Dzien dobry – tu Polska – 5.01.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 359) (67245)

5 stycznia 2024r.

Pogoda

piatek, 5 stycznia -3 st C

Zachmurzenie

Opady:5%

Wilgotnosc:85%

Wiatr:10 km/h

Kursy walut

Euro 4.35

Dolar 3.98

Funt 5.04

Frank 4.69

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Milego piatku zycze i pozdrawiam z zasniezonego Pomorza 🙂

Ania Iwaniuk

Dowcip

Maz dzwoni do zony i od razu zadaje pytanie:

– Kochanie, z czym byla dzisiejsza zupa?

– Z sekretnym skladnikiem – Odpowiada zona.

– To go wyjaw, bo lekarze nie wiedza, co robic…

Sledzenie, zastraszanie, brak dostepu do akt sprawy. Magdalena Filiks: to
jest naprawde zycie w traumie “Chcialabym, by inni ludzie nie zyli w kraju,
w ktorym celowo nie okazuje sie matce zwlok dziecka tak dlugo, az nie
nadaja sie do pozegnania” – pisze w internecie poslanka Magdalena Filiks i
ujawnia dramatyczne kulisy jej zderzenia z aparatem panstwa PiS. Po
samobojstwie jej syna nie miala wgladu do prokuratorskich akt sprawy, jej
corki byly nachodzone, a jedna z nich wezwana na przesluchanie, gdzie
wypytywano ja o to, czy kiedys dokonala aborcji. Poslanka Magdalena Filiks
10 miesiecy po samobojczej smierci syna, zaszczutego przez media publiczne,
ktore ujawnily, ze byl ofiara pedofila, odkrywa, co spotkalo ja ze strony
polskiego panstwa – prokuratury i policji. Jak nie pozwolono jej przezywac
zaloby.

– To jest naprawde zycie w traumie, w codziennym leku, co zrobia jeszcze
moim corkom, co o nas napisza. Sa takie dni, ze to sie wydawalo po prostu
nie do udzwigniecia. Te publikacje, te szantaze, powodowaly, ze nie
moglysmy funkcjonowac. Byl taki okres, ze musialam wywozic dziewczynki z
Polski, bo te paski w TVP, artykuly o nas, powodowaly, ze nie byly w stanie
przez wiele dni wstac, ubrac sie, wyjsc z domu, bo sie po prostu baly –
wyznaje poslanka. Milczala, bo chciala chronic corki, ale tuz przed
swietami szczecinska prokuratura wezwala na przesluchanie jedna z nich. Jak
informuje poslanka, prokuratorka zadawala pytania o to, czy dokonala kiedys
aborcji, czy ktos ja do tego namawial. – Ona wyszla z tej prokuratury i
wymiotowala z nerwow – dodaje Filiks.

Dwa lata po skazaniu pedofila media publiczne ujawnily dane, ktore mogly
zidentyfikowac jego ofiare. Chlopiec popelnil samobojstwo. – On tak
naprawde codziennie przezywal horror. Zaczynal dzien od tego, ze sprawdzal,
co na jego temat jest jeszcze napisane w mediach – mowi Magdalena Filiks.

Kulisy sprawy

Poslanka w internecie opisala dzialania prokuratury i policji wobec jej
rodziny. Pisze i mowi o sledzeniu, zastraszaniu, hejtowaniu, wyciaganiu
spraw z akt rozwodowych, nachodzeniu corek oraz jej matki, niszczeniu jej
rodziny czy braku dostepu do akt sprawy. Jej samej tak dlugo odmawiano
zobaczenia ciala syna, ze – jak mowi – niemal nie nadawalo sie ono do
pozegnania. – Wiedzialam, ze chce zobaczyc moje dziecko i je pozegnac, ale
faktycznie to, ze tak dlugo to trwalo, bylo tak trudne dla mnie i dla
dziewczyn, dlatego nie mogly tam pojsc, bo wiedzialam, ze ja moge
sprobowac, a im nie moge na to pozwolic po tak dlugim czasie. One nie mogly
tez pozegnac sie z bratem – wyznaje poslanka. – Wszyscy jestesmy
wstrzasnieci ta sprawa od bardzo wielu miesiecy. Magde Filiks spotkala
najwieksza tragedia, jaka moze spotkac matke – komentuje Bartosz
Arlukowicz, posel Koalicji Obywatelskiej. – Te rzeczy brzmia bardzo zle i
ja chcialbym, zeby nowe wladze wyjasnily, co sie wydarzylo – dodaje Adrian
Zandberg, posel Lewicy.

Premier Donald Tusk poprosil juz ministra spraw wewnetrznych
odpowiedzialnego za policje i prokuratora generalnego o maksimum informacji
i skoncentrowanie sie na tej sprawie. – On ma wiele wymiarow: moralny,
ludzki, ale tez polityczny i prawny – zwraca uwage Tusk. Za rzadow PiS
prokuratorem generalnym byl Zbigniew Ziobro. Prawie dziewiec miesiecy
sledztwo toczylo sie pod jego nadzorem. – Nadal zupelnie nie zainteresowala
sie prokuratura sprawcami tego zaszczuwania. Zaden z tych tak zwanych
dziennikarzy i zaden z prokuratorow, bo oni chyba byli zrodlem przeciekow,
ktore umozliwily te akcje zaszczuwania, nie jest obiektem zainteresowania
prokuratury. Natomiast takim obiektem jest matka – wskazuje premier. PiS w
tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia, choc to obecni poslowie tej
partii byli wsrod tych, ktorzy udostepniali informacje o synu poslanki. –
Prawo i Sprawiedliwosc nie ma z tym nic wspolnego, a nie bede wchodzil w
medialna polemike z matka w zalobie – komentuje Radoslaw Fogiel, posel
Prawa i Sprawiedliwosci. – Nie mam zadnej wiedzy. Prokuratura prowadzi
swoje postepowanie – mowi Michal Wojcik, posel Suwerennej Polski. – Cale
sledztwo dazylo do tego, zeby obronic osoby, ktore udostepnily dane mojego
syna, zeby wyczyscic tych ludzi i dokladnie po to to sledztwo jest
prowadzone, zeby oczernic mnie – mowi Filiks. Poslanka ma tylko jedno
zyczenie: zeby w koncu ja i jej rodzine zostawiono w spokoju.

Na rekach przeszedl przez pasy. Jest nagranie. Policja: to sie nadaje do
“Rankingu Mazura” Niecodzienna sytuacja na ulicach Lazisk Gornych (woj.
slaskie). Jeden z kierowcow nagral pieszego, ktory przeszedl po przejsciu
dla pieszych na rekach i na koniec podziekowal kierowcom, ktorzy zatrzymali
sie przed “zebra”. – Analizujac dwa glowne przepisy ruchu drogowego, pan
nie dopuscil sie zadnego czynu zabronionego, a ta sytuacja nadaje sie do
rankingu Mazura w TVN24 – skomentowala rzeczniczka policji w Mikolowie. Do
zdarzenia doszlo w ostatni dzien 2023 roku w Laziskach Gornych. Jeden z
kierowcow nagral pieszego, ktory postanowil dostac sie na druga strone
ulicy po przejsciu dla pieszych w nietypowy sposob. Zrobil to “idac” na
rekach. Na nagraniu opublikowanym przez serwis Stop Cham, widac, ze
mezczyzna ubrany w koszulke z krotkim rekawem, zatrzymuje sie przed
przejsciem dla pieszych i, kiedy pojazdy sie zatrzymuja, zaczyna poruszac
sie na rekach. Na koniec, kiedy pokonuje “zebre”, dziekuje zmotoryzowanym.
O komentarz do zdarzenia poprosilismy rzeczniczke policji w Mikolowie. –
Jestesmy w szoku, ze sie udalo, ale analizujac dwa glowne przepisy ruchu
drogowego w zakresie pieszych – artykul 13 i 14 ustawy prawo o ruchu – pan
nie dopuscil sie zadnego czynu zabronionego, zadnego wykroczenia – pan
nawet zatrzymal sie, poczekal, samochody sie zatrzymaly, a na koniec
podziekowal kierowcom. Gdyby nie szedl na rekach, to bylby wzorowym pieszym
– skomentowala aspirant Ewa Sikora. I dodala: – To nagranie, to jest
absolutnie wisienka na torcie, jeszcze zeszloroczna i mysle, ze tutaj do
rankingu Mazura w TVN24 to jest absolutny hit, to jest numer jeden.

-40 stopni, 70 centymetrow sniegu. Przestaly jezdzic pociagi, zamknieto
szkoly W polnocnej Szwecji zawieszono czesc polaczen kolejowych, a w jednej
z gmin na poludniu Norwegii zamkniete zostaly szkoly i przestala dzialac
poczta. Powodem jest wyjatkowo silny atak zimy. Z powodu zlych warunkow
atmosferycznych we wtorek nie wyplynely promy kursujace miedzy Polska a
Szwecja. W nocy z poniedzialku na wtorek w trzech miejscowosciach na
polnocy Szwecji temperatura spadla ponizej -40 stopni Celsjusza. W
miejscowosciach Nikkaluokta w Gorach Skandynawskich odnotowano -41,6 st. C
– podal publiczny nadawca SVT Nyheter, powolujac sie na dane Szwedzkiego
Instytutu Meteorologii i Hydrologii (SHMI). To najnizsza zarejestrowana
dotychczas temperatura trwajacej zimy. W Karesuando w Laponii, najdalej na
polnoc wysunietej szwedzkiej miejscowosci, bylo -41,4 st. C. W miejscowosci
Kvikkjokk-Årrenjarka zanotowano -41,2 st. C.

W zwiazku z bardzo duzym mrozem przedsiebiorstwo kolejowe Vy zawiesilo
polaczenia miedzy Kiruna a Lulea. Wedlug SHMI ostatni raz w Szwecji
temperatura spadla ponizej -40 stopni w grudniu 2021 r. Na niektorych
stacjach meteorologicznych odnotowano najnizsze wartosci od co najmniej 12
lat. Zamkniete szkoly i poczta na poludniu Norwegii

W poludniowej Norwegii w gminie Arendal w ciagu doby spadlo 70 centymetrow
sniegu, a meteorolodzy zapowiedzieli kolejne kilkadziesiat centymetrow
opadow.

Lokalne wladze zamknely szkoly, przedszkola, nie dziala poczta, we wtorek
nie byly wywozone smieci. W miescie Kristiansand zlecono prace zdalna.

Nie wyplynely promy kursujace miedzy Polska a Szwecja

Szwedzkie i dunskie sluzby meteorologiczne wydaly ostrzezenia o
spodziewanych duzych opadach mokrego sniegu oraz deszczu polaczonych z
silnym wiatrem w Skanii (poludniowa Szwecja) oraz polnocnej Jutlandii
(Dania). Moga one powodowac lokalne podtopienia i powodzie. W zwiazku z
trudnymi warunkami atmosferycznymi we wtorek nie wyplynely promy kursujace
miedzy Polska a Szwecja.

Sad zarzadzil wykonanie kary wobec bylych agentow CBA Warszawski sad
rejonowy zarzadzil doprowadzenie do wiezienia dwoch bylych agentow CBA –
przekazal portal OKO.press. Chodzi o sprawe, w ktorej skazani prawomocnym
wyrokiem zostali takze Mariusz Kaminski i Maciej Wasik. Warszawski sad
okregowy 20 grudnia skazal prawomocnie Mariusza Kaminskiego, bylego szefa
MSWiA i koordynatora sluzb specjalnych, oraz jego zastepce Macieja Wasika
na dwa lata pozbawienia wolnosci w zwiazku z tzw. afera gruntowa. Oprocz
tego byli agenci CBA uslyszeli wyrok po roku wiezienia.

W srode portal OKO.press, powolujac sie na informacje od wiceprezesa Sadu
Rejonowego dla Warszawy-Srodmiescia Piotra Maksymowicza, przekazal, ze
sekcja wykonawcza tego sadu wydala zarzadzenie o wykonaniu wyroku wiezienia
wobec dwoch skazanych, tlumaczac, ze chodzi wlasnie o bylych agentow CBA,
ktorzy “wykonywali polecenia owczesnego szefa CBA Mariusza Kaminskiego i
jego zastepcy Mariusza Wasika”.

Co z doprowadzeniem do aresztu Kaminskiego i Wasika?

Nadal niejasna jest sytuacja dotyczaca wykonania wyroku wiezienia wobec
Kaminskiego i Wasika. W srode po poludniu mecenas Roman Giertych
poinformowal o otrzymaniu pisma z Sadu Rejonowego Warszawa-Srodmiescie, w
ktorym – jak napisal – podano, ze “kara orzeczona prawomocnym wyrokiem Sadu
Okregowego wobec Mariusza K. i Macieja W. ma byc skierowana do wykonania
najpozniej do konca dnia”, a wiec jeszcze w srode powinno byc wydane
zarzadzenie o zatrzymaniu Kaminskiego i Wasika i ich doprowadzeniu do
aresztu sledczego.

OKO.press przekazalo, ze byli agenci “nie sa poslami, wiec wykonanie kary
wiezienia wobec nich jest proste”. “Tym bardziej ze nie zlozyli wnioskow o
odroczenie kary” – dodano.

“Taki wniosek zlozyl tylko zastepca Prokuratora Okregowego w Warszawie,
ktory wniosl o umorzenie postepowania wykonawczego wobec wszystkich
skazanych, w tym Wasika i Kaminskiego. Zlozyl on tez wniosek o wstrzymanie
wykonania kary do czasu rozpoznania tego wniosku” – podal portal. Sad
odmowil jednak wstrzymania osadzenia wobec dwoch bylych agentow, co
oznacza, ze policja w kazdej chwili moze doprowadzic ich do wiezienia.

Policjanci “dopuscili sie razacego naruszenia dyscypliny”. Jest sledztwo i
procedura wydalenia ich ze sluzby Policyjny patrol z Wejherowa w trakcie
interwencji wobec nietrzezwego mezczyzny mial go wywiezc z miasta – podalo
RMF FM. Mezczyzne mial odnalezc w rowie przypadkowy swiadek, ktory wezwal
policje. W sprawie toczy sie sledztwo, a takze postepowania dyscyplinarne.
Policjantom grozi do trzech lat pozbawienia wolnosci. Sledczy wszczeli
dochodzenie piec dni temu, jednak poszkodowany nie stawia sie na ich
wezwanie – przekazal RMF FM. Jednoczesnie dzialania prowadza policjanci z
wydzialu kontroli komendy wojewodzkiej oraz z Biura Spraw Wewnetrznych. Jak
podala rozglosnia, ich ustalenia sprawily, ze szef wejherowskiej policji
wszczal wobec funkcjonariuszy bioracych udzial w interwencji postepowania
dyscyplinarne w zwiazku z naruszeniem dyscypliny sluzbowej.

“Policjanci zostali zawieszeni w pelnieniu obowiazkow sluzbowych, a
komendant wojewodzki wszczal procedure wydalenia ich ze sluzby” –
przekazano.

Radio Gdansk uscislilo, ze policjanci podjeli interwencje wobec 72-latka po
awanturze w jednym z mieszkan i zostawili go w lesie. “Lezacego 72-latka
odnalazl mysliwy i powiadomil sluzby” – podala gdanska rozglosnia. Policja
o kontroli i zawieszeniu policjantow

Rzeczniczka Komendanta Wojewodzkiego Policji w Gdansku kom. Karina Kaminska
przekazala, ze “od razu po otrzymaniu informacji o tym zdarzeniu, Komendant
Wojewodzki Policji w Gdansku natychmiast skierowal na miejsce
funkcjonariuszy z Wydzialu Kontroli Komendy Wojewodzkiej Policji w Gdansku”
i “natychmiast zostaly wdrozone czynnosci kontrolne”.

“Powiadomione zostalo rowniez Biuro Spraw Wewnetrznych Policji oraz
Prokuratura Rejonowa w Wejherowie. Komendant Powiatowy Policji w Wejherowie
od razu wszczela postepowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariuszy, ktore
wykazalo, ze dopuscili sie razacego naruszenia dyscypliny sluzbowej” –
potwierdzila.

Kaminska dodala, ze policjanci zostali zawieszeni w pelnieniu obowiazkow
sluzbowych, a Komendant Wojewodzki Policji w Gdansku wszczal procedure
wydalenia ich ze sluzby. “Nie ma miejsca w szeregach Policji na tego
rodzaju zachowanie, ktore stoi w sprzecznosci z etyka i z pewnoscia nie ma
ono nic wspolnego ze sluzba dla ludzi, do ktorej powolany jest kazdy
policjant” – zaznaczono.

Kolejne skandaliczne slowa na antenie Telewizji Republika. Marek Krol o
“czipowaniu” i “tatuowaniu” migrantow Nalezy im zalozyc czipy tak, jak sie
pieskom zaklada, a tansze jest oczywiscie numery na lewej rece wytatuowac –
mowil na antenie Telewizji Republika Marek Krol, ktory wypowiadal sie o
migrantach. Telewizja oswiadczyla, ze “gleboko nie zgadza sie” z
wypowiedzia publicysty. To kolejna w ostatnim czasie wypowiedz tego typu na
temat migrantow na antenie tej stacji. Niedawno o “barakach dla imigrantow
w Auschwitz” mowil Jan Pietrzak. W srode goscmi Telewizji Republika byli
publicysta, byly sekretarz Komitetu Centralnego PZPR i byly redaktor
naczelny tygodnika “Wprost” Marek Krol oraz dziennikarz i publicysta
tygodnika “Przeglad” Jakub Dymek, ktorzy dyskutowali o relokacji migrantow
w ramach unijnego paktu migracyjnego.

– Pomysl z relokacja jest typowo nazistowskim pomyslem. Nazisci maja
doswiadczenie z przywozeniem w bydlecych wagonach ludzi do Auschwitz i
niestety powtarzaja to – stwierdzil miedzy innymi Krol.

Dymek w odpowiedzi oswiadczyl, ze chcialby zaprotestowac “przeciwko
naduzywaniu skojarzen z nazizmem i wykorzystywania pamieci zaglady do tej
debaty”. – Bo w moim przekonaniu to naduzycie. Ja sie pod tymi
wypowiedziami z cala pewnoscia nie podpisuje i uwazam, ze nie powinno sie
siegac po tego rodzaju skojarzenia – powiedzial. Prowadzacy rozmowe Lukasz
Jankowski nie odniosl sie do tego i pytal dalej, “co z tymi ludzmi robic”.

Krol ocenil, ze “najprostszy sposob, to nalezy im zalozyc czipy tak, jak
sie pieskom zaklada”. – A tansze jest oczywiscie numery na lewej rece
wytatuowac i wtedy latwo sie ich znajdzie – stwierdzil.

Dymek zaprotestowal takze wobec tej wypowiedzi. Jankowski pozostawil
wypowiedz bez komentarza i zakonczyl rozmowe. Pietrzak w Telewizji
Republika o “barakach dla imigrantow w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince,
w Stutthofie”

To kolejna taka wypowiedz na antenie Telewizji Republika w ostatnim czasie.
W niedziele prawicowy satyryk i publicysta Jan Pietrzak powiedzial:

Mam okrutny zart z tymi imigrantami, ze oni licza na to, ze Polacy sa
przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantow: w Auschwitz, w
Majdanku, w Treblince, w Stutthofie. Mamy duzo barakow zbudowanych tu przez
Niemcow. I tam bedziemy zatrzy… (tutaj zajaknal sie – red.) tych
imigrantow, wpychanych nam nielegalnie przez Niemcow, poniewaz nielegalni
nie sa ci ludzie, ktorzy uciekaja do lepszego swiata. Nielegalne sa te
wladze, ktore ich wpuszczaja, czyli nielegalni sa Niemcy. Ich haslo
witajace przybyszow bylo nielegalne, pozatraktatowe, niezgodne z
jakimikolwiek prawami. To jest nielegalna dzialalnosc niemiecka. Powinnismy
na to sie uczulic w nadchodzacym roku, bo zdaje sie, ze na glowe zaczynaja
nam bardzo wchodzic.

Postepowanie w sprawie audycji rozpoczela Krajowa Rada Radiofonii i
Telewizji. Postepowanie wszczela tez wczesniej prokuratura. Reakcja
telewizji

Telewizja Republika oswiadczyla, ze “gleboko nie zgadza sie” z wypowiedzia
Krola. Udostepnila takze wpis Michala Rachonia, dyrektora programowego
stacji, ktory napisal, ze “europejska polityka imigracyjna jest grozna dla
Polski i dla samej Europy”, “jednak nie uzasadnia to dehumanizacji ludzi
nielegalnie przekraczajacych granice UE”. Powtorzyl takze stanowisko o
“glebokiej niezgodzie” na wypowiedz Krola. Zawiadomienie do prokuratury o
mozliwosci popelnienia przestepstwa z artykulu 256 Kodeksu karnego przez
Marka Krola zapowiedziala poslanka KO Klaudia Jachira. “Auschwitz nie
spadlo z nieba” – przypomniala. Muzeum Auschwitz reaguje

Do sprawy nawiazali przedstawiciele Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oswiecimiu.
“Auschwitz byl jedynym niemieckim obozem, w ktorym wiezniom tatuowano
numery. Jesienia 1941 r. znakowano w ten sposob sowieckich jencow, od marca
1942 r. Zydow oraz Polakow przenoszonych z Auschwitz do Birkenau, a od
poczatku 1943 r. pozostalych wiezniow” – przypomniano.

Ratownicy GOPR pomogli wyziebionemu mezczyznie. “W odwecie” zniszczyl sanie
Ratownicy karkonoskiego GOPR wraz z policjantami pomagali nietrzezwemu
mezczyznie przebywajacemu na gorskim szlaku. 32-latek odmawial wspolpracy i
w trakcie transportu zniszczyl poszycie san ratowniczych. W sobote, 30
grudnia okolo godziny 15, policjanci otrzymali zgloszenie o nietrzezwym
mezczyznie, ktory porusza sie szlakiem gorskim w kierunku Sniezki. Z uwagi
na panujace w gorach ciezkie warunki atmosferyczne policjanci wraz z
ratownikami GOPR Karkonosze udali sie na poszukiwania.

Nietrzezwy mezczyzna na gorskim szlaku

– Odnaleziony mezczyzna byl juz wyziebiony i byl nietrzezwy. Ratownicy
blyskawicznie podjeli decyzje o zwiezieniu 32-latka z gorskiego szlaku
saniami ratowniczymi. Mezczyzna, ktory nie zdawal sobie sprawy z powagi
sytuacji, odmawial jednak pomocy, a takze stal sie agresywny i wulgarny
wobec gorskich ratownikow oraz policjantow – poinformowal w komunikacie
starszy aspirant Waldemar Laszecki z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej
Gorze.

Jak zaznacza policja, niezbedne bylo uzycie srodkow przymusu bezposredniego
i z pomoca ratownikow Grupy Karkonoskiej GOPR udalo sie umiescic mezczyzne
w saniach. Podczas transportu 32-latek wyrywal sie i – jak twierdza
policjanci – “w odwecie” za udzielona mu pomoc zniszczyl sanie
transportowe. W rozmowie z tvn24.pl dyzurny jeleniogorskiej policji
podkreslil, ze mezczyzna “celowo i umyslnie” zdewastowal wlasnosc
ratownikow. Ratownikom udalo sie bezpiecznie zwiezc 32-latka z gorskiego
szlaku, gdzie po opatrzeniu zostal przekazany policjantom.

– Mezczyzna zostal osadzony w policyjnym areszcie. Teraz za uszkodzenie
mienia z pobudek chuliganskich odpowie przed sadem, a grozic mu moze nawet
do 5 lat pozbawienia wolnosci – informuje policja.

Wartosc strat oszacowano wstepnie na piec tysiecy zlotych.

Zapora na wschodzie Polski pod lupa MSWiA. Jak wydano 1,6 mld zl?
Szczegolowa kontrola ma przeswietlic to, w jaki sposob wydano 1,6 miliarda
zlotych na budowe zapor na wschodnich granicach Polski, czy zapory
spelniaja swoja role, a takze w jaki sposob funkcjonariusze wykonywali push
backi – wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl.

To juz kolejny audyt, ktory uruchamia Ministerstwo Spraw Wewnetrznych i
Administracji, od kiedy 13 grudnia ubieglego roku rzad Donalda Tuska
zastapil rzad Zjednoczonej Prawicy, a kierownictwo resortu objal Marcin
Kierwinski.

W ubieglym tygodniu na lamach tvn24.pl informowalismy, ze juz rozpoczelo
sie szczegolowe badanie majace odpowiedziec na pytania, ilu policjantow
angazowano w ochrone mieszkania prezesa PiS Jaroslawa Kaczynskiego i
kolejnych miesiecznic smolenskich oraz ile za to zaplacil polski podatnik.

Dostawca jedzenia przesiadl sie na konia, bo nie mogl zatankowac motoru
Media spolecznosciowe obieglo nagranie, na ktorym widac dostawce jedzenia
na aplikacje jadacego na koniu w jednym z miast w Indiach. Sam
zainteresowany przyznal, ze zmienil srodek transportu, bo przez kolejki na
stacji benzynowej nie byl w stanie zatankowac swojego motoru. Nagranie
udostepnil w srode na platformie X jeden z uzytkownikow. Widac na nim
mezczyzne jadacego na koniu, w czerwonej bluzce z logiem jednej z firm
obslugujacej dostawy jedzenia na aplikacje oraz charakterystyczny
kwadratowy plecak z takim samym logiem. Dookola widac wielu motocyklistow
na ruchliwej ulicy. Jak podal “Guardian”, nagranie zostalo wykonane we
wtorek w miescie Hajdarabad na poludniu Indii. Na nagraniu widac, ze
dostawca jedzenia pomachal do obserwujacych go osob, a takze wytlumaczyl,
skad taki wybor srodka transportu. – Nie mialem paliwa w motorze. Czekalem
w kolejce trzy godziny. Opuscilem ja, gdy dostalem zamowienie, ale bez
benzyny – przekazal. “Guardian” wyjasnia, ze na stacjach benzynowych w
miescie utworzyly sie dlugie kolejki, a na drogach korki. Wynikalo to ze
strajku kierowcow ciezarowek, ktory spowodowal niedobory paliwa.
Protestujacy demonstrowali przeciwko proponowanemu prawu, ktore nakladaloby
wysokie grzywny i dziesiecioletnie kary wiezienia za ucieczki z miejsca
wypadkow. Strajk zakonczyl sie, gdy rzad obiecal konsultacje z kierowcami.

Gazeta przypomina, ze w Indiach charakterystycznym obrazkiem sa dostawcy
jedzenia, probujacy przecisnac sie przez zatloczone ulice miast i
dostarczyc zamowienia jak najszybciej. W obliczu silnej konkurencji
niektore firmy oferuja dostawy w 10 minut, co jest krytykowane za narazanie
pracownikow na niebezpieczenstwo i poddawanie ich presji.

SPORT

OSCAR PISTORIUS OPUSCI WIEZIENIE. ZABIL PARTNERKE, TLUMACZYL, ZE STRZELAL
DO WLAMYWACZA Oscar Pistorius warunkowo, po niemal 11 latach spedzonych za
kratami, wyjdzie na wolnosc 5 stycznia. Byly paraolimpijczyk skazany zostal
za zastrzelenie swojej partnerki, modelki Reevy Steenkamp. Jej matka
wybaczyla sprawcy, oswiadczyla jednak, ze obawia sie o bezpieczenstwo
innych kobiet. Do tragedii doszlo w nocy z 13 na 14 lutego 2013 roku. Obojw
zaczeli spotykac sie trzy miesiace wczesniej, to mialy byc ich pierwsze
wspolne walentynki. On byl znanym jak swiat dlugi i szeroki lekkoatleta,
ona – modelka i prezenterka telewizyjna, wedlug brytyjskiego pisma “FHM”
jedna ze 100 najpiekniejszych kobiet Afryki.

Kamera umieszczona na domu Pistoriusa w Pretorii 13 lutego uwiecznila
wchodzaca na podworko kobiete, rozradowana, usmiechnieta. Rano media
obiegla szokujaca wiadomosc – 29-letnia Reeva Steenkamp nie zyje. Co sie
stalo, jak doszlo do dramatu? Wedlug zeznan Pistoriusa polozyli sie okolo
22. – Obudzilem sie w nocy, chcialem zamknac drzwi balkonowe. Reevy obok
nie bylo. Myslalem, ze jest w lazience, ale drzwi byly zamkniete. Nie
mialem zalozonych protez, poczulem zagrozenie. Zalozylem protezy, siegnalem
po bron i strzelilem w kierunku lazienki. Pomyslalem, ze wlamywacz dostal
sie przez okno – opowiadal.

Strzelil cztery razy, trzy strzaly trafily Reeve. Skad mial bron? Sluzyla
do obrony, bo wielokrotnie mu grozono, tak tlumaczyl. Zapewnial, ze nie
zabil Reevy w przyplywie zlosci. – Zobaczylem ja lezaca w lazience, ciagle
zyla. Wezwalem pogotowie, chcialem zabrac ja do szpitala, ale zmarla na
moich rekach. Poczulem wstyd – mowil Pistorius.

Po pierwszym procesie, w roku 2014, za nieumyslne spowodowanie smierci
skazany zostal na piec lat wiezienia. Sad wyzszej instancji rok pozniej ten
wyrok uchylil, zmieniajac oskarzenie na morderstwo, a kare zwiekszajac do
lat szesciu. Prokuratura zlozyla apelacje, twierdzac, ze kara jest zbyt
lagodna. W 2017 roku Najwyzszy Sad Apelacyjny Republiki Poludniowej Afryki
zwiekszyl wyrok Pistoriusa do 13 lat i pieciu miesiecy.

WZIELI UDZIAL W DIALOGU OFIARA-SPRAWCA

Sprawa wywoluje caly czas ogromne kontrowersje. Dlaczego postanowiono, ze
Pistorius opusci wiezienie?

Komisja ds. zwolnien warunkowych przed podjeciem decyzji pod uwage bierze
kilka czynnikow, m.in.: charakter przestepstwa, mozliwosc ponownego
popelnienia przestepstwa, zachowanie skazanego w wiezieniu, jego stan
fizyczny i psychiczny oraz potencjalne zagrozenie, jakie skazany moze
stwarzac na wolnosci. Pistoriusa uznano za sprawce, ktory popelnil
przestepstwo po raz pierwszy, a ponadto spelnil warunki umozliwiajace
warunkowe zwolnienie. Ubiegal sie o nie juz w marcu 2023, ale wtedy decyzja
byla odmowna. Trybunal Konstytucyjny RPA zadecydowal potem, ze odmowa byla
niesluszna.

Wiadomo, ze byly paraolimpijczyk uczestniczyl w programie Sprawiedliwosci
Naprawczej, systemie wprowadzonym w RPA po zakonczeniu apartheidu, aby
radzic sobie z jego zbrodniami – celem programu jest zjednoczenie stron
dotknietych przestepstwem, a nie jedynie ukaranie sprawcow. Integralna
czesc Sprawiedliwosci Naprawczej to dialog ofiara-sprawca, udzial w nim
jest dobrowolny. Pistorius i Barry Steenkamp – ojciec Reevy – wzieli udzial
w dialogu 22 czerwca 2022 roku. W polowie wrzesnia 2023 pan Steenkamp
zmarl. Mial 80 lat.

Zwolnienie warunkowe Pistoriusa skomentowala matka Reevy, pani June
Steenkamp. Wyznala, ze Pistoriusowi wybaczyla, ale w jego wersje zdarzen
nie wierzy. “W tej chwili nie jestem przekonana, czy resocjalizacja Oscara
przyniosla oczekiwane rezultaty” – napisala w oswiadczeniu. “Resocjalizacja
wymaga uczciwego spojrzenia na prawde o popelnionym przestepstwie i jego
konsekwencjach. Nikt nie moze twierdzic, ze ma wyrzuty sumienia, jesli nie
jest w stanie w pelni zaangazowac sie w prawde. Jesli ktos nie okazuje
skruchy, nie mozna go uznac za osobe zresocjalizowana” – zaznaczyla.

Oznajmila tez, ze po zwolnieniu Pistoriusa obawia sie o bezpieczenstwo
innych kobiet. 22 listopada Pistorius skonczyl 37 lat. Zostal sportowcem,
choc obie nogi w wyniku wad wrodzonych utracil przed pierwszymi urodzinami.
Sportem interesowal sie zawsze, dzieki protezom uprawial tenis, rugby, boks
i zapasy. I lekkoatletyke, biegi – od 100 do 400 metrow. Bieganie lubil
najbardziej, siegnal w nich az po szesc zlotych medali paraolimpijskich.
Wyniki uzyskiwal tak dobre, ze rywalizowac zaczal z zawodnikami
pelnosprawnymi – w roku 2007 jako pierwszy niepelnosprawny biegacz wystapil
w mityngu IAAF, a w 2012 jako pierwszy paraolimpijczyk po amputacji obu
konczyn wzial udzial w igrzyskach olimpijskich w Londynie. Przeprowadzone
przez naukowcow badania biomechaniczne wykazaly co prawda, ze uzywane przez
niego protezy z wlokna weglowego daja mu przewage, jednak Trybunal
Arbitrazowy przy Miedzynarodowym Komitecie Olimpijskim, od ktorego
werdyktow odwolania nie ma, 16 maja 2008 oglosil, ze Pistoriusa do zawodow
dopuszczac trzeba.

Nie wiadomo, czym bedzie sie zajmowal po wyjsciu na wolnosc. Wiadomo, ze w
ramach Programu Sprawiedliwosci Naprawczej przydzielonego mu urzednika,
ktorego bedzie musial informowac o kazdej przeprowadzce i probie podjecia
pracy. Bedzie musial kontynuowac terapie z tzw. zarzadzania gniewem (ang. –
anger management), bedzie tez uczestniczyl w programach dotyczacych
przemocy ze wzgledu na plec. Zamieszka prawdopodobnie w Pretorii.

Pistorius dostal wyrok do grudnia 2029 roku.

MARTIN SCHMITT WSTAWIL SIE ZA PIOTREM ZYLA Na takie emocje i takie skoki
kibice w Polsce czekali dlugo. Piotr Zyla spisal sie znakomicie w pierwszej
serii rozgrywanego w ramach Turnieju Czterech Skoczni konkursu w
Innsbrucku. Nie brakowalo jednak glosow, ze sedziowie go skrzywdzili, dajac
mu zbyt niskie noty. Pierwsza seria konkursowa w Innsbrucku byla pelna
sensacji i niespodzianek. Wszystko z powodu trudnych warunkow, ktore
potrafily zaskoczyc nawet faworytow. Jednak Zyla odnalazl sie doskonale,
polecial na 131. metr i ostatecznie przed seria finalowa zajmowal czwarte
miejsce. Nie brakowalo jednak glosow, ze Polak dostal zdecydowanie za
niskie noty od sedziow za ladowanie. Piotr Zyla powinien dostac wyzsze
noty, ten telemark byl zauwazalny, 17-17,5 pkt, to zdecydowanie za malo –
mowil na goraco reporter Eurosportu Kacper Merk.

SCHMITT TEZ DALBY MU WIECEJ

Po chwili o opinie zapytano eksperta naszej stacji, Niemca Martina
Schmitta. Ten rowniez nie mial watpliwosci, ze sedziowie przesadzili.

– To nie byl idealny telemark, ale wykonal go. Moim zdaniem 51,5 pkt to za
malo. Dalbym mu wyzsza note – podkreslil Schmitt, znakomity przed laty
skoczek, ktory dwukrotnie konczyl TCS na 3. miejscu. Po pierwszej serii
Zyle brakowalo do podium zaledwie 1,6 pkt, a wiec niecaly metr.- Byl full
gaz, nic go nie ruszalo, oddal superskok. Byly jeszcze rezerwy przy
ladowaniu, ktore bylo troche na sztywnych nogach. Oddal najlepszy skok w
sezonie – podsumowal w studiu ekspert Maciej Maciusiak. CO BY BYLO, GDYBY…

Z marzen o podium pozostaly nici – w 2. serii walczacy o podium Zyla
zdecydowanie obnizyl loty, ladujac zaledwie na 115. metrze. Wypadl poza
pierwsza dziesiatke, na 14. miejsce, skonczyl za Stochem, ktory byl 11.

– Niestety juz tak jest. Tak sie przyjelo, ze jak zle laduje, to patrza, ze
zle laduje. W 1. skoku nie wyladowalem na pewno na 51,5 (punktu). 54 za
noty to powinno byc przynajmniej. Ale co ja zrobie? – rozkladal bezradnie
rece.

2,5 punktu wiecej daloby mu awans na 12. miejsce, znalazlby sie za plecami
Stocha. – Ale nie ma co gdybac, tylko brac sie za robote – zastrzegl jednak
po chwili.

DETEKTYW

Trup w ogrodku

Milosz MAGRZYK

Marek i Jan miesz- kali w rybnickiej dzielnicy Kamien.

Przez kilka lat jedno ze slaskich podworek skrywalo

mroczna tajemnice. Pod niezbyt gleboka warstwa zajmowali, nie wyroznial sie

ziemi – w miejscu beztroskich zabaw niczego nie- swiadomych dzieci –
miescil sie grob. Przydomowy cmentarz splotl w sobie tragiczne losy dwoch
rodzin.

niczym szczegolnym sposrod pozostalych. Ot, zwykly dom jednorodzinny,
jakich wiele w okolicy. Niestety jego stan byl coraz gorszy, a zaden z bra-
ci nie mial pieniedzy, by sfi- nansowac generalny remont.

Jan zyl z niewielkiej eme- rytury, z ktorej ledwo wiazal koniec z koncem.
Marek od kil- ku lat byl bezrobotny i pobieral zasilek z MOPS-u. Z poczatku
trudno bylo mu przyzwyczaic sie do nowej sytuacji. Pracujac w PKP, nie
zarabial za wiele, jednak zawsze wystarczalo mu na podstawowe potrzeby.
Mimo ze od czasu do czasu dorabial, nie byly to sumy, z ktorych mogl
odlozyc cos wiecej. Mial dorosla corke, ale nie utrzymywal z nia kontaktu.

Trudna sytuacja Marka skomplikowala sie jeszcze mocniej, gdy zmarl jego
brat. By samodzielnie utrzymac dom, musial bardziej zacisnac pasa. Mial 60
lat i chorowal na pluca, co znacznie uprzykrza- lo mu codzienne zycie.
Swoje smutki zaczal topic w alkoho- lu, ktory wyjatkowo mu nie sluzyl.
Kiedy wypil nieco wie- cej, z dobrotliwego starszego pana zamienial sie w
agresyw- na bestie, szukajaca pretekstu, by dac upust swojej zlosci. To, ze
byl zdany tylko na siebie, zdawalo sie go przytlaczac.

Odkad zmarl Janek, stan domu stopniowo sie pogarszal. Marek

spora czesc comiesiecznego zasilku przeznaczal na alko- hol. Za reszte
kupowal chleb i wedline. Tak mijal miesiac za miesiacem. Marek wiedzial, ze
musi cos zrobic, by polepszyc swoja sytuacje. Mysl, ktora od dawna
kielkowala w jego glo- wie, w czyn przekul na poczatku 2010 roku, gdy
podsunal uklad pewnej parze z dziecmi.

Zaproponowal, ze przepi- sze im polowe domu w zamian za to, ze zadbaja o
budynek, a on bedzie mogl liczyc na ich pomoc. Justyna i Jacek dosc szybko
sie zgodzili. Byli mlo- dzi i ciagle na dorobku. Poza tym mieszkanie w
bloku nieco ich meczylo. Gdy nadarzyla sie okazja, by blokowisko zamienic
na domek z podworkiem na spokojnym osiedlu, nie wahali sie dlugo.

Kobieta znala Marka. Przez jakis czas mieszkala w domu braci ze swoim
owczesnym mezem i dziecmi. Wiedziala, ze mezczyzna ma swoje wady, jed- nak
uznala, ze warto dac sobie druga szanse i ze na pewno sie z nim dogada.
Spisali umowe, ktora miala regulowac prawa i obowiazki obu stron zyjacych
pod jednym dachem, po czym Justyna wraz z nowym partne- rem i dzieciakami
wprowadzila sie do lokalu.

Para szybko przekonala sie, ze poczatkowa wizja sielanki nie odpowiada
rzeczywistosci. Przede wszystkim czekaly ich spore wydatki. Wiedzieli, ze
dom wymaga remontu, jednak nie zdawali sobie sprawy, z jak duzymi kosztami
sie to wiaze. Czesc, w ktorej zamieszkali, byla bardzo wysluzona. Podlogi i
sciany potrzebowaly renowa- cji, meble wymiany, a zwarcie w przestarzalej
instalacji elek- trycznej moglo skonczyc sie pozarem. Co gorsza, fragment
domu na wlasnosc mieli otrzy- mac dopiero po smierci Marka w zamian za
zapewnienie mu dozywotniej opieki.

Choc Jacek pracowal za gra- nica – na budowie w Austrii i w czeskiej
kopalni – nie mieli duzych oszczednosci. By pokryc koszty remontu,
potrzebowali zastrzyku sporej gotowki. Skad

ja wzieli? Byc moze sprzedali mieszkanie albo zaciagneli kre- dyt. Do konca
nie wiadomo. Komfortowe warunki staly sie dla nich priorytetem, tym bar-
dziej ze nastoletni Maciek byl niepelnosprawny. Chorowal na porazenie
mozgowe.

Mimo ze Marek mial polowe domu dla sie- bie, prawdopodobnie

potrzebowal wiecej prywatno- sci, dlatego przeprowadzil sie do
pomieszczenia gospodarczego na podworku. Ten budynek na zewnatrz i w srodku
rowniez byl zaniedbany, jednak znaj- dowalo sie w nim wszystko, co
potrzebne – m.in. prowizorycz- na lazienka oraz kuchnia. Mimo braku roznych
wygod Markowi w przybudowce mieszkalo sie tak dobrze, ze nie chcial on
wrocic do domu, nawet juz po remoncie.

Relacje gospodarza, Justyny i Jacka byly coraz lepsze: Marek przychodzil do
nich na kawe lub herbate, a niekiedy nawet na obiad. Razem spedzili swie-
ta. Niestety po pewnym czasie beztroska atmosfere burzyly coraz czestsze
klotnie wlascicie- la domu i Jacka. Wedlug Justyny dochodzilo do nich
wowczas, gdy Marek zaczal czesciej zagladac do kieliszka. Mimo ze zawsze
lubil sobie wypic, po kilku miesiacach wspolnego mieszkania potrafil nie
rozsta- wac sie z butelka. Gdy wpadl w alkoholowy cug, awanturowal sie
niemal o wszystko, a agresje wyladowywal nawet na Macku, ktory traktowal go
jak dziadka.

Pewnego dnia, gdy dzie- ci przebywaly na podworku, przyszedl tam rowniez
pod- chmielony Marek. Krzyczal w pijackim amoku, co szcze- golnie zle
znosil bardzo wrazli- wy nastolatek. Niedlugo potem przeprosil za to, co
zrobil, a na ugode zaproponowal piwo. Mimo przeprosin, ten incydent na
dobre podzielil pare i Marka. Choc byl to pierwszy powazny sygnal
ostrzegawczy, rodzina nie zamierzala sie wyprowadzic. Na remont domu para
przezna- czyla prawie wszystkie swoje oszczednosci, a nieruchomosc
formalnie nie byla w ich rekach. Mieszkali wspolnie w nadziei, ze Marek
przestanie pic i sie uspo- koi, lecz ten raczej nie zamierzal rezygnowac z
dotychczasowych uciech.

Nagle Marek zniknal. Do tej pory Justyna czesto widziala go, jak cho-

dzil po podworku lub okolicy, jednak od kilku dni nie bylo po nim sladu.
Poszla do piw- nicy i komorki gospodarczej, w ktorej mieszkal mezczyzna,
ale oprocz smieci walajacych sie po katach, nie bylo tam niko- go.
Zaniepokojona powiedziala o tym Jackowi. Ten stwierdzil, ze nie wie, gdzie
jest Marek. Zasugerowal, ze byc moze wyje- chal na Mazury albo do pracy za
granice.

To nieco uspokoilo Justyne. Marek jakis czas temu zwierzal sie jej ze
swoich planow i wspo- minal, ze zamierza zmienic otoczenie i nieco
odetchnac. Poza tym prawdopodobnie od niedawna z kims sie spotykal. Justyna
wiedziala tylko tyle, ze kobieta, ktora byc moze byla jego partnerka, miala
na imie Kasia. Jej rodzice podobno mieszkali wlasnie na Mazurach.

Chociaz nie raz wsiadal do jakiegos samochodu i odjezdzal bez slowa,
niedlugo wracal. Tym razem bylo inaczej. Mijaly kolej- ne dni, a Marek nie
dawal zna- ku zycia. Przepadl jak kamien w wode. Pracownikow osrod- ka
pomocy spolecznej mocno zaniepokoil fakt, ze mezczyzna nie odebral
naleznego zasilku. Urzednicy kilkakrotnie przy- chodzili do domu i
usilowali sie z nim skontaktowac, lecz ich proby spelzly na niczym. W koncu
powiadomili policje.

Nie wierzac w to, ze Marek nagle i bez zapowiedzi wyjechal, rodzina zlozyla
zawiadomienie o zaginieciu, tym samym upraw- niajac sluzby do wdrozenia
stan- dardowych procedur w tego typu sytuacjach. Niestety roz- mowy
dzielnicowego z Justyna i Jackiem ani sasiadami nie przyniosly efektu. Idac
sladem sasiedzkich plotek, sprawdzono okoliczne bary, w ktorych ostat- nio
Marek podobno przesiady- wal coraz czesciej. Bez skutku.

Z rysopisu wynikalo, ze poszukiwany mezczyzna ma okolo 166 cm wzrostu,
szczu- pla twarz, duzy nos i male uszy i mowi w charakterystyczny sposob. W
dniu zaginiecia mial na sobie bialy podkoszulek, nie- bieskie jeansowe
spodnie i kurt- ke dresowa w tym samym kolo- rze, szare buty sportowe i
biala czapke dzokejke. Niestety nikt nie mial jego aktualnego zdjecia, co
utrudnialo identyfikacje.

Sledczy na celownik wzieli rowniez Jacka. To w jego towa- rzystwie po raz
ostatni widziano Marka zywego. Byli w tej kwestii bardzo delikatni, lecz od
poczat- ku przypuszczali, ze rzekomy wyjazd Marka na Mazury czy za granice
to legenda, ktora ma odsunac podejrzenia.

Marek mial swoje lata i pro- blemy z chodzeniem, dlatego raczej nie
porywalby sie na

dluzsze wycieczki. Nie mial zbyt duzo pieniedzy i byl sen- tymentalnie
zwiazany z domem, w ktorym przezyl wiele lat. To wszystko do siebie nie
pasowalo.

wyniku wypadku przy pracy, Jacek mial powazne problemy ze wzrokiem. Nie
mogac pogodzic sie z niepelnosprawnoscia, zaczal naduzywac alkoholu. Tak
przy- najmniej odbierali to jego bliscy. W rzeczywistosci mial o wiele
wiecej problemow, ktore posu- waly go do siegania po kolejne trunki.
Alkoholem probowal zagluszyc swoje sumienie. Gdy procenty zaczely
przejmowac nad nim kontrole, postanowil pojsc na odwyk.

Mimo uplywu kilku lat, poli- cja nadal aktywnie prowadzila sprawe
zaginiecia Marka, coraz mocniej wiazac tajemnicze znik- niecie z Jackiem.
Ten doskonale wiedzial, ze sluzby maja go na oku. Policja wielokrotnie i o
roz- nych porach skladala mu wizyty. Odpowiedzi na ciagle rodzace sie,
liczne pytania mial dac im wynik badania wykrywaczem klamstw. Date
wyznaczono na

luty. Jacek w komendzie pojawil sie przed terminem. Pekl i zde- cydowal sie
wyjawic sledczym prawde.

Wedlug wyjasnien Jacka do tragedii doszlo w polowie 2010 roku. Pewnego dnia
zauwazyl, ze Marek kolejny raz zle zacho- wuje sie w stosunku do Macka.
Choc nie slyszal, o co poszlo, widzial, ze starszy mezczy- zna swoja
agresja doprowadzil nastolatka do donioslego placzu. Jacek byl wsciekly,
ale za chwile wraz z rodzina mial jechac do tesciowej, dlatego postanowil,
ze z Markiem rozmowi sie pozniej.

Od tesciowej wrocili wie- czorem. Justyna wraz z dziecmi poszla do domu,
natomiast Jacek wprost do pakamery. Z pozoru banalna rozmowa przerodzila
sie w sprzeczke, a potem spo- ra klotnie. Wypity Marek nie potrafil
utrzymac nerwow na wodzy. Doszlo do szarpani- ny – Jacek mocno poturbowal
gospodarza. Ten, znieczulony procentami, nie przejal sie cala sytuacja,
tylko polozyl sie spac. Kiedy nastepnego dnia Marek zobaczyl zadrapania na
swo- jej twarzy, od razu poszedl do Jacka i zaczal sie awanturowac.
Krzyczal, ze oskarzy go o pobi- cie. Jacek sie wsciekl, poniewaz mial juz
konflikty z prawem – byl karany za rozboj i paserstwo. Wiedzial, ze sprawy
zaszly za daleko, dlatego w glowie ulozyl misterny plan. Postanowil, ze
podczas nieobecnosci partner- ki i dzieci ostatecznie rozprawi sie z
Markiem. Razem z Justyna i dziecmi ponownie pojechal do tesciowej. Wrocil
sam, nie- co wczesniej. Zaparkowal na posesji i od razu poszedl do

Marka. Zaczeli sie klo- cic. W szalenczym pory- wie zepchnal go ze scho-
dow prowadzacych do piwnicy, a potem udusil przewodem. Cialo owiniete w koc
Jacek polo- zyl na taczce i od

razu wywiozl do ogrod-

ka. Wrzucil w dol wyko-

pany wczesniej obok przybudowki i zasypal ziemia. Niedlugo potem

teren wokol grobu zalal betonem, kupil owczar-

ka niemieckiego i obok postawil mu kojec. Na cmentarzysku zrobil tymczasowy
smietnik. Wyrzucal tam np. rozbi-

te szklo. Przez chwile byl pewny, ze na zawsze pozbyl sie problemu. Szybko
okazalo sie, ze to wlasnie wtedy jego klopoty rozpoczely sie na dobre.

Wiedzac, ze Marek jest pochowany obok domu, nie mogl spac. Chwilowe
ukojenie dawaly mu wyjazdy do pracy za granice. Tylko wtedy mogl nieco
oderwac sie od ponurych mysli. Pozniej stwierdzil, ze wyrzuty sumienia
dreczyly go tak bardzo, ze od dluzszego cza- su nosil sie z zamiarem powie-
dzenia prawdy bliskim i policji. Lecz za kazdym razem, gdy juz mial sie
przyznac, brakowalo mu odwagi. Nie wszyscy jednak byli sklonni sie z tym
zgodzic. Uwazali, ze tak naprawde jest on czlowiekiem bez skrupulow, co
potwierdzala jego kartoteka.

Podczas gdy Jacek przebywal

w areszcie, na posesji pojawily sie policja i sluzby komunalne. Skorupe
zlozona z odpadkow rozkruszono mlotem udaro- wym, a nastepnie zaczeto
kopac. Po chwili – na poziomie metra – natrafiono na szczatki. Technicy
skrupulatnie zabezpieczyli miej- sce, a sledczy przeprowadzili wizje
lokalna z udzialem Jacka. Niedlugo pozniej wyniki badan potwierdzily, ze sa
to szczatki Marka. Co ciekawe, choc pose- sje przeszukiwano wczesniej
georadarem, miejsce, w kto- rym ukryto zwloki, niefortunnie ominieto.

Sprawa nabrala medialnego rozglosu. Wielu sasiadow nie moglo uwierzyc, ze w
rybnic- kim Kamieniu doszlo do tak potwornej zbrodni. Przeciez to byla
zwyczajna, spokojna rodzina; jak inne na tej ulicy. A morderca? Normalny
facet, z ktorym dobrze sie gadalo. Osadzony Jacek stanowczo zaprzeczyl,
jakoby jego rodzina wiedzia- la o mogile w ogrodzie (partnerce powiedzial o
zabojstwie dopiero tuz przed zgloszeniem sie na policje). Podczas prze-
sluchania sugerowal jednak, ze Marek dosc podejrzanie zacho- wywal sie
wobec Macka, kiedy ten kapal sie w basenie. Podobno kiedys nastolatek
mowil, ze wraz z dziadkiem pil piwo, i wspomi- nal cos o calowaniu po brzu-
chu. Mimo ze sledczy podjeli ten watek, nie udowodniono, aby starszy
mezczyzna mial niewlasciwe sklonnosci wobec

dzieci. Funkcjonariusze w trakcie weryfikacji tak powaznych oskar- zen
musieli byc bardzo ostrozni. Zdawali sobie sprawe, ze Jacek moze chwytac
sie wszystkie- go, by tylko umniejszyc swoja wine.

Kilka miesiecy poz- niej ruszyl proces, w kto- rym w role oskarzyciela
posilkowego wcielila sie corka zamordowa- nego. Choc jej kontakt z ojcem
byl ograniczony i chlodny, stwierdzila, ze sugerowanie, ze mial on
patologiczne sym- patie wobec chlopaka, jest naduzyciem. Mimo to obronca
Jacka stale argumentowal, ze jego klient zamordowal pod wplywem silnych
emocji,

u podloza ktorych lezaly wlasnie chorobliwe upodobania Marka. Sad wzial pod
uwage fakt, ze Jacek byl karany, lecz uwzglednil rowniez dlugotrwale zle
zacho- wanie Marka w stosunku do rodziny. Wyrok zapadl w listo- padzie 2017
roku. Jacka Z. skazano na 15 lat pozbawienia wolnosci, a na poczet kary
zali-

czono mu okres aresztu.

Choc prokurator wnioskowal o 25 lat wiezienia, po zapozna- niu sie z
sadowym uzasadnie- niem wyroku uznal, ze kara jest adekwatna do
popelnionego czynu. Justyna wraz z dziecmi

wyprowadzila sie z domu.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl