Dzien dobry – tu Polska – 27.06.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 173) (6666)

27 czerwca 2023r.

Pogoda

wtorek, 27 czerwca 21 st C

Czesciowe zachmurzenie

Opady:20%

Wilgotnosc:57%

Wiatr:21 km/h

Kursy walut

Euro 4.45

Dolar 4.07

Funt 5.18

Frank 4.54

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis wielka prosba od Mamy Mikolaja, Pani Edyty Solinskiej:

Witam drogi Gargamelu.Chcialam zapytac czy uda sie wesprzec turnus mojego
syna ,bo 9 lipca mamy termin turnusu a my niestety nie mamy calej
kwoty.Pozdrawiam serdecznie.

Prosimy o wsparcie kazdego kto moze. Brakujaca kwota to 4600 zl.

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 1761,99 (tysiac siedemset
szescdziesiat jeden zl dziewiecdziesiat dziewiec gr). W ostatnim tygodniu
wplynelo 50 zl a wydatki dotyczyly oplacenia leczenia Mikolaja,
marynarskiego dziecka. W planach mielibysmy dofinansowanie leczenia w
Klinice Saint Luc w Brukseli Kuby Krzysztofika.

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Dowcip

Policjant do kierowcy:

– Prosze o prawo jazdy.

– Jak to? – dziwi sie kierow- ca. – Przeciez dalem je panu w zeszlym
tygodniu.

Szczecin. Podlewanie drzew w trakcie deszczu. Nagranie trafilo do sieci

Internauci pytaja o “sens i logike” widzac pana ubranego w kurtke
przeciwdeszczowa, podlewajacego drzewa w trakcie ulewy. Inni zastanawiaja
sie nad uzasadnieniem tego dzialania np. nawozeniem czy dodatkowym
nawadnianiem po suszy. Sa tez tacy, ktorzy komentuja nagranie krotko –
marnotrawienie pieniedzy. Portal gk24.pl poprosil o komentarz
przedstawicieli miejskiego ratusza. “Nasadzenia drzew w ciagu ul. Polskich
Marynarzy zostaly wykonane w ramach zadania ‘Modernizacja ulic Modra i
Koralowa w Szczecinie’, nie zostaly one jeszcze przekazane do biezacego
utrzymania, objete sa pielegnacja przez wykonawce. Nie wiem czy bylo to
podlewanie czy nawozenie, o tym powinien wypowiedziec sie wykonawca” –
odpowiedziala gk24.pl Sylwia Cyza z Centrum Informacji Miasta. Podobne
sceny zostaly uchwycone takze w ubieglym roku przez mieszkancow Sopotu.
Siec obieglo wtedy zdjecie mezczyzny podlewajacego krzewy w trakcie deszczu
na Rondzie Polonii Sopockiej. Internauci zauwazyli, ze opady nie byly
intensywne i dodatkowe nawodnienie moglo byc uzasadnione.

Pozar malego jachtu. Sa poszkodowani, w tym dzieci

W Stepnicy w wojewodztie zachodniopomorskim doszlo do pozaru malego jachtu.
Poszkodowanych zostalo szesc osob, w tym troje dzieci. – Maja poparzenia
pierwszego stopnia konczyn dolnych i gornych – poinformowal rzecznik KW PSP
w Szczecinie ml. bryg. Tomasz Kubiak. Zgloszenie o pozarze jachtu w zatoce
Zalewu Szczecinskiego w Stepnicy w powiecie goleniowskim strazacy otrzymali
w sobote kilka minut po godzinie 18.

Jak poinformowal ml. bryg. Kubiak, do akcji ratowniczo-gasniczej zostalo
zadysponowanych piec zastepow strazy pozarnej.

Siedem osob z jachtu, jak wskazal strazak, zostalo podjetych z wody przez
osoby postronne. Szesc z nich, w tym troje dzieci, jest poszkodowanych. –
Maja oparzenia pierwszego stopnia konczyn dolnych i gornych – przekazal ml.
bryg. Kubiak.

“The Washington Post”: amerykanski wywiad wiedzial o zamiarach Prigozyna

Dziennik “The Washington Post”, powolujac sie na rozmowy z niewymienionymi
z nazwiska wysokimi urzednikami administracji USA, napisal, ze amerykanski
wywiad dowiedzial sie juz w polowie czerwca, ze Jewgienij Prigozyn szykuje
zbrojna rebelie. Zdaniem wywiadu, Putin rowniez zostal poinformowany o
zagrozeniu i bylo to “zdecydowanie ponad 24 godziny temu” – twierdzi
gazeta. Pozostaje niejasne, dlaczego rosyjski dyktator nie podjal dzialan
zapobiegawczych – zaznacza “WP”. Naplywajace do Waszyngtonu dane
wywiadowcze wzbudzily obawy o to, jakie znaczenie moze miec ewentualny brak
stabilnosci wladzy na Kremlu dla utrzymania kontroli nad rosyjskim
arsenalem nuklearnym – zauwaza dziennik.

Gazeta przypomina, ze napiecia miedzy Prigozynem a dowodztwem armii trwaly
od dluzszego czasu. “Przez caly czas walk o Bachmut Prigozyn narzekal, ze
rosyjskie ministerstwo obrony nie dostarcza mu sprzetu i amunicji. Grozil,
ze w ogole wycofa swoje sily” – pisze dziennik, zauwazajac, ze wyzsi ranga
rosyjscy dowodcy prywatnie martwili sie tyradami wlasciciela Grupy Wagnera,
ktore uwazali zarowno za wiarygodne, jak i podwazajace ich autorytet.

Jak zaznacza “The Washington Post”, dokladny charakter i harmonogram planow
Prigozyna nie byl jasny az do rozpoczecia buntu, ale “bylo wystarczajaco
duzo sygnalow, aby moc powiedziec przywodcom, ze cos jest na rzeczy” –
powiedzial jeden z amerykanskich urzednikow, ktory podobnie jak inni mowil
pod warunkiem zachowania anonimowosci. Dlaczego Putin nie zapobiegal?

Zdaniem amerykanskiego wywiadu, na ktory powoluje sie gazeta, Putin zostal
poinformowany o zagrozeniu “zdecydowanie ponad 24 godziny” przed
rozpoczeciem buntu Prigozyna.

Pozostaje niejasne, dlaczego Putin nie podjal dzialan zapobiegawczych –
zaznacza “WP”. W administracji USA panuje opinia – twierdzi dziennik – ze
bezczynnosc Putina wskazuje na brak koordynacji w rosyjskim rzadzie i
prawdopodobnie wewnetrzna rywalizacje frakcji. Natomiast slaby opor
stawiany przez armie Prigozynowi w jego marszu na Moskwe moze – w opinii
zachodnich zrodel wywiadowczych – wskazywac, ze cieszy sie on pewnym
poparciem wsrod regularnych sil zbrojnych i rosyjskich sluzb bezpieczenstwa.

Choc rebelia nie wywolala, jak sie wydaje, glebszego rozlamu miedzy
wewnetrznym kregiem Putina a przywodcami wojskowymi, to bunt byl
najpowazniejszym od lat wyzwaniem dla Kremla – zauwaza amerykanski dziennik

– Dotarcie uzbrojonej grupy na odleglosc 200 kilometrow od Moskwy to
powazna sprawa – powiedzial dziennikowi jeden z analitykow. Jego zdaniem
Putin z pewnoscia bedzie teraz postrzegany jako oslabiony, zas czlonkowie
rosyjskiej elity beda kwestionowac jego przywodztwo, stawiajac pytania,
dlaczego nie powstrzymal tego wczesniej – konkluduje gazeta. Marsz
wagnerowcow na Moskwe i odwrot

W piatek wlasciciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigozyn
powiadomil, ze oddzialy regularnej rosyjskiej armii zaatakowaly oboz
wagnerowcow, co skutkowalo licznymi ofiarami smiertelnymi. Oznajmil, ze
zamierza “przywrocic sprawiedliwosc” w silach zbrojnych i wezwal, by nie
okazywac mu sprzeciwu. Nastepnie ruszyl na Moskwe z kilkoma tysiacami
najemnikow. Prezydent Rosji Wladimir Putin nazwal wagnerowcow zdrajcami i
zapewnil, ze buntownicy poniosa odpowiedzialnosc przed prawem i narodem, a
Rosja zostanie obroniona.

W sobote wieczorem – niespodziewanie – Prigozyn poinformowal jednak, ze
wydal rozkaz zawrocenia spod Moskwy. Biuro Alaksandra Lukaszenki przekazalo
rownoczesnie, ze bialoruski dyktator byl tym, ktory – za zgoda Putina –
prowadzil z Prigozynem sobotnie negocjacje. Kreml poinformowal, ze
najemnicy Grupy Wagnera, ktorzy ruszyli w strone Moskwy – lacznie z ich
liderem – nie zostana osadzeni, a sam Prigozyn przeniesie sie na Bialorus.

“Natarcie na kilku kierunkach jednoczesnie”. Ukrainska kontrofensywa idzie
naprzod

“Wschodnie zgrupowanie wojsk rozpoczelo natarcie na kilku kierunkach
jednoczesnie, w kierunku: Orichowo-Wasyliwki, Bachmutu, Bohdaniwki,
Jahidnego, Kliszczyjiwki i Kurdiumiwki. Na wszystkich kierunkach posunely
sie do przodu” – napisala Malar w serwisie Telegram.

Miejscowosci, ktore wymienila wiceminister obrony, leza wokol Bachmutu w
obwodzie donieckim.

Na poludniu Ukrainy “na wszystkich kierunkach natarcia trwaja ciezkie
walki. Wrog jest w obronie i doklada wysilkow, by zatrzymac nasze dzialania
ofensywne” – dodala Malar. Zapewnila, ze Rosjanie ponosza “znaczne straty w
ludziach, uzbrojeniu i sprzecie”. Dowodca wojsk na poludniu Ukrainy general
Oleksandr Tarnawski poinformowal, ze armia wyzwolila tereny w rejonie
Krasnohoriwki w obwodzie donieckim. Wedlug Tarnawskiego tereny te byly
okupowane od 2014 roku. “Nasze sily ida dalej” – dodal Tarnawski.

O wyzwoleniu terenow pod Krasnohoriwka poinformowal tez rzecznik wojskowy
Walerij Szerszen; wyjasnil, ze nastapilo to przed tygodniem, ale informacje
podano dopiero teraz “ze wzgledow taktycznych”.

Przestraszyla sie pajaka, zderzyla sie z innym samochodem. 25-latka
stracila prawo jazdy

W Nowej Wsi Koscierskiej (woj. pomorskie) doszlo do zderzenia dwoch
samochodow osobowych. Jak ustalili policjanci, 25-letnia kobieta zjechala
na przeciwny pas ruchu i zderzyla sie z innym autem, bo przestraszyla sie
pajaka. W piatek 23 czerwca o godz. 21 dyzurny koscierskiej komendy
otrzymal zgloszenie dotyczace wypadku drogowego, do ktorego doszlo w
miejscowosci Nowa Wies Koscierska.

Mundurowi, ktorzy przybyli na miejsce zdarzenia zabezpieczyli miejsce
wypadku, przeprowadzili ogledziny oraz sporzadzili dokumentacje
fotograficzna.

– Ze wstepnych policyjnych ustalen wynika, ze 25-letnia kierujaca
volkswagenem, na prostym odcinku drogi, zjechala na przeciwny pas ruchu i
zderzyla sie czolowo z samochodem marki Mitsubishi, ktorym kierowal
65-latek – poinformowal asp. szt. Piotr Kwidzinski, oficer prasowy
Komendanta Powiatowego Policji w Koscierzynie. W wyniku zderzenia kobieta
trafila do szpitala. – Funkcjonariusze zbadali kierujacych alkotestem.
Oboje byli trzezwi. Dodatkowo policjanci ustalili, ze kierujaca
volkswagenem przestraszyla sie pajaka, ktory poruszal sie po tapicerce
samochodu – dodal rzecznik. 25-latce zatrzymano prawo jazdy.

Nagral kobiete za kierownica elektrycznej tesli. Twierdzi, ze spala w
trakcie jazdy.

Na drodze ekspresowej S5 kobieta kierujaca elektryczna tesla spala za
kierownica, a pojazd byl ustawiony na tryb autopilota – wynika z relacji
autora nagrania, ktore opublikowal portal Stop Cham. Eksperci ruchu
drogowego podkreslaja, ze kwestia jazdy na autopilocie i spania w jej
trakcie nie jest do konca uregulowana w polskim prawie.

Na kanale Stop Cham pojawilo sie nagranie, na ktorym widac siedzaca za
kierownica tesli kobiete. Wedlug autora filmu kobieta spala. “Nie reagowala
na zadne sygnaly. Wiele samochodow […] wyprzedzalo ja prawym pasem. Auto
sobie hamowalo, jak ktos podjechal z przodu i ruszalo do 120 km/h, jak
tylko robila sie wolna droga” – opisano pod nagraniem. Do zdarzenia doszlo
w srode (21 czerwca) na drodze ekspresowej S5 na odcinku Poznan-Bydgoszcz.
Jak widac na nagraniu, samochod jechal lewym pasem, a inni kierowcy byli
zmuszeni wyprzedzac pojazd prawym pasem. Leszek Plawiak z osrodka
szkoleniowego Autko podkresla, ze – w przypadku ciaglej jazdy lewym pasem –
kobieta zlamala prawo. Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym podczas jazdy
nalezy trzymac sie prawego pasa. Jednak co do jazdy na autopilocie i spania
w trakcie jazdy prawo nie jest do konca uregulowane. Plawiak przyznaje, ze
nie widac, czy kobieta faktycznie spi, ale widac, ze nie jest
zainteresowana tym, co dzieje sie na drodze. Jak zaznacza, takie zachowanie
jest dla niego przerazajace i jest przykladem “totalnego braku wyobrazni na
drodze”. – Nie myslmy tylko o sobie, ale tez o innych. Dla mnie osobiscie
jest to stwarzanie zagrozenia poprzez brak kontroli nad pojazdem. Oddajemy
kontrole elektronice, ktora moze nas przeciez zawiesc. Odpowiedzialnosc
kierowcow musi byc wieksza niz system. Nie mozna zaufac elektronice, jadac
z taka predkoscia na takiej drodze. Nie mozna doprowadzac do tego, by tego
typu systemy przejmowaly kontrole w ruchu na drogach publicznych –
podkresla instruktor jazdy. Policja nie moze ukarac kierowcy za spanie lub
nietrzymanie kierownicy auta podczas jazdy, dopoki cos sie nie stanie. –
Potrzebne jest unormowanie prawne – podkresla Plawiak. Redakcja TVN24
zapytala policje o komentarz. Czekamy na odpowiedz.

Eksplozja na uczelni w Szczecinie. Poparzone studentka i dwie wykladowczynie

W niedziele na terenie Akademii Sztuki w Szczecinie doszlo do eksplozji.
Poszkodowane zostaly trzy osoby: dwie wykladowczynie i studentka. “Wszyscy
jestesmy wstrzasnieci tym zdarzeniem” – przekazala rektor uczelni. Sluzby
badaja okolicznosci i przyczyny zdarzenia. Informacje o eksplozji w
Akademii Sztuki w Szczecinie otrzymalismy w niedziele na Kontakt 24. Wedlug
internauty w jednej z pracowni mialo dojsc do wybuchu substancji, w wyniku
czego trzy osoby zostaly poszkodowane.

Trzy osoby poparzone

Skontaktowalismy sie z Komenda Miejska Panstwowej Strazy Pozarnej w
Szczecinie. – Interweniowalismy w budynku uzytecznosci publicznej przy
ulicy Kolumba. Na miejsce pojechal jeden zastep. Doszlo do poparzenia
trzech osob przy wybuchu cieczy z gatunku rozpuszczalnikowatych, ktorych
opary sa palne. Nie byly to zrace rzeczy. 15 osob, ktore znajdowaly sie w
budynku, opuscily miejsce przed przyjazdem strazy – przekazal kapitan
Franciszek Golinski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Panstwowej Strazy
Pozarnej w Szczecinie.

Zaznaczyl, ze poszkodowane osoby zostaly przewiezione do szpitala. Jedna z
tych osob – 20-letnia studentka – ma poparzenia 90 procent ciala. Jej stan
jest ciezki. Trafila do szpitala w Gryficach, ktory specjalizuje sie w
pomocy ofiarom oparzen. Wykladowczynie, 33- oraz 40-letnia, zostaly lzej
ranne. Informacje o poszkodowanych potwierdzila nam Paulina Heigel z
zachodniopomorskiego pogotowia. Starsze z poszkodowanych maja miec
poparzenia twarzy i ramion. – Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, dwie
kobiety byly przytomne, rozmawialy z ratownikami – przekazala.

Oswiadczenie Akademii Sztuki. “Wszyscy jestesmy wstrzasnieci”

Rektor Akademii Sztuki w Szczecinie Miroslawa Jarmolowicz wydala
oswiadczenie w tej sprawie. “Wszyscy jestesmy wstrzasnieci tym zdarzeniem.
W tej chwili nasze mysli kierujemy do rannej studentki i wykladowczyn,
ktore sa pod opieka lekarzy. Zywimy nadzieje, ze wszystkie wroca do
zdrowia. Uczelnia wspolpracuje ze sluzbami wyjasniajacymi okolicznosci
zdarzenia” – przekazala rektorka.

Golinski zaznaczyl, ze szczegoly zdarzenia i tego, co dokladnie wybuchlo,
bedzie ustalane przez sluzby. W poniedzialek w budynku ogledziny prowadzi
prokurator. W rozmowie z nami dr hab. Ireneusz Kuriata, dziekan wydzialu
grafiki AS w Szczecinie, oraz dr Mikolaj Iwanski, prorektor ds.
artystyczno-naukowych AS w Szczecinie, przekazali, ze to pierwszy taki
przypadek w pracowni grafiki warsztatowej. – Uczelnia zapewnia pomoc
psychologiczna. Jestesmy wstrzasnieci – powiedzieli. Nie chca spekulowac,
jak doszlo do eksplozji.

Przyznali, ze od pewnego czasu byl plan, by z tego budynku przeniesc
zajecia. Na razie pracownia jest zabezpieczona, a budynek jest wylaczony z
zajec do odwolania. Na szczescie jego konstrukcja podczas wybuchu nie
zostala naruszona.

Konwencja Trzeciej Drogi. Holownia: przychodzimy do was z szescioma
gwarancjami lepszej Polski

Trzecia Droga jest niezbedna, by zakonczyc w Polsce wreszcie czas bezprawia
i niesprawiedliwosci i ustanowic rzad pokoju – mowil w sobote lider Polski
2050 Szymon Holownia. Trzecia Droga to jest pozegnanie sporow, ktore znacie
i powitanie Polski, ktorej chcemy – podkreslil prezes PSL Wladyslaw
Kosiniak-Kamysz. W sobote w Grodzisku Mazowieckim odbywa sie wspolna
konwencja Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050, ktora zostala
nazwana “Trzecia Droga”.

Polityk podkreslil, ze czesto slysza pytania, po co jest Trzecia Droga. –
Trzecia Droga jest niezbedna po to, zeby zakonczyc w Polsce wreszcie czas
bezprawia i niesprawiedliwosci, zeby ustanowic rzad pokoju, zeby zaczac
wreszcie rozwiazywac problemy ludzi, a nie politykow. Dzis widzimy, jak
bardzo to jest wazne – mowil lider Polski 2050. Kosiniak-Kamysz podkreslil,
ze Trzecia Droga “to jest szacunek dla kazdego czlowieka”. – To jest
polacznie tradycji, ktora w parze moze isc z nowoczesnoscia. To jest
ukochanie ojczyzny i chec bycia w silnej Europie” – mowil prezes PSL. –
Trzecia Droga to jest pozegnanie sporow, ktore znacie i powitanie Polski,
ktorej chcemy i ktorej chcecie – dodal. Holownia o “szesciu gwarancjach
lepszej Polski”

Holownia zwrocil uwage, ze “ta Polska, to jest Polska, ktora ze soba
rozmawia, to jest Polska, ktora robi porzadek tam, ktora przez ostatnich
osiem wprowadzano chaos”. – To jest Polska, ktora dzisiaj jest nie tylko na
Dolnym Slasku – mowil.

– Patrzymy wszyscy dzis na Dolny Slask. Ja patrze wiecie gdzie?
Niekoniecznie zawsze na Wroclaw i zawsze na Bogatynie. Patrze na Lubin, na
to miasto, w ktorym jezeli chcesz sie dzisiaj zapisac do endokrynologa to
mozesz na 8 listopada 2029 roku. Z tym wreszcie trzeba zrobic porzadek.
Ktos wreszcie tym musi sie zajac – oswiadczyl Holownia nawiazujac do
zaplanowanych na sobote wiecow PiS i PO na Dolnym Slasku. Dzis przychodzimy
do was z szescioma gwarancjami lepszej Polski, ktore wprowadzi nasz rzad
pokoju, ktory zbudujemy wraz z innymi ugrupowaniami demokratycznymi w
Polsce. Tak, maszerujemy osobno, ale atakujemy razem. Po to, zeby wreszcie
w Polsce kazdy z nas mial to, na co zasluguje – stwierdzil Holownia.
Kosiniak-Kamysz: nie ma zwyciestwa nad zlem bez silnej pozycji Trzeciej
Drogi

Wladyslaw Kosiniak-Kamysz powiedzial, ze Trzecia Droga jest koalicja, ktora
laczy tradycje z nowoczesnoscia. To sojusz najstarszej i najmlodszej partii
w Polsce, gdzie rozne historie, doswiadczenia, drogi skladaja sie na jedna,
wspolna, Trzecia Droge. – Dla nas bardzo wazne jest, aby byla ona wspolna –
podkreslil.

– Trzecia Droga jest wspolna droga dla Polski i Polakow, nie wyklucza
nikogo. Ale musi rozliczyc tych, ktorzy do tej sytuacji doprowadzili. Celem
naszym jest odsuniecie od wladzy szkodnikow, ktorzy zatruli krew bratnia,
podzielili, zawlaszczyli nazwy, pojecia, wartosci, wykrzywili jak
zwierciadle zlym – powiedzial Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL zaznaczyl, ze
Trzecia Droga nie jest w polityce dla stanowisk, czy zajecia jakiegokolwiek
miejsca w parlamencie, ale dla zajecia w nim “decydujacego miejsca” – Nie
ma zwyciestwa nad zlem bez silnej pozycji Trzeciej Drogi. Nie bedziemy
kwiatkiem do kozucha. (…) Bedziemy radykalnym centrum, radykalnym w walce
o sprawy polskie, o przedsiebiorcow, rolnikow, pracownikow,
niepelnosprawnych, pacjentow, tych wszystkich, ktorzy potrzebuja wsparcia.
Radykalnym w swoich wartosciach, radykalnym patriotyzmie i byciu w Unii
Europejskiej i centrum, ktore rozumie ze dialog. To, ze rozmowa jest
podstawa, ze nikogo sie nie wyklucza. Ze rozliczenie nie bedzie przez
pryzmat legitymacji partyjnych, tylko przez zlo, ktore ktos wyrzadzil –
powiedzial. Kosiniak-Kamysz podkreslil, ze trzecia droga nie jest przeciwko
komukolwiek z partii demokratycznych. Jak dodal, do zwyciestwa potrzeba
dwoch rzeczy: wiary i odwagi. – Wiary w to, ze zmiana jest mozliwa i
odwagi, zeby podejmowac nieoczywiste decyzje – mowil.

– Nam nie brakuje wiary w to, ze lepsza przyszlosc Polski jest mozliwa,
jest w naszym zasiegu, po to, aby ja przekazac naszym dzieciom. Nam nie
brakuje i nie zabraknie odwagi, zeby pokonac trudnosci. Wiary w to, ze
potrafimy zwyciezac i odwagi, zeby zwyciezyc. O to was prosimy, to wam
dajemy i tego oczekujemy od calej polski, od was wszystkich – zwrocil sie
do obecnych na sali prezes PSL.

Zamiast Krokodylka Tirka byl premier Morawiecki. Rodzice oburzeni
wykorzystaniem ich dzieci w kampanii

Rodzice dzieci, ktore chodza do szkoly w Bezrzeczu, zaczeli sie
zastanawiac, czy premier Mateusz Morawiecki rzucil prace w rzadzie i zostal
pracownikiem Inspekcji Transportu Drogowego. Na spotkaniu zamiast
Krokodylka Tirka pojawil sie szef rzadu. Bylo milo, pan premier Mateusz
Morawiecki sie usmiechal, zachecal do przybijania piatek i dzieci chetnie
przybijaly. Co prawda, uczniowie szkoly w Bezrzeczu spodziewali sie
spotkania z promujacym bezpieczenstwo na drodze Krokodylkiem Tirkiem, ale
skoro niespodziewanie wpadl zastepca Krokodylka, to i on mogl powiedziec
cos pouczajacego i trafiajacego do wyobrazni dzieci. – Rzad Prawa i
Sprawiedliwosci przeznacza ogromne srodki na bezpieczenstwo ruchu drogowego
– mowil do zebranych dzieci szef rzadu. Premier wyliczal, ze sa nowe
chodniki, przejscia dla pieszych czy spowalniacze. Ponadto zaznaczyl, ze
mniej jest zlamanych rak, zlamanych nog, zlamanych kregoslupow. Jednak o
zlamanym kregoslupie moralnym w sytuacji szkolno-przedszkolnej agitacji
zastepca Krokodylka nie wspomnial. Natomiast w kwestii bezpieczenstwa
dzialo sie sporo. Kazde dziecko, ktore wchodzilo na teren szkoly – czy z
rodzicem, czy bez rodzica – mialo przeszukiwany plecak i powiem szczerze,
ze to chyba najbardziej mnie zbulwersowalo, ze grzebano dzieciom w
plecakach – opowiadala Katarzyna Ciurzynska, radna gminy Dobra, mieszkanka
Bezrzecza.

Rodzice zbulwersowani

Sytuacja zbulwersowala wielu rodzicow. – Zostalem postawiony przed faktem
dokonanym – przyznal pan Tomasz Borzych, ojciec jednego z uczniow.

Nikt takze rodzicow nie uprzedzil, ze Krokodylek Tirek bedzie mial
zastepstwo w postaci szefa rzadu. – Wciagac w polityke dzieci, to chyba
idziemy troche za gleboko i za daleko. (…) Dzieci nie zrozumialy, o co
chodzi na pewno – dodal pan Tomasz. Nie zabraklo tez zdjec dzieci z
premierem, ktore szef rzadu umiescil na wszystkich swoich profilach
spolecznosciowych.

SPORT

SZOKUJACY TRANSFER PORTUGALCZYKA. RUBEN NEVES PILKARZEM AL HILAL

Sila pieniadza w futbolu jest ogromna, a ten przypadek potwierdza to
dobitnie. Na transfer do Arabii Saudyjskiej zdecydowal sie wlasnie Ruben
Neves. Portugalczyk wybral gre w Al Hilal, choc ma dopiero 26 lat i z
powodzeniem moglby wystepowac w czolowym europejskim klubie. Neves jeszcze
przez rok mial wazny kontrakt z Wolverhamptonem, ale od jakiegos czasu
pewne bylo, ze dla tego zespolu w przyszlym sezonie nie zagra. Odchodzi z
niego jako legenda. Zegnajac pilkarza klub napisal wprost, ze w ostatnich
latach zaden inny zawodnik nie mial tak wielkiego wplywu na gre druzyny jak
wlasnie Neves.

Z Al Hilal Rijad, najbardziej utytulowanym saudyjskim klubem (w sumie 66
trofeow) podpisal umowe do 2026 roku. Neves jeszcze przez rok mial wazny
kontrakt z Wolverhamptonem, ale od jakiegos czasu pewne bylo, ze dla tego
zespolu w przyszlym sezonie nie zagra. Odchodzi z niego jako legenda.
Zegnajac pilkarza klub napisal wprost, ze w ostatnich latach zaden inny
zawodnik nie mial tak wielkiego wplywu na gre druzyny jak wlasnie Neves.

Z Al Hilal Rijad, najbardziej utytulowanym saudyjskim klubem (w sumie 66
trofeow) podpisal umowe do 2026 roku. A MOWILO SIE O BARCELONIE…

Choc o zarobkach Nevesa w Arabii pisze sie na razie niewiele, tajemnica nie
jest, ze skusic musialy go pieniadze, Ofert z pewnoscia mial wiecej, i to z
lig silniejszych.

Jeszcze kilka miesiecy temu wielu kibicow widzialo go Manchesterze United.
Ostatnio sporo mowilo sie, ze reprezentant Portugalii (40 wystepow) moze
trafic do Barcelony.

W poprzednich rozgrywkach Al Hilal zajelo trzecie miejsce w saudyjskiej
ekstraklasie. Zagra w kolejnej edycji azjatyckiej Ligi Mistrzow tylko
dlatego, ze udalo sie mu zdobyc krajowy puchar.

“PIERWSZY RAZ W KARIERZE”. CIERNIAK DUMNY PO EFEKTOWNYM ZWYCIESTWIE W
GORZOWIE WIELKOPOLSKIM

Mateusz Cierniak w kapitalnym stylu wygral druga runde cyklu SGP 2 w
Gorzowie Wielkopolskim. Polak, choc nie pokonal go zaden rywal, musial
mocno walczyc o kazdy punkt. – Wcale nie bylo tak latwo, jak mogloby sie
wydawac – przyznal 20-latek w rozmowie z Eurosportem. Cierniak byl w piatek
na stadionie im. Edwarda Jancarza bezbledny. Wygral wszystkie biegi w fazie
zasadniczej, a pozniej takze w polfinale oraz finale. Choc, co warte
podkreslenia, w tym ostatnim starcie zwyciestwo zapewnil sobie dopiero na
decydujacym okrazeniu, wyprzedzajac Australijczyka Keynana Rew i Dunczyka
Emila Breuma. CIERNIAK: BARDZO DLUGI, ALE BARDZO UDANY DZIEN

Zuzlowiec Motoru Lublin podkreslil, ze turniej w Gorzowie Wielkopolski byl
dla niego wymagajacy, ale i wyjatkowy.

– To byl bardzo dlugi, ale zarazem bardzo udany dzien. Pierwszy raz w
karierze udalo mi sie zdobyc komplet 21 punktow w zawodach tej rangi –
zaznaczyl w rozmowie z Marcelina Rutkowska-Konikiewicz na antenie
Eurosportu.

– Wcale nie bylo tak latwo, jak mogloby sie wydawac. Na poczatku tor nie
wygladal dobrze w porownaniu do tego, jak wygladal pod koniec zmagan –
powiedzial w odniesieniu do mocnych opadow deszczu, ktore opoznily start
rywalizacji o blisko dwie godziny.

Co ciekawe, Cierniak – nieco z przymruzeniem oka – przyznal, ze spodziewal
sie swojego dobrego wystepu.

– Mocno musialem jednak walczyc o kazdy punkt i dziekuje mechanikom oraz
wszystkim tym, ktorzy byli tego dnia obok mnie. Rowniez mojemu tacie: to
byl Twoj dzien, wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca – zakonczyl, tym
samym dedykujac piatkowy sukces Miroslawowi Cierniakowi, trzykrotnemu
finaliscie indywidualnych mistrzostw Polski. Cykl SGP2 sklada sie z trzech
rund i towarzyszy seniorskim turniejom Speedway Grand Prix. Po dwoch
imprezach – w czeskiej Pradze oraz Gorzowie Wielkopolskim – broniacy tytulu
Cierniak jest liderem z kompletem 40 punktow. Za nim w klasyfikacji
przejsciowej znajduja sie Bartlomiej Kowalski i Rew (obaj po 30 oczek).

Ostatnie zawody w tym sezonie odbeda sie 15 wrzesnia w dunskim Vojens.

Zmarzlik byl ostatni. Musial gonic i nie poddal sie. Fantastyczne
zwyciestwo!

Bartosz Zmarzlik w wielkim stylu odniosl 21. zwyciestwo w karierze w Grand
Prix! Polak wygral zawody w Gorzowie Wielkopolskim, wygrywajac az szesc z
siedmiu wyscigow. W finale po fascynujacym biegu Zmarzlik dopiero na
ostatnim luku wyprzedzil Dunczyka Leona Madsena. Trzecie miejsce zajal
Szwed Fredrik Lindgren. Bartosz Zmarzlik jest na dobrej drodze do czwartego
indywidualnego mistrzostwa swiata na zuzlu. Przed sobotnim GP Polski
28-letni Polak prowadzil w klasyfikacji generalnej Grand Prix z 70
punktami, majac 12 punktow przewagi nad Australijczykiem Jackiem Holderem i
16 nad jego rodakiem Jasonem Doylem. Zmarzlik wraz z konkurentami tym razem
jechali na swietnie znanym Polakowi torze w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie
mistrz swiata wystepowal od juniora az do poprzedniego sezonu wlacznie. Ale
oprocz kolejnego zwyciestwa Zmarzlika, liczylismy tez na to, ze w Gorzowie
dobrze zaprezentuja sie takze inni Bialo-Czerwoni – Maciej Janowski i
Patryk Dudek, ktorzy do tej pory w tym sezonie zawodzili na calej linii, a
takze startujacy z dzika karta Szymon Wozniak. Wielki Bartosz Zmarzlik! Co
za show mistrza swiata w Gorzowie!

Bartosz Zmarzlik w sobotni wieczor tylko potwierdzil swoja znakomita forme.
Ale czynil to dopiero od swojego drugiego startu, bo w pierwszym byl
zaledwie trzeci. Pozniej jednak wygral cztery kolejne biegi, popisujac sie
swietnymi startami, a nie efektownymi mijankami na trasie. Dzieki temu
28-latek z 13 punktami w wielkim stylu wygral runde zasadnicza. W polfinale
po raz pierwszy w tym sezonie znalazl sie takze Maciej Janowski. Zawodnik
Sparty Wroclaw uczynil to w nietypowym stylu – we wszystkich pieciu
wyscigach rundy zasadniczej przyjezdzal drugi, co przelozylo sie na szoste
miejsce przed polfinalami. Ta sztuka niestety nie udala sie Patrykowi
Dudkowi i Szymonowi Wozniakowi. Dudek mial po czterech biegach szesc
punktow i w ostatnim walczyl o polfinal, jednak ten bieg zupelnie mu sie
nie ulozyl i przyjechal w nim ostatni. Wozniak z kolei, zawodnik Stali
Gorzow, w zaden sposob nie potrafil ustawic sie dobrze do toru w sobote
wieczorem, a do tego popelnial bledy na trasie i zdobyl w sumie tylko
punkt. Dudek zakonczyl zawody dwunasty, a Wozniak szesnasty.

Co wiecej, do polfinalu nie wszedl zaden z zuzlowcow Stali Gorzow, bo
Anders Thomsen uzbieral tylko szesc, a Martin Vaculik cztery punkty. Jest
to o tyle zaskakujace, ze w zeszlym sezonie Thomsen, Vaculik i Zmarzlik
(wowczas tez Stal) zajeli cale podium. W polfinale Zmarzlik znow zrobil to,
co w poprzednich wyscigach. Zaliczyl swietny start, szybko wyszedl na
prowadzenie, a potem tylko pedzil na pierwszej pozycji do mety. Oprocz
niego do finalu awansowali takze Doyle, Lindgren i Madsen. Pierwszy
polfinal w sezonie byl nieudany dla Janowskiego, ktory z zewnetrznego pola
nie byl w stanie nawet nawiazac walki o pierwsza dwojke i zakonczyl zawody
na siodmej pozycji.

Final trzeba bylo rozgrywac az trzy razy, bo przy pierwszym podejsciu na
pierwszym luku upadl Fredrik Lindgren, co bylo pierwszym upadkiem w ogole w
tych zawodach. Przy drugim z kolei wywrocil sie Jason Doyle po minimalnym
kontakcie z Lindgrenem. W tej drugiej sytuacji mialo to miejsce juz poza
pierwszym lukiem, co oznaczalo wykluczenie Australijczyka. Za trzecim razem
Zmarzlikowi start nie wyszedl. Polak zostal zamkniety na pierwszym luku
przez Lindgrena, a ich obu wyprzedzil po zewnetrznej Madsen. Zmarzlik mial
jednak wybitnie przygotowany sprzet i to wykorzystal. Mimo ze tor nie dawal
wielu mijanek, mistrz swiata blyskawicznie uporal sie z Lindgrenem i ruszyl
w pogon za Madsenem. Po naciskaniu go przez trzy okrazenia wjechal pod
niego dopiero na ostatnim luku, by zwyciezyc w Grand Prix w Gorzowie
Wielkopolskim. Drugie miejsce zajal Madsen, trzeci byl Lindgren. Dzieki 21.
zwyciestwu w GP w karierze (3. miejsce w klasyfikacji wszech czasow razem z
Gregiem Hancockiem), Bartosz Zmarzlik z 90 punktami umocnil sie na
prowadzeniu w klasyfikacji generalnej Grand Prix. 69 punktow ma drugi
Australijczyk Jack Holder, a po 68 Jason Doyle i Fredrik Lindgren. Kolejne
zawody odbeda sie 15 lipca w szwedzkiej Malilli.

Jakub Rzezniczak przemowil po ohydnym wywiadzie. Szczeka opada

Wokol Jakuba Rzezniczaka znow zrobilo sie goraco. Po tym, jak w wywiadzie
dla “Zurnalisty” mowil o swojej bylej partnerce i matce swojego dziecka jak
o “dziewczynie na telefon”, pilkarz obrywal negatywnymi komentarzami ze
wszystkich stron. Mimo to zachowal dobre samopoczucie. Jego komentarz do
calej sprawy szokuje. Jakub Rzezniczak wywolal kolejny skandal wokol
wlasnego zycia prywatnego. W wywiadzie z “Zurnalista” na YouTubie
opowiedzial, jak poznal matke swojego dziecka Eweline Taraszkiewicz. –
Eweline poznalem przez kolege, ktory zajmowal sie zalatwianiem dziewczyn na
telefon. Za to spotkanie zaplacilem chyba 1500 zlotych za dwie, trzy
godziny. I tak to sie zaczelo – rzucil. Pilkarz poniekad potwierdzil to, co
o Taraszkiewicz napisala jego obecna zona Paulina. – Poznali sie [z
Rzezniczakiem], jak byla prostytutka – stwierdzila na Instagramie, po czym
usunela wpis. Jakub i Paulina Rzezniczakowie w doskonalych humorach.
Podziekowali za “wsparcie”. I kto tu jest ofiara?

Na te bulwersujace slowa ostro zareagowala cala masa ludzi. Przede
wszystkim stanowczy glos zabrala sama zainteresowana. – Panie Rzezniczak,
ja to tylko mam nadzieje, ze Pan ma te dowody na te moja “prostytucje”. I
tak oczywiscie, ze zaraz na wszystkie wiadomosci, na kazde zdanie Pana
Rzezniczaka odpowiem. W przeciwienstwie do Ciebie Panie Rzezniczak – ja mam
dowody. Bardzo, bardzo slaba proba ratowania swej i tak juz zniszczonej
reputacji. Stay tuned. Szkoda, ze kolejna sprawa o znieslawienie bedzie w
Kolobrzegu, ale z przyjemnoscia bede jezdzic na kazda rozprawe – napisala
Taraszkiewicz w mediach spolecznosciowych. Rzezniczak atakowany byl niemal
z kazdej strony. Do bylych partnerek dolaczyli celebryci, jak np. Joanna
Opozda, czy zwykli internauci. Suchej nitki nie pozostawili na nim takze
uzytkownicy Twittera. Co na to sam pilkarz? Najwyrazniej splynelo to po nim
jak po kaczce, bo cala afere skomentowal w zadziwiajacy sposob. Nowy gracz
Kotwicy Kolobrzeg zamiescil na InstaStories zdjecie z plazy ze swoja zona
Paulina. Para tryska na nim dobrym samopoczuciem. Przebija sie ono takze w
samym wpisie. – Chcielibysmy wam bardzo podziekowac za tysiace wiadomosci,
ktore dzis otrzymalismy. Wasze wsparcie, slowa, ktore czytamy pokazuja nam,
ze warto sie nie poddawac – skomentowali Jakub i Paulina Rzezniczakowie,
zupelnie nie odnoszac sie do tych mniej przyjemnych wiadomosci.

DETEKTYW

Milosc jak trucizna

Krzysztof STRUG

Wieczorem, 21 stycznia 1955 roku, biolog Kazimierz Tarwid wrocil do domu i
nieba- wem wezwal pogotowie. Jego mlodziutka zona lezala na kanapie nie
dajac oznak zycia. Obok – na szafce nocnej – stal sloik z cyjankiem. Lekarz
stwierdzil zgon, co Tarwid zdawal sie przyjac zupelnie obojetnie. Nie
drgnal ani jeden miesien na jego twarzy. Niedlugo pozniej zapukali do niego
funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, a po kilku miesiacach zostal
oskarzony o zabicie zony i upozorowanie jej samobojstwa. Historia
tajemniczej smierci, z roman- sami i milostkami w srodowisku war- szawskich
naukow- cow w tle, podzialala na opinie publiczna jak plachta na byka. W
polowie lat 50. ubieglego wieku cala Polska zyla “sprawa Tarwida”, ktory
mial zamordo- wac swoja o 20 lat mlodsza zone. Warszawa doslownie huczala
od plotek. Podobno zrobil to, by bez przeszkod romansowac z inna…

Ten uklad byl typowy. Mozna rzec – spotyka sie go prawdopo- dobnie na
kazdej wyzszej uczel- ni na swiecie. On – przystojny i inteligentny
profesor, mezczy- zna z pozycja, do ktorego lgna kolezanki po fachu i
studentki. Ona – jego podopieczna, stu- dentka – laborantka zakochana po
uszy. Po tym jak maz rozcho- dzi sie ze starsza zona, ta mlodsza zajmuje
jej miejsce. Od tej pory to ona bedzie “pania profesorowa”.

Taki sam scenariusz zrealizo- wal sie w murach Szkoly Glownej Gospodarstwa
Wiejskiego. To tu pracowal bardzo ceniony biolog, prekursor ekologii w
Polsce – profesor Kazimierz Tarwid. Mial wszystko, czym mogl dzialac na
kobiety – slawe, pozycje i pienia- dze (oczywiscie jak na warunki Polski
Ludowej). Byl przystojny, wysoki i umial romansowac – a przynajmniej tak
mowili “zycz- liwi”. W kuluarach plotkowano, ze lubil kobiece wdzieki.

Jego pierwsza zona byla mlodsza o rok Helena Siwicka. To razem z nia
przetrwal oku- pacje. Wykladal w ramach taj- nego nauczania, byl czlonkiem
Armii Krajowej. Nie wahal sie siegnac po bron. Jako porucznik o pseudonimie
“Antoni” wal- czyl w Powstaniu Warszawskim. W 1944 roku urodzila sie ich
pierwsza corka. Mieli jeszcze jed- no dziecko, jednak zwiazek, kto- ry
przetrwal wojne, wygasl, gdy kurz bitewny opadl. Kazik wro- cil do
normalnej pracy, szybko robil kariere w SGGW i Polskiej Akademii Nauk. Na
horyzoncie

pojawila sie “ta druga”. Czy to dla niej zostawil zone, czy rozstali sie
zanim sie z nia zwiazal? Tego nie wiadomo, w kazdym razie bar- dzo szybko
po rozwodzie znalazl pocieszenie w ramionach mlod- szej, ktora szybko
zaszla w ciaze. A pierwsza zona? Mocno starala sie, by plotkami zohydzic
przed ludzmi eksmalzonka…

20 lat mlodsza od Kazika, sliczna Teresa Bieskierska byla studentka i
laborantka, zapatrzo- na w naukowca, jak w obrazek. Romans wybuchl gdzies
mie- dzy zajeciami, a konsultacjami, w salach wykladowych i labo-
ratoriach. W 1950 roku Tarwid poslubil 22-letnia wowczas Terese. Niedlugo
pozniej mlo- da malzonka urodzila mu dwie coreczki.

Pozornie byli idealnym mal- zenstwem. Oboje ze swiata naukowego,
reprezentowali war- szawskie wyzsze sfery. A jednak nie wszystko w tej
ukladance pasowalo. Szybko okazalo sie, ze zycie rodzinne koliduje z rozbu-
dzonymi ambicjami zawodowy- mi. Czy tylko z nimi? Moze takze z towarzyska
natura malzonka, ktory nie pozostawal obojetny na kobiece wdzieki?

Kazimierz Tarwid nie poswie- cal zbyt wiele czasu rodzinie. Pracowal po 12,
a nawet 16 godzin dziennie. Do domu wracal poz- nym wieczorem, choc bywalo,
ze nie przychodzil w ogole. Zarywal noce w Zakladzie Ekologii Polskiej
Akademii Nauk. Czasu na rozmowe, na wsluchanie sie w partnera, nie bylo
zbyt duzo. Teresa musiala zadowolic sie tym, ze ma Kazika na raty, ze musi
sie nim dzielic z jego naukowa pasja i powolaniem.

Takiego sobie wybrala, czy jednak rzeczywiscie chodzilo tylko o nauke? Nie
byla przeciez slepa ani glucha. Zdawala sobie sprawe, ze tym, czym
podzialal na nia, dzialal i na inne kobie- ty. Wiedziala, ze konkurencja do
“przejecia” Kazika, jest niemala. Kazdego dnia otaczaly go wszak
laborantki, panie doktor i inne pracownice uczelni. Wkrotce zreszta zaczely
stopniowo docierac do niej plotki. Gdzies tam wspominano o jego “bujnej
naturze”, gdzies tam pojawila sie niejaka “ruda” Eliza, studentka, a potem
asystentka profesora. Czy to z nia przesiadywal cale noce w laboratorium?
Czy to dla- tego nie mial dla Teresy i core- czek czasu, i byl coraz
bardziej zalatany? W sercu mlodej zony kwitla rozpacz. Tego wieczoru, w
stycznio- wa noc 1955 roku, w odroz- nieniu od dziesiatkow

podobnych wieczorow, znalezli w koncu czas na to, by byc razem. Znalazlo
sie nawet i miejsce dla gosci. Teresa zaprosila na kolacje profesora
Eugeniusza Grabde, do ktorego pozniej dolaczyl profesor Kazimierz
Adamczewski. Dlatego tez zona przypominala mezowi, zeby koniecznie byl w
domu. Wieczor zdawal sie udany. Oboje mieli dobre humory. Teresa chetnie
opowiadala o planach naukowych.

Goscie posiedzieli do godzi- ny 21. Gdy tylko wyszli i Tarwid zebral sie do
wyjscia. Dokad? Twierdzil, ze musi odwiedzic swo- ja matke. Ta miala
potrzebowac pomocy, w zwiazku z jakas spra- wa. Mimo ze byl wieczor, ubral
sie i wyszedl. Teresa zostala zno- wu sama. Dokad tak sie spieszyl?
Zadumala sie. Jej wzrok spoczal na sloiku pelnym cyjanku pota- su.
Przyniosla go dzis na prosbe meza ze swego wydzialu w SGGW. Tarwid
potrzebowal cyjanku do sporzadzania tzw. zatruwaczek na owady, potrzebnych
mu do badan naukowych. Poprosil o 5 gramow. Malzonka dostarczyla go zgod-
nie z oczekiwaniem ukochanego. W trakcie spotkania ze znajomy- mi miala
nawet pokazywac slo- iczek z trucizna. Tlumaczyla, jak zabezpieczyc dawke
przy uzyciu aptecznej kapsulki.

Po godzinie Tarwid wrocil do domu. Drzwi do mieszkania byly zamkniete. Mimo
dzwonie- nia, nikt nie otworzyl. Dostal sie do srodka uzywajac wlasnych
kluczy. Wewnatrz bylo ciemno i cicho. Corki juz spaly. Wszedl do duzego
pokoju. Na tapczanie lezala Teresa. Na szafce nocnej, tuz przy tapczanie,
zauwazyl zamkniety sloiczek z trucizna. Obok lezaly leki przeciwbolowe.
Teresa miala je zazyc w zwiazku z dolegliwosciami spowodowa- nymi
menstruacja. Kobieta nie reagowala na slowa, wydawa- la sie nieprzytomna.
Nachylil sie nad nia i zbadal puls. Gdy chwycil za nadgarstek malzonki, nie
wyczul tetna, nie bylo tez oddechu. Zapukal do sasiadki, ktora miala
telefon w mieszka- niu (wowczas dobro nieomal luksusowe) i poprosil o pola-
czenie z pogotowiem.

– Zonie cos sie stalo. Nie daje znaku zycia – poinformowal.

Niedlugo pozniej lekarz z pogotowia stwierdzil zgon. Zdziwilo go, ze
Kazimierz Tarwid przyjal te informacje z obojetnoscia. Nie byl roztrze-
siony, nie plakal, nie lamentowal, nie okazywal zadnych emocji. Lekarza
zastanowilo jeszcze jed- no – sloik z cyjankiem, stojacy na szafce obok
lozka. Gdy go

zobaczyl, natychmiast zadzwo- nil po Milicje Obywatelska. Funkcjonariusze
zabezpieczyli mieszkanie. Rozbudzone dzieci udalo sie przenocowac u sasia-
dow, a Tarwid spal u swojej matki.

Niedlugo pozniej milicja zaza- dala wyjasnien. Czy Teresa miala powod, by
targnac sie na swoje zycie? Kazimierz Tarwid goracz- kowo zaprzeczal.
Wedlug niego nie miala zadnego powodu – byla szczesliwa, mloda mezatka, a
on wiedzial o wszystkim, co dzialo sie w jej zyciu. Zaprzeczyl tez
sugestiom, by to on mial jakikol- wiek wplyw na sprawe. Wedlug niego moglo
dojsc jedynie do tragicznej pomylki. Malzonka zamiast tabletki na bol
glowy, z roztargnienia musiala polknac te z cyjankiem…

Ogledziny nie wykazaly zad- nych sladow, ani biologicznych, ani sladow
walki, ani niczego, co mogloby rzucic swiatlo na prze- bieg wydarzen. W
poczatko- wym etapie dochodzenia, sled- czy znalezli wiec proste wyjscie z
sytuacji. Umorzenie. Sprawa trafila na polke. “Okolicznosci smierci
Tarwidowej nie zosta- ly wyjasnione, mimo wyczer- pania wszystkich srodkow

zmierzajacych ku temu i brak jest dostatecznych dowo- dow, aby sprawca
smierci byl Kazimierz Tarwid, i w zwiaz- ku z tym postepowanie nalezy
umorzyc” – tak brzmiala opinia prokuratury.

ydawalo sie, ze sprawa tajemniczej smierci pieknej doktorantki SGGW trafi
definitywnie do archiwum. Nic bardziej myl- nego. Gdy tylko w styczniowa
noc 1955 drzwi domu Tarwidow zamknela milicja, wiesc o zgo- nie rozeszla
sie blyskawicznie. “Zyczliwi” zdawali sie doslownie czekac w blokach
startowych. Niedlugo pozniej fala plotek, anonimow i oskarzen wypelnila
uczelniane korytarze, gabinety, sale wykladowe i laboratoria.

Plotki dotarly w koncu do milicyjnych uszu, a ze bylo ich tak wiele, organy
scigania – chocby z przyzwoitosci – jesz- cze raz przyjrzaly sie sprawie. W
jednym z anonimow, ktos wspominal o “romansowej natu- rze” profesora, ktos
inny z kolei twierdzil, ze podczas nocnych przesiadywan Tarwida, w labo-
ratorium Zakladu Ekologii PAN mialy dziac sie orgie.

W rozprzestrzenianiu plo- tek na temat Tarwida czyn- ny udzial miala jego
pierwsza zona. Odstawiona na boczny tor kobieta najwyrazniej nie potrafila
pogodzic sie z bie- giem spraw. Rozpowszechniala nawet liste rzekomych
przewin eksmalzonka – “Memorial doty- czacy niegodziwosci Kazimierza
Tarwida”. Sugerowala w nim, ze byly maz romansowal ze stu- dentka, a potem
swoja asystent- ka, niejaka Eliza D. Mial miec z nia nawet dziecko, ale

sie “wyskrobala”.

Glowna zaintere- sowana zaprzeczala tym rewelacjom. Byla gotowa nawet
poddac sie testo-

wi na wykrywaczu

klamstw. Fakt fak-

tem, ze niedlugo

po smierci drugiej

zony, Tarwid rze-

czywiscie zwia-

zal sie z Eliza D.

Tego dla drob- nomieszczan-

skiej, koltunskiej

publiki w stolicy

bylo juz za wie-

le. Winny sam

sie zdemasko-

wal! Niewazne

zreszta czy to on

zabil, czy nie…

Potepiane zacho-

wanie wystarczylo,

by wydac wyrok.

W przypadku

Tarwida bylo o tyle

latwiej, bo naukowiec rzadko kie- dy okazywal emocje. Mozna bylo wiec
uznac, ze smierc malzonki jest mu obojetna.

Nic to, ze najglosniejsze z tych rewelacji okazaly sie zwyklymi
oszczerstwami zawistnych ludzi. Tak bylo chocby w przypadku rzekomych
orgii, do ktorych mia- lo dochodzic na nocnej zmianie profesora. Po
wewnatrzuczelnia- nym sledztwie wyszlo na jaw, ze

plotki te rozpuszczal inny pra- cownik uczelni, z ktorym Tarwid byl
skonfliktowany. Z kolei opo- wiesci o tym, ze zmienial part- nerki jak
rekawiczki pochodzily od… sprzataczki, ktora widziala jedynie studentki
czekajace przed gabinetem na konsultacje.

To jednak byl dopiero przed- smak tego, co mialo nadejsc. Wkrotce bowiem
cala Polska mia- la “miec opinie” za lub przeciw

na temat Tarwida, jego uczciwo- sci, romansow, zdrad, wier- nosci wobec
zony i tego czy jest win- ny czy nie. Niewazne, czy zabil. Opinii publicz-
nej, ktora zyla sprawa, ktora sle- dzila ja z zapartym tchem, chodzilo o
wine “general- na”, wine calkowita, ktora naka- zywalaby publicznie
postawic pod pregierzem, napietnowac, wytknac palcem, wykluczyc… W wielu
malomiasteczkowych, ale takze wielkomiejskich umy- slach to wlasnie
naukowiec bio- log od muszek stal sie zywym symbolem “zepsucia” i “depra-
wacji”, o ktorej dobrzy obywatele mogli co najwyzej porozmawiac.

Dwadziescia miesiecy po smierci Tersey Tarwid jej maz zostal tymczaso-

wo aresztowany. Trafil na obser- wacje psychiatryczna, gdzie spo- rzadzono
opinie bieglych. Uznali oni, ze naukowiec jest chlodny i wyrachowany,
metodyczny, pozbawiony dynamizmu uczu-

ciowego, przez co mogl bez przeszkod realizowac postawione sobie cele.
Okreslono go rowniez jako “osobnika psycho- patycznego”, ktory jednak ma
swiadomosc

tego, co robi.

Podstawa aktu oskarzenia

stala sie jednak opinia bieglego farmaceuty – analiza chemiczna organow
wewnetrznych zmarlej Teresy Tarwid – m.in. watroby. Wynikalo z niej, ze
dawka truci- zny, ktora przyjela kobieta, byla bardzo wysoka, o wiele
wyzsza niz “porcja” cyjanku, ktora znik- nela ze sloiczka (Teresa miala ja
wyjac, by pokazac mezowi, jak przygotowuje sie lek w kapsulce – tzw.
oplatku).

To by oznaczalo, ze cyjanek, ktory usmiercil kobiete, musial pochodzic z
zewnatrz, z innej porcji. Kto mogl przyniesc tru- cizne i kto mial motyw,
by zabic, kto byl wystarczajaco metodycz- ny by zaaranzowac przedsta-
wienie? Prokurator wyczulony na to, co ludzie szeptali, bez wahania wskazal
oskarzonego – Kazimierza Tarwida. To on mial otruc swoja malzonke!

W pierwszej instancji sad przesluchal m.in. bieglych. Dal im wiare.
Kazimierz Tarwid zostal skazany na 15 lat wiezie- nia. Rok pozniej, po
odwolaniu obrony, ktora wskazywala na wiele luk i zaniedban w opiniach
bieglych (m.in. przebadanie watroby denatki, ale nieprzeba- danie zoladka)
Sad Najwyzszy skierowal sprawe do ponownego zbadania.

W tym czasie “sprawa Tarwida” zaczela zyc cala Polska. Opinia publiczna
podzielila sie na dwa obozy: tych, ktorzy uzna- wali, ze byl winny i tych,
ktorzy go uniewinniali, przy czym prze- wage liczbowa mieli ci pierwsi.

Telewizja, gazety, organy scigania, uczelnia naukowca zalane zosta- ly
listami, anonimami, wyrazami poparcia badz dezaprobaty. Ciag myslowy, ktory
prowadzil do wniosku, ze Tarwid zabil, spro- wadzal sie najczesciej do
potepie- nia jego postawy zyciowej. Skoro byl “rozwiazly”, ciagnely sie za
nim “milostki”, to pozbyl sie balastu, a nawet jak nie to i tak jest winny.
Swoim zachowaniem “doprowadzil” do smierci biedna malzonke.

Zdarzaly sie jednak i listy, takze ze strony kobiet, ktore bra- ly
profesora w obrone. Bywalo, ze zaskakiwaly argumentacja. Na przyklad pewne
dwie panie z Radomia, ktore w zwiazku ze swoimi watpliwosciami zwrocily sie
listownie wprost do wysokiego sadu, wskazywaly, ze Tarwidowi zabojstwo by
sie nie oplaca- lo. Tresc tego listu przytoczyl Edmund Zurek w swojej
ksiaz- ce o procesach poszlakowych pt. “Gorgonowa i inni”. Konczyl sie on
takim stwierdzeniem: “Dlaczego Tarwid mialby zabijac zone majac kochanke
(jezeli taka istniala?), przeciez moglby pogo- dzic jedno z drugim, jak
wielu

innych mezczyzn to robi. Wysoki Sadzie! Czy ktos ze wspolpra- cownikow nie
pchal sie na jego stanowisko?”.

Bywaly i panie, ktore byly przekonane o niewinnosci naukowca, gdyz
podpowiadala im to intuicja i “damskie” rozu- mienie spraw. W takich
listach najczesciej przyczyne smierci upatrywano w samobojstwie malzonki,
ktora w ten sposob miala “ukarac” niewiernego meza, zemscic sie za zdrady.
Czy niewierny malzonek podstepnie otrul zone, a potem upozorowal jej

samobojstwo lub fatalna pomyl- ke? W 1958 roku proces Tarwida ruszyl
ponownie. Na sali sadowej pojawily sie dziesiatki swiadkow: tesciowa,
znajomi, nauczyciele akademiccy, studenci, rzekome kochanki (byla wsrod
nich Eliza D., ktora w tym czasie juz wyszla za maz, za rownego sobie
wiekiem chemika). Byli wreszcie i bie- gli, ktorzy powtorzyli, ze dawka
cyjanku przyjeta przez Terese Tarwid byla o wiele wieksza, niz przygotowuje
sie lek w kapsulce – tzw. oplatku).

To by oznaczalo, ze cyjanek, ktory usmiercil kobiete, musial pochodzic z
zewnatrz, z innej porcji. Kto mogl przyniesc tru- cizne i kto mial motyw,
by zabic, kto byl wystarczajaco metodycz- ny by zaaranzowac przedsta-
wienie? Prokurator wyczulony na to, co ludzie szeptali, bez wahania wskazal
oskarzonego – Kazimierza Tarwida. To on mial otruc swoja malzonke!

W pierwszej instancji sad przesluchal m.in. bieglych. Dal im wiare.
Kazimierz Tarwid zostal skazany na 15 lat wiezie- nia. Rok pozniej, po
odwolaniu obrony, ktora wskazywala na wiele luk i zaniedban w opiniach
bieglych (m.in. przebadanie watroby denatki, ale nieprzeba- danie zoladka)
Sad Najwyzszy skierowal sprawe do ponownego zbadania.

W tym czasie “sprawa Tarwida” zaczela zyc cala Polska. Opinia publiczna
podzielila sie na dwa obozy: tych, ktorzy uzna- wali, ze byl winny i tych,
ktorzy go uniewinniali, przy czym prze- wage liczbowa mieli ci pierwsi.

Telewizja, gazety, organy scigania, uczelnia naukowca zalane zosta- ly
listami, anonimami, wyrazami poparcia badz dezaprobaty. Ciag myslowy, ktory
prowadzil do wniosku, ze Tarwid zabil, spro- wadzal sie najczesciej do
potepie- nia jego postawy zyciowej. Skoro byl “rozwiazly”, ciagnely sie za
nim “milostki”, to pozbyl sie balastu, a nawet jak nie to i tak jest winny.
Swoim zachowaniem “doprowadzil” do smierci biedna malzonke.

Zdarzaly sie jednak i listy, takze ze strony kobiet, ktore bra- ly
profesora w obrone. Bywalo, ze zaskakiwaly argumentacja. Na przyklad pewne
dwie panie z Radomia, ktore w zwiazku ze swoimi watpliwosciami zwrocily sie
listownie wprost do wysokiego sadu, wskazywaly, ze Tarwidowi zabojstwo by
sie nie oplaca- lo. Tresc tego listu przytoczyl Edmund Zurek w swojej
ksiaz- ce o procesach poszlakowych pt. “Gorgonowa i inni”. Konczyl sie on
takim stwierdzeniem: “Dlaczego Tarwid mialby zabijac zone majac kochanke
(jezeli taka istniala?), przeciez moglby pogo- dzic jedno z drugim, jak
wielu

innych mezczyzn to robi. Wysoki Sadzie! Czy ktos ze wspolpra- cownikow nie
pchal sie na jego stanowisko?”.

Bywaly i panie, ktore byly przekonane o niewinnosci naukowca, gdyz
podpowiadala im to intuicja i “damskie” rozu- mienie spraw. W takich
listach najczesciej przyczyne smierci upatrywano w samobojstwie malzonki,
ktora w ten sposob miala “ukarac” niewiernego meza, zemscic sie za zdrady.

CPojemniki dwa

zy niewierny malzonek podstepnie otrul zone, a potem upozorowal jej

samobojstwo lub fatalna pomyl- ke? W 1958 roku proces Tarwida ruszyl
ponownie. Na sali sadowej pojawily sie dziesiatki swiadkow: tesciowa,
znajomi, nauczyciele akademiccy, studenci, rzekome kochanki (byla wsrod
nich Eliza D., ktora w tym czasie juz wyszla za maz, za rownego sobie
wiekiem chemika). Byli wreszcie i bie- gli, ktorzy powtorzyli, ze dawka
cyjanku przyjeta przez Terese Tarwid byla o wiele wieksza, niz

30

nr 2/2021

porcja, ktorej ubylo ze sloiczka. Wiedziano dokladnie, ile truci- zny
pobrala przed smiercia ze swojej uczelni. Cyjanek podlegal rygorystycznej
ewidencji. Teresa Tarwid polknela trucizne nie bezposrednio, a w tzw.
oplatku aptecznym, czyli kapsulce. Gdyby zrobila to bezposrednio, trucizna
wypalilaby sobie gardlo. Otrucie sie przez przypadek odrzucono jako wersje
niewiarygodna.

Skoro porcja, jakiej ubylo ze sloiczka nie wystarczyla, musial byc jakis
“drugi” cyjanek, w wiek- szej ilosci i to on zabil kobiete.

Kto mogl dostarczyc z zewnatrz trucizne i w skrytosci podac ja Teresie? W
trakcie procesu wyszlo na jaw, ze dostep do trucizny z innego zrodla mial
sam Tarwid. Cyjanek, zreszta niewlasciwie zabezpieczony, znajdowal sie na
jego uczelni – w Zakladzie Ekologii Polskiej Akademii Nauk. Tarwid zdawal
sobie sprawe, ze trucizna jest niezabezpieczona. Pisal nawet monity w tej
sprawie.

To on ostatni widzial mal- zonke przed smiercia, to on mial motyw i mial
dostep do narzedzi. Biegli psychologowie potwier- dzili z kolei, ze byl
“osobowoscia psychopatyczna”, a wiec zdolna do realizacji morderczego
planu. W procesie poszlakowym, gdzie nie znaleziono zadnych sladow
bezposrednio wskazujacych na winnego ani zadnych narzedzi zbrodni – to
wystarczylo. Nalezy pamietac, ze w polowie XX wie- ku nikt nawet nie snil o
takich technikach kryminalistycznych, jak chocby zabezpieczenie, pobranie i
badanie DNA ze sla- dow biologicznych, czy tez ultra dokladna daktyloskopia
(np. komora cyjanoakrylowa, ktora pozwala zabezpieczyc odciski palcow nawet
sprzed wielu lat, niewykryte przy tradycyjnej metodzie proszkow daktylosko-
pijnych). Dzis z cala pewnoscia wiele z owczesnych watpliwosci daloby sie
rozwiac.

W tamtych czasach jednak sad bazowal wylacznie na poszla- kach. Tarwid
“mial” wszystko,

co potrzebne do domkniecia tej historii. 24 listopada 1958 roku sedzia
wydal ponowny wyrok w sprawie tajemniczej smier- ci zony naukowca.
Mezczyzna zostal uznany za winnego otru- cia malzonki i skazany na kare
dozywocia.

BMiarka smierci

ardzo surowa kara, ale

oparta na watlych prze-

slankach, nie uspokoila opinii publicznej. Spektakl trwal nadal. Od wyroku
znow odwolali sie obroncy Kazimierza Tarwida. Sprawa trafila przed oblicze
Sadu Najwyzszego.

Ponowne przeanalizowanie dowodow przynioslo sensacyjna
konstatacje.TeresaTarwidjednak mogla popelnic samobojstwo! W gruzach runal
bowiem glowny argument, na podstawie ktorego oskarzenie obwinialo Tarwida.
Okazalo sie, ze w rzeczywistosci

malzonka przyniosla z uczelni wiecej cyjanku, niz pierwotnie sadzono. W
sloiku znajdowalo sienie5,aponad5ipolgrama trucizny. Tym samym porcja uje-
ta ze sloiczka wystarczylaby juz do tego, by odebrac sobie zycie. Runal
argument o tym, ze Tarwid mial upozorowac samobojstwo i zatruc zone
cyjankiem, ktory dodatkowo sprowadzil z innego zrodla.

Sad uznal, ze odrzucana wcze- sniej przyczyna smierci, czyli samobojstwo
26-letniej Teresy Tarwid, jest nie tylko mozliwa, ale nawet prawdopodobna.
Co prawda, Teresa raczej nie targne- la sie na swoje zycie z premedy-
tacja. Nie planowala tego. Miala kochajaca matke, kochala swoje dwie
coreczki i byla zakocha- na w mezu, ale mogla to zrobic przeciez w afekcie,
pod wply- wem gwaltownego wzburzenia. Moglo je wywolac chocby przy-
puszczenie, ze malzonek zniknal, by pod oslona nocy odwiedzic kochanke…

Czy tak w istocie sie stalo? Czy zrozpaczona, sfrustrowana kobieta w
tragiczny sposob pro- bowala zwrocic na siebie uwage i ukarac niewiernego
meza? Tego nie dowiemy sie juz nigdy. Sad Najwyzszy ostatecznie uniewin-
nil Kazimierza Tarwida. Wyrok zakonczyl sprawe.

“Sprawa Tarwida” przeszla do historii polskiego sadownictwa, byla
wielokrotnie opisywana. Ksiazke pt. “Listy do pani Z.”, poswiecona m.in.
temu proce- sowi napisal Kazimierz Brandys. Ukazala sie tez masa analiz,
publikacji, opinii dotyczacych tego, jednego z najslynniejszych polskich
procesow poszlakowych.

Kazimierz Tarwid, mimo ze uniewinniony, do konca zycia dzwigal na swoich
barkach ludzkie potepienie i ciagnace sie za nim oskarzenia. Zmarl 28 lat
po wyroku uniewinnia- jacym. Spoczal na Cmentarzu Brodnowskim w Warszawie.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto