Dzien dobry – tu Polska – 30.10.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 295) (67180)

30 pazdziernika 2023r.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis jak co poniedzialek Kapitan Reksio, a ja zycze dobrego tygodnia.

Ania Iwaniuk

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

29 pazdziernika 2023r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

TENIS

Iga Swiatek w poniedzialek zagra w pierwszym meczu WTA Finals z Marketa

Vondrousova. Stawka turnieju dla Swiatek i Aryny Sabalenki jest pozycja

liderki rankingu WTA na koniec roku.

Amerykanka Coco Gouff, Czeszka Marketa Vondrousova i Tunezyjka Ons

Jabeur bede grupowymi rywalkami Swiatek w rozpoczynajacym sie w Cancun w

Meksyku turnieju WTA Finals. To impreza dla najlepszych osmiu

zawodniczek sezonu. Pierwszy mecz polska wiceliderka rankingu WTA

rozegra w poniedzialek – z Vondrousova, mistrzynia tegorocznego Wimbledonu.

W drugiej grupie – nazwanej Bacalar (grupa Swiatek to Chetumal, obydwie

nazwy pochodza od pobliskich miasteczek) – zagraja liderka rankingu WTA

Aryna Sabalenka (Bialorus), Jelena Rybakina (Kazachstan), Jessica Pegula

(USA) oraz Maria Sakkari (Grecja). Ta ostatnia zastapila w turnieju

kontuzjowana Karoline Muchova.

Zawodniczki graja w systemie kazda z kazda, a do polfinalow awansuja po

dwie najlepsze z kazdej grupy. Final odbedzie sie w niedziele 5 listopada.

Pula nagrod w turnieju jest wysoka – 9 mln dol. Zwyciezczyni moze

wzbogacic sie az o 3 mln dol. (brutto), jesli wygra wszystkie mecze. Ale

jest tez dodatkowa motywacja dla Swiatek, kto wie, czy nie glowna. Dla

niej stawka jest tez powrot na pozycje liderki WTA na koniec sezonu – to

mozliwe, ale nie wszystko zalezy od Polki, lecz tez od formy obecnej

liderki Aryny Sabalenki i jej rywalek.

Cancun to olbrzymi kurort wakacyjny dla Meksykanow i Amerykanow. Plaze

sa tam szerokie, a piasek jak maka bialy i miekki; turysci pija

pinacolade z mleka kokosowego z orzechow wiszacych na palmach nad plaza.

Panuje atmosfera wakacji. Zas sam turniej ma cos wspolnego z ostatnim

dniem w szkole i rozdaniem laurek. Na wieczorne przyjecie promujace

turniej zawodniczki przyszly w odpowiednich do tej okazji kreacjach.

Swiatek w koralowej sukni Magdy Butrym, jedynej niebialej lub kremowej w

towarzystwie.

Byla tez odpowiednia sesja nad morzem, a nie przy kortach. Plaza

bezpieczniejsza mimo spadajacych od czasu do czasu kokosow. Na kortach

wciaz trwaly prace wykonczeniowe i trzeba by bylo wystapic w kaskach, co

mogloby nie najlepiej wypasc na zdjeciach. Zawodniczki, ktore po

przyjezdzie odwiedzily obiekty, na ktorych beda grac ostatni w sezonie

turniej WTA o olbrzymie pieniadze, byly w szoku, widzac robotnikow na

rusztowaniach i budowlany rozgardiasz panujacy wokol kortow.

Organizatorzy zdazyli niemal doslownie w ostatniej chwili, mecze odbeda

sie zgodnie z planem.

-Grajacy z bolem Hubert Hurkacz przegral final turnieju ATP 500 w Bazylei

Hurkacza pokonal jego bardzo dobry kumpel Felix Auger-Aliassime, wielce

utalentowany Kanadyjczyk. Nasz reprezentant na pewno nie byl w pelni sil

w II secie, przegral 6:7(3-7), 6:7(5-7). I mocno komplikuje sie jego

sytuacja w walce o ATP Finals.

kATP Finals to konczaca sezon impreza, w ktorej bierze udzial osmiu

tenisistow, tych, ktorzy w ciagu roku zdobyli najwiecej punktow. Jeszcze

kilka tygodni temu sytuacja Hurkacza w tym wyscigu byla bardzo kiepska –

bo mial kiepska pierwsza polowe sezonu. Zlapal dobry rytm w drugiej, a

przyspieszyl efektownie w pazdzierniku. Wygral dwa tygodnie temu turniej

ATP Masters 1000 w Szanghaju, teraz doszedl do finalu w Bazylei. I gdyby

zwyciezyl, do osmego miejsca w wyscigu o ATP Finals brakowaloby mu tylko

15 punktow. Ale przegral i jego strata wynosi 215 pkt.

W przyszlym tygodniu przedostatnia rozgrywka, moze najwazniejsza –

impreza ATP Masters 1000 w Paryzu. Mnostwo punktow do zdobycia, ale tez

diabelsko mocna obsada. Wszystko wskazuje na to, ze Hurkacz przyjedzie

tam w nie najlepszej formie fizycznej po pazdziernikowych bojach, no i

jeszcze nieciekawie wylosowal – w I rundzie, juz we wtorek, zagra z

Sebastianem Korda, bardzo zdolnym Amerykaninem. Ewentualne zwyciestwo

Kordy nie bedzie w zadnym razie wielka niespodzianka. Po turnieju w

Paryzu pozostana Polakowi jeszcze tylko rozgrywki w Metzu, impreza

mniejszej rangi.

I w Szanghaju, i w Bazylei Hurkacz rozgrywal trzysetowe dreszczowce z

tie-breakami. W sobote w polfinale w Szwajcarii dramaturgie decydujacego

tie-breaka jeszcze “wzmocnil” upadkiem podczas jednej z wymian. Wstal

szybko, ale tez od razu zlapal sie za prawy nadgarstek – kluczowa czesc

ciala dla praworecznego tenisisty. Wygral, ale nie bylo jasne, w jakiej

formie przystapi do finalu. Kilka godzin pozniej w mediach

spolecznosciowych zamiescil wpis, w ktorym tylko cieszyl sie z awansu. I

mozna bylo przypuszczac, ze z reka problemow nie ma. Nie wiadomo, czy

nadgarstek w finale nie bolal, na pewno pojawily sie za problemy z noga.

Rywalem Hurkacza byl Felix Auger-Aliassime, obronca tytulu. 23-letni

Kanadyjczyk, ktory wraca do wielkiej formy. Gral przez wiekszosc roku

bardzo slabo, pozniej jeszcze mial kontuzje kolana. Rok temu to on mial

efektowny pazdziernik, wygral trzy turnieje (ale dwa z nich mialy range

ATP 250, czyli te mniejsza).

W I secie finalu w szwajcarskiej hali Kanadyjczyk pewniej wygrywal swoje

gemy serwisowe. Gral odwazniej, jego uderzenia byly bardziej soczyste.

26-letni Hurkacz mial sporo klopotow przy swoim podaniu. Ale przelamac

sie nie dal. W tie-breaku grali punkt za punkt, ale znow – Hurkacz byl

pasywniejszy. I Kanadyjczyk po przebojowej akcji jako pierwszy uzyskal

miniprzelamanie. I jeszcze przyspieszyl – wygral 7-3.

Na poczatku II seta Hurkacz zaczal miec ewidentne problemy z lewa noga,

ale dosc pewnie wygrywal swoje gemy. Dopiero przy wyniku 4:4 wpedzil sie

w spore klopoty – serwujac, przegrywal 15:40. Nie dal sie jednak

przelamac, wyszedl na prowadzenie 5:4. Gema zakonczyl mocnym forhendem,

nie czekajac, az pilka odbije sie od kortu.

Przy wyniku 5:5 serwujacy Hurkacz znow przegrywal 15:40 i znow sie

obronil. Doszlo do tie-breaka i tym razem to Polak jako pierwszy zdobyl

miniprzelamanie. Ale po czterech akcjach bylo juz 2-2. Kolejne dwie

akcje wygral Auger-Aliassime, ale wtedy Hurkacz doskonale skontrowal, a

pozniej doprowadzil do wyniku 4-4. I nastepnie zagral asa. Ale dwie

akcje pozniej Kanadyjczyk prowadzil juz 6-5. Serwujacy Hurkacz bronil

meczbola, jednak przegral te akcje – i final.

PILKA NOZNA

Kolejka 12

Stal Mielec-Warta Poznan 0-1

Zalegly mecz 4 kolejki: Lech Poznan-Jagiellonia Bialystok 3-3

Kolejka 13

Korona Kielce-Puszcza Niepolomice 5-3

LKS Lodz-G.Zabrze 0-5

Warta Poznan-Piast Gliwice 1-1

Pogon Szczecin-Jagiellonia Bialystok 2-1

Cracovia- Lech Poznan 1-1

Ruch Chorzow-SLask Wroclaw 2-2

Z.Lubin-Radomiak 2-3

Legia Warszawa-Stal Mielec 1-3

Rakow CZestochowa-Widzew Lodz 1-1

1.Slask 27pkt

2.Jagiellonia 26pkt

3.Lech 25pkt

4.Rakow 23pkt

5.Pogon 22pkt

6.Legia 20pkt

7.Z.Lubin 20pkt

8.Radomiak 18pkt

9.G.Zabrze 16pkt

10.Stal Mielec 15pkt

11.Piast 15pkt

12.Widzew 15pkt

13.Cracovia 15pkt

14.Korona 14pkt

15.Warta 14pkt

16.Puszcza 10pkt

17.Ruch 8pkt

18.LKS Lodz 7pkt

Pilkarze Pogoni Szczecin mocnymi akcentami skonczyli pierwsza i zaczeli

druga polowe sobotniego meczu z Jagiellonia Bialystok. To wystarczylo do

zwyciestwa nad dotychczasowym liderem ekstraklasy.

Portowcy – choc na swoim stadionie sa mocni – musieli przed sobotnim

meczem czuc respekt Jagiellonia Bialystok. Zespol z Podlasia przyjechal

do Szczecina jako sensacyjny (ale nie przypadkowy) lider ekstraklasy,

ktory po letniej przebudowie zespolu zmienil sie z ligowego sredniaka w

druzyne ze scislej czolowki.

Z drugiej strony zespol Jensa Gustafssona tez mial powody do optymizmu.

Pogon od trzech meczow nie stracila gola i a dodatkowo w ostatnim czasie

odniosla kilka efektownych zwyciestw. Poza tym Jagiellonia jest

zdecydowanie grozniejsza na wlasnym boisku (szesc zwyciestw w szesciu

meczach), a do Szczecina przyjechala bez dwojki kontuzjowanych liderow

ofensywy: Jesusa Imaza oraz Afimico Pululu.

– Mam szacunek do rywali za ich wyniki w tym sezonie, ale nie boje sie

Jagiellonii – przekonywal przed pierwszym gwizdkiem Gustafsson.

Poczatek meczu w wykonaniu portowcow to potwierdzil. Niesieni dopingiem

ponad 18 tys. widzow gospodarze od razu rzucili sie do ataku.

Przeprowadzili kilka niezlych, szybkich akcji, a najbardziej aktywnym

zawodnikiem byl Wahan Biczachczjan, ktory przynajmniej trzy razy uderzal

na bramke Jagiellonii. Ormianin nie mial jednak szczescia. Albo strzelal

w bramkarza, albo niecelnie, albo w ostatnim momencie jego strzal w

ostatnim momencie blokowali obroncy przeciwnika. Dobra okazje do

zdobycia gola zmarnowali tez Rafal Kurzawa i dobijajacy jego strzal

Fredrik Ulvestad.

Bialostoczanie grozniejsze wypady na polowe Pogoni zaczeli przeprowadzac

dopiero po 30 minutach gry i stosunkowo niskim nakladem sil (oraz

calkiem niespodziewanie) wyszli na prowadzenie w 35. minucie.

Jagiellonia w trojke ruszyla z szybkim kontratakiem, ale wydawalo sie,

ze bedacy w liczebnej przewadze portowcy nie pozwola gosciom na

stworzenie zagrozenia. Pogon miala jednak pecha, bo probujacy przeciac

dosrodkowanie Jose Naranjo z prawej strony w pole karne Mariusz Malec

interweniowal wslizgiem na tyle niefortunnie, ze skierowal pilke do

wlasnej bramki.

Potem Pogon kilka razy groznie zaatakowala, ale nie udawalo jej sie

zdobyc gola. Na szczescie tuz przed przerwa portowcy zdolali doprowadzic

do wyrownania. Kapitalna dluga pilke do Kamila Grosickiego zagral

Leonardo Koutris, a kapitan Pogoni plasko podal ja w pole karne, gdzie

miedzy obroncow wbiegl Eftimis Kuluris i pokonal Zlatana Alomerovicia.

Pilkarze Gustafssona druga polowe zaczeli w rownie dobrym stylu, jak

zakonczyli pierwsza. W 48. minucie Grosicki pewnie wykorzystal rzut

karny po zagraniu reka Michala Sacka i szczecinianie wyszli na prowadzenie.

Jagiellonia potrzebowala troche czasu, zeby dojsc do siebie po dwoch

ciosach otrzymanych w tak newralgicznych momentach meczu, ale w koncowej

fazie spotkania kilka razy napedzila stracha gospodarzom. Bialostoczanie

mieli co najmniej trzy akcje, ktore mogly zakonczyc sie golem

wyrownujacym, a jeszcze w doliczonym czasie gry groznie uderzyl Nene.

Pogon uniknelaby nerwowej koncowki, gdyby w 84. minucie mecz “zamknal”

Grosicki, ktory spudlowal po tym, jak Mariusz Fornalczyk – po efektownym

rajdzie – wylozyl mu pilke jak na tacy. Mocny strzal skrzydlowego Pogoni

minal jednak poprzeczke bramki gosci.

Ostatecznie szczecinianie dowiezli prowadzenie do koncowego gwizdka i

znacznie zblizyli sie do scislej ligowej czolowki.

– Jestem zadowolony z druzyny. Zgodnie z przewidywaniami to bylo trudne

spotkanie, ale mimo wszystko stworzylismy sobie sporo sytuacji

bramkowych. Mozemy miec pretensje tylko do siebie, ze nie zdobylismy

wiecej goli – ocenial po meczu Gustafsson. – Nie bede sie zastanawial

nad tym, jaki wplyw na gre Jagiellonii mial brak dwojki liderow.

Za tydzien szczecinianie zagraja na wyjezdzie (w Krakowie) z Puszcza

Niepolomice.

Pogon: Cojocaru – Wahlqvist, Zech, Malec, Koutris (81. Borges) –

Biczachczjan (77. Fornalczyk), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa ZK, Grosicki

(90. Smolinski ZK) – Kuluris (77. Zahovic).

I Liga

Kolejka 12

Arka Gdynia-Znicz Pruszkow 2-0

Kolejka 13

Wisla Plock-Chrobry Glogow 2-1

Katowice-Polonia Warszawa 0-2

Podbeskdzie-Wisla Krakow 2-1

Lechia Gdansk-Stal Rzeszow 2-1

Z.Sosnowiec-Tychy 0-1

Nieciecza-G.Leczna 3-0

Motor Lublin-Odra Opole 2-0

Resovia Rzeszow-Arka Gdynia 1-2

W poniedzialek Znicz Pruszkow-Miedz Legnica

1.Odra 27pkt

2.Tychy 25pkt

3.Arka 23pkt

4.Miedz 22pkt

5.G.Leczna 22pkt

6.Motor 22pkt

7.Wisla Krakow 20pkt

8.Nieciecza
19pkt

9.Lechia 19pkt

10.Wisla Plock 19pkt

11.Polonia Warszawa 16pkt

12.Katowice 16pkt

13.Stal Rzeszow 14pkt

14.Podbeskidzie 12pkt

15.Resovia 11pkt

16.Z.Sosnowiec 10pkt

17.Znicz 10pkt

18.Chrobry 9pkt

Lechia Gdansk dlugo prowadzila w meczu ze Stala Rzeszow, jednak kiedy w

koncowce stracila bramke, wydawalo sie, ze znow nie uda jej sie wygrac.

Jednak wtedy do akcji wkroczyl maz opatrznosciowy zespolu w ostatnim

czasie, czyli Tomasz Neugebauer. Jego piekny gol dal zwyciestwo 2:1.

Dla pilkarzy Lechii byl to pierwszy mecz od 22 dni i rzeczywiscie

poczatkowe minuty pokazaly, ze sa oni glodni gry. Rzucili sie moze nie

do huraganowych atakow, ale dosc mocno zepchneli rywala do obrony.

Bardzo aktywni byli zwlaszcza obaj skrzydlowi – na prawej stronie Camilo

Mena (tym razem za plecami mial Dominika Pile, ktory zastapil

pauzujacego za kartki Dawida Bugaja), na lewej Maksym Chlan.

Gospodarze rozegrali kilka pomyslowych akcji, ale brakowalo wykonczenia.

Malo widoczny byl Rifet Kapic, ktory przejal od kontuzjowanego Luisa

Fernandeza nie tylko opaske kapitana, ale rowniez pozycje na boisku.

Jednak w roli ofensywnego pomocnika nie czul sie zbyt dobrze, duzo

lepiej wygladal grajacy za jego plecami Tomasz Neugebauer.

Gdanszczanom paliwa starczylo tylko na 20 minut, potem inicjatywe

przejeli goscie. Zagrozenie stwarzali glownie po stalych fragmentach,

dwukrotnie niezlymi interwencjami popisal sie Bohdan Sarnawski. Z kolei

po uderzeniu glowa zupelnie niepilnowanego Krzysztofa Danielewicza

Ukrainiec mogl tylko wzrokiem odprowadzic pilke, ktora o centymetry

minela slupek.

W tym momencie Lechia prowadzila juz 1:0, gdyz kolejny efektowny i

wreszcie efektywny zryw zaliczyli wspomniani skrzydlowi. Mena po raz

kolejny bez problemu uciekl lewemu obroncy Stali Pawlowi Oleksemu i

kapitalnie dosrodkowal w pole karne. Kapitalnie, gdyz pilka byla poza

zasiegiem zarowno bramkarza Jakuba Wrabla, jak i probujacych

interweniowac defensorow gosci. Za to idealnie “siadla” na nodze

zbiegajacemu ze skrzydla Chlaniowi, ktory pewnym strzalem dal Lechii

prowadzenie. To pierwsza bramka Ukrainca w bialo-zielonych barwach.

Druga polowa dlugimi momentami byla przerazliwie nudna. Zespol Stali

niby probowal atakowac, jednak robil to wyjatkowo nieporadnie. Rowniez

proby kontratakow Lechii byly bardzo niezborne i czesto zalamywaly sie

po jednym, gora dwoch podaniach. Dwa ciekawsze momenty to akcja Milosza

Kalahura, ktorej nie potrafil sfinalizowac Lukasz Zjawinski, oraz strzal

z rzutu wolnego Kapicia z ok. 17 m obroniony przez Wrabla. A propos

Bosniaka w trakcie drugiej polowy zostal on przesuniety na pozycje

defensywnego pomocnika i w tej roli ewidentnie czul sie duzo lepiej.

I tak niespiesznie toczyl sie ten mecz, kiedy nagle zupelnie

niespodziewanie goscie doprowadzili do wyrownania. Zrobili to w

dziecinnie latwy sposob, gdyz lechisci postanowili im to maksymalnie

ulatwic. Czterech pilkarzy Stali, ktorzy byli podczas akcji przy pilce,

mialo bardzo duzo swobody. Nie bylo nawet proby doskoku, brakowalo

jeszcze tylko, zeby gospodarze rozwineli rywalom czerwony dywan. W tej

sytuacji pilka krazyla od nogi do nogi, a finalizujacy akcje Adler da

Silva nie mial problemu ze zdobyciem bramki. To byl w wykonaniu

gdanskiego zespolu prawdziwy kryminal.

Wydawalo sie wiec, ze Lechia na wlasne zyczenie odda kolejne punkty, ale

wtedy po raz kolejny sprawy w swoje rece, a wlasciwie nogi wzial

Neugebauer. W poprzednim spotkaniu z Gornikiem Leczna kapitalnym

strzalem uratowal w ostatnich sekundach punkt, teraz znow zrobil cos

niezwyklego. Po bledzie rywali przejal pilke daleko przed linia srodkowa

i kiedy zobaczyl przed soba hektary pustej przestrzeni, zdecydowal sie

na dlugi rajd. Przebiegl dobre 50 m i bedac jeszcze przed polem karnym

rywala, oddal strzal. Wyszedl on idealnie, Wrabel nie mial szans na

skuteczna interwencje, a Neugebauer za chwile utonal w objeciach kolegow

i calego sztabu trenerskiego. Znow zostal bohaterem swojego zespolu i

znow uczynil to w niezwykle efektownym stylu.

Lechia nie dala juz sobie wyrwac tego ciezko wywalczonego zwyciestwa,

ktore pozwala jej caly czas trzymac kontakt z czolowka tabeli. A jesli

wygra we wtorek zalegly mecz z Polonia Warszawa (godz. 18), powinna

wrocic do strefy barazowej.

Lechia: Sarnawski Z – Pila, Chindris Z, (52. D’Arrigo Z), Olsson,

Kalahur – Zelizko, Neugebauer – Mena (87. Sypek), Kapic (87.

Sezonienko), Chlan Z – Bobcek (67. Zjawinski)

-Trwa znakomita passa pilkarzy Arki Gdynia w Fortuna I Lidze.

Zolto-niebiescy odniesli czwarte zwyciestwo z rzedu, pokonujac w

Rzeszowie Resovie 2:1 po golach Sebastiana Milewskiego i Olafa Kobackiego.

36 dni. Dokladnie tyle czasu uplynelo, odkad podopieczni Wojciecha

Lobodzinskiego stracili ostatniego gola, biorac pod uwage rowniez

pucharowe, wygrane 2:0, starcie z Miedzia Legnica. Doskonala postawa w

ostatnich tygodniach wywindowala ich w okolice scislej czolowki Fortuna

I Ligi, jednak przed wyjazdowym spotkaniem ze znajdujaca sie tuz ponad

strefa spadkowa Resovia zdawali sobie sprawe, ze miejsce w najlepszej

“6” zachowaja tylko w przypadku zwyciestwa. Czwartego z rzedu.

Gdynianie nie mogli w zadnym wypadku lekcewazyc przeciwnika, ktory w tym

sezonie z reguly wykorzystywal atut wlasnego boiska. Na Podkarpaciu

polegl m.in. wicelider GKS Tychy, zespol trenera Miroslawa Hajdy znalazl

tez sposob na zaskoczenie Lechii Gdansk, ktora jeszcze w sierpniu ogral

2:0. Az 8 z 11 lacznie zdobytych punktow rzeszowianie wywalczyli w

meczach rozgrywanych na swoim terenie, co czynilo ich wyjatkowo

niewygodnym rywalem.

Trener Lobodzinski dokonal jednej korekty w wyjsciowej “11”. Pauzujacego

za kartki Janusza Gola w srodku pola zastapil Michal Borecki, ktory

zajal miejsce defensywnego pomocnika u boku Sebastiana Milewskiego. Obaj

od poczatku wystrzegali sie prostych bledow, nie pozwalali miejscowym na

wyprowadzanie atakow srodkiem boiska. Madrze ustawieni sprawnie

rozprowadzali ataki.

Tuz po uplywie kwadransa gdynianie przeszli do konkretow. Po jednym z

podan do akcji ofensywnej podlaczyl sie Dawid Gojny – lewy obronca Arki

z latwoscia minal jednego z defensorow, wrzucil pilke w pole karne,

gdzie pozostawiony samemu sobie Milewski poteznym strzalem przelamal

rece Michala Gliwy.

Sygnal ostrzegawczy nie podzialal mobilizujaco na wyraznie pogubiona

linie obronna gospodarzy, ktora wyraznie nie radzila sobie z doskokiem

do krycia. Juz w 12. minucie boisko z kontuzja opuscil kapitan Resovii

Radoslaw Adamski, a jego kolegom brakowalo odwagi i zdecydowania. Chwile

po otwarciu wyniku zolto-niebiescy mieli chrapke na podwyzszenie

prowadzenia, ale po wysmienitym rajdzie Kacpra Skory wymarzonej wrecz

okazji nie wykorzystal zwykle niezawodny Karol Czubak.

Wydawalo sie, ze przyjezdni podkreca tempo i podobnie jak w poprzednich

meczach zepchna przeciwnika do glebszej defensywy. O ile ta koncepcja w

ostatnim czasie przynosila pozytywne skutki, tego dnia zolto-niebiescy

pozwolili sobie na chwile slabosci. W pozornie niegroznej sytuacji, po

niemrawej wrzutce z rzutu roznego, nie upilnowali Bartlomieja Ciepieli,

ktory obrocil sie z pilka w polu karnym, a nastepnie nie dal szans

Pawlowi Lenarcikowi.

Pilkarze trenera Lobodzinskiego stracili pierwsza bramke od ponad

miesiaca – 23 wrzesnia Lenarcika pokonal Mikolaj Lebedynski z Chrobrego

Glogow. Nic zatem dziwnego, ze w kolejnych fragmentach przypominali

lekko zdezorientowanych. Choc nie rezygnowali ze wstawek wyzszego

pressingu, do konca pierwszej polowy niewiele z niego wyniklo.

Obie druzyny zeszly do szatni przy polubownym 1:1, ktore z wiekszym

niedosytem przyjeli goscie znad morza. Przerwa pozwolila im sie

otrzasnac. Nie minelo 6 minut gry po zmianie stron, a futbolowka

dwukrotnie ladowala w siatce Resovii. Wprawdzie trafienie Czubaka – po

interwencji siedzacego w wozie VAR Wojciecha Mycia – nie zostalo

zaliczone z powodu domniemanego spalonego, lecz juz 120 sekund pozniej

aktywny w drugiej polowie Olaf Kobacki nie pozostawil miejscowym

zludzen. Skrzydlowy zolto-niebieskich wdarl sie “16” i precyzyjnym,

silnym uderzeniem w samo okienko wyprowadzil swa druzyne na prowadzenie.

Michal Gliwa mial pelne rece roboty. Wlasciwie w pojedynke utrzymywal

Resovie przy zyciu, w bezposrednim kontakcie z pilkarzami Arki. Najpierw

z najwyzszym trudem sparowal ponad poprzeczke probe Kacpra Skory z rzutu

wolnego, nastepnie odbil plaskie uderzenie Martina Dobrotki. Na liste

strzelcow w dalszym ciagu usilowal wpisac sie Czubak, goscie napierali,

skutecznie operowali pilka, skracali pole, wyprowadzali kontry. To moglo

sie podobac.

Zespol z Rzeszowa nie mial nic do zaoferowania na polowie Arki. Efektow

nie przynioslo piec zmian przeprowadzonych przez trenera Hajde.

Chaotycznie grajacy miejscowi nie byli w stanie zagrozic bramce

strzezonej przez Lenarcika. Gdynianie po raz kolejny blysneli boiskowa

inteligencja – w sposob wyrachowany dyktowali warunki, w odpowiednim

momencie przyspieszajac po odbiorze pilki.

Czwarty, kolejny triumf pilkarzy Arki w Fortuna I Lidze stal sie faktem.

Zolto-niebiescy pokonali w Rzeszowie Resovie 2:1 – po golach Sebastiana

Milewskiego oraz Olafa Kobackiego. Dzieki temu zachowali 2-punktowy

dystans do zajmujacego druga pozycje w tabeli GKS-u Tychy. W nastepnej

kolejce druzyna Wojciecha Lobodzinskiego zmierzy sie na wlasnym terenie

z Podbeskidziem Bielsko-Biala (4 listopada, godz. 15).

Arka: Lenarcik – Stolc, Dobrotka Z, Marcjanik, Gojny – Borecki, Milewski

Z (84. Bednarski) – Adamczyk, Skora (77. Predenkiewicz), Kobacki (77.

Lipkowski) – Czubak (90+3. Wilczynski).

SIATKOWKA

“Wycisnac, ile sie da. Show must go on! [FELIETON]”-

Sebastian ParfjanowiczDziennikarz TVP Sport, felietonista Przegladu

Sportowego

Znam takich, ktorzy Aleksandra Sliwke stawiaja w roli faworyta do

zwyciestwa w zblizajacym sie wielkimi krokami Plebiscycie “Przegladu

Sportowego”. Nielatwo bedzie, nie tylko przez zawsze zmobilizowane

srodowisko zuzlowe i kolejne wielkie sukcesy Bartka Zmarzlika. Nielatwo,

bo kto nie docenia Igi Swiatek, ten skali jej osiagniec zwyczajnie nie

rozumie. To kandydaci bardzo mocni, do tego “indywidualistom” zwyczajowo

blizej do nagrod niz przedstawicielom gier zespolowych. Historia jest tu

jednoznaczna.

Zgoda jednak pelna – Sliwka spelnia wszelkie kryteria, by Plebiscyt

wygrac. Po pierwsze, na miedzynarodowej arenie jest w tym roku

niepokonany. Liga Mistrzow z klubem, Liga Narodow, mistrzostwo Europy i

zwyciestwo w olimpijskich kwalifikacjach z reprezentacja. Po drugie,

wyrosl na kapitana pelna geba i to w rownej mierze jest teraz “Gang

Lysego”, co jego banda. Po trzecie wreszcie – nie znika nam z ekranu, co

w konkursach popularnosci bywa kluczem do sukcesu. Choc samego

Aleksandra to chyba specjalnie nie cieszy.

Niezastapiony w takich sytuacjach Jakub Balcerzak wyliczyl na portalu X,

ze od pazdziernika 2022 do pazdziernika 2023 Sliwka zagral 77 spotkan.

Czyli jeden mecz co 4,7 dnia. A moglo byc jeszcze gesciej, gdyby nie

rotacja Nikoli Grbicia. Na koniec reprezentacyjnego sezonu zasugerowal

nasz przyjmujacy, ze dobrze byloby nieco zwolnic, bo cialo w koncu sie

zbuntuje. Dwa tygodnie pozniej jest juz po dwoch kolejnych meczach,

teraz ligowych. W tym jednym, co sie skonczyl kilka minut po polnocy.

ZAKSA Kedzierzyn-Kozle grac ze Stala Nysa zaczela we wtorek, a

finiszowala w srode. Bo trzeba bylo tego dnia zmiescic w telewizyjnej

ramowce trzy kolejne spotkania. “Jak myslicie, na ile starczy nam

zdrowia w tym sezonie?” – zapytal po wszystkim w swoich mediach

spolecznosciowych inny przyjmujacy ZAKS-y i reprezentacji Bartosz Bednorz.

Wiem, w NBA graja jeszcze wiecej i intensywniej. Tyle ze potem maja dwa

miesiace, by odpoczac, i kolejne dwa, by zbudowac forme na silowni. Tu

jest ciagly przekladaniec ligowo-kadrowy, ktory faktycznie skonczy sie

predzej czy pozniej fatalnie. Co zostanie z polskiej potegi na Paryz,

gdy Marcinowi Januszowi w koncu wysiada plecy? Co, jesli uraz wylaczy

Aleksandra Sliwke? Pytanie, czy powiekszajac rozgrywki i planujac

terminarze, ktokolwiek siega wyobraznia tak daleko. I czy w PlusLidze

faktycznie musi byc az 16 zespolow, w tym takie, ktore nie wygraly meczu

u siebie od 685 dni?

Zeby bylo jasne: to nie jest atak na telewizje konkurencyjna do tej, w

ktorej pracuje. Polsat polska siatkowke zbudowal, to bezsporne, i teraz

cytryne wyciska. Wspolnie z klubami, ktore – jak slysze – najchetniej

powolalyby jeszcze do zycia Lige Letnia. Zreszta wszyscy wyciskaja.

Nawet jesli przesyt dostepnoscia kazdego meczu, kazdej pilki, kazdego

wyscigu widac w raportach ogladalnosci wyrazniej niz kiedykolwiek, to

pompowanie kalendarza trwa w najlepsze.

Po reformie europejskich pucharow w pilce noznej w przyszlym sezonie

odbedzie sie 177 klubowych spotkan wiecej niz w tym. Wiecej meczow,

wiecej “kontentu”, wiecej pieniedzy. Przynajmniej w zalozeniu. BBC

wyliczylo, ze kluby i podrozujacy za nimi kibice pokonaja droge na

ksiezyc i z powrotem” 4000 razy. UEFA te liczby uslyszala i sie ponoc

mocno przejela. Na tyle, ze byly szef do spraw odpowiedzialnosci

spolecznej (nie, nie pomylilem sie, jest tam takie stanowisko) Patrick

Gasser zasugerowal, by zakonczyc” sprzedaz biletow kibicom gosci. W

Lidze Mistrzow, Lidze Europy i Lidze Konferencji (pani burmistrz Alkmaar

sie ucieszy”). Wszystko w trosce o srodowisko i slad weglowy rzecz jasna.

Troski o sportowcow jakby mniej. Show must go on. Z tej cytryny i z tego

Sliwki cos jeszcze trzeba wycisnac.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,