Dzien dobry – tu Polska – 30.10.2022

Otwarto watek. Jedna przeczytana wiadomosc.

Przejdz do tresci
Korzystanie z uslugi Gmail z czytnikami ekranu
1 z 21 038
GAZETKA
Odebrane

Piotr Bloch
20:52 (10 minut temu)
do mnie

DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
30 pazdziernika 2022r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
PILKA NOZNA
EKSTRAKLASA 15 KOLEJKA
Miedz Legnica-Pogon Szczecin 2-4
Gornik Zabrze-Widzew Lodz 2-4
Korona Kielce-Piast Gliwice 1-1
Jagiellonia Bialystok-Legia Warszawa
Wisla Plock-Slask Wroclaw 2-5
Zaglebie Lubin-Cracovia 0-2
Lechia Gdansk-Stal Mielec 1-0
Lech Poznan-Rakow Czestochowa 1-2
W poniedzialek Radomiak Radom-Warta Poznan
1.Rakow 35pkt
2.Legia 28pkt
3.Pogon 26pkt
4.Widzew 26pkt
5.Wisla Plock 25pkt
6.Stal Mielec 23pkt
7.Cracovia 22pkt
8.Lech 2pkt
9.Radomiak 20pkt
10.Slask 20pkt
11.Jagiellonia 18pkt
12.Warta 18pkt
13.Gornik 17pkt
14.Zaglebie Lubin 17pkt
15.Lechia 14pkt
16.Piast 12pkt
17.Korona 13kt
18.Miedz 6pkt
“W poprzednim meczu zszedl z boiska juz w przerwie. Teraz strzelil trzy
gole”- Mateusz Kasprzyk
Pogon Szczecin nie miala jednak latwej przeprawy w Legnicy. W pierwszej
akcji meczu Sebastian Kowalczyk przestrzelil z kilku metrow, majac przed
soba w zasadzie pusta bramke, a w odpowiedzi – juz w 6. minucie – na
prowadzenie wyszli gospodarze. Wtedy jednak Kowalczyk pokazal, na co go
stac.
Podopieczni Jensa Gustafssona pojechali na Dolny Slask ze swiadomoscia,
ze to prawdopodobnie spotkanie ostatniej szansy na zachowanie kontaktu z
ligowa czolowka. Pogon nie wygrala w ekstraklasie od prawie miesiaca i
wypadla poza podium. Kolejna strata punktow przez szczecinian
otworzylaby liderujacemu Rakowowi Czestochowa szanse na zbudowanie ponad
10-punktowej przewagi, co w zasadzie definitywnie przekreslaloby szanse
portowcow na walke o pierwszy w historii klubu mistrzowski tytul.
W Legnicy zespol aspirujacy do walki o najwyzsze cele nie mial sie
jednak prawa potknac. Miedz w poprzednim sezonie absolutnie zdominowala
rozgrywki pierwszej ligi, wygrywajac je z przewaga 15 pkt nad drugim
Widzewem Lodz, ale w ekstraklasie – jako beniaminek – zupelnie
rozczarowuje. Do meczu z Pogonia przystapila jako ostatni zespol w
stawce, z dorobkiem zaledwie 6 pkt oraz statusem murowanego kandydata do
spadku z najwyzszej klasy rozgrywkowej.
Portowcy staneli na wysokosci zadania i wygrali na wyjezdzie z Miedza
4:2, ale w Legnicy wcale nie mieli latwej przeprawy. Pogon bardzo szybko
znalazla sie w powaznych opalach. W pierwszej akcji meczu Sebastian
Kowalczyk przestrzelil z kilku metrow, majac przed soba w zasadzie pusta
bramke, a w odpowiedzi – juz w 6. minucie – na prowadzenie wyszli
gospodarze. Koldo Obieta wykorzystal dobre podanie ze srodka pola,
wyprzedzil Benedikta Zecha (ktory to juz blad srodkowego obroncy Pogoni
w tym sezonie?) i z zimna krwia pokonal Bartosza Klebaniuka.
Na szczescie portowcy szybko odpowiedzieli dwoma trafieniami i juz po
niespelna kwadransie prowadzili z Miedzia. Oba gole strzelil Kowalczyk,
ktory zrehabilitowal sie za pudlo z samego poczatku meczu. 24-latek
najpierw wykorzystal rzut karny, a kilkadziesiat sekund pozniej
precyzyjnym uderzeniem z pierwszej pilki, z okolo 15 metrow sfinalizowal
jedna z najladniejszych akcji Pogoni w tym sezonie. Na prawej stronie
pilke szybko rozegrali Jakub Bartkowski z Michalem Kucharczykiem, a ten
pierwszy idealnie wystawil ja Kowalczykowi.
Wydawalo sie, ze Pogon szybko ugasila pozar i teraz bedzie juz
kontrolowac przebieg boiskowych wydarzen w Legnicy. Na finiszu pierwszej
polowy po raz kolejny w tym sezonie w defensywie portowcow zaczely sie
jednak dziac rzeczy trudne do racjonalnego wytlumaczenia. Z pozoru
niegrozna sytuacje podaniem glowa do obroncow albo bramkarza staral sie
zazegnac Rafal Kurzawa, ale pomocnik Pogoni zagral na tyle niefortunnie,
ze wystawil pilke w polu karnym Obiecie, ktory przejal futbolowke i
skwapliwie skorzystal z prezentu, doprowadzajac do wyrownania.
Portowcy w ten sposob stracili juz 20. bramke w tym sezonie ekstraklasy,
co jest wynikiem porownywalnym do druzyn z samego dolu ligowej tabeli.
– Tracimy zdecydowanie za duzo goli – nie ma watpliwosci pomocnik
Mateusz Legowski. – Musimy nad tym pracowac, bo czesto zdarzaja sie nam
bledy indywidualne, ale z drugiej strony warto zauwazyc, ze gramy bardzo
ofensywna pilke, dlatego czesto nadziewamy sie na kontrataki przeciwnikow.
Faktycznie – po meczu w Legnicy Pogon ma na koncie 26 strzelonych
bramek, co – przed sobotnimi i niedzielnymi spotkaniami – pozwolilo
portowcom awansowac na pierwsze miejsce w klasyfikacji
najskuteczniejszych zespolow w ekstraklasie.
Szczecinianie w drugiej polowie, pomimo duzych brakow kadrowych (m.in.
kapitana Damiana Dabrowskiego oraz lidera ofensywy Pontusa Almqvista),
strzelili jeszcze dwa gole i ostatecznie ograli Miedz 4:2. W roli
glownej znowu wystapil Kowalczyk, ktory najpierw zaliczyl ladna asyste
przy bramce Kamila Grosickiego, a potem po raz drugi nie pomylil sie z
rzutu karnego.
– Mozna powiedziec, ze zapisalem sie w historii – cieszy sie Kowalczyk,
ktory jest pierwszym zawodnikiem Pogoni, ktory zdobyl hat-tricka [trzy
gole w jednym meczu – red.] od maja 2018 r., kiedy trzykrotnie do siatki
w starciu z Cracovia trafil Adam Fraczczak.
– W poprzednim meczu z Legia [1:1 na wyjezdzie – red.] zdjalem
Sebastiana juz w przerwie. W Legnicy zareagowal we wlasciwy sposob i
pokazal, jak wazny jest dla druzyny – cieszy sie Gustafsson.
Swietny mecz Kowalczyka w Legnicy pokazal, ze metody Gustafssona
zaczynaja dzialac. Szwedzki szkoleniowiec ma do dyspozycji bardzo waska
kadre i do tego mocno przetrzebiona kontuzjami, ale pomimo to stara sie
udowodnic, ze w druzynie nie ma zawodnikow niezastapionych i w kazdym
spotkaniu trzeba potwierdzac swoja przydatnosc do zespolu.
Gustafsson w Warszawie nie bal sie szybko zdjac z boiska Kowalczyka oraz
postawic miedzy slupkami na 20-letniego debiutanta Bartosza Klebaniuka.
Szwedowi udalo sie tym samym zbudowac na treningach poczucie rywalizacji
o kazda pozycje na boisku. Na razie przynosi to wymierne efekty tylko w
przypadku poszczegolnych zawodnikow, bo ogolny obraz Pogoni sie nie
zmienil. Ofensywa portowcow – pomimo brakow kadrowych – dziala bez
zarzutu, natomiast defensywa nadaje sie juz tylko do kompletnej przebudowy.
– Ale na koniec najwazniejsza jest wygrana – uwaza Gustafsson.
– Wierze, ze to poczatek marszu w gore tabeli – mowi Sebastian
Kowalczyk, bohater meczu.
Zwyciestwo (oraz niespodziewana porazka Widzewa Lodz z Gornikiem Zabrze
az 0:3) spowodowalo, ze Pogon, po piatkowych meczach ekstraklasy
wskoczyla na pozycje wicelidera ekstraklasy. Oczywiscie podopieczni
Jensa Gustafssona finalnie moga skonczyc 15. kolejke ligowych zmagan
poza podium, ale wygrana z Miedzia wlali w serca kibicow troche
optymizmu przed ostatnimi meczami w tym roku.
Portowcy w nastepna sobote zmierza sie u siebie z Gornikiem Zabrze, a
zaledwie cztery dni pozniej (w srode 9 listopada) – rowniez przed wlasna
publicznoscia – zagraja z Rakowem Czestochowa o awans do cwiercfinalu
Pucharu Polski. To mecz, ktory moze okreslic glowny cel Pogoni na druga
czesc sezonu, poniewaz wyeliminowanie Rakowa otworzy szczecinianom
autostrade do wielkiego finalu na Stadionie Narodowym w Warszawie.
– Nadal wierzymy, ze w tym sezonie mozemy jeszcze wiele osiagnac,
dlatego spotkania z Gornikiem i Rakowem maja nam pomoc wywalczyc dobra
pozycje wyjsciowa przed wiosenna czescia rozgrywek – przekonuje Grosicki.

-Pilkarze Lechii Gdansk pokonali na wlasnym boisku Stal Mielec 1:0 i po
raz pierwszy od czwartej kolejki PKO BP Ekstraklasy nie znajduja sie w
strefie spadkowej. Gola na wage zwyciestwa zdobyl superrezerwowy Lukasz
Zwolinski.
Biezacy sezon – delikatnie mowiac – nie nalezy do gdanszczan, ktorzy
przez zdecydowana wiekszosc powoli konczacej sie rundy jesiennej tulali
sie po miejscach w ogonie stawki. Katastrofalna postawe druzyny posada
przyplacil trener Tomasz Kaczmarek, zastapiony we wrzesniu przez innego
Kaczmarka – Marcina. Pod jego wodza bialo-zieloni ustabilizowali forme,
dzieki czemu wygrali dwa z trzech ostatnich spotkan. Przed tygodniem
rozbili w Lubinie Zaglebie 3:0 i przed starciem ze Stala wiedzieli, ze
jesli zdobeda kolejne trzy punkty, wydostana sie ze strefy spadkowej po
raz pierwszy od czwartej kolejki.
Co wiecej, gdanscy kibice mieli nadzieje, ze ich ulubiency wreszcie
odniosa zwyciestwo na wlasnym stadionie. Ostatni triumf Lechii na
murawie Polsat Plus Areny to 8 maja i mecz… wlasnie ze Stala Mielec.
Wowczas fani obejrzeli az piec bramek, ale wiecej zimnej krwi zachowali
gospodarze, ktorzy wygrali 3:2.
Marcin Kaczmarek – w mysl futbolowego porzekadla “zwycieskiego skla dusie
nie zmienia – desygnowal do gry dokladnie te sama “11”, jaka poprzedniej
kolejce nie miala problemow z pokonaniem Zaglebia.
Mielczanie mieli jednak pomysl, jak poradzic sobie z tym ustawieniem
rywala. Zawodnicy Adama Majewskiego zagescili srodkowa strefe boiska,
grajac trzema srodkowymi obroncami, wspomaganych w destrukcji przez
wahadlowych – Fabiana Hiszpanskiego oraz Krystiana Getingera.
Gdanszczanie sprawiali wrazenie zaskoczonych, nie mieli pomyslu, jak
przedostac sie blizej atakowanej bramki.
Golkipera Stali Bartosza Mrozka zatrudnil tylko Maciej Gajos, ale jego
proba z dalekiego dystansu spotkala sie ze spokojna interwencja
bramkarza. Pierwsza polowa przebiegla w nieco sennym tempie, takze
przyjezdnym brakowalo dokladnosci przy wyprowadzaniu atakow. Dogodna
sytuacje mial Said Hamulic, ale snajper mielczan przegral pojedynek z
Duszanem Kuciakiem. Do przerwy mielismy wiec bezbramkowy remis.
Dopiero po zmianie polow gospodarze znalezli sposob na przejecie
inicjatywy i przekucie jej w sytuacje podbramkowe. Juz na starcie
drugiej polowy groznie uderzal Gajos, ale pilka nie znalazla drogi do
siatki. Duzo wiatru w poczynania pilkarzy Marcina Kaczmarka wniosl
wprowadzony na boisko z lawki przed uplywem godziny gry Lukasz
Zwolinski, ktory krotko po wejsciu na murawe nie wykorzystal
stuprocentowej szansy. Swoj blad naprawil jednak na nieco ponad kwadrans
do zakonczenia meczu.
Precyzyjne podanie z glebi pola otrzymal Ilkay Durmus, Turek skierowal
pilke w kierunku niepilnowanego Zwolinskiego, a temu nie pozostalo nic
innego, jak zapytac Mrozka, w ktory rog bramki poslac pilke. Miejscowi
objeli prowadzenie, a nastepnie skoncentrowali sie na jego utrzymaniu.
Mielczanie niemrawo probowali odpowiedziec, ale tak jak w pierwszej
polowie Mrozek, tak teraz Kuciak nie musial zbytnio martwic sie o utrate
gola. Desperackie wrzutki gosci nie przynosily zadnych efektow.
Pilkarze Lechii pokonali wiec Stal Mielec 1:0, odnoszac pierwsze
zwyciestwo na wlasnym terenie od niemal pol roku. Gdanszczanie w tabeli
PKO BP Ekstraklasy sa juz “nad kreska” z 14 zdobytymi punktami.

I LIGA POLSKA 16 kolejka
Zaglebie Sosnowiec-Wisla Krakow 1-2
Nieciecza-Resovia Rzeszow 3-0
Podbeskidzie Bielsko-Biala-Sandecja Nowy Sacz 2-0
Ruch Chorzow-Katowice 1-0
Stal Rzeszow-Tychy 1-2
LKS Lodz-Arka Gdynia 3-1
Chojniczanka-Odra Opole 1-2
Gornik Leczna-Chrobry Glogow 0-2
W poniedzialek Puszcza Niepolomice-Skra Czestochowa
1.LKS Lodz 31pkt
2.Puszcza 30pkt
3.Ruch 30pkt
4.Arka 27pkt
5.Chrobry 27pkt
6.Podbeskidzie 25pkt
7.Katowice 24pkt
8.Nieciecza 23pkt
9.Wisla Krakow 23pkt
10.Stal Rzeszow 22pkt
11.Tychy 21pkt
12.Zaglebie Sosnowiec 21pkt
13.Leczna 15pkt
14.Odra 15pkt
15.Resovia 15pkt
16.Chojniczanka 14pkt
17.Skra 14pkt
18.Sandecja 10pkt
-Gdy w 27. minucie sedzia przyznal prowadzacej 1:0 Arce rzut karny, nikt
na stadionie w Lodzi nie spodziewal sie, ze od tego momentu to LKS
stanie sie strona dominujaca. A jednak – Omran Haydary nie wykorzystal
“jedenastki”, a jego druzyna do samego konca nie potrafila sie otrzasnac
i ostatecznie ulegla LKS-owi 1:3.
Trener Ryszard Tarasiewicz do wyjazdowego starcia z niepokonanym od
ponad dwoch miesiecy wiceliderem z Lodzi przystepowal w mieszanych
nastrojach. Z jednej strony mogl tryskac optymizmem, wszak jego
podopieczni w tym sezonie zaskakujaco dobrze radzili sobie z gra w
delegacji, wygrywajac az 6 z 8 rozegranych poza domem meczow.
Gdynski szkoleniowiec mial jednak powazne powody do zmartwien. Jego
zespol w niedzielne popoludnie musial radzic sobie bez pauzujacego za
kartki kapitana Michala Marcjanika, ktory do tej pory zagral od
pierwszego do ostatniego gwizdka we wszystkich spotkaniach Arki w
biezacych rozgrywkach. Dodatkowych problemow Tarasiewiczowi przysporzyly
klopoty zdrowotne Karola Czubaka, ktorego w ataku zastapil Mateusz
Zebrowski. Z kolei miejsce Marcjanika na srodku linii defensywnej zajal
Przemyslaw Stolc.
Stawka spotkania byla ogromna. Jego zwyciezca wskakiwal nawet na fotel
lidera, choc jeszcze dzis swoj mecz w tej kolejce – przed wlasna
publicznoscia ze Skra Czestochowa – rozegra Puszcza Niepolomice.
Zolto-niebiescy jakis czas temu udowodnili, ze niestraszna im zadna
druzyna, nawet ze scislej czolowki ligi, pokonujac w Chorzowie
owczesnego lidera Fortuna I Ligi Ruch Chorzow 4:2.
W Lodzi rowniez bronic sie nie zamierzali. Juz w drugiej minucie objeli
prowadzenie, gdy po znakomitym prostopadlym podaniu Zebrowskiego
sytuacje sam na sam z bramkarzem gospodarzy wykorzystal Omran Haydary.
Afganczyk, dla ktorego byla to juz dziewiata bramka w biezacym sezonie,
niespelna pol godziny pozniej stanal przed szansa na strzelenie gola
numer 10, ale tym razem golkiper LKS Aleksander Bobek przewidzial jego
zamiary, broniac strzal Haydary’ego z rzutu karnego.
Niewykorzystana “jedenastka” wyraznie podciela gdynianom skrzydla. To
oni przez pierwsze 30 minut przewazali, na murawie utrzymywala sie ich
optyczna przewaga. Pomylka Haydary’ego sprawila, ze miejscowi podkrecili
tempo i juz do samego konca pierwszej polowy zacisneli rywala w
hokejowym zamku. I jeszcze przed przerwa doprowadzili do wyrownania.
Dosrodkowanie z rzutu roznego na gola zamienil Nacho Monsalve, ktory
ubiegl usilujacego wypiastkowac pilke Kacpra Krzepisza i umiescil ja w
siatce.
Zolto-niebiescy pretensje mogli miec tylko i wylacznie do siebie. Dlugo
nic nie wskazywalo na to, by mieli dac sie zaskoczyc. Doskonale dzielili
sie pilka, rozpruwajac szyki defensywne lodzian. Mieli takze wymarzona
wrecz okazje do podwyzszenia prowadzenia, jednak po raz kolejny
odzwierciedlenie w rzeczywistosci znalazlo znane pilkarskie powiedzenie
o niewykorzystanych sytuacjach.
Malo tego, krotko po zmianie stron moglo byc 2:1 dla LKS, ale w
doslownie ostatniej chwili strzal Michala Trabki ofiarnym wslizgiem
zablokowal Martin Dobrotka. Gdynianie niczym nie przypominali
zdeterminowanej, odpowiedzialnie grajacej druzyny z poprzednich meczow.
Dlugimi fragmentami slaniali sie po boisku zepchnieci do glebszej
defensywy, a napedzajacy sie z kazda nastepna skladna akcja gospodarze
dazyli do objecia prowadzenia. Przyjezdni popelniali karygodne bledy w
wyprowadzeniu pilki i czesto brak utraty drugiej bramki zawdzieczali
tylko skutecznym interwencjom obroncow.
Jednak i oni w koncu stwierdzili, ze nie moga byc gorsi. W 65. minucie
Michal Trabka i Kamil Dankowski rozklepali gdynskich defensorow na
prawej flance, ten ostatni podal wzdluz bramki Krzepisza, a wprowadzony
na murawe tuz przed przerwa Bartosz Szeliga – korzystajac z biernej
postawy Jerzego Tomala – nie mial problemow z pokonaniem golkipera Arki.
Chwile pozniej Szeliga, widzac, ze zagubiony niczym dziecko we mgle
Tomal kompletnie nie radzi sobie z kryciem, mial chrapke na dublet, ale
w dobrej sytuacji przeniosl pilke wysoko ponad poprzeczke.
Gospodarze zdominowali walke w srodku pola. Gosciom nie pomoglo nawet
wejscie na boisko Sebastiana Milewskiego, ktory do spolki z Januszem
Golem nie mial kompletnie nic do powiedzenia wobec agresywnie
doskakujacych lodzian. Zupelnie bezproduktywny w ataku byl Mateusz
Kuzimski, ktory jeszcze w pierwszej polowie zastapil kontuzjowanego
Zebrowskiego. Szczerze mowiac, ciezko przypomniec sobie choc jedno jego
dobre zagranie. Jesli dodamy do tego mizerna dyspozycje niepewnego od
kilku spotkan Krzepisza, obraz gry gdynian staje sie beznadziejny.
Beznadziejny niczym postawa calej linii defensywnej, ktora w doliczonym
czasie znow dala sie zaskoczyc – tym razem przez Stipe Juricia. LKS
pokonal Arke 3:1, zolto-niebieskim energii na prowadzenie gry
wystarczylo wylacznie na pierwsze 30 minut, do momentu, az rzutu karnego
nie wykorzystal Omran Haydary. Gdynianie pozostaja wiec na czwartym
miejscu w ligowej tabeli, runde jesienna zamkna dwoma domowymi
potyczkami z Bruk-Betem Termalica Nieciecza oraz Podbeskidziem
Bielsko-Biala.

-“Azjatycka federacja nie miala litosci. Cztery lata dyskwalifikacji dla
Jakuba Swierczoka”-
Piotr Rozpara
Czteroletnia dyskwalifikacja Azjatycka Federacja Pilki Noznej ukarala
bylego reprezentanta Polski Jakuba Swierczoka. W organizmie pilkarza
Nagoya Grampus przed niespelna rokiem wykryto niedozwolona substancje.
Niespelna 30-letni dzis Jakub Swierczok to wychowanek MOSM Tychy. W
Polsce napastnik reprezentowal barwy m.in. Polonii Bytom, Zawiszy
Bydgoszcz, Zaglebia Lubin i Piasta Gliwice. Byl takze graczem do
niemieckiego Kaiserslautern, bulgarskiego Ludogorca Razgrad, a w polowie
2021 roku Piast sprzedal go za 2 miliony euro do Nagoya Grampus.
W japonskim klubie Swierczok rozegral 14 spotkan, strzelil 7 goli. W
grudniu 2021 roku, po spotkaniu ligi azjatyckiej z Pohang Steelers, w
jego organizmie wykryto niedozwolona substancje. Nie ujawniono jej
nazwy. Na nic zdalo sie badanie probki “B”, o ktora poprosil pilkarz.
Decyzja Azjatyckiej Federacji Pilki Noznej zostal wowczas zawieszony.
“Oswiadczam, iz nigdy nie stosowalem jakichkolwiek niedozwolonych
srodkow dopingujacych. W trakcie mojej kariery wielokrotnie bylem
poddawany kontrolom antydopingowym (w tym w trakcie EURO 2020 w czerwcu
2021 roku) i wszystkie dotychczasowe kontrole konczyly sie wynikiem
negatywnym. Jednoczesnie deklaruje chec pelnej wspolpracy ze stosownymi
organami antydopingowymi i podejme wszelkie mozliwe kroki w celu
wyjasnienia niniejszej sprawy” – napisal wowczas Jakub Swierczok na
Instagramie.
Teraz wladze azjatyckiego futbolu zdecydowaly o czteroletniej
dyskwalifikacji dla Swierczoka. Czyli – jesli odwolanie nic nie dadza –
jeszcze ponad trzyletniej, bo obowiazuje ona od grudnia 2021 roku.
Dotyczy rozgrywek na calym swiecie.
Jakub Swierczok ma za soba szesc wystepow w reprezentacji Polski. Byl
m.in. powolany do kadry narodowej na ubiegloroczne mistrzostwa Europy.
Na tym turnieju wystapil w druzynie prowadzonej przez Paulo Souse w
meczu ze Szwecja – w Sankt Petersburgu Bialo-Czerwoni przegrali 2:3.

-Jacek Goralski nie zdazy wyleczyc urazu i nie pojedzie na mistrzostwa
swiata do Kataru – poinformowal “Przeglad Sportowy”.
Jacek Goralski to pilkarz charakterystyczny: bojowy az do granic
agresji, faulujacy czesto i ostro, ale i swoja twarda gra bardzo
uprzykrzajacy zycie rywalom. Czeslaw Michniewicz wystawil go od
pierwszej minuty w najwazniejszym meczu wiosny, marcowym barazu o
mundial ze Szwecja. I jeszcze przed przerwa chcial go sciagac z boiska,
bo pilkarz mial juz zolta kartke i nie wygladalo na to, ze jest w stanie
grac delikatniej. – Wiedzial, ze bedzie gral do kartki, po niej go
zmienie, bo nie moge podejmowac ryzyka – mowil po meczu selekcjoner.
Goralski wytrwal na boisku do przerwy, w drugiej polowie wszedl za niego
na boisko Grzegorz Krychowiak.
Latem Goralski zmienil klub z kazachskiej Astany na niemieckie VfL
Bochum. Zdazyl zagrac w trzech meczach Bundesligi, po czym dopadly go
kontuzje: najpierw oka, potem miesnia. Noge mial wyleczyc do mundialu,
znalazl sie w szerokiej kadrze na mistrzostwa ogloszonej w zeszlym
tygodniu. Michniewicz uwaza go za przydatnego w druzynie, zapewne
wzialby go na mistrzostwa.
Ale nie wezmie. – Jestem maksymalnie rozczarowany, powiedzialbym nawet,
ze podlamany. Ale organizmu nie oszukasz. Czeka mnie leczenie miesnia, a
lekarze prognozuja, ze potrwa ono cztery-szesc tygodni – powiedzial
pilkarz “Przegladowi Sportowemu”. To kolejne oslabienie linii pomocy
reprezentacji Polski, od wielu tygodni wiadomo, ze do Kataru nie
pojedzie Jakub Moder.
Ostateczna, 26-osobowa kadra na mundial ma zostac ogloszona 10
listopada, dziesiec dni przed mistrzostwami. Polska zagra w grupie C z
Meksykiem (22 listopada), Arabia Saudyjska (26 listopada) i Argentyna
(30 listopada).

ZUZEL
“Trzech rosyjskich zuzlowcow wroci do polskiej ligi. Beda startowac jako
Polacy”-Michal Wilgocki
Po rocznym zawieszeniu Artiom Laguta, Emil Sajfutdinow i Andriej
Kudriaszow znow beda mogli scigac sie w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Bez
startow w najbogatszej lidze swiata mogliby konczyc kariery.
Po rosyjskiej agresji na Ukraine Polski Zwiazek Motorowy – jako jedyny
zwiazek sportowy w Polsce – wykluczyl wszystkich Rosjan z organizowanych
przez siebie rozgrywek. Chwile wczesniej podobna decyzje podjely wladze
swiatowego zuzla, wyrzucajac Lagute (owczesnego mistrza swiata) i
Sajfutdinowa (brazowego medaliste) z cyklu Grand Prix.
W pazdzierniku sezon bez Rosjan dobiegl konca i padlo pytanie, co dalej.
W kilku przypadkach sprawa byla ewidentna: Grigorij Laguta, brat
Artioma, na samym poczatku wojny odmowil potepienia inwazji i wybral
jazde w Rosji (pod koniec wrzesnia w kadlubowych rozgrywkach zostal jej
indywidualnym mistrzem).
Ewidentna byla tez sprawa urodzonego w Rosji Gleba Czugunowa, ktory juz
sezon wczesniej zdecydowal sie na jazde z polska licencja i
reprezentowanie bialo-czerwonych barw na arenie miedzynarodowej. On mogl
w 2022 r. scigac sie – jako Polak – w PGE Ekstralidze.
W przypadku posiadajacych podwojne – polskie i rosyjskie – obywatelstwo
Laguty i Sajfutdinowa temat byl jednak bardziej zlozony.
Sajfutidnow zaraz po inwazji wrzucil na swoje media spolecznosciowe
grafike z napisami “Modlmy sie za Ukraine” oraz “Jestesmy bracmi”. To
bylo pierwszy i ostatni zarazem ostatni raz, kiedy brazowy medalista
cyklu mistrzostw swiata zabral publicznie glos. Nieoficjalnie mowilo sie
o tym, ze jesli nie dostalby zgody na starty w 2023 r., zakonczylby
kariere.
Artiom Laguta odzywal sie kilkukrotnie. Najpierw napisal kilka ogolnych
slow o wojnie, pozniej w wywiadzie przyznal, ze nie wyobraza sobie jazdy
dla putinowskiej Rosji, a do swoich rodakow apelowal: “Porzuccie
karabiny, przejdzcie na strone dobra”. Laguta (podobnie jak inny
Rosjanin Wadim Tarasienko) za krytyke Kremla zostal wykluczony przez
swoja macierzysta federacje.
Teoretycznie obaj zuzlowcy mogliby wowczas starac sie o polska licencje.
Nie zgodzily sie na to jednak wladze polskiego zuzla, wiec Laguta i
Sajfutdinow zostali na lodzie. Co istotne – sprawa rozgrywala sie na
przelomie lutego i marca 2022 r., a wiec u progu nowego sezonu. Czasu na
decyzje bylo niewiele, a kluby mialy juz dopiete sklady na zaczynajace
sie rozgrywki.
W lipcu – czyli mniej wiecej w polowie sezonu – na swiatlo dzienne
wyszla informacja, ze Artiom Laguta pozwal wladze polskiego zuzla za
dyskryminacje i lamanie jego konstytucyjnych praw. Jedna z korzystnych
dla Laguty opinii prawnych przygotowal byly minister sprawiedliwosci
rzadzie PO-PSL Zbigniew Cwiakalski.
Prawdopodobnie to byl ten moment, w ktorym wladze polskiego zuzla
zorientowaly sie, ze przeszarzowaly. A takze, ze koszty wykluczenia
Rosjan z polskim paszportem moga byc ogromne: Laguta nalezy do
absolutnego ligowego topu, wiec w ramach odszkodowania moglby sie
domagac rownowartosci swojego kontraktu – a to kwoty rzedu kilku
milionow zlotych rocznie.
Jeszcze gorecej zrobilo sie po emisji w Canal Plus jednego z odcinkow
serialu dokumentalnego “To jest zuzel”. Zarowno szef zuzla w stacji
Marcin Majewski, jak i Tomasz Dryla – komentator rozgrywek – na poczatku
sezonu w ostrych slowach sprzeciwili sie startowi Rosjan w polskiej
lidze. Dryla napisal emocjonalny list m.in. do Laguty i Sajfutdinowa,
oskarzyl ich o biernosc wobec wojny i stwierdzil: “dla mnie nie
istniejecie”.
Dryla jest rezyserem serialu, ktory ma kibicom zapewnic rozrywke miedzy
pazdziernikiem a kwietniem przyszlego roku, czyli w czasie bez
rozgrywek. Jeden z odcinkow poswiecil postawie Rosjan. Wypowiada sie tam
rowniez Artiom Laguta. Reporter zadal mu pytanie, czy w Ukrainie wedlug
niego jest wojna czy specjalna operacja wojskowa. Mistrz swiata odparl,
ze “nie wie, co tam jest”. Kilka dni pozniej zarzucil stacji
manipulacje, brak autoryzacji wypowiedzi i przemontowanie materialu tak,
by przedstawic go w zlym swietle. “Bylem przekonany, ze jestem pytany o
to, w jaki sposob jest okreslana sytuacja w Ukrainie przez Rosjan.
Odpowiedzialem zgodnie z prawda, ze nie wiem, co sie dzieje, ale w
Rosji” – stwierdzil w rozmowie ze Sportowymi Faktami WP. Canal Plus
odrzucil te zarzuty.
W rozmowie z WP Laguta po raz pierwszy powiedzial tez o swoich
motywacjach zwiazanych z sytuacja rodzinna: “Mam polski paszport, tutaj
chce mieszkac i tutaj bede mieszkac. Nie zamierzam jednak juz wiecej o
tym gadac, bo musi pan wiedziec, ze w Rosji pojawil sie jakis czas temu
specjalny komunikat, ze poruszanie tych tematow moze sie bardzo zle
skonczyc. A ja mam tam rodzicow i siostre. Jesli, nie daj Boze, komus
cos sie stanie, to bede musial tam pojechac. Gdy bede w kolko rozmawiac
o Ukrainie, to zostane zatrzymany na granicy i wsadzony do wiezienia na
10 lat. Jesli ktos tego nie rozumie, to trudno, ale taka jest moja
perspektywa. Zalezy mi na rodzinie i nie zamierzam zrywac z nia kontaktu
czy zamykac sobie do nich drogi. Nie zrezygnuje z tego i koniec kropka.
Prosilbym wszystkich, ktorzy mnie oceniaja, zeby o tym pamietali”.
Takze Sportowe Fakty jako pierwsze poinformowaly, ze po miesiacach sporu
Polskiemu Zwiazkowi Motorowemu zabraklo prawnych argumentow, wiec
zamierza dopuscic Lagute, Sajfutdinowa i Kudriaszowa do rozgrywek w
przyszlym roku. Beda musieli spelnic trzy warunki. Po pierwsze:
oficjalnie potepic agresje Putina na Ukraine. Po drugie – zdac egzamin
na polska licencje zuzlowa. Po trzecie wreszcie: zrezygnowac z roszczen
wobec PZM za zawieszenie na sezon 2022. Informacje sa nieoficjalne,
decyzja ma zostac ogloszona 19 listopada.
Taki uklad najprawdopodobniej oznacza, ze zuzlowcy beda mogli – jako
Polacy – startowac tez w innych ligach, np. w Szwecji. Ale juz w cyklu
Grand Prix nie. Tu na powrot musza jeszcze poczekac.
Powrot Laguty i Sajfutdinowa do stadionowej rzeczywistosci moze byc
jednak bardzo bolesny. Przekonal sie o tym w ubieglym roku Gleb
Czugunow. Mimo tego, ze reprezentuje polskie barwy, kilkukrotnie byl
wyzywany przez kiboli od “ruskiej k..wy”.
Laguta bedzie w przyszlym sezonie po raz kolejny reprezentowal barwy
Betardu Sparty Wroclaw. W 2021 r. zdobyl z nia druzynowe mistrzostwo
Polski. Ale juz w 2022 r. pozbawiona mistrza swiata druzyna z Wroclawia
skonczyla rozgrywki na piatym miejscu. W kolejnym sezonie bedzie znow
jednym z glownych faworytow do mistrzostwa.
Podobnie jak For Nature Solutions Apator Torun, gdzie pojedzie
Sajfutdinow. Sezon 2022 mial byc jego pierwszym w tych barwach, klub
wydal na jego kontrakt grube miliony. Bez Rosjanina z polskim paszportem
skonczyl rozgrywki na czwartym miejscu.

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, weszlo.com,
90minut.pl, pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl
opracowal Reksio.