Dzien dobry – tu Polska – 6.03.2022

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

Rok XX nr 64 (6373) 6 marca 2022 r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

PILKA NOZNA

Rosja odwolala sie od wykluczenia z futbolu. Polska wciaz nie wie, z kim zagra.

FIFA wciaz nie podjela decyzji w sprawie meczu Polska – Rosja w barazu o awans na mundial. Rosjanie w trybunale CAS walcza o zmiane decyzji o wykluczeniu ich z futbolu.

Polska w tej sprawie nie miala watpliwosci: wobec zbrojnej agresji Rosji na Ukraine nie zamierzala z Rosjanami grac w pilke, i to bez wzgledu na to, pod jaka flaga wystapia: swojego kraju czy neutralna, jak tuz po rozpoczeciu wojny chciala FIFA. PZPN swoim bezkompromisowym stanowiskiem zmusil swiat do zmiany stanowiska: najpierw zwiazek zmontowal koalicje ze Szwedami i Czechami, przekonujac ich do zapowiedzi bojkotu ewentualnego meczu z Rosja, a potem rozeslal listy do szefow innych europejskich federacji z wezwaniem, by domagali sie wyrzucenia Rosjan z futbolu.

FIFA zostala zmuszona do zajecia mocniejszego stanowiska zarowno przez nacisk krajowych federacji zainicjowany przez Polske, jak i przez Miedzynarodowy Komitet Olimpijski. Skoro MKOl “zalecil” wyrzucenie ze swiatowego sportu reprezentacji Rosji i Bialorusi, skoro wiele europejskich federacji zapowiedzialo, ze nie zagra z Rosja, FIFA nie miala wyjscia i tez zawiesila reprezentacje Rosji, z ktora 24 marca Polska miala zagrac w pierwszej rundzie barazy o awans na mundial w Katarze.

Ale Rosjanie odwolali sie od tej decyzji do Trybunalu Arbitrazowego CAS w Lozannie. – Oczekujemy przywrocenia meskich i zenskich reprezentacji we wszystkich turniejach, w ktorych braly udzial, a takze odszkodowania za poniesione szkody – oswiadczyl Rosyjski Zwiazek Pilki Noznej.

Gdyby nie brac pod uwage odwolania Rosjan, FIFA ma dwa rozwiazania:

przyznac walkower Polsce lub wyznaczyc jej innego rywala w pierwszym meczu barazowym. W gre moglaby wchodzic Slowacja (zajela trzecie miejsce w grupie kwalifikacyjnej do mundialu, za Rosja), Wegry (maja najlepszy bilans w Lidze Narodow) lub Norwegia (miala najlepszy bilans w kwalifikacjach). Wszystkie te druzyny maja jednak zaplanowane swoje mecze towarzyskie na 24 marca. Na razie – jak informuje Onet – wstrzymuje sie z decyzja, czekajac na werdykt CAF. Pismo w tej sprawie wplynelo w piatek do PZPN.

Tymczasem w poniedzialek selekcjoner Czeslaw Michniewicz ma wyslac pierwsze powolania na marcowe mecze. Powinna znalezc sie w nich informacja o rywalu. Jesli CAF – badz inne powody – nie wplyna na decyzje FIFA, najbardziej prawdopodobny jest walkower. Wtedy Polska chce zagrac w Chorzowie charytatywny mecz towarzyski, a jedna z niewielu europejskich druzyn, ktora bedzie miala wolne 24 marca, jest Szkocja.

Jej baraz o mundial z Ukraina zostal – z powodu napasci na kraj rywala – przelozony na nieznany jeszcze termin.

EKSTRAKLASA

24 kolejka

Nieciecza-Warta Poznan 1-0

Pogon Szczecin-Radomiak 4-0

Stal Mielec-Jagiellonia Bialystok 1-1

Zaglebie Lubin-Piast Gliwice 0-0

Lechia Gdansk-Wisla Krakow 1-1

Wisla Plock-Gornik Leczna 3-1

Gornik Zabrze-Cracovia 3-0

Lech Poznan-Rakow Czestochowa 0-1

W poniedzialek Legia Warszawa-Slask Wroclaw 1.Pogon 49pkt 2.Rakow 48pkt 3.Lech 48pkt 4.Lechia 40pkt 5.Radomiak 39pkt 6.Gornik 36pkt 7.Wisla Plock 33pkt 8.Stal Mielec 32pkt 9.Piast 31pkt 10.Cracovia 31pkt 11.Jagiellonia 30pkt 12.Slask 26pkt 13.Zaglebie Lubin 25pkt 14.Warta Poznan 24pkt 15.Gornik Leczna 24pkt 16.Wisla Krakow 23pkt 17.Legia Warszawa 22pkt 18.Nieciecza 22pkt -Runjaic wstrzasnal skladem, a Pogon rozbila Radomiaka!

 –  Ciagle mamy dobra pozycje wyjsciowa w tabeli  –  przekonywal przed piatkowym spotkaniem trener portowcow Kosta Runjaic.

Jego pilkarze w poprzedniej kolejce  –  w meczu na absolutnym szczycie  – doznali pierwszej porazki na wlasnym stadionie w tym sezonie i przegrali z Lechem Poznan az 0:3. Dzieki temu rywale wyprzedzili Pogon w tabeli o dwa punkty i odzyskali tym samym fotel lidera.

W piatek szczecinianie mieli idealna okazje do tego, zeby szybko zmazac plame przed wlasna publicznoscia i przynajmniej do niedzieli (czyli meczu Lecha z Rakowem Czestochowa) wrocic na pierwsze miejsce.

Radomiak przyjechal do stolicy Pomorza Zachodniego jako czwarty zespol w stawce i zarazem jedna z najwiekszych rewelacji tego sezonu ekstraklasy.

Przed rozpoczeciem rozgrywek nikt nie spodziewal sie, ze skromny beniaminek z Radomia bedzie walczyl o awans do europejskich pucharow i m.in. dwa razy bezlitosnie ogra Legie Warszawa.

Runjaic bardzo mocno zaskoczyl wyjsciowym skladem i dokonal az pieciu zmian w stosunku do przegranego spotkania z Lechem. Niektore korekty wymusily problemy zdrowotne (chociazby choroba Kamila Grosickiego), ale wiekszosc roszad byla suwerennymi decyzjami trenera, ktory chcial nieco odswiezyc zespol po ostatniej porazce.

Runjaic posadzil na lawce m. in. Sebastiana Kowalczyka i Luke Zahovicia, a po raz pierwszy w wyjsciowym skladzie znalazlo sie miejsce dla Wahana Biczachczjana. Zmienili sie tez mlodziezowcy, poniewaz od poczatku zagral 19-letni skrzydlowy Mariusz Fornalczyk.

W pierwszych minutach faktycznie bylo widac nowa jakosc w wykonaniu Pogoni, ktora doslownie rzucila sie na przeciwnika. Konkretne efekty przyszly bardzo szybko, bo gospodarze wyszli na prowadzenie juz w szostej minucie. Damian Dabrowski idealnie dosrodkowal w pole karne na glowe Kamila Drygasa, ktory precyzyjnym uderzeniem otworzyl wynik spotkania.

30-latek w tym momencie mogl miec na koncie juz dwa gole, poniewaz kilkadziesiat sekund wczesniej jego pierwszy strzal glowa w polu karnym z najwyzszym trudem obronil Filip Majchrowicz. Dominacja Pogoni w tym fragmencie meczu byla absolutna. Momentami statystki pokazywaly nawet 80 proc. posiadania pilki po stronie szczecinian.

Wydawalo sie, ze kolejne gole sa juz tylko kwestia czasu, ale im dluzej trwala pierwsza polowa, tym Pogon mocniej spuszczala z tonu. Co prawda nie bylo mowy o zadnych huraganowych atakach Radomiaka, jednak ofensywa portowcow zostala praktycznie zupelnie wygaszona. W przeciwienstwie do Drygasa swojej szansy na gre w pierwszym skladzie zupelnie nie wykorzystywal napastnik Piotr Parzyszek, ktory jedynego gola dla Pogoni zdobyl wlasnie w pierwszym spotkaniu z Radomiakiem w rundzie jesiennej.

Goscie w pierwszej polowie nie oddali zadnego celnego strzalu, ale uporzadkowali gre w defensywie i na co najmniej kilkanascie minut potrafili oddalic zagrozenie od wlasnego pola karnego. A okazje do wyrownania mieli tylko jedna i to dosc przypadkowa. Dosrodkowanie w pole karne zamienilo sie w kasliwy strzal, ktory trafil w poprzeczke i sprawdzil refleks Dantego Stipicy.

 –  Koncowka pierwszej polowy wymknela nam sie spod kontroli  –  podsumowal w przerwie Drygas, ktory mial swiadomosc, ze Pogon moze zaplacic wysoka cene za minimalizm.

Na szczescie gospodarze nie dopuscili do nerwowej koncowki i losy meczu byly w zasadzie rozstrzygniete juz w 54. minucie. Ewidentnie spozniony Luizao sfaulowal z lewej strony boiska rozpedzonego Fornalczyka i musial opuscic murawe z powodu drugiej zoltej kartki. Z rzutu wolnego w pole karne dosrodkowal Dabrowski, a Kostas Triantafyllopoulos  –  pomimo tego, ze stal tylem do bramki  –  zdolal uderzyc glowa i umiescil pilke w siatce.

Oslabiony Radomiak nie byl juz w stanie podjac rywalizacji i Pogon spokojnie kontrolowala przebieg spotkania. W koncowce przypieczetowala bezdyskusyjne zwyciestwo jeszcze dwoma golami. W 76. minucie Radomiak mial ogromne problemy z wyprowadzeniem pilki z okolic wlasnego pola karnego, co ostatecznie zakonczylo sie strata futbolowki na rzecz dobrze ustawionej Pogoni. W konsekwencji ponad osiem tysiecy widzow swietowalo pierwszego gola w ekstraklasie strzelonego przez zaledwie 19-letniego Mateusza Legowskiego.

Chwile pozniej blysnal kolejny rezerwowy. Jean Carlos z zimna krwia wykorzystal sytuacje sam na sam z Majchrowiczem po swietnym otwierajacym podaniu od Rafala Kurzawy.

Pogon: Stipica  –  Bartkowski (85. Kostorz), Triantafyllopoulos, Lasicki, Mata  –  Kurzawa (85. Stolarski), Dabrowski, Drygas, Biczachczjan (66.

Carlos), Fornalczyk (66. Legowski)  –  Parzyszek ZK.

-Lechia Gdansk po raz kolejny potwierdzila slabiutka dyspozycje w rundzie wiosennej. Po poprawnej pierwszej polowie meczu z Wisla Krakow, po przerwie juz w ogole zapomniala, jak sie gra w pilke, i tylko zremisowala 1:1.

Mecz z beznadziejna na wiosne Wisla teoretycznie mial byc dla Lechii jazda obowiazkowa, jednak postawa podopiecznych Tomasza Kaczmarka w tym roku nakazywala duza ostroznosc. Kibice bialo-zielonych z utesknieniem czekali szczegolnie na gola z gry – po raz ostatni inaczej niz po stalym fragmencie trafili do siatki na poczatku grudnia ubieglego roku, w starciu z Rakowem Czestochowa (3:1). Co zatem zrobil szkoleniowiec Lechii? Powielil ofensywny kwartet z tamtego spotkania (od prawej

strony: Ilkay Durmus, Marco Terrazzino, Conrado oraz Lukasz Zwolinski na szpicy), mimo ze w ostatnich 11 meczach zastosowal 11 roznych ustawien rombu ofensywnego!

Jednak najwiekszym zaskoczeniem bylo ustawienie na prawej obronie Josepha Ceesaya. Pod nieobecnosc kontuzjowanego Davida Steca oraz wobec niedyspozycji Filipa Koperskiego (mial w tygodniu problemy zdrowotne), trener Kaczmarek postawil na wariant ultraofensywny. Przed Szwedem biegal bowiem Ilkay Durmus. Na drugiej flance ustawieni zostali z kolei Rafal Pietrzak i Conrado.

No i trzecia kluczowa roszada w skladzie: na lawce rezerwowych po raz pierwszy od sierpnia ubieglego roku usiadl Maciej Gajos, ktorego zastapil Jakub Kaluzinski.

Te wszystkie zmiany nie daly wiekszego efektu. Lechia niby od poczatku uzyskala zdecydowana przewage, ale bardziej dlatego, ze to Wisla nastawiona byla wyjatkowo defensywnie. Jednak akcje gospodarzy rozgrywane byly w dosc leniwym tempie, a podopieczni Jerzego Brzeczka rzetelnie przesuwali swoje szyki obronne i umiejetnie wybijali z rytmu pilkarzy z Gdanska. Kontr nie wyprowadzali prawie w ogole, ale ich cel na pierwsze fragmenty meczu byl oczywisty – nie stracic gola.

Lechisci, nie mogac przelamac szykow obronnych Wisly, probowali odwolywac sie do sprawdzonego atutu, czyli stalych fragmentow, ale tym razem i one zawodzily. Najlepsza sytuacje, troche z przypadku, mial bardzo aktywny Kaluzinski, ktory po dosrodkowaniu Conrado strzelal na raty, z tym ze przy drugim uderzeniu mial przed soba juz tylko bramkarza Wisly Mikolaja Bieganskiego. Mlody pomocnik Lechii trafil jednak prosto w niego, a to powinien byc gol.

Wisla, widzac nieporadnosc gospodarzy, postanowila niesmialo zaatakowac i byla naprawde blisko szczescia. Z najblizszej odleglosci glowkowal Michal Frydrych i tylko kapitalnemu refleksowi Dusana Kuciaka Lechia zawdzieczala, ze po stronie strat wciaz miala zero. Jak sie okazalo, to byl dopiero poczatek popisow Slowaka.

Przewaga Lechii caly czas byla jednak wyrazna i w koncu wymeczyla ona gola – i to z gry! W pole karne zagrywal Mario Maloca, pilka trafila do Zwolinskiego, ktory ladnie ja sobie przyjal i uderzyl obok Bieganskiego.

Lecaca do bramki pilke probowal jeszcze wybijac Frydrych i to on ostatecznie skierowal ja do siatki. Jednak gola spokojnie mozna zaliczyc Zwolinskiemu, ktory czekal na niego az siedem meczow (od listopada ubieglego roku i meczu z Pogonia Szczecin).

Zatem Lechia wypelnila do przerwy plan minimum, choc swoja gra nikogo na kolana nie rzucila. Ale przynajmniej kontrolowala gre, czego nie mozna powiedziec o jej postawie w drugiej polowie. Wisla kompletnie zdominowala bowiem gdanski zespol i raz po raz wszczynala alarm pod bramka Kuciaka.

I gdyby nie fantastyczna postawa bramkarza Lechii, goscie juz po kilku minutach powinni prowadzic. Dwie znakomite sytuacje mial bowiem Zdenek Ondrasek. Czech strzelal z najblizszej odleglosci, ale w obu przypadkach musial uznac wyzszosc kapitalnie broniacego Kuciaka. To byly parady klasy swiatowej!

Wisla atakowala dalej, a Lechie jakby opanowal pilkarski wtorny analfabetyzm. Co kopniecie – to nieudane, co decyzja – to zla, co interwencja – to nieporadna. Nie liczac Kuciaka, ktory wciaz imponowal spokojem. Na dodatek zostal glownym rozgrywajacym, gdyz gdanski zespol nie mial zadnego pomyslu w ofensywie i jego akcje konczyly sie nieustannym wycofywaniem pilki do bramkarza i oswabadzajacym wykopem. To byl tragiczny obraz.

Nie pomagaly tez zmiany trenera Kaczmarka. Dobre slowo nalezy sie tylko debiutujacemu w ekstraklasie Tomaszowi Neugebauerowi, ktory zaliczyl kilka ciekawych zagran. Slabiutkie wejscie po raz kolejny zaliczyl za to Christian Clemens, dobra sytuacje spartaczyl Flavio Paixao. Wisla caly czas dazyla do wyrownania i w 89. minucie dopiela swego. Blad przy wyprowadzeniu pilki zaliczyl Rafal Pietrzak, a pieknym strzalem z naroznika pola karnego do wyrownania doprowadzil Luis Fernandez.

To byla kara dla lechistow za profanacje pilki noznej po przerwie.

Paradoksem jest, ze mimo kolejnego slabego meczu wrocili oni na 4.

miejsce w tabeli. Jednak ich postawa w tym roku jest bardzo niepokojaca.

Lechia: Kuciak – Ceesay Z, Nalepa, Maloca Z, Pietrzak – Kubicki Z, (90.

Kryeziu), Kaluzinski (60. Neugebauer) – Durmus, Terrazzino (60. Gajos), Conrado (60. Clemens) – Zwolinski (76. Flavio Paixao).

I LIGA

22 kolejka

Stomil Olsztyn-Widzew Lodz 0-2

Zaglebie Sosnowiec-Katowice 0-1

LKS Lodz-Korona Kielce 0-0

Resovia Rzeszow-Jastrzebie 1-0

Sandecja Nowy Sacz-Tychy 2-3

Miedz Legnica-Puszcza Niepolomice 3-1

Arka Gdynia-Gornik Polkowice 2-0

Chrobry Glogow-Odra Opole 1-0

W poniedzialek Skra Czestochowa-Podbeskidzie 1.Miedz 50pkt 2.Widzew 42pkt 3.Korona 37pkt 4.Chrobry 35pkt 5.Arka 35pkt 6.Tychy 34pkt 7.Podbeskidzie 33pkt 8.Sandecja 32pkt 9.LKS Lodz 31pkt 10.Odra 30pkt 11.Resovia 30pkt 12.Katowice 27pkt 13.Skra 27pkt 14.Puszcza 22pkt 15.Zaglebie 22pkt 16.Stomil 17pkt 17.Jastrzebie 14pkt 18.Polkowice 13pkt

PILKA RECZNA

Pilkarze reczni Lomzy Vive przegrali w czwartek na Wegrzech z Telekomem Veszprem 33:35 w pojedynku 13. kolejki Ligi Mistrzow i przed ostatnia seria spotkan nie sa jeszcze pewni bezposredniego awansu do cwiercfinalu Champions League.

Sytuacja przed czwartkowym pojedynkiem w Veszprem byla jasna: wygrana dawala kielczanom awans do cwiercfinalu Ligi Mistrzow. Gwarantuja to pierwsze dwa miejsca w kazdej z grup.

Gospodarze wystapili bez poteznego slowenskiego kolowego Blaza Blagotinseka, w skladzie kieleckiej druzyny znalazl sie natomiast Haukur Thrastarson. Wystap islandzkiego rozgrywajacego, z powodu choroby, do konca stal bowiem pod znakiem zapytania.

Pojedynek byl bardzo zaciety. Przez wieksza czesc pierwszej polowy prowadzili kielczanie. Swietnie mecz rozpoczal w bramce mistrzow Polski Andreas Wolff, skuteczni byli Artsem Karalek i Dylan Nahi, bardzo dobrze grala obrona.

Gospodarze wykorzystywali jednak kazdy blad kielczan w defensywie i w 12. minucie doprowadzili do remisu 8:8. Wegierski zespol poprawil gre w ataku i efekty przyszly szybko. Najpierw w 22. minucie, po trafieniu Patrika Ligetvariego, po raz pierwszy objeli prowadzenie (12:11), a trzy minuty przed przerwa, po dwoch golach Gaspera Marguca, wygrywali juz 15:13. W pierwszej polowie notowano az osiem wynikow remisowych.

Druga odslone mistrzowie Polski rozpoczeli znakomicie. Doskonale spisywal sie Michal Olejniczak, swietna zmiane dal w bramce Mateusz Kornecki i goscie zdobyli cztery gole z rzedu, wychodzac w 35. minucie na prowadzenie 20:18.

Mecz byl pelen walki, szybkich i efektownych akcji. Kielczanie mieli jednak coraz wiekszy problem ze zdobywaniem goli. Przez blisko osiem minut nie byli w stanie pokonac bylego golkipera Vive Vladimira Cupary i tracac cztery gole z rzedu, kwadrans przed koncem przegrywali juz 23:26.

Wydawalo sie, ze gospodarze pewnie zwycieza, ale niespelna pol minuty przed koncem Alex Dujszebajew zmniejszyl strate swojej druzyny do jednego gola (33:34). Kilkanascie sekund pozniej Petar Nenadic pokonal jednak Korneckiego, ustalajac koncowy rezultat.

W srode 9 marca druzyna Talanta Dujszebajewa konczy grupowe rozgrywki pojedynkiem we wlasnej hali z Dynamem Bukareszt (godz. 18.45). Jesli wygra, nie tylko zapewni sobie awans do cwiercfinalu Champions League, ale i zwyciezy w grupie B. Oczywiscie zakladajac, ze Europejska Federacja Pilki Recznej (EHF) nierozegrane pojedynki z Motorem Zaporoze zweryfikuje jako walkowery dla rywali Ukraincow, a w ostatniej kolejce Barcelona nie pokona u siebie Flensburga.

– To byl bardzo szybki mecz. Jestesmy szczesliwi, ze pokonalismy lidera grupy. Liga Mistrzow jest bardzo wyrownana, tu naprawde kazdy moze wygrac z kazdym – skomentowal pojedynek Manuel Strlek, skrzydlowy Telekomu, a przed kilku laty gracz kieleckiej druzyny.

– Zdecydowaly niuanse. W pewnej fazie drugiej polowy zabraklo nam troche szczescia, ale tez koncentracji w ataku, bo bardzo glupio tracilismy pilki, gospodarze wyprowadzali z tego kontrataki i uciekli nam na te kilka bramek. Rzucilismy wszystko co mamy najlepsze, zeby ruszyc w pogon i udalo sie zniwelowac strate, ale na koniec zabraklo szczescia – stwierdzil Krzysztof Lijewski, asystent Talanta Dujszebajewa.

– Ostatnie dziesiec minut nie mielismy troche szczescia, ale taka jest pilka reczna. Najwazniejsze, ze wciaz jestesmy liderami tabeli i ze wszystko wciaz jest w naszych rekach. W przyszlym tygodniu musimy pokonac u siebie Bukareszt i najprawdodpodniej wygramy wtedy grupe – stwierdzil schodzac do szatni hali w Veszprem rozgrywajacy mistrzow Polski Igor Karacic.

ZUZEL

Rosjanie wyrzuceni z zuzlowego Grand Prix i polskiej ligi. Artiom Laguta nie obroni mistrzostwa swiata Rosjanie nie pojada w tym sezonie ani w zuzlowym Grand Prix, ani w PGE Ekstralidze. Dla mistrza i brazowego medalisty mistrzostw swiata moze to oznaczac koniec kariery.

Pierwsza informacje przekazal François Ribeiro, dyrektor Discovery Sports Events, promotora Grand Prix na zuzlu. Oficjalnie decyzje podjela Miedzynarodowa Federacja Motocyklowa, czyli organizator cyklu.

Zawieszone zostaly motocyklowe federacje z Rosji i Bialorusi, a to oznacza, ze w Grand Prix w 2022 roku nie pojedzie ani mistrz swiata Artiom Laguta, ani brazowy medalista Emil Sajfutdinow.

– Mamy nadzieje, ze zobaczymy ich w Grand Prix, kiedy pozwoli na to sytuacja miedzynarodowa – napisal w oswiadczeniu Ribeiro. Oficjalnych decyzji jeszcze nie ma, ale wszystko wskazuje na to, ze Lagute i Sajfutdinowa w cyklu zastapia rezerwowi: Australijczyk Jack Holder i Brytyjczyk Daniel Bewley.

Chwile po decyzji FIM swoja oglosil tez Polski Zwiazek Motorowy.

“W zwiazku z bezprawna zbrojna inwazja Rosji na terytorium Ukrainy, jak rowniez wobec faktu, ze ta brutalna napasc wspierana jest przez panstwo bialoruskie, Polski Zwiazek Motorowy wyklucza az do odwolania zawodnikow rosyjskich oraz bialoruskich z udzialu we wspolzawodnictwie sportowym w sportach motorowych organizowanym na terytorium Polski. Wyklucza sie rowniez reprezentacje tych krajow z udzialu w zawodach sportowych rozgrywanych w Polsce” – czytamy w oswiadczeniu.

Polakom zabroniono natomiast startow w rozgrywkach organizowanych na terytorium Federacji Rosyjskiej oraz na terenie Republiki Bialoruskiej.

Jednym z nich mogl byc turniej Grand Prix w Togliatti, ale juz po rozpoczeciu inwazji zostal odwolany.

Dla wszystkich rosyjskich zuzlowcow obie te sankcje beda bardzo dotkliwe. Grand Prix i polska liga to ostatnie dwa miejsca na swiecie, gdzie sciganie jest na najwyzszym poziomie, podobnie jak zarobki. Biorac pod uwage, ze zuzel jest sportem kosztownym – zawodnik musi dbac o utrzymanie swojego sprzetu czy mechanikow – roczna przerwa od startow i sponsorskich kontraktow bedzie bardzo klopotliwa. A nie jest przeciez powiedziane, ze na roku sie skonczy. O zatrudnienie poza Polska z powodu sankcji rowniez bedzie nielatwo. W Rosji zawodnicy tez nie maja czego szukac, zwlaszcza ze wielu z nich skrytykowalo Putina.

Dlatego rosyjscy zuzlowcy walcza. Artiom Laguta ma polskie obywatelstwo i staral sie o starty z polska licencja, potepil rowniez agresje na Ukraine i poinformowal, ze udostepnil swoje mieszkanie we Wroclawiu uchodzcom. Ale zrobil to pozno, w pierwszych dniach po inwazji nie chcial o niej rozmawiac.

Jednym z jego najostrzejszych krytykow byl sie Tomasz Dryla, komentator Canal Plus, ktory z zawodnikami jezdzil po swiecie, by relacjonowac zawody Grand Prix. Napisal list otwarty, w ktorym oglosil, ze zrywa kontakty ze wszystkimi rosyjskimi zuzlowcami. – Wy potraficie przez tydzien rznac glupa, wstawiac grafiki, z ktorych nie wynikalo nawet, kto jest najezdzca, a kto ofiara! Potraficie bitych szesc dni zwlekac z nazwaniem zla zlem! I kto? Ano sam mistrz swiata! – stwierdzil Dryla.

Dlaczego Laguta zwlekal ze staraniami o polska licencje? Powiedzial to w wywiadzie dla WP Sportowych Faktow. – Bo to nie bylo dla mnie latwe.

Przeciez ja urodzilem sie w Rosji i pomimo ze mam polskie obywatelstwo wczesniej uznawalem za naturalne starty z licencja rosyjska. Z dnia na dzien jestem z moimi najblizszymi coraz bardziej przerazony skala tej agresji. Tym okrucienstwem – stwierdzil, dodajac, ze nie wyobraza sobie startow dla putinowskiej Rosji.

Duzo gorzej zachowal sie Grigorij, brat Artioma Laguty, jezdzacy w barwach Motoru Lublin. W kuriozalnym wywiadzie dla Wirtualnej Polski niemal na kazde pytanie – w tym i to o agresje na Ukraine – odpowiadal “nie mam komentarza”.

Grigorij teoretycznie mialby szanse na starty w polskiej lidze z licencja np. lotewska. Ale szybko okazalo sie, ze starania o zmiane barw nie dadza efektu. Juz po opublikowaniu komunikatu prezes PZM Michal Sikora przyznal, ze nie ma szans, by w najblizszym czasie jakikolwiek obcokrajowiec dostal polska licencje. Co do lotewskiej – co prawda Laguta moze sie o nia starac, ale jego polski klub Motor Lublin po wywiadzie nie wyobraza sobie z nim wspolpracy.

Artiom Laguta to aktualny zuzlowy mistrz swiata. W ubieglym sezonie przerwal dwuletnia hegemonie Bartosza Zmarzlika, razem z ktorym podzielil miedzy siebie zwyciestwa w 10 z 11 turniejow rozgrywanych w

2021 roku. Obaj triumfowali pieciokrotnie. Emil Sajfutdinow jest z kolei brazowym medalista, a to oznacza, ze w Grand Prix w tym roku wystapi tylko jeden medalista – srebrny Zmarzlik.

Laguta byl tez w ubieglym roku najwazniejszym ogniwem druzynowego mistrza Polski, Betardu Sparty Wroclaw. Zuzel jest o tyle specyficznym sportem, ze klubowe sklady sa szyte na miare, wiec wyjecie jednego ogniwa jest bardzo bolesne. Zwlaszcza jesli to ogniwo najsilniejsze.

Wroclawska druzyna mogla byc najbardziej poszkodowana sankcjami, bo w jej barwach jezdzi roniez pochodzacy z Rosji Gleb Czugunow. Ale on moze czuc sie bezpieczny, bo na polska licencje zdecydowal sie wczesniej.

Reprezentowal tez bialo-czerwone barwy w zawodach mlodziezowych.

Glownym rywalem Sparty do zlota mial byc Apator Torun, ktory wydal przed sezonem miliony na wzmocnienia. Zakontraktowal Patryka Dudka, wicemistrza swiata z 2017 roku. A takze Sajfutdinowa.

Klopoty bedzie miala rowniez ekipa z Grudziadza. Ona bedzie zapewne walczyc o utrzymanie, co bez Wadima Tarasienko moze sie okazac bardzo trudne. Tarasienko mial byc jednym z liderow ekipy GKM, od tego roku mial zastapic Dunczyka Kennetha Bjerrego.

“Ilu jeszcze Rosjan powinnismy wygnac”-R.Stec Im wiecej ofiar pochlania rzez na Ukrainie, tym glosniej wybrzmiewa pytanie, na ktore nie ma dobrej, uniwersalnej odpowiedzi.

Czy wpuszczac na turnieje Daniila Miedwiediewa, nowego lidera globalnego rankingu tenisistow? Co z Andriejem Rublowem, kolejnym Rosjaninem ze scislej czolowki? A jesli wystawimy ich obu poza korty, to czy nie nalezy rowniez rozwiazac kontraktow z Aleksiejem Miranczukiem, ktory kopie pilke w Atalancie Bergamo, oraz Aleksandrem Golowinem, ktory w AS Monaco pelni wrecz funkcje wicekapitana?

Wyrzucenie z miedzynarodowych rozgrywek reprezentacji Rosji w rozmaitych sportach druzynowych dalo troche posepnej satysfakcji, ze agresor ponosi kare, ale indywidualnych sankcji na nikogo nie nalozono, Obaj wymienieni pilkarze wciaz rywalizuja w ligach francuskiej oraz wloskiej. Normalne zycie toczy sie rowniez na boiskach rosyjskich, wszystkie zaplanowane na miniony weekend mecze odbyly sie bez najdrobniejszych zaklocen.

Calkiem zlikwidowana zostala natomiast pilka nozna na Ukrainie. O ile reprezentacja kraju, ktorego wojsko masakruje sasiadow, zostala wykluczona z barazy o mundial przez FIFA, o tyle reprezentacje kraju masakrowanego wykluczyla wojna. Na razie tamtejsza federacja poprosila tylko o przelozenie barazu o mundial, ale trudno sobie wyobrazic, by druzyna  –  wedlug kalendarza majaca 24 marca zmierzyc sie w Glasgow ze Szkocja  –  w przewidywalnej przyszlosci ponownie sie zebrala i zaczela cwiczyc. Futbol przestal miec jakiekolwiek znaczenie, a ukrainscy pilkarze albo juz poszli na wojne, albo wprawiaja sie w przygotowywaniu koktajli Molotowa, opiekuja rodzinami, wysylaja je za granice lub rozmyslaja nad mozliwie bezpiecznym schronieniem.

Mircee Lucescu, trenera Dynama Kijow, do powrotu do kraju naklonila rumunska ambasada  –  dla pilkarzy, ktorych zostawil skoszarowanych w osrodku treningowym, zrobil przynajmniej tyle, ze zorganizowal autobusy i sciagnal za soba ich rodziny. Z Szachtara  –  donieckiego od 2014 roku tylko nazwy, od pierwszej rosyjskiej inwazji tula sie po calym kraju  – ewakuowano wszystkich obcokrajowcow, w tym az 13 Brazylijczykow, ktorzy relacjonowali w portalach spolecznosciowych, ze mieli piec minut na opuszczenie domow, wsiadali w pociag wylacznie z bagazem podrecznym.

Grajacy w tej samej druzynie Taras Stepanienko  –  69-krotny reprezentant kraju, jesienia walczyl w Lidze Mistrzow z Realem Madryt  –  opowiadal, jak pewnego dnia obudzily go eksplozje bomb, zbiegl z zona i trojka dzieci do piwnicy, chwycil za kij bejsbolowy. Mial do obrony tylko tyle, ale raz w zyciu jako nastolatek strzelal z broni palnej, a sasiad trzymal w domu pistolet, wiec umowili sie, ze to on uzyje jej w razie bezposredniego zagrozenia.

Stiepanienko przeniosl sie potem w troche bezpieczniejsza okolice, jednak zaklada, ze pilki nie kopnie przez wiele tygodni, moze miesiecy.

Jego kolega z szatni Wiktor Kornijenko, ktory jesienia strzelil gola Czechom w reprezentacyjnym debiucie, buduje barykady w rodzinnej Poltawie lezacej miedzy Kijowem i Charkowem. Druzyna z tego ostatniego miasta, Metalist, rowniez przestala istniec. Obcokrajowcy powyjezdzali jak ze wszystkich klubow  –  dzielac sie w internecie przerazeniem, ktore odczuwali w korkach pozwalajacych przesuwac sie w tempie kilku kilometrow na godzine  –  a zawodnicy ukrainscy robia to, co wszyscy.

Zglaszaja sie na ochotnika do obrony terytorialnej, dostarczaja walczacym zywnosc, wode i lekarstwa.

Wiedze o ich aktualnym polozeniu mamy fragmentaryczna, strzepki znajdujemy w portalach spolecznosciowych, w informacjach dostarczanych zagranicznym mediom przez menedzerow, czasami z drugiej lub trzeciej reki  –  nie wszedzie dziala internet czy telefon. Cytowany przez “Guardiana” Mychajlo Kopolowec, majacy za soba ponad 200 meczow w pomocy Karpat Lwow, mowi, ze Ukraincy nie dziela sie juz na grupy zawodowe, nie ma pilkarzy czy lekarzy, wszyscy tworza jedna armie, ktora  –  to podaje za jedyny absolutny pewnik  –  przetrwa dluzej, niz pozyje 70-letni Putin.

Kopolowec jak wielu jego biegajacych po boiskach rodakow wyrzuca biernosc rosyjskim pilkarzom. Nazywa ich, milczacych w obliczu bestialstwa, wspolwinnymi masowego mordowania tchorzliwymi zombie, ktorzy udaja, ze nie wiedza, co sie dzieje. Im bardziej go sluchamy, im wiecej widzimy dowodow na popelnianie przez najezdzcow zbrodni wojennych, tym trudniej przyjmowac, ze za makabre odpowiada jeden jedyny zwyrodnialec z Kremla  –  z Rosji wychodzi coraz wiecej firm, usuwajac ja z cywilizowanego swiata.

Kazda podejmuje decyzje osobno, nieprzymuszona zadnym odgornym dekretem

 –  i w sporcie tez sie takiego nie doczekamy, bo nie istnieje kierujaca nim w wymiarze globalnym instytucja. Mozna tylko wyobrazic sobie analizowanie konkretnych przypadkow, zadanie zlozenia jednoznacznej deklaracji, wyparcia sie putinowskiego rezimu. FIDE inaczej traktuje 44 czolowych rosyjskich szachistow, ktorzy podpisali wyslany do Putina antywojenny protest, a inaczej Siergieja Kariakina, ktory swojego prezydenta fetuje w propagandowych show, wiec prawdopodobnie nikt nigdy go juz na turniej nie zaprosi.

Wykluczenie wszystkich ze wszystkiego jest niemozliwe. Dopoki nakladane przez Zachod sankcje na osoby fizyczne obejmuja tylko kilkuset Rosjan, dopoty prywatne przedsiebiorstwa moga zatrudniac kazdego spoza czarnej listy  –  rowniez kluby futbolowe, jak przywolywana wyzej Atalanta. Na wycofujace sie z rynku agresora korporacje wplyneli rozgniewani klienci, ale w Bergamo kibice nie zazadaja pozbycia sie Miranczuka. Nic podobnego nie przyjdzie tez do glowy Ruslanowi Malinowskiemu, jego urodzonemu w Zytomierzu koledze z druzyny. Oni, Rosjanin i Ukrainiec, w dniu wybuchu wojny na powitanie w centrum treningowym wpadli sobie w ramiona. Przeciw rzezi protestuja wspolnie, sa serdecznymi przyjaciolmi.

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl, polityka.pl opracowal, Reksio.

 Wypisanie z listy / Unsubscribe: https://gazetka-gargamela.eu/wysylka/unsubscribe.php?uid=4433110&adr=tadeusz.czemiel@pds.sos.pl

 lub napisz na / or send email to stop@gazetka-gargamela.eu