Dzien dobry – tu Polska – 10.06.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 157) (6650)

10 czerwca 2023r.

Pogoda

sobota, 10 czerwca 27 st C

Przewaznie slonecznie

Opady:10%

Wilgotnosc:47%

Wiatr:18 km/h

Kursy walut

Euro 4.47

Dolar 4.15

Funt 5.21

Frank 4.61

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis jak to w okolicy dlugiego weekendu, za wiele sie nie dzieje, wiec
artykuly bardziej ogolne 😉 Zycze milej soboty i tak pieknej jak w naszym
cieplym (wreszcie) kraju. Poza tym dokladam staran by nie przejechac
jakiegos golebia albo nastolatka z sluchawkami w uszach, bo oba typy
uczestnikow ruchu na sciezkach rowerowych bardzo mi sie pchaja pod kolo.
Chociaz starsze bydelko z sluchawkami to tez nie rzadkosc” co za muzykalny
narod 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Zona krzyczy do meza z kuchni:

– Wynies smieci!

– Nie slysze!

– Smieci wynies!

– Nie slysze!!!

– Smieci!!!

– Zamknij sie, glupia babo. Telewizora nie slysze.

Plan dla CPK do 2060 roku zatwierdzony. “Jeden z kluczowych dokumentow”

Plan Generalny Centralnego Portu Komunikacyjnego okresla zakladane etapy
rozwoju nowego lotniska do konca 2060 r., czyli zgodnie z prognozami
Miedzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Powietrznego (IATA) dot. ruchu
lotniczego dla Polski.

“Plan Generalny, jeden z kluczowych dokumentow koniecznych do zalozenia
lotniska i budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, zostal zaakceptowany
przez Ministra Infrastruktury” – poinformowala spolka CPK. Jak dodano, Plan
Generalny zabezpiecza tereny pod lotnisko, ale rowniez strefy wokol
lotniska, narzucajac ograniczenia m.in. w wysokosci zabudowy czy sposobu
zagospodarowania terenu. Zatwierdzony Plan Generalny jest warunkiem
wystapienia o tzw. promese zezwolenia na zalozenie lotniska, o ktora spolka
CPK zwroci sie do Urzedu Lotnictwa Cywilnego (ULC) w ciagu najblizszych dni
– przekazal wiceminister funduszy i polityki regionalnej, pelnomocnik rzadu
ds. CPK Marcin Horala. Jak dodal, promesa bedzie potem jednym z zalacznikow
do wniosku o decyzje lokalizacyjna, ktory nastepuje po otrzymaniu
wyczekiwanej przez CPK decyzji srodowiskowej, a poprzedza wniosek o
pozwolenie na budowe.

Spolka CPK poinformowala, ze przed skierowaniem do Ministra Infrastruktury
wniosku o zatwierdzenie Planu Generalnego CPK na lata 2022-2060, zostal on
skonsultowany z wladzami 13 gmin z otoczenia inwestycji, pozytywnie
zaopiniowany przez prezesa Urzedu Lotnictwa Cywilnego oraz uzgodniony z
ministrami: obrony narodowej oraz funduszy i polityki regionalnej.

– Zatwierdzony Plan Generalny jest bardzo dobra wiadomoscia w kontekscie
zaawansowanego procesu wyboru partnera finansowego, ktory obejmie
mniejszosciowy pakiet udzialow w spolce bedacej operatorem lotniska CPK –
podkresla Horala. Centralny Port Komunikacyjny

Centralny Port Komunikacyjny to planowany wezel przesiadkowy miedzy
Warszawa i Lodzia, ktory zintegruje transport lotniczy, kolejowy i drogowy.
W ramach tego projektu w odleglosci 37 km na zachod od Warszawy, na
obszarze okolo 3 tys. ha ma byc wybudowany port lotniczy, ktory w pierwszym
etapie bedzie w stanie obslugiwac do 45 mln pasazerow rocznie.

W sklad CPK wejda tez inwestycje kolejowe: wezel w bezposredniej bliskosci
portu lotniczego i polaczenia na terenie kraju, ktore maja umozliwic
przejazd miedzy Warszawa a najwiekszymi polskimi miastami w czasie nie
dluzszym niz 2,5 godziny.

CPK ma zostac uruchomiony w 2028 roku wraz z wezlem kolejowym i odcinkiem
Kolei Duzych Predkosci Warszawa – Lodz. Reszta inwestycji kolejowych CPK
jest zaplanowana do polowy kolejnej dekady.

Deputowana wloskiego parlamentu karmila dziecko w sali obrad

Parlamentarzystka Gilda Sportiello z Ruchu Pieciu Gwiazd zajela miejsce w
gornych rzedach sali obrad Izby Deputowanych i z niemowleciem wziela udzial
w glosowaniu nad dekretem w sprawie publicznej administracji.

Inni obecni w sali pojawienie sie parlamentarzystki z dzieckiem przyjeli
aplauzem. Niektore parlamentarzystki podeszly do niej, by jej pogratulowac.
W trakcie obrad Sportiello nakarmila dziecko piersia – relacjonuja wloskie
media. Dzisiaj dokonany zostal wazny krok, przede wszystkim dlatego, ze
stanowi precedens i jest przeslaniem dla kraju i dla wszystkich kobiet –
oswiadczyla Sportiello. Od dzis, skoro najwyzsze wloskie instytucje
pozwalaja pracownicom karmic dzieci w miejscu pracy, zadnej kobiecie, bez
wzgledu na jej zawod, nie moze zostac odebrane to prawo – dodala.

– Zadna matka nie bedzie wiecej zmuszona do przerwania karmienia piersia,
by wrocic do pracy. Kluczowe jest to, by pozostalo to wylacznie decyzja
kobiety – podkreslila deputowana.

Palenie papierosow, upojenie i niezapinanie pasow. Wiecej incydentow z
pasazerami w trakcie lotow

O 37 procent rok do roku wzrosla liczba incydentow z pasazerami w trakcie
lotow – podalo Miedzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Powietrznego
(IATA). Pasazerowie na przyklad nie przestrzegali zakazu palenia papierosow
czy tez uzywali obelg. Jak podala IATA, dane pokazuja, ze w 2022 r.
zglaszano jeden niesforny incydent na kazde 568 lotow, w porownaniu z
jednym na 835 lotow w 2021 r.

Wzrost incydentow z pasazerami w samolotach

“Najczestsze kategorie incydentow w 2022 r. dotyczyly nieprzestrzegania
przepisow, a takze obelg slownych i odurzenia. Incydenty zwiazane z
przemoca fizyczna pozostaja bardzo rzadkie, ale odnotowaly alarmujacy
wzrost o 61 proc. w stosunku do 2021 r., wystepujac raz na 17 200 lotow” –
wskazala IATA.

Jak podkresla zastepca dyrektora generalnego IATA Conrad Clifford,
“wzrastajaca tendencja do incydentow z niesfornymi pasazerami jest
niepokojaca”. – Pasazerowie i zaloga maja prawo do bezpiecznego i
bezproblemowego pobytu na pokladzie. W tym celu pasazerowie w trakcie rejsu
musza przestrzegac instrukcji zalogi samolotu – podkreslil Clifford. I jak
dodal, choc zalogi sa dobrze wyszkolone w radzeniu sobie z niesfornymi
pasazerami, to jednak niedopuszczalne jest, aby obowiazujace dla wszystkich
zasady bezpieczenstwa byly nieprzestrzegane przez niewielka liczbe
pasazerow. – Nie ma usprawiedliwienia dla nieprzestrzegania instrukcji
zalogi w trakcie lotu – zaznaczyl.

Zmiana zachowan pasazerow

IATA zauwaza w swojej analizie, ze poczatkowo, po zniesieniu pandemicznego
obowiazku noszenia maseczek przez pasazerow w trakcie lotu, incydenty na
pokladach samolotow spadly. Jednak potem ich czestotliwosc zaczela ponownie
rosnac i w rezultacie w 2022 r. odnotowano ok. 37 proc. wzrost incydentow
wobec 2021 r. Najczestsze z nich dotyczyly palenie papierosow, e-papierosow
– zaciagania sie nimi w kabinie lub toaletach; niezapinania pasow
bezpieczenstwa, przekroczenia limitu bagazu podrecznego lub przechowania
bagazu niezgodnie z przepisami lub spozywania wlasnego alkoholu w trakcie
rejsu.

IATA zrzesza okolo 300 linii lotniczych, w tym PLL LOT, odpowiadajacych za
83 proc. swiatowego ruchu lotniczego. Pare dni temu poinformowalismy, ze
Polskie Linie Lotnicze LOT wpisaly na “czarna liste” pasazerow lotu z
Radomia do Antalyi, ktorzy uczestniczyli w bojce. Mialo to miejsce podczas
sobotniego rejsu, ktory inaugurowal polaczenia czarterowe miedzy lotniskiem
Warszawa-Radom a turecka Antalya.

Trzydziesci piec maluchow popedzi przez Europe. Cel: Monte Carlo

Maluchy pojada do Monte Carlo, a w maluchach za kierownicami zasiada
legendarni polscy kierowcy: Sobieslaw Zasada, Rafal Sonik, Kajetan
Kajetanowicz. Na trasie 7 krajow i 4 tysiace kilometrow. Wszystko po to,
zeby pomoc dzieciom, ofiarom wypadkow drogowych.

Polak ubiera brytyjskich milionerow. “Mial tylko jedno zyczenie”

Pracowalem przy naprawie maszyn i wzorcowaniu. I wie pan, w czym chodzilem
do pracy? W eleganckich koszulach i muszkach – wspomina Michal Frackowiak.
41-latek w Polsce byl elektrykiem, ale gdy wyjechal do Anglii, zaczal
realizowac sie w swojej prawdziwej pasji: modzie. Dzis ma w Liverpoolu
swietnie prosperujaca firme odziezowa, szyje garnitury dla brytyjskich
milionerow i gwiazd pilki noznej. JAROSLAW KOLINSKI: Gwiazda Liverpoolu
Roberto Firmino to wymagajacy klient?

MICHAL FRACKOWIAK: Gdy spytalem go kiedys, jaki chce garnitur, mial tylko
jedno zyczenie: ma byc lepszy od Mohameda Salaha. Widac bylo, ze rywalizuja
na tym polu. Firmino jest w swiecie pilki ikona stylu i wyznacznikiem
trendow. W rozmowach z innymi zawodnikami zawsze pojawia sie jego temat,
wszyscy doskonale wiedza, co Bobby nosi i chca sie ubierac podobnie. Raz
mnie zaskoczyl. Potrzebowal na impreze zolty frak, ale taki, zeby marynarke
mozna bylo zalozyc na gole cialo. Rany, nie wiedzialem, jak sie za to
zabrac! Ostatecznie nie musialem, bo termin byl zbyt krotki i zwyczajnie
nie zdazylibysmy. To byly godziny ciezkiej pracy. Jestem fanem futbolu i
kiedy wymyslilem, ze chce ubierac pilkarzy, zaczalem od zastanowienia sie,
jak do nich dotrzec. Doszedlem do wniosku, ze platforma, na ktorej
zawodnicy spedzaja najwiecej czasu, jest Instagram. Zatrudnilem wiec osobe,
ktorej jedynym zadaniem bylo napisanie do kazdego pilkarza w Europie
posiadajacego konto na Instagramie. Wpisywala w wyszukiwarke nazwiska
zawodnikow wystepujacych w doslownie wszystkich europejskich ligach.
Ograniczylismy sie do dwoch pierwszych szczebli rozgrywek. Wyszly z tego
dziesiatki tysiecy wiadomosci. Odpisywali?

Niektorzy tak, niektorzy nie. Zdalem sobie sprawe, ze nie ma szans, by
najwieksze gwiazdy zareagowaly, bo dostaja od kibicow setki wiadomosci
dziennie. Musielismy zatem uderzyc do menedzerow. Zrobilismy liste
wszystkich agencji pilkarskich i rowniez do nich napisalismy. To byl strzal
w dziesiatke. Juz na drugi dzien zadzwonil do mnie szef agencji “Rogon”,
zajmujacej sie interesami Firmino, i zapytal, czy moglbym jutro stawic sie
w domu Bobby’ego. Bylem w szoku. Myslalem, ze kaza mi przyleciec do Niemiec
i beda mnie testowac na jakims swoim mniej znanym zawodniku z drugiej ligi,
a tymczasem od razu zaproponowali, bym pojechal do ich najslynniejszego
klienta. No i pojechalem. Dokad?

Do Formby. To miejscowosc z dostepem do plazy, gdzie mieszka wielu
zawodnikow. O Formby mowi sie, ze to zaglebie plazy, wiewiorek i pilkarzy
wlasnie. Od wielu lat jezdze tam z rodzina na odpoczynek i okazalo sie, ze
parkowalem jakies 15 metrow od domu Firmino. Nawet tego nie wiedzialem, bo
posesja byla ogrodzona wielkim plotem, drzewami i krzakami. Dom byl
przepiekny, w srodku rodzinnie i cieplo. Na ekranie telewizora leciala
bajka, wszedzie na podlodze porozrzucane byly zabawki. Rodzina Firminow
jest bardzo uduchowiona. Mam przeczucie, ze gdyby w jednej chwili stracili
wszystko, wcale nie byliby mniej szczesliwi. My czesto myslimy, ze pilkarze
sa jacys inni, a to naprawde normalni ludzie, ktorzy wracaja z treningu do
domu i potykaja sie o zabawki dzieci. “Dla nich kupno auta to jak dla
normalnego czlowieka wybor t-shirta”

Nie wiem, czy do konca “normalni”. Maja swoje fanaberie.

No tak. Podejrzewam, ze Firminowie nawet nie wiedza, ile maja pieniedzy.
Pamietam taka scene: stoje w kuchni przy kawie z zona Roberto Larissa –
bardzo mila i ciepla osoba – i czekamy na Bobby’ego. Nagle do domu wchodzi
elegancko ubrany pan, diler samochodowy. I Larissa mowi mu, ze chce takie
samo auto, jakie ma zona Fabinho, innego pilkarza Liverpoolu. Chodzilo
chyba o srebrne Audi Q9. Facet mowi: nie ma sprawy, zabiore ten stary model
i dostarcze nowy. I to wszystko, koniec rozmowy. Stalem w tej kuchni i
pomyslalem, ze dla Larissy kupno samochodu to jak dla przecietnego
czlowieka wybieranie t-shirtu w sklepie. Cos, do czego nie przywiazujesz
wiekszej wagi.

Jak wyglada garderoba Firmino?

Ogromna. Ze trzy godziny ja przegladalismy. Zaproponowalem Roberto, bysmy
najpierw zobaczyli, co w niej trzyma, bo moze znajde tam takie fajne
ciuchy, ze wcale nie bede do niczego potrzebny. I rzeczywiscie, kolekcje
butow i ciuchow mial imponujaca. Wyciagnalem piekny czarny garnitur i
powiedzialem: “Patrz, ten jest fantastyczny, spokojnie wciaz mozesz w nim
chodzic”. A on na to: “Nie moge, bo juz raz zostalem w nim sfotografowany”
(smiech). Jacy sportowcy zglaszaja sie jeszcze do pana po garnitury? Naldo
i Keita Balde, kiedys koledzy z AS Monaco. Do tego wystepujacy ostatnio we
Wloszech Ademola Lookman zamowil kilka sztuk. Wspolpracowalem z legenda
Liverpoolu Jamiem Carragherem. Idrissa Gueye tez do mnie zadzwonil, gdy
potrzebowal stroju na gale z okazji zakonczenia sezonu. Ale ubieram nie
tylko pilkarzy, ale rowniez m.in. zuzlowcow. Uszylem garnitur Bartoszowi
Zmarzlikowi, ktory odebral w nim statuetke dla najlepszego sportowca roku w
plebiscycie “Przegladu Sportowego”. To byla specjalna marynarka, w srodku
byl numer 95. A w jakim bylem stresie, gdy z Robertem Lewandowskim szli na
scene! W glowie pojawily sie czarne mysli, co bedzie, jak nagle spodnie
Bartosza sie rozpruja. To oczywiscie praktycznie niemozliwe, ale
denerwowalem sie. Czulem wielka odpowiedzialnosc za to, jak moj klient sie
zaprezentuje.

Ten biznes musi byc zyla zlota.

Najfajniejsza rzecza w tym wszystkim nie jest kasa, tylko chwila, gdy
widze, ze moj znany klient pochwalil sie strojem na social mediach. Zreszta
mamy jasno ustalona zasade: placa mi normalna cene, nie zawyzam jej tylko
dlatego, ze mam do czynienia z pilkarzem. I oni to doceniaja. Wydaja na
garnitur, zalozmy, 1,2 tys. funtow i sa zadowoleni. Gdyby poszli do np.
Gucciego, zaplaciliby kilka razy wiecej. Prawdopodobnie jedynym minusem
ubierania pilkarzy jest to, ze zwykli ludzie moga sie zniechecic do
przyjscia do mnie, myslac, ze musze miec bardzo drogie rzeczy. A w
rzeczywistosci tak nie jest, pozycjonuje sie w tej branzy w srodku stawki.
“To musial byc zabawny widok. Przyjezdza do ciebie facet naprawic maszyne i
ma na sobie garnitur”

Ile musze zaplacic, by wygladac jak Firmino?

1,2 tys. funtow. Tyle kosztowal ostatni garnitur Bobby’ego, ktory uszylem
mu na pozegnanie z Liverpoolem. Zrobil prawdziwa furore, bo byl unikatowy.
Juz mam jedno zamowienie na niego, a podejrzewam, ze beda kolejne.

Skad u pana zainteresowanie moda?

Pamietam jedno wydarzenie w moim zyciu. Mieszkalem wtedy jeszcze w Lesznie.
Zobaczylem na ulicy mezczyzne ubranego w garnitur, do dzis dokladnie wiem,
jak wygladal. Powiedzialem wtedy mamie, ze marzy mi sie w przyszlosci
praca, do ktorej bede musial chodzic tak ubrany. I ta mysl juz zawsze we
mnie siedziala. Do Liverpoolu przylecielismy z narzeczona, dzis zona, 18
lat temu. Skonczylem politechnike poznanska, mam dyplom z elektroniki i
budowy maszyn. Zatrudnilem sie przy naprawie maszyn i wzorcowaniu. I wie
pan, w czym chodzilem do pracy? W eleganckich koszulach i muszkach
(smiech). Nie wierze.

Naprawde. To musial byc zabawny widok. Przyjezdza do ciebie facet, zeby
naprawic maszyne i jest ubrany w garnitur. Ale ten niecodzienny styl stal
sie moim wyroznikiem. Kiedy do mojego szefa dzwonil ktos, by zamowic
specjaliste, prosil, zeby przyjechal “ten pan, co w muszce chodzi”. Od
zawsze mnie krecilo takie ubieranie. Do tego samego liceum co ja chodzil
chlopak, ktory codziennie wkladal do szkoly garnitur i chodzil z neseserem.
Wszyscy sie z niego smiali, ale ja docenialem, ze dobrze wyglada.

Zauwazylem zreszta, ze duzo panow ma problem z garniturami. Wychodza z
zalozenia, ze musi byc on z zasady niewygodny. A to nieprawda! Jesli masz
niewygodny garnitur, znaczy, ze masz zly garnitur. Uswiadamianie mezczyzn w
tej materii i namawianie ich do zmiany podejscia jest czyms, co mnie
nakreca do pracy. Kto powiedzial, ze musisz chodzic do pracy w dzinsach?
Jak wlozysz dobrze dopasowany garnitur, ludzie beda prawili ci komplementy.
Wplynie to na twoje samopoczucie i pewnosc siebie. Pan nie zaczal biznesu
od garniturow. Nie, najpierw byly same muszki i poszetki. Pierwsza muche
uszyla mi mama. Bylem juz w Anglii i potrzebowalem muszke na jakas impreze.
Nigdzie nie moglem znalezc, wiec zadzwonilem do mamy z pytaniem, czy dalaby
rade mi uszyc. Ona jest nauczycielka, nigdy nie szyla profesjonalnie, ale
powiedziala, ze skoro ma maszyne do szycia, sprobuje. Poszedlem na
przyjecie i ktos zapytal mnie, gdzie kupilem te muche. I w tym momencie w
glowie zapalila mi sie czerwona lampka. Kupic? Hmm” Moze to moglby byc
biznes? Wtedy na imprezie sprzedalem tamta muszke i tak to sie zaczelo.
Mama szyla, a ja wystawialem na aukcje w internecie. Schodzily swietnie, bo
wtedy – mogl byc 2005 lub 2006 r. – nie mialem praktycznie zadnej
konkurencji, muszki nie byly jeszcze popularne. I kiedy zainteresowanie
moimi produktami mocno wzroslo, zajalem sie tym na powaznie.

Frackowiak podjal sie bardzo trudnego zadania od Firmino. W odpowiedzi
uslyszal: “the best”

Wspomnial pan o garniturze na pozegnanie Firmino. Co jest w nim
unikatowego? Zglosil sie do mnie na trzy tygodnie przed koncem sezonu
Premier League. Oczywiscie – jak to Bobby – wymyslil sobie garnitur
kompletnie niestandardowy: taki, ktory nie posiada klap z przodu. A
przeciez w kazdym garniturze sa klapy. Niezle, pomyslalem, mamy tylko trzy
tygodnie. Ale podjalem sie zadania. Bylo nerwowo i balem sie, ze nie
zdazymy. A wiedzialem, ze to musi wyjsc perfekcyjnie, bo Bobby to taka
osoba, ze jak nie bedzie idealnie, to pojdzie na impreze w czyms innym. To
byl wariacki czas: byly przymiarki, okazywalo sie, ze trzeba naniesc
poprawki, a potem znow byly przymiarki. Moja krawcowa siedziala do poznego
wieczoru, ja musialem raz stawic sie w domu Firmino przed 8 rano. I co?

Bobby powiedzial: “the best”. Jego zonie tez sie spodobalo, wiec pozniej
tylko nerwowo siedzialem z telefonem w reku. Czekalem na pierwsze zdjecia z
imprezy, zeby miec pewnosc, ze Roberto wlozyl moj garnitur, bo zawsze
istnialo ryzyko, ze sie rozmysli. Uff, zalozyl. Nosil go nawet caly dzien
na rozne spotkania. Bylem szczesliwy. Skoro Firmino odchodzi z Liverpoolu,
wasze drogi sie rozchodza?

Ciezko powiedziec, zalezy od tego, gdzie Bobby bedzie teraz gral. Pytalem o
to jego agenta. Odparl, ze jeszcze nie wiedza, ale mysle, ze wiedza, tylko
nie moga powiedziec. Slyszalem kilka plotek: ze wyjedzie do USA, ze
zostanie w Premier League, wiec nie wiem. Na pewno wybiora takie miejsce,
by przyjemnie sie w nim zylo. Bobby ma duza rodzine, jego rodzice czesto z
nim przebywaja, dlatego uwazam, ze to bedzie jakies fajne miasto, typu –
strzelam – Los Angeles.

Pana klientami sa glownie gwiazdy sportu?

Poczatkowo funkcjonowalem tak, ze wymyslalem sobie, kogo chcialbym ubierac
i robilem wszystko, by do niego dotrzec. Teraz jest inaczej.
Wspolpracowalem z Firmino, Balde, Ceskiem Fabregasem czy z bylym trenerem
Borussii Dortmund Marco Rose, ale teraz zdecydowana wiekszosc moich
klientow to klienci biznesowi, ktorzy przychodza, bo slyszeli, ze szylem
garnitury dla Firmino. Jednym z nich jest Alfie Best, brytyjski milioner,
ktory ostatnio polaczyl mnie z jakims miliarderem. To dla mnie prostszy
model biznesowy, bo to nie ja musze szukac klientow, tylko oni przychodza
do mnie. Dzisiaj pana firma to juz duza, dobrze prosperujaca maszyna. Jakie
ma pan dalsze zawodowe plany?

Nagralem np. kurs dla osob, ktore chcialyby sie dowiedziec, jak ubierac sie
lepiej. Ale moja dzialalnosc ewoluuje. Oczywiscie caly czas zajmuje sie
szyciem garniturow, jednak mysle, ze w najblizszych latach zajme sie tez
laczeniem moim klientow, ktorzy razem moga robic biznesy. Przychodzi do
mnie duzo ludzi sukcesu, majacych pieniadze i pomysly. Mogliby wiec razem
wspolpracowac przy roznych projektach. Zreszta na wrzesien planuje impreze
dla 30 moich najlepszych klientow, by sie poznali. Bardzo jestem ciekawy,
jakie przedsiewziecia moga z tego powstac.

SPORT

Iga Swiatek zabrala glos po meczu. Autentyczny podziw dla finalowej rywalki

Iga Swiatek jest w finale Roland Garros 2023! Na pomeczowej konferencji
Swiatek nie kryla radosci z sukcesu. Widac bylo po niej takze ulge, ze
pozostanie numerem jeden na swiecie. – Nie wiem, czy ulga to dobre
odczucie, chociaz troche ja czuje – przyznala. Iga Swiatek pokonala w meczu
polfinalowym Brazylijke Beatriz Haddad-Maie 6:2, 7:6(7) i awansowala do
finalu Roland Garros. Pod wieloma wzgledami nie bylo to latwe spotkanie dla
Swiatek. Haddad-Maia to rewelacja tegorocznego paryskiego turnieju.
Pierwszy raz w karierze awansowala w singlu do najlepszej “czworki” w
Wielkim Szlemie. Rywalizacja z nia to spore wyzwanie, bo jako jedna z
nielicznych pozostaje tenisistka leworeczna.

– Jak gra sie wiekszosc meczow z praworecznymi to potem troche wiecej czasu
zajmuje przestawienie sie na rotacje lewej reki. Nie wydaje mi sie, zebym
zrobila jednak przez to wiecej bledow. Musialam po prostu ssie
koncentrowac. Gdybym miala wiecej klopotow, to mysle, ze po prostu
przegralabym to spotkanie – smiala sie po meczu Iga Swiatek. Polka byla w
bardzo dobrym humorze podczas pomeczowej konferencji prasowej. To nie moze
dziwic, bo w sobote po raz czwarty w karierze wystapi w wielkoszlemowym
finale. Jej rywalka nie bedzie jednak Aryna Sabalenka, ktora typowano do
awansu. Bialorusinke zatrzymala niespodziewanie Czeszka Karolina Muchova.

Nie z Sabalenka

Sabalenka i Muchowa graly na korcie centralnym przed Swiatek i Haddad-Maia.
Spotkanie trwalo ponad trzy godziny. Jak to wplynelo na podejscie naszej
tenisistki do rywalizacji z Brazylijka? Po porazce Aryny staralam sie
skoncentrowac przede wszystkim na sobie. Wyrzucic wszystkie mysli zwiazane
z drugim polfinalem. To najwazniejsze, bo nie warto wybiegac w przyszlosc,
jak ma sie przed soba duze wyzwanie. Dlatego tez podczas turnieju nie
patrze w drabinki. Wiadomo, ze od cwiercfinalu wiem zwykle z kim bede
grala, bo wiem, co sie dzieje w turnieju, ale wczesniej nie chce myslec o
tym, na kogo moge trafic – tlumaczyla Iga Swiatek.

Porazka Sabalenki i jednoczesnie wygrana Swiatek sprawiaja, ze jest juz
pewne, iz nasza tenisistka pozostanie liderka rankingu po zakonczeniu
tegorocznego Roland Garros. – Staram sie pracowac nad tym, by miec
podejscie w stylu “dalej zdobywac”, a nie “bronic”. Nie chce byc pasywna w
byciu numerem 1. Ciesze sie, ze jestem w tym miejscu, gram tak dobrze i
bede miala ten ranking. Ale nie wiem, czy ulga to dobre odczucie, chociaz
troche ja czuje – powiedziala, usmiechajac sie na koniec. Iga Swiatek zna
dobrze finalowa rywalke z Paryza. Z Karolina Muchova miala okazje trenowac,
rozegraly takze jeden oficjalny mecz. Cztery lata temu w Pradze gora byla
Czeszka. Pamietam dobrze ten turniej. Pojechalam wtedy bez trenera, za to z
tata i z Daria (Daria Abramowicz – psycholog Igi Swiatek – przyp. red.).
Gralam dwa mecze jednego dnia, musialam przebijac sie przez kwalifikacje. W
tamtym czasie nie do konca bylam jeszcze w stanie w pelni wykorzystac swoj
potencjal. W Pradze pierwszy raz popracowalam tez na korcie z Daria nad
rzeczami, ktore przydaja sie w czasie meczu – opowiadala. Nasza zawodniczka
wychwalala swoja najblizsza rywalke. Mozna bylo odniesc wrazenie, ze to nie
typowe komplementy, jakie padaja z ust jednej zawodniczki o drugiej tylko
autentyczny podziw. – Karolina lubi zmieniac rytm. Mam wrazenie, ze jest
tenisistka, ktora potrafi praktycznie wszystko. Dobrze broni, atakuje, gra
przy siatce. To na pewno bedzie duze wyzwanie. Musze dac z siebie wszystko
– zakonczyla Iga Swiatek.

Mateusz Ponitka bohaterem! Trojka marzen na sekundy przed koncem finalu

Mateusz Ponitka stal sie bohaterem Panathinaikosu Ateny. Polski koszykarz w
decydujacym momencie, doslownie sekundy przed koncem meczu trafil za trzy
punkty. Tym samym dal zwyciestwo z odwiecznym rywalem Olympiakosem Pireus w
finale ligi greckiej. Mateusz Ponitka kapitalnie odnalazl sie w greckim
Panathinaikosie Ateny. Lider reprezentacji Polski w koszykowce po
rozwiazaniu kontraktu z rosyjskim Zenitem Petersburg i krotkim epizodzie we
Wloszech, trafil do ligi greckiej i juz w pierwszym sezonie gra tam
pierwsze skrzypce. 29-latek dotarl do finalu, gdzie musi mierzyc sie z
Olympiakosem Pireus. Nasz zawodnik pokazal, ze potrafi sprostac zadaniu.
Mateusz Ponitka zbawca Panathinaikosu. Przerwal koszmarna serie porazek i
dal nadzieje na mistrzostwo Grecji

Koszykarz z Ostrowa Wielkopolskiego w czwartkowy wieczor odegral absolutnie
kluczowa role. To jego akcja zadecydowala o koncowym rozstrzygnieciu
spotkania. Do koncowej syreny pozostawalo ok. 20 sekund. Na tablicy wynikow
widnial rezultat 65:64 dla Olympiakosu. Wtedy to nasz zawodnik wzial ciezar
odpowiedzialnosci we wlasne rece. Wdal sie w walke jeden na jeden z
obronca, zwiodl go, wycofal sie za linie i odwaznie rzucil za trzy punkty.
Pilka na 18 sekund przed koncem trafila wprost do kosza. Dzieki niemu
Panathinaikos wyszedl na prowadzenie 67:65 i juz go nie oddal. W kolejnej
akcji skutecznie sie bronil i wynik sie nie zmienil. Tym samym ekipa Polaka
wygrala i wyrownala stan rywalizacji na 1:1 w serii do trzech zwyciestw. Co
ciekawe bylo to pierwsze zwyciestwo Panathinaikosu nad Olympiakosem po az
14 porazkach z rzedu. Mateusz Ponitka w sumie w tym meczu zdobyl 12
punktow, mial 6 zbiorek i 4 asysty. Wspolnie z Parisem Lee byl
najskuteczniejszym graczem swojego zespolu. Wiecej punktow uzbieral tylko
Thomas Walkup z Olympiakosu.

Leo Messi pozazdroscil Lewandowskiemu. Doczekal sie. Sensacyjne informacje

Leo Messi zostanie bohaterem czteroczesciowego miniserialu – poinformowala
firma Apple. Argentynczyk doczeka sie dokumentu o wlasnej osobie,
przypominajacego ten o Robercie Lewandowskim. Leo Messi podjal wreszcie
decyzje dotyczaca swojej klubowej przyszlosci. Po wypelnieniu wygasajacego
z koncem czerwca kontraktu z PSG Argentynczyk przeniesie sie za ocean i
zwiaze sie z Interem Miami. Amerykanski podmiot zdazyl juz potwierdzic te
informacje. Jest to swietna wiadomosc dla firmy Apple, ktora za
posrednictwem Apple TV Plus transmituje ligowe spotkania MLS. Okazuje sie,
ze jej wlasciciele wpadli rowniez na pomysl, ktorym nawiazali do Roberta
Lewandowskiego. Leo Messi pozazdroscil Robertowi Lewandowskiemu. Doczeka
sie wlasnego miniserialu

Kilka miesiecy temu miala miejsce premiera filmu dokumentalnego o kapitanie
reprezentacji Polski “Nieznany”, ktory zostal zrealizowany przez
amerykanska platforme Amazon Prime. Dokument spotkal sie jednak z niemala
krytyka. – Nie dowiedzialem sie niczego ciekawego i nowego o Lewandowskim,
a przy okazji zwatpilem w niego jako w czlowieka. Zwatpilem w to, ze on
jest ciekawy – stwierdzil znany krytyk filmowy Tomasz Raczek.

We wtorek firma Apple zakomunikowala, ze podobnej produkcji doczeka sie
rowniez Leo Messi. Najlepszy pilkarz ubieglorocznego mundialu w Katarze
zostanie bohaterem czteroczesciowego miniserialu produkcji Smuggler
Entertainment. Bedzie to historia jego sukcesu, w ktorej zostana ujawnione
kulisy m.in. zdobycia siedmiu Zlotych Pilek. Sceny zostaly nagrane w
Paryzu, Katarze oraz Argentynie. Podczas produkcji fani zobacza rowniez
wiele rozmow z trenerami, kolegami oraz rywalami pilkarza. Jedna z
najwazniejszych czesci tej produkcji bedzie kariera reprezentacyjna
Messiego. Rozpoczela sie ona dosc niefortunnie, poniewaz w premierowym
starciu w 2005 roku, kiedy zostal on wyrzucony z boiska juz w pierwszej
minucie spotkania Argentyny z Wegrami (2:1). Ukazane jest rowniez jego
pozegnanie z kadra w 2016 roku, a nastepnie powrot i zdobycie tytulu na MS
w Katarze. Messi rozegral w tym sezonie w barwach PSG lacznie 41 meczow, w
ktorych strzelil 21 goli.

DETEKTYW

Kto zamordowal

“NIEMKE”?

Helena KOWALIK

Gertrude Stone znaleziono po 3 dniach martwa w jej wroclawskim mieszkaniu
przy ulicy Pulaskiego. Stargane siwe wlosy i rozbite okulary swiadczyly, ze
walczyla o zycie. Na serdecznym palcu ofiary zostal slad po sciagnietej
sila obraczce. Poprzedniego dnia, 17 listopada 1966 roku, ktos przy- niosl
do komendy MO portfel z dowo- dem osobistym oraz

legitymacja uprawniajaca do pobierania renty – znaleziony na przedmiesciu
Wroclawia. Doku- menty byly na nazwisko Ger- trudy Stony. Ustalono, ze
portfel wyrzucil na przystanku tramwa- jowym pijany mezczyzna, idacy
chwiejnym krokiem z dwoma kumplami. Znalazca nie byl w stanie podac ich
portretow pamieciowych. Na portfelu nie znaleziono odciskow palcow. Nie
bylo ich rowniez w mieszka- niu ofiary. Doswiadczeni sledczy zaczeli od
przesluchiwania zna- jomych zamordowanej.

Milicje zaalarmowal lokator Stony, 20-letni Jan Bednarski. Przy Pulaskiego
mieszkal od paru miesiecy, bez zameldowa- nia. Starsza pani byla samotna,
pomagal jej w zalatwianiu drob- nych, domowych spraw. Zyla bardzo skromnie,
ale slyszal, ze jest bogata, o czym najwiecej opowiadala ona sama.

Jak do niej trafil? Przez jed- nego z jej licznych znajomych, 40-letniego
mecenasa Zenona Budnego. Poznal go kiedys we wroclawskiej kawiarni. Wypi-
li kilka koniakow, dobrze im sie rozmawialo. Pod wplywem alkoholu Bednarski
zwierzyl sie Zenonowi (szybko przeszli na “ty”) ze swego problemu. Nie
dostal sie na prawnicze studia, a nie chcial wracac do rodzinne- go Opola i
nie bardzo wiedzial co teraz robic.

Przygodnie poznany mez- czyzna obiecal pomoc. Zapew- nial, ze jako
absolwent prawa na Uniwersytecie Wroclawskim zna tam wielu wykladowcow.
Zapewnial, ze zlapie kontakt z kims, kto mial wpisac Bed- narskiego na
dodatkowa liste studentow pierwszego roku. Sugerowal, ze trzeba tez bedzie

pomyslec o pokoju sublokator- skim, bo przyjety w takim try- bie nie ma
szans na akademik. Chociaz i w tej kwestii mecenas widzial rozwiazanie:
jest dobrym znajomym samotnej wlasciciel- ki duzego mieszkania przy ulicy
Pulaskiego. Kobieta nazywa sie Gertruda Stona. Mieszkal u niej przez pewien
czas, wlasnie sie wyprowadza, wiec student bedzie mogl zajac jego pokoj. Na
poczatku wrzesnia 1966 roku Bednarski byl juz sublokatorem Gertrudy Stony.
Ze studiami nie wyszlo, choc wreczyl Budnemu lapowke – kilkanascie tysiecy
zlotych, ktore dali mu rodzice. Po wielu spotkaniach mecenas wycofal sie z
obietnicy. Tluma- czyl, ze na uniwersytecie zmie- nily sie uklady, nie ma z
kim roz- mawiac. Honorowo oddal Jano- wi pieniadze.

Bednarski nadal szukal doj- scia do uczelnianych wladz. Znalazl kogos kto
twierdzil, ze jest w stanie ulokowac maturzy- ste na studiach zaocznych.
Ale do tego potrzebowal zaswiad- czenia, ze kandydat pracuje. Bednarski
mial lewe rece do roboty, utrzymywali go rodzice. Kiedy zwierzyl sie z tego
klopotu mecenasowi, ten go pocieszyl: co, jak co, ale takie zaswiadcze- nie
jest w stanie zalatwic. Po swiadectwo pracy wybrali sie do Olesnicy, do
prezesa pewnej spoldzielni produkcyjnej. Przy- sluga kosztowala 1,7 tys. zl.

W pazdzierniku Jan Bed- narski znow nie znalazl swego nazwiska na liscie
przyjetych na studia, tym razem zaoczne. Mecenas ponownie go naciagnal
inscenizujac w jego obecnosci telefoniczna rozmowe w jego sprawie z
dziekanem wydzia- lu prawa. Budny wzial okolo 13 tys. zl i nic nie zalatwil.

Mimo tych wszystkich niepo- wodzen, mlody czlowiek kurczowo trzymal sie
Wroclawia. Jego rodzice byli przekonani, ze syn studiuje i nadal wysylali
mu pie- niadze, oraz paczki zywnoscio- we. Pani Gertruda jako gospody- ni
okazala sie bardzo rozmow- na, wrecz wylewna, zwlaszcza, ze mieli wspolny
temat – kary- godne postepowanie mecenasa. Gertruda Stona wyznala matu-
rzyscie, ze mlodszy o prawie 30 lat Budny obiecywal jej malzen- stwo.
Utrzymywala go i cierpli- wie znosila jego wielogodzinne wyprawy na miasto
tylko po to, aby przesiadywac w kawiar- niach. Po kilku miesiacach nie-
spodziewanie ja opuscil. Sublo- kator zwierzyl sie z kolei, ze bez-
skuteczna protekcja mecenasa okazala sie dla jego rodzicow bardzo kosztowna
i nie wie, jak im spojrzec w oczy. Jan Bednarski znalazl sie w kregu
podejrzanych glownie z tego powodu, ze w jego plecaku zna- leziono kartke z
dokladnym planem zajec na 16 listopada, a wiec dzien smierci Gertrudy
Stony. Wygladalo to podejrzanie – jakby chcial zapewnic sobie alibi.

Zeznania lokatorow kamie- nicy przy ulicy Pulaskiego utwierdzily
milicjantow w prze- swiadczeniu, ze czeka ich duzo roboty. Wszyscy
opowiadali, ze dochodzaca siedemdziesiatki “Niemra”, jak sie wyrazali o
Ger- trudzie Stonie, miala wielu mlo- dych kochankow, ktorzy miesz- kali u
niej jako sublokatorzy. Zwykle opuszczali ja po kilku miesiacach. W tych
zeznaniach pobrzmiewala nuta wrogosci do zmarlej. Znalazlo sie wytlu-
maczenie: “Niemra” byla nie- lubiana, wrecz znienawidzona w kamienicy, gdyz
rzadzila sie tam jak na swoim. O tyle miala racje, ze ten dom nalezal do
rodziny jej meza, a potem zabral go kwaterunek. Stona energicz-nie walczyla
w sadach o zwrot wlasnosci i zapowiadala lokato- rom, ze wkrotce ich
wyrzuci albo tak podniesie czynsz, ze sami sie wyprowadza.

Lista potencjalnych wrogow tej kobiety coraz bardziej sie wydluzala, ale
nadal nie bylo zabojcy. Sledczy postanowi- li przesledzic jej zycie, poznac
partnerow zyciowych. Liczyli, ze w tych materialach znajdzie sie klucz do
wyjasnienia motywow zbrodni.

Po pierwsze, okazalo sie, ze nie byla Niemka, jak sama twier- dzila.
Urodzila sie w Nowym Tomyslu nad Bugiem, w polskiej chlopskiej rodzinie z
dziada pra- dziada. Przed wojna wspolnie z pierwszym mezem prowadzi- la
futrzarski sklep w Poznaniu. Kiedy weszli Niemcy, natych- miast podpisala
volksliste, ktora podsunal jej kochanek w mundurze gestapowca. Zrobi- la go
wspolwlascicielem sklepu z futrami, co pozwolilo rozwinac interes na duza
skale. W poszu- kiwaniu cennych skor jezdzila do Berlina, Strassburga,
Wied- nia. Handlowala takze walutami.

W czasie okupacji przepro- wadzila sie do Gdyni, gdzie dostala luksusowe
mieszkanie po aresztowanym polskim leka- rzu. Bedac administratorka jed-
nej z kamienic ograbiala z cen- nych rzeczy te lokale, z ktorych Niemcy
wyrzucali Polakow. Jej pazernosc przekroczyla grani- ce tolerowane w
Rzeszy. Zostala skazana przez niemiecki sad na 8 miesiecy wiezienia.

W 1945 roku gestapowiec zniknal, a ona stanela przed sadem pod zarzutem
kolabora- cji z Niemcami. Zdolala unik- nac kary przedstawiajac siebie jako
ofiare terroru kochanka w mundurze okupanta. Opusci- la Wybrzeze i pojawila
sie we Wroclawiu. Nikomu nieznana, zaczela zycie od nowa, jako han- dlarka
na slynnym placu Nan- kiera. W jej przepastnych tor-

bach krylo sie wszystko: ciuchy, zywnosc, bizuteria, waluta.

10 lat po wojnie poznala inzyniera Eryka Stone. W odroz- nieniu od niej
mowil prawde, ze jest z pochodzenia Niemcem, a Wroclaw jest jego miastem
rodzinnym. To byla dobra partia. Inzynier mial odziedziczony po rodzicach
duzy dom z sumien- nie placacymi czynsz lokatora- mi. Pobrali sie. W
czasie, kiedy maz odbudo- wywal zniszczony Wroclaw, jego zona urzadzala
libacje dla przy- godnie poznanych niebieskich ptakow, od ktorych roilo sie
na Ziemiach Odzyskanych.

Przyjecia zwykle konczy- la malzenska awantura, gdyz zgorszone sasiadki
donosily inzynierowi, co jego zona wyra- bia, gdy on jest w pracy. Wreszcie
Eryk Stona powiedzial: “Schluss” i wyjechal do RFN-u. Przed opuszczeniem
Polski przekazal rodzinna kamienice przy ulicy Pulaskiego na skarb panstwa.

Gertruda nie mogla uwierzyc, ze zostawil ja bez grosza. Wielo- krotnie
przekopywala przydomo- wy ogrodek z nadzieja, ze ukryl tam zloto.
Bezskutecznie. Z upo- rem, wynajmujac coraz to innych adwokatow walczyla o
prawo wlasnosci do domu. Kiedy na obu polach poniosla kleske, wro- cila do
handlu. Jej kwaterunko- we mieszkanie (w niegdysiejszej kamienicy malzonka)
stalo sie meta, gdzie nawet o polnocy mozna bylo dostac wszystko – od
zakazanych dolarow, po ciuchy przywozone z Wegier i Czecho- slowacji. W
ofercie byla nawet baranina, po ktora jezdzila do Zakopanego.

Szybko sie odbila od nedzy. A poniewaz nadal zachodzila na Plac Nankiera,
gdzie lubila opo- wiadac o swym majatku, miedzy bywalcami tego najwiekszego
wowczas we Wroclawiu targowi-

ska rozeszlo sie, ze “Niemka” spi na dolarach. Bardzo to zaintere- sowalo
Zenona Budnego zwa- nego na Placu mecenasem, bo wsrod spekulantow cieszyl
sie opinia takiego, ktory moze wiele pomoc, gdy czlowiek bedzie na bakier z
prawem.

Gertruda Stona tez chcia- la go poznac, gdyz ciagle miala do czynienia z
urzedem finan- sowym, ktory nakladal na nia domiary, a poza tym spotkaly ja
powazne nieprzyjemnosci z powodu bezprawnego pobie- rania renty i
wyrobienia sobie falszywej legitymacji inwalidz- kiej. Miala tez sprawe o
korup- cje. Kiedy pewnego dnia ja okradziono, zaproponowala agentowi
ubezpieczeniowemu sfalszowanie polisy, ktora byla jedynie na 50 tys. zl.
Chciala po niewczasie wpisac tam sume znacznie wyzsza, gwarantujaca jej
pelne pokrycie szkody. Zaofe- rowala 4 tys. zl (wowczas dwie przecietne
pensje). Pracow- nik PZU nie przyjal pieniedzy i zawiadomil organy scigania.

Poznany na bazarze mecenas spadl jej jak z nieba. Zaprosila go do siebie na
kolacje, aby omo- wic kwestie prawniczej pomo- cy… Budny zostal w jej
sypialni do rana. Nazajutrz przedstawila go sasiadce, jako narzeczone- go,
a rownoczesnie pelnomoc- nika w staraniach o odzyskanie kamienicy. Nigdy
sie nie dowie- dziala, ze Zenon Budny, ktory wyciagnal od niej spore sumy
na odzyskanie kamienicy (nawet nie kiwnal w tej sprawie pal- cem), mial
tyle wspolnego z pra- wem, ze odsiedzial kilka wyro- kow. Narzeczenstwo ze
znacznie starsza od niego kobieta trakto- wal jako sposob na pasozytnicze
zycie. Ani myslal o dotrzyma- niu obietnicy, wszak mial zone w jednym z
miasteczek Dolne- go Slaska. Liczyl, ze przy boku Gertrudy dobrze sie
oblowi, a kiedy okazalo sie, ze jest skapa, natychmiast ja opuscil Czy mogl
potajemnie wro- cic i zamordowac stara kobiete? Jedynym motywem bylaby chec
wzbogacenia sie. Podejrzany przekonal prokuratora o swej niewinnosci.
Pokazal skrytke w szopie za domem, w ktorej Gertruda przechowywala futra.
Tylko on o tym wiedzial i dlatego nic tam nie zginelo.

Drugim podejrzanym byl sto- larz, ktory niedawno remonto- wal mieszkanie
“Niemki”. Jego rowniez Gertruda przedstawiala sasiadkom, jako narzeczonego.
Byl od niej znacznie mlodszy, skoro wiec przystal na taki zwia- zek, mogl
to zrobic dla pieniedzy. Kiedy pewnego dnia sie ulotnil, kobieta opowiadala
wokol, ze musi zmienic zamki w drzwiach, bo stolarz na pewno ma zapa- sowy
klucz. W koncu jednak nie wezwala slusarza.

Rewizja u stolarza nie ujaw- nila zadnych rzeczy ofiary, a ponadto mial on
solidne alibi.

Sledczy w czasie tych prze- sluchan zyskali cenna informa- cje – pol roku
przed zabojstwem Gertrudy Stony, jej mieszkanie zostalo zdemolowane i okra-
dzione. Nie znaleziono wtedy sprawcow. Prokuratura umo- rzyla dochodzenie
na kilka dni przed tragiczna smiercia kobiety.

Po 16 listopada akta tej spra- wy ponownie znalazly sie na biurku
prokuratora. O wlamaniu zawiadomil wow- czas milicje nowy lokator rzeko-
mej “Niemki”, niejaki Zygmunt Maczka. Gospodyni nie bylo wtedy w domu,
wyjechala na kilka dni w interesach do Zako- panego. Maczka zeznal, ze do
kradziezy doszlo przed polu- dniem, gdy on poszedl do kum- pla na piwo.

Poszkodowana zglosila mili- cji, ze w rece zlodziei dostaly sie srebra i
inne przedmioty warto- sci ponad 100 tys. zl. Nie miala

na to dowodow, a w kamienicy niezyczliwi jej lokatorzy utrzy- mywali, ze
wlamanie zostalo sfingowane w celu uzyskania odszkodowania. Przesluchiwany
w tej sprawie Bednarski twier- dzil, ze byly to pomowienia. Pania Gertrude
naprawde okra- dziono, w przeciwnym razie nie szukalaby swych sreber w
Desach i nie prosilaby go, aby pytal w sklepach jubilerskich czy ktos
ostatnio nie wstawil opisa- nych przez nia precjozow.

Ona w nadziei, ze odzyska utracone rzeczy, jezdzila do wro- zek i potem
analizowala usly- szane przepowiednie. Kiedy wrozbita z Zabkowic powie-
dzial, ze wlamanie to sprawka zlodzieja o imieniu Lucjan, od razu swe
podejrzenia skierowala na reperujacego jej meble stola-

rza. A kiedy od innego wizjonera uslyszala, ze grozi jej niebez-
pieczenstwo, zwierzyla sie Bed- narskiemu, ze tym zloczynca na pewno byl
Zenon Budny.

Ktoregos wieczoru Gertru- da Stona wreczyla swej przyja- ciolce list z
zastrzezeniem, aby otworzyla go tylko w sytuacji jej naglej smierci. Kiedy
adresatka dowiedziala sie o tym, ze Stona nie zyje, zaklejona koperte prze-
kazala milicji. W liscie kobieta informowala, ze grozi jej wiel- kie
niebezpieczenstwo ze stro- ny obywatela Zenona Budnego, ktory wyludzil od
niej 50 tys. zl.

W prokuraturze uznano, ze pomowienie mecenasa bylo zemsta zza grobu
porzuconej narzeczonej. Nic nie wskazywa- lo na to, ze Budny mogl popel-
nic morderstwo. Dla sledczych o wiele ciekawsza postacia byl Zygmunt
Maczka, ktory bardzo platal sie w zeznaniach. Naj- pierw dawny sublokator
ofiary twierdzil, ze nic nie wie o ogra- bieniu bylej gospodyni, potem, po
przedstawieniu mu raportu z milicyjnego dyzuru przyznal, ze to on
zawiadomil wladze o wlamaniu.

Zebrano o nim dokladniejsze informacje:

Kilka miesiecy po wlamaniu Maczka opuscil Wroclaw i zamieszkal najpierw w
Luba- niu, a nastepnie w Cieplicach, u swej dawnej dziewczyny, Hanny
Brzozowskiej. Kiedys, gdy byl w seminarium duchownym, zrezygnowal dla niej
ze stanu kaplanskiego. Potem sie rozsta- li, on ozenil sie z inna, poszedl
do wiezienia za kradzieze. Po wyjsciu na wolnosc rozwiodl sie i znalazl
robote na budo- wach we Wroclawiu. Latem 1966 roku pojawil sie w
Cieplicach. Prawdopodobnie zatrzymal sie u Brzozowskiej.

Milicjanci odwiedzili te kobie- te. Nie wypierala sie znajomosci z Maczka,
w ktorym kiedys byla zakochana. Niestety, pewnego dnia uciekl, nawet nie
zabrawszy wszystkich rzeczy trzymanych u niej w piwnicy. Nie wyrzucila ich
i teraz moze je oddac milicji. Funkcjonariusze zabrali walizke z
charakterystyczna lata, w kto- rej bylo upchniete futro oraz aparat
fotograficzny.

Bednarski, a takze lokatorzy kamienicy w ktorej mieszkala ofiara nie mieli
watpliwosci – zniszczona walizka nalezala do Stony.

Brzozowska zmartwila wia- domosc o smierci Stonowej, o ktora byla
zazdrosna. Pozna- la ja, kiedy Maczka wynajmo- wal na Pulaskiego
sublokatorski pokoj. Poniewaz jej wizyty we Wroclawiu byly zwykle nieza-
powiedziane, czasem czekajac kilka godzin na swojego Zyg- munta, ktory
poszedl na miasto,

rozmawiala z gospodynia. Nie podobal sie jej nazbyt poufa- ly stosunek
leciwej kobiety do jej 30 – letniego narzeczonego. Kiedy zostawali sami,
wyrzuca- la mu, ze za bardzo nadskaku- je lasej na mlodych mezczyzn
“Niemrze”. Ciagle cos naprawia w jej mieszkaniu i nie bierze za to ani
grosza. On tlumaczyl sie, ze musi zdobyc zaufanie starej, gdyz jest
nadziana, mozna od niej wyciagnac grube pieniadze. Sama mu opowiadala, ze
ma schowane dolary. Maczka obie- cywal dziewczynie, ze gdy sie dobierze do
tego kapitalu, kupi samochod i beda podrozowac po swiecie.

Wkrotce potem zaczelo sie miedzy nimi psuc.

– Wiezienie go zdeprawowa- lo – Brzozowska przekonywala przesluchujacych ja
milicjantow.

Kiedy zamieszkali razem, Maczka nie lozyl na dom, prze- pijal zarobki, a
gdy mu brako- walo na wodke, sprzedawal na targu rzeczy swojej kobiety. Na
poczatku 1967 roku wyprowa- dzil sie bez slowa wyjasnienia w czasie, gdy
miala pielegniarski dyzur w szpitalu. Zygmunta Maczke milicja odna- lazla
we Wroclawiu. Zrazu byl bardzo pewny siebie. Mial nowa dziewczyne, pracowal
na budo- wie i mieszkal u swego przy- jaciela, Stefana Baczynskiego,
ktorego znal jeszcze z czasow, gdy byl w seminarium i spiewal w chorze w
kosciele redempto- rystow we Wroclawiu. Baczynski sluzyl do mszy.

Maczka najpierw wypieral sie, ze zostawil jakies rzeczy u Brzozowskiej. Ale
zatrzymany w areszcie, pewnego dnia, oznaj- mil, ze powie prawde. Brzmiala
ona tak: kiedy w dniu wlama- nia wrocil po pracy do poko- ju
sublokatorskiego, najpierw chcial wzywac milicje. Jednak-

ze potem naszla go refleksja: gospodyni nie jest znow taka poszkodowana,
dostanie ubez- pieczenie, wiec moglby wziac kilka jej rzeczy,
porozrzucanych na podlodze. Znalazl stara waliz- ke i wpakowal, ile sie
dalo.

Ponownie przesluchiwa- ny przyznal sie do wlamania, ale twierdzil, ze
namowil go do tego Baczynski. Sledczym zapa- lilo sie czerwone swiatlo.
Stefan Baczynski byl znany wroclaw- skiej prokuraturze. W 1956 roku z
ojcem, pracownikiem Muzeum Slaskiego we Wroclawiu, ukra- dli zabytkowe
srebra bezcennej wartosci. Ich lupem padlo 27 eksponatow, m.in. relikwiarz
swietej Jadwigi, matki Henryka Poboznego, ktory w 1241 roku zginal pod
Legnica w bitwie z Tatarami. Czesc tych unikal- nych dziel sztuki Baczynscy
po zniszczeniu i pokrojeniu na paski sprzedali na zlom. To bylo starannie
przygotowane nocne wlamanie. Nigdzie nie naruszo- no krat, zlodzieje nie
zostawili odciskow linii papilarnych. Po paru miesiacach bezskutecz- nych
dochodzen prokurator umorzyl sledztwo.

W styczniu 1959 roku, w mieszkaniu Baczynskiego, doszlo jak zwykle do
malzen- skiej bijatyki, ktora tym razem zakonczyla sie zdemolowaniem domu,
przez pijanego awantur- nika i odwiezieniem go do aresz- tu. Kiedy go
zabierano, pobita zona wykrzykiwala w obecnosci milicjantow ze dobrze mu
tak, dawno juz za ukradzione srebra powinien zgnic w mamrze.

Nazajutrz, trzezwego Baczyn- skiego doprowadzono do pro- kuratora, ktory go
zapytal, czy jego ojciec nadal pracuje jako intendent w Muzeum Slaskim.
Podejrzany zareagowal bardzo gwaltownie: z ojcem zerwal kon- takt jeszcze
przed rokiem 1956.

Wymienienie daty kradziezy w muzeum dalo sledczym wiele do myslenia.
Pirotechnicy prze-szukali przy pomocy wykrywa- cza metali ogrodek przy domu
starego Baczynskiego. Na glebo- kosci okolo metra lopata zgrzyt- nela o
metal. Wyciagnieto z pia- chu cztery mocno uszkodzone pozlacane kielichy
koscielne, ktore figurowaly na liscie przed- miotow skradzionych z Muzeum
Slaskiego w maju 1956 roku. Za ojcem i synem zamknela sie brama aresztu.

Na przesluchaniu Stefan Baczynski obciazal ojca. A co zrobili z cennymi
eksponata- mi? Kielichy i relikwiarz pocieli na waskie paski i przy pomo-
cy mlotka oraz kawalka szyny wyklepali na prosta blache. Kilka kilogramow
srebrnego zlomu Stefan Baczynski sprze- dal w sklepie “Jubiler” za 1,5 tys.
zl. Jego ojciec swoja czesc srebr- nych paskow uplynnil za 1 tys. zl w
“Veritasie”. Obie te kwoty solidarnie przepili.

Sad skazal Baczynskich na 8 i 4 lata wiezienia. Odszukano mlodszego Baczyn-
skiego, ktory od dawna przeby- wal na wolnosci. (Jego ojciec juz nie zyl.)
Zapytany o wlamanie do Gertrudy Stony twierdzil, ze nigdy o takiej kobiecie
nie slyszal. Maczke owszem, zna, jeszcze z lat szkolnych. Cza- sem
przechowywal jego rzeczy, gdyz kolega nie ma wlasnego mieszkania.

Milicjanci dotarli do osob wynajmujacych Maczce sub- lokatorski kat.
Ostatnia wlasci- cielka przekazala funkcjonariu- szom kartke pocztowa
napisana przez Maczke do jakiejs kobiety w Lesnicy. Poczta zwrocila kore-
spondencje, bowiem adresat- ka zmienila adres. Stalo sie to w czasie, gdy
sublokator siedzial w areszcie.

Prokuraturze udalo sie odszukac te kobiete. Nazywala sie Mariola Wolna.
Zygmunta

Maczke, ktory mial przezwisko “Gruby” i jego kolege Stefana Baczynskiego
poznala w noc- nym lokalu. “Gruby” bardziej sie jej podobal, ale szybko
stracila nadzieje, ze cos z tego wyjdzie, bo byl nieslowny. Z Baczynskim
widziala sie ostatnio w listopa- dzie 1966 roku. Natkneli sie na siebie
przypadkowo i wstapili do restauracji, aby uczcic spo- tkanie. On byl juz
mocno wsta- wiony. Chwalil sie, ze nie musi pracowac, ma z czego zyc. Poka-
zal jej swoj kapital – dwa pier- scionki, ktore trzymal zawinie- te w
papierek. Przymawiala sie, aby dal jej jeden, ale on powie- dzial, ze to
bylby zbyt kosztowny prezent. Moze ofiarowac jej cos mniej wartosciowego.
Dostala zlota obraczke.

Potem pojechali do jego mieszkania, gdzie mial przyjsc “Gruby”. Mariola
czekala dwa dni i nie doczekala sie. Zrezygno- wana wyjechala z Wroclawia.
Od tamtej pory go nie widziala, ale prezent od Baczynskiego ma do tej pory.
Pokazala go milicjan- towi prowadzacemu sledztwo. Byla to obraczka Gertrudy
Stony.

Baczynski zaprzeczal – zad- nej kobiety nie obdarowal obraczka. Marioli,
ktora przyjez- dzala na wystepy do Wroclawia musialo sie pomylic, ona miala
wielu gachow, polowala na nich w knajpach.

Pierwszy zlamal sie w areszcie Baczynski. W obawie, ze wroci do wiezienia
na wiele lat, oskar- zyl “Grubego” o zamordowanie “Niemki”. Maczka
przyznawal sie tylko do okradzenia swo- jej gospodyni. Sledztwo trwalo
nadal. Po roku Baczynski napi- sal z aresztu do prokuratora, ze chce zlozyc
nowe zeznania.

Wysluchano go. Twier- dzil, ze to Maczka powiedzial mu o bogactwie
“Niemki”: jej schowkach z bizuteria i garnku z podwojnym dnem do prze-
chowywania zlota. Kombinowa- li jak sie do tego dobrac. Doszli do wniosku,
ze sami sobie nie poradza, musza wziac do pomocy dwoch kumpli. Jak tam
wejsc? Niespodziewana wizy- ta kilku mezczyzn u “Niemki” nie wchodzila w
rachube, gdyz Stona otwierala drzwi tylko tym, ktory pukali w umowiony spo-
sob. Okazja nadarzyla sie, gdy kobieta pojechala do Zakopa- nego kupic
towary na handel. Pilnowanie mieszkania powie- rzyla Maczce. Wtedy on upo-
zorowal wlamanie przez okno w kuchni. Wspolnie z Baczkow- skim spakowali co
cenniejsze rzeczy, ale prawdziwego bogac- twa nie udalo sie im znalezc. Aby
zmylic tropy prokuratury, Maczka poinformowal milicje o wlamaniu.

Potem, ciagle mieszkajac u Gertrudy Strony, przez kilka miesiecy, przenosil
kradzio- ne rzeczy z miejsca na miej- sce. Az ktoregos dnia bez poze-
gnania wyprowadzil sie do Baczynskiego.

– Wtedy zaczelo sie kusze- nie szatana – zeznal aresztant prokuratorowi.

Ilekroc popili, Maczka roz- taczal miraze, jakie mieliby wspaniale zycie,
gdyby sie dobrali do majatku “Nie- mry”. Dogadali wspolnikow: Piotra
Wrzesinskiego, ktory zyl z okradania mieszkan i Henryka Polaka starszego
juz zlodzieja, ktory mial na sumieniu niejedna mokra robote.

To wlasnie Polak podsunal im pomysl, jak wejsc do miesz- kania “Niemki” bez
niepoko- jenia sasiadow, ktorzy od cza- sow wlamania do Stony, bardzo
strzegli kamienicy przed obcy- mi. Mieli udawac pracownikow elektrowni
przeprowadzajacych kontrole instalacji. Rzekomo do firmy dotarl anonim, ze
loka- torka przerobila licznik tak, aby wykazywal mniejsze zuzycie pradu. W
czasie inspekcji zamie- rzali potwierdzic prawdziwosc donosu, wobec czego
glowna lokatorka powinna niezwlocz- nie udac sie do elektrowni.

16 listopada 1966 roku wszy- scy czterej spotkali sie rano przy dworcu
Glownym. Wypili po piwie, doprawili wodka. Wrze- sinski mial sluzbowa
czapke ukradziona monterowi z elek- trowni. Z kieszeni bluzy wysta- waly mu
sluzbowy dlugopis i notes. Polak dal mu swoje oku- lary, aby wygladal na
powazne- go kontrolera.

Stona wpuscila ich bez dys- kusji. Starala sie byc mila, zaga- dywala w
nadziei, ze inspektorzy nie wykryja przestawienia liczni- ka. Oni udawali
zaaferowanych praca: liczyli gniazdka, spraw- dzali korki. Wrzesinski caly
czas cos zapisywal. W pewnej chwili kobieta odwrocila sie do nich tylem,
aby dosypac wegla do kuchennego pieca. Wtedy Polak uderzyl ja w plecy –
przewrocil i zaczal dusic. Przestal, kiedy nie dawala znaku zycia.

Nie znalezli garnka z podwoj- nym dnem ani ukrytych futer poza jednym,
uzywanym przez “Niemke” na co dzien. Zabra- li je, choc nie bylo wartoscio-
we. Wychodzac, sciagneli z rak martwej kobiety pierscionek i obraczke.
Przed sadem wojewodzkim, gdzie w kwietniu 1968 roku toczyl sie ich proces,
zrzucali

wine jeden na drugiego. Polak wymyslil dla siebie takie uspra-
wiedliwienie, ze dzieki zdjeciu okularow, ktore oddal Wrzesin- skiemu,
stracil wzrok. W miesz- kaniu ofiary nic nie widzial, ponadto ze
zdenerwowania zupelnie stracil pamiec, co juz przedtem mu sie zdarzalo, gdy
cos go wykurzylo. O uduszeniu “Niemki” dowiedzial sie dopie- ro z relacji
kolegow.

Baczynski probowal przeko- nac sad, ze w ogole nie wcho- dzil do mieszkania
pani Ger- trudy. Kumple od kieliszka go pomowili. Nie wie, skad sie
dowiedzieli, o “Niemce” i jej majatku.

Linia obrony Wrzesinskiego polegala na zrzuceniu winy na Baczynskiego
ktorego wszyscy sie bali, gdyz wiele lat przesie- dzial za kratami i na
opieraja- cych mu sie kumpli mogl naslac poznanych pod cela bandytow.

Maczka, ktory odpowiadal tylko za wlamanie, kajal sie pla- czac, ze
moralnie jest odpowie- dzialny za smierc kochanej pani Gertrudy.

Wyroki zapadly surowe. Henryk Polak zostal skazany na dozywocie, Stefan
Baczyn- ski i Piotr Wrzesinski poszli do wiezienia na 15 lat. Zygmunt
Maczka mial odsiedziec 5 lat.

Sedzia w ustnym uzasadnie- niu wyroku dokladnie podliczyl skradziony
majatek Gertrudy Stony, na ktory polasili sie mor- dercy. Bylo tego 2 tys.
zl. scho- wane w szafie, dwa pierscion- ki z oczkami udajacymi rubin,
obraczka i tani NRD-wski zega- rek, ktory Wrzesinski rozdeptal w czasie
rewizji

Sad Najwyzszy utrzymal wyrok mocy, wniosek o rewi- zje nadzwyczajna zostal
odrzucony.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto