DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 200) (6693)
24 lipca 2023r.
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Dzis Sport jak co poniedzialek. A ja wczoraj zostalam w domu, ale nie z
powodu Alertu RCB, bo pozar dogaszali rano i juz tylko z okna widzialam
resztki dymu, ale z powodu weny do wypierdolingu, ktora trzeba wykorzystac
jak sie pojawia i pozbylam sie 60 litrow zbednych papierow. Wene mam nadal
ale nie ma juz co wyrzucac, wiec trzeba uzyc rozsadku i nie pozbyc sie
czegos potrzebnego;) W sobote pecha mial znow pociag do Gdyni (tym razem
nie ja razem z nim) bo przejezdza przez Przylep, a wczoraj byla komunikacja
zastepcza. Pozostaje mi nadzieja, ze sie do czwartku ogarna 😉
Ania Iwaniuk
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
23 lipca 2023r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
SIATKOWKA
Liga Narodow siatkarzy. Polacy z turbulencjami pokonali Japonczykow i
awansowali do wielkiego finalu.
Wmeczu polfinalowym turnieju Ligi Narodow w gdanskiej Ergo Arenie polscy
siatkarze pokonali Japonie 3:1 i w niedziele zagraja w wielkim finale
przeciwko Amerykanom. Bialo-Czerwoni znow mieli problemy ze swoja gra,
ale po raz kolejny pokazali wielka klase w decydujacych momentach.
Polfinalowy mecz Ligi Narodow, dla ludzi niespecjalnie sledzacych
ostatnie miesiace w meskiej siatkowce, mogl zwiastowac spacerek dla
Polakow. Japonczycy od dawna nie naleza do swiatowej czolowki, ostatnie
duze sukcesy odnosili w latach 70., kiedy byli jednym z wielkich rywali
slynnej druzyny Huberta Wagnera.
Potem popadli w przecietnosc i dopiero w obecnej edycji Ligi Narodow
wzbili sie na nieosiagalny dla nich ostatnio poziom. Pod wodza swietnie
znanego w Polsce Francuza Phillipa Blaina (asystent Stephana Antigi
podczas zakonczonych triumfem mistrzostw swiata w 2014 r.), zrobili
niesamowity postep. Okazali sie rewelacja fazy grupowej Ligi Narodow, w
ktorej dlugo byli niepokonani i ostatecznie zakonczyli ja na 2. miejscu,
tuz przed Polakami. Chociaz akurat w bezposrednim meczu to podopieczni
Nikoli Grbicia wrecz rozbili najlepszy azjatycki zespol w trzech
krotkich setach (to bylo ich 17. zwyciestwo z Japonia w 18 ostatnich
meczach!).
Jednak tym razem o podobnym scenariuszu nie bylo mowy. Japonczycy w
cwiercfinale latwo pokonali Slowencow i wyslali sygnal, ze chca w
Gdansku powalczyc o pelna pule. Polacy tez pokazali kawalek niezlej
siatkowki, pokonujac 3:0 Brazylie, choc w naszym zespole nie wszystko
funkcjonowalo idealnie. To wszystko sprawialo, ze spotkanie z Japonia
zapowiadalo sie pasjonujaco.
Trener Grbic w porownaniu z pierwszym meczem dokonal dwoch zmian w
wyjsciowej szostce. Na przyjeciu Bartosz Bednorz zastapil Wilfredo
Leona, z kolei w roli atakujacego zamiast kontuzjowanego Bartosza Kurka
na boisku pojawil sie Lukasz Kaczmarek. Jednak w pierwszym secie w
polskim zespole nie funkcjonowalo praktycznie nic. Szwankowalo
przyjecie, w ataku meczyli sie wlasciwie wszyscy zawodnicy, nie
zagrazalismy tez Japonczykom zagrywka. A ci nakrecali sie z kazda
kolejna akcja, momentami przypominajac superbohaterow z rodzimych
kreskowek, ktorzy potrafia na kilkanascie sekund zawisnac w powietrzu i
uderzac pilke z nadludzka sila. Ponad boiskiem fruwali szczegolnie Ran
Takahashi oraz Yuki Nishikawa.
Szkoleniowiec polskiego zespolu staral sie ratowac sytuacje zmianami,
ale te poczatkowo nie zmienily obrazu meczu. Chociaz wejscie Leona
zwiastowalo poprawe gry Polakow, ale juz w kolejnych setach. Ten
pierwszy Japonczycy wygrali do 19.
W drugiej partii gospodarze turnieju zaczeli grac plynniej, choc wciaz
systematycznie pojawialy sie zatarcia. A to Kaczmarek zaatakowal w aut,
a to Aleksander Sliwka zaserwowal w siatke, a to Jakub Kochanowski nie
skonczyl latwego ataku ze srodka. Jedno co niemal caly czas
funkcjonowalo bez zarzutu, to zagrywka Mateusza Bienka, zreszta
niezawodnego takze w ataku i bloku. Kiedy tylko sytuacja zaczynala sie
wymykac Polakom spod kontroli, Bieniek robil cos, co uspokajalo
sytuacje. Z kazda chwila coraz lepiej wygladal tez Leon, od pewnego
momentu wrecz niezawodny w ataku.
Ludzie Grbicia wypracowali sobie nawet cztery punkty przewagi (15:11),
ale seria bledow, szczegolnie w przyjeciu, sprawila, ze rywale
doprowadzili do remisu 18:18. W tym momencie wazyly sie losy spotkania,
bo gdyby Japonczycy wyszli na prowadzenie 2:0, odwrocenie losow meczu
byloby juz ekstremalnie trudne.
Juz do konca drugiej partii trwala twarda walka punkt za punkt. 21:21,
23:23. Najpierw dwa setbole dla Polski – nic z tego. Potem swoja szanse
maja Japonczycy – gramy dalej! Przy stanie 26:26 znow sprawy w swoje
rece wzial Bieniek. Dwie kapitalne zagrywki zadecydowaly o tym, ze
Polakom w ogromnych mekach udalo sie wyrownac na 1:1. Wypelniona do
ostatniego miejsca Ergo Arena zatrzesla sie w posadach, ale nawet w tym
ogromnym tumulcie uslyszec mozna bylo gdzieniegdzie pojedyncze oddechy ulgi.
Jak sie okazalo, koncowka drugiego seta byla decydujacym fragmentem
meczu. Od tego momentu bialo-czerwona maszyna ruszyla na calego! Juz
pelna swobode w ataku odzyskal Leon, swoje pilki przepychal Kaczmarek,
kiwkami popisywal sie Sliwka. No i wciaz nie do zatrzymania byl Bieniek.
Rozgrywajacy Marcin Janusz wreszcie mogl roznorodnie rozdzielac pilki
bez obawy, ze koledzy moga zawiesc.
Trzeci set byl wrecz koncertem Polakow, w pewnym momencie osiagneli oni
przewage az 10 punktow (20:10). Wreszcie pojawily sie elementy
rozrywkowe, wczesniej gra naszego zespolu przypominala mozolne wspinanie
sie na stroma gore bez cienia przyjemnosci. Kiedy Leon wbijal po
japonskiej stronie kolejne gwozdzie, na twarzach polskich siatkarzy
wreszcie pojawily sie szerokie usmiechy.
Chwila niepewnosci byla jeszcze w polowie czwartego seta, kiedy ze stanu
15:10 zrobilo sie 15:14. Jednak Polacy blyskawicznie uspokoili sytuacje,
znow odskoczyli na bezpieczna przewage (19:15) i spokojnie ja
wyegzekwowali. Zatem z pewnymi turbulencjami awansowali do finalu, w
ktorym zmierza sie z Amerykanami.
PILKA NOZNA
-W miniona srode Rakow Czestochowa wygral 3-0 (0-0) w rewanzowym meczu I
rundy eliminacji Ligi Mistrzow z estonskim FC Flora Tallin i awansowal
do kolejnej fazy rozgrywek. Dwie bramki w tym spotkaniu strzelil Lukasz
Zwolinski, a jedno trafienie dolozyl Giannis Papanikolaou. W pierwszym
spotkaniu mistrz Polski wygral 1-0. Czestochowianie w II rundzie zmierza
sie z Qarabag Agdam (Azerbejdzan).
-Fernando Santos nie odbiera telefonow z PZPN po plotce, ze przenosi sie
do Arabii Saudyjskiej.
Fernando Santos przestanie byc trenerem reprezentacji Polski? Na plotki
z Arabii Saudyjskiej zareagowal Polski Zwiazek Pilki Noznej.
“Selekcjoner przebywa aktualnie na urlopie. Tydzien temu byl w Polsce na
meczu Superpucharu Rakow – Legia i nie bylo z jego strony zadnych
sygnalow odnosnie zmiany jego planow zawodowych”. Dwuzdaniowy komunikat
opublikowany w niedziele przed poludniem przez PZPN nie rozwiewa
watpliwosci, ktore pojawily sie w nocy.
W nocy bowiem na jednym z popularnych w Arabii Saudyjskiej kont
twitterowych pojawila sie informacja, ze selekcjoner reprezentacji
Polski obejmie klub Al-Shabab ze stolecznego Rijadu – ten sam, w ktorym
w poprzednim sezonie gral Grzegorz Krychowiak. Wedlug tego zrodla
wkrotce ma dojsc do podpisania kontraktu Portugalczyka z arabskim klubem
i jego ogloszenia.
– My nic nie wiemy na ten temat – powiedzial w niedziele rano rzecznik
kadry Jakub Kwiatkowski. Trzy godziny pozniej swoj komunikat opublikowal
PZPN. Gdy na Twitterze pojawilo sie krotkie oswiadczenie zwiazku, kibice
w komentarzach namawiali dzialaczy, by zadzwonili do trenera. – Naprawde
myslisz, ze nie probujemy? – odpowiedzial Kwiatkowski.
Wiadomo, ze w czerwcu, po powrocie z przegranego 2:3 meczu z Moldawia,
Portugalczyk zostal wezwany przez prezesa Cezarego Kulesze. Szef PZPN
nie zwolnil trenera, ale domagal sie wyjasnien w sprawie tak fatalnego
wystepu. Jeszcze w Kiszyniowie Santos nie umial wytlumaczyc, jak to
mozliwe, ze druzyna z gwiazdami swiatowej pilki w skladzie do przerwy
wygrywala 2:0 z jedna z najslabszych europejskich reprezentacji, a po
przerwie stracila trzy gole.
Santos jest trenerem reprezentacji Polski od stycznia, gdy zastapil
zwolnionego po mundialu Czeslawa Michniewicza. Poprowadzil do tej pory
druzyne w czterech meczach: przegranych z Czechami i Moldawia oraz
wygranych z Albania i Niemcami. W teoretycznie latwej grupie eliminacji
Euro 2024 Polska zajmuje dopiero czwarte miejsce, wyprzedzajac tylko
Wyspy Owcze.
Gdyby Santos zdecydowal sie na rozwiazanie kontraktu, bylby to drugi
taki przypadek na przestrzeni kilkunastu miesiecy – pod koniec 2021 r.
reprezentacje Polski porzucil inny Portugalczyk, Paulo Sousa.
EKSTRAKLASA
1 kolejka sezon 2023/2024
Legia Warszawa-LKS Lodz 3-0
Piast Gliwice-Lech Poznan 1-2
Rakow Czestochowa-Jagiellonia Bialystok 3-0
Stal Mielec-Cracovia 2-2
Gornik Zabrze-Radomiak 0-2
Zaglebie Lubin-Ruch Chorzow 2-1
Widzew Lodz-Puszcza Niepolomice,zakonczony po zamknieciu gazetki
W poniedzialek Korona Kielce-Slask Wroclaw
– Wystarczyl jeden blysk Efthymiosa Koulorisa, zeby Pogon Szczecin mogla
zgarnac komplet punktow w pierwszym meczu nowego sezonu z Warta Poznan.
Na tym pozytywy jednak sie koncza.
55 dni przerwy w ligowych rozgrywkach moglo wywolac wsrod kibicow Pogoni
uczucie tesknoty za ekstraklasa, ale pierwsze pol godziny piatkowego
meczu z Warta bylo na tyle nudne, ze niektorzy sympatycy portowcow z
pewnoscia zaczeli sie juz zastanawiac, czy naprawde bylo na co czekac.
Najwieksza gwiazda druzyny z Poznania jest jej trener Dawid Szulczek.
33-latek to najzdolniejszy przedstawiciel mlodej generacji polskich
szkoleniowcow, ktory wykonuje swietna prace z rokrocznie skazywana na
spadek z ekstraklasy druzyna ze stolicy Wielkopolski.
W tym sezonie Warta tez ma jeden z najslabszych skladow w lidze, a do
meczu z Pogoni przystapila dodatkowo mocno przetrzebiona przez kontuzje.
Na lawce rezerwowych – z braku innych mozliwosci – zasiadlo az siedmiu
mlodziezowcow. Teoretycznie poznaniacy nie powinni miec szans z grajaca
w optymalnym skladzie Pogonia. Szczegolnie ze Jens Gustafsson postawil
na bardzo ofensywna jedenastke z Kamilem Grosickim, Luka Zahoviciem oraz
przede wszystkim nowym napastnikiem Efthymiosem Koulourisem na czele.
Szulczek znakomicie ustawil jednak swoja druzyne, ktora przez wieksza
czesc pierwszej polowy mocno uprzykrzala zycie szczecinianom. Warta
bronila sie calym zespolem i blisko siebie – nie dajac Pogoni mozliwosci
na przyspieszenie swoich akcji. Poza tym poznaniacy czesto sprawiali
zagrozenie pod bramka Dantego Stipicy po stalych fragmentach gry oraz
dlugich wyrzutach z autu. Byli tez blisko szczescia po mocnym strzale
zza pola karnego Stefana Savicia.
Portowcy po raz pierwszy sprawdzili dyspozycje bramkarza Warty Adriana
Lisa dopiero po pol godzinie gry i nic nie wskazywalo na to, ze jeszcze
przed przerwa zdolaja otworzyc wynik meczu. Ale w 36. minucie swoj
instynkt snajperski pokazal zupelnie niewidoczny do tej pory Koulouris.
Grek z zimna krwia wykorzystal dosrodkowanie Marcela Wedrychowskiego z
prawej strony i strzalem z pierwszej pilki, z okolo 11 metrow, zdobyl
pierwszego gola w barwach Pogoni.
– Widze, ze Koulouris szybko zapracowal na zaufanie wsrod kolegow.
Szukaja go na boisku – cieszyl sie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem
Gustafsson.
Bramka spowodowala, ze w drugiej polowie spotkanie stalo sie nieco
bardziej atrakcyjne. Warta musiala sie otworzyc, a Pogon nareszcie miala
wiecej miejsca na boisku. Portowcy zaczeli stwarzac sobie grozne okazje
w polu karnym rywala, ale Warta tez miala swoje szanse i stopniowo
przejmowala inicjatywe. W 54. minucie gospodarze byli bardzo blisko
szczescia po dosrodkowaniu z lewej strony, po ktorym pod bramka Stipica
zrobilo sie ogromne zamieszanie. Dwadziescia minut pozniej groznie
glowkowal Savic po wrzutce Jakuba Bartkowskiego.
W koncowce szczecinianie momentami wrecz dali zepchnac sie do defensywy,
ale ostatecznie dowiezli skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka.
Pogon na inauguracje sezonu wygrala z Warta 1:0, ale swoja gra nie
powalila na kolana. W najblizszy czwartek zmierzy sie na wyjezdzie z
Linfield FC z Irlandii Polnocnej w pierwszym meczu drugiej rundy
eliminacji do Ligi Konferencji Europy.
-Ekstraklasa juz nie jak beben maszyny losujacej? Kto nie oszczedzal,
ten wygrywa.
Cztery najlepsze druzyny poprzedniego sezonu wygraly swoje mecze w
pierwszej kolejce ekstraklasy.
Cos drgnelo juz w ostatnim sezonie. W lidze, w ktorej przez cale lata
wyniki wygladaly jak wyjete z bebna maszyny losujacej, w ktorej druzyna
z konca tabeli mogla wygrac z liderem i malo kogo to dziwilo, tym razem
mielismy cztery zespoly wyraznie odstajace od reszty. Tabela na koniec
rozgrywek pokazywala roznice miedzy nowym mistrzem, trzema zespolami ze
scislej czolowki i cala reszta. Rakow Czestochowa wyprzedzil Legie
Warszawa az o 9 pkt, miedzy Rakowem a Piastem Gliwice – piata druzyna
sezonu, najlepsza z tych, ktore nie zalapaly sie do europejskich
pucharow – byly az 22 pkt roznicy. Przepasc. Druga w tabeli Legie od
czwartej Pogoni dzielilo 6 pkt. Trzeci byl Lech, punkt nad Pogonia.
W druzynach, ktore awansowaly do europejskich pucharow – Rakowie, Legii,
Lechu Poznan i Pogoni Szczecin – latem nie doszlo do radykalnych zmian,
najpowazniejsza byla zmiana trenera u mistrzow Polski, gdzie Marka
Papszuna (nie przedluzyl kontraktu) zastapil jego asystent Dawid
Szwarga. Rakow, choc jego wlasciciel zapowiadal, ze latem na transfery
wyda nie wiecej niz pol miliona euro, tylko na Johna Yeboaha wydal
trzykrotnosc tej sumy. A gdy oferte Rakowa – a nie z amerykanskiej MLS
lub z Bundesligi – przyjal Sonny Kittel z HSV Hamburg, jasne stalo sie,
ze czestochowianie wcale nie wlaczyli trybu oszczednosciowego, bo
Niemiec stal sie prawdopodobnie najlepiej zarabiajacym pilkarzem ligi. I
ze mimo braku porzadnego stadionu mistrzostwo Polski wcale nie musi byc
sufitem tej druzyny, ktora mimo ciezkiej kontuzji Iviego Lopeza jest
mocniejsza niz przed rokiem.
Lech ruszyl na zakupy po tym, jak sprzedal za 6 mln euro do Club Brugge
reprezentanta Polski Michala Skorasia. Latem pobil rekord transferowy
ligi, za 1,8 mln euro w Poznaniu pojawil sie reprezentant Iranu Ali
Gholizadeh kupiony z belgijskiego Charleroi. Pieniadze zarobione w
pucharach w poprzednim sezonie – ok. 8 mln euro za awans do cwiercfinalu
Ligi Konferencji – juz w wiekszosci wydal na nowych graczy i utrzymanie
tych, ktorzy byli w kadrze. Nowe, wyzsze kontrakty w ostatnich
miesiacach podpisali bowiem m.in. Nika Kvekveskiri, Antonio Milic,
Jesper Karlstrom czy Mikael Ishak. Lech stawia wiec na stabilizacje.
Z Legii odszedl latem Filip Mladenovic (koniec kontraktu), wlasnie
finalizowana jest sprzedaz Maika Nawrockiego (nawet 5 mln euro do
Celticu Glasgow). Braki zostaly uzupelnione glownie na rynku krajowym, i
to bez placenia odstepnego poprzednim klubom. Na tych zasadach na
Lazienkowskiej pojawili sie krol strzelcow ostatniego sezonu ekstraklasy
Marc Gual (ostatnio Jagiellonia Bialystok) i powolywany do reprezentacji
Polski Patryk Kun (poprzednio Rakow). Pogon Szczecin z kolei
wykosztowala sie na kontrakt dla Efthymiosa Koulourisa, napastnika,
ktory piec lat temu byl krolem strzelcow greckiej ekstraklasy.
Tak przemeblowani pucharowicze przystapili do nowego sezonu. I w
komplecie wygrali swoje pierwsze mecze: Pogon na wyjezdzie z Warta
Poznan 1:0, Legia u siebie z LKS Lodz 3:0, Rakow 3:0 na wlasnym
stadionie z Jagiellonia Bialystok i Lech w Gliwicach 2:1 z Piastem.
Zadnych potkniec na poczatku rozgrywek, zadnych falstartow.
Ale przyklad z poprzedniego sezonu uczy, by nie wyciagac zbyt szybko
wnioskow: lider po osmej kolejce – Wisla Plock – spadl pozniej z ligi.
I Liga Pilkarska
1 kolejka sezon 2023/2024
Arka Gdynia-Nieciecza 2-2
Chrobry Glogow-Lechia Gdansk 2-4
Motor Lublin-Z.Sosnowiec 3-2
Polonia Warszawa-Tychy 2-3
G.Leczna-Wisla Krakow 2-2
Podbeskidzie Bielsko-Biala – Wisla Plock 1-1
Znicz Pruszkow-Resovia Rzeszow 2-0
Miedz Legnica-Katowice 1-0
W poniedzialek Stal Rzeszow-Odra Opole
-Przyjemna niespodzianke prawili swoim kibicom pilkarze Lechii Gdansk
pokonujac na inauguracje rozgrywek I ligi Chrobrego Glogow 4:2.
Bohaterem meczu byl autor hat-tricka Luis Fernandez, ale trener Szymon
Grabowski chwalil po spotkaniu caly zespol. – Widac, ze tworzy sie fajny
kolektyw – przyznal szkoleniowiec.
Trudno znalezc lepszy przyklad o przewrotnosci pilki noznej, niz ten
zwiazany z ostatnimi losami Lechii. 21 lipca 2022 r. gdanski zespol
rozgrywal wyjazdowy mecz z Rapidem Wieden w ramach eliminacji Ligi
Konferencji. Niemal dokladnie rok pozniej inaugurowal sezon I ligi na
stadionie Chrobrego. Z zawodnikow, ktorzy wowczas zagrali z Rapidem, do
Glogowa pojechalo tylko dwoch pilkarzy – Kacper Sezonienko oraz Conrado.
Ot, pilkarskie zycie…
W Gdansku nie mozna juz jednak plakac nad rozlanym mlekiem i trzeba
patrzec do przodu. Sa nowi wlasciciele, nowe nadziej i przede wszystkim
nowi pilkarze. Poki co jest ich niewielu, ale jeden z nich juz w
pierwszym spotkaniu pokazal, ze bedzie absolutna gwiazda I ligi.
Hiszpan Luis Fernandez realnie dolaczyl do zespolu dopiero w tym
tygodniu, zdazyl odbyc z kolegami raptem piec treningow. Od pierwszych
minut spotkania w Glogowie widac bylo, ze do optymalnej formy fizycznej
brakuje mu – delikatnie rzecz ujmujac – sporo. Widac tez bylo, ze
wielkiego zrozumienia z kolegami tez jeszcze nie ma. Ale jedno co
Fernandez na pewno ma to jakosc. Mial on w tym spotkaniu cztery, moze
piec przeblyskow, ale kazdy oznaczal dla rywala alarm najwyzszego
stopnia. Po pierwszym blisko zdobycia gola byl Lukasz Zjawinski, po
drugim Hiszpan juz samodzielnie wykonal cala robote. Indywidualna akcja,
precyzyjny strzal w gorny rog i pierwszy gol w bialo-zielonych barwach.
Potem mogl on zdobyc jeszcze dwie kapitalne bramki, ale najpierw
fantastyczna interwencja popisal sie bramkarz Chrobrego Karol Dybowski,
a potem do szczescia zabraklo centymetrow. Hiszpan musial sie wiec
zadowolic dwiema kolejnymi bramkami zdobytymi z rzutow karnych (warto
zaznaczyc, ze oba wywalczyl wspomniany Sezonienko) i juz w debiucie w
barwach Lechii skompletowal hat-tricka.
– Dzisiejszy mecz pokazal, ze ta liga po prostu nie jest dla Luisa. On
zdaje sobie z tego sprawe, my wszyscy zdajemy sobie z tego sprawe –
mowil po spotkaniu trener Lechii Szymon Grabowski – Jednak pamietajmy,
ze on ma wokol siebie duzo dobrych zawodnikow i oni tez na niego w tym
meczu popracowali. Widac ze tworzy sie kolektyw i fajnie, ze juz w
pierwszym meczu to pokazalismy. A jesli chodzi o kolejne transfery, to
nie spodziewajmy sie, ze beda one tego kalibru co zatrudnienie
Fernandeza. Chcialbym miec bardzo mocna kadre, tak aby kazdy kolejny
zawodnik wchodzacy do druzyny stanowil o jej sile. Wlasciciel robi
wszystko, zeby tak bylo – przyznaje szkoleniowiec gdanskiego zespolu.
Wspomniane transfery sa nieodzowne, bo mimo zadowolenia z postawy i
wyniku zespolu w Glogowie, wciaz ma on ogromne braki kadrowe. Srednia
wieku podstawowej jedenastki na mecz z Chrobrym to zaledwie 21,8 lat, a
tej konczacej spotkanie – juz po zmianach – zaledwie 20 lat! Mlodszego
zespolu w calej I lidze na dzis nie ma. Na dodatek linia obrony
ustawiona zostala w eksperymentalny sposob jej srodek tworzyli 20-letni
srodkowy pomocnik Tomasz Neugebauer oraz 17-letni prawy obronca Bartosz
Brzek. Tym wiekszy szacunek, ze gdanska druzyna spisala sie w Glogowie
tak dobrze, choc trzeba przyznac, ze rywal w wielu fragmentach ulatwial
zadanie. Z drugiej strony to tez zasluga lechistow.
– Przygotowujac sie do meczu bardzo dobrze poznalismy mocne i te slabsze
strony rywala. Uklony dla calego sztabu, bo bardzo fajnie
rozpracowalismy przeciwnika. Jednak rozczytanie rywala to jedno, a
realizacja zadan przez pilkarzy to drugie. Zrobili to bardzo dobrze i
wielkie gratulacje dla nich – podkresla trener Grabowski. – Latwo nie
bylo, bo wiedzielismy, ze Chrobry bedzie posylal duzo dosrodkowan, nie
tylko ze stalych fragmentow gry, ale tez z akcji. Mysle, ze udalo nam
sie to w pewnych momentach wyeliminowac. Co prawda juz jeden z
pierwszych stalych fragmentow dla rywala zakonczyl sie bramka [zdobyl go
byly zawodnik Lechii Mavroudis Bougaidis], ale tu objawila sie sila tego
zespolu, ktory tak naprawde dopiero sie tworzy. Moi zawodnicy sie nie
zalamali, tylko dazyli zeby doprowadzic do remisu, a potem strzelac
kolejne bramki. Momentami bylo widac to co chcielismy robic, czyli
wykorzystywac przestrzenie za pierwsza linia pressingu przeciwnika,
chcielismy tez wiazac ich wahadla w bocznych sektorach. Kiedy to sie
udawalo nasza gra wygladala naprawde przyjemnie dla oka. Jestem pod
wrazeniem reakcji na strate gola. Nie byla moze natychmiastowa, ale na
tyle szybka, zeby rywal nie zlapal wiatru w zagle. Nie dopuszczalismy do
wielu zagrozen pod nasza bramka, a jesli juz byly to musze pochwalic
zespol za obrone pola karnego, za determinacje i ofiarnosc, bo nawet
przy wyniku 4:1 nie chcielismy stracic bramki. Nie udalo sie ale ogolnie
musimy byc zadowoleni z naszej postawy zarowno w defensywie jak i
ofensywie – zaznaczyl szkoleniowiec gdanskiego zespolu.
I dodal: – Dzis sie cieszymy, ale juz od jutra myslimy tylko o piatkowym
meczu z Motorem Lublin, bo rownie dobrze chcemy sie zaprezentowac przed
wlasna publicznoscia.
Spotkanie z Motorem, beniaminkiem I ligi, ktory na dzien dobry po
dramatycznym meczu pokonal Zaglebie Sosnowiec 3:2, odbedzie sie w
najblizszy piatek o godz. 20.30. Warto przyjsc na Polsat Plus Arene, bo
moze w tej chwili sumarycznie w zespole jest mniej jakosci niz jeszcze
kilka tygodni temu, ale mozna byc pewnym, ze ci mlodzi chlopcy wychodzac
na boisko beda dawali z siebie wszystko. No i trzeba pamietac, ze maja
obok siebie pewnego artyste z Hiszpanii…
-W pierwszym meczu nowego sezonu I ligi pilkarze Arki Gdynia zremisowali
na wlasnym stadionie z Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:2. Mecz byl
pasjonujacym widowiskiem, niestety toczyl sie przy niemal pustych trybunach.
To byla wyjatkowa smutna inauguracja sezonu w Gdyni. Trwajacy od kilku
tygodni bojkot kibicow Arki, ktorzy zadaja odejscia aktualnych
wlascicieli klubu, czyli rodziny Kolakowskich, spowodowal, ze na
trybunach Stadionu Miejskiego pojawila sie garstka widzow. Wedlug
oficjalnego komunikatu liczba osob uprawnionych do wejscia wyniosla
1379, jednak tak naprawde na trybunach zasiadlo ich maksymalnie 300.
Ogladali oni mecz w kompletnej ciszy, gdyz zorganizowanego dopingu rzecz
jasna nie bylo. Po prostu dramat…
Duzo wiecej osob stawilo sie na historycznej gorce nieistniejacego juz
stadionu przy ul. Ejsmonda, gdzie cale gdynskie srodowisko zwiazane z
Arka spotkalo sie na X Spotkaniu Miedzypokoleniowym. W jego trakcie za
gre w zolto-niebieskich barwach podziekowano legendzie klubu Marcusowi
da Silvie (najlepszy strzelec w historii), odslonieto takze tablice
pamiatkowa poswiecona zmarlemu niedawno Zbigniewowi Rybakowi. Na
spotkaniu pojawil sie m.in. prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, ktory
kilka godzin przed meczem z Bruk-Betem Termalica umiescil nastepujacy
wpis na profilu facebookowym KochamGdynie.pl.
“Drodzy Arkowcy!
Dzisiaj pilkarze rozpoczna swoj pierwszy mecz nowego sezonu, jednak nie
bedzie to inauguracja, ktorej wszyscy sobie zyczylismy.
Po zakonczeniu poprzedniego sezonu, majac na uwadze dobro calej
spolecznosci skupionej wokol Arki, podjalem decyzje o wstrzymaniu
finansowania klubu do czasu zakonczenia sporu i osiagniecia porozumienia
okreslajacego wspolne cele na najblizsze lata.
Dzisiaj odbylo sie kolejne spotkanie z prezesem klubu p. Michalem
Kolakowskim, na ktorym podtrzymalem swoje stanowisko. Dla wielu
zaskoczeniem moze byc brak logotypu Gdyni na koszulkach meczowych,
jednakze promocja miasta w atmosferze tak glebokiego podzialu jest w
mojej ocenie jest niemozliwa.
Klub to spolecznosc, tak samo jak i miasto. Wierze, ze budowa silnych
struktur Arki musi sie odbywac we wspolpracy calego srodowiska bez
atmosfery pelnej podzialow.
Dzisiaj widzimy sie na legendarnej Gorce podczas jubileuszowego X
Spotkania Miedzypokoleniowego”.
To kolejny czytelny sygnal, ze srodowisko gdynskie nie zamierza
wspolpracowac z panami Kolakowskimi. Jednak ci nie zamierzaja odchodzic
z Arki, zatem mamy w tej chwili klasyczny pat.
W tej nieciekawej sytuacji wokol klubu z pewnoscia nieswojo czuja sie
tez pilkarze oraz sztab szkoleniowy Arki. Ale coz, grac trzeba.
Debiutujacy w roli trenera Wojciech Lobodzinski zdecydowal sie na system
1-3-4-2-1 i postawil na bardzo mlody sklad. Mecz od poczatku zaczeli
m.in. 19-letni Marcel Predenkiewicz i Kacper Skora oraz 20-letni Kasjan
Lipkowski. Trzeba przy tym dodac, ze z powodu kontuzji nie moglo zagrac
trzech doswiadczonych i kluczowych pilkarzy Arki – wybrany na nowego
kapitana Ukrainiec Oleksandr Azacki oraz Hubert Adamczyk i Janusz Gol.
Spotkanie zaczelo sie w sposob wymarzony dla gospodarzy. Byly zawodnik
Arki Arkadiusz Kasperkiewicz w kuriozalny sposob stracil pilke na rzecz
Karola Czubaka. Ten przekazal ja do Skory, ktory pewnym strzalem pokonal
mlodziutkiego, 18-letniego bramkarza Bruk-Betu Erica Topora. Boiskowy
zegar pokazywal w tym momencie 18 sekunde gry.
Odpowiedz gosci byla bardzo szybka. W 9. min na strzal zza pola karnego
zdecydowal sie Maciej Ambrosiewicz. Pilka nie byla uderzona mocno, ale
niezwykle precyzyjnie i po odbiciu sie do slupka wpadla do bramki.
Oba zespoly w dalszym ciagu dazyly do zdobycia kolejnych bramek, sporo
bylo strzalow i groznych sytuacji. Ta wymiana ciosow zakonczyla sie
golem dla Bruk-Betu. Damian Hilbrycht latwo ogral na skrzydle
Predenkiewicza i wycofal pilke do Bruno Waclawika, ktory precyzyjnym
strzalem pod poprzeczke po raz drugi pokonal nowego bramkarza Arki
Martina Chudego.
Gdynianie mogli blyskawicznie odpowiedziec, ale po mocnym strzale Skory
z rzutu wolnego z odleglosci ok. 30 metrow pilka trafila w poprzeczke.
Tuz przed przerwa sedzia Krzysztof Jakubik podyktowal rzut karny dla
gospodarzy za zagranie reka Wiktora Biedrzyckiego. Jednak po analizie
VAR zmienil decyzje, gdyz obronca Bruk-Betu zagral reka za polem karnym.
Jednak rownoczesnie zmienil kare indywidualna z kartki zoltej na
czerwona. Arkowcy nie dostali wiec “jedenastki”, ale za to zyskali
przewage na cala druga polowe meczu.
Dlugo nie udawalo im sie jej wykorzystac, chociaz po przerwie uzyskali
przygniatajaca przewage. Oddawali duzo strzalow na bramke rywala (w
calym meczu ponad 20), ale brakowalo im precyzji. Zeby w koncu zdobyc
gola, potrzebowali pomocy rywali. Komedie pomylek zaczal Topor, ktory
nie wiedziec czemu wyszedl niemal na 16. metr, na dodatek zle piastkowal
pilke. Spadla ona pod nogi Olafa Kobackiego, jednak skrzydlowy Arki
uderzyl mocno nieporadnie. Mial szczescie, ze dwaj obroncy gosci
zaprezentowali w swoim polu karnym przedziwny pokaz choreograficzny,
ktory zakonczyl sie wturlaniem pilki do bramki. Wlasciwie byl to samoboj
Bartosza Farbiszewskiego, ale gol zostal ostatecznie zaliczony Kobackiemu.
Arkowcy momentalnie ruszyli po trzeciego gola, ale w doliczonym czasie
gry to goscie mogli wyrwac zwyciestwo. Sebastian Milewski we wlasnym
polu karnym lekko popchnal Tomasa Poznara, ale to wystarczylo sedziemu
Jakubikowi, aby wskazac na 11. metr. Do pilki podszedl Adam Radwanski
i… trafil w slupek. Chwile potem Poznar glowkowal z pola karnego i
trafil z kolei w poprzeczke!
Zatem po tym spotkaniu zamiast jednego zabitego jest dwoch rannych, gdyz
oba zespoly mogly to spotkanie wygrac. Skonczylo sie chyba sprawiedliwym
podzialem punktow.
W 2. kolejce arkowcy zmierza sie na wyjezdzie z Gornikiem Leczna (28
lipca, godz. 18).
FORMULA 1
Swietny wyscig w Grand Prix Wegier. Red Bull pobil rekord F1
Grand Prix Wegier na torze Hungaroring zakonczylo sie bezpiecznym
zwyciestwem Maxa Verstappena. Na drugiej lokacie wyscig ukonczyl Lando
Norris, a najnizszy stopien podium przypadl dla Sergio Pereza, ktorego
jednak pod koniec mocno gonil Lewis Hamilton. Red Bull odniosl 12.
zwyciestwo z rzedu, czym pobil rekord F1.
Wyscig na torze Hungaroring rozpoczal sie od bardzo szybkiej straty
pozycji przez Lewisa Hamiltona. Bardzo szybko wyprzedzili go Oscar
Piastri i Max Verstappen. W pierwszym sektorze pojawila sie zolta flaga
przez to, ze Zhou Guanyu wjechal w Daniela Ricciardo. Chinczyka ukarano
za to piecioma sekundami kary. Chwile pozniej nastapilo zderzenie dwoch
kierowcow Alpine, ktorzy zajmowali ostatnie miejsca.
Startujacego z pole position Hamiltona wyprzedzil jeszcze Lando Norris.
Po kilku okrazeniach do boksu zjechal Pierre Gasly, a po chwili wycofal
sie z wyscigu. Dluzny nie pozostal mu jego kolega z teamu, Esteban Ocon
i niedlugo pozniej on takze zakonczyl swoj udzial w Grand Prix Wegier.
Sergio Perez probowal wyprzedzic Fernando Alonso przy uzyciu DRS, jednak
Hiszpan skutecznie sie obronil i utrzymal pozycje. Ta sztuka nie udala
mu sie jednak na kolejnym okrazeniu i to Meksykanin jechal na 7. miejscu.
Roznice pomiedzy kierowcami zaczely sie robic coraz wieksze i pierwsi
zawodnicy zaczeli zjezdzac do boksow na wymiane opon. Wyroznil sie
pit-stop Tsonudy, ktory zajal ponad siedem sekund przez problemy z lewym
przodem.
McLaren zamienil pozycjami swoich kierowcow, kiedy do boksu zjechal
Piastri. Australijczyk wyjechal za Norrisem, ktory pobil rekord wyscigu.
Tej samej sztuki poczatkowo nie chcialo dokonac Ferrari.
Na polmetku wyscigu z przewaga przeszlo 8 sekund prowadzil Verstappen
przed Norrisem. Za nim 5,5 sekundy jechal Piastri, a na 4. lokacie
plasowal sie Hamilton ze strata prawie 22 sekund do lidera.
Leclerc powiedzial do swojego teamu na radiu, ze trzeba zmienic
strategie, bo nie ma ona sensu, co spotkalo sie z aprobata inzynierow,
ktorzy kazali mu zdecydowanie podkrecic tempo.
W Grand Prix Wegier mielismy najszybszy pit-stop tego sezonu. W 1,9
sekundy z boksu wyjechal kierowca Red Bulla, Sergio Perez. Niedlugo
pozniej Meksykanin przejechal najszybsze okrazenie w wyscigu.
Za przekroczenie predkosci w alei serwisowej piecioma sekundami ukarano
Charlesa Leclerca. Po 50. okrazeniach Verstappen mial 35 sekund przewagi
nad Norrisem. Za nim 8,5 sekundy jechal Perez. Lider wyscigu nawet po
pobycie w boksie wyjechal na czele Grand Prix, a chwile po wyjezdzie
pobil rekord wyscigu.
Tuz przed 60. okrazeniem Hamilton wyprzedzil Piastriego i awansowal na
4. lokate. Do Norrisa coraz szybciej zblizal sie Perez, przewaga
stopniala do 5,5 sekundy. Coraz ciekawiej robilo sie na dalszych
lokatach w pierwszej dziesiatce. Russell wyprzedzil Sainza i zajal 7.
miejsce, caly czas goniac Leclerca.
Bardzo szybko straty do 3. Pereza odrabial Lewis Hamilton, srednio
zblizal sie o sekunde na okrazenie. Na 68. okrazeniu przewaga stopniala
do 2,5 sekundy, jednak ostatecznie Brytyjczyk ukonczyl Grand Prix Wegier
poza podium.
Max Verstappen pewnie, do samego konca utrzymal pierwsza pozycje w Grand
Prix Wegier. Dla Red Bulla wyscig na torze Hungaroring okazal sie byc
12. zwyciestwem z rzedu, czym pobili rekord F1.
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto