Dzien dobry – tu Polska – 25.07.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 201) (6694)

25 lipca 2023r.

Pogoda

wtorek, 25 lipca 23 st C

Zachmurzenie

Opady:20%

Wilgotnosc:60%

Wiatr:14 km/h

Kursy walut

Euro 4.45

Dolar 4.01

Funt 5.15

Frank 4.64

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis na powitanie Panowie Smerf i Slawek, a ja pozdrawiam z miasta o
ktorym kraza memy, miedzy innymi takie, ze nasz Prezydent wprowadza
innowacyjna technologie przechowywania smieci w chmurze 😉

Ania Iwaniuk

Witam Pani Aniu I czytelnicy

Jedna z instytucji stworzonych przez PiS byly Wody Polskie czyli taka
organizacja para przestepcza chandlujaca permitami I wyciskajaca z wody ile
sie da I nawet wiecej. Wszelkie projekty musza byc z nimi ustalane, jak
pojawia sie odprowadzenie wod, musi byc zgoda. Rozumiem ze fabryki placa
haracz legalizujac swoje zrzuty bo to zawsze taniej niz zbudowac
oczyszczalnie I ja eksploatowac. Oczywiscie jak to sie konczy byl przyklad
w zeszlym roku na Odrze gdzie po zrzutach fabryk I kopalni zasolenie Odry
wzroslo do poziomu pozwalajacemu rozwijac sie algom zlotym, ktore
skutecznie wytruly 200ton ryb czy jakos tak. Oczywiscie Wody Polskie
ukrecily sprawie leb I w ym roku zapewne czeka nas powtorka ale poniewaz
ryby tak szybko nie rosna to w tym roku na powierzcchnie wyplynie ich
mniej. Jak kazda organizacja przestepcza nie pogardzaja nawet malym
zarobkiem wiec wymyslili ze olac PZW I sami sprzedaja pozwolenie na
rekreacyjny polow ryb na srodladziu. Jesli czlowiek nie jest zapalonym
wedkarzem to raczej nie ma sensu placic 350 zl zeby na urlopie dzien czy
dwa zarzucic wedke a tego rzedu oplaty ci bandyci proponuja. Nawet przy
obecnych cenach ryb za 350 zl mozna kupic ryby od rybakow z gwarancja ze
sie je dostanie a nie z nadzieja ze a noz sie cos zlowi. Z tym ze znajac
Polske I rybakow tez nikt gwarancji nie da ze ryby oferowane nie
przyjechaly w nocy z Ukrainy a sa takie ladne I duze bo wyrosly w wodzie
napromieniowanej Czarnobylem. I sluchaj tu czlowieku dietetykow co zalecaja
ryby. Jak morskie to rtec albo ropopochodne, jak drapiezne to w zwiekszonej
ilosci bo sie odklada. Jak tu zyc. Wracajac do tematu podatek placi sie od
pomostow dluzszych niz 3 m a teraz afera bo postanowiono przyjrzec sie
studniom pompkom wystepujacym na ogrodkach dzialkowych. Dzialkowcy to
glownie dziadersi co dotad popierali wiodaca partie wiec to ze im wody
dolaza kary akurat dobrze bo moze prysnie czar podprogowych przekazow z tvp
(bo jak inaczej tlumaczyc zaczadenie tych co ogladaja panstwowa telewizje ?
) w kazdym razie z zainteresowaniem ogladam rozwoj tej afery. Bo wody po
jasniepansku chca przyjebac za nie legalne pompki tysiaka kary. Moze to
dzialkowcy beda tymi co pierwsi chwyca motyki w dlon I pogonia grabiezcow.
Ludziska sa zdesperowani bo ogrodki dzialkowe staly sie powaznym
dostarczycielem warzyw ratujac emeryckie budgety. W momencie gdy urzedasy
poszukujace kasy na rympal uderzaja w te grupe moze byc wreszcie ciekawie-
znaczy przeleje sie czara goryczy. No bo jak urzedas wezwie policje dla
pacyfikowania dzialkowcow to roznie moze byc. Grupa zdesperowanych ludzi z
motykami I grabiami moze sporo zwojowac a do tego seniorzy maja ten luksus
ze dla nich wiezienie to okazja zeby sie odpasc a nie jakis straszak. Gdy
to rozkminia to moze to spowoduje oddolne ruchy ? A ja gdy soltys przylazl
aby zaplacic za pomost po prostu go rozebralem I po 40 latach ludzie
przychodzacy I lazacy po nim za friko stracili kolejna atrakcje letniska.
Nie dosc ze kosztowal (pomost) kupe kasy za materialy I wymagal co roku
pracy do postawienia po zimie to jeszcze panstwo chcialo lupic podatkiem. A
w dupie mam takie cos. Teraz pomostu nie ma I mam spokoj. Ciekawe tylko czy
po zmianie rzadu kolejna ekipa pogoni to towarzystwo czy raczej skorzysta z
okazji I dalej bedzie lupic wspolplemiencow ? Smerf Kapitan oporny

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 450.05 (czterysta
piecdziesiat zl piec gr) i nie zmienilo sie od zeszlego tygodnia. Nie bylo
wplat ani wydatkow od ostatniego poniedzialku.

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Dowcip

Idzie Jasio pustym korytarzem w szkole i mowi pod nosem: “Gdzie sens? Gdzie
logika?”

Zatrzymuje go dyrektor i pyta:

– Jasiu czemu wciaz powtarzasz “Gdzie sens? Gdzie logika?”

– No bo puscilem baka w klasie a pani kazala mi wyjsc i oni tam teraz
siedza w tym smrodzie…

Radiowoz stanal w poprzek autostrady. Policja: sytuacja dorazna i
realizowana w ramach zabezpieczenia dynamicznego

Kierowca nagral, jak policyjny radiowoz stanal w poprzek autostrady A4
niedaleko Rzeszowa i blokowal plynny przejazd. Przedstawiciel formacji
wyjasnia, ze bylo to zabezpieczenie kolumny ciezarowek, ktora wjezdzala na
autostrade z drogi ekspresowej S19, a “sytuacja byla dorazna i realizowana
w ramach zabezpieczenia dynamicznego”. – Moglo dojsc do bardzo powaznego
wypadku, lub nawet katastrofy w ruchu ladowym – komentuje zachowanie
policji ekspert. Do zdarzenia doszlo 22 lipca na autostradzie A4 na
wysokosci miejscowosci Trzebownisko. Profil “Bandyta z kamerka” opublikowal
film, ktory dostal od jednego z kierowcow, na ktorym widac radiowoz
policyjny, ktory stanal w poprzek autostrady (na prawym pasie) tuz przy
skrzyzowaniu z droga ekspresowa S19. “Czy aby komus nie pomylil sie ruch
miejski z ruchem autostradowym, przeciez gdyby tam jechal jakis szybki i
wsciekly, to bylby piekny karambol” – skomentowano nagranie, ktore trafilo
do sieci. Po opublikowanym w mediach spolecznosciowych filmiku, pojawily
sie liczne komentarze o tym, ze ruch zostal wstrzymany w zwiazku z jadaca
tamtedy kolumna rzadowa. Informacje zdementowal rzecznik Sluzb Ochrony
Panstwa. – My tam nie prowadzilismy naszych dzialan, poza tym takie
radiowozy nie prowadza kolumn. Dementuje, to nie byla kolumna rzadowa –
powiedzial nam rzecznik prasowy Komendanta Sluzby Ochrony Panstwa plk
Boguslaw Piorkowski. O odniesienie sie do sytuacji poprosilismy rzecznika
podkarpackiej policji.

“Informuje, ze policjanci realizowali zadania zwiazane z zapewnieniem
bezpiecznego i plynnego wlaczenia sie do ruchu transportu kolumny
samochodow ciezarowych. Czynnosci wykonywano w oparciu o Rozporzadzenie
Ministra Spraw Wewnetrznych i Administracji w sprawie okolicznosci, w
jakich sa uzywane pojazdy uprzywilejowane w kolumnach oraz w oparciu o
Zarzadzenie nr 1385 Komendanta Glownego Policji w sprawie metod i form
wykonywania przez policjantow zadan zwiazanych z realizacja eskort
policyjnych. Zaistniala sytuacja byla dorazna i realizowana w ramach
zabezpieczenia dynamicznego” – czytamy w odpowiedzi nadeslanej naszej
redakcji przez kom. Piotra Wojtunika, rzecznika podkarpackiej policji.

Zapewniali o bezpieczenstwie. “Sami siedza w maskach i mowia, ze nie ma
zadnego zagrozenia, to budzi emocje”

Po pozarze hali z niebezpiecznymi chemikaliami w Zielonej Gorze pojawiaja
sie pytania o jego nastepstwa dla mieszkancow i srodowiska. Mnoza sie one
takze po opublikowaniu zdjecia, na ktorym widac wojewode, ministra klimatu
oraz wiceministra w maseczkach z filtrem, w pomieszczeniu. W poniedzialek
wojewoda powtorzyl, ze nie nie ma zagrozenia dla mieszkancow. – Tylko jedna
osoba poczula sie zle, zostala hospitalizowana, ale po dwoch godzinach
zostala zwolniona – mowil. Od soboty do niedzielnego wieczora z pozarem
hali w Przylepie, w ktorej skladowane byly niebezpieczne chemikalia,
walczylo okolo 200 strazakow. W niedziele, po posiedzeniu sztabu
kryzysowego, wojewoda lubuski Wladyslaw Dajczak przekazal, ze zdrowie i
zycie mieszkancow nie jest zagrozone.

Takze wiceminister klimatu i srodowiska, posel Suwerennej Polski Jacek
Ozdoba przekonywal, ze zarowno pomiary powietrza, jak i inne elementy
zwiazane z dzialaniem Wojewodzkiego Inspektoratu Ochrony Srodowiska i
Panstwowej Strazy Pozarnej, nie wskazywaly na zagrozenia zycia i zdrowia
mieszkancow. O braku zagrozenia dla zdrowia i zycia mieszkancow mowila tez
minister klimatu i srodowiska Anna Moskwa. W niedziele o godzinie 10.30
Wladyslaw Dajczak opublikowal zdjecie, na ktorym widac go razem z
wiceministrem Ozdoba, minister Moskwa oraz strazakami. Mimo ze zdjecie
zostalo wykonane w pomieszczeniu, zarowno wojewoda, minister, jak i
wiceminister maja zalozone maseczki z filtrem. Do tej sprawy odnosil sie w
niedzielnym wydaniu “Faktow po Faktach” w TVN24 posel Platformy
Obywatelskiej, byly minister zdrowia Bartosz Arlukowicz. Z informacji
zasiegnietych przez (senatora KO) Krzysztofa Brejze wynika, ze jesli tylko
w przeciagu ostatnich dwoch, trzech lat trujacych ludzi pozarow,
zagrazajacych zdrowiu i zyciu ludzi, wybuchlo w Polsce 750. To musi budzic
emocje. Jesli mamy informacje, ze Polska staje sie smietniskiem Europy, bo
import odpadow do Polski wzrasta ze 150 tysiecy ton do blisko 450 tysiecy
ton (rocznie), co w sumie daje przez te ostatnie lata dwa miliony ton, to
musi budzic wielkie emocje – mowil.

– W koncu, kiedy nie widzi sie reakcji rzadzacych, ktorzy powinni pomoc
ludziom, a probuja zaciemnic wyniki badania jakosci powietrza w Zielonej
Gorze, czy sami siedza w maskach i mowia, ze nie ma zadnego zagrozenia, to
budzi emocje – zaznaczyl. Wojewoda na poniedzialkowej konferencji w
poludnie przyznal, ze “dla nas najwieksza radoscia bylo to, ze w czasie
prowadzenia tej niezmiernie trudnej, skomplikowanej akcji, nikt z
uczestnikow tej akcji, czyli strazakow, nie poniosl zadnego uszczerbku (na
zdrowiu)”. – Nie wydarzylo sie nic, co by bylo wypadkiem przy przygaszeniu
tego pozaru – zapewnil. Dajczak przekazal, ze “jest tylko jeden przypadek
osoby, ktora przebywala na dzialkach w poblizu miejsca tego zdarzenia”. –
Poczula sie zle, zostala hospitalizowana, ale po dwoch godzinach zostala
zwolniona ze szpitala, takze nikt z mieszkancow nie ucierpial z tego powodu
– zapewnil.

– Tak jak powtarzalismy przez dwa dni, ze te badania prowadzone w sposob
ciagly, mowia nam o tym, ze nie ma zagrozenia dla mieszkancow, to wszystko
sie sprawdzilo, a przypomne, ze prowadzone te badania byly przez naprawde
wybitnych specjalistow z doskonalym sprzetem – powiedzial. Aleksander
Brzozka, rzecznik Ministerstwa Srodowiska i Klimatu, przekonywal na
Twitterze, ze maseczki zostaly uzyte przez wojewode i czlonkow rzadu ze
wzgledu na “duze zadymienie” na miejscu pozaru i wydane w zwiazku z tym
“zalecenie od dowodzacego akcja”. Powtorzyl twierdzenia, ze w niedziele
“nie bylo zagrozenia dla mieszkancow”.

Byly premier skazany na kare grzywny za uchylanie sie od alimentow

Byly premier Kazimierz Marcinkiewicz wyrokiem nakazowym zostal skazany na
kare grzywny za uchylanie sie od obowiazku alimentacyjnego na rzecz bylej
zony Izabeli. Z decyzja sadu nie zgadza sie prokuratura. Jej przedstawiciel
podkresla, ze “kara jest nieadekwatna”. Jako pierwszy o wyroku dla
Kazimierza Marcinkiewicza poinformowal dziennik “Super Express”.

Szczegoly sprawy przekazal nam prokurator Szymon Banna, rzecznik prasowy
Prokuratury Okregowej w Warszawie. Wyjasnil, ze 22 czerwca 2023 roku
polityk zostal oskarzony o uchylanie sie od obowiazku alimentacyjnego
okreslonego orzeczeniami sadow na rzecz bylej zony Izabeli. Chodzi o okres
od listopada 2022 do marca 2023. Jak sie okazalo, sad zadzialal w tej
sprawie blyskawicznie.

– W dniu 13 lipca 2023 roku Sad Rejonowy w Warszawie wydal wyrok nakazowy
skazujacy Kazimierza M. na kare grzywny w wysokosci 200 stawek dziennych po
20 zlotych kazda oraz zobowiazal go do poniesienia kosztow procesu –
przekazal Banna. Prokuratura: kara grzywny nieadekwatna

Prokuratura nie zgadza sie z wyrokiem w postaci kary grzywny. – Prokuratura
Rejonowa Warszawa-Ochota w Warszawie wniosla sprzeciw od wyroku nakazowego,
wskazujac, ze kara grzywny jest kara nieadekwatna w zaistnialych
okolicznosciach, w szczegolnosci biorac pod uwage to, ze na Kazimierzu M.
ciazy nieuregulowane zobowiazanie alimentacyjne – wyjasnia Szymon Banna.

Prokurator przypomnial rowniez, ze sprawa zainicjowana zostala
zawiadomieniem o podejrzeniu popelnienia przestepstwa uchylania sie od
obowiazku alimentacji, zlozonym przez Izabele O.-M. – Przestepstwo to
zagrozone jest kara grzywny, kara ograniczenia wolnosci albo kara
pozbawienia wolnosci do jednego roku – wskazal Banna.

Kazimierz Marcinkiewicz nie odniosl sie do wyroku. – Jak dostane oficjalna
informacje od sadu, to sie do sprawy ustosunkuje – powiedzial “Super
Expressowi”. O skazaniu Marcinkiewicza na prace spoleczne za uchylanie sie
od placenia alimentow bylej zonie pisalismy takze w lutym. Tamten rowniez
zapadl w trybie nakazowym. Byly premier nazwal wyrok “kapturowym”. – To
nagonka Zbigniewa Ziobry (ministra sprawiedliwosci, prokuratora generalnego
– red.) na mnie, to jest zemsta polityczna na mnie. Ziobro mnie sciga gdzie
tylko moze – powiedzial Onetowi Marcinkiewicz.

Zastrzelil kota sasiadki, “bo obawial sie o swoje zwierzeta”. W domu mial
bron, a wsrod pomidorow krzewy konopi

Do osmiu lat wiezienia grozi 52-latkowi, ktory w Zabludowie (woj.
podlaskie) zastrzelil kota swojej sasiadki, w mieszkaniu mial nielegalna
bron i naboje, a w szklarni wsrod rosnacych warzyw dwa krzewy konopi.
Mezczyzna uslyszal juz zarzuty. Jak poinformowala policja z Bialegostoku,
policjanci z komisariatu w Zabludowie dostali zgloszenie od kobiety, ze
sasiad zastrzelil jej kota.

“Na miejsce pojechali policjanci i we wskazanym przez zglaszajaca domu
zastali 52-letniego mezczyzne. Powiedzial policjantom, ze strzelil do
przebiegajacego przez jego posesje kota, bo obawial sie o swoje zwierzeta”
– przekazali mundurowi. Jak relacjonuja dalej policjanci, podczas
przeszukania domu 52-latka pod biurkiem, w garderobie funkcjonariusze
znalezli bron gazowa i amunicje, na ktora mezczyzna nie mial pozwolenia. W
szklarni natomiast mundurowi znalezli dwie doniczki z krzewami konopi. Jak
przekazala policja, mezczyzna zostal zatrzymany i uslyszal juz trzy
zarzuty: posiadania broni i amunicji bez zezwolenia, znecania sie nad
zwierzeciem poprzez jego usmiercenie oraz uprawy narkotykow.

Za popelnione czyny grozi mu kara do osmiu lat pozbawienia wolnosci.

“Wszystko bylo czarne, ludzie nie mogli oddychac”. Koczuja w hotelowych
barach i salach gimnastycznych

Grecja walczy z pozarami, ktore trawia spora czesc kraju. Trudna sytuacja
panuje na Rodos, miejscu popularnym rowniez wsrod polskich turystow. Na
wyspie jest reporterka TVN24 Dominika Ziolkowska, ktora relacjonuje
sytuacje. Na greckich wyspach trwa walka z pozarami, ktore obejmuja swoim
zasiegiem kolejne obszary. Najtrudniejsza sytuacja panuje na Rodos, gdzie
od weekendu trwa masowa akcja ewakuacyjna. Ogien opanowal poludniowa czesc
wyspy. Wsrod turystow znajduje sie wielu Polakow. Jak opowiadala w relacji
na zywo reporterka TVN24 Dominika Ziolkowska, ktora od poniedzialku
przebywa na miejscu, na Rodos przebywa mnostwo ludzi, ktorzy przyjechali
tam, by odpoczac, ale “ich wakacje przerodzily sie w koszmar, w pieklo”.
Sytuacja w miescie Rodos, na polnocnym krancu wyspy, jest wciaz stabilna.
Coraz wiecej osob zaczyna obawiac sie, ze do miasta zblizy sie ogien –
plomienie znajduja sie 30-40 kilometrow od niego, podsycane przez silny,
zachodni wiatr.

– Ta sytuacja pogodowa sprzyja rozprzestrzenianiu sie pozaru – powiedziala
Ziolkowska. Na polnocy wyspy zorganizowano wiele punktow pomocowych dla
ewakuowanych turystow – ludzie koczuja w salach konferencyjnych, hotelowych
barach i salach gimnastycznych. Sama akcja ewakuacyjna pozostawiala jednak
wiele do zyczenia. W rozmowie z Dominika Ziolkowska dwoje turystow z Polski
opowiadalo, jak wygladala akcja ewakuacyjna.

– Zostalismy ewakuowani sami z siebie, bo nie otrzymalismy zadnego
powiadomienia z biura, z hotelu, nie bylo zadnego alarmu. Po obiedzie po
prostu przyjechala policja i powiedziala, ze hotel musi byc ewakuowany –
przekazal pan Mikolaj. Akcja byla kompletnie niezorganizowana – ludzie
otrzymali jedynie wiadomosc, aby przemiescic sie w strone plazy. Goscie
hotelowi musieli na wlasnych nogach przejsc kilka kilometrow w upale i
gestym dymie.

– Wszystko bylo czarne, ludzie nie mogli oddychac – opowiadala turystka,
pani Daria. – Ewakuacja przebiegala glownie dzieki rekom i sile lokalnej
spolecznosci – opowiadal na antenie TVN24 jeden z turystow. – Tu nie ma
procedur ewakuacyjnych. Gdy widzielismy ogien (…) recepcja twierdzila, ze
wszystko jest ok, nie ma sie czym przejmowac, po czym w dziesiec minut
ratownik kazal nam wyjsc z basenu, mowiac, ze jest ewakuacja. Ale dokad
mamy sie udac, gdzie, z czym, nikt nam nie mowil. Turysta powiedzial, ze
juz w piatek ogien niebezpiecznie zblizal sie do hotelu, a popiol i dym
lecialy w strone budynku. Na dodatek w sobote do hotelu przyjechala kolejna
grupa turystow, nieswiadoma zagrozenia. Gdy proces ewakuacji sie rozpoczal,
byl on chaotyczny i zle zorganizowany.

Skandal w szkole policji. Siedmiu funkcjonariuszy wydalonych z kursu
oficerskiego

Impreza na zakonczenie kursu oficerskiego w Wyzszej Szkole Policji w
Szczytnie zakonczyla sie skandalem. Siedmiu policjantow usunieto z kursu i
czekaja ich postepowania dyscyplinarne. Powodem bylo niekompletne
umundurowanie funkcjonariuszy parodiujacych oficjalne uroczystosci w czasie
zorganizowanej przez nich zabawy – dowiedzial sie tvn24.pl. Impreze
nagrano. Przyszli oficerowie zorganizowali impreze na poczatku lipca, na
terenie jednego z gmachow Wyzszej Szkoly Policji w Szczytnie. Sfilmowal ja,
w sposob niemal profesjonalny, jeden z uczestnikow. Nagranie wkrotce
zaczelo krazyc miedzy telefonami policjantow w calym kraju.

Dotarlo rowniez do kierownictwa Wyzszej Szkoly Policji w Szczytnie oraz
Komendy Glownej Policji.

Niekompletnie umundurowani

Wersja filmu, ktora zobaczyli dziennikarze tvn24.pl, trwa niemal siedem
minut. Sceny rozgrywaja sie na korytarzu kompleksu szkolnego. W teatralny
sposob konczacy kurs oficerski policjanci przekazuja “wladze” swoim
nastepcom – czyli rozpoczynajacym dopiero nauke.

Oddajacy “wladze” sa juz po jednym egzaminie, czeka ich jednak jeszcze ten
glowny oraz uroczyste mianowanie na oficera policji. Dowodca uroczystosci
nadsztabowy starszy Spioch zlozy teraz meldunek (…) komendantowi
nadgwiazdnikowi staremu Maciejowi – mowi prowadzaca impreze kursantka na
poczatku filmu. W tym momencie wchodzi, maszerujac w rozpietej policyjnej
marynarce i czapce, w krotkich spodenkach i klapkach “nadsztabowy”.
Parodiujac policyjne honory, wita sie z podobnie niekompletnie
umundurowanym “nadgwiazdownikiem” i sklada mu meldunek. – Dowodca
zabezpieczenia prewencyjnego (…) melduje kompanie (…) gotowa do zajec.
Stan ewidencyjny 200 osob. Wszyscy sie wstawili, wstawieni i zadowoleni –
mowi.

Nastepnie trzech kursantow ubranych w togi przekazuje “nagwiazdownikowi”
swoje dary: butelki i butle z napojami. Towarzysza temu salwy smiechu
kursantow. W ostatnich scenach wodzirejka przedstawienia w rymowany sposob
zapowiada poczatek zabawy: “Nasi drodzy przyjaciele, juz jeden pagon
zalozylismy, no bo egzamin z kryzysu zdalismy. W czwartek za tydzien
koncowy piszemy, no i drugi pagon kupujemy. Dlatego posluchajcie rad
starszych kolegow: nie uczcie sie, pijcie, bawcie, do renomowanej
restauracji codziennie zagladajcie. No i dzisiaj kursow tradycje otwieramy
i do odciecia sie bawimy”. Te slowa wywoluja fale smiechow uczestnikow
imprezy. Nagrany film zaczal krazyc wsrod policjantow w calym kraju i
trafil rowniez szybko do kierownictwa Wyzszej Szkoly Policji w Szczytnie i
jej rektor general Iwony Klonowskiej.

Wedlug naszych rozmowcow reakcja byla ostra i blyskawiczna. Rektor podjela
decyzje o wydaleniu z kursu siedmiu uczestnikow.

– W tej sprawie zastosowano instytucje odpowiedzialnosci dyscyplinarnej, o
ktorej mowa w ustawie o policji. Z dniem 14 lipca funkcjonariusze, wobec
ktorych wszczeto postepowania dyscyplinarne, zostali usunieci ze szkolenia
zawodowego oficerskiego – tak na nasze pytania odpowiedzial “koordynator –
rzecznik prasowy WSPol” nadkomisarz Krzysztof Wasynczuk. Rozmowcy tvn24.pl
z Komendy Glownej Policji, proszac o zachowanie anonimowosci, dodaja: –
Bawilo sie ponad 200 policjantow. Usunieto z kursu i wszczeto postepowania
dyscyplinarne tylko wobec tych, ktorzy byli niekompletnie umundurowani.
Kazdy policjant jest zobowiazany do szacunku wobec swojego munduru.

Pominieta odpowiedz

Rzecznik WSPol pominal jednak odpowiedz na nasze pytanie o to, czy
kierownictwo szkoly bylo informowane przez kursantow o planach
zorganizowania swojego przedstawienia, czyli czy akceptowalo “happening”.

Wykladowcy uczelni, ktorzy rozmawiali z dziennikarzami tvn24.pl, nie sa
pewni, czy uczelnia moglaby znac scenariusz imprezy, ale jeden z nich
zwrocil uwage na inna kwestie – tego, ze sama jej organizacja nie bylaby
mozliwa bez akceptacji wladz szkoly. – To obiekt paramilitarny, panuje tu
wojskowy dryl. Moim zdaniem nie jest mozliwe, by tak duza impreza odbyla
sie bez wiedzy sluzb dyzurnych, czyli kierownictwa szkoly – mowi. Na
szkody, jakie wyrzadzili nie tylko swojej karierze, ale rowniez calej
policji, wskazuje dr Marcin Misiewicz, ktory przez siedem lat wykladal w
WSPol.

– Przebywajacy na kursie policjanci nawet w swoim wolnym czasie podlegaja
regulaminowi, sa w nadzorze oficerskim. Policjant jest policjantem cala
dobe. Spoleczenstwo odbierze to, co zrobili, negatywnie i zle to wplynie na
wizerunek formacji – ocenia w rozmowie z tvn24.pl naukowiec, ktorego praca
doktorska byla poswiecona wlasnie wizerunkowi formacji.

Rowniez aktualnie wykladajacy w szkole potwierdzaja, ze tradycji
przedstawien wczesniej nie bylo. W oknach bursy pojawialy sie dwie gwiazdki
symbolizujace pierwszy stopien oficerski. Byly imprezy, ludzie sie bratali
na zakonczenie tego wymagajacego kursu. Tutaj zas zwyciezyl malo smaczny
klimat kabaretowy i discopolowy – mowi wykladowca, proszac o zachowanie
anonimowosci.

Polityka i WSPol

Ale nie wszyscy nasi rozmowcy z policji sa przekonani o winie niedoszlych
oficerow.

– To bylo przedstawienie, kabaret. Studenci od wiekow mieli prawo do
karnawalu. Nasza komendant rektor przerazila sie, ze zachowanie kursantow
jest odmienne od podnioslych uroczystosci patriotycznych, ktore regularnie
organizuje – mowi inny z wykladowcow. W kolejnych szkolnych uroczystosciach
bierze udzial znamienity gosc, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw
Wewnetrznych i Administracji Blazej Pobozy. Choc nie nadzoruje on w MSWiA
policji, to z list Zjednoczonej Prawicy bedzie startowal w wyborach do
parlamentu z tego regionu.

Szczytem osiagniec resortu i kierownictwa WSPol ma byc przemianowanie
szyldu istniejacego od 33 lat na Akademie Policji.

“Tajne mieszkania dla ludzi PiS” w wiezowcu w Warszawie. Poslowie: 22,5
zlotego za dzien

Poslowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Jonski i Michal Szczerba na
poniedzialkowej konferencji poinformowali, ze “znalezli tajne mieszkania
dla ludzi PiS”. W wiezowcu na warszawskim Mokotowie zarzadzanym przez
panstwowy Transportowy Dozor Techniczny ma byc ponad 70 mieszkan i – jak
mowil posel Szczerba – moze tam przebywac nawet 150 osob dziennie. –
Pracownicy oraz ich rodziny placa 22 zlote i 50 groszy za osobodzien –
dodal. W srodku Warszawy, przy ulicy Pulawskiej 125, jedna z agencji
podlegla Ministerstwu Infrastruktury wybudowala wiezowiec.
Osiemnastopietrowy wiezowiec, w ktorym zostaly zlokalizowane tajne
mieszkania, tajne apartamenty VIP dla ludzi powiazanych z ta wladza – mowil
Szczerba. Jak podal, wiezowiec wybudowal Transportowy Dozor Techniczny.

– Mozna powiedziec, ze ludzie nie maja gdzie mieszkac, a oligarchowie
PiS-owscy plawia sie w luksusach. Zamiast biur, na dziewieciu pietrach
powstaly mieszkania i apartamenty dla ludzi zwiazanych z ta wladza, dla
ludzi PiS – dodal Jonski. Jonski wyjasnial, ze “Transportowy Dozor
Techniczny wydaje swiadectwa, ktore zezwalaja pojazdowi na przewoz towarow
niebezpiecznych, przeprowadza egzaminy dla kandydatow na doradcow,
odpowiada rowniez za homologacje pojazdow, kontroluje stacje kontroli
pojazdow i przeprowadza egzaminy dla osob, ktore chca uzyskac uprawnienia”.
Tylko w 2021 roku do kasy tej instytucji wplynelo w formie oplat za uslugi
71 milionow zlotych. Jest pewna nadwyzka, ktora mozna bylo przekazac miedzy
innymi na bezpieczenstwo na drogach, ale dyrektor zdecydowal, ze wybuduje
nowy budynek – mowil Jonski.

Poinformowal, ze Transportowy Dozor Techniczny mial dwa biura, gdzie
zajmowal lacznie okolo 2500 metrow kwadratowych. – Teraz jest to budynek,
ktory ma 21 kondygnacji i 15 tysiecy metrow kwadratowych powierzchni
uzytkowej. Juz wtedy wielu sie zastanawialo, po co urzedowi tak wiele
powierzchni, skoro wykorzystuja tylko 2,5 tysiaca metrow kwadratowych. Jak
sie okazuje, dziewiec pieter zostalo przewidzianych na mieszkania i
apartamenty, tajne mieszkanie i apartamenty – nie znajdziemy ich na zadnej
stronie internetowej – powiedzial posel. Michal Szczerba mowil, ze na
dziewieciu pietrach wiezowca znajduje sie 70 pokoi i cztery apartamenty. W
budynku jest tez dwukondygnacyjna strefa fitness i sala konferencyjna. Jako
pierwsi z poslem Jonskim dokonalismy wizytacji tych przestrzeni. One byly
przez trzy lata zarezerwowane wylacznie dla ludzi powiazanych z ta wladza,
dla ludzi powiazanych z Ministerstwem Infrastruktury. Korzystali z tych
apartamentow, z mieszkan ludzie, ktorzy sa wspolpracownikami ministra,
wiceministrow. Rodziny blizsze, dalsze, tesciowie – wyliczal Szczerba.
Pytalismy o wykaz osob, ktore tam nocowaly. Dyrektor twierdzi, ze takiego
wykazu nie ma. (…) Nie rejestruja noclegow – dodal.

Szczerba poinformowal, ze udalo im sie dotrzec do zarzadzenia dyrektora TDT
z wrzesnia 2021 roku, gdzie sa wskazane stawki za wynajem tych lokali. – Za
wynajem 40-metrowej kawalerki w siedzibie TDT pracownicy oraz ich rodziny
placa 22 zlote i 50 groszy za osobodzien. Regulamin pozwala na
zakwaterowanie w tych mieszkaniach nie tylko zone czy dzieci, ale tez
rodzicow, rodzenstwo, tesciow, kuzynostwo. Ci wszyscy PiS-owscy ludzie
korzystaja z tych apartamentow. To moze byc nawet 150 osob dziennie –
przekazal. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk pytany o ustalenia
poslow powiedzial, ze “musi te informacje sprawdzic” i nie mial na to
dzisiaj “okazji”. – Ta informacja do mnie dotarla pol godziny temu, nie
zdazylem jeszcze przeczytac, poniewaz mialem rano inne obowiazki. Musze
sprawdzic material, zadac pytania, zaczekac na odpowiedzi – mowil minister.

Pierwszy sygnal dotyczacy “hotelu dla swoich” w budynku TDT pojawil sie juz
przed tygodniem w “Gazecie Wyborczej”.

SPORT

Bomba! Kibice beniaminka ekstraklasy pokazali, co znaczy klasa. Boniek
reaguje.

Puszcza Niepolomice zadebiutowala w niedziele w pilkarskiej ekstraklasie.
Beniaminek przegral z Widzewem Lodz 2:3, jednak kibice malopolskiej druzyny
pokazali klase. Ich postawe docenil byly prezes PZPN, Zbigniew Boniek.
Niedziela 23 lipca stanie sie historyczna data dla pilkarzy, dzialaczy i
kibicow Puszczy Niepolomice. Tego dnia beniaminek zadebiutowal w
ekstraklasie w wyjazdowym meczu z Widzewem, ktory goscie przegrali 2:3. Po
zakonczeniu spotkania nie bylo zlosci ani zgrzytania zebami. Przyjezdni
fani zaprezentowali sie z jak najlepszej strony, co spotkalo sie nawet z
reakcja Zbigniewa Bonka. Co prawda w 8. minucie Puszcza po golu Siemaszki
objela prowadzenie, jednak w dalszej czesci spotkania to Widzew okazal sie
duzo silniejszy. Bramki dla gospodarzy strzelali Alvarez, Stepinski i
Ciganiks. W 9. minucie doliczonego czasu gry gola dla przyjezdnych zdobyl
Kidric, jednak na odrabianie strat bylo juz za pozno. Kilka godzin po meczu
w mediach spolecznosciowych oficjalnego profilu kibicowskiego
Stowarzyszenia Puszczy pojawily sie zdjecia, na ktorych widac fanow
malopolskiego zespolu sprzatajacych smieci w sektorze Widzewa
przeznaczonych dla gosci. Kibice beniaminka zostawili trybuny i krzeselka w
nienagannym stanie. Na fotografii widzimy zarowno mlodszych, jak i
starszych milosnikow klubu z Niepolomic. swiata

“Widzew Lodz, gratulujemy wygranej i dziekujemy za nasz pierwszy mecz w PKO
BP Ekstraklasie w atmosferze pilkarskiego swieta. Pozostawiamy po sobie
sektor w pieknym stanie, tak jak go dla nas przygotowaliscie – powodzenia i
do zobaczenia u nas, w Niepolomicach” – czytamy na Twitterze
stowarzyszenia. Taka postawa bardzo spodobala sie Zbigniewowi Bonkowi.
Wiceprezes UEFA udostepnil na swoim koncie wpis Stowarzyszenia Puszczy, a w
opisie umiescil emotikony z bijacymi brawami.

W kolejnym meczu ekstraklasy Puszcze czeka nastepny wyjazd. Druzyna Tomasza
Tulacza zmierzy sie z Jagiellonia Bialystok. Spotkanie odbedzie sie w
sobote 29 lipca o godz. 17.30.

Polskie kluby znaja potencjalnych rywali w LKE. Pogon trafila najgorzej,
jak mogla

W poniedzialek o godzinie 14:00 odbylo sie losowanie par eliminacyjnych do
Ligi Konferencji Europy. W zwiazku z tym potencjalnych rywali poznala Legia
Warszawa, Lech Poznan i Pogon Szczecin. Wszystkie trzy kluby z pewnoscia
nie beda mialy latwo. Wczesniej, o godzinie 12:00 odbylo sie losowanie par
III rundy eliminacji Ligi Mistrzow. Jesli Rakow Czestochowa wygra z
Karabachem Agdam, w kolejnej fazie rozgrywek zmierzy sie ze zwyciezca
spotkania Aris Limassol – BATE Borysow. Jesli natomiast odpadnie, to
walczyc o Lige Europy pojedzie na polnoc, gdzie zagra z lepszym z pary HJK
Helsinki – Molde FK. Wszyscy trzej reprezentanci Ekstraklasy jesli przejda
dalej, beda musialy stanac na wysokosci zadania. Najciezszego do pokonania
przeciwnika moze miec Pogon Szczecin. W przypadku awansu zachodniopomorski
klub trafi bowiem na zwyciezce pary KAA Gent / MSK Zylina.

Legia Warszawa w III rundzie rowniez moze zmierzyc sie z najmocniejszym z
mozliwych do wylosowania rywali. Stoleczny klub jesli awansuje do tego
etapu rozgrywek, zagra bowiem z lepszym z pary Austria Wieden / Borac Banja
Luka. Lech Poznan z kolei potencjalnie zagra z wygranym meczu FK Auda –
Spartak Trnawa. Slowacki klub w przeszlosci dal sie we znaki np. Legii,
pokonujac ja 2:1 w dwumeczu eliminacji do Ligi Mistrzow. W tym sezonie
Ekstraklasa ma w eliminacjach do europejskich pucharow az czterech
reprezentantow. Rakow Czestochowa naturalnie jako najlepsza druzyna w kraju
walczy o gre w Lidze Mistrzow. W kwalifikacjach do Ligi Konferencji z
drugiego i trzeciego miejsca automatycznie weszly kolejno Legia Warszawa i
Lech Poznan.

Miejsce w eliminacjach przysluguje jednak takze zdobywcy Pucharu Polski.
Jako ze w tym sezonie to wlasnie Legia siegnela po to trofeum, do gry w
eliminacjach dolaczy takze czwarty zespol tabeli Ekstraklasy, a wiec Pogon
Szczecin. Polskie kluby juz niedlugo rozpoczna zmagania w II rundzie
eliminacji do Ligi Konferencji. 27 lipca na wyjazdach Legia Warszawa
zmierzy sie z Ordobasami Szymkent z Kazachstanu, a Pogon Szczecin z
Linfield FC z Irlandii Polnocnej. U siebie pierwszy mecz rozegra natomiast
Lech Poznan, ktory podejmie litewski Zalgiris Kowno.

To sie dzieje! Jest oficjalna oferta za Mbappe. Absolutny rekord swiata

Kylian Mbappe moze rozstac sie z Paris Saint-Germain jeszcze w trakcie
trwajacego okna transferowego. Francuzem interesuje sie m.in. Real Madryt,
natomiast Arabia Saudyjska kusi go wielkimi pieniedzmi. Al-Hilal mialoby
zaplacic PSG az 300 mln euro za Mbappe. Do klubu wplynela oficjalna oferta
– podaje Fabrizio Romano. Wyglada na to, ze Kylian Mbappe jest coraz blizej
odejscia z Paris Saint-Germain. Co prawda Francuz przedluzyl umowe z PSG
zeszlego lata, ale ona wygasa juz po zakonczeniu najblizszego sezonu.
Dodatkowo Mbappe poinformowal klub w liscie, ze nie skorzysta z opcji
przedluzenia wspolpracy o dodatkowy rok. To doprowadzilo wladze PSG do
wscieklosci, ktore ma przed soba ostatnia okazje na to, by cokolwiek na
napastniku zarobic. Paryzanie nie zabrali Kyliana na przedsezonowe tournee
po Japonii. W medialnych doniesieniach pojawialy sie informacje, ze Mbappe
chce dolaczyc do Realu Madryt, ktory stara sie o niego od wielu miesiecy.
Pozniej dziennik “Marca” podal, ze lacznie piec klubow zabiega o Francuza.
Poza Realem na tej liscie jest Manchester United, Tottenham, Chelsea oraz
Al-Hilal. O zainteresowaniu Saudyjczykow francuskie media mowily 22 lipca,
podkreslajac, ze PSG moze zainkasowac za Mbappe 200 mln euro, a pilkarz
dostalby 400 mln euro za dwa lata gry. Potem pojawily sie wiesci, ze
Al-Hilal zapewnil Mbappe, iz po roku bedzie mogl odejsc do Realu Madryt.

Nowe informacje w tej sprawie przekazuje wloski dziennikarz Fabrizio
Romano. Z jego wpisu wynika, ze Al-Hilal zlozylo oficjalna oferte Paris
Saint-Germain za Mbappe w wysokosci 300 mln euro. To bylby oczywiscie
rekord transferowy, znacznie przebijajacy transfer Neymara za 222 mln euro
w 2017 roku. Na razie nie ma rozmow Saudyjczykow z pilkarzem i jego
otoczeniem. “PSG pozostaje pewne, ze Mbappe juz dogadal sie z Realem Madryt
ws. warunkow kontraktu” – podaje Romano. Zdaniem Jamesa Benge z CBS Sports,
Al-Hilal oferuje Mbappe 700 mln euro za rok gry. Pod uwage trzeba tez brac
scenariusz, ze Mbappe pozostanie w Paryzu na kolejny sezon i zmieni klub
latem przyszlego roku bez kwoty odstepnego. “Pilkarz teraz jasno daje do
zrozumienia, ze jest gotowy zaakceptowac wszystko, poswiecic sezon i nie
grac. To prawdziwe starcie. Nie chce opuszczac PSG i jest gotowy zostac” –
przekazal dziennikarz Daniel Riolo na antenie RMC Sport. Z kolei dziennik
“Le Parisien” przekazal, ze PSG ma na jakis czas odsunac Mbappe od
normalnych treningow z zespolem, tzn. odeslac gracza do treningow z
juniorami.

Polacy zagrali tak, ze legenda siatkowki nie mogla sie ich nachwalic.
Wskazal swojego bohatera

Jestem pod duzym wrazeniem gry Polakow. Zagrac final na tak wysokim
poziomie to wielka sprawa – mowi Sport.pl legendarny Brazylijczyk Giba,
oceniajac final Ligi Narodow siatkarzy, w ktorym reprezentacja Polski
pokonala Stany Zjednoczone 3:1. Polscy siatkarze w niedziele po raz drugi w
historii siegneli po zloto Ligi Narodow. Bialo-czerwoni, podobnie jak 11
lat temu w Sofii, pokonali w finale Amerykanow, ale tym razem 3:1 (25:23,
24:26, 25:18, 25:18). To byl trzeci medal Polakow pod wodza Nikoli Grbicia
– w zeszlym sezonie wywalczyli braz Ligi Narodow oraz wicemistrzostwo
swiata. Giba podsumowuje gre Polakow w Lidze Narodow. “Dlatego to on byl
dla mnie MVP”

W rozmowie ze Sport.pl wiele slow uznania dla reprezentacji Polski mial
legendarny, byly brazylijski siatkarz Gilberto Godoy Filho, czyli po prostu
“Giba” – mistrz olimpijski z Brazylia i trzykrotny mistrz swiata w
siatkowce, ktory Lige Narodow, nazywana wowczas jeszcze Liga Swiatowa,
wygrywal az osiem razy. W reprezentacji Brazylii wystepowal przez 17 lat, w
latach 1995-2012.

– Jestem pod duzym wrazeniem gry Polakow. Zagrac final na tak wysokim
poziomie to wielka sprawa – chwalil Bialo-czerwonych Giba. – Final to
final, cos innego, walka o mistrzostwo. A jednak Polska potrafila
kontrolowac ten mecz od poczatku do samego konca. Stany Zjednoczone to
znakomity zespol, a jednak Polacy prawie w ogole nie pozwolili rywalom
rozwinac skrzydel. Malo kto mogl sie spodziewac, ze Polacy sa w stanie
wygrac final swiatowego turnieju w takim stylu, gdy Wilfredo Leon, Bartosz
Kurek czy Bartosz Bednorz byli tylko na lawce rezerwowych. W niedziele
dluzej zagral tylko Leon, ale i on po nieco ponad poltora seta zostal
zmieniony przez Tomasza Fornala. Bartosza Kurka z kolei w wielkim stylu
zastapil Lukasz Kaczmarek, najlepszy siatkarz niedzielnego spotkania.

– Nie bylem tym zaskoczony. Nikola Grbic to naprawde dobry trener, ktory po
raz kolejny pokazal, ze umie wykorzystac kazdego zawodnika, ktorego ma w
meczowej czternastce. Leon i Kurek na lawce? Ktoz mogl sie tego spodziewac?
A jednak. Weszli za nich inni zawodnicy i tez dali rade. Polacy tworza
prawdziwy zespol, udowodnili to dzisiaj. To niezbedne w siatkowce, bo nie
mozna miec tylko szesciu – siedmiu zawodnikow, jesli chce sie regularnie
wygrywac – przekonywal legendarny Brazylijczyk. Mimo to Giba unikal
stwierdzenia, czy wobec tego, o czym powiedzial, Polska jest glownym
faworytem w kontekscie przyszlorocznych igrzysk olimpijskich w Paryzu. –
Jest po prostu za wczesnie, do tego czasu moze sie jeszcze bardzo wiele
wydarzyc. Mowie to z doswiadczenia zawodnika, ktory wiele przezyl w
siatkowce – zaznaczal.

MVP tegorocznej Ligi Narodow dosc nieoczekiwanie zostal wybrany Pawel
Zatorski. Co na to nasz rozmowca? – Jestem szczesliwy z tego powodu, bo do
tej pory tylko raz w historii tych rozgrywek wskazano na zawodnika na tak
waznej pozycji jak libero – mowil z usmiechem Giba, wskazujac i zaczepiajac
stojacego obok bylego libero “Canarinhos” Sergio Santosa. – Ale mi
osobiscie najbardziej podobal sie Sliwka. Bo nie tylko gral znakomicie, ale
tez zachowywal sie jak prawdziwy lider i kapitan druzyny. Kontrolowal
emocje zespolu. Wiedzial, kiedy nalezy zachowac i przekazac mu spokoj, by
zachowac odpowiednia cierpliwosc, a kiedy tez nalezy eksplodowac emocjami i
pobudzic druzyne. Dlatego wskazalbym na niego jako MVP. Podsumowujac
tegoroczna Lige Narodow, byly brazylijski siatkarz zwrocil uwage nie tylko
na Bialo-czerwonych. – Japonczycy wywalczyli medal po 46 latach! To cos
niezwyklego, 46 lat! – mowil, nieprzejety zbytnio wynikiem swoich rodakow.
Brazylijczycy drugi rok z rzedu w Lidze Narodow nie awansowali do
polfinalu, tym razem zostali rozbici w cwiercfinale przez Polske 0:3.

– Nie sadze, zeby to byl wielki problem, Brazylia wciaz jest wsrod osmiu
najlepszych druzyn na swiecie. Utrzymywala sie na szczycie przez 12-15 lat,
teraz byc moze jest czas na sprawdzenie nowego pokolenia. To normalne w
sporcie, kazda reprezentacja to predzej czy pozniej przychodzi – zakonczyl
Giba.

DETEKTYW

Odrzucenie

Jerzy BLASZYNSKI

Do wieczora rodzice, a takze czlonkowie dalszej rodziny, odwiedzili
wszystkie jej kole- zanki i kolegow ale nikt nie mial pojecia, gdzie mogla
przebywac. Jezdzili samochodem po wsi, pytali napotkanych ludzi, sprawdzali
na polach, w lesie, nad rzeka, w ruinach starego dworu, gdzie mlodziez
lubila sie spotykac w wolnym czasie. Nie dalo to niestety zadnego
rezultatu. Anita S. nie wrocila na noc do domu ani nie skontaktowala sie z
naj- blizszymi. – Nie mozemy o niej zapomniec, to byla wspaniala dziewczyna
– twierdza zgodnie mieszkancy H. – Zdolna, dobra, pelna wiary w ludzi,
dostrzegajaca we wszyst- kim piekno… Tak nie powinno byc. To w ogole nie
powinno sie wydarzyc.

Miala duze uzdolnienia pla- styczne – od paru lat, jeszcze bedac uczennica
szkoly pod- stawowej, brala udzial w kon- kursach powiatowych i woje-
wodzkich, zdobywajac nagrody i wyroznienia. Jej obrazy tchnely radoscia,
kolorem, optymizmem, byly tez jednak zadziwiajaco doj- rzale, niekiedy
pelne zadumy. Tak ocenili znawcy. Wszyscy uwaza- li, ze bedzie sie
ksztalcic w tym kierunku – moze nawet na ASP w Krakowie lub w Warszawie.
Rodzice byli zachwyceni: nigdy w rodzinie nie bylo zadnych malarzy ani
innych artystow, moze Anita bedzie ta pierwsza, o ktorej beda sie
rozpisywaly gazety?

Dziewczyna miala tez inne zainteresowania, jak chociaz- by sport. Trenowala
siatkowke w szkolnym klubie, plywala, jezdzila konno. Kibicowala pol- skiej
i argentynskiej reprezenta- cji w pilce noznej. Pasjonowaly ja rowniez tak
“niekobiece” dyscy- pliny jak wyscigi samochodowe Formuly 1 i boks.

Ostatnie w swoim zyciu waka- cje spedzila nad Baltykiem. Po powrocie z
obozu oswiadczyla, ze po maturze zamierza studiowac w Akademii Marynarki
Wojennej. To nie byl zart. Zakomunikowala rodzicom o podjeciu tej waznej
decyzji zupelnie serio. Czy byl to krotkotrwaly wyraz fascynacji morzem,
czy tez cos powazniej- szego – tego nikt sie juz nie dowie.To byla
niedziela. Dosc cie- pla jak na druga polowe listopada. Temperatura na

dworze wynosila 15 stopni. Co niektorzy zrzucili kurtki i para- dowali w
letnich t-shirtach.

– A za kilka dni beda narzekac na korzonki. Albo i zapalenie pluc moze sie
przyplatac. Listopad to nie lipiec – krecil glowa ojciec Anity.

– Tato, czemu ty we wszystkim widzisz negatywy, a nie pozytywy? –
zazartowala. Wpadla do kuch- ni, by nalac sobie herbaty i zaraz znikla w
swoim pokoju.

Warunki byly wprost idealne na jesienny spacer, ale Anita nie miala na to
czasu. Od rana sle- czala nad podrecznikami i przy komputerze. W skupieniu
przy- gotowywala na nastepny dzien wazna prezentacje z historii. Wprawdzie
pracowala nad tym caly poprzedni wieczor, do poz- nych godzin, ale widac
uznala, ze to i owo nalezy jeszcze poprawic.

Rodzice parokrotnie pukali do jej pokoju namawiajac, zeby zrobila sobie
przerwe. Lepiej zeby wyszla na swieze powietrze przed obiadem, bo potem
zapowiada- no ochlodzenie i opady deszczu. A i nauka lepiej jej bedzie
wcho- dzic do glowy.

– Za chwile mamusiu, tak mi sie teraz dobrze pisze, jeszcze naj- wyzej 15
minut, przepraszam cie – odpowiadala z roztargnieniem, wpatrujac sie w
ekran komputera lub wertujac zeszyty i bruliony, rozlozone na biurku,
wersalce i na znacznej czesci podlogi.

Matka Anity rzucala ojcu porozumiewawcze spojrzenia. No tak – istna
perfekcjonistka z ich corki i nic na to nie mozna poradzic. Nie ma na nia
sily. Jak sie za cos wezmie, to calym ser- cem. Oczywiscie, zdawali sobie
sprawe, ze nauka w maturalnej klasie to nie przelewki, jednakze wypoczynek
tez jest wazny.

Okolo poludnia o swoje natu- ralne prawo do spaceru zaczal dopominac sie
Maks, ukochany buldog Anity.

– No juz dobrze, staruszku, pojdziemy, ale nie na dlugo, bo jeszcze musze
sciagnac kilka zdjec i wkleic je do tekstu, a to powazna sprawa, jak sie
zapewne orientu- jesz – powiedziala do popisku- jacego z radosci psa,
nakladajac kurtke w przedpokoju.

Poinformowala matke, ze wroci najpozniej za pol godziny. Nawet komputera
nie wylaczy- la, poprosila tez mlodsza siostre Zuzie, zeby niczego nie
ruszala. Zadnych gier ani wirtualnych konwersacji z kolezankami, bo moze
jej cos przez przypadek skasowac.

– A za to moglabym nawet zabic – rzekla z udawana surowoscia.

Jak juz skonczy prezentacje, odda jej komputer przynajmniej na jeden caly
dzien do wylacz- nej dyspozycji. Matka widziala przez okno jak corka
wychodzi z domu. Zamknela za soba furt- ke i wraz z Maksem zniknela za
rogiem ulicy.

inelo jednak pol godzi- ny, potem godzina, a Anita nie wracala. Poczatkowo
nikt sie tym nie mar- twil. Kiedy jednak nie pojawila sie na obiedzie, mimo
iz mama przygotowala jej ulubiona zupe pomidorowa, a na drugie pie- czony
schab ze sliwka, rodzina zaczela sie niepokoic.

– Moze spotkala Martyne lub Olke i sie zagadaly? – zastanawial sie ojciec.

Nigdy w takich sprawach nie kontrolowali corki, nie rozlicza- li jej z
czasu. Zachowywala sie odpowiedzialnie, nie bylo wiec takiej potrzeby.

– Sprobuje do niej zadzwonic

– powiedziala pani S. i z zafra- sowana mina wsluchiwala sie w monotonny
sygnal telefonu.

Komorka Anity nie odpowia- dala. Zostawila wiadomosc na poczcie glosowej,
poprosila, zeby dziewczyna sie odezwala. Potem zadzwonila do paru kolezanek
corki, ale zadna sie z nia tego dnia nie widziala. Nie umawialy sie na
zadne spotkanie, one takze pracowaly nad swoimi prezenta- cjami z historii.
Obiecaly, ze gdy- by Anita odezwala sie do ktorejs z nich, poinformuja jej
rodzicow. Po kolejnej godzinie oczeki- wania postanowili jej szukac. H. to
spokojna miejscowosc, polo- zona kilkanascie kilometrow od powiatowego
miasta, gdzie Anita S. uczeszczala do liceum ogolnoksztalcacego. Mala
osada, prawie wszyscy sie tam znaja. Na ogol sami porzadni ludzie, wie- le
rodzin mieszka tam od kilku pokolen. Nie do pomyslenia, by dziewczyna mogla
miec wsrod miejscowych jakichs wrogow. Coz zatem moglo sie jej przyda-
rzyc? Przeciez nie byla juz dziec- kiem, niedawno skonczyla 18 lat.

Do wieczora rodzice, a tak- ze czlonkowie dalszej rodziny odwiedzili
wszystkie jej kole- zanki i kolegow ale nikt nie mial pojecia, gdzie mogla
przeby- wac. Jezdzili samochodem po wsi, pytali napotkanych ludzi,
sprawdzali na polach, w lesie, nad rzeka, w ruinach starego dworu, gdzie
mlodziez lubila sie spoty- kac w wolnym czasie. Nie dalo to niestety
zadnego rezultatu. Anita S. nie wrocila na noc do domu, ani nie
skontaktowala sie z najblizszymi. Nazajutrz panstwo S. powiadomili poli-
cje o zaginieciu corki.

Zgloszenie zostalo przyjete i roz- poczeto akcje poszukiwawcza. Komendantem
posterunku w H. byl dobry kolega ojca Anity. Znal dziewczyne i byl
przekonany, ze nie przyszlo jej nic glupiego do glowy, zadna ucieczka z
domu, czy cos w tym stylu. W takim razie sprawa musi byc powazna.

Rodzice wspolnie z policjan- tami, krewnymi i sporym gronem sasiadow
przetrzasneli niemal kaz- dy metr miejscowosci. Niestety, bezskutecznie.
Stanislaw S., ojciec dziewczyny, wraz z bra- tem i jego 20-letnim synem,
jezdzili samochodem nie tylko po H., ale i po okolicy. Nieomal po calym
powiecie. Wobec nie- skutecznosci poszukiwan na

miejscu, pomysleli, ze byc moze Anita – z niewiadomych powo- dow – znalazla
sie poza rodzinna miejscowoscia.

W odleglosci kilku kilome- trow od osady napotkali idacego poboczem drogi
mlodego mez- czyzne. Szedl ze spuszczonym wzrokiem, glowe przykryl kap-
turem bluzy. Uslyszawszy warkot silnika samochodu drgnal i zro- bil taki
ruch, jakby chcial uciec w pobliskie zarosla.

– Przepraszam pana, chcial- bym o cos zapytac – zwrocil sie do niego
Stanislaw S. opusz- czajac szybe w samochodzie. Tamten zatrzymal sie
niechet- nie, z wyraznym ociaganiem. – Szukam corki. Wczoraj w polu- dnie
wyszla z domu i dotad nie wrocila, obawiamy sie, ze moglo jej sie stac cos
zlego.

Pokazal zdjecie Anity i spytal czy ja widzial. Mlody mezczyzna ledwie
rzucil okiem na fotogra- fie, po czym odwrocil wzrok. Odparl szybko, ze
niestety nie potrafi w zaden sposob pomoc. Gdyby jednak czegos sie dowie-
dzial, obiecal, ze sie skontaktuje. Po czym oddalil sie. Stanislaw S. przez
kilkadziesiat sekund nie wlaczal silnika w samochodzie. Patrzyl za
znikajacym na zakrecie mlodym czlowiekiem. Mial wra- zenie, ze gdzies juz
go wczesniej widzial. I to chyba calkiem nie- dawno. Jego zachowanie wyda-
walo sie troche dziwne. Nawet dobrze nie przyjrzal sie fotogra- fii tylko
od razu stwierdzil, ze nic nie wie. Byl to duzy wydruk z komputera o
niezbyt dobrej jakosci i zeby rozpoznac twarz dziewczyny, nalezaloby
popatrzec dluzej niz pol sekundy. A ten tyl- ko musnal wzrokiem i pokrecil
glowa. Potem obiecal, ze jakby czegos sie dowiedzial, poinfor- muje ojca
Anity. W porzadku, ale w jaki sposob zamierzal to zro- bic? Przeciez obaj
nie znali ani swoich nazwisk, ani adresow. Cos tu najwyrazniej sie nie
zgadzalo…

Gdy pojechali dalej, Stanislaw S. przypomnial sobie, gdzie widzial tego
czlowieka. Znal go, 19-letni

Mateusz B. od niedawna mieszkal w H., byl kolega Anity. Nie szkol- nym, bo
edukacje zakonczyl jakis czas temu, zdaje sie, ze zaledwie na etapie
zawodowki, ale jak to w malych miejscowosciach bywa, zetkneli sie ze soba,
spotykali sie w domu kultury, czasem na dys- kotece (choc Anita nie
przepada- la za tego rodzaju rozrywkami). Z czasem sie zakolegowali.

Na tym nie koniec. Mateusz na kolezenstwie nie zamierzal poprzestac. Ladna
i inteligentna dziewczyna najwyrazniej bardzo mu sie spodobala. Mniej
wiecej pol roku temu probowal zabiegac o jej wzgledy. Raz czy dwa byl u
Anity w domu i stad wlasnie Stanislaw S. go zapamietal. Ot, zwyczajny
chlopak; stal przy furt- ce w gronie kilku innych znajo- mych jego corki.
Stanislaw S. nie myslal o nim ani dobrze, ani zle.

Nie przypadl jednak do gustu Anicie i bez ogrodek mu to powie- dziala. Dla
niej najwazniejsza byla szkola, zdobywanie wiedzy, w perspektywie studia.
Mateusz B. przede wszystkim zas lubil latwe zycie i dobra zabawe. Nie
myslal o przyszlosci. Troche iryto- wal Anite swoim infantylnym stosunkiem
do zycia. Dlatego stwierdzila, ze nie jest im po drodze i zerwala z
Mateuszem. Przestal do niej przychodzic, ale od czasu do czasu widywala go
na przystanku autobusowym lub w sklepie.

Stanislaw S. zastanawial sie, czy to przypadek, ze wlasnie teraz, gdy
zaginela jego corka, spotkal jej niegdysiejsza sym- patie. I czemu chlopak
zacho- wywal sie tak, jakby sie czegos bal. Podzielil sie przemysleniami z
bratem. Nawet chcial zawrocic i odnalezc chlopaka, zeby zadac mu kilka
pytan, na ktore tamten tym razem musialby mu szcze- rze odpowiedziec, ale
brat go powstrzymal.

– Coz dziwnego w tym, ze nie patrzyl dlugo na zdjecie. Przeciez znal Anite,
wiec od razu ja poznal – argumentowal Miroslaw S. – A ze byl troche
dziwny… Moze

sie wystraszyl faceta, zaczepia- jacego go na pustej drodze. A ty Staszek,
po tej nieprzespanej nocy wygladasz jak zmora na urlopie. A moze ma jakies
wlasne proble- my. Dajmy juz temu spokoj…

– Ja bym jednak z nim poga- dal… – mruknal nieprzekonany Stanislaw S.
Kilka godzin pozniej ludzie uczestnicza- cy w poszukiwaniach

dziewczyny znalezli na dro- dze psa, z ktorym w niedzie- le wyszla na
spacer Anita S. Zwierze bylo wyglodzone i prze- marzniete, na szyi mialo
obro- ze, do ktorej przyczepiona byla smycz. Powiadomili rodzine
dziewczyny. Wiadomosc ta ich przybila. Byli niemal pewni, ze wydarzyla sie
tragedia.

– Zaraz do was przyjade –

powiedzial Stanislaw S. Postanowiono sprawdzic

pobliski sad. Jeden z kuzynow Anity S., przez niewielka szczeline w
betonie, zajrzal do wyschnietej studzienki melioracyjnej, ktora zaslanialy
chaszcze. Drgnal – na dnie zamajaczylo skulone, nieru- chome cialo.

– Chodzcie tutaj! – zawolal stlumionym glosem.

Stanislaw S. zbladl jak papier. Juz sie wszystkiego domyslil.

Kilku mezczyzn z niema- lym trudem odsunelo betonowa pokrywe studni.
Potwierdzily sie ich najgorsze obawy. Na dnie lezala poszukiwana Anita S.
Na szyi miala sine pregi, jak po duszeniu. Ojciec zawolal do niej, ale nie
zareagowala. Ciagle majac nadzieje, ze jeszcze zyje zeszli do niej,
probowali cucic, ratowac. Ktos zadzwonil po pogotowie. Niestety, Anicie nie
mozna bylo juz pomoc.

Wkrotce zjawila sie policja oraz karetka pogotowia. Lekarz stwierdzil zgon
dziewczyny. Przeprowadzona nastepnego dnia sekcja zwlok wykazala, ze
przyczyna zgonu Anity S. bylo

uduszenie. Przed smiercia zostala dotkliwie pobita. Zabojca wrzu- cil
martwe cialo do studni, gdzie przelezalo ponad dobe. A zatem do morderstwa
musialo dojsc wkrotce po wyjsciu Anity na spacer z psem. Musiala spotkac
zabojce w poblizu domu.

celu wyjasnienia okolicznosci smierci powolano specjalna

grupe operacyjna policji. Jak sie

okazalo, zaden z sasiadow miesz- kajacych w najblizszym sasiedz- twie S.
nie zauwazyl, by Anita spotkala sie z kims zaraz po wyj- sciu z domu z
psem. Mowili to juz rodzicom dziewczyny, kiedy ci, poprzedniego dnia,
prowadzili wstepne poszukiwania corki.

Anite widzieli jak poszla z psem na smyczy w kierunku niewielkiego
zagajnika na kon- cu ulicy. Czesto tam spacerowala z Maksem. Panstwo S.
oczywi- scie sprawdzili to miejsce, ale nie natrafili na zaden slad corki.
Od zagajnika do starego sadu, gdzie znaleziono zwloki Anity, jest niespelna
kilometr. Policja przyjela, ze zabojca mogl spotkac dziewczyne wlasnie w
tym zagaj- niku – bo do sadu sama raczej by sie nie zapuszczala. Ale we
dwoje mogli sie tam wybrac. W sadzie zostala pobita, a nastepnie udu-
szona. Potem zabojca wrzucil cia- lo do wyschnietej studni.

Policja nadspodziewanie szybko ustalila, kim byl czlo- wiek, z ktorym Anita
S. spotkala sie w lasku na koncu ulicy. Inny wlasciciel psa, spacerujac tam
ze swoim czworonoznym pupi- lem pol godziny wczesniej, nim zjawila sie
dziewczyna, napotkal mlodego czlowieka w charak- terystycznej bluzie, z
kapturem naciagnietym na glowe, ktory spytal go o godzine. Zdaniem
wlasciciela psa, mlody mezczyzna zachowywal sie troche dziwnie – sprawial
wrazenie wystraszone- go lub mocno przejetego. Policja skojarzyla ten opis
z informacja od Stanislawa S., ktory napo- tkal na drodze bardzo podobnie

wygladajacego i zachowujacego sie mlodzienca.

Jak sie okazalo, Mateusz B. byl widziany w poblizu domu Anity S. rowniez
poprzednie- go dnia wieczorem. Stal kilka metrow od bramy, palac papie-
rosa. Wtedy nikomu nie wydawa- lo sie to podejrzane, a i pozniej, gdy
szukano dziewczyny, nikt nie skojarzyl go z zaginieciem. W koncu kazdy moze
sobie stac gdzie chce, poza tym to mala miejscowosc, ludzie czesto spo-
tykaja znajomych.

Policja postanowila go zatrzy- mac i przesluchac. Jednakze funk-
cjonariusze nie zastali go w miej- scu zamieszkania. Rozpoczeto wiec
zakrojone na szeroka skale poszukiwania 19-latka.

ateusz B. pochodzil z M. – owego pobliskie- go miasta powiatowego.

Jednakze od blisko roku miesz- kal na stancji w H., u rodzicow kolegi. Jego
ojciec zmarl kilka lat wczesniej na raka, matka czesto jezdzila do pracy za
granice. Nie potrafil znalezc z nia porozumie- nia. Wolalby zeby czesciej
byla w domu, nawet wielokrotnie pytal, kiedy na stale wroci, ale w
odpowiedzi tylko wzruszala ramionami. To nie bylo takie pro- ste, bo z
czego zyc tu na miejscu.

Inna przyczyna wyjazdu Mateusza na wies byl konflikt z kolegami. 19-latek
wraz z gru- pa rowiesnikow byl podejrzewany przez policje o dokonanie kilku
kradziezy. Pare razy go przeslu- chiwano. Nie wiadomo z jakie- go powodu
koledzy uznali go za policyjnego donosiciela. Od tej pory nie mial zycia w
rodzinnym miescie. Znajomi nie podawali mu reki i pluli na jego widok.

Zostal uznany za podejrzanego o zabojstwo Anity S., gdyz prze- ciwko niemu
przemawialo kilka poszlak. O czym juz wspomniano – widziano go na krotko
przed zagi- nieciem dziewczy- ny w zagajniku, do ktorego Anita wybrala sie
z psem. Widziano go takze w poblizu jej domu poprzedniego wie- czoru.
Widzial go na drodze ojciec ofiary. Po drugie – kilka miesiecy temu
zabiegal o wzgledy dziewczyny i zostal przez nia odrzuco- ny – mogl zatem
palac checia zemsty. Ponadto kolezan- ki Anity widzialy ja kilkanascie dni
wczesniej, spaceru- jaca po wsi w towa- rzystwie Mateusza. O czyms z
ozywie- niem rozmawiali.

– W zasadzie,

jak ich spotkaly-

smy, to glownie

on mowil, Anita

sluchala z lekko

znudzona mina –

zeznaly dziewczy-

ny. – Nie wiemy jed-

nak czego dotyczyla

rozmowa, bo znaj-

dowali sie w pew-

nej odleglosci od

nas. Wowczas taka

scena nie wyda-

wala sie niczym szczegolnym. Teraz, w swietle tragedii, ktora sie
wydarzyla, spotkanie Anity z Mateuszem nabieralo szczegol- nego znaczenia…

To nie wszystko. O dziw- nym, podejrzanym zachowaniu Mateusza B.
powiedzieli policji rowniez gospodarze, od ktorych wynajmowal stancje. Sa
przeko- nani, ze z chlopakiem od kilku dni dzialo sie cos zlego. Byl zre-
zygnowany i smutny.

Nawet spytali go, co mu jest. Poczatkowo milczal, ale w koncu sie otworzyl.
Mowil, ze zamierza popelnic samobojstwo, bo nie ma nikogo bliskiego, nikt
go nie

rozumie. Wszyscy go odrzucili, zawiedli. Moglo to miec zwiazek z jego
kryminalna przeszloscia i szykanami kolegow. W piatek, na dwa dni przed
tragedia, wla- sciciele mieszkania widzieli jak naprawial skladany noz typu
motylek. Na widok gospodarzy stropil sie i probowal go ukryc.

W niedziele wyszedl z domu przed poludniem. Juz nie wrocil na stancje.
Wkrotce po znale- zieniu zwlok Anity i po tym, jak policja rozpoczela jego
poszuki- wania, kilku znajomych Mateusza otrzymalo od niego SMS-y. Pisal,
ze sie powiesi. Przekazano te informacje policji.

W dwa dni pozniej, w miej- scowosci W. (kilkadziesiat kilometrow od H.), na
terenie opuszczonego gospodarstwa rolnego, znaleziono zwloki mlodego
mezczyzny, ktory – jak wkrotce ustalono – popelnil samobojstwo przez
powieszenie. Byl to poszukiwany Mateusz B. Nie zostawil listu pozegnalnego.
Sledztwo w sprawie zaboj- stwa Anity S. potwierdzilo, ze dziewczyne
zamordowal

Mateusz B. Nie wiadomo, jakie kierowaly nim motywy.

Nie ustalono, czy nastolatka byla umowiona z nim w zagaj- niku na
spotkanie. Raczej nie, w przeciwnym bowiem razie powiedzialaby w domu, ze
chce sie z kims spotkac. Nie mia- la powodow by ukrywac to przed rodzicami.
Niekoniecznie musiala mowic, ze osoba ta jest Mateusz, zwlaszcza, ze pan-
stwo S. nie nalezeli do wscib- skich rodzicow. Ufali jej, wiec tym bardziej
nie musiala ich oklamywac.

Byc moze zaczail sie na nia w lasku, wiedzac, ze czesto przychodzi tu z
psem. Albo spotkanie bylo przypadkowe. Najprawdopodobniej wycia- gnal
dziewczyne do zdziczalego sadu i tam udusil. Poczatkowo policja brala pod
uwage ewen- tualnosc, ze19-latek nie dzia- lal sam. Betonowa plyta, ktora
przykryto studnie, gdzie wrzu- cono martwa dziewczyne, byla bardzo ciezka.
Jedna osoba nie bylaby w stanie jej podniesc. Jak jednak pozniej ustalono,
zeby wrzucic cialo do otworu, nie trzeba bylo jej podnosic, lecz
wystarczylo odsunac. Silny mlo- dy czlowiek mogl to zrobic, bez trudu, w
pojedynke.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto