DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 236) (6701)
31 sierpnia 2023r.
Pogoda
czwartek, 31 sierpnia 18 st C
Deszcz
Opady:90%
Wilgotnosc:83%
Wiatr:13 km/h
Kursy walut
Euro 4.46
Dolar 4.11
Funt 5.19
Frank 4.67
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Dzis mail od Pana Leszka 🙂 Bardzo sie ladnie z Panem Leszkiem rozumiemy,
bo oboje mamy taki sam stosunek do polityki, czyli ambiwalentny 😉 Odnosnie
strony technicznej, to juz wczesniej chcialam to poruszyc” ja tekst
obrabiam i porzadkuje, a w momencie wysylki powstaje balagan. Moze winny
temu IPhone, ale nie zawsze mam mozliwosc zabrania laptopa, a odkad mam
obecny model (w kwietniu minely 2 lata) nie wlaczylam laptopa ani razu,
wiec obawiam sie ze obsluga nie bylaby prosta 😉 Co do jednego sie z Panem
Leszkiem nie zgadzam i powiem to publicznie: Panie Leszku, Pan ma talent do
pisania, naprawde. Bardzo fajnie sie czyta i pisze Pan madre rzeczy – to
cala tajemnica tej umiejetnosci, ktorej Pan u siebie nie dostrzega 🙂
W dalszej korespondencji okazalo sie ze oboje lubimy Afryke, i jak ostatnio
mam lenia i minal mi zapal do podrozy, tak jakos dzis zaczelam myslec jak
to fajnie by bylo tu czy tam sie wybrac, a umiec porwac czytelnika to byle
jaki autor nie potrafi 😉
Pozdrawiam serdecznie i maila publikuje ponizej (z nadzieja na kolejne)
Ania Iwaniuk
Dzien dobry,
chcialbym zlozyc Kubie i jego Rodzinie szczere kondolencje z powodu smierci
Taty…Na statku jestem juz od pewnego czasu ale dopiero teraz po
wyplynieciu z Europy (intensywny pobyt) zabralem sie za nadrabianie
zaleglosci kulturalnych. Mimo, ze nie znalem osobiscie naszego Gargamela, i
wiedzialem od Kuby ze jego Tata byl juz bardzo schorowany to naprawde, gdy
dowiedzialem sie, ze odszedl zrobilo mi sie bardzo przykro. Niech spoczywa
w spokoju. Czas leci nieublaganie, na morzu jestem juz od ponad 20 lat, w
tym 10 z Gazetka Gargamela – skonczyla sie pewna epoka/etap.
Zgadzam sie z Kuba, ze musimy walczyc o nasza Gazetke jako czesc “naszego
Marynarskiego Miejsca”.
Zaluje, ze nie udzielam sie w Gazetce ale niestety talentow w tej
dziedzinie nie posiadam. Dla mnie zawsze najbardziej interesujace byly
wypowiedzi ludzi morza, bo koszula zawsze blizsza cialu – szkoda, ze juz
zostal nam tylko Smerf Kapitan (za co mu dziekuje). Brakuje mi tez
przemyslen Doktora Parafiana – uwazam, ze pisal swietnie i o rzeczach
potrzebnych, brakuje tez listow i dyskusji z morza.
Dla mnie w gazetce mogloby wogole nie byc polityki bo ona tylko dzieli i
przez nia stracilismy (statystycznie) polowe czytelnikow. Wiadomo, ze o
polityce nie da sie obiektywnie pisac ale przez te artykuly w przeszlosci
czesc zalogi przestala czytac, uznajac nasza Gazetke za skrajnie lewicowa,
proPOwska, pro SLDwska i antyPiSowska. 10% zawartosci gazetki rzutowala na
pozostale 90%. Moim zdaniem gazetka powinna byc dla wszystkich a nie tylko
dla marynarzy wyborcow Lewicy czy PO. Zdaje sobie sprawe, ze czesc
marynarzy interesuje polityka – chociaz u mnie na statkach tych tematow
nigdy nie poruszano (kazdy swoje preferencje znal i sie nimi nie dzielil i
bylo zdrowiej 🙂 ). Na statku jest wszystko prostsze niz w polityce (tam
musi byc wszystko tak przedstawiane, zeby czlowiek myslal ze te wszystkie
oszustwa i klamstwa to norma i prawda)i gdybym mial na burcie kierownikow
dzialow takich nieudacznikow i macicieli jak Tusk czy Morawiecki/Kaczynski
to po prostu wyslal bym ich w najblizszym porcie do domu (z wilczym biletem
– polscy wyborcy tego nie potrafia lub nie moga 🙂 ) bo ryba sie psuje od
glowy.
W gazetce podobaja mi sie nowe historie kryminalne, podoba sie takze to, ze
jest jednak mniej polityki niz kiedys a wiecej spraw drobnych acz ciekawych
np. ze ktos uciekal przed policja 80km/h na rowerze elektrycznym :).
Czasochlonne jest tylko dla mnie codzienna edycja gazetki – lubie czytac w
“starym stylu” na papierze i przed wydrukowaniem (dbam o srodowisko) z 20
stron robie 10 – zmniejszam odstepy, tekst rozszerzam od lewej do prawej.
Pamietam, ze wczesniej gazetka byla przeslana zedytowana i wystarczylo mi
drukowac bezposrednio otrzymanego maila.
Co do mlodych ludzi – wirtualny swiat przyslonil im piekno prawdziwego
swiata i raczej ciezko bedzie zyskac nowych czytelnikow w tym gronie (im
sie nawet na miasto nie chce “latac” co jest wrecz dla mnie nie pojete,
gdzie wczesniej “latali” wszyscy uznawani za “normalnych” 🙂 – kiedys
dzielilo sie marynarzy na niewychodzacych w portach i normalnych.
Swiat sie zmienia, na statkach handlowych coraz mniej Polakow, nie ma juz
Gargamela,w Europie cieplej niz w Afryce (tu od 3 dni pada i mocno wieje),
nie ma juz przyportowych typowych klubow dla marynarzy (nie ma klientow, a
szukajacy atrakcji musza ruszac dalej w miasto) ale damy rade. Sa tez
pozytywy, skonczyla sie psychoza z Covid i w portach jest normalnie (mam
nadzieje, ze ludzie pomni doswiadczen juz drugi raz nie dadza sie zamknac w
domach i na statkach), jest internet – lepszy kontakt z rodzina i domem,
dalej chce mi sie wychodzic na miasto (jak jest luzniej w porcie) 🙂
Pozdrawiam z drobnicowca do Nigerii (za uczciwe pieniadze 🙂 w drodze do
Lagos a nastepnie Port Harcourt: Anie (bardzo lubie jej wstepniaki) Kube,
Kapitana Smerfa (zaluje, ze nie mialem okazji plywac razem) oraz
czytelnikow gazetki (przepraszam za Tuska, ale serio nie uwazam go za “meza
opatrznosciowego” i szanuje (zreszta tak samo jak Kaczynskiego) ich
wyznawcow (choc przyznam, ze tej fascynacji nie podzielam/nie rozumiem –
prosty czlowiek z morza jestem).
Leszek Lawrenc
Dowcip
Lekarz do pacjenta:
– Musze Pana zmartwic, Pan umiera. Jest rak z przerzutami.
– Tego sie obawialem, A czy nie moglby Pan Doktor powiedziec po mojej
smierci, ze umarlem na AIDS?
Na pytanie lekarza – Dlaczego?!?! Pacjent odpowiada:
– Wie Pan, Panie Doktorze, po pierwsze bede we wsi pierwszy, co umarl na
AIDS. Po drugie nikt juz nie ruszy mojej baby. A po trzecie wszyscy, co ja
juz mieli sie powiesza.
Zmasowany atak dronow na strategiczne cele w Rosji. Zaklocony ruch lotniczy
Drony zaatakowaly w nocy szereg obwodow w Rosji. Jak przekazali rosyjscy
urzednicy, uszkodzone zostaly samoloty wojskowe, zaklocony zostal takze
ruch lotniczy. Celem bylo miedzy innymi lotnisko w poblizu granicy z
Estonia. Zaatakowane zostalo miedzy innymi lotnisko w Pskowie, okolo 660
kilometrow od Ukrainy, w poblizy granicy z Estonia. Lotnisko jest
wykorzystywane jednoczesnie przez lotnictwo cywilne i wojskowe. Doszlo tam
do serii eksplozji i wybuchl pozar.
Jak opisuje portal Meduza, miejscowi mieszkancy zrelacjonowali, ze slyszeli
eksplozje i strzaly z broni automatycznej. Wedlug roznych zrodel lotnisko
zostalo zaatakowane przez 10-20 dronow, probowano je zestrzelic z broni
recznej. Na publikowanych w internecie nagraniach widac i slychac wystrzaly
obrony przeciwlotniczej. W miescie nie ogloszono jednak alarmu. Wedlug
wstepnych danych podczas ataku na lotnisko uszkodzone zostaly cztery
wojskowe samoloty transportowe Il-76 – podal portal Meduza, powolujac sie
na sluzby ratownicze i informacje oficjalne. Wedlug rosyjskiej agencji TASS
dwa samoloty “stanely w plomieniach”.
Wedlug wstepnych informacji jeden z dronow uderzyl w kompleks tankowania na
terenie lotniska, po czym zapalil sie zbiornik paliwa. Gubernator obwodu
Michail Wiedernikow we wpisie na Telegramie pokazal slup ognia nad miastem.
Na nagraniu slychac odglosy eksplozji. Na lotnisku w Pskowie stacjonuje
334. wojskowy pulk transportowy uzbrojony w samoloty Il-76. Jak napisalo
BBC, wedlug niektorych informacji sa to tereny stacjonowania 2. brygady sil
specjalnych Glownego Zarzadu Sztabu Generalnego Sil Zbrojnych Federacji
Rosyjskiej (GRU), ktora uczestniczyla w napasci na Ukraine. Pskowskie
wladze nie potwierdzily na razie tej informacji. Niebo nad Pskowem,
regionem i okolicami jest calkowicie zamkniete dla lotow samolotow – podal
kanal Mash. Sluzby lotnicze potwierdzily, ze przestrzen powietrzna nad
Pskowem i regionem jest ograniczona dla przelotow samolotow. Potwierdzono,
ze w srode lotnisko bedzie zamkniete. Wedlug Reutera, nocne ataki objely
takze regiony brianski, kaluski, orlowski, riazanski. Okupowana przez sily
rosyjskie stolice Krymu Sewastopol atakowaly drony z morza. Wedlug
ukrainskiego portalu ZN, celem ataku bylo takze miedzy innymi lotnisko
wojskowe w Tule. Resort obrony Rosji potwierdzil atak dronow na Briansk.
Gubernator obwodu brianskiego podal, ze nad miastem zestrzelono trzy drony
i nikt nie zostal poszkodowany. Rosyjski kanal MASH na Telegramie
poinformowal, ze jeden z zestrzelonych dronow spadl na fabryke Kremnij EL,
ktora figuruje w spisie najwiekszych rosyjskich przedsiebiorstw
mikroelektronicznych. Kanal Baza powiadomil, ze szczatki drona doprowadzily
do wybuchu pozaru w fabryce, ale zostal on juz ugaszony.
Reuters poinformowal, ze w zwiazku z atakiem na lotnisko w Pskowie Rosja
tymczasowo zamknela obszar powietrzny nad moskiewskim lotniskiem Wnukowo.
ZN odnotowal komunikaty zamieszczane na rosyjskich kanalach Telegramu, ze
wladze musialy wprowadzic zamknac takze obszar powietrzny nad moskiewskimi
lotniskami Domodiedowo i Szeremietiewo.
Po klotni z partnerem wezwala policje i na 390 dni trafila do aresztu
Po klotni z konkubentem wezwala policje i zostala zatrzymana. W wiezieniu
spedzi ponad rok. Wiedziala, ze “ciagna sie za nia sprawy z przeszlosci”,
ale “liczyla, ze sie to z czasem zmienilo”. Policjanci z Otwocka dostali
zgloszenie dotyczace klotni pomiedzy zglaszajaca a jej konkubentem. –
Liczyla, ze policja pomoze jej dojsc do porozumienia z mezczyzna, jednak
zapomniala o jednej bardzo istotnej sprawie – przekazal w komunikacie
rzecznik policji w Otwocku sierzant sztabowy Patryk Domarecki. Policjanci
wylegitymowali kobiete i jej konkubenta. W systemie widniala adnotacja,
ktora byla zaskakujaca nie tylko dla niej, ale rowniez dla funkcjonariuszy.
– Okazalo sie, ze zglaszajaca jest poszukiwana przez sady w Otwocku i
Garwolinie do odbycia lacznej kary ponad roku pozbawienia wolnosci. Gdy
uslyszala od policjantow, ze jest zatrzymana, byla zaskoczona. Mowila, ze
wiedziala, iz ciagna sie za nia stare sprawy i w przeszlosci byla
poszukiwana, ale liczyla, ze sie to z czasem zmienilo – opisal policjant.
Policjanci doprowadzili 44-latke do aresztu sledczego, gdzie spedzi
najblizsze 390 dni.
Prezydent i premier Korei Poludniowej zjedli razem owoce morza. Chca
pokazac, ze to bezpieczne
Prezydent i premier Korei Poludniowej zjedli wspolnie owoce morza, aby
pokazac, ze spozywanie ich wciaz jest bezpieczne. W zeszlym tygodniu
Japonia rozpoczela spuszczanie do oceanu radioaktywnej wody z uszkodzonej
przed laty elektrowni atomowej w Fukushimie. Biuro prezydenta Korei
Poludniowej przekazalo, ze Jun Suk Jeol wraz z premierem Han Duk Su podczas
wspolnego cotygodniowego obiadu zjedli w poniedzialek owoce morza. Ma to na
celu zapewnienie spoleczenstwa, ze jedzenie ich jest nadal bezpieczne po
tym, jak Japonia rozpoczela spuszczanie wody z elektrowni atomowej
Fukushima w ostatni czwartek. W komunikacie dodano, ze owoce morza i ryby
sa przez caly tydzien serwowane w stolowce kancelarii prezydenta w Seulu i
ciesza sie duzym powodzeniem. Elektrownia atomowa Fukushima zostala
uszkodzona w 2011 roku w wyniku trzesienia ziemi i tsunami. Japonia od
dawna planowala spuszczenie przefiltrowanej i rozcienczonej wody z
elektrowni do Oceanu Spokojnego. Rzad w Tokio zapewnia, ze nie spowoduje to
zagrozenia ekologicznego i ze woda spelnia wszelkie standardy
miedzynarodowe. Wladze w Seulu rowniez zapewniaja, ze proces nie bedzie
stanowil zagrozenia dla produktow morskich, jesli bedzie prowadzony pod
nadzorem naukowcow i z zachowaniem srodkow bezpieczenstwa. Na decyzje
Japonii sprzeciwem zareagowaly jednak sasiednie Chiny, ktore wprowadzily
calkowity zakaz importu japonskich owocow morza i produktow pochodzenia
morskiego. W spoleczenstwie Korei Poludniowej pozostaja jednak obawy co do
bezpieczenstwa tej zywnosci. W sondazu dla Media Research z lipca 62 proc.
Koreanczykow przyznalo, ze ograniczy lub zaprzestanie konsumpcji owocow
morza po rozpoczeciu spuszczania wody przez Japonczykow.
Co dalej z “lex Tusk”? Sikorski mowi o “kupie smiechu” i przywoluje ostatni
hit kinowy
To jest czysta, wredna polityka, ktora bedzie na poziomie tych
patodokumentow w telewizji rezimowej, wiec tu nie mozna miec zadnych
zludzen co do intencji – powiedzial w “Faktach po Faktach” eurodeputowany
Platformy Obywatelskiej Radoslaw Sikorski, odnoszac sie do tzw. komisji
“lex Tusk”. W tym kontekscie przywolal tez film “Oppenheimer”. Sikorski
skomentowal takze slowa bylego szefa dyplomacji w rzadach PiS Jacka
Czaputowicza, ktory ocenil w TVN24, ze odnotowywanie w spisie wyborcow
odmowy przyjecia karty referendalnej bedzie “zlamaniem zasady tajnosci
glosowania” i moze oznaczac, ze wynik wyborow zostanie zakwestionowany.
Byly szef MSZ w rzadzie PiS Jacek Czaputowicz ostrzegl w TVN24, ze
zblizajace sie wybory “moga zostac podwazone”. Chodzi o polaczenie wyborow
parlamentarnych z referendum i koniecznosc odnotowania, ktory wyborca
odmowil przyjecia karty referendalnej. Zdaniem Czaputowicza to
niedopelnienie zasady tajnosci glosowania. Slowa Czaputowicza komentowal we
wtorkowym wydaniu “Faktow po Faktach” byly szef MON i MSZ Radoslaw
Sikorski, europosel Platformy Obywatelskiej. Mysle, ze minister Czaputowicz
wskazal na realny problem. Ja mieszkam na wsi i w malych spolecznosciach, w
komisjach ta koincydencja wyborow parlamentarnych i referendum powoduje, ze
sasiedzi moga wiedziec, kto nie pobierze karty do glosowania na referendum,
czyli zidentyfikuje sie raczej jako zwolennik opozycji – stwierdzil.
– W sytuacji gdy wszystko w Polsce jest upartyjniane do poziomu
sprzataczek, lesnikow i tak dalej, dla wielu ludzi to moze wywolywac presje
psychiczna, ktora jest sprzeczna z zasada tajnosci wyborow – dodal.
Sikorski: ludzie w Polsce po prostu znowu zaczeli bac sie wladzy
Zdaniem Sikorskiego “ludzie w Polsce po prostu znowu zaczeli bac sie
wladzy”. – Moj dziadek w PRL-u chodzil i glosowal na Front Jednosci Narodu,
bo sie bal, ze mu emeryture odbiora. A teraz ludzie sie boja, ze straca
prace, ze beda szykanowani. To nie o to walczylismy – stwierdzil gosc
“Faktow po Faktach”. – I minister Czaputowicz mowi, ze to jest Bialorus, bo
jest – dodal. Zapytany, czy sam odmowi przyjecia karty referendalnej,
odparl, ze “oczywiscie i w wiekszych miastach tez to nie jest problem”. –
Ale w mniejszych spolecznosciach, gdzie wszyscy sie znaja, to jest
wymaganie odwagi, ponadprzecietnej odwagi. Takiej cywilnej, bo to jest
odtajnienie tego, czy jestesmy za tym referendum, czy nie, wobec wlasnych
sasiadow, ktorzy moga byc zwolennikami wladzy i moga z ta informacja rozne
rzeczy zrobic – ocenil Sikorski. Nie tak powinna wygladac dojrzala
demokracja – dodal.
Co dalej z “lex Tusk”? Sikorski mowi o “kupie smiechu” i przywoluje
“Oppenheimera”
Sikorski skomentowal tez sprawe “lex Tusk”. We wtorek o godzinie 20 minal
termin wyznaczony przez marszalek Sejmu Elzbiete Witek na zglaszanie przez
kluby sejmowe kandydatow do komisji, ktora ma badac rosyjskie wplywy.
Mysle, ze bedzie z tego kupa smiechu, tak jak z roznych komisji (Antoniego
– red.) Macierewicza. Ta komisja jest ewidentnie niekonstytucyjna i
wskazuje na to juz Komisja Europejska, ktora przestrzegala nasz rzad, ze
to, ze ona jest bezzebna, nie znaczy, ze jest konstytucyjna, bo nie jest –
zaznaczyl Sikorski.
W tym kontekscie eurodeputowany przywolal film “Oppenheimer”, ktory ogladal
kilkanascie dni temu. – Tam tego ojca bomby atomowej zniszczono pod koniec
zycia wlasnie tego typu komisja obradujaca za kotara. Uczciwemu
amerykanskiemu patriocie zszargano imie. I to jest jedyny cel tej komisji,
zeby nieuczciwymi metodami, takim mechanizmem, w ktorym ktos jest
prokuratorem i sedzia jednoczesnie, komus uprzykrzyc zycie – stwierdzil.
Pytany, jak postapi, jesli zostanie zaproszony lub wezwany na posiedzenie
tej komisji, Sikorski zapowiedzial, ze bedzie to uzgadnial z “innymi
potencjalnymi ofiarami tej nagonki”. – Oczywiscie z Donaldem Tuskiem, z
Waldemarem Pawlakiem i innymi, bo to jest czysta, wredna polityka. To
bedzie na poziomie tych patodokumentow w telewizji rezimowej, wiec tu nie
mozna miec zadnych zludzen co do intencji – mowil.
– Tam nikt nie bedzie chcial jakiejkolwiek prawdy ustalic. Przeciez jesli
sie boja wplywow rosyjskich, to trzeba uruchamiac kontrwywiad i
prokurature, a nie jakies komisje, wiec to bedzie czysta propaganda – dodal.
Jak Polacy oceniaja system wymiaru sprawiedliwosci za rzadow PiS? Sondaz
64 procent ankietowanych uwaza, ze praworzadnosc w Polsce jest zagrozona –
wynika z badania przeprowadzonego przez Ogolnopolski Panel Badawczy Ariadna
dla Stowarzyszenia Sedziow Polskich Iustitia. 61 procent respondentow
popiera rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwosci i prokuratora
generalnego w Polsce. Ogolnopolski Panel Badawczy Ariadna przeprowadzil na
zlecenie Stowarzyszenia Sedziow Polskich Iustitia badanie opinii Polakow na
temat miedzy innymi sadow powszechnych oraz instytucji takich jak Trybunal
Konstytucyjny, Krajowa Rada Sadownictwa i Ministerstwo Sprawiedliwosci.
Badanie zostalo wykonane w dniach 26-29 maja na ogolnopolskiej probie
losowo-kwotowej N=1075 doroslych Polakow. Do jego przeprowadzenia uzyto
metody CAWI (ang. Computer-Assisted Web Interview, czyli wspomagany
komputerowo wywiad przy pomocy strony WWW).
Jak wyjasnila redakcji tvn24.pl “Iustitia”, odpowiedzi na poszczegolne
pytania moga sie sumowac do 99 lub 101 proc. ze wzgledu na zaokraglenie
wartosci. Stowarzyszenie otrzymalo wyniki w takiej formie od pracowni
badawczej. Wedlug 64 procent ankietowanych praworzadnosc jest w Polsce
zagrozona. Na pytanie: “Czy wedlug Ciebie praworzadnosc jest w Polsce
zagrozona” 37 procent respondentow udzielilo odpowiedzi “zdecydowanie tak”,
zas 28 procent “raczej tak”. 19 procent pytanych jest przeciwnego zdania
(odpowiedzi “zdecydowanie nie” – 12 procent i “raczej nie” – 7 procent).
Zdania w tej sprawie nie ma 16 procent respondentow.
Pytania o dzialanie sadow powszechnych i upolitycznienie sadow
59 procent badanych zle ocenia prace sadow powszechnych (badanym zadano
pytanie: “Jak ogolnie oceniasz sady powszechne (sadownictwo) w Polsce?”).
Odpowiedzi “zdecydowanie negatywnie” udzielilo 26 procent pytanych, a
“raczej negatywnie” – 34 procent. Polskie sadownictwo powszechne ocenia
pozytywnie 17 procent ankietowanych (odpowiedzi “zdecydowanie pozytywie”
udzielilo tylko 4 procent, a “raczej pozytywnie” – 13 procent). 24 procent
respondentow wskazalo odpowiedz “trudno powiedziec”.
Ankietowani odpowiadali na pytania dotyczace dzialalnosci sadow
powszechnych. 29 procent ankietowanych uwaza, ze sady dzialaly lepiej za
poprzednich rzadow niz obecnie. 21 procent nie widzi pod tym wzgledem
roznicy miedzy czasem rzadow PiS a poprzednimi rzadami, natomiast zdaniem
10 procent sady dzialaja lepiej obecnie. 39 procent badanych nie ma zdania
w tej kwestii. Respondentom zadano rowniez nastepujace pytanie: “Z ktorym
ze stwierdzen na temat dzialania sadow powszechnych zgadzasz sie
najbardziej?”
35 procent badanych ocenilo, ze sady sa bardziej zalezne od wplywow
politycznych obecnie, niz byly za poprzednich rzadow. Wedlug 14 procent sa
tak samo zalezne obecnie jak byly za poprzednich rzadow. Zdaniem 12 procent
respondentow sady byly bardziej upolitycznione za poprzednich rzadow,
natomiast 4 procent uwaza, ze sady nie sa i nie byly zalezne od wplywow
politycznych ani obecnie, ani za poprzednich rzadow. Zdania na ten temat
nie ma 34 procent badanych.
Zdaniem 44 procent ankietowanych sady sa teraz bardziej zalezne od wplywow
politycznych niz za kadencji poprzedniego ministra sprawiedliwosci. 17
procent ocenia skale tych wplywow tak samo jak za kadencji poprzednika,
natomiast 12 procent badanych ocenia, ze obecnie sady sa mniej zalezne niz
za kadencji poprzedniego ministra sprawiedliwosci. 27 procent ankietowanych
odpowiedzialo: “trudno powiedziec”. Wiekszosc Polakow chce rozdzielenia
funkcji ministra sprawiedliwosci i prokuratora generalnego
51 procent badanych zle ocenia to, ze szef resortu sprawiedliwosci sprawuje
nadzor nad sadami w Polsce (suma odpowiedzi “zdecydowanie negatywnie” i
“raczej negatywnie”). 23 procent jest przeciwnego zdania (odpowiedzi
“zdecydowanie pozytywnie” i “raczej pozytywnie”). 26 procent respondentow
nie ma zdania w tej sprawie.
Jak wynika z sondazu, 61 procent ankietowanych popiera rozdzielenie funkcji
ministra sprawiedliwosci i prokuratora generalnego w Polsce (odpowiedzi
“zdecydowanie tak” i “raczej tak”). Takiego rozwiazania nie popiera 16
procent respondentow (odpowiedzi “raczej nie” i “zdecydowanie nie”). 23
procent badanych nie ma zdania w tej sprawie. Ocena KRS i Trybunalu
Konstytucyjnego Polacy ocenili takze obecna Krajowa Rade Sadownictwa. 41
procent badanych uwaza, ze KRS w obecnym skladzie nie dziala zgodnie z
konstytucja, a przeprowadzone przez nia awanse sedziow sa nielegalne.
Przeciwnego zdania jest 18 procent respondentow, a 40 procent wskazalo
odpowiedz: “trudno powiedziec”. Respondenci zostali zapytani takze miedzy
innymi o to, w jaki sposob nalezy postapic z sedziami awansowanymi przez
obecna KRS. Jak wynika z badania, 40 procent chce cofniecia awansow i
przywrocenia sedziow na poprzednie stanowisko, 22 procent ankietowanych
uwaza, ze tacy sedziowie powinni zostac wyrzuceni z zawodu, a 21 procent,
ze powinni zostac “ukarani dyscyplinarnie za udzial w procedurze”. Zdaniem
4 procent badanych nalezy pozostawic ich na stanowisku, na ktore
awansowali. 13 procent nie ma zdania w tej sprawie. Wedlug 37 procent
badanych Trybunal Konstytucyjny jest bardziej zalezny od wplywow
politycznych za obecnych rzadow, niz byl za poprzednich. 11 procent
ankietowanych uwaza, ze jest tak samo zalezny, a kolejne 11 ocenia, ze TK
byl bardziej zalezny za poprzednich rzadow niz obecnie. 6 procent
respondentow jest zdania, ze TK nie jest i nie byl zalezny, ani obecnie,
ani za poprzednich rzadow. Z kolei 34 procent badanych wskazalo odpowiedz:
“trudno powiedziec”.
“Przelom” w sprawie Polki, ktora zaginela siedem lat temu w Niemczech
Po blisko siedmiu latach wyjasnila sie sprawa Doroty G. Kobieta zaginela
bez sladu w Suesterseel (Nadrenia Polnocna-Westfalia) w 2016 roku. Jej maz
Manfred G. szybko stal sie celem podejrzen, ale dotad brakowalo dowodow.
Tydzien temu w domu G. znaleziono szczatki ludzkie, a we wtorek sledczy
oficjalnie potwierdzili, ze naleza one do Doroty G. – informuje portal RTL.
“To przelom w sprawie Doroty G, zaginionej w 2016 roku. Maz kobiety jest
podejrzany o morderstwo” – przekazal szef lokalnego wydzialu zabojstw
Michael Fritsch-Hoermann, cytowany przez RTL.
Od 18 pazdziernika 2016 roku, dnia zaginiecia Doroty G., nie natrafiono na
zaden jej slad. 29-latka ostatni raz widziana byla w swoim domu w
Suesterseel. Sledczy od poczatku podejrzewali Manfreda G., brakowalo jednak
dowodow.
W ubiegly wtorek, po prawie siedmiu latach sledztwa, znaleziono cialo
zaginionej kobiety. Najprawdopodobniej padla ofiara zabojstwa. Sledczy
zakladaja smierc przez uduszenie, a za motyw uznaja zazdrosc meza.
W dzien znalezienia zwlok Doroty G. aresztowano jej meza, ktory od tego
czasu przebywa w areszcie pod zarzutem morderstwa. Sledczy podkreslili, ze
bezbronna, “niczego niepodejrzewajaca kobieta nie spodziewala sie ataku we
wlasnym domu tego pazdziernikowego wieczoru”.
“To Manfred G. jako ostatni widzial swoja zone zywa”
Manfred G., ktory trzy dni po zamordowaniu zony zglosil na policji jej
rzekome zaginiecie, twierdzil, ze “wyszla ona z domu po klotni i nie
wrocila”. To zwrocilo uwage sledczych, bowiem Dorota G. nie miala przy
sobie potrzebnych przedmiotow: okularow i telefonu komorkowego. Ponadto od
tamtego czasu nie byla widziana publicznie przez sasiadow, w srodkach
komunikacji czy na monitoringu.
“To Manfred G. jako ostatni widzial swoja zone zywa” – podkreslili
prokuratorzy. Mimo ze dokladnie przeszukano dom, posesje i pobliski las,
nie udalo sie natrafic na slad kobiety.
Szybko ustalono, ze malzenstwo Manfreda i Doroty G. przechodzilo kryzys.
Kobieta chciala wyjechac z 7-letnim synem i rozpoczac nowe zycie z innym
mezczyzna. Manfred nie chcial sie z tym pogodzic, podczas klotni zamordowal
Dorote G.
“Wtedy po zatrzymaniu Manfredowi G., mimo zeznan zawierajacych niejasnosci,
nie postawiono zarzutow z powodu braku ciala zony” – przekazal prokurator
Wilhelm Muckel. “Bylo dla nas pewne, ze Dorota G. zostala zamordowana w
swoim domu, ale nie wiedzielismy, w jaki sposob – czy bylo to zabojstwo,
uszkodzenie ciala ze skutkiem smiertelnym, ewentualnie wypadek” – wyjasnil
Muckel.
Zdobyto dowody
Sledczy kontynuowali zbieranie dowodow. Zauwazyli, ze Manfred G. od prawie
dwoch lat mieszkal ze swoja dziewczyna w nowym domu w sasiedniej
miejscowosci – Geilenkirchen. Mimo klopotow finansowych oplacal tez czynsz
za poprzedni dom w Suesterseel, zatem “musialo tam byc cos
interesujacego”.Wytrwalosc sledczych oplacila sie: w ubiegly wtorek zdobyto
w koncu dowody potrzebne do ponownego aresztowania G. Funkcjonariusze
ponownie przeszukali dom w Suesterseel – tam w budynku gospodarczym
“natkneli sie na duzy worek, a w nim zwloki Doroty G. w stanie
zaawansowanego rozkladu”. Sledczy zakladaja, ze Manfred G. zmienial miejsce
ukrycia zwlok zony kilka razy, bowiem na slady nie natrafiono przy
wczesniejszych przeszukaniach domu z udzialem m.in. psow tropiacych.
Manfred G. odmawia wyjasnien w sprawie zbrodni. Jednak odkrycie zwlok jest
waznym przelomem w sledztwie i pozwoli w koncu postawic zarzuty mezczyznie
podejrzanemu o zamordowanie Doroty G. – podkreslili sledczy.
Elektrycznie wspomagany woz konny mial wozic turystow nad Morskie Oko.
Wyszlo “jak zawsze”
Hybrydowy woz konny ze wspomaganiem elektrycznym to nie primaaprilisowy
zart, tylko sposob na ulzenie koniom, ktore ciagna wozy z turystami
chcacymi dostac sie wygodnie do Morskiego Oka. PAP poinformowala, ze testy
tego niecodziennego rozwiazania wlasnie dobiegly konca. Hybrydowy woz konny
bez watpienia jest dosc innowacyjnym pojazdem. Idea dzialania calego
systemu jest dosc prosta i podobnie jak w przypadku rowerow ze wspomaganiem
elektrycznym, polega na wspomaganiu pracy koni silnikami elektrycznymi,
ktore pracuja podczas jazdy pod gore.Woz, ktory sam pcha konie pod gore Do
testow trafil drugi juz prototyp hybrydowego wozu. PAP przypomina, ze
pierwszy zostal skonstruowany na zlecenie Tatrzanskiego Parku Narodowego
(TPN) w 2016 r. Problem w tym, ze po serii testow jego baterie spalily sie,
a ponadto w pewnych momentach konie byly pchane przez woz, w innych
wstrzymywane. Dlatego tez do dalszych testow trafila jego udoskonalona
wersja. W ulepszonym wozie zmieniono m.in. system przekazywania energii.
Ograniczylo to wspomniane pchanie lub wstrzymywanie koni. Energia niezbedna
do pracy silnikow elektrycznych gromadzona byla w nowoczesnych
akumulatorach zelowych. Baterie wraz z niezbednym systemem przekladni
sprawiaja, ze hybrydowy woz jest ciezszy od tradycyjnego o ok. 500 kg i
dluzszy. Hybrydowy woz konny – testy wykazaly jeden powazny mankament
Prowadzone jak dotad testy zostaly wstrzymane i smialo mozna powiedziec, ze
chwilowo zakonczyly sie porazka. Cytowany przez PAP Zbigniew Kowalski z TPN
jasno wskazal, ze “problemem okazaly sie akumulatory oraz obsluga
wspomagania elektrycznego, poniewaz ten system wymagal stalego monitoringu
i ustawiania napedu”.
Zastosowane w wozie baterie byly zbyt slabe i nawet w pelni naladowane
zaczely sie szybko rozladowywac. W efekcie testujacy musieli redukowac do
minimum wspomaganie, aby w ogole moc dojechac do konca trasy. “Aby sprawnie
obslugiwac system wspomagania, na wozie musialyby byc dodatkowa osoba,
ktora by pilnowala na biezaco pracy wspomagania i monitorowala parametry
tak, aby nie dochodzilo do szybkiego rozladowania akumulatora. Nie da sie
raz ustawic parametrow wspomagania i jechac, poniewaz trasa ma odcinki
wyplaszczone i bardziej strome, gdzie wspomaganie powinno byc wieksze” –
wyjasnil Kowalski.
SPORT
Niemieckie media powtarzaja sensacyjne wiesci ws. Lewandowskiego
Robert Lewandowski nie chce wystepowac na boisku z jednym z pilkarzy
Barcelony. Niemieckie media powoluja sie na doniesienia z katalonskiego
dziennika “El Nacional”, ktory pisze o specjalnej prosbie Polaka
przekazanej Xaviemu po meczu z Villarrealem (4:3). Robert Lewandowski w
koncu sie przelamal. Po dwoch meczach posuchy (0:0 z Getafe i 2:0 z Cadiz)
Polak strzelil gola w spotkaniu z Villarrealem, przyczyniajac sie do
wygranej 4:3 na Estadio de la Ceramica. Mimo trafienia nie byl to dobry
mecz w wykonaniu Lewandowskiego. “Wciaz jest daleki od najlepszej formy.
Mial dwie swietne okazje do strzelenia kolejnych goli, ale bramkarz temu
zapobiegl. W koncu otrzasnal sie z tego ciezaru” – czytamy w hiszpanskich
mediach. Konflikt Lewandowskiego z pilkarzem Barcelony? “Cierpliwosc
przekroczyla limit”
Niemieckie media powtarzaja za hiszpanskim “El Nacional”, ze Lewandowski
wystosowal nietypowa prosbe do Xaviego. Mowa o Ansu Fatim, z ktorym Polak
ma sie ostatnio dobrze nie dogadywac. Obaj zawodnicy mieli okazje do tego,
by strzelic piata bramke dla Barcelony i zamknac mecz, ale w obu sytuacjach
nie udalo sie pokonac bramkarza Villarrealu. “Lewandowski po raz kolejny
wskazal, ze nie ma z nim chemii ani na boisku, ani poza nim. Wiez miedzy
nimi nie istnieje. Cierpliwosc Polaka przekroczyla limit” – czytamy w
artykule.
Lewandowski mial poprosic Xaviego, by Fati byl ostatnia opcja w rotacjach w
linii ofensywnej. To by oznaczalo, ze Hiszpan przegrywa rywalizacje z
Raphinha, Ferranem Torresem, Ezem Abde czy Lamine Yamalem. Jego sytuacja w
Barcelonie moze sie pogorszyc w styczniu, gdy do klubu trafi Vitor Roque z
Athletico Paranaense. Media przez kilka ostatnich tygodni informowaly o
mozliwym odejsciu, ale teraz wiele wskazuje na to, ze finalnie Fati
zostanie. “Ansu moze przezyc koszmar. Zagrozenie, ze osobiste problemy
miedzy zawodnikami przerodza sie w pozar, jest bardzo duze” – dodaje “El
Nacional”. Warto jednak w tej sytuacji dodac, ze wiarygodnosc dziennika “El
Nacional” jest dosyc watpliwa, wiec nalezy traktowac te wiesci z
przymruzeniem oka. Niemieckie media jednak skrzetnie odnotowaly te
informacje. Warto jednak przypomniec, ze Lewandowski mial byc wsciekly na
Fatiego po meczu z Manchesterem United (1:2) w Lidze Europy, gdy Hiszpan
sprzatnal mu pilke sprzed nosa i zaprzepascil okazje do wyrownania. W
szatni Fati mial otrzymac reprymende od Polaka. Dziennik “AS” wowczas
podawal, ze Fati przeprosil Lewandowskiego za to zdarzenie.
Fati wystepuje w pierwszym zespole Barcelony od sezonu 19/20, gdy
zadebiutowal w starciu z Realem Betis (5:2). Wtedy skrzydlowy mial 16 lat,
9 miesiecy i 25 dni. Od tego czasu zagral 112 spotkania we wszystkich
rozgrywkach, w ktorych strzelil 29 goli i zanotowal 10 asyst. Ze wzgledu na
urazy ominal blisko sto meczow w Barcelonie. Kontrakt Fatiego z mistrzami
Hiszpanii wygasa w czerwcu 2027 roku.
Absolutny dreszczowiec w US Open. Hurkacz przegrywal 0:2 w setach i ruszyl
w wielka pogon
Hubert Hurkacz przegrywal juz 0:2 w setach z Markiem Andrea Hueslerem, by
zwyciezyc ostatecznie 4:6, 5:7, 7:6(0), 6:3, 6:1 i awansowac do drugiej
rundy US Open. Polak dlugo gral ospale, a nie jak ten, ktory prawie pokonal
ostatnio Carlosa Alcaraza w Cincinnati. Uratowal sie w ostatnim momencie i
pozostaje w grze w Nowym Jorku. Hubert Hurkacz przystepowal do wtorkowego
pojedynku pierwszej rundy US Open jako zdecydowany faworyt. Marc Andrea
Huesler jest 97. w rankingu ATP (Polak obecnie 17.), a trwajacy sezon jest
dla niego mocno przecietny. Hurkacz z kolei doszedl ostatnio do polfinalu
imprezy ATP 1000 w Cincinnati, gdzie przegral dopiero z liderem rankingu
Carlosem Alcarazem. Niestety nasz tenisista dal sie zaskoczyc przeciwnikowi
juz w pierwszym gemie meczu. Stracil serwis, a rywal konsekwentnie
utrzymywal skromna przewage jednego przelamania i wygral pierwsza partie
6:4.
Na drugiego seta Hurkacz wyszedl mocniej skoncentrowany. Serwowal pewniej,
nie dawal rywalowi dlugo szans na odebranie serwisu. Sam jednak takze nie
mial zbyt wielu okazji przy podaniu przeciwnika i wszystko wskazywalo na
to, ze widzowie beda mogli obserwowac tie-breaka. W jedenastym gemie Polak
zagral jednak nieco gorzej, Szwajcar blysnal z glebi pola i znow przelamal
Hurkacza. Chwile pozniej potwierdzil przewage serwisem i zwyciezyl w
drugiej partii 7:5.
Przelom w ostatniej chwili
Trzeci set zaczal sie fatalnie dla Huberta Hurkacza, bo podobnie jak
pierwszy – od straty podania. Na szczescie chwile pozniej reprezentant
Polski odrobil strate i zrobilo sie 1:1. W koncowce partii znow bylo bardzo
nerwowo. Najpierw nasz tenisista zostal przelamany, a Huesler prowadzil 5:4
i serwis. Brakowalo mu juz tylko jednego gema, by zamknac spotkanie
wynikiem 3:0 w setach. Nagle Hurkacz zaczal grac koncertowo, przelamal
rywala do zera, doprowadzil do tie-breaka, a w nim zwyciezyla 7:0. Dal
nadzieje polskim kibicom zgromadzonym na jednym z bocznych kortow w Nowym
Jorku, ze nie wszystko jeszcze stracone.
Czwarty set wygladal zupelnie inaczej niz poprzednie. Polak serwowal bardzo
pewnie, Szwajcar popelnial coraz wiecej bledow, w tym podwojnych z serwisu.
Dwa razy dal sie przelamac i skonczylo sie 6:3 dla Hurkacza. W decydujacej
partii Huesler opadl z sil fizycznych, ale i mentalnych. Sprawial wrazenie,
jakby nadal rozpamietywal dogodna dla niego sytuacja z trzeciego seta. W
efekcie szybko uciekaly mu punkty, kolejne gemy. Hurkacz zwyciezyl w
ostatnim secie 6:1.
Awans do drugiej rundy po szalonym meczu
Spotkanie Polaka ze Szwajcarem ukladalo sie w bardzo zaskakujacy sposob. W
pierwszych dwoch setach Huesler gral na wiecej niz 100 procent swoich
mozliwosci. A Hurkacz? Byl ospaly, brakowalo inicjatywy z jego strony w
wymianach, latwo dawal sie zdominowac przeciwnikowi. Leworeczny Huesler
sprawial naszemu zawodnikowi bardzo duzo problemow. Tym bardziej ze przez
dlugi czas dobrze serwowal i Hurkacz nie mial zbyt wiele do powiedzenia w
jego gemach serwisowych. Pewnosc siebie Szwajcara tylko rosla.
W pewnym momencie mozna bylo nawet odniesc wrazenie, ze Polak ma jakies
problemy fizyczne. Kucal po wymianach, raz usiadl za koncowa linia. Patrzyl
sie w strone trenera, innym razem rzucil rakieta. Dawno juz nie ogladalismy
takich zachowan z jego strony w trakcie spotkania. Nagle przyszla koncowka
trzeciego seta, ktora przesadzila o wszystkim. Hueslerowi brakowalo gema do
osiagniecia historycznego sukcesu. Nigdy dotad nie awansowal do drugiej
rundy wielkoszlemowej. Wydaje sie, ze nie wytrzymal tego obciazenia. Jego
gra posypala sie jak domek z kart. Po wygranym do zera tie-breaku na korcie
gral juz tylko jeden tenisista.
Po tym zwyciestwie Hubert Hurkacz zagra w czwartek z Jackiem Draperem z
Wielkiej Brytanii. Znow bedzie faworytem i oby tym razem poradzil sobie
latwiej, bez tak wielkiej dramaturgii.
Sceny w US Open. Rywalka nie podala reki Sabalence i zakonczyla kariere
Aryna Sabalenka rozpoczela US Open od wygranej 6:3, 6:2 z Maryna Zanewska.
Po spotkaniu urodzona w Ukrainie rywalka nie podala Bialorusince reki i
pozegnala sie z profesjonalnym tenisem. Byl to jej ostatni mecz w karierze.
Aryna Sabalenka (2. WTA) pojawila sie na korcie pierwszy raz od porazki w
polfinale WTA 1000 w Cincinnati z Karolina Muchova (10. WTA) 7:6(4), 3:6,
2:6. Bialorusinka w zeszlym roku odpadla z Wielkoszlemowego US Open w
polfinale, gdzie ulegla Idze Swiatek (1. WTA) 6:3, 1:6, 4:6. Do
tegorocznych zmagan przystapila z nadzieja, ze poprawi wynik i wyprzedzi
Polke w swiatowym rankingu. Sabalenka rozpoczela US Open od starcia z
reprezentujaca Belgie Maryna Zanewska (112. WTA). Bialorusinka byla
zdecydowana faworytka meczu, ale na samym poczatku miala sporo problemow. W
pierwszym secie od razu stracila swoj serwis, ale szybko zaliczyla
przelamanie powrotne. Chwile pozniej po grze na przewagi znow przegrala
swoje podanie, ale wziela szybki rewanz i bylo 2:2. Nastepnie wiceliderka
swiatowego rankingu wrocila na wlasciwe tory i zgarnela trzy gemy z rzedu,
co dalo jej prowadzenie 5:2. Zanewska bylo stac na wygranie jeszcze jednego
podania, ale ostatecznie ulegla Bialorusince 3:6. Druga partia znow zaczela
sie fatalnie dla Sabalenki, ktora oddala swoje podanie i przegrywala 0:2.
Pozniej jednak Bialorusinka podkrecila tempo i nie dala przeciwniczce
zadnych szans. Wygrala az szesc gemow z rzedu, trzykrotnie przelamujac
Belgijke i triumfowala 6:2, a w calym meczu 2:0. Aryna Sabalenka dzieki
wygranej zameldowala sie w II rundzie ostatniego Wielkiego Szlema w tym
roku. W niej zmierzy sie z Jodie Burrage (96. WTA). Brytyjka w pierwszej
rundzie pokonala faworyzowana Anne Blinkowa 6:3, 6:4 (38. WTA). Starcie
zaplanowano na czwartek 31 sierpnia po 17:00. Po zakonczeniu spotkania
Zanewska, ktora urodzila sie w Ukrainie, nie podala Sabalence reki. Ma to
zwiazek z trwajaca wojna, w ktorej Bialorus stoi po stronie Rosji. Tym
gestem 30-latka pozegnala sie ze swiatowym tenisem, poniewaz byl to jej
ostatni mecz w karierze. Zwyciezczyni Poland Open z 2021 roku postanowila
podjac taka decyzje z powodu ciagnacej sie za nia kontuzji plecow.
DETEKTYW
Czlowiek w masce
Ostrze noza polozylo kres udrece kalifornijskiej kobiety biznesu, a
jednoczesnie – poszukiwaczce szczescia w milosci. Powtorzyla znany blad.
Zamiast – jak doradzaja babcie – na mezczyzne polowac w kosciele czy w
bibliotece, ona zarzucala sieci w inter- necie. W koncowce jej przygody
liczylo sie juz tylko pytanie: kto bedzie ofiara – ona, czy jej zdobycz?
Wpazdziernikowy wieczor 2014 roku Donna Nix szla na rand- ke z rumienca- mi
podniecenia, jak nastolat- ka. Przed nia – wcale nielatwe zadanie.
59-letnia matka czwor- ga i babcia wielu wnuczat miala ochote podskakiwac z
radosci, ale z drugiej strony lekala sie, czy sprosta kolejnemu wyzwa- niu.
Czy bedzie to wlasnie ten, na ktorego czeka? Czy wzbudzi jego
zainteresowanie?
Donna miala za soba 4 roz- wody i 3 ciezkie porazki w sta- raniach o
kolejnego mezczyzne. Pozostalo poczucie bezsensu i straty czasu. Zaczynala
juz zalo- wac, ze w calkowitej desperacji znow dolaczyla do poszukiwaczy
ostatniej szansy, zamieszczajac swoj profil na portalu randko- wym dla
tych, co juz po piec- dziesiatce. Sprawdzala kolejnych zalotnikow i tracila
nadzieje: kaz- dy zbyt posuniety w latach, zanie- dbany, nieudolny w
rozmowie. A teraz on: John Jacobs, zgodnie z internetowa
autoreklama – lat 55, wiary chrzescijanskiej, rozwiedziony, pochloniety
kariera zawodowa, polegajaca na niesieniu pomo- cy ludziom w potrzebie.
Lekarz! A wiec dla kobiety w Ameryce haslo-zaklecie do uruchomienia
wybujalej wyobrazni: dochod roczny idacy w setki tysiecy dolarow,
dostepnosc wszystkich dobr materialnych w gornych granicach rozpasania
cywilizacji konsumpcyjnej i styl zycia nie- znajacy zadnych ograniczen (te
posiadlosci, baseny, jachty i stat- ki wycieczkowe w rejony swiata znane z
telewizyjnych bajek).
Przy tym stoliku poczuli sie wreszcie u celu, nareszcie ze soba na
wyciagniecie rak. Zaledwie przed godzina anonimowi i obcy, teraz –
szczesliwi, spelnieni i dowartosciowani. I to na row- nych prawach.
Wlascicielka firmy
projektowania wnetrz i lekarz. Wysoka, wspaniale zadbana ksztaltna
blondynka, w wyszu- kanej kreacji z najlepszych buti- kow, pantofelkach od
Gucciego i torebka od Chanela. Wyzszy od niej co najmniej o glowe mezczy-
zna przypominal weterana sta- dionow footballowych: wysporto- wana
sylwetka, pelne wlosy tylko z odrobina siwizny, orzechowe oczy i goracy,
przyjazny usmiech.
Od razu zauwazyla, ze John jest inny niz poprzednicy. Bardziej meski.
Sluchal z uwaga, gdy ona opowiadala o swoim zyciu i biz- nesie. O sobie
mowil z umiarem, jakby niechetnie, dajac do zrozu- mienia, ze nie ma sie
czym prze- chwalac, bo wszystko po jego stro- nie jest przeciez naturalnie
per- fekcyjne. Niedawno wrocil z woj- ny w Iraku, gdzie pracowal jako
anestezjolog w kilku szpitalach. Pojechal tam na ochotnika z orga- nizacja
Lekarze Bez Granic. Ma kilkoro doroslych dzieci. Posiada dwa domy w Newport
Beach i Palm Springs. Bardzo chcialby poznac jej dzieci i wnuczeta. I tak
mijaly godziny tego nie-
samowitego wieczoru. Donna
dawala sie wciagac w nastroj i nawet nie protestowala, gdy John ja objal i
gladzil po plecach. Te bliskosc wzmagal wyznaniami. Sluchala chetnie, bo
szeptal, ze jeszcze nigdy w zyciu nie czul tego, co teraz.
– Zwalilas mnie z nog. Czujesz, jak bije mi serce? Nie doznalem tego nigdy
przedtem. Nie moge oderwac od ciebie oczu. Czy to prawda, ze jestes tuz
przy mnie i chcesz sluchac o moim zyciu?
Sluchala tych slow i przyj- mowala umizgi. Przy sasied- nich stolikach
szeptaly inne pary. Pod sufitem pobrzmiewal slodki, dyskretny jazz. Kelner
z usmiechem dolewal szampana. Odwzajemniajac ckliwe tokowa- nie Johna
przypominala sobie innych mezczyzn, niewrazliwych i zimnych milczkow, a
zwlaszcza ostatniego z nich, ktory na poze- gnanie obrzucil ja wyzwiskami,
z bolesnymi aluzjami do jej urody. Zapragnela wiec, by ten wieczor nigdy
sie nie konczyl i zaprosila Johna do swego mieszkania.
– To na sasiedniej ulicy – powiedziala. – Otworzymy butel- ke szampana.
Odniosles pierw- szy sukces. Jestes doskonalym rozmowca.
Na miejscu szybko pozalo- wala tej decyzji. John zrozumial wszystko na
odwrot. Juz od pro- gu rozpoczal akcje dlugim poca- lunkiem, w czym miala
szczery udzial. Ale chwile pozniej wszedl do sypialni i – tak jak stal –
rzucil sie na lozko, gdzie rozkrzyzowal rece i nogi z okrzykiem:
– Ale mi wygodnie! Tu wszyst- ko jest tak wspaniale!
– Zrozumialam, ze chodzi mu nie o nasz pierwszy wieczor, ale o jakosc
materaca – opowiada- la pozniej. – Kazalam mu wyjsc, ale on sie opieral,
uwazal to za dowcip. Zasypialam w ponurym nastroju. Jeszcze jeden idiota!
Kolejny do wykreslenia!
Czas nie czeka
– Prawdziwego mezczyzne poznasz nie po tym jak zaczyna, ale jak konczy –
mowil swoim barytonem. – Jak najbardziej ser- decznie przepraszam.
Przyznaje: spieprzylem ten dobry poczatek, calkiem nie w moim stylu. Daj mi
wiec szanse na happy end!
Donna miala zamiar odlo- zyc sluchawke, ale powstrzymala ja mysl o tych
wielu samotnych nocach, nie tylko swoich, ale i jego nocach takze. Los
nierowno obdzie- la swoimi laskami. Ile on musial sie wycierpiec na tej
irackiej pustyni, ratujac zycie innych. Czy wiec nie pora wynagrodzic ten
stracony czas i sobie, i temu niewatpliwie stupro- centowemu mezczyznie?
Oboje siegaja juz szescdziesiatki. “Czas na nikogo nie czeka” – jak spiewa
Mick Jagger z The Rolling Stones, a jest tam o kobiecej twarzy, dzis
gladkiej i powabnej, jutro jak ruiny Koloseum. Po dwoch kolej-
nych romantycznych
wieczorach i przytula-
niach sie przy stolikach,
John osiagnal swoj
cel i zostal wpusz-
czony do sypialni,
gdzie jeszcze przed
tygodniem lekko-
myslnie, po chlo-
piecemu, niemal
zniszczyl te milosc.
Z latwoscia dotrzy-
mal slowa i dowiodl,
na co go stac. Teraz
wpierw byly czyny,
potem slowa: rozo-
gnionej kobiecie szep-
tal w ucho, jak bar-
dzo kocha, jak marzy
o reszcie zycia tylko
z nia, a najlepiej w spo-
sob legalnie i moralnie zatwier- dzony, a wiec w rezultacie slubu.
Ona, po kazdej z tych nocy, czynila krotki obrachunek stanu swych uczuc, z
ktorego wynika- lo, ze on wspaniale i skutecznie przywraca w niej wiare w
jej kobiecosc, wplywajac pozytyw- nie na jej samopoczucie jako kobiety
biznesu. W ciagu 30 lat poswieconych na rozwoj fir- my traktowala swe biuro
jako schronienie przed kolejnymi porazkami w zyciu osobistym. Projektujac
wnetrza modelowych domow i siedzib klubow dla wyz- szych klas, wchodzila
coraz gle- biej w swiat kobiet samotnych, zle potraktowanych przez zycie.
Zatrudniala kobiety niezamezne i matki samotnie wychowujace potomstwo,
doskonale im placi- la i cieszylo ja, ze rowniez one swietnie sobie radza w
zyciu, bez mezczyzny.
A teraz John mial zmienic ten swiat. Otwieral przed nia nowe perspektywy.
Wzmacnial w niej poczucie wartosci. Byla mu za to wdzieczna. Postanowila
odplacac sie na kazdym kroku. I chyba dla- tego zlapala sie na tym, ze
chroni swego mezczyzne przed niezycz- liwym swiatem, nie skapiacym
krytycznych komentarzy czy zna- czacych, krzywych usmieszkow. John szokowal
swym wygla- dem i zachowaniem. Na kazdym kroku wychodzil
z niego lekarz. Gdy opowiadal o swoim zyciu zawodowym, a zwlaszcza o
dokonaniach w Iraku, nie zawsze radzil sobie ze sklonnoscia do przechwalek.
Donna traktowala to jako jeszcze jeden przejaw jego “chlopiecej”
spontanicznosci i nie potrafila wychwycic znaczacych spojrzen czy
westchnien. Nie widziala tez nic zlego w dziwacznym zwy- czaju swego
mezczyzny, polega- jacym na tym, ze pokazywal sie wszedzie w lekarskim
uniformie, wyblaklym i mocno sfatygowa- nym. Raz zapedzil sie az tak, ze
przyszedl tak odziany na przyje- cie urodzinowe jej przyjaciolki. Innym
razem przyciagal wszyst- kie oczy na imprezie charytatyw- nej na rzecz
chorych na raka.
– John jest po prostu bardzo zajetym lekarzem… – wyjasnia- la Donna
ludziom w swoim srodowisku.
– On jest tak zajetym leka- rzem, ze nie ma czasu jechac do domu i sie
przebrac – mowila swej corce, ktora coraz bardziej nerwowo reagowala na
niemal conocna obecnosc Johna. – Co
w tym zlego, ze zostaje na noc? Po co ma tracic czas na przejazdy? Jackie,
choc miala juz 24 lata, nadal mieszkala razem z matka. Od pierwszych chwil
draznilo ja panoszenie sie podstarzalego mezczyzny, nie tylko w glownej
sypialni, ale na calej powierzch- ni ogromnego mieszkania. Obserwowala go
niezyczliwym okiem. Dostrzegala znacznie wie- cej, niz matka i robila jej
wyklady, w tych rzadkich chwilach, kiedy
Johna nie bylo w zasiegu glosu. – To jakis oszust! – walila dziewczyna bez
cienia litosci. – Nie zdziwilabym sie, gdyby sie oka- zal bezdomnym. On
nieustannie poluje na jakas okazje, domysl sie jaka. Zauwazylas, jak mu
blyszcza oczy, gdy sie rozglada po pokojach? On ciezko dyszy na widok mebli
i obrazow. Wpada w trans, ilekroc otwierasz szkatulki z bizuteria. Czy
musialas otwierac przy nim sejf ? Zrob z tym porzadek i wywal go stad, poki
jeszcze nie jest za pozno.
Donna wybrala jednak ucieczke od takich osa- dow. Na podobienstwo
znanych z literatury kochankow, przesladowanych przez zawistne otoczenie,
zaszyli sie w schro- nieniu polozonym przy spacero- wym molo na wyspie w
Newport Beach. Miesieczny czynsz: 6,5 tys. dolarow oplacila od razu za rok.
John skromnie odcial sie od wszelkich formalnosci.
– Wolalbym nie podpisywac sie pod umowa, ze wzgledu na moje i tak juz
wysokie podatki – wyjasnil.
Ich dom mial kawalek prywat- nej plazy, frontowa sciane cala przeszklona, a
z tarasu na dachu mogli ogladac lodzie i jachty na blekitnych wodach.
Wieczorami chodzili po deptaku trzymajac sie za rece. Na plazy on lubil sie
uganiac z dziecmi, a wtedy z zachwytem stwierdzala, ze sam jest jak
dzieciak, ogromny i uro- dziwy. Uwielbial robic sobie sel- fie, w taki
sposob, by podkreslac atrakcyjny szesciopak miesni brzucha. A w domu czesto
stawal przed lustrem, taksowal siebie uwaznie i wzdychal w zachwy- cie:
“Cholera, jak to dobrze byc przystojniakiem!”.
Pewnym zgrzytem mogla byc tylko jego odziez, ktorej zestaw ograniczal sie
do znanych juz wyplowialych lekarskich unifor- mow lub do “cywilnych”
postrze- pionych dzinsow i workowatych dresow z nadrukiem “University of
Arizona”.
– Och, jaki masz w tym bala- gan! – dziwilasieona,aonsie smucil i tlumaczyl,
ze wszyst- ko co mial eleganckiego padlo lupem zlodzieja w Iraku.
– Pojde na wszystko, abys tylko byla szczesliwa. Nie widze tu inne- go
wyjscia: musisz mnie ubrac! – ucial wreszcie ten powtarzal- ny temat z
takim skutkiem, ze zabrala go do butikow przy dep- taku, gdzie spedzili
wiele godzin wybierajac markowa odziez i obuwie. Zaplacila swoja karta, z
uczuciem szczescia na mysl, ze teraz moze juz zabierac go na salony, a
nawet przedstawic go pozostalym dzieciom. Jackie nie bez powodu zostala juz
uznana za stracona dla ich sprawy. Teraz Donna pokla-
dala nadzieje w swej najmlod- szej, a byla nia Meg, rozumna, spokojna i
opanowana 23-latka, mieszkajaca ze swoim chlopa- kiem w Las Vegas.
Dziewczyna uwielbiala zwierzeta i plano- wala otwarcie wlasnego salonu
pieknosci dla psow, w tym celu kompletujac odpowiednie zali- czenia w
college’u. Najblizsi znali tez jej inne upodobanie: do seria- li
telewizyjnych z pogranicza cri- me-fantasy, z ktorych Meg brala sobie do
serca nauki dalekie od naiwnego romantyzmu.
– Trzeba byc zawsze przygoto- wanym na najgorsze – mawiala ta pieknosc o
zamyslonej twa- rzy. – Swiat juz dobiega konca. Przetrwaja tylko nieliczni,
bardziej inteligentni i silniejsi od innych.
Dziwne, ale Donna liczyla najejzrozumienieientuzjazm w potraktowaniu Johna.
Nadzieje te okazaly sie calkowicie bez- podstawne. W historii zwiazku Donny
i Johna ta z gruntu lagod- na dziewczyna odegrala role, kto- ra na dlugo
zapewnila jej rozglos w glownych mediach Ameryki.
– No dobrze, ale skoro ten John jest taki wspanialy, to dla- czego jako
“singiel” szukal milosci w internecie? – pytala przez tele- fon Meg,
zapowiadajac wizyte na miejscu, z misja wyjasnienia tej zagadki.
W podroz do Newport Beach udala sie z chlopakiem i trzema psami. Jej
sceptyczne nastawienie poglebilo sie juz od pierwszego wejrzenia. Na widok
Johna psy podkulily ogony, a Meg poczula dziwne zimno, naplywajace od
gorujacej nad wszystkimi syl- wetki tego mezczyzny, ktory juz w pierwszej
rozmowie wyczul ja chyba tak samo, jak ona jego. Dwie silne osobowosci.
Dwoje przeciwnikow gotowych zwal- czac sie nawzajem. On wystar- towal zle,
ujawnil slabe strony.
Nie potrafil utrzymac, choc na chwile, kontaktu wzrokowego. Wydawal sie
dziwnie zaniepo- kojony, nerwowy i przerywal jej w pol zdania.
Meg ani na chwile nie dala sie zbic z tropu. Wyjasnienie tej zagadki
pochlonelo ja az tak, ze postanowi- la na dluzej pozostac w Kalifornii.
Wynajela na tydzien apartament po sasiedzku i – majac dom mat- ki stale na
oku – wykazala ponad wszelka watpliwosc, ze – wbrew temu, co rozglasza
Donna – John mieszka tam na stale. Rozpoczelo sie szczegolowe dochodzenie.
Padly dociekliwe pytania. Co to za lekarz, ktory nie ma wlasnego samochodu?
Czy matka widziala kiedykolwiek jego domy? Dlaczego nie chodzi do pracy i
spedza cale dnie w jej domu, jak wychowawczo zaniedbany nastolatek – na
grach komputerowych?
Pytania coraz bardziej podsy- caly zapalna atmosfere, co nie- uchronnie
prowadzilo do eks- plozji. Meg znalazla okazje, by pogrzebac w szafach i
natknela sie na certyfikat pielegniarza wystawiony na Johna. Gdy spy- tala,
kim tak naprawde jest John Jacobs, atak nastapil z obu stron. Krzyczala na
nia matka, a John domagal sie jej ukarania, w spo- sob, “w jaki karze sie
niepokorne dzieciaki”. Meg zabrala swa gro- madke i powrocila do Las Vegas.
– Zzera je zazdrosc. Takie sa te twoje corki: zle i zazdro- sne – tlumaczyl
John cierpliwie, z usmiechem. – Nie chca twojego szczescia. Najchetniej
widzialyby cie w trumnie, aby przejac spadek.
Poczul sie tez w obowiazku, by wyjasnic sprawe certyfikatu. To prawda, z
wyksztalcenia jest pielegniarzem, ale potem zrobil z tego doktorat plus
wyzszy kurs z anestezjologii, co w sumie daje mu uprawnienia lekarza.
Jednak ona ciezko przezyla ten konflikt. Zgodnie ze zwyczajem Amerykanek
poddala sie tera- pii. Psychiatra doradzil wypro- stowanie stosunkow z
dorosly- mi przeciez dziecmi. Nie wolno odwiedzac jej bez zapowiedzi ani
wtracac sie w jej sprawy, czy podpowiadac, jak ma zyc. Nie wolno im
zagrazac jej szczesciu, do ktorego tylko ona ma prawa. Tylko ona moze
decydowac, kto bedzie jej mezczyzna. A wiec zwyciezyli, otrzy- mali fachowa
zachete do samodzielnosci. Tym
dwojgu w jesieni zycia otworzyla sie droga wiodaca w przyszlosc. – Mamy
teraz przed soba co
najmniej 20, a moze nawet 30 lat – radowal sie John. – Ani chwili do
stracenia. Trzeba brac slub, i to jak najszybciej.
Donna zachowala ostroznosc, ale nie na dlugo. Gdy na poczat- ku grudnia
interesy zawiodly ja do Las Vegas, zabrala ze soba Johna, a dalej wszystko
potoczy- lo sie sila rozpedu. Tam przeciez, wsrod kasyn, skrywaja sie miej-
sca, do ktorych mozna wejsc z uli- cy i zmienic stan cywilny. Kupili
obraczki, wypowiedzieli kolejny raz w zyciu znane juz z poprzed- nich
epizodow formulki i wyszli na deptak jako maz i zona.
Stalo sie to po dwoch mie- siacach znajomosci. Umowili sie, ze wydarzenie
utrzymaja
w tajemnicy przed jej corkami, co bylo niewykonalne, bo nadcho- dzily wazne
swieta, a Donna az sie palila do rozglaszania wszyst- kim o swoim
szczesciu. Corki sluchaly tylko z grzecznosci, spogladajac na siebie
znaczaco. Ignorowaly Johna, obserwowa- ly jego zachowanie i nie mialy
cienia watpliwosci, ze to cale szczescie skonczy sie zle. A moze nawet
bardzo zle.
– Mam zle przeczucia – powta- rzala Meg. – On moze zrobic jej krzywde…
Siostry wiedzialy, co najmlod- sza ma na mysli. W 1984 roku ich ciotka
Cindi, siostra matki, pro- bowala wyplatac sie z nieszcze- sliwego
malzenstwa. Na wiesc o rozwodzie jej maz wyciagnal z komody rewolwer i
zabil ja strzalem w glowe.
– Nadzieja juz tylko w tym, ze z czasem przejrzy na oczy i sama dostrzeze,
w co sie pakuje – pocie- szala rezolutnie Jackie. Wpierw Donna zauwa- zyla,
ze z jej torebki znikaja pieniadze.
W domu, w niektore dni, praco- wala sluzba, zainstalowali wiec kamery.
Wkrotce oboje robi- li uzytek z telefonicznego podgladu, ze skutkiem
przewaznie niemilym. Ona caly czas miala wrazenie, ze on wie o kazdym jej
ruchu. On udawal, ze nie ma nic do ukrycia, ale musial sie pla- tac w
zeznaniach, gdy wychodzily na jaw szczegoly jego
konspiracji. Dzieki pod-
gladowi pry- snal piekny mit lekarza. Donna
obserwowala, jak on kazdego ranka wychodzi z domu w swoim niebie- skim
uniformie,
wyjezdza z garazu jej samocho- dem, wraca po zrobieniu kol- ka i wali sie
do lozka w pelni nasyconego sloncem poranka. Potwierdzily sie jej domysly.
Mijaly miesiace ich oficjalnego zwiazku, a on nigdy nie przy- niosl do domu
czeku z wypla- ta. Utrzymywala go nadal i juz z nawyku placila jego
rachunki. Dla niej wazniejsza byla jeszcze ta milosc i ten atrakcyjny mez-
czyzna w domu.
A zylo im sie dobrze. Ciekawe byly jej dni i noce. On chetnie zalatwial dla
niej wszystkie spra- wy, robil zakupy, jezdzil z nia do lekarzy, kupowal
jej ulubio- ne kwiaty, nosil nawet za nia jej torebke. Okazal sie tez
dobrym gawedziarzem. Gdy tylko spyta- la, skad te wszystkie szramy po
glebokich ranach na jego torsie i konczynach, posypaly sie opo- wiesci o
przygodach wojennych. W Iraku tylko cudem wyszedl calo z katastrofy
helikoptera medycznego. Na pustyni strzelal z koniecznosci, a i tak zabil
co najmniej szesciu zolnierzy wro- ga. Zdarzalo mu sie kilkakrotnie byc w
sytuacjach znanych z filmu “Amerykanski snajper”.
Wiec trudno wprost uwie- rzyc, ze to morze calkiem reali- stycznej fikcji
potrafil wzburzyc jeden list. Byl to list z wiezienia. Nadawca pytal Johna,
jak mu sie teraz wiedzie. Zdazyla przeczy- tac tylko tyle, bo on dostrzegl
jej niedyskrecje na podgladzie, wpadl do pokoju i wyrwal jej list. Potem
krzyki, przepycha- nia, jego oskarzenie, ze otwiera- nie cudzej poczty jest
przestep- stwem. Ona jednak domagala sie prawdy. Uslyszala wymyslona na
poczekaniu historie o “mlodym, zagubionym w zyciu weteranie z Iraku”,
ktorego on wspiera moralnie i czasem podsyla mu do wiezienia paczki i
pieniadze.
Nastepnego dnia, gdy John jak zwykle pojechal zalatwiac spra- wy,
przetrzasnela jego rzeczy. Natrafila na szokujace rewelacje, ktore zmusily
ja do natychmia- stowego dzialania. Po odzyskaniu zdolnosci myslenia
zadzwo- nila do corek. Nie miala juz
nic do ukrycia. Dziewczyny wynajely prywatnego detekty- wa. Utworzona
spontanicznie grupa sledcza przystapila do przeczesywania bogatej prze-
szlosci Johna Jacobsa. Okazalo sie, ze byla to przewaznie przeszlosc
kryminalna. Interesujacy ich osobnik juz od szkolnych lat znany byl w swoim
srodowisku jako “Brudny John”. Nigdy nie byl lekarzem, zas o wojnie w Iraku
wiedzial tylko z telewizji czy z filmow wojennych. Imponujace szramy na
ciele byly pamiatka po bojkach w barach i wiezieniach. Prawda jest, ze
uczeszczal do college’u, gdzie zdobyl licen- cje
pielegniarza-anestezjologa. Juz na studiach uzaleznil sie od narkotykow.
Pracujac pozniej w szpitalach, kradl srodki odu- rzajace z apteki lub
pacjentom, a przylapany trafial do aresztow i wiezien. Byl stalym dostawca
narkotykow dla starszego brata, ktory zmarl z przedawkowania. Pobyt na
wolnosci za kazdym razem rozpoczynal od przeszu- kiwania internetowych
witryn samotnych serc. Stosowal meto- de “na lekarza”, przynoszaca – jak
potwierdzal to przypadek Donny – natychmiastowy skutek. Kobiety bez
zastanowienia przyj- mowaly go pod swoj dach. Maske zrzucal po kilku
miesiacach, nie od razu, po czasie potrzebnym na wyczyszczenie kont
bankowych ofiary. Za kazdym razem trudno sie bylo go pozbyc, bo przyklejal
sie jak pijawka, uzywajac grozb i szantazu.
Sposrod jego niezliczonych ofiar najbardziej ucierpiala 48-let- nia
pieknosc z Laguna Beach, spadkobierczyni rodzinnej fortu- ny. Ten
przystojny anestezjolog stal przy jej lozku, gdy obudzila sie po operacji,
a po wyjsciu ze szpitala zostal jej pocieszycielem i zaufanym doradca w
przygo- towaniach do rozwodu. Szybko zdobyl jej calkowite zaufanie i
nalegal, by przelala wszystkie oszczednosci na jego konto, “by nie dzielic
sie z mezem”. Kobieta odmowila, a wtedy rozpetalo sie pieklo. Na poczatek
rozeslal po jej rodzinie nie- dyskretne zdjecia, zrobione ukryta kamera
podczas ich nocy. Zagrozil, ze gdy nie dojdzie do tego przele- wu, “on
stanie sie jej wieczna
zmora senna”.
Kobieta przekazala spra-
we policji. W trakcie sledztwa natrafiono na wynajety schowek, a w nim na
arsenal “Brudnego Johna”, zawierajacy bron i amu- nicje oraz pojemniki z
cyjankiem potasu w proszku i kapsulkach. W oczekiwaniu na proces pro- bowal
namowic wychodzacego na wolnosc wspoltowarzysza celi do wymordowania
dlugiej listy swiadkow w jego sprawie, ofe- rujac 10 tys. dolarow za glowe.
Na liscie znajdowalo sie dwoch detektywow, jego byla zona oraz szereg
kobiet skarzacych sie na
niego w ostatnich latach.
– Nie bedzie swiadkow, nie bedzie sprawy – pocieszal sie John.
Na rozprawie oskarzyciel mowil o nim jako o “tykajacej bombie zegarowej,
zdolnej do spowodowania nieopisanych zniszczen”. A poniewaz wiekszosc
swiadkow ze strachu odwolalo zeznania, otrzymal wyrok zale- dwie kilku
miesiecy wiezienia. Wyszedl na wolnosc w lipcu, by wkrotce znow znalezc sie
w celi, po kolejnym procesie, tym razem w sprawie grozb karalnych, kto-
rymi szantazowal i zastraszal kolejna kobiete.
Z wiezienia wyszedl 8 paz- dziernika. Dwa dni pozniej na jego profil w
internecie natknela sie Donna Nix. – Skoncze najpewniej jak moja siostra, z
kula w glowie! – stwier- dzila Donna w marcu 2015 roku, po zapoznaniu sie z
ostatecznym raportem grupy sledczej.
Jej adwokat od razu zarzadzil wykreslenie meza z testamentu, by pozbawic go
motywacji do morderstwa. Prywatny detek- tyw kazal ukrywac sie w czesto
zmienianych lokalach, najlepiej w hotelach. Doradzil nie pokazy- wac sie w
biurze, a firma zarza- dzac na odleglosc. Ucieczka z domu przyszla bez
trudu, bo John nic nie wiedzial o sledztwie, a potem wyladowal w szpitalu
na operacji kregoslupa.
Tym razem nie lgal: byl naprawde chory i postanowil wykorzystac ten stan do
swoich celow. Udalo mu sie to bez trudu. Donna znow dala mu sie omo- tac.
Litosc okazala sie znacznie silniejsza niz strach. Znow serce bilo mocno,
gdy czytala jego listy milosne, a jeszcze mocniej, gdy odbierala go ze
szpitala i wiozla do kolejnego wynajetego domu. Zyli znow z pozoru
przykladnie, lecz ona coraz czesciej ulegala atakom paralizujacego strachu.
Troche pomagala obecnosc naj- mlodszej Meg, ktora po rozsta- niu z
chlopakiem powrocila z Las Vegas i przyrzekla, ze nie pozwoli krzywdzic
matki.
– Nikomu nigdy by nie przy- szlo do glowy, ze to wlasnie Meg bedzie ta
osoba, ktora posle Johna do piekla – mawiano pozniej.
Tuz przed pierwsza rocznica slubu Donna przedstawila mezo- wi swoj plan na
dalsze zycie. Plan byl naiwny, z gory skazany na niepowodzenie.
Zaproponowala calkowite przekreslenie ich prze- szlosci: rozwod, a
nastepnie – gdy ich milosc przetrwa te probe – spotykanie sie w celach
roman- tycznych, “jak wolni ludzie”.
Wybuchlo pieklo. John nie godzil sie na rozwod, a Donna
znowu zaszyla sie w ukryciu. Aby zmusic ja do posluszenstwa, roz- poczal
dzialania nekajace, z uzy- ciem grozb, szantazu i przemo- cy fizycznej,
zgodnie z taktyka uzywana w wielu poprzednich zmaganiach z kobietami. Do
najblizszych Donny wysylal jej nagie fotografie. Dal jej do zrozu- mienia,
ze zycie jej corek i wnu- czat znajduje sie w smiertelnym
niebezpieczenstwie. Grozil, ze ja zniszczy materialnie, bo – w razie
rozwodu – zazada polowy jej majatku i alimentow w wysokosci 7 tys. dolarow
miesiecznie.
DOstrze noza
onna probowala z nim negocjowac, az do 11 czerwca, kiedy to spod
jej biura skradziono Jaguara XF wartosci 64 tys. dolarow. Spalony wrak
samochodu stal na sasied- niej ulicy. Natomiast w lipcu
starsza corka spostrzegla Johna czajacego sie pod jej domem. Zdazyla uciec
i zaryglowac drzwi.
Dla wszystkich bylo juz jasne: teraz John poluje, wedlug przy- gotowanej
listy, i mozna tylko zgadywac, jakiej uzyje broni.
W sobote, 20 sierpnia 2016 roku, Meg szla do domu z par- kingu, gdy John
obezwladnil ja naglym chwytem i probowal wcia- gnac ja do samochodu.
Siedzacy na balkonach ludzie i spore grupki na ulicy byly nastepnie
swiadkiem nierownej walki szczuplej kobiety z ogromnym mezczyzna, w ktore-
go reku blysnal noz.
– Raptem stanely mi przed oczami te wszystkie makabrycz- ne sceny z
seriali, w ktorych kru- che istoty ludzkie zmagaja sie na smierc i zycie z
potworami zza swiatow, znanymi jako zombie – opowiadala Meg. – Wygrywa
silniejszy, wiec nie mialam zad- nych szans.
On zranil ja nozem w prze- dramie. Lezac na ulicznym chodniku zastosowala
raptowny wyrzut nog, co wytracilo mu noz z reki. Zdolala chwycic za reko-
jesc i teraz to ona zadawala ciosy: w piers, w plecy, pod obojczyk, znowu w
piers, wreszcie w lewe oko, az do mozgu.
– Mamy tu do czynienia z kla- sycznym przypadkiem dzialania w obronie
wlasnej – komento- wal do kamer Matt Murphy, prokurator hrabstwa Orange. –
Zgodnie z takim scenariuszem osoba napadnieta przewaznie pada trupem, a
morderca odda- la sie z miejsca i czesto pozostaje bezkarny. Tym razem
stalo sie odwrotnie: to zamierzona ofiara zostala zwyciezca.
– Mamo, mamo! – wolala Meg do telefonu po uprzatnieciu zwlok. – Jest mi
strasznie przykro, bo wlasnie zabilam twojego meza! Przepraszam, ale chyba
wreszcie bedzie spokoj…
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto