Dzien dobry – tu Polska – 30.06.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 176) (6669)

30 czerwca 2023r.

Pogoda

piatek, 30 czerwca 23 st C

Deszcz

Opady:70%

Wilgotnosc:70%

Wiatr:11 km/h

Kursy walut

Euro 4.48

Dolar 4.10

Funt 5.19

Frank 4.57

Dzien dobry Czytelnicy 🙂 dziekuje bardzo za wplaty dla Mikolaja a Pan
Gargamel za wyrazane w ten sposob zyczenia. A tymczasem utwor Pana Wojtka D:

21 czerwca, w zwiazku z kampania wyborcza, Jaroslaw Kaczynski po rocznej
przerwie wszedl ponownie do rzadu w randze wicepremiera. Odwolano czterech
dotychczasowych wicepremierow, ale jednoczesnie ponownie powolano ich na
stanowiska ministrow w tych samych resortach.

ZMIANY W RZADZIE

W szkole mnie nauczono: Kto pyta, nie bladzi,

Wiec postawie pytanie: Kto nami dzis rzadzi?

Poploch w Radzie Ministrow! Ruch niespodziewany.

Pytam wprost: O co chodzi? Dla kogo te zmiany?

Taki sam sklad pozostal. Lecz jest nowy wice!

Od dawna pierwsze skrzypce chce grac w polityce.

Raz wraca, raz odchodzi, pojawia sie, znika.

Czym bedzie sie zajmowal? Co z tego wynika?

Kto teraz jest podwladnym, a kto bedzie wodzem?

Kto kogo ma na smyczy prowadzic przy nodze?

Jestesmy wszyscy nieco zdezorientowani,

Kto kogo moze teraz wzywac na dywanik?

Czy Premier swego wice, czy Prezes Premiera?

Czyje zdanie sie liczy? Lepiej nie zadzierac!

Premier chcialby inaczej? Pan Prezes sie wkurzy!

Przeciez Premier jest czlonkiem. Musi partii sluzyc.

Po co to zamieszanie, chaos, nowe spory?

Pytanie retoryczne. Wiadomo! Wybory!

W jaki sposob sie mozna utrzymac na fali?

LGBT nie chwyta, Smolensk sie wypalil.

Wladze trzeba utrzymac! Warto z tego wzgledu,

Wcisnac kit, czyms postraszyc, zrobic referendum.

Wszystkich sklocic, ponizyc, znowu wskazac wroga.

To sprawdzona metoda i skuteczna droga.

Trzecia kadencja PiS-u jest w najwyzszej cenie.

W takim celu na czele musi stac szaleniec.

MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dabrowskiego)

Druk: tygodnik Passa, nr 26 (1168), 29 czerwca 2023

Dowcip

Zeby rozweselic spietego pacjenta, dentysta mowi:

– Zakladam lateksowe rekawiczki, ktore Chinczyk robi w ten sposob, ze moczy
rece w lateksie, a potem je suszy.

Pacjent nie reaguje. Po pewnym czasie pacjenta zaczyna oblednie sie smiac.

– Tak rozbawil pana moj dowcip o rekawiczkach?

– Nie. Ale przypomnialem sobie jak Chinczyk robi prezerwatywy.

Szczatki Titana wrocily na powierzchnie. Mozemy poznac przyczyne katastrofy

W srode rano szczatki Titana, ktorego zaloga zginela w katastrofie na dnie
Oceanu Atlantyckiego, zostaly wydobyte na powierzchnie. Wiadomo, ze
pozostalosci lodzi podwodnej zostana zbadane przez ekspertow. W srode rano
sluzby wydobyly z dna Oceanu Atlantyckiego szczatki lodzi podwodnej Titan,
ktora implodowala podczas podrozy na dno Oceanu Atlantyckiego, gdzie pieciu
pasazerow mialo miec niepowtarzalna okazje, by podziwiac wrak
Titanica.Szczatki Titana wydobyte na powierzchnie “Daily Mail” donosi, ze
duzych rozmiarow kawalki metalu zostaly wyladowane ze statku Horizon Arctic
na molo kanadyjskiej strazy przybrzeznej w St. John’s w Nowej Fundlandii.
Pozostalosci Titana szybko przykryto plandekami, a nastepnie przewieziono
do laboratorium, gdzie przyjrza sie im eksperci. Z dostepnych w mediach
informacji wynika, ze na powierzchnie wydobyto czesci zewnetrznej oslony
lodzi podwodnej, a takze okragly fragment przypominajacy tyl kadluba.
“Kolejny fragment przypomina anteny, ktore znajdowaly sie na szczycie
Titana” – pisze “Daily Mail”. Wycieczka, ktora zakonczyla sie
katastrofalna implozja i tragiczna smiercia pieciu osob wystartowala w
niedziele 18 czerwca. Lodz Titan byla komercyjnym tworem firmy OceanGate, a
jej zadaniem bylo bezpieczne dotarcie do wraku slynnego Titanica.Po
niecalych dwoch godzinach od zanurzenia kontakt z jednostka sie urwal i
rozpoczela sie zakrojona na szeroka skale akcja poszukiwawcza. Ta zamienila
sie w walke z czasem, poniewaz zalodze konczyl sie tlen. Poszukiwania nie
przynosily skutkow, mimo zaangazowania wielu sil, w tym marynarki wojennej
USA. W czwartek do mediow trafila makabryczna wiadomosc. Dowiedzielismy
sie, ze lodz podwodna implodowala, a cala zaloga zginela.

Domniemane szczatki ludzkie wydobyte z wraku Titana

Fragmenty cial ludzkich zostaly wydobyte ze szczatkow lodzi podwodnej Titan
– przekazala amerykanska straz przybrzezna. Wczesniej w srode z dna Oceanu
Atlantyckiego zostaly wydobyte szczatki lodzi, ktorej zaloga zginela w
czasie podrozy do wraku Titanica. Jak przekazaly amerykanskie sluzby,
specjalisci zajma sie teraz analiza wydobytych szczatkow. To pozwoli
ustalic, czy naleza one do zmarlych czlonkow zalogi Titana.

W srode pozostalosci lodzi podwodnej zostaly wyladowane z okretu Horizon
Arctic w porcie St. Johns’s w Nowej Fundlandii. W sieci pojawilo sie
nagranie pokazujace moment wyladunku. Na fotografiach mozna bylo zobaczyc
ogromny kawalek bialego metalu, zaplatane kable oraz inne mechaniczne
czesci konstrukcji.

Spalil Koran przed meczetem w Sztokholmie. Reakcja szefa tureckiej
dyplomacji

W srode przed meczetem w centrum Sztokholmu 37-letni imigrant spalil Koran.
Wydarzenie to moze rozgniewac Turcje, w czasie gdy Szwecja stara sie o
przystapienie do NATO – informuje agencja Reuters. Pochodzacy z Iraku
imigrant spalil w srode Koran przed meczetem w centrum Sztokholmu. Policja
nie interweniowala, choc obowiazuje zakaz wzniecania ognia z powodu suszy.
– Prawo do wolnosci wypowiedzi zapisane w konstytucji jest wazniejsze niz
przepisy przeciwpozarowe – oznajmila rzeczniczka policji Helena Bostroem
Thomas.

Wedlug gazety “Aftonbladet” antymuzulmanska manifestacje z aktem spalenia
Koranu przed meczetem w dzielnicy Soedermalm zorganizowal pochodzacy z
Iraku 37-letni Salwan Momika. Twierdzi on, ze byl w swoim kraju
przesladowany.

Policja wczesniej dwukrotnie odmowila mezczyznie zezwolenia na spalenie
Koranu, powolujac sie na opinie sluzb specjalnych SAPO, w ktorej
przestrzegano o zagrozeniach dla bezpieczenstwa kraju. Na poczatku roku w
Turcji i kilku innych krajach islamskich doszlo do antyszwedzkich
demonstracji, a w internecie pojawily sie grozby wobec Szwecji.
Wnioskodawca odwolal sie jednak do sadu administracyjnego, ktorego dwie
instancje przyznaly mu racje na podstawie prawa do wyrazania opinii
zapisanego w konstytucji. Przebywajacy na Gotlandii premier Szwecji Ulf
Kristersson na konferencji prasowej odmowil spekulacji, czy antymuzulmanska
demonstracja wplynie na proces akceptacji przez Turcje szwedzkiego
czlonkostwa w NATO. – To jest legalne, ale niewlasciwe – ocenil, odnoszac
sie do spalenia Koranu.

W styczniu dunsko-szwedzki aktywista i zalozyciel antymuzulmanskiej partii
Rasmus Paludan dokonal aktu spalenia swietej ksiegi islamu przed ambasada
Turcji.

Jego protest przyczynil sie do zerwania szwedzko-tureckich rozmow w sprawie
zgody Ankary na przystapienie Szwecji do NATO, a takze antyszwedzkich
protestow. Szef tureckiej dyplomacji Hakan Fidan we wpisie na Twitterze
odniosl sie w srode do spalenia Koranu podczas antymuzulmanskiej
manifestacji w Sztokholmie. Napisal, ze zezwalanie na takie demonstracje w
imie wolnosci slowa jest niedopuszczalne.

“Potepiam nikczemny protest w Szwecji przeciw naszej swietej ksiedze w
pierwszym dniu blogoslawionego (swieta) Id al-Adha” – napisal Fidan.

Blinken: widzimy pekniecia wewnatrz Rosji

Szef dyplomacji USA Antony Blinken w wywiadzie dla telewizji MSNBC
stwierdzil, ze dostrzega w Rosji niezwykly moment. Obnazona zostala porazka
Rosji na Ukrainie, a na dodatek pojawily sie pekniecia wewnatrz Rosji –
powiedzial. Ocenil tez, ze moze to pomoc ukrainskiej kontrofensywie. To
jest i pozostaje na wiele sposobow niezwykly moment, bo mysle, ze to
dodatkowo ujawnilo porazke wojny Rosji na Ukrainie – powiedzial szef
dyplomacji USA Antony Blinken w wywiadzie dla telewizji MSNBC.

– Widzimy, ze pojawily sie pekniecia, nie tylko wzgledem tego, co dzieje
sie na miejscu, na Ukrainie, ale tez w Moskwie – dodal w rozmowie w
programie “Morning Joe”. Odmowil jednoczesnie spekulacji o tym, co moze sie
wydarzyc w przyszlosci i czy istnieje ktos, kto moze obalic rezim Putina.
Blinken dodal jednak, ze nie ma watpliwosci, iz Putin “bedzie musial
odpowiedziec na wiele pytan”. Wczesniej podobna opinie wyglosil prezydent
USA Joe Biden, ktory powiedzial dziennikarzom, ze pozycja Putina oslabla,
choc trudno ocenic, jak bardzo. Dodal jednak, ze Putin przegrywa wojne na
Ukrainie i przegrywa ja w kraju, zas za granica stal sie pariasem. Blinken:
Moskwa rozproszona przez wlasne podzialy

Pytany o kwestie trwajacej ukrainskiej kontrofensywy, Blinken stwierdzil,
ze choc walki sa ciezkie z uwagi na przygotowane przez wiele miesiecy linie
obronne Rosji, to wciaz jest ona we wczesnej fazie i Ukraincy nadal nie
wlaczyli do walki swoich glownych sil.

– O ile Moskwa jest rozproszona przez wlasne wewnetrzne podzialy, to moze
pomoc. O ile sily Wagnera nie beda juz dalej na froncie, to tez mogloby
pomoc, bo byly skuteczne. Nawet jesli oni po prostu wrzucali ludzi do
maszynki do miesa, ktora sprawil im Putin, to mialo to pewien efekt –
powiedzial sekretarz stanu USA. Blinken ocenil tez, ze w swietle ostatnich
wydarzen Chinom jest coraz trudniej kontynuowac swoj “spacer po linie”,
miedzy wspieraniem Rosji a prezentowaniem sie jako niezalezny mediator.

Niz demograficzny wina Balcerowicza? “Wyrok Trybunalu w zaden sposob nie
zmienil sytuacji polskich kobiet”

W kwietniu Polki urodzily rekordowo malo dzieci. Dlaczego? Dziennikarze
pytali pania minister Malag i pani minister szuka przyczyn w czasach
Balcerowicza, nie w wyroku TK zaostrzajacym dostep do aborcji. Kobiety –
te, ktore nie sa zwiazane z PiS – znajduja inne powody. W kwietniu Polki
urodzily rekordowo malo dzieci. Zaledwie 21 tysiecy. To oznacza, ze
statystycznie na jedna polska porodowke przypadaly srednio mniej niz dwa
porody dziennie. Przyczyn jest mnostwo. – Poczucie zagrozenia, jezeli
chodzi o wlasna decyzje o dziecku, ale takze dotyczace tego, co sie stanie,
gdy beda jakies klopoty, wplywa na odraczanie decyzji – zapewnia profesor
Irena Kotowska, honorowa przewodniczaca Komitetu Nauk Demograficznych PAN,
Szkola Glowna Handlowa. Jednak nie wedlug rzadu. – Wyrok Trybunalu w zaden
sposob nie zmienil sytuacji polskich kobiet – uwaza Marlena Malag, minister
rodziny i polityki spolecznej z PiS.

Po tragicznych smierciach na porodowkach porod jest dla Polek jeszcze
wiekszym stresem. Kartuska porodowka to chlubny wyjatek – przez pacjentki
zostala wybrana jedna z najlepszych w Polsce. – Sluchamy mam, sluchamy
tego, co chca, czego oczekuja – wyjasnia Magdalena Szawko-Lis, polozna w
Powiatowym Centrum Zdrowia w Kartuzach. Takie podejscie to jednak wciaz
bardziej wyjatek niz regula. – Opieka publiczna zdrowotna nad kobietami w
ciazy jest kiepska, jestesmy juz od lat wlasciwie przyzwyczajeni do tego,
ze do ginekologa chodzi sie prywatnie – twierdzi profesor Elzbieta Golata,
przewodniczaca Komitetu Nauk Demograficznych PAN. Balcerowicz winny niskiej
dzietnosci?

Jednak rzad przyczyn zapasci demograficznej szuka gdzie indziej. – Zeby te
trendy odwrocic, to jest nie jedna, nie dwie kadencje, to sa kompleksowe
dzialania i my nigdy nie mozemy dopuscic do tej dzikiej prywatyzacji, ktora
rozpoczal Balcerowicz, gdzie wlasnie polskie rodziny mialy zachwiane
poczucie bezpieczenstwa – alarmuje Marlena Malag. Nie trzeba szukac az w
latach dziewiecdziesiatych przyczyn tego, ze kobiety dzis boja sie rodzic.

Blisko dwadziescia procent Polek uwaza, ze porod byl dla nich negatywnym
lub wrecz traumatycznym doswiadczeniem. Co druga Polka w szpitalu
doswiadczyla naduzyc lub przemocy. Kobietom odmawia sie znieczulenia, bez
ich wiedzy i zgody nacina krocze, a wedlug raportow Fundacji “Rodzic po
Ludzku” traktowanie rodzacych przypomina czasem tortury. – Moze byc to
przemoc fizyczna, czyli na przyklad rozkladanie nog na sile kobiecie, albo
nawet przywiazywanie kobiety do lozka porodowego – mowi Anna
Kwiatek-Kucharska z Fundacji “Rodzic po Ludzku”. To wszystko dzieje sie
dzis. Nie za Balcerowicza.

Horror pod Warszawa. Zwloki kobiety przelezaly piec lat w mieszkaniu.
Ustawila to tak, ze nikt sie nie zorientowal

Makabryczna historia z Legionowa pod Warszawa (woj. mazowieckie). W jednym
z mieszkan grupa robotnikow odkryla szczatki kobiety. Wedlug wstepnych
ustalen sledczych do smierci mialo dojsc… piec lat temu. W miniona srode
(21 czerwca) firma zajmujaca sie konserwacja instalacji zostala wezwana do
peknietej rury, w spoldzielczym bloku przy ul. Palacowej. Tryskajaca woda
zalewala mieszkanie na parterze. Legionowo. Podczas prac remontowych
odkryto szczatki kobiety

Z relacji lokalnych mediow dowiadujemy sie, ze powiadomieni o zdarzeniu
robotnicy, mieli problem ze zlokalizowaniem zrodla usterki, bowiem nikt nie
otwieral drzwi do mieszkania, w ktorym mialo do niej dojsc.

Na miejsce wezwano policje oraz administracje budynku, w celu komisyjnego
otwarcia drzwi. “Kiedy drzwi zostaly otwarte, z mieszkania wydobyl sie
duszacy fetor. W jednym z pomieszczen znaleziono skore, kosci i wlosy.
Najprawdopodobniej byly to szczatki okolo 80-letniej kobiety, ktora tam
mieszkala” – podaje lokalny serwis toiowo.eu. Glos na temat makabrycznego
odkrycia zabrala Prokuratura Okregowa w Warszawie, prowadzaca sledztwo pod
katem nieumyslnego spowodowania smierci.

W mieszkaniu znaleziono zwloki okolo 80-letniej kobiety. Najprawdopodobniej
zmarla piec lat temu. Znaleziono tam produkty z data waznosci konczaca sie
w maju 2018 r.

– poinformowala prok. Katarzyna Skrzeczkowska.

Dodala, ze sekcja zwlok wykazala, ze “cialo nie mialo mechanicznych
urazow”. – Mowimy tutaj o zgonie z przyczyn naturalnych – podkreslila.

Jak to mozliwe, ze nikt nie zauwazyl smierci kobiety? Seniorka byla
samotna. Z racji wieku nie miala juz bardzo bliskiej rodziny. Przez piec
lat, gdy kobieta nie zyla, na jej konto byla przelewana emerytura i przez
bank na biezaco splacane byly wszystkie rachunki. Seniorka prawdopodobnie
wystawila stale zlecenie zaplaty za mieszkanie i inne stale oplaty.

Bakterie w lodach z automatow, brud i zywnosc “po terminie” – pomorski
sanepid zapowiada kontrole

329 grzywien na pomorskie lokale nalozyl sanepid od poczatku tego roku.
Wsrod najczestszych przewinien znalazly sie m.in. brud, zle zabezpieczona i
przechowywana zywnosc, zardzewiale urzadzenia i maszyny. Jak informuje
“Gazeta Wyborcza”, pomorskie stacje sanitarno-epidemiologiczne zapowiadaja
zwiekszona liczbe kontroli w nadmorskich lokalach. Inspektorzy pomorskich
sanepidow, od poczatku tego roku, przeprowadzili 1905 kontroli w lokalach.
Z tej liczby 329 miejsc otrzymalo grzywny, co stanowi ok. 17 proc.
skontrolowanych lokali. Mimo to statystyka nie wypada najgorzej na tle
poprzednich lat. Dla porownania w ubieglym roku kontroli bylo 4128, z czego
775 lokali ukarano. Pomorska gastronomia ma dluga liste grzechow
wskazywanych przez inspektorow sanepidow. Wsrod nich znajduja sie m.in.
brudne pomieszczenia, niewlasciwe magazynowanie zywnosci badz brak jej
zabezpieczenia przed zanieczyszczeniem, przeterminowane produkty,
niesprawne instalacje wodno-kanalizacyjne czy brak umywalek dla
pracownikow. Salmonella i inne bakterie w zywnosci

W zwiazku ze wspomnianymi nieprawidlowosciami w niektorych lokalach badania
wykazywaly obecnosc Salmonelli czy bakterii wywolujacej chorobe zakazna:
Listerii monocytogenes lub Enterobacteriaceae mogaca powodowac problemy
zoladkowe. Wedlug informacji przekazanych przez gazete tego typu bakterie
wykrywane sa regularnie w lodach z automatow. Z tego powodu w ubieglym
roku, od maja do lipca, az polowa ze 120 skontrolowanych lodziarni zostala
zdyskwalifikowana. Skala nieprawidlowosci moze byc wieksza, w zwiazku z
czym powiatowe stacje sanepidu z pomorza zapowiadaja zwiekszenie kontroli.
– W okresie letnim planowana jest zwiekszona liczba kontroli w obiektach
gastronomicznych, w szczegolnosci usytuowanych w miejscowosciach o
nasilonym ruch turystycznym, bo w przypadku nieprawidlowosci w tych
zakladach generowane jest zagrozenie zdrowia wiekszej liczby konsumentow –
przekazuje “Gazecie Wyborczej” Zbigniew Zawadzki z Wojewodzkiej Stacji
Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdansku.

SPORT

20 sportowcow zaginelo. Alarm w Niemczech. Trwaja poszukiwania

Zaginelo 20 uczestnikow Swiatowych Igrzysk Olimpiad Specjalnych w Berlinie.
W poszukiwania zaangazowano m.in. grupe ds. przemytu. – Nic nie wskazuje na
wypadek – przekazala berlinska senator Iris Spranger. Od 17 do 25 czerwca w
Berlinie trwaly Swiatowe Igrzyska Olimpiad Specjalnych. W stolicy Niemiec
rywalizowalo okolo siedmiu tysiecy sportowcow ze 176 krajow. Polska zdobyla
na imprezie az 57 medali. Nie dla wszystkich wydarzenie zakonczylo sie
jednak pozytywnie. Jak przekazal “Bild”, sluzby poszukuja 20 uczestnikow
imprezy, ktorzy nie udali sie w podroz powrotna do swoich krajow po
zakonczeniu rywalizacji. Chodzi o obywateli Algierii, Burundi, Gwinei,
Kamerunu, Libanu, Senegalu, Wybrzeza Kosci Sloniowej, Pakistanu,
Bangladeszu i Libii. “Nie sa to wylacznie sportowcy, ale tez personel
towarzyszacy” – czytamy. Sluzby mialy zaangazowac w poszukiwania takze
grupe sledcza ds. przemytu. Niewykluczone, ze osoby towarzyszace zostaly
przemycone tylko po to, aby… swobodnie moc poruszac sie po Berlinie bez
koniecznosci posiadania statusu rezydenta. Jestesmy w kontakcie z policja i
biurem ds. osob zaginionych. ” Nic nie wskazuje na wypadek – poinformowala
berlinska senator spraw wewnetrznych Iris Spranger cytowana przez “Bild”. –
Osoby te moga swobodnie poruszac sie po Berlinie, dopoki ich wiza jest
wazna – dodal rzecznik berlinskiej policji. Swiatowe Igrzyska Olimpiad
Specjalnych odbywaja sie od 64 lat – tegoroczna impreza byla juz 16.
edycja. Biora w nich udzial sportowcy z niepelnosprawnoscia intelektualna i
jest to najwieksza impreza czterolecia dla tych osob.

Niesamowity rollercoaster w hicie Polska – Niemcy! Zadecydowal tie-break

Polskie siatkarki odniosly osme zwyciestwo w tegorocznej Lidze Narodow.
Siatkarki Stefano Lavariniego bardzo zle rozpoczely spotkanie z Niemkami,
ale z kazda kolejna partia prezentowaly sie coraz lepiej. Finalnie wygraly
po pieciosetowej batalii 3:2 (15:25, 25:19, 25:19, 19:25, 17:15). Polskie
siatkarki w srode powrocily do rywalizacji w Lidze Narodow. W pierwszym
meczu w poludniowokoreanskim Suwon zmierzyly sie z aktualnymi mistrzyniami
olimpijskimi, Amerykankami. Spotkanie to bylo niezwykle emocjonujace, ale
po pieciosetowej batalii ze zwyciestwa 3:2 (17:25, 25:15, 28:26, 28:30,
16:14) cieszyly sie zawodniczki z USA. W czwartek zawodniczki Stefano
Lavariniego czekalo starcie z kolejnymi groznymi rywalkami, Niemkami.
Katastrofalny poczatek meczu z Niemkami, odrodzenie w drugim secie

Druzyna prowadzona przez Vitala Heynena miala przed tym meczem taki sam
bilans jak nasze zawodniczki (siedem zwyciestw, dwie porazki). Polki
pojawily sie na parkiecie w zelaznej “szostce”, ktora miala bic sie o
kolejne zwyciestwo.

Od samego poczatku gorowaly jednak Niemki, szczegolnie w polu serwisowym,
co pozwolilo im szybko odskoczyc na 7:0. Polki nie potrafily odnalezc sie
na parkiecie, a do bardzo slabego przyjecia dochodzil brak skutecznosci w
ataku. To tylko napedzalo rywalki, ktore utrzymywaly wysoka przewage i
pewnie zmierzaly w kierunku zwyciestwa w tej partii (20:10). Swiezosci w
naszej ekipie nie daly rowniez wprowadzane zmiany, co pozwolilo Niemkom
odniesc przekonujace zwyciestwo 25:15. W drugim secie role sie odwrocily i
to Polki zanotowaly znacznie lepsze wejscie, odskakujac na 7:1. Od
pierwszych pilek widac bylo nowa energie w naszym zespole i przede
wszystkim znacznie lepsza gre. Tym razem to zawodniczki Heynena musialy
gonic wynik, ale prowadzace utrzymywaly pewna przewage. Spore znaczenie
mialo wejscie Martyny Czyrnianskiej, ktora nie tylko poprawila jakosc
przyjecia, ale dala pozytywny impuls kolezankom z druzyny. Wrocila dobra
gra w ataku, ofiarnosc w obronie oraz lepsza postawa w polu serwisowym i na
siatce. To wszystko przelozylo sie na zwyciestwo Polek 25:19.

Kolejna partia rozpoczela sie od przewagi Niemek 5:2, ktora nasze
zawodniczki szybko zniwelowaly. W pozniejszych fragmentach obie druzyny
graly punkt za punkt, skutecznie kreujac kolejne akcje. W srodkowej fazie
seta Polki zaczely zdobywac punkty przy wlasnym serwisie, co pozwolilo
wyjsc na dwupunktowa przewage 17:15. Im blizej konca seta, tym zawodniczki
Lavariniego uciekaly coraz bardziej z wynikiem, by cieszyc sie z wygranej
do 19 i objecia prowadzenia w meczu. Powrot demonow z pierwszej partii i
wytrzymane nerwy w tie-breaku. Jest osme zwyciestwo Polek!

Po wyrownanym poczatku czwartej odslony gra rywalek zaczela przypominac ich
postawe z pierwszego seta. Niestety jakosc w polskich szeregach znacznie
spadla, co pozwolilo Niemkom nabierac rozpedu i budowac przewage (8:4).
Prowadzace bardzo duzo graly srodkiem, co bylo w tym fragmencie gwarantem
wywalczonego punktu. W u progu decydujacej fazy seta zawodniczki Heynena
prowadzily juz 19:13. W tym momencie Polki rozpoczely pogon, ktora
pozwolila wygrac cztery akcje z rzedu. Niestety nie udalo sie wyrownac
wyniku, a dodatkowo wrocily bledy wlasne, co przy dobrej grze rywalek dalo
im zwyciestwo 25:19.

Nasze zawodniczki bardzo dobrze rozpoczely tie-breaka, odskakujac na 6:3.
Juz po chwili rywalki zmniejszyly strate do jednego punktu, by z czasem
doprowadzic do remisu. Choc Polki ponownie zbudowaly dwupunktowa przewage,
Niemki zdolaly wygrac trzy akcje z rzedu i wyjsc na 11:10. Decydujace akcje
nalezaly juz do zawodniczek Lavariniego, ktore wytrzymaly wojne nerwow i
wygraly 17:15, notujac osme zwyciestwo w Lidze Narodow.

Wielkie powroty do reprezentacji. Grbic zmienia kadre na ostatni turniej
Ligi Narodow

Siatkarska reprezentacja Polski w srode piatego lipca rozegra pierwsze
spotkanie trzeciego turnieju Ligi Narodow przeciwko Slowenii. Kadra do
Filipin, gdzie odbedzie sie turniej, wylatuje juz w czwartek 29 czerwca.
Selekcjoner Nikola Grbic ujawnil, kogo powolal do skladu. Do tej pory
Polacy wygrali szesc z osmiu spotkan w Lidze Narodow. Jedyne porazki
poniesli w starciach z Serbia (0:3) w Japonii oraz z USA (0:3) w Holandii.
Przed rozpoczeciem trzeciego turnieju reprezentacja Polski zajmuje piate
miejsce w tabeli. Nikola Grbic ujawnia powolania siatkarzy na kolejne mecze
Ligi Narodow. Sa wielkie powroty

Polacy w Filipinach zmierza sie ze Slowenia, Brazylia, Kanada i Japonia.
Selekcjoner Nikola Grbic w rozmowie z “Przegladem Sportowym” ujawnil sklad
kadry, ktora poleci do Filipin. Do reprezentacji wroci kilku siatkarzy,
ktorzy byli nieobecni w Holandii.

– Na turniej na Filipinach do skladu wroca Mateusz Bieniek i Karol Klos
oraz Kamil Semeniuk, ktorzy grali w Nagoi. Pierwszy raz dolacza pozostali
finalisci Ligi Mistrzow – Jakub Popiwczak, Lukasz Kaczmarek, Aleksander
Sliwka czy Marcin Janusz – zapowiedzial selekcjoner. Przyznal tez, ze przed
turniejem finalowym Gdansku mozna spodziewac sie zmian, ale beda one
niewielkie. Selekcjoner ocenil tez wystepy kadrowiczow na drugim turnieju.
– Wiedzielismy, ze czesc Ligi Narodow nie bedzie rozgrywana w optymalnym
zestawieniu. Jednak niezaleznie od tego, czy ktos gra, czy tez nie, to jego
forma caly czas rosnie, pozostajac w treningu. (…) Do tego ci, ktorzy juz
grali, dokladaja zdobyte juz doswiadczenie w dotychczasowych wystepach.
Kazdy nauczyl sie czegos o zespole, o grze, rywalach czy trudnosciach,
jakie mozna napotkac – podsumowal.

DETEKTYW

Pan korzystal z uslug mego ciala

Helena KOWALIK

Szanowny Panie. Wiem, ze niniejszym pismem sprawie Ci duzo klopotu, nie
czynie tego jednakze w zlosci, lecz z biedy. Otoz swego czasu, nie bede
przypominala ani czasu, ani miejsca, ani tez innych okolicznosci, choc
pamietam je dobrze, Pan korzystal wowczas z uslug mego ciala. Zachowalam
dotad wszystko w tajemnicy, choc wiem, jakie Pan nosi piekne nazwisko i
jakie masz stanowisko wsrod ludzi. Tajny agent policji czail sie w biurze
ogloszen “Kuriera Poznanskiego” przez kilka dni. Czekal na znak od
wtajemniczonej w spra- we urzedniczki, ze wlasnie przy- szla osoba po
oferty na oglosze- nie o numerze 72623. Brzmialo banalnie: Psa malego,
czujnego, porzadnego kupie.

16 wrzesnia – jest rok 1931 – w biurze pojawia sie mloda, wytwornie ubrana
dama. Staje przed okienkiem dla interesan- tow, cos cicho mowi i po chwili
chowa do torebki kilka kopert. Agent porozumiewa sie wzrokiem z pracownica
biura ogloszen. Dyskretnie wychodzi za usmiech- nieta kobieta na poznanska
ulice.

Ona idzie do kawiarni “Grand Café” przy placu Wolnosci. Siada samotnie przy
stoliku i dyskret- nie zaglada do korespondencji. Wyjmuje stamtad
pieniadze, cho- wa do portfela. Nie wyrzuca jed- nak do kosza kopert, na co
agent liczyl. Po wypiciu kawy wychodzi na ulice, rozglada sie i idzie do
najblizszej budki telefonicznej. Agent wciaz ja obserwuje.

Widocznie telefon jest zajety, bo dama znow stoi na chodni- ku, czeka. W
koncu podchodzi do niej niepozornie wygladajacy mezczyzna, ona cos mowi do
nie- go zagniewana, w koncu wrecza mu jakis banknot. Ruchem reki pokazuje,
by sie oddalil.

Agent ma za zadanie zatrzy- mac klientke biura ogloszenio- wego, musi to
zrobic sprawnie, bo kobieta wyprowadzila w pole juz dwoch jego kolegow z
komi- sariatu. Kiedy szli jej tropem, zatrzymywala posterunkowe- go z
prosba o zainteresowanie sie osobnikiem, ktory ja sledzi. Akcja spalila na
panewce.

Teraz kobieta ma w torebce cenne koperty, nie moze znow zniknac. Agent
zachodzi jej dro- ge, pokazujac schowana pod kurt- ka odznake policyjna.
Nie radzi stawiac oporu, bo bedzie uliczne zbiegowisko. Pojda spokojnie na
pobliska komende policji.

Dame czeka rewizja osobista. Nie robi trudnosci, przeciwnie, mowi
policjantce, ze cieszy sie z zatrzymania, poniewaz jest przesladowana przez
nieznana jej bande szantazystow. Nazywa sie Maria Lewandowska.

W komisariacie konsternacja. W Poznaniu jest to znane nazwi- sko. Zmarly
kilka lat wczesniej Zenon Lewandowski byl pra- wicowym poslem z chwalebna
karta powstanca wielkopolskiego, a takze dzialacza zabiegajacego o polskosc
Warmii i Mazur. Jego imie nosza towarzystwa oswiato- we i biblioteki na
tych terenach.

Panna Lewandowska jest poproszona o wyjasnienie, o co chodzi z tym
szantazem. Ona wyjmuje z torebki list tresci nastepujacej:

Niechcacy poznalas nasza tajemnice. Nie zdradz nas przed policja, w
przeciwnym razie czeka cie kula w leb. Pieniadze skladaj pod murem obok
ogrodu swego domu.

I wyjasnia: Sprawa ma sie tak, ze kilka dni temu jej przyja- ciel adwokat
Hoppe z Warszawy dostal list, w ktorym grozono mu ujawnieniem jego zonie
roman- su z Lewandowska. Szantazysci chcieli 3 tysiace zl. W zasadzie
romansu nie bylo, ot krotkotrwa- le zauroczenie, ale wystarczy na
skomplikowanie znanemu mece- nasowi sytuacji rodzinnej. Chcial isc na
policje, ona mu odradzi- la. Nie mozna liczyc na dyskre- cje organow
scigania. Zaczna sie przesluchania, konfrontacje, lepiej tego uniknac i
draniom zaplacic. Mecenas przyznal jej racje.

Zeby wszystko odbylo sie w jak najwiekszej tajemnicy, wymyslili, ze ona da
inserat do “Kuriera Poznanskiego” o kup- nie malego pieska. W odpowiedzi na
te oferte mecenas przesle jej pieniadze, ktore kobieta zgodnie z instrukcja
szantazystow polo- zy w ogrodzie, w miejscu znaku nakreslonego kreda. Okup
wla- snie nadszedl, zamierzala umie- scic pieniadze pod murkiem

szantazystka

ogrodu. Nie zdazyla, bo trafila na komisariat.



imo wszystko Lewan- dowska zostaje w aresz- cie i dopiero po dwoch

dniach, na skutek poreczenia wply- wowych osob znajacych jej ojca, zostaje
zwolniona do domu.

Ale sledztwo trwa. Policja wie o wiele wiecej niz, dotarlo do prasy. Dwa
tygodnie wczesniej do komisariatu przyszedl adwokat S. Dal im do
przeczytania anoni- mowy list, jaki dostal w poczcie.

Szanowny Panie.

Wiem, ze niniejszym pismem sprawie Ci duzo klopotu, nie czy- nie tego
jednakze w zlosci, lecz z biedy. Otoz swego czasu, nie bede przypominala
ani czasu, ani miejsca, ani tez innych okoliczno- sci, choc pamietam je
dobrze, W. Pan korzystal wowczas z uslug mego ciala.

Zachowalam dotad wszystko w tajemnicy, choc wiem, jakie Pan nosi piekne
nazwisko i jakie masz stanowisko wsrod ludzi. Azebym jednak miala te tajem-
nice zachowac nadal, prosze mi przyslac 100 zl w liscie do Kurjera
Poznanskiego pod nr 72623 do dnia 16.10. 1931 r. Jestem w skrajnej nedzy i
dlatego musze do pana list takiej tresci napisac. Prawdziwy glod, ktorego
Ty Panie pewnie nie zaznales, mnie do tego zmusil. Mam duzo dlugow i nikt
mi nawet bulki nie chce dac na kredyt, mamze isc krasc? I dostac sie do
wiezienia? Czy nie lepiej, ze zwroce sie do Ciebie Panie, bys Ty, cos z
uslug mego ciala korzystal, a ktoremu dotad dochowalam tajemnicy przed zona
i ludzmi, mi pomogl! Mysle, ze nie zosta- wisz mnie w takiej skrajnej nedzy
i rozpaczy. Chcialabym zyc wresz- cie jak czlowiek. Umiem pieknie haftowac,
ale brak mi pieniedzy na rozpoczecie tej pracy. Pomnij mej uslugi Panie,
niech twoje serce zmieknie dla mnie.

Wiedz jednak, ze jestem dopro- wadzona do takiej ostatecznosci, szantazystka

ze gdybys na moja prosbe pozostal gluchy, i mnie nie pomogl, bede i ja
nielitosciwa, doniose o wszyst- kim Twojej zonie i napisze do niej lub sama
pojde, chocby mnie mia- la ze schodow zwalic i opowiem w sposob dobitny
gdzie kiedy i jak zone zdradziles ze mna, a zrobie to tak wiarygodnie (znam
cie tak samo jak twoja zona), ze mimo twych ewentualnych zaprzeczen i tak
mnie uwierzy!!!

Co potem? Skandal i rozwod!! Ktorego Ty sobie przeciez nie zyczysz! To tez
mysle, ze do tej ostatecznosci nie dopuscisz. Tyle wowczas okazales mi
serca, nie chcialabym byc ci niewdzieczna. Dobrze mi wowczas zaplaciles.
Umiales ocenic, ze jestem ladna, zgrabna i ze umiem goraco pie- scic i
kochac. Pamietasz te chwi- le? Bylo ci wowczas u mnie tak dobrze! A taki
byles glodny i chci- wy moich pieszczot! Wspomnij te slodkie grzechy.
Przeslij kobiecie, ktora dala ci tyle rozkoszy te 100 zlotych, ktore sa mi
nie- zbedne, aby zyc, a tobie zagwarantuja spokoj wobec zony na zawsze.
Czekam! Czekam glodna!!! Mecenas nie mial nic na sumieniu, pokazal zonie te
korespondencje. Poszla z listem do swego sedziwego spowiednika. Kiedy
ksiadz zaczal czy- tac, zmienil sie na twarzy, nie mogl ukryc zdenerwo-
wania. Powiedzial gorli- wej w wierze parafiance, ze takiego bluznierstwa z
sakramentu malzen- stwa nie mozna darowac, powinni poinformowac policje o
szantazystce. On tez to zrobi, bo jest adre- satem podobnie ohydnej
korespondencji. Tyle tyl- ko, ze autorka zmodyfi- kowala grozbe – o kom-
promitujacych czynach duchownego w damskiej sypialni zawiadomi jego

przelozonych. Mecenasowa wysyla

meza na komisariat. Okazuje sie, ze nie on jeden ma taka wstydliwa sprawe
dla organow scigania. Zglosilo sie jeszcze kilku innych mezczyzn, ktorzy
dostali listy podobnej tresci.

Wiesci o zagadkowych listach rozchodza sie w poznanskich kawiarniach poczta
pantoflowa; policja przyjmuje kolejne zglo- szenia. “Goniec Wielkopolski”
informuje, ze: we wrzesniu i pazdzierniku 30 poznanskich kupcow,
urzednikow, dyrektorow, ksiezy, a takze redaktor naczelny “Przewodnika
Katolickiego” otrzy- malo szantazujace listy.

Niektorzy z adresatow przy- znali sie, ze dla swietego spokoju zaplacili
haracz, ale obawiaja sie, ze na jednej wymuszonej kwocie pieniedzy to sie
nie skonczy. Byli tez tacy, ktorym z tego powodu rozpadlo sie malzenstwo.

“Dziennik Poznanski” dono- si, ze anonimowe listy wysylala zamozna panna z
dobrego domu W artykule nie ma nazwiska podejrzanej. O ofiarach zas napi-
sano: Kazdy ma jakies, chocby drobne grzechy na sumieniu, wiec za milczenie
chetnie zaplacil.

Nazwisko ujawnia wychodza- cy w Krakowie “Tajny Detektyw”. Wyjasnia,
dlaczego. W poznan- skich kawiarniach, cukierniach, restauracjach i
lokalach dansin- gowych jedynym tematem roz- mow stala sie obecnie
bohaterka afery. Wszyscy pytaja, kto ona, gdyz miejscowa prasa – jak-
kolwiek rozpisuje sie obszernie o sprawie – z niezrozumialej ase- kuracji
nie wymienia nazwiska.

Jestesmy jedynym pismem w Polsce – deklaruje redakcja kryminalnego magazynu
– kto- re nie waha sie od razu spojrzec prawdzie w oczy i nazwac rzeczy
tak, jak na to zaslugiwaly, tzn. po imieniu. Czynimy to z obowiaz- ku
dobrze pojetej sluzby publicy- stycznej. Nie wahamy sie ani przez chwile
przed zamieszczeniem foto-

grafii wyuzdanej szanta- zystki, aby tym dobitniej podkreslic ohyde czynow
panny z dobrego domu.

“Tajny Detektyw” oglasza: Glowna aktorka w tym ponurym spekta- klu jest
22-letnia panna (w rzeczywistosci mia- la 26 lat), nauczycielka, ktorej
matka posiada jed- na z wiekszych kamienic przy pryncypialnej ulicy. To
Maria Lewandowska. Dopuscila sie bardzo wyrafinowanego szanta- zu.
Potrafila przez jakis czas zmylic czujnosc wladz sledczych, odwro- cic ich
uwage od siebie. Jest bohaterka afery, jakiej kroniki policyjne w Polsce
nie notowaly.

Na okladce opubliko- wano fotografie mlodej kobiety, a w tekscie zdjecie
domu, w ktorym mieszka, z adresem Slowackiego 12, oraz reprodukcje ano-
nimu zaczynajacego sie od slow: W. Pan korzystal z uslug mego ciala, za co
dobrze zaplacil.



Ponownie przesluchana Maria Lewandowska twier- dzi, ze z listami i szan-
tazem nie ma nic wspolnego. Redakcje “Tajnego Detektywa” poda do sadu za
znieslawienie. Wydawce pusci z torbami.

Dwa dni pozniej na komi- sariat przychodzi z Warszawy anonim:

Szkiely. Nie meczcie niewinnej kobiety, nas i tak nie odnajdziecie.
Szantazysci.

Prowadzacy dochodzenie prokurator ucieka sie do spryt- nego fortelu: w
wywiadzie dla poznanskiego oddzialu “IKC” ubolewa nad udreczeniem nie-
winnej jego zdaniem panny Marii L. (posluguje sie inicjalami), kto- ra
wpadla w sidla szantazystow. Zapewnia, ze organy bezpieczen- stwa
publicznego zrobia wszyst- ko, aby wysledzic niecna szajke.

Prokurator liczy na to, ze czujnosc Marii Lewandowskiej zostanie uspiona i
kobieta zrobi falszywy krok. Jak dotad – jest styczen 1932 roku – ona
zabez- piecza sie przed ewentualnymi zarzutami prawnymi. Policja zyskuje
informacje, ze pan- na Lewandowska zwroci- la sie do warszawskiego adwokata
z teoretycznym pytaniem, czy napisanie ano- nimu moze miec skutki prawne.
Tymczasem anonimowe listy bada grafolog Henryk Grudzinski. Korespondencja
jest napisana na maszynie, ale poprawki robiono atramentem. To pozwala
rzeczoznawcy stwier- dzic, ze prawdopodobnie wyszly spod reki Marii
Lewandowskiej. Dla uwiarygodnienia opinii nalezy znalezc maszyne do pisa-
nia, ktorej uzyto. Jest charakte- rystyczna, ma skrzywiona litere “p”, co
odbilo sie w maszyno- pisie. Jednak mozolne badania probek pisma maszyn
najroz- maitszych znajomych i przyjaciol Lewandowskiej nie przynosza

rezultatow.

Prokuratorowi dopisuje szcze-

scie. Po wywiadzie w “IKC” zgla- sza sie do niego panna Maria Jastrzebska,
aby powiedziec, ze wbrew temu, co rozglosil, Maria Lewandowska wcale nie
jest niewinna ofiara. To intry- gantka, kiedys chciala odbic jej
narzeczonego, adwokata

Henryka Bogdanskiego i zrobila to perfidnie. Zaproponowala mu wspolne
pojscie do teatru, rownoczesnie wysylala anonim

do Jastrzebskiej, ze

narzeczony spotyka sie

z pewna kobieta aniolem

i nieziemska istota o czu- lym sercu, co mozna sprawdzic, kupujac bilet na
przedstawienie teatralne (jest podany termin).

Wezwana Lewandowska naj- pierw zaprzecza, ze ma z ta spra- wa cokolwiek
wspolnego, potem wyjasnia, ze to nie ona pisala do Jastrzebskiej, tylko
zakochany w niej bez wzajemnosci pewien mlodzieniec, Waclaw Rzewuski. On,
niestety, nie moze tego potwierdzic, gdyz wyjechal do Afryki. Na koniec, w
krzyzo- wym ogniu pytan kobieta przy- znaje sie do autorstwa anonimu,
tlumaczac to swa determinacja w walce o uczucia adwokata.

Nie pamieta, na jakiej maszy- nie pisala ten list. To bylo kilka lat temu…

Znow sledczym pomaga przy- padek. Na komisariat przychodzi ow niepozornie
wygladajacy mez- czyzna, z ktorym Lewandowska rozmawiala na ulicy w dniu
aresztowania. Przedstawia sie – Marian Majchrzak. Jest prywat- nym
detektywem. Lewandowska wynajela go jesienia ubieglego roku, aby sledzil
prominentnych mieszkancow Poznania. Chciala wiedziec o nich wiecej. Nie
pytal dlaczego, przypuszczal, ze chodzi- lo o jakies zawody milosne. Kiedy
zwolniono ja z aresztu, kazala mu pojechac do Leszna, do nie- jakiego
Edmunda Bochenskiego, wywiedziec sie, czy byla u niego policja i czy pytali
o maszyne do pisania.

Ten Bochenski w grudniu 1931 roku pozyczyl od lokatora Lewandowskich (matka
z dwie- ma niezameznymi corkami mieszkala w duzej wilii) Pawla Kuleszy,
maszyne do pisania marki Barr-Morse i na poczatku stycznia 1932 oddal ja,
posylajac do Poznania.

W czasie rewizji w pokoju sub- lokatorskim willi Lewandowskich maszyny
firmy Barr-Morse nie znaleziono. W pokoju Kuleszy stala nowa – firmy
Underwood. Okazalo sie, ze sublokator nie odebral z poczty paczki z Leszna,
bo w tym czasie przebywal na wczasach w Zakopanem.

Policjanci juz mieli zamiar opuscic dom, aby zameldo- wac prokuratorowi, ze
rewizja niczego nie przyniosla, kiedy w drzwiach natkneli sie na wra-
cajaca z miasta Emilie, siostre Marii Lewandowskiej. Nastolatka uginala sie
pod ciezarem jakie- gos duzego przedmiotu zawinie- tego w chuste. Na widok
funk- cjonariuszy dziewczyna chciala sie cofnac, ale jej nie pozwolili.
Musiala pokazac pakunek. To byla poszukiwana maszyna marki Barr-Morse.

– Skad pani ma te maszyne?

– padlo pytanie.

Dziewczyna odpowiedziala

najpierw placzliwie, ze nic nie powie, ale grozba aresztu zrobi- la swoje.

– Przynioslam ja ze strychu naszej kamienicy, na polecenie siostry.

Kazano jej pokazac miejsce przechowywania maszyny. Emilia nawet nie
wiedziala, gdzie jest klucz od poddasza, a na miejscu zagubila sie zupelnie.

– Pani tu dawno nie byla – stwierdza policjant – radze mowic prawde.

Schodza do salonu. Nastolatka daremnie szuka ratunku u Marii, z widocznym
zdenerwowa- niem czeka, az starsza siostra cos powie. Ale tamta milczy.
Funkcjonariusze siadaja przy sto- le – im sie nie spieszy, maja czas. Po
dluzszym wahaniu mlodsza panna Lewandowska odzywa sie:

– No dobrze, maszyne przy- nioslam na polecenie Marii od znajomych
mieszkajacych przy ulicy sw. Marcin, tam byla prze- chowywana po przyslaniu
jej z Leszna.

Maria nie moze dluzej mil- czec, jej zdenerwowanie ustepuje agresji.

– I coz z tego? – pyta zaczep- nie. – To jest moja maszyna, moglam z nia
zrobic, co chcialam. Nie rozumiem, po co te indagacje i nachodzenie mojego
domu. Co panom przyjdzie z tej rewizji?

Wtedy prowadzacy sledztwo kladzie na stol list anonim, wyslany

do jej znajomej Marii Dabrowskiej. To urzedniczka z Warszawy, mia- la
wlasne biuro przepisywania na maszynie. Poznaly sie w Paryzu w czasie
wystawy kolonialnej, gdzie Dabrowska byla z kochan- kiem adwokatem
Boyowskim. Przedstawiala sie jako jego zona. Lewandowska, udajac
przyjaciolke, podtrzymala znajomosc z urzed- niczka po powrocie z
zagranicy. Zrazu, jak zeznala Dabrowska, chodzilo jej o to, aby usidlic
adwo- kata. Kiedy sie nie udalo, pozna- nianka wykorzystala mieszkanke
Warszawy do innego celu.

Zasypywala jej biuro lista- mi do roznych osob w podwoj- nych kopertach.
Wszyscy adre- saci mieszkali w Poznaniu. Lewandowska prosila o przepi-
sanie adresow korespondencji i wrzucenie do skrzynki poczto- wej. Zaden z
listow nie byl pod- pisany. Dabrowska zaskoczyla ich tresc – byly to
szantazujace zada- nia pieniedzy za uslugi erotyczne. Dziwila sie – dama z
porzadnego mieszczanskiego domu posuwa sie do nagannych moralnie metod? Ale
Lewandowska tlumaczyla, ze to takie towarzyskie zarty.

– Czy pani pisala ten list? –

pyta sledczy.

– Ja.

– W takim razie jest pani row- niez autorka innych anonimow.

– To klamstwo. Jestem zupel- nie niewinna.

Sledczy zadaje sobie trud wyjasnienia podejrzanej, ze nie ma sensu klamac.
Pokazuje jej w tekstach charakterystycznie skrzywiona litere “p”. Wynika z
tego, ze wszystko bylo pisane na maszynie, ktora jest wlasno- scia Kuleszy.

Maria Lewandowska po chwili namyslu mowi szeptem:

– Tak, ja to zrobilam.

Korzystala z maszyny subloka- tora podczas jego nieobecnosci.

Kiedy sie zorientowala w postepach sledztwa, posta- nowila wyniesc maszyne
do mieszkania znajomych. Kuleszy kupila nowy egzemplarz marki Underwood.
Wyjasnila mu, ze stara maszyne niechcacy uszko- dzila, gdy wypadla jej z
rak.

Lewandowska ponownie zabrano na komisariat. Tam dostala ataku histerii –
oswiad- czyla, ze gdy pisala listy, znajdo- wala sie w stanie silnego
przygne- bienia i depresji. Wysylka kore- spondencji miala na celu skom-
promitowanie sie publiczne, ktore uniemozliwiloby jej jakiekolwiek
wspolzycie z osobami, do ktorych szczegolnie sie przywiazala.

Zamierza bowiem niezwlocz- nie po ukonczeniu sprawy wsta- pic do klasztoru
franciszkanek i wyjechac jako misjonarka do Afryki.

Prokurator nie wierzy lzom. Wraca do sprawy nocnych szan- tazystow. Maria
Lewandowska przesluchiwana po raz pierwszy wyjasniala, ze we wrzesniu ubie-
glego roku jakis nieznany osob- nik wieczorem krecil sie pod jej oknami i
stlumionym glosem zadal pieniedzy, ktore adwokat Hoppe mial jej przeslac na
wska- zany numer oferty do “Kuriera Poznanskiego”.

– Jak to mozliwe – pyta oskar- zyciel – ze widziala pani tego szantazyste
przez okno, skoro rolety byly spuszczone?

Nie ma sensownej odpowiedzi.



Prokurator pisze akt oskar- zenia. Na poczatku 1932 roku w dawnym zaborze
pruskim wciaz obowiazuje nie- miecki kodeks karny. Nie ma w nim pojecia
listu szantazowe- go. Maria Lewandowska odpowie za “zniewolenie przemoca
lub grozba”.

Konkretnie jest oskarzona o to, ze w celu przysporzenia sobie bezprawnej
korzysci majat- kowej zniewalala m.in. adwoka- tow Janika, Gajde,
Slawskiego, Globisza; duchownych: ks. infu- lata Rucinskiego, Majkowskiego,
ks. Mazurkiewicza, ks. pralata Czapskiego, ks. Lewandowskiego, sedziego
Taszyckiego; inzy- nierow: Malachowskiego,

Walkowskiego; dyrektora wydaw- nictwa “Dziennika Poznanskiego”
Prazmowskiego. Wszystkim grozila, ze zawiadomi rodzine wzglednie
przelozonych o rzeko- mo niemoralnym ich zyciu. W ten sposob zmuszala ich
do wplace- nia na jej rece kwot od 100 zl do 3 tysiecy zlotych. Ponadto
usilo- wala dopuscic sie tego wystepku wobec ksiedza Budaszewskiego, ks.
pralata Klosa, ks. Niesiolka, kanonika Paecha, proboszcza Gorgolewskiego,
ks. Krajewskiego i ks. Kozlowskiego, przy czym listy do nich skierowane nie
doszly do rak adresatow jedynie dlatego, ze byly nieoplacone.

“Dziennik Poznanski”, infor- mujac o terminie pierwszej roz- prawy w
sadzie, podaje nie bez zlosliwosci, ze w redakcji od rana dzwonia telefony.
Jacys anonimo- wi mezczyzni dopytuja sie z drze- niem w glosie, czy proces
bedzie jawny. Na zlodzieju czapka gore – zauwaza autor notatki.

Wszystkie poznanskie gaze- ty, a takze krakowski “Tajny Detektyw” i “IKC”
wysyla- ja swych korespondentow na rozprawe.

Wielka sala Sadu Okregowego w Poznaniu, tzw. przysieglych, przedstawia
zgola niecodzienny widok. Jest nabita do ostatnie- go miejsca. Audytorium
to w 70 procentach kobiety, zadne wra- zen i emocji (…). Mozna smialo
zaryzykowac twierdzenie, ze high life poznanski spotykany codzien- nie w
popularnych cukierniach Donskiego czy Fangrata wydal tu sobie dzisiaj
rendez-vous. Przy wej- sciu na sale staczano iscie home- ryckie boje o
miejsce – pisze dzien- nikarz “Kuriera Poznanskiego”.

Tuz przed otwarciem sesji na korytarzu roznosi sie wiesc, ze oskarzonej nie
bedzie na rozpra- wie i proces ulegnie odroczeniu. Ale nikt nie wychodzi, i
slusznie, bo przed godzina 9.00 wozny dementuje plotke.

Po chwili przez tlum przedzie- ra sie Maria Lewandowska osla- niana
ramieniem swego obroncy. Jest nim Stanislaw Hejmowski,

ktory po wojnie zaslynal z tego, ze byl obronca Arthura Greisera,
namiestnika Rzeszy w Kraju Warty. Oskarzona zajmuje miej- sce na lawie
chwile przed wej- sciem trybunalu w skladzie trzech sedziow.

Lorgnony publicznosci sa skierowane na Lewandowska. Z dalszych, malo
widocznych dla sadu rzedow padaja pod adresem oskarzonej wyzwiska.
Przewodniczacy przestrzega, ze jesli takie gorszace zachowanie bedzie
trwalo, utajni proces.

Dziennikarze zapisuja w note- sach wyglad oskarzonej: Drobna, szczupla,
ubrana w seledynowy jersey i czarny slomkowy kape- lusz, spod ktorego widac
blond wlosy. Zachowuje sie – informu- je “Tajny Detektyw” – jakby sie-
dziala w lozy teatralnej. W czasie ustalania personaliow okazuje sie, ze
26-letnia oskarzona jest z zawodu nauczycielka, ale nigdy nie pracowala.

Po odczytaniu aktu oskarze- nia (Ciezkie zarzuty i nieodparcie brzmiace
uzasadnienie nie wywo- luja zadnego widocznego wraze- nia na Lewandowskiej
– podaje “Tajny Detektyw”) podsadna oswiadcza, ze zlozy wyjasnienia.

Zaczyna od tego, ze jest zupel- nie niewinna. Listow szantazo- wych do
nikogo nie pisala, w cala sprawe zostala uwiklana wbrew jej woli przez
wiceprokuratora Klaudiusza Hrabyka. I tyle na razie ma do powiedzenia.

– Oskarzona przyznala sie do przestepstwa w sledztwie – dziwi sie sedzia.

– Zrobilam to, aby nie isc do wiezienia. Wezwana do prokura- tury
uslyszalam, ze jesli sama sie przyznam, sprawa zostanie umo- rzona i nawet
prasa sie o tym nie dowie. Pod wplywem strachu przed zamknieciem
potwierdzi- lam napisanie anonimow – mowi Lewandowska z prawie zacisnie-
tymi ustami.

Nic nie slychac, z tylnych rze- dow ktos wola: “Glosniej!”. Ona nie
reaguje, na sali robi sie cicho jak makiem zasial. Tymczasem na drugi dzien
– kontynuuje oskarzona – cala prasa poznanska napisala o mnie, a gdy
wypomnialam wiceprokura- torowi, ze mnie oszukal, tlumaczyl sie: musi
prowadzic sprawe z pole- cenia zwierzchnikow, wobec czego cofa poprzednio
dane mi obietnice.

O kursowaniu anonimow dowiedziala sie po raz pierwszy od adwokata Hoppego –
oskar- zona czesciowo powtarza to, co powiedziala w czasie pierwszego
przesluchania w sledztwie. Ale tyl- ko czesciowo. Teraz podaje nowe
informacje: ona rowniez otrzy- mala anonimowy list, w ktorym zadano, aby
namowila mecenasa do zaplacenia haraczu. Wowczas zaproponowala adwokatowi,
by skierowal sprawe na policje i ta kwestia juz sie nie interesowala.

W wyjasnieniach nie wspomi- na o nocnych szantazystach kraza- cych pod jej
oknem, tajemniczych znakach kreslonych kreda na zie- mi. Poniewaz
prokurator wcze- sniej udowodnil, ze nie mogla w nocy niczego dojrzec przez
spuszczone rolety, te szczegoly zostaly przed sadem pominiete.

– A dlaczego pani ukryla maszyne do pisania, wlasnosc lokatora? – pyta
sedzia.

– Wiedzialam, kto pisal na niej anonimy. Dalam slowo hono- ru, ze tego nie
zdradze. Noblesse oblige. Czlowiek, ktorego kryje, powiedzial mi, ze gdybym
miala z tego powodu jakies nieprzyjem- nosci, sam sie zdemaskuje.

Sedzia: – I zdemaskowal sie? – Nie.

– Dlaczego ta osoba dotad tego nie zrobila?

– Z przyczyn

niezaleznych.

od niej

Sedzia chce wiedziec wiecej, jak to bylo z anonsem w “Kurierze Poznanskim”
o kupnie pieska.

Maria Lewandowska stara sie pomniejszyc znaczenie tej historii. Na
ogloszenie, jak twier- dzi, wplynelo tylko piec ofert. Trzy osoby
proponowaly rasowe szczeniaki. Tresc zas pozostalych listow wprawila ja w
niebotyczne zdumienie. W jednym adwokat Janik oswiadczyl, ze nie pozwo- li
sie szantazowac i sprawe odda wlasciwym wladzom. W drugim niejaka pani
Prazmowska, zona bylego dyrektora wydawnictwa “Dziennika Poznanskiego”,
obie- cywala za dostarczenie dowodu zdrady jej meza wysoka nagro- de. O
otrzymaniu koresponden- cji Lewandowska zwierzyla sie swemu znajomemu
adwokatowi Bogdanskiemu. Zaproponowal, aby oboje pojechali do dyrektoro-
wej Prazmowskiej i przekonali ja, ze z szantazujacymi anonimami ona nie ma
nic wspolnego.

Na pytania prokuratora oskarzona nie chce odpowiadac. Oswiadcza, ze naduzyl
jej zaufa- nia, nie dotrzymujac obietnicy, zlozonej w sledztwie.

Janina Lewandowska, mat- ka oskarzonej, nie skorzystala z prawa najblizszej
rodziny do odmowy zeznan. Ma sadowi cos waznego do powiedzenia.

– Autorem anonimow jest moj zmarly niedawno brat Wlodzimierz Jerzykowski –
wyznaje cichym glosem.

Dziennikarzom olowki nie- ruchomieja w dloniach. A to rewelacja! 67-letni
Jerzykowski cieszyl sie ogolnym powazaniem w Poznaniu. Pelnil kilka
zaszczyt- nych spolecznym funkcji i zmarl nagle kilka miesiecy temu.

Ale obronca kuje zelazo, poki gorace. Sklada wniosek o porow- nanie
charakteru pisma anonimow z pismem zmarlego; zastrzega przy tym, ze
rzeczoznawca nie moze byc dotychczas wystepujacy w tej sprawie grafolog.
Prokurator sprzeciwia sie wnioskowi, sad przyjmuje jego argumenty. Na
kolejnej rozprawie zeznaja swiadkowie. Pierwszy staje przed barierka
mecenas Bogdanski, ktorego narzeczona Maria Jastrzebska, przyniosla
prokura- torowi anonimowy list napisany na maszynie ze znieksztalcona
litera p. W przekonaniu swiadka korespondencja wyszla spod reki jej
znajomej Lewandowskiej, ktora chciala sklocic narze- czonych. Intryga sie
nie udala, natomiast prowadzacy sledztwo zyskali wazny trop.

Dr Henryk Bogdanski poznal Marie Lewandowska za posrednic- twem kolegi,
adwokata Hoppego. Utrzymywal z nia zywe stosunki towarzyskie, bywal w jej
domu. Pojechali razem do Paryza, gdzie panna przedstawiala sie jako jego
zona. Nie reagowal na to, wszyscy wokol wiedzieli, ze nie traktuje tej
znajomosci w zamiarze matry- monialnym. W glebi duszy uwa- zal panne
Lewandowska za osobe niezbyt zrownowazona. Nieraz w jego obecnosci
dostawala ata- kow histerycznych, darla wszyst- ko, co jej wpadlo w rece,
grozila samobojstwem.

Odczytany na sali rozpraw anonim do Jastrzebskiej, w kto- rym autorka
wychwalala sie jako nieziemska wprost istota, gotowa do wszelkich
poswiecen, swiadek okresla jednym slowem: zenujace.

Oburzona oskarzona podrywa sie z lawy i nie pytajac sadu o zgo- de na
zabranie glosu, krzyczy, ze Bogdanski podle klamie. Skladal jej propozycje
matrymonialne, bla- gal na kolanach o reke. Nie chciala, on nie nadaje sie
na meza. A poza tym – ma juz swego wybranego, z ktorym wkrotce bierze slub.

Publicznosc reaguje smie- chem, wrecz rechotem, znow trzeba jej przypomniec
o powa- dze miejsca, gdzie waza sie ludz- kie losy.

Opinie mecenasa Bogdanskiego o niezrownowazeniu oskarzonej podziela Pawel
Kulesza, sublokator w jej rodzinnej kamienicy.

Natomiast redaktor “Dziennika Poznanskiego” Pawel Winiewicz, ktory zna
Marie Lewandowska od najmlodszych lat, okresla ja jako osobe nienormalna,
do czego przy- czynily sie bledy wychowawcze popelnione przez jej ojca.

Przeczy takiej ocenie sedzia sledczy Forowicz. Jego zdaniem Maria
Lewandowska z duza umiejetnoscia manipuluje swym otoczeniem, jest w pelni
poczy- talna. Kiedy ja przesluchiwal, przyznala sie do pisania ano- nimow,
a wczesniejsze odwolanie zeznan przed prokuratura tluma- czyla goraczka.

Amatorska opinia sedziego przegrywa z diagnoza bieglych psychiatrow.

Dr Horoszkiewcz zapytany, czy na podstawie toczacej sie rozprawy ma jakies
watpliwosci co do normalnego stanu umyslo- wego oskarzonej, odpowiada:

– Najpowazniejsze. Inni psy- chiatrzy uznali, ze u Lewandowskiej pisanie i
wysylanie anonimow nie wynikalozchecizysku,alebylo efektem chorobliwej
wyobrazni.

Po kilkunastominutowej nara- dzie przewodniczacy zarzadza przerwe w
procesie, aby psychia- trzy mogli opracowac wspolne orzeczenie na temat
stanu umy- slowego Lewandowskiej.

Prokurator nie jest zadowo- lony z przedluzania sprawy. Pyta glosno:

– Czy to sie nie skon- czy? Ilekroc zasiada na lawie oskarzonych
inteligent, wowczas dziwnie zbiega sie jego stan umyslowy z orze- czeniem
lekarskim. Jezeli jest zlodziejem, robi sie go kleptomanem, jesli jest
szan- tazysta, biegli dopatruja sie psychopatii.

Dwa tygodnie pozniej opinia psychiatrow lezy na stole sedziowskim.

Stwierdzaja psychopa- tyczny niecodzienny wypa- dek tzw. pseudologii fanta-
stycznej, czyli mitomanii. Objawia sie ona sklonnoscia do fantazjowania,
przesady i sensacji kosztem wlasnego imienia. Momentem zwrot-

nym w zyciu Marii

Lewandowskiej byla smierc

jej ojca. Sprawa anonimow

to wybuch wielkiego stresu, w ktorym wszystko sie wyladowalo a przede
wszystkim zal oskarzonej do otoczenia S 

edzia zamyka postepowa- nie procesowe. Prokurator w mowie koncowej nazy-

wa Lewandowska osoba zla, przewrotna, zdeprawowana, nie wahajaca sie kalac
pamieci zmar- lego wuja. Zada dla niej 1,5 roku wiezienia.

Obronca wnosi o uniewinnie- nie. Stwierdza, iz wobec ujawnie- nia, ze
autorem anonimow mogl byc Wlodzimierz Jerzykowski, upadla przyczyna
oskarze- nia. Gdyby sad tego nie uznal, chcialby, aby przy wyrokowaniu
oprzec sie na opinii psychiatrow, zeoskarzonaniedzialalazche- ci zysku.
Drugi adwokat pod- nosi, ze Marii Lewandowskiej uczyniono krzywde poprzez
naglosnienie sprawy w wywia- dzie prasowym prokuratora. Nim sad wydal
wyrok, juz opi- nia publiczna i prasa potepi- ly mloda kobiete, odsadzajac
ja od czci i wiary. Szczegolnie

redakcja nowo powstalego pisma “Rekord Polski” zachowala sie jak hiena –
chciala wyludzic od Lewandowskiej pieniadze za opoznienie druku
poswieconych jej krytycznych artykulow.

30 marca 1932 roku Sad Okregowy uznal Marie Lewandowska za winna wymu-
szania pieniedzy i skazal ja na rok wiezienia.

Zanim wyrok sie uprawomocnil, Lewandowska napisala Pamietnik szantazystki,
tom pierwszy. Wydala go wlasnym sumptem. Nie ma w nim slowa o procesie,
pojawily sie natomiast intymne szczego- ly o znajomosci z Bogdanskim.
Przytacza jego rzekome listy, w ktorych on nazywa ja najslod- szym
pieszczoszkiem, a o sobie pisze, ze jest jej galgankiem.

W drugim tomie mialo sie ukazac autorskie wyjasnienie afery szantazowej.
Nie wiadomo, czy ksiazka wyszla. Nie ma jej w zbiorach Biblioteki
Narodowej. Jedyny slad to notatka w “Goncu

Wielkopolskim” z 22 paz- dziernika 1932 roku, ze autorka 2. tomu Pamietnika
szantazystki z wyrachowa- niem skompromitowala wiele osob.

Zemscila sie tez na pro- kuratorze Hrabyku, zarzu- cajac mu, ze przed wyda-
niem wyroku znieslawil ja w wywiadzie prasowym. Proces o znieslawienie
odbyl za zamknietymi drzwiami. Powodka wygrala w pierw- szej instancji,
oskarzyciel panstwowy mial zaplacic grzywne 100 zl. Dopiero po kilku
miesiacach zostal uwolniony od winy i kary.

W styczniu 1933 roku Sad Apelacyjny wydal wyrok. Potwierdzil wine
Lewandowskiej, ale uwol- nil ja od kary. Powolano sie na nowy artykul
kodeksu karnego, ktory nie pozwala karac chorej psychicznie.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto