Dzien dobry – tu Polska – 24.03.2025

DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXV nr 83) (67684) 24 marca 2025r.

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

23 marca 2025r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

LEKKOATLETYKA

polska sztafeta 4×400 metrow ze srebrnym medalem na halowych mistrzostwach
swiata w Nankinie! Polki w skladzie Justyna Swiety-Ersetic, Aleksandra
Formella, Anna Gryc i Anastazja Kus przegraly tylko z reprezentacja Stanow
Zjednoczonych. Braz padl lupem Australijek.

Polki relatywnie pozno dowiedzialy sie, ze jednak przyjdzie im wystartowac
na halowych mistrzostwach swiata w Nankinie w rywalizacji 4×400 metrow. Jak
okazalo sie w niedziele, to wlasnie to zestawienie personalne przynioslo
nam jedyny medal podczas tego czempionatu.

Swietnie sprawdzila sie taktyka, by zdecydowanie najbardziej doswiadczona
zawodniczka, Justyna Swiety-Ersetic, pobiegla na pierwszej zmianie.
32-latka naprowadzila polska sztafete na odpowiednie tory, a mlodsze
kolezanki nie zmarnowaly wielkiej szansy.

W dalszej kolejnosci pobiegly Aleksandra Formella, Anastazja Kus i Anna
Gryc. Szybko stalo sie jasne, ze Polki nie dogonia pierwszych Amerykanek,
ale przewaga nad trzecimi Australijkami robila sie niezwykle komfortowa i
bezpieczna.

I tak wlasnie dobiegly do mety. Na pierwszym miejscu reprezentacja USA z
czasem 3:27.45. Srebrny medal dla bialo-czerwonych, ktore wykrecily
rezultat 3:32.05. Na najnizszym stopniu podium stanely Australijki 3:32.65.

HMS 2025 dobiegly juz konca. Polska wyjezdza z Chin ze srebrnym krazkiem
wywalczonym przez sztafete 4×400.

SIATKOWKA

Aluron CMC Warta Zawiercie, Jastrzebski Wegiel i Asseco Resovia Rzeszow w
finalach europejskich pucharow. Do tego trzeba jednak doplacic.

Polska siatkowka klubowa przezywa wyjatkowo owocny czas na arenie
miedzynarodowej. Aluron CMC Warta Zawiercie i Jastrzebski Wegiel awansowaly
do Final Four Ligi Mistrzow, a Asseco Resovia Rzeszow do finalu Pucharu
CEV. Do tego Bogdanka LUK Lublin wygrala Puchar Challenge. Do startow na
pewnym etapie sie jednak doplaca, a nagrody za triumf w calych rozgrywkach
niewiele rekompensuja. – Dopiero wygrana daje satysfakcje ekonomiczna w
polaczeniu ze sportowa – mowi w TVPSPORT.PL Adam Gorol, prezes JSW.

Za triumf najmniej “zarabia sie” podczas najnizszego hierarchia Pucharu
Challenge. Tam kwota wygranej wynosi 50 tysiecy euro. To malo zwazywszy na
fakt, ze koszta organizacji wyjazdow do rywali sa wysokie. Krzysztof
Skubiszewski, prezes Bogdanki LUK Lublin, wspominal nie tak dawno w
TVPSPORT.PL, ze gdyby nie dodatkowe srodki od sponsorow, to start, a nawet
wygrana w powyzszych zmaganiach nie bylyby oplacalna.

Jak jest w przypadku rozgrywek wyzszego szczebla, czyli Pucharu CEV i Ligi
Mistrzow? O to zapytalismy prezesa Jastrzebskiego Wegla, Adama Gorola,
prezesa Aluron CMC Warta Zawiercie, Kryspina Barana oraz prezesa Asseco
Resovii Rzeszow, Piotra Maciaga.

W tym roku finaly Ligi Mistrzow wracaja do “starego” formatu Final Four.
Cztery najlepsze zespoly rozgrywek w dniach 16-18 maja stawia sie w Lodzi,
by powalczyc o medale imprezy. Szanse na obecnosc na tym etapie gier mialy
az trzy polskiej druzyny. Niestety, PGE Projekt Warszawa przegral w
rywalizacji cwiercfinalowej z Halkbankiem Ankara po zlotym secie.

Dwa z trzech zespolow na ostatnim szczeblu zmagan to i tak znakomity wynik.
W obu klubach, czyli Jastrzebskim Weglu i Aluron CMC Warta Zawiercie,
wywolal on same pozytywne emocje.

– To, ze ostatnie dwa sezony bylismy w finale Ligi Mistrzow, dodatkowo
poteguje emocje, ktore teraz odczuwamy. Dla srodowiska i kibicow wydawalo
sie pewnym obowiazkiem, zeby po raz kolejny awansowac do najwazniejszego
etapu zmagan. Sportowo nie bylo to jednak takie oczywiste. Pierwsza
porazka, do ktorej nie powinno dojsc w wyobrazeniach wielu, zostala u nas
wewnetrznie wyjasniona. Na szczescie rywalizacja jest dwuetapowa, wiec
zespol mogl pokazac swoja sportowa wyzszosc w drugim starciu, ktore
wygralismy zdecydowanie. To cieszy – mowi TVPSPORT.PL Adam Gorol, prezes
Jastrzebskiego Wegla.

– Dla nas samo wyjscie z grupy, ktora zdaniem wielu byla najsilniejsza, to
byl sukces. Wciaz pamietalismy poprzedni nieudany wystep, podczas ktorego
“potknelismy sie” na Berlinie i w konsekwencji trafilismy na triumfatora
Ligi Mistrzow, czyli ZAKSE Kedzierzyn-Kozle. Odpadlismy wtedy w barazach.
To zagrozenie wiec pokornie mielismy z tylu glowy. Fakt, ze wygralismy
grupe, byl dla nas wiec sukcesem – podkresla z kolei Kryspin Baran, prezes
Aluron CMC Warta Zawiercie.

– To, ze trafilismy na takiego, a nie innego przeciwnika, bylo loteria. Do
ostatniego meczu nie bylo wiadomo kto zajmie ktore miejsce. Luneburg to byl
dobry wynik. Przeciwnik jednak potrafil grac, co pokazal regularnie
wygrywajac z Berlinem, ktory jest utytulowanym zespolem. Musimy sie wiec
pokornie przygotowac i byc w dobrej formie, by pewnie wygrac z rywalem.
Final Four nam sie jednak nawet nie snilo – dodaje.

Choc Asseco Resovia Rzeszow triumfowala juz w Pucharze CEV w zeszlym roku,
to nie zmniejsza ochoty zespolu na kolejny tytul. Wazny krok jest juz
wykonany. Zespol zagra w finale.

– Emocje, ktore nam towarzysza, sa bardzo dobre. Do tej pory w rozgrywkach
pokonalismy swietne zespoly, jak chocby Fenerbahce Stambul. Wszystko, co
najwazniejsze, jest jednak ciagle przed nami. Jestem dumny z druzyny.
Wiemy, ze poczatek sezonu nie byl udany w naszym wykonaniu, ale mimo to nie
zwieszalismy glow. Wszyscy ciezko pracowali i teraz dzieki temu mamy bardzo
dobry moment i to mimo pewnych problemow zdrowotnych, ktore pojawiaja sie w
naszym zespole. Walczymy – mowi TVPSPORT.PL Piotr Maciag, prezes klubu.

Kazdy z tych awansow skutkowal kosztami i to nie tylko w postaci wysilku
zawodnikow.

500 tysiecy euro – tyle otrzymuje zwyciezca Ligi Mistrzow siatkarzy.
Triumfator pilkarskiej imprezy dostaje… 25 milionow euro. Roznica jest
wiec znaczna. Niewielkie finansowanie europejskich pucharow przez CEV
[Europejska Federacja Siatkarska] przeklada sie na to, ze koszta
uczestnictwa w stosunku do mozliwych profitow sa wieksze – przynajmniej na
pierwszych etapach gry.

– Zagraniczny wyjazd samolotowy to koszt okolo stu tysiecy zlotych –
tlumaczy Piotr Maciag. – Z uwagi na to, ze mowimy o Lidze Mistrzow Europy,
to zespoly, ktore uczestnicza na etapie eliminacji grupowych juz powinny
miec z tego profity. Wtedy jednak sie do tego doklada. Wejscie do czworki
to uspokojenie sytuacji od strony finansowej. Pelne korzysci przynosi
jednak dopiero final – najlepiej wygrany, choc przegrany tez daje “plus” –
dodaje Adam Gorol.

– Trzeba tez pamietac – zawsze to podkreslam – ze zawodnicy maja w
kontraktach bonusy za sukcesy, za co kluby rowniez dodatkowo placa. Wejscie
do “czworki” to zabezpieczenie finansowe w kontekscie braku strat, ale
dopiero wygrana daje satysfakcje ekonomiczna w polaczeniu ze sportowa –
konczy prezes JSW.

W Pucharze CEV sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Nagroda za triumf jest
bowiem znaczaco mniejsza. – Nagroda za wygranie Pucharu CEV to 80 tysiecy
euro, czyli po dzisiejszym kursie okolo 355 tysiecy zlotych – wyjasnia
Piotr Maciag.

– Nie ma mowy o tym, zeby zwrocila sie nam tym samym nawet wylacznie
logistyka. Cale szczescie pojawil sie program Ministerstwa Sportu odnoszacy
sie do promocji Polski przez sport, organizowany przez Polska Organizacje
Turystyczna. To on umozliwil w duzej mierze pokrycie kosztow logistyki.
Jesli wiec wygra sie Puchar CEV, na pewno nie wyjdzie sie na “zero”, ale
nie dolozy sie za duzo – dodaje.

Dlaczego wiec grac? – Nie dla pieniedzy, ale dla sportowych emocji, dla
kibicow. Nie zmienia to faktu, ze od lat siatkowka jest sportem, w ktorym
nie da sie zarobic nawet jak sie wygra. W koncu kwota za triumf w
mistrzostwach Polski tez o czyms swiadczy. To 300 tysiecy zlotych – konczy
Piotr Maciag.

PILKA NOZNA

-“Nawet Litwa okazala sie grozna. Mordega polskich pilkarzy”-

Rafal Stec

Powoli juz zapominalismy, co to za zjawisko – zwyciestwo reprezentacji
Polski. Ale z pierwszym tegorocznym rywalem musialo sie udac, poniekad
niezaleznie od poziomu gry. Eliminacje mundialu zainaugurowali skromnym 1:0.

Odkad pilkarze Michala Probierza zakonczyli zgrupowanie przed Euro 2024,
poprzegrywali wszystko, co bylo do przegrania. Z mistrzostw kontynentu
wyjechali z ostatniego miejsca w grupie, potem zostali zdegradowani z
najwyzszej dywizji Ligi Narodow. Dziewiec meczow, ledwie jedno zwyciestwo –
zreszta dosc szczesliwe.

Tym razem wychodzili na boisko jako absolutni faworyci i byc moze dlatego
rozpoczeli zbyt spokojnie, nawet leniwie. Robert Lewandowski juz w szostej
minucie zamaszyscie sie rozgestykulowal, zeby zachecic kolegow do pressingu
– probowal wywrzec nacisk na rywali sam, co jest w futbolu marnotrawieniem
energii. Polacy rzadko zagladali w litewskie pole karne, bramce rywali
realnie zagrozili dopiero po 20 minutach gry. Ba, pierwszym ladnym epizodem
byl akcja defensywna – perfekcyjna interwencja Jana Bednarka, ktory dzieki
zdecydowaniu i wyczuciu przestrzeni rozbil wslizgiem kontratak gosci.

Wtedy gospodarze wreszcie ruszyli, zerwali sie do agresywniejszego
odbierania Litwinom pilki, przerzucili gre pod ich pole karne. Niestety,
atakowali w sposob zdezorganizowany, polegajac raczej na wyrwanych z
kontekstu pomyslach jednostek niz wycwiczonym, powtarzalnych schematach
calej druzyny. Na przerwe schodzili ze spuszczonymi glowami, przy
bezbramkowym remisie.

Mialo byc skrajnie inaczej, choc na zgrupowanie nie przylecieli
kontuzjowani Piotr Zielinski i Nicola Zalewski. W mediolanskim Interze
pelnia role – odpowiednio – drugorzedna i marginalna, ale w reprezentacji
tworza duet niezastapiony. Najbardziej kreatywni, lubia ze soba
wspolpracowac, chetnie biora na siebie odpowiedzialnosc, zorientowani na
ofensywe. Odkad druzyna narodowa przestala totalnie zalezec od
Lewandowskiego, to oni zasadniczo wplywaja na wyniki. Zryw Zalewskiego dal
jedyne zwyciestwo w jesiennej Lidze Narodow – w ostatnich sekundach meczu w
Szkocji, po brawurowym wtargnieciu w pole karne sedzia podyktowal
jedenastke – natomiast Zielinski jest najskuteczniejszym (gole plus asysty)
kadrowiczem podczas calej kadencji Michal Probierza.

Gdyby w Warszawie zjawil sie silniejszy przeciwnik, mielibysmy zatem powody
do niepokoju. Szczescie w nieszczesciu polegalo – jak sadzilismy – na tym,
ze glowny procesor wycielo Polakom akurat wtedy, gdy musieli uporac sie
wlasnie z Litwinami. Rywalami przebywajacymi aktualnie na 142. miejscu w
rankingu FIFA – pomiedzy Dominikana a Turkmenistanem – ktorzy nigdy nie
osmielili sie nawet marzyc o awansie gdziekolwiek. Jesienia we wspomnianej
Lidze Narodow wylacznie przegrywali, po dwa razy z Kosowem, Cyprem i
Rumunia, a poprzedniej wiosny ledwie wydusili z siebie minimalne wygrane z
Gibraltarem. Slabiutka ekipa, zapewne nie poszalalaby w naszej tzw.
ekstraklasie.

A jednak okazalo sie, ze w reprezentacji pozbawionej obu pilkarzy, ktorzy
cale sportowe zycie spedzaja w lidze wloskiej, ustrukturyzowany sposob
atakowania wlasciwie nie istnieje. Nawet w starciu z przeciwnikiem, ktory w
podstawowym skladzie wystawia Pauliusa Golubickasa – wysiadujacego fotel
rezerwowego w Radomiaku. Przecietniaka cenionego dotychczas tylko przez
miejski samorzad, fundujacy mu tluste stypendium.

W drugiej polowie nic nie drgnelo. Gospodarze mieli szanse objac
prowadzenie dzieki rykoszetowi, po marnym strzale Matty’ego Casha, a
kwadrans pozniej ocaleli dzieki refleksowi bramkarza Lukasza Skorupskiego.
To Litwini byli blizej szczescia.

Zanosilo sie, ze piatkowy wieczor na Stadionie Narodowym bedzie przebiegal
przewidywalnie, nawet monotonnie, tymczasem byl nerwowy, goscie
niekoniecznie chowali sie pod swoja bramka, z uplywem czasu mnozyly sie
banalne pomylki Polakow. Kiedy ci ostatni ostatecznie zlamali Litwe,
przypomnielismy sobie o porazajacej statystyce – gol Lewandowskiego,
przeciez lidera rankingu strzelcow w lidze hiszpanskiej, byl w calej (!)
kadencji Probierza pierwszym wbitym przez kapitana druzyny po akcji.
Dotychczas trafial tylko z rzutow karnych, dwukrotnie.

Minimalne zwyciestwo, wymeczone i bezstylowe, byc moze zapowiada to, czego
bedziemy doswiadczac przez okragly rok – futbolu na kiepskim poziomie. W
poniedzialek pilkarze podejma Malte, zespol jeszcze slabszy niz Litwa, w
eliminacjach mundialowych czeka nas rowniez dwumecz z Finlandia, ponadto
PZPN zaprosil na sparingi Moldawie oraz – w tym przypadku finalizuje
negocjacje – Nowa Zelandie. Autentycznie atrakcyjnym rywalem bedzie tylko
przegrany cwiercfinalu Ligi Narodow, w ktorym Holandia rywalizuje z
Hiszpania. W czwartek padl remis 2:2, rewanz odbedzie sie w poniedzialek.

Pokonani, ktorzy przystapia do walki o awans na mistrzostwa swiata
najpozniej, beda zdecydowanymi faworytami grupy. Nasi pilkarze mierza w
pozycje wicelidera, ktora wpusci ich do barazy – zaplanowany na marzec 2026
roku. Teoretycznie zatem w najblizszym czasie polski kibic nie powinien
zaznac wielu emocji, lecz raczej obserwowac, czy z pracy trenera Probierza
wykluwa sie jakosc obiecujaca wiecej satysfakcji niz jesienia. Po piatkowej
udrece trudno o chocby szczatkowy optymizm, nasza reprezentacja wyglada na
bardzo przyjemnego przeciwnika – nawet Litwinom pozwala sie ludzic, ze
robia postepy.

Polska – Litwa 1:0 (0:0). Bramka: 1:0 Lewandowski (82.) Polska: Skorupski –
Piatkowski Z (77. Wieteska), Bednarek, Kiwior – Cash (68. Kaminski), Moder,
Piotrowski (77. Bogusz), Szymanski, Frankowski – Lewandowski (86. Buksa),
Swiderski (68. Piatek).

-“Pilkarska reprezentacja, czyli Polak nie potrafi”-

Dariusz Wolowski

Wygrany 1:0 mecz z Litwa na starcie eliminacji mundialu 2026 roku jest
dowodem na to, ze druzyna Michala Probierza nie robi postepow.

Z wszystkich rzeczy, ktore selekcjoner mowil przed spotkaniem, sprawdzilo
sie tylko to, ze Robert Lewandowski strzeli w tych eliminacjach swoje gole.
Zwycieska bramke zdobyta w 81. min pojedynku z Litwa 36-letni kapitan
moglby zadedykowac wszystkim tym, ktorzy od miesiecy upieraja sie, ze juz
niczego nie daje narodowej druzynie.

Gdyby Lewandowski gral w piatek dla Litwy, zapewne ona wygralaby to
spotkanie. W 71. min rezerwowy Giedrius Matulevicius zaprzepascil znakomita
okazje, strzelajac z szesciu metrow, ale za lekko. Bramkarz Lukasz
Skorupski zdazyl odbic pilke. Dziesiec minut pozniej napastnik Barcelony
byl w znacznie trudniejszej sytuacji, a jednak potrafil zamienic ja w
zwycieskiego gola. Kopnieta przez niego pilka odbila sie od nogi obroncy i
wpadla do siatki.

Inne teorie Probierza nie znalazly potwierdzenia na boisku. Selekcjoner
przekonywal, ze jego pilkarze coraz plynniej wymieniaja podania, potrafia
prowadzic atak pozycyjny w sposob szybki i zaskakujacy. Tymczasem przez 90
minut gry z Litwinami Polacy nie przeprowadzili ani jednej sensownej akcji,
ktora realnie zagrozilaby bramkarzowi 142. zespolu w rankingu FIFA.

Bez kontuzjowanych graczy Interu Mediolan Piotra Zielinskiego i Nicoli
Zalewskiego ofensywne atuty narodowej druzyny sa minimalne. Sprowadzaja sie
do 36-letniego weterana, ktoremu koledzy musza dac choc cien szansy na
skuteczny strzal. Udalo sie raz, po podaniu rezerwowego Jakuba Kaminskiego.
W ten sposob zespol uniknal klapy na starcie drogi na mundial w USA,
Kanadzie i Meksyku.

Z wyjatkiem Lewandowskiego pilkarze Probierza sa przecietniakami,
niezdolnymi do udzwigniecia odpowiedzialnosci za wyniki kadry. Popelniaja
proste bledy techniczne, nie robia nic niekonwencjonalnego, co mogloby
zaskoczyc przeciwnika. W piatek polskie akcje byly nerwowe, wolne, pelne
niedokladnosci. Nikt nie probowal podjac ryzyka pojedynku indywidualnego.
Polacy nie przewyzszali Litwinow na boisku nawet motywacja i checia do
walki. Po prostu biegali w jednostajnym tempie, podawali pilke “na alibi”,
najchetniej do najblizszego partnera i liczyli, ze zdarzy sie wreszcie cos
takiego jak w 81. minucie.

“Od nas zalezy czy mecz jest meczarnia, czy nie” – powiedzial po meczu
Lewandowski. Zdaje sie, ze kapitan przecenia mozliwosci swoich kolegow.
Zwraca uwage na klopoty mentalne zespolu, podczas gdy w druzynie brakuje
jakosci i pomyslu. Nie widac nawet prob wykonania akcji wypracowanych z
Probierzem.

Selekcjoner zaczal prace z zespolem we wrzesniu 2023 roku i poprowadzil go
w 18 spotkaniach. W grze o stawke jego druzyna pokonala Wyspy Owcze,
Estonie, Szkocje i Litwe. Najwiecej bramek zdobyli dla niej Sebastian
Szymanski i Piotr Zielinski (po 4) oraz Lewandowski i Nicola Zalewski (po
3). Dwoch z tych czterech graczy nie bylo w piatek na boisku.

Pilka nozna to sport, w ktorym mozna wygrac mecz, nie stwarzajac okazji do
zdobycia bramki. Wczoraj udalo sie to Polakom. Udac moze sie jednak raz. W
nastepnych spotkaniach pilkarze Probierza powinni wzniesc sie na wyzszy
poziom. Byc moze jednak jest on dla nich po prostu nieosiagalny? Moze jest
za duza rozbieznosc miedzy tym co Probierz i Lewandowski by chcieli, a tym,
czym dysponuje polska pilka?

-“Tajemnica arcydziela literatury polskiej”-

Rafal Stec

Zkazda kolejna publikacja staje sie coraz bardziej oczywiste, ze mamy swoja
Elene Ferrante – polskojezyczna, wieloosobowa. I byc moze tez nigdy sie nie
dowiemy, dlaczego niebanalni autorzy pisza anonimowo. [Z cyklu “A JEDNAK
SIE KRECI”].

Z polskiej pilki noznej powszechnie sie u nas szydzi, traktujac cale jej
srodowisko jak bande dyletantow, chciwych pasozytow wyludzajacych mase
publicznych pieniedzy. Marni prezesi zatrudniaja marnych dyrektorow i
marnych trenerow, ktorzy dowodza marnymi zawodnikami rozgrywajacymi marne
mecze w tzw. ekstraklasie oraz ligach pomniejszych, nawet na nizszym
szczeblu podpisuje sie tlusciutkie kontrakty. Taki rodzimy futbol ma
wizerunek – pelen krzywdzacych generalizacji i uproszczen.

Rzadziej zwraca sie uwage, ze istnieje przynajmniej jedna dziedzina, w
ktorej nasza pilka sie specjalizuje, osiagajac najwyzsza klase swiatowa. W
stopniu wybitnym opanowalismy mianowicie sztuke pisania oficjalnych
oswiadczen – wydawanych zarowno przez kluby, jak i PZPN. Stanowia one
gatunek tym bardziej interesujacy, ze ambitna forme lacza z ambitna
trescia, wiec poza zwykla przyjemnoscia czytania oferuja dostep do
poglebionej wiedzy o tym, jak dziala skomplikowany swiat futbolu, jakimi
szlachetnymi pobudkami kieruja sie jego przedstawiciele, jakie wyznaja
wartosci. Estetyczno-intelektualna uczta dla duszy.

Zdarza sie, ze pod oswiadczeniem widnieje imie i nazwisko. Jak w przypadku
dzielka Gonçalo Feio, ktory po zwyciestwie Legii nad Broendby pozegnal
kibicow rywali wyciagnietym do gory srodkowym palcem, kazac im uciekac
gdzie pieprz rosnie, po czym uznal, iz wypada przeprosic. “Kazdego dnia
walczymy o to by stac sie lepszymi ludzmi, lepszymi sportowcami, lepsza
druzyna. Nie zawsze prowadzi do tego prosta droga i nie zawsze osiagamy
natychmiastowy progres, ale jako trener wiem, jak wazne jest widziec swoje
bledy, aby wiecej ich nie popelniac” – ujawnil zgrabnie portugalski trener,
ale bylo tajemnica poliszynela, iz podpisal sie pod cudzym tekstem.
Prawdziwego autora nie poznalismy.

Zazwyczaj go nie poznajemy. Pamietam perle opublikowana na stronie Gornika
Zabrze, zima 2022 roku oskarzanego o biernosc, niezdolnosc do pozyskania
zawodnikow, ktorzy wzmocniliby druzyne. Klub juz w pierwszym zdaniu
oglosil, iz “w trwajacym okienku transferowym nie proznuje”, a sprzedaz
najlepszego strzelca okreslil jako “wieloplaszczyznowy sukces”, dzieki
czemu “zastrzyk finansowy pozwoli na prowadzenie dzialan zmierzajacych do
sprowadzenia kolejnego pilkarza, ktory bedzie jasnym punktem na ligowym
firmamencie” (we wszystkich cytatach zachowuje pisownie oryginalna). A
kiedy juz rozblysnie nam w wyobrazni przyszly blask ligowego firmamentu,
otrzymujemy efektowna puente, podsumowujaca brutalnosc futbolowej gry
rynkowej, rzadzace nia prawa dzungli: “Zimowe okienko transferowe nie jest
latwym okresem. W Europie trwa ono o miesiac krocej niz w Polsce, wielu
zawodnikow ma wazne kontrakty w klubach, a dodatkowo musza to byc zawodnicy
gotowi do gry od zaraz. Ten konglomerat (Mnogosc czynnikow) powoduje, iz
przeprowadzenie dobrego transferu wymaga czasu, wielu analiz i obserwacji”.

Kilka mocnych, meskich slow padlo rowniez w oswiadczeniu zarzadu klubu
Termalica, ktory zareagowal na krytyczny artykul Michala Treli,
dziennikarza piszacego wowczas w “Przegladzie Sportowym”. “Trela probuje
przekonac, ze przyczyna zlych wynikow sportowych nie sa; system szkolenia,
taktyka, relacje trenera z zawodnikami tzw. szatnia itd. lecz zarzad Klubu,
ktory jego zdaniem nie stwarza warunkow do uzyskiwania wynikow sportowych.
Trela nie ma tutaj zadnego istotnego doswiadczenia. (…) Zapraszamy
Kibicow do goracego wsparcia naszej druzyny. Teraz kiedy jestesmy w
przyslowiowym dolku jest nam to bardzo potrzebne” – czytamy w tekscie
nasyconym emocjami, swiadczacym o zaangazowaniu dzialaczy w obrone honoru
druzyny z Niecieczy.

Oficjalne oswiadczenia pasjami oglasza rowniez PZPN. Bywaja wsrod nich
urocze male etiudki, lapidarne, acz tresciwe: “W dniu 29 grudnia 2021
odbylo sie nadzwyczajne posiedzenie Zarzadu Polskiego Zwiazku Pilki Noznej
poswiecone w calosci omowieniu sytuacji zwiazanej ze wspolpraca z
selekcjonerem Paulo Sousa. Polski Zwiazek Pilki Noznej informuje, ze w
trosce o przebieg rozmow prowadzonych w tej sprawie do odwolania nie bedzie
udzielal dalszych komentarzy”.

Zwiazek proponowal jednak takze poglebione analizy, zawierajace prawdy
ponadczasowo uniwersalne, jak brawurowy wywod sporzadzony przez federacje
po sukcesach reprezentacji kraju trenowanej przez Leo Beenhakkera.
“Kluczowa sprawa Wydzialu Szkolenia jest dbalosc o poziom. Nie trzeba
nikogo przekonywac, ze im wyzszy bedzie poziom szkolenia, tym lepsi
zawodnicy pojawiac sie beda na naszych boiskach. Do niedawna starano sie
wmowic kibicom w Polsce, ze polscy trenerzy maja, tak zwany, kryzys mysli
szkoleniowej. To poglad lansowany przez czesc niechetnych polskim trenerom
mediow, a wystarczy porownac dwoch reprezentacyjnych skrzydlowych –
Euzebiusza Smolarka i Jakuba Blaszczykowskiego. Pierwszy z nich cale
szkolenie pilkarskie odbyl za granica, w idealnych warunkach
organizacyjnych, korzystal z wiedzy i umiejetnosci znakomitych
szkoleniowcow holenderskich. Drugi cala edukacje pilkarska przeszedl w
Polsce, prowadzony przez naszych szkoleniowcow i w warunkach, jakimi
dysponujemy. Kazdy z nich zapewne bedzie mial zwolennikow, jednak
wystarczy, ze postawimy miedzy nimi znak rownosci, co zaswiadczy, ze nasi
szkoleniowcy nie roznia sie niczym od trenerow pracujacych w krajach
uznawanych tradycyjnie za wiodace w szkoleniu pilkarzy. Reasumujac polska
szkola trenerow nie bez przypadku uznawana jest za jedna z najlepiej
pracujacych w Europie, a zapoczatkowanie w roku ubieglym Cross Border
Education, szkolenia na licencje UEFA-PRO, w ktorym wzieli udzial
najzdolniejsi trenerzy z Czech, Slowacji i Polski, bylo kulminacyjnym
momentem pokazu poziomu edukacji pilki noznej w naszym kraju”. Od tej
publikacji minelo juz ponad poltorej dekady, ale nadal zachowuje ona
aktualnosc, “kluczowa sprawa Wydzialu Szkolenia” nadal jest “dbalosc o
poziom”!

Wstukuje sporo cytatow nie z lenistwa, lecz w uznaniu dla tworczosci, ktora
od dawna zasluguje na holdy, a takze solidna prace tlumaczeniowa i
eksportowanie jej efektow do innych krajow – zagladam niekiedy do
oswiadczen w jezykach zagranicznych i znajduje wylacznie nudnawe,
pozbawione werwy i poetyckiego polotu polskich. Nasze stanowia klase sama w
sobie, choc powstaja tasmowo, choc od lat trwaja nieustajace igrzyska
oswiadczen, trwa orgia oswiadczen, oswiadczenie oswiadczeniem oswiadczenie
pogania, niezidentyfikowani stachanowcy tluka je w dzien i w nocy, do
utraty tchu – naszego i ich.

Zaluje tylko, ze powstaja w zaciszu gabinetow, nie znamy tozsamosci autorow
i doprawdy nie pojmuje, dlaczego rezygnuja oni ze slawy, jaka zdobyliby,
gdyby pod ostatnim akapitem umieszczali swoje imie i nazwisko. Sa jeszcze
bardziej tajemniczy niz Elena Ferrante, ona przynajmniej ukrywa sie za
stalym pseudonimem.

Wlasnie nadarzyla sie wspaniala okazja, by postawic im felietonowy pomnik,
poniewaz w piatek w sieci pojawilo sie autentyczne oswiadczeniowe
arcydzielo. Rzecz sklada sie z 7,5 tys. znakow i chcialoby sie ja przepisac
w calosci, literka w literke, ale plagiatowanie to brzydki proceder,
postaram sie wiec ja strescic – nieudolnie, na miare skromnych mozliwosci
opisywacza fikolkow – a nastepnie zinterpretowac, zrecenzowac, podzielic
sie ekstatyczna rozkosza czerpana z wielokrotnego obcowania z publikacja.

“W ruchu, ktory bardziej przypomina hitowy film niz transakcje zakupu klubu
pilkarskiego, Alex Haditaghi oficjalnie przejal Pogon Szczecin, ratujac
klub przed nieuchronnym upadkiem finansowym zaledwie 24 godziny przed tym,
jak bankructwo i niewyplacalnosc zagrozily jego istnieniu” – czytamy na
wstepie, a potem akcja tylko przyspiesza. “W oszalamiajacym obrocie
wydarzen Haditaghi i jego zaufani przyjaciele i partnerzy, Tan Kesler i
Mariusz Mowlik, (…) podjeli odwazna decyzje o rezygnacji z tego projektu
i podjeciu smialego ryzyka inwestycje. (…) To wszystko w czasie, gdy
(…) sytuacja byla tragiczna – z nieoplaconymi pensjami zawodnikow,
wierzycielami u drzwi, a klub stanal na skraju upadku. W ciagu zaledwie
dwoch dni Haditaghi zorganizowal akcje ratunkowa w ostatniej chwili, ktora
zabezpieczyla przyszlosc Pogoni i przygotowala grunt pod nowa ere
stabilnosci, ambicji i sukcesu.

(…) To przejecie stanowi historyczny i niezwykly kamien milowy nie tylko
dla klubu, ale takze dla samego Haditaghiego, ktory staje sie jednym z
zaledwie pieciu Kanadyjczykow, ktorzy posiadaja klub pilkarski poza Kanada
i jedynym Iranczykiem, ktory obecnie posiada klub pilkarski najwyzszej
klasy w Europie. (…) Droga do przejecia Pogoni Szczecin byla niczym
innym, jak gra w pokera z wysoka stawka, polaczona z mistrzowska partia
szachow – taka, ktora wymagala cierpliwosci, strategii i idealnego momentu,
aby wykonac decydujacy ruch. (…) W smialym manewrze w ostatniej chwili
Haditaghi wykorzystal swoja szanse, wykonal ruch i odwrocil gre do gory
nogami – zabezpieczajac Pogon Szczecin w transakcji, ktora bedzie pamietana
przez wiele lat.

(…) Nastepnie odbyla sie intensywna, pelna wyzwan, pieciodniowa misja
ratunkowa, ktorej celem bylo uratowanie Pogoni Szczecin. Haditaghi, Mowlik
i Kesler przylecieli z roznych zakatkow swiata, ladujac w Warszawie 12
marca, aby spotkac sie (…) i sfinalizowac ramy prawne. Czujac jednak, ze
zaleznosci zwiazane z poprzednim wlascicielem i niektorzy przedstawiciele
kierownictwa nadal moga probowac udaremnic transakcje, zespol Haditaghiego
wykonal odwazny i bezprecedensowy ruch – upublicznil swoja oferte,
oglaszajac ja transparentnie na Twitterze (http://X.com), zapewniajac, ze
zadne zakulisowe manewry nie beda mogly zablokowac transakcji.

(…) Zdeterminowani, by doprowadzic transakcje do konca, Haditaghi i
Kesler pojawili sie bez zapowiedzi na posiedzeniu Rady Nadzorczej klubu,
rzucajac bezposrednie wyzwanie tym, ktorzy mogliby stanac na drodze do
uratowania Pogoni. 13 marca 2025 r. o g. 13:00 umowa zostala oficjalnie
podpisana – zaledwie 24 godziny przed calkowitym upadkiem klubu,
ryzykujacym utrate zawodnikow, miejsca w polskiej pilce i historycznego
dziedzictwa”.

Szczecinskie oswiadczenie przewyzsza inne zarowno rozmiarem, jak i
wyrafinowana konstrukcja, tempem narracji oraz wielowarstwowoscia, przez
ktora nie sposob go zaszufladkowac. Mamy tu literature sensacyjna,
umiejetnie dozowane napiecie, szokujace zwroty akcji, egzystencjalny dramat
klubu zagrozonego bankructwem, bezkompromisowo nakreslone sylwetki
psychologiczne bohaterow, nawet konteksty miedzynarodowe – odwazne
przedstawienie Pogoni jako europejskiego “klubu najwyzszej klasy”, a takze
podsumowanie dokonan biznesmenow iranskich oraz kanadyjskich. Opowiesc bawi
i uczy, przekracza gatunkowe granice, niechybnie zostanie zekranizowana po
hollywoodzku i wysokobudzetowo, o role Alexa Haditaghiego zazarta walke
stocza Brad Pitt i Tom Cruise. Znow nie znamy autora, choc stworzyl dzielo
totalne, w naszej obrazkowej erze przywracajace wiare w potege slowa.
Oswiadczenia pozostaja bezcennym polskim wkladem w swiatowy futbol – o czym
mowimy zbyt rzadko, jakbysmy nie umieli uwolnic sie od uprawiania
pedagogiki wstydu – a range opus magnum, monumentalnego punktu odniesienia,
osiagnal wlasnie majstersztyk ze Szczecina. Im dluzej sie nim delektuje,
tym wyrazniej widze przyszlosc, nieunikniona przyszlosc. Pogon idzie na
wygranie mundialu, wbrew internetowym insynuacjom kibicow Haditaghi nie
okaze sie hochsztaplerem, nadciaga szczecinska belle epoque.

SKOKI NARCIARSKIE

Coz to byl za szalony konkurs Pucharu Swiata w Lahti! Potkneli sie
faworyci, a po pierwsze podium w swojej karierze na najwyzszym poziomie
pofrunal Pawel Wasek. Polak oddal dwa rowne skoki i zajal trzecie miejsce.
Zwyciezyl Sloweniec Anze Lanisek.

Przedostatni weekend z Pucharem Swiata w skokach narciarskich zawital do
Lahti w Finlandii. Kibicow w koncowce tego jakze zawilego i
kontrowersyjnego sezonu pasjonowala walka w klasyfikacji generalnej
pomiedzy Danielem Tschofenigiem a Janem Hoerlem.

Drugi z wymienionych Austriakow wygral w kwalifikacjach do sobotniego
konkursu, z kolei polscy kibice mieli powody do zadowolenia po wystepie
Pawla Waska, ktory ukonczyl je na 10. pozycji. Do pierwszej serii dostali
sie takze Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Maciej Kot, a sztuka ta nie udala
sie Jakubowi Wolnemu i Aleksandrowi Zniszczolowi.

Juz konkursowa proba Kota pokazala nam, ze na prozno bedzie wypatrywac
podopiecznych Thomasa Thurnbichlera na zadowalajacych pozycjach. 33-latek
skoczyl zaledwie 106,5 m i szybko pozegnal sie ze zmaganiami, podobnie jak
Stoch (115 m). Zdecydowanie lepiej poradzil sobie Kubacki, ktory dzieki
odleglosci 117,5 m mogl cieszyc sie z promocji do drugiej serii. Honor
naszej kadry uratowal Wasek (127 m), ktory po pierwszym skoku zajmowal 3.
miejsce i mogl bic sie o pierwsze polskie podium w tym sezonie.

Druga odslone konkursu rozpoczal niespodziewanie… Jan Hoerl (128,5 m),
ktory kompletnie zepsul swoj poprzedni skok. Po raz ostatni w karierze z
belki ruszyl Niemiec Stephan Leyhe. Juz przed weekendem medalista
mistrzostw swiata oglosil zakonczenie przygody ze skokami narciarskimi.
Finscy kibice z kolei ekscytowali sie swietnym wystepem Anttiego Aalto,
ktory rozruszal cale trybuny. Nas najbardziej interesowala jednak najlepsza
“dziesiatka”, w ktorej byl Wasek.

Polak wykonal swoje zadanie i po raz pierwszy w karierze zameldowal sie na
podium konkursu Pucharu Swiata. Bylo to takze debiutanckie miejsce
jakiegokolwiek Polaka w TOP 3 w konczacym sie sezonie. Konkurs wygral Anze
Lanisek, ktory nie mial sobie rownych po dwoch pieknych skokach. Co
ciekawe, Wasek okazal sie 14. Polakiem na podium konkursu PS w historii. W
rozmowie z “Eurosportem” 25-latek emanowal jednak duza skromnoscia.

Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, tvpsport.pl, polsatsport.pl,
dziennikbaltycki.pl, gs24.plopracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl