DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 353) (67593) 23 grudnia 2024r.
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
22 grudnia 2024r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
-“Magda Linette zaczyna wspolprace z Agnieszka Radwanska”-
Radoslaw Leniarski
Magda Linette szuka slynnego magicznego dotkniecia Agnieszki Radwanskiej.
“Niech mnie ktos uszczypnie” – napisala Linette, informujac o ich
wspolpracy.
Na pomysl wspolpracy z Agnieszka Radwanska wpadl trener Magdy Linette Mark
Gellard i to on pierwszy do niej zadzwonil. Linette (WTA 38) byla
zachwycona jego pomyslem, ale i zaskoczona, ze Radwanska zgodzila sie na
wspolprace jako druga trenerka u boku Gellarda. – Bardzo niepewnie sie
zapytalam, bo w ogole nie sadzilam, ze Agnieszka bedzie miala ochote wrocic
do touru, do podrozowania i ze zechce mi pomoc. Bylam tym niesamowicie
rozczulona. Jestem absolutnie zachwycona i ciesze sie bardzo. Nie moge sie
doczekac przygotowan – powiedziala Linette w podkascie “Break Point”,
wspolprowadzonym przez meza Radwanskiej Dawida Celta.
W srode 32-letnia Linette na Instagramie i X opublikowala wspolne zdjecie z
dopiskiem tenisistki “Niech mnie ktos uszczypnie!” i “Ktos tu dal mi
wycisk”, a wiec wspolpraca juz sie zaczela i potrwa do konca sezonu na
maczce, czyli do konca Rolanda Garrosa na przelomie maja i czerwca.
35-letnia Radwanska – finalistka Wimbledonu, zwyciezczyni WTA Finals i byla
wiceliderka swiatowego rankingu – skonczyla kariere zawodnicza w 2018 r.
Wyszla za maz (2017), urodzila syna (2020). Grywa w towarzyskich meczach
przy okazji wielkich turniejow lub charytatywnie – jak w Krakowie, gdy
zagrala dla Ukrainy, w imprezie zorganizowanej z inicjatywy Igi Swiatek. Od
dluzszego czasu jest blisko tenisa rowniez ze wzgledu na meza, Dawida
Celta, kapitana kobiecej reprezentacji pucharowej oraz jako kapitanka
polskiej druzyny w United Cup.
W jej tenisie najbardziej cenne byla jej nieslychana inteligencja i
wyobraznia tenisowa, ow “magic touch”, cudowne wyczucie pilki, ktore dawalo
jej ogromna liczbe nagrod za najlepsze zagranie turniejow, miesiaca, itd.,
a takze szeroka paleta rozwiazan taktycznych. Brakowalo jej sily uderzenia,
ale rekompensowala niedostatek precyzja, szybkoscia, zaskakujacymi
rozwiazaniami. Nigdy nie zgadzala sie na wzmocnienie fizyczne, sugerowane
przez niektorych ekspertow i trenerow, bo wiedziala, ze tym samym straci
najwieksze swoje zalety.
Mozna sobie wyobrazic, ze jej umiejetnosci, wiedza i doswiadczenie beda
bezcenne, zwlaszcza we wspolpracy z zawodniczka, ktorej tenis jest podobny.
Dla Radwanskiej bedzie to debiut w roli drugiej trenerki czy tez
konsultantki.
Linette zaczynala swoja zawodowa kariere, gdy Radwanska byla w najwyzszej
formie. Przez dluzszy czas ich tenisowe zycie pokrywalo sie, ale graly ze
soba tylko raz. W 2015 roku, czyli zblizajac sie do schylku swojej kariery,
Radwanska wygrala z Linette w 2. rundzie US Open 6:3, 6:2.
Linette po trzydziestce przezywa najlepszy czas swojej kariery. Wielkim
wydarzeniem byl dla niej polfinal Australian Open. Dzieki niemu ponownie
uwierzyla w siebie. Po sezonie poznanianka zakonczyla dwuipolletnia
wspolprace Iainem Hughesem, ktory pelnil w jej ekipie funkcje drugiego
trenera i od tego czasu szukala jego zastepcy.
– Dla mnie to bedzie pierwsza wspolpraca z kobieta. I to jest fajne, bo
bedzie to osoba, ktora miala takie same odczucia, a grala na wyzszym
poziomie – powiedziala Linette.
Dla niej sezon zacznie sie od australijskich turniejow przed
wielkoszlemowym Australian Open (12-26 stycznia).
-Po swietnym poczatku fazy ligowej Ligi Konferencji pilkarze Legii Warszawa
zlapali zadyszke w dwoch ostatnich meczach. Na szczescie przegrane z Lugano
oraz ta czwartkowa z Djurgarden IF (1:3) nie pozbawily ekipy ze stolicy
awansu do 1/8 finalu rozgrywek. Przegrana polskiego klubu jest jednak zla
wiadomoscia dla Jagiellonii Bialystok. Mistrzow Polski czeka walka w
play-offach.
Zanim czwartkowy mecz na dobre sie zaczal, zostal szybko… przerwany.
Wszystko za sprawa swiec dymnych odpalonych przez kibicow gospodarzy, co
spowodowalo, ze widocznosc na boisku spadla niemal do zera. Zamkniety dach
stadionu Djurgarden nie pomagal – dosc powiedziec, ze zanim sedzia uznal,
ze spotkanie moze zostac wznowione, minal dobry kwadrans.
Czy to przerwa rozkojarzyla legionistow, a moze (wciaz) unoszaca sie rozowa
mgla nad murawa przeszkadzala im w grze – mozna tylko gdybac. Fakty sa
natomiast takie, ze po powrocie do rywalizacji gospodarze czuli sie
swietnie i szybko udokumentowali przewage. Tomac Nguen otrzymal pilke na
30. metrze, pociagnal ja niepilnowany przez rywali i ladnie przymierzyl
przy prawym slupku. Gabriel Kobylak nie mial w tej sytuacji wiele do
powiedzenia.
Ze wzgledu na dluga przerwe, sedzia do pierwszej polowy doliczyl az
siedemnascie minut – i byl to okres fatalny dla gosci. Najpierw cudownym
strzalem na 2:0 podwyzszyl Deniz Hummet. Dodatkowo, w okresie ostrej i
nerwowej gry legionisci zaczeli notorycznie lapac zolte kartki. Czesciej za
dyskusje z sedzia, niz za przewinienia.
Po zmianie stron nadzieje polskiej druzynie dal Pawel Wszolek, idealnie
odnajdujac sie w polu karnym i uderzajac glowa tuz przy lewym slupku.
Bramka ta padla po kilkunastu minutach, w ktorych konkretniejsi byli
gospodarze i wydawalo sie, ze moze to byc punkt zwrotny spotkania. Tak sie
jednak nie stalo. Prosta strata na wlasnej polowie w 76. minucie
spowodowala, ze wprowadzony w drugiej polowie Patric Aslund plaskim
strzalem na dalszy slupek ustalil wynik spotkania. Wydaje sie, ze lepiej w
tej sytuacji mogl sie zachowac Artur Jedrzejczyk.
W tym momencie skonczyly sie juz wszystkie pozostale spotkania, gdzie
kibice nie wplyneli tak na liczbe doliczonych minut. Goncalo Feio wiedzial
juz, ze jego pilkarze sa pewni bezposredniego awansu do 1/8 finalu. W
koncowej fazie goscie szukali jeszcze kontaktowego gola, lecz nie udalo im
sie zdobyc drugiej bramki. Porazka Legii oznacza, ze o miejsce w tej fazie
rozgrywek dwumecz w play-offach bedzie musiala rozegrac Jagiellonia, ktora
w czwartek zremisowala z Olimpija Ljubljana 0:0.
-Jagiellonia w 1/16 finalu Ligi Konferencji UEFA zmierzy sie z serbskim TSC
Backa Topola. Podopieczni Adriana Siemienca po przejsciu tej fazy rozgrywek
beda mogli trafic na Legie Warszawa, ktora czeka na przeciwnika w dalszej
czesci drabinki. Pierwsze mecze fazy play-off odbeda sie 13 lutego 2025
roku.
Polskie druzyny z rozmachem weszly do tegorocznej fazy ligowej Ligi
Konferencji UEFA. Jagiellonia niespodziewanie wygrala na wyjezdzie z FC
Kopenhaga 2:1, a pozniej pewnie wygrala dwa kolejne mecze. Pod koniec
rywalizacji przyszla jednak zadyszka i dzieki bezbramkowemu remisowa z
Olimpija Lublana i wynikom innych druzyn mistrzowie Polski wypadli z TOP 8
i sa zmuszeni grac w play-offach.
Takiego losu uniknela Legia Warszawa, ktora przegrala dwa ostatnie mecze w
LKE, ale ostatecznie zajela 7. miejsce i czeka na swojego rywala. Tym
bardziej emocjonujaco zapowiadalo sie piatkowe losowanie, bowiem stoleczna
ekipa w 1/8 finalu moze trafic wlasnie na Dume Podlasia.
Losowane zespoly byly dobierane miejscami, jakie zajely w fazie ligowej.
Jaga znalazla sie tuz “pod kreska”, wiec wiadome bylo, ze zmierzy sie z 23.
lub 24. druzyna tabeli. Ostatecznie bialostoczanie zmierza sie z serbskim
TSC Backa Topola. Z tym zespolem w fazie ligowej mierzyla sie juz Legia,
ktora na wyjezdzie wygrala 3:0.
Zwyciezca dwumeczu w 1/16 finalu w kolejnej rundzie trafi na Legie Warszawa
lub belgijski Cercle Brugge.
Jagiellonia byla rozstawiona w losowaniu, wiec pierwszy mecz rozegra na
wyjezdzie, a rewanz u siebie. Warto dodac, ze gosciem specjalnym na
ceremonii byl 102-krotny reprezentant Polski i ambasador finalu LKE we
Wroclawiu – Michal Zewlakow.
Pierwsze spotkanie 1/16 finalu zaplanowane jest na 13 lutego. Rewanze
odbeda sie tydzien pozniej – 20 lutego. Final rozgrywek odbedzie sie 28
maja 2025 roku na Tarczynski Arena we Wroclawiu.
Zestaw par 1/16 finalu Ligi Konferencji UEFA:
Gent – Real Betis
TSC Backa Topola – Jagiellonia Bialystok
NK Celje – APOEL Nikozja
Vikingur Reykjavik – Panathinaikos Ateny
Borac Banja Luka – Olimpija Lublana
Omonia Nikozja – Pafos FC
Molde – Shamrock Rovers
FC Kopenhaga – 1. FC Heidenheim
Potencjalne pary 1/8 finalu Ligi Konferencji UEFA:
Gent/Kopenhaga/Real Betis/1. FC Heidenheim – Chelsea/Vitoria
TSC Backa Topola/Molde/Shamrock Rovers/Jagiellonia Bialystok – Legia
Warszawa/Cercle Brugge
Celje/Omonia Nikozja/APOEL/Pafos – Djurgarden/Lugano
Borac Banja Luka/Vikingur Reykjavik/Olimpija Ljubljana/Panathinaikos –
Fiorentina/Rapid Wieden
-“Ekstraklasa znowu zaskoczyla. Oto lista ligowych osobliwosci”- Antoni
Bugajski
Kuriozalne oswiadczenie Lechii Gdansk, rownie dziwny rozdzwiek wsrod
trenerow Slaska, wojny prowadzone przez szkoleniowca Legii, kontrowersyjne
techniki motywacyjne Lukasa Podolskiego, znak ostrzegawczy dla polskich
sedziow” Ekstraklasa jesienia nas nie zawiodla. I nie chodzi tylko o
pilkarski poziom i pelne sportowych emocji mecze, ktorych naprawde nie
brakowalo.
Jest poczatek pazdziernika, Lechia po 11 ligowych meczach ma tylko dziewiec
punktow, wiec zarzad klubu postanawia dzialac. Informuje, ze utrzymuje na
stanowisku pierwszego trenera Szymona Grabowskiego, mimo ze jest
“zaniepokojony”, nie rozumie niektorych zlych decyzji szkoleniowca w
pierwszych meczach sezonu i wytyka mu “brak opieki trenerskiej jako
takiej”. Mialo sie to wprawdzie dziac tylko “czasami”, ale przez to zrobilo
sie jeszcze bardziej kuriozalnie.
Zwlaszcza ze rownoczesnie opublikowano tez wypowiedz Paolo Urfera, w ktorym
prezes klubu stwierdzil, co nastepuje: “Czujemy presje z zewnatrz, aby
zwolnic naszego trenera, tak jak zrobilyby to inne kluby pilkarskie. Mamy
jednak silne wartosci moralne i szanujemy zaangazowanie oraz prace naszego
sztabu szkoleniowego”. Naprawde w Lechii zostalo wysmazone takie
stanowisko! Biedny Grabowski w toksycznym zwiazku musial sie meczyc jeszcze
przez dlugie tygodnie, az w koncu oczywiscie zostal zwolniony. I mimo
wszystko mogl odchodzic nie tylko z westchnieniem ulgi, ale tez z
podniesiona glowa. Bo tylko obecne wladze Lechii mogly uwazac, ze to akurat
Szymon Grabowski byl problemem.
To byla szczegolna osobliwosc nawet na tle innych osobliwosci! Druzyna
Slaska po zwolnieniu Jacka Magiery zostala powierzona trenerowi rezerw
Michalowi Hetelowi, a jego najblizszym wspolpracownikiem uczyniono Marcina
Dymkowskiego, ktory pracowal w sztabie poprzedniego szkoleniowca. Obaj
panowie w zalozeniu mieli sie wspierac, wymieniac uwagami, ale rzucalo sie
ich odmienne zdanie w ocenie kwestii waznych dla dalszego funkcjonowania
druzyny. Oczywiscie mozna, a czasem nawet trzeba sie roznic, tylko ze takie
dyskusje musza odbywac sie za zamknietymi drzwiami. Tymczasem obaj panowie
wystepujacy naprzemiennie na konferencjach prasowych rzucali w przestrzen
takie zdania, jakby chcieli polemizowac ze soba za posrednictwem mediow.
Jezeli ktos w Slasku wierzyl, ze z takiego zametu moze sie wylonic
cokolwiek dobrego, mocno przeszarzowal, bo w efekcie zdezorientowani i
zazenowani byli nie tylko kibice, ale przede wszystkim sami pilkarze. A
efekt – ostatnie miejsce w tabeli i ledwie 10 punktow. Wstyd i zenada.
Mowiac najprosciej – to nie jest normalna sytuacja. Trener Kamil Kuzera – z
Korona Kielce polaczony takze wiezami emocjonalnymi – musial odejsc juz po
dwoch meczach otwierajacych sezon. Obydwa byly przegrane (z Pogonia 0:3 i z
Legia 0:1), ale umowmy sie, ze zestaw rywali nie byl latwy, ze strata
kompletu punktow nalezalo sie liczyc. A chodzi o trenera, ktory w
poprzednim sezonie szczesliwie, a jednak imponujaco skutecznie, rzutem na
tasme uratowal dla Kielc Ekstraklase (wygrana 2:1 na wyjezdzie z Lechem
Poznan). Latem miedzy Kuzera a dzialaczami zaiskrzylo nie na zarty.
Szkoleniowiec publicznie pozwolil sobie na dosyc kasliwe uwagi na temat
dokonywanych transferow. Najwyrazniej nie mial ochoty przezywac jeszcze
jednego sezonu przypominajacego rozpaczliwa walke o przetrwanie. Bardzo
prawdopodobne, ze na cos innego sie umawial, choc oczywiscie dzialacze maja
swoja wersje – ze transfery byly realizowane w porozumieniu z trenerem.
Skonczylo sie wiec porozumieniem zgola innym: rozwiazujacym kontrakt.
Widocznie nie bylo innej rady, co jednak nie swiadczy dobrze ani o Koronie,
ani o calej naszej ligowej rzeczywistosci.
Goncalo Feio przetrwal swoj pierwszy niepelny rok w Legii na stanowisku
pierwszego trenera. Czyli ci, ktorzy prognozowali, ze ze swoim
temperamentem sobie nie poradzi, ze gdzies jednak nastapi niekontrolowana i
oplakana w skutkach eksplozja, jednak sie mylili. To znaczy, detonacje sie
zdarzaly, lecz nie takie, ktore by Portugalczyka zmiotly z planszy. Chyba
najgrozniejszy zapalnik zostal aktywowany, gdy pokazywal wulgarne gesty w
kierunku kibicow dunskiego Br�sndby, ale jakos udalo sie nad tym powaznym
problemem wizerunkowym zapanowac, podobnie jak nad niechlubnym faktem
postawienia mu prokuratorskich zarzutow za jego zalosne i karalne
zachowanie wobec owczesnego prezesa Motoru Lublin, a wiec swojego
pracodawcy.
Na razie w Legii jest tak, ze trenera Feio bronia wyniki, przede wszystkim
zdobycze punktowe w Lidze Konferencji. To powoduje, ze i on sam jakby sie
nieco wyciszal, choc nie zwykl marnowac zadnej okazji, zeby ponarzekac na
sedziow i w ogole zle urzadzony polski futbol, bo on – takie stwarza
wrazenie – ma recepte na wszystkie bolaczki. Tak – jest zawolanym
prowokatorem, trudno wobec jego uwag przejsc obojetnie, ale dopoki Legia
bedzie z nim realizowac zalozone sportowe cele, bedzie mial wsparcie. Bo
jak wiadomo, cel uswieca srodki.
Dziwna sprawa. W momencie gdy Jens Gustafsson oglosil rozstanie z Pogonia
Szczecin, zdecydowana wiekszosc sympatykow Portowcow jego decyzje przyjela
z radoscia. Istnieje obawa, ze gdyby sam nie zrezygnowal, klub utrzymywalby
go na stanowisku do konca waznosci kontraktu, ktora wygasala w czerwcu 2025
roku. A tak problem sam sie rozwiazal, bo Szwed dal sie skusic petrodolarom
z ligi saudyjskiej. W Szczecinie po nim nie plakano, bo jednak to on
odpowiada za koncertowe spartolenie poprzedniego sezonu, kiedy nie udalo
sie zakwalifikowac do europejskich rozgrywek, a i styl przegranej w finale
Pucharu Polski z Wisla Krakow byl niewytlumaczalny. Graja pilkarze, ale na
koniec to trener musi odpowiadac za wszystkie boiskowe absurdy. No wiec
Gustafsson, zapewne tez bez zalu, zostawil wszystkie szczecinskie zabawki i
w polowie sierpnia wyjechal do Arabii Saudyjskiej, gdzie odniosl tylko
sukces finansowy, bo zarobil wiecej niz za caly okres pracy w Pogoni. A
sportowo – zupelny dramat. 13 meczow w Saudi Pro League i bilans: 1 wygrana
– 3 remisy – 9 porazek. Juz sie tam napracowal, juz go nie chca”
Takie rzeczy tylko w naszej lidze! A moze tylko tak nam sie wydaje? Gdy w
pierwszej kolejce Motor Lublin przegral u siebie z Rakowem (0:2),
wlasciciel beniaminka Zbigniew Jakubas zwrocil sie do swojego odpowiednika
z Rakowa, Michala Swierczewskiego, z nietypowa prosba. Chcial, aby pozwolil
mu porozmawiac z Markiem Papszunem o” Motorze. Dzieki temu szkoleniowiec
Rakowa wypunktowal wlascicielowi Motoru najwazniejsze mankamenty w grze
jego druzyny. Jakubas przekazal te informacje trenerowi Mateuszowi
Stolarskiemu i chyba sie przydaly, bo Motor gra coraz lepiej i nawet nie
dal sie ograc Rakowowi w rewanzu (2:2). Papszun przed kamerami Canalu+
przyznal, ze taka rozmowe z Jakubasem uwaza za calkiem normalny i zdrowy
przejaw wspolpracy srodowiska pilkarskiego. Pelna zgoda, w koncu musimy
sobie pomagac.
Trener polskich medalistow U-17 Marcin Wlodarski zostal zatrudniony w
Zaglebiu Lubin w miejsce Waldemara Fornalika i byla to zmiana symboliczna,
bo oto trenerskiego rutyniarza i bylego selekcjonera pierwszej
reprezentacji zastepowal ekstraklasowy debiutant, ktory mial tchnac w nieco
zblazowana druzyne nowego ducha. Wejscie mial dobre, a po zwyciestwie w
derbowym starciu nad Slaskiem Wroclaw (3:0) w Lubinie nastroje byly
szampanskie. O takie ozywcze tchnienie chodzilo! Skonczyla sie jednak
pilkarska jesien i czas na chlodniejsza refleksje. Po tamtym meczu ze
Slaskiem juz z nikim nie udalo sie wygrac, przez ponad miesiac. Fakty sa
takie, ze w tym sezonie Zaglebie Fornalika w 9 meczach (4 u siebie, 5 na
wyjezdzie) zdobylo 8 punktow. Bramki: 6 – 14. Zaglebie Wlodarskiego tez w 9
meczach (5 u siebie, 4 na wyjezdzie) mialo o 3 punkty wiecej, a bilans
bramek 10 – 13. Postep widac, ale bez przesady. Jest sie czym przejmowac, bo
nad strefa spadkowa zaledwie punkt przewagi.
Cos zlego zawislo nad polskim sedziowaniem. Niby narzekamy na arbitrow od
lat, ale trzeba sie zgodzic, ze ostatniej jesieni nastapilo wzmozenie
uzasadnionych skarg i zazalen. Problem dwoch sedziow miedzynarodowych –
Tomasza Musiala i Bartosza Frankowskiego – ktorzy w dniu meczu el. LM (bo
bylo juz po polnocy) urzadzili sobie przemarsz po Lublinie ze “zdobycznym”
znakiem drogowym w reku, urasta do rangi kuriozalnego symbolu. Obaj panowie
mieli pracowac przy spotkaniu Dynamo Kijow – Rangers FC jako obsluga VAR,
ale trafili do izby wytrzezwien. A potem VAR zaczal przesladowac cala
Polske, bo zamiast pomagac rozstrzygac sporne sytuacje w naszej lidze,
nierzadko jeszcze bardziej je komplikowal, potegujac chaos i niezdrowe
emocje. Zawodzila nie technika, lecz zazwyczaj czlowiek. Czasem mozna bylo
odniesc wrazenie, ze przed monitory i na boiska niektorym sedziom, mimo
nieprzespanej nocy, udawalo sie jednak docierac.
Myslac o Gorniku Zabrze z pierwszej czesci sezonu, nie sposob pozbyc sie
widoku Lukasa Podolskiego wchodzacego do gry w derbowym meczu z Piastem
Gliwice (1:0) przy stanie bezbramkowym i zapewne swiadomie podostrzajacego
gre. Uczynil to do tego stopnia, ze w kategoriach wielkiego szczescia
nalezy rozpatrywac fakt, iz nie zrobil powaznej krzywdy Damianowi
Kadziorowi, ktorego zaatakowal brutalnym wslizgiem. Tego dnia niemiecki
mistrz swiata byl szczegolnie podminowany i bezwzglednie zasluzyl na
czerwona kartke, ale trzeba tez przyznac, ze na swoja druzyne podzialal
mobilizujaco. Wczesniej zabrzanie byli juz chyba pogodzeni z remisem, ale
gdy zobaczyli, z jaka energia ich lider wkroczyl do akcji, wzieli sie do
roboty i wygrali. Ten jesienny Gornik umial sie podnosic, dociskac gaz.
Mial charakter trenera Jana Urbana oraz Podolskiego. I dlatego zgromadzil
trzy razy wiecej punktow niz nijaki Slask Wroclaw.
Klub na garnuszku miasta to zawsze jest potencjalny klopot. No i juz wiemy,
ze tym razem Piast musi walczyc z dlugami. Niby dziure finansowa zawsze
latwiej zniwelowac, bo prosciej zasypuje sie ja publicznymi pieniedzmi,
czyli “niczyimi”. Jednak to jest wydawanie srodkow, ktore naprawde moglyby
isc na pozyteczne publiczne cele. Miasto Gliwice do niedawna posiadalo ok.
66 proc. akcji Piasta, czyli nie rzadzilo niepodzielnie, wiec jezeli
mniejszosciowy udzialowiec (prywatny podmiot) nie godzil sie na
podwyzszenie kapitalu akcyjnego, dla ratowania klubu trzeba bylo po prostu
go pozyczac, a potem sie zastanawiac, co zrobic z tym dlugiem w
przyszlosci. Ostatnio miasto przekazalo Piastowi 4 mln zlotych, a zaraz
poplyna kolejne miliony, trzeba az 14, bo alternatywa byla niewyplacalnosc
polaczona z nieprzyznaniem ligowej licencji. Wreszcie miasto dopielo swego
– stalo sie wlascicielem 75,25 proc. akcji, przejmujac wladze w
strategicznych obszarach. Jest dorazne poczucie ulgi, ale tez niepokoj
zwiazany z obawa marnowania publicznych pieniedzy. Dotyczy to takze wielu
innych miejskich klubow ze Slaskiem Wroclaw i Gornikiem Zabrze na czele.
– Czarna prognoza przed eliminacjami MS. “Nie ma co sie czarowac”
Bardzo mocnego przeciwnika w meczu o stawke mozemy ograc raz na 15 lat. Za
Adama Nawalki pokonalismy Niemcow i do dzisiaj nie uporalismy sie z kims z
najwyzszej polki – przypomina Radoslaw Kaluzny, komentator “Przegladu
Sportowego”.
Marcin Dobosz: Holandia czy Hiszpania – ktory rywal wydaje sie wygodniejszy
dla reprezentacji Polski, ze tak zazartuje?
Radoslaw Kaluzny (byly reprezentant Polski, komentator “Przegladu
Sportowego”): Coz, nie ma co sie czarowac – oberwiemy od jednych lub
drugich. Bardzo mocnego przeciwnika w meczu o stawke mozemy ograc raz na 15
lat. Za Adama Nawalki pokonalismy Niemcow i do dzisiaj nie uporalismy sie z
kims z najwyzszej polki. A minelo sporo lat. Niekiedy uda nam sie napsuc
krwi wielkim ekipom, jak chocby zremisowac w niedawnym meczu przeciwko
Chorwacji. Ale to wszystko.
Swoja droga Michal Probierz ma szczescie do gigantow. W Euro jego kadra
wladowala sie do grupy z Francuzami i Holendrami, w Lidze Narodow wdepnela
na Portugalie i Chorwacje. Teraz znowu albo Holandia, albo mistrzowie
Europy z Hiszpanii. Los moglby sie usmiechnac, zsylajac nam na przyklad
Szwajcarow albo Dunczykow, chociaz z kazdym byloby nam ciezko.
Dobosz: Jakie zakonczenie eliminacji mistrzostw swiata 2026 pan przewiduje?
Kaluzny: Takie, ze zajmiemy drugie miejsce w grupie. Dodam, ze pierwszy
bedzie zespol na literke H. Naszym obowiazkiem jest wicemistrzostwo” grupy.
A pozniej baraze. Akurat w nich mamy pewne doswiadczenie, bo w koncu zespol
Michala Probierza awansowal do Euro 2024 wlasnie poprzez dodatkowe mecze.
Dzis nie ma sensu tak daleko wybiegac w przyszlosc.
Dobosz: Litwa, Finlandia, Malta. Nie mamy przed kim klekac.
Kaluzny: To prawda. Nie chce za jakis czas uslyszec, ze nie ma slabych
druzyn i tak dalej” Mamy ich ogolic. To obowiazek. Wiem, ze w ostatnim
czasie nasza kadra nie wyglada zachwycajaco, lecz jesli z tej klasy
przeciwnikami nie bedziemy w stanie zdobyc 16 punktow”
Dobosz: Czyli zaklada pan potkniecie?
Kaluzny: Jeden remis moze sie przydarzyc. Takie sa moje wymagania. (smiech)
Dobosz: Z kim mialby byc ten remis?
Kaluzny: Z Finlandia na wyjezdzie. Uwazam, ze zajecie nizszego miejsca niz
drugie byloby wielka porazka. Zeby byc sprawiedliwym – reprezentacji, w
ktorej gralem, tez zdarzaly sie wpadki. Pamietam chocby remis z Armenia na
jej stadionie. Strzelilem gola, lecz tamten wynik uznany zostal w Polsce za
porazke. Ormianie grali, jakby ten mecz mial przesadzic o ich dalszym
zyciu, za co wypadalo ich pochwalic.
Ale i tak ostatecznie przykrylismy wszelkie niedociagniecia awansem do
mistrzostw swiata w 2002 r. W tamtych eliminacjach dostalismy tez manto od
Bialorusinow – na wyjezdzie 1:4. W mediach przeczytalismy i uslyszelismy
slowo “hanba”, jednak mielismy to w czterech literach, poniewaz na Bialorus
pojechalismy po swietowaniu awansu. Mocno poszlismy w tango, a ja nie
wszedlem na boisko chocby na minute i w ogole nie za bardzo kojarze, czy na
tej Bialorusi w ogole bylem”
Dobosz: Po pierwszym meczu EURO z Holendrami, choc przegranym 1:2, byl pan
optymista.
Kaluzny: Jak chyba wszyscy, przynajmniej ci, ktorzy dobrze zycza
reprezentacji Polski.
Dobosz: Zacytuje: “Nasi fajnie pograli, wlali optymizm w serca kibicow, ale
o awans bedzie nieslychanie trudno. W drugiej polowie byly momenty, ze
zespol Michala Probierza zepchnal do obrony Holendrow. A do tego trzeba
miec zdrowie. I oni je mieli.Holendrzy musieli mocno sie napocic. Nasz
zespol naprawde wygladal jak zespol. Nie bylo grania »na Roberta«, do czego
zdazylismy sie przyzwyczaic, a coraz rzadziej zdawalo egzamin. Ostatecznie
przegralismy. Uwazam jednak, ze byl to najlepszy mecz Polakow od bardzo
dawna, od kilku lat. Postawilismy sie nie byle jakim przeciwnikom. (…)
Adam Buksa, ktory wbil Holendrom gola i byl bardzo aktywny (…). Rany, jak
on zapie….. Zasuwal. Szacunek. Michal Probierz – doczekalismy sie
selekcjonera, ktorego nie wstyd swiatu pokazac. Elegancko ubrany, z
pomyslem na mecz, z odwazna taktyka i wyborami personalnymi. Przed
spotkaniem klasa – wita sie ze wszystkimi sztabowcami rywala, a po nim
udziela wywiadu niemieckiej telewizji – po niemiecku”.
Kaluzny: Wydawalo mi sie, ze podczas EURO, szczegolnie po spotkaniu z
Holendrami, tworzy sie reprezentacja, ktora bedzie w stanie regularnie grac
na wysokim poziomie. Niestety cos sie zacielo. Zacielo w sensie, ze popsuly
sie wyniki. Bede sie upierac, ze najwiekszym klopotem narodowej
reprezentacji jest deficyt zawodnikow europejskiego formatu. Nie wszyscy
regularnie graja, a jesli juz, to w klubach ze sredniej polki.
Pamieta pan, ile razy dyskutowalismy o naszej obronie? I dzis tez
moglibysmy o niej rozmawiac, bo nie pojawil sie nowy kandydat gotowy do gry
na tu i teraz. Oby udalo sie kogos wykreowac, bo liczba goli, jakie
tracilismy, byla zatrwazajaca. Podobnie ze znalezieniem klasycznej
“szostki”. Na skrzydlach tez kleski urodzaju nie mamy. Szukac – to
najpilniejsze zadanie Probierza i jego sztabowcow. Nie zmieniam zdania, ze
powinien dalej pracowac, a zostac rozliczony po przyszlorocznych
eliminacjach. Mozna powiedziec, ze los usmiechnal sie do niego polgebkiem,
bo poza Holendrami albo Hiszpanami przyjdzie nam sie zmierzyc z zespolami
naprawde mocno przecietnymi, by nie powiedziec slabymi, dlatego powtarzam,
ze druga lokata w grupie musi byc. I basta.
-Aleksander Zniszczol awansowal o jedenascie miejsc w rundzie finalowej i
ukonczyl zmagania Pucharu Swiata w Engelbergu na 14. pozycji. Zwyciezyl
Daniel Tschofenig – na podium staneli wylacznie Austriacy! To byly ostatnie
zawody przed 73. Turniejem Czterech Skoczni.
To byl wyjatkowo dlugi dzien na Gross-Titlis-Schanze. Skoczkowie na
obiekcie zjawili sie juz rano, aby przeprowadzic kwalifikacje. Nastepny w
planach organizatorow, konkurs kobiet, toczyl sie blisko trzy godziny. W
zmaganiach przeszkadzal wiatr oraz padajacy snieg. Zawody panow rozpoczely
sie z kolei z 30-minutowym opoznieniem.
Tym razem po pucharowe punkty siegnelo czterech polskich skoczkow. Pierwsza
seria okazala sie ostatnia dla Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski
nie byl w stanie kontynuowac niezlych skokow z soboty i w niedziele zajal
37. miejsce po probie na 114,5 metra.
Ostatecznie najlepszym z Polakow w niedziele okazal sie Zniszczol, ktory po
skoku na 134,5 metra awansowal z 25. na 14. lokate! Piotr Zyla byl 17.
(jego najlepszy wystep w sezonie), a Pawel Wasek 20. Punkty na koncie
zapisal tez 27. Jakub Wolny.
Znow w grze o zwyciestwo najwiecej do powiedzenia mieli Austriacy. Na
polmetku prowadzil Daniel Tschofenig o dwa punkty przed Stefanem Kraftem. W
TOP 5 byli jeszcze Maximilian Ortner oraz Jan Hoerl. Zawodnikow Andreasa
Widhoelzla przedzielal Szwajcar Gregor Deschwanden.
Urodzony w 2002 roku Tschofenig obronil prowadzenie w finale i wygral
drugie w karierze zawody Pucharu Swiata. Hoerl przesunal sie z czwartej na
druga pozycje, a trzeci zawody ukonczyl Stefan Kraft, wywalczajac 122.
miejsce w TOP 3 w karierze.
Nastepnym przystankiem Pucharu Swiata bedzie Oberstdorf, gdzie rozpocznie
sie 73. Turniej Czterech Skoczni. Kwalifikacje pierwszego konkursu sa
zaplanowane na 29 grudnia. Wczesniej skoczkowie, tyle ze ci z “drugiej
ligi”, przyjada do… Engelbergu na Puchar Kontynentalny.
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl, dziennikbaltycki.pl,
gs24.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl