Dzien dobry – tu Polska – 23.06.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 169) (6662)

23 czerwca 2023r.

Pogoda

piatek, 23 czerwca 24 st C

Burza z gwaltowna ulewa

Opady:70%

Wilgotnosc:70%

Wiatr:24 km/h

Kursy walut

Euro 4.55

Dolar 4.04

Funt 5.15

Frank 4.52

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis zdarzylo mi sie ze nie wiedzialam co powiedziec a to rzadko sie
zdarza. Spotykam pod sklepem dziewczyne, bardzo ladna, ladnie ubrana, do
makijazu tez zero zastrzezen (a na tym to ja sie troche znam) i wita sie ze
mna” to ze kogos nie kojarze to nic takiego, bo spotykam duzo ludzi, ale
jak mi powiedziala gdzie dokladnie mieszka i ze do mamy przyjechala, to
skojarzylam. Rozdziawilam gebe i powiedzialam: nooooo” No bo wczesniej to
ona sie przez kilka lat w Muzulmanke bawila, raz jeden znajomy chcial sie z
nia przywitac, a ona, ze nie moze podac reki obcemu mezczyznie” To
najlepszy przyklad metamorfozy jaki w zyciu widzialam” Ale mine musialam
miec bezcenna, a ja naprawde potrafie sie opanowac. Ale dzis mi sie nie
udalo zdecydowanie 😉 chociaz i tak dobrze ze nie wypalilam jakiegos ciagu
dalszego :))))

Ania Iwaniuk

Dowcip

Jasiu przychodzi ze szkoly do domu i mowi:

– Czesc mamo

– Jasiu jak sie czujesz w szkole?

– Jak na komisariacie! Ciagle mnie pytaja a ja o niczym nie wiem.

Miasteczko Orlenu

Orlen nie jest pierwszy. Bylismy w imigranckim miasteczku pod Szczecinem

Glosno jest o miasteczku dla tymczasowych pracownikow Orlenu, ktore stanelo
wlasnie w Plocku. Nie jest to bynajmniej nowosc. Od kilku lat podobna
“kontenerowa wioska” funkcjonuje w zachodniopomorskich Policach. Mieszkaja
tam obywatele Indii, Bangladeszu, czasem tez Korei Pld. Bylismy na miejscu
sprawdzic, jak sie mieszka “pod kominami”. W Policach powstaje wielka
fabryka propylenu. To jedna z najwiekszych inwestycji w kraju – jej wartosc
szacuje sie na ok. 1,8 mld dol. Uroczyste uruchomienie produkcji
zaplanowane jest juz na 22 czerwca.

Projektu Polimery Police by jednak nie bylo, gdyby nie pracownicy z Azji.
To oni od poczatku zostali zatrudnieni do budowy zakladu. Czemu nie byli to
Polacy? Budowa byla w gestii poludniowokoreanskiego konglomeratu Hyundai
Engineering. I to wlasnie ta firma sciagala pracownikow. Taki model
dzialania to jej modus operandi. Nie jest zreszta tajemnica, ze trudno
byloby znalezc tysiace Polakow do takiej pracy. Hyundai zatrudnia wiec
Azjatow. Menedzerskie stanowiska w takich projektach przypadaja zwykle
Koreanczykom. Do bardziej podstawowych prac sciaga sie pracownikow z Indii
czy z Bangladeszu. Tak bylo i w przypadku Polimerow. Wyzwaniem bylo rzecz
jasna ich zakwaterowanie. Wynajem hoteli bylby niezwykle drogi, inna
sprawa, ze w Policach czy Szczecinie nie ma nawet tylu obiektow, zeby
pomiescic wszystkich pracownikow. Padla wiec decyzja o budowie miasteczka z
kontenerow. Zostalo ono ukonczone w 2020 r. Jak sie dowiaduje Business
Insider Polska w Grupie Azoty Polyolefins S.A., najwiecej pracownikow
mieszkalo tam w listopadzie 2021 r. Wowczas bylo ich lekko ponad 4 tys.
osob. Ostatnio liczba mieszkancow zaczela szybko spada, bo i inwestycja
dobiega konca. Najwiecej pracownikow zaczelo wyjezdzac od zeszlorocznego
lata. Niektore kontenery zmienily zatem funkcje – na przyklad z
mieszkalnych na biurowe. 40-tysieczne Police dlugo nie byly raczej miastem,
ktore byloby w stanie przyciagnac wielu imigrantow spoza Europy. Na
glownych ulicach miasta zreszta wciaz trudno ich zobaczyc. Zupelnie inaczej
jest w okolicach gigantycznego kompleksu przemyslowego Grupy Azoty. To tam,
tuz obok istniejacych od dawna zakladow chemicznych, powstaja Polimery.
Pracownikow z Indii czy Bangladeszu wciaz jest sporo. Kursuja pomiedzy
miasteczkiem a fabryka. Czasem chodza pieszo, nierzadko pokonuja ten
dystans na rowerach. – Pochodze z Indii, mieszkam tu juz rok – mowi nam
jeden z pracownikow. Po czym przeprasza – musi wrocic do rozmowy przez
komunikator z corka, ktora jest w Indiach. Rozmawiamy z innym pracownikiem
budowy. Mowi rowniez, ze jest tu mniej wiecej od roku. Jak opowiada,
warunki w kontenerach sa niezle, jest internet – a zatem mozna sie latwo
polaczyc z rodzina. To wazne, bo kazdy szeregowy pracownik ma bliskich w
swoim kraju. Tu – jak podkreslaja – sa tylko “projektowo”. Bywa, ze
miesiacami nie bywaja w swoich krajach. A wiekszosc nie jezdzi tam w ogole
w czasie obowiazywania kontraktu. Organizacyjnie jest to trudne, a ceny
biletow sa bardzo wysokie. Jak slyszymy, wiekszosc pracownikow calymi
dniami nie opuszcza w ogole kompleksu. Zyja w miasteczku, z ktorego w kilka
minut mozna sie dostac na teren fabryki. I tak im mijaja kolejne dni.
Czasem pojada nad jezioro sie nieco zrelaksowac. Rozrywki w kompleksie?
Jest na przyklad boisko do koszykowki, jest boisko do pilki noznej. Ale
zbyt wiele osob z nich jednak nie korzysta. Praca na budowie jest ciezka,
kazdy chce po niej raczej po prostu odetchnac.

Zamieszkal w nie swoim domu i zazadal 40 tys. euro za wyprowadzke

Mieszkajacy w Szwajcarii Hiszpan po przyjezdzie do kraju pochodzenia, gdzie
posiada wakacyjny dom, nie mogl w nim zamieszkac. Okazalo sie, ze zasiedlil
go dziki lokator, ktory w dodatku zazadal 40 tys. euro za wyprowadzke.
Wlasciciel willi polozonej w Calpe i jego matka po przyjezdzie ze
Szwajcarii zostali zmuszeni do wynajecia pokoju w pobliskim hotelu. W celu
odzyskania wlasnosci poszli na policje, skladali zeznania Gwardii Cywilnej,
ale bez rezultatow. Ostatecznie zdecydowali sie na zatrudnienie prywatnej
firme zajmujaca sie usuwaniem dzikich lokatorow. Jedna z najbardziej
znanych takich firm jest Desokupa (wolne tlum. Uwolnij Mieszkanie), ktorej
nazwa pochodzi od ruchu “ocupas”, czyli wlasnie zasiedlania pustych domow i
mieszkan.

Wedlug dziennika “La Razon” w poniedzialek wlasciciel juz odzyskal swoj dom
i bedzie mogl cieszyc sie tegorocznymi wakacjami. Dzikim lokatorem okazal
sie dlugoletni pracownik administracji publicznej w gminie Calpe. Za
wyprowadzenie sie zazadal od wlasciciela 40 tys. euro tytulem zwrotu
kosztow za rzekomo przeprowadzone w nieruchomosci remonty. W ub. roku
odnotowywano w Hiszpanii 45 skarg dziennie dotyczacych tzw. ocupas-
poinformowal portal nieruchomosci Idealista. W odpowiedzi na
zapotrzebowanie spoleczne najwieksze firmy ubezpieczeniowe zaczely
wprowadzac klauzule antysklotingowe – uslugi pokrywajace koszty tego typu
przestepstw, w tym utrate dochodow z wynajmu, szkody wyrzadzone w
nieruchomosci czy koszty procedur prawnych w celu odzyskania wlasnosci.

Jaguara “obsiadlo” stado wozkow. Tak Australijczycy ukarali “mistrza
parkowania”

W mediach spolecznosciowych pojawilo sie zdjecie australijskiego “mistrza
parkowania”. Kierowca Jaguara zaparkowal pod jednym z centrow handlowych w
Canberze dokladnie z linia miedzy kolami i zablokowal dwa miejsca. Jednak
tak dotkliwej kary sie nie spodziewal. Jednym z najbardziej irytujacych
zachowan kierowcow jest blokowanie samochodem dwoch miejsc parkingowych.
Denerwuje to przede wszystkim tych, ktorzy szukaja miejsca do zaparkowania
w godzinach szczytu lub w poblizu centrum handlowego. Wtedy widok auta z
linia rozdzielajaca miejsca postojowe pomiedzy kolami potrafi dzialac na
innych kierujacych jak plachta na byka. Problemu nie ma, gdy wymaga tego od
nas sytuacja – zle zaparkowano inne pojazdy, a my ustawiamy auto obok nich.
Jednak czesc kierowcow dziala tak celowo i z premedytacja. Sam spotkalem
sie kiedys z argumentacja, ze robia tak, aby nikt nie zarysowal im
samochodu. W taki wlasnie sposob pewien kierowca Jaguara zaparkowal pod
jedna z galerii handlowych w australijskiej Canberze. “Pierwsze zdjecie
pokazuje sytuacje, gdy parkowalem. Na drugim widoczne sa zmiany, gdy
wrocilem z zakupow po godzinie. A trzecie powstalo chwile pozniej, gdy
skonczylem pakowac zakupy do auta” – opisuje sytuacje internauta. “To
najlepsza zemsta, jaka widzialem od dawna”

Wpis cieszy sie bardzo duzym zainteresowaniem internautow, ktorzy wesolo go
komentuja. “Utrudnil innym parkowanie, stwarzajac innym niedogodnosci.
Dlatego sam najlepiej nauczy sie, odczuwajac niedogodnosci”, “To najlepsza
zemsta, jaka widzialem od dawna”, czy tez “kompletnie bezmyslnie
zaparkowal” – to tylko kilka z wielu podobnych wpisow.

Agata Duda spotkala sie z transplciowym celebryta. Zrobili sobie wspolne
zdjecie

Agata Kornhauser-Duda pojawila sie w weekend w Berlinie, gdzie wspiera
polskich zawodnikow na Swiatowych Letnich Igrzyskach Olimpiad Specjalnych.
W czasie wydarzenia zapozowal z nia do wspolnego zdjecia transplciowy
celebryta Nicolas Prusinski. Nie kryje swojego zachwytu sympatyczna postawa
pierwszej damy. Prezydent Andrzej Duda niejednokrotnie publicznie
krytykowal spolecznosc LGBTQ+, a w pamieci jej czlonkow zapisala sie
wypowiedz glowy panstwa z czerwca 2020 r. w czasie spotkania z wyborcami w
Brzegu: “Probuje sie nam prosze panstwa wmowic, ze to ludzie. A to jest po
prostu ideologia. Jezeli ktos ma jakiekolwiek watpliwosci, czy to jest
ideologia, czy nie, to niech zajrzy w karty historii i zobaczy, jak
wygladalo na swiecie budowanie ruchu LGBT”. Jego zona Agata Kornhauser-Duda
stara sie nie poruszac tematu osob LGBTQ+ w swoich wypowiedziach, lecz w
ostatni weekend zapozowala do wspolnego zdjecia z transplciowym celebryta
Nicolasem Prusinskim, ktory bral udzial w piatej edycji “Big Brothera”.
Agata Kornhauser-Duda wybrala sie do Berlina na odbywajace sie w tym
miescie od 17 do 25 czerwca 2023 r. Swiatowe Letnie Igrzyska Olimpiad
Specjalnych. W czasie wydarzenia wspiera polska reprezentacje skladajaca
sie z niemal 100 zawodnikow i trenerow. Jednym z przebywajacych na
igrzyskach wolontariuszy jest trener personalny niemieckich gwiazd i
politykow Nicolas Prusinski, ktory jest osoba transplciowa, pochodzi z
Polski, a w 2008 r. bral udzial w piatej edycji reality show “Big Brother”.
Celebryta pochwalil sie na swoim profilu na Instagramie wspolnym zdjeciem z
pierwsza dama. Nicolas Prusinski opatrzyl swoja fotografie z Agata
Kornhauser-Duda nastepujacym podpisem:

Serdecznie dziekuje polskiej pierwszej damie, pani Agacie Dudzie, za
przybycie na Olimpiady Specjalne, aby wspierac naszych zawodnikow, i to
wspaniale zdjecie. kolei w rozmowie z portalem Swiat Gwiazd tak skomentowal
swoj wolontariat na Swiatowych Letnich Igrzyskach Olimpiad Specjalnych:

Olimpiada to wielkie miedzynarodowe wydarzenie. Ciesze sie, ze moge tu byc
jako wolontariusz. Dzieki temu mialem okazje poznac pania prezydentowa,
ktora przyleciala na otwarcie

Nicolas Prusinski przeszedl ostatnia operacje korekty plci w 2007 r. Na co
dzien mieszka w Niemczech, gdzie od wielu lat spelnia sie zawodowo i zyje w
szczesliwym zwiazku.

Wybuch gazu w Paryzu. Zapalilo sie kilka budynkow

W piatej dzielnicy Paryza doszlo w srode do wybuchu gazu, w wyniku czego
zapalilo sie kilka budynkow. Siedem osob jest w stanie krytycznym –
poinformowaly miejscowe wladze. Po godzinie sluzbom udalo sie opanowac
ogien. Na miejscu pracowalo ponad 200 strazakow. Francuski minister spraw
wewnetrznych Gerald Darmanin poinformowal, ze do wybuchu i pozaru doszlo na
Rue Saint-Jacques w V dzielnicy Paryza, w poblizu Ogrodu Luksemburskiego i
Sorbony. Policja paryska powiadomila, ze trwa ustalanie okolicznosci
zdarzenia. Zaapelowala, by unikac obszaru, w ktorym doszlo do eksplozji i
nie utrudniac pracy sluzbom ratunkowym i policji.

Wedlug doniesien w wyniku wybuchu gazu zapalilo sie kilka budynkow. Policja
przekazala, ze elewacja jednego z budynkow spadla na ulice.

W akcje gasnicza bylo zaangazowanych ponad 200 strazakow. Po godzinie 18
szef paryskiej policji poinformowal, ze sluzbom udalo sie opanowac ogien.
Nadal trwa akcja ratunkowa. Jak podala stacja BFM TV, powolujac sie na dane
przekazane przez policje, siedem osob jest w stanie krytycznym, a dziewiec
innych zostalo rannych.

Rybak regularnie znajduje w swoich sieciach ludzkie zwloki. W ciagu trzech
dni 15 cial

BBC opisuje historie tunezyjskiego rybaka, ktory w swoich sieciach obok ryb
regularnie znajduje ludzkie zwloki. – Za pierwszym razem bylem przerazony,
pozniej przyzwyczailem sie do tego – nie ukrywa Oussama Dabbebi. Portal
podkresla, ze to wlasnie z Tunezji na Morze Srodziemne wyplywa obecnie
najwiecej chcacych dostac sie do Europy migrantow.

“Kiedy slonce skrada sie nad horyzontem u wschodniego wybrzeza, rybak
Oussama Dabbebi zaczyna rozwijac swoje sieci. Na jego twarzy widac
niepokoj, poniewaz czasami znajduje wiecej niz tylko ryby” – zaczyna swoja
historie BBC. To “cos wiecej” to ludzkie zwloki. – Za pierwszym razem bylem
przerazony, pozniej, krok po kroku, przyzwyczailem sie do tego. Teraz
wydobycie z sieci martwego ciala jest jak wyciagniecie z niej ryby – mowi
cytowany przez portal 30-letni rybak. Wspomina, ze ostatnio (ani on, ani
portal nie uscislaja kiedy dokladnie – red.) w ciagu trzech dni wyjal ze
swoich sieci 15 cial. – Kiedys znalazlem cialo dziecka. Jak dziecko moze
byc winne czemukolwiek? Plakalem. Z doroslymi jest inaczej, oni cos
przezyli. Ale dziecko nie zdolalo nawet niczego zobaczyc – podkresla
Dabbebi.

Tunezyjczyk wyjasnia w rozmowie z BBC, ze lowi na wodach w okolicach
Safakis, drugiego najwiekszego miasta w kraju, odkad skonczyl 10 lat.
Zaznacza, ze kiedys rybakow bylo tam sporo, ale wiekszosc z nich “za
olbrzymie sumy” sprzedalo swoje lodzie przemytnikom ludzi. – Przemytnicy
wiele razy proponowali mi niewiarygodne kwoty za sprzedaz mojej lodzi.
Zawsze odmawialem. Gdyby z niej skorzystali i ktos by utonal, nigdy bym
sobie tego nie wybaczyl – tlumaczy 30-latek. Tunezja centrum transportu
migrantow

BBC zaznacza, ze Tunezja jest obecnie glownym punktem przerzutowym dla
przemytnikow transportujacych migrantow do Europy. “Wczesniej miano to
nalezalo do sasiedniej Libii, jednak przemoc wobec migrantow i porwania,
ktorych dopuszczaly sie miejscowe gangi sprawily, ze coraz wiecej osob
wybieralo podroz przez Tunezje ” Obecnie grupy migrantow z Afryki i
Bliskiego Wschodu gromadza sie w ciemnych zaulkach Safakis” – pisze
brytyjski portal.

Tunezyjskie miasto nie radzi sobie z masowym naplywem ludnosci chcacej
dostac sie do Europy. Cytowany przez BBC dr Hatem Cherif, dyrektor
miejscowego szpitala, mowi, ze jego placowka nie ma infrastruktury mogacej
poradzic sobie z tak wieloma zgonami. Wyjasnia, ze pojemnosc szpitalnej
kostnicy wynosi od 35 do 40 cial. Tymczasem ostatnio – znow nie padaja
konkretne daty – przywieziono tam zwloki ok. 250 osob. Zmarli migranci
chowani sa na prowizorycznym cmentarzu, zorganizowanym napredce na
przedmiesciach Safakis.

O niebezpieczenstwie, jakie niesie za soba przeprawa przez Morze
Srodziemne, przypominaja tez zalegajace w poblizu miejskiego portu
zniszczone i zardzewialy lodzie – zauwaza BBC. Kryzys migracyjny. Ile osob
przyplywa do Europy?

Portal podaje, ze od 2014 roku, ktory uwazany jest za rok poprzedzajacy
poczatek wciaz trwajacego kryzysu migracyjnego, na Morzu Srodziemnym
zginelo juz ponad 27 tysiecy osob probujacych dostac sie do Europy. Jak
wynika z danych Organizacji Narodow Zjednoczonych w tym roku do
srodziemnomorskich krajow Europy – Wloch, Hiszpanii, Grecji, Malty i Cypru
– przybylo 72 tys. osob, z ktorych wiekszosc wyladowala ostatecznie we
Wloszech.

PKN Orlen zmienia nazwe

Zwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKN Orlen zdecydowalo w srode o
zmianie nazwy spolki – z Polski Koncern Naftowy Orlen SA na Orlen SA. Z
wnioskiem o zmiane nazwy wystapil zarzad, motywujac to zachowaniem
spojnosci ze strategia spolki do 2030 roku. Zmiane statutu spolki,
przewidujaca zmiane nazwy poparlo 99,969 proc. glosujacych akcjonariuszy.

Zmiana firmy pozwoli na zachowanie spojnosci z przyjeta strategia Orlen
2030 w zakresie budowy koncernu multienergetycznego oraz budowa globalnej
marki Orlen na rynkach zagranicznych – argumentowal zarzad, zglaszajac
projekt uchwaly o zmianie statutu i nazwy.

Zarzad Orlenu o przyczynach zmiany nazwy

Jak napisal zarzad, dzialania i dalsze plany rozwoju spolki implikuja
koniecznosc zmiany postrzegania marki firmy, obecnie skoncentrowanej wokol
przerobu ropy naftowej. Zmiana odzwierciedli obecna, rzeczywista forme
dzialalnosci i jej strategiczne kierunki rozwoju, planuje sie bowiem, ze w
latach 2023-2026 ok. 66 proc. wartosci Grupy dawac beda segmenty
niezwiazane z przerobem ropy. Tym samym okreslenie “naftowy” w nazwie nie
jest juz adekwatne i spojne w zawiazku z wizja i planami rozwoju poza
segment naftowy – argumentowal zarzad we wniosku o zmiany. Wymienil jako
kierunki rozwoju energetyke odnawialna, elektromobilnosc, biogaz i biometan.

Orlen to koncern prowadzacy dzialalnosc w Europie Srodkowej i Kanadzie.
Udzial Skarbu Panstwa w spolce wynosi 49,90 proc. Koncern ma m.in. siedem
rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie, oraz ok. 3,1 tys. stacji paliw w
Polsce, Niemczech i Czechach, a takze na Slowacji, Litwie i Wegrzech.

Przejecia Orlenu

W listopadzie 2022 r. Orlen formalnie zakonczyl proces przejecia GK PGNiG,
najwiekszego dostawcy gazu w Polsce, a wczesniej Grupy Lotos – drugiego w
kraju dostawcy paliw. Do Grupy Orlen nalezy tez Energa, producent energii
elektrycznej oraz Anwil wytwarzajacy m.in. nawozy azotowe i tworzywa
sztuczne.

Willa plus. Ministerstwo bije sie w piers. “Pomylka”. Co teraz, skoro
muzeum juz kupilo loze i tron?

Przemyslaw Czarnek nielegalnie – jak ocenila NIK – udzielil 6 mln zl
dotacji w programie willa plus. Ministerstwo Edukacji i Nauki twierdzi, ze
dwa z trzech kwestionowanych dofinansowan wyplacilo “przez pomylke”. Jeden
podmiot srodki zwrocil. Ale Muzeum Regionalne w Kutnie – instytucja bliska
wiceministrowi edukacji Tomaszowi Rzymkowskiemu, z jego okregu wyborczego,
pieniadze juz wydala. Nabyla miedzy innymi kopie lozka krolewskiego,
kostiumy historyczne oraz tron podrozny.

“Dzialaniem nielegalnym” Najwyzsza Izba Kontroli okreslila trzy dotacje –
lacznie na 6 mln zl – przyznane przez ministra edukacji i nauki Przemyslawa
Czarnka w programie willa plus. Przedstawiciele resortu potwierdzili, ze
dwa z trzech kwestionowanych dofinansowan wyplacono “przez pomylke”.

Chodzi o srodki przyznane Instytutowi Dziedzictwa Mysli Narodowej im.
Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego (milion zl dotacji) oraz
Muzeum Regionalnemu w Kutnie (500 tys. zl), ktore nie mialy prawa startowac
w konkursie, bo nie zajmowaly sie oswiata. Jako instytucje kultury –
zdaniem NIK – nie byly w ogole uprawnione do udzialu w programie.

Zaryn zwraca pieniadze z willi plus

Juz podczas kontroli NIK urzednicy MEiN zorientowali sie, ze popelnili
blad. “Dyrektor DPI [Departamentu Programow Naukowych i Inwestycji – red.]
oswiadczyl, ze w styczniu 2023 r. podczas ponownej analizy tresci wniosku
Instytutu Dziedzictwa Mysli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana
Paderewskiego stwierdzono, ze jako instytucja kultury nieslusznie zostal on
zaliczony do katalogu podmiotow uprawnionych do udzialu w ww. programie. W
zwiazku z powyzszym przygotowano projekt porozumienia rozwiazujacego umowe
dotacyjna” – czytamy w informacji pokontrolnej przedlozonej przez NIK w
Sejmie.

Instytut, prowadzony przez bylego senatora PiS Jana Zaryna, pieniadze wtedy
zwrocil. Ale Muzeum Regionalne w Kutnie do dzisiaj – osiem miesiecy po
rozstrzygnieciu konkursu – srodkow nie oddalo.

W Peru znaleziono mumie, ktora liczy 3 tysiace lat. Lokalizacja i
przedmioty wskazuja na rytualny pochowek

Starozytni Egipcjanie do perfekcji opanowali sztuke mumifikowania zmarlych.
Do dzis zabalsamowane ciala sa cennym zrodlem informacji o tym, jak
wygladalo zycie nad Nilem tysiace lat temu. Dzieki nowinkom technicznym
naukowcy nie musza juz nawet otwierac misternie zdobionych sarkofagow.
Badaja je cyfrowo. Dzieki tomografii neutronowej badacze rozpakowali miedzy
innymi mumie tzw. zlotego chlopca. Nie tylko w Egipcie mumifikowano zwloki.
Praktyka byla popularna rowniez w Ameryce Poludniowej, a na pewno w Peru.
To wlasnie w ojczyznie ziemniaka archeolodzy regularnie odkrywaja mumie –
zarowno doroslych, jak i dzieci. Niektore znaleziska sa szczegolnie
intrygujace. Tak bylo na przyklad w przypadku mumii zwiazanej sznurem i
pochowanej w pozycji embrionalnej.

Mumia znaleziona w Peru moze liczyc nawet 3 tysiace lat

Peruwianscy archeolodzy moga pochwalic sie odkryciem kolejnego pochowku.
Mumia znaleziona niedawno w Limie jest wyjatkowa z kilku powodow. Ze
wstepnych ustalen wynika, ze liczy okolo 3 tysiecy lat. Badacze podkreslaja
jednak, ze nie przeprowadzili jeszcze datowania radioweglowego, dlatego
wiek szczatek nie jest pewny. O zmarlym wiadomo jedynie tyle, ze byl
mezczyzna. Z miejsca, w ktorym znaleziono mumie, najpierw usunieto osiom
ton smieci. Tak, to bylo wysypisko odpadow. I to tuz obok boiska do gry w
pilke nozna. Dopiero po uporzadkowaniu terenu archeolodzy mogli rozpoczac
wykopaliska. Zaangazowani w prace terenowe studenci z Uniwersytetu San
Marcos pierwsi zauwazyli wlosy i czaszke mumii. Reszta ciala byla owinieta
tkanina wykonana z bawelny i wlokien roslinnych. Mumia zostala zakopana
twarza do gory na glebokosci okolo 1 metra. Nogi nieboszczka byly
przewiazane plecionym sznurem z materialu roslinnego. Wokol ciala
znaleziono rowniez liscie koki i muszle, co sugeruje, ze pochowek mogl byc
czescia rytualu. Wedlug badaczy mumia pochodzi z czasow kultury Manchay.
Jej przedstawiciele zyli od okolo 1500 r. p. n.e do ok. 1000 r. p. n. e w
regionie dzisiejszej stolicy Peru.

Spolecznosc Manchay jest znana z budowania swiatyn w ksztalcie litery U,
skierowanych w strone wschodzacego slonca. Cytowany przez agencje Reuters
archeolog Miguel Aguilar tlumaczy, ze mumie umieszczono w grobowcu posrodku
takiej wlasnie swiatyni. Charakterystyczne dla kultury Manchay mialo byc
takze plaskie ulozenie zwlok. Zostaly pozostawione lub zlozone w ofierze
podczas ostatniej fazy budowy – sugeruje badacz. Naukowcy przypuszczaja, ze
cialo moglo pozostac odsloniete przez kilka dni, zanim zostalo zasypane.
Maja na to wskazywac jaja much znalezione obok ciala. Polscy archeolodzy
moga pochwalic sie historycznymi odkryciami na calym swiecie. Badacze znad
Wisly od lat preznie dzialaja miedzy innymi w Egipcie i krajach Ameryki
Poludniowej. Polacy maja rowniez na koncie peruwianskie znalezisko, o
ktorym pisaly media na calym swiecie. W 2013 r. zespol specjalistow z
Polski i Peru odkryl kilkupoziomowy grobowiec El Castillo de Huarmey z
suszonej cegly. Wewnatrz znajdowaly sie 63 zmumifikowane ciala (w tym
krolowych Wari) i ponad 1200 przedmiotow ze zlota, srebra i brazu.
Wczesniej archeolodzy z Polski odkryli w miejscowosci Nakum w Gwatemali
krolewskie grobowce Majow, a takze wykuta w skale laznie parowa. Prace
badawcze na miejscu rozpoczely sie w latach 90. ubieglego wieku. Dotychczas
najwiekszym sukcesem bylo odkrycie pierwszego krolewskiego grobowca wladcy
Majow. Szacuje sie, ze pochodzi z przelomu VII i VIII w.

SPORT

Ujawniamy kulisy wladzy. Malgorzata Manka-Szulik jest najpotezniejsza.
Mowisz Zabrze, myslisz Gornik. Mowisz Gornik, myslisz Malgorzata
Manka-Szulik. Prezesi przychodza i odchodza, trenerzy traca prace w
dziwnych okolicznosciach, a ona od lat decyduje o wszystkim, co
najwazniejsze w klubie. Najistotniejsze rozstrzygniecia dla Gornika
zapadaja nie w jego siedzibie, a w zabrzanskim urzedzie miasta. Prezydent,
trzymajaca za wszystkie sznurki w klubie 14-krotnego mistrza Polski, to
dzis najpotezniejsza kobieta w naszej pilce. Najczesciej, bo az
trzykrotnie, wladze w Gorniku Zabrze przejmowal prezes “wakat”. To
zasluzony dla tego klubu pracownik, pozostajacy w gotowosci, aby w kazdej
chwili sie zjawic. W sumie Gornik pozostawal bez prezesa ponad dwa lata.
Tylko, czy w tym klubie ktos taki jest w ogole potrzebny?

Probowali rozni – prawnicy, dziennikarz, wykladowca akademicki, naukowiec.
Zawsze z tym samym skutkiem. W ostatnich dwunastu latach Gornik mial osmiu
prezesow. Od dwoch lat w Zabrzu gra Lukas Podolski, a w tym czasie gabinet
prezesa zajmowalo czterech gospodarzy. Kazdy zaczyna z inna koncepcja,
rzadko ktoremu udaje sie wdrozyc pomysly. Patrzymy na to od lat. Z kazda
zmiana wierzylismy, ze przyjdzie ktos, kto odnowi klub i bedzie lepiej –
opowiada pracownik Gornika. – Tylko takich prob bylo w ostatnim czasie
duzo, a po kolejnej nieudanej rece opadaly coraz nizej i nizej. Chcialbym,
zeby na stanowisku prezesa byl ktos, kogo ludzie szanuja, a nie taki, z
kogo kibice sie smieja, popracuje rok i go zwalniaja. Byka za rogi chwycil
teraz Adam Matysek, byly pilkarz, 34-krotny reprezentant Polski. Zaczal w
lutym. Jezeli do wrzesnia przyszlego roku pozostanie szefem Gornika, bedzie
mial prawo poczuc sie wyjatkowo. Statystycznie prezes Gornika spedza w tym
klubie poltora roku. Rekordzista z ostatnich lat wytrwal 1117 dni, najmniej
odporny zrezygnowal po 144 dniach. Od bylego prezesa Gornika slyszymy: –
Prezes jest potrzebny pani prezydent do legitymizowania nieudanych rzeczy.
Na niego mozna zrzucac to, co sie nie udalo. Bo gdy klub moze sie czyms
pochwalic, wtedy to sukces pani prezydent.

Kiedy Gornik wreszcie znalazl prezesa i zdecydowal sie zatrudnic Matyska,
informacja rzeczywiscie najpierw pojawila sie na fanpage’u prezydent
Zabrza, a dopiero pozniej powiadomil o tym klub. Podobnie bylo z dobra
nowina dla kibicow Gornika dotyczaca podpisania umowy na budowe czwartej
trybuny. Informacja wczesniej pojawila sie u pani prezydent niz na
fanpage’u Areny Zabrze odpowiadajacej za stadion Gornika. – Pani Szulik
uwierzyla, ze Gornik to ona – komentuje Lukasz Mazur, byly prezes klubu.

Manka-Szulik rzadzi Zabrzem od siedemnastu lat, a Gornikiem od dwunastu,
kiedy miasto zostalo wiekszosciowym udzialowcem klubu.

– Pani prezydent kocha Gornika – przekonuja jedni.

– Nie, ona kocha wladze – odpowiadaja drudzy.

Byly prezes Gornika: – Pierwsze pytanie, jakie sobie zadalem, brzmialo: czy
pani prezydent chce dobrze dla Gornika? Odpowiedz jest jednoznaczna: tak,
bezsprzecznie tak. Pytanie drugie, czy potrafi dobrac do tego narzedzia?
Odpowiedz brzmi: nie. Doswiadczenia, ktore zebrala przez lata, powoduja, ze
jest nieufna i nie pozwala na samodzielne ruchy. Chce decydowac o
wszystkim, niezaleznie od tego, czy chodzi o zakup przyslowiowych spodenek
dla druzyny, a skonczywszy na powaznych rzeczach. Gornik to jedno z
najcenniejszych zdobien w ekstraklasowej mozaice. Gdyby kiedys powstawala
lista pilkarskiego dziedzictwa w Polsce, zabrzanski klub zajmowalby tam
jedno z czolowych miejsc. 14-krotny mistrz kraju, jedyny polski klub, ktory
zagral w finale europejskiego pucharu. Jego pozycja pogorszyla sie po
upadku PRL-u i utracie opieki ze strony kopaln. Gornictwo tracilo na
znaczeniu, podobnie jak jego pilkarska chluba z Zabrza. Od ostatniego
mistrzostwa Polski wygranego przez Gornika minelo 35 lat.

Na trybunach jego stadionu mijaja sie dzis pokolenia kibicow, ktorzy
sukcesy ulubionego klubu znaja z opowiesci ojcow czy dziadkow. To fenomen
Gornika, ze nadal na jego mecze potrafi ich przyjsc ponad 20 tys.,
zaspiewac “Zagraj jak za dawnych lat” – stadionowa ballade wyrazajaca
tesknote za tym, co bylo. Gornik sportowo podupadl, ale tez nigdy nie
upadl, jak sasiedzi z Gliwic, Katowic, Chorzowa czy Sosnowca. Tam doskonale
wiedza, co to znaczy gra w najnizszych ligach po bankructwie klubu czy
pokuta za grzechy dzialaczy zasadzona w czwartej lidze. W Zabrzu tego nie
doswiadczyli. Rowniez dzieki pomocy miasta, o ktorej decydowala
Manka-Szulik, gdy klub zostal osierocony przez sponsorujaca go firme
Allianz. Rozmowy z inwestorami o sprzedazy Gornika trwaja z rownoczesnie
unoszacymi sie w powietrzu watpliwosciami, czy miasto w ogole chce oddac
klub? Utarlo sie przekonanie, ze wspieranie 14-krotnego mistrza Polski moze
zapewniac Mance-Szulik glosy jego kibicow, co przeklada sie na wygrywanie
wyborow samorzadowych. Najblizsze juz wiosna przyszlego roku. Dlug Gornika
to dzis ponad 50 mln zl. – Strata klubu z ubieglych lat wynosi lacznie 143
mln przy kapitale podstawowym 110 mln. Gornik ma ujemne kapitaly wlasne, co
oznacza, ze spolka jest do upadlosci – w glosie Mazura nie ma nawet krzty
zawahania. Wedlug niego zabrzanski klub plynie na gore lodowa.

W szatni doszlo do spiecia pomiedzy prezydent Zabrza i Bartoschem Gaulem

W swiecie pilkarskim pelnym przesadow, dla wielu kobieta w szatni to pech,
nawet murowany. Cos o tym moze powiedziec Bartosch Gaul. W tym sezonie
stracil prace krotko po wizycie Manki-Szulik w szatni jego druzyny. Bylemu
juz trenerowi Gornika nie pomogl ton jego glosu.

Byl to czas dla wszystkich zwiazanych z zabrzanskim klubem trudny. Z
Gornikiem od kilku tygodni dzialo sie zle – z ostatnich dziesieciu meczow
wygral jeden. Jakby ktos przywiazal kamienie do nog pilkarzom i ciagnal w
dolne i niebezpieczne rejony ligowej tabeli.

Prezydent weszla do szatni zawodnikow Gornika kilka dni po porazce z
Jagiellonia. Najpierw spotkala sie z zawodnikami i trenerami, pozniej na
rozmowie z nia zostali tylko ci drudzy. To wtedy Gaul podpadl szefowej.
Powod? Kuriozalny. Trener mowi obnizonym glosem, a kiedy sie odezwal,
prezydent odebrala to, jakby podniosl na nia glos. Byla nauczycielka
pogrozila palcem Gaulowi z belferskim wdziekiem: – Panie trenerze, nie tym
tonem do mnie. Pan sie zapomina, kto kogo zatrudnia. To ja pana, a nie pan
mnie. Gaul nie mial zlych zamiarow, jednak po takiej reakcji przelozonej,
doliczajac do tego slabe wyniki i zageszczajaca sie atmosfere, zaczal
szykowac sie na to, co dla trenera najgorsze. Poziom zaufania do niego
zmniejszal sie wraz z coraz gorszymi wynikami i dryfowaniem w kierunku
miejsc oznaczajacych spadek z Ekstraklasy. Teraz juz nic nie zalezalo od
niego. Mogl jedynie rozgladac sie, skad nadciagnie niebezpieczenstwo. Po
wizycie pani prezydent byl przekonany, ze jego dni w Gorniku sa policzone.
Rzeczywiscie byly, ale odliczanie zaczelo sie kilka dni wczesniej – po
porazce z Jagiellonia. Juz wtedy o jego dymisji mowil prezes klubu Adam
Matysek, od kilku tygodni obserwujacy z zaniepokojeniem malejacy wplyw
Gaula na druzyne. Dyrektor sportowy Gornika Lukasz Milik zdazyl spotkac sie
z jego potencjalnym nastepca, Bartoszem Grzelakiem. W niedziele nad ranem
wrocil z Bialegostoku do Zabrza, a w poludnie byl juz w samolocie do
Gdanska, by rozmawiac z bylym szkoleniowcem AIK Sztokholm.

W klubie musieli czekac na zgode prezydent na zwolnienie Gaula.
Manka-Szulik tak istotnej decyzji nie chciala podejmowac w emocjach i dala
sobie czas do namyslu. Kilka dni pozniej, po wizycie w szatni i spieciu z
Gaulem, byla juz pewna tego, co chce zrobic. Tyle, ze do kolejnego meczu z
Wisla Plock zostaly trzy dni. To uratowalo trenera, choc na moment.
Zdecydowano, ze zostanie poswiecony niezaleznie od wyniku najblizszego
spotkania. Gaul tych ustalen nie znal, zostaly z nim jedynie przeczucia po
wymianie zdan z Manka-Szulik. Ruch Chorzow skorzystal z okazji i wbil
szpilke Gornikowi Zabrze

Swiat wewnetrzny Gornika to jedno, ale wrzalo tez na zewnatrz. Po kolejnej
porazce kibice z Zabrza domagali sie konkretow i planu na wyciagniecie
zespolu z dolka. Mowiac w skrocie, czekali na odpowiedz na pytanie: czy
Gornik zamierza bronic ligi z Gaulem, czy bez niego?

W odpowiedzi klub z Zabrza wydal kuriozalne, dwuzdaniowe oswiadczenie, czym
zadbal o usmiechy kibicow w calej Polsce: “Trener Bartosch Gaul
przygotowuje druzyne do piatkowego meczu. Mecz z Wisla Plock jest dla
Gornika bardzo wazny, a praca trenera Bartoscha Gaula zweryfikowana bedzie
po piatkowym spotkaniu”.

PREZES PZPN WEZWAL FERNANDO SANTOSEM PO BLAMAZU W MOLDAWII

Nie tak mialo byc. Najpierw kompletna dekoncentracja, szybko stracone gole
i przegrana w wyjazdowym meczu z Czechami, a we wtorek w Kiszyniowie
niezrozumiala zapasc i kompletne zagubienie w drugiej odslonie spotkania z
Moldawia. Wymeczone zwyciestwo z Albania i wygrana w towarzyskim meczu z
Niemcami, ktorzy sa w kryzysie, to jedyne pozytywy w dotychczasowej pracy
Fernando Santosa. Dosc malo, zwazywszy na fakt, ze selekcjoner zarabia – w
zaleznosci od zrodla – od 2,5 do 3 mln euro rocznie.

Przegrana 2:3 z Moldawia sprawila, ze czerwone lampki najwyrazniej zapalily
sie przy ulicy Bitwy Warszawskiej. W srode w godzinach popoludniowych do
siedziby PZPN wszedl selekcjoner. Santos pojawil sie w towarzystwie jednego
z asystentow Grzegorza Mielcarskiego. “NIKT NIE JEST ZAODOWOLONY”

– Wszyscy widzielismy, ten mecz wygladal jak wygladal. Mysle, ze nikt w
Polsce nie jest zadowolony z tego, co zobaczylismy – przyznal wiceprezes
PZPN Adam Kazmierczak.

– Mecz sie wczoraj odbyl, mamy teraz okres wakacyjny i trzeba porozmawiac o
tym, co sie bedzie dzialo, jak trener to widzi. Nie traktujmy tego
spotkania z selekcjonerem jako czegos, co przesadzi o dalszej przyszlosci
polskiej reprezentacji. To normalne spotkanie, zeby porozmawiac w cztery
oczy, zobaczyc jak ocenia selekcjoner to wszystko, co widzial na
zgrupowaniu – dodal. KULESZA KOMENTUJE SPOTKANIE Z SANTOSEM

Po godzinie 14 bylo juz po spotkaniu na linii Kulesza – Santos. Ten
pierwszy skwitowal je w mediach spolecznosciowych. “Emocje po wczorajszym
meczu powoli opadaja. Rozmawialem z trenerem Santosem, obaj jestesmy bardzo
rozczarowani jego wynikiem. Mamy swiadomosc ciezkiej sytuacji w grupie
eliminacyjnej, ale obaj rowniez wierzymy, ze stac nas na zwyciestwa
jesienia i bezposredni awans do EURO 2024. W historii polskiej pilki byly
juz trudne momenty, ale zawsze dzialajac razem wchodzilismy z tych
kryzysow” – napisal sternik polskiej pilki. KOLEJNE MECZE WE WRZESNIU

Bialo-Czerwoni po trzech rozegranych meczach eliminacji Euro 2024 maja na
koncie zaledwie trzy punkty i zajmuja czwarte miejsce w grupie E.
Kadrowicze udadza sie na wakacje, a do dalszej rywalizacji w eliminacjach
przystapia na poczatku wrzesnia, gdy zmierza sie u siebie z Wyspami Owczymi
i na wyjezdzie z Albania.

Andrzej Duda otworzy wielka palarnie pieniedzy. Potworek za miliard zlotych

Impreze otworzy prezydent Andrzej Duda, a polscy sportowcy najpewniej
wygraja klasyfikacje medalowa. Ale Igrzyska Europejskie w Krakowie to
organizacyjny potworek za miliard zlotych i nawet od najwazniejszych ludzi
polskiego olimpizmu slyszymy, ze to palenie w piecu naszymi wspolnymi
pieniedzmi – pisze Lukasz Jachimiak ze Sport.pl. W 2014 roku prawie 144
tysiace mieszkancow Krakowa zaznaczylo odpowiedz “nie” podczas referendum,
w ktorym pytano: “Czy jest Pani/Pan za zorganizowaniem i przeprowadzeniem
przez Krakow Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku?”. Igrzyskom
olimpijskim “nie” powiedzialo prawie 70 proc. glosujacych. Jak to zatem
mozliwe, ze w 2023 roku Krakow organizuje Igrzyska Europejskie, a wiec
impreze, na ktorej goszczenie i wydanie ponad miliarda zlotych z budzetu
panstwa nie zgodziloby sie pewnie nawet 90 proc. pytanych? Oczywiscie tym
razem referendum nie bylo. Wladze Krakowa nie pytaly mieszkancow czy
chcieliby miec u siebie cos, o czym tak naprawde nawet nie bardzo wiedza,
ze to istnieje. Prestiz? Zdalnie o medale. Dzis start, wyniki za piec dni

Rozpoczynajace sie w srode 21 lipca Igrzyska Europejskie to
multidyscyplinarna impreza sportowa na wzor igrzysk olimpijskich. W teorii
powinny to byc najwyzsze ranga zawody sportowe w Europie. W praktyce
zobaczymy organizacyjnego potworka, ktory wczesniej odwiedzil tylko
Azerbejdzan i Bialorus. W trzeciej edycji imprezy obejrzymy rywalizacje w
az 29 dyscyplinach, co pozornie dowodzi rozwoju, bo w 2015 roku tych
dyscyplin bylo tylko 15, a w roku 2019 – 21. Ale tak naprawde trudno wciaz
polapac sie w tym kto, jak i o co tak naprawde bedzie rywalizowal. W tych
igrzyskach w ogole nie bedzie nie bedzie siatkowki, nie bedzie koszykowki w
klasycznym wydaniu (bedzie 3×3), nie bedzie pilki recznej w klasycznym
wydaniu (bedzie plazowa), nie bedzie klasycznego plywania (bedzie tylko
artystyczne), a lekkoatletyka zostanie rozegrana tak, ze slowa “klasycznie”
juz lepiej w ogole nie uzywac.

Otoz na Stadionie Slaskim w Chorzowie odbeda sie przede wszystkim Druzynowe
Mistrzostwa Europy, a przy okazji uczestnicy powalcza o medale Igrzysk
Europejskich – uwaga – zdalnie. Lekkoatleci ze slabszych reprezentacji beda
startowali w nizszych ligach i na obiekcie pojawia sie w innym terminie niz
zawodnicy z druzyn z wyzszych dywizji. Roznica moze wyniesc nawet piec dni
– od 20 do 25 czerwca. Medal do dzialaczy, nie bedzie podium

I tak na przyklad na 400 metrow juz we wtorek bardzo dobry wynik (50.67 s)
uzyskala Rumunka Andrea Miklos, od ktorej najpewniej szybsze beda tylko
Femke Bol z Holandii i nasza Natalia Kaczmarek. Ale one pobiegna w piatek,
kto wie, czy nie w calkiem innych warunkach pogodowych. W kazdym razie
Rumunka musi dlugo czekac, az jej wynik bedzie porownany z rezultatami
wszystkich biegaczek startujacych w kolejnych dniach.

Podobnie bedzie z Kristjanem Cechem, mistrzem swiata z ubieglego roku i w
tym roku najdalej na swiecie rzucajacym dyskobolem. Sloweniec podczas
Igrzysk Europejskich moze wystartowac jedynie w Dywizji 2, w srode i tez
bedzie czekal trzy dni na wystep rywali z elity. Na starty lekkoatletow
Dywizji 2. (poza Litwa m.in. Cypr, Moldawia czy Islandia) i Dywizji 3. (m.in.
Andora i San Marino) organizatorzy nie sprzedaja nawet biletow. A nam
nieoficjalnie mowia, ze i tak sa pewni, ze mogacy pomiescic 50 tysiecy
widzow Stadion Slaski bedzie zial pustka. Aha, jeszcze jedno – kibice,
ktorzy przyjda ogladac najlepszych, nie zobacza medalowych dekoracji. Nie
bedzie ich, nie bedzie stania na podium. Po porownaniu wynikow ze
wszystkich dni medale zostana przekazane do misji olimpijskich danych
reprezentacji i dopiero przez dzialaczy poszczegolnych druzyn do sportowcow.

“Najwieksza reprezentacja naszego kraju w historii” to brzmi dumnie

Nie przeszkadza to naszej kadrze. Polski Zwiazek Lekkiej Atletyki wystawil
sklad elitarny, naszpikowany mistrzami olimpijskimi, swiata i Europy. A
Polski Komitet Olimpijski chwali sie, ze nasza ekipa na Igrzyska
Europejskie bedzie liczyla az 370 sportowcow (182 zawodniczki i 188
zawodnikow) i ze jest to “najwieksza reprezentacja naszego kraju w historii
startow bialo-czerwonych w zawodach multidyscyplinarnych”.

Oczywiscie tym razem referendum nie bylo. Wladze Krakowa nie pytaly
mieszkancow czy chcieliby miec u siebie cos, o czym tak naprawde nawet nie
bardzo wiedza, ze to istnieje.

Wielka impreza bedzie wielka klapa? Trybuny moga swiecic pustkami

Prestiz? Zdalnie o medale. Dzis start, wyniki za piec dni

Rozpoczynajace sie w srode 21 lipca Igrzyska Europejskie to
multidyscyplinarna impreza sportowa na wzor igrzysk olimpijskich. W teorii
powinny to byc najwyzsze ranga zawody sportowe w Europie. W praktyce
zobaczymy organizacyjnego potworka, ktory wczesniej odwiedzil tylko
Azerbejdzan i Bialorus. W trzeciej edycji imprezy obejrzymy rywalizacje w
az 29 dyscyplinach, co pozornie dowodzi rozwoju, bo w 2015 roku tych
dyscyplin bylo tylko 15, a w roku 2019 – 21. Ale tak naprawde trudno wciaz
polapac sie w tym kto, jak i o co tak naprawde bedzie rywalizowal.W tych
igrzyskach w ogole nie bedzie nie bedzie siatkowki, nie bedzie koszykowki w
klasycznym wydaniu (bedzie 3×3), nie bedzie pilki recznej w klasycznym
wydaniu (bedzie plazowa), nie bedzie klasycznego plywania (bedzie tylko
artystyczne), a lekkoatletyka zostanie rozegrana tak, ze slowa “klasycznie”
juz lepiej w ogole nie uzywac.

Otoz na Stadionie Slaskim w Chorzowie odbeda sie przede wszystkim Druzynowe
Mistrzostwa Europy, a przy okazji uczestnicy powalcza o medale Igrzysk
Europejskich – uwaga – zdalnie. Lekkoatleci ze slabszych reprezentacji beda
startowali w nizszych ligach i na obiekcie pojawia sie w innym terminie niz
zawodnicy z druzyn z wyzszych dywizji. Roznica moze wyniesc nawet piec dni
– od 20 do 25 Medal do dzialaczy, nie bedzie podium

I tak na przyklad na 400 metrow juz we wtorek bardzo dobry wynik (50.67 s)
uzyskala Rumunka Andrea Miklos, od ktorej najpewniej szybsze beda tylko
Femke Bol z Holandii i nasza Natalia Kaczmarek. Ale one pobiegna w piatek,
kto wie, czy nie w calkiem innych warunkach pogodowych. W kazdym razie
Rumunka musi dlugo czekac, az jej wynik bedzie porownany z rezultatami
wszystkich biegaczek startujacych w kolejnych dniach.

Podobnie bedzie z Kristjanem Cechem, mistrzem swiata z ubieglego roku i w
tym roku najdalej na swiecie rzucajacym dyskobolem. Sloweniec podczas
Igrzysk Europejskich moze wystartowac jedynie w Dywizji 2, w srode i tez
bedzie czekal trzy dni na wystep rywali z elity. Na starty lekkoatletow
Dywizji 2. (poza Litwa m.in. Cypr, Moldawia czy Islandia) i Dywizji 3. (m.in.
Andora i San Marino) organizatorzy nie sprzedaja nawet biletow. A nam
nieoficjalnie mowia, ze i tak sa pewni, ze mogacy pomiescic 50 tysiecy
widzow Stadion Slaski bedzie zial pustkami Aha, jeszcze jedno – kibice,
ktorzy przyjda ogladac najlepszych, nie zobacza medalowych dekoracji. Nie
bedzie ich, nie bedzie stania na podium. Po porownaniu wynikow ze
wszystkich dni medale zostana przekazane do misji olimpijskich danych
reprezentacji i dopiero przez dzialaczy poszczegolnych druzyn do sportowcow.

“Najwieksza reprezentacja naszego kraju w historii” to brzmi dumnie

Nie przeszkadza to naszej kadrze. Polski Zwiazek Lekkiej Atletyki wystawil
sklad elitarny, naszpikowany mistrzami olimpijskimi, swiata i Europy. A
Polski Komitet Olimpijski chwali sie, ze nasza ekipa na Igrzyska
Europejskie bedzie liczyla az 370 sportowcow (182 zawodniczki i 188
zawodnikow) i ze jest to “najwieksza reprezentacja naszego kraju w historii
startow bialo-czerwonych w zawodach multidyscyplinarnych”.

Na pewno gwiazdy takie jak Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Piotr Zyla
przyciagna publike do Zakopanego na wyjatkowo rozgrywane w ramach tych
letnich igrzysk skoki na igelicie (takie prawo organizatora – na
poprzednich Igrzyskach Europejskich medale rozdawano m.in. w sambo, czyli w
sztuce walki popularnej w krajach bylego ZSRR). Na pewno przyjemnie bedzie
popatrzec na starty kajakarek z czterokrotna medalistka olimpijska Karolina
Naja, z pewnoscia w Chorzowie znow rozblysna nasze lekkoatletyczne gwiazdy,
co sie przelozy na wiele medali dla Polski, a nawet nieznani kibicom
padlisci i teqballisci spod bialo-czerwonej flagi moga zrobic show w
polaczeniu z publika na pieknym Rynku Glownym w Krakowie.

Mozemy byc jak Azerbejdzan lub Bialorus

Wokol tej naszej wielkiej kadry oficjele staraja sie stworzyc atmosfere tak
podniosla, jakby rzeczywiscie wyruszala na wyjatkowo wazna misje. I nie ma
nic zlego w tym, ze pewnie najwieksze sportowe swieto w zyciu przezyje
jakas polska pilkarka reczna plazowa czy jakis Polak, ktory pokaze nam,
czym jest breakdance. Ale jesli tych wszystkich naszych potencjalnych
bohaterow jest az 370, to znaczy, ze beda oni stanowili zapewne najwieksza
kadre w calej imprezie. I sila rzeczy jako kadra osiagna takie wyniki,
ktore zafalszuja prawdziwy obraz. Wyglada na to, ze mozemy byc jak
Azerbejdzan i jak Bialorus. W 2015 i 2019 to te kraje zorganizowaly
Igrzyska Europejskie i ku uciesze Ilhama Alijewa oraz Aleksandra Lukaszenki
– swoich prezydentow i zarazem wielkich przyjaciol Wladimira Putina –
pozowaly na sportowe potegi. W Baku klasyfikacje medalowa wygrala Rosja
przez gospodarzami, w Minsku znow gospodarzy wyprzedzila tylko Rosja. W
medalowej klasyfikacji wszech czasow Igrzysk Europejskich mamy dzis taka
czolowke: Rosja, Bialorus (obie reprezentacje u nas nie wystartuja),
Azerbejdzan.

Ten zestaw pokazuje, jak nieprestizowa impreza sa Igrzyska Europejskie i
jak nie cenia ich naprawde najsilniejsze sportowo nacje Starego Kontynentu.
Jedno proste porownanie: na ostatnich letnich igrzyskach olimpijskich –
niecale dwa lata temu w Tokio – najlepsza europejska reprezentacja byla
Wielka Brytania, za nia mielismy Rosyjski Komitet Olimpijski (Rosjanie nie
startowali pod wlasna flaga ze wzgledu na patologiczne lamanie przepisow
antydopingowych), a dalej: Holandie, Francje, Niemcy, Wlochy, Wegry,
Polske, Czechy, Norwegie, Hiszpanie, Szwecje, Szwajcarie, Danie, Chorwacje,
Serbie, Belgie, Bulgarie, Slowenie, Gruzje, Turcje, Grecje, Irlandie,
Izrael, Kosowo, Ukraine i dopiero Bialorus, a nastepnie Rumunie, Slowacje,
Austrie, Portugalie, Estonie, Lotwe i dopiero Azerbejdzan.

DETEKTYW

Furia w listopadowy poranek

Tomasz PRZEMYSKI

W listopadzie 2017 roku – Polska wstrzasnelo zabojstwo Leszka N. w centrum
Legnicy. Porazajaca byla nie tylko brutalnosc sprawcy, ale i przypadkowosc
tamtego zdarzenia. gdyby ofiara pojawila sie w centrum miasta minute
pozniej, z pewnoscia nie doszloby do tragedii. 65-letni mezczyzna zostal
skatowany tylko dlatego, ze znalazl sie na drodze, ktora szedl inny
czlowiek… Nikt nie wie, jaka jest liczba zabojstw przypadkowych, to
znaczy takich, kie- dy przewrotny los styka dwoje obcych sobie ludzi.
Zabojca i ofiara nigdy sie nie znaly i – teoretycznie – nie ma powodu, by
doszlo do popel- nienia przestepstwa. Jedynym powodem jest zbieg
okolicznosci. Tak bylo wlasnie w opisywanej sprawie. Legnica, piatek 18
listopada 2017 roku. Rzadko gdzie palily sie swiatla w miesz-

kaniach, wiekszosc ludzi o tej porze przekrecala sie w lozkach z boku na
bok. Poczatek week- endu to doskonala okazja, zeby nadrobic calotygodniowe
zale- glosci w spaniu. “Dzisiaj z pol- nocnego zachodu na poludniowy wschod
Polski bedzie przemiesz- czal sie front atmosferyczny, ktory przyniesie ze
soba opady deszczu, a na obszarach pod- gorskich deszczu ze sniegiem.
Wysoko w gorach spadnie snieg. W niektorych regionach wystapia mgly. Wiatr
bedzie slaby i umiar- kowany, na krancach polnocnych dosc silny, a
cisnienie nieznacz- nie spadnie. Warunki biometeo w polnocno-zachodniej
czesci Polski beda obojetne, na pozosta- lym obszarze niekorzystne” – spi-
ker w radiu przeczytal poranna prognoze pogody.

Leszek N., 65-letni, samotnie mieszkajacy mezczyzna, wstal z lozka i
rozpoczal poranna toalete. Potem herbata, lekkie sniadanie, wreszcie
wyszedl do pobliskiej piekarni kupic pachna- ce, swiezutkie pieczywo.
Tamtego sobotniego poranka ubral sie cieplej. W radiu ostrzegali, ze pogoda
nie jest najlepsza. A on tak latwo sie przeziebial. Nie wie- dzial, ze
wychodzi na spotkanie ze smiercia, ktora zdradziecko zaatakuje go nagle i
bez zadnego ostrzezenia…

W tym samym czasie, w Legnicy, goscil 28-letni Marcin M. Pojawil sie tam
kilkanascie godzin wczesniej. W piatkowy wieczor przyjechal do znajomych.
Dawno sie nie widzieli, spotkanie bylo okazja nie tylko do wspomnien i
dlugich rozmow, ale i wypicia czegos mocniejszego. Panowie najpierw
odwiedzili kilka legnic- kich pubow, by wreszcie zatrzymac sie w mieszkaniu
jednego z nich. Mocno szumialo im w glowach, ale to im nie wystarczalo.
Siegneli po kokaine. Nie mieli problemu z jej zakupem. Zadzwonili do zna-
jomego dilera, ktory sprzedal im kilka porcji narkotyku. Przywiozl go
taksowkarz, niemajacy poje- cia, co jest w malutkiej przesylce, ktora mial
dostarczyc pod wska- zany adres. Tak na marginesie: to postepujacy od kilku
lat proces tzw. uberyzacji handlu narkoty- kami, a ubiegloroczna pandemia
tylko go przyspieszyla. Sprzedaz zakazanych substancji, ktora do tej pory
odbywala sie na ulicach, w klubach nocnych, pubach i dys- kotekach,
przeniosla sie w duzej mierze do internetu. Przestepcy wykorzystuja do tego
np. media spolecznosciowe lub komunika- tory. A klienci dostaja towar do
domu. Nierzadko dostarczaja go nawet nie sami handlarze, ale niczego
nieswiadomi kurierzy, ktorzy sadza, ze przenosza jakas zwykla przesylke, na
przyklad przedmioty zakupione w skle- pie on-line lub na internetowej
aukcji.

Na ten problem zwroci- li rowniez uwage specjali- sci z Europejskiego
Centrum Monitorowania Narkotykow i Narkomanii (EMCDAA), w raporcie
zaprezentowanym w 2019 roku, w Brukseli. Mozemy w nim przeczytac m.in.:
“Postep w technologii nie ominal ryn- ku narkotykow. Struktury dys-
trybucji staly sie coraz bardziej rozdrobnione. Nikogo juz nie dziwi
zamowienie jedzenia na telefon. Zamowienie substan- cji psychoaktywnych
takze nie powinno. Smartfony, sieci spolecznosciowe, komunikato- ry,
platnosc w kryptowalutach. Mozliwosci jest wiele i kazdy znajdzie sposob,
by otrzymac to, co go interesuje. Rozwoj techno- logii wymusil zmiany.
Rozwinal konkurencje i sklonil handluja- cych do wiekszej przedsiebior-
czosci. Dzis nie liczy sie wylacz- nie cena, ale takze wygoda klien- ta. Ma
byc szybko i elastycznie. Sieci spolecznosciowe pozwalaja dotrzec, do jak
najwiekszej liczby potencjalnie zainteresowanych”.

Wrocmy jednak do tragicz- nych zdarzen, ktore rozegra- ly sie w listopadzie
2017 roku w Legnicy. Marcin M. pil alko- hol, potem zazywal kokaine. Ten
pierwszy ma dzialanie uspo- kajajace, ta druga dziala eufo- rycznie. Takie
polaczenie przy- pomina mieszanke wybuchowa i nie tylko dlatego, ze
przyjecie obu substancji nasila zachowa- nia agresywne. Kokaina masku- je
odczuwalne skutki upojenia alkoholem. W efekcie mozna ulec zludzeniu, ze
jest sie bardziej trzezwym niz w rzeczywistosci i przekroczyc krytyczna
dawke alkoholu i narkotyku. W tej sytu- acji bardzo latwo o niebezpieczne
zatrucia czy zachowania, jakiego bysmy sie nigdy nie spodziewa- li.
Najprawdopodobniej tak bylo w opisywanej przez nas sprawie.

relacji kompanow Marcina M. wynikalo, ze opuscil on progi mieszkania
znajomego przed godzina 4 nad ranem. Planowal powrot do domu auto- busem,
ale pierwszy kurs bylo dopiero przed 8. Nie wiedzial, co robic z wolnym
czasem. Cztery godziny spacerowania po Legnicy to nie byl najlepszy pomysl.
Jego roznosila energia, musial cos robic, dzialac. Nic inteligentne- go nie
przychodzilo mu jednak do glowy. Tymczasem tlumiona agresja coraz mocniej
go uwiera- la i predzej czy pozniej musiala znalezc ujscie… Kilka minut
przed godzina 5 rano znalazl sie w okolicach legnickiego targowiska. Bylo
tam juz kilku sprzedawcow, ktorzy przywiezli towar: glownie owoce, warzywa
i artykuly spozywcze. To wszystko, czego za godzine zaczna szukac
przychodzacy tam klienci. Marcin M. doszedl do wniosku, ze to doskonale
miejsce do rozlado- wania agresji. Zaczal kopac skrzyn- ki pelne towarow.
Cos mamrotal pod nosem, dwa razy probowal zaczepic tamtejszych stragania-
rzy. “Sapal i dyszal” – opowiadala sprzedawczyni, ktora szykowala sie do
pracy. Straganiarze nie dali sie sprowokowac.

– Spier… – rzucil jeden ze sprze- dawcow… – Chyba, ze szukasz guza, to
chodz, jak takis mocny…

Kilku roslych mezczyzn sku- tecznie przegonilo awanturni- ka. Kilka minut
wczesniej jedna ze sprzedawczyn powiadomila policje o intruzie demolujacym
targowisko. Nieumundurowany patrol przyjechal bardzo szyb- ko. Niestety,
Marcin M. zdazyl uciec. Nie uszedl jednak daleko. Pojawil sie na ulicy
Chojnowskiej. Naprzeciwko niego szedl starszy mezczyzna, jak sie potem
okazalo, 65-letni Leszek N. Panowie nigdy wczesniej sie nie widzieli, nie
spo- tkali, nie rozmawiali. A jednak w momencie kiedy mijali sie na
chodniku, przy sklepie obuwni- czym, stalo sie cos zlego…

Dwie, moze trzy minuty poz- niej, w tym miejscu pojawili sie dwaj legniccy
policjanci. Mieli nadzieje ujac mezczyzne, ktory pare minut wczesniej
awanturo- wal sie na pobliskim targowisku. Z relacji kupcow wynikalo, ze
agresywny intruz odszedl w kie- runku Chojnowskiej.

Szybko go dostrzegli na pustej o tej porze ulicy. Stal w miejscu i cos
kopal. W pierwszym momen- cie wydawalo im sie, ze to jakis karton, moze
drewniana skrzyn- ka. Dopiero kiedy zrobili kolejne kilkanascie krokow
spostrzegli, ze to lezacy na betonowym chodniku czlowiek. Wokol niego
widoczna byla kaluza krwi.

– Stoj! Co robisz? Przestan! –

krzyknal jeden z funkcjonariuszy. To jednak nie uspokoilo napastnika, ktory
z furia zadawal kolejne ciosy. W glowe, twarz, klatke piersiowa. Starszy
mezczy- zna nawet nie probowal sie juz oslaniac. Agresor opamietal sie,
kiedy policjanci sila odciagneli go od ofiary. Na pomoc nieszcze- snikowi
bylo juz jednak za pozno. Jak potem ustalono w sledz- twie Marcin M.
zaatakowal nagle i niespodziewanie nieznanego mu czlowieka. Najpierw powa-
lil go na ziemie silnym ciosem w twarz, a potem kopal w glowe i klatka
piersiowa. Po pierwszym ataku odszedl kilka metrow, ale odwrocil sie,
podszedl do nie- szczesnika i znowu zaczal go katowac. Kilkanascie sekund
furii, odpoczynek i kolejna por-

cja ciosow i kopniec.

Na twarzy zaatakowanego

mezczyzny szybko pojawila sie krew, ale nie uspokoilo to napast- nika. On
dalej kopal, a raczej masakrowal przypadkowego czlowieka. Doszlo do
uszkodze- nia tkanek kostnych i ofiara stra- cila przytomnosc. Nawet wtedy
Marcin M. nie zostawil go w spo- koju. Kilkadziesiat razow zada- nych
ciezkim, zimowym butem zmienilo w miazge twarz mez- czyzny. Ciosy
zniszczyly kosci oczodolow, jarzmowe, szczek i zuchwy. Dramatyczne zdarze-
nie nagraly kamery miejskiego monitoringu, dlatego nie bylo problemu z
odtworzeniem kaz- dego szczegolu tamtego dramatu.

Sekcja zwlok wykazala, ze bezposrednia przyczyna smier- ci Leszka N. bylo
zachlysniecie sie krwia. Jako pierwsi pomocy udzielali mu policjanci,
ktorzy odciagneli pastwiacego sie nad nim Marcina M. Ze wzgledu na
odniesione rany niemozliwe bylo zastosowanie sztucznego oddy- chania, mogli
jedynie ostroz- nie naciskac klatke piersiowa. Rownie bezradni byli
ratownicy medyczni wezwani – jak wyni- ka z dokumentacji – o godzi- nie
5.04. Na ulicy Chojnowskiej

pojawili sie o 5.11. Nie mogli pomoc mezczyznie, ktory lezal na chodniku w
kaluzy krwi. Krtan 65-latka zostala tak zmasakro- wana, ze zalecana w
takich sytu- acjach intubacja byla niemozliwa. O godzinie 5.30 lekarz
stwierdzil zgon Leszka N.

Zbrodnia w centrum mia- sta wstrzasnela mieszkancami Legnicy.

“Strasznie to przykre, zginal niewinny czlowiek skatowany przez psychola po
dopalaczach. Ofiara padl samotny, niewinny czlowiek, ktory nigdy nikogo nie
skrzywdzil. Nawet sobie nie wyobrazam, co w tym momencie musi czuc jego
rodzina. Oby sad sprawiedliwie osadzil sprawce”.

“To, co zaszlo w centrum mia- sta i bestialstwo tego czynu nie nadaje sie
nawet do opisu. Mam nadzieje, ze ten zwyrodnialec zgnije w wiezieniu”.

“Kiedys musialo do tego dojsc. Naprzeciwko miejsca tragedii jest park, co
weekend dzieja sie tam dantejskie sceny: pijanstwo, burdy. Ludzie boja sie
tamtedy chodzic. Ludzie wielokrotnie powiadamiali straz miejska o sajgonie,
ktory sie tam odbywa, ale jakos nikt nigdy nie zareagowal. Srodek miasta, a
melina pijacka zyje swoim zyciem z powodu braku kontroli ze strony
odpowiednich sluzb. Moze teraz to sie zmieni”.

To tylko kilka lagodniej- szych wpisow, ktore znalazly sie na lokalnych
forach w mediach spolecznosciowych. Co bardziej radykalni postulowani
przywro- cenie kary smierci, nie widzac dla podejrzanego zadnych okolicz-
nosci lagodzacych. Przekonywali, ze za taka makabryczna, a jedno- czesnie
trudna do zrozumienia zbrodnie, wyrok moze byc tylko jeden: smierc za
smierc. Podczas przeszukania zatrzymanego mezczyzny w kieszeni kurtki
znaleziono bransoletke podobna do rozanca: na czarnym, rzemien- nym pasku
kilkanascie korali- kow ze srebrnym krzyzykiem. Gdyby byl to rozaniec.
koralikow powinno byc 53, tymczasem bylo ich 36: szesc grup po szesc sztuk.

– Co to jest? – zapytal jeden ze sledczych.

– Jak to co? Rozaniec szatana!

– odpowiedzial Marcin M.

– Do czego go uzywasz?

– Panowie, czy musze wam tlumaczyc, do czego uzywa sie rozanca? Oczywiscie,
ze do modli- twy. Przeciez kazdy ma swojego boga.

Mariusz M. nie oszukiwal. Z wyjasnien skladanych przez niego w sledztwie
wynikalo,

ze przynajmniej od kilku

lat byl czcicielem szatana. Co to znaczy, wie tylko on sam!

W Polsce nigdy nie prowa- dzono badan statystycznych nad satanizmem.
Specjalisci zajmu- jacy sie tym problemem zda- ni sa na polprawdy i
domysly. Wyznawcy szatana najczesciej dewastuja cmentarze, koscioly,
znecaja sie nad zwierzetami czy nawoluja do samobojstw, choc – trzeba to
rowniez odnoto- wac – w ostatnim cwiercwieczu doszlo do kilku zabojstw,
kto- rych motywem bylo oddawanie czci szatanowi. Z drugiej strony, z roku
na rok, przybywa w Polsce ludzi opetanych przez roznego

rodzaju demony. Niemal we wszystkich diecezjach sa

ksieza specjalizujacy sie w wype- dzaniu szatana, chociaz psycho- lodzy
przekonuja, ze to syzyfowa praca, bo opetanie to nic innego, jak rodzaj
choroby psychicznej. Cwierc wieku temu w Polsce nie bylo jeszcze zadnego
egzorcysty, obecnie jest ich juz kilkuset i ta liczba caly czas rosnie.

A kto korzysta z pomocy koscielnych egzorcystow?

– Trafiaja do nas rozne przy- padki, dlatego najpierw przepro- wadzany jest
wywiad, aby odroznic opetanie czy zniewolenie od cho- roby psychicznej –
mowil przed 5 laty na lamach portalu kultura. trojmiasto.pl ksiadz prof.
Andrzej Kowalczyk, najstarszy trojmiej- ski egzorcysta. – Przychodza do nas
ludzie z roznymi problema- mi. W poradni mozna skorzystac z pomocy ksiedza,
psychologa i pedagoga. Dopiero gdy jestesmy pewni, ze czlowieka opetal zly
duch, zabieramy go na egzorcyzmy.

Jak zaczyna sie “przygoda” z takim zlym duchem? Jak moz- na wpasc w jego
sidla? Jakie sa objawy opetania?

– Zaczyna sie zazwyczaj nie- winnie – opowiadal na lamach dziennika “Fakt”
ksiadz Andrzej Brzozowski, egzorcysta z woj. podlaskiego. – Moze byc to
glu- pia mlodziencza decyzja, np. szu- kanie przygod u wrozki, w innej
religii, bioenergoterapii. Czasami jest to lektura pism o demonach. A
pozniej, nieoczekiwanie, zaczy- naja sie prawdziwe problemy. W kazdym
przypadku opetanie to inna, zlozona historia. Kazdy przypadek to takze
tajemnica, dla- tego nie moge o tym opowiadac. Moge tylko zdradzic, ze u
osoby wierzacej pojawiaja sie klopoty w modlitwie, w zwroceniu sie do Boga.
Ludzie opetani moga zle czuc sie w kosciele, maja wstret do modlitwy.
Schodza na sciezke zla. Osoba opetana moze zrobic cos strasznego, a potem
samemu sie dziwic, ze jest do tego zdolna! Nie zdaje sobie jeszcze sprawy,
ze jej zyciem kieruje zly duch. W swojej pracy widzialem wie- le cierpien
ludzi, ktorzy przez ciekawosc i niefrasobliwosc zwia- zali sie w jakis
sposob z szatanem. Bo draznienie go to droga jedno- kierunkowa. Wiele osob
mysli, ze moze sie wycofac z tej “zabawy” kiedy chce, ale to nieprawda. A
kiedy sie nie udaje, nie potrafia poprosic o pomoc. Wprawdzie Marcin M. –
jak przynajmniej deklarowal – nie byl

opetany przez diabla, niemniej byl pod jego olbrzymim wplywem. Rozmawial

z nim, interesowal sie satanizmem, czytal

duzo publikacji na ten temat. Tak bardzo przesiaknal tym tematem, ze w 2016
roku zawarl nawet pakt z szatanem. Pracowal nad nowa plyta i w zamian za
obietnice odniesienia sukcesu artystyczne- go ofiarowal mu swoja dusze…
Az wierzyc sie nie chce, ze w XXI wieku dorosli ludzie praktykuja takie
rzeczy.

Na pozor prowadzil zwykle zycie. Mial partnerke, dwojke dzieci. Utrzymywal
sie z roznych, dorywczych zajec. Byc moze zupelnie inaczej wygladalby jego
zyciorys, gdyby nie narkotyki.

Pierwszy raz sprobowal ich, kie- dy mial 14 lat. Namowili go

starsi o kilka lat koledzy.

– Sprobuj, przeciez od

jednej porcji na pewno sie nie uza- leznisz – przekonywali.

To mial byc tylko ten jeden raz. Nie szukal okazji, ale kiedy za kilka
miesiecy takowa sama sie nadarzyla, znowu zazyl narko- tyki. Potem zaczal
po nie siegac najpierw raz w miesiacu, pozniej coraz czesciej. I tak jak w
wiek- szosci przypadkow, daly mu ulude szczescia, ale tylko przez
pierwszych kilka razy. Potem zaczelo sie uzaleznienie. Gotow byl zrobic
wszystko, aby zdobyc kolejna porcje “bialej smierci”. Potem poznal smak
glodu narko- tykowego. Czlowiek uzalezniony czuje sie wtedy fatalnie.

– Wszystko mnie draznilo, nie moglem zniesc jakiegokolwiek dzwieku,
chcialem idealnej ciszy, trzeslo mna, sciskalo w srodku, strasznie
smierdzialem, bo pocilem sie ta cala chemia. Nie moglem zasnac, nie moglem
sie na niczym skupic. Nie moglem funkcjonowac, bo caly czas mysli mi
uciekaly. Bolala mnie okropnie glowa i mie- snie. Mialem skurcze. Bliscy
opowia- dali mi, ze jak w koncu zasypialem, to sie w lozku rzucalem,
mamrota- lem, chodzilem po mieszkaniu bez zadnej kontroli. Czesto nie
mialem sil wstac z lozka – opowiada pacjent jednej z warszawskich klinik.

Podobnie bywalo rowniez w zyciu Marcina M. Zdarzaly sie chwile, kiedy
popadal w manie przesladowcza. Bywaly dnie, kiedy w znajomych widzial wro-
gow albo podstawionych poli- cjantow, ktorzy probuja nakryc go na
posiadaniu narkotykow. Urojenia i halucynacje stawaly sie coraz czestsze.
Kilkukrotne proby leczenia dawaly krot- kotrwaly efekt. Po kilku tygo-
dniach, niekiedy miesiacach, wracal do narkotykow. To bylo silniejsze od
niego. Kiedy nie bral zakazanych substancji wygladal na milego, stateczne-
go, odpowiedzialnego mlodego mezczyzne. Wszystko zmienialo sie wraz z
zazywaniem zabronio- nych substancji.

Narkotyki mialy fatalny wplyw na zycie mlodego Marcina. Na szczescie nie
zlamaly go cal- kiem… choc zdarzaly mu sie proby samobojcze. Marcin mial
na tyle rozumu, ze wystarczylo mu zdrowia i sily na rozwijanie milosci do
muzyki. Rap i hip-hop to byly dwa preferowane przez niego gatunki.
Dziennikarz tygo- dnika “24Legnica” dotarl do frag- mentow jego tworczosci.
W roku 2011 roku spiewal: “Prawdziwy rap czy falszywe pseudo wier- sze/ Ty
wybierz sam, ja wybra- lem to pierwsze”. W roku 2012 roku mezczyzna
deklarowal sie jako patriota: “System chce zro- bic z nas swoich
niewolnikow/ Metroseksualne spoleczenstwo kosmopolitow/ Niemyslaca ban- de
klonow odbitych jak od kalki/ Prawdziwi Polacy, my nie podda- my sie bez
walki”. W tym samym czasie w koszulce z orlem na piersi wystapil we
freestylowym pojedynku w legnickiej Spizarni. Z mikrofonem w dloni wzywal
wowczas do legalizacji marihuany.

Dlaczego zamordowal niewin- nego czlowieka, ktory nie zrobil mu nic zlego?
To pytanie powraca- lo podczas przesluchan na policji, w prokuraturze,
wreszcie na sali sadowej. Marcin M. udzielal roz- nych odpowiedzi.
Bezposrednio po zatrzymaniu mial powiedziec policjantom, ze nie spodobala
mu sie twarz tego czlowieka. Podobno dostrzegl w niej obraz demona czy
diabla. Potem tlumaczyl, ze przechodzacy obok niego czlo- wiek wydal mu sie
bardzo podob- ny do mlodszej o cztery dekady poprzedniej partnerki. Czy
byla to nieudolna proba obrony? A moze

rzeczywiscie zabojczy koktajl nar- kotykow i alkoholu byl przyczyna omamow.
Jesli nawet tak bylo… to w zadnym stopniu nie moglo to usprawiedliwiac
listopadowej zbrodni.

Ofiara furii Marcina M. byl czlowiek doswiadczony przez zycie od samego
urodzenia. Leszek N. cierpial na lekkie uposledzenie umyslowe. Konsekwencja
cho- roby byl m.in. lek przed ludzmi i niechec do kontaktow spolecz- nych.
Obawial sie, ze inni ludzie moga zrobic mu krzywde z jemu tylko wiadomych
powodow. Byl to rodzaj fobii, ale na tym polega- la wlasnie jego choroba.
Dopoki zyli jego rodzice, mogl liczyc na ich opieke i pomoc. Kiedy zmarli,
pozostala tylko siostra, ktora jed- nak miala swoja rodzine i swoje zycie.
Pomagala mu na tyle, na ile bylo to mozliwe, ale przeciez nie mogla spedzac
z nim calych dni. Leszek N. musial przyzwyczaic sie do nowej sytuacji.
Nawet mu sie to udalo. Mieszkal w kawalerce w centrum miasta, ktora opusz-
czal kolo godziny 5 nad ranem. Nie bylo wtedy jeszcze ludzi na ulicach,
mogl wiec w spokoju zro- bic niezbedne, podstawowe zakupy i szybko wrocic
do swoich czterech scian. Czytal ksiazki, sluchal radia, ogladal telewizje.
Utrzymywal sie z niewielkiej renty, ale poniewaz nie mial wygorowanych
potrzeb zyciowych, jakos wiazal koniec z koncem. W oczach sasiadow uchodzil
za niegroznego dziwaka, ktory nikomu nie robil krzywdy. Tak mijaly mu
kolejne dni, tygo- dnie, miesiace, lata. Przezyl 65 lat,

na zdrowie nie narzekal. Na swoje nieszczescie, w sobotni listopado- wy
poranek, na chodniku, po kto- rym szedl, by kupic swieze pieczy- wo na
rozpoczynajacy sie weekend, pojawil sie Marcina M. Biegli psycholodzy, a
potem psychiatrzy, nie mieli wat- pliwosci co do poczytal-

nosci Marcina M. w momencie popelnienia przestepstwa. Ich zdaniem oskarzony
w nieudolny sposob symulowal chorobe psy- chiczna. Niezaprzeczalnym byl
fakt zazywania przez oskarzone- go narkotykow, ale to w zaden sposob nie
moglo wplywac na jego zdrowie psychiczne.

Proces przed Sadem Okregowym w Legnicy nie byl ani trudny, ani
skomplikowany. Oskarzony zlo- zyl szczegolowe wyjasnienia, jego wina byla
bezsporna. Jedyna nie- wiadoma byl wyrok Temidy w tej sprawie.

Prokurator w prawie godzin- nym wystapieniu powrocil do tragedii z
listopada 2017 roku.

– Leszek N. tamtego sobotnie- go poranka wyszedl do sklepu tyl- ko po
pieczywo. Nie mial powodu, by spodziewac sie jakiegokolwiek ataku. To byl
irracjonalny, nie- mozliwy do wytlumaczenia atak furii. Oskarzony zadal
swojej ofie- rze kilkadziesiat ciosow calkowicie masakrujac kosci
twarzoczaszki – przypomnial oskarzyciel i na koniec zazadal dla oskarzonego
kary dozy- wotniego pozbawienia wolnosci.

Argumentami za najwyzsza z przewidzianych za zabojstwo sankcji byly nie
tylko drastyczne okolicznosci popelnionego przez niego przestepstwa, ale
rowniez ochrona spoleczenstwa przed takimi osobami jak Marcin M. Prokurator
przypomnial opinie przesluchiwanego w tej sprawie bieglego, ktory
stwierdzil, ze oskarzony bez przejscia tera- pii odwykowej moze ponownie
dokonac zabojstwa.

Obronca polemizowal z argu- mentacja oskarzyciela. Podkreslal, ze jego
klient jest uzalezniony od narkotykow, a podejmowa- ne przez niego proby
zerwania z nalogiem konczyly sie porazka.

– Nie mozna karac go za to, ze jest chory. Kara, ktorej zada pro- kurator,
jest niewspolmiernie wyso- ka. Wydaje mi sie, ze wyrok 15 lat pozbawienia
wolnosci bedzie jak najbardziej sprawiedliwy. Prosze, by Wysoki Sad dal
mojemu klien- towi szanse powrotu do spoleczen- stwa i naprawienia
wyrzadzonych przez niego krzywd – zakonczyl swoja mowe obronca Marcina M.

– Bardzo zaluje tego, co sie stalo – powiedzial oskarzony w ostatnim slowie
przed legnic- ka Temida.

Mowil niewyraznie, chwilami trudno go bylo zrozumiec, bo glos grzazl mu w
gardle i zala- mywal sie:

– Nie jestem w stanie cofnac czasu. Nie jestem w stanie zwrocic zycia
zamordowanemu mezczyz- nie. Gdybym w wieku 14 lat wie- dzial, ze narkotyki
doprowadza mnie do tego miejsca, nigdy bym po nie siegnal. Staje tu jako
oso- ba, ktora dopuscila sie strasznej zbrodni. Wiem, ze zabrzmi to nie-
dorzecznie, ale patrzac na to,

z jakim problemem sie mierze, i z jakim problemem bede sie mierzyl juz
przez cale zycie, prosze, by Wysoki Sad dal mi nadzieje, ze kiedys wroce do
swoich dzieci.

Sedziowie legnickiego sadu okregowego skazali Marcina M. na kare 25 lat
pozbawienia wolnosci z jed- noczesnym zastrzezeniem, ze

mezczyzna bedzie mogl sie ubie- gac o wczesniejsze, warunkowe zwolnienie po
odbyciu 20 lat kary wiezienia.

– Doszlismy do wniosku, ze w sprawie nie zachodza okolicz- nosci do
orzeczenia kary dozywot- niego pozbawienia wolnosci. Taka kare, bedaca
substytutem kary smierci, mozna orzec m.in. wtedy, gdy nie ma nadziei na
pozytyw- ne rokowania co do resocjalizacji sprawcy. W przypadku Marcina M.
taka przeslanka jednak nie zacho- dzi, bo biegli stwierdzili, ze jest
szansa na to, zeby oskarzony po poddaniu sie leczeniu odwykowe- mu, mogl
wrocic do spoleczenstwa – powiedzial sedzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.

– Zadna kara mnie nie uspo- koi. Nie przekonuje mnie to, ze ten mezczyzna
nas przepraszal. Uwazam, ze to zimna gra pod publiczke. Sadze, ze to
czlowiek pozbawiony uczuc. Moj brat byl lekko uposledzony, ale mial pra- wo
zyc – skomentowala wyrok na sadowym korytarzu siostra zamordowanego
mezczyzny.

Sprawa Marcina M. trafila do Sadu Apelacyjnego. Prokurator zadal
zaostrzenia kary, obronca – jej zlagodzenia.

– Wplyw na tamta listopado- wa tragedie mial nalog, z ktorym zmagal sie moj
klient. Dlugo z nim walczyl, kilka razy byl na lecze- niu odwykowym, ale z
tego nalo- gu nie mozna sie do konca wyle- czyc. Prosze zwazyc, ze w
miejscu zamieszkania cieszy sie dobra opinia, ma dobre relacje z rodzi- na
i do tej pory sam zastanawia sie, dlaczego dokonal tak tragicznej zbrodni –
mowil w swoim wysta- pieniu obronca oskarzonego.

Wroclawska Temida w lipcu 2019 roku podtrzymala wyrok sadu pierwszej
instancji.

– Kara dozywotniego pozba- wienia wolnosci to w naszym systemie prawnym
kara elimina- cyjna. Skazany nie przejawia az takiego stopnia
demoralizacji, by na tym etapie stwierdzic, ze zadne srodki resocjalizacji,
nawet dlugo- trwalej, nie przyniosa skutku. Tak negatywnej prognozy nie
mozemy postawic, a prokuratura niestety nie dala zadnych merytorycz- nych
argumentow – mowil sedzia w trakcie odczytywania wyroku.

Jako okolicznosci lagodzace przy ferowaniu orzeczenia sad wzial pod uwage
mlody wiek sprawcy, dotychczasowa nie- karalnosc, pozytywna opinie w
miejscu zamieszkania oraz uzdolnienia muzyczne.

Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro w lipcu 2020 roku wniosl do Izby
Karnej Sadu Najwyzszego o uchylenie wyroku w czesci dotyczacej
rozstrzygniecia o karze i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia
Sadowi Apelacyjnemu we Wroclawiu. Zbigniew Ziobro nie zgodzil sie z
wyrokiem sadu drugiej instancji, ktory “nadal

zbyt duze znaczenie okoliczno- sciom lagodzacym i nie doce- nil
okolicznosci obciazajacych”, a takze podkreslil, ze sprawca “wykazal sie
niespotykanym okrucienstwem”.

Na ostateczne, prawomocne rozstrzygniecie w tej sprawie bedziemy musieli
zatem jeszcze poczekac.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto