DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXIV nr 383) (67269)
30 stycznia 2024r.
Pogoda
wtorek, 30 stycznia 9 st C
Przewaga chmur
Opady:0%
Wilgotnosc:66%
Wiatr:18 km/h
Kursy walut – 29.01.2024. W poniedzialek za jednego dolara (USD) zaplacimy
4,02 zl. Cena jednego funta szterlinga (GBP) to 5,11 zl, a franka
szwajcarskiego (CHF) 4,66 zl. Z kolei euro (EUR) mozemy zakupic za 4,36 zl.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
U nas swieci slonce i podobno ma byc tu jakas fala ciepla czy jakos tak,
czyli byc moze dotrwamy do wiosny w milych okolicznosciach. I takich
wszystkim zycze 🙂
Ania Iwaniuk
Dowcip
Przychodzi do zegarmistrza rozzalony klient.
– Prosze Pana! Zegarek, ktory u pana kupilem pol roku temu, juz sie popsul
i jest do wyrzucenia. A zapewnial mnie pan, ze bedzie mi sluzyl przez cale
zycie.
– Zgadza sie ale Pan wtedy bardzo zle wygladal…
Holownia skomentowal nagranie von der Leyen ze stwierdzeniem “oboz
Auschwitz, Polska” Szymon Holownia skomentowal w mediach spolecznosciowych
nagranie opublikowane przez przewodniczaca Komisji Europejskiej Ursule von
der Leyen, w ktorym pojawia sie stwierdzenie “oboz Auschwitz, Polska”.
Marszalek Sejmu odniosl sie takze do wpisu ze zmienionym nagraniem. Jak
zaznaczyl, “dobrze, ze wpis Ursuli von der Leyen doczekal sie
sprostowania”. “Oboz w Auschwitz byl niemieckim nazistowskim obozem
koncentracyjnym zalozonym na terenach zajetych przez Niemcy w 1939 r. To
jest jedyna prawda, dobrze, ze wpis Ursuli von der Leyen doczekal sie
sprostowania” – napisal marszalek Sejmu Szymon Holownia na platformie X
(dawniej Twitter) w niedziele wieczorem. Holownia nawiazal w ten sposob do
wpisu i nagrania, ktore przewodniczaca Komisji Europejskiej Ursula von der
Leyen zamiescila na platformie X z okazji przypadajacych 27 stycznia
Miedzynarodowego Dzien Pamieci o Ofiarach Holokaustu i 79. rocznicy
wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz.
Na nagraniu – obecnie niedostepnym – europejscy liderzy, w tym sama von der
Leyen, wymieniali nazwiska ofiar, a w trakcie tych wypowiedzi wyswietlane
byly podpisy zawierajace daty urodzenia, a takze daty i miejsca smierci. W
nagraniu kilkakrotnie pojawialo sie stwierdzenie: “oboz Auschwitz, Polska”.
W pierwotnej wersji nie sprecyzowano przy tym, ze Polska znajdowala sie
wowczas pod niemiecka okupacja i to okupanci zakladali obozy koncentracyjne
na terytorium Polski. Padaly takze nazwy obozow i gett umiejscowionych w
czasie wojny na terytorium Litwy, Chorwacji i Austrii. We wpisie przy
nagraniu von der Leyen napisala, ze “obecnie jest coraz wiecej aktow
antysemickich, co jest niepokojace”. Komentarze po wpisie i nagraniu von
der Leyen
Nagranie opublikowane przez przewodniczaca Komisji Europejskiej odbilo sie
szerokim echem. Umieszczenie w nim slow “oboz Auschwitz, Polska”
skrytykowal m.in. minister spraw zagranicznych Radoslaw Sikorski i Slawomir
Debski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Miedzynarodowych (PISM). “Oboz
koncentracyjny i zaglady Auschwitz znajdowal sie na okupowanej czesci
terytorium Polski, ktora w pazdzierniku 1939 roku zostala przylaczona
bezposrednio do nazistowskich Niemiec. Trafne jest zatem stwierdzenie, ze
oboz znajdowal sie na terenie okupowanej Polski” – wskazalo Muzeum
Auschwitz we wpisie na platformie X. W niedziele Ursula von der Leyen
opublikowala kolejny wpis, w ktorym podano, ze “sobotnie uroczystosci
oddaly hold ofiarom niemieckiego nazistowskiego obozu zaglady Auschwitz i
upamietnily szesc milionow Zydow oraz wszystkie inne ofiary zamordowane
przez nazistow”. Tego samego dnia na profilu przewodniczacej Komisji
Europejskiej pojawil sie nowy wpis zawierajacy zmienione nagranie, w ktorym
padaja stwierdzenia, ze Auschwitz byl niemieckim nazistowskim obozem
zaglady.
To on byl “starszym mezczyzna”, ktory wrzucil 100 tys. zl do puszek WOSP.
Kim jest Kamil Labudda Podczas 32. Finalu Wielkiej Orkiestry Swiatecznej
Pomocy w Krakowie darczynca przekazal kwestujacym 100 tysiecy zlotych w
gotowce. Jak sie potem okazalo, “starszy mezczyzna”, ktory podarowal tak
znaczna kwote, to w rzeczywistosci znany youtuber Kamil Labudda, znany jako
“Budda”. Do wolontariuszek zbierajacych pieniadze na Rynku Glownym w
Krakowie w niedziele podczas 32. Finalu Wielkiej Orkiestry Swiatecznej
Pomocy podszedl “starszy mezczyzna”. Jak mowila jedna z nich w rozmowie z
“Faktami” TVN, mial ze soba teczke: – Zobaczylam starszego pana, bardzo
eleganckiego. – Przez trzy lata usilowal to zrobic, zbieral kwote i teraz
sie udalo – relacjonowala druga z nich. Lacznie do puszki trafilo 100
tysiecy zlotych w gotowce. Szybko okazalo sie, ze mezczyzna to znany
youtuber Kamil Labudda, uzywajacy pseudonimu “Budda”. Ujawnil to sam, w
materiale opublikowanym na YouTube w niedzielny wieczor. Na filmie
pokazuje, w jaki sposob przygotowywal sie do tej akcji, zaprezentowal tez
proces charakteryzacji. Z nagrania wynika, ze gdy dotarl na krakowski
rynek, poprosil jedna z wolontariuszek na bok, po czym pieniadze
umieszczono w dwoch puszkach, bo do jednej sie nie zmiescily. Na koniec
zrobil sobie pamiatkowe zdjecie z wolontariuszkami. – Pomagajcie, bo
naprawde fajnie jest pomagac. Niewazne czy za 2 zl, czy za 5, czy za 100
tysiecy, tak jak my w tym roku – zwrocil sie do swoich obserwatorow na
koncu materialu. Trwajacy mniej niz 8 minut film na Youtube (“zeby reklam
przypadkiem nie dac – bo jeszcze bym zarobil” – jak pisze), zanotowal w 19
godzin 1,2 mln odtworzen. Labudda urodzil sie w 1999 roku. Jest zwiazany z
Krakowem. 3 lata temu dla kanalu “Duzy w Maluchu” mowil o trudnym
dziecinstwie i wczesnej mlodosci. O tym jak przezyl wypadek samochodowy, w
ktorym zginela jego babcia, a ciezko ranna zostala mama. O “eksmisji” z
rodzinnego domu w dniu 18. urodzin. I o ojcu, ktory “zmarl na lawce”, jako
osoba bezdomna. To dlatego, jak wowczas przyznal, “nigdy w zyciu nie napil
sie alkoholu”. Nie imprezuje, ma bardzo scisle grono przyjaciol. W tym
samym wywiadzie opowiedzial o swojej drodze “zawodowej”. Jak wyznal, w
wieku 16 lat pojechal pracowac “na zmywaku”. – Malo tego, teraz moge o tym
powiedziec, podawalem sie tam za 18-latka – mowil w rozmowie z gospodarzem
kanalu “Duzy w Maluchu”. Po powrocie do Polski zaczal prace jako
konsultant telefoniczny, zbierajac przy okazji na rate pierwszego
sportowego samochodu. A poniewaz wiele osob chcialo go od niego pozyczyc –
zalozyl wypozyczalnie i kupil kolejne. Dzis przedsiewziec biznesowych ma
wiecej – jak informowaly wirtualnemedia.pl zajmuje sie fotowoltaika, ma tor
kartingowy i marke odziezowa.
Przede wszystkim jest jednak influencerem, ktorego konto w serwisie YouTube
obserwowane jest przez 2,2 mln subskrybentow. Wedlug wirtualnemedia.pl w
polowie stycznia pobil rekord ogladalnosci polskiej transmisji na zywo na
YouTube – jego loterie luksusowych aut, a takze telefonow, laptopow i
konsol, ogladalo ponad 650 tys. internautow. 25-latek chwalil sie, ze w
zeszlym roku zarobil 661 tys. zl z samych wyswietlen reklam na platformie. J
Przekazanie wolontariuszom 100 tys. zl bylo jedna z kolejnych jego glosnych
akcji charytatywnych. “Budda” w zeszlym roku do puszki WOSP wrzucil 50 tys.
zl. To on byl takze darczynca, ktory zostawil 100 tys. zl w skrzyni pod
drzwiami Domu Dziecka w Dlugiem kolo Krosna.
“WOSP ratuje zycie”. Rzeczniczka Praw Dziecka apeluje Rzeczniczka Praw
Dziecka Monika Horna-Cieslak i jej spoleczny zastepca Jan Gawronski
wspieraja Wielka Orkiestre Swiatecznej Pomocy. – WOSP ratuje zycie.
Pomagajmy, nie badzmy obojetni – apelowala Horna-Cieslak. – Mialem do
czynienia z aparaturami medycznymi zakupionymi przez WOSP. Gdyby nie one,
nie byloby mnie tutaj – przyznal Gawronski. Trwa 32. Final WOSP. W
niedziele w stolecznym miasteczku i glownym studio Wielkiej Orkiestry
Swiatecznej Pomocy na bloniach PGE Narodowego pojawili sie Rzeczniczka Praw
Dziecka Monika Horna-Cieslak oraz jej spoleczny zastepca Jan Gawronski, z
ktorym rozmawiali prezenterzy TVN24.
– WOSP jest dla mnie przede wszystkim wspomnieniem z dziecinstwa, kiedy
jako mala dziewczynka sama trzymalam w reku puszke. Jest dla mnie tez takim
momentem, kiedy laczymy sie jako Polacy i to jest dla mnie bardzo wazne, ze
razem pomagamy osobom, ktore potrzebuja wsparcia – powiedziala
Horna-Cieslak. Gawronski podkreslal, ze traktuje Final WOSP jak swieto. –
Sam, jako osoba rozwijajaca sie w spektrum autyzmu, z niepelnosprawnosciami
sprzezonymi, zmagajac sie z wieloma wyzwaniami rozwojowymi, mialem na
swojej drodze do czynienia z aparaturami medycznymi Wielkiej Orkiestry
Swiatecznej Pomocy. Gdyby nie one, nie byloby mnie tutaj – mowil. – Z
WOSP-em gram caly czas, na dobre i na zle – dodal. Horna-Cieslak zgodzila
sie, ze Final Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy to swieto. – Dla nas
bardzo szczegolne, bo znam historie Janka i nasze spotkanie dzisiaj jest
podziekowaniem za to, ze WOSP ratuje zycie – powiedziala.
Podkreslala przy tym, ze “pomaganie jest takim punktem wspolnym”. – Bo
jezeli my chcemy pomoc drugiemu czlowiekowi, to to jest uniwersalne, piekne
i wazne. Pomagajmy, nie badzmy obojetni i wspierajmy sie wzajemnie –
apelowala.
Turysci zabladzili pod Babia Gora. Mysleli, ze maja pol godziny do szczytu,
byli po drugiej stronie Silny wiatr, padajacy snieg, zaspy po pas i
widocznosc do 20 metrow – takie warunki panowaly w sobote na Babiej Gorze.
Mimo to turysci wyruszali na szczyt. Goprowcy musieli interweniowac trzy
razy. Jedna grupe znalezli po ponad dwoch godzinach po slowackiej stronie
gory. O 15.30 do Gorskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Beskidy w
Szczyrku dotarlo zgloszenie od trojki turystow. – Zadzwonili, ze sa gdzies
w szczytowych partiach Babiej Gory, ale nie wiedza gdzie – opisuje ratownik
gorski Tomasz Lipka, ktory bral udzial we wczorajszej akcji pod Babia Gora.
Silny wiatr, padajacy snieg, zaspy po pas
– Trojka turystow, dwie kobiety i mezczyzna zgubili szlak, co nie bylo
trudne przy tak kiepskich warunkach atmosferycznych, jakie wczoraj panowaly
na Babiej Gorze – dodaje Lipka.
Byl drugi stopien zagrozenia lawinowego. Ale, jak mowi Lipka, nie trzeba
bylo wczytywac sie w komunikaty GOPR, by uznac, ze nie jest to dzien na
zdobywanie Babiej Gory. Wystarczyl rozsadek. – Wial silny wiatr o predkosci
ponad 100 kilometrow na godzine i padal snieg – wymienia ratownik. Z powodu
opadow widocznosc ograniczona byla do 10 – 20 metrow. Pod sniegiem znikaly
sciezki i oznakowania szlaku. Do tego brniecie przez zaspy po pas wymagalo
dobrej kondycji.
Uratowala ich aplikacja “Ratunek”
Na poszukiwanie turystow wyruszyli goprowcy ze schroniska w Markowych
Szczawinach. Kontakt z zaginionymi urywal sie. Twierdzili, ze sa w okolicy
przeleczy Brona, ktora znajduje sie na wysokosci 1412 metrow w
polnocno-zachodniej grani masywu Babiej Gory w Beskidzie Zywieckim. To pol
godziny czerwonym szlakiem od Babiej Gory.
Okazalo sie, ze byli w bledzie. Na szczescie mieli w telefonie aplikacje
“Ratunek”, ktora wskazala ratownikom prawidlowa lokalizacje. – Byli na
poludniowej, slowackiej stronie. To duza rozbieznosc, druga strona gory.
Mozna powiedziec, ze ta aplikacja ich uratowala – mowi Lipka.
Slowaccy ratownicy w akcji
Goprowcy poprosili o pomoc slowackich kolegow. Dotarli do turystow o 17.50,
ponad dwie godziny od zgloszenia i zaczeli schodzic zoltym szlakiem w
strone Slanej Vody. Dalsza akcje opisala na swojej stronie Horska
Zachranna Sluzba.
“Dwoch ochotniczych ratownikow kontraktowych HZS z Beskidu Srodkowego
wyruszylo w teren quadem. Dotarli do grupy polskich ratownikow i turystow w
rejonie L�Avki, skad wszystkich, pomimo duzej ilosci sniegu, przewieziono
czterokolowcem do Slanej Vody” – opisuje HZS. Akcja zakonczyla sie o
godzinie 21.
Jak mowi Lipka, byla to najdluzsza akcja w sobote, ale nie jedyna na Babiej
Gorze. Wczesniej ratownicy szukali samotnego turyste. Nastepnie turysci ze
schroniska w Markowych Szczawinach zaalarmowali goprowcow, zaniepokojeni,
ze stracili kontakt z kolega, ktory wyszedl na babia Gore z 12-letnim
synem. – Ojciec i syn wrocili do schroniska sami. Byli bardzo dobrze
wyposazeni, mieli nawet nawigacje – mowi ratownik.
Na wyposazenie, obok odpowiedniej odziezy i butow, powinien skladac sie
naladowany telefon komorkowy, najlepiej z zainstalowana aplikacja “Ratunek”
i powerbank.
Podala “kurierowi” dwa kody. Pieniadze z jej konta przeslano do Dublina, a
wyplacono we Wroclawiu Chciala sprzedac fotelik, stracila prawie 14 tysiecy
zlotych. Pieniadze z jej konta zostaly przelane do Dublina, a wyplacono je
we Wroclawiu. Policja szuka oszustow i po raz kolejny apeluje o czujnosc. W
strefie sprzedazowej portalu spolecznosciowego mieszkanka Siedlec wystawila
do sprzedazy fotelik samochodowy. Szybko odezwala sie zainteresowana kupnem
kobieta. Napisala, ze zorganizowala transport kurierem, ktory przyjedzie do
domu sprzedajacej, zapakuje przedmiot i zabierze do wyslania. Sprzedajaca
miala tylko potwierdzic zamowienie przez przeslany przez kupujaca link do
strony kurierskiej. Otrzymala na e-maila link, w ktorym znajdowala sie
instrukcja krok po kroku co ma robic dalej, by transakcja zostala
zakonczona pomyslnie. Zgodnie z pojawiajacymi sie komunikatami zalogowala
sie do swojej bankowosci elektronicznej. Wykonywala wszystkie polcenia,
podala dwa kody
– W tym czasie zadzwonil do kobiety pracownik rzekomej firmy kurierskiej,
ktory powiedzial jej, ze otrzyma za chwile smsem kod, ktory nalezy mu
podac. Postapila zgodnie z poleceniem i po chwili otrzymala wiadomosc z
banku o pobraniu z jej konta 8 tysiecy 900 zlotych. Gdy zapytala rozmowce o
chodzi, dlaczego pobrano z jej konta pieniadze, uslyszala ze to standardowa
procedura i gdy poda drugi kod, to te pieniadze wroca razem z kwota za
sprzedany fotelik – opisuje w komunikacie kom. Ewelina Radomyska z policji
w Siedlcach. – 39-latka podala drugi kod i otrzymala smsa z banku o
ponownym pobraniu pieniedzy, tym razem w kwocie 3 tysiecy 900 zl. Gdy
powiedziala o tym “pracownikowi” firmy kurierskiej, ten zapewnial ja, ze to
na pewno jakis blad systemowy i musi zarejestrowac nowa karte platnicza do
systemu platnosci internetowych, inaczej nie odzyska pobranych pieniedzy.
Kobieta podala kolejny kod i po chwili otrzymala smsa z banku o
zablokowaniu konta i karty, a rozmowca zakonczyl polaczenie. Gdy
sprzedajaca zadzwonila do banku okazalo sie, ze pieniadze zostaly przelane
do Dublina, a jedna wyplate zrobiono we Wroclawiu. Lacznie kobieta stracila
prawie 14 tysiecy zlotych – dodaje.
Aktywistki klimatyczne zaatakowaly w Luwrze. “Mona Lisa” oblana zupa W
niedziele dwie dzialaczki na rzecz zmian klimatycznych oblaly zupa slynna
“Mona Lise” arcydzielo Leonarda da Vinci, ktore chronione jest pancerna
szyba. Kobiety nawolywaly do promowania zdrowej i zrownowazonej zywnosci. –
Co jest wazniejsze? Sztuka czy prawo do zdrowego i zrownowazonego systemu
zywnosciowego? – krzyczaly na oczach zatrwozonych turystow zwiedzajacych
paryski Luwr. Najslynniejszy obraz swiata, prezentowany od 2005 roku za
pancerna szyba ochronna, juz kilkukrotnie padl ofiara wandalizmu. Na
nagraniu wideo widac dwie kobiety oblewajace czerwona zupa arcydzielo
Leonarda da Vinci, co wywolalo westchnienie widzow.
– Co jest wazniejsze? Sztuka czy prawo do zdrowego i zrownowazonego systemu
zywnosciowego? – krzyczaly po francusku dzialaczki. Kobiety przeszly pod
barierka zabezpieczajaca, aby zblizyc sie jak najblizej obrazu, a nastepnie
zostaly odprowadzone przez ochroniarzy Luwru. Aktywistki reprezentowaly
francuska organizacje “Riposta Alimentaire” (“Odpowiedz na jedzenie”),
ktora w oswiadczeniu stwierdzila, ze protest mial na celu podkreslenie
koniecznosci ochrony srodowiska i zrodel zywnosci. Jak zauwaza Reuters w
ostatnich latach wielu aktywistow skupilo sie na sztuce, aby podniesc
swiadomosc na temat zmian klimatycznych. W ramach protestu w maju 2022 r.
szyba przed “Mona Lisa” zostala oblana smietana.
Do innych incydentow nalezaly, miedzy innymi, proba obrzucenia zupa
“Slonecznikow” Vincenta Van Gogha w londynskiej Galerii Narodowej w
pazdzierniku 2022 r., a z kolei w listopadzie tego samego roku aktywisci
przykleili sie do obrazow Goi w madryckim muzeum Prado.
Przed miliardami lat bylo tam jezioro, a w nim moglo istniec zycie
Marsjanski krater Jezero prawdopodobnie byl kiedys jeziorem. Wskazuja na to
dane dotyczace procesow erozji i gromadzenia sie osadow zebrane przez lazik
Perseverance. Naukowcy maja nadzieje, ze w miejscach takich jak dno
prastarego jeziora, kryje sie odpowiedz na pytanie czy na Marsie
kiedykolwiek istnialo zycie. Czy na Marsie istnieje – lub kiedykolwiek
istnialo – zycie? To pytanie od dekad zaprzata uwage badaczy kosmosu, a na
Czerwonej Planecie odpowiedzi na nie poszukuja liczne sondy. Jedna z nich
jest nalezacy do NASA lazik Perseverance, ktory eksploruje krater Jezero.
Na lamach czasopisma “Science Advances” ukazalo sie oparte na jego danych
badanie pokazujace, ze w przeszlosci Czerwona Planeta mogla byc bardziej
przyjazna zywym organizmom niz obecnie.
Ogromne, pradawne jezioro
W swojej analizie badacze z amerykanskiego Uniwersytetu Kalifornijskiego w
Los Angeles (UCLA) oparli sie na informacjach zebranych przez urzadzenie
radarowe RIMFAX, ktore pozwolilo na zajrzenie az 20 metrow pod powierzchnie
Marsa. Dane pochodzily z polaczonej z kraterem Jezero formacji, na
zdjeciach satelitarnych przypominajacej ziemskie delty rzek. W ten sposob
wykryto dwa okresy odkladania sie osadow przeplecione dwoma okresami
erozji. Osady ukladaly sie w rowne, poziome warstwy podobne do tych, ktore
mozna obserwowac na Ziemi. Okazalo sie tez, ze ukryta pod nimi powierzchnia
krateru nie jest plaska, co sugeruje, ze erozja nastepowala juz przed
odkladaniem sie pochodzacych z jeziora osadow.
Zdaniem badaczy wskazuje to, ze krater Jezero byl kiedys ogromnym
zbiornikiem wodnym zasilanym przez rzeke. Z czasem jezioro sukcesywnie sie
kurczylo, a osady niesione przez ciek uformowaly ogromna delte. Obecny na
dnie jeziora material ulegl z czasem erozji, tworzac widoczne dzisiaj
struktury.
– Obserwowane przez nas zmiany zachowane w zapisie skalnym wynikaja z
duzych fluktuacji w srodowisku Marsa. To niezwykle, ze mozemy zobaczyc tak
wiele dowodow tych zmian na tak malym obszarze geograficznym – przekazal
David Paige z UCLA, glowny autor badania. Jak wyjasniaja planetolodzy,
odkladanie sie osadow i pozniejsza erozja trwaly “eony”. Eon to jednostka
czasu wynoszaca co najmniej 500 milionow lat. Sam obszar delty zostal
uksztaltowany okolo 3 miliardy lat temu.
Wyniki uzyskane przez Perseverance potwierdzaja hipotezy opracowane na
podstawie zdjec regionu wykonanych z orbity.
– Z orbity mozemy zobaczyc roznego typu osady, ale nie mozemy miec
pewnosci, czy znajduja sie w pierwotnym stanie, czy to wyniki dlugofalowych
geologicznych procesow. Aby sprawdzic, jak te formacje sie utworzyly,
konieczne jest zajrzenie pod powierzchnie – dodal Paige. Naukowcy
wyjasnili, ze jesli na Marsie kiedykolwiek istnialo zycie, jego slady moga
znajdowac sie w osadach znalezionych na dnie prastarego jeziora. Na ich
dokladna analize przyjdzie nam jeszcze troche poczekac. Jesli wszystko
pojdzie zgodnie z planem, misja Mars Sample Return, ktorej celem jest
transport probek zebranych przez Perseverance na Ziemie, zakonczy sie
dopiero w 2033 roku.
“Przyznala, ze jest uzalezniona od hazardu”. Sklep stracil 600 tysiecy
zlotych Srodmiejscy policjanci zatrzymali kobiete zatrudniona w sklepie z
brylantami i zlotem. Pieniadze za bizuterie, sztabki zlota czy monety miala
ona brac dla siebie. Jej pracodawcy oszacowali wartosc strat na 600 tysiecy
zlotych. – 34-latka jest uzalezniona od gier hazardowych, pieniadze
przeznaczala na zaklady. Jak sama stwierdzila, do konca wierzyla w to, ze
sie odegra i dzieki temu szybko rozliczy sie ze swoim pracodawca – mowi
rzecznik srodmiejskich policjantow. Jak ustalili policjanci kobieta od
listopada ubieglego roku wynosila regularnie z pracy sztabki zlota, zlote
monety oraz brylanty, ktore “uplynniala” w punktach skupu.
– 34-latka przyznala sie, ze jest uzalezniona od hazardu. Za hipotetyczne
wygrane kobieta zamierzala kupic sobie mieszkanie i szybko zwrocic
pracodawcy rownowartosc przywlaszczonego mienia. Stalo sie jednak inaczej.
Z miesiaca na miesiac 34-latka przegrywala kolejne pieniadze, az w firmie
zorientowali sie w koncu, ze nie ma pokrycia w gotowce za przedmioty, ktore
kobieta sprzedala rzekomo swoim klientom – mowi Robert Szumiata, rzecznik
srodmiejskiej policji. Policjanci zatrzymali kobiete i postawili jej zarzut
przywlaszczenia mienia znacznej wartosci oraz podrabiania dokumentow za co
zgodnie z kodeksem karnym grozi do 10 lat pozbawienia wolnosci. Na wniosek
Prokuratury Rejonowej Warszawa Srodmiescie, sad zdecydowal juz o
tymczasowym aresztowaniu kobiety na trzy miesiace.
Media: Papszun kandydatem na selekcjonera. “Bylby numer!” Marek Papszun
znalazl sie w waskim kregu kandydatow do objecia stanowiska selekcjonera
jednej z europejskich reprezentacji – poinformowal Roman Kolton z “Prawdy
Futbolu”. Wsrod konkurentow Polaka wymieniania sie m.in. zwolnionego
niedawno trenera Szwecji Jannego Anderssona. Byly trener Rakowa Czestochowa
mial juz rozmawiac z prezesem zwiazku. Jakie sa szanse na powrot do pracy?
Marek Papszun bez pracy w roli szkoleniowca pozostaje juz od blisko siedmiu
miesiecy. Zaraz po zakonczeniu mistrzowskiego sezonu niespodziewanie
rozstal sie z Rakowem Czestochowa i wciaz nie dogadal sie z zadnym innym
klubem. 49-latek przymierzany byl takze do objecia posady reprezentacji
Polski, ale ostatecznie postawiono na Michala Probierza. Pozniej pojawily
sie spekulacje o zainteresowaniu ze strony reprezentacji Czech. Teraz
wedlug Romana Koltonia Papszunem zainteresowala sie trzecia europejska
federacja. Dziennikarz “Prawdy Futbolu” ujawnil na portalu X, ze chodzi o
mozliwosc poprowadzenia reprezentacji Lotwy. – Prezes lotewskiej federacji
Vadims Lasenko rozmawial z Markiem Papszunem w sprawie posady selekcjonera
Lotwy! Bylby numer! Szanse jednak minimalne! – napisal. Powolujac sie na
lotewskie zrodla, Kolton wymienil takze innych potencjalnych kandydatow na
to stanowisko. Wsrod nich znalezli sie wieloletni selekcjoner reprezentacji
Szwecji Janne Andersson, byly trener wloskiej mlodziezowki Paolo Nicolato
oraz Litwin Valdas Dambrauskas – byly szkoleniowiec m.in. Zalgirisu Wilno,
Ludogorca Razgrad, Hajduka Split czy ostatnio OFI Kreta. Nazwiska te moga
robic wrazenie. Kolton twierdzi jednak, ze nikle szanse na zatrudnienie
Papszuna nie wynikaja z sily kontrkandydatow, tylko z malo atrakcyjnej
oferty Lotyszow. – Pytanie, czy jest to druzyna, ktora powalczylaby w
eliminacjach mundialu? “Potencjal taki sobie”. I druga kwestia – zarobki
(slysze, ze 160 tys. euro, byloby zaskoczenie, gdyby wiecej) – zaznaczyl
dalej dziennikarz. Lotwa to w tym momencie 137. druzyna rankingu FIFA.
Ostatnie eliminacje do Euro 2024 zakonczyla na ostatnim miejscu w grupie D.
W osmiu meczach wywalczyla raptem trzy punkty za jedno zwyciestwo nad
Armenia. Pozostale spotkania przegrala. W listopadzie byla rywalem Polakow
w towarzyskim spotkaniu na Stadionie Narodowym, wygranym przez nasz zespol
2:0.
Co za klapa Santosa. Nie tylko w Polsce sobie nie radzil Fernando Santos
jako selekcjoner poprowadzil reprezentacje Polski w zaledwie szesciu
meczach, po czym zostal zwolniony z powodu bardzo rozczarowujacych wynikow.
Niedawno przejal turecki Besiktas i moze sie okazac, ze po szesciu
spotkaniach bedzie mial jeszcze gorszy bilans niz z Bialo-Czerwonymi. W
niedziele zespol pod jego wodza kolejny raz zagral slabo i przegral z
Sivassporem 0:1. Czarna seria trwa. Fernando Santos z pewnoscia nie bedzie
milo wspominany przez polskich kibicow. Jako selekcjoner reprezentacji
Polski przyczynil sie do spektakularnej kleski w eliminacjach do Euro 2024,
w ktorych nie zapewnilismy sobie bezposredniego awansu. To za jego kadencji
doszlo do pamietnej kompromitacji w Kiszyniowie, gdzie Polska przegrala z
Moldawia 2:3. W sumie jego bilans w szesciu meczach to trzy zwyciestwa i
trzy porazki. W nowej pracy wcale nie radzi sobie lepiej. Na poczatku
stycznia 69-letni Portugalczyk przeniosl sie do tureckiego Besiktasu, a
wiec jednego z czolowych klubow tamtejszej ligi (aktualnie na czwartym
miejscu w tabeli). Wejscie do nowej druzyny mial calkiem obiecujace. Juz w
jego debiucie Besiktas wysoko pokonal Karagumruk 3:0. Niedlugo pozniej
przyszlo zwyciestwo 4:0 z Eyupsporem w Pucharze Turcji. I na tym dobra
passa sie skonczyla. Sygnalem ostrzegawczym dla Santosa byla niespodziewana
porazka z dopiero 18. w tabeli Pendiksporem az 0:4. Ostatnie dwie kolejki
potwierdzily jednak, ze dobrze nie jest. Przed tygodniem Besiktas zaledwie
zremisowal 0:0 z Adana Demirsoporem, a w miniona niedziele przegral 0:1 z
Sivassporem. Jedynego gola juz w szostej minucie strzelil Albanczyk Rey
Manaj. Jak zauwazyl na platformie X Michal Maczka, biorac pod uwage tylko
mecze ligowe, Santos uzbieral raptem cztery punkty w czterech meczach,
czyli srednio jeden na mecz. “Widywalem lepsze starty” – krotko podsumowal.
Jezeli zas ekipa Santosa przegra w kolejnym spotkaniu, to Portugalczyk w
Besiktasie bedzie mial nawet gorszy bilans niz podczas calej kadencji w
reprezentacji Polski (trzy porazki, remis i dwa zwyciestwa). A to wydaje
sie calkiem prawdopodobne, bo druzyna ze Stambulu w nastepnej kolejce
podejmie trzeci w tabeli Trabzonspor (4 lutego, godz. 17:00).
To juz oficjalne. Tak wyglada najnowszy ranking WTA Iga Swiatek moze miec
coraz wieksze klopoty z utrzymaniem pozycji liderki rankingu WTA. Po tym,
jak odpadla juz w trzeciej rundzie, spelnil sie najczarniejszy scenariusz.
Tytul obronila Aryna Sabalenka i odrobila do Polki czesc strat. W
poniedzialek ukazala sie oficjalna aktualizacja rankingu. Ile dzieli obie
panie i do jakich przetasowan doszlo w pierwszej dziesiatce? Iga Swiatek
tegorocznego Australian Open nie bedzie milo wspominac. Pozegnala sie z
turniejem juz w trzeciej rundzie, kiedy to sensacyjnie dala sie ograc
Czeszce Lindzie Noskovej (30. WTA). Sytuacje wykorzystala Aryna Sabalenka.
By zblizyc sie do Polki w rankingu WTA, musiala wygrac w calym turnieju i
cel zrealizowala. W finale pokonala Chinke Qinwen Zheng (7. WTA) 6:3, 6:2.
Sabalenka na kortach w Melbourne bronila tytulu wywalczonego rok temu, a co
za tym idzie 2000 punktow do swiatowego rankingu. Zadanie udalo sie
wykonac. Przed zawodami 25-latka miala na koncie 8905 punktow i ten dorobek
utrzymala. Z kolei Swiatek w poprzedniej edycji doszla do 1/8 finalu. Tym
razem odpadla jedna runde wczesniej, przez co stracila 110 punktow.
Dokladnie tyle odrobila do niej Sabalenka. Swiatek ma 9770 punktow, wiec
obie panie dzieli w tym momencie 865. Spory spadek zaliczyla trzecia
dotychczas Jelena Rybakina. Finalistce poprzedniej edycji Australian Open
odpisano az 1230 punktow, przez co stracila miejsce na podium. Wyprzedzily
ja dwie Amerykanki Coco Gauff i Jessica Pegula. Spory sukces odniosla
zwlaszcza Gauff, ktora odpadla dopiero w polfinale i poprawila
dotychczasowy dorobek o 540 punktow. Do Igi Swiatek traci wiec 2570
punktow. Do pierwszej dziesiatki po raz pierwszy wskoczyla tegoroczna
finalistka Qinwen Zheng. Zaliczyla spektakularny awans o osiem pozycji w
gore i w tym momencie jest siodma. Wyprzedza ja jeszcze Tunezyjka Ons
Jabeur. O jedna pozycje wzgledem poprzedniego tygodnia spadly Marketa
Vondruosova, Maria Sakkari i Karolina Muchova, ktore uzupelniaja pierwsza
dziesiatke. Zyciowy sukces osiagnela takze Magdalena Frech. Sensacyjny
awans do 1/8 finalu Australian Open ma takze przelozenie w rankingu.
26-latka przesunela sie o 18. miejsc i zajmuje najwyzsze w karierze 51.
miejsce. Oznacza to, ze teraz to ona jest druga najlepsza polska
tenisistka. Magda Linette spadla az 32 lokaty i jest dopiero 56. Ranking
WTA [stan z 29 stycznia 2024]:
• 1. Iga Swiatek (Polska) – 9770 pkt
• 2. Aryna Sabalenka (Bialorus) – 8905 pkt
• 3. Coco Gauff (USA) – 7200 pkt
• 4. Jessica Pegula (USA) – 5705
• 5. Jelena Rybakina (Kazachstan) – 5688 pkt
• 6. Ons Jabuer (Tunezja) – 4076 pkt
• 7. Qinwen Zheng (Chiny) – 3950 pkt
• 8. Marketa Vondruosova (Czechy) – 3846 pkt
• 9. Maria Sakkari (Grecja) – 3710 pkt
• 10. Karolina Muchova (Czechy) – 3520 pkt
• …
• 51. Magdalena Frech (Polska) – 1185 pkt
• 56. Magda Linette (Polska) – 1126 pkt
DETEKTYW
Za stara na zone
Miroslaw PRANDOTA
gdy na kolejnym widzeniu Emilka zapewnila go, ze widzi w nim czlowieka war-
tosciowego i wykazala gotowosc do objecia go stala opieka, zaraz po
opuszczeniu zakladu karnego, zglosil sie do wychowawcy, aby przedyskutowac
kwestie przed- wczesnego zwolnienia. Ostatecznie, odsiedzial prawie 3 lata.
Owszem, zasluzyl, wiec odbyl kare, ale to nie znaczy, ze powinien teraz
siedziec nadal. Wychowawca wie, ze nie sprawial klopotow, a to oznacza, ze
przemyslal swoje czyny, zresocjali- zowal sie i jest juz gotow rozpoczac
nowe zycie. Antoni Z. mial 40 lat i niepohamowa- ny ciag do ryzyka. W
praktyce wygla- dalo to tak, ze mez- czyzna owijal metalowa rur- ke w
gazete i – trzymajac ten tajemniczy gadzet w reku – zapuszczal sie w
dzielnice mia- sta, gdzie nie istnialy tabliczki z napisem “obiekt
monitorowa- ny”. Robil wszystko, aby swoim wygladem nie stwarzac poczucia
zagrozenia u obywateli, ktorzy zamiast metalowych rurek nosi- li teczki,
nesesery czy plecaki. Wprost przeciwnie – obchodu upatrzonej dzielnicy
dokony- wal z reguly w garniturze, nie gardzac tez krawatem udrapo- wanym w
fantazyjny wezel, co przeciez z natury rzeczy powin- no budzic zaufanie u
bliznich.
Gdy juz upatrzony przecho- dzien skrecal, gdzies w boczna uliczke, oddajac
sie zapew- ne marzeniom o czekajacym na niego smacznym obiedzie, Antoni
podchodzil, pytal uprzejmie o droge, otrzymywal rownie uprzejma odpowiedz,
a w rewanzu fundowal czlowie- kowi mocny cios w glowe tym, co skrywala
gazeta. Potem chwy- tal teczke, siegal do wewnetrznej kieszeni marynarki
lub plaszcza, wydobywal portfel i oddalal sie ze swoja zdobycza w nieznanym
kierunku.
Antoni nie byl jakims tam menelem spod ciemnej gwiazdy, realizujacym
w uproszczony sposob dzialania zmierzajace do utrzymania go przy zyciu. Nic
z tych rzeczy! Byl z zawodu mechanikiem samo- chodowym. Podobno dobrym,
tyle ze nieposiadajacym wlasne- go warsztatu, co akurat moglo- by znacznie
podniesc u niego poczucie wlasnej wartosci, gdyby cos takiego mial. Ale nie
mial. Owszem, pracowal jakis czas u kogos, tyle ze praca nie na swoim
odbiegala znacznie od wyobrazen zdolnego mechanika o samodzielnosci.
Mial kolegow, tez niesamo- dzielnych, ale znacznie bardziej obrotnych.
Takich, ktorzy nie wykrecali zardzewialych srub ze sfatygowanych
samochodow. Wykrecali za to takie numery, ktore pozwalaly bez specjalnego
wysilku zyc na sredniej stopie i jeszcze miec troche drobnych na pierogi w
barze mlecznym. Ot, polowali na zamozniejszych od siebie, a Antoniemu
tluma- czyli, ze sa Janosikami nowej epoki. Wprawdzie nie dzielili sie
zdobycza z biednymi jak to czynil legendarny harnas, ale, jak powiadali,
klimat jest taki, ze wszyscy biora, nikt nie rozdaje, wiec aby nie wyjsc na
zacofa- nych, oni tez raczej biora.
Jak to zwykle bywa z nie- opodatkowana inicjatywa gospodarcza, ktoregos dnia
chlopakow spotkala znaczna niesprawiedliwosc dziejowa. Natkneli sie na
strozow prawa i otrzymali bezplatny przydzial pobytu w miejscu, gdzie na
pie- rogi nie trzeba wydac ani grosza.
Antoni szybko zmiarkowal, ze w branzy powstala luka, kto- ra ktos
zagospodaruje wczesniej lub pozniej, ale raczej wczesniej. I tak rozpoczal
prace na dwa etaty. Do godziny 17 pracowal w granatowym kombinezonie,
brudzac sobie dlonie smara- mi lub benzyna. Wieczorem, elegancko ubrany,
wychodzil “w miasto” z gazrurka oprawio- na w gazete, zachowujac wciaz
czyste rece, brudzac co najwyzej sumienie…
Potknal sie dopiero na pewnym osilku, ktory nie tyl- ko wytrzymal cios w
glowe, ale polprzytomny schwytal Antoniego za krawat, zrobil na nim taki
wezel, ze nie bylo szans na swobodny oddech. Mozna powiedziec, ze elegancja
nie wyszla Antoniemu na zdrowie, a na dodatek niedoszla ofiara zadzwonila
gdzie trzeba i to juz byl koniec uprawianego stylu zycia z ryzykiem w tle.
Warunki pod psem wiezieniu nie bylo lekko. Nie tylko dla-
tego, ze Antoni nie mogl tam paradowac w ulubio- nym krawacie, ale zzerala
go zwyczajna nuda. Za swoje ulicz- ne wyczyny dostal 5 lat i obawial sie,
ze nie dociagnie do konca. Malo spal, niewiele jadl, spo- radycznie sie
ruszal. Po prostu marnial w oczach. Koledzy spod celi wspolczuli mu, bo
widzieli, ze lada chwila bedzie po chlopie, a szkoda, bo przeciez porzad-
ny byl i nikomu zle nie zyczyl. “Nalogowo” wypozyczal ksiazki z wieziennej
biblioteki, aby tylko znalezc sie w innym swiecie za sprawa obrazow, jakie
wywoly-
waly w nim czytane tresci Ktoregos dnia ktos wpadl na
pomysl i powiedzial:
– Antek, a moze bys sie tak ozenil?
Antoni przyznal, ze dotych- czas nie bylo okazji do popel- nienia takiego
czynu. Panienki, a jakze, miewal jak kazdy nor- malny facet, ale warunki,
znaczy sie mieszkaniowe, nie byly od tego, zeby tam wprowadzic jakas na
stale. A tym bardziej teraz, do wiezienia!
Wytlumaczyli mu, ze kiedy sie ozeni, sad uzna, ze dojrzal do zlagodzenia
wyroku i naresz- cie skonczy sie to cierpienie za niewinnosc. A panienke
moz- na zachecic listownie, trzeba tylko znalezc odpowiednia. Podpowiadali
aby wyslal oglo- szenie matrymonialne do gaze- ty, na pewno jakas sie
zalapie, a potem sie zobaczy.
aleko od wieziennych krat siedziala przed telewizorem Emilia B., 42-letnia
matka 18-letniej Marysi. Emilia byla wdowa, jej maz zginal kilka lat temu w
wypadku samochodowym. Pracowala w sklepie. Nie miala ani czasu, ani nawet
checi na rozrywki, za to w weekendy, szczegolnie te zimowe, najpierw
rozmyslala o swoim niecieka- wym losie, a potem oddawala sie czytelnictwu,
bo przeciez w ksiazkach mogla znalezc dla siebie inny swiat, z ktorym mozna
sie, przynajmniej chwi- lowo, utozsamic. Od czasu do czasu przegladala tez
koloro- we gazety przynoszone czasem przez corke. Nie brakowalo jej urody,
wiec mezczyzni czynili proby uwodzenia pieknej kobie- ty, jednak
bezskutecznie. Nie miala przekonania do nikogo.
I tak pewnego razu natknela sie na list napisany przez wiez- nia do jednego
z tygodnikow. List mial charakter sentymen- talny, a jednoczesnie zawieral
krotka spowiedz nieszczesliwe- go mezczyzny, ktorego sponie- wieral zly
los. Emilia dowiedziala sie wiec, ze przetracony przez zycie Antoni Z. mial
kiedys zone, ktora umarla na raka, ze jego ojciec popelnil samobojstwo z
racji niemoznosci splacenia kredytow, ze syn utonal w jezio- rze podczas
lowienia ryb, a cor- ka zmarla w szpitalu na sepse. Niech nikt sie nie
dziwi – prze- konywal autor listu – ze w takich okolicznosciach zrozpaczony
czlowiek popelnia bledy, bo nie daje sobie rady z zyciem codziennym, ale
przeciez nie jest zadnym przestepca, popel- nil tylko wystepek, za ktory
zostal ukarany. Gdyby znalazla sie jakas wrazliwa osoba, ktora pozwolilaby
sie pokochac, to on, Antoni Z., gotow jest zapew- nic jej wspaniala
przyszlosc na cale zycie. A nawet, “juz poza wszystkim”, poczuje sie wresz-
cie szczesliwy, gdy jakas czytel- niczka zechce nawiazac z nim
korespondencje. Emilia B., ktora od zawsze pragnela miec wspa- niala
przyszlosc, tyle ze
nie wiedziala, jak to zrobic, przeczytala list kilka razy, wzruszyla sie i
powiedziala do
corki:
– To jest bardzo nie- szczesliwy czlo- wiek. Jakas kobieta powinna do niego
napisac.
– Mamo to przeciez kryminalista! – oburzy- la sie corka.
– Kryminalista to ktos taki, kto spedza pol zycia w wiezieniu i dobrze tam
sie czuje. A on jest zwykla ofiara losu. Niech sie dzieje co chce, a ja i
tak napisze do niego!
– A ja nie chce nawet slyszec o kontaktach z bandytami!
– A moze on nie jest bandyta?
Marysia popatrzyla na matke z dziwna mina i nie powiedziala nic. Czegos
takiego nie spo- dziewali sie nawet ci, ktorzy poradzili
Antoniemu, aby wyslal list do gazety. Zreszta, sami pomagali mu w jego
redagowaniu, wymy- slali nieszczescia, jakie przyda- rzaly sie
nieistniejacej rodzinie marniejacego w oczach kolegi, wybrali adres i od
tamtej pory liczyli na jakis oddzwiek, choc- by ze strony zainteresowanej
redakcji. Nadeszlo 70 listow!
Poziom wspolczucia byl mniej wiecej jednakowy, dla- tego tez wcale nielatwo
bylo wybrac odpowiednia osobe do korespondencji, tym bardziej ze przeciez
zadna z nich nie przyslala swojej fotografii. Inna sprawa, ze na fotografie
nikt pod cela nie liczyl. Ba, nie liczono nawet na jakikolwiek list, a tu
takie zaskoczenie.
Na jakis czas cela, ktora razem z Antonim zajmowalo 6 osob, zamienila sie w
czytelnie. Ale nie tylko, bo teraz doszla segregacja korespondencji. Trzeba
bylo wybrac kobiete, ktora najlepiej nadawala sie na przyszla zone kolegi.
Jak to zro- bic w ciemno?
Listy musialy zostac prze- analizowane wedlug kryte- rium “rozleglosci
wspolczucia”. Ustalono, ze im wiecej slow wspolczucia zawieral list, tym
wieksza pewnosc, ze adresatka nie zawiedzie. Wiezienna nuda wyparowala
nagle, a w jej miej- sce weszla niekonczaca sie dys- kusja zwiazana z
rozbiorem sty- listycznym zdan. Ludzie, ktorzy w szkole omijali takie
lekcje na odleglosc, teraz pilnie odrabiali zaleglosci.
– Antek, mamy co trzeba –
oswiadczyli, gdy juz zakonczyli konferencje na temat praktycz- nej wartosci
obfitej korespon- dencji. – Wyslemy cztery listy do czterech dam i
zobaczymy, co sie bedzie dzialo. Byc moze oka- ze sie, ze to tylko jakies
babulki przykoscielne, ale moze trafic sie tez kobitka do rzeczy. Emilia
B. tryskala zadowo- leniem. List od Antonie- go Z. byl naszpikowany
podziekowaniami za okazane wspolczucie. Wykryl w niej bratnia dusze i
podkreslil, ze dzieki niej ma szanse zostac na nowo dobrym i szanowanym
czlowiekiem. Gdyby Emilia zechciala laskawie odwiedzic go w zakladzie
karnym, bylby to szczyt szczescia.
Antoni byl na tyle przezorny, ze nie ponaglal Emilii do odwie- dzin, mowil
tylko o jej “ewen- tualnej wizycie”, bron Boze, nic na sile!
Emilie ogarnela ekscyta- cja. Ale sie trafilo! Ma szanse poprawic los
nieszczesliwego czlowieka – jak tu nie skorzystac z takiej okazji. Wszak
pobozny czlowiek powinien czynic dobro przy kazdej okazji, a Emilii nie
brakowalo poboznosci. W kazda niedziele chodzila do kosciola na msze i tam
nasluchala sie wystar- czajaco duzo tresci na temat koniecznosci pomocy
bliznim w potrzebie. A przeciez Antoni jest w potrzebie i nie ma nikogo,
kto moglby go zrozumiec i wes- przec. Podjela decyzje.Pierwszy kontakt mie-
dzy Emilia a Antonim byl zaskoczeniem dla
obojga. Antoni poczatkowo
stracil nawet glos, gdy naprze- ciw niego stanela kobieta wyjat- kowej
urody, modnie ubrana, usmiechnieta i otwarta na dia- log w kazdym temacie.
Emilia dla odmiany zachlysnela sie dobrym wychowaniem, uprzej- moscia i
cieplem, jakie roztaczal wokol siebie mezczyzna, ktory – jak stwierdzila
natychmiast – zupelnie nie pasowal do wystro- ju, jaki tu zastala.
W trakcie rozmowy Antoni jawil sie jej jako czlowiek wyksztalcony,
oczytany, try- skajacy pomyslami, a przede wszystkim budzacy wiare w ludzi.
Idealny kandydat na kogos, z kim mozna spedzic reszte zycia.
Zlozyla Antoniemu wizy- te po raz drugi i trzeci. Czula sie coraz
swobodniej w jego towarzystwie, az zal, ze te spo- tkania odbywaly sie pod
czuj- nymi spojrzeniami straznikow. A po tej trzeciej wizycie zaczela
rozmyslac o swojej przyszlosci i szybko wyszlo na jaw, ze bedzie to
przyszlosc bardzo samotna, bo Marysia zda za rok matu- re, byc moze wyjdzie
za maz, odejdzie z domu i z kim wtedy bedzie mozna porozmawiac, a nawet
poklocic sie o byle co?
Na pytanie corki, jak wyglada ten nieszczesliwy autor listow, odparla
spontanicznie:
– Przystojny jak sam diabel!
Corka jednak nie potrafila lub nie chciala powstrzymac sie od zlosliwosci:
– Ale kryminalista i to konczy sprawe.
– W takim razie poczekam do momentu, kiedy ty zmienisz zda- nie i
calkowicie go zaakceptujesz.
Taka to byla rozmowa. Na razie nie stanelo na niczym, ale w zamysle matki
byly juz daleko idace plany na przyszlosc. Antoni czul sie coraz bardziej
dowartoscio- wany. Kobitka byla
w sam raz, wiadomo, ze jakby co, to kazdy bedzie sie za nia ogladal, a
wtedy Antoni jesz- cze bardziej uwierzy w siebie. Oczywiscie wroci do
zawodu, poczatkowo popracuje jak niegdys, a wiec u kogos, ale w zyciu juz
tak jest, ze naj- pierw ma sie szefa, a potem samemu zostaje sie szefem. Te
regule Antoni znal na pamiec. W przyszlosc zaczal patrzec optymistycznie,
poprawil mu sie apetyt, a w nocy juz nie budzil sie niepotrzebnie, aby z
trudem dotrwac do rana.
Gdy na kolejnym widzeniu Emilka zapewnila go, ze widzi w nim czlowieka
wartoscio- wego i wykazala gotowosc do objecia go stala opieka zaraz po
opuszczeniu zakladu karnego, zglosil sie do wychowawcy, aby przedyskutowac
kwestie przedwczesnego zwolnienia. Ostatecznie, odsiedzial prawie 3 lata.
Owszem, zasluzyl, wiec odsiedzial, ale to nie znaczy, ze powinien teraz
siedziec nadal. Wychowawca wie, ze nie spra- wial klopotow, a to oznacza,
ze przemyslal swoje czyny, zreso- cjalizowal sie i teraz jest juz gotow
rozpoczac nowe zycie. Byleby tylko wypuscili go na upragniona wolnosc.
Wychowawca wysluchal tych wszystkich argumentow i zapy- tal, czy ma
jakiegos sponsora, ktory poreczy za niego przed Komisja Penitencjarna.
– Oczywiscie, ze mam –
odpowiedzial zadowolony z sie- bie. – Nareszcie sie ozenie! WOczarowanie
iezienny psycholog zaopiniowal spra- we pozytywnie.
Niewatpliwy wplyw na to miala deklaracja Emilii, ktora sama wystapila do
sadu z prosba o przedwczesne uwolnienie Antoniego. Wprawdzie sedzia
penitencjarny wciaz mial wat- pliwosci co do prawdziwosci slow w kwestii
anonsowanej przez obie strony nowej drogi zyciowej, to jednak udalo sie.
Antoni zakonczyl warunkowo odbywanie kary, ale praktycz- nie rzecz biorac
oznaczalo to, ze jesli znowu nie wywinie jakiegos numeru, bedzie mial z
glowy wszystko, co najgorsze.
Emilia czekala na niego pod brama. Usciskom nie bylo konca. Teraz trzeba
bylo zrobic dobre wrazenie na 18-letniej corce kobiety, ktora miala zde-
cydowanie wrogi stosunek do kryminalistow.
Spotkanie odbylo sie juz pierwszego dnia w mieszkaniu Emilii, poniewaz
kobieta zapro- sila tam Antoniego na powitalna kawe. O dziwo, mimo ze
Emilia obawiala sie tego inauguracyj- nego kontaktu, wypadl on nie tylko
spokojnie, ale wrecz milo. Co bylo najciekawsze, matka zauwazyla, ze corka
jest wrecz zachwycona pogardzanym dotychczas nieznanym kry- minalista. Co
tu duzo gadac? Przez minione 3 lata Antoni nasluchal sie tylu opowiesci
niezwyklych od swoich wspol- lokatorow, a ponadto przeczytal tyle ksiazek,
ze potrafil wywo- lac atmosfere nieustajacego zainteresowania swoja osoba
ze strony corki Emilii. Poza tym sypal dowcipami na zawolanie, rzeplatajac
je zreszta wyraza- mi wdziecznosci wobec swojej wybawicielki. Wszystko to
spra- wilo, ze Marysia wpatrywala sie w mezczyzne jak w obraz.
A kiedy Antoni opuscil mieszkanie, bo taktycznie uznal, ze za pierwszym
razem nie wypadalo zbyt dlugo siedziec, Marysia odezwala sie w te slowa:
– Mamo, on jest dla ciebie za mlody!
Jak to sie mowi w oficjal- nych komunikatach, “obie strony wyznaczyly
zgodnie
date slubu”. W Urzedzie Stanu Cywilnego zarezerwowano ter- min, troche
odlegly jak na gust zarowno Emilii jak i Antoniego, ale akurat byla
kolejka. Podobno mlodzi ludzie z calej okolicy na gwalt rzucili sie do
zeniaczki, co moglo oznaczac “przedwczesna ciaze”, a to z kolei nie bywa
najle- piej widziane w niektorych sro- dowiskach. Mogli wiec pobrac sie
dopiero za szesc tygodni.
No wiec jest jak jest, tylko Emilia za nic nie mogla zapo- mniec slow
corki: “On jest dla ciebie za mlody!”. Jak to “za mlo- dy”? Przeciez oboje
sa rownolat- kami? Czy to znaczy, ze ona jest “za stara” dla Antoniego?
Odbyla sie wiec przedluzo- na dyskusja na temat wieku, wygladu, mlodosci i
tak dalej. Marysia nie potrafila wyja- snic matce, co miala na mysli
wyglaszajac taka obrazoburcza opinie. Tlumaczyla dosc metnie cos o sposobie
prezentowania sie Antoniego w towarzystwie, o jego wrecz mlodziezowym
luzie, swobodzie wypowiedzi, a nawet o usmiechu, ktory ma “charakter
uwodzicielski”. Zdaniem corki, matka jest zbyt powazna, w kazdym razie tak
wyglada, gdy pojawia sie obok Antoniego, ktory jest z kolei “bardzo
mlodziezowy, mimo ze jest rownie stary jak mama”. Mimo wszystko niech mama
nie traci nadziei, bo coreczka bar- dzo mame kocha i chce, zeby byla
szczesliwa. Dni mijaly bardzo powo- li, zarowno Emilia jak i Antoni
przekomarza-
li sie wzajemnie, ktore z nich bardziej teskni za urzedowym
sformalizowaniem ich zwiaz- ku. Swego czasu postanowili, ze dopiero wtedy
zaczna normal- nie zyc, a poki co nalezy trzy- mac na wodzy wszelkie milo-
sne uniesienia. Wszak oboje sa juz dojrzalymi partnerami, wiec wypada
dostosowac sie do panujacego obyczaju. Emilia, jako wzorowa parafianka,
posta- nowila dopilnowac takich regul gry, a Antoni nie byl wszak od tego,
aby wyrazic sprzeciw.
Tak sie szczesliwie zlozylo, ze mezczyzna zostal przyjety do pracy w
warsztacie samochodo- wym, bo akurat dwoch mecha- nikow wyjechalo, a o
fachow- cow coraz trudniej. W razie potrzeby Antoni mogl przeno- cowac na
starym tapczanie, jaki miescil sie w nieduzej kancia- pie szefa oswietlonej
za dnia niewielkim oknem wybitym w tylnej scianie wychodzacej na ogrod. Juz
po kilku pierwszych diagnozach okreslajacych przy- czyny awarii samochodow,
jakie staly sie przedmiotem reperacji,
zyskal uznanie w oczach praco- dawcy, co wkrotce przelozylo sie na pelne
zaufanie.
Co by sie nie rzeklo o cza- sie minionym, przed Antonim rysowala sie
perspektywa spo- kojnego zycia w dostatku.
milia przygotowywala sie do slubu bardzo starannie. Kupila suknie, dodatki
do
niej i pantofle. Na kartce miala tez spisana liste produktow, jakie powinny
znalezc sie na przyjeciu slubnym dla nielicznych gosci. Pewnego popoludnia
zas- tanawiala sie, jaka koszula pasowa- laby najbardziej dla Antoniego na
ten dzien, nawet znalazla w sklepie cos, co wygladalo w miare eleganc- ko,
ale w pore uswiadomila sobie, ze nie zna rozmiaru, jaki nosil przyszly maz,
a przeciez w sklepie powinno sie zazadac odpowied- niego numeru. Zadzwonila
po poludniu do Antoniego, niestety, nie odzywal sie, pomyslala wiec, ze
jest zajety ratowaniem jakie- gos nadwerezonego mechanizmu samochodowego i
postanowila podjechac do warsztatu, aby go zapytac o szczegoly.
Jej zapal przygasl troche, gdy okazalo sie, ze brama warsztatu jest
zamknieta. Juz miala odejsc, gdy nagle przypomniala sobie, ze do srodka
mozna jeszcze zaj- rzec przez okienko w pakame- rze z tylu budynku.
Przedarla sie przez krzaki zarastajace boczne sciany i przytknela twarz do
szy- by. To, co zobaczyla, wprawilo ja w oslupienie. Na tapczanie lezal
Antoni trzymajacy w ramionach naga kobiete. Emilia przesta- la oddychac na
dluzsza chwi- le, przynajmniej do momentu, w ktorym kobieta odwrocila lekko
glowe.
To byla Marysia, corka Emilii.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl