Dzien dobry – tu Polska – 24.05.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 142) (6635)

24 maja 2023

Pogoda

sroda, 24 maja 18 st C

Czesciowe zachmurzenie

Opady:10%

Wilgotnosc:57%

Wiatr:13 km/h

Kursy walut

Euro 4.50

Dolar 4.16

Funt 5.18

Frank 4.64

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Wczoraj bylam swiadkiem jak wies przyjechala do miasta. Ida sobie dwie
dziunie i komentuja otoczenie. Nagle mijaja Biuro Rzeczy Znalezionych.
Nazwa dluga ale wyzej jest napisane gdzie ten przybytek podlega czyli –
Urzad Miasta Zielona Gora. Dziunia nr 1 przeczytala tylko to co
najwiekszymi literami (po co to sie na mniej waznych informacjach skupiac)
i mowi do dziuni nr 2: Ty patrz jaki oni maja maly urzad miasta. Taka
Zielona Gora a taki maly urzad hahaha” i poszly z poczuciem wyzszosci, ze u
nich we wsi gminnej wiejski urzad wiekszy niz w Zielonej Gorze miejski. Na
pewno i na wsi sie pochwalily gdzie byly i co widzialy 😉

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 1456,03 (tysiac czterysta
piecdziesiat szesc zl trzy gr). W porownaniu z zeszlym tygodniu nie bylo
wydatkow i wplat. W planach mielibysmy zaplate za wkladki sluchowe dla
Bohdanka, chlopca z Ukrainy

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Dowcip

Zona zali sie mezowi:

-dlaczego Ty zawsze mowisz: “moja kanapa, moj telewizor, moj samochod”,
przeciez jestesmy malzenstwem i wszystko jest nasze wspolne. Czy Ty mnie w
ogole sluchasz i czego Ty w ogole szukasz w tej szafie!

-naszych kalesonow.

Premier RP w Gdyni mowil o zawirowaniach ze zbozem

Kwestia zawirowan na rynku zboz byla glownym tematem konferencji prasowej w
Morskim Porcie Gdynia, w ktorej uczestniczyl m.in. premier RP Mateusz
Morawiecki. – Mamy do czynienia z bardzo trudna sytuacja na rynku zboz –
zarowno z perspektywy sprzedajacego, ale takze mozliwosci eksportowych na
caly swiat. W jednym czasie dochodzi do zawirowan na wielu rynkach –
powiedzial premier.

– Rynek zboz drzy w posadach, potezne susze dotykaja Hiszpanie i
Portugalie, Wlochy walcza z powodzia, grozi nam blokada Morza Czarnego.
Znowu towarzyszy nam trwoga o to, co bedzie z polnocna Afryka i bliskim
wschodem. Na rynku polskim mamy szczegolna sytuacje, ze wzgledu na
korytarze solidarnosciowe, mamy w tym momencie sporo zboza do
wyeksportowania, ale rzad nie siedzi z zalozonymi rekoma, w momencie, kiedy
kryzys sie rozpoczal, zaczelismy rozbudowe naszych mozliwosci eksportowych,
logistycznych i transportowych – mowil premier RP Mateusz Morawiecki.
Premier podkreslil, ze rzad pracuje nad tym, aby rolnicy mogli sprzedac
zboze.

– Aby tak sie stalo, my po naszej stronie zagwarantowalismy cene, ktora
jest cena powyzej kosztow wytwarzania. To jest te 1400 zl za tone pszenicy,
o ktorej wiele razy mowilismy “. To kluczowe dzisiaj na rynku rolnym i
dzialamy dopoki nie doprowadzimy do tego, aby to zboze w wystarczajacej
ilosci moglo wyjechac z Polski . Dzis mozliwosci eksportowe i skupowe
wewnatrz kraju sa zapewnione, a cena dla rolnika jest oplacalna – zaznaczyl.

W konferencji udzial wzial rowniez wiceminister infrastruktury Marek
Grobarczyk.

– Potwierdzajac slowa premiera, jesli chodzi o zdolnosci przeladunkowe w
naszych portach, to szacujemy je na okolo milion ton w przeladunku
miesiecznym, a wiec tyle zboza i innych produktow “agro” jestesmy w stanie
wywiezc – powiedzial wiceminister.

W Gdyni znajduje sie najwiekszy w Polsce terminal do przeladunku towarow
masowych, ktorego zdolnosci siegaja 300 tys. ton miesiecznie. W ostatnim
czasie rozbudowany zostal tam terminal postojowy dla ciezarowek, ktorymi
transportowane jest m.in. zboze.

Wsiadla za kierownice, majac 3,5 promila alkoholu w organizmie. “Spieszyla
sie na autokar do Wloch”

Patrol drogowki z Olawy (Dolnoslaskie) zatrzymal nietrzezwa 43-latke jadaca
autostrada A4. Kobieta miala 3,5 promila alkoholu w organizmie. Podczas
rozmowy z policjantami tlumaczyla, ze spieszyla sie do Wroclawia na
autokar, ktorym miala jechac do Wloch. W sobote po godzinie 15 dyzurny
olawskiej policji otrzymal zgloszenie od osob podrozujacych autostrada A4 w
okolicach granicy wojewodztw opolskiego i dolnoslaskiego, ze w kierunku
Wroclawia jedzie samochod poruszajacy sie w sposob “zygzakowaty”. W
tamtejsze okolice skierowano patrol, ktory namierzyl wskazane auto i
zatrzymal je do kontroli na Miejscu Obslugi Podroznych Olesnica Mala.

Spieszyla sie na wycieczke

– Okazalo sie, ze 43-letnia kobieta kierujaca samochodem osobowym marki
Renault nie miala zadnych problemow zdrowotnych, aczkolwiek jej kondycja
psychofizyczna pozostawiala wiele do zyczenia. Wsiadla bowiem za kierownice
auta, majac 3,5 promila alkoholu w organizmie. Podczas rozmowy z
policjantami oswiadczyla, ze spieszyla sie do Wroclawia na autokar, ktorym
miala jechac do Wloch – mowi Wioletta Polerowicz, rzeczniczka olawskiej
policji. Mieszkanka powiatu brzeskiego odpowie przed sadem za jazde pod
wplywem alkoholu. Grozi jej kara do dwoch lat wiezienia oraz minimum piec
tysiecy zlotych grzywny.

Media: wypadek rzadowej limuzyny w Moskwie. To pojazd patriarchy Cyryla

W centrum Moskwy doszlo do wypadku z udzialem samochodu Aurus Senat,
limuzyny stworzonej dla najwyzszych rosyjskich urzednikow panstwowych –
informuja lokalne media. Nie wiadomo, do kogo nalezala ta limuzyna.
Rosyjskie i ukrainskie media informowaly, ze jej wlascicielem byl
prawoslawny patriarcha Cyryl, doniesieniom tym nieoficjalnie zaprzeczyc
mial pozniej przedstawiciel rosyjskiej Cerkwi. Pierwsze informacje o
kolizji limuzyny Aurus Senat z samochodem marki Volvo pojawily sie w
poniedzialek przed godzina osma rano. W rosyjskich i ukrainskich social
mediach zamieszczono liczne zdjecia i nagrania przedstawiajace groznie
wygladajacy wypadek. Widac na nich, jak dwa czarne pojazdy z duza
predkoscia zderzaja sie na srodku skrzyzowania. Kolejne fotografie pokazuja
rowniez znaczne uszkodzenia limuzyny Aurus Senat, ktora uderzyla czolowo w
drugi samochod.

Wypadek limuzyny patriarchy Cyryla?

Wedlug niezaleznego, rosyjskiego portalu Meduza w wypadku poszkodowana
zostala jedna osoba, jednak odmowila ona zabrania do szpitala. Nie wiadomo,
do kogo nalezala rozbita limuzyna, media zwracaja jednak uwage, ze posiadac
ma ona rzadowe tablice rejestracyjne.

Cytowane przez portal Meduza rosyjskie internetowe kanaly informacyjne oraz
niektore media twierdzily, ze te numery tablic przypisane byly do
zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi, patriarchy moskiewskiego i calej Rusi
Cyryla. Informacje te nie zostaly jednak potwierdzone. Po kilku godzinach
zaprzeczyc mial im anonimowo przedstawiciel rosyjskiej Cerkwi, cytowany
przez rzadowa agencje informacyjna Interfax. W sprawie nie pojawily sie
jednak zadne oficjalne komunikaty ani oswiadczenia. Aurus to powstala w
2018 roku rosyjska firma zajmujaca sie produkcja samochodow luksusowych.
Jak zapowiadal prezydent Rosji Wladimir Putin, marka ta powstala, aby
powstaly w Rosji samochody do przewozu najwazniejszych osob w panstwie. Do
uzytku rzadowego wprowadzone zostaly trzy modele Aurusa: limuzyna, van oraz
SUV. Limuzyna tego typu podrozuje obecnie m.in. premier oraz prezydent
Rosji.

W 2021 roku produkowana rzez Aurus limuzyna trafila rowniez do sprzedazy
cywilnej pod nazwa Senat. Obecnie samochodami tej marki poruszac sie wiec
moga rowniez zamozni Rosjanie niezwiazani z wladzami w Moskwie. Nie
wiadomo, czym dokladnie roznia sie pojazdy produkowane dla rzadu i na
sprzedaz rynkowa. Poczatkowo informowano m.in. o tym, ze rzadowe limuzyny
Aurusa sa opancerzone.

Patryk Jaki: w PE “jest przesadzone”, ze Polska straci prawo weta. Nie,
europosel straszy

Niedawna wypowiedz Patryka Jakiego miesci sie w antyunijnej retoryce jego
partii – Suwerennej Polski (do 3 maja: Solidarna Polska). Zmiana nazwy
partii miala wlasnie pokazac, ze to ugrupowanie walczy z ograniczaniem
suwerennosci naszego kraju w wyniku “postepujacej federalizacji Unii
Europejskiej”. Europosel Jaki mowil o tym 18 maja w Radiu Zet. “Widac, ze
proces federalizacji postepuje. ” W Parlamencie Europejskim poszczegolne
komisje przeglosowuja poprawki zmieniajace traktat, ktory w przyszlosci
sprawi, ze Polska bedzie miala niewiele do powiedzenia w Unii Europejskiej”
– mowil. Pytany, o jakie poprawki chodzi, podal przyklad takiej, ktora –
jak stwierdzil – “do traktatu wpisuje glosowanie wiekszoscia kwalifikowana
i zabieranie Polsce prawa weta w kluczowych obszarach, ktore naleza do
kompetencji Polski dzisiaj, takich jak na przyklad polityka zagraniczna czy
takich jak bezpieczenstwo, obrona”. Na watpliwosci prowadzacej rozmowe
Beaty Lubeckiej, czy te kwestie juz zostaly przesadzone, Patryk Jaki
odparl, ze “jest to przesadzone”, bo Parlament Europejski rozpoczal
procedure w tej sprawie. “Wkrotce szefowie panstw beda musieli sie
opowiedziec, nawet powstal ostatnio list, ktory podpisali prezydent Francji
i kanclerz Niemiec, ktorzy opowiedzieli sie za tymi zmianami” –
stwierdzil. Patryk Jaki nie przedstawil jednak calej prawdy na temat
zmian traktatow europejskich. W dodatku sugerowal, ze sa wymierzone w
Polske – choc dotyczyc beda wszystkich panstw UE. Oto czego w wypowiedzi
europosla zabraklo.

Europarlament rozpoczyna procedure. Jest istotny warunek

9 czerwca 2022 roku Parlament Europejski przyjal rezolucje w sprawie zmian
Traktatu o Unii Europejskiej (TUE). Byl to efekt Konferencji o Przyszlosci
Europy, czyli trwajacych rok konsultacji obywatelskich dotyczacych rozwoju
Unii. Skutkowaly 49 propozycjami zmian i ponad 300 dzialaniami sluzacymi
zaciesnieniu integracji europejskiej. W rezolucji PE – popartej przez 355
europoslow, przy sprzeciwie 154 i 48 wstrzymujacych sie – zawarto
propozycje zmian traktatu, z ktorych najistotniejsza dotyczy zreformowania
procedur glosowania w Radzie. To organ UE, w ktorym sa przedstawiciele
rzadow panstw czlonkowskich. Chodzi o – jak czytamy w komunikacie prasowym
PE – “zwiekszenie zdolnosci Unii Europejskiej do dzialania, w tym przejscie
od glosowania jednomyslnego do glosowania wiekszoscia kwalifikowana”. W
uproszczeniu, przyjmujac retoryke europosla Jakiego, chodzi o likwidacje
prawa weta. Patryk Jaki ma wiec racje, ze Parlament Europejski rozpoczal
procedure zmian traktatow. Lecz nie dodal, ze to procedura wielostopniowa
oraz ze jest jeden warunek, ktory gwarantuje jej powodzenie.

Rezolucja z 9 czerwca 2022 roku ma w tytule: “…w sprawie apelu o zwolanie
konwentu w celu zmiany traktatow”. Odwoluje sie do art. 48 Traktatu o Unii
Europejskiej, ktory opisuje procedury zmiany traktatow unijnych. “Bez
wzgledu na stosowana procedure panstwa czlonkowskie UE musza przyjac zmiany
zapisow danego traktatu jednoglosnie” – czytamy w wyjasnieniach do traktatu
na unijnej stronie EUR-Lex dotyczacej europejskiego systemu prawnego.

Nagranie ze spotkania Czarnka z europoslami. “Popisal sie niewiarygodnym
chamstwem, a nie zadna twardoscia”

Delegacja europoslow z komisji kultury i edukacji odbyla w Polsce serie
spotkan, w tym miedzy innymi z ministrem edukacji Przemyslawem Czarnkiem.
Jedna z europoslanek opowiedziala potem o “szokujacej brutalnosci” ministra
w czasie rozmowy. Czarnek oskarzyl przedstawicieli delegacji o klamstwo, a
ich kompetencje ocenil jako “takie sobie”. Opublikowal tez nagranie, na
ktorym slychac fragment spotkania. Szef MEiN miedzy innymi wypominal na nim
pochodzenie niemieckiej europoslance. Kierwinski: Czarnek popisal sie
niewiarygodnym chamstwem, a nie zadna twardoscia

Slowa Przemyslawa Czarnka komentowali w poniedzialek politycy. Marcin
Kierwinski z Koalicji Obywatelskiej mowil, ze takie wypowiedzi ministra to
“podsycanie nienawisci”. – Rzad PiS-u i jego sztandarowy produkt, czyli
minister Czarnek, jest owladniety mania antyeuropejskosci, nienawisci dla
naszych partnerow z Unii Europejskiej. Staraja sie to podkreslic na kazdym
kroku – dodal. Ten filmik ma pokazywac, jaki Czarnek jest twardy,
zdecydowany i jak walczy o polskie interesy i jak tych Niemcow twardo
potraktowal. Przeciez wszyscy wiemy, ze minister Czarnek popisal sie
niewiarygodnym chamstwem, a nie zadna twardoscia – stwierdzil Kierwinski.
Trela: takie rzeczy sa nie na miejscu

– Pewnie chodzi o to, zeby przypodobac sie prezesowi Kaczynskiemu i calej
wierchuszce Prawa i Sprawiedliwosci, ze on jest taki sprawiedliwy i on tak
by walczyl o reparacje, zeby go Kaczynski dostrzegal kazdego dnia –
komentowal Tomasz Trela, wiceprzewodniczacy klubu Lewicy.

Ocenil, ze “takie rzeczy sa nie na miejscu”. – My znamy historie, ona byla
bardzo bolesna. Na oficjalnym spotkaniu, kiedy przyjezdzaja przedstawiciele
Parlamentu Europejskiego, zeby rozmawiac z ministrem o problemach, ktore sa
tu i teraz w Polsce, minister Czarnek powinien zachowywac sie kulturalnie,
grzecznie, odpowiadac na pytania. Historia jest bolesna, ale jest wszystkim
znana i nie trzeba byc takim aroganckim bucem – podkreslil posel. Rzecznik
rzadu: dla niektorych fakty historyczne moga byc niewygodne

Rzecznik rzadu zostal zapytany na konferencji o komentarz eurodeputowanej
na temat “szokujacej brutalnosci” Czarnka.

– Nie zgadzam sie z tym – odpowiedzial Piotr Mueller. – Z tego, co
slyszalem jakis fragment nagrania, to faktycznie niektorym mogly sie nie
spodobac przytoczone fakty przez pana ministra Czarnka – dodal.

Ocenil, ze nie jest to powod do podejmowania interwencji. – Wiem, ze dla
niektorych fakty historyczne moga byc niewygodne, moga tez budzic
naturalnie emocje po drugiej stronie, ale to tyle, co moge powiedziec w tym
zakresie – stwierdzil. Jezeli ktos zarzuca naszemu krajowi w tej chwili
jakies postepowanie w sposob nieetyczny, niepraworzadny, co jest nieprawda,
to w takim razie rozumiem, ze dyskusja byla emocjonalna i takie rzeczy
mogly sie pojawic – powiedzial. Zakonczyl, mowiac, ze “minister tez jest
czlowiekiem”. Szynkowski vel Sek: pan minister bardzo spokojnie wylozyl
pewne racje

Szymon Szynkowski vel Sek, minister do spraw europejskich powiedzial, ze
“jezeli goscie o prawdzie czasami zdaja sie nie pamietac, to warto im to
przypominac”. – Pan minister Czarnek bardzo spokojnie wylozyl pewne racje,
wbrew tym rewelacjom medialnym, ze minister na kogos krzyczal, obrazal czy
pouczal. To byly twarde slowa, ale stojace w prawdzie – ocenil.

Horala: to raczej Polacy Niemcow w tym zakresie moga pouczac, a nie Niemcy
Polakow

Marcin Horala, wiceminister funduszy i polityki regionalnej stwierdzil, ze
“kiedy przedstawiciel Niemiec zaczyna Polakow pouczac o tym, czym jest
wolnosc, czym jest walka o wolnosc i jak ja chronic, to sytuacja jest
absurdalna”.

Rachunek za wybory, ktorych nie bylo. “Wyborcza”: Poczta poszla do sadu po
miliony zlotych

Wybory prezydenckie mialy sie odbyc 10 maja 2020 roku, w czasie gdy w
Polsce trwala epidemia COVID-19. Rzadzacy zaplanowali, ze w tej sytuacji
glosowanie odbedzie sie wylacznie droga korespondencyjna. Za organizacje
glosowania – zgodnie z ustawa z 6 kwietnia tamtego roku o szczegolnych
zasadach przeprowadzania wyborow na prezydenta zarzadzonych w 2020 roku –
odpowiadal minister aktywow panstwowych Jacek Sasin. Ostatecznie ustawa ta
weszla w zycie dopiero 9 maja, a wybory (juz w tradycyjnej formie) zostaly
przesuniete na czerwiec i lipiec. Wczesniej wydrukowane zostaly miedzy
innymi pakiety wyborcze. Ich dostarczeniem miala sie zajac Poczta Polska,
poslugujaca sie spisami wyborcow pozyskanymi od wladz lokalnych. Wobec
samorzadowcow, ktorzy przekazali wtedy spisy wyborcow Poczcie Polskiej,
skladane byly zawiadomienia do prokuratur, w ktorych wskazywano na mozliwe
przekroczenie uprawnien przez organy wykonawcze gmin. W marcu ubieglego
roku Siec Obywatelska Watchdog Polska podala, ze zapadl pierwszy wyrok w
jednej z rozpoczetych w ten sposob spraw – Sad Rejonowy w Wagrowcu uznal,
ze wojt gminy Wapno przekroczyl uprawnienia i dzialal bez podstawy prawnej,
przekazujac dane wyborcow.

Poczta Polska poszla do sadu w sprawie pakietow wyborczych

Wojciech Czuchnowski z “Gazety Wyborczej” pisze, ze Poczta Polska – w
ramach rozliczen po wyborach kopertowych – domaga sie od Krajowego Biura
Wyborczego 14 milionow zlotych. Jak wyjasnia, chodzi tu o podatek “VAT za
produkcje pakietow wyborczych i ich utylizacje”.

“GW” pisze, ze pierwsza faktura z 24 maja 2021 roku, ktora jest wystawiona
na kwote ponad 65 milionow, zostala przez Krajowe Biuro Wyborcze
“uregulowana czesciowo”, bo zwrocono okolo 53 miliony zlotych. Druga z
faktur z 12 maja 2022 roku – jak czytamy – zostala wystawiona za
magazynowanie i utylizacje pakietow wyborczych” i opiewa na kwote okolo 1,5
miliona zlotych. KBW potwierdzilo “Wyborczej”, ze odmowilo zaplaty, a
sprawa trafila do sadu.

Zrodla “GW” przekazaly, ze zdaniem Krajowego Biura Wyborczego “proces
produkcji pakietow mial byc robiony silami samej Poczty, a nie zewnetrznych
firm, ktore wystawily za swoje uslugi faktury VAT”. KBW twierdzi takze,
wedlug zrodla, ze koszty przechowywania pakietow i ich utylizacji to
“sprawa wewnetrznych decyzji firmy, ktora najpierw zwiozla pakiety do
jednego magazynu, a potem prawie dwa lata zwlekala z decyzja, co z nimi
zrobic”. “GW” podala, ze proces ma sie odbyc w warszawskim Sadzie
Okregowym, jednak termin rozprawy nie jest jeszcze znany.

Sluzby poszukiwaly latajacego obiektu, ktory mial spasc w okolicach
Nidzicy. Niczego nie znaleziono

W nocy z soboty na niedziele zaloga smiglowca z 43. Bazy Lotnictwa
Morskiego otrzymala zadanie poszukiwania obiektu, ktorego upadek
zaobserwowano w okolicach Nidzicy (woj. warminsko-mazurskie). – Nic nie
znaleziono – poinformowal aspirant sztabowy Andrzej Osowski z Komendy
Powiatowej Panstwowej Strazy Pozarnej w Nidzicy. Jak przekazala w
komunikacie prasowym Gdynska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej, w nocy z
piatku na sobote (19/20 maja) o godzinie 0.43 zaloga dyzurna SAR pelniaca
dyzur ratowniczy na lotnisku 43. Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni-Babich
Dolach, otrzymala zadanie poszukiwania obiektu, ktorego upadek
zaobserwowano w okolicach miejscowosci Brzezno Lynskie w poblizu Nidzicy w
wojewodztwie warminsko-mazurskim.

“Smiglowiec poszukiwawczo-ratowniczy W-3WARM Anakonda wystartowal o
godzinie 1.02 i po godzinie lotu osiagnal rejon poszukiwan. Po pol godzinie
poszukiwan zadanie przerwano na polecenie sluzb koordynujacych akcje.
Smiglowiec powrocil na macierzyste lotnisko Oksywie o godz. 3.20” –
poinformowal kmdr ppor. Marcin Braszak, oficer prasowy Gdynskiej Brygady
Lotnictwa Marynarki Wojennej. Nie dostajemy informacji, z jakich wzgledow
akcja zostala przerwana. Dla zalogi istotne jest to, ze akcja jest
przerywana i wtedy dzialania podejmuja w kierunku bezpiecznego powrotu na
lotnisko startu – podkreslil. Zaznaczyl, ze smiglowce SAR, ktore stacjonuja
na lotniskach w Gdyni, podlegaja pod Dowodztwo Operacyjne Rodzajow Sil
Zbrojnych, ktore pelni staly duzy 24 godziny na dobe przez 7 dni w
tygodniu. – To dyzur ratowniczy SAR. Nie posiadamy informacji na temat
tego, kto powiadomil wojsko – podkreslil Braszak. Dodal, ze lotnicy nie
wysuwaja zadnych wnioskow. – Mamy po prostu zadanie do wykonania. Nawet
jesli jest to zadanie tego typu, bo podobne akcje zdarzaly sie wczesniej.
Najczesciej jest to wynik jakiejs pomylki – ktos gdzies zaobserwowal jakas
flare lub podniosl falszywy alarm. Bardzo czesto sie to zdarza w sezonie
letnim, gdy jest duzy ruch turystyczny, zwlaszcza w rejonie Zatoki
Gdanskiej – przyznal.

Oficer prasowy Komendanta Powiatowego Panstwowej Strazy Pozarnej w Nidzicy
asp. sztab. Andrzej Osowski przekazal, ze 20 maja po polnocy trzy jednostki
strazy braly udzial w dzialaniach poszukiwawczych w okolicy Brzezna
Lynskiego. – Poszukiwania trwaly do okolo 4 rano, nic nie znaleziono. Na
miejscu dzialania koordynowala policja, zgloszenie dotyczylo jasnego
obiektu latajacego – wyjasnil. Po opublikowaniu tego komunikatu Dowodztwo
Generalne zamiescilo na swoim profilu na Twitterze, w ktorym napisano, ze
“20/21 maja zaloga dyzurna SAR otrzymala zadanie z PAZP (Polskiej Agencji
Zeglugi Powietrznej) poszukiwania obiektu, ktorego domniemany upadek
zaobserwowano w poblizu Nidzicy”. “Zadanie przerwano w zwiazku z negatywnym
wynikiem poszukiwan. Informujemy, ze urzadzenia cywilne i wojskowe nie
zarejestrowaly zadnego obiektu” – napisano.

Zastepca Rzecznika Prasowego DGRSZ pplk Magdalena Busz doprecyzowala w
rozmowie z PAP, ze zgloszenie wyszlo od jednego z zaniepokojonych
mieszkancow, ktory powiadomil lokalne sluzby, a wojskowy smiglowiec SAR
zostal zaangazowany w poszukiwania w reakcji na informacje, ktora wojsko
otrzymalo z PAZP. Jak podkreslila, ani cywilne, ani wojskowe urzadzenia nie
zarejestrowaly zadnego obiektu, a w regionie domniemanego zdarzenia nic nie
znaleziono, w zwiazku z czym akcja zostala przerwana.

SPORT

Szok w Turynie! Jest ostateczna decyzja ws. Juventusu

W styczniu 2023 roku Juventus otrzymal kare odjecia 15 punktow w trwajacym
sezonie Serie A. Turynski klub zlozyl odwolanie do wyroku. Wowczas Kara
zostala zawieszona, do czasu az nie rozpatrzy jej Federalny Sad Apelacyjny.
Punkty zostaly przywrocone, a podopieczni Massimiliano Allegriego wskoczyli
na pozycje wicelidera. W poniedzialek wedlug decyzji wspomnianego organu
“Bianconeri” zostali uznani za winnych sztucznego zawyzania oplat
transferowych w celu zwiekszenia zyskow kapitalowych. W ten sposob
sugerowali, ze dzialaja na znacznie wiekszych aktywach klubowych, niz
posiadali w rzeczywistosci. Druzyna Wojciecha Szczesnego oraz Arkadiusza
Milika zostala ostatecznie ukarana odjeciem dziesieciu punktow w ligowej
tabeli!

To calkowicie przewraca sytuacje w Serie A, gdyz Juventus z drugiego
miejsca spadnie na siodme, lecz wciaz bedzie mial szanse zagrac w Lidze
Mistrzow – o ile UEFA nie podejmie decyzji o wykluczenie klubu z rozgrywek.
Ewentualne sankcje od Europejskiej Federacji Pilkarskiej wciaz pozostaja
niewiadoma. Po wyroku sadu Juventus ma na swoim koncie 59 punktow. W ich
zasiegu wciaz jest Milan, ktory w tym wypadku wskoczy na czwarte miejsce –
ostatnie dajace gre w Champions League – do ktorego traca piec punktow.
Podopieczni Allegriego maja w dodatku do rozegrania jedno spotkanie wiecej.
W poniedzialek o godz. 20:45 zmierza sie na wyjezdzie z Empoli. Do konca
sezonu pozostaly dwie kolejki. Poza konsekwencjami sportowymi w postaci
odjecia punktow druzynie, czlonkom zarzadu Juventusu grozi osobista
odpowiedzialnosc karna. Wedlug informacji “La Gazzetta dello Sport”,
Giuseppe Chine, prokurator generalny Wloskiego Zwiazku Pilki Noznej,
poinformowal klub o kontynuacji dochodzenia w sprawie nieprawidlowosci
finansowych. Prokurator oskarza czlonkow zarzadu Juventusu (m.in. Andree
Agnelliego, Pavla Nedveda czy Fabio Paraticiego) o zlamanie czwartego
punktu sportowego kodeksu karnego. Mowi on o tym, ze “kazda osoba, ktora
prowadzi dzialalnosc o charakterze m.in. decyzyjnym czy organizacyjnym,
jest zobowiazana do stosowania sie do zasad lojalnosci, prawidlowosci i
uczciwosci we wszelkich sprawach zwiazanych z dzialalnoscia sportowa”. Juz
w czerwcu ma ruszyc proces w tej sprawie.

Burza po finale LM. Pokazali, co zrobil Polak. “Ile ty masz lat?”

ZAKSA Kedzierzyn-Kozle pokonala Jastrzebski Wegiel w finale Ligi Mistrzow,
co rozwscieczylo Tomasza Fornala. Siatkarz wykonal dosc kontrowersyjny gest
podczas ceremonii dekoracji, a to oburzylo kibicow. “Juz dzieci sie lepiej
potrafia zachowac”, “Nie potrafi przegrywac”, “Zenujace” – czytamy. W
miniona sobote odbylo sie wielkie swieto polskiej siatkowki. W finale Ligi
Mistrzow ZAKSA Kedzierzyn-Kozle i Jastrzebski Wegiel stworzyli niezwykle
zaciete widowisko, z ktorego gora dopiero po pieciosetowej batalii wyszla
pierwsza z ekip. Dla kedzierzynian byl to trzeci triumf z rzedu w tych
prestizowych rozgrywkach. Z porazka dlugo nie mogl pogodzic sie lider
jastrzebian, Tomasz Fornal. Siatkarz zamanifestowal zlosc podczas ceremonii
dekoracji, za co spadla na niego fala krytyki. Po oficjalnym rozdaniu
medali w turynskiej hali przyszedl czas na wreczenie czekow. Triumfatorzy
otrzymali 500 tysiecy euro, co w przeliczeniu na polska walute daje okolo
2,2 mln. Dokladnie polowe mniej (1,1 mln zl) otrzymali srebrni medalisci.
Kapitan Jastrzebskiego Wegla, Benjamin Toniutti, ustawil czek na srodku
podestu, tuz przed Fornalem. Polak przejal go, a po chwili odrzucil, czym
dal upust swojej zlosci. Nagranie z tego incydentu szybko obieglo media
spolecznosciowe, a fani byli oburzeni zachowaniem siatkarza. “Juz dzieci
sie lepiej potrafia zachowac”, “Zachowal sie jak dziecko, ktore nie potrafi
przegrywac”, “Zenujace”, “Kolejna wielka zadyma”, “Fornal, ile ty masz
lat?” – pisali internauci. Niektorzy starali sie usprawiedliwic siatkarza,
zrzucajac wine na negatywne emocje. “Nieraz trudno poradzic sobie z
porazka”, “Zaksa wygrala wlasnie LM trzeci raz z rzedu a jedyne, o czym
gada Twitter, to Tomek Fornal. Tak zwane: sa rzeczy wazne i wazniejsze” –
pisza fani.

Jeden z internautow zauwazyl, ze w przeszlosci inni siatkarze tez nie
umieli utrzymac nerwow na wodzy. “Fornal przewrocil czek? Tak. Wyszedl
wczesniej? Wyszedl. Zawodnicy Zaksy dwa lata temu zdjeli srebrne medale MP?
Zdjeli. Zachowanie nie fajne, ale oni sa tylko, albo przede wszystkim
ludzmi. Kibice to przezywaja, a co dopiero gracze…. Ludzie dajcie troche
na wstrzymanie” – czytamy. Mimo ze jastrzebianom nie udalo sie wygrac Ligi
Mistrzow, to i tak zakonczyli sezon z cennym trofeum na koncie –
mistrzostwem Polski. W finale bez wiekszych problemow pokonali
kedzierzynian. Co wiecej, w trzech meczach oddali im zaledwie jeden set.

Wszystko jasne! Jest potwierdzenie ws. Kuby Blaszczykowskiego

Cezary Kulesza oficjalnie potwierdzil, ze mecz towarzyski z Niemcami bedzie
pozegnaniem z reprezentacja Polski dla Jakuba Blaszczykowskiego. To
wydarzenie odbedzie sie 16 czerwca na Stadionie Narodowym. Podczas
czerwcowego zgrupowania reprezentacji Polski podopieczni Fernando Santosa
rozegraja dwa spotkania. Najpierw 16 czerwca towarzysko zmierza sie z
Niemcami na Stadionie Narodowym, aby kilka dni pozniej zagrac na wyjezdzie
z Moldawia w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Mecz z naszymi
zachodnimi sasiadami ma byc okazja do pozegnania Jakub Blaszczykowskiego
reprezentacja narodowa. Potwierdzil to sam Cezary Kulesza, prezes Polskiego
Zwiazku Pilki Noznej. – 16.06 Polska zagra z Niemcami na PGE Narodowym.
Tego dnia po raz ostatni zobaczymy na boisku Jakuba Blaszczykowskiego w
bialo-czerwonych barwach. Razem podziekujmy Kubie za jego piekna kariere –
napisal na Twitterze. 37-letni Jakub Blaszczykowski w ostatnim czasie
leczyl kontuzje zerwania wiezadla krzyzowego. W miniony weekend wrocil na
boisko po 637 dniach w wygranym przez Wisle Krakow meczu z Podbeskidziem
Bielsko-Biala (3:0). Byly kapitan “Bialo-czerwonych” w kadrze narodowej
debiutowal w 2006 roku za kadencji Pawla Janasa. W reprezentacji Polski
rozegral 108 meczow i zdobyl w nich 21 bramek. Ostatni raz w narodowych
barwach zagral w 2019 roku. Natomiast dla kadry bedzie to pierwsza
konfrontacja z Niemcami od 2016 roku, w ktorym zmierzyli sie podczas
mistrzostw Europy we Francji. Wowczas padl bezbramkowy remis. Dwa lata
wczesniej podopieczni Adama Nawalki po raz pierwszym w historii pokonali
“Die Manschaft”. Ekipa Joachima Loewa dzierzyla wowczas miano mistrzow
swiata.

DETEKTYW

Zbrodnie na “kocich lbach”

Stanislaw MILEWSKI

W dwudziestoleciu miedzywojennym – kiedy z roku na roku na rok przybywalo
samochodow – bylo wiele procesow sadowych, ktore wiazaly sie z wypadkami
drogo- wymi spowodowanymi przez owczesnych kierowcow. Najwieksza uwage
dziennikarzy przyciagaly jednak te, ktorych sprawcami byli znani aktorzy.
Jesli zas byl to ktos taki, jak Eugeniusz Bodo, ulubieniec szerokiej
publicznosci, zainteresowanie przekraczalo wszelkie miary. Sam wypadek ze
skut- kiem smiertelnym zdarzyl sie kilka lat wczesniej, ale ze cho- dzilo
wlasnie o slyn- nego aktora – pociaganie spraw- cy do odpowiedzialnosci
karnej przebiegalo w slimaczym tempie.

Wszystko zaczelo sie od tego, ze artysci teatrzyku “Morskie Oko”: Eugeniusz
Bodo, Witold Roland i tancerka Zofia Ordynska, a tak- ze dwaj bracia:
Michal i Marian Reczkowie, zapragneli zwiedzic Powszechna Wystawe Krajowa,
ktora odbywala sie wiosna 1929 roku w Poznaniu.

Udac sie na te wystawe, ktora jak pisal Jaroslaw Iwaszkiewicz w “Podrozach
do Polski” – byla “ewenementem kulturalnym, towarzyskim, ekonomicznym,
jednym slowem ewenementem pierwszej klasy”, nalezalo do dobrego tonu.

Udzial w przedstawieniu spra- wil, ze artysci mogli wyjechac dopiero poznym
wieczorem, a wlasciwie noca z 25 na 26 maja. Podrozowali sportowym chevro-
letem, a za kierownica zasiadl wlasciciel tego luksusowego auta – sam
mistrz Bodo. Miejsce obok zajal Michal Reczko, a reszta towarzystwa
sciesnila sie na tyl- nych siedzeniach.

Byli juz na przedmiesciach Lowicza, gdy stwierdzili, ze szosa jest
zamknieta z powodu budowy mostu na Bzurze. Bodo skrecil wiec w boczna
uliczke, laczaca szose warszawska ze strzelecka. Prowadzenie auta mial
mocno utrudnione, gdyz na kocich lbach kierownica drzala mu w rekach, a
brak latarni sprawial, ze dro- ga byla bardzo zle widoczna. Jechali dosc
wysokim nasypem, a po lewej stronie mieli slupy telegraficzne.

Pierwszy niebezpieczny zakret kierowca pokonal szczesliwie, na drugim
jednak nie zdolal zaha- mowac i samochod stoczyl sie do glebokiego rowu.
Bodo i Roland zostali przygnieceni, a pozostali pasazerowie wyrzuceni w
powie- trze. Gdy doszli do siebie,

wszczeli alarm. Krzyk Ordynskiej uslyszal mieszkaniec pobliskiego domu i z
pomoca braci Reczkow wydobyl uwiezionych w aucie. Roland nie dawal juz
zadnych oznak zycia.

Dopiero po trzech latach, 23

maja 1932 roku, rozpo-

czal sie proces Eugeniusza Junod (Bodo – to pseudonim arty- styczny).
Sprawozdawca sadowy “Kuriera Warszawskiego” (1932 nr 141 wyd. wiecz.)
odnotowal, ze Bodo robil co mogl, by go nie roz- poznano. Zmienil nawet
wyglad, przefarbowal wlosy i zapuscil brode. Pytany o nazwisko, odpo-
wiedzial: Bohdan Junod, obywa- tel szwajcarski. “Kiedy jednak dluzej
przysluchac sie brzemie- niu glosu – czytamy w sprawoz- daniu – poznac
mozna, ze jest to dobry znajomy publicznosci warszawskiej”.

Bodo oskarzony zostal o nieostrozne prowadzenie auta i spowodowanie smierci
aktora Witolda Konopki-Rolanda. Na lawie oskarzonych zasiedli obok niego
burmistrz i wiceburmistrz Lowicza oraz lawnik magistratu. Prokurator
oskarzyl ich o utrzy- mywanie drog w zlym stanie, co mialo przyczynic sie
do katastrofy.

Eugeniusz Bodo uznal sie za nieslusznie obwinionego. Ani on, ani uczestnicy
wyprawy nie pili alkoholu, nie moglo wiec byc mowy o braku opanowania kie-
rownicy. Bracia Reczkowie byli zgodni, ze auto jechalo z predko- scia 20-40
km/godz., a wiec nie- zbyt szybko. Nikt wedlug nich nie pil, a samego
momentu katastro- fy nie pamietali. Zofia Ordynska tez nie mogla odtworzyc
biegu wydarzen, dodala tylko wazny szczegol:

– Roland stal, wypatrujac drogi, gdy zblizali sie do zakretu. Bodo –
twierdzila – byl absty- nentem – nigdy nie pijal napojow wyskokowych.

Sekretarz teatrzyku wyjasnil zas, ze w bufecie “Morskiego

ze starej wokandy

Oka” nie sprzedawano alkoholu, nie moglo wiec byc zadnej libacji przed
wyjazdem.

OPrzerzucanie sie wina

bydwie grupy oskarzo- nych wzajemnie obarcza- ly sie wina za wypadek.

Wladze miejskie twierdzily, ze Bodo jechal za szybko, nieostroz- nie i –
mimo zeznan uczestnikow katastrofy – dawaly do zrozumie- nia, ze byc moze
towarzystwo aktorskie bylo pod wplywem alko- holu. Z kolei Bodo i jego
obronca dazyli do udowodnienia wylacznej winy magistratu. Niejednokrotnie
dochodzilo do ostrych spiec.

Inzynier drogowy Wojcie- chowski zeznal, ze chociaz woje- wodzki urzad
drogowy nakazal przeprowadzenie robot zabezpie- czajacych na ulicy, gdzie
nastapil wypadek, uczyniono to dopiero po kraksie. Inny biegly – inzy- nier
Liefeld – wyrazil opinie, ze ulica Korabka, na ktorej doszlo do katastrofy,
nie nosi cechy ulicy miejskiej, z czego wynika, ze kie- rowca nie jest
ograniczony co do szybkosci jazdy. Na drodze brak bylo jakichkolwiek znakow
ostrze- gawczych i to moglo wprowadzac w blad, zwlaszcza przy zmeczeniu
prowadzacego auto. Tylko bardzo doswiadczony kierowca moglby poradzic sobie
w takiej sytuacji, tym bardziej ze jezdnia byla zle zaprojektowana.

Aktora obciazaly zeznania niektorych swiadkow twierdza- cych, ze samochod
jechal bez swiatel i “pedzil jak strzala”. Posterunkowy Brzezinski zapew-
nial zas, ze “po wypadku znale- ziono na miejscu butelki z konia- kiem i
wodka, a od pasazerow zalatywalo alkoholem”.

W zwiazku z tym Bodo zlo- zyl nastepujace oswiadczenie: “Wodki nie pilismy.
W butelkach byla kawa i kwas. Kiedy naza- jutrz odwozono mnie z Lowicza do
Warszawy, poprosilem dyzu- rujacego policjanta, aby dal mi napic sie z
butelki, ktora zna- leziono w aucie. Chcialo mi sie pic. Policjant
odpowiedzial: “Nie moge dac do picia wod- ki”. Wowczas zawolalem: “Niech
pan sprobuje, co to za wodka!”. Posterunkowy skosztowal i dal mi nastepnie
do picia. Byla to kawa”.

W drugim dniu procesu odbyla sie wizja lokalna, na kto- ra Bodo i jego
obronca, mecenas Stanislaw Goldstein, spoznili sie. Zjechali dopiero do
sadu, gdy ow wznowil sesje. Nastepnie, po dwugodzinnej naradzie, poznym
wieczorem, sad okregowy oglosil wyrok. Burmistrz, wiceburmistrz i lawnik
magistratu zostali ska- zani na trzy miesiace wiezienia z zawieszeniem
wykonania kary. Bodo skazany zostal na 6 miesiecy z zawieszeniem na 3 lata.
Wszyscy wniesli apelacje, ale bez skutku.

Tuz po wypadku rodzina Witolda Konopki-Rolanda wysta- pila przeciwko
magistratowi

Lowicza o 180 tys. zl odszkodo- wania. Czy je dostali – rzecz wat- pliwa; w
kazdym razie na pewno nie w takiej wysokosci.

odszkodowanie wysta- pila rowniez na poczat- ku 1932 roku Hanka

Ordonowna przeciwko wladzom komunalnym stolicy i tez otrzy- mala je
znacznie ponizej zadan. Miala ciezki wypadek samocho- dowy na szlaku
krolewskim pro- wadzonym do Wilanowa – o czym pisal “Kurier Warszawski”
(1932 nr 18 wyd. wiecz.) – okrzyknie- tym “Aleja Smierci”. Zazadala 84 tys.
zl i przedstawila rachun- ki z lecznicy. Sad okregowy uwzglednil jej
powodztwo, a sad apelacyjny, w maju nastepnego roku (znow “Kurier
Warszawski”

1933 nr 138, wyd. por.), zasadzil jej 14 tys. zl.

Z aktorskich przygod z Temida – tym razem w trybie karnym, chociaz
najnizszej instancji – warto odnotowac wczesniejsza sprawe Jadwigi
Smosarskiej przed sadem pokoju XXVIII Okregu. Byly to wlasciwie dwie
sprawy: pierwsza – o prowadzenie samo- chodu bez prawa jazdy, a druga – o
zniewazenie policjanta.

W obu przypadkach ozdo- ba scen warszawskich i gwiaz- da filmowa pierwszej
wielko- sci zostala uniewinniona. Gdy aktorka jechala ulica Grojecka w
towarzystwie jakiegos pana, jej eleganckie auto zatrzymal przodownik
Jaloszynski i zazadal prawa jazdy, a gdy go nie okazala – dowodu
osobistego. Artystke najbardziej oburzyl fakt, ze nie zostala natychmiast
rozpozna- na. Zamiast wiec wytlumaczyc, ze bierze lekcje jazdy u instruk-
tora, wykrzyknela z oburzeniem: “Zapamietam sobie pana twarz jako
policjanta niegrzecznego dla kobiet!”.

Pan wladza wzial to za obraze, spisal protokol i sprawa trafila do sadu. Tu
pierwszy zarzut upadl automatycznie, bo instruktor posiadal wymagane
pozwolenie komisariatu rzadu, mial wiec prawo nauczania prowadzenia
samochodu. Natomiast w slo- wach wypowiedzianych do poli- cjanta sad “nie
dopatrzyl sie che- ci uchybienia czymkolwiek wla- dzy”. Trzeba wiec
stwierdzic, ze i przedwojenni gliniarze bywali mocno przewrazliwieni, gdy
kie- rowca “stawial sie” nawet niewin- nie, jak popularna “Jadzia”, ktora
znali wszyscy z wyjatkiem nie- ktorych policjantow.

W nocy z 21 na 22 czerw- ca 1926 roku zostal zamordowany po raz

pierwszy taksowkarz, czyli jak wtedy mowiono: “szofer dorozki
samochodowej”. Byl to kierowca taksowki nr 622, Stanislaw Kozlowski.
Zbrodnie zglosil pasazer, 18-letni Jerzy Golicyn- Wronski. Mlodzieniec z
dobrej rodziny, ktory swa edukacje zakonczyl w szostej klasie gim- nazjum w
Zyrardowie, a potem rozpil sie i stopniowo staczal sie na przestepcza droge.

Od razu wydal sie podej- rzany komendantowi policji w Grodzisku
Mazowieckim, dokonujacemu ogledzin zwlok i miejsca zdarzenia. Twierdzil
wprawdzie, ze taksowkarza zabili bandyci, ale to na jego ubraniu znaleziono
slady krwi. Zalamal sie i powiedzial, jak bylo naprawde.

Caly wieczor spedzil w Warszawie, na zabawach z kobietami i piciu wodki. O
pol- nocy wzial taksowke i kazal sie zawiezc do Empiru, gdzie zjadl
kolacje. Nie mial czym zaplacic,

wiec razem z kelnerem pojechal ta sama taksowka do kuzynki na Chlodna,
ktora naleznosc uregu- lowala. Teraz kazal sie zawiezc do Milanowka; po
drodze usilowal taksowkarza wciagnac w plan “kilku napadow”, obiecujac
zaplacic poczwornie za kurs. Taksowkarza to nie zainteresowa- lo i wszystko
wskazywalo na to, ze wyda niedoszlego wspolnika. Wowczas Wronski dwukrotnie
do niego strzelil, a nastepnie udal sie do swego kolegi, ktory pomogl mu
pozbyc sie rewolweru.

Juz 12 sierpnia zabojca sta- nal przed sadem doraznym. Najwieksza sala Sadu
Okregowego na Miodowej byla wypelniona – jak szacowala “Rzeczpospolita”
(1926 nr 220) – w 90 procen- tach “szoferami warszawskimi”. Prokurator
zakwalifikowal jego zbrodnie z art.455 p.12 k.k., czy- li zabojstwo z checi
zysku, gdyz

Wronski wyciagnal z kieszeni denata 20 zl.

Oskarzony przyznal sie do winy i zazadal dla siebie kary smierci; o jej
wymierzenie zwra- cal sie juz przedtem kilkakrotnie do wladz sadowych.
Broniacy go adwokat Juliusz Dreszer, postawil wniosek o wezwanie w
charakte- rze eksperta – sadowego psychia- try, doktora Jana Nelkena; sad
go jednak nie uwzglednil i wyslu- chal orzeczenia innego bieglego,
profesora doktora Karpinskiego, ktory oswiadczyl, ze “rany zadane
taksowkarzowi byly bezwzgled- nie smiertelne, a zgon nastapil momentalnie i
zadne srodki lekarskie nie mogly pomoc po strzalach”.

Jako nastepny zabral glos pro- kurator i ku widocznej radosci obroncy
zazadal przekazania spra- wy sadowi zwyklemu. Adwokat dodal od siebie pare
slow na temat anormalnosci oskarzonego, “sym- patycznego, o gladkiej twarzy
mlo- dzienca” – jak zabojce opisal jeden ze sprawozdawcow sadowych.
Trybunal po dosc dlugiej naradzie postanowil przekazac sprawe do
rozpatrzenia w trybie zwyklym, wywolujac tym widoczne wzburze- nie wsrod
“szoferow”. Publicznosc sadowa byla jednak wowczas jesz- cze dosc
zdyscyplinowana i nikt nie pozwolil sobie na glosne okrzyki, jak to zdarza
sie dzis.

Do sprawy tej prasa juz nie wracala, podobnie jak w przy- padku Franciszka
Strzelczyka,

ktory zabil siekiera warszawskie- go dorozkarza gdzies na szosie pod
Chrzanowem. Zwloki wyrzu- cil do rowu i spokojnie pojechal zdobyta dorozka
do Lodzi. Stalo sie to w nocy z 15 na 16 pazdzier- nika, a juz miesiac
pozniej odpo- wiadal przed sadem doraznym za swa nieludzka zbrodnie, gdyz
dorozkarza oskalpowal, zeby go bylo trudniej zidentyfikowac. Na skutek
opinii psychiatry, doktora Jana Nelkena, sprawe przekaza- no na normalna
droge sadowa, a dziennikarze juz sie nia wiecej nie interesowali.

Z glosniejszych zabojstw taksowkarzy, ktorych w sumie w dwudziestoleciu

miedzywojennym bylo zaledwie kilka, warto odnotowac jeszcze jedno, ktore
niezwykle mocno poruszylo srodowisko warszaw- skich “szoferow”. Zbrodnia
zda- rzyla sie w pierwszej polowie 1928 roku, a pare dni pozniej 14-letni
chlopiec natknal sie na polu pod Mlocinami, na kopczyk swiezo usypanej
ziemi, przypominaja- cy mogile. Wewnatrz znaleziono zwloki mlodego
mezczyzny z rana postrzalowa w tyle czaszki.

W tym wlasnie czasie wlasciciel przedsiebiorstwa taksowkowego zglosil
zaginiecie taksowki z kie- rowca, Szlendziakiem. Otrzymal od niego list z
Bydgoszczy, ze wyjechal na prowincje, majac propozycje nie tylko korzystne-
go kursu, ale i doraznego zatrud- nienia jako kierowca. Pismo to wydalo sie
pracodawcy podejrza- ne i zawiadomil policje; ustalono natychmiast, ze
cialo znalezione pod Mlocinami – to wlasnie Szlendziak.

Szybko tez ustalono, kim byl morderca, wypozyczyl bowiem rewolwer od
kolegi; byl tez na tyle nieostrozny, ze sluzacej w mieszkaniu, ktore
wynajmo- wal, dal do spalenia dokumen- ty: prawo jazdy i dowod osobi- sty
Szlendziaka. Byly lotnik – Wladyslaw Skwierawski – mial tez “slabosc” do
pewnej marki samochodow, dlatego wybral auto Szlendziaka. Przedtem
zamiescil w prasie anons matrymonialny: “Pilot-automobilista, posiadajacy
wlasny samochod, szuka posaznej panny”. Dostal juz nawet oferte.

Dzieki energicznemu sledz- twu niebawem aresztowano go we Lwowie, gdzie sie
zaszyl. Juz w pierwszej polowie marca, co dzisiaj moze sie wydawac tem- pem
wprost zawrotnym, a wow- czas bylo rzecza zwyczajna, Skwierawski stanal
przed Sadem Okregowym w Warszawie. Otoczona przez policje sala byla
przepelniona na dlugo przed roz- poczeciem rozprawy.

Skwierawski pod silna eskorta – notowal swe spostrzezenia spra- wozdawca
“Kuriera Polskiego” (1928 nr 68) – wszedl na sale krokiem chwiejnym, z
glowa wci- snieta w ramiona i ciezko opadl na lawe. Mial na sobie granato-
wy plaszcz gabardynowy zapiety pod szyje. Wlosy ostrzyzone przy skorze.
Twarz szczupla, blada, brode i czolo cofniete. Siedzial z twarza ukryta w
dloniach, na pytania sadu odpowiadal glosem placzliwym i bardzo cicho.

– Nie chce sie usprawiedliwiac – mowil – ale w moim zyciu dzia- la jakas
tajemnicza sila, ktora mnie opanowuje co pewien czas i wtedy nie wiem, co
robie. Te dziwna sile odkrylem w sobie juz w szkole. Sam nie rozumiem, co
pchalo mnie do zlego.

Okazalo sie, ze w szkole ukradl aparat radiowy i zostal z niej wyrzucony. Z
wojska wyrzucono go za falszerstwo. Bezposrednio po tym ukradl w Gdansku
moto- cykl, za co zostal skazany na pol roku wiezienia. Po wyjsciu na
wolnosc natychmiast ukradl dru- gi; wyrok: 17 miesiecy wiezienia. Potem
przystal do szajki zlodziej- skiej, ktora obrabowala jubilera.

Obrona zglosila wnio- sek o badania psychiatrycz- ne, ale wiceprezes Roman
Przybylkowski, przewodniczacy rozprawie, wniosek ten odrzu- cil. W aktach
znajdowala sie juz bowiem opinia psychiatrow jesz- cze z dawniejszych
czasow, uzna- jacych Skwierawskiego w sposob jasny i zdecydowany za w pelni
poczytalnego.

– Jesli w czasie przewodu sado- wego – mowil prokurator Janusz Turski –
oskarzony lkal i plakal, to nie z zalu za Szlendziakiem, ale z zalu nad
soba samym.

Zazadal kary smierci i taki tez zapadl wyrok.

Na poczatku tego samego roku (ach to przedwojenne tempo!) sprawe zabojcy
Szlendziaka roz- patrzyl sad apelacyjny. Przedtem Skwierawski przebywal na

oddziale psychiatrycznym wie- zienia mokotowskiego. Skierowal go tam lekarz
wiezienny ze wzgle- du na nienormalne zachowanie skazanca. W sadzie tez co
jakis czas zrywal sie z lawy oskarzo- nych jakby czyms przestraszony.
Pytany przez sedziego, milczal. Nie odwracajac sie nawet w stro- ne sadu,
wpatrywal sie blednym wzrokiem w sufit. Prokurator

zapytal, czy wie, gdzie prze- bywa: w wiezieniu, w celi, czy tez w
szpitalu? Nie uslyszawszy odpowiedzi, postawil wniosek o dodatkowe badania,
ktore mia- ly byc wykonane przez wybitnych specjalistow, ale nie z
wiezienne- go szpitala mokotowskiego.

Sad sprawe odroczyl; przy- puszczac mozna, ze w szpitalu psychiatrycznym
Skwierawski przebywal do wojny, bo prasa juz wiecej o nim nie pisala.
Skwierawski zapragnal samo- chodu i dla tej maniakal- nej obsesji nie
zawahal sie zabic taksowkarza jezdza- cego Steyerem, ulubiona marka
mordercy. Inni kradli auta, by po prostu pojezdzic, a potem je porzucic.
Widocznie jednak nie dawali sie zlapac, bo w spra- wozdaniach sadowych nie
ma na ten temat zadnych sladow. Tylko raz “Kurier Warszawski” (1932 nr 313
wyd. wiecz.) zamie- scil notatke “Amator samocho- dow”. Wynikalo z niej, ze
nie- jaki Henryk Teleta “cierpial na manie” porywania taksowek, za co raz
wymierzono mu kare 3 dni aresztu. Kiedys kierowce wyslal do sklepu,
odjechal jego autem, pojezdzil po miescie, a potem porzucil je przed
komisariatem. Biegli psychiatrzy stwierdzili u niego przewlekly alkoholizm.
Sad okregowy skazal go na 4 mie- siace wiezienia, ale kara ta zosta- la
darowana na mocy amnestii.

Czesciej natomiast porywano dorozki w celu fantazyjnego prze- jechania sie
po miescie: kradziez “dryndy” z koniem, by je potem “spylic” to juz temat
sam w sobie bardzo urozmaicony w dwudzie- stoleciu, a jeszcze bardziej w
XIX wieku. Rzadko jednak amatorzy kawalerskiej jazdy trafiali do kozy, bo
trudno ich bylo schwytac.

Takim pechowcem okazal sie niejaki Mieczyslaw Wolinski, ktory wsiadl do
pozostawionej przez “salaciarza” bez dozoru dorozki i jezdzil pare godzin
po miescie. Poniewaz juz raz doko- nal takiego samego czynu – jako
recydywista skazany zostal na 9 miesiecy wiezienia, o czym poin- formowal
“Kurier Warszawski” (1937 nr 100 wyd. wiecz.). Dwa lata przedtem ludzmi tej
profesji wstrzasnal inny mord, jeszcze bardziej bezsensowny: szo- fer
dorozki samochodowej zostal zastrzelony w czasie wykonywania swej pracy
przez narwanego ofice- ra z przyczyny dalekiej od waznej. Oto taksowkarz
Henryk Strozka zginal z reki bohatera wojny bol- szewickiej – lotnika,
ktory spalil kilka nieprzyjacielskich balonow obserwacyjnych i stracil pare
aeroplanow, kapitana Stefana Pawlikowskiego – tylko dlatego, ze ow byl
nadmiernie przeczulo- ny na punkcie swego oficerskiego honoru.

Stalosietownocyz29na30 czerwca 1926 roku. Rozbawione towarzystwo
damsko-oficerskie wyszlo wowczas okolo godzi- ny 1 z restauracji Empire
przy Nowym Swiecie, gdy wyjezdzajaca z Wareckiej taksowka przejecha- la tak
blisko lotnika i jego damy, ze ich niemal potracila. Kapitan zwymyslal
“szofera” od ostatnich, a gdy ow odburknal cos niezbyt grzecznie, wywiazala
sie awantura, w wyniku ktorej wszyscy znalezli sie w pobliskim X
Komisariacie.

– Dlaczego mnie pan uderzyl?

– zwrocil sie taksowkarz do ofi- cera. – Czy pan wie, kim jestem? – Ty
jestes lobuz! Szofer! –

uslyszal w odpowiedzi.

– Sam jestes lobuz! – odpysk-

nal Strozko i to byly ostatnie slo- wa, jakie wypowiedzial w zyciu. Krewki
lotnik bowiem bly-

skawicznie wyciagnal rewolwer i z odleglosci poltora metra strze- lil mu
prosto w serce. Potem, roz- brojony przez policjanta, siadl na lawie i
zakryl twarz rekami.

Znajome panie zeznawaly w sadzie, ze juz przedtem miewal

rozne wybryki z bronia, ktorych pozniej nie pamietal. Sad skie- rowal go
wiec na wniosek adwo- kata Franciszka Paschalskiego na obserwacje
psychiatryczna do Szpitala Ujazdowskiego, a 18 listopada 1926 roku Wojskowy
Sad Okregowy po dwudnio- wym procesie skazal go po kil- kugodzinnej
naradzie na 3 lata wiezienia, pozbawiajac odzna- czen: Krzyza Virtuti
Militari, Krzyza Legii Honrowej i Croix de Guerre.

Wyrok podobno wywolal olbrzymie wrazenie, a jedna z pan az zemdlala.
Spodziewano sie bowiem uwolnienia od kary. Byly juz takie precedensy, gdy w
gre wchodzil “honor oficer- ski”. Mecenas Paschalski w dwu- godzinnym
przemowieniu blysnal krasomowstwem, mowiac o “pta- ku skrzydlatym, ktory
walczac z losem w przestworzach, ulegl mu na ziemi”. Kladl tez silny nacisk
na stargane dziesiecioletnia sluzba lotnicza nerwy, “ktorych nie mogl
opanowac na sama mysl obrazy i zniewagi, jaka go spotkala”.

Pulkownik Jan Nelken, psy- chiatra doskonalacy swe umie- jetnosci w
klinikach Zurychu, Paryza i Berlina, w owym czasie kierownik oddzialu
psychiatrycz- nego Szpitala Ujazdowskiego

– najczesciej wystepujacy w sadach jako biegly tej specjal- nosci – w
obszernej ekspertyzie wypowiedzial sie, ze w zabojcy szofera jest jakby
“drugi czlo- wiek”; obok spokojnego – pope- dliwy, awanturniczy,
przeczulony na punkcie honoru. Jest on – zre- kapitulowal: “niezrownowazo-
nym, drazliwym typem na wskros neurotycznym, a w momencie krytycznym
rozumienie zarzu- canych mu czynow, jak i kiero- wanie swym dzialaniem w
czasie przestepstwa byly znacznie obni- zone”. Powolujac sie wlasnie na te
ekspertyze, adwokat wnosil o zastosowanie art. 39 k.k., ale bez skutku. Bez
skutku, zdaje sie, pozostal tez jego wniosek o rewi- zje procesu. Surowej
kary doma- gala sie bowiem opinia publicz- na. Bylo to tuz po pierwszym
zabojstwie taksowkarza w celach rabunkowych i w srodowisku tym az wrzalo.
Kapitan Pawlikowski – co podkreslaly gazety – przyjal wyrok spokojnie.

Niedlugo po procesie, jako swoisty do niego komentarz, ukazal sie w
satyrycznej “Musze” rysunek wyobrazajacy adwokata instruujacego klienta: –
Nie badz pan glupi, udawaj wariata…

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto