Dzien dobry – tu Polska – 8.03.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 65) (6588)

08 marca 2023

Pogoda

sroda, 8 marca 3 st C

Snieg

Opady:90%

Wilgotnosc: 87%

Wiatr:8 km/h

Kursy walut

Euro 4.69

Dolar 4.43

Funt 5.26

Frank 4.71

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis skladamy z Kuba najlepsze zyczenia naszym Czytelniczkom 🙂

Poz tym drodzy Czytelnicy mamy pytanie:

Niedawne zmiany spowodowaly pewna reorganizacje gazetki i materialow
zamieszczanych.

Mamy za soba pierwsze 2 miesiace i moze czas sie przyjrzec czy zmierzamy w
dobrym kierunku?

Czego Panstwu teraz w gazetce brakuje a bylo za Czasow Gargamela – prosze
smialo pisac a sprobujemy to naprawic.

I naprawde prosze pisac 🙂 dla nas nie ma problemu z niczym, ale musimy
wiedziec na co jest zapotrzebowanie 🙂

Ania i Kuba (dzis podpis wspolny, bo i autorow dwoch, a krasc wlasnosci
intelektualnej nie wypada ;))

Niebezpieczni Norwegowie zatrzymani na Pomorzu

Policjanci z gdanskiej komendy zatrzymali dwoch niebezpiecznych Norwegow,
ktorzy byli poszukiwani na podstawie nakazow aresztowania za ciezkie
pobicie. Mieli byc niebezpieczni i uzbrojeni.

– W ostatnim czasie norweski wymiar sprawiedliwosci zwrocil sie do polskiej
policji o pomoc w zatrzymaniu dwoch obywateli Norwegii, poszukiwanych na
podstawie nakazow aresztowania. Wedlug przekazanych informacji istnialo
prawdopodobienstwo, ze moga oni ukrywac sie na terenie wojewodztwa
pomorskiego. Poszukiwani mezczyzni mieli byc niebezpieczni, uzbrojeni i
poszukiwani za przestepstwo przeciwko zyciu i zdrowiu. W przeszlosci byli
rowniez notowani m. in. za przestepstwa narkotykowe – informuja policjanci
z gdanskiej komendy. Mezczyzni w wieku 31 i 32 lat sa podejrzani o pobicie
mezczyzny, ktore spowodowalo u niego ciezkie obrazenia ciala.

– Kryminalni juz w dwie godziny po zdobyciu informacji o ich pobycie na
terytorium Polski zlokalizowali ich w jednym z gdanskich hoteli.
Poszukiwani byli zaskoczeni, jeden z nich byl agresywny, probowal nie
dopuscic do swojego zatrzymania. Policjanci zmuszeni byli do uzycia sily,
aby obezwladnic i zatrzymac poszukiwanego – dodaja policjanci.

Obywatele Norwegii zostali zatrzymani w Pomieszczeniu Dla Osob
Zatrzymanych, funkcjonariusze zabezpieczyli procesowo rowniez samochod,
ktorym przyjechali mezczyzni.

W miniony czwartek policjanci obu mezczyzn doprowadzili do prokuratury.
Decyzja Sadu Okregowego w Gdansku obywatele Norwegii zostali tymczasowo
aresztowani. W areszcie pozostana do czasu przekazania ich norweskim
organom scigania.

Krystek wraca do wiezienia. Zapadl wyrok w sprawie dotyczacej Anaid

Sad okregowy w Gdansku podtrzymal wyrok w sprawie lowcy nastolatek.
Krystian W. trafi do wiezienia na 2,5 roku.

Gdanski sad okregowy odrzucil apelacje oskarzonego oraz jego obroncy.
Przypomnijmy, ze w pazdzierniku 2021 roku Sad Rejonowy w Wejherowie skazal
Krystka na 2,5 roku wiezienia za nawiazywanie kontaktu w celach seksualnych
z dzieckiem ponizej 15. roku zycia. Anaid po spotkaniu z mezczyzna
popelnila samobojstwo. Od 5 lutego do 7 marca 2015 roku “Krystek” mial
rozmawiac za posrednictwem internetowego komunikatora z 14-letnia Anaid z
Gdanska. Oskarzony wiedzial, ile ma lat i wprowadzal ja w blad, co do
charakteru spotkania. Sugerowal, ze ma dla niej prace – sprzatanie jego
mieszkania. Po spotkaniu, podczas ktorego mialo dojsc do gwaltu, nastolatka
odebrala sobie zycie, rzucajac sie pod pociag. Lowca nastolatek wyszedl na
wolnosc w listopadzie 2021 roku. W 2018 r. zostal skazany za gwalt na
17-letniej dziewczynie. Krystian W. wciaz jest oskarzony o przestepstwa
seksualne na ponad 30 dziewczynach.

Japonia zniszczyla swoja nowa rakiete kosmiczna. Wynosila eksperymentalny
przyrzad

Japonia we wtorek zniszczyla swoja rakiete kosmiczna H3 po tym, jak po
starcie nie udalo sie uruchomic silnikow jej drugiego czlonu. Nowy model
japonskiej rakiety mial wyniesc satelite z m.in. eksperymentalnym
przyrzadem do wykrywania polnocnokoreanskich prob rakietowych. Liczaca 57
metrow wysokosci rakieta H3 wystartowala z kosmodromu Tanageshima we
wtorek. Start przebiegal poczatkowo bez komplikacji, jednak, gdy rakieta
osiagnela granice kosmosu, nie udalo sie uruchomic silnikow jej drugiego
czlonu. W rezultacie, po 14 minutach lotu, zdecydowano o przerwaniu misji i
zniszczeniu rakiety.

Nieudany start japonskiej rakiety

Wedlug japonskiej agencji kosmicznej JAXA rakieta H3 miala wyniesc na
orbite okoloziemska satelite ALOS-3 przeznaczonego do obserwacji ladu na
potrzeby zarzadzania w sytuacjach kryzysowych. Jak jednak zauwaza Reuters,
satelita ten byl takze wyposazony w eksperymentalny przyrzad przeznaczony
do wykrywania polnocnokoreanskich prob rakietowych.

H3 to pierwsza od 30 lat zbudowana w Japonii nowa rakieta sredniej
wielkosci, przeznaczona do wynoszenia rzadowych i komercyjnych satelitow na
ziemska orbite oraz dostarczanie zaopatrzenia na Miedzynarodowa Stacje
Kosmiczna (ISS). Napedzana jest nowym, uproszczonym modelem silnika, w
produkcji ktorego wykorzystano m.in. technologie druku 3D.

To cios dla japonskich wysilkow by pozostac konkurencyjnym w wynoszeniu
ladunkow w kosmos na rynku, ktorym wstrzasnela firma SpaceX nalezaca do
Elona Muska – ocenia agencja Reutera. Japonska agencja kosmiczna
podkreslila jednak, ze wciaz ma nadzieje na posiadanie w niedalekiej
przyszlosci konkurencyjnej rakiety kosmicznej sredniej wielkosci.

– Rakieta H3 jest niezwykle wazna, dla rzadu, prywatnych firm i
uniwersytetow, by zapewnic nasz niezalezny dostep do kosmosu, a takze by
zapewnic nasza miedzynarodowa konkurencyjnosc – oswiadczyl po nieudanym
starcie prezydent JAXA, Hiroshi Yamakawa.

Napad na konwoj niedaleko granicy z Polska. Zrabowano kilka milionow euro

Do napadu na konwoj przewozacy kilka milionow euro doszlo w poblizu
miejscowosci G�ztzkow w Niemczech, niespelna 60 kilometrow od Swinoujscia
(woj. zachodniopomorskie). Niemiecka policja szuka sprawcow. Wedlug
tamtejszych mediow, poczatkowo policja nie wykluczala “polskiego tropu”,
ale obecnie jest przekonana, ze sprawcy uciekli na zachod. Do napadu doszlo
w czwartek (2 marca) w miejscowosci G�ztzkow – 60 km od Swinoujscia, po
drugiej stronie Zalewu Szczecinskiego. Konwoj jechal z Grefswaldu do
Neubrandenburga. Obie te miejscowosci dzieli okolo 70 km.

Wedlug informacji podawanych przez niemiecka prase mowa o milionach euro,
choc dokladna kwota nie jest znana. Jak przekazal reporter TVN24, cala
akcja byla przez sprawcow dokladnie przygotowana. Bandyci stworzyli na
autostradzie falszywy plac budowy ze znakami i betonowymi blokami, aby
spowolnic ruch. Jeden z napastnikow stanal przed, a drugi za transporterem.

Ukradli gotowke z konwoju i uciekli

Napastnicy oddali strzaly ostrzegawcze w kierunku transportera. Konwojentom
nic sie nie stalo, ale w momencie napadu ich szyby zostaly zamalowane
czarna farba. Sprawcy ukradli gotowke z konwoju i uciekli jednym z
samochodow. Furgonetke oraz drugi z samochodow podpalili. Samochod, ktorym
uciekli, odnaleziono spalony kilka kilometrow dalej w lesie.

Ksiadz znalazl ukryta kamere w parafialnej zakrystii. Policja sprawdza, co
proboszcz widzial i slyszal

Policja bada sprawe kamery schowanej w swietlowce wiszacej w parafialnej
zakrystii kosciola sw. Elzbiety Wegierskiej w Jaworznie-Szczakowej (woj.
slaskie). – Urzadzenie znalazl duchowny, ktory wczesniej zakupil sprzet do
wykrywania ukrytych rejestratorow – opowiada sierzant sztabowy Justyna
Wiszowaty z policji w Jaworznie. W pomieszczeniu, w ktorym bylo urzadzenie,
spowiadani byli miedzy innymi niedoslyszacy wierni. Proboszcz tlumaczy, ze
urzadzenie bylo zabezpieczeniem przed “aktami wandalizmu i kradziezami”.
Policja zostala zaalarmowana 16 lutego przez jednego z ksiezy pelniacych
posluge w parafii pod wezwaniem Elzbiety Wegierskiej w
Jaworznie-Szczakowej. Rzeczniczka komendy powiatowej w Jaworznie Justyna
Wiszowaty przekazuje, ze duchowny prywatnie zakupil sprzet wykrywajacy
ukryte wideorejestratory w pomieszczeniu. Mundurowi nie informuja, skad u
wikariusza pomysl przeszukania pomieszczenia za pomoca specjalistycznego
urzadzenia.

– Ksiadz za pomoca urzadzenia ustalil, ze w jednej ze swietlowek w
zakrystii ukryta jest kamera i zawiadomil policje – przekazuje Wiszowaty. I
dodaje: – Na teren parafii przyjechali funkcjonariusze, ktorzy dokonali
zabezpieczenia lampy. Policjanci wszczeli postepowanie w sprawie
przestepstwa polegajacego na bezprawnym uzyskaniu informacji za pomoca
“urzadzenia podsluchowego, wizualnego albo innego urzadzenia lub
oprogramowania” (art. 267 par. 3 Kodeksu karnego). – Za to przestepstwo
polski kodeks przewiduje kare do dwoch lat pozbawienia wolnosci – mowi
policjantka. W toku policyjnego postepowania policjanci przesluchali dwoch
wikariuszy pelniacych posluge w parafii – swoje zeznania zlozyl zarowno
duchowny, ktory znalazl kamere, jak i drugi, ktory rowniez nie wiedzial o
urzadzeniu ukrytym w swietlowce.

– Przesluchani wyrazili swoje niezadowolenie z faktu, ze byli nagrywani bez
ich wiedzy – podkresla policjantka.

W charakterze swiadka przesluchany zostal tez proboszcz parafii.

– Zeznal on, ze jako gospodarz obiektu zainstalowal system kamer, ktore
mialy chronic parafie przed aktami wandalizmu. Podkreslil, ze tylko on mial
dostep do obrazu z urzadzenia w zakrystii. Podkreslil, ze rejestrowany byl
tam tylko obraz, ale nie dzwiek – mowi Wiszowaty.

We wtorek (7 marca) przesluchany ma zostac mezczyzna, ktory instalowal
kamery na terenie parafii.

Oswiadczenie proboszcza: dozor jest forma zabezpieczenia

Probowalismy skontaktowac sie z proboszczem parafii w sw. Elzbiety
Wegierskiej w Jaworznie-Szczakowej, ale niestety go nie zastalismy. W
niedziele na stronie diecezji w Sosnowcu pojawilo sie oswiadczenie
duchownego. Ksiadz zaznacza w nim, ze “dozor elektroniczny swiatyni jest
forma jej zabezpieczenia przed aktami wandalizmu i kradziezami, ktore
zdarzaly sie na terenie naszego kosciola”.Duchowny podkresla – podobnie jak
mowil policji – ze sprzet nie nagrywa dzwieku. “Nagrania z kamer
monitoringu sa przechowywane tylko w urzadzeniu znajdujacym sie w
kancelarii, ktore jest zabezpieczone podwojnym kluczem bezpieczenstwa.
Dostep do nagran kamery z zakrystii byl mozliwy jedynie w mojej obecnosci,
jako proboszcza parafii” – podkresla duchowny.Dodaje, ze o tym, ze kosciol
“jest obiektem monitorowanym wewnatrz i na zewnatrz”, przypominaja stosowne
napisy.

Katowice? Takie miasto nie istnieje

Prosilismy kasjerke o bilet do Katowic. Ona z pewnoscia siebie
odpowiedziala, ze takie miasto juz nie istnieje. Bylysmy z siostra
przerazone, co moglo stac sie z Katowicami – wspominala Halina Machalska,
wowczas licealistka. 7 marca 1953 roku, dwa dni po smierci Jozefa Stalina,
zmieniono nazwe miasta na Stalinogrod. Nazwa przetrwala ponad trzy i pol
roku.W srode 4 marca 1953 roku pojawily sie pierwsze komunikaty,
informujace, ze ze zdrowiem Jozefa Stalina jest zle. Radziecka agencja
prasowa TASS przekazala, ze 2 marca doznal wylewu krwi do mozgu i przez
dluzszy czas nie bedzie w stanie normalnie pelnic swoich obowiazkow.

5 marca radziecki przywodca zmarl. “Przestalo bic serce Wodza ludzkosci
Wielkiego Stalina” – podawaly nazajutrz gazety. Zaloba okryl sie Zwiazek
Radziecki, jak i – chcac nie chcac – wszystkie kraje bloku wschodniego. “Z
okien wielopietrowych domow miejskich i niewielkich domkow na wsi zwisaja
opuszczone do polowy masztu bialo-czerwone i czerwone flagi, spowite krepa.
W oknach wystawowych sklepow, na gmachach zakladow pracy, instytucji i
urzedow widnieja portrety Jozefa Stalina, okryte kirem, otoczone kwiatami.
Caly katowicki rynek wraz z przyleglymi gmachami tonie w powodzi flag i
czerni. Na jednym z gmachow, pod portretem Jozefa Stalina – zawisl wielki
napis: ‘Niesmiertelne imie Stalina zyc bedzie wiecznie w sercach narodu
polskiego'” – podawala “Trybuna Robotnicza”, gazeta organ katowickiego
Komitetu Wojewodzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Nikt wtedy jeszcze nie spodziewal sie, ze kolejnego dnia jej redakcja
znajdzie sie w nowym miescie – Stalinogrodzie. A Katowice przestana
istniec. 7 marca, dwa dni po smierci radzieckiego dyktatora, zdecydowano o
przemianowaniu Katowic na Stalinogrod.

Od tego dnia wlasnie mija 70 lat.

Gdansk. Smierc kobiety na statku zacumowanym w porcie

Smierc na statku zacumowanym w porcie w Gdansku. Sprawe bada policja i
prokuratura. Pierwsza informacje o sprawie otrzymalismy na Kontakt 24.

Na Kontakt 24 otrzymalismy informacje o smierci kobiety na jednym ze
statkow w porcie w Gdansku.

Skontaktowalismy sie w tej sprawie z mlodszym aspirantem Markiem Kobialka,
oficerem prasowym Komendy Miejskiej Policji w Gdansku. – Policjanci
odebrali zgloszenie o zdarzeniu na statku zacumowanym przy ulicy Na
Ostrowiu, w ktorym zginela 51-letnia kobieta – poinformowal policjant. Na
miejscu pod nadzorem prokuratora oraz z udzialem bieglego medycyny sadowej
pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-sledczej i technik
kryminalistyki. Policjanci pod nadzorem prokuratora beda ustalali
szczegolowe okolicznosci tego zdarzenia. Decyzja prokuratora cialo zostalo
zabezpieczone do badan sekcyjnych – przekazal Kobialko.

Grazyna Wawryniuk z Prokuratury Okregowej w Gdansku na razie nie udziela
wiecej informacji o zdarzeniu. – Bedziemy wyjasniac sprawe – powiedziala
nam.

Protest osob z niepelnosprawnosciami i ich opiekunow w Sejmie. Wymiana zdan
miedzy Iwona Hartwich a Elzbieta Witek

Opiekunowie doroslych osob z niepelnosprawnosciami wraz ze swoimi
podopiecznymi od poniedzialku protestuja w Sejmie. W sali posiedzen doszlo
do wymiany zdan miedzy poslanka opozycji Iwona Hartwich, jedna z
protestujacych matek, a Elzbieta Witek. Chwile wczesniej marszalek Sejmu
nie zareagowala na demonstrujacych, przechodzac schodami nieopodal miejsca,
ktore zajmuja w gmachu parlamentu. Opiekunowie doroslych osob z
niepelnosprawnosciami wraz ze swoimi podopiecznymi od poniedzialku
protestuja w Sejmie. Domagaja sie, by obywatelski projekt ustawy o rencie
socjalnej zostal rozpatrzony na najblizszym posiedzeniu. Po godzinie 9 we
wtorek zlozyli w sejmowej kancelarii podpisy pod projektem. Okolo godziny
10 schodami nieopodal miejsca, ktore na korytarzu sejmowym zajmuja
protestujacy, przechodzila marszalek Sejmu Elzbieta Witek. Jak
relacjonowala przebywajaca w Sejmie reporterka TVN24 Karolina Wasilewska,
marszalek nie reagowala na demonstrujacych, nie patrzyla w ich kierunku.
Nie przyjela tez ulotki od poslanki Koalicji Obywatelskiej Krystyny
Skowronskiej, ktora chciala jej wreczyc broszure o protescie. Wedlug
relacji Wasilewskiej sytuacja powtorzyla sie kilkadziesiat minut pozniej,
gdy Witek wracala tymi samymi schodami.

O podobnej sytuacji, do jakiej mialo dojsc z udzialem minister rodziny i
polityki spolecznej Marleny Malag, mowili na pozniejszej konferencji
prasowej uczestnicy protestu. – Prosilam ja, kiedy szla tutaj holem, zeby
przyszla do nas, spotkala sie z nami. Jej kamienna twarz nawet nie
potrafila spojrzec w nasza strone – mowila jedna z demonstrujacych.

Wymiana zdan miedzy Hartwich a Witek w sali posiedzen

Do wymiany zdan miedzy poslanka Koalicji Obywatelskiej Iwona Hartwich –
jedna z protestujacych matek – a marszalek Sejmu Elzbieta Witek doszlo
chwile po godzinie 10 na sali plenarnej. Pani marszalek, ja pania bardzo
prosze, zeby procedowanie ustawy, ktora zlozylam godzine temu, odbylo sie
jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu. Jest to mozliwe, wierzymy mocno, ze pani
jako kobieta, jako matka, przychyli sie do tej prosby – powiedziala.
Zastanawialam
sie, czy powiedziec “prosba”, czy nawet “zadanie”, bo rodzice, ktorzy dzis
protestuja w Sejmie, mowia, ze wrecz zadaja, zeby ten projekt zostal
poddany pod glosowanie – dodala Hartwich.

W tym momencie poslanka Koalicji Obywatelskiej wyciagnela koszulke foliowa,
w ktorej znajdowaly sie pieniadze. – Mam tutaj 1217 zlotych. Pytam sie, kto
z panstwa z parlamentarzystow z PiS-u chce sie zamienic na te pieniadze na
zycie dla osoby niepelnosprawnej, niezdolnej do samodzielnej egzystencji na
miesiac? Kto? – dopytywala. Pani posel Hartwich… – przerwala marszalek
Witek. – Pani posel, czy pani mnie slyszy? – dodala. Po paru powtorzeniach
wylaczyla poslance KO mikrofon.

Iwona Hartwich opuscila mownice, natomiast marszalek Sejmu wciaz
przywolywala ja do siebie. – Prosze poczekac, ja chcialabym pani
odpowiedziec. Powiedziala pani, ze godzine temu zlozyla pani podpisy.
Komitet jest zarejestrowany i projekt obywatelski bedzie procedowany tak,
jak kazdy inny projekt obywatelski, a mamy ich jeszcze kilka, zgodnie z
procedura – mowila Elzbieta Witek. Pani wie, ze w tej chwili musi byc
przeliczone sto tysiecy podpisow. Wszystkie projekty obywatelskie maja
obowiazek byc czytane w Sejmie i tak bedzie z tym projektem – dodala. Czy
pani moze potraktowac to jako symbol? – zareagowala Hartwich.

– Prosze powiedziec innym obywatelom, ze ich projekty sa gorsze – odparla
Witek.

Minister Malag: wypracowujemy systemowe rozwiazania Protestujacy: systemem
to my sie nie najemy, nie zaplacimy za czynsz

Do wypowiedzi Hartwich odniosla sie w Sejmie minister rodziny i polityki
spolecznej Marlena Malag. Mowila m.in., ze renta socjalna zostala zrownana
do 100 procent renty przy calkowitej niezdolnosci do pracy dzieki
dzialaniom rzadu PiS, ze rzad prowadzi dialog z opiekunami osob z
niepelnosprawnoscia i ze w przyszlym tygodniu zaplanowane jest kolejne
spotkanie.

Nowe informacje na temat Jana Pawla II. Jest reakcja Episkopatu

Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski wydal oswiadczenie w zwiazku z
wyemitowanym w poniedzialek reportazem red. Marcina Gutowskiego z cyklu
“Bielmo” dotyczacym dzialan kard. Karola Wojtyly z okresu, gdy byl
metropolita krakowskim. “W zwiazku z wyemitowanym 6 marca 2023 r.
reportazem red. Marcina Gutowskiego z cyklu »Bielmo« dotyczacym dzialan
kard. Karola Wojtyly z okresu, gdy byl metropolita krakowskim, poprosilem o
kompetentny komentarz o. Adama Zaka SJ oraz ks. Piotra Studnickiego, czyli
osoby reprezentujace wlasciwe instytucje podlegle Konferencji Episkopatu
Polski odpowiedzialne za budowany przez Kosciol w Polsce system ochrony
maloletnich i bezbronnych oraz pomoc pokrzywdzonym wykorzystaniem
seksualnym” – poinformowal rzecznik Konferencji Episkopatu Polski Leszek
Gesiak. Jak przekazal, Zak oraz Studnicki stwierdzili, ze “w Kosciele
wypracowane sa procedury oraz sposoby reagowania i pomocy”. W wydanym
oswiadczeniu napisali tez, ze “wszystkim osobom, ktore przed laty zostaly w
ten sposob skrzywdzone przez duchownych, a do dzis nosza skutki
doswiadczonego zla, jako Kosciol zapewniamy przyjecie, wysluchanie i
wsparcie”. Natomiast ich zdaniem “ustalenie roli oraz sprawiedliwa ocena
decyzji i dzialan ordynariusza archidiecezji krakowskiej Karola Wojtyly, a
takze uczciwe wyjasnienie zarzutow wobec kard. Adama Sapiehy, wymaga
dalszych badan archiwalnych”. Ponadto Zak oraz Studnicki twierdza, ze “na
podstawie zrodel zaprezentowanych w filmie nie sposob ustalic kwalifikacji
czynow przypisywanych ks. Sadusiowi”.

Boguslaw Sadus jest jednym z bohaterow reportazu Gutowskiego. Z jego
ustalen wynika, ze kiedy na jaw wyszly skandale z udzialem ks. Sadusia
(chodzi o molestowanie nieletnich chlopcow), Karol Wojtyla wyslal go do
Austrii. Dziennikarz, poza rozmowami z m.in. ofiarami podlegajacych mu
ksiezy pedofilow, dotarl takze do oficjalnych koscielnych dokumentow
potwierdzajacych dzialania i zaniechania Karola Wojtyly.

Rozmawial rowniez z mezczyzna, ktory twierdzi, ze juz 50 lat temu osobiscie
informowal owczesnego metropolite krakowskiego o pedofilii jego
podwladnego. Wczesniej tym sprawom przygladal sie dziennikarz Ekke
Overbeek, autor ksiazki “Maxima culpa. Jan Pawel II wiedzial” oraz
dziennikarze “Rzeczpospolitej”.

– Dzis wiemy juz bez watpliwosci, ze Karol Wojtyla wiedzial o naduzyciach
seksualnych ksiezy i ukrywal je, jeszcze w Polsce, zanim zostal papiezem –
komentowal Marcin Gutowski

SPORT

Wszelkie absurdy polskiej pilki przebite. Konferencja w Lublinie zdarzyla
sie naprawde

Serce i pieniadze. To byly dwa slowa, ktore Zbigniew Jakubas najczesciej
powtarzal na wtorkowej konferencji. Choc trudno to nawet nazwac
konferencja, bo to byl w zasadzie monolog wspolwlasciciela Motoru Lublin,
ktory postanowil zbagatelizowac fakt, ze trener Goncalo Feio w niedziele
rzucil w prezesa Pawla Tomczyka pojemnikiem na dokumenty i rozbil jego
glowe. – Moim zdaniem to wynikalo z przemeczenia trenera, ktory pracuje po
20 godzin dziennie – zlekcewazyl cale zajscie Jakubas. Zrobcie probe
mikrofonow i sprawdzcie, czy wszystko dziala. Jak bedziesz mowil bez
mikrofonu, to cie nie bedzie slychac. Bierz mikrofon – wydawal polecenia
Zbigniew Jakubas, ktory od pierwszych sekund konferencji, ktora na zywo
rejestrowana byla na youtubowym kanale Motoru Lublin, pokazywal, kto tutaj
jest szefem. Nie wlasciciel, a glowny akcjonariusz – poprawial Jakubas
zapowiadajacego konferencje, ktory po chwili przedstawil siedzacego tez po
prawej stronie Jakubasa trenera Goncalo Feio i po lewej przewodniczaca rady
nadzorczej Motoru Izabele Bobrzyk oraz czlonka rady nadzorczej Roberta
Zysko, ktory pozniej okazalo sie, ze zostal nowym prezesem.

“Jestem perfekcjonista, podobnie jak trener Goncalo”

Zaczal Jakubas. – Jestem perfekcjonista, podobnie jak trener Goncalo. I do
tej pory sluchajac naszych konferencji albo ich nie bylo slychac, albo byly
przerwy, dlatego albo bedziemy profesjonalnym klubem, albo nie – gleboko
westchnal Jakubas. I od razu zaznaczyl: – To bedzie emocjonalne
wystapienie, poniewaz sytuacja nie jest latwa. Ja tez jestem czlowiekiem,
ktory ma serce i emocje, wiec odniose sie do wielu watkow, co pewnie chwile
potrwa.

No i trwalo, faktycznie. Jakubas mowil, ze wspiera Motor Lublin nie od
2020, a od 2019 roku, kiedy udzielil klubowi pierwszej pozyczki na
transfery. A pozniej wyliczal – posilkujac sie pokazem slajdow, ktorych na
samym poczatku nie bylo widac w transmisji – jakimi kwotami wspieral klub w
kolejnych latach.Bunt w Realu Madryt. Pilkarze odwrocili sie od
Ancelottiego. Hiszpanie ujawniaja kulisy

W szatni Realu Madryt doszlo do podzialu – informuja dziennikarze Cadena
SER. Okazuje sie, ze liczba osob niezadowolonych z decyzji Carlo
Ancelottiego rosnie z kazdym dniem. Poirytowany zachowaniem wloskiego
szkoleniowca ma byc sam Florentino Perez. Real Madryt zawodzi od
zakonczenia tegorocznej edycji Klubowych Mistrzostw Swiata. Szczegolnie zle
prezentuje sie w La Liga. W miniona niedziele zespol Carlo Ancelottiego nie
strzelil zadnej bramki w starciu z Realem Betis i jedynie zremisowal 0:0.
Tym samym traci juz dziewiec punktow do liderujacej FC Barcelony. Po meczu
wsciekly na decyzje Ancelottiego byl sam Florentino Perez, ktory ruszyl do
szatni i udzielil kilku rad trenerowi. To nie koniec jego problemow. Na
temat przyszlosci wloskiego trenera dyskutowano w programie “El Larguero”
na antenie radia Cadena SER. Dziennikarze poinformowali, ze w szatni Realu
doszlo do podzialu, co pogorszylo sytuacje Ancelottiego. Niezadowoleni z
decyzji szkoleniowca sa przede wszystkim Eduardo Camavinga i Aurelien
Tchouameni. Nominalna pozycja pierwszego z pilkarzy jest srodek pomocy, ale
w ostatnich spotkaniach Francuz byl stawiany na lewej stronie defensywy.
Dziennikarze poinformowali, ze choc ta pozycja nie odpowiada Camavindze, to
Ancelotti pozostaje niewzruszony.

Xavi przebil nawet Guardiole! Tylko jeden trener byl lepszy w historii
Barcelony

Z kolei Tchouameni nie mial zbyt wiele okazji do gry w ostatnich meczach.
Wchodzil na boisko, ale glownie z lawki rezerwowych. Niezadowoleni z
decyzji Ancelottiego sa rowniez Dani Ceballos i Marco Asensio. Obaj
pilkarze zanotowali zwyzke formy w ostatnich miesiacach, ale wloski trener
nie chce wystawiac ich w wyjsciowym skladzie. To nie podoba sie rowniez
Perezowi, ktory apelowal do Ancelottiego, by dal szanse gry dwojce
Hiszpanow. Zalecil jednoczesnie, by posadzic na lawce dwie legendy Realu –
Luke Modricia i Toniego Kroosa. W zwiazku z narastajacym niezadowoleniem w
szatni, coraz wiecej mowi sie o ewentualnym zwolnieniu Ancelottiego. Jego
kontrakt obowiazuje do konca czerwca 2024 roku. Media informowaly nawet, ze
trener dostal ultimatum od wladz Realu – jesli nie wygra jednego z trofeow
(Liga Mistrzow, Primera Division czy Pucharu Krola), to odejdzie po
zakonczeniu sezonu. Jednak zdaniem dziennikarzy Cadena SER, jeden triumf to
za malo, by utrzymac pozycje szkoleniowca. – Ancelotti jest wiezniem swoich
sukcesow w Realu Madryt i fakt, ze nie powtorzy tego, co osiagnal w zeszlym
roku, moze sie na nim odbic – podsumowali.

Nadchodzi wielka czystka w Barcelonie. Hiszpanie ujawniaja, ktore gwiazdy
odejda

Real Madryt zajmuje drugie miejsce w lidze hiszpanskiej z 53 punktami.
Zespol Ancelottiego zagra w kolejnym meczu przed wlasna publicznoscia z
Espanyolem. To spotkanie odbedzie sie w sobote, 11 marca o godz. 14.

Pogromca “Ferrariego” w Fame MMA poznal rywala na gali Mateusza Borka

Kamil Laszczyk, niedawny pogromca Amadeusza “Ferrariego”, wraca na ring. Po
udanej przygodzie w FAME MMA 32-letni piesciarz zawalczy na gali
bokserskiej Mateusza Borka. Rywalem Laszczyka zostal Patrick Ayi Aryee
(22-2-2, 13 KO). W swojej ostatniej walce Kamil “Szczurek” Laszczyk mierzyl
sie z Amadeuszem “Ferrarim”, ktory z klatki zostal wyniesiony na noszach,
choc dwie pierwsze rundy w ogole nie zapowiadaly takiego konca. “Ferrari” –
sportowiec-amator dobrze radzil sobie z Laszczykiem, a wiec z czolowym
polskim piesciarzem, ktory w boksie wygral 32 walki i zadnej nie przegral.
Ale na gali FAME walczyli na zasadach MMA. Ferrari” przez dwie rundy
wlasnie z tego korzystal – szybko obalal Laszczyka i punktowal w parterze.
Az do koncowki trzeciej rundy, kiedy role sie odwrocily. Laszczyk w koncu
wyswobodzil sie z uscisku i zasypal “Ferrariego” ciosami. Co ciekawe: nie w
stojce, czyli w swojej plaszczyznie, tylko w parterze. Sedzia przyznal mu
zwyciestwo na osiem sekund przed koncem walki.

Laszczyk trafil do FAME, zeby zarobic wielkie pieniadze, bo zostanie
niedlugo ojcem. Ale dla niego wciaz priorytetem pozostaje boks. Promotorem
Laszczyka od niedawna jest Mateusz Borek, wspolzalozyciel MB Promotions. I
wlasnie na jego kwietniowej gali w Zgorzelcu zawalczy “Szczurek”. Rywalem
Polaka bedzie 27-letni Patrick Ayi Aryee (22-2-2, 13 KO) z Ghany. Walke w
limicie 59 kilogramow zakontraktowano na osiem rund. Jesli Laszczyk wygra,
to byc moze uda mu sie wtedy zakontraktowac walke o pas, bo jego rekord
bedzie wtedy wynosil az 33-0. To ostatni moment, aby wycisnac maksimum z
jego kariery, ktora w ostatnich latach wyraznie wyhamowala.

Na gali zobaczymy takze Lukasza Wierzbickiego (22-1, 8 KO), ale nie znamy
jego rywala. Oprocz starcia Laszczyka wiadomo tylko o dwoch innych starciach

DETEKTYW

Mroczne porachunki z przeszloscia

Konrad SZYMALAK

Od blisko trzydzie- stu lat Janina R. pra- cowala w zakladzie fryzjerskim
na rynku w czterotysiecznym M. Znala wszystkich swo- ich klientow bardzo
dobrze. gdy 16 marca 1997 roku w miastecz- ku pojawil sie Lud- wik g.,
przedstawiajacy sie jako potomek tam- tejszej rodziny, przyby- wajacy z
Niemiec, nie mogl ominac salonu Janiny R. Pomimo ze, nikt go nie rozpoznal,
doswiadczona fryzjer- ka mogla przysiac, ze juz kiedys strzygla te glowe.
Ludwik G. byl 53-let- nim mezczyzna. Przedstawial sie jako daleki krewny
rodziny Madejow mieszkajacych w M., w czasie wojny. Wedlug jego relacji
zlo- zonej wojtowi, to wlasnie dru- ga wojna swiatowa odlaczyla go od
rodziny. Owczesny wojt Jeremi Podolak byl przyzwy- czajony do gosci pokroju
G. Wiele rodzin z M. mialo rodzi- ny w Stanach Zjednoczonych lub Kanadzie i
zdarzalo sie w przeszlosci juz kilkakrotnie, ze ktos szukal swojej rodziny

zamieszkalej niegdys w obre- bie gminy M. Umozliwianie zerwanych kontaktow
nie bylo dla wojta czyms nowym, jed- nak Ludwikowi G. nie umial pomoc. Nie
znal krewnych Madejow i nie slyszal o niej. Jeremi Podolak probowal mu
udzielic wsparcia w jego sta- raniach odnalezienia rodziny, ale byl zdania,
ze przybysz musial pomylic miejscowosci. Z dokumentow trzymanych w ratuszu
wynikalo jasno, ze zadna rodzina Madejow w przeciagu ostatnich stu lat tam
nie mieszkala.

Morderstwo Lw pensjonacie

udwik G. zatrzymal sie w pensjonacie na rynku M. Nie mial wielkiego

wyboru jesli chodzilo o zakwa- terowanie, gdyz bylo to jedyne miejsce, w
ktorym nieznajomy mogl wynajac pokoj. Wsrod mieszkancow sprawial wraze- nie
tajemniczego, odpychaja- cego typa. Ci, ktorzy posiadali czlonkow rodziny
za oceanem zwracali uwage na jego nie- typowy sposob bycia, jak na
“czlowieka z Zachodu”. Krewni przybywajacy zza gra- nicy, byli
usmiechnieci, sympa- tyczni i przejawiali latwosc nawia- zywania kontaktow
z otoczeniem. G. byl zimny, gburowaty i niedo- stepny. Recepcjonistce z
pensjo- natu ledwie udalo sie wyciagnac od niego kilka zdan. Dowiedziala
sie, iz mieszkal w Hanowerze i byl optykiem. Te zdawkowe informa- cje
szybko rozeszly sie po gminie i poruszajacy sie zawsze w kape- luszu
zaslaniajacym oczy i szarym plaszczu jegomosc, mowiacy po polsku z
niemieckim akcentem, sprawily, ze byl dobrze znany w okolicy.

Prawdopodobnie nikt z mie- szkancow nie nabralby do nie- go podejrzen,
gdyby nie wizyta w zakladzie Janiny R. Fryzjerka byla pewna, ze znala juz
tego mezczyzne wczesniej, a skoro sama urodzila sie tuz po woj- nie, w
czasie kiedy rzekomo Ludwik G. zostal wywiezio- ny do Niemiec, niemozliwym
bylo, by go poznala wczesniej. Przeczucie kobiety potwierdzil po wizycie w
jej salonie takze lokalny nauczyciel jezyka nie- mieckiego Eugeniusz P.
Akurat siedzial na fotelu, gdy Ludwik G. otworzyl drzwi witajac sie slo-
wami “Gr�ass Gott” (Szczesc Boze), ktore byly charaktery- styczne dla
katolickiej Bawarii. W Hanowerze, z ktorego twier- dzil, iz pochodzil nie
witano sie w ten sposob. Eugeniusz P. podzielil sie z fryzjerka swoimi
spostrzezeniami, a ta opowie- dziala mu o swoich. Po gmi- nie rozeszla sie
wiesc, ze mia- no do czynienia z oszustem. Mieszkancy M. zaczeli sie miec
na bacznosci. Nie wszyscy… Do tragedii doszlo w nocy z 30 na 31 marca.
Cialo martwej Bozeny J. Zony wlasciciela pensjonatu, zostala uduszona.
Lokalna policja jako potencjalnego morderce, wska- zala Ludwika G., ktory
tego samego ranka opuscil pensjo- nat na rynku i wyjechal z M. Okolicznosci
smierci Bozeny J. wskazywaly na to, ze musiala znac swojego oprawce. W jej
pokoju znaleziono dwie filizanki po kawie, a na jej ciele nie bylo sladow
walki. Kobieta mieszkala z mezem Romualdem, z ktorym byla w separacji,
tymczasem lekarz sadowy stwierdzil, ze tuz przed smiercia odbyla sto-
sunek, przy czym nie stwierdzo- no sladow gwaltu. Romuald J. nie
potwierdzil, ze miedzy nim, a zona, tamtej nocy doszlo do zblizenia.

Policja przyjela w tej sprawie dwie hipotezy. Bozena J. mogla miec kochanka
lub kochala sie ze swoim przyszlym morderca. Maz nie podejrzewal zony, ze
mogla sie z kims spotykac, jed- nak nie byl w stanie tego zare- czyc.
Recepcjonistka nie slyszala niczego podejrzanego owej nocy, ani nie
widziala, by ktos wcho- dzil lub krecil sie po pensjonacie. Budynek mial
zaledwie 2 pie- tra i 6 pokoi, wiec z pewnoscia zauwazylaby obca osobe w
srod- ku. Wojt z policja byli pewni, ze morderca byl Ludwik G., po kto-rym
slad zaginal. W pomoc policji zaangazowal sie wojt Jeremi Podolak Janiny R.
byl przekonany, ze roz-

wiazanie zagadki tkwilo w prze-

szlosci M. Kiedy policja rozpo-

czynala oblawe na Ludwika G.,

wojt udal sie do pobliskiego

Tarnowa, by spotkac sie ze swoim

poprzednikiem na tym stano-

wisku, Edwardem Lakowskim.

67-letni mezczyzna po przejsciu na emeryture przeprowadzil sie

do miasta powiatowego, ale cale

zycie spedzil w M. Przybycie

wojta bardzo go zaskoczylo,

a jeszcze bardziej powod wizyty. . Rowniez nie slyszal o rodzinie Madejow,
ale gdy Jeremi Podolak zaczal opowiadac szczegoly zbrodni, emerytowanemu
wojtowi przy- pomniala sie pewna historia z 1971 roku, ktora mogla byc
punktem zaczepienia dla orga- now scigania.

Edward Lakowski opowia- dal, jak latem 1971 roku mial sie odbyc slub
Malgorzaty Romanowskiej z Leszkiem Frackowiakiem. Do slubu nie doszlo, a
oboje w lipcu tam- tego roku znikneli. Motywow tego zachowania nie
wyjasnio- no. Najbardziej prawdopodobna hipoteza zakladala, ze niedo- szly
pan mlody okradl swoich przyszlych tesciow i uciekl z M. Nastepnie kilka
dni pozniej, kie- dy zniknela takze Romanowska, mial on po nia wrocic i
prawdo- podobnie wyjechali za granice. Brat Romanowskiej, ktory na wlasna
reke postanowil szukac siostry ustalil, ze slad po nich urywal sie w
Jeleniej Gorze, skad mozliwe, ze przedostali sie do NRD, a nastepnie do
Berlina Zachodniego badz RFN.

Frackowiak mial wowczas okolo 30 lat, czyli odpowiadalby wiekiem Ludwikowi
G. Jednak Jeremi Podolak drazyl temat zwiazku, jaki mogl on miec z Bozena
J., ktora w tamtych czasach byla jeszcze nastolatka. Byly wojt stwierdzil,
iz rozwiaza- nie musi lezec w rodzinie poszu- kiwanych przez Ludwika G.
Madejow. Gdyby udalo sie dowiedziec, o ktora rodzine tu chodzilo i gdyby ja
odszukano, policja na pewno rozwiklalaby juz cala sprawe. Lakowski nie mial
jednak zadnych wskazo- wek, mogacych go naprowadzic na wlasciwy trop.
Pozostawalo odnalezc brata Romanowskiej, Slawomira. Byc moze pamietal
jakiekolwiek szczegoly owcze- snego zycia Leszka Frackowiaka, ktory zostal
w Niemczech Ludwikiem G., co potwierdzila policji niemiecka ambasada.
Slawomir zamieszkiwal w popegeerowskim baraku Budynek byl w trzech
czesciach zrujnowany, a on przystosowal sobie czwarta pod lokum. Nie mial
zadnych mediow, lazienki ani kuchni. Gotowal na starym piecu, ktory dawal
mu cieplo w pomieszczeniu o powierzchni 16m2. Posiadal jedynie stol i stara
kanape przyniesiona ze smietni- ka. Za szafki sluzyly mu stare kartony. Zyl
w ogromnej nedzy, od momentu likwidacji lokalnego PGR-u. Po smierci
rodzicow nie garnal sie do znalezienia nowej pracy, naduzywal alkoholu i
byl zmuszony sprzedac rodzinne gospodarstwo.

Wojt Podolak o miejscu pobytu Romanowskiego dowie- dzial sie od komendanta
poli- cji z M. Wieslawa Gorniaka. Obaj postanowili sie wybrac do starego
baraku, by poroz- mawiac z Romanowskim. Trzy dni po zabojstwie Bozeny J.
odkryli kolejna zbrodnie. Cialo Slawomira Romanowskiego bylo juz w stanie
rozkladu, co swiadczylo o tym, ze zgi- nal duzo wczesniej niz zona
wlasciciela pensjonatu. Zostal kilkakrotnie uderzony tepym narzedziem w
glowe. Jak wyka- zala sekcja zwlok, przyczyna zgonu nie byly jednak obraze-
nia glowy lecz zawal serca, ktory zostal wywolany najprawdopo- dobniej
przez silny strach przed napastnikiem. Za Ludwikiem G. rozeslano listy
goncze w calym wojewodztwie, choc komendant Gorniak podejrzewal, ze mor-
derca musial pozostawac w oko- licach M., dopoki nie dokonczyl swoich
porachunkow.

Jeremi Podolak postanowil, nie czekajac do pogrzebu Bozeny J., porozmawiac
z jej

mezem o mozliwych motywach zbrodni. Romuald J., ku zasko- czeniu wojta, nie
wiedzial zbyt wiele o swojej zmarlej zonie. Pobrali sie w 1987 roku, a
przed ta data nie wiedzial, co sie z nia dzialo. Twierdzil, ze wychowala
sie w domu dziecka i prosila, by nie pytac o jej przeszlosc. Wojt poprosil
Romualda J., by w trak- cie pogrzebu przyjrzal sie przy- bylym i
ewentualnie wskazal kogos, kogo nie znal, by mozna bylo uzyskac wiecej
informacji na temat jego zony.

W gminie zapanowal strach przed “zemsta Leszka Frackowiaka”. Tymczasem
Jeremi Podolak zadal sobie trud, by sprawdzic autentycz- nosc slow Bozeny
J., jakoby wychowala sie w domu dziecka w oddalonym o 25 kilometrow R. Nie
zdziwilo go, ze w doku- mentacji nie odnalazl nikogo o nazwisku, jakie za
panienskie podala Bozena J. Komendant Gorniak w porozumieniu z woj- tem
postanowili sie przyjrzec ludziom z konduktu pogrzebo- wego. Obaj znali
okolicznych mieszkancow, wiec nie moglo dla nich stanowic problemu,
wyodrebnienie kogos obcego.

omuald J. sklamal. Po pogrzebie stwierdzil z cala pewnoscia, ze nie

bylo na nim nikogo, kto znal wczesniej jego zone. Komendant Gorniak juz w
trakcie mszy w intencji zmarlej wypatrzyl kobiete, ktora na pewno znala
Bozene J. z “poprzedniego

zycia”. Swoim strojem wyroz- niala sie sposrod przybylych. Drogi, markowy
plaszcz i wlo- skie buty nie zaliczaly sie do garderoby mieszkanki okolic
M. Po jej zachowaniu i lzach bylo widac, ze zmarla byla dla kobie- ty kims
waznym, a Romuald J. nie mogl tego nie zauwazyc.

Kiedy Jeremi Podolak dostrzegl, ze tajemnicza kobieta przybyla na pogrzeb
srebrnym bmw z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi, obaj juz nie mieli
watpliwosci, ze nalezalo koniecznie z ta osoba porozma- wiac. Kobieta nie
robila oficero- wi problemow. Zgodzila sie na prywatne spotkanie w
obecnosci takze i wojta. Wylegitymowala sie, jako Anna Ostrowski. Z rela-
cji kobiety wynikalo, ze w latach 80. XX wieku pracowala razem z
zamordowana, jako prostytut- ka w hotelach na poludniu RFN. Znaly sie
przeszlo pietnascie lat. Zdaniem Anny, Bozena zginela w zemscie za smierc
jej kole- zanki Malgorzaty. Komendant i wojt zrozumieli, ze chodzilo o
siostre zamordowanego takze Slawomira Romanowskiego.

Ostrowski nie potrafila przy- blizyc motywow morderstwa swojej
przyjaciolki, gdyz nie wie- dziala wiele o relacjach Bozeny J. z Malgorzata
Romanowska, ale odslonila nieco tajemnice smierci Bozeny J. O tragedii
zostala poinformowana przez samego Romualda J. Wojt Podolak i komendant
Gorniak postawili sobie kluczowe pyta- nie, na ktore Anna Ostrowski nie
potrafila odpowiedziec. Czy maz wiedzial, ze Bozena J. byla prostytutka?
Oprocz Ludwika G. rowniez on zostal zaliczony do podejrzanych.

Nieoczekiwany obrot w sprawie nastapil tuz po pogrzebie Bozeny J.,

kiedy to do komisariatu w M. 7 kwietnia zglosil sie sam Lud- wik G., po tym
jak dowiedzial sie, ze byl poszukiwany. Twierdzil, ze nie mial nic do
ukrycia. Spytany przez komendanta Gorniaka o zamordowanie Bozeny J. byl
bardzo zaskoczony, a nastep- nie sie rozplakal. Nie wiedzial o smierci
kobiety, z ktora – jak sie przyznal – mial romans. Bywal u niej codziennie,
row- niez w nocy poprzedzajacej jej smierc, ale zaklinal sie, ze nie
wiedzial o zadnym morderstwie. Przebywal w Tarnowie i nawet wiesc o
pogrzebie do niego nie dotarla.

Zeznania G. brzmia- ly wiarygodnie. Oficer spy- tal go o los Malgorzaty
Romanowskiej. Historia odpo- wiadala relacji bylego wojta Edwarda
Lakowskiego. Leszek Frackowiak vel Ludwik G. uciekl ze swoja narzeczona w
1971 roku do RFN. Tam wzieli slub. Poczatkowo najeli sie do pracy w polu w
duzym gospodarstwie rolnym, a nastepnie on znalazl prace w fabryce, a
Malgorzata sprzatala w hotelu. Wlasnie tam poznala prostytuujaca sie Bozene
J., ktora wowczas uzywa- la jeszcze panienskiego nazwi- ska. Kiedy
zorientowaly sie, ze pochodzily z nieodleglych od siebie miejscowosci,
bardzo zblizyly sie do siebie. Bozena J. probowala zerwac ze swoja praca i
stylem zycia. W tym celu postanowila sie wybrac do Polski, by porozmawiac
ze swoimi rodzicami zastep- czymi i wrocic do nich. Przy okazji podrozy
przyjaciolki,

Malgorzata postanowila przeka- zac za jej posrednictwem paczke dla swojej
rodziny. Niestety ta wizyta w M. sprowadzila na nie obie nieszczescie.

Ludwik G. podejrzewal, ze Slawomir Romanowski, jego szwagier, otrzymal
pieniadze od rodzicow Bozeny, by ten siedowiedzial,czymzajmowa-
lasienaprawdewNiemczech. Prawdopodobnie zobaczyl w hotelu obie kobiety
razem i pomyslal, ze jego siostra rowniez byla prostytutka. Malgorzata G.
zostala pchnieta nozem w nocy 22 lutego 1985 roku. Sprawcy nie wykryto.
Romanowski po powrocie do Polski opowiedzial rodzicom Bozeny, czym
zajmowala sie ich corka, co calkowicie prze- kreslilo mozliwosc jej
rehabilita- cji. Dodatkowo po jej powrocie do Polski Romanowski ja szan-
tazowal. Grozil, ze wszystko o jej przeszlosci powie mezo- wi. Kiedy
Bozenie przesta- lo sie ukladac z Romualdem, postanowila przestac placic
Romanowskiemu i wtedy naj- prawdopodobniej maz dowie- dzial sie prawdy o
swojej zonie.

Romuald J., po aresztowa- niu, zostal bezpardono- wo zaatakowany przez

prokuratora, ktory na wstepie postawil mu zarzuty podwoj- nego zabojstwa i
skladania fal- szywych zeznan. Jedyna szansa na unikniecie kary 25 lat wie-
zienia byla dla niego wspol- praca. Mezczyzna przyznal sie do napadu na
Slawomira Romanowskiego, ktory zagro- zil ujawnieniem prawdziwej
przeszlosci jego zony. Romuald J. uderzyl go kilkakrotnie leza- ca na stole
deska w glowe, ale nie mial zamiaru go zabic. Nie wiedzial nawet o jego
smierci, do momentu podania tej infor- macji przez policje. Komendant
Gorniak podzielil sie tymi infor- macjami z wojtem. Wciaz nie schwytali
zabojcy Bozeny J., a krag podejrzanych sie skonczyl.

KrewniaK z hanoweru

Nie potrafili dotrzec do rodzi- cow zastepczych Bozeny J., gdyz ta
poslugiwala sie najprawdopo- dobniej falszywym nazwiskiem, a prawdziwego
Ludwik G., jak i Romuald J. nie znali.

Jeremi Podolak postanowil raz jeszcze zlozyc wizyte Edwardowi Lakowskiemu.
Opowiedzial mu historie Leszka Frackowiaka i Malgorzaty Romanowskiej,
atakzeojejzwiazkuzBozenaJ. Przebywajacy na emeryturze wojt pamietal tylko
jeden przypadek adoptowanej dziewczynki. Byl to wysoko postawiony w latach
50. XX wieku oficer sluzby bezpie- czenstwa z R. Wowczas, w 1997 roku juz
81-letni Antoni H. Lakowski nie podejrzewal go o te zbrodnie, ale z drugiej
strony nikt inny nie przychodzil mu do glo- wy. Dziewczynka miala na imie
Ewelina. To Podolakowi wystar- czylo, by w dokumentacji domu dziecka
odnalezc prawdziwa toz- samosc Bozeny J. Wedlug bylego wojta los dziewczyny
od polowy lat 70. rowniez byl nieznany.

Antoni H. zostal areszto- wany. W trakcie postepowania dochodzeniowego
przyznal sie do uduszenia swojej adopto- wanej corki. Swoje zachowanie
tlumaczyl wstydem za jej prze- szlosc i mozliwoscia rozpo- wszechnienia
poglosek przez Romanowskiego. Grozilo mu 25 lat wiezienia, jednak nie dozyl
swojego procesu, ktory byl odwlekany w czasie.

Romuald J. zostal skazany za nieumyslne spowodowanie smierci i
nieudzielenie pomocy Slawomirowi Romanowskiemu na 5 lat wiezienia.

Jeremi Podolak w trakcie sledztwa zrozumial, ze Ludwik G. nie szukal zadnej
rodziny Madejow. Wiedzial o szybko roz- noszacych sie plotkach w swoim
rodzinnym miescie i uzyl tego wybiegu do kamuflowania praw- dziwego celu
swojej wizyty czyli romansu z Bozena J

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto