Dzien dobry – tu Polska – 6.03.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 63) (6586)

06 marca 2023

Pogoda

poniedzialek, 6 marca3 st C

Przelotne opady sniegu

Opady:40%

Wilgotnosc: 59%

Wiatr:18 km/h

Kursy walut

Euro 4.71

Dolar 4.43

Funt 5.33

Frank 4.71

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis Przeglad Sportowy od Kapitana Reksia, zycze milego czytania i milego
nowego tygodnia. Pozdrawiam z pociagu z Gdyni do Berlina (az tak daleko nie
jade) i licze ze sie on nie spozni, bo mam przesiadke. Czasem w tym pociagu
jest akcja lokomotywa, bo albo jedzie lokomotywa ktorej “Niemcy nie
wpuszcza i czekamy na wymiane” albo sie okazuje ze lokomotywa byla
pozyczona i wlasnie trzeba ja oddac ale “juz jedzie inna lokomotywa z
Berlina” Ale takiej akcji dawno nie bylo i licze ze to juz przeszlosc 😉

Ania Iwaniuk

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

5 marca 2023r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

LEKKOATLETYKA

Piaty medal reprezentacji na halowych mistrzostwach Europy i znow w

kobiecej konkurencji. Polska sztafeta 4×400 m zdobyla braz. O medal

walczy Piotr Lisek w skoku o tyczce i plotkarze.

Ze znanego kibicom skladu sztafety 4×400 m, ktora osiagala sukcesy na

stadionie otwartym, w Stambule wystapila jedynie Anna Kielbasinska.

Pozostale znane kibicom biegaczki ze sztafety zrezygnowaly ze stary w

Turcji z roznych powodow, ale rzecz jasna najbardziej kosztuje

nieobecnosc najszybszej Polki na tym dystansie, czyli Natalii Kaczmarek.

Trener sztafety Aleksander Matusinski powolal na zawody najszybsze

zawodniczki z halowych mistrzostw Polski w Toruniu. Do Kielbasinskiej na

pierwszej zmianie dolaczyly Alicja Wrona-Kutrzepa i Anna Palys. Trener

musial skreslic Aleksandre Gaworska, ktora w ostatnim momencie, juz w

Stambule skrecila kostke, dolozyl na druga zmiane sprinterke Marike

Popowicz-Drapale, biegajaca najczesciej na 100 m i 200 m.

Sklad byl wiec eksperymentalny, w zwiazku z tym trudno bylo sie

spodziewac, zeby Polki powalczyly o zloty medal z Holenderkami. Femke

Bol, halowa rekordzistka swiata i halowa mistrzyni Europy oraz Lieke

Klaver, srebrna medalistka w tej konkurencji, stanowily sile druzyny

Holandii, i to sile nie do odparcia. Jesli brac pod uwage indywidualne

wyniki, szybsza druzyna przed startem byly rowniez Czeszki. Ale sztafety

rzadza sie swoimi prawami i wlasnie tak bylo w Stambule.

Kielbasinska zakonczyla pierwsza zmiane za Klaver, obie pozostawily

reszte rywalek daleko z tylu, czego mozna bylo sie spodziewac. Trener

Matusinski musial wystawic swoja najlepsza zawodniczke na pierwszej

zmianie, aby zyskala przewage. W hali znacznie trudniej jest atakowac

niz na otwartym stadionie, a wiec strategicznego, kluczowego znaczenia

nabiera to, na jakiej pozycji Polki beda po pierwszych dwustu metrach

rywalizacji, po zbiegnieciu do wewnetrznego kraweznika.

Popowicz-Drapala nie odpuscila, utrzymala przewage na drugiej zmianie.

Na trzeciej Wrona-Kutrzepa zostala wyprzedzona przez Wloszke, i o srebro

walczyla Anna Palys – sil starczylo wlasnie na tyle, aby obronic brazowy

medal, trzeci braz w Stambule, piaty medal na mistrzostwach. I znow

medal w konkurencji kobiecej. Kolejny dla kobiecej sztafety 4×400, ktora

z przerwa na pechowe dla druzyny mistrzostwa swiata w Eugene od lat

zdobywa medale na najwazniejszych imprezach.

SKOKI NARCIARSKIE

“Trener Polakow zagral va banque, ale reprezentacja skonczyla konkurs

druzynowy poza podium”-

Marek Derylo

Polacy zajeli czwarte miejsce, do brazowego medalu zabraklo im dwoch i

pol metra w ostatnim skoku Dawida Kubackiego. Zwyciezyli Slowency. To

koniec mistrzostw w przeuroczej Planicy, w ktorej jednak ludzie chyba

troche za bardzo polubili ostatnio pieniadze.

Po pierwszej kolejce skokow w konkursie druzynowym na mistrzostwach

swiata pierwsza Norwegie od piatych Niemcow dzielilo zaledwie 6,1 pkt.

Miedzy druga Polska a Niemcami bylo zaledwie 4,3 pkt. Zapowiadala sie

wielka walka o medale. Jako pierwszy sposrod Polakow skakal Kamil Stoch

i uzyskal 136 m (rozmiar skoczni to 138).

Przed druga grupa skoczkow obnizono belke startowa. Przeziebiony od paru

dni Piotr Zyla skoczyl 131,5 m, w polowie pierwszej serii Polska byla na

czwartym miejscu, do prowadzacej Austrii tracila 7,4 pkt. Nastepnie

Aleksander Zniszczol osiagnal 122 m z niskiej belki startowej, a Polska

spadla na piata pozycje. Dawid Kubacki, juz mniej przeziebiony niz w

ostatnich dniach, oddal bardzo dobry skok – 137 m z 11. belki (Stoch

startowal z 14., Zyla z 12., Zniszczol z 10.). Ale Polska nie zmienila

swojego miejsca.

Do trzeciej Austrii brakowalo naszej reprezentacji 14,1 pkt, czyli

Bialo-czerwoni byli jeszcze w grze o medal. Wiceliderzy Norwegowie

wyprzedzali Polakow o 14,9 pkt. Strata do prowadzacej Slowenii wynosila

24,7 pkt.

Lepszy wynik od Kubackiego uzyskal w pierwszej serii tylko Sloweniec

Anze Lanisek.

ruzyna Thomasa Thurnbichlera walczyla w sobote o rekordowe osiagniecie,

gdyz nigdy wczesniej na jednych MS polscy skoczkowie nie zdobyli trzech

medali. W Planicy przed konkursem druzynowym wywalczyli dwa – Zyla byl

najlepszy na skoczni normalnej, a Kubacki zdobyl braz na skoczni duzej.

Swiecilo fantastyczne slonce, Polacy bili sie o medal i wlasciwie nie

bylo przy tym polskich kibicow – jesli ich liczbe porownamy z tym, co

dzialo sie w Planicy w przeszlosci. Kibice znad Wisly przejmowali w

przeszlosci to miejsce, instalowali tu wlasne stanowiska, dominowali

zupelnie. Tym razem nic z tych rzeczy, w Planicy bawili sie glownie

Norwegowie i Szwedzi.

Sekretarz generalny mistrzostw zdziwiony tym, ze Polakow przyjechalo tak

malo, przedstawil teorie: Polakow nie ma, bo daja schronienie Ukraincom.

Nie trzeba go z bledu wyprowadzac, ale raczej nie o to chodzilo. Wiecej

mowi sie o slowenskich cenach – zwlaszcza za nocleg, ale tez za bilety.

Frekwencyjna klapa poskutkowala tym, ze – jak wyjawil jeden z

dziennikarzy portalu Skijumping.pl – w slowenskiej telewizji

przepytywano w tej sprawie ministra gospodarki. Bo Szwedzi i Norwegowie

bawili sie bardzo ekspresyjnie, ale tez nie bylo ich tylu, ilu

oczekiwali organizatorzy imprezy.

Niewiele polskim fanom pomagalo to, iz dwa ostatnie konkursy w skokach –

indywidualny na duzej skoczni oraz druzynowy – odbywaly sie dzien po

dniu, 3 i 4 marca. Bo akurat pakietu biletow na dwa dni nie mozna bylo

kupic. Byl czterodniowy pakiet: od 2 do 5 marca (ostatni dzien

mistrzostw, dekoracje). Jesli ktos byl gotow ogladac zmagania sportowcow

na stojaco, to placil za taki pakiet albo 215 euro, albo 268. Jesli

chcial ogladac na krzeselku na trybunie, placil 322 euro. Bilety

kupowane pojedynczo byly jeszcze drozsze – jesli ktos chcial obejrzec

konkurs na duzej skoczni (3 marca) i nastepnie zawody druzynowe w

sobote, kupowal bilety bez pakietu i jeszcze chcial usiasc, musial

zaplacic lacznie 198 euro (dwa razy po 99), czyli ponad 900 zlotych.

Nocleg – w raczej srednim standardzie – mogl miec za kilkaset zlotych za

dobe – nie mniej, niz 400.

Ceny wiec byly wymieniane jako glowny powod tego, ze Polacy przyjechali

do Planicy mniej licznie niz dawniej. Ale tez przypominano, ze zwykle

przyjezdzali tu na loty – efektowniejsze niz skoki – i pod koniec marca,

czyli juz wlasciwie wiosna. Mniej mowilo sie o tym – a to wydaje sie

istotne – ze polscy skoczkowie przed MS nie robili wrazenia herosow,

wielkich nadziei na medale nie bylo.

Kamil Stoch probowal wydostac sie z wielkiego, sportowego dolka, nie

skakal w Pucharze Swiata po tym, jak na poczatku lutego byl w Willingen

dopiero 25., a pozniej odpadl w kwalifikacjach. Dawid Kubacki,

wysmienity w tym sezonie, akurat pod koniec stycznia i w lutym zlapal

pewna zadyszke. Piotr Zyla w dwoch konkursach poprzedzajacych jego zloto

byl 19. i 25, nie stanal na podium PS w 2023 r., byl zawodnikiem

pierwszej dziesiatki.

Najlepsi polscy skoczkowie niezbyt mocno zachecali wiec, by pakowac sie

w samochod i odbyc kilkunastogodzinna podroz z kraju do Slowenii. Ale na

mistrzostwach pokazali wielka moc i juz po imprezie trudno orzec, kto

wieksza. Zyla zdobyl zloto, mimo ze po pierwszej serii byl 13. Tak

fantastyczny mial drugi skok – polecial daleko i jeszcze pieknie wyladowal.

Stoch, choc kilka tygodni wczesniej mial sportowa zapasc, na obydwu

skoczniach w Planicy bil sie o podium. Na skoczni normalnej stracil do

brazowego medalisty 1,4 pkt, w piatek na skoczni duzej brakowalo mu 4,1 pkt.

Kubacki na skoczni normalnej byl o 0,8 pkt od brazu, choc dwa dni

wczesniej nie mogl w ogole skakac w treningach, bo tak bolaly go plecy

(przez te przerwe, jak powiedzial, “stracil troche na dynamice”).

Trenerzy juz powaznie mysleli o zastepstwie. Na skoczni duzej Kubacki

zdobyl w piatek braz, byl o wlos od srebra (0,6 pkt), chociaz skakal

przeziebiony, z goraczka, niewyspany.

W sobotnim konkursie druzynowym druga serie Polacy rozpoczeli od

135-metrowego skoku Stocha. Wyprzedzili czwartych na polmetku Niemcow,

do podium brakowalo im jednak wciaz kilkunastu punktow. Zyla skoczyl 133

m, ale najwazniejsi rywale nie chcieli ladowac blizej – Polska tracila

do trzeciej pozycji juz prawie 20 punktow, a skakac mial jeszcze

najslabszy z Polakow Aleksander Zniszczol. Szanse na medal byly juz

bardzo male.

Przed dwiema ostatnimi kolejkami sytuacja w pierwszej trojce byla

niezwykla – Slowenia wyprzedzala Norwegie o 0,2 pkt i Austrie o 2,3 pkt.

Zniszczol skoczyl bardzo dobrze – 131,5 m – lecz rywale nadal

utrzymywali porzadny poziom, nikt nie popsul skoku. Slowenia za to

odskoczyla Norwegii i Austrii.

Przed drugim skokiem Kubackiego, w ostatniej kolejce, trener Thomas

Thurnbichler zagral va banque. Sedziowie na jego zyczenie obnizyli belke

startowa az o dwa poziomy, wiec Kubacki mial szanse na sporo dodatkowych

punktow, ale musial osiagnac 95 proc. rozmiaru skoczni (a rozmiar wynosi

138 m). Startowal z dziewiatej platformy – nikt tego dnia nie bral tak

krotkiego rozbiegu – musial doleciec do 131. metra (95 proc. ze 138).

Skoczyl 128,5 m, zadnych dodatkowych punktow wiec nie dostal.

Austriak Stefan Kraft w ostatniej kolejce wypadl znacznie gorzej niz w

pierwszej serii, wiec jeden z polskich dziennikarzy obliczyl szybko, ze

gdyby Kubacki skoczyl 131 m, Polska mialaby medal, wyprzedzilaby Austrie.

Zakonczyla jednak zawody na czwartym miejscu. Do Austriakow zabraklo

10,3 pkt. Srebro dla Norwegii, zloto dla Slowencow. Lovro Kos, Ziga

Jelar, Timi Zajc i Anze Lanisek wygrali z przewaga 12,9 pkt nad

wicemistrzami i uradowali tych miejscowych kibicow, ktorzy sobote

spedzili pod skocznia w Planicy.

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA PILKARSKA

22 kolejka

Zaglebie Lubin-Miedz Legnica 2-1

23 kolejka

Stal Mielec-Piast Gliwice 0-2

Lech Poznan-Lechia Gdansk 5-0

Widzew Lodz-Warta Poznan 0-2

Korona Kielce-Wisla Plock 1-0

Gornik Zabrze-Legia Warszawa 0-1

Miedz Legnica-Jagiellonia Bialystok 1-1

Pogon Szczecin-Rakow Czestochowa 0-2

Cracovia-Slask Wroclaw 1-1

W poniedzialek Radomiak-Zaglebie Lubin

Tabela po 23 kolejkach

1.Rakow 55pkt

2.Legia 46pkt

3.Lech 39pkt

4.Pogon 36pkt

5.Widzew 36pkt

6.Cracovia 33pkt

7.Warta 33pkt

8.Radomiak 32pkt

9.Stal Mielec 29pkt

10.Slask Wroclaw 29pkt

11.Wisla Plock 28pkt

12.Piast 26pkt

13.Zaglebie 26pkt

14.Jagiellonia 25pkt

15.Gornik Zabrze 25pkt

16.Korona 23pkt

17.Lechia 22pkt

18.Miedz 19pkt

“Beznadziejna Lechia rozwalcowana przez Lecha Poznan. Sytuacja jest

tragiczna, nie ma zespolu”-

Tomasz Osowski

Pilkarze Lechii Gdansk coraz bardziej grzezna w bagnie i strefie

spadkowej. Porazka 0:5 z Lechem Poznan pokazala, ze na chwile obecna

gdanski zespol wlasciwie nie istnieje. Nie ma juz chyba ratunku dla

trenera Marcina Kaczmarka, chociaz winnych obecnej sytuacji jest wielu.

Juz dawno zespol Lechii nie przystepowal do jakiegokolwiek spotkania w

tak ponurej atmosferze. Dwie porazki poniesione w beznadziejnym stylu,

spekulacje o prawdopodobnym zwolnieniu szkoleniowca, coraz gestsza

atmosfera wokol klubu, ktory od wielu miesiecy bladzi niczym dziecko w

bardzo gestej mgle. A do tego kolejne kontuzje kluczowych zawodnikow –

najpierw wypadl z tego powodu Conrado, w ostatnim tygodniu Michal Nalepa.

W tej sytuacji gdanszczanie jechali do Poznania troche jak na sciecie,

jednak w sercach kibicow bialo-zielonych tlila sie nadzieja, ze w tak

trudnym momencie pilkarze pokaza charakter. Tymczasem znow byli zmuszeni

obejrzec przygnebiajace z ich punktu widzenia widowisko. Mozna

powiedziec, ze w tej chwili instytucja pod tytulem “zespol Lechii”

wlasciwie nie istnieje. To potluczony na miliony kawalkow byt, niemajacy

zadnych wlasciwosci, na dodatek kompletnie rozbity mentalnie.

W Poznaniu spelnil sie najczarniejszy scenariusz – lechisci od poczatku

wygladali na mocno przestraszonych i tylko czekajacych na jak

najmniejszy wymiar kary. Ewidentnie mieli tez problem z koncentracja,

gdyz pierwsza bramke mogli stracic juz po 20 sekundach. Pomoglo

szczescie, gdyz po strzale Filipa Dagerstala z pola karnego w roli

obroncy wystapil… kapitan Lecha Mikael Ishak.

Trener Marcin Kaczmarek mocno namieszal w skladzie – w podstawowym

skladzie znalezli sie m.in. Bassekou Diabate oraz Dominik Pila (i z

koniecznosci Joel Abu Hanna, ktory zastapil Nalepe) – jednak to w zaden

sposob nie wplynelo na poprawe mocno kulejacej od poczatku rundy

wiosennej gry ofensywnej. Pila byl kompletnie niewidoczny, a Diabate

choc aktywny, to podejmowal niemal same zle wybory.

Grajacy na zaciagnietym hamulcu zawodnicy Lecha spokojnie kontrolowali

przebieg meczu. Atakowali dosc leniwie, jakby byli przekonani, ze

predzej czy pozniej pilka wpadnie do bramki rywali. Niestety wlasnie

takie reakcje u rywali wywoluje w tej chwili zespol Lechii. Jest on

uwazany przez reszte ligi za kompletnie niegrozny i bardzo latwy do

ogrania. Nie trzeba sie nawet specjalnie wysilac. I wlasnie tak – bez

najmniejszego wysilku – gospodarze zdobyli w pierwszej polowie dwa gole.

Najpierw po dosrodkowaniu Pedro Rebocho az trzech zawodnikow Lecha moglo

skierowac pilke do bramki, padlo na Antonio Milicia. Drugi gol to juz

kompletne kuriozum. Jaroslaw Kubicki nieco za slabo zagral do Dusana

Kuciaka, a ten chcac wybic pilke, trafil prosto w atakujacego go Michala

Skorasia, ktory zdobyl chyba swoja najdziwniejsza i najlatwiejsza

zarazem bramke w karierze.

Kiedy slabo grajacy zespol w taki sposob traci bramke do szatni, opasc

moga juz nie tylko rece, ale wszystkie mozliwe czesci ciala. A slowacki

bramkarz Lechii jest w tym sezonie chodzacym nieszczesciem, do dwoch

bramek samobojczych dodal gola polsamobojczego. Po prostu dramat…

O drugiej polowie nie ma sensu sie rozpisywac, gospodarze majacy w

perspektywie mecz w 1/8 finalu Ligi Konferencji z Djurgardens, grali juz

nie na pol, ale wrecz cwierc gwizdka. A mimo tego zdobyli trzy kolejne

gole (Kristoffer Velde dwa, Ishak jeden). To byla prawdziwa masakra,

zabawa w kotka i myszke.

Lechia znajduje sie obecnie w tragicznej sytuacji. Wyglada na to, ze

zmiana trenera jest konieczna, chociaz Marcin Kaczmarek z pewnoscia nie

jest jedynym winnym degrengolady, w jaka wpadla druzyna. Duza czesc winy

jest po stronie kierownictwa klubu, ktore od wielu miesiecy nie pomagalo

ani poprzedniemu trenerowi Tomaszowi Kaczmarkowi, ani obecnemu

szkoleniowcowi. Jednak w tej chwili nie wyglada on na osobe, ktora jest

w stanie wyciagnac druzyne z kryzysu. Potrzebuje ona jakiegos nowego

impulsu, gdyz jej postawa w ostatnich spotkaniach jest po prostu

nieakceptowalna.

Lechia: Kuciak – Bartkowski (79. Koperski), Maloca, Abu Hanna, Pietrzak

– Kubicki – Pila, Gajos (59. Kaluzinski), Diabate Z (59.

Friesenbichler), Durmus (59. Sezonienko) – Zwolinski (79. Terrazzino).

“Pogon Szczecin znow nie umiala zagrac z Rakowem na swoim stadionie. W

meczu wyroznil sie byly zawodnik portowcow”-

Mateusz Kasprzyk

Spotkanie Pogoni Szczecin z Rakowem mialo byc dla tzw. mitem

zalozycielskim dla druzyny Jensa Gustafssona. Zapowiedzi byly

bunczuczne, ale skonczylo sie tak, jak wszystkie domowe mecze z druzyna

z Czestochowy rozgrywane w Szczecinie w ostatnich latach.

Portowcy do niedzielnego szlagieru z Rakowem przystapili podbudowani

dwoma zwyciestwami z rzedu, ktore pozwolily poprawic atmosfere wokol

druzyny i przede wszystkim wrocic do walki o ligowe podium. Starcie z

liderujaca w tabeli ekstraklasy ekipa z Czestochowy mialo dac odpowiedz

na pytanie, czy Pogon faktycznie jest juz na wlasciwym kursie. Bo

ogranie dwoch bardzo przecietnych ligowych sredniakow, choc wazne dla

ukladu miejsc w tabeli, nie bylo jeszcze prawdziwa weryfikacja formy

pilkarzy Jensa Gustafssona.

Rakow przyjechal do Szczecina jako zdecydowany lider, ktory w tym

sezonie pewnie zmierza po pierwsza w swojej historii podwojna korone

(mistrzostwo i Puchar Polski). Poza tym czestochowianie, odkad

awansowali do ekstraklasy w 2019 r., wygrali w stolicy Pomorza

Zachodniego wszystkie (!) dotychczasowe spotkania. Po raz ostatni w

listopadzie ubieglego roku, kiedy po golu Iviego Lopeza wyeliminowali

Pogon z Pucharu Polski. W tym sezonie ograli tez szczecinian w lidze (31

sierpnia w Czestochowie bylo 1:0 dla Rakowa).

– Rakow to w tej chwili druzyna kompletna. Najlepsza w Polsce –

komplementowal rywala przed pierwszym gwizdkiem Gustafsson. – Ale chcemy

zagrac z nimi na swoich warunkach, bo dla nas to cos wiecej niz tylko

mecz o kolejne trzy punkty. Pokonanie Rakowa moze byc dla naszej druzyny

nowym otwarciem, ktore poprowadzi nas do sukcesu na koniec sezonu.

W to, ze starcie z Rakowe moze byc czyms w rodzaju mitu zalozycielskiego

zespolu Gustafssona, uwierzyli tez kibice, ktorzy wykupili prawie

wszystkie bilety. Spotkanie ogladalo 19 tys. widzow. To trzecia

najwyzsza frekwencja od czasu oddania do uzytku przebudowanego stadionu

Krygiera.

W pierwszych minutach bylo widac, ze szczecinianie czuja spory respekt

przed liderem. Pogon na wlasnym stadionie z reguly od razu zdecydowanie

atakuje rywala, ale tym razem spotkanie toczylo sie w srodkowej strefie

boiska. Bylo sporo walki, ale podbramkowych sytuacji – jak na lekarstwo.

Rakow gral w swoim stylu. Czestochowianie traca niewiele bramek i

spokojnie czekaja na swoje okazje. Goscie popelniali niewiele bledow, a

gdy nawet taki im sie przydarzyl (w 13. minucie bramkarz zle

wyprowadzili pilke od wlasnej bramki pod naciskiem Rafala Kurzawy), to

Kamil Grosicki trafil tylko w boczna siatke.

Na pierwsze celne uderzenie w tym meczu trzeba bylo czekac az do 39.

minuty i od razu byl to strzal, ktory dal Rakowowi prowadzenie.

Vladislaw Kochergin precyzyjnie uderzyl z lewego naroznika pola karnego

w dlugi rog bramki Dantego Stipicy i utonal w objeciach kolegow z

druzyny. Podobnie bylo w listopadowym spotkaniu pomiedzy tymi zespolami

w Pucharze Polski. Wtedy tez Rakow dlugo usypial Pogon, a potem zadal

jeden, konkretny cios.

Portowcy w pierwszej polowie mieli problemy, zeby wyjsc spod pressingu

czestochowian i do szatni zeszli bez zadnego celnego strzalu na koncie.

Druga czesc meczu zaczela sie obiecujaco. Pontus Almqvist przeprowadzil

efektowny rajd skrzydlem, a jego uderzenie sprawilo sporo problemow

bramkarzowi Rakowa. Gdy wydawalo sie, ze gospodarze nareszcie zaczynaja

sie rozkrecac, rywale zadali kolejny cios.

W 53. minucie podopieczni Marka Papszuna wykonywali rzut rozny, po

ktorym futbolowka spadla przed pole karne. Jean Carlos, ktory w zimowym

okienku transferowym zamienil Pogon na Rakow, bez zastanowienia uderzyl

z pierwszej pilki. Piekny strzal znalazl droge do bramki Stipicy, a

Brazylijczyk – z szacunku do bylego klubu – powstrzymal sie od

celebrowania tego gola.

To byl decydujacy moment meczu. Z Pogoni zupelnie uszlo powietrze i

wiara w to, ze jeszcze mozna odwrocic losy tego spotkania. Portowcy

atakowali chaotycznie, bez pomyslu. Rozczarowal przede wszystkim

Grosicki, ktory zamiast poderwac zespol do walki, razil fatalnymi

zagraniami. Bez dobrej formy swojego lidera gospodarze nie byli w stanie

podjac rywalizacji z Rakowem.

Najlepsza okazje, zeby w koncowce meczu dac 19 tys. kibicom troche

emocji w 77. minucie zmarnowal Almqvist, ktory trafil w bramkarza

Rakowa. Dobitka Damiana Dabrowskiego tez nie znalazla drogi do siatki.

Pogon: 1. Dante Stipica – 28. Linus Wahlqvist, 13. Kostas

Triantafyllopoulos, 23. Benedikt Zech, 32. Leon�Ardo Koútris (67, 4. Léo

Borges) – 15. Marcel Wedrychowski (68, 73. Adrian Przyborek), 8. Damian

Dabrowski, 7. Rafal Kurzawa (59, 22. Wahan Biczachczjan), 10. Luka

Zahovic (59, 27. Sebastian Kowalczyk), 11. Kamil Grosicki – 9. Pontus

Almqvist (86, 20. Alexander Gorgon).

I LIGA PILKARSKA

21 kolejka

Nieciecza-SKRA Czestochowa 1-0

22 kolejka

Arka Gdynia-Resovia Rzeszow 4-0

Puszcza Niepolomice-LKS Lodz 1-0

Chrobry Glogow-Nieciecza 0-2

Katowice-Wisla Krakow 1-3

Tychy-Zaglebie Sosnowiec 1-0

Gornik Leczna-Ruch Chorzow 1-1

Stal Rzeszow-Chojniczanka 3-1

Skra Czestochowa-Podbeskidzie 1-0

Tabela po 21 kolejkach:

1.LKS Lodz 44pkt

2.Ruch 42pkt

3.Nieciecza 39pkt

4.Puszcza 38pkt

5.Arka 37pkt

6.Wisla 36pkt

7.Chrobry 34pkt

8.Stal Rzeszow 32pkt

9.Podbeskidzie 32pkt

10.Katowice 29pkt

11.Tychy 27pkt

12.Zaglebie Sosnowiec 25pkt

13.Gornik Leczna 23pkt

14.Resovia 21pkt

15.Odra Opole 19pkt

16.Chojniczanka 19pkt

17.Sandecja 18pkt

18.Skra 18pkt

Zespol Arki wreszcie przelamal dziwna niemoc na wlasnym stadionie i

rozgromil w Gdyni Resovie 4:0. Znow krolem polowania byl zdobywca dwoch

bramek Karol Czubak.

Trudno w to uwierzyc, ale arkowcy z 10 dotychczasowych meczow przed

wlasna publicznoscia wygrali raptem dwa. A od wrzesnia ubieglego roku

udalo im sie to zaledwie raz! W tym czasie kilka razy wypuszczali z rak

zwyciestwa w zupelnie niezrozumialy sposob i mozna bylo miec obawy, czy

pilkarze z Gdyni nie nabawili sie pod tym wzgledem jakichs kompleksow.

Byc moze Resovia nie byla w tym kontekscie najbardziej miarodajnym

rywalem (zajmuje w tabeli dopiero 14. miejsce). Jednak trzeba przyznac,

ze zespol Arki wreszcie zagral w Gdyni suwerennie od pierwszej do

ostatniej minuty. Tuz po rozpoczeciu meczu w slupek trafil Kacper Skora,

a chwile pozniej w polu karnym gosci faulowany byl Karol Czubak. Pilke

na 11. metrze ustawil Luis Capanni i pokonal bramkarza gosci Branislava

Pindrocha. To pierwszy gol w zolto-niebieskich barwach dla pozyskanego w

przerwie zimowej Brazylijczyka.

Losy spotkania zostaly rozstrzygniete w koncowce pierwszej polowy.

Najpierw swojego kolejnego gola zdobyl znajdujacy sie ostatnio w

kapitalnej formie Czubak (w poprzedniej kolejce zaliczyl hat-tricka w

starciu z Sandecja Nowy Sacz). Potem swojego gola zdobyl bardzo aktywny

Skora i bylo praktycznie po meczu.

Po przerwie gospodarze juz zbytnio sie nie wysilali, ale dolozyli

czwarta bramke za sprawa niezawodnego Czubaka. To bylo juz 15. trafienie

napastnika Arki w tym sezonie, tym samym zostal on liderem klasyfikacji

strzelcow I ligi.

Po tym zwyciestwie gdynianie przesuneli sie na 3. miejsce w tabeli, ale

wszystkie zespoly czajace sie za ich plecami swoje mecze maja dopiero

przed soba. Jednak wyglada na to, ze podopieczni trenera Hermesa lapia

swoj rytm i nie zamierzaja skladac broni w walce o bezposredni awans.

FORMULA 1

Mistrz swiata Max Verstappen wygral pierwszy wyscig sezonu Formuly 1 –

Grand Prix Bahrajnu. Sensacja na podium: trzecie miejsce Fernando Alonso!

Wsrod reporterow kraza opinie o nadciagajacym kolejnym, dlugim okresie

dominacji Red Bulla, jak za czasow Sebastiana Vettela. Dwoch swietnych

kierowcow, znakomity samochod stworzony na bazie zeszlorocznego

monstrum, okres bez zmian w przepisach, innowacyjna ekipa inzynierow –

wszystko to wskazuje, ze sukcesy z 2022 r., kiedy Red Bull wygral 17 z

22 wyscigow, zdobyl mistrzowskie tytuly dla najlepszego kierowcy i

konstruktora, moga sie powtarzac.

Dwukrotny mistrz swiata Verstappen i Sergio Perez krolowali w pierwszym

wyscigu sezonu. Holender zdobyl pole position i potem spokojnie wygral,

wyprzedzajac swojego kolege z zespolu. Ale wcale nie oni byli bohaterami

Grand Prix Bahrajnu, ale stary wiarus Fernando Alonso i jego Aston Martin.

Hiszpan przegral start, dal sie wyprzedzil obydwu Mercedesom Lewisa

Hamiltona i George’a Russella, po czym wykonal dwa majstersztyki.

Najpierw krazyl w poblizu Russella, by zlozonym manewrem go wyprzedzic,

potem zblizal sie do Hamiltona i zrobil to samo, niemal zaczepiajac sie

o tylne skrzydlo samochodu siedmiokrotnego mistrza swiata. Po nich

przyszedl czas na Carlosa Sainza z Ferrari, i on zostal miniety przez

Hiszpana. Poniewaz wczesniej awaria wykluczyla Charlesa Leclerca, Alonso

byl na podium!

Trudno o porownanie lepiej i dosadniej mowiace o doswiadczeniu

41-letniego Alonso, niz z kierowca McLarena Oscarem Piastri.

Australijczyk urodzil sie 6 kwietnia 2001 r., a wiec nie bylo go na

swiecie w chwili debiutu Alonso, ktory nastapil w miescie urodzenia

Piastriego, czyli w Melbourne, 4 marca 2001 r. Dzis Piastri zadebiutowal

w Formule 1, a dla Alonso bylo 359. Grand Prix (wystartowal w 356

wyscigach, 359 to tzw. entries). Obaj – najmlodszy i najstarszy w

Formule 1 w tym sezonie – przed wyscigiem mowili, ze czuja sie bardzo

wyroznieni tym, ze moga startowac obok siebie. Bo juz w jednym zespole

wspolpracowali – w zeszlym roku Piastri byl kierowca rezerwowym w

Alpine, gdzie jezdzil Alonso. Ba, mlody Australijczyk wspomina, jego

pierwszym porzadnym gokartem byla maszyna FA Kart, czyli gokart firmy

Alonso.

Faktycznie, takich wiarusow jak Alonso dotad nie bylo – nastepny na

liscie Kimi Raikkonen zakonczyl kariere po 353 Grand Prix, Rubens

Barrichello pojechal w 326 wyscigach. Najnowszy sezon liczy 23 wyscigi,

Alonso zwiekszy wiec swoja przewage nad nimi, ale nie nad jedynym

aktywnym goniacym groznym przeciwnikiem – dla trzy lata mlodszego Lewisa

Hamiltona Bahrajn byl 311 Grand Prix.

Ale pal licho, gdyby chodzilo tylko o historie. Chodzi o cos wiecej.

Alonso w Aston Martinie ma szanse na sukcesy, po raz pierwszy od lat

Aston Martin jest w tym roku szybkim bolidem. – Wciaz sie scigam, i w

dodatku lepiej niz kiedykolwiek – powiedzial Hiszpan po sensacyjnym

piatym miejscu w kwalifikacjach. Zostal wyprzedzony tylko przez dwa

bolidy Red Bulla i dwa Ferrari, miedzy ktorymi toczyc sie bedzie walka o

tegoroczny tytul mistrza swiata.

Alonso – a glownie jego stajnia Aston Martin – korzysta z uslug bylego

szefa aerodynamiki w Red Bullu Dana Hallowsa. Po sezonie 2022 Hallows

przeniosl sie jakies 25 minut jazdy samochodem z siedziby RBF1 pod

Milton Keynes, w poblize toru w Silverstone, gdzie jest kwatera AMF1.

Zabral przy tym dwoch kluczowych wspolpracownikow, a hiszpanskie media

donosza, ze wzial tez rowniez ciezkie pliki dokumentacji aerodynamicznej

Red Bulla, co gdyby bylo prawda, kwalifikowaloby sie jako szpiegostwo

przemyslowe, powazne przestepstwo.

Helmut Marko, wieloletni doradca Red Bulla twierdzi, ze nowy Aston

Martin, ktorym jezdzi Alonso ma bardzo podobne rozwiazania

aerodynamiczne do samochodow Verstappena i Pereza. I sugeruje, ze w tym

sezonie Hiszpan bedzie najgrozniejszym przeciwnikiem dla austriackiego

potentata. To wszystko w co zamienil sie i z czego korzysta Aston Martin

malo nie kosztuje, ale zespol ma pieniadze, w koncu miliarder i

wlasciciel zespolu (poprzez swoje konsorcjum) Lawrence Stroll wspiera

drugiego kierowce i zarazem swojego syna Lance’a.

Jakis dziennikarz zapytal Hiszpana, jak sadzi ile lat mu zostalo na

zdobycie swojego trzeciego tytulu mistrza swiata. – Nie wiem… Osiem,

dziesiec? – zasmial sie Alonso. – Fernando, badz przez chwile powazny –

przycisnal go dziennikarz. – OK. Piec – powiedzial kierowca. Od jego

ostatniego zwyciestwa minie wkrotce dziesiec lat.

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Spod gruzow domu w Zaporozu wydobyto kolejne ciala, liczba ofiar wzrosla

Niedziela jest 375. dniem inwazji zbrojnej Rosji na Ukraine. Wzrosla liczba
ofiar smiertelnych rosyjskiego ostrzalu Zaporoza. Spod gruzow budynku
mieszkalnego, w ktory uderzyla rosyjska rakieta, wydobyto dwa kolejne
ciala. Tym samym bilans zabitych wzrosl do 13. W tvn24.pl relacjonujemy
wydarzenia z i wokol Ukrainy. Do 13 wzrosla liczba ofiar smiertelnych
rosyjskiego ostrzalu Zaporoza, podczas ktorego pocisk rakietowy spadl na
dom mieszkalny. Wczesniej informowano o 11 ofiarach. Ratownicy
poinformowali w niedziele, ze wydobyli kolejne dwa ciala spod gruzow.

Wsrod 13 zabitych jest osmiomiesieczne dziecko. Uratowalo sie 11 osob –
podala agencja Ukrinform.

Rosjanie przeprowadzili ostrzal obiektow cywilnych w Zaporozu w nocy ze
srody na czwartek. W pieciokondygnacyjny dom mieszkalny trafil pocisk
rakietowy S-300. Zniszczone zostaly trzy pietra w jednym z pionow budynku,
z 10 mieszkaniami. Od czwartku trwala operacja poszukiwawczo-ratunkowa.
Analitycy Instytutu Badan nad Wojna (ISW) po przeanalizowaniu sytuacji
doszli do wniosku, ze wojska rosyjskie nie beda w stanie otoczyc Bachmuta w
najblizszym czasie.

“Wydaje sie, ze sily rosyjskie zapewnily sobie wystarczajaca przewage
pozycyjna, aby dokonac obejscia w niektorych obszarach Bachmutu, ale nie
zmusily jeszcze sil ukrainskich do odwrotu i jest malo prawdopodobne, aby
byly w stanie okrazyc miasto w najblizszym czasie” – cztamy w najnowszej
analizie.

Obejscie to forma manewru taktycznego, w ktorym nacierajace wojska obchodza
przeciwnika, unikajac kontaktu ogniowego. Jego celem jest zdobycie obiektow
na tylach przeciwnika, zmuszajac go do ich opuszczenia.

Tajemnicze zatrucia “niezidentyfikowanymi gazami”. Dziesiatki uczennic
trafily do szpitali

Kolejna fala zatruc niezidentyfikowanym gazem w Iranie. Dziesiatki uczennic
z 30 miast w 10 prowincjach Iranu trafily w sobote do szpitali – podala AFP
powolujac sie na lokalne agencje Tasnim i Mehr. W ciagu ostatnich tygodni
do placowek medycznych trafilo juz kilkaset dziewczat. Wszystkie mialy
takie same objawy: problemy z oddychaniem, bole i zawroty glowy. Pojawiaja
sie opinie, ze tajemnicze zatrucia sa celowym dzialaniem grup religijnych
sprzeciwiajacych sie edukacji kobiet. Poloficjalna agencja Tasnim podala,
ze w sobote (4 marca) pod opieka lekarzy znalazlo sie co najmniej 30
uczennic ze szkoly w Urmii polozonej na polnocnym zachodzie kraju, co
oznacza, ze fala zatruc ogarnia coraz mniejsze osrodki.

Morteza Khatami z parlamentarnej komisji zdrowia poinformowal, ze uczennice
sa ofiarami zatrucia kilkoma rodzajami gazow. Do objawow naleza problemy z
oddychaniem, zawroty i bole glowy, ale generalny stan zdrowia dzieci ma byc
dobry. Kilkaset przypadkow zatruc “nieokreslonym gazem”

W ciagu ostatnich trzech miesiecy odnotowano w Iranie kilkaset przypadkow
zatruc uczennic nieokreslonym gazem. Mialo do nich dojsc w dziesiatkach
szkol, zwlaszcza w swietym miescie Kom, gdzie 30 listopada zdarzyl sie
pierwszy wypadek grupowego zatrucia. doprowadzilo to do mobilizacji
rodzicow i protestow przed szkolami i departamentami edukacji w kilku
miastach, lacznie z Teheranem. Zgromadzeni mieli wykrzykiwac m. in. “smierc
Talibanowi, czy to w Afganistanie, czy w Iranie”. Natomiast demonstranci
zgromadzeni pod resortem edukacji stolicy mieli skandowac “Gwardio
rewolucyjna, Basidz, jestescie naszym IS” (skrot nazwy organizacji
terrorystycznej Panstwo Islamskie).

Zatrucia gazem “skoordynowana kampania przemocy wobec uczennic”

Pojawilo sie podejrzenie, ze za zatruciami stoja kregi fundamentalistow
religijnych, ktorzy chcieliby uniemozliwic edukacje dziewczat. O takiej
koncepcji wspomnial m.in. urzednik resortu zdrowia – podaje AFP. Media
rzadowe skierowaly oskarzenia w strone Zachodu: znana ze swojej radykalnej
linii gazeta “Kayhan” uznala, ze ataki na szkoly sa “nowa faza hybrydowej
wojny Zachodu i jego iranskich agentow przeciwko Republice Islamskiej”.

Amerykanski projekt badawczy Clinical Threats ocenil “z umiarkowana
pewnoscia”, ze zatrucia gazem byly skoordynowana kampania przemocy wobec
uczennic, ktora byla tolerowana przez wladze”.

Coraz wiecej wlaman w Warszawie. “Na Wawer czy Bialoleke wyjezdza na noc po
jednym radiowozie” Policjanci masowo przechodza na emeryture. Rzad probuje
odchodzacych zatrzymac podwyzkami plac, ale przy obecnej inflacji, podwyzki
sa za pozno i za male, a potrzeby sa ogromne. W Warszawie coraz czesciej
dochodzi do wlaman, co ma byc spowodowane brakiem funkcjonariuszy w
stolicy. Na nagraniach z monitoringu jednego z osiedli warszawskiego
Wilanowa widac, ze zlodzieje sa w kominiarkach. Wygladaja na nim na pewnych
siebie, bo wiedza, ze maja duzo czasu na ucieczke. – Glowna przyczyna jest
taka, ze policja przyjezdza dlugo po fakcie. Trzeba czekac po 30-40 minut
na przyjazd policji. Tylko w tym roku bylo juz tutaj szesc wlaman, a mamy
poczatek marca – zdradza jeden z czlonkow strazy sasiedzkiej, ktory chce
zachowac anonimowosc. Po wielu wezwaniach policji i braku skutecznej
pomocy, mieszkancy osiedla zalozyli straz sasiedzka. Nie mogac liczyc na
policje, zaczeli liczyc na siebie. – Nawet gdyby ci policjanci mieli checi,
to nie maja srodkow, zeby skutecznie dzialac – uwaza jeden z czlonkow
strazy sasiedzkiej. Jak wyglada praca stolecznych policjantow noca
opowiedzial anonimowo “Faktom” TVN jeden z funkcjonariuszy. – Tak naprawde
nikt sobie z tego nic nie robi, a na Wawer czy Bialoleke wyjezdza na noc po
jednym radiowozie, na Mokotowie po trzy zalogi czy na Ochocie. To jest po
prostu dramat – mowi. Zarzuty jednak odpiera inspektor Mariusz Ciarka z
Komendy Glownej Policji. – Na dzien dzisiejszy w Policji sluzy tyle samo
policjantow, co rok temu – podkresla. W Warszawie brakuje jednak niemal
dwoch tysiecy funkcjonariuszy. Do tej pory bylo ponad tysiac wakatow. Do
tego na poczatku roku wnioski o przejscie na emeryture zlozylo prawie 900
stolecznych policjantow. – Nieustannie prowadzone sa analizy, wszystko po
to, zeby policjantow na ulicach bylo jak najwiecej – zapewnia nadkomisarz
Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stolecznej Policji. – Przypominam, ze
poprzednie rzady wlasnie zwijaly komisariaty i czesto trzeba bylo
kilkadziesiat kilometrow jechac, zeby cokolwiek zglosic – mowi Sebastian
Kaleta, wiceminister sprawiedliwosci i posel Solidarnej Polski.

Giganci komorkowi wylaczaja 3G w Polsce. Czesc klientow musi zglosic sie do
sklepow

T-Mobile i Orange zaplanowaly wylaczenie sieci 3G w Polsce. W ten sposob
operatorzy chca zwolnic czestotliwosc dla nowszych generacji. T-Mobile chce
zakonczyc proces juz w kwietniu 2023 roku. Dla czesci osob oznacza to
koniecznosc wymiany kart SIM i urzadzen na nowsze. Wyjasniamy, kogo to
dotyczy oraz jakie moga byc konsekwencje braku wymiany. Mamy tez informacje
dla klientow Plusa i Play. 3G jest trzecia generacja sieci mobilnej, ktora
w porownaniu do 2G, umozliwiala lepsza jakosc rozmow i dostep do internetu
mobilnego z predkoscia 7,2 Mb/s. Wraz z szerszym dostepem do internetu na
urzadzeniach mobilnych, 3G stalo sie jednak niewystarczajace. Dlatego czesc
sieci w Polsce juz teraz zdecydowala o wylaczeniu technologii 3G.

Wsrod nich jest T-Mobile Polska. “Powodem jest troska o najwyzsza jakosc
uslug oferowanych klientom. Odzyskane w ten sposob czestotliwosci z zakresu
900 MHz T-Mobile planuje przeznaczyc na zwiekszenie predkosci uzyskiwanych
przez klientow w sieciach LTE i 5G oraz ich pojemnosci” – przekazalo biuro
prasowe rozowego operatora.

Decyzje o wylaczeniu sieci 3G podjelo rowniez Orange. Jak zauwazyl Wojciech
Jabczynski, rzecznik Orange Polska, “starsze technologie 2G i 3G sa coraz
mniej wykorzystywane, a rekordy bije zapotrzebowanie na transmisje danych”.
“Ponad 96 procent danych w sieci mobilnej Orange ‘plynie’ juz przez 4G/LTE,
jedynie okolo 3 procent pozostaje w 3G. Korzystanie z 4G/LTE, a w
przyszlosci takze rozwoj 5G, oznacza lepsza jakosc rozmow i zdecydowanie
szybszy internet. Aby moc rozwijac nowsze generacje sieci, potrzebujemy dla
nich wiecej ‘miejsca’ czyli czestotliwosci. Wylaczenie 3G to umozliwi” –
wyjasnil Jabczynski. Orange porownuje technologie 2G do drogi polnej, 3G do
drogi krajowej, 4G do drogi szybkiego ruchu, a 5G do autostrady.

“Mamy tez nadzieje, ze w tym roku wreszcie dojdzie do pozytywnego
rozstrzygniecia aukcji na pasmo C, ale nawet jesli tak sie wydarzy i
bedziemy mogli ruszyc z budowa 5G w docelowych pasmach, to LTE przez kilka
lat bedzie krolowalo jako podstawowa technologia zapewniajaca mobilna
transmisje danych” – dodal rzecznik Orange Polska.

Wylaczenie sieci 3G – od kiedy

Wylaczanie sieci 3G w Orange jeszcze sie nie rozpoczelo. “Planujemy, ze
wkrotce sie zacznie i potrwa do 2025 roku” – przekazal Jabczynski, dodajac,
ze proces bedzie odbywal sie etapami i obejmowal stopniowo kolejne obszary
kraju. “Wylaczenie 3G bedzie nastepowalo jedynie w regionach, w ktorych
bedziemy w stanie obsluzyc ‘pozostajacy’ ruch 4G/LTE oraz glosowy w
starszej technologii 2G” – zaznaczyl Wojciech Jabczynski.

Janusz Piechocinski: mowia wprost – tanio juz bylo

Inflacja jest wyjatkowo bolesna. W tym roku, w niektorych segmentach jest
po prostu dramatycznie bolesna – powiedzial we “Wstajesz i weekend” w TVN24
byly wicepremier Janusz Piechocinski. Byly minister gospodarki zwracal
uwage na skokowy wzrost cen warzyw oraz trudna sytuacje miedzy innymi na
rynku wieprzowiny. – Juz wiemy, ze beda to w obszarze miesa wieprzowego,
najdrozsze w historii swieta wielkanocne w Polsce – podkreslil Janusz
Piechocinski. Janusz Piechocinski poinformowal w swoich ostatnich wpisach
na Twitterze o wyraznym wzroscie cen warzyw. Powolywal sie przy tym na dane
z rynku hurtowego w Broniszach, na ktorego terenie dzialalnosc prowadzi
okolo 300 przedsiebiorcow, m.in. w sektorach owoce i warzywa. Z tweetow
bylego wicepremiera mozemy dowiedziec sie m.in. ze 2 marca 2022 roku cena
kilograma ogorka wynosila srednio 1,5 zl, a 2 marca 2023 roku bylo to juz o
500 proc. wiecej. Ponadto pomidor podrozal z 1,4 zl do 15 zl za kg. “To
wiecej az o 970 proc.” – wskazal Piechocinski. – Inflacja jest wyjatkowo
bolesna. W tym roku, w niektorych segmentach jest po prostu dramatycznie
bolesna – komentowal we “Wstajesz i weekend” w TVN24 Janusz Piechocinski.
Zwracal uwage rowniez, ze “krolowa polskich warzyw, cebula” kosztuje
dzisiaj w hurcie, w skupie 4,5-5 zl. – We Francji, w Hiszpanii byly – tak
samo, jak i u nas – anomalie pogodowe, mrozy, susze, powodzie, to
spowodowalo, ze rynek jest wyjatkowo zdestabilizowany – wskazal byly
wicepremier. Piechocinski odnosil sie przy tym do sytuacji w Wielkiej
Brytanii, gdzie w sklepach wprowadzane sa limity sprzedazy w zwiazku z
ograniczonymi dostawami.

– My sie cieszymy, ze u nas nie ma takich sytuacji, ale kiedy popatrzymy,
ile to rok do roku zdrozalo, to niestety widzimy, ze zywnosc w dalszym
ciagu – a jestesmy dopiero na poczatku tego, co nazywalismy przez lata
przednowkiem – drozeje ponad 20 procent – zauwazyl byly minister
gospodarki.Gosc “Wstajesz i weekend” w TVN24 podkreslal, ze “zasilany
importowo polski rynek warzyw jest w tej chwili w bardzo trudnej sytuacji”.
Dlatego – jak dodal – “nie dziwmy sie, ze pojawiaja sie sytuacje, ze w
pierwszej kategorii, super pomidor jest w cenach w detalu powyzej 30
zlotych”. W ocenie Janusza Piechocinskiego nie mozna mowic o szczycie
inflacji w lutym. – W dalszym ciagu jestesmy w ciagu podwyzek tego, co jest
zwiazane z decyzjami panstwa, czy samorzadu, a wynika to z kosztow energii,
transportu – mowil byly wicepremier, zwracajac uwage m.in. na rosnacy w
kolejnych gminach koszt odbioru smieci.

“Mowia wprost – tanio juz bylo”

Byly minister gospodarki wskazywal tez na trudna sytuacje na rynku
wieprzowiny, spowodowana “rekordowa niska liczba swinek w Polsce”.
Piechocinski przekazal, ze w piatek towarzyszyl delegacji gospodarczej z
Ningbo, portowego miasta we wschodnich Chinach, “ktora przyjechala do
Polski, zeby poczynic duze zakupy, szczegolnie w sektorze mlecznym”. – To
jest bardzo wazne, zeby w tej chwili, przy spadku popytu w Europie na
mleko, utrzymac cene mleka na dobrym poziomie, zeby nie bylo zaklocen tak
jak w przypadku swinek, takze w produkcji krow mlecznych, miesa wolowego –
podkreslal.

– Miedzy innymi mialem okazje spotkac sie z czolowymi polskimi zakladami,
ubojniami, zakladami miesnymi produkcji wieprzowiny. Mowia wprost – tanio
juz bylo, jestesmy na pograniczu, wiemy, ze nie placimy rolnikom tyle, zeby
przywrocic szybkie zachety do odbudowy produkcji, a to jest kilka,
kilkanascie miesiecy, ale jednoczesnie jestesmy pod bariera, ze niektore
nasze produkty juz nie sprzedaja sie w sieciach dyskontow, dlatego ze nie
tylko w Polsce, ludzie zaczynaja kupowac kieszenia – mowil Janusz
Piechocinski. W zwiazku z tym – jak wymienial byly wicepremier – “dobrze
sprzedaja sie boczki, kaszanka, najtansze wedliny, ale dramatycznie zle,
nie tylko na polskim rynku, sprzedaja sie szynki, kabanosy, wyroby z
kategoria premium”.

– Jest ten rynek rozedrgany bardzo mocno, i juz wiemy, ze beda to w
obszarze miesa wieprzowego, najdrozsze w historii Swieta Wielkanocne w
Polsce – podkreslil gosc “Wstajesz i weekend” w TVN24.

Impreza z udzialem ministra. Nowe fakty ujrzaly swiatlo dzienne

W lutym minister edukacji i nauki mial brac udzial w urodzinach swojego
asystenta Bartosza Rybaka wyprawionych w Operze Wroclawskiej. Po ujawnieniu
sprawy przez media, bliski wspolpracownik Czarnka poinformowal, ze poprosil
o zawieszeniu go w obowiazkach. Na jaw wychodza kolejne fakty w sprawie.
Jak podaje “Fakt” za catering na imprezie zaplacil Instytut Europejski Pro
Civium – Fundacja, ktorej Bartosz Rybak doradza. Miesci sie ona w Lublinie
przy ulicy Beskidzkiej 51A i zajmuje sie szkoleniami zawodowymi.

Pod tym samym adresem dziala tez Fundacja “ECCC”, ktora prowadzi ojciec
prezesa Instytutu Pro Civium. Z informacji “Faktu” wynika, ze instytucja
dostala 1 mln zl w ramach programu “Nauka dla spoleczenstwa”, a takze 1,5
mln na “badania nad narodowym dziedzictwem kulturowym Polonii w USA i
utworzenie cyfrowych zbiorow pamieci”. “Fakt” podaje, ze Ryszard Wos w
Fundacji “ECCC” zatrudnia swojego syna Macieja, ktory z kolei w innej
fundacji zatrudnia na zlecenie Bartosza Rybaka. Z rejestru dostepnego na
stronach Ministerstwa Edukacji i Nauki wynika, ze dzialalnosc fundacji
“ECC” jest nadzorowana przez resort edukacji, w ktorym jako pelnomocnik
ministra zatrudniony jest Bartosz Rybak. Nie wspolpracuje z fundacja
“ECCC”. Natomiast wspolpraca z fundacja “ECCC” prezesa zarzadu fundacji
“Instytut Europejski Pro Civium”, z ktora laczy mnie wspolpraca, jest jego
prywatna sprawa. Nie ma ona zadnego zwiazku z moja wspolpraca z fundacja
“Instytut Europejski Pro Civium”. Konflikt interesow nie wystepuje. Dwa
lata temu, w chwili gdy rozpoczynalem prace w MEiN, zamowilem w kancelarii
prawnej analize, z ktorej jasno wynika, ze nie ma konfliktu interesow w
obszarze mojej pracy w MEiN – powiedzial w rozmowie z “Faktem” Rybak.

W piatek po poludniu Bartosz Rybak poinformowal, ze poprosil o zawieszenie
go w obowiazkach.

“W dniu dzisiejszym poprosilem Ministra Przemyslawa Czarnka o zawieszenie
mnie w obowiazkach pelnomocnika ds. wspolpracy z organizacjami polonijnymi
i organizacjami pozarzadowymi na czas niezbedny do obalenia absurdalnych
tez pojawiajacych sie w mediach” – napisal w komunikacie opublikowanym na
Facebooku. Przypomnijmy, minister edukacji i nauki wzial udzial w
wyjatkowej imprezie urodzinowej w Operze Wroclawskiej. Gosciom imprezy
przygrywal Bayer Full. Lider zespolu Slawomir Swierzynski odspiewal nawet
“Majteczki w kropeczki” w jezyku chinskim. Na imprezie pojawili sie tez
politycy PiS, rektorzy uczelni czy niemiecki kardynal.

Opisywana impreza urodzinowa odbyla sie w piatek 24 lutego w stolicy
Dolnego Slaska. Jak ujawnil “Fakt”, szef MEiN Przemyslaw Czarnek przyjechal
do Wroclawia sluzbowa limuzyna i w obstawie funkcjonariuszy Sluzby Ochrony
Panstwa.

Minister Czarnek doniesienia “Faktu” nazwal bzdurami.

“1. We Wroclawiu bylem 17 a nie 24.0, 2. Bylem w Politechnice Wroclawskiej
i DCOPiH, 3. Wieczorem m. in. wraz z rektorami bylem na operze Cyganeria,
4. Nie bylo zadnego wystepu Bayer Full i nie slyszalem tam ich piosenki,
choc jak wielu lubie tez taka muzyke” – przekazal Czarnek w poscie na
Twitterze.

DETEKTYW

“Pajak” czekal na ofiare

Bartlomiej MOSTEK

Ta sprawa jest pod wieloma wzgledami wyjatkowa. Po pierwsze: sprawca zgu-
bil na miejscu zbrodni swoja fotografie. Po drugie: dzieki bardzo
skrupulatnej pracy sledczych mamy bardzo dobry material dowodowy – probki
DNA, odciski palcow, probki pisma, slady zapachowe. Czyli w przypadku
wskazania sprawcy mamy pewnosc, ze zostanie skazany. A mimo to od 27 lat
nie potrafimy ustalic kim byl. Nie wiemy jak mial na imie morderca. Jesli
wiec pozwolicie bede go nazywal “Pajakiem”. Dlaczego tak? Poniewaz zbudowal
pulapke i czekal na ofia- re, tak, jak pajak na muche. Najprawdopodobniej
“Pajak’ pojawil sie w Lublinie w polo- wie maja 1995 roku. Mniej wiecej
wtedy Jan K. postanowil dac oglosze- nie, ze szuka najemcy domku w podworku
swojej posesji. Dom byl maly, mial dwa poko- je, kuchnie i lazienke.
Wczesniej mieszkaly tam dwie studentki. 12 maja (piatek) “Pajak” przyjechal
wraz z wlascicielem biura nieruchomosci, by obej- rzec lokal. Juz po dwoch
godzi- nach podpisal umowe na rok i zaplacil zaliczke. Przedstawil sie jako
Piotr S., zamieszkaly w okolicach Warki (co wazne – tego dnia mial ze soba
dowod osobisty na to wlasnie nazwi- sko). Wynajem mial sie rozpo- czac od
dnia 2 czerwca 1995 roku.

Policjant przesluchujacy wlasciciela biura nieruchomo- sci, Janusza W.,
opisal to tak: “Nastepnie zadzwonil czlowiek z Warszawy, ktory byl zainte-
resowany wynajmem lokalu na terenie Lublina.(…) Byl to mezczyzna w wieku
35 – 37 lat, wzrostu okolo 177 cm, szczuply, mial czarne wlosy. Mial plynna
wymowe i byl nieco zamkniety w sobie. Ubrany byl w garni- tur koloru
ciemnego. Na reku mial plaszcz. Byl bardzo dobrze zorientowany w
zagadnieniach sadownictwa, orientowal sie w wielu szczegolach dotycza- cych
tego zagadnienia. Janusz W. odniosl wrazenie, ze ten czlo- wiek posiada
fachowa wiedze sadownicza. W trakcie ich roz- mowy mezczyzna ten mowil, ze
prowadzi firme handlowa, chce wejsc na rynek lubelski oraz powiedzial, ze
handluje ze wschodem owocami i innymi artykulami spozywczymi”.

Ciekawostke stanowi fakt, ze wlasciciel domu, Jan K. powie- dzial, ze
spieszy mu sie z zala- twieniem sprawy wynajmu, poniewaz wyjezdza do
Belgii, by sprowadzic samochod. “Pajak” zainteresowal sie tym faktem i
powiedzial, ze handel samo- chodami tez “ich interesuje”.

Pozostaje niejasne, dlaczego uzyl osoby mnogiej. Czy mial jakichs
wspolnikow?

maja (sroda), a wiec jeszcze zanim wyna- jem doszedl do skut-

ku, “Pajak” zjawil sie w lubel- skim biurze gazety z oglosze- niami i
oplacil anons, z ktorego wynikalo, ze co poniedzialek organizuje wyjazdy do
Szwajcarii po samochody. Pracownica, ktora przyjmowala zlecenie opi- sala
go nastepujaco: “W trakcie rozmowy byl oszczedny w slo- wach, nie mowil
zbyt wiele. Byl starannie ubrany oraz posiadal przy sobie czarna
dyplomatke”.

2 czerwca 1995 roku (piatek) “Pajak” zjawil sie w wynajmowa- nym domu. Mial
ze soba cztery torby z rzeczami. Opowiedzial wlascicielowi nieruchomosci,
ze przyjechal z Warszawy pociagiem i gdy do niego wsiadal zostal okra-
dziony. Stracil dowod osobisty oraz bardzo wazny dla niego notes z
adresami. Od tego momentu nie pokazywal juz nikomu swych dokumentow. Co
ciekawe, mez- czyzna byl bardzo zainteresowany wedkowaniem. Wlasciciel
posesji zawiozl go nawet juz pierwszego dnia nad Zalew Zemborzycki. Co
wazne, juz tego pierwszego dnia najemca opowiadal, ze zajmuje sie
sprowadzaniem samochodow ze Szwajcarii.

“Rysopis: wzrost okolo 181 cm, szczupla budowa ciala, wlo- sy ciemne,
krecone, siwiejace, ciemna karnacja twarzy, ubra- ny schludnie i elegancko”
– tak zapamietal go wlasciciel domu.

PWyjazd do Szwajcarii

rzez kolejne dni Jan K. widywal swojego lokato- ra, gdy ten albo wchodzil

do domu, albo z niego wycho- dzil. Miedzy mezczyznami nie dochodzilo do
innych interak- cji. Oba domy mialy wspol- ny numer telefonu i po kilku
dniach ludzie zaczeli dzwonic do “Pajaka” w sprawie wyjazdow do Szwajcarii.
Zainteresowanie bylo duze. Polowa lat 90. byla okresem, gdy kazdy chcial
miec samochod produkcji zachodniej. Sprowadzanie aut z zagranicy bylo wiec
intratnym biznesem.

Jan K. wspominal: “17 lub 18 czerwca w godzinach wie- czornych udalem sie
do miesz- kania lokatora celem odby- cia rozmowy. W czasie prze- bywania w
jego mieszkaniu bylem swiadkiem jak Piotr S. otrzymal kilka telefonow z
miasta w sprawie wyjazdow do Szwajcarii, slyszalem jak mowil, ze wyjazd
odbedzie sie w poniedzialek 19 czerwca 1995 roku samochodem marki Audi 100
i moze zabrac trzech pasa- zerow. Bedzie to kosztowalo 4 mln zl (przed
denominacja – przyp. red.). W cene wchodzilo zakwaterowanie oraz wyzywie-
nie. Obecnie nie przypominam sobie o czym rozmawialem z Piotrem S., jednak
zdziwila mnie tak niska cena kosztow wyjazdu do Szwajcarii”.

W dalszej czesci artykulu powrocimy do tego modelu biz- nesowego. Na razie
nie uprze- dzajmy faktow.

czerwca, we wto- rek, telefon dzwonil w sprawie wyjaz-

dow, jednak nikt w domku go nie odbieral. Pojawilo sie row- niez dwoch
mezczyzn, ktorzy poszukiwali Piotra S. Ten jednak zniknal. O godzinie 20
zanie- pokojony wlasciciel poszedl do wynajmowanego domu, otwo- rzyl drzwi
swoim kluczem. Wszedl do srodka i zamarl: “Po lewej stronie, patrzac od
drzwi wejsciowych, zobaczylem, ze na podlodze lezy mezczyzna cze- sciowo
rozebrany, to jest mial rozpieta koszule, a rece pod plecami. Po ujrzeniu
tego mez- czyzny przestraszylem sie, gdyz dostrzeglem cos w jego ustach,
jednak nie wiem dokladnie co to bylo (…). Po uplywie 15 minut od
zgloszenia przyjechalo pogotowie ratunkowe i wspolnie z lekarka wszedlem do
pomiesz- czenia, gdzie lezal ten mezczy- zna. Gdy lekarka go zobaczyla
oswiadczyla, ze nie bedzie dalej wchodzila bo on juz nie zyje”.

Co jednak zaskakujace na podlodze nie lezal Piotr S., czyli “Pajak” , ale
jakis obcy mezczyzna.

Ogledziny miejsca zaboj- stwa trwaly cala noc. O ile zwykle krytykuje

policje lat 90., o tyle tym razem przeprowadzono je modelowo. Dzieki temu
po latach udalo sie wyodrebnic DNA nalezace do sprawcy przestepstwa. W
poko- ju znaleziono takze dokumenty wskazujace na to kim jest ofia- ra. Co
wazne portfel, a w nim troche gotowki, skasowany bilet MPK, oraz zdjecie
legity- macyjne szczuplego, wasatego mezczyzny.

Zdjecia z ogledzin miejsca zbrodni wskazuja na to, ze doszlo tam do jakiejs
dynamicz- nej sytuacji. Dochodzeniowiec opisal: “Sa to zwloki mezczy- zny –
wiek z wygladu okolo 50 lat, tegiej budowy ciala, wrecz otyly, wzrostu
okolo 180 cm. Zwlokiulozonesawpozycji na wznak. Glowa zwlok ulozona w
kierunku drzwi wejsciowych do pokoju. Cialo ulozone po przekatnej pokoju na
podlodze drewnianej przykrytej dywa- nem. Zwloki leza na podlodze obok
stolu, czesciowo przy- krytego obrusem, ktorego to rog jest sciagniety w
kierunku lezacych zwlok”.

Klapki, ktore mial na sobie zamordowany, lezaly poltora metra od jego
ciala. Krzeslo, na ktorym siedzial, wyladowa- lo na wersalce. Mezczyzna
mial skrepowane nogi w kostkach, zas dlonie na plecach. W ustach mial
knebel przewiazany krawa- tem. Obok lezaly takze podarte gumowe rekawiczki,
ktorymi zapewne poslugiwal sie sprawca.Wszyscy przesluchani swiad- kowie
potwierdzili, ze zdjecie znalezione podczas ogledzin

przedstawia najemce domku; Piotra S. Policjanci Wydzialu
Operacyjno-Rozpoznawczego KRP Lublin natychmiast podje- li dzialania majace
na celu jego zatrzymanie. Jednoczesnie pro- bowali ustalic kim byla ofiara
zbrodni.

Pierwsze zadanie bylo trud- ne. Piotr S. bowiem nie tylko zniknal z
Lublina, ale takze nie pojawial sie w okolicach Warki i nikt nie wiedzial,
gdzie fak- tycznie przebywa. Uciekl jakis czas wczesniej z zona innego
mezczyzny i podobno praco- wal w okolicach Warszawy. Co ciekawe, dzien po
zabojstwie w Lublinie, Piotr S. pojawil sie w rodzinnej wsi na kilka godzin.

Na wszelki wypadek jego zdjecie rozeslano do wszystkich jednostek policji i
na posterun- ki na przejsciach granicznych.

Mezczyznacoprawdanieposia- dal paszportu, jednak ukradl paszport ofiary.

Kim byla ofiara ustalono natomiast dosc szyb- ko. Wojciech T., lat 39, mial
meldunek na Slasku, jed- nak od 1990 roku mieszkal w Czortkowie na
Ukrainie. Mial tam konkubine, o 10 lat mlodsza Oksane, z ktora prowadzil
sklep z ubraniami. Na Slasku poszu- kiwali go windykatorzy (zresz- ta
pozniej w Ukrainie rowniez wielu twierdzilo, ze Wojciech nie umarl, a tylko
nie chce oddac pieniedzy), zas rodzina zerwala z nim kontakty.

Wojciech i Oksana w roku 1995 postanowili przeniesc sie do Polski. Wynajeli
mieszkanie w Lublinie. Zamiast nowego poczatku, spotkala ich jednak
tragedia.

Wojciech T. na przelomie maja i czerwca sprowadzil samochod z Francji na
zlecenie mieszkanki Czortkowa. Gdy wracal, znalazl w gazecie oglo- szenie
osoby, ktora co ponie- dzialek jezdzila po samochody z Lublina do
Szwajcarii. Wpadl w siec “Pajaka”.

Oksana i Wojciech wrocili do Polski 17 czerwca. Mieli 7 tys. dolarow oraz
1,6 tys. marek niemieckich. Czesc tej kwoty otrzymali od dwoch miesz-
kancow ich miasta, z przezna- czeniem na zakup mercedesa i forda. Wojciech
T. planowal tez sprowadzic sobie kilkuletniego mercedesa.

18 czerwca Wojciech T. pojawil sie w domku wynaj- mowanym przez Piotra S.
Jego dziewczyna, Oksana, ktora cze- kala w samochodzie, opisala to tak:
“Wojtek wrocil po 10-15 minutach i powiedzial, ze jutro o godzinie 11 ma
wyjazd. Mowil, ze wyjazd nastapi z tego domu i, ze beda jechaly cztery
osoby. Wojtek nie mowil, z kim rozma- wial, ale powiedzial, ze jest duzy
wybor samochodow”.

Kolejnego dnia zdarzyla sie bardzo dziwna sytuacja. Oddajmy ponownie glos
Oksanie: “Przed wyjsciem do notariusza przed godzina 9, kiedy wracalam ze
sklepu spozywczego, mijalam sie w przedpokoju z mezczyzna z wygladu okolo
35 do 37 lat, wzrostu okolo 180 cm, czarne wlosy, czarne wasy, wyrazne nie
drobne, cera naturalna, zdaje mi sie, ze mial okulary. Ubior sporto- wy i
raczej elegancki, szczegolow nie potrafie podac. Mezczyzne tego widzialam
przez chwile. Z odpowiedzi Wojtka na moje pytanie kto to byl dowiedzialam
sie, ze to organizator wyjazdu i ze wyjazd z godziny 11 przelozony jest na
12.30, gdyz podrozny z Zamoscia wyrobi sie dopiero na te godzine. O kogo
chodzilo z Zamoscia tego nie wiem”.

Zaraz potem Wojciech T. spakowal sie i wyszedl z domu. Mial zadzwonic z
granicy. Jego

konkubina zamiast telefonu doczekala sie wizyty policjan- tow
informujacych, ze mezczy- zna nie zyje.

Sledczy bardzo dokladnie przeanalizowali caly zyciorys Wojciecha T. Zbadali
kazdy jego element. Wszystko wskazuje, ze mezczyzna byl przypadkowa ofiara.
Po prostu zainteresowa- lo go niewlasciwe ogloszenie i niejako w
konsekwencji jego przeczytania, zaufal niewlasci- wej osobie.

Sytuacja ta mowi nam tak- ze wiele o sprawcy. “Pajak” nie zaplanowal kogo
konkretnie zaatakuje. Obmyslil pulapke i czekal na kogos, kto w nia
wpadnie. Musial wiec miec umiejetnosc wzbudzania zaufa- nia. Swego rodzaju
czar, ktorym omamil Wojciecha T.

Przypominal raczej P biznesmena

ierwszym przelomem w sledztwie bylo odkry- cie, ze mezczyzna, ktory

wynajal domek w Lublinie nie jest Piotrem S. W wyjasnieniu tej kwestii
bardzo pomoglo zatrzymanie prawdziwego S. na plantacji truskawek. Ten
ostatni oczywiscie zaprzeczyl, ze wie cos na temat zabojstwa w Lublinie.
Ponadto nie rozpo- znali go swiadkowie.

Prawdziwy Piotr S. opo- wiedzial sledczym, ze 5 marca 1995 roku, ze swa
konkubina, przebywali pod wplywem alko- holu na Dworcu Centralnym w
Warszawie. Gdy kobieta uda- la sie do apteki, dwaj mezczyz- ni ukradli
Piotrowi S. kurtke. Ubranie odzyskal jeszcze tej samej nocy, jednak nie
bylo juz w niej dokumentow. Nastepnego dnia udal sie do Warki i zglo- sil
utrate dowodu osobistego. Wyglada wiec na to, ze “Pajak” kupil gdzies dowod
osobisty Piotra S., wkleil swoje zdjecie i zaczal dokonywac przestepstw na
jego konto.

Wazne zeznania zlozyla matka Piotra S.: “Na poczatku czerwca przyjechal do
mnie

mezczyzna w wieku okolo 40 lat, byl w okularach. Powiedzial, ze ma na imie
Wieslaw. Szukal Piotra. Mowil, ze miesz- ka w Warszawie na Pradze Poludnie
i ze syn wynajmowal u niego mieszkanie i jest mu dluzny pieniadze za 3
miesia- ce. Mowil, ze jak nie zaplaci, to bedzie musial sprawe zalatwic
inaczej. Wiecej ten mezczyzna juz sie nie pojawial”.

Sledczy z KRP Lublin przez nastepny rok podejmowali roz- ne dzialania
majace na celu znalezienie owego Wieslawa z Pragi Poludnie. Zdawali sobie
sprawe, ze to trop prowadzacy do “Pajak” a. Jednakze w zezna- niach
prawdziwego Piotra S. jest pewna wskazowka dlaczego mie- li utrudnione
zadanie. Piotr S. mowil: “Z tego co wiem od sio- stry (…), samochodem
przyje- chalo trzech facetow i szukalo mnie w domu (…) bylo to przed
czerwcem. Kto to byl i jakim samochodem, nie wiem”.

Osobiscie uwazam, ze byl to wlasnie Wieslaw, ktory zamie- rzal windykowac
Piotra S. przy pomocy dwoch kolegow. Mezczyzna nie szukal sprawie- dliwosci
droga oficjalna, a raczej zamierzal uzyc typowych dla lat 90. metod takich
jak grozby, pobicie, czy wywiezienie do lasu.

Do watku Wieslawa z Pragi Poludnie jeszcze wrocimy. Na razie zegnamy sie z
osoba Piotra S. – kolejnej niewinnej ofiary “Pajaka”.

Watek ten daje nam jeszcze jedna informacje jego dotycza- ca. Mianowicie,
gdy prawdziwe- go Piotra S. okazywano swiad- kom, ci mowili, ze mezczyzna z
Lublina mial mniejsze dlonie (domniemywac nalezy, ze mniej spracowane) i
pelne uzebienie. Opowiadali, ze przypominal raczej biznesmena.Kolejnym
przelomem byly wyniki sekcji zwlok Wojciecha T.: “Na pod-

stawie wynikow ogledzin i sek- cji zwlok przyjac nalezy, ze przyczyna zgonu
Wojciecha T. stalo sie rozlegle pourazo- we uszkodzenie osrodkowego ukladu
nerwowego”. W wyniku dalszych badan stwierdzono, ze sprawca zadal swej
ofierze jeden silny cios w glowe. Cios ten byl tak potezny, ze zgrucho- tal
kosci czaszki i spowodowal zgon. Jednakze wiezy na rekach i nogach zostaly
sporzadzone za zycia ofiary.

I tu sledczy trafili na kolej- na ciekawostke, niejako zwia- zana z
wynikami sekcji zwlok Wojciecha T. Otoz w dniu zaboj- stwa do Stolecznego
Stanowiska Kierowania zadzwonil mezczy- zna. Operator SSK, komisarz
Dziewinski, sporzadzil notatke o tresci: “W dniu 19 czerwca 1995 roku
pelnilem sluzbe na Pogotowiu Policyjnym “997”. O godzinie 16.55 zadzwonil
nie- znany mezczyzna (nie przedsta- wil sie) i poinformowal mnie, “ze w
Lublinie przy ul. Kossaka 17 mial miejsce napad i, ze pod tym adresem ma
lezec skrepo- wany, pobity mezczyzna i, ze moze jeszcze zyje”. Po wypo-
wiedzeniu tej tresci abonent rozlaczyl sie”.

Policjant przekazal natych- miast te informacje do KRP Lublin. Na miejsce
udala sie zaloga, jednak zastala starsza kobiete zdziwiona pytania- mi o
zwiazanego mezczyzne. Mozemy sie domyslic, ze dzwo- niacy z powodu stresu
pomylil numery domow i policjanci tra- fili na wlasciwa ulice, jednak do
innego budynku.

Wyniki sekcji i powiaza- ny z tym telefon na Stoleczne Stanowisko
Kierowania upraw- niaja nas do kilku wnioskow.

Po pierwsze: “Pajak” nie planowal zabic Wojciecha T. Uderzyl go w glowe
zapewne z zamiarem ogluszenia mez- czyzny i okradzenia go. Ofiara bedaca w
sile wieku (39 lat) byla wieksza i grubsza od sprawcy, wiec ten unikal
otwartej walki. Zaatakowal podstepnie i nie- ustalonym twardym przedmio-
tem uderzyl Wojciecha T. w tyl glowy. Nastepnie skrepowal

go i okradl. Potem oddalil sie z miejsca napadu i zapewne wsiadl do pociagu
jadacego do Warszawy. Po dojechaniu na miejsce zadzwonil pod numer 997 i
poinformowal, ze ofiara lezy skrepowana. Zakladal, ze policja odnajdzie
Wojciecha T., rozwiaze i zabierze do szpitala. Odwracajac wywod logiczny,
gdyby “Pajak” dzialal z zamia- rem zabojstwa – nie krepowal by swojej
ofiary. Po prostu by ja zabil i uciekl.

Po drugie: mamy tu do czy- nienia z uzyciem nadmiernej sily –
nadzabijaniem. Jest to typowe dla sprawcow mlodych i niedo- swiadczonych.
“Pajak” nie byl co prawda mlody, ale moim zdaniem nie mial doswiadcze- nia
w obezwladnianiu ludzi.

Nie mial bandyckiego “wyczu- cia” i przylozyl swej ofierze tak mocno, ze
strzaskal jej czaszke.

Po trzecie i najciekawsze: “Pajak” odegral w Lublinie swego rodzaju
przedstawienie. Oksana, konkubina Wojciecha T., widziala sprawce z wasami i
w okularach. Wasy sa takze na zdjeciu znalezionym na miejscu zbrodni. Wasy
mial sprawca, gdy zamawial ogloszenia w gazecie. Ale co ciekawe w domu,
kto- ry wynajmowal w tym samym okresie wasow nie mial. I sa tego pewni
wszyscy, ktorzy go tam spotykali.

Jest pewnym nieszczesciem, ze przez cale lata w mediach zdjecie pojawia sie
sprawcy z doklejonymi ewidentnie wasa- mi. Kilka lat temu zrobiono tzw.
progresje wiekowa zdjecia i tam mamy wariant z wasami i bez, ale do mediow
ponownie tra- fiaja zdjecia “Pajak” obfitymi czarnymi wasami.

Co jednak wazne, skoro wla- scicielowi posesji i jego rodzinie pokazywal
sie bez wasow, ozna- cza to, ze nie planowal dokonywac przestepstw na tej
posesji. Tam czul sie bezpiecznie – nie przy- wdziewal maski. Z tego wyni-
ka, ze zabojstwo Wojciecha T. nie zostalo zaplanowane i z jakiegos powodu
ta sytuacja potoczyla sie tak, a nie inaczej. Byc moze decydujaca byla
kwota 7 tys. dolarow, ktore mial przy sobie Wojciech T. W roku 1995 srednia
pensja wynosila 702 zl, wiec w przeliczeniu byly to sred- nie dwuletnie
dochody Polaka. Przeliczajac na dzisiejsze wyna- grodzenia – lupem “Pajaka”
padloby 71 tys. zl.

Sposob dzialania “Pajaka” wymyka sie logice. Sprawca dzialal przez 3
miesiace na warszawskiej Pradze Poludnie. Nastepnie przyjechal do Lublina.
Dal ogloszenie, ze bedzie jez- dzil z ludzmi do Szwajcarii po samochody.
Ale nie tylko nie mial samochodu, ktorym mogl- by jezdzic, ale nawet
paszportu (w latach 90. bez paszportu nie mozna bylo opuscic granic RP).
Czyli umawial sie z ludzmi na cos, co zwyczajnie nie moglo miec miejsca. Na
czym mial polegac jego plan? Policjanci przyjeli zalozenie, ze sprawca mial
pomocnika w Zamosciu z samochodem audi 100, jed- nak nigdy nie zdolali tego
faktu potwierdzic.

Mundurowi z sekcji zabojstw i Wydzialu PG KRP Lublin wykonali tytaniczna
prace probujac ustalic, co “Pajak” robil w czerwcu 1995 roku w Lublinie.
Gdzie wychodzil codziennie? Dokad udawal sie w bialej koszuli i marynarce?
I co? I nic. Nie kojarzyli go tak- sowkarze, menele, drobni prze- stepcy.
Moze gdzies pracowal? Mozemy gdybac. Nie mamy na ten temat zadnych
informacji.

To jest kluczowa kwestia, ktora w tym sledztwie mogla- by dac odpowiedzi na
wiele pytan. Co robil “Pajak”, gdy nie planowal fikcyjnej podrozy do
Szwajcarii? Jesli byl przestepca, to zapewne oszustem. Ale jest rowniez
mozliwe, ze wszedl na droge przestepstwa, poniewaz nie powiodlo mu sie w
praw- dziwym biznesie i musial sie mowiac kolokwialnie “odkuc”.

Bardzo ciekawe jest tu zezna- nie synowej wlasciciela pose- sji dotyczace
dnia zabojstwa: “(…) Widzialam okolo godzi- ny 11.30, jak pan Piotr
wyszedl

ze swego mieszkania i usiadl na krzesle przed tym budynkiem. Nerwowo palil
papierosy jeden za drugim. Bez przerwy wycho- dzil z mieszkania, w ktorym
mieszkal”.

To zachowanie mialo miej- sce juz po tym, jak “Pajak” odwiedzil w domu
Wojciecha T. i poinformowal go, ze wyjazd sie opozni, ale zanim Wojciech T.
przyjechal. Sprawca denerwowal sie, bo wiedzial, co sie zdarzy. Wiedzial,
ze tego dnia dokona napadu.

“Ostatni raz pana Piotra widzialam w dniu 19 czerwca 1995 roku, okolo
godziny 14, gdy

przebywalam w domu i w tym czasie uslyszalam klapniecie bramki wejsciowej i
myslalam, ze ktores z moich dzieci wyszlo na ulice. Spojrzalam przez okno i
zauwazylam, ze wyszedl pan Piotr. Widzialam jego glowe i ramiona i na pewno
na sobie mial plaszcz koloru jasno bezo- wego i byl przechylony na lewo.
Odnioslam wrazenie, ze w pra- wej rece musi miec jakis bagaz lecz, co to
bylo tego nie wiem, gdyz nie widzialam” – mowil wlasciciel posesji..

To drugie zeznanie dotyczy juz okresu po zbrodni. Doszlo wiec do niej w
ciagu godzi- ny od przyjazdu Wojciecha T. “Pajak” byl na tyle rozkojarzo-
ny, ze nie poczekal na taksowke, ktora wezwal, nie zabral czesci swych
ubran i portfela z wlasna fotografia. O godzinie 16.55 byl juz w Warszawie
i dzwonil na numer 997. Co bylo potem, tego nie wiemy. Tesciowa wlascicie-
la posesji zeznala, ze “Pajaka” widziala na podworku jeszcze raz o godzinie
19, tym razem bez bagazu. Czy sprawca wrocil wiec na miejsce zbrodni? A
jesli tak, to czemu nie zabral reszty swoich rzeczy? I czy nie bal sie, ze
wpadnie w policyjna zasadz- ke, skoro wczesniej powia- domil Stoleczne
Stanowisko Kierowania o napadzie? To akurat zeznanie wydaje mi sie watpliwe.

Sledczy z KRP Lublin dzia- lali dwutorowo. Po pierw- sze, weryfikowali
informa-

cje naplywajace z terenu Polski. Po drugie, uparcie probowali zlapac jakis
punkt zaczepie- nia w temacie dzialalnosci “Pajaka” na Pradze Poludnie od
momentu, gdy zdobyl dowod osobisty prawdziwego Piotra S. do momentu, gdy
pojawil sie w Lublinie. Ten pierwszy kie- runek to temat na ksiazke. Bylo
tu wiele fascynujacych zwrotow akcji.

Najpierw po publikacji arty- kulu prasowanego pojawila sie informacja, ze
taki mezczyzna po czerwcu 1995 roku pojawil sie w Stalowej Woli. Nikt go
nie zna, jest elegancki i ukrywa sie w bloku socjalnym o wdziecznej nazwie
“perszing”.

Policjanci z KRP Lublin spe- dzili niezliczona liczbe godzin na zasadzkach
w tym miescie, patrolach, poscigach, bojkach w parku. Ustalili, ze faktycz-
nie mezczyzna o pseudonimie Wydra opowiada znajomym, ze:
“W/Wpodczasspozywaniaalko- holu opowiadal, ze przebywal

w Lublinie i tam zamordowal mezczyzne. Powodem zaboj- stwa jak oswiadczyl
byly inte- resy samochodowe i na dowod tego pokazal plik banknotow
dolarowych (…)”.

“Wydra” po jakims czasie zostal schwytany i osadzony w areszcie. Bardzo
dokladnie zbadano jego zyciorys i alibi. Co ciekawe, mezczyzna mial
dokument potwierdzajacy, ze na koncie dewizowym w ban- ku posiada 7 tys.
dolarow, czyli dokladnie tyle ile skradzio- no Wojciechowi T., nie mial
logicznego alibi na czas zbrodni, byl podobny do mezczyzny ze zdjecia, zas
wynik badania na wykrywaczu klamstw wskazy- wal, ze moze on miec wiedze na
temat tej zbrodni.

“Wydre” przed dlugoletnim wiezieniem ostatecznie ura- towaly dobrze
zabezpieczone slady na miejscu zabojstwa. Wykluczyly, ze byl on zabojca
Wojciecha T.

Na podstawie meldunkow od ludzi i z innych jednostek policji “Pajak” a
poszukiwano na gieldzie warzywnej w okolicy Warki, na gieldzie samochodo-
wej w Slomczynie kolo Grojca, sprawdzano mezczyzne, ktory przyjechal
pewnego dnia do Lublina z Radomia zielonym polonezem.

Bardzo wiele informacji

wplynelo po emisji progra- mu Michala Fajbusiewicza “997”. Widzowie
wskazywali, ze “Pajak” jest z pochodze- nia Grekiem, ze byl widziany na
imprezie w Palacu Kultury i Nauki, ze jest zawodowym zolnierzem,
wlascicielem dys- koteki na Slasku albo oszustem z Olawy. Policjanci
pracowicie weryfikowali wszystkie te watki, wykonywali badania odciskow
palcow, DNA (co bylo w tych czasach pionierskim dziala- niem) i
eksperymenty osmolo- giczne. Wszystkie wersje zwery- fikowali negatywnie.

Ze wszystkich watkow podej- mowanych na podstawie infor- macji z programu
TVP mnie zaciekawil jeden. Nie zostal on moim zdaniem dosc dokladnie
zbadany, gdyz pojawil sie tuz przed umorzeniem sledztwa. Otoz pewien
telewidz poinfor- mowal, ze mezczyzna ze zdjecia (czyli “Pajak” )
sprzedawal na gieldzie drogi samochod tereno- wy. Pojazd oficjalnie
sprzedawal mezczyzna z Pomorza. Na giel- dzie jednak reprezentowal go syn –
biznesmen z pod Warszawy. Policjanci przesluchali na oko- licznosc
sprzedazy samochodu ojca, gdyz ten byl wlascicielem pojazdu. Ojciec
biznesmena zeznal, ze mezczyzna ze zdjecia jest podobny do jego syna.

Nastepnie sledczy z innej jed- nostki policji przesluchali syno- wa
wlasciciela. Takie bowiem dostali wytyczne z Lublina. Kobieta na okazanych
zdjeciach nikogo nie rozpoznala.

Co jednak istotne policjanci zapisali, ze przy przesluchaniu obecny byl maz
kobiety (czy- li juz wspomniany biznesmen spod Warszawy) i gdy kobie- cie
pokazano zdjecie “zdradzal wyrazne zaniepokojenie”.

Drugi kierunek pracy lubelskich policjantow, czyli watek Wieslawa

z Pragi Poludnie, szedl jak po przyslowiowej grudzie. Wydzial
Operacyjno-Rozpoznawczy KRP Lublin rozsylal rozliczne telefonogramy do
wszystkich jednostek w Polsce. Przesylal takze zdjecie “Pajaka”. Male
jednostki odpisywaly, dzieli- ly sie swoimi podejrzeniami. Duze, jak
Warszawa, Gdansk, czy Szczecin milczaly. Rok 1995 byl apogeum przestep-
czosci. Zabojstwa w Warszawie byly codziennoscia. Nie mozna wiec winic tych
jednostek, ze nie rzucaly wszystkiego, by badac sprawe z Lublina, kiedy
same nie nadazaly z wlasnymi sledztwami.

Policjanci KRP Lublin pro- bowali wiec sami dokonywac ustalen na
warszawskiej Pradze, jednak nie osiagneli sukcesow na tym polu. Jednakze w
styczniu

1996 roku KRP Warszawa Praga Poludnie przeslala do Lublina bardzo ciekawa
notatke, ktora – odnosze wrazenie – umknela w gaszczu meldunkow z tele-
wizyjnego magazynu “997”: “KRP Warszawa Praga Poludnie prowadzi czynnosci w
sprawie ustalenia NN oszusta dziala- jacego na terenie Warszawy. W trakcie
wykonywania zwia- zanych z tym zadan sluzbowych [policjanci] ustalili, ze
moze to byc AS (tu padlo imie nazwi- sko i miasto pochodzenia prze-
stepcy). Pracownicy KRP Praga Poludnie uzyskali informacje, ze w/w moze
przebywac na pose- sji Wieslawa (tu padlo nazwi- sko i dokladny adres).
przy ul. S. w Warszawie.

Sprawa niewyjasniona

Wydawalo sie, ze w koncu natrafiono na poszukiwanego mezczyzne, ktory
wynajmowal “Pajakowi” mieszkanie, a potem pojawil sie w jego rodzinnym
domu, aby odzyskac naleznosc za wynajem. Prascy policjanci pojechali do
pana Wieslawa i potwierdzili, ze faktycznie zatrudnial na swej budowie
poszukiwanego oszusta. Co wiecej tego ostatniego odwie- dzal drugi
mezczyzna.

“W trakcie rozmowy poka- zano (…) zdjecie znalezio- ne w miejscu
zabojstwa Wojciecha T. na ktorym to zdjeciu Wieslaw (…) rozpo- znal
mezczyzne ktory przeby-

wal w towarzystwie AS”. Mamy Wieslawa z ulicy S. na Pradze Poludnie, ktory
co wazne rozpoznal mezczyzne ze zdjecia. Nie wiedzial kim jest ten
czlowiek, jednak wiedzial to jego pracownik AS. Ten ostat- ni co prawda
zniknal z budowy wraz z wiertarka, jednak znane byly jego dane. Mozna bylo
go szukac, zatrzymac i przeslu- chac. I byc moze dojsc w ten sposob do tego
kim jest “Pajak” . Czy cos w tej sprawie zrobiono?

Tego nie udalo mi sie ustalic.

Wydzial Kryminalny KWP w Lublinie, a dokladnie komorka

“Archiwum X”, nadal prowadzi czynnosci w sprawie zabojstwa Wojciecha T.
Zebrany material dowodowy jest zerojedynkowy. Ustalenie sprawcy praktycznie
daje pewnosc, ze zostanie on skazany.

Jesli znasz sprawce lub domyslasz sie, kto moze nim byc, skontaktuj sie z
ta jednost- ka lub redakcja “Detektywa”. Gwarantujemy anonimowosc. Nawet
jesli sprawca juz nie zyje, warto przekazac informacje. Badanie DNA pozwoli
zwery- fikowac, czy dana osoba byla zabojca i ewentualnie zamknac sledztwo.

Bartlomiej Mostek

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto