Dzien dobry – tu Polska – 20.04.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 108) (6601)

20 kwietnia 2023

Pogoda

czwartek, 20 kwietnia 13 st C

Slonecznie

Opady:10%

Wilgotnosc: 69%

Wiatr:19 km/h

Kursy walut

Euro 4.62

Dolar 4.21

Funt 5.24

Frank 4.70

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis na wstepie Barometr:

BAROMETR MARYNARSKIEJ SZCZODROSCI

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 1493,49 (tysiac czterysta
dziewiecdziesiat trzy zl czterdziesci dziewiec gr). Wplaty w okresie
poswiatecznym do piatku wlacznie wyniosly 250, wydatkow nie bylo. pozdrawiam

Slawek Janus Stowarzyszenie Liver, Krakow

Zycze milego dnia i” coraz blizej weekend. W Polsce podobno cieply.
Podobno, bo ja juz im nie wierze, chociaz staram sie 😉

Ania Iwaniuk

DOWCIP

Przychodzi Jasiu do domu ze szkoly i mowi:

– Mamo! Zostalem dzis wyrozniony.

– Za co, Jasiu? – pyta mama.

– Pani powiedziala ze cala nasza klasa to debile, a ja najwiekszy.

Zemsta na wynajmujacym. Para turystow zuzyla 120 ton wody

Pochodzaca z Chin para turystow postanowila zemscic sie na wlascicielu
wynajetej willi, poniewaz ten nie chcial anulowac ich rezerwacji. W odwecie
odkrecili wszystkie krany, wlaczyli swiatla i kuchenke gazowa. W ten sposob
w ciagu 25 dni zuzyli 120 ton wody. Wlasciciel nieruchomosci musial
zaplacic gigantyczny rachunek – pisze “South China Morning Post”. Para
chinskich turystow wynajela wille w Korei Poludniowej za posrednictwem
serwisu Airbnb. Chcieli w niej mieszkac przez 25 dni, ale w pewnym momencie
zmienili zdanie. Poprosili wlasciciela obiektu o anulowanie rezerwacji, ale
ten sie na to nie zgodzil. Zdenerwowani turysci postanowili sie zemscic.
Zapytali gospodarza, czy w willi znajduja sie kamery monitoringu. Gdy ten
zapewnil ich, ze nie, wcielili w zycie swoj plan. Odkrecili w willi
wszystkie krany, wlaczyli swiatla i kuchenke gazowa. Pozniej ruszyli w
podroz do kraju, a do wynajetego budynku zajrzeli tylko piec razy. Gdy para
sie wymeldowywala, gospodarz willi nie zauwazyl niczego niepokojacego.
Niedlugo pozniej zadzwonila do niego firma gazownicza z pytaniem o ogromny
wzrost zuzycia gazu. Wlasciciel willi dowiedzial sie takze, ze wzroslo
takze zuzycie wody i pradu – odkrecajac wszystkie krany na 25 dni,
Chinczycy zuzyli 120 ton wody. Mezczyzna probowal skontaktowac sie z para,
by wyjasnic sytuacje, ale bezskutecznie. Nastepnie nawiazal kontakt z firma
Airbnb, ale ta odmowila mu pomocy. W rezultacie gospodarz musial zaplacic
rachunki sam. Lacznie kosztowalo go to ponad 1,5 tys. dol. (czyli okolo
6600 zl).

Zdradzil, co ciezarna musiala zrobic w samolocie. “Upokorzona, na kolanach”

Sportowiec z USA poskarzyl sie na Twitterze na stewardese. Bejsbolista
twierdzi, ze pracownica linii lotniczych zwrocila do jego ciezarnej zony w
skandaliczny sposob, co nie powinno miec miejsca. “Zartujecie sobie?!” –
nie kryl oburzenia. Anthony Bass to 35-letni amerykanski zawodowy miotacz
baseballu grajacy dla druzyny Toronto Blue Jays. Sportowiec poskarzyl sie
ostatnio za posrednictwem swojego Twittera na obsluge linii lotniczych
United Airlines. Wszystko dlatego, ze personel pokladowy kazal jego
ciezarnej zonie sprzatac balagan po dwojce dzieci. Z relacji sportowca
wynika, ze jego zona Sydney Rae Bass zostala zmuszona, aby “na kolanach”
pozbierac popcorn, ktory ich 2-letnia corka upuscila podczas lotu.

Stewardesa United Airlines wlasnie kazala mojej zonie, ktora jest w 22.
tygodniu ciazy i podrozowala z 5-latkiem i 2-latka, sprzatac na kolanach
popcorn rozsypany pod fotelem przez moja corke. Zartujecie sobie?!

– napisal na Twitterze, nie kryjac przy tym zlosci. Post sportowca wzbudzil
wiele emocji i spotkal sie z duzym odzewem wsrod internautow. Czesc z nich
stanela po jego stronie i przyznala mu racje. Zas zdaniem innych stewardesa
dobrze postapila, poniewaz to rodzice odpowiadaja za swoje dzieci i
ewentualny balagan zrobiony przez nie.Szczerze mowiac, kto powinien
posprzatac balagan, ktory zrobila twoja corka? Jako rodzic dzieci to ja
jestem za nie odpowiedzialny. “Z czystej ciekawosci – kto powinien
posprzatac balagan zrobiony przez twoja 2-latke? Jako ojciec trojki dzieci
jestem za nich odpowiedzialny” – skomentowal jeden z internautow, na co
Bass odpowiedzial, ze posprzatac powinna ekipa sprzatajaca.

“Nie bede klamac, fakt, ze stewardesa miala jaja, by kazac pasazerowi
posprzatac jego wlasny balagan, sprawil, ze mam ochote latac United
czesciej” – napisal inny uzytkownik. “To, ze jestes bogaty, nie znaczy, ze
wszyscy sa twoimi sluzacymi” – dodal kolejny. “O nie, twoja zona musiala
posprzatac balagan, ktory zrobily twoje dzieci. Co za grecka tragedia” –
ironizuje kolejny internauta.

Siostra poszkodowanej ciezarnej odniosla sie do jej sytuacji, twierdzac, ze
zona sportowca zostala upokorzona.

Moja siostra (…) jest w piatym miesiacu ciazy, w dodatku wysokiego
ryzyka. Sama podrozuje z dwojka malych dzieci. Jej corka przypadkowo
rozsypala troche popcornu (…). Moja biedna siostra na kolanach, placze,
jest upokorzona i wyczerpana

– skomentowala siostra zony sportowca cytowana przez “People”.

Awantura podczas rodzinnego spotkania. Dwie osoby trafily do szpitala,
wstrzymano ruch tramwajowy

Trzy osoby zostaly zatrzymane w zwiazku ze sprzeczka, do jakiej doszlo we
wtorek wieczorem w jednym z mieszkan w centrum Poznania. Czwarta osoba
przebywa w szpitalu pod nadzorem policji. W wyniku interwencji wstrzymany
byl ruch tramwajow na ulicy Podgornej. Do zdarzenia doszlo okolo godziny 19
na ulicy Podgornej. Ledwie kilkadziesiat minut wczesniej zakonczyly sie
wspolne cwiczenia policji i FBI w tej okolicy, o ktorych policja nie
informowala szczegolowo. – Ta interwencja nie miala zwiazku z akcja
“Wolf-Ram-23” – podkresla sierz. sztab. Lukasz Paterski z biura prasowego
wielkopolskiej policji.

Kobieta i mezczyzna trafili do szpitala

Jak sie okazalo, w jednym z mieszkan w budynku przy ul. Podgornej w centrum
miasta podczas spotkania rodzinnego doszlo do sprzeczki miedzy dwiema
osobami – kobieta i mezczyzna, oboje zostali ranni i trafili do szpitala.
Interweniowac musiala policja. – Kobieta jeszcze tego samego dnia zostala
zwolniona ze szpitala, mezczyzna w nim pozostal – wyjasnia Paterski.

Policja zatrzymala dwie pozostale osoby uczestniczace w spotkaniu, a takze
po opuszczeniu szpitala ranna kobiete. Mezczyzna przebywajacy w szpitalu do
czasu wyjasnienia sprawy pozostaje pod policyjnym nadzorem – dodaje
policjant.

Czekaja az wytrzezwieja

Okolicznosci zdarzenia pozostaja na razie nie ustalone. Wszyscy uczestnicy
spotkania byli bowiem nietrzezwi i policja z wykonaniem czynnosci musi
poczekac az wytrzezwieja. – Po przesluchaniu tych osob zostana podjete
decyzje o ewentualnych zarzutach – wyjasnia Paterski.

W zwiazku z akcja policji czasowo wstrzymany byl ruch na ul. Podgornej.
Tramwaje linii 9 i 13 jezdzily objazdami. Uruchomiono autobus za tramwaj.

Osiem rosyjskich bombowcow nad neutralnymi wodami

Osiem rosyjskich bombowcow dalekiego zasiegu przelecialo nad neutralnymi
wodami Morza Ochockiego i Morza Japonskiego – podal w srode resort obrony
Rosji. Jak napisano w komunikacie, loty odbyly sie w ramach “naglego
sprawdzenia gotowosci bojowej Floty Pacyfiku”. W opublikowanym w srode
komunikacie Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej podalo, ze zalogi
lotnictwa dalekiego zasiegu Sil Powietrznych Rosji – “w ramach naglego
sprawdzenia gotowosci bojowej Floty Pacyfiku” – “przeprowadzily patrole
powietrzne roznych rejonow”.

“Osiem bombowcow dalekiego zasiegu Tu-22M3 wykonalo bojowy lot szkoleniowy
w przestrzeni powietrznej nad wodami neutralnymi Morza Ochockiego i
polnocnej czesci Morza Japonskiego” – napisano. Wedlug Moskwy, “wszystkie
loty samolotow dalekiego zasiegu sa wykonywane w scislej zgodnosci z
miedzynarodowymi zasadami korzystania z przestrzeni powietrznej nad wodami
neutralnymi, bez naruszania granic innych panstw”. W komunikacie czytamy,
ze “glownym celem naglej kontroli Floty Pacyfiku jest budowanie zdolnosci
Sil Zbrojnych do rozwiazywania zadan polegajacych na odparciu agresji
potencjalnego wroga z kierunkow oceanicznych i morskich”.

PAP: Polska zlozyla propozycje nowych sankcji wobec Rosji

Jak podaly zrodla Polskiej Agencji Prasowej, Polska przedstawila w Brukseli
propozycje nowego zestawu sankcji wobec Rosji za jej agresje na Ukraine.
Bylby to 11. pakiet restrykcji wobec tego kraju. W dokumencie, ktory
widziala PAP, Polska proponuje m.in. nalozenie dalszych sankcji na
energetyke (zakaz importu ropy polnocnym odcinkiem ropociagu Przyjazn oraz
wprowadzenie mechanizmow kompensacyjnych za rope z Rosji nieobjeta unijnym
embargiem), zakaz importu diamentow z Rosji, zakaz swiadczenia uslug
teleinformatycznych podmiotom z Federacji Rosyjskiej oraz zaostrzenie
przepisow kontroli eksportu towarow i technologii podwojnego zastosowania.

Nowy pakiet sankcji na Rosje – propozycja Polski

– Polska wspolnie z aliantami ponownie sklada propozycje ambitnych sankcji,
sektorowych, handlowych, wymierzonych w rosyjskie instytucje, zbrodniarzy,
oligarchow i propagandzistow. Chcemy pomoc Komisji w pilnym przedstawieniu
projektu kolejnej, 11. regulacji sankcyjnej. Liczymy na wspolprace
szwedzkiej prezydencji. Bedziemy wraz z naszymi koalicjantami pracowali nad
uzyskaniem jednomyslnosci wsrod unijnej 27 – powiedzial PAP Staly
Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sados.

Polska domaga sie m.in. objecia sankcjami rosyjskie energii nuklearnej,
wprowadzenia zakazu import aluminium z Rosji, rozszerzenia definicji
statkow, ktore sa objete zakazem wstepu do portow UE, odciecia Gazprombanku
od systemu SWIFT i zamrozenia aktywow kolejnych rosyjskich bankow oraz
wprowadzenia zakazu wywozu banknotow USD z Unii Europejskiej do Rosji.
Postulat Polski to tez umieszczenie na listach sankcyjnych kolejnych osob i
podmiotow, ktore wspieraja agresje Rosji wobec Ukrainy.

Wysoki urzednik UE odmowil w poniedzialek komentarza na temat mozliwego
terminu wprowadzenia jakichkolwiek nowych restrykcji.

Przyjecie sankcji przez Unie Europejska wymaga jednomyslnosci 27 panstw
czlonkowskich.

Weszli do nieswojego domu, zeby sie napic i wyspac

Policjanci z Krapkowic (woj. opolskie) zatrzymali 53-letniego mezczyzne i
39-letnia kobiete, ktorzy pod wplywem alkoholu weszli do nieswojego domu
pod nieobecnosc wlasciciela. Funkcjonariuszom tlumaczyli, ze szukali
spokojnego miejsca do spania i degustacji trunkow. Grozi im grzywna, kara
ograniczenia wolnosci lub do roku wiezienia. Do zdarzenia doszlo 16
kwietnia w Gogolinie kolo Krapkowic. Do dyzurnego policji zadzwonila
kobieta, ktora zauwazyla swiecace sie swiatlo w domu sasiada, ktory
wyjechal. Na miejsce udal sie policyjny patrol. Mundurowi we wskazanym
domu, na goracym uczynku, zatrzymali dwie kompletnie pijane osoby. Jak sie
szybko okazalo, 39-letnia kobieta miala blisko dwa i pol promila alkoholu w
organizmie. Niewiele mniej, bo dwa promile mial jej 53-letni partner.
Mezczyzna i kobieta w rozmowie z policjantami bez zawahania wyjasnili, ze
sforsowali drzwi do domu, ale nie zamierzali nic ukrasc. Tlumaczyli, ze
szukali jedynie spokojnego miejsca do snu i degustacji trunkow – opisuje
zdarzenie w komunikacie policja w Krapkowicach. Po wytrzezwieniu 53-latek i
39-letnia kobieta uslyszeli zarzut naruszenia miru domowego. Oboje
odpowiedza przed sadem. Grozi im kara grzywny, ograniczenia wolnosci albo
pozbawienia wolnosci do roku.

Najpierw stwierdzil, ze “sprawy maja sie zle”. Potem zazadal pralki

Garnizonowy sad wojskowy w Moskwie ukaral grzywna oficera sztabu
generalnego rosyjskich sil zbrojnych Iwana Miertwiszczowa. Wojskowy zazadal
korzysci majatkowej w postaci pralki w zamian za wydanie pozytywnej opinii
po inspekcji komendy uzupelnien. O wtorkowym wyroku 235. garnizonowego sadu
wojskowego w Moskwie poinformowal dziennik “Kommiersant”.

Wedlug sledczych jesienia 2022 roku Iwan Miertwiszczow mial przeprowadzic
inspekcje w jednym z moskiewskich komisariatow wojskowych, czyli komend
uzupelnien. Pulkownik przyznal w rozmowie telefonicznej z kierownictwem tej
placowki, ze “sprawy zwiazane z rekrutacja zolnierzy poborowych maja sie
tam zle”, a rezultat kontroli moze “nie najlepiej wplynac nie tylko na
wizerunek (komendy), ale tez na kariere jej szefa”. Pralka o wartosci 72
tysiecy rubli, czyli okolo 3,7 tys. zl miala byc “zaplata” za przyznanie
przez Miertiwszczowa pozytywnej oceny wizytowanej instytucji. Kierownictwo
komendy zglosilo zadania pulkownika organom scigania.

Zmieniona kwalifikacja czynu

Poczatkowo Miertiwszczowowi grozily dwa lata wiezienia. Zmieniono mu jednak
kwalifikacje czynu zabronionego na “usilowanie oszustwa”, dzieki czemu
wojskowego skazano tylko na kare grzywny w wysokosci 400 tys. rubli (okolo
20,6 tys. zl) i zasadzono wobec niego tymczasowy zakaz sprawowania funkcji
publicznych.

Jak podala niezalezna telewizja Nastojaszczieje Wriemia (Current Time) sad
uznal za okolicznosci lagodzace przyznanie sie pulkownika do winy i jego
udzial w wojnie czeczenskiej. W trakcie procesu wojskowy mial tez zglosic
sie w charakterze ochotnika na wojne w Ukrainie. Podczas procesu
Miertwiszczow przyznal, ze “po remoncie mieszkania pilnie potrzebowal nowej
pralki do lazienki” – przekazaly niezalezne media. “Kommiersant” podal, ze
oficer wybral jedna z najdrozszych, Bosch WHA122W1BL.

“Nowy wlasciciel pralki zostal zatrzymany (w listopadzie zeszlego roku –
red.) przez funkcjonariuszy Federalnej Sluzby Bezpieczenstwa w poblizu domu
przy ulicy Twardowskiego w Moskwie, gdzie pralka zostala dostarczona” –
napisal “Kommiersant”. Od lutego 2022 roku, czyli poczatku rosyjskiej
inwazji na Ukraine, pojawiaja sie liczne doniesienia o szabrownictwie,
ktorego dopuszczaja sie zolnierze agresora na okupowanych terenach
sasiedniego kraju. Kradzieze sprzetu AGD, glownie pralek, staly sie
przedmiotem wielu zartow rozpowszechnianych w internecie, a takze w
ukrainskich i zachodnich mediach.

SPORT

Przelomowa informacja dotyczaca Pucharu Polski. Kulesza oglosil

Kibice Legii Warszawa grozili bojkotem meczu, ale zapewne tego nie zrobia.
We wtorek prezes PZPN Cezary Kulesza poinformowal, ze beda mogli wniesc
oprawe na final Pucharu Polski, ktory 2 maja odbedzie sie na Stadionie
Narodowym w Warszawie. To bylo zaraz po niedzielnym meczu z Lechem. “Pilka
nozna dla kibicow” – krzykneli wtedy fani z “Zylety” – zreszta po raz
kolejny tego wieczora – i dopiero po chwili podziekowali pilkarzom Legii za
walke. To byla kolejna odslona ich protestu, ktory w niedziele nie tylko
bylo slychac, ale tez widac na stadionie. Konkretnie na trybunie wzdluz
boiska, gdzie fani warszawskiej druzyny rozwiesili transparent: “Final PP
bez oprawy = final PP bez kibicow Legii”. Zamieszanie wokol finalu trwalo
przez kilka dni. W tygodniu poprzedzajacym niedzielny mecz Legii z Lechem
(2:2) okazalo sie, ze straz pozarna nie chce zgodzic sie na przygotowywanie
specjalnych opraw, ktore kibice Legii i Rakowa – a wiec tegorocznych
finalistow Pucharu Polski – chca wniesc na stadion.

Sprzeciwiala sie temu Panstwowa Straz Pozarna. Zreszta nie po raz pierwszy,
bo w zeszlym roku bylo podobnie. Wtedy finalowe spotkanie pomiedzy Lechem i
Rakowem postanowili zbojkotowac fani Lecha. Przyjechali do Warszawy, ale
nie zostali wpuszczeni na trybuny wraz z przywiezionymi flagami, wiec w
ramach protestu zostali pod stadionem. Lech przegral z Rakowem 1:3. Teraz
zanosilo sie na podobny scenariusz, choc PZPN – z ktorym probowalismy
kontaktowac sie w ostatnich dniach – zapewnial nas, ze wie o sprawie i
probuje wplynac na decyzje strazy. Udalo sie. We wtorek po poludniu prezes
Cezary Kulesza, ktory przebywa wraz z najwazniejszymi osobami z PZPN w
Stanach Zjednoczonych (na obchodach 80. lecia klubu pilkarskiego Eagles
Chicago), poinformowal na Twitterze, ze sektorowki, czyli duze flagi, ktore
czesto sa elementem opraw meczowych na polskich stadionach, beda mogly
pojawic sie takze 2 maja na Stadionie Narodowym.

“Udalo sie! Straz pozarna dala zielone swiatlo dla sektorowek podczas
finalu Pucharu Polski na PGE Narodowym. Dziekuje Panstwowej Strazy Pozarnej
i miastu Warszawa za dobra wspolprace! 2 maja, godz. 16, Legia – Rakow, to
bedzie prawdziwe swieto kibicow!” – napisal Kulesza na Twitterze.

Burza po kontrowersyjnej decyzji Marciniaka! “Wielblad”, “blamaz”

Zdaniem wielu Szymon Marciniak powinien podyktowac rzut karny dla Napoli w
rewanzowym meczu Ligi Mistrzow z AC Milanem. Pomoc powinien mu VAR, ale
polscy sedziowie tym razem nie popisali sie w cwiercfinalowym wystepie.
Eksperci nie maja zludzen, to powazny blad. Zobacz najswiezsze reakcje na
te decyzje Polakow. Za kontrowersyjna uznano decyzje z 36. minucie, gdy
Szymon Marciniak nie podyktowal rzutu karnego dla gospodarzy. Po
interwencji wslizgiem Leao nie podnosil sie Meksykanin Hirving Lozano.
Arbiter uznal jednak, ze przy skutecznym zatrzymaniu akcji zawodnik
najpierw trafil w pilke, a dopiero potem w noge rywala i pokazal tylko na
rog boiska. Na powtorkach wyraznie widac bylo jednak, ze zawodnik gosci
najpierw zahaczyl o rywala, a dopiero potem odbil futbolowke. “Ciekawa
pierwsza polowa meczu. Niestety wypaczona przez polskich sedziow, bardzo
mozliwe wiec, ze przez ich zle decyzje Napoli zostanie wykiwane z awansu do
polfinalu LM. Blamaz” – twierdzi Marcin Borzecki. “To nie blad. To
wielblad. Niesamowite, ze w dobie VAR Marciniak dostaje sygnal, ze najpierw
byla pilka. Jak na dloni widac, ze bylo inaczej” – punktuje sedziow Karol
Gorka. “Moim zdaniem ewidentny karny dla Napoli. Niewiarygodne, ze nie bylo
wezwania do monitora” – ocenia Marcin Dlugosz, dziennikarz TVP Sport. “Blad
VARu. Marciniak mogl taka sytuacje przeoczyc. Dynamika duza” – dodaje byly
sedzia Marcin Borski. “Obawiam sie, ze sedzia Kwiatkowski wlasnie mogl
skonczyc polskiej ekipie przygode w europejskich pucharach w tym sezonie” –
to opinia Mateusza Januszewskiego. Odmienne zdanie ma za to Michal
Listkiewicz. – Nie ma mowy o zadnym rzucie karnym dla Napoli. Nie wiem, kto
mogl to w ogole rozwazac. Po wybiciu pilki przez rywala zawodnik Napoli
rzucil sie na murawe. Nie ma sie nad czym zastanawiac – analizuje w
rozmowie z Przegladem Sportowym Onet byly sedzia miedzynarodowy

Po siedmiu latach pracy Marek Papszun postanowil odejsc z Rakowa
Czestochowa. Dostal propozycje nowego kontraktu, ale z niej nie skorzystal.

Sa w Polsce (jak i na swiecie) kluby, w ktorych to nie trener jest
najwazniejszy, ale takie stwierdzenie na pewno nie dotyczy Rakowa
Czestochowa. Tam zdecydowanym szefem jest Marek Papszun, ktory jest
szkoleniowcem tej druzyny od 18 kwietnia 2016 roku. We wtorek “stuknelo” mu
siedem lat pracy.

W tym czasie Rakow rozegral 281 meczow, z ktorych 163 wygral, 62
zremisowal, a 56 zakonczylo sie przegrana.

Obecnie Rakow jest liderem Ekstraklasy i pewnie zmierza po pierwsze w
historii klubu mistrzostwo Polski. Wczesniej do gabloty trafialy nagrody za
wicemistrzostwo (2020/21, 2021/22), Puchar Polski (2020/21, 2021/22) i
Superpuchar Polski (2021, 2022). Rakow zwolal na srode specjalna
konferencje prasowa. Wszyscy spodziewali sie, ze dojdzie do przedluzenia
kontraktu, ale okazalo sie zupelnie inaczej. Po sezonie trener Papszun
odejdzie z Rakowa.

– Zaproponowalismy trenerowi przedluzenie kontraktu na kolejny sezon. Nasza
wspolpraca – decyzja trenera – od kolejnego sezonu nie bedzie kontynuowana.
Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Uzylem wszystkich argumentow, ale
niestety najwidoczniej bylo to za malo. Jest to dla mnie bardzo trudna
chwila – powiedzial na konferencji prasowej wlasciciel klubu Michal
Swierczewski.

Nie chodzilo jednak o kwestie finansowe, dlugosc kontraktu czy jakikolwiek
konflikt wewnatrz druzyny. Prawdopodobnie jest to spowodowane checia
spedzenia wiekszej ilosci czasu z rodzina, potrzeba odpoczynku, urlopu.

– Nie mam skonkretyzowanych planow. Powodem decyzji jest wiele aspektow,
ale nie mam zadnej nowej pracy na horyzoncie – powiedzial Papszun. – Nie
wydarzylo sie to z dnia na dzien. Szukalismy dobrego momentu, by przekazac
te informacje – dodal.

DETEKTYW

UKOCHANY synek

Antoni P. mial wszystko, a przynajmniej wszystko w oczach starszego
pokolenia

– rodzicow, dziadkow i znajomych. Co roku jezdzil na wakacje, czesto za
granice, chodzil dobrze ubrany, dostawal drogie prezenty. W domu nie bylo
biedy, pochodzil

z zamoznej rodziny – mieszkal wraz z rodzicami i mlodszym braciszkiem w
okazalym pietrowym domu. Rodzice dbali i troszczyli sie o syna. Za uczucia
zaplacil im zbrodnia. Pewnego dnia chwycil za siekiere i porabal ich oraz
mlodszego braciszka. Sredniej wielkosci miasto w zachod- niej Polsce. Duzy,
piekny dom na nowym osiedlu. Przed budynkiem

dobry samochod, wokolo lad- nie przystrzyzony trawnik, zadbany ogrod. Na
zewnatrz, za wysokim murem i brama na pilota spokojna ulica. To tu
wychowywal sie 18-letni Anto- ni – drugi syn malzenstwa P. W sumie mieli
troje dzieci – najstarszy, 22-letni Rafal zaczal juz studia i wyprowadzil
sie do duzego miasta wojewodzkiego. Byl tez i najmlodszy, zaledwie 7-letni
Jas, ktory wlasnie zaczal nauke w szkole. Antoni chodzil juz do liceum, do
klasy matu- ralnej. Przyszlosc stala przed nim otworem. Wystarczylo, zeby
wzial sie za siebie i chcial sie uczyc.

Rodzice – 47 – letni Adam P. i dwa lata mlodsza Katarzy- na – robili, co
mogli, by dzie- ci rozwijaly sie dobrze. Adam – zapalony milosnik gor, gdy
tylko mogl zabieral chlopakow na wyprawy gorskimi szlakami. Mial tez zapedy
do wspinacz- ki i probowal im to zaszcze- pic. Niejedna noc spedzili pod
namiotem, czy w gorskim schronisku. Niejeden letni wie- czor przesiedzieli
przy ogni- sku. Ojciec wierzyl, ze milosc do dzikiej przyrody przejdzie na
synow, a przeciez czlowiek, ktory ma wrazliwosc na piekno otaczajacego
swiata, nie moze byc czlowiekiem zlym. Adam P. byl tez osoba wierzaca.
Zabie- ral dzieci do kosciola. Swieta – Wielkanoc, Boze Narodzenie, zawsze
w ich domu mialy cha- rakter religijny.

Do pewnego czasu ojcu wydawalo sie, ze Antoni chlo- nie od niego to, co
najlep- sze. Czul sie blisko zwiazany z synem. To wszystko jednak zaczelo
sie zmieniac. Odkad chlopak poszedl do liceum,

DRAMAT W DOBRYM DOMU

zdawal sie coraz bardziej oddalac od rodziny. Kontakt z Antkiem byl coraz
trudniej- szy. W szkole szlo mu slabo. Przynosil niskie oceny, mial
problemy z zaliczaniem przed- miotow. W drugiej klasie zaczal wagarowac.

– Co sie z toba dzieje? – pytal Antoniego ojciec.

Ten jednak burczal pod nosem, ze sie poprawi i znikal na gorze, w swoim
pokoju, gdzie godzinami strzelal do wrogow w komputerowym swiecie. A ze
rodzice nigdy niczego mu nie odmawiali, mial najnowocze- sniejszy sprzet i
cala mase gier, ktore pochlanialy go bez reszty. Antoni w wirtualnym
swiecie mial wielu znajomych, nie tylko kolegow ze szkoly i podworka,
ktorzy razem z nim logowali sie, by zabijac przeciwnikow. Mial znajomych z
calej Polski, a nawet i swiata. Byl rozpo- znawany i szanowany, za to jak
celnie strzelal, jak sprytnie przeprowadzal akcje na terenie wroga, jak
zarzadzal grupami komandosow. Jego nick: killer_ pl, wzbudzal podziw i
strach u wirtualnych przeciwnikow.

ZGNILY OWOC

Antoni czul sie nie dosc dobrym synem dla swoich rodzicow. Nosil w sobie
przekonanie, ze nie sprosta ich wymaganiom. Oboje byli wyksztalceni, oboje
do czegos doszli, a on? Szyb- ko odkryl w sobie brak ambi- cji. Uswiadomil
sobie tez, jak bardzo rozni sie od najbliz- szych. Hobby ojca byly dla
niego wydumane, nie potrafil zachwycac sie pieknem przy- rody, nie czytal
ksiazek, nie byl elokwentny, wrazliwy i udu- chowiony – i dotarlo do niego
z cala moca – ze nie chce tego zmieniac. Byl czlowiekiem prostszym niz
rodzice, a przy- najmniej takie mial o sobie mniemanie. Szybko odkryl tez,

ze przyjemnosc sprawia mu pasozytowanie na ich dobroci. Potrafil odgrywac
przed nimi teatrzyk, pozorowac zaintere- sowanie, a nawet uczucia, byle- by
wyciagnac z tego korzysci.

Nie zamierzal przerywac sobie blogiej egzystencji na garnuszku “starych”.
Gdy tylko mogl, znikal w swoim pokoju na gorze i oddawal sie grom, czatom i
transmisjom na zywo. Bywalo, ze przed komputerem zarywal wszystkie noce w
tygo- dniu. Zyl rownoleglym zyciem, tyle ze temu drugiemu odda- wal cale
serce i cala energie. Na pierwsze juz jej nie starczalo.

– Co sie dzieje z tym chlo- pakiem? – nie raz pytal zony zaniepokojony Adam
P.

Malzonka jednak tylko roz- kladala rece. Od jakiegos czasu do syna nie
dawalo sie trafic. Brali go na rozmowy rodziciel- skie, tlumaczyli, ze
powinien sie uczyc, wziac za siebie, prze- stac wagarowac, zaczac sie sta-
rac, ale wszystko jak grochem o sciane. Antoni przytakiwal, mruczal cos pod
nosem i szedl na gore do siebie. Kontakt sie urywal az do nastepnego dnia,
gdy schodzil na sniadanie, albo dopiero na obiad.

SYNEK OFFLINE

Po kolejnej pogadance znow obiecal poprawe. Wydawalo sie, ze cos drgnelo.
Przez kilka dni byl zywszy i milszy. Nie zary- wal calych nocy przed kompu-
terem, pomagal w domowych obowiazkach a nawet poswie- cil czas mlodszemu
bratu. No i wreszcie przysiadl do ksiazek – zaczal sie uczyc.

Wszystko to jednak bylo tylko oszustwem. Antoni P. zdawal sobie sprawe, ze
musi troche poudawac. Zalozyl wiec maske i gral. Czekal na moment, gdy
bedzie mogl wro- cic do dawnego trybu zycia. Wkrotce, gdy rodzice
utwier-dzili sie w przekonaniu, ze jest poprawa, chlopak z przyjem- noscia
siegnal po stare nawyki.

Kiedy tylko mogl, wagaro- wal. Kazdego poranka, przed wyjazdem do pracy,
matka podwozila go na petle auto- busowa, skad zwykle jezdzil do szkoly.
Antos jednak do auto- busu nie wsiadal. Zamiast tego wracal piechota do
domu, by jak najszybciej wlaczyc kom- puter, wywalic nogi na biur- ko,
zalozyc sluchawki i “loic” w strzelaniny, przymierzac z karabinka
snajperskiego i patrzec, jak glowy wrogow pekaja niczym arbuzy.

Niedlugo pozniej Katarzy- na P. odebrala telefon. Dzwo- nila wychowawczyni
chlopca. Antoniego przez dwa miesiace nie bylo na zadnych zajeciach z
jezyka polskiego, nie chodzil tez na matematyke i wiek-szosc innych
przedmiot

W szkole pojawial sie spo-radycznie. Matka byla zdruzgota-

na. Poczula sie zdruzgotana Jak mogl t

bezczelnie ich oszukiwac? Jakim trzeba byc czlowie- kiem, by tak grac?
Dawali mu wszystko, co bylo w ich mocy. Starali sie rozumiec

i przekonywac, zamiast karac. Katarzyna P. byla przekona- na, ze daje
swojemu synowi znacznie wiecej uczuc, uwagi i troski niz sama kiedykolwiek
dostala od swoich rodzicow. Wychowana w latach 80. XX wieku w realiach
szaro-burego PRL-u doskonale pamietala te jakze szorstka milosc dwojki
styranych zyciem ludzi, ktorzy pracowali od switu do nocy za psie
pieniadze. W domu nie bylo zadnych luksusow, za to od malego byl rezim i
obowiaz- ki. Nikt codziennie nie powta- rzal Katarzynie, ze ja kocha,
wychowanie rodzicow bylo surowe. Za przewinienia byly kary, wlacznie z
pasem… Choc bardziej grozilo to starszemu bratu, niz jej. Nie raz zazdro-
scila innym dzieciom lepszych “zachodnich” zabawek z Pewe- xu, czy
markowych ubran, ale rodzice ani mysleli spelniac jej zachcianek. A jednak
– nigdy nie pomyslala, by zawiesc ich zaufanie, i choc sama posta- nowila
wdrozyc zupelnie inny model wychowawczy, byla wdzieczna za opieke, za –
moze i oszczedne – ale jednak cieplo, ktore jej dali. Czula je, pulsuja ce
spod emocjonalnych pan- cerzy, ktore na co dzien nosili. Sama chciala
zrzucic ten pan- cerz. Wierzyla, ze otwarte serce, cierpliwosc, szczerosc i
sza- cunek wobec dziecka, zapro- centuja. Gdzie popelnila blad? Tego dnia
nie umiala znalezc odpowiedzi. Zamiast niej opa- nowala ja wscieklosc. Nie
byla juz w stanie jej powstrzymac.

– Gowniarzu jeden! – wpa- dla do pokoju, niczym hura- gan. – Wylacz to
natychmiast! – krzyczala od progu.

Antoni P. jednak w ogole jej nie uslyszal. Byl zbyt zaje-ty
rozstrzeliwaniem wrogow wraz z kolegami z Indii, USA i Maroko, ktorzy
rowniez grali on-line. W sluchawkach na uszach, calym soba chlonal akcje z
ekranu.

– Slyszysz! Wylacz to! – matka krzyczala, jak szalona. Chlopak dojrzal ja
katem oka.

– Co? – spytal niemrawo, nie obracajac glowy w jej strone i nie zdejmujac
nawet slucha- wek. Akcja grupy komandosow wlasnie wkraczala w decydu- jaca
faze. Nie mial czasu na pierdoly.

– Wylacz to, slyszysz! –

powtorzyla i szybko ogarnela ja bezradnosc. Syn zupelnie ja ignorowal.
Zachowywal sie tak, jakby jej tu nie bylo.

Poczula, ze jesli teraz wyj-dziwne pokaze swoja niemoc. Fala gniewu i
frustra- cji znow uderzyla z wielka la. Nie zastanawiajac sie podbiegla do
biurka.

– Wylacz to gowniarzu jeden! – krzyknela i chwycila za kabel. Ekran, na
ktorym komandosi realizowa- li swoja misje, momental- nie zrobil sie
czarny. Antoni P. w pierwszej chwili nie zareago- wal. Patrzyl bez ruchu w
czern, jakby i w jego glowie, ktos wylaczyl przycisk zasilania. Po chwili
jednak zrzucil sluchawki

i poderwal sie zza biurka.

– Ty kur… ! – warknal. – Cos

ty zrobila!

Matka byla w szoku. Syn nigdy wczesniej nie uzyl wobec niej takich slow.
Twarz Antonie- go stala sie blada. Oczy wyda- waly sie zamglone, nieobecne.

– Ty kur…! – krzyczal na caly glos.

– Antoni, uspokoj sie – pro- bowala go tonowac, jednak bez efektu. Chlopak
chwycil klawiature komputera i z calej sily rzucil nia o ziemie.

– Wynos sie! Slyszysz! Wynos sie z mojego pokoju!

Doskoczyl do niej i zaczal ja odpychac, szarpal ja i pchal do drzwi.

– Wynos sie stad kur…! Nie- nawidze cie! – powtarzal.

Kobieta nie miala sily, by sie przeciwstawic. Syn wypchnal ja za drzwi.
Pchnal tak mocno, ze zahaczyla o prog i upadla. Nastepnie trzasnal z calej
sily drzwiami. Po chwili podniosla sie i zeszla na dol, gdzie zalala sie
lzami.

Wieczorem, po powrocie z pracy, o wszystkim dowie- dzial sie Adam P.
Opowiesc zony zasepila go. Zjadl kola- cje, po czym skierowal sie na gore.
Ujrzal Antosia siedzacego przed ekranem i grajacego, jak gdyby nigdy nic.
Tym razem jednak, gdy dostrzegl ojca, zdjal sluchawki i odsunal sie od
komputera.

– Zawiodles nas. Musisz poniesc kare. Tak dalej byc nie moze – powiadomil
go mezczyzna.

Antoni P. zdawal sobie spra- we, ze przed ojcem nie moze pozwolic sobie na
wybuchy gniewu. Zrobil smutnawa minke, i potakiwal jedynie slu- chajac
“kazania”. Uslyszal, ze przez najblizsze dwa miesiace bedzie mial
calkowicie wyla- czony internet w pokoju, ojciec kazal mu tez oddac
wszystkie gry, jakie posiadal oraz smart-

fona. Zamiast niego dostal wysluzony telefon pierwszej generacji, z
czarno – bialym ekranem.

Choc sluchal tego wszyst- kiego z uczuciem najwyzszej wscieklosci, ani
jeden mie- sien nie drgnal na jego twarzy. Nastepnie wydusil z siebie, ze
jest mu przykro i ze sie zmieni, oraz na polecenie ojca, prze- prosil
matke. Ten wieczor, jak kazdy kolejny, az do konca kary, mial spedzic z
ksiazka w rece, przygotowujac sie do matury.

SIEKIERA

Po awanturze Antoni P. uswia- domil sobie po raz kolejny, ze nie tylko nic
nie czuje do ludzi, z ktorymi przyszlo mu zyc. To bylo cos wiecej – on ich
nie- nawidzil. Nienawidzil za to, ze – w swoim przekonaniu – cia- gle
czegos od niego wymagali, mimo ze faktycznie nie mial wlasciwie zadnych
obowiaz- kow. Nienawidzil, bo… czul sie przytloczony ich miloscia i
troska, na ktore nie potrafil odpowiedziec. Wkurzalo go, ze musial – w
swoim mniemaniu – realizowac ich ambicje. Byc tak samo “madrym” jak oni.

Takie mysli zajmowaly jego umysl podczas dlugich godzin absencji od
komputera i internetu. Kara go zdruzgo- tala. Nagle po prostu zabra- no mu
caly jego swiat. Dnie wypelniala pustka, czas wlokl sie niemilosiernie.
Mysli wra- caly do swiata gier i interneto-

wych przyjazni. Kazda kolejna godzina absencji powodowala u niego uczucie
straty i lek, ze nie bedzie juz do czego wracac.

Po kilku dniach uswiadomil sobie, ze musi zrobic cos, by sie uwolnic. Mysli
pelne urazy i nienawisci wracaly niczym czarne ptaszyska. Nie odczu- wal
jednak leku przed tym, co mu podpowiadaly. Rzeczywi- stosc materialna nie
byla dla niego prawdziwa ani godna zainteresowania. Zreszta, coz moglo mu
grozic? W naiwnym mniemaniu sadzil, ze otocze- nie bedzie tak samo dobro-
duszne i naiwne, jak jego rodzi- ce, ze wystarczy zrobic smutna minke, by
byc rozgrzeszonym ze wszystkiego.

Tego wieczoru zszedl do garazu. Grzebal w narzedziach. Wiedzial, czego
szukal. Ojciec czasem uzywal jej na biwa- kach, do rabania drewna. Sie-
kiera – zgodnie z przypuszcze- niami Antoniego – byla ostra jak brzytwa.
Tata zawsze o to dbal.

NOC

Do pokoju Antosia docho- dzilo delikatne tykanie zega- ra, powieszonego w
salonie na dole. Zza okna do pokoju dostawalo sie rdzawe swia- tlo ksiezyca
w pelni. Chlopak lezal w lozku, ubrany w pidza- me. Przed snem odwiedzila
go jeszcze matka. Dla niepozna- ki mial wtedy ksiazke w rece. Udawal, ze
sie uczy. Pocalo-wala go na dobranoc i wyszla spokojna. Niedlugo pozniej
wszyscy domownicy juz spali. Wszyscy poza nim. On czekal. Czekal i myslal,
co zrobi, jak juz bedzie “po”, jak juz bedzie wolny. W koncu nadszedl czas.
Byla godzina 3 nad ranem. Wstal, zalozyl skarpetki, ale nie kapcie. Te
czasem szuraly na podlodze, a mial byc bez- szelestny – niczym komandos z
gry komputerowej.

Delikatnie uchylil drzwi i powolutku zszedl na dol. Naj- ciszej jak tylko
mogl wszedl do garazu. Za drzwiami cze- kala siekiera. Specjalnie ja tam
zostawil. Chwycil pewnie za trzonek. Byla ciezka, ale trzy- mal ja mocno.
Na palcach przeszedl przez salon i wszedl po schodach. Na pietrze znaj-
dowaly sie trzy pokoje: jego, brata Jasia oraz sypialnia rodzi- cow.
Skierowal sie do tego ostatniego. Delikatnie nacisnal na klamke. W
pomieszczeniu slychac bylo oddechy i lekkie pochrapywanie. Z ciemnosci
wylonil sie skraj lozka.

Antoni P. wazyl kazdy krok. Na jakikolwiek ruch i dzwiek reagowal
zatrzymaniem sie. Po chwili byl juz przy lozku, od strony ojca. “Najpierw
ty” – pomyslal.

Z ciemnosci wylonil sie zarys glowy Adama P. Odslo- nieta byla tez szyja,
ramiona i czesc klatki piersiowej. Tata spal spokojnie, mocnym, gle- bokim
snem. Mial sie z niego juz nie obudzic.

Antoni P. uniosl siekiere wysoko nad glowe. Nie zamy- kal oczu. Nie
zastanawial sie. “Masz, za moja krzywde” – pomyslal i uderzyl z calej sily.
Pierwszy cios pogruchotal ramie Adama P. Mezczyzna przebudzil sie, probowal
sie podniesc, jakby starajac zrozu- miec, co sie stalo. Nie zdazyl.
Momentalnie spadlo na niego kolejne uderzenie. Tym razem

w klatke piersiowa i kolejne w glowe. Ostrze weszlo gleboko w czaszke.
Przescieradlo zrobi- lo sie mokre od krwi. Mezczy- zna zdolal tylko
spojrzec na swego oprawce. Akurat ksiezyc zza okna oswietlal jego twarz.

– Synu? Co robisz? – zapy- tal, ale nastepny cios w twarz pogruchotal mu
zeby i nos.

Kolejny odcial ucho i pozba- wil oka, a jeszcze jeden, wszedl mocno w
czaszke. Adam P. nie zdazyl podjac walki o zycie. Jego zmasakrowane cialo
osu- nelo sie na lozko.

“Teraz ty kur…” – przemkne- lo przez mysl ojcobojcy.

Doskoczyl do skraju lozka od strony matki. Katarzyna P. jeszcze spala, gdy
zaczela sie rzez. Instynktownie jednak poderwala sie, kiedy syn zna- lazl
sie tuz nad nia.

– Co tu sie dzieje? – zapytala polswiadoma.

Nastepnie wymacala wil- gotne od krwi rany na ciele meza.

– O Jezus Maria! – rzekla do siebie, nie dostrzegajac ciagle syna. Gdy w
koncu go zoba- czyla, nie zrozumiala, dlaczego trzyma siekiere w rekach.

– Antos? Co tu sie…? – nie zdazyla dokonczyc pyta-nia. Cios zadany z
wielka pogruchotal jej obojczyk. Kolejny uderzyl

w klatke piersiowa, potem jeszcze jeden zmasakrowal twarz.

– Antos, co ty…? Antoni? – kobieta

w odruchowej, instynktownej walce o zycie pro- bowala sie zaslaniac, ale
cios siekie-

ry polamal jej przedramiona.

Nastepny uderzyl pro- sto w cie- mie. Ostrze weszlo gle-boko. Tryskajaca z
ran krew obficie sciekala i wsiakala w posciel. Cialem Katarzyny P.
przeszly posmiertne skur- cze. Matkobojca przez chwile przypatrywal sie
drgawkom, tak jakby ogladal wciagajace widowisko.

Nastepnie obrocil sie. “Jeszcze gowniarz” – uslyszal w glowie i skierowal
do pokoju brata. Chwile pozniej zmienil jego lozko w krwawa kaluze. 7 –
letni chlopczyk dostal piec cio- sow siekiera. Oprawca przecial mu zebra,
ranil, pluca i serce. Smierc przyszla szybko. Dziec- ko nie zdazylo sie
obudzic.

POZBAWIONY UCZUC WYZSZYCH

Po zbrodni Antoni P. przeszedl do dalszej czesci planu. Zszedl na dol,
pospieszenie umyl sie z krwi, sciagnal brudna pidza- me i przebral sie.
Nastepnie wymknal sie tylnym wejsciem z domu, by w polu, 200 metrow dalej
ukryc siekiere i brudne ubrania.

Po powrocie, pospiesznie przegladal szuflady komody ustawionej w salonie. W
koncu, w najnizszej szafce znalazl to, czego chcial: 10 tys. zl – pieniadze
rodzicow na nagle wydatki. Zgarnal wszystko i wpakowal do plecaka. Nastep-
nie wyjal szuflade i wyrzucil jej zawartosc na podloge. Podob- nie zrobil z
innymi meblami. Wyrzucal wszystko ze srodka, pozorujac balagan. Gdy uznal,
ze efekt jest zadowalajacy, wzial gleboki oddech – teraz najtrud- niejsza
czesc planu. Skierowal sie na pietro, a potem drabin- ka na strych.
Podstawil stolek pod okno, by wylezc na dach. Gdy byl juz na gorze, chwycil
za telefon i wbil numer alarmowy.

– Policja? Prosze przyjechac! Ktos sie wlamal do mojego domu i zaatakowal
rodzicow! Musialem uciekac, ukrylem sie na dachu! Prosze o pomoc! – rzekl
blagalnym glosem.

10 minut pozniej na miej- scu byla juz policja i straz pozarna, ktora
sciagala rzeko- mo przestraszonego chlopaka z gory. Funkcjonariusze jed-
nak szybko wyczuli, ze maja do czynienia z teatrem. Ktos rzekomo wlamal sie
do domu,

a sladow wlamania nie bylo. Chlopiec uciekal w pospie- chu na dach, a
jednak zdazyl ubrac buty (zupelnie przeoczyl ten szczegol), no i wreszcie –
samo zachowanie mlodzien- ca. Policjantom nie umkne- la jego sztucznosc.
Teatr nie trwal dlugo. Antoni P. bezsku- tecznie probowal zastosowac triki,
ktore dzialaly na kocha- jacych rodzicow. Pod gradem pytan zaczal sie
platac i gubic. W koncu nie wytrzymal nerwo- wo. Dociskany pekl i przyznal
sie do wszystkiego. Zamordo- wal wlasnych rodzicow i brata. Zaszlachtowal
ich siekiera.

***

Wiesc o brutalnym mordzie rodziny P. momentalnie roznio- sla sie nie tylko
w miasteczku. O sprawie zrobilo sie glosno w calej Polsce. W relacjach na
ten temat przewijal sie jeden motyw: absolutny brak wytlu- maczenia dla
tego, co sie stalo. Wszyscy, ktorzy znali rodzine, zgodnie potwierdzali, ze
mal-

zenstwo P. bylo dwojka cie- plych, opiekunczych i kocha- jacych rodzicow. W
domu nie bylo awantur ani alkoholu. Nie bylo tez biedy, wrecz przeciwnie –
dzieci mialy nieomal cieplar- niane warunki. Znajomi nie byli w stanie tez
nic zlego powie- dziec o Antonim P. Wedlug nich byl spokojnym, nie
wyrozniaja- cym sie mlodym czlowiekiem. Niektorzy z najblizszej rodziny
przyznawali jedynie, ze od jakie- gos czasu zaczelo dziac sie z nim cos
dziwnego, separowal sie od otoczenia, stal sie mrukliwy i zamkniety w
sobie. Wiekszosc czasu spedzal w swoim pokoju, zatopiony w grach i
internecie.

Do dzis nie ustalono, dla- czego nastolatek z tzw. dobrego domu
zaszlachtowal rodzicow i brata. Wsrod potencjalnych motywow wskazuje sie
nie- nawisc do najblizszych jak i generalnie do otoczenia, chec zemsty za
wylaczenie internetu i zazdrosc o uczucia wzgledem brata. Proces Antoniego
P., ze wzgledu na drastyczne szcze- goly, utajniono. Biegli sado- wi uznali
jednak, ze chlopak w momencie, gdy mordowal, byl swiadomy swoich czynow i
mogl przestac. Nie znajdowal sie pod wplywem alkoholu ani narkotykow. Jego
osobowosc okreslono jako skrajnie ego- istyczna, zdolna do manipula- cji
dla wlasnych celow i pozba- wiona uczuc wyzszych.

Antoni P. – morderca matki, ojca i brata – bedzie mial mnostwo czasu na
rozpozna- nie demona, ktory zatrul jego serce i umysl. Uslyszal najwyz- szy
mozliwy wyrok – dozywo- cie. O warunkowe zwolnienie z wiezienia bedzie mogl
sie ubiegac po 25 latach spedzo- nych za kratami.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto