DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXV nr 6) (67607) 6 stycznia 2025r.
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
5 stycznia 2025r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
-“Polski tenis potezny, ale amerykanski – potezniejszy. Przegrany final
United Cup”-
Marcin Wesolek
Nie ma pieknego dla Polski zakonczenia tenisowego United Cup. Druzyna z Iga
Swiatek i Hubertem Hurkaczem przegrala final tej imprezy z reprezentacja
Stanow Zjednoczonych.
Jest kilka takich momentow w tenisowym kalendarzu, gdy dyscyplina zwykle
skrajnie indywidualna i kosmopolityczna staje sie druzynowa i zaopatrzona w
narodowy kontekst. Tymi momentami sa mecze Pucharu Davisa (u mezczyzn) i
Pucharu Billy Jean King (u kobiet), a takze United Cup – rozgrywany od 2023
r. turniej, w ktorym wystepuje 18 druzyn, a kazdy mecz sklada sie z singla
kobiet, singla mezczyzn i miksta.
Taki format sprawia, ze Polska niemal automatycznie staje sie jednym z
kandydatow do zwyciestwa – wszak ma wybitna singlistke (Iga Swiatek),
czolowego na swiecie singliste (Hubert Hurkacz) oraz speca od gry podwojnej
(Jan Zielinski). Stad sytuacja, w ktorej bialo-czerwoni w kazdej z trzech
do tej pory rozgrywanych edycji United Cup sa co najmniej w polfinale,
cieszy, ale nie zaskakuje.
Rzadko tenis staje sie platforma do wyrazania patriotycznych uczuc, ale
akurat na United Cup tak jest – i to zarowno na korcie, jak i na trybunach.
Kilkuosobowe druzyny (w polskiej byli tez jeszcze Maja Chwalinska, Alicja
Rosolska i Kamil Majchrzak) ubrane sa jednakowo, podobnie jak trenerzy
poszczegolnych zawodnikow. Zawodnicy reaguja zywiolowo i stadnie, wyraznie
sobie pomagaja – jak Chwalinska, gdy okladala lodem kark Swiatek podczas
przerw miedzy gemami niedzielnego meczu z USA. Do tego dzieci w ludowych
strojach, dorosli z flagami i wymalowanymi twarzami – chwilami mozna bylo
miec wrazenie, ze cala australijska Polonia przyszla na trybuny kompleksu
tenisowego w Sydney, goszczac jeszcze przy okazji turystow-kibicow z Polski.
W tej pelnej zespolowo-narodowych uniesien atmosferze Polska grala w finale
United Cup ze Stanami Zjednoczonymi. By dotrzec do tego rozstrzygajacego
meczu, Polacy wygrali wczesniej w grupie z Norwegia i Czechami, w
cwiercfinale odprawili Brytyjczykow, w polfinale – Kazachow. W czterech
meczach przegrali tylko dwie jego “czesci” – dwa razy pokonanym byl Hurkacz
(ATP 16), przegrywal z Casperem Ruudem (ATP 6) i Tomasem Machacem (ATP 25).
Mecz z Amerykanami zapowiadal sie jako przeprawa ze wszystkich w Australii
najtrudniejsza, bo skoro w zespole rywali sa Coco Gauff (WTA 3) i Taylor
Fritz (ATP 4), latwo byc nie moze.
Zaczely singlistki Gauff i Swiatek, a ich mecz rozgrzal publicznosc. Polka
zostala przelamana juz przy pierwszej okazji, ale zareagowala doskonale –
po chwili wygrala gem przy podaniu Gauff i nie zatrzymywala sie – ze stanu
0:2 doprowadzila do 3:2 i serwowala. W tym secie wlasne podanie nie bylo
jednak atutem – choc w poprzednich meczach obie niezmiernie rzadko tracily
serwis, w tym spotkaniu bylo zupelnie inaczej. Gauff doprowadzila wiec do
remisu 3:3, potem prowadzila 5:4.
Serwowala wowczas Swiatek i przy stanie 30:30 miala w gorze pilke, ktora
mogla postawic sie w doskonalej sytuacji. Zagrala z pelna moca, ale
niewystarczajaca precyzja – trafila pilka w siatke, a potem mocno i
kilkukrotnie ze zlosci dlonia w udo. Chwile pozniej Gauff wygrala pierwsza
pilke setowa i cala partie 6:4. Polka z notesem i trenerem Wimem Fissette
zeszla do szatni, by podyskutowac chwile nad taktyka na drugi set.
Druga partia byla spektaklem na najwyzszym poziomie. Choc zarowno Swiatek,
jak i Gauff to zawodniczki silne i doskonale wybiegane, a szybka
nawierzchnia kortu w Sydney sprzyja niezbyt wyrafinowanemu tenisowi, obie
rozegraly na niej set pelen kunsztownych wymian. Te najbardziej
spektakularne pilki wygrywala Swiatek, caly set padl jednak lupem Gauff.
6:4, 6:4 dla Amerykanki, 1:0 dla USA w meczu z Polska – Swiatek zeszla do
szatni zaplakana, Hurkacz przystepujac do meczu z Fritzem, stanal pod
sciana.
Mecz singlistow dlugo byl mniej wyrafinowany, za to bardziej wystrzalowy.
Obaj bombardowali rywala serwisem, obaj raczej skracali wymiany, niz je
wydluzali. Pierwszy set padl lupem Amerykanina, 6:4. W drugim Hurkacz –
dopingowany zarowno z boksu, jak i z trybun – podniosl swoj tenis na wyzszy
poziom, ten sprzed ubieglorocznej kontuzji, znany z czasow, gdy moscil sie
w pierwszej dziesiatce rankingu. Do piorunujacego serwisu dolozyl precyzje
w pozostalych zagraniach i te odrobine magii, na ktorej brak czesto
narzekali kibice. Zywiolowy doping z trybun poniosl go, wygral set 7:5,
ostatniego gema rozstrzygajac do zera przy podaniu Fritza.
Decydujaca partia dlugo byla majstersztykiem w wykonaniu Polaka. Hurkacz
biegal do kazdej pilki, znajdowal na korcie takie rozwiazania, na ktore w
gorszej dyspozycji zapewne by nie wpadl. Ale i Fritz byl tego dnia w
swietnej dyspozycji, jego tez dopingowano z trybun, mecz byl zatem
doskonalym widowiskiem. Hurkacz wlaczyl do niego elementy psychologiczne –
gdy Fritz szykowal sie do swojego serwisu, Polak zdecydowal sie na zmiane
butow. A ze z butami zawodnik moze zmienic tez skarpetki, przerwa
przedluzala sie, co denerwowalo Amerykanina. Na przebieg meczu to nie
wplynelo, o jego wyniku decydowal tie-break.
I w tym momencie perfekcyjna gra Hurkacza sie skonczyla. Polak przegral
tie-break do czterech, a Polska – podobnie jak przed rokiem z Niemcami –
final United Cup.
Swiatek i Hurkacz najblizszy tydzien spedza na treningach w Australii. Za
tydzienrozpoczna tam pierwsza tegoroczna impreze wielkoszlemowa –
Australian Open.
Polska – USA 0:2. Iga Swiatek – Coco Gauff 4:6, 4:6; Hubert Hurkacz –
Taylor Fritz 4:6, 7:5, 6:7 (4)
-“73. Turniej Czterech Skoczni. Zyciowy wynik Pawla Waska, austriacka
fiesta w Innsbrucku”-
Dariusz Wolowski
Pawel Wasek byl piaty na Bergisel w Innsbrucku, tuz za niesamowitymi
Austriakami Stefanem Kraftem, Janem Hoerlem i Danielem Tschofenigiem,
ktorzy sa poza zasiegiem rywali w TCS.
Cztery lata temu Pawel Wasek byl szosty w Pucharze Swiata w rosyjskim
Niznym Tagile. Wtedy wielu czolowych skoczkow nie startowalo. Poprawil
tamten wynik dzis na Bergisel, gdzie rywalizacja byla na najwyzszym
poziomie, bo stawka jest triumf w 73. Turnieju Czterech Skoczni.
Bezkonkurencyjni sa trzej Austriacy, nie ma juz watpliwosci, ze po dekadzie
skoczek z tego kraju znow wygra TCS. Pytanie ktory, bo walka jest zacieta,
choc Stefan Kraft, Jan Hoerl i Daniel Tschofenig goraco sobie kibicuja. Po
zwyciestwie w Innsbrucku Kraft zrobil taki gest jakby chcial przeprosic
Hoerla. To wlasnie 31-latek jest ostatnim Austriakiem, ktory wygral Turniej
Czterech Skoczni.
Kraft wygral 45. konkurs w karierze, w historii lepsi od niego sa tylko
Gregor Schlierenzauer i Fin Matti Nykaenen. Stefan broni w tym sezonie
Krysztalowej Kuli – apogeum formy uzyskal w najwazniejszym momencie, gdy
gra idzie o pierwszy wielki cel w tym sezonie.
Po trzech konkursach w 73. TCS Kraft ma zaledwie 0,6 pkt przewagi nad
Hoerlem i 1,3 pkt nad Tschofenigiem. W Bischofshofen walka o triumf w
Turnieju bedzie zaciekla, wygrac moze kazdy z nich. Czwarty w klasyfikacji
turnieju Szwajcar Gregor Deschwanden traci do Krafta juz 23,8 pkt. Konkurs
na Bergisel ogladalo 22,5 tys. widzow fetujacych triumf swoich zawodnikow.
Wasek jest klasyfikacji 73. TCS dziewiaty (71,9 pkt straty do Krafta), po
konkursie w Innsbrucku byl szczesliwy. Mowil, ze w drugiej serii
zaryzykowal. – Moglem skoczyc przecietnie i zajac pozycje w drugiej
dziesiatce lub postawic wszystko na jedna karte. Wolalem to drugie – mowil
26-latek. Trener Thomas Thurnbichler mowil, ze piate miejsce jest
odpowiednie dla Pawla, bo od dluzszego czasu pokazuje, ze jest w stanie
rywalizowac ze swiatowa czolowka.
Piate to najwyzsze miejsce, jakie wywalczyl polski skoczek w tym
ekstremalnie trudnym sezonie dla kadry Thurnbichlera. W Innsbrucku Jakub
Wolny byl 24., a Dawid Kubacki 26., obaj mowili, ze ida do przodu, krok po
kroczku. Sa to kroczki wolne i niesmiale, tylko Wasek dokonuje rzeczy
imponujacych. W zeszlym sezonie mial kryzys, ale latem wygral Grand Prix. –
To dalo mi nadzieje i pewnosc siebie – mowi.
Bardzo dobry skok Waska (129 m, dziewiate miejsce) i fatalny Piotra Zyly –
tak mozna podsumowac pierwsza serie w wykonaniu Polakow. Najstarszego i
najmlodszego skoczka kadry Thurnbichlera dzielilo w Innsbrucku az 19
metrow. Zyla odpadl z rywalizacji, bo tylko Sloweniec Ziga Jelar i
Amerykanin Andrew Urlaub skoczyli tego dnia gorzej.
Wszystko to odbywalo sie w cieniu bitwy na odleglosci, ktora w pierwszej
serii urzadzili sobie Austriacy: Hoerl (134), Kraft (131,5) i Tschofenig
(132,5). W finale zaatakowal Kraft i wygral. – To byl jeden z moich
najlepszych skokow w calej karierze – wyznal 31-latek. Dla niego to byl
wielki dzien, do Bischorshofen pojedzie jako lider 73. TCS. Czy utrzyma te
pozycje? Nawet jesli nie, to odda zwyciestwo jednemu z mlodszych rodakow.
Do drugiej serii w Innsbrucku nie awansowal Aleksander Zniszczol, choc mial
lepszy skok od Kubackiego i Wolnego. Odpadl, bo przegral rywalizacje w
swojej parze i nie zmiescil sie w piatce szczesliwych przegranych. W
konkursie na Bergisel po pierwszej serii przepadli tez tak znani skoczkowie
jak Niemiec Karl Geiger i Norweg Halvor Egner Granerud.
Najlepszy z Niemcow w Innsbrucku, Pius Paschke, byl osmy. Niemcy 23 lata
czekaja na Zlotego Orla za triumf w TCS i poczekaja co najmniej jeszcze rok.
-“Pogon Szczecin definitywnie odrzucila plan przekazania wladzy w klubie
Alexowi Haditaghiemu. “To ostatni komunikat””-
Jerzy Polowniak
Pogon Szczecin przestala bawic sie w dyplomacje. Opublikowala kategoryczne
w tonie oswiadczenie, w ktorym informuje, ze zarzad klubu uznal oferte
kupna wiekszosciowego pakietu akcji tej sportowej spolki przez
kanadyjskiego biznesmena Alexa Haditaghiego za “niedostatecznie wiarygodna
oraz niezapewniajaca koniecznego bezpieczenstwa transakcji”.
Oswiadczenie zarzadu Pogoni Szczecin pojawilo sie na stronie tego
ekstraklasowego klubu i na Facebooku w piatek (3 stycznia) po godz. 9.
Wynika z niego, ze pilkarscy dzialacze ze Szczecina i klubowi wierzyciele
sa juz poirytowani tym, ze kolejne szczegoly negocjacji z niedoszlym
inwestorem, Kanadyjczykiem iranskiego pochodzenia Alexem Haditaghim,
wyciekaja do mediow.
Wlasciciel Pogoni Jaroslaw Mroczek (ma 85 proc. udzialow w sportowej spolce
Pogon Szczecin SA) chce przejsc na emeryture i od dluzszego czasu szuka
kogos, kto zapewni bezpieczna przyszlosc klubowi. Po kilkutygodniowym
zamieszaniu zarzad Pogoni uznal, ze Alex Haditaghi nie jest godny zaufania.
W ostatnich dniach w kilku wypowiedziach dla serwisow sportowych kanadyjski
biznesmen narzekal, ze wierzyciele Pogoni blokuja zmiany w klubie, nie
chcac przystac na proponowane przez niego warunki splaty wszystkich
zobowiazan do lipca 2027 r. Wczesniej zadal m.in., by wladze Szczecina –
ktore nie sa przeciez wspolwlascicielem Pogoni – zwiekszyly swoje roczne
wydatki zwiazane z promowanie miasta przez Pogon z 3 mln zl do 4 mln zl i
oddaly stadion miejski im. Floriana Krygiera w nawet 25-letnia dzierzawe.
Haditaghi stwierdzil tez, ze klubowe dlugi siegaja juz ponad 50 mln zl,
czemu w liscie do kibicow zaprzeczyl prezes Jaroslaw Mroczek (“zobowiazania
Pogoni wynosza lacznie 26,14 mln zl” – napisal).
Mimo zerwania negocjacji, co stalo sie przed swietami, Kanadyjczyk wciaz
udzielal wywiadow, w ktorych mowil o zaprzepaszczonej szansie. “Wiedza o
tym, jak blisko bylismy zapewnienia jasniejszej przyszlosci dla tego klubu,
sprawia, ze ten wynik negocjacji jest tym bardziej rozdzierajacy serce” –
przekonywal. Ludzil kibicow, ze nie wyklucza powrotu do rozmow.
Pogon uznala w koncu, ze ta medialna aktywnosc niedoszlego inwestora
przynosi klubowi straty wizerunkowe. W piatkowym oswiadczeniu zarzad
sportowej spolki ze Szczecina przedstawia swoja wersje wydarzen. Na wstepie
pada jasna deklaracja, ze “nie tocza sie jakiekolwiek negocjacje z Alexem
Haditaghim i nie zostana one juz wznowione”. Powod?
Klub z kluczowymi wierzycielami oraz akcjonariuszami uznal oferte Alexa
Haditaghiego “za niedostatecznie wiarygodna, oraz niezapewniajaca
koniecznego bezpieczenstwa transakcji dla Klubu i jego kluczowych
wierzycieli”.
Mimo kilkakrotnych prosb ze strony klubu Alex Haditaghi nigdy nie ujawnil,
jaki podmiot mialby dokonac nabycia akcji Pogoni Szczecin SA, co
uniemozliwialo weryfikacje tzw. beneficjenta rzeczywistego oraz zdolnosci
finansowych takiego podmiotu do pokrycia zobowiazan deklarowanych przez
Haditaghiego tylko »na papierze«”.
Zarzad Pogoni pisze wrecz, ze niedoszly inwestor “probowal wymusic
doprowadzenie do transakcji na postawionych przez siebie warunkach
(niepodlegajacych w zasadzie negocjacjom)”. Poinformowal tez, ze uwaza, iz
doszlo do zlamania umowy o poufnosci negocjacji NDA (non-disclosure
agreement), ktora “zawarl z klubem posrednik transakcyjny reprezentujacy
Haditaghiego w osobie Mariusza Mowlika (firma 111-Football Players FZE),
stad za wszelkie naruszenia tajemnicy przedsiebiorstwa [tj. klubu Pogon –
red.] przez pana Alexa Hadithagiego odpowiedzialnosc ponosi obecnie ten
podmiot”.
Pogon poinformowala, ze w przyszlym tygodniu opublikuje swoje oficjalne
sprawozdanie finansowe za ostatni rok obrotowy. Zapowiedziala tez, ze
jeszcze w styczniu dojdzie do zmian w skladzie zarzadu klubu.
Kilka godzin po oswiadczeniu zarzadu Pogoni pilkarski portal goal.pl
opublikowal oswiadczenie przeslane do tej redakcji przez Haditaghiego.
Napisal w nim m.in.:
“Wyraze sie absolutnie jasno: wszystkie oskarzenia skierowane przeciwko
mnie sa bezpodstawne i maja na celu przerzucenie winy za ich [zarzadu
Pogoni – red.] nieskuteczne zarzadzanie na zewnetrzny podmiot”.
Spodziewajac sie zapewne tego rodzaju reakcji Kanadyjczyka, Pogon w swoim
oswiadczeniu napisala, ze nie zamierza z nim dluzej polemizowac. “To
ostatni komunikat w tej sprawie” – zapowiedzial klub.
Ponizej publikujemy pelne oswiadczenie Pogoni Szczecin.
Zarzad Pogon Szczecin S.A. (“Klub”) w imieniu wlasnym oraz w imieniu
wierzycieli Klubu z tytulu pozyczek dlugoterminowych po raz drugi
oswiadcza, iz Klub oraz wszyscy jego wierzyciele ostatecznie odrzucili
mozliwosc wspolpracy z Panem Alexem Haditaghim.
Wbrew komunikatom dystrybuowanym przez Pana Alexa Haditaghiego do wybranych
srodkow masowego przekazu, nie tocza sie jakiekolwiek negocjacje z Panem
Alexem Haditaghim i nie zostana one juz wznowione po przeslaniu do Pana
Alexa Hadiatghiego jednoznacznego stanowiska wszystkich kluczowych
wierzycieli Klubu, iz proponowane przez niego odroczenie splaty wszystkich
pozyczek do 31 lipca 2027 roku nie bedzie podlegalo akceptacji po odmowie
udzielenia przez Pana Alexa Haditaghiego jakichkolwiek gwarancji
(zabezpieczen) splaty pozyczek, jak i wniesienia do Klubu srodkow
finansowych gwarantujacych rozwoj Klubu wedle prezentowanej medialnie przez
siebie “wizji”. Malo tego, mimo kilkakrotnych prosb ze strony Klubu, Alex
Haditaghi nigdy nie ujawnil, jaki podmiot mialby dokonac nabycia akcji
Pogon Szczecin S.A., co uniemozliwialo weryfikacje tzw. beneficjenta
rzeczywistego oraz zdolnosci finansowych takiego podmiotu do pokrycia
zobowiazan deklarowanych przez Pana Alexa Haditaghiego tylko “na papierze”.
Powyzsze okolicznosci oraz bezprecedensowe prowadzenie “negocjacji” przez
Pana Alexa Haditaghiego, ktory poprzez swoja medialna aktywnosc (zarowno
poprzez wybranych dziennikarzy, jak i nawet pojedynczych kibicow) probowal
niemal wymusic doprowadzenie do transakcji na postawionych przez siebie
warunkach (niepodlegajacych w zasadzie negocjacjom), spowodowaly, iz Klub
zgodnie ze wszystkimi kluczowymi wierzycielami oraz Akcjonariuszami uznal
oferte Pana Alexa Haditaghiego za niedostatecznie wiarygodna, oraz
niezapewniajaca koniecznego bezpieczenstwa transakcji dla Klubu i jego
kluczowych wierzycieli. Nadmieniamy takze, iz tzw. NDA zawarl z Klubem
posrednik transakcyjny reprezentujacy Pana Alexa Haditaghiego w osobie
Mariusza Mowlika (firma 111-Football Players FZE), stad za wszelkie
naruszenia tajemnicy przedsiebiorstwa przez Pana Alexa Hadithagiego
odpowiedzialnosc ponosi obecnie ten podmiot.
W konsekwencji ponownie dziekujemy Panu Alexowi Haditaghi za jego
zainteresowanie Klubem, przy czym podkreslamy, iz niniejszy komunikat jest
ostatnim w tej sprawie, bowiem dalsza polemika z Panem Alexem Haditaghim
bedzie prowadzila juz tylko do ewidentnych strat wizerunkowych po stronie
Klubu oraz kluczowych partnerow Klubu. Pozostaje nam takze zaapelowac do
dziennikarzy (szczegolnie lokalnych, mieniacych sie kibicami Klubu), aby w
tego typu kwestiach wykazywali sie daleko idaca rzetelnoscia i ostroznoscia
przy budowaniu przekazu opartego wylacznie o jednostronna ocene
“przeciekow” z prowadzonych negocjacji oraz aby podejmowali proby
weryfikacji mozliwosci realizacji “obietnic” i “gwarancji” skladanych przez
Pana Alexa Hadithagiego, zwazywszy na historyczne doswiadczenia innych
klubow w analogicznych postepowaniach zwiazanych ze zmiana wlasciciela.
Jednoczesnie wskazujemy, iz w przyszlym tygodniu Klub – zgodnie z
bezwzglednie obowiazujacymi przepisami – opublikuje swoje sprawozdanie
finansowe za ostatni rok obrotowy. Zgodnie z zasada transparentnosci
dzialan Klubu aktualna sytuacja finansowa Klubu, podejmowane dzialania
restrukturyzacyjne, a takze zmiany w skladzie zarzadu Klubu zostana
przedstawione na specjalnej konferencji prasowej w dniu 21 stycznia 2025
r., ktora odbedzie sie po Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy
zaplanowanym na ten dzien.
Klub informuje takze, ze rownolegle prowadzone sa negocjacje z innym
podmiotem zainteresowanym nabyciem akcji Klubu.
Zarzad Pogoni Szczecin SA
Radoslaw Kaluzny ostro o Lechii. “Trup finansowy”
Jak mozna nie placic pilkarzom? Kiedys krecono pilkarzy jak barany. Nawet
do sadu bez sensu bylo isc, dlatego kluby czesto kantowaly, ile wlezie.
Jesli jestes golas – trudno, musisz bawic sie w pilke amatorska, a nie w
Ekstraklase – grzmi Radoslaw Kaluzny, komentator “Przegladu Sportowego”.
Marcin Dobosz: Co uznaje pan za najwiekszy sukces polskiej pilki w zeszlym
roku?
Radoslaw Kaluzny (byly reprezentant Polski, komentator “Przegladu
Sportowego”): Awans Legii Warszawa i Jagiellonii Bialystok do kolejnej
rundy europejskich pucharow. W wypadku polskich druzyn pucharowa gra wiosna
to rzadkie przypadki. A tu mamy az dwie ekipy. To nic, ze w Lidze
Konferencji, na ktora niektorzy kreca nosem i narzekaja, ze to rozgrywki
trzeciej kategorii. Mam nadzieje, ze Legia i Jaga nie zostana tej zimy
“rozdrapane” i najlepsi zawodnicy w obu ekipach nie rusza sie z
Bialegostoku i Warszawy. Bialostoczanie maja wiekszy komfort od Legii, bo
klub jest stabilny finansowo, nie ma dlugow, a nawet pewna sumke na koncie,
w czym najwieksza zasluga odchodzacego prezesa – Wojciecha Pertkiewicza. O
takiej sytuacji wiele naszych klubow moze jedynie pomarzyc. Co rusz slychac
doniesienia o czyjejs finansowej zadyszce.
Dobosz: Ostatnio o Lechii Gdansk, ktora ma klopoty z utrzymaniem licencji.
Kaluzny: No wlasnie. Zastanawiam sie, jak taki trup finansowy w ogole
licencje otrzymal. Niby czasy sie zmienily, a niektore rzeczy zostaly po
staremu. Jak mozna nie placic pilkarzom? Kiedys krecono pilkarzy jak
barany. Nawet do sadu bez sensu bylo isc, dlatego kluby czesto kantowaly,
ile wlezie. Jesli jestes golas – trudno, musisz bawic sie w pilke
amatorska, a nie w Ekstraklase.
Naprawde wystarczy juz tego udawania i przymykania oczu. Zal jedynie
kibicow, bo za moment zamiast Ekstraklasy beda ogladac swoj zespol o pietro
lub nawet kilka nizej, jesli Lechie dopadnie bankructwo. Ona w ogole nie ma
szczescia do wlascicieli, ale ten obecny moze zatopic okret. Teraz slychac,
ze zle sie dzieje w Pogoni Szczecin, a jej kapitan Kamil Grosicki jest
zalamany sytuacja w klubie. Wychodzi na to, ze sporo klubow nie ma
szczescia do zarzadzajacych. Szukaja wiec kol ratunkowych w postaci nowych
wlascicieli.
W Wisle Krakow przejecie w ogole nie doszlo do skutku, bo rece wyciagal
ktos mocno podejrzany, podobnie teraz z Pogonia – tez klapa, a co sie
dzieje w Lechii – wiadomo. W Szczecinie raczej nikt nie mysli dzis o
pierwszym trofeum w historii, a raczej o tym, by klub utrzymal sie na
powierzchni, przezyl. Wracajac do Jagiellonii i Legii, ktore pochwalilem,
czytam o zainteresowaniu jagiellonczykami: Nene, Pululu, Abramowiczem.
Zapewne jest to kwestia ceny, lecz mam nadzieje, ze Jaga przynajmniej do
lata oprze sie ofertom za nich. Ma przed soba interesujaca, intensywna
wiosne. Szkoda, ze czlowiek nie dozyje czasow, kiedy polski klub bedzie w
stanie sie oprzec ofertom z zagranicy. Nie czarujmy sie, to jest kwestia
ceny i mozna wyciagnac najwieksza gwiazde naszej ligi.
Dobosz: Przelom roku kojarzy sie panu z jakims wspomnieniem z pilkarskiej
kariery?
Kaluzny: Kiedys w tym czasie przezylem nieprzyjemna historie. Zaczela sie
pod koniec rundy jesiennej. Podczas rozgrzewki nasz fizjoterapeuta w
Bayerze Leverkusen Dieter Trzolek zapytal mnie, dlaczego dziwnie biegam.
Zgodnie z prawda odpowiedzialem, ze nie mam pojecia, ale troche boli mnie
brzuch. Dobrze czul, ze cos ze mna sie dzieje. W gabinecie wcisnal palce
pod moje jadra i powiedzial, ze pierdyknely mi pachwiny i bez operacji sie
nie obejdzie.
Dobosz: Co fachowiec, to fachowiec.
Kaluzny: Nie byle jaki. I superczlowiek. Kiedys opowiadalem panu, ze mial
ten swoj humor: kiedy wchodzilem do szatni, alarmowal: “Polak idzie!
Zamykac szafki!”. “Aktorzyl” przy tym, rzucajac sie z kluczykami do szafki.
Dobry ananas. I w sumie swietny kumpel, bo kiedy “wczorajszy” przyjezdzalem
na trening, to kryl mnie i kolegow.
Dobosz: To co bylo dalej z ta przygoda na przelomie roku?
Kaluzny: Po operacji do rany wkradlo sie zakazenie. Pol biedy, ze ja nie
mialem pojecia, co sie dzieje, gorzej, iz nie wiedzieli lekarze. A mnie
dopadla taka goraczka, ze mialem wrazenie, iz odjezdzam z tego swiata, po
prostu umieram. Glowny lekarz polecial gdzies w swiat na konferencje, wiec
zajal sie mna medyk, ktory na co dzien opiekowal sie koszykarzami Bayeru.
Kiedy moje cialo dobijalo do 40 stopni, ten lekarz otworzyl mi rane na
zywca. Czulem, ze z bolu zrobie pod siebie. Zapach, a raczej smrod, ktory
wydostal sie z tej rany, byl nie do zniesienia, lecz po chwili poczulem
ulge. Temperatura spadla mi do znosnej. Wtedy zadalem jedno z glupszych
pytan. (smiech)
Dobosz: Czy moze pan pojsc ze szpitala do domu?
Kaluzny: A skad! Zapytalem, czy teraz moge leciec na wczasy do Dominikany?
Przeciez mielismy przerwe od pilki, swiateczno-noworoczna. Zaloze sie, ze
ten lekarz pomyslal, ze nie dosc, iz mam chore pachwiny, to jeszcze zryta
glowe. Ale uparlem sie, ze musze leciec. Nafaszerowali mnie zastrzykami,
zebym mogl w miare bezbolesnie wysiedziec iles tych godzin w samolocie.
Uzbroili mnie tez w instrukcje, zebym nie wystawial ciala na slonce i nie
wlazil do morza. Kilka dni pozniej z moim zdrowiem bylo wszystko OK, a rana
zaczela sie elegancko zablizniac. Po powrocie do klubu podziekowalem
Trzolkowi, ktory wczesnie i bezblednie zdiagnozowal moja kontuzje.
Wreczylem mu polska wodke i karton papierosow. Obaj uwielbialismy puscic
dymka. Ostatnio tez chyba zakonczylismy na paleniu?
-“2024 rokiem przewrotu w polskim futbolu”-
Rafal Stec
Wnaszej pilce noznej nastapila nieoczekiwana zamiana miejsc. Tam, gdzie
panoszyly sie wywolujace zazenowanie kleski, pojawily sie zwyciestwa.
Porazki przeniosly sie gdzie indziej. [Z cyklu “A JEDNAK SIE KRECI”]
Betis Sewilla, FC Kopenhaga, Petrohub Hincesti, TSC Backa Topola, Dinamo
Minsk, Molde. Oto lista lupow polskich klubow, ktore w pazdzierniku i
listopadzie odniosly szesc kolejnych zwyciestw w europejskich pucharach, po
ktorych nastapil jeszcze wyjazdowy remis Jagiellonii Bialystok z NK Celje
oraz efektowne 3:0 pilkarzy Legii Warszawa na stadionie Omonii Nikozja.
Wielokrotnie przeczolgani przez naszych ligowcow kibice musieli spogladac
na te fajerwerki jak na zjawiska nadprzyrodzone, bo kontynentalne rozgrywki
sluzyly dotychczas skrajnie odmiennym celom – przedstawiciele tzw.
ekstraklasy przegrywali wszystko, co bylo do przegrania, a my wertowalismy
atlasy, zeby sprawdzic, od kogo, do jasnej cholery, tym razem oberwali.
Nawet najbardziej egzotyczny rywal okazywal sie zbyt mocny, podziwialismy
porazki i z prowincjonalnymi druzynkami islandzkimi, i poniesione na
wertepach kaukaskich. To byly przygody jak zalobny kondukt.
W zlotej polskiej jesieni 2024 rozsmakowywalismy sie zatem wrecz
ekstatycznie, z czym mam klopot, poniewaz przesladuje mnie podejrzenie, ze
najwiecej zawdzieczamy macherom z UEFA, ktorzy wymyslili nowy turniej, o
tylez poetyckiej, co enigmatycznej nazwie “Liga Konferencji”, a takze
powiekszyli obsade bardziej prestizowych Ligi Mistrzow oraz Ligi Europy.
Jeszcze trzy lata temu w fazie grupowej kontynentalnych rozgrywek
uczestniczyly 64 druzyny, w poprzednim sezonie zakwalifikowalo sie ich juz
96, w biezacym do zabawy zaproszono 108. UEFA pogrubila przychody, a slabi
maja frajde, poniewaz prog wejscia do Europy znaczaco sie obnizyl. Gdyby
nie regulaminowy fikolek, nic by sie z naszej perspektywy nie zmienilo –
przeciez pilkarze Jagiellonii najpierw przerzneli eliminacje zarowno do
Ligi Mistrzow (0:1 i 1:4 z lezacym za kolem podbiegunowym norweskim
Bodo/Glimt), jak i do Ligi Europy (1:4 i 0:3 z Ajaxem Amsterdam), po czym
zostali przerzuceni do Ligi Konferencji. Automatycznie, nie musieli nawet
nikogo pokonac.
Nasi skorzystali na trendzie, ktory obejmuje caly wspolczesny futbol, czyli
galopujacej gigantyzacji wszystkiego – na mundial poleci prawie co czwarty
kraj swiata! – i zarazem postepujacej dewaluacji pojedynczego meczu, coraz
czesciej lekcewazonego przez potentatow. Jak na zalozeniu Ligi Narodow
wygralo San Marino, ktore zaznalo rozkoszy zwyciezania dzieki rywalizacji z
przeciwnikami o podobnym potencjale – Gibraltar i Liechtenstein – tak
klubiki srednie i slabe czerpia radosc ze stworzenia europejskiej trzeciej
ligi. O jej specyfice ladnie swiadczy strategia Chelsea, ktora wygrala
wszystkie szesc meczow (stosunek bramkowy: 26-5), mimo ze okazuje imprezie
ostentacyjna pogarde. W ogole nie zglosila do rozgrywek najwiekszej gwiazdy
– Cole Palmera – a na niedawna wyprawe do kazachskich Almatow, gdzie
pilkarze biegali w 11-stopniowym mrozie, nie zabrala zadnego podstawowego
pilkarza. Polecieli tam juniorzy z nazwiskami nieznanymi nawet hardkorowym
fanom londynskiego klubu, wywiezli bezproblemowe 3:1, dwie bramki zdobyl
nastoletni Marc Guiu, ktory lideruje tabeli strzelcow Ligi Konferencji,
choc w angielskiej Premier League pokopal tylko raz – w sierpniu, epizod
trwal 24 minuty.
Nasze kluby staly sie takze beneficjentami nielogicznej konstrukcji
rankingu UEFA, ktory niekoniecznie rozpoznaje range meczu, dzieki czemu
Legia zgromadzila w tym sezonie jak dotad wiecej punktow od wiekszosci
uczestnikow Champions League – m.in. broniacego tytulu Realu Madryt,
Bayernu Monachium i Borussii Dortmund, wszystkich zespolow wloskich, nie
wspominajac o kolekcjonujacych porazki Sparcie Praga, Dinamie Zagrzeb czy
Crvenej Zvezdzie Belgrad. Stad bierze sie awans tzw. ekstraklasy w
kontynentalnej klasyfikacji – przez wiele lat czlapala pod koniec trzeciej
dziesiatki, teraz wystrzelila na 17. miejsce. I tylko dwa dziela ja od
pozycji, ktora daje krajowi prawo do wystawienia dwoch reprezentantow w
kwalifikacjach Ligi Mistrzow. Tak mamy urzadzona rzeczywistosc, ze rzadza
nia ordynacje wyborcze i inne regulaminy – czasami Jagiellonie wynosza na
pulap Manchesteru City (maja w biezacym sezonie tyle samo rankingowych
punktow), a czasami prezydentem USA zostaje kandydat, ktory zebral trzy
miliony glosow mniej niz jego przeciwniczka.
Przywoluje kontekst polskich triumfow w Europie, zeby nadac im odpowiednie
proporcje, ale bynajmniej nie zamierzam odbierac im wartosci. Kto pamieta,
do jakich wybrykow nasze kluby byly zdolne jeszcze kilka lat temu, musi
dostrzec postep – pokonywanie Betisu Sewilla czy Aston Villi (poprzednia
jesien), nawet jesli te wpuszczaja na murawe rezerwy, to delicje, rarytasy
do niedawna niewyobrazalne. Chyba cos drgnelo, poprawe widac nie tylko na
tablicy wynikow. Legia oraz Jagiellonia daly kilka ladnych popisow,
potrafily zadawac rywalom ciosy po blyskotliwych, wielopodaniowych akcjach
ofensywnych.
I nastapila nieoczekiwana zamiana miejsc – zainicjowana w roku 2023,
kontynuowana w 2024. Przez wiele lat przyzwyczajalismy sie, ze kondycja
reprezentacji Polski – owszem, cherlawej – byla znacznie lepsza niz
kondycja rodzimych klubow. Druzyna narodowa nie umiala rzucic wyzwania
czolowce (wyjawszy zdumiewajace zakrzywienie czasoprzestrzeni przed i
podczas Euro 2016), ale tez nie kompromitowala sie w starciach ze
slabiakami, natomiast wyroby futbolopodobne z tzw. ekstraklasy zawsze
znalazly skorke od banana, na ktorej mozna sie posliznac. Na kazdym
wygwizdowie czailo sie niebezpieczenstwo, nasza liga byla bodaj najmniej
wydajnym – biorac pod uwage relacje budzetow do osiaganych wynikow –
przedsiewzieciem pilkarskim na kontynencie.
Tendencja odwrocila sie wiosna poprzedniego roku, gdy Lech Poznan szarpal
sie z Fiorentina w cwiercfinale Ligi Konferencji, a reprezentacja pod
bezprzywodztwem wiecznie skrzywionego Fernando Santosa pozwalala sie
wychlostac Czechom i Moldawianom. Nastepnie w tych samych rozgrywkach faze
grupowa przetrwala Legia, a kadra przegrala eliminacje do Euro 2024, az
wreszcie przez cala jesien dopingowalismy druzyny z Warszawy i
Bialegostoku, tymczasem bialo-czerwona ekipa Michala Probierza zleciala z
najwyzszej dywizji Ligi Narodow. I ujrzelismy tapniecie rankingowe. Po raz
pierwszy od wielu lat tzw. ekstraklasa plasuje sie w europejskiej
hierarchii (wspomniane 17. miejsce) wyzej niz reprezentacja kraju (20.
pozycja wedlug klasyfikacji FIFA).
Mozna wiec rzec, ze mamy constans. Roczne przychody klubow przekroczyly
miliard zlotych, frekwencja na trybunach stale rosnie i gdyby menedzerowie
kierujacy rodzimym futbolem wykorzystywali potencjal
demograficzno-finansowy, w obu przywolywanych rankingach Polska powinna
krazyc w poblizu czolowej dziesiatki. Zwlaszcza duze osrodki zarzadzaja
beznadziejnie. Na dnie tabeli tzw. ekstraklasy polozyly sie Slask Wroclaw
(gra na drugim najwiekszym stadionie ligowym w kraju) oraz Lechia Gdansk
(trzeci najwiekszy obiekt), klase nizej wlecze sie Wisla Krakow (czwarty
najwiekszy obiekt), fatalnie wydaje pieniadze zdecydowanie najbogatsza
Legia Warszawa (piaty najwiekszy obiekt). Moze zmobilizowaloby je zwolanie
przez UEFA kolejnych europejskich rozgrywek? Mam nawet propozycje urokliwej
nazwy: Liga Dekadencji.
-Aleksandra Miroslaw sportowcem 2024 roku w plebiscycie “Przegladu
Sportowego”.
Mistrzyni olimpijska we wspinaczce sportowej Aleksandra Miroslaw zostala
najlepszym sportowcem Polski 2024 roku w 90. plebiscycie “Przegladu
Sportowego”, zorganizowanym wspolnie z telewizja Polsat.
Miroslaw, ktora wywalczyla na igrzyskach w Paryzu jedyny zloty medal dla
Polski, wyprzedzila dwoje innych medalistow olimpijskich – brazowa w biegu
na 400 metrow Natalie Bukowiecka (dawniej Kaczmarek) oraz srebrnego z
reprezentacja siatkarzy Wilfredo Leona.
Tuz za podium znalazla sie zwyciezczyni dwoch poprzednich edycji
plebiscytu, tenisistka Iga Swiatek, dla ktorej rok 2024 uplynal pod znakiem
sukcesow (m.in. czwartego zwyciestwa w wielkoszlemowym French Open), ale
rowniez miesiecznego zawieszenia po pozytywnym wyniku testu antydopingowego.
Pierwsza dziesiatke plebiscytu zdominowali medalisci igrzysk – siedmioro
laureatow stanelo na podium olimpijskim w Paryzu. Pierwszym
nie-olimpijczykiem byl sklasyfikowany na piatym miejscu zuzlowiec Bartosz
Zmarzlik. Pilkarz Barcelony Robert Lewandowski, trzykrotny zwyciezca
plebiscytu (2015, 2020, 2021), zajal osma lokate, a dziesiata – plywak
Ksawery Masiuk.
Przyznano kilka wyroznien. Trenerem Roku zostal Mateusz Miroslaw,
szkoleniowiec i maz Aleksandry Miroslaw, a Druzyna Roku – reprezentacja
siatkarzy, ktora na igrzyskach w Paryzu wywalczyla srebrny medal.
Statuetke Superczempiona otrzymal Wojciech Fortuna, legenda skokow
narciarskich, pierwszy polski mistrz zimowych igrzysk olimpijskich. Nagrode
wreczyl mu minister sportu i turystyki Slawomir Nitras. Szef resortu
przekazal takze stypendia trenerom Laurze Krzanowskiej (short track),
Tomaszowi Sasce i Bernardowi Wernerowi (obaj lekkoatletyka).
Wydarzeniem Roku byl lekkoatletyczny Memorial Kamili Skolimowskiej w
Chorzowie. W kategorii “Sport Bez Barier” doceniono reprezentacje Polski
kobiet i mezczyzn w ampfutbolu oraz druzyne ampfutbolu Wisly Krakow, a
nagroda za Sportowa Inspiracje Roku wyrozniono reprezentacje Polski na
igrzyskach paralimpijskich.
Najlepsi sportowcy Polski 2024 roku w plebiscycie “PS”
1. Aleksandra Miroslaw (wspinaczka sportowa)
2. Natalia Bukowiecka (lekkoatletyka)
3. Wilfredo Leon (siatkowka)
4. Iga Swiatek (tenis)
5. Bartosz Zmarzlik (zuzel)
6. Daria Pikulik (kolarstwo)
7. Julia Szeremeta (boks)
8. Robert Lewandowski (pilka nozna)
9. Klaudia Zwolinska (kajakarstwo gorskie)
10. Ksawery Masiuk (plywanie)
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl, dziennikbaltycki.pl,
gs24.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl