Dzien dobry – tu Polska – 9.08.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 216) (6679)

9 sierpnia 2023r.

Pogoda

sroda, 9 sierpnia 19 st C

Przelotne opady

Opady:70%

Wilgotnosc:66%

Wiatr:13 km/h

Kursy walut

Euro 4.46

Dolar 4.08

Funt 5.18

Frank 4.65

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis (czyli 08.08 kiedy to pisze) a dla Panstwa to czytajacych wczoraj,
obchodzi urodziny Najlepszy Szef Ever (nie ze sie podlizuje, ale to
szczera prawda) a zarazem Syn Pana Gargamela Kuba Sz. 🙂 tak wiec bylo
prywatnie, a teraz publicznie skladam najlepsze zyczenia zdrowia, szczescia
i realizacji wszystkich zamierzen 🙂

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 850.05 (osiemset
piecdziesiat zl piec gr). Wplaty w ostatnich dwoch tygodniach to 400.
Wydatkow nie bylo.

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Dowcip

Zona do meza:

– Doniesiono mi dzisiaj w pracy, ze widziano naszego syna kupujacego
prezerwatywy w aptece. Co robimy?

Maz:

– Cieszymy sie, ze to nie byl test ciazowy.

Eksplozja w poblizu tureckiego portu. Moment wybuchu na nagraniu

W poblizu portu Derince w zachodniej Turcji doszlo do eksplozji w
magazynach zboza – przekazal gubernator prowincji Kocaeli Seddar Yavuz.
Poinformowal, ze rannych zostalo co najmniej 12 osob. Poszkodowani trafili
do szpitala. Moment wybuchu uchwycily portowe kamery. Eksplozja nastapila
okolo godz. 14.40 czasu lokalnego (13.40 w Polsce – PAP) w poblizu
elewatorow, nalezacych do przedsiebiorstwa Turkish Grain Board – napisal
Reuters, powolujac sie na Serdara Yavuza, gubernatora prowincji Kocaeli.

– Wstepne oceny wskazuja, ze do wybuchu doszlo z powodu kompresji pylu
pszennego podczas przenoszenia pszenicy ze statku do elewatora – powiedzial
Yavuz. – Poinformowano nas, ze jest technicznie mozliwe, aby wybuch
nastapil z powodu kompresji pylu pszennego, ale badamy kazda mozliwa
przyczyne – dodal. Wszyscy poszkodowani wskutek wybuchu – co najmniej 12
osob – zostali odnalezieni, dwie osoby w stanie ciezkim sa hospitalizowane.
Tureckie ministerstwo transportu poinformowalo, ze zaden statek nie zostal
uszkodzony w wyniku eksplozji. Wybuch bylo slychac w calym miescie,
zamieszkanym przez ok. 120 tysiecy osob.

PiS “traktuje budzet panstwa jak studnie bez dna”, PKW “powinna juz dawno
zareagowac”

O nieformalnej kampanii wyborczej i piknikach Prawa i Sprawiedliwosci,
finansowanych z publicznych pieniedzy, dyskutowali w “Faktach po Faktach”
poslowie Dariusz Jonski i Krzysztof Smiszek. – Prawo i Sprawiedliwosc czuje
sie jak paczek w masle, dlatego ze wydaje rzadowe pieniadze z rezerw
budzetowych i funduszy ministerialnych – zauwazyl Smiszek. – Przyjdzie czas
rozliczen. Daje slowo, ze ich rozliczymy – zapewnial Jonski. Do 14 sierpnia
prezydent ma czas na ogloszenie daty wyborow parlamentarnych. Tej decyzji
Andrzej Duda jeszcze nie przekazal opinii publicznej, ale na
poniedzialkowym spotkaniu z wyborcami w Tarczynie podpisal ustawe o
zwiekszeniu swiadczenia 500 plus do 800 zlotych.

Fakt, ze ustawa zostala podpisana dopiero teraz, nie przeszkadzal rzadowi
przez ostatnie tygodnie w urzadzaniu z pieniedzy podatnikow piknikow
reklamujacych ustawe. Takich piknikow promujacych rzadowy program, ktory
wchodzi w zycie dopiero w 2024 roku, odbywa sie nawet kilkanascie w kazdy
weekend. Jak sprawdzili poslowie Koalicji Obywatelskiej – kazde takie
wydarzenie kosztuje okolo 100 tysiecy zlotych. Finansowanie piknikow PiS
jeszcze przed ogloszeniem kampanii wyborczej komentowali w poniedzialkowym
wydaniu “Faktow po Faktach” w TVN24 poslowie: Dariusz Jonski (Koalicja
Obywatelska) i Krzysztof Smiszek (Lewica).

W programie przytoczono niedzielna wypowiedz prezesa PiS Jaroslawa
Kaczynskiego, ktory w Chelmie przekonywal, ze “na zachodzie zadnej wolnosci
juz nie ma”. – Pamietajcie, my tu jestesmy jednym z ostatnich osrodkow
wolnosci w Europie i w calym tym naszym swiecie euroamerykanskim. I dlatego
warto tego bronic, tej naszej pozycji wyspy wolnosci i demokracji – mowil
Kaczynski. Jonski: wiem, o co Kaczynski gra

Jonski, komentujac te slowa, stwierdzil, ze “prezes Kaczynski mial na mysli
wolnosc dla swoich”. – Ta wyspa wolnosci ma byc wyspa dla politykow PiS-u,
bo jesli przegraja wybory, za te 70 dni, to wielu z nich bedzie musialo
odpowiedziec za to wszystko karnie – ocenil.

– Ja wiem, o co Kaczynski gra. On gra nie tylko o stolki i pieniadze. I o
to tez idzie, zebysmy odzyskali te Polske dla wszystkich Polakow, zeby
prawo obowiazywalo wszystkich – zauwazyl. – Mysle, ze Kaczynski wie, ze
jesli straci wladze, to wielu z nich moze stracic “wolnosc” – dodal.

Posel zaznaczyl, ze “przyjdzie czas rozliczen”. – Daje slowo, ze ich
rozliczymy – oswiadczyl. Smiszek: Prawo i Sprawiedliwosc traktuje budzet
panstwa jak studnie bez dna

Smiszek ocenil z kolei, ze Jaroslaw Kaczynski “pojmuje wolnosc jako
mozliwosc poniewierania innych, jako mozliwosc straszenia innych, jako
narzucanie swojego swiatopogladu i szukania kozlow ofiarnych, ktore beda
wskazywane jako winni ograniczania wolnosci”.

– Jestem gleboko przekonany, ze demokratyczna opozycja juz za dwa miesiace
przejmie wladze i wolnosc Kaczynski, Ziobro, Morawiecki, Sasin i inni beda
ogladali zza krat, bo na to wlasnie zasluguja. To osiem lat niszczenia
panstwa, osiem lat wyprowadzania pieniedzy publicznych, osiem lat deptania
i szargania konstytucji – wymienial. – Po tych osmiu latach przychodzi czas
na rozliczenia – podsumowal.

Posel tlumaczyl przy tym, ze “kazdy, kto bierze wladze, kto dostaje
zaszczytny mandat od obywateli do rzadzenia, musi miec jedna swiadomosc: ze
kazde potkniecie, a szczegolnie dzialanie z premedytacja przeciwko Polsce,
bedzie rozliczone”. Odnoszac sie do piknikow PiS, Smiszek skwitowal, ze “to
jedna wielka polityczna sciema”. – Dzisiaj Prawo i Sprawiedliwosc traktuje
budzet panstwa jak studnie bez dna, z ktorej mozna czerpac i czerpac –
mowil. Ocenil, ze “tak naprawde kampania jest w pelni”. – Dzisiaj nie mozna
rozroznic kampanii od prekampanii – zwrocil uwage.

Zauwazyl, ze do “cyrku objazdowego Prawa i Sprawiedliwosci” dorzucaja sie
obywatele.

Jego zdaniem Panstwowa Komisja Wyborcza “powinna juz dawno zareagowac”. –
Platforma Obywatelska, Lewica i PSL robia spotkania w terenie z wlasnych
skladek, pieniedzy budzetowych i darowizn. Prawo i Sprawiedliwosc czuje sie
jak paczek w masle, dlatego ze wydaje rzadowe pieniadze z rezerw
budzetowych i funduszy ministerialnych – zaznaczyl.

Tlumy turystow, mieszkancy maja dosc. “Osiagnelismy czerwona linie”

Mieszkancy Brugii, jednego z najladniejszych belgijskich miast, w wakacje
mierza sie z tlumami turystow – pisze AFP. – Teraz naprawde osiagnelismy
czerwona linie – mowi 55-letni architekt Arnout Goegebuer, siedzac w
kawiarni i wygladajac przez okno na zatloczony taras. – Nie potrzebujemy
juz wiecej turystow, wystarczy – dodaje w rozmowie z agencja. To zdanie
powtarzaja inni mieszkancy liczacego 119 tysiecy mieszkancow miasta, do
ktorego kazdego roku przyjezdza osiem milionow turystow, wiekszosc latem na
jednodniowe wycieczki.

Mieszkancy nie sa przeciwni turystyce, ktora przynosi pieniadze i prestiz
oraz zapewnia miejsca pracy. Ale ich zdaniem musi to byc “zrownowazone”.

Problemem sa statki wycieczkowe cumujace w pobliskim porcie Zeebrugge, z
ktorych schodza pasazerowie, ktorzy na ladzie spedzaja zaledwie kilka
godzin. Piecioletnia strategia

W 2019 roku Brugia wdrozyla piecioletnia strategie majaca na celu
zwiekszenie liczby noclegow oraz przyciagniecie gosci bardziej
zainteresowanych kultura i gastronomia niz robieniem selfie i zjedzeniem
gofra.

Wyniki strategii sa jednak niewiadoma z uwagi na zalamanie w turystyce w
latach 2020-2021 z powodu pandemii COVID-19.

Ranking z sierpnia 2022 r. opublikowany przez Holidu (platforme do
wyszukiwania i rezerwacji domow i apartamentow) umiescil Wenecje, Brugie i
grecka wyspe Rodos na drugim miejscu na liscie najbardziej przeludnionych
europejskich kierunkow turystycznych. Pierwsze miejsce na tej liscie zajal
chorwacki Dubrownik.

Adam Niedzielski ujawnil dane o przepisaniu lekow. “Minister popelnia blad
za bledem”

Ta sytuacja pokazuje, ze wtedy, kiedy wladza jest krytykowana, to niestety
w ramach swoistej retorsji nastepuje atak i tak naprawde proba
rozstrzygniecia przez pana ministra o tym, czy lekarz mial racje, czy nie
mial tej racji – mowil w “Tak jest” w TVN24 Przemyslaw Rosati, prezes
Naczelnej Rady Adwokackiej. W ten sposob odniosl sie do dzialan ministra
zdrowia Adama Niedzielskiego, ktory ujawnil, ze lekarz Piotr Pisula, ktory
w materiale “Faktow” TVN mowil o problemach pacjentow bez dostepu do
recept, przepisal na siebie leki z okreslonej grupy. Magdalena
Flaga-Luczkiewicz z Naczelnej Izby Lekarskiej podkreslala, ze “nie ma
wiekszej swietosci niz tajemnica medyczna”. W piatek minister zdrowia Adam
Niedzielski ujawnil, ze lekarz Piotr Pisula, ktory w czwartkowym materiale
“Faktow” TVN mowil o problemach pacjentow bez dostepu do recept, przepisal
na siebie leki z okreslonej grupy. Minister podal publicznie imie i
nazwisko lekarza. Na wpis ministra zdrowia zareagowalo wielu
przedstawicieli srodowiska lekarskiego i organizacji, w tym Naczelna Izba
Lekarska. W piatkowym wpisie zwrocila uwage, ze Niedzielski, ktory nie jest
lekarzem, “w odwecie sprawdza, jakie leki i komu wystawia ten lekarz i
oznajmia to na Twitterze, lamiac tajemnice lekarska”. W sobote NIL
poinformowala, ze zlozy “w najblizszych dniach zawiadomienie do prokuratury
w zwiazku z mozliwoscia popelnienia przestepstwa” przez ministra Adama
Niedzielskiego. Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej: minister popelnia blad
za bledem

Sprawe komentowali w “Tak jest” w TVN24 Magdalena Flaga-Luczkiewicz z
Naczelnej Izby Lekarskiej oraz Przemyslaw Rosati, prezes Naczelnej Rady
Adwokackiej.

Rosati zapytany, czy minister Niedzielski zlamal w tej sytuacji prawo,
odpowiedzial twierdzaco. – Minister popelnia blad za bledem, (…).
Wypowiedz lekarza (w materiale – red.) kilkusekundowa, po czym wtedy, kiedy
lekarz zwraca uwage na to, ze system nie dziala, okazuje sie, ze cala
Polska dowiaduje sie, na co pan doktor ostatnio wypisal sobie leki. I
niezaleznie od tego, czy on by te leki wypisal dla siebie, czy dla kogos
innego, czy dla niego by wypisano, to minister absolutnie nie moze tak
dzialac – powiedzial Przemyslaw Rosati. Jego zdaniem “ta sytuacja pokazuje,
ze wtedy, kiedy wladza jest krytykowana, to niestety w ramach swoistej
retorsji nastepuje atak i tak naprawde proba rozstrzygniecia przez pana
ministra o tym, czy lekarz mial racje, czy nie mial tej racji”.

Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej dodal, ze “w tej sprawie tak naprawde
jest bardzo wiele watkow”. Wskazywal, ze chodzi o naruszenie przez wladze
prawa – w tym przypadku tego konkretnego lekarza – do prywatnosci. – Ale to
moze dotyczyc kazdej osoby, ktora nas dzis oglada albo jutro bedzie nas
ogladala – mowil. Flaga-Luczkiewicz: nie ma wiekszej swietosci niz
tajemnica medyczna

Sprawe komentowala rowniez Magdalena Flaga-Luczkiewicz.

– Z mojej perspektywy lekarki, psychiatry to nie ma wiekszej swietosci niz
tajemnica medyczna, czyli to, czy ktos sie leczy, na co sie leczy.
Niezaleznie czy to jest leczenie u psychiatry, u dermatologa, u
diabetologa, wenerologa, to jest swietosc, absolutnie swietosc i to
niewazne, czy to minister, nieminister, nikt nie ma prawa tego wiedziec –
podkreslala przedstawicielka Naczelnej Izby Lekarskiej.

Dodala, ze jednym aspektem jest to, ze ktos zaglada w prywatne dane
pacjentow, a innym – ze “jeszcze to oglasza calemu swiatu”.

Radiowoz na boku, auto osobowe rozbite. Mandat dla policjanta

Do zdarzenia doszlo przed godzina 8.30 na skrzyzowaniu ulic Oleskiej i
Chabrow w Opolu. Sluzby otrzymaly informacje o zderzeniu dwoch samochodow.
Na skrzyzowaniu doszlo do zderzania policyjnego radiowozu z samochodem
osobowym. – Na miejscu byly dwa zastepy strazy pozarnej, droga w jednym
kierunku jest zablokowana, trwaja dzialania. Lacznie w pojazdach jechaly
trzy osoby, jedna z nich jest badana na miejscu – przekazal nam po godzinie
9 dyzurny strazy pozarnej w Opolu. Rzecznik opolskiej policji podkomisarz
Dariusz Swiatczak, poinformowal, ze na skrzyzowaniu doszlo do kolizji
drogowej, a w zdarzeniu nikt nie ucierpial. Jak przekazal, mundurowi nie
jechali do zadnej akcji, a ich woz nie mial wlaczonych sygnalow swietlnych
ani dzwiekowych. – Zdarzenie zakonczono mandatem dla kierowcy radiowozu.
Zgodnie z taryfikatorem za niestosowanie sie do sygnalizacji swietlnej
zostal ukarany mandatem w wysokosci poltora tysiaca zlotych – przekazal nam
policjant.

Kiedy wybory parlamentarne 2023? PKW zaopiniowala termin

Prezydent Andrzej Duda zwrocil sie do PKW o zaopiniowanie daty 15
pazdziernika jako terminu wyborow parlamentarnych – ustalila nieoficjalnie
reporterka TVN24 Agata Adamek. Przewodniczacy PKW Sylwester Marciniak
poinformowal Polska Agencje Prasowa, ze opinia Panstwowej Komisji Wyborczej
do projektu postanowienia prezydenta o zarzadzeniu wyborow zostala
przekazana do Kancelarii Prezydenta. Nie zdradzil, jaki termin wyborow
zostal wskazany. Prezydent na ogloszenie daty wyborow parlamentarnych ma
czas do 14 sierpnia. Reporterka TVN24 Agata Adamek przekazala we wtorek
przed poludniem, ze wedlug jej nieoficjalnych informacji prezydent zwrocil
sie do Panstwowej Komisji Wyborczej o zaopiniowanie daty 15 pazdziernika.
Taka jest procedura, zanim oglosi termin wyborow.

Nasza reporterka probowala potwierdzic te informacje w Palacu Prezydenckim.
Szef gabinetu prezydenta Pawel Szrot powiedzial, ze nie komentuje na razie
tej sprawy. – Prosze jeszcze chwile poczekac – takie zdanie uslyszala do
niego Adamek.

Przewodniczacy PKW Sylwester Marciniak poinformowal Polska Agencje Prasowa,
ze opinia Panstwowej Komisji Wyborczej do projektu postanowienia prezydenta
o zarzadzeniu wyborow zostala przekazana do Kancelarii Prezydenta. Szef PKW
nie zdradzil, jaki termin wyborow zostal wskazany przez prezydenta w
projekcie postanowienia, poniewaz – jak zaznaczyl – oglaszanie daty wyborow
jest wylaczna kompetencja glowy panstwa.

We wtorek po poludniu Polska Agencja Prasowa przekazala, ze nieoficjalnie
dowiedziala sie w Kancelarii Prezydenta, ze Andrzej Duda podpisal
postanowienie o zarzadzeniu wyborow do Sejmu i Senatu na 15 pazdziernika.

Wybory parlamentarne 2023 – mozliwe terminy

Zgodnie z konstytucja glosowanie musi zostac zorganizowane w dniu wolnym od
pracy, przypadajacym w ciagu 30 dni przed uplywem czterech lat od
rozpoczecia aktualnej kadencji Sejmu i Senatu. Obecna kadencja konczy sie
12 listopada, mozliwych jest zatem piec terminow: 15 pazdziernika, 22
pazdziernika, 29 pazdziernika lub 5 listopada. Teoretycznie mozliwym bylby
tez termin 1 listopada, rowniez dzien ustawowo wolny od pracy. Decyzja w
tej sprawie nalezy do Andrzeja Dudy. Po opublikowaniu postanowienia
prezydenta o zarzadzeniu wyborow w Dzienniku Ustaw – najpozniej piatego
dnia od dnia zarzadzenia wyborow – formalnie ruszy kampania wyborcza.

Wybory parlamentarne w Polsce odbywaja sie co cztery lata – ostatnie mialy
miejsce 13 pazdziernika 2019 roku. W wyborach tych wybierany jest sklad
Sejmu (460 poslow) oraz Senatu (100 senatorow). Za organizacje i przebieg
glosowania odpowiada Panstwowa Komisja Wyborcza (PKW).

11-latka wyszla z domu, znalezli ja kilkadziesiat godzin pozniej. Mezczyzna
uslyszal zarzut uprowadzenia

Jak powiedzial PAP Waldemar Lubniewski z Prokuratury Okregowej w Sosnowcu,
we wtorek rano w sosnowieckiej prokuraturze rozpoczely sie czynnosci z
udzialem zatrzymanego mezczyzny. Mezczyzna uslyszal juz zarzut uprowadzenia
lub zatrzymania maloletniego albo osoby nieporadnej, nastepnie kontynuowane
ma byc jego przesluchanie.

Zgodnie z postawionym zarzutem z art. 211. Kodeksu karnego, kto, wbrew woli
osoby powolanej do opieki lub nadzoru, uprowadza lub zatrzymuje
maloletniego ponizej lat 15 albo osobe nieporadna ze wzgledu na jej stan
psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolnosci od trzech
miesiecy do lat pieciu.

11-latka wyszla z domu, policja uruchomila Child Alert

Poszukiwana od sobotniego wieczora 11-latka z Sosnowca, wobec ktorej w
niedziele po poludniu policja wszczela procedure Child Alert, zostala
odnaleziona w poniedzialek rano. Policja potwierdzila, ze dziewczynka nie
ma obrazen, jednak zastrzegla, ze ze wzgledu na jej dobro nie informuje o
okolicznosciach odnalezienia. Sledztwo ws. uprowadzenia maloletniej z
okolic miejsca zamieszkania oraz pozbawienia jej wolnosci zostalo wszczete
w niedziele, jeszcze przed wydaniem Child Alert. Prokuratorzy z
sosnowieckiej prokuratury – wspolnie z policja – prowadzili czynnosci
zmierzajace do odnalezienia dziewczynki.

W niedziele policja wydala Child Alert w sprawie poszukiwan zaginionej od
sobotniego wieczora 11-latki z Sosnowca, ktora wyszla wieczorem z domu i
nastepnie nie kontaktowala sie z rodzina, a jej telefon byl nieaktywny.
Policjanci skupiali sie na przeczesywaniu terenu w miejscu, gdzie
dziewczynka byla widziana po raz ostatni, docierali do osob, do swiadkow, z
ktorymi jako ostatnimi miala kontakt. Policjanci probowali rowniez dotrzec
do nagran z monitoringu. Ogloszony child alert pozwolil na jak najszerszy
dostep do odbiorcow. Otrzymywalismy bardzo wiele informacji, wiele
wskazowek. Kazda informacje weryfikowalismy – relacjonowala rzeczniczka
Komendy Wojewodzkiej Policji w Katowicach komisarz Sabina Chyra-Gieres.

Child Alert zostal odwolany w poniedzialek rano. Jak relacjonowali
policjanci, dziewczynka byla cala i zdrowa. Do sprawy zostal zatrzymany
mezczyzna.

SPORT

FIVB osmieszylo sie nagla zmiana. Zapomnieli o kluczowej rzeczy na
mistrzostwach swiata

Kuriozalna sytuacja na mistrzostwach swiata kobiet U19 w siatkowce.
Miedzynarodowa Federacja Pilki Siatkowej po prostu zmienila drabinke
turniejowa tuz po meczach 1/8 finalu i nie wyjasnila powodow. Przez to
zmienily sie pary cwiercfinalowe. Prawdopodobnie ktos nie zauwazyl
kluczowej sprawy. Dla reprezentacji Polski mistrzostwa swiata U19 kobiet w
siatkowce zakonczyly sie w poniedzialek po porazce 2:3 (25:21, 10:25,
25:14, 19:25, 14:16) z reprezentantkami Chorwacji. Jeszcze wczoraj
zwyciezczynie spotkania mialy zmierzyc sie w kolejnym meczu ze
triumfatorkami meczu USA – Dominikana, a dzis z drabinki wynika cos innego.
Wszystko przez niespodziewana decyzje Miedzynarodowej Federacji Pilki
Siatkowej. FIVB postanowilo zmienic drabinke turniejowa. Powod? Zapomnieli,
ze turniej gra sie w dwoch miastach

Oficjalna strona FIVB jeszcze przed meczami 1/8 finalu z udzialem Polek
udostepnily grafike, na ktorej widzielismy cala drabinke fazy pucharowej.
Wynikalo z niej m.in., ze reprezentacje Wloch i Chorwacji moga spotkac sie
dopiero w polfinale. Z kolei tuz przed rozegraniem spotkan 1/4 finalu
pojawila sie nowa drabinka, z ktorej wynika, ze oba zespoly zagraja
przeciwko sobie juz w kolejnym starciu. Jakub Balcerzak wskazuje, ze
prawdopodobnie sytuacja miala zwiazek z pominieciem przez FIVB rozgrywania
spotkan w dwoch lokalizacjach. “Czytam, ze ktos po czasie zauwazyl, ze
turniej odbywa sie w dwoch panstwach i bylby problem z meczami, poniewaz
np. Bulgaria grala na Wegrzech swoje mecze, a Amerykanki w Chorwacji. I
ktoras z tym ekip stracilaby dzisiaj czas na podroz, wiec najlatwiej bylo
zmienic drabinke” – pisze. Mistrzostwa odbywaja sie w chorwackim Osijeku i
wegierskim Segedynie i faktycznie dla niektorych zespolow podroz moglaby
byc zbyt dluga. Podroz samochodem z jednego miasta do drugiego to okolo 215
kilometrow, czyli trzy godziny. FIVB postanowil zmienic wiec drabinke.
Federacja postanowila zrzucic wszystko na system.

“Informujemy, ze poprzedni terminarz meczow nie zostal automatycznie
zaktualizowany z powodu bledu systemu. Bardzo przepraszamy za powstale
niedogodnosci” – przekazal FIVB w lakonicznym komunikacie.

Tego polskiego pilkarza na Cyprze uwielbiaja. Ocenil szanse Rakowa

Lukasz Sosin to byly polski pilkarz, czterokrotny reprezentant kraju, ktory
gral na pozycji napastnika. W 2002 roku przeniosl sie z Odry Wodzislaw do
Apollonu Limassol. Gral tam przez piec lat i popisal sie w tym czasie
niezla skutecznoscia. Trzykrotnie siegnal po korone krola strzelcow i
wygral rowniez krajowe mistrzostwo. Zaowocowalo to transferem do
Anorthosisu Famagusta. W nowej druzynie Polak ponownie zostal krolem
strzelcow i wygral mistrzostwo. Zagral rowniez w fazie grupowej Ligi
Mistrzow. Lacznie w cypryjskich rozgrywkach zaliczyl 116 meczow, w ktorych
strzelil 53 gole. Kariere zakonczyl w 2012 roku w barwach Arisu Limassol.
Po latach Sosin wspomina gre na Cyprze. Mimo kilku nieprzyjemnych sytuacji
obecnie jest tam bardzo szanowany. Po pieciu latach Apollon troche
nieprofesjonalnie podszedl do mojej osoby – ze tak powiem: inne druzyny
bardziej mnie docenialy, dlatego odszedlem. Kibice Apollonu sie zezloscili.
Znalazlem kilka kamieni na balkonie swojego domu, ale dzis nie ma juz
takich emocji. W zasadzie za kazdym razem ktos zaczepi mnie na Cyprze, milo
rozmawiamy i to z kibicami wielu druzyn. Z rodzina zapuscilismy tam
korzenie – mamy dom i regularnie odwiedzamy Cypr. – powiedzial w rozmowie z
WP SportoweFakty. Byly klub Sosina Aris Limassol bedzie rywalem Rakowa
Czestochowa w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzow. Pierwsze spotkanie
odbedzie sie juz we wtorek o godzinie 20:00. Rewanz zaplanowany jest na 15
sierpnia. Zdaniem bylego pilkarza faworytem dwumeczu jest mistrz Polski.
Aris nie ma takiego doswiadczenia w pucharach. Dobrze, ze gracze Rakowa
mieli przetarcie w Azerbejdzanie, bo pod wzgledem pogody i ciepla –
sierpien jest na Cyprze wymagajacy. Jezeli Rakow nie wypracuje przewagi na
wlasnym boisku, to na Cyprze bedzie im trudno prowadzic gre. Rozmawialem na
temat Rakowa z kolegami z Cypru. Twierdza, ze na tym poziomie nie ma juz
latwych przeciwnikow, ale widza swoja szanse – stwierdzil. I dodal, ze
najwiekszym atutem Arisu jest ofensywa, ale uwaza rowniez, ze Rakow jest
lepiej przygotowany.

Hajto odlecial. “Pelny frajer”. Nie wymienil nazwiska, ale Stanowski
odpowiedzial

W ubiegly weekend odbyla sie pierwsza gala federacji freak fightowej Clout
MMA. Na warszawskim Torwarze w oktagonie moglismy zobaczyc m.in. Tomasza
Hajte, ktory po calym wydarzeniu udzielil ostrego wywiadu. – Pelny frajer
bez zadnych zasad – slyszymy. Do tych slow juz odniosl sie Krzysztof
Stanowski. Wystep na Clout MMA byl dla Tomasza Hajty debiutem w sportach
walki. Byly reprezentant Polski w pilce noznej zostal jednak pokonany przez
bylego juz siatkarza Zbigniewa Bartmana. Po gali 50-latek nie gryzl sie w
jezyk i powiedzial, co mysli o jednym z zalozycieli Kanalu Sportowego.

Tomasz Hajto atakuje. “Niszczy i hejtuje ludzi”

Kilka dni po gali na kanale AntyFakty na YouTubie opublikowana zostala
rozmowa z Tomaszem Hajta. Byly pilkarz w pewnym momencie rozmowy – bez
wymieniania nazwiska – odniosl sie do jednego z zalozycieli Kanalu
Sportowego. Co ciekawe, sam wywiad nie jest juz dostepny do obejrzenia na
tej platformie, gdyz jak mowi komunikat po wejsciu w link, zostal on
zgloszony z powodu roszczenia praw autorskich… przez samego Hajte. To, co
powiedzial byly gracz m.in. Schalke 04, wiemy natomiast z zachowanych
fragmentow nagrania opublikowanych przez uzytkownikow na X (dawniej
Twitterze). Tomasz Hajto zaczal mowic o Mateuszu Borku, z ktorym juz jakis
czas temu znacznie sie poroznil, potem plynnie przeszedl do innej medialnej
osoby. – Zalozyl jakas postpopulistyczna telewizje. Jedna z osob mi tam nie
pasuje. Bez zadnych zasad, dla mnie pelny frajer. Duzo klepie tym jezorem,
na pewno ma 100 proc. wiecej wrogow w Polsce niz ja. Nie lubie ludzi,
ktorzy swoj biznes kreuja na tym, zeby je*ac innych. On jest typem goscia,
ktory niszczy i hejtuje ludzi – powiedzial enigmatycznie Hajto. Na pytanie
dziennikarza, o kogo chodzi, byly pilkarz odmowil wymienienia nazwiska.
Internauci szybko domyslili sie, ze moze chodzic o Krzysztofa Stanowskiego.
Kontrowersyjna wypowiedz Hajty. Jest odpowiedz Stanowskiego

Nastepnie Hajto zasugerowal, ze moglby zetrzec sie z opisywana przez siebie
osoba w klatce. – Przyjdzie czas rozliczen. On czuje sie mocny, ja przy tej
kondycji tez czuje sie mocny, wiec spokojnie, mam jednego faworyta.
Rozerwalbym go na strzepy, i to nie tylko ja, bo rozmawiam z wieloma
pilkarzami, siatkarzami, pilkarzami recznymi, naprawde, pelny frajer bez
zadnych zasad. Przyjdzie czas, rozlicze te rachunki oficjalnie, bo jest on
mega nieelegancki i bez zadnych zasad. Pelna rura – dodal. Nie trzeba bylo
dlugo czekac, zeby do calej sprawy odniosl sie sam zainteresowany.
Krzysztof Stanowski podczas ostatniego programu “Hejt Park” z Mateuszem
Mrozkiem odszedl na chwile od glownego tematu transmisji i odpowiedzial
uzytkownikom na chacie, proszacym o komentarz. Wiadomosc dla Tomasza Hajty
jest taka, ze ja nie potrzebuje pieniedzy, wiec nie bede sie z nim bil,
chyba ze mnie napadnie, to wtedy moze mnie pobic, jego sprawa. Natomiast
nie jestem tak zdesperowany finansowo jak on, zebym zakladal krotkie majtki
i wychodzil do ringu. Tyle, jesli chodzi o tego golasa – przyznal
dziennikarz.

DETEKTYW

Szalenstwo nienawisci

Karol REbS

Wiedziala, ze stare ramy okienne sa wypaczone i latwo sie otwieraja.
Skinela na wnuki. – Podejdzcie i spojrzcie… – jej glos zmienil sie w
szept.

Dzieci posluchaly, a po kilkunastu sekundach, jedno po drugim, spadaly w
otchlan smierci. Nie mialy zadnych szans na przezycie. Chciala wyskoczyc w
slad za nimi, ale na schodach pojawili sie ludzie. W ostatniej chwili
powstrzymali 72-letnia kobiete przed samobojstwem. Grzegorz nigdy nie
wzbudzal cieplej- szych uczuc w Alinie P. Nie trawila tego czlowieka od
chwili, gdy pierwszy raz go zobaczyla. Musiala robic dobra mine do zlej
gry, bo przeciez corka przedsta- wila go jako przyszlego meza, a ona nie
chciala juz na dzien dobry pokazac sie jako tesciowa z piekla rodem, ale po
prostu nie mogla na niego patrzec i sluchac jego glosu. Moze zadzialala zla
chemia? W takiej sytuacji, dalej, moglo byc tylko gorzej.

Grzegorz D. idealem nie byl. Nie skonczyl studiow, praco- wal na lichej
posadce. Od czasu do czasu zagladal do kieliszka, a zona byla dla niego
osoba, ktora przede wszystkim gotuje, sprza- ta i zajmuje sie dziecmi. Jego
wady czy potkniecia zyciowe, w oczach tesciowej, urastaly do rangi nieomal
zbrodni przeciwko ludzkosci.

– Po prostu go nie znosila, moze nawet nienawidzila, mimo ze Grzegorz
staral sie byc dla niej mily i uczynny. Ale Alina P. skreslila go juz na
starcie – powiedzial jeden ze znajomych rodziny. – Dorota, jej corka,
wielokrotnie napominala ja, ze tak nie mozna, prosila, zeby nie wtracala
sie w jej zycie.

Nie odnosilo to zadnego skut- ku. Alina P. tylko krecila glowa i mowila, ze
Dorota jest bar- dzo naiwna, skoro zyje z takim potworem jak Grzegorz D. i
jesz- cze twierdzi, ze jest jej dobrze. – Ja tylko chce ci otworzyc oczy
coreczko i uchronic ciebie i dzie- ci przed pieklem, jakie was czeka w
przyszlosci… – zapewniala.

Dobitnym przykladem niena- wistnego stosunku tesciowej do ziecia bylo
zdarzenie, do ktorego doszlo pol roku przed tragedia. Siostra Aliny P.
miala atak ser- ca i zabrano ja do szpitala. Byla w bardzo ciezkim stanie,
lekarze nie dawali jej wiekszych szans na przezycie. Dorota D. poprosila
meza, zeby zwolnil sie z pracy i podwiozl matke do szpitala. Bardzo jej
zalezalo, by mogla sie

zobaczyc i – byc moze – poze- gnac z siostra. Grzegorz zgodzil sie. Alina
P. miala potem do zie- cia pretensje, ze czekala na nie- go prawie pol
godziny i ze nie zaparkowal auta pod jej domem (stal tam znak zakazu), lecz
100 metrow dalej.

– Masz teraz przyklad jego wyjatkowej podlosci – powiedzia- la do corki.

Bolesne wspomnienia Nz przeszlosci

iechetny, wrogi wrecz stosunek Aliny P. do ziecia (nie tylko zreszta

do niego, ale w ogole do przed- stawicieli meskiego rodzaju), nie wzial sie
z niczego. Czlowieka w duzej mierze ksztaltuja prze- zycia i doswiadczenia.
I tak bylo w tym przypadku. Alina P. dopie- ro po smierci swojego meza,
zna- nego w L. adwokata, dowiedziala sie, ze przez wiele lat notorycznie ja
zdradzal. A z ostatnia kochan- ka mial nawet dziecko, ktoremu zapisal czesc
majatku.

Drugim bolesnym przezyciem byl tragiczny wypadek starszej corki. Joanna, po
zdaniu matury, uprosila matke, zeby pozwolila jej pojechac z grupa
szkolnych kolezanek i kolegow na krotki splyw kajakowy. Wsrod tej pacz- ki
przyjaciol byl chlopak Joanny. Pewnej nocy wyplyneli we dwo- je na srodek
jeziora. Piotr byl po kilku piwach, popisywal sie przed dziewczyna. Z jego
winy kajak sie wywrocil. Chlopakowi udalo sie doplynac do brzegu, natomiast
Joanna poszla na dno i dopiero po kilku dniach pletwonurkowie wylowili jej
cialo.

Alina P. nigdy nie nalezala do osob wylewnych, okazuja- cych uczucia.
Bardzo rzadko sie usmiechala. Nawet dla wlasnych corek i wnukow byla
oschla, nigdy za nic nie pochwalila; jak np. dziecko glosniej mowilo, lub
zywiej gestykulowalo, kazala mu sie uspokoic i mentorskim tonem pouczala,
ze nie przystoi tak sie zachowywac.

– Nigdy nie byla z niczego zadowolona, nic dziwnego, ze maz wolal inna –
powiedziala jedna z sasiadek.

Grzegorz D. zdawal sobie sprawe, ze nie jest jej ulubiencem. Jakos z tym
zyl, choc, jak stwier- dzil potem w sledztwie, czasami bylo mu przykro i
ciezko. No, ale coz, tesciowej sobie czlowiek nie wybiera; najwazniejsze,
ze z zona jakos mu sie ukladalo. Dzieci go kochaly i akceptowaly

– To kompletna bzdura, ze sta- nowilem dla nich zagrozenie, jak uwazala
moja tesciowa. Idealny moze nie bylem, ale nie bilem zony, nie znecalem sie
nad dziec- mi – powiedzial mezczyzna.

Znosil szykany, upokorzenia i inne przykrosci, bo co mial zrobic? Pojsc z
tym do sadu albo na policje? Doniesc na matke swojej zony? Uwazal, ze
rodzin- ne problemy powinny zostac w rodzinie…

W ostatnim okresie Alina P. zachowywala sie dzi- wacznie i tajemniczo.

Mozna odniesc wrazenie, ze czyny jakich sie dopuscila, byly przez nia
zaplanowane. Odwiedzila m.in. notariusza i pytala, kto bedzie dziedziczyl
po jej smierci. Byla wlascicielka obszernego, trzypo- kojowego mieszkania
blisko cen- trum L. Miala rowniez pokazne oszczednosci, ktore trzymala na
bankowym koncie.

– Sprawa jest raczej prosta: dziedziczy najblizsza osoba spo- krewniona,
czyli w pani przy- padku corka – poinformowal ja prawnik.

Nastepne pytanie Alina P. zadala po dluzszej chwili.

– A gdyby, pytam teoretycznie, corka zmarla przede mna?

– Wowczas spadek przechodzi na jej dzieci.

– A w przypadku smierci dzieci?

Notariusz przyjrzal jej sie uwaznie. Nigdy wczesniej, a praktykowal blisko
20 lat, nie mial do czynienia z klientka, ktora zadawalaby tego rodzaju
pytania.

– Powiedzialem, ze w takim przypadku dziedziczy maz corki i ojciec jej
dzieci – zeznal pozniej w sledztwie. – Moja odpowiedz wprawila ja w
zaklopotanie. Oznajmila, ze nie jest to dla niej dobra wiadomosc. No, ale
trud- no, dodala i zaraz potem wstala i chciala wyjsc. Poinformowalem ja,
ze mozna sporzadzic zapis, wskazujacy konkretnego spadko- bierce, ktorym
nie musialby byc jej ziec. Odparla, ze sie nad tym zastanowi i byc moze
skontaktu- je sie ze mna ponownie. Ale nie zrobila tego.

Kilka dni pozniej podjela z konta wszystkie oszczednosci. Urzedniczka
bankowa, ktora ja obslugiwala, byla bardzo zdzi- wiona. Znala od lat te
klient- ke, Alina P. zawsze sprawiala wrazenie osoby opanowanej i
uprzejmej. Podczas likwidacji konta pokazala sie z innej strony. Pracownica
banku spytala ja, czy dobrze sie zastanowila, podejmu- jac tak powazna
decyzje.

– To moja sprawa, pani nic do tego! Chce tylko wyplacic moje pieniadze,
chyba mam do tego prawo – burknela Alina P.

Wyplacila ponad 30 tys. zl. Czesc pieniedzy – prawie 20 tys. – zdeponowala
w skrytce ban- kowej. Pozostala gotowke nosila przy sobie, w portfelu.

Zamierzala tez sprzedac mieszkanie. Zamiescila oglosze- nie w gazecie
osiedlowej. Podala bardzo niska cene, liczac

na to, ze znajdzie sie wielu chetnych na jej M-4. Ale wlasnie ta prze-
sadnie zanizona cena sprawila, ze ludzie, ktorzy sie do niej zglosili, byli
bardzo ostrozni, podejrzewali nawet, ze maja do czynie- nia z oszustka.

– Powiedziala, ze zalezy jej na jak

najszybszej sprzedazy, bo wyjezdza z L. – zeznal jeden z potencjalnych
kupcow. – Mimo to, nie skorzystali- smy. Pospiech niczego nie tlumaczy.
Nikt normalny nie sprzedaje takie- go mieszkania za polowe wartosci!
Ponadto ta pani dziwnie sie zacho- wywala, nie chciala nam pokazac rozkladu
pokoi ani powiedziec, ile placi za wode i gaz.

stala okolo godziny 7. Zjadla skromne snia- danie, po czym

z pedantyczna dokladnoscia pozmywala naczynia, poscie- rala kurze i podlala
kwiatki na parapecie.

Nastepnie zapukala do sasiad- ki z pierwszego pietra. Przyniosla wiaderko i
mop, ktore kobieta kiedys jej pozyczyla.

– Przepraszam, ze tak dlugo nie oddawalam, dzis sobie wlasnie przypomnialam
– oznajmila.

Sasiadka, podobnie jak Alina P., samotna wdowa po 60., chciala ja zaprosic
na herbate i troche poplotkowac, ale P. podziekowa- la, tlumaczac, ze jest
umowiona z corka. A to przeciez na drugim koncu miasta.

Pojechala do Doroty auto- busem. W rzeczywistosci wcale nie byla z nia
umowiona. Zastala corke w kuchni, przygotowywala obiad.

– Czytocos waznego? – spytala Dorota D. – Mam bar- dzo malo czasu, za pol
godziny ide po dzieci do

przedszkola.

– Dlaczego to ty

zawsze musisz po nie chodzic? Grzegorz nie moze? – zaatakowala ja matka.

– Mamo, przeciez wiesz, ze on pracuje… – Nie rozsmieszaj mnie, dziecko.
Osmiogodzinne

obijanie sie w sklepie, do ktore- go zaglada w ciagu dnia pieciu klientow,
nazywasz praca? A te marne grosze, ktore przynosi, zarobkami?!

– Jesli przyszlas, zeby po raz kolejny poklocic sie ze mna, to wybacz, ale
nie mam na to ochoty…

– Chce cie tylko uswiadomic, jakie bledy popelniasz i uratowac cie, poki
jest jeszcze na to czas…

Dorota D. z pasja rozkroila kuchennym nozem duzy plat miesa. Podniosla glos.

– Wiem, ze nienawidzisz Grzegorza i oskarzasz go o naj- gorsze rzeczy!
Dlaczego nie mialas tyle odwagi, zeby ojcu powiedziec prawde prosto w
oczy?! Wprawdzie zarabial mnostwo pieniedzy, ale przy okazji zdradzal cie
ze wszyst- kim co sie rusza!

– Dorota, nie pozwalaj sobie! Jestem twoja matka!

– I to jest wlasnie twoj i moj pro- blem… – westchnela. Otworzyla lodowke
i pochylila sie, zeby cos z niej wyjac. – Mamo, nie chce byc niemila. Ale
te twoje wizyty i pro- by wmowienia mi twoich chorych teorii nie maja
sensu…

– Chyba masz racje. Rzeczywiscie, to nie ma sensu – glos Aliny P. byl
dziwnie gluchy.

Chwycila ze stolu noz i przy- skoczyla do niespodziewajacej sie ataku corki.

– Robie to wylacznie dla two- jego dobra – powiedziala i zada- la Dorocie
D. silny cios w lewa czesc klatki piersiowej. Potem drugi, trzeci. –
Chcialam miec pewnosc, ze nie przezyje i nie bedzie sie meczyc. Czy to tak
trud- no zrozumiec? – wyjasniala policji ze zdziwionym wyrazem twarzy.
Przykryla zwloki obrusem, ktory zabrala ze stolu w salonie. Przyjrzala sie

sobie w lustrze i stwierdzila, ze ma poplamiony krwia zakiet. Zdjela go i
wrzucila do kosza na brudna bielizne. Byl cieply dzien, tem- peratura
przekroczyla 20 stopni. Uznala wiec, ze moze wyjsc w samej bluzce. Jeden
przysta- nek autobusu i byla w przedszkolu. Nie miala najmniejszych
problemow z ode- braniem wnukow. Wyjasnila opiekunce, ze corce wypadlo cos
naglego i poprosila ja o odprowadzenie dzieci do domu. Pare razy juz
przychodzila

po Emilke i Alfreda. W przed- szkolu ja kojarzono; nikomu nie przyszlo do
glowy, ze Dorota D. nie moze odebrac dzieci, bo zaledwie 20 minut temu
zostala zamordowana przez matke.

– Co mama robi na obiad? – spytal chlopczyk.

– Mowila, ze beda bitki –

powiedziala jego siostra.

Babcia zapewnila, ze obiad

bedzie – jak zwykle – przepysz- ny, ale na razie nie moga wra- cac do domu.
Popsul sie telewi- zor, mama wezwala pana, ktory naprawi usterke, ale
chcialby popracowac w ciszy i spokoju.

– Chyba nie bedziemy mu przeszkadzac, prawda? – Alina P. mowila polglosem.
– Mama prosi- la, bym was wziela na spacer. A co wy na to, zebysmy sobie
kupili lody?

– Ja chce czekoladowe. A potem o smaku kiwi, takie wiesz babciu, zielone –
tlumaczyl Alfred.

– Kiwi sa niedobre. Ja wole tru- skawkowe – powiedziala Emilka. – Kupie wam
co zechcecie, ale tylko po jednej porcji. Wiecie, ze lody szkodza na
gardelko…

Hamburgery Gsa niezdrowe

dy juz zjedli lody a dzie- ci pobawily sie na placu zabaw, babcia oznajmila,

ze ma dla nich jeszcze jedna nie- spodzianke. Niedaleko miejsca, w ktorym
przebywali, stal oddany niedawno do uzytku 11-pietrowy budynek.

– Pojedziemy winda na sama gore a potem przez okno

popatrzymy na miasto – mowila zachecajaco. Wnuki wygladaly

na rozczarowane.

– Myslalem, ze wez- miesz nas na hambur- gery – grymasil Alfred,

– Hamburgery sa niezdrowe. Chodzmy, bo zaraz potem musimy wracac do domu.

Z bloku akurat ktos wychodzil, wiec bez problemu dostali sie do

srodka. Starsza kobieta, z dwojgiem malych dzieci, nie budzila podej- rzen.
Alina P. przycisnela guzik win- dy. Wjechali na ostatnie, 11. pietro.
Nastepnie kobieta zeszla z wnukami pol kondygnacji nizej. Mniej wiecej na
wysokosci schodow znajdowa- lo sie dosc spore okno. Otworzyla je i
podstepnie zwabila wnuki, mowiac, ze chce im pokazac jakis widok. Najpierw
wypchnela Emilke, a nastepnie Alfreda. Wszystko nie trwalo dluzej niz 15-20
sekund. Patrzyla jak spadaja. Powod ten sam, dla ktorego zadala corce mor-
dercze ciosy nozem – chciala miec calkowita pewnosc, ze wnuki nie przezyly
upadku z kilkudziesiecio- metrowej wysokosci.

Miala zamiar wyskoczyc w slad za dziecmi. Doroslej oso- bie bylo jednak
znacznie trud- niej. Okno bylo uchylone tylko do polowy i gdy probowala sie
przecisnac, zobaczyli ja dwaj mezczyzni, wychodzacy z miesz- kania na 10.
pietrze. Widok nie pozostawial zadnych watpliwosci – kobieta chciala
popelnic samo- bojstwo. Blyskawicznie podbiegli i wciagneli ja do bloku.
Zaczela krzyczec, zeby ja puscili, bo musi wyskoczyc za dziecmi.

– Za jakimi dziecmi? – spytal jeden z mezczyzn. Rzucil sie do okna i
wyjrzal.

– Nigdy nie zapomne tego co zobaczylem – powiedzial pozniej. – To byly dwa
malutkie kolorowe punkciki, dziwnie znieksztalcone. Wokol zaczal zbierac
sie tlum. Krzyknalem do kolegi, zeby mial oko na ta pania, a ja pobieglem
do domu i wezwalem policje… Lepsza dla nich smierc, Aniz zycie z potworem.

lina P. przyznala sie do wypchniecia dzieci. Powiedziala tez, ze zabi-

la nozem corke. W jej glosie nie bylo zadnych emocji, gdy opo- wiadala w
jaki sposob popelnila potrojna zbrodnie. Spokojnym, rzeczowym tonem
relacjonowala przebieg dnia, rozmowy z sasiad- ka, corka i wnukami.
Zwracala tez uwage na rozne drobiazgi – np. ze, gdy jechali winda, wiazala
Alfredowi sznurowadlo, ktore sie poluzowalo.

– Dlaczego pani im to zrobi- la? – spytala przesluchujaca ja prokurator.

Alina P. odparla twardym glosem:

– Lepsza dla nich smierc, niz zycie z potworem.

– Potworem?

– No, ojcem…

Alina P. zostala oskarzona

o potrojne zabojstwo, ale nie odpowiadala przed sadem. Biegli psychiatrzy
stwierdzili calko- wita niepoczytalnosc kobiety. Szczegolowe badania
wykaza- ly, ze od lat cierpiala na ciezka odmiane schizofrenii parano-
idalnej. Zostala bezterminowo umieszczona w zamknietym zakladzie
psychiatrycznym.

Sledztwo nie wykazalo, zeby Grzegorz D. w jakikolwiek spo- sob znecal sie
nad dziecmi czy zona. Trzy lata pozniej mezczy- zna popelnil samobojstwo
przez powieszenie. Sporo pil. Nie potrafil poradzic sobie z trau- ma, jaka
byla dla niego smierc dzieci i zony, jak rowniez swia- domosc, ze
najblizsze mu osoby zostaly zamordowane przez jego tesciowa.

Alina P. przezyla go o niespel- na rok. Zmarla w szpitalu na atak serca.
Nigdy nie okazala chocby cienia skruchy.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto