DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXIV nr 55) (67296)
26 lutego 2024r.
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
25 luty 2024r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
SIATKOWKA
Znamy plany kadry siatkarzy! Jeden rywal zrezygnowal z przyjazdu do Polski
Poczatek zgrupowania reprezentacji Polski siatkarzy w ramach przygotowan
do sezonu olimpijskiego zostal zaplanowany na 29 kwietnia. Wtedy
Bialo-Czerwoni pod okiem trenera Nikoli Grbicia rozpoczna prace w Spale,
a miesiac pozniej wystartuja rozgrywki Ligi Narodow, czyli jedyny
oficjalny turniej przed igrzyskami. Do wystepu w Paryzu Polacy beda
szykowac sie takze w meczach towarzyskich. Oto szczegoly planu
przygotowan mistrzow Europy, ktore w rozmowie z Przegladem Sporotwym
Onet zdradzil selekcjoner Polakow.
Trener reprezentacji Polski Nikola Grbic przez caly poprzedni sezon
podkreslal, ze jesli Bialo-Czerwoni wywalcza olimpijska kwalifikacje
podczas pazdziernikowego turnieju w Chinach, to zapewni im komfort
przygotowan juz w samym sezonie olimpijskim. Polacy zrealizowali ten
plan, zwyciezajac we wszystkich spotkaniach w Xi’an i meldujac sie w
gronie 12 druzyn, ktore powalcza w Paryzu.
Selekcjoner Bialo-Czerwonych ma juz ramowy plan na najblizsze miesiace.
– Od 29 kwietnia zaczynamy prace w Spale i bedziemy tam takze miedzy
Liga Narodow a wylotem na igrzyska – przekazal Nikola Grbic w rozmowie z
Przegladem Sportowym Onet. Pierwszego dnia powolani kadrowicze przejda
badania i pozniej pojada do Spaly. Tam beda szykowac sie do pierwszego
turnieju Ligi Narodow, na ktory Polacy poleca do tureckiej Antalyi,
gdzie zagraja kolejno z: USA, Kanada, Holandia i Slowenia. Wszystko
wskazuje na to, ze wowczas w skladzie znajda sie zawodnicy, ktorzy
najwczesniej zakoncza ligowe zmagania, a takze gracze zmagajacy sie z
kontuzjami przez wiekszosc rozgrywek ligowych. Mowa tu o Aleksandrze
Sliwce (ZAKSA) czy Jakubie Kochanowskim (Asseco Resovia), ktorzy wciaz
pauzuja po zlamaniu palcow.
Pierwszy turniej Ligi Narodow potrwa od 22 do 26 maja, a kolejne
Bialo-Czerwoni rozegraja w Japonii (4-8 czerwca) oraz w stolicy Slowenii
(19-23 czerwca). Reprezentacja Polski, jako gospodarz ma takze
zapewniony udzial w turnieju finalowym, ktory odbedzie sie w Lodzi
(27-30 czerwca). Nie bedzie to jednak koniec sprawdzianow
Bialo-Czerwonych przed wylotem na igrzyska do Paryza. Tradycyjnie
wystapia juz w Memoriale Wagnera w Krakowie, ktorego szczegoly i termin
mamy poznac podczas wtorkowej konferencji prasowej. Jak przekazal nam
trener Grbic, jednym z uczestnikow miala byc reprezentacja Argentyny,
lecz zrezygnowala. – Jestesmy tez w trakcie szukania zastepstwa dla
Argentynczykow, ktorzy zrezygnowali z udzialu w Memoriale Wagnera.
Pozniej mieli przez tydzien zostac w Polsce i zagrac w ostatnim
towarzyskim sprawdzianie przed igrzyskami. Ten odbedzie sie w Gdansku,
gdzie 20 i 21 lipca zmierzymy sie z USA i Japonia. Nastepnie czeka nas
jeden lub dwa dni treningu, a po nich wylot do Paryza – zdradza nam Grbic.
O tym, kto bedzie rywalem Bialo-Czerwonych w grupowej rywalizacji w
igrzyskach, przekonamy sie po Lidze Narodow. Wowczas wyjasni sie,
ktorych piec najwyzej sklasyfikowanych druzyn z rankingu FIVB, uzupelni
stawke dwunastu ekip uprawnionych do startu w igrzyskach. Jak dotad
olimpijskie przepustki poza gospodarzami – reprezentacja Francji, a
takze Polska, zapewnili sobie Niemcy, Kanadyjczycy, Brazylijczycy,
Japonczycy i Amerykanie.
PILKA NOZNA
-“Legia Warszawa odpadla z Ligi Konferencji. Marzenia prysly w 20 minut”-
Dariusz Wolowski
Mieli odrabiac strate gola z pierwszego meczu w Norwegii, ale w
Warszawie szybko stracili dwa kolejne. Legia znow przegrala z Molde, tym
razem 0:3, i pozegnala sie z marzeniami o podboju Ligi Konferencji.
Na spotkaniu z dziennikarzami przed rewanzem z Molde trener Legii Kosta
Runjaic obsesyjnie opowiadal o tym, ze jego pilkarze musza uniknac
bledow sprzed tygodnia, zachowac koncentracje, bo jesli sie to nie uda,
“wyrok” nastapi natychmiast. Sprawdzila sie tylko druga czesc jego
wypowiedzi. “Wyrok” nastapil po 64 sekundach, gdy po bledzie obroncy
Radovana Pankova i zlej interwencji bramkarza Kacpra Tobiasza, Fredrik
Gulbrandsen wbil pilke do pustej bramki gospodarzy.
Ten sam pilkarz Molde strzelil Legii dwa gole w pierwszym spotkaniu
tydzien temu. Wicemistrz Polski podniosl sie od stanu 0:3, zdobywajac w
drugiej polowie dwie bramki. W Warszawie mial odrabiac pozostala strate,
tymczasem fatalny scenariusz z Norwegii powtorzyl sie takze na stadionie
Legii.
Jakby tego bylo malo, po 20 minutach bylo 2:0 dla gosci. Eirik Hestad
strzelil drugiego gola w sposob zaskakujacy, techniczny. Pilkarze
Runjaicia byli w szoku. Sprawa awansu do 1/8 finalu Ligi Konferencji
szybko wydawala sie rozstrzygnieta.
Mozna bylo sie jeszcze ludzic, ze druga polowa bedzie tak samo dobra dla
Legii jak przed tygodniem. Bo do 45. minuty tylko raz zagrozila bramce
Molde. Goscie kontrolowali mecz w Warszawie, cofneli sie pod swoje pole
karne i skazali gospodarzy na szamotanie sie w tloku. To bylo za trudne,
Legia okazala sie zupelnie bezradna. Jej kapitan Josue, ktory zachwycal
jesienia, mial slaby dzien. Czy mozna bylo oczekiwac, ze gracze Molde
nie wyciagneli wnioskow z pierwszego spotkania? Jeszcze raz po przerwie
pozwola Legii sie rozpedzic i odwracac losy rywalizacji? Bylo to bardzo
malo prawdopodobne.
Wykluczone stalo sie w 66. min. Gulbrandsen zdobyl swoja czwarta bramke
w dwumeczu z Legia, 0:3 to byl pilkarski nokaut w Warszawie, na
stadionie, na ktorym pol roku temu Legia wygrala z rewelacyjna w Premier
League Aston Villa (3:2
). Kibice,
ktorzy planowali oniesmielic Norwegow
swoim dopingiem, przezyli glebokie rozczarowanie. Porazka w dwumeczu z
Molde 2:6 – az tak fatalnego pozegnania z rozgrywkami europejskimi
trudno sie bylo spodziewac.
Od poczatku walki w tej edycji Ligi Konferencji Legia serwowala swoim
kibicom dramaty. Konczyly sie dobrze w kwalifikacjach, a takze w fazie
grupowej. Druzyna zarobila 24 mln zlotych, przetrwala w Lidze
Konferencji do wiosny. Wylosowanie norweskiego Molde, ktore spadlo z
Ligi Europy, podsycilo optymizm i apetyt na wiecej. Okazalo sie, ze
atuty rywala – czyli niezbyt wiele artyzmu, ale duzo solidnego rzemiosla
– byly wystarczajace na pilkarzy Runjaicia. Sen Legii o wiosennej
przygodzie w Europie zostal przerwany w lutym.
W ekstraklasie Legia traci 5 pkt. do lidera – Jagiellonii Bialystok.
Pozostalo 13 meczow na to, by odzyskac tytul mistrza Polski. Nie da sie
tego zrobic w stylu, w ktorym pilkarze Runjaicia graja w rundzie
wiosennej. Dotad mieli alibi – priorytetem byla Liga Konferencji. Teraz
alibi juz Legia nie ma.
EKSTRAKLASA
21 kolejka
G.Zabrze-Korona Kielce 3-1
22 kolejka
Piast Gliwice-Cracovia 0-0
Pogon Szczecin-LKS Lodz 4-2
Jagiellonia Bialystok-Ruch Chorzow 1-1
Lech Poznan-Slask Wroclaw 0-0
Stal Mielec-Rakow Czestochowa 0-0
Puszcza Niepolomice-Z.Lubin 2-2
Widzew Lodz-G.Zabrze 3-1
Korona Kielce-Legia Warszawa 3-3
W poniedzialek Warta Poznan-Radomiak
1.Jagiellonia 42pkt
2.Slask 42pkt
3.Lech 40pkt
4.Pogon 39pkt
5.Legia 37pkt
6.Rakow 36pkt
7.G.Zabrze 32pkt
8.Stal Mielec 29pkt
9.Widzew 28pkt
10.Z.Lubin 27pkt
11.Cracovia 26pkt
12.Piast 25pkt
13.Radomiak 24pkt
14.Warta 23pkt
15.Korona 22pkt
16.Puszcza 22pkt
17.Ruch 15pkt
18.LKS Lodz 10pkt
-“Wszystko poszlo zgodnie z planem Pogoni. Ligowy outsider wyjezdza ze
Szczecina z bagazem goli”-
Mateusz Kasprzyk
Pilkarze Pogoni Szczecin odniesli trzecie ligowe zwyciestwo z rzedu w
tym roku i pierwsze przed wlasna publicznoscia. Ale w miare bezbolesna
przeprawa ze slabym LKS-em Lodz byla tylko przetarciem przed wtorkowym
spotkaniem z Lechem Poznan, ktorego stawka bedzie polfinal Pucharu Polski.
– Nie mozemy sie poczuc zbyt pewni siebie po dobrym poczatku rundy
wiosennej [dwa zwyciestwa z rzedu – red.] i zakladac, ze w meczu z
ostatnia druzyna w tabeli wszystko pojdzie latwo, po naszej mysli –
przestrzegal przed lekcewazeniem piatkowego rywala trener Jens Gustafsson.
Szwed w tygodniu poprzedzajacym piatkowe spotkanie z LKS-em z pewnoscia
musial wiecej pracowac nad glowami swoich zawodnikow (z wyksztalcenia
jest psychologiem) niz nad ich forma pilkarska, ktora w ostatnim czasie
nie budzi zadnych zastrzezen. Trudno sie bowiem przesadnie zmobilizowac
na mecz z zespolem, ktory wyraznie odstaje od reszty ligowej stawki, na
99 proc. spadnie z ekstraklasy, a na wyjazdach przegral wszystkie
dotychczasowe mecze.
LKS przyjechal do Szczecina rozbity po derbowej porazce 0:2 z Widzewem
Lodz w poprzedniej kolejce oraz z nowym trenerem. Zrezygnowanego Piotra
Stokowca zastapil 40-letni Marcin Matysiak, ktory dopiero zaczyna swoja
prace w ekstraklasie.
– Nie jest cudotworca, ktory w dwa dni zupelnie zmieni oblicze druzyny,
ale na pewno w jakis sposob bedzie w stanie wplynac na swoj zespol. Cos
moze sie zmienic w ich grze – przewidywal Gustafsson.
Mimo wszystko plan Pogoni na pierwszy w tym roku mecz przed wlasna
publicznoscia, ktora szczelnie wypelnila stadion przy ul. Twardowskiego,
byl bardzo prosty. Odniesc planowe, trzecie z rzedu zwyciestwo w rundzie
wiosennej i madrze dysponowac silami swoich kluczowych zawodnikow –
biorac pod uwage, ze juz we wtorek portowcy zagraja w Poznaniu z Lechem
o awans do polfinalu Pucharu Polski, a potem czeka ich tez ligowy mecz z
Legia Warszawa.
– Ale zabronilem pilkarzom mowic i myslec o czyms innym niz spotkanie z
LKS-em. Na razie nie wybiegamy w przyszlosc – ucial temat Szwed.
Portowcy juz w pierwszej akcji meczu powinni wyjsc na prowadzenie, ale w
trudnych do wytlumaczenia okolicznosciach, bedac przed pusta bramka
gosci, w pilke nie trafil Eftimis Kuluris.
Na szczescie zdecydowanie lepiej dostrojony celownik w 13. minucie mial
Rafal Kurzawa, ktorego bomba z kilkunastu metrow otworzyla wynik
spotkania. Pozniej gospodarze – zgodnie z przewidywaniami – kontrolowali
przebieg meczu, ale nie potrafili podwyzszyc prowadzenia.
LKS probowal dotrzymac portowcom kroku, ale mial w zasadzie tylko jedna
powazna szanse na wyrownanie. Wracajacy po dlugiej przerwie miedzy
slupki bramkarz Bartosz Klebaniuk w 38. minucie obronil strzal
finalizujacego szybka kontre lodzian Kaya Tejana.
Na poczatku drugiej polowy podopieczni Gustafssona chyba za bardzo sie
rozluznili, a chwila rozkojarzenia w obronie zakonczyla sie wyrownujaca
bramka Daniego Ramireza w 47. minucie.
Na szczescie gospodarze nie pozwolili rywalom na sprawienie
niespodzianki i wywalczenie pierwszego punktu na wyjezdzie w tym
sezonie. Duza w tym zasluga rezerwowego Alexandra Gorgona, ktory po
wejsciu na boisko w krotkim odstepie czasu zdobyl dwa gole i pogrzebal
tym samym marzenia LKS-u o remisie.
W 82. minucie pewna wygrana Pogoni przypieczetowal Kamil Grosicki
(bezlitosnie wykorzystal zla interwencje obroncy LKS-u, ktory “wystawil”
mu pilke na czysta pozycje strzelecka), a chwile pozniej gola na 2:4 (i
otarcie lez dla lodzian) zdobyl zaledwie 18-letni Antoni Mlynarczyk,
ktory kilkadziesiat sekund wczesniej pojawil sie na murawie.
Pogon: 81. Bartosz Klebaniuk – 28. Linus Wahlqvist, 68. Danijel Loncar
(4. Leo Borges 55’), 33. Mariusz Malec, 32. Leonardo Koutris – 7. Rafal
Kurzawa, 21. Joao Gamboa, 73. Adrian Przyborek (20. Alexander Gorgon
55’), 11. Kamil Grosicki (71. Olaf Korczakowski 86’), 22. Vahan
Bichakhchyan (15. Marcel Wedrychowski 77’) – 9. Efthymios Koulouris (51.
Patryk Paryzek 86’).
I LIGA
20 kolejka
Katowice-Motor Lublin 2-0
21 kolejka
Miedz Legnica-Polonia Warszawa 2-1
Wisla Krakow-Tychy 0-1
Podbeskidzie-Odra Opole 1-2
Wisla Plock-Katowice 2-1
Motor Lublin-Nieciecza 1-0
Arka Gdynia-Stal Rzeszow 5-1
Znicz Pruszkow-Lechia Gdansk 0-2
Resovia Rzeszow-Z.Sosnowiec 1-0
W poniedzialek Chrobry Glogow-G.Leczna
1.Arka 40pkt
2.Tychy 40pkt
3.Lechia Gdansk 38pkt
4.Motor 35pkt
5.Wisla Krakow 34pkt
6.Odra Opole 34pkt
7.Wisla Plock 33pkt
8.Miedz Legnica 32pkt
9.G.Leczna 31pkt
10.Nieciecza
28pkt
11.Katowice 27pkt
12.Znicz 26pkt
13.Stal Rzeszow 23pkt
14.Chrobry Glogow 22pkt
15.Resovia 22pkt
16.Polonia Warszawa 19pkt
17.Podbeskidzie 17pkt
18.Z.Sosnowiec 11pkt
-“Gdynski walec zgniotl Stal. Koncert strzelecki Arki na trzy glowki i
dwa debiutanckie gole”-
Tomasz Osowski
Drugi tegoroczny mecz i kolejna demonstracja sily pilkarzy Arki Gdynia.
Podopieczni Wojciecha Lobodzinskiego po kapitalnym meczu rozniesli Stal
Rzeszow 5:1. Zaczelo sie zle za sprawa pechowej interwencji Dawida
Gojnego, ktory jednak w dalszej czesci spotkania zapracowal na miano
jego najlepszego aktora.
Pilkarze Arki po koncertowym poczatku rundy wiosennej i pewnym
wyjazdowym zwyciestwie z Polonia Warszawa w pierwszym tegorocznym meczu
w Gdyni podejmowali inny zespol broniacy sie przed spadkiem. Trener
Wojciech Lobodzinski ostrzegal, ze bedzie to duzo trudniejsze spotkanie,
rowniez dlatego, ze stan murawy na Stadionie Miejskim pozostawial duzo
do zyczenia.
Jednak tak grajacej Arki nie mogly powstrzymac zadne boiskowe wertepy,
ktore rzeczywiscie na niektorych fragmentach placu mocno przeszkadzaly
pilkarzom obu zespolow. Nie przeszkodzilo tez bardzo pechowe zdarzenie,
ktore mialo miejsce pod koniec pierwszego kwadransa, co zakonczylo sie
niespodziewanym golem dla gosci.
Niespodziewanym, gdyz to gospodarze od poczatku przypuscili szturm na
bramke rywala. Byla dynamika, agresja, pressing, byly tez pomyslowe
akcje, sytuacje i strzaly. Probowali Sebastian Milewski, Kacper Skora,
Olaf Kobacki jednak albo brakowalo precyzji, albo na drodze do
strzelenia gola stawal swietnie spisujacy sie w bramce Stali Gerard
Bieszczad. Rzec by mozna rzeszowski Petr Cech, gdyz ze wzgledu na
niedawny uraz glowy broniacy w charakterystycznym kasku, ktore juz
zawsze kojarzyc sie bedzie ze slynnym czeskim bramkarzem.
Kiedy wydawalo sie, ze lada moment musi pasc gol dla Arki, nastapil
wspomniany pechowy incydent. Dawid Gojny we wlasnym polu karnym
przypadkowo nadepnal na stope Patryka Warczaka. Uszlo to uwadze sedziego
glownego Marcina Szczerbowicza, jednak czujnosc zachowal VAR. Mimo, ze
przewinienie bylo ewidentne analiza trwala bardzo dlugo, jednak
ostatecznie wszystko zakonczylo sie wskazaniem na 11. metr. Rzut karny
pewnie wykorzystal reprezentant Luksemburga Sebastien Thill i to goscie
objeli prowadzenie.
To jednak byl tylko krotki antrakt w ofensywnym spektaklu Arki. Scena
ich atakow glownie byl lewy pas boiska, gdzie szaleli Kobacki i wyraznie
chcacy sie zrehabilitowac za faul we wlasnym polu karnym Gojny. Swietne
okazje mieli Hubert Adamczyk i dwukrotnie Karol Czubak, jednak Bieszczad
udowadnial, ze z Cechem laczy go nie tylko gustowne nakrycie glowy i
momentami bronil jak w transie.
Nie udawalo sie z gry, wiec w 36. min arkowcy skorzystali ze stalego
fragmentu. Gojny idealnie dosrodkowal z rzutu roznego do Martina
Dobrotki, a Czech precyzyjnym uderzeniem glowa zdobyl swoja pierwsza
bramke w sezonie.
Gdynska nawalnica wciaz trwala, po poteznym uderzeniu Skory Bieszczad
znow pofrunal tam gdzie trzeba. Nie zatrzymywal sie Gojny, po jego
kolejnym rajdzie i precyzyjnym dosrodkowaniu wreszcie dobrze przymierzyl
Czubak, ktory podobnie jak Dobrotka popisal sie skutecznym strzalem glowa.
Za chwile po uderzeniu Milewskiego jeszcze Bieszczad koncami palcow zbil
pilke na slupek i w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku mogl udac sie
do szatni. Jednak byl w diametralnie innym humorze niz arkowcy, ktorzy w
pierwszej polowie absolutnie zdominowali rywala. Pokazywaly to rowniez
dwie statystyki: strzaly 15-4 dla gospodarzy, rzuty rozne 8-0.
Po przerwie goscie probowali atakowac, jednak w ich natarciach brakowalo
tej fantazji z jaka swoje akcje przeprowadzala wczesniej Arka. Gdynianie
nieco spuscili z tonu, ale szybko zadbali o to, aby uniknac nerwowej
koncowki. Najbardziej Tornike Gaprindaszwili, ktory zaledwie
kilkadziesiat sekund po wejsciu na boisku “zlamal” akcje z prawego
skrzydla do srodka (wlasnie na takie manewry liczyl trener Lobodzinski
sprowadzajac Gruzina do Arki) i swietnie dosrodkowal w pole karne. A
Czubak po raz kolejny udowodnil jak wielkim jego atutem jest gra glowa.
W tym momencie bylo wlasciwie po meczu, na dodatek kilka chwil pozniej
bezmyslnoscia i brutalnoscia wykazal sie obronca Stali Milan Simcak.
Slowak agresywnie zaatakowal wyprostowana noga Gaprindaszwilego i tylko
cud sprawil, ze nie pogruchotal mu gosci. To byl faul nawet nie na
czerwona, ale wrecz bordowa kartke, a najwazniejsze ze Gruzin z calej
sytuacji wyszedl bez szwanku.
Jakby dobrych informacji bylo malo, w koncowce dwaj pilkarze Arki
zdobyli swoje debiutanckie bramki w zolto-niebieskich barwach. Najpierw
Alassane Sidibe wykorzystal jedyny w calym meczu, drobny blad Bieszczada
i przytomnym strzalem podwyzszyl na 4:1. Swoje pierwsze trafienie
zaliczyl tez Hubert Turski. Co prawda przy pierwszej probie po jego
strzale glowa bramkarzowi Stali znow wlaczyl sie tryb “Petr Cech” i
tylko w sobie znany sposob odbil pilke, jednak chwile pozniej byl juz
bezradny. Trzecia asyste zaliczyl przy tym goli Gojny, bez dwoch zdan
najlepszy zawodnik meczu.
Zatem Arka odniosla drugie w tym roku bardzo przekonujace zwyciestwo i
obronila pozycje lidera tabeli I ligi. A juz w nastepnej kolejce w meczu
na szczycie zmierzy sie na wyjezdzie z wiceliderem GKS Tychy. To
arcyciekawe starcie zaplanowane jest na najblizszy piatek (godz. 20.30).
Arka: Lenarcik – Stolc, Marcjanik, Dobrotka, Gojny – Gol (75. Borecki),
Milewski – Skora (63. Lipkowski), Adamczyk (63. Gaprindaszwili), Kobacki
Z (75. Sidibe) – Czubak (81. Turski)
-“Lechia skutecznie odpowiedziala w Pruszkowie liderom tabeli. Dublet
Maksyma Chlania”-
Tomasz Osowski
Pilkarze Lechii Gdansk pokonali na wyjezdzie Znicza Pruszkow 2:0
,
chociaz w drugiej polowie spotkania nieco poszarpali nerwy swoim
kibicom. Bohaterem meczu byl Maksym Chlan, ktory zaliczyl efektowny dublet.
Lechia rozpoczynajac mecz ze Zniczem byla na musiku, gdyz wszystkie trzy
zespoly sasiadujace z nia w tej chwili w tabeli wygraly swoje mecze –
Arka Gdynia rozniosla Stal Rzeszow (5:1), GKS Tychy odniosl niezwykle
wazne wyjazdowe zwyciestwo z Wisla Krakow (1:0), natomiast Motor Lublin
w mekach, ale jednak pokonal Bruk-Bet Termalike Nieciecza (1:0). A
na
latwy mecz gdanszczanie za bardzo liczyc nie mogli. Raz, ze rywal to
jeden z najlepiej zorganizowanych zespolow w I lidze, dwa – stan murawy
mocno nadgryzionego zebem czasu stadionu w Pruszkowie pozostawial bardzo
wiele do zyczenia.
Trener Szymon Grabowski mowil przed spotkaniem, ze jego zespol chce
dominowac na boisku bez wzgledu na to z kim i gdzie gra. I rzeczywiscie
taka dominujaca Lechie zobaczylismy od poczatku starcia ze Zniczem. Co
ciekawe tym razem glowny ciezar atakow polozony byl na prawa strone z
aktywnymi Dominikiem Pila (mimo powrotu do pelni zdrowia znow tylko na
lawce usiadl Dawid Bugaj) oraz Camilo Mena. Ich natarcia zazwyczaj
konczyly sie rzutami roznymi, ktorych tylko przed przerwa Lechia
wykonywala az dziewiec. I niemal po kazdym precyzyjnym dosrodkowaniu
Rifeta Kapicia badz Tomasza Neugebauera pachnialo golem.
Sam Tomas Bobcek glowkowal z najblizszej odleglosci trzy razy, jednak
dwukrotnie swietnie spisal sie bramkarz gospodarzy Milosz Mleczko, a w
jednym przypadku Slowak w niewytlumaczalny sposob nie trafil do siatki
uderzajac z odleglosci nie wiekszej niz trzy metry. Z tego zestawu
sytuacji co najmniej jeden gol byl po prostu obowiazkiem. Jednak
najblizej szczescia byl Iwan Zelizko, po ktorego strzale – a jakze,
glowa – pilka obila poprzeczke.
Po drugiej stronie groznie zrobilo sie wlasciwie tylko raz, glownie ze
wzgledu na harce jake wyczyniala pilka w kontakcie z pofaldowana murawa.
W zwiazku z tym Bohdan Sarnawski mial spore problemy interweniujac po
slabym strzale Daniela Stanclika.
Lechia byla w swoich atakach konsekwentna oraz cierpliwa (przed przerwa
71 proc. posiadania pilki) i wreszcie dopiela swego. Cichym bohaterem
akcji byl Andrei Chindris, ktory popisal sie dokladnym przerzutem z
prawej na lewa strone, a potem sprawy wzial w swoje rece niezbyt do tej
pory widoczny Maksym Chlan. Ukrainiec podciagnal kilkanascie metrow,
zagral klasyczna “klepke” z Kapiciem i pewnym strzalem pod poprzeczke
wykonczyl skladna akcje zespolu. Zasluzone prowadzenie gosci.
To nie byl koniec korzystnych zdarzen na boisku w Pruszkowie. Pod koniec
pierwszej polowy nierozwaznie zachowal sie bowiem lider Znicza Shuma
Nagamatsu. Japonczyk bardzo ostro zaatakowal Pile i choc sedzia
Sebastian Jarzebak najpierw wyciagnal tylko zolta kartke, po interwencji
VAR i szybkiej analizie zamienil jej kolor na czerwony.
Zatem sytuacja lechistow z korzystnej zrobila sie wrecz komfortowa i
poczatek drugiej polowy wskazywal na to, ze beda oni w pelni kontrolowac
spotkanie. Juz w 51. min w polu karnym dobrze zachowal sie Mena, ktory
przekazal pilke Chlaniowi, a ten popisal sie uderzeniem z woleja niemal
zywcem wyjetym z japonskiej kreskowki – sytuacyjnym, ale niezwykle
efektownym, po ktorym pilka wpadla w samo okienko bramki Znicza.
Biorac pod uwage jak suwerennie grala do tej pory Lechia, przy
dwubramkowym prowadzeniu i przewadze jednego zawodnika, ostatnie
fragmenty spotkania jawily sie niemal jak spacerek. Nic bardziej
blednego! Gdanszczanom jakby ktos nagle odcial prad, gdyz z niewiadomych
przyczyn zupelnie oddali oni pole ambitnie grajacym rywalom. Zamiast
spokojne utrzymywac sie przy pilce, goscie panicznie wykopywali ja do
przodu, a zespol Znicza z kazda minuta atakowal z coraz wieksza pasja.
Lechisci przez dobre dwa kwadranse wygladali naprawde bardzo zle, az
trudno bylo poznac druzyne z pierwszej polowy i poczatku drugiej.
Widocznie goscie uznali, ze mecz jest juz wygrany i mogli srogo za to
zaplacic.
W 75. min pieknym strzalem z woleja popisal sie bowiem rezerwowy
gospodarzy Jakub Wawszczyk i wydawalo sie, ze w koncowce spotkania moze
nastapic niespodziewany plot twist. Z odsiecza przybyl jednak VAR, ktory
zauwazyl, ze chwile wczesniej wracajacy po latach do Znicza,
doswiadczony Radoslaw Majewski podepchnal skaczacego do pilki Bugaja. To
byl klasyczny “stoleczek” i sedzia Jarzebak po obejrzeniu powtorek
anulowal bramke. Wszyscy kibice bialo-zielonych mogli w tym momencie
odetchnac z ulga.
Lechisci na dobre opanowali sytuacje dopiero w samej koncowce, a Jakub
Sypek mogl nawet zdobyc trzecia bramke. Ostatecznie skonczylo sie na
dwubramkowej wygranej, jednak trener Grabowski i caly sztab szkoleniowy
maja potezny material do analizy, gdyz grac tak jak przez dlugi czas
drugiej polowy po prostu nie mozna. Najwazniejsze sa jednak trzy punkty,
dzieki czemu bialo-zieloni wciaz zajmuja w tabeli 3. miejsce z dwoma
punktami straty do Arki oraz GKS-u Tychy.
Lechia: Sarnawski – Pila (70. Bugaj), Chindris, Olsson, Kalahur Z –
Zelizko, Kapic – Mena (81. Sezonienko), Neugebauer (70. D’Arrigo), Chlan
(87. Sypek) – Bobcek Z (87. Zjawinski)
TENIS
-“Polamana rakieta i sensacyjna porazka Igi Swiatek w Dubaju”-
Marcin Wesolek
Iga Swiatek nie wygra turnieju rangi WTA 1000 w Dubaju. W polfinale
nieoczekiwanie pokonala ja sklasyfikowana na 40. miejscu na swiecie
Rosjanka Anna Kalinska.
W Dubaju rzeczy nie tocza sie tak, jakby zakladal to najbardziej
prawdopodobny scenariusz: niespodzianka goni niespodzianke, niewiele
pozniej ustepujac sensacji. Efekt byl taki, ze w polfinalach jedyna
rozstawiona zawodniczka byla turniejowa jedynka Iga Swiatek. Juz w
pierwszym swoim meczu odpadla Aryna Sabalenka (rozstawiona z nr 2), w
trzeciej rundzie z turniejem zegnala sie Maria Sakkari (8) i Jelena
Ostapenko (9). Sensacjami sypnelo na etapie cwiercfinalow: odpadly
zwyciezczyni ostatniego Wimbledonu Marketa Vondrousova (7), Jelena
Rybakina (4) nie przystapila do meczu z powodu bolu plecow, a Coco Gauff
(3) przegrala z Anna Kalinska.
I to wlasnie z 25-letnia Rosjanka, sklasyfikowana na 40. miejscu w
rankingu kwalifikantka w Dubaju i nieoczekiwana cwiercfinalistka
tegorocznego Australian Open, o final zagrala Iga Swiatek.
Pierwsza partia tego meczu zwiastowala ciag dalszy sensacji. Oto bowiem
Kalinska zagrywala pilki zaskakujaco mocno i precyzyjnie, przewaznie w
sam koniec kortu, sprawiajac niemale problemy swojej znacznie bardziej
utytulowanej rywalce. Swiatek, ktora zarowno w ubieglym tygodniu w
Katarze, jak i teraz w Dubaju grala do tej pory doskonale i w dwoch
turniejach nie stracila nawet seta, w aut wyrzucala pilki z pozoru
latwe, nie byla w stanie zaszkodzic tez Rosjance serwisem. Efekt?
Przegrany przez Polke pierwszy set 4:6.
W duze tarapaty wpedzila sie Swiatek juz na poczatku drugiej partii.
Slabszy niz zwykle serwis Polki prowokowal rywalke do agresywnego
returnu, Kalinska wykorzystala to i szybko przelamala podanie
przeciwniczki. I wtedy zobaczylismy cos, od czego Swiatek nas
odzwyczaila: dala upust swoim emocjom, rabnela rakieta o nawierzchnie i
polamala ja. Gladko przegrala kolejnego gema, ale w nastepnym juz
pokazala moc: bombardowala wrecz rywalke serwisem, nie dala jej zdobyc
punktu, na laweczke zeszla z zacieta twarza, wciaz wsciekla na to, co
dzieje sie w tym meczu. Przegrywala 2:3, w dodatku przy serwisie
Kalinskiej, po chwili 2:4, wreszcie 2:5 po dwoch pilkach wpakowanych w
siatke.
Juz wtedy Rosjanka byla o malutki kroczek od zwyciestwa, miala dwie
pilki meczowe. Polka je obronila i wygrala gema na 3:5, a po kilku
minutach bylo juz 4:5, po perfekcyjnie rozegranym gemie serwisowym. Ale
w tym momencie znow serwowala Kalinska. I tym razem nie wypuscila szansy
z rak.
Polka przegrala polfinal w Dubaju 4:6, 4:6.
SKOKI NARCIARSKIE
Swietne loty Kamila Stocha w Oberstdorfie! Polak niemal oszalal z radosci
Kolejny swietny konkurs lotow w Oberstdorfie ma za soba Kamil Stoch. Po
tym jak w sobote zajal 12. miejsce, w niedziele zakonczyl zawody jeszcze
jedna lokate wyzej. Polak oddal dwa naprawde dobre skoki i ma mnostwo
powodow do zadowolenia. Inni Polacy zakonczyli konkurs w trzeciej
dziesiatce. Triumfowal Stefan Kraft.
Pierwsza znaczaca odleglosc w konkursie osiagnal Giovanni Bresadola.
Wloch poszybowal na odleglosc 209,5 m. Niedlugo po nim swoj skok oddal
Piotr Zyla. Pierwszy z Polakow osiagnal odleglosc o 3,5 metra blizsza i
w klasyfikacji znalazl sie za plecami Bresadoli.
Polsko-wloski duet zostal wyprzedzony przez Austriaka. Daniel Tschofenig
skoczyl na odleglosc 212 m i objal prowadzenie w klasyfikacji zawodow.
Niedlugo po Austriaku swoj skok oddal Aleksander Zniszczol. Drugi z
Polakow skoczyl 204,5 metra i po swojej probie byl piaty.
Zaraz po nim nastapily dwa znakomite skoki. Najpierw Erik Belshaw
skoczyl na odleglosc 216,5 m i objal fotel lidera, ale momentalnie
przeskoczyl go Jan Hoerl, ktory osiagnal 218 m.
Znakomicie w pierwszej serii spisal sie Kamil Stoch! Ostatni z
Bialo-Czerwonych wyladowal na 219. metrze i objal prowadzenie. W
mgnieniu oka wyprzedzil go jednak Manuel Fettner. Austriak skoczyl metr
blizej, ale mial dodatnie punkty za warunki podczas skoku.
Kolejne loty byly naprawde kapitalne. Marius Lindvik osiagnal odleglosc
219 m i byl za Stochem. Kapitalna dyspozycje z kwalifikacji kontynuowal
Daniel Huber. Austriak wyladowal na 230. metrze.
To jednak nie byl koniec znakomitych lotow. 220 m osiagnal Daniel Huber,
a 224 m skoczyl Ryoyu Kobayashi i to on objal prowadzenie w konkursie.
Po Japonczyku po 221,5 m skoczyli Andreas Wellinger i Domen Prevc.
W koncowce pierwszej serii 224 m osiagnal Stefan Kraft, a 0,5 metra
blizej wyladowal Peter Prevc. 222 m osiagnal zwyciezca sobotniego
konkursu, Timi Zajc. Po pierwszej serii przewodzil Kobayashi, drugi byl
Kraft, a trzeci wlasnie Zajc.
Miejsca Polakow po pierwszej serii:
• 10. Kamil Stoch 219 m
• 20. Piotr Zyla 206 m
• 21. Aleksander Zniszczol 204,5 m
Pierwszy znakomity skok w drugiej serii byl dzielem Kristoffera Eriksena
Sundala. Skoczyl on 220 m. Jego wyczyn chwile pozniej powtorzyl Niko
Kyt�ssaho i osiagnal te sama odleglosc.
Nastepnie na belce pojawilo sie dwoch Polakow. Jako pierwszy Aleksander
Zniszczol, ktory poszybowal na odleglosc 200,5 m i po swoim skoku byl
piaty. Z kolei Piotr Zyla poszybowal dalej. Osiagnal 213,5 m, ale dalo
mu to dopiero czwarte miejsce.
Nastepnym dalekim lotem byl ten, ktory zaprezentowal Pius Paschke.
Niemiec osiagnal 208,5 m i nota zrownal sie z liderem, Kristofferem
Eriksenem Sundalem. Zaraz po nim 218 m skoczyl Daniel Tschofenig i
zajmowal pierwsze miejsce. Po nim metr dalej skoczyl Erik Belshaw i to
on objal fotel lidera.
227,5 m skoczyl Michael Hayboeck i to on zmienil Amerykanina na
pierwszym miejscu. Za jego plecami znalazl sie Kamil Stoch, ktory
poszybowal na odleglosc 221,5 m. O osiem metrow dalej wyladowal Manuel
Fettner i to on byl pierwszy.
Chwile pozniej 224 m osiagnal Domen Prevc i to on objal fotel lidera.
Slowenca na tej pozycji zmienil Stefan Kraft. 217 m wystarczylo, aby
wygrac konkurs. Lider po pierwszej serii, Ryoyu Kobayashi skoczyl o dwa
metry blizej i byl dopiero trzeci za Kraftem i Peterem Prevcem.
Miejsca Polakow w niedzielnym konkursie w Oberstdorfie:
• 11. Kamil Stoch 219 m i 221,5 m
• 21. Piotr Zyla 206 m i 213,5 m
• 23. Aleksander Zniszczol 204,5 m i 200,5 m
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl