Dzien dobry – tu Polska – 6.05.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 126) (67365)

6 maja 2024r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

5 maja 2024r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

SIATKOWKA

-“Siatkarze z Jastrzebia przegrali final Ligi Mistrzow, ale polskie

kluby podbily prawie cala Europe”-

Rafal Stec

Jastrzebski Wegiel ulegl wloskiemu Trentino 0:3 (-20, -22, -21), wiec po

trzech latach dominacji polskie kluby oddaly panowanie w najwazniejszych

rozgrywkach na kontynencie. Ale to i tak byl dla nich rewelacyjny sezon.

W tureckiej Antalyi, gdzie rozgrywano final, najpierw zobaczylismy

wloska druzyne, ktora gra, by tak rzec, “po polsku”. To nasze druzyny

popisywaly sie w ostatnich latach siatkowka wyrafinowana, cierpliwa,

przedkladajaca spryt nad sile. I osiagnely tyle sukcesow, ze rywale

zaczeli sie uczyc.

Ci z Trentino blyskawicznie objeli w niedziele znaczne prowadzenie i nie

oddali go do konca seta, poniewaz z kazdej akcji umieli wycisnac

maksimum – wychodzili calo z sytuacji, wydawaloby sie, beznadziejnych,

czasami pomagal im przypadek, czasami reagowali z refleksem w

niestandardowych okolicznosciach, gdy decyduje instynkt. Mieli tez w

swoich szeregach Alessandro Michieletto, jednego z najtrudniejszych do

zatrzymania skrzydlowych na swiecie – ze wzrostem srodkowego (211 cm!),

ale piekielnie dynamicznego, leworecznego, siegajacego pilki w ataku na

wysokosci trzeciego pietra. Doskonale zbijal, serwowal, blokowal, byl

wszedzie.

On sie bawil, siatkarze z Jastrzebia cierpieli. Przede wszystkim

niedokladnie odbierali serwis, a to w siatkowce rozregulowuje cala gre.

Oni rozkladali odpowiedzialnosc za zdobywanie punktow na wiecej rak,

rownomiernie na caly zespol, ale tez nie mieli nikogo, kto utrzymywalby

regularnosc lidera rywali. Nawet rewelacyjny Tomasz Fornal, choc

wygladal w swojej druzynie najlepiej, byl niestabilny.

Dlatego obie pierwsze partie mistrzowie Polski przegrali wyraznie.

Dopiero w trzeciej wrzucili wyzszy bieg – Fornal rozkrecal sie z kazda

akcja i bral na siebie coraz wiecej, Jurij Gladyr wystrzeliwal serwisowe

asy, o potedze swojego bloku przypomnial sobie Norbert Huber, jeden z

najzuchwalszych srodkowych. Tym razem bardzo dlugo utrzymywal sie wynik

balansujacy wokol remisem, wreszcie zanosilo sie na zacieta koncowke seta.

Niestety, Wlosi znow mieli przewage zwlaszcza wtedy, gdy trzeba bylo

karkolomnie ryzykanckich zagran – w kontratakach. Kontrolowali sytuacje

totalnie, to nie byl final wyzwalajacy ekstremalne emocje.

Ostatnie dwie dekady meskiej siatkowki w Polsce to opowiesc o

nieustajacym postepie.

Zaczelo sie od reprezentacji kraju. Odkad w 2006 roku pod przywodztwem

argentynskiego trenera Raula Lozano – to on wzniecil rewolucje! – wziela

mundialowe srebro, zaczela podkradac sie na podium wielkich imprez

regularnie, z uplywem czasu coraz czesciej, az wreszcie calkiem

przestala z niego spadac. Osiagnelismy taki poziom, ze nasi siatkarze na

kazdym turniejem mierza w zloto i medal z mniej szlachetnego wywoluje

lekki niedosyt. Kulminacja nastapila w poprzednim sezonie – Polacy

wygrali i Lige Narodow, i mistrzostwa kontynentu, i kwalifikacje

olimpijskie, a przy okazji srubuja nadzwyczajny rekord. Odniesli 24

zwyciestw z rzedu!

Kluby dlugo nie nadazaly nad kadra narodowa, bo im trudniej konkurowac z

zamozniejszymi przedstawicielami lig wloskiej, rosyjskiej (te sa obecnie

wykluczone z rywalizacji z powodu putinowskiej agresji na Ukraine), a

nawet tureckiej. Wyniki reprezentacji zaleza wylacznie od jakosci

szkolenia, do sukcesu w europejskich potrzeba jeszcze pieniedzy na

werbowanie zagranicznych gwiazd. Dlatego od poczatku lat 80. do schylku

drugiej dekady XXI wieku w az 35 z 38 edycji Ligi Mistrzow triumfowali

przedstawiciele Wloch i Rosji, rywali z innych panstw rzadko wpuszczajac

nawet do finalu.

I ta hierarchia zostala jednak obalona. W trzech ostatnich sezonach w

najbardziej prestizowych rozgrywkach na kontynencie zwyciezala ZAKSA

Kedzierzyn-Kozle, wysadzajac w powietrze wszystkich gigantow –

bogatszych i uchodzacych za faworytow (jak Perugia, Trentino, Zenit

Kazan czy Cucine Lube Civitanova). Ba, przed rokiem w finale pokonala

Jastrzebie, co dla Wlochow bylo tym bardziej bolesne, ze mecz

zorganizowano w Turynie. My mielismy sportowy karnawal, oni zostali

zredukowani do podstawiaczy sceny.

A biezacy sezon do niedzielnego meczu przebiegal dla polskich klubow

tak, jak miniony w wykonaniu reprezentacji, czyli perfekcyjnie. Zanim

sezon zamkneli w Lidze Mistrzow jastrzebianie, siatkarze Asseco Resovii

zdobyli Puchar CEV (w finale 3:0 z niemieckim SVG Luneburg), natomiast

Onico Projekt Warszawa triumfowal w Pucharze Challenge (3:1 i 3:1 w

finalowym dwumeczu z wloskim Mint Vero Volley Monza). Jedno zwyciestwo

dzielilo polska siatkowke od wziecia trzech trofeow. Niczego wiecej do

kolekcji europejska rywalizacja klubowa nie oferuje.

Przeciwnicy sponsorowania wyczynowego sportu przez panstwo moga sie

zzymac, ze sukcesy w sporej mierze sponsoruja spolki skarbu panstwa.

Tyle ze w polskiej siatkowce te fundusze wydaje sie z glowa, kazdy sezon

konczy sie z wysoka stopa zwrotu w wyniku sportowym. Mozna nawet rzec,

ze prezesi daja rywalom szkole zarzadzania – w Serie A strategia

sprowadza sie czesto do zawodnikow oraz trenerow z najslynniejszymi

nazwiskami, tymczasem liderzy naszej Plusligi glowkuja nad

skonstruowaniem mozliwie najspojniejszej druzyny.

Nie zdolaliby jednak w stanie jej stworzyc, gdyby nie oszalamiajace

zasoby kadrowe. Polska siatkowka wychowuje tylu znakomitych graczy w

kazdym pokoleniu, ze wystarcza ich dla mnostwa klubowych ligowych i ci,

ktorzy w realiach sa “tylko” bardzo dobrze, gdzie indziej byliby

gwiazdami. Spojrzmy chocby na Rafala Szymure – nigdy nie pojechal na

mistrzowska impreze z reprezentacja kraju, nigdy nawet nie zblizyl sie

do wystepu w bialo-czerwonym stroju w meczu wazniejszych rozgrywek niz

Liga Narodow, a w finale Ligi Mistrzow wychodzi w podstawowym skladzie.

I nie obezwladnia go oniesmielenie na widok grajacych na tej samej

pozycji Michieletto i Daniela Lavii, czyli bohaterow wloskiej kadry,

ktorzy maja juz w dorobku zloto mundialu i mistrzostw Europy.

Tym razem jastrzebianom sie nie udalo, ale w przyszlym sezonie polskie

kluby znow beda nalezaly do faworytow – we wszystkich trzech

europejskich rozgrywkach.

TENIS

Iga Swiatek krolowa Madrytu! Wygrala absolutnie morderczy final z Aryna

Sabalenka!

Co to byl za final!? W Madrycie bylo wszystko, nerwy, zwroty akcji,

okrzyki, spokoj, tie-break, lzy i wielka radosc… radosc Igi Swiatek.

Polka po ponad trzygodzinnym dreszczowcu pokonala Aryne Sabalenke 7:5,

4:6, 7:6(7). Obie zawodniczki, w szczegolnosci w trzeciej partii,

wskoczyly na kosmiczny poziom. Mimo ostatecznego rozstrzygniecia Polka i

Bialorusinka pokazaly, ze sa obecnie najlepszymi tenisistkami na swiecie.

Rywalizacja Igi Swiatek z Aryna Sabalenka zdominowala ubiegly sezon

rozgrywek WTA. Wyscig o fotel liderki rankingu trwal niemal na okraglo,

ale bezposrednich meczow “jedynki” z “dwojka” nie bylo zbyt wiele. W

tamtym roku mierzyly sie ze soba w trzech spotkaniach. Dwa wygrala

Polka, w jednym lepsza byla Bialorusinka.

Swiatek wygrala wowczas na maczce w Stuttgarcie, a chwile pozniej

Sabalenka odgryzla jej sie na preferowanej przez siebie cegle w

Madrycie. Na koniec sezonu Polka wyeliminowala Bialorusinke w walce o

final WTA Finals.

Ogolnie obie zawodniczki graly ze soba az dziewiec meczow, cztery odbyly

sie w polfinalach, a trzy w finalach. Bezposredni bilans byl korzystny

dla Swiatek (6 wygranych, trzy porazki). Najwiekszym zwyciestwem

Sabalenki ze Swiatek bylo to sprzed roku w Madrycie. Wowczas

Bialorusinka ograla Polke 6:3, 3:6, 6:3 i jak sama stwierdzila,

prawdopodobnie bylo to jej najlepsze spotkanie w karierze.

Spotkanie w Madrycie rozpoczelo sie po mysli Swiatek. Polka juz w

pierwszym gemie przelamala Sabalenke. Bialorusinka zdolala szybko

odrobic swoja strate, juz w kolejnym gemie przelamala polska tenisistke.

W dalszej czesci obie tenisistki pewnie wygrywaly gemy przy wlasnym

podaniu. Swiatek w tarapatach byla za to w szostym gemie. Sabalenka

miala trzy break pointy, lecz ich nie wykorzystala. Polka w kluczowym

momencie zachowala spokoj i doprowadzila do remisu w secie 3:3.

Sabalenka juz w nastepnym gemie zaczela tracic nerwy. Bialorusinka przy

stanie 15:15 po nieudanej akcji zaczela nerwowo machac rakieta. Polka

miala nawet dwa break pointy, lecz podobnie jak wczesniej jej rywalki,

ich nie wykorzystala.

Nerwy dawaly sie we znaki takze Polce, Swiatek w osmym gemie po jednej z

autowych pilek zaczela nerwowo krzyczec w kierunku swojego zespolu.

Trener Tomasz Wiktorowski, widzac, co sie dzieje, co kilka chwil

przypominal zalozenia na ten mecz.

– Celuj w otwarty kort, a jak nie to forehand – slyszelismy z boksu

Polki. – Trzymaj to, nie jest latwo, punkt po punkcie – powtarzal

Wiktorowski po udanych zagraniach Swiatek.

Swiatek po chwili nerwow uspokoila swoja gre, pewnie wygrala 10. gema, a

w nastepnym dzieki rewelacyjnym returnom, udalo jej sie przelamac

Bialorusinke. Polka imponowala spokojem, co zaowocowalo szansa na

zwyciestwo w pierwszym secie. Swiatek nie zaprzepascila swojej okazji,

wygrala otwierajaca partie 7:5.

Po krotkie przerwie podrazniona Sabalenka ruszyla do ataku. Bialorusinka

wygrala otwierajacego gema przy wlasnym padaniu i dosc w prosty sposob

przelamala Polke. Swiatek chwile pozniej miala okazje do przelamania

powrotnego, ktora wykorzystala.

Swiatek to, co wypracowala w trzecim gemie, stracila juz w nastepnym

gemie przy wlasnym podaniu. Polka zaczela popelniac bledy, ktore

skrzetnie je wykorzystywala, przelamujac po raz kolejny Polke. To nie

byl jednak koniec przelaman, bo Swiatek po raz kolejny w tej partii

przelamala Sabalenke, a pozniej doprowadzila do remisu 3:3.

W drugiej czesci seta spotkanie niesamowicie sie wyrownalo, lecz to

Sabalenka ostatecznie cieszyla sie z wygrania drugiej partii.

Bialorusinka imponowala spokojem i wykorzystywala bledy Swiatek. Druga

rakieta swiata wygrala 6:4, co oznaczalo, ze do wylonienia zwyciezczyni

potrzebny bedzie trzeci set.

Obie tenisistki trzeciego seta rozpoczely bardzo spokojnie. Najpierw

Sabalenka wygrala gema przy wlasnym podaniu, a chwile pozniej to samo

uczynila Swiatek. Bialorusinka lekka zadyszke zlapala w trzecim gemie.

Liderka rankingu WTA skorzystala na bledach rywalki i miala dwa break

pointy, ktorych nie wykorzystala. W powietrzu czuc bylo spore napiecie

po obu stronach. Na twarzy Sabalenki na twarzy pojawial sie grymas

niezadowolenia, a Swiatek po jednej zmarnowanej szansie uderzyla ze

zlosci rakieta o kort.

To, co nie udalo sie Swiatek, udalo sie w czwartym gemie Sabalence.

Bialorusinka po chwilowym kryzysie znowu wskoczyla na rewelacyjny

poziom. Bialorusince wychodzilo doslownie wszystko, 25-latka przelamala

Polke. Kiedy wydawalo sie, ze rywalka Polki jest blizej obrony tytulu,

zaczal szwankowac serwis, dzieki czemu Swiatek odrobila strate

przelamania, a nastepnie wyrownala do stanu 3:3.

Obie zawodniczki graly na niesamowitym poziomie i tylko szczegoly

decydowaly o tym, ktora z nich zdobedzie poszczegolne punkty. Jedna jak

i druga byla skupiona na gemach przy swoim serwisie. Bardzo wazny okazal

sie 12 gem. Sabalenka miala nawet pilke meczowa, Polka zdolala wyrownac,

a zawodniczki graly na przewagi. Emocje siegaly zenitu, kibice

wywatowali po kazdym punkcie. Ostatecznie po najdluzszym gemie w meczu,

Polka wygrala, doprowadzila do wyniku 6:6.

W tie-breaku Swiatek i Sabalenka wciaz prezentowaly rewelacyjny poziom.

Po obu nie bylo widac, ze spotkanie przekroczylo trzy godziny gry.

Decydowaly detale, a przy stanie 5-5 presji nie wytrzymala Sabalenka.

Bialorusinka w kluczowym momencie wyrzucila pilke w aut, Swiatek miala

pierwsza szanse na zamkniecie tego spotkania. Jej przeciwniczka szybko

wyrownala, serwujac asa.

Chwile pozniej to Swiatek wyrzucila w minimalny aut i to Sabalenka miala

okazje na zamkniecie tego starcia, lecz takze nie trafila w kort. Bylo

7-7, a atmosfera stawala sie coraz gestsza. Polka swietnie zaserwowala,

return Sabalenki wylecial w aut. Polka ponownie stanela przed szansa na

tytul, ktorej juz nie oddala. Pomogla jej w tym Sabalenka. 25-latka

wyrzucila jedna z pilek w aut, a liderka rankingu WTA mogla pasc na

siebie i zalac sie lzami, bo pierwszy raz w karierze wygrala turniej WTA

1000 w Madrycie.

Teraz obie zawodniczki przeniosa sie do Rzymu, gdzie odbedzie kolejny

turniej WTA 1000. Zarowno Swiatek, jak i Sabalenka w pierwszej rundzie

otrzymaly wolny los.

PILKA RECZNA

Final Four byl o wlos. Magdeburg lepszy od Industrii w rzutach karnych.

Kontrowersyjna decyzja sedziow

Pilkarze reczni Industrii Kielce nie zagraja po raz siodmy w Final Four

Ligi Mistrzow. W cwiercfinalowym dwumeczu obroncy trofeum z Magdeburga

okazali sie lepsi w konkursie rzutow karnych.

Po raz pierwszy w tym prestizowym turnieju w Lanxess Arenie w Kolonii

kielczanie wystapili w 2013 roku. Trzy lata pozniej niespodziewanie

wygrali Lige Mistrzow, a w ostatnich dwoch edycjach grali w finale. W

2022 roku przegrali go z Barcelona, a przed rokiem – wlasnie z Magdeburgiem.

To ostatnie spotkanie byl dramatyczne nie tylko na boisku. Kilkanascie

minut przed koncem podstawowego czasu na trybunie prasowej zaslabl

wieloletni dziennikarz “Echa Dnia”, specjalizujacy sie w pilce recznej

Pawel Kotwica. Niestety, jego zycia nie udalo sie uratowac.

Mecz dokonczono, potrzebna byla dogrywka, w ktorej Magdeburg pokonal

Industrie 30:29.

Konczacy sezon dla kielczan jest wyjatkowy pod wzgledem kontuzji.

Jeszcze nigdy nie zdarzylo sie, by dotykaly ten zespol tak czesto.

“Z 19-osobowego skladu tylko jeden gracz na przestrzeni calego sezonu

nie zmagal sie z klopotami zdrowotnymi” – przypomina kielecki klub. I to

wlasnie kontuzje byly glowna przyczyna tego, ze druzyna Industrii w

drugi weekend czerwca nie wystapi w Final Four Ligi Mistrzow w Kolonii.

W pierwszym cwiercfinale z Magdeburgiem, w Hali Legionow, zagrac nie

mogli Szymon Sicko i Tomasz Gebala. Do tego cztery minuty przed koncem

meczu kontuzji doznal, rozgrywajacy swietny sezon, Michal Olejniczak.

Felix Claar przypadkowo upadl na jego noge w taki sposob, ze zapowiadalo

sie na koszmarny uraz. Reprezentacyjny rozgrywajacy mial jednak

szczescie w nieszczesciu. Diagnoza lekarska nie byla tak zla, jak sie

spodziewano. Olejniczaka czeka poltora miesiaca przerwy, a to oznacza,

ze w tym sezonie juz nie zagra.

Kluczowym momentem pierwszego spotkania z Magdeburgiem byla jednak

sytuacja z 10. minuty. To wtedy czerwona kartke za uderzenie rywala w

twarz otrzymal kielecki skrzydlowy Dylan Nahi. Reprezentant Francji

takze dysponuje wspaniala forma, jest niezwykle wszechstronny, potrafi

zagrac wlasciwie na kazdej pozycji. Jego brak przez niemal caly pierwszy

mecz z Magdeburgiem sprawil, ze gospodarze wygrali skromnie, bo tylko

27:26. Jednobramkowa zaliczka przed srodowym rewanzem w Niemczech, nie

stawiala mistrzow Polski w roli faworyta do awansu do Final Four.

Do Magdeburga, wspierac druzyne Talanta Dujszebajewa, wybrala sie okolo

600-osobowa grupa fanow Industrii. Podobnie jak w minionych latach w

Kolonii, tak i teraz mocno zaznaczyli swoja obecnosc. Przemarsz przez

miasto pod Getec Arene z pewnoscia musial zrobil wrazenie na miejscowych.

Przed spotkaniem spiker wspomnial po polsku Pawla Kotwice, a kibice

odpowiedzieli gromkimi brawami. Kielecka druzyna zapowiadala natomiast,

ze mimo personalnych klopotow zrobi wszystko, by wygrac dwumecz z

Magdeburgiem.

– Uwazam, ze to bedzie mecz gol za gol. Gra nerwow, gra charakteru, gra

cierpliwosci, zdecyduja ostatnie minuty – mowil kolowy Artsem Karalek.

I dokladnie tak bylo. Pojedynek byl kapitalny. Kielczanie prowadzili

niemal cala pierwsza polowe. Gorzej ze skutecznoscia bylo po przerwie,

zwlaszcza przy grze w liczebnej przewadze. Na szczescie w bramce byl

Andreas Wolff, o ktorym niemieckim dziennik “Bild” napisal, ze po tym

sezonie przeniesie sie wlasnie do Magdeburga. W calym meczu obronil az

cztery rzuty karne, popisywal sie tez wieloma pieknymi paradami.

Mistrzowie Polski mogli rozstrzygnac rywalizacje na swoja korzysc w

ostatnich sekundach regulaminowego czasu. Szwedzcy sedziowie przerwali

jednak akcje Industrii, w ktorej pilke otrzymal bedacy na idealnej

pozycji Karalek. Protesty nic nie daly. Gospodarze wygrali jedna bramke

i potrzebny byl konkurs rzutow karnych.

Wolff obronil kolejne dwa, a pilke meczowa mial Alex Dujszebajew. Rzut

kapitana Industrii odbil jednak Sergey Hernandez. Na poczatku drugiej

serii hiszpanskiego golkipera nie zdolal pokonac Dylan Nahi, a trafienie

Omara Magnussona dalo Magdeburgowi awans do Final Four Ligi Mistrzow.

– Niesamowita atmosfera, niesamowita gra. Mysle, ze bylo to jedno z

najlepszych spotkan w ostatnim czasie. Wiemy, ze zawodnicy Magdeburga

nigdy sie nie poddaja, my pokazalismy podobna mentalnosc. Przegrana

jedna bramka lamie mi serce – skomentowal Andreas Wolff.

Druzynie industrii naleza sie wielkie slowa uznania. Za heroiczna walke

w tak oslabionym skladzie. Nie zmieni to jednak faktu, ze nie pojada w

czerwcu do Kolonii i to spotkanie rozpamietywac beda z pewnoscia bardzo

dlugo.

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

31 kolejka

Cracovia-G.Zabrze 5-0

Ruch Chorzow-Lech Poznan 2-1

LKS Lodz-Slask Wroclaw 1-2

Z.Lubin-Rakow Czestochowa 3-2

Stal Mielec-Jagiellonia Bialystok 3-2

Warta Poznan-Widzew Lodz 2-1

Korona Kielce-Piast Gliwice 1-1

Legia Warszawa-Radomiak 0-3

W poniedzialek Pogon Szczecin-Puszcza Niepolomice

1.Jagiellonia 56pkt

2.Slask 54pkt

3.Lech 52pkt

4.G.Zabrze 51pkt

5.Legia 50pkt

6.Rakow 49pkt

7.Pogon 48pkt

8.Widzew 42pkt

9.Stal Mielec 41pkt

10.Z.Lubin 41pkt

11.Piast 39pkt

12.Radomiak 38pkt

13.Warta 37pkt

14.Cracovia 36pkt

15.Puszcza 33pkt

16.Korona 32pkt

17.Ruch 26pkt

18.LKS 21pkt

I Liga

30 kolejka

Chrobry-W.Plock 0-2

Odra Opole-Motor Lublin 0-2

31 kolejka

G.Leczna-Odra Opole 1-0

Podbeskidzie-Arka Gdynia 0-0

Resovia Rzeszow-Miedz Legnica 1-1

Lechia Gdansk-Tychy 3-0

Katowice-stal Rzeszow 8-0

Nieciecza-Polonia Warszawa 2-2

W.Plock-Motor Lublin 1-0

Znicz Pruszkow-Chrobry Glogow 1-1

W poniedzialek Z.Sosnowiec-Wisla Krakow

1.Lechia 62pkt

2.Arka 59pkt

3.Katowice 53pkt

4.W.Plock 51pkt

5.Tychy 51pkt

6.W.Krakow 49pkt

7.G.Leczna 49pkt

8.Motor 49pkt

9.Odra Opole 46pkt

10.Miedz 42pkt

11.Stal Rzeszow 42pkt

12.Znicz 38pkt

13.Nieciecza
35pkt

14.Chrobry 35pkt

15.Polonia Warszawa 31pkt

16.Resovia 30pkt

17.Podbeskidzie 23pkt

18.Z.Sosnowiec 15pkt

-Lechia Gdansk latwo rozbila GKS Tychy! Na awans musi jeszcze poczekac,

ale to juz tylko formalnosc

Lechia Gdansk pewnie pokonala GKS Tychy 3:0 i zapewnienie sobie awansu

do PKO Ekstraklasy jest juz tylko formalnoscia! Bramki strzelili Kacper

Sezonienko, Iwan Zelizko i Maksym Chlan. Bialo-Zieloni czekali na wiesci

z Katowic, ale GKS rozbil Stal Rzeszow, a to oznacza, ze Lechia na

stuprocentowy awans musi poczekac do przyszlego weekendu.

Lechia od dluzszego czasu zachowuje bezpieczna przewage nad rywalami w

tabeli Fortuny 1. Ligi, ale wciaz nie ma definitywnie przypieczetowanego

awansu. Tak moglo sie stac, gdyby w piatek Arka Gdynia pokonala na

wyjezdzie Podbeskidzie Bielsko-Biala, a Bialo-Zieloni zdobyli komplet

punktow w swoim meczu. Arka jednak tylko zremisowala, a to wykluczylo

sytuacje, aby gdanszczanie zapewnili sobie awans po zwyciestwie nad

tyskim zespolem.

Nie zmienia to faktu, ze dla Lechii mecz z trzecim w tabeli GKS Tychy

byl bardzo istotny w grze o awans do PKO Ekstraklasy. Bo w przypadku

wygranej promocja do krajowej elity stalaby sie juz tylko formalnoscia.

Rywale odgrazali sie, ze mocno postawia sie liderowi i tabeli i jeszcze

wlacza sie do walki o bezposredni awans do PKO Ekstraklasy. Na slowach

sie skonczylo. Druzyna GKS Tychy byla bowiem tylko tlem dla dynamicznych

i walczacych o kazda pilke gospodarzy. Lechia doskonale zdawala sobie

sprawe z tego, jak wazne jest to spotkanie, ale tez bardzo chciala sie

zrehabilitowac za slaby wystep i porazke ze Stala w Rzeszowie.

Trener Szymon Grabowski mial problemy w ataku, bo z powodu kontuzji nie

zagrali Tomas Bobcek i Lukasz Zjawinski. W tej sytuacji szanse dostal

Kacper Sezonienko i to on otworzyl wynik spotkania po akcji Rifeta

Kapicia i Camilo Meny. To byl popis jednego zespolu. Przed przerwa

pieknego gola z rzutu wolnego strzelil Iwan Zelizko, a w drugiej polowie

wynik spotkania ustalil Maksym Chlan po zagraniu Jakuba Sypka. To byl

najnizszy wymiar kary, bo gdanszczanie mogli wygrac to spotkanie

znacznie wyzej.

– Lechia byla lepsza od nas pod kazdym wzgledem i wygrala wysoko w pelni

zasluzenie – powiedzial Dariusz Banasik, trener zespolu tyskiego.

Gdanszczanie zagrali najlepszy mecz w tym sezonie i na boisku calkowicie

zdominowali trzeci zespol ligowej tabeli.

– Juz prezentowalismy sie jak zespol z ekstraklasy. Odczucie podczas

podrzucania przez zawodnikow, doping kibicow to jest niesamowite.

Pilkarze zachowali sie fajnie, ale to byl przedsmak radosci. Bedziemy

mocno stapac po ziemi dopoki nie przypieczetujemy awansu. Jest moja

euforia, ale z eksplozja jeszcze czekam – przyznal po meczu trener

Grabowski.

Czy Lechia jest juz oficjalnie w ekstraklasie? Jeszcze nie. Czy Lechia

moze stracic bezposredni awans? Teoretycznie tak, ale to trzeba

rozpatrywac w kategoriach jakiegos absurdalnego kataklizmu. Owszem,

druzyna z Gdanska mogla zapewnic sobie awans, gdyby GKS Katowice nie

wygral ze Stala Rzeszow. Tymczasem GKS zwyciezyl, a wrecz zmasakrowal

zespol Stali 8:0. To sprawia, ze jest mozliwa mala tabelka z udzialem

Lechii, Arki oraz GKS Katowice, ktora zepchnelaby druzyne trenera

Grabowskiego do gry w barazach.

Tylko do tego musialoby jednoczesnie spelnic sie piec warunkow. Lecha

musi przegrac wszystkie mecze do konca sezonu, GKS Katowice musi wygrac

wszystkie mecze, w tym derby z GKS Tychy. Arka do konca sezonu moze

wygrac jedynie derby w Gdansku. Wreszcie Arka musi przegrac u siebie z

ostatnim w tabeli z Zaglebiem Sosnowiec. Spelnienie tych wszystkich

warunkow jest prawdopodobne w tak minimalnym stopniu, ze pilkarze

Bialo-Zielonych pozwolili juz sobie na wstepne swietowanie awansu do PKO

Ekstraklasy na murawie, a potem w szatni. Bo trzeba powiedziec sobie

jasno, ze przypieczetowanie przez Lechie promocji do krajowej elity to

czysta formalnosc.

-Czerwona Arka w Bielsku-Bialej. Tylko punkt gdynian w meczu z

przedostatnia druzyna 1 Ligi

Nie udalo sie pilkarzom Arki Gdynia sforsowac obrony Podbeskidzia

Bielsko-Biala. Zolto-niebiescy nie moga miec dobrych nastrojow z

wyjazdowego meczu z przedostatnia druzyna Fortuny 1 Ligi. Przedwczesnie

spotkanie zakonczyl kontuzjowany Dawid Gojny, a w 80 minucie za dwie

szybkie zolte kartki z boiska wylecial Sebastian Milewski.

Bramkarz Podbeskidzia Patryk Procek mogl poczuc duza ulge po koncowym

gwizdku sedziego Piotra Idzika. Kilkukrotnie znalazl sie w opalach po

strzalach arkowcow. Faworyzowani gdynianie nie wykorzystali okazji i

zaledwie bezbramkowo zremisowali z “Goralami”. Nie brakowalo w tym meczu

kasliwych strzalow, kartek w roznych kolorach i emocji. Zabraklo wlasnie

skutecznych uderzen na bramke, bo zdecydowana wiekszosc byla niecelna.

Na poczatku drugiej polowy Arka stracila Dawida Gojnego. To byl efekt

zderzenia przed wlasnym polem karnym z… kolega z druzyny, aktywnym

tego dnia Olafem Kobackim. Juz po meczu dotarly wstepne diagnozy, ze

doswiadczony obronca doznal zlamania kosci lokciowej. Na murawie

kapitana zastapil Marc Navarro.

Sedzia Piotr Idzik w 80 minucie wyrzucil z boiska Sebastiana

Milewskiego, uznajac ze pomocnik Arki dopuscil sie zlamania przepisow.

Dokladna interpretacja jego decyzji pozostaje jednak zagadka. Byc moze

pilkarz obrazil arbitra po otrzymaniu pierwszej zoltej kartki.

Dla Podbeskidzia punkt z wiceliderem tabeli Fortuny 1 Ligi to

niewatpliwy sukces. Dla gdynian walczacych o bezposrednia promocje do

PKO Ekstraklasy bezbramkowy wynik jest rozczarowujacy. Podopieczni

trenera Wojciecha Lobodzinskiego ostatnio przeplataja wygrane meczami, w

ktorych nie moga postawic kropki nad i.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl