Dzien dobry – tu Polska – 23.09.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 259) (67144)

23 wrzesnia 2023r.

Pogoda

sobota, 23 wrzesnia 21 st C

Przejsciowe opady

Opady:70%

Wilgotnosc:76%

Wiatr:18 km/h

Kursy walut

Euro 4.61

Dolar 4.33

Funt 5.32

Frank 4.78

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dowcip

Maz przychodzi do domu i siada na kibelku. Zona krzata

sie po mieszkaniu i slyszy, ze z kibla dochodza jakies postekiwania.

Mysli sobie: – Zrobie mu kawal – i gasi swiatlo.

Po chwili z kibla slychac krzyk: – O K****!

Przerazona zona otwiera drzwi i zapala swiatlo.

Maz z ulga: – Eh! Juz myslalem, ze mi oczy pekly

Agnieszka Holland: haniebna i klamliwa kampania nienawisci, ktora moze
doprowadzic do nieszczescia. Jest czyms haniebnym, ze w wolnym,
demokratycznym kraju politycy robia nagonke na film i jego tworce, ze w
ogole sie tym zajmuja – mowi w wywiadzie dla TVN24 rezyserka Agnieszka
Holland, autorka filmu “Zielona granica”. Podkresla, ze nie jest to film
wylacznie o Polsce. – Jest holdem, ale jest tez dzwonkiem alarmowym.
Pokazuje, co sie dzieje w momencie, kiedy rezygnujemy z czlowieczenstwa na
rzecz jakichs politycznych celow – wyjasnila.

“Zielona granica” jest 20. filmem fabularnym w rezyserskim dorobku
Agnieszki Holland. Jego swiatowa premiera odbyla sie 5 wrzesnia w ramach
Konkursu Glownego 80. Miedzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. To
trzeci film Polki, ktory znalazl sie w rywalizacji o Zlotego Lwa.

W Wenecji obraz uhonorowano Specjalna Nagroda Jury. Po raz ostatni ta
nagroda trafila do polskiego rezysera w 1985 roku, kiedy to w Konkursie
Glownym znalazla sie amerykanska produkcja “Latarniowiec” w rezyserii
Jerzego Skolimowskiego. Film spotkal sie z ostra krytyka polskich wladz. W
srode w Opolu prezes PiS Jaroslaw Kaczynski powiedzial, ze “to
zorganizowany atak (…) operacja majaca zmusic Polakow do tego, by sie
poddali”. W czwartek w mediach spolecznosciowych Prawa i Sprawiedliwosci
pojawil sie nowy spot z udzialem ministra sprawiedliwosci, prokuratora
generalnego Zbigniewa Ziobry. – Przedstawianie polskich zolnierzy i
funkcjonariuszy jako bandytow znamy z propagandy hitlerowskich Niemiec i
sowieckiej Rosji. Ze cos tak obrzydliwego kiedys sie powtorzy, i to w
wykonaniu stanowiacej polityczne zaplecze Tuska i Trzaskowskiego rezyser
Agnieszki Holland, jeszcze niedawno nikt by w to nie uwierzyl – mowi w
spocie Ziobro. W rozmowie z reporterka TVN24 Maria Mikolajewska-Jabrzyk
rezyserka opowiedziala o pracy nad filmem i odniosla sie do reakcji obozu
rzadzacego.

– Chodzilo nam o to, zeby ten film byl zywy, zeby byl prawdziwy, zeby
trafial do serc i sumien, ale jednoczesnie, zeby byl ciekawa opowiescia,
zeby ci ludzie byli zywi, zeby ci bohaterowie nas obchodzili, zeby dac glos
tym, ktorzy nie maja glosu, zeby oni mogli nagle przemowic i opowiedziec o
swoich losach i wyborach – mowila Agnieszka Holland. Holland: to nie jest
film tylko o Polsce

Rezyserka zaznaczyla, ze jest to film rowniez o Polakach. Jak mowila, akcja
dzieje sie w Polsce, a bohaterami sa zarowno Polacy, jak i wielonarodowa
grupa uchodzcow. Film skupia sie na losach syryjskiej rodziny i afganskiej
nauczycielki. – Sledzimy ich zejscie do piekla – podsumowala Holland.

– Pokazujemy tam wspanialych Polakow, dzisiejszych – w moim przekonaniu –
sprawiedliwych, aktywistow i lokalnych ludzi, ktorzy niezaleznie od
okolicznosci i trudnosci, i pewnej niecheci ze strony wladz robia wszystko,
zeby pomoc tym, ktorzy sa w potrzebie, zeby ratowac ludzkie zycie. I to sa
Polacy, to jest to najpiekniejsze, co jest w Polsce w moim przekonaniu –
stwierdzila Holland. Dodala, ze w filmie pokazane sa rowniez sluzby
mundurowe, “straznicy graniczni, ktorzy nie sa zlymi ludzmi na ogol”. –
Oczywiscie zawsze zdarza sie ktos, kto w sytuacji takiej znajduje jakas
przyjemnosc w zadawaniu gwaltu, ale generalnie sa to ludzie, ktorzy staneli
tez przed trudnym wyborem, wlasciwie niemozliwym wyborem, dlatego ze wymaga
sie od nich, zeby robili rzeczy, ktore sa sprzeczne z prawem i tez
sprzeczne z prawem boskim, to znaczy z podstawowym czlowieczenstwem. Wiec
jest to potwornie trudna i dramatyczna sytuacja i chcielismy dramat tych
wszystkich ludzi pokazac – wyznala Holland. Zaznaczyla w tym miejscu, ze to
nie jest film tylko o Polsce, a podobne rzeczy dzieja sie “na wielu
granicach europejskich, praktycznie na wszystkich w tej chwili”. – Podobne
sytuacje sa na Litwie, Lotwie, jezeli chodzi o te bialoruska strone. Szlak
balkanski jest niebywale okrutny. Strasznie okrutna jest w tej chwili
Afryka, Tunezja i Arabia Saudyjska, ktora zabija uchodzcow z Etiopii z
broni maszynowej. Tysiace, dziesiatki tysiecy ludzi utonelo w Morzu
Srodziemnym. Znamy przypadki, kiedy grecka straz graniczna nie reagowala na
sygnal od tonacej lodzi, mimo ze mogla ich uratowac – przypomniala Holland.
– Jestesmy wszyscy w takim momencie, ktory jest kluczowy dla przyszlosci
Europy. Ja nie mam rozwiazan, ale wiem jedno, ze najwazniejsze jest
czlowieczenstwo – stwierdzila rezyserka.

Holland powiedziala, ze obraz jest “holdem, ale jest tez dzwonkiem
alarmowym”. – Pokazuje, co sie dzieje w momencie, kiedy rezygnujemy z
czlowieczenstwa na rzecz jakichs politycznych celow – wyjasnila.

Holland o “nagonce” ze strony wladzy: to jest bezprecedensowe

Pytana o reakcje przedstawicieli obozu wladzy na jej film, przyznala, ze
czuje sie z tym zle. Jest czyms haniebnym, ze w wolnym, demokratycznym
kraju politycy robia nagonke na film i jego tworce, niezaleznie od tego,
czy im sie podoba, czy nie, ze w ogole zajmuja sie czyms takim, ze w ogole
rozpoczynaja haniebna i klamliwa kampanie nienawisci, ktora moze
doprowadzic do nieszczescia – powiedziala rezyserka.

Przypomniala, ze “cos takiego sie dzialo w czasach stalinowskich, w 1968
roku”. – Ale teraz w wolnym kraju, ciagle jeszcze praworzadnym, tak by sie
wydawalo, tego typu nagonka jest po prostu monstrualna – ocenila.

Powiedziala, ze otrzymuje duzo wyrazow solidarnosci, m.in. od polskich
srodowisk artystycznych, ale takze z zagranicy. Zaznaczyla, ze nigdy
wczesniej nie spotkala sie z czyms takim, i ocenila, ze jest to sytuacja
“bez precedensu”. – Nie znam przykladow w innym panstwie niz panstwa
totalitarne, gdzie cos takiego sie dzieje. Ale spotkalam sie oczywiscie z
nagonka i z przesladowaniem ze strony wladzy. W 1968 roku, w 1970 roku
bylam aresztowana, bylam w wiezieniu, mialam proces, przez 12 lat nie
wydawano mi paszportu, nie moglam krecic jako mloda bardzo osoba po szkole
filmowej, moje filmy byly cenzurowane w stanie wojennym, wiec tak, znam
tego typu zachowania – przyznala rezyserka.

Mial reklamowki na nogach, plaszcz z worka na smieci i maseczke na twarzy.
Rowerem przyjechal napasc na bank

15 lat wiezienia grozi 64-latkowi, ktory usilowal napasc na bank pod
Ostroleka. Mezczyzna ubrany w plaszcz z worka na smieci wszedl do placowki
z nozem. Po nieudanej akcji odjechal rowerem. Do zdarzenia doszlo w ubiegly
czwartek. Okolo poludnia do jednego z bankow w Olszewie-Borkach w powiecie
ostroleckim wszedl mezczyzna ubrany w reklamowki na nogach i plaszcz z
worka na smieci oraz maseczke na twarzy.

– Wyjal noz i zazadal wydania przez pracownice banku pieniedzy. Pracownica
wycofala sie. Zamknela ochronne drzwi oddzielajace sale dla klientow od
czesci dla pracownikow. Wtedy sprawca wyszedl z banku i odjechal rowerem –
powiedziala nam rzeczniczka Prokuratury Okregowej w Ostrolece Elzbieta
Edyta Lukasiewicz. Sprawca, jak dodaje rzeczniczka, okazal sie 64-letni
Tadeusz F. – Przy sprawcy zabezpieczono noz oraz maseczke, ktora posiadal
na twarzy w chwili zdarzenia – opisala. Tadeuszowi F. przedstawiono zarzut
“usilowania rozboju z uzyciem niebezpiecznego narzedzia w postaci noza”.

– Podczas czynnosci przeprowadzonych w Prokuraturze Rejonowej w Ostrolece
podejrzany przyznal sie do popelnienia zarzucanemu mu czynu i zlozyl
wyjasnienia. Sad w calosci podzielil stanowisko prokuratora zawarte we
wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania i zastosowal wobec
Tadeusza F. izolacyjny srodek zapobiegawczy na okres trzech miesiecy –
przekazala rzeczniczka prokuratury.

64-latkowi grozi 15 lat wiezienia.

Tusk: to jest bardzo ponury dowcip, ale, niestety, duzo mowi o tej wladzy.
Jaroslaw Kaczynski jest chyba jedynym politykiem na swiecie, ktory
sasiadowi odda wszystkie czolgi, a jak juz odda wszystkie czolgi, to
wypowie mu wojne. To jest logika PiS-u – powiedzial Donald Tusk. Jego
zdaniem, jezeli “eskalacja bedzie postepowala, to obie strony – Kijow i
Warszawa – sa bliskie tego, zeby zmarnowac solidarnosc polsko-ukrainska
wobec agresji rosyjskiej”. Donald Tusk byl pytany na konferencji prasowej w
Kaliszu o relacje polsko-ukrainskie i srodowa wypowiedz premiera. Mateusz
Morawiecki powiedzial w Polsat News, ze obecnie Polska nie przekazuje
Ukrainie zadnego uzbrojenia, poniewaz teraz “my sami sie zbroimy,
najnowoczesniejsza bronia”. – Nasz hub w Rzeszowie, w porozumieniu z
Amerykanami i z NATO, caly czas pelni taka sama role, jaka pelnil i bedzie
pelnil – zapewnil jednoczesnie premier.

Tusk: to jest bardzo ponury dowcip, ale, niestety, duzo mowi o tej wladzy

Zdaniem Tuska “nie ma zadnej logiki, oprocz coraz bardziej niebezpiecznych
i niepokojacych zachowan, w dzialaniu prezydenta Dudy, premiera
Morawieckiego, prezesa Kaczynskiego, jesli chodzi o Ukraine”.

– Morawiecki chyba wie, co mowi, ze nie bedzie juz wysylal uzbrojenia na
Ukraine, bo na pierwszym etapie wyslano prawie cale polskie uzbrojenie na
Ukraine. To jest bardzo ponury dowcip, ale, niestety, duzo mowi o tej
wladzy. Kaczynski jest chyba jedynym politykiem na swiecie, ktory sasiadowi
odda wszystkie czolgi, a jak juz odda wszystkie czolgi, to wypowie mu
wojne. To jest logika PiS-u – powiedzial Tusk. Jak dodal, to “wbijanie
politycznego noza w plecy Ukrainie, podczas gdy rozstrzygaja sie walki na
froncie”. – Oni nie potrafia zorganizowac bez szkody dla Polakow pomocy dla
Ukrainy. (…) Dlatego oni dzisiaj robia ten antyukrainski, ohydny cyrk,
poniewaz nie potrafili zorganizowac tak pomocy dla Ukraincow, ze wszystkie
obowiazki spadly na polskie rodziny. To Polacy wzieli na siebie ciezar
bezposredniej pomocy od pierwszych dni wojny – wskazal lider PO. Jak
stwierdzil, kiedy pojawil sie problem ze zbozem ukrainskim, to rzad
“odwracal glowe”. – Przez dlugie, dlugie miesiace, kiedy ja mowilem:
sluchajcie, to zboze zalewa rynek i jest dramat dla polskich rolnikow, oni
mowili, ze to nieprawda i ze Tusk robi ruska propagande. Ja pamietam te
slowa, miedzy innymi Kaczynskiego i Morawieckiego – mowil Tusk.

Tusk: obie strony sa bliskie temu, by zmarnowac to, co bylo wielka szansa
dla calego regionu

Lider PO odniosl sie takze do sformulowan wygloszonych przez prezydenta
Ukrainy Wolodymyra Zelenskiego na forum Zgromadzenia Ogolnego ONZ o tym,
jakoby czesc panstw UE “pozorowala solidarnosc”. Najgorsze jest to, ze
dzisiaj ta eskalacja, jesli tak bedzie dalej to postepowalo, to obie strony
– Kijow i Warszawa – sa bliskie tego, zeby zmarnowac to, co bylo wielka
szansa dla calego regionu: solidarnosc polsko-ukrainska wobec agresji
rosyjskiej. Pomoc Ukrainie, zeby wygrala wojne z Rosja, przyjazn
polsko-ukrainska – ocenil Tusk.

Zaznaczyl, ze nie chce dluzej sluchac “niesmacznych wypowiedzi” w kierunku
Ukrainy. – Powiedziec o Ukrainie, ze “tonie” i “brzytwy sie chwyta” w
momencie, kiedy trwaja walki na Krymie i na froncie w Donbasie, to jest
niebywale – powiedzial Tusk.

Nawiazal w ten sposob do slow prezydenta Andrzeja Dudy, wypowiedzianych we
wtorek w Nowym Jorku. Komentujac spor dotyczacy eksportu ukrainskiego zboza
Duda powiedzial, ze “mamy troche do czynienia jak z tonacym”, ktory “ma
sile niewyobrazalna na skutek obawy osobistej, wplywu adrenaliny, i moze po
prostu utopic ratujacego. Chwyta sie wszystkiego. Mowi sie przeciez w
przyslowiu: tonacy brzytwy sie chwyta”. – Musimy tak dzialac, zeby sie
obronic przed uczynieniem nam szkody przez tonacego – zaznaczyl prezydent.
Tusk podkreslil w czwartek, ze oczekuje od polskiego rzadu “twardej,
realistycznej polityki, ktora zabezpiecza Polske i polskie interesy, ale i
pomaga Ukrainie w wojnie z Rosja”.

Prezydent o slowach Zelenskiego: bylem rozgoryczony. Prezydent Andrzej Duda
w rozmowie z korespondentem “Faktow” TVN w USA Marcinem Wrona odniosl sie
do stosunkow polsko-ukrainskich i do slow prezydenta Wolodymyra Zelenskiego
wypowiedzianych na forum ONZ. – Bylem rozgoryczony, zrobilo mi sie przykro
– przyznal. Stwierdzil, ze “to jest spor, ktory dotyczy pewnego
niewielkiego wycinka naszych relacji”. Prezydent Andrzej Duda przebywa w
Stanach Zjednoczonych w zwiazku z 78. sesja Zgromadzenia Ogolnego ONZ.
Rozmawial z nim korespondent “Faktow” TVN w USA Marcin Wrona.

Prezydent zostal zapytany o wystapienie prezydenta Ukrainy Wolodymyra
Zelenskiego, ktory zarzucil na forum ONZ “jak niektorzy z naszych
przyjaciol w Europie graja nasza solidarnoscia w teatrze politycznym,
robiac ze sprawy zboza dreszczowiec”. – Wydaje sie, ze graja na siebie, a w
rzeczywistosci pomagaja przygotowac scene dla aktora z Moskwy – powiedzial.

– Nie wymienil Polski, ale oczywiscie sugestia byla i wszyscy ja
zrozumielismy. Przykro mi sie zrobilo w tym momencie, bo uwazalem, ze to
jest niesprawiedliwe, to, co mowi. Natomiast im wiecej czasu mija, tez te
emocje u mnie opadaja, bo przeciez mam je tak samo jak kazdy czlowiek –
powiedzial prezydent Duda. Zapytany, czy byl zdenerwowany po slowach
Zelenskiego, odparl: – Moze zdenerwowany to za duze slowo. Bylem
rozgoryczony, raczej bym to tak powiedzial. Prezydent podkreslil, ze “to
jest spor, ktory dotyczy pewnego niewielkiego wycinka naszych relacji”. –
Nie dopuscmy do tego, zeby on rzutowal na calosc, bo nie ma ku temu zadnego
uzasadnienia, a tylko inni na tym skorzystaja – dodal.

Andrzej Duda o tym, czemu nie doszlo do spotkania z Zelenskim

Prezydent stwierdzil, ze w ostatnich dniach pojawilo sie bardzo wiele
“nadinterpretacji, zafalszowan, manipulacji wypowiedziami roznego rodzaju,
rowniez po prostu nieprawdy zwyklej”. – Slysze, ze dzisiaj w mediach u nas
pojawiaja sie jakies informacje o tym, ze sie odbylo spotkanie moje z
prezydentem Zelenskim – mowil Duda.

Andrzej Duda wyjasnil, ze Zelenski nie spotkal sie z nim, przede wszystkim
ze wzgledu na ustalona godzine spotkania. – Nie moglo sie odbyc w tamtym
momencie, poniewaz stalem na trybunie i wyglaszalem wystapienie –
powiedzial. Dodal jednoczesnie, ze pozniej, “z jego strony” spotkanie moglo
sie odbyc. – Gdyby strona ukrainska zglaszala takie zapotrzebowanie, to to
spotkanie moglo sie odbyc – podkreslil. Andrzej Duda pytany byl takze
podczas rozmowy m.in. o to, czy Wolodymyr Zelenski jest caly czas jego
przyjacielem. – Oczywiscie” – odparl. Dopytywany, czy nadal chce rozmawiac
z prezydentem Ukrainy, odpowiedzial: – Jak tylko bedzie sposobnosc na pewno
bede z nim rozmawial, ale z cala pewnoscia nie bedziemy rozmawiali w
swietle kamer. Tylko tak jak wielokrotnie rozmawialismy, bedziemy
rozmawiali twarza w twarz, tak jak rozmawia ze soba dwoch przyjaciol,
ktorzy chca rozne trudne sytuacje rozwiazac.

Prezydent o kwestii ukrainskiego zboza: trzeba znalezc jakis zloty srodek

Prezydent Duda zostal zapytany o to, jak mozna bylo pozwolic na wjazd do
Polski ukrainskiego zboza, a dopiero, jak oburzylo to polskich rolnikow –
zamknac granice, co z kolei oburzylo strone ukrainska.

– Bardzo prosze, zwrocic sie z tymi pytaniami przede wszystkim do ministra
rolnictwa. Ja nie umiem odpowiedziec na temat kwestii szczegolowych
dotyczacych relacji zbozowych z Ukraina sprzed roku – powiedzial Duda. –
Mamy do czynienia z poteznymi firmami. To nie sa pojedynczy rolnicy, to sa
posiadacze ziemscy, wielkie firmy, ktore maja po 500 tysiecy hektarow. A
problem w tym, ze my nie wiemy, ktore firmy w Polsce kupowaly to zboze –
kontynuowal prezydent.

– Oczywiscie, ze najlatwiej jest sprzedac zboze gdziekolwiek, po to zeby
dostac pieniadze. Ta droga poszli nasi sasiedzi. Ale to jest wbrew naszym
interesom i my musimy pilnowac tutaj naszego rynku i od tej strony trudno
nie zrozumiec decyzji, ktore podjal polski rzad w tym zakresie – tlumaczyl
prezydent. Podkreslil, ze “trzeba znalezc jakis zloty srodek i jakos ten
problem rozwiazac”.

Mowil, ze w tej sprawie “obie strony musza sie rozumiec”. – Chodzi o to,
zeby strona ukrainska tez nas troche zrozumiala. To nie jest tak, ze my
mozemy zalamac rynek bo jest klopot – oswiadczyl prezydent.

Wyprzedzil pasem awaryjnym i zajechal droge ciezarowce. Zarzut dla kierowcy
bmw Policjanci ze Swiecia (woj. kujawsko-pomorskie) ustalili, kto siedzial
za kierownica bmw, ktore na autostradzie A1 zajechalo droge ciezarowce,
zmuszajac jej kierowce do gwaltownego hamowania. 28-latek uslyszal zarzut.
– Odpowie za stworzenie zagrozenia bezpieczenstwa w ruchu drogowym –
informuje policja. Mezczyznie grozi nie tylko utrata prawa jazdy, ale tez
do 30 tysiecy zlotych grzywny. Do zdarzenia doszlo 26 maja na autostradzie
A1 na odcinku miedzy Warlubiem a Nowymi Marzami. Jak przekazal nam wowczas
kierowca ciezarowki, ktory wyslal nagranie na Kontakt 24, widoczna tam data
i godzina byly nieprawidlowe. Jechalem z Gdyni do Golubia-Dobrzynia,
przewozilem towar. Jechalem prawym pasem, przede mna nieco wolniej jechal
widoczny na nagraniu bus. Zaczalem wiec manewr wyprzedzania, zjechalem na
lewy pas – opowiadal pan Grzegorz, kierowca ciezarowki. W miedzyczasie oba
pojazdy – busa i ciezarowke – wyprzedzil pasem awaryjnym kierowca bmw,
zjechal na lewy pas i zaczal sie zatrzymywac, zmuszajac pana Grzegorza i
jadacych za nim do gwaltownego hamowania. – To bylo bardzo niebezpieczne.
Kierowcy bmw pewnie nic by sie nie stalo, ale niebezpiecznie byloby dla
tych z tylu. Moglo dojsc do karambolu – podkreslal w maju mezczyzna. Po
calym zdarzeniu kierowca czarnego bmw odjechal. A kierujacy ciezarowka
przekazal nagranie policji.

Jak poinformowala nas kom. Joanna Tarkowska z Komendy Powiatowej Policji w
Swieciu, policja ustalila kierowce i postawila mu zarzut. Piratem drogowym
okazal sie 28-letni mieszkaniec Bydgoszczy. Mezczyzna uslyszal zarzut
popelnienia wykroczenia polegajacego na stworzeniu zagrozenia
bezpieczenstwa w ruchu drogowym. Odpowie przed sadem – powiedziala
Tarkowska. I dodala: – Grozi mu do 30 tysiecy zlotych grzywny i utrata
prawa jazdy nawet na trzy lata.

Kierowca podczas przesluchania nie przyznal sie do winy i odmowil skladania
wyjasnien.

Znaleziono cialo 75-latki. Wczesniej w tej samej miejscowosci zamordowano
82-latke. W jednym z domow w Brojcach obok Miedzyrzecza (woj. lubuskie)
znaleziono martwa 75-latke. Wszczete w tej sprawie sledztwo jest prowadzone
pod katem zabojstwa. W lutym br. w tej miejscowosci znaleziono uduszona
82-latke. Sledczy sprawdzaja, czy obie sprawy moga miec ze soba zwiazek.
Cialo kobiety zostalo znalezione w srode (20 wrzesnia) w jej domu w
Brojcach. Wezwany na miejsce lekarz nie wykluczyl, ze do jej smierci mogly
przyczynic sie tzw. osoby trzecie. Policjanci przeprowadzili ogledziny pod
nadzorem prokuratora. Zarzadzono rowniez sekcje zwlok.

“Wstepne ustalenia wskazuja, ze mamy do czynienia z zabojstwem, jednak na
tym etapie sledztwa nie bedziemy przekazywac szerszych informacji na temat
poczynionych w tej sprawie ustalen” – poinformowal w czwartek rzecznik
prasowy Prokuratury Okregowej w Gorzowie Wlkp. Lukasz Gospodarek..

W lutym w Brojcach znaleziono zwloki 82-latki. Zostala uduszona

W lutym tego roku w Brojcach ofiara zabojstwa padla 82-letnia kobieta. Jej
cialo znalazl w jej domu pracownik opieki spolecznej. Sekcja wykazala, ze
kobieta zmarla na skutek uduszenia. Trwajace w tej sprawie sledztwo nie
doprowadzilo jeszcze do zatrzymania podejrzanego lub podejrzanych.

“Oczywiscie bedziemy sprawdzali, czy obie te sprawy moga miec ze soba
zwiazek” – dodal Gospodarek.

Zatrzymany za zbrodnie sprzed lat, bo wsiadl po pijanemu na skuter.
Archiwum X miesiacami czekalo na informacje. Lubelska policja poinformowala
o okolicznosciach namierzenia mezczyzny, ktory – wedlug ustalen
funkcjonariuszy z Archiwum X – odpowiada za zabojstwo, do ktorego doszlo w
1987 roku. Sprawca wpadl dzieki policyjnej bazie danych DNA. Od momentu
pobrania probki do przedstawienia zarzutow minelo jednak kilkanascie
miesiecy. Podejrzanemu grozi dozywocie. Podejrzany ma 60 lat. Jesienia 2021
roku jechal skuterem przez miejscowosc Bychawa (woj. lubelskie).
Funkcjonariusze, ktorzy go zobaczyli, zwrocili uwage na nerwowy styl jazdy.
Podejrzewali, ze kierowca moze byc pijany, wiec nakazali mu sie zatrzymac.
Nie mogli jednak przypuszczac, ze doprowadza do rozwiklania zagadki
zbrodni, do ktorej doszlo wiele lat wczesniej.

– Kierowca skutera faktycznie byl nietrzezwy, mial w organizmie prawie
poltora promila alkoholu – opowiada nadkomisarz Andrzej Fijolek, rzecznik
Komendy Wojewodzkiej Policji w Lublinie. Przekazuje, ze zatrzymany na
goracym uczynku mezczyzna juz wczesniej byl karany za jazde po alkoholu.
Dlatego tez sad – za recydywe – skazal go na rok pozbawienia wolnosci.
Zgodnie z obowiazujacymi przepisami, od 60-latka zostal pobrany wymaz do
wyodrebnienia jego profilu DNA, ktory potem mozna umiescic w policyjnej
bazie. Pozwala ona na szybkie porownanie, czy DNA danej osoby pasuje do
zabezpieczonych sladow z miejsc – dotad nierozwiazanych – zbrodni.

Ruda czapka

W momencie zatrzymania policjanci nie wiedzieli, ze DNA 60-letniego
mieszkanca miejscowosci Zdrapy pod Bychawa juz jest w policyjnej bazie.
Tyle, ze figuruje jako “slad NN”. Profil genetyczny zostal pobrany z czapki
znalezionej w poblizu miejsca zbrodni, do ktorej doszlo poznym wieczorem 24
listopada 1987 roku w owczesnej Kolonii Bychawce B, obecnie Kolonii
Bychawce Drugiej w gminie Bychawa. 25 listopada niemal 36 lat temu
znaleziono cialo kobiety. – Zakrwawione i na wpol rozebrane cialo
52-letniej kobiety zostalo dostrzezone przez mieszkancow w poblizu drogi.
Sekcja wykazala przyczyne zgonu jako wykrwawienie od ciosow zadanych nozem
– opisuje Fijolek. Dodaje, ze rany ciete na ciele i charakterystyczne
obrazenia rak wskazywaly, ze ofiara probowala sie bronic. Nie stwierdzono,
by doszlo do zgwalcenia.

Ruda czapka znaleziona niedaleko ciala zostala zabezpieczona przez
owczesnych sledczych. Na tamtym etapie nie udalo sie ustalic, do kogo
nalezala. – W malej miejscowosci, skad pochodzila ofiara, nie ustalono
osob, ktore mogly miec istotna wiedze na temat prawdopodobnego sprawcy.
Nalezy dodac, ze w tamtym czasie nie bylo mozliwosci pobrania i
porownywania profili genetycznych DNA – wyjasnia policjant.

Porownanie

Czapka lezala wsrod zabezpieczonych dowodow przez trzy dekady. – Kryminalni
pod nadzorem Prokuratury Okregowej w Lublinie dokonali ponownej analizy
sprawy. Znaleziona na miejscu czapka zostala przekazana do Laboratorium
Kryminalistycznego Komendy Wojewodzkiej Policji w Lublinie. Policjanci z
wewnetrznej strony otoku czapki pobrali slad DNA – przekazuje Fijolek.
Profil DNA w 2017 roku trafil do policyjnej bazy DNA. Nie pasowal jednak do
kodu genetycznego zadnej z zarejestrowanych tam osob. Pozniej to sie
zmienilo.

Policja nie informuje, kiedy dokladnie udalo sie wprowadzic DNA kierowcy
skutera do bazy. Przekazuje jedynie, ze “po kilku miesiacach” pojawila sie
informacja o zgodnosci profilu kierowcy z profilem zabezpieczonym z czapki
znalezionej na miejscu zbrodni z 1987 roku.

– Mezczyzna uslyszal zarzut zabojstwa 12 kwietnia 2023 roku. Wobec
podejrzanego zastosowano najsurowszy ze srodkow zapobiegawczych, czyli
tymczasowy areszt – mowi tvn24.pl Agnieszka Kepka z Prokuratury Okregowej w
Lublinie. Czyli od momentu pobrania DNA do przedstawienia zarzutow minelo
co najmniej 16 miesiecy. Dlaczego ma to znaczenie? Na tvn24.pl od dawna
informujemy o bardzo powaznej zapasci w funkcjonowaniu policyjnej bazy DNA.
W reportazu “Policyjna baza DNA coraz blizej dna” informowalismy miedzy
innymi o tym, ze nowe profile osob sa wprowadzane do bazy z bardzo duzym
opoznieniem, a sama baza niemal sie nie rozrasta. Dla porownania, tylko w
2021 roku (w ktorym zatrzymano kierowce skutera) do bazy wprowadzono okolo
47 tysiecy profili osob. Przez pierwszych piec miesiecy tego roku, baza
rozrosla sie o nieco ponad 1,5 tys. profili. W reportazu informowalismy
tez, ze z policyjnej bazy – po reorganizacji obowiazujacej od 1 kwietnia
2022 roku – z pracy w Wydziale Badan Genetycznych odeszlo ponad 20 osob.

Rozpalili na cmentarzu ognisko z wiencow. Bylo im zimno. Dwaj mezczyzni
odpowiedza za zniszczenie nagrobka na cmentarzu w Busku-Zdroju
(Swietokrzyskie) po tym, jak w jego poblizu rozpalili ognisko i urzadzili
zakrapiana alkoholem impreze – poinformowala w czwartek swietokrzyska
policja. Jak przekazal aspirant sztabowy Tomasz Piwowarski, do dyzurnego
Komendy Powiatowej Policji w Busku-Zdroju wplynelo zgloszenie o uszkodzeniu
nagrobka, zniszczeniu zniczy oraz podpaleniu wiencow.

Pokrzywdzona 71-letnia wdowa oszacowala straty na kwote tysiaca zlotych.

“Policjanci na miejscu zdarzenia znalezli puszki po piwie oraz niedopalki
papierosow. Na podstawie zabezpieczonych sladow i poczynionych ustalen
funkcjonariusze dotarli do 50-letniego mieszkanca Buska-Zdroju. Kryminalni
ustalili takze dane drugiego uczestnika bulwersujacej libacji, 38-letniego
mezczyzny. Obaj zostali zatrzymani, uslyszeli zarzuty zniewazenia miejsca
spoczynku oraz uszkodzenia mienia” – przekazal funkcjonariusz. Mezczyzni
mieli sie tlumaczyc, ze szukali ustronnego miejsca do spozycia alkoholu.
Ognisko rozpalili, poniewaz bylo im zimno. Za swoje zachowanie mezczyzni
odpowiedza przed sadem. Za zniewazenie miejsca spoczynku zmarlego Kodeks
karny przewiduje ograniczenie wolnosci albo pozbawienie wolnosci do dwoch
lat, natomiast za uszkodzenie lub zniszczenie cudzego mienia grozi nawet do
5 lat wiezienia.

Kinga Gajewska: ten rzad pogonia kobiety. Niech ten koszmar sie juz
skonczy. Tak mowily mi matki, ktore spotkalam w przedszkolu, kiedy
odprowadzalam tam swoje dzieci – powiedziala poslanka Koalicji
Obywatelskiej Kinga Gajewska w czasie wiecu Donalda Tuska w Pile. Poslanka
Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska zostala we wtorek doprowadzona do
radiowozu przez policjantow i do niego wciagnieta. Do incydentu doszlo w
Otwocku, gdzie odbywalo sie spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z
wyborcami. Komenda Stoleczna Policji stwierdzila, ze policjanci nie
wiedzieli, iz Gajewska jest poslanka.

Sama Gajewska, obecny w trakcie zajscia na miejscu posel Pawel Zalewski, a
takze osoby w tlumie glosno informowali funkcjonariuszy o tym, ze
interweniuja wobec poslanki.

Tusk: ten obraz to dla mnie zrodlo najglebszego niepokoju

O interwencji policji wobec posel Gajewskiej mowil w czasie wiecu
wyborczego w Pile Donald Tusk, podkreslajac, ze “cala Polska zobaczyla
policjantow, ktorzy wykrecaja rece poslance polskiego Sejmu”. Ale czy to
jest najwazniejsze, ze jest ona poslanka, ze ma immunitet? – pytal Tusk. –
W sensie ustrojowym i prawnym – tak, to jest wyjatkowy skandal, ale to tez
jest matka trojki dzieci, widzieliscie te sceny – dodal. Przypomnial o
tlumaczeniach policji, ze funkcjonariusze nie wiedzieli, kim ona jest. Tusk
stwierdzil, ze wyjasnienia policji, iz nie wiedzieli, ze maja do czynienia
z poslanka sa “klamliwe”.

– Ten obraz to dla mnie zrodlo najglebszego niepokoju i glebokiego zalu, co
oni zrobili z Polska. Ale ten obraz, to, co zobaczylem, jest tez dla mnie
zrodlem nadziei, bo zobaczylem bardzo dzielna Polke, matke trojki dzieci,
poslanke odwazna i jedna z najodwazniejszych, ktora nigdy nie wymieknie, bo
ja znamy i z ktorej Polki, szczegolnie mamy, sa naprawde dumne – dodal
przywodca Platformy Obywatelskiej.

W pewnym momencie Tusk zwrocil sie do zgromadzonych i zawolal: “Kinga,
chyba jestes tutaj?”. Mowil, ze poprosil Kinge Gajewska, by przyjechala do
Pily, od ktorej dzielilo ja 500 km. – Kinga jest dzisiaj z nami – oglosil
Tusk, przekazujac mikrofon poslance. Niech ten koszmar sie juz skonczy –
powiedziala Gajewska. – Tak mowily mi matki, ktore spotkalam nastepnego
dnia w przedszkolu, kiedy odprowadzalam tam swoje dzieci, w szatni –
opowiadala.

– Pisali do mnie tez mezczyzni, kiedy widzieli te obrazy, kiedy wleka mnie
do radiowozu. Widzieli tam swoja zone i swoja corke, czuli bezsilnosc i
wielki gniew o to, co sie dzieje z nasza Polska – dodala poslanka. Ale
mezczyzni – my sie ich nie boimy. I dzisiaj chyle nisko czola wszystkim
kobietom, ktore od lat protestuja na ulicach. Ten rzad pogonia kobiety. A
nasi mezczyzni beda z nami – mowila. 15 pazdziernika prawda zwyciezy nad
klamstwem, dobro zwyciezy nad zlem – stwierdzila.

SPORT

Angielskie media mowia jednym glosem po znakomitym meczu Legii. Legia
Warszawa, pokonujac 3:2 Aston Ville w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi
Konferencji Europy, wywolala szok w Anglii, co widac po tamtejszych
mediach. “BBC” fatalnie ocenia dyspozycje defensywna podopiecznych Unaia
Emery’ego. Doceniaja natomiast Legie, ktora miala sposob na to spotkanie.
“Wynik pokazuje, ze nie nalezy lekcewazyc nieznanych druzyn z mniejszych
lig w Europie” – czytamy. Legia Warszawa byla skazywana na pozarcie przed
pierwszym meczem fazy grupowej Ligi Konferencji Europy przeciwko Aston
Villi. Podopieczni Kosty Runjaicia mocno postawili sie jednak faworyzowanym
rywalom z Premier League i juz w trzeciej minucie wyszli na prowadzenie za
sprawa trafienia Pawla Wszolka. Po wymianie ciosow wynik do przerwy brzmial
2:2, ale po przerwie to zespol ze stolicy Polski zadal decydujacy cios w
postaci bramki Ernesta Muciego. Albanczyk w tym spotkaniu dwukrotnie
pokonywal bramkarza ekipy z Birmingham. Taki wynik jest niespodziewanym
rozczarowaniem dla Aston Villi, zwlaszcza ze siodmy zespol ubieglego sezonu
Premier League jest mianowany glownym faworytem calych rozgrywek Ligi
Konferencji Europy. Ponadto ich trenerem jest Unai Emery, specjalista od
europejskich pucharow. Zawod dostrzegamy rowniez w angielskich mediach.
Angielskie media po sensacyjnym zwyciestwie Legii. “Wykazala sie dyscyplina
i sprytem”

“Aston Villa slabo rozpoczela swoj pierwszy sezon w europejskich pucharach
od 13 lat” – podkresla “BBC”, ktory defensywe ekipy hiszpanskiego
szkoleniowca nazywa “fatalna”. Przyznaja, ze mogli przegrac nawet wyzej.
“Mowiac szerzej, wynik pokazuje, ze nie nalezy lekcewazyc nieznanych druzyn
z mniejszych lig w Europie. Legia wykazala sie dyscyplina, sprytem i mocnym
uderzeniem w ataku” – czytamy na stronie “BBC”.

“Niechlujna Aston Villa” – pisze regionalny portal “Birmingham Mail”.
“Oczekuje sie, ze Villa nie tylko z latwoscia wyjdzie z grupy, ale takze
bedzie walczyc o zwyciestwo w calych rozgrywkach w maju przyszlego roku,
ale aby tak sie stalo, bedzie musiala znacznie sie poprawic” – kontynuuja.
Podkreslaja, ze pilkarze Legii nie byli przytloczeni i szukali dziur w
niechlujnej obronie rywali z Anglii. Natomiast “Birmingham World” pisze, ze
“Unai Emery bedzie niewatpliwie sfrustrowany brakiem koncentracji swojej
druzyny w defensywnie. Hiszpan wyglada na absolutnie wscieklego”. W drugim
meczu grupy E Ligi Konferencji Europy rowniez doszlo do sensacji, gdyz
Zrinjski Monstar pokonalo 4:3 AZ Alkmaar, mimo ze do przerwy to Holendrzy
prowadzili trzema bramkami! Tym samym faworyci do wyjscia z grupy po
pierwszej kolejce zajmuja dwa ostatnie miejsca. Nastepna seria gier
odbedzie sie 5 pazdziernika. Legia zmierzy sie na wyjezdzie z AZ Alkmaar.

Ludzie zaczeli wyciagac telefony, a Probierz? To jest prawdziwy
selekcjoner. Hit Michal Probierz po golu Legii wstal tylko raz – po to, by
przywitac sie z ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem. Po nowym
selekcjonerze nie bylo widac radosci, zachowywal sie profesjonalnie, ale
pod nosem mogl sie usmiechac, bo w czwartek przy Lazienkowskiej zobaczyl
swietny mecz – takze w wykonaniu potencjalnych kadrowiczow –
spostrzezeniami po wygranej Legii Warszawa z Aston Villa (3:2) dzieli sie
Bartlomiej Kubiak ze Sport.pl. O, to dobry znak – zartowali kibice, gdy
nieco ponad godzine przed meczem autokar z pilkarzami Aston Villi pomylil
bramy i musial cofac pod stadionem Legii. W takie przesady wierzyl m.in.
byly selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawalka. Patrzac na wyniki kadry
z jego czasow – zazwyczaj pomagalo. Patrzac w czwartek na Legie – tez nie
przeszkodzilo. A wszystko pod czujnym okiem nowego selekcjonera Michala
Probierza, ktory zwyciestwo Legii z Aston Villa (3:2) w pierwszej kolejce
fazy grupowej Ligi Konferencji Ligi Europy ogladal przy Lazienkowskiej z
trybun. “Nie ma dzis w Europie glosniejszego stadionu”

Probierza jeszcze wtedy nie bylo na trybunach. Kiedy na 40 minut przed
meczem pilkarze pojawili sie na rozgrzewce, stadion przy Lazienkowskiej nie
byl zapelniony nawet w polowie. Kibice Legii byli glosniejsi, ale bylo tez
wtedy slychac fanow Aston Villi. Oni w czwartek swoj sektor wypelnili w
calosci. Zreszta jak pozostali kibice, bo wicemistrzowie Polski szosty raz
w tym sezonie wyprzedali wszystkie bilety.

O tym, ze w czwartek przy Lazienkowskiej bedzie komplet, wiadomo bylo
dopiero od srody. Legia dosc pozno zaczela sprzedawac bilety na to
spotkanie, ale tez dlugo nie wiedziala, czy UEFA nie zamknie “Zylety”.
Trybuny, gdzie zasiada jej najglosniejsza, ale tez najbardziej niesforna
publika, ktora kilka tygodni temu – na meczu z FC Midtjylland w czwartej
rundzie eliminacji Ligi Konferencji – odpalila zakazane na stadionach race.
Ostatecznie skonczylo sie na 40 tys. euro grzywny i karze zamkniecia
“Zylety” w zawieszeniu na kolejne dwa lata. A to oznaczalo, ze w czwartek
stadion byl pelny i rozspiewany. Nie od poczatku rozgrzewki, ale juz w jej
trakcie, na pol godziny przed meczem, kiedy zrobilo sie naprawde glosno. –
Nikt nie odpuszcza. Nie ma dzis w Europie glosniejszego stadionu od naszego
– zachecal jeszcze wszystkich do dopingu stadionowy spiker.

Gdy inni wyciagali telefony, selekcjoner patrzyl w boisko

Kiedy chwile przed meczem na “Zylecie” zaprezentowano oprawe, telefony
wyciagali angielscy kibice siedzacy po drugiej stronie boiska, ale tez
goscie z loz VIP. Choc nie wszyscy, bo tym, co dzialo sie w tym momencie na
“Zylecie”, niespecjalnie zainteresowany byl np. Michal Probierz. Gdy inni
krecili filmy i robili zdjecia, nowy selekcjoner reprezentacji Polski
rozmawial z dzialaczem PZPN Pawlem Wojtala i patrzyl w boisko. W czwartek
Probierz na boisku od pierwszej minuty zobaczyl czterech Polakow. I dosc
szybko ladna akcje w wykonaniu Pawla Wszolka (gol) i Patryka Kuna (asysta),
ktora juz w trzeciej minucie dala Legii prowadzenie. Selekcjoner po bramce
Legii zachowal pelen profesjonalizm. Nie ruszyl sie z miejsca, gdy inni w
jego otoczeniu – glownie legijni dzialacze i kibice – sciskali sie i padali
sobie w ramiona.

Probierz mogl usmiechac sie pod nosem Na murawie cieszyl sie za to Kosta
Runjaic. Trener Legii zaciskal piesci i przybijal piatki ze swoim sztabem i
rezerwowymi. Ta radosc byla zrozumiala. Szkoda tylko, ze trwala krotko, bo
goscie juz w szostej minucie doprowadzili do wyrownania. Zaczelo sie od
niepewnego wyjscia ze swojej strefy Radovana Pankova i strzalu Nicol
Zaniolo, po ktorym pilke na poprzeczke odbil Kacper Tobiasz. A skonczylo
dobitka do pustej bramki Jhona Durana, ktorego w polu karnym nie upilnowal
Steve Kapuadi.

Runjaic po tym golu od razu pokazal reka, by jego pilkarze dalej grali
odwaznie i podchodzili do rywali wysokim pressingiem. No i tak wlasnie
bylo. W 26. minucie bramkarz Aston Villi, aktualny mistrz swiata z
Argentyna Emiliano Martinez, byl wsciekly. Rozkladal rece i krzyczal na
swoich pilkarzy z pola, ktorzy najpierw pozwolili zagrac Josue pilke do
Wszolka, a pozniej Wszolkowi do Ernesta Muciego. To byl gol na 2:1.
Probierz po nim wstal, ale nie po to, by sie przesadnie cieszyc, a tylko
przywitac z ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem, ktory akurat pojawil
sie w lozy obok niego. Mimo to selekcjoner w czwartek mogl usmiechac sie
pod nosem, bo dobry mecz rozgrywali nie tylko Wszolek i Kun, ale tez Kacper
Tobiasz (szczegolnie w koncowce) i Bartosz Slisz. A moze nawet przede
wszystkim Slisz, ktory zagral wybitne spotkanie. Nie tylko przerywal akcje,
ale tez napedzal ataki legionistow. Bedziemy mocno zdziwieni, jesli nie
otrzyma powolania na pazdziernikowe mecze z Wyspami Owczymi i Moldawia.
Byla punktualnie 19:16, kiedy kibice na stadionie zaczeli przerazliwie
gwizdac. Legia wtedy prowadzila 2:1, ale to pilkarze Aston Villi od
dluzszego czasu wymieniali podania i nie pozbywali sie pilki. Robili to co
prawda tylko na wlasnej polowie, ale to i tak nie podobalo sie
publicznosci. Ona chciala wiecej i miala pelne prawo sie tego domagac, bo
pilkarze Legii dawali ku temu powody. Od pierwszych minut chcieli grac w
pilke – nie byli nastawieni tylko na defensywe, przeszkadzanie i kontry.
Ale w pilke tez chciala grac Aston Villa. I tez robila to calkiem niezle.
Gdy w 38. minucie Marc Gual spoznil sie z kryciem w bocznym sektorze boiska
i nie doskoczyl do Leona Baileya, Runjaic juz wtedy zaczal krecic glowa.
Jakby wiedzial, co za chwile moze sie stac. No i stalo sie, niestety.
Bailey dogral pilke w pole karne, a po chwili niepilnowany Lucas Digne
oddal strzal. Tobiasz nawet nie drgnal. Aston Villa trafila na 2:2.

Nie tylko Probierz mogl sie usmiechnac

“Legia walczaca, Legia walczaca do konca” – krzyczeli kibice pod koniec
pierwszej polowy i zegnali brawami schodzacych na przerwe pilkarzy
Runjaicia. A pozniej oklaskiwali ich nadal, wlacznie z trenerem, ktory w
drugiej polowie nie usiadl nawet na chwile – nadal stal przy bocznej linii.
Inaczej zachowywal sie Unai Emery, czterokrotny triumfator Ligi Europy,
ktory w czwartek podnosil sie z lawki sporadycznie. Szczegolnie w
momentach, gdy to rywal mial pilke i atakowal. Jak w 51. minucie, kiedy
trzeciego gola dla Legii strzelal Muci. Te bramke Probierz tez przyjal
spokojnie, a po chwili zobaczyl piatego kadrowicza. W 67. minucie, kiedy na
boisku pojawil sie Matty Cash. Boczny obronca Aston Villi zostal przy
Lazienkowskiej przywitany gwizdami. W przeciwienstwie do schodzacego kilka
minut pozniej z murawy Muciego. Albanski pomocnik w czwartek przy
Lazienkowskiej po raz pierwszy doczekal sie skandowania swojego nazwiska.
Zasluzenie. Probierz co prawda do kadry go nie powola, ale wlasciciel Legii
Dariusz Mioduski moze sie cieszyc, bo Muci nie tylko strzelil dwa gole, ale
przy tym rozegral swietny mecz przeciwko Aston Villi, ktorym tylko podbil
swoja wartosc.

Legionisci walke w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy zaczeli od
niespodziewanego zwyciestwa. W meczu z teoretycznie najtrudniejszym
rywalem, bo teraz czekaja ich wyjazdowe spotkania z AZ Alkmaar (5
pazdziernika) i Zrinjskim Mostar (26 pazdziernika).

DETEKTYW

Fatalna milosc Katarzyna STRZELECKA

Kolejny kieliszek wodki nie ukoil bolu Andrzeja. Chcial byc z Dorota, a
zamiast niej zostala mu rozpacz zdradzonego kochanka. I ten nieznosny bol.
Zamykal oczy i ciagle widzial Dorote z Sebastianem. Widzial, jak sie o
niego seksownie ociera, jak sie do niego usmiecha. Chcial odegnac zle
obrazy, ale bylo jeszcze gorzej. Tym razem zobaczyl ich nagie, splatane ze
soba w namietnym uscisku ciala. – Nie wytrzymam! Nie pozwole, zeby on zajal
moje miejsce przy niej – prawie krzyczal z rozpaczy. Nie pamietal, kie- dy
zakochal sie w Dorocie. Byla od niego starsza o 6 lat. Dorastali przy
jednej ulicy. Ich domy dzielilo zaledwie 100 metrow. Dorota zawsze mu
imponowala. Byla ladna, roze- smiana. Ciagle krecili sie przy niej
mezczyzni. Andrzeja trakto- wala zartobliwie. Ot, jak zabaw- nego malolata,
ktory wlepial w nia rozkochane oczy. W koncu Dorota zaszla w ciaze i wyszla
za maz. Nie wybrala szczesliwie. Jej slubny, nie dosc, ze lubil zagla- dac
do kieliszka, to jeszcze bywal agresywny. Zlosc do swiata wyla- dowywal na
Dorocie. A ona nie byla z tych, ktore pozwalaja sie bezkarnie tluc. Nie
pozostawala dluzna. Cala ulica slyszala ich klotnie i krzyki.

J Pechowy strzal

ako nastolatek Andrzej przezyl tragedie. W szkole zawodowej okazalo sie, ze
ma dryg do

roznych prac slusarskich. Potrafil otworzyc kazdy zamek, a co wiecej –
takze skonstruowac wymyslny mechanizm. Ten swoj dryg pola- czyl z pasja do
broni. Wkrotce spod jego zdolnych dloni wyszly dwie dubeltowki. Jedna
podarowal Sebastianowi, swojemu owczesne- mu kumplowi. Druga przezna- czyl
dla siebie. We dwoch szybko doszli do perfekcji w strzelaniu do puszek po
piwie. Wyszkoleni w mysliwskich tajnikach wyruszali na lowy do pobliskich
lasow i na laki. Polowali na zajace.

W trakcie jednej z takich mysliwskich wypraw doszlo do nieszczescia.
Sebastian prze- ladowywal bron i dubeltowka nagle wystrzelila. Kula trafila
Andrzeja w ramie. Ranny chlo- pak trafil do szpitala. Postrzal nie byl
grozny dla zycia, ale kula, miedzy innymi, uszkodzila ner- wy. Od tamtej
pory Andrzej mial niedowlad reki.

Kalectwo sprawilo, ze zamknal sie w sobie. Byl nizszy i szczuplej- szy od
rowiesnikow. Po postrzale,

jakby jeszcze bardziej sie skurczyl i przygarbil. Wstydzil sie swojego
ciala. Z czasem przestal w ogo- le rozmawiac z dziewczynami. Matce skarzyl
sie, ze zadna sie w nim nie zakocha. Zadna go nie bedzie chciala. Cale dnie
przesiadywal w swoim pokoju. Zza fira- nek z zazdroscia obserwo-

wal licznych gosci, ktorzy odwie- dzali dom Doroty. Z plotek dowie- dzial
sie, ze rozeszla sie z mezem i odzyskala wolnosc. Kilka razy wpadli na
siebie w sklepie. I on, i ona, kupowali alkohol. Andrzej pil w samotnosci,
ona brylowa- la w duzym, glownie meskim towarzystwie. W weekendy drzwi w
jej domu prawie sie nie zamy- kaly. Ktoregos razu Dorota, juz lekko
podchmielona, zagadnela w sklepie Andrzeja. Rozbawiona zaprosila go do
siebie na impre- ze. Gdyby byl trzezwy, to pewnie ze strachu ucieklby do
domu, ale wypil wczesniej kilka piw, ktore dodaly mu odwagi. “Dlaczego
nie?” – zapytal sie w myslach i szybko, jakby sie bal, ze ona sie rozmysli,
przyjal zaproszenie.

– Nie ma sprawy, jak zapra- szasz, to moge isc z toba – rzucil z pozoru
niedbale, choc wszystko sie w nim gotowalo z namietno- sci i pozadania.

Poszedl i zostal przez kilka najblizszych miesiecy. Zostalby z Dorota na
cale zycie, ale jego matka nie zaakceptowala milosci syna.

– To zla kobieta. Nie dla ciebie. Starsza. Ma dziecko. Lubi towa- rzystwo.
Pobawi sie toba, wyko- rzysta i rzuci. Bedziesz cierpial – uprzedzala
starsza pani.

Wkrotce tez odkryla slaby punkt syna. Wyczula, ze Andrzej nie do konca
wierzy w wiernosc swojej ukochanej. Wobec tego ciagle mu opowiadala o
jakichs mezczyznach, z ktorymi jakoby widywano Dorote. Zasiane w nim przez
matke ziarno zazdrosci kielkowalo w blyskawicznym

dramaTy pisane przez zycie

tempie. Wystarczylo, ze Dorota 10 minut pozniej wracala z pracy lub ze
sklepu, a Andrzej juz byl pelen podejrzen.

– Gdzie bylas? Z kim sie widzialas? – dopytywal od progu. Nie chcial tez
wierzyc w tlu- maczenia, ze uciekl jej autobus,

czy byla kolejka w sklepie.

– Mow prawde! Z kim sie spo- tkalas? Co robiliscie? Lepiej ci z nim bylo
niz ze mna? – dreczyl ja podejrzeniami.

A ze Dorota nie lubila ogra- niczania wolnosci, awantury wybuchaly w ich
domu czesto. Wkrotce doszly do tego klot- nie o pieniadze na utrzymanie
domu. W koncu oboje byli soba zmeczeni.

– Pakuj manatki i wracaj do mamusi. Mam juz cie dosyc – zadecydowala Dorota
po kolej- nej klotni.

Andrzej poslusznie zabral swoje rzeczy i wrocil do rodzin- nego domu. Juz
wczesniej zda- rzaly im sie kilkudniowe rozsta- nia, ale tym razem obok
Doroty pojawil sie kolejny mezczyzna. Mloda kobieta wprost oszalala na jego
punkcie. Wkrotce wzie- li slub. Ale i za drugim razem nie trafila dobrze.
Jej wybranek wprawdzie nie bil jej i nie awan- turowal sie, ale za to bywal
na bakier z prawem. Za jeden z kry- minalnych wyskokow dostal kil- ka
miesiecy do odsiadki. Trafil do wiezienia na drugim krancu Polski. Dorota
szybko przestala odwiedzac meza. Nie zawracala tez sobie glowy wiernoscia.

Sytuacje te wykorzystal Andrzej, ktory cierpial po roz- staniu z piekna
sasiadka. Znow wprowadzil sie do Doroty i przez kilka miesiecy zyli zgodnie
niczym maz i zona. Tej idylli nie przerwal nawet powrot meza Doroty z
wiezienia. Wspolnie wytlumaczyli mu, ze sa stworze- ni dla siebie. Maz,
ktory mial juz dosc burzliwego zycia z Dorota i marzyl o spokojnej, domowej
przystani, chetnie przyznal im racje. Bez zalu zgodzil sie na szybki
rozwod. MCo z ciebie za facet?

ilosc Andrzeja i Doroty rozkwitala. Niestety coraz czesciej oboje

zagladali do kieliszka. Alkohol zle wplywal na kobiete, stawa- la sie
drazliwa i impulsywna. Rzucala w narzeczonego szklan- kami, popielniczkami,
a nawet wazonami.

– Wynos sie z mojego domu! Idz do tej swojej mamusi! Dobraliscie sie. Udana
rodzinka. Ona mnie nienawidzi. A ty nieudaczniku, nawet nie potrafisz sie
jej sprze- ciwic! – krzyczala podchmielona Dorota.

Andrzej, ktory z natury byl spokojniejszy, wiele wybaczal ukochanej.
Cierpliwie znosil awantury, krzyki, docinki. Jak mogl, opiekowal sie jej
synem. Staral sie tez wspierac finansowo Dorote, ale sam mial niewielka
rente. Wprawdzie w okolicy byl znany jako “zlota raczka” i cze- sto lapal
prace dorywcze, jednak pieniedzy ciagle im brakowalo.

– Co z ciebie za facet? Nawet nie potrafisz mnie utrzymac – dogryzala mu
Dorota.

– To znajdz sobie lepszego – odcinal jej Andrzej.

Kiedy mial juz dosyc jej krzy- kow, wyprowadzal sie do mat- ki. Po kilku
dniach skruszona Dorota prosila, aby wrocil. A on dlugo nie dal sie prosic.

Sytuacja miedzy nimi stala sie trudna do wytrzymania, kiedy Dorota
porzucila prace. Miala wprawdzie szukac nowego zaje- cia, ale dzien za
dniem uplywal jej na kolejnej, mocno zakrapia- nej alkoholem, imprezie.
Przez jej dom znowu przewalaly sie tabuny okolicznych imprezowi- czow.
Wielu z nich nie ukrywalo swojego zauroczenia wdziekami Doroty, a ona nie
byla obojetna na ich zaloty. Andrzej zle to zno- sil. W kazdym mezczyznie,
ktory odwiedzal Dorote, widzial rywala.

Oliwy do ognia dodalo poja- wienie sie Sebastiana. Andrzej, od czasu
nieszczesnego postrza- lu w lesie, czul do dawnego

przyjaciela zal i niechetnie sie z nim spotykal. Niestety, Sebastian
zapalal pozadaniem do jego partnerki. Proponowal jej przejazdzki za miasto
swoim samochodem, wyjscia do knaj- py. Wprawdzie kryl sie przed Andrzejem,
ale miejscowi plot- karze chetnie przekazywali informacje o jego
odwiedzinach u Doroty.

Andrzej cierpial. Odzyly w nim dawne komplek- sy dotyczace niepelno-

sprawnosci. Chociaz nie przyla- pal Doroty na zdradzie, to stal sie wobec
niej jeszcze bardziej nieufny. Czesciej tez zagladal do kieliszka. Do
mieszkania Doroty zapraszal swoich kolegow. Wspolnie pili na umor. Kobieta
chetnie sie przylaczala do tej meskiej kompani. Ktoregos wie- czoru, po
calodniowej balandze, doszlo miedzy nia i Andrzejem do awantury. Klocili
sie wyjat- kowo zawziecie. Powybijali okna, roztrzaskali kilka domowych
sprzetow. W koncu ich awantur- nicze zapaly ostudzili policjanci.

– Musimy od siebie odpoczac.

Nasze wspolne zycie nie uklada sie najlepiej – orzekla po wytrzez- wieniu
Dorota.

Kolejny raz Andrzej poslusz- nie wyprowadzil sie do swojej matki.

Mijal dzien za dniem, a Dorota nie przybiegala do Andrzeja z prosba o jego
powrot. On cier- pliwie czekal. Cale dnie spedzal na obserwowaniu
ukochanej. Rano widzial przez okno, jak szla do sklepu. Po wielkosci
dzwiga- nych przez nia siatek ocenial, czy zorganizuje impreze, czy spedzi
dzien tylko z synem. Wieczorami zagladal przez okna, co sie u niej dzieje w
mieszkaniu.

W ten sposob minely 2 tygo- dnie. Feralnego wieczoru Andrzej wracal od
kolegi. Jak zwykle przy- stanal przy domu partnerki. Tym razem zaniepokoila
go wlaczo- na nocna lampka. Wiedzial, ze w ten nastrojowy sposob Dorota
przyjmowala tylko niektorych gosci. Usilowal podsluchac, kto u niej jest,
ale bezskutecznie. Stal dluzsza chwile nasluchujac przez drzwi, co sie
dzieje. Jednak szyb- ko zdretwial z zimna. Styczniowy mroz dawal mu sie we
znaki. Rozezlony poszedl do siebie. W koncu wpadl na pomysl, aby wyslac do
mieszkania Doroty swojego mlodszego brata.

– Idz do niej. Dobijaj sie do drzwi, az ci otworzy. Musisz wejsc do srodka
i sprawdzic, kto z nia jest. Zapytaj o pieniadze, ktore ma mi oddac. Zrob
to dla mnie – pro- sil brata, ktory nie palal checia do wieczornych
odwiedzin.

Nastolatek wrocil po 10 minutach.

– Dorota nie chciala mnie wpuscic. Powiedziala, abym sobie poszedl, bo
zadnych pieniedzy ci nie odda. Slyszalem glos tego face- ta, ktory cie
niechcacy postrzelil. On jest u niej – przyznal mlodszy brat nie zdajac
sobie sprawy, jakie wrazenia na Andrzeju wywarla ta informacja.

– A to dziwka! Nie mieszkam z nia od kilku dni, a juz znalazla sobie nowego
frajera. I to kogo? Sebastiana, przez ktorego cierpie. Nie daruje im! –
krzyczal roz- wscieczony Andrzej.

Szybko chwycil kurtke

i wybiegl z mieszkania.

W drodze do domu Doroty postanowil, ze jeszcze raz popro- si ja, aby
wrocila. Wybacze. Wybacze jej wszystko. Zdrady. I mezczyzn. Jeszcze jest
dla nas szansa – pocieszal sie biegnac ulica. Po kilku chwilach byl przed
domem Doroty. Wbiegl na scho- dy. Chwycil za klamke, drzwi byly zamkniete.
Kopal w nie, uderzal piesciami.

– Dorota otworz! Wszystko ci wybacze. Porozmawiajmy. Chce byc z toba!
Kocham cie! – krzy- czal. Po chwili uslyszal szuranie po drugiej stronie
drzwi.

– Andrzej, daj spokoj. Idz sobie. Nie chce cie teraz widziec! – zawolala
Dorota.

Jej slowa rozjuszyly Andrzeja. Kopal drzwi z calej sily. Nagle zza
zamknietych drzwi uslyszal Sebastiana.

– Nie slyszysz, co dama do ciebie mowi? Nie chcesz odejsc po dobroci, to do
ciebie wyjde – krzyczal wsciekly Sebastian.

Andrzej slyszal, ze byly kole- ga rzeczywiscie usiluje wyjsc z mieszkania,
ale Dorota mu nie pozwolila.

– Daj spokoj, jutro zawiado- mie prokurature, ze mnie ta lajza nachodzi –
mowila kobieta.

– No wychodz, ty skur… Myslisz, ze sie ciebie boje! – ponownie wolal ze
schodow Andrzej.

Nagle na podworku pojawil sie jeden z mieszkancow pobli- skich domow.

– Co ty Jedrek tak krzyczysz? – dopytywal zaciekawiony.

– Zobacz Wlodek, alfonsa sobie przyprowadzila. Taka z niej k… –
odpowiedzial Andrzej.

– Przeciez to nie alfons, tylko twoj kolega. Idz do domu, bo tu sobie tylko
biedy napytasz – uspo- kajal sasiad.

Andrzej kiwnal glowa, odwro- cil sie i poszedl w kierunku domu. Slychac
bylo, jak sie odgraza: “Ja ich zalatwie”.

Droge do domu spedzil na rozmyslaniach o tym, co dzieje sie u Doroty. Byl
przekonany, ze ukochana go zdradza. Serce kola- talo mu jak oszalale.

– Musze cos wziac na uspoko- jenie, bo nie wytrzymam – mowil sam do siebie.

W domu z nadzieja dopadl do szafki z lekarstwami. Po kolei wyrzucal fiolki
z lekami. Nie znalazl jednak nic na uspokoje- nie. Trzesacymi rekami
usilowal otworzyc domowy barek.

– Daj mi wodki, bo umre!

– krzyczal do zaniepokojonej matki, ktora wyszla ze swojego pokoju.

– Jedrus, co sie dzieje? Uspokoj sie. Nie mam w domu wodki – uciszala syna.

– Jak cos potrzebuje, to nie masz. Jak zwykle klamiesz! – zlo- scil sie
Andrzej.

Szorstko odepchnal matke i wybiegl z mieszkania. W naj- blizszym nocnym
sklepie kupil pol litra czystej. Najszybciej jak mogl wrocil do domu. Siadl
w swoim pokoju. Mial problemy z nalaniem pierwszego kieliszka. Za bardzo
trzesly mu sie rece. Rozlal kilka kropel. Napelniony kieliszek wypil jednym
haustem. Od razu nalal ponownie. Wypil rownie szybko. Czul jak gora- ca
fala zalewa go od wewnatrz. Z luboscia zaciagnal sie papie- rosem. Zamknal
oczy, glowe oparl o kanape. Usilowal uspo- koic oddech. Wyobrazal sobie
wiosenny las. Nagle w jego myslach znowu pojawili sie Dorota i Sebastian.
Calowali sie namietnie.

– Nie dam rady. On wdep- tal mnie w ziemie. Taki z niego przyjaciel. Zabral
mi reke, teraz chce zabrac kobiete – mamrotal do siebie. Zerwal sie z
kanapy. Chwile chodzil w te i z powrotem po nieduzym pokoju. W koncu siadl
i raz po razie napelnial kieliszek. Pil i nie czul, ze pije wodke. Pod
koniec butelki juz mial nadzieje, ze przegonil natretne mysli. Lezal chwile
spokojnie.

Obraz kochajacej sie pary wrocil ze zdwojona sila. Byl tak ostry, prawie
namacalny, ze cale cialo przeszyl mu bol. Poczul, ze traci Dorote na
zawsze, ze odbie- ra mu ja inny mezczyzna. Nie mogl sie z tym pogodzic.
Nalal ostatni kieliszek. Ze zloscia roz- trzaskal butelke o sciane. Patrzyl
na szklane kawaleczki. “Czy moje zycie tez sie tak roztrza- skalo” –
zamyslil sie. Po chwili postanowil, ze bedzie walczyl o Dorote.

– Przegonie tego drania od niej! Musze sie pospieszyc. Moze jeszcze do
niczego miedzy nimi nie doszlo. Moze tylko chleja wodke – mowil do siebie z
nadzieja.

Zgotowy do walki

erwal sie z kanapy. Sprawnie zrolowal czesc dywanu. Wyjal obluzowa-

ne deski z podlogi. Ze skrytki delikatnie wyciagnal dosc pokaz- ne
zawiniatko. Odwinal bawel- niana szmatke. Z luboscia wzial w rece swoj
skarb. Wlasnorecznie zrobiony pistolet maszynowy, z oryginalnym magazynkiem
od pistoletu Rak. Zafascynowany patrzyl na bron.

– Teraz zobaczymy, kto jest silniejszy. Nastrasze go tak, ze
bedziewial,gdziepieprzrosnie – usmiechnal sie do siebie.

W skrytce bylo tez ukryte pudelko z nabojami. Wyciagnal je. Powoli, bardzo
dokladnie naladowal pelen magazynek. Pietnascie naboi. Pozostale scho- wal
do kieszeni kurtki.

Cicho, aby nie obudzic domownikow, wymknal sie z mieszkania. Tym razem nie
czul nawet mrozu. Szedl pewny sie- bie, wyprostowany. Pod nogami skrzypial
mu snieg.

Przez okno zobaczyl, ze w mieszkaniu Doroty bylo ciemno. Wszedl na schody.
Nasluchiwal przy drzwiach. Slyszal jakby sprezyny lozka. A takze
przytlumione, sapiace glosy – kobiecy i meski. Zlosc znow go dopadla.

– Zdradza mnie z tym gnoj- kiem – prawie plakal.

Szybko jednak sie pozbieral. Przypomnial sobie, ze ma prze- gonic
Sebastiana.

– Wypier… stad! Dorota jest moja! – z calych sil walil piescia- mi w
drzwi.

Uderzal tak, dopoki nie usly- szal odglosu krokow w mieszka- niu Doroty.

– Poczekaj, tylko naciagne spodnie, to do ciebie wyjde! Tak ci wpieprze, ze
sie w koncu opamie- tasz! – wolal zza drzwi rozezlony Sebastian.

Andrzej cofnal sie od drzwi. Czekal, az Sebastian sie ubierze. Zlosc,
rozpacz, zal, milosc, niena- wisc – wszystkie te emocje buzo- waly w jego
glowie. Reke z pisto- letemukrylzaplecami.Szczeknal otwierany zamek. Ten
znany dzwiek wzbudzil u Andrzeja fale wspomnien. Nieoczekiwanie przypomnial
sobie dzien, w kto- rym Dorota zatrzasnela klucze w mieszkaniu i nie mogla
sie dostac do srodka. Oczywiscie wezwala Andrzeja, a on otworzyl stary
zamek w kilka sekund. Byla taka z niego dumna. Wszystkim opowiadala, jakim
jest wspania- lym fachowcem. Wieczorem pili wino, kochali sie. Krzyki
Sebastiana przy- wrocily Andrzeja do rze- czywistosci. Jego rywal

stal w polotwartych drzwiach. Byl wsciekly. W rece trzymal lopate. Poszukal
wzrokiem Andrzeja. Zrobil krok w jego kierunku, zamachnal sie lopa- ta. W
tym samym momencie Andrzej wyciagnal zza plecow reke z pistoletem. Nacisnal
spust. Zamknal oczy i strzelal.

Kiedy przestal strzelac, w maga- zynku zostal tylko jeden naboj. Sebastian
lezal na plecach przy drzwiach. Oczy mial nieruchomo wpatrzone w gore.
Andrzej ostroz- nie minal cialo. Wszedl do miesz- kania. Wlaczyl swiatlo.
Rozgladal sie za Dorota. Katem oka dostrzegl jej sylwetke na koncu
korytarza. Skradala sie do drugich drzwi wyjsciowych. Bez namyslu strzelil.
Kula przeszla przez bark kobiety. Jednak Dorota zdolala otworzyc drzwi.
Wybiegla na podworko. Andrzej rzucil sie za nia. Biegnac ladowal magazynek
nabojami z kieszeni kurtki. Wybiegl za nia na podworko. Dzielilo ich oko-
lo 30 metrow. Dorota dobiegala juz do domu sasiadow. Wystrzelil cala serie.
Upadla na schodach. Podbiegl. Siadl kolo niej. Wtulil glowe w jej cieple
cialo. Pachniala tak jak zwykle. Lubil ten jej zapach. Mieszanina mydla i
jakichs perfum. Pewnie nie za drogich, bo skad by miala pieniadze na takie
wydatki. Jeszcze mocniej przytulil sie do swojej kobiety. Zalkal bezglosnie.

– Co ja zrobilem? – plakal bez- radnie niczym dziecko.

Ulozyl glowe Doroty na swo- ich kolanach. Gdzies blisko prze- razliwie
szczekal pies. Zerwal sie wiatr. Uderzal zimnymi podmu- chami w twarz
Andrzeja.

– Zegnaj moja milosci – deli- katnie pocalowal Dorote w usta, po czym
przylozyl sobie lufe pistoletu do skroni. Bez zastano- wienia nacisnal na
spust. Uslyszal suchy szczek mechanizmu spusto- wego. Pociagnal drugi raz i
kolej- ny. Magazynek byl pusty. Z gardla wyrwal mu sie przerazajacy sko-
wyt. Wyl niczym dzikie zwierze.

Rano sasiad znalazl ciala Doroty i Sebastiana. Policjanci przygotowali

oblawe przy domu Andrzeja. Mezczyzny jednak nie bylo w mieszkaniu. Jego
mlodszy brat przekazal funkcjonariu- szom list, ktory Andrzej napisal w
nocy.

– Obudzil mnie. Byl roztrze- siony. Bezladnie belkotal, ze ich zabil.
Plakal. W koncu dal mi list. Powiedzial, zebym oddal go policji – tlumaczyl
nastolatek.

W pozostawionym liscie Andrzej przyznal sie do obu zabojstw. Prosil, aby
nikogo inne- go nie podejrzewac.

Jeszcze tego samego dnia kuzyn Andrzeja zawiadomil poli- cje, ze
poszukiwany mezczyzna jest u niego w domu. Wieczorem

Andrzej zostal zatrzymany. Nie stawial oporu. Plakal. Dopytywal o Dorote.

Dwa tygodnie pozniej Andrzej napisal do Doroty pierwszy list z aresztu.
Pisal w nim, jak bardzo ja kocha. Obiecal, ze nigdy nie przestanie jej
kochac. Dopytywal, dlaczego go nie odwiedza, nie dzwoni i nie wysyla listow.

“…Napisz do mnie, choc pare slow. Sama wiesz, ze i tak bedziemy razem.
Nie moze byc tak, abysmy byli rozlaczeni, bo wowczas bym oszalal. Nie wiem,
co byloby pozniej… Przesylam tobie najczulsze i najukochansze
pozdrowienia…”.

Koperty z listami adresowal: “Moje Kochanie Dorota”. Wysylal je na adres
domu, w ktorym mieszkala jego ukochana.

W”Kochanie Moje…” sadzie opowiedzial

o swojej milosci do

Doroty. Mowil o ich wspolnym zyciu. Opowiadal o emocjach, uczuciach. O
zdra- dzie. I bolu, jaki zadala mu ukochana kobieta. Nie wybielal sie. Nie
kryl pijanstwa, awan- tur o pieniadze, scen zazdrosci. Nie oczernial
Doroty. Zabojstwo opisal z najdrobniejszymi szcze- golami. Adwokat, ktory
bronil Andrzeja usilowal przekonac sedziow, ze jego klient dzialal w
afekcie lub na skutek patolo-

gicznego upojenia alkoholem. Te wersje wykluczyli psychia- trzy. W ich
ocenie, w czasie zaboj- stwa Andrzej byl pod wplywem

wypitego alkoholu, ale nie byl to stan upojenia patologiczne- go. Pamietal
przebieg zdarzenia, potrafil je opisac. W feralny wie- czor, jego
zachowanie bylo zborne, mial w pelni zachowana orientacje.

Lekarze wykluczyli tez dziala- nie w afekcie.

Dzialanie w afekcie charak- teryzuje sie calkowita przewaga emocji nad
procesami intelek- tualnymi. Tam gdzie wystepuje jakikolwiek element
planowa- nia dzialania, nie mozna mowic o afekcie fizjologicznym. W tej
sprawie oskarzony planowal dzialanie. Swiadczy o tym mie- dzy innymi:
zabranie broni, zaladowanie magazynku do pel- na, oraz schowanie do
kieszeni dodatkowych naboi. Kierowala nim chec zemsty, danie nauczki
konkurentowi. Posiadanie broni dawalo mu poczucie dominacji – stwierdzili
psychiatrzy.

Lekarze wykluczyli rowniez chorobe psychiczna. Dostrzegli jedynie u
Andrzeja nieprawidlo- we cechy osobowosci. To nimi wytlumaczyli pisanie
listow milo- snych do zmarlej Doroty.

Sad skazal Andrzeja na 15 lat wiezienia.

A on wciaz pisze. “…Kochanie Moje. Dlaczego do mnie nie przy- szlas na
widzenie? Czekalem na te chwile. Przeciez wiesz, jak bar- dzo mi zalezy na
tobie. Kocham cie… Twoj Andrzej”

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto