Dzien dobry – tu Polska – 15.04.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 103) (6596)

15 kwietnia 2023

Pogoda

sobota, 15 kwietnia 12 st C

Przelotne opady

Opady:80%

Wilgotnosc: 78%

Wiatr:18 km/

Kursy walut

Euro 4.64

Dolar 4.20

Funt 5.26

Frank 4.73

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Sprawa adopcji ciagle aktualna a ja dzis z druga prosba: bardzo prosze o
przeslanie do Polski jakichs cieplejszych temperatur, bo to co sie tu
dzieje, jest nie do opisania i normalnie wstyd zeby o tej porze roku
bylo zimno
i deszczowo. Pojawia sie szansa na poprawe pogody, bo kupilam dzis spodnie
wodoodporne (jakbym nie kupila to takiej szansy by nie bylo 😉 ), ale
przesylka z dobra pogoda jak najbardziej sie przyda. Zycze milego i
cieplego weekendu 🙂

Ania Iwaniuk

DOWCIP

Blondynka wypelnia formularz:

IMIE: Anna

NAZWISKO: Kowalska

URODZONA: Tak

Bojka 20 osob podczas imprezy firmowej w Gdansku. Interweniowala policja

Nocna bijatyka w centrum Gdanska.Podczas imprezy firmowej jednej ze znanych
firm lotniczych mialo dojsc do sprzeczki. W bojce bralo udzial okolo 20
osob, na miejsce przyjechalo kilka radiowozow. W jednym z lokali w gdanskim
Srodmiesciu odbywala sie impreza personelu pokladowego “jednej ze znanych,
tanich linii lotniczych” – podaje Radio Gdansk. Mialo w niej brac udzial
okolo 40 osob. W pewnym momencie zaczely padac wyzwiska i grozby pod
adresem pracownikow lokalu, a uczestnicy imprezy stawali sie coraz bardziej
agresywni. Wedlug Radia Gdansk pracownicy uwazaja, ze poza piciem alkoholu
imprezowicze zazywali takze narkotyki. Po pewnym czasie doszlo do
szarpaniny, zaatakowano barmana. Jeden z mezczyzn upadl na rozbita butelke,
doszlo do bojki z udzialem okolo 20 osob. Uzyto gazu, zdemolowany zostal
ogrodek przed lokalem. Na miejsce wezwano policje, ale jeden radiowoz nie
wystarczyl. Za chwile przyjechaly kolejne. Funkcjonariusze zatrzymali
czterech mezczyzn w wieku od 24 do 36 lat. Jedna osoba trafila do szpitala.

Zatrzymani trafili do policyjnej celi, w ktorej trzezwieja. Moze grozic im
nawet 5 lat wiezienia. Policja zbiera dowody i przesluchuje swiadkow
zdarzenia.

Policjanci zatrzymali nastolatka do kontroli. Takich dokumentow sie nie
spodziewaliTo dla walbrzyskich (woj. dolnoslaskie) policjantow miala byc
rutynowa kontrola. Do sprawdzenia wytypowali nastoletniego kierowce, ktory
jechal cala szerokoscia jezdni. Jednak, gdy zostal poproszony o dokumenty,
drzwi pojazdu sie otworzyly, a policjanci przecierali oczy ze zdumienia. Od
mlodego walbrzyszanina otrzymali legitymacje ze szkoly podstawowej, nie
potrafili ukryc zdziwienia. Jeszcze bardziej zaskoczyli sie tym, ze
wyjechac na droge publiczna samochodem osobowym 14-latkowi pozwolil jego
ojciec, ktory siedzial na miejscu pasazera – relacjonuja miejscowi
policjanci. Jak dodaja policjanci, nastolatek i ojciec na szczescie obaj
byli trzezwi. W takim przypadku za wykroczenie w ruchu drogowym
odpowiedzial juz dorosly, ktory udostepnil samochod maloletniemu
nieposiadajacemu uprawnien. – Mezczyzna otrzymal mandat karny w kwocie 300
zl. Policjanci sporzadzili takze dokumentacje do sadu rodzinnego w zwiazku
z czynem nieletniego – dodaja policjanci.

Falszywy lekarz, gwiazda telewizji. Prokuratura wszczela sledztwo po naszym
tekscie o Adamie Pabisiu

W lutym opublikowalismy reportaz pt. “Doktor, szaman, celebryta. Jak
uwierzylismy w bajke o niezwyklym lekarzu”. Opisalismy w nim historie Adama
Pabisia, ktory od lat bryluje w mediach, jako audiolog, neurobiolog,
wybitny naukowiec i specjalista od szumow usznych. Z naszego
dziennikarskiego sledztwa wynika jednak, ze Pabis nie jest tym, za kogo sie
podaje, a wiekszosc informacji ze swojego zyciorysu po prostu zmyslil.
“Doktor Adam Pabis przyjmuje pacjentow, regularnie wystepuje w mediach i
zdobywa uznanie na calym swiecie. Tylko jeden nagrany przez niego filmik
obejrzalo na YouTubie blisko 200 tys. osob. Czemu wiec, gdy wpisujemy jego
nazwisko w wyszukiwarce Centralnego Rejestru Lekarzy, okazuje sie, ze
doktor Adam Pabis nie istnieje?” – pytamy w reportazu, sprawdzajac punkt po
punkcie fikcyjnego elementy jego zyciorysu. Jak ustalilismy, 22 marca
Prokuratura Rejonowa Warszawa Srodmiescie wszczela postepowanie w sprawie
opisanej przez nas w reportazu. Jak dotad nikomu nie przedstawiono
zarzutow, sledztwo znajduje sie w poczatkowej fazie.

– Gromadzony jest material dowodowy – przekazala nam prokurator Katarzyna
Skrzeczkowska, rzeczniczka prasowa warszawskiej prokuratury.

Przez prokurature byli juz przesluchiwani pierwsi swiadkowie. Sledztwo
zostalo wszczete po zawiadomieniu sporzadzonym przez Biuro Rzecznika Praw
Pacjenta.

RPP wczesniej, po wstepnej weryfikacji informacji opublikowanych przez
Onet, zdecydowal tez o wszczeciu wlasnego postepowania. – Dotyczy
naruszenia zbiorowych praw pacjenta wobec podmiotu leczniczego prowadzonego
przez spolke Kinetic, ktorej prezesem jest Adam Pabis – poinformowal nas
Jakub Golab, rzecznik prasowy Biura Rzecznika Praw Pacjenta. “Oszust” to
najdelikatniejsze slowo, jakie uslyszelismy na temat Adama Pabisia od jego
bylych pacjentow. Czesciej padaja takie okreslenia jak: “hiena”,
“szarlatan”, “czlowiek bez serca”. Nie wiem, czy panowie zdaja sobie sprawe
z tego, czym sa szumy uszne, bo dopoki moja mama nie zachorowala, to ja nie
mialam o tym pojecia. My, jak cos halasuje, mozemy zamknac okno, uciec
gdzies, schowac sie i nie slyszmy dzwiekow, ktore nam doskwieraja. A ci
ludzie sa skazani na to caly czas. To jest udreka, wiec jak ktos oferuje
zloty srodek, to ludzie sie na to lapia. Moim zdaniem tym panem powinna sie
zajac prokuratura – mowi bez ogrodek pani Malgorzata. Pabis sprzedal jej
mamie wadliwe aparaty. Przez kilka miesiecy starala sie wyegzekwowac ich
naprawe. W koncu dala sobie spokoj. Ta choroba, ktora miedzy innymi mnie
dotknela, doprowadza czesto ludzi do samobojstwa. Ciezko to wytlumaczyc
komus, kto nigdy przez to nie przechodzil, ale prosze mi uwierzyc, ze w
takiej sytuacji zrobilby pan wszystko, zeby sie wyleczyc. Pabis
wielokrotnie uwiarygadnial sie w mediach, radiu, telewizji, wiec myslalem,
ze to jest ten czlowiek, ktorego szukam. Niestety, okazal sie hiena, ktora
zeruje na ludzkiej nadziei – opowiada pan Wojciech, ktory od trzech lat
walczy w sadzie o zwrot pieniedzy. Obiecal sobie, ze nie odpusci Pabisiowi.

– To jest naprawde ciezka przypadlosc. Ludzie sa w desperacji. Kazdy, z kim
rozmawialem, a kto doswiadczyl szumow usznych, mowi, ze w pierwszym
miesiacu czlowiek nie jest w stanie tego zniesc. Nie wyobraza sobie zycia w
takim stanie. Wtedy czlowiek zaczyna szukac: terapii, lekarstw, pomocy.
Spedzilem dziesiatki godzin na edukowaniu sie w tej dziedzinie i tak
trafilem na pana Pabisia. Po wszystkich perypetiach z nim pozostala mi
jedna refleksja: to jest czlowiek, ktory ma diabla w sobie – mowi pan
Mariusz. Pogodzil sie z tym, ze zostal oszukany, choc przyznaje, ze nie
bylo to dla niego latwe.Tak 64-latek szykowal sie na swoje urodziny. Teraz
grozi mu nawet do 3 lat wiezienia. Policjanci z Komendy Powiatowej Policji
w Plonsku dokonali ostatnio zaskakujacego odkrycia. Co prawda przeczuwali,
ze podczas przeszukania jednego z budynkow w gminie Dzierzaznia (woj.
mazowieckie) natrafia na nielegalna produkcje alkoholu, jednak az takiej
ilosci sie nie spodziewali. Mocno zaskoczylo ich rowniez tlumaczenie
wlasciciela bimbrowni. Z relacji policji wynika, ze zabezpieczono w sumie
az 450 l zacieru, 30 l bimbru oraz aparature do produkcji alkoholu
etylowego. Teraz probki pobranej cieczy trafia do badan laboratoryjnych.
Jak 64-latek probowal sie tlumaczyc? Zapewnil policjantow, ze bimber
produkowal na wlasny uzytek, dodajac, ze robil to, bo szykowal sie na swoje
urodziny. Mieszkaniec gm. Dzierzaznia moze uslyszec zarzuty nielegalnego
wytwarzania alkoholu etylowego. Czyn ten zagrozony jest kara nawet 3 lat
wiezienia – zaznacza policja.

Grabarz, ktory przeszukiwal kieszenie zmarlych. Jest akt oskarzenia

Mezczyzna pracowal przy pochowkach. Po jednym z pogrzebow, jak podaje
prokuratura, wyjal z grobu zlozone przez rodzine zmarlego przedmioty.
30-latek chcial zabrac zegarek i tyton. Wtedy w kradziezy przeszkodzil mu
inny pracownik.

Sledczym udalo sie potwierdzic, ze mezczyzna probowal tez okrasc inny grob.
Po otwarciu trumny przeszukiwal kieszenie zmarlego, szukajac papierosow.
Spieszyl sie i nie zamknal pozniej trumny w odpowiedni sposob. –
Spowodowalo to czesciowe zasypanie zwlok ziemia. Tym samym mezczyzna
dopuscil sie zniewazenia zwlok – mowia sledczy.

I informuja o gotowym akcie oskarzenia, ktory zostal skierowany do sadu w
Elblagu. 30-latek uslyszal zarzuty usilowania ograbienia grobow i
zniewazenia zwlok. Grozi mu osiem lat wiezienia. Mezczyzna nie przyznaje
sie do winy. Odpowiada z wolnej stopy. Ma dozor policji i zakaz wykonywania
prac zwiazanych z pochowkami zmarlych.

Problem zbozowy. Minister rolnictwa powiedzial co dalej

Trwaja prace nad polsko-ukrainskim porozumieniem, ktore przynajmniej do 1
lipca 2023 r. wstrzyma naplyw ukrainskiego zboza do Polski – poinformowal
szef resortu rolnictwa Rober Telus. Jak dodal, nie dotyczy to zboza
kierowanego do portow. Minister rolnictwa poinformowal, ze rozmawial ze
swoim ukrainskim odpowiednikiem ws. “zatrzymania zboza z Ukrainy do 1
lipca”. Kolejne spotkanie zaplanowano na godz. 20. – Jesli uda sie dograc
szczegoly, byc moze w poniedzialek uda sie podpisac porozumienie – dodal.
Jak zaznaczyl, opoznienie podpisu wynika z koniecznosci “dogrania spraw
technicznych”. Wsrod nich m.in. ustalenie miejsca, gdzie odbywac beda sie
kontrole zboza. Rownoczesnie wyjasnil, ze ograniczenie bedzie dotyczyc
jedynie zboza, ktore mialoby zostac wykorzystane i rozladowane w Polsce i
nie obejmie tranzytu. Korytarze solidarnosciowe musza dzialac i chcemy,
zeby dzialaly – wskazal Telus i dodal, ze trwaja przygotowania do spotkania
grupy panstw “frontowych” z komisarzami rolnictwa oraz handlu, ktorego
celem bedzie wprowadzenie ograniczen na granicy.

SPORT

Fantastyczne wiesci! Marta Kubacka wyszla ze szpitala. “Smialo moge
powiedziec, ze to cud”

Przypomnijmy, ze 20 marca polskie media obiegla wiadomosc o tym, ze Kubacki
konczy sezon. Chwile pozniej reprezentant Polski wyjasnil w mediach
spolecznosciowych, ze zrobil to ze wzgledu na ciezki stan zdrowia jego zony
Marty, ktora trafila do szpitala z problemami kardiologicznymi, a lekarze
walczyli o jej zycie. Kilkanascie dni pozniej skoczek podzielil sie
pozytywnymi informacjami, piszac, ze stan jego zony sie poprawia. W
rozmowie z WP Sportowe Fakty mowil natomiast, ze chcialby, aby czwarta
rocznice slubu, ktora wypada 1 maja, spedzic z malzonka wspolnie w domu.
Jak juz wiemy, zyczenie Kubackiego sie spelni, o czym poinformowal na
Instagramie. Dawid Kubacki przekazal wspaniala informacje. Jego zona
opuscila szpital

“Wrocilismy dzisiaj do domu i smialo moge powiedziec, ze to cud dokonany
rekami lekarzy, pielegniarek i rehabilitantow. Dziekuje za kazda Wasza
modlitwe, dobra mysl, slowo otuchy. Nadal beda nam potrzebne, bo Marta
zaczyna intensywna rehabilitacje, a ja bede uczyl sie nowej rzeczywistosci.
Dziekujemy calej zalodze Slaskiego Centrum Chorob Serca w Zabrzu. Jestescie
teamem na miare zwyciestwa w Pucharze Narodow!” – czytamy we wpisie
utytulowanego zawodnika. “Okazuje sie, ze prawie kazdy z nas zna kogos z
kardiowerterem-defibrylatorem, potocznie nazywanym rozrusznikiem serca. Ja
z taka osoba bede dzielic zycie, drugie zycie” – podkreslil.

Hiszpanscy kibice wydali wyrok na Roberta Lewandowskiego. Dosadniej sie nie
da

“Nikt nie watpi w jego jakosc”, “starzeje sie”, “nie uderza jak Fede
Valverde” – tak hiszpanscy kibice oceniaja Roberta Lewandowskiego. Dziennik
“AS” rozpoczal na Twitterze debate na temat polskiego napastnika. “Polak
znika w wielkich meczach” – ocenili dziennikarze. Nie brakuje tez jednak
pozytywnych glosow. Choc Robert Lewandowski w tym sezonie strzelil juz 27
goli i zanotowal siedem asyst, to jego dorobek w 2023 r. wyglada slabo. Po
mistrzostwach swiata w Katarze Polak zdobyl tylko dziewiec bramek i na
boisku nie imponuje. Dyspozycja napastnika stala sie przedmiotem dyskusji w
hiszpanskiej prasie. Spekulowano o mozliwym odejsciu z Katalonii, ale “AS”
szybko rozwial watpliwosci. Teraz do glosu doszli kibice Barcelony.
Dziennik “AS” rozpoczal na Twitterze dyskusje dotyczaca formy kapitana
reprezentacji Polski. “Polak znika w wielkich meczach i narastaja
watpliwosci co do jego przyszlosci. Co sie z nim dzieje w najwazniejszych
spotkaniach?” – czytamy na profilu. Kibice aktywnie wlaczyli sie do rozmow
na temat 34-latka. Spora czesc internautow za przyczyne slabszej formy
Lewandowskiego wskazala jego wiek. “Starzeje sie”, “w sierpniu skonczy 35
lat”, “proste, staje sie coraz starszy” – czytamy pod pytaniem profilu
gazety.

Ukrainski rzad zakazal sportowcom rywalizacji z Rosja. “Swiat stanal na
glowie”

Ukrainski parlament oglosil zakaz rywalizacji w zawodach, do ktorych
dopuszczeni sa zawodnicy z Rosji i Bialorusi. Moze to spowodowac olbrzymie
komplikacje w kwestii kwalifikacji olimpijskich, a nawet
najpopularniejszych pilkarskich rozgrywek. Zapowiedz zmian w prawie,
niejako uniemozliwiajacych ukrainskim sportowcom rywalizacje w zawodach, do
ktorych dopuszczono Rosje i Bialorus, zostala spelniona. Ukrainski
parlament dekretem przyjal oficjalny zakaz – podpisal sie pod ta decyzja
wiceminister do spraw sportu i mlodziezy Matwiej Bidny. O sprawie juz
poinformowaly portale ukrainskie i rosyjskie. Wedlug zapisu opublikowanego
juz w mediach spolecznosciowych m.in. przez Zana Beleniuka, bylego
sportowca i Deputowanego Rady Najwyzszej Ukrainy, sportowcy z Ukrainy nie
moga podjac rywalizacji w tych samych zawodach co Rosjanie i Bialorusini.
Dotyczy to sportow olimpijskich, nieolimpijskich oraz sportu
niepelnosprawnych. To polityczna odpowiedz Ukrainy na podjeta niedawno
decyzje MKOl, dzieki ktorej Rosja i Bialorus zostala ponownie dopuszczona
do sportowej rywalizacji. Rekomendacja wydana przez MKOl sprawila, ze w
wielu dyscyplinach ponownie na poziomie mistrzowskim mozna zobaczyc Rosje i
Bialorus, czyli kraje agresora. Ukrainski serwis “Football24.ua” informuje,
ze reprezentacja Ukrainy w pilce noznej moze sie wycofac z eliminacji do
Euro 2024. Co prawda nie jest w grupie bezposrednio z Bialorusia (Rosja w
ogole nie zostala ujeta w rozstawieniu), ale zakladajac jednoczesny awans
Ukrainy i Bialorusi na turniej glowny, moze dojsc do zlamania nowo
przyjetego prawa.

Kara za nieprzestrzeganie przepisu ma byc wstrzymanie finansowania danego
zwiazku sportowego, ktory dopusci sie zlamania prawa. Ukraina ma tez podjac
dzialania prewencyjne i nie finansowac delegacji sportowych na te zawody,
do ktorych dopuszczeni zostana Rosjanie i Bialorusini. Wprowadzenie zakazu
jest juz oficjalnie krytykowane takze na Ukrainie, m.in. przez Zana
Bieleniuka.

Jest decyzja ws. Narodowego! Wiemy, co z wielkim meczem kadry i finalem
Pucharu Polski

Wedlug informacji Sport.pl nie bedzie problemow, aby na Stadionie Narodowym
w maju i czerwcu odbyly sie dwa wazne mecze, o ktore zabiegal PZPN. Chodzi
o final Pucharu Polski i towarzyskie spotkanie reprezentacji Polski. Wedlug
ustalen Sport.pl urzad m.st. Warszawy wydal juz pozytywna decyzje w sprawie
obu spotkan, po tym jak PZPN dolaczyl do dokumentacji pozytywne decyzje
sluzb, ktore musialy wypowiedziec sie na temat planowanych imprez masowych.
Chodzi o szykowany na 2 maja final Pucharu Polski miedzy Legia a Rakowem
oraz towarzyski mecz, ktory reprezentacja polski ma rozegrac na Stadionie
Narodowym 16 czerwca. Przypomnijmy, ze w marcu PZPN wystapil z jednym
wnioskiem o pozwolenie na kilka imprez. Wowczas warszawski ratusz wydal
pozytywna decyzje dotyczaca meczu Polska – Albania, ale nie zgodzil sie na
dwa kolejne wydarzenia na Stadionie Narodowym. Mial zastrzezenia co do
dokumentacji. PZPN ja uzupelnil i otrzymal nowa decyzje. Oficjalny
komunikat zwiazku w tej sprawie ma ukazac sie niebawem. “Po przedstawieniu
nowego wniosku przez PZPN i dolaczeniu pozytywnej decyzji sluzb, miasto
wydalo pozytywna decyzje w sprawie dwoch meczow” – potwierdzila Sport.pl
Monika Beuth, rzeczniczka prasowa Urzedu m.st. Warszawy. Byc moze zwiazek
czeka na podpis umowy z Niemiecka Federacja Pilkarska. To wlasnie z
Niemcami mamy spotkac sie w stolicy 16 czerwca. Wedlug informacji Sport.pl
sprawa tego spotkania jest juz niemal dopieta. W tym meczu z kadra mialby
uroczyscie pozegnac sie wybitny reprezentant Jakub Blaszczykowski.

DETEKTYW

CZASAMI budzil sie w nim potwor

To byla prawdziwa milosc. Robert, owszem, mial problem z alkoholem, ale dla
Beaty poszedl na odwyk i znalazl nawet lepsza prace. Oboje, jak potrafili,
opiekowali sie Lukaszem, ich 8-letnim synem. Do czasu, az Robert… zadzgal
ukochana nozem. Krystyna B., matka liczacego 44 lata Roberta B., spe- dzila
na oddziale psychiatrycznym trzy tygodnie. Przeszla zalamanie nerwowe pol
roku po tragedii, ktorej byla swiadkiem. Caly czas jednak nie mogla dojsc
do siebie. – To wszystko wydaje mi sie momentami koszmarnym snem – mowila
kobieta. – Czy to mozliwe, by czlowiek zgoto- wal drugiemu takie pieklo na
ziemi?NOWA KOBIETA, DAWNE PROBLEMY. Pani Krystyna, jej maz i 8-letni wnuk
sa najwazniejszymi swiadkami w sprawie krwa- wego morderstwa, do ktorego
doszlo 9 kwietnia 2022 roku w ich rodzinnym domu, nieda- leko Sepolna
Krajenskiego.

Kobieta zaznacza, ze wciaz ma w pamieci obraz sprzed 9 lat. To wtedy po raz
pierwszy zobaczyla syna z jego nowa ukochana.

– Trzymali sie za rece. Od razu wydala mi sie mila. Pomyslalam, ze w koncu
Robus trafil na dobra dziewczyne – wspomina.

Rodzinny dom B., w ktorym mieszkal Robert, miescil sie we wsi M. Mezczyzna
poznal Beate na dozynkach w 2013 roku w Sepolnie Krajenskim. Zabawa
odbywala sie na tere- nie tamtejszego Centrum Spor- tu i Rekreacji.
Zjechali na nia rolnicy i gospodarze nie tylko z gminy, ale i z powiatu.
Impre- ze organizowali wspolnie sepo- lenski burmistrz i starosta. Na
scenie CSiR-u wystapil zespol ludowy, ale goscie bawili sie przede
wszystkim sluchajac i tanczac do przebojow disco polo. Na dozynki
zaproszono kilku dosc znanych wykonaw- cow tego gatunku muzycznego. Robert
udal sie na zabawe z kolegami. Kilkoro ich znal jeszcze z wojska, z innymi
od dziecinstwa wspolnie pra- cowali co roku przy zniwach. Ostatnich paru
lat Robert nie mogl jednak zaliczyc do uda- nych. Nie pamietal dokladnie –
zreszta szczegolnie sie nad tym nie zastanawial – kiedy zaczal sie jego
problem z alkoholem. Terapeuta na kuracji odwyko- wej, na ktora zostal
skierowany na poczatku 2012 roku, doszu- kiwal sie tego momentu w roz-
mowach z pacjentem. Tak, czy inaczej, butelka stala sie sta- lym elementem
zycia Roberta prawdopodobnie jakos w polo- wie nauki w Technikum Mecha-
nicznym w Sepolnie Krajen- skim. Szkoly tej, zreszta Robert nie ukonczyl.
Nie dotrwal do czwartej klasy.

W styczniu 2012 roku po pijanemu spowodowal wypa- dek. Roztrzaskal starego
volks- wagena, ktorego pozyczyl od ojca, by pojechac do pobli- skiego
Wiecborka do sklepu. Z wypadku wyszedl bez szwan- ku, ale auto nadawalo sie
do kasacji. Nie bylo juz czego ratowac po tym, gdy najpierw wpadlo do
przydroznego rowu, dachowalo, az zatrzymalo sie uderzywszy w pien drzewa.

Nie byl to pierwszy raz, kiedy wyrzadzil szkode bedac pod wplywem alkoholu.
Wcze- sniej stracil prawo jazdy po tym, gdy rozbil wlasne auto. Kiedy
zatrzymano go po raz drugi, sad orzekl wobec niego kare trzech miesiecy
pozbawie- nia wolnosci.

– Wszyscy odetchneli, kiedy Robert trafil wreszcie za kraty – zeznawal
policji jeden z kole- gow mezczyzny. – Sporo juz wczesniej nawywijal.
Mysleli- smy, ze to go otrzezwi.

Kolega dodal, ze dosc wybrykow Roberta miala row- niez jego rodzina, bo
nalezal do tego rodzaju alkoholikow,

SPRAWA W TOKU

ktorzy po wypiciu stawali sie agresywni.

– Matke wlasna kiedys stlukl. Ojciec probowal jej jakos bronic, ale sam
schorowany, niewiele mogl zrobic – zezna- wal kolega Roberta.

Po awanturze syn przepra- szal rodzicow niemal na kola- nach, korzyl sie
zapewniajac, ze juz nigdy nie pozwoli sobie na takie zachowanie. Przeba-
czono mu, bo gdy Robert byl trzezwy, stawal sie naprawde innym czlowiekiem.

– Wesoly, uczynny – taki- mi slowami okreslila swojego syna Krystyna B.,
kiedy poli- cjant spisywal jej zeznania do protokolu.

– Po gorzale wychodzil z tego chlopaka potwor – mowila sasiadka panstwa B.
– Nie do poznania byl. Strach bylo sie odezwac. I mnie kie- dys zwyzywal,
jak go znala- zlam w Sepolnie lezacego pod plotem. Myslalam, ze cos mu sie
stalo, a on otworzyl oczy i chcial sie na mnie rzucic. Machnelam reka. Jak
chce, niech zdycha. Szkoda chlopa- ka, ale co zrobic?

Kazimierz B., ojciec Roberta wiedzial, ze nie moze liczyc na syna, ze ten
nie przejmie po nim gospodarstwa w M. Chlo- pak zwyczajnie nie dalby rady
dopilnowac wszystkich prac w obejsciu. Zawczasu wiec, widzac, ze gospodarz
z Rober- ta bylby kiepski, zdecydowal o oddaniu w dzierzawe wszyst- kich
gruntow. Dla rodziny nastaly kiepskie czasy. Z najmu ziemi pieniadze byly
niewiel- kie, na pewno o wiele mniej- sze, niz gdyby pola uzytkowac i – jak
wczesniej – sprzedawac wlasne plody, przede wszyst- kim ziemniaki i
kapuste.MOTOREM NA DOZYNKI. Robert imal sie roznych zajec, ale zadnej pracy
nie potrafil utrzymac dluzej niz kilka mie- siecy. Kiedy wyszedl z wiezie-
nia, pracowal jako pomocnik u okolicznych gospodarzy. Pie- niedzy jednak z
tych fuch nie mial wielkich. Ot, wystarczylo, by mogl dorzucic cokolwiek do
rodzinnego budzetu. A gdzie tu samemu na nogi stanac, usa- modzielnic sie?
Jeden z gospo- darzy nie placil mu przez pol- tora miesiaca, a kiedy po raz
kolejny Robert upomnial sie o pieniadze, wlasciciel gospo- darstwa dal mu w
rozliczeniu rozklekotany stary motorower Kingway.

Robert z poczatku krecil nosem, domagal sie zaplaty, ale w koncu zgodzil
sie przyjac jednoslad.

– Pare tygodni grzebal w tym motorze, by doprowa- dzic go do ladu –
wspomina Kazimierz B. – Zmienil zawo- ry, dokrecil wszystko jak nale- zy i
jezdzil nim pozniej. To w gruncie rzeczy dobry chlo- pak. I zaradny, jak
trzeba – podkresla ojciec.

Tym motorowerem wlasnie Robert pojechal w 2013 roku na

dozynki do Sepolna. Jak wyni- ka z relacji swiadkow, trzymal sie z dala od
stoisk z piwem. W koncu dosiadl sie do stolu, przy ktorym biesiadowalo
kilku jego kolegow z M. i zaczal pic, ale gdy Grzegorz, jego przyja- ciel z
dziecinstwa przedstawil mu Beate, opanowal sie. Posta- nowil, ze bedzie
trzymal fason.

Beata miala 29 lat i miesz- kala w Sepolnie. Przyszla na zabawe z
kolezankami z pracy (byly zatrudnione w lokalnym markecie). Nie wyrozniala
sie jakos szczegolnie uroda, ale Robertowi wpadla w oko.

– To mila dziewczyna byla – zeznawala jedna ze znajo- mych Beaty w
sledztwie, ktore pozniej wszczeto. – Zadna tam pieknosc, ale uprzejma,
prze- waznie usmiechnieta. Swojska taka. A ten Robert to wcale mi sie nie
spodobal. Na pierwszy rzut oka bylo widac, ze nie dla niej. Jakis taki
narwany.

Mieli sie jednak ku sobie, bo nie dosc, ze na dozynkach bawili sie pol
nocy, to kolej- nego dnia Robert pojechal po Beate do Sepolna i przywiozl ja

do swojego rodzinnego domu. Krystyna B. wspominajac te wizyte, mowi ze
“trzymali sie za rece jak dzieci”. Wkrotce jed- nak Robert znow zaczal pic.
Rodzice twierdza, ze pil, bo “bal sie stracic” nowa dziew- czyne.
Ostatecznie, naciskany przez Beate zgodzil sie po raz kolejny wziac udzial
w terapii antyalkoholowej. Po dwoch miesiacach bez grama wodki ani piwa
znalazl nowa prace.

Grzegorz zatrudnil go na pol etatu w swoim zakladzie mechaniki pojazdowej w
M.

– Robert zna sie na maszy- nach. Szkoly, co prawda nie ukonczyl, papieru
mechanika nie ma, ale co nieco o samo- chodach wie. Zreszta, do pracy w
charakterze pomoc- nika nie potrzebowalem wcale wykwalifikowanego spe-
cjalisty. No i koledze pomoc chcialem. Pogubil sie troche – mowil Grzegorz,
wlasciciel warsztatu.

Jak sie okazalo, byl to pocza- tek wielkich zmian w zyciu Roberta M.
Wkrotce dowiedzial sie, ze Beata jest w ciazy. Part- nerka przeprowadzila
sie do jego rodzinnego domu. Rodzi- ce Roberta nie oponowali, ale
wiedzieli, ze nie bedzie latwo sie pomiescic w ciasnawym i od lat
wymagajacym remontu budynku. Ponad wszystko jed- nak cieszyli sie, ze – jak
wynika- lo z badania lekarskiego – beda mieli wnuka.

Lukasz urodzil sie 15 czerw- ca 2014 roku.

– Dobrze zajmowala sie dzieciakiem. Byla kochajaca matka, tylko ze niewiele
mogla temu malemu dac. Niewie- le, poza matczyna miloscia – wspomina jedna
z kolezanek Beaty, ktora znala ja z pracy w sepolenskim markecie.

Najgorsze – mowia kolezan- ki Beaty – ze po urlopie macie- rzynskim nie
miala juz, gdzie wrocic. W markecie w czasie jej nieobecnosci zatrudniono w
zastepstwie kogos innego. Beata wrocila, by dowiedziec sie, ze niestety nie
ma juz dla niej miejsca. Oczywiscie, mogla isc z ta sprawa do sadu pracy,
ale i tak nie mialaby na to sily. Poza tym, w ogole nie zdawala sobie
sprawy, ze to, co ja spotkalo, kwalifikuje sie do postepowania sadowego.

PO ROWNI POCHYLEJ

W domu B. zaczelo brakowac pieniedzy. Przestaly juz wystar- czac kwoty
uzyskiwane przez Kazimierza B. z dzierzawy gruntow, a Roberta najwyraz-
niej zaczelo przytlaczac ojco- stwo. W warsztacie samocho- dowym, w ktorym
pracowal, doszlo do wypadku. Samochod osobowy zsunal sie z podno- snika.
Robert trafil do szpita- la ze zmiazdzona lewa reka. Lekarzom jednak udalo
sie ura- towac dlon. Wrocil do domu, ale nie mogl znalezc zajecia. Zaczal,
wiec wiecej pic. Wysta- wal pod wiejskim sklepem

z kilkoma dobrze znanymi we wsi stalymi klientami.

Wpadl w sinusoide picia. Po tygodniach, w ktorych sie- gal dna i granic
upodlenia, nastepowaly okresy trzezwo- sci. Wtedy Robert postanawial, ze
konczy z piciem, obiecywal poprawe. Bywalo, ze znajdy- wal nowa prace.
Wiecej zajmo- wal sie tez synem. Gdy chcial, potrafil sie postarac o jakis
upominek dla dziecka. W 2017 roku wybrali sie z Beata i Luka- szem w podroz
do Gdanska, gdzie mieszkal kuzyn Roberta, Stanislaw. Mezczyzna od pew- nego
czasu szukal kontaktu z rodzina. Zaczelo sie od telefo- nu do Kazimierza
B., pytal o to, jak im sie zyje, czym sie zaj- muje. Stanislaw S. prowadzil
w Trojmiescie firme budowla- na. Gdy przyjal u siebie rodzi- ne, zlozyl
dawno niewidziane- mu krewniakowi propozycje.

– Staszek chcial, zeby Robert podpisal sie na jakims doku- mencie. Mial go
zrobic preze- sem. Prezes, pozal sie Boze. Ja tam na takich sprawach sie

nie znam, ale wydawalo sie dziwne, ze ktokolwiek takie- mu pijaczynie moze
jakis uklad proponowac – mowila jednak z mieszkanek wsi M., ktora w
pozniejszym sledz- twie zeznawala w charakterze swiadka.

Policja z Sepolna Krajen- skiego na zlecenie prokuratury przepytywala ja na
okolicznosc relacji, jakie panowaly miedzy rodzicami Lukasza.

BIZNES ZYCIA?

Sprawa dotyczaca propozy- cji biznesowej zlozonej przez Stanislawa S.
Robertowi B. nie zostala jednak dokladnie zbadana przez sledczych. Ci
doszli do wniosku, ze nie ma bezposredniego przelozenia na to, co wydarzylo
sie poz- niej w domu B. Stanislawa S. wezwano na przesluchanie, ale
zaprzeczyl wszystkiemu, co na temat rzekomego interesu powiedziala policji
sasiadka rodziny B. Kobieta twierdzi- la, ze o niedoszlym interesie, w
ktorym kluczowa role mial odegrac Robert B., dowiedzia- la sie bezposrednio
od Beaty. Partnerka Roberta miala sie skarzyc, ze bardziej zarad- ny
zyciowo kuzyn zamierza go wykorzystac, “pewnie jako slupa w brudnych
interesach na fikcyjnym obrocie materia- lami budowlanymi”.

Robert B. mial w dokumen- tach w Krajowym Rejestrze Sadowym figurowac jako
pre- zes firmy o nazwie Abro-Met. Rzecz jasna, prezesem mial byc tak samo
nieprawdziwym, jak transakcje kupna aluminio- wych prowadnic. Transakcje
czysto “papierowe”. W ciagu podmiotow, przez ktore towar rzekomo mial
przechodzic, figurowala rowniez oficjal- nie zarejestrowana i dzialaja- ca
realnie firma Stanislawa S. Cala ta “karuzela” spolek miala najwidoczniej
sluzyc tylko jed- nemu celowi – wyludzeniom nienaleznego podatku VAT od
skarbu panstwa. Za figurowa- nie w dokumentach sadowych Robert B. mial
otrzymywac miesiecznie 1,5 tys. zl. Te oko- licznosci znalazly potwierdze-
nie, ale w innym postepowa- niu, niezwiazanym ze sprawa Roberta. Sledztwo w
sprawie karuzeli, w ktorej bral udzial Stanislaw S., zakonczono
skierowaniem do sadu aktu oskarzenia.

Zanim jednak w ogole (poz- niej) policja zainteresowala sie przekretami
gdanskiego przedsiebiorcy, Beata jedno- znacznie sprzeciwila sie udzia-
lowi jej partnera w tym “intere- sie”. Stanislaw S. dal kuzynowi jednak
tydzien do namyslu. Po tym czasie mial przyjechac do Roberta i przedlozyc
mu do podpisu stosowne dokumenty. Minely jednak raptem trzy dni, a Robert
pojechal do Sepol- na Krajenskiego, by zaciagnac pozyczke w parabanku. Za
3,5 tys. zl zamierzal nabyc nowa kuchenke, a reszte przezna- czyc na zakup
opalu na zime. Pare dni pozniej zadzwonil Stanislaw S., by zapytac Rober-
ta, czy zgodzi sie przyjac jego propozycje.

RODZINNE TABU. Wtedy miedzy Beata i Rober- tem doszlo do klotni. Mezczy-
zna upil sie, a potem pierwszy raz – i to na oczach przerazo- nego dziecka
– uderzyl swoja

j

rodzinna tajemnica.

Lata wczesniej, podczas

wakacji u B. przebywala jego kuzynka. Robert mial 15 lat, a dziewczynka
byla niewiele mlodsza od niego. Siostrzenica przyszla na skarge do Krysty-
ny B. opisujac, co spotkalo ja ze strony kuzyna. Robert mial – wedlug tej
relacji – probowac zgwalcic krewna. Dziewczynka poskarzyla sie tez, ze
grozil jej uduszeniem, gdyby wyjawila, do czego miedzy nimi doszlo. Roberta
przywolano, by wytlu- maczyl sie ze swojego zacho- wania. Stanowczo
zaprzeczyl wszystkiemu i powiedzial, ze kuzynka najwyrazniej zle go
zrozumiala. Jak po latach wyznali rodzice, tylko zrza- dzenie losu
sprawilo, ze jesz- cze tego samego dnia 14-latka uniknela smierci z rak
swojego kuzyna. Za stodola Kazimierz nakryl syna w chwili, kiedy ten dusil
dziewczyne. Prawdopo- dobnie pare minut dzielilo ja od smierci.

Po tym zdarzeniu ojciec pierwszy raz w zyciu stlukl syna bawolim
rzemieniem, ktorego w stodole uzywal do podwie- szania tzw. luftu, kiedy
trzeba bylo “przewiac” zboze, by nie dopuscic do jego “zaparowa-

nia”. Na drugi dzien wujostwo Roberta zabralo corke z gospo- darstwa B.
Krewni nigdy juz nie postawili nogi w tym domu. O tym zdarzeniu nigdy
pozniej w rodzinie juz nie mowiono. Sprawa nie zostala zgloszona policji.
Historia pozostala tabu.

Rodzice zapewne widzieli, ze po latach wracaja skrywane gdzies gleboko
demony oso- bowosci Roberta. O tym, ze byl porywczy, wiedzieli. Pamieta-
li, co probowal zrobic wlasnej kuzynce i jak ja potem uka- ral za to, ze
sie skarzyla. Do tej pory jednak uznawali, ze to tylko “niewinne” grzechy
wieku szczeniecego. Wkrotce mieli sie przekonac, w jak wielkim ble- dzie
byli.

PREZES NA PAPIERZE

Zachowanie Roberta w stosun- ku do Beaty bardzo sie zmieni- lo. Zaczal jej
wyrzucac, ze “to przez nia i tego malego (wska- zywal na dziecko) tak mu
sie teraz w zyciu porobilo”. Skarzyl sie, ze mogl “zostac kims”, “byc
prezesem”, chocby na papierze, ale jednak. A ona, Beata mu tego broni.

Sprawa skomplikowala sie jeszcze, kiedy niejako a konto przyszlych profitow
z tej “pre- zesury” Robert zaciagnal pozyczke w oddziale lichwiar- skiej
firmy. Liczyl, ze pieniadze odda szybko, kiedy tylko kuzyn wyplaci mu
pierwsza “dole” z tytulu bycia slupem. Kiedy plan nie wypalil, Robert
poczul niemal, jak na szyi zaciaga mu sie kredytowa petla. Zdawal sobie
sprawe, ze odsetki nali- czane po terminie wplaty raty moga finansowo
pogrzebac jego, Beate, dziecko i rodzi- cow. Trzeba bedzie pozyczyc od
kogos, albo… Kiedy nie pil, myslal o problemach.

9 kwietnia 2022 roku, wie- czorem, Stanislaw S. odezwal sie ponownie. Znowu
zapro ponowal kuzynowi interes, ale tym razem juz z polece- nia swojego
kolegi, u ktorego obecnie “slupowal”, bo – majac postawione zarzuty
wyludzen VAT-owskich – nie mogl rozpo- czynac nowych przedsiewziec
biznesowych. Robert doszedl do wniosku, ze to moze byc jego i jego bliskich
jedyna szansa, by w koncu wygrze- bac sie z klopotow finanso- wych. Od lat
ciagnely sie za nimi dlugi z tytulu niesplaco- nych rat dawno zaciagnietej
pozyczki. Wprawdzie Beata pracowala juz w gminnej spol- ce zajmujacej sie
utrzymaniem porzadku, ale na splate zobo- wiazan zostawalo z jej wyplaty
niewiele.

KRWAWA LAZNIA W SYPIALNI

Okolo godziny 22 Robert oswiadczyl Beacie, ze zamierza skorzystac z
propozycji kole- gi Stanislawa S. Miedzy kobie- ta a mezczyzna wywiazala
sie klotnia. Beata nie zamierzala kolejny raz sluchac o szemra- nych
interesach, w ktore S. pro- buje wciagnac jej partnera.

Mlodzi zajmowali w domu jeden pokoj. W drugim miesz- kali rodzice Roberta.
Z rela- cji Krystyny B. wynikalo, ze dobiegaly ich odglosy klotni, ale w
koncu zrobilo sie cicho. Okolo godziny 23.30 cisze nocy przeszyl krzyk
dziecka. Chlo- piec wbiegl do pokoju dziad- kow i obudzil ich.

– Tata chyba zabil mame! –

mial krzyczec 8-latek.

Kobieta zostawila roztrze-

sionego chlopca pod opieka Kazimierza B., a sama poszla do sypialni
mlodych. To, co zobaczyla zmrozilo ja. Zaczela krzyczec. Kiedy do tego
same- go pomieszczenia wszedl Kazimierz, zastal makabrycz- ny widok. Na
lozu lezala nie- ruchomo Beata. Z piersi ster- czal jej noz wbity az po
reko-

jesc. Kazimierz od razu roz- poznal, ze to jego wysluzone narzedzie,
ktorego przez lata uzywal do rozmaitych prac gospodarskich. Posciel byla
cala splamiona krwia. Czer- wone plamy znajdowaly sie tez na oklejonej
tapeta scia- nie. Trudno bylo okreslic, czy powstaly w wyniku chlapania
krwi, czy tez sprawca pozo- stawil je oparlszy sie brudna dlonia o sciane.

Na miejsce wezwano pogo- towie. Ratownicy medycz- ni nie mieli jednak za
wiele pracy. Zaraz po przyjezdzie na miejsce rozpoznano, ze 38-let- nia
kobieta nie zyje. Zaraz tez wezwano kolejny zespol pogo- towia, tym razem z
lekarzem, ktory mogl formalnie stwier- dzic zgon.

Do godzin porannych w gospodarstwie panstwa B. pracowali policjanci, w tym
ekipa technikow krymina- listyki. Roberta nie bylo na miejscu. Z zeznan
swiadkow jednoznacznie wynikalo, ze sprawca ataku na kobiete musial byc jej
partner. W tym czasie w domu nie przebywa- la zadna inna osoba. Roberta
zatrzymano dwa dni pozniej na terenie ogrodkow dzialko- wych w Sepolnie
Krajenskim. Przebywal na dzialce jednego ze znajomych. Przed altana lezal
przewrocony wysluzony motorower. Dzialka, na ktorej

Robertowi zdarzalo sie wcze- sniej bywac i uczestniczyc w alkoholowych
libacjach, byla jedynym schronieniem. Tylko to miejsce przyszlo mu do glowy.

Kiedy zostal zatrzymany, stanowczo zaprzeczal, ze jest sprawca zabojstwa
Beaty. Nie potrafil wyjasnic, jak doszlo do tego, ze jego partnerke
zamordowano. Jednocze- snie potwierdzal, iz feralnego wieczoru przebywal w
domu i poklocil sie z Beata. Twier- dzil, ze ostatnia rzecza, ktora
pamieta, bylo wyjscie z domu na podworze. Mial pojsc do schowka na
narzedzia i tam pic alkohol. Dodal, ze w tajemnicy przed partnerka wlasnie
w tym pomieszczeniu chowal butelki z wodka. Ile wypil? Nie pamie- ta. Kiedy
wrocil do domu? Skad mial noz? Na te pytania Robert nie byl w stanie
udzielic odpowiedzi.

Mezczyzna zostal zatrzyma- ny pod zarzutem dokonania zabojstwa Beaty Z. Za
to prze- stepstwo Robertowi B. grozi nawet 25 lat wiezienia albo kara
dozywotniego pozbawie- nia wolnosci. Proces w tej spra- wie trwa.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto