Dzien dobry – tu Polska – 21.02.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 50) (67291)

21 lutego 2024r.

Pogoda

sroda, 21 lutego 7 st C

Niewielkie opady deszczu

Opady:50%

Wilgotnosc:90%

Wiatr:31 km/h

Dzien dobry Czytelnicy 🙂 pozdrawiam serdecznie z pociagu do cieplejszej
krainy, czyli Zielonej Gory. Milego dnia 🙂

Ania Iwaniuk

Dowcip

Zona wyjechala, zostawila karteczki z wytycznymi.

Wieczorem wkladam garnitur, a w kieszonce karteczka.

– A Ty lajzo dokad sie wybierasz?

Nie dziesiatki, a ponad stu podsluchiwanych. “Informacje z wysokich zrodel
PiS-owskich” Podsluchiwanych bylo ponad sto osob. Mam te informacje z kilku
zrodel, w tym wysokich zrodel PiS-owskich – powiedzial w TVN24 Marcin
Bosacki, wiceszef komisji sledczej do spraw Pegasusa. Dodal, ze wedlug jego
wiedzy bylo “wiecej niz dziesiec” podsluchiwanych osob z PiS. W
poniedzialek prace zaczela sejmowa komisja sledcza do spraw inwigilacji
Pegasusem. Miedzy innymi przyjela plan pracy oraz liste swiadkow. Znalezli
sie na niej Jaroslaw Kaczynski, Zbigniew Ziobro, Beata Szydlo, Maciej
Wasik, Mariusz Kaminski, Krzysztof Brejza i Marian Banas.

Wiceprzewodniczacy komisji z Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki byl we
wtorek gosciem “Rozmowy Piaseckiego”. Byl pytany o jego wczesniejsze
stwierdzenie, ze Pegasusem bylo inwigilowane ponad sto osob i o zrodlo
takiej informacji.

– Z kilku zrodel, tez – musze powiedziec – PiS-owskich. I to nie jednego
zrodla, z wysokich zrodel PiS-owskich. Mam je (informacje – red.)
potwierdzone w innych (zrodlach – red.), niezaleznych od PiS-u –
powiedzial. Dodal, ze jesli chodzi o inwigilowanych politykow PiS “to nie
bylo kilka osob, tylko wiecej”. – Jesli mam jakies ramy wyznaczyc, to to
jest wiecej niz dziesiec – dodal Bosacki.

Zaznaczyl, ze “nie ma absolutnie zadnej wiedzy, co do jakies listy
inwigilowanych i nazwisk”.

Siedem tysiecy licencji? Bosacki: nie jestem pewien, ale prawdopodobne

Bosacki byl tez pytany o pojawiajace sie doniesienia o wystawieniu siedmiu
tysiecy licencji na uzycie Pegasusa. Nie jestem tego pewien, ale uwazam to
za prawdopodobne. Z tym, ze to nie znaczy, ze bylo siedem tysiecy osob
inwigilowanych. Trzeba rozroznic licencje na strzaly Pegasusem od osob
inwigilowanych. Sam Krzysztof Brejza przez szesc miesiecy przed wyborami
2019 roku byl co najmniej trzydziesci trzy razy atakowany Pegasusem –
powiedzial.

– To licencje, to nie sa osoby, wobec czego na jedna osobe moglo byc kilka,
kilkanascie, kilkadziesiat albo i kilkaset licencji – wyjasnial posel KO.

Bosacki: nie bylo certyfikacji przez ABW, wiec byl wykorzystywany
nielegalnie

Jak mowil Bosacki, z jego wiedzy wynika, ze “nie bylo certyfikacji przez
ABW systemu Pegasus”. – Czyli ten system byl w Polsce uzywany nielegalnie.
Po drugie, sady – jesli sie zgadzaly – nie wiedzialy, na co sie zgadzaja.
Uwazaly, ze zgadzaly sie na zwykla kontrole operacyjna, a Pegasus nie jest
zwykla kontrola operacyjna – podkreslal. Jego zdaniem Pegasus byl
wykorzystywany “glownie w celach takich, zeby zbierac informacje na temat
niepewnych osob we wlasnym srodowisku i wrogow politycznych lub innego typu
przeciwnikow, jak prawnicy, dziennikarze, biznesmeni”.

Posel stwierdzil, ze uzywanie Pegasusa “bylo legalizowane” przez sady, ale
w jego ocenie “to nie bylo skuteczne, bo sady nie wiedzialy na co sie
zgadzaja”.

Bosacki: wystapilismy do sluzb o liste podsluchiwanych numerow

Bosacki poinformowal, ze jako czlonkowie komisji sledczej, poslowie
wystapili do sluzb o udostepnienie listy numerow telefonow wszystkich osob,
ktore podsluchiwano przy pomocy Pegasusa. Uznajac, ze jesli – a o to sie
staramy – bedziemy wszyscy mieli dostep do informacji “scisle tajne”, to
sluzby powinny sie z nami podzielic wszystkimi swoimi informacjami,
oczywiscie pod rygorem tajnosci – powiedzial.

– Jestesmy w dialogu w trojkacie miedzy komisja, koordynatorem sluzb
specjalnych i ministrem sprawiedliwosci, zeby wypracowac model ujawniania
tych nazwisk. (…) Ja jestem zdania, ze najpierw powinny te osoby poznac
prawde o tym, ze byly inwigilowane, a dopiero potem nalezy ujawniac ich
nazwiska – zastrzegl Bosacki.

Polska dostala Pegasusa w wyniku negocjacji Szydlo z Netanjahu? “Tak”

Pytany, czy Polska pozyskala Pegasusa w wyniku negocjacji miedzy byla
premier Beata Szydlo a premierem Izraela Benjaminem Netanjahu,
odpowiedzial: – Tak. – Z tego co wiemy, pierwszy raz rozmawiano o tym
podczas wizyty Szydlo u Netanyahu jesienia 2016 roku, a potem sfinalizowano
te rozmowy latem 2017 roku podczas szczytu Grupy Wyszehradzkiej wlasnie z
udzialem premiera Netanyahu. (…) Ja nie wiem – wystapilismy o to do
KPRM-u, do MSZ, do sluzb – czy ona osobiscie to robila, ale podczas
szczytu, na ktorym ona byla obecna, ona i Netanjahu, prawdopodobnie dopieto
tej transakcji – powiedzial.

Przyznal, ze to dlatego Beata Szydlo znalazla sie w pierwszej grupie
wezwanych przed komisje. – Ale my sobie absolutnie zastrzegamy prawo do
wezwania pana premiera Morawieckiego – zaznaczyl.

Protesty rolnikow w calej Polsce. Utrudnienia na drogach We wtorek
utrudnienia w ruchu drogowym moga objac wiele miejsc w kraju – rolnicy
zapowiedzieli kontynuacje ogolnopolskiego protestu. Od godziny 9.00 do
godziny 18.00 blokowane moga byc miedzy innymi drogi krajowe i wojewodzkie.
Utrudnionego ruchu lub blokad mozna spodziewac sie na przejsciach
granicznych z Ukraina. Od kilku tygodni rolnicy w wielu krajach UE wychodza
na ulice i zadaja m.in. calkowitej rezygnacji z unijnego Zielonego Ladu, bo
obawiaja sie konsekwencji jego wprowadzenia. Nie chca np. regulacji w
sprawie ugorowania 4 proc. gruntow. Domagaja sie tez zakazu importu
niektorych towarow z Ukrainy i zaostrzenia kontroli tych wjezdzajacych do
UE. Do tych postulatow rolnicy z roznych krajow dokladaja kolejne,
specyficzne dla ich rynku problemy do rozwiazania. Rolnicy np. z Francji
walcza o sprawy podatkowe, a w Holandii o krajowy program redukcji hodowli,
w Grecji zas o pomoc po powodzi, w Polsce natomiast o utrzymanie hodowli
zwierzat futerkowych. Rolnikom udalo sie juz wywalczyc zmiane dot. redukcji
pestycydow, proponowana w ramach Zielonego Ladu. Kraje UE mialy
proporcjonalnie zredukowac zuzycie pestycydow, bez wzgledu na poziom ich
stosowania w rolnictwie. Pod naciskiem protestow rolniczych Komisja
Europejska wycofala projekt w tej sprawie z dalszych prac legislacyjnych,
co oznacza, ze nie bedzie takiej regulacji w najblizszym czasie.

Polscy rolnicy o swoich postulatach rozmawiali w ubieglym tygodniu z
ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Czeslawem Siekierskim. W wielu aspektach
szef MRiRW przyznal im racje, ale jednoczenie zaznaczyl, ze “zamkniecie”
calego Zielonego Ladu nie bedzie mozliwe. Minister rownoczesnie
poinformowal, ze strona polska negocjuje dwustronne porozumienie z Kijowem,
by ustalic zasady, ktore okreslalyby wielkosci kontyngentow poszczegolnych
towarow, jakie moga wplynac z Ukrainy na polski rynek, by nie naruszyc jego
stabilnosci.

Europejski Zielony Lad to pakiet inicjatyw politycznych, ktorego celem jest
skierowanie UE na droge transformacji ekologicznej, a ostatecznie –
osiagniecie neutralnosci klimatycznej do 2050 r. Pakiet obejmuje inicjatywy
w scisle powiazanych ze soba obszarach, np. klimatu, srodowiska, energii,
transportu, przemyslu, rolnictwa oraz zrownowazonego finansowania.

Znikajace miliony. Ani ksiadz, ani zakon sie nie przyznaja. To dla kogo te
przelewy? Koscielna Fundacja Profeto za blisko 100 milionow zlotych od
resortu Zbigniewa Ziobry stawia osrodek dla ofiar przestepstw. Ale miedzy
fundacja a glownym wykonawca budynku dochodzilo do budzacych watpliwosci
operacji finansowych, ktore przykuly uwage skarbowki. We wspolnym sledztwie
tvn24.pl i OKO.press ujawniamy nieznane fakty dotyczace najwiekszej
inwestycji z Funduszu Sprawiedliwosci.

Fundusz Sprawiedliwosci przyznal koscielnej Fundacji Profeto blisko 100 mln
zl. Za te pieniadze w warszawskim Wilanowie od kilku lat powstaje centrum
pomocy dla ofiar przestepstw.

Z naszych ustalen wynika, ze miedzy Profeto a generalnym wykonawca budynku,
spolka TISO, dochodzilo do budzacych watpliwosci przelewow. Zwrocili na nie
uwage urzednicy skarbowki.

W latach 2020-2021 Fundacja Profeto przelala na konto TISO ponad 9 milionow
zlotych. Z kolei TISO przelala ponad 3,6 mln zl zakonowi sercanow, czyli
zalozycielowi fundacji. Pierwszy przelew wydaje sie zrozumialy – inwestor
placil wykonawcy. Ale za co ten drugi przelew? To zaplata za, uwaga, najem
dzialki. Tej wlasnie dzialki, na ktorej spolka stawiala budynek.

Co dalej stalo sie z 3,6 mln zl? Nie wiadomo. Nikt sie do nich nie
przyznaje. Rzecznik prasowy sercanow przekonuje nas, ze pieniadze nie
trafily na konto zakonu, tylko do Fundacji Profeto. A fundacja twierdzi, ze
to byly pieniadze dla zakonu.

Profeto i TISO laczy postac Jana Olszewskiego, ojca szefa fundacji.
Olszewski senior rowniez prowadzi firme budowlana. To on rekomendowal
fundacji spolke TISO.

W wyniku dzialan urzednikow skarbowki pod koniec 2022 r. szef TISO Piotr W.
zostal aresztowany za falszowanie faktur. Do dzisiaj przebywa w areszcie.
Jednak w sprawie przelewow miedzy fundacja a spolka TISO zadnych zarzutow
nikomu nie postawiono.

Czy sledczy badaja te przelewy? Nie wiadomo. Prokuratura odmowila nam
jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Z wizyta u ksiedza

– Kawy? Herbaty? Poczestowalbym salcesonem, ale juz sie skonczyl – zagaduje
wesolo na powitanie ks. Michal Olszewski.

Ten zart nie pada bez powodu. Media piszace o rekordowej dotacji, ktora z
Funduszu Sprawiedliwosci dostala Fundacja Profeto, zawsze przypominaja
historie ks. Olszewskiego – ktora zreszta sam opisal w jednej ze swoich
ksiazek – jak to bedac egzorcysta, wypedzal demony z wegetarianki za pomoca
salcesonu.

Mieli oglaszac “wyroki smierci”. Teraz sami uslyszeli wyrok Sad Rejonowy w
Grajewie (woj. podlaskie) wydal wyrok wobec dwojki oskarzonych o kierowanie
grozb karalnych wobec osob publicznych, m.in. prezydenta Bialegostoku.
Chodzi o “wyroki smierci” publikowane w internecie i oglaszane na
manifestacjach antyszczepionkowcow. Oskarzeni dostali po roku wiezienia, z
tym ze w jednym przypadku w zawieszeniu na trzy lata. Orzeczenie nie jest
prawomocne. Sprawa byla glosna, gdy obowiazywaly ograniczenia zwiazane z
pandemia COVID-19. W styczniu 2022 roku w Bialymstoku odbyla sie
manifestacja przeciwnikow szczepien. Wsrod transparentow pojawil sie jeden
o tresci: “Wyrok: kara smierci!!! Tworcom i wykonawcom rezimu sanitarnego”.

Jedna z uczestniczek, podajaca sie za reprezentantke “Podlaskiego Trybunalu
Sprawiedliwosci” mowila, ze takie trybunaly tworzone sa w calej Polsce i
wydaja one wyroki na “tworcow sanitarnych”. Mowila, ze taki wyrok wydano
tez wobec prezydenta Bialegostoku Tadeusza Truskolaskiego i zapowiedziala,
ze zaniesie mu ten wyrok po manifestacji. Chodzilo o adres prywatny, nie
magistrat. Relacjonujac to wydarzenie, lokalne media uwypuklily watek
“wyrokow smierci”. Publikowano tez m.in. zdjecie “wyroku”, na ktorym mozna
bylo przeczytac, ze zostal on wydany w imieniu RP za “propagowanie
segregacji sanitarnej, lamanie podstawowych praw mieszkancow i uczestnictwo
w zorganizowanej, zbrojnej grupie przestepczej”. Kara – jak mozna bylo
przeczytac – to m.in. konfiskata mienia, zakaz pelnienia funkcji
publicznych, a takze kara smierci, ktora ma byc wykonana “w sposob
humanitarny”. “Wyroki smierci” publikowane tez byly w internecie. Przypadki
mowy nienawisci potepila wtedy w specjalnym stanowisku Rada Miasta
Bialystok, zas prezydent Truskolaski zapowiedzial zlozenie zawiadomienia o
podejrzeniu popelnienia przestepstwa grozb karalnych wobec niego. Mowil tez
o zuchwalosci osob, ktore taki “wyrok” zaprezentowaly. Zwracal uwage, ze
dzialo sie to “w bialy dzien”, publicznie, w centrum miasta.

Mieli 31 zarzutow

Akt oskarzenia w tej sprawie kierowala do sadu Prokuratura Okregowa w
Lomzy. Obejmuje on lacznie 31 zarzutow.

Oskarzeni nie przyznali sie. Gdy stawiane im byly zarzuty, prokuratura
informowala, ze przestepstwa polegaly na udostepnianiu na publicznych
kontach na jednym z portali spolecznosciowych “wyrokow” dotyczacych osob
pelniacych funkcje publiczne i grozeniu im konfiskata mienia, zakazem
pelnienia tych funkcji, zakazem pracy w urzedach panstwowych i dozywotnim
pozbawieniem praw publicznych, a niektore z owych “wyrokow” dotyczyly
rowniez pozbawienia zycia poprzez wykonanie kary smierci. Sad uznal ich za
winnych, wyrok nie jest prawomocny

A jeden z tych przypadkow – oprocz grozb karalnych – dotyczyl rowniez
publicznego nawolywania do popelnienia zbrodni. Chodzilo o udanie sie do
miejsca zamieszkania prezydenta Truskolaskiego, by tam taki pseudowyrok
smierci “wykonac”. Proces trwal od wrzesnia zeszlego roku. Sad Rejonowy w
Grajewie uznal, ze oboje oskarzeni (mezczyzna i kobieta) sa winni
zarzucanych im czynow. Wymierzyl im kary laczne po roku wiezienia, w jednym
przypadku z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na trzy lata.

Jacht sprzedany. To byl “najglosniejszy projekt” Polskiej Fundacji
Narodowej Polska Fundacja Narodowa sprzedala jacht “I Love Poland” –
przekazala “Gazeta Wyborcza”. Potwierdzil to dziennikowi Cezary Jurkiewicz
z zarzadu fundacji, ale nie poinformowal, za ile i komu zostal sprzedany.
“Na pewno uzyskalismy cene odpowiadajaca kwocie, za ktora jacht zostal
kupiony” – zapewnil. Jacht kosztowal 900 tysiecy euro i mial promowac
Polske na swiecie. O tym, ze jacht zostal sprzedany, gazeta donosi,
powolujac sie na swojego informatora.

“Potwierdzam, ale nie wiem, za ile ani komu, bo nie zajmuje sie wszystkimi
projektami” – mowi cytowany przez “Wyborcza” Cezary Jurkiewicz z zarzadu
PFN, zapewniajac, ze fundacja na tym ani nie stracila, ani nie zarobila,
poniewaz “fundacje nie moga prowadzic dzialalnosci zarobkowej”. “Na pewno
uzyskalismy cene odpowiadajaca kwocie, za ktora jacht zostal kupiony” –
dodaje, cytowany przez dziennik.

“Najglosniejszy projekt” fundacji

W pazdzierniku 2017 roku wladze Polskiej Fundacji Narodowej wraz z
czlonkami rzadu oraz zeglarzem Mateuszem Kusznierewiczem oglosili start
projektu Polska 100 z okazji stulecia odzyskania przez Polske
niepodleglosci. Olimpijczyk mial promowac nasz kraj podczas dwuletniego
rejsu do stu portow na calym swiecie. W tym celu PFN kupila jacht
treningowo-wyczynowy VO 70 trzeciej generacji. W 2018 roku doszlo do
zerwania wspolpracy miedzy PFN a Kusznierewiczem i operatorem
przedsiewziecia, Fundacja Navigare.

“Wyborcza” pisze, ze “uzywany pelnomorski jacht mial przez trzy lata
zawijac do kolejnych portow i startowac w najwazniejszych swiatowych
regatach, slawiac imie Polski i sciagajac do naszego kraju biznes”.
Wymalowany w narodowe barwy jacht najpierw mial plywac pod haslem “Polska
100”, potem “I love Poland”. Przez lata PFN kryla informacje o kosztach
tego przedsiewziecia.

Wedlug dziennika jacht i rejs dookola swiata to byl “najglosniejszy
projekt” fundacji, ktory w 2018 roku mial slawic imie Polski na morzach i
oceanach. Jacht kosztowal 900 tysiecy euro

“GW” dodaje przy tym, ze “transakcja okryta jest tajemnica”. “To juz stala
praktyka, ze fundacja, w ktora pieniadze pompuja najwieksze panstwowe
spolki, robi tajemnice ze swoich finansow. Informacji o sprzedazy jachtu
nigdzie wprost nie upublicznila” – pisze dalej. I dodaje, ze “przez lata
PFN kryla informacje o kosztach tego przedsiewziecia”.

Gazeta przypomina, ze dopiero na wniosek organizacji pozarzadowej sad
zmusil fundacje do jawnosci. Okazalo sie wowczas, ze jacht kosztowal 900
tysiecy euro, a do tego doszla miesieczna obsluga jednostki – milion
zlotych. “Przez 5 lat (2019-23) daloby to ok. 60 mln zl” – dodano.
Przypomniano takze historie podrozy jachtu i jego remontow.

“Wyborcza”: PFN sprzedala jacht firmie z poludnia Europy

Informator “Wyborczej” przypomina, po zakonczeniu “sluzby w PFN” jacht mial
szkolic polskich zeglarzy regatowych i byc przekazany do szkoly morskiej w
Szczecinie badz innej podobnej instytucji. “A PFN sprzedala go jakiejs
firmie zagranicznej z poludnia Europy” – dodaje. Cezary Jurkiewicz,
cytowany przez “GW”, stwierdzil, ze “juz sie zuzyla formula projektu” i ze
zaczal on generowac koszty.

Zwrocilismy sie do PFN o potwierdzenie sprzedazy jachtu. Zapytalismy tez o
to, jaka byla przyczyna tej sprzedazy, komu jacht zostal sprzedany, kiedy i
za jaka kwote. Do czasu publikacji tekstu nie otrzymalismy odpowiedzi.

PFN w mediach spolecznosciowych pisze, ze “dzieki fundacji mozliwa byla
realizacja projektu zeglarskiego I Love Poland, w ramach ktorego promujacy
Polske jacht z powodzeniem bral udzial w najwazniejszych regatach
oceanicznych na swiecie, a przy tym stanowil baze do ksztalcenia kolejnych
pokolen polskich zeglarzy oceanicznych”. Polska Fundacja Narodowa

Polska Fundacja Narodowa powstala na przelomie 2016 i 2017 roku. Jej celem
jest miedzy innymi promocja i ochrona wizerunku Polski w kraju i za
granica. Spolki Skarbu Panstwa, siedemnastu fundatorow, ktore zakladaly
PFN, przekazaly tam kilkaset milionow zlotych.

“Ogrodzenia nie musza niczego wygradzac”. Burmistrz broni absurdalnego
plotu Przedstawiciele ratusza wytykaja wladzom dzielnicy, ze zle zrozumialy
zapisy planu miejscowego, gdy zdecydowano o budowie kuriozalnego
ogrodzenia, kilka centymetrow od sciany hali sportowej. Nie maja
watpliwosci, ze powinno zostac rozebrane. Burmistrz Pragi Polnoc zapewnia,
ze plot musial powstac, bo wymagaja tego przepisy. Nietypowe rozwiazanie
architektoniczne od kilku dni wzbudza zainteresowanie mieszkancow i
internautow. Chodzi o opisywany przez nas w zeszlym tygodniu stalowy plot
przy budowanej hali sportowej przy Szkole Podstawowej numer 73 przy
Bialostockiej.

Stalowa konstrukcja stanela wzdluz elewacji, choc ogrodzenie od budynku
oddzielaja centymetry przestrzeni. Uwage na “innowacyjne rozwiazanie”
zwrocili aktywisci z organizacji Dla Pragi. Na wpis w mediach
spolecznosciowych zareagowali prascy urzednicy, publikujac wyjasniania.
“Zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania ustalono obowiazek zachowania
ogrodzen trwale ksztaltujacych przestrzenie publiczne. Na tej podstawie
montaz jednolitego ogrodzenia stanowil element udzielenia pozwolenia na
budowe” – wytlumaczono we wpisie z oficjalnego konta urzedu. “Celem
utrzymania porzadku zrezygnowalismy jednak z podmurowki w ogrodzeniu” –
dodano. Dyrektor: ogrodzenie powinno zostac usuniete, niczemu nie sluzy

W piatek na Bialostockiej pojawili sie miejscy urzednicy z Biura
Architektury i Planowania Przestrzennego. Przedstawiciele ratusza
przekonuja, ze inwestor (dzielnica) zle zrozumial zapisy miejscowego planu
zagospodarowania przestrzennego. – W planie miejscowym jest mowa o
zachowaniu istniejacych ogrodzen, w tym przypadku powstalo nowe i nie w
miejscu poprzedniego, ale juz na chodniku – wyjasnia Wojciech Wagner,
wicedyrektor biura. – Nie ma sensu tworzyc ogrodzenia, ktore niczego nie
wygradza. Ogrodzenie powinno zostac usuniete, bo niczemu nie sluzy –
tlumaczy Wagner.

Dodaje, ze zaden urzednik z Pragi Polnoc nie kontaktowal sie z ratuszem w
sprawie tej budowy. – W przypadku inwestycji prowadzonych przez komorki
miejskie, inwestor powinien zwrocic sie do nas o opinie w zakresie
ksztaltowania przestrzeni i projektowania elewacji. Z punktu widzenia ladu
przestrzennego to ogrodzenie jest irracjonalne. Nalezy unikac takich
rozwiazan, dbac o jakosc projektow. Tego zabraklo – ocenia Wojciech Wagner.

Burmistrz: ogrodzenia nie musza niczego wygradzac

Na komentarz Biura Architektury i Planowania Przestrzennego zareagowal
wiceburmistrz Pragi Polnoc Dariusz Kacprzak, ktory nadzoruje budowe hali
sportowej. W przeslanym oswiadczeniu podtrzymuje, ze inwestycja jest
prowadzona zgodnie z zapisami w pozwoleniu na budowe oraz planem
miejscowym. “Organem, ktory dokonuje sprawdzenia zgodnosci projektu
architektoniczno-budowlanego z planem miejscowym jest organ administracji
architektoniczno-budowlanej. Ten wydal pozwolenie na budowe” – czytamy w
oswiadczeniu. Dariusz Kacprzak twierdzi takze, ze ogrodzenie “trwale nie
znajduje sie w pasie drogowym ul. Bialostockiej, ale w granicach dzialki
szkolnej. Decyduje o tym wyznaczenie jego linii przez uprawnionego geodete”.

Ponadto przekonuje, ze “rysunek planu wskazuje ogrodzenia ksztaltujace
przestrzen publiczna od strony drog i placow, ktore maja byc kontynuowane
bez wzgledu na nowa zabudowe dzialki i pelnienie racjonalnych funkcji. Nie
musza niczego wygradzac, a musza jedynie wskazywac zarys przestrzeni
publicznej jaka jest ulica Bialostocka (w zwiazku z powyzszym na tym
odcinku musi byc ogrodzenie trwale)”.

Dariusz Kacprzak podtrzymuje rowniez, ze ogrodzenie jest zgodne z
miejscowym planem zagospodarowania. “Nieprawda jest, ze MPZP ustala
obowiazek zachowania ogrodzenia istniejacego (w paragrafie 7 ust. 4 MPZP
dopuszcza przebudowe ogrodzen istniejacych ksztaltujacych przestrzenie
publiczne)” – pisze w oswiadczeniu zastepca burmistrza Pragi Polnoc. Jak
wynika z wypowiedzi praskich urzednikow, ogrodzenie nie zostanie rozebrane.
Co wiecej, bedzie rozbudowane. – Na razie jest tylko fragment plotu.
Inwestycja bedzie kontynuowana zgodnie z projektem. Caly teren szkolny
bedzie ogrodzony, takze wzdluz Bialostockiej – informuje Mateusz
Kedzierski, rzecznik urzedu dzielnicy Praga Polnoc.

Zakonczenie rozpoczetej w zeszlym roku budowy planowane jest do konca
marca. – Na etapie odbiorow sprawdzimy, czy wykonawca zrealizowal budowe
zgodnie z projektem. Jesli beda niezgodnosci, bedzie musial je naprawic –
dodaje Kedzierski.

Nowa hala sportowa pomiesci 230 osob na trybunach. Oprocz sali
gimnastycznej powstaly takze magazyny, szatnie z lazienkami, pomieszczenie
administracyjne, gospodarcze i techniczne. Koszt inwestycji to 15 milionow
zlotych.

Przez 80 lat mieszkali na bombie lotniczej i z tego zartowali Saperzy
wydostali bombe odnaleziona podczas remontu budynku mieszkalnego w
Suchedniowie (Swietokrzyskie). Niewybuch znajdowal sie tam od blisko 80
lat, a mieszkajaca w domu rodzina byla przekonana, ze “bomba pod podloga”
to lokalna legenda, bedaca przedmiotem zartow. Znaleziony niewybuch to
wypelniona trotylem piecdziesieciokilogramowa bomba lotnicza. Odkryl ja
wlasciciel posesji, ktory remontowal dom. Niebezpieczna pamiatka z okresu
II wojny swiatowej znajdowala sie tuz pod drewniana podloga.

Radzieckich zolnierzy bomba nie zmartwila

Na miejsce wezwano policje. W trakcie rozmowy z wlascicielem
funkcjonariusze ustalili, jak bomba mogla znalezc sie pod podloga domu. Z
opowiadan babci wlasciciela wynikalo, ze w 1945 roku, w trakcie radzieckiej
ofensywy i wycofywania sie wojsk niemieckich, na dom spadla bomba, ktora
nie wybuchla. Miala przebic dach, podloge i ugrzeznac w gruncie. Z
rodzinnej legendy wynikalo, ze niewybuch badali radzieccy zolnierze, ale
uznali, ze sprawa nie warto sie zajmowac, poniewaz bomba nie stanowi
zagrozenia – relacjonowal podkom. Jaroslaw Gwozdz, oficer prasowy
skarzyskiej policji. Owczesni gospodarze naprawili podloge, a przez wiele
dekad, podczas familijnych spotkan z przymruzeniem oka przywolywano
“bombowa historie”, ktorej nie dawano wiary.Po odnalezieniu niewybuchu
policjanci wezwali na miejsce saperow, ktorzy zabrali wypelniona trotylem
bombe.

SPORT

PRZESLADOWCA EWY SWOBODY MOZE NIE WROCIC DO SPORTU. “BEDE WNIOSKOWAL O
DOZYWOTNIA DYSKWALIFIKACJE” Zawieszony lekkoatleta Sebastian U., ktory w
niedziele zaklocal start sprinterce Ewie Swobodzie i starl sie z
ochroniarzami, moze juz nie wrocic do sportu. – Bede wnioskowal o jego
dozywotnia dyskwalifikacje – mowi w rozmowie z Eurosport.pl szef sedziow
PZLA Filip Moterski. Sebastian U. to wicemistrz Polski z roku 2022 na
dystansie 400 m przez plotki, ktory jest zawieszony przez Polski Zwiazek
Lekkiej Atletyki w prawach zawodnika. Juz w przeszlosci sprawial bowiem
powazne problemy.

W Toruniu pojawil sie w roli kibica. Tam przeszkadzal w starcie sprinterce.
Biegaczka w koncu zwrocila sie z prosba o pomoc. Kiedy ochrona probowala
wyprowadzic U. z hali, doszlo do szarpaniny, a jeden z interweniujacych
mial zostac przez niego uderzony. Wielkie swieto polskiej lekkoatletyki
zostalo zaklocone, a mlody zawodnik zachowal sie w sposob karygodny i
niedopuszczalny – ocenil Moterski w rozmowie z Eurosport.pl. – Ewa Swoboda
zdecydowanie nie zyczyla sobie takiego zaczepiania z jego strony. W trakcie
zawodow naruszona zostala jej przestrzen osobista. Dlatego poprosila, by
sedzia szedl obok niej. Nie czula sie bezpiecznie, wiedzac, ze U. jest na
trybunach – wyjasnil.

– Cala sytuacja zaczela eskalowac – kontynuowal. – U. zaczal sie
irracjonalnie zachowywac i cos krzyczec pod adresem zawodniczki. Pojawily
sie niezdrowe emocje. Ochroniarze poprosili go o spokoj. Odpowiedzia byl
atak. Ochroniarze musieli wyprowadzic go z hali. Probowal kopac, wyrywac
sie i uciekac do miejsca, z ktorego zostal zabrany. Zawodnik zostal
obezwladniony i zabrany przez policje. Sebastianowi U. za naruszenie
nietykalnosci cielesnej pracownikow ochrony podczas imprezy masowej grozi
teraz 5 lat pozbawienia wolnosci i grzywna. Prawdopodobnie jest to tez dla
niego koniec kariery sportowej.

– Bede wnioskowal o dozywotnia dyskwalifikacje dla niego do Komisji
Wyroznien i Dyscypliny – oznajmil Moterski. – Mamy atak fizyczny na
ochroniarzy i podejrzenie nekania zawodniczki. U. byl juz karany
dyscyplinarnie. Nie wiem, jaki zapadnie ostateczny werdykt, ale moim celem
jest, by byla to dla wszystkich przestroga. Trzeba reagowac, jesli dzieja
sie takie historie. Lepiej dzialac zdecydowanie, kiedy pojawil sie powazny
problem, niz potem zalowac. W przypadku U. to nie jest incydent, tylko
bardzo smutny efekt jego kolejnych dzialan. Jesli nie jest sklonny do
zmiany swojej postawy, to powinien zmienic swoja zyciowa droge poza
strukturami PZLA – wyjasnil szef Centralnego Kolegium Sedziow.NIE MA NA TO
ZGODY

Czy cokolwiek moze tlumaczyc U. i dzialac na jego korzysc?

– Na podstawie doniesien medialnych moge tylko powiedziec, ze zawodnik
sygnalizowal tam, ze jest nieszczesliwie zakochany – przypomnial Moterski.
– Ale to niczego nie tlumaczy, a od doroslych ludzi oczekujemy, by
zachowywali sie w sposob racjonalny. Tu do tego jest bardzo daleko. Nie
mozna nikogo do niczego zmuszac i godzic w jego strefe prywatnosci. Ewa
Swoboda nie zyczyla sobie takich zachowan. To mogloby nawet zniszczyc jej
kariere. Naszym obowiazkiem jest, by kazdemu w takiej sytuacji okazac
pomoc. Pamietajmy, ze dla sportowca moment tuz przed startem jest bardzo
wazny – kontynuowal. – Podobne ataki z trybun powoduja, ze mozna sie
calkowicie wybic z rytmu. Takze pod wzgledem relacji miedzyludzkich takie
zachowania sa zle, niedopuszczalne i smutne. To juz podchodzi pod nekanie,
ktore nalezy pietnowac.

– W przypadku U. to nie pierwszy raz, a sankcje dyscyplinarne nie
podzialaly na niego skutecznie – powtorzyl. – To jest wlasnie
niebezpieczne, bo nie wyglada, by mozna bylo do niego dotrzec. Brak reakcji
z naszej strony bylby z kolei przyzwoleniem na takie sytuacje. Nie ma na to
zgody naszego srodowiska – zakonczyl Moterski.

“Powinny protestowac”. Alarm ws. Igi Swiatek. “Kompletnie idiotyczne” Raz
czy drugi Rybakina po prostu zglupiala. W czasie jednej z wymian Iga dwa
razy zagrala woleja, nie skonczyla akcji, ale stala konsekwentnie przy
siatce. Jesli to bedzie szlo dalej w tym kierunku, Iga moze stac sie dla
rywalek “potworem” na korcie. Wtedy bedzie tak uniwersalna, ze otwieraja
sie kompletnie inne perspektywy na gre – mowi w rozmowie ze Sport.pl
komentator Eurosportu Karol Stopa. Iga Swiatek wygrala w sobote turniej
rangi WTA 1000 w Dosze. W finale w kapitalnym stylu pokonala Jelene
Rybakine. Polka we wtorek przystapi juz do turnieju w Dubaju, rowniez WTA
1000. Komentator Eurosportu Karol Stopa opowiada Sport.pl o ostatnich
wystepach Igi i mozliwosciach jej rozwoju, a takze o postepie Magdaleny
Frech i problemach Magdy Linette. Sport.pl: Poziom gry Igi Swiatek w finale
w Dosze moze dac jej zwyciestwo w Dubaju w ewentualnym spotkaniu z Aryna
Sabalenka, ktora wraca w Emiratach Arabskich do rywalizacji po przerwie i
wygranej w Australian Open?

Karol Stopa: Moim zdaniem spotkanie finalowe w Katarze pomiedzy Iga Swiatek
a Jelena Rybakina to byl prawdziwy kosmos. Obie graly naprawde doskonale.
Powiem szczerze, ze nigdy w zyciu nie widzialem dwoch kobiet grajacych tak
mocnymi i szybkimi pilkami i to na poziomie tak powtarzalnym. Czesto zdarza
sie, ze te uderzajace mocniej wywalaja po prostu co druga pilke. Sposob gry
Swiatek i Rybakiny w finale w Doszy musial wywrzec ogromne wrazenie na
tych, ktorzy sami tez troche odbijaja na korcie. Oczywiscie mam swiadomosc,
ze tenisistki graja dzis duzo szybciej niz w czasach mojej mlodosci w
klubie Warszawianka, ale Iga i Jelena uderzaja nie tylko coraz ostrzej, ale
i przy tym coraz pewniej. Zwlaszcza pierwszy set to byl popis z ich strony.
Mozna oczywiscie zastanawiac sie, co by bylo, gdyby nie to zadrasniecie
Rybakiny. Przerwa wplynela na przebieg spotkania. To nawet nie byla kwestia
tego, jak Rybakina zostala wybita z rytmu, ale jaka szanse otrzymala nagle
od losu nasza tenisistka. Mogla posluchac rad od Tomasza Wiktorowskiego. To
tak bywa, ze ustalamy rozne taktyki przed wyjsciem na kort, potem
wychodzimy na mecz, rywalka gra mocno i jest problem. Iga zawsze chce
odpowiedziec przeciwniczce jeszcze mocniej, szybciej, co niekoniecznie jest
w kazdym przypadku mozliwe. Sa takie tenisistki, przy ktorych ciezko jest
jej wygenerowac jeszcze wieksza predkosc uderzen, by nie popasc przy tym w
zbyt ryzykowny sposob tworzenia akcji. Strzelam, ze ma pan na mysli
nastepujace zawodniczki: Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina, Jelena Ostapenko?

Dokladnie tak, mozna dodac takze Danielle Collins. Iga musi sie dostosowac
do tempa gry w takich spotkaniach, ale tez znalezc balans, by nie isc
wylacznie na szalona wymiane ciosow. Czasami zapomina, ze niektore jej
pomysly taktyczne czy kierunki zagran – jak patrzy sie z pewnej perspektywy
– sa dosyc latwe do przewidzenia. Z grubsza wiadomo, co zagra, gdy stawia
na sile, a nie na spryt.

A z kolei przy takim stylu gry, gdy trafi na rywalke, ktora odpowie jej
jeszcze mocniej i konczacym uderzeniem wpadajacym w kort Iga zaczyna
“zapalac sie”. Ma taki charakter w mysl “nie daruje ci, zagram jeszcze
ostrzej”. To moze byc zgubne, a przewaga dwoch przelaman w pierwszym secie
z punktu widzenia Jeleny Rybakiny stanowila gigantyczne prowadzenie. Gdy
rywalka w finale uderzala mocno Iga probowala jeszcze mocniej, ale w plot.
Nie wygladalo to dobrze, ale przyszla przerwa, a potem znakomita reakcja
Igi. Ze stanu 1:4 wyszla na 5:4.

To bylo fenomenalne. Weszla na taki poziom gry, ktory moim zdaniem jest
poza zasiegiem wszystkich rywalek, jakie dzis z nia rywalizuja. Mysle, ze
tak grajac latwiej wygralaby nawet z Sabalenka niz z Rybakina. Aryna jest
typem “tenisowej wariatki”, bardzo emocjonalna na korcie, co potrafi jej
czasem przeszkadzac. Podobnie jest z Jelena Ostapenko, ktory ostatnio
zupelnie rozpadla sie w meczu z Wiktoria Azarenka, seria dziwnych bledow z
jej strony. Sabalenka i Ostapenko sa grozne, gdy sa opanowane, ale grajac
pod wplywem emocji, niekoniecznie uzyskuja cel, o jaki walcza.

A pan jest zdania, ze Iga przede wszystkim powinna skupic sie na rozwijaniu
swoich najmocniejszych stron typu sila uderzen, precyzja, przygotowanie
fizyczne czy tez urozmaicac gre przez wieksza liczbe akcji przy siatce,
woleja czy slajsa?

Woleja i tak jest ostatnio wiecej, ale to nie bedzie tak, ze gdy przez
dluzszy czas nie wchodzila glebiej w kort, to teraz nagle zacznie biegac do
siatki w kazdej akcji. Bardzo cenne jest to, ze probuje grac inaczej.
Mialem takie wrazenie w drugim secie z Jelena Rybakina, iz uwierzyla, ze
idac do przodu moze stworzyc dodatkowe zagrozenie rywalce. Raz czy drugi
Rybakina po prostu zglupiala. W czasie jednej z wymian Iga dwa razy zagrala
woleja, nie skonczyla akcji, ale stala konsekwentnie przy siatce. Nie bala
sie pojsc odwaznie do przodu. Jesli to bedzie szlo dalej w tym kierunku,
Iga moze stac sie dla rywalek “potworem” na korcie. Wtedy bedzie tak
uniwersalna, ze otwieraja sie kompletnie inne perspektywy na gre. Nie
wszystkie jej przeciwniczki potrafia w ogole odnalezc sie w rywalizacji
przy siatce, nie znajduja odpowiedzi na woleje czy skroty. W Dubaju Iga
Swiatek moze byc jeszcze mocniejsza?

Iga zawsze grala bardzo dobrze w Dosze i jestem ciekaw, jak poradzi sobie
teraz w Dubaju. Tam zwykle szlo jej gorzej (2023 – porazka w finale z
Krejcikova, 2022 – niepowodzenie w drugiej rundzie z Ostapenko, 2021 –
lepsza od Polki okazala sie Muguruza w trzeciej rundzie – przyp.red.). Do
tego zmeczenie bedzie kumulowac sie. W Katarze Iga zagrala kilka trudnych
spotkan, zwlaszcza final w Jelena Rybakina. Instynkt podpowiada, ze po
takim starcie powinien nadejsc odpoczynek. Tymczasem Polka musi juz we
wtorek wyjsc na kort, bo taki jest terminarz turnieju, kompletnie
idiotyczny. Nie wiem, kto w WTA zgodzil sie, by turnieje WTA 1000
rozgrywano jeden po drugim. W obu przypadkach to przeciez drabinki na 64
tenisistki.

W kalendarzu WTA na ten rok mamy 10 turniejow rangi WTA 1000 i sa ustawione
dwojkami: Doha i Dubaj, Indian Wells i Miami, Rzym i Madryt, Cincinnati i
Toronto oraz Pekin i Wuhan.

Tak, ale teraz na Bliskim Wschodzie jest tym gorzej, ze to turnieje
zaplanowane do skonczenia w tydzien. Indian Wells i Miami trwaja po 1,5
tygodnia. Final w Dosze byl w sobote, a kolejnego dnia ruszyl turniej w
Dubaju. To nie jest zbyt normalne. Pamietam, ze rok temu w Azji rozstawione
z najwyzszymi numerami nie byly te tenisistki, ktore sa najwyzej w
rankingu, a te, ktore doszly w poprzednim tygodniu do polfinalu. To nie
byla glupia zasada (dotyczyla imprez w Tokio i Pekinie – przyp.red.), nie
wiem, dlaczego teraz nie miala zastosowania. Wszystkie najlepsze tenisistki
z Abu Zabi odpadly bardzo szybko z imprezy w Dosze. Ciezko to laczyc,
potworne obciazenie fizyczne. Tak naprawde turniej rangi WTA 1000 nie rozni
sie bardzo od imprezy wielkoszlemowej, ktora jest jednak rozgrywana w ciagu
dwoch tygodni. Moim zdaniem tenisistki powinny protestowac. Jestem ciekaw,
jak Iga bedzie w stanie rywalizowac w Dubaju, majac tak malo czasu na
regeneracje. W Emiratach gra takze Magdalena Frech, ktora ostatnio notuje
najlepsze tygodnie w karierze. W Australian Open doszla pierwszy raz do
czwartej rundy Wielkiego Szlema. Jak wytlumaczyc jej lepsze wyniki?

Postepy Magdy wziely sie na pewno z tego, ze dosc mocno zmodyfikowala swoj
sposob gry. Zaczela po prostu odbijac pilke nieco bardziej agresywnie. To
byla zawsze tenisistka, ktora raczej przepychala pilke na druga strone,
liczyla na bledy rywalki. Nadal nie podejmuje zbyt wielkiego ryzyka w
uderzeniach, ale jej zagrania sa znacznie mocniejsze.

Dla mnie nie ulega najmniejszej watpliwosci, ze Magdalena Frech idzie w
kierunku, w ktorym jest w stanie wyciagnac maksimum ze swojego tenisa. Styl
pozostal zachowawczy, ale potrafi bronic sie, a jednoczesnie gra z wieksza
moca. To jest styl, ktory w kobiecym tenisie daje wciaz szanse na niezle
wyniki, przynajmniej z czescia przeciwniczek. Z tymi najlepszymi takze?

Z nimi bedzie problem. Patrzac na ostatni final w Dosze nikt przy zdrowych
zmyslach nie powie, ze sposob gry prezentowany przez Magdalene Frech
pozwoli jej wygrywac z Iga Swiatek czy Jelena Rybakina. Tyle ze tenisistek
takiego formatu az tak wielu w rozgrywkach nie ma. To pierwsza
czworka-piatka rankingu, ktora jest w stanie odpowiadac bardzo mocno i
powtarzalnie. Na taka gre Magda prawdopodobnie odpowiedzi juz nie znajdzie.
Natomiast ogladalem jej niedawne spotkanie w Katarze z Wiktoria Azarenka.
Widac bylo w wielu fragmentach meczu, o ile agresywniej zaczela uderzac
pilke. Przez chwile mozna bylo miec nawet nadzieje, ze zwyciezy w calym
meczu. Azarenka jest jednak tenisistka bardzo doswiadczona, o czym nawet
Iga przekonala sie pozniej w trakcie turnieju.

Magda moze jeszcze awansowac w rankingu WTA? Dzis jest 53., byla nawet 51.,
ogrywala ostatnio wyzej sklasyfikowane Caroline Garcie czy Jekaterine
Aleksandrowa.

Przyblizyla sie do coraz wyzszych miejsc, widac staly postep, ale z drugiej
strony nie przywiazywalbym zbyt duzej wagi to jej zwyciestw z Caroline
Garcia i Jekaterina Aleksandrowa. Sa pewne tenisistki wysoko w kobiecym
tourze, ktore maja niebywale rozchwiany styl gry. Garcia jednego dnia
wygrywa turniej WTA Finals, a w innym okresie poniesie piec porazek z
rywalkami, z ktorymi absolutnie nie ma prawa przegrac. Scisla czolowka
kobiecego tenisa jest dzis bardzo mocna, ale juz reszta stawki bywa
chwiejna. Aleksandrowa w meczu z Frech w Dubaju prezentowala sie niezwykle
chimerycznie, nie potrafila opanowac emocji. Magda nie psuje juz co drugiej
mocniejszej pilki i to jest najwazniejsza zmiana w jej grze. Na innym
biegunie znajduje sie dzis Magda Linette. Na ostatnie 17 spotkan w jej
wykonaniu trzy zwyciestwa i 14 porazek. Po zeszlorocznym polfinale
Australian Open nie nastapil przelom – dlaczego?

W przypadku Magdy wszystko zalezy od tego, jak postrzegamy ten polfinal w
Melbourne. W sporcie zdarzaja sie niespodzianki, chocby w pilce noznej
slabsza druzyna moze bronic sie caly mecz, strzelic jednego gola i pokonac
Real Madryt. Zycie pokazalo, ze ten wynik osiagniety w Australii byl
splotem pewnych okolicznosci. Magda przez caly prawie rok nie byla w stanie
nawet zblizyc sie do tego poziomu grania, jaki pokazala w Melbourne. Moim
zdaniem dobil ja tez mecz z Iga Swiatek w Pekinie (1:6, 1:6). Rozmiary i
styl porazki, bezceremonialnosc Igi, ktora nie dala jej zadnych szans.

Magda poszuka jeszcze jakiegos meczu, ktory ja podniesienie albo bedzie
mial problemy. Dopada ja coraz wiecej klopotow zdrowotnych, lata leca.
Bedzie jej coraz trudniej, jest zdecydowanie na tym finiszowym etapie
kariery. W jednym z wywiadow zasugerowala nawet, ze moze bedzie rozwazala
rezygnacje z gry. To normalna sytuacja, ze bedac po trzydziestce, gdy
zarobila swoje pieniadze, a zdrowie nie pomaga, pojawiaja sie takie mysli.
Magda osiagnela naprawde dobre wyniki. Gdyby ktos jej powiedzial
kilkanascie lat temu, gdy zaczynala wystepowac w Poznaniu, ze dojdzie do
20. miejsca na swiecie, to pewnie nie uwierzylby. Nalezy jej sie za to
ogromny szacunek. Skoro ma tyle problemow zdrowotnych to czy powinna
zrezygnoprotewac z debla?

Widze, ze Magda nie chce sie odciac od startow deblowych, mimo ze jej
organizm co chwila kwiczy. W jednym turnieju klopoty zdrowotne, a jednak w
kolejnym zapisuje sie takze do debla. Z drugiej strony mozemy madrzyc sie
sprzed telewizora, a sama musi podjac decyzje. Byc moze czuje, ze jeszcze
moze, ze jeszcze po prostu chce wyciagnac wiecej z kariery.

DETEKTYW

Zemsta za krzywdy narzeczonej

Marcin GRZYBCZAK

Skrzywdzony, przed laty, przez narzeczona – Marek B. od 20 lat msci sie na
kobietach w Nowej Hucie. Kolejna odsiadke

konczy w 2025 roku

i jest powazne ryzyko, ze moze wtedy,

po raz kolejny,

wrocic do swoich przestepczych praktyk. Marek czasami czul, ze ma w sobie
jakas nieuchwyt- na sile, ktora niczym olbrzy- mie tsunami wzbiera, nabiera
mocy i gwaltownie szuka ujscia. Wtedy bral do reki noz i w srod- ku nocy
wychodzil na miasto, by olbrzymia fala, ktora nosil w sobie, uderzyla z
cala moca. Najlepiej, by trafila w bezbron- na kobiete, bo tylko wtedy
przy- chodzilo wyladowanie i przy- jemna dla duszy ulga.

Pierwsza fala. Po raz pierwszy te fale Marek poczul, gdy mial 25 lat.
Wczesniej zyl nor-

malnie w pelnej rodzinie. Nim i mlodsza siostra troskliwie zaj- mowali sie
ojciec taksowkarz i matka, referentka w biurze projektow. Dorastal na
niedu- zym osiedlu w centrum Nowej Huty w Krakowie. Tutaj, jako niespelna
15-latek, przezyl swoj pierwszy seks z Ula. Cos jednak poszlo nie tak i
szybko rozstali sie, ale dekade pozniej doszlo do ponownego spotkania pary
i wrocili do siebie. Wtedy bylo miedzy nimi tak sobie. Wczesniejszy zar
mlodzienczej fascynacji gdzies przepadl, ale przez pewien czas tworzyli
zwia- zek. W przyplywie szczerosci Marek zwierzyl sie Uli, ze pod- nieca go
cos innego niz zwykle zblizenie: uwielbial podpatrywac pary uprawiajace
seks. Chodzil wowczas wieczorowa pora po osiedlu z lornetka i patrzyl. Nie
kryl, ze czul sie pobudzony, gdy widzial “kochajacych sie ludzi”. Po latach
biegli okreslili te jego nieszkodliwa dewiacje jako skoptofilie, czyli
podgladactwo.

Marek nie raz prosil Ule, by takze i ona wziela do reki lornetke i
spojrzala w jedno czy drugie okno, ale ona nie rozumiala skrytych pragnien
chlopaka. Odmawiala udzialu w tym spektaklu, w kto- rym aktorzy za
firankami nie wie- dzieli, ze sa podgladani. Marek mimo wszystko akceptowal
takie

tlumaczenia narzeczonej i rozu- mial, ze ona nie gustuje w tych przyjemnych
dla niego i podnie- cajacych praktykach. Byli para przez kilka miesiecy,
dziewczyna nawet przebakiwala cos o slubie, ale Marek zerwal znajomosc, gdy
Ula wyznala mu pewnego dnia w przyplywie szczerosci, ze zdra- dzila go z
innym facetem. Nie wymienila przy tym jego imienia, nie podala blizszych
szczegolow. Marek o nie dopytywal, ale poczul, ze swiat mu sie wali, bo
dziewczy- na w tamtym czasie byla dla niego wszystkim. To dojmujace
poczucie krzywdy zawazylo na calym zyciu Marka. Po rozstaniu z Ula szukal
pocieszenia w innym zwiazku, ale to sie nie powiodlo. Nie daly ulgi wizyty
u psychologa, czy spowiedz u znajomego ksiedza. Takze pity w tym czasie w
nadmiarze alko- hol nie sprawil, by Marek poczul sie lepiej. Byl rozbity i
wiecznie podenerwowany. W takim stanie z jeszcze wieksza intensywnoscia
zaczal podgladac kobiety na osie- dlu i zaczal tropic ich ewentualne zdrady.

Czul, ze po raz pierwszy wzbiera w nim potezna fala gniewu. Musial cos z
tym zrobic, znalezc ujscie i ukarac kobiety za ich zle postepowanie. Te
rzekome zdrady caly czas zaprzataly jego umysl. Nie potrafil spojrzec na
spacerujace po osiedlu panie, by nie wyobrazic sobie, ze wlasnie dopuscily
sie niegodnych czynow natury seksualnej i teraz wraca- ja do swoich
partnerow, mezow lub narzeczonych, a oni nie maja pojecia o wystepnej
naturze plci przeciwnej. Tylko on, Marek, doskonale wiedzial do czego, te
zle z natury kobiety, sa zdolne i on je za to surowo ukaze. Wyreczy w ten
sposob innych zdradzonych mezczyzn, bedzie w ich imieniu karzaca reka
sprawiedliwosci. Nocne zycie stalo sie jego domena. Cisza i spokoj. Z
daleka, w bladym

swietle lamp ulicznych widzial wyraznie potencjalna ofiare.

kryminalny krakow

Mogl ja dokladnie obejrzec i szybko przeanalizowac, czy spelnia kryteria
zdziry, pusz- czalskiej, szmaty, kur…, czyli tego najgorszego sortu plci
piek- nej, ktory na pewno jest gotowy do skrzywdzenia niewinnego, dobrego
mezczyzny, a za taka postac uwazal sie Marek.

Pierwsza ofiare wypatrzyl ukryty za drzewem. Wyskoczyl z ciemnosci i wyjal
noz sprezyno- wy. Padlo na 31-letnia Anete C., nauczycielke jezyka
angielskie- go. Szczupla, niska, z kreconymi wlosami, mezatka.

– Jak nie oddasz torebki to w jednej chwili rozwale ci gar- dlo – rzucil
jedno zdanie.

Wystraszona ofiara spelni- la jego zadanie, wtedy pedem uciekl z lupem. Byl
koniec wrze- snia 1996 roku. Miesiac pozniej byl juz bardziej smialy i bru-
talnie zaatakowal dwie siostry w srednim wieku, spacerujace po polnocy
srodkiem osiedla w Nowej Hucie. Blyskawicznie dobiegl do nich z nozem.

– Boicie sie dziewczynki? Tak? To dawajcie swoje torebeczki – powiedzial
zdrobniale i palcem wskazal o co mu chodzi.

Dodal grozbe o zarznieciu w razie oporu. Wystraszone kobiety byly posluszne
i spelnily zadanie bandyty.

Kolejnego rozboju dopu- scil sie na 35-letniej Annie D., listonoszce.
Podszedl do niej na palcach i przylozyl jej do plecow ostry przedmiot.
Zlapal pod ramie i szepnal, by nie krzy- czala i oddala torebke. Po chwili
ostrze przystawil do szyi i poszli razem na pobliskie boisko. Docisnal
kobiete do slupka pil- karskiej bramki i kazal zdjac spodnie, dotykal
plecow pod kurtka i straszyl, ze ja “przeleci”. W pore uciekla.

Kilka dni pozniej trafil w rece policji dzieki temu, ze kobieta podala jego
dokladny rysopis. Zapamietala rysy jego twarzy, gdy na moment spojrzal jej
prosto w oczy. Pomogl takze miejski monitoring. Urzadzenie zarejestrowalo,
w ktorym kie- runku oddala sie napastnik. Potem byl areszt tymczasowy dla
Marka, sala rozpraw i pierw- szy wyrok.

Doprowadzony w kajdan- kach do krakowskiego sadu opowiadal ze swada na roz-
prawie o swojej obsesji zdrady ze strony kobiet. Twierdzil, ze zaatakowane
tez mogly kogos zdradzic, wiec chcial je za to ukarac. Dokonujac napadow,
jak twierdzil w zlozonych wyjasnie- niach, sobie chcial udowodnic, ze nie
jest dewiantem seksual- nym i chodzi mu tylko o warto- sciowe rzeczy
pokrzywdzonych, a nie zadne sprawy seksualne.

– Wystarczalo mi, ze je tylko nastraszylem. Nie odczuwalem z tego
satysfakcji natury erotycz- nej – nie kryl.

Faktycznie biegly seksu- olog uznal, ze jego zboczenie w postaci
podgladactwa nie bylo motywacja do napadow na kobiety. Jego inne dewiacje
seksualne dopiero sie rozwijaly i poglebialy. Sad Wojewodzki w Krakowie za
kazdy z czterech rozbojow wymierzyl mu po 5 lat wiezienia, i kare laczna 6
lat pozbawienia wolnosci.

Na skutek apelacji zlago- dzono mu wyrok do 3,5 roku odsiadki, wyszedl
przed koncem kary. Na wolnosci zadne-

go leczenia nie pod- jal. Ustabilizowal swoje zycie zawo- dowe, pracowal
jako parkingowy.

Poznal jedna kobiete, potem nastepna, mial u nich powodze- nie. Marek byl
grzeczny przez kolejne 5 lat, ale w marcu 2005 roku znowu cos zaczelo w nim
wzbierac w srodku. Ruszyla kolejna fala nienawisci wobec kobiet.

Druga fala. Jola wyszla na spacer z malym psem. Nie spieszy- lo jej sie,
powoli wracala do mieszkania na parterze na os. Jagiellonskim w Nowej
Hucie. Przekrecila klucz w zamku i nagle ktos wepchnal ja do srod- ka i tak
szybko zamknal drzwi, ze pies zostal na zewnatrz. Sciagnela kurtke i
spojrzala w twarz napastnika.

– Od pewnego czasu cie obserwowalem i zawsze mi sie podobalas – wycedzil
nieznany jej mezczyzna.

Swojej twarzy nie zaslanial, mial tylko czapke z daszkiem. Jedna reka mocno
trzymal Jole na wysokosci klatki piersiowej, a w drugiej sciskal noz.
Szybkim gestem rozcial jej bluzke i biustonosz, a gdy go odpycha- la,
zagrozil, ze zabije, jesli nie

bedzie cicho. Poslusznie spelnila jego zada- nie, tym bardziej, ze w pokoju
obok spal kilkuletni syn. Napastnik

wykrecil jej reke, popchnal na wersalke i nozem obcial kawalek grzywki.
Potem zgwalcil i bez pozegnania wyszedl, a wcze- sniej zabral jej telefon,
torebke i dokumenty. Zagrozil, ze zabije, jesli komus powie czego doko- nal
w mieszkaniu.

Jola dopiero za namowa kole- zanek z pracy, po trzech dniach od napadu,
poszla na policje. Podala jego rysopis i opisala okolicznosci zdarzenia.
Bandyty nie znaleziono, choc zeznala, ze pol roku wczesniej widziala go na
sasiednim osiedlu w Hotelu Felix. To byl jakis trop, ale zostal przez
policje zlekcewazony. Po kilku dniach od zdarzenia zna- jomy Joli odniosl
jej dokumenty, ktore znalazl w poblizu nowo- huckiego szpitala Rydygiera.
Wtedy te tropy zbagatelizowa- no, a bylo tak blisko, by zlapac gwalciciela.

Rok pozniej, w polowie 2006 roku, 45-letnia Maria, noca, wysiadla z busa i
szla do domu na os. Kalinowym. Sredniego wzrostu, ubrana w kusa spod-
niczke sprzedawczyni w mono- polowym, mezatka.

Zamroczyl ja niespodzie- wany cios butelka w tyl glowy, ale zdazyla
krzyknac: “ratunku, pomocy”. Padly kolejne uderze- nia, az sprzedawczyni
stracila przytomnosc. Dostrzegla sko- rzana kurtke bandyty, wasy pod nosem,
ciemne wlosy, czapke. Mowil cicho, nie spieszyl sie, kontrolowal sytuacje.
Zdjal Marii buty i przeciagnal kolo bloku. Probowal wykorzystac seksual-
nie, ale zaproponowala, by poszli do niej do mieszkania. Byla pew- na, ze w
srodku bedzie dorosly syn, uratuje ja, pomoze. Bandyta, nie podejrzewajac
podstepu, przystal na taki uklad i wspieli sie na IV pietro, ale na miejscu
Maria zorientowala sie, ze syna Adama jednak nie ma. Kluczem otworzyla
drzwi i weszli do srod- ka. W pewnej chwili powiedziala, ze musi sie napic
wody i zniknela w przedpokoju. Za moment uda- lo jej sie uciec mieszkania,
bo napastnik sie zagapil. Zatrzymala sie dopiero na klatce schodowej
sasiedniego bloku. Gdy przyje- chala policja, bandyty juz u niej nie bylo.
Zostala po nim tyl- ko porzucona pusta butelka po piwie ze sladem DNA.
Pozostal nieuchwytny, sprawe umorzono, a zabezpieczonych sladow nie bylo z
czym porownac. To sie stalo mozliwe dopiero po kilku miesiacach.

Dorote, 19-letnia stu- dentke na Akademii Rolniczej, bandyta

wypatrzyl na os. Kazimierzow- skim. Pobil i pytal czy lubi seks. Mimo
protestow postanowil, ze odprowadzi ja do domu. Trzymal w jednej rece noz,
argument, by byla posluszna. Faktycznie zawlokl ja do klatki bloku i mimo
ujemnej tempe- ratury rozebral studentke na polpietrze. Klul jej cialo
nozem i gwalcil dwie godziny. Nie prze- szkadzalo mu to, ze slychac bylo,
jak lokatorzy opuszczaja mieszkania i wchodza do windy. W koncu nagie cialo
dziewczyny porysowal zoltym flamastrem, ktory mial przy sobie, i podpalil
jej wlosy zapalniczka. W pew- nym momencie weszli do jej mieszkania i tam
na zadanie bandyty, i pod jego dyktando, dziewczyna napisala list, w kto-
rym zapewniala, ze bardzo go kocha i jak jej bylo wspaniale. W koncu
pozwolil sie jej ubrac, widziala, jak spokojnie odchodzi w kierunku
szpitala Rydygiera.

Dzieki jej relacji sporzadzono bardzo dokladny rysopis napast- nika. To
pomoglo, bo mezczy- zne poznal jeden z policjan- tow z nowohuckiej komendy.
Szybko ustalono, ze to Marek B. Postawiono mu zarzuty napadu na Marie, Jole
i Dorote. Okazalo sie, ze dorabia jako parkingowy w szpitalu Rydygiera.
Zdaniem bieglych przestepstwa seksual- ne, ktorych sie dopuscil mialy cechy
gwaltu psychopatycznego z elementami sadyzmu. W kon- cu wobec ofiar
stosowal prze- moc ponad miare, a nie tylko, by przelamac ich opor. Eksperci

ostrzegli, ze Marek B. ze swoim nadmiernym popedem seksual- nym nie
przestanie napadac na kobiety, a z kazdym kolejnym atakiem jego agresja
bedzie coraz wieksza. Nie jest wyklu- czone, ze zacznie sie dopuszczac
zabojstw na tle seksualnym.

Sad Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty, po krotkim pro- cesie, wymierzyl mu
kare 11 lat wiezienia, czyli nawet wyzsza od tej, ktorej domagal sie w
mowie koncowej prokurator.

Trzecia fala. Marek B. wyrok odsie- dzial. W 2016 roku opuscil mury zakladu

karnego i wrocil do Nowej Huty. Wydawalo sie, ze przemyslal

swoje zachowanie, doszlo do resocjalizacji w wiezieniu, dzieki czemu sie
ustabilizuje. Byly tego symptomy, bo znalazl prace, odnowil wiezi rodzinne,
przez ogloszenia w prasie nawiazal znajomosci z kilkoma paniami, ale to
byly tylko pozory normal- nosci. Nie mial sie komu zwie- rzac, ale czul, ze
powoli wzbiera w nim kolejna fala nienawisci w stosunku do kobiet. Juz nie
mogl sie jej opierac i znowu wie- czorowa pora wyruszyl na polo- wanie. I
to ledwie dwa miesiace po opuszczeniu murow wiezie- nia w Strzelcach
Opolskich.

Byla ciepla, majowa noc, gdy na jednym z osiedli w kra- kowskiej dzielnicy
Nowa Huta, 18-letnia uczennica wracala po polnocy do domu. Cisza, spo- koj,
w zasiegu wzroku nie bylo zywego ducha, gdy niespodzie- wanie z klatki
schodowej bloku wylonil sie nieznajomy mez- czyzna i zadal dosc neutralne
pytanie:

– Masz moze papierosy?

Gdy Weronika M. potwier- dzila stal sie agresywny – ude- rzyl ja piescia w
twarz i to tak mocno, ze upadla na chodnik, a rzeczy wysypaly sie z
torebki. Gdy je probowala zebrac, zadal kolejne ciosy, by jak mowil,
“szukala szybciej”. Napastnik zabral jej telefon komorko- wy, papierosa
elektronicznego i uciekl. Ranna z trudem dotar- la do sasiedniego bloku,
gdzie mieszkala jej znajoma.

– Rodzice tej kolezanki zawiezli pokrzywdzona do szpi- tala, gdzie Weronice
M. udzie- lono pomocy medycznej – infor- mowala policja po zdarzeniu.

W wyniku ataku doznala powaznych obrazen twarzo- czaszki. Nastepnego dnia
zglo- sila oficjalne zawiadomienie o przestepstwie. Sprawce roz- poznala
pozniej na 90 procent po sylwetce i twarzy. Na podsta- wie zebranych
informacji poli- cjanci rozpoczeli poszukiwania. W miejscu ataku nie bylo
jed- nak monitoringu ani swiadkow zdarzenia, co uniemozliwilo szybkie
zatrzymanie napastnika.

Ponad miesiac pozniej, w czerwcu, sprawca zaatako- wal ponownie. Okolo
godzi- ny 23, na przystanku autobu- sowym przy ul. Okulickiego, podszedl do
47-letniej piele- gniarki czekajacej na transport publiczny. Najpierw
nieznajomy

wydawal sie jej nawet sympa- tyczny, porozmawiali o pogo- dzie i innych
malo waznych spra- wach. W pewnej chwili kobie- ta poczestowala go napojem
energetycznym z puszki, a gdy skonczyl pic niespodziewanie rzucil uwage w
strone Agaty W., ze “ma fajne cycki”. Byla zasko- czona taki obrotem
sprawy, ale mezczyzna nie poprzestal tyl- ko na slowach i zaczal doty- kac
kobiete, a potem uderzyl ja w twarz. Wystraszona zda- zyla wyrwac sie
napastniko- wi, wybiegla na ulice i zaczela zatrzymywac jadace jezdnia
samochody. Jeden z kierow- cow zahamowal auto i pomogl ofierze. Wiele
znakow na nie- bie i ziemi wskazywalo, ze jego reakcja uratowala
pielegniarke przed brutalnym pobiciem lub gwaltem. Gdy napastnik biegl za
nia krzyczal: ” Ty kur… zabi- je cie”. Potem na 100 procent, czyli bez
cienia watpliwosci, pokrzywdzona poznala go po glosie i wygladzie.

Piec dni pozniej policjanci odebrali zgloszenie o kolejnym napadzie.
Sprawca zaatakowal 51-letnia blondynke – Katarzy- ne P. Kobieta szla przez
jedno z osiedli, wracala sama z imprez okolicznosciowych zorganizowa- nych
z okazji Dni Nowej Huty. Podbiegl do niej nieznajomy i bez ostrzezenia
zaatakowal silnym ciosem w glowe. Bil dalej, gdy lezala bezbronna na
chodniku. Katem oka Katarzyna P. widzia- la, ze przeszukuje jej torebke,
ale potem stracila przytomnosc.

Poturbowana, gdy juz sie ocknela, zatelefonowala do mlodszej siostry, ktora
wezwa- la na miejsce karetke pogoto- wia. Pobita miala zlamana kosc
jarzmowa, stracila kilka zebow, jeden cios zmiazdzyl jej usta, miala tez
mniej bolesne potlu- czenia glowy.

Dopiero wtedy ktos z krymi- nalnych przypomnial sobie, ze przed laty byl
przestepca, ktory wlasnie w ten sposob atakowal w tej dzielnicy miasta
samotne panie. Szybko ustalono, ze cho- dzi o Marka B. Kilka telefonow i
juz bylo wiadomo, ze wyszedl na wolnosc w marcu 2016 roku, po odbyciu calej
orzeczonej mu kary 11 lat wiezienia, m.in. za przestepstwa seksualne,
gwalty, rozboje i kradzieze. Policjanci bez zwloki odwie- dzili 46-letniego
Marka B., ktory w tamtym czasie

mieszkal z rodzicami. Podczas przeszukania mieszkania odkryto rzeczy, ktore
zrabowal napadnie- tym. W kuchni, pod szafka za zle- wem, trzymal tekturowe
pudelko z trofeami, w tym rozne telefo- ny, damskie majtki, kominiarke i
latarke. Zabezpieczono tez jego spodnie, a na nich ujawnio- no slady
pierwszej z ofiar, czyli Agaty W. Zostal tymczasowo aresztowany, a
policjanci zaczeli sprawdzac ile ofiar mogl miec na koncie i siegnieto do
wszystkich spraw dotyczacych napadow na kobiety w Nowej Hucie. Poki co
postawiono mu trzy zarzuty, ale sledztwo sie dopiero rozkrecalo. W szafce z
dwiema klodkami, w miejscu jego pracy przy ul. Ujastek, odkryto 9 par
damskich majtek, 7 portfeli, dokumenty, telefony i peki kluczy. Niedlugo
potem podjeto 11 umorzonych juz postepowan na szkode 9 kobiet.

Kilka pokrzywdzonych roz- poznalo swoje rzeczy, ale nie zglaszalo do tej
pory zadnej kra- dziezy. Marek nie kryl, ze kradl przedmioty z mieszkan na
par- terze, wykorzystujac moment nieuwagi domownikow lub rzeczy
pozostawione na wolnym powietrzu. Czesciowo przyznal sie do winy, ale nie
potwierdzal, ze uzywal przemocy w trakcie napadow lub by molestowal
kobiety. Przekonywal, ze jest jedynie podgladaczem, w nocy obserwuje panie
lub pary i okra- da, gdy nie widza.

– Niektore z odkrytych u mnie rzeczy znajdowalem na lawkach lub w parku i
wkladalem do

szafki. Damska bielizne kradlem z suszarek – opowiadal.

Biegli seksuolodzy stwierdzi- li, ze ma liczne zaburzenia pre- ferencji
seksualnych. Wykryli u niego zboczenia w postaci raptofilii, czyli
tendencji do gwalcenia kobiet, co mialo mu zastepowac normalny stosunek
seksualny. Biegli stwierdzi- li u niego rowniez voyeryzm, czyli
podgladactwo i fetyszyzm. Orzekli, ze jest poczytalny, ale wymaga
zastosowania tzw. srod- kow zabezpieczajacych, czy- li np. specjalistycznej
terapii. Ostrzegli, ze w jego przypadku jest wysokie prawdopodobien- stwo
kolejnych atakow i czynow przeciwko wolnosci seksualnej. To moze oznaczac,
ze powinien byc umieszczony w osrodku w Gostyninie, gdzie juz sa seryj- ni
gwalciciele i zabojcy na tle seksualnym, w tym oslawiony Mariusz
Trynkiewicz.

Przeanalizowano rowniez stare akta wykonanego juz w jego przypadku wyroku
11 lat odsiadki. Tam odkryto gene- ze motywow napastnika i to

pozwolilo na zrozumienie jego zachowania. Powaznie potrak- towano jego
slowa, ze czul sie skrzywdzony przed laty, przez narzeczona, dlatego msci
sie na innych kobietach.

W trakcie najnowszego sledztwa prokurator przestawil mu ostatecznie 16
zarzutow. Do czesci Marek sie przyznal. Podczas trzeciej fali napadow jego
ofiara padlo kilkanascie pan. Wsrod nich byla uczennica szkoly podstawowej,
studentka, nauczycielka i emerytka.

Ostatecznie Sad Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty wymierzyl mu 8 lat
wiezienia za skrzywdzenie kolejnych 14 kobiet. Bedzie sie tez musial poddac
terapii seksuologiczno -psychologicznej. Gdyby kare odbyl w calosci to
wyjdzie na wolnosc w 2025 roku. Wtedy w Nowej Hucie kobiety znowu moga
zaczac sie bac…

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl