Dzien dobry – tu Polska – 24.10.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 289) (67174)

24 pazdziernika 2023r.

Pogoda

wtorek, 24 pazdziernika 14 st C

Przelotne opady

Opady:70%

Wilgotnosc:91%

Wiatr:10 km/h

Kursy walut

Euro 4.46

Dolar 4.22

Funt 5.12

Frank 4.71

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Pozdrawiam ze slonecznej dzis Zielonej Gory i zycze udanego wtorku 🙂

Ania Iwaniuk

Dowcip

W czasach wysokiego bezrobocia do firmy budowlanej przychodzi na rozmowe
kwalifikacyjna mezczyzna, ktory chce sie zatrudnic jako pracownik fizyczny.
Szef mowi do niego:

– Prosze mi powiedziec cos o sobie.

– Jestem zonaty, chcialbym duzo zarobic bo mam pietnascioro dzieci.

– A co umie pan robic rekami?

Duzy ruch w kolobrzeskim porcie. Przyplynelo wiecej statkow towarowych,
przeladowano wiecej ton zboza

W trzecim kwartale biezacego roku w kolobrzeskim porcie przeladowano ponad
73 tysiace ton ladunkow, tj. o ponad 25 tysiecy ton wiecej niz w
analogicznym okresie ubieglego roku.

Ponad 50 proc. przeladunkow to zboze, ktore powrocilo do kolobrzeskiego
portu po blisko trzy miesiecznej przerwie spowodowanej zamieszaniem
zwiazanym z ograniczeniem przeladunkow ukrainskiego zboza do zaledwie kilku
wybranych polskich portow, kiedy to pominieto Kolobrzeg. Oprocz ziarna
kukurydzy, w porcie handlowym przeladowano jeczmien browarny.

Inne przeladowywane ladunki w trzecim kwartale w kolobrzeskim porcie to m.in.
klody drewniane, kruszywo, wapien, pellet czy nawozy.

W trzecim kwartale 2023 r. obsluzono 30 statkow towarowych, czyli az o 11
wiecej niz w trzecim kwartale ubieglego roku.

Babet szalala na Baltyku. Nie zyje jedna osoba Sztorm Babet uderzyl w
wybrzeze Morza Baltyckiego. W sobote w niemieckim kraju zwiazkowym
Szlezwik-Holsztyn konieczna byla ewakuacja tysiecy mieszkancow, a szkody
wyrzadzone przez zywiol oceniane sa na setki milionow euro. Powazne
uszkodzenia odnotowano takze w Danii. W sobote w zachodniej czesci Morza
Baltyckiego szalala burza Babet, w Niemczech okreslana imieniem Viktor,
ktora spowodowala takze ogromne straty na Wyspach Brytyjskich. Miejscami
stan wody wzrosl w nocy z piatku na sobote ponad 220 centymetrow powyzej
normy, co bylo najgorszym wezbraniem od ponad stulecia. W niedzielny
poranek woda opadla, a na terenach nadbrzeznych rozpoczelo sie szacowanie
strat.

Tragiczny bilans w Niemczech

Szczegolnie trudna sytuacja panowala w kraju zwiazkowym Szlezwik-Holsztyn
na polnocy Niemiec. W miescie Flensburg, gdzie zanotowano szczegolnie
wysokie fale sztormowe, morze zalalo port i otaczajace go budynki. Na
skutek powodzi ucierpial takze port w Szlezwiku. Baltyckie fale przedarly
sie przez waly, niszczac umocnienia brzegow i budynki. Zatonelo wiele
lodzi. To kompletna katastrofa. Nie wiem, ile jednostek zatonelo. Wszedzie
wystaja maszty – opowiadal stacji NDR jeden z pracownikow portu. W piatek
wieczorem media przekazaly, ze na baltyckiej wyspie Fehmarn zginela kobieta
– w jej samochod uderzylo powalone przez burze drzewo.

Jak informowal w sobote rano szef sluzb ratunkowych w ministerstwie spraw
wewnetrznych Szlezwiku-Holsztyna Ralf Kirchhoff, okolo dwa tysiace
mieszkancow kraju zwiazkowego zostalo ewakuowanych. Dodal, ze szkody
wyrzadzone przez zywiol moga byc liczone w setkach milionow euro. Babet
dala sie we znaki takze mieszkancom Danii. Na skutek burzy szczegolnie
ucierpiala poludniowa czesc Polwyspu Jutlandzkiego. W miescie Haderslev i
okolicznych miejscowosciach doszlo do podtopien, a woda uszkodzila biegnace
wzdluz wybrzeza drogi. Silny wiatr i wysokie fale zagrazaly rowniez
mieszkancom dunskich wysp – zniszczenia zanotowano m. in na Zelandii i
Lolland.

Fale doprowadzily rowniez do calkowitego zniszczenia zabytkowego domu
letniskowego w miejscowosci Skeldekobbel, pochodzacego z lat 20 XX wieku.
Zaledwie kilka miesiecy temu zostal on wystawiony na sprzedaz i wyceniony
na 3,6 milionow koron dunskich (ponad 2 miliony zlotych).

Prom osiadl na mieliznie Morza Baltyckiego. Ewakuuja pasazerow Prom Marco
Polo osiadl na mieliznie u wybrzezy Karlshamn w poludniowo-wschodniej
Szwecji. Sluzby ewakuuja 71 pasazerow. Straz Przybrzezna podala, ze ze
statku wycieka paliwo. Szwedzka Straz Przybrzezna poinformowala, ze w
niedziele o godzinie 7 plywajacy pod bandera Cypru prom pasazerski Marco
Polo osiadl na mieliznie na poludnie od Karlshamn. Trwa ewakuacja
znajdujacych sie na pokladzie 71 pasazerow.

– Pasazerowie sa w grupach zabierani na nasz statek, a nastepnie
transportowani do Karlshamn – przekazal Fredrik Stroembaeck z Centrum
Ratownictwa Morskiego i Powietrznego Szwedzkiej Administracji Morskiej.
Straz potwierdzila, ze z promu wycieka paliwo. Wedlug komunikatu
znajdujacej sie pod Karlshamn gminy Soelversborg, na wybrzezu odczuwalny
jest silny zapach ropy. Zaapelowano do mieszkancow o rezygnacje z kapieli w
morzu. Po zakonczeniu ewakuacji do akcji wkroczyc maja sluzby ratownictwa
ekologicznego. Wedlug Stroembaecka na razie nieznane sa przyczyny
zdarzenia, w niedziele rano nie bylo silnego wiatru. Prom Marco Polo, ktory
nalezy do niemieckiego armatora TT-Line, plynal ze szwedzkiego portu
Trelleborg do Karlshamn, a nastepnie mial skierowac sie do Klajpedy na
Litwie.

“Nie chodzilo o podsluchiwanie w czasie wyborow, ale po wyborach, kiedy
nowa koalicja chce ulozyc rzad” Byly szef CBA Pawel Wojtunik zapytal szefa
MSWiA i koordynatora sluzb specjalnych Mariusza Kaminskiego w TVN24, czy
sluzby tuz przed wyborami zaczely podsluchiwac opozycje. – Pytania
Wojtunika sa uzasadnione, ale nikt z nas nie postawi twardej tezy, poniewaz
nie ma dostepu do dokumentow, do przebiegu tego, co sie wydarzylo – zwracal
uwage w TVN24 dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski. Sprawe komentowal
takze dziennikarz “Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski. – To bylaby
recydywa ze strony ludzi tej wladzy – powiedzial. Byly szef CBA Pawel
Wojtunik w sobotnim wydaniu “Faktow po Faktach” w TVN24 skierowal cztery
pytania do szefa MSWiA, ministra koordynatora sluzb specjalnych Mariusza
Kaminskiego. W jednym z nich spytal, czy to prawda, ze “podczas odprawy w
Lucieniu (wies na Mazowszu, gdzie miesci sie osrodek CBA – red.) dwa dni
przed wyborami zapadly decyzje, dyspozycje, wydano zalecenia, aby w
kontekscie wyborow parlamentarnych masowo stosowac kontrole operacyjna
wobec przedstawicieli ugrupowan opozycyjnych z polozeniem szczegolnego
nacisku na jedno z ugrupowan tworzacych koalicje przedwyborcza”. Chodzi o
Trzecia Droge. Czy prawda jest, ze podczas odprawy w Lucieniu, dwa dni
przed wyborami, zapadly decyzje, wydano zalecenia, aby w kontekscie wyborow
parlamentarnych masowo stosowac kontrole operacyjna wobec przedstawicieli
ugrupowan opozycyjnych z polozeniem szczegolnego nacisku na jedno z
ugrupowan tworzacych koalicje przedwyborcza?

– Pytanie zadane przez Pawla Wojtunika

Czy koordynatorzy, koordynator lub zastepca (sluzb specjalnych), w takim
spotkaniu, w naradzie uczestniczyli? Czy te zalecenia plynely z gory, czy o
takich ewentualnych zaleceniach i pomyslach wiedzieli, akceptowali, czy sie
ewentualnie na nie godzili?

– Pytanie zadane przez Pawla Wojtunika

Czy podobne zalecenia i pomysly masowego stosowania kontroli operacyjnej,
przypominam na zasadzie podsluchow pieciodniowych, w ramach ktorych nie
uzyskuje sie zgody sadu, a jedynie akceptacje ze strony prokuratora
generalnego, byly przekazywane i takie podsluchy byly realizowane przez
ABW, SKW, policje czy inne sluzby posiadajace uprawnienia operacyjne?

– Pytanie zadane przez Pawla Wojtunika

Czy informacje z tych kontroli operacyjnych, jezeli prawda jest, ze zostaly
zastosowane, byly przekazywane innym politykom i byly wykorzystane w
prowadzonych negocjacjach i dzialaniach politycznych?

– Pytanie zadane przez Pawla Wojtunika W niedziele rano sprawe, na antenie
TVN24, komentowal dziennikarz sledczy Radia Zet Mariusz Gierszewski, ktory
ocenil, ze ma ona “bardzo duzy kaliber”. Jego zdaniem “nie chodzilo o
podsluchiwanie w czasie wyborow”. – Tu chodzilo o podsluchiwanie po
wyborach, czyli w czasie, kiedy nowa koalicja chce ulozyc rzad, chce sie
dogadac i te informacje moga miec wplyw wlasnie na ksztalt przyszlej sceny
politycznej – powiedzial.

– Tutaj chodzi o przelozenie troche akcentu, zebysmy tego nie rozumieli
jednoznacznie, ze to tylko podsluchiwanie w czasie wyborow, bo rzeczywiscie
wtedy mozna by zadac pytanie, jaki to ma sens. Jezeli mowimy o tym, ze to
zaczelo sie w ubieglym tygodniu i mialo trwac teraz, kiedy o tym mowimy, to
to nabiera zupelnie innego sensu – tlumaczyl.

Dziennikarz potwierdzil, ze informacje, ktore przekazal Wojtunik, dotarly
rowniez do niego w ubieglym tygodniu. – Na podstawie tego moge powiedziec,
ze pytania Wojtunika sa uzasadnione, ale nikt z nas nie postawi twardej
tezy, poniewaz nie ma dostepu do dokumentow, do przebiegu tego, co sie
wydarzylo w trakcie spotkania w Lucieniu – zauwazyl. Gierszewski byl dalej
pytany, jaka funkcje pelni osrodek, o ktorym wspomnial Wojtunik, w ktorym
mialo dojsc do spotkania.

– To osrodek szkoleniowy, ktory kiedys nalezal do Kancelarii Prezydenta,
juz z czasow glebokiego PRL-u. Pieknie polozony, w lesie, nad pieknym
jeziorem, ogrodzony, zero dostepu ciekawskich. W 2013 roku, za Pawla
Wojtunika, kiedy on rzadzil CBA, zostal przekazany CBA i tam urzadzono
osrodek szkoleniowy – opisal. – Z tego, co wiem, jest bardzo w tej chwili
uzywany, wykorzystywany do szkolen, ale takze przede wszystkim do spotkan,
gdzie nikt sie nie wtraci i nie zobaczy, co tam sie wydarzylo – dodal.

Gierszewski byl dalej pytany, jakich sladow mozna szukac, jesli chodzi o
podsluchy pieciodniowe. – To na pewno sad, na pewno slady u prokuratora
generalnego, na pewno takze telekomy. To nie musialy byc tylko podsluchy,
mogly byc takze bilingi, zeby zobaczyc, kto z kim sie kontaktowal albo kto,
gdzie jest – odparl. Mamy nadzieje, ze pojawia sie dowody, a przede
wszystkim, ze jezeli dojdzie do zmiany wladzy, to wtedy ci, ktorzy obejma
resorty silowe, sprawdza rzeczywiscie, co sie zdarzylo w Lucieniu –
zakonczyl.

Czuchnowski: to stary numer tej wladzy

Do wypowiedzi Wojtunika odniosl sie w TVN24 takze dziennikarz “Gazety
Wyborczej” Wojciech Czuchnowski. – To bylo elektryzujace – przyznal. – To
wprawdzie bylo w formie pytan, ale to byly pytania bazujace na informacji,
bardzo konkretne – zauwazyl.

Dziennikarz przekazal, ze bo wypowiedzi bylego szefa CBA, rozmawial z nim –
Doskonale rozumiem jego motywacje – powiedzial. Pawel Wojtunik powiedzial,
ze nie mogl z tym isc do komisji sluzb specjalnych, bo komisja nie dziala.
Nie mogl z tym isc do prokuratora generalnego, bo to prokurator generalny
wydawal zgode na te podsluchy. I nie mogl tez poinformowac o tym politykow
opozycji, bo to byloby bardzo ryzykowne, dlatego ze moglby sie narazic na
to, ze zdradza politykom tajne informacje – wyjasnil.

Jak podsumowal, Wojtunik “zrobil w tym momencie jedyne, co mozna bylo
zrobic, czyli po prostu zadal publiczne pytania i stwierdzil, ze ma duzo
wieksza wiedze i ze tak wlasciwie to nie sa pytania, tylko twierdzenia”

– Jestem pewny, ze odpowiedz na kazde z tych pytan brzmi “tak”. Podstawy
mojej pewnosci sa dwie. Pierwsza jest taka, ze Pawel Wojtunik nie tylko byl
szefem CBA, wczesniej zakladal CBS, ma swoich ludzi w roznych sluzbach, od
CBS-u, przez ABW, sluzby wojskowe do CBA. Jezeli mowi o kilku niezaleznych
zrodlach, to doskonale wie, co mowi – zwrocil uwage dziennikarz. Ocenil
przy tym, ze “to bylaby recydywa ze strony ludzi tej wladzy”. – Mariusz
Kaminski i Maciej Wasik zostali skazani za podobne dzialania w pierwszej
kadencji PiS-u – wspomnial. Przypomnial tu takze o podsluchiwaniu
Krzysztofa Brejzy przez oprogramowanie Pegasus. – Senator (elekt – red.)
Brejza, wtedy jeszcze posel, byl podsluchiwany Pegasusem jako szef kampanii
wyborczej Platformy Obywatelskiej, najwiekszego ugrupowania opozycyjnego.
Wasik z Kaminskim nigdy sie do tego nie odniesli – wspomnial. Czuchnowski
zwracal uwage, ze “za pomoca zdobytych podczas tych dzialan operacyjnych
materialow, podsluchow, sluzby byc moze beda probowaly wplynac na rozmowy
koalicyjne i sklocic ze soba opozycje, ktora za chwile nie bedzie opozycja,
tylko rzadem”. Na przypomnienie, ze Wojtunik powiedzial, ze polecenia
dotyczyly podsluchow pieciodniowych, na ktore nie wymagana jest zgoda sadu,
Czuchnowski przypomnial, ze po takich pieciodniowych podsluchach zostaje
slad.

– To jest stary numer tej wladzy. Za pierwszych rzadow PiS-u te
“pieciodniowki” byly bardzo popularne. Wtedy jak pisalismy o tym, to byly
miedzy innymi podsluchy wobec dziennikarzy, wobec politykow. Slad zostal.
Nie zostaly stenogramy – wspomnial.

Zaznaczyl, ze nie chodzi tu jedynie o slad elektroniczny. – Slad zostal w
materialach. Jezeli prokurator generalny wydal zgode, to ta zgoda byla
wydawana na pismie – powiedzial. – Wydaje mi sie, ze tutaj dowodow nie da
sie ukryc – dodal. Zwrocil takze uwage, ze niszczenie tego typu materialow
“jest bardzo powaznym przestepstwem”.

Slynne berlinskie muzeum zamknie sie na wiele lat Muzeum Pergamonskie w
Berlinie, jedna z najwazniejszych atrakcji tamtejszej Wyspy Muzeow,
zostanie zamknieta. Czesc placowki, ktora jest odwiedzana co roku przez
przeszlo milion osob, bedzie niedostepna dla odwiedzajacych nawet przez 14
lat. Powodem sa prace renowacyjne. Ze wzgledu na szeroko zakrojone prace
renowacyjne Muzeum Pergamonskie, jedna z najwazniejszych atrakcji wpisanej
na liste swiatowego dziedzictwa UNESCO berlinskiej Wyspy Muzeow, zostanie
zamkniete na wiele lat. Muzeum Pergamonskie przyciaga co roku ponad milion
zwiedzajacych.

Muzeum Pergamonskie w Berlinie. Kiedy otwarcie?

Od poniedzialku muzeum, slynace m.in. ze zbiorow sztuki starozytnej, bedzie
calkowicie zamkniete dla zwiedzajacych. Polnocne skrzydlo muzeum i sala z
Oltarzem Pergamonskim maja zostac ponownie otwarte wiosna 2027 roku.
Pozostale czesci budynku m.in. z Brama Isztar zostana ponownie otwarte
dopiero w 2037 roku – informuje portal stacji rbb.

W niedziele, w ostatni dzien przed zamknieciem, wladze muzeum spodziewaja
tlumow zwiedzajacych. Dzieki wydluzonym godzinom otwarcia Muzeum
Pergamonskie mozna bedzie zwiedzac do godziny 21. Jak czytamy na wspolnej
oficjalnej stronie berlinskich muzeow, Muzeum Pergamonskie zostalo
zbudowane w latach 1910-1930 przez Ludwiga Hoffmanna wedlug projektu
Alfreda Messela. “Wczesniej, w latach 1901-1909, w tym samym miejscu stal
mniejszy budynek. Poczatkowo miescily sie w nim wazne znaleziska z
wykopalisk berlinskich muzeow, takie jak plyty fryzowe Oltarza
Pergamonskiego odzyskane w latach 1878-1886” – czytamy w opisie placowki.
Przed I wojna swiatowa gmach musial zostac zburzony przez niewystarczajace
fundamenty. Nowy, wiekszy budynek muzeum zostal zaprojektowany jako
trojskrzydlowy kompleks. “Obecnie mieszcza sie w nim trzy muzea: Kolekcja
Starozytnosci Klasycznych ze swiadectwami architektury hellenistycznej i
rzymskiej, Muzeum Starozytnego Bliskiego Wschodu oraz Muzeum Sztuki
Islamskiej. Muzeum jest znane na calym swiecie z imponujacych rekonstrukcji
zespolow budynkow archeologicznych – Oltarza Pergamonskiego, Bramy Targowej
w Milecie i Bramy Isztar z Droga Procesyjna Babilonu i Fasada Mszatty” –
czytamy na stronie museumsportal-berlin.de.

Pijany pomylil hotel i smiertelnie pobil ochroniarza. Zarzut zabojstwa ze
szczegolnym okrucienstwem i areszt

Zabojstwo w Swinoujsciu. W nocy z piatku na sobote pijany mezczyzna pobil
71-letniego pracownika ochrony jednego z hoteli. Napastnik prawdopodobnie
pomylil adres noclegu. Ochroniarz zmarl. 27-latek uslyszal zarzut zabojstwa
ze szczegolnym okrucienstwem i zostal aresztowany.

W poniedzialek sad aresztowal na trzy miesiace 27-latka, ktory zostal
zatrzymany w sobote w zwiazku ze smiertelnym pobiciem 71-letniego
pracownika ochrony jednego z hoteli w Swinoujsciu.

– W niedziele mezczyzna uslyszal zarzut zabojstwa ze szczegolnym
okrucienstwem. Przyznal sie – przekazal nam Piotr Wieczorkiewicz z
Prokuratury Okregowej w Szczecinie.

Grozi mu dozywocie. Do zbrodni doszlo w nocy z piatku na sobote. Jak
podawal portal iswinoujscie, w sobote o 6 rano “dostawca pieczywa dostrzegl
na recepcji duzo krwi”. Na zdjeciach z miejsca zdarzenia widac, ze w
restauracji hotelu zostala wybita szyba. Goscie hotelu zostali poproszeni o
pozostanie w pokojach, by nie zacierac sladow zbrodni.

Wieczorkiewicz informowal, ze w sobotnia noc okolo godziny 2.30 zostal
zamordowany pracownik ochrony tego hotelu.

– Wpuscil mezczyzne, ktory byl klientem, ale innego hotelu. Mezczyzna
prawdopodobnie pomylil adres. Byl pijany – relacjonowal prokurator.

Policja zatrzymala 27-letniego mezczyzne. – Zadal pracownikowi ochrony
szereg ciosow – mowil Wieczorkiewicz.

Dodal, ze podejrzany jest obywatelem Polski, ale zamieszkiwal poza
granicami kraju. Spedzal weekend w Swinoujsciu.

SPORT

Niewiarygodna przemiana polskiego pilkarza. Ale forma. “Cel to 600 kilo”
Piotr Celeban przez wiele lat gral w ekstraklasie. Najdluzej wystepowal w
Slasku Wroclaw, z ktorym zdobyl nawet mistrzostwo Polski. Po zakonczeniu
kariery pilkarskiej mogl w pelni poswiecic sie nowej pasji, jaka stal sie
dla niego trojboj silowy. Zwienczeniem ciezkich treningow sa dla niego
starty w zawodach, gdzie osiaga coraz lepsze wyniki. – Nie potrafilbym
spedzac czasu w fotelu, ogladajac jakies telenowele – stwierdzil w rozmowie
z “Faktem”. Piotr Celeban to byly pilkarz, ktory najbardziej kojarzony jest
ze Slaskiem Wroclaw. W tym klubie wystepowal w latach 2006-07, 2008-2012 i
2014-2021, zdobyl z nim mistrzostwo Polski, przez dlugi czas byl tez jego
kapitanem. Kariere zakonczyl w 2022 r. i od tego czasu spelnia sie w innym
sporcie. 38-latek, ktory jest zatrudniony w drugiej druzynie Slaska jako
trener przygotowania fizycznego, trenuje trojboj silowy. Pierwsza stycznosc
z ta dyscyplina mial dwa i pol roku temu, jeszcze w czasach kariery
pilkarskiej. Treningi Celebana sa bardzo wymagajace, zaczynaja sie o 6:00
rano i trwaja od dwoch do nawet czterech i pol godziny. Na tym on nie
poprzestaje, startuje takze w zawodach, gdzie osiaga coraz lepsze
rezultaty. We wrzesniu wzial udzial w imprezie federacji WPC we Wroclawiu,
ktora byla dla niego “mocniejszym treningiem”. Startowal tam w kategorii
sredniociezkiej (ponizej 100 kg), jego waga wyniosla 93,9 kg. – Jestem
zadowolony z wystepu. W przysiadzie podnioslem 212.5 kg. I to z duzym
zapasem. W wyciskaniu sztangi lezac uzyskalem 120 kg, a w martwym ciagu
217,5 kg (lacznie 550 kg – red.). Czulem, ze moge wiecej. Forma rosnie –
powiedzial w rozmowie z “Faktem”. To dla niego tym wazniejsze, ze w
listopadzie czekaja go prestizowe zawody XPC World Cup w Siedlcach. Po
nieco ponad dwoch latach treningow pilkarz nie jest w stanie rywalizowac z
najlepszymi, ktorzy maja cwicza od dawna i wyciskaja po 800-900 kg. Mimo to
stawia sobie ambitne cele. – W XPC World Cup chcialbym osiagnac 585-600 kg.
To moj cel. (..) Biorac pod uwage, ze jestem na poczatku drogi w trojboju
silowym, to jestem zadowolony – oznajmil. Byly pilkarz regularnie zwieksza
obciazenia i w przyszlym roku chcialby dobic do 650 kg. Jak przyznaje,
bardzo pomaga mu to, ze wczesniej zawodowo uprawial sport i jego organizm
jest przyzwyczajony do “wyczerpujacego, momentami ekstremalnego” wysilku. W
dodatku dzieki temu nie nudzi sie na pilkarskiej emeryturze. – Po tylu
latach trudno zmienic przyzwyczajenia. Dlatego ciesze sie, ze odnalazlem
nowa pasje. Nie potrafilbym spedzac czasu w fotelu, ogladajac jakies
telenowele. Wole wyladowac sie w silowni czujac w rekach gryf sztangi –
stwierdzil. Piotr Celeban rozegral 340 meczow w barwach Slaska Wroclaw.
Poza tym byl zawodnikiem Pogoni Szczecin (2004-2006), Koronie Kielce
(2007-2008) oraz rumunskim Vaslui (2012-2014). Na koncie ma rowniez osiem
wystepow w reprezentacji Polski.

Alarm ws. Lewandowskiego przed Liga Mistrzow. “Bardzo skomplikowane”

Robert Lewandowski od kilku tygodni pauzuje z powodu kontuzji doznanej w
meczu z FC Porto w Lidze Mistrzow. Juz niebawem FC Barcelone czeka kolejne
spotkanie w tych rozgrywkach, tym razem z Szachtarem Donieck. Przed nim
katalonski “Sport” zdal raport na temat sytuacji kontuzjowanych zawodnikow
w zespole Xaviego. W przypadku polskiego napastnika trudno doszukac sie
powodow do optymizmu. Co wiecej, niewiele wskazuje na poprawe przed ligowym
El Clasico. Robert Lewandowski na poczatku pazdziernika doznal kontuzji w
meczu Ligi Mistrzow z FC Porto (1:0). Z tego powodu opuscil mecze z Granada
(2:2) oraz Athletikiem Bilbao (1:0), jak rowniez pazdziernikowe zgrupowanie
reprezentacji Polski. W srode 25 pazdziernika FC Barcelone czeka spotkanie
LM z Szachtarem Donieck. Wiele wskazuje na to, ze i w tym spotkaniu nie
pojawi sie na boisku. Poinformowal o tym katalonski “Sport”, ktory
twierdzi, ze kwestia gry Polaka jest “bardzo, bardzo skomplikowana”. To nie
najlepsza wiadomosc dla Barcelony rowniez w kontekscie zblizajacego sie El
Clasico (28 pazdziernika). Zdaniem gazety Lewandowskiemu bedzie “bardzo
trudno” wrocic na ligowy mecz z Realem Madryt. Absencja polskiego
napastnika to niejedyny problem Xaviego. “Sport” przekazal, ze na Szachtar
nie wroci zaden z zawodnikow leczacych kontuzje. Najblizej tego sa Pedri i
Raphinha, ale nikt w klubie nie chce niczego przyspieszac, zwlaszcza w
perspektywie potyczki z Realem. Na pewno nie zagraja za to Sergi Roberto,
Frenkie de Jong oraz Jules Kounde. “O ile nie nastapi nieoczekiwany obrot
wydarzen, zaden z obecnie kontuzjowanych zawodnikow nie pojedzie na mecz z
Szachtarem” – podkreslono. Mimo wszystko wydaje sie, ze i bez tych graczy
Katalonczycy beda zdecydowanymi faworytami starcia z mistrzami Ukrainy. W
pierwszych dwoch kolejkach odniesli dwa zwyciestwa, podczas gdy Szachtar
przegral 1:3 z Porto i z trudem pokonal 3:2 Royal Antwerp. Barcelona jest
pierwsza w tabeli grupy H, zespol z Doniecka jest trzeci. Podczas meczu
Szachar Donieck – FC Barcelona w trzeciej kolejce fazy grupowej LM zapewne
zabraknie Roberta Lewandowskiego. Nie oznacza to, ze w ogole nie bedzie
przedstawicieli Polski – dwoch doswiadczonych sedziow z naszego kraju
bedzie odpowiadalo za VAR.

BRUTALNE POBICIE KOSZYKARKI ARKI. PREZYDENT GDYNI REAGUJE

Mikayla Cowling, amerykanska koszykarka Arki Gdynia, zostala pobita po
srodowym meczu swojej druzyny. “Przemoc i agresja sa nieakceptowalne i
trzeba sie im sprzeciwiac” – skomentowal sprawe prezydent Gdyni Wojciech
Szczurek. Dziennikarz Karol Wasiek, ktory naglosnil sprawe, poinformowal,
ze do zdarzenia doszlo w jednym z trojmiejskich klubow. Opublikowal tez
oswiadczenie klubu. “Klub zawiadamia z wielkim zalem, ze w dniu 18
pazdziernika 2023 roku w godzinach wieczornych zawodniczka klubu Mikayla
Cowling zostala dotkliwie pobita przez nieznanego napastnika. Sprawa
zostala zgloszona na Komende Miejska Policji w Gdansku, ktora bardzo szybko
odnalazla napastnika.

Mikayla stala sie ofiara brutalnego pobicia, do ktorego nigdy nie powinno
dojsc. Klub potepia wszelkiego rodzaju agresje, wyraza gleboki zal w
zwiazku z zaistniala sytuacja i zrobi wszystko, aby bronic dobrego imienia
zawodniczki, oraz zapewni najlepsza opieke zdrowotna i prawna” – czytamy w
oswiadczeniu Arki Gdynia. “Koszykarke VBW Arka Gdynia Mikayle Cowling
brutalnie pobito po EuroCup Women. Jestem oburzony, ze doszlo do tak
haniebnej sytuacji. Przemoc i agresja sa nieakceptowalne i trzeba sie im
sprzeciwiac. Na szczescie policja szybko ujela napastnika. Zawodniczce
zyczymy zdrowia!” – napisal na X prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Cowling
ukonczyla uczelnie University of California, gdzie w ciagu czterech lat gry
srednio notowala niespelna 10 punktow oraz 4,5 zbiorki w kazdym spotkaniu.
Po dobrej uczelnianej karierze w 2018 roku zostala wybrana w trzeciej
rundzie do WNBA, jednak nie nie wystapila w zadnym spotkaniu.

W nastepnych latach wystepowala we Francji, Grecji, Turcji i Izraelu. Z
Arka podpisala kontrakt latem 2023 roku.

– Ciesze sie na mysl o moim debiucie w Polsce i bycia czescia tak silnego
klubu. Dziekuje za zaufanie i juz nie moge sie doczekac tej pieknej
podrozy, ktora jest przed nami – mowila serwisowi basketgdynia.pl Cowling
po podpisaniu umowy.

DETEKTYW

Makabryczna sobota nad wisla

Miroslaw PRANDOTA

Byla to historia glosna, ale krotkotrwala w medialnej pamieci. Ot, sprawa,

jakich wiele. Ktos kogos zabil,

nie wiadomo dlaczego, dostal

wyrok, siedzi w areszcie, czeka

go rozprawa sadowa, potem

dluga odsiadka i koniec. Na sali

sadowej w lawie dla publicznosci siedzia- lem ja oraz redaktor Edmund
Zurek, o ktorym fama glosi, ze prawdopodobnie urodzil sie w sadzie, tam
mieszka i rzadko stamtad wychodzi. Wlawie oskarzo- nych zajmowal miejsce
40-let- ni Zbigniew B. Wystepowal tam jako zabojca 20-letniego Stefa- na K.
Po przeciwnej stronie, obok prokuratora, zasiadali trzej chlopcy w podobnym
wieku, koledzy denata. O ile Zbigniew B. swoja postawa i wyrazem twa- rzy
dawal do zrozumienia, ze jest mu przykro za to co sie stalo, to swiadkowie
oskarzenia sprawiali wrazenie, ze w kazdej chwili gotowi sa rzucic sie na
zabojce, nie zwazajac na powa- ge miejsca, w jakim przebywali. Bunczuczne
miny i wygrazanie piesciami w kierunku oskarzo- nego sugerowaly
jednoznacznie, co moze stac sie ze Zbignie- wem B., gdyby przypadkiem
laskawosc sadu okazala sie zbyt nadmierna.

Zbigniew B. odsiedzial za swoj czyn 7 miesiecy. Na kolej- nej rozprawie
odpowiadal z wol- nej stopy, bo mial problemy ze zdrowiem. Pozwolilo mu to
wyrwac sie zza krat na pewien czas, ale przeciez wiadomo, ze za to, czego
sie dopuscil, nalezy sie co najmniej kilkanascie lat! Na pol godziny przed
roz- prawa Zbigniew B. zapytal mnie wprost:

– Niech mi pan powie, za co ja siedzialem i dlaczego wciaz jestem
oskarzony? Jak dotad nikt mi tego nie wyjasnil.

Ba! Mimo najlepszych checi i sporego doswiadczenia wyni- kajacego ze
spedzania mnostwa czasu na salach sadowych nie potrafilem udzielic
sensownej odpowiedzi na to pytanie. No coz? Nie pozostaje nam nic innego,
jak tylko przyslowiowy powrot do przeszlosci.

Jest pogodna, czerwcowa sobota. Zbigniew obudzil sie wczesnym rankiem,
wyjrzal

przez okno, stwierdzil, ze szko- da dnia na siedzenie w domu i zadzwonil do
swojej przyjaciolki Hanny. Zaproponowal spedzenie

czasu nad Wisla, obok Walu Miedzeszynskiego, kilka kilo- metrow od centrum
Warszawy. Miejsce w sam raz na kapiel sloneczna i nie tylko, bo rzeka na
tym odcinku jest wyjatkowo czysta, a linie brzegowa stanowi kawalek
piaszczystej plazy.

Propozycja byla wiec nie do odrzucenia. Zbigniew zabral z domu koc, Hanna
przygoto- wala chleb, maslo, pomidory i ogorki… ot, wszystko co trze- ba,
aby bezstresowo spedzic czas na lonie natury.

Nad Wisle przybyli dosyc wczesnie, byli wiec, przynaj- mniej na poczatku,
jedynymi goscmi, co dawalo poczucie duzego komfortu. Wprawdzie w godzine
pozniej rozlokowalo sie opodal mlodziezowe towa- rzystwo, skladajace sie z
trzech dziewczyn i dwoch chlopakow, ale zachowywali sie tak jakby ich nie
bylo. Krotko mowiac – sielanka.

W jakis czas pozniej Hanna zaproponowala spozycie sniada- nia, bo oboje
przyjechali tam na czczo. Zbigniew zabral sie wiec do krojenia chleba, a
Hanna smarowala kromki maslem i robila kanapki. Zanim jeszcze oboje zaczeli
jesc, w poblizu rozlokowalo sie pieciu 20-latkow z niewielkim plecakiem.
Chyba mieli preten- sje o cos do calego swiata, bo glosno wykrzykiwali
grozby pod czyims adresem obiecujac, ze k… mac, trzeba przypier…,
zapier… i rozpier… wszystko, co bylo nie takie, jakiego akurat zyczyli
sobie chlopcy. Dosc szybko udalo sie tez rozpoznac alkoholowa okrase w
tonie tych wypowiedzi. Jakby i tego bylo za malo, siegneli do plecaka,
wyjeli trzy butelki wodki i rozpoczeli degustacje.

Oczywiscie, jak to zwykle bywa w podobnych okoliczno- sciach, wulgaryzmy
plynely z ich ustjakfalanasrodkurzeki.Poza tym biegali w kolko, skakali
cha- otycznie do wody, gonili jeden za drugim i nadal przeklinali, rzucajac
nienawistne spojrzenia zarowno na Hanne i Zbigniewa, jak tez na piatke
mlodych ludzi

z sali sadowej opalajacych sie kilkadziesiat krokow dalej. Koniec sielanki
byl nieunikniony. Hanna stracila w koncu cierpliwosc, zresz- ta apetyt
rowniez. Zaproponowala partnerowi przeprowadzke w inne miejsce. Juz mieli
pozbierac wszystko z koca, gdy nagle za krzakami zrobilo sie cicho. Czyzby
pija- cy zasneli i przestali wreszcie zameczac krzykami innych ludzi? Skoro
tak, to moze jednak warto zostac w tym urokliwym miejscu? Pozostali. Cisza
trwala pol godziny, moze nieco dluzej. W pew- nym momencie dal sie slyszec
brzek tluczonej butelki, a potem nastepnej. To obudzilo znowu niepokoj.
Hanna po raz drugi zwraca sie do Zbigniewa z pro- pozycja zmiany miejsca.
Zanim mezczyzna zdazyl zareagowac, dal sie slyszec glo- sny szelest w
krzakach. Piatka pijanych lobuzow wpada na koc mezczyzny i kobiety. Hanna
zdazyla tylko krzyknac:

– Co tu sie dzieje!

Mlodzi ludzie trzymaja w rekach grube kije, depcza ubrania i rozlozone
kanapki, wymachuja tymi kijami i wyzy- waja Hanne od najgorszych.

Zanim Zbigniew zdazyl wstac z koca, jeden z napastni- kow wali Hanne kijem
przez ple- cy. Zbigniew kreci sie w kolko, dostrzega zacietrzewione twarze
z kazdej strony, probuje reka- mi oslaniac kobiete, ale jest to praktycznie
niemozliwe, bo kaz- dy z nich uderza Hanne kijem i odskakuje. Sytuacja robi
sie coraz grozniejsza, nie wiadomo, jak uwolnic sie od napastnikow.
Zbigniew wciaz kreci sie w miejscu, probujac oslonic partnerke, a jed-

noczesnie katem oka dostrze- ga noz do krojenia chleba. Odganiajac sie
jedna reka przed napastnikami, schyla sie i siega po noz, ktorym niedawno
kroil chleb. W jakims stopniu nabie- ra nieco pewnosci, bo widzi, ze gdy
robi nieskoordynowa- ny zamach nozem na wszyst- kie strony, tamci
natychmiast odskakuja na boki. Niebawem okazalo sie jednak, ze kiedy reka z
nozem ustawiona jest ostrzem w kierunku jednego, dwoch czy trzech
napastnikow, czwarty lub piaty ustawia sie z tylu za Hanna i znowu ja
uderza kijem.

Mezczyzna jest bezsilny. Stoi wprawdzie desperacko z nozem wycelowanym raz
w tego, drugi raz w tamtego napastnika, ale jednoczesnie zauwaza, ze jego
postawa robi coraz mniejsze wrazenie na bandytach. Jego sytuacja staje sie
beznadziejna, gdy tamci zaciesniaja krag wokol dwojki przerazonych ludzi,
kto- rzy widza przed soba wykrzy- wione nienawiscia twarze i zda- ja sobie
sprawe, ze lada chwila tamci skocza na nich cala grupa.

Stalo sie tak w chwile poz- niej. Bandyci, upojeni alkoholem wypitym
podczas upalnej pogo- dy, stracili instynkt samozacho- wawczy. Skoczylo
dwoch. Jeden z nich, Stefan K., nadziewa sie na wystawione ostrze noza, po
chwili wycofuje sie i zaraz pada na piasek. Drugi ponawia atak i – tak samo
jak jego towarzysz – nadziewa sie na noz. Szybko odstepuje, nie powtarza
juz tego manewru, ale stoi w miej- scu, podczas gdy pozostali trzej z
respektem rozsuwaja sie na boki, nie majac jednak zamiaru odstapienia od
ataku. Sa teraz bardziej skupieni, wyczekujac na odpowiednia sytuacje,
ktora da im bezpieczna przewage.

Zbigniew wykorzystuje te przerwe na zajecie sie soba i swoja partnerka.
Szeptem zagaduje Hanne:

– Lap rzeczy, biegniemy do ludzi!

Hanna stara sie zgarnac przynajmniej swoje ubranie, probuje siegnac po
koszule part- nera, ale Zbigniew pociaga ja za reke, krzyczac, zeby to
zostawila

i zeby uciekala razem z nim przez zarosla. Kobieta wyrywa jednak swoja dlon
z reki mez- czyzny i wybiera droge prowa- dzaca bezposrednio na Wal. Byl to
wybor najgorszy z mozliwych, napastnicy zawahali sie swoich morderczych
dziala- niach, ale nie odpuscili. Hanna wydawala im sie ofiara latwiej- sza
do zmasakrowania niz dzierzacy w reku noz do kroje- nia chleba Zbigniew.

Pierwszy dogania kobiete Pawel O. Towarzyszy mu jakas dziewczyna, ktora
poderwa- la sie z miejsca zajmowanego dotychczas w innym towarzy- stwie.
Najwidoczniej znajoma Pawla. Chlopak trzyma w dlo- niach gruba palke. Wali
nia kobiete z calych sil po plecach. Hanna upada, a wtedy on bije ja w nogi
i w posladki. Ciosy pada- ja jeden po drugim. Towarzyszy im wrzask:

– Wyru… cie po kolei, ty kur…! A na koniec cie utopimy! Po ktoryms
uderzeniu Hannie udaje sie zlapac za pal-

ke, natomiast bandyta stara sie ja wyrwac z rak kobiety. Ruch ciagniecia
spra- wia, ze Hanna w koncu wstaje i nadludzkim wysilkiem probuje biec
dalej.

Napastnik robi tylko kilka krokow za nia, bo nagle na dro- dze obojga
pojawiaja sie dwaj policjanci. Napastnik zatrzymu- je sie, a kobieta wpada
prosto w ramiona strozow prawa. Tymczasem przerazony Zbigniew przedziera
sie przez krzaki z nozem trzymanym kurczowo w dloni. Ma swiadomosc, ze
ucieka przed smiertelnym niebezpieczen- stwem. Zdaje sobie przeciez sprawe
z tego, ze rozjuszeni bandyci nie uspokoja sie dopo- ki nie dopadna jego
partnerki oraz jego samego. Przez caly czas zastanawia sie, czy Hannie
udalo sie ujsc z rak napastnikow, w koncu rezygnuje z dalszego
przedzierania sie przez krzaki, skreca w bok w kierunku Walu, bo wydaje mu
sie, ze tam odnaj- dzie partnerke.

Niespodziewanie na Wale pojawia sie radiowoz policyj- ny, Zbigniew
dostrzega go, wybiegajac z krzakow i natych- miast podaza w tamta strone.
Nie wypuszczajac nadal noza z zacisnietej dloni, dobiega tam, zauwaza
policjantow i krzyczy, zeby ratowali kobiete, ktora jest w
niebezpieczenstwie. Ta infor- macja pobudzila policjantow do aktywnosci,
dzieki czemu mogli wyjsc jej naprzeciw. Pomyslalby ktos, ze maka-
brycznezdarzeniedocze- kalo sie wreszcie szczesliwego zakonczenia.
Niestety, tak bywa tylko w bajkach. Swiat nadziany jest bowiem idiotami,
ktorych zly los wyznaczyl do pelnienia funkcji, jakich nigdy nie powinni
pelnic. W innym wypadku uzylbym wyrazenia “ludzie niekompetentni”, tutaj
pozostaje przy slowie “idioci”, a Czytelnik sam osadzi, czy okreslenie jest
adekwatne.

Gehenna dwojga 40-latkow, w tym wypadku zainicjowana bez uprzedniego
przemyslenia, wlasnie sie zaczela. Od biedy mozna uznac potraktowanie
wybiegajacego z krzakow mez- czyzne z nozem w reku za kogos
niebezpiecznego, zaslugujacego na natychmiastowe skucie az do wyjasnienia.
Jednak zalo- zenie kajdanek zmaltretowanej i goniacej resztkami sil kobie-
cie to prymitywna bezmysl- nosc, tym bardziej ze na oczach policjantow
uciekala ona przed goniacym ja Pawlem O.

Chlopak nadal trzyma w rekach palke, wiec zwy- kla logika podpowiada, kto tu

jest napastnikiem, a kto ofiara. Policjanci maja jednak wlasny stosunek do
zastanej rzeczywi- stosci. Uciekinierow umieszczaja w zadrutowanej czesci
radiowo- zu, natomiast Pawla O. zaprasza- ja do kabiny kierowcy. W trakcie
jazdy wioda z nim przyjacielska rozmowe, podczas ktorej mlody bandyta
opowiada, jacy grozni sa ci dwoje siedzacy z tylu. Zabili jednego z
kolegow, a malo bra- kowalo, zeby pozabijali ich wszystkich. Na szczescie
on sam przypadkowo znalazl jakas palke, z trudem sie obronil, a nastepnie
zamierzal obezwladnic kobiete i przytrzymac ja na miejscu do czasu
przybycia policji. Policjanci kupuja te wersje bez reszty, przyjezdzaja do
komendy Warszawa

Praga-Poludnie i powtarzaja zaslyszana historyjke swoim przelozonym.
Przelozeni pakuja Zbigniewa “na dolek” bez zad- nych wyjasnien, bo na razie
nie ma na to czasu. Hanna probuje cos wytlumaczyc, ale z nia tez nikt nie
chce rozmawiac, bo aku- rat spisuja zeznania Pawla O., ktory jeszcze
bardziej puszcza wodze fantazji niz niedawno na Wale Miedzeszynskim. Po
podpisaniu zlozonych zeznan zostaje zwolniony.

Dopiero wtedy Hanna zosta- je dopuszczona do glosu, jed-
nakpodwarunkiem,zenaj- pierw wypelni druczek z napi- sem “Oskarzona o
wspoludzial

w zabojstwie”. Gdy skarzy sie, ze z powodu silnego pobicia nie moze dluzej
usiedziec na krzesle, ktos z policjantow laska- wie przypomina sobie
przepis, w mysl ktorego osobe pobita (a nawet oskarzona o “wspol- udzial”)
nalezy poddac ogledzi- nom lekarskim zanim przekaze sie ja do aresztu.

Hanna wyraznie kuleje, slady na nogach wskazuja, ze kobieta
faktycznieniemamozliwosci ucieczki ani nawet chodzenia, bo wymaga pomocy w
dojsciu do radiowozu, co po prostu oznacza, ze poprzednio przezyty szok,
ktory ulatwil jej panowa- nie nad bolem, teraz nie dzia- la. A mimo to
zostaje znowu skuta i dowieziona do szpitala. Tam czeka kilkanascie minut
na badanie lekarskie, oczywi- scie z rekami w kajdankach i na oczach
mnostwa pacjentow.

Doktor Janusz D., ktory wla- snie ma dyzur, oglada zasinie- nia na ciele
kobiety i kreci glo- wa. Pacjentka powinna zostac w szpitalu! Wtedy jeden z
poli- cjantow oswiadcza, ze Hanna jest oskarzona o morderstwo, a za takie
przewinienie musi trafic do aresztu, potrzebne jest tylko zaswiadczenie
lekarskie. Lekarz ustepuje i pisze co trze- ba, a kobieta wedruje za kratki.

Nastepnego dnia, po otwo- rzeniu drzwi okazalo sie, ze aresztowana kobieta
jeczy z bolu, a poza tym trudno ja zidentyfikowac,bo…osiwiala!

W koncu bada ja lekarz poli- cyjny. Stwierdza, ze jezeli nie nastapi
natychmiastowa terapia w szpitalu, to tkanki na obitych fragmentach ciala
doznaja mar- twicy. Ktos tam wreszcie zrozu- mial, co to oznacza, a oznacza
nie mniej, ni wiecej, tylko pel- na odpowiedzialnosc karna dla Komendy.

Dyskusja na ten temat pomiedzy policyjnymi “eks- pertami” trwa kilka
godzin. Przez ten czas Hanna, jeczac z bolu, musi lezec na brzuchu na
aresztanckiej pryczy. Tymczasem jej oprawca pozostaje wolny jak ptak.
Zbigniew, po zlozeniu wreszcie wyjasnien, w ktore nikt nie wierzy,

siedzi w areszcie i nie ma poje- cia, czego chce od niego policja. Nikogo
nie napadl, nikogo nie atakowal, bronil siebie i towa- rzyszki, machal
nozem dla postrachu, ktos tam rzucil sie na niego z zamiarem obalenia na
ziemie, na koncu uciekal, aby ujsc z zyciem… O co tu chodzi?

Po kilku tygodniach ktos ze wspolwiezniow wyjasnil mu, ze aby dowiedziec
sie szczegolow, musi poczekac na akt oskarze- nia. Cos takiego przygotowuje
jakis prokurator, bo od tego on jest. I tu na scene wydarzen wchodzi
prokurator Wieslaw W. z warszawskiej Prokuratury dla Dzielnicy Praga
Poludnie. Tenze prokurator, aby w ogo- le uzyskac sadowe pozwole- nie
zatwierdzajace legalnosc aresztu, poinformowal sad na pismie, ze oskarzony
przez niego Zbigniew B. wyszedl pewnego dnia o poranku w towarzystwie Hanny
B. i udal sie w okolice Walu Miedzeszynskiego w celu zabicia obywatela o
okreslo- nym imieniu i nazwisku. Mniej wiecej taki byl sens oskarze- nia w
przedmiotowej sprawie. Inaczej mowiac, Zbigniewowi nie chodzilo o spedzenie
majow- ki w milej atmosferze nad Wisla, tylko o zabicie wspomnianego
osobnika.

Doslownie

wygladalo to tak:

“Dzialajac w za-

miarze pozbawie-

nia zycia Stefana K.

oskarzony ude-

rzyl pokrzywdzone-

go nozem w klatke piersiowa, powodujac rane kluta i rane jeli- ta
cienkiego… W tym samym miejscu i czasie usilowal doko- nac zabojstwa
Rafala G. w ten sposob, ze uderzyl pokrzywdzo- nego nozem w okolice
ledzwio- wa lewa, powodujac rane klu- ta… jednak zamierzonego celu w
postaci pozbawienia zycia Rafala G. nie osiagnal…”.

W akcie oskarzenia nie ma nawet slowa o tym, ze Zbigniew byl atakowany, ze
bronil sie, ze wylacznie reagowal na zbrod- nicze zamiary napastnikow i ze
mial jedynie sekunde czasu, aby

chwycic za noz, ktorym zamie- rzal nastraszyc mlodych bandy- tow, zeby
wreszcie otrzezwieli. Aby przyblizyc Czytel- nikom te sytuacje, zwra- cam
uwage na okolicz-

nosci natury psychologicznej. Otoz czlowiek atakowany przez kilku groznych,
a na dodatek pijanych napastnikow, nie wie, czy chca go zabic, czy “tylko”
pobic albo uczynic zen kaleke. W podswiadomosci mnoza sie wszystkie obawy
na raz w krot- kim czasie. Ten sam atakowany nie ma rowniez pojecia, czy
to, co robi, mozna okreslic mia- nem checi pozbawienia zycia kogokolwiek.
Przede wszystkim instynktownie usiluje uwolnic sie od zagrozenia, a jego
dziala- nia sa automatyczna reakcja na to zagrozenie. Istotne znaczenie ma
tu instynkt zycia, a reakcje Zbigniewa majace chaotyczny charakter
potwierdzaja te teze. Chodzilo o utrzymanie napast- nikow w bezpiecznej
odleglosci.

W tym kontekscie twierdze- nie prokuratora Wieslawa W. o “dzialaniu z
zamiarem zabicia” jest tak infantylne, ze az wstyd szczegolowo komentowac
tresc jego aktu oskarzenia.

Iwreszcienajwazniejszakwe- stia: Zbigniew stal w miejscu, nie gonil swoich
przesladow- cow! To napastnicy “tanczyli” wokol niego, probujac grupowo
obalic go na ziemie, a co dalej? Ano, dalej, gdyby final tej maka- brycznej
zabawy byl odwrotny, prokurator musialby napisac, ze pieciu napastnikow
“dzialalo z zamiarem zabicia” Zbigniewa B. I wtedy mialby racje, nato-
miast przypisujac Zbigniewowi zamiar zabicia, skompromitowal sie w stu
procentach.

Wieslaw W., czlowiek desy- gnowany do weryfikowania
praworzadnosci,funkcjonariusz pelniacy urzad zaufania publicz- nego – nie
wspomnial w akcie oskarzenia ani slowem o przy- toczonej wyzej
najwazniejszej dla sledztwa okolicznosci. Taki “niuans” nie pasowal mu do
koncepcji, ktora zapewne odkryl na suficie we wlasnym biurze. I chyba tylko
dlatego Wysoki Sad przyklepal areszt, zapewne nie znajdujac czasu na
wnikanie w sedno sprawy.

Ta kompromitacja ma dalszy ciag. Otoz pilnujac swojej sufi- towej teorii,
prokurator zupel- nie pominal fakt bestialskiego katowania Hanny B.
Ograniczyl sie do ogolnikow, ktore niczego nie wyjasniaja, a
jednoczesnie… nie koliduja z teoria pozbawio- na podstawowego elementu,

jakim byl aspekt psychologicz- ny: zagrozenie zdrowia i zycia! Oto
prokuratorski zapis

dotyczacy ucieczki Hanny B.: “Pawel O. wraz z Marta L. dogo- nili
uciekajaca kobiete w odle- glosci okolo 50 metrow od miejsca zdarzenia, po
czym, po kilkunastu minutach zostala ona oddana w rece policji”. Krotko
mowiac – pobila sie sama, a jed- noczesnie byla tak sprawna, ze pobila sie
po plecach!

Prokuratorska tendencyjnosc ujawnila sie w jeszcze jeden sposob:

“Ze zlozonych przez podej- rzanego wyjasnien wynika mie- dzy innymi, ze do
ugodzenia nozem Stefana K. i Rafala G. doszlo podczas ataku wyzej
wymienionych mezczyzn na Zbigniewa B., w trakcie ktore- go nadziali sie oni
na trzymany w jego reku noz. Wyjasnienia podejrzanego dotyczace okolicz-
nosci ugodzenia nozem pokrzyw- dzonych znajduja potwierdzenie w zeznaniach
swiadka Hanny B., jednakze z uwagi na bliskie sto- sunki laczace wyzej
wymieniona z podejrzanym zeznania Hanny B. nie zasluguja na wiarygodnosc”.

I znowu mamy klopot. Mianowicie taki, ze zeznania obojga zostaly zlozone w
czasie, gdy oboje nie mieli mozliwosci wzajemnego porozumiewania sie
(czytaj: uzgodnienia wer- sji), poniewaz Zbigniew siedzial w areszcie, a
Hanna przebywala w szpitalu! Czas mija, Zbigniew B. pozostaje na warunko-
wej wolnosci z uwagi

na slabe zdrowie, a teraz nad- szedl czas na analizowanie okolicznosci
sprawy przez sad. Pozostalo juz tylko trzech swiadkow oskarzenia, bo czwar-
ty w miedzyczasie rozstal sie z tym swiatem podczas jakiegos pojedynku na
ostre narzedzia. Ot, zycie! To juz ktoras z kolei rozprawa. Stanowisko
proku- ratora Wieslawa W. pozostaje

z sali sadowej niezmienione, stanowisko adwokata rowniez, ale nie daje sie
ukryc, ze obronca z trudem znosi bagaz oskarzenia. Nie potrafi wyluskac ze
zdarzen tych argumentow, ktore zdecy- dowanie przenioslyby wine ze
Zbigniewa na agresorow.

Malo tego! Ze zdumie- niem obserwuje, jak przy stole sedziowskim ustawili
sie przed- stawiciele obu stron i dyskutuja o dlugosci ostrza noza, na kto-
re jakis czas temu nadzialo sie dwoch upojonych alkoholem bandytow.

Miedzy dyskutantami stoi nawet biegly. Na zyczenie sadu mial ustalic, w
jakim stop- niu jest prawdopodobne, ze denat sam nadzial sie na noz,
awjakim – zostalnimpchnie- ty. W gre wchodzi podobno glebokosc rany oraz
dlugosc ostrza noza. Glowa boli od slu- chania tych bzdur. Jestem zaze-
nowany, zniesmaczony i wrecz smutny, ze dorosli ludzie z wyz- szym
wyksztalceniem bawia sie w takie nic niewnoszace do sprawy szczegoly. Na
miejscu tego bieglego od dlugosci ostrza powinien stac psycholog i nikt
inny!

Sedziowie tez ograniczyli swoj punkt widzenia do ogladu i mierzenia ostrza
noza. Strach pomyslec, co moze grozic zaata- kowanemu przez bandytow
czlowiekowi, gdy nie da sie laskawie zabic. Beda go oceniac amatorzy z
dyplomami uniwer- syteckich studiow prawniczych.

Zbigniewa B. uwolnil dopie- ro Sad Najwyzszy, przyjmujac za podstawe wyroku
te wszystkie argumenty, jakie wymienilem powyzej.

No coz? Tak zwana obrona konieczna miewa sie w naszym kraju tak sobie. Niby
jest w kodeksie karnym, ale ludzie przywykli juz do tego, ze jezeli my
pobijemy bandyte, popelni- my czyn karalny, jezeli jednak bandyta pobije
nas, popelnia tylko czyn o malej szkodliwosci spolecznej.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,