Dzien dobry – tu Polska – 11.03.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 69) (67310)

11 marca 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

10 marca 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

23 kolejka

Radomiak-Stal Mielec 2-1

24 kolejka

Piast Gliwice-Radomiak 2-3

Jagiellonia Bialystok-Slask Wroclaw 3-1

Korona Kielce-Cracovia 1-1

Puszcza Niepolomice-Rakow Czestochowa 1-1

G.Zabrze-Lech Poznan 0-0

Stal Mielec-Ruch Chorzow 3-1

Pogon Szczecin-Z.Lubin 0-2

Widzew Lodz-Legia Warszawa 1-0

W poniedzialek Warta Poznan-LKS Lodz

1.Jagiellonia 45pkt

2.Slask 45pkt

3.Lech 41pkt

4.Rakow 40pkt

5.Pogon 40pkt

6.Legia 38pkt

7.G.Zabrze 36pkt

8.Stal Mielec 35pkt

9.Z.Lubin 33pkt

10.Widzew 31pkt

11.Radomiak 31pkt

12.Warta 27pkt

13.Cracovia 27pkt

14.Piast 25pkt

15.Korona 23pkt

16.Puszcza 23pkt

17.Ruch 18pkt

18.LKS Lodz 13pkt

-“Koniec miodowego miesiaca Pogoni Szczecin. Zaglebie Lubin sprowadzilo

szczecinian na ziemie”-

Mateusz Kasprzyk

Pilkarze Pogoni zagrali najslabszy mecz w tym roku i przegrali u siebie

– przed prawie 20 tys. kibicow – z Zaglebiem Lubin. Rozczarowali przede

wszystkim niezawodni do tej pory liderzy: Kamil Grosicki i Valentin

Cojocaru.

Ostatni miesiac byl dla podopiecznych Jensa Gustafssona wymarzony. W

lidze wygrali trzy mecze z rzedu i jeden zremisowali, a poza tym

awansowali do polfinalu Pucharu Polski po 120 minutach heroicznej walki

w wyjazdowym spotkaniu z Lechem Poznan. Najwieksi optymisci zaczeli juz

myslec o wywalczeniu przez Pogon tzw. podwojnej korony: mistrzostwa oraz

Pucharu Polski.

Niedzielne spotkanie przed wlasna publicznoscia z Zaglebiem Lubin nie

zapowiadalo sie na przesadnie trudne w kontekscie kontynuowania serii

spotkan bez porazki w 2024 r. Druzyna z Dolnego Slaska to ligowy

sredniak. Chimeryczny przecietniak, ktory w tym sezonie nie gra juz o

nic konkretnego.

Niestety w starciu z Zaglebiem nad wyraz uwidocznily sie mankamenty

Pogoni, ktore do tej pory udalo sie maskowac dobrymi wynikami w rundzie

wiosennej. Przede wszystkim problemem portowcow jest waska kadra. Zima

nie dokonano zadnego transferu przychodzacego, a pozegnano sie z kilkoma

pilkarzami z drugiego szeregu. Luke mieli wypelnic wlaczeni do kadry

pierwszej druzyny mlodziezowcy z akademii, ale na razie zaden z nich nie

pokazuje umiejetnosci na miare ekstraklasy.

W niedziele kartki i kontuzje zmusily Gustafssona do skrajnie

eksperymentalnego wystawienia na prawej obronie (za pauzujacego Linusa

Wahlqvista) nominalnego srodkowego pomocnika Fredrika Ulvestada. Ten

pomysl okazal sie zupelnie nietrafiony. Norwega bardzo brakowalo w

srodku pola, a na boku obrony byl zupelnie zagubiony oraz notorycznie

spozniony.

Sam poczatek meczu nie zwiastowal jeszcze tak duzych problemow Pogoni.

Gospodarze mieli przewage i stworzyli sobie dwie dogodne okazje do

otwarcia wyniku. W 14. minucie Kamil Grosicki dostal w polu karnym pilke

przejeta przez jednego z kolegow i uderzyl wprost w bramkarza Zaglebia.

Chwile pozniej jeden z obroncow gosci musial wybijac pilke z linii

bramkowej po strzale Benedikta Zecha po dobrym dosrodkowaniu z rzutu

roznego.

Wydawalo sie, ze gra gospodarzy zaczyna sie zazebiac, ale w 21. minucie

Zech pechowo zagral reka na linii wlasnego pola karnego i sedzia

podyktowal rzut karny dla Zaglebia, ktory bardzo pewnie wykorzystal

Kacper Chodyna.

Dziesiec minut pozniej szczescie usmiechnelo sie z kolei do Pogoni,

poniewaz arbiter uznal, ze tym razem to Chodyna zagral niezgodnie z

przepisami we wlasnym polu karnym i przed szansa na wyrownanie stanal

Grosicki. Niestety kapitan portowcow wykonal rzut karny w najgorszy

mozliwy sposob i Sokratis Dioudis bez problemu zlapal pilke lekko

kopnieta w prawy rog. 35-latek pomylil sie z jedenastu metrow po raz

pierwszy w tym sezonie.

Od tego momentu portowcy w zasadzie juz do koncowego gwizdka sie nie

podniesli, a najbardziej cierpial sam Grosicki. Reprezentant Polski

razil kolejnymi nieudanymi zagraniami i byl cieniem samego siebie –

najlepszego zawodnika ekstraklasy w lutym.

– Kazdy ma prawo byc czasami w gorszej dyspozycji. Dla nas to kluczowy

zawodnik i zawsze bede na niego stawial, gdy bedzie taka mozliwosc –

uspokajal po koncowym gwizdku Gustafsson.

W drugiej polowie portowcy kilka razy przyspieszyli, ale trudno napisac,

ze zepchneli Zaglebie do glebokiej defensywy. Gustafsson nie za bardzo

mial kogo wpuscic z lawki rezerwowych, nikt z nowych zawodnikow na

murawie nie dal odpowiedniego impulsu.

Rywale konsekwentnie probowali dobic Pogon kontrami, ale swego dopieli

dopiero w 86. minucie. Juniorski blad popelnil niezawodny do tej pory

bramkarz Valentin Cojocaru, ktory nie zlapal pilki dosrodkowanej z rzutu

roznego i odbil ja wprost w stojacego obok Dawida Kurminowskiego.

Napastnik Zaglebia zdobyl chyba najlatwiejszego gola w swojej karierze.

– Jestesmy zawiedzeni, ze przerwalismy serie meczow bez porazki. Nie

mozemy sobie pozwolic na kolejne potkniecia – podsumowuje Gustafsson. Za

tydzien jego zespol zagra na wyjezdzie z walczaca o utrzymanie sie

Korona Kielce. Portowcy koncza weekend na 5. miejscu w tabeli ekstraklasy.

I LIGA

22 kolejka

Lechia Gdansk-Resovia Rzeszow 4-0

23 kolejka

Znicz Pruszkow-Nieciecza 2-0

Arka Gdynia-Wisla Krakow 1-1

Motor Lublin-Polonia Warszawa 1-1

Chrobry Glogow-Stal Rzeszow 2-1

Miedz Legnica-Tychy 2-2

Podbeskidzie-Lechia Gdansk 1-2

Resovia Rzeszow-Katowice 0-2

Z.Sosnowiec-Odra Opole 1-1

W poniedzialek Wisla Plock-G.Leczna

1.Lechia 44pkt

2.Arka 44pkt

3.Tychy 41pkt

4.Motor 40pkt

5.Wisla Krakow 38pkt

6.Katowice 36pkt

7.Miedz 36pkt

8.Odra Opole 35pkt

9.G.Leczna 35pkt

10.W.Plock 34pkt

11.Znicz 29pkt

12.Nieciecza 29pkt

13.Chrobry 26pkt

14.Stal Rzeszow 23pkt

15.Resovia 22pkt

16.Polonia Warszawa 21pkt

17.Podbeskidzie 18pkt

18.Z.Sosnowiec 13pkt

-W hitowo zapowiadajacym sie spotkaniu I ligi, lider tabeli Arka Gdynia

zremisowala z Wisla Krakow 1:1. Biorac pod uwage przedmeczowe

oczekiwania, pilkarze obu druzyn raczej zawiedli, dawkujac kibicom

emocje w dawkach homeopatycznych. Ale koncowy wynik uznac nalezy za

sprawiedliwy.

Dla pilkarzy Arki byl to mecz, w ktorym mogli oni upiec dwie pieczenie

na jednym ogniu. Po pierwsze: zyskac jeszcze wieksza pewnosc siebie i

przekonanie na mocno obranym kursie na Ekstraklase. W koncu to Wisla

dlugo uwazana byla za glownego faworyta rozgrywek. Po drugie: ewentualna

wygrana mialaby bardzo konkretne przelozenie na ligowa tabele, gdyz

przewaga nad Wisla uroslaby do dziewieciu punktow. Przewaga wlasciwie

nie do zaprzepaszczenia, wiec jeden powazny rywal w walce o awans

zostalby de facto odlaczony. Jednak o tym wszystkim wiedziala tez Wisla,

zapowiadal sie wiec arcyciekawy mecz. Czy takowym rzeczywiscie sie

okazal? Niespecjalnie.

Arka i Wisla to dwa zespoly z najwiekszym posiadaniem pilki w I lidze,

bardzo ciekawa byla zatem obserwacja sposobu gry tych druzyn w

bezposrednim starciu. Upraszczajac, konkluzja jest nastepujaca: Wisla

teoretycznie miala wiecej z gry, ale przez dlugi czas kompletnie nic z

tego nie wynikalo. Z kolei gdynianie potrafili troche pocierpiec w grze

destrukcyjnej, a kiedy juz przechodzili do dzialan ofensywnych byli

nieco bardziej konkretni. Nie zeby stwarzali sobie multum sytuacji,

jednak od czasu do czasu udawalo im sie zatrudnic bramkarza Wisly Alvaro

Ratona. Ale tylko w pierwszej polowie.

Na dodatek pomagali tez rywale, ktorzy bardzo szybko w pewnym sensie

podarowali bramke arkowcom. W 13. min Dawid Szot ratujac swoj zespol

przed autem, nieopatrznie zagral ja do rozpedzonego Olafa Kobackiego.

Ten podciagnal kilka metrow wzdluz linii pola karnego i zdecydowal sie

na strzal w krotki rog. Nie byl on ani zbyt mocny, ani wyjatkowo

precyzyjny, jednak Raton po raz kolejny potwierdzil, ze posiada

podstawowe braki w bramkarskim rzemiosle. Po jego bardzo nieporadnej

interwencji pilka wpadla do siatki i to arkowcy objeli prowadzenie.

To pozwolilo im na jeszcze wiekszy spokoj w poczynaniach. Bylo to o tyle

ulatwione, ze Wislacy swoja tiki-taka dla ubogich nie potrafili w

jakikolwiek sposob zagrozic bramce Pawla Lenarcika. Mielili

bezproduktywne podania, ale bardziej do tylu i wszerz, niz do przodu. Do

20. metra przed bramka rywal grali w miare plynnie, ale potem zderzali

sie z zolto-niebieska sciana. Dlatego wspomniany Lenarcik przez cala

pierwsza polowe nudzil sie niczym mops, a pilke dotykal wlasciwie tylko

wtedy, kiedy litowali sie nad nim koledzy z druzyny i dawali mu od czasu

do czasu kopnac futbolowke.

Arkowcy najblizej podwyzszenia wyniku byli po dosrodkowaniu Dawida

Gojnego i groznej glowce Michala Marcjanika, ale tym razem Raton spisal

sie bez zarzutu. Jednak do przerwy gospodarze prowadzili w pelni zasluzenie.

Po przerwie obraz gry zmienil sie o tyle, ze gospodarze juz zdecydowanie

skupili sie na obronie wyniku, ograniczajac akcenty ofensywne do

minimum. Wislacy przewazali coraz bardziej, ale to starczylo tylko na

jedna efektowna akcje, kiedy Szot zagral pieta do Kacpra Dudy, ktory

trafil w boczna siatke.

Kluczowy moment drugiej polowy mial miejsce w 74. min kiedy na boisku

pojawil sie pilkarz Wisly Szymon Sobczak. Juz kilkadziesiat sekund

pozniej sfinalizowal on wreszcie udana akcje Wisly, ktorej przedostatnim

ogniwem byl asystujacy Jesus Alfaro. Byl to pierwszy i jak sie okazalo

ostatni celny strzal gosci w tym spotkaniu, co chyba najlepiej

podsumowuje ich gre w Gdyni. Dlugimi minutami byla ona daremna. A

poniewaz arkowcy zwlaszcza w drugiej polowie rowniez zagrali wyjatkowo

ostroznie jak na swoje standardy, ogladalismy widowisko z dyskretna

dawka emocji. A wynik pewnie zadowala obie strony, chociaz bardziej

ukontentowani z racji sytuacji w tabeli powinni byc gdynianie.

-Pilkarze Lechii Gdansk w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biala szybko

stracili bramke, a gra dlugo im sie nie ukladala. Jednak podopieczni

Szymona Grabowskiego po przerwie pokazali charakter, zdobyli dwa gole i

wywalczyli niezwykle cenne trzy punkty. Dalo im to awans na fotel lidera

I ligi.

Pilkarze Lechii przystepujac do meczu wiedzieli juz, ze w tej kolejce

punkty stracila cala czolowka tabeli. Cztery zespoly zrobily to w

bezposrednich starciach (Arka Gdynia – Wisla Krakow 1:1, Miedz Legnica –

GKS Tychy 2:2), natomiast Motor Lublin niespodziewanie remisujac na

wlasnym stadionie z Polonia Warszawa (1:1).

To wszystko oznaczalo, ze wygrywajac w Bielsku-Bialej bialo-zieloni

mogli juz dosc zauwazalnie odskoczyc od grupy poscigowej i zmienic Arke

na pozycji lidera I ligi. Oba zespoly mialyby po 44 punkty, ale to

gdanski zespol posiada lepszy bilans bramkowy (bezposrednie mecze sa

rozpatrywane dopiero kiedy zespoly spotkaja sie ze soba dwa razy).

Ewentualna wygrana wydawala sie bardzo prawdopodobna, wszak rywalem byl

przedostatni zespol w tabeli, ktory w ostatnich tygodniach prezentowal

sie wrecz fatalnie. W zwiazku z tym kilka dni temu doszlo do zmiany

trenera – Dariusza Marca zastapil Jaroslaw Skrobacz, co dawalo nadzieje

na jakis pozytywny impuls.

Jednak mecz z Lechia gospodarze zaczeli schowani za podwojna garda.

Przez pierwszy kwadrans przy pilce byli niemal wylacznie gdanszczanie,

ktorzy cierpliwie, zeby nie powiedziec dostojnie szukali drogi do

bramki. W tym okresie mieli posiadanie pilki na poziomie niemal 80

proc., inna sprawa, ze wlasciwie nic z tego nie wynikalo.

I nagle w 14. mn nastapilo zdarzenie, ktore zmienilo cala optyke

spotkania. Bojazliwi do tej pory pilkarze Podbeskidzia przeprowadzili

wyjatkowo nieskomplikowana akcje. Najpierw dluga pilka na skrzydlo do

szybkiego Maksymiliana Banaszewskiego, potem bardziej intuicyjne niz

zamierzone zagranie w kierunku srodka boiska, gdzie niczym spod ziemi

wyrasta zupelnie niepilnowany Bartosz Bida. No i w koncu dokladny strzal

z linii pola karnego, przy ktorym Bohdan Sarnawski jest bez szans.

Prosto, ale jakze skutecznie.

Ten gol nie tylko mocno skomplikowal sprawy dla Lechii, ale rowniez

zdecydowanie dodal animuszu rywalom. Ewidentnie uwierzyli oni we wlasne

sily, gdyz od tego momentu zaczeli grac duzo odwazniej. Nie tylko

czesciej atakowali, ale rowniez podchodzili do wysokiego pressingu,

czego wczesniej nie bylo w ogole.

Mlody zespol Lechii musial zatem przejsc pierwszy w tym roku powazny

test mentalny i trzeba przyznac, ze po stracie gola zbieral sie dosc

dlugo. W trudnym momencie gre wzial na siebie kapitan zespolu Rifet

Kapic, ktory w blyskotliwy sposob rozprowadzil kilka akcji. Po jednej z

nich zobaczylismy chyba najbardziej spektakularne pudlo sezonu. Po

podaniu Bosniaka ladnym strzalem z woleja popisal sie Tomas Bobcek.

Bramkarz gospodarzy Patryk Procek “wyplul” pilke przed siebie, gdzie

dopadl do niej Camilo Mena. Kolumbijczyk mial przed soba niemal zupelnie

pusta bramke, uderzal z odleglosci pieciu metrow. A jednak udalo mu sie

kopnac nad poprzeczka! Bardzo wysoko nad poprzeczka…

Swoje szanse mieli tez gospodarze, blisko drugiego trafienia byl m.in.

Bida. Nie ma watpliwosci, ze zawiesili oni poprzeczke duzo wyzej niz

mozna sie bylo spodziewac i kibice Lechii mogli byc po pierwszej polowie

mocno zaniepokojeni.

Zgodnie z przewidywaniami od razu po przerwie goscie ruszyli do

zdecydowanych atakow. Pod bramka Podbeskidzia kotlowalo sie raz za

razem, po jednym z rzutow roznych Tomasz Neugebauer trafil w slupek.

Wreszcie w swoim stylu zerwal sie Mena, ktory zostal sfaulowany tuz

przed polem karnym. Do pilki ustawionej na 20 metrze podszedl Iwan

Zelizko i ladnym strzalem nad murem pokonal Procka.

Lechia wciaz atakowala, dlugo rozgrywajac pilke w okolicach pola karnego

Podbeskidzia, momentami chyba nawet zbyt dlugo. Za duzo bylo

bezproduktywnego “klepania”, a za malo konkretow. Z kolei rywale

kontrowali rzadko, ale i tak mieli swoje szanse.

Najlepsza po fatalnym bledzie Andreia Chindrisa, ktory beztrosko stracil

pilke we wlasnym polu karnym, przez co oko w oko z Sarnawskim stanal

Maksymilian Sitek. Jednak chyba sie przestraszyl niespodziewanej szansy,

bo kopnal bardzo niecelnie. Za chwile dwukrotnie uderzal jeszcze Matej

Senic, w ciagu tych kilkudziesieciu sekund lechisci mieli sporo szczescia.

Nie zrazeni tymi chwilowymi perturbacjami goscie wciaz probowali znalezc

dziure w niezle zorganizowanym bloku obronnym Podbeskidzia. Sporo

ozywienia wniosl po przerwie Milosz Kalahur, ktory swoimi

dosrodkowaniami wytrwale szukal celu. Niespodziewanie okazal sie nim

Kacper Sezonienko, ktory raptem kilkadziesiat sekund po wejsciu na

boisko popisal sie glowka, jakiej nie powstydzilby sie legendarny

Andrzej Szarmach. W bardzo ekwilibrystycznej pozycji zdolal skierowac

pilke w strone bramki, ta zatoczyla wysoki luk ponad Prockiem i jeszcze

odbijajac sie od slupka wpadla do bramki. Niezwykly, a przede wszystkim

arcywazny gol.

Gdanski zespol dowiozl to minimalne prowadzenie do konca spotkania,

odnoszac jedno z najwazniejszych zwyciestw w sezonie. Wlasnie w takich

bolach rodza sie bowiem rzeczy wielkie. Na razie urodzilo sie

liderowanie w tabeli I ligi, pierwsze od poczatku rozgrywek.

-“Marca” donosi, ze Barcelona chce oddac Roberta Lewandowskiego do ligi

saudyjskiej – Dariusz Wolowski

Nie wiadomo, czy Polak zgodzi sie na taki transfer. Pewne jest, ze

zadluzony klub z Katalonii chce latem przebudowac druzyne, pozbywajac

sie graczy najwyzej oplacanych.

W sierpniu skonczy 36 lat i z pewnoscia coraz trudniej bedzie mu

sprostac wymaganiom jednej z najlepszych lig swiata. Lewandowski ma

gwiazdorska pensje, ktora znaczaco obciaza placowy fundusz Barcelony.

Dla zadluzonego klubu to powazny problem – musi przeciez spelnic zasady

finansowego fair play narzucone przez wladze La Liga.

Stan finansowy Barcelony sie nie poprawil, totez wedlug najnowszych

zalecen ligi hiszpanskiej, limit na wyplaty dla pilkarzy zostal

ograniczony z 656 mln do 270 mln euro. Dla porownania w Realu Madryt ten

sam limit wzrosl z 683 mln do 727 mln euro.

Latem prezes Joan Laporta bedzie wiec musial szukac oszczednosci.

Najlatwiej znalezc je, pozbywajac sie graczy o najwyzszych zarobkach.

Kiedy w lipcu 2022 roku Lewandowski podpisywal umowe z Barcelona,

Laporta obiecal mu wzrastajaca pensje. I na podstawie tej umowy w kazdym

z trzech kolejnych sezonow zarabia on wiecej. Prezes wierzyl, ze z

kazdym rokiem klopoty klubu beda mniejsze.

Wedlug hiszpanskich mediow w pierwszym sezonie Polak otrzymal 20 mln

euro brutto, w drugim kasuje 26 mln euro, w trzecim obiecano mu az 32

mln, w ewentualnym czwartym kwota spadnie do 26 mln, ale jest tez

uzalezniona od osiagniec Lewandowskiego w trzecim. Na odejsciu Polaka

tego lata klub zaoszczedzilby wiec 58 mln euro.

Informacje o transferze Lewandowskiego wygladaja wiec prawdopodobnie.

Musi sie jednak na to zgodzic sam pilkarz. Z pewnoscia nie bedzie chcial

znalezc sie w tak niekomfortowej sytuacji jak Holender Frenkie de Jong,

ktorego – wedlug hiszpanskich mediow – zmuszano do wyrazenia zgody na

transfer lub obnizenie pensji. Klub robil to niemal publicznie, wiec

Holender znalazl sie pod presja kibicow. Kilka tygodni temu nie

wytrzymal. – Piszecie tyle klamstw na moj temat, a ja zastanawiam sie,

jak wam nie wstyd. Czytam, ze zarabiam 40 mln euro rocznie i inne bzdury

– powiedzial do dziennikarzy.

Juz dwa lata temu Barcelona probowala sprzedac De Jonga do Manchesteru

United. On sie jednak uparl, ze zostaje. Lewandowski tez powtarza, ze w

katalonskim klubie jest mu dobrze i nigdzie sie nie wybiera. Latem

zostanie mu rok do konca gwarantowanego kontraktu, z opcja przedluzenia

o kolejny. Jesli Polak zdecyduje sie zostac, wladze klubu beda bezradne.

Wydaje sie jednak, ze jedynym dobrym rozwiazaniem jest rozwiazanie

polubowne. Z koncem sezonu z Barcelony odejdzie trener Xavi Hernandez,

ktory sprowadzal Lewandowskiego na Camp Nou. Czy jego nastepca bedzie

chcial w druzynie 36-letniego, tak drogiego w utrzymaniu napastnika? Czy

raczej poszuka mlodszych i tanszych zastepcow?

Madrycki dziennik “Marca” donosi, ze wyslannicy Barcelony zaoferowali

Lewandowskiego i Brazylijczyka Raphinhe klubom z Saudi Pro League.

Podobnie robia tez Manchester United, Chelsea i kilka innych klubow,

ktore chca przebudowac swoje kadry. Wszyscy wiedza bowiem, jakimi

mozliwosciami dysponuja Saudyjczycy. W ich lidze graja juz Cristiano

Ronaldo, Karim Benzema, N’Golo Kanté, Sadio Mané, Roberto Firmino, Ryad

Mahrez, Aymeric Laporte, Ivan Rakitic i wielu innych znanych graczy, za

kilka miesiecy dolacza nastepni. Pensje oferowane w Saudi Pro League sa

kilka lub nawet kilkunastokrotnie wyzsze niz w Europie, zwlaszcza dla

pilkarzy o statusie tak wysokim, jaki ma Lewandowski.

Polityka transferowa Saudyjczykow polega jednak na tym, ze kusza

pilkarzy wysokimi pensjami, ale niechetnie wydaja duze kwoty na

transfery. Ronaldo i Benzema przyszli do klubow Saudi Pro League za

darmo – Portugalczyk, jeszcze przed mundialem w Katarze, poklocil sie z

trenerem Manchesteru United, Francuz dostal pozwolenie od Realu Madryt.

Czy Barcelona otrzymalaby za Lewandowskiego duza kwote transferowa?

Raczej nie. Zysk polegalby na oszczednosci na jego gazy. Poki co Polak

jest gwiazda i najlepszym strzelcem zespolu, ktory we wtorek staje przed

kluczowym wyzwaniem. W piatek w ligowym meczu z Mallorca Lewandowski

odpoczywal i wszedl do gry w 61. min. Zaliczyl asyste przy zwycieskiej

bramce 16-letniego Lamine Yamala. Barcelona wygrala 1:0.

We wtorek podejmie Napoli w rewanzowym meczu 1/8 finalu Ligi Mistrzow. W

Neapolu padl remis 1:1 po bramkach Polaka i Nigeryjczyka Victora

Osimhena. Dla klubu z Katalonii awans do cwiercfinalu jest priorytetem.

Z Pucharu Krola Barcelona juz odpadla, w lidze ma duza strate do Realu.

Wynik osiagniety w Champions League moze decydowac o tym jak glebokich

zmian w kadrze zespolu Laporta bedzie chcial dokonac nadchodzacego lata.

Wazy sie wiec przyszlosc Lewandowskiego, ale tez innych pilkarzy mistrza

Hiszpanii.

PIKA RECZNA

Obie polskie druzyny graja dalej w Lidze Mistrzow pilkarzy recznych.

Bedzie rewanz za ostatni final?

Druzyny Industrii Kielce oraz Orlenu Wisly Plock awansowaly do 1/8

finalu Ligi Mistrzow pilkarzy recznych. Jesli kielczanie przejda ten

etap, w kolejnym dojdzie do powtorki ubieglorocznego finalu Champions

League.

Przed ostatnia kolejka rywalizacji w grupach pewny awansu do dalszych

gier byl zespol Industrii. Kielczanie zapewnili go sobie tydzien

wczesniej, pokonujac we wlasnej hali Kolstad z Norwegii 31:23. Jedyna

niewiadoma bylo miejsce, ktore zajma w grupie A, a co za tym idzie –

rywal w 1/8 finalu.

Na ostatni mecz do Aalborga w Danii trener Industrii Talant Dujszebajew

zabral okrojony sklad. Jak pisalismy, powazna kontuzja kolana na wiele

miesiecy wyklucza z gry reprezentacyjnego rozgrywajacego Szymona Sicke,

do tego wciaz zdrowy nie jest bialoruski kolowy Artsem Karalek, a

szkoleniowiec kielczan oszczedza bramkarza reprezentacji Niemiec

Andreasa Wolffa oraz bylego kadrowicza, rozgrywajacego Tomasza Gebale.

Mimo tak wielu oslabien mistrzowie Polski toczyli w Danii zaciety boj z

zespolem, ktory zajal drugie miejsce w grupie A, co dalo mu bezposredni

awans do cwiercfinalu Champions League. Kielczanie byli bliscy wygranej

w Aalborgu, choc trzeba przyznac, ze mogli takze ten pojedynek przegrac.

Juz po koncowej syrenie, przy stanie 35:35, gospodarze wykonywali bowiem

rzut wolny. Dunczyk Thomas Arnoldsen rzucil nad kieleckim murem, ale

kapitalnie interweniowal nowy golkiper Industrii Chorwat Sandro Mestric.

Rywalem kielczan w 1/8 finalu Ligi Mistrzow bedzie inny dunski zespol,

GOG Gudme, ktory rywalizacje w grupie B zakonczyl na piatym miejscu.

Pierwsze spotkanie odbedzie sie 27 lub 28 marca w Danii, rewanz –

tydzien pozniej w Hali Legionow w Kielcach.

Jesli druzyna Talanta Dujszebajewa pokona GOG, w cwiercfinale trafi na

Magdeburg, niespodziewanego triumfatora grupy B. Niespodziewanego, bo

wszystko wskazywalo na to, ze grupe wygra Barcelona. Tymczasem Duma

Katalonii w ostatnim spotkaniu przegrala u siebie z Montpellier 34:37 i

zajela drugie miejsce w grupie B.

Pojedynek Industrii z Magdeburgiem bylby rewanzem za ubiegloroczny final

Ligi Mistrzow. W czerwcu w Lanxess Arenie w Kolonii kielczanie przegrali

po dogrywce z Niemcami 29:30. Mecz mial dramatyczny przebieg nie tylko z

powodu wydarzen na boisku. Po koniec drugiej polowy na trybunach zaslabl

relacjonujacy wydarzenie Pawel Kotwica, wieloletni dziennikarz

kieleckiego dziennika “Echo Dnia”. Niestety, zycia 50-latka nie udalo

sie uratowac.

Do koncowych minut ostatniego grupowego meczu pod znakiem zapytania stal

awans do 1/8 finalu Ligi Mistrzow Orlenu Wisly. Plocczanie musieli

przynajmniej zremisowac w czwartkowy wieczor we wlasnej hali z Porto, by

zajac szoste miejsce, ostatnie gwarantujace dalsza gre w grupie B.

I ten mecz byl bardzo zaciety, losy wygranej wazyly sie do ostatnich

minut. Portugalczycy walczyli, bo wygrana dawala im szosta lokate,

wlasnie kosztem druzyny z Plocka. Czterdziesci sekund przed koncem, przy

stanie 28:27 dla wicemistrzow Polski, chorwacki skrzydlowy Orlenu Wisly

Lovro Mihic przechwycil pilke i rzucil do bramki gosci grajacych bez

golkipera. Plocczanie mogli sie cieszyc z awansu. Ostatecznie pokonali

Porto 29:28.

Teraz przeciwnikiem druzyny Xaviego Sabate bedzie trzeci zespol grupy A,

czyli Paris Saint-Germain, w skladzie z trzymajacym od kilku lat

znakomita forme reprezentacyjnym kolowym Kamilem Syprzakiem. Pierwszy

meczu w Plocku (27 lub 28 marca), rewanz tydzien pozniej w stolicy Francji.

Jesli plocczanie uporaja sie z naszpikowana gwiazdami swiatowego formatu

ekipa PSG, w cwiercfinale czekac ich bedzie dwumecz z Barcelona.

Final Four Ligi Mistrzow zaplanowano na 8 i 9 czerwca, podobnie jak w

ostatnich latach w Lanxess Arenie w Kolonii.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl