DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 180) (6673)
4 lipca 2023r.
Pogoda
wtorek, 4 lipca 22 st C
Czesciowe zachmurzenie
Opady:20%
Wilgotnosc:54%
Wiatr:29 km/h
Kursy walut
Euro 4.45
Dolar 4.06
Funt 5.16
Frank 4.53
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Zycze milego dnia i ladnej pogody. U nas (aktualnie Pomorze) wlasnie sie
poprawia, ale lalo i wialo, bo to taka tradycja pogodowa na Openera. Nawet
bilboardy mowily, ze najlepsza zabawa w deszczu, bo tego sie mozna bylo
spodziewac. Wiec rada dla wybierajacych sie na urlop – jak chca miec ladna
pogode to na pewno nie w czasie Openera 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Pociag gwaltownie zahamowal i mloda dziewczyna z rozpedem wpada na ksiedza.
– Przepraszam, tak szybko stanal.
– Alez skad moje dziecko, to jest klucz od plebani.
Potezny gazowiec Orlenu juz w Polsce. Statek “Grazyna Gesicka” dotarl do
Swinoujscia
Drugi statek z floty tworzonej przez Grupe Orlen, gazowiec “Grazyna
Gesicka”, po raz pierwszy dotarl do Swinoujscia z ladunkiem skroplonego
gazu ziemnego. Orlen opublikowal zdjecia statku transportujacego gaz z
terminalu z USA. Jednostka przetransportowala do Polski ok. 65 tys. ton LNG
z amerykanskiego terminalu Freeport. Dostawa zostala zrealizowana na
podstawie transakcji zawartej na rynku spotowym. Kolejna jednostka z floty
budowanej na potrzeby Grupy Orlen planowo rozpoczela swoja sluzbe na
miedzynarodowych wodach, wzmacniajac pozycje koncernu na globalnym rynku
skroplonego gazu ziemnego. Dywersyfikacja kierunkow i zrodel dostaw
surowcow oraz niezaleznosc w dysponowaniu transportem sa gwarantem
bezpieczenstwa energetycznego. Wykorzystanie wlasnej floty zapewnia
stabilnosc dostaw LNG do Polski, a zarazem zwieksza elastycznosc operacyjna
koncernu – powiedzial prezes Daniel Obajtek, cytowany w komunikacie.
Gazowiec “Grazyna Gesicka” powstal w stoczni Hyundai Heavy Industries
zlokalizowanej w koreanskim Ulsan. Podobnie, jak pozostale jednostki
zamowione przez Grupe Orlen, mierzy ok. 300 metrow i dysponuje pojemnoscia
okolo 105 mln m3 gazu ziemnego w stanie lotnym. Dostawa zrealizowana przez
“Grazyne Gesicka” jest 30. odebrana przez grupe od poczatku tego roku i
236. od momentu rozpoczecia pracy przez gazoport w Swinoujsciu.
Grupa PKN Orlen zarzadza rafineriami w Polsce, Czechach i na Litwie,
prowadzi dzialalnosc detaliczna w Europie Srodkowej, wydobywcza w Polsce,
Norwegii, Kanadzie i Pakistanie, a takze zajmuje sie produkcja energii, w
tym z OZE i dystrybucja gazu ziemnego. W ramach budowy koncernu
multienergetycznego spolka sfinalizowala przejecia Energi, Grupy Lotos oraz
PGNiG. Jej skonsolidowane przychody ze sprzedazy siegnely 277,56 mld zl w
2022 r. Spolka jest notowana na GPW od 1999 r.; wchodzi w sklad indeksu
WIG20.
Tajemnicza skrzynia przed domem dziecka. W srodku 100 tysiecy zlotych
Przed wejsciem do Domu Dziecka im. Janusza Korczaka w Dlugiem (woj.
podkarpackie) znaleziono metalowa skrzynke owinieta lancuchem i
zabezpieczona klodka. W zwiazku z tajemniczym znaleziskiem wladze placowki
wezwaly policje. W skrzyni znajdowaly sie slodycze oraz gotowka, a
dokladnie 100 tysiecy zlotych. Pracownik domu dziecka zauwazyl stojaca
przed wejsciem metalowa skrzynie w sobote rano, okolo godziny 7. Dostrzegl
tez oddalajaca sie z posesji osobe – nie wiadomo, czy byl to mezczyzna czy
kobieta. Osoba nie zareagowala na proby nawiazania kontaktu.
Skrzynia byla zabezpieczona grubym lancuchem i klodka z szyfrem. Do pakunku
dolaczono kartke z wykonanym recznie napisem: “Prosze sie nie bac. Paczka
to darowizna. Nic groznego”. Wladze placowki zglosily sprawe na policje. Na
miejsce wyslano funkcjonariuszy i pirotechnikow, ktorzy dokonali ogledzin.
W miedzyczasie z redakcja portalu Krosno 112 skontaktowala sie anonimowa
osoba, ktora podala kod do klodki. Byly to cztery cyfry: 7777 – czytamy na
stronie. Redakcja skontaktowala sie z dyrektorka domu dziecka. “Przekazany
telefonicznie kod byl prawidlowy i po otwarciu skrzyni przez policjanta
okazalo sie, ze skrzynia po brzegi wypelniona jest slodyczami i banknotami,
dajacymi w sumie kwote 100 000 zl” – donosi portal. Tozsamosc hojnego
darczyncy pozostaje tajemnica. W poniedzialek placowka wplaci pieniadze do
banku, sprawdzajac przy tym autentycznosc banknotow. Na razie Dom Dziecka w
Dlugiem nie komentuje nietypowego prezentu.
Krosnienska policja pytana o sprawe, potwierdza, ze taka sytuacja miala
miejsce. Darczynca nie jest poszukiwany, a policja nie prowadzi
postepowania w tej sprawie.
Andrzej Poczobut trafil do kolonii karnej w Nowopolocku. “To ciezka kolonia”
Andrzej Poczobut, skazany przez wladze Bialorusi dziennikarz i aktywista
polskiej mniejszosci, zostal przewieziony do kolonii karnej w Nowopolocku.
To ciezka kolonia, przebywaja w niej tez inni wiezniowie polityczni, m.in.
Wiktar Babaryka, niedoszly kandydat w wyborach prezydenckich – mowi Barys
Harecki z Bialoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAZ). “Poczobut nie
jest zwyklym wiezniem, ale – z punktu widzenia Alaksandra Lukaszenki –
przedmiotem targu z polskimi wladzami. Mam wrazenie, ze tak jak caly jego
proces, rowniez wybor miejsca odbywania kary mial charakter pokazowy,
demonstrowal surowosc” – ocenil Barys Harecki, wiceszef zlikwidowanego
przez wladze Bialoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAZ). O warunkach w
tym zakladzie karnym krazy sporo zlych wiesci, ale z drugiej strony
rozmowcy PAP mowia, ze “sa na Bialorusi takze gorsze”. Z Grodna, rodzinnego
miasta Poczobuta, do Nowopolocka na polnocy kraju jedzie sie przynajmniej
szesc godzin i to niezbyt dobrymi drogami. To dodatkowe utrudnienie dla
rodziny, ktora bedzie miala prawo do rzadkich widzen z Andrzejem Poczobutem.
– Na Bialorusi nie ma zadnych regul w tej sprawie – wiezien moze trafic
praktycznie do kazdej z ponad 20 kolonii karnych. To moze byc blizej domu
albo na drugim koncu kraju – mowi Harecki. Kolonia w Nowopolocku ma zla
slawe pod wzgledem rygoru i brutalnego traktowania wiezniow. Wedlug bylych
wiezniow i ich bliskich znajduje sie tez w wyjatkowo ponurym miejscu, w
poblizu dwoch duzych zakladow chemicznych, gdzie w ocenie rodzin wiezniow
panuja ciezkie warunki ekologiczne.
Poczobut ma odbyc wyrok w kolonii o zaostrzonym rygorze. W jednej kolonii
moga przebywac osoby o roznym statusie – z rygorem ogolnym i zaostrzonym.
Ich sytuacja rozni sie uprawnieniami – iloscia mozliwych przesylek, w tym
pienieznych, widzen, itd.
Z bialoruskich przepisow wynika, ze w przypadku “zaostrzonego rygoru”
wiezien moze wydac w ciagu miesiaca (w specjalnym “sklepie”) do 148 rubli
bialoruskich (ok. 170-180 zl), odbyc dwa krotkie i dwa dlugie spotkania w
ciagu roku, a takze otrzymac trzy paczki do 20 kg i dwie – do 2 kg. Te
“przywileje” moga jednak zostac ograniczone decyzja wladz kolonii np. z
powodu “naruszenia dyscypliny”, a z informacji obroncow praw czlowieka i
relacji bylych wiezniow politycznych wynika, ze takie kary sa czesto
stosowane. Wiezien moze tez byc za “przewinienia” skierowany do karceru lub
jeszcze gorzej – do izolatora karnego.
“W karcerze daja ci materac, posciel, spisz w normalnych warunkach. W dzien
to jest zabierane i lozko jest skladane; caly dzien jestes na nogach. W
izolatorze spi sie na golych deskach, ktore rozkladane sa o 21., a skladane
o 5. rano. Trzeba szybko wstac i caly dzien chodzic. Jest tam jeszcze taka
laweczka, ale na niej nie da sie spac. Patrza na ciebie caly czas przez
wizjer. Jak zamkniesz oczy, to moga dodac jeszcze 10 dni” – mowil
dziennikarz Radia Swaboda, Aleh Hruzdzilowicz, ktory odsiadywal swoj
polityczny wyrok za “organizacje zamieszek” w kolonii karnej w Mohylewie. Z
informacji centrum praw czlowieka Wiasna wynika, ze wiezniowie polityczni
sa obecnie praktycznie we wszystkich koloniach na Bialorusi, a w roznych
zakladach karnych przebywa od kilku do ponad stu takich skazanych. Ogolem
za wiezniow politycznych organizacje praw czlowieka uznaly 1496 osob, choc
w rzeczywistosci jest ich wiecej. Duza czesc wciaz przebywa w aresztach w
oczekiwaniu na proces. Z monitoringu Wiasny wynika, ze np. w Nowopolocku
jest 104 wiezniow politycznych, w wiezieniu Wicba pod Witebskiem – 108. W
uznawanym za jedno z najbardziej surowych kolonii w Glebokim takich
wiezniow jest dwoch – jeden z nich to opozycjonista Mykola Statkiewicz, od
ktorego od kilku miesiecy nie docieraja zadne informacje. Ales Bialacki,
szef Wiasny i laureat Pokojowej Nagrody Nobla trafil do kolonii w Gorkach,
takze majacej zla slawe jednego z najgorszych lagrow.
Jechal 388 km/h na autostradzie, moze uniknac kary
W polnocnej Belgii kierowca jechal z predkoscia 388 km/h. Grozi mu grzywna
w wysokosci do czterech tysiecy euro i odebranie prawa jazdy na piec lat.
Policja prowadzi postepowanie w tej sprawie. Okazuje sie jednak, ze
kierowca moze uniknac kary. Rzeczniczka policji krajowej An Berger
poinformowala media, ze do rekordowego przekroczenia predkosci doszlo na
autostradzie w polnocnej czesci kraju.
“Dokladna lokalizacja przestepstwa nie moze zostac ujawniona, poniewaz trwa
nadal sledztwo” – przekazala rzeczniczka.
Kierowca moze nie zostac ukarany
Na interesujacy watek zwraca uwage dziennik “Het Nieuwsblad”. Specjalisci
cytowani przez gazete wskazuja, ze jezeli okaze sie, iz na zdjeciu z
fotoradaru bedzie pojazd, ktory nie ma technicznych mozliwosci, aby
osiagnac taka predkosc, sprawa moze zostac umorzona. Gazeta przypomina
takze zdarzenie z 2021 r. kiedy na autostradzie w Bitsingen (fr. Bassenge)
w polnocno-wschodniej czesci kraju fotoradar wykazal, iz kierowca jechal
306 km/h. Wymiar sprawiedliwosci odstapil od scigania, albowiem kamera byla
homologowana tylko do 300 km/h.
Wlodawa. Zenek Martyniuk obrzucony jajkami. Incydent na koncercie Akcentu.
Swietowanie Dni Wlodawy zaklocilo nieprzyjemne zdarzenie podczas wystepu
discopolowej grupy Akcent. Mezczyzna, ktory stal przed scena, obrzucil
jajkami wokaliste Zenona Martyniuka. – Jeszcze nigdy wczesniej nie
spotkalem sie z takim czyms, a zagralem chyba kilkanascie tysiecy koncertow
– skomentowal piosenkarz. Przyznal tez, ze wolalby przerwac wystep, ale nie
pozwala na to umowa z organizatorami. Na obrzucenie jajkami frontmana
Akcentu publicznosc zareagowala konsternacja, smiechem zazenowania i
okrzykami, w tym “Jaki wstyd!”. Z filmu mozna wywnioskowac, ze wiekszosc
osob chciala milo spedzic czas przy piosenkach zespolu i nie popieraja
zachowania nieznajomego mezczyzny.
– I co, mamy tego pana, panowie ochroniarze? Chcielibysmy go poznac na
scenie. Jak taki chojrak, zapraszamy na scene tutaj. Nasz basista chcialby
poznac – dodawal Martyniuk, na co inna osoba z zespolu odpowiedziala: –
Zawstydzil sie i zwial. Akcent wolal przerwac wystep we Wlodawie. “To
bedzie smutny koncert” Piosenkarz przyznal chwile pozniej, ze “przez
jednego pana” zespol stracil humor “i w ogole wszystko, chec do grania”. –
Powiem panstwu szczerze. Chetnie bym zakonczyl i pozegnal sie z panstwem,
ale mam umowe jakos tam zobowiazujaca i niestety, ale to bedzie taki bardzo
smutny koncert – przekazal ze sceny. Nie wiadomo, jaka motywacja kierowala
mezczyzna, ktory rzucil jajkami w strone Zenka Martyniuka. Akcent, na czele
ktorego stoi, nalezy do czolowki polskich zespolow grajacych muzyke
taneczna. Jego piosenki pojawialy sie jeszcze w latach 90., chociazby w
programie Polsatu “Disco Polo Live”.
Reporterka “Faktow” pyta o zrownanie najemnikow z europoslami. Premier
“bardzo doglebnie” odpowiada
Reporterka “Faktow” TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska pytala premiera Mateusza
Morawieckiego na konferencji prasowej, czy zrownuje rosyjskich najemnikow,
dzialajacych do niedawna na zlecenie Putina i mordujacych Ukraincow, do
grupy demokratycznie wybranych europoslow. Wczesniej szef rzadu mowil
bowiem o tym, ze “na wschodzie widzimy Grupe Wagnera”, a “na zachodzie
dziala grupa Webera”. Teraz Morawiecki przekonywal, ze to sa “zupelnie inne
grupy”. Dodal jednak, ze “jest grupa Wagnera, czyli Prigozyna, ktora
stanowi ogromne zagrozenie, i jest obledna i bledna polityka po stronie
grupy EPL, ktorej przewodzi pan Weber”. Premier byl pytany na konferencji
prasowej o swoje slowa z sobotniego wystapienia podczas spotkania z
mieszkancami Koscierzyny (woj. pomorskie), kiedy nawiazywal do kwestii
bezpieczenstwa w kontekscie Grupy Wagnera, ktora ma byc przemieszczona na
Bialorus.
– W tym trudnym czasie, pelnym ryzyk i niepewnosci, na wschodzie widzimy
Grupe Wagnera, ktora ma sie przemiescic na Bialorus, a na zachodzie dziala
“grupa Webera” – mowil wtedy szef rzadu, nawiazujac do wywiadu z konca
czerwca niemieckiego polityka, przewodniczacego grupy EPL w Parlamencie
Europejskim Manfreda Webera dla “Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Do
Europejskiej Partii Ludowej naleza Platforma Obywatelska i Polskie
Stronnictwo Ludowe. “Opowiadamy sie za kursem, ktory wyklucza radykalow.
AfD, Le Pen, to nasi polityczni wrogowie. Sformulowalem trzy warunki
jakiejkolwiek wspolpracy: za Europa, za Ukraina, za praworzadnoscia. W ten
sposob budujemy zapore ogniowa przeciwko PiS. Jestesmy jedyna sila, ktora
moze zastapic PiS w Polsce i poprowadzic kraj z powrotem do Europy” – mowil
wowczas w wywiadzie Weber. Morawiecki twierdzi, ze “postawil tame”
Morawiecki byl pytany w poniedzialek przez reporterke “Faktow” TVN
Katarzyne Kolende-Zaleska, czy zrownuje rosyjskich najemnikow, dzialajacych
do niedawna na zlecenie Putina i mordujacych Ukraincow, do grupy
demokratycznie wybranych europoslow. – Z jednej strony mowilem o tym, ze na
Bialorus przychodzi albo ma przyjsc, bo taki byl plan Lukaszenki, czesc
Grupy Wagnera, tworzaca dodatkowe zagrozenie dla Polski. Tymczasem –
powiedzialem wowczas – na Zachodzie jest inna grupa, grupa skupiona wokol
pana Webera, ktora to grupa bardzo naciska na to, zeby nielegalnych
imigrantow dystrybuowac, rozdzielac po wszystkich panstwach czlonkowskich,
w tym Polsce – mowil Morawiecki.
– Ja postawilem temu tame. Powiedzialem na Radzie Europejskiej, ze Polska
sie absolutnie na to nie zgadza – dodal.
W tym momencie po raz kolejny przywolal wypowiedz Manfreda Webera o
“zaporze ogniowej przed rzadami Prawa i Sprawiedliwosci”. – Zeby Niemiec
mowil o zaporze ogniowej, to przyznacie panstwo, ze wymaga chociaz odrobiny
wyczucia, zeby jednak sie powstrzymac przed takimi komentarzami – mowil
Morawiecki. Zreszta z jego grupy (poslow w Parlamencie Europejskim – red.),
jezeli dobrze pamietam, pan Michael Gahler, powiedzial rowniez, ze jesli
Platforma Obywatelska wygralaby wybory, to wtedy ta polityka imigracyjna
bedzie caly czas realizowana. Bedzie po prostu nielegalna imigracja
wplywala szerokim strumieniem do Polski. Wiec widac wyraznie, ze rzad Prawa
i Sprawiedliwosci jest jednym gwarantem, ze takiej sytuacji nie bedzie, ze
zabezpieczymy przed nielegalna imigracja, ktora Lukaszenka z powrotem chce
sciagac z calego swiata, bo wlasnie wydal dekret o tym, ze zwalnia ze
specjalnych procedur wizowych 73 kraje swiata. Jesli tam trafi grupa
Wagnera, na pewno beda starali sie utrudniac Polsce zycie i testowac
szczelnosc polskiej granicy – mowil dalej Morawiecki. Premier: to sa
zupelnie inne grupy
Reporterka “Faktow” TVN dalej dopytywala premiera, czy stawia znak rownosci
miedzy Grupa Wagnera a europoslami.
– Jeszcze raz powtarzam. Jest Grupa Wagnera, jest grupa skupiona wokol
szefa EPL Webera, czyli szefa pana (Donalda) Tuska. To sa zupelnie inne
grupy, rzecz jasna – mowil dalej premier. Oczywiscie, ze nie ma znaku
rownosci – dodal.
Premier przekonywal, ze “przedstawia stan faktyczny”. Powtorzyl, ze “jest
Grupa Wagnera, czyli (Jewgienija) Prigozyna, ktora stanowi ogromne
zagrozenie, i jest obledna i bledna polityka, po stronie grupy EPL ktorej
przewodzi pan Weber”.
Dopytywany, czy te dwie grupy sa jego zdaniem rownowazne, Morawiecki
odpowiedzial, “ze oczywiscie nie sa” i “nie sugeruje, ze sa one jedna
wielka grupa”. – Dzialaja one na dwoch zupelnie odmiennych obszarach –
zauwazyl. Weber w wywiadzie dla “Frankfurter Allgemeine Zeitung” mowil
miedzy innymi: “Budujemy zapore ogniowa przeciwko PiS. Jestesmy jedyna
sila, ktora moze zastapic PiS w Polsce i poprowadzic ten kraj z powrotem do
Europy”.
We wpisach czesci politykow pojawila sie sugestia, ze Weber mial na mysli
“Berlin”, “Niemcy” lub “Niemcow” jako “jedyna sila mogaca zastapic PiS w
Polsce”.
Z pelnego kontekstu wynika jasno, ze niemiecki europosel nie mowil o
Niemcach, a o Europejskiej Partii Ludowej jako o “sile, ktora moze zastapic
PiS w Polsce i poprowadzic kraj z powrotem do Europy”. Swiadczy o tym
chociazby fakt, ze mowi “my” o Eduardzie Hegerze – liderze slowackiej
partii Demokraci, nalezacej do grupy EPL w europarlamencie.
SPORT
BYLY MISTRZ SWIATA ZAKONCZYL KARIERE. OGLOSIL DALSZE PLANY
Cesc Fabregas w wieku 36 lat zdecydowal sie zakonczyc pilkarska kariere, o
czym poinformowal w sobote w mediach spolecznosciowych. Utytulowany Hiszpan
po dwoch dekadach profesjonalnej gry zajmie sie praca trenera. Jego
szczytowym osiagnieciem bylo zdobycie mistrzostwa swiata z druzyna narodowa
w 2010 roku. “Nadszedl czas, aby zawiesic buty na kolku. Bede pielegnowac
kazda chwile, od pierwszych dni w Barcelonie, Arsenalu, z powrotem w
Blaugranie, Chelsea, Monaco i wreszcie w Como. Od zdobycia mistrzostwa
swiata, Europy, po zwyciestwa w Anglii, Hiszpanii i siegniecie po niemal
wszystkie europejskie trofea: to byla podroz, ktorej nigdy nie zapomne” –
napisal na Twitterze byly reprezentant Hiszpanii. Pierwsze pilkarskie kroki
Fabregas stawial w druzynie CE Mataro, skad jako 10-latek trafil do slynnej
La Masii. Po kilku sezonach spedzonych w akademii Barcelony przeniosl sie
do Arsenalu, w ktorym zadebiutowal w wieku zaledwie 16 lat. W londynskiej
ekipie prowadzonej przez trenera Arsene’a Wengera wyrosl na jednego z
czolowych zawodnikow Premier League. W 2011 roku powrocil do Barcelony juz
jako gwiazda swiatowego futbolu. W sezonie 2012/13 zdobyl z katalonskim
klubem mistrzostwo Hiszpanii, ale w 2014 ponownie rywalizowal na
angielskich boiskach po transferze do Chelsea. Z londynczykami siegnal m.in.
po dwa mistrzostwa Premier League, a takze triumfowal w Lidze Europy.
Przedostatnim przystankiem w jego karierze bylo Monaco, a zakonczyl ja jako
zawodnik Como we wloskiej Serie B.
Jeszcze wieksze sukcesy swiecil w barwach reprezentacji narodowej. W 2010
roku wywalczyl z Hiszpania mistrzostwo swiata, a w 2008 i 2012 mistrzostwa
Europy.
Co za wyczyn Igi Swiatek! Polka na rowni z Serena Williams, Venus Williams
oraz Steffi Graf
Iga Swiatek pokonala 6:1, 6:3 Chinke Lin Zhu i pewnie awansowala do drugiej
rundy Wimbledonu. Polka poprawila tym samym statystyki wystepow w
turniejach wielkoszlemowych i zrownala sie z wielkimi legendami pod katem
liczby zwyciestw. Iga Swiatek rozpoczela sezon na kortach trawiastych od
udzialu w turnieju WTA 250 w Bad Homburg. Tam dotarla do polfinalu, jednak
z powodu problemow zdrowotnych nie byla w stanie kontynuowac rywalizacji. Z
kazdym kolejnym meczem pokazywala jednak, ze czuje sie na tej nawierzchni
coraz pewniej, co udowodnila w pierwszym meczu na Wimbledonie. Swiatek
zrownala sie z tenisowymi legendami. Odniosla juz 62. zwyciestwo
wielkoszlemowe
Liderka swiatowego rankingu w meczu otwarcia zmierzyla sie z Chinka Lin Zhu
(34. WTA). Polka rozegrala znakomite spotkanie i odniosla pewne zwyciestwo
6:1, 6:3. Poslala lacznie 22 uderzenia konczace przy 16 niewymuszonych
bledach i pieciokrotnie przelamywala podanie rywalki.
Bylo to juz 62. wygrane spotkanie Swiatek w turniejach wielkoszlemowych.
Polka na najwazniejszych arenach rozegrala 75 pojedynkow, a bilans 62-13
nie pozostawia zludzen, ze jest najlepsza zawodniczka na swiecie. Tylko
piec zawodniczek w Erze Open moze pochwalic sie lepszym wynikiem po
rozegraniu takiej liczby meczow w Wielkim Szlemie. Najlepsze pod tym katem
sa Margaret Court i Monica Seles, ktore wygraly az 69 spotkan i poniosly
tylko szesc porazek. 66 z 75 pierwszych wielkoszlemowych starc wygraly z
kolei Billie Jean King i Chris Evert, a Swiatek wyprzedza jeszcze Martina
Hingis (64).
Co ciekawe, Polka dolaczyla do elitarnego grona, ktore rowniez moze
pochwalic sie bilansem 62-13. Znajduja sie w nim Serena Williams, Venus
Williams oraz Steffi Graf.
Tragedia na Nanga Parbat. Nie zyje polski himalaista
Polski himalaista zginal podczas zejscia ze szczytu Nanga Parbat –
poinformowala agencja wspinaczkowa Nanga Parbat Climbers. Wiadomo, ze w
niedziele szczyt zdobylo trzech Polakow. Wedlug pierwszych doniesien chodzi
o jednego z nich. Nanga Parbat to dziewiaty najwyzszy szczyt swiata. Wznosi
sie na wysokosc 8126 metrow nad poziomem morza. Jej nazwa po polsku oznacza
“naga gore”. 30 stycznia 2018, schodzac z tego szczytu, zginal Tomasz
Mackiewicz. Wiadomo, ze w niedziele 2 lipca o roznych godzinach szczyt
zdobylo trzech Polakow. Byli to Piotr Krzyzowski, Pawel Kopec i Waldemar
Kowalewski. Portal wspinanie.pl informuje, ze Piotr Krzyzowski zszedl do
obozu trzeciego okolo polnocy czasu lokalnego. W tamtym momencie Pawel
Kopec i Waldemar Kowalewski wciaz mieli znajdowac sie powyzej obozu
czwartego – na wysokosci okolo 7300 metrow. O godzinie 9:13 profil agencji
wspinaczkowej Nanga Parbat Climbers poinformowal, ze jeden z polskich
wspinaczy zmarl w obozie czwartym. Pakistanski “Pamir Times” poinformowal,
ze przyczyna smierci polskiego himalaisty bylo zatrzymanie akcji serca.
Decyzja dotyczaca odzyskania jego ciala ma zostac podjeta po zejsciu jego
szesciu towarzyszy do obozu. To zrodlo rowniez nie podaje zadnych
szczegolow na temat tozsamosci wspinacza – poza jego narodowoscia.
Profil agencji Nanga Parbat Climbers podal za to, ze zmarlym himalaista
jest Pawel Kopec. To polski himalaista, alpinista, taternik jaskiniowy i
czlonek kadry Polskiego Zwiazku Alpinizmu. “Daily Pakistan” informuje tez o
smierci hiszpanskiego wspinacza – przyczyna jego smierci rowniez mialo byc
zatrzymanie akcji serca. Policja nie zdradzila dodatkowych informacji na
temat jego tozsamosci. Nie mozna tez stwierdzic, czy nie doszlo do pomylki
i tak naprawde chodzi o jedna osobe.
Nanga Parbat to jeden z najniebezpieczniejszych szczytow do zdobycia. Przez
caly rok temperatura nie wzrasta tam powyzej 0 stopni Celsjusza. Warunki
pogodowe na szczycie potrafia zmienic sie nagle, w zaledwie kilka godzin. Z
powodu zalamania pogody zginal Tomasz Mackiewicz, ktory 25 stycznia 2018
roku zdobyl szczyt. Pomimo wyjatkowo szybko przeprowadzonej akcji
ratunkowej nie udalo sie go uratowac.
DETEKTYW
Depresja mlodego bombera
Tomasz PRZEMYSKI
– Przepraszam wszystkich, ktorych skrzywdzilem psychicznie i fizycznie.
Przepraszam wszystkich, ktorych narazilem na niebezpieczenstwo. To czyn
absolutnie do mnie niepo- dobny, niepodobny do mojego charakteru – bo
zawsze bylem i jestem spo-
kojnym czlowiekiem, o czym wszyscy, co mnie znaja, przeciez doskonale
wiedza. Caly czas mam wyrzuty sumienia i pewnie bede je mial do konca
zycia. Prosze wszystkich o wybaczenie, chce normalnie funk- cjonowac z
ludzmi i zyc – zapewnial przed wroclawskim sadem Piotr R., ktory przed 5
laty na kilka dni sterroryzowal stolice Dolnego Slaska. Dokladnie o
godzinie 5.47, 19 maja 2016 roku, dyzurny Woje- -wodzkiego Centrum
Powiadamiania Ra- tunkowego we Wroclawiu, ode- bral dziwny telefon. Z
glosnika uslyszal nagrane za pomoca syn- tezatora mowy dziwne zadanie.
Nieustalony mezczyzna poinfor- mowal, ze w miescie zostaly roz- mieszczone
ladunki wybuchowe, ktore zostana odpalone, jesli ich konstruktorzy nie
dostana zlo- ta. Szantazysta zazadal 4 paczek, w kazdej mialo byc po 30 kg
zlote- go kruszcu, w sztabkach o wadze 1 kilogram kazda.
Oto, co uslyszal operator 112 z syntezatora mowy, ktorego uzyl anonimowy
rozmowca: “Pierwsza porcja zlota ma zostac dostarczona w miejscu o dlugosci
geograficz- nej 17.029536 i szerokosci geogra- ficznej 51.081091. Zloto ma
zostac przywiezione dokladnie dzisiaj o godzinie 12 przez jedna osobe,
przykryte czarnym workiem na trawniku i pozostawione. Warunki: Jesli nie
pozostawicie zlota o godzi- nie 12 – uruchomimy bombe. Jesli zloto bedzie
zlej jakosci – urucho- mimy bombe. Jesli przy zlocie beda jakiekolwiek
nadajniki – uruchomi- my bombe”. (Zrodlo: www.wroc- law.wyborcza.pl)
Na pewno nie byl to glupi zart nastolatka. Ktos zadal sobie tru- du, by
przygotowywac nagranie, uniemozliwiajace identyfikacje rozmowcy. Pracownicy
Centrum o zadaniach szantazysty powia- domili policje, pogotowie i straz
pozarna. Sprawa wygladala na bardzo powazna.
Kilka godzin pozniej, cie- ple, sloneczne popolu- dnie, centrum Wroclawia.
W autobusie marki MAN, linii 145, jest kilkudziesieciu pasa- zerow (jak sie
potem okazalo – 41 osob). Niektorzy wpatrze- ni w ekrany smartfonow, inni
zatopieni we wlasnych myslach.
Wrazenie tloku poteguja stojace wewnatrz dwa wozki: w jednym siedzial
3-letni chlopiec, w dru- gim 9-miesieczna dziewczynka. W pewnym momencie,
do kie- rujacego pojazdem podchodzi pasazerka.
– Panie kierowco, w srodku autobusu, na poprzednim przy- stanku mlody
chlopak zostawil jakas torbe. Wyskoczyl w ostatniej chwili. Albo zapomnial
jej zabrac, albo… – kobieta dwuznacznie zawiesila glos.
Pozostawiona w miej- scu publicznym torba wielu ludziom kojarzy sie z
zamachami i terrorystami.
– Ludzie sa coraz bardziej wyczuleni na takie rzeczy i trud- no sie dziwic.
Ogladaja informacje o bombach podkladanych na swie- cie i zwyczajnie sie
boja – przy- znaja policjanci.
– Nie podejrzewajac poczatko- wo,zetorbamozebycniebezpiecz- na poprosilem
kobiete, by przynio- sla mi ja do kabiny. Gdy jednak tylko ja uchylilem i
zobaczylem w srodku garnek z wieczkiem zale- pionym kolorowa plastelina,
bar- dzo mocno sie wystraszylem. zro- bilo mi sie ciemno przed oczami. Od
razu pomyslalem, ze to moze byc bomba – wspominal przed sadem Dariusz K.,
kierowca auto- busu linii 145.
Zgodnie z wewnetrzny- mi procedurami mezczy- zna probowal skontaktowac sie
z centrum dyspozycyjnym Miejskiego Przedsiebiorstwa Komunikacyjnego we
Wroclawiu. Linia telefoniczna byla zajeta, nie udalo mu sie dodzwonic. Po
prze- jechaniu dwoch przystankow zde- cydowal sie wyniesc podejrzana torbe
na zewnatrz i pozostawic na pustym przystanku autobu- sowym przy
skrzyzowaniu ulic Dworcowej i Tadeusza Kosciuszki.
– Autobus byl pelen ludzi, jego ewakuacja trwalaby zbyt dlugo – tlumaczyl w
sadzie. – Balem sie, ze wewnatrz moze byc bomba. Nabralem takich podejrzen,
bo do takich zdarzen doszlo dopiero co w Europie Zachodniej.
Szybko wrocil do autobusu, bo przeciez rozklad jazdy to rzecz swieta. Nagle
rozlegl sie huk.
– Wracalam do domu, ale nie zwracalam uwagi na to, co dzie- je sie w
autobusie – opowiadala jedna z pasazerek tamtego feral- nego kursu. – Nagle
uslyszalam ogromny huk. Potem zobaczylam za szyba ogromny pomaranczowy slup
ognia. Ludzie zaczeli ucie- kac z autobusu. Ja tez ucieklam, gdy zblizyl
sie do mnie dym, bo balam sie, ze moze byc trujacy. Byla spora panika w
autobusie. Przebywalo tam tyle osob, ze nie mozna bylo tak od razu wysiasc.
Balam sie o swoje zdrowie i zycie, bo nigdy w zyciu nie slyszalam takiego
wybuchu. Bylam w szoku, bolalo mnie ucho, nie wiedzialam, co przyniosa
kolejne sekundy.
Obeszlo sie bez ofiar smiertel- nych. Nikomu nic powaznego sie nie stalo,
poparzen doznala jed- nak przechodzacachodnikiem kobieta. Z
przeprowadzonych w czasie sledztwa eksperymentow wynikalo, ze gdyby do
eksplozji doszlo w autobusie, bylyby ofia- ry smiertelne. Moze kilka, moze
kilkanascie!
Nazajutrz opublikowano por- tret pamieciowy i rysopis podej- rzanego o
podlozenie bomby: “Mezczyzna w wieku okolo 25 lat, wzrost okolo 180 cm,
szczu- pla sylwetka, twarz pociagla, szczupla, bez zarostu, wlosy
ciemnobrazowe, raczej krotkie. Mezczyzna mial okulary przy- ciemniane,
ubrany byl w ciemna bluze z kapturem i spodnie dre- sowe koloru czarnego”.
Jednoczesnie, co widac bylo szczegolnie na ulicach w centrum miasta,
przybylo policjantow. Lacznie do Wroclawia sciagnie- to blisko 400
funkcjonariuszy. Dodatkowym wsparciem byly specjalnie szkolone psy tropiace
z Niemiec.
Chyba cale miasto snulo plotki o powodach eksplozji, wypowiadali sie rozni
specjali- sci. Niektorzy przypuszczali, ze incydent ten mogl miec zwiazek
ze smiercia Igora S. w jednym z wroclawskich komisariatow. W miescie doszlo
do zamieszek, gniew mlodych ludzi chwilami byl trudny do opanowania… Byc
moze eksplozja bomby byla dzielem domoroslego piro- technika, ktory chcial
poka- zac do czego jest zdolny. Moze to pokaz sily nieznanej grupy
anarchistycznej przed zblizaja- cymi sie Swiatowymi Dniami Mlodziezy lub
szczytem NATO… Niewykluczono, ze to zwykly pospolity bandytyzm, choc –
analizujac te ostatnia wersje – nie potrafiono wytlumaczyc moty- wow
dzialania przestepcow…
– To jest zwykly, bandycki ruch. Wiele sie dzis mowi o terro- ryzmie.
Niestety, znajda sie osoby, ktore beda wpadaly na kretynskie pomysly i
zechca je realizowac. Niektorzy nie sa w stanie w inny sposob zaistniec.
Beda nasladow- cy. Atmosfera w Europie pobudza szalencow do roznych ruchow,
ale wroclawski przypadek jest moim zdaniem odosobniony – stwierdzil na
lamach “Gazety Wroclawskiej” bodaj najslynniejszy polski anty- terrorysta,
Jerzy Dziewulski.
Ten czlowiek na pewno Z chcial zabic!
pytaniem o przyczyny dzialania wroclawskiego bombera musialy zmie-
rzyc sie rowniez organy sciga- nia. Sledztwo w tak powaznej i bulwersujacej
sprawie prowadzili policjanci z kilku wojewodztw w Polsce, ponadto
zaangazowano funkcjonariuszy z Centralnego Biura Sledczego Policji i
Agencji Bezpieczenstwa Wewnetrznego. Juz po pierwszych godzinach sledczy
mieli swiadomosc, ze bomba nie byla dzielem jakiegos amatora. Ktos zadal
sobie wiele trudu, by przygotowac wyso- kiej klasy ladunek wybuchowy. Bomba
miala nie tylko ranic, ona miala zabic.
Z komunikatu Prokuratury Krajowej: “Budowa garn- ka spowodowala wytworzenie
wysokiego cisnienia, co mialo
doprowadzic do rozerwania scia- nek garnka i wyrzucenia elemen- tow
metalowych, ktore zadzia- lalyby jak pociski wystrzelone z karabinu”.
W trakcie sledztwa prokura- tura przeprowadzila wazny eks- peryment. W
autobusie identycz- nym jak ten linii 145 umieszczo- no taki sam, rowniez
obarczony wada, ladunek i doprowadzono do jego odpalenia. Straty byly
ogromne, wedlug sledczych nie obyloby sie bez ofiar.
Biegli nie potrafili okreslic, ile dokladnie osob moglby zabic wybuch.
Uznali jednak, ze te osoby, ktore przezylyby zamach, bylyby narazone na
kalectwo, dlu- gotrwale leczenie i slepote. Sluzyc temu mialo chociazby
umieszcze- nie w urzadzeniu wybuchowym metalowych elementow w postaci
nakretek i srub. Takze rodzaj uzy- tego garnka wskazuje, ze sprawca chcial
doprowadzic do jak naj- wiekszej eksplozji i jak najwiek- szej liczby ofiar.
Na niebezpieczenstwo nara- zone byly rowniez osoby znajdu- jace sie na
jezdni i na chodniku. Ci wszyscy, ktorzy znalezliby sie w promieniu razenia
wybuchu. Jak stwierdzil biegly: “Wszystkie te osoby na pewno zostalyby
ranne. W zaleznosci od odleglo- sci od miejsca wybuchu, jak tez szybkosci
udzielenia pierwszej pomocy, a pozniej medycznej, zalezaloby, czy osoby te
ponio- slyby smierc czy tez zostalyby ciezko ranne”. Kluczowa role w
ustaleniu tozsamosci wroclawskie- go bombera odegraly
kamery monitoringu: zarowno tego w autobusie, jak i ulicznego. To dzieki
nim udalo sie krok za krokiem ustalic trase pokonana przez pasazera, ktory
pozostawil w autobusie torbe z ladunkiem wybuchowym. Wiadomo bylo nie tylko
gdzie poszedl po wyjsciu z autobusu, ale rowniez gdzie do niego wsiadl,
skad przyszedl na
przystanek autobusowy. Godziny spedzone na analizie zapisu z kamer
przynosily coraz wie- cej szczegolow o domniemanym bomberze.
Trop urywal sie na jednej z ulic w centrum miasta, ale tutaj pomocne
okazaly sie psy tropia- ce, ktore zaprowadzily policyjnych przewodnikow w
okolice wyso- kich blokow i warsztatu samo- chodowego. Tam stracily trop.
To bylo w poniedzialek, 3 dni po wybuchu, okolo godziny 13.
– Policjanci poprosili o przej- rzenie monitoringu z ubieglego czwartku.
Kiedy wspolnie go ogla- dalismy, okazalo sie, ze zostal na nim nagrany
mlody mezczyzna w okularach przeciwslonecznych i kapturze – opowiadal
dzien- nikarzowi “Gazety Wyborczej” wlasciciel zakladu. – Na miejsce
momentalnie sprowadzona zostala kolejna ekipa i na podstawie wcze-
sniejszych nagran stwierdzono, ze to prawdopodobnie poszukiwany mezczyzna.
Szedl Tarnogajska od ul. Hubskiej w strone Klimasa i mial identycznie
podwinie- te rekawy. Byla godzina 14.12, wiec najprawdopodobniej wracal do
domu po zostawieniu bomby w autobusie.
W poniedzialek, 22 maja 2016 roku, w mieszkaniu gdzie praw- dopodobnie
mieszkal “bomber”, nie bylo nikogo. We wtorek przy- szedl mieszkajacy tam
wspol- lokator. Jak okaze sie potem w sledztwie nie mial nic wspol- nego z
dzialalnoscia “bombera”, wskazal natomiast miejsce jego zamieszkania i dane
personalne. Na celowniku sledczych znalazl sie 22-letni Pawel R., pochodza-
cy ze Szprotawy w wojewodz- twie lubuskim, aktualnie student trzeciego roku
wydzialu chemii Politechniki Wroclawskiej. Policji nie pozostalo nic innego
jak przygotowac sie do jego zatrzy- mania. Konieczne bylo zaan- gazowanie
antyterrorystow, bo nikt nie wiedzial, jakie motywy kierowaly Pawlem R.
Mogl byc uzbrojony, mogl stawiac opor. By nie doszlo do nieszczescia, akcje
trzeba bylo przeprowadzic tak, aby dla poszukiwanego byla kompletnym
zaskoczeniem. Zdobrze sie maskowal
atrzymanie Pawla R. bylo wynikiem olbrzy- miej pracy operacyjnej.
Funkcjonariusze przeanalizowa- li tysiace informacji, by odna- lezc
wroclawskiego “bombera”. Wreszcie nadszedl moment, gdy przystapili do
decydujacej akcji.
– Najpierw byly dwa nieozna- kowane samochody, zatrzymaly sie w pewnej
odleglosci, moze ich pasazerowie obserwowali dom. Potem dolaczyl multivan,
tez nieoznakowany. Podjechali pod dom, wysiedli policjanci w komi-
niarkach, chwile pozniej bylo po sprawie. Cicho, szybko, niektorzy to nawet
nie zauwazyli, ze cos sie tu wydarzylo – opowiadal jeden z mieszkancow
Szprotawy dzien- nikarzowi “Gazety Wyborczej”.
Pawel R. byl kompletnie zaskoczony akcja policyjnych antyterrorystow.
Jeszcze tego samego dnia uslyszal trzy zarzu- ty – popelnienia przestepstwa
o charakterze terrorystycznym, usilowania zabojstwa wielu osob przy uzyciu
materialow wybu- chowych i zarzut spowodowania zdarzenia, ktore zagrazalo
zyciu i zdrowiu wielu osob.
– Byl to trudny przeciwnik, dobrze sie maskowal, byl przebie- gly. Ale
dzieki pelnemu zaangazo- waniu sluzb, udalo sie go schwytac – podkreslal na
konferencji pra- sowej komendant glowny policji, nadinspektor Jaroslaw
Szymczyk. – Wizyta policjantow kompletnie go zaskoczyla. Nie stawial zadne-
go oporu, choc na wszelki wypadek w operacji zatrzymania uczestni- czyli
antyterrorysci. Mezczyzna od razu przyznal sie do winy.
– Bomber z Wroclawia na pew- no nie byl terrorysta samobojca, bo ladunek
zostawil w autobusie, ale byl niewatpliwie niebezpiecz- ny. (…) To
inteligentny czlowiek, byl swietnie przygotowany, mial wszystko
przyszykowane ze szcze- golami, ale nie ma zbrodni dosko- nalej – mowil
obecny na tej samej konferencji Mariusz Blaszczak, szef Ministerstwa Spraw
Wewnetrznych i Administracji.
Minister wielokrotnie podkre- slal, ze zatrzymanie podejrzane- go, to dowod
na sprawnosc sluzb.
– Chce pogratulowac i podzie- kowac za zaangazowanie polskiej policji.
Dzieki ich dzialaniom nie doszlo do tragedii, doszlo do zatrzymania
podejrzewanego. Szprotawa to niewielkie mia- sto w wojewodztwie lubu- skim,
prawie 150 kilometrow od Wroclawia. Mieszka tam 12 tysiecy mieszkancow,
niektorzy to juz trzecie, a nawet czwar- te pokolenie osadnikow, ktorzy
przyjechali na Ziemie Odzyskane po zakonczeniu drugiej wojny swiatowej.
Zabobrze, gdzie byl na stale zameldowany Pawel R., to peryferie miasta.
Cicho tam, spokojnie, wiekszosc sasiadow doskonale sie zna.
Wiadomosc o zatrzymaniu podejrzanego o niedawny zamach we Wroclawiu dla
wszystkich jest szokiem. Ludziom nie miesci sie w glowach, ze domniemany
sprawca wywodzi sie z tego spo- kojnego miasteczka. Tak przy- najmniej
wynikalo z ich rozmow z dziennikarzami…
– Wielka tragedia dla rodziny. Rodzice Pawla to spokojni, sza- nowani
ludzie. Nie mozna o nich zlego slowa powiedziec. O nim zreszta tez nie.
Choc w ogole cos wiecej o nim powiedziec nie spo- sob, bo on jakos bardzo
widoczny w miasteczku nie byl.
– Nawet jak wyjechal na studia do Wroclawia, czesto tu przyjez- dzal by
odwiedzic bliskich – opo- wiadala dziennikarzom sasiadka rodziny Pawla R. –
Nie wpadl na to sam. Za dobrze go znam, zeby w to uwierzyc. Ktos musial nim
kierowac! Zreszta on w ogole w ostatnich dniach sie nie ukry- wal. Przeciez
gdyby mial cos na sumieniu staralby sie nie rzucac ludziom w oczy, prawda?!
A on codziennie wychodzil z domu, kla- nial sie sasiadom, rozmawial ze
znajomymi. Zachowywal sie jak zawsze, calkowicie normalnie…
– Grzeczny, normalny chlopak, wygladal na spokojnego. Rodzice tak samo,
wszystko w porzadku. Nie wiemy co nim kierowalo. I pomyslec, ze to nasz
sasiad. Do tej pory to byla spokojna dzielni- ca. To chyba dla wszystkich
jest szok. Nie moge dojsc do siebie – dodala inna kobieta z sasiedztwa.
A kolega Pawla ze szkoly pod- stawowej powiedzial:
– Wiesc, ze w naszym miescie mieszka “bomber”, zwalila mnie z nog. A ze to
Pawel?! Nigdy bym nie pomyslal! W szkole byl bardzo spokojny, nigdy nie
bral udzialu w zadnych rozrobach. Siedzial nad ksiazkami i sie uczyl. W
zyciu bym sie nie spodziewal po nim takich pomyslow. To zreszta bardzo
dobrze sytuowana rodzi- na. O ile wiem, Pawel nigdy nie narzekal na brak
pieniedzy.
Niektorzy mieszkancy nie- wielkiego miasteczka, w rozmo- wach z
dziennikarzami, probowa- li nawet znalezc wytlumaczenie motywow dzialania
Pawla:
– Duze miasto go zepsulo, nie znajduje innego wytlumaczenia. To jest
swietny, madry chlopak. U nas nie bylo z nim zadnych klopotow. Nie pil, nie
palil. Taki dobry chlopak, a teraz? Czy on zmysly potracil? Pawel R.
mieszkal w Szprotawie od urodzenia. Nigdy nie karany, nie spra-
wial zadnych klopotow wycho- wawczych, nie notowany w karto- tekach
policyjnych. Z wyroznie- niem ukonczyl szkole podstawo- wa, gimnazjum,
wreszcie liceum ogolnoksztalcace. Za doskonale wyniki w nauce odebral nawet
stypendium ufundowane przez starostwo. Nauczyciele zapamie- tali go jako
zdolnego, grzecznego, to samo mowili potem sasiedzi.
Dobrze wychowany, z religijnej rodziny, poszedl na studia do Wroclawia i
pewnie tam zosta- nie, bo tutaj, w Szprotawie, raczej trudno o ciekawe i
dobrze plat- ne zajecie dla mlodego, zdolnego mezczyzny.
W stolicy Dolnego Slaska stu- diowal chemie na tamtejszej poli- technice.
Sila rzeczy musial znac tajniki materialow wybuchowych. Wiedzial, z czego
sie skladaja, jakie zachodza w nich reakcje, jaka moze byc sila eksplozji.
I te wiedze wykorzystal w bardzo zlym celu.
Kilka tygodni przed eksplozja w centrum Wroclawia coraz rza- dziej pojawial
sie na wykladach i cwiczeniach. Praktycznie go nie bylo. Nikt jednak nie
reago- wal. Na uczelni nie mial bliz- szych znajomych, z nikim sie nie
zakumplowal. Nie uczestniczyl w zyciu studenckim, nie chodzil na imprezy.
Taki troche odludek, ktory nie lubil sie fotografowac i nie byl aktywny w
mediach spolecznosciowych.
Do tej pory nigdy nie karany, student wydzialu chemii na poli- technice, w
jeden dzien stal sie groznym zamachowcem podej- rzanym o usilowanie
zabojstwa wielu osob. Co nim kierowalo? W skladanych wyjasnieniach: tak w
czasie sledztwa, jak rowniez potem na sali sadowej zapewnial, ze na
idiotyczny – z perspektywy czasu – pomysl wyludzenia oku- pu wpadl w
polowie kwietnia. A wszystko to przez depresje, z ktora zmagal sie od
czasow nauki w gimnazjum. Czul sie samotny, odrzucany przez kole- gow i
przyjaciol. Ta pustka stawa- la sie nie do zniesienia. Wreszcie znalazl
recepte na swoje proble- my. Wystarczy miec troche pie- niedzy, a wtedy
pojawia sie zna- jomi i przyjaciele. To im bedzie zalezalo na utrzymaniu
znajo- mosci, bedzie w centrum zycia towarzyskiego. Bedzie kims, a nie
nikim, jak to bylo do tej pory.
Wedlug sledczych to on skon- struowal i podlozyl ladunek wybuchowy w
autobusie komu- nikacji miejskiej we Wroclawiu. Konstruujac go, wzorowal
sie na tzw. bombie szybkowarowej, uzy- tej m.in. w 2013 roku przez bra- ci
Carnajewow, ktorzy dokonali zamachu na uczestnikow mara- tonu w Bostonie.
Jedno z czesciej zadawanych pytan dotyczylo motywow dzia- lania
wroclawskiego studenta. Wszystko wskazuje na to, ze kierowala nim chec
zdobycia wielkich pieniedzy. Pawel R., zanim porzucil paczke z ladun- kiem
wybuchowym w autobusie lini 145, zadzwonil do centrum powiadamiania
ratunkowe- go z informacja, ze podlozyl we Wroclawiu cztery bomby. Za ich
rozbrojenie zazadal… 120 kg zlota. Mialy na niego czekac w Parku
Skowronim. Zadzwonil pod numer 112 i odtworzyl wczesniej przy- gotowane
nagranie. Grozil, ze… “zrobi z Wroclawia druga Bruksele”, nawiazujac do
zama- chu z marca 2016 roku, w kto- rym zginely 32 osoby.
Bardzo wazna kwestia w tej sprawie bylo ustalenie poczy- talnosci
podejrzanego, tym bar- dziej, ze wielokrotnie opowia- dal on o dopadajacej
go depre- sji. Obserwacja psychiatryczna trwala 6 tygodni. Biegli orzekli,
ze w chwili popelnienia czynu, mial ograniczona poczytalnosc, wiec nie
wiedzial do konca, co
robi. Poza tym zauwazono u niego zaburzenia osobowosci, nieakcep- towanie
siebie i depresje. Tym samym, przy ferowaniu wyro- ku, sedziowie mogli
skorzy- stac z nadzwyczajnego zla- godzenia kary. Mogli, ale
nie musieli. Decyzja nale- zala do niezawislego sadu.
broncy oskarzone- go zlozyli wniosek o wylaczenie jawnosci rozprawy,
argumen- tujac, ze moze ona “zaklocic porzadek publiczny” oraz, ze moze
godzic w dobra osobiste rodziny oskarzo- nego, jednak wroclawska Temida
odrzucila ten wniosek. Moze dzieki
temu obserwatorzy procesu mieli szanse wysluchania skruchy Pawla R.
– Przepraszam wszyst- kich, ktorych skrzywdzi-
lem psychicznie i fizycznie. Przepraszam wszystkich, ktorych narazilem na
nie- bezpieczenstwo. To czyn absolutnie do mnie niepo- dobny, niepodobny do
mojego cha- rakteru, bo zawsze bylem i jestem spokojnym czlowiekiem, o czym
wszyscy, co mnie znaja, przeciez doskonale wiedza. Caly czas mam wyrzuty
sumienia i pewnie bede je mial do konca zycia. Prosze wszystkich o
wybaczenie, chce normalnie funkcjonowac z ludz- mi i zyc – stwierdzil
oskarzony na poczatku swego wystapienia.
Potem ze szczegolami opo- wiadal o motywach dzialania i przygotowaniach do
zamachu.
– W przeszlosci wiele razy czytalem i slyszalem o falszy- wych alarmach,
ktore takze mia- ly na celu wyludzenie pieniedzy. Jednak z tego, co
widzialem, taki incydent zawsze konczyl sie fiaskiem ze wzgledu na brak
potraktowania powaznie zagro- zenia. Zrozumialem, ze wladza
musi mnie potraktowac powaz- nie. Bylem zdania, ze w sytuacji potencjalnego
zagrozenia bylem w stanie zrealizowac swoj zamiar. Wybor autobusu byl
przypad- kowy. Bralem pod uwage gale- rie handlowe, deptaki czy sam
przypadek. Rownie dobrze mogl- bym wybrac parking. Szybkowar wybralem przez
internet. Kupilem go w sklepie. Bylem zdecydowa- ny tylko na ten model.
Informacje o tym, jak przygotowac bombe znalazlem w internecie. Przed
sytuacja w autobusie nie bralem pod uwage roznych scenariuszy. Autobus
opuscilem spontanicznie. Ktos krzyknal, ze zostawilem tor- be i wtedy
wiedzialem, ze zosta- nie ona zauwazona. Po opusz- czeniu autobusu chcialem
jak najszybciej wrocic do domu. Jak wrocilem do domu sprawdzalem informacje
o wybuchu. Juz wtedy bardzo zalowalem tego, co zro- bilem. Chcialem isc na
policje, ale na koniec dnia jednak zre- zygnowalem… Przyznaje sie do
pozostawienia ladunku w autobu- sie, ale nie do tego, ze chcialem
kogokolwiek zabic. Podlozylem go, by uwiarygodnic moje zada- nia okupu.
Prosze nie mowic, ze jestem terrorysta, jak bylem przedstawiany w mediach.
Jestem zwyklym czlowiekiem, ktory nigdy nikogo nie skrzywdzil i nie chcial
skrzywdzic.
Prokurator w swoim prawie dwugodzinnym przemowieniu podkreslal, ze
oskarzony skru- pulatnie przygotowywal ladu- nek, ktorego detonacja mogla-
by byc przyczyna smierci wielu osob. Oskarzyciel przypominal, ze bomby
podobnej konstruk- cji byly przyczyna wielu innych zamachow, jak chocby
tego z 2006 roku w Indiach, gdzie zgi- nelo 209 osob, czy w Bostonie, gdzie
w wyniku wybuchu bomby szybkowarowej w 2013 roku zgi- nely 3 osoby, a
kilkaset zostalo rannych. Zdaniem oskarzyciela czyn popelniony przez Pawla
R. – zgodnie z definicja praw- nicza – nosil cechy dzialania
terrorystycznego: w eksplozji bomby szybkowarowej moglo- by zginac co
najmniej 12 osob, ktore podrozowaly autobusem, w tym dwoje malych dzieci.
Czas i miejsce, ktore wybral do jej zde- tonowania, tez nie byly przypad-
kowe. Oskarzony musial miec swiadomosc, ze okolo godziny 14, na przystanku
na Peronowej, na ktorym wysiadl, do autobusu wsiadzie duzo ludzi. Byly
godzi- ny szczytu, a oskarzony dobrze obliczyl, ze bomba wybuchnie okolo 4
minut po tym, jak on wysiadzie
– Pawel R. przygotowania do podlozenia ladunku prowadzil od dluzszego
czasu, a do swoje- go planu wykorzystywal mate- rialy wydane m.in. przez
znana miedzynarodowa organizacje terrorystyczna – mowil prokura- tor. – Nie
wierze w jego skruche
zaprezentowana na sali sadowej, w jego zapewnienia, ze nie mial zamiaru
nikogo zabijac, bo chcial jedynie wystraszyc opinie publicz- na. Poczynione
w sledztwie ustale- nia zaprzeczaja tak przyjetej linii obrony. Zadam dla
niego kary 25 lat pozbawienia wolnosci. Kara musi byc surowa, musi odstra-
szac potencjalnych nasladowcow, material dowodowy jednoznacz- nie wskazuje
na slusznosc zarzu- tow. Przed zadaniem kary dozy- wocia powstrzymuje mnie
jedy- nie opinia bieglych o czesciowej niepoczytalnosci oraz mlody wiek
oskarzonego. Wszedzie musimy znalezc pewien umiar i obiekty- wizm. Ta kara
jest w pelni ade- kwatna i daje oskarzonemu szanse na przyszlosc.
– Prokurator uzywal bardzo mocnych slow. Odnosze wraze- nie, ze
uczestniczylem w zupelnie innym procesie i dowody przed- stawione przed
sadem wykaza nasze stanowisko i wadliwosc sta- nowiska prokuratora –
stwierdzil na poczatku swego wystapienia obronca Pawla R. – Moj klient
chcial tylko wystraszyc pasaze- row i specjalnie skonstruowal slaby
ladunek. Mialo byc troche
huku, ognia i dymu. Nic wie- cej. Na pewno nie chcial nikogo zabic, a tym
bardziej z premedy- tacja. Na to, ze nie byly to dzia- lania przemyslane
wskazuje juz chociazby to, ze ladunek umie- scil w jaskrawej, zoltej
torbie. Tej samej z ktora chodzil wczesniej przez niemal trzy dni. Moj
klient w zaden sposob nie zacieral za soba sladow. Pawel R. zostawil
garnek? Zostawil. Skonstruowal bombe? Skonstruowal, to nie podlega
dyskusji. Zdaniem pro- kuratora chcial wiec zabic. Otoz nie, prosze
Wysokiego Sadu. Przyznal sie, powiedzial takze, ze czul odrzucenie przez
rowie- snikow i ze to tylko pieniadze moga mu pomoc w naprawie- niu tej
sytuacji. Przyznal takze, ze nie wie, dlaczego tak myslal. Zadal sztabek
zlota… kto tak robi w dzisiejszych czasach? To wskazuje na to, ze sam nie
wie- dzial, co robi. Biegli ustalili, ze mozg mojego klienta rzeczywiscie
dziala inaczej. Ma on problem z laczeniem faktow i informa- cji,
niewspolmiernie do swojej inteligencji. Mozna to porownac do tego, kiedy
kupujemy super wieze i ekstra glosniki, a laczy- my je kablem za 15 zl.
Pawel R. byl w stanie silnych emocji. Nie obejmowal tego co robi swoja
swiadomoscia i nie zdawal sobie sprawy z efektow swoich dzia- lan. Ani
zamach w Brukseli, ani zamach w Bostonie nie mialy nic wspolnego z tym, co
zrobil moj klient. Byly to inne bomby, inny sklad, inne cele zamachowcow…
Nie mozemy kierowac sie tyl- ko strachem i emocjami. Kazdy powinien
odpowiadac tylko za swoj czyn, a nie za to, co by bylo gdyby. To, ze Pawel
R. dazyl do przerazajacego skutku, jest dla mnie oczywiste. Wnosze o roz-
wazenie nadzwyczajnego zlago- dzenia kary, przy czym uwazam, ze kara nie
powinna byc nizsza niz 12 lat pozbawienia wolnosci.
Wroclawska Temida nie podzielila argumentacji obro- ny. W pierwszym
procesie zapadl surowy wyrok: 15 lat pozbawienia wolnosci za zamach
bombowy, jakim bylo podlo- zenie ladunku wybuchowego w autobusie i
dodatkowo 5 lat wiezienia za probe wyludzenia zlota w zamian za odstapienie
od zamachu. Razem, jakby nie liczyc, 20 lat. Sklad sedziow- ski orzekl
ponadto, ze Pawel R. ma zaplacic 200 tys. zl, tj. polowe kosztow sadowych.
Byly one wysokie m.in. przez przeprowadzane eksperymenty procesowe i
ekspertyzy bieglych specjalistow.
– Wyjasnienia oskarzonego sa wiarygodne jedynie w czesci, gdy mowil, jak
sie przygotowy- wal i jak zostawil bombe w auto- busie. Sad uznal, ze
calkowicie sprzeczne z materialem dowo- dowym jest jego twierdzenie, ze nie
chcial nikogo zabic. Dowody
jednoznacznie wskazuja, ze jego dzialanie bylo motywowane tym, ze chcial
zabic i ze chcial zdobyc okup. Mial taki zamiar. O zamia- rze swiadczy sam
zakup garnka, konstrukcja materialu wybucho- wego, przygotowanie ubrania,
deformacja glosu, zasloniecie twarzy czy zacieranie sladow. Oskarzony
uciekl tez z miejsca zdarzenia, a nastepnie ukrywal sie. Czy tak postepuje
osoba, ktora nie chce spelnic swoich zamiarow? – stwierdzil sedzia w ustnym
uzasadnieniu wyroku.
Przed zadanym przez oskar- zyciela wyrokiem 25 lat wiezie- nia Pawla R.
uchronila opinia bieglych psychiatrow. I to byla jedyna okolicznosc
lagodza- ca w tej sprawie. Jak podkreslil sedzia, zaburzenia oskarzonego
nie wplynely na zastosowanie wobec niego nadzwyczajnego
zlagodzenia wyroku, bo sad uznal, ze student dzialal z premedytacja:
– Sad zdaje sobie sprawe z tego, ze oskarzony jest mlo- da osoba i ze
zabieramy mu najlepsze lata zycia. Ale wyrok ma odstraszac, pokazywac, ze
nie ma pozwolenia na takie
czyny i ze beda one surowo potepiane.
Od wyroku sadu pierwszej instancji odwolali sie zarowno oskarzyciel, jak i
prokurator. Sad Apelacyjny we Wroclawiu obnizyl kary dla Pawla R.: na 14
lat kare za zamach terrorystyczny, jakim bylo podlozenie bomby w auto-
busie MPK, i na 3 lata wyrok za probe wylu- dzenia zlota w zamian za
odstapienie od zamachu. Sad orzekl kare laczna w wysokosci 15 lat. Reszte
wyroku pozostawil tak, jak zasadzil sad pierwszej instan- cji. Pawel R.
musi wiec jeszcze zaplacic polowe kosztow poste- powania sadowego, ktore
wynio- sly 200 tys. zl. Uzasadniajac swoja decyzje sad wskazal, ze zarowno
prokuratura, jak i obroncy podali wiele
trafnych argumentow na popar- cie swoich wnioskow.
– Jednak sad zdecydowal przy- chylic sie do apelacji obrony – mowil
prowadzacy sprawe sedzia.
Przede wszystkim, w odroz- nieniu od sadu okregowego, sad apelacyjny uznal,
ze Pawel R. nie mial zamiaru zabic wielu osob.
– Oskarzony konstruowal ladunek wybuchowy, ktory ze swej istoty niosl
ogromne zagro- zenie, ale sad pierwszej instancji nie uwzglednil faktu, ze
Pawel R. zaklocil proporcje dla skon- struowania modelowego ladunku
wybuchowego – wyjasnial sedzia przychylajac sie do argumentow obrony, ze
oskarzony chcial w ten sposob oslabic jego dzialanie. – To twierdzenie ma
uzasadnienie, bo Pawel R. wiedzial, jak nalezy ten ladunek skonstruowac.
Mial wiedze w tym zakresie i znal zasady sztuki – wybral zapal- nik,
prawidlowo dobral skladniki i prawidlowo skonstruowal urza- dzenie.
Wiedzial, jak zadziala ten ladunek, bo w swoim mieszkaniu przeprowadzil
probe.
W czerwcu 2019 roku mini- ster sprawiedliwosci i prokura- tor generalny
Zbigniew Ziobro skierowal do Sadu Najwyzszego kasacje od wyroku sadu
drugiej instancji uznajac wyrok 15 lat wiezienia za samo podlozenie ladunku
za “razaco niewspol- mierny” do popelnionego czy- nu. Za zarzucany czyn
zazadal kary 25 lat pozbawienia wolno- sci. W ocenie ministra Ziobry
sedziowie Sadu Apelacyjnego we Wroclawiu blednie uznali, ze zabicie
pasazerow autobusu nie bylo celem oskarzonego. Minister zarzucil sedziom
razace narusze- nie przepisow prawa karnego, niewlasciwe potraktowanie
opinii bieglych oraz swiadkow.
Na poczatku stycznia 2021 roku Sad Najwyzszy oddalil zlo- zona w tej
sprawie kasacje uzna- jac ja za bezzasadna. Decyzja jest ostateczna i nie
podlega juz kolejnemu zaskarzeniu.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto