DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 179) (6672)
3 lipca 2023r.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Zycze milych wrazen sportowych i oddaje glos Kapitanowi Reksiowi. Zycze
udanego poczatku nowego tygodnia 🙂
Ania Iwaniuk
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
2 lipca 2023r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
SIATKOWKA
Polki jak walec! Kolejna wygrana. Nerwowo bylo tylko przez chwile
Reprezentacja Polski zwyciestwem zakonczyla runde interkontynentalna
Ligi Narodow. W ostatnim meczu w Suwon Bialo-Czerwone wygraly z
Koreankami 3:0, ale slabszych momentow nie brakowalo. Na spotkanie z
ostatnia druzyna w tabeli trener Stefano Lavarini zdecydowal sie
wystawic wiecej rezerwowych zawodniczek. To wazny sprawdzian przed walka
o medale w turnieju finalowym w amerykanskim Arlington.
Pokonanie Koreanek w trzech setach to dziesiate zwyciestwo Polek w
tegorocznej Lidze Narodow. Trudno bylo oczekiwac, aby mecz zawodniczek
Stefano Lavariniego z druzyna, ktora w tej edycji nie wygrala zadnego
meczu i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, zakonczyl sie innym wynikiem,
ale pierwszy set byl sygnalem alarmowym dla Bialo-Czerwonych. Mimo
poczatkowych klopotow polskie siatkarki wygraly z kompletem punktow, a
juz za kilka dni poleca do Stanow Zjednoczonych, gdzie czeka je
rywalizacja o medale Ligi Narodow.
Jeszcze dwa lata temu reprezentacja Korei Poludniowej byla jednym z
najwiekszych objawien, gdy docierala do najlepszej czworki igrzysk
olimpijskich w Tokio. Wowczas selekcjonerem azjatyckiej druzyny byl
obecny trener Polek Stefano Lavarini, ale w skladzie mial tez
rewelacyjna Kim Yeon-Koung, ktora zakonczyla juz kariere
reprezentacyjna. Od tamtej pory Koreanki nie moga sie odbudowac, a stery
nad zespolem po Lavarinim przejal jego dotychczasowy asystent – Hiszpan
Cesar Hernandez. Przystepujac do ostatniego meczu w rundzie
interkontynentalnej, Koreanki mialy na koncie zaledwie trzy wygrane sety
i zadnego zwyciestwa. Mimo to potrafily napedzic strachu Polkom, ktore
rozpoczely w innym skladzie niz dotychczas.
Kluczowa zmiana byla ta na rozegraniu, gdzie swietnie prezentujaca sie
dotad Katarzyne Wenerska, zastapila Julia Nowicka, a zamiast Martyny
Lukasik w wyjsciowej szostce pojawila sie przyjmujaca Martyna
Czyrnianska. Trener Lavarini chcial dac szanse rezerwowym dotad
zawodniczkom, lecz w pierwszym secie caly zespol musial miec sie na
bacznosci. Koreanki zdobyly w tej odslonie az piec oczek zagrywka dzieki
duetowi Kang Sohwi i Kim Daeun, a w waznym momencie prowadzily nawet
18:13. Pierwsza partie Polki ostatecznie wygraly, lecz roznica zaledwie
dwoch oczek, ale juz w kolejnej odslonie wrocily do dominacji, a
selekcjoner wprowadzal na boisko kolejne zawodniczki z kwadratu.
– Mecz z Korea jeszcze sie nie skonczyl. Musimy uwazac na wszystkie
elementy – przestrzegal Lavarini przed trzecia partia, a w tej rowniez
zrobilo sie niebezpiecznie.
Po autowym ataku Czyrnianskiej i bloku na Magdalenie Stysiak, doszlo do
remisu 14:14. Ostatecznie od tego momentu zdobyly jednak tylko dwa
oczka, a Polki m.in. przy zagrywce powracajacej na boisko Wenerskiej,
wygraly seta i caly mecz.
Polki z 10 zwyciestwami w 12 meczach koncza runde interkontynentalna. W
poniedzialek wroca do kraju i pod koniec tygodnia poleca do USA na
turniej finalowy Ligi Narodow (12-16 lipca).
Polska – Korea Pld. 3:0 (25:23, 25:18, 25:16)
-Jest sklad reprezentacji Polski! Jedno duze zaskoczenie
Nikola Grbic oglosil sklad reprezentacji Polski na ostatni zasadniczy
turniej Ligi Narodow. W kadrze najwieksza niespodzianka jest brak
Tomasza Fornala z Jastrzebskiego Wegla. Uznanie szkoleniowca zyskalo
czterech finalistow Ligi Mistrzow.
Trener Nikola Grbic oglosil nazwiska 14 zawodnikow na ostatni zasadniczy
turniej Ligi Narodow. Na Filipinach Bialo-Czerwoni zagraja ze Slowenia,
Brazylia, Kanada i Japonia. Po spotkaniu z pierwszym z wymienionych
rywali 5 lipca nastapi dzien przerwy, a potem, od 7 lipca, Polacy beda
rywalizowac dzien po dniu.
W kadrze Polakow nie ma Tomasza Fornala. To spore zaskoczenie, bowiem
zawodnik Jastrzebskiego Wegla byl calkiem niedawno waznym ogniwem
reprezentacji. W zespole jednak znalezli sie inni finalisci ostatniej
Ligi Mistrzow, jego klubowy kolega Jakub Popiwczak oraz Lukasz
Kaczmarek, Aleksander Sliwka i Marcin Janusz z Grupy Azoty ZAKSA
Kedzierzyn-Kozle.
Sklad reprezentacji Polski
• Jakub Popwiczak – libero
• Lukasz Kaczmarek – atakujacy
• Bartosz Kurek – atakujacy
• Karol Klos – srodkowy
• Wilfredo Leon – przyjmujacy
• Bartosz Bednorz – przyjmujacy
• Grzegorz Lomacz – rozgrywajacy
• Aleksander Sliwka – przyjmujacy
• Jakub Kochanowski – srodkowy
• Kamil Semeniuk – przyjmujacy
• Pawel Zatorski – libero
• Marcin Janusz – rozgrywajacy
• Mateusz Bieniek – srodkowy
• Norbert Huber – srodkowy
TENIS
-Losowanie Wimbledonu. Oto potencjalna droga Igi Swiatek do finalu
WIV rundzie mozemy miec na kortach Wimbledonu polski pojedynek, Iga
Swiatek moze zagrac z Magda Linette. W Bad Homburg Swiatek juz o final
walczyc nie bedzie.
W I rundzie turnieju Swiatek zagra z Chinka Lin Zhu, 33. tenisistka
rankingu. Pozniej rywalka Polki moze byc Wloszka Martina Trevisan (WTA
62), nastepnie – np. bardzo zdolna 18-letnia Czeszka Linda Fruhvirtova.
W IV rundzie liderka rankingu moze zmierzyc sie np. z Magda Linette (WTA
23), Szwajcarka Belinda Bencic (WTA 14) czy Amerykanka Danielle Collins,
wicemistrzynia Australian Open z 2022 r. Linette w I rundzie zagra ze
Szwajcarka Jil Teichamnn (WTA 129).
W cwiercfinale Swiatek moze zagrac z Amerykanka Coco Gauff, siodma
tenisistka rankingu. W ewentualnym polfinale rywalka Polki moze byc z
kolei np. Jessica Pegula (USA, WTA 4).
Losowanie bylo dla naszej reprezentantki teoretycznie korzystne.
Ubiegloroczne finalistki, czyli Jelena Rybakina i Ons Jabeur, trafily do
drugiej polowki drabinki, a wiec z jedna z nich Swiatek moze sie
ewentualnie zmierzyc dopiero w finale. Tak samo jak z Aryna Sabalenka,
ale to bylo jasne jeszcze przed losowaniem (Swiatek jest rozstawiona z
numerem 1, Bialorusinka z numerem 2). Rowniez Petra Kvitova, tenisistka
bardzo mocna na trawie, moze byc rywalka Swiatek dopiero w finale. Tak
samo Karolina Muchova, niedawna rywalka Polki w finale Rolanda Garrosa,
ktora lepiej czuje sie na trawie niz na maczce (a na maczce w Paryzu
byla blisko pokonania Swiatek).
Ze wspomniana wyzej Jabeur, wicemistrzynia sprzed roku, zagra w I
rundzie Magdalena Frech. Hubert Hurkacz (ATP 18) w I rundzie zmierzy sie
z 35-letnim Hiszpanem Albertem Ramosem-Vinolasem (ATP 72). Jesli
26-letni Polak dojdzie do IV rundy, to najprawdopodobniej bedzie tam na
niego czekal Novak Djokovic.
Wimbledon rozpocznie sie w poniedzialek (transmisja na sportowych
kanalach Polsatu). Tego dnia zagraja Hurkacz, Linette i Swiatek, Frech
zacznie turniej we wtorek.
Swiatek do londynskiego Szlema przygotowywala sie podczas rozgrywek w
Bad Homburg, dzis miala rozegrac polfinal, jednak napisala na Twitterze:
“Przykro mi, ale niestety nie dam rady zagrac dzis mojego meczu. Z
powodu goraczki i mozliwego zatrucia pokarmowego mam za soba
nieprzespana noc. Nie jestem w stanie dzis rywalizowac i musze zadbac o
siebie. Wasz doping w Bad Homburg byl niesamowity i dziekuje za to”.
ZUZEL
PGE Ekstraliga sezon 2023:
Runda zasadnicza:
25 czerwca 2023 (niedziela)
Krosno – Wroclaw 40:50
Torun – Czestochowa 44:46
11 runda
30 czerwca 2023 (piatek)
Torun – Leszno 53:37
Lublin – Gorzow 52:38
2 lipca 2023 (niedziela)
Czestochowa – Wroclaw, zakonczyl sie po zamknieciu gazetki
Grudziadz – Krosno 51:38
1.Wroclaw 23pkt
2.Lublin 19pkt
3.Czestochowa 17pkt
4.Gorzow 13pkt
5.Torun 10pkt
6.Grudziadz 9pkt
7.Leszno 6pkt
8.Krosno 4pkt
1 Liga Zuzlowa
Zielona Gora-Ostrow 54:36
Gdansk-Lodz 51:39
Ostrow-Bydgoszcz 51:38
1.Zielona Gora 26pkt
2.Rybnik 16pkt
3.Bydgoszcz 15pkt
4.Gdansk 12pkt
5.Landshut 11pkt
6.Ostrow
9pkt
7.Poznan 8pkt
8.Lodz 7pkt
FORMULA 1
Imponujacy rekord Maxa Verstappena! To jest jego miejsce
Max Verstappen po raz piaty triumfuje na torze Red Bull Ring w F1!
Holender wygral wlasnie czwarty wyscig o Grand Prix Austrii, a na koncie
ma tez zwyciestwo w Grand Prix Styrii w 2021 r. Zaden inny kierowca w
historii Formuly 1 nie moze pochwalic sie tak imponujacym wyczynem.
25-latek w swojej karierze postara sie jeszcze o wysrubowanie tego rekordu.
Kierowca Red Bulla wygral wyscig o Grand Prix Austrii i nie odpuszczal
rywalom ani przez moment. Za nim do mety dojechali Charles Leclerc i
Sergio Perez. Na koniec sporo ryzykowal lider wyscigu, zjezdzajac do
boksu. Zrobil to po to, by wyjechac na nowych oponach i powalczyc o
najszybsze okrazenie. Dzieki temu manewrowi dopisal sobie kolejny punkt
do klasyfikacji generalnej.
Austria to zdecydowanie jedno z ulubionych miejsc dla holenderskiego
kierowcy. Wygral on wlasnie piaty wyscig na torze Red Bull Ring.
Wczesniej dokonal tego w sezonie 2018, 2019 oraz dwukrotnie 2021.
Do tej pory znajdowal sie na rowni z Alainem Prostem pod wzgledem
triumfow w Grand Prix Austrii. Francuz wygrywal w tym kraju w 1983, 1985
i 1986 r. Pod tym wzgledem kierowca Red Bulla wyprzedzil go dopiero w
tym roku. Jedno z czterech wczesniejszych zwyciestw bylo zaliczane
bowiem do Grand Prix Styrii. W sezonie 2021 najlepsi kierowcy
rywalizowali w F1 na Red Bull Ring dwukrotnie ze wzgledu na problemy
zwiazane z pandemia.
W sezonie 2023 Max Verstappen nie ma sobie rownych. Wygral juz siodmy
wyscig w tym roku, a do klasyfikacji generalnej dopisal sobie kolejne 26
punktow. Dodatkowy punkcik to zasluga manewru z koncowki wyscigu, dzieki
czemu Holender wykrecil najlepszy czas wyscigu.
PILKA NOZNA
-“Zawodowcy tylko z nazwy. Dlaczego Polacy nie potrafia grac w pilke
nozna”-Stefan Szczeplek
Porazka z Moldawia w okolicznosciach przynoszacych polskim pilkarzom
wstyd sklonila do pytania: dlaczego Polacy nie potrafia grac w pilke?
Pytanie wraca zawsze wtedy, kiedy przegrywamy mecz z teoretycznie
slabszym przeciwnikiem, nie kwalifikujemy sie na turnieje rangi
mistrzostw swiata i Europy lub szybko z nich odpadamy. Czyli dosc
czesto. Skoro takie sytuacje sie powtarzaja, to moze nie powinno sie
mowic o rozczarowaniach, tylko przyjac z pokora do wiadomosci fakt, ze
Polacy nie sa stworzeni do pilki noznej. W przeciwienstwie do
Brazylijczykow, Argentynczykow, Holendrow, Niemcow, Brytyjczykow,
Hiszpanow, Francuzow czy Wlochow.
Trudno sie zgodzic z taka teza, sledzac od kilku lat kariere Roberta
Lewandowskiego, ktory stal sie w tym czasie jednym z najbardziej znanych
sportowcow swiata, w dyscyplinie uprawianej od Pruszkowa po Tasmanie.
Tyle ze Lewandowski zadziwia za granica, jest jeden, a zeby osiagac
sukcesy w futbolu, potrzebnych jest co najmniej 11 dobrych graczy. Musza
miec odpowiednich trenerow i warunki do pracy.
W reprezentacji Polski nie ma 11 zawodnikow chocby na europejskim
poziomie, Lewandowski bedzie obchodzil w sierpniu 35. urodziny, a wsrod
obroncow walczacych przeciw niemu jest coraz wiecej takich, ktorzy za
punkt honoru przyjeli sobie zakonczenie jego kariery. Kiedy Lewandowski
gra w Bayernie lub Barcelonie, ma wokol siebie inne gwiazdy, z ktorymi
sie rozumie i ktore obsluguja go podaniami, wiedzac, ze zakonczy je
golem. W reprezentacji Polski nie ma zawodnikow na miare Thomasa
Muellera, Serge’a Gnabry’ego, Joshuy Kimmicha czy Raphinhy. Fakt, ze w
meczu z Moldawia pierwszego gola strzelil Arkadiusz Milik z podania
Lewandowskiego, a drugiego Lewandowski z podania Milika, dobrze swiadczy
o obydwu. Ale to powtorka sprzed lat, kiedy obydwaj byli czolowymi
napastnikami reprezentacji Adama Nawalki. Od tamtej pory nie pojawil sie
nikt rownie utalentowany.
Dla Lewandowskiego to byla pierwsza bramka od mundialu, a dla Milika –
pierwsza od jesieni 2021 r. Moze to labedzi spiew tej pary. Kiedy byli
mlodsi i w wyzszej formie, grali lepiej nie tylko dlatego, ze byli
dobrzy, ale ze mieli obok innych wybitnych na polskie (ale i
europejskie) warunki: Jakuba Blaszczykowskiego, Lukasza Piszczka
(obydwaj mistrzowie Niemiec, finalisci Ligi Mistrzow), Grzegorza
Krychowiaka (dwukrotnego zdobywcy Pucharu Ligi Europy w barwach
Sevilli), Kamila Glika (wyrozniajacego sie srodkowego obroncy AC Torino
i AS Monaco), Kamila Grosickiego (szybkiego skrzydlowego Stade Rennais,
Hull i West Bromwich). Odeszli pilkarze czasami krytykowani, ale to byli
“chlopcy z charakterem”.
Gdyby wszyscy grali w Kiszyniowie, nie doszloby do kompromitacji. Ale
Lukasz Piszczek (rocznik 1985) pozegnal sie z kadra po mundialu w Rosji,
Krychowiaka (33 lata), Glika (35) i Grosickiego (35) po mistrzostwach w
Katarze nie powolywano, a Blaszczykowskiemu, nieobecnemu w kadrze od
trzech lat, urzadzono przed niedawnym meczem z Niemcami pozegnanie,
godne jego kariery i postawy fair play.
Dzis w reprezentacji Polski nie ma juz tak charyzmatycznych postaci.
Zmiana pokoleniowa powoduje, ze nowi zawodnicy bywaja zagubieni i nie ma
nikogo, kto moglby nimi pokierowac. To ich jednak tlumaczy w niewielkim
stopniu. Prawie wszyscy graja w dobrych klubach europejskich. Piotr
Zielinski i Bartosz Bereszynski sa mistrzami Wloch, Sebastian Szymanski
– Holandii, Przemyslawa Frankowskiego wybrano do najlepszej jedenastki
sezonu ligi francuskiej, Jakub Kiwior przebija sie do pierwszej druzyny
Arsenalu Londyn, Nicola Zalewski jest podstawowym obronca AS Roma, Karol
Swiderski strzela regularnie bramki w lidze USA, Juventus wlasnie
przedluzyl kontrakt Arkadiusza Milika, Wojciech Szczesny jest wciaz
czolowym bramkarzem Serie A.
Dlaczego przegrali z zawodnikami Moldawii, ktorych nikt nie zna?
Poniewaz sa zawodowcami tylko z nazwy. Prawdziwi profesjonalisci widzac,
ze przeciwnik trzesie przed nimi spodenkami, dolozyliby do tych dwoch
szybko zdobytych bramek dwie kolejne i w drugiej polowie mogliby sobie
grac z nimi “w dziadka”. Nie zmeczyliby sie, nie ryzykowali i na
wakacje, o ktorych mysleli pewnie czesciej niz o pracy, wyjechaliby
wypoczeci.
Nazajutrz po meczu prezes PZPN Cezary Kulesza wezwal na pilna rozmowe
trenera Fernando Santosa. Zagranie typowo piarowskie. Prezes postawil na
dywaniku selekcjonera, bo nie mogl wezwac calej reprezentacji, ktora sie
zblamowala. Na problemy druzyny narodowej kolejni selekcjonerzy maja
ograniczony wplyw. Oni tylko typuja najodpowiedniejszych ich zdaniem
zawodnikow, wybieraja dla nich ustawienie, taktyke, przeprowadzaja
trzy – cztery treningi, bo na wiecej nie ma czasu. I to wszystko. Reszta w
nogach graczy. No, jeszcze w glowach.
Kazimierz Gorski, ktory byl trenerskim geniuszem, potrafil dobrac
druzyne i taktyke odpowiednio do przeciwnika. Ale kiedy reprezentacja
wychodzila na boisko, zwykl mawiac: “Moja rola konczy sie w momencie
pierwszego gwizdka sedziego. Teraz moje miejsce zajmuje Kazimierz Deyna.
On jest waszym szefem”. Do kogo takie slowa moglby skierowac Fernando
Santos? Nie ma nikogo takiego jak Deyna czy Boniek.
Problemem polskiej reprezentacji nie sa selekcjonerzy. Moze z wyjatkiem
dwoch poprzednich. Paulo Sousa traktowal PZPN jak bankomat, bo placono
mu bez wzgledu na wyniki, a i tak porzucil te prace dla lepszej. Czeslaw
Michniewicz byl slabym trenerem, ktorego na szczyt wyniosla sytuacja
towarzyska i polityczna. Nie dawal sobie rady w pracy, ktora go
przerosla, i nie potrafil sie zachowac takze poza boiskiem.
Fernando Santos sprawia wrazenie zupelnie innego trenera. To jest
stateczny starszy pan (urodzil sie w 1954 r.), osiagal sukcesy z klubami
i reprezentacja Portugalii. Praktykujacy katolik, ceniacy sobie rzetelna
prace i uczciwosc. Chyba tez troche naiwny, bo tego samego oczekuje od
zawodnikow. Podobno jest to pierwszy trener od czasu Franciszka Smudy,
ktorego zawodnicy sie boja, ale jakos tego nie widac. Nikt tak jak
Santos nie zaczynal pracy z reprezentacja. W marcu, po trzech minutach
spotkania w Pradze, Czesi prowadzili z nami 2:0. Juz wtedy mial prawo
pomyslec: w co ja sie wpakowalem, przeciez to sa amatorzy. Minely
niecale trzy miesiace i historia powtorzyla sie w Kiszyniowie, tylko
minuty strat bramek i ich kolejnosc byly inne. O czym ci zawodnicy
mysleli, wychodzac na boisko?
To sa w kilku przypadkach ci sami gracze (z Lewandowskim wlacznie),
ktorzy podczas mistrzostw swiata w Katarze, przed meczem z Francja, w
srodku nocy razem z trenerem liczyli i dzielili miedzy siebie premie,
jakie obiecal im premier Mateusz Morawiecki. Nie ma to wiele wspolnego z
profesjonalizmem. A poza tym wykazali sie naiwnoscia, bo wprawdzie
obiecal, ale to nie znaczylo, ze da.
Czy tak w polskiej pilce bylo zawsze? Z grubsza tak. Reprezentacja
Polski dziewieciokrotnie wystapila na mistrzostwach swiata, dwa razy
konczyla je na trzecim miejscu, wiec czyms sie w historii futbolu
zaznaczyla. W 1974 r. nasza ofensywna gra (w siedmiu meczach mistrzostw
swiata Polacy strzelili 16 bramek, najwiecej ze wszystkich zespolow)
stala sie wzorem dla calego swiata. Kazimierz Gorski inspirowal trenerow
w najbardziej rozwinietych pilkarsko krajach.
Ale to byl epizod. Anglia i Szkocja daly swiatu nowoczesny futbol.
Brazylia – piekna gre, oparta na cyrkowych zdolnosciach panowania nad
pilka i nowatorskim ustawieniu graczy – brazylianie. Byla wegierska
zlota jedenastka, szwajcarski rygiel, wloskie catenaccio, niemiecki
walec, czeska uliczka, holenderski futbol totalny, hiszpanska tiki taka.
Polacy dali pilce noznej cwaniactwo. Ceche wyrabiana w narodzie od XIX
w., kiedy trzeba bylo walczyc z zaborca i pokonywac go sposobem. Potem
oszukiwac niemieckiego okupanta, a wreszcie urzadzic sie w demokracji
ludowej, gdzie wszystko bylo wspolne, wiec mozna bylo krasc. Bo
przeciez, jak cos bylo panstwowe, to znaczy, ze nasze. Praca zostawala
na drugim planie, bo przeciez “czy sie stoi, czy sie lezy…”.
Polska pilka przed wojna byla amatorska faktycznie, a po wojnie tylko z
nazwy. Poniewaz w Moskwie uznano, ze sport jest dobrym nosnikiem
propagandy, robiono wszystko (lamiac zasady i przepisy), aby sportowcy
radzieccy, stojac na najwyzszych stopniach podiow igrzysk olimpijskich
czy mistrzostw swiata, dawali swiadectwo wyzszosci ustroju
komunistycznego nad kapitalizmem.
Sowieckie wzory przeniesiono do Polski, a to oznaczalo przyzwolenie na
kretactwa. W przypadku pilki noznej wygladalo to tak, ze na roznych
etapach historii PRL faworyzowane byly kluby zwiazane z konkretnymi
resortami. Kiedy trwala zimna wojna, CWKS Legia pod pretekstem sluzby
wojskowej mogla sprowadzac do Warszawy najlepszych mlodych pilkarzy z
calego kraju. Milicyjne Gwardia w stolicy czy Wisla w Krakowie mialy nad
soba parasol Ministerstwa Spraw Wewnetrznych.
Kiedy potrzebny byl wegiel (a zawsze byl), Gornik Zabrze zdobywal
seryjnie tytul mistrza Polski. Korzystal i hutniczy Ruch Chorzow.
Czasami kluby dzielily sie trofeami, zgodnie z ustaleniami nie na
boisku, ale w gabinetach ministerstw. To nie przypadek, ze druzyna ze
Slaska zdobyla ostatni raz tytul mistrza Polski w 1989, czyli roku
przemian ustrojowych. Dopiero w 2019 r. sukces Ruchu powtorzyl Piast
Gliwice, niemajacy nic wspolnego z gornictwem. Kiedy w polowie lat 70.
Zaglebie Sosnowiec – klub, ktoremu kibicowal Edward Gierek – bylo po
rundzie jesiennej bardzo powaznie zagrozone spadkiem, wiosna wygralo
wiekszosc meczow i utrzymalo sie w lidze. Wystarczylo, ze przed zawodami
do szatni sedziow wszedl trener lub dzialacz Zaglebia z kurtuazyjna
wizyta, ktora zwykle konczyla sie rzucona mimochodem uwaga: Aha,
oczywiscie wiecie panowie, ze towarzysz pierwszy sekretarz jest
zainteresowany wynikiem dzisiejszego meczu?
Gierek mogl o tym nawet nie wiedziec. Zawsze byl jednak ktos wazny na
roznych poziomach wladzy, na kogo sie powolywano. Sportowcy i kibice to
wszystko widzieli, wiec pilkarze mieli prawo zadac sobie pytanie: jaki
to ma sens, skoro niewiele zalezy od nas. Nie warto bylo trenowac, mozna
bylo pic i oddawac sie innym, zreszta nielicznym, rozrywkom.
Sytuacja nieco sie zmienila, kiedy Gierek zostal szefem partii i
panstwa. On, w przeciwienstwie do Wladyslawa Gomulki, rozumial
integracyjna i propagandowa role sportu, a w dodatku sluchal mlodych
doradcow partyjnych. Kiedy zapalil zielone swiatlo, nagle wszystko sie
zmienilo. Kluby, zwlaszcza slaskie, nie wymyslaly juz argumentow przeciw
oddawaniu swoich zawodnikow do kadry narodowej, tlumaczac, ze to grozi
kontuzjami. Legionisci bez problemow dogadywali sie z zabrzanami, a
wszyscy razem mieli(smy) niezwykle szczescie, ze na dwa tygodnie przed
przyjsciem Gierka trenerem reprezentacji zostal Kazimierz Gorski.
Tyle ze wraz z sukcesami pucharowymi Legii i Gornika, zlotym medalem
olimpijskim i po wyeliminowaniu z mistrzostw swiata Anglii zaczely sie
wymagania oraz roszczenia. Pilkarze poczuli swoja sile, bo tez mieli ku
temu wyjatkowe powody. Dlaczego mieli wciaz zarabiac grosze w porownaniu
z niebotycznymi gazami przeciwnikow, ktorych pokonali?
Do tej pory jednym z glownych zrodel zarobku reprezentacyjnych
sportowcow byl przemyt (dotyczylo to wszystkich dyscyplin i krajow
socjalistycznych). O niewyobrazalnych pomyslach sportowcow-szmuglerow
mozna napisac ksiazke. Jednak bylo w tym cos upokarzajacego, bo
przemytem trudni sie zwykle ktos biedniejszy. A nasi chcieli zerwac
wreszcie etykiete ubogiego krewnego i zaczac zarabiac na tym, w czym sa
dobrzy.
Robert Gadocha jeszcze przed mundialowym turniejem w Niemczech podpisal
w tajemnicy umowe wstepna z klubem Bundesligi MSV Duisburg. Wtedy to
bylo marzenie kazdego polskiego pilkarza. Ale dla Gadochy to byl
przyczolek, wiec szalal na boiskach, pragnac zwrocic na siebie uwage
lepszych klubow. Polska zajela trzecie miejsce, a jemu przyznano tytul
najlepszego lewoskrzydlowego swiata. Rok pozniej zostal pilkarzem FC
Nantes. Jako pierwszy pilkarz druzyny Gorskiego przeszedl oficjalnie do
zawodowego klubu, stajac sie obiektem zawisci, ale i przykladem dla
wielu kolegow.
Kiedy na tych samych mistrzostwach w Niemczech podczas strzalu w meczu z
Wlochami Kazimierzowi Deynie pekl but, nazajutrz Adidas, ktory pierwszy
raz ubieral polskich pilkarzy, przywiozl mu druga pare. Ale Deyna
zwrocil uwage, ze to samo moze sie zdarzyc kazdemu innemu graczowi.
Dzialacze nie chcieli zostac z tylu, wiec i oni zazadali od firmy
swiadczen. Wszystkie zostaly spelnione.
Polacy dowiedzieli sie, ze wloscy pilkarze pobieraja od dziennikarzy
pieniadze za udzielenie wywiadu. Powstal wiec w ich glowach pomysl, aby
po zwyciestwie nad Wlochami pobierac od dziennikarzy wloskich dwa razy
tyle, bo jako triumfatorzy sa warci dwa razy wiecej. Kiedy skarbnik
polskiej ekipy wyplacal na miejscu zawodnikom drobne kwoty w formie diet
i premii, jeden z graczy, najbardziej obrotny, z kalkulatorem w glowie,
zapytal, wedlug jakiego kursu placi. Bo miedzy tym we Frankfurcie a w
Londynie jest roznica jednego feniga. Z mundialu pieciu zawodnikow,
sekretarz generalny PZPN i komentator TVP Jan Ciszewski wracali
najnowszymi modelami BMW, poniewaz firma uznala, ze warto dac
42-procentowa znizke komus, o kim mowi caly swiat.
Szybko sie uczyli. Tak szybko, ze wkrotce pieniadze staly sie wazniejsze
od wynikow. Jeszcze sila rozpedu zdobyli srebrny medal olimpijski w
Montrealu, ale juz nawet Kazimierz Gorski przestal byc dla nich
autorytetem, tym bardziej ze on nie gonil za pieniedzmi. Zlota era
trwala zaledwie niecale szesc lat. Konczyla sie era romantyzmu.
Na mundialu w Argentynie zawodnicy klocili sie z dzialaczami o premie.
Na mundialu w Hiszpanii zajeli trzecie miejsce, bo obudzil sie w nich
duch narodowy. W Polsce trwal stan wojenny, a wszyscy pilkarze znalezli
sie w opozycji (Jana Tomaszewskiego juz w kadrze nie bylo). Wyjazdy
zagraniczne zawodnikow stawaly sie norma, choc wciaz byly marzeniem. Nic
dziwnego, ze do “Pilkarskiego pokera” (premiera w 1988 r.) trafila
scena, w ktorej zona (Adrianna Biedrzynska) zwraca sie
nieparlamentarnymi slowami do meza – pilkarza klubu Czarni Zabrze
(Mariusz Benoit): “Ty mniej gorzolka pij, ty wiecej trenuj, ty zagranica
jedziesz, ciulu ty”. Janusz Zaorski, pytany, kiedy nakreci czesc druga
filmu, od lat odpowiada tak samo: “Kiedy pierwsza przestanie byc aktualna”.
Nie wszystkim takie wymarzone wyjazdy wyszly na dobre. Przeskok z
siermieznego biednego kraju do krain mlekiem i miodem plynacych, bez
obycia, kontaktow z literatura, znajomosci jezyka i obyczajow, okazywal
sie trudny. Na miejscu dowiadywali sie, ze tam placa za prace, a nie
obecnosc, a do tego polscy pilkarze nie byli przyzwyczajeni. Narzekali
wiec zwykle, ze malo graja, bo trenerzy niszcza ich za to, ze sa Polakami.
Pokonywala ich tez technologia. Jeden ze slynnych napastnikow, powolany
przez trenera Wojciecha Lazarka na mecz z Cyprem, postanowil zaszpanowac
przed kolegami. Kupil sobie w Hamburgu najnowszy model Mercedesa i
ruszyl nim w droge do Gdanska. Przyjechal na zbiorke – co weszlo do
pilkarskich anegdot – niemal upieczony, bo nie wiedzial, jak sie wylacza
ogrzewanie siedzenia kierowcy. W dodatku Polacy zremisowali wtedy z
Cyprem, co nie bylo ani pierwsza, ani ostatnia kompromitacja
reprezentacji. No bo jak to? Z Cyprem to wygramy na kacu i jedna noga.
Dzis polscy pilkarze sa obywatelami swiata. Graja w najlepszych ligach,
kupuja mieszkania i wille za granica, prowadza rozmaite interesy,
pomnazajac swoje majatki (poza tymi, ktorych zgubil alkohol, hazard i
bukmacherka). Jezdza takimi samymi samochodami jak ich koledzy klubowi,
ktorzy bywaja mistrzami swiata, zwyciezcami Ligi Mistrzow. Porozumiewaja
sie zazwyczaj w kilku jezykach. Sa milionerami. Zgrupowania kadry
stanowia dla nich okazje do zaszpanowania drogimi zegarkami. Bryluja w
internecie wraz ze swoimi efektownymi partnerkami. Osiagneli sufit, sa
syci. To co sie beda meczyc z Moldawianami w Kiszyniowie.
Po “zwycieskim remisie” w 1973 r. na Wembley i brazowym medalu w
Niemczech w 1974 r. ksiazki o Polakach napisali m.in. Karol Zbyszewski
(sam byl w mlodosci pilkarzem) – “Nogami do slawy” – oraz Wiktor
Osiatynski, o ktorego zwiazkach ze sportem nie slyszalem. Nosila tytul
“Przez Wembley do Monachium”. Tytul mowil o drodze do sukcesu. Wembley
bylo szczeblem, Monachium – celem. Minelo 50 lat i dzis taka ksiazka,
pokazujaca degrengolade polskiego futbolu za piekna fasada sukcesow
Roberta Lewandowskiego w zagranicznych klubach, moglaby nosic tytul “Od
Wembley do Kiszyniowa”. Bylaby to ksiazka o upadku, do ktorego
doprowadzily przede wszystkim pieniadze, nieetycznie wysokie w stosunku
do umiejetnosci pilkarzy i ich podejscia do pracy.
Polityka 27.2023 (3420) z dnia 27.06.2023;
Oryginalny tytul tekstu: “Od Wembley do Kiszyniowa”
“Reprezentacja Polski nie zasluzyla nawet na gwizdy, jej sie nalezy bojkot”-
Wojciech Kuczok
Krotkie wakacje od futbolu w tym roku raczej przybieraja postac
intensywnej detoksykacji.
Echa kiszyniowskiej katastrofy byc moze z wolna milkna, lecz kac kibica
ustabilizowal sie na poziomie depresji w fazie krytycznej. Zanim Polska
kadra narodowa nie dopnie swego, przegrywajac kwalifikacje do Euro w
grupie uznanej po losowaniu za “gastronomiczna” (bo to, panie, sami
kelnerzy), mozna sie zywic nadzieja, ze efektem kleski z Moldawia bedzie
pilkarskie katharsis. Wezwalismy topowego trenera, zeby nas powiodl z
nizin na szczyty, nikt jednak nie przypuszczal, ze bedziemy startowac z
dna morza.
To jeszcze nie Row Marianski, bo wciaz mamy za soba w tabeli Farerow,
ale i tak zaczynamy odczuwac efekty choroby kesonowej. Mowiac wprost,
czasu na dekompresje nie ma, a krew juz sie w kibicach gotuje – i nie
przestanie, jesli jesienia nie wygramy koncertowo wszystkich meczow.
Stracic w meczu o punkty cztery gole w jednej polowie (nieuznany gol tez
zostal zdobyty prawidlowo) ze sto siedemdziesiata pierwsza druzyna
swiata, dzieki czemu Moldawianie wyprzedzili w rankingu Vanuatu i
znalezli sie tuz za Portoryko, to jest jednak wydarzenie, ktore
przekracza wyobraznie najwiekszych defetystow.
To powinno podlegac procesowi karnemu – wedle mojej i tak umiarkowanej
opinii, kazdy polski zawodnik, ktory przebywal choc przez chwile na
murawie w Kiszyniowie, powinien zostac skazany za wspoludzial w
przestepstwie dyskwalifikacja reprezentacyjna. Marudne i wymuszone
przeprosiny liderow tylko poglebily niesmak. Ta druzyna nie zasluzyla
nawet na gwizdy, jej sie nalezy bojkot, kibicowski majdan, strajk
okupacyjny na kazdej plycie boiska, ktora ci nieudacznicy zechca skalac
swoimi korkami. Artykul 137 k.k. mowi wyraznie, ze za zniewazenie znaku
lub symbolu panstwowego grozi grzywna, ograniczenie, lub pozbawienie
wolnosci do roku – ekipa, ktora ze szczegolnym okrucienstwem skalala
godlo na reprezentacyjnych trykotach nie powinna sie wykpic grzywna, bo
pieniedzy im zbywa. Twardy i stanowczy selekcjoner, za ktorego uchodzi
Fernando Santos, powinien per analogiam do kodeksu karnego na rok
odsunac od kadry tych kilkunastu frajerow i nie czynic wyjatku nawet dla
najlepszego bramkarza swiata, ktory kilka dni wczesniej zagral mecz
zycia przeciw Niemcom.
Objezdzam wlasnie z siedmioletnim synkiem karpackie wioski i, aby
podtrzymac rezim treningowy (serce mam rozdarte, bo Antek szkoli sie w
Legii), codziennie szukamy boiska, zeby choc godzine pokopac. Wczoraj
biegalismy po murawie A-klasowej Jasiolki Jasliska i choc gmina uznawana
jest za najbiedniejsza w Polsce, klub ma trybune, ktorej nie
powstydzilyby sie druzyny ekstraklasowe z mistrzem Polski na czele. Na
kazdej z LKS-owych muraw oprocz niekoszonych pokrzyw za linia autu, z
ktorych musze wyciagac pilke, parzy mnie mysl o tym, ze ambitna ekipa
miejscowych amatorow osiagnelaby przeciw Moldawii lepszy wynik, niz to
uczynila po przerwie warta setki milionow kadra narodowa. Nie stracic
czterech goli w niespelna czterdziesci minut przeciw reprezentacji z
konca drugiej setki swiatowej tabeli nie jest wyzwaniem ponad sily
zadnej druzyny. Dalyby sobie z tym rade przy odrobinie szczescia rodzime
SKS-y o najbardziej kuriozalnych nazwach, ktorymi w sezonie ogorkowym
tradycyjnie rozbawiam towarzystwo. Dalaby sobie rade B-klasowa Zaglada
Lisow, dalby Blekit Cycow, a nawet drwinianska Drwinka.
Wystep Bialo-Czerwonych nie zasluzyl na tak fikusne zdrobnienie, to byla
raczej saznista drwina, ciezki suchar, morderczy dowcip, troche jak z
montypythonowskiego skeczu, w ktorym najsmieszniejszy kawal swiata jest
wunderwaffe masowego razenia, tymczasem Polska zabila nas krindzem.
***
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto