Dzien dobry – tu Polska – 30.05.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 148) (6641)

30 maja 2023r.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Pozdrawiam Was goraco ze slonecznego Piranu w Slowenii. Myslalam, ze
internet sie tu poprawi, niestety po 6 latach, odkad bylam tu ostatnio,
wciaz to samo, tak wiec nastepna Gazetka chyba dopiero po powrocie bo dzis
nawet pod wifi jest nie za bardzo. To jest nie do wiary, bo nawet na
Zanzibarze, gdzie niby Afryka dzika bylam w 2 roznych miejscach i za kazdym
razem z jakimis tam problemami ale zrobilam co trzeba, a tu jestem prawie
pod domem, bo wczoraj rano bylam jeszcze w Zielonej Gorze a dzis (pisze to
w poniedzialek wieczorem) pol godziny kombinacji zeby cokolwiek sie udalo”
Do uslyszenia 🙂

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 196,03 (sto
dziewiecdziesiat szesc zl trzy gr). W minionym tygodniu zaplacilismy za
wkladki sluchowe dla Bohdanka, chlopca z Ukrainy oraz oplacilismy
konsultacje lekarska i leczenie Mikolaja Budziszewskiego.

Wplaty to 50 zl.

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Dowcip

Nauczyciel pyta:

– Jasiu, ile miales lat w ostatnie urodziny?

– 7.

– A ile bedziesz mial w nastepne?

– 9.

– Siadaj, pala!

– Niech to szlag, pala w urodziny”

Mazala flamastrem po zabytkowej kamienicy. Moze jej grozic nawet wiezienie

Do zdarzenia doszlo przed polnoca w nocy z piatku na sobote. Patrolujacy
centrum Krakowa straznicy miejscy zauwazyli kobiete, piszaca flamastrem po
elewacji kamienicy na rogu ulic Koletek i swietej Agnieszki. “Po
sprawdzeniu okazalo sie, ze budynek jest wpisany do Gminnej Ewidencji
Zabytkow. Na miejsce wezwano patrol Policji, ktory przejal sprawczynie wraz
z caloscia sprawy” – czytamy w komunikacie Strazy Miejskiej Miasta Krakowa.
Budynek zostal wzniesiony w 1870 roku. Jak informuje nas podinspektor
Katarzyna Cislo z zespolu prasowego malopolskiej policji, sprawczyni
wandalizmu zostala ujeta przez straznikow miejskich “na goracym uczynku”.

– Czekamy na zlozenie zawiadomienia przez wlasciciela budynku, jednoczesnie
jednak realizujemy juz czynnosci. Musimy sprawdzic, czy kobieta swoim
dzialaniem trwale zniszczyla zabytek – zaznacza Cislo. Jesli kobieta
uslyszy zarzuty zwiazane ze “zniszczeniem lub uszkodzeniem zabytku” – jak
ujmuje takie dzialanie Kodeks karny – bedzie jej grozilo od szesciu
miesiecy do nawet osmiu lat wiezienia. W takich przypadkach sad orzeka
takze obowiazek naprawienia zabytku i uiszczenia nawiazki na rzecz
Narodowego Funduszu Ochrony Zabytkow.

“New York Times”: Ukraina moze wstapic do NATO na wzor RFN

“Zachodnioniemiecki model zyskuje popularnosc w niektorych europejskich
stolicach jako sposob, by zagwarantowac Ukrainie rzeczywiste
bezpieczenstwo, nawet jesli nie odzyska natychmiast calego swojego
terytorium” – pisze amerykanski dziennik “New York Times”.

“NYT” przypomina, ze Republika Federalna Niemiec wstapila do NATO w 1955
roku, mimo ze nie zrezygnowala ze swoich pretensji do zjednoczenia, zas
owczesny kanclerz Konrad Adenauer “wybral bezpieczenstwo nad terytorium”.
Dziennik przyznaje, ze przed szczytem w Wilnie panstwa NATO przygotowuja
“srednioterminowy plan pragmatycznej pomocy wojskowej dla Ukrainy, w tym
gwarantowane dostawy broni i dalsza integracje ze swiatem NATO”.

Czlonkostwo w NATO da Ukrainie rzeczywiste bezpieczenstwo

Popularnoscia cieszy sie tez “model izraelski”, lansowany przez bylego
sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena, ktory polegalby na
gwarancjach bezpieczenstwa ze strony poszczegolnych panstw Sojuszu oraz
zapewnieniu Ukrainie dostepu i priorytetu w dostawach broni, by odstraszyc
ponowna rosyjska agresje.

“NYT” przywoluje m.in. opinie estonskiej premier Kai Kallas, ktora
argumentuje, ze tylko czlonkostwo w Sojuszu Polnocnoatlantyckim da Ukrainie
rzeczywiste bezpieczenstwo. Francuski ekspert i dyplomata Francois
Heisbourg uwaza, ze jesli Ukrainie nie uda sie odzyskac calego terytorium w
trakcie oczekiwanej ofensywy i dojdzie do zawieszenia broni z trwala linia
podzialu, to dobrym rozwiazaniem byloby przyjecie Ukrainy do NATO z
mozliwoscia odzyskania terytorium w przyszlosci, podobnie jak w przypadku
RFN.

– Czlonkostwo w NATO ustabilizowaloby pokoj, pozwolilo na odbudowe, na
prywatne inwestycje i powrot wielu uchodzcow – uwaza Heisbourg.

Jaroslaw Kaczynski: po 2015 roku dokonalismy zmiany ustroju. Rzecznik PiS
tlumaczy slowa prezesa

Prezes Prawa i Sprawiedliwosci powiedzial w sobote w Kopczanach (Podlasie),
ze “my uwazamy, ze po 2015 roku dokonalismy w Polsce zmiany ustroju”.
Pozniej rzecznik PiS Rafal Bochenek przekazal komentarz dotyczacy slow
Kaczynskiego.

Rzecznik PiS tlumaczy slowa Kaczynskiego

“Zmiana ustroju, o ktorej mowi Pan Prezes Jaroslaw Kaczynski, dotyczy
budowy panstwa sprawiedliwego, uczciwego i przede wszystkim dla zwyklych
ludzi, wszystkich obywateli, a nie dla elit” – przekonywal rzecznik.

Dodal, ze “przez lata waska grupa ludzi uwlaszczala sie na majatkach
panstwowych, dbajac o swoj partykularny interes, a zapominajac o milionach
Polakow, ktorzy zyli na skraju ubostwa, nie mieli pracy i zadnych
perspektyw”. “Od 2015 roku konsekwentnie zmieniamy to i z tej drogi nie
zejdziemy” – dodal. Politolog: przeprowadzili zmiany, ktore gdzies ocieraja
sie o rewolucje ustrojowa

Profesor Slawomir Sowinski, politolog z Uniwersytetu Kardynala Stefana
Wyszynskiego w Warszawie i dziennikarz Jakub Majmurek z “Krytyki
Politycznej” komentowali w TVN24 slowa prezesa PiS.

Na uwage, ze nie zmienilismy przeciez konstytucji w 2015 roku, politolog
odparl, ze “to jest jedna z podstawowych kwestii czy pytan, ktore nalezy
stawiac obozowi wladzy”. – Dlatego, ze rzeczywiscie nigdy tak naprawde nie
mieli w PiS-ie wiekszosci konstytucyjnej, natomiast w bardzo wielu
momentach przeprowadzili zmiany, ktore gdzies ocieraja sie o cos, co mozna
by nazwac pewna rewolucja ustrojowa – powiedzial. Na pytanie, jak mozna
zmienic ustroj bez zmiany konstytucji, Majmurek stwierdzil, ze “Kaczynski
pokazal, ze mozna”. – Na przyklad bardzo skutecznie wymontowujac z
polskiego systemu konstytucyjnego Trybunal Konstytucyjny jako niezalezny
sad konstytucyjny, zdolny postawic tame dzialaniom wladzy, ktore wykraczaja
poza ramy, jakie wyznacza jej konstytucja – powiedzial. Jaroslaw Kaczynski
na Podlasiu zaatakowal tez niezaleznosc mediow. Po jego slowach redakcja
TVN24 wydala oswiadczenie.

Urzednik robil selfie przy tamie, spadl mu telefon. Kazal spuscic wode,
mimo suszy

Urzednik w Indiach Rajesh Vishwas robil selfie nad sztucznym zalewem przy
tamie Kherkatta w stanie Chhattisgarh w srodkowo-wschodniej czesci kraju.
Telefon wyslizgnal mu sie z rak i spadl do wody. Vishawas kazal
departamentowi irygacji spuscic wode, zeby odzyskac swoja komorke. Telefon
urzednika udalo sie wylowic, ale nie dziala. W Indiach panuje susza. Wody,
ktora przez trzy dni wypompowywano ze zbiornika, wystarczyloby do
nawodnienia 600 hektarow pol – podaly lokalne media.

Indiom brakuje wody. Z danych Banku Swiatowego wynika, ze kraj zamieszkaly
przez 18 procent ludnosci swiata posiada zaledwie cztery procent zasobow
slodkiej wody. Obecnie w zwiazku z rekordowymi upalami (marzec byl
najgoretszy od 122 lat pomiarow) problem jeszcze sie nasilil.

Telefon urzednika udalo sie wylowic, ale nie dziala. Vishawas zostal
zawieszony w obowiazkach sluzbowych na czas dochodzenia w sprawie
incydentu. Urzednik, cytowany przez BBC, twierdzil, ze telefon zawiera
poufne dane rzadowe i w zwiazku z tym wymaga prob odzyskania go, ale i tak
spotkal sie z zarzutami o naduzycie swojej pozycji. Vishwas zaprzeczyl tym
oskarzeniom i powiedzial, ze woda, ktora kazal spuscic, pochodzila z sekcji
przelewowej tamy i “nie nadawala sie do uzytku”. Wczesniej mowil takze, ze
ma ustne pozwolenie od przelozonego urzednika, by spuscic “troche wody”.

Recep Tayyip Erdogan oglasza zwyciestwo, choc glosy sie jeszcze licza

Recep Tayyip Erdogan, kilka godzin po zakonczeniu drugiej tury wyborow
prezydenckich, wyszedl do zwolennikow i powiedzial, ze powierzyli mu oni na
nastepne piec lat odpowiedzialnosc za rzadzenie krajem. Stwierdzil, ze
“jedynym zwyciezca” wyborow jest Turcja jako kraj. Erdogan wyglosil
przemowienie, choc w tamtym momencie zliczone byly glosy tylko z 75 procent
urn w calym kraju. Urzedujacy prezydent wyglosil przemowienie okolo godziny
19.30, krotko po tym, jak szef panstwowej komisji wyborczej przekazal w
oficjalnym komunikacie, ze po przeliczeniu glosow z 75,4 proc. urn
wyborczych, Recep Tayyip Erdogan prowadzi w wyscigu prezydenckim , majac
53,41 proc. poparcia.

Erdogan wyrazil podziekowanie za glosy, jakie oddano na niego w drugiej
turze. Powiedzial, ze Turcy powierzyli mu na nastepne piec lat
odpowiedzialnosc za rzadzenie krajem. Stwierdzil, ze “jedynym
zwyciezca” drugiej
tury wyborow jest Turcja jako kraj

Stwierdzil, ze Sojusz Ludowy, koalicja popierajaca Kemala Kiricdaroglu,
powinien pociagnac do odpowiedzialnosci promowanego przez siebie kandydata
za wynik, jaki uzyskal w niedzielnej drugiej turze. Wczesniej telewizja
Haber Turk informowala, ze frekwencja wyniosla prawie 85 procent, a
skorzystac ze swojego czynnego prawa wyborczego moglo w niedziele ponad 64
miliony obywateli Turcji. Oznacza to, ze Erdogan oglosil zwyciestwo, mimo
milionow nie policzonych jeszcze glosow w wyborach.

Wybory w Turcji. Radosc zwolennikow Erdogana

Ulicami Ankary przejezdzaja w niedziele wieczorem tysiace samochodow
ozdobionych flagami Turcji, Partii Sprawiedliwosci i Rozwoju (AKP) oraz
wizerunkami prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Jego zwolennicy, trabiac
klaksonami, wykrzykuja imiona i nazwisko swego przywodcy.

W tureckiej stolicy trwa glosne swietowanie zwolennikow Erdogana.
Chodnikami maszeruja, niosac flagi swojego kraju i swojej partii AKP,
zwolennicy szefa panstwa, ktory w niedzielnej drugiej turze wyborow
prezydenckich walczyl o reelekcje.

Minister zdrowia przekazal czek na 86 milionow zlotych. “Ucywilizowac
sanepidy”

Minister Zdrowia goscil w niedziele na stadionie powiatowym w Pile, gdzie
mieszkancy moga skorzystac z bezplatnych badan w ramach Mobilnej Strefy
Zdrowia. Jak mowil, ta inicjatywa “poza tym, ze oferuje uslugi w postaci
mozliwosci zbadania sie, to ma namawiac nas wszystkich, wszystkich Polakow
do zmiany stylu zycia, ktory spowoduje, ze ten nasz kapital zdrowotny,
ktory budujemy przez cale zycie bedzie dobra baza, dobra podstawa do tego,
zeby dlugo zyc w komforcie”.

– Profilaktyka jest kluczem. Warto za kazdym razem powtarzac, ze jezeli
myslimy o calosci tego kapitalu zdrowia, to ponad dwie trzecie sa zalezne
od tego, jak sie zywimy, czy prowadzimy aktywny tryb zycia, czy badamy sie
w miare regularnie – szczegolnie na wczesnych etapach chorob, zeby je
wychwytywac. I to miasteczko, ktore jezdzi po roznych miastach powiatowych
daje mieszkancom mozliwosc i zainteresowania sie zmiana stylu zycia, ale
tez wykonania tych podstawowych badan – dodal.

Niedzielski powiedzial, ze celem jego niedzielnej wizyty jest rowniez
“budowa systemu opieki zdrowotnej, ktory jest przygotowany na kolejne
kryzysy zdrowotne”. W trakcie konferencji prasowej minister przekazal
Glownemu Inspektorowi Sanitarnemu Krzysztofowi Saczce czek na kwote 86,4
mln zl – jak mowil – “w ramach funduszy unijnych, ktore sa wlasnie
przeznaczone na budowe tej odpornosci systemow opieki zdrowotnej”. Minister
wskazal, ze “srodki te beda przeznaczone na doposazenie, na modernizacje
sanepidow w Polsce na tym poziomie powiatowym”.

Dodal, ze jest to kolejny krok jesli chodzi o “ucywilizowanie sanepidow”. –
Niestety mielismy do czynienia z taka sytuacja, ze przy uderzeniu pandemii
okazalo sie, ze sanepidy nie sa wystarczajaco zinformatyzowane, nie maja
odpowiedniej infrastruktury w postaci komputerow, laptopow, ktore mogly byc
wykorzystywane w terenie. W tej chwili ten proces, ktory zostal
zainicjowany bardzo dynamicznie w roku 2020, ma kolejna odslone – zapewnil.

“Te srodki pozwola nam wprowadzic wiele unowoczesnien”

Glowny Inspektor Sanitarny Krzysztof Saczka podkreslil, ze “na poczatku
pandemii inspekcja sanitarna stanela przed olbrzymim wyzwaniem, jakie
postawila pandemia przed ta organizacja”. – Pracownicy musieli sie zmierzyc
z ogromem roznych zadan, do ktorych nie mieli zbyt wielkiego wsparcia w
postaci sprzetowej, badz tez systemowej. Dlatego tez staralismy sie
poczynic jak najwiecej, aby te prace poprawic, aby poprawic warunki pracy
pracownikow, aby doposazyc laboratoria, wprowadzic nowy sprzet – mowil.

– Te srodki pozwola nam wprowadzic wiele unowoczesnien, zakupic nowoczesny
sprzet do laboratoriow. W czasie pandemii tez zaczelismy budowac nasz
system informatyczny, system ewidencji Panstwowej Inspekcji Sanitarnej,
ktory w pierwszej fazie skupil sie oczywiscie na dzialaniach epidemicznych
– powiedzial Saczka. – Staramy sie unowoczesniac inspekcje sanitarna,
modernizowac, zmieniac jej oblicze – podkreslil. W trakcie wydarzenia
symboliczny czek na kwote 3 mln zl minister zdrowia przekazal takze
Panstwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Pile. Srodki te maja zostac
wykorzystane na prace budowlane i zakup sprzetu laboratoryjnego.

Mobilna Strefa Zdrowia w Pile

W niedzielnym pikniku zdrowotnym w Pile uczestniczyli tez m.in.
podsekretarz w ministerstwie zdrowia Marcin Martyniak, Rzecznik Praw
Pacjenta Bartlomiej Chmielowiec, dyrektor Wielkopolskiego Oddzialu
Wojewodzkiego NFZ w Poznaniu Agnieszka Pachciarz, oraz parlamentarzysci i
przedstawiciele wladz lokalnych.

Odbywajaca sie w ten weekend w Pile Mobilna Strefa Zdrowia to element
projektu “Zdrowe Zycie”, ktory patronatem objeli Prezydent RP Andrzej Duda
oraz Malzonka Prezydenta Agata Kornhauser – Duda. Projekt przygotowany jest
przy wspolpracy Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Aktywow Panstwowych,
Narodowego Funduszu Zdrowia oraz PZU S.A. Zaklada m.in. bezplatne
specjalistyczne badania i konsultacje w mobilnych strefach zdrowia,
edukacje zdrowotna oraz promocje programow profilaktycznych.

Zaczynali biznes w piwnicy, handlowali pod kosciolem i rozwozili lody
maluchem. Dzisiaj sa miliarderami

Bracia Koralowie unikaja medialnego rozglosu i od lat stawiaja na
prywatnosc. Ich luksusowe samochody i okazale domy budza jednak
zainteresowanie i sklaniaja mieszkancow Nowego Sacza do rozmow, ktore mowia
wiele o historii braci i tym, jak stali sie jednymi z najbogatszych ludzi w
Polsce. Jozef i Marian Koralowie stworzyli lodowe imperium, ktore z
powodzeniem walczy na rynku z zachodnimi gigantami w postaci Nestlé czy
Unilevera. O spolce braci, ktora jest wlascicielem marek Koral i Bracia
Koral – Lody Jak Dawniej zrobilo sie szczegolnie glosno w minionym roku,
gdy na rynek weszly produkowane przez nia lody Ekipa (powstaly we
wspolpracy z idolem nastoletnich milosnikow YouTube’a, Frizem). Bracia
nigdy nie chcieli zostac celebrytami. Co prawda mogliby pochwalic sie
luksusowymi samochodami i okazalymi willami, zaprosic do siebie
przedstawicieli prasy kolorowej, czy prowadzic szkolenia na temat tego, jak
zarobic pierwszy (i kolejny) miliard, jednak nie robia tego i chronia swoja
prywatnosc. O Jozefie i Marianie Koral nie zapominaja jednak mieszkancy
Nowego Sacza, gdzie wybudowali swe domy oni oraz ich starszy brat, Jan.
Marian i Jozef Koralowie zapragneli pod koniec lat 70. pojsc w slady
swojego brata Jana, ktory od kilkunastu lat prowadzil w Nowym Saczu
cukiernie i lodziarnie Bajka. Nie otrzymali jednak stosownej zgody i
postanowili przeniesc sie do pobliskiej Limanowej, gdzie otworzyli zaklad
Kubus. Jan Koral zostal wpisany do rejestrow limanowskiego cechu
rzemieslniczego w 1984 r. i tak rozpoczela sie jego przygoda z lodowym
biznesem, ktora trwala w tej formie do 1989 r.

DETEKTYW

BO PRAGNELA, aby zostal ksiedzem

Karol REBS

Na wykladzinie podlogowej w przedpokoju dostrzegl ciemnoczerwone slady
podeszew butow. Ostroznie, przez uchylone drzwi, wsunal glowe do sypialni.

ZDEPTANE UCZUCIE

Rodzina W. zyla w czteropietrowym bloku na jednym z wiekszych osie- dli
mieszkanio- wych w L. Jerzy W.,

z zawodu technik budowlany, od kilkunastu miesiecy pracowal w Wielkiej
Brytanii. Czesciej nie bylo go w domu niz byl. Jego zona Anna piec lat
wczesniej zostala w ramach redukcji etatow zwol- niona z pracy w firmie
handlo- wej. Potem troche chorowala, a gdy wyzdrowiala, nie szukala juz
kolejnego etatu, lecz przeszla na rente.

Zajmowala sie domem i wychowywaniem dwoch dora- stajacych synow. Pawel
skon- czyl niedawno 18 lat, pozostal mu jeszcze rok nauki w liceum
ogolnoksztalcacym, natomiast 16-letni Karol uczeszczal do gimnazjum.

– Wygladalo na to, ze to spo- kojni, mili ludzie, nigdy sie nie klocili –
mowi jedna z sasiadek. – A jesli nawet to robili, to tak, zeby inni nie
slyszeli. Nie oply- wali w dostatki, ale jakos wia- zali koniec z koncem,
pani Anna umiala rozporzadzac pieniedzmi z pensji meza. Ostatnio, odkad pan
Jerzy wyjechal do Anglii pra- cowac, zaczelo im sie troche lepiej powodzic,
kupili meble, wstawili nowe okna i drzwi. Ale tu nikt im tego nie
zazdroscil, bo to wszystko z pracy a nie z kombinatorstwa. Chlopcy tez
grzeczni, dobrze ulo- zeni. Naprawde, nie moge o nikim z tej rodziny
powiedziec zlego slowa.

Czy jednak panstwo W. rze- czywiscie stanowili wzorcowy przyklad rodziny?
To, ze nie rzu- cali talerzami po scianach w trak- cie sprzeczek, nie
oznacza jesz- cze, ze wszystko u nich bylo takie wspaniale. Nie mozemy
zapomi- nac o scenerii ponurego drama- tu, ktory wstrzasnal cala dziel-
nica miasta. Jest to standardowe osiedle wielkoplytowych blokow- -sypialni,
gdzie stosunki miedzy-

ludzkie sa z reguly powierzchow- ne. Nikt tu nie pierze publicz- nie
domowych brudow. Nie ma zwyczaju wywnetrzania sie przed sasiadami,
opowiadania o niepo- wodzeniach. Ludzie do perfekcji opanowali umiejetnosc
robienia dobrej miny do zlej gry.

Nie ma wiec nic dziwnego w fakcie, ze sasiedzi nie dostrze- gali
zarysowujacej sie szczeliny, ktora z czasem urosla do rozmia- ru przepasci.
Przepasci oddziela- jacej syna od matki. Ba – nawet najblizsi jej nie
zauwazali. Pawel W. nie pojawial sie od kilku dni w szkole. Nikogo to
jednak nie dziwilo. W polowie stycznia latwo zlapac grype czy angine. Nie
byl lekkoduchem. Myslal o stu- diach na politechnice. Po ojcu odziedziczyl
zdolnosci do cyfr, liczb, wykresow, rysunkow tech- nicznych. Nie chcial byc
jednak budowlancem. Bardziej intereso- wala go informatyka. Spokojny,
zrownowazony, nauka nie spra- wiala mu wiekszych problemow.

Byla niedziela. Sasiadow pan- stwa W. obudzil o godzinie 5 rano dzwonek u
drzwi.

– Pewnie jakis pijak pomylil bloki – mruknal sennie do zony Wojciech D.
zamierzajac ponow- nie zasnac, ale dzwonek roz- brzmial raz jeszcze. – Czy
w tym kraju czlowiek nie ma juz prawa do niedzielnego wypoczynku? –
utyskiwal, idac do drzwi.

Otworzyl: w progu stal Pawel W., syn sasiadow z czwar- tego pietra.
Wojciech D. zauwa- zyl, ze chlopak jest przerazliwie blady. Zanim zdazyl
zadac mu pytanie o cel tak wczesnej wizyty, Pawel odezwal sie pierwszy:

– Dzien dobry, przepraszam… Czy jest pana zona?

– Jest. Spi. A co sie stalo?

– Moglby ja pan obudzic? To bardzo wazne…

W normalnych okoliczno- sciach Wojciech D. kazalby mu

wynosic, ale w glosie i postawie 18-latka bylo jednak cos szczegol- nego…
Po chwili w przedpokoju zjawila sie Teresa D. Pawel, gdy tylko zobaczyl
sasiadke, wycia- gnal do niej reke. W dloni trzymal plik kilkunastu
zlozonych na pol kartek. Byly gesto, najwidoczniej w wielkim pospiechu,
zapisane.

– Mam ogromna prosbe – przemowil chlopak. – To jest list. Prosze go oddac
mojemu bratu.

– Nie rozumiem. Czemu sam mu nie oddasz?

– Ja…ja wyjezdzam. Zrobi to pani?

Nie czekajac na odpowiedz, wcisnal jej do reki kartki, obro- cil sie na
piecie i popedzil w dol po schodach. Teresa D. stala przy otwartych wciaz
drzwiach mieszkania, sciskajac w dloni plik kartek. Nie wiedziala, co o tym
myslec. Po paru minutach wrocila do sypialni i obudzila meza, ktory w tym
czasie zda- zyl ponownie zasnac. Poprosila go, zeby zeszli pietro nizej do
W. i sprawdzili, czy wszystko u nich w porzadku.

– Zeby tak o nas ktos zechcial sie pomartwic – mruknal, nacia- gajac na
pizame gruba, zimowa kurtke.

W gruncie rzeczy jednak, podobnie jak zona, byl zaniepo- kojony dziwnym
zachowaniem Pawla. Rzucil okiem na list chlo- paka, ale byl on pokryty tak
nie- wyraznymi kulfonami, ze zrezy- gnowal z proby przeczytania.

Zapukal do sasiadow, ale po drugiej stronie nikt nie zareago- wal. Nacisnal
klamke i drzwi otworzyly sie. Wszedl do miesz- kania. Na wykladzinie podlo-
gowej w przedpokoju dostrzegl ciemnoczerwone slady podeszew butow.
Ostroznie, przez uchylone drzwi, wsunal glowe do sypial- ni. Stlumil okrzyk
grozy. Anna W. lezala ze zmasakrowana glowa, w lepiacej sie od krwi
poscieli. Mezczyzna wybiegl z mieszkania, wrocil do siebie i zadzwonil po
policje. Lekarz stwierdzil zgon Anny W. 40-letnia kobieta zginela od
kilkunastu uderzen twardym, tepym narzedziem. Poniewaz nic nie swiadczylo o
tym, by bronila sie przed napastnikiem, przyjeto, ze zostala zaatakowana
podczas snu.

Ustalono tez narzedzie zbrod- ni. Przy kontenerze na smie- ci, nieopodal
bloku, w ktorym doszlo do zabojstwa, policja zna- lazla kij baseballowy.
Widnialy na nim brunatnoczerwone plamy. Badania laboratoryjne wykazaly, ze
byla to krew zamordowanej kobiety. Kij baseballowy nalezal do Pawla W.
Potwierdzil to jego mlodszy brat. Nie mial najmniej- szych trudnosci z jego
rozpo- znaniem, jako, ze byl on dosc charakterystyczny. Zostal wypro-
dukowany i sprzedany w Wiel- kiej Brytanii. Stanowil prezent od ojca dla
starszego syna.

W domu nie bylo Pawla W. Jego brat zeznal, ze po raz ostat- ni widzial go
poprzedniego dnia wieczorem. Okolo godziny 20 wyszedl, mowil, ze do kole-
gi. Wrocic mial po godzinie, ale jego nieobecnosc sie przedluzala. Karol
nie doczekawszy sie powro- tu brata, poszedl spac. Potem juz go nie
widzial. Rano, po prze- kazaniu listu Teresie D., chlopak zniknal.

Komendant Wojewodzki Poli- cji w L. powolal specjalna grupe, ktorej
zadaniem bylo schwytanie Pawla W. Nie bylo bowiem wat- pliwosci, ze
morderca jest wla- snie on.

Najwazniejszym dowodem w sprawie byl list, przekazany przez Pawla W.
sasiadce, z pros- ba o oddanie go mlodszemu bratu. Lektura byla wstrzasa-
jaca. Na przeszlo 20 kartkach wyrwanych z zeszytu, pokrytych niedbalym,
gestym pismem, 18-latek wyjasnial zarowno powody popelnionej przez sie- bie
szokujacej zbrodni, jak tez

dokladnie opisywal przebieg morderstwa…

Na poczatku widniala doklad- na data – dzien, miesiac, rok a nawet godzina.
Zaczal pisac 5 minut po polnocy. Poniewaz czas zgonu Anny W. ustalono na
godzine 24, wygladalo na to, ze Pawel W. chwycil za dlugopis w chwile po
zakatowaniu matki kijem baseballowym.

Agnieszka B. mieszkala na sasied- nim osiedlu. Miala 17 lat, od nie- dawna
uczeszczala do tego same- go liceum co Pawel. Byla ladna dziewczyna –
szczupla, wysoka, jasnowlosa. Pawel zwrocil na nia uwage podczas ostatnich
waka- cji. Zaczeli sie spotykac, byli na wspolnej kilkudniowej wycieczce w
gorach (o czym wiedzial tylko Karol, mlodszy brat Pawla).

Moze byla to milosc, moze mlodziencze zauroczenie. W kaz- dym razie widac
bylo, ze podoba- ja sie sobie i nie traktuja tej znajo- mosci jako
wakacyjnej przygody. Po serii randek, naturalna koleja rzeczy jest w takich
przypadkach chec pokazania wybranka (lub wybranki) serca swoim najbliz-
szym. Agnieszka zaprosila Pawla do domu i przedstawila rodzicom wkrotce po
rozpoczeciu roku szkolnego. Byli dla niego bardzo zyczliwi. Szybko znalazl
wspol- ny jezyk z ojcem dziewczyny, jak sie okazalo, inzynierem, pracu-
jacym w branzy komputerowej. Matke Agnieszki rowniez ocenil jako kobiete
bardzo sympatyczna i ujmujaca.

Z najwieksza ochota zrewan- zowalby sie dziewczynie zapro- szeniem do
zlozenia rewizyty chocby nastepnego dnia. Cos go jednak powstrzymywalo.
Odno- sil niejasne jeszcze wrazenie, ze matka nie bylaby z tego powo- du
zadowolona. Mial w pamie- ci zdarzenie sprzed dwoch lat. Byli cala czworka
na wczasach nad morzem. Pogoda kompletnie

nie dopisala, jednakze im deszcz i zimno nie przeszkadzaly. Anna i Jerzy
zaprzyjaznili sie z wynaj- mujacym po sasiedzku kwate- re malzenstwem z
Poznania. Byli mniej wiecej w tym samym wieku, okazali sie przy tym wspa-
nialymi kompanami na deszczo- we lato. Przez 10 dni niemal kaz- dego
wieczora wspolnie spedzali czas przy grillu lub rozgrywajac zaciete partie
brydza.

Nowi przyjaciele rodzicow przyjechali na wczasy z synem. Piotr byl niemalze
rownolat- kiem Karola, lecz jakos nie umial z nim znalezc wspolnego jezyka,
podobnie zreszta jak i z Pawlem. Chlopcy w przeciwienstwie do rodzicow byli
wiec mocno zdegu- stowani pobytem nad morzem. Jednakze po trzech dniach
sytu- acja diametralnie sie zmienila; przynajmniej dla Pawla. A to za
sprawa corki poznaniakow, ktora dolaczyla do rodzicow i brata po powrocie z
wycieczki zagranicznej.

Wyraznie zawrocila chlopako- wi w glowie. Nie przeszkadzalo mu, ze jest od
niego starsza o 3 lata i znacznie bardziej doswiad- czona w sprawach
damsko- -meskich. Zaczeli sie potajemnie spotykac. Do niczego wielkiego
miedzy nimi nie doszlo – ot kilka pocalunkow i tyle.

Anna W. nakryla ich w pobli- skiej kawiarni. Siedzieli nad por- cjami lodow
i ukradkiem sciskali sie za rece. Pawel na widok matki zdebial – nie
spodziewal sie, ze ja spotka i nie wiedzial jak zareagu- je widzac go z
dziewczyna. Anna bardzo uprzejmie przywitala sie z Magda, porozmawiala z
nimi chwile, po czym spojrzala na zegarek i z udanym zdziwieniem
stwierdzila, ze nie miala pojecia, ze jest tak pozno, a przeciez umo- wieni
byli z rodzicami Magdy na kolejna partyjke brydza. Gdy odeszla, Magda
powiedziala do Pawla, ze ma fajna i niezwykle wyrozumiala matke. On tez
uwa- zal, ze zachowala sie wspaniale. Prawdziwe zaskoczenie prze- zyl
nastepnego dnia. Rodzice oznajmili, ze skracaja pobyt na wczasach.

– Cos sie stalo? – spytal zaniepokojony.

– Dziadek zle sie czuje – odpar- la Anna. – Jutro musimy wracac. Wlasnie
dzwonila babcia.

W tej sytuacji nie osmielil sie zaprotestowac, choc bylo mu smutno, ze tak
nagle musi rozstac sie z Magda. Po powrocie okazalo sie, ze dziadek nie
jest wpraw- dzie okazem zdrowia (od lat mial problemy z sercem), ale nic
nie wskazywalo na to, ze w ostatnich dniach gwaltownie mu sie pogor- szylo.
Pawel odniosl wrazenie, ze zostal oszukany przez matke.

Dwa lata pozniej tak ocenil tamto zdarzenie:

“Dlugo zastanawialem sie, dlaczego to zrobila.” – napisal po zabojstwie
matki w liscie do brata. – “Z pewnoscia musialo to miec zwiazek z Magda.
Ale jaki? Przeciez ja ledwie pozna- lem te dziewczyne i nie sadze by cos
powaznego nas polaczylo. Zrozumialem jej postawe dopie- ro niedawno, tuz
przed twoimi urodzinami”.

Pawel pomyslal, ze dobra okazja do zaproszenia Agnieszki i przed- stawienia
jej rodzicom beda 16. urodziny jego brata. Tym bardziej, ze Karol zaprosil
kilkoro kolegow i kolezanek z klasy. Powiedzial o tym matce na kilka dni
przed impreza. Sluchajac go, posmut- niala, jakby donosil jej o jakims
przykrym zdarzeniu, a potem odpowiedziala, ze sie nie zgadza.

– Przeciez to rodzinna uroczy- stosc, powinni byc tylko najblizsi – rzekla.

– Co ty, mamo, chrzanisz?! – nie wytrzymal. – Jacy najblizsi! Karol moze
zapraszac sobie kum- pli i panienki, a ja nie?!

– Jestes bardzo wulgarny, Pawel. To ci na pewno nie pomo-

ze. Ja i tak w sprawie, o ktorej roz- mawialismy, zdania nie zmienie!

– A to jeszcze zobaczymy! –

wrzasnal i opuscil dom, trzaska- jac drzwiami.

Poszedl do Agnieszki. Byl jed- nak za bardzo wzburzony by moc cieszyc sie
ze spotkania z dziew- czyna. Zauwazyla to i spytala, co mu jest. Odparl, ze
poroznil sie dzis z matka, ale nie powiedzial z jakiego powodu. Przeprosil
za swoje zachowanie.

– Mam nadzieje, ze na uro- dzinach brata bedziesz w lepszym nastroju –
usmiechnela sie.

Rozmawiali wczesniej na temat imprezy, a Pawel wstep- nie zaprosil
Agnieszke. I co teraz mial jej powiedziec?

Pozegnawszy dziewczyne nie wrocil od razu do domu. Przez blisko dwie
godziny chodzil bez celu po miescie, rozmyslajac

o dziwnej postawie matki. Nie mogl zrozumiec dlaczego jest tak wrogo
nastawiona do Agnieszki. Nawet jej nie zna, w ogole jej przeciez nie
widziala. Ba – nie znosi nie tylko jej, ale najwyraz- niej w ogole nie
chce, zeby spoty- kal sie z dziewczynami!

Wrociwszy do domu, podjal decyzje. Nie bedzie juz rozmawial z matka
odnosnie zaproszenia Agnieszki na urodziny. Po prostu przyjda razem, kiedy
beda inni goscie. Przeciez w takiej sytuacji jej nie wyprosi… A na
wszelkie wyjasnienia bedzie czas pozniej.

Nie docenil jednak matki. W przeddzien urodzin mial spo- tkac sie z
Agnieszka w osiedlowej kawiarence. Czekal kwadrans, pol godziny, prawie
godzine – a ona nie przychodzila. Poniewaz rzadko sie spozniala bez podania
powodu, troche sie zaniepokoil. Zadzwonil na jej komorke, ale odpowiedziala
jedynie poczta glosowa. Poprosil, zeby oddzwonila, gdy tylko bedzie mogla.
Agnieszka nie zrobila tego, mimo ze dodatkowo wyslal jej jeszcze kilka
SMS-ow.

Zupelnie tego nie rozumial. Ogarnial go coraz silniejszy nie- pokoj oraz
niejasne wrazenie, ze stalo sie cos strasznego. Byl tak roztrzesiony, ze az
stracil z kawiarnianego stolika szklanke z napojem. Nie mogl juz dlu- zej
tu wysiedziec. Byl pewien, ze Agnieszka jest w domu, posta- nowil wiec
rozmowic sie z nia w cztery oczy.

Otworzyla matka dziewczy- ny. Spojrzala na Pawla takim wzrokiem, jakby
pierwszy raz go widziala. Dostrzegl w jej oczach cien wrogosci i az goraco
mu sie zrobilo.

– Czy zastalem Agnieszke?

Pani B. zawahala sie, jednak- ze po chwili odpowiedziala, zeby chwile
zaczekal i udala sie do pokoju corki. Nie poprosila Pawla, zeby wszedl do
mieszkania. Po dwoch lub trzech minutach wyj- rzala z pokoju i powiedziala,
ze moze z nia porozmawiac.

Oczy Agnieszki byly zapuch- niete od placzu. Odruchowo pod- biegl do niej i
chcial ja przytulic, ale go odtracila.

– Nie chce cie juz znac! – zasy- czala nienawistnie.

– Nie rozumiem. Co ci sie stalo?!

– Jeszcze smiesz o to pytac?! Jak ci nie wstyd przychodzic tu do mnie i
udawac niewiniatko. Jestes wstretny, sprawiasz mi przykrosc swoim widokiem,
ty oszuscie!

– Naprawde nie wiem o co ci chodzi… Bardzo cie prosze, musisz mi wszystko
wyjasnic.

– A co tu jest do wyjasnia- nia, masz czytaj – prychnela dziewczyna.

Siegnela po telefon komorko- wy i pokazala tresc SMS-a, otrzy-

manego dzis rano. Przeczytal – i zrobilo mu sie ciemno przed oczami.
“Zostaw Pawla w spoko- ju, szmato. Jezeli myslisz, ze on cie kocha, to
jestes bardzo glupia i naiwna, bo kocha tylko mnie. Odczep sie od niego,
radze ci (na razie) po dobroci!”. Podpisu nie bylo.

– Dalej niczego nie rozumiesz?

– uslyszal jak przez mgle.

Nagle ogarnelo go straszliwe

podejrzenie. Koniecznie musial sprawdzic czy sie nie myli. Spoj- rzal na
Agnieszke; dziewczyna szybko odwrocila wzrok, stanela przy oknie, tylem do
niego. Zro- zumial, ze nic tu po nim.

Czym predzej wrocil do domu. Wszedl do pokoju rodzicow.

– Osobiscie nic nie mam do tej dziewczyny. Sprawia sympatycz- ne wrazenie i
jest bardzo ladna. Widzialam was kiedys razem i musze powiedziec, ze masz
bar- dzo dobry gust, synu.

– No to dlaczego?

– Bronilabym cie przed kazda, ktora chcialaby cie usidlic. Nie chcialabym,
zebys za kilka czy kilkanascie lat byl zmeczonym i zgorzknialym
czlowiekiem, ktory – jak twoj ociec – musi pracowac z dala od rodziny, by
ta mogla zwiazac koniec z koncem.

– Co takiego? Co ty, mamo, bredzisz?!

– Poczekaj chwile – zakreci- la kran, wytarla rece i wybiegla z kuchni.

Wrocila po minucie z plikiem kolorowych folderow i wydru- kow komputerowych.

Komorka matki lezala na regale. Sprawdzil ostatnie wyslane wia- domosci.
Przeczucie go nie myli- lo. SMS-a z pogrozkami wyslala do Agnieszki jego
matka…

Cicho wszedl do kuchni, gdzie kobieta konczyla zmywanie po obiedzie. W
dloni wciaz trzymal telefon. Stanal tuz za jej ple- cami. Dopiero w tej
chwili go zauwazyla.

– A to ty, Pawelku. Siadaj, zaraz zaczne robic kolacje – powi- tala go
serdecznie.

Zdawala sie nie widziec w jego reku komorki.

– Jak moglas mi to zrobic?! –

spytal zduszonym glosem.

– Masz na mysli SMS-a do Agnieszki? Coz, moze to bylo troche brutalne, ale
nie mialam wyjscia. To dla twojego dobra, Pawelku.

– Dla mojego… dobra?

informacje na temat funkcjo- nujacych w Polsce seminariow duchownych.

– Przejrzyj – powiedziala uro- czystym tonem.

– Ale po co?

– Jeszcze nic nie rozumiesz? Pragne, synu, abys zostal ksie- dzem. Nie
widze dla ciebie innej przyszlosci!

Po ostatnich slowach matki zamurowalo go. Siedzial na kuchennym taboreciku
ze spuszczona glowa. Nie byl w sta- nie wykrztusic z siebie slowa. Matka
wrocila do szykowania posilku. Nie patrzyla na niego, ale jakby gdzies w
dal, w nie- okreslony punkt przestrzeni. Na jej ustach malowal sie cieply
usmiech. Widocznie uznala, ze nastapil koniec wszystkich pro- blemow. Nagle
poczul do niej ienawisc. Tak silna, ze az sie przestraszyl.

***

Nastepnego dnia nie poszedl do szkoly. Nie pojawil sie w niej przez
najblizszy tydzien. W dniu urodzin brata zlozyl mu zycze- nia, po czym udal
sie do swojego pokoju i siedzial w nim do konca imprezy.

Trwal w dziwnym odretwieniu. Rano wychodzil z domu i samot- nie blakal sie
po miescie. Potrafil bez celu przesiedziec nawet kilka godzin na lawce w
parku. Sta- ral sie przetrawic nienawisc do matki, ale bezskutecznie.

Parokrotnie probowal dodzwonic sie do Agnieszki, ale jej komorka milczala.
Trzy dni przed zabojstwem matki sprze- dal koledze swojego laptopa.

Nadeszla tragiczna noc. Wro- cil pozno z kolejnej, bezcelowej wedrowki po
miescie. Nie mogl zasnac. Miotal sie, nie mial sily bronic sie przed
mrokiem, ktory zalewal mu dusze. Wstal, siegnal po kij baseballowy i na
palcach, zeby nie budzic Karola, wymknal sie z pokoju. Cicho przeszedl
przez korytarz i otworzyl drzwi sypialni.

Matka spala. Zblizyl sie do tapczanu, nabral w pluca duzy haust powietrza i
zaczal uderzac. Przestal, gdy mial pewnosc, ze matka nie zyje. Wrocil do
swojego pokoju i zaczal pisac list do brata. Po zabojstwie matki Pawel W.
zapadl sie pod ziemie. Poli- cja szukala go na terenie kilku wojewodztw.
Przez tydzien nie udalo sie natrafic na slad chlo- paka. Brano pod uwage,
ze mogl wyjechac za granice i zamierzano wydac za nim list gonczy.

Nieoczekiwanie Pawel W. pojawil sie w jednym z komi- sariatow policji w L.
Przyszedl w towarzystwie ksiedza z osiedlo-

wej parafii. Okazalo sie, ze nie opuscil granic Polski ani nawet L. Przez 5
dni koczowal po klatkach schodowych i piwnicach. Wie- dzial, ze nie ma
dokad uciec, ze wkrotce skoncza mu sie pienia- dze i ze sciga go nie tylko
policja, ale takze wlasne sumienie.

Postanowil poszukac pomo- cy w kosciele. Zadzwonil na ple- banie,
przedstawil sie i poprosil o rozmowe z ktoryms z ksiezy. Rozmowa byla dluga
i trudna. Kaplan namowil go, by zglosil sie na policje. Obiecal mu towa-
rzyszyc tak dlugo, jak bedzie to mozliwe.

Pawel W. zostal oskarzo- ny o umyslne zabojstwo matki. W sledztwie i na
rozprawie sado- wej przyznal sie do winy, wyrazil zal i skruche. Wyjasnil
wszystkie okolicznosci tragedii. Prawdziwosc znacznej czesci wyjasnien
oskarzo- nego potwierdzil jego brat, a takze byla dziewczyna, Agnieszka B.

Sad okregowy skazal Pawla W. na kare 14 lat pozbawienia wol- nosci. Wyrok
jest prawomocny.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto