Dzien dobry – tu Polska – 3.04.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 91) (67332)

3 kwietnia 2024r.

Pogoda

sroda, 3 kwietnia 3 st C

Zachmurzenie

Opady:20%

Wilgotnosc:81%

Wiatr:27 km/h

Kursy walut – za jednego dolara (USD) zaplacimy 4,00 zl. Cena jednego funta
szterlinga (GBP) to 5,02 zl, a franka szwajcarskiego (CHF) 4,41 zl. Z kolei
euro (EUR) mozemy zakupic za 4,29 zl.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

W Polsce spozniony zart Prima Aprilisowy pod postacia dzisiejszej
temperatury i pogody ogolnie. Ale w weekend ma byc 20 stopni. Nie do wiary
ale tak ma byc 😉 Milego dnia 🙂

Ania Iwaniuk

Dowcip

Przychodzi pijany koles do dziewczyny…ale ona nie zdazyla sie
uszykowac,wiec otwiera owinieta recznikiem i mowi:

-Prosze, wejdz do salonu,ja ide do lazienki,dokoncze sie malowac,za gora 15
min bede gotowa.

Chlopak usiadl na kanapie w salonie i zachcialo mu sie srac.Mysli
sobie…kurwa jaki przypal,ja tu u laski na chacie,kibel zajety a ja zaraz
sie zesram.Nagle patrzy a tu na dywanie siedzi pies,mysli…zesram sie na
dywanie i bedzie na psa.I tak zrobil.

Wychodzi dziewczyna z lazienki,patrzy i mowi:

-Kurwa!!!co to jest????

Chlopak na to:

-Noooo pies sie zesral…

Dziewczyna:

-Kurwaaa pluszowy!!!!????

Polak wsrod wolontariuszy zabitych w Strefie Gazy

Grupa wolontariuszy z Polski, Australii, Irlandii i Wielkiej Brytanii
zginela w czasie nalotu w Strefie Gazy – informuja Reuters, Associated
Press oraz portal “Times of Israel”. Informacje o smierci wolontariuszy
potwierdzil w nocy z poniedzialku na wtorek szef organizacji humanitarnej
World Central Kitchen (WCK) Jose Andres – podala agencja AFP. Wsrod ofiar
ma byc rowniez ich palestynski kierowca.

Wybuch w bloku w Tychach

Siedem osob trafilo do szpitali po silnym wybuchu, najprawdopodobniej gazu,
ktory mial miejsce w Poniedzialek Wielkanocny rano na parterze bloku przy
ul. Darwina w Tychach. Stan jednego z rannych jest bardzo ciezki. Strazacy
zakonczyli akcje poszukiwawczo-ratownicza wczesnym popoludniem. To
umozliwilo rozpoczecie wstepnych ogledzin zniszczonej czesci bloku. We
wtorek okolo godziny 10. prace wznowia specjalisci nadzoru budowlanego,
ktorzy ocenia stan budynku – poinformowala rzeczniczka tyskiego magistratu
Ewa Grudniok.

Smiertelna wichura na Podhalu, alerty RCB dla kilku wojewodztw

W poniedzialek na poludniu kraju przeszly wichury
.
Do tragicznych zdarzen doszlo na Podhalu, gdzie zginelo piec osob, w tym
dwoje dzieci. Wiatr lamal drzewa i uszkadzal budynki. Z jednego z
zakopianskich hoteli zerwany zostal fragment dachu. Straz pozarna
interweniowala setki razy. Mieszkancy kilku wojewodztw otrzymali alert RCB

w zwiazku z prognozowanymi gwaltownymi zjawiskami pogodowymi. Sluzby
ostrzegaja, ze moze dochodzic do przerw w dostawie pradu.

Nalot na konsulat Iranu w Syrii

Doszlo do nalotow na konsulat Iranu w Damaszku w Syrii. Syryjski rzad
twierdzi, ze za atakami stoi Izrael, ale rzecznik tamtejszej armii tego nie
potwierdzil.

Wstepne doniesienia mowily o rannych i co najmniej szesciu ofiarach
smiertelnych. W nalocie zginal jeden z dowodcow brygady Al-Kuds nalezacej
do Korpusu Straznikow Rewolucji Islamskiej, Mohammad Reza Zahedi. W
poniedzialek wieczorem Syryjskie Obserwatorium Praw Czlowieka przekazalo,
ze bilans ofiar wzrosl do 11 osob.

Trump wplacil gigantyczna kaucje

Donald Trump wplacil 175 mln dolarow jako kaucje w sprawie o oszustwo
cywilne. Byly prezydent USA uniknie w ten sposob przejecia jego aktywow
przez wladze stanowe w zwiazku z ogloszonym w lutym wyrokiem skazujacym go
na zaplate 454 mln dolarow.

Wplata uniemozliwia prokurator generalnej Nowego Jorku Letitii James
zajecie nieruchomosci Trumpa, w tym Trump Tower, jego osrodka
wypoczynkowego i pola golfowego o powierzchni 370 akrow w Westchester oraz
jego posiadlosci Mar-a-Lago na Florydzie.

18 razy najlepszy na swiecie. Sebastian Kawa w pogoni za tym, co przekracza
granice Sebastian Kawa pokazal, jaka frajda jest lot szybowcem nad
baltyckimi klifami. Latal juz w Himalajach. W lipcu planuje przelot nad K2.
Muskajac fale, by dorownac ptakom, nizej szybowac juz nie mozna. Dla takich
widokow i wrazen najlepiej urodzic sie ze skrzydlami, albo pokochac
latanie. Sebastian Kawa jest w pogoni za tym, co przekracza granice. – Jest
to przepiekne znalezc sie nad takimi miejscami, ktorych nikt w ogole z
takiej perspektywy nie widzial – przyznaje Sebastian Kawa, pilot i mistrz
szybowcowy.

Startowal z lotniska wojskowego w Babich Dolach, by za moment unosic sie
nad klifami w Gdyni. To byl pokaz wyjatkowych lotow. – Okolo dwa kilometry
udalo sie przeleciec jak albatros nad falami – opisuje Sebastian Kawa.

Gen latania

To, czego dokonal, latajac wzdluz klifu, to nawiazanie do konkursu
szybowcowego, ktory odbyl sie prawie w tym samym miejscu w maju 1925 roku.
Ponad sto lat temu szybowce startujace w Gdyni odbywaly najwyzej
kilkudziesieciosekundowe loty. Nie oddalano sie tez od ladu.

– Nie ma historycznych zapiskow, zeby ktos kiedykolwiek wykorzystal klif do
tego, zeby latac od strony morza. I to trzeba bylo zrobic, bo takie loty
wykonuje sie prawie na calym swiecie – tlumaczy Kawa. Gen latania cala jego
rodzina ma po ojcu. – Mysmy sie wychowali na lotnisku. Nie mielismy
komputerow, telefonow, zabawek za bardzo nie bylo. Jedyne co, to rower –
opowiada Anna Kawa-Marugi, siostra Sebastiana Kawy.

Na horyzoncie K2

Sebastian Kawa uprawia szybownictwo od 36 lat. 18 razy byl najlepszy na
swiecie, dziewiec razy w Europie. Startujac w zawodach, sciga sie sam ze
soba. Stad potrzeba nowych wyzwan – za horyzontem klifow w Gdyni w planach
rysuje sie najwyzszy szczyt Karakorum. – K2 to jest marzenie. To jest cos,
co chcialbym naprawde zrobic. Mysle, ze jest tez taki troszeczke niedosyt
po tym, ze Polacy, ktorzy mieli bardzo piekna karte himalaizmu zimowego,
nie zdobyli jednak tej gory jako nasza ekipa w zimie. To chcialbym to
zrobic na szybowcu – mowi Kawa. Ekipa wybiera sie do Pakistanu za dwa
miesiace. 11 lat temu Polak latal juz w Himalajach, jak nikt przed nim. –
Trzeba bylo byc na tyle szalonym, zeby sie na to zdecydowac – przyznaje
Sebastian. – Sebastian moze przeciera szlaki – mowi Anna.Przed wyprawa
odbyly sie jego symbolicznie zaslubiony z polskim morzem. – W zyciu,
oczywiscie, najwazniejsza jest rodzina, ale zaraz potem bardzo wazne jest
to, zeby realizowac swoje marzenia – twierdzi Sebastian Kawa.

“Rece precz od poszewek Bidena”. Upominaja dziennikarzy, by nie zabierac
“pamiatek” z Air Force One Stowarzyszenie Korespondentow Bialego Domu
upomnialo dziennikarzy, by nie zabierali “pamiatek” z samolotu prezydenta
USA. Chodzi o poszewki, talerzyki czy sztucce, ktore – jak podaje BBC –
znikaly z czesci Air Force One przeznaczonej dla przedstawicieli mediow.
Poszewki, talerzyki czy sztucce – takich “pamiatek” nie wolno zabierac
dziennikarzom z pokladu prezydenckiego samolotu Air Force One. Przypomnialo
o tym kolegom po fachu Stowarzyszenie Korespondentow Bialego Domu, gdy
okazalo sie, ze w czesci maszyny prezydenta USA przeznaczonej dla prasy
brakuje wyposazenia. Informacje o upomnieniu stowarzyszenia przekazal w
niedziele portal BBC w tekscie pod tytulem “Rece precz od poszewek Bidena”.
W pismie przedstawiciele korespondentow Bialego Domu zaznaczyli, ze takie
zachowanie zle odbija sie na calej branzy i musi sie skonczyc. Dziennikarze
podrozujacy z prezydentem Air Force One czasami dostaja na pamiatke
pudeleczko czekoladek z nadrukiem prezydenckiej pieczeci, jednak od lat z
pokladu maszyny znikaja takze sztucce i reczniki – zauwaza BBC. Air Force
One, ktory Bialy Dom nazywa “podniebnym biurem” prezydenta, ma
trojpoziomowy poklad mieszczacy obszerny apartament glowy panstwa, punkt
medyczny ze stolem operacyjnym, sale konferencyjno-jadalna, dwie kuchnie
mogace nakarmic do 100 osob, a takze wyznaczone strefy dla prasy, gosci
VIP, ochrony i sekretariatu. Samolot moze tankowac w powietrzu oraz –
dzieki wyposazeniu w specjalny sprzet komunikacyjny – pelnic funkcje
mobilnego centrum dowodzenia

Kardynal Nycz o aborcji: trzeba umiec powiedziec “nie” takiej nowoczesnosci
W wielkanocnej homilii metropolita warszawski kardynal Kazimierz Nycz
nawiazal do kwestii aborcji i eutanazji. Powiedzial, ze osoby wierzace w
Zmartwychwstanie Chrystusa, musza umiec powiedziec “nie” nowoczesnosci,
ktora przyznaje czlowiekowi prawo do aborcji, czy decydowania, jaki bedzie
koniec ludzkiego zycia, i kiedy on bedzie. W Wielkanocna Niedziele
metropolita warszawski przewodniczyl mszy swietej w archikatedrze pod
wezwaniem Meczenstwa sw. Jana Chrzciciela. W homilii kardynal Nycz
podkreslil, ze prawda o Zmartwychwstaniu Chrystusa jest fundamentem wiary
chrzescijanskiej. Przyznal, ze ludzi, ktorzy nie znaja Biblii, czy nie
bardzo wiedza, o co chodzi w Zmartwychwstaniu Jezusa, nie jest wcale mniej,
a byc moze nawet jest ich wiecej niz za czasow Chrystusa. Dlatego – jak
zaznaczyl – “tak wazne jest, abysmy wiare w Zmartwychwstanie potrafili
wynosic na zewnatrz, dajac jej swiadectwo nie tylko swoim slowem i
uczestnictwem w nabozenstwach, ale przede wszystkim pewna hierarchia
wartosci w swoim zyciu”. Przyznal, ze nawet samym apostolom trudno bylo
przyjac prawde o Zmartwychwstaniu, poniewaz to, co sie stalo, “wytracilo im
sens i argument tego, co robili przez ostatnie trzy lata”. – Ich wizja
krolestwa, ktore jest na tym swiecie, ale nie jest z tego swiata, nie
docierala do nich, bo mieli wlasny jego obraz – dodal kard. Nycz.

Przyznal, ze, “bycie swiadkiem Chrystusa zmartwychwstalego, to znaczy tak
ustawic swoje zycie i taka preferowac w nim skale wartosci, zeby kazdy, kto
na nas patrzy mogl powiedziec: ten czlowiek wierzy w zmartwychwstanie
Chrystusa i swoje – nie funduje sobie zycia, nie organizuje go tak,
jakbysmy mieli tu na Ziemi zyc wiecznie”. – Po moim zyciu musi byc widac,
ze spodziewam sie jeszcze czegos, ze wierze, iz spotkam sie z Chrystusem
Zmartwychwstalym – dodal. Jak zaznaczyl, “caly swiat dzisiejszy, a
zwlaszcza Europa, w tym takze i Polska bardzo czesto preferuje takie
sposoby urzadzania sobie zycia i rozumienia postepu, do ktorych my
chrzescijanie, katolicy, powinnismy miec sporo watpliwosci, bo one niestety
nie maja wiele wspolnego z tym, co jak mowi sw. Pawel: ‘jest w gorze'”.

– Jezeli slyszymy zewszad w mediach, ze wreszcie dochodzimy do standardow
nowoczesnosci i mowi sie to w kontekscie tego, ze czlowiekowi przyznajemy
prawo decydowania o zyciu ludzkiej osoby – o zyciu dziecka poczetego, prawo
do aborcji czy w koncu prawo decydowania, jaki bedzie koniec ludzkiego
zycia i kiedy on bedzie, to zabieramy Bogu podstawowe prawo, a sobie je
przypisujemy, jakbysmy to my byli stworcami – powiedzial kard. Nycz. Jak
mowil, “kazdy chrzescijanin, ktory staje wobec tego rodzaju wyzwan, musi
umiec powiedziec, ze takiej nowoczesnosci nie chce, nie moze chciec, nawet
jesli zastanie uznany za zacofanego”. Kardynal Nycz powiedzial, ze to samo
dotyczy takze “beznadziejnych prob redefiniowania malzenstwa i rodziny,
wywalczenia postawy, ktorej przez wieki nie bylo”. “Czlowiek, ktory jest
rozsadny nie dlatego, ze jest katolikiem, ale dlatego, ze ma w sobie jakis
podstawowy wymiar prawa naturalnego, wpisanego w ludzkie zycie, musi umiec
zajac wlasciwe stanowisko” – oswiadczyl.

– Zyjemy w takim czasie, kiedy swiadectwo grupki ludzi wierzacych w
zmartwychwstanie Chrystusa w Warszawie, Krakowie czy w Poznaniu – nie wobec
tych, ktorzy nie znaja Jezusa, ale tych, ktorzy sa blisko nas, staje sie
czyms podstawowym – ocenil hierarcha.

Przyznal, ze wazny jest rowniez stosunek do zwyczajow zwiazanych ze
swietami. – Dopoki szanujemy te zwyczaje, to znaczy, ze jeszcze cos w nas
jest – jest nadzieja, ze przez te skorupke zwyczajow dojdziemy do istoty,
ktora jest On – Zmartwychwstaly Chrystus – powiedzial kard. Nycz.

Byl postrachem hotelarzy. Zmienial tozsamosc, ale nie sposob dzialania
46-letni mezczyzna z Neapolu wszedzie przedstawial sie jako menadzer
miedzynarodowych firm, znanych wloskich domow mody i koncernow
motoryzacyjnych. Przez ponad rok mieszkal za darmo w luksusowych hotelach
na polnocy Wloch. Teraz ma zakaz wstepu do 32 miast i miejscowosci, w
ktorych dopuscil sie oszustw. Jak podkreslil dziennik “Il Messaggero”,
mezczyzna, ktory za kazdym razem wystepowal po innym imieniem i nazwiskiem,
stal sie postrachem hotelarzy w polnocnych Wloszech, zwlaszcza w Gornej
Adydze i nad jeziorem Garda. Zmienial tozsamosc, ale nie sposob dzialania.

Nagle znikal nie placac rachunku

Przedstawial sie wszedzie jako menedzer miedzynarodowych firm, znanych
wloskich domow mody i koncernow motoryzacyjnych.

Pokoj w luksusowych hotelach rezerwowal przez telefon, podjezdzal wynajetym
drogim samochodem i zawsze byl bez bagazu, wylacznie z kilkoma osobistymi
rzeczami w plastikowych torbach. Zawsze zaaferowany, pochloniety
telefonicznymi rozmowami nagle znikal nie placac rachunku.

O jego oszustwach zaczelo byc glosno dzieki czemu poszkodowani hotelarze
zjednoczyli wysilki, by stworzyc wizerunek oszusta, a potem doprowadzic do
jego zidentyfikowania. Ich czujnosc doprowadzila do namierzenia rzekomego
menedzera, wobec ktorego podejrzen jako pierwsza nabrala pokojowka, gdy
zobaczyla jego pusty pokoj. W recepcji przyznal, ze nie ma pieniedzy, by
zaplacic rachunek w wysokosci 6500 euro.

Zakaz wstepu do 32 gmin

Wezwani do hotelu karabinierzy puscili go wolno. Do momentu skazania nie
mozna zastosowac wobec niego zadnego srodka zapobiegawczego.Jedyna
mozliwosc, jaka wykorzystano w tej sytuacji, to zakaz wstepu do 32 gmin,
wydany przez lokalne wladze.

TONY ZALE I “CZLOWIEK ZE STALI”. HISTORIA JEDNEGO Z NAJLEPSZYCH PIESCIARZY
W HISTORII BOKSU “Czlowiek ze Stali”, tak Tony Zale byl nazywany, z
uznaniem i szacunkiem. To on, szoste dziecko panstwa Zaleskich, ktorzy po
lepsze zycie ruszyli za ocean spod Starego Sacza, najpierw dotarl na
szczyt, a potem do historii zawodowego boksu. – Jest tylko jeden sposob,
zeby z nim wygrac. Trzeba go zabic – wypalil po wyladowaniu w szpitalu
jeden z rywali, ten najgrozniejszy. 10 czerwca 1948, Ruppert Stadium,
Newark.

Mistrzem swiata kategorii sredniej jest Rocky Graziano. Pretendentem, ktory
tytul chce mu zabrac – Zale. To ich trzeci pojedynek, zamykajacy trylogie.
Wielka sprawa, wielka wydarzenie. W roku 2008 stacja ESPN wybrala 10
najlepszych, najwazniejszych, najbardziej emocjonujacych trylogii w
dziejach boksu. Numer 1 zajmuja nieprawdopodobne walki stoczone przez
Muhammada Alego i Joe Fraziera. Numer 2 – te Graziano z Zale’em. Pierwsza
wygral Zale, druga Graziano. Jak bedzie teraz? Na swiat przyszedl 29 maja
1913 roku, w Gary, stan Indiana, jako Anthony Florian Zaleski. Byl szostym
dzieckiem Jozefa i Katarzyny Zaleskich z Mokrej Wsi kolo Starego Sacza,
ktorzy przybyli do Ameryki dwa lata wczesniej, na fali wielkiej
galicyjskiej emigracji zarobkowej z przelomu XIX i XX wieku.

Poczatkowo zamieszkali w Chicago, ale szybko przeniesli sie do Gary, miasta
poloznego niedaleko, nad poludniowym brzegiem jeziora Michigan. Pan Jozef
znalazl tam zatrudnienie w stalowni. Nieszczescie wydarzylo sie w roku
1916. Antoni, jak zwracali sie do niego najblizsi, zachorowal. Ojciec po
leki jezdzil do apteki rowerem. Potracil go samochod, smiertelnie. Antek
dlugo potem na widok kazdego mezczyzny na rowerze wolal bedzie z radoscia
“tata, tata”. Po tragedii, ktora spadla na rodzine, dwaj najstarsi synowie
musieli isc do pracy, w hucie stali, jak wszyscy mezczyzni i chlopcy w
okolicy. Kiedy Antek podrosl, oczywiscie do nich dolaczyl.

Dolaczyl tez do braci trenujacych boks, amatorsko, w lokalnym klubie
dzialajacym pod skrzydlami Zwiazku Narodowego Polskiego. Swietnie mu szlo,
od samego poczatku – byl agresywny, byl zawziety i nieustepliwy. Tych
amatorskich walk stoczyl 95, wygrywajac az 87, ponad polowe przed czasem,
bo cios juz wtedy mial potezny.

W 1934 roku, majac 21 lat, rzucil harowke w hucie i zostal piesciarzem
zawodowym, w wadze sredniej, (do 160 funtow, czyli 72,6 kg). Do ringu
wchodzil juz jako Tony Zale.

“CIALO PRZESZYWA ROZZARZONY POGRZEBACZ”

Zderzenie z boksem, w tym w gronie zawodowcow, okazalo sie jednak brutalne.
Menedzer, chcac na mlodym chlopaku zarabiac jak najwiecej, organizowal mu
walke za walka – od czerwca do grudnia az 21. Szalenstwo, barbarzynstwo,
choc w tamtych czasach rzeczywiscie walczono czesto. Tony byl przemeczony,
brakowalo czasu, by zaleczac nieuchronne urazy i kontuzje. W koncu, po
trzech porazkach z rzedu, na sport sie obrazil i wrocil do huty.

Nie boksowal przez dwa lata. Tesknil, wiedzial, ze byl w tym dobry,
postawil wiec wszystko na jedna karte – przeprowadzil sie do Chicago, gdzie
rozpoczal wspolprace z trenerem Artem Winchem, ktory Barneya Rossa
doprowadzil wczesniej do potrojnego mistrzostwa swiata. Sam zostal mistrzem
pokonujac Ala Hostaka, dwukrotnie – najpierw w pojedynku towarzyskim, potem
juz oficjalnym. I dostal przydomek “Czlowiek ze Stali” – tak bardzo byl
wytrzymaly, tak bardzo odporny na ciosy. Rywale wypowiadali sie o nim
barwnie i obrazowo.

Billy Soose: – Kiedy Zale uderzal mnie w brzuch, mialem wrazenie, ze moje
cialo przeszywa rozzarzony pogrzebacz.

Georgie Abrams: – Gdybym nie byl dzis w zyciowej formie, skonczylbym
rozkwaszony na deskach. Po pierwszej rundzie wrocilem do naroznika i
pomyslalem: “Latwizna, zaraz wygram przez nokaut i bede mistrzem swiata”. W
drugiej sytuacja sie odwrocila, a w trzeciej przestalem cokolwiek widziec.

PIERWSZY OD CZASOW “ZABOJCY Z MICHIGAN”

7 grudnia 1941.

Japonczycy, bez wypowiedzenia wojny, przeprowadzaja nalot na amerykanskie
bazy floty i lotnictwa w Pearl Harbor na Hawajach. Atak na najwazniejsza
baze amerykanskiej Floty Pacyfiku oraz kilka baz armii amerykanskiej wciaga
Stany Zjednoczone do II wojny swiatowej i dzialania wojenne rozpoczyna na
obszarze Pacyfiku.

Zale zglasza sie do marynarki wojennej, na ochotnika, w sluzbie bedzie do
jesieni 1945 roku, w roli instruktora zaprawy fizycznej odpowiedzialnego za
forme zolnierzy, tyle wiadomo. Kiedy jest w armii, na scene wkracza
urodzony w Nowym Jorku, mlodszy o szesc lat Thomas Rocco Barbella, ktory do
historii boksu przejdzie jako Rocky Graziano. On, po powolaniu do wojska,
wpadnie w nie lada tarapaty – za uderzenie oficera i dezercje na krotko
trafi do wiezienia. Trylogia zaczyna sie 27 wrzesnia 1946 w Nowym Jorku, na
Yankee Stadium. Wygrywa Zale, przed czasem, choc dlugo jest w ogromnych
tarapatach. Druga walka, 16 lipca 1947, Chicago Stadium. Teraz to Zale
przewaza, w rundzie szostej pada jednak na kolana, a sedzia Johnny Behr
uznaje, ze mistrz nie da rady dalej boksowac, co potem przez ekipe
pokonanego jest podwazane. – Chcieliscie, zebym dopuscil do morderstwa? –
odpowiada Behr.

Zakonczenie trylogii, 10 czerwca 1948, Newark. Od pierwszego gongu bije
Zale. Graziano probowal kontratakowac, jednak w rundzie trzeciej juz po raz
drugi laduje na deskach. Wstaje, ale jest zamroczony. Zale wyprowadza
kombinacje – lewy sierpowy na watrobe, prawy sierpowy na szczeke. Graziano
pada nieprzytomny, ze wstrzasnieniem mozgu trafia do szpitala. Zale zostaje
pierwszym od Stanleya Ketchela – innego piesciarza polskiego pochodzenia,
urodzonego jako Stanislaw Kiecal, ringowy pseudonim “Zabojca z Michigan” –
niekwestionowanym mistrzem wagi sredniej, ktoremu udalo sie odzyskac
mistrzostwo.

– Jest tylko jeden sposob, zeby z nim wygrac. Trzeba go zabic – stwierdza
Graziano. Panowie juz zawsze beda o sobie mowic z szacunkiem.

ZNOKAUTOWAL PAULA NEWMANA, PODOBNO PRZYPADKOWO

Zale stoczyl jeszcze jedna walke, przegrana – z Marcelem Cerdanem – i
odszedl na sportowa emeryture. Pracowal w branzy samochodowej, boksu na
dobre jednak nie rzucil, zostajac sedzia i trenerem, przede wszystkim
mlodziezy. W roku 1956 roku zaangazowano go do opowiadajacego o zyciu
Graziano filmu “Miedzy linami ringu”, w ktorym mial zagrac siebie. Podczas
zdjec podobno przypadkowo znokautowal odtwarzajacego role tytulowego
bohatera Paula Newmana. Aktor mial sie potem obawiac ciosow bylego mistrza,
rezyser Robert Wise zastapil zatem Zale’a aktorem zawodowym.

Z pierwsza zona, pania Adelaine, mieli dwie corki, potem ozenil sie z pania
Philomena, nauczycielka wychowania fizycznego. Zawsze uwazal sie za Polaka,
plynnie mowil po polsku i dzialal w srodowisku amerykanskiej Polonii.

Po smierci drugiej zony zamieszkal w domu opieki, zdiagnozowano u niego
chorobe Parkinsona oraz Alzheimera. Zmarl 20 marca 1997 roku w Portage.
Mial 83 lata. “Nigdy nie bylo twardszego piesciarza” – zegnal go magazyn
“The Ring”. W listopadzie 2015 z Galerii Bokserskich Slaw w Canastocie
skradziono cztery oryginalne mistrzowskie pasy Carmena Basilio i dwa
Tony’ego Zale’a. Kilka miesiecy pozniej Mike Tyson zaproponowal nagrode za
pomoc w odnalezieniu trofeow. W roku 2023 poinformowano o postawieniu
zarzutow dziewieciu osobom od lat kradnacym pamiatki sportowe i
artystyczne. Pamiatki, ich metalowe czesci, byly przetapiane i sprzedawane
na zlom.

DETEKTYW

Zemsta

zdradzonego emeryta

Marcin GRZYBCZAK

Mlody chlopak, zdradzony przez wybranke, zwykle po pewnym czasie znajduje
swoja kolejna milosc. Jednak u schylku zycia zdra- da ukochanej boli
znacznie bardziej. Dlatego 70-letni Janusz B.,

z powodu zawiedzionej milo- sci, siegnal po bron palna i zastrzelil
Katarzyne D. Gdy sie poznali w 2017 roku oboje byli ludzmi dojrzalymi.
Katarzyna D. miala 55 lat, jeden powaz- ny zwiazek za soba i doroslego syna
Tadeusza, ktory zalozyl swoja rodzine. O jego ojcu nie- chetnie sie
wypowiadala. Nie majac zobowiazan wobec zadne- go mezczyzny postanowila
roz- poczac nowy rozdzial w swoim zyciu i wzorem mlodych ludzi, za
posrednictwem aplikacji internetowej, poznala Janusza B.

Mezczyzna byl o 15 lat star- szy, niski, siwiejacy, ale jeszcze pelen
wigoru, jak na 70-latka. Wiele lat przepracowal w kopal- ni, byl dobrze
zbudowany, silny i sprawny fizycznie. Wydawalo sie, ze gory moze przenosic.
Mogl sie podobac innym kobie- tom i Katarzyna D. to zauwazyla. Nie bez
znaczenia bylo i to, ze jako emeryt mial ustabilizowa- na sytuacje
finansowa. Mieszkal w domu odleglym o okolo 40 km od Katarzyny D., posiadal
swoj samochod, stale dochody i spra- wial wrazenie osoby zaradnej zyciowo,
doswiadczonej i ope- ratywnej. Kobiety lubia takich partnerow, ktorzy w
kazdej sytu- acji umieja sie znalezc i nie sa im straszne zadne trudnosci:
finansowe czy organizacyjne. Pytany o swoje wczesniejsze zwiazki Janusz B.
nie kryl, ze nigdy nie byl samotnikiem, ale w tamtym czasie nie spotykal
sie z zadna kobieta i byl otwarty na blizsza relacje z Katarzyna D. Jej
rodzina sceptycznie podchodzi- la do tego wyboru, ale dawala nowemu
wybrankowi kredyt zaufania, bo przeciez nikt nie znal blizej Janusza B.
Byla to dla tej rodziny osoba zupelnie obca. Przygladano mu sie z uwaga.
Katarzyna D. mieszkala w Libiazu, w Malopolsce, ale za namowa Janusza B.

kupila dom w sasiedniej, odle- glej o kilka kilometrow miej- scowosci i po
remoncie budyn- ku tam sie przeprowadzila.

Jej nowy partner doradzal jej w kwestiach finansowych, choc to nie on
wylozyl fundusze na kupno nieruchomosci, odno- wienie wnetrz, prace
remonto- we i nabycie nowego, niezbed- nego wyposazenia. Nie dalo sie
jednak ukryc, ze pomagal w transporcie niektorych sprze- tow, nadzorowal
prace robotni- kow budowlanych i sluzyl rada, w jaki sposob najlepiej
zadbac o nowa inwestycje.

Z Katarzyna D. zostali para w pelnym tego slowa znaczeniu. Coraz czesciej
zostawal u niej na noc. Sasiedzi postrzegali ich jako zgodny zwiazek
niemlo- dych juz ludzi.

– Wijecie sobie gniazdko na stare lata? – dopytywali sie zna- jomi widzac
dobiegajace konca prace remontowe, ale para tylko sie tajemniczo usmiechala.

Janusz B. mial swoj dom kil- kadziesiat kilometrow dalej, ale mocno
zaangazowal sie w nowy zwiazek i u Katarzyny D., pod jej nowym adresem,
bywal bar- dzo czesto. Nie chcial tez zanie- dbywac swojej hodowli golebi i
z tego powodu prosil znajo- mego Marka Z., by dogladal ptakow, gdy on
zajmowal sie romansem z nowa partnerka.

Z czasem cos zaczelo sie psuc w tym zwiazku. Jakie byly tego poczatki? Do
konca nie wiado- mo. Moze sprawil to fakt, ze Janusz B. w pewnym momen- cie
zaczal wspominac o tym, by Katarzyna D. przepisala na niego czesc wlasnosci
nowego domu. Nie chcial duzo, wystar- czylo mu, by zostal wspolwla-
scicielem jednej piatej nieru- chomosci. Wydawalo mu sie, ze z powodu
swojego zaanga- zowania w realizacje inwestycji i w intensywna relacje z
kobie- ta cos mu sie finansowo nale- zy. Katarzyna D. nie brala tych slow
zbyt powaznie, ale pozniej pojawily sie kolejne sugestie dotyczace
wlasnosci niektorych sprzetow np. pralki, czy telefo- nu, ktory jej
przekazal. 55-latka z powodu tych roszczen zaczela sie zalic rodzinie na
zachowanie nowego partnera. Zauwazyla, ze

Kryminalna maloPolSKa

staje sie coraz bardziej zaborczy, narzuca jej swoje zdanie i bywa
chorobliwie zazdrosny. Staral sie tez izolowac ja od czlonkow rodziny i
znajomych. To sie jej wyraznie nie podobalo.

W wakacje 2019 roku, mie- dzy lipcem i sierpniem, te nega- tywne zachowania
Janusza B. na tyle sie nasilily, ze Katarzyna D. postanowila z nim zerwac.
Podzielila sie ta wiadomoscia, ale tylko z gronem najblizszych. Januszowi
B. tez o tym napo- mknela i nie przyjal tych slow ze spokojem.

– Ty naprawde chcesz mnie zostawic? – dopytywal sie z niedowierzaniem.

Po ostrzezeniach sasiadow, ktorzy uwazali, ze mezczy- zna jest
nieobliczalny, kobieta zwyczajnie zaczela sie go bac. Zauwazyla raz
rozszczelnienie instalacji gazowej na posesji i podejrzewala, ze to wlasnie
sprawka Janusza B. Mowila o tym bliskim, jak i o tym, ze podejrzewa, ze
dosypal jej nie- znana substancje do pojemnika z fasolka po bretonsku,
ktora zostawila na tarasie, by potrawa wystygla. Posesja co prawda byla
wtedy zamknieta, ale Janusz B. mogl sie tam dostac sobie zna- nym sposobem.
Tym bardziej, ze nie przyjal do wiadomosci moz- liwego faktu rozstania z
kobie- ta. Widac bylo w jego reakcjach na jej decyzje skrajna hustawke
nastrojow. Jednego dnia blagal, by Katarzyna D. go nie zosta- wiala, a
nastepnego wypowiadal grozby pod jej adresem, gdyby jednak chciala odejsc.
Kobieta jeszcze przez kilka tygodni sie wahala co zrobic, ale w koncu, we
wrzesniu 2019 roku, podjela decyzje o definitywnym zakon- czeniu relacji.

– Musze odpoczac od tego zwiazku – nie kryla. Janusz B. nie pogodzil sie z
decyzja kobiety i nadal nie dawal jej spokoju. Dzwonil,

nekal SMS-ami, prosil, by wro- cila, a za moment wypowiadal jakies urojone
pretensje finan- sowe. W rozmowach ze zna- jomymi kreowal sie na osobe
pokrzywdzona i wykorzystana przez Katarzyne D. Zaczal ja nachodzic na
posesji, osaczal z kazdej strony. Bywalo, ze obserwowal zza drzew i ogro-
dzenia, co nie uszlo uwadze sasiadow kobiety. Ostrzegali ja, ze te
negatywne zachowania Janusza B. nasilaja sie. Widzieli, ze pojawial sie w
poblizu takze w porze nocnej i skradal sie kolo wejscia do jej domu. Do
srodka juz nie mogl sie dostac, bo Katarzyna D. w pewnym momencie zabrala
mu klucze do drzwi. Krazyl autem w pobli- zu i chcial, by kobieta dala mu
jeszcze jedna szanse. Wywieral

presje i w sprawe angazowal rodzine Katarzyny D. Nie przy- nosilo to
efektu, bo bliscy kobie- ty byli zdania, ze dobrze zrobi- la decydujac sie
na rozstanie. Z drugiej strony widac bylo, ze 55-latka ciagle jest w
rozterce. Na niektore SMS-y mezczyzny odpisywala, czasem odbierala telefony
od Janusza B. Zdarzylo sie, ze wpuscila go do domu i ugoscila kawa, gdy
przyjechal razem z kolega Markiem Z. To wszystko powodowalo, ze mez- czyzna
ciagle mial nadzieje, na odbudowe ich zwiazku.

Faktycznie powielal model relacji z innymi kobietami, kto- re wczesniej
pojawialy sie w jego zyciu. Najpierw byl w stosunku do nich mily, czuly i
deklaruja- cy pomoc, a potem dokuczliwy i agresywny. W jednym przypad-

ku skonczylo sie to dla niego wyrokiem skazujacym za stosowanie przemo- cy
wobec kolejnej

z partnerek.

Nie mial pojecia, ze Katarzyna D. nawiazala nowa znajomosc przez portal
randko- wy i w pazdzierniku 2019 roku zaczela sie intensywnie spotykac z
Kazimierzem M. Sprzedala mu swoje auto marki Renault Clio, ale wreczyla
tylko jeden kluczyk, bo drugi mial Janusz B. i go nie zwrocil. Gdy byli
razem, dbal o auto partnerki, wymienial cze- sci i czasem korzystal z
pojazdu w podrozach. Nie wiedzial, ze Katarzyna D. pozbyla sie go na rzecz
nowego partnera.

Na poczatku listopada Janusz B. pojawil sie na posesji Katarzyny D., ktora,
akurat tego dnia, odwiedzil jej nowy mez- czyzna. Doszlo do scysji panow.
Padly ostre slowa z obu stron i zaczeli sie szarpac za odziez, ale Janusz
B. byl silniejszy, bo przez lata nawykl do ciezkiej pracy w kopalni.
Przewrocil Kazimierza M. na plecy i bil lezacego po twarzy. Katarzyna D.
chciala rozdzielic walczacych, ale agresor mocno ja odepchnal,
nieszczesliwie upadla i skrecila staw kolanowy. Janusz B. dopie- ro wtedy
przestal bic rywala i pomogl gospodyni wejsc do domu, bo zwijala sie z
bolu. Pomocy medycznej udzielono jej w szpitalu.

By dokonac aktu zemsty na kobiecie, tego samego dnia wieczorem, Janusz B.
wszedl na jej posesje i do baku z pali- wem renault clio i do pojemni- ka z
olejem wlal nieznana lepka substancje, w sklad ktorej wcho- dzila
sacharoza. Gospodyni widziala przez okno, ze Janusz B. cos majstruje kolo
samochodu, ale ze strachu nie interweniowa- la. Te sytuacje zza firanki
obser- wowal tez stojacy obok niej Kazimierz M., aktualny wlasci- ciel
pojazdu. Akurat byl z wizyta u kobiety i nie chcial sie ujaw- niac. Dopiero
nastepnego dnia rano oboje zawiadomili policje o uszkodzeniu samochodu.
Naprawa i usuniecie wlanej do baku substancji kosztowala kil- kaset
zlotych. W tamtym czasie Janusz B. kontynuowal dokucza- nie bylej partnerce
i pojawil sie u niej w asyscie policji. Odebral od Katarzy-

ny D. telefon komorko-

wy, ktory jej kiedys poda- rowal. Mial przy tym dokumen- ty, ze komorka
jest jego wlasno- scia. Katarzyna D. uzywala jej do logowania sie na swoje
konto na Facebooku.

Kradziez P tozsamosci

o zdobyciu aparatu, Janusz B. zmienil dane kobiety do logowania na

Facebooku, zalozyl falszywe konto na nazwisko bylej part- nerki i
wykorzystal do tego zdjecie Katarzyny D. Liczyl, ze ta zagrywka spowoduje,
ze byla partnerka sie zdenerwu- je i odczuje utrate poczucia
bezpieczenstwa. Katarzyna D. zorientowala sie dosc szybko, ze ktos
manipuluje jej tozsamo- scia w internecie i zawiadomila o sprawie policje.
Faktycznie ta sytuacja odbila sie na jej psy- chice, czula sie osaczona.
Gdy dwa dni pozniej Janusz B. do niej zadzwonil, zirytowana jego
zachowaniami nie podej- mowala rozmowy, w koncu zablokowala polaczenia
przy- chodzace. Mezczyzna przyslal wtedy SMS-a o zagadkowej tre- sci:
“Zmuszasz mnie do czegos, czego nie chce…”.

Katarzyna D. w nowym zwiazku byla szczesliwa i za wszelka cene chciala
zapomniec o poprzednim. Poszla wiec do sasiadow, by ich przeprosic za
zachowania Janusza B. i wyra- zila pragnienie nawiazania

normalnych relacji, ktore sie pogorszyly, gdy byla z tym mezczyzna.
Sasiedzi przyje- li przeprosiny, witali kobiete z otwartymi ramionami i
gra- tulowali jej, ze na dobre rozsta- la sie z niemilym partnerem.
Katarzynie D. wydawalo sie, ze powoli wychodzi na prosta i uklada sobie
zycie.

Nie dalo sie przewidziec tragedii, do ktorej doszlo 24 listopada 2019 roku

i ktora byla potem przedmio- tem prokuratorskiego sledztwa, a nastepnie
poszlakowego pro- cesu przed Sadem Okregowym w Krakowie. Tamtego dnia rano
Janusz B. byl z krotka wizyta na szpitalnym oddziale ratun- kowym lecznicy
w Olkuszu, okolo poludnia zajrzal do kolegi Marka Z., ale ten mu nie
otworzyl drzwi, wiec wybral sie autem do Katarzyny D., rozmawiali przed
domem. Sasiedzi widzieli, ze pokazuje jej jakies dokumenty. Wyruszyl
nastepnie do kolej- nego znajomego, ktorego prosil o interwencje w sprawie
rozsta- nia z Katarzyna D. i opowiadal o swoich problemach zyciowych, zalil
sie jaka spotyka go krzyw- da ze strony kobiety. O godzinie 16.15 byl
ponownie na posesji Katarzyny D. Widziala go wow- czas jedna sasiadka i
uciekl na jej widok.

Z pozniejszych ustalen sledczych wynikalo, ze miedzy godzina 17 a 18
zaatakowal 55-latke w jej wlasnym domu. Musiala stawiac opor, o czym
swiadczyly obrazenia na pra- wej rece. Dostala jednak kolej- ne uderzenia w
twarz, a potem w sypialni zabojca oddal w jej kierunku trzy celne strzaly z
broni palnej z bliskiej odleglo- sci. Jeden pocisk trafil w glowe, drugi w
klatke piersiowa w oko- lice serca i spowodowal zgon. Trzecia kula przebila
szyje, gdy kobieta juz byla w agonii. Sprawca strzelal z odleglosci pol
metra, nie mogl chybic. Po wszystkim zabral telefon ofiary i odjechal. Po
niecalej godzi- nie byl w swoim domu, tyle zajelo mu pokonanie 54 km. O
godzinie 18.25 wyslal wiado- mosc glosowa do jednej znajo- mej, o 18.57
dzwonil do kole- gi Marka Z. Nastepnego dnia udal sie do osrodka pomocy
celem porady prawnej, dzwo- nil tez do sadu, bo interesowal sie jedna z
rozpraw, spotkal sie z dobrym kolega i odczytal mu list do pokrzywdzonej,
ktory potem nadal na poczcie. Temu kumplowi powiedzial o zdra- dach
Katarzyny D. i pokazy- wal jakies SMS-y, ktore mialy o tym swiadczyc. O
godzinie 17.30 zostal zatrzymany przez policje w swoim domu. Mijaly wlasnie
24 godziny od zaboj- stwa Katarzyny D. Gsztuki broni

dy ujeto emeryta, odkryto w jego domu legalna bron, ale to nie

z niej padly smiertelne strzaly. Znaleziono dodatkowo 7 sztuk amunicji,
ktora posiadal bez zezwolenia. Technicy krymi- nalistyki zarekwirowali
odziez mezczyzny, ktora mial na sobie oraz te noszona przez niego, gdy
zostal przywieziony do wiezie- nia w Wadowicach, gdzie tra- fil tymczasowo
aresztowany jako podejrzany o dokonanie zabojstwa.

Zwloki Katarzyny D. odkryl jej syn. Nie mogl sie dodzwo- nic do matki,
przyjechal do jej domu i przez okno zauwazyl, ze lezy na lozku. Wokol ciala
bylo mnostwo krwi. Na miej- scu, w tym samym czasie, poja- wil sie
zaniepokojony brakiem kontaktu z kobieta Kazimierz M. By nie zacierac
sladow, zaden z nich nie wszedl do budynku, pierwsi zrobili to wezwani na
miejsce policjanci.

Janusz B. nie przyznawal sie do dokonania zabojstwa, mil- czal o zbrodni.
Po kilku tygo- dniach od zatrzymania doko- nano ponownego przeszukania jego
posesji. Odkryto wowczas kolejny pistolet ukryty miedzy rupieciami. Byl
legalny, ale nie z niego zastrzelono Katarzyne D. Znaleziono takze kilka
apa- ratow telefonicznych. Jeden z nich logowal sie w poblizu miejsca
zbrodni w dniu zaboj- stwa, sygnal z innego telefo- nu, ktorego nie
odnaleziono, urywal sie w obszarze lesnym, jakby Janusz B. pozbyl sie tego
dowodu w odludnym miejscu. W kolejnym z telefonow znale- ziono informacje
swiadczace, ze Katarzyna D. nawiazala znajo- mosc z mezczyzna o interneto-
wym nicku Kazik 58. Okazalo sie, ze chodzi o aktualnego jej part- nera
Kazimierza M. Te kontakty Katarzyny D. z innym mezczy- zna odkryl takze
Janusz B., gdy przejal ow aparat telefoniczny od bylej partnerki. Zrozumial,

ze juz w czasie wakacji flirtowa- la za jego plecami, gdy on zala- twial
jej sprawy zwiazane z kup- nem i remontem nowego domu. Potem relacja
Katarzyny D. z Kazimierzem M. stala sie jesz- cze bardziej zazyla.

Dzieki badaniom biegle- go balistyka z krakowskiego Instytutu Ekspertyz
Sadowych udalo sie znalezc na ubraniu Katarzyny D. obecnosc czastek
powystrzalowych z broni palnej uzytej do zabojstwa. Identyczne mikroslady
ujawniono na hamulcu recznym samochodu Janusza B., na kierownicy pojaz- du
i dzwigni zmiany biegow. Byly tez na jego twarzy, dloni i na ubraniu oraz
na chustce w jego domu. To swiadczylo, ze strzelal lub dotykal broni, z
kto- rej oddano smiertelne strzaly do kobiety. Albo, jak napisal biegly,
byl w zasiegu uzycia tej broni i w obrebie chmury powystrza- lowej. Co do
zasady takie czastki osadzaja sie w odleglosci metra od miejsca strzalu z
broni. Identyfikacja tych drobin byla grupowa. To bylo o tyle wazne, ze
Janusz B. opowiadal, ze te mikroslady mogly pochodzic od legalnej broni,
ktorej uzywal,

by odstraszac jastrzebie polu- jace na jego golebie. Biegly od balistyki
nie wykluczyl, ze fak- tycznie w taki sposob mogly sie tam znalezc na ciele
i ubraniu mezczyzny.

By zweryfikowac niekto- re twierdzenia podejrzane- go, poddano go badaniu
na wykrywaczu klamstw i okazalo sie, ze Janusz B. na pewno zna szczegoly
dotyczace zabojstwa Katarzyny D. choc temu prze- czy i nieszczerze
odpowiada na wszystkie pytania w tym tema- cie. Wazna byla opinia sadowo
-psychiatryczna, bo psychiatrzy stwierdzili u Janusza B. ograni- czona
poczytalnosc w stopniu znacznym, zaburzenia osobo- wosci, ale i fakt, ze ma
wysoki poziom inteligencji.

– Reakcje emocjonalne u badanego sa przedwczesne w przypadku konfliktu.
Wtedy ma ograniczona mozliwosc pokierowania swoim postepo- waniem. W
sytuacji obciazenia emocjonalnego i negatywnych emocji, jak gniew i zlosc,
moze podejmowac dzialania impul- sywne, nieprzemyslane, moze tez dzialac
niezgodnie z prawem – stwierdzili biegli.

Janusz B. zaprzeczal zarzu- tom, podawal swoje alibi, kto- re zostalo
sprawdzone, jak sie okazalo, na jego niekorzysc. Najpierw mowil, ze ran-
kiem 24 listopada strzelal do jastrzebi, potem twier- dzil, ze robil to
okolo poludnia, ale okazalo sie, ze w godzinach porannych faktycz- nie byl
w szpitalu, co odnotowano w dokumenta- cji medycznej. Pozniej jezdzil do
znajomych i Katarzyny D. To wyklucza- lo, by poran- na pora mogl uzywac
bro- ni palnej do odstraszania groznych pta- kow. Skoro tak, to drobiny
prochu na jego ubraniu i ciele byly sladami po dokonanym zabojstwie z uzy-
ciem nieodnalezionej sztuki broni. Mial czastki powystrzalo- we na dwoch
roznych kurtkach. Przeciez, zauwazyl sad, nikt nie strzela do jastrzebi w
dwoch roz- nych zestawach ubran. Musial jedna miec na sobie w chwili
zbrodni, przebral sie i wtedy naniosl slady powystrzalowe na kolejna
kurtke. Co wazne, odda- wanie strzalow do ofiary z tak bliskiej odleglosci
to nie jest cos, co potrafi kazdy zabojca, trzeba miec do tego pewne
wlasciwo- sci psychofizyczne. Zdaniem bieglych psychiatrow Janusz B. mial
takie cechy osobowosci i byl zdolny do lamania prawa, gdy tracil nad soba
kontrole.

Sprawca nie mial alibi ale znalazly potwierdze- nia slowa Janusza B., ze w
dniu zbrodni byl

w sklepie sieci Dino okolo godziny 14. Sprawdzono to i monitoring go wtedy
nie zare- jestrowal. Bilingi nie potwier- dzily ponadto, ze rozmawial okolo
godziny 15 ze znajoma, Grazyna K. Swiadkowie widzieli go kolo domu
Katarzyny D. po 15, w okolicy logowal sie w tym czasie jego telefon. Choc
mez- czyzna zaprzeczal, by mial taki aparat, to jego syn zeznal, ze ojciec
dysponowal taka komor- ka i on do ojca dzwonil na ten numer. Zaprzeczal w
koncu Janusz B., by posiadal bron palna, a przeciez dwie sztuki odkryto na
jego posesji, choc nie te, z ktorej dokonano zabojstwa.

Swiadek Marek Z. powie- dzial, ze Janusz B. czytal mu przed wyslaniem list
do Katarzyny D. i pokazywal infor- macje z jej komorki swiadczace, ze go
zdradzala. To byl kolejny wazny element w tym poszlako- wym procesie. Mial
wiec motyw dokonania zabojstwa. Z jednej strony nie mogl przebolec, ze
Katarzyna D. zakonczyla z nim relacje i zerwala kontakty. To

spowodowalo wzrost agresji ze strony Janusza B., ktory mial tendencje do
obwiniania innych za swoje niepowodzenia. Z dru- giej strony dowiedzial sie
o alter- natywnym zwiazku, w ktorym byla 55-latka, gdy on mocno sie
zaangazowal w te relacje. Podejrzewal zdrade z jej stro- ny, ale pewnosc
uzyskal dopiero wtedy, gdy zdobyl telefon kobie- ty i odnalazl w nim jej
kore- spondencje z Kazimierzem M. Dodatkowo gdy Katarzyna D. odrzucila jego
roszczenia finan- sowe w kwestii wspolwlasnosci domu, zdradzony emeryt
posta- nowil ukarac byla partnerke i zemscic sie za wszystkie znie- wagi i
wyimaginowane krzyw- dy. Dlatego postanowil dokonac zbrodni i chcial zabic.

To jego zachowanie wpisy- walo sie w model opisany przez bieglych
psychiatrow, ze w sytu- acjach trudnych Janusz B. jest sklonny do rozwiazan
nieak- ceptowanych spolecznie, a taka sytuacja trudna bylo porzuce- nie go
przez kobiete. Bylo waz- ne i to, ze 70-latek faktycznie zaangazowal sie
emocjonalnie i poswiecil dla tego zwiazku wiele wysilku, rowniez zwiaza-
nego z remontem domu. Z duza doza prawdopodobienstwa moz- na przyjac teze,
ze w przypadku Janusza B. zwiazek z Katarzyna D. byl jedna z ostatnich prob
zdobycia stabilizacji u kresu zycia. Faktycznie ich zwiazek byl w kryzysie,
a mezczyzna w zlym nastroju, zawiedzio- ny, zdradzony i mial poczucie
porazki. Czy w takim stanie byl sklonny zaplanowac zabojstwo?

Odpowiedz sadu byla pozy- tywna. Zabil, jak to stwierdzila sedzia, z powodu
zranionego uczucia i zyciowego bankructwa u progu starosci. Sad przyjal,
ze oskarzony jest tez winny wszystkich zarzutow: zniszczenia

mienia, kradziezy tozsamosci Katarzyny D., uporczywego jej nekania i w
koncu dokonania zabojstwa. I za wszystkie czyny wymierzyl mu kare laczna 14
lat wiezienia. Ma tez zapla- cic Kazimierzowi M. 600 zl za zniszczone auto
i 50 tys. syno- wi zabitej za wyrzadzona mu krzywde.

– Pokrzywdzony Tadeusz D. zalamal sie z zalu i rozpaczy. Do tego
doprowadzilo go po czesci to, ze pierwszy odkryl zwlo- ki okrutnie zabitej
matki – nie kryla sedzia Beata Gorszczyk w uzasadnieniu wyroku.

Nie przychylila sie do wnio- sku prokuratora, by oskarzone- go skazac na 25
lat pozbawie- nia wolnosci, bo z uwagi na jego wiek, bylaby to dla niego
kara eliminacyjna, po prostu dozywocie. Zwrocila uwage, ze sprawca wszedl
do domu Katarzyny D. nie dokonujac wlamania. Zostal wpuszczo- ny lub
dysponowal dodatkowa partia kluczy, bo jeden kom- plet gospodyni mu odebra-
la. Po zbrodni nie pladrowal pomieszczen, zabral jedynie telefon ofiary, to
wykluczalo wiec finansowy motyw zbrodni. I w ten sposob zawezalo krag osob,
ktore mogly jej doko- nac. Wykluczono tez motyw seksualny zabojstwa. Janusz
B. sugerowal, ze moze to aktual- ny partner kobiety ja usmier- cil.
Sprawdzono Kazimierza M. i mial tego dnia murowane alibi. Takze rodzina
kobiety nie zyski- wala na jej smierci, nie miala powodu, by sie jej
pozbyc. Co wiecej w chwili podjecia decyzji o rozstaniu z Januszem B.
relacje rodzinne Katarzyny D. znacznie sie poprawily i zaciesnily, miala w
tym wzgledzie wsparcie naj- blizszych, syna, synowej i brata.

Po prawomocnym wyroku Janusz B. ma sie w zakladzie karnym poddac terapii.
Gdy wyjdzie na wolnosc w 2033 roku, po odbyciu calej kary, bedzie mial 84
lata.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl