DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 207) (6670)
31 lipca 2023r.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Ostatni dzien lipca i zarazem pierwszy dzien nowego tygodnia nalezy do
Kapitana Reksia 🙂 a ja zycze milego nowego tygodnia i niezapomnianych
wrazen sportowych 🙂
Ania Iwaniuk
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
30 lipca 2023r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
KOLARSTWO
Katarzyna Niewiadoma skonczyla Tour de France na trzecim miejscu
Przed ostatnim etapem – jazda na czas – Polka byla w klasyfikacji
generalnej druga. Zabraklo bardzo niewiele, by te pozycje utrzymac.
Osiem etapow wyscigu Niewiadoma przejechala wlasciwie w tym samym czasie
co Belgijka Lotte Kopecky. O tym, ktora z nich zajmie drugie miejsce,
zdecydowaly czesci sekundy.
Niewiadoma, tak jak rok temu, konczy wyscig na trzeciej pozycji. W
niedziele podczas jazdy indywidualnej na czas – prawie 23 km – zajela
dziewiate miejsce (Kopecky na tym etapie byla trzecia). Zwyciezczynia
wyscigu zostala Holenderka Demi Vollering, w czasowce druga.
Niewiadoma wygrala klasyfikacje gorska.
TENIS
Iga Swiatek nie zawiodla! Porownala turniej w Warszawie do Rolanda Garrosa
Iga Swiatek wygrala turniej BNP Paribas Warsaw Open. W finale pokonala
Laure Siegemund 6:0, 6:1. Dla liderki swiatowego rankingu jest to 15.
tytul w karierze. Po zwyciestwie zdradzila, ze nie byla to dla niej
latwa rywalizacja. – Jesli chodzi o poziom stresu, ten turniej jest dla
mnie na rowni z Rolandem Garrosem – powiedziala.
Polska tenisistka byla faworytka turnieju w Warszawie. Mimo to Swiatek
nie miala latwo. Ze wzgledu na warunki pogodowe w stolicy naszego kraju
w sobote i w niedziele byla zmuszona do gry dwoch meczow dziennie.
Swiatek mimo nietypowej sytuacji stanela na wysokosci zadania i nie
zawiodla. W niedziele najpierw pokonala w przerwanym w sobote ze wzgledu
na zapadajaca ciemnosc w polfinale Yanine Wickmayer 6:1, 7:6 (6), a
pozniej zwyciezyla caly turniej. W finale okazal sie lepsza od Laury
Siegemund 6:0, 6:1.
– Podziekowania i gratulacje dla Laury Siegemund. To bylo mile, ze
moglysmy sie spotkac w dzisiejszym finale. Dziekuje mojej rodzinie i
mojemu teamowi. Nie jest mi latwo grac w Warszawie – podziekowala.
Polka w rozmowie po zwyciestwie odniosla sie takze do presji, jaka na
niej ciazyla. Ponadto stwierdzila, ze jej tata Tomasz Swiatek, ktory byl
organizatorem BNP Paribas Warsaw Open, stanal na wysokosci zadania.
– Moj tata jest zaangazowany w turniej, nie byla to latwa sytuacja.
Chcialabym, aby bylo jak najwiecej takich imprez w Polsce. Moj tata
udowodnil, ze sie da, ja tez. On dal jednak z siebie wszystko – ocenila.
– Mimo ciezkiego poczatku w pierwszej rundzie, pokazalam wam swoj tenis.
Jesli chodzi o poziom stresu, ten turniej jest dla mnie na rowni z
Rolandem Garrosem. Udalo mi sie to przetrwac, a nie byloby tak bez
waszego wsparcia. Mam nadzieje, ze wam sie podobalo i ze sie spotkamy
jeszcze na takich imprezach. To byla ogromna przyjemnosc – powiedziala
na koniec.
Swiatek kontynuowac bedzie teraz przygotowania do US Open, gdzie bedzie
bronic tytul. Polka wyleci teraz do Montrealu, gdzie zagra w turnieju
WTA rangi 1000.
PILKA NOZNA
EKSTRAKLASA
1 kolejka sezon 2023/2024
Widzew Lodz-Puszcza Niepolomice 3-2
Korona Kielce-Slask Wroclaw 1-1
2 kolejka
Slask Wroclaw-Z.Lubin 1-2
Ruch Chorzow-LKS Lodz 2-0
Warta Poznan-Gornik Zabrze 2-0
Jagiellonia Bialystok-Puszcza Niepolomice 4-1
Stal Mielec-Piast Gliwice 0-0
Lech Poznan-Radomiak 2-0
Pogon Szczecin-Widzew Lodz, zakonczyl sie po zamknieciu gazetki.
Mecze Korona-Rakow, Cracovia-Legia zostaly przelozone.
I Liga Pilkarska
1 kolejka sezon 2023/2024
Stal Rzeszow-Odra Opole 2-5
2 kolejka
Gornik Leczna-Arka Gdynia 0-0
Lechia Gdansk-Motor Lublin 0-1
Podbeskidzie-Znicz Pruszkow 1-1
Z.Sosnowiec-Wisla Plock 1-1
Nieciecza-Miedz Legnica 1-4
Polonia Warszawa-Wisla Krakow 2-3
Odra Opole-Resovia Rzeszow 3-0
Stal Rzeszow-Tychy 1-2
W poniedzialek Katowice-Chrobry Glogow
-Na otwarcie I-ligowego sezonu w Gdansku pilkarze Lechii przegrali z
Motorem Lublin 0:1. Zawiodla nie tylko strona sportowa, ale niemal juz
tradycyjnie takze ta organizacyjna. Na stadion nie dostali sie bowiem
wszyscy chetni.
Pierwszy od 15 lat pierwszoligowy mecz Lechii w Gdansku wywolal bardzo
duze zainteresowanie kibicow. Niestety juz po raz kolejny kierownictwu
gdanskiego klubu zabraklo wyobrazni w kwestii zglaszania zakladanej
frekwencji, co wiaze sie z obecnoscia na stadionie odpowiedniej liczby
pracownikow ochrony. Spotkanie z Motorem zostalo zgloszone na 8 tys. i
ostatecznie tylko tyle osob obejrzalo je na zywo (oficjalna frekwencja
podana przez klub to 7998). Problem w tym, ze chetnych bylo duzo wiecej,
patrzac na tlumy, ktore z kwitkiem odeszly spod kas, frekwencja
spokojnie przekroczylaby 10 tys. Trzeba rowniez pamietac o tych, ktorzy
probowali kupic bilet za pomoca internetu, ale odbili sie od sciany.
Przykro patrzylo sie na setki zawiedzionych osob, ktore ze spuszczonymi
glowami opuszczaly teren stadionu. Wsrod nich sporo bylo dzieci, a takze
turystow, rowniez tych zagranicznych. Nie mogli oni zrozumiec, ze nie
dostali sie na mecz rozgrywany na tak duzym stadionie, na ktorym podczas
spotkania bylo ponad 30 tys. pustych krzeselek. Do ludzi protestujacych
przed sekretariatem klubu zszedl nawet czlonek zarzadu Zbigniew Ziemowit
Deptula, ale takiej sytuacji wytlumaczyc po prostu sie nie da.
Oczywiscie zgloszenie wiekszej zakladanej frekwencji oznacza
automatycznie koniecznosc zwiekszenia liczby ochroniarzy, ale czy przy
zgloszeniu, powiedzmy, 12 tys. – co byloby prawdopodobnie liczba
wystarczajaca – naprawde koszty az tak drastycznie by wzrosly?
Najbardziej zadziwiajace jest to, ze Lechia nie uczy sie na bledach.
Dokladnie rok temu w Gdansku odbyl sie mecz eliminacji Ligi Konferencji
Europy z Rapidem Wieden, ktory gdanski klub wspolnie z kibicami
reklamowal haslem “Trzy dychy na Lechie”. Problem w tym, ze zglosil
impreze tylko na 25 tys. osob, potem podniosl liczbe do 28 tys. Wowczas
skandalu udalo sie uniknac, gdyz mecz na zywo obejrzalo niecale 24 tys.
Inaczej bylo kilka lat wczesniej, kiedy przed meczem z Legia zgloszono
frekwencje 25 tys. kibicow, a bilety skonczyly sie kilka godzin przed
spotkaniem. Zatem w Lechii nie potrafia wyciagac wnioskow, nic nie
zmienilo sie nawet po zmianie wlasciciela.
Smutne to wszystko, bo przed meczem z Motorem wsrod kibicow Lechii
wyczuc mozna bylo wielka nadzieje na nowe otwarcie, na zerwanie latki
tego klubu, w ktorym zawsze cos sie nie udaje. No i na dzien dobry
dostali cios obuchem w glowe. W tym momencie napisalibysmy o legendarnym
wyciagnieciu wnioskow, ale czy w Lechii jest to w ogole mozliwe?
Mimo tej wielkiej wpadki gdanskiego klubu atmosfera na meczu byla o
niebo lepsza niz wlasciwie przez caly poprzedni sezon w ekstraklasie.
Pozytywne wibracje unoszace sie nad trybunami sa wyczuwalne, warto je
podtrzymac w kolejnych tygodniach.
Oczywiscie poza unikaniem kolejnych klesk wizerunkowych bardzo duza role
do odegrania beda w tym mieli sami pilkarze. W spotkaniu z Motorem od
poczatku bardzo starali sie oni pozostawic jak najlepsze wrazenie,
chociaz widac wyraznie, ze gdanski zespol jest dopiero na etapie budowy.
I to w jej poczatkowej fazie.
Trener Szymon Grabowski postanowil wystawic dokladnie te sama
jedenastke, ktora rozpoczela zwycieski mecz z Chrobrym Glogow. I od
poczatku osiagnela ona przewage, choc tak po prawdzie nie bylo o to
przesadnie trudno. Goscie od poczatku nastawili sie raczej na defensywe
i przeszkadzanie, inwencji w grze do przodu bylo bardzo niewiele.
Lechia tez niczym wielkim nie imponowala, ale od czasu do czasu
potrafila zagrozic bramce Motoru. Najwiecej ochoty przejawiali Milosz
Szczepanski i Luis Fernandez (tym razem z opaska kapitanska na ramieniu
wyszedl ten drugi), chociaz Hiszpan momentami gral az zbyt nonszalancko.
Jednak w 12. min pokazal probke swoich umiejetnosci, kiedy na kilku
metrach minal rywala i kasliwie uderzyl z lewej nogi. Zasloniety Lukasz
Budzilek interweniowal niepewnie, ale zdolal zbic pilke na poprzeczke.
Potem niezla szanse mial jeszcze jak zawsze aktywny, ale i malo
produktywny Bassekou Diabate, jedna dobra akcje przeprowadzil tez Lukasz
Zjawinski – dla odmiany w calym spotkaniu kompletnie niewidoczny.
Do przerwy mielismy zatem bezbramkowy remis, a w drugiej polowie na
boisku wiecej bylo chaosu niz pilkarskiej jakosci. Lechia sie starala,
Lechia atakowala, Lechia miala momentami ogromna przewage, jednak
sytuacji nie stwarzala praktycznie w ogole. Najblizej szczescia byl
wprowadzony na boisko w drugiej polowie, debiutujacy w bialo-zielonych
barwach Rifet Kapic. Bosniak zdecydowal sie na strzal z 20 metrow i
pilka o centymetry minela okienko bramki Budzilka. Za chwile na
uderzenie z jeszcze wiekszego dystansu zdecydowal sie Jan Bieganski, ale
i on minimalnie sie pomylil.
Kiedy wydawalo sie, ze mecz zakonczy sie bezbramkowym remisem, juz w
doliczonym czasie gry w srodku pola pilke beztrosko stracil wspomniany
Bieganski. Motor wyprowadzil szybka kontre, zakonczona precyzyjnym
strzalem rezerwowego Bartosza Wolskiego. Zatem na przywitanie z I liga w
Gdansku Lechia troche na wlasne zyczenie przegrala z beniaminkiem. Przed
trenerem Grabowskim, a takze odpowiedzialnym za transfery prezesem Paolo
Urferem jeszcze bardzo duzo pracy…
Druga trojmiejska druzyna Arka Gdynia grala na wyjezdzie z Gornikiem
Leczna i zremisowala 0:0.
Lechia Gdansk – Motor Lublin 0:1 (0:0)
Bramka: Wolski (92.).
Lechia: Mikulko – Pila Z, Brzek, Neugebauer, Kalahur – Bieganski,
Szczepanski (72. Kapic) – Diabate, Fernandez Z, Sezonienko (72. Conrado)
– Zjawinski.
Rakow Czestochowa wygral u siebie 3-2 (0-0) z azerskim Qarabagem Agdam w
pierwszym meczu II rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzow. Mistrzowie Polski
prowadzili 2-0 po samobojczej bramce Elvina Cəfərquliyeva i golu Fabiana
Piaseckiego, ale w dwie minuty roztrwonili przewage – do remisu
doprowadzil dwoma trafieniami Redon Xhixha. Juz w doliczonym czasie gry
Sonny Kittel swietnym strzalem z dystansu dal czestochowianom cenne
zwyciestwo. Rewanz zostanie rozegrany 2 sierpnia o godz. 18:00 w Baku.
Pogon Szczecin wygrala 5-2 (2-0) w Belfascie z Linfield w pierwszym
meczu II rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy. Zwyciestwo
“Portowcom” dali Kamil Grosicki z rzutu karnego, Joao Gamboa, Mariusz
Malec, Efthymis Koulouris i Mariusz Fornalczyk, a gole dla wicemistrzow
Irlandii Polnocnej zdobyli Danny Finlayson i Ben Hall. Rewanz zostanie
rozegrany 3 sierpnia o godz. 18:00.
Lech Poznan wygral 3-1 (3-0) w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi
Konferencji Europy z litewskim Zalgirisem Kowno. Bramki dla “Kolejorza”
zdobyli Dino Hotic, Antonio Milic i Radoslaw Murawski, a gola dla gosci
strzelil Anton Fase. Rewanz odbedzie sie 3 sierpnia o godz. 18:00 w Kownie.
Legia Warszawa zremisowala 2-2 (0-1) w pierwszym meczu II rundy
eliminacji Ligi Konferencji Europy z kazachskimi Ordabasami Szymkent.
Bramki dla gospodarzy zdobyli Wsiewolod Sadowskij i Mamadou Mbodj, a
goscie odpowiedzieli za sprawa Tomasa Pekharta i Blaza Kramera.
Spotkanie rewanzowe odbedzie sie 3 sierpnia o godz. 21:00 w Warszawie.
“Oreduje program ochrony boiskowego szalenstwa”-
Wojciech Kuczok
Strzal zycia sie nie przytrafia sam z siebie, tak jak grzmi samo i samo
sie blyska. Nic mnie tak nie denerwuje jak przypisywanie nadzwyczaj
urodziwym golom przypadkowosci.
Zwlaszcza ze czyni sie to arbitralnie i stronniczo. Jak nam Bialorusin z
Kazachstanu zaladuje arcydzielnego loba, to jest bramka “kuriozalna”, bo
przeciez nikomu nie przyjdzie do glowy, ze gdzies tam przy granicy
uzbecko-kazachskiej graja goscie o technice uzytkowej pozwalajacej
wrzucic pilke za kolnierz bramkarzowi z Warszawy. Gdyby pyknal taka
bramke Pekhart, nazwano by to przeblyskiem geniuszu czeskiego snajpera.
Lata europejskich wtop i wciaz zadnej pokory, mentalnosc milosnikow
Legii jest niereformowalna. W ostatnich latach dostawali becki od
Luksemburczykow, Slowakow, Azerow, a takze Kazachow wlasnie, ale wciaz
jako argument w sprawie wielkosci podnosza swoje Wembley, czyli remis na
wlasnym boisku z Realem. Tymczasem w czwartek w Szymkencie Legia wcale
nie “uniknela kompromitacji”, lecz wyciagnela niezasluzony remis dzieki
pomocy sedziego. To nie byl wypadek przy pracy, tylko zdobycie cennego
wyniku na goracym terenie.
Szanse na awans istnieja tylko pod warunkiem stuprocentowego
zaangazowania i szacunku dla rywali, bo limit szczescia juz sie
wyczerpal na wyjezdzie. Wracajac do Wsiewoloda Sadowskiego – gdy sie nie
ma dynamiki, a gra zawodowo w ataku, trzeba miec inne atuty; Sadowski ma
czucie pilki i inteligencje boiskowa. Zamiast ladowac na sile prosto w
bramke, dokonal jednego z najwspanialszych i najbardziej wymagajacych
technicznie czynow pilkarskich: pozornie wysylajac pilke w kosmos, nadal
jej trajektorie sinusoidy, tak by spadla za plecami Tobiasza do siatki.
Nie bylo w tym przypadku, tylko intencja i perfekcyjne wykonanie, w
pelnym biegu i z obronca na karku.
Loby sa zawsze upokorzeniem dla bramkarzy, tak jak “sito” dla graczy z
pola, bo taka bramke da sie strzelic, tylko wykorzystujac zle ustawienie
golkipera. Ale zeby blyskawicznie obliczyc odpowiedni kat i wywazyc sile
uderzenia, trzeba miec ulozona stope. Sadowski swoim golem mnie
zachwycil, Karel Poborski z Euro 1996 sie klania; Legie rozgrzeszam z
uwagi na morderczy upal i daleka podroz, lecz komentatorow
deprecjonujacych gole wedle wlasnych mnieman czniam. Psuja zabawe, tak
jak w przypadku arcydziela Bartlomieja Kludki, ktory juz w pierwszej
kolejce ekstraklasy zdobyl gola sezonu (moge sie zalozyc o stek w zlotej
panierce), a zawistnicy od razu skwitowali to uderzenie klasycznym
“wyszedl mu strzal zycia”. Owoz dopoki sam pilkarz nie przyzna, ze
“przyszla, naszla, zeszla, weszla”, obejmuje go domniemanie winnosci i
powinnismy przyjac, ze zrobil dokladnie to, co chcial. A zatem poprawny
komentarz powinien brzmiec: Kludka dal zwyciestwo Zaglebiu w meczu z
niedysponowanym Ruchem przy pomocy doskonale przemyslanego, idealnie
wykonanego woleja z prawie 30 metrow, co jest dowodem wielkiego talentu
mlodziezowca i zwiastuje mu wspaniala kariere.
Oto bowiem w nocy z soboty na niedziele niejaki Fermin Lopez kropnal
wspaniale w okno podczas meczu Barcelony z Realem i nikomu nie przyszlo
do glowy, aby powiedziec, ze mlodemu wyszedl strzal zycia, przyfarcilo
mu sie, przywital sie na fuksie z druzyna, wygral na loterii, no i w
ogole to nie ma co smarkacza chwalic, bo dostanie od tego much w nosie,
poza tym Ansu Fati tez mial wejscie smoka, a potem kontuzje go
zatrzymaly w rozwoju.
Wspanialy gol nigdy nie jest dzielem przypadku, tylko wypadkowa kilku
czynnikow, wsrod ktorych niebagatelna role odgrywa pewnosc nogi:
zawodnik musi sie zdobyc na odwage, aby podjac szalona decyzje, nie moze
sie bac, ze wyjdzie na durnia, koledzy go zrugaja, a zlosliwi
dziennikarze wysmieja. Dopoki w Polsce wieksza popularnoscia beda sie
cieszyc filmiki z kiksami kolejki niz z golami typu stadiony swiata,
dziewieciu na dziesieciu rowiesnikow Kludki nie odda takiego strzalu ze
strachu przez zblaznieniem. Oreduje program ochrony boiskowego
szalenstwa, w przeciwnym razie pozostanie nam podziwiac same farfocle
lub gole ze stalych fragmentow.
“Trupy wypadaja z szafy “[KOMENTARZ]
Wystarczyla jedna plotka o ofercie dla Fernando Santosa z Arabii
Saudyjskiej, aby na kilka godzin wywolac panike. Na czerwonych i
czarnych paskach telewizyjnych przewijaly sie spekulacje, do dyzurnych
komentatorow pojechali reporterzy, etatowi eksperci odpalili laptopy i
laczyli sie z redakcjami. Rozgrzaly sie lacza, rozcwierkaly tweety –
pisze publicysta “Przegladu Sportowego” Michal Zaranek w najnowszym
felietonie z cyklu “Wiecej niz pilka”.
Nikt nie mial zadnej wiedzy na temat tego, co sie stalo czy mialo stac,
ale slow nikomu nie brakowalo. Jedni juz sie cieszyli, inni oburzali na
selekcjonera, na zwiazek, na pilkarzy, na los. Kazdy chcial blysnac. “Ze
tez temu trenerowi Santosowi chce sie prowadzic druzyne, ktorej nie chce
sie grac” Urlop, zel do wlosow, reklamy, wdzianka”” – jak pani Krystyna
Pawlowicz zarzucajaca zawodnikom lenistwo. Sedzia Trybunalu
Konstytucyjnego, tak pracowitego, ze nie jest w stanie sie zebrac i od
miesiecy odwoluje rozprawy w arcywaznych dla Polski sprawach*.
Jednych plotka ozywila, a PZPN sparalizowala. Ludzie ze zwiazku nie
mogli sie do Portugalczyka dodzwonic, nikt nie mial kontaktu z
najwazniejszym i najdrozszym pracownikiem. Decydenci, jak zwykle w
napietych sytuacjach, zapadli sie pod ziemie, wylaczyli telefony. Po
wielu godzinach spekulacji Portugalczyk wreszcie sie odezwal i
oczywiscie wszystko zdementowal. Tak zakonczyla sie ta burza, nawet nie
w szklance, ale spodeczku wody.
Wakacje, sezon ogorkowy, mozna wzruszyc ramionami. Ale znamienna jest
atmosfera tego zamieszania i reakcja (czyli jej brak) wladz zwiazku. Nie
nauczyly sie niczego, polityka informacyjna od poczatku tej kadencji
zrobila w tyl zwrot i odmaszerowala w czasy slusznie minione. Nie
wyciagnieto wnioskow z ostatnich wpadek. A jest ich przerazajaco duzo,
trupy nie przestaja wypadac z szafy. Afera z przedsprzedaza biletow na
mecz z Chile, wybor na selekcjonera czlowieka z bilingiem 711 polaczen z
“Fryzjerem”, ochroniarz z kompromitujaca przeszloscia, mundialowe
premie, teraz Stasiak w Kiszyniowie i buntujacy sie sponsorzy. Miedzy
napisaniem tego a przeczytaniem przez Was na pewno cos sie jeszcze
odkryje, trudno nadazyc. I na to wszystko – nic nie slyszalem, nic nie
mowilem, niczego nie widzialem, nie wiem, nie znam sie, nie orientuje
sie, zarobiony jestem! Najpierw cisza, a jak nie da sie przeczekac, to
metne, pokretne tlumaczenia, zwalanie winy na kogo sie da. Ci ludzie
maja nie tylko zwiazki z dawnymi czasami, ale i tkwia w nich mentalnie.
Nikt nie jest w stanie im wytlumaczyc, ze juz sie tak nie da. Ze
dziennikarze wszystko sprawdza i kretactwo wyjdzie na wierzch, ludzie
sie dowiedza.
Kiedys jeszcze parawanem dla tych ludzi byli pilkarze, ich zwyciestwa.
Niestety, jakby ostatnio zaczeli nasladowac dzialaczy zwiazku, a co
gorsze – skompromitowali sie porazka oraz postawa w meczu z Moldawia i
zaslona sie uchylila. Ale najgorsze w tym wszystkim, ze nic zarzadowi
zwiazku zrobic nie mozemy, on naprawde moze nas miec gdzies i zmieniac
sie nie musi – przeciez sam sie wybiera. Moze probowac robic z nas
glupkow, choc wiadomo, ze to nie dziala. Czy ja wiem, moze przylaczyc
sie do grupy kibicow i zbojkotowac wrzesniowe mecze? Taki oczywiscie
bezsensowny i pusty gest.
Trybunal Arbitrazowy do spraw Sportu wydal wlasnie wyrok dopuszczajacy
Osasune do gry w Lidze Konferencji. UEFA chciala ukarac druzyne z
Pampeluny za afere sprzed prawie dziesieciu lat, ktora klub sam zglosil
i dawno sam sie oczyscil. Trybunal uzasadnil to prawie identycznie jak
ja w felietonie sprzed trzech tygodni. I dzialal w trybie
przyspieszonym, bo terminy gonily. Az dziwne, ze sedziowie innych
trybunalow pracuja, zamiast popisywac sie na Twitterze.
ZUZEL
Polacy zuzlowymi mistrzami swiata. Szalony wieczor na stadionie we Wroclawiu
Szalona pogon Macieja Janowskiego za rywalami w ostatnim biegu na
Stadionie Olimpijskim dala Polsce pierwsze druzynowe mistrzostwo swiata
od szesciu lat.
Na poczatku ostatniej serii wyscigow wydawalo sie, ze medal Polakom
uciekl. Trener Rafal Dobrucki podjal zupelnie niezrozumiala decyzje i po
raz pierwszy na tor wpuscil rezerwowego Janusza Kolodzieja. On na
Stadionie Olimpijskim zwykle radzi sobie swietnie, ale kiedy po raz
pierwszy na zawody wyjezdza sie dopiero w siedemnastym wyscigu, trudno
spodziewac sie dobrego wyniku. Kolodziej przyjechal ostatni, Polacy
stracili dwa punkty do Brytyjczykow.
I nagle jakby ktos podmienil polska druzyne. Najpierw trzy punkty
przywiozl do mety Dominik Kubera. Potem Bartosz Zmarzlik przyjechal
przed Brytyjczykiem i przed ostatnia seria Polacy prowadzili jednym punktem.
Wtedy zaczal sie pisac scenariusz jak z najlepszych czasow Polski w
Druzynowym Pucharze Swiata, jak z thrillera w Lesznie w 2009 roku, gdy w
ostatnim wyscigu zloto dla Polski wygral Tomasz Gollob. Teraz w roli
Golloba wystapil bohater wroclawskiej publicznosci, kapitan Betardu
Sparty Wroclaw Maciej Janowski. Caly turniej jechal fatalnie, do
dwudziestego biegu nie wygral ani jednego. Dwudziestego nie wygral
rowniez – i dlugo wydawalo sie, ze przyjedzie ostatni i zaprzepasci caly
wysilek Bialo-Czerwonych. Janowski utrzymal jednak cisnienie, pokonal na
dystansie Andersa Thomsena i co najwazniejsze – Roberta Lamberta z
Wielkiej Brytanii, dajac Polakom zloto w druzynowym pucharze swiata.
Stadion Olimpijski oszalal.
Czy mozna powiedziec, ze Polacy obronili zloto? Ostatnie dwie edycje
druzynowego pucharu swiata w 2016 i 2017 roku wygrali. Ale od 2018, gdy
zmienila sie formula imprezy, nigdy nie konczyli na najwyzszym stopniu
podium.
Turniej we Wroclawiu piorunujaco zaczeli Brytyjczycy. Ich menedzerowie –
Oliver Allen i Simon Stead – taktycznie ze swojego skladu wycisneli 110
procent. Choc mieli tylko trzech klasowych zawodnikow, najlepszego z
nich – Daniela Bewleya – wystawili jako rezerwowego. W ten sposob mogli
kontrolowac przebieg zawodow i zastepowac Bewleyem slabszych zawodnikow
w wygodnym momencie. Brytyjczykom do zlota najbardziej zabraklo rownej
postawy Taia Woffindena.
Groznie w ostatniej fazie turnieju wygladala tez Australia, ale w jednym
z koncowych wyscigow fatalna krakse zaliczyl jej lider Jack Holder. Przy
jezdzie blisko rywala zdjal noge z haka i upadl na tor. Okazalo sie, ze
jest niezdolny do jazdy.
Przed zawodami final druzynowego pucharu swiata mozna bylo anonsowac
jako starcie trzech trzykrotnych mistrzow swiata liderujacych swoim
reprezentacjom.
Nicki Pedersen to najstarszy z nich, dla ktorego DPS to ostatnia szansa
na zablysniecie w miedzynarodowych zawodach. Dunczyk ma 46 lat, w
ubieglym roku w krotkim odstepie mial dwa potezne karambole. Najpierw w
lidze dunskiej zlamal zebra, ktore przebily mu pluco. Rehabilitacja
trwala kilka tygodni. Potem upadl na torze w Grudziadzu i zlamal
miednice w dwoch miejscach.
Wielu wrozylo, ze to koniec kariery trzykrotnego mistrza swiata –
Pedersen zdecydowal sie jednak na powrot i w pierwszym ligowym meczu
wygral wszystkie wyscigi. Potem bylo jednak duzo gorzej – kontuzja
zaczela dawac o sobie znac w Krosnie, gdzie na trudnym torze kapitan
grudziadzkiej druzyny po dwoch biegach na ostatnim miejscu odmowil
dalszego scigania.
Pedersen to jedyny zawodnik w polskiej lidze, ktory nie ma w
statystykach zadnego zera – a to dlatego, ze gdy jedzie na ostatniej
pozycji i wie, ze nie ma juz szans na wiecej, zjezdza z toru, markujac
defekt maszyny. Szkodzi w ten sposob nie tylko sobie, ale tez rywalom –
przepisy sa takie, ze zawodnik z miejsca trzeciego dostaje dodatkowe
pieniadze, gdy pokona rywala, a gdy przeciwnik nie ukonczy wyscigu –
nie. Dunczyk trwoni w ten sposob sympatie kibicow, choc i tak nigdy nie
mial jej zbyt wiele – ma opinie zawodnika jezdzacego brutalnie i
wyzywajacego sie w parku maszyn na mechanikach.
Od tego roku Pedersen jest selekcjonerem reprezentacji Danii, co
zrodzilo dosc kuriozalna sytuacje, ze na Druzynowy Puchar Swiata powolal
samego siebie. Jest najslabszym ogniwem kadry, bo pozostali – Madsen,
Michelsen i Thomsen – to zawodnicy cyklu Grand Prix i scisla swiatowa
czolowka. Nicki nie mial jednak zludzen, ze powinien byc czwartym do
brydza. – Wiedzialem, ze Leon, Mikkel oraz Anders musza sie znalezc w
zespole. Dwa ostatnie nazwiska byly wieksza zagadka. Postawilem
ostatecznie na coraz lepiej spisujacego sie Rasmusa Jensena i siebie
jako tego najbardziej doswiadczonego – stwierdzil Dunczyk. Ostateczne
Pedersen tylko raz wyjechal na tor, nie zdobyl we Wroclawiu punktu i
puszczal za siebie rezerwy.
Brytyjczykow do boju prowadzil Tai Woffinden, do czasu eksplozji talentu
Zmarzlika hegemon swiatowego zuzla i mistrz w latach 2013, 2015 i 2018.
Ostatnie lata to jednak walka Brytyjczyka o powrot do dawnej formy. A
ostatnie dni to powazne problemy – po przegranym meczu Betard Sparty
Wroclaw w Lesznie Woffinden powalil kibica gospodarzy, ktory przy
biernej postawie ochrony wtargnal do strefy bezpieczenstwa, pomiedzy
druzyne wroclawska a jej fanow. Poczatkowe doniesienia byly nawet takie,
ze zlamal kibicowi reke, sprawa bedzie miala charakter kryminalny, a
Woffinden moze zostac zawieszony.
Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadla, ale prawdopodobnie skonczy
sie na poteznej karze finansowej. Zwlaszcza ze adwokaci leszczynskiego
kibica zapewniaja w oswiadczeniu, ze sprawe sprobuja zalatwic polubownie.
Trzeci trzykrotny mistrz swiata i kapitan swojej reprezentacji to
Bartosz Zmarzlik. 28-latek wydaje sie w tej chwili nie do zatrzymania,
zmierza po swoj czwarty tytul, a w przyszlosci najpewniej po kolejne i
status najlepszego zuzlowca w calej historii dyscypliny. W rozgrywkach
reprezentacyjnych wiodlo mu sie do tej pory jednak tak sobie. Byl
czescia reprezentacji, ktora wygrywala ostatnie edycje DPS w 2016 i 2017
roku. Po swoim pierwszym indywidualnym mistrzostwie w 2019 roku nigdy
jednak nie wygral zlota z kadra narodowa – zawodzili partnerzy.
O miejsce w finale reprezentacje walczyly we Wroclawiu od wtorku –
najpierw w dwoch polfinalach, potem w barazu. Fatalna frekwencja i
niemal zupelny brak emocji na torze rodza pytania o to, czy na pewno
powrot Druzynowego Pucharu Swiata to dobry pomysl. Byc moze problem lezy
jeszcze glebiej – i zuzel na calym swiecie jest w coraz gorszej kondycji.
Kazda z reprezentacji jezdzacych w finale ma w skladzie po trzech
zawodnikow z cyklu Grand Prix. To lacznie az 12 zawodnikow – w
mistrzostwach swiata mamy oprocz nich jeszcze tylko dwoch Szwedow i
jednego Slowaka. Formula DPS, w ktorej kadry wystawiaja czteroosobowe
zespoly (plus rezerwowy), jest wiec skrojona pod nacje majace wielu
klasowych zawodnikow. A tych jest niewiele.
Co innego Speedway of Nations, czyli formula wprowadzona w 2018 roku, by
wyrownac szanse. Tutaj wystarczylo wystawic pare, co teoretycznie moglo
dac szanse na medal Francji (ze swietnym Dimitrim Bergé i momentami
przyzwoitym Davidem Bellego) albo Czechom (V�Aclav Milik i Jan Kvech
bardzo dobrze pokazali sie we Wroclawiu). W tym typie rywalizacji
doskonale radzili sobie tez Rosjanie, z byc moze najmocniejsza obecnie
na swiecie para Artiom Laguta – Emil Sajfutdinow, ale Rosjan od wybuchu
wojny w swiatowym zuzlu nie ma.
Nie ma sie tez co dziwic kibicom – gdy turniej polfinalowy odbywa sie we
wtorek, Polacy w nim nie jezdza, wsrod czterech druzyn jest jeden
wyrazny faworyt, powodem do emocji sa zmagania polamatorow z Czech i
Niemiec, a bilety na taka przyjemnosc kosztuja 100 zl, to nawet w
miescie z tak doskonala ligowa frekwencja jak Wroclaw kibic wybiera
pozostanie w domu. Wladze swiatowego zuzla i firma Discovery, promotor,
beda mialy po Wroclawiu duzy material do przemyslen, skoro z wielkiego
zuzlowego swieta udal sie tylko final, a reszta byla klapa.
Byc moze lekarstwem bedzie zapowiedziany juz powrot do Speedway of
Nations w przyszlym roku – druzynowy mistrz swiata ma byc docelowo
wylaniany w tej formule, co trzy lata zastepowanej Druzynowym Pucharem
Swiata.
Druzynowy Puchar Swiata we Wroclawiu – wyniki
1. Polska – 33 pkt (Zmarzlik 11, Dudek 6, Kubera 9, Janowski 7, Kolodziej 0)
2. Wielka Brytania – 31 pkt (Brennan 0, Lambert 12, Woffinden 7, Ellis
3, Bewley 9)
3. Dania – 29 pkt (Madsen 9, Jensen 13, Michelsen 2, Pedersen 0, Thomsen 5)
4. Australia – 27 pkt (Fricke 7, J.Holder 8, Doyle 10, Lidsey 1, C.Holder 1)
EKSTRALIGA ZUZLOWA
12 kolejka
Gorzow-Czestochowa 51:38
Wroclaw-Torun 57:33
Leszno-Grudziadz 55:33
Krosno-Lublin 28:62
13 kolejka
Lublin-Czestochowa 54:36
Grudziadz-Gorzow 41:49
Leszno-Wroclaw 48:42
Torun-Krosno 58:32
1.Wroclaw 30pkt
2.Lublin 25pkt
3.Gorzow 19kt
4.Czestochowa 17pkt
5.Torun 13pkt
6.Leszno
11pkt
7.Grudziadz 9pkt
8.Krosno 4pkt
I Liga zuzlowa
13 kolejka
Rybnik-Ostrow 40:50
Bydgoszcz-Landshut 46:43
Poznan-Zielona Gora 42:47
1.Zielona Gora 32pkt
2.Ostrow 18pkt
3.Bydgoszcz 18pkt
4.Rybnik 19pkt
5.Landshut 12pkt
6.Gdansk 12pkt
7.Lodz 10pkt
8.Poznan 8pkt
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto