Dzien dobry – tu Polska – 9.03.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 66) (6589)

09 marca 2023

Pogoda

czwartek, 9 marca 2 st C

Przelotne opady sniegu

Opady:90%

Wilgotnosc: 95%

Wiatr:11 km/h

Kursy walut

Euro 4.69

Dolar 4.45

Funt 5.27

Frank 4.72

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

To ponizej to nie jest moj tekst, jest pozyczony. Nie znam autora, bo ten
od kogo ja pozyczylam tez pozyczyl i nie napisal od kogo, podejrzewam ze
zatoczyl juz niezle kolo. Ale pozyczylam bo to o mnie :)))) na szczescie
zdarza sie to bardzo rzadko, ostatnio chyba jesienia i dotyczylo dlugopisu.
No wiec:

“Pieklam dzis ciasto. Wyciagnelam blache z piekarnika, rozlozylam ciasto,
wlozylam do piekarnika, poszlam sobie

Wracam po 30-stu minutach, otwieram piekarnik… zawieszka… Nie ma
ciasta. Jestem sama w domu !

Ostroznie zamykam piekarnik. Ponownie otwieram – Nie ma…

Przypominam sobie wszystkie objawy schizofrenii jakie znam.

Wymawiam na glos zaklecie:

Czary mary… czary mary, niech odejda precz koszmary, oddaj ciasto diable
stary.

Na wszelki wypadek wychodze z kuchni by nie przeszkadzac.

Wracam, otwieram piekarnik – NIE MA!!!

Nie wiem po co, ale podchodze do lustra, stwierdzam brak zmian zewnetrznych.

Idac z duchem czasu wpisuje w google haslo “z piekarnika zniklo ciasto”

Zaczynam rozumiec ze cos robie nie tak.

Szczypie sie w reke czucie jest.

Mowie do siebie na glos:

Jestes normalna prosta i dorosla kobieta ! Jak myslisz gdzie moglo podziac
sie to ciasto?

Pomyslalam o sasiadach zwabionych zapachem.

Balkon jest otwarty ..

Wyszlam spojrzalam – nie ma szans na przejscie.

Wracam do do kuchni, czuje, ze moja psychika rozpada sie na kawalki.

Wyobrazam sobie ufoludki, ktore lapczywie pochlaniaja moje ciasto i
zaczynam sie smiac.

Pije szklanke wody. Otwieram zmywarke by wlozyc szklanke,

a ze zmywarki gapi sie w pelnym zdumieniu na mnie moje ciasto…

Drzwiczki przeciez sasiaduja z piekarnikiem .

A ja musze gdzies na urlop jakis wyjechac, no, na przyklad w cieple kraje.”

A wracajac do dlugopisu, to wlazl w szpare w kanapie. Nigdy wczesniej tak
nie zrobil, ale tez sobie zaczelam tlumaczenie od tego, ze nie ma tu nikogo
oprocz mnie a jak 2 minuty wstecz mialam go w reku, to cudow nie ma, tylko
poszukac dobrze trzeba. A dzis jak na zawolanie do tego tematu taki numer
odwinal mi jeden z pedzli do cieni. Nie bede Panow wprowadzac w technike
nakladania cieni na oczy (no chyba ze ktos ma zyczenie) ale istnieja
pedzelki do danej czesci oka i danego typu cienia, i naprawde trudno to
zrobic innym” ale odnalazlam dziada. Technika wyzej opisana 😉

Ania Iwaniuk

Od dzis na specjalne zyczenie jednego milego Pana bedzie cos na wesolo
czyli:

DOWCIP

– Jak Pani udalo sie w dobrym zdrowiu dozyc setnych urodzin?!

– Raz w roku robie sobie alkoholowa terapie szokowa…

– Ile Pani wypija tego dnia alkoholu?

– Tego dnia nie pije!

W Sejmie wrze. “To chec zniewolenia kobiet”

Goracy dzien w Sejmie. Poslowie zajmuja sie m.in. obywatelskim projektem
ustawy “Aborcja to Zabojstwo”, zakazujacym informowania o mozliwosci
dokonania zabiegu przerwania ciazy w kraju badz za granica. – Kaja Godek
idzie za ciosem, chce jeszcze bardziej docisnac i karac – mowila z mownicy
Monika Wielichowska z KO. Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o
planowaniu rodziny, ochronie plodu ludzkiego i warunkach dopuszczalnosci
przerywania ciazy zostal zlozony w koncu ubieglego roku przez fundacje
dzialaczki antyaborcyjnej Kai Godek.

Propozycja ustawy zaklada, ze w Kodeksie karnym mialby sie znalezc przepis,
zgodnie z ktorym osoba naklaniajaca kobiete do przerwania ciazy ma podlegac
karze pozbawienia wolnosci do 3 lat. Od 6 miesiecy do lat 8 ma grozic
osobie, ktora namawia do aborcji, “gdy dziecko poczete osiagnelo zdolnosc
do samodzielnego zycia poza organizmem kobiety ciezarnej”. Jesli kobieta w
wyniku aborcji umrze, “sprawcy” groziloby nawet 12 lat wiezienia.

PiS poprze projekt? “Nie ma aborcji na zyczenie”

Glos w imieniu Prawa i Sprawiedliwosci zabrala Elzbieta Plonka. – Rzad PiS
bronil i broni zycia ludzkiego, w tym zycia dziecka poczetego na wielu
plaszczyznach prawa i podejmowanych dzialan na rzecz wsparcia rodziny i
wszystkich jej czlonkow. Polskie prawo chroni zycie dzieci w prenatalnym
stadium rozwoju. Poczete dziecko jest bezsprzecznie czlowiekiem – mowila
poslanka.

– Obecny stan prawny jest dowodem, ze aborcja nie jest w Polsce
dopuszczalnym zdarzeniem. Nie ma aborcji na zyczenie. To, ze jest ona
wykonywana w innych krajach, nie dotyczy Polski. Dostrzegamy jednak jako
poslowie kryptoreklamy proaborcyjne na portalach i czasopismach i uwazamy,
ze wypadki te wymagaja postepowania na drodze prokuratorsko-sadowej –
podkreslila. Jeszcze przed rozpoczeciem posiedzenia rzecznik prasowy PiS
Rafal Bochenek zapowiadal, ze jego formacja nie poprze obywatelskiego
projektu “Aborcja to Zabojstwo”.

“Hanba”. Opozycja wprost o propozycji Kai Godek

Antyaborcyjny projekt w mocnych slowach skrytykowala opozycja. – Wspolnie z
PiS pani Godek jest wspolautorka najbardziej restrykcyjnych przepisow
aborcyjnych w Europie. Teraz Godek idzie za ciosem, chce jeszcze bardziej
docisnac i karac. Chce karac za mowienie o medycznym przerywaniu ciazy. Kim
pani jest? Dlaczego z dreczenia kobiet zrobila pani sobie misje swojego
zycia. To sa pani siostry, przyjaciolki, moze corki. Co kobiety wyrzadzily
pani zlego? – pytala z mownicy poslanka KO Monika Wielichowska.

Barbara Nowacka oswiadczyla, ze w imieniu klubu Koalicji Obywatelskiej
wnosi o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.- Do hanby, ktora przynosi
ten projekt wysokiej izbie, nie bede sie odnosila, bo wstydem jest
zabraniac mowic. Od zakazu mowienia nie ubedzie zabiegow przerwania ciazy i
dramatow ludzkich, na ktore skazaliscie kobiety. Do was mowie politycy PiS,
bo to wy ponosicie odpowiedzialnosc za pieklo, ktore w ostatnich latach
spotyka kobiety – stwierdzila polityk.

To oni wysadzili Nord Stream? Sensacyjne doniesienia

Nowe informacje amerykanskiego wywiadu wskazuja, ze atakow na gazociagi
Nord Stream 1 i 2 dokonala “proukrainska grupa”, choc nie ma dowodow, by
byla bezposrednio zwiazana z ukrainskimi wladzami – donosi we wtorek “New
York Times”. Mychajlo Podolak, doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy,
skomentowal juz rewelacje gazety na Twitterze. Jest tez reakcja sekretarza
NATO Jensa Stoltenberga. Gazeta, powolujac sie na amerykanskich oficjeli,
ktorzy mieli dostep do nowo pozyskanych informacji, twierdzi, ze choc
niewiele wiadomo na temat grupy sprawcow, sabotazysci byli
“najprawdopodobniej” obywatelami Ukrainy lub rosyjskimi przeciwnikami
rezimu Putina.

Jednoczesnie nie ma dowodow na udzial ukrainskich wladz w operacji, ani na
to, ze wiedzial o niej prezydent Ukrainy Wolodymyr Zelenski.

Cytowane przez dziennik zrodla twierdza, ze nie ma dotad twardych wnioskow
na temat tego, kto zlecil i zaplacil za sabotaz, ale nie wykluczaja, ze
byla to operacja sil majacych zwiazki z ukrainskimi sluzbami. Gazeta pisze
przy tym, ze wtajemniczeni w nowe informacje rozmowcy sa podzieleni w
sprawie wagi tych informacji, jednak mialy one “zwiekszyc ich optymizm”
jesli chodzi o posuniecie naprzod sledztwa w sprawie incydentu. Wedlug
“NYT” nie znaleziono tez dotad zadnych sladow wskazujacych na zaangazowanie
Rosji w akcje. Dziennik zauwaza, ze przedstawiciele Kijowa nie zawsze
informuja swoich amerykanskich odpowiednikow o swoich operacjach
wojskowych, zwlaszcza tych za linia wroga i wewnatrz Rosji.

“Te operacje sa frustrujace dla amerykanskich oficjeli, ktorzy uwazaja, ze
nie poprawiaja one znaczaco pozycji Ukrainy na polu bitwy, ale ryzykuja
alienacje europejskich sojusznikow i poszerzenie wojny” – pisze “NYT”.
“Choc lubie zbierac zabawne teorie spiskowe na temat rzadu Ukrainy, to
musze powiedziec: Ukraina nie ma nic wspolnego z baltycka wpadka i nie
posiada zadnych informacji o ‘pro-ukrainskich grupach sabotazowych'” –
czytamy w jego wpisie.

Do sprawy odniosl sie tez sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. –
Wiemy, ze to byl atak, ze mamy do czynienia z sabotazem. To byl atak na
infrastrukture krytyczna w Europie. Trwaja w tej sprawie dochodzenia.
Nierozsadne jest spekulowac, dopoki nie zakoncza sie sledztwa – oswiadczyl
Stoltenberg.

Ferrari i Lamborghini odjechaly… na lawetach. Przyczynili sie do tego
rowerzysci

KuDamm jest jedna z najbardziej znanych ulic w Berlinie. Tym razem ogromne
zainteresowanie przechodniow wzbudzila nie sama ulica, lecz to, co sie
dzialo przy jednym ze skrzyzowan. Jak widac na zdjeciach, ktore berlinska
policja opublikowala w serwisie Twitter, na hakach wisza dwa
supersamochody. Te juz samym swoim wygladem przyciagaja wzrok. Na transport
laweta czekaly czerwone Ferrari 488 Spyder i turkusowe Lamborghini Huracan
Z wpisu datowanego na 3 marca wynika, ze zdarzenie mialo miejsce w
dzielnicy Berlin-Charlottenburg i zostalo zainicjowane przez policyjny
patrol rowerowy. Ten zauwazyl, ze Ferrari i Lamborghini zostaly
nieprawidlowo zaparkowane. Samochody staly w strefie, gdzie nie wolno bylo
parkowac, a na dodatek oba pojazdy ustawiono w 5-metrowym obszarze
skrzyzowania. Pod policyjnym postem pojawil sie oczywiscie szereg
komentarzy. Jeden z autorow zauwazyl, ze chyba kazde skrzyzowanie jest
zastawione z racji braku miejsc parkingowych. Inny stwierdzil natomiast, ze
najgorsze jest to, iz odholowanie Ferrari i Lamborghini nie zaszkodzi
finansowo ich wlascicielom. Rozwiazanie tego problemu znalazl kolejny
internauta. Ten przyznal, ze jest za tym, aby w przyszlosci za wykroczenia
zwiazane z parkowaniem kara byly baty, bo te bola wszystkich niemal tak
samo.

Polski miliarder postawil ultimatum. Po skandalu mowi o nim caly kraj

O miliarderze i wlascicielu Motoru Lublin mowi dzis cala Polska, choc nie w
taki sposob, w jaki by chcial. Zbigniew Jakubas rozstrzygnal spor pomiedzy
agresywnym trenerem i dwojgiem innych pracownikow klubu w szokujacy sposob:
stanal po stronie agresora, a nie ofiary. Jednoczesnie postawil ultimatum
dotyczace wlasnej przyszlosci. Jako kolejny czlowiek przekonuje sie, jak
trudnym biznesem jest pilka nozna. Przy okazji skandalu w Motorze Lublin
glosno zrobilo sie o wlascicielu klubu Zbigniewie Jakubasie. Miliarder
chetnie angazuje sie w sprawy zespolu, wystepujac w pierwszym szeregu. Na
konferencji prasowej to on poinformowal o pozostawieniu w klubie trenera
Goncalo Feio i zawieszeniu prezesa Pawla Tomczyka. Przypomnijmy, ze to
pierwszy z mezczyzn zaatakowal drugiego kuweta na dokumenty, a cale zajscie
final mialo w szpitalu. Decyzja nie spodobala sie wielu ekspertom, a w
internecie wrzalo od krytyki Jakubasa. Malo kto spodziewal sie, ze stanie
po stronie agresora, a nie ofiary, ktora dodatkowo zostala ukarana. Jak
dalej potocza sie losy Zbigniewa Jakubasa w Motorze Lublin? Co z jego
ultimatum, jesli kare na Feio nalozy Rzecznik Dyscyplinarny Polskiego
Zwiazku Pilki Noznej? Jak na checi biznesmena wplynie potencjalny kolejny
brak awansu na zaplecze Ekstraklasy? Obecnie wokol przyszlosci jest wiecej
pytan niz odpowiedzi. To, jak trudnym biznesem bywa pilka nozna, przekonali
sie inni czlonkowie listy TOP 100 Forbesa Zygmunt Solorz-Zak czy Jozef
Wojciechowski. Jakubas stoi przed wyzwaniem odmienienia wizerunku polskiej
pilki w oczach potencjalnych inwestorow. Choc coraz mniej danych pozwala
wierzyc, ze misja zakonczy sie spektakularnym sukcesem.

Rozcienczona benzyna na Orlenie. Daniel Obajtek tlumaczy

Kierowcy zglaszali awarie samochodow po tym, jak zatankowali na jednej ze
stacji Orlenu w Koszalinie. Okazalo sie, ze benzyna byla rozcienczona.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek powiedzial na antenie Radia ZET, ze bylo to
incydent, ktory sie nie powtorzy. Zapewnil tez, ze kierowcy dostana
odszkodowania. Po tankowaniu na jednej z koszalinskich stacji Orlenu
kierowcy zglaszali awarie samochodow. Okazalo sie, ze paliwo bylo
rozcienczone.

Do awarii mialo dojsc na stacji Orlen przy ul. Holenderskiej w Koszalinie.
Kierowcy, ktorzy zatankowali tam benzyne Pb98 w niedziele 26 i poniedzialek
27 lutego, zglaszali problemy z silnikami. Jak twierdza klienci, samochody
nie byly w stanie przejechac nawet kilkuset metrow. To jest awaria, ktora
zostala usunieta. To jest stacja przejeta od grupy Lotos, jeden ze
zbiornikow sie rozszczelnil i dostala sie do niego woda – powiedzial prezes
PKN Orlen Daniel Obajtek, na antenie Radia ZET.

– Mamy 10 tys. zbiornikow, zawsze ktorys moze sie rozszczelnic (…).
Zglosilo sie do tej pory 7 uzytkownikow – dodal. Zapewnil, ze kierowcy
dostana odszkodowania i ze jest to kwestia kilku tygodni. benzyne

“Zgodnie z procedurami PKN Orlen sprzedaz tego produktu na naszej stacji
zostala natychmiast wstrzymana, pobrano probki tego paliwa ze zbiornika na
stacji i przekazano do analizy. Badania benzyny potwierdzily zawodnienie
partii paliwa. Wstepne ustalenia wskazuja na nieszczelnosc jednego z
elementow w studzience zbiornikowej” – czytamy w komunikacie Orlenu.

“Wznowienie sprzedazy produktu (benzyna Verva98) na tej stacji nastapi
dopiero po 100-procentowym upewnieniu sie, iz usterka zostala calkowicie i
definitywnie wyeliminowana” – czytamy dalej.

Nie zyje Dominik Kuta. Byl mezem Laury Lacz

Zbigniew Holdys w mediach spolecznosciowych opublikowal wpis, w ktorym
poinformowal, ze jego przyjaciel nie zyje. Dominik Kuta przez lata byl
gitarzysta w zespole Czerwone Gitary. Informacje potwierdzila Laura Lacz,
byla zona multiinstrumentalisty. marca media obiegla tragiczna informacje o
smierci Dominika Kuty, ktory byl gitarzysta Czerwonych Gitar. Zbigniew
Holdys jako pierwszy pozegnal w sieci przyjaciela, a na Twitterze pojawil
sie osobisty wpis.

Dominik Kuta sobie poszedl… Grywalismy razem na Starowce, on na gitarze,
flecie, harmonijce, w koncu wyladowal w Czerwonych Gitarach… bardzo
zdolny muzyk, do ostatnich dni prawy, bezkompromisowy czlowiek… Dominik
Kuta debiutowal w polowie lat 60. Jednak dopiero gdy zostal czlonkiem
Czerwonych Gitar, zrobilo sie o nim glosno. Byl gitarzysta, ale pelnil tez
funkcje wokalisty, pianisty czy tez wokalisty. Po 12 miesiacach zdecydowal
sie odejsc z zespolu, jednak nie zakonczyl przygody z muzyka. Artysta na
poczatku lat 70. zakochal sie w pieknej aktorce Laurze Lacz. Para
zdecydowala sie na slub, mimo iz ukochana artysty miala zaledwie 18 lat.
Ich malzenstwo przetrwalo siedem lat, jednakze aktorka czesto podkreslala,
ze Dominik Kuta byl jej wielka miloscia. W rozmowie z Plejada Laura Lacz
potwierdzila informacje o smierci bylego partnera i zdradzila, ze ostatnimi
czasy nie utrzymywali ze soba kontaktu.Dowiedzialam sie o tym z zewnatrz,
bo ja nie bylam z nim w ostatnim czasie w kontakcie. Jest mi bardzo przykro

Znamy wyniki reportazu o Janie Pawle II. “Juz nie ma watpliwosci”

Reportaz “Franciszkanska 3”, wyemitowany w poniedzialek wieczorem w TVN24,
uzyskal trzeci najlepszy wynik w historii programu “Czarno na bialym”.
Material wciaz wzbudza fale komentarzy i pytania o przyszlosc Kosciola w
Polsce. O dziennikarskim sledztwie pisza swiatowe media. W poniedzialek 6
marca w programie “Czarno na bialym” TVN24 pokazal reportaz Marcina
Gutowskiego “Franciszkanska 3”, siodma czesc glosnej serii Bielmo. Gutowski
dotarl do oficjalnych koscielnych dokumentow potwierdzajacych dzialania i
zaniechania Karola Wojtyly. Dzis wiemy juz bez watpliwosci, ze Karol
Wojtyla wiedzial o naduzyciach seksualnych ksiezy i ukrywal je, jeszcze w
Polsce, zanim zostal papiezem – komentuje Gutowski. Jeden z anonimowych
informatorow twierdzi, ze juz w 1973 r. osobiscie informowal Wojtyle, ze
ks. Eugeniusz Surgent dopuscil sie w Kiczorze molestowania. Wojtyla mial
prosic go, by “tego nigdzie nie zglaszal” i to “uciszyl”. Material
zanotowal w TVN24 trzeci najlepszy wynik w historii programu “Czarno na
bialym”, srednio sledzilo go o 1,05 mln widzow. Na pierwszy miejscu
pozostaje “Don Stanislao. Druga twarz kardynala Dziwisza” Marcina
Gutowskiego z wynikiem 1,7 mln widzow, a na drugim “Sila klamstwa” Piotra
Swierczka z widownia na poziomie 1,1 mln widzow.

Balkony, parkingi, a teraz windy. Rzad szykuje kolejne zmiany w blokach

Rzad powaznie wzial sie za zmiany w mieszkaniowce. Po zapowiedzi zmian,
ktore dotkna m.in. kwestii budowy balkonow czy miejsc postojowych. kolejna
nowosc ma dotyczyc wind. Rzad na poczatku roku zapowiedzial walke z
patodeweloperka. Wiele ma sie zmienic w kwestii m.in. parkingow, balkonow,
placow zabaw czy naslonecznienia mieszkan. Inwestorzy zgodnie z
zapowiedziami beda musieli budowac 1,5 miejsca parkingowego na jedno
mieszkanie.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii wskazalo tez, ze pojawia sie coraz
wiecej budynkow z duza liczba balkonow, ktore umieszczone sa na jednej
plycie balkonowej, a oddzielone sa np. azurowymi niskimi sciankami oraz
takich, ktore sa bardzo blisko siebie. Podobnie jest z loggiami. Po zmianie
przepisow, miedzy balkonami na odrebnej plycie balkonowej bedzie musialo
byc minimum 4 m, a w przypadku mniejszej odleglosci lub balkonow na jednej
plycie, konieczne bedzie stosowanie przegrod o odpowiedniej grubosci i
wysokosci. Kolejna zmiana, ktora szykuje rzad zwiazana jest juz nie tyle z
patodeweloperka, ile ze zwiekszaniem dostepnosci budynkow dla osob
starszych i z niepelnosprawnosciami. Jak informuje portalsamorzadowy.pl,
zmienic maja sie zasady montowania wind w blokach. Jest procedowane
rozporzadzenie o warunkach technicznych budynkow i ich usytuowania. Strona
rzadowa pracuje nad tym, aby obnizyc wymagania, co do instalacji dzwigow
windowych. Obecnie windy sa w budynkach majacych wiecej niz cztery pietra,
natomiast jest pomysl, by winda byla obowiazkowa juz powyzej drugiego
pietra w budynkach mieszkalnych, a w przypadku budynkow uzytecznosci
publicznej, aby taki obowiazek byl juz przy dwoch kondygnacjach” –
informowal podczas posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury Przemyslaw
Herman, zastepca dyrektora Departamentu Europejskiego Funduszu Spolecznego
Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej.

SPORT

Naprawde to zrobili. Tak polski klub oglosil transfer

Wojciech Pawlowski na dobre rozpoczal swoja kariere dzieki wystepom w
Lechii Gdansk. Jego dyspozycja nie umknela uwadze wladzom Udinese Calcio,
ktore postanowily sprowadzic polskiego bramkarza na Stadio Friuli w lipcu
2012 roku.

Przygode bramkarza z tym klubem wszyscy zapamietali ze slynnego wywiadu.
Pilkarz pokazal, ze ma pewne problemy w porozumiewaniu sie w jezyku
angielskim. Nagranie z udzialem nowego nabytku “Zebrette” szybko obieglo
internet (obejrzysz je nizej).

Kariera Wojciecha Pawlowskiego nie bedzie ta zapamietana przez polskich
kibicow. We wtorek zakontraktowala go czwartoligowa Elana Torun, ktora
przypomniala o slynnej rozmowie z wloskimi dziennikarzami i postanowila ja
odwzorowac. Nie zabraklo tez zaproszenia na nadchodzace spotkanie w 1/8
finalu Pucharu Polski Kujawsko-Pomorskiego Zwiazku Pilki Noznej. – Buona
sera “Elanowcy”, zapraszam wszystkich serdecznie na srodowy mecz Pucharu
Polski z Unia Solec Kujawski. Badzcie z nami, ciao ragazzi – powiedzial
pilkarz.30-letni bramkarz trafil do Elany Torun z Unii Janikowo, ktora z
powodu problemow finansowych musiala wycofac sie z rozgrywek ligowych. Sam
zawodnik jakis czas temu rozwiazal z tym klubem umowe.CV Wojciecha
Pawlowskiego jest obszerne. Oprocz Udinese czy Lechii Gdansk wystepowal m.in.
w Slasku Wroclaw oraz Widzewie Lodz.

Byly trener podsumowal mistrzostwa swiata w Planicy. “Druzynowka zepsula
nam humor”

Kazimierz Dlugopolski ocenil mistrzostwa swiata w Planicy jako udane, ale
tylko w wykonaniu polskich skoczkow. Byly trener podkreslil jednak, ze
porazka w konkursie druzynowym wplynela na koncowy obraz imprezy i trudno z
tym polemizowac. Bogumil Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Pewnie nie
tak wyobrazalismy sobie zakonczenie mistrzostw swiata w Planicy.

Kazimierz Dlugopolski, byly dwuboista i trener skokow narciarskich:

Na pewno nie. Trzeba przyznac, ze wyniki konkursu druzynowego troche nam
zepsuly nastroj i w pewien sposob przycmily poprzednie sukcesy. Jestem
daleki od twierdzenia, ze ta impreza byla w wykonaniu skoczkow nieudana,
ale czesto jest tak, ze to ostatni konkurs najbardziej zapada w pamiec.

Zreszta same wypowiedzi w srodowisku swiadcza o tym, ze brak medalu druzyny
poniekad zamazal wczesniejsze osiagniecia. Eksperci mowia, ze mamy
wprawdzie dwa krazki z konkursow indywidualnych, niejako pocieszajac tym
kibicow i samych siebie, a to wskazuje na niedosyt. Tak, powiem uczciwie,
ze tak. Trzeba traktowac ten rezultat jako przykra niespodzianke. Apetyty
byly zdecydowanie wieksze. Sam trener Thomas Thurnbichler zapowiadal, ze
bedziemy walczyc o zloto. Sumowano wyniki naszych skoczkow ze zmagan
indywidualnych, z ktorych wychodzilo, ze bylismy najlepsi. Nadzieje byly
wielkie, pompowano balonik, ale ostatecznie jest tylko czwarte miejsce. To
wprowadzilo na pewno swego rodzaju przygnebienie, bo zakonczylismy
mistrzostwa na tarczy.

Jak pan podsumuje te zawody?

Jako bardzo udane. W konkursach indywidualnych spisalismy sie bardzo
dobrze. Reprezentanci Polski wzniesli sie wyzyny i zajmowali wysokie
lokaty. W ostatecznym rozrachunku Piotr Zyla przywiozl do kraju zloty
medal, wywalczony na normalnej skoczni, a Dawid Kubacki wraca z brazowym
krazkiem z wiekszego obiektu. To na pewno duze sukcesy.

Czego zabraklo, zeby wywalczyc medal w druzynie?

Nie mamy powodow, zeby nie wierzyc chlopakom w to, ze los nie byl dla nich
laskawy. Dawid Kubacki na samym poczatku turnieju mial problemy z plecami,
a pozniej dopadlo go przeziebienie. Piotrek Zyla przyznal, ze od srody czul
sie zle i nawet goraczkowal. To musialo sie odbic na formie sportowej.

Ostatecznie zabraklo jednak lepszych i dluzszych skokow. Olek Zniszczol
popsul pierwsza probe, bo tak trzeba to nazwac. Optymalny poziom
zaprezentowal tylko Kamil Stoch, choc i jego nota byla zdecydowanie nizsza
niz ta, ktora wywalczyl w konkursie indywidualnym. W pewnym sensie
usprawiedliwiony jest Dawid Kubacki, bo obnizenie belki o dwa stopnie moglo
go zaskoczyc. Trener Thurnbichler przyznal, ze nie konsultowali sie w tej
sprawie wczesniej.

No wlasnie. Dawid mogl pomyslec, ze to decyzja sedziow. Mogl zaczac sie
zastanawiac – chwila, a dlaczego az o dwa stopnie, czym to jest
spowodowane. Bo przeciez nikt nie skakal przed nim na tyle fantastycznie,
by zdecydowac sie na drastyczna zmiane rozbiegu. Niewykluczone, ze to
wybilo go z rytmu i stad ta proba nie byla idealna. Z drugiej strony, gdyby
osiagnal wieksza predkosc najazdowa przynajmniej o kilometr, moglby pewnie
wyladowac dalej.

Na tyle, zeby Polska skonczyla na podium? Kilometr mogl okazac sie
zbawienny?

O tak. Prosze mi wierzyc, ze to mialo duze znaczenie. Mowimy nawet o
wartosciach rzedu szesciu metrow. Polska, by zdobyc medal, potrzebowala
skoku Dawida na odleglosc 134-5 metrow. Z wyzszego rozbiegu to bylo do
zrobienia.

Zatem trener podjal sluszna decyzje, obnizajac rozbieg? Pan na jego miejscu
postapilby podobnie? Na pewno nie mozna winic za brak medalu trenera
Thurnbichlera. Stefan Kraft zepsul swoja probe, ale tego nie dalo sie
przeciez przewidziec. Postapilbym tak samo. Uwazam, ze nasz szkoleniowiec
zrobil wlasciwie. Zaryzykowal, bo uwazal, ze Dawid to udzwignie,
ostatecznie zabraklo dwoch i pol metra.

Trener widzi wiatromierze, nie mial zbyt wiele czasu na podjecie decyzji, a
musial trzymac reke na pulsie. Prawda jest niestety rowniez taka, ze nie
zasluzylismy na medal w tym konkursie. Od poczatku bylo wiadomo, ze trzeba
bedzie oddac osiem dobrych, a nawet bardzo dobrych skokow. Tak sie jednak
nie stalo.

Wspomnial pan, ze mistrzostwa swiata byly udane wylacznie ze wzgledu na
wystep polskich skoczkow. W innych dyscyplinach nie wygladalo to tak
rozowo. Pograzamy sie w marazmie, a przeciez jeszcze niedawno tak nie bylo.

Niestety trudno sie z tym nie zgodzic. Niemniej nigdy nie bylismy potega.
Zdarzaly sie przyslowiowe rodzynki, ktore przynosily nam dume. Na przyklad
w biegach narciarskich na topie byla Justyna Kowalczyk, a wychodzac poza
narciarstwo klasyczne, zdarzaly sie tez sukcesy w biathlonie. Autorami
jednak byly ci sami zawodnicy.

Co poszlo nie tak?

Nie umiem odpowiedziec na to pytanie i sam je sobie zadaje. Mistrzostwa
swiata juniorow pokazuja, ze sytuacja jest nieciekawa. Bylem pare razy na
zawodach typu “Bieg na Igrzyska”. To sa rozgrywki dzieci, ktore pozwalaja
promowac sie adeptom i stanowia doskonala okazje, zeby sie pokazac. Wie
pan, ilu uczestnikow stawilo sie na starcie? Ponad 300. Sporo.

Wlasnie. W Polsce istnieje ponad 200 klubow uks-owskich. To jest naprawde
bardzo duzo. Potem przychodzi co do czego i nie jestesmy w stanie rozegrac
mistrzostw Polski seniorow ani seniorek. Ja sie pytam, co sie z tymi
dziecmi dzieje? Sam jestem zdumiony, dlaczego sposrod 300 mlodych adeptow
nie jestesmy w stanie wylonic dwoch-trzech talentow, ktore wejda na wyzszy
poziom. Ale niestety gubimy tych zawodnikow po drodze, czyli w juniorach
albo juz w juniorach mlodszych.

Moze trenowanie narciarstwa klasycznego wydaje sie nieatrakcyjne? Moze
rodzice wola inaczej pokierowac swoimi dziecmi? Bo przeciez to oni maja
decydujacy glos na tym etapie ich zycia.

Widzi pan, nie do konca. Kiedys moze i tak bylo. Sport wydawal sie
marnowaniem czasu, a rodzice mowili, zostaw to i zrob cos produktywnego.
Teraz jednak czasy sie zmienily. W erze cyfryzacji, gdzie tablet stanowi
dla niektorych nieodlaczny element zycia, rodzina jest zadowolona, gdy
dzieci garna sie do treningow, mocno je zacheca. Ja sam obserwuje jak to z
poczatku wyglada. Potem jednak z pewnych wzgledow sytuacja sie komplikuje,
a chetnych do trenowania ubywa.

Dlaczego?

Nie da sie jednoznacznie stwierdzic. Mam teorie, ze w Polsce to wszystko
dziala wrecz zbyt profesjonalnie. Juz w bardzo mlodym wieku obciazenie jest
duze, a treningi mordercze i wymagajace. Byc moze przychodzi taki wiek, ze
dziecku przestaje sie to podobac i rezygnuje. Niewykluczone, ze za malo w
tym wszystkim zabawy, a na wysokie obroty wchodzi sie zbyt wczesnie. A
gdyby tak zwiekszyc tempo dopiero w wieku 16-18 lat?

Spekulujemy, ale to moze byc jeden z czynnikow. No i drugi, ze niestety
coraz mniej dzieci chce uprawiac sport jako taki. Ponadto w Polsce
narciarstwo jest wciaz dyscyplina niszowa. To dotyczy biegow, kombinacji
norweskiej i innych dyscyplin zimowych. Nie bez powodu nie wiedzie sie nam
ostatnio najlepiej. Wracajac jeszcze do mistrzostw swiata, a konkretnie
skokow. Opuszczamy Planice z dwoma medalami. Bralby pan taki dorobek w
ciemno?

Zloto i braz? Zdecydowanie tak. Jechalismy do Slowenii w atmosferze
niepewnosci. Nasi skoczkowie bezposrednio przed mistrzostwami mieli
mniejsze lub wieksze problemy. Ostatecznie konkursy indywidualne byly dla
nas bardzo udane. Potrafilismy sie zmobilizowac, nie po raz pierwszy
zreszta.

Ja bym sie ucieszyl nawet z jednego medalu. A tak mamy dwa, a w tym zloty.
Nie nalezy krecic nosem, bo to byly dobre mistrzostwa. Koncowka troche
popsula humory, ale emocje opadaja i zaczynamy doceniac to, co mamy.
Zreszta mysle, ze i tak docenialismy. Po prostu pod koniec spotkal nas
zawod, ale tak sie zdarza.

Co dalej? Sytuacja w Pucharze Narodow, jak i Pucharze Swiata jest trudna.

Trzeba uczciwie powiedziec, ze te trofea najpewniej nam uciekly. Nie sadze,
zeby Halvor Egner Granerud zlapal jakis ogromny kryzys formy i to jeszcze
przed wlasna publicznoscia. W Pucharze Narodow strata do liderujacej
Austrii to juz prawie 1000 punktow. Ja niestety uwazam, ze tutaj juz nic
nie wskoramy.

Trzeba skakac dobrze do konca sezonu i szukac pozytywow. Drugie miejsce w
PS tez bedzie wielkim sukcesem dla Dawida Kubackiego. Mozna jeszcze
powalczyc o zwyciestwo w klasyfikacji Raw Air, choc i tu nie bedzie latwo.
To brzmi banalnie, ale zostalo kilka konkursow i trzeba pokazac sie w nich
jak najlepiej.

Biznesmen zostal aresztowany. “Wszystko przez to, ze chcialem byc senatorem”

W czerwcu ubieglego roku byly prezes Stali Gorzow Marek Grzyb zostal
zatrzymany pod zarzutem prania brudnych pieniedzy. Niedawno biznesmen
opuscil areszt. – W tej sprawie od poczatku chodzilo o wykluczenie mnie z
zycia publicznego – mowi. 7 czerwca 2022 roku Krajowa Administracja
Skarbowa zatrzymala Marka Grzyba, wowczas szefa zuzlowej Stali Gorzow.
Chodzilo o tzw. hurtownie faktur, czyli oszustwa zwiazane z wyludzaniem
podatku VAT. Marek Grzyb uslyszal zarzut prania brudnych pieniedzy na
laczna kwote 66 milionow zlotych. Media informowaly, ze mial otrzymac z
tego tytulu okolo 600 tysiecy zlotych.

Biznesmen spedzil ponad pol roku w areszcie, przyznal sie do winy. Przestal
pelnic funkcje prezesa zuzlowego klubu. Chwile pozniej druzyne opuscil
najlepszy polski zuzlowiec, trzykrotny mistrz swiata Bartosz Zmarzlik.
Przyspieszyla takze sprawa nieprawidlowosci zwiazanych z rozliczeniem
dotacji na sekcje pilki recznej. Grzybowi zostaly w zwiazku z tym
postawione kolejne zarzuty.

Marek Grzyb opuscil areszt w ostatnich dniach i zdecydowal sie na
udzielenie wywiadu, w ktorym odnosi sie do swojego zatrzymania, odejscia ze
Stali Gorzow, transferu Bartosza Zmarzlika i swoich relacji z obecnym
prezesem Stali Gorzow Waldemarem Sadowskim. Jaroslaw Galewski, WP
SportoweFakty: Jak moze pan skomentowac zarzuty o praniu brudnych pieniedzy?

Marek Grzyb, byly prezes Stali Gorzow: Nie wszystko moge powiedziec z racji
trwajacego postepowania. To aresztowanie bylo szokiem dla mnie i rodziny.
Jestem doroslym i odpowiedzialnym czlowiekiem, wiec rozumiem, co sie
wydarzylo i z jakiego powodu zostalem zatrzymany. Nie ukrywam jednak, ze po
drodze pojawilo sie wiele okolicznosci, ktore budza moje watpliwosci.

Jakich?

Zastanawia mnie bardzo dziwny zbieg okolicznosci. Moje wszystkie problemy
zaczynaja sie w jednym miejscu – w Szczecinie. Idac po nitce do klebka
mozna tez bez problemu zauwazyc, ze sa spowodowane zeznaniami osob,
pomiedzy ktorymi wystepuja relacje zawodowe. Chodzi o ludzi, ktorzy sa
zwiazani z jednym z gorzowskich mecenasow lub jego najblizszym otoczeniem.
Prosze jednak nie pytac o nazwisko, bo go nie wymienie. Poza tym nie musze,
bo wiele osob kojarzy fakty. Dodam, ze zanim do tego wszystkiego doszlismy
i zrozumielismy zrodlo moich problemow, minelo sporo czasu. Teraz jest juz
to dla mnie oczywiste. Zapewniam, ze nie ma mowy o zbiegu okolicznosci.
Prokuratura informuje jednak, ze przyznal sie pan do stawianiach zarzutow.

Niech pan pozwoli, ze najpierw przedstawie szerszy kontekst. Probowano mnie
aresztowac dwukrotnie. Pierwszy raz nieskutecznie. To mialo miejsce tuz po
slynnym zgrupowaniu Stali Gorzow na Teneryfie, czyli 25 marca 2021 roku.
Wtedy wszystko dzialo sie na wniosek Prokuratury Okregowej w Szczecinie.
Zostal wydany wniosek przeszukania i zabezpieczenia mojego majatku. O 6:00
rano w moim domu pojawily sie sluzby. Na szczescie przyjechali do mnie
ludzie z Poznania. Oni brali udzial w czynnosciach i szybko doszli do
wniosku, ze cos tu sie nie zgadza. Ich zdaniem byla to wyrezyserowana
sytuacja i dlatego doszlo do zmiany i odstapienia od postanowienia
prokuratury w Szczecinie. Juz wtedy wiedzialem, ze cos wokol mnie sie
dzieje. Bylem nie tylko zaskoczony, ale i przerazony. Dla mnie byla to od
poczatku proba aresztowania na zlecenie. Trudno bylo mi uwierzyc, ze z
takiego powodu ktos jest w stanie posunac sie tak daleko.

O jakim powodzie pan mowi?

W tej calej sprawie od poczatku chodzilo o wykluczenie mnie z zycia
publicznego. Wszystkie moje problemy zaczely sie w momencie, kiedy
oglosilem, ze interesuje mnie polityka. Byl czas, kiedy przyznalem
otwarcie, takze na lamach waszego portalu, ze bede chcial zostac senatorem.
To wtedy zaczela sie nagonka na mnie. Zadnego innego sensownego motywu
znalezc nie potrafie.

Dlaczego zatem doszlo do aresztowania za drugim razem?

W tym przypadku musze odmowic udzielania odpowiedzi ze wzgledu na tzw.
tajemnice postepowania. Bede mogl opowiedziec o szczegolach po zakonczeniu
sprawy.

W zwiazku z zarzutami przestal pan byc prezesem Stali Gorzow. Po pana
odejsciu w klubie mialo miejsce wiele waznych wydarzen. Jednym z nich bylo
przejscie do Motoru Lublin Bartosza Zmarzlika. Niektorzy uwazaja, ze
trzykrotny mistrz swiata zdecydowal sie na taki ruch ze wzgledu na wasze
kiepskie relacje. Co pan na to? Nigdy nie widzialem zadnej jednoznacznej
wypowiedzi ze strony Bartka Zmarzlika, ze jego odejscie ze Stali Gorzow to
efekt naszej relacji. Mysle, ze ktos powinien zapytac kiedys zawodnika o to
wprost. Moja perspektywa jest zupelnie inna.

Czyli?

Nie jest zadna tajemnica, ze Bartek byl bardzo dlugo kuszony ofertami ze
strony Motoru Lublin. Zawodnik i jego team doskonale wiedzieli, ze
ubiegloroczny kontrakt byl dla gorzowskiego klubu finansowym sufitem,
ktorego nie bedzie mozna juz przebic. To bylo maksimum, ktore moglismy mu
dac. W koncu pojawila sie lepsza oferta i stalo sie jasne, jaki bedzie
final tej historii. Uwazam jednak, ze moje relacje z rodzina Zmarzlikow
zawsze byly bardzo dobre. Bartkowi zycze wielu sukcesow, bardzo go lubie.
Rozumiem tez decyzje, ktora podjal. Zrozumial, ze macierzysty klub nie jest
w stanie kontynuowac podwyzszania jego kontraktu, wiec skorzystal z innej
opcji. Zapewniam, ze dla nas realizacja umowy z Bartkiem, ktora
funkcjonowala w sezonie 2022, byla wielkim wysilkiem. Wszyscy zdawali sobie
z tego sprawe.

W mediach pojawialo sie wiele informacji, kiedy Bartosz Zmarzlik podjal
decyzje o odejsciu ze Stali Gorzow. Jedna z wersji mowi o urodzinach
Marcina Gortata w lutym 2022 roku. Kiedy pan sie o tym dowiedzial?

Na pewno przed startem sezonu, ale pierwsze informacje otrzymalem przed
data, o ktorej pan mowi. To bylo w styczniu ubieglego roku. Jaka byla wtedy
pana reakcja?

Zadzwonilem do Doroty Zmarzlik, mamy Bartka. Powiedzialem, ze otrzymalem
taka informacje z bardzo pewnego zrodla. Nie uzyskalem jednoznacznej
odpowiedzi, czy to prawda, ale umowilismy sie, ze zawodnik poinformuje klub
o wszystkim z odpowiednim wyprzedzeniem, tak zebysmy byli w stanie go
odpowiednio zastapic. To mialo wydarzyc sie w czerwcu. Otrzymalem
zapewnienie, ze nie zostaniemy wystawieni do wiatru. Podkreslalem rowniez,
ze zrobimy wszystko, by go zatrzymac w Stali Gorzow. Wiedzialem jednak, ze
to sie raczej nie uda, bo pulapy finansowe rosly z roku na rok, a
mozliwosci byly ograniczone.

Skoro jestesmy przy finansach, to w jakiej kondycji pozostawil pan
gorzowski klub?

W sezonie 2022 Stal Gorzow dojechala do finalu i walczyla do konca o zloto.
Takie byly tez nasze przedsezonowe zalozenia. Przy budowaniu budzetu
zakladalismy wszystkie wplywy, ktore mozemy z tego tytulu otrzymac. Mam na
mysli srodki z PGE Ekstraligi czy pieniadze z biletow za decydujace mecze.
Zapewniam, ze nie byloby takiego wyniku bez realizacji budzetu. Prosze tez
pamietac, ze przekonalismy Discovery do podpisania umowy na Grand Prix,
ktore sprzedalo sie wysmienicie. Wplywy byly ogromne. Jestem zatem pewien,
ze budzet zostal wykonany na takim poziomie, jaki sobie zalozylismy.

Czy pan mysli jeszcze o powrocie do zuzla?

Zakochalem sie w Stali Gorzow. Nigdy nie sadzilem jednak, ze w moim zyciu
prywatnym dojdzie do takiego trzesienia ziemi. Musialem szybko
przewartosciowac, co jest dla mnie naprawde wazne. Ten rachunek sumienia
sprawil, ze Stal Gorzow jest dla mnie rozdzialem zamknietym. Mozna
powiedziec, ze ten wywiad to ostatnia strona tej historii. Nie chce juz
wracac do zuzla, bo liczy sie dla mnie teraz cos innego. Ciesze sie jednak,
ze wielu kibicow nadal mnie docenia. Spotkalem sie z licznymi pozytywnymi
komentarzami w internecie. Po drodze bylo tez mnostwo slow wsparcia dla
mnie i rodziny. To jednak nic nie zmienia. Na pierwszym miejscu stawiam
rodzine. Moja zona i synowie przeszli prawdziwe pieklo. Takie aresztowanie
uderza z cala moca takze w najblizszych. Poza tym nie ukrywam, ze mocno
ucierpialy moje interesy.

Co ma pan na mysli?

Prowadzilem jedna z najwiekszych firm finansowych w Polsce. Teraz zakres
jej funkcjonowania jest zdecydowanie mniejszy, bo na rynku finansowym
sygnal, ze ktos jest podejrzany o pranie brudnych pieniedzy, powoduje
asekuracje ze strony kontrahentow i bankow. Ruchy wobec takiej osoby sa
bardzo drastyczne. Sklamalbym zatem, gdybym powiedzial, ze w biznesie, na
ktory pracowalem cale zycie, nic sie nie zmienilo. Mozna powiedziec, ze to
aresztowanie zmienilo wszystko, takze moj sposob myslenia o tym, co jest
wazne. Niedawno otrzymal pan takze zarzuty w zwiazku z rozliczeniem dotacji
na sekcje pilki recznej. Co ma pan do powiedzenia w tej sprawie?

Moglbym to skomentowac krotko: ciagle ta sama osoba z Gorzowa pisze na mnie
donosy. Zamieszanie wokol dotacji to kolejna czesc tej historii. Ja tylko
przypomne, ze mowimy o sezonie 2020, kiedy mielismy do czynienia z
koronawirusem. Jeden z radnych grzmial wtedy, ze miasto przyznaje srodki na
sekcje zuzlowa i sekcje pilki recznej, kiedy na calym swiecie sa znacznie
wazniejsze potrzeby. W efekcie dotacja zostala przesunieta z lutego na
kwiecien. Tymczasem pilkarze reczni rozgrywali spotkania, wiec nalezalo im
placic za wykonana prace. Przesuniecie dotacji spowodowalo, ze srodki
poszly z czesci, ktora byla przewidziana na zuzel. Harmonogram nakreslony
przed pandemia nie mogl byc realizowany. Klub musial na biezaco znajdowac
rozwiazania, zeby regulowac swoje zobowiazania. To wszystko sprawilo, ze
zostalo zlozone zawiadomienie do prokuratury. Przypominam tylko, ze mowimy
o czasie, kiedy sytuacja byla ekstremalna na calym swiecie. Nikt nie
wiedzial, co nas czeka, a trzeba bylo jakos dzialac. To byla jednak dobra
okazja, zeby kolejny raz we mnie uderzyc.

Jak ocenia pan czas swojej prezesury w Stali Gorzow?

Uwazam, ze wykonalismy w Gorzowie kawal dobrej roboty. Zuzel w Polsce
bardzo sie zmienil w ostatnich latach. Karty rozdaja dwa bogate kluby –
Betard Sparta Wroclaw i Motor Lublin. Kiedy przejmowalem Stal, bylismy w
trudnym polozeniu, ale w moim odczuciu osiagnelismy olbrzymi sukces, bo nie
odstawalismy od rywali na zadnej plaszczyznie. Zdobywalismy przeciez
medale, a w ostatnim sezonie na wyciagniecie reki bylo nawet mistrzostwo
Polski.

Pana nastepca w Stali Gorzow zostal Waldemar Sadowski. Jak ocenia pan
dzialania, ktore podjal po przejeciu klubu? To dla mnie dosc trudny temat.
Moglbym zapytac, kim jest Waldemar Sadowski. Mam wrazenie, ze dopiero po
czasie poznalem jego prawdziwa twarz.

Jak to?

Wydawalo mi sie, ze Waldemar Sadowski jest moim przyjacielem. Mialem o nim
bardzo dobre zdanie, kiedy mianowalem go wiceprezesem. Pozniej szybko
zrozumialem, ze sie mylilem. Po moim zatrzymaniu rodzina otrzymala wiele
telefonow ze slowami wsparcia. Informowala mnie o tym na biezaco zona.
Niestety, prezes Sadowski bardzo szybko o mnie zapomnial. Od razu dodam, ze
nie oczekiwalem zadnych cudow. Wydawalo mi sie jednak, ze skoro
spotykalismy sie w swoich domach, to zwykly kontakt byl jakims minimum
przyzwoitosci. Najbardziej przykro zrobilo mi sie, kiedy dowiedzialem sie,
ze moja zona ani synowie nie otrzymali zaproszenia na zaden z kluczowych
meczow ligowych, ani turniej Grand Prix. A w przypadku rozmow z Discovery
mocno sie napracowalem, zeby Gorzow odzyskal cykl mistrzostw swiata. To
wszystko sprawia, ze mocno zmienilem zdanie o Waldemarze Sadowskim.

Prezes usunal z klubu ludzi, ktorzy byli pana bliskimi wspolpracownikami.
Jednym z nich byl Remigiusz Turek, ktory ostatnio glosno krytykuje
Waldemara Sadowskiego.

To bylo niepotrzebne i niesmaczne. Osoby, ktore wprowadzilem do zarzadu,
wykonaly wielka prace. To takze dzieki nim Stal Gorzow znowu zaczela sie
liczyc. Prezes Waldemar Sadowski dobrze o tym wiedzial, wiec jego decyzje
personalne bardzo mnie dziwily. Tak samo nie moglem zrozumiec, dlaczego
klub wycofuje sprawy apelacyjne przeciwko jednemu z gorzowskich mecenasow i
organizuje pokazowa akcje zapraszania na mecze wszystkich bylych prezesow
pod pretekstem godzenia srodowiska. Waldemar Sadowski dobrze znal fakty i
wiedzial, dlaczego wczesniej podejmowalismy rozne dzialania prawne. Teraz
wiem, ze aureola naszej przyjazni to byla jedna wielka mistyfikacja.
Myslalem, ze mam obok siebie przyjaciela, a tak naprawde okazal sie
falszywa osoba. Stali Gorzow zycze jednak jak najlepiej, bo pokochalem ten
klub i zawsze bede o nim cieplo myslec.

Na koniec chcialbym sie pozegnac, bo moja praca dla Stali Gorzow zostala
przerwana nagle. Chcialbym to zrobic teraz, bo spotkalem przez te wszystkie
lata wiele wspanialych osob. Z tego miejsca dziekuje fantastycznym
zawodnikom, sztabowi szkoleniowemu, pracownikom, wszystkim sponsorom i
cudownym kibicom, ktorzy wspierali nas na dobre i zle. Jestem wdzieczny za
wszystko, co od tych ludzi otrzymalem. Uwazam, ze stworzylismy perelke,
ktorej zazdroszczono nam w wielu innych miastach. Jeszcze raz bardzo
dziekuje.

Rozmawial Jaroslaw Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty

DETEKTYW

Krwawa zemsta za psi smalec

Mariusz GADOMSKI

Dochodzi do zabojstwa i zaraz jest problem. gdy tylko ofiara wydaje
ostatnie tchnienie, sprawca musi cos zrobic z cialem. Jezeli do zbrodni
doszlo w miejscu jego zamieszkania pozostawienie tam zwlok raczej nie
wchodzi w rachube. Lepiej sie ich pozbyc. Ale jak? Rozpuscic w kwasie?
Pomysl dobry, ale nierealny, bo po pierwsze trzeba sie znac na chemii, po
drugie skad wziac potrzebna do takiej “ope- racji” substancje zraca?
Przeciez nie sprzedaja jej w supermarketach. Rozwiazaniem mniej
skomplikowanym, latwiejszym do reali- zacji jest porzucenie zwlok na jakims
pustkowiu. Ale tu takze czai sie ryzyko. Cialo ludzkie ma roz- miary
wykluczajace schowanie go do kieszeni i troche wazy. Ktos moze zauwazyc
podluzny pakunek ladowany do bagazni- ka samochodu lub niesiony do miejsca,
gdzie ma zostac porzu- cony. W takich okolicznosciach wyobraznia podsuwa
pomysly rodem z filmu “Pila”. 25 kwietnia dyzurny Komendy Policji w Janowie
Lubelskim otrzymal zgloszenie, z ktorego wynikalo, ze w kompleksie lesnym
na tere- nie gminy Modliborzyce zostaly znalezione zmasakrowane zwloki
mezczyzny. Na cialo natkneli sie ludzie, ktorzy korzystajac z ladnej
wiosennej pogody wybrali sie do lasu na przechadzke.

Zwloki lezaly w plytkim dole, zaslonietym przez zaro- sla. W lecie, gdy
zielen jest bujniejsza niz w kwietniu, moglyby nie zostac zauwazone.
Niespodziewany widok niezy- wego czlowieka jest wstrzasaja- cy. W przypadku
znalezionego w lesie mezczyzny groza byla jeszcze wieksza. Potegowal ja
brak stop u denata. Poszarpane rany i skrzepnieta krew swiadczy- ly, ze
zostaly niedawno odciete.

Policyjny lekarz stwierdzil zgon mezczyzny z powodu obra- zen klatki
piersiowej powstalych na skutek ciosu zadanego ostrym przedmiotem –
najprawdopodob- niej dlugim nozem. Stop pozba- wiono go, gdy juz nie zyl.
Wstepne ustalenia dotyczace przyczyny zgonu, jak tez okaleczenia cia- la
potwierdzila sekcja zwlok, przeprowadzona w zakladzie medycyny sadowej
Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Zwloki zostaly zidentyfiko- wane przez ludzi, ktorzy je odkry- li. Byl to
36-letni Grzegorz T., zamieszkaly w pobliskiej wsi Wierzchowiska. To
niewielka miejscowosc, wszyscy mieszkan- cy sie znaja, nie bylo wiec wat-
pliwosci co do tozsamosci ofiary makabrycznego morderstwa.

nieduzych spolecz- nosciach wiejskich ludzie nie tylko

dobrze sie znaja, ale takze sporo o sobie wiedza. Totez, gdy policja pytala
mieszkancow o Grzegorza T., ci nie szcze- dzili informacji na jego temat.
36-latek mieszkal sam w niedu- zymdomu,ktoryzdajesiekupil
odrodzinypoprzednichwlasci- cieli,zmarlychkilkalattemu.

– Zwyczajny, spokojny facet, nikomu nie szkodzil, nikomu sie nie narazal.
Sympatyczny nawet. Chociaz nie pochodzil z Wierzchowisk, byl w naszej wsi
akceptowany – scharaktery- zowali go miejscowi.

– A czym sie zajmowal? Z cze- go zyl? – indagowali sledczy.

Na to pytanie nie uslyszeli jasnej, konkretnej odpowiedzi. Niby Grzegorz T.
wraz z domem nabyl pol hektara ziemi, ale rolnictwem sie nie zajmowal. Nie
widziano go przy orce ani przy zasiewach. Z czegos jed- nak musial sie
utrzymywac. Mieszkanie mial urzadzone moze nie na bogato, ale na pew- no
tez nie biednie – duzy nowo- czesny telewizor, mikrofalowka, calkiem
przyzwoite meble, lap- top.Wgarazustal10-letnigolf, ale sprawny jak nowy.

– No coz – powiedzieli sasie- dzi. – Widac mial inne zrodlo utrzymania.
Jakie, tego nie wiemy, bo nasza wiedza az tak daleko nie siega. Moze
prowadzil interesy? W ostatnich latach tro- che ludzi sie u nas osiedlilo i
tez nie zyja z rolnictwa. Z czego – toichsprawa,nastonieobcho- dzi. Jak to
sie mowi, nie intere- suj sie innymi, bo kociej mordy dostaniesz…

Policja przypuszczala, ze rozmowcy wiedza znacznie

w amoKu

wiecej o interesach Grzegorza T. Na razie jednak zostawiono ten watek. Z
przeprowadzo- nych wywiadow wynikalo, ze zamordowany mezczyzna, cho- ciaz
samotny, bynajmniej nie prowadzil zycia anachorety. Byl towarzyskim
czlowiekiem, lubil wypic, ale nie do lustra.

– A z kim lubil sie napic?

Odpowiedzieli, ze Grzegorz T. czesto biesiadowal z najblizszym sasiadem,
Piotrem K. i jego mloda przyjaciolka. Zwykle przychodzil do nich do domu.
Libacje trwaly niekiedy wiele godzin. Pili we troje, czasami dolaczali sie
inni.

-letni Piotr K. byl jednym z tych, kto- rzy kupili w Wierz-

chowiskach ziemie, ale jej nie uprawiali. Mieszkal z kochanka w parterowym
domu na skra- ju wsi, oddalonym o niespelna 100 metrow od lasu. Byl eme-
rytowanym policjantem. Tacy ludzie ciesza sie zwykle szacun- kiem, sa
lubiani, ich obecnosc sprawia, ze miejscowi czuja sie bezpieczniej. Jednak
Piotr K. nie byl lubiany. Nie wzbudzal szacunku tylko strach. Byl wysokim,
poteznie zbudowa- nym mezczyzna. Mial porywczy charakter i sklonnosci do
agre- sji. Najczesciej odbijalo mu po wodce, a alkohol stanowil jedna z
jego najwazniejszych potrzeb.

– Jak sie nawalil, lepiej bylo muschodziczdrogi,bopotrafil bez powodu
rzucic sie na czlo- wieka. Nieciekawy typ, az dziw- ne, ze ktos taki
pracowal w poli- cji – powiedzieli sasiedzi.

O jego kochance, 30-let- niej Agnieszce B., tez nie mieli dobrego zdania.
Pila na rowni z Piotrem K. i podobnie jak jego, po alkoholu ja nosilo,
zachowy- walasiewulgarnie.Bylawiel- ka milosniczka psow, trzymala kilka na
posesji. Udzielala sie jako wolontariuszka w schroni- skach dla bezdomnych
zwierzat. Nalezala do internetowych grup, ktorych czlonkowie traktuja psa
jak czlonka rodziny. To nic nagannego, ale gdy w mediach opisywano
przypadki pogry- zienia ludzi przez psy, pisala w komentarzach, ze wcale
jej nie szkoda pokasanych, widocznie zasluzyli sobie na to.

– Wystarczylo, ze ktos krzyknal na psa albo trzymal go w budzie na
podworzu, juz byl dla niej wrogiem numer jeden. Porabana dziewczyna i tyle.
Panowie uwa- zajcie jak bedziecie do nich wcho- dzic, bo jeszcze gotowa
poszczuc was psami – ostrzegli policje sasiedzi nielubianej pary.

Nie doszlo do tego, psy byly bezpiecznie zamkniete, nie wiadomo jednak co
by sie sta- lo, gdyby ich wlascicielka byla trzezwa. Agnieszka B. nieprzy-
tomna z przepicia drzemala na kanapie przed telewizorem. Pijany byl takze
Piotr K. oraz przebywajacy u nich 32-letni Mateusz N., rowniez mieszka-
niec Wierzchowisk.

Na pytanie, czy cos im wiadomo o odkrytych w lesie zwlokach Grzegorza T.
zde- cydowanie zaprzeczyli. Zbyt zdecydowanie, zdaniem policji. Wiadomosc o
zbrodni, ktorej ofiara padl czlowiek, ktore- go znali, ktory u nich bywal,
powinna nimi wstrzasnac, lecz oni zareagowali jak by to bylo cos
normalnego. Jakby wiedzieli co sie stalo, ale chcieli to ukryc.

Na stole w pokoju i w kuch- ni staly i lezaly brudne kielisz- ki, talerze i
sztucce. Z jednym wyjatkiem. Dokladnie umyty byl tylko dlugi noz do miesa.
W mieszkaniu natrafiono na liczne slady krwi. Znajdowala sie ona takze na
ostrzu pily spa- linowej, znalezionej w budynku gospodarczym.

Kara Piotr K., Agnieszka B. i Mateusz N. trafili do policyjnego aresz-

tu, gdzie przez kilka godzin trzezwieli. Potem zwolniono mlodszego z
mezczyzn, ktoryw zaden sposob nie uczestniczyl w zabojstwie. Zgon Grzegorza
T. nastapil bowiem w czasie, gdy 32-latek byl u siebie w domu. Przyszedl do
bylego policjanta i jego kochanki by sie z nimi napic juz po odkryciu
zbrodni. Natomiast Piotr K. i Agnieszka B. uslyszeli zarzuty zabojstwa
Grzegorza T. i zniewazenia jego zwlok poprzez odciecie od nich stop. Nie
przyznali sie do winy. Owszem – powie- dzieli – Grzegorz odwiedzil ich
poprzedniego wieczoru, wypil z nimi kilka kieliszkow wodki, ale pozniej
wyszedl. Nie powie- dzial im dokad, wiec nie maja pojecia co sie z nim
stalo.

Linia obrony byla szyta wyjatkowo grubymi nicmi. Podejrzani nie potrafili
wytlu- maczyc skad wziela sie krew ofiary (wykryly to badania labo-
ratoryjne) w mieszkaniu i na pile. Decyzja sadu oboje trafili do aresztu
tymczasowego.

Poniewaz uparcie zaprze- czali, ze mieli cos wspol- nego ze zbrodnia, nie
wia- domo bylo z jakiego powo- du pozbawili zycia Grzegorza T. Jako

hipoteza pojawil sie watek milosny. Piotr K. byl bar- dzo zazdrosny o
Agnieszke. Nie bez racji – byla mloda, dosc atrakcyjna kobieta, on zas,
wprawdzie silny

i postawny, ale juz mocno pod- tatusialy, ocie- zaly, z obwislym brzuchem,
coraz mniej sprawny fizycznie.

Przychodzi do nich w odwie- dziny mezczyzna znacznie mlod-

szy od gospodarza, za to w wie-ku zblizonym do jego partnerki. Pija wodke,
a wiado- mo, ze alkohol jest katalizatorem stosunkow mie- dzyludzkich.
Grzegorz flirtuje z dziewczyna, pozwala sobie na coraz wiecej. Gospodarz to
widzi i slyszy. Poniewaz ma porywczy charakter, w pewnym momencie rzuca sie
na rywala z nozem, zadaje mu cios w klat- ke piersiowa, zabija.

o jeszcze nie koniec. Trzeba usunac slady zbrodni i pozbyc sie zwlok. Krew
na ostrzu pily sugeruje, ze sprawca zamierzal pocwiartowac zwloki. Zaczal
od obciecia stop. Ale z jakichs powodow nie skonczyl tej maka- brycznej
czynnosci. Wywiozl cialo do lasu i porzucil w rowie.

– Tak to sie obylo, czy cos pominelismy? – zwrocili sie sled- czy do Piotra
K. podczas krzy- zowego ognia pytan.

Podejrzany mezczyzna dlugo zwlekal z odpowiedzia. Gdy go ponaglali,
argumentujac, ze jak bedzie milczal, moze trafic na dozywocie do wiezienia,
podjal w koncu decyzje. Odchrzaknal i zlozyl wyjasnienie.

– Nie zabilem Grzeska. Owszem, obcialem mu stopy i chcialem pocwiartowac
reszte jego ciala. Nie poradzilem sobie z tym, bylem pijany, a pila sie
zaciela. Wywiozlem wiec zwloki

do lasu i tam je zostawilem. Ale nie zabilem go.

– Jesli nie ty, to kto?

– Agnieszka to zrobila…

– Z jakiego powodu?

– Ja o to zapytajcie… Wskazanie przez Piotra K.

na kochanke jako zabojczynie, w sytuacji, kiedy mezczyzna twierdzil, ze
jest niewinny, nie pozostawialo innych mozliwo- sci, bo nikogo wiecej wtedy
u nich nie bylo. Poczatkowo potraktowano to jako probe zrzucenia na kobiete
odpowie- dzialnosci za zbrodnie. Jednak nie zaniechano tego watku. W
dalszych etapach sledztwa okazalo sie, ze Piotr K., nie klamal. Grzegorza
T. zabil nie on, lecz Agnieszka B. Motyw byl zaskakujacy. Zamordowala go z
zemsty za cos, co bylo tak samo makabryczne i obrzydli- we jak popelniona
przez kobiete zbrodnia.

OMoc ludowej medycyny

d iks lat medycyna tradycyjna, oparta na metodach leczenia

stosowanych przez naszych przodkow i na naturalnych produktach ma wielu
zwo- lennikow. Niektorzy twierdza nawet, ze jest skuteczniejsza i mniej
inwazyjna od medycyny konwencjonalnej, ktora zajmu- ja sie dyplomowani
lekarze. Nie rozstrzygajac ile w tym prawdy, nalezy po prostu stwierdzic ten

fakt.

W okolicach Modliborzyc

jest spora grupa osob gleboko wierzacych, ze chcac zachowac zdrowie nie
trzeba radzic sie lekarza, bo nie ma to jak ziolka, bioenergia przekazywana
przez osobe posiadajaca moc czy

smalec z borsuka. Wlasnie ten ostatni produkt cieszy sie spo- rym wzieciem.
Poniekad nie bez racji – nawet naukowe autorytety przyznaja, ze jest on
skutecznym panaceum szczegolnie na dolegliwo- sci zwiazane z niezytem
gornych drog oddecho- wych. Mozna go stosowac

w amoKu

zewnetrznie w formie masci, nacierajac nim klatke piersiowa lub podawac
doustnie w nie- wielkich dawkach. Borsuczy smalec ma slomkowa barwe, w
lodowce szybko gestnieje, w temperaturze pokojowej ma konsystencje kleista.

Gdzie go mozna kupic? Otoz to, z tym jest pewien problem. Raczej nie ma go
w aptekach, jest natomiast w sklepach z naturalnymi produktami i na
portalach aukcyjnych. Mozna go tez kupic po znajomosci od osob, ktore maja
do niego doj- scia. W Modliborzycach chetni najczesciej korzystali z
trzeciej mozliwosci. Byla w okolicy grupa osob, do ktorych zawsze mozna sie
bylo zwrocic po ten specyfik, z gwarancja, ze zamo- wienie zostanie
zrealizowane, jesli nie od reki, to w ciagu kilku dni. Oczywiscie za
odplatnoscia. Nabywcy nie pytali o zrodlo pochodzenia smalcu, nie chcieli
wiedziec, ze byc moze jest ono nielegalne, bo sprzedajacy maja go od
klusownikow albo sami sa klusownikami, gdyz w przy- padku nadmiernej
dociekliwo- sci nigdy by juz niczego od tych osob nie kupili. Wiesc gminna
niosla, ze produktem tym han- dluje Grzegorz T. I tyle o medy- cynie
tradycyjnej.

kwietnia Grzegorz T. przyszedl do Piotra i Agnieszki. Wizyta

miala charakter towarzysko-za- krapiany. Kompan do kieliszka byl w tym domu
zawsze mile widziany. Na stole pojawila sie wodka, rozmowy wartko sie
potoczyly, z tematow na temat przeskakiwano po kazdej kolejce. Polityka,
mecze polskiej reprezentacji pilkarskiej, filmy na Netfliksie, plany na
dlugi weekend.

W pewnym momencie pod- chmielona Agnieszka B. przy- pomniala sobie
traumatyczne zdarzenie sprzed 3 lat. W tajem- niczych okolicznosciach zagi-
nal jeden z jej psow. Juz sie nie odnalazl. Dziewczyna podejrze- wala, ze
albo zostal przejechany przez samochod, albo ktos celo- wo go usmiercil.

– Gdybym dorwala tego gno- ja, zabilabym go bez wahania – powiedziala
ponurym glosem.

Po jej wypowiedzi oczy Grzegorza T. rozesmialy sie bezczelnie. Rozparty na
krzesle spojrzal rozbawionym wzro- kiem na Agnieszke, a potem rzekl:

– Masz tego gnoja przed soba. To ja zalatwilem siekiera twojego ukochanego
pieska…

– No co ty, Grzesiek! Przestan, nie lubie takich zartow…

– Ale ja wcale nie zartuje. Mowie prawde. Jak myslicie, skad biore smalec,
ktory sprzedaje jako borsuczy? Z psow! Zabijam je, wytapiam z nich tluszcz
i opy- cham frajerom, ktorzy wierza, ze to zdrowotny srodek. To sie nazywa
autosugestia, albo ina- czej skrajna, bezdenna glupota.

Agnieszka zerwala sie z krze- sla i pobiegla do kuchni. Mozna by sadzic, ze
od makabrycznej opowiesci zrobilo jej sie niedo- brze. Po chwili wrocila.
Rece trzymala za soba, cos w nich ukrywajac. Przystanela przed Grzegorzem
T. Mezczyzna spoj- rzal na nia ze zdziwieniem. Nim zdazyl zapytac czego
chce, zada- la mu z duza sila cios nozem w klatke piersiowa. Nawet nie
jeknal, zwalil sie na podloge. Po chwili ustaly konwulsje ciala. Piotr K.
podszedl i stwierdzil, ze Grzesiek nie zyje. Powiedzial to bez emocji. Gdy
pracowal w poli- cji, zapewne mial do czynienia ze smiercia. Dodal, ze
trzeba bedzie pozbyc sie zwlok, bo inaczej poj- da siedziec. Do Agnieszki
jego slowa nie docieraly. Zadzwonila do matki i z placzem powtarzala
histerycznie, ze zabila czlowieka. Pytala co ma teraz zrobic. W kon- cu
odlozyla telefon. Piotr K. powtorzyl, ze czas zrobic cos ze zwlokami.

– Mam juz plan – wtajemni- czyl ja w szczegoly.

Agnieszka pobladla, gdy go sluchala, ale nie wyrazila sprze- ciwu. Jednak
po godzinie pila

sie zepsula. Tasakiem nie dalo sie rozczlonkowac ciala. Piotr K.
zrezygnowal z cwiartowania. Odczekali az zrobilo sie ciemno. Wlozyli
pozbawione stop cialo do recznego wozka, przykryli je starym kocem i
wywiezli do lasu.

Pozbycie sie zwlok nie poprawilo kobiecie samopo-
czucia.Pilanaumoriplakala, ze wszystko sie wyda, czeka ich dlugie
wiezienie. Jej kocha- nek nie lamentowal, lecz mial podobne przeczucia. P
rzebieg zbrodni ustalo- no w toku postepowa- nia przygotowawczego.

Agnieszka B. w rozmowach z matka, ktora przyjezdzala do niej na widzenia w
aresz- cie, przyznala sie do zabojstwa Grzegorza T. i powiedziala jej
dlaczego to zrobila. Jednak w czasie rozprawy przed Sadem Okregowym w
Lublinie utrzymywala, ze jest niewin- na. Zaprzeczala tez, ze spraw- ca
zabojstwa byl Piotr K. Nie potrafila wskazac sprawcy. Tlumaczyla sie, ze
byla pijana i urwal jej sie film.

Sad uznal jej wyjasnienia za probe unikniecia kary za zabojstwo. Skoro w
trakcie zdarzenia w mieszkaniu byli tylko we dwoje, ona i Piotr K., a
oskarzona stanowczo zaprze- czala, ze smiertelne pchniecie nozem
Grzegorzowi T. zadal jej kochanek, to kto inny jak nie Agnieszka B. mogl
popelnic morderstwo?

Uznano ja za winna i skaza- no na 25 lat pozbawienia wol- nosci. W tym
samym procesie odpowiadal za zbezczeszczenie zwlok Piotr K. Uslyszal wyrok
4 lat wiezienia. Od wyroku orzeczonego wzgledem kobie- ty apelacje zlozyla
zarowno prokuratura, domagajaca sie dla zabojczyni dozywocia, jak i obroncy
oskarzonych, walcza- cy o lagodniejsze kary.

18

03/2023

Lagodniejszy wyrok

Sad Apelacyjny w Lublinie byl bardziej wyrozumialy dla Agnieszki B., niz
okregowy. Uznal, ze oskarzona nie zapla- nowala zabojstwa. Pozbawila zycia
Grzegorza T. w emocjach, ktore wywolalo oswiadczenie mezczyzny, ze
usmiercil jej psa i przetopil go na smalec (okazalo sie, ze rzeczywiscie
uprawial ten makabrycznyproceder).Pomysl z cwiartowaniem zwlok nie byl jej,
dzialala pod wplywem swo- jego partnera. Niezupelnie byla wtedy soba. Ale –
jak podkreslil sad – stan wzburzenia nie moze byc tu usprawiedliwieniem
zbrodni. Emocje nie wylaczyly u kobiety funkcji intelektual- nych, skoro
bezposrednio po zabojstwie zadzwonila do mat- ki i prowadzila z nia
rozmowe. Zas na decyzje o pozbyciu sie zwlok zgodzila sie, gdy matka jej
powiedziala, ze w tej sprawie nie moze liczyc na jej pomoc.

Ostatecznie wyrok sadu ape- lacyjnego brzmial 16 lat pozba- wienia
wolnosci. O wczesniej- szeprzedterminowezwolnienie Agnieszka B., moze
ubiegac sie po 12 latach.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto