Dzien dobry – tu Polska – 31.12.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 354) (67240)

31 grudnia 2023r.

Pogoda

niedziela, 31 grudnia 4 st C

Zachmurzenie

Opady:0%

Wilgotnosc:91%

Wiatr:19 km/h

Kursy walut

Euro 4.35

Dolar 3.94

Funt 5.02

Frank 4.68

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

W ostatni dzien starego roku zycze udanego Sylwestra i wszystkiego dobrego
na Nowy Rok. Najwieksi szczesliwcy (lacznie 10) beda zaznaczac wazne daty w
Kalendarzu Pana Ryszarda. Tradycyjnie pierwsza biore udzial w licytacji i
daje 120 😉

Wlasnie sobie uswiadomilam, ze nie wszyscy wkroczymy w ten rok jednoczesnie
ze wzgledow terytorialnych, ale niech dla wszystkich bedzie to mile wejscie
😉

A jutro Gazetka autorstwa Kuby 🙂

Ania Iwaniuk

***********

A tymczasem ruszyla nasza licytacja.

Pan Krystian Lew “obstawil” 3 sztuki (500 hurtem), plus moj jeden, zostalo
6 😉 Edit: Pani Agnieszka Nowak 130, zostalo 5.

Edit: Pan Darek Okrucinski 300 zl, zostaja 4 🙂

************

Dowcip

– Mamo, Tato – gralem w pokera i” wyprowadzam sie z tego domu!

– Oo, gratulacje!

– Wy tez.

Rosyjska rakieta nad terytorium Polski. Wojsko wznawia poszukiwania W
rejonie miejscowosci Sosnowa-Debowa (Lubelskie), w ktorym wojsko i policja
prowadzilo wczoraj szeroko zakrojona akcje poszukiwawcza po przelocie
rosyjskiej rakiety, znowu pojawilo sie wojsko. Wedlug reportera TVN24 na
miejscu znajduje sie obecnie okolo 200 zolnierzy. Nalezy “wykluczyc
wszystkie mozliwe scenariusze” – tlumaczyl w “Faktach po Faktach” rzecznik
Dowodztwa Operacyjnego Rodzajow Sil Zbrojnych Jacek Goryszewski. Dowodztwo
Operacyjne Rodzajow Sil Zbrojnych poinformowalo w piatek przed godzina 11,
ze “w godzinach porannych w przestrzen powietrzna RP od strony granicy z
Ukraina wlecial niezidentyfikowany obiekt powietrzny, ktory od momentu
przekroczenia granicy, az do miejsca zaniku sygnalu obserwowany byl przez
srodki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju”. “Zgodnie z
obowiazujacymi procedurami Dowodca Operacyjny RSZ uruchomil dostepne sily i
srodki pozostajace w jego dyspozycji” – napisano na portalu X.

Szef Sztabu Generalnego general Wieslaw Kukula poinformowal w piatkowe
popoludnie, ze “wszystko wskazuje na to, ze rosyjska rakieta wtargnela w
polska przestrzen powietrzna”, ktora nastepnie opuscila. – Mamy na to
potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze – dodal.

Rzecznik Dowodztwa Operacyjnego Rodzajow Sil Zbrojnych Jacek Goryszewski w
“Faktach po Faktach” zostal zapytany, dlaczego dzialania zolnierzy nadal
trwaja, skoro pojawila sie informacja, ze rakieta po niespelna trzech
minutach wrocila na terytorium Ukrainy. Jak tlumaczyl, nalezy “wykluczyc
wszystkie mozliwe scenariusze”. – Od samego rana, od godziny 8, bedzie
zaangazowanych ponad 480 zolnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej po to, zeby
zweryfikowac te wszystkie informacje. Mamy juz wstepne potwierdzenie od
strony ukrainskiej, ze ta rakieta wleciala z powrotem w przestrzen
powietrzna Ukrainy. Musimy jednak wykluczyc wszystkie mozliwe scenariusze i
zbadac doglebnie, czy na pewno nie pozostalo nic na terenie naszego kraju –
wyjasnil.

“Trzy ciezarowki wypelnione zolnierzami”

W sobote okolo godz. 8 w rejonie wczorajszej akcji sluzb w miejscowosci
Sosnowa-Debowa (woj. Lubelskie) pojawilo sie wojsko. – Widzielismy przed
chwila szybka odprawe i teraz sa juz gotowi, trzy ciezarowki wypelnione
zolnierzami, ktorzy za chwile rusza w teren – relacjonowal reporter TVN24
Jan Piotrowski. Prawdopodobnie bedzie to wygladalo tak jak wczoraj, beda
sie poruszali tyraliera (rozproszony liniowy szyk – red.) przez pola, przez
lasy okoliczne – dodal. Mowiac o celu poszukiwan, w kontekscie informacji
wojska o tym, ze rakieta opuscila terytorium Polski, opisal, ze “sluzby
musza miec absolutna pewnosc, ze nic z tego pocisku, jezeli on byl tutaj
widziany, nie odpadlo na przyklad i cos takiego nie stwarza zagrozenia”.

Wedlug reportera TVN24 na miejscu znajduje sie obecnie okolo 200 zolnierzy.

Prezydent z radoscia przyjal decyzje rzadu. “Dlaczego przez osiem lat nie
skladal takich projektow?” “Wspaniala wiadomosc” – tak prezydent Andrzej
Duda skomentowal usuniecie z ustawy okolobudzetowej trzech miliardow
zlotych na publiczne media. Teraz te pieniadze trafia na leczenie dzieci –
onkologie i psychiatrie dziecieca. Mozna wiec zakladac, ze drugiego weta
nie bedzie. Jednak pojawia sie pytanie, dlaczego przez ostatnie lata
miliardy na TVP sprzeciwu nie budzily. Zapisu o przekazaniu pieniedzy na
leczenie dzieci w ustawie zawetowanej przez prezydenta Andrzeja Dudzie nie
bylo. – Przygotowalismy nowy projekt rzadowy ustawy, gdzie juz wprost te
trzy miliardy z obligacji beda do dyspozycji Narodowego Funduszu Zdrowia –
przekazal premier Donald Tusk.

Rzad wycofuje sie wiec z przepisow, zgodnie z ktorymi minister kultury mogl
przekazac prawie trzy miliardy zlotych na TVP i w nowej wersji projektu
ustawy okolobudzetowej wprost wskazuje, ze trzy miliardy zlotych w
skarbowych papierach wartosciowych moga byc przekazane wylacznie na opieke
psychiatryczna nad dziecmi i mlodzieza, leczenie chorob rzadkich oraz
onkologicznych. Wprowadzone zmiany skomentowal prezydent. W swoim wpisie w
serwisie X (dawniej Twitter) nie kryl radosci. “Po moim wecie, w nowym
projekcie rzadowej ustawy okolobudzetowej, nagle znalazly sie 3 mld zl na
leczenie ciezko chorych dzieci. To wspaniala wiadomosc! Mozna bylo tak od
razu!” – napisal. – To dlaczego pan prezydent przez osiem lat nie skladal
takich projektow? – pyta posel Lewicy Tomasz Trela i ocenia, ze prezydent
“wykonal wole PiS-u i Jaroslawa Kaczynskiego, a teraz sie chwali, ze
zalatwil pieniadze na onkologie”.

To juz trzeci projekt ustawy okolobudzetowej, ktory trafil do Sejmu. Tym
nowym poslowie zajma sie po Nowym Roku, ale tym razem nie powinien on
budzic wiekszych kontrowersji, bo – poza podwyzkami dla nauczycieli,
wojskowych, policjantow i pracownikow budzetowki – zasadnicza zmiana
dotyczy przede wszystkim wzrostu wydatkow na onkologie i psychiatrie
dziecieca. Dzialanie nowego rzadu jednak krytykuje PiS. – Granie onkologia
jest nieuczciwe. To jest gra, dlatego ze onkologia jest finansowana w dobry
sposob z Narodowego Funduszu Zdrowia – mowi Henryk Kowalczyk, posel Prawa i
Sprawiedliwosci.

Niedofinansowanie, a wrecz zapasc opieki psychiatrycznej dzieci i mlodziezy
w Polsce to fakt, o czym niejednokrotnie mowili lekarze. Z powodu
przepelnionych oddzialow Szpital Psychiatrycznym w Gdansku od polowy
grudnia wstrzymal przyjmowanie dzieci. Na oddzial trafiaja tylko te,
ktorych zycie jest zagrozone.

Dlatego eksperci podkreslaja, ze kazdy dodatkowy milion zlotych
zainwestowany w psychiatrie, to realna pomoc dla setek mlodych pacjentow. –
Zarowno lecznictwo stacjonarne, jaki i ambulatoryjne. Majac na mysli
ambulatoryjne, mam na mysli rowniez oddzialy dzienne psychiatryczne dla
dzieci i mlodziezy, poradni zdrowia psychicznego – wskazuje dr Aleksandra
Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i
mlodziezy. – Na pewno zwiekszenie tego budzetu rocznego pomogloby zapewnic
srodki na terapie celowane, zapewnic srodki na leki nierefundowane – dodaje
prof. Krzysztof Kalwak, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii
i Hematologii Dzieciecej Przyladka Nadziei we Wroclawiu. Kazda dodatkowa
terapia, czy lek ratuja nie tylko zdrowie, ale w szpitalu onkologicznym we
Wroclawiu – zycie. Roczny budzet szpitala to okolo 120 milionow zlotych.

– Kazda zlotowka sie przyda, zwlaszcza w przypadku chorob genetycznych,
chorob rzadkich, ale nie oszukujmy sie – jezeli chcemy prawdziwej zmiany,
to musimy zwiekszyc publiczne wydatki na ochrone zdrowia, bo bez tego to
sie nie zmieni – zwraca uwage Adrian Zandberg, posel Lewicy. Stad postulat
Partii Razem, by przekazywac na ochrone zdrowia 8 procent PKB.

Zglosil kradziez samochodu i ma powazne problemy Za posiadanie narkotykow i
bezpodstawne wezwanie policji odpowie 42-letni mieszkaniec Ryk (woj.
lubelskie). Mezczyzna powiadomil policje, ze ukradziono mu samochod. Byl
pijany, agresywny i mial przy sobie narkotyki. “Skradziony” pojazd stal na
jednym z ryckich parkingow. Dyzurny Komendy Powiatowej Policji w Rykach
otrzymal zgloszenie od 42-letniego mieszkanca powiatu ryckiego o kradziezy
samochodu marki Skoda. – Zglaszajacy podczas zgloszenia byl bardzo wulgarny
i wszystko wskazywalo to, ze mogl byc pod silnym dzialaniem alkoholu. Jego
mowa byla belkotliwa i trudno bylo sie z nim porozumiec – zrelacjonowal
aspirant Lukasz Filipek z ryckiej policji. Ryccy policjanci udali sie pod
adres, ktory wskazal mezczyzna, ale nie zastali go na miejscu. Trafili na
niego na jednej z ulic Ryk. Jak przekazal aspirant Filipek, 42-latek mial
byc nietrzezwy i agresywny wobec funkcjonariuszy. Policjanci sprawdzili
miejsca, w ktorych zglaszajacy zazwyczaj parkowal pojazd, lecz go tam nie
odnaleziono. W celu ustalenia, czy 42-latek posiada kluczyki do auta
sprawdzono jego odziez i plecak. Wtedy zaleziono przy nim kluczyki do
skody, ale rowniez woreczek strunowy z marihuana – poinformowal
funkcjonariusz.

Mundurowi znalezli auto na jednym z ryckich parkingow. – Zglaszajacy trafil
do policyjnego aresztu i odpowie za posiadanie srodkow odurzajacych oraz
wywolanie niepotrzebnej czynnosci policji – przekazal aspirant Filipek.

Zamowil kurs, a po jego zakonczeniu trafil do wiezienia W czasie swiat
policjanci zatrzymali w warszawskim Ursusie 19-latka. Jest on podejrzany o
kradziez telefonu, za posrednictwem ktorego korzystal z przewozow na
aplikacje. “Jak sie okazalo, byl poszukiwany w celu odbycia kary blisko pol
roku pozbawienia wolnosci” – podala w piatek Komenda Stoleczna Policji.
19-latek kilka dni temu ukradl telefon, a w Boze Narodzenie postanowil z
niego skorzystac. Przy uzyciu zainstalowanej aplikacji mobilnej firmy
swiadczacej uslugi przewozow zamowil kurs z Lesznowoli na ulice Szancera w
Ursusie.

“O takim zleceniu policjantow powiadomil wlasciciel skradzionego telefonu
komorkowego. Na koniec kursu na podejrzanego czekali juz stroze prawa
z Komendy
Rejonowej Policji Warszawa III” – przekazala KSP.

Z taksowki do wiezienia

Po sprawdzenie tozsamosci zatrzymanego okazalo sie, ze jest on poszukiwany.
W przeszlosci 19-latek dopuscil sie grozb oraz przywlaszczenia mienia za co
zostal skazany na blisko pol roku pozbawienia wolnosci. “Po nocy spedzonej
w policyjnym areszcie uslyszal zarzuty i trafil do zakladu karnego, gdzie
odbedzie zasadzona wczesniej kare” – podala KSP.

Postepowanie w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota –
zaznaczyla KSP.

Ze szkolnej kasy przez 23 lata ginely pieniadze, w sumie ponad dwa miliony
zlotych. Byla ksiegowa oskarzona Hanna B., ktora od 1999 roku pracowala w
oswiecimskiej szkole, zostala oskarzona o przywlaszczenie znacznej sumy
pieniedzy ze szkolnej kasy. Jak podaje prokuratura, kobieta zrobila z tego
“stale zrodlo dochodu” dla siebie. Chodzi w sumie o ponad dwa miliony
zlotych. Akt oskarzenia w tej sprawie zostal juz przeslany przez
prokurature do Sadu Okregowego III Wydzial Karny w Krakowie.

Jak podaja sledczy, do kradziezy dochodzilo od 01 marca 1999 r. do 08
czerwca 2022 r. Hanna B. byla zatrudniona w Powiatowym Zespole nr 2 Szkol
Ogolnoksztalcacych Mistrzostwa Sportowego i Technicznych w Oswiecimiu. W
tym czasie piastowala stanowisko starszego kasjera, ksiegowej Pracowniczej
Kasy Zapomogowo-Pozyczkowej, referenta i pomocy administracyjnej.
“Dzialajac w krotkich odstepach czasu i w wykonaniu z gory powzietego
zamiaru, przywlaszczyla powierzone pieniadze w lacznej kwocie 2.155.279,89
zl stanowiace mienie znacznej wartosci” – czytamy w komunikacie prokuratury.

Sledczy wyjasniaja, ze oskarzona miala zawyzac kwoty wyplacanych czekow,
“czyniac sobie w ten sposob stale zrodlo dochodu”. Za przywlaszczenie grozi
do trzech lat wiezienia.

Co zrobi prezydent w sprawie Mariusza Kaminskiego i Macieja Wasika?
Mastalerek: nie rozwaza ponownego ulaskawienia Na dzien dzisiejszy
prezydent nie rozwaza ponownego aktu laski wobec Mariusza Kaminskiego i
Macieja Wasika. Rozwaza tylko i wylacznie wyslanie do miedzynarodowych
instytucji informacji o tym, ze w Polsce sa wiezniowie polityczni –
powiedzial w “Faktach po Faktach” szef Gabinetu Prezydenta Marcin
Mastalerek. Skomentowal tez dzialania sluzb po informacji o naruszeniu
polskiej przestrzeni powietrznej. – Od samych godzin porannych byla swietna
wspolpraca miedzy panem prezydentem, ministrem obrony, premierem i
wojskowymi – mowil Mastalerek. Warszawski sad okregowy 20 grudnia skazal
prawomocnie Mariusza Kaminskiego, bylego szef MSWiA i koordynatora sluzb
specjalnych oraz jego zastepce Macieja Wasika na dwa lata pozbawienia
wolnosci w zwiazku z tzw. afera gruntowa. Pozostali byli szefowie CBA
uslyszeli wyrok po roku wiezienia. 21 grudnia marszalek Sejmu Szymon
Holownia poinformowal o tym, ze wydal postanowienie stwierdzajace
wygaszenie mandatow poselskich Wasika i Kaminskiego. Mastalerek: prezydent
nie rozwaza ponownego aktu laski

Szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek zostal zapytany w piatek w
“Faktach po Faktach” w TVN24, czego mozna sie spodziewac ze strony Andrzeja
Dudy w przypadku aresztowania Mariusza Kaminskiego i Macieja Wasika.
Zapowiedzial to prezydent i zapowiedzial to w rozmowie z premierem Donaldem
Tuskiem, ale tez w szerszym gronie przy politykach koalicji rzadowej, ze
jezeli dojdzie do takiej sytuacji, ze podwazane beda prerogatywy
prezydenta, to bedzie zmuszony wlasnie do miedzynarodowych organizacji z
takim listem sie zwrocic i taki list jest przygotowywany – powiedzial
Mastalerek.

Dodal, ze “ulaskawienie juz bylo i jest ono skuteczne, co dwukrotnie
potwierdzil Trybunal Konstytucyjny”.

– Wiec prezydent stoi na stanowisku, ze to sad konstytucyjny, w polskim
przypadku Trybunal Konstytucyjny decyduje o takich sprawach i prezydent
stoi na stanowisku, ze sa skutecznie ulaskawieni – mowil Mastalerek. Na
dzien dzisiejszy prezydent nie rozwaza ponownego aktu laski. Rozwaza tylko
i wylacznie wyslanie do miedzynarodowych instytucji informacji o tym, ze w
Polsce sa wiezniowie polityczni i prezydent zachowal sie uczciwie,
uprzedzil premiera a takze wiekszosc rzadowa – powiedzial szef Gabinetu
Prezydenta.

Mastalerek: weto prezydenta bylo dobra decyzja

Mastalerek pytany byl takze o weto prezydenta do ustawy okolobudzetowej na
2024 rok. Duda uzasadnil swoja decyzje niedawnymi zmianami w mediach
publicznych – uznal je za niekonstytucyjne. W zawetowanej ustawie zapisano
m.in. mozliwosc przekazania trzech miliardow zlotych na media publiczne, a
takze mechanizmy, dzieki ktorym bedzie mozliwy wzrost wynagrodzen
nauczycieli od 1 stycznia 2024 roku o 30 procent, a w przypadku nauczycieli
poczatkujacych o 33 procent, a takze wzrost wynagrodzen pracownikow sluzb
mundurowych.

Natomiast w srode resort kultury poinformowal, ze minister kultury i
dziedzictwa narodowego Bartlomiej Sienkiewicz “w zwiazku z decyzja
prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediow publicznych” podjal decyzje o
postawieniu w stan likwidacji spolek Telewizja Polska, Polskie Radio oraz
Polska Agencja Prasowa.

SPORT

SMIECH PRZEZ LZY ZYLY. “NICZEGO JUZ NIE SZUKAM” Nie tak wyobrazal sobie
Piotr Zyla poczatek rywalizacji w Turnieju Czterech Skoczni. Doswiadczony
zawodnik w pierwszym konkursie w Oberstdorfie zajal 28. miejsce. – Nie
rozumiem tego – skwitowal Zyla w rozmowie z Eurosportem. Zyla w pierwszej
probie osiagnal tylko 113 metrow i mial slabe noty za styl. Do serii
finalowej dostal sie, bo rywalizujacy z nim w parze 18-letni Amerykanin
Tate Trantz wypadl jeszcze slabiej. W serii finalowej Zyla zaliczyl
znacznie lepszy skok na odleglosc 132,5 metra. Ostatecznie zajal 28.
lokate. ZYLA PO KONKURSIE W OBERSTDORFIE

– Nie ma co za bardzo komentowac. Drugi skok byl zdecydowanie lepszy –
powiedzial Zyla i zaczal sie smiac, po czym tylko wzruszyl ramionami.

Dziennikarz Eurosportu Kacper Merk spytal zawodnika, co moze powiedziec o
swojej dyspozycji?

– Czasem cos wyjdzie, ale rzadko – odparl po dluzszym namysle skoczek z
Wisly.

– Jak bardzo jestes pogubiony w swoich skokach? Czego szukasz? Czego ci
brakuje? W czym lezy problem? – nie dawal za wygrana Merk.- Ja juz nic nie
szukam – odparl niby zartem Zyla. – Nie ma sensu szukac, bo samo sie
znajdzie. Moze jutro, bo jutro sie nie skacze – kontynuowal w swoim stylu
zawodnik. Trudne pytania zadajesz, dlatego nie chcialem sie tu wczoraj
zatrzymywac. Ja tego tez nie rozumiem. To co mam powiedziec? Czuje sie
dobrze przygotowany, jakby juz mialo byc dobrze, ale jeszcze nie ma –
zakonczyl Zyla.

Polki zaprzeczyly siatkarskiej logice. “Lavarini juz nie plakal”. Alez
sukces Nie daj sie, ludzie niech swoje mysla! – spiewaly polskie siatkarki,
przechodzac z szatni do autokaru po meczu z Wloszkami konczacym
kwalifikacje olimpijskie w Lodzi. Wlasnie osiagnely najwiekszy cel
ostatnich lat siatkowki kobiecej w kraju i awansowaly na igrzyska w Paryzu.
Naszym zdaniem ich sukces zasluzyl na miano jednego z wydarzen 2023 roku w
polskim sporcie. To najwazniejsze mozecie wskazac w glosowaniu pod tym
artykulem. Nie sposob jednak mowic o tym sukcesie Polek jedynie z
perspektywy turnieju kwalifikacyjnego w Lodzi z koncowki wrzesnia. Zeby
opowiedziec te historie w pelni, najlepiej cofnac sie az do 12 stycznia
2022 roku. Lavarini zbudowal zespol, ktory wierzyl w swoj sukces. W
pierwszym sezonie tylko uwiarygodnil jego potencjal

To wtedy Polski Zwiazek Pilki Siatkowej wykonal kluczowy ruch, ktory
pozwoli wejsc kadrze siatkarek na wyzszy poziom: sprowadzil do kraju
trenera z najwyzszej polki, Stefano Lavariniego. Wczesniej zawodniczki nie
mogly sie takiego doprosic, a poprzedni selekcjoner Jacek Nawrocki, choc
zbudowal fundament tej kadry, to wielokrotnie deprecjonowal jej mozliwosci.
Wloch przyszedl do kadry, ktora musial przebudowac, ale na tych samych
fundamentach zbudowal cos, co nie udalo sie jego poprzednikowi. Cos, czego
w Polsce nie widziano od dawna: zespol, ktory wierzyl, ze jest w stanie
osiagnac wielki sukces. Tym od poczatku kadencji Lavariniego mial byc awans
na igrzyska, pierwsze od szesnastu lat.

W pierwszym sezonie Wloch udowodnil, ze potencjal na wielkie sukcesy w
polskiej siatkowce kobiecej jest ogromny. Choc zaczal od slabej Ligi
Narodow, gdy nie udalo sie awansowac do turnieju finalowego, to w 2022 roku
dla Polek liczyly sie przede wszystkim domowe mistrzostwa swiata. Odpadly w
nich w cwiercfinale, ale po wielu swietnych meczach, w tym pokonaniu 3:0
mistrzyn olimpijskich z USA i porazce, ale dopiero po tie-breaku z
przyszlymi mistrzyniami swiata, Serbkami na koniec turnieju. Po meczu Polki
plakaly, ale Lavarini, choc rozumial te lzy, to nie chcial ich widziec. Bo
dla niego ten mecz z Serbia, poza tym, ze byl stracona szansa na wielki
sukces, stanowil wyrazna wskazowke, ze te sukcesy moga nadejsc, a praca,
jaka wykonuje i kierunek, ktory obral razem z kadra, sa wlasciwe. Pierwszy
taki medal od 55 lat, a potem lzy Lavariniego po wielkiej porazce

2023 rok tylko to potwierdzil. Stal sie najlepszym sezonem reprezentacyjnym
kadry siatkarek od lat. Chyba nikt nie przewidywal, ze Polki “odpala” tak
szybko i juz w Lidze Narodow beda grac nie tylko na poziomie z
zeszlorocznych mistrzostw swiata, ale i ponad nim. Ograly przeciez niemal
wszystkie zespoly w fazie zasadniczej rozgrywek, wygraly ja i na turniej
finalowy do Arlington jechaly sprawic niespodzianke. I sie udalo: pomimo
porazki z Chinkami w polfinale Bialo-Czerwone wyrwaly brazowy medal po
pieciosetowym boju z Amerykankami. Pierwszy na arenie miedzynarodowej od az
55 lat! Po wszystkim znow byly lzy, ale juz wielkiej radosci, moze nawet
niedowierzania.

Wydawalo sie, ze wszystko idzie tak dobrze, jak to tylko mozliwe. Ze Polki
powalcza o medal takze na mistrzostwach Europy kilka tygodni pozniej.
Niestety, w tak dlugim sezonie musial sie tez zdarzyc dolek. Nie da sie
utrzymac tak znakomitego balansu i formy, jaka Polki mialy w Lidze Narodow,
przez piec miesiecy wspolnego grania. Zwlaszcza jesli w zespole dochodzi do
waznych zmian: zespol zgrywal sie z wracajaca po kontuzji, uwazana za jedna
z najlepszych rozgrywajacych na swiecie, Joanna Wolosz, ktora w wyjsciowej
szostce zastapila swietna w Lidze Narodow Katarzyne Wenerska, a do tego z
gry przez uraz miesni brzucha wypadla Martyna Czyrnianska. W Belgii na Euro
juz mecz fazy grupowej z Serbkami przegrany w czterech setach potwierdzal,
ze na walke z najlepszymi moze byc dla Polek jeszcze za wczesnie. Brakowalo
odpowiedniego rytmu gry, a takze wykorzystywania swoich szans w
odpowiednich momentach. Bo w cwiercfinale z Turczynkami Polki prowadzily w
kazdym z trzech setow kilkoma punktami, ale za kazdym razem przegrywaly
partie i odpadly z rywalizacji jeszcze przed strefa medalowa. Po meczu
Lavarini plakal, a zawodniczki, media i kibice czuli, ze to pogrzebana
szansa na wazne osiagniecie, ale jednoczesnie kolejny, choc chwiejny, krok
w kierunku tego, co najwazniejsze w tym sezonie – walki o wyjazd na
igrzyska. Polki zaprzeczyly logice. Tak ograly dwie potegi

Bo do kwalifikacji olimpijskich Polki musialy przystapic doswiadczone przez
los. Nie chodzilo tylko o to, zeby doszly do najwyzszej mozliwej formy, ale
takze, zeby byly gotowe na kryzysowe sytuacje. Takie pojawily sie takze w
trakcie turnieju w Lodzi: najpierw przegrany set z Koreankami, jednym z
najslabszych zespolow w polskiej grupie, a potem bolesna porazka z Tajkami
2:3, ktora odebrala Polkom margines bledu w tym turnieju. W tamtym momencie
zostaly im trzy najwazniejsze mecze: z Niemkami, Amerykankami i Wloszkami.
Kazdy trudniejszy od poprzedniego i kazdy z potrzeba wygranej, zeby nie
patrzec na innych i nie zastanawiac sie nad matematycznymi szansami na
sukces.

Trudno bylo nie miec watpliwosci w awans na igrzyska w Paryzu po porazkach,
w dodatku w kiepskim stylu. Nie wygladalo na to, zeby Polki stanowily
jeszcze ten sam zespol, ktory zdobywal medal Ligi Narodow blisko trzy
miesiace wczesniej. Wydawalo sie, ze ta jego najlepsza wersja juz nie
wroci. Jednak wydarzylo sie inaczej. Polki wygraly kazde z tych spotkan: z
Niemkami 3:2, a z Amerykankami i Wloszkami, faworyzowanymi juz w momencie
losowania grup turniejow kwalifikacyjnych, po 3:1. Zwlaszcza te dwa
ostatnie, kluczowe spotkania byly przepiekne. Mecz z Wloszkami zaprzeczyl
siatkarskiej logice: Polki mialy od rywalek nizsze przyjecie, czesto na
wrecz beznadziejnym poziomie i w teorii nie powinny byc w stanie przelozyc
tego na dobry atak. A one jakby w ogole sie tym nie przejmowaly. Atakowaly
znakomicie i ograly dwie potegi swiatowej siatkowki, w ostatnich latach
obwieszone medalami wielkich imprez. W lodzkiej hali byla wielka euforia i
zaczelo sie swietowanie. Lavarini juz nie plakal, Wolosz wyglosila
przemowienie, a Polki w czapkach jak dla hip-hopowcow spiewaly Dode

Polki po wygranej z Wloszkami dostaly symboliczne czapki z logo igrzysk w
Paryzu przygotowanym przez Voleyball World, w ktorych wygladaly jak
hip-hopowcy, i maskotke wreczana kazdemu zespolowi kwalifikujacemu sie na
igrzyska. Wtedy do wszystkich dotarlo, ze zawodniczki Lavariniego naprawde
znow wrocily na poziom nie tylko nawiazywania walki, ale i pokonywania
najlepszych. A Wloch juz nie plakal – po meczu rzucil swoimi notatkami i
tablica o boisko, a sam upadl na nie z okrzykiem radosci i po chwili zaczal
sciskac sie ze swoim sztabem. Cieszyl sie, ze nie bedzie juz musial patrzec
na ranking Miedzynarodowej Federacji Siatkowki, ktory decydowalby o awansie
Polek, gdyby nie wywalczyly go bezposrednio. W Lodzi i przez cale te niemal
dwa lata pracy w Polsce zrealizowal swoj cel, ale wiedzial juz, ze zespol
pokazal, ze na igrzyska nie pojedzie tylko wziac w nich udzial. To samo
wybrzmiewalo z wypowiedzi zawodniczek. Spelnily marzenie, ale teraz beda na
nim mogly budowac, sprawic, ze ten wystep w Paryzu przyniesie cos wiecej
niz tylko powrot na igrzyska po szesnastu latach.

Wolosz, ktora w koncowce turnieju wystepowala na rozegraniu wymiennie z
Wenerska i zagrala znakomity mecz z Wloszkami, po wszystkim zdecydowala sie
udzielic wywiadu, a w zasadzie wyglosic swoje przemowienie, tylko w
telewizjach Polsat i TVP. – Moja osoba spotkala sie przez ostatnie dwa
miesiace z taka fala krytyki, ze nie sadzilam, ze mozna kogos tak bardzo
“grillowac”. Nawet nie zdazylam jeszcze wrocic na boisko, a ten hejt juz
sie pojawial. Chcialabym powiedziec, ze sobie z tym poradze. Znam swoja
wartosc i wiem, ze na taka krytyke nie zasluguje. Wroce sobie do domu do
rodzicow, zapakuje torbe i we wtorek razem z moim psem pojedziemy autem do
Wloch, gdzie nie musze nic udowadniac i ludzie znaja moja wartosc – mowila
Wolosz. Wymiennie stosowala slowa “hejt” i “krytyka”, a do tego, choc
starala sie mowic, ze komentarze i zwatpienie w kadre jej nie dotknely, to
taki sposob rozmowy po wielkim sukcesie byl chyba jeszcze bardziej wymowny
i pokazal, ze sie tym przejmowala. To nie tak, ze to niesluszne. Przeciez
fakt, ze Polki opuszczaly hale Atlas Arena po awansie na igrzyska przy
dzwiekach piosenki “Nie daj sie” Dody, tylko ten przekaz wzmacnialo, bylo
symboliczne. Nawet jesli nie mialo takie byc i wyszlo przypadkowo, to mialo
swoje znaczenie: kadra Lavariniego cos sobie i innym udowodnila, a piosenka
o nieprzejmowaniu sie opinia innych i pozostawaniu soba, dobrze to wszystko
podsumowala. Polki wypracowaly sobie ten sukces, dokonaly tego w swoim
stylu. Teraz same wiedza, ze nie musza i nie chca sie na tym zatrzymac.
Poleca do Paryza z mysla, ze tam tez chca czegos dokonac. I choc sam awans
nalezy do rzeczy waznych i wielkich, to czemu zamykac sie na kolejne? W
koncu ten zespol ciagle udowadnia, ze stac go na coraz wiecej. Udowadnia
tez, ze jest jednym z najbardziej rozwijajacych sie projektow w polskim
sporcie.

DETEKTYW

Tajemnice zabral do grobu

Maciej CZERNIAK

Bestia, zwyrodnialec, zabojca. Takie okreslenia przylgnely do 41-letniego
obecnie mieszkanca Poznania. W 1999 roku zostal uznany za winnego zabojstwa
12-let- niego Michala S. Po latach jednak sprawa wydaje sie bardziej
zagadkowa, a wina skazanego wowczas nastolatka wcale nie tak oczywista.
Kiedy Malgorzata S. wypuszczala swojego syna Michala z miesz- kania, nie
miala swia- domosci, ze po raz ostatni w zyciu widzi go zywego. Chlopak
szedl do miejsca, wyda- waloby sie, bezpiecznego. Mial oddalic sie na
niewiele wiecej niz pol kilometra. Kosciol pw. Michala Archaniola
mieszczacy sie przy ulicy Stolarskiej na spo- kojnym osiedlu Lazarz w samym
centrum Poznania byl miejscem dobrze znanym rodzinie Michala.

Chlopiec od jakiegos czasu bywal tam czesto, bo sluzyl do mszy, jako
ministrant. Mial tam kilku kolegow, a na tamtejsza plebanie, 29 listopada
1997 roku, zaprosil ich ksiadz. O godzinie 18 miala rozpoczac sie dlugo
zapo- wiadana zabawa andrzejkowa.

Poznym wieczorem Malgo- rzata S. wciaz nie mogla sie jednak doczekac, az
syn wroci z imprezy. Rodzina skontakto- wala sie z rodzicami chlopcow, z
ktorymi Michal mial wspolnie bawic sie na plebanii. Okazalo sie, ze
najprawdopodobniej chlo- pak wyszedl z terenu kosciola w towarzystwie Pawla
A., kolegi starszego o 3 lata, rowniez mini- stranta. Pawel zapraszal wcze-
sniej pozostalych kolegow, by przyszli do jego domu. W pla- nach mial
granie na komputerze. Z jego relacji wynikalo jednak, ze na te propozycje
przystal tylko Michal. Pozostali chlopcy poszli prosto do swoich domow.

Pawel twierdzil, ze Michal byl u niego 20 minut, moze pol godzi- ny i
wyszedl. Wlasciwie – tluma- czyl – wyszli razem, odprowadzil kolege na
klatke schodowa. Co sta- lo sie pozniej, tego juz nie wiedzial. Potem, w
czasie prowadzonego sledztwa i procesu Pawel powie, ze byl przekonany, ze
Michal skie- rowal sie prosto do swojego domu. Stalo sie jednak inaczej.

Agresja wisiala Tw powietrzu

ej samej nocy Malgorza- ta S. zaalarmowala poli- cje o zaginieciu syna. Na

nogi postawiono wszystkie jed- nostki w miescie. Rozpoczely sie goraczkowe
poszukiwania chlopca. Notka o zniknieciu 12-latka pojawila sie w poznan-
skich gazetach dopiero 30 listo- pada, po tym, kiedy policja wydala
stosowny komunikat w tej sprawie. W poszukiwania wlaczyli sie rowniez
koledzy Michala. Nikt nie wiedzial, co moglo sie z nim stac. Slad ury- wal
sie – jak wynikalo z relacji kolegi, u ktorego goscil wie- czorem 29
listopada, na ulicy Konopnickiej, gdzie mieszkal Pawel A.

Sprawa stala sie glosna w miescie. Poznan w latach 90. XX wieku nie byl
bezpiecz- nym miejscem. Kilka miesiecy wczesniej, w glosnej strzelaninie w
centrum miasta zginal rezy- dent rosyjskiej mafii, Andriej Wiktorowicz
Isajew zwany Malowanym. W tym samym zamachu na bossa organizacji
przestepczej z Moskwy, majace- go tytul “wora zakonu” (termin uzywany w
swiecie przestep- czym Zwiazku Radzieckiego i Federacji Rosyjskiej), zabity
zostal tez Polak, Robert S., jego lokalny przewodnik. Egzekucji dokonano w
bialy dzien, na uli- cy Strzalkowskiego.

Pare miesiecy pozniej glosno bylo o zamordowaniu liczacej 39 lat Iwony
Przybylskiej, wlasci- cielki agencji matrymonialnej. Jej cialo znaleziono
na poczat- ku lipca 1997 roku w mieszka- niu przy ulicy Jezyckiej. Zwloki
byly potwornie zmasakrowane. Zatrzymano mezczyzne podej- rzewanego o
dopuszczenie sie tej zbrodni, ale ostatecznie sledczy prokuratury nie
zdolali zebrac wystarczajaco mocnych dowo- dow, by moc postawic go w stan
oskarzenia. Postepowanie zosta- lo umorzone. To jedna z wielu
niewyjasnionych zbrodni z tam- tego okresu.

– Pamietam ten czas – mowi jeden z dziennikarzy poznan- skich mediow, ktory
w latach dziewiecdziesiatych i dwuty- siecznych zajmowal sie opisy- waniem
spraw kryminalnych

mroczny Poznan

w Poznaniu. – W powietrzu niemal czulo sie zagrozenie. Nie bylo
bezpiecznie. Przemoc byla wszechobecna. Zreszta nie tylko u nas, w
Poznaniu. Znamienne, ze wtedy coraz czesciej dopusz- czali sie tej przemocy
ludzie mlo- dzi, czy tez – w swietle prawa – mlodociani. Co chwile slyszalo
sie, ze gdzies, w jakims miescie w Polsce organizowane sa mar- sze
milczenia, marsze sprzeciwu wobec przemocy. Pozniej, jedna z takich
glosnych spraw byla smierc licealistki w Bydgoszczy. Zamordowal ja sasiad.

Trudno sie dziwic, ze zagi- niecie dziecka, kolejna zagad- kowa historia,
zelektryzowala mieszkancow Poznania. Co dzialo sie w sprawie Michala w
najblizszych godzinach po tym, kiedy zgloszono policji jego znikniecie?
Mimo ze do poszukiwan zaangazowano duze policyjne sily, a na wlasna reke
szukali chlopca tez koledzy, te dzialania nie przynosily zadne- go skutku.
Jakby rozplynal sie w powietrzu. Jednym z uczest- nikow poszukiwan byl
Pawel A.

– Nie wzbudzil wtedy we mnie zadnych podejrzen. Po pro- stu zachowywal sie
tak, jakby nie mial nic wspolnego z zaginieciem Michala – po latach w
progra- mie “Interwencja” Polsatu powie Malgorzata S.

Makabryczne znalezisko

grudnia pracownik przed- siebiorstwa zajmujacego sie wywozem odpadow

komunalnych wysiadl ze smie- ciarki i wszedl na podworko przy ulicy
Konopnickiej. Gdy zajrzal do kontenera, przerazil sie. Zawartosc
przedstawiala potworny widok. Lezalo tam cialo z glowa owinieta workiem
foliowym ciasno opasanym sznurem. Na miejsce od razu wezwano policje. Po
ogledzi- nach zwlok nie bylo juz watpli- wosci, ze naleza do zaginionego
Michala S.

Juz pierwsze wnioski bie- glych patologow, ktorzy zbadali denata,
wskazywaly, ze prawdo- podobnie chlopiec zostal udu- szony. Tego
makabrycznego znaleziska dokonano raptem pare metrow od domu, w kto- rym
mieszkal Pawel A.

Jeszcze tego samego dnia nie- spelna 15-letni kolega Michala zostal
przesluchany. Najpierw powtarzal relacje, ktora juz wczesniej zdal matce
Michala S., w czasie, kiedy trwaly poszuki- wania jej zaginionego dziecka.
Wkrotce jednak przyznal policji, ze obaj z Michalem pamietnego wieczora 29
listopada nie grali na komputerze. Zamiast tego ogladali film
pornograficzny.

Nagranie mialo znajdowac sie w wideotece ojca Pawla A. i byc opisane, jako
“Czterej pan- cerni i pies”. Dosc szybko A., ku niedowierzaniu jego
bliskich, ale tez na przyklad nauczycieli szkolnych oraz ksiezy z parafii
Michala Archaniola, przyznal sie do zabojstwa kolegi.

Pawel A., jako osoba nie- pelnoletnia, nie mogl odpo- wiadac przed
prokuratorem, wiec z chwila, kiedy w poli- cyjnych protokolach znalazlo sie
podejrzenie, ze to on jest sprawca zbrodni, sprawa zostala przekazana do
sadu rodzinne- go. Do wykonania w sledztwie

byly standardowe czynnosci, jak w przypadku kazdego zabojstwa. Technicy
kryminalistyki prze- badali, miedzy innymi worek foliowy, ktory sprawca
naciagnal na glowe chlopca.

Sad Rejonowy w Poznaniu zlecil zbadanie zabezpieczonych dowodow i sladow
Laboratorium Kryminalistycznemu poznanskiej komendy wojewodzkiej policji.
Zlecenie zostalo wydane 22 grud- nia. Opinia wplynela dopiero ponad piec
miesiecy pozniej, 12 maja 1998 roku. Przeprowadzono badania mechanoskopijne
mate- rialow zabezpieczonych zarowno u ofiary, w tym worka foliowe- go,
ktorym owinieta byla jego glowa i jutowego sznura, jak i tych, ktore
pozyskano z domu rodzinnego Pawla A. Wnioski, jakie wynikaly z ekspertyzy
specjalistow z laboratorium, na pierwszy rzut oka byly uderzaja- ce.
Stwierdzono, miedzy innymi, ze zarowno folia, jak i sznur zna- lezione u
denata “najprawdopo- dobniej” pochodza z mieszkania Pawla A.

– Najprawdopodobniej, zawsze jest to “najprawdopodobniej” – mowil potem
Pawel A. w mate- riale polsatowskiej “Interwencji” odnoszac sie do
protokolow z badan.

W materiale zrealizowanym przez reportera telewizyjne- go Rafala
Zalewskiego w 2011 roku, Pawel A. zdobyl sie na osobista refleksje:

– Nie szukano nikogo inne- go, nie zakladano, ze ktokolwiek inny,
ktokolwiek poza mna moze byc winny w tej sprawie.

ydzial IV Rodzinny Sadu Rejonowego wydal werdykt w sparawie Pawla A. Sedzia
orzekla, ze chlopak trafi do zakladu poprawczego i bedzie przeby- wal w nim
do czasu, az ukonczy 21. rok zycia. Tak sie stalo. Choc sprawa interesowaly
sie media i opinia publiczna, proces trwal za zamknietymi drzwiami. Jak zyc
po tak wielkiej tra- gedii? Jak pogodzic sie z losem? Z zyciem w cieniu
ogromnej traumy musiala sobie poradzic rodzina Michala S. Jego matka po
zakonczeniu postepowania wyjechala do Australii, gdzie probowala ulozyc
sobie zycie na nowo. Po latach, we wspomnia- nym reportazu wyzna jednak:

– To nieprawda, ze czas leczy rany. Tesknimy za Michalem jeszcze mocniej.

Dopiero wtedy tez uzyskala zgode na zapoznanie sie z akta- mi sprawy.
Dopatrzyla sie wtedy zadziwiajacych luk w prowa- dzonym postepowaniu. O
spra- wie w 2011 roku informowal “Glos Wielkopolski”. W tekscie Krzysztofa
M. Kazmierczaka znalazly sie rewelacje dotycza- ce, miedzy innymi tego, w
jaki sposob badano dowody.

Te wprawdzie zostaly prze- kazane jeszcze w grudniu 1997 roku do
Laboratorium Kryminalistycznego poznan- skiej komendy wojewodzkiej policji,
ale w procesie nie wzieto pod uwage wszelkich wnioskow i ustalen dokonanych
przez bieglych.

I tak, w dokumentach proce- sowych, ktore zostaly ujawnione Malgorzacie S.
po latach, znala- zla sie informacja o tym, ze na worku foliowym, ktory
zalozo- no na glowe jej syna, znaleziono odcisk palca. Bezsprzecznie jed-
nak stwierdzono, ze nie nalezal do Pawla A. Kto go pozostawil? Tego nie
ustalono ani nawet nie probowano tego zrobic. Z tek- stu w “GW” wynika, ze
matka Pawla A. odmowila, natomiast ojciec nie stawil sie na policje w
odpowiedzi na wezwanie.

Policja nie otrzymala tez polecenia z sadu, by porownac zabezpieczo-

ny slad z liniami papi- larnymi innych osob

poza Pawlem A.,

ktore policjanci podejrzewa-

li o zwiazek

z zabojstwem. Tu

warto nadmienic,

ze juz podczas pobytu

w zakladzie poprawczym A. mial wyznac jednemu z kole- gow, ze cialo Michala
pomogl mu wyniesc z mieszkania tajemniczy starszy mezczy- zna “z pajeczynka
pod okiem”. Nigdy nie ustalono personaliow tego osobnika, nigdy nawet nie
sprawdzono tego tropu.

Podobnie zreszta (do tego tez doszedl dziennikarz “Glosu Wielkopolskiego”),
sad nie zlecil policji zbadania innego watku sprawy. W czasie, bowiem, gdy
chlopcy pelnili funkcje mini- strantow, w kosciele pw. Michala Archaniola
pracowal zakrystia- nin (wczesniej rowniez mini- strant), w przeszlosci
karany za molestowanie seksualne osob nieletnich. Co wiecej, tego dnia,
kiedy znaleziono cialo Michala S. w kontenerze na smieci, na miejsce
przyslano psa tropiace- go. Zwierze zlapalo trop, kto- ry wiodl w kierunku
kosciola i urywal sie nieco ponad sto metrow przed siedziba parafii.

Po lekturze dokumen- tow procesowych tej sprawy pytan rodzi sie tyle, ze
matka Michala nabrala watpliwosci,

mroczny Poznan

co do faktycznych okolicznosci, w jakich zginal jej syn. Jednego tylko po
latach byla pewna – ze bezposrednim sprawca byl Pawel A.

– Na pewno bylo tam wiecej osob, ktos musial mu pomoc – mowila w reportazu
telewizyjnym.

Zaznaczala: Chce, by wszy- scy, ktorzy mieli cokolwiek wspolnego ze
smiercia Michala, zostali osadzeni.

– Trudno nawet powiedziec, co czuje do tego czlowieka. Odrzuca mnie –
podkreslala.

Spozniona Twizja lokalna

e wszystkie watpliwosci zostaly zawarte w pismie z zadaniem przeprowa-

dzenia procesu od poczatku i tym samym zbadania przez sad okolicznosci,
ktore pominieto albo zbagatelizowano w pierw- szym postepowaniu. Wniosek
zostal jednak odrzucony.

Rodzina Pawla A. rowniez odwolywala sie od werdyk- tu sadu, ale mialo to
miejsce jeszcze w 1999 roku, zaraz po wydaniu decyzji o umieszcze- niu
chlopaka w poprawczaku. Wtedy apelacje tez skladal jego obronca. Nie
odniosla zadnego efektu, nie bylo szans na unie- winnienie 15-latka.

W dokumentach proceso- wych z lat 1998-1999 nie ma ani slowa o motywie,
jakim mial kierowac sie napastnik. Policyjni sledczy nigdy tego nie
ustalili. Nie zadano sobie rowniez tru- du wyjasnienia, jak to mozli- we,
zeby zwloki chlopca lezace w kontenerze pozostawaly nie- zauwazone az przez
4 dni. Czy mozliwe jest, by poczatkowo znajdowaly sie w innym miej- scu, a
dopiero po kilku dniach umieszczono je w smietniku?

Zastanawiajace sa rowniez okolicznosci, w jakich przepro- wadzona zostala
wizja lokalna z udzialem Pawla A. Ten eks- peryment procesowy wykonano
dopiero 4 miesiace po odkryciu ciala. Na miejsce przewieziono Pawla A.,
jednak chlopak nie uczestniczyl w pelni w wizji, nie wykonywal wszystkich
czynnosci. Zwykle podejrzani demonstruja, w jaki sposob sie przemieszczali.
Jezeli ustalenia sledczych wskazuja, ze do doko- nania zbrodni uzyto
jakiegos narzedzia, podejrzany dostaje, np. atrape noza i odtwarza swoje
ruchy. W tym przypadku to nie Pawla A. zaangazowano do znie- sienia z
poddasza (na ktorym znajdowalo sie mieszkanie A.) fantomu o masie i
rozmiarach odpowiadajacych Michalowi S. Czynnosc te wykonal wyzna- czony
policjant. Mezczyzna mial zreszta niemale trudno- sci w przeniesieniu
manekina w miejsce docelowe, czyli tam, gdzie znajdowal sie kontener na
smieci.

Jak zatem mogl tej czynno- sci dokonac – co wazne – dosc watlej budowy
15-latek? Czy ktos mu w tym pomogl? Jezeli tak, to kto i kiedy? Dzialo sie
to pod oslona nocy? Wychodzi zatem, ze glowna okoliczno- scia wskazujaca na
sprawstwo Pawla A. jest jego przyznanie sie do winy. Po 14 latach od
tamtych wydarzen A. podaje w watpliwosc wiarygodnosc swojego wyznania.

– Do pokoju wszedl duzy, gruby policjant – mowil w 2011 roku w reportazu
“Interwencji”. Opowiadal o swoim pierwszym przesluchaniu przeprowadzo- nym
w dniu, kiedy znaleziono zwloki Michala. – Zapytal: “Ty to zrobiles?”.
Kiedy odpowie- dzialem, ze nie ja, uderzyl mnie w twarz. Upadlem na podloge.

Mezczyzna twierdzi, ze potem zostal zmuszony do napi- sania podyktowanej mu
tresci przyznania sie do winy i pod- pisania go.

W czasie, gdy Pawel A. prze- bywal w zakladzie poprawczym, jego rodzina
wielokrotnie zwra- cala sie do rozmaitych instancji i instytucji. Na nic
jednak byly prosby o ulaskawienie kiero- wane do prezydenta, czy listy z
prosbami o pomoc do samego papieza, Jana Pawla II.

Z Watykanu przyszla odpowiedz: “W imieniu Jego Swiatobliwosci, dziekuje za
list. Ojciec Swiety wyraza wspolczu- cie z powodu sytuacji, w jakiej Pan
sie znalazl i nadzieje, ze sprawa wyjasni sie szybko, a Pan bedzie mogl
uzyskac upragniona wolnosc. Niestety jakakolwiek interwencja Stolicy
Apostolskiej w Pana sprawie wykracza poza jej kompetencje”. W liscie pod-
pisanym przez Monsignore Pedro Lopeza Quintane, sekre- tarza watykanskiego,
znala- zly sie ponadto zapewnienia o modlitwie papieza i prosbach o “moc
Ducha Swietego”. Sprawa trafila do Trybunalu Praw Czlowieka. Postepowanie
przed tym unijnym sadem trwalo az 11 lat. W koncu, w 2011 roku, trybu- nal
uznal roszczenia skazanego i przyznal mu prawo do zadosc- uczynienia w
wysokosci 10 tys. euro. Miala to byc rekompen- sata za proces, w ktorym –
zda- niem europejskiego sadu – nie zapewniono oskarzonemu wla- sciwego
prawa do obrony.

Na podobny aspekt, choc z innej perspektywy, wskazy- wali rowniez bliscy
Michala S. Otoz w trakcie procesu przed Sadem Rejonowym w Poznaniu nie
uwzgledniono wnioskow dowodowych skladanych przez rodzine ofiary zabojstwa,
nie wspomniawszy juz o mozliwosci zapoznania sie z pelnym mate- rialem
dowodowym w sprawie. Prokuratura Generalna, prze- kazala prosbe o ponowny
pro- ces Prokuraturze Rejonowej Poznan-Grunwald. Tam jednak stwierdzono, ze
proces prze- prowadzony byl bez uchybien. To zamknelo droge do dalszych
dazen wyjasnienia okolicznosci smierci Michala.

Pawel A., po opuszczeniu murow zakladu poprawczego i wyjsciu na wolnosc,
zalozyl swoja rodzine. Ponad 12 lat temu w Poznaniu zalozyl firme
budowlana. Wykonuje remonty.

To koniec sprawy? To, co stalo sie w 2019 roku, po

audycji w poznanskim radiu, gdy gosciem byla pisarka Joanna Opiat-Bojarska,
poka- zuje, ze wiele moze sie jesz- cze wydarzyc. Po zakonczeniu rozmowy
prowadzonej przez dziennikarke Justyne Mazur (rozmawialy o nowej ksiazce
kryminalnej Opiat-Bojarskiej) do radia zadzwonil… Pawel A. Opowiedzial
pisarce swoja historie, a ona, po jakims cza- sie zajela sie sprawa.
Postarala sie o wglad do materialow dowodowych, obejrzala row- niez kasety
VHS, na ktorych zarejestrowane bylo przeslu- chaniePawlaA.Zaintrygowalo ja,
ze chlopak, kiedy pytano go o zdarzenia majace miejsce przed zabojstwem,
mowil swo- bodnie i przedstawial szczegoly. Natomiast pytany o sam czyn
zabojstwa i oto, co mialo miejsce potem, ograniczal sie do zdaw- kowego
potwierdzania, jednym, dwoma slowami tego, co mowili policjanci. W pewnym
momen- cie rowniez – zauwaza pisarka – najwyrazniej odlaczono mikro- fon,
na tasmie zarejestrowal sie sam obraz z przesluchania.

Ta sama policjantka, ktora uczestniczyla w sesji zeznan, wystepujac pozniej
w sadzie w charakterze swiadka, za-

pewniala, ze chlopak nie byl zmeczony (mimo tego, ze prze- sluchanie
odbywalo sie pozna noca). Z kolei – zauwaza Opiat- Bojarska – inaczej miala
twier- dzic psycholog, ktora rowniez wtedy byla obecna w policyjnej izbie
przesluchan.

Kto zawinil bardziej? Policja dokonujac najwazniejszych ustalen w sprawie?
Czy sad, kto- ry oparlszy sie na przyznaniu sie do winy podejrzanego, nie
zle- cil innych czynnosci sledczych, nie zbadal waznych tropow? Po latach,
jak przedstawiali to dziennikarze poznanskiego oddzialu “Gazety Wyborczej”,
okazalo sie, ze policja brala pod uwage inna hipoteze. Zakladano,
mianowicie, ze Michal mogl, po wyjsciu z mieszkania Pawla A., przejsc przez
plot i wrocic na plebanie…

Inna z wersji brala pod uwa- ge, ze Pawel A. mogl zostac zastraszony i
zmuszony do przyznania sie do winy przez faktycznego sprawce mordu na
Michale S.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,