Dzien dobry – tu Polska – 30.07.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 206) (6699)

30 lipca 2023r.

Pogoda

niedziela, 30 lipca 22 st C

Deszcz

Opady:80%

Wilgotnosc:77%

Wiatr:21 km/h

Kursy walut

Euro 4.42

Dolar 4.01

Funt 5.15

Frank 4.60

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Zycze pieknej niedzieli i pozdrawiam z nieco chlodnej Polski, ale niewazne
ze chlodno, wazne ze lato 😉

Ania Iwaniuk

Dowcip

Maz i zona ogladaja w telewizji program psychologiczny o skrajnych
emocjach.

W pewnym momencie odzywa sie maz:

– Kochanie, to wszystko stek bzdur. Zaloze sie, ze nie jestes w stanie
powiedziec mi czegos, co uczyni mnie radosnym i smutnym jednoczesnie.

– Masz najwiekszego penisa wsrod swoich kumpli.

Prawie pol tysiaca trudnych do ugaszenia samochodow elektrycznych
na pokladzie plonacego statku. 200-metrowy specjalny statek do przewozu
samochodow plynal z niemieckiej Bremy do Egiptu zapalil sie w nocy z wtorku
na srode, gdy znajdowal sie na Morzu Polnocnym okolo 30 kilometrow na
polnoc od holenderskiej wyspy Ameland. Sluzby natychmiast podjely akcje
ratunkowa. Udalo sie uratowac 22 z 23 czlonkow zalogi. Jedna osoba zginela.
Obecnie plonacy statek dryfuje w kierunku zachodnim. W piatek rano
znajdowal sie okolo 17 km na polnoc od wyspy Terschelling. Straz
przybrzezna poinformowala, ze holownik Fairplay 30, ktory przyplynal w
czwartek z Niemiec posiada juz w miare stabilne polaczenie z plonaca
jednostka. Oprocz Fairplay 30 wezwano kilka innych statkow do pomocy w
akcji ratowniczej. Sa to dwa dodatkowe holowniki, statek pomocniczy dla
firm ratowniczych oraz Arca – statek do wydobywania ropy, ktory obecnie
glownie zapewnia kontrole ruchu i ostrzega inne statki, aby trzymaly sie z
dala od plonacej jednostki. Rzecznik Rijkswaterstaat, rzadowej agencji
zarzadzajacej gospodarka wodna Holandii poinformowal, ze w piatek zostanie
podjeta kolejna proba opanowania pozaru.

Na pokladzie jednostki plywajacej pod bandera Panamy i wyczarterowanej
przez japonska firme K Line znajduja sie 3783 samochody osobowe, w tym
prawie 500 aut elektrycznych. Pierwotnie informowano, ze elektrykow jest
tylko 25, jednak japonski armator przekazal, ze jest ich niemal 20 razy
wiecej. To wlasnie pozar jednego z nich byl prawdopodobna przyczyna wybuchu
ognia na pokladzie. Zrodla portalu RTL Nieuws podaly, ze na pokladzie
wybuchl akumulator jednego z samochodow napedzanych pradem.

Artysta z dywanem przedarl sie do strzezonego papieskiego oltarza na
terenie Swiatowych Dni Mlodziezy

Slynny portugalski artysta uliczny Artur Bordalo ominal zabezpieczenia
Swiatowych Dni Mlodziezy, w trakcie ktorych papiez Franciszek odprawi msze
w przyszlym tygodniu. Rozwinal ogromny dywan przedstawiajacy banknoty, aby
skrytykowac to, ile panstwo wydalo na to wydarzenie. Wladze kraju
zapewniaja, ze bezpieczenstwo uczestnikow spotkania, w tym Ojca Swietego,
nie jest zagrozone. Bezpieczenstwo uczestnikow rozpoczynajacych sie we
wtorek w Lizbonie Swiatowych Dni Mlodziezy (SDM) z udzialem okolo miliona
mlodych pielgrzymow i papieza Franciszka jest niezagrozone – zapewnil w
piatek szef MSW Portugalii Jose Luis Carneiro. Tak zareagowal na incydent,
podczas ktorego artysta wszedl na teren zarezerwowany tylko dla sluzb
przygotowujacych impreze.

– To nie jest blad w zabezpieczaniu Swiatowych Dni Mlodziezy – oswiadczyl
szef MSW. Powtorzyl, ze pojawienie sie przy oltarzu Artura Bordalo, ktory
rozlozyl na nim duzych rozmiarow dywan, nie zagraza bezpieczenstwu tej
imprezy.

Podobne oswiadczenie w piatek wydaly portugalskie sluzby bezpieczenstwa
(SSI), przekonujac, ze mezczyzna, ktory dostal sie do miejsc, gdzie za pare
dni bedzie przebywal papiez Franciszek, nie naruszyl procedur
bezpieczenstwa. Wina za wejscie artysty i grupy jego kolegow na glowny
oltarz SDM portugalskie sluzby obarczyly robotnikow prowadzacych tam
ostatnie prace, a takze ochroniarzy pilnujacych miejsca.

– Nie dzialalismy jak ninja. Podeszlismy tam ubrani w zolte kamizelki. Nikt
nas nie zatrzymal, nie skontrolowal. A pozniej coraz bardziej
przyblizalismy sie do oltarza – powiedzial Artur Bordalo w rozmowie z
telewizja CNN Portugal. W czwartek lizbonski artysta, uzywajacy pseudonimu
Bordalo II, rozlozyl na schodach glownego papieskiego oltarza dywan z
wizerunkiem licznych banknotow 500 euro. Nazywajac swoje dzielo “dywanem
wstydu”, wyznal, ze chcial w ten sposob zaprotestowac przeciwko wysokim
kosztom organizacji SDM w Lizbonie. Z szacunkow rzadu Portugalii i Kosciola
wynika, ze lizbonska edycja SDM pochlonie 160 mln euro, czyli rekordowa
sume w historii organizowanych od 1985 r. spotkan mlodziezy katolickiej.
Ostatnie w Europie edycje tego wydarzenia, odbywajace sie w Madrycie w 2011
r. oraz Krakowie w 2016 r., byly trzykrotnie tansze.

Radio Piekary prowadzi audycje przy pomocy sztucznej inteligencji

“Czesc, jestem Basia, witam was na antenie Radia Piekary” – rozpoczela w
sobote w poludnie swoj pierwszy program wirtualna prezenterka generowana
przez sztuczna inteligencje. Przedstawiciele nadajacego w wojewodztwie
slaskim samorzadowego Radia Piekary wyjasniaja, ze to na razie eksperyment.
Material magazynu “Polska i Swiat”.

Doniczki z konopiami indyjskimi na zewnetrznym parapecie. Lokator przyznal,
ze zakopal dwa sloiki z suszem

Dwie doniczki z roslinami przypominajacymi krzewy konopi zauwazyl
policjant, ktory byl w jednym z budynkow w Rynie (woj. warminsko-mazurskie)
na interwencji. 44-latek, ktory otworzyl mundurowym drzwi przyznal, ze to
konopie. Powiedzial tez, gdzie zakopal dwa sloiki z suszem. Policjant z
oddzialu prewencji w Olsztynie pomagal mundurowym z Rynu w zatrzymaniu
osoby poszukiwanej. Gdy wyszedl z budynku zauwazyl, ze na parapecie jednego
z okien stoja rosliny przypominajace wygladem krzewy konopi. Razem z
kierownikiem posterunku policji w Rynie zapukali wiec do mieszkania, o
ktore chodzilo. Otworzyl im 44-latek. Byl bardzo zdziwiony. “Szybko
przyznal sie do tego, ze na parapecie ma dwie doniczki z krzewem konopi
oraz worek z zapieciem strunowym, w ktorym przechowuje susz roslinny, a
takze susz w sloiku litrowym” – czytamy w komunikacie na stronie
warminsko-mazurskiej policji. Mezczyzna przyznal sie tez, ze krzewy uprawia
rowniez na dzialce ogrodowej, a pod lasem ma zakopane dwa sloiki z kolejnym
suszem roslinnym. Stwierdzil, ze to na wlasny uzytek “Lacznie policjanci
zabezpieczyli 15 krzewow konopi oraz 200 gramow gotowego suszu marihuany.
Mezczyzna zostal zatrzymany, tlumaczyl, ze to na wlasny uzytek” – glosi
komunikat. Sprawa znajdzie final w sadzie. Za posiadanie srodkow
odurzajacych mezczyznie grozi do trzech lat pozbawienia wolnosci.

Wyludzila od 87-latka oszczednosci jego zycia, potem z niego drwila.
“Niewypowiedzianie okrutne”

Peaches Stergo, mieszkanka Florydy, ktora wyludzila 2,8 mln dolarow od
87-letniego mezczyzny, zostala skazana na 51 miesiecy wiezienia, informuja
amerykanskie wladze. Prokuratura ujawnila informacje na temat znajomosci
pary, ktora poznala sie za posrednictwem aplikacji randkowej. Kobieta miala
drwic z wyznan milosci, ktore slyszala od ofiary, i zartowac, ze 87-latek
jest “splukany” do tego stopnia, iz “nie zostalo mu nic do zastawienia”.
Sedzia ocenil zachowanie skazanej jako “niewypowiedzianie okrutne”. Jak
podalo biuro prokuratora Stanow Zjednoczonych dla poludniowego dystryktu
Nowego Jorku (SDNY), Peaches Stergo w czwartek zostala skazana na 51
miesiecy wiezienia. Ponadto decyzja sadu 36-latka musi zwrocic uzyskane
korzysci. Kobieta za wyludzone pieniadze kupila dom i ponad 100 luksusowych
przedmiotow. Po wyjsciu z wiezienia bedzie objeta nadzorem przez nastepne
trzy lata.

Prokurator Damian Williams w komunikacie prasowym SDNY przekazal, ze
mieszkanka Florydy “bezdusznie oszukala 87-latka ocalalego z Holokaustu,
ktory po prostu szukal towarzystwa”. Sedzia Edgardo Ramos powiedzial, ze
zachowanie skazanej bylo “niewypowiedzianie okrutne” i motywowane
“chciwoscia”. Sledczy ustalili w toku dochodzenia, ze Stergo od 2017 do
2021 roku oszukiwala mezczyzne – ktorego nazwiska wladze nie upublicznily –
wyludzajac od niego ponad 2,8 miliona dolarow, stanowiacych “oszczednosci
jego zycia”. Stergo poznala 87-latka blisko siedem lat temu za
posrednictwem aplikacji randkowej. Na poczatku 2017 roku poprosila go o
pozyczenie pieniedzy na oplacenie adwokata, ktory – jak twierdzila – mial
pomoc jej wywalczyc nalezne jej srodki w ramach ugody. Kiedy mezczyzna
przekazal jej pieniadze, powiedziala, ze zostaly one zdeponowane na jej
koncie bankowym. Jak ustalila pozniej prokuratura, w rzeczywistosci zadna
sprawa majaca zakonczyc sie ugoda nie istniala. Stergo oklamywala mezczyzne
przez nastepne cztery i pol roku. Wielokrotnie zadala od niego wplacenia
pieniedzy na jej konto, przekonujac, ze w innym wypadku jej konta zostana
zamrozone, a on nigdy nie otrzyma zwrotu pieniedzy. Mezczyzna we wskazanym
okresie wypisal 62 czeki na kwote przekraczajaca 2,8 mln dolarow. Co
wiecej, skazana stworzyla falszywe konta mailowe, ktore mialy wygladac tak,
jakby nalezaly do pracownika banku. Falszowala rowniez listy od pracownika
banku i okazywala oszukanemu falszywe faktury.

Zartowala z wyznania milosci, “nie chciala zarabiac, pracujac legalnie”

Sledczy dotarli do wiadomosci tekstowych wysylanych przez Stergo. W
wiadomosci do swojego prawdziwego partnera skazana drwila ze swojej ofiary,
wspominajac, ze 87-latek powiedzial jej, ze ja “kocha”. W innej wiadomosci
zartowala, ze mezczyzna jest “splukany” do tego stopnia, iz “nie zostalo mu
nic do zastawienia”. Jednak kiedy przestala otrzymywac przelewy, byla
“zdenerwowana”. “Nie dlatego, ze czula sie nie w porzadku wobec ofiary lub
miala wyrzuty sumienia, ale dlatego, ze nie chciala zarabiac pieniedzy,
pracujac legalnie” – wskazalo biuro prokuratora w czwartek. Mezczyzna
poniosl tak duze straty finansowe, ze musial sprzedac swoje mieszkanie na
Manhattanie. Tymczasem Stergo “zyla w luksusie” – czytamy w komunikacie
prokuratury, w ktorym podano, ze 36-latka kupila dom na zamknietym osiedlu,
mieszkanie, lodz i liczne samochody, w tym corvette. W latach 2017-2021
odbyla rowniez kosztowne podroze, zatrzymujac sie w miejscach takich jak
hotel Ritz i wydala dziesiatki tysiecy dolarow na drogie posilki, zlote
monety i sztabki zlota, bizuterie, zegarki i markowe ubrania ze sklepow
takich jak Tiffany, Ralph Lauren, Neiman Marcus, Louis Vuitton i Hermes.

Prezydent Krakowa ukarany mandatem za palenie cygara w gabinecie. Po raz
drugi

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski po raz drugi zostal ukarany przez
straznikow miejskich mandatem za to, ze palil cygaro w swoim gabinecie. Tym
razem wpadl, bo nie zgasil go podczas nagrania dla mediow. Prezydent
Krakowa Jacek Majchrowski zostal nagrany, jak pali cygaro w swoim
gabinecie. Polityk czekal przed komputerem na wywiad online. Przed rozmowa
jednak prowadzona byla transmisja, podczas ktorej mozna bylo dostrzec, jak
prezydent miasta siega po cygaro i sie nim zaciaga. Majchrowski odlozyl je,
kiedy otrzymal informacje, ze wywiad za chwile sie rozpocznie.

Informacje o mandacie przyjetym przez prezydenta potwierdzil Dariusz Nowak
z biura prasowego krakowskiego magistratu. Nie podal jednak, jakiej
wysokosci byla to kara. Nowak dodal, ze na terenie urzedu jest wyznaczone
miejsce do palenia i kazdy, kto chce sie oddac nalogowi, powinien z niego
skorzystac.

To juz drugi mandat za to samo wykroczenie dla prezydenta Krakowa. O
pierwszym, w 2021 roku, sam poinformowal w mediach spolecznosciowych. “Tak
sie zdarza, ze i prezydent Krakowa placi mandaty. Po skardze na mnie, ze
zapalilem w gabinecie cygaro, otrzymalem od strazy miejskiej mandat. Coz,
stalo sie” Uprzedzajac – czasem rowniez uzywam brzydkich wyrazow” – napisal
Majchrowski. Wowczas rowniez mandat wystawili prezydentowi straznicy
miejscy. – Zglosil sie do nas mieszkaniec, ktory wyrazil chec swiadczenia
przeciwko prezydentowi za to, ze palil w miejscu pracy. Mezczyzna jako
dowod w tej sprawie zalaczyl zdjecia i film – powiedzial w 2021 roku
rzecznik krakowskiej Strazy Miejskiej Marek Aniol.

Zgodnie z ustawa antynikotynowa palenie tytoniu w miejscu pracy jest
zakazane. – Jak w kazdym takim przypadku wszczeto postepowanie, o czym
poinformowalismy prezydenta. I to on zdecydowal, ze przyjmie mandat karny,
co zakonczylo postepowanie – poinformowal Marek Aniol.

Wiceszef MSW Litwy: rozwazamy z Polska zamkniecie granicy z Bialorusia

Litwa i Polska rozwazaja wspolne zamkniecie granicy z Bialorusia w
przypadku powaznych incydentow z udzialem zolnierzy rosyjskiej najemniczej
Grupy Wagnera – oswiadczyl w piatek litewski wiceminister spraw
wewnetrznych Arnoldas Abramaviczius. Sa takie rozwazania – powiedzial
dziennikarzom Abramaviczius. – Istnieje mozliwosc zamkniecia granicy –
dodal. Wiceminister wskazal, ze jego resort jest poinformowany o tym, ze we
czwartek przedstawiciele polskiego rzadu na granicy z Bialorusia (w
Krynkach na Podlasiu) odbyli narade i dokonali oceny sytuacji.
Abramaviczius przypomnial, ze obecnie na Bialorusi przebywa okolo 1200
najemnikow i niemal wszyscy znajduja sie na poligonie w Osipowiczach,
nieopodal granicy z Polska.

W ocenie wiceministra obecnosc wagnerowcow “militarnego zagrozenia dla
Polski nie stanowi”, ale “mozliwosc prowokacji istnieje”. O mozliwosci
zamkniecia granicy z Bialorusia poinformowal tez w czwartek w wywiadzie dla
radia Ziniu radijas minister spraw wewnetrznych Agne Bilotaite.
“Podchodzimy do tej sytuacji w sposob bardzo pryncypialny, a Panstwowa
Straz Graniczna zostala zobowiazana do scislego monitorowania sytuacji –
powiedziala minister podkreslajac, ze “istnieja odpowiednie ustalenia,
przewidziane sa bardzo szczegolowe procedury”. Pierwsze informacje o
mozliwym skierowaniu wagnerowcow na Bialorus podaly rosyjskie media
niezalezne pod koniec czerwca. Prognozowaly one, ze najemnicy w liczbie
okolo 8 tysiecy beda stacjonowali w okolicach Osipowicz w obwodzie
mohylewskim. Znajduje sie tam opuszczona do niedawna, a potem pospiesznie
wyremontowana baza. Jest usytuowana we wsi Cel. To byla baza wojskowa
bialoruskich wojsk rakietowych.

Po blisko 40 latach odnaleziono w Alpach szczatki zaginionego alpinisty

Szczatki zaginionego od 1986 r. niemieckiego alpinisty znaleziono na
lodowcu w szwajcarskich Alpach – poinformowala w czwartek policja kantonu
Valais. 12 lipca grupa alpinistow natrafila na ludzkie szczatki i kilka
elementow wyposazenia na lodowcu Theodule w poludniowej Szwajcarii, przy
granicy z Wlochami.

Szczatki te przewieziono do zakladu medycyny sadowej szpitala w Sion, gdzie
zostaly zbadane.

“Porownanie DNA pozwolilo ustalic, ze to rzeczywiscie niemiecki alpinista,
ktory zaginal we wrzesniu 1986 r.” – poinformowala policja kantonu Valais.

Mezczyzna, wowczas 38-letni, zostal zgloszony jako zaginiony po tym, jak
nie wrocil z wyprawy w gory. Prowadzone wowczas poszukiwania nie przyniosly
rezultatu.

Agencja AFP podkresla, ze topniejace w wyniku globalnego ocieplenia
alpejskie lodowce coraz czesciej odslaniaja szczatki ludzi, ktorych
zaginiecie zgloszono wiele lat temu.

SPORT

Wiemy, kto zastapi Juventus w LKE. Co to oznacza dla polskich klubow?
Miejsce Juventusu w tegorocznej edycji Ligi Konferencji Europy zajmie
pogromca Lecha Poznan z ostatnich rozgrywek, czyli Fiorentina. Wloski
zespol jest pierwszym oczekujacym w kolejce do rozstawienia w IV rundzie
kwalifikacji – poinformowal Jan Sikorski z rankinguefa.pl. Juventus mial
byc jednym z faworytow do wygrania tegorocznej edycji Ligi Konferencji
Europy. Ale tak sie jednak nie stanie i zarowno Arkadiusz Milik, jak i
Wojciech Szczesny nie beda mogli siegnac po to trofeum. Kilka godzin temu
poinformowalismy o tym, ze UEFA podjela oficjalna decyzje i wykluczyla
wloski zespol z gry w europejskich pucharow. Co to oznacza dla polskich
klubow grajacych w LKE? Miejsce Juventusu w IV rundzie el. LKE zajmie osmy
zespol ubieglego sezonu Serie A, czyli Fiorentina. Pilkarze Vincenzo
Italiano byli finalistami ostatniej edycji rozgrywek, w ktorych w
najwazniejszym starciu polegli z West Hamem 1:2. W cwiercfinale
wyeliminowali za to z rywalizacji Lecha Poznan, wygrywajac w dwumeczu 6:4.
Jan Sikorski z portalu rankinguefa.pl poinformowal, ze rozstawiona w
ostatniej fazie kwalifikacji bedzie Aston Villa, a na pierwszych miejscach
w kolejce do rozstawienia beda Fiorentina, Bodø/Glimt i Lech Poznan. Co to
oznacza dla polskich druzyn? Wiemy juz od dluzszego czasu, ze zarowno
Legia, jak i Pogon, jesli awansuja do IV rundy, to nie maja szans, aby byc
w niej rozstawione. Odpadniecie, ktoregos z rozstawionych klubow na
wczesniejszym etapie zmagan, bedzie oznaczalo, ze wszystkie polskie zespoly
beda mogly trafic na Fiorentine w IV rundzie. Po pierwszych spotkaniach II
rundy el. LKE najlepsza sytuacja z polskich klubow ma Pogon Szczecin, ktora
pokonala Linfield 5:2. Bardzo dobrze spisal sie tez Lech Poznan,
zwyciezajac z Zalgirisem Kowno 3:1. Najgorszej zaprezentowala sie Legia
Warszawa, ktora po bardzo slabym meczu jedynie zremisowala z kazachskim
Ordabasy 2:2. Mimo tego, ze rewanzowe starcia odbeda sie w czwartek 3
sierpnia, to nasze zespoly wiedza juz, z kim najprawdopodobniej zmierza sie
w nastepnej rundzie.

Alez wejscie polskiego napastnika w nowym klubie. Dolozyl kolejna bramke

Dawid Kownacki z kolejnym golem podczas okresu przygotowawczego w Werderze
Brema. Polak po czterech sparingach ma juz na swoim koncie piec goli w
barwach nowego klubu. Bundesliga swoja inauguracyjna kolejke rozpocznie 18
sierpnia, gdy Werder Brema na swoim boisku podejmie Bayern Monachium. To
gospodarzy tego starcia w letnim oknie transferowym dolaczyl Dawid
Kownacki, ktoremu wygasal kontrakt w Fortunie D�zsseldorf. Polski napastnik
mial swietny sezon na zapleczu niemieckiej ekstraklasy, ale zdecydowal sie
na Werder. Polski napastnik zdobyl kolejna bramke w sparingu przeciwko
Ipswich. Jego zespol zremisowal 1:1 w godzinnym meczu, a wychowanek Lecha
Poznan na liste strzelcow wpisal sie w 12. minucie, wykorzystujac ogromny
blad bramkarza, ktory wypuscil pilke z rak po dosrodkowaniu w pole karne z
prawej strony boiska. To zapewne jeden z latwiejszych goli 26-latka w
karierze, ale znalazl sie we wlasciwym miejscu boiska. Dawid Kownacki
notuje fenomenalne wejscie do nowego zespolu. W czterech spotkania
przedsezonowym polski napastnik zdobyl az piec bramek oraz zanotowal jedna
asyste. Wypracowal rowniez rzut karny. Jego letnia dyspozycja napawa
optymizmem przed nadchodzacym sezonem Bundesligi, w ktorym o minuty nie
bedzie latwo, gdyz w zespole pozostal Niclas Fullkrug, podstawowy napastnik
Werderu, ktory w poprzednim sezonie strzelil 16 goli. Siedmiokrotny
reprezentant Polski urodzony w Gorzowie Wielkopolskim dotychczas na
poziomie Bundesligi rozegral poltora sezonu z uwagi na zimowy transfer do
Fortuny D�zsseldorf w styczniu 2019 roku. W 30 spotkaniach zdobyl cztery
bramki. Poprzedni sezon byl najlepszy w karierze Kownackiego. W 32 meczach
2. Bundesligi zanotowal bilans 14 trafien i 9 asyst, lecz nie dalo to
awansu jego druzynie. Przed Werderem Brema jeszcze jeden sparing przed
startem sezonu. 5 sierpnia zmierza sie ze Strasbourgiem.

MKOl zajal sie zdyskwalifikowana Ukrainka, ktora nie podala reki Rosjance.
Bedzie nagroda

Olga Charlan otrzyma “dzika karte” na przyszloroczne igrzyska olimpijskie w
Paryzu. Taka decyzje podjal Miedzynarodowy Komitet Olimpijski. O wszystkim
poinformowal jego przewodniczacy Thomas Bach w liscie do Ukrainki.
Jednoczesnie w calym tekscie na prozno szukac jakiejkolwiek wzmianki o
rosyjskiej agresji na Ukraine. W czwartek caly sportowy swiat obiegla
afera, jaka miala miejsce na mistrzostwach swiata w szermierce. W 1/32
finalu Ukrainka Olga Charlan z Ukrainy pokonala Rosjanke Anne Smirnowa. Po
zakonczonej rywalizacji Charlan nie podala reki rywalce, a zamiast tego
wyciagnela w jej kierunku szpade. Z tego powodu obrazona Smirnowa przez 40
minut okupowala plansze, a Ukrainka zostala w konsekwencji
zdyskwalifikowana za brak gestu podania reki, ktory jest obligatoryjny w
szermierce. To, co sie dzisiaj wydarzylo, rodzi wiele pytan. Nie chcialam
podac reki tej zawodniczce. Postapilam zgodnie z sercem. Kiedy wiec
uslyszalam, ze chca mnie zdyskwalifikowac, zabilo mnie to. Krzyczalam z
bolu. Mysle, ze rozumiem, jak wszyscy inni na tym swiecie, ze zasady musza
sie zmienic, poniewaz swiat sie zmienia. Zdalam sobie sprawe, ze ten narod
terroryzuje nie tylko nasze rodziny, ale rowniez sport – mowila wyraznie
poruszona Olga Charlan w nagraniu opublikowanym na Instagramie. Do
kontrowersyjnej decyzji organizatorow mistrzostw swiata odniosl sie
Miedzynarodowy Komitet Olimpijski, ktory postanowil przyznac Ukraince
“dzika karte” na przyszloroczne igrzyska olimpijskie w Paryzu. “Biorac pod
uwage twoja wyjatkowa sytuacje, Miedzynarodowy Komitet Olimpijski
zagwarantuje ci miejsce na igrzyskach olimpijskich w 2024 roku na wypadek,
gdybys nie byla w stanie zakwalifikowac sie w tradycyjny sposob” – czytamy
w liscie przewodniczacego MKOl-u Thomasa Bacha do Olgi Charlan. “Ta
wyjatkowa decyzja jest spowodowana tym, ze nic nie zrekompensuje punktow,
ktore utracilas w wyniku dyskwalifikacji” – dodano.

Bach, ktory sam jest bylym szermierzem, przyznawal, ze nie jest w stanie
sobie wyobrazic, co czuje Charlan. “Wojna przeciwko twojemu krajowi,
cierpienia narodu ukrainskiego, niepewnosc zwiazana z waszym udzialem w
mistrzostwach swiata w szermierce w Mediolanie […] – wszystko to musialo
byc rollercoasterem emocji i skrajnych uczuc” – pisal wspolczujac
ukrainskiej szpadzistce. Chociaz decyzja MKOl-u jest godna pochwaly, to w
calym liscie Thomasa Bacha ani razu nie padla nazwa kraju, ktory napadl na
Ukraine. Kierowany przez niego komitet pod koniec marca biezacego roku
podjal kontrowersyjna decyzje o zarekomendowaniu dopuszczenia Rosjan i
Bialorusinow do rywalizacji w zawodach miedzynarodowych. Ciagle nie
wiadomo, czy reprezentanci tych krajow beda mogli wziac udzial w
przyszlorocznych igrzyskach w Paryzu. Olga Charlan w trakcie kariery
zdobyla cztery medale igrzysk olimpijskich (zloty, srebrny i dwa brazowe),
15 mistrzostw swiata (szesc zlotych, siedem srebrnych i dwa brazowe) oraz
11 mistrzostw Europy (osiem zlotych oraz trzy srebrne).

DETEKTYW

Zimny psychopata i spolka

Katarzyna STRZELECKA

Chwile patrzyl z gory na drobna postac. Nagle przezegnal sie, nastepnie dwa
razy mach- nal maczeta nad glowa kleczacego gimnazjalisty. Ostrze ze
swistem przecielo powietrze. Zrobil kolejny zamach. Tym razem ostrze
uderzylo w glowe. Kolejne ciosy padaly bly- skawicznie…

Konflikt zaczal sie wiosna 2001 roku od incydentu podczas dyskoteki w
jednym z ostrowieckich gim- nazjow. Szkolna zabawe prze- rwalo wtargniecie
do sali grupy agresywnie zachowujacych sie nastolatkow z osiedla Parkowego.
Agresorzy poszukiwali 13-let- niego Michala D. Nie wiedzieli nawet, jak
wyglada gimnazjalista. Rozpytywali uczniow, ale nikt nie chcial im wydac
kolegi.

– Ten chudy to chyba Michal

– w koncu jeden z napastnikow wskazal szczuplego chlopca. Natychmiast wokol
gimnazjalisty pojawili sie napastnicy.

Przywodca grupy z Parkowego, niespelna 18-letni Damian A., nazywany przez
kumpli “Zimny”, nakazal aby sprawic mu lomot.

– Ja nie jestem Michal – prze- razonym glosem protestowal zaatakowany
chlopiec, ale to tyl- ko wzbudzilo smiech napastnikow, ktorzy bez skrupulow
dotkliwie pobili i skopali gimnazjaliste. Uciekli z sali dopiero na widok
kil- ku nauczycieli, ktorych zaalarmo- wali uczestnicy szkolnej dyskoteki.

Pobity chlopiec nie wiedzial, dlaczego zostal napadniety. Rzeczywiscie nie
nazywal sie Michal D.

Kilka dni pozniej Wojtek P., jeden z najblizszych kolegow Damiana A.,
musial przejsc przez nieprzyjazne osiedle Centrum. Jak to bywa w takich
sytuacjach, w polowie drogi natknal sie na spora grupe gimnazjalistow,
ktorzy byli swiadkami zajscia w dyskotece.

– Patrzcie, idzie prawa reka “Zimnego”. To on skopal naszego kumpla w
czasie zabawy. Teraz nie wyglada na takiego chojra- ka. Przylozmy mu –
dogadywali chlopcy z Centrum.

Kilkunastu gimnazjalistow rzucilo sie na samotnego Wojtka. Probowal
uciekac, ale szybko zostal dogoniony i powalony na ziemie.

Wiesci o pobiciu Wojtka szyb- ko dotarly do Damiana A., czyli do “Zimnego”.
17-latek cale dnie

spedzal grajac na komputerze lub popijajac piwo na lawce obok bloku. Nauke
zakonczyl kilka lat wczesniej, na szkole podstawo- wej. Pracy nie szukal.
Przejadal i przepijal pieniadze, ktore przy- sylala mu matka z Wloch.
Ojciec nie interesowal sie nim od wielu lat. Chlopak zostal w mieszkaniu
jedynie z 90-letnia prababcia, ktora nie miala sily, aby zajac sie jego
wychowaniem. On sam mial opinie chetnego do bijatyk awan- turnika oraz
zapalonego zbiera- cza roznego rodzaju broni. Mial w domu, miedzy innymi,
pisto- let – straszak, skradziony komus z rodziny wojskowy bagnet, a nawet
maczete o ponad 40-cen- tymetrowym ostrzu.

Pobicie Wojtka bardzo wku- rzylo Damiana. Zwolal kum- pli ze swojej bandy i
wspolnie zaplanowali odwet na malo- latach z Centrum. Na miejsce akcji
wybrali plac przy fontan- nie na tymze osiedlu. Wiedzieli, ze to ulubione
miejsce spotkan gimnazjalistow. W polowie maja 2001 roku grupa nastolatkow
z Parkowego, w kominiarkach na glowach, uzbrojona w noze i palki,
zaatakowala mlodziez przy fontannie. Doszlo do bijaty- ki miedzy
zwasnionymi grupami.

Po tej konfrontacji na krotko zapanowal rozejm. Obie strony leczyly rany.
Jednak “Zimny” nie byl usatysfakcjonowany. Ciagle malo mu bylo starc i
bojek.

Trzeba dokopac P gowniarzowi

o poludniu, 19 maja 2001 roku, Damian popijal wodke ze swoim przyja-

cielem Wojtkiem P. Wsrod kole- gow “Zimny” znany byl ze slabej glowy. Nawet
po wypiciu niewiel- kiej ilosci alkoholu stawal sie
agresywny.Wtenferalnydzien nie bylo inaczej.

– Trzeba dokopac temu gow- niarzowi Michalowi D. Ciagle mu sie udaje. Dzis
mu przylozy- my – zaplanowal podchmielony “Zimny”. We trzech doszli do
bloku na osiedlu Centrum, w ktorym mieszkal 13-letni Michal D. Po drodze
ustalili, ze jeden z nich wywabi chlopca z domu, a poz- niej pobija go w
jakims ustronnym miejscu. Na miejscu okazalo sie, ze nikogo nie ma w
mieszkaniu.

– Co robimy? – dopytywal zawiedziony “Bula”.

– Zaczaimy sie na klatce. Sciemnia sie juz, pewnie ten gno- jek niedlugo
wroci do domu – zadecydowal “Zimny”.

Wkrotce przekonali sie, ze mial racje, bowiem uslyszeli, jak ktos otwiera
drzwi wejsciowe do klatki schodowej, a potem wbiega na pie- tro,
przeskakujac po kilka schodow.

– Uwaga, to moze byc on – szeptal “Zimny” do przyczajonych przy scianie
korytarza kolegow.

W tej samej chwili w kory- tarzu pojawil sie szczuply, nie- wysoki chlopak.
Zaskoczony patrzyl na trzech nastolatkow, ktorzy stali przy drzwiach do
jego mieszkania.

– Ty jestes Michal D.? – zapytal “Zimny”. Jednoczesnie stanal za plecami
chlopca, aby odciac mu droge do wyjscia.

– Jestem Michal. Czego ode mnie chcecie? Nie znam was – glos gimnazjalisty
drzal ze strachu.

– Nie boj sie. Mamy sprawe do ciebie. Musisz isc z nami – roz- kazal Damian
i chwycil mocno Michala za ramiona.

Ten zaparl sie szczuplym cia- lem o sciane i pokrecil glowa.

– Musze odrobic lekcje. Pusccie mnie. Nic wam nie zrobilem – prosil
nastolatkow.

– Nie opieraj sie, to szyb- ciej wrocisz do domu. Rusz sie, to nic ci sie
nie stanie – wlad- czo rozkazal “Zimny”, po czym wykrecil gimnazjaliscie
reke do tylu i pociagnal w dol schodow. Michal az jeknal z bolu.

– “Bula”, otworz drzwi i zobacz, czy nikogo nie ma – nakazal Damian
kumplowi.

Ten, mimo swojej tuszy, sprawnie zbiegl po schodach. Otworzyl drzwi
wejsciowe, przez chwile wygladal na zewnatrz. – Spoko, nikogo nie ma.
Mozemy isc – uspokoil kolegow. Wyszli z bloku. Po krotkiej

naradzie zadecydowali, ze zabio- ra gimnazjaliste do mieszkania Damiana.
Wprawdzie w jed- nym z pokoi byla prababcia, ale “Zimny” uspokoil kumpli,
ze pew- nie juz spi. Prowadzili Michala miedzy soba. Damian caly czas
trzymal go za ramie. Chlopak nie uciekal, nie krzyczal. Co jakis czas
prosil jedynie, aby go pusci- li. Wowczas “Zimny” mocniej wykrecal mu reke,
a jednoczesnie uspokajal, ze nic mu nie zrobia.

– Mamy z toba do obgada- nia jedna sprawe. Wyjasnimy ja i wrocisz do domu.
Nic sie nie boj – powtarzal coraz bardziej prze- razonemu chlopcu.

W mieszkaniu “Zimnego” panowala cisza. W pokoju pra- babci bylo ciemno.

– To juz po tobie. Zabije cie!

– wysyczal Damian do Michala. Dla podkreslenia swoich slow z calej sily
uderzyl gimnazjaliste. Do bicia przylaczyl sie Jacek O., ktory zadal
chlopcu cios kantem dloni w kark. Michal plakal i bla- gal ich o litosc.
“Zimny” wyszedl na chwile z pokoju, kiedy wrocil trzymal w rece pistolet.
Mierzyl

dziecku w twarz.

– Co gnoju, boisz sie? Masz za swoje – “Zimny” przystawil lufe do glowy
Michala.

Chlopak zamarl z przerazenia. Szeroko

otwartymi oczyma wpa- trywal sie w “Zimnego”, jakby z jego twarzy chcial
wyczytac, czy zartuje, czy mowi serio. Nagle “Zimny” z “glow- ki” przylozyl
Michalowi w twarz. Z rozbitego nosa

gimnazjalisty trysnela krew.

– Zabierzcie ode mnie to scier- wo. “Bula” pilnuj go. Ja musze sie naradzic
z Jackiem – zarzadzil “Zimny”, po czym nie patrzac na krwawiacego Michala
wyszedl z pokoju.

Kumpel poslusznie poszedl za nim do kuchni. Przez kilka minut “Zimny” w
calkowitej ciszy krazyl wsciekly po niewiel- kim pomieszczeniu. Jacek bal
sie zapytac go o cokolwiek.

– Ojciec tego gnoja siedzi w kiciu. Jak wyjdzie i dowie sie, ze mu synalka
pobilismy, to nas pozabija z zemsty. Trzeba zabic tego gowniarza, to nikt
sie wowczas nie dowie! – zadecydo- wal “Zimny”, po czym wysunal jedna z
kuchennych szuflad. Goraczkowo szukal w niej cze- gos. W koncu wygrzebal
meta- lowy tasak do miesa.

– Bedzie w sam raz – mruknal z zadowoleniem.

– Cos ty zglupial? Dostal juz lanie. Wystarczy mu. Zostaw ten tasak – Jacek
chwycil kumpla za reke.

“Zimny” stanal posrodku kuchni calkowicie zaskoczo- ny sprzeciwem kolegi.
Patrzyl groznie na Jacka zastanawiajac sie, czy i jemu nie przylozyc. W
koncu podjal decyzje.

– Masz racje. Tasak sie nie nadaje. Musimy zabrac gowniarza

z mojego domu, zeby tu sladow nie bylo. Idziemy na bagna przy stawach –
postanowil. Przed wyjsciem z miesz- kania “Zimny” nakazal kolegom, aby
okrecili sta-

rym swetrem glowe Michala. Ze skrytek wydobyl swoj arsenal. Do jednej
kieszeni schowal pistolet, zas do drugiej skladany noz. Bagnet wreczyl
“Bule”, a maczete dal Jackowi. Z szafy w korytarzu wygrzebal rekawiczki
robocze dla siebie oraz kolegow.

Znowu prowadzili Michala miedzy soba. Chlopiec lkal. Co jakis czas sie
potykal. Blagal o litosc. Obiecywal, ze nikomu nie powie o pobiciu.
“Zimnego” denerwowal placz chlopca. Dla uciszenia szturchal gimnazjali- ste
w brzuch i w bok. Po takich kuksancach Michal az sie zwijal z bolu.

Przy skrecie alejki do jedne- go z blokow “Zimny” zatrzymal pochod.

– Idziemy po Roberta. Niech tez sie zabawi – postanowil.

Przy bloku, w ktorym miesz- kal Robert, stalo czterech mlo- dych mezczyzn.
Z zainteresowa- niem patrzyli na trzech uzbro- jonych nastolatkow oraz
chlopca z obwiazana glowa. Zaden z nich jednak nie zareagowal. “Zimny” i
pozostali weszli do bloku. W windzie Michal glosno sie roz- plakal. Wowczas
oprawcy pobili go kolejny raz.

– Jak nie bedziesz cicho, to zdechniesz tutaj – grozil “Zimny”. Kiedy winda
zatrzymala sie, Damian wyslal “Bule” do miesz-

kania Roberta.

– Powiedz, ze ja go wolam –

pouczyl kumpla.

Po kilku minutach “Bula”

wrocil wraz z Robertem, ktory w pospiechu wkladal bluze.

– Co jest chlopaki? Kto to?

– wskazal glowa na skulonego chlopca.

– To ten gowniarz Michal D. Dorwalismy go. Idziemy sie z nim policzyc –
tlumaczyl “Zimny”.

Przy bloku czterej mezczyzni nadal toczyli wieczorna rozmo- we. Znowu
przygladali sie dziw- nej grupie. Jeden z nich w koncu nie wytrzymal.

– Hej, co robicie? – krzyknal za oddalajacymi sie nastolatkami. – Idziemy
zabic tego gnoja! –

rzucil butnie “Zimny”. Mezczyzni z dezaprobata

pokrecili glowami. Jeden z nich zawolal do Damiana:

– Co sobie zartujesz ze starszych?

Pytanie pozostalo bez odpowiedzi.

Przez kilkaset metrow opraw- cy prowadzili Michala w calkowitej ciszy. Na

osiedlowych alejkach nie bylo juz spacerowiczow. W koncu grupa weszla na
rozlegle laki.

– Co ty kombinujesz? Pusc tego malolata. Malo sie nie posika ze strachu.
Wystarczy mu – zaprote- stowal Robert i zatrzymal sie na waskiej sciezce.

– Zabije go – otwarcie przy- znal “Zimny”. Jego glos zabrzmial twardo.

Zaskoczony Robert patrzyl uwaznie na kumpla. W koncu zorientowal sie, ze
“Zimny” nie zartuje.

– Dostal juz nauczke. Daj mu spokoj! – tym razem to glos Roberta brzmial
ostro.

“Zimny”, ktory stal bokiem w odleglosci kilku krokow, nagle odwrocil sie i
przyskoczyl do Roberta. Z ogromna sila uderzyl go w twarz.

– Chcesz byc nastepny? – zapy- tal kumpla, po czym groznie spojrzal po
pozostalych.

Jacek szybko spuscil glowe, zas “Bula” lekko pchnal lkajace- go Michala.

– To chodzmy juz na te bagna

– zaproponowal “Bula”, ktory bardzo staral sie, aby jego glos brzmial
beztrosko.

Kolejne kilkaset metrow prze- szli nie odzywajac sie do siebie. Cisze
przerywaly tylko lkania i blagania Michala. Chlopca prowadzili na zmiane
“Zimny” z “Bula”. Jacek z Robertem szli z tylu. Zaden z nich juz nie usi-
lowal powstrzymywac Damiana.

Zatrzymali sie przy niewiel- kim stawie. “Zimny” podszedl do brzegu,
rozgladal sie po okolicy. W oddali dostrzegl drugi staw.

– Tam nikt nie znajdzie ciala – reka pokazal kolegom, gdzie maja isc.

Grupa poslusznie skierowa- la sie w strone wskazanego miejsca. Szybko
dotarli

do bagnistego brzegu.

– Kleknij – nakazal “Zimny” Michalowi.

Dziecko poslusz- nie wykonalo pole- cenie.

– Trzymajcie mu glowe – rozkazal “Zimny” Jackowi i Robertowi.

– Daj nam spokoj – obaj zaprotestowali rownoczesnie.

– Gamonie, to chociaz pilnujcie, czy ktos nie idzie. Ty Jacek daj mi
maczete – zazadal Damian.

Jacek z ulga oddal maczete, po czym przeszedl kilka krokow w tyl. Obok
niego stanal Robert. “Bula” wiernie pozostal przy Damianie. Z podziwem
patrzyl na swojego przywodce. Ten zas stanal za kle- czacym dzieckiem.
Chwile patrzyl z gory na drobna postac. Nagle przezegnal sie, nastepnie dwa
razy machnal maczeta nad glowa kleczacego gimnazjalisty. Ostrze ze swistem
przecielo powietrze. “Zimny” zrobil kolejny zamach. Tym razem ostrze
uderzylo w glowe Michala. Kolejne ciosy padaly blyskawicznie. Na ubra- niu
Michala pojawila sie krew, on sam charczal. Po ktoryms ciosie upadl na
ziemie. Nie ruszal sie. “Zimny” ze zloscia odrzucil maczete. Z kieszeni
wyciagnal wojskowy noz. Rozlozyl go jed- nym ruchem. Dopadl do lezace- go
Michala i raz po razie wbijal ostrze w jego cialo. Przestal, kiedy ledwo
dyszal ze zmeczenia. Siadl kilka metrow od ciala. Patrzyl na zakrwawiony
noz.

– “Bula”, sprawdz, czy juz nie zyje – glos “Zimnego”

nie zdradzal zadnych emocji. Adam Z. zwany “Bula” niepew- nie podszedl do
lezacego Michala. Z przerazeniem w oczach nachy- lil sie nad dzieckiem.
Chwile uwaznie nasluchiwal.

– Nie oddycha – poinformowal kumpli.

– Trzeba sie pozbyc ciala. Wrzucimy je do wody. “Bula”, pomoz mi – Damian
juz odzy- skal sily.

Chwycil drobne cialo chlop- ca za ramiona i barki, czekal az “Bula”
podniesie Michala za nogi. Podeszli na skraj sta- wu. Rozhustali cialo i z
impe- tem wrzucili je do wody. Potem Damian pozbieral z ziemi noz i
maczete. Patrzyl z zalem na ulubiona bron.

– Nie ma rady – mruknal do siebie i calej sily rzucil ja w wode. Zadowolony
rozejrzal sie po

twarzach przyjaciol.

– To mamy gowniarza z glo- wy. Zapraszam do mnie na kola- cje – na znak
przyjazni poklepal Roberta po plecach.

Beda o nas mowic Wpotwory z bagien

racali do miasta szybkim marszem. Odzywali sie rzad-

ko. Zaden nie wspomnial slo- wem o wydarzeniu nad stawem. W mieszkaniu
Damiana przy- gotowali sobie kanapki, potem wszyscy siedli wokol komputera.
Gospodarz wlaczyl ulubiona gre.

– Beda o nas mowili potwory z bagien – zartowal w czasie gry “Zimny” do
kolegow.

Oni jednak smetnie zwiesili glowy.

Nastepnego dnia rano space- rowicz zauwazyl lezace w stawie cialo.
Mezczyzna nie przygladal sie zwlokom, tylko szybko odszu- kal wlasciciela
stawow.

– W tym mniejszym zbiorni- ku lezy topielec. To pewnie jakis wedkarz, ktory
wpadl do wody – poinformowal wlasciciela. Ten wezwal policje.

Jedno spojrzenie wystarczylo, aby funkcjonariusze stwierdzili,

ze maja do czynienia z maka- brycznym zabojstwem. Wydobyte z wody cialo
chlopca bylo zmasa- krowane. Dziecko mialo kilkana- scie ran cietych i
klutych.

W ciagu 48 godzin czterech podejrzanych nastolatkow trafilo do aresztu.
Prokurator prowadza- cy sledztwo wyslal ich na szczego- lowe obserwacje
psychiatryczne. Po kilku miesiacach badan leka- rze orzekli, ze byli w
pelni wladz umyslowych. Wobec takiej dia- gnozy prokurator oskarzyl 18-let-
nich: Damiana A., pseudonim “Zimny” i Adama Z. pseudonim “Bula” oraz
17-letniego Jacka O. i 21-letniego Roberta W. o zaboj- stwo ze szczegolnym
okrucien- stwem 13-letniego Michala.

Proces w Sadzie Okregowym w Kielcach byl burzliwy i pelen emocji. Juz na
pierwszej rozpra- wie matka zamordowanego gim- nazjalisty postawila na
sadowej lawie duze zdjecie syna.

– Co zrobiliscie z moim dziec- kiem? – plakala w sadzie zrozpa- czona
kobieta.

Wygoleni na lyso oskarzeni nawet nie spuscili glow. Potem beznamietnymi
glosami relacjo- nowali tragiczne zajscia.

– Na lakach Damian powie- dzial, ze zabije tego 13-latka. On juz poltora
roku wczesniej mowil mi, ze chce kogos zabic, zeby zoba- czyc, jakie to
uczucie. Ten chlopiec plakal, ale nie wyrywal sie. Przy stawie “Zimny”
wzial maczete. Przezegnal sie. Zadal kilkanascie ciosow, potem jeszcze bil
nozem. Ten chlopak charczal. Na koniec “Zimny” wraz z “Bula” wrzucili cialo
do wody. Nie powstrzymalem Damiana, bo balem sie, ze i mnie cos zlego zrobi
– sucho opowiadal najstarszy z oskarzonych.

czasie procesu sedzia wiele razy pytal Damiana A., dlacze-

go zabil 13-latka. Jedyna reak- cja “Zimnego” bylo wzruszenie ramionami.

– Czy pan zmarnowal dwa zycia – tego chlopca i swoje po to, aby ratowac
honor pobitego kolegi? A moze pan zabil ze stra- chu przed zemsta ojca
ofiary? – grzmial sedzia.

– Nie zalezalo mi na hono- rze kolegi ani nie balem sie ojca tego chlopaka.
Nie wiem, dlacze- go go zabilem. Zadajac ciosy nie zastanawialem sie, czy
go zabije, czy go zranie, czy zadam mu bol – stwierdzil bez cienia skruchy
w glosie Damian A.

Pozostali oskarzeni w swo- ich wyjasnieniach wybielali sie i umniejszali
swoja role w tej tragedii. O zabojstwie mowili jak o kolejnej, krwawej grze
kom- puterowej. Nie wyrazali skruchy, zalu. Nie przeprosili rodziny
zamordowanego chlopca.

– Nad stawem Damian kazal mi pilnowac, czy ktos nie idzie. Stalem 10 metrow
od niego. Widzialem jak sie zamachnal maczeta. Nie patrzy- lem, co bylo
dalej. Bylem odwroco- ny. Po tym wszystkim wrocilismy do mieszkania.
Zrobilismy sobie kanapki. Gralismy na komputerze, w koncu poszlismy spac –
wyjasnial najmlodszy z nich Jacek O.

Wstrzasajaca, opinie przedsta- wil biegly patomorfolog. Sekcja zwlok
wykazala, ze 13-latek mial 15 ran zadanych macze- ta,wtym6wglowe,4wszyje, a
takze w klatke piersiowa i barki. Prawdopodobnie zyl jeszcze, kie- dy
oprawcy wrzucili go do wody.

Rownie przerazajaca byla opi- nia psychiatrow, ktorzy stwier- dzili u
Damiana A. nieprawi- dlowa osobowosc, cechujaca sie nadmierna agresja oraz
potrzeba dominacji nad innymi.

– Dzis nie uzywa sie w psy- chiatrii takiego sformulowania jak
“psychopata”, ale kiedys Damiana A. okreslilibysmy mianem “zimne- go
psychopaty” – przyznal jeden z psychiatrow.

Dlaczego zaden z pozosta- lych nastolatkow nie potrafil powstrzymac Damiana
A. przed zabiciem chlopca?

– Zachowanie wszystkich oskar- zonych bylo charakterystyczne dla zachowan
czlonkow malej grupy. Starali sie sobie wzajem- nie imponowac.
Najwazniejsze bylo podporzadkowanie grupie. Akceptowali kazde zachowanie,
aby nie zostac odrzuconym przez kolegow – stwierdzili biegli.

Do konca procesu oskarzeni sprawiali wrazenie, jakby nie zdawali sobie
sprawy z kar, jakie im groza. Jeden z nich w wie- ziennym grypsie napisal
do znajomych: “Pewnie prokurator bedzie dla mnie krzyczal 8, 10 lat, ale to
da sie zbic. Dostane gora 5 lat. Zrobie w tym czasie technikum”.

Tak sie jednak nie sta-

lo, bowiem prokurator zaza-

dal dla nich o wiele wyzszych kar.

– Przez kilka godzin dreczyli 13-letniego chlopca. On mial swia- domosc, ze
go zabija. Czy to nie bylo okrutne? Damian A. zaslu- guje na dozywocie, ale
z racji jego mlodego wieku moge wnosic tylko o kare 25 lat pozbawienia
wolno- sci. Jego zachowanie bylo poraza- jace. Bez opamietania zadawal
dziecku ciosy maczeta, potem dobil konajacego nozem. W nim nie ma skruchy –
mowil prokurator.

Te slowa wywolaly jedynie usmiech na twarzy “Zimnego”.

Z nikcZemnych pobudek

– Co tak malo? – bezczelnie dopytywal prokuratora Damian A. Po chwili,
pouczony przez adwokata, przepraszal rodzine

zamordowanego chlopca.

– To wszystko wymknelo sie spod kontroli. Przepraszam – mowil “Zimny” w
swym ostatnim slowie.

Takze pozostali oskarzeni bez skrepowania wyglaszali swoje ostat- nie
slowa. Adam Z. otwarcie mowil, ze nie czuje sie winny zabojstwa. Wobec tego
prosil o lagodna kare.

– Nie uczestniczylem w zabija- niu. Bylem odwrocony – powto- rzyl Jacek O.

Jedynie Robert W. przyznal, ze to, co sie stalo, przeroslo go. Adwokaci
bronili swoich klientow niczym lwice swoich malych. Wniesli nawet o zmiane
kwalifikacji czynu.

Sad skazal Damiana A. na kare 25 lat wiezienia, Adama Z. na 15 lat, Jacka
O. na 12 lat. Jedynie wobec Roberta W. sad byl laskaw- szy i orzekl kare 2
lat i 8 miesie- cy (zmienil kwalifikacje z udzialu w zabojstwie na godzenie
sie na smierc Michala D. oraz ulatwianie popelnienia zabojstwa).

– Wina oskarzonych nie jest rowna. Inicjatorem i organizatorem zabojstwa
byl Damian A. To on wczesniej mowil, ze chce kogos zabic. Tylko po to, aby
sprawdzic, co sie wowczas czuje. Juz wie. Zabil z nik- czemnych, mrocznych
pobudek. Ta zbrodnia uzasadnialaby dozywocie, ale w czasie popelnienia
przestepstwa Damian A. nie mial ukonczonych 18 lat – uzasadnial wyrok
sedzia.

Podkreslil rowniez, ze Damian A. bedzie mogl sie starac o warunkowe
zwolnienie dopiero po odbyciu kary 20 lat.

– Pan odebral zycie dziecku, my jedynie odbieramy panu mlo- dosc – mowil
sedzia.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto