DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXV nr 34) (67635) 3 lutego 2025r.
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
2 luty 2025r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
PILKA RECZNA
-“Wymeczony Puchar Prezydenta na otarcie lez. A na mistrzostwach swiata
sensacja goni sensacje”-
Piotr Rozpara
Dopiero po rzutach karnych polscy pilkarze reczni pokonali USA w finale
Pucharu Prezydenta IHF. Dzieki temu na mistrzostwach swiata zajeli 25.
miejsce, najslabsze w historii.
To drugi Puchar Prezydenta IHF zdobyty przez polskich pilkarzy recznych.
Poprzednio wygrali turniej pocieszenia w 2017 roku we Francji, gdy po raz
pierwszy w XXI wieku nie awansowali do rundy zasadniczej mistrzostw swiata.
Wowczas zostali sklasyfikowani na 17. miejscu, ale rywalizowaly jeszcze 24,
a nie – jak teraz – 32 druzyny.
Druzyna Marcina Lijewskiego do finalu rywalizacji o miejsca 25.-32.
awansowala po wygranych z Algieria 38:32, Kuwejtem 42:32 i Gwinea 40:28. Z
kolei Amerykanie nie mieli szans w eliminacyjnej grupie w pojedynkach z
Portugalia, Norwegia i Brazylia. Ale juz w Porecu w Chorwacji wygrali
wszystkie trzy mecze: z Japonia 27:25, Kuba 27:26 oraz Bahrajnem 30:28.
Dla druzyny trenowanej przez bylego szwedzkiego rozgrywajacego, mistrza
swiata i dwukrotnego wicemistrza olimpijskiego Roberta Hedina – ktorej
zawodnikiem jest m.in. urodzony w Nowym Jorku Tristan Morawski, syn bylego
reprezentanta Polski i zawodnika Zaglebia Lubin Tomasza – udzial w Pucharze
Prezydenta IHF to szansa na kolejne doswiadczenia. Na rozgrywany teraz w
Danii, Chorwacji i Norwegii mundial dostali sie dzieki dzikiej karcie od
Miedzynarodowej Federacji Pilki Recznej (IHF).
Jednak – choc trener Marcin Lijewski mowi, ze to okazja do kolejnych
doswiadczen – dla Polakow, ktorzy zawiedli i nie awansowali do fazy
zasadniczej mistrzostw swiata, gra w Pucharze Prezydenta IHF to kara.
– Z ciezkim sercem stane na boisku i zagram przeciwko Polsce – mowi,
cytowany przez strone Zwiazku Pilki Recznej w Polsce, niespelna 20-letni
Tristan Morawski, teraz rozgrywajacy Pogoni Szczecin. Pilki recznej w
Polsce uczy sie tez jego mlodszy brat Kailan. Jest zawodnikiem druzyny
Wybicki Kielce.
Wtorkowy mecz Polakow ze Stanami Zjednoczonymi byl bardzo slaby. W pustej
hali w Porecu lepiej zaczeli Polacy, ale potem – niemal przez cale
spotkanie – prowadzili duzo nizej notowani rywale. W druzynie Marcina
Lijewskiego wrocily demony z tego turnieju: mnostwo strat, fatalna
skutecznosc, brak pomyslu na atak pozycyjny. Tym bardziej, ze twardo
walczacy w obronie Amerykanie poczuli, ze moga sprawic sensacje.
Polacy dogonili rywala w ostatnich minutach. Mieli szanse na zwyciestwo w
regulaminowym czasie, ale potrzebny byl jednak konkurs rzutow karnych. W
tych – w odroznieniu od calego turnieju – skuteczniejszy byl nasz zespol.
Wykorzystal trzy szanse, a Amerykanie tylko jedna. Jednego karnego obronil
Adam Morawski, a kolejne dwa Marcel Jastrzebski, najlepszy polski bramkarz
na mistrzostwach.
Pojedynki Polakow w turnieju pocieszenia przycmila sprawa Kamila Syprzaka.
Jak pisalismy, 33-letni obrotowy Paris Saint-Germain w miniony piatek
samowolnie opuscil przebywajaca w Porecu reprezentacje Polski.
“Dyrektor Sportowy Marcin Smolarczyk zatwierdzil kare porzadkowa nalozona
na zawodnika przez trenera Marcina Lijewskiego. ZPRP informuje takze, iz
wszelkie dalsze ewentualne decyzje podejmowane beda po gruntownym
wyjasnieniu sprawy, po powrocie kadry narodowej z trwajacego obecnie
turnieju ” – napisano dzien pozniej na stronie Zwiazku Pilki Recznej w
Polsce.
Kilka godzin pozniej Syprzak napisal, ze na jego powrot nalegal macierzysty
klub – “ze wzgledu na niemoznosc prowadzenia profesjonalnej rehabilitacji
mojego urazu i fakt, ze nie moglbym wystapic w ostatnich spotkaniach na
MS”. W pierwszych trzech meczach Pucharu Prezydenta IHF ze wzgledu na
kontuzje nie gral takze inny kluczowy reprezentant Arkadiusz Moryto.
Skrzydlowy Industrii Kielce wystapil dopiero we wtorek przeciwko USA.
Dla Kamila Syprzaka to najpewniej koniec rozpoczetej w 2011 roku przygody w
kadrze narodowej.
Polska – USA 21:21 (11:13) rzuty karne 3:1
Polska: Jastrzebski, Morawski – Adamski 3, Jedraszczyk 4, Moryto 1,
Olejniczak 1, Paterek 3, Pietrasik 3, Przytula 3, Bis, Gebala, Rogulski 2,
Czaplinski, Czuwara 2, Marciniak, Wojdan 2.
PILKA NOZNA
EKSTRAKLASA
19 kolejka
Katowice-Stal Mielec
Lech Poznan-Widzew Lodz 4-1
Motor Lublin-Lechia Gdansk 1-1
Cracovia-Rakow Czestochowa 0-0
Pogon Szczecin-Z.Lubin 1-0
G.Zabrze-Puszcza Niepolomice 1-1
JAgiellonia Bialystok-Radomiak 5-0
Legia Warszawa-Korona Kielce 1-1
W poniedzialek Slask Wroclaw-Piast Gliwice
1.Lech 41pkt
2.Jagiellonia 38pkt
3.Rakow 37pkt
4.Legia 33pkt
5.Cracovia 32pkt
6.G.Zabrze 31pkt
7.Pogon 30pkt
8.Motor 29pkt
9.Katowice 26pkt
10.Widzew 25pkt
11.Piast 22pkt
12.Radomiak 20pkt
13.Stal Mielec 19pkt
14.Puszcza 19pkt
15.Z.Lubin 19pkt
16.Korona 19pkt
17.Lechia 15pkt
18.Slask 10pkt
-“Lechia zaczyna wiosne wyjazdowym remisem z Motorem Lublin”-
Tymoteusz Reczmin
Pierwsza polowa to zdecydowana przewaga gdanszczan, w drugiej pojawily sie
momenty slabej gry. Biorac pod uwage problemy Bialo-zielonych, ten mecz i
wynik 1:1 sa pozytywnym sygnalem, ze w klubie nie zgasla wiara w utrzymanie.
Lechia Gdansk przystepuje do rundy wiosennej Ekstraklasy w bardzo trudnej
sytuacji. Bialo-zieloni sa przedostatni w tabeli, wciaz maja problemy
organizacyjne, przez ktore ciazy na nich zakaz transferowy. Z dobrych
informacji: w ostatnich dniach gdanszczanie odzyskali licencje na gre, a
takze maja nowego sponsora, firme bukmacherska LV BET. W pierwszym meczu po
przerwie zimowej Lechia zmierzyla sie z innym beniaminkiem, Motorem Lublin.
Gospodarze z 28 punktami zajmowali przed spotkaniem 7. miejsce w tabeli.
W pierwszych minutach Lechia grala odwaznie, utrzymywala sie przy pilce i
nie pozwalala Motorowi na tworzenie sytuacji bramkowych. Mecz toczyl sie
jednak glownie w srodku pola, do 25 minuty Motor nie oddal strzalu na
bramke, a Lechia-jeden.
W 33. Camilo Mena wdarl sie w pole karne, po odbiciu od obroncy pilka
trafila pod nogi Maksyma Chlania, ktorego strzal obronil Kacper Rosa. Z
bramkarzem Motoru zderzyl sie Tomas Bobcek, a pilka wtoczyla sie do bramki.
Sedzia uznal, ze napastnik Lechii faulowal.
Piec minut pozniej indywidualnie pod linie koncowa wbiegl Bogdan Viunnyk,
wycofal pilke na piaty metr do Bobcka, ktory strzelil bez przyjecia i
trafil w slupek.
To byla bardzo dobra pierwsza polowa w wykonaniu Lechii, a zwlaszcza
ostatnie 15 minut. Bialo-zieloni kontrolowali mecz, niezle sprawdzala sie
gra na dwoch napastnikow.
Druga polowa mogla sie za to zaczac fatalnie. Bujar Pllana stracil pilke na
granicy pola karnego. Piotr Ceglarz zagral na trzeci metr, a tam Jacques
Ndiaye w stuprocentowej sytuacji trafil w poprzeczke. W 71. minucie po
rzucie roznym na siodmym metrze zupelnie sam byl Tomas Bobcek, strzal
Slowaka byl jednak slaby i bez problemu pilke zlapal Rosa.
W 78. minucie zaspala obrona Lechii: Filip Wojcik wyszedl do swietnego
prostopadlego podania, zagral do srodka pola karnego, skad bez przyjecia
strzelil Bartosz Wolski. Szymon Weirauch nie dal rady interweniowac i Motor
wyszedl na prowadzenie. Ale utrzymal je tylko piec minut. W 83. minucie
Mena zgubil obronce, wbiegl w pole karne i dosrodkowal. Pilke, upadajac,
zablokowal Mathieu Scalet, a po konsultacji z VAR-em sedzia uznal, ze
zrobil to reka. Mena pewnym strzalem po ziemi z rzutu karnego wyrownal
wynik.
W ostatnich minutach na boisku bylo duzo chaosu, obydwa zespoly mialy swoje
okazje, ale mecz zakonczyl sie remisem.
To byl niezly wystep Lechii, choc dobre momenty bylo przeplatane znacznie
slabszymi. Chwilami brakowalo skutecznosci i skupienia w obronie, bo Motor
sytuacje tworzyl glownie po bledach lechistow. Za plus nalezy uznac dlugie
okresy, gdy gdanszczanie posiadali pilke i ja miedzy soba podawali – nie do
tylu, ale tak, by rozwinac akcje.
Lechia: Weirauch, Pila, Pllana, Olsson, Kalahur, (Mena 97′), (Neugebauer
97′), (Tsarenko 81′), (Chlan 81), Bobcek, (Viunnyk 82′), (D’Arrigo 9′),
(Sezonienko 9′), (Glogowski 8′), (Wojtowicz 2′), (Wendt 2′)
-Targana duzymi problemami finansowymi Pogon Szczecin bardzo dobrze
rozpoczela wiosenna czesc sezonu 2024/25 PKO Ekstraklasy. Portowcy na swoim
boisku pokonali Zaglebie Lubin, a jedyna bramke spotkania uzyskal Kamil
Grosicki.
Do pierwszego wiosennego spotkania Pogon przystapila bez Efthymisa
Koulourisa. Napastnik pauzowal za zolte kartki, wiec zastapil go Patryk
Paryzek. Szansa dla mlodziezowca byla czyms naturalnym, bo jesienia Paryzek
zdobywal bramki w obu meczach z lubinianami – w Pucharze Polski i lidze.
Oczywiscie w skladzie zabraklo tez Benedikta Zecha, Wahana Biczachczjana i
Alexandra Gorgona. Ta trojka pilkarzy w przerwie zimowej odeszla z Pogoni.
Zech i Gorgon wrocili do Austrii i beda bronic zespol z Altach przed
spadkiem z tamtejszej Bundesligi. Za to Biczachczjan od wiosny kariere
sprobuje rozwijac w barwach Legii Warszawa.
W ich miejsce do poczatku zagrali: wracajacy po dluzszej przerwie
spowodowanej kontuzja Danijel Loncar (srodek obrony), Adrian Przyborek
(wskoczyl za Ormianina na prawa pomoc) oraz Joao Gamboa (za Gorgona w
srodku pola). Moze wlasnie wybor Gamboi do “11” byla mala niespodzianka.
Portugalczyk nie ma dobrego okresu w Pogoni, raczej rozczarowywal przez
ostatnie 1,5 roku, ale mial tez niezle momenty (jak np. bramka z Lechem w
Poznaniu w PP). W zimowych sparingach Gamboa zdobyl dwie bramki i moze tym
przekonal trenera Roberta Kolendowicza. Trzeba jednak dodac, ze
szkoleniowiec w wyjsciowym skladzie postawil na najbardziej sprawdzone
ustawienie i personalia.
Po stronie gosci – od poczatku grali debiutanci: Alexander Abrahamsson oraz
Ludvig Fritzson. Kapitanem zespolu trenera Marcina Wlodarskiego niezmiennie
– Damian Dabrowski, ktory 1,5 roku temu odszedl z Pogoni i wrocil do
rodzinnego Lubina. “11” Zaglebia na papierze tez wydawala sie optymalna.
W obu druzynach na lawkach rezerwowych – duzo mlodziezy plus doswiadczeni
obroncy: Wojciech Lisowski (Pogon) i Michal Nalepa (Zaglebie).
Jeszcze przed rozpoczeciem spotkania to lubinianie byli w wiekszej
“potrzebie” punktowej. Zaglebie ma punkt przewagi nad strefa spadkowa, wiec
musialo szukac w Szczecinie punktow.
– My tez gramy o zycie, o nasze cele – zaznaczal przed meczem Kolendowicz.
Wygrana nad Zaglebiem dawala Portowcom awans na 7. pozycje w tabeli.
Przegrana bylaby takim negatywnym sygnalem.
Pierwsze minuty spotkania – zachowawcze, z delikatna przewaga Portowcow. W
6. minucie celnie glowkowal Fredrik Ulvestad, ale w srodek bramki.
W 10. minucie Zaglebie zaatakowalo i wywalczylo pierwszy rog. Po nim bez
zagrozenia dla Portowcow, ale przez kolejne trzy minuty to goscie dociskali.
Po kwadransie mecz sie uspokoil, a druzynom najlepiej wychodzil klincz.
Ciezko bylo o jakas sensowna akcje. Wiecej inicjatywy mieli Portowcy, ale
dopiero w koncowce zagrozili bramce Dominika Hladuna. Po rogu niecelnie
glowkowal Loncar, a po chwili z pola karnego zly strzal oddal Kamil
Grosicki. Do przerwy jednak bez goli i ta czesc do szybkiego zapomnienia.
Pierwszy kwadrans po przerwie to na pewno aktywniejsza gra gosci, ale przy
dobrze grajacej defensywie Portowcow nie bylo sytuacji bramkowych. Po
drugiej stronie – Pogon nie narzucila mocniejszego tempa swoich akcji, ale
dwie wrzutki w pole karne wykonala i bylo cieplo.
W 65. minucie Pogon skontrowala, ale Paryzek zle dogral do Grosickiego,
pozniej kapitan do Ulvestada i skonczylo sie rogiem. Po nim glowkowal nad
poprzeczka Leo Borges.
Drugi kwadrans nalezal do Portowcow i ta przewaga w 73. minucie zostala
udokumentowana. Ulvestad przejal pilke na swojej polowie, swietnie obsluzyl
podaniem Grosickiego. Kapitan wyszedl do sytuacji sam na sam, z latwoscia
oszukal rywali i plaskim strzalem trafil do siatki.
Lubinianie chcieli zareagowac, ale Pogon swietnie sie zachowywala.
Probowala zdobyc druga bramke (bardzo dobre strzelali Antoni Klukowski i
Paryzek), ale tez mocno zabezpieczala swoje pole karne.
Goscie mieli w doliczonym czasie gry jeszcze dwa stale fragmenty gry, ale i
tu bez sytuacji bramkowych. I tak Pogon utrzymala skromne, ale w pelni
zasluzone zwyciestwo do konca.
A juz w najblizszy piatek Pogon podejmie Gornika Zabrze.
Pogon: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar Z, Borges, Koutris – Gamboa Z (69.
Lukasiak) – Przyborek Z (83. Klukowski), Ulvestad, Kurzawa, Grosicki (87.
Wedrychowski) – Paryzek Z (87. Lisowski).
-“Karol Czubak zostawil Arke Gdynia. Ja sie mu nie dziwie” – T.Frankowski
Pierwszoligowi napastnicy – Karol Czubak z Arki Gdynia oraz Wiktor Bogacz z
Miedzi Legnica zamienili swoje obecne kluby na zagraniczne. Pewne emocje
szczegolnie wzbudzil przypadek tego pierwszego pilkarza, ktory powedrowal
do ligi belgijskiej, do odleglego w tabeli Kortrijk. Czesc kibicow i
ekspertow dziwilo sie, iz akurat tam zamierza kontynuowac kariere. A ja nie
dziwie sie zupelnie.
Po prostu uwazam, ze podobna szansa moze niepredko sie trafic lub w ogole
sie nie powtorzyc.
Belgowie zdecydowali sie wplacic kwote odstepnego, pilkarz przystal na
proponowane zarobki, zapewne x razy wieksze niz w Gdyni, najwyzsza zas liga
belgijska jest pilkarsko dobrym miejscem do kontynuowania kariery. Gdzie
wady? Najwyrazniej na naszym rynku transferowym musi panowac posucha, skoro
takie przeprowadzki wywoluja dyskusje i trafiaja na czolowe miejsca w
wiadomosciach sportowych portali.
Zawodnik Arki stawia sportowy krok do przodu i narzekania niczego tu nie
zmienia. To samo dotyczy Wiktora Bogacza. A ze polskie kluby nie wyciagnely
po nich rak? Podejrzewam, ze na przeszkodzie stanely sumy transferowe lub
po prostu ich umiejetnosci nie przekonaly dyrektorow sportowych, poniewaz
nie slyszalem, by Jagiellonia, Legia czy Lech wykazaly nimi zainteresowanie.
Do Wisly Krakow, w ktorej gralem az siedem lat, naplywalo sporo ofert i
zapytan o mnie, o czym wiedzialem od menedzerow, ale klub tylko raz
poinformowal mnie o propozycji. Ta byla ze Stuttgartu, sek jednak w tym, ze
w moim imieniu owczesny dyrektor sportowy Wisly przekazal Niemcom, iz nie
jestem zainteresowany transferem. Rzecz jasna bylem, jak kazdy ambitny
zawodnik, ktory chce sie sprawdzic w lidze z europejskiego Top 5. Niestety
dyrektor nie podjal kontaktu, ktory w zimowym oknie transferowym
przedstawiciele Stuttgartu goraczkowo probowali nawiazac. Bylem zly, lecz
coz poradzic.
Jeszcze ciekawsza propozycja byla ta z hiszpanskiego Deportivo La Coruna,
wowczas bardzo solidnego klubu. Niestety padlem ofiara rozgrywek wewnatrz
hiszpanskich. Zamiary Deportivo wobec mnie zaczely sie w momencie, kiedy
menedzer negocjowal moje przejscie z Wisly z dwoma klubami z Hiszpanii –
Elche i Levante. Ostatecznie znalazlem sie w Elche, a w momencie, w ktorym
do sprawy wlaczylo sie Deportivo, jego dzialacze uslyszeli od dzialacza
Levante, by odpuscili sobie zabiegi, bo oni juz mnie wykupili z Wisly, co
bylo kompletna bzdura.
To wlasnie w Hiszpanii po raz pierwszy dowiedzialem sie o detektywach,
ktorzy obracaja sie w pilkarskim swiatku. Na zlecenie klubow i menedzerow
przed transferem sprawdzaja zawodnika. Oprocz podstawowych informacji
przeswietlaja prywatne zycie pilkarza – jak sie prowadzi, czy ma rodzine,
czy nie ma klopotu z uzywkami lub hazardem, a nawet czy jest wierny zonie.
Ci spece byli ponoc w stanie dowiedziec sie niemal wszystkiego nawet o
pilkarzu, ktory pochodzi z drugiego konca swiata. Oczywiscie kasuja przy
tym bardzo dobre pieniadze.
Miewalem tez dosc egzotyczne, jak na tamte czasy, oferty. Pierwsza
pochodzila z ligi iranskiej, lecz tej w ogole nie rozpatrywalem. Takze
niespodziewanym kontaktem bylo zainteresowanie mna ze strony rosyjskiego
klubu Krylja Sowietow Samara. Rosjanie proponowali Wisle pol miliona euro,
co wydawalo sie suma calkiem, calkiem, ale wlasciciel Wisly Boguslaw Cupial
nie byl zainteresowany takimi pieniedzmi. Oznajmil, co chyba moglem uznac
za komplement, ze woli mnie trzymac w swoim klubie chocby do czterdziestki.
Dwa raz wiecej od Rosjan wykladal klub ze Zjednoczonych Emiratow Arabskich.
W tym jednak wypadku kwota ta miala pokryc oczekiwania Wisly i moj
kontrakt, a to absolutnie nie spodobalo sie krakowskiemu klubowi. Temat
dosc szybko upadl.
Jeszcze inny pochodzil z Kataru. Musze przyznac, ze naprawde byla to
egzotyczna oferta, poniewaz Katarczycy wymyslili, ze wypozycza mnie z Wisly
na dwa miesiace. Chodzilo o kwiecien i maj, czyli moment, w ktorym wciaz
grala Ekstraklasa. Chetni z Kataru wymyslili, ze skoro liderujaca Wisla ma
dziewiec punktow przewagi, to spokojnie siegnie po mistrzostwo, a ja w tym
czasie, za godziwa zaplate, pomoge ich klubowi i po dziesieciu spotkaniach
wrocilbym do Krakowa. Generalnie nie bylem zainteresowany takim obrotem
sprawy, a nawet pieniadze, ktore proponowali mi i klubowi, absolutnie nie
zachecaly. Z pewnoscia nie byla to oferta, jaka zdarza sie raz w zyciu, jak
moze miec to miejsce w wypadku Karola Czubaka i Wiktora Bogacza.
SIATKOWKA
-“Trwa passa polskich zespolow w Lidze Mistrzow. Tak dobrze jeszcze nie
bylo!” – Kamil Drag
Po raz pierwszy w historii trzy polskie zespoly zagraja w cwiercfinale Ligi
Mistrzow, wszystkie z szansami na Final Four. Ekipy PlusLigi wciaz bez
porazki w pucharach. Ta seria jest wrecz niewiarygodna!
Bezprecedensowa, fantastyczna seria polskich druzyn na europejskich
parkietach trwa w najlepsze i nic nie wskazuje na to, zeby szybko miala
zostac przerwana. We wtorek awans do polfinalu Pucharu Challenge
przypieczetowala Bogdanka LUK Lublin (po zwyciestwie 3:0 nad hiszpanska CV
Melilla), a do cwiercfinalu Pucharu CEV Asseco Resovia, ktora rozbila takze
3:0 cypryjski Pafiakos Pafos. W srode mecze ostatniej rundy fazy grupowej
Ligi Mistrzow wygraly Aluron CMC Warta Zawiercie, PGE Projekt Warszawa i
Jastrzebski Wegiel.
Teoretycznie mialo nie byc latwo, bo nasze druzyny, prowadzace w swoich
grupach, mierzyly sie z najgrozniejszymi rywalami zajmujacymi pozycje za
ich plecami. Jurajscy Rycerze przed potyczka z Allianzem Milano nie mieli
nawet pewnego awansu do cwiercfinalu, zarezerwowanego tylko dla zwyciezcow
grup, w Sosnowcu musieli wygrac z wloskim rywalem minimum dwa sety. Po
zrealizowaniu celu nie zamierzali sie jednak zatrzymac i rozgromili
brazowego medaliste Serie A 3:0.
– Zagrywalismy momentami fenomenalnie, fajnie gralismy taktycznie, w
obronie wyczynialismy cuda, w ataku bylo madrze. Podobal mi sie szczegolnie
trzeci set. Mimo ze przegrywalismy kilkoma punktami, potrafilismy sie
zmobilizowac i wygrac – cieszyl sie kapitan Aluronu Mateusz Bieniek, ktory
mial w meczu trzy punktowe zagrywki. Zawiercianie od razu postawili gosci
pod sciana, serwujac im w pierwszym secie szesc asow, a w tym elemencie
brylowal zwlaszcza wybrany na MVP spotkania Karol Butryn, ktory w calym
meczu mial piec punktowych zagrywek.
Siatkarze Projektu i Jastrzebia awans do 1/4 finalu zapewnili sobie juz w
poprzedniej kolejce, ale ostatnie mecze takze wygrali – warszawianie 3:1 na
trudnym terenie z Berlin Volleys, a Pomaranczowi w swojej hali 3:0 z SVG
L�zneburg. Mecz wielkich emocji nie przyniosl, a po jego zakonczeniu
najczesciej mowiono o debiucie 19-letniego libero Jakuba Jurczyka, ktory
gral na zmiane z Jakubem Popiwczakiem. W PlusLidze trener Marcelo Mendez na
taki eksperyment pewnie by sobie nie pozwolil. Mocniejsi rywale, za duze
ryzyko”
Poniewaz w ostatniej kolejce Perugia z dobrze grajacym Kamilem Semeniukiem
na czele niespodziewanie przegrala 2:3 z Halkbankiem Ankara, w specjalnej
tabeli dla zwyciezcow grup polskie zespoly zajely, uwaga, trzy pierwsze
pozycje – Projekt przed Aluronem i Jastrzebskim Weglem. A to oznacza, ze w
cwiercfinale zespoly z PlusLigi nie wpadna na siebie i do Final Four –
oczywiscie po raz pierwszy w historii – moga wejsc az trzy nasze zespoly. O
ile oczywiscie wygraja rywalizacje w cwiercfinale.
Najtrudniejsze zadanie paradoksalnie czeka Projekt, choc wygral faze
grupowa. Rywalem warszawian bedzie albo Halkbank, albo pokonany dwukrotnie
przez Aluron, ale wciaz bardzo grozny, Allianz Milano. A potem
najprawdopodobniej Perugia, jeszcze do srody dosc powszechnie uwazana za
glownego faworyta tegorocznej edycji Ligi Mistrzow. Pytanie, czy po porazce
druzyny Angelo Lorenzettiego w polfinale Pucharu Wloch z Werona i z
Halkbankiem w ostatniej kolejce Ligi Mistrzow nadal nalezy podtrzymywac
powyzsza teze. Nawet jesli zalozyc, ze wpadka z zespolem z Turcji byla
Perugii na reke, bo po niej mistrzowie Wloch maja teoretycznie latwiejsza
drabinke w play-off. W miejsce Perugii w drabince po porazce z Halkbankiem
wskoczyl Projekt i w “nagrode” dostal najtrudniejsza droge do finalu…
Latwiej w play-off beda mieli zawiercianie, ktorzy zmierza sie ze zwyciezca
niemieckiego meczu pomiedzy Berlinem i SVG i jastrzebianie, ktorzy trafia
albo na Olympiakos Pireus, albo Saint-Nazaire VB Atlantique. Optymistyczny
i jakze realny scenariusz? Polfinal Jastrzebie – Aluron i Projekt –
Perugia. Po dotychczasowych wyczynach polskich zespolow, ktore wygraly –
uwaga! – 30 meczow pucharowych z rzedu, taki scenariusz jest bardzo realny.
Podobnie jak final Pucharu Challenge pomiedzy Bogdanka LUK i Cucine Lube
Civitanova oraz Pucharu CEV pomiedzy Resovia i Itasem Trentino. Najpierw
rzeszowianie musza jednak wygrac w cwiercfinale z Fenerbahce Stambul. A to
oznacza, ze na Podpromie przyjada Fabian Drzyzga i wielki Earvin N’Gapeth.
Dla Drzyzgi to bedzie wielki powrot na Podpromie, gdzie spedzil kilka
sezonow, osiagajac z Resovia kilka sukcesow. Wielu kibicow za nim
zatesknilo, gdy odszedl do ligi tureckiej, a w jego miejsce przyszedl mocno
krytykowany zwlaszcza na poczatku rozgrywek Gregor Ropret. Tak czy siak to
Resovia bedzie faworytem tej konfrontacji, a w przypadku zwyciestwa trafi
na lepszy zespol z pary Knack Roeselare – Tours VB. Wielki final z Trentino
wciaz pozostaje bardzo realny.
A wracajac do Ligi Mistrzow, wobec dominacji polskich zespolow wydawac by
sie moglo, ze to w naszym kraju powinien odbyc sie po osmiu latach przerwy
turniej finalowy, ktory w Polsce ostatnio goscil w 2016 roku w Krakowie.
Wyglada jednak na to, ze ten scenariusz sie akurat nie zisci. Choc
nieoficjalnie mowilo sie o kandydaturze Gliwic, wyglada na to, ze impreze
dostanie Berlin. W Max-Schmeling-Halle po raz ostatnio Final Four odbyl sie
w 2019 rok, ostatnim przed wprowadzeniem jednodniowych finalow. Teraz po
powrocie starej formuly – jak podaja wloskie media – znowu cztery najlepsze
zespoly Europy maja sie spotkac 17 – 18 maja w Berlinie. Projekt w srode juz
tam wygral…
SKOKI NARCIARSKIE
-Fatalny wystep Polakow w Willingen! Choc dlugo tlila sie nadzieja na podium
Niedziela w Willingen nie byla udana dla polskich skoczkow. Dopiero na 17.
miejscu zakonczyl konkurs sklasyfikowany najwyzej z Bialo-Czerwonych Pawel
Wasek. Jeszcze na polmetku 25-latek tracil do podium zaledwie… cztery
punkty. Wygral znakomicie dysponowany Daniel Tschofenig, ale to nie po
skoku Austriaka lapalismy sie za glowy.
W niedziele przed rozpoczeciem konkursu w Willingen rozegrano kwalifikacje,
przez ktore przebrneli wszyscy reprezentanci Polski. Naszych skoczkow
zabraklo jednak w czolowce, a najwyzej sklasyfikowanym byl 15. Dawid
Kubacki (129 m).
Juz w samych zawodach Kubacki oddal jeszcze lepszy skok. Takze po pierwszej
serii plasowal sie na 15. lokacie, ale tym razem uzyskal 136,5 m. Jeszcze
lepiej wypadl Pawel Wasek. Lider naszej kadry skoczyl 139 m, dzieki czemu
na polmetku zajmowal dziewiate miejsce.
Niestety awansu do drugiej serii nie wywalczyli pozostali Bialo-Czerwoni.
Najblizej tej sztuki, choc wciaz daleko, byl 39. Jakub Wolny (124 m).
Aleksander Zniszczol ukonczyl zawody na 42. lokacie (121 m). Taka sama
odleglosc, ale w lepszych warunkach uzyskal takze Piotr Zyla, ktory zdolal
wyprzedzic zaledwie dwoch zawodnikow (48. lokata).
Znakomity skok oddal znajdujacy sie w swietnej dyspozycji Daniel
Tschofenig. 150-metrowa proba, w tatym momencie najdalsza na przestrzeni
calego weekendu, dala mu oczywiscie prowadzenie po pierwszej serii.
Dorownac kroku liderowi Pucharu Swiata probowal tylko Johann Andre Forfang.
Rekordzista obiektu uzyskal 147 m. Trzecie miejsce zajmowal Stefan Kraft
(143 m). Walka o podium zapowiadala sie pasjonujaco, bo o ile pierwsza
dwojka zdecydowanie odskoczyla, o tyle wielu skoczkow z czolowki nie mialo
do Austriaka duzej straty.
W drugiej serii bardzo duzy awans zanotowali Tate Frantz (142 m, 10.
miejsce) i Timi Zajc (144,5 m, 16. miejsce). Niestety na przeciwnym
biegunie znalezli sie Polacy. Duzo slabiej spisal sie tym razem Dawid
Kubacki (131 m, 22. miejsce). Spory spadek, bo az o osiem lokat zaliczyl
takze Pawel Wasek (17. miejsce, 136,5 m).
Zgodnie z oczekiwaniami, koncowka drugiej serii przyniosla wielkie emocje.
Odwrocil sie kierunek wiatru, dzieki czemu moglismy byc swiadkami naprawde
dalekich skokow. Az 149 m osiagnal Maximilan Ortner, ktory ukonczyl zawody
na piatym miejscu. Daleko ladowal takze sklasyfikowany na trzeciej lokacie
Jan Hoerl (148,5 m).
Jednym z faworytow niedzielnych zawodow byl na pewno Anze Lanisek. Przed
proba zwyciezcy kwalifikacji jego trener zdecydowal sie na obnizenie belki
startowej. Finalnie jednak Sloweniec nie stanal na wysokosci zadania (139
m) i uplasowal sie dopiero na osmym miejscu.
Znakomity skok oddal Forfang, ktory przebil wyczyn Tschofeniga z pierwszej
serii. Norweg uzyskal az 152 m! Wystarczylo to jednak “tylko” na drugie
miejsce. Lider PS skakal z obnizonego rozbiegu, a ladowanie na 148. metrze
zdecydowanie wystarczylo, by wygrac te zawody.
Teraz skoczkowie przenosza sie za ocean. Na przyszly weekend zaplanowano
zawody w Lake Placid.
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl, dziennikbaltycki.pl,
gs24.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl