, ktory sam mogl

zdobyc kolejne cztery gole.

Mecz lidera tabeli ze zdecydowanie najslabszym zespolem I ligi, jawil

sie dla Lechii niczym spacerek nad brzegiem morza, no moze nieco szybszy

marsz. Trener Szymon Grabowski niby przestrzegal przed rywalem,

podkreslal, ze w poprzedniej kolejce rozegral on najlepszy tegoroczny

mecz (1:1 z Odra Opole). Jednak nawet male klopoty Lechii w tym meczu,

bylyby uznane za cos dziwacznego, a juz brak zwyciestwa nosilby znamiona

pilkarskiej aberracji.

Do takich nadprzyrodzonych zjawisk nie doszlo, bo dojsc nie moglo, ale

trzeba przyznac, ze pierwsza polowa absolutnie nie byla jednostronnym

widowiskiem. Zaglebie momentami przejmowalo nawet inicjatywe, choc

bardziej robilo to na zaproszenie gospodarzy, ktorzy zaczeli mecz

wyjatkowo spokojnie.

Po jakims kwadransie wreszcie w swoim stylu obroncom urwal sie Camilo

Mena (jego strzal obronil jedyny wyrozniajacy sie zawodnik gosci Oleksji

Szewczenko), co bylo symbolicznym sygnalem do ataku. Wystarczylo, ze

Lechia minimalnie podkrecala tempo rozgrywania akcji, aby zespol

Zaglebia kompletnie sie gubil. Symbolem nieporadnosci byl w ich

szeregach srodkowy obronca William Remy, ociezaly niczym najstarsze

zolwie sloniowe z Wyspy Galapagos. Lechisci obiegali Francuza niczym

tyczke, a swoj katastrofalny wystep podsumowal on w drugiej polowie

efektownym golem samobojczym. I za moment opuscil boisko.

Jednak zanim to nastapilo losy meczu byly juz wlasciwie przesadzone.

Chociaz przed przerwa lechisci zdobyli tylko jedna bramke, na dodatek z

rzutu karnego (po glowce Iwana Zelizki pilke reka odbil pomocnik gosci

Oleksij Dowhyj). Lechisci na taki moment czekali w lidze od…

inauguracji sezonu i wyjazdowego meczu z Chrobrym Glogow. Wowczas dwie

“jedenastki” wykorzystal Luis Fernandez, teraz pewnym strzalem popisal

sie Tomasz Neugebauer. Tym samym zdobyl swoja szosta bramke w sezonie i

w wewnatrz klubowej klasyfikacji dogonil wlasnie Fernandeza oraz Tomasa

Bobceka.

Tego drugiego tylko dlatego, ze Slowak urzadzil sobie w tym spotkaniu

festiwal nieskutecznosci. Mial on co najmniej cztery znakomite sytuacje

do zdobycia gola, ale nie potrafil wykorzystac zadnej. U Bobceka razi

przede wszystkim bardzo slaba gra glowa, w tym elemencie ma on naprawde

duzo do poprawy. Jednak zeby oddac sprawiedliwosc, napastnik Lechii mial

duzy udzial przy dwoch golach zespolu, wiec nie byl to w jego wykonaniu

zupelnie daremny wystep.

Za to tym razem swoja bramke zdobyl Mena – w klasycznym dla siebie

stylu. Kolumbijczyk seria zwodow wkrecil w ziemie Artema Suchockiego i

precyzyjnym strzalem w dlugi rog pokonal Szewczenke.

Potem okazji bylo jeszcze multum, swoje gole mogli zdobyc m.in. Rifet

Kapic i Maksym Chlan, ale wynik udalo sie podwyzszyc dopiero w ostatnich

sekundach po akcji rezerwowych – skrzydlem przedarl sie Dawid Bugaj, a

celnym strzalem glowa popisal sie Lukasz Zjawinski.

4:0 bylo najmniejszym wymiarem kary dla beznadziejnego zespolu z

Sosnowca, a Lechia tak naprawde nie musiala nawet uruchamiac najwyzszego

biegu, w zupelnosci wystarczyl drugi, maksymalnie trzeci. Zatem pierwsza

czesc rundy wiosennej gdanski zespol zamyka niezwykle efektownym

bilansem: piec meczow, piec zwyciestw, 15 strzelonych bramek i tylko

dwie stracone. I jak najbardziej zasluzenie spedzi przerwe

reprezentacyjna w fotelu lidera I ligi.

-Arka Gdynia dwukrotnie przegrywala z Odra Opole, dwukrotnie

doprowadzala do wyrownania, a przy odrobinie szczescia mogla nawet

wygrac. Jednak goscie rowniez mieli swoje szanse, wiec wynik 2:2 uznac

nalezy za sprawiedliwy.

Do pilkarzy Arki, a tym samym rowniez do rywali zza miedzy – czyli

Lechii Gdansk, ktora w piatek zmiotla z boiska Zaglebie Sosnowiec – w

tej kolejce splywaly niemal same dobre informacje. Co prawda swoj mecz

wygrala Wisla Krakow (2:0 z Miedzia Legnica), ale komplet punktow

stracily zarowno GKS Tychy (1:2 z Chrobrym Glogow), jak i Motor Lublin

(1:2 ze Stala Rzeszow). To oznaczalo, ze w wypadku zwyciestwa gdynian z

Odra, trojmiejski duet odskoczylby od goniacej grupy na odleglosc

szesciu punktow. Co na tym etapie sezonu byloby juz bardzo solidna

zaliczka.

Arka musiala sobie radzic w tym spotkanu bez pauzujacego za kartki Olafa

Kobackiego i ta absencja byla mocno widoczna. Szanse gry od poczatku

dostal Tornike Gaprindaszwili, ale Gruzin wygladal bardzo przecietne.

Nieco wiecej zamieszana na drugim skrzydle robil Kacper Skora, ale jak

to czesto bywa u tego zawodnika, brakowalo mu wykonczenia (w calym

sezonie tylko dwa gole w 22 meczach). No i tradycyjnie sil i zapalu

starczylo mu tylko na 45 minut, w zwiazku z czym niedlugo po przerwie

zostal zmieniony.

Odra ten rok zaczela slabo, jednak w Gdyni pokazala, ze aura dawnej

slawy (przez dziewiec kolejek byla liderem I ligi) jeszcze nad boiskiem

sie unosi. Juz nie w takim stezeniu, jak podczas rundy jesiennej, wciaz

widac jednak, ze jest to bardzo solidny i dobrze zorganizowany zespol.

Gosciom gralo sie o tyle latwiej, ze bardzo szybko objeli prowadzenie. W

8. min po dosrodkowaniu z rzutu roznego najlepiej odnalazl sie stoper

Odry Branislav Pindroch, chociaz trzeba przyznac, ze po jego strzale

Pawel Lenarcik powinien interweniowac lepiej. Niezbyt mocno uderzona

pilka przeslizgnela mu sie jednak miedzy nogami i przekroczyla linie

bramkowa.

Arkowcy przy gleboko broniacych rywalach, mieli wielkie problemy w ataku

pozycyjnym. Brakowalo przyspieszenia akcji oraz pierwiastka

nieprzewidywalnosci, co zawsze gwarantowal Kobacki. W tej sytuacji

najwieksze zamieszane powstawalo pod bramka Odry po stalych fragmentach

gry. Po jednym z nich z bliska sytuacyjnie uderzal Michal Marcjanik, ale

kapitalna interwencja popisal sie Artur Haluch. Bramkarz Odry musial

wykazac sie jeszcze po kasliwym strzale Karola Czubaka z naroznika pola

karnego i to wlasciwie wszystko.

Arce udalo sie jednak wyrownac, dzieki nierozwaznemu zachowaniu

pomocnika Odry Rafala Niziolka, ktory odbil pilke reka we wlasnym polu

karnym. Ewidentny rzut karny, ktory na bramke w swoim

charakterystycznym, stoickim stylu zamienil Michal Marcjanik.

W drugiej polowie Arka starala sie atakowac, ale z kazda minuta jej

natarcia byla coraz bardziej szarpane i chaotyczne. Niby pilka latala w

okolicach pola karnego gosci, jednak Haluch tak naprawde byl bezrobotny.

Odra spokojnie rozbijala niezborne proby gospodarzy, cierpliwie czekajac

na swoja szanse. I sie doczekala. Tym razem to zawodnik Arki, konkretnie

Kasjan Lipkowski, przy probie interwencji zagral pilke reka we wlasnym

polu karnym. Kolejny zasluzony rzut karny i kolejny bardzo pewnie

wykonany – tym razem przez pechowca z pierwszej polowy Niziolka.

Arkowcy momentalne ruszyli do odrabiania strat, niezla zmiane dal m.in.

Alassane Sidibe. Pod bramka Halucha kotlowalo sie coraz bardziej, jednak

wciaz nie mial on okazji, zeby sie wykazac. A kiedy juz ja dostal, nie

mial zadnych szans na skuteczna interwencje. Swietna indywidualna akcje

przeprowadzil Przemyslaw Stolc, po jego strzale z okolic linii pola

karnego pilka poszla jeszcze po nodze jednego z obroncow Odry i przy

slupku wpadla do bramki.

Koncowka byla juz prawdziwa jazda bez trzymanki, gdyz oba zespoly,

troche na zasadzie “gramy na chaos”, dazyly do zdobycia zwycieskiego

gola. Szanse mieli i jedni i drudzy, jednak ostatecznie wynik juz sie

nie zmienil. Zatem po naprawde energetycznym, toczonym w bardzo trudnych

warunkach meczu (powrot zimy…), padl zasluzony remis. Arkowcy nie

wykorzystali szansy, zeby doskoczyc do Lechii, ktora zostala

samodzielnym liderem tabeli. Jej przewaga nad gdynianami wynosi dwa punkty.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatspo

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 16.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 74) (67315)

16 marca 2024r.

Pogoda

sobota, 16 marca 14 st C

Niewielkie opady deszczu

Opady:60%

Wilgotnosc:76%

Wiatr:21 km/h

Dowcip

Corka mowi do matki:

– Mamo, jestem w ciazy.

– O Boze, gdzie ty mialas wtedy glowe?

– Na zaglowku…

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Milej soboty Wam zycze 🙂 u nas dzis 14 stopni a jutro ze 4. Nie do wiary,
ale korzystajmy poki cieplo 😉

Ania Iwaniuk

Zakaz handlu w niedziele. Poczatek zmian “w przyszlym tygodniu”

Jako Polska 2050 bedziemy zbierac podpisy pod ustawa wprowadzajaca wolny
handel w 2 niedziele w miesiacu, juz w przyszlym tygodniu. Mam nadzieje, ze
wszystkie ugrupowania to popra – zapowiedzial w Radiu ZET Ryszard Petru,
szef sejmowej komisji gospodarki i rozwoju. Zakaz handlu w niedziele
podzielil Polakow na dwa niemal rowne obozy. Z analiz rynkowych wynika, ze
rozwiazanie oplacilo sie przede wszystkim dyskontom i stacjom benzynowym.
Zlikwidowanie ograniczenia bylo jedna z obietnic wyborczych – jej
realizacja moze zaczac sie “w przyszlym tygodniu”, a wiec na chwile przed
wybiciem 100 dni rzadu. W programie “Gosc Radia ZET” zapowiedzial to
Ryszard Petru, posel Polski 2050. Jesli potrzebujemy wiekszych dochodow,
wzrostu gospodarczego i komfortu klientow, to jest to kompromisowa
propozycja – ocenil Petru, zapowiadajac wprowadzenie 2 niedzieli handlowych
w miesiacu. Wczesniej pojawily sie tez informacje, ze za prace w niedziele
przewidziane zostanie podwojne wynagrodzenie. Co z poparciem innych partii?
Polityk Trzeciej Drogi odpowiedzial, ze KO jest “za”, a nawet dalej – chce
wszystkich niedziel handlowych. Odmienne zdanie moze jednak miec Lewica,
ktora zmian w zakazie nie chce poprzec. Swiadcza o tym miedzy innymi
wypowiedzi Agnieszki Dziemianowicz-Bak. Pani minister musi brac pod uwage
to, ze gospodarka sie zmienila i nie tylko w formie fizycznej mozna zrobic
zakupy i ktos pracuje w niedziele – skomentowal Gosc Radia ZET. Petru
dodal, ze “nikt nie musi chodzic do sklepu w niedziele, jak ma zwyczaj
niechodzenia, to niech nie chodzi”.

Uciekal przed policja, trzymajac w nosidelku niemowle Policja ruszyla za
31-latkiem, ktory w Pulawach (woj. lubelskie) nie zatrzymal sie do kontroli
drogowej. W pewnym momencie wysiadl z auta i zaczal uciekac pieszo,
trzymajac na rekach – ku zdumieniu policjantow – nosidelko z malym
dzieckiem. Siedmiomiesiecznej corce 31-latka na szczescie nic sie nie
stalo. On uslyszal juz zarzuty. Policjanci z pulawskiej komendy mierzyli
predkosc samochodow, gdy dali znak do zatrzymania sie kierowcy osobowego
opla. Ten poczatkowo zwolnil, spojrzal na policjanta, po czym wyminal go i
gwaltownie przyspieszyl. Rozpoczal sie poscig.

“Po kilkuset metrach kierujacy oplem, nie zapanowal na zakrecie nad
pojazdem i wjechal do rowu. Gdy samochod sie zatrzymal, zza kierownicy
wysiadl mezczyzna, ktory ku zdumieniu policjantow wyjal z auta nosidelko
dzieciece z niemowleciem i rzucil sie pieszo do ucieczki” – pisze w
komunikacie komisarz Ewa Rejn-Kozak z Komendy Powiatowej Policji w
Pulawach. Funkcjonariusze pobiegli za mezczyzna, jednoczesnie wydajac mu
glosne i wyrazne polecenia do zatrzymania sie. Gdy ten dobiegl do skarpy,
porzucil na jej brzegu nosidelko z dzieckiem, a sam zaczal zeskakiwac w
dol. Jeden z policjantow zaopiekowal sie dzieckiem, a drugi kontynuowal
poscig, ostatecznie doganiajac uciekiniera na dole skarpy.

Dziecko odebrala matka

“Zatrzymany byl agresywny, nie wykonywal polecen funkcjonariusza, probowal
sie wyrwac i uciec. Zostal obezwladniony i trafil do policyjnego aresztu” –
zaznacza kom. Rejn-Kozak. Siedmiomiesieczna corka 31-latka zostala
przekazana zalodze karetki pogotowia. Badania wykazaly, ze nic jej sie nie
stalo. Odebrala ja matka. Ma zakaz kierowania pojazdami, byl osoba
poszukiwana

“Po sprawdzeniu w systemie wyszla na jaw przyczyna ucieczki 31-latka.
Okazalo sie, ze mezczyzna ma dozywotni zakaz kierowania pojazdami
mechanicznymi wydany przez sad oraz jest poszukiwany przez prokurature” –
informuje policjantka.

Za spowodowanie kolizji oraz przekroczenie predkosci mezczyzna zostal
ukarany dwoma mandatami karnymi, natomiast za popelnione przestepstwa
uslyszal zarzuty.

“31-latek podejrzany jest o to, ze nie zatrzymal sie do kontroli drogowej
mimo wyraznie dawanych mu sygnalow przez umundurowanego policjanta
stojacego obok oznakowanego radiowozu, kierowal oplem mimo orzeczonego
prawomocnym wyrokiem sadu dozywotniego zakazu kierowania pojazdami
mechanicznymi, a takze narazil na bezposrednie niebezpieczenstwo utraty
zycia lub ciezki uszczerbek na zdrowiu swoje 7-miesieczne dziecko” –
czytamy w komunikacie.

27-latka znaleziona martwa na wycieczkowcu. Sluzby o “substancji” w kajucie
Bahamska policja prowadzi dochodzenie w sprawie smierci 27-latki na
pokladzie statku wycieczkowego. W kajucie zmarlej stwierdzono obecnosc
“substancji”, ktora obecnie jest poddawana badaniom. Funkcjonariusze
zatrzymali 32-letniego mezczyzne. Policja na wyspie Wielka Bahama w
poniedzialek otrzymala informacje o nieprzytomnej kobiecie znalezionej w
swojej kajucie na statku wycieczkowym plynacym z Florydy w kierunku
Bahamow. Personel medyczny przeprowadzil resuscytacje krazeniowo-oddechowa,
ale zycia 27-latki nie udalo sie uratowac.

27-latka zmarla na statku wycieczkowym

Pasazerka byla turystka ze Stanow Zjednoczonych – wynika z komunikatu na
stronie bahamskiej policji. Poinformowano w nim, ze w kajucie zmarlej
znaleziono “substancje”, ktora obecnie poddawana jest badaniom.
Amerykanskie media pisza, ze to “prawdopodobnie kokaina”. W zwiazku ze
smiercia 27-latki funkcjonariusze zatrzymali 32-letniego Amerykanina z
Florydy. Policja zapowiedziala sekcje zwlok, ktora ustali przyczyne zgonu
kobiety. Dochodzenie majace wyjasnic okolicznosci smierci jest w toku.

Portal CBS News przypomnial w srode, ze w styczniu tego roku na Bahamach
odnotowano 18 zabojstw, co sklonilo ambasade Stanow Zjednoczonych w Nassau
do “wezwania Amerykanow do ostroznosci w niektorych czesciach kraju”. Jak
podala ambasada na swojej stronie internetowej, “do morderstw dochodzilo o
roznych porach, takze w bialy dzien na ulicach. Glownym motywem w 2024 roku
byla dzialalnosc odwetowa gangow”. Rowniez w styczniu bahamski resort
turystyki odniosl sie do ostrzezen przed przyjazdem na wyspy.
“Bezpieczenstwo wszystkich ma dla nas ogromne znaczenie i jestesmy
przekonani, ze Bahamy pozostana bezpieczne i przyjazne dla milionow
turystow, aby mogli nadal cieszyc sie magia i pieknem naszych wysp” –
napisano w komunikacie opublikowanym 30 stycznia. Z danych ministerstwa
turystyki wynika, ze w zeszlym roku Bahamy odwiedzilo ponad 9,6 miliona
turystow.

Potezna awaria. Wiele krajow odcietych od internetu Powazna awaria
internetu dotknela w czwartek kraje Afryki Zachodniej i Srodkowej. Wedlug
branzowego portalu Techcabal prawdopodobna przyczyna jest przeciecie co
najmniej dwoch podmorskich kabli przy Wybrzezu Kosci Sloniowej na wysokosci
Abidzanu. Problemy z brakiem dostepu do internetu wystepuja miedzy innymi w
Sierra Leone, Liberii, Nigerii, Nigrze, Gambii, Gwinei, Wybrzezu Kosci
Sloniowej i Ghanie.

Awaria internetu w Afryce

Wedlug Techcabal w Nigerii prace wstrzymalo kilka glownych bankow,
odcinajac swoich klientow od dostepu do aplikacji bankowych.

Nie pracuja niektore banki i urzedy w Liberii i Ghanie. Tysiace
uzytkownikow informuje rowniez o problemach w Republice Poludniowej Afryki.
Glowne kable internetowe, ktore lacza RPA z Europa, biegna wzdluz
zachodniego wybrzeza Afryki, w tym West Africa Cable System (Wacs) i kabel
Google Equiano.

Poludniowoafrykanski operator telekomunikacyjny Vodacom obarczyl wina za
problemy z lacznoscia awarie kabli podmorskich.

Stoltenberg po spotkaniu z Duda: Polska powoduje, ze caly Sojusz jest
silniejszy Jestescie jedna z najwiekszych armii w NATO. Polska powoduje, ze
caly Sojusz jest silniejszy – powiedzial sekretarz generalny NATO Jens
Stoltenberg po spotkaniu z Andrzejem Duda. Polski prezydent powtorzyl swoj
apel, aby kazde panstwo Sojuszu zwiekszylo swoje wydatki na obronnosc do 3
procent PKB. – Dzis potrzebujemy wiekszej sily – stwierdzil.

W czwartek prezydent Andrzej Duda spotkal sie w Brukseli z sekretarzem
generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Po spotkaniu obaj wystapili na
konferencji prasowej. – Jestescie jedna z najwiekszych armii w NATO.
Wydajecie okolo 4 procent waszego PKB na obrone, bedac na szczycie listy
NATO. Dodajecie (Sojuszowi – red.) znaczacych zdolnosci, wlaczajac w to
F-35 (zamowione w USA – red.), HIMARS i smiglowce. Polska powoduje, ze caly
Sojusz jest silniejszy, a dzieki NATO wszyscy sojusznicy sa bardziej
bezpieczni – powiedzial Stoltenberg. Baterie Patriot z NATO oraz samoloty
wloskie chronia waszego nieba. Zolnierze sa na terenie waszego kraju, a
latem system obrony powietrznej w Polsce dolaczy do tarczy NATO-wskiej –
mowi dalej.

– Dzisiaj rozmawiamy o kontekscie agresji rosyjskiej przeciwko Ukrainie.
Pomimo strat rosyjskich Putin nie zmniejsza swoich celow wojennych.
Sytuacja pozostaje trudna. Ukraina jest w trudnej sytuacji i pilnie
potrzebuje amunicji – podkreslal sekretarz generalny.

Odniosl sie tez do sytuacji w USA i do tego, ze Kongres dalej nie przyjal
ustawy w sprawie pomocy dla Ukrainy. – Kazdy dzien opoznienia dzialan
Kongresu amerykanskiego przeklada sie na rzeczywista sytuacje na polu
walki. Dzisiaj rano zostal opublikowany ostatni sondaz pokazujacy nastroje
w Sojuszu. Widac, ze zdecydowana wiekszosc sojusznikow chce, by NATO dalej
wspieralo Ukraine – mowil dalej. Szef NATO podziekowal tez Polsce za
wspieranie Ukrainy w wojnie z Rosja i przez pomoc uchodzcom. Stwierdzil, ze
“od przystapienia do Sojuszu Polska stala sie kluczowym sojusznikiem”.

Duda: trzy pokolenia Polakow czekaly na moment, ktory nastapil 25 lat temu

Nastepnie glos zabral polski prezydent. – Bardzo sie ciesze, ze w tym
bardzo podnioslym dla nas, Polakow, momencie, w 25-lecie wstapienia Polski
do Sojuszu Polnocnoatlantyckiego, mam ten wielki zaszczyt i przyjemnosc
odwiedzic najwazniejsze z tego punktu widzenia dla Polski miejsca, w sensie
politycznym – mowil. Wskazal tu Bialy Dom i Kwatere Glowna NATO.

Prezydent podziekowal Stoltenbergowi. – Dziekuje panie sekretarzu generalny
za te ostatnie prawie dziewiec lat, kiedy mam zaszczyt z panem pracowac i
dziekuje za to, ze dzis mozemy spojrzec z perspektywy, jak bardzo zmienilo
sie NATO i jak bardzo zmienila sie sytuacja Polski w NATO na przestrzeni
tych dziesieciu lat, takze za pana sprawa. Jestesmy panu jako
spoleczenstwo, jako Polacy ogromnie za to wdzieczni – powiedzial. Jak
dodal, “tak naprawde trzy pokolenia Polakow czekaly na ten wazny moment,
ktory nastapil 25 lat temu”. – Kiedy wstepowalismy do NATO w 1999 roku, ja
mialem lat 27. Bylem uksztaltowanym, doroslym czlowiekiem i znakomicie to
pamietam. To byly przelomowe momenty. One postawily nas na powrot w sensie
politycznym wsrod panstw wspolnoty wolnego, demokratycznego Zachodu, co
zawsze podkreslamy. Zawsze bylismy jego czescia, ale polityka nas z niego
oddzielila. I wrocilismy na przelomie XX i XXI wieku – dodal. Duda: mam
nadzieje, ze duze dostawy amunicji na Ukraine beda pomocne

Podkreslil, ze jego ostatnie rozmowy ze swiatowymi przywodcami, miedzy
innymi te w Waszyngtonie, dotyczyly toczacej sie wojny na Ukrainie i
“wszystkiego, co jest zwiazane z odradzajacym sie rosyjskim imperializmem”.
– Staralem sie takze przekonac naszych sojusznikow do tego, by zwiekszyli
swoj zakres pomocy dla Ukrainy. Mam nadzieje, ze ta pomoc od USA nadal
bedzie do Ukrainy kierowana – relacjonowal.

– O pomocy dla Ukrainy rozmawialismy niedawno takze w Paryzu, w gronie
przede wszystkim przywodcow panstw NATO, ale nie tylko – przypomnial Duda.
– Mowilismy o tym, jak pomagac, czego Ukraina potrzebuje i ciesze sie, ze
byly tez podjete decyzje wspolnie, co do tego, w jaki sposob Ukraine
wesprzec. To przede wszystkim wsparcie w zakresie dostaw amunicji. Ciesze
sie, ze szereg panstw europejskich na to wsparcie sie zdecydowalo –
podkreslil. Prezydent wyrazil nadzieje na to, ze dostawy amunicji, ktore w
najblizszym czasie dotra na Ukraine, “beda pomocne w przygotowaniu obrony
przed ewentualnymi kolejnymi probami podjecia ofensywy przez Rosjan”. –
Dziekuje tez za decyzje w ramach NATO o wielkiej pomocy na przestrzeni
najblizszych lat – 100 miliardow dolarow, ktore w ramach tej pomocy beda
kierowane. Wierze, ze dzieki temu Ukraina zdola obronic swoja suwerennosc i
niepodleglosc – oswiadczyl.

Duda: dzis potrzebujemy wiekszej sily

Prezydent podkreslil, ze Polska jest dzisiaj wazna czescia Sojuszu
Polnocnoatlantyckiego na wschodniej flance. – Nie tylko otrzymujemy
bezpieczenstwo od naszych sojusznikow, ale takze niesiemy to bezpieczenstwo
– zaznaczyl.

Prezydent powtorzyl tez swoj apel, aby kazde panstwo NATO zwiekszylo swoje
wydatki na obronnosc. – Postuluje, abysmy wszyscy w NATO wydawali 3 procent
na obronnosc. 2 procent bylo dobre na sytuacje, ktora mielismy w roku 2014,
kiedy Rosja rozpoczela okupacje Krymu, ale nie zaatakowala pelnoskalowo.
Dzis potrzebujemy wiekszej sily – powiedzial.

Czolg, tatuaze, spiew. Tak kandydaci staraja sie o uwage wyborcow Jacek
Pauli, ubiegajacy sie o reelekcje burmistrz Skarszew (woj. pomorskie), w
dosc nietypowy sposob stara sie przekonywac wyborcow do tego, ze nalezy
walczyc z osobami zasmiecajacymi lasy. W jednym ze spotow wykorzystal w tym
celu czolg, co nie wszystkim przypadlo do gustu. Z kolei jeden z kandydatow
na radnego Lublina (woj. lubelskie) idzie do wyborow spiewajaco. W
Myslowicach (woj. slaskie) startujacy na prezydenta zdecydowal sie na
tatuaz z logotypem miasta. Burmistrz Skarszew Jacek Pauli ubiega sie o
reelekcje. W programie wyborczym za jeden z celow postawil sobie walke z
osobami, ktore zasmiecaja okoliczne lasy. Z tego powodu postanowil nagrac
spot. Szanowni panstwo, problem smieci w skarszewskich lasach to bardzo
wazna sprawa. Niestety ciagle zdarza sie, ze przyjezdzaja do nas samochody
wypelnione smieciami. Tak jak na scence, ktora przed chwila widzielismy –
tlumaczy Jacek Pauli. Na filmie pojawia sie rowniez jeden z jego
wspolpracownikow. Kryspin Karnat administruje przystaniami rzecznymi i
potwierdza slowa przelozonego. – Zgadza sie, panie burmistrzu. Jest to
powazny problem, z ktorym musimy sobie poradzic – przyznaje. W dalszej
czesci nagrania burmistrz Skarszew powoluje sie na list od jednego z
mieszkancow. – Panie burmistrzu, musicie sie tym zajac. Niestety ciagle
przyjezdzaja do nas samochody wypelnione smieciami. Czasami sie
zastanawiam, czy czolg moglby sobie poradzic z takim samochodem? – cytuje
slowa pana Andrzeja z Wolnego Dworu burmistrz Jacek Pauli.

Burmistrz postanowil przekuc slowa w czyny i do filmu zaangazowal brytyjski
lekki czolg Alvis, do ktorego wsiadl razem z Pawlem Peka, wlascicielem
zblewskiego muzeum motoryzacji. Dysponujemy brytyjskim lekkim czolgiem
Alvis, ktory sluzyl w akcji “Pustynna Burza” i rozpedza sie do predkosci
okolo 80 km/h. Jest szansa, ze ten czolg poradzi sobie z samochodem pelnym
smieci – dodaje dalej wlodarz Skarszew.

Na koniec Pauli wyjasnia, ze “tym mocnym filmem chce zwrocic uwage na
problem smiecenia w lasach”.

Komentarze internautow

Pod filmem nie brakuje komentarzy, rowniez tych krytycznych. “Smieci mozna
posprzatac, plynow eksploatacyjnych jakie mogly wyciec z auta po
przejechaniu go czolgiem juz sie nie posprzata, wnikna w ziemie, nie mowiac
juz o elektrolicie z akumulatora” – pisze jeden z internautow

“Brawo dla zasmiecajacych, ktorzy robia to w mniejszym stopniu niz
burmistrz” – dodaje inny.

“Gratulacje… Polityk to jednak stan umyslu. Sprawny samochod przerobic na
bezuzyteczny smiec w imie protestu przed zasmiecaniem lasu…” – czytamy w
kolejnym komentarzu. W Lublinie kandydat do Rady Miasta Zbigniew Jurkowski
postawil na umiejetnosci wokalne. Do wyborow idzie spiewajaco, czym zreszta
pochwalil sie niedawno w mediach spolecznosciowych. W Myslowicach kandydat
na prezydenta Lukasz Prajer oraz dwoje kandydatow na radnych – Gabriela
Styrkowicz i Marcin Ziolkowski – wytatuowalo sobie na rekach logo miasta.
“A dzisiaj zrobilismy kolejna szalona rzecz – wydziaralismy sobie logo
miasta. Bo chcemy miec Myslowice jak najblizej siebie, do konca zycia.
Chcemy, aby to logo, na ktore bedziemy patrzec kazdego dnia, przypominalo
nam o tym, ze mamy sluzyc Myslowicom i dbac o nasze miasto!” – napisal w
mediach spolecznosciowych kandydat na prezydenta Myslowic. Jeremi
Czarnecki, ktory z listy Lewicy startuje do rady dzielnicy w okregu nr 5 na
warszawskich Kabatach, idzie do wyborow z haslem “Pszem Pani, ja chce
siku”. Kandydat chcialby jako radny przyczynic sie do powstania w parku na
Kabatach toalety, ktorej tak bardzo brakuje. Pomyslowoscia wykazala sie
rowniez Anna Sikora, kandydatka do rady powiatu sieradzkiego. Jej haslo to
“Madrosc, kawusia i wielka pokora, najlepszy wybor to Anna Sikora”.

Zwolnil pracownice przez Skype’a. “Januszeria, level master” Szef zwolnil
pracownice. Po kilku dniach od zatrudnienia. Przez Skype’a. Na grupowym
czacie. Kobieta zamiescila screeny z tej rozmowy w mediach
spolecznosciowych. W sieci wybuchla burza, a na firme spadla fala krytyki.
Oswiadczenie w tej sprawie opublikowal jej wlasciciel. “Szef mnie zwolnil
na Skype, bo zrobilam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik, co
pracuje od poczatku tutaj (drugi dzien pracy)” – napisala na platformie X
uzytkowniczka Petrichor, zamieszczajac jednoczesnie screeny z rozmowy. Ze
screenow wynika, ze szef zwolnil pracownice na grupowym czacie komunikatora
Skype, do ktorego dostep ma jeszcze 27 innych osob.

“Zrobila Pani 5 wizualizacji przez caly dzien?” – zapytal szef. W
odpowiedzi graficzka napisala, ze zrobila 9 wizualizacji. “Nadal ucze
nowego programu, nigdy nie mialam stycznosci z Corelem (program do
projektowania graficznego – red.)” – dodala. “Cooo proszeee. Chyba Pani
zartuje, to dziekuje, do widzenia. Ja za nauke nie place” – odpisal
przelozony.

Kobieta poinformowala szefa, ze na rozmowie kwalifikacyjnej mowila o tym,
ze korzysta z programow Adobe. “Nie bylo problemow z zatrudnieniem mnie,
wiec jestem zdziwiona” – napisala.

“Ale ja jestem, do widzenia” – powtorzyl szef i poprosil kobiete o
zostawienie numeru konta w ksiegowosci. “Przelew pojdzie do Pani za te
edukacje” – mozemy przeczytac w korespondencji. “Widze, ze szacunek do
drugiej osoby jest tu nikly, tez dziekuje. Brak profesjonalizmu niestety z
Pana strony” – napisala graficzka. Kobieta udostepniajac rozmowe, nie
poinformowala, dla jakiej firmy pracowala przez te kilka dni. Na zrzutach
ekranu widac tylko imie wlasciciela. Internauci szybko odkryli jednak, o
jaka firme chodzi. Na przedsiebiorstwo wylala sie fala krytyki, a jej
profile w sieci utonely w negatywnych komentarzach.”Wlasciciel firmy do
mnie napisal, ze skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Ze maja
teraz hejt na firme przeze mnie, a ja nawet nie podalam nazwy firmy oraz
napisalam sama prawde, by pokazac to, jak sie traktuje pracownika” –
napisala zwolniona kobieta. Graficzka w kilku nastepnych wpisach opisala
kilka sytuacji z pracy, do ktorych doszlo w ciagu tych kilku dni, na
przyklad, ze nie powinna do szefa pisac “czesc”. Problemem miala byc tez
kwestia posilku i przerwy na niego. Kobieta napisala, ze zrobila sobie
przerwe o 11:30, za co zostala upomniana, bo “nie mozna jesc o tej porze”.
Gdy odpowiedziala, ze jest glodna i bierze leki o tej porze, inny pracownik
powiedzial jej, ze “bedzie kara”. Oburzony cala sytuacja jest Wojtek
Kardys, specjalista do spraw komunikacji internetowej i digital marketingu,
ktory zachowanie przedsiebiorcy okreslil mianem “Januszeria, level master”
i wskazal w kilku punktach na jego bledy. Zaczal od tego, ze osoby swiezo
przyjete do pracy powinny zostac objete “parasolem” i przejsc odpowiednie
wdrozenie, wprowadzenie do projektow i zespolu.

“Nie mozna wymagac od kogokolwiek minimalnej ilosci grafik, przede
wszystkim, praca powinna byc wykonana dobrze i sumiennie, jakosciowo, nie
tasmowo, zwlaszcza na poczatku”- stwierdzil Kardys. Dodal takze, ze “nie
zwalnia sie za takie rzeczy jak ponizej, a najwazniejsze, nie przez Skype”.

“To juz jest najwyzszy stopien buraczanej agencji na rynku. Nie wiem
(jeszcze) kim jest ta osoba, ktora zwalnia, ale to idealny przyklad
anty-lidera, anty-szefa i anty-czlowieka. Jak mozna kogokolwiek zwolnic w
taki sposob?! To mi sie nie miesci w glowie?!” – stwierdzil. Wlasciciel
firmy skomentowal sytuacje w poscie opublikowanym na Facebooku.
“Postanowilem odniesc sie do sprawy, ktora rozlala sie szerokim echem w
dniu dzisiejszym po falach polskiego internetu” – rozpoczal swoj post, w
ktorym opisal swoja wersje wydarzen.

“Zatrudnilismy nowa osobe w dziale graficznym, nasze wymagania byly od
poczatku jasne, mianowicie dobra znajomosc programu graficznego Corel, na
ktorym pracuje nasza firma. Osoba, ktora zglosila sie do nas i zostala
wybrana do pracy na tym stanowisku zadeklarowala, iz ma kwalifikacje i
szybko opanuje program. Pierwszy dzien byl dniem szkolenia, zasad
funkcjonowania firmy, wspolpracy grafikow z dzialem handlowym etc.
Zaliczylismy ten dzien jako platny dzien pracy pomijajac fakt, ze byl to
dzien typowo wdrozeniowy. Wystawilismy rachunek platny wg obowiazujacych
stawek godzinowych umowy zlecenie zawartej na okres jednego probnego
miesiaca” – napisal.

“Okazalo sie w kolejnych dwoch dniach pracy, ze w/w osoba wymaga wydatnej
pomocy innych osob z dzialu graficznego, nie pracuje samodzielnie.
Niestety, nie mamy czasu na dodatkowa prace nad nowa osoba i angazowania
innych pracownikow w jej zadania. Angazujac osoby na nowe stanowiska,
oczekujemy wiedzy i kompetencji, ktore te osoby deklaruja na rozmowie
kwalifikacyjnej” – dodal. “W tym przypadku zdecydowalem o rezygnacji ze
wspolpracy. Odbylo sie to za pomoca komunikatora Skype, dlatego ze czesto
jestem poza firma i nie zawsze mam mozliwosc osobistego kontaktu z
pracownikiem. Nad tym rzeczywiscie moge ubolewac, powinno to odbyc sie
osobiscie” – stwierdzil.

Poinformowal tez, ze na firme i jego osobe spadla “fala hejtu”. Wspomnial
tez o “tysiacach obrazliwych maili i wiadomosci, wyslanych przez
komunikatory firmowe, sms na telefon etc””.

“Pozostawiam odpowiedz Panstwu na pytanie, czy zasluzylismy na fale hejtu i
takiej nagonki w internecie dlatego, ze osoba stracila prace po 3 dniach od
jej podjecia i zostala poinformowana o tym przez komunikator Skype?” –
napisal.

Polacy na L4 przez 287 milionow dni. Oto najczestsze przyczyny 27 milionow
L4 – tyle zaswiadczen lekarskich o czasowej niezdolnosci do pracy
wystawiono w 2023 roku – podal Zaklad Ubezpieczen Spolecznych (ZUS).
Najczestsza przyczyna absencji byly choroby ukladu miesniowo-szkieletowego
oraz ukladu oddechowego. Przecietna dlugosc zwolnien to 10 dni. Z raportu
wynika, ze w ubieglym roku zarejestrowano 27 mln zaswiadczen lekarskich o
czasowej niezdolnosci do pracy wystawionych na laczna liczbe 287,2 mln dni
absencji chorobowej – z tytulu choroby wlasnej, opieki nad dzieckiem oraz
opieki nad innym czlonkiem rodziny.

W porownaniu do 2022 r. zaobserwowano spadek liczby dni absencji chorobowej
o 0,6 proc. i wzrost liczby zaswiadczen lekarskich o 0,2 proc. – czyli o
50,5 tys. zaswiadczen. W 2023 r. liczba zaswiadczen lekarskich wystawionych
z tytulu choroby wlasnej osobom ubezpieczonym w ZUS wyniosla 21,9 mln, a
liczba dni absencji chorobowej z tych zaswiadczen 237,3 mln.

Przecietna dlugosc zaswiadczenia lekarskiego to 10 dni. W ubieglym roku
ponad polowe (55,7 proc.) zaswiadczen z tytulu choroby wlasnej wystawiono
kobietom.

42,2 proc. zaswiadczen lekarskich z tytulu choroby wlasnej wystawiono na
okres od 1 do 5 dni (z tego 6,6 proc. to byly zaswiadczenia jednodniowe).
23,1 proc. ogolu zaswiadczen wystawiono na czas od 6 do 10 dni; 29,6 proc.
– od 11 do 30 dni. Porownujac z rokiem poprzednim, ZUS zaobserwowal wzrost
(o 1,6 punktu procentowego) liczby zaswiadczen lekarskich wystawionych na
krotki okres (od 1 do 5 dni) i jednoczesny spadek (o 1,2 punktu
procentowego) liczby zaswiadczen wystawionych na okres od 6 do 10 dni.

W analizowanym okresie najwyzszy odsetek (26,9 proc.) dni absencji
chorobowej, odnotowano w grupie wiekowej miedzy 30. a 39. rokiem zycia. W
populacji kobiet wyniosl on 30,8 proc. Natomiast wsrod mezczyzn najwyzszy
odsetek (24,4 proc.) odnotowano w grupie wiekowej 40-49 lat. Dla porownania
w 2022 r. udzialy te wyniosly: 27,5 proc., 31,4 proc. i 23,7 proc.

W 2023 r. najczestsza przyczyna absencji byly: choroby ukladu
miesniowo-szkieletowego i tkanki lacznej – 17 proc. ogolu liczby dni
absencji (40,4 mln dni absencji chorobowej); choroby ukladu oddechowego –
14,5 proc. (34,3 mln dni); ciaza, porod i polog – 14,2 proc. (33,7 mln
dni); urazy, zatrucia i “inne okreslone skutki dzialania czynnikow
zewnetrznych” – 13,4 proc. (31,8 mln dni); zaburzenia psychiczne i
zaburzenia zachowania – 11 proc. (26,1 mln dni). W porownaniu z rokiem
poprzednim w grupie chorob ukladu miesniowo-szkieletowego i tkanki lacznej
zauwazalny jest nieznaczny wzrost liczby dni absencji chorobowej – o 0,6
punktu procentowego. Odnotowano spadek o 1,5 punktu procentowego w
odniesieniu do liczby dni absencji chorobowej w zwiazku z ciaza, porodem i
pologiem. Natomiast w przypadku zaburzen psychicznych i zaburzen zachowania
liczba dni absencji chorobowej wzrosla o 9,5 proc.

To moze byc najdluzszy kot na swiecie. Wielkoscia przypomina przecietnego
geparda Xartrux to prawdopodobnie najwiekszy kot na swiecie. Mierzy ponad
metr trzydziesci dlugosci i wazy prawie jedenascie kilogramow. Nalezy do
jednej z najbardziej wymagajacych ras i mieszka w Brazylii. Czy zdobedzie
rekord Guinessa? Xartrux to kot rasy Maine Coon, ktory mieszka w Sao Paulo,
w Brazylii. Jak podaja zagraniczne media, jest teraz na misji, aby zdobyc
tytul najwiekszego kota na swiecie. Mierzy dokladnie 1,3 metra i wazy 11
kg. Obecny tytul najwiekszego futrzaka nalezy do kota z Wloch – Barivela,
rowniez Maine Coona, ktory w 2018 zdobyl tytul mierzac 120 cm dlugosci. Od
stycznia tego roku Marcia Oliviera i Jean Martins, wlasciciele Xartuxa,
wypelniaja dokumentacje i niezbedne formalnosci, aby ich pupil zostal
zapisany do Ksiegi Rekordow Guinessa. Xartux nie od zawsze byl gigantycznym
kiciusiem. Byl najmniejszy w miocie. Zakladano, ze nie urosnie duzy. Szybko
jednak zaczelo sie to zmieniac. Obecnie mierzy 130 cm i miesci sie w
kategorii wzrostowej gepardow, ktore maja od 110 do 150 cm dlugosci. Nowy
kandydat do zdobywcy rekordu jest o 10 cm dluzszy niz jego poprzednik,
ktory zostal wybrany w 2018 roku. Jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem –
Xartux moze zdobyc tytul najwiekszego kota swiata.

Dyrektor wynosil ze szkoly laptopy, tablety, mikroskopy. Na 97 tys. zl.
Prokuratura: splacal kredyt Zarzut przywlaszczenia powierzonego mienia
uslyszal dyrektor szkoly w Grabinach (woj. podkarpackie), ktory wynosil z
placowki laptopy i inne sprzety kupione z rzadowych programow. W sumie
wyniosl sprzet na kwote 97 tys. zl. Podejrzany przyznal sie do winy.
Tlumaczyl, ze potrzebowal pieniedzy na splate kredytu. Sprzet zaczal
znikac ze szkoly juz podczas zeszlorocznych wakacji. Nauczyciele, ktorzy od
wrzesnia o to dopytywali, slyszeli, ze trzeba go bylo oddac do serwisu.
Okazalo sie to nieprawda – mowi Jozef Chudy, wojt gminy Czarna w
wojewodztwie podkarpackim.

Gmina jest organem prowadzacym szkole podstawowa w Grabinach. Jej dyrektor
Dawid Z. uslyszal wlasnie prokuratorski zarzut przywlaszczenia powierzonego
mienia. Dyrektor zostal zawieszony 16 stycznia. Tego samego dnia
zawiadomilem tez o sprawie prokurature. Bylo to po przeprowadzonej w szkole
inwentaryzacji – zaznacza wojt. Jak informuje nas prokurator Jacek Zak z
Prokuratury Rejonowej w Debicy, dyrektor wyniosl ze szkoly sprzet wart 97
tys. zl. To miedzy innymi: 12 tabletow, osiem laptopow, 12 mikroskopow,
trzy drukarki 3D, ekran projekcyjny, dwa aparaty fotograficzne, dwa
mikrofony, rzutnik, kamera, niszczarka, gilotyna czy tez dwie pary
sluchawek. Mezczyzna przyznal sie do winy. Powiedzial, ze zastawil sprzet,
bo mial problemy finansowe. Potrzebowal pieniedzy na splate rat kredytu
hipotecznego. Zobowiazal sie, ze w miare mozliwosci postara sie odzyskac
sprzet, ktory nie zostal jeszcze sprzedany, a za reszta sprzetu zaplaci.
Grozi mu do pieciu lat pozbawienia wolnosci – mowi prokurator. Zabral tez
pieniadze przeznaczone na ubezpieczenia i na zimowisko

Zarzuty moga byc jednak rozszerzone, bo dyrektor przywlaszczyl tez ponad 6
tys. zl, ktore rodzice przekazali na ubezpieczenia uczniow oraz 3,2 tys.
zl, ktore byly zbierane na zimowisko.

– Na razie nie uslyszal zwiazanych z tymi czynami zarzutow, bo zobowiazal
sie do zwrotu pieniedzy – zaznacza prokurator.

Wojt byl wczesniej zadowolony z jego pracy

Wladze gminy zaplacily za ubezpieczenie dzieci, a sprawa wyszla na jaw, gdy
jeden z uczniow mial kontuzje i rodzice dowiedzieli sie, ze syn nie jest
ubezpieczony. Bardzo zle sie stalo. Dyrektor uczyl wczesniej w innej
szkole. U nas byl od ponad dwoch i pol roku. Jako jedyny wystartowal w
ogloszonym przez nas konkursie. Wczesniej bylem zadowolony z jego pracy –
mowi wojt Chudy.

SPORT

INDIAN WELLS 2024. IGA SWIATEK W POLFINALE, CAROLINE WOZNIACKI PRZEGRALA Z
KONTUZJA Iga Swiatek awansowala do polfinalu turnieju w Indian Wells, choc
zapewne wolalaby tego dokonac w inny sposob. Polka wygrala pierwszego seta
w spotkaniu z Caroline Wozniacki 6:4, a na poczatku drugiej partii Dunka
poddala mecz. Powodem byla kontuzja prawej stopy. Swiatek w tegorocznej
edycji turnieju w Indian Wells przed czwartkowym meczem radzila sobie
znakomicie. Pokonala w dwoch setach kolejno: Danielle Collins, Linde
Noskova i Julie Putincewa. Ten ostatni mecz trwal niewiele ponad godzine.

Teraz na drodze Swiatek stala Caroline Wozniacki, Dunka polskiego
pochodzenia, z ktora liderka swiatowego rankingu grala raz (2019 rok w
Toronto) i wygrala w trzech setach. Polka miala wowczas 18 lat, byla na
zupelnie innym etapie kariery. Nie ulegalo jednak watpliwosci, ze niezwykle
doswiadczona rywalka zrobi wszystko, co w jej mocy, by pokrzyzowac plany
faworytce.

IGA SWIATEK – CAROLINE WOZNIACKI: AMBITNA DUNKA, ALE TO ZA MALO

Tak tez bylo. Wozniacki postawila sie, grala agresywnie i precyzyjnie.
Swiatek psula sporo pilek, jakby miala problemy z koncentracja. W efekcie
Dunka przelamala i prowadzila 3:1. Sensacja? Nie, ale mala niespodzianka
juz tak. Po chwili nie zmarnowala swojego podania i bylo 4:1.

Swiatek wziela sie do pracy, coraz czesciej serwowala na cialo rywalki, co
sprawilo, ze tamta miala problemy z dobrym returnem. Ponadto podkrecila
tempo i w siodmym gemie sama przelamala. Przegrywala juz tylko 3:4, a
nastepnie wyrownala.

– Cisnij i biegaj, cisnij i biegaj – podpowiadal trener Swiatek Tomasz
Wiktorowski.

Jego podopieczna posluchala rady, choc rzeczywiscie musiala sie nabiegac,
by wygrac dziewiatego gema, w ktorym dopiero przy czwartej okazji zdolala
przelamac ambitna Dunke. Jednak udalo sie i liderka swiatowego zestawienia
stanela przed szansa zamkniecia seta na swoja korzysc. Udalo sie przy
pierwszej probie. 6:4 dla Swiatek. Trzeba jednak zaznaczyc, ze od poczatku
meczu Wozniacki zmagala sie z urazem kostki, miala rowniez problem z
palcem. Przerwa medyczna pomogla tylko na chwile.

Swiatek szybko przelamala i prowadzila 1:0 w drugiem secie. Za moment
Wozniacki zasygnalizowala, ze nie jest w stanie kontynuowac meczu. Kolejna
rywalka Polki bedzie Ukrainka Marta Kostiuk, ktora wczesniej wyeliminowala
Rosjanke Anastazje Potapowa.

A jednak. Probierz wyslal jasny sygnal. “Nie ma miejsca” Chociaz jeszcze
niedawno domagalismy sie odmlodzenia druzyny narodowej, to tu i teraz nie
ma na to miejsca. W najblizszych dniach liczyc sie beda jedynie dwa
zwyciestwa i awans na Euro 2024. Dlatego nie dziwi, ze Michal Probierz nie
zaskoczyl powolaniami na najblizsze mecze z Estonia i Walia lub Finlandia –
po decyzji selekcjonera reprezentacji Polski pisze Konrad Ferszter ze
Sport.pl. Michal Probierz powolal 27 zawodnikow na najblizsze zgrupowanie
reprezentacji Polski, ktore zdecyduje, czy latem zagramy na Euro 2024, czy
pierwszy raz od wielu lat wielki turniej obejrzymy jedynie w telewizji.
Pierwsza mysl po decyzji Probierza? Zero zaskoczen. Analizujac liste
powolanych, trudno dopatrywac sie wielkich sensacji wsrod powolanych. Nie
ma tez wielkich kontrowersji wsrod nieobecnych w druzynie narodowej.

Bo czy za takie mozna uznac brak powolania dla Arkadiusza Milika? Nie.
Probierz przeciez nie powolal go juz na ostatnie zgrupowanie. Selekcjoner
woli innych zawodnikow, a i samemu Milikowi nie pomogla jego skutecznosc. A
raczej jej brak. Chociaz napastnik Juventusu zdobyl bramke w ostatnim meczu
ligowym z Atalanta, a w styczniu blysnal hat-trickiem w Pucharze Wloch, to
byly to jego jedyne dobre momenty w ostatnich miesiacach. Na gola w Serie A
Milik czekal od 7 pazdziernika, wiec tak nieregularny zawodnik nie mogl
dostac powolania do reprezentacji. Zwlaszcza ze w ataku reprezentacji
niepodwazalna jest pozycja Roberta Lewandowskiego i Karola Swiderskiego,
ktory w ostatnich miesiacach pokazywal sie w kadrze z bardzo dobrej strony.
Trudno bylo tez nie powolac Krzysztofa Piatka, ktory od poczatku listopada
zdobyl w Turcji 13 bramek. Zaskoczenia nie ma tez wsrod bramkarzy. Jesli
ktos spodziewal sie, ze Probierz nagle zrezygnuje z Lukasza Skorupskiego
kosztem Kamila Grabary, byl w bledzie. Selekcjoner kolejny raz pokazal, ze
ponad umiejetnosci bramkarza Kopenhagi stawia zawodnika Bolonii oraz
rewelacyjnego we Francji Marcina Bulke.

Probierz nie zaskoczyl powolaniami

Zaskoczeniem nie bylo tez powolanie dla zawodnikow Jagiellonii Bialystok:
Tarasa Romanczuka i Dominika Marczuka. I nie chodzi tylko o to, ze nazwiska
obu pilkarzy przewijaly sie w ostatnich dniach w mediach. Romanczuk
skorzystal na kontuzji Patryka Dziczka. Kapitan Jagiellonii jest w dobrej
formie, a i Probierz zna go doskonale ze wspolpracy w klubie i wie, czego
moze po nim oczekiwac. Marczuk to zas ekstraklasowa rewelacja. Jesli ktos z
naszych ligowcow najmocniej zasluzyl na powolanie, to wlasnie on. Trudno
jednak spodziewac sie, by w meczach barazowych otrzymal powazna szanse. To
bardziej nagroda za postep, jaki wykonal w ostatnich miesiacach.

Marczuk to jedyny debiutant wsrod powolanych przez Probierza. Dla
porownania na pierwszym zgrupowaniu bylo ich czterech: Dziczek, Patryk
Peda, Bartlomiej Wdowik (zastapil kontuzjowanego Tymoteusza Puchacza) i
Filip Marchwinski. Dzis Probierz nie kombinowal i postawil na
doswiadczenie. I trudno mu sie dziwic, bo rywalizacja z Estonia i Walia lub
Finlandia to mecze nie tylko o przyszlosc naszej druzyny narodowej, ale
pewnie i samego selekcjonera. W przypadku przegranych barazy atmosfera
wokol kadry znow stanie sie nieznosnie gesta i znajac historie, los
selekcjonera bedzie przesadzony. Przynajmniej w oczach kibicow.

Dlatego w kadrze znow pojawili sie m.in. doswiadczeni Jan Bednarek, Bartosz
Bereszynski czy Bartosz Salamon, ktorzy w ostatnich miesiacach mieli rozne
przygody albo w klubach, albo w kadrze. A Probierz, zamiast ktoregos z nich
mogl przeciez powolac np. regularnie grajacego i strzelajacego gole w
Championship Michala Helika. Ten jednak w kadrze zagral tylko siedem razy,
ostatni raz jesienia 2021 r. Chociaz jeszcze niedawno domagalismy sie
odmlodzenia druzyny narodowej, to tu i teraz nie ma na to miejsca. W
najblizszych dniach liczyc sie beda jedynie dwa zwyciestwa i awans na Euro
2024. Dlatego nie dziwi, ze Probierz nas niczym nie zaskoczyl. Chyba ze
zrobi to w wyjsciowym skladzie na mecz z Estonia.

Historyczny mecz w Lidze Europy! Druzyna Polaka pobila rekord Nie brakowalo
emocji w pierwszych meczach 1/8 finalu Ligi Europy. Villarreal ruszyl w
szalencza, ale nieudana pogon za Olympique’em Marsylia, a West Ham United
zanotowal rekordowa wygrana. W pozostalych dwoch spotkaniach faworyci nie
zawiedli, a pieknym trafieniem popisal sie Rafael Leao z Milanu. – Cos
nieprawdopodobnego – tak gola Portugalczyka opisywal komentator Viaplay. W
ostatnich dwoch dniach poznalismy wszystkie druzyny, ktore zagraja w
cwiercfinalach Ligi Mistrzow, wiec przyszla pora na wylonienie najlepszej
osemki w Lidze Europy. O 18:45 rozpoczeto cztery spotkania, z czego w dwoch
z nich kwestia awansu zostala rozstrzygnieta wlasciwie w pierwszym
spotkaniu 1/8 finalu. Faworyci nie zawiedli i melduja sie w cwiercfinale
Ligi Europy

West Ham United z Lukaszem Fabianskim w bramce przed wlasna publicznoscia
musial odrobic jednobramkowa strate z Freiburga. Ta sztuka udala sie juz w
dziewiatej minucie po trafieniu Lucasa Paquety. W 32. minucie gola dolozyl
Jarred Bowen i pilkarze Davida Moyesa mogli w pelni kontrolowac wydarzenia
na Stadionie Olimpijskim w Londynie. Ostatecznie wygrali az 5:0 i
awansowali do cwiercfinalu Ligi Europy. To zarazem najwieksza wygrana West
Hamu w historii wystepow w europejskich pucharach.

Z kolei Benfice czekalo nielatwe zadanie, gdyz u siebie zremisowala 2:2 z
Glasgow Rangers. W Szkocji natomiast kibice mogli obejrzec niezwykle
wyrownane spotkanie, ktore goscie wygrali 1:0 po golu Rafy Silvy w 66.
minucie. Jego trafienie bylo dlugo analizowane przez VAR w celu
sprawdzenia, czy nie bylo spalonego. Tego jednak sie nie dopatrzono i
portugalski zespol mogl swietowac awans do najlepszej osemki Ligi Europy.
Co zas sie tyczy dwoch pozostalych spotkan, to AC Milan “przejechal sie” po
Slavii Praga. Jak przed tygodniem, tak i teraz czeski zespol konczyl mecz w
oslabieniu. “Rossoneri” wygrali 3:1, a absolutna ozdoba tego spotkania byl
przepiekny gol Rafaela Leao. – Cos nieprawdopodobnego. To jest niezwykle
przykry wieczor dla kazdego kibica Slavii – opisywal to spotkanie Rafal
Wolski. Olympique Marsylia za to musial bronic na wyjezdzie wygranej 4:0 z
pierwszego meczu z Villarrealem. Pilkarze Marcelino od poczatku rzucili sie
na rywala i w 54. minucie prowadzili 2:0! W 88. minucie strzelili trzeciego
gola i niemozliwe powoli stawalo sie mozliwe. Jednak w doliczonym czasie
gry pilkarze z Marsylii przeprowadzili jedna, kluczowa akcje, strzelili
gola i zakonczyli kwestie dwumeczu. Bylo 3:1 dla Villarrealu i 5:3 w
dwumeczu dla gosci z Francji.

Wyniki pierwszych spotkan 1/8 finalu Ligi Europy:

• Glasgow Rangers – Benfica 0:1 (2:3)

• Slavia Praga – AC Milan 1:3 (3:7)

• Villarreal – Olympique Marsylia 3:1 (3:5)

• West Ham United – SC Freiburg 5:0 (5:1)

DETEKTYW

TROJMIEJSKA tajemnica

Milosz MAGRZYK

W lipcu 2023 roku minelo 13 lat od zaginiecia Iwony Wieczorek. W
poszukiwania gdanszczanki zaangazowaly sie tysiace osob. Poczawszy od jej
bliskich, przez funkcjonariuszy i detektywow, a skonczywszy na
jasnowidzach. Choc to, ze Iwona nie zyje, jest niemal pewne, nadal nie
wiadomo, jak zginela i gdzie znajduje sie jej cialo. To byla zwyczaj- na
dziewczyna. Towarzyska, oto- czona wianusz- kiem znajomych, ale takze
nieuste-

pliwa, dazaca do celu, pewna siebie. Byla szczupla, miala piwne oczy i
dlugie blond wlosy, o ktore zreszta bardzo dbala. W ogole Iwona lubila
dobrze wygladac – uwazala, ze makijaz i staranny stroj to podstawa.
Wiedziala, ze jest atrakcyjna i chetnie podkresla- la swoje atuty.

Urodzila sie w styczniu 1991 roku. Niestety niezbyt dlugo cieszyla sie
pelnym domem. Jej rodzice rozwiedli sie, gdy byla mala, a miejsce taty
zajal ojczym.

Dobre wyniki matury otworzyly przed Iwona drzwi roznych uczelni. Dziewczy-
na marzyla jednak, by dostac sie na Akademie Marynarki Wojennej w Gdyni i
studio- wac stosunki miedzynarodo- we. Przed rozpoczeciem zycia
studenckiego wejsciem w stu- denckie zycie chciala jeszcze skorzystac ze
swoich najdluz- szych wakacji. I to tak, by na zawsze zapadly jej w
pamieci. W miedzyczasie zapisala sie na kurs prawa jazdy, ktory mial byc
dla niej przepustka do wol- nosci. Nie mogla sie doczekac, kiedy wsiadzie
za kolko. Nie znosila jezdzic komunikacja miejska.

***

Iwona nie lubila bezczynno- sci, dlatego zwykle duzo sie u niej dzialo.
Probowala, krok po kroku, ukladac sobie doro- sle zycie, takze w sferze
uczu- ciowej. Zaledwie trzy miesiace wczesniej poznala przystojne- go
bywalca lokalnych dyskotek. Choc dziewczyna na razie nie chciala wiazac sie
z nikim na powaznie, Pawel P. wpadl jej

SPRAWA IWONY WIECZOREK

w oko. Wydawalo sie, ze Iwona mu tez. Nastolatka nadal jed- nak dochodzila
do siebie po rozstaniu z Patrykiem G., z kto- rym przestali sie dogadywac.
Poza tym byli kuzynami, choc kiedy sie poznali nie zdawali sobie z tego
sprawy.

Pawel i jego koledzy zapro- sili Iwone na impreze do klubu Dream Club.
Wczesniej plano- wali pojechac na ognisko, na dzialke babci Pawla w Sopo-
cie. Wraz z Iwona na zabawe wybierala sie Adria. Dziewczy- ny znaly sie od
lat. Mieszkaly w sasiednich blokach i choc roznily sie charakterami dobrze
sie dogadywaly. Adria byla bardziej porywcza, natomiast Iwona
spokojniejsza. Mimo to nastolatki lubily razem spe- dzac czas, a jesli
nadarzyla sie okazja rowniez wspolnie poim- prezowac. Co oczywiscie jest
typowe dla osob w tym wieku.

Pani Ilona – matka Iwony – doskonale wiedziala, ze mlo- dosc musi sie
wyszumiec, choc nie za bardzo lubila, kiedy jej corka znikala na calonocne
dyskoteki. Niestety musiala sie z tym pogodzic – Iwona byla dorosla i miala
swoje zycie.

W DREAM CLUBIE

Piatek, 16 lipca 2010 roku, Iwona, Adria, Pawel i jego zna- jomi zamierzali
spedzic noc w sopockim Dream Clubie. Dziewczyny juz rano zaczely
przygotowywac sie do impre- zy – robily fryzury, manicure. Przed wyjsciem
do przyjaciol- ki Iwona zgarnela nieco ubran oraz granatowe szpilki mamy.
Stamtad mezczyzni odebrali je po godzinie 22. Okolo 23 grupa pojawila sie w
sklepie przy al. Niepodleglosci, co potwierdzil zapis z monitoringu. Kupili
whisky i wodke. Pawel zawiozl wszystkich na dzialke a nastep- nie odstawil
auto. Gdy wrocil, zabawa trwala juz w najlepsze.

Iwonie dosc szybko zaszu- mialo w glowie. Bylo widac, ze nie czuje sie
najlepiej w nowym towarzystwie, chociaz z wyjat- kiem Marka wszyscy byli w
podobnym wieku. Dlacze- go imprezowal z nastolatka- mi? Czego szukal? Do
dzis nie znamy odpowiedzi na te pyta- nia. Iwona pisala wiadomosci do
znajomych. Pytala, co robia. W jednym z SMS-ow wspo- mniala, ze czuje sie
pijana.

Po polnocy towarzystwo zamowilo taksowke do Manda- rynki, skad nastepnie
przeszli do Dream Clubu. W obu klu- bach Iwona nie bawila sie jed- nak
dobrze. Na domiar zlego dziewczyne rozzloscil SMS, ktory dostala od
Weroniki. Kolezanka poinformowala ja, ze byly chlopak Iwony – Patryk, bawi
sie tej nocy w Banana Beach z jakimis dziewczyna- mi. Mimo ze nie byli juz
para, Iwona wydawala sie o niego zazdrosna. Dodatkowo Pawel, z ktorym
przeciez przyszli razem, nie zwracal na nia wiek- szej uwagi. Takze to
bardzo ja zdenerwowalo. Podchmielona i zla zaczela tanczyc z przy-
padkowymi osobami, a potem posprzeczala sie z Adria. Rze- komo poszlo o
Pawla. Rzeko- mo, poniewaz do tej pory nie ma stuprocentowej pewnosci, o co
sie poklocily..

19-latka wyszla przed klub by ochlonac i odpoczac od gestej atmosfery. Nie
chciala klocic sie ze swoja najlepsza przyjaciolka. Niestety zlosc ponownie
odzyla, gdy wrocila i zobaczyla, ze Pawel nadal bardziej interesuje sie
Adria. Ponownie wyszla przed Dream Club, tym razem jednak w towarzystwie
Pawla, Adrii i pozostalych osob. Gdy chlopak probowal wziac ja za reke i
przy- tulic, Iwona stanowczo zaza- dala zeby ja puscil. Podobno zagrozila,
ze jesli tego nie zrobi zacznie krzyczec. Znajomi pro- bowali przekonac ja
do wspol-nego powrotu, ale rozwscieczo- na dziewczyna nie chciala o tym
slyszec. Poszla bulwarem sama, zupelnie nieswiadoma, ze nigdy juz nie wroci
do domu…

Adria dzwonila i pisala. Ustalily przeciez, ze wspol- nie wroca do domu
taksow- ka. Iwona nie miala przy sobie pieniedzy, jednak nie chciala z nia
rozmawiac i odrzuca- la niemal wszystkie polacze- nia. Bateria w jej
telefonie byla coraz slabsza. Mimo to przyjaciolka nadal probowa- la sie z
nia skontaktowac. Bez rezultatu. W koncu zamowila taksowke dla siebie. O
godzi- nie 3.33 Iwona wyslala do Adrii SMS-a, w ktorym napisala, ze jest
przez kogos zaczepiana. Przez kogo? Do tej pory nie- udalo sie tego
wyjasnic. Chwile pozniej ustalily, ze Adria zosta- wi rzeczy Iwony oraz
klucze do jej mieszkania na balkonie. Na tym kontakt sie urwal.

UZNANA ZA ZAGINIONA

Pani Ilona byla pewna, ze Iwona nocuje u kolezanki. Rano zadzwonila do
jednej z nich – Kasi, z ktora nastolatka rzekomo miala w sobote rano pograc
w siatkowke plazowa.

– Iwona spi u Adrii – usly- szala w odpowiedzi.

Niestety tam jej nie bylo.

Poranna gra w siatkowke plazowa po calonocnej impre- zie? I to jeszcze w
przypadku Iwony, ktora nie lubila wsta- wac o swicie? To wydawalo sie
dziwne. Jak sie okazalo byla to wymyslona na poczekaniu wymowka. W ten
sposob Kasia chciala sprawdzic, czy Iwona wrocila do domu. Gdy uslysza- la,
ze kolezanki nie ma, zaczela podejrzewac, ze Iwonie moglo stac sie cos
zlego. Dlaczego nie wrocila na noc?

Pawel tlumaczyl, ze rano probowal bezskutecznie skon- taktowac sie z Iwona.
Zanie-

pokoil sie, poniewaz telefon dziewczyny nadal byl rozla- dowany, choc po
powrocie do domu powinna go podlaczyc do ladowarki. Okolo godziny 9
odwiedzil wobec tego Kasie i Adrie. Niestety po Iwonie nie bylo sladu, co
potwierdzil tele- fon Kasi do jej domu. Wspolnie uznali, ze byc moze
nocowala u ktoregos ze swoich znajo- mych i ruszyli na poszukiwanie.

Po poludniu przyszli do salonu fryzjerskiego pani Ilony i poinformowali ja,
ze Iwo- nie moglo sie przydarzyc cos zlego. Mimo ze szukaja juz od rana,
nigdzie nie udalo im sie jej odnalezc. Matka Iwony byla w szoku, ze
dowiaduje sie o tym dopiero teraz. Razem z nimi zaczela przetrzasac Sopot.

Po bezowocnych poszuki- waniach na wlasna reke matka postanowila nie czekac
dluzej, tylko zglosic zaginiecie corki. Poczatkowo policja zbagateli-
zowala sprawe, twierdzac, ze nastolatka na pewno wkrot- ce sama wroci do
domu. Pani Ilona pozostala jednak nie- ugieta i ostatecznie zgloszenie
zostalo przyjete.

Znajomi z imprezy twierdzi- li, ze Iwona obrazila sie na nich bez powodu,
jednak pani Ilo- nie trudno bylo w to uwierzyc. Wiedziala, ze takie
zachowanie nie bylo w stylu jej corki. Prze- ciez dobrze ja znala. W
wakacje zwykle mialy dla siebie mniej czasu, poniewaz kobieta dlugo
pracowala. Prowadzila w Troj- miescie salon fryzjerski, przez ktory latem
przewijaly sie dzie- siatki klientek.

Pawel, ktory mial byc glow- nym powodem klotni, caly czas szukal Iwony.
Kilkakrot- nie dzwonil nawet do kierow- nika selekcji w Dream Clubie i
prosil o nagrania z kamer w celu przekazania ich orga- nom scigania. Wersja
szefa nie pokrywala sie calkowicie z relacja Pawla, choc moglo to

wynikac po prostu z niedosko- nalosci ludzkiej pamieci. Pawel otrzymal
nagrania i przekazal je policji, niestety z powodu niskiej jakosci nie bylo
na nich zbyt wiele widac.

Po rozwieszeniu plakatow ze zdjeciem mlodej kobiety i roz- powszechnieniu w
mediach informacji o jej zaginieciu roz- dzwonily sie telefony. Niestety
dzwoniacy nie wniesli do spra- wy nic istotnego. Wtedy pojawil sie pomysl,
by tematem zajal sie prywatny detektyw.

MEZCZYZNA Z RECZNIKIEM

Detektyw rozpoczal swoisty wyscig z policja. Zabezpieczyl nagrania z
monitoringu, ktory mogl uchwycic Iwone. Jedno z pobliskiej restauracji,
kolej- ne z kamery przy wejsciu na plaze numer 63. Widac na nim Iwone idaca
w kierunku domu. Szla boso, a w reku trzyma- la szpilki. Tuz za nia kamera
zarejestrowala “mezczyzne z recznikiem” (tak umownie go nazwano, poniewaz
mial ze soba recznik). Tego samego mezczyzne monitoring uchwy- cil rowniez
po godzinie 6, gdy szedl z recznikiem zarzuco- nym na ramiona tym razem bez
koszuli. Choc pani Kornelii – przypadkowemu swiadkowi – mezczyzna z
recznikiem wydal sie podobny do kogos kreca- cego sie feralnego wieczoru
przed Dream Clubem, sluzby nie byly w stanie ustalic jego tozsamosci.

Policja dowodzila, ze Iwona – zanim znalazla sie przy wej- sciu nr 63 –
musiala sie gdzies po drodze zatrzymac. Inaczej, biorac pod uwage srednie
tempo marszu i odleglosc, jaka miala do pokonania z Dream Clubu, powinna
tam byc co najmniej pol godziny wcze- sniej. To potwierdzalaby wer- sja
kierowcy ekipy sprzatajacej, ktora okolo godziny 4 praco-wala w okolicy.
Kiedy mijali Iwone, dziewczyna siedziala na lawce i roz- mawiala z
mezczyzna z recznikiem. Ten podob- no szedl jeszcze kawa- lek za nia, ale w
koncu Iwona skrecila w alejke nr 58, prowadzaca przez park Reagana na ulice
Obroncow Wybrzeza. Koledzy ze zmiany kie- rowcy zaprzeczyli jed- nak, ze
widzieli samotnie idaca mloda kobiete. To mocno podwazylo jego wiarygodnosc.

Wkrotce po zaginie-

ciu Iwony w miejscu,

w ktorym mogla prze- chodzic, znaleziono recznik. Podejrzewano,

ze nalezy on do mezczy-

zny z nagrania. Szybko okazalo sie jednak, ze recznika nie mozna wia-

zac ze sprawa Iwony, poniewaz nie ma na nim jej materialu biologicznego. Po
raz ostatni dziewczyna jest widoczna na nagraniu z kamery w poblizu baru
“Bacowka”.

Podobnie nic do sprawy nie wniosly zeznania kobiety, ktora twierdzila, ze
podczas spaceru uslyszala rozmowe mezczyzn sprzatajacych nadmorski pas.
Jeden z nich rzekomo wspomi- nal, ze w noc zaginiecia Iwony Wieczorek
podwiozl mezczy- zne z recznikiem. Tak samo ze sprawa Iwony nie polaczo- no
zeznan drugiego swiadka, pani Barbary, ktora twierdzila, ze rankiem 17
lipca slyszala glos mlodej osoby wolajacej o pomoc. Gdy wyjrzala z bal-
konu zobaczyla na ulicy wyso- kiego i szczuplego mezczyzne w skorzanej
kurtce i kapelu- szu a potem uslyszala dzwiek zatrzymujacego sie i
odjezdza- jacego samochodu.

Ostatecznie mezczyzna z recznikiem, po kilku latach od zaginiecia Iwony,
sam zglo-

sil sie na policje. Okazal sie mieszkancem Chorzowa. Jego zeznania byly
jednak niespoj- ne. Z jednej strony twierdzil, ze nie ma nic wspolnego z
zagi- nieciem dziewczyny, z drugiej – nie potrafil wytlumaczyc swo- jej
obecnosci w Sopocie. Ba, twierdzil nawet, ze wcale go tam nie bylo.

Niestety przez brak wystar- czajacych informacji poszuki- wania nadal
tkwily w martwym punkcie i nic nie zapowiadalo, ze wkrotce moze sie to
zmie- nic. Choc sladow bylo sporo, zaden nie byl na tyle mocny, by
radykalnie odwrocic bieg tej historii.

O PORADE DO JACKOWSKIEGO

Wbrew SMS-owi, ktory Iwona otrzymala od Weroniki, Patryk twierdzil, ze w
nocy z 16 na 17 lipca nie bawil sie w Bana- na Beach. Do okolo godziny 1 – 2
mial siedziec wraz z przy- jaciolmi na deptaku przy Obroncow Wybrzeza. Wspo-

minal, ze mniej wiecej tydzien przed zaginie- ciem Iwona zadzwonila do
niego i skarzyla sie, ze jego koledzy ja pobili. Ponoc Iwona probowala
rozdzielic ich w trakcie bojki.

Szybko okazalo sie jednak, ze Patryk nie mowi policji calej praw- dy.
Chociaz tlumaczyl, ze po spotkaniu z kole- gami na deptaku wszy- scy udali
sie do swoich domow, dane lokali- zacyjne jego telefonu i polaczenia
swiadczyly o czyms zupelnie innym. Okolo godziny 2 w nocy komorka Patryka
logo- wala sie na roznych uli- cach Sopotu. Chlopak skonfrontowany z tymi
faktami stwierdzil, ze nie pamieta, co robil w tych

miejscach i o ktorej wrocil do domu.

Zrozpaczona i zdespero- wana rodzina Iwony o pomoc zwrocila sie do
Krzysztofa Jac- kowskiego. Jasnowidz stwier- dzil, ze dziewczyne porwano.
Bliscy podazyli za tym tro- pem, jednak nie przynioslo to oczekiwanych
efektow. Matka zaginionej zaproponowala, by Jackowski przyjechal i wskazal
miejsce, w ktorym nalezy szu- kac Iwony. Niestety takze to nic nie dalo,
dziewczyna przepadla jak kamien w wode. Ponadto pani Ilonie zaczelo wydawac
sie, ze znajomym jej corki coraz mniej zalezy na odnale- zieniu kolezanki.
O wiele sla- biej, niz na samym poczatku, angazowali sie w poszukiwa- nia.
Przylapano ich nawet na zdzieraniu plakatu z wizerun- kiem zaginionej.

Tymczasem policja bada- la kolejny slad, operacyjnie nazwany “mezczyzna w
ber- mudach”. Lipcowej nocy przebywal w tych miejscach co Iwona i
prawdopodobnie mogl nawiazac z nia kontakt wzrokowy. Na nagraniu widac
nienaturalne zagiecie jego koszuli, na wysokosci krzyza. Zaczeto
podejrzewac, ze to ksztalt kabury broni albo reko- jesci noza.
Funkcjonariusze wielokrotnie przeszukali oko- liczne domki letniskowe,
dzial- ki i park Reagana, jednak ani o krok nie przyblizylo ich to do
rozwiazania zagadki. Proba glosowa wykazala, ze gdyby Iwone zaatakowano w
jednej z alejek w parku Reagana jej krzyk bylby slyszalny nawet z
odleglosci 200 metrow. Moze wiec z wlasnej woli wsiadla do czyjegos
samochodu? Jak mowila jej matka, dziewczyna byla uparta i niezalezna i na
pewno nie dalaby sie zmu- sic, zeby wsiasc do obcego auta.

Poza tym Iwona byla bardzo samodzielna. Gdy miala 9 lat poje- chala na
pierw-

sze kolonie do Danii, a niedlu- go przed zagi- nieciem byla

w Czarnogo-

rze. Ucieczka

bez slowa tez

nie wchodzila

w rachube. Prze-

ciez dopiero co zdala mature i zlozyla papiery na studia. Dlaczego mialaby
uciekac?

W pewnym momencie w sprawie zaczela sie pojawiac nazwa Zatoka Sztuki.
Prowa- dzil ja ten sam czlowiek, ktory zarzadzal Dream Clubem. Z Zatoka
Sztuki byl zwiazany nieslawny Krystek – “Lowca nastolatek” – podejrzewany o
wykorzystanie nawet kilku- dziesieciu dziewczat. Pojawi- ly sie tez watki
wskazujace, ze Iwona przez pewien czas spotykala sie z kolega Kryst- ka –
policjantem. Podobno ist-

nial swiadek, ktory widzial ja w miejscu, gdzie przewozono porwane
dziewczyny w celu zmuszania ich do prostytu- cji. Wedlug jednej z bardzo
wielu teorii mezczyzna, ktory porwal Iwone, jest spokrew- niony z
wlascicielem agencji towarzyskiej.

Teren, na ktorym miescila sie Zatoka Sztuki, zostal prze- szukany. Oklejono
go tasma. Wewnatrz i na zewnatrz zabezpieczano potencjalne slady. Policja
przeszukiwala kanalizacje w poblizu klubu, uzywajac do tego sond wypo-
sazonych w kamery. Technicy za pomoca koparek prowadzi- li prace ziemne na
pobliskiej plazy. Obszar badano przy uzyciu wykrywaczy metali. W dzialania
zaangazowano rowniez psa tropiacego. Teren podzielony na sektory prze-
szukano georadarem. Bez rezultatu.

Sledztwo umorzono, uzasad- niajac, ze nie ma dowodow na porwanie ani
zabojstwo Iwony Wieczorek. Do sprawy przy- dzielono jednak zespol, ktory
ponownie analizowal zebrany material, wspolpracujac z kon- sultantami z
zagranicy. Zacze- to takze szerzej rozwijac watek “numeru tozsamego”. Byl
to numer aktywny w tych lokaliza-

c

h co telefon Iwony

c

h

j

j

a

ac

c

w noc jej zaginiecia.

w

Kobieta, do ktorej

K

nalezal telefon,

twierdzila, ze nie zna Pawla, co mez- czyzna potwier- dzil. Jednak bilingi
z feralnej nocy wska- zywaly cos przeciw- nego. Z tym nume- rem, zarowno
wtedy

j

pozniej, Pawel kon-

n

k

taktowal sie dosc inten-

sywnie. Kontakty nasilaly sie, gdy w mediach znow robilo sie glosno o
zaginie-

ciu Iwony.

Im sprawa stawala sie

bardziej medialna, tym wie- cej pojawialo sie oszustow chcacych zerowac na
cudzym nieszczesciu. Do matki Iwony zglaszali sie ludzie twierdza- cy, ze
porwali jej corke. Zadali

pieniedzy.

Niektorzy probowali

pomoc, przekazujac logiczne wskazowki, inne wiadomosci byly czysta
konfabulacja. Na przyklad ta, ze Iwone porwal mezczyzna arabskiego pocho-
dzenia, z ktorym wczesniej przebywala na kempingu. Plotkowano, ze Iwona
jest przetrzymywana na zlecenie wlasciciela domu publiczne- go albo ze
wywieziono ja do Berlina. Byc moze padla ofia- ra handlu ludzmi. Wszystkie
slady prowadzily donikad. Ludzie twierdzili, ze widzieli Iwone za granica.
Rzeczywi-

scie czasami podobienstwo bylo ludzace.

Gdy sledztwo nabralo tempa, zaczeto wnioskowac za prze- badaniem
wariografem osob z towarzystwa 19-latki. Pawel najpierw odmowil, nastepnie
jednak wyrazil zgode.

Policja analizowala wpisy w mediach spolecznosciowych i na forach lokalnych
portali internetowych. W kilku przy- padkach stwierdzono, ze uzyt- kownicy
moga posiadac infor- macje cenne z punktu widzenia sledczych. Tak
przypuszczano w przypadku Karola M. z Pucka. Policja interesowala sie row-
niez wpisami m.in. Janusza J. ze Szwecji oraz Aleksandra D. z Jeleniej
Gory, ktory twierdzil, ze za zaginieciem Iwony stoi byly zastepca
komendanta wojewodzkiego policji w Gdan- sku. Ale i te slady, podobnie jak
poprzednie, nic nie wniosly do sprawy.

KOPERTA, CIAZA, SEKRET

Wedlug Marka Dyjasza, dzis emerytowanego policjanta a poprzednio dyrektora
Biura Kryminalnego Komendy Glow- nej Policji, ktory pracowal nad sprawa
zaginiecia nastolatki, warto rozwazyc jeszcze co naj- mniej jeden
scenariusz. W roz- mowie z Polska Agencja Pra- sowa Dyjasz zasugerowal, ze
Iwona mogla byc w ciazy. Byc moze z kims, komu bardzo bylo to nie na reke.
Az tak bardzo, ze byl w stanie zrobic wszystko, aby ciaza nie wyszla na jaw.

– Ktos mogl miec zbyt duzo do stracenia, gdyby wyszlo, ze ona ma z nim
dziecko – moze to burzylo jego zycie rodzinne, biz- nesowe, zawodowe –
stwierdzil w rozmowie z pap.pl. – Moglo dojsc do klotni, poniosly go emo-
cje i tyle. Moze uderzyla glowa o kant chodnika lub stalo sie to w czyims
domu – przypuszcza emerytowany inspektor.

Matka Iwony twierdzi jed- nak, ze gdyby jej corka byla w ciazy na pewno by
jej o tym powiedziala. Przeciez mialy ze soba bardzo dobre, prawie
siostrzane relacje. Iwona wie- dziala, ze z mama moze poroz- mawiac o
wszystkim. Dlaczego wiec mialaby przed nia ukrywac ciaze?

Emerytowany policjant wspomnial rowniez o kopercie z pieniedzmi, ktora
kolezan- ka Iwony miala widziec w jej pokoju niedlugo przed zagi- nieciem.
Skad nastolatka miala takie oszczednosci? Jak wyja- snila matka Iwony,
czesto prze- chowywala u corki pieniadze na prowadzenie salonu. Poza tym
Iwona odlozyla sobie nieco z tego, co otrzymala w prezen- cie na urodziny.

Matka zaginionej dziewczy- ny zdecydowanie zaprzeczyla tez, jakoby Iwona
miala zamiar zwierzyc sie swojej babci z jakie- gos sekretu. A o tym
rowniez wspominal inspektor Dyjasz. Powiedziala, ze rozmawiala na ten temat
ze swoja tesciowa. Ta stwierdzila, ze nic takiego nie mialo miejsca. I
dodala, ze wnuczka bardzo cieszyla sie z dlugich wakacji i absolutnie nie
wygladala na kogos obarczo- nego powaznymi problemami.

PAWEL P. Z ZARZUTAMI

W grudniu 2022 roku, na pole- cenie prokuratora z Malopol- skiego Wydzialu
Zamiejscowego Departamentu ds. Przestep- czosci Zorganizowanej i Korup-
cji, zatrzymano dwie osoby: Pawla P. i jego partnerke, Joan- ne S. Ta,
zanim zwiazala sie z Pawlem, rzekomo spotykala sie z trojmiejskim
gangsterem, Arturem W.

Prokuratura Krajowa prze- kazala, ze Pawel P. i Joanna S. uslyszeli zarzuty
zwiazane z przestepstwami narkotyko- wymi. Dodatkowo Pawlowi

postawiono zarzut utrudniania postepowania karnego poprzez usuwanie dowodow
oraz zacie- ranie sladow przestepstwa, a takze podawanie niepraw- dziwych
informacji w sprawie zaginiecia Iwony Wieczorek. Podobno, po zniknieciu
dziew- czyny, Pawel mial bez pozwo- lenia wejsc do jej mieszkania i
korzystac z jej komputera, w tym usuwac z niego nieokre- slone pliki.
Jednak trzeba zazna- czyc, ze chlopak odwiedzal dom Iwony wielokrotnie po
jej zagi- nieciu, poniewaz to tam odby- waly sie spotkania w sprawie
poszukiwan.

W trakcie jednego z takich spotkan padl pomysl wynajecia detektywa i to
Pawel zapropo- nowal Krzysztofa Rutkowskiego oraz wprowadzil go w szczego-
ly. Dyski twarde Iwony zosta- ly przekazane Rutkowskiemu, ktory z kolei
powierzyl je do zba- dania specjalistycznej firmie.

Wobec zatrzymanych zasto- sowano srodki zapobiegawcze: dozor policji, zakaz
opuszczania kraju, a w przypadku Pawla P. – dodatkowo – poreczenie majat-
kowe w wysokosci 50 tys. zl.

Mimo postawienia zarzu- tow Pawlowi sprawa zaginie- cia Iwony Wieczorek
nadal pozostaje otwarta. Media coraz czesciej powracaja do jednej z
pierwszych hipotez, czyli teorii, zgodnie z ktora Iwona zostala potracona
przez samo- chod. Wkrotce po zaginieciu dziewczyny jeden z jej kolegow
zglosil ubezpieczycielowi, ze zniszczyl auto. Policja przeszu- kala
samochod, ale nie znalazla nic podejrzanego. Ostatecznie pojazd nie trafil
na zlom. Zostal wyremontowany i sprzedany.

Miejmy nadzieje, ze kiedys dowiemy sie, co wydarzylo sie z Iwona.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 15.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 73) (67314)

15 marca 2024r.

Pogoda

piatek, 15 marca 16 st C

Niewielkie opady deszczu

Opady:30%

Wilgotnosc:78%

Wiatr:18 km/h

Kursy walut – za jednego dolara (USD) zaplacimy 3,92 zl. Cena jednego funta
szterlinga (GBP) to 5,02 zl, a franka szwajcarskiego (CHF) 4,47 zl. Z kolei
euro (EUR) mozemy zakupic za 4,28 zl.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Moge Wam polecic zakupy na platformie Temu, darmowa dostawa, w miare szybka
(okolo 10 dni) ceny smieszne, zwlaszcza ze spotykam tam rzeczy, ktore
kiedys kupilam w naszych sklepach bez przesady 5 razy taniej, zwroty latwe
i darmowe, a czasem nawet oddaja pieniadze a nie kaza rzeczy odsylac.
Najlepsze sa tam jednak nazwy artykulow. Klapki damskie tak przedstawiono
na przyklad:

“Damskie dezodoranty meskie, dorywczo lekkie antyposlizgowe kapcie, miekkie
buty z odkrytymi palcami na kryty prysznic na plazy, prezenty na dzien ojca
na rok 2023”

Na szczescie zdjecia rzetelne 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Informatyk do informatyka:

– Pozycz mi 500 zl.

– Masz tu 512 dla rownego rachunku.

Historia jak z filmu. Naukowczyni z Iranu od miesiaca zyje na lotnisku
Iranska naukowczyni akademicka Shiva Kaviani, ktora nie moze uzyskac wizy
do Kanady ze wzgledu na wygasniecie pozwolenia na pobyt i nie moze wrocic
do Iranu z powodow politycznych, od miesiaca mieszka na lotnisku w
Stambule. To historia jak z filmu “Terminal” Stevena Spielberga – zauwazaja
media. Dr Shiva Kaviani, absolwentka uniwersytetu w Teheranie, ktora na co
dzien mieszka w Toronto, niedawno odwiedzila ojczyzne. Jednak ze wzgledow
politycznych kobieta musiala wyjechac z Iranu.

Przekroczyla granice ladowa z Turcja i udala sie na lotnisko w Stambule, by
wrocic do Kanady. Kobiecie odmowiono jednak wydania nowej wizy ze wzgledu
na wygasniecie pozwolenia na pobyt w tym kraju – opisuje w srode turecki
portal Duvar.

Iranka, ktora jest w podeszlym wieku i nie ma bliskich, utknela wiec na
stambulskim lotnisku, gdzie przebywa juz od okolo miesiaca. Kaviani mieszka
w terminalu odlotow. Spaceruje po porcie lotniczym z jedna walizka i torba.
Naukowczyni mowi, ze probuje spac na krzeslach, ale zmaga sie z
bezsennoscia, skarzy sie tez, ze ma rany na stopach. Historia dr Kaviani
przypomina scenariusz filmu “Terminal” Stevena Spielberga. Inspiracja do
jego powstania byl iranski uchodzca Merhan Karimi Nasseri, ktory przez 18
lat mieszkal na paryskim lotnisku Charles de Gaulle. 80-letni mezczyzna
zmarl w listopadzie 2022 roku w wyniku ataku serca.

Nasseri mieszkal na lotnisku najpierw z powodu braku dokumentow
poswiadczajacych status uchodzcy, a pozniej, po otrzymaniu prawa pobytu we
Francji, z wlasnego wyboru. Spal na czerwonej plastikowej lawce, a kapal
sie w pomieszczeniach socjalnych. Dni spedzal piszac pamietniki, czytajac
czasopisma i rozmawiajac z podroznymi i pracownikami.

“Cieciowa przy schodach”. Jak policjanci pilnuja pomnika smolenskiego W
oznakowanym radiowozie policjanci przez cala dobe obserwuja pomnik Ofiar
Tragedii Smolenskiej. Funkcjonariuszom w samochodzie czesto towarzyszy
rowniez patrol pieszy poruszajacy sie po placu Pilsudskiego. Wsrod
funkcjonariuszy sluzba przy pilnowaniu pomnika smolenskiego okreslana jest
mianem “cieciowy przy schodach”. Przez ponad dwa miesiace przygladalismy
sie pracy policjantow obecnych przy pomniku Ofiar Tragedii Smolenskiej oraz
oddalonego o kilkaset metrow pomnika Lecha Kaczynskiego.

Z naszych obserwacji jednoznacznie wynika, ze mundurowi sa obecni na placu
Pilsudskiego przez cala dobe, przez siedem dni w tygodniu. Ustalenia
potwierdzaja sami policjanci, ktorzy w nieoficjalnych rozmowach przyznaja,
ze glownym zadaniem patrolu jest obserwacja tego, co dzieje sie przy
pomnikach i w przypadku zauwazenia nieprawidlowosci podjecie szybkiej
interwencji.

W zargonie policyjnym pomnik smolenski, ze wzgledu na swoja forme,
mundurowi nazywaja “schodami”, a sluzba przy nim to “cieciowa”. Pilnowanie
pomnikow powierzono policjantom z oddzialu prewencji. Funkcjonariusze
wyznaczeni do tego zadania pelnia sluzbe przez cala dobe, w trzech
zmianach, po osiem godzin kazda.

Policyjny oznakowany mercedes sprinter codziennie ustawiony jest na placu
od strony Wierzbowej, wzdluz ogrodzenia ruin Palacu Saskiego. Mundurowi bez
trudu moga obserwowac z auta zarowno monument smolenski, jak i pomnik Lecha
Kaczynskiego przed gmachem Dowodztwa Garnizonu Warszawa. Za kazdym razem
patrol wyznaczony do obstawy pomnikow wyrusza z koszar oddzialow prewencji
w Piasecznie. Dowodca zglasza wowczas wyjazd na trase alarmowa numer 5, na
ktora zazwyczaj wyruszaja trzy radiowozy. – Trasa alarmowa to rejon
Warszawy szczegolnie chroniony przez wieksze sily policji. Numer 5 oznacza
obszar w Srodmiesciu – wyjasnia nam policjant prewencji KSP.

W policyjnym busie standardowo znajduje sie osmiu policjantow. Miejsce obok
kierowcy zajmuje dowodca patrolu. – W zaleznosci od rozkazu na odprawie
policjanci pozostaja w pojezdzie lub szesciu z nich pelni sluzbe jako
patrole piesze. Wowczas dowodca z kierowca poruszaja sie radiowozem jako
patrol zmotoryzowany – dodaje nasz rozmowca.

Wedlug naszych informacji, policjanci skierowani na plac Pilsudskiego jako
jedyni w calym garnizonie stolecznym, pelniac sluzbe jako patrol
zmotoryzowany, sa na stale przydzieleni do jednego miejsca. – Nie wolno
pozostawic pomnikow bez nadzoru. To rozkaz od kierownictwa KSP – twierdzi
drugi policjant, z ktorym rozmawiamy. Radiowoz z dwojka policjantow w
srodku to nie jedyni funkcjonariusze obecni na placu Pilsudskiego. Podczas
obserwacji prowadzonej od stycznia do 11 marca praktycznie codziennie
spotykalismy rowniez piesze patrole. Policjanci poruszaja sie po samym
placu oraz w jego bliskim sasiedztwie, glownie po Ogrodzie Saskim. Za
kazdym razem, gdy dokumentowalismy ich prace, co najmniej raz na kwadrans
byli obecni przy pomniku Ofiar Tragedii Smolenskiej. Pojawiali sie takze,
gdy przy monumencie gromadzila sie wieksza grupa osob. O stala obecnosc
policjantow na placu Pilsudskiego zapytalismy Komende Stoleczna Policji.
Poprosilismy takze o przeslanie statystyk z podjetych interwencji w tej
czesci miasta.

– Patrole policji sa ustawione w miejscu publicznym w celu zapewnienia
bezpieczenstwa mieszkancom, jak i turystom odwiedzajacym plac Pilsudskiego
– informuje w lakonicznej odpowiedzi biuro prasowe KSP, nie odnoszac sie
wprost do pytania o patrole wyznaczone do obserwacji pomnikow.

W podobnym tonie policjanci wypowiadali sie, gdy reporterzy portalu tvn24.pl
i TVN24 w maju 2021 roku ujawnili, ze dom Jaroslawa Kaczynskiego na
Zoliborzu w ciagu doby pilnuje nawet 40 funkcjonariuszy oraz ochroniarze z
prywatnej firmy. Nadkomisarz Sylwester Marczak, owczesny rzecznik Komendy
Stolecznej Policji, przekonywal, ze “policja nie pilnuje domu
wicepremiera”, a jest tam jedynie ze wzgledu na odbywajace sie
demonstracje. Z udostepnionych naszej redakcji statystyk wynika, ze od
stycznia do konca lutego policjanci na samym placu i w jego najblizszym
otoczeniu interweniowali 72 razy. Wsrod odnotowanych wykroczen i
przestepstw policjanci wymienili: kradziez, ujawnienie osob poszukiwanych,
niszczenie cudzej rzeczy, naruszenie nietykalnosci cielesnej, zaklocenia
porzadku publicznego oraz bojke lub pobicie.

Miesiecznice bez ochrony policji?

Po pazdziernikowych wyborach i zmianie wladzy nowy minister spraw
wewnetrznych i administracji zapowiedzial zmiany w sposobie zabezpieczenia
uroczystosci przy pomniku smolenskim przez policjantow. – Nie bedzie
policjantow na wysiegnikach. Bedzie normalne zabezpieczanie, jak kazdej
imprezy. Konczymy z Bizancjum – zapewnial Marcin Kierwinski. Nawiazal w ten
sposob do akcji policji i strazy pozarnej z 10 stycznia 2023 roku.
Zabezpieczajac uroczystosc, glownie z udzialem politykow PiS, policjanci
przy uzyciu wysiegnika obserwowali mieszkanie wynajete przez dzialaczy
Lotnej Brygady Opozycji w poblizu placu Pilsudskiego.

Podczas innych miesiecznic duza liczba policjantow pojawiala sie w okolicy
pomnika smolenskiego, blokujac przy tym ruch pieszy, samochodowy, autobusy
komunikacji miejskiej kierowano na objazdy.

Ostatnim dwom miesiecznicom towarzyszyly duze emocje, doszlo do
przepychanek pomiedzy politykami PiS a aktywistami z transparentami. Po
ostatniej Komenda Stoleczna Policji wydala komunikat, w ktorym
poinformowala, ze funkcjonariusze “naruszenia norm prawnych rejestruja” i
“nikt nie jest poza prawem”.

W samolocie prezydenta Andrzeja Dudy, ktorym mial wracac ze swojej wizyty w
Stanach Zjednoczonych, doszlo do usterki. Minister spraw zagranicznych
Radoslaw Sikorski podjal decyzje o zakonczeniu misji ponad 50 ambasadorow
oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur na takie stanowisko, zgloszonych
przez poprzednie kierownictwo resortu. Z kolei papiez Franciszek znow
zabral glos w sprawie wojny. Oto szesc rzeczy, ktore warto wiedziec 14
marca.

1. Usterka samolotu prezydenta Dudy

W samolocie prezydenta Andrzeja Dudy, ktorym mial wracac ze swojej wizyty w
Stanach Zjednoczonych, doszlo do usterki. W zwiazku z tym do lotu
powrotnego zostal wykorzystany zapasowy samolot, przez co lekko zmienil sie
plan jego podrozy. Dalsze plany prezydenta nie sa zagrozone. W czwartek
Andrzej Duda ma sie spotkac z Jensem Stoltenbergiem w Brukseli.

2. Sikorski odwoluje ambasadorow, reaguje prezydent Duda

Minister spraw zagranicznych Radoslaw Sikorski podjal decyzje o zakonczeniu
misji ponad 50 ambasadorow oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur na to
stanowisko, zgloszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu
– podalo MSZ w komunikacie. Pytany o to prezydent Andrzej Duda
przekonywal, ze “nie da sie zadnego ambasadora polskiego powolac ani
odwolac bez podpisu prezydenta”.

3. Kaminski i Wasik mowia o stosowaniu Pegasusa

Byli szefowie sluzb specjalnych Mariusz Kaminski i Maciej Wasik zwolali w
srode dziennikarzy, by przekazac “prawde o operacji polityczno-medialnej
Pegasus”. W czasie swego oswiadczenia czesc faktow jednak zmanipulowali, a
niewygodne pomineli milczeniem, unikajac odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

4. Bialy Dom reaguje na slowa Putina

Rosyjski prezydent Wladimir Putin nazwal przystapienie Finlandii i Szwecji
do NATO “nieznaczacym”, ale mimo to zapowiedzial rozmieszczenie na granicy
z Finlandia rosyjskich wojsk i “systemow zniszczenia”. Mowil tez, ze “nie
jest tak, ze wszystko zmierza ku konfliktowi nuklearnemu”, ale Rosja “jest
na niego gotowa”. – Stany Zjednoczone nie dostrzegaja zadnych przeslanek
wskazujacych, ze Rosja przygotowuje sie do uzycia broni nuklearnej na
Ukrainie – powiedzial anonimowo amerykanski urzednik, cytowany przez
Reuters. Natomiast Adrienne Watson, rzeczniczka Rady Bezpieczenstwa
Narodowego Bialego Domu, stwierdzila, ze “retoryka nuklearna Rosji byla
przez caly czas trwania konfliktu lekkomyslna i nieodpowiedzialna”.

5. Andrew Tate zatrzymany przez rumunska policje

Andrew Tate i jego brat Tristan po raz kolejny zostali zatrzymani przez
rumunska policje. Aresztowania dokonano w poniedzialek w zwiazku z “nakazem
wydanym przez brytyjskie organy sadowe”. Sad w Bukareszcie zatwierdzil
ekstradycje mezczyzn do Wielkiej Brytanii. – To zdumiewajace wznowienie
oskarzen sprzed dziesieciu lat wywolalo konsternacje i glebokie
zaniepokojenie braci Tate – przekazala ich rzeczniczka.

Rozpoznawalnosc Andrew Tate’a zapewnil udzial w brytyjskiej edycji programu
“Big Brother” w 2016 roku. W ostatnich latach zyskal rozglos za sprawa
homofobicznych, mizoginistycznych i rasistowskich tresci publikowanych w
mediach spolecznosciowych.

Andrew i Tristan Tate oczekuja obecnie na proces w Rumunii pod zarzutem
handlu ludzmi, gwaltu i utworzenia grupy przestepczej majacej na celu
wykorzystywanie seksualne kobiet.

6. Papiez kolejny raz zabral glos w sprawie wojny

– Tylu mlodych ludzi idzie na smierc. Modlmy sie do Pana o to, by dal nam
laske przezwyciezenia tego szalenstwa wojny, ktora zawsze jest porazka –
powiedzial papiez Franciszek. Jak dodal, “dzis przyniesiono mi rozaniec i
Ewangelie mlodego zolnierza poleglego na froncie”. Mialy one nalezec do
23-letniego Ukrainca poleglego w walce o Awdijiwke we wschodniej Ukrainie.

Kolejny raz papiez Franciszek wyjasnil, ze jest nadal przeziebiony i
powierzyl lekture tekstu katechezy oraz pozdrowien swojemu
wspolpracownikowi. Glos zabral, mimo kaszlu i trudnosci z mowieniem, na
koniec audiencji generalnej na placu Swietego Piotra w Watykanie.

Za leczenie psow ma zaplacic 28 tysiecy zlotych, zawiadomil policje Za
pobyt w klinice weterynaryjnej i leczenie pieciu psow pan Tomasz otrzymal
trzy faktury na laczna kwote 28 tysiecy zlotych. Sprawe zglosil policji, bo
– jak twierdzi – przez dlugi czas nie mogl odebrac czworonogow i nie
otrzymal informacji, z czego wynika tak wysoka kwota. Pelnomocnik lecznicy
przekonuje, ze o wszystkich oplatach wlasciciele zwierzat sa informowani na
poczatku leczenia. Pani Magda i pan Tomasz sa wlascicielami pieciu psow
rasy american bully (trzech szczeniakow i dwoch suk). W polowie lutego
szczeniaki zawiezli do lecznicy w powiecie piaseczynskim. – Dwa szczeniaki
mialy pozytywny wynik parwowirozy, musialy dostac surowice – mowi nam pani
Magda. Parwowiroza to wysoce zakazna choroba okreslana rowniez psim
tyfusem”.

Wysokie rachunki za leczenia psow

Wedlug wlascicieli zwierzat, lecznica poinformowala, ze koszt leczenia
trzech szczeniakow z pobytem w szpitalu zakaznym, wyniesie szesc tysiecy
zlotych. – 13 lutego zostawilismy psy i odebralismy fakture na umowiona
kwote – relacjonuje kobieta.

Dwa dni pozniej odebrali jednego szczeniaka, okazalo sie, ze nie zostal
zarazony. 16 lutego do lecznicy z objawami tej samej choroby zawiezli takze
dwa pozostale psy: dziewieciomiesieczna Lune i poltoraroczna Balbine.
Poinformowano nas, ze koszt leczenia to 400 zlotych za dzien pobytu w
lecznicy – mowi pan Tomasz. I dodaje, ze w recepcji przekazano, iz fakture
za dwa kolejne psy otrzyma mejlem. – Gdy wrocilem do domu, jeszcze tego
samego dnia, odebralem wiadomosc z faktura na kwote 17 tysiecy zlotych. Z
poprzednia, to bylo w sumie 23 tysiecy zlotych – opowiada.

Szczeniaki wrocily do domu po pieciu dniach pobytu w lecznicy.

Pomiedzy wlascicielami czworonogow a lecznica rozpoczal sie spor o
uregulowanie naleznosci i opieke nad przyjetymi do leczenia Luna i Balbina.
Pan Tomasz mowi, ze kilkukrotnie probowal dowiedziec sie, skad wziela sie
tak wysoka suma za leczenie. – Nie tylko nie otrzymalem wyjasnien, ale
rowniez przestalem byc informowany o stanie zdrowia pozostajacych w
lecznicy Luny i Balbiny. Nie przekazano nam takze karty informacyjnej z
leczenia szczeniakow – wyjasnia wlasciciel.

Pokazuje nam rowniez korespondencje jaka prowadzil z lecznica. “Stan
Balbiny sie pogarsza, ma liczne obrzeki na ciele! ” Czynnosci medyczne
inne niz podtrzymujace zycie sa wstrzymane do czasu zaplaty dlugu i
zaliczki na kolejne leczenie. Jest niestety mozliwosc, ze bez tych
czynnosci pies nie przezyje. Mamy ok. 2-3 godziny” – czytamy w wiadomosci z
21 lutego.

Tego samego dnia otrzymal trzecia juz fakture, tym razem na kwote pieciu
tysiecy zlotych. W polaczeniu z dwoma poprzednimi laczna suma za leczenie
wynosi 28 tysiecy zlotych. Pan Tomasz sprawe zglosil policji. 24 lutego z
funkcjonariuszami pojawil sie w lecznicy aby odebrac psy. – Nie zostaly nam
oddane, powiedziano, ze zostaja w klinice jako zabezpieczenie dlugu – mowi
pan Tomasz.

Psy po pobycie w szpitalu sa w zlym stanie

Ostatecznie 28 lutego odebral Balbine i Lune, ktore od razu zawiozl do
lekarza weterynarii w Zyrardowie.

“Pies wylekniony, stan zwierzecia sredni, zwierze wychudzone, wystaja kosci
miednicy oraz zebra. Zapach jest odrzucajacy. Brak historii leczenia” –
napisano o Balbinie w karcie informacyjne z wizyty. Podobnie lekarz ocenil
zdrowie Luny. Na przelomie lutego i marca, po zlozeniu zawiadomienia w
Komendzie Powiatowej Policji w Piasecznie, jak twierdzi wlasciciel, przelal
na konto lecznicy 15 tysiecy zlotych, czyli nieco ponad polowe kwoty, jaka
widnieje na fakturach za opieke weterynaryjna.

“Uslugi weterynaryjne w calodobowej klinice musza wiazac sie z kosztami
leczenia”

O wyjasnienie kosztow leczenia zwierzat zwrocilismy sie do lecznicy, do
ktorej trafily psy.

“Niestety, w zwiazku z obowiazujaca nas tajemnica zawodowa oraz faktem, iz
zostaly podjete z naszej strony kroki prawne na kanwie zarowno procedury
karnej, jak i cywilnej, a takze z uwagi na dobro tych postepowan, mimo
szczerych checi musze pozostawic pytania bez komentarza” – zastrzegl na
wstepie pelnomocnik lecznicy Ksawery Kurski. W dalszej czesci odpowiedzi,
pelnomocnik zwrocil uwage, ze “uslugi weterynaryjne w calodobowej klinice
musza wiazac sie z kosztami leczenia, bo po pierwsze, lekarze tez musza
zarobic na zycie, a po drugie wyposazenie lecznicy jest niezwykle drogie”.
I dodal: “klienci czesto nie rozumieja wysokosci stawek, przyzwyczajeni do
obslugi medycznej finansowanej przez publicznego platnika – jak NFZ”.

Pelnomocnik podal konkretne kwoty zakupu sprzetu do badan: “cena USG to
koszt 140 tysiecy zlotych, RTG 130 tysiecy zlotych, a aparat do biochemii
to 60 tysiecy zlotych”.

“Klienci nie placa za leczenie zwierzat”

Ksawery Kurski poinformowal rowniez, ze jesli kwota leczenia przekracza dwa
tysiace zlotych, klient w lecznicy podpisuje dokument, w ktorym potwierdza,
ze zostal poinformowany o “znacznych kosztach leczenia”. “Jednak mimo tego,
klienci z roznych powodow staraja sie nie zaplacic za leczenie (na przyklad
w przypadku zgonu zwierzecia), wtedy wlasciciele kliniki spotykaja sie z
trudnosciami w odzyskaniu naleznosci za swiadczone uslugi” – wyjasnil
pelnomocnik lecznicy.

Przyznal jednoczesnie, ze w takich sytuacjach interweniuje policja, a
sprawy trafiaja do sadu.

“Jestesmy stawiani w bardzo niekomfortowej sytuacji, policja wezwana na
miejsce rozklada rece, my narazamy sie na krytyke w internecie, ktora
potrafi bardzo zaszkodzic w tej branzy, a sprawa trafia do sadu, gdzie
bedzie sie toczyc przez najblizej 3-6 lat. Dotychczas nie przegralismy
zadnej sprawy sadowej, wszystkie konczyly sie nakazami zaplaty. Za nerwy,
nieprzespane noce, godziny spedzone na telefonie oraz naruszona reputacje
nie zwroci nam nikt” – stwierdzil Kurski. Postepowanie pod nadzorem
prokuratury

Policja z Piaseczna potwierdzila, ze w sprawie rozliczenia kosztow leczenia
zwierzat “jedna ze stron zlozyla zawiadomienie”.

– Postepowanie prowadzone jest przez Wydzial do Walki z Przestepczoscia
Gospodarcza i Korupcja Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie, pod
nadzorem prokuratury. Z uwagi na toczace sie postepowanie udzielenie
szerszego komentarza w tej sprawie na tym etapie nie jest mozliwe –
przekazala aspirat sztabowa Magdalena Gasowska z policji w Piasecznie.

Policjantka dodala takze, ze – jak wynika z zapisu w Systemie Wspomagania
Dowodzenia – w ciagu ostatnich dwoch latach w lecznicy policjanci
interweniowali dwa razy: 24 lutego oraz w innej sprawie 1 listopada 2023
roku.

Na Litwie zatrzymano pierwszy samochod zarejestrowany w Rosji. Moze zostac
przekazany Ukrainie Pierwszy samochod posiadajacy rosyjskie tablice
rejestracyjne zostal we wtorek zatrzymany przez litewskich straznikow
celnych. Dzien wczesniej zaczal na Litwie obowiazywac zakaz przemieszczania
sie po kraju pojazdami zarejestrowanymi w Rosji. Auto o wartosci ponad 41,5
tysiaca euro prawdopodobnie zostanie przekazane Ukrainie. Litewscy celnicy
we wtorek zatrzymali pierwszy samochod posiadajacy rosyjskie tablice
rejestracyjne. Od poniedzialku w tym kraju obowiazuje zakaz przemieszczania
sie autami z rosyjskimi numerami za wyjatkiem jadacych tranzytem do lub z
obwodu krolewieckiego.

Zatrzymany na litewsko-bialoruskim przejsciu granicznym w Miednikach
samochod to audi o wartosci ponad 41,5 tys. euro. Prawdopodobnie zostanie
skonfiskowany i przekazany Ukrainie. Za kierownica byl obywatel Moldawii.
Twierdzil, ze nic nie wiedzial o obowiazujacych ograniczeniach, powzietych
w zwiazku z zeszlorocznymi zaleceniami Komisji Europejskiej, majacych
zwiazek z sankcjami nalozonymi na Rosje. W tej sprawie komunikat wydaly
litewskie sluzby celne. “Okolo 23:00 wieczorem obywatel Moldawii, ktory
przybyl na przejscie graniczne w Miednikach samochodem Audi Q7 z rosyjskimi
tablicami rejestracyjnymi, zamierzal kontynuowac podroz na Bialorus, jednak
po sprawdzeniu jego samochodu celnicy zatrzymali ten samochod. Sprawdzajac
dokumenty zlozone przez kierowce, okazalo sie, ze wlascicielem samochodu
jest zupelnie inna osoba – obywatel Rosji” – przekazano. Dodano, ze pojazd
“zostal zabezpieczony”.

Wladze w Wilnie informowaly pol roku temu, ze wszystkie samochody na
rosyjskich tablicach rejestracyjnych, ktore wjechaly do kraju przed 11
wrzesnia 2023 roku, maja obowiazek do 11 marca 2024 roku opuscic Litwe lub
maja byc przerejestrowane na litewskie numery.

Podobne przepisy takze na Lotwie

Podobne przepisy zaczely obowiazywac w polowie lutego takze na Lotwie.
Tamtejszy parlament zdecydowal jesienia poprzedniego roku, ze wlasciciele
samochodow na rosyjskich tablicach musza przerejestrowac pojazd do 14
lutego albo wywiezc auto z kraju. W przypadku niezastosowania sie do tych
przepisow przewidziano mozliwosc konfiskaty pojazdu. Na kierowce moze tez
byc nalozona kara finansowa. Na Lotwie mozliwe jest tez konfiskowanie
samochodow kierowcom, w ktorych krwi stwierdzono ponad 1,5 promila
alkoholu. Zgodnie z decyzja wladz pojazdy moga byc za darmo przekazywane
walczacej z Rosja Ukrainie. We wrzesniu poprzedniego roku owczesny szef
MSWiA Mariusz Kaminski poinformowal z kolei o wprowadzeniu zakazu wjazdu do
Polski samochodow zarejestrowanych w Rosji.

SPORT

LIGA MISTRZOW 2023/2024. SIATKARZE JASTRZEBSKIEGO WEGLA BLISKO FINALU.
POKONALI ZIRAAT BANK ANKARA Jastrzebski Wegiel zrobil ogromny krok w strone
finalu siatkarskiej Ligi Mistrzow. W pierwszym meczu 1/2 finalu pokonal we
wlasnej hali ekipe Ziraat Bank Ankara 3:0. Rewanz w Turcji za tydzien.
Jastrzebianie w polfinale LM graja trzeci raz z rzedu, a piaty w swojej
historii. W zeszlym sezonie dotarli do finalu tych rozgrywek, przegrywajac
w Turynie z Grupa Azoty Zaksa Kedzierzyn-Kozle 2:3.

Aktualni mistrzowie Polski w cwiercfinale trwajacej edycji wyeliminowali
wloski Gas Sales Daiko Piacenza (2:3 na wyjezdzie, 3:0 u siebie). – Jest
duza szansa, by po raz drugi z rzedu zagrac w finale, co jest niezwykla
rzecza. Dysponujemy zespolem, ktory potrafi to zrobic – opowiadal przed
spotkaniem z mistrzem Turcji srodkowy jastrzebian Jurij Gladyr. NOKAUT
JASTRZEBSKIEGO WEGLA W PIERWSZYM SECIE

W srodowy wieczor Jastrzebski Wegiel szybko zaczal dominowac we wlasnej
hali. Gdy z prawej strony efektownie zbil pilke atakujacy Jean Patry,
zrobilo sie 8:4. Za chwile bylo 9:4 i trener gosci Mustafa Kavaz poprosil o
przerwe na zadanie.

Niewiele to dalo. Jego zawodnicy sprawiali wrazenie zagubionych, popelniali
bledy, stad wynik 11:4 dla gospodarzy. Jastrzebianie ani mysleli zwalniac.
Nie do zatrzymania byl przyjmujacy Tomasz Fornal, doskonale funkcjonowal
rowniez blok. Dlatego przewaga mistrzow Polski w pierwszym secie okazala
sie miazdzaca, wrecz nieprawdopodobna jak na range meczu (25:13).

Napor gospodarzy trwal tez od pierwszych akcji nastepnej partii. Goscie
odpowiadali juz czesciej, ale o regularnosci nie bylo mowy. Mistrzowie
Polski, ktorzy bardzo dobrze przyjmowali, utrzymywali wiec bezpieczna,
kilkupunktowa przewage. Skonczylo sie ich pewna wygrana do 18 po
spektakularnym bloku Fornala. I znow w ekspresowym tempie. Po 19 minutach
gry w pierwszym secie tym razem wszystko trwalo o cztery minuty dluzej.

JASTRZEBSKI WEGIEL POSTAWIL KROPKE NAD I

Trzeci set mial nieoczekiwany przebieg. Zespol z Ankary od poczatku
prowadzil, ale gdy Patry zaserwowal asa, jastrzebianie w koncu dopadli
gosci (12:12). Zaczela sie walka punkt za punkt, ale nie na dlugo.
Mistrzowie Polski podkrecili tempo i za chwile odskoczyli na trzy punkty
(19:16).

Rywale probowali jeszcze ambitnie walczyc, mieli nawet trzy pilki setowe,
ale to Jastrzebski Wegiel postawil kropke nad i, zwyciezajac 30:28. W
decydujacych pilkach rece Patry’ego (wybrany MVP meczu), Fornala i Norberta
Hubera nie zadrzaly. Rewanz w Ankarze zostanie rozegrany 20 marca.
Jastrzebianom do awansu wystarcza dwa wygrane sety.

W drugiej polfinalowej parze w srode zmierzyly sie dwa wloskie zespoly.
Itas Trentino pokonal 3:1 Cucine Lube Civitanova.POLFINAL SIATKARSKIEJ LIGI
MISTRZOW 2023/24 (PIERWSZY MECZ):

Jastrzebski Wegiel – Ziraat Bank Ankara 3:0 (25:13, 25:18, 30:28)

Sabalenka odpadla, ale druga najgrozniejsza rywalka Igi Swiatek pokazala
moc. Miazga Coco Gauff miala w turnieju WTA 1000 w Indian Wells wielkie
problemy. W drugiej rundzie w decydujacym secie przegrywala 0:4 i 2:5!
Potrafila wyjsc z wielkich klopotow, a w srode w dniu swoich 20 urodzin
sprawila sobie prezent i pokazala wielka moc. Wyprzedzila tez slynna
Caroline Wozniacki w jednym zestawieniu. Coco Gauff miala bardzo dobry
poczatek roku. Najpierw wygrala turniej w Auckland, a potem dotarla do
polfinalowego wielkoszlemowego Australian Open, w ktorym przegrala z Aryna
Sabalenke 6:7, 4:6. Potem Amerykanka miala zadyszke. Odpadla juz w drugiej
rundzie w Dausze, a potem w 1/4 finalu w Dubaju. Przegrala odpowiednio z
Katerina Siniakowa (Czechy, 41. WTA) i Anna Kalinska (Rosja, 25. WTA).
Wielki mecz Coco Gauff w dniu 20 urodzin

Gauff wielkie problemy miala tez juz w pierwszym meczu w Indian Wells, w
ktorym jest rozstawiona z “3”. Przegrala pierwsza partie z Francuzka Clara
Burel (47. WTA) 2:6. Potem wygrala druga partie 6:3, ale w trzeciej byla w
arcytrudnej sytuacji, bo przegrywala juz 0:4!, a potem 2:5. Potrafila
jednak odrobic straty i doprowadzic do tie-breaka. W nim zagrala swietnie i
wygrala 7:4. W drugim swoim meczu Amerykanka wygrala z Wloszka Lucia
Bronzetti (53. WTA) 6:2, 7:6 (7:5). Teraz Gauff zmierzyla sie w dniu swoich
20 urodzin w 1/8 finalu z Elize Mertens (Belgia, 28. WTA). Amerykanka
wreszcie pokazala swoja prawdziwa moc. W pierwszym secie nie przegrala
zadnego gema i wygrala go w 25 minut. W drugiej partii Amerykanka
prowadzila 2:0. Wtedy przegrala swoj serwis, a po chwili rywalka
doprowadzila do remisu 2:2. Od tego momentu Gauff grala swietnie – wygrala
cztery gemy z rzedu i 16 z 21 punktow. Amerykanka miala swietna skutecznosc
w wygranych punktach po pierwszym serwisie – az 84 proc. (rywalka 38
proc.). Z drugiej strony zwyciezyla tylko 18 proc. punktow po drugim
podaniu (Mertens – 32 proc.).

Dla Gauff to jest trzynasty cwiercfinal w historii w turnieju rangi WTA
1000. Od 2009 roku jest zawodniczka z najwieksza iloscia cwiercfinalow w
takich imprezach wsrod zawodniczek do 21 lat. Dla Gauff to tez juz osmy
wygrany set 6:0 w historii wystepow w turniejach WTA 1000. Od 2009 roku
wiecej takich zwyciestw mialy tylko dwie Amerykanki: siostry Serena i Venus
Williams (23 i 12.). Gauff w cwiercfinale zmierzy sie z lepsza z meczu:
Daria Kasatkina (Rosja, 12. WTA) – Yue Yuan (Chiny, 49. WTA). Amerykanka
wydaje sie teraz najgrozniejsza rywalka dla Igi Swiatek. Stalo sie tak po
wycofaniu Jeleny Rybakiny i sensacyjnym odpadnieciu Aryny Sabalenki. Gauff
ze Swiatek ewentualnie moze zmierzyc sie w finale.

DETEKTYW

Maciej CZERNIAK

KTO WODZIL za nos sledczych?

Sprawa uprowadze- nia i zamordowania Krzysztofa Olew- nika jest nazywana
jedna z najwiek- szych spraw krymi-

nalnych III RP. Dzieje sie tak z wielu powodow, z ktorych byc moze
najwazniejszy to ten, ze postepowanie ujawnilo slabosc organow panstwa,
nieudolnosc postepowania policji w zwar- ciu ze sprawcami dzialajacy- mi w
ramach zorganizowanej grupy przestepczej.

NOC PORWANIA

Nazwisko Olewnik w Drobinie, w powiecie sierpckim, ale i poza nim, znaczylo
wiele. Rodzinny biznes, Zaklad Przetworstwa Miesnego “Olewnik” przyniosl
klanowi fortune. Biznesowy sukces wypracowany przez Wlo- dzimierza Olewnika
w latach 90. XX wieku juz niedlugo – jak sie okazalo – stal sie przyczy- na
przeklenstwa, jakie spadlo na rodzine.

Kluczowa data w zawilej historii porwania syna miesnego potentata z
Drobina, byl 26 paz- dziernika 2001 roku. To wtedy w domu Krzysztofa
Olewnika odbylo sie spotkanie towarzy- skie, w ktorym, poza jego ojcem,
Wlodzimierzem, matka Ewa i Lechem M., zieciem Olewnikow (szwagrem
Krzysztofa) uczest- niczyli blizsi znajomi: Jacek K., Waldemar O. i Dariusz
K. Byli tez policjanci z plockiej komen- dy: Krzysztof M., Wojciech K.,
Andrzej P. i Bogdan K. Pojawil sie rowniez byly mundurowy, Krzysztof O.

Okolicznosci, w jakich zor- ganizowano przyjecie, zostaly opisane na
pierwszych kartach akt sledztwa dotyczacego poz- niejszego uprowadzenia
Olew- nika-juniora. Lektura ich daje przedsmak chaosu, ktory stal sie
dominujaca cecha prowadzo- nego postepowania. Policjan-

UPROWADZENIE I ZABOJSTWO KRZYSZTOFA OLEWNIKA

tom z Komendy Miejskiej Policji w Plocku trudnosci sprawialo nawet
ustalenie – na podstawie przesluchan swiadkow – kto wla- sciwie byl
organizatorem impre- zy. Jako inspiratora podawano Wlodzimierza Olewnika,
Krzysz- tofa, ale i jednego z policjantow. Mowiono, ze chodzilo o to, by
przeprosic policjanta drogow- ki. W tle byl zatarg z udzialem Jacka K.

Wedlug innej wersji o zorga- nizowanie imprezy mial zabiegac sam Wojciech
K., swiezo awanso- wany funkcjonariusz, ktory chcial sie wkupic w
“towarzystwo”. Jed- noznacznie z relacji swiadkow wynikaja tylko
zaprzeczenia, jakoby w czasie spotkania mialo dojsc do czegos dziwnego,
niepo- kojacego, czy podejrzanego. Nic nie wskazywalo na to, co mialo sie
wydarzyc za pare godzin.

Jako pierwszy o zaginieciu Krzysztofa poinformowal Jacek K. W aktach sprawy
znalazl sie zapis, ze miedzy godzina 8.30 a 9.00, 27 pazdziernika 2001 roku
rano mijal w drodze do pracy dom Krzysz- tofa. Na posesji stal samochod
Olewnika, auto marki Chrysler, a drzwi do budynku byly otwarte.

Jacek K., majac przed oczami taki widok, zadzwonil do Wlo- dzimierza
Olewnika twierdzac, ze “cos sie musialo stac”, ale ze on sam nie wejdzie do
domu. W pozniejszych godzinach caly budynek i jego okolica zostaly
przeszukane przez Wlodzimierza Olewnika i kilku jego pracowni- kow.
Wewnatrz zastano balagan i liczne krwawe slady. O sprawie poinformowano
policje. Na miej- scu zabezpieczono, miedzy inny- mi slady rekawiczek i
magazynek pistoletu zawierajacy amunicje.

SPALONY SAMOCHOD I ZAGINIONA BRON

Znamienne, ze pod domem nie bylo BMW Krzysztofa Olewni- ka. Dopiero po
jakims czasie w policyjnych systemach poja-

wia sie informacja o jego losie. Niemniej, faktem jest, ze jesz- cze przed
zgloszeniem zaginie- cia Krzysztofa Olewnika (okolo godziny 6 rano) ktos
zawiado- mil lokalna policje o dopalaja- cym sie samochodowym wraku w lesie
w rejonie miejscowosci Kamien Lowicki. To prawie 130 km od Drobina.

Tablice rejestracyjne znaj- dowaly sie w bagazniku. Po ich odnalezieniu
stalo sie jasne, ze to wlasnie auto Olewnika. W samochodzie znaleziono
ponadto szmaty z brunatnymi plamami. Najwyrazniej row- niez zlodziej, badz
zlodzie- je, ktorzy ukradli samochod, zabrali z niego pistolet Walther kal.
9 mm. W samochodzie znajdowaly sie za to klucze od domu… Jacka K.

Dziwne? Niekoniecz- nie, o ile przyjac okolicznosc potwierdzona przez
swiadkow, ze przez kilka ostatnich tygodni auta uzywal wlasnie Jacek K. Co
interesujace, w miejscu znale- zienia wraku zauwazono row- niez slady
innego samochodu osobowego (podobny rozstaw osi), ktory najwyrazniej tam
zawracal. Z niewiadomych przyczyn policja ich w zaden sposob nie
zabezpieczyla. Nie zrobiono zdjec ani odlewow.

PIERWSZY KONTAKT Z PORYWACZAMI

28 pazdziernika, po godzinie 22, dwa razy ktos dzwonil na tele- fon w domu
Olewnikow. Pola- czenie powtorzono po polnocy. W sluchawce zabrzmial glos
Krzysztofa. Wowczas zaden z domownikow nie mogl podej- rzewac, ze podobnych
telefo- now w ciagu kolejnych dwoch lat bedzie mnostwo. Poczat- kowo do
rozmowy ze spraw- cami porwania upowazniono Lecha M., ziecia Olewnikow. To
wlasnie z jego zeznan wynika, ze w tym pierwszym kontakcie telefonicznym
odtworzono (prawdopodobnie z magneto- fonu) glos Krzysztofa. W kilku
wypowiedzianych zdaniach uprowadzony mial wyrazac zdziwienie, ze w nocy z
26 na 27 pazdziernika w jego domu byly… otwarte drzwi. Prosby rodziny o
mozliwosc rozmowy bezposrednio z Krzysztofem nie odniosly skutku. Sprawcy
przekazali komunikat: zazadali 300 tys. dolarow okupu za zycie
uprowadzonego.

Policja od razu wystapi- la do operatora sieci telefo- nii komorkowej w
zwiazku ze sprawdzeniem logowan nume- ru, z ktorego dzwoniono, do stacji
przekaznikowych BTS. Do dzisiaj jednak nie wiadomo, dlaczego w pierwszych
dniach

po porwaniu przeszukano kilka lokalizacji w ogole nie- zwiazanych z
odnotowanymi logowaniami. Byly to miejsca w rejonie Janowka i Parzenia, nic
w nich nie znaleziono. uprowadzeniu Krzysztofa poli- cja dokonala tez
szeregu dosc chaotycznych ustalen, co do mozliwego miejsca przebywa- nia
porwanego mezczyzny. Na podstawie rozmaitych poszlak i sygnalow, ktore
docieraly do plockiej komendy, wskazywa- no kolejno adresy w Drobi- nie, we
wsi niedaleko Olsz- tyna. Krzysztof widziany mial byc nawet w hotelu
Mariott w towarzystwie znajomej kobiety. W kolejnych tygodniach sygnalow
bylo wie- cej, a jeden z nich dotyczyl hotelu Mazurkas w Ozarowie pod
Warszawa. Pracownik mial

rozpoznac Olewnika na pod- stawie zdjecia, ktore znaj- dowalo sie w hotelo-
wej recepcji, jednak zeznania, jakie

zlozyl, wykluczaly sie. Z jednej strony wskazywal, ze Olewnik wszedl do
hotelu w towarzy- stwie dwoch mezczyzn, potem twierdzil, ze byl sam.
Policja uznala te relacje za falszywy trop.

W pierwszym okresie po zniknieciu mezczyzny docho- dzenie nie bylo
ukierunkowa- ne wylacznie na mozliwosc uprowadzenia. Przez pewien czas
sledczy na serio przyjmo- wali i taka ewentualnosc, ze Krzysztof Olewnik
mogl sfingo- wac wlasne porwanie. Dlatego policja wystapila do Ewy Olew-
nik, matki Krzysztofa o infor- macje, czy syn ma polise na zycie
uwzgledniajaca rowniez sytuacje porwania. Jaki mial byc motyw znikniecia, a
potem prob wyludzenia okupu przez samego Krzysztofa Olewnika?

Kryminalni z plockiej komendy ustalali, czy i ewen- tualnie, jakie
znaczenie dla sprawy mogly miec proble- my firmy Krup Stal, w ktorej Jacek
K. i Olewnik dzialali jako wspolnicy. Podobno przedsie- biorstwo nie
przynosilo spo- dziewanych zyskow. Byl tez inny watek rozliczen finanso-
wych, ale po zbadaniu okazalo sie, ze trop zaprowadzil sled- czych w slepy
zaulek. Chodzilo o roszczenia wysuwane przez Krup Stal wobec firmy budow-
lanej, ktora budowala siedzi- be przedsiebiorstwa (zarzut o wadliwe
wykonanie prac). Jednym z zagadkowych watkow w sprawie, ktore rowniez znaj-
dowaly sie w kregu zaintereso- wania policji, byl ten dotycza- cy
ewentualnej checi zemsty ze strony wlascicieli masarni znajdujacej sie w
poblizu Dro- bina. Obiekt zostal spalony. W tej sprawie bylo prowadzo- ne
osobne sledztwo. Juz jednak latem 2001 roku postepowanie, w ktorym badano
ewentualny zwiazek Olewnikow z podpale- niem, zostalo umorzone. LUDZIE
DETEKTYWA RUTKOWSKIEGO

Mimo ze sledztwo dotyczace uprowadzenia prowadzili poli- cjanci z plockiej
komendy pod nadzorem prokuratury rejono- wej w Sierpcu, bliscy Krzyszto- fa
skontaktowali sie tez z Biu- rem Doradczym “Rutkowski”. Ludzie najbardziej
znanego w Polsce – wowczas juz bylego – detektywa przybyli do Drobina juz
wieczorem 29 pazdziernika.

2 grudnia rodzina Olewni- kow odebrala pierwszy z listow od porywaczy. Byl
pisany reka Krzysztofa. Tego samego dnia miedzy godzinami 21.10 a 21.30
Lech M. (szwagier porwane- go) wyjechal wraz z jednym z ludzi Krzysztofa
Rutkowskie- go do Wyszogrodu, gdzie mialo nastapic przekazanie okupu. Na
miejscu nie zastali porywa- czy. Okolo polnocy znalezli jed- nak kolejny
list z instrukcjami postepowania.

Nastepnego dnia, 3 grudnia, Lech M., po odebraniu tele- fonu od sprawcow
porwania, udal sie z okupem do Plon- ska. Tam rowniez nikogo nie zastal. 4
grudnia proby prze- kazania pieniedzy, tym razem w Lomiankach, podjeli sie
Jacek K. (wspolnik Krzysztofa) i jego zona, Iwona. Rowniez nie zastali
sprawcow. W wska- zanym wczesniej miejscu znalezli za to list z numerem
telefonu przeznaczonym tylko dla Jacka K. Zgodnie z instruk- cjami, 5
grudnia, dwoma samochodami do miejscowo- sci Radziwie udali sie Jacek i
Iwona K. oraz Lech M. Na miejscu, jak w poprzednich wypadkach, nie zastali
pory- waczy. Jacek i Iwona K. (bez Lecha M.) pojechali nastepnie do
Strykowa pod Lodzia, gdzie znalezli kolejny pozostawiony list.

Korespondencja od spraw- cow uprowadzenia dotarla do

domu Olewnikow takze 6 i 7 grudnia. Po jej lekturze rodzi- na zaczela sie
jeszcze bardziej obawiac o zycie Krzysztofa. W zwiazku z tym, odmowiono
przekazania listow policji.

GANGSTERZY Z MOKOTOWA?

Wspolpraca z ludzmi Rut- kowskiego zakonczyla sie dosc szybko. W notatce
poli- cyjnej na ten temat pojawilo sie stwierdzenie, ze ich dzia- lania
“nie przynosza zadnego efektu”. Wyjatkiem tu byl tylko Andrzej K., byly
pracownik biura detektywa Rutkowskiego, z ktorym Wlodzimierz Olewnik
wspolpracowal juz wczesniej przy okazji innej sprawy. Wla- snie na
polecenie ojca porwa- nego Biuro Doradcze sciagnelo do Drobina Andrzeja K.
Jedna z informacji, jakie uzyska poz- niej w toku swoich dzialan K., jest
ta mowiaca o tym, ze rze- komo widziano Krzysztofa Olewnika w restauracji w
Oza- rowie, w obecnosci jakiegos mezczyzny okreslanego mia- nem “ruski”. W
pozniejszym okresie K. bedzie wskazywal na mozliwy udzial w uprowadze- niu
ludzi z odlamu tak zwanej “grupy mokotowskiej”.

Kolejna proba przekazania okupu miala miejsce 10 stycz- nia 2002 roku. Tym
razem, zgodnie z poleceniem porywa- czy, pieniadze mial przekazac Jacek K.
W Warszawie wsiadl do pociagu jadacego do Berlina. W trasie jednak nikt –
wbrew zapowiedziom – nie skontak- towal sie z nim. K. wysiadl tuz przed
polsko-niemiecka grani- ca i wrocil do domu.

KARNE 50 TYS. DO OKUPU

Nadzieje na uwolnienie mez- czyzny pojawiaja sie po raz kolejny dopiero 11
marca 2002 roku. Tego dnia do Warszawy, majac przy sobie pakunek 300

tys. dolarow, udala sie Danu- ta, siostra Krzysztofa. Odnala- zla wskazany
adres. W bramie domu, zgodnie z zapowiedzia, znajdowala sie rowniez spi-
sana kolejna instrukcja, ktora pozostawili porywacze. Danu- ta miala wsiasc
na Dworcu Wschodnim do pociagu jada- cego w kierunku Olsztyna, a
przekazanie okupu mialo nastapic w trakcie jazdy. Jak sie jednak okazalo,
byl to plan niemozliwy do wykonania, bowiem, kiedy Danuta prze- czytala
polecenie, zdala sobie sprawe, ze do odjazdu pociagu relacji
Warszawa-Olsztyn ma tylko… 12 minut. Dotarcie na stacje w tym czasie bylo
nie- mozliwe. Tego samego dnia w domu Olewnikow kolejny raz zadzwonil
telefon – sprawcy powiedzieli, ze naliczaja “kare” w wysokosci 50 tys.
dolarow.

Kolejny raz porywacze skontaktowali sie telefonicz- nie z Olewnikami 23
lipca. To data znamienna, bo wlasnie wtedy rodzina miala ostatni raz w 2002
roku uslyszec glos Krzysztofa. Na dowod, ze upro- wadzony zyje, sprawcy
zareje- strowali, jak mowi o biezacych wydarzeniach w kraju. Potwier- dzili
tez, ze w dalszym ciagu zadaja 350 tys. dolarow okupu.

PRAWIE ROK MILCZENIA

Jesienia tego samego roku sledztwo zostalo odebrane pro- kuraturze w Plocku
i przekaza- ne do prowadzenia V Wydzia- lowi Sledczemu Prokuratury
Okregowej w Warszawie. Byla to decyzja warszawskiej Proku- ratury
Apelacyjnej.

W tym czasie czynno- sci w sprawie nie prowadzila juz plocka policja,
dzialania podejmowala specjalna grupa sledcza, ktora dowodzil Remi- giusz
M., policjant komendy miejskiej w Radomiu. Do dzi- siaj nie wyjasniono,
dlaczego postepowania nie przenie- siono od razu do innej jed- nostki,
zwazywszy na fakt, ze kilku plockich policjantow (uczestniczacych w
imprezie u Olewnika, 26 pazdziernika 2001 roku) bylo przesluchiwa- nych w
sprawie w charakterze swiadkow.

11 czerwca 2003 roku, po wielu miesiacach milczenia, sprawcy ponownie
skontak- towali sie z rodzina Olewni- kow. Tym razem zazadali okupu w
wysokosci 300 tys. euro. Dzwonili jeszcze 18 i 20 czerwca. W koncu, 25
czerwca, ktos podrzucil do samochodu dostawczego firmy Wlodzi- mierza
Olewnika list napisa- ny reka Krzysztofa. W kopercie znajdowala sie rowniez
karta SIM, ktora – jak wynika z opisu – miala sluzyc do dalszego
kontaktowania sie porywaczy z bliskimi uprowadzonego. Dzien pozniej
nastapil kolej- ny kontakt. Przekazanie okupu wyznaczono na 24 lipca.

POLACZENIE Z POLICJA W SLUBICACH

1 lipca to data odnotowana w aktach sprawy, pod ktora zapisano pierwsze
ustalenie w sledztwie wprost wskazu- jace na jednego z podejrza- nych. Tego
dnia z numeru telefonu, ktory kontaktowal sie wczesniej z Olewnikami, ktos
zadzwonil do Komendy Powiatowej Policji w Slubi- cach. 4 lipca policjanci
ze slu- bickiej komendy przeszukali dom niejakiego Slawomira K. To
czlowiek, wobec ktorego mundurowi mieli podejrzenia w zupelnie innej
sprawie, mia- nowicie dotyczacej falszowa- nia dowodow rejestracyjnych
samochodow. Ustalenie to dla postepowania w sprawie upro- wadzenia
Olewnika, w owym czasie zostalo jednak zupelnie pominiete. Dlaczego?

O

J

J

S

ST

T

W

WO

OK

K

R

RZ

Z

Y

YS

S

Z

ZT

TO

O

F

FA

AO

OL

LE

EW

W

N

NI

I

K

K

A

A

Dopiero na przelomie 2003 i 2004 roku Remigiusz M., szef grupy
operacyjnej z Radomia wystapil do operatora, Teko- munikacji Polskiej S.A.,
o infor- macje na temat billingow i polaczen z numerow, ktore kontaktowaly
sie z Olewnika- mi. Wtedy tez policja doszla do zaskakujacych ustalen. Z
ana- lizy informacji uzyskanych od TP S.A. wynikalo, ze na numer karty SIM,
ktora podrzucono Olewnikom w czerwcu 2003 roku, dzwoniono, miedzy inny- mi
z automatow telefonicz- nych zlokalizowanych w kilku miejscach w Warszawie.
Jeden z adresow okazal sie szcze- golnie interesujacy, a chodzi- lo o
automat przy ulicy Zwirki i Wigury. To stamtad wlasnie

dzwoniono zarowno do Olew- nikow, jak i do zamieszkalej w Warszawie Lucyny
K., matki Slawomira K.

Do tego watku mozna wro- cic pozniej. Na razie konieczne jest wyjasnienie
tego, co dzialo sie po 26 czerwca 2003 roku, kiedy to sprawcy porwania
wyznaczyli (kolejny raz) dzien przekazania okupu.

PIENIADZE ZRZUCONE Z ESTAKADY

Miejsce przekazania pienie- dzy bylo starannie wybrane i przygotowane przez
spraw- cow. 24 lipca 2003 roku bliscy Krzysztofa Olewnika, zgodnie z
ustaleniami, pojechali do Warszawy i podazyli trasa AK. Auto zostalo
zatrzymane na lewym pasie wiaduktu doklad- nie nad przebiegajaca ponizej
ulica Gwiazdzista. Malo tego, miejsce zostalo wczesniej per- fekcyjnie
przygotowane przez porywaczy. Bylo oznaczone dwoma czerwonymi swiatel- kami
rowerowymi, miedzy ktorymi znajdowaly sie kolej- ne dwie migajace diody
(prze- strzen idealnie wymierzona na dlugosc samochodu). Pakunek z
pieniedzmi zostal wyrzucony przez dziure zrobiona w ekra- nie
dzwiekochlonnym.

Warto dodac, ze wszelkie ustalenia dotyczace kontaktow z porywaczami byly
systema- tycznie i na biezaco przekazy- wane przez rodzine Olewnika
policji. Jak zatem mozliwe, ze w tym dniu mundurowi nie monitorowali
miejsca przeka- zania okupu? To do dzisiaj nie zostalo wyjasnione, ale
sledczy po latach beda sie tlumaczyc, ze monitoring owego dnia, owszem mial
miejsce. Tak, czy inaczej, sprawcy odebrali pie- niadze, a w dokumentacji
spra- wy znalezc mozna nawet infor- macje, ze osoby wyznaczone przez
porywaczy do odebra- nia okupu, czekajace ponizej estakady na gotowke…
minal radiowoz policyjny.

6 wrzesnia do Olewnikow ponownie zadzwoniono. Bli- scy uslyszeli glos
Krzysztofa. Powiedzial, ze “wroci za dwa lata”. Miala to byc dodatkowa kara
nalozona przez porywaczy na rodzine uprowadzonego. To nagranie bylo
ostatnim, na kto- rym uslyszano glos Krzysztofa.

MIELI SPRAWCOW NA WIDELCU

W tym miejscu warto wrocic do ustalen sledczych na podsta- wie informacji z
TP S.A. otrzy- manych pare miesiecy pozniej. Otoz, oprocz tropu wskazuja-
cego na Slawomira K., policja

ustalila, ze z numeru karty abo- nenckiej, z ktorej dzwoniono wlasnie 6
wrzesnia do Olewni- kow i do Lucyny K., wykonano rowniez kilka innych
polaczen (dokladnie z automatu tele- fonicznego przy ulicy Zwirki i Wigury
w Warszawie). Kon- taktowano sie, m.in. z niejakim Piotrem S. oraz z
siedziba firmy Kasix-Automix F. (F. to inicjal nazwiska – przyp. red.).
Dlacze- go to wazne?

Musialo minac kolejnych szesc miesiecy, by w czerwcu 2004 roku policjanci
zapuka- li wreszcie do drzwi mieszkan Slawomira K., Piotra S. i Kata- rzyny
F., na ktora zarejestro- wane bylo przedsiebiorstwo Kasix-Automx. Piotr S.
przy- znal, ze zna Slawomira K., bo to kolega ze szkoly jego zony. Znal
rowniez Katarzyne F., u ktorej kilka lat wczesniej wypozyczal przyczepe.
Zarzekal sie jednak, ze w sprawie Olewnika nic nie wie.

W kontekscie porwanego to samo powiedziala na przeslu- chaniu Katarzyna F.,
dodajac jednak, ze nie zna ani Slawomi- ra K., ani Piotra S.

Z zeznan Slawomira K. wynikalo z kolei, ze zna Pio- tra S., jednak nie wie,
kim jest Katarzyna F. Na temat upro- wadzenia nie wiedzial nic. Z notatki z
tego przesluchania mozna wyluskac jeszcze jeden zastanawiajacy szczegol –
Sla- womir K. dodal niepytany: “Ja nie bralem udzialu w zadnym uprowadzeniu
ani nikogo nie zabilem”. Przy czym wtedy, w czerwcu 2004 roku nikt, ani
rodzina porwanego, ani poli- cja, nie wiedzieli, ze Krzysz- tofa Olewnika
zamordowano. Formalnie w toku wciaz byla sprawa o uprowadzenie.

Policja przesluchala tez Wojciecha F., meza Katarzyny, ktory nie przyznal
sie, by mial cokolwiek wspolnego ze spra- wa uprowadzenia. Mezczyzna

pozostawal jednak w kregu podejrzewanych o udzial w tym “przedsiewzieciu”.
Nie jest jasne, kiedy na jaw wycho- dza szczegoly przeszlosci kry-
minalnej, ale to, ze ja mial, jest pewne. Wiadomo, na przyklad, ze za
kratami roznych zakla- dow karnych i aresztow spe- dzil pietnascie lat
zycia. W 1989 roku Wojciech F. mial byc jed- nym z przywodcow buntu
osadzonych w wiezieniu we Wronkach (w tamtym czasie podobne rozruchy mialy
miej- sce w wielu zakladach karnych w Polsce).

KTOS UKRADL SZESNASCIE TOMOW AKT

Kiedy policjanci Grzegorz J. i Maciej L. probowali przepro- wadzic kolejne
przesluchania osob, ktorych numery ustalo- no na liscie TP S.A., doszlo do
zadziwiajacego zwrotu w spra- wie. W czasie, gdy policjanci wyszli z auta,
by zjesc obiad w restauracji w Warszawie, ktos ukradl samochod marki Deawoo
Nubira, ktory pozo- stawili na parkingu. Razem z autem zginelo…
szesnascie tomow akt sprawy Olewnika, ktore wozili ze soba. Krotko pozniej
prokuratura przedsta- wila im zarzuty niedopelnienia obowiazkow. Dosc
szybko jed- nak sprawa zostala umorzona.

W pazdzierniku 2004 roku postepowanie dotyczace porwania zostalo przekazane
do prowadzenia V Wydzialowi Zarzadu I CBS. Przelomowe- go ustalenia udalo
sie jednak dokonac dopiero w kwietniu 2005 roku. To wtedy do akt sprawy
zostala dolaczona kase- ta VHS z nagraniem z kamery centrum handlowego
Auchan w Warszawie. Na filmie widac Wojciecha F., ktory 28 paz- dziernika
2001 roku kupowal telefon komorkowy. Ten sam – jak ustalono – z ktorego
tego samego dnia zadzwoniono po raz pierwszy do Olewnikow z zadaniem 300
tys. dolarow okupu za zycie Krzysztofa.

Krotko pozniej funkcjona- riusze CBS przesluchali pra- cownice punktu,
ktora tamtego dnia byla w pracy. Jej zeznania nie pozostawily watpliwosci.
Po czterech (!) latach kobie- ta pamietala tego konkretnego klienta, o
ktorego pytali poli- cjanci. Dlaczego? Po pierwsze, dlatego, ze przyszedl
krotko przed zamknieciem salonu. Po drugie, upieral sie, ze chce kupic ten
konkretny model komorki, ktorego wartosc wynosila okolo 800 zl, mimo ze
mogl (ale nie chcial) skorzy- stac z promocji, dzieki ktorej bylo mozliwe
nabycie apara- tu za symboliczna zlotowke. Po trzecie wreszcie dlatego, ze
z wygladu przypominal pio- senkarza, Andrzeja Zauche.

Szokujace w sprawie jest to, ze kaseta z nagraniem miala byc w posiadaniu
policji juz w 2001 roku. Byla szansa zatrzymania Wojciecha F. zaledwie
kilka dni po uprowadzeniu Olewnika. Dlaczego materialu nie zala- czono do
akt sprawy? To przez lata bylo przedmiotem docie- kan sledczych badajacych
nie- prawidlowosci w prowadzeniu dochodzenia.

PIERWSZE ARESZTOWANIA

Kiedy wydawalo sie, ze wla- snie oto w rece sledczych wpadl koronny dowod
zbrod- ni, 29 czerwca 2005 roku policjanci zatrzymali Wojcie- cha F.,
przesluchali go i po 48 godzinach zwolnili do domu. Tego dla rodziny
uprowadzo- nego jest juz za wiele. Bliscy w akcie desperacji rozpetali
medialna kampanie, apelujac do wszelkich instytucji i osob, ktore moga
pomoc w sprawie. W sierpniu Wlodzimierz Olew- nik zwrocil sie do prezyden-

ta Aleksandra Kwasniewskie- go, a we wrzesniu spotkal sie z ministrem
sprawiedliwosci i prokuratorem generalnym Andrzejem Kalwasem.

Krotko pozniej ponownie przesluchany zostal Piotr S., ktory obciazyl
wspolwinnych uprowadzenia Olewnika. W listopadzie aresztowano Sla- womira
K. Wojciech F. za kraty trafil jednak dopiero w stycz- niu 2006 roku.
Musialo minac ponad osiem kolejnych miesie- cy, by w koncu sledczy zdoby-
li materialny dowod zbrodni. Ekspertyza dokonana przez bieglego wskazala,
ze wlos znaleziony w domu Krzysztofa Olewnika w 2001 roku nalezal do
Slawomira K. Dzien poz- niej, czyli 27 pazdziernika 2006 roku – piec lat po
porwaniu ofiary – Slawomir K. przyznal sie do udzialu w uprowadze- niu.
Nastepnego dnia wska- zal sledczym miejsce ukrycia zwlok mezczyzny.

Na jaw wyszly koszmar- ne szczegoly zbrodni. Cialo, wedlug wskazowek
Slawomi- ra K. faktycznie zostalo znale- zione w dole w lesie niedaleko
miejscowosci Dzbadz. Wedlug ustalen, Krzysztof zaraz po uprowadzeniu ze
swojego domu, byl przetrzymywany na posesji w miejscowosci Kalu- szyn, przy
trasie z Warszawy do Siedlec. Byl tam przykuty lancuchami do sciany. Potem
Wojciech F. wpadl na pomysl, by przetransportowac ofiare do Rozana pod
Makowem Mazo- wieckim. Tam F. kupil dzialke, a nastepnie zamowil specjali-
styczna firme, ktora wykonala szambo. Wlasnie w tym beto- nowym dole
Olewnik spedzil ostatni okres swojego zycia, glodzony i odurzany leka- mi
psychotropowymi. Zostal zamordowany w 2003 roku, niecaly miesiac po tym,
kiedy sprawcy uprowadzenia ode- brali od jego rodziny okup.

SAMOBOJCZA SERIA

W roku 2007 Wojciech F. popel- nil samobojstwo, wieszajac sie w celi
aresztu w Olsztynie. Pozniejsza sekcja zwlok i bada- nia toksykologiczne
wykazaly, ze byl pod wplywem alkoholu i amfetaminy. Zastanawial row- niez
sposob, w jaki zawiazano petle. Ta byla charakterystycz- na, bo miala dwa
specjalne suply. Specjalisci badajacy spo- sob, w jaki zmarl Wojciech F.,
stwierdzili, ze zawiazanie takiej petli gwarantowalo smierc i ze wiedziec o
tym mogl tylko ten, kto swietnie zna anatomie ludzkiego ciala.

W sierpniu tego samego roku z olsztynskiej prokuratury zostal skierowany
akt oskarze- nia, ktory trafil do Sadu Okre- gowego w Plocku. Oskarzonych
bylo lacznie dwanascie osob, w tym porywacze i domnie- mani zabojcy
Olewnika. Wyrok zapadl 31 marca 2008 roku. Zabojcy, Slawomir K. i Robert
P., zostali skazani na kare dozywotniego pozbawie- nia wolnosci, pozostali
uslysze- li wyroki w wymiarze od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat
wiezienia.

Cztery dni pozniej w celi plockiego aresztu powie- sil sie Slawomir K.
Badania potwierdzily, ze mezczyzna mial w organizmie duze ste- zenie lekow
psychotropowych oraz polamane zebra. Po tym zdarzeniu Roberta P., rowniez
przebywajacego za kratami, otoczono specjalna ochrona. Niewiele to dalo, bo
w stycz- niu 2009 roku i on odebral sobie zycie. Kiedy informacja o tym
obiegla media, do dymi- sji podal sie minister Zbigniew Cwiakalski.

Pasmo skutecznych targniec sie na wlasne zycie nie zostalo jednak
przerwane. W lipcu tego samego roku w lesie miedzy miejscowosciami Morag i
Raj powiesil sie na galezi drzewa Mariusz K., straznik wiezien- ny z
aresztu w Olsztynie, ktory pelnil sluzbe w dniu, kiedy zycie odebral sobie
Wojciech F.

POLICJANCI PRZED SADEM

Czy to juz final “sprawy Olew- nika”? Bynajmniej. W 2012 roku przed sad
doprowa- dzono dwoch policjantow z grupy operacyjnej radom- skiej komendy.
Remigiusza M. i Macieja L. oskarzano o nie- udolnosc, a konkretnie “niedo-
pelnienie obowiazkow” w trak- cie, kiedy odpowiadali za czyn- nosci
podejmowane w sledz-twie. Zarzuty dotyczyly miedzy innymi tego, ze w 2001
roku nie przesluchano osoby mogacej wskazac podejrzanego Wojcie- cha F. (w
zwiazku z nagraniem mezczyzny znajdujacym sie na kasecie VHS z monitoringu
w Auchan). Inny, z kolei laczyl sie z nieodpowiednim zabez- pieczeniem
operacyjnym miej- sca przekazania porywaczom okupu w 2003 roku. Innym z
przypisanych im “grzechow”, ktore wplynely na przewleklosc postepowania
bylo przedwcze- sne zniszczenie nagran z pod- sluchow, ktore mogly dopro-
wadzic do sprawcow porwania.

Sad w Plocku uniewinnil poli- cjantow czesciowo uznajac, ze zarzucane czyny
sie przedaw- nily, ale i wnioskujac, ze to nie policjanci, a prokurator byl
odpowiedzialny za nadzor nad sledztwem.

NAJBLIZSZY PRZYJACIEL…

W 2021 roku rozpoczal sie nowy proces z udzialem osob, ktore do tej pory
nie mialy stawianych zarzutow w spra- wie uprowadzenia i zabojstwa
Krzysztofa Olewnika.

Na lawe oskarzonych Sadu Okregowego w Plocku trafilo piec osob, w tym…
Jacek K. Bliskiemu znajomemu Krzysz- tofa, ktory w poczatkowym okresie po
uprowadzeniu, mie- dzy innymi sam uczestniczyl w probach przekazania okupu
sprawcom, prokurator krakow- skiego oddzialu Prokuratury Krajowej zarzucal
udzial w zor- ganizowanej grupie przestep- czej o charakterze zbrojnym i
porwaniu Olewnika.

Po latach ojciec Krzyszto- fa w mediach przypomnial pewna sytuacje z 2001
roku. Stwierdzi, ze wlasciwie od samego poczatku nie ufal Jac- kowi K.,
choc ten byl jednym z najblizszych znajomych jego syna, ale i jego
wspolnikiem w interesach.

– Dzwonil do mnie wtedy niby z daleka, a zjawil sie na miejscu podejrzanie
szybko – stwierdzil Olewnik w roku 2021, krotko po rozpoczeciu nowego
procesu.

Na potwierdzenie swoich slow, ojciec zamordowanego Krzysztofa Olewnika
powie- dzial, ze wydostal od policji bilingi z numerami telefonow, ktore
logowaly sie pamietnej nocy na stacjach BTS w poblizu miejscowosci Drobina.
Wsrod tych numerow byl tez numer Jacka K.

Oskarzony jest tez Euge- niusz D., pseudonim Gienek. Co do jego roli w
sprawie juz lata wczesniej siostra Krzysz- tofa formulowala podejrze- nia.
Chodzilo, miedzy innymi o sytuacje z pamietnej proby przekazania okupu w
pociagu na trasie Warszawa-Olsztyn. D. mial pozniej w rozmowie z jej ojcem
podac niemal dokladny opis miejsca, w ktorym kobie- ta odnalazla kartke z
instrukcja pozostawiona przez porywa- czy. Mial rowniez przekazywac
ustalenia, co do sytuacji porwa- nego. Eugeniusz D., pochodza- cy spod
Brodnicy, byl wczesniej wielokrotnie karany, w tym za wymuszenia i
kradzieze oraz znal sie z bylym gangsterem “Kajtkiem” z Sierpca.

Oskarzony zostal tez byly samorzadowiec z Sierpca, Grzegorz K. Jemu
prokuratura zarzuca wykorzystywanie stanu emocjonalnego Wlodzimie- rza
Olewnika, od ktorego mial wyludzic 160 tys. zl w zamian za nieprawdziwe
informacje na temat Krzysztofa.

Jacek K. nie przyznaje sie do zarzutow. W sadzie mowil, ze kochal
Krzysztofa Olewnika “jak brata”. Proces ma sie zakonczyc jeszcze w tym roku.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 14.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 72) (67313)

14 marca 2024r.

Pogoda

czwartek, 14 marca 13 st C

Zachmurzenie

Opady:0%

Wilgotnosc:83%

Wiatr:14 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Co ja czytam: W czwartek do policjantow z Kwidzyna zglosil sie wlasciciel
baru i powiadomil o wlamaniu do jego lokalu. Po wybiciu malego okienka
sluzacego do wydawania jedzenia, sprawca wcisnal sie do srodka lokalu,
gubiac przy okazji” spodnie. Jak widac krasc mozna i w gaciach ;)))))

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 1045,42 zl (tysiac
czterdziesci piec zl czterdziesci dwa gr). Wplaty w ostatnim tygodniu to
650 zl. Wydatki dotyczyly oplacenia leczenia Mikolaja Budziszewskiego,
marynarskiego dziecka. W planach mielibysmy zakup lekow, srodkow
pomocniczych i wizyty u fonetyka dla ukrainskiego chlopca Bohdana Denysiuka.

Serdeczne pozdrowienia,

Slawomir Janus

Prezes Stowarzyszenia Pomocy Chorym Dzieciom LIVER

Dowcip

Szalejacy kryzys ekonomiczny. Dzwoni bankier do bankiera:

– Czesc stary, jak sypiasz?

– Jak niemowle.

-Zartujesz?

– Wcale nie. Wczoraj cala noc plakalem i dwa razy sie zesralem.

Dokad poplynie Dar Mlodziezy? Znamy plan rejsow w 2024 roku

To bedzie intensywny, choc zdecydowanie krotszy od poprzedniego, sezon Daru
Mlodziezy. Fregata szkolna Uniwersytetu Morskiego w Gdyni opuszcza
macierzysty port juz 14 marca. Latem wezmie udzial w najwazniejszych
imprezach zaglowcowych w Europie, z regatami The Tall Ships Races na czele.

Krzysztof Romanski, 11.03.2024 r.

To bedzie pracowite szesc miesiecy dla zalogi Daru Mlodziezy. Zaglowiec pod
dowodztwem komendanta Rafala Szymanskiego jak zwykle rozpoczyna sezon w
marcu od rejsu do Antwerpii, w ktorej na poklad wejda studenci tamtejszej
Antwerp Maritime Academy (dawniej Hogere Zeevartschool). Wspolpraca z ta
uczelnia to juz tradycja. Od 13 lat, zawsze wczesna wiosna, fregata
Uniwersytetu Morskiego w Gdyni wyrusza w miesieczna podroz szkoleniowa z
belgijska mlodzieza pod haslem #DoTheDar. Tym razem poplynie az do
Algeciras w Andaluzji, hiszpanskiego portu polozonego u bram Gibraltaru. Po
odstawieniu Belgow do domu, na statek zamustruja uczniowie szkol morskich z
Gdanska i Szczecina oraz szkoly zeglugi srodladowej z Kedzierzyna-Kozla. W
ramach ich praktyk, jednostka odwiedzi Hamburg (na urodziny portu) oraz
Szetlandy. Bedzie to sentymentalny powrot do Lerwick, w ktorym Dar
Mlodziezy goscil w ubieglym roku na The Tall Ships Races. Pod koniec
czerwca zaglowiec wezmie udzial w zlocie Delf Sail w Holandii, a czas od 26
czerwca do 5 sierpnia wypelni mu udzial w tegorocznej odslonie
najslynniejszych zaglowcowych regat. Po drodze fregata zawinie do Klajpedy,
Helsinek, Kotki, Tallina, Turku, Mariehman i na final do Szczecina. Potem
czeka ja jeszcze zlot Hanse Sail w Rostoku, wizyta w zaprzyjaznionym porcie
w Bremerhaven i rejs do Wielkiej Brytanii, ktorego szczegoly sa jeszcze w
trakcie ustalania. Sezon ma sie zakonczyc 17 wrzesnia w macierzystej Gdyni.
To niemal dwa miesiace wczesniej niz przed rokiem, ale wowczas Dar odbywal
specjalna podroz na rownik, dla uczczenia setnej rocznicy podrozy barku
Lwow do Ameryki Poludniowej.

Ponizej pelna lista odwiedzanych przez Dar Mlodziezy portow wraz z datami
pobytow:

Antwerpia – 22-23 marcaAlgeciras – 5-8 kwietnia

Antwerpia – 19-21 kwietnia

Lerwick – 28 kwietnia – 2 maja

Hamburg – 9-12 maja

Gdynia – 19-22 maja

Vlissingen – 1-2 czerwca

Delfzijl – 13-16 czerwca

Gdynia – 21-25 czerwca

Klajpeda – 27-30 czerwca

Helsinki – 4-7 lipca

Kotka – 8-9 lipca

Tallinn – 11-14 lipca

Turku – 18-21 lipca

Marienhamn 24-27 lipca

Szczecin – 2-5 sierpnia

Rostock – 7-12 sierpnia

Gdynia – 17-21 sierpnia

Bremerhaven – 25-28 sierpnia

Port angielski (do potwierdzenia)

Gdynia – 17 wrzesnia

Krzysztof Romanski

Pracowal w Boeingu, oskarzal firme o zatajanie usterek technicznych. Nie
zyje John Barnett, byly wieloletni pracownik Boeinga, ktory stal sie
sygnalista i znanym przeciwnikiem tej spolki, zostal znaleziony martwy w
swojej ciezarowce. Jego smierc zostala potwierdzona przez koronera hrabstwa
Charleston – poinformowala BBC. John Barnett pracowal dla Boeinga przez 32
lata, do swojej emerytury w 2017 roku, na ktora przeszedl z powodow
zdrowotnych. Na kilka dni przed smiercia skladal zeznania w sprawie
zalozonej przez sygnalistow przeciwko spolce – podala BBC.

Przed smiercia 62-letni Barnett oskarzyl firme o oczernianie go “i
utrudnianie mu kariery z powodu kwestii, na ktore zwrocil uwage”. Zarzuty
te zostaly odrzucone przez Boeinga. Amerykanin od 2010 roku byl testerem
jakosci w fabryce w North Charleston w Karolinie Poludniowej, gdzie
produkowane sa samoloty Boeing 737. W 2019 roku w rozmowie z BBC
sygnalizowal, ze Boeing zmusza pracownikow do lekcewazenia usterek
technicznych, aby nie zatrzymywac produkcji, przez co samoloty produkowane
sa z wadliwie dzialajacymi czesciami. Barnett powiedzial miedzy innymi BBC,
ze wadliwe czesci byly wrecz wyjmowane ze smietnikow i montowane w
samolotach, aby przyspieszyc produkcje. Podczas wywiadu podal tez, ze w
testach aparatury tlenowej w samolotach Boeing 737 co najmniej 25 procent
sprzetu okazalo sie nie dzialac prawidlowo, co oznaczalo, ze jedna na
cztery maski tlenowe moglyby nie zadzialac w razie wypadku.

John Barnett utrzymywal rowniez, ze ostrzegal swoich zwierzchnikow, ale –
jak twierdzil – zadne dzialania nie zostaly przedsiewziete. Boeing
zaprzeczal tym doniesieniom, ale w 2017 roku czesc z doniesien Barnetta
zostala potwierdzona przez amerykanskiego regulatora, Federalna
Administracje Awiacji (FAA) i Boeing zostal zobligowany do zajecia sie
wykrytymi problemami. W chwili smierci Barnett przebywal w Charleston w
zwiazku z postepowaniem sadowym zwiazanym ze swoja skarga pod adresem
spolki.

W zeszlym tygodniu mezczyzna zlozyl formalne zeznanie, podczas ktorego
zostal przesluchany przez prawnikow Boeinga, a nastepnie przesluchany przez
wlasnego adwokata. Barnett mial ponownie skladac zeznania, jednak sie nie
pojawil w sadzie. 9 marca znaleziono go martwego w swojej ciezarowce na
parkingu hotelowym. W poniedzialek koroner hrabstwa Charleston przekazal,
ze powodem smierci sygnalisty byly rany, ktore sam sobie zadal. W rozmowie
z BBC prawnik Barnetta nazwal smierc swojego klienta “tragiczna”.

Boeing poinformowal w oswiadczeniu, ze jest “nam niezmiernie smutno z
powodu smierci naszego bylego pracownika”.

Smierc Johna Barnetta nastapila w czasie, kiedy Boeing i dostawca czesci
Spirit Aerosystems znajduja sie w ogniu krytyki z powodu serii awarii.
Ostatnia powazna awaria nastapila w najnowszym samolocie Boeinga – Boeing
737 MAX – w ktorym awaryjne drzwi odpadly chwile po starcie z lotniska w
Portland w USA.

Za “prezent od kolegi” moze pojsc do wiezienia Zarzuty uslyszal pasazer,
ktory bez zezwolenia chcial przewiezc jedna sztuke amunicji. Z kolei
podrozny, u ktorego znaleziono jej kilkadziesiat sztuk, zaplaci mandat.
Dlaczego? Mial zezwolenie, ale zapomnial o pewnym szczegole.

Przedstawiciele Nadwislanskiego Oddzialu Strazy Granicznej przypominaja: na
posiadanie amunicji niezbedne jest zezwolenie. Nie mial go pasazer, ktorego
zatrzymano na Lotnisku Chopina. Mezczyzna lecial do Bergamo, do bagazu
podrecznego zapakowal jedna sztuke amunicji. Funkcjonariuszom tlumaczyl, ze
to prezent od kolegi.

Straznicy graniczni nie dali sie jednak przekonac, wszczeto postepowanie
przygotowawcze i postawiono mu zarzut “posiadania amunicji bez zezwolenia”,
za co grozi kara nawet osmiu lat wiezienia.

Zapomnial, ze w bagazu ma amunicje

Pozwolenie na bron, jak informuja funkcjonariusze, posiadal natomiast drugi
z podroznych, ktory z kolei stawil sie w porcie w Modlinie.

“Ten jednak nie byl swiadomy, ze w torbie, ktora byla jego bagazem
podrecznym, znajduja sie 23 sztuki amunicji, jaka zostala mu po ostatnim
sportowym strzelaniu. Kosztowalo go to 500 zl mandatu od funkcjonariuszy
Strazy Granicznej” – przekazuja. Nalezy pamietac, ze amunicje mozna
przewozic wylacznie w bagazu rejestrowanym i to po wczesniejszym zgloszeniu
przewoznikowi, bezwzglednie nie mozna jej wnosic na poklad samolotu w
bagazu podrecznym.

Inwestor eksmitowany, slynna wille na dachu bloku mozna rozebrac. Bylismy z
kamera w srodku Detektyw jest w wiezieniu, a 30 lat jego marzen obraca sie
w pyl. Wlasnie dostal prawomocny wyrok eksmisji, a za kilka dni
spoldzielnia wybierze firme, ktora rozbierze slynna wille na dachu bloku w
Jastrzebiu-Zdroju. Koszt liczony bedzie zapewne w milionach zlotych.
Weszlismy z kamera do srodka. We wtorek Sad Okregowy w Rybniku nakazal
detektywowi Jerzemu G. oproznic lokale na dachu bloku przy ulicy Polnocnej
w Jastrzebiu-Zdroju. To prawomocny wyrok i w praktyce oznacza eksmisje. Nie
jest to pierwsza i ostatnia batalia, ktora zarzadca bloku, Gornicza
Spoldzielnia Budownictwa Mieszkaniowego, stoczyl z tym lokatorem. Ale
otwiera droge do rozbiorki nadbudowy.

Spoldzielnia juz w lutym oglosila przetarg w tej sprawie. Dotad nie
wplynela zadna oferta, ale – jak zapewnia prezes GSBM Arkadiusz Gromotka –
kilku chetnych ogladalo obiekt. Oferty przyjmowane sa do 14 marca. W piatek
ich otwarcie. Roznie nazywano te budowle. Postmodernistyczny penthouse,
futurystyczna rezydencja, skrzyzowanie willi z Beverly Hills ze statkiem
kosmicznym z “Gwiezdnych wojen” czy po prostu potworek. Jedni widzieli w
niej okret, inni samolot. Narosl na dachu jastrzebskiego bloku stala sie
symbolem poczatku kapitalizmu w polskim budownictwie, czyli totalnej
samowolki. Do srodka wchodzi sie przez dawny wlaz dachowy. Drzwi wydaja sie
potezne. Dopiero jak sie blizej przyjrzec, widac byle jak zbite deski,
oblozone plytami karton-gips. To zapowiedz prowizorki, ktora tam kroluje.

– Prosze zobaczyc, jak idzie komin – zauwaza Michal Kula z zarzadu GSMB,
ktory oprowadzil nas po budowli. Komin nie idzie w linii prostej, co
kondygnacje przeskakuje w bok, a Kula wylicza dalej dziwy tej konstrukcji:.
– Na tak ogromna powierzchnie jest tylko jedna ubikacja.

Jak ogromna? Okolo tysiaca metrow kwadratowych. Nikt nie zmierzyl
dokladnie. Nie byloby to latwe. Wnetrza to labirynt korytarzy, kladek,
schodow, tarasow. Kilkupoziomowe pomieszczenia maja nieregularne ksztalty,
szczytowe lokum przypomina ogromna kabine kapitana statku. Niektore
odmalowane na fiolet, zielen czy blekit, na podlodze plytki i szklo, jakby
juz ktos mial sie wprowadzac, w innych jeza sie pordzewiale prety, a na
surowy beton wpelza czarna plesn. Okna prostokatne, lukowe, trapezowe. Pol
roku temu jedno wypadlo i rozbilo sie na tarasie sasiadow z dolu. Wszedzie
balagan. Sterty pazdzierzowych mebli, czekajacych na skrecenie. Puszki po
farbach, zwoje kabli. W kacie wielka pryzma ziemi. Pelno doniczek, glownie
z kaktusami, a na poludniowym tarasie rosna iglaki. Widok na cale miasto az
po Beskidy na horyzoncie. Odglosy kapiacej wody i trzepotania skrzydel.
Budowle zamieszkuja golebie. Gdzieniegdzie leza martwe. Jurek marzyl, zeby
wybudowac cos, czego nigdzie indziej nie ma – opowiada jeden z mieszkancow
bloku na Polnocnej i puka sie w czolo. Gdyby mial “tyle niemieckich marek”,
co G., kupilby ziemie i postawil “normalny dom”. Ale G. “chcial byc
oryginalny”. W mediach przedstawiany byl jako prywatny detektyw z Hamburga,
ktory scigal zlodziei samochodow.

Wrocil do rodzinnego Jastrzebia, kupil kilka mieszkan w bloku na Polnocnej
i postanowil rozbudowac je w gore.

Jedni wierzyli w wizje, ktore roztaczal, ze zrobi na dachu piaskownice i
basen dla dzieci, zbuduje wielkie akwarium, sprowadzi jeze i jastrzebie.
Inni zaczeli podejrzewac, ze moze chce sie przed kims ukryc. Dostal
pozwolenie na budowe od prezydenta miasta. Nawet sasiedzi wtedy nie
protestowali – mowi prezes Gromotka.

Byl 1994 rok. Wedle pozwolenia, G. mial postawic lokal nad jedna szczytowa
klatka, tam, gdzie obecnie jest “kabina kapitana”, a reszta dachu miala byc
miejscem do podniebnych spacerow. Atrakcja mial byc helikopter z demobilu.

Zamiast tego na szczycie kilkukondygnacyjnej budowli, ktora rozlala sie nad
cztery klatki, powstalo ladowisko dla prawdziwych helikopterow Fundamenty
byly przygotowane na duzy ciezar. Blok na Polnocnej pierwotnie mial byc
fabryka wlokiennicza. Po dwoch kondygnacjach zabraklo pieniedzy i
rozpoczeta budowe przejela spoldzielnia mieszkaniowa. Planowala
dziesieciopietrowy wiezowiec, ale i jej skonczyl sie budzet. Stanelo na
dobudowaniu czterech pieter.

G. nie dobrnal do bariery finansowej, nie zdazyl. W 2009 roku spoldzielnia
przerwala roboty i zawiadomila prokurature,, podejrzewajac falszowanie
ekspertyz kominiarskich. – Budowla powstala na podstawie sfalszowanych
projektow. Wedle ekspertyzy Politechniki Slaskiej, dalsza rozbudowa grozila
katastrofa. Cztery osoby uslyszaly zarzuty. Kominiarz i inspektor budowlany
zmarli w trakcie procesu, rzeczoznawca budowlany, ktory rownoczesnie byl
jednym z projektantow, i kierownik budowy zostali skazani – wymienia
Gromotka. To byl poczatek sadowej batalii. Gromotka obliczyl, ze w sumie z
jej powodu przesiedzial w sadzie ponad 120 godzin. Prace trwaly do 2012
roku. Metoda chalupnicza, jak mowi prezes, wykonywane przez ludzi z ulicy,
z tanich materialow.

W 2014 roku wojewodzki inspektor nadzoru budowlanego w Katowicach nakazal
rozebrac budowle. Spoldzielnia bezskutecznie odwolywala sie od tej decyzji,
bo to ona miala zajac sie rozbiorka. G., mimo ze finansowal budowle, nigdy
nie stal sie jej wlascicielem i przez wiele lat spoldzielnia figurowala w
dokumentacji jako inwestor. Dopiero w 2009 roku G. przejal oficjalnie te
role.

Mimo nakazu rozbiorki inwestor nie wpuszczal nikogo do “penthouse’u”.
Trzeba bylo sadownie wywalczyc nakaz udostepnienia pomieszczen, co tez nie
pomagalo, bo inwestor barykadowal sie od srodka. Az przepadl bez wiesci,
zostawiajac przed blokiem srebrnego volkswagena, ktory porosl mchem.
Sasiedzi mowia, ze byl poszukiwany listem gonczym, a teraz siedzi w
wiezieniu.

– Zostal oskarzony przez nasza prokurature o szesc przestepstw – mowi
Arkadiusz Kwapinski, zastepca prokuratora rejonowego w Jastrzebiu-Zdroju.
Jeden z zarzutow dotyczyl slynnej budowli, chodzilo o zniszczenie lokali w
bloku na Polnocnej. Pozostale – sfery prywatnej.

– Proces toczyl sie ponad osiem lat. Jerzy G. sie odwolywal, a po
prawomocnym wyroku, wydanym przez Sad Okregowy w Rybniku w 2020 roku,
ukrywal sie przed odbyciem kary pozbawienia wolnosci. Zostal osadzony w
czerwcu 2023 roku – dodaje prokurator. G. ma do odsiadki w sumie szesc lat.
Przeciekajacy dach i spaliny w mieszkaniach

Relacje G. z sasiadami z poczatku ukladaly sie dobrze. Gdy z powodu budowy
na dachu mieli jakies uciazliwosci, inwestor natychmiast pojawial sie w
zniszczonym mieszkaniu i bez slowa naprawial szkody za wlasne pieniadze.

Ale z czasem dawny dach zaczal tak przeciekac, ze sasiadom wysiadala
instalacja elektryczna. Kilka mieszkan trzeba bylo wylaczyc z uzytku.
Zablokowane kominy spalinowe i wentylacyjne zmusily wielu lokatorow do
rezygnacji z gazu na rzecz drozszego pradu. Trujace opary cofaly sie do
mieszkan. Dzisiaj mieszkancy Polnocnej boja sie rozbiorki. Na czas prac
beda musieli sie wyprowadzic – prawdopodobnie az na trzy miesiace. Pytaja,
kto za to zaplaci.

Gromotka zapowiada, ze spotkanie z mieszkancami w tej sprawie odbedzie sie
po wyborze wykonawcy rozbiorki. Wedle oferty przetargowej, prace powinny
zakonczyc sie w tym roku, ale to nic pewnego. Padaja propozycje, zeby
rozlozyc je na dwa lata i kilka etapow. Operacja bedzie trudna, bo na dach
nie moze wjechac ciezki sprzet.

Dziesiec lat temu oszacowano, ze rozbiorka pochlonie dwa miliony zlotych.
Dzisiaj ta cena na pewno urosnie. Spoldzielnia bedzie domagac sie zwrotu
kosztow od Jerzego G. Na razie to on, zanim poszedl siedziec, wytoczyl
spoldzielni sprawe w sadzie. Chodzi o odszkodowanie od spoldzielni, ktora –
wedle inwestora – zle wybudowala rezydencje.

Pobozy o “jedynej osobie, ktora rzucala” w policje. Nie, rzucajacych bylo
wiecej Doradca prezydenta Blazej Pobozy opowiadal, ze na nagraniach z
demonstracji rolnikow pod Sejmem on widzial jedna osobe, ktora “rzuca
czyms, co wyglada na kostke brukowa”, a w dodatku ta osoba stala “po
stronie policjantow”. Jednak materialow dokumentujacych wydarzenia pod
Sejmem 6 marca jest w sieci duzo wiecej – one pokazuja, co rzeczywiscie sie
wydarzylo. To dowody na agresywne zachowania protestujacych rzucajacych
roznymi przedmiotami w funkcjonariuszy policji. Doradca prezydenta Andrzeja
Dudy Blazej Pobozy (byly wiceminister spraw wewnetrznych i administracji w
rzadzie Zjednoczonej Prawicy) komentowal 10 marca w programie “7. Dzien
tygodnia w Radiu Zet” zamieszki, do ktorych doszlo podczas protestu
rolnikow w Warszawie 6 marca. Podkreslal, ze dzialania policji wymagaja
wyjasnienia. “Jedyna osoba, ktora zostala uwidoczniona na filmach z tych
demonstracji – przynajmniej ja nie widzialem innego – ktora rzuca czyms, co
wyglada na kostke brukowa, podkreslam tutaj z pewnym znakiem zapytania, to
jest osoba, ktora stoi po stronie policjantow” – stwierdzil polityk. Na to
zareagowal prowadzacy program Andrzej Stankiewicz: “Prosze nie mowic panie
ministrze, ze nie widzial pan, jak rzucaja [kostka brukowa] uczestnicy
demonstracji. Nie wiem, gdzie pan ogladal zdjecia z tej manifestacji”. Na
to Pobozy powtorzyl, ze sprawa musi byc wyjasniona.

Jego slowa wspolgraja z przekazem politykow PiS, ktorzy krytykuja dzialania
policji podczas protestu i zarzucaja jej brutalnosc. Podobnie komentuja
wydarzenia sympatyzujacy z PiS internauci, ktorzy publikowali w mediach
spolecznosciowych takie zdjecia i nagrania, ktore maja udowadniac, ze
wszystko zostalo sprowokowane przez samych funkcjonariuszy – tych
umundurowanych i tych w cywilu. Ci ostatni mieli sie wmieszac w tlum i
stamtad dokonywac prowokacji. Opozycja domagala sie dymisji szefa resortu
spraw wewnetrznych i administracji Marcina Kierwinskiego.

Czy rzeczywiscie uczestnicy demonstracji nie rzucali w policjantow kostka
brukowa? Sprawdzilismy dziesiatki materialow z zajsc przed Sejmem. Nagranie
z rzucajacym przedmiot policjantem

Rolnicy rozpoczeli demonstracje 6 marca przed kancelaria premiera w Alejach
Ujazdowskich i juz wtedy odpalane byly race. Tam tez spalono trumne majaca
symbolizowac upadek polskiego rolnictwa. Najgorecej jednak bylo przed
Sejmem na ulicy Wiejskiej – tam w strone policji polecialy rozne
przedmioty, w tym kostka brukowa, butelki, kamienie, race i znaki drogowe.
Funkcjonariusze zatrzymali lacznie 55 osob. 26 osob zatrzymano wtedy, gdy
doszlo do starc z policja. Wylegitymowano ponad 1,4 tys. osob, nalozono 34
mandaty karne, do sadu zostalo skierowanych 12 wnioskow o ukaranie. Rannych
zostalo 14 policjantow. Obrazenia jednego z funkcjonariuszy byly na tyle
powazne, ze musial pozostac w szpitalu.

Zamieszki byly relacjonowane przez media. Takze w mediach spolecznosciowych
pojawilo sie bardzo duzo zdjec i nagran, ktorymi autorami byli
dziennikarze, protestujacy i pozostale znajdujace sie przed Sejmem osoby.
Jednym z nagran, ktore bylo najczesciej komentowane, jest wideo, na ktorym
widac, jak umundurowany funkcjonariusz oddzialu zwartego znajdujacy sie za
szpalerem swoich kolegow podnosi z ziemi jakis przedmiot i rzuca w kierunku
protestujacych. Nie widac, co to jest dokladnie. O tym nagraniu mowil
prawdopodobnie Blazej Pobozy. Rozpowszechniane przez internautow krotkie
wideo to fragment niemal 13-minutowej transmisji na Facebooku “Gazety
Wyborczej”. O dzialanie policjanta widocznego na tym filmie byl pytany w
“Rozmowie Piaseckiego” w TVN24 8 marca Marcin Kierwinski, szef MSWiA.
“Bedzie to dokladnie wyjasnione i to bedzie naprawde wyjasnione. Nie tak,
jak bylo z zarzadow PiS-u, ze nic nie bylo wyjasniane. Rozmawialem z
komendantem glownym policji, w ciagu kilkunastu najblizszych dni wszystko w
tej sprawie bedzie jasne” – powiedzial. Przekazal wowczas, ze jeszcze nie
wie, czym mial rzucac funkcjonariusz. “Nie wiem i chce, aby to postepowanie
zakonczylo sie. Wiem natomiast, ze ten policjant zglosil sie do dowodzacych
akcja sam, z checia zlozenia wyjasnien w tej sprawie” – dodal. 11 marca
zapytalismy Komende Stoleczna Policji o te sprawe i co ustalono. W
odpowiedzi 12 marca podinsp. Robert Szumiata, rzecznik prasowy Komendanta
Stolecznego Policji, poinformowal nas, ze wszczeto czynnosci wyjasniajace,
a materialy przeslano do prokuratury w celu oceny prawno-karnej.
“Nadmieniam, ze postepowanie toczy sie w sprawie, a nie przeciwko
konkretnemu policjantowi” – podkreslil Szumiata.

Tylko ze ta sytuacja – czego dowodza liczne filmy dostepne w sieci i
przekazy medialne – byla jednostkowym przypadkiem. To policjantow
atakowano, a agresywni byli uczestnicy protestu. Budowanie obrazu wydarzen
z 6 marca 2024 roku na tym jednym przykladzie wskazanym przez ministra
Pobozego, mowienie o “jedynej osoba, ktora zostala uwidoczniona na filmach
z tych demonstracji”, jest wprowadzaniem opinii publicznej w blad. Minister
Kierwinski tuz po protescie, podczas posiedzenia Sejmu, komentowal
interwencje policji. “Banda prowokatorow rzuca kostkami brukowymi w
polskich policjantow, a wy atakujecie polska policje” – zwrocil sie do
politykow Prawa i Sprawiedliwosci. Na nagraniu “Gazety Wyborczej” widac
spadajace na policjantow fragmenty bruku rzucane od strony uczestnikow
demonstracji. Widac tez lezace kawalki kostki brukowej pod nogami
funkcjonariuszy. Po zamieszkach stoleczna policja opublikowala na
platformie X filmiki, na ktorych widac zachowanie uczestnikow protestu w
stosunku do funkcjonariuszy. Na jednym z nich widac szpaler policjantow
stojacy na brukowanej ulicy Frascati, ktora wjezdza sie do Sejmu. To ten
sam szpaler, zza ktorego policjant rzucal w strone protestujacych. Jednak
tym razem osoba nagrywajaca stoi z drugiej strony – przodem do
funkcjonariuszy. Widac wyraznie, jak w ich strone raz po raz leci kostka
brukowa. Policjanci zaslaniaja sie tarczami i uskakuja. Pod koniec
opublikowanego przez Komende Stoleczna Policji filmu widac, ze
uczestniczacy w zamieszkach podnosza z ziemi kawalki kostki brukowej i
rzucaja nimi w strone interweniujacych na ulicy Frascati policjantow.
Widzimy rzucajacych mezczyzn: w niebieskich spodniach i kamizelce
odblaskowej; zamaskowanego, w chustce, czapce i dzinsach; w zielonej
pikowanej kurtce i czapce; w kamizelce odblaskowej z okularami ochronnymi
na oczach. Wszyscy sa w tlumie protestujacych. Rowniez na innym
opublikowanym w sieci nagraniu widac tym samych policjantow na ulicy
Frascati i to, jak w ich kierunku leci kostka brukowa. Stoleczni policjanci
pokazali tez inna sytuacje: gdy protestujacy rzucali przedmiotami w
wycofujacych sie w strone ulicy Wiejskiej funkcjonariuszy. Widac, ze co
chwile podnosza przedmioty z ziemi i ciskaja nimi w strone policjantow. KSP
opublikowala potem na platformie X specjalny wpis z trzema zdjeciami. Na
dwoch bardzo wyraznie widac uczestnikow manifestacji rzucajacych kostka i
kamieniami w funkcjonariuszy. Na trzecim – wybieranie tej kostki z ziemi.
Rownie szeroko komentowane bylo nagranie Telewizji Polsat News, ktore
pokazywalo ubranych w ciemne stroje mezczyzn wydlubujacych drzewcami od
flag kostke brukowa z ulicy Frascati. Stojacy obok mezczyzna w kamizelce
odblaskowej ciska nia w szpaler policjantow.

Zatrzymali podejrzanego o napad. Nie pomogla mu ponczocha Liczyl, ze gdy
zalozy na glowe ponczoche, to nikt go nie pozna. 44-latek ze Slubic (woj.
lubuskie) w taki sposob obrabowal sklep. Ale kryminalnym sie nie wymknal.
Teraz grozi mu dluzsza odsiadka. Kryminalni ze Slubic (woj. lubuskie)
zatrzymali mezczyzne podejrzewanego o kradziez i zniszczenie mienia w
jednym ze sklepow w Slubicach.

– 44-latek z zakryta ponczocha twarza wbiegl do sklepu, krzyczac do
sprzedawczyni, ze ma mu dac pieniadze. Mezczyzna, uzywajac sily, wyrwal
kasjerce telefon i rzucil nim o podloge. Nastepnie ukradl gotowke z kasy –
opisuje starszy aspirant Ewa Murmylo, oficer prasowa Komendy Powiatowej
Policji w Slubicach.

Wlasciciel sklepu przekazal funkcjonariuszom informacje o tym zdarzeniu
oraz nagranie ze sklepowego monitoringu. Na podstawie materialu wideo i
zeznan mezczyzny policjanci zaczeli ustalac tozsamosc podejrzanego i
dotarli do 44-letniego mieszkanca Slubic, ktorego zatrzymali w jego
mieszkaniu. Funkcjonariusze ujawnili i zabezpieczyli spodnie oraz
rekawiczki, w ktorych podejrzany dokonal kradziezy – przekazuje Murmylo.

Mezczyzna uslyszal zarzut kradziezy zuchwalej, za co grozi mu nawet 8 lat
wiezienia. Policjanci odzyskali takze czesc skradzionej gotowki.

“Spk cr”, czyli jak komunikuja sie mlodzi. “Najgorsze jest to, jak ktos
odczyta i nie odpisze” Mlodzi ludzie chetnie korzystaja z nowoczesnych
technologii komunikacyjnych. Ile czasu spedzaja np. na komunikatorach?
Jakim jezykiem sie posluguja? Czy uzywanie emotikonow jest jeszcze modne?
Sprawdzil to reporter Dzien Dobry TVN Bartek Dajnowski w cyklu “To pan tego
nie wie?”. Jak komunikuja sie mlodzi?

Okazuje sie, ze mlodzi ludzie, chcac zalatwic sprawe, zamiast dzwonic,
wysylaja tzw. glosowke, czyli wiadomosc glosowa.

– Na przyklad jak sie jedzie autem i nie mozna pisac, bo jest to
nielegalne, to glosowke sie odpala. Jeden guzik i sie mowi – wyjasnila
17-letnia Michell w rozmowie z Bartkiem Dajnowskim.

Obok wysylania glosowek wciaz modne jest pisanie na komunikatorze typu
Messenger. Znam jedna osobe w moim wieku, ktora dzwoni. Reszta pisze.
Najgorsze jest to, jak ktos odczyta wiadomosc i nie odpisze. To jest
niemile – wyjawila 16-letnia Natalia. – Powinno sie odpisac szybko, od razu
jak sie przeczyta. Taka jest zasada – dodala 17-letnia Weronika.

Reporter Dzien Dobry TVN zapytal swoich rozmowcow o to, ile godzin dziennie
poswiecaja na wysylanie wiadomosci.

– 6 godzin dziennie. Uwazam, ze to jest ok – odpowiedziala 17-letnia
Nikola. – Mysle, ze z 10 dziennie – odparla 15-letnia Zosia. 18-letni Pawel
przyznal, ze jak byl mlodszy, to naduzywal skrotow w wiadomosciach
tekstowych. Oto przykladowa rozmowa wspolczesnych nastolatkow:

– Ct ziom? (czytaj: co tam ziom?)

– A git. A u cb? (czytaj: a u ciebie?)

– Spk cr? (czytaj: spoko, co robisz?)

– Jak komus sie nie chce pisac “nie”, to pisze samo “n” albo dobrze, no to
“db” – tlumaczyla 15-letnia Iga.

Co ciekawe, uzywanie emotikonow jest juz niemodne. – Zazwyczaj emotek sie
teraz nie uzywa. Uwazane jest to za boomerskie – ocenila 17-letnia Michell.

Madonna nakrzyczala na uczestnika koncertu. Korzystal z wozka inwalidzkiego
Podczas ubieglotygodniowego koncertu w Los Angeles Madonna nakrzyczala na
jednego z uczestnikow koncertu. Spytala go, dlaczego siedzi podczas jej
wystepu. Dopiero po chwili zorientowala sie, ze to osoba korzystajaca z
wozka inwalidzkiego. Incydent wywolal fale komentarzy w internecie. W
trakcie czwartkowego koncertu w Los Angeles Madonna zwrocila uwage na
jednego z uczestnikow wydarzenia. – Co ty tam robisz na siedzaco? Dlaczego
siedzisz?! – krzyknela, wskazujac palcem na osobe w poblizu sceny.
Piosenkarka podeszla nastepnie w jej strone. Dopiero wowczas zorientowala
sie, ze jest to ktos korzystajacy z wozka inwalidzkiego.

– Oh, okej” politycznie niepoprawne. Przepraszam za to – powiedziala. –
Ciesze sie, ze tu jestes – dodala, po czym wrocila na srodek sceny.
Nagrania przedstawiajace incydent zostaly opublikowane w internecie,
wywolujac fale komentarzy. Tylko na jednym z kont film zostal wyswietlony
juz ponad 10 milionow razy. Madonna dotad nie odniosla sie do zdarzenia.
Pod zamieszczonymi w mediach spolecznosciowych nagraniami,
przedstawiajacymi fragment koncertu, jest wiele komentarzy krytycznych
wobec zachowania piosenkarki. “Nie powinna tak zwracac sie do fanow, to
arogancja” – ocenia jeden z nich. “Nie powinna przepraszac dlatego, ze to,
co powiedziala, bylo ‘politycznie niepoprawne’. Powinna przeprosic, bo bylo
to niegrzeczne” – wtoruje mu inna uzytkowniczka Twittera. Komentujacy
zwracaja tez uwage na fakt, iz zachowanie Madonny nalezaloby ocenic
negatywnie, nawet jesli osoba, do ktorej sie zwracala, nie korzystalaby z
wozka. “Jest wiele powodow, dla ktorych ktos moze siedziec na koncercie” –
pisze jedna z nich. “Czy siedzenie na koncercie to jakas obraza?”, “Czy ma
znaczenie, czy siedza, czy stoja? Zaplacili za bilet i poswiecili czas, aby
tam byc. Czy to nie wystarczy???” – pytaja inni uzytkownicy portalu X.

Czwartkowy koncert artystki stanowi czesc jej swiatowej trasy “The
Celebration Tour”, zorganizowanej z okazji 40-lecia dzialalnosci muzycznej.
W jej ramach Madonna ma zagrac lacznie 80 koncertow.

Nieznana niebieska substancja w wodzie. Sluzby postawione na nogi W Kanale
Mlynskim w Dzialdowie (woj. warminsko-mazurskie) doszlo do zanieczyszczenia
wody niebieska substancja. Na razie nie wiadomo, co to takiego. Pracownicy
Wojewodzkiego Inspektoratu Ochrony Srodowiska w Olsztynie pobrali probki do
badan. Wyniki beda znane za dwa tygodnie. W sobote (9 marca) sluzby
powiadomil przypadkowy przechodzien, ktorego zaniepokoilo zabarwienie wody
w Kanale Mlynskim w Dzialdowie. Zostalismy wezwani do zabezpieczenia
miejsca zdarzenia. Po dojechaniu, stwierdzono jakis niezidentyfikowany osad
w kanale. Pracownicy Wojewodzkiego Inspektoratu Ochrony Srodowiska pobrali
probki wody do badan. Czekamy na wyniki i dopiero wtedy bedziemy wiedziec,
z czym mamy do czynienia – powiedzial w rozmowie z tvn24.pl kapitan Jakub
Poniatowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Panstwowej Strazy Pozarnej w
Dzialdowie.

“Osad caly czas sie utrzymuje”

Jak zaznaczaja strazacy, cale szczescie, ze jest to tylko kanal burzowy, a
nie szybko plynacy ciek. Dzieki temu udalo sie zabezpieczyc to miejsce,
tworzac dorazne obwarowania okolo 250-metrowego odcinka. Nie jest to szybko
plynacy ciek, tylko kanal burzowy. Dzieki temu ta woda jest woda stojaca.
Zanieczyszczenie udalo sie ograniczyc na odcinku 250 metrow. Osad sie nie
rozplynal i na te chwile nadal sie utrzymuje – potwierdzil kapitan
Poniatowski.

Policja i WIOS wyjasniaja

Policja ustala, w jaki sposob doszlo do wycieku substancji i kto jest za to
odpowiedzialny – Powiadomilismy dzialdowski sanepid i Wojewodzki
Inspektorat Ochrony Srodowiska w Olsztynie. Zostaly pobrane probki do
badan, ktore okresla, co to jest za substancja – poinformowala mlodsza
aspirant Justyna Nowicka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w
Dzialdowie. Na kanale Mlynskim w Dzialdowie doszlo do zanieczyszczenia wody
nieznana niebieska substancja. Wojewodzki Inspektorat Ochrony Srodowiska w
Olsztynie i Komenda Powiatowa Panstwowej Strazy Pozarnej w Dzialdowie
natychmiast zainterweniowali. Probki wody zostaly pobrane do badan
laboratoryjnych – wyjasnila Barbara Nalepa, rzeczniczka prasowa
Wojewodzkiego Inspektoratu Ochrony Srodowiska w Olsztynie.

Jaroslaw Kaczynski: Stawie sie przed komisja sledcza. Obawiam sie, ze na
wiele pytan nie znam odpowiedzi Bede na posiedzeniu komisji sledczej do
spraw Pegasusa, bo mam taki obowiazek – powiedzial Jaroslaw Kaczynski,
prezes PiS. Przewiduje jednak, ze “na wiele pytan nie bedzie w stanie
odpowiedziec”, bo nie ma odpowiedniej wiedzy. Kaczynski zostal wezwany
przed komisje sledcza do spraw inwigilacji Pegasusem na piatek 15 marca.
Pytany we wtorek na konferencji prasowej, czy pojawi sie na posiedzeniu,
powiedzial, ze tak, “bo ma obowiazek byc”.

– Obawiam sie, ze tam bedzie wiele pytan, na ktore ja nie jestem w stanie
odpowiedziec, bo po prostu moja orientacja w tej sprawie (…) obawiam sie,
niewiele przekracza, a moze w ogole nie przekracza tego, co jest w tej
chwili w mediach – mowil prezes PiS.

Jego zdaniem, sens istnienia komisji sledczej “jest propagandowy i kreowana
jest urojona rzeczywistosc dyktatury, naduzyc, inwigilacji”.

W piatek o godzinie 11 w TVN24 i TVN24 GO rozpocznie sie wydanie specjalne,
w ktorym bedziemy relacjonowac przesluchanie Kaczynskiego.

Kaczynski przed komisja

Prezes PiS ma byc przesluchany 15 marca. Przewodniczaca komisji Magdalena
Sroka uzasadnila wybor Kaczynskiego na pierwszego swiadka jego
odpowiedzialnoscia za dzialania PiS rzadzacej do grudnia 2023 roku, a
podczas rzadow PiS “dokonano zakupu systemu Pegasus, ktory dzialal bez
jakiejkolwiek podstawy”. – Jaroslaw Kaczynski musi opowiedziec przed
komisja, czy podejmowal swiadomie decyzje o zakupie tego systemu. O to
wszystko spytamy 15 marca – mowila Sroka pod koniec lutego.

SPORT

Niebywale, jak Hiszpanie ocenili Lewandowskiego. Gol ich nie przekonal Po
raz pierwszy od czterech lat FC Barcelona zagra w cwiercfinale Ligi
Mistrzow. Ich awans golem na 3:1 przeciwko SSC Napoli przypieczetowal
Robert Lewandowski. Polski napastnik trafil do siatki, ale mimo to nie
otrzymal zbyt wysokich not od hiszpanskiej prasy. Zauwazaja, ze przez
wiekszosc meczu byl jednym ze slabszych ogniw druzyny Xaviego Hernandeza.
“Nie bral zbyt duzego udzialu w grze w drugiej polowie, dopoki w koncowce
nie podwyzszyl na 3:1” – czytamy. Ostatnie lata w Lidze Mistrzow byly dla
FC Barcelony koszmarem. Od 2:8 z Bayernem Monachium po dwukrotny brak
wyjscia z grupy. Dlatego rewanzowe starcie z SSC Napoli w 1/8 finalu bylo
tak wazne, zwlaszcza ze w pierwszym meczu we Wloszech padl wynik 1:1, mimo
ze Barca byla zdecydowanie lepsza. Lewandowski strzelil, ale zachwytow
brak. “Rozlaczony”

Podobnie bylo w rewanzu w stolicy Katalonii, gdy podopieczni Xaviego szybko
wyszli na prowadzenie 2:0, ale ich pewnosc siebie zdestabilizowalo
trafienie kontaktowe Amira Rrahmaniego. To zmienilo obraz meczu. Barcelona
przez wiekszosc czasu gry sie bronila – do ostatniego kwadransa, a jej
awans golem w 83. minucie przypieczetowal Robert Lewandowski. Polak trafil
praktycznie do pustej bramki po kapitalnej akcji i idealnym odegraniu
Sergiego Roberto. To byl jego drugi celny strzal w meczu. Wczesniej polski
napastnik nie rozgrywal dobrego spotkania, co zauwazaja hiszpanskie media.
Mimo decydujacej bramki Lewandowski otrzymal dosc przecietne noty w skali
calego zespolu. “Marca” ocenila go na 6,5, a katalonski “Sport” jeszcze
surowiej – na “szostke”. Na taka ocene z podstawowego skladu w ich oczach
zasluzyl jedynie Andreas Christensen. Pozostalych oceniono wyzej. “Celem
jest zamkniecie meczu, gdy pokazal, ze jest twardy. Przy pierwszej bramce
bardzo dobrze przepuscil pilke, a przy trzeciej znalazl sie w zabojczej
strefie. Jest profesjonalista w swoim fachu” – czytamy w katalonskim
dzienniku sportowym. Zachowanie Roberta Lewandowskiego przy pierwszym golu
dla Barcy autorstwa Fermina Lopeza doceniaja takze inne media, m.in. “Mundo
Deportivo” czy kibicowski portal FCBN. “W pierwszej polowie Polak nie mial
zadnych szans, niezgrabnie wykonczyl podanie Lamine Yamala. Jego najlepszym
wkladem bylo zachowanie przy trafieniu Fermina. Nie bral zbyt duzego
udzialu w grze w drugiej polowie, dopoki w koncowce nie podwyzszyl na 3:1”
– czytamy na portalu FCBN. Na nieobecnosc Polaka przez wiekszosc meczu
zwraca rowniez uwage serwis aficiondeportiva.es. “Rozlaczony kilka razy.
Barca potrzebowala bramek i ostatecznie przypieczetowala awans w ostatnich
minutach. Z jego ramion zdjeto ciezar” – podkreslaja. Oprocz Barcelony we
wtorkowy wieczor awans do cwiercfinalu Ligi Mistrzow wywalczyl rowniez
Arsenal, ktory po rzutach karnych wyeliminowal FC Porto. Sklad najlepszej
osemki zostanie uzupelniony w srode.

Znamy kolejna rywalke Igi Swiatek! Bedzie wielki hit Caroline Wozniacki
pokonala Angelique Kerber 6:4, 6:2 i awansowala do cwiercfinalu Indian
Wells. W kolejnej rundzie jej rywalka bedzie Iga Swiatek, ktora latwo
rozprawila sie z Julia Putincewa. Iga Swiatek wyszla na kort, zeby
rywalizowac z Julia Putincewa o 4 nad ranem polskiego czasu. Natomiast dwie
godziny wczesniej swoj mecz zaczely jej potencjalne rywalki – Angelique
Kerber i Caroline Wozniacki – kiedys czolowe tenisistki swiata. Dzisiaj
zajmuja odpowiednio 607. i 204. miejsce w rankingu WTA. Oto kolejna rywalka
Igi Swiatek w Indian Wells

Caly mecz trwal 84 minuty, a najwiecej emocji bylo juz w pierwszym secie.
Aczkolwiek wydawalo sie, ze potrwa on krotko. Juz w drugim gemie Kerber
stracila podanie, a na domiar zlego, to samo zdarzylo sie jej w gemie
szostym i bylo juz 5:1 dla Wozniacki. Wtedy nastapil jednak nagly zwrot
akcji, bo trzy kolejne gemy, z czego dwa serwisowe Dunki, padly lupem
Kerber i zrobilo sie 4:5. Niemka mogla tym samym doprowadzic do remisu, ale
w decydujacym momencie znowu przegrala przy wlasnym podaniu i pierwszy set
zakonczyl sie wygrana Wozniacki 6:4.

Druga partia byla znacznie szybsza. Ponownie Wozniacki przelamala rywalke w
drugim gemie, ale tym razem nie dala sobie tego wydrzec. Kerber przez
calego seta miala tylko jedna szanse na przelamanie. Bylo to w piatym
gemie, ale nie wykorzystala tego. Ostatecznie dala sie przelamac jeszcze
jeden raz – na sam koniec rywalizacji. Wozniacki wygrala seta 6:2 i co za
tym idzie caly mecz. To bedzie drugi mecz pomiedzy Iga Swiatek a Caroline
Wozniacki. Pierwszy raz obie zawodniczki spotkaly sie lata temu, bo w 2019
roku. Wozniacki byla wowczas topowa zawodniczka. Do starcia doszlo na
turnieju w Toronto, a Iga Swiatek byla kwalifikantka. Polka przegrala
pierwszego seta az 1:6, ale dwie kolejne odslony wygrala 6:3 i 6:4. Swiatek
w 1/8 finalu pokonala Kazaszke Julie Putincewa 6:1, 6:2. Mecz trwal
zaledwie 70 minut.

Skandal po meczu Widzew – Legia. Absolutny rynsztok. Jest radykalna reakcja
Do skandalicznego zdarzenia doszlo po zakonczeniu niedzielnego meczu
ekstraklasy pomiedzy Widzewem Lodz a Legia Warszawa. Schodzacy do szatni
Rafal Augustyniak zostal opluty przez jednego z kibicow gospodarzy, a
wszystko uwieczniono w materiale wideo, ktory bardzo szybko obiegl
internet. Rzecznik prasowy Widzewa zdradzil, ze klub podjal juz stanowcze
kroki w tej sprawie. Legia Warszawa znajduje sie w kryzysie. Co do tego nie
ma najmniejszych watpliwosci. Pilkarze Kosty Runjaicia nie wygrali od
szesciu spotkan, dlatego coraz wiecej spekuluje sie o zmianie trenera.
Podczas spotkania z Widzewem wydawalo sie, ze zespol zanotuje trzeci remis
z rzedu. Ale stalo sie inaczej, poniewaz w doliczonym czasie gry do siatki
trafil Hiszpan Fran Alvarez. “Jest, k***a, gol” – krzyczal do mikrofonu
komentator Radia Widzew. Nie ma co sie dziwic jego reakcji, poniewaz lodzki
klub pokonal Legie pierwszy raz od 24 lat. Skandaliczne sceny po meczu
Widzew – Legia. Klub podjal radykalne kroki wobec kibica

Tuz po zakonczeniu meczu emocje udzielily sie rowniez kibicowi, ktory oplul
schodzacego do szatni Rafala Augustyniaka. W wulgarnych slowach obrazal
jego i innych zawodnikow Legii. Wszystko zostalo uwiecznione telefonem. –
Smieciu jeb**y chodz tutaj – wykrzyczal pilkarz. Zrobilo sie zatem nerwowo,
a obronce Legii probowal odciagnac Marc Gual. Uslyszal wowczas, ze zdradzil
Jagiellonie. Material wideo wywolal spore poruszenie w sieci, a niedlugo
pozniej zostal usuniety.

Jak sie okazuje, Widzew podjal juz stanowcze kroki w tej sprawie. – Udalo
sie nam zidentyfikowac osobe, ktora nakrecila filmik i umiescila go w
sieci. Nie brala ona udzialu w tym zdarzeniu. Musielismy wykluczyc rozne
scenariusze. Jestesmy na etapie identyfikacji sprawcy tego karygodnego
zachowania. Wymaga to czasu, ale mysle, ze sobie z tym poradzimy. Nawet
biorac pod uwage kontekst spotkania, emocje, adrenaline, nerwy,
prowokacyjne okrzyki, nie bedziemy tolerowac takiego zachowania –
powiedzial rzecznik prasowy klubu Marcin Tarocinski w rozmowie z TVP Sport.
Dodatkowo zaznaczyl, ze sprawce czekaja surowe konsekwencje. – Standardy
kibicowania na Widzewie sa inne. Robimy wszystko, zeby jak najszybciej
zidentyfikowac uczestnika tego zdarzenia. Pozniej poniesie on konsekwencje
tego czynu. Mamy jasne procedury, dotyczace wyciagniecia konsekwencji wobec
osob, ktore lamia regulamin imprezy masowej oraz stadionu – wyjasnil.
Komisja Ligi wyciagnela w poniedzialek konsekwencje za zachowanie fanow
Widzewa podczas ligowego starcia ze Slaskiem Wroclaw (1:2). Nie dosc, ze
klub musi zaplacic grzywne w wysokosci 50 tys. zlotych, to kibice maja
zakaz wyjazdu na najblizsze spotkanie z Cracovia. Fanatycy uaktywnili sie
rowniez w meczu z Legia. Tym razem kara moze byc jednak surowsza, gdyz TVP
Sport podaje, ze mowi sie nawet o zamknieciu czesci stadionu na kolejny
mecz. – Jest za wczesnie, by cokolwiek komentowac. To pytanie nalezy
kierowac do Komisji Ligi – podsumowal Tarocinski.

Po 24. kolejkach ekstraklasy Widzew zajmuje 10. miejsce w tabeli z
dorobkiem 31 pkt. Do liderujacej Jagiellonii Bialystok traci 14 punktow.

DETEKTYW

Twoj wiezien, moja mogila

Jerzy KIRZYNSKI

Jechal przede mna rowerem, ledwo za nim nadazalem. Uslyszalem tylko, ze
jeden zlodziej kradnie z jednej strony, a drugi z drugiej. Nie wiedzialem,
do kogo to sie odnosi. Zapytalem go krotko: “Com ci winien?”. Zatrzymal
sie, zszedl z roweru, podszedl do mnie. Wtedy ja, trzymajac kose, narzedzie
smierci, zamachnalem sie tak jak do pokosu i uderzylem go ostrzem w tyl
ciala, powyzej ramion. W ktore miejsce dokladnie, nie wiem. On przewrocil
sie na bruk i zaraz poderwal sie, chwycil sie kieszeni moich spodni. Chcial
zlapac za kosisko tuz przy pierscieniu. Po drugim cieciu i kolejnych juz
tylko lezal. Obok ganku szkoly, caly pokrwawio- ny, z poderznietym gardlem,
lezal na lewym boku, prze- wodniczacy spoldzielni produk- cyjnej
“Przyszlosc” w Czystej, Wladyslaw Lipowski, a tuz przy nim przewrocony
rower. W tra- wie walaly sie obcegi, kliny i pier- scien od kosy. Kto je tu
zgubil? Jaki mialy zwiazek z ta smiercia?

– Pozostalosci przy zwlokach, pierscienie, drewniane kliny naj- bardziej
pasuja do kosy Bieniaka, obcegi moga nalezec do kowala – szeptali
wtajemniczeni.

Basia Fijalek z Danka Czupryna, bedac na grzybach, slyszaly zaraz po
godzinie 6 jakis stlumiony krzyk, jek. Dlugo sie nad tym nie zastanawialy,
bo nie mogly sie z odleglosci zoriento- wac czy to wolanie nalezalo do
kobiety czy mezczyzny.

– Rano widzialem Lipowskiego na rowerze, po jakims czasie zostal on zabity,
nie chcialo mi sie wierzyc w to babskie gada- nie, ale to byla prawda –
mowil Wieslaw Chudzik. – Na szosie pojawila sie taksowka, jechal nia
wiceprzewodniczacy Powiatowej Rady Narodowej ze Slupska. Przyszedl ze mna
na miejsce zbrodni. “W Czystej zawsze cicho i spokojnie, a tu masz: w
srodku kampanii zniwnej zginal sam przewodniczacy” – tylko tyle mial do
powiedzenia. Nawet sie nad lezacym nie przezegnal.

Przed osrodkiem spoldziel- czym gromadzili sie pracow- nicy, najczesciej
przychodzily kobiety. Przystanely na moment, pogadaly, pochlipaly i poszly
do swoich zajec. Mezczyznom dlu- zej na papierosie sie schodzilo.

Ryskowi Bacikowi utkwilo w glowie, ze Bieniak ni z tego ni z owego
przyznal, ze bedzie teraz szarpany przez milicje, bo przed paru dniami
odgrazal sie przewodniczacemu za sad.

Po poludniu kilku chlo- pow owinelo cialo Wladyslawa Lipowskiego w
przescieradlo. Bieniak z Franciszkiem Jeziorem trzymali za rogi plotna,
przy glowie, zas Klimkowski przy

nogach i ulozyli na samocho- dzie, ktory zawiozl je do tru- piarni w
Slupsku. Do innego samochodu upchnieto tych, ktorzy ladowali zwloki prze-
wodniczacego na woz oraz tych, ktorzy podlezli sledczemu pod reke.
Zwolniono ich z aresztu dopiero w polowie listopada.

Kazdy moze byc S morderca!

ledczy w chwili szczero- sci powiedzial, ze kazdy z nich moze byc tym mor-

derca, ale rownie dobrze zaden. Ktos musi jednak odpowiedziec za to, co sie
stalo.

Jako pierwszego przeslu- chano 29-letniego Henryka Bieniaka.

– Przed godzina 6 zbudzila mnie Helena Majek, ktora szla do dojenia krow –
zeznal mez- czyzna. – Zerwalem sie z lozka, spalem tej nocy w ubraniu, i po
kilku minutach bylem w swo- jej oborze. Zaraz tez pastuch Jaroslaw Klimek
wygonil kro- wy na pastwisko. Doszedl do mnie Baranowski, zeby pod- pisac
mu podanie o obnizenie kontyngentu w planowanym skupie zboza. Wtedy tez
widzia- lem przejezdzajacego rowerem Lipowskiego. Znamy sie juz tro- che
czasu. Poznalem go w stycz- niu 1944 roku we wsi Labedy, pracowal na roli,
zajmowal sie tez handlem. Rodzice kupili od niego trzewiki dla mojej
siostry Jadwigi. W kwietniu nastepnego roku ozenil sie z nia. Do Czystej
przeprowadzilismy sie na poczat- ku lutego 1946 roku, celem obje- cia
gospodarstwa. Mieszkalem u nich do grudnia, do czasu kiedy i ja otrzymalem
zabudo- wania i 5 hektarow ziemi ornej. Klimkowski przybyl w styczniu 1943
roku. Poczatkowo mial 4 hektary, pozniej komisja rolna dolozyla mu jeszcze
5.

– Jakie relacje mieliscie z Lipowskim i Klimkowskim? – dopytywal sledczy ze
Slupska.

– Od dwoch lat jestem, to znaczy bylem, soltysem, poma- galem szwagrowi w
zakladaniu spoldzielni produkcyjnej i z nim najczesciej sprzeczalem sie
pra- wie o wszystko. Nie bylo nam po drodze. Krwi mi popsul tym sadem, no i
wyborami na soltysa. Bronislaw Tarnowski od godziny 5 rano krzatal sie po
swoim obejsciu, dostrzeglem Henryka Bieniaka na placu spoldzielni,
Wladyslawa Lipowskiego z rowerem kolo sta- rej stodoly po Strzalkowej, zone
Bacika, ktora spoznila sie na plac i swoja krasule musiala przypro- wadzic
na lake, zaraz po niej gonil trzy krowy na swoj pastewnik Klimkowski. Po
jakims czasie poja- wil sie Franciszek Jezior i gadal na prawo i na lewo,
ze Lipowski nie zyje. Nie chcialem mu wierzyc, bo przeciez niedawno jeszcze
widzia- lem go na drodze, ale Franek bil sie w piersi, ze nie oszukuje i
tak sie stalo z naszym przewodniczacym. Polecialem w tamtym kierunku,
rzeczywiscie cala glowe mial we krwi. Obok stalo sporo osob.

Kolejnym przesluchiwanym w tej sprawie byl miejscowy traktorzysta,
Stanislaw Trela.

– Wczoraj spotkalem sie z Edwardem Wydra i od slowa do slowa opowiedzial
mi, ze gdy rano zbieral z Lipowskim i Bacikiem gruszki w sadzie, nakryl ich
Heniek Bieniak i powiedzial do nich prosto z mostu, a szczegolnie odnosilo
sie to do Lipowskiego, ze:”albo twoja mogila, a moj wie- zien, albo twoj
wiezien, a moja mogila” – relacjonowal mezczy- zna. – Przyznal, ze
przestraszyl sie, bo juz wczesniej oficjalnie wygadywal, ze jak kto
przyjdzie do jego sadu, to rozwali mu leb siekiera i juz sie gruszkami wie-
cej nie nakarmi. On ma wredny charakter. Najwyrazniej usnal kiedys na
szkoleniu partyjnym, az wykladowca zwrocil na nie- go uwage, a on dalej
spal, wte- dy ktos dmuchnal mu dymem z papierosa w twarz. Zerwal sie na
nogi, rozgladal sie wokolo, nie wiedzial kto to mu zrobil. Skoczyl do mnie,
ja przystalem do niego, ale nas rozdzielili.

– W czwartek, jeszcze przed godzina 6 zastukal do drzwi Franciszek Jezior –
przypominala sobie poczatek tego tragicznego dnia zona zamordowanego. –
Namowil mego, zeby pojsc do sadu, po jakims czasie wrocil, ale sniadanie
nie bylo jeszcze gotowe, wiec wsiadl na rower pozyczony od brygadzisty i
gdzies, jak to on, pofrunal. Drzwi sie otworzyly, myslalam, ze Wladek
przyszedl, dlugo nie wchodzil do srodka, wiec wyjrzalam za nim. W sieni
staly dwie kobiety, jedna miala zaczynac prace w przedszkolu, drugiej nie
znalam.

Zapytaly ja, czy ma wale- riane. Lipowska nie wiedziala, o co im chodzi.
Byla zdziwiona, kiedy powiedzialy, ze przydadza sie krople uspokajajace.

– Cos sie stalo Wladkowi? –

zdazyla zapytac, a one rozplakaly

sie. Kobietynicnieodpowiedzialy. – Wybieglam na droge, tak jak

stalam – opowiadala sledczym zona zamordowanego. – Stanislaw Trela na moje
pytanie, czy wie co sie stalo, wydusil z siebie, ze nic szczegolnego,
zostal mocno poka- leczony, ale wyjdzie z tego.

W tym samym czasie, kil- ka domostw dalej, Ania Polec w wielkiej tajemnicy
szepnela swojej babci, ze ludzie juz wie- dza, kto to zrobil i dodala, ze
stalo sie to na oczach Zdziska Walczaka, ktory stal w swoim ogrodku, za
drzewami.

W poniedzialek rano, 28 kwietnia 1952 roku, w slup- skiej komendzie
przesluchano Zdzislawa Walczaka, bez sta- lego zajecia, uczestnika kursu
dla analfabetow, ktory w przeci- wienstwie do innych, nie intere- sowal sie
zabojstwem przewod- niczacego Lipowskiego.

– Od tescia dowiedzialem sie o dokonanym morderstwie, widzialem grupke
ludzi, ale do nikogo nie podchodzilem, z nikim nie rozmawialem. Uwiazalem
krowe w chlewie. Zjadlem obiad, zona tez nic nie mowila.

– Kto zginal i dlaczego to was nie interesowalo? – dopytywal mundurowy.

– Nie, niczym sie nie interesu- je, jestem obojetny pod tym wzgle- dem.
Morderstwem Lipowskiego tez sie nie zajmowalem. T ego samego dnia, po
poludniu, oficer sledczy Wojewodzkiego Urzedu

Bezpieczenstwa Publicznego w Koszalinie wszczal w powyzszej sprawie
sledztwo. Dwa dni poz- niej prokurator zastosowal wobec Wincentego
Klimowskiego areszt tymczasowy.

– Prosze opowiedziec, co robiliscie 9 sierpnia 1951 roku, od samego rana? –
dopytywal przesluchujacy.

– Przed godzina 6 wygoni- lem krowy. Zapytalem Michala Wasiluka czy
naprawil mi juz buty. Poszedlem na pole gdzie mam len, rozmawialem tez z
Daleszczakiem o napra- wie kosiarki, minalem dom i skierowalem sie w strone
wsi. Zobaczylem, ze przy szkole lezy Lipowski, zaczalem wolac pomo- cy. Na
moje wolanie nadeszli Owczarek, Zawilak i jego zona, stara Chajdowa oraz
Daleszczak, z ktorym widzialem sie jakies piec minut temu.

– Obywatelu, do rzeczy – wtracil milicjant siedzacy za stolem. – Mamy
zeznanie Marii Piesiewicz, ktora w sierpniu pra- cowala w waszym
gospodarstwie. Przeczytac caly protokol czy tyl- ko poczatek? Tak sie
zaczyna: “Zatailam morderstwo, balam sie, zeby mnie tak nie zrobil. Jego
zona prosila mnie, by niko- mu o tym nie mowic, to mil- czalam. A tak
opisala przebieg zdarzenia: “Wybiegl z wozowni z kosa w reku, wolalam za
nim : “Wroc sie, gdzie lecisz z ta kosa?”. Przejechal kosa Lipowskiemu po
szyi, zwyczajnie, jak sie kosi zyto. Trysnela krew, wtedy ucieklam.

– Postanowilem sie na nim zemscic – mowil Klimkowski. – Dopadlem do niego
kolo ganku, pytalem, co dalej z sadem, a on odburknal, wtedy uderzylem go
kosa po szyi. Puscil rower i upadl na ziemie. Mnie kosa wypadla z kosiska i
wtedy sama klinga zadawalem ciecia w okolicy glo- wy, plecow i w ten sposob
dopu- scilem sie zbrodni. Wincenty Klimkowski zamilkl, opuscil glowe.
Przesluchanie prze- rwano. Do rozmowy powrocono w czwartek, 8 maja, w
godzinach rannych.

– Wczesniej nie chcialem sie przyznac ze strachu, bo wtedy, kie- dy lezal
zabity, ludzie ogladajacy go mowili, ze temu, kto zabil nale- zy sie kara
smierci. Kiedy zostalem zatrzymany po raz drugi w aresz- cie, doszedlem do
przekonania, ze niecelowe jest dalsze krecenie. A tu jeszcze odnalazla sie
Marysia.

– Odgrazal, ze mi jeszcze pokaze – kontynuowal nastep- nego dnia. – Za
wszelka cene chcial nam odebrac sad, ktory wydzierzawialem od Zarzadu
Gminnego w Gardnie Wielkiej wraz z Henrykiem Bieniakiem… My tu sie w
wiekszosci znali- smy od lat. Przed przyjazdem do gromady Czysta mieszkalem
w Zmijewie Koscielnym, gmina Stupsk. Latem pracowalem po gospodarzach, w
zimie obijalem trepy. Wyjechalismy w slupskie, z zona dostalismy
gospodarstwo 9 hektarow, prowadzilismy je wzoro- wo, bylem czlowiekiem
spokojnym, nikomu nie wchodzilem w droge.

W czasie tego samego prze- sluchania opowiadal o kulisach dzialania w
spoldzielni.

– W marcu otworzono spol- dzielnie produkcyjna, trzeciego typu,
“Przyszlosc” ja nazwali. Jablka, gruszki i czeresnie z nasze- go sadu,
ktory mielismy w spolce, sprzedawalismy w Slupsku po 3 zl i ci z
“Przyszlosci” nam zazdrosci- li zarobku. Najbardziej jej prze- wodniczacy,
Wladyslaw Lipowski, ktory mial za zone siostre mego wspolnika. Dopatrzyl
sie, ze jego szwagier, jako czlonek spoldzielni, nie moze miec, zgodnie ze
statu- tem, na siebie kawalka prywatnej ziemi, a sad mial ponad hektar
powierzchni. On i jemu podobni nie mogli tez zniesc, ze owocu na drzewach
jest tyle, ze galezie sie uginaja. Heniek zaprzysiagl, ze sadu nie odda,
nawet na zebra- niu wypowiedzial sie, ze jak kto ze spoldzielcow zechce go
odebrac, to “mam mu przy…c az mu glowa spadnie”, a jak nie dam sobie
rady, to zeby jego zawolac”. Sam przewodniczacy Prezy- dium Rady Narodowej
pieczatka i podpisem potwierdzil, ze “na skutek zlozonej oferty przez
obywatela Henryka Bieniaka, zamieszkalego w gromadzie Czysta, gminy
tutejszej, zostal mu wydzierzawiony ogrod owo- cowy jako nieruchomosc
szkolna na przeciag 3 lata poczynajac od 7 maja 1949 roku”.

Ludzie gadali tez i na Lipowskiego, ze to komunista, chce zapedzic
pracownikow do kolchozu i zaprowadzic swoje porzadki. Swego szwagra wywa-
lil ze stolka soltysa i sam na nim usiadl.

Wladza widziala to inaczej: “Z chwila wyzwolenia Polski Lipowski rzucil sie
natych- miast w wir pokojowej, tworczej pracy na odcinku, ktory najlepiej
znal – wsi polskiej. Jako swiadomy obywatel zwalczal kontrre- wolucje, a
gromada widzac

w nim swego obronce przed zakusami kulakow, wybrala go soltysem”.

Komendant gminne-

go ORMO napisal do sadu

o nim: “Sluzyl zawsze przy- kladem dla innych, byl row- niez karnym i
oddanym czlonkiem PZPR, zalozycie- lem spoldzielni produkcyj- nej, gorliwym
patriota Polski Ludowej o czym swiadczyla jego aktywnosc w zyciu spo-
lecznym i politycznym. Smiem twierdzic, ze za swoja postawe przez wrogow
Polski Ludowej zostal zamordowany w bestialski sposob”. Mundurowi zapytali

czlonka spoldzielni,

Edwarda Wydre, co robil 9 sierpnia:

– Od maja spoldzielnia nasza czynila starania, zeby odebrac Henrykowi
Bieniakowi ogrod przez niego dzierzawiony, kto- ry mial razem ze
wspolnikiem Klimkowskim. Dlatego czyni- lismy starania poniewaz spol-
dzielca, zgodnie z przepisami,

nie powinien miec prywatnej wla- snosci, a tym bardziej, ze dobral sobie na
wspolnika kulaka, jakim byl Klimkowski. Odgrazal sie przy wszystkich, ze
jezeli ktos przyjdzie do jego ogrodu to naszykowana jest na niego siekiera.

– Jaki z Klimkowskiego wyzy- skiwacz, przeciez ziemie dostal od panstwa –
bronil go sasiad. – Walczyl w 1939 roku, dostal sie
doniewoli.Pozniejbylnarobo- tach przymusowych na Lotwie, po powrocie do
Zmijewa praco- wal w niemieckiej firmie przy budowie drog cementowych. Jego
zona dobrze sie znala z Lipowska. W srode, 8 sierpnia, po obiedzie, razem z
Lipowskim, Bacikiem, Franciszkiem Jeziorem weszli- smy do sadu uzbierac
gruszek. Po chwili nadszedl Henryk Bieniak i zapytal nas: “No chlopcy, to
jak bedzie z nami?”. “A jak ma byc?” – odpowiedzial mu Lipowski. Myslalem,
ze przyszedles nas bic.

– Szwagier, wiesz, ze mnie na zyciu nie zalezy – ciagnal dalej Bieniak. – W
tej sytuacji, jeden z nas pojdzie do mogily, a drugi do wiezienia.

Zrobilo sie nieprzyjemnie, rozeszlismy sie w rozne strony bez pozegnania.
Akt oskarzenia nadal sprawie na wskros polityczny charakter prl

“Dzieki wybitnej pomo- cy rzadu ludowego, w oparciu o biednego chlopa i w
scislym sojuszu z chlopstwem srednio- rolnym, w ciaglej i twardej walce z
kulactwem wiejskim, wies polska przechodzi swoj historyczny, przelomowy
okres, budujac socjalistyczna gospo- darke na wsi, podnoszac przez to swoj
poziom kulturalny. Postepowechlopstwo,wzorujac sie na przodujacej
gospodarce rolnej Zwiazku Radzieckiego, zaklada spoldzielnie produk- cyjne,
likwidujac w ten sposob wielowiekowe brzemie kapita- lizmu – nedze i wyzysk
czlo- wieka przez czlowieka na wsi

polskiej. Takim typowym przykladem nieprzejed- nanej walki klasowej byla
wies Czysta, pow. Slupsk, w wojewodztwie koszalin- skim, ktorej chlopi
miej- scowi, pod kierownictwem Lipowskiego Wladyslawa, w oparciu o partie
zalozyli spoldzielnie produkcyjna im. “Przyszlosc”. Byla ona sola w oku
miejscowych bogaczy wiejskich i spe- kulantow, ktorzy rozny- mi sposobami
starali sie przeszkodzic w rozwoju, a jednym z takich wrogow byl oskarzony
Klimkowski Wincenty, bogacz miejsco- wy, zatrudniajacy systema-

tycznie sile najemna.

Kulactwo wiejskie stara sie

przeciwstawic tworczej pracy najbardziej ofiarnych i poste- powych chlopow
i w sposob skryty, droga szeptanej propa- gandy, przekupstwa, a nawet mordu
i dywersji – chce znisz- czyc olbrzymi dorobek na wsi.

Oskarzony, aczkolwiek byl czlonkiem PZPR, to odnosnie spoldzielni
produkcyjnej od samego poczatku zajmowal negatywne stanowisko, czerpiac
natchnienie z wrogich audycji radiowych jakich systematycz- nie wysluchiwal
z imperiali- stycznych radiostacji.

W lipcu 1951 roku z ini- cjatywy Lipowskiego, do spol- dzielni przydzielony
zostal sad, dotychczas dzierzawiony przez Henryka Bieniaka i oskarzo- nego
Klimkowskiego, ktory wystepowal jako cichy wspolnik. Pozbawienie
oskarzonego zrodla zysku, jakim byl sad, wzbudzilo w nim jeszcze wieksza
nienawisc do spoldzielni produkcyjnej, a w szczegolnosci do jej przewod-
niczacego, ktory wytezal wszyst- kie sily, aby przekonac miejscowa ludnosc
o wyzszosci gospodarki socjalistycznej od indywidualnej.

Oskarzony Klimkowski zobaczywszy znienawidzonego przez siebie
przewodniczacego, zabral ze soba kose, skradzio- na kilka dni temu ze
spoldziel- ni produkcyjnej i podbiegl do Wladyslawa Lipowskiego, kto- rego
spotkal w odleglosci okolo 30 m od swego domu, obok zde- wastowanej szkoly.
Tu zadal mu kilka uderzen w wyniku czego ostrze kosy spadlo z drzewca, a
Lipowski upadl na ziemie”.

Klimkowski zachowanie swo- je zwalal na bole glowy spowo- dowane tym, ze w
czasie okupacji upadly na niego cegly. Od tego czasu odczuwal zawroty
glowy, zaniki pamieci, omdlenia. Mial na to stosowne dowody. Do akt sprawy
dolaczono zaswiadcze- nie lekarskie wystawione przez niemieckiego lekarza:

“11 sierpnia 1942 roku Polak Wincenty Klimkowski, 30 lat, pochodzacy ze
Zmijewa, wsku- tek zranienia glowy przy pracy (mozliwe zlamanie kosci
czaszki) niezdatny jest do pracy w ciagu 3-5 tygodni. Podpis nieczytelny,
pieczatka stemplowa, dr Artur Strauss, Mlawa Stary Rynek 15, tel. 192,
niezdatny do pracy w cia- gu nastepnych 3 tygodni”.

Tlumaczenie z sierpnia 1952 roku. Sam Klimkowski mowil o dramatycznym
zdarzeniu:

– Jechal przede mna rowe- rem, ledwo za nim nadazalem. Uslyszalem tylko, ze
jeden zlo- dziej kradnie z jednej strony, a drugi z drugiej. Nie wie-
dzialem, do kogo to sie odno- si. Zapytalem go krotko: “Com ci winien?”.
Zatrzymal sie, zszedl z roweru, podszedl do mnie. Wtedy ja, trzymajac kose,

narzedzie smierci, zamachnalem sietakjakdopokosuiuderzylem go ostrzem w tyl
ciala, powyzej ramion. W ktore miejsce doklad- nie, nie wiem. On przewrocil
sie na bruk i zaraz poderwal sie, chwycil sie kieszeni moich
spodni.Chcialzlapaczakosisko tuz przy pierscieniu, po drugim cieciu i
kolejnych juz tylko lezal.

Wrocil do siebie na podwor- ko, kose utopil w stawie za sto- dola, kosisko
porabal. Okrezna droga poszedl na pastwisko, wtedy spotkal Michala Wasiluka
i inne osoby. Razem poszli zoba- czyc zabitego.

Maria Piesiewicz kolejny raz opowiadala, tym razem sasiad- ce, jak to wtedy
bylo:

– Podbiegl do Lipowskiego i zapytal: “Co chcesz?”, nie usly- szalam, czy
tamten cos odpowie- dzial. Nie bylo zadnej szarpaniny miedzy nimi, bojki.
Tylko w pew- nym momencie Klimkowski rzucil sie na przewodniczacego i
zaczal go ciac i dzgac ostrzem kosy.

Kowal Luczak uslyszal czyjes zawolanie, ze Lipowski zabity, krzyk ten
slyszeli takze okolicz- ni mieszkancy.

Maria Grzechnik, gospoda- rujaca z corka na pieciohekta- rowym
gospodarstwie, zanim zamknela drzwi po wyjsciu Grazynki, do rowu, aby sie
umyc, spostrzegla idaca droga sasiadke Janine Klimkowska. Wydalo sie jej,
ze mowi ona cos

do siebie, zrozumiala, ze powta- rzawkolko:

– Lipowski zabity, Lipowski zabity…

Po chwili nadeszla Bacikowa i spokojnym glosem potwierdzi- la, ze Lipowski
lezy pokrwawio- nykolostarejszkoly,aktogo tak urzadzil, nie wie jeszcze
nikt.

ojskowy Sad Rejo- nowy w Koszalinie orzekl, 17 czerwca 1952 roku, jako
jedyna wspol- mierna przedmiotowemu zawi- nieniu oskarzonego i przedmio-
towej bezprawnosci jego czynu – kare smierci oraz ustawowe kary dodatkowe,
a biorac pod uwage stosunek zony oskarzo- nego do zbrodni, orzekl rowniez
przepadek jej mienia.

Obronca oskarzonego w skar- dze rewizyjnej podnosil, ze ofia- ra i sprawca
znali sie od 1940 roku i zyli ze soba dobrze, byli jednakowych zapatrywan
poli- tycznych, jednoczesnie zapisali sie do partii. Wystapil jedynie spor
o sad.

Rewizji tej nie uwzgledniono. 40-letni Wincenty Klimowski zostal
rozstrzelany 7 pazdzier- nika 1952 roku, o godzinie 6.45, przez pluton
egzekucyjny dowodzony przez ppor. Zenona Gruchale.

Umowa dzierzawna ponie- mieckiego sadu wygasla z kon- cem 1951 roku.

Henryk Bieniak, z polecenia wladz bezpieczenstwa, do cza- su przejecia na
Skarb Panstwa, opiekowal sie trzema krowami, para koni, dwoma warchlaka- mi
i maciora odebranymi ska- zanemu. W komorce pozostalo 200 kg pszenicy, 150
kg jeczmie- nia, 100 kg owsa i 70 kg maki zytniej zas w domu: radio, dwa
lozka, posciel, piec sukienek, dwa garnitury, jedna kurtka, palto damskie,
trzy pary dam- skich i dwie pary meskich pan- tofli i kamasze.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 13.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 71) (67312)

13 marca 2024r.

Pogoda

sroda, 13 marca 11 st C

Zachmurzenie

Opady:0%

Wilgotnosc:76%

Wiatr:16 km/h

Kursy walut – za jednego dolara (USD) zaplacimy 3,91 zl. Cena jednego funta
szterlinga (GBP) to 5,01 zl, a franka szwajcarskiego (CHF) 4,46 zl. Z kolei
euro (EUR) mozemy zakupic za 4,28 zl.

Dowcip

Policjant siedzi w garazu i rozbiera nowy samochod na czesci.

Zona wchodzi do garazu i mowi:

– Co Ty robisz! Poprzedni wlasciciel powiedzial ze wlozyl w ten samochod 10
tysiecy.

Ambasador Mark Brzezinski: dzis trudno sobie wyobrazic NATO bez Polski,
czy Polske bez NATO Dzieki NATO Polska jest bezpieczna – napisal ambasador
USA w Polsce Mark Brzezinski w 25. rocznice przystapienia Polski do Sojuszu
Polnocnoatlantyckiego. Dodal, ze “dzis trudno sobie wyobrazic NATO bez
Polski, czy Polske bez NATO”. – Jestesmy silniejsi razem od 25 lat i
bedziemy silniejsi razem przez kolejne lata – podkreslila z kolei ambasador
USA przy NATO Julianne Smith. 25 lat temu, 12 marca 1999 roku, Polska stala
sie czlonkiem Sojuszu Polnocnoatlantyckiego. Z tej okazji glos zabrali
ambasadorowie USA w Polsce i przy NATO – Mark Brzezinski
oraz Julianne Smith.

“Funkcja Ambasadora USA w Polsce to najwiekszy zaszczyt mojego zycia,
szczegolnie w tak wazna rocznice jak ta – dzis jest 25. rocznica wstapienia
Polski do NATO” – napisal na platformie X ambasador Brzezinski.

“Dzieki NATO Polska jest bezpieczna i zabezpieczona. Polacy maja swobode i
wolnosc spelniania swoich marzen wedlug wlasnego uznania. Tym wlasnie dla
wielu z nas jest wolnosc, i wlasnie to zapewnia nam wszystkim NATO” –
podkreslil. Dodal, ze “dzis trudno sobie wyobrazic NATO bez Polski, czy
Polske bez NATO – Polska stala sie jednym z liderow Sojuszu”. “Gratulacje
dla Polski i gratulacje dla NATO – bo ta rocznica jest obchodzona przez nas
wszystkich” – napisal. Ambasador Stanow Zjednoczonych przy NATO Julianne
Smith w nagraniu mowila, ze “dzis z przyjemnoscia swietujemy z Polska z
okazji 25. rocznicy czlonkostwa w Sojuszu”. Jestesmy dumni, ze jestesmy w
tym razem, zarowno tutaj, w siedzibie NATO, jak i w terenie. NATO jest
gotowe, zobowiazane i zdolne do obrony kazdego centymetra terytorium
Sojuszu i jestesmy w tym razem jako Sojusznicy. Jestesmy silniejsi razem od
25 lat i bedziemy silniejsi razem przez kolejne lata – podkreslila.

Papiez wzywany przez niemieckich biskupow do zlozenia wyjasnien. Sekretarz
stanu tlumaczy slowa Franciszka Niemieccy biskupi katoliccy wzywaja Watykan
do zlozenia wyjasnien w zwiazku ze slowami papieza Franciszka o tym, ze
Ukraina powinna miec “odwage bialej flagi”, by negocjowac zakonczenie
wojny. Wypowiedz papieza tlumaczyl w wywiadzie dla wloskich mediow
watykanski sekretarz stanu kardynal Pietro Parolin, mowiac, ze “odwaga
negocjacji nigdy nie jest kapitulacja”, a zeby do negocjacji doszlo,
“pierwszym warunkiem jest zakonczenie agresji”. Komentarze Franciszka
wyrazone w wywiadzie dla szwajcarskiego nadawcy RSI, ktory nie zostal
jeszcze wyemitowany, ale ktorego tresc ujawniono w weekend, zostaly
skrytykowane przez Ukraine i przyjete z
zadowoleniem na Kremlu.

W oswiadczeniu opublikowanym na swojej stronie internetowej Konferencja
Episkopatu Niemiec stwierdzila, ze
ostatecznie do Ukrainy nalezy decyzja, “kiedy po dokladnym rozwazeniu
nadejdzie moment negocjacji pokojowych”. “Fakt, ze papiez Franciszek nie
odniosl sie w swoim wywiadzie do kwestii wspomnianych tutaj, wywolal
irytacje wielu obserwatorow, co mozemy zrozumiec. Byloby dobrze, gdyby
Stolica Apostolska przekazala merytoryczne wyjasnienie swojego stanowiska w
tych kwestiach” – stwierdzili niemieccy biskupi. W wywiadzie Franciszek
zostal zapytany o stanowisko w sprawie debaty pomiedzy tymi, ktorzy
twierdza, ze Ukraina powinna sie poddac, gdyz nie byla w stanie odeprzec
sil rosyjskich, a tymi, ktorzy twierdza, ze legitymizowaloby to dzialania
silniejszego. Osoba przeprowadzajaca wywiad uzyla w pytaniu okreslenia
“bialej flagi”.

Rzecznik Watykanu Matteo Bruni powiedzial w
sobote, ze papiez uzyl terminu “biala flaga” i uzyl go, “aby wskazac na
zaprzestanie dzialan wojennych i rozejm osiagniety dzieki odwadze
negocjacji”.

Biskupi niemieccy stwierdzili, ze “niefortunnym” bylo to, ze Franciszek
powtorzyl slowa o “bialej fladze”, ale stwierdzili takze, ze “jest
oczywiste i powszechnie udowodnione, ze papiez – podobnie jak Konferencja
Episkopatu Niemiec – angazuje sie na rzecz sprawiedliwego i trwalego pokoju
na Ukrainie”.

Zgasly wszystkie wskazniki, pasazerowie na suficie. Dochodzenie po groznym
incydencie dreamlinera Gdy otworzylem oczy, pasazer siedzacy dwa miejsca
ode mnie byl na suficie. Myslalem, ze snie – wspomina mezczyzna,
relacjonujac incydent z udzialem dreamlinera lecacego z Sydney do Auckland.
Maszyna chilijskich linii Latam niespodziewanie stracila wysokosc, co
wywolalo gwaltowny wstrzas i obrazenia u kilkudziesieciu pasazerow.
Wszczeto dochodzenie w celu wyjasnienia zdarzenia. Boeing 787-9 dreamliner
chilijskiej linii lotniczej Latam w poniedzialek gwaltownie stracil wysokosc

podczas lotu z Sydney w Australii do
Auckland w Nowej Zelandii. Spowodowalo to wstrzas, w wyniku ktorego
nieprzypieci pasami pasazerowie zostali nagle wyrzuceni w powietrze.
Poszkodowanych zostalo co najmniej 50 osob na pokladzie, 13 z nich
przewieziono do szpitala, jedna jest w stanie ciezkim, przekazalo
nowozelandzkie pogotowie ratunkowe. Nowozelandzka Komisja Badania Wypadkow
Transportowych (TAIC) poinformowala we wtorek, ze zabezpieczyla
rejestratory parametrow lotu z kokpitu Boeinga. “TAIC jest w trakcie
gromadzenia dowodow istotnych dla sledztwa”, przekazano w komunikacie.
Rzecznik TAIC powiedzial takze, ze poniewaz incydent mial miejsce w
miedzynarodowej przestrzeni powietrznej, to chilijskie organy ds. badania
wypadkow lotniczych powinny wszczac dochodzenie. Nowozelandzki sledczy ds.
wypadkow przekazal, ze wladze Chile
potwierdzily, iz wszczely dochodzenie w sprawie lotu. Na pokladzie samolotu
znajdowalo sie 263 pasazerow i dziewieciu czlonkow zalogi. Jeden z
pasazerow, Brian Adam Jokat dzien po incydencie relacjonowal dla mediow
doswiadczenia z pechowego lotu. Jak wspominal, gdy doszlo do naglej utraty
wysokosci przez samolot, spal. Wstrzas gwaltownie go obudzil, a gdy
otworzyl oczy zobaczyl, ze pasazer siedzacy dwa fotele od niego “byl na
suficie”. – Myslalem, ze snie – podkreslil Jokat cytowany przez agencje
Reutera.

– Spojrzalem przed siebie, a tam inny facet na suficie, dwie fruwajace
osoby – powiedzial. Jak dodal, jeden z mezczyzn “spadl prosto z sufitu na
podlokietnik i uszkodzil sobie zebra”, podczas gdy drugi “rozcial sobie
ramie”, a inny “uderzyl glowa w plastikowe panele sufitowe, ktore pekly,
wiec mozna bylo zobaczyc wszystkie przewody”. Jokat podkreslil, ze nic mu
sie nie stalo, poniewaz sam caly czas mial zapiete pasy bezpieczenstwa.

Mezczyzna zrobil pozniej na pokladzie zdjecia, na ktorych widac m.in.
uszkodzony sufit samolotu, w ktory mieli uderzyc nieprzypieci pasami
pasazerowie. Niebezpieczne zdarzenie z udzialem chilijskiego samolotu
szeroko komentuja nowozelandzkie media. Gazeta “The Post” cytuje swiadka,
wedlug ktorego “pilot przekazal, ze ‘zgasly wszystkie wskazniki i stracil
on mozliwosc wykonywania jakichkolwiek manewrow'”. Z kolei rozmowca
dziennika “Herald” wyznal, ze “nigdy nie doswiadczyl czegos podobnego w
ciagu 15 lat latania”. “Samolot gwaltownie zanurkowal, co trwalo zaledwie
kilka sekund, a okolo 30 osob mocno uderzylo w sufit” – opisywal pasazer,
cytowany przez “Herald”. Relacjonowal, ze “pasazerowie krzyczeli i nikt nie
wiedzial, co sie stalo, az do zakonczenia lotu”.

Do incydentu doszlo po okolo dwoch godzinach od startu z lotniska, caly lot
planowo trwa niewiele ponad trzy godziny. Nalezacy do Latam Airlines Boeing
“wyladowal na lotnisku w Auckland zgodnie z planem” – przekazal przewoznik
w oswiadczeniu, informujac o “usterce technicznej” w maszynie, w wyniku
ktorej nagle obnizyla ona wysokosc lotu o okolo 100 metrow. Linia lotnicza
wyrazila ubolewanie nad “niedogodnosciami i obrazeniami, jakie ta sytuacja
mogla spowodowac u pasazerow”.

Zbigniew Ziobro: przeszedlem skomplikowana osmiogodzinna operacje Po wielu
miesiacach wyczerpujacego leczenia onkologicznego przeszedlem skomplikowana
osmiogodzinna operacje – poinformowal we wtorek w mediach spolecznosciowych
Zbigniew Ziobro. Jak dodal, “po udanym, choc ciezkim zabiegu usuniecia
wiekszosci przelyku i czesci zoladka, przede mna dluga droga do odzyskania
pelni sil”. Byly minister sprawiedliwosci opisal, ze “ma jeszcze duze
trudnosci z oddychaniem i mowieniem, chwilowo zanika mu glos i dostaje
silnej chrypki”. Szef Suwerennej Polski, byly minister sprawiedliwosci Zbigniew
Ziobro zamiescil we wtorkowy
poranek wpis w mediach spolecznosciowych. “Z calego serca dziekuje
wszystkim za modlitwy i zyczenia powrotu do zdrowia. Daliscie mi sile do
walki ze smiertelna choroba nowotworu zlosliwego przelyku z przerzutami do
czesci zoladka. Po wielu miesiacach wyczerpujacego leczenia onkologicznego,
przeszedlem skomplikowana 8-godzinna operacje” – napisal na portalu X.

“Po udanym, choc ciezkim zabiegu usuniecia wiekszosci przelyku i czesci
zoladka, przede mna dluga droga do odzyskania pelni sil. Trwa walka z bolem
– dostaje bardzo silne leki przeciwbolowe, mam jeszcze duze trudnosci z
oddychaniem i mowieniem, chwilowo zanika mi glos i dostaje silnej chrypki.
Dlatego moj stan zdrowia pozwala jedynie na taka droge komunikacji z
Panstwem. Wszystkim zycze zdrowia i jeszcze raz goraco dziekuje za
wsparcie!” – dodal. Pod koniec 2023 roku Zbigniew Ziobro przestal pojawiac
sie publicznie. Gdy przedluzajaca sie nieobecnosc polityka na posiedzeniach
Sejmu zaczela wzbudzac zainteresowanie mediow, poslowie Suwerennej Polski
przekazali, ze powodem sa problemy zdrowotne

.

Patryk Jaki w rozmowie z Interia
poinformowal, ze u Zbigniewa Ziobry “lekarze zdiagnozowali zaawansowany
nowotwor zlosliwy”. Posel Jacek Ozdoba dodal pozniej w Radiu Zet, ze
“Ziobro ma bardzo powazna chorobe onkologiczna” oraz ze “to kwestia
przelyku”.

Na poczatku lutego Michal Wojcik przekazal w “Kropce nad i” w TVN24, ze
Ziobro jest “ciezko chory, przyjmuje kolejna dawke chemioterapii”.

Zaapelowal tez w jego imieniu o to, aby nie bagatelizowac objawow, ktore
moga swiadczyc o tego typu chorobie.

Ruszyl proces aktorek i celebrytek oskarzonych o nielegalna reklame
alkoholu Ruszyl proces dotyczacy nielegalnej reklamy alkoholu w mediach
spolecznosciowych. Na lawie oskarzonych zasiadlo 12 osob, w tym znane
aktorki i influencerki. Prokuratura podkreslala, ze zasieg reklam,
skierowanych glownie do ludzi mlodych, byl ogromny. Proces 12 osob oskarzonych
przez prokurature o nielegalna reklame alkoholu

ruszyl w poniedzialek w Sadzie Rejonowym dla Warszawy-Srodmiescia.

Wsrod oskarzonych sa znane aktorki i influencerki m.in.: Joanna O., Olga
K., Tatiana M., czy Ewa M.-K. Pozostali oskarzeni – Jakub N., Maciej M.,
Aneta T., Adam Sz., Dominika B., Kamil B., Lukasz S. oraz Malgorzata L. –
to m.in. pracownicy firm zlecajacych. Zarzucone im czyny zagrozone sa kara
grzywny od 10 do 500 tysiecy zlotych. Przed rozpoczeciem procesu fundacja
zajmujaca sie walka z reklama alkoholu w internecie i przestrzeni
publicznej “Bezpieczna Polska dla wszystkich” zlozyla wniosek o
dopuszczenie do postepowania, jako jego strona i sad do tego wniosku sie
przychylil. “Bedziemy domagac sie jako fundacja zeby osoby, ktore sa
oskarzone w tym procesie, oddaly pieniadze, ktore zarobily na czynach
nielegalnych. Bedziemy tez wnioskowac korzystajac z tego, ze na lawie
oskarzonych sa celebrytki, ktore sledza miliony, zeby na ich profilach
zostaly zamieszczone materialy o szkodliwosci alkoholu. Uwazamy, ze to
bedzie najlepsza mozliwa kampania spoleczna dotyczaca swiadomosci i skutkow
spozywania alkoholu” – zaznaczyl aktywista i prezes fundacji “Bezpieczna
Polska dla wszystkich” Jan Spiewak.

Podczas poniedzialkowej rozprawy pelnomocnicy oskarzonych wnioskowali o
umorzenie postepowania i wylaczenie jawnosci procesu. Sad jednak nie
przychylil sie do tych wnioskow i prokurator w obecnosci publicznosci i
mediow odczytal akt oskarzenia.

Na kolejnej rozprawie, ktora wyznaczono na 17 czerwca, oskarzeni maja
skladac wyjasnienia. Prokuratura: zasieg nielegalnych reklam byl ogromny

“Osobom tym zarzucono zlecanie oraz prowadzenie reklamy alkoholu w postaci
wina oraz innych napojow alkoholowych wbrew ustawie o wychowaniu w
trzezwosci i przeciwdzialaniu alkoholizmowi. Wedlug dokumentacji
zabezpieczonej w toku dochodzenia prowadzonego przez prokurature, reklama
napojow alkoholowych miala byc realizowana za posrednictwem serwisu
Instagram, przy udziale osob rozpoznawalnych w zwiazku z ich aktywnoscia w
mediach spolecznosciowych. Przypomniec przy tym nalezy, ze polskie przepisy
ustanawiaja bezwzgledny zakaz reklamy napojow alkoholowych innych niz piwo
i sa jasne oraz precyzyjne w tej kwestii” – poinformowala wczesniej
Prokuratura Okregowa w Warszawie.

Podkreslila, ze zasieg nielegalnych reklam, skierowanych glownie do ludzi
mlodych, byl ogromny.

Ministerstwo szykuje rewolucje w podatku. Ile mozna zyskac Minister
finansow Andrzej Domanski zapowiedzial zmiany w podatku od zyskow
kapitalowych, czyli tak zwanym podatku Belki. Co ich wprowadzenie bedzie
oznaczalo dla osoby, ktora ma lokate w banku? Wyjasnia glowny doradca
podatkowy InFaktu Piotr Juszczyk. Ministerstwo Finansow
szykuje zmiany w tak zwanym
podatku Belki. “Pracujemy nad podatkiem od zyskow kapitalowych i dotrzymamy
zobowiazania o jego ograniczeniu” – zapewnil minister finansow Andrzej
Domanski w rozmowie z “Pulsem Biznesu”. Podatek od dochodow kapitalowych
zostal wprowadzony w 2002 roku. Poczatkowo dotyczyl tylko odsetek od lokat
i depozytow bankowych, ale od 2004 roku zaczal obejmowac wszystkie dochody
z inwestycji kapitalowych.

Podatek od dochodow kapitalowych wynosi 19 proc. Dotyczy nie tylko
oszczednosci w bankach, ale rowniez dochodow kapitalowych, czyli zyskow z
inwestycji m.in. w akcje, obligacje, fundusze kapitalowe, dywidendy
,
wklady oszczednosciowe i pozyczki.

Podatek Belki jest jednym z najprostszych podatkow obowiazujacych w Polsce,
gdyz nie obowiazuja w stosunku do niego zadne ulgi, progi czy kwoty wolne
od podatku
.
By obliczyc podatek od zysku na gieldzie, wystarczy uzyskana kwote
przychodu pomnozyc przez 19 proc. Przychod z zyskow kapitalowych to kwota,
ktora uzyskal podatnik niepomniejszona o koszty uzyskania. Co zapowiedzial
minister w kwestii podatku Belki

Szef MF poinformowal, ze w przypadku lokat trwajacych dluzej niz rok
zwolnione z podatku bylyby dochody (odsetki), odpowiadajace “wartosci
wynikajacej z pomnozenia 100 tysiecy zlotych przez stope depozytowa NBP
(obecnie 5,25 proc. – red.), obowiazujaca w ostatnim dniu trzeciego
kwartalu roku poprzedzajacego rok podatkowy”.

“Zastanawiamy sie jeszcze, czy bedzie to wlasnie stopa depozytowa, czy
jakis jej mnoznik. Na pewno bedzie to nie mniej niz 2,5 procent, nawet
jesli stopa depozytowa bedzie spadala. Chcemy, aby przy oszczedzaniu w
sektorze bankowym na lokatach podatek byl ograniczony” – zapowiedzial szef
MF w rozmowie z gazeta.

Domanski przekazal tez, na co moga liczyc inwestujacy na gieldzie lub
poprzez fundusze inwestycyjne.

“W odniesieniu do dochodow z innych instrumentow finansowych – jak akcje,
obligacje czy jednostki uczestnictwa w funduszach – w danym roku bedzie
obowiazywac de facto kwota wolna, wyliczana rowniez jako iloczyn 100
tysiecy zlotych i stopy depozytowej lub jej mnoznika. W tym przypadku nie
bedziemy wymagac utrzymywania inwestycji przez okreslony czas. Chcialbym,
aby mnoznik byl mozliwie wysoki, ale w tym zakresie musze uwzglednic
ograniczenia budzetowe” – zwrocil uwage minister.

“Chce podkreslic, ze podatnicy uzyskujacy przychody beda mogli skorzystac
jednoczesnie z obu preferencji, to znaczy, ze bedzie odrebny limit dla
oszczednosci w formie lokat, a odrebny dla inwestycji, czyli dla dochodow z
kapitalow rozliczanych w rocznym zeznaniu PIT-38, na przyklad z gieldy” –
zapowiedzial Andrzej Domanski.

Zmiany w podatku Belki. Ile mozna zyskac

Wedlug glownego doradcy podatkowego w firmie InFakt Piotra Juszczyka
propozycja Domanskiego “rozni sie od wczesniej dyskutowanych koncepcji”. –
Pomysl ustanowienia jednolitej kwoty do odliczenia podatku dla kazdego
podatnika jest rozsadny, jednak mam pewne obawy co do skomplikowania
procesu wyliczania zwolnien oraz mozliwego obnizenia wartosci odliczen w
przyszlosci ze wzgledu na zmiany w stopach procentowych
– stwierdzil Juszczyk.

– Propozycja opiera sie na kwocie wolnej od podatku wynoszacej 100 tysiecy
zlotych, ale w odroznieniu od innych koncepcji ta kwota stanowi baze do
wyliczenia odsetek wolnych od podatku, a nie bezposrednie zwolnienie
odsetek do tej kwoty. Oznacza to, ze rzeczywiste zwolnienie dotyczy odsetek
wyliczonych na podstawie tej kwoty bazowej, z zastosowaniem stopy
depozytowej z poprzedniego roku, ktora w 2023 roku wynosila 5,25 procent –
wyjasnil ekspert.

Jak dodal, w przypadku lokaty na kwote 100 tys. zl oprocentowanej na 6
proc. odsetki w wysokosci 6000 zl (6 proc. z 100 000 zl) przekrocza kwote
wolna od podatku na 2024 rok (5250 zl – 5,25 proc. od kwoty 100 tysiecy,
wskazanej przez resort finansow), co oznacza, ze podatek zostanie zaplacony
od roznicy, a wiec od 750 zl. Wyniesie wiec 142,50 zl.

Obecnie w przypadku takiej lokaty podatek wynioslby 1140 zl (19 proc. z
6000 zl).

W praktyce, przy wiekszych kwotach na lokacie, oszczednosc moze wiec
siegnac okolo tysiaca zlotych w skali roku.

Minimalne odliczenie

Ekspert zwraca uwage na wazny aspekt szykowanego przez Ministerstwo
Finansow rozwiazania, jakim jest minimalne odliczenie. – Propozycja
zaklada, ze zwolnienie nie bedzie nizsze niz 2,5 procent od 100 tysiecy
zlotych, co oznacza minimalne odliczenie od podatku byloby na poziomie 2500
zlotych – zwrocil uwage Piotr Juszczyk.

Nastepna kwestia to warunek czasowy. Jak wyjasnia glowny doradca podatkowy
InFaktu, “aby skorzystac ze zwolnienia, inwestycja w lokate musi trwac
powyzej 1 roku”, przy czym “ograniczenie to nie dotyczy inwestycji w inne
instrumenty finansowe, takie jak akcje”.

Chodzi o zapowiedziane przez Andrzeja Domanskiego dodatkowe zwolnienie
podatkowe dla innych niz lokaty instrumentow finansowych.

– Ministerstwo Finansow rozwaza wprowadzenie niezaleznego limitu zwolnienia
rowniez w kwocie 100 tysiecy zlotych na przyklad dla akcji, co umozliwia
inwestowanie oszczednosci w sposob zdywersyfikowany – zarowno w lokaty, jak
i na gieldzie. W obecnej sytuacji zwolnienie mogloby w takim wypadku
wyniesc nawet 10500 zlotych (2x 5250 zl). Drugi limit, a wiec ten od
gieldy, nie mialby juz warunku inwestowania co najmniej rok – wyjasnil
Juszczyk.

Podatek Belki i “100 konkretow”

Zmiany w tzw. podatku Belki, czyli podatku od dochodow kapitalowych,
zostaly zapowiedziane w programie wyborczym Koalicji Obywatelskiej “100
konkretow na pierwsze 100 dni rzadow”.

KO wskazywala, ze zaproponuje zniesienie tego podatku dla oszczednosci i
inwestycji, w tym takze na Gieldzie Papierow Wartosciowych w Warszawie, do
100 tys. zl i powyzej jednego roku.

SPORT

Michalczewski totalnie zaskoczyl. Tyle mial dziewczyn. “Nie jestem z tego
dumny” Juz od przeszlo 15 lat Dariusz Michalczewski pozostaje w szczesliwym
zwiazku z Barbara Imos. Byly bokser potrzebowal jednak sporo czasu, by sie
ustatkowac. W mlodosci zmienial kobiety, jak rekawiczki, o czym krazyly
legendy. Ostatnio udzielil wywiadu dla Eurosportu, w ktorym poruszyl temat
podbojow milosnych. Zdradzil, z iloma kobietami spotykal sie jednoczesnie.
– Kiedys to bylo zaj*****e dla mnie – podkreslal. Dariusz Michalczewski
to jeden z
najwybitniejszych polskich bokserow. Posiadal m.in. pasy federacji WBO, WBA
i IBF w kategorii polciezkiej czy tytul WBO w kategorii junior ciezkiej. I
choc na ringu radzil sobie znakomicie, to spore problemy mial w sprawach
sercowych. Nie byl w stanie sie ustatkowac. Prowadzil dosc hulaszczy tryb
zycia i czesto zdradzal partnerki. Mial az trzy zony, ale od 2009 roku
pozostaje w stalej relacji z Barbara Imos. Mimo to chetnie wraca
wspomnieniami do przeszlosci i opowiada o podbojach milosnych. Ostatnio
wyjawil prawde na temat

jednej z anegdot, ktora krazyla w mediach. Dariusz Michalczewski zdradzil
skrywana tajemnice. Wiadomo, z iloma kobietami spotykal sie jednoczesnie

Kilka dni temu Michalczewski byl gosciem podcastu Eurosportu
, w ktorym poruszyl wiele
ciekawych watkow dotyczacych nie tylko jego kariery, ale i zycia
prywatnego. W pewnym momencie rozmowa skoncentrowala sie wlasnie na
kobietach, z ktorymi byly piesciarz utrzymywal w przeszlosci
relacje. Kocham kobiety. Z jednej strony to jest cos najpiekniejszego, co
moglo sie nam, mezczyznom zdarzyc. Z drugiej strony w ogolnie nie pasujemy
do siebie. To jakby ktos specjalnie za kare zrobil kobiete i mezczyzne, bo
my sie w niczym nie zgadzamy, nie pasujemy, oprocz moze jednej rzeczy –
zartowal Michalczewski. Nagle dziennikarz przypomnial jedna z plotek, ktora
w pewnym czasie krazyla w mediach. – Podobno na jednej z walk
w roznych czesciach
trybun siedzialy cztery rozne kobiety, z ktorymi sie aktualnie spotykales –
rzucil dziennikarz. Na odpowiedz bylego piesciarza nie trzeba bylo czekac.
Przyznal, ze ta plotka faktycznie byla prawda.

– Nie w roznych [czesciach trybun, przyp. red.] tylko blisko siebie. Nie
jestem z tego dumny, dzisiaj. Kiedys to bylo cool dla mnie, bylo zaj*****e.
Dzisiaj uwazam, ze to takie wsiurskie – podkreslil. – Dziewczyny sie
kochaly we mnie. Ja bylem ciacho. Bylem mistrzem swiata, mlody chlopak,
przystojny, z sukcesem, bogaty. Mialem branie. Tam na trybunach siedzialo
moich paredziesiat dziewczyn, ktore mnie kochaly, a te cztery to ja je
bardzo lubilem tez – dodal. Jak wspominalismy wyzej, obecnie Michalczewski
pozostaje w zwiazku z Barbara Imos. Malzenstwo dzieli az 12 lat roznicy.
Sporadycznie chwala sie zdjeciami w mediach spolecznosciowych, gdzie
pokazuja momenty z prywatnego zycia. Na profilu zony Dariusza
Michalczewskiego

na Instagramie znajdziemy sporo fotografii z przyjaciolmi czy czasem
spedzanym z rodzina.

Kilka tygodni temu Michalczewski udzielil rowniez wywiadu Mateuszowi Borkowi
, w
ktorym opowiedzial o relacji z obecna partnerka. – To jest mocna baba.
Poustawiala to wszystko. To byl dobry strzal z ta moja Basia. Mamy dzisiaj
super rodzine – przyznal

.

“Whaaaaaaaaaat?!” Internet plonie po tym, co nawyprawial Djokovic Tego nikt
sie nie spodziewal. To jedna z najwiekszych sensacji w ostatnich latach
swiatowego tenisa. Novak Djokovic, ktory w poniedzialek rozpoczal swoj 416.
tydzien w roli lidera rankingu ATP, odpadl z prestizowego turnieju ATP 1000
w Indian Wells. Jego pogromca okazal sie nieznany szerzej Luca Nardi –
zawodnik z drugiej setki rankingu. Swiat tenisa jest w wielkim szoku.
Porazke Serba komentuje caly swiat Novak Djokovic (1. ATP) jest faworytem
niemal kazdego turnieju
tenisowego, na ktorym tylko sie pojawi. Trudno sie dziwic. Doswiadczony
Serb to lider swiatowego rankingu i jeden z najbardziej utytulowanych
zawodnikow w historii dyscypliny. Wystepu w tegorocznym Indian Wells nie
bedzie jednak wspominac milo. Trzecia runda i koniec marzen o sukcesie na
kalifornijskich kortach Indian Wells. W nocy z poniedzialku na wtorek
polskiego czasu Novak Djokovic przegral z Luca Nardim (123. ATP) 4:6, 6:3,
3:6. To gigantyczna sensacja, ktorej trudno bylo sie spodziewac. To
szokujacy wynik nie tylko ze wzgledu na teoretyczna dysproporcje
umiejetnosci i roznice w rankingu ATP. Jeszcze szesc dni temu wydawalo sie
bowiem, ze Nardi na pewno nie wystapi w tegorocznym Indian Wells – pisal
dziennikarz Sport.pl Konrad Ferszter
.
Wloch 6 marca przegral w finale

kwalifikacji z Davidem Goffinem (112. ATP), ale wskoczyl do 2. rundy
drabinki po tym, jak z turnieju wycofal sie Argentynczyk Tomas Martin
Etcheverry (30. ATP). Skonsternowany jest caly swiat tenisa
. – 20-letni Luca Nardi
zostaje pierwszym Lucky Loserem, ktory kiedykolwiek pokonal Novaka
Djokovica. Z niedowierzaniem przyklada dlonie do twarzy. W pelni zasluzyl –
komentuje profil The Tennis Letter na portalu X. Mlody zawodnik mogl nie
dowierzac w wygrana z Djokoviciem. Z rozbrajajacym usmiechem odpowiedzial
na pytanie, co sadzi o swoim kolejnym przeciwniku – Tommym Paulu (17. ATP).
– Zagram z nim? Och, naprawde! Nie wiedzialem o tym, nie znalem drabinki.
Dziekuje, ze mi powiedziales – powiedzial 20-letni Wloch. Luca Nardi
pokonal swojego idola z dziecinstwa i numer jeden na swiecie Novaka
Djokovica w Indian Wells Open – komentuje Sky Sports News. Dawid pokonal
Goliata. Szczesliwy przegrany Luca Nardi zostaje najnizej sklasyfikowanym
graczem, ktory pokonal Djokovica w turnieju Masters 1000 lub Wielkim
Szlemie od 2008 roku! – relacjonuje Tennis TV. Gratulacje dla niego,
szczegolnie w trzecim secie, w ktorym zagral swietny tenis. Obserwowalem
jego gre. Nie wiedzialem o nim zbyt wiele, ale obserwowalem jego gre i
wiedzialem, ze dysponuje swietna jakoscia tenisa w grze podstawowej,
zwlaszcza w grze forhendowej. Porusza sie dobrze i jest bardzo
utalentowany. Do glownego losowania dostal sie jako Lucky Loser, wiec tak
naprawde nie mial nic do stracenia, zagral swietnie. Zasluzyl na wygrana.
Bardziej bylem zaskoczony swoim poziomem. Moj poziom byl naprawde, naprawde
zly – komentowal na goraco Djokovic. Czy wobec porazki w Indian Wells
serbski tenisista zdecyduje sie
wystapic w Miami ? Jego slowa cytuje
serbski portal sportal.blic.rs. – Na razie chce grac, ale zobaczymy. Bylem
na korcie 10 minut temu i nadal kreci mi sie w glowie. Potrzebuje dnia albo
dwoch, aby dowiedziec sie, co chce zrobic – dodal 36-latek.

Kylian Mbappe juz wybral numer na koszulce Realu Madryt! Grali z nim
najwieksi Kylian Mbappe jest coraz blizej Realu Madryt. Choc transfer nie
zostal jeszcze oficjalnie potwierdzony, to Francuz mial juz podjac pierwsze
decyzje w sprawie gry dla wicemistrzow Hiszpanii. Jak donosi Joaquin Maroto
z “AS”, pilkarz wybral nawet numer, z ktorym bedzie wystepowal w nowych
barwach. Okazuje sie, ze przejmie go po prawdziwej legendzie. Dziennikarz
ujawnil tez przewidywana date prezentacji Mbappe w Realu. Kylian Mbappe
rozgrywa kolejny kapitalny sezon. Chce pomoc Paris Saint-Germain nie tylko
w zdobyciu mistrzostwa Francji, ale i Ligi Mistrzow, a wiec upragnionego
trofeum, ktorego brakuje w jego dorobku. Wlasnie w taki sposob zamierza
pozegnac sie z zespolem. Niemal pewne jest, ze latem przeniesie sie do Realu
Madryt , mimo ze paryzanie ze
wszystkich sil starali sie go zatrzymac. Stosowali grozby i prosby, a takze
proponowali mu astronomiczny kontrakt, ale proby spelzly na niczym. I choc
oficjalnie nic nie zostalo jeszcze potwierdzone, to najnowsze doniesienia
sugeruja, ze transfer jest na ostatniej prostej. Kylian Mbappe podjal
pierwsza decyzje ws. gry dla Realu. Wiadomo, jaki numer pojawi sie na jego
plecach. Nosily go legendy

Jak donosi Joaquin Maroto z dziennika “AS”, Mbappe wybral juz numer, z
ktorym bedzie wystepowal w hiszpanskiej druzynie. Okazuje sie, ze przejmie
koszulke po prawdziwej legendzie klubu, a zarazem rodaku Karimie Benzemie.
Francuz zdecydowal sie na transfer do Arabii Saudyjskiej i od lata 2023
roku “9” pozostaje bezpanska.

Juz wkrotce ma sie to zmienic. Wszystko wskazuje na to, ze teraz ten numer
pojawi sie na plecach Mbappe. W przeszlosci koszulke nosili tez legendarni
Alfredo di Stefano, Santillana czy Fernando Hierro. Co wiecej, dziennikarz
ujawnil nieco wiecej szczegolow na temat samego transferu. Zdradzil m.in.
termin prezentacji 25-latka w nowych barwach. Ma to nastapic w okolicach 14
czerwca, a wiec przed rozpoczeciem mistrzostw Europy, w ktorych Francuz
zagra z reprezentacja. Na taka date naciskal rzekomo sam zawodnik.

– Mbappe chce na spokojnie wystapic na Euro
2024, a takze na kolejnej
imprezie, jaka beda igrzyska olimpijskie
. Dzieki
temu uniknie sytuacji, w ktorej konferencje prasowe beda przypominaly
monolog o jego przyszlosci – doprecyzowal dziennikarz. Niewykluczone, ze do
Realu razem z Kylianem
dolaczy jego mlodszy brat, Ethan. Podczas hiszpanskiego programu “El
Chiringuito” poinformowano, ze gwiazda PSG
wspolnie z rodzina zlozyli wladzom
madryckiej ekipy konkretna propozycje. “Przedkontrakt zostal podpisany, ale
Mbappe dodal do umowy aneks. Poprosil o zatrudnienie jego 17-letniego brata
Ethana. Po zastanowieniu wladze Realu zgodzily sie na jego postulat” –
poinformowal
dziennikarz Eduardo Inda
.
Mbappe imponuje forma w tym sezonie. Wystapil juz w 35 meczach, zdobywajac
34 bramki i siedem asyst. W niedawnym spotkaniu w Lidze Mistrzow przeciwko
Realowi Sociedad (2:1) popisal sie nie tylko skutecznoscia, ale i
szybkoscia. Osiagnal czas 10,9 s na 100 m, co bylo wynikiem niewiele
gorszym od… rekordu swiata, nalezacego do Usaina Bolta – 9,58 s

.

DETEKTYW

Zegarek z rodowodem

Pawel PIZUNSKI

Ten zegarek Abraham Louis Breguet tworzyl latami. Ciagle cos w nim
poprawial, udoskona- lal i modernizowal. Bylo warto. Powstalo dzielo o
wyjatkowej urodzie, zas przewrotna historia dopisala reszte – opowiesc, w
ktorej dramat

i sensacja miesza sie z kryminalem pel- nym niespodziewanych zwrotow akcji.
Dodajmy, ze chodzi o czasomierz, kto- rego wartosc szacuje sie obecnie na
30 mln dolarow! Pracownia Abrahama Louisa Bregueta mie- scila sie w Paryzu,
w imponujacym, dwupoziomowym budynku, ktory z jednej strony wychodzil na
Quai de l’Horloge, a z drugiej na Place Dauphine. W tej czesci miasta swoje
warsz- taty mieli zlotnicy, zegarmistrze i wytworcy igiel, jednak pracow-
nia Bregueta wyrozniala sie od innych. Pochodzacy z Neuchatel rzemieslnik
tworzyl mecha- nizmy tak precyzyjne, ze jego klientela skladala sie glownie
z najmozniejszych owczesnego swiata. Tylko ich stac bylo na zegary tworzone
przez Bregueta!

Szwedzki arystokrata, hrabia Hans Axel von Fersen, zjawil sie w pracowni
zegarmistrza z Neuchatel okolo 1783 roku. Jego zamowienie bylo w mia- re
precyzyjnie sformulowa- ne i skladalo sie z kilku slow zaczynajacych sie w
wiekszosci od “naj”. Zamowiony przez hra- biego zegarek mial byc najpiek-
niejszy, najwykwintniejszy i naj- bardziej precyzyjny na swiecie. Koszty
nie graly roli, termin realizacji zamowienia tez nie zostal sprecyzowany.
Wazne bylo tylko, by zegarek mial w sobie jak najwiecej zlota i by miescil
sie w kieszeni sukni, przezna- czony byl bowiem dla damy. Hrabia nie
zdradzil o kogo chodzilo, ale Breguet mogl sie domyslic. Bywal na dworze
kro- lewskim, wiec znal krazace tam plotki. Maria Antonina okazy- wala
Szwedowi tak wiele zycz- liwosci, ze w Wersalu mowiono o laczacej ich
zazylosci. Zegarek przeznaczony byl dla krolowej, a skoro tak, to Breguet
posta- nowil sie postarac. Szanowal Marie Antonine, uznal wiec, ze
zasluguje na cos wyjatkowego. Postanowil stworzyc zegarek nie tylko piekny,
ale tez precyzyjny. Mial on wskazywac wszystko, co w tamtym czasie
chronometr byl w stanie pokazac, a wiec nie tyl- ko godziny, minuty i
sekundy, ale tez date, czas astronomiczny, fazy ksiezyca i kalendarz wiecz-
ny. Zmniejszony do niewielkich

rozmiarow zegarek miescic mial w sobie tyle funkcji, ile w tam- tym czasie
posiadaly tylko wiel- kie zegary katedralne.

reguet zabral sie do pracy, jednak stale cos stawa- lo mu na przeszkodzie.

Poza problemami osobistymi winne byly rowniez zawirowa- nia polityczne. W
1789 roku we Francji wybuchla rewolu- cja, dwa lata pozniej hrabia von
Fersen zmuszony zostal do ucieczki, a gdy w 1793 roku wladze przejeli
jakobini, nikt w kraju nie mogl czuc sie bez- pieczny. W styczniu scieto
krola, w pazdzierniku – krolowa. Tym samym zamowienie szwedzkie- go
hrabiego przestalo byc aktu- alne. Zleceniodawca przebywal w Szwecji, Maria
Antonina nie zyla, w spore tarapaty popadl tez sam zegarmistrz. Z racji
swych zawodowych kontaktow z arystokratami Breguet juz na poczatku
rewolucji byl osoba politycznie podejrzana, a gdy wydalo sie, ze hrabia von
Fersen organizowal nieudana probe ucieczki rodziny krolewskiej z Francji w
czerwcu 1791 roku, wladze rewolucyjne wziely go sobie na celownik. Z ich
poste- powego i lewicowego punktu widzenia wszystko ukladalo sie logicznie.
Skoro szwedzki hrabia byl klientem zegarmi- strza i bral udzial w spisku,
to pewno tez i Breguet mial swoje na sumieniu.

Decyzje o aresztowaniu zegarmistrza wladze rewolu- cyjne wydaly w 1792
roku, Breguetowi najpewniej grozi- la smierc, szczesciem jednak z pomoca
pospieszyl mu krajan, Jean Paul Marat. Ten zagorza- ly rewolucjonista nie
dosc, ze pochodzil z Neuchatel, to na dodatek mial wobec Bregueta dlug
wdziecznosci. Zegarmistrz wyciagnal go kiedys z domu oblezonego przez tlum
doma- gajacy sie jego glowy, wiec teraz Marat mogl sie zrewanzowac.

kulisy wielkiej historii

Gdy dowiedzial sie o naka- zie aresztowania zegarmistrza, uprzedzil go i
pomogl w uciecz- ce z Francji.

09/2023

53

Zegarmistrz politycznie podejrzany

Breguetwyjechalnajpierwdo Szwajcarii, a pozniej do Anglii, lecz o zegarku
Marii Antoniny nie zapomnial. Wozil go ze soba i udoskonalal. Wybitnie mu w
tym pomogly nabywane w trakcie podrozy doswiadcze- nia. Bardzo przydatna
okazala sie wiedza zdobyta w Szwajcarii. Dzieki niej Breguet zdolal ulep-
szyc sprezyne balansu, wprowa- dzil tez wynaleziony przez siebie
taurbillon, ktory wyrownywal bledy wskazan zegara wyni- kajace ze zmiany
jego pozy- cji. Udoskonalenia te Breguet wprowadzil do zegarka Marii
Antoniny tuz po powrocie do Francji w 1795 roku, lecz ogrom nowych zamowien
nie pozwolil mu na ukonczenie dziela. Teraz wykonywal wszak zegary i zegar-
ki dla nowej francuskiej ary- stokracji. Miejsce Bourbonow, Contich czy
Polignacow zajeli Talleyrandowie, Bernadotte’owie oraz Bonapartowie i to
dla nich teraz Breguet konstruowal swoje dziela. Byl wsrod nich pierwszy na
swiecie zegarek, ktory moz- na bylo nosic na rece i bardzo prawdopodobnym
jest, ze gdy Napoleon maszerowal na Rosje, to mial przy sobie taki wlasnie
chronometr. Co sie tyczy zegar- ka Marii Antoniny, ten musial zaczekac na
swoj czas. Zegarek krolowej ukonczyl dopiero syn i nastep- ca Abrahama
Louisa,

Antoine-Louis Breguet w 1827 roku. Dzielo prezentowalo sie wspaniale. Mialo
63 mm sred- nicy i wykonane bylo z rozowe- go zlota, emalii, krysztalu gor-
skiego oraz szafirow. Zegarek mial dwie przezroczyste tarcze. Dzieki temu
wszystkie zainstalo- wane w jego wnetrzu czesci byly widoczne. Wskazowki
pokazy- waly godziny, minuty i sekundy, a sekundomierz w dowolnym momencie
mozna bylo zatrzy- mac i uruchomic ponownie. Do tego chronometr sam sie
regu- lowal, wskazywal fazy ksiezyca, date kalendarza wiecznego, czas
astronomiczny, sygnalizowal tez pore dnia, a umieszczony wewnatrz termometr
informo- wal o temperaturze otoczenia.

Wykonanie takiego cac- ka kosztowalo firme Bregueta ponoc 20 tys. frankow,
co na tamte czasy bylo fortuna. Zegarmistrzowi trudno bylo sprzedac ten
zegarek z zyskiem, spoczywal wiec w pracowni i prezentowany byl tylko przy
wyjatkowych okazjach, jako cac- ko z historycznym rodowodem. Jedna z takich
okazji byla pary- ska wystawa swiatowa w 1855 roku. Sygnowany jako “Breguet
nr 160” zegarek zdobil jedna z gablot w salonie wystawo- wym firmy i
imponowal przede wszystkim cena. Kosztowal 30 tys. frankow, nic wiec dziw-
nego, ze nabywcy nie znalazl. Zegarek sprzedala dopiero wdo- wa po wnuku
Abrahama Louisa Bregueta w 1887 roku. Kobieta miala wiecej sentymentu dla
pieniedzy niz dla rodzinnych tradycji, uplynnila wiec zegarek za jedyne 600
funtow, czyli 15 tys. frankow.

Szczesliwym nabywca zegar- ka byl londynski finansista i kolekcjoner
Spencer Brunton, a po jego smierci w 1901 roku

cacko nabyl najpierw holender- ski literat Murray Marks, a poz- niej
osiadly w Londynie zegar- mistrz Louis Albert Dessoutter. Ten ostatni
umiescil zegarek w oknie wystawowym swego warsztatu i tam tez dostrzegl go
David Lionel Goldsmid- Stern-Salomons. Ten zamilowa- ny w nowinkach
technicznych prawnik nie mogl sie oprzec okazji. Nabyl zegarek i dola- czyl
go do swej bogatej kolekcji chronometrow.

olekcja zegarow Sir Davida Lionela Goldsmid-Stern-Salo-

monsa liczyla ponad 120 eks- ponatow. Do kazdego sposrod nich wlasciciel
mial stosunek emocjonalny – obmierzal je, opisal i badal. Co innego spad-
kobierczynie Salomonsa, czyli zona i corka. Dla nich zegary byly zwyklymi,
tykajacymi cac- kami, wiec gdy tylko milosnik zegarow zmarl, natychmiast
sie ich pozbyly.

Zona swoja czesc uplynnila. Wszystkie odziedziczone przez nia zegary poszly
za duze pie- niadze na aukcji u Sotheby`s. Co innego corka Vera. Gdy
dostalo sie jej 57 zegarow, wywiozla je z soba do Jerozolimy i poda- rowala
instytutowi, ktory

upamietnial dokonania rekto- ra uniwersytetu hebrajskiego Leo Aryeh Mayera.
Profesor byl mentorem Very i wybitnym znawca sztuki islamu.

Instytut powstal w 1974 roku i z czasem przeksztal- cil sie w muzeum.
Miesci sie ono w Jerozolimie, w dzielni- cy Katamon, na rogu ulicy Ha
Palmach i prezentuje przedmio- ty sztuki islamskiej od cerami- ki
poczynajac, a na zabytko- wej broni, bizuterii i meblach konczac.
Podarowane przez Vere Bryce Salomons zegary nie stanowily glownej czesci
ekspozycji, trzymano je wiec w gablocie na tylach budynku. Kazdy z nich
mial spora war- tosc, ale najcenniejszy byl oczy- wiscie zegarek Marii
Antoniny. Nazywany “Mona Liza wsrod zegarkow”, wart byl okolo 30 mln
dolarow. Takie cacko trzeba strzec jak oka w glowie, ale w Jerozolimie nie
jest to latwe. W miescie wszak co jakis czas cos wybuchalo, wiec insta-
lacja alarmowa czesto zawodzi- la. Z tego powodu muzeum zatrudnilo dwoch
straznikow, ale ci nie byli w stanie upilnowac wszystkiego. W Muzeum Sztuki
Islamskiej dla zlodziei okazji do rabunku nie brakowalo. Zlodzieje
wykorzystali okazje 15 kwietnia 1983 roku. Tego dnia byl sza-

bas, wiec sprawcy nie musieli zbytnio sie starac. Samochodem przeslonili
widok na brame wjazdowa miedzy budynkami, uzywajac podnosnika hydrau-
licznego wygieli w niej kilka pretow, po czym wslizneli sie na waski
dziedziniec na zapleczu. Tam, na jednej ze scian budyn- ku muzealnego,
mniej wiecej na wysokosci dwoch metrow, znaj- dowalo sie niewielkie
okienko. Sprawcy dostali sie do niego po drabince linowej i otworzyli je
srubokretem. Stad do sali z zega- rami bylo niedaleko, a poniewaz system
alarmowy byl wylaczony, ie musieli zbytnio sie spieszyc. Pracowali
godzinami. W tym czasie straznicy przebywali w innej czesci budynku, wiec
nikt im nie przeszkadzal. Zanim skonczyl sie szabas, zlodzieje wyniesli z
muzeum niemal 200 eksponatow, w tym 102 zegary ze slynna Maria Antonina na
czele. Pozniej ulotnili sie pozo- stawiajac po sobie narzedzia, ktorymi
poslugiwali sie w trak- cie wlamania.

Kradziez odkryto rankiem 17 kwietnia, a rozmiar zrabo- wanego lupu sprawil,
ze sprawa stala sie glosna w Izraelu i na swiecie. Media ochrzcily wlama-
nie “kradzieza stulecia”, zas poli- cja powolala specjalna grupe sledcza i
powiadomila Interpol. Zabezpieczono slady, przeslu- chano swiadkow i
gruntownie przeswietlono przeszlosc pra- cownikow muzeum. Wszystko
nadaremnie. Policja doszla tyl- ko do przekonania, ze sprawcow wlamania
musialo byc co naj- mniej trzech i po jakims czasie zamknela dochodzenie.

Niewiele wiecej odkryl detektyw zatrudniony przez fir- me, ktora
ubezpieczyla zbiory muzeum. Samuel Nahmias byl w przeszlosci oficerem
wywia- du izraelskiej armii i w trak- cie badania sprawy kradziezy uciekal
sie do swych najbar- dziej wyrafinowanych metod.

Obserwowal aukcje dziel sztuki, sledzil pracownikow muzeum, przepytywal
kolekcjonerow oraz handlarzy antykami, a gdy wszystko to zawiodlo, uciekl
sie do swej popisowej akcji. Zapraszal do domu najbardziej znanych zlodziei
i sadzal ich w naszpikowanym aparatura podsluchowa ogrodzie. Pozniej
wychodzil gdzies niby na chwi- le i rejestrowal rozmowy gosci. Mial
nadzieje, ze ktorys z nich sie wygada, ale nic z tego nie wyszlo. Zaden ze
zlodziei nie puscil pary, a gdy podstep wyszedl na jaw, dociekliwy detektyw
dostal za swoje od kto- regos z podsluchiwanych gosci.

Dochodzenie w sprawie kradziezy w Muzeum Sztuki Islamskiej ugrzezlo na
lata, a poniewaz istniala obawa, ze skradzione przedmioty nigdy nie zostana
odnalezione, milo- snicy sztuki zegarmistrzowskiej postanowili w 2004 roku
stwo- rzyc kopie waznego dla nich zegarka Marii Antoniny. Nie bylo to az
takie trudne, szczesli- wie bowiem przetrwaly rysunki i dokumentacja
techniczna dzie- la. Wiekszosc znajdowala sie w archiwum firmy Breguet oraz
w Muzeum Sztuki i Rzemiosla w Paryzu.

Kopia powstala po trzech latach pracy. Skladala sie z 800 wykonanych ze
zlota, platyny,

kulisy wielkiej historii

krysztalu gorskiego, szafi- row i rubinow czesci. Replika posiadala
wszystkie zalety ory- ginalu, a specjalisci, ktorzy nad nia pracowali,
dodali od siebie pare funkcji, ktorych w dzie- le Abrahama Louisa Bregueta
nie bylo. Calosc umieszczono w drewnianym pudle wyrzez- bionym z debu,
ktory w czasach Marii Antoniny rosl w ogrodach Wersalu. Drzewo posadzone
zostalo ponoc w 1683 roku, mialo 35 m wysokosci, a jego pien 160 cm
srednicy. Mowiono, ze w cieniu tego drzewa lubila przesiadywac za zycia
Maria Antonina.

Replike zaprezentowano uro- czyscie w kwietniu 2008 roku, tyle ze wtedy
oryginal dziela byl juz na swoim miejscu. Zegarek Marii Antoniny odnalazl
sie po niemal 20 latach, na jaw wyszla tez zagadka jego znikniecia. Zion
Yakubow byl wla- scicielem niewielkie- go sklepiku z antykami

w Tel Awiwie przy ulicy Ben Yehuda. Obok ksiazek, naczyn i drobnej
bizuterii na polkach walaly sie tam wyroby wyko- nane z mosiadzu, ceramiki,
drewna oraz kamienia, najwie- cej jednak bylo tutaj tego, co turysci
kupowali najchetniej stosunkowo niedrogich bibe- lotow z zaprzeszlych epok.
W sklepiku Ziona Yakubowa skarbow nie bylo, ale pewnego dnia te sie
pojawily. W sierpniu 2006 roku, przyniosla je ze soba pewna kobieta w
zaawansowa- nej ciazy. Nazywala sie Hila Efron-Gabai, byla prawniczka i
trzymala w rece sporych roz- miarow pudlo. Polozyla je na stole, po czym
przedstawi-

la cel swej wizyty. Z jej opowiesci wynikalo, ze

kilka dni wczesniej do

jej firmy przyszla pewna Amerykanka z Los Angeles i poprosila, by

Hila pomogla jej pozbyc

sie kilku przedmiotow, ktore pozostaly po jej zmarlym na raka mezu.

– To byly zegary – powiedzia- la pani prawnik. – Nie znam sie na tym, ale
sadze, ze sa cenne…

To mowiac otworzyla pudlo i Yakubow oniemial. Wewnatrz krylo sie kilka
zegarow, a wsrod nich rowniez ten przeznaczony dla Marii Antoniny. Wartosc
tego, co znajdowalo sie w pudle trudno bylo oszacowac, skoro sam zegarek
Marii Antoniny wyceniano na 30 mln dolarow.

– Ta Amerykanka chce zwrocic zegary Muzeum Sztuki Islamskiej… – wtracila
Hila Efron-Gabai. – Nie chce w zamian pieniedzy – dodala, lecz poprawila
sie po chwili. – Zadowoli sie rownowartoscia nagrody, jaka muzeum ofero-
walo za odzyskanie zegarow… Najbardziej zalezy jej jednak na
anonimowosci…

Pani prawnik przerwala. Zerknela na Yakubowa, lecz ten milczal. Jak
urzeczony wpatrywal sie w zegarek Marii Antoniny, po czym wzial go do reki
i dluzszy czas w mil- czeniu mu sie przygladal. Nie mogl miec watpliwosci.
To byl oryginal.

– Czy moze mi pani powie- dziec kim byl maz tej Amerykanki – zapytal w
koncu.

– Nazywal sie Diller –

odpowiedziala prawniczka –

Na`aman Diller… Yakubow nie znal zapewne Na`amana Dillera, choc w swoim
czasie o czlowieku tym bylo w Izraelu glosno. Jako Na`aman Lidor wycho- wal
sie w kibucu, byl pilotem w izraelskich silach zbrojnych, a zaslynal jako
falszerz i wla- mywacz. Kradl w Niemczech, Francji, Szwajcarii i Holandii,
a w Izraelu dal sie poznac przede wszystkim za sprawa skoku na bank w Tel
Awiwie w 1967 roku.

Przygotowania do tego wla- mania Diller rozpoczal juz na poczatku roku.
Poslugujac sie podrobionymi dokumentami zaczal kopac row prowadzacy z
pobliskiej ulicy do zaplecza banku. Gdy mieszkancy oko- licznych domow
pytali, po co to robi, pokazywal im papie- ry i mowil, ze jest z wydzialu

inzynieryjnego i ze przeprowa- dza kontrole biegnacych pod ziemia rur oraz
kabli. Pozniej zamaskowal wykop i poszedl walczyc za kraj. Jako pilot bral
udzial w wojnie siedmiodnio- wej, a gdy ta sie skonczyla, wro- cil do
pracy. Na dnie rowu ulo- zyl dluga na okolo 100 m rure, zasypal ja i w
pazdzierniku, pod oslona nocy, wlamal sie do ban- ku. Za pomoca bomby
wlasnej konstrukcji wysadzil drzwi sej- fu, po czym przy uzyciu palnika
tlenowego przystapil do otwie- rania skrytek depozytowych.

Z banku wykradl tyle, ile byl w stanie wyniesc, czyli okolo 97 tys. funtow
i 8 tys. dolarow w gotowce, a do tego diamen- ty oraz bizuterie. Pozniej
wro- cil do domu, wzial prysznic, odpoczal troche i na powrot udal sie do
banku. Chcial zabrac reszte lupu, ale zachowywal sie tak glosno, ze w koncu
ktorys z lokatorow okolicznych domow wezwal policje. Przylapany na goracym
uczynku Diller poszedl na 4 lata za kratki.

Wolnosc odzyskal w lutym 1971 roku i krotko po tym wrocil do tego, co
wychodzilo mu najlepiej. Kradl w Europie i Ameryce, robil to tez w Izraelu,
bo wlamanie do Muzeum Sztuki Islamskiej w Jerozolimie bylo jego dzielem.
Zrobil to sam, bez niczyjej pomocy, choc policja uwazala, ze nie bylo to
mozli- we. Prowadzacy dochodzenie do konca byli przekonani, ze skok byl
dzielem co najmniej trzech sprawcow, co nie znaczy oczy- wiscie, ze Na`aman
Diller byl poza wszelkimi podejrzeniami. Wrecz przeciwnie. Policjanci mieli
go na oku i przesluchiwali nawet kilkakrotnie, ale dali mu spokoj, gdy
okazalo sie, ze Diller

mial alibi. Z dokumentow wyni- kalo, ze w dniu wlamania prze- bywal on za
granica. Po czesci bylo to prawda. Diller rzeczy- wiscie wyjechal z Izraela
przed wlamaniem, ale niebawem wrocil pod falszywym nazwi- skiem. Po raz
kolejny posluzyl sie mistrzowsko sfalszowanymi dokumentami.

Spowiedz na lozu Wsmierci.

lasciwie to nie wia- domo, dlaczego Diller wlamal sie

do Muzeum Sztuki Islamskiej, skok ten bowiem nie przy- niosl mu zadnych
wymiernych korzysci. Zlodziej slawy nie zaznal, rekordu zadnego nie pobil,
nie zarobil tez ani centa, bowiem wykradzionych ekspo- natow nigdy nie
probowal nawet

kulisy wielkiej historii

sprzedac. Wiekszosc z nich umiescil w roznych skrytkach bankowych, reszte
zas wywiozl ze soba do Ameryki. Tam odszukal kobiete, ktora znal od lat i
zamieszkal z nia w Los Angeles. Gdy brali slub, Diller byl juz ciezko
chory, bowiem w 2003 roku lekarze zdiagno- zowali u niego raka kosci. Zmarl
w 2004 roku. Wczesniej jednak wyznal zonie, ze to on okradl muzeum w
Jerozolimie. Przekazal jej pudlo z zegarami i poprosil, by je zwrocila.

Nili Shamrat spelnila wole meza. Skontaktowala sie z Hila Efron-Gabai, a
ta, z pomoca Yakubowa, uzgodnila z wladza- mi Muzeum Sztuki Islamskiej
warunki transakcji. Wszystko odbylo sie poufnie i z zacho- waniem pelnej
anonimowosci.

W zamian za 38 tys. dola- row Nili Shamrat prze- kazala muzeum zega- ry i
nikt pewno nie dochodzilby prawdy, gdyby nie prasa. Gdy ta obwiescila
swiatu nowine, ze zegarek Marii Antoniny wro- cil na swoje miejsce, do
sprawy wlaczyla sie policja. Przesluchano Yakubowa oraz pania prawnik i
krotko po tym policjanci zapukali do drzwi Nili Shamrat. Przeprowadzono
rewizje i niedlugo po tym odzy- skano reszte skradzionych przez Dillera
eksponatow. Kilka zna- leziono w mieszkaniu jego zony, reszte zas w roznych
skryt- kach depozytowych w Izraelu, w Stanach Zjednoczonych, we

Francji i Szwajcarii.

Nili Shamrat stanela oczywi-

scie przed sadem, ale ten wymie- rzyl jej stosunkowo lagodna kare. Kobieta
dostala piec lat w zawieszeniu i 300 godzin prac spolecznych, zwolniono ja
tez z pracy w liceum w Los Angeles, gdzie uczyla hebrajskiego. Jesli chodzi
o Na`amana Dillera, to ten kary uniknal, chociaz tego akurat nikt nie moze
byc pew- ny…

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 12.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 70) (67311)

12 marca 2024r.

Pogoda

wtorek, 12 marca 9 st C

Niewielkie opady deszczu

Opady:30%

Wilgotnosc:90%

Wiatr:14 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis jakis dzien zaginionych rzeczy, czy cos. Kolo Zabki wisi kurtka (duza)
a 100 metrow dalej na plocie plecak (dzieciecy). Czyli dwie rozne osoby i
jak na 100 metrow to duzy stosunkowo wspolczynnik zgub. Poza tym wszyscy na
rozkojarzenie narzekaja, ale to akurat oznaka wiosny. Lepiej byc zakreconym
i miec cieplo niz odwrotnie 😉

Ania Iwaniuk

DOWCIP

Policjant do kierowcy:

– Jechal pan ponad 100 km na godzine. Nie przyszlo panu do glowy, ze moze
sie pan zde- rzyc z innym samochodem?!

– Z innym samochodem? Na chodniku?

Onet: Obajtek mial dostep do najglebszych tajemnic panstwowych “na osobiste
polecenie” Kaczynskiego Daniel Obajtek w 2021 roku uczestniczyl w
posiedzeniu Komitetu Rady Ministrow do spraw Bezpieczenstwa Narodowego i
Spraw Obronnych, na ktorym omawiane byly panstwowe tajemnice objete
klauzula “scisle tajne” – donosi Onet. Portal pisze, ze owczesny prezes
Orlenu “nie posiadal wydawanego przez ABW certyfikatu dostepu do informacji
niejawnych”, a polecenie, by dopuscic Obajtka do najwiekszych tajemnic
panstwowych “mial wydac Jaroslaw Kaczynski”. Onet donosi, ze we wrzesniu
2021 roku Daniel Obajtek wzial udzial w posiedzeniu Komitetu Rady Ministrow
do spraw Bezpieczenstwa Narodowego i Spraw Obronnych, gdzie omawiane byly
panstwowe tajemnice objete klauzula “scisle tajne”.

Jak informuje portal, “stalo sie tak na osobiste polecenie stojacego
wowczas na czele komitetu wicepremiera Jaroslawa Kaczynskiego”, a zgode na
udzial prezesa Orlenu w posiedzeniu podpisac mial owczesny szef KPRM Michal
Dworczyk. “Powodem wyrazenia zgody bylo uczestnictwo w posiedzeniu Komitetu
Rady Ministrow do spraw Bezpieczenstwa Narodowego i spraw Obronnych w KPRM.
Podczas tego posiedzenia byly przetwarzane informacje niejawne o klauzuli
“scisle tajne”, a uczestnictwo Pana Daniela Obajtka w tym posiedzeniu bylo
realizowane na polecenie Wicepremiera Pana Jaroslawa Kaczynskiego” –
napisal Maciej Wewior, zastepca dyrektora Centrum Informacyjnego Rzadu, w
oswiadczeniu przeslanym Onetowi. Onet pisze, ze “Obajtek przez caly okres
sprawowania funkcji w panstwowych spolkach nie posiadal wydawanego przez
ABW certyfikatu dostepu do informacji niejawnych”. “Pomimo tego zgody
jednorazowe, uprawniajace do zapoznawania sie z dokumentami objetymi
klauzula ‘tajne’ i ‘scisle tajne’, wydawaly mu Ministerstwo Aktywow
Panstwowych i Kancelaria Premiera” – czytamy.

Onet pisze rowniez, ze Obajtek nigdy nie wystapil do ABW o poswiadczenie
bezpieczenstwa pozwalajace na dostep do informacji niejawnych. Portal
wskazuje, ze “procedura dopuszczenia do tajemnic wymaga poinformowania ABW
o wszystkich, najbardziej osobistych kwestiach rodzinnych, obyczajowych i
majatkowych”. “Obajtek ma skomplikowane zycie osobiste i wielki majatek
skladajacy sie z dziesiatek nieruchomosci. W dodatku ma na koncie klopoty z
prawem – byl oskarzony o wspolprace z przestepcami i przyjecie 50 tys.
lapowki w zamian za ustawienie przetargu w czasie, gdy byl jeszcze wojtem
niewielkiego Pcimia w Malopolsce” – pisze Onet, dodajac, ze sprawa ta
zostala ostatecznie umorzona przez prokurature Zbigniewa Ziobry.

Wedlug Onetu, mimo braku certyfikatu ABW, Obajtek “wielokrotnie dopuszczany
byl do najglebszych tajemnic panstwa”. Rzadzacy wykorzystywali w tym celu
art. 34 ustawy o dostepie do informacji niejawnych pozwalajacy na
jednorazowe udostepnienie okreslonych informacji niejawnych osobie
nieposiadajacej odpowiedniego poswiadczenia bezpieczenstwa – pisze Onet.

Moga to uczynic – jak czytamy w ustawie – m.in. szefowie Kancelarii Prezesa
Rady Ministrow albo minister wlasciwy dla okreslonego dzialu administracji
rzadowej. Ustawa wyraznie wskazuje jednak, ze jednorazowe dostepy do
dokumentow z klauzula tajnosci sa wydawane jedynie w “szczegolnie
uzasadnionych przypadkach”. “Az 21 takich jednorazowych zgod udzielal
prezesowi Orlenu Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywow panstwowych w
rzadzie Mateusza Morawieckiego” – pisze Orlen. Portal dodaje, ze polityk
PiS “nie potrafil jednoznacznie wyjasnic powodow tak szczegolnego
traktowania zarowno samego Obajtka, jak i obchodzenia obowiazujacych
przepisow”.

W ocenie Onetu “skala jednorazowych zgod wydawanych przez Sasina pokazuje,
ze Obajtek potrzebowal certyfikatu bezpieczenstwa do zarzadzania Orlenem”.
“Unikanie przez niego procedury weryfikacyjnej ABW bylo wiec calkowicie
swiadomym dzialaniem” – czytamy. W ocenie ministra koordynatora do spraw
sluzb specjalnych Tomasza Siemoniaka “nie ulega watpliwosci”, ze prezesi
duzych panstwowych firm strategicznych zwiazanych z bezpieczenstwem
energetycznym powinni miec staly dostep do tajemnic panstwowych. Powinni
przejsc procedure, tak to powinno dzialac w panstwie. Wiec jesli szukano
jakichs wytrychow, jakichs rozwiazan przejsciowych, to bardzo niedobrze –
powiedzial minister w rozmowie z Onetem.

W ocenie Pawla Wojtunika, bylego szefa CBA, pytanego o te sprawe przez
Onet, “to nic innego, jak obchodzenie obowiazujacego prawa”.

Jedna afera wizowa rzadu PiS? Jakub Osajda zeznaje: jest ich wiele Nie ma
jednej afery wizowej. Jest ich wiele, nakladaja sie na siebie, krzyzuja –
mowil przed komisja do spraw afery wizowej Jakub Osajda, byly dyrektor
Biura Prawnego i Zarzadzania Zgodnoscia MSZ. Jak stwierdzil, polityczne
kierownictwo PiS probowalo “robic z niego kozla ofiarnego” i “przypisac
jego nazwisko” do afery, bo jej kierownictwo balo sie politycznych
konsekwencji procederu, ktory wyszedl na jaw. Osajda dodal, ze “matka albo
macocha wszystkich afer zwiazanych z MSZ, byla ustawa o sluzbie
zagranicznej”. Jezeli “teraz wejdzie w zycie, ministerstwo, ktorym kieruje
Radoslaw Sikorski, zbankrutuje” – dodal. W poniedzialek przed komisja do
spraw afery wizowej zeznawal Jakub Osajda, ktory do 15 wrzesnia 2023 roku
byl dyrektorem Biura Prawnego i Zarzadzania Zgodnoscia Ministerstwa Spraw
Zagranicznych. Skorzystal z mozliwosci swobodnej wypowiedzi.

Powiedzial, ze “nie ma jednej afery wizowej”. – Jest wiele afer wizowych,
ktore nakladaja sie na siebie, w pewnym zakresie krzyzuja sie w wezlowych
punktach wspolnych, a w innych zakresach zajmuja autonomiczne pola,
skladajace sie jednak na pewien calosciowy obraz – powiedzial.

Dodal, ze “obok samej afery wizowej mamy do czynienia takze ze zwyklym
partactwem legislacyjnym i niedopelnieniem obowiazkow przez wysokich
politycznych funkcjonariuszy”. Osajda: probowano ze mnie zrobic kozla
ofiarnego

– Ja nigdy nie pracowalem, ani nigdy nie mialem w zakresie zadnych kwestii
wizowych, zas o szczegolach afery wizowej dowiedzialem sie z mediow wraz z
opinia publiczna oraz od osob zwiazanych z panem Piotrem Wawrzykiem.
Jakiekolwiek laczenie mojej osoby z dzialaniami w tym przedmiocie pana
Piotra Wawrzyka jest nieuzasadnione i krzywdzace – mowil.

Stwierdzil, ze “proba medialnego przypisania jego nazwiska do tej sprawy,
jako przyczyna klopotow Piotra Wawrzyka, byla elementem swoistej zaslony
dymnej i dezinformacji opinii publicznej”.

Jak dodal, “probowano zrobic z niego kozla ofiarnego”. – Bez jakiejkolwiek
swojej woli zostalem wmieszany w rozgrywki polityczne na najwyzszym
szczeblu. Od czasu odwolania pana Piotra Wawrzyka informowano mnie, ze
celem nadrzednym sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwosci bylo, aby temat
afery wizowej nie zdominowal kampanii wyborczej PiS – powiedzial Osajda.
Osajda: pilnowali, zebym nie kontaktowal sie z mediami

– Z informacji uzyskanych od szefa gabinetu politycznego Zbigniewa Raua
oraz jego malzonki wynikalo, ze decyzja o zwolnieniu mnie z pracy oraz
zamieszczeniu mojego nazwiska w komunikacie zostala podjeta na
Nowogrodzkiej (w siedzibie PiS – red.) w nocy – dodal.

– Decyzja dotyczaca mojej osoby miala charakter znalezienia kozla
ofiarnego. Ja nie bylem w zadnym momencie w kontakcie z tym. Moje nazwisko
blednie pojawilo sie w mediach, dlatego wydawalem sie dla kierownictwa PiS
najprostszym wyborem – mowil.

Jak mowil, po odwolaniu go ze stanowiska szef gabinetu politycznego
ministra Raua, Mateusz Pali, wielokrotnie kontaktowal sie z nim i jego
ciezarna zona “w celu pilnowania, by nie kontaktowal sie z mediami”. –
Podawal mi przyklady politykow PiS, ktorzy zostali zniszczeni po tym, jak
skontaktowali sie z mediami i dobrze radzil, ze zarowno mnie, jak i moja
rodzine rowniez moga zniszczyc – powiedzial Osajda. Poinformowal, ze
“skierowal sprawe przeciwko MSZ na droge wlasciwych postepowan sadowych”. –
W odpowiedzi minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau zaproponowal mi
ugodowe rozwiazanie sporu na pismie. Przekazal sprawe do realizacji, po
czym nigdy nie zostalo ona zrealizowana. Jak widac po czasie, proba
propozycji owczesnego kierownictwa MSZ miala jedynie na celu gre na czas –
dodal.

Osajda: Przyczyna klopotow Wawrzyka bylo jego wlasne dzialanie. Nie dzialal
sam

– Prawdziwa przyczyna klopotow Piotra Wawrzyka bylo jego wlasne dzialanie.
Przy czym oczywistym jest, ze nie dzialal on sam – podkreslil Osajda.

Jak mowil, “Zbigniew Rau powinien wiedziec o wszystkim, pomimo iz
wielokrotnie w mediach mowil, ze byl na urlopie albo na zwolnieniu
lekarskim, albo ze dopuszczono sie samowoli urzedniczej”. – Mamy zatem
szereg notatek urzedniczych przygotowanych przez Departament Konsularny, a
podpisanych odrecznie przez konstytucyjnego ministra. Wedlug mojej wiedzy o
trwajacym w MSZ postepowaniu CBA scisle kierownictwo Zjednoczonej Prawicy
wraz z prezydentem wiedzialo przynajmniej od marca 2023 roku, zas
kierownictwo MSZ przynajmniej od maja 2023 roku – powiedzial. Dnia 17 maja
2023 rowniez ja uzyskalem bezposrednio od Zbigniewa Raua i szefa jego
gabinetu politycznego Mateusza Paliego informacje na temat prowadzonego
sledztwa CBA w MSZ – mowil Osajda.

Zeznal tez, ze Edgar Kobos, wspolpracownik Wawrzyka, byl zwiazany z innymi
politykami PiS, miedzy innymi z Piotrem Mazurkiem, Jackiem Kurzepa, Piotrem
Glinskim, Anna Krupka, Jadwiga Emilewicz. – Powolywal sie, ze jest rodzina
z ministrem Michalem Cieslakiem i Lukaszem Korusem, bliskim
wspolpracownikiem Krupki – dodal.

– Dlatego, gdy w sierpniu 2023 pojawily sie plotki, ze asystent Piotra
Wawrzyka siedzi w wiezieniu, probowano przypisac tej osobie moje nazwisko –
powiedzial Osajda. Zadeklarowal, ze podzieli sie wszelkimi dowodami w
postaci dokumentow, maili i SMS-ow, by “przemowily same za siebie”.
Zaznaczyl, ze jego rola w postepowaniu prowadzonym przez prokurature
ogranicza sie do roli swiadka.

Jego pelnomocnik, radca prawny Piotr Rogula, wniosl o przesluchanie swiadka
na posiedzeniu niejawnym, jednak szef komisji Michal Szczerba ocenil, ze
dokumenty, jakimi dysponuje komisja, nie zostaly zakwalifikowane jako
niejawne.

Osajda: matka wszystkich nieprawidlowosci w MSZ byla ustawa o sluzbie
zagranicznej

Dyrektor Biura Prawnego i Zarzadzania Zgodnoscia MSZ pytany byl miedzy
innymi o stwierdzenie, ze jest wiele afer, ktore krzyzuja sie lub nakladaja
sie na siebie. – Powiem to wprost, matka wszystkich nieprawidlowosci, a byc
moze matka albo macocha wszystkich afer zwiazanych z MSZ, byla ustawa o
sluzbie zagranicznej – ocenil. Ustawa o sluzbie zagranicznej miala byc
wielka reforma, i byla tak reklamowana, ktora do tej pory nie weszla do
konca w zycie. Ustawa, ktora jest ze stycznia 2021 roku, byla – do czasu
kiedy bylem dyrektorem – nowelizowana szesc razy. Zapisy kosztowe powoduja,
ze jezeli ona teraz wejdzie w zycie, ministerstwo, ktorym kieruje Radoslaw
Sikorski, zbankrutuje – powiedzial swiadek.

Osajda dodal, ze ustawa, ktora funkcjonowala w poprzednim stanie prawnym,
“gwarantowala ministerstwu mozliwosc przeprowadzania inspekcji na
placowkach zagranicznych”. – To byl pewien wylom od ustawy o kontroli w
administracji. Nowa ustawa, ktora zostala wprowadzona, zlikwidowala
mozliwosc inspekcji i zaczeto szukac w ministerstwie roznego rodzaju
wybiegow, jak mozna prawnie konwalidowac takie – mozna powiedziec, jak to
sie mowilo w MSZ – wyjazdy robocze nie na placowki – mowil.

– Biuro prawne, od czasu wejscia w zycie ustawy, nie uczestniczylo w zadnym
takim wyjezdzie, natomiast takie wyjazdy sie odbywaly. Nie mam wiedzy na
ten temat, aby one sie odbywaly w kwestiach wizowych. Zwykle takie wyjazdy
byly organizowane przez biuro obslugowe, kiedy wynikalo, ze na placowkach
sa pewne nieprawidlowosci; nie mam wiedzy, zeby to byly wyjazdy w kwestiach
wizowych – powiedzial. Osajda: do Wawrzyka dzwonili politycy roznych opcji
i prosili go o interwencje

Swiadek byl tez pytany o liste osob wskazywanych do uzyskania wiz w sposob
przyspieszony i bez dokladnego sprawdzania. Odpowiedzial, ze listy takich
osob od Edgara Kobosa do wiceministra Piotra Wawrzyka byly przekazywane za
posrednictwem asystentki wiceministra Marii Raczynskiej.

Osajda przyznal, ze mial wiedze o pewnych interwencjach Wawrzyka w
kwestiach konsularnych. – Bylem swiadkiem kilka razy, ze do ministra
Wawrzyka dzwonili politycy roznych opcji i prosili go o interwencje. Byly
to roznego rodzaju sprawy, czasem byly to sprawy zwiazane z repatriacja.
Tutaj pamietam, ze kontaktowal sie marszalek Bogdan Borusewicz – zeznal.

– Minister Wawrzyk wskazywal, ze na przyklad Rafal Bochenek dzwonil, zeby
do jakiegos jego czy jego rodzinnego gospodarstwa byli pracownicy
sciagnieci – dodal. Osajda zeznal tez, ze Kobos wskazywal, iz sciaga do
swojego gospodarstwa pracownikow, “a w zwiazku z wojna na Ukrainie nie ma
juz tutaj mozliwosci pozyskania pracownikow ze wschodu i trzeba siegac po
pracownikow z Dalekiego Wschodu i tutaj wskazywal na Filipiny”. –
Wskazywal, ze podobno obywatele Filipin maja duzy problem z opuszczeniem
tego kraju i dlatego najprosciej jest rekrutowac pracownikow, ktorzy juz
opuscili Filipiny i pracuja w innych krajach Azji – mowil swiadek.

Osajda mowil tez, ze po zwolnieniu z MSZ w kontakcie z nim byl szef
gabinetu politycznego owczesnego ministra Zbigniewa Raua – Mateusz Pali
oraz jego zona. Osajda oraz jego malzonka mieli otrzymywac wiadomosci, m.in.
by nie kontaktowac sie z mediami, ktore “byly natychmiast kasowane”. –
Mysle, ze ich tresc – w zamiarze autora – nigdy nie miala sie stac tematem
jakichs publicznych rozwazan – ocenil swiadek w dalszej czesci
przesluchania.

Osajda o Kobosie

Osajda byl tez pytany o jego znajomosc z Edgarem Kobosem. Swiadek zeznal,
ze Kobosa do MSZ przyprowadzil posel Jacek Kurzepa i bylo to wiosna 2019
roku. Mial byc rekomendowany na delegata Polski do Zgromadzenia Ogolnego
Narodow Zjednoczonych w Nowym Jorku. Wydawalo mi sie, ze go znam dobrze. W
koncowym okresie naszej znajomosci, nawet moge zaryzykowac takie
stwierdzenie, ze bylem jedyna osoba, z ktora Edgar Kobos mial mozliwosc
zwierzania sie z jakichs osobistych problemow – powiedzial.

Szczerba: Edgar Kobos chce byc swiadkiem koronnym

Byly wspolpracownik bylego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka Edgar Kobos pod
koniec lutego, na przesluchaniu przed komisja, potwierdzil “wystepowanie
naduzyc, zaniedban i zaniechan w zakresie legalizacji pobytu obcokrajowcow
w Polsce i w ogole w zakresie systemu wydawania wiz, ktory byl nadzorowany
przez Zbigniewa Raua i Piotra Wawrzyka”.

Dalszy tok jego przesluchania byl juz niejawny. Przed poniedzialkowym
posiedzeniem speckomisji jej szef Michal Szczerba powiedzial w TVP Info, ze
Egdar Kobos chce byc swiadkiem koronnym, czyli – jak podkreslil – “chce
obciazac politykow PiS”. “Prokuratura bylego szefa ministerstwa
sprawiedliwosci Zbigniewa Ziobry dwukrotnie uniemozliwila mu to – dodal.

– Wiemy tez, ze byl monitorowany przez sluzby PiS, tak, zeby w kampanii
wyborczej zadne nowe rewelacje, chociazby do dziennikarzy wolnych mediow
nie dotarly. Byl zaszczuwany, byl to efekt mrozacy wobec niego, wobec jego
rodziny – zaznaczyl Szczerba. Komisja ds. afery wizowej

Sejmowa komisja sledcza do spraw afery wizowej ma badac naduzycia,
zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemcow na
terytorium Polski, ustalic liczbe i tozsamosc osob, ktore nielegalnie
przekroczyly granice RP lub wobec ktorych zalegalizowano pobyt w wyniku
naduzyc. Komisja ma tez ocenic umowy posrednictwa wizowego. Ma badac okres
od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r. – czyli lata, w ktorych
rzadzilo Prawo i Sprawiedliwosc.

Komunie 2024 drogie jak nigdy? Horrendalne ceny atakuja. “Bez kredytu sobie
nie poradze” “Mam corke, ktora w tym roku podejdzie do pierwszej komunii
swietej. Ten rok jest dla nas bardzo trudny, a im blizej komunii, tym
czesciej lapie sie za portfel. Chce, zeby corka dorownala kolezankom, ale
jak tak dalej bedzie, to bez kredytu sobie nie poradze” – pisze do redakcji
eDziecko.pl rodzic, ktory wczesniej nie zdawal sobie sprawy, ile kosztuje
pierwsza komunia swieta. Pierwsze komunie swiete wzbudzaja sporo emocji.
Rodzice staraja sie, aby dzien, w ktorym ich dzieci przyjma do swojego
serca Jezusa, byl dla nich nie tylko wyjatkowy pod wzgledem duchowym, lecz
takze pelen atrakcji. Nic dziwnego, ze komunie zmieniaja sie w male wesela.
Nasi czytelnicy sa zazenowani sytuacjami, ktore opisujemy w naszych
artykulach. Dmuchane zamki, personalizowana bizuteria, strojne stuknie i
piniaty z twarza Jezusa to tylko nieliczne z atrakcji oferowanych dla
najmlodszych. Z relacji naszych czytelnikow wynika, ze to taka typowa
polska mentalnosc. Najwieksze kontrowersje budzi fakt, ile dac na komunie.
Mam corke, ktora w tym roku podejdzie do pierwszej komunii swietej. Ten rok
jest dla nas bardzo trudny, a im blizej komunii, tym czesciej lapie sie za
portfel. Chce, zeby corka dorownala kolezankom, ale jak tak dalej bedzie,
to bez kredytu sobie nie poradze

– napisala matka trzecioklasistki w odpowiedzi na pytanie zadane przez
dziennikarke eDziecko.pl. Komunie kosztuja niemalo. Juz za sam stroj dla
dziewczynki trzeba zaplacic nawet 1000 zlotych. Dla chlopca koszt jest
nieco nizszy, bo okolo 600 zlotych. Warto rozwazyc zakup ubrania z drugiej
reki, co znacznie zminimalizuje koszta, a takze bedzie bardziej
ekologiczne. Stroj komunijny dziecko zaklada przeciez jedynie na glowna
uroczystosc i pozniejsze nabozenstwa majowkowe. Na szczegolowej liscie
wydatkow komunijnych nalezy uwzglednic takze fryzjera, kwiaty i zamowiony
wianek. Pozorne drobiazgi generuja kolejne setki zlotych. Wiele rodzin
decyduje sie takze na fotografa, obiad w restauracji lub catering. Z kolei
pozostala czesc rodzicow planuje przygotowanie przyjecia w domu. Oni
rowniez musza jednak liczyc sie z wydatkiem rzedu nawet kilku tysiecy
zlotych. Po podliczeniu wszystkich kosztow wychodzi suma nawet okolo
kilkunastu tysiecy zlotych, a za taka kwote mozna zorganizowac niewielkie
wesele. Do tego dochodza oplaty koscielne.

W kosciele tez placi sie niemalo. Ksieza mogliby odpuscic, bo przeciez dla
nich to lepiej, ze rodzice przyprowadzaja dzieci do nich. Czy dokonaja w
przyszlosci apostazji, to juz ich sprawa

– pisze nam jeden z rodzicow. “Takie cyrki to tylko w Polsce. Czy to
komunia, czy wesele, to obojetnie, ile dasz czy zaplacisz. I tak bedzie za
malo. Takie niepowazne czasy. Ludzka pazernosc nie ma granic. Zamiast sie
cieszyc, ze dziecko pojedna sie z Bogiem albo wchodzi na nowa droge zycia,
to jest calkiem odwrotnie. Kasa rzadzi swiatem. Nie ma juz tradycji. Ludzie
zgubili gdzies swoj honor i inne wartosci” – pisze jeden z naszych
czytelnikow. “Ludzie powariowali z tymi uslugami. Zaraz dzieci beda
samolotami przylatywac do kosciola, a wczesniej beda czesac sie u fryzjerow
i robic makijaze u kosmetyczek. Do czego ten swiat zmierza?” – pyta inny
mezczyzna, rowniez rodzic, ktory ten etap u dzieci ma juz za soba. Samotne
matki nie maja latwego zadania. Organizacja komunii czesto je przerasta

Podobne zdanie ma jej kolezanka, rowniez matka dziecka, ktore w tym roku
przystepuje do pierwszej komunii swietej. Kobieta nie kryje obaw zwiazanych
z tym, jak zepnie domowy budzet. Szczegolnie istotny jest fakt, ze matka
samotnie wychowuje syna, przez co jest jej zdecydowanie ciezej. “Jestem
samodzielna matka, a moj syn nie ma ojca. Chociaz pracuje, dostaje rente i
800 plus, to koszty zycia sa zdecydowanie wieksze. Najgorzej jest przed
swietami i waznymi uroczystosciami rodzinnymi. Martwie sie, jak zorganizuje
synowi komunie. Wynajmujemy mieszkanie i jest ono bardzo male, wiec nie ma
szans, ze tam zrobie obiad dla rodziny. Musze szukac restauracji, ale tam
jest strasznie drogo” – zal sie matka. Inna nasza czytelniczka dodaje:
Komunia, komunia i zaraz bedzie po komunii. U nas nie bedzie przepychu, bo
planujemy wszystko skromnie i bez rozmachu. Wiem, ze to i tak koszty, ale
damy rade. Wspolczuje samotnym rodzicom, bo dla nich to na pewno nielatwa
sytuacja.

Jak widac, zdania sa rozne, jednak kazdy rodzic powinien miec na uwadze, co
tak naprawde jest najwazniejsze. Kosciol w swoich naukach tlumaczy, ze
kiedy przyjmuje sie do swojego serca Pana Jezusa pod postacia Eucharystii,
to nie ma wieszczego szczescia. Obecnosc taka dokonuje sie podczas mszy
swietej, w trakcie transsubstancjacji, czyli przemiany chleba i wina w
Cialo i Krew Chrystusa i to wlasnie to podczas pierwszej komunii swietej
jest kluczowe.

Byly wojt z problemami nie wroci. Zostal wykreslony z list wyborczych
Kontrowersyjny byly wojt gminy Zelazkow (woj. wielkopolskie) Sylwiusz
Jakubowski nie moze kandydowac do rady i na wojta gminy. Zdecydowaly
uchybienia przy podpisach na listach. Udalo mu sie zglosic tylko dwoch z 15
kandydatow na radnych. Na stronie internetowej Krajowego Biura Wyborczego
delegatura w Kaliszu zamieszczono wykaz wszystkich komitetow wyborczych z
kandydatami ubiegajacymi sie o mandaty do rady gmin, powiatow i sejmiku
wojewodztwa wielkopolskiego. Wsrod zarejestrowanych komitetow znalazl sie
Komitet Wyborczy Wyborcow Sylwiusza Jakubowskiego, bylego wojta gminy
Zelazkow.

Na 15 zgloszonych kandydatow do rady gminy Zelazkow w 15 okregach
wyborczych, kaliski oddzial PKW zarejestrowal tylko dwoch – Wieslawa
Kraszkiewicza ze Skarszewka i Stanislawa Szwajkowskiego z Borkowa Starego.
Wsrod wykreslonej trzynastki znalazl sie m.in. Sylwiusz Jakubowski.

Zakwestionowano adresy i numery PESEL

Jakubowski wyjasnil, ze przy weryfikacji list poparcia dla zgloszonych
kandydatow okazalo sie, ze czesc podpisow nie zostala uwzgledniona z powodu
roznych uchybien, takich jak blednie podany numer PESEL czy blednie podane
miejsce zamieszkania.

Zgodnie z ordynacja wyborcza, jesli ktos mieszka w innej gminie niz ta, w
ktorej jest zameldowany, powinien wpisac sie na liste wyborcow w gminie, w
ktorej faktycznie mieszka. Jakubowski poinformowal, ze sprawe bedzie
wyjasnial u komisarza wyborczego w Kaliszu. Przyznal, ze chcial kandydowac
na wojta gminy, ale teraz okazalo sie to niemozliwe. Zgodnie z prawem
wyborczym komitet – jesli chce wystawic kandydata na wojta – musi miec w
przypadku gminy Zelazkow zarejestrowanych kandydatow przynajmniej w osmiu
okregach.

Dluga lista problemow bylego wojta

Byly wojt Zelazkowa od lat znany byl ze swoich problemow z alkoholem.
Stracil stanowisko w 2022 r. ze wzgledu na wyrok w sprawie karnej,
dotyczacej zniewazenia funkcjonariuszy publicznych i wezwania strazakow do
zdarzenia, ktorego nie bylo. Za ten czyn dostal grzywne w wysokosci prawie
10 tys. zl. Zgodnie z prawem mandat wojta ulega wygaszeniu tylko wtedy,
kiedy zostaje on skazany prawomocnym wyrokiem w procesie karnym za
przestepstwo, nie za wykroczenie. Byl to pierwszy wyrok, w zwiazku z
przestepstwem, ktory sie uprawomocnil. W lutym 2021 roku wojt Zelazkowa
zostal skazany za grozenie pobiciem mieszkancowi Borkowa Starego. Sad
skazal go na 10 miesiecy ograniczenia wolnosci. Sylwiusz J. byl tez
oskarzony o znecanie sie nad rodzina, ale sad go uniewinnil od tego
zarzutu, poniewaz zona i syn skorzystali z prawa odmowy zlozenia zeznan
przed sadem. W 2019 r. byl jednak z tego powodu aresztowany na trzy
miesiace. Wowczas gmina kierowal komisarz wyborczy, ktorych za kadencji
Jakubowskiego powolano dwoch.

Syn przegral wyborczy pojedynek

Obecnie wojtem jest Michal Kraszkiewicz, ktory wygral wybory w lipcu 2022
r., pokonujac w drugiej turze syna Sylwiusza Jakubowskiego – Adama
Jakubowskiego. Ten takze zglosil swoj komitet wyborczy w nadchodzacych
wyborach, jednak ostatecznie w zadnym z okregow nie zarejestrowano jego
kandydata.

“Zatapianie rynku” i rewolucja w rachunkach za prad Mrozenie cen energii to
zatapianie rynku – mowi Maciej Bando, wiceminister klimatu, pelnomocnik
rzadu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. W rozmowie z
redakcja biznesowa tvn24.pl odnosi sie takze do dynamicznych taryf za prad,
elektrowni w Ostrolece i tego, czego w systemie energetycznym Polska
potrzebuje “na wczoraj”. Maciej Bando, wiceminister klimatu, pelnomocnik
rzadu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej w rozmowie z redakcja
biznesowa tvn24.pl odnosi sie do potencjalnego wzrostu cen pradu. Pod
koniec stycznia weszla w zycie ustawa przedluzajaca zamrozenie cen
energii. Wedlug jej zapisow do konca czerwca 2024 roku maksymalna cena
pradu dla gospodarstw domowych, do okreslonych limitow rocznego zuzycia,
wynosi 412 zlotych za megawatogodzine.

Mrozenie cen energii i “zatapianie rynku”

– Pewnie kazdy, kto siedzial na stolku prezesa URE (Urzedu Regulacji
Energetyki), albo kto jest mocno zaangazowany w energetyke powie, ze
mrozenie cen energii to zatapianie rynku. Oczywiscie pada pytanie, jak
chronic ludzi przed gwaltowna zmiana ceny? Tu warto wskazac, ze koszt
systemu stabilizacji cen energii elektrycznej w 2023 roku byl bardzo wysoki
i wyniosl okolo trzydziesci szesc miliardow zlotych – podaje.

– Widzimy, ze ceny surowcow i ogolnie rynki rozchwiane w efekcie
rosyjskiej agresji na Ukraine znalazly ponownie rownowage. Na to naklada
sie nizszy niz oczekiwano popyt na surowce w Azji i dosc skuteczne
zdywersyfikowanie dostaw do Europy, ktora w zasadzie uniezaleznila sie od
Rosji – wskazuje. Jak podkresla, to wszystko ma wplyw na opracowywana
obecnie optymalna strategie na druga polowe roku 2024 roku. – Naszym celem
jest przygotowanie rozwiazan, ktore z jednej strony ochronia tych
odbiorcow, ktorzy tego potrzebuja, a z drugiej pozwola na racjonalne i
stopniowe przywracanie warunkow rynkowych. W najblizszych tygodniach
zostanie zaproponowane rozwiazanie w tej sprawie – zaznacza.

– Niezaleznie od powyzszych rozwiazan, nad ktorymi pracuje Ministerstwo
Klimatu i Srodowiska, mowi sie rowniez o wprowadzeniu tak zwanych cen
dynamicznych. To znaczy, ze w niektorych godzinach doby energia bedzie
drozsza, zwlaszcza w momentach wysokiego zapotrzebowania, a w innych –
tansza, przede wszystkim w czasie niskiego zapotrzebowania na energie
elektryczna – wyjasnia.

Od sierpnia w ofercie wiekszych firm energetycznych pojawia sie tak zwane
taryfy dynamiczne. W ich przypadku cena pradu moze sie zmieniac nawet co 15
minut. Warunkiem skorzystania jest posiadanie zdalnego (inteligentnego)
licznika energii. Taka oferta moze pozwolic na obnizenie rachunku za prad w
przypadku swiadomego zarzadzania poborem pradu – zwiekszamy zuzycie, kiedy
prad jest najtanszy. W przypadku nieumiejetnego korzystania z taryf
dynamicznych rachunek za energie moze wzrosnac. Jak wyjasnia Maciej Bando,
przy zastosowaniu cen dynamicznych posiadacze domow inteligentnych mieliby
mozliwosc zarzadzania swoja gospodarka energetyczna, na przyklad dzieki
polaczeniu fotowoltaiki i magazynu energii. – Nie jestem jednak przekonany,
czy wszyscy odbiorcy, ktorzy mogliby z tego rozwiazania skorzystac, byliby
nim dzis zainteresowani – ocenia.

– Wydaje sie, ze na razie tylko najbardziej aktywni odbiorcy, sledzacy
zmiany na rynku energii, beda preferowali ten rodzaj rozliczen. U
wiekszosci z blisko trzynastu milionow polskich gospodarstw domowych
oswajanie z nowymi mozliwosciami rozliczen potrwa dluzej. Aby
zainteresowanie cenami dynamicznymi bylo wysokie, potrzebne sa rowniez duze
oszczednosci – stwierdza. Pelnomocnik rzadu ds. strategicznej
infrastruktury energetycznej w rozmowie z tvn24.pl przekazal rowniez, ze w
ministerstwie trwaja audyty. – Audyty po latach rzadow PiS, chociaz ja wole
nazywac je po prostu bilansem otwarcia. Konsekwentnie sprawdzamy i
weryfikujemy zaawansowanie prac, w tym zwlaszcza strategicznych inwestycji
w poszczegolnych spolkach – zaznacza.

– W przypadku budowy pierwszej elektrowni jadrowej w ramach Programu
Polskiej Energetyki Jadrowej, mysle, ze efektem tej weryfikacji bedzie w
pierwszej kolejnosci bardziej precyzyjne wskazanie realnej daty, kiedy
pierwszy blok tej elektrowni, a po nim kolejne, zacznie dostarczac prad do
gniazdek w naszych domach. Ale chce podkreslic, ze do tego projektu
podchodzimy ambitnie, bo czystej, stabilnej energii potrzebujemy w systemie
na wczoraj – podkresla.

Podaje przyklad, ze koreanskie KHNP wybudowalo elektrownie jadrowa w
Zjednoczonych Emiratach Arabskich w kilka lat. – To rekordowe jak na
swiatowe warunki tempo. To oczywiste, ze w warunkach europejskich jest to
nie do powtorzenia. W ZEA wiele procedur czy regulacji prawnych, ktore
obowiazuja w krajach Unii Europejskiej a dotyczace miedzy innymi uregulowan
rynkowych, ochrony srodowiska czy konsultacji spolecznych, jest mniej
rygorystycznych. Zwlaszcza w odniesieniu do sektora cywilnej energetyki
jadrowej normy bezpieczenstwa, procedury i regulacje w Unii Europejskiej sa
najbardziej wysrubowane na swiecie. O wiele bardziej niz te obowiazujace w
jakimkolwiek innym regionie czy kraju – wyjasnia Maciej Bando. Kolejna
sprawa, na ktora zwraca uwage wiceszef resortu klimatu, jest to, ze
“energetyka jadrowa trafila na czas zachwiania rownowagi w dotychczasowym
pojmowaniu miksu energetycznego, czyli struktury zrodel produkcji energii”.

– Widac to szczegolnie w ostatnich dziesieciu latach: energetyka
odnawialna, czyli farmy sloneczne, elektrownie wiatrowe na ladzie i morzu,
stala sie na tyle tania, konkurencyjna i szybka w budowie, ze inwestorzy
zdecydowali sie postawic na OZE – zauwaza. – Przez to w Europie i w Stanach
Zjednoczonych zaprzestano budowy nowych elektrowni jadrowych – tlumaczy.

W jego ocenie ten trend sie zmienia, bo obecnosc elektrowni jadrowej w
miksie energetycznym jest wazna. Stanowi stabilne zrodlo energii w
przeciwienstwie do zrodel odnawialnych. Slonce jednego dnia swieci,
drugiego nie. Wiatr wieje lub nie. Nawet podczas sprzyjajacej pogody
elektrownia sloneczna, niezaleznie od tego, czy duza, czy mala, z pelna
moca produkuje energie powiedzmy przez okolo 1,1 tysiaca godzin w roku, a
rok ma ponad 8 tysiecy godzin. W przypadku wiatrakow na ladzie jest to
okolo 2,4 tysiaca godzin w ciagu roku, natomiast w przypadku instalacji na
morzu jest to ponad 3,5 tysiaca godzin. A co z pozostalym czasem? Dzis
niewyobrazalnym jest brak swiatla czy zatrzymanie przemyslu, bo nie ma
energii – stwierdza.

Maciej Bando wskazuje, ze nie mozemy zapomniec o cieplownictwie. – W naszej
czesci swiata ma ono kluczowe znaczenie. W tym kontekscie mowi sie o
masowej elektryfikacji ogrzewnictwa. Coraz bardziej popularne sa pompy
ciepla. Jednak one tez potrzebuja energii elektrycznej – przypomina.

– To zapewne jeden z najbardziej skomplikowanych programow, ktory zakresem
wyzwan trudno porownac z czymkolwiek, z czym mierzylismy sie jako Polska w
ostatnich dekadach. Pracujemy nad modelem finansowania elektrowni jadrowej,
ktory musimy uzgodnic z Komisja Europejska. Te rozmowy sa prowadzone i
chcemy ten proces do konca roku doprowadzic do takiego etapu, by dalej
pozostaly juz jedynie formalnosci zwiazane z wydaniem pozytywnej decyzji
przez Komisje Europejska – tlumaczy. Elektrownia w Ostrolece. “Politycznie
sie dobrze sprzedawala”

Maciej Bando mowi tez, ze w rzadzie trwaja prace nad aktualizacja Polityki
energetycznej Polski. – To dokument, ktory w ostatnich latach byl
lekcewazony, opracowywany na podstawie zbyt optymistycznych co do
realizacji zalozen. Rzady poprzedniej koalicji Prawa i Sprawiedliwosci,
Suwerennej Polski (dawnej Solidarnej Polski) i mniejszych partii wyraznie
traktowaly energetyke po macoszemu, bez konsekwentnej wizji ambitnej
transformacji – mowi w rozmowie z tvn24.pl.

– Moze wynikalo to z braku zainteresowania, a moze z traktowania energetyki
tylko i wylacznie jako narzedzia, przy uzyciu ktorego mozna osiagnac cele
polityczne, czego przykladem jest elektrownia w Ostrolece. Nie bylo sensu
budowania tej elektrowni, ale politycznie ona sie dobrze sprzedawala. Byly
mozliwosci do wystapien, roznych deklaracji, przecinania wstegi przy
pierwszej wbitej lopacie – wylicza. Ocenia, ze energetyka jest taka galezia
gospodarki, ktora oddzialuje na kazdego, dlatego tez czesto jest
instrumentalizowana. – Temat energii dotyczy kazdego z nas: nie tylko
przedsiebiorcow, ale takze rodzin, dla ktorych rachunki za ogrzewanie domu
i wody stanowia wazna pozycje w budzecie domowym. Ostatnie osiem lat dla
energetyki to nie byl czas w pelni wykorzystany. To byl czas, ktory nie
przyniosl rozwoju na miare naszych ambicji gospodarczych i oczekiwan
modernizacyjnych – stwierdza.

“W dzisiejszych czasach trudno powiedziec, na ile jestesmy bezpieczni”

Pytamy wiceministra klimatu, czy Polska bedzie miala plywajacy gazoport? –
Na finiszu sa negocjacje w sprawie pierwszego plywajacego terminala FSRU
(Floating Storage and Regasification Unit) miedzy Gaz System S.A. a Mitsui
O.S.K. Lines, spolka z wieloletnim doswiadczeniem, posiadajaca najwieksza
flote FSRU na swiecie. Jak sie wszystko dobrze skonczy, to umowa na wynajem
jednostki bedzie wynegocjowana do konca marca tego roku – slyszymy w
odpowiedzi.

Jak dodaje, jednoczesnie trwaja prace przygotowawcze zwiazane z
infrastruktura umozliwiajaca przesyl gazu z terminala FSRU w glab ladu. –
Chodzi nie tylko o umozliwienie zacumowania statku, czy przylaczenie go
rurociagiem podmorskim do sieci przesylowej na ladzie, ale takze o budowe
okolo 250 km polaczenia pomiedzy Gdanskiem a Gustorzynem, tak by gaz z
nowego terminala skutecznie zasilal odbiorcow w centralnej i poludniowej
Polsce – tlumaczy. Bando zaznacza, ze oddanie do uzytkowania calej
inwestycji planowane jest do konca 2027 roku. – Plywajacy terminal
pozytywnie wplynie na usamodzielnienie Polski, zapewniajac wystarczajaca
ilosc gazu na potrzeby gospodarstw domowych, przemyslu i energetyki. Na
podstawie przeprowadzonych wielowariantowych analiz moge stwierdzic, ze
klopoty zwiazane z brakiem gazu ziemnego nam nie groza. Posiadamy juz
wystarczajace bezpieczniki, jakimi sa: Baltic Pipe, zloza gazu na szelfie
norweskim, terminal LNG w Swinoujsciu, a niedlugo dolaczy do nich rowniez
terminal FSRU – wymienia.

– Natomiast w dzisiejszych czasach trudno powiedziec, na ile jestesmy
bezpieczni od zagrozen hybrydowych. Nie mozna zapominac na przyklad o
grupach pletwonurkow, ktorzy plywali zbyt blisko infrastruktury krytycznej
czy o statkach, ktore gubia kotwice i “przypadkowo” uszkadzaja kable
elektroenergetyczne pomiedzy Finlandia a Estonia. Dlatego musimy stale dbac
o ochrone infrastruktury krytycznej, bo nawet drobny incydent moze
powodowac jej wylaczenie i miec powazne skutki dla odbiorcow, gospodarstw
domowych, przemyslu, i calej gospodarki, dla ktorej energia jest swoistym
krwiobiegiem – zaznacza.

Maciej Bando nawiazuje miedzy innymi do informacji przekazanej w
pazdzierniku 2023 roku przez szwedzkiego ministra obrony cywilnej
Carla-Oscara Bohlina o tym, ze uszkodzony zostal podwodny kabel
telekomunikacyjny laczacy przez Zatoke Finska Szwecje i Estonie. Jak
wyjasniono wtedy, “nie jest to calkowite zerwanie kabla, ale czesciowe
uszkodzenie”. “Awaria nastapila w tym samym przedziale czasowym, gdy mialo
miejsce przerwanie gazociagu miedzy Estonia i Finlandia”. Do uszkodzenia
estonsko-finskiego gazociagu w Zatoce Finskiej doszlo 8 pazdziernika.
Premier Finlandii Petteri Orpo informowal wowczas, ze awaria ta nie jest
skutkiem normalnego uzytkowania rurociagu, ale prawdopodobnie zostala
spowodowana dzialaniem sil zewnetrznych.

Emocje i przepychanki podczas miesiecznicy smolenskiej Przepychanki w
kolejna miesiecznice katastrofy smolenskiej z 10 kwietnia 2010 r. Gdy
delegacja politykow PiS z prezesem partii Jaroslawem Kaczynskim na czele
pojawila sie pod pomnikiem prezydenta Lecha Kaczynskiego i Ofiar Tragedii
Smolenskiej 2010 roku, czekali aktywisci z transparentami. Byl juz tez
wieniec, ktory w kazda miesiecznice budzi ogromne emocje. Po porannym
nabozenstwie odprawionym w warszawskim kosciele seminaryjnym politycy
przeszli pod pomnik prezydenta Lecha Kaczynskiego, a nastepnie pod pomnik
Ofiar Tragedii Smolenskiej na placu Pilsudskiego.

Przed pojawieniem sie politykow PiS na placu Pilsudskiego wieniec zlozyli
aktywisci, na czele ze Zbigniewem Komosa. W kazda miesiecznice katastrofy
smolenskiej skladaja oni przed pomnikiem na placu Pilsudskiego wieniec o
tresci: “Pamieci 95 ofiar Lecha Kaczynskiego, ktory, ignorujac wszelkie
procedury, nakazal pilotom ladowac w Smolensku w skrajnie trudnych
warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Narod Polski”.

Transparenty i okrzyki

Gdy politycy PiS przechodzili przed pomnik Ofiar Tragedii Smolenskiej 2010
roku, byli zaslaniani – tak, by niewidoczne dla nich byly banery
aktywistow. Na transparentach umieszczono napisy: “Pamietamy” ze zdjeciami
ofiar oraz “Smolensk 2010 Pamietamy!”. Wydarzeniom na pl. Pilsudskiego
towarzyszyly okrzyki: “gryzie cie sumienie”, “sumienia nie zagluszysz”,
“kiedy skonczysz te szopke”, “gdzie jest wrak?”, “skoncz te klamstwa,
minelo 14 lat”, “Kaminski do wiezienia… Wasik tez”. Zbigniew Komosa,
warszawski przedsiebiorca skladajacy w kazda miesiecznice katastrofy
smolenskiej wieniec, zapytany o niedzielne wydarzenia na pl. Pilsudskiego,
powiedzial, ze nie zadzialo sie nic nowego. – Jak zwykle, mial byc
przeprowadzony przemocowy atak na wieniec, ktory obywatele skladaja tu co
miesiac – stwierdzil. Stalismy przy wiencu, “straz porzadkowa 2024”
probowala nas stad przepchnac. Nie podobalo im sie to, ze wieniec trafil
pod pomnik – relacjonowal.

Dodal, ze nastepnie posel PiS Marek Suski probowal zabrac wieniec. –
Uniemozliwilismy mu to – zaznaczyl. – Bylo tloczno i zrobilo sie
niebezpiecznie – dodal Komosa.

Do wienca podszedl tez Jaroslaw Kaczynski, padly slowa: “znowu PiS-owskie
bydlo kradnie nasz wieniec”. Nikt z nas nie mial zamiaru nikogo atakowac.
Atak przyszedl z drugiej strony. Wychodzi na to, ze przez te 6 lat, gdy
policja odgradzala nas w parku Saskim, trzymala nas w kordonach, i
odgradzala nas od placu Pilsudskiego, kiedy Jaroslaw Kaczynski tu
przychodzil, to wychodzi na to, ze policja chronila nas przed Kaczynskim, a
nie Kaczynskiego przed nami – podsumowal niedzielne wydarzenia Komosa.

Aktywisci przyszli z banerami m.in.: “Klamstwo Smolenskie”, “Delegalizacja
PiS JestesmyNaTAK”, “Kierunek Wronki Towarzysze”, “Tylko tyle wam zostalo”
(ze swinia wyjaca do ksiezyca z logiem PIS-u na ksiezycu i swini), “PiS
opamietaj sie nie dziel Polakow wyreczasz Putina” oraz baner z wulgarnymi
slowami, ktorych uzyl Jaroslaw Kaczynski miesiac temu, w stosunku do
jednego z aktywistow. “Pomimo emocji na miejscu, bylo bezpiecznie”

Na pl. Pilsudskiego oprocz prezesa PiS Jaroslawa Kaczynskiego obecni byli
takze m.in.: Antoni Macierewicz, Marek Suski, Ryszard Terlecki, Mariusz
Kaminski oraz Maciej Wasik.

Kom. Malgorzata Wersocka z Komendy Stolecznej Policji przekazala, ze dla
policji najwazniejsze jest bezpieczenstwo. Dodala, ze na te chwile nikt nie
zostal zatrzymany oraz nie ma zadnych zgloszen. – Pomimo emocji na miejscu,
bylo bezpiecznie – podsumowala Wersocka.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smolenskiem zginelo
96 osob, w tym prezydent Lech Kaczynski i jego malzonka Maria, najwyzsi
dowodcy Wojska Polskiego i ostatni prezydent RP na uchodzstwie Ryszard
Kaczorowski. Polska delegacja zmierzala na uroczystosci z okazji 70.
rocznicy zbrodni katynskiej.

DETEKTYW

Zaginieni bez sladu

Anna RYCHLEWICZ

Wiekszosc zaginionych dzieci zostaje odnaleziona w ciagu pierwszych 14 dni.
Az 95 proc. do domu trafia w ciagu 7 dni od znikniecia – tak wynika z
policyjnych statystyk. Zdarzaja sie jednak przypadki, gdy dziecko znika bez
sladu. Na zawsze. W2022 roku w Pol- sce zaginelo 2208 dzieci. Choc w tym
przypadku poli- cja mogla pochwalic sie stu- procentowa skutecznoscia, nie
zawsze tak jest. Czesto zdarza sie, ze rodziny przez lata szuka- ja swoich
pociech. Nie poddaja sie, bo nadzieja zawsze umiera ostatnia.

B Beata Radke

eata Radke uznawa- na jest za najdluzej poszukiwane dziecko

w Polsce. Zaginela 14 kwietnia 1975 roku na osiedlu Grunwald w Poznaniu.
Rankiem wyszla z domu na katecheze do salki oddalonej zaledwie o kilkaset
metrow. Na miejsce jednak nigdy nie dotarla. Tego dnia zaginal po niej
wszelki slad. Na jeden z najbardziej wiarygod- nych tropow skierowala mili-
cjantow dziewczynka, ktora uczeszczala z Beata na kateche- ze. Tego dnia
widziala jak 9-latka rozmawiala z dwoma mezczy- znami poruszajacymi sie
nie- bieska warszawa. Inny swiadek zeznal, ze widzial dziewczynke w
oslawionej “czarnej woldze”. Przesluchano nawet jej wlasci- ciela, ktory na
ten dzien mial jednak mocne alibi. Znalazl sie rowniez lokalny pedofil,
ktory przyznal sie do zamordowania dziewczynki. Ten ostatni gubil sie
jednak w zeznaniach, a pod- czas wizji lokalnej nie potrafil wyjasnic, w
jaki sposob zabil 9-latke. W sprawie podejrzany byl takze recydywista
wczesniej skazany za uprowadzenie kilku dziewczynek, ktory po slowach
uslyszanych od milicjanta: “za Beatke bedziesz wisial”, przestal odpowiadac
na pytania, zasla- niajac sie jednoczesnie pro- blemami psychicznymi. Mimo
wielu tropow, sprawa zaginiecia Beaty Radke nigdy nie doczeka- la sie
rozwiazania. Pod koniec 2011 roku ojciec dziewczynki wystapil do sadu z
wnioskiem o uznanie corki za zmarla.

BMateusz Zukowski

yl Dzien Matki 2007 roku. Po zlozeniu mamie zyczen i wreczeniu laurki,

10-letni Mateusz Zukowski udal sie z ojcem Andrzejem na ryby, nad rzeke
Wieprz w Ujazdowie, niedaleko Zamoscia. Choc chlo- piec bal sie wody,
uwielbial te forme spedzania wolnego czasu. Gdy pana Andrzeja roz- bolala
glowa, wrocili do domu. Podczas drzemki ojca, syn wro- cil wraz z kolegami
nad rzeke. Znad niej wrocili juz tylko oni. Powiedzieli, ze chlopiec chcial
zostac jeszcze nad woda. Jedynym sladem, jaki zostal po Mateuszu, bylo jego
ubra- nie, ktore lezalo nad brzegiem zwiniete w rulon. W zwiazku z tym za
najbardziej prawdo- podobna wersje zdarzen uzna- no utoniecie. Mimo
wielokrot- nego przeczesania rzeki przez pletwonurkow ze specjalistycz- nym
sprzetem, nie natrafiono na zaden slad chlopca. W odnale- zieniu
zaginionego 10-latka nie pomogla nawet nagroda ufun- dowana przez Polaka
miesz- kajacego w Niemczech, ktory wspieral poszukiwania. Na nic zdaly sie
takze dzialania detek- tywow, wizje wrozek i jasnowi- dzow. 16 lat pozniej
Mateusz Zukowski nadal uznawany jest za zaginionego.

JMadeleine McCann

edno z najglosniejszych zaginiec na calym swiecie. Sprawa, o ktorej slyszal

absolutnie kazdy: zaginiecie Madeleine McCann, ktora znik-
nelawnocyz3na4maja2007 roku. W dniu zaginiecia dziew- czynka miala 3 lata.
Spedzala wakacje wraz z rodzicami w Praia da Luz, w Portugalii. Dziecko
zniknelo z apartamen- tu, gdy rodzice jedli kolacje w pobliskiej
restauracji. Wedlug ich relacji, co pewien czas dogla- dali coreczki. Gdy
okolo godzi- ny 22 zajrzeli do pokoju, lozecz- ko dziecka bylo puste, a
okno otwarte na osciez. W tej spra- wie pojawilo sie wiele hipotez

czarna dziesiatka

– jedne zakladaly porwanie dziecka przez siatke pedofili, inne smierc w
wyniku nieszcze- sliwego wypadku i upozorowa- nie porwania przez rodzicow.
Po kilku miesiacach sledztwa, poli- cja nadala status podejrzanych rodzicom
3-latki. Podstawa byly odnalezione w pokoju hote- lowym i bagazniku ich
auta slady krwi i wlosy zaginionej. Malzenstwo bylo wielokrotnie
przesluchiwane przez policje. W koncu, w 2008 roku zostali oczyszczeni z
zarzutow. W spra- wie regularnie pojawiali sie jed- nak nowi oskarzeni.
Zadnemu z nich nie udowodniono winy. W czerwcu 2023 roku poli- cja
informowala o przelomie w sprawie. Niemieccy sledczy znalezli w regionie
Algarve, na poludniu Portugalii, przedmio- ty, ktore moga byc zwiazane z
Madeleine McCann. Niemniej, sprawa jej do dzis pozostaje nierozwiazana.

JBracia Palasikowie

edno z najglosniejszych zaginiec czasow PRL-u. Jesli zyja, dzis sa panami

w srednim wieku. Gdy zagi- neli, Andrzej mial 9 lat, a jego brat Mariusz –
zaledwie 7. Byli absolutnymi przeciwienstwa- mi – jeden wyjatkowo spokoj-
ny, drugi wrecz przeciwnie. To o ich zaginieciu milicja mowila, ze ziemia
rozstapila sie i pochlo- nela dwoch malcow. Znikneli bez sladu. 29 kwietnia
1979 roku bracia Palasikowie bawili sie na podworku w Stroniu Slaskim, w
Kotlinie Klodzkiej. Mama co chwile nadzorowala ich przez okno. Gdy w pewnej
chwili chciala zawolac ich do domu, na podworku nie bylo niko- go.
Rozpoczely sie goraczkowe poszukiwania. Ktos widzial jak chlopcy wsiadali
do nieznane- go samochodu, inny swiadek zeznal, ze widzial ich w poblizu
huty szkla, w ktorej tego dnia doszlo do pozaru. Uznano, ze bracia mogli
zaproszyc ogien i ze strachu przed kara posta- nowili uciec z domu. Ta ani

zadna inna hipoteza nie zostala nigdy potwierdzona. W sprawie Andrzeja i
Mariusza do dzisiej- szego dnia nie pojawil sie zaden nowy slad.

BTomek Cichowicz

yl ranek, 17 marca 1990 roku, kiedy pani Jolanta Cichowicz szykowala sie

do pracy. Wowczas jej nogi ucze- pil sie 4-letni Tomek, ktory nie chcial
wypuscic mamy z domu. Gdy ta obiecala, ze wieczorem obejrza razem film,
chlopiec zgodzil sie zostac z ojcem. Pojechal z nim na budowe domu na
przedmiesciach Dobrego Miasta (wojewodztwo warmin- sko-mazurskie). Tomek
spedzal tam czas z sasiadami albo sam wymyslal sobie zabawy. Po kilku
godzinach, gdy Pani Jolanta wrocila z pracy, zaczela goracz- kowo szukac
syna. Choc maz twierdzil, ze jeszcze przed chwi- la dziecko biegalo po
podwor- ku, 4-latka nie bylo nigdzie w okolicy. Dopiero dzien poz- niej
jeden z chlopcow mieszka- jacych w sasiedztwie przyznal, ze gdy bawil sie z
Tomkiem, podszedl do nich mezczyzna z wasem, ktory wzial chlopca za reke i
oddalil sie z nim w strone szosy. Rozpoczely sie poszuki- wania na szeroka
skale. Policja za najbardziej prawdopodobne uznala wowczas zatoniecie, ale
rodzice nigdy nie zaakceptowali tej wersji. Kilka lat pozniej poja- wil sie
trop, ktory prowadzil az za ocean. W 2015 roku rodzice Tomka otrzymali
zdjecia ame- rykanskiego zolnierza, w kto- rym rozpoznali swojego syna.
Pani Jolanta nawiazala wowczas kontakt z zolnierzem. Poprosila o podanie
grupy krwi, ten obie- cal przeslac swoje zdjecia z dzie- cinstwa, jednak
nigdy wiecej nie skontaktowal sie juz z rodzicami zaginionego chlopca.

OEwa Wolynska

statni raz widziano ja 5 kwietnia 2002 roku. Miala wtedy 10 lat.

Ewa Wolynska tak, jak kazdego innego dnia, wrocila ze szkoly po godzinie
14. Zapytala mame, czy moze wyjsc na podwor- ko pobawic sie z kolezankami.
Po pewnym czasie wrocila sie zameldowac. Poprosila mame o zgode na ponowne
wyjscie. Choc pani Grazyna poczatko- wo nie chciala sie zgodzic, Ewa ja
uprosila. Byla pod czujnym okiem mamy, ktora spoglada- la na nia przez
okno. W pew- nym momencie dostrzegla, ze dziewczynka oddala sie z nie-
znajoma kolezanka w strone pobliskiego lasu. Gdy Ewa nie wrocila na
wieczorynke, rodzice rozpoczeli poszukiwania. Kilka godzin pozniej zglosili
zaginie- cie na policje. Sluzby rozpoczely akcje poszukiwawcza na szero- ka
skale. Dziewczynki szukali pletwonurkowie, policjanci z psami tropiacymi i
plutony wojska. Rodzice takze szuka- li corki na wlasna reke. Nigdy nie
natrafiono na zaden slad 10-latki. Ktos jednak zauwazyl, ze na terenie
Karlina, niewiel- kiego miasteczka znajdujace sie w wojewodztwie zachod-
niopomorskim, gdzie zagine- la Ewa, od kilku dni jezdzil samochod na obcych
nume- rach rejestracyjnych. Wedlug jednej z hipotez, dziewczynka padla
ofiara miedzynarodowej siatki pedofilskiej. Przypuszczen tych nigdy nie
udalo sie jednak potwierdzic.

WMonika Bielawska

1994 roku o tej sprawie mowila cala Polska. 26 lat poz-

niej zaginiecie 16-miesiecznej Moniki Bielawskiej znow wro- cilo na
pierwsze strony gazet. Istnialo podejrzenie, ze zaginio- na dziewczynka
zostala adop- towana i mieszka w Stanach Zjednoczonych. Badania DNA nie
potwierdzily jednak tej wersji. Ostatnim dniem, kiedy widziana byla Monika
Bielawska byl 16 lipca 1994 roku. Wowczas opieke nad dziewczynka spra-
wowali dziadkowie. Zabrali wnuczke do lekarza, ponie- waz miala wysoka
goraczke. Dolaczyl do nich Robert – ojciec Moniki, ktory nigdy wczesniej
nie interesowal sie dzieckiem. Po urodzeniu chcial ja sprzedac, bo wowczas:
“za tego bachora bylyby przynajmniej dolary”. W drodze powrotnej dziad-
kowie zatrzymali sie w aptece. Ojciec z dziewczynka mial cze- kac na
zewnatrz. Kilka minut pozniej opiekunowie zauwazy- li, ze wnuczka zniknela
wraz z ojcem. On odnalazl sie kilka dni pozniej. Przyznal matce dziecka, ze
wywiozl ja do Czech, gdzie zginela w wypadku samo- chodowym. Pozniej
kilkakrot- nie zmienial wersje zdarzen. Twierdzil, ze zostawil ja pod
opieka handlarzy w Katowicach albo sprzedal. Mimo ze od 2013 roku Robert
Bielawski odsia- duje wyrok za uprowadzenie i sprzedaz dziecka, to nigdy
sie nie odnalazlo. Mezczyzna do tej pory nie wyznal prawdy na temat swojej
corki.

Z Katrice Lee

aginela w dniu swoich drugich urodzin. Tego dnia Katrice Lee, wraz

z matka i ciotka, pojechala do marketu znajdujacego sie przy bazie
wojskowej w Paderborn w Niemczech, gdzie sluz- be sprawowal jej ojciec. Gdy
kobiety ustawily sie w kolejce do kasy, matka przypomnia- la sobie o
przekaskach, zosta- wiajac dziewczynke pod opie- ka ciotki. Do kasy wrocila
po minucie, ale coreczki juz tam nie bylo. Obie kobiety zaczely goraczkowo
szukac dziecka na terenie sklepu. Kiedy zaginiecie zgloszono na policje,
rozpocze- ly sie intensywne poszukiwania 2-letniej Katrice. Dolaczylo do
nich 100 osob, zarowno ze stro- ny brytyjskiej, jak i niemieckiej. Nie
natrafiono na zaden slad zaginionej. Sledztwo wznowio- no w 2000 roku, a
takze 12 lat pozniej. To wtedy wyszly na jaw bledy, ktorych dopuscily sie
sluzby podczas sledztwa. Brak przesluchania pracownikow sklepu,
niepoinformowanie strazy granicznej o zniknieciu dziecka, a takze brak
poda- nia do publicznej wiadomo-

sci faktu, ze dziewczynka miala problemy ze wzro- kiem i mimo ze zaginela

w Niemczech, mowila tylko

po angielsku. Co ciekawe, we wrzesniu 2019 roku,

w zwiazku ze zniknieciem malej Katrice aresztowany zostal 74-letni byly
brytyjski zolnierz, ktory pozniej zostal zwolniony bez postawienia zarzutow.

Sassen miala 8 lat. Mieszkala w D�zsseldorfie ze swoja matka, jej partnerem
oraz 15-letnia siostra, Anita. Do znikniecia Debbie doszlo, kiedy dziew-
czynka przemierzala doskonale znana jej droge ze szkoly. 13 lutego 1996
roku wyszla z domu razem ze swoja starsza siostra Anita. Dziewczyny czesc
drogi pokonaly wspolnie, ale poz- niej sie rozdzielily. Po zajeciach tak,
jak kazdego innego dnia, Deborah miala wrocic sama. To wtedy jakby
rozplynela sie w powietrzu. Gdy nie stawila sie punktualnie w domu, part-
ner matki wyszedl jej naprze- ciw. Szedl droga, ktora 8-latka powinna
wracac ze szkoly. Nie natrafil na zaden jej slad. Juz dwie godziny po
zaginieciu, roz- poczeto poszukiwania na szero- ka skale. W odnalezienie
Debbie zaangazowano okolo 40 osob. Przeszukano kazdy zakatek mia- sta,
pletwonurkowie dwukrotnie schodzili pod wode sadzac, ze dziecko weszlo na
zamarzniete jezioro, by sie pobawic. Zadna z akcji nie przyniosla
rezultatu. Nie przyblizyla sledczych nawet o krok do rozwiazania sprawy
tajemniczego zaginiecia.

czarna dziesiatka

3 Iwona Wasik

pazdziernika 2002 roku, w Tarnowskich Gorach, zaginela 13-letnia wow-

czas Iwona Wasik. Po zakoncze- niu lekcji, wraz ze swoja przyja- ciolka –
Sabina, opuscily szko- le. W drodze spotkaly jednak mame Iwony, ktora
poprosila corke, by ta wrocila do szkolnej stolowki po sloik zupy, ktorego
zapomniala. Pozniej kolezanki rozstaly sie pod blokiem Sabiny, skad Iwona
miala do pokona- nia zaledwie kilkaset metrow. Nigdy nie pojawila sie
jednak w domu. Dopiero jakis czas pozniej ustalono, ze dziewczyn- ka
widziana byla przez grupe chlopcow, gdy wchodzila do sklepu z nieznanym
nikomu mezczyzna w wieku 20-25 lat. Jak sie pozniej okazalo, Iwona czesto
korespondowala przez internet ze starszymi chlopaka- mi. To jednak nie
koniec zasko- czen w sprawie – pewnego dnia przyjaciolka 13-latki zadzwo-
nila na policje twierdzac, ze na osiedlu mlody mezczyzna zrywa plakaty z
podobizna Iwony. Gdy policja przyjechala na miejsce, po mezczyznie nie bylo
zadnego sladu. W

zaginiec dzieci jest niewla- sciwie sprawowana opieka nad nimi. W przypadku
starszych dzieci ma byc to

niemoznosc poradzenia sobie z problemami zwia- zanymi z okresem dojrze-
wania. Do glosu dochodza takze problemy rodzinne, szkolne czy sercowe. Ale
nie o powod tutaj chodzi… Ten wydaje sie byc bez wiekszego znaczenia w
obliczu tragedii, w ktorej dziecko znika z oczu rodzica. Na zawsze. Bez
sladu.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 11.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 69) (67310)

11 marca 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

10 marca 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

23 kolejka

Radomiak-Stal Mielec 2-1

24 kolejka

Piast Gliwice-Radomiak 2-3

Jagiellonia Bialystok-Slask Wroclaw 3-1

Korona Kielce-Cracovia 1-1

Puszcza Niepolomice-Rakow Czestochowa 1-1

G.Zabrze-Lech Poznan 0-0

Stal Mielec-Ruch Chorzow 3-1

Pogon Szczecin-Z.Lubin 0-2

Widzew Lodz-Legia Warszawa 1-0

W poniedzialek Warta Poznan-LKS Lodz

1.Jagiellonia 45pkt

2.Slask 45pkt

3.Lech 41pkt

4.Rakow 40pkt

5.Pogon 40pkt

6.Legia 38pkt

7.G.Zabrze 36pkt

8.Stal Mielec 35pkt

9.Z.Lubin 33pkt

10.Widzew 31pkt

11.Radomiak 31pkt

12.Warta 27pkt

13.Cracovia 27pkt

14.Piast 25pkt

15.Korona 23pkt

16.Puszcza 23pkt

17.Ruch 18pkt

18.LKS Lodz 13pkt

-“Koniec miodowego miesiaca Pogoni Szczecin. Zaglebie Lubin sprowadzilo

szczecinian na ziemie”-

Mateusz Kasprzyk

Pilkarze Pogoni zagrali najslabszy mecz w tym roku i przegrali u siebie

– przed prawie 20 tys. kibicow – z Zaglebiem Lubin. Rozczarowali przede

wszystkim niezawodni do tej pory liderzy: Kamil Grosicki i Valentin

Cojocaru.

Ostatni miesiac byl dla podopiecznych Jensa Gustafssona wymarzony. W

lidze wygrali trzy mecze z rzedu i jeden zremisowali, a poza tym

awansowali do polfinalu Pucharu Polski po 120 minutach heroicznej walki

w wyjazdowym spotkaniu z Lechem Poznan. Najwieksi optymisci zaczeli juz

myslec o wywalczeniu przez Pogon tzw. podwojnej korony: mistrzostwa oraz

Pucharu Polski.

Niedzielne spotkanie przed wlasna publicznoscia z Zaglebiem Lubin nie

zapowiadalo sie na przesadnie trudne w kontekscie kontynuowania serii

spotkan bez porazki w 2024 r. Druzyna z Dolnego Slaska to ligowy

sredniak. Chimeryczny przecietniak, ktory w tym sezonie nie gra juz o

nic konkretnego.

Niestety w starciu z Zaglebiem nad wyraz uwidocznily sie mankamenty

Pogoni, ktore do tej pory udalo sie maskowac dobrymi wynikami w rundzie

wiosennej. Przede wszystkim problemem portowcow jest waska kadra. Zima

nie dokonano zadnego transferu przychodzacego, a pozegnano sie z kilkoma

pilkarzami z drugiego szeregu. Luke mieli wypelnic wlaczeni do kadry

pierwszej druzyny mlodziezowcy z akademii, ale na razie zaden z nich nie

pokazuje umiejetnosci na miare ekstraklasy.

W niedziele kartki i kontuzje zmusily Gustafssona do skrajnie

eksperymentalnego wystawienia na prawej obronie (za pauzujacego Linusa

Wahlqvista) nominalnego srodkowego pomocnika Fredrika Ulvestada. Ten

pomysl okazal sie zupelnie nietrafiony. Norwega bardzo brakowalo w

srodku pola, a na boku obrony byl zupelnie zagubiony oraz notorycznie

spozniony.

Sam poczatek meczu nie zwiastowal jeszcze tak duzych problemow Pogoni.

Gospodarze mieli przewage i stworzyli sobie dwie dogodne okazje do

otwarcia wyniku. W 14. minucie Kamil Grosicki dostal w polu karnym pilke

przejeta przez jednego z kolegow i uderzyl wprost w bramkarza Zaglebia.

Chwile pozniej jeden z obroncow gosci musial wybijac pilke z linii

bramkowej po strzale Benedikta Zecha po dobrym dosrodkowaniu z rzutu

roznego.

Wydawalo sie, ze gra gospodarzy zaczyna sie zazebiac, ale w 21. minucie

Zech pechowo zagral reka na linii wlasnego pola karnego i sedzia

podyktowal rzut karny dla Zaglebia, ktory bardzo pewnie wykorzystal

Kacper Chodyna.

Dziesiec minut pozniej szczescie usmiechnelo sie z kolei do Pogoni,

poniewaz arbiter uznal, ze tym razem to Chodyna zagral niezgodnie z

przepisami we wlasnym polu karnym i przed szansa na wyrownanie stanal

Grosicki. Niestety kapitan portowcow wykonal rzut karny w najgorszy

mozliwy sposob i Sokratis Dioudis bez problemu zlapal pilke lekko

kopnieta w prawy rog. 35-latek pomylil sie z jedenastu metrow po raz

pierwszy w tym sezonie.

Od tego momentu portowcy w zasadzie juz do koncowego gwizdka sie nie

podniesli, a najbardziej cierpial sam Grosicki. Reprezentant Polski

razil kolejnymi nieudanymi zagraniami i byl cieniem samego siebie –

najlepszego zawodnika ekstraklasy w lutym.

– Kazdy ma prawo byc czasami w gorszej dyspozycji. Dla nas to kluczowy

zawodnik i zawsze bede na niego stawial, gdy bedzie taka mozliwosc –

uspokajal po koncowym gwizdku Gustafsson.

W drugiej polowie portowcy kilka razy przyspieszyli, ale trudno napisac,

ze zepchneli Zaglebie do glebokiej defensywy. Gustafsson nie za bardzo

mial kogo wpuscic z lawki rezerwowych, nikt z nowych zawodnikow na

murawie nie dal odpowiedniego impulsu.

Rywale konsekwentnie probowali dobic Pogon kontrami, ale swego dopieli

dopiero w 86. minucie. Juniorski blad popelnil niezawodny do tej pory

bramkarz Valentin Cojocaru, ktory nie zlapal pilki dosrodkowanej z rzutu

roznego i odbil ja wprost w stojacego obok Dawida Kurminowskiego.

Napastnik Zaglebia zdobyl chyba najlatwiejszego gola w swojej karierze.

– Jestesmy zawiedzeni, ze przerwalismy serie meczow bez porazki. Nie

mozemy sobie pozwolic na kolejne potkniecia – podsumowuje Gustafsson. Za

tydzien jego zespol zagra na wyjezdzie z walczaca o utrzymanie sie

Korona Kielce. Portowcy koncza weekend na 5. miejscu w tabeli ekstraklasy.

I LIGA

22 kolejka

Lechia Gdansk-Resovia Rzeszow 4-0

23 kolejka

Znicz Pruszkow-Nieciecza 2-0

Arka Gdynia-Wisla Krakow 1-1

Motor Lublin-Polonia Warszawa 1-1

Chrobry Glogow-Stal Rzeszow 2-1

Miedz Legnica-Tychy 2-2

Podbeskidzie-Lechia Gdansk 1-2

Resovia Rzeszow-Katowice 0-2

Z.Sosnowiec-Odra Opole 1-1

W poniedzialek Wisla Plock-G.Leczna

1.Lechia 44pkt

2.Arka 44pkt

3.Tychy 41pkt

4.Motor 40pkt

5.Wisla Krakow 38pkt

6.Katowice 36pkt

7.Miedz 36pkt

8.Odra Opole 35pkt

9.G.Leczna 35pkt

10.W.Plock 34pkt

11.Znicz 29pkt

12.Nieciecza 29pkt

13.Chrobry 26pkt

14.Stal Rzeszow 23pkt

15.Resovia 22pkt

16.Polonia Warszawa 21pkt

17.Podbeskidzie 18pkt

18.Z.Sosnowiec 13pkt

-W hitowo zapowiadajacym sie spotkaniu I ligi, lider tabeli Arka Gdynia

zremisowala z Wisla Krakow 1:1. Biorac pod uwage przedmeczowe

oczekiwania, pilkarze obu druzyn raczej zawiedli, dawkujac kibicom

emocje w dawkach homeopatycznych. Ale koncowy wynik uznac nalezy za

sprawiedliwy.

Dla pilkarzy Arki byl to mecz, w ktorym mogli oni upiec dwie pieczenie

na jednym ogniu. Po pierwsze: zyskac jeszcze wieksza pewnosc siebie i

przekonanie na mocno obranym kursie na Ekstraklase. W koncu to Wisla

dlugo uwazana byla za glownego faworyta rozgrywek. Po drugie: ewentualna

wygrana mialaby bardzo konkretne przelozenie na ligowa tabele, gdyz

przewaga nad Wisla uroslaby do dziewieciu punktow. Przewaga wlasciwie

nie do zaprzepaszczenia, wiec jeden powazny rywal w walce o awans

zostalby de facto odlaczony. Jednak o tym wszystkim wiedziala tez Wisla,

zapowiadal sie wiec arcyciekawy mecz. Czy takowym rzeczywiscie sie

okazal? Niespecjalnie.

Arka i Wisla to dwa zespoly z najwiekszym posiadaniem pilki w I lidze,

bardzo ciekawa byla zatem obserwacja sposobu gry tych druzyn w

bezposrednim starciu. Upraszczajac, konkluzja jest nastepujaca: Wisla

teoretycznie miala wiecej z gry, ale przez dlugi czas kompletnie nic z

tego nie wynikalo. Z kolei gdynianie potrafili troche pocierpiec w grze

destrukcyjnej, a kiedy juz przechodzili do dzialan ofensywnych byli

nieco bardziej konkretni. Nie zeby stwarzali sobie multum sytuacji,

jednak od czasu do czasu udawalo im sie zatrudnic bramkarza Wisly Alvaro

Ratona. Ale tylko w pierwszej polowie.

Na dodatek pomagali tez rywale, ktorzy bardzo szybko w pewnym sensie

podarowali bramke arkowcom. W 13. min Dawid Szot ratujac swoj zespol

przed autem, nieopatrznie zagral ja do rozpedzonego Olafa Kobackiego.

Ten podciagnal kilka metrow wzdluz linii pola karnego i zdecydowal sie

na strzal w krotki rog. Nie byl on ani zbyt mocny, ani wyjatkowo

precyzyjny, jednak Raton po raz kolejny potwierdzil, ze posiada

podstawowe braki w bramkarskim rzemiosle. Po jego bardzo nieporadnej

interwencji pilka wpadla do siatki i to arkowcy objeli prowadzenie.

To pozwolilo im na jeszcze wiekszy spokoj w poczynaniach. Bylo to o tyle

ulatwione, ze Wislacy swoja tiki-taka dla ubogich nie potrafili w

jakikolwiek sposob zagrozic bramce Pawla Lenarcika. Mielili

bezproduktywne podania, ale bardziej do tylu i wszerz, niz do przodu. Do

20. metra przed bramka rywal grali w miare plynnie, ale potem zderzali

sie z zolto-niebieska sciana. Dlatego wspomniany Lenarcik przez cala

pierwsza polowe nudzil sie niczym mops, a pilke dotykal wlasciwie tylko

wtedy, kiedy litowali sie nad nim koledzy z druzyny i dawali mu od czasu

do czasu kopnac futbolowke.

Arkowcy najblizej podwyzszenia wyniku byli po dosrodkowaniu Dawida

Gojnego i groznej glowce Michala Marcjanika, ale tym razem Raton spisal

sie bez zarzutu. Jednak do przerwy gospodarze prowadzili w pelni zasluzenie.

Po przerwie obraz gry zmienil sie o tyle, ze gospodarze juz zdecydowanie

skupili sie na obronie wyniku, ograniczajac akcenty ofensywne do

minimum. Wislacy przewazali coraz bardziej, ale to starczylo tylko na

jedna efektowna akcje, kiedy Szot zagral pieta do Kacpra Dudy, ktory

trafil w boczna siatke.

Kluczowy moment drugiej polowy mial miejsce w 74. min kiedy na boisku

pojawil sie pilkarz Wisly Szymon Sobczak. Juz kilkadziesiat sekund

pozniej sfinalizowal on wreszcie udana akcje Wisly, ktorej przedostatnim

ogniwem byl asystujacy Jesus Alfaro. Byl to pierwszy i jak sie okazalo

ostatni celny strzal gosci w tym spotkaniu, co chyba najlepiej

podsumowuje ich gre w Gdyni. Dlugimi minutami byla ona daremna. A

poniewaz arkowcy zwlaszcza w drugiej polowie rowniez zagrali wyjatkowo

ostroznie jak na swoje standardy, ogladalismy widowisko z dyskretna

dawka emocji. A wynik pewnie zadowala obie strony, chociaz bardziej

ukontentowani z racji sytuacji w tabeli powinni byc gdynianie.

-Pilkarze Lechii Gdansk w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biala szybko

stracili bramke, a gra dlugo im sie nie ukladala. Jednak podopieczni

Szymona Grabowskiego po przerwie pokazali charakter, zdobyli dwa gole i

wywalczyli niezwykle cenne trzy punkty. Dalo im to awans na fotel lidera

I ligi.

Pilkarze Lechii przystepujac do meczu wiedzieli juz, ze w tej kolejce

punkty stracila cala czolowka tabeli. Cztery zespoly zrobily to w

bezposrednich starciach (Arka Gdynia – Wisla Krakow 1:1, Miedz Legnica –

GKS Tychy 2:2), natomiast Motor Lublin niespodziewanie remisujac na

wlasnym stadionie z Polonia Warszawa (1:1).

To wszystko oznaczalo, ze wygrywajac w Bielsku-Bialej bialo-zieloni

mogli juz dosc zauwazalnie odskoczyc od grupy poscigowej i zmienic Arke

na pozycji lidera I ligi. Oba zespoly mialyby po 44 punkty, ale to

gdanski zespol posiada lepszy bilans bramkowy (bezposrednie mecze sa

rozpatrywane dopiero kiedy zespoly spotkaja sie ze soba dwa razy).

Ewentualna wygrana wydawala sie bardzo prawdopodobna, wszak rywalem byl

przedostatni zespol w tabeli, ktory w ostatnich tygodniach prezentowal

sie wrecz fatalnie. W zwiazku z tym kilka dni temu doszlo do zmiany

trenera – Dariusza Marca zastapil Jaroslaw Skrobacz, co dawalo nadzieje

na jakis pozytywny impuls.

Jednak mecz z Lechia gospodarze zaczeli schowani za podwojna garda.

Przez pierwszy kwadrans przy pilce byli niemal wylacznie gdanszczanie,

ktorzy cierpliwie, zeby nie powiedziec dostojnie szukali drogi do

bramki. W tym okresie mieli posiadanie pilki na poziomie niemal 80

proc., inna sprawa, ze wlasciwie nic z tego nie wynikalo.

I nagle w 14. mn nastapilo zdarzenie, ktore zmienilo cala optyke

spotkania. Bojazliwi do tej pory pilkarze Podbeskidzia przeprowadzili

wyjatkowo nieskomplikowana akcje. Najpierw dluga pilka na skrzydlo do

szybkiego Maksymiliana Banaszewskiego, potem bardziej intuicyjne niz

zamierzone zagranie w kierunku srodka boiska, gdzie niczym spod ziemi

wyrasta zupelnie niepilnowany Bartosz Bida. No i w koncu dokladny strzal

z linii pola karnego, przy ktorym Bohdan Sarnawski jest bez szans.

Prosto, ale jakze skutecznie.

Ten gol nie tylko mocno skomplikowal sprawy dla Lechii, ale rowniez

zdecydowanie dodal animuszu rywalom. Ewidentnie uwierzyli oni we wlasne

sily, gdyz od tego momentu zaczeli grac duzo odwazniej. Nie tylko

czesciej atakowali, ale rowniez podchodzili do wysokiego pressingu,

czego wczesniej nie bylo w ogole.

Mlody zespol Lechii musial zatem przejsc pierwszy w tym roku powazny

test mentalny i trzeba przyznac, ze po stracie gola zbieral sie dosc

dlugo. W trudnym momencie gre wzial na siebie kapitan zespolu Rifet

Kapic, ktory w blyskotliwy sposob rozprowadzil kilka akcji. Po jednej z

nich zobaczylismy chyba najbardziej spektakularne pudlo sezonu. Po

podaniu Bosniaka ladnym strzalem z woleja popisal sie Tomas Bobcek.

Bramkarz gospodarzy Patryk Procek “wyplul” pilke przed siebie, gdzie

dopadl do niej Camilo Mena. Kolumbijczyk mial przed soba niemal zupelnie

pusta bramke, uderzal z odleglosci pieciu metrow. A jednak udalo mu sie

kopnac nad poprzeczka! Bardzo wysoko nad poprzeczka…

Swoje szanse mieli tez gospodarze, blisko drugiego trafienia byl m.in.

Bida. Nie ma watpliwosci, ze zawiesili oni poprzeczke duzo wyzej niz

mozna sie bylo spodziewac i kibice Lechii mogli byc po pierwszej polowie

mocno zaniepokojeni.

Zgodnie z przewidywaniami od razu po przerwie goscie ruszyli do

zdecydowanych atakow. Pod bramka Podbeskidzia kotlowalo sie raz za

razem, po jednym z rzutow roznych Tomasz Neugebauer trafil w slupek.

Wreszcie w swoim stylu zerwal sie Mena, ktory zostal sfaulowany tuz

przed polem karnym. Do pilki ustawionej na 20 metrze podszedl Iwan

Zelizko i ladnym strzalem nad murem pokonal Procka.

Lechia wciaz atakowala, dlugo rozgrywajac pilke w okolicach pola karnego

Podbeskidzia, momentami chyba nawet zbyt dlugo. Za duzo bylo

bezproduktywnego “klepania”, a za malo konkretow. Z kolei rywale

kontrowali rzadko, ale i tak mieli swoje szanse.

Najlepsza po fatalnym bledzie Andreia Chindrisa, ktory beztrosko stracil

pilke we wlasnym polu karnym, przez co oko w oko z Sarnawskim stanal

Maksymilian Sitek. Jednak chyba sie przestraszyl niespodziewanej szansy,

bo kopnal bardzo niecelnie. Za chwile dwukrotnie uderzal jeszcze Matej

Senic, w ciagu tych kilkudziesieciu sekund lechisci mieli sporo szczescia.

Nie zrazeni tymi chwilowymi perturbacjami goscie wciaz probowali znalezc

dziure w niezle zorganizowanym bloku obronnym Podbeskidzia. Sporo

ozywienia wniosl po przerwie Milosz Kalahur, ktory swoimi

dosrodkowaniami wytrwale szukal celu. Niespodziewanie okazal sie nim

Kacper Sezonienko, ktory raptem kilkadziesiat sekund po wejsciu na

boisko popisal sie glowka, jakiej nie powstydzilby sie legendarny

Andrzej Szarmach. W bardzo ekwilibrystycznej pozycji zdolal skierowac

pilke w strone bramki, ta zatoczyla wysoki luk ponad Prockiem i jeszcze

odbijajac sie od slupka wpadla do bramki. Niezwykly, a przede wszystkim

arcywazny gol.

Gdanski zespol dowiozl to minimalne prowadzenie do konca spotkania,

odnoszac jedno z najwazniejszych zwyciestw w sezonie. Wlasnie w takich

bolach rodza sie bowiem rzeczy wielkie. Na razie urodzilo sie

liderowanie w tabeli I ligi, pierwsze od poczatku rozgrywek.

-“Marca” donosi, ze Barcelona chce oddac Roberta Lewandowskiego do ligi

saudyjskiej – Dariusz Wolowski

Nie wiadomo, czy Polak zgodzi sie na taki transfer. Pewne jest, ze

zadluzony klub z Katalonii chce latem przebudowac druzyne, pozbywajac

sie graczy najwyzej oplacanych.

W sierpniu skonczy 36 lat i z pewnoscia coraz trudniej bedzie mu

sprostac wymaganiom jednej z najlepszych lig swiata. Lewandowski ma

gwiazdorska pensje, ktora znaczaco obciaza placowy fundusz Barcelony.

Dla zadluzonego klubu to powazny problem – musi przeciez spelnic zasady

finansowego fair play narzucone przez wladze La Liga.

Stan finansowy Barcelony sie nie poprawil, totez wedlug najnowszych

zalecen ligi hiszpanskiej, limit na wyplaty dla pilkarzy zostal

ograniczony z 656 mln do 270 mln euro. Dla porownania w Realu Madryt ten

sam limit wzrosl z 683 mln do 727 mln euro.

Latem prezes Joan Laporta bedzie wiec musial szukac oszczednosci.

Najlatwiej znalezc je, pozbywajac sie graczy o najwyzszych zarobkach.

Kiedy w lipcu 2022 roku Lewandowski podpisywal umowe z Barcelona,

Laporta obiecal mu wzrastajaca pensje. I na podstawie tej umowy w kazdym

z trzech kolejnych sezonow zarabia on wiecej. Prezes wierzyl, ze z

kazdym rokiem klopoty klubu beda mniejsze.

Wedlug hiszpanskich mediow w pierwszym sezonie Polak otrzymal 20 mln

euro brutto, w drugim kasuje 26 mln euro, w trzecim obiecano mu az 32

mln, w ewentualnym czwartym kwota spadnie do 26 mln, ale jest tez

uzalezniona od osiagniec Lewandowskiego w trzecim. Na odejsciu Polaka

tego lata klub zaoszczedzilby wiec 58 mln euro.

Informacje o transferze Lewandowskiego wygladaja wiec prawdopodobnie.

Musi sie jednak na to zgodzic sam pilkarz. Z pewnoscia nie bedzie chcial

znalezc sie w tak niekomfortowej sytuacji jak Holender Frenkie de Jong,

ktorego – wedlug hiszpanskich mediow – zmuszano do wyrazenia zgody na

transfer lub obnizenie pensji. Klub robil to niemal publicznie, wiec

Holender znalazl sie pod presja kibicow. Kilka tygodni temu nie

wytrzymal. – Piszecie tyle klamstw na moj temat, a ja zastanawiam sie,

jak wam nie wstyd. Czytam, ze zarabiam 40 mln euro rocznie i inne bzdury

– powiedzial do dziennikarzy.

Juz dwa lata temu Barcelona probowala sprzedac De Jonga do Manchesteru

United. On sie jednak uparl, ze zostaje. Lewandowski tez powtarza, ze w

katalonskim klubie jest mu dobrze i nigdzie sie nie wybiera. Latem

zostanie mu rok do konca gwarantowanego kontraktu, z opcja przedluzenia

o kolejny. Jesli Polak zdecyduje sie zostac, wladze klubu beda bezradne.

Wydaje sie jednak, ze jedynym dobrym rozwiazaniem jest rozwiazanie

polubowne. Z koncem sezonu z Barcelony odejdzie trener Xavi Hernandez,

ktory sprowadzal Lewandowskiego na Camp Nou. Czy jego nastepca bedzie

chcial w druzynie 36-letniego, tak drogiego w utrzymaniu napastnika? Czy

raczej poszuka mlodszych i tanszych zastepcow?

Madrycki dziennik “Marca” donosi, ze wyslannicy Barcelony zaoferowali

Lewandowskiego i Brazylijczyka Raphinhe klubom z Saudi Pro League.

Podobnie robia tez Manchester United, Chelsea i kilka innych klubow,

ktore chca przebudowac swoje kadry. Wszyscy wiedza bowiem, jakimi

mozliwosciami dysponuja Saudyjczycy. W ich lidze graja juz Cristiano

Ronaldo, Karim Benzema, N’Golo Kanté, Sadio Mané, Roberto Firmino, Ryad

Mahrez, Aymeric Laporte, Ivan Rakitic i wielu innych znanych graczy, za

kilka miesiecy dolacza nastepni. Pensje oferowane w Saudi Pro League sa

kilka lub nawet kilkunastokrotnie wyzsze niz w Europie, zwlaszcza dla

pilkarzy o statusie tak wysokim, jaki ma Lewandowski.

Polityka transferowa Saudyjczykow polega jednak na tym, ze kusza

pilkarzy wysokimi pensjami, ale niechetnie wydaja duze kwoty na

transfery. Ronaldo i Benzema przyszli do klubow Saudi Pro League za

darmo – Portugalczyk, jeszcze przed mundialem w Katarze, poklocil sie z

trenerem Manchesteru United, Francuz dostal pozwolenie od Realu Madryt.

Czy Barcelona otrzymalaby za Lewandowskiego duza kwote transferowa?

Raczej nie. Zysk polegalby na oszczednosci na jego gazy. Poki co Polak

jest gwiazda i najlepszym strzelcem zespolu, ktory we wtorek staje przed

kluczowym wyzwaniem. W piatek w ligowym meczu z Mallorca Lewandowski

odpoczywal i wszedl do gry w 61. min. Zaliczyl asyste przy zwycieskiej

bramce 16-letniego Lamine Yamala. Barcelona wygrala 1:0.

We wtorek podejmie Napoli w rewanzowym meczu 1/8 finalu Ligi Mistrzow. W

Neapolu padl remis 1:1 po bramkach Polaka i Nigeryjczyka Victora

Osimhena. Dla klubu z Katalonii awans do cwiercfinalu jest priorytetem.

Z Pucharu Krola Barcelona juz odpadla, w lidze ma duza strate do Realu.

Wynik osiagniety w Champions League moze decydowac o tym jak glebokich

zmian w kadrze zespolu Laporta bedzie chcial dokonac nadchodzacego lata.

Wazy sie wiec przyszlosc Lewandowskiego, ale tez innych pilkarzy mistrza

Hiszpanii.

PIKA RECZNA

Obie polskie druzyny graja dalej w Lidze Mistrzow pilkarzy recznych.

Bedzie rewanz za ostatni final?

Druzyny Industrii Kielce oraz Orlenu Wisly Plock awansowaly do 1/8

finalu Ligi Mistrzow pilkarzy recznych. Jesli kielczanie przejda ten

etap, w kolejnym dojdzie do powtorki ubieglorocznego finalu Champions

League.

Przed ostatnia kolejka rywalizacji w grupach pewny awansu do dalszych

gier byl zespol Industrii. Kielczanie zapewnili go sobie tydzien

wczesniej, pokonujac we wlasnej hali Kolstad z Norwegii 31:23. Jedyna

niewiadoma bylo miejsce, ktore zajma w grupie A, a co za tym idzie –

rywal w 1/8 finalu.

Na ostatni mecz do Aalborga w Danii trener Industrii Talant Dujszebajew

zabral okrojony sklad. Jak pisalismy, powazna kontuzja kolana na wiele

miesiecy wyklucza z gry reprezentacyjnego rozgrywajacego Szymona Sicke,

do tego wciaz zdrowy nie jest bialoruski kolowy Artsem Karalek, a

szkoleniowiec kielczan oszczedza bramkarza reprezentacji Niemiec

Andreasa Wolffa oraz bylego kadrowicza, rozgrywajacego Tomasza Gebale.

Mimo tak wielu oslabien mistrzowie Polski toczyli w Danii zaciety boj z

zespolem, ktory zajal drugie miejsce w grupie A, co dalo mu bezposredni

awans do cwiercfinalu Champions League. Kielczanie byli bliscy wygranej

w Aalborgu, choc trzeba przyznac, ze mogli takze ten pojedynek przegrac.

Juz po koncowej syrenie, przy stanie 35:35, gospodarze wykonywali bowiem

rzut wolny. Dunczyk Thomas Arnoldsen rzucil nad kieleckim murem, ale

kapitalnie interweniowal nowy golkiper Industrii Chorwat Sandro Mestric.

Rywalem kielczan w 1/8 finalu Ligi Mistrzow bedzie inny dunski zespol,

GOG Gudme, ktory rywalizacje w grupie B zakonczyl na piatym miejscu.

Pierwsze spotkanie odbedzie sie 27 lub 28 marca w Danii, rewanz –

tydzien pozniej w Hali Legionow w Kielcach.

Jesli druzyna Talanta Dujszebajewa pokona GOG, w cwiercfinale trafi na

Magdeburg, niespodziewanego triumfatora grupy B. Niespodziewanego, bo

wszystko wskazywalo na to, ze grupe wygra Barcelona. Tymczasem Duma

Katalonii w ostatnim spotkaniu przegrala u siebie z Montpellier 34:37 i

zajela drugie miejsce w grupie B.

Pojedynek Industrii z Magdeburgiem bylby rewanzem za ubiegloroczny final

Ligi Mistrzow. W czerwcu w Lanxess Arenie w Kolonii kielczanie przegrali

po dogrywce z Niemcami 29:30. Mecz mial dramatyczny przebieg nie tylko z

powodu wydarzen na boisku. Po koniec drugiej polowy na trybunach zaslabl

relacjonujacy wydarzenie Pawel Kotwica, wieloletni dziennikarz

kieleckiego dziennika “Echo Dnia”. Niestety, zycia 50-latka nie udalo

sie uratowac.

Do koncowych minut ostatniego grupowego meczu pod znakiem zapytania stal

awans do 1/8 finalu Ligi Mistrzow Orlenu Wisly. Plocczanie musieli

przynajmniej zremisowac w czwartkowy wieczor we wlasnej hali z Porto, by

zajac szoste miejsce, ostatnie gwarantujace dalsza gre w grupie B.

I ten mecz byl bardzo zaciety, losy wygranej wazyly sie do ostatnich

minut. Portugalczycy walczyli, bo wygrana dawala im szosta lokate,

wlasnie kosztem druzyny z Plocka. Czterdziesci sekund przed koncem, przy

stanie 28:27 dla wicemistrzow Polski, chorwacki skrzydlowy Orlenu Wisly

Lovro Mihic przechwycil pilke i rzucil do bramki gosci grajacych bez

golkipera. Plocczanie mogli sie cieszyc z awansu. Ostatecznie pokonali

Porto 29:28.

Teraz przeciwnikiem druzyny Xaviego Sabate bedzie trzeci zespol grupy A,

czyli Paris Saint-Germain, w skladzie z trzymajacym od kilku lat

znakomita forme reprezentacyjnym kolowym Kamilem Syprzakiem. Pierwszy

meczu w Plocku (27 lub 28 marca), rewanz tydzien pozniej w stolicy Francji.

Jesli plocczanie uporaja sie z naszpikowana gwiazdami swiatowego formatu

ekipa PSG, w cwiercfinale czekac ich bedzie dwumecz z Barcelona.

Final Four Ligi Mistrzow zaplanowano na 8 i 9 czerwca, podobnie jak w

ostatnich latach w Lanxess Arenie w Kolonii.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 11.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 69) (67310)

11 marca 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

10 marca 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

23 kolejka

Radomiak-Stal Mielec 2-1

24 kolejka

Piast Gliwice-Radomiak 2-3

Jagiellonia Bialystok-Slask Wroclaw 3-1

Korona Kielce-Cracovia 1-1

Puszcza Niepolomice-Rakow Czestochowa 1-1

G.Zabrze-Lech Poznan 0-0

Stal Mielec-Ruch Chorzow 3-1

Pogon Szczecin-Z.Lubin 0-2

Widzew Lodz-Legia Warszawa 1-0

W poniedzialek Warta Poznan-LKS Lodz

1.Jagiellonia 45pkt

2.Slask 45pkt

3.Lech 41pkt

4.Rakow 40pkt

5.Pogon 40pkt

6.Legia 38pkt

7.G.Zabrze 36pkt

8.Stal Mielec 35pkt

9.Z.Lubin 33pkt

10.Widzew 31pkt

11.Radomiak 31pkt

12.Warta 27pkt

13.Cracovia 27pkt

14.Piast 25pkt

15.Korona 23pkt

16.Puszcza 23pkt

17.Ruch 18pkt

18.LKS Lodz 13pkt

-“Koniec miodowego miesiaca Pogoni Szczecin. Zaglebie Lubin sprowadzilo

szczecinian na ziemie”-

Mateusz Kasprzyk

Pilkarze Pogoni zagrali najslabszy mecz w tym roku i przegrali u siebie

– przed prawie 20 tys. kibicow – z Zaglebiem Lubin. Rozczarowali przede

wszystkim niezawodni do tej pory liderzy: Kamil Grosicki i Valentin

Cojocaru.

Ostatni miesiac byl dla podopiecznych Jensa Gustafssona wymarzony. W

lidze wygrali trzy mecze z rzedu i jeden zremisowali, a poza tym

awansowali do polfinalu Pucharu Polski po 120 minutach heroicznej walki

w wyjazdowym spotkaniu z Lechem Poznan. Najwieksi optymisci zaczeli juz

myslec o wywalczeniu przez Pogon tzw. podwojnej korony: mistrzostwa oraz

Pucharu Polski.

Niedzielne spotkanie przed wlasna publicznoscia z Zaglebiem Lubin nie

zapowiadalo sie na przesadnie trudne w kontekscie kontynuowania serii

spotkan bez porazki w 2024 r. Druzyna z Dolnego Slaska to ligowy

sredniak. Chimeryczny przecietniak, ktory w tym sezonie nie gra juz o

nic konkretnego.

Niestety w starciu z Zaglebiem nad wyraz uwidocznily sie mankamenty

Pogoni, ktore do tej pory udalo sie maskowac dobrymi wynikami w rundzie

wiosennej. Przede wszystkim problemem portowcow jest waska kadra. Zima

nie dokonano zadnego transferu przychodzacego, a pozegnano sie z kilkoma

pilkarzami z drugiego szeregu. Luke mieli wypelnic wlaczeni do kadry

pierwszej druzyny mlodziezowcy z akademii, ale na razie zaden z nich nie

pokazuje umiejetnosci na miare ekstraklasy.

W niedziele kartki i kontuzje zmusily Gustafssona do skrajnie

eksperymentalnego wystawienia na prawej obronie (za pauzujacego Linusa

Wahlqvista) nominalnego srodkowego pomocnika Fredrika Ulvestada. Ten

pomysl okazal sie zupelnie nietrafiony. Norwega bardzo brakowalo w

srodku pola, a na boku obrony byl zupelnie zagubiony oraz notorycznie

spozniony.

Sam poczatek meczu nie zwiastowal jeszcze tak duzych problemow Pogoni.

Gospodarze mieli przewage i stworzyli sobie dwie dogodne okazje do

otwarcia wyniku. W 14. minucie Kamil Grosicki dostal w polu karnym pilke

przejeta przez jednego z kolegow i uderzyl wprost w bramkarza Zaglebia.

Chwile pozniej jeden z obroncow gosci musial wybijac pilke z linii

bramkowej po strzale Benedikta Zecha po dobrym dosrodkowaniu z rzutu

roznego.

Wydawalo sie, ze gra gospodarzy zaczyna sie zazebiac, ale w 21. minucie

Zech pechowo zagral reka na linii wlasnego pola karnego i sedzia

podyktowal rzut karny dla Zaglebia, ktory bardzo pewnie wykorzystal

Kacper Chodyna.

Dziesiec minut pozniej szczescie usmiechnelo sie z kolei do Pogoni,

poniewaz arbiter uznal, ze tym razem to Chodyna zagral niezgodnie z

przepisami we wlasnym polu karnym i przed szansa na wyrownanie stanal

Grosicki. Niestety kapitan portowcow wykonal rzut karny w najgorszy

mozliwy sposob i Sokratis Dioudis bez problemu zlapal pilke lekko

kopnieta w prawy rog. 35-latek pomylil sie z jedenastu metrow po raz

pierwszy w tym sezonie.

Od tego momentu portowcy w zasadzie juz do koncowego gwizdka sie nie

podniesli, a najbardziej cierpial sam Grosicki. Reprezentant Polski

razil kolejnymi nieudanymi zagraniami i byl cieniem samego siebie –

najlepszego zawodnika ekstraklasy w lutym.

– Kazdy ma prawo byc czasami w gorszej dyspozycji. Dla nas to kluczowy

zawodnik i zawsze bede na niego stawial, gdy bedzie taka mozliwosc –

uspokajal po koncowym gwizdku Gustafsson.

W drugiej polowie portowcy kilka razy przyspieszyli, ale trudno napisac,

ze zepchneli Zaglebie do glebokiej defensywy. Gustafsson nie za bardzo

mial kogo wpuscic z lawki rezerwowych, nikt z nowych zawodnikow na

murawie nie dal odpowiedniego impulsu.

Rywale konsekwentnie probowali dobic Pogon kontrami, ale swego dopieli

dopiero w 86. minucie. Juniorski blad popelnil niezawodny do tej pory

bramkarz Valentin Cojocaru, ktory nie zlapal pilki dosrodkowanej z rzutu

roznego i odbil ja wprost w stojacego obok Dawida Kurminowskiego.

Napastnik Zaglebia zdobyl chyba najlatwiejszego gola w swojej karierze.

– Jestesmy zawiedzeni, ze przerwalismy serie meczow bez porazki. Nie

mozemy sobie pozwolic na kolejne potkniecia – podsumowuje Gustafsson. Za

tydzien jego zespol zagra na wyjezdzie z walczaca o utrzymanie sie

Korona Kielce. Portowcy koncza weekend na 5. miejscu w tabeli ekstraklasy.

I LIGA

22 kolejka

Lechia Gdansk-Resovia Rzeszow 4-0

23 kolejka

Znicz Pruszkow-Nieciecza 2-0

Arka Gdynia-Wisla Krakow 1-1

Motor Lublin-Polonia Warszawa 1-1

Chrobry Glogow-Stal Rzeszow 2-1

Miedz Legnica-Tychy 2-2

Podbeskidzie-Lechia Gdansk 1-2

Resovia Rzeszow-Katowice 0-2

Z.Sosnowiec-Odra Opole 1-1

W poniedzialek Wisla Plock-G.Leczna

1.Lechia 44pkt

2.Arka 44pkt

3.Tychy 41pkt

4.Motor 40pkt

5.Wisla Krakow 38pkt

6.Katowice 36pkt

7.Miedz 36pkt

8.Odra Opole 35pkt

9.G.Leczna 35pkt

10.W.Plock 34pkt

11.Znicz 29pkt

12.Nieciecza 29pkt

13.Chrobry 26pkt

14.Stal Rzeszow 23pkt

15.Resovia 22pkt

16.Polonia Warszawa 21pkt

17.Podbeskidzie 18pkt

18.Z.Sosnowiec 13pkt

-W hitowo zapowiadajacym sie spotkaniu I ligi, lider tabeli Arka Gdynia

zremisowala z Wisla Krakow 1:1. Biorac pod uwage przedmeczowe

oczekiwania, pilkarze obu druzyn raczej zawiedli, dawkujac kibicom

emocje w dawkach homeopatycznych. Ale koncowy wynik uznac nalezy za

sprawiedliwy.

Dla pilkarzy Arki byl to mecz, w ktorym mogli oni upiec dwie pieczenie

na jednym ogniu. Po pierwsze: zyskac jeszcze wieksza pewnosc siebie i

przekonanie na mocno obranym kursie na Ekstraklase. W koncu to Wisla

dlugo uwazana byla za glownego faworyta rozgrywek. Po drugie: ewentualna

wygrana mialaby bardzo konkretne przelozenie na ligowa tabele, gdyz

przewaga nad Wisla uroslaby do dziewieciu punktow. Przewaga wlasciwie

nie do zaprzepaszczenia, wiec jeden powazny rywal w walce o awans

zostalby de facto odlaczony. Jednak o tym wszystkim wiedziala tez Wisla,

zapowiadal sie wiec arcyciekawy mecz. Czy takowym rzeczywiscie sie

okazal? Niespecjalnie.

Arka i Wisla to dwa zespoly z najwiekszym posiadaniem pilki w I lidze,

bardzo ciekawa byla zatem obserwacja sposobu gry tych druzyn w

bezposrednim starciu. Upraszczajac, konkluzja jest nastepujaca: Wisla

teoretycznie miala wiecej z gry, ale przez dlugi czas kompletnie nic z

tego nie wynikalo. Z kolei gdynianie potrafili troche pocierpiec w grze

destrukcyjnej, a kiedy juz przechodzili do dzialan ofensywnych byli

nieco bardziej konkretni. Nie zeby stwarzali sobie multum sytuacji,

jednak od czasu do czasu udawalo im sie zatrudnic bramkarza Wisly Alvaro

Ratona. Ale tylko w pierwszej polowie.

Na dodatek pomagali tez rywale, ktorzy bardzo szybko w pewnym sensie

podarowali bramke arkowcom. W 13. min Dawid Szot ratujac swoj zespol

przed autem, nieopatrznie zagral ja do rozpedzonego Olafa Kobackiego.

Ten podciagnal kilka metrow wzdluz linii pola karnego i zdecydowal sie

na strzal w krotki rog. Nie byl on ani zbyt mocny, ani wyjatkowo

precyzyjny, jednak Raton po raz kolejny potwierdzil, ze posiada

podstawowe braki w bramkarskim rzemiosle. Po jego bardzo nieporadnej

interwencji pilka wpadla do siatki i to arkowcy objeli prowadzenie.

To pozwolilo im na jeszcze wiekszy spokoj w poczynaniach. Bylo to o tyle

ulatwione, ze Wislacy swoja tiki-taka dla ubogich nie potrafili w

jakikolwiek sposob zagrozic bramce Pawla Lenarcika. Mielili

bezproduktywne podania, ale bardziej do tylu i wszerz, niz do przodu. Do

20. metra przed bramka rywal grali w miare plynnie, ale potem zderzali

sie z zolto-niebieska sciana. Dlatego wspomniany Lenarcik przez cala

pierwsza polowe nudzil sie niczym mops, a pilke dotykal wlasciwie tylko

wtedy, kiedy litowali sie nad nim koledzy z druzyny i dawali mu od czasu

do czasu kopnac futbolowke.

Arkowcy najblizej podwyzszenia wyniku byli po dosrodkowaniu Dawida

Gojnego i groznej glowce Michala Marcjanika, ale tym razem Raton spisal

sie bez zarzutu. Jednak do przerwy gospodarze prowadzili w pelni zasluzenie.

Po przerwie obraz gry zmienil sie o tyle, ze gospodarze juz zdecydowanie

skupili sie na obronie wyniku, ograniczajac akcenty ofensywne do

minimum. Wislacy przewazali coraz bardziej, ale to starczylo tylko na

jedna efektowna akcje, kiedy Szot zagral pieta do Kacpra Dudy, ktory

trafil w boczna siatke.

Kluczowy moment drugiej polowy mial miejsce w 74. min kiedy na boisku

pojawil sie pilkarz Wisly Szymon Sobczak. Juz kilkadziesiat sekund

pozniej sfinalizowal on wreszcie udana akcje Wisly, ktorej przedostatnim

ogniwem byl asystujacy Jesus Alfaro. Byl to pierwszy i jak sie okazalo

ostatni celny strzal gosci w tym spotkaniu, co chyba najlepiej

podsumowuje ich gre w Gdyni. Dlugimi minutami byla ona daremna. A

poniewaz arkowcy zwlaszcza w drugiej polowie rowniez zagrali wyjatkowo

ostroznie jak na swoje standardy, ogladalismy widowisko z dyskretna

dawka emocji. A wynik pewnie zadowala obie strony, chociaz bardziej

ukontentowani z racji sytuacji w tabeli powinni byc gdynianie.

-Pilkarze Lechii Gdansk w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biala szybko

stracili bramke, a gra dlugo im sie nie ukladala. Jednak podopieczni

Szymona Grabowskiego po przerwie pokazali charakter, zdobyli dwa gole i

wywalczyli niezwykle cenne trzy punkty. Dalo im to awans na fotel lidera

I ligi.

Pilkarze Lechii przystepujac do meczu wiedzieli juz, ze w tej kolejce

punkty stracila cala czolowka tabeli. Cztery zespoly zrobily to w

bezposrednich starciach (Arka Gdynia – Wisla Krakow 1:1, Miedz Legnica –

GKS Tychy 2:2), natomiast Motor Lublin niespodziewanie remisujac na

wlasnym stadionie z Polonia Warszawa (1:1).

To wszystko oznaczalo, ze wygrywajac w Bielsku-Bialej bialo-zieloni

mogli juz dosc zauwazalnie odskoczyc od grupy poscigowej i zmienic Arke

na pozycji lidera I ligi. Oba zespoly mialyby po 44 punkty, ale to

gdanski zespol posiada lepszy bilans bramkowy (bezposrednie mecze sa

rozpatrywane dopiero kiedy zespoly spotkaja sie ze soba dwa razy).

Ewentualna wygrana wydawala sie bardzo prawdopodobna, wszak rywalem byl

przedostatni zespol w tabeli, ktory w ostatnich tygodniach prezentowal

sie wrecz fatalnie. W zwiazku z tym kilka dni temu doszlo do zmiany

trenera – Dariusza Marca zastapil Jaroslaw Skrobacz, co dawalo nadzieje

na jakis pozytywny impuls.

Jednak mecz z Lechia gospodarze zaczeli schowani za podwojna garda.

Przez pierwszy kwadrans przy pilce byli niemal wylacznie gdanszczanie,

ktorzy cierpliwie, zeby nie powiedziec dostojnie szukali drogi do

bramki. W tym okresie mieli posiadanie pilki na poziomie niemal 80

proc., inna sprawa, ze wlasciwie nic z tego nie wynikalo.

I nagle w 14. mn nastapilo zdarzenie, ktore zmienilo cala optyke

spotkania. Bojazliwi do tej pory pilkarze Podbeskidzia przeprowadzili

wyjatkowo nieskomplikowana akcje. Najpierw dluga pilka na skrzydlo do

szybkiego Maksymiliana Banaszewskiego, potem bardziej intuicyjne niz

zamierzone zagranie w kierunku srodka boiska, gdzie niczym spod ziemi

wyrasta zupelnie niepilnowany Bartosz Bida. No i w koncu dokladny strzal

z linii pola karnego, przy ktorym Bohdan Sarnawski jest bez szans.

Prosto, ale jakze skutecznie.

Ten gol nie tylko mocno skomplikowal sprawy dla Lechii, ale rowniez

zdecydowanie dodal animuszu rywalom. Ewidentnie uwierzyli oni we wlasne

sily, gdyz od tego momentu zaczeli grac duzo odwazniej. Nie tylko

czesciej atakowali, ale rowniez podchodzili do wysokiego pressingu,

czego wczesniej nie bylo w ogole.

Mlody zespol Lechii musial zatem przejsc pierwszy w tym roku powazny

test mentalny i trzeba przyznac, ze po stracie gola zbieral sie dosc

dlugo. W trudnym momencie gre wzial na siebie kapitan zespolu Rifet

Kapic, ktory w blyskotliwy sposob rozprowadzil kilka akcji. Po jednej z

nich zobaczylismy chyba najbardziej spektakularne pudlo sezonu. Po

podaniu Bosniaka ladnym strzalem z woleja popisal sie Tomas Bobcek.

Bramkarz gospodarzy Patryk Procek “wyplul” pilke przed siebie, gdzie

dopadl do niej Camilo Mena. Kolumbijczyk mial przed soba niemal zupelnie

pusta bramke, uderzal z odleglosci pieciu metrow. A jednak udalo mu sie

kopnac nad poprzeczka! Bardzo wysoko nad poprzeczka…

Swoje szanse mieli tez gospodarze, blisko drugiego trafienia byl m.in.

Bida. Nie ma watpliwosci, ze zawiesili oni poprzeczke duzo wyzej niz

mozna sie bylo spodziewac i kibice Lechii mogli byc po pierwszej polowie

mocno zaniepokojeni.

Zgodnie z przewidywaniami od razu po przerwie goscie ruszyli do

zdecydowanych atakow. Pod bramka Podbeskidzia kotlowalo sie raz za

razem, po jednym z rzutow roznych Tomasz Neugebauer trafil w slupek.

Wreszcie w swoim stylu zerwal sie Mena, ktory zostal sfaulowany tuz

przed polem karnym. Do pilki ustawionej na 20 metrze podszedl Iwan

Zelizko i ladnym strzalem nad murem pokonal Procka.

Lechia wciaz atakowala, dlugo rozgrywajac pilke w okolicach pola karnego

Podbeskidzia, momentami chyba nawet zbyt dlugo. Za duzo bylo

bezproduktywnego “klepania”, a za malo konkretow. Z kolei rywale

kontrowali rzadko, ale i tak mieli swoje szanse.

Najlepsza po fatalnym bledzie Andreia Chindrisa, ktory beztrosko stracil

pilke we wlasnym polu karnym, przez co oko w oko z Sarnawskim stanal

Maksymilian Sitek. Jednak chyba sie przestraszyl niespodziewanej szansy,

bo kopnal bardzo niecelnie. Za chwile dwukrotnie uderzal jeszcze Matej

Senic, w ciagu tych kilkudziesieciu sekund lechisci mieli sporo szczescia.

Nie zrazeni tymi chwilowymi perturbacjami goscie wciaz probowali znalezc

dziure w niezle zorganizowanym bloku obronnym Podbeskidzia. Sporo

ozywienia wniosl po przerwie Milosz Kalahur, ktory swoimi

dosrodkowaniami wytrwale szukal celu. Niespodziewanie okazal sie nim

Kacper Sezonienko, ktory raptem kilkadziesiat sekund po wejsciu na

boisko popisal sie glowka, jakiej nie powstydzilby sie legendarny

Andrzej Szarmach. W bardzo ekwilibrystycznej pozycji zdolal skierowac

pilke w strone bramki, ta zatoczyla wysoki luk ponad Prockiem i jeszcze

odbijajac sie od slupka wpadla do bramki. Niezwykly, a przede wszystkim

arcywazny gol.

Gdanski zespol dowiozl to minimalne prowadzenie do konca spotkania,

odnoszac jedno z najwazniejszych zwyciestw w sezonie. Wlasnie w takich

bolach rodza sie bowiem rzeczy wielkie. Na razie urodzilo sie

liderowanie w tabeli I ligi, pierwsze od poczatku rozgrywek.

-“Marca” donosi, ze Barcelona chce oddac Roberta Lewandowskiego do ligi

saudyjskiej – Dariusz Wolowski

Nie wiadomo, czy Polak zgodzi sie na taki transfer. Pewne jest, ze

zadluzony klub z Katalonii chce latem przebudowac druzyne, pozbywajac

sie graczy najwyzej oplacanych.

W sierpniu skonczy 36 lat i z pewnoscia coraz trudniej bedzie mu

sprostac wymaganiom jednej z najlepszych lig swiata. Lewandowski ma

gwiazdorska pensje, ktora znaczaco obciaza placowy fundusz Barcelony.

Dla zadluzonego klubu to powazny problem – musi przeciez spelnic zasady

finansowego fair play narzucone przez wladze La Liga.

Stan finansowy Barcelony sie nie poprawil, totez wedlug najnowszych

zalecen ligi hiszpanskiej, limit na wyplaty dla pilkarzy zostal

ograniczony z 656 mln do 270 mln euro. Dla porownania w Realu Madryt ten

sam limit wzrosl z 683 mln do 727 mln euro.

Latem prezes Joan Laporta bedzie wiec musial szukac oszczednosci.

Najlatwiej znalezc je, pozbywajac sie graczy o najwyzszych zarobkach.

Kiedy w lipcu 2022 roku Lewandowski podpisywal umowe z Barcelona,

Laporta obiecal mu wzrastajaca pensje. I na podstawie tej umowy w kazdym

z trzech kolejnych sezonow zarabia on wiecej. Prezes wierzyl, ze z

kazdym rokiem klopoty klubu beda mniejsze.

Wedlug hiszpanskich mediow w pierwszym sezonie Polak otrzymal 20 mln

euro brutto, w drugim kasuje 26 mln euro, w trzecim obiecano mu az 32

mln, w ewentualnym czwartym kwota spadnie do 26 mln, ale jest tez

uzalezniona od osiagniec Lewandowskiego w trzecim. Na odejsciu Polaka

tego lata klub zaoszczedzilby wiec 58 mln euro.

Informacje o transferze Lewandowskiego wygladaja wiec prawdopodobnie.

Musi sie jednak na to zgodzic sam pilkarz. Z pewnoscia nie bedzie chcial

znalezc sie w tak niekomfortowej sytuacji jak Holender Frenkie de Jong,

ktorego – wedlug hiszpanskich mediow – zmuszano do wyrazenia zgody na

transfer lub obnizenie pensji. Klub robil to niemal publicznie, wiec

Holender znalazl sie pod presja kibicow. Kilka tygodni temu nie

wytrzymal. – Piszecie tyle klamstw na moj temat, a ja zastanawiam sie,

jak wam nie wstyd. Czytam, ze zarabiam 40 mln euro rocznie i inne bzdury

– powiedzial do dziennikarzy.

Juz dwa lata temu Barcelona probowala sprzedac De Jonga do Manchesteru

United. On sie jednak uparl, ze zostaje. Lewandowski tez powtarza, ze w

katalonskim klubie jest mu dobrze i nigdzie sie nie wybiera. Latem

zostanie mu rok do konca gwarantowanego kontraktu, z opcja przedluzenia

o kolejny. Jesli Polak zdecyduje sie zostac, wladze klubu beda bezradne.

Wydaje sie jednak, ze jedynym dobrym rozwiazaniem jest rozwiazanie

polubowne. Z koncem sezonu z Barcelony odejdzie trener Xavi Hernandez,

ktory sprowadzal Lewandowskiego na Camp Nou. Czy jego nastepca bedzie

chcial w druzynie 36-letniego, tak drogiego w utrzymaniu napastnika? Czy

raczej poszuka mlodszych i tanszych zastepcow?

Madrycki dziennik “Marca” donosi, ze wyslannicy Barcelony zaoferowali

Lewandowskiego i Brazylijczyka Raphinhe klubom z Saudi Pro League.

Podobnie robia tez Manchester United, Chelsea i kilka innych klubow,

ktore chca przebudowac swoje kadry. Wszyscy wiedza bowiem, jakimi

mozliwosciami dysponuja Saudyjczycy. W ich lidze graja juz Cristiano

Ronaldo, Karim Benzema, N’Golo Kanté, Sadio Mané, Roberto Firmino, Ryad

Mahrez, Aymeric Laporte, Ivan Rakitic i wielu innych znanych graczy, za

kilka miesiecy dolacza nastepni. Pensje oferowane w Saudi Pro League sa

kilka lub nawet kilkunastokrotnie wyzsze niz w Europie, zwlaszcza dla

pilkarzy o statusie tak wysokim, jaki ma Lewandowski.

Polityka transferowa Saudyjczykow polega jednak na tym, ze kusza

pilkarzy wysokimi pensjami, ale niechetnie wydaja duze kwoty na

transfery. Ronaldo i Benzema przyszli do klubow Saudi Pro League za

darmo – Portugalczyk, jeszcze przed mundialem w Katarze, poklocil sie z

trenerem Manchesteru United, Francuz dostal pozwolenie od Realu Madryt.

Czy Barcelona otrzymalaby za Lewandowskiego duza kwote transferowa?

Raczej nie. Zysk polegalby na oszczednosci na jego gazy. Poki co Polak

jest gwiazda i najlepszym strzelcem zespolu, ktory we wtorek staje przed

kluczowym wyzwaniem. W piatek w ligowym meczu z Mallorca Lewandowski

odpoczywal i wszedl do gry w 61. min. Zaliczyl asyste przy zwycieskiej

bramce 16-letniego Lamine Yamala. Barcelona wygrala 1:0.

We wtorek podejmie Napoli w rewanzowym meczu 1/8 finalu Ligi Mistrzow. W

Neapolu padl remis 1:1 po bramkach Polaka i Nigeryjczyka Victora

Osimhena. Dla klubu z Katalonii awans do cwiercfinalu jest priorytetem.

Z Pucharu Krola Barcelona juz odpadla, w lidze ma duza strate do Realu.

Wynik osiagniety w Champions League moze decydowac o tym jak glebokich

zmian w kadrze zespolu Laporta bedzie chcial dokonac nadchodzacego lata.

Wazy sie wiec przyszlosc Lewandowskiego, ale tez innych pilkarzy mistrza

Hiszpanii.

PIKA RECZNA

Obie polskie druzyny graja dalej w Lidze Mistrzow pilkarzy recznych.

Bedzie rewanz za ostatni final?

Druzyny Industrii Kielce oraz Orlenu Wisly Plock awansowaly do 1/8

finalu Ligi Mistrzow pilkarzy recznych. Jesli kielczanie przejda ten

etap, w kolejnym dojdzie do powtorki ubieglorocznego finalu Champions

League.

Przed ostatnia kolejka rywalizacji w grupach pewny awansu do dalszych

gier byl zespol Industrii. Kielczanie zapewnili go sobie tydzien

wczesniej, pokonujac we wlasnej hali Kolstad z Norwegii 31:23. Jedyna

niewiadoma bylo miejsce, ktore zajma w grupie A, a co za tym idzie –

rywal w 1/8 finalu.

Na ostatni mecz do Aalborga w Danii trener Industrii Talant Dujszebajew

zabral okrojony sklad. Jak pisalismy, powazna kontuzja kolana na wiele

miesiecy wyklucza z gry reprezentacyjnego rozgrywajacego Szymona Sicke,

do tego wciaz zdrowy nie jest bialoruski kolowy Artsem Karalek, a

szkoleniowiec kielczan oszczedza bramkarza reprezentacji Niemiec

Andreasa Wolffa oraz bylego kadrowicza, rozgrywajacego Tomasza Gebale.

Mimo tak wielu oslabien mistrzowie Polski toczyli w Danii zaciety boj z

zespolem, ktory zajal drugie miejsce w grupie A, co dalo mu bezposredni

awans do cwiercfinalu Champions League. Kielczanie byli bliscy wygranej

w Aalborgu, choc trzeba przyznac, ze mogli takze ten pojedynek przegrac.

Juz po koncowej syrenie, przy stanie 35:35, gospodarze wykonywali bowiem

rzut wolny. Dunczyk Thomas Arnoldsen rzucil nad kieleckim murem, ale

kapitalnie interweniowal nowy golkiper Industrii Chorwat Sandro Mestric.

Rywalem kielczan w 1/8 finalu Ligi Mistrzow bedzie inny dunski zespol,

GOG Gudme, ktory rywalizacje w grupie B zakonczyl na piatym miejscu.

Pierwsze spotkanie odbedzie sie 27 lub 28 marca w Danii, rewanz –

tydzien pozniej w Hali Legionow w Kielcach.

Jesli druzyna Talanta Dujszebajewa pokona GOG, w cwiercfinale trafi na

Magdeburg, niespodziewanego triumfatora grupy B. Niespodziewanego, bo

wszystko wskazywalo na to, ze grupe wygra Barcelona. Tymczasem Duma

Katalonii w ostatnim spotkaniu przegrala u siebie z Montpellier 34:37 i

zajela drugie miejsce w grupie B.

Pojedynek Industrii z Magdeburgiem bylby rewanzem za ubiegloroczny final

Ligi Mistrzow. W czerwcu w Lanxess Arenie w Kolonii kielczanie przegrali

po dogrywce z Niemcami 29:30. Mecz mial dramatyczny przebieg nie tylko z

powodu wydarzen na boisku. Po koniec drugiej polowy na trybunach zaslabl

relacjonujacy wydarzenie Pawel Kotwica, wieloletni dziennikarz

kieleckiego dziennika “Echo Dnia”. Niestety, zycia 50-latka nie udalo

sie uratowac.

Do koncowych minut ostatniego grupowego meczu pod znakiem zapytania stal

awans do 1/8 finalu Ligi Mistrzow Orlenu Wisly. Plocczanie musieli

przynajmniej zremisowac w czwartkowy wieczor we wlasnej hali z Porto, by

zajac szoste miejsce, ostatnie gwarantujace dalsza gre w grupie B.

I ten mecz byl bardzo zaciety, losy wygranej wazyly sie do ostatnich

minut. Portugalczycy walczyli, bo wygrana dawala im szosta lokate,

wlasnie kosztem druzyny z Plocka. Czterdziesci sekund przed koncem, przy

stanie 28:27 dla wicemistrzow Polski, chorwacki skrzydlowy Orlenu Wisly

Lovro Mihic przechwycil pilke i rzucil do bramki gosci grajacych bez

golkipera. Plocczanie mogli sie cieszyc z awansu. Ostatecznie pokonali

Porto 29:28.

Teraz przeciwnikiem druzyny Xaviego Sabate bedzie trzeci zespol grupy A,

czyli Paris Saint-Germain, w skladzie z trzymajacym od kilku lat

znakomita forme reprezentacyjnym kolowym Kamilem Syprzakiem. Pierwszy

meczu w Plocku (27 lub 28 marca), rewanz tydzien pozniej w stolicy Francji.

Jesli plocczanie uporaja sie z naszpikowana gwiazdami swiatowego formatu

ekipa PSG, w cwiercfinale czekac ich bedzie dwumecz z Barcelona.

Final Four Ligi Mistrzow zaplanowano na 8 i 9 czerwca, podobnie jak w

ostatnich latach w Lanxess Arenie w Kolonii.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 10.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 68) (67309)

10 marca 2024r.

Pogoda

niedziela, 10 marca12 st C

Zachmurzenie

Opady:0%

Wilgotnosc:73%

Wiatr:26 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

W Dniu Mezczyzn zycze spelnienia marzen, zdrowia i duzo radosci dla
wszystkich czytajacych Panow 🙂

Ania Iwaniuk

Dowcip

W jaki sposob uzasadnia pan swoj pozew o rozwod? – pyta sie sedzia.

– Wysoki sadzie, w dwa tygodnie po slubie zona podawala mi kapcie, a pies
wital szczekaniem. Teraz jest odwrotnie.

Pekaesy w czepku, tors w fartuchu. Jak mezczyzni mieszali… w garach
Przychodzil z pracy i czekal: na kapcie, na obiad, na gazete, na wiadomosci
z prognoza pogody. Pan domu. Co to wie, gdzie jest miejsce kobiety, wiec
zajmuje w fotelu pozycje wyczekujaca. Kompletnie bezuzyteczny – zauwazyly
poznanianki. I namowily kierownictwo Spolem, by zrobili panom “szkole
zycia”. Cel: Praktyczny Pan.

Tekst pierwotnie ukazal sie 8 marca 2018 roku.

“Jak przygotowac obiad z gotowych zestawow koncentratow spozywczych,
polfabrykatow czy dan mrozonych”? “Sztuka zaparzania herbaty, kawy,
przygotowanie kanapek, kapanie niemowlat, a nawet pranie”? I juz nie
bedzie, ze nie umie.

Bo przeciez – przekonywal Zenon Sliwinski, prezes Poznanskiej Spoldzielni
Spozywcow w Poznaniu – “w kazdej rodzinie zdarzaja sie sytuacje, kiedy maz
musi sam zajac sie domem”. Domem, ktory – jak to w owczesnych czasach
okreslano – byl domena kobiet.

Uwaga, uwaga: koniec wymowek

– Zajmowanie sie codziennymi sprawami domu panowie zazwyczaj pozostawiaja
swoim zonom. Nie wszystkie zony na to sie godza i zadaja rownouprawnienia
rowniez i w tej dziedzinie. Mezczyzni mieli dotychczas doskonala wymowke,
twierdzac, ze nie umieja, ze nikt ich nie uczyl. Obecnie beda mieli okazje
nauczyc sie tego u nas – oglaszal sie Sliwinski z kursami dla panow w 1973
r. w “Gazecie Handlowej”. Polroczne kursy odbywaly sie w punkcie uslugowym
na osiedlu Wielkiego Pazdziernika na poznanskich Winogradach.

Zbigniew Religa we wspomnieniach bliskich. “To jest cos niesamowitego”
Minelo 15 lat od smierci Zbigniewa Religi

Zbigniew Religa zmarl 8 marca 2009 roku. Mijaja lata, a pamiec o wybitnym
kardiochirurgu wciaz jest zywa. Anna Wajszczuk-Religa wrocila wspomnieniami
do chwili, gdy poznala swojego meza.

– Spotkalismy sie na studiach. Bylismy w tej samej grupie na medycynie i to
tak powoli, powoli roslo – powiedziala zona profesora.

Zbigniew Religa w 1963 roku ukonczyl medycyne. W latach 70. wyjechal na
szkolenia do USA. To wlasnie tam sie nauczyl transplantacji. Jak byl w
Cleveland, uslyszal: “Tam u was w Polsce poza psami kogos operujecie?”.
Troszke go to zdenerwowalo. Mysmy mieli oboje zgode na pozostanie w
Stanach. Ale on powiedzial, ze nie, on wraca – wspominala Anna
Wajszczuk-Religa.

Zbigniew Religa objal kierownictwo nad klinika kardiochirurgii w Zabrzu.
Zalatwial m.in. fundusze i razem ze wspolpracownikami zajmowal sie
remontami placowki.

– Zasuwali tam wszyscy. Myli, przemurowywali, kladli plytki. Wszystko to
robili wlasnymi rekami – przyznala zona kardiochirurga. Prof. Romuald
Cichon, wspolpracownik Religi uwaza, ze slynny lekarz byl dla swojej zalogi
jak ojciec.

– Profesorowi nie bylo szkoda wziac za lopate i wyrzucac gruz razem z nami.
To jest typowy przyklad dzialania ojca wobec dzieci – stwierdzil prof.
Cichon. – To byl chirurg bez zazdrosci zawodowej. To cos, co sie
nieslychanie rzadko zdarza. A jego najwieksza frajda bylo to, zeby
uczniowie potrafili cos wiecej niz on – przekazal kardiochirurg.

Prof. Andrzej Bochenek poczatkowo uwazal, ze Religa jest fantasta. – Mowil:
“Tu nie tylko bedziemy robili proste operacje, tu bedziemy robili
przeszczepy serca, tu zastosujemy sztuczne serca, przeszczepy pluc i
wszystko”. Ja mowie na to: “Wariat!” – wspominal z usmiechem prof.
Bochenek. 5 listopada 1985 roku profesor wraz ze swoim zespolem podjal sie
pierwszej proby przeszczepu serca.

– Jak profesor wycial serce, zobaczylem te pusta klatke, to ja sobie
pomyslalem: “Jezus Maria, co my tu zrobimy?”. Przyniosl to serce, on to
zrobil perfekcyjnie – podkreslil Andrzej Bochenek.

– Kazdy to naprawde przezywal. Kazdy. Ta pusta klatka, ta dziura, do ktorej
wklada sie to serducho i pozniej to serce zaczyna byc. To jest cos
niesamowitego – zauwazyla Klaudia Lasota-Stozek, oddzialowa pielegniarek
anestezjologicznych w Slaskim Centrum Chorob Serca w Zabrzu. Profesor i
jego wspolpracownicy wykonywali przeszczep za przeszczepem. W 1991 roku
Religa zalozyl Fundacje Rozwoju Kardiochirurgii. Ponadto po raz pierwszy
podlaczyl sztuczne serce u chorego oczekujacego nadawce na rzadu. Pracowal
takze nad stworzeniem robota medycznego.

– Byl bardzo nowoczesnym, innowacyjnym lekarzem. Nadal taka sile i pewnosc
siebie, ze stac nas na to, zeby robic wszystko najlepiej i stac nas na to,
zeby robic rzeczy, ktorych nikt nie robi – powiedzial Zbigniew Nawrat,
wspolpracownik prof. Religi, dyrektor kreatywny Fundacji Rozwoju
Kardiochirurgii.

Jaki Zbigniew Religa byl prywatnie? Maz wstawal miedzy 5 a 6. Kapal sie,
jadl sniadanie i potem smial sie zawsze, ze w radiu slucha programy dla
rolnikow. (…) Budzil mnie i wychodzil gdzies przed 8. Maz uwielbial w
ogole lowic ryby – powiedziala zona lekarza.

– Palil strasznie duzo papierosow. Byl maniakiem picia kawy. Najpierw sobie
podnosil cisnienie ta kawa, a potem bral leki, zeby sobie obnizyc to
cisnienie – dodal prof. Bochenek. – Ten permanentny stres doprowadzal do
tego, ze czasami naduzywal alkoholu. No ale nigdy nie widzialem, zeby pod
wplywem alkoholu on podejmowal jakies istotne decyzje. Zawsze mowil: “Wy
jestescie teraz od tego” – podkreslil kardiochirurg.

Papiez przyjal rezygnacje biskupa Dziuby. Powodem zaniedbania w sprawach o
wykorzystanie seksualne Papiez Franciszek przyjal rezygnacje biskupa
Andrzeja Dziuby z poslugi biskupa lowickiego. Powodem byly zaniedbania
hierarchy w prowadzeniu spraw o wykorzystanie seksualne – poinformowala w
sobote nuncjatura apostolska w Polsce. Administratorem diecezji zostal
biskup pomocniczy Wojciech Tomasz Osial. Rezygnacje biskupa skomentowal
publicysta Tomasz Terlikowski. W sobote w poludnie nuncjatura apostolska w
Polsce opublikowala dwa komunikaty.

W pierwszym poinformowala, ze papiez przyjal rezygnacje bpa Andrzeja Dziuby
z poslugi biskupa lowickiego. “Administratorem apostolskim sede vacante
diecezji lowickiej zostal mianowany biskup pomocniczy tejze diecezji
Wojciech Tomasz Osial” – czytamy w dokumencie. “Ojciec Swiety Franciszek
przyjal dzisiaj rezygnacje biskupa lowickiego Andrzeja Dziuby, ktora tenze
biskup zlozyl na prosbe Stolicy Apostolskiej” – przekazala nuncjatura
apostolska w drugim komunikacie. Wyjasniono, ze “zostaly stwierdzone
trudnosci w zarzadzaniu diecezja, a w szczegolnosci zaniedbania w
prowadzeniu spraw o wykorzystanie seksualne popelnione przez niektorych
duchownych wobec osob niepelnoletnich”.

Jak zaznaczono, fakty te “potwierdzilo postepowanie przeprowadzone przez
Stolice Apostolska oparte na dokumencie papieskim Vos estis lux mundi”.
Dochodzenie w sprawie biskupa Dziuby bylo jednym z kolejnych z Polski,
ktorymi w ostatnich latach zajmowal sie Watykan. Pierwsze dotyczylo biskupa
kaliskiego Edwarda Janiaka. Doniesienie w jego sprawie w maju 2020 r.
zlozyl wowczas prymas Wojciech Polak po obejrzeniu filmu “Zabawa w
chowanego” braci Sekielskich.

W pazdzierniku 2020 r. Watykan zlecil abp. Grzegorzowi Rysiowi dochodzenie
w sprawie tuszowania pedofilii przez bpa Dziube.

“W nastepstwie formalnych zgloszen Stolica Apostolska na podstawie motu
proprio Ojca Swietego Franciszka Vos estis lux mundi (art. 10 §1)
upowaznila arcybiskupa metropolite lodzkiego do przeprowadzenia dochodzen w
sprawie zasygnalizowanych zaniedban biskupa Andrzeja Dziuby w prowadzeniu
spraw o naduzycia seksualne na szkode osob maloletnich ze strony niektorych
duchownych diecezji lowickiej” – czytamy w komunikacie kurii metropolii
lodzkiej z 23 pazdziernika 2020 r. “Mamy wprawdzie informacje i to jest
postep, ale mamy tez regres”

Sprawe rezygnacji biskupa Andrzeja Dziuby skomentowal na antenie TVN24
Tomasz Terlikowski, publicysta katolicki, dziennikarz RMF FM.

Komunikat nuncjatury apostolskiej w tej sprawie nazwal enigmatycznym. –
Wiemy, ze biskup zostal nakloniony do rezygnacji, ale zlozyl ja sam i ze to
wszystko dokonalo sie w oparciu o przepisy Vos estis lux mundi, czyli
takiego dokumentu, ktory reguluje te sprawy w Kosciele, ale nadal nie wiemy
za co, a te sprawy, o ktorych jest mowa sa skandaliczne. To jest na
przyklad sytuacja, w ktorej znany psycholog, bardzo znany takze w diecezji
lowickiej, ksiadz Miroslaw N. calowal w usta ministranta, a na to biskup
Dziuba powiedzial, ze to nie jest przestepstwo, bo to jest ojcowskie
calowanie. Ja nie wiem jakich ojcow zna biskup Dziuba, ale ja sam jestem
ojcem piatki dzieci i nie caluje swoich dzieci w usta – mowil Terlikowski.

Zdaniem publicysty sytuacja, w ktorej zglaszano kolejne sprawy ksiezy
dokonujacych przestepstwa seksualnych wobec maloletnich, a biskup Dziuba
przerzucal tych duchownych gdzie indziej, jest sytuacja skandaliczna.

– Powiedzmy sobie szczerze dzialania obu hierarchow, zarowno Dziuby, jak i
biskupa Dziegi sa skandaliczne. Ale kary sa nieporownywalne nawet z tymi,
ktore zostaly nalozone na innych polskich biskupow – chocby na arcybiskupa
Slawoja Leszka Glodzia. Przypomnijmy im, poza odwolaniem albo zmuszeniem do
rezygnacji, nalozono na przyklad zakaz sprawowania poslugi biskupiej w ich
archidiecezjach. Niektorzy musieli wplacic srodki na rzecz fundacji
Swietego Jozefa, ktora w Kosciele pomaga osobom skrzywdzonym – argumentowal
Terlikowski.

– Mamy wprawdzie informacje i to jest postep, ale mamy tez regres, poniewaz
zaden z nich nie poniosl zadnej kary. Obaj za to dostana potrojne
emerytury. To sa ogromne srodki, wiec jesli z perspektywy Watykanu danie
komus potrojnej emerytury – oczywiscie tylko jedna z nich jest z Kosciola,
dwie pozostale sa z innych instytucji – no to jest kpina, a nie kara (…).
Na cala te sprawe kladzie sie jeszcze cieniem fakt, ze obaj biskupi przez
cale lata formowali duchownych i wiernych. Jeden biskup Dziuba wlasnie dzis
odwolany, byl profesorem teologii moralnej. Jesli teolog moralny twierdzi,
ze pocalunek ojca w usta dziecka jest czyms normalnym, to ja nie wiem, jaka
to jest moralnosc – powiedzial. Andrzej Franciszek Dziuba urodzil sie 10
pazdziernika 1950 r. w Pleszewie w woj. wielkopolskim. W 1969-1975
studiowal w Prymasowskim Wyzszym Seminarium Duchownym p.w. sw. Wojciecha w
Gnieznie. Swiecenia kaplanskie przyjal 21 czerwca 1975 r. z rak Prymasa
Polski kard. Stefana Wyszynskiego. Obronil doktorat na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawla II w zakresie teologii moralnej.
Studiowal takze w Akademii Alfonsjanskiej w Rzymie. W latach 1984-1998
kierowal sekretariatem Prymasa Polski i jednoczesnie byl sekretarzem
osobistym kard. Jozefa Glempa. Przez nastepne kolejne 16 lat byl wykladowca
na KUL, a od 1995 r. na Uniwersytecie Kardynala Stefana Wyszynskiego w
Warszawie.

Kradziez, poslizg, rozbity lup. Wpadka zlodzieja alkoholu Do niecodziennej
proby kradziezy doszlo w delikatesach w Pabianicach (woj. lodzkie). Do
sklepu wszedl mezczyzna, ktory chcial ukrasc kilka butelek whiskey. Zrobil
to jednak bardzo nieudolnie. W sieci na roznych platformach filmik z jego
udzialem ma juz ponad 1,7 miliona wyswietlen. Do zdarzenia doszlo w sobote,
2 marca, w delikatesach w Pabianicach. Sklepowe kamery zarejestrowaly jak
mlody mezczyzna, korzystajac z nieuwagi pracownikow, podbiega do
wystawionych niedaleko kasy butelek z whiskey. Na nagraniu widac, ze udaje
mu sie wyjac dwie butelki, czwarta zablokowalo kartonowe opakowanie.
Sploszony reakcja pracownika lapie za butelki razem z kartonem i ucieka do
drzwi, przed ktorymi sie przewraca, tlukac butelki z alkoholem. Ostatecznie
zabiera tylko jedna z nich i ucieka. Sklep opublikowal w mediach
spolecznosciowych nagranie z monitoringu i poprosil mieszkancow o wskazanie
mezczyzny, ktory wszedl do delikatesow. “Drodzy klienci! Staramy sie
przekazywac Wam jak najwiecej pozytywnych informacji zwiazanymi z
promocjami czy nowymi produktami.(….) Zapraszamy do obejrzenia materialu,
ktory naprawde ciezko jest zobaczyc tylko raz. Bedziemy wdzieczni za pomoc
w rozpoznaniu osoby z nagrania w wiadomosci prywatnej” – napisano w mediach
spolecznosciowych na profilu sklepu. Kierownik sklepu powiedzial, ze
mezczyzna uszkodzil drzwi w sklepie. – Zglosilem te sprawe na policje i z
tego co wiem, to go zatrzymali. Przy okazji pokazali mi, ze filmik jest juz
widoczny na tik toku, portalu X (dawniej Twitter) i obejrzala go masa ludzi
– przekazal. Rzeczniczka policji w Pabianicach przekazala, ze policjanci
zatrzymali mezczyzne. Jest on dobrze znany policjantom z wczesniejszych
kradziezy.

– 27-latek odpowie za kradziez, ktorej sie dopuscil 2 marca w placowce
handlowej. Wowczas, uciekajac z budynku, przewrocil sie przy drzwiach
wejsciowych i potlukl 5 butelek alkoholu, za ktore nie mial zamiaru
zaplacic. Sklep oszacowal wartosc strat na kwote niemal 300 zlotych. 6
marca policjanci przyjeli zawiadomienie o popelnionym wykroczeniu, a dzien
pozniej zatrzymali niezdarnego sprawce. Mezczyzna zostal przesluchany i
uslyszal zarzuty. Za popelnienie tego czynu odpowie przed sadem – informuje
sierz. sztab. Agnieszka Jachimek.

Rozbili miedzynarodowa grupe odpowiedzialna za wyludzenia. “Swoje ofiary
wciagali w psychologiczna gre” Funkcjonariusze Centralnego Biura Zwalczania
Cyberprzestepczosci i policjanci z Walbrzycha rozbili miedzynarodowa grupe
przestepcza odpowiedzialna za wyludzanie pieniedzy metoda oszustwa
nigeryjskiego – poinformowal podkom. Krzysztof Wrzesniowski z zespolu
prasowego CBZC. Policjanci zatrzymali na Mazowszu szesciu podejrzanych o
dokonywanie oszustw. Znalezli rowniez sprzet komputerowy, w tym telefony
komorkowe sluzace do popelnienia przestepstw, 25 tysiecy zlotych i mniejsze
ilosci narkotykow w postaci marihuany i haszyszu.

Wciagali poszkodowanych w psychologiczna gre

– Gang byl swietnie zorganizowany. Obcokrajowcy poslugujacy sie falszywymi
i podrobionymi dokumentami zakladali na terenie naszego kraju rachunki
bankowe. Nastepnie nawiazywali poprzez internet kontakt ze swoimi ofiarami,
wciagajac je w gre psychologiczna, podajac sie na przyklad za
amerykanskiego zolnierza lub weterana. Kazdy, kto dal sie nabrac, myslal,
ze koresponduje z osobami, ktore maja kryzys emocjonalny i potrzebuja
pomocy finansowej w zwiazku z trudna sytuacja materialna zwiazana np. z
problemami zdrowotnymi ich dzieci – wyjasnil podkom. Wrzesniowski.

Oszusci obiecywali, ze przyjada do naszego kraju, uloza sobie wspolne zycia
z pokrzywdzonymi i zwroca im gotowke. Niestety dzialo sie inaczej. Oszukani
tracili oszczednosci, a oszusci wzbogacali sie, transferujac pieniadze na
rachunki bankowe do innych krajow. Wstepne ustalenia mowia o przynajmniej
kilkudziesieciu popelnionych w ten sam sposob przez podejrzanych
przestepstwach. Sprawa jest rozwojowa i niewykluczone sa kolejne
zatrzymania – zaznaczyl podkom. Wrzesniowski. Zatrzymani i jeden podejrzany
siedzacy w wiezieniu w innej sprawie uslyszeli prokuratorskie zarzuty
dotyczace m.in. udzialu w zorganizowanej grupie przestepczej majacej na
celu dokonywanie oszustw na szkode kobiet z Polski i z innych krajow
Europy. Zatrzymani obcokrajowcy sa w wieku 26-30 lat. Grozi im kara do
osmiu lat pozbawienia wolnosci. Sad na wniosek prokuratora tymczasowo
aresztowal piec osob.

“Chlopak gdzies sie pogubil”, “zadzialalismy blyskawicznie”. Holownia o
najmlodszym posle Jest mi po prostu po ludzku przykro, ze chlopak na
poczatku tej swojej drogi politycznej sie po prostu w mojej ocenie gdzies
pogubil – mowil w sobote lider Polski 2050 Szymon Holownia o wykluczonym
dzien wczesniej z partii posle Adamie Gomole. Zarzad Krajowy Polski 2050
Szymona Holowni podjal w piatek uchwale, na mocy ktorej wykluczyl posla
Adama Gomole z partii – poinformowano w piatkowym oswiadczeniu
opublikowanym na stronie Polski 2050.

Do tej sprawy odniosl sie w sobote lider ugrupowania i marszalek Sejmu
Szymon Holownia. – Zadzialalismy blyskawicznie. Naprawde zyczylbym kazdej
partii takiego tempa reakcji i takiego z otwarta przylbica traktowania
sytuacji trudnych – mowil. – Ludzie sa rozni. Ludzie w bardzo rozny sposob
reaguja na powierzona im odpowiedzialnosc, na presje, pod ktora sie
znajduja, na pokusy, ktore sie pojawiaja, zle podejmuja decyzje czesto w
zwiazku z tym – dodal. Jakos jest mi bardzo przykro z powodu tego, co sie
stalo i wyborow, jakich dokonal, ale nie moglem zaakceptowac tego, ze
bedzie dalej w naszym ugrupowaniu pelnil jakiekolwiek funkcje. W zwiazku z
powyzszym to ja zaproponowalem wczoraj Zarzadowi Krajowemu, zeby po
zapoznaniu sie z materialami, po odbyciu rozmow przez sekretarz generalna,
wiceprzewodniczacego partii, te wspolprace zakonczyc – przekazal Holownia.
Holownia: jest mi po prostu, po ludzku przykro

Jak stwierdzil, “rozumiem, ze pan posel Gomola zostanie w tej chwili poslem
niezrzeszonym”. – Konstytucja mowi w jasny i wyrazny sposob, ze mandat jest
wolny, a wiec posla nie wiaza nawet instrukcje wyborcow. To jest zapisane w
konstytucji. Jesli uzna w swoim sumieniu, ze ten mandat chce zdac, to go
zda. Natomiast ja juz nie mam nad nim jako lider ugrupowania zadnej wladzy
ani zadnej sily sugestii – dodal.

– Jest mi po prostu, po ludzku przykro, ze chlopak na poczatku tej swojej
drogi politycznej sie po prostu w mojej ocenie gdzies pogubil. W decyzjach,
ktore podejmowal. Chcialbym miec nadzieje, ze wyciagnie wnioski z tych
bledow, ktore popelnil. Znajdzie w sobie okolicznosc do skruchy za to, co
bylo nie w porzadku. Moze kiedys madrzejszy o to doswiadczenie do
dzialalnosci publicznej wroci, ale na razie na pewno nie z Polska 2050 w
klapie – dodal.

Zarzuty wobec Gomoly

Portal Nowa Trybuna Opolska poinformowal w piatek, ze “dotarl do nagrania,
w ktorym posel Polski 2050 Adam Gomola naklania jednego z politykow do
wplaty 20 tys. zl na konto prywatnej firmy szefowej swojego sztabu
wyborczego”. Wedlug portalu, na nagraniu slychac, jak posel Gomola
powiedzial, ze “podpisywanie umow konsultingowych jest powszechna praktyka
w jego otoczeniu politycznym.” “Na kluczowych miejscach czesto sie tak
dzieje” – mial twierdzic Gomola. Po publikacji zarzad partii Polska 2050
Szymona Holowni wydal w piatek pierwsze oswiadczenie, w ktorym
poinformowal, ze w zwiazku z informacjami prasowymi dotyczacymi posla Adama
Gomoly zostal on zobowiazany do zlozenia pelnych wyjasnien. Jednoczesnie
zostal odsuniety od wszelkich czynnosci zwiazanych z toczaca sie kampania
wyborcza. Podano, ze region opolski objety zostanie dodatkowym nadzorem
pelnomocnika finansowego KKW Trzecia Droga PSL-PL2050 Szymona Holowni. Do
czasu wyjasnienia sprawy posel Gomola zostal zawieszony w prawach czlonka
Klubu Parlamentarnego Polska 2050-Trzecia Droga. Jezeli to oskarzenie,
ktore spotkalo posla Gomole, potwierdzi sie albo przynajmniej ja nadal bede
mial watpliwosci co do tego, jak w tej sytuacji sie zachowal, bede
rekomendowal wladzom klubu i zarzadowi partii zakonczenie wspolpracy z
poslem Gomola – zapowiadal lider Polski 2050, marszalek Sejmu Szymon
Holownia.

Zarzad partii zapewnil tez, ze prowadzi kampanie wyborcza zgodnie z
przepisami prawa i na biezaco wyjasni kazdy niepokojacy sygnal. “W
przypadku stwierdzenia jakichkolwiek uchybien zarzad partii podejmie
stosowne dzialania” – napisano w oswiadczeniu.

Adam Gomola byl w ubieglorocznych wyborach parlamentarnych “jedynka” na
opolskiej liscie Trzeciej Drogi. Startowal z ramienia Polski 2050 i uzyskal
21 923 glosow, zostal najmlodszym poslem obecnej kadencji. Po wyborach
podkreslal w mediach spolecznosciowych, ze pomimo tego, ze mial tylko jeden
billboard, a budzet na jego kampanie byl kilkudziesieciokrotnie mniejszy
niz u konkurentow, to w wielu przypadkach zdobyl nawet dwukrotnie wiecej
glosow niz oni.

Balon z pakunkiem przelecial z Bialorusi do Polski Przemytnicy papierosow z
Bialorusi do Polski uzyli specjalnego balonu, ktory przelecial z
kontrabanda nad granica. Obiekt zostal znaleziony w miniony piatek w
okolicach wsi Minkowce (woj. podlaskie) przez Straz Graniczna. Do zdarzenia
doszlo w miniony piatek. Z terenu Bialorusi, na teren Polski wlecial
specjalny balon i wyladowal we wsi Minkowce. Wiecej szczegolow na temat
incydentu Straz Graniczna ma podac w poniedzialek – poinformowala o tym w
sobote rzeczniczka Podlaskiego Oddzialu SG mjr Katarzyna Zdanowicz.
Potwierdzila, ze byla to proba przemytu papierosow do Polski. Na razie nie
ma informacji, jak duzy ladunek papierosow przemytnicy probowali w ten
sposob przetransportowac z Bialorusi do Polski i czy byla to pierwsza taka
proba. Wiadomo, ze proba miala miejsce w miniony piatek i zostala przez
Straz Graniczna udaremniona.

SPORT

PIA SKRZYSZOWSKA, NASZA NADZIEJA NA MEDAL OLIMPIJSKI. OJCIEC I TRENER O
MOZLIWOSCIACH CORKI Talent. Diament, szybka jak torpeda i nadzieja na
sukcesy, te najwieksze i najbardziej prestizowe. Pia Skrzyszowska, na 60 i
100 metrow plotkarka juz znakomita, dopiero co stanela na podium imprezy
globalnej, w gronie seniorek. – Rekord Polski? Mierzymy znacznie wyzej –
opowiada eurosport.pl trenujacy corke Jaroslaw Skrzyszowski. 23. urodziny
Pia swietowac bedzie 20 kwietnia, mloda wciaz jest zatem bardzo. Sukcesy?
Imponujace:

60 m przez plotki – brazowy medal halowych mistrzostw swiata, zdobyty 3
marca roku 2024 w Glasgow.

100 m przez plotki – zloto mistrzostw Europy (21 sierpnia 2022, Monachium).
60 m przez plotki – 7,78 s, zaledwie o 0,01 s wolniej od rekordu kraju
Zofii Bielczyk.

100 m przez plotki – 12,51 s, o 0,15 s wolniej od rekordu kraju Grazyny
Rabsztyn. Wyniki Bielczyk i Rabsztyn w roku 1980 byly rekordami swiata.

Pii w tej wspinaczce na szczyt towarzyszy i z calych sil pomaga tata. Jak
trudne to zadanie, jak wymagajace, jak stresujace, jak pasjonujace? RAFAL
KAZIMIERCZAK: Jest to nagranie z Glasgow – sledzi pan final Pii, z trybun,
wyglada pan na bardzo spokojnego. Pozory?

JAROSLAW SKRZYSZOWSKI: – Emocje sa, oczywiscie, ze sa, w tym kluczowym
momencie nie moze ich zabraknac. Z drugiej strony – to jest ten czas, kiedy
ja nie jestem w stanie juz nic zrobic. Dreptanie z nozki na nozke czy
wyrywanie wlosow nic juz nie da, szkoda nozek, szkoda wlosow. Czekam na to,
co sie wydarzy, wszystko jest w nogach i glowie Pii.

A moze ukrywa pan te emocje, zeby ona ich nie zauwazyla, stojac tam, na
biezni, tuz przed startem?

– Przed kazdym biegiem mamy taki nasz rytual – na rozgrzewce, przed
startem, Pia robi dobieg do pierwszego plotka. Ona dokladnie wie, gdzie ja
na tych trybunach siedze, bo na kazdych zawodach siedze wlasciwie w tym
samym miejscu. Zerka na mnie, na moja reakcje, jak ten dobieg wyszedl.
Dajemy sobie sygnaly.

I jaki sygnal przekazal jej pan w Glasgow przed finalem?

– Kciuk do gory, wygladalo to naprawde OK. A w drodze na stadion czy hale
rozmawiacie, przekazuje jej pan ostatnie uwagi?

– Nie, wtedy juz nie, na pewno nie przed najwazniejszymi zawodami. Te
ostatnie chwile przed startem to koncentracja na rozgrzewce, na
cwiczeniach, ktore Pia zawsze wykonuje. Plotki to konkurencja, nie wiem,
czy pan wie, w ktorej za kulisami odbywa sie walka trenerow, ze tak powiem.

Zamieniam sie w sluch.

– Trener musi dla swojej zawodniczki czy zawodnika zdobyc przed rozgrzewka
plotki, zeby bylo na czym sie rozgrzewac.

Jak to? To na zawodach dla plotkarzy i plotkarek brakuje plotkow?

– No nie ma, to niemozliwe, zeby bylo ich az tyle, prosze sobie wyobrazic,
ze w eliminacjach startuje na przyklad 48 zawodniczek i kazda z nich
potrzebuje do rozgrzewki trzech plotkow.

– Jasne, rozumiem, to na czym ta walka trenerow polega, chyba nie bijecie
sie o te plotki?

– Oczywiscie, ze nie, pelna kultura. Przychodze na hale czy stadion
znacznie wczesniej, nawet trzy godziny przed startem, tak bylo chociazby na
mistrzostwach swiata w Eugene. Zabieram trzy plotki, siadam sobie na
krzeselku i czekam, az przyjdzie Pia, czasami nawet drzemie. Inni trenerzy
robia tak samo. My sie prawie wszyscy znamy, wiec nie jest tak, ze zabralem
plotki i koniec, raczej staramy sie sobie pomagac. Zawsze dbam jednak o to,
by Pia miala te trzy plotki zaklepane. A kiedy rozgrzewke skonczy, mowie,
ze bedzie swietnie, ze ma na biezni pokazac, co potrafi, nic wiecej, to
wystarczy. I ona idzie na start, a ja na trybuny, obserwowac.

A po zawodach, po takim sukcesie, jak ten osiagniety w Glasgow, jest pan
bardziej wylewny, potrafi pan pochwalic?

– Akurat w Glasgow wpadlismy sobie w ramiona w telewizyjnym studio, tak
wyszlo, obydwoje bylismy zadowoleni z tego, co sie wydarzylo. Zazwyczaj nie
jest to jednak ani eksplozja szalonej radosci – jezeli jest sukces – ani
wybuch zlosci – jezeli sukcesu nie ma. Raczej w spokojnych slowach
przekazuje jej to, co mysle. Aha, w Glasgow bylem jednak poruszony, kiedy
szedlem z tych trybun do studia telewizyjnego, gratulowali mi i mowili
bardzo mile slowa nie tylko napotykani Polacy z naszej ekipy, ale i ci
zagraniczni. Troche ugiely sie pode mna nogi, sciskali mnie, wrecz
przytulali w taki szczery, przyjacielski sposob. Fajna jest ta
lekkoatletyczna rodzina, ta atmosfera. Zawsze pan reagowal na starty corki
takim spokojem?

– Nie, wlasnie nie, wie pan, kiedy Pia byla dziewczynka i brala udzial na
przyklad w biegach przelajowych, denerwowalem sie duzo bardziej. Nie bylem
wtedy jej trenerem, przezywalem te emocje jako rodzic. Wiedzialem i
widzialem, ze w tym momencie to dla niej najwazniejsze zawody na swiecie,
jak olimpijski final. Gdzies tam z boku widzialem, jak bardzo chce wygrac.
Wiedzialem, ze jezeli jej sie uda – bedzie przeszczesliwa, a jezeli nie –
strasznie bedzie to przezywac.

Nagroda za sukces bywalo wtedy co? Wypad na lody, na ciastka?

– Tak dokladnie tych poczatkow nie pamietam, ale mielismy taki zwyczaj, jak
juz zostalem Pii trenerem, ze po zawodach, a czasami i po treningu,
wybieralismy sie na sushi, niezaleznie od miejsca w swiata, w ktorym akurat
bylismy.

Oczywiscie pan stawial.

– Czesto, ale bywalo, kiedy Pia byla juz starsza, ze przejmowala te role.

Od kiedy jest pan trenerem corki?

– Zostalem nim jesienia 2018 roku, po mlodziezowych igrzyskach w Buenos
Aires. Ona sport lubila zawsze, zajmowala sie roznymi dyscyplinami, w
lekkoatletyce roznymi konkurencjami. Lubila gimnastyke, lubila balet…

Panie trenerze, na chwile przerwe, w temacie baletu – to prawda, ze Pia
zajela sie lekkoatletyka, bo mama nie kupila jej baletek?

– Tematu dokladnie nie znam, ale Pia rzeczywiscie wkrecila sie w balet na
calego. Te baletki nazywaja sie chyba pointy, tak na marginesie. Nie sadze,
ze zadecydowal ich brak, raczej wyszlo to naturalnie, ze w koncu trafila do
lekkoatletyki. Byla bardzo sprawna dziewczynka, bardzo dobrze prowadzona
przez trenera Przemka Radkiewicza.

O, prosze, znam czlowieka, skakal wzwyz, byl w olimpijskim finale w
Atlancie, w 1996 roku.

– Tak jest, u Przemka trenowala lekkoatletyke, taka ogolnorozwojowke, jako
juniorka mlodsza skakala, biegala, pchala kula i rzucala oszczepem. I po
takim treningu ogolnorozwojowym, w tymze ostatnim roku bycia juniorka
mlodsza, wykrecila na hali rekord Polski na 60 metrow 7,40 s, wynik lepszy
od Ewy Swobody w tym wieku. Pobila tez rekord na plotkach, a w dal skoczyla
ponad 6 metrow, zdobywajac medal seniorskich mistrzostw Polski w hali.

Chcial pan zostac jej trenerem?

– W ogole nie przychodzilo mi to do glowy. Wie pan, ja za mlodu bylem
sprinterem…

Wiem, ma pan medal mistrzostw Polski w sztafecie 4×100 m, sprawdzilem.

– Brazowy, z roku 1985, zdobyty w Bydgoszczy. A na poczatku lat 90.
reaktywowalismy z Jerzym Smolarkiem Sopocki Klub Lekkoatletyczny, tworca i
dyrektorem klubu, bo ja studiowalem w Trojmiescie. Tak naprawde zawsze
chcialem byc trenerem i tam, w Sopocie, rzeczywiscie nim zostalem.
Przestalem z prozaicznego powodu, w tamtych czasach lekkoatletyka nie byla
na tyle mocna, zebym z trenowania utrzymal rodzine. Przez wiele lat
zarzadzalem potem roznymi firmami i dzialami, zupelnie niezwiazanymi ze
sportem. To skad ten powrot do lekkoatletyki w roli trenera?

– Mama Pii wracala do treningow po przerwie macierzynskiej, mieszkalismy
juz w Warszawie.

Mama to pani Jolanta Bartczak, skoczkini w dal, brazowa medalistka halowych
mistrzostw Europy 1988, tez sprawdzilem. Czyli zostal pan trenerem zony?

– Pomagalem jej w tym powrocie, tak bym to okreslil.

To jeszcze jedno uscisle – podobno pani Jolanta w tych poczatkach po cichu
namawiala Pie, by przerzucila sie jednak na skok w dal?

– Mysle, ze caly czas ja namawia, zeby sprobowala. Jestesmy po rozwodzie,
nie mieszkamy razem, wiec w tych rozmowach nie uczestnicze, ale od Pii
wiem, ze mama wciaz o skoku w dal cos tam mowi, ze byloby fajny. A pomysl,
zebym to ja zostal trenerem Pii, wyszedl wlasnie od mamy Pii. Trenowalem
ja, trenowac moge corke, przynajmniej sprobowac, zostac takim trenerem
przejsciowym – tak argumentowala. Przyznaje, troche mnie tym przestraszyla.
Pomyslalem, porozmawialem z obecna zona, ktorej ten pomysl tez sie
spodobal, a na dodatek powiedziala, ze przejmie w naszej firmie czesc moich
obowiazkow.

Czyli trenerem zostal pan przez kobiety. Albo dzieki nim.

– Zdecydowanie dzieki. Ja za byciem trenerem tesknilem, zalowalem, ze po
okresie sopockim przestalem nim byc. Sport zawsze byl dla mnie tym, co
powodowalo, ze krew szybciej plynela.

“ZONA ZAAKCEPTOWALA. I PIA JEST PIA”

Emocje w ukladzie zawodniczka/corka – trener/ojciec bywaja pewnie ogromne.
Wybuchaja niekiedy na treningach, podnosi pan glos, a Pia trzaska drzwiami?

– Nie, nigdy, to nie my. Zazwyczaj jest spokojnie, chociaz bywa i nerwowo,
kiedy nie wychodzi. Konczy sie na poirytowaniu. I na rozmowie – dlaczego
nie wychodzi, z czego to wynika. Ale krzyku nie ma, to nie nasz styl.

A jest roznica miedzy trenowaniem corki a trenowaniem innej, niezwiazanej
rodzinnie zawodniczki?

– Hmm… Jest, zastanowie sie, jak to wytlumaczyc… Trenowanie wlasnego
dziecka to duzo wieksze i emocje, i odpowiedzialnosc, mam nadzieje, ze nie
brzmi to nieladnie. “Nie sluchal, nie przylozyl sie, nie wykonal tego, co
planowalem” – tak czesto mowia trenerzy o zawodnikach. “Nie moja wina, a
jego”. A na corke, ktora znam, odpowiedzialnosci zrzucic nie moge. Nie
powiem: “Jestem swietnym trenerem, a porazka to jej wina”. Na mnie, jako
ojca, spada odpowiedzialnosc, bo to ja ksztaltowalem ja i jako czlowieka, i
jako zawodniczke.

Pia nie jest jedynaczka, wiem, ze mieszka ze starsza siostra Agata.

– Corki mam trzy, najmlodsza Pola – przyrodnia siostra Pii i Agaty – ma 16
lat. Agata pracuje w duzych firmach, specjalistka od logistyki, swietnie
sie w tym realizuje. Bywa na naszych treningach, nawet czesto, jest taka
powierniczka i motywatorka Pii. Dziewczyny w ogole trzymaja sie we trzy,
bardzo sa zzyte, razem bywamy na wakacjach.

Wlasnie mialem zapytac – pan i Pia spedzacie ze soba ogrom czasu, te
wyjazdy na zawody i obozy, a tu jeszcze wspolne wakacje?

– Jak najbardziej, my sie wszyscy ze soba bardzo dobrze czujemy. Z druga
zona, mama Poli, bylismy w piatke w Omanie, na swieta. My z zona w jednym
pokoju, dziewczyny we trzy w drugim. One sie uwielbiaja. Jest jeszcze
Precel, pies Agaty i Pii, straszny urwis, rodzinna maskotka.

Panie trenerze, bo zapomnialbym o pytaniu najprostszym – Pia, skad to imie?

– Prawda jest dosyc prosta – wiele, wiele lat temu, chodzilem na kurs
jezyka angielskiego. Moja nauczycielka byla Pia Jasinska-Regan, pol
Irlandka, pol Polka. Zaprzyjaznilismy sie, tak rodzinnie. Ona byla pierwsza
osoba o tym imieniu, ktora poznalem. Pierwsza corka dostala imie Agata, a
po narodzinach drugiej corki zaczalem sie zastanawiac nad jakims krotkim
imieniem, skoro mamy tak skomplikowane nazwisko, nawet dla Polakow.
Powiedzialem: “czemu nie Pia, skoro znalem tak sympatyczna Pie?”. Zona
zaakceptowala. I Pia jest Pia. “SLAWEK POWIEDZIAL, ZE NIGDY TAKIEGO TALENTU
JAK PIA NIE WIDZIAL”

Jakis czas temu z otwarta przylbica Pia stwierdzila, ze stac ja wyniki w
granicach 12,30 s, czyli szybciej od rekordu Polski Grazyny Rabsztyn z
sezonu 1980, wynoszacego 12,36 s. Zna pan te wypowiedz?

– To musialo byc dawno temu, bo teraz mierzymy znacznie wyzej.

To gdzie pan widzi corke za kilka lat? Moze pan to powiedziec, tez z
otwarta przylbica?

– Moge, oczywiscie, ze moge. Cofne sie do tego czasu, kiedy zaczynalem Pie
trenowac. Pojechalismy do Trojmiasta, do Slawka Nowaka, wielkiego trenera.

Pan Slawomir pracowal i z Grazyna Rabsztyn, i Zofia Bielczyk, ktorych
rekordy kraju Pia sciga. Wilsona Kipketera doprowadzil potem do rekordu
swiata na 800 m. Trener zmarl w 2021 roku.

– Chcialem z nim skonsultowac moja wiedze o plotkach, chcialem, zeby
zobaczyl Pie, jak ona porusza sie na tych plotkach porusza. I Slawek mi
wtedy powiedzial, na jednym z treningow, ze nigdy takiego talentu jak Pia
nie widzial. Wzruszyl sie, ten wielki trener. A ja juz wtedy po cichu sobie
pomyslalem, ze Pia ma potencjal na olimpijskie zloto, a byc moze i na
rekord swiata. Do dzis mam takie przekonanie.

rozmawial Rafal Kazimierczak

DETEKTYW

Smierc u podnoza klifu

Arkadiusz PANASIUK

17 wrzesnia 2002 roku, u podnoza 30-metrowego klifu, na plazy niedaleko Los
Angeles w Stanach Zjednoczonych, znaleziono cialo 19-letniego Wiktora K.,
ktory pochodzil z Wesolej, wow- czas miejscowosci pod Warszawa, obecnie
jed- nej z jej dzielnic. Chlopak tylko co otrzymal stypendium i rozpoczal
studia w Marymount College, w slonecznej Kalifornii. Chociaz mija juz 21
lat od tej tragedii, wersja sugerujaca samobojcza smierc Wiktora wydaje sie
nadal malo przekonujaca. Ojciec Wiktora Zbig- niew, z wyksztal- cenia jest
inzynie- rem, specjalista od szeroko pojetej tele- fonii komorkowej. Matka
– Lidia, cale dorosle zycie przepracowa- la jako stewardessa. Rodzicie
robili wszystko, aby zapew- nic Wiktorowi jak najlepsze wyksztalcenie i
szanse na zycie na wysokim poziomie. W dzie- cinstwie postanowili poslac go
do podstawowki przy amba- sadzie Stanow Zjednoczonych w Warszawie, aby juz
od naj- mlodszych lat szlifowal jezyk angielski, niezbedny, gdy chce sie
zrobic kariere za granica.

Wiktor byl niezwykle uzdol- niony, a przy tym bardzo pra- cowity. W wieku
19 lat znal juz biegle trzy jezyki, poza angielskim rowniez hiszpanski i
francuski. Byl znany i lubia- ny w owczesnym srodowisku uprawiajacym jazde
na rolkach (tzw. skaterow), i to te najtrud- niejsza, bo w wersji
akrobatycz- nej. Nawet zdobyl tytul mistrza Polski w tej dyscyplinie.

Uprawial tez sztuki walki, kochal podrozowac, odwiedzac nowe miejsca, czy
to w kraju, czy za granica. Jezdzac po swie- cie dokumentowal to wszystko,
nagrywajac filmy upamietniaja- ce ciekawe momenty z wlasnego zycia. Dzieki
wsparciu rodzicow, w tym oczywiscie matki stewar- dessy, odwiedzil bodaj
wszystkie kontynenty.

I przy tym wszystkim Wiktor byl wesolym, skromnym, nasta- wionym pozytywnie
do innych osob chlopakiem, co rzadko, przy takim nagromadzeniu talentow i
niemalej popularnosci wsrod rowiesnikow, sie zdarza. I nagle,
niespodziewanie, to mlode, dopiero co zaczynajace sie zycie, zostalo
tragicznie przerwane.

wrzesnia 2002 roku Charles Edward Mul- hearn, przechodzen,

ktory spacerowal po plazy

w rejonie Inspiration Point (w poblizu Los Angeles) zna- lazl cialo
Wiktora. Bylo to okolo godziny 11. Kilka minut wczesniej jego uwage
przyciagnal krazacy nad plaza helikopter, ktory po chwili odlecial, tak
jakby osoba kierujaca maszyna czegos sie przestraszyla.

Pierwsza sekcja zwlok usta- lila, ze mlody chlopak zgi- nal w wyniku upadku
z duzej wysokosci. Na pytanie, jak to mozliwe, zeby wykonac skok w
powietrzu na odleglosc az 15 metrow, bo tyle od podno- za gory lezalo cialo
chlopaka, nigdy nie uzyskano odpowie- dzi. Jest to fizycznie niemozliwe,
wystarczy spojrzec na aktualny rekord swiata w skoku w dal – nie przekracza
on 9 metrow.

Mimo tego, amerykanscy sledczy nawet nie probowali zainteresowac sie tym
faktem. Uznali, ze bylo to samobojstwo, a swoje przekonania opierali na
tym, ze Wiktor od jakiegos cza- su chodzil do psychiatry i przyj- mowal
“Zoloft”, lek o podobnym dzialaniu, co bardzo popularny w tamtym czasie
antydepresant “Prozac”. Ale dlaczego dbanie o wlasne zdrowie psychiczne i
wizyty u lekarza, maja od razu byc dowodem na samobojstwo? Bo takim
wnioskiem zakonczylo sie sledztwo w tej sprawie.

Jak sie pozniej okazalo, i co sledczy konsekwentnie lekcewa- zyli, tuz
przed smiercia Wiktor byl w duzym konflikcie z nie- ktorymi kolegami z
akademika. Rodzice chlopaka do dzis uwa- zaja, ze to wystarczylo, zeby
sprawe smierci ich syna szybko zamknac i o niej zapomniec, a mowiac
dosadnie – “zamiesc pod dywan”, zostawiajac w nie- wiedzy rodzine i
przyjaciol tragicznie zmarlego chlopaka. Tym bardziej, ze podejrzewani o
zabojstwo Wiktora koledzy ze szkoly pochodzili z dobrze sytuowanych,
amerykanskich rodzin. Zmowa milczenia w takich sytuacjach jest czyms
oczywistym i wystepuje w kaz- dym czasie i pod kazda szero- koscia
geograficzna. Zbigniew i Lidia nigdy nie uwierzyli w samobojcza smierc syna.

– Probowalem ponownie uzy- skac zdjecia Wiktora z miejsca tragedii. Prosze
sobie wyobra- zic, ze tak jak w 2002 roku, tak i teraz znowu mi odmowiono.
Jakbym trafil na mur niecheci. Jakby komus szczegolnie zaleza- lo, zeby do
sprawy nie wracac. Taki miejscowy uklad policjan- tow, urzednikow i
zamoznych Amerykanow, ktorych dzieci uczyly sie z moim synem. Udalo mi sie
co prawda umiescic w col- lege’u tablice pamiatkowa poswie- cona Wiktorowi,
ale tylko ja wiem, ile mnie to zachodu i ner- wow kosztowalo – wspomina
Zbigniew, po latach, z gorycza.

Tutaj warto zadac sobie pytanie, z czego wynikalo takie zachowanie
amerykanskiej poli- cji. Nadmiar spraw, napiete gra- fiki, zwykla niechec,
a moze cos wiecej? W koncu jesli zalezalo- by im na rozwiazaniu sprawy, to
dlaczego unikali kontaktu z rodzina Wiktora i nie udostep- niali zdjec z
miejsca tragedii? Ktos, kto nie ma nic do ukrycia, nie postepuje w ten
sposob.

Dwa lata po smierci Wiktora K. pojawil sie w Polsce jeden z jego kolegow z
uczelni

– Spotkalismy sie przy gro- bie syna. Byl bardzo wzruszony. I przez cale to
nasze spotkanie na cmentarzu mialem takie silne przekonanie, ze ten chlopak
chce mi cos wyznac, ze bije sie z mysla- mi, ze z jakiegos powodu sumie-
nie nie daje mu spokoju. Niestety, zabraklo mi wtedy odwagi, zeby go
zachecic do zwierzen. Do dzis mam oto do siebie pretensje – wspomina
Zbigniew.

sierpnia 2002 roku, okolo godziny 23, do pokoju Wiktora K.

w miasteczku akademickim pytania bez odpowiedzi

wtargnela grupa chlopcow i dziewczat z uczelni. Z nie- wiadomego powodu,
pewnie dla glupiego zartu, usilowali wlozyc mu antene od telefonu
komorkowego w odbyt. Wiktor wyrwal sie i wybiegl z poko- ju, aby zadzwonic
do ojca. Podazyl za nim rosly nastolatek, Amerykanin, aby go pobic. Po
kilku sekundach, to on jednak lezal na ziemi. “Wiktor jest cool” –
powiedzieli wtedy swiadkowie wydarzenia. Niewiele to jednak zmienilo.
Chlopak w rozmo- wach telefonicznych z ojcem ciagle probowal nakreslic
jakis tajemniczy konflikt ze srodowi- skiem, w ktorym przebywa.

Na pytania, o co wlasciwie chodzi, mowil, ze “najlepiej powie mu to
bezposrednio”. Ojciec wyczuwal w rozmo- wach z synem duzy problem i obawe o
cos: “Tato, oni mi dokuczaja i przeszkadzaja sie uczyc. Potrafia rozmawiac
tyl- ko o kobietach i samochodach”.

W tej sytuacji rodzice pisza list do Liz Lisan, doradcy szkolnego na
uczelni.

Ona i jej maz znaja

sie z Wiktorem od 2001 roku. Chlopak spedzal u nich week- endy. Zbigniew,
poruszony tym, co sie dzieje, postanawil jak naj- szybciej przyleciec do
Stanow i omowic sprawy syna w szko- le osobiscie. Termin przyjazdu
Zbigniewa zostal ustalony na 14 wrzesnia.

dniu wylotu Zbig- niewa z Polski, Wiktor nagle zadzwonil do

ojca z prosba: “Tato, chcialbym abys przyjechal za kilka dni”. Postanawili,
ze odloza spotka- nie na kolejny tydzien. Weekend z 14 na 16 wrzesnia
Wiktor spe- dzil u panstwa Lisan.

Ku zdziwieniu ojca, w roz- mowie telefonicznej, 16 wrze- snia, stwierdzil:

– Tato, to nie byla moja decy- zja o odlozeniu twego przyjazdu. – A czyja?
– dopytuje coraz bardziej zdziwiony

Zbigniew.

– Powiem ci na miejscu… – odpowia-

da tajemniczo Wiktor i konczy

rozmowe. Umawiaja sie,

ze spotkaja sie zatem 20 lub 21 wrzesnia. Kto mogl naklonic Wiktora do
zmiany daty przyjazdu ojca? Tego samego dnia ojciec roz- mawial z synem
jeszcze kilkakrot- nie, informujac go o wyslanej przez matke paczce, kto-
ra dotrze praw- dopodobnie 17 wrzesnia i 200 dolarach wysla- nych przez
cor- ke jego przyja- ciela z Dayton. Sprecyzowali tez w tych roz- mowach,
jaki

rodzaj wyczynowych rolek ma przywiezc Wiktorowi, bo chlo- pak chcial
zaprezentowac rowie- snikom swoje umiejetnosci i swoja pasje do jazdy na
nich. Niestety, nie zdazyl.

statnia rozmowa ojca z synem odbyla sie 16 wrzesnia okolo godziny 16.19
wedlug czasu z Los Angeles. Wiktor powiedzial wtedy, ze nie moze spac, gdyz
w jego akademiku trwa wlasnie impreza i jest bardzo glosno. (Potem jego
koledzy twierdzili, ze po prostu ogladali telewizje.) Umowil sie ze
Zbigniewem, ze zadzwoni za godzine. Niestety, nigdy do tego nie doszlo.
Kiedy w umowionym czasie nie bylo telefonu, ojciec wielokrotnie pro- bowal
kontaktowac sie z synem, ale bez skutku. Ostatni telefon wykonal okolo
godziny 10 na drugi dzien chcac, jak wspo- mina, obudzic syna na zajecia.
Ciagle jednak nikt nie odbieral.

Dalsze informacje sa oparte na skapych faktach uzyskanych od policji,
prywatnego detek- tywa i od dyrekcji college’u. Podobno Wiktor byl widziany
w pokoju akademickim jeszcze okolo godziny 19.30. O godzinie 20.30 byl
widziany przez Chrisa Lee. Podobno widziala go tez Liz Lisan przed 20 i to
w oko- licy miejsca tragedii. Podobno, podobno, podobno…

17 wrzesnia przypadkowy przechodzien zainteresowal sie helikopterem
wykonuja- cym manewry tuz nad ziemia. Zwabiony widokiem turysta poszedl w
tym kierunku, aby sprawdzic co sie dzieje. Z prawniczej analizy w sprawie
smierci syna, jaka zamowili Zbigniew

i Lidia K., wynika, ze sledztwo bylo prowadzone wyjatkowo niestarannie. “Na
podstawie dotychczas zebranych infor- macji, nie mozna ustalic, co robil
Wiktor rano w dniu smierci, jak i o ktorej godzi- nie dotarl do szkoly ani
w jaki sposob i o ktorej dostal sie do Inspiration Point. Jest bardzo
prawdopodobne, ze zarowno do szkoly, jak i do Inspiration Point Wiktor
zostal podwieziony samochodem. Nie ustalono, kto z kolegow i kolezanek
chlopa- ka dysponuje samochodem. Nie ustalono takze, gdzie przeby- wali w
przypuszczalnym czasie smierci Wiktora. Nie ustalono zalogi helikoptera,
ktora w kry- tycznym czasie wykonywala lot nad Inspiration Point i nie
przesluchano jej. Brak jest jed- noznacznych danych z ustalen sekcji zwlok.
W czasie pierwszej sekcji nie stwierdzono zadnych obrazen na ciele Wiktora
nie- zwiazanych z upadkiem z wyso- kosci. Podczas kolejnej sekcji
(wykonanej w drugiej polo- wie pazdziernika) stwierdzono “obrazenia nogi,
obrazenia pod pacha oraz narzadu wewnetrz- nego (…).”

To moglo byc Amorderstwo

nalizujac sprawe smier- ci Wiktora K., zalozono trzy potencjalne sce-

nariusze wydarzen. Pierwsza teoria sugerowala, ze jego zgon byl wynikiem
samobojstwa, druga wskazywala na nieszcze- sliwy wypadek, a trzecia mowila
o mozliwosci morderstwa.

Prawnik przygotowujacy analize, dokonujac doglebnej oceny, uznal dwie
pierwsze teorie dotyczace smierci za malo prawdopodobne. Przede wszystkim,
chlopak byl wyspor- towany i mial doskonale rozwi- niety refleks. Wobec
tych cech, teoria nieszczesliwego wypadku wydawala sie malo wiarygodna.

Zarowno szkolny psycho- log, jak i psychiatra, u ktore- go Wiktor sie
leczyl, wyklu- czyli mozliwosc samobojstwa. Istotnym elementem byl row-
niez brak listu pozegnalnego.

Za przyjeciem wersji mowia- cej o zabojstwie przemawialy fakty. Do nich
nalezaly m.in. dwukrotnie przeprowadzo- na sekcja zwlok oraz wnioski
zawarte w drugim protoko- le posekcyjnym. Istnialy tez powazne rozbieznosci
w zezna- niach kolegow Wiktora, a takze niemoznosc ustalenia doklad- nego
czasu, w ktorym chlopak przemieszczal sie miedzy roz- nymi kluczowymi
miejscami w dniu tragedii. Dodatkowo odnotowano wykonanie dwoch
tajemniczych telefonow do mieszkania babci Wiktora po jego smierci. Osoba
dzwoniaca nigdy nie zostala odnaleziona, bo policja nie podjela nawet proby
jej namierzenia.

Policjant wie, Kale nie powie

iedy Zbigniew K. rozma- wial z jednym z funkcjo- nariuszy, ten zaskakujaco

stwierdzil, ze “ma w tej sprawie swoja opinie, ale nic nie powie”.

To wywolalo w ojcu Wiktora uczucie niepokoju i podejrzenie, ze
funkcjonariusz cos ukrywa.

Dlaczego policjant odmawial udzielenia pelnej informacji? Czy istnieja
tajemnice, ktore nie zostaly ujawnione w trakcie sledz- twa? Dodatkowo,
odkryto rane na poziomie miednicy Wiktora. Byla to dziura przypominajaca
rane po przekluciu ciala, jakby ktos uzyl wloczni lub podobnej broni. To
szczegolnie niepoko- jace, poniewaz jest bezposred- nia oznaka przemocy
fizycznej. Kto i dlaczego mialby zadac tak okrutny cios Wiktorowi?

Czy kiedys zostana podjete dalsze kroki, aby wyjasnic te tajemnicza smierc?
Czy sprawie- dliwosc w tej sprawie kiedykol- wiek zatriumfuje? To pytania,
ktore po prawie 21 latach pozo- staja bez odpowiedzi.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl

Dzien dobry – tu Polska – 9.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 67) (67308)

9 marca 2024r.

Pogoda

sobota, 9 marca 9 st C

Przewaga chmur

Opady:0%

Wilgotnosc:74%

Wiatr:26 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Pieknej soboty zycze 🙂

Ania Iwaniuk

Kursy walut za jednego dolara (USD) zaplacimy 3,9478 zl. Cena jednego
funta szterlinga (GBP) to 5,0262 zl, a franka szwajcarskiego (CHF) 4,4766
zl. Z kolei euro (EUR) mozemy zakupic za 4,3027 zl.

Dowcip

Zona wrocila z zakupami do domu. Zastala meza w lozku z… sasiadem.

Zdumiona, po chwili martwego milczenia, wymamrotala do slubnego:

– Mowiac, zebys oddal sasiadowi “ten maly, smieszny sprzet” mialam na mysli
sekator…

Tajemnica MH370. 10 lat temu malezyjski boeing zniknal z radarow Od rowno
dekady sledczy cywilni i wojskowi z kilku krajow, eksperci, dziennikarze,
zawodowi poszukiwacze i amatorzy probuja rozwiklac najwieksza zagadke w
historii lotnictwa. Co stalo sie z Boeingiem 777 do Pekinu z 239 osobami na
pokladzie, z ktorym kontakt urwal sie niedlugo po starcie 8 marca 2014
roku? Mimo uplywu 10 lat pozostaja jedynie hipotezy. Byla dokladnie polnoc
z 7 na 8 marca, kiedy na poklad stojacego na plycie lotniska w Kuala Lumpur
(Malezja) Boeinga 777-200ER linii Malaysia Airlines – lot MH370 – zaczeli
wchodzic pierwsi pasazerowie. Lacznie miejsca zajmuje 239 osob z 15 roznych
krajow, w tym 227 pasazerow. 27 minut pozniej maszyna dostaje zezwolenie na
kolowanie, a po kolejnych 13 minutach wieza kontroli lotow zezwala na
start. To, co dzieje sie pozniej, w szczegolach opisuja przez kolejne lata
media. Rowno 42 minuty po polnocy (w Polsce byl 7 marca, godz. 17.40 –
red.) lot 370 do Pekinu startuje z pasa 32R. Po 19 minutach kapitan Zaharie
Ahmad Shah informuje, ze osiagnal poziom lotu 350, czyli wysokosc
przelotowa okolo 11 tys. metrow. Jak pisze CNN o 1:19 samolot opuszcza
malezyjska przestrzen powietrzna i wkracza w przestrzen powietrzna
Wietnamu. Wtedy wypowiadane sa ostatnie zarejestrowane slowa z kokpitu: “W
porzadku, dobranoc”. Wypowiada je najprawdopodobniej drugi pilot, Fariq
Abdul Hamid. Dwie minuty pozniej przestaje nadawac transponder samolotu –
urzadzenie automatycznie przesylajace na ziemie informacje pozwalajace na
zidentyfikowanie maszyny, a takze o jej wysokosci, predkosci i kursie.
Miedzy godz. 1:21 i 1:28 boeing zmienia kurs, a o godz. 1:30 MH370 znika z
cywilnych radarow – maszyna jest wowczas nad Zatoka Tajlandzka, miedzy
Malezja a Wietnamem. Kolejny kontakt radarowy nastepuje o 2:15. Radar
wojskowy namierza samolot nad wysepka Perak w Ciesninie Malakka – setki mil
od wlasciwego kursu. Jak twierdza linie Malaysia Airlines, o 2:40 dostaja
informacje, ze lotu MH370 nie ma na radarze. Pozniejsze wydarzenia sa od
dekady jedna z najwiekszych, o ile nie najwieksza tajemnica w historii
lotnictwa. Dlaczego samolot zmienil kurs, co stalo sie z maszyna? Po latach
niezwykle kosztownego sledztwa pytania nadal pozostaja otwarte, a wladze
informuja, ze chca wznowic poszukiwania.

Poszukiwania zaginionego samolotu Malaysian Airlines

Jak przypomina “The New York Times” poczatkowo poszukiwania prowadzono
glownie z powietrza – wykonano 334 loty, obejmujac ogromny obszar 4,4 mln
kilometrow kwadratowych. Potem doszly do tego poszukiwania podwodne,
prowadzone przez ekipy z Australii, Malezji i Chin, skad pochodzilo
najwiecej pasazerow. Przeszukano niemal 120 tys. kilometrow kwadratowych
dna oceanicznego (to wiecej niz powierzchnia Bulgarii – red.). Zakonczono
je dopiero w 2017 roku, choc tez nie do konca, bo pod presja rodzin
dzialania nadal prowadzil rzad Malezji. O ile nie udalo sie znalezc samego
samolotu, na wybrzezu kontynentalnej Afryki, a takze Madagaskaru,
Mauritiusa, wysp Réunion czy Rodrigues, znajdowano szczatki, ktore – jak
sie uwaza – maja pochodzic z zaginionej maszyny. Lacznie jest ich okolo 20.
Najwiekszy, wyrzucony na brzeg francuskiej wyspy Réunion, jest duzy
fragment skrzydla Boeinga 777, pochodzacy prawdopodobnie z MH370. Jak pisze
“The New York Times” w 2016 roku wladze australijskie potwierdzily, ze inny
fragment skrzydla, wyrzucony na brzeg w Tanzanii, pochodzi z zaginionej
maszyny – a mozna to stwierdzic dzieki numerom identyfikacyjnym. Teorii na
temat tego, co stalo sie z zaginiona maszyna jest wiele. Czesc z nich
badano w trakcie sledztwa – jak brak paliwa, awaryjne ladowanie na morzu,
utrata kontroli nad maszyna, czy porwanie. W obszernym raporcie
opublikowanym po czterech latach poszukiwan tez nie ma jasnej odpowiedzi,
co moglo wydarzyc sie na pokladzie.

Cytowany przez “Thr New York Times” Kok Soo Chon, szef zespolu ds. badania
zdarzen lotniczych, powiedzial ze dostepne dowody – jak reczne zejscie
samolotu z kursu i wylaczenie transpondera – “nieodparcie wskazuja” na
“bezprawna ingerencje”, co moze sugerowac, ze samolot zostal porwany. W
raporcie opisano tez wszystkie osoby na pokladzie, w tym pilotow. Zbadano
ich sytuacje finansowa, stan zdrowia, a nawet ton glosu mezczyzn w
komunikatach radiowych, czy chod, gdy tego dnia szli do pracy. Nie wykryto
zadnych nieprawidlowosci – konkluduje “The New York Times”. W styczniu 2015
roku Malezja oficjalnie zakwalifikowala zaginiecie Boeinga 777 jako
“wypadek”, co otworzylo droge do wyplat odszkodowan rodzinom ofiar.

Znikniecie MH 370. Bedzie nowe sledztwo?

Po 10 latach od zaginiecia Malezja jest sklonna wznowic dochodzenie w
sprawie znikniecia samolotu MH370 Malaysia Airlines. Mowil o tym w ostatni
poniedzialek premier Anwar Ibrahim. – Przyjelismy stanowisko, ze jesli
istnieja przekonujace dowody na to, ze sprawe nalezy ponownie otworzyc, z
pewnoscia chetnie ja ponownie otworzymy – powiedzial na konferencji
prasowej w Melbourne podczas szczytu Australii i grupy krajow Azji
Poludniowo-Wschodniej ASEAN. – Cokolwiek trzeba zrobic, zrobimy – cytuje
jego slowa Reuters.

Ekipa TVN24 nie zostala wpuszczona na konferencje Adama Glapinskiego Ekipa
TVN24 nie zostala wpuszczona na czwartkowa konferencje prasowa prezesa NBP
Adama Glapinskiego, mimo ze kilka dni wczesniej nasza redakcja wystapila o
akredytacje. Na krotko przed konferencja otrzymalismy wiadomosc, ze nie
uzyskalismy akredytacji, jednak nie podano powodu tej decyzji. Konferencja
prezesa NBP rozpoczela sie w czwartek o godzinie 15. Redakcja TVN24 juz w
poniedzialek zwrocila sie do tej instytucji z prosba o akredytacje. W
wiadomosci napisalismy, ze ekipa stacji potwierdza zamiar obecnosci na
konferencji i poinformowalismy o liczbie osob, ktore beda reprezentowaly
nasza redakcje.

W czwartek krotko po godzinie 13, a wiec na niecale dwie godziny przed
planowanym startem konferencji, otrzymalismy wiadomosc, ze nie uzyskalismy
akredytacji na to wydarzenie, a transmisja z niego bedzie dostepna online.

“Utrudnianie pracy dziennikarza”

Nasi przedstawiciele pojawili sie jednak w siedzibie NBP i chcieli na
miejscu wyjasnic sytuacje. Poczatkowo probowalismy interweniowac u
straznika, ktory nie chcial nas wpuscic. Tlumaczyl, ze nie ma nas na
liscie. Sugerowal, zeby skontaktowac sie z biurem przepustek oraz z biurem
prasowym.

Przedstawiciele naszej stacji argumentowali, ze zgodnie z Prawem prasowym
maja prawo wejsc na konferencje. – Niewpuszczenie nas jest utrudnianiem
pracy dziennikarza. Dziennikarz ma prawo do uzyskania informacji o
dzialalnosci organow wladzy publicznej – mowili w siedzibie NBP
przedstawiciele naszej stacji.

Potem, krotko po godzinie 15, oddzwoniono do nas z biura przepustek i
przekazano, ze w biurze prasowym nikt nie odbierze od nas telefonu,
poniewaz przedstawiciele biura sa na konferencji. Zwrocilismy sie do NBP z
pytaniem, dlaczego nie otrzymalismy akredytacji i dlaczego nasza ekipa nie
zostala wpuszczona na miejsce. Do czasu publikacji tekstu nie otrzymalismy
odpowiedzi.

W Sejmie o zmianie definicji gwaltu. “To jest sprawa nas wszystkich” To
projekt, ktory nadaje nam wszystkim, obywatelkom i obywatelom, autonomie
seksualna – mowila w czwartek w Sejmie Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica),
przedstawiajac projekt nowelizacji zmieniajacy definicje gwaltu. Monika
Rosa (KO) stwierdzila, ze “kwestia gwaltu to nie jest tylko kwestia sprawy
kobiet”. Marcin Warchol (KP PiS) ocenil, ze w przypadku projektu “rodza sie
pytania o zgodnosc z konstytucja”. Wszystkie kluby opowiedzialy sie za
dalszymi pracami nad tymi zmianami. W czwartek w Sejmie odbylo sie pierwsze
czytanie poselskiego projektu nowelizacji Kodeksu karnego, ktory zaklada
m.in. zmiane definicji zgwalcenia, podniesienie kar za jego popelnienie i
zmiane kategorii prawnej tego czynu z wystepku na zbrodnie. W sejmowej
debacie wszystkie kluby opowiedzialy sie za dalszymi pracami nad projektem.

Kucharska-Dziedzic: to projekt, ktory nadaje nam wszystkim autonomie
seksualna

Przedstawicielka wnioskodawcow Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica)
przypomniala, ze wedlug projektu za zgwalcenie uznawane bedzie
doprowadzenie do obcowania plciowego bez wczesniejszego wyrazenia swiadomej
i dobrowolnej zgody.

Wedlug obowiazujacych przepisow za zgwalcenie uznaje sie doprowadzenie do
obcowania plciowego przemoca, grozba bezprawna lub podstepem, co – jak
zaznaczono w uzasadnieniu do projektu – wskazuje na koniecznosc wyrazenia
sprzeciwu wobec niechcianych zachowan seksualnych. Mam nadzieje, ze Polska
stanie sie szesnastym europejskim krajem, ktory wprowadzi te zmiane do
Kodeksu karnego – powiedziala poslanka. Zaznaczyla, ze projekt czyni
zgwalcenie zbrodnia, a nie tylko wystepkiem, jak jest obecnie. – To projekt
znoszacy domniemanie zgody ofiary na stosunek z kazdym i wszedzie, znosi
koniecznosc udowadniania przez osoby pokrzywdzone, ze nie ponosza
odpowiedzialnosci za krzywde, ktora je dotknela – podkreslila
Kucharska-Dziedzic.

Dodala, ze zamiast relatywizowac przemoc seksualna i szukac usprawiedliwien
w niepoczytalnosci sprawcy, “trzeba nazywac rzeczy po imieniu”. – To
projekt, ktory nadaje nam wszystkim, obywatelkom i obywatelom, autonomie
seksualna. Wyrazana przez nas zgoda lub jej brak to przejaw wolnej woli, a
nie tylko dobrych obyczajow – przekonywala poslanka Lewicy.

Przedstawicielka wnioskodawcow zwracala uwage na niskie kary za zgwalcenie.
W projekcie zaproponowano podniesienie do trzech lat dolnego wymiaru kary.
Obecnie grozi za to kara od 2 do 12 lat wiezienia. Mezczyzni w Polsce nie
boja sie kary, bo kary sa nadzwyczaj lagodne i rzadkie, ale mezczyzni nie
boja sie tez kobiet. (…) Kazda kobieta w Polsce, idac w nocy samotnie
ulica, boi sie mezczyzny, ktory idzie za nia, ale zaden mezczyzna idacy
samotnie ciemna ulica nie boi sie kobiety – powiedziala Kucharska-Dziedzic.
Poslanka trzymala transparent z napisem: “Mezczyzni nie boja sie kobiet,
musza bac sie kary”. Wyrazila nadzieje, ze zmiany w prawie zostana przyjete
ponad podzialami. Przedstawicielka KO Monika Rosa zwrocila uwage, ze
“kwestia gwaltu to nie jest tylko kwestia sprawy kobiet”. Zaznaczyla, ze
“to jest sprawa nas wszystkich, choc oczywiscie przemoc seksualna glownie
dotyka kobiet, ale gwalt zdarza sie takze mezczyznom, a przemoc seksualna i
zgoda na nia dotyka cale spoleczenstwo”.

Dodala, ze “wedlug szacunkow w Polsce jedynie co piaty gwalt jest
zglaszany, a tylko jedno na cztery postepowania konczy sie potwierdzeniem
przestepstwa”. Podkreslila, ze “to sie musi zmienic, by zgwalcenie stalo
sie zbrodnia, bo obecnie jest tylko wystepkiem (…) A gwalt jest zbrodnia
na naszym ciele, naszej wolnosci, na naszej psychice”. Dodala, ze to
“historyczny moment”, a ustawa “moze zmienic los setek i tysiecy kobiet”.
Rosa podkreslila, ze “o cierpieniu kobiet nie mozemy mowic wylacznie w
obliczu drastycznych gwaltow, ktore sie czasem zdarzaja”, poniewaz dochodzi
do nich “codziennie w domach”, a sprawcami sa osoby znajome, najblizsze. –
Projekt, o ktorym mowimy, to jest dobre prawo i nadzieja dla tych osob,
ktore przetrwaly. I to jest nadzieja na zmiane, bo tylko “tak” oznacza
zgode – powiedziala poslanka.

Warchol: rodza sie pytania o zgodnosc z konstytucja

Podczas wystapien klubow i kol w imieniu PiS glos zabral Marcin Warchol,
ktory podkreslil, ze “wszelkiego rodzaju rozwiazania, majace na celu
poprawe sytuacji ofiar przestepstw seksualnych, zasluguja na uwzglednienie”.

Zwrocil uwage, ze z tego powodu rzad Zjednoczonej Prawicy wprowadzil do
Kodeksu karnego zmiany obowiazujace od 1 pazdziernika ubieglego roku. –
Przede wszystkim to zaostrzenie odpowiedzialnosci karnej za zgwalcenie,
ktorego skutkiem jest smierc ofiary. W tej chwili jest to od lat osmiu do
dozywotniego pozbawienia kary – powiedzial Warchol. Wymieniajac kolejne
wprowadzone wowczas zmiany, powiedzial, ze obecnie obowiazuje “zdecydowanie
surowsze karanie”. Odnoszac sie do projektu, powiedzial, ze zaklada on
“zmiane z obecnej sytuacji “sprzeciwu” na “brak zgody”, przerzucajac tym
samym ciezar dowodu na oskarzonego (…). W tym wypadku rodza sie pytania o
zgodnosc z konstytucja”, ktora wskazuje, ze “to panstwo musi udowodnic wine
oskarzonemu, a nie oskarzony udowadniac swoja niewinnosc”. – Jako klub nie
jestesmy przeciwko temu projektowi, jestesmy za dalszymi pracami nad nim.
Prosimy o skierowanie projektu do prac w komisji celem zasiegniecia opinii
o zgodnosc z konstytucja, o rowniez kwestie dowodowe – dodal.

Cwalina-Sliwowska: brak oporu nie oznacza zgody

Zaneta Cwalina-Sliwowska (Polska 2050-Trzecia Droga) podkreslila, ze od
dawna istnieje koniecznosc dokonania redefinicji przestepstwa zgwalcenia i
zaostrzenia kar.

– Dotychczasowa definicja gwaltu skupia sie na poszukiwaniu u ofiar gwaltu
widocznych i weryfikowalnych znamion oporu. Tymczasem brak oporu nie
oznacza zgody, brak krzyku nie oznacza zgody, milczenie nie oznacza zgody,
upojenie alkoholowe nie oznacza zgody – mowila. Zdaniem Cwaliny-Sliwowskiej
obowiazujaca definicja skutkuje wtorna wiktymizacja. Poslanka
poinformowala, ze klub parlamentarny Polska 2050-Trzecia Droga rekomenduje
skierowanie projektu do prac w komisji.

Klopotek: obecna definicja gwaltu zostala wprowadzona w 1932 roku

Poslanka Agnieszka Maria Klopotek (PSL-Trzecia Droga) ocenila, ze obecna
definicja gwaltu zostala wprowadzona do Kodeksu karnego w 1932 r. i jest
przestarzala. – Naszym zadaniem jest uchwalenie ustawy opierajacej
definicje gwaltu na braku zgody, a nie, jak obecnie, na domniemaniu zgody –
stwierdzila.

Zdaniem Klopotek obecne przepisy sprawiaja, ze jesli ofiara nie bedzie
przekonujaca w stawianiu oporu, sprawca moze uniknac odpowiedzialnosci za
przestepstwo. – Poblazliwosc wymiaru sprawiedliwosci i naduzywanie wyrokow
wydawanych z warunkowym zawieszeniem kary zniecheca pokrzywdzone do
zglaszania przestepstwa i podejmowania krokow prawnych – ocenila. Poslanka
zapowiedziala, ze klub PSL-Trzecia Droga zaglosuje za przekazaniem projektu
ustawy do dalszych prac.

Nowicka: postepowanie musi byc skoncentrowane na zachowaniu sprawcy

Poslanka Wanda Nowicka (Lewica) podkreslila, ze projekt ma na celu
wprowadzenie skuteczniejszej ochrony autonomii seksualnej jednostki dzieki
zaostrzeniu kar dla sprawcow przestepstw seksualnych. – Ofiary cierpia po
wielokroc – raz jako ofiary przemocy i gwaltu, a potem ponownie, podczas
procesu sadowego, kiedy fakt zgwalcenia czesto jest kwestionowany, a
gwalciciel nierzadko uniewinniony – mowila.

Zdaniem Nowickiej postepowanie musi byc skoncentrowane na zachowaniu
sprawcy, a nie ofiary. Zaznaczyla, ze Lewica poprze projekt ustawy. –
Cieszymy sie, ze ma on poparcie wiekszosci klubow i liczymy na to, ze
projekt wreszcie zostanie przyjety – mowila. Grzegorz Placzek
(Konfederacja) podkreslil, ze “gwalt jest czyms obrzydliwym”, a statystyki
dotyczace tego przestepstwa sa niedoszacowane.

Jednak – zdaniem posla – projekt Lewicy budzi watpliwosci. Placzek
przytoczyl jeden z artykulow projektu, ze za zgwalcenie uznawane bedzie
doprowadzenie do obcowania plciowego bez wczesniejszego wyrazenia swiadomej
i dobrowolnej zgody. Wskazal, ze powstaje pytanie, czy swiadoma zgoda jest
np. stosunek seksualny po alkoholu.

– Czy naprawde chcemy, aby kazda osoba mogla stac sie potencjalnym
gwalcicielem tylko dlatego, ze wczesniej nie zarejestruje i nie
zarchiwizuje swiadomej zgody na obcowanie plciowe? Nie wylewajmy dziecka z
kapiela – powiedzial posel, zaznaczajac, ze “sroga penalizacja zgwalcenia
jest konieczna”.

Szwecja oficjalnie w NATO Dokumenty dotyczace wstapienia Szwecji do NATO
zostaly przekazane USA. Terytorium Szwecji zostalo objete gwarancja
artykulu 5. traktatu waszyngtonskiego, mowiacego o solidarnej obronie
sojusznikow. Dokumenty akcesyjne przekazali USA w czwartek premier Szwecji
Ulf Kristersson oraz szef dyplomacji Tobias Billstroem. – Warto bylo czekac
– powiedzial amerykanski sekretarz stanu Antony Blinken. – Byla to naprawde
dluga droga, ale mysle, ze wiedzielismy od pierwszego dnia, ze dzis tutaj
bedziemy. I jestesmy. To chwila historyczna dla Szwecji, historyczna dla
Sojuszu, historyczna dla stosunkow transatlantyckich – dodal.

– Nasz Sojusz, NATO, sojusz obronny, teraz jest silniejszy i wiekszy niz
kiedykolwiek wczesniej. Mysle, ze jesli zrobic krok wstecz, pomyslec o tym,
gdzie bylismy te trzy lata temu, zadna z tych rzeczy nie byla do
przewidzenia. A wrecz byla niemozliwa – stwierdzil.

– Dziekuje bardzo. Jestesmy bardzo wdzieczni za wsparcie Stanow
Zjednoczonych dla szwedzkiej akcesji – powiedzial Kristersson podczas
ceremonii. – Witajcie – odparl Blinken. – Dzis mamy naprawde historyczny
dzien – dodal szwedzki premier. – Zrealizujemy najwyzsze oczekiwania
wszystkich czlonkow NATO. Jednosc i solidarnosc beda nas prowadzic –
powiedzial. Wieczorem premier Kristersson ma wystapic z oredziem do narodu.

Rzad Szwecji podjal wczesniej w czwartek po poludniu oficjalna decyzje o
wstapieniu kraju do NATO. To ostatnia czynnosc, jaka musiala zostac
dokonana ze szwedzkiej strony, aby kraj stal sie 32. czlonkiem Sojuszu
Polnocnoatlantyckiego. Decyzje o wejsciu do NATO zapadla na specjalnym
posiedzeniu rzadu w Sztokholmie pod przewodnictwem wicepremier i minister
energii Ebby Busch.

– Otrzymalismy oficjalne zaproszenie od sekretarza generalnego NATO Jensa
Stoltenberga – mowila wczesniej Busch na specjalnie zwolanej konferencji. –
Teraz rozpoczyna sie nowy rozdzial w historii Krolestwa Szwecji – dodala,
odnoszac sie do ponad 200-letniej tradycji neutralnosci panstwa
szwedzkiego. Szwecja zlozyla wniosek o wejscie do NATO w maju 2022 roku po
historycznej zmianie postawy rzadzacej wowczas krajem socjaldemokracji.
Przyczyna byla rosyjska agresja na Ukraine. Podobna decyzje podjela takze
Finlandia. Minister obrony Szwecji Pal Jonson przypomnial, ze bez
szwedzkiej akcesji czlonkostwo Finlandii w NATO nie bylo do konca pelne,
jesli chodzi o mozliwosci obronne.

“Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wlasnie poinformowal mnie, ze
wszystkie panstwa czlonkowskie NATO zaakceptowaly nasz protokol akcesyjny i
zaprosil Szwecje do przystapienia do Traktatu Polnocnoatlantyckiego.
Szwecja wkrotce bedzie 32. czlonkiem NATO” – brzmi komunikat w mediach
spolecznosciowych kancelarii szwedzkiego premiera. To juz oficjalne –
Szwecja jest 32. czlonkiem NATO i zajmuje nalezne jej miejsce przy naszym
stole. Przystapienie Szwecji czyni NATO silniejszym, Szwecje
bezpieczniejsza, a caly Sojusz bardziej chronionym. Nie moge sie doczekac
podniesienia ich flagi w siedzibie NATO w poniedzialek” – napisal sekretarz
generalny NATO Jens Stoltenberg na platformie X.

Poslanka PiS: Niemcy dostaly z Unii “98 razy tyle, co Polska”. Nieprawda
Poslanka Prawa i Sprawiedliwosci Maria Koc przekonuje, powolujac sie na
media, ze Niemcy “otrzymaly ponad polowe pieniedzy” z wszystkich srodkow
Unii Europejskiej przeznaczonych na pomoc publiczna w zwiazku z wojna w
Ukrainie i ze bylo to 98 razy wiecej niz Polska. Poslanka nie ma racji i
manipuluje. To nowa odslona falszywego przekazu PiS z 2022 roku o
“miliardach dla Niemiec i ochlapach dla Polski”. Maria Koc napisala 3 marca
w poscie na platformie X: “Nic nowego. Media donosza, ze Niemcy otrzymaly
ponad polowe pieniedzy z gigantycznych srodkow, jakie Unia Europejska
przeznaczyla na pomoc publiczna w zwiazku z wojna w Ukrainie. Otrzymaly 98
razy tyle, co Polska. Taka to wlasnie unijna solidarnosc.” Jej wpis
wyswietlono 47,5 tys. razy, zebral 2 tys. polubien. Do wpisu poslanka
dolaczyla link do artykulu opublikowanego 2 marca w serwisie salon24.pl,
ktorego tytul brzmial: “Tak UE rozdziela pieniadze na pomoc w zwiazku z
wojna w Ukrainie. Polska moze pomarzyc”. Ten artykul byl omowiony rowniez
na stronie internetowej “Tygodnika Solidarnosc” i promowany w jego mediach
spolecznosciowych (20,2 tys. odtworzen, 950 polubien).

Narracja o “ochlapach”

Slowa poslanki Koc mozna uznac za kolejna wersje antyniemieckiej narracji
PiS z jesieni 2022 roku, kiedy to politycy tej partii wykorzystywali jako
argument na dominacje Niemiec w Unii Europejskiej takze kwestie pomocy
publicznej dla czlonkow UE. Prezes PiS Jaroslaw Kaczynski na spotkaniu z
wyborcami w Myszkowie 15 pazdziernika 2022 roku mowil, ze “rownosc w Unii
jest bezczelnie lamana”. “W tej chwili w Unii jest 435 miliardow
zatwierdzonej pomocy publicznej. To nie znaczy, ze juz zrealizowanej, ale
juz dopuszczalnej. Otoz wiecie Panstwo, jaki jest podzial? 220 czy nawet
225 miliardow Niemcy, 160 – Francja, a ochlapy dla reszty” – przekonywal.
Przekaz podchwycili wtedy inni politycy PiS oraz Solidarnej Polski (obecnie
Suwerenna Polska). O ile prezes Kaczynski mowil o “zatwierdzonej” pomocy
publicznej, to teraz poslanka Koc pisze o tym, ze Niemcy “otrzymaly” polowe
srodkow, jakie Unia Europejska “przeznaczyla” na pomoc publiczna. Takie
same slowa padaja w tytule, leadzie i srodtytulach tekstu na salon24.pl:
“Tak UE rozdziela pieniadze na pomoc w zwiazku z wojna w Ukrainie. Polska
moze pomarzyc”; “Jeden kraj zgarnal ponad polowe pieniedzy z gigantycznych
srodkow, jakie Unia Europejska przeznaczyla na pomoc publiczna w zwiazku z
wojna w Ukrainie. Otrzymal 98 razy tyle, co Polska. Ktore to panstwo?”;
“Polska dostala niecaly 1 procent unijnej pomocy”. W omowieniu tekstu na
internetowej stronie “Tygodnika Solidarnosc” w tytule napisano: “Niemcy
mialy dostac od UE za pomoc Ukrainie 98 razy tyle co Polska”, a w tekscie
m.in. pada pytanie “Ile otrzymala Polska?”.

Czytelnicy nieznajacy realiow funkcjonowania Unii Europejskiej moga wiec z
tak napisanych tekstow wyciagnac wniosek, ze Niemcy dostaja duzo
dodatkowych pieniedzy z UE, podczas gdy Polska tyle co nic. Tymczasem wcale
nie chodzi o srodki unijne. Dlatego czesc z komentujacych uznala wpis
poslanki Koc za manipulacje. “Kolejna kastratka intelektualna. Pomoc
publiczna to srodki wlasne krajow, a nie srodki przeznaczone przez UE” –
napisala jedna z uzytkowniczek platformy X. Inny skomentowal tekst, na
ktory powolala sie poslanka PiS: “Ten artykul to jedna wielka manipulacja.
Te liczby odnosza sie do kwot pomocy publicznej, jakie poszczegolne panstwa
wydaly z wlasnych budzetow. Czyli niemiecki rzad tyle wydal na pomoc
niemieckim firmom, a pisoski tyle polskim firmom. Unia nie dawala na to
zadnej kasy!” (pisownia postow oryginalna). Pomoc publiczna to “zasoby
panstwowe”. Czyli tyle Niemcy przeznacza dla niemieckich firm

Gdy w pazdzierniku 2022 roku weryfikowalismy stwierdzenia Jaroslawa
Kaczynskiego o pomocy publicznej, dr hab. Renata Mienkowska-Norkiene z
Katedry Polityk Unii Europejskiej na Wydziale Nauk Politycznych i Studiow
Miedzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego tak tlumaczyla w opinii dla
Konkret24: “Pomoc publiczna to nie sa jakies dodatkowe srodki rozdzielane
przez UE z jakichs dodatkowych funduszy, a jedynie zgoda na przeznaczenie
srodkow, jakimi dysponuja panstwa czlonkowskie na wsparcie konkretnych
przedsiebiorstw w konkretnych sektorach”.

Termin rozprawy: grudzien 2027. Sady sa przeciazone, znamy powod Grudzien
2027. Taki termin pierwszej rozprawy – o ile strony nie zawra ugody –
wyznaczyl Sad Okregowy w Gdansku. To efekt tego, ze sedziowie maja nawet po
700-800 spraw. Choc tak odlegle terminy to wyjatek, wydzialy cywilne w
sadach sa przeciazone. Przede wszystkim sprawami frankowiczow. W zeszlym
tygodniu pisalismy o sprawie zwiazanej z mobbingiem w szkole w Stezycy
(woj. pomorskie). Byly trener, ktory informowal o nieprawidlowosciach w
placowce, zostal pozwany przez gmine za to, ze jego wypowiedzi zaszkodzily
szkole i mogly wystraszyc sponsorow. Sad Okregowy w Gdansku poinformowal,
ze jesli strony nie zawra ugody, proces bedzie dlugotrwaly.

Przekazal, ze termin rozprawy zostanie wyznaczony na… grudzien 2027 roku.
Dlaczego? Jak tlumaczyl sedzia – w zwiazku z duzym obciazeniem wydzialu
sadu. – Sedziowie maja po 700, 800 spraw w I Wydziale Cywilnym Sadu
Okregowego w Gdansku – podkreslal. Ostatecznie w tej sprawie doszlo do
ugody. Lukasz Ziola, rzecznik Sadu Okregowego w Gdansku do spraw pionu
cywilnego, powiedzial przed kamera TVN24, ze rozpatrywanie spraw w
pierwszej instancji trwa od dwoch do trzech lat. Natomiast terminy
pierwszych rozpraw planowane sa na druga polowe 2024 roku, ale sa tez na
2025 czy 2026 rok, a w pojedynczych sprawach wlasnie na rok 2027.
Potwierdzil tez, ze w wydziale cywilnym gdanskiego sadu sedziowie maja
obecnie po 600-800 spraw, a – dla porownania – w 2017 roku mieli po okolo
100-150.

Chodzi o sprawy frankowiczow

Wzrost obciazenia tlumaczyl zwiekszeniem sie liczby spraw zwiazanych z
udzielaniem kredytow we frankach. Szczegolnie teraz, gdy orzecznictwo
zaczyna sie klarowac i jest ono coraz bardziej korzystne dla frankowiczow.

– Staramy sie rozwiazac te sytuacje. Niestety, sytuacja kadrowa sadu jest
na tyle ciezka, ze nie mozemy w ramach wlasnych zasobow wzmocnic wydzialow
pierwszoinstancyjnych. Pewnym rozwiazaniem jest delegacja sedziow z sadow
rejonowych. Niestety, mozemy liczyc tylko na pojedyncze delegacje, ktore sa
kropla w morzu potrzeb – stwierdzil rzecznik. Marian Zawala, rzecznik do
spraw cywilnych Sadu Okregowego w Katowicach, mowi w rozmowie z tvn24.pl,
ze nie slyszal o tak odleglym terminie jak grudzien 2027, ale sytuacja w
jego sadzie rowniez nie jest latwa.

– U nas obowiazuje taka zasada, ze terminy rozpisywane sa na rok do przodu.
Kolejka jest jednak dluzsza. W wydzialach cywilnych sedziowie maja srednio
po 300-400 spraw, a niektorzy ponad 400 – zaznacza.

We Wroclawiu i w Lodzi sytuacja tez nie jest latwa

Zwieksza sie liczba spraw, ktore oczekuja na rozpoczecie rowniez w Sadzie
Okregowym we Wroclawiu. Swiadcza o tym statystyki, ktore dostalismy z biura
rzecznika tego sadu. Przykladowo w 2023 roku na pierwsza rozprawe trzeba
bylo czekac do jednego miesiaca w 367 sprawach, od trzech do czterech
miesiecy – w 136, a ponad rok – w 1615 sprawach. W 2022 roku te liczby
przedstawialy sie nastepujaco: 255, 129 i 1223. Jak natomiast wynika z
danych wyslanych nam przez rzecznika Sadu Okregowego w Lodzi, na 6 850
spraw, jakie wplynely w 2023 roku do wydzialow cywilnych, w 1411 sprawach
okres oczekiwania wynosi ponad rok. Natomiast, przykladowo, od czterech do
szesciu miesiecy trzeba bylo czekac na pierwsza rozprawe w 2 087 sprawach.

Duze obciazenie rowniez w Warszawie i Olsztynie

Jeszcze wieksze oblozenie zanotowano w zeszlym roku w Sadzie Okregowym w
Warszawie, gdzie ponad rok trzeba czekac na pierwsza rozprawe w 14 933
sprawach. Natomiast odpowiednio od szesciu miesiecy do roku – w 5 290
sprawach, a od czterech do szesciu miesiecy – w 2 199 sprawach.

Duze obciazenie jest rowniez w Sadzie Okregowym w Olsztynie, gdzie – jak
podaje sedzia Adam Barczak – szacunkowy czas oczekiwania na pierwszy termin
rozprawy w sprawach, ktore wplywaja do wydzialu cywilnego, wynosi od trzech
do 18 miesiecy. W Krakowie wzrost liczby spraw o 200 procent w stosunku do
2019 roku

Natomiast w Sadzie Okregowym w Krakowie – jak informuje rzecznik Beata
Gorszczyk – dokladnie 42,64 procent takich spraw rozpatrywanych jest w
terminie przekraczajacym 12 miesiecy.

Dodaje – tak jak zreszta slyszymy we wszystkich sadach – ze przyczyna
wydluzonego czasu wyznaczenia pierwszego terminu rozprawy czy posiedzenia
jest zwiekszajacy sie wplyw “spraw frankowych”.

Zaznacza, ze w porownaniu z okresem sprzed 2020 roku liczba spraw cywilnych
ulegla zwiekszeniu o 4000 rocznie. Wplyw tych spraw najpierw przez dwa lata
zwiekszyl sie z 2000 do 4000, a w 2023 roku ulegl powiekszeniu o kolejne 2
000, do ponad 6500 spraw” – podaje Gorszczyk.

Zauwaza, ze jest to zwiekszenie liczby spraw o 200 procent w porownaniu do
stanu sprzed 2019 roku. Widoczne zwiekszenie wplywu przedmiotowych spraw
nastapilo po wejsciu w zycie nowelizacji Kodeksu postepowania cywilnego,
tj. od 15 kwietnia 2023 roku, od kiedy to kredytobiorcy moga domagac sie
uniewaznienia kredytu frankowego wylacznie przed sadem wlasciwym dla ich
miejsca zamieszkania” – podkresla rzeczniczka.

Rzecznik “Iustitii”: nikt nie uchwalil ustawy

Pod koniec zeszlego roku zapadly tez korzystne dla frankowiczow orzeczenia
Trybunalu Sprawiedliwosci Unii Europejskiej mowiace chociazby o skutkach
niewaznosci umowy kredytu z powodu zamieszczenia w niej nieuczciwych
postanowien. W efekcie coraz wiecej klientow pozywa swoje banki, co oznacza
jeszcze wieksza liczbe pozwow.

– Wiele sadow, w szczegolnosci okregowych, ma w pierwszej instancji tego
typu problemy. Naplyw spraw zwiazanych z kredytami we frankach faktycznie
blokuje rozpoznawanie innych spraw – mowi sedzia Bartlomiej Przymusinski,
rzecznik Stowarzyszenia Sedziow Polskich “Iustitia”. Dodaje, ze przez cale
lata slyszelismy, ze problem frankowiczow zostanie rozwiazany przez
uchwalenie odpowiedniej ustawy, a nikt tego nie zrobil.

– Stad tez sady, chcac nie chcac, wziely to na siebie. Gdy przyjrzymy sie
wokandom, okaze sie, ze na 10 spraw, tych “frankowych” jest osiem –
zaznacza. Wedlug niego pokazuje to, jak bardzo polskie sadownictwo wymaga
reformy.

– Wlasnie tym powinna przez osiem ostatnich lat zajmowac sie poprzednia
wladza, a nie jakas polityczna nawalanka – uwaza.

Zaznacza, ze “Iustitia” opracowala pakiet projektow ustaw, ktore maja
usprawnic dzialania sadow. Istotne kompetencje z zakresu zarzadzania
przeszlyby na nowa Krajowa Rade Sadownictwa, przy ktorej powstalby instytut
informatyzacji. Tak zwane e-nakazy zaplaty moglyby byc generowane przez
system informatyczny, zastepujac w tej czynnosci referendarzy sadowych,
ktorzy mogliby w tym czasie wspierac poszczegolnych sedziow. Na przyklad
poprzez zajmowanie sie takimi sprawa jak zwalnianie stron z kosztow
rozprawy czy tez przyznawanie wynagrodzen bieglym – twierdzi.

“Liczba spraw przekracza ludzka wydolnosc”

Podkresla, ze 800 czy nawet 400 spraw, ktorymi zajmuje sie pojedynczy
sedzia, przekracza ludzka wydolnosc.

– Jezeli ma sie do nich rzetelnie przygotowac i wyznaczyc “rozsadne”
terminy, sedzia w pierwszej instancji powinien miec kilkadziesiat spraw, a
nie az tyle. Kazda sprawa to czesto ludzka tragedia, majatek zycia i chcemy
dac obywatelom najlepszych i przygotowanych do sprawy sedziow. Projekty
ustaw “Iustitii” do takiej sytuacji prowadza – mowi Przymusinski.

SPORT

Nitras stawia sprawe jasno. Nie bedzie ani igrzysk, ani nowych stadionow w
ekstraklasie Ze wszystkimi wspolpracuje, z nikim sie nie zaprzyjazniam. Nie
bede chodzil ani na kolacje, ani na wodke – deklaruje Slawomir Nitras. Nowy
minister sportu i turystyki na spotkaniu z mediami staral sie opowiedziec o
swoich planach, ale na razie konkretow brak. Szef resortu stanowczo obalil
za to nierealne plany swojego poprzednika ze Zjednoczonej Prawicy – nie
bedzie ani igrzysk, ani nowych stadionow w ekstraklasie. Przynajmniej za
pieniadze ze Skarbu Panstwa. Ministerstwo sportu zorganizowalo sniadanie
prasowe, ktore mialo byc “okazja do poznania planow i priorytetow oraz
rozmowy o sprawach waznych dla sportu i turystyki”. Nowy szef resortu
Slawomir Nitras unikal konkretow, mowil okraglymi zdaniami, ale kilka
deklaracji zlozyl. Najwazniejsza? Odnosnie relacji z Cezarym Kulesza.
Nitras stwierdzil, ze nie zamierza blatowac sie z dzialaczami. Chce, by
laczyla ich wylacznie dobra relacja na poziomie zawodowym. Jego wypowiedz
mozna traktowac jako aluzje do slynnej wypowiedzi Kuleszy o “siedzeniu tak
bez niczego”.

– Mam dwie zasady, ktore dotycza relacji z wszystkimi prezesami i
zwiazkami. Po pierwsze, co bardzo wyraznie chce podkreslic, zwiazki sa dla
mnie najwazniejszym partnerem. Gdyby dzisiaj wyparowaly, tak naprawde
struktura polskiego sportu nie istnieje – zaczal. Po drugie: przyjmuje
zalozenie, ze ze wszystkimi wspolpracuje, ale z nikim sie nie
zaprzyjazniam. Nie bede chodzil ani na kolacje, ani na wodke z nikim, ani
nie bede z nikim ogladac meczow prywatnie, ale tez nie bede nikogo w zaden
sposob dyskredytowal. Ze wszystkimi chcialbym miec relacje zawodowa – mowil.

Mimo wszystko Nitras liczy na poprawe stosunkow z PZPN. – Na pewno nie
dopuszcze do tego, co bylo, a tutaj zwiazek jest dobrym przykladem
klinicznym. Mysle, ze byli tacy moi poprzednicy, ktorzy mieli bardzo
bliskie prywatne relacje z panem Kulesza i to wplywalo na decyzje
ministerstwa – powiedzial, wbijajac szpilke Kamilowi Bortniczukowi,
reprezentantowi poprzedniej wladzy. Mysle, ze pan prezes Kulesza powinien
zrobic uczciwy rachunek sumienia w kwestiach relacji z ministerstwem
sportu. Uwazam, ze jest mozliwosc pewnego restartu w relacjach z Polskim
Zwiazkiem Pilki Noznej. Wspolpraca pomiedzy ministerstwem a PZPN to sa
grube miliony. Kazdego roku przekazujemy do 100 mln zl. Gdybym zabral te
pieniadze, to PZPN nie moglby realizowac praktycznie zadnego zadania –
postraszyl minister. Nitras wspomnial jeszcze o glosnych w ostatnich
miesiacach deklaracjach poprzedniej wladzy. Oboz PiS obiecal w kampanii
wyborczej gigantyczne dotacje na obiekty dla Ruchu Chorzow i Rakowa
Czestochowa. Chodzilo o 140 mln zl na modernizacje stadionu mistrzow Polski
i nowy obiekt dla beniaminka ekstraklasy. Oba kluby wiedza juz, ze byla to
wydmuszka i nie zobacza ani pieniedzy, ani obiektow. Zdaniem Nitrasa
dofinansowanie powinno byc przede wszystkim dla szkolek i akademii
pilkarskich. Przy okazji minister sportu obwinil PZPN, ze “nie zbudowal
instrumentu, co do dzialania klubowych akademii”.

Nitras chce odmienic sport dzieci

Od poczatku kadencji Nitras powtarza, jak wazne sa dla niego sport
amatorski i dzieci. Jednym z jego priorytetow jest udostepnienie obiektow
szkolnych poza godzinami otwarcia placowek. Chce wpisania tego do ustawy
Prawo oswiatowe. Poza tym minister chcialby uatrakcyjnic program wychowania
fizycznego. Poziom aktywnosci fizycznej u dzieci jest dramatycznie niski.
30 proc. uczniow szkol srednich nie cwiczy, w szkole podstawowej prawie 90
proc. ma problem z poprawnym wykonaniem podstawowych cwiczen.

– My rozmawiamy [z ministerka Barbara Nowacka] o tym co drugi dzien. Nie
mam gotowej recepty. To jest powazna sprawa. Jesli sa tacy, ktorzy maja
gotowe pomysly, trzeba ich wszystkich zebrac, zbudowac fale krytyczna,
poszukac rozwiazania i dopiero potem prezentowac. Tu nie chodzi o to, zebym
ja blysnal jako minister po dwoch miesiacach – skomentowal na spotkaniu.
Minister sportu odniosl sie tez do programu budowy hal “Olimpia”, wokol
ktorego narosly kontrowersje i watpliwosci. Program “tysiaca hal”
proponowal jeszcze rzad PiS, ale finalnie maja byc one zbyt kosztowne w
utrzymaniu. Nitras chce, zeby ten program byl elastyczny, tzn. jego
uczestnicy mogli wniesc o poprawki co do projektu budowy tak, by byl
odpowiednio dopasowany do otoczenia i faktycznych potrzeb.

– Postanowilem nie dotykac tego projektu, niech on idzie swoja droga. Tego
typu inwestycje zawsze wiaza sie z problemami. Ten program zaklada jeden
rodzaj hal, czesto niezgodny z planem zagospodarowania i bardzo
nieefektywny energetycznie. Postanowilismy uelastycznic ten program –
skomentowal. Widac, ze nowy minister dopiero rozpoznaje sytuacje w
resorcie. Ale juz kielkuje u niego chec zbudowania wizji sportu na wiele
lat, przynajmniej do 2036 r. – zwiekszenia aktywnosci fizycznej w
spoleczenstwie, np. poprzez rozbudowe sieci Orlikow.

Co wazne: Nitras wykluczyl mozliwosc organizacji igrzysk za 12 lat, o czym
snula plany poprzednia wladza. Nowy minister popiera idee polskich igrzysk,
ale nie zamierza budowac zamkow na lodzie. Minister sportu chcialby
zbudowac wizje na najblizsze kilkanascie lat. W przeciwienstwie do jego
poprzednikow ze Zjednoczonej Prawicy, ktorzy funkcjonowali bardziej na
biezaco, bez wiekszej strategii. W tym celu ma zorganizowac jesienia
specjalny kongres, by omowic wizje i plany.

– Chcialbym we wrzesniu-pazdzierniku zrobic duzy kongres sportu. Ale nie
chcialbym, zeby to byla pokazowka, blichtr polityczny. Chcialbym, zeby
srodowisko sportowe usiadlo, by powaznie porozmawialo i zastanowilo sie nad
zalozeniami strategii do roku 2036 z celem, ze chcemy miec igrzyska. Szanse
na igrzyska w 2036 r. oceniam na bardzo male. Moim zdaniem tam [w MKOl –
red.] jest wszystko porozdawane. Natomiast kolejne igrzyska moga byc. Jak
bedziemy mieli strategie, bedziemy ja realizowali, bedziemy do tego
przygotowani, to na pewno ta szansa sie przyblizy – wyznal.

Wielki powrot bylej nr 1 rankingu WTA. Media przekazaly sensacyjna
wiadomosc Szokujace doniesienia z Rumunii. “Simona Halep otrzymala dzika
karte do turnieju WTA 1000 w Miami” – informuja tamtejsze media. To reakcja
na decyzje o skroceniu czteroletniej dyskwalifikacji bylej liderki rankingu
kobiet do zaledwie dziewieciu miesiecy, przez co moze natychmiast wrocic do
gry. Pomimo zniechecajacych oskarzen i ogromnego sprzeciwu, opieralam sie
na niezachwianej wierze, ze jestem czystym sportowcem. Ta proba byla
swiadectwem odpornosci, a triumf prawdy jest slodko-gorzkim potwierdzeniem,
ktore – choc opoznione – jest niezwykle satysfakcjonujace”. Taki komunikat
oglosila we wtorek Simona Halep, po tym jak Sportowy Sad Arbitrazowy (CAS)
zadecydowal o skroceniu czteroletniej kary dyskwalifikacji do zaledwie
dziewieciu miesiecy, po pozytywnym tescie antydopingowym. Decyzja CAS
sprawia, ze dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa natychmiast moze wrocic do
gry, choc z uwagi na swoja poltoraroczna przerwe nie jest nawet
klasyfikowana w rankingu WTA. Z Rumunii dochodza jednak sensacyjne
informacje, ze Simona Halep otrzymala dzika karte na turniej rangi WTA 1000
w Miami, ktory rozpocznie sie juz 19 marca – zaraz po aktualnie trwajacej
imprezie w Indian Wells. Takie doniesienia przekazal tamtejszy oddzial
telewizji Antena 3 CNN, ktory powoluje sie na list z zaproszeniem podpisany
przez Jamesa Blake’a, dyrektora turnieju. Nie wiadomo jednak czy Simona
Halep takie zaproszenie przyjmie. Watpliwosci wyrazaja rowniez rumunskie
media. Byc moze byla liderka swiatowego rankingu bedzie potrzebowala wiecej
czasu, aby przygotowac sie fizycznie i mentalnie do ponownej rywalizacji,
choc od czasu do czasu w mediach spolecznosciowych zamieszczala materialy z
treningu. Ostatni mecz 32-latka rozegrala w sierpniu 2022 roku podczas US
Open. Przegrala wowczas 2, 6:0, 4:6 z Ukrainka Daria Snigur. Dwa tygodnie
wczesniej Halep triumfowala w turnieju rangi WTA 1000 w Toronto. To jej
ostatni tytul.

DETEKTYW

Wszystkie tajemnice Piotra Hyszko

Marcin GRZYBCZAK

Mieszkaniec Krakowa, Piotr Hyszko, mial na koncie wyrok za dwa zabojstwa,
ale juz za trzecia z kolei zbrodnie nie zdazyl odpowiedziec przed sadem, bo
zmarl. Do dzis pozostala zagadka smierci dwoch dziewczyn, jego znajomych.
Czy to on je zamordowal? Odpowiedz na to pytanie mezczyzna zabral ze soba
do grobu. Zyciorys Hyszki to goto- wy scenariusz na serial kryminalny,
ktory byl- by przy okazji pano- rama systemu peni- tencjarnego w Polsce, a
glowny bohater naszej opowiesci na wlasnej skorze dobrze go poznal. Dosc
powiedziec, ze w wiezie- niach siedzial od lat 50. do 90. XX wieku. W sumie
za kratka- mi jako skazany lub tymczaso- wo aresztowany spedzil okolo 35
lat ze swojego zycia. W jego historii jest jednak wiele luk, bo stare akta
ulegly zniszczeniu, inne sa rozproszone po kraju, czesc znajduje sie w
archiwach Instytutu Pamieci Narodowej. Dlatego poskladac dzieje zycia
Hyszki jest dzis trudno.

Urodzil sie w maju 1934 roku w Krakowie. Jego rodzi- na pochodzila z
przedmiesc na poludniu stolicy Malopolski, byla niezbyt zamozna, by nie
powiedziec biedna. Piotr mial kilkoro rodzenstwa i przed woj- na nie bylo
im lekko. Matka zajmowala sie wychowaniem dzieci i razem z mezem trud- nila
sie drobnym handlem na placu targowym. Ojca roz- strzelano w czasie wojny,
gdy przebywal w obozie w krakow- skim Plaszowie, zatrzymany za ukrywanie
Zydow. Hyszko opisywal w jednym ze swoich zyciorysow, ze jako kilkuletni
chlopak byl swiadkiem smierci ojca. Akurat przyszedl z matka pod obozowe
ogrodzenie, by rodzicowi podac cos do jedze- nia. Niespodziewanie niemiec-
cy zolnierze otworzyli ogien do wiezniow i Stanislaw Hyszko padl martwy. Te
wojenne obrazy na dlugo zapisaly sie w pamieci malego wtedy Piotra.

Zabojstwo Ireny WHyszko i podejrzenia

ychowywany bez twardej reki ojca poszedl wlasna dro-

ga i wybral zycie poza margi- nesem prawa. Gdy mial 17 lat, ktos zgwalcil i
zamordowal w rodzinnych Wroblowicach

jego kilkunastoletnia bratanice, Irene. Piotr byl w kregu podej- rzanych,
ale niczego mu nie udowodniono. Wedlug niepo- twierdzonych przekazow alibi
dala mu druga siostra.

– Pamietam te Irene, byla taka filigranowa. Ja z nia razem do klasy
chodzilem. Przychodzil do Ireny taki Tadek C. Mnie prze- sluchiwano w
sprawie jej smier- ci, ale nie znaleziono tego, ktory ja zabil i zostawil w
krzakach. Nie wiem, moze ona podkochi- wala sie we mnie? Wszystkie sie
podkochiwaly – wspominal Hyszko po latach przesluchiwa- ny w sprawie innej
zbrodni.

Poltora roku pozniej, czyli w 1953 roku, przylapano go na kradziezy partii
filcu sasiadowi i za to uslyszal rok wiezienia. Wyroku nie odbyl w calosci,
bo wyslano go do pracy w kopalni w Brzeszczach, kolo Oswiecimia. Wlasciwie
to zamieniono mu odsiadke na katorznicza robo- te pod ziemia, gdzie
fedrowal wegiel. Nie byl do konca grzecz- ny i musial narozrabiac po pracy,
o czym swiadczyl drugi w zyciu wyrok za kradziez. Tym razem to sad w
Chrzanowie ska- zal go na 9 miesiecy wiezienia. Warunkowo zostal zwolniony
do domu w pazdzierniku 1954 roku, rownoczesnie z zakoncze- niem pracy w
kopalni. Po odsiadce Hyszko wro- cil w rodzinne stro- ny, do Wroblowic pod

Krakowem. Niecaly rok pozniej cos go podkusilo i skradl kury sasiadom,
starszemu panstwu Ch. Trzy miesiace pozniej trafil przed oblicze Temidy.
Sprawa kradziezy drobiu byla prosta, a wyrok jaki uslyszal – surowy, bo 18
miesiecy odsiadki. Musial to przezywac, bo po odbyciu kary, pod oslona nocy
z 19 na 20 czerwca 1958 roku, Hyszko pojawil sie u malzenstwa Ch. i z
zemsty zamordowal ich uzy- wajac brzytwy. Koronnym dowo- dem winy byl jego
wlos odkryty na odnalezionym przez mili- cje zakrwawionym narzedziu
zbrodni. Przy okazji dokonal rabunku i zabral ofiarom krowe. Po latach
przyznawal, ze sasiad Ch. nie chcial placic za prace i to dlatego ukradl mu
kury, a potem krowe. Pamietal, ze zwloki mez- czyzny odkryto w stajni i
byly przykryte gnojem, a jego zona lezala martwa w oborze. O tym, ze to on
byl sprawca zabojstwa wspominal niechetnie.

Krakowski sad nie patycz- kowal sie z niepoprawnym recydywista i wymierzyl
mu, za podwojna zbrodnie, kare dozywocia. Gdy Hyszko byl na obserwacji
psychiatrycznej w szpitalu w Kobierzynie, usi- lowal dopuscic sie kolejnego
przestepstwa, czyli zorganizo- wania ucieczki z innymi bada- nymi z
zamknietego oddzialu sadowego. Te probe w ostatniej chwili udaremniono.

Za Hyszka na dlugie lata zamknely sie wiezienne bra- my, a szczescie
usmiechnelo sie do niego dopiero w 1969 roku, gdy znowelizowano kodeks kar-
ny. W nowym dokumencie nie bylo kary dozywotniego pozba- wienia wolnosci.
Zamieniono mu wyrok na 25 lat odsiadki. Smak wolnosci poczul w lipcu 1979
roku, wyszedl wtedy zza krat po spedzeniu ponad 20 lat w roznych zakladach
karnych. Ostatnie na jego drodze bylo wiezienie we Wronkach.

W rodzinnych stronach pojawil sie, ale na krotko. Byly tego dwa powody.
Pierwszy: ludzie pamietali o jego zbrodni. Ciagnela sie za nim zla slawa
podwojnego zabojcy, niepo- prawnego recydywisty, ktory cia- gle czul sie
pokrzywdzony wyro- kiem za usmiercenie panstwa Ch. Powtarzal przy kazdej
oka- zji, ze zostal nieslusznie skazany. Drugi powod rzadkich pobytow we
Wroblowicach? Dostal przy- dzial kwaterunkowy, by zamiesz- kac w kamienicy
przy Krasickie- go 24 w Krakowie. Juz od 1980 roku pomieszkiwal tam pod
numerem 3, a pod nr 1 na par- terze, w mieszkaniu naprzeciwko bezdzietna, o
18 lat starsza wspolwlascicielka kamienicy. Stala sie wazna postacia w
zyciu Hyszki, bo zostali para na kolej- nych 15 lat. Brat Heleny W. –
Henryk S. – szczycil sie tym, ze jego rodzina to rodowici kra-

kowianie z dzielnicy Ludwinow. Ich ojciec przed wojna prowadzil sklep
budowlany w Krakowie, a Henryk, po wojnie, bardzo krotko kontynuowal ten
biz- nes. Przestal, bo pod koniec 1945 roku zostal

aresztowany za dzialal- nosc w Armii Krajowej. Osadzono

go na 2,5 roku w wiezieniu w Rawiczu. Niedlugo potem zmarli jego rodzice.
Osierocone rodzenstwo od tej pory trzy- malo sie razem. Bylo ich czwo- ro:
Helena, Hermina, Henryk i Edward. Ten ostatni zmarl pierwszy, Hermina
wyladowa- la w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie, a na koniec tra-
fila do domu starcow prowadzo- nego przez braci zakonnych, tam tez dokonala
zywota.

Henryk, gdy sie otrzasnal z wieziennych przezyc, wzial slub z kobieta,
ktora niedlugo potem zostala sedzina w kra- kowskim sadzie. Nie mieli
dzieci, ale wzieli na wychowa nie chlopca i dziew- czynke. Idealy prawa
byly bliskie malzonkom i tak pokierowali zyciem przygarnietych dzieci, ze
chlopak zostal potem proku- ratorem, a dziewczynka radca prawnym. Relacje
Henryka z siostra Helena byly trudne. Gdy zyli ich rodzice, ojciec holubil
mala Helenke, bo przypominala mu przed- wczesnie zmarla inna corke. Henryk
byl z kolei oczkiem w glowie matki. Helena nie byla specjalnie zdolna i nie
chciala sie uczyc. Skonczyla ledwie 7 klas szkoly podstawo- wej i
rozpoczela prace w fabryce guzikow. Ladna, wysoka, wesola ale miala trudny
charakter i byla uparta. Podobala sie chlopa- kom, jednak przebierala w
nich i nosila wysoko glowe. Uwazala, ze przyszly maz musi byc kims, a nie
czlowiekiem z tzw. “nizin spolecznych”. Dlatego rodzina przezyla szok, gdy
okazalo sie, ze zakochala sie w o 30 lat star- szym robotniku Stanislawie
W., mezczyznie bez wyksztalcenia, pochodzacym z nieduzej miej- scowosci
kolo Rzeszowa. Poznali sie podczas jednej z pielgrzymek do Czestochowy.
Mimo prote- stow bliskich Helena oznajmila, jak to ona, tonem nie znoszacym
sprzeciwu, ze bierze z nim slub.

Henryk S. mial informacje, ze jego przyszly szwagier zna- lazl sie w
Krakowie z polecenia jakiegos dzialacza partyjnego i mieszkal przy ul.
Zamojskiego. Takie powiazania z owczesna

wladza byly niemile widzia- ne przez Henryka S. i jego

rodzine.

– Juz w dniu slubu z Helena, niby zar- tem, jej maz chcial zapisania mu
czesci kamienicy przy ul. Krasickiego – wspo- minal po latach

Henryk S. Uroczystosc

weselna niezbyt sie udala, bo jak to potem okreslal mezczyzna, “zjawilo sie
cham- stwo z Rzeszowa”. W konser- watywnej, mieszczanskiej, krakowskiej
rodzinie Heleny, goscie przybyli ze strony pana mlodego wydawali sie
przyby- szami z innej planety. Henryk S. nie zaakceptowal wyboru sio- stry
i na kilka lat, po jednej z awantur zerwal z nia kontakt. Helena
zamieszkala z mezem, Stanislawem W. tam, gdzie on byl zameldowany, czyli na
ul. Zamojskiego. Z czasem w mieszkaniu zrobila sie pijacka i karciana
melina. Stanislaw W. mial zmuszac Helene do seksu z kolegami, ona zalila
sie bra- ciom, ze chodzi glodna, wiec po dniowce w fabryce guzi- kow zywila
sie u ciotki i matki w kamienicy przy Krasickiego. W koncu wrocila pod ten
adres, a zona Henryka, czyli pani sedzina, pomogla jej przeprowa- dzic
rozwod ze Stanislawem W. Niedlugo potem maz zmarl.

WHelena i Hyszko

swojej kamieni- cy Helena, juz bez zyciowego partnera,

nie zrezygnowala z rozrywko- wego stylu zycia. Byly imprezy, alkohol i
zabawa na calego, jakby chciala nadrobic stracony czas w malzenstwie. Na
tych liba- cjach pojawial sie m.in. miejsco- wy dzielnicowy i jeden z
dziala- czy Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO). Helena
urabiala ich, by przez swoje znajomosci zalatwili, by jako
wspolwlascicielka kamienicy, nie dostawala kar finansowych w kolegium do
spraw wykro- czen za brud i brak porzadku na terenie swojej nieruchomosci.
W ten nieformalny sposob stara- la sie zadbac o wlasne interesy. Piotr
Hyszko, gdy dostal przy- dzial pod tym adresem, zawro- cil Helenie w
glowie. Jej brat Henryk poczatkowo byl dobrego zdania o nowym lokatorze.

– Uczynny, spokojny, nie pil – tym mnie zwiodl – opowiadal. Pozniej
dowiedzial sie, ze Hyszko byl karany za podwojne zabojstwo, ale mimo to
korzystal z jego uslug i najmowal do drob- nych prac w kamienicy i rodzin-
nej posiadlosci kolo Bochni. Relacje z Hyszka sie pogorszyly, gdy Henryk S.
dowiedzial sie, ze recydywista pojawil sie z Helena w domu starcow, w
ktorym byla siostra Hermina i oboje podste- pem usilowali naklonic ja do
zrzeczenia sie praw do kamie- nicy i do spadku po zmarlych rodzicach. Byli
razem ze znajo- mym, ktory z kolei podawal sie za adwokata, ale wszystkich
nie- proszonych gosci w pore przego-

nila jedna z pielegniarek. Hyszko zorientowal sie z cza- sem, ze Helena
trzyma w roz- nych miejscach spadek po rodzi- cach. Dolary, srebrne monety
i kosztownosci. Zauwazyl, ze

w pralce cho-

wala dolary sta-

rej emisji. Wyjal je,

rozkleil i suszyl gdzie popadlo. W domu bylo,

jak to obrazowo opisal, tyle srebrnych monet, ze mozna nimi bylo wypelnic
niejedno wiadro. Byl tez towar po zli- kwidowanym sklepie rodzicow.
Materialy ze sklepu Hyszko po cichu sprzedawal, a gotowka dzielil sie z
Helena. Wzial sie tez za handel zlotem i zostal cink- ciarzem. Helena i jej
brat toczy- li spor o spadek po rodzicach. Henryk S. czesc rodowych skar-
bow trzymal u siebie, ale gdzie Helena pochowala swoja czesc spadku nie
wiedzial. Pewnego dnia wyjechal z zona na jakis czas do sanatorium, a gdy
wrocil zorientowal sie, ze z jego miesz- kania przy ul. Potebni zniknely
cenne rzeczy wchodzace w sklad spadku, ktore ukryl w wersalce.

Podejrzewal, ze okradl go Hyszko i mial zamiar wszyst- ko odzyskac. Wybral
sie na ul. Krasickiego i spotkal po drodze Mariana Banasia – znajome- go
prawnika, dobrego zawod- nika karate, wtedy inspektora Najwyzszej Izby
Kontroli, ktory w wolnej Polsce zostal potem szefem NIK-u. Dla bezpieczen-
stwa razem udali sie do kamieni- cy przy Krasickiego, by sie rozmo- wic z
Hyszka. Byl w towarzystwie

Heleny. Doszlo do klotni i gdy Henryk S. zamach- nal sie na Hyszke, ten ze
strachu sie schowal za gospodynie, ktora stane- la w jego obronie. Henryk
S. wykrzyczal wtedy do Heleny, ze juz nie jest jego siostra. Ona w
odpowiedzi rzucila krotko: “Wynos sie!”. I rodzenstwo znow na lata zerwalo
kontakt. Potem Helena, mozna przypuszczac, ze za namowa Hyszki, zglosila
milicji, ze brat Henryk S. ja okradl z majatku. Sprawe umorzono 3 lata
pozniej, bo zarzuty sie nie potwierdzily. Hyszko rozgrywal ten konflikt
rodzenstwa po swojemu. Za dola- ry Helena kupila mu uzywanego mercedesa.
Zyl niczym krol na

koszt bogatej partnerki.

Hyszko rozkochal w sobie Helene W. i to na tyle skutecznie, ze podob-

no dala mu alibi, gdy we Wroblowicach – w listopadzie 1981 roku – doszlo do
okrut- nego zabojstwa dziewczynki i rozkawalkowania jej zwlok. 11-letnia
Urszula S. byla widzia- na w towarzystwie Hyszki, ale sledczy nie
zdecydowali sie na zatrzymanie recydywisty. Dochodzenie umorzono, spraw- cy
nigdy nie zlapano. Tadeusz Z., dzielnicowy Milicji Obywatelskiej, ktory
pelnil te funkcje w latach 1973- 86 we Wroblowicach wspomi- nal, ze
interesowal sie Hyszka po jego wyjsciu z wiezienia za podwojne zabojstwo,
bo taki mial obowiazek sluzbowy. Hyszko mowil mu, ze po tylu latach
odsiadki nie moze sie dostosowac do ludzi. Wiezienie bylo jego prawdziwym
domem i spedzil tam wiecej czasu niz na wolnosci. Tam zdobyl zawod
elektryka i technika mechani- ka, mial znajomych i przyjaciol. Czul sie
wazny, bo osadzonych z wyrokiem dozywocia trakto- wano z szacunkiem.

Dzielnicowy Tadeusz Z. zapamietal, ze Hyszko byl zamkniety w sobie, unikal
ludzi, a w lokalnym barze pil alkohol w samotnosci. Troche popra- cowal w
miejscowej piekarni i niedlugo mieszkal u siostry. Gdy dostal przydzial w
kamie- nicy przy ul. Krasickiego w Krakowie, okazjonalnie przebywal we
Wroblowicach. Na dobre zniknal z rodzinnych stron po zabojstwie Urszuli S.

– Wszyscy byli przekonani, ze ja zabil, ale MO nie udalo sie

tego udowodnic. Ja bralem udzial w czynnosciach wykrywczych i ustalilem, ze
w dniu zabojstwa byl widziany z Urszula w sklepie na petli tramwajowej kolo
Borku Faleckiego. Ona stala w kolejce po zakupy, Hyszko podszedl i dal jej
pieniadze na kawe – opisy- wal. – Ustalono jeszcze, ze jechal razem z
11-latka autobusem do Swoszowic kolo Wroblowic, potem trop sie urywal W

NSZZ “Solidarnosc”. Hyszko zapisal sie do nowej struktury. Pracowal w
firmie Hydropol. Do zaangazowania sie w polityke namowili go szefowie.
Mowili, ze gdy “Solidarnosc” obali komu- nizm, Hyszko zostanie kierow-
nikiem na dziale spawalni. Dal sie skusic, ale wladze 13 grud- nia 1981
roku wprowadzily stan wojenny. O zabojstwie 11-letniej Urszuli nikt juz nie
myslal, bo dzialy sie wazniejsze rzeczy w polityce. Hyszko jako dzia- lacz
“Solidarnosci” nie ukrywal

sie, ale umial znikac, gdy do kamienicy przyjezdzali funkcjo- nariusze
Sluzby Bezpieczenstwa i o niego pytali.

Zostal zatrzymany w styczniu 1982 roku i internowany. Trafil do wiezienia w
Rzeszowie Zalezu. Jeden z internowanych, Cezary K., po latach, w mediach
opisywal swoja znajomosc z Hyszka.

– Nikt z nas politycznych, nie podejrzewal nawet, ze to morderca i bandyta.
Dla nas on byl cinkciarzem. Mily, grzecz- ny, sympatyczny, pedzil bimber w
wiezieniu, co w naturalny spo- sob zjednywalo mu sympatie.

W sierpniu 1982 roku inter- nowani zaczeli demolowac wie- zienie w Zalezu i
rozbijac scia- ny. Grupa cinkciarzy i m.in. Hyszko blagali “politycznych”,
by nie wybijac do nich sciany “bo ich tu zabija”. Za te demolke wywieziono
niektorych interno- wanych do wiezien w Kielcach i Nowym Lupkowie kolo
Sanoka. Cinkciarze i Hyszko pojechali z “politycznymi” do tego ostatniego
obozu polozo- nego w Bieszczadach.l Tu recydywista poznal internowanego w
Nowym Lupkowie Antoniego

Macierewicza, ktory postanowil walczyc z represyjnym syste- mem po swojemu.
I z innym osadzonym skonstruowal mala rakiete. Z doczepiona flaga
“Solidarnosci” miala poleciec nad droge, ktora powinna prze- chodzic
pielgrzymka. Jak opisu- je internowany Cezary K. plan sie nie udal, bo
rakieta zamiast nad droge poleciala w halde ziemi obok wiezy straznika i to
zdarzenie zostalo zakwalifiko- wane, jako proba ataku rakie- towego. W
ramach represji spa- cerniak podzielono siatka, do wydzielonej czesci
wpuszczono dwa wilczury, odcinajac inter- nowanym wieksza czesc terenu. W
sprawie siatki ograniczajacej spacerniak inicjatywe przejal Hyszko. Zdobyl
amerykanska golonke w puszkach i karmil nia grozne psy. Po okolo tygodniu
dal znac, ze psy sa juz oswojone, siatkeograniczajacaspacerniak zwinieto, a
psy ukryto w celach. Hyszko zostal bohaterem obozu.

Niespodziewanie pojawili sie milicjanci, ktorzy zdobyli nowe dowody w
sprawie zabojstwa 11-letniej Urszuli S. i przy- jechali po Hyszke na
przesluchanie. Wtedy pozostali internowani

staneli za nim murem,

nie pozwolili go zabrac. Bylo oczywiste, wspominal Cezary K., ze nastepnego
dnia wezma Hyszke sila, ale on w nocy uciekl. Wedlug relacji Hyszki to
Macierewicz namowil go do ucieczki z obozu internowania.

– Powiedzial mi, ze wywo- za ludzi z Nowego Lupkowa do lasu i
rozstrzeliwuja. Wszystko pod pretekstem przenoszenia nas w inne miejsce
izolacji – wspominal.

Zbieg dostal sie do Krakowa i tam przypadkowo wpadl. W grudniu 1982 roku za
uciecz- ke dostal wyrok pol roku wie- zienia. Znalazl sie w Strzelcach
Opolskich, a w lipcu 1983 roku zwolniono go na mocy amnestii.

Na wolnosci snul powazne plany zwiazane z Helena. Mamil ja obietnicami
malzenstwa, a ona nie kryla, ze jest gotowa przekazac mu kamienice na
wlasnosc. To byla realna obiet- nica. Jej najstarszy brat Edward juz zmarl,
podobnie jak sio- stra Hermina, a brat Henryk S.

kryMinalny krakow

przed laty wyprowadzil sie z ul. Krasickiego i nie zalezalo mu na budynku.
Hyszko powoli stawal sie dla Heleny osoba nie do zastapienia. Uchodzil za
tzw. zlota raczke, znal sie na elektry- ce, sprawach budowlanych i slu-
sarskich. Zajmowal sie sprawami zycia codziennego Heleny. Robil jej zakupy,
przygotowywal posil- ki, wykonywal drobne naprawy sprzetu i byl pomocny w
spra- wach urzedowych.

Helena coraz bardziej choro- wala. Miala nadcisnienie, cier- piala na
niewydolnosc krazenia, co powodowalo obrzek konczyn. Otylosc uniemozliwiala
jej poru- szanie sie na dluzsze dystan- se, z czasem przestala wstawac z
lozka. Juz nie byla ta zwawa i urodziwa kobieta co kilka lat wczesniej.
Hyszko nauczyl sie wykorzystywac jej przywiaza- nieemocjonalnedosiebieizly
stan zdrowia. Zyskal dzieki temu swobodny dostep do jej mieszka- nia. Dala
mu klucze, a obrotny lokator dysponowal jej mieniem jak swoim. Co wiecej –
dostal notarialne pelnomocnictwo do reprezentowania jej w urzedach. Na
prosbe Hyszki pani notariusz zjawila sie w kamienicy w 1994 roku i Helena
podpisala wyma- gane dokumenty. Hyszko zyskal pelnie wladzy w nieruchomosci
i w stosunku do innych lokatorow zaczal sie zachowywac, jakby byl jej
wlascicielem. Z czasem zaczal izolo- wac Helene od rodziny i sasiadow pod
pozorem

wypelniania jej woli. Wsciekla sie na Hyszke, gdy zorientowala sie, ze
przygarnal i zameldowal w swoim mieszkaniu mlodsza o 20 lat od niej
Miroslawe C. i z nia uklada sobie zycie.

Hyszko gral na dwa fronty. Zyl z Mirka, ale zajmowal sie Helena, ktora
calkowicie odse- parowal od swiata. Pilnowal, by nikt jej nie odwiedzal,
sam zanosil posilki przygotowywa- ne przez Mirke, odbieral poczte, wynosil
wiadro z fekaliami, bo toaleta byla na korytarzu. Tylko on otwieral i
zamykal drzwi jej mieszkania. Gdy mial taki kaprys, nie zgadzal sie na
wizyte ksiedza, listonosza, pracowni- kow opieki spolecznej, admini-
stracji czy na kontrole instalacji przez elektryka. Nie mogli wejsc do
Heleny i koniec. W jej miesz- kaniu wylaczono prad z powodu braku oplat, a
licznik zlikwido- wano. Od lutego 1995 roku ZUS przestal dostarczac
emeryture Helenie, bo jej nie odbierala. Hyszko natomiast dalej rozkra- dal
jej dobra. Potem w komisach i okolicznych lombardach zna- leziono 32 umowy
oddania jej rzeczy do sprzedazy. Na drukach widnialo nazwisko Mirosla- wy
C., bo to ona w imieniu Hyszki pozbywala sie cennych rzeczy z kamienicy.
Hyszko wzy- wal do Heleny karetke pogoto- wia, bo liczyl, ze partnerka
trafi do szpitala, ale kobieta konse- kwentnie odmawiala pozosta- nia w
hospitalizacji. Ostatni raz lekarz byl u niej 20 marca 1995 roku. Zauwazyl,
ze pacjentka ma podbite oczy. Odmawiala bada- nia, a na pytania wzruszala
tylko

ramionami. Po tej dacie nikt juz nie widzial Heleny W. zywej.

W kamienicy mieszkalo 6 osob doroslych i czworo dzie- ci. Pozostali
lokatorzy bali sie Hyszki, bo wiedzieli o jego kry- minalnej przeszlosci.
Potrafil tez niektorych postraszyc siekiera. Chocby malzenstwu Elzbiecie i
Jerzemu H. grozil ucieciem glowy i wysadzeniem kamieni- cy tylko dlatego,
ze interesowali sie losem Heleny. Wlasnie przy uzyciu siekiery rozbil drzwi
sasiada Krzysztofa K., ktory zajmowal lokal mieszkalny nr 2, pomiedzy nim,
a Helena.

Calymi godzinami przesia- dywal w piwnicy i kotlowni, gdzie mial piec do
wytopu stali. Ciekawskim mowil, ze wyrabia tam metalowe zawiasy do szaf.
Wylysial, zaczal nosic peruke, przez co miejscowe zuliki zacze- ly mowic do
niego “Peruka”.

Na poczatku czerwca 1997 roku znikniecie Heleny zauwa- zyla Miroslawa C.,
ktora mimo zakazu Hyszki weszla przez uchylone okno do mieszkania sasiadki.
Wpuscil ja tam Adam F., kolega jej konkubenta, ktore- mu Hyszko w tajemnicy
przed

wszystkimi udostepnial lokal Heleny. Wiedzial, ze kolega jest poszukiwany
listem gon- czym za nieplacenie alimentow. Pozwalal mu w nocy wejsc do
srodka, zamykal drzwi na klucz i wypuszczal rano. Po wejsciu do srodka
Miroslawa C. zobaczy- la, ze Heleny nie ma, a przeciez codziennie
przygotowywala jej posilki, ktore osobiscie zano- sil Hyszko.
Niespodziewanie mezczyzna wszedl za nia przez okno uderzyl w twarz i powie-
dzial, ze “idzie po siekiere i zabi- je”. Konkubina zdolala wtedy uciec z
Adamem F. przez okno. Nastepnego dnia zawiadomi- la policje o zniknieciu
Heleny i grozbach pod swoim adresem.

Poczatkowo krakowska pro- kuratura wszczela dochodzenie w sprawie grozb i
odmowila prowadzenia sprawy za zaboj- stwo. Do akcji wkroczyla jednak
Prokuratura Generalna i naka- zala prowadzenie postepowania pod katem
zabojstwa Heleny W.

Sledczy, gdy pojawili sie w kamienicy w lokalu nr 1, zauwazyli, ze zniknely
z niego meble, zerwano tynk ze scian i drewniana podloge. Byla tyl- ko
podsypka ziemna, na ktorej nie bylo sladow przekopania. Uzyty przez policje
georadar nie wykazal obecnosci ciala. Takze policyjny pies do wykrywania
ludzkich zwlok nie podjal tropu w kamienicy. Po lokatorce nie bylo sladu.

W pokoju, gdzie zwykle byla Helena, zostala tylko szafa trzy- drzwiowa,
krzeslo przystosowa- ne do potrzeb fizjologicznych i wiadro z odchodami, a
w dru- gim pokoju tapczan i wiele sztuk poscieli. W piwnicy dokonano
ogledzin pieca do wytopu stali, w palenisku byly resztki kosci. Potem
okazalo sie, ze zwierze- cych. Pojawily sie informacje, ze Hyszko wyniosl
wersalke Heleny w krzaki kolo walu wislanego. Na miejscu odkryto kilka
porzuco- nych wersalek, na jedna wskaza- la Miroslawa C., ale nie odkryto
na tym meblu zadnych sladow krwi. W trakcie przeszukania u Hyszki
znaleziono trzy peruki ra zatytulowal “Za piekielna bra- ma”. Mowila o
przezyciach dzieci w obozie zaglady. Odkryto takze jego nowele “Milioner z
przypad- ku” i skoroszyt z wierszami, nie- ktore byly o milosci.

Hyszko twierdzil, ze Helena wyjechala do rodziny zmarle- go meza pod
Rzeszow, ale to sie nie potwierdzilo. Policjanci, by to sprawdzic, udali
sie do Zyznowa. Miejscowy proboszcz zapewnil, ze kobiety tu nie bylo i na
pewno nie pochowano jej na tamtejszym cmentarzu.

Policja zdjela odciski palcow z dowodu osobistego Heleny i porownywala je
ze zwlokami odkrytymi na terenie kraju, m.in. kobiet z Warszawy, Gnaszyna i
Gruszowa. To nie przynioslo spodziewanych rezultatow.

Hyszko zostal zatrzyma- ny 13 pazdziernika 1997 roku i trafil do aresztu.
Miroslawa C.,

z ktora byl 13 lat, bala sie part- nera, ale skladala obciazajace go
zeznania. Powiedziala, ze Hyszko mowil, ze nigdy nie powie jej prawdy o
losie Heleny i rzucil wtedy: “Bo ty jestes kapusiem”. Opisala, jak zamy-
kal sie w piwnicy od wewnatrz, wpuszczal ja z posilkami i nie wychodzil do
polnocy. W maju 1997 roku, czyli miesiac przed odkryciem znikniecia Heleny,
widziala dym z pieca pracuja- cego w piwnicy, bo wydobywal sie az na
podworko.

– Krzyczalam, by przestal, bo cuchnie guma i leci ludziom do okien, to sie
powstrzymal – zeznala.

Prokuratura na podsta- wie poszlak uznala, ze mozna oskarzyc Hyszke o
zabojstwo, mimo ze nie znaleziono ciala Heleny W. Przyjeto, ze zbrod- ni
dokonal miedzy marcem 1995 roku, a czerwcem 1997

kryMinalny krakow

roku nieustalonym narzedziem i w nieustalony sposob, a nastep- nie usunal
jej zwloki. Mial tez dodatkowe zarzuty wypowiada- nia grozb pod adresem
sasiadow Jerzego i Elzbiety H. oraz kon- kubiny Miroslawy C.

– Ona mnie pomawia, bo pro- ponowala mi slub, ale odmowi- lem, choc
jestesmy razem od 13 lat razem – wyjasnial.

Jerzy i Elzbieta H. miesz- kali na pietrze kamienicy. Gdy sasiadka z za
sciany zaproszy- la ogien i zmarla od poparzen, malzonkowie H. liczyli, ze
swo- je mieszkanie powieksza o lokal odremontowany po pozarze. Dlatego
chcieli sie w tej spra- wie porozumiec z Helena, ale Hyszko ich do niej nie
dopusz- czal. W koncu zaczal im grozic ucieciem glowy lub wysadze- niem w
powietrze. Byl agresyw- ny, wiec go unikali.

Gdy Hyszko trafil do aresztu, kryminalni zaczeli wracac do sta-

rych spraw, w ktorych pojawia- lo sie jego nazwisko. Pytali tez o jego
upodobania seksualne, bo byly doniesienia, ze mogl molestowac dzieci. Jego
brata- nica zaprzeczyla, by dotykal ja w miejsca intymne. Szwagierka z
Wroblowic zeznala, ze byl jeden incydent z jej corka, ktora wzywala pomocy,
gdy Hyszko ja zamknal w szopie.

– Krzywdy jej nie zrobil, ale wyrzucilam go z domu za to zachowanie.
Pamietala, ze po wyjsciu z wiezienia Hyszko mowil, ze “czuje sie mlodo i
jest pieknym mezczyzna”.

Pytany o sprawy seksu wspo- mnial, ze w szkole podstawowej, gdy przez
pewien czas mieszkal na plebanii, widzial seks proboszcza z zakonnica. To
go zszokowalo. Pozniej, jak twierdzil, mial dwu- krotnie urazy czlonka, bo
ugryzl go tam pies. Z tego powodu odczuwal bol podczas stosunkow
seksualnych. Ukladalo mu sie w lozku dopiero z Miroslawa C., ktora “zycie
mu z tego powodu

wrocila”. Potrafil tez twierdzic, ze niektore kobiety go gwalcily, a
12-14-letnie dzieci kusily do seksu, on sie im jednak opieral. Znalazla sie
jednak mieszkanka sasiedniej ulicy, ktora zeznala, ze w 1996 roku Hyszko ja
zaatako- wal w nocy, gdy wracala z pracy. Szarpal za spodnice, rzucil wul-
garnie: “zaraz bedziesz dup…na” i ciagnal w krzaki. Troche stracil zapal,
gdy napadnieta powie- dziala, ze go poznaje. Uciekla do meza, na miejscu
pojawil sie patrol policji, ale sprawcy napa- du na goraco nie ujeto.
Kobieta rozpoznala go kilka dni pozniej po glosie, mial tez jej skradzione
rzeczy. Formalnie proby gwaltu nie zglosila.

Inna mieszkanka sasiedniej ulicy, od corki w wieku 9-lat dowiedziala sie,
ze Hyszko ja zawolal, gdy bawila sie na podworku i w mieszkaniu sila
usilowal wlac jej do ust jakis plyn, ale wszystko wyplula. Dotykal tez
dziewczynke po piersiach. Kobieta zrobila Hyszce awanture, by wiecej nie
zapraszal jej corki na zaden poczestunek.

– Odparl, ze dzieci same do niego przychodza, a cor- ka sie pojawila, bo
chciala sie napic kompotu – zeznala matka dziewczynki.

Takze sasiadka z kamienicy Hyszki, Elzbieta H., zauwazyla, ze interesuje
sie on czworka jej dzieci, zaczela ich wowczas bar- dziej pilnowac

Biegly seksuolog nie stwier- dzil u Hyszki dewiacji, ale zauwazyl, ze to
egocentryk, ktory niepowodzenia w zyciu rzutuje na otoczenie lub je
wypiera. Ma tez przedmiotowy, manipulacyj- ny stosunek do innych ludzi.

Hyszce doszedl w koncu zarzut dokonania kilkunastu wlaman do altanek i
domkow letniskowych. Razem ze znajo- mym zlodziejem, Marianem M., kradli co
popadlo: elektrona- rzedzia, meble, zastawe stolo- wa parasol ogrodowy,
lichtarze posrebrzane zraszacz do trawy, a nawet przewod elektryczny.

Hyszko podawal co chwile rozne wersje ostatnich dni zycia Heleny. Chocby
taka, ze zabra- la ja siwa pani w wisniowym polonezie. Potem ta siwa kobie-
ta chciala wejsc do mieszkania Heleny i zabrac czerwone fotele schowane w
garazu. Podobno

w tych fotelach byly ukryte dolary. Pozniej Hyszko lanso- wal wersje, ze
Helena sie ukry- wa, “pozorujac wlasna smierc”. Ma nowe nazwisko i
dokumenty i zyje na wlasny rachunek.

Na jego niekorzysc przema- wial fakt znalezienia przy nim dowodu osobistego
Heleny W. oraz opinia bieglych medykow, ktorzy stwierdzili, ze przewlekle
chora, otyla i majaca duze klopoty z chodzeniem kobieta nie bylaby w stanie
nigdzie sama wyjechac.

Hyszko wyroku nie docze- kal, zmarl przed rozpoczeciem procesu w styczniu
1999 roku. Okazalo sie, ze cierpi na stward- nienie zanikowe boczne,
nieule- czalna chorobe neurologiczna, ktora szybko postepuje. Mial ubytki
miesni, klopoty z oddy- chaniem i z powodu tych dole- gliwosci zwolniono go
z aresztu w sierpniu 1998 roku. Wolnoscia cieszyl sie tylko przez pol roku.

Nie zdradzil nikomu, co sie sta- lo z Helena. Wyrok za wlamania uslyszal
tylko wspolnik Marian M. Pytano go czy nie wie czegos na temat zaginiecia
Heleny. Zeznal, ze Hyszko pokazywal mu krakowskie Skalki Twardowskiego,
gdzie jest najglebiej, wrzucal tam kamienie i sugerowal, ze to tam
przywiozl Helene i wrzucil ja na glebine. Tego nie udalo sie potwierdzic,
choc wezwano pletwonurkow, by przeczesali dno zbiornika. Ciala nie znalezli.

Co sie stalo z Helena W.? Te tajemnice Piotr Hyszko zabral do grobu.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl