DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXIV nr 143) (67382)
23 maja 2024r.
Pogoda
czwartek, 23 maja 18 st C
Przejsciowe opady
Opady:50%
Wilgotnosc:80%
Wiatr:13 km/h
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
U nas alerty burzowe nic z nich nie wynika na szczescie, ale po kazdym
wczorajszym kursie do miasta a bylo ich 4 cieszylam sie ze zdazylam przed
burza 😉 Dzis nie mam nic do roboty (rzadko mi sie to zdarza a nawet
niezwykle rzadko) ale bateria naladowana i wygladam okazji do wyjscia (bo
krecic sie bez celu nie mam zwyczaju). Milego i owocnego dnia 🙂
Ania Iwaniuk
Dowcip
Milicjant do bibliotekarki:
– Niech mi pani da pare ksiazek. Szef
mi kaze poczytac.
– Znajde panu cos lzejszego. – Niekoniecznie, wozem jestem.
“Kompletnie nieakceptowalne zachowanie”. Zawieszenie i wniosek
o wykluczenie z PiS Prezes PiS Jaroslaw Kaczynski podjal decyzje o
zawieszeniu Grzegorza Tobiszowskiego w prawach czlonka partii i wystapil do
rzecznika dyscypliny partyjnej z wnioskiem zmierzajacym do jego wykluczenia
ze struktur partii – poinformowal rzecznik ugrupowania Rafal Bochenek.
Dodal, ze podjeto taka decyzje “wobec kolejnych, oburzajacych doniesien
medialnych”. Onet napisal, ze europosel znecal sie nad swoja partnerka. We
wtorek Onet napisal, ze byly wiceminister energii i europosel Grzegorz
Tobiszowski znecal sie nad partnerka. Portal publikuje nagrania i przytacza
zapisy rozmowy, w ktorej polityk PiS w wulgarny sposob obrazal swoja
partnerke Tatiane A. oraz jej dzieci. Tobiszowski mial sie tez dopuscic
wobec niej rekoczynow.
Jak czytamy, prokuratura w Zabrzu prowadzi postepowanie dotyczace znecania
sie psychicznego nad Tatiana A. “Zgodnie z jej zeznaniami konkubent w
okresie od lutego 2021 r. do 14 stycznia 2024 r. mial stosowac wobec niej
przemoc psychiczna. Wedlug swiadka chcial sklonic ja do wyprowadzenia sie
ze wspolnie zajmowanego domu. Tatiana A. nie pracuje i jest uzalezniona
finansowo od swojego konkubenta” – przekazala prokurator Joanna
Smorczewska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okregowej w Gliwicach.
Wszczeto rowniez procedure zalozenia niebieskiej karty
,
ktora zostala przerwana po wyprowadzce polityka z domu. Rzecznik PiS
poinformowal we wtorek wieczorem na platformie X, ze decyzja o
nieumieszczaniu Grzegorza Tobiszowskiego na listach PiS do Parlamentu
Europejskiego podyktowana byla “wieloma niepokojacymi informacjami, jakie
docieraly do kierownictwa partii, a dotyczyly jego dalece niestosownego i
kompletnie nieakceptowalnego zachowania”. “Wobec kolejnych, oburzajacych
doniesien medialnych p. prezes J. Kaczynski podjal decyzje o zawieszeniu p.
G. Tobiszowskiego w prawach czlonka partii i wystapil do Rzecznika
Dyscypliny Partyjnej z wnioskiem zmierzajacym do jego wykluczenia ze
struktur PiS” – poinformowal Bochenek. Onet przypomina, ze jesienia 2022
roku Tatiana A. zostala zatrzymana przez Centralne Biuro Sledcze Policji
. O sprawie pisalismy wowczas takze w
tvn24.pl
.
Ustalilismy wtedy, ze kobieta zostala zatrzymana w zwiazku z “duzym i
rozwojowym” sledztwem prowadzonym przez Prokurature Regionalna w Szczecinie
wraz z CBSP, ktore zajmuje sie zwalczaniem przestepczosci zorganizowanej i
ze szczecinski oskarzyciel zarzucil Tatianie A. popelnienie przestepstw
“platnej protekcji”.
Onet pisze, ze kobieta uslyszala zarzuty m.in. powolywania sie na wplywy w
Kancelarii Prezydenta RP i samego prezydenta Andrzeja Dudy
oraz u wladz samorzadowych i
owczesnego wojewody lubelskiego. “Sad Rejonowy Szczecin-Prawobrzeze i
Zachod w Szczecinie zdecydowal o zastosowaniu srodka zapobiegawczego w
postaci tymczasowego aresztu na trzy miesiace. Tatiana A. opuscila areszt w
styczniu 2023 r. po wplaceniu kaucji przez Grzegorza Tobiszowskiego” –
napisal Onet.
Sprawa finansowania kampanii Tobiszowskiego
W TVN24 zajmowalismy sie takze sprawa Tobiszowskiego dotyczaca finansowania
jego poprzedniej kampanii wyborczej do europarlamentu.
Jesienia 2022 roku dziennikarze Grzegorz Lakomski z tvn24.pl i Dariusz
Kubik z “Czarno na bialym” ustalili, ze znaczna czesc wplat na kampanie
europoslow Prawa i Sprawiedliwosci sfinansowaly osoby sprawujace
kierownicze stanowiska w zaleznych od owczesnego rzadu spolkach i zaleznych
wowczas od PiS instytucjach panstwowych. Dziennikarze pokazali miedzy
innymi gwaltowny wzrost darowizn na kampanie Tobiszowskiego pochodzacych od
osob zatrudnionych w panstwowych spolkach gorniczych, ktore – jako
wiceminister energii – nadzorowal.
Dyrektor za pieniadze szpitala kupil cygara dla odchodzacego prezydenta
Dyrektor miejskiego szpitala Zeromskiego w Krakowie Lech Kucharski kupil w
marcu odchodzacemu wtedy prezydentowi Krakowa Jackowi Majchrowskiemu
cygara, a wydatek pokryl z kasy zarzadzanej przez niego placowki. Gdy o
sprawe spytal dziennikarz, dyrektor wplacil na rzecz szpitala darowizne, co
dla urzednikow konczy sprawe. Dziennikarz Mateusz Kudla dotarl do
informacji, ze dyrektor Szpitala Zeromskiego Lech Kucharski kupil za
pieniadze zarzadzanej przez siebie placowki cygara dla ustepujacego
prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
Kucharski, zanim zostal dyrektorem, byl miejskim radnym z prezydenckiego
klubu Przyjazny Krakow. Zostal powolany na szefa szpitala w marcu biezacego
roku, od wrzesnia 2023 r. pelnil obowiazki dyrektora. Jak sie
dowiedzielismy, cygara dla prezydenta kosztowaly dokladnie 2126 zlotych.
Rzeczniczka szpitala Zeromskiego poinformowala w odpowiedzi na nasze
pytania, ze zakup cygar nastapil w marcu tego roku. Byla to koncowka
ostatniej kadencji rzadzacego przez blisko 22 lata Jacka Majchrowskiego.
Podarunek zostal wreczony w tym samym miesiacu na terenie szpitala. Pytania
w tej sprawie wyslalismy do krakowskiej lecznicy 30 kwietnia. Poczatkowo
dyrektor Kucharski nie chcial na nie odpowiedziec, zaslaniajac sie dobrem
prokuratorskiego sledztwa, ktore jednak dotyczy zupelnie innej kwestii. Z
pozniejszych odpowiedzi placowki wynika, ze dyrektor przelal na konto
szpitala w formie darowizny trzy tysiace zlotych. Kiedy pytalismy o
szczegoly, okazalo sie, ze “refinansowanie” nastapilo 30 kwietnia. W tym
samym dniu, w ktorym na szpitalna skrzynke mailowa trafily pytania
dotyczace zakupu cygar.
Krakowscy urzednicy nie widza problemu. W odpowiedzi na nasze pytania Artur
Pocielej, p.o. dyrektora Biura Nadzoru Wlascicielskiego Urzedu Miasta
Krakowa, 17 maja poinformowal, ze “szpital potwierdzil zakup cygar jako
prezentu dla ustepujacego prezydenta”.
“Zakup zostal sfinansowany z darowizny przekazanej na ten cel przez
dyrektora szpitala. Szpital nie poniosl wiec zadnych kosztow, dyrektor
zwrocil szpitalowi cala kwote” – odpowiedzial dyrektor. Byly prezydent
Jacek Majchrowski jest znany ze swojego zamilowania do cygar. Dwukrotnie
zostal nawet ukarany za ich palenie w swoim gabinecie
.
Pytana o sprawe mecenas Jolanta Budzowska, radca prawny, ekspertka w
tematyce praw pacjenta, podkresla, ze “prezydent nie powinien tolerowac ani
pochwalac takich nieetycznych dzialan”.
Ekspertka dodala, ze kazda darowizna na rzecz szpitala jest dochodem
publicznym i wchodzi w sklad srodkow publicznych, dlatego te srodki powinny
byc przeznaczane na wydatki publiczne. – Dochod stanowiacy rownowartosc
wydatkow na cygara nie realizuje celu statutowego, jakim jest dla szpitala
udzielanie swiadczen zdrowotnych i promocja zdrowia – zwrocila uwage
Jolanta Budzowska. Prezydent, jako przedstawiciel organu administracji i
samorzadowej, nie powinien byl przyjac takiego prezentu z uwagi na jego
niestosownosc, a dyrektor dzialal nieetycznie i promowal nalog palenia
tytoniu, wbrew obowiazkowi promowania zdrowia – ocenila Budzowska.
Szpital nalezy do miasta, prezydent Krakowa mial wiec zgodnie z przepisami,
obowiazek – w ramach nadzoru nad podmiotem leczniczym – sprawdzic nie tylko
zgodnosc zakupu z prawem, ale tez jego “celowosc, gospodarnosc i
rzetelnosc”, na co wskazuje ustawa o dzialalnosci leczniczej.
Po zakonczeniu kadencji kontakt z bylym juz prezydentem jest utrudniony.
Zakup cygar moze tez stanowic zlamanie ustawy o ochronie zdrowia przed
nastepstwami uzywania tytoniu i wyrobow tytoniowych, ktorej artykul
pierwszy stanowi, ze “organy administracji rzadowej i samorzadu
terytorialnego sa obowiazane do podejmowania dzialan zmierzajacych do
ochrony zdrowia przed nastepstwami uzywania tytoniu”. Do takiej ochrony
nalezy m.in. “promocja zdrowia przez propagowanie stylu zycia wolnego od
nalogu palenia papierosow, uzywania innych wyrobow tytoniowych oraz palenia
papierosow elektronicznych i dzialalnosc wychowawcza i informacyjna”. A do
promocji zdrowia w szczegolny sposob zobowiazane sa wlasnie szpitale”. To
nie pierwszy raz w ostatnim czasie, kiedy opisujemy w tvn24.pl kontrowersje
wokol Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Zeromskiego w Krakowie,
jednego z najwiekszych osrodkow medycznych w Malopolsce. Mateusz Kudla w
reportazu TVN24 ujawnil informacje o nieprawidlowosciach, do ktorych moglo
dochodzic w placowce w zwiazku ze znikajacymi lekami narkotycznymi i
lekarzu aplikujacym sobie lekarstwa do kroplowki w czasie przyjmowania
pacjentow
.
Z kolei pod koniec kwietnia ujawnilismy, ze kamery w tej placowce
nielegalnie nagrywaly nie tylko obraz, ale tez dzwiek
– po tych doniesieniach postepowanie wszczal Rzecznik Praw Pacjenta
.
Rzecznik interweniowal tez w sprawie naruszenia godnosci kobiety
,
ktora w szpitalu urodzila dziecko.
Czerwona nota Interpolu za Tomaszem Szmydtem. Jest wniosek Byly sedzia
Tomasz Szmydt, podejrzany o szpiegostwo, ma byc scigany czerwona nota
Interpolu – poinformowala rzeczniczka prasowa Komendy Glownej Policji
mlodsza inspektor Katarzyna Nowak. Przekazala, ze do KGP wplynal wniosek
prokuratury w tej sprawie. We wtorek wieczorem Katarzyna Nowak
poinformowala, ze do KGP wplynal wniosek prokuratury o wpisanie
podejrzanego o szpiegostwo bylego sedziego Tomasza Szmydta na liste
sciganych czerwona nota przez Interpol.
Rzeczniczka komendy glownej powiedziala, ze w Biurze Miedzynarodowej
Wspolpracy Policji wniosek przejdzie techniczna weryfikacje. Chodzi miedzy
innymi o sprawdzenie, czy zawiera wszystkie konieczne elementy, takie jak
informacja o postawionych zarzutach i zastosowanych srodkach
zapobiegawczych, jakim jest tymczasowe aresztowanie, oraz uzasadnienie i
zdjecie. Nastepnie polscy policjanci wprowadza wniosek do bazy Interpolu.
Centrala Interpolu ma do 30 dni na weryfikacje takiego wniosku, wtedy
czerwona nota bedzie obowiazywala – powiedziala Nowak, zastrzegajac, ze
procedury Interpolu zwykle trwaja do pieciu dni. Czerwona nota Interpolu
oznacza, ze list gonczy trafi do systemow komputerowych organow scigania
dla sluzb wszystkich 196 krajow, ktore sa czlonkami Interpolu, z
informacja, ze poszukiwany jest niebezpiecznym przestepca. Bialorus
jest jednym z panstw czlonkowskich.
List gonczy bedzie wtedy widoczny dla funkcjonariuszy policji i strazy
granicznych wszystkich panstw bedacych czlonkami miedzynarodowej
organizacji. Czerwona nota to kategoria oznaczajaca poszukiwania w celu
aresztowania i ekstradycji. Osoby scigane czerwona nota sa poszukiwane
przez wzywajace panstwo czlonkowskie lub trybunal miedzynarodowy. Kraje
czlonkowskie stosuja wlasne przepisy przy podejmowaniu decyzji o
aresztowaniu danej osoby. Czerwona nota nie jest miedzynarodowym nakazem
aresztowania.
Zawiadomienia sa publikowane na wniosek danego kraju czlonkowskiego oraz w
przypadku, gdy pomoc spoleczna moze byc potrzebna do zlokalizowania danej
osoby lub gdy dana osoba moze stanowic zagrozenie dla bezpieczenstwa
publicznego. W ubieglym tygodniu policja mazowiecka opublikowala list
gonczy za bylym sedzia Wojewodzkiego Sadu Administracyjnego w Warszawie
Tomaszem Szmydtem, ktory jest podejrzany o szpiegostwo. Warszawski sad
rejonowy uwzglednil wniosek prokuratury i wydal postanowienie o tymczasowym
aresztowaniu Tomasza Szmydta na trzy miesiace “z uwagi na fakt ukrywania
sie podejrzanego, obawe matactwa procesowego oraz zarzucenie podejrzanemu
popelnienia zbrodni szpiegostwa”. Prokuratura Krajowa informowala tez o
pracach nad przygotowaniem wniosku o europejski nakaz aresztowania. Polskie
wladze nie maja w Bialorusi mozliwosci wykonywania wlasnych dzialan, moga
sie natomiast posilkowac instrumentami takimi jak poszukiwania
miedzynarodowe, ktorych skutecznosc – zaznaczyla prokuratura – zalezy “od
pewnych uregulowan i dobrej woli po stronie bialoruskiej”. Tomasz Szmydt
uciekl na Bialorus i 6 maja poprosil wladze w Minsku o “opieke i ochrone”.
Szmydt twierdzi, ze musial opuscic Polske, poniewaz nie zgadza sie z
dzialaniami wladz w Warszawie.
Prokuratura Krajowa poinformowala 8 maja, ze zostalo wszczete sledztwo w
sprawie brania przez Tomasza Szmydta udzialu w dzialalnosci obcego wywiadu
na terenie Polski i Bialorusi. Prokuratura zwrocila uwage, ze udzielanie
temu wywiadowi informacji moglo wyrzadzic szkode Rzeczypospolitej Polskiej,
tym samym naruszajac art. 130 par. 2 Kodeksu karnego.
9 maja sad dyscyplinarny NSA uchylil immunitet sedziego Szmydta oraz
zezwolil na jego zatrzymanie i zastosowanie wobec niego tymczasowego
aresztu. Dzien pozniej Prokuratura Krajowa wydala postanowienie o
przedstawieniu mu zarzutow szpiegostwa.
“Nagle sie wznioslem i uderzylem w sufit”. Co mowia pasazerowie
“przerazajacego lotu” We wtorek samolot z Londynu do Singapuru mial bardzo
silne turbulencje. Dzafran Azmir, 28-letni student, ktory byl na pokladzie,
powiedzial agencji Reutera, ze samolot “zaczal nagle przechylac sie i
drzec”. Dodal, ze “wszyscy pasazerowie, ktorzy nie mieli zapietych pasow
bezpieczenstwa, zostali wbici w sufit”. Allison Barker, ktorej syn byl na
pokladzie, powiedziala BBC, ze czas, w ktorym czekala na wiesci o samolocie
to byly “najdluzsze dwie godziny w jej zyciu”.
W samolocie Boeing 777 linii Singapore Airlines, lecacym z Londynu do
Singapuru, bylo 211 pasazerow i 18 czlonkow zalogi. Maszyna musiala
awaryjnie ladowac w Bangkoku w Tajlandii. W wyniku silnych turbulencji
zmarla jedna osoba.
Lokalne wladze w Bangkoku poinformowaly, ze ofiara to 73-letni Brytyjczyk,
ktory prawdopodobnie doznal zawalu serca. 30 osob zostalo rannych, a 23
odniosly mniejsze obrazenia. Siedmioro pasazerow jest w stanie krytycznym.
Wedlug danych portalu FlightRadar24 samolot w ciagu trzech minut obnizyl
lot z 37 do 31 tysiecy stop (z ponad 11 kilometrow do okolo 9,5) – podaje
agencja AP. Przez niecale 10 minut maszyna pozostawala na tej wysokosci, po
czym znow gwaltownie obnizyla lot. Niecale pol godziny pozniej samolot
wyladowal w Bangkoku. W mediach spolecznosciowych pojawiaja sie nagrania z
wnetrza maszyny.
Jak relacjonowal brytyjski korespondent “Faktow” TVN Maciej Woroch, widac
na nich duzy balagan na podlogach, tacki, czesci bagazu podroznych, ale
przede wszystkim czesci wewnatrz maszyny, bo wstrzas byl tak duzy, ze je
uszkodzil. Swiatowe media i agencje prasowe przytaczaja relacje pasazerow.
“Nagle samolot zaczal sie przechylac i bylo czuc drzenie, wiec zaczalem
przygotowywac sie na to, co sie dzieje. I nagle nastapil bardzo dramatyczny
spadek. W tym momencie wszyscy pasazerowie, ktorzy nie mieli zapietych
pasow bezpieczenstwa, zostali wbici w sufit” – relacjonowal agencji Reutera
Dzafran Azmir, 28-letni student, ktory byl na pokladzie samolotu. Jak
dodal, “niektorzy ludzie uderzali glowami w kabiny bagazowe, wgniatajac je”.
“Wszedzie widzialem porozrzucane rzeczy, wielu czlonkow zalogi samolotu
zostalo rannych” – powiedzial dyrektor generalny lotniska w Bangkoku
Kittipong Kittikachorn po ewakuacji najciezej rannych pasazerow i czlonkow
zalogi.
“Nagle sie wznioslem i uderzylem w sufit”
BBC, piszac o “przerazajacym locie”, przytacza relacje jednego z
Brytyjczykow, ktory znajdowal sie w maszynie wraz z rodzina.
“Lot trwal juz okolo 10 godzin, wokol krecili sie ludzie. Nikt nie dawal
zadnego sygnalu, zeby zapiac pasy” – powiedzial.
“Wczesniej nie bylo zadnych turbulencji i nagle do nich doszlo. Przez dlugi
czas nie bylo zadnych oznak, a potem nagle sie wznioslem i uderzylem w
sufit” – dodal.
“Najdluzsze dwie godziny w zyciu”
BBC przytacza tez relacje Allison Barker, ktorej syn Josh byl pasazerem
feralnego lotu. Barker relacjonowala, ze dostala od syna wiadomosc: “Nie
chce was straszyc, ale mam wariacki lot. Samolot laduje awaryjnie” Kocham
was wszystkich”.
Przez kolejne dwie godziny Allison nie miala o nim zadnych wiesci.
Stwierdzila, ze “to bylo przerazajace”. “Nie wiedzialam, co sie dzieje. Nie
wiedzielismy, czy przezyl, to bylo bardzo stresujace. To byly najdluzsze
dwie godziny w moim zyciu. To bylo okropne” – powiedziala BBC.
W koncu udalo sie jej porozmawiac z Joshem. “W jednej minucie po prostu
siedzial zapiety pasami bezpieczenstwa, a w nastepnej musial stracic
przytomnosc, bo znalazl sie na podlodze z innymi ludzmi” – opisuje matka.
Josh odniosl jedynie lekkie obrazenia. “Chyba ma polamane zeby i obrazenia
ust, ale nie sadze, zeby bylo to cos powazniejszego” – relacjonuje Allison.
Najstarszy polski maturzysta ma 85 lat. Zamierza isc na studia Najstarszy
tegoroczny maturzysta w Polsce ma 85 lat. Jozef Peruga przystapil do
egzaminu dojrzalosci wraz z innymi uczniami w jednej ze szkol w Kaliszu.
Mezczyzna zacheca mlodych ludzi, by przystepowali do matur i zapewnia, ze
“nie ma sie czego bac”. Jak poinformowal w piatek w mediach
spolecznosciowych prezydent Kalisza Krystian Kinastowski, pan Jozef Peruga,
mieszkaniec tego miasta ma 85 lat i jest najstarszym tegorocznym maturzysta
w Polsce. Przystapil do egzaminow z jezyka polskiego, niemieckiego,
matematyki i geografii. Egzaminy zdawal razem z uczniami Zespolu Szkol
Ponadpodstawowych w Kaliszu. “Panie Jozefie, pana postawa budzi szacunek i
uznanie. Gratuluje, niezaleznie od wynikow egzaminow jest Pan wzorem dla
nas wszystkich” – podkreslil Kinastowski. Pan Jozef urodzil sie w 1939 roku
w okolicach Turku, a w Kaliszu mieszka od ponad 20 lat. W czasie wojny byl
wiezniem niemieckiego obozu. Przez wiele lat pracowal jako kierowca
autobusow i ciezarowek. W rozmowie z “Gazeta Wyborcza” mezczyzna przyznal,
ze 15 lat temu, za namowa kolegow, skonczyl nieistniejace juz Technikum
Uzupelniajace dla doroslych, a do podejscia do matury namawiali go
uczniowie, z ktorymi chodzil do szkoly. 85-latek do matur przygotowywal sie
sam. W rozmowie z gazeta powiedzial, ze bezskutecznie szukal korepetytorow,
bo kazdy mu odmawial – jak podejrzewa, ze wzgledu na wiek. “Byl czestym
gosciem biblioteki. Wypozyczal ksiazki, cwiczenia, mapy. Jezyka
niemieckiego uczyl sie sluchajac pozyczonych kaset” – opisuje “Wyborcza”.
85-latek przyznal w rozmowie z “GW”, ze dziwi sie mlodym uczniom, ktorzy
koncza szkole srednia, a pozniej nie przystepuja do matury. – Mowie wam:
nie jest zle! Idzcie zdawac mature. Skoro ja w tym wieku dalem sobie rade,
to wy tez – powiedzial. – Z wyksztalceniem zyje sie latwiej. Chcialem byc
policjantem, pracowac w wydziale ruchu drogowego. Nie udalo sie, bo tego
wyksztalcenia zabraklo. Idzcie na mature. Warto. Nie ma sie czego bac! –
zacheca, cytowany przez portal kalisz.pl.
Do ostatniego egzaminu, ustnego z jez. niemieckiego, pan Jozef podszedl w
poniedzialek. Wyniki egzaminow pisemnych, tak jak pozostali maturzysci,
pozna 11 lipca. 85-latek zapowiada jednoczesnie, ze jesli dopisze mu
zdrowie, a zwlaszcza wzrok, to zamierza pojsc na studia z ekonomii.
Salon masazu okazal sie domem publicznym Policjanci zatrzymali 52-letnia
kobiete podejrzana o czerpanie korzysci z nierzadu i handel ludzmi. Kobieta
w jednym z mieszkan w Bytomiu (woj. slaskie) pod szyldem salonu masazu
prowadzila dom publiczny. Funkcjonariusze ustalili piec pokrzywdzonych
osob, ktore byly wykorzystywane, a niektore wrecz zmuszane do prostytucji.
Jak informuje slaska policja, organizatorka przestepstwa zwerbowane przez
siebie kobiety przewozila do nielegalnych domow publicznych w Niemczech
, za co 52-latka uslyszala zarzut handlu
ludzmi.
Policjanci zatrzymali w tej sprawie lacznie trzy osoby – przekazala we
wtorek komenda wojewodzka w Katowicach.
Mial byc salon masazu, byl dom publiczny
W grudniu 2023 roku policjanci z Wydzialu Kryminalnego KWP w Katowicach
ustalili, ze w jednym z mieszkan w Bytomiu, w ktory mial sie miescic salon
masazu, tak naprawde wlascicielka czerpie korzysci z nierzadu innych
kobiet. “52-letnia wlascicielka salonu obiecywala werbowanym przez siebie
kobietom, bedacym czesto w krytycznej sytuacji zyciowej, wysokie zarobki
podczas pracy w Niemczech przy swiadczeniu uslug seksualnych czy masazu.
Kobiety bedace bez srodkow do zycia, w tym jedna poszukiwana, zgadzaly sie
na wyjazd w celach zarobkowych” – poinformowal zespol prasowy slaskiej
policji. Po przewiezieniu zwerbowanych kobiet do Niemiec byly one
przyjmowane w nielegalnym domu publicznym. Wykonane podczas sesji
fotograficznych zdjecia organizatorka przestepstwa umieszczala na
niemieckich portalach erotycznych. W Niemczech pomagala jej 33-letnia
wspolniczka, ktora pilnowala i rozliczala kobiety w imieniu glownej
podejrzanej. W ten sposob – jak opisuja policjanci – podejrzana zarzadzala
nielegalnymi domami publicznymi zarowno w Polsce, jak i Niemczech, czerpiac
korzysci z wykorzystywanych kobiet, a jednoczesnie sama swiadczyla uslugi
seksualne. Gdy 52-latka przebywala w Niemczech, w Bytomiu pieniadze od
prostytutek swiadczacych uslugi seksualne w jej “salonie masazu”, odbieral
23-letni syn podejrzanej. Sledczy ustalili, ze przestepczy proceder trwal
przynajmniej od piec lat. Policjanci zatrzymali w tej sprawie trzy osoby.
Na wniosek prokuratora sad aresztowal glowna organizatorke procederu i jej
wspolniczke, pomagajaca jej w Niemczech. Syn wlascicielki bytomskiego
“salonu masazu” zostal natomiast objety dozorem policyjnym, poreczeniem
majatkowym, zakazem opuszczania kraju i kontaktowania sie ze wskazanymi
osobami. Za handel ludzmi grozi kara od trzech do 20 lat wiezienia.
Dywersja i sabotaz, Polska celem. Tusk: trzy zatrzymania w nocy
Informowalem o aresztowaniu dziewieciu osob. Dzisiaj w nocy zatrzymano
kolejne trzy – oznajmil Donald Tusk. Odniosl sie w ten sposob do spraw
zwiazanych z sabotazami i prowokacjami na terenie Polski. Dodal, ze
istnieje podejrzenie, ze “sluzby rosyjskie mialy cos wspolnego z glosnym
pozarem na Marywilskiej” w Warszawie i “postepowanie w tej kwestii trwa”.
Premier Donald Tusk podczas wtorkowej
konferencji podkreslil, ze “sluzby pracuja naprawde bardzo wydajnie”, jesli
chodzi o kwestie sledzenia i zapobiegania probom “sabotazu i dywersji na
terenie Polski i panstw sasiednich”. Wskazal, ze chodzi przede wszystkim o
Litwe i Lotwe .
– Informowalem wczoraj o aresztowaniu dziewieciu osob. Dzisiaj w nocy
zatrzymano kolejne trzy osoby – przekazal.
Zaapelowal, by w mediach nie pojawialy sie spekulacje albo niesprawdzone
informacje na temat aktow sabotazu i dzialan naszych sluzb. – Bedziemy
informowali na tyle, na ile to jest mozliwe i celowe o dzialaniach naszych
sluzb – zapewnil. Dodal, ze sytuacja jest pod kontrola i efektywnosc
dzialania sluzb, nie tylko w jego ocenie, jest imponujaca. Pozar hali przy
Marywilskiej. Rosjanie?
Szef rzadu podkreslil, ze chcialby, “zebysmy nie spekulowali w przestrzeni
publicznej o tym, ktore ze zdarzen w Polsce sa byc moze efektem obcych
sluzb, w tym rosyjskich i bialoruskich”.
Jednak – jak mowil – “aktywnosc rosyjskich sluzb, takze wspolpracujacych z
bialoruskimi, jest duza i nie ma sie co czarowac”.
– Mamy takze dzisiaj prawo przypuszczac – to jest moze zle slowo, ale
sprawdzamy watki – ze sluzby rosyjskie mialy cos wspolnego z glosnym
pozarem na Marywilskiej i postepowanie w tej kwestii trwa – poinformowal.
Poprosil jednoczesnie, “by nie dodawac tu kolejnych domyslow”, bo “nasze
sluzby pracuja efektywnie, ale musza pracowac w dyskrecji”. – Beda panstwa
informowal o tym, o czym moge i powinienem informowac opinie publiczna, ale
nic wiecej – zaznaczyl.
Przekazal tez, ze poszkodowani w pozarze przedsiebiorcy otrzymaja od
panstwa pomoc i poinformowal o kilku jej szczegolach. Byl tez pytany o
doniesienia medialne mowiacych o “nowej, piecioosobowej grupie
dywersyjnej”, ktorej czlonek mial zostac zatrzymany w ostatni weekend w
podwarszawskich Zabkach. W odpowiedzi szef rzadu zaapelowal, majac na
uwadze bezpieczenstwo i skutecznosc sluzb, o powstrzymanie sie od
spekulacji. Poprosil o niekreowanie zdarzen i poleganie na tym, co bedzie
oficjalnie przekazywane. Chodzi o informacje, ktore we wtorek podalo Radio
Zet. Wedlug nich w piatek w okolicach Zabek pod Warszawa mialo dojsc do
szeroko zakrojonej akcji policji prowadzonej w koordynacji ze sluzbami
specjalnymi. “W rece sluzb wpadla jedna osoba. Moze chodzic o czlonka
zagranicznej grupy sabotazowej dzialajacej na terenie Polski” – czytamy.
Tusk: nielegalnie przekraczajacy granice w 90 procentach maja rosyjskie wizy
Nawiazal rowniez do sytuacji na granicy polsko-bialoruskiej. – Dostalismy
potwierdzenie, i to jest niepokojacy scenariusz, ze presja na wschodnia
granice Polski to nie spontaniczna migracja ludzi, ktorzy uciekaja z
roznych krajow – powiedzial. Wskazywal, ze “ponad 90 procent tych, ktorzy
przekraczaja polska granice nielegalnie, to ludzie dysponujacy rosyjskimi
wizami”. Dodal, ze “inaczej niz to bylo na poczatku tej presji
migracyjnej, tego napiecia na granicy polsko-bialoruskiej, dzisiaj to
panstwo rosyjskie – i tutaj nie mamy zadnych watpliwosci, to nie jest moja
intuicja, to fakty zgromadzone takze przez nasze sluzby – stoi za
organizacja rekrutacji, transportu, a pozniej prob przemytu tysiecy
ludzi”. Jak dodal, sa to przede wszystkim osoby z Somalii
, Erytrei ,
Jemenu i Etiopii
, ktore przez “jedno z panstw arabskich”
przybywaja droga lotnicza do Moskwy. Stamtad “w sposob zorganizowany,
transportem kolowym lub kolejowym, trafiaja na Bialorus”. Przekazal tez
“informacje z wczoraj, wynikajaca z naszej wspolpracy z panstwami
sojuszniczymi”. – W tej chwili zlokalizowano kilka miejsc koncentracji na
terenie Rosji duzych, zorganizowanych grup
migrantow. Mowimy tu o tysiacach ludzi – powiedzial.
Podkreslil, ze mowi o tym, by uswiadomic, jak “wymagajaca, ciezka, a
czasami nawet niebezpieczna prace” maja sluzby strzegace granicy. Wymienil
Straz Graniczna, policje i wojsko. – Wazne jest pelne zabezpieczenie
granicy z Bialorusia, a w perspektywie takze granicy z okregiem
krolewieckim, z Rosja. Ona na razie nie jest tak wrazliwa, jesli chodzi o
presje migracyjna, ale w kazdej chwili moze sie to zmienic – dodal.
“Nie przewidujemy zaminowania” terenow przygranicznych
Byl tez pytany o Tarcze Wschod, ktorej powstanie niedawno zapowiedzial.
Zaznaczyl, ze fortyfikacje na granicy beda elementem odstraszenia i obrony
przed ewentualnym agresorem. Podkreslil, ze te elementy nie maja nic
wspolnego z zapora antymigracyjna, choc sila rzeczy, “ze wzgledu na
topografie, na logistyke”, beda ze soba skoordynowane. Jak dodal, “Tarcza
Wschod ma byc systemem, ktory skutecznie odstraszy kogokolwiek, kto mialby
pomysl, aby od wschodu Polske zaatakowac”. Dodal, ze bedzie ona kompozycja
roznych form obrony, takze srodowiskowych. Podkreslil, ze przewiduje sie
m.in. zalanie pewnych terenow woda tam, “gdzie to nie przynosi jakichs
negatywnych konsekwencji dla ludzi, dla gospodarki, czy dla natury”.
Wedlug Tuska oprocz zalewow i mokradel, granicy bronic beda geste lasy,
zapory przeciwczolgowe, nowoczesne instalacje podziemne. Jak tez –
zaznaczyl – “a nawet przede wszystkim, elektronika, obserwacja i to takze w
glab terenu potencjalnego przeciwnika”. Premier wskazal, ze zostana takze
zbudowane schrony dla ludnosci.
Poinformowal, ze wobec zainteresowania szczegolami technicznymi dotyczacymi
Tarczy poprosi Ministerstwo Obrony Narodowej
, zeby jeszcze w tym
tygodniu, a najpozniej na poczatku przyszlego, przygotowalo prezentacje
Tarczy Wschod dla dziennikarzy. Na pytanie, czy planowane jest zaminowanie
terenow na granicy, odparl: – Na razie nie przewidujemy zaminowania i nie
przewidujemy polskiej inicjatywy, jesli chodzi o zmiane prawa
miedzynarodowego w tej kwestii.
– Gwarantujemy, ze polska granica wschodnia bedzie najnowoczesniej
strzezona granica w Europie i w dodatku zrobimy to w duzej mierze za
europejskiej pieniadze – oswiadczyl. – Cala Europa musi zrzucic sie na te
nowoczesna instalacje – podkreslil premier.
Mowil tez o europejskiej zelaznej kopule. W poniedzialek w TVN24 Tusk
zapowiadal, ze wspolnie z premierem Grecji przygotowuje list do instytucji
europejskich w tej sprawie. Wczoraj ustalilismy wlasciwie ostateczna wersje
tej korespondencji. Jutro przekaze ja panstwu. Nie beda opowiadal, tylko
zobaczycie panstwo tresc tego listu – powiedzial na wtorkowej konferencji
prasowej.
Ustawa o ochronie ludnosci cywilnej
Premier poinformowal tez, ze w niedlugim czasie bedzie rozmawial z
marszalkiem Sejmu Szymonem Holownia
o wspoldzialaniu miedzy rzadem
i parlamentem, jesli chodzi o najblizsze ustawy, w tym w sprawie tej
dotyczacej ochrony ludnosci cywilnej.
– Poprosze tez dzis o spotkanie bylego ministra spraw wewnetrznych i
administracji Marcina Kierwinskiego, zeby mi zrelacjonowal, ktore punkty
moga powodowac opoznienie. Ja nie chce tego opoznienia. Srodki zapewnimy, a
propozycje sa gotowe. Kluczowe jest pytanie, jak szybko te idee zebrane w
rozmowach miedzy MON a MSWiA zamienia sie w projekt ustawy – mowil na temat
planowanych przepisow o ochronie ludnosci cywilnej. Szef rzadu przypomnial,
ze patronowal on dotychczasowym konsultacjom dotyczacym tych rozwiazan. –
Finalem tych konsultacji i narad byla miedzy innymi wstepna decyzja o tym,
ze na ochrone ludnosci cywilnej przeznaczymy 0,3 procent PKB jako stala,
publiczna danine na rzecz ochrony cywilnej – mowil Tusk.
– Poniewaz to jest skomplikowany projekt, wiec troche czasu kosztuje, takze
w Rzadowym Centrum Legislacji. (…) Moze to bedzie czerwiec. Nie wiem. Ale
to nie sa zbedne opoznienia. Tego wymaga praca nad ta ustawa – zapewnil
premier Tusk.
Dodal, ze nie jest w stanie sobie wyobrazic, aby “ktos w Sejmie byl przeciw
tak oczywistej potrzebie, jak wzmocnienie ochrony ludnosci cywilnej na
wypadek jakichs zdarzen”.
Ksiadz skazany za znieslawienie ministry. Zestawil jej zdjecie z symbolika
faszystowska Grzywne w wysokosci trzech tysiecy zlotych i tysiac zlotych
nawiazki ma zaplacic ks. Miroslaw Matuszny – proboszcz ze Snopkowa pod
Lublinem. Sad uznal go za winnego znieslawienia poslanki Lewicy, obecnie
ministry do spraw rownosci Katarzyny Kotuli. Wyrok nie jest prawomocny.
Grafika, o ktora chodzi zostala zamieszczona przez ks. Miroslawa Matusznego
25 pazdziernika 2020 na Facebooku.
Widzimy na niej zdjecie poslanki Lewicy Katarzyny Kotuli
w maseczce z czerwona blyskawica –
symbolem Ogolnopolskiego Strajku Kobiet. Obok zamieszczona zostala grafika
z elementami symboliki faszystowskiej. Zdjeciu i grafice towarzyszyl napis
“Faszyzm, wczoraj i dzisiaj” (przypomnijmy, ze w tym czasie trwala debata
po slowach abp. Marka Jedraszewskiego oraz wicemarszalka Sejmu Ryszarda
Terleckiego , ktorzy porownywali
symbol Strajku Kobiet do symbolu SS). Sad Rejonowy Lublin-Zachod skazal
ksiedza za znieslawienie na 3 tys. zl grzywny oraz 1 tys. zl nawiazki na
rzecz fundacji Dajemy Dzieciom Sile w Warszawie. Odczytujacy wyrok sedzia
Wojciech Wolski stwierdzil, ze duchowny “pomowil Katarzyne Kotule o
postepowanie i dzialalnosc nawiazujaca do faszyzmu”.
Wedlug sadu, moglo to narazic polityczke na utrate zaufania potrzebnego dla
wykonywania mandatu.
Duchowny zapowiedzial, ze sie odwola
Duchowny po wyjsciu z sali rozpraw powiedzial, ze szanuje wyrok, ale kazdy
“kiedys stanie na sadzie ostatecznym i tam sie bedzie tlumaczyl ze
wszystkiego, co zrobil”. Wymagania Boga wzgledem nas, w tym takze dotyczace
poszanowania zycia, swietosci tego, w co wierzymy sa jednoznaczne –
stwierdzil. Jego zdaniem, trwa debata o granicy wypowiedzi w przestrzeni
publicznej. Zapowiedzial odwolanie od wyroku.
SPORT
TOMASZ ADAMEK WYPROSZONY Z SAMOLOTU DO USA. MIAL BYC PIJANY Mialo byc
zwyciestwo w oktagonie i szybki powrot do domu w Stanach Zjednoczonych.
Pierwsze Tomaszowi Adamkowi sie udalo, z drugim byl problem. Piesciarz
zostal w niedziele wyproszony z pokladu samolotu, ktorym mial odleciec za
ocean. 47-latek, zdaniem personelu pokladowego, mial znajdowac sie pod
wplywem alkoholu. Byly piesciarz odpiera zarzuty. Adamek, byly mistrz
swiata organizacji IBF oraz IBO w wadze junior ciezkiej oraz WBC w
polciezkiej, zawodowa kariere ma za soba. Nie porzucil jednak sportu na
dobre. W styczniu pokonal w walce bokserskiej Mameda Chalidowa w trakcie
gali KSW, a w miniona sobote zadebiutowal na gali organizacji Fame MMA.
Ponownie walczyl w formule bokserskiej i ponownie wygral, tym razem z
youtuberem Patrykiem Bandurskim. Popularny “Goral” na co dzien mieszka w
Stanach Zjednoczonych i tam mial wrocic w niedziele, dzien po walce, ktora
stoczyl w Gliwicach. Mial, bo ostatecznie z Polski nie wylecial. Wedlug
informacji “Faktu” Adamek zostal wyprowadzony z pokladu samolotu tuz przed
odlotem. Powodem mial byc fakt, ze sportowiec znajdowal sie pod wplywem
alkoholu. Sam zaprzecza twierdzeniom, ze byl pijany, chociaz potwierdzil,
ze wczesniej spozywal alkohol. Siedzialem juz w samolocie lecacym do USA.
Nagle podeszla do mnie stewardesa. Uslyszalem, ze jestem pijany i ze nie
moge leciec. A to kompletna bzdura. Po sobotniej walce w Gliwicach wypilem
troche wina, rano jedno piwko i to wszystko. Jestem poobijany, mam podbite
oko, wiec moze pomysleli, ze bilem sie po pijaku. To skandal. Tak tego nie
zostawie. Juz dzwonilem do prawnika – tlumaczyl w rozmowie z “Faktem”.
Spytali Mbappe o przenosiny do Realu. Odpowiedzial jednym slowem i
zszokowal Zagraniczne media od wielu miesiecy zyja ewentualnym transferem
Kyliana Mbappe do Realu Madryt. W cieniu Francuza pozostaje jego mlodszy
brat Ethan, ktoremu po sezonie wygasa kontrakt z Paris Saint-Germain. W
zwiazku z tym wielu kibicow zaczelo sie zastanawiac nad jego przyszloscia.
Jeden z fanow zapytal Ethana o transfer do Realu Madryt. Jego odpowiedz
byla jednoznaczna. Kylian Mbappe nadal nie oglosil, gdzie bedzie wystepowal
w przyszlym sezonie. Pilkarzowi pod koniec czerwca wygasa kontrakt z
paryskim klubem, a dzialaczom nie udalo sie namowic, by go przedluzyl.
Reprezentant
Francji za posrednictwem mediow spolecznosciowych zakomunikowal swoja
decyzje.
–
Czesc wszystkim, tu Kylian. Zawsze mowilem, ze sie chcialbym sie do was
zwrocic, kiedy nadejdzie czas, dlatego teraz to robie. Chcialbym oglosic,
ze to moj ostatni rok w PSG , nie
zamierzam przedluzac umowy – powiedzial. Media sa niemal pewne, ze wybitny
zawodnik dolaczy do Realu Madryt
, z ktorym ma podpisac
kontrakt na piec sezonow, dzieki ktoremu zarobi okolo 15 mln euro netto.
Zapytali Mbappe o przenosiny do Realu Madryt. Jednoznaczna odpowiedz
W cieniu Kyliana Mbappe do dzis pozostaje jego brat – Ethan. Mlodszemu z
braci Mbappe takze latem wygasnie umowa z Paris Saint-Germain. Poki co
dostawal niewiele szans w pierwszym zespole 12-krotnego mistrza
Francji. Debiutowal
pod koniec ubieglego roku w wygranym 3:1 meczu z FC Metz
,
wchodzac na boisko w 92. minucie. Ethan pojawil sie takze na murawie w
starciach z US Revel, US Orleans, FC Lorient i ponownie z FC Metz. Na ten
moment nie wiadomo, czy umowa 17-latka zostanie przedluzona z PSG. W
zwiazku z tym zaczely pojawiac sie spekulacje dotyczace jego przyszlosci.
Media donosily, ze Ethan moze przeniesc sie do Madrytu wraz z Kylianem.
Ostatnio jeden z fanow zapytal 17-latka o krazace plotki
. “Czy przejdziesz do Realu Madryt
latem?” – spytal kibic . Mbappe
powiedzial, ze nie. Ethan Mbappe kariere rozpoczal w barwach AS Bondy, a w
2017 roku w wieku 11 lat przeniosl sie do PSG. Dotychczas w pierwszej
druzynie zanotowal piec wystepow. W tym samym roku do klubu ze stolicy
Francji trafil jego Kylian. W 307 meczach zdobyl 256 goli i zanotowal 108
asyst. Jest takze kapitanem reprezentacji Francji. W narodowych barwach
zagral 77 razy. Strzelil 46 goli.
DETEKTYW
bili, ZastrasZali
i okradali
Na terenie Polski, przed 1990 roku przechowywanie kosztownosci i waluty w
banku nie bylo rozwiazaniem ani dobrym, ani tym bardziej powszechnie
stosowanym. Ludzie mieli swiadomosc, ze do informacji o tym, ile kto
posiada na koncie w banku, organy panstwa maja nieograniczony niczym
dostep. A po stwierdzeniu, ze ktos zgromadzil spory majatek, wystarczylo
zapytac skad to ma i z odpowiedzia juz zaczynaly sie klopoty. Wedlug
urzednikow z tamtego czasu, majatek powstawal albo w wyniku kradziezy, albo
w wyniku nieplacenia naleznych podatkow. i tak zle, i tak jeszcze gorzej…
Wiekszosc osob trzy- mala swoje majetnosci po prostu w domu. Po wymienieniu
na dolary lub zloto ukrywano je w roz- nych sejfikach albo po pro- stu w
skrytkach. Z tego powo- du zdarzaly sie kradzieze, czy napady na domy w
wyniku, ktorych zlodzieje mogli liczyc na naprawde duze lupy. Naj- bardziej
zagrozonymi osobami byli bogaci rolnicy, mieszkaja- cy czesto na odludziu,
z daleka od posterunkow milicji i bar- dzo czesto niepodlaczeni do sieci
telefonicznej. W miescie zdarzaly sie napady na zamoz- ne osoby, ale ci
czesciej mogli liczyc na pomoc sasiadow lub szybkie przybycie milicjantow.
Na wsi jedyny problem dla bandytow stanowily groz- ne, spuszczane na noc
psy i… bron palna nielegalnie posia- dana przez wielu mieszkan- cow
odleglych zabudowan. Oba problemy niestety latwo bylo wyeliminowac,
chociaz- by przez zaskoczenie. Nikt nie sypial przeciez z bronia pod
poduszka.
napad
14 lutego 1987 roku posteru- nek milicji w K. zostal powia- domiony
telefonicznie o napa- dzie, jaki mial miejsce w nocy, na dom Ireny i Pawla
P., boga- tych rolnikow hodujacych krowy mleczne w miejsco- wosci Wola G.
Sprawcy pobili domownikow, wymusili na nich wydanie kosztownosci i odda-
lili sie z tego miejsca. O zdarze- niu powiadomila Irena P., bo Pawel P.
zostal zabrany przez karetke do szpitala w L.
Na miejsce natychmiast skierowano dwa radiowozy. Jeden z posterunku w K. i
drugi z Rejonowego Urzedu Spraw
Wewnetrznych w L. Zarza- dzono tez kontrole wszystkich podejrzanych
pojazdow prze- mieszczajacych sie w najbliz- szej okolicy. Na miejscu mili-
cjanci ustalili, ze o godzinie 3.30, do domu rolnikow P., wdarlo sie przez
drzwi piw- niczne czterech zamaskowa- nych mezczyzn. Pobili i zwia- zali
wyrwanych ze snu domow- nikow, czyli Irene i Pawla P., a nastepnie na
zmiane prze- szukujac dom i bijac zwiaza- nych gospodarzy zadali wyda- nia
kosztownosci i pieniedzy. Najwiecej obrazen doznal Pawel P., bo to on byl
najcze- sciej bity i kaleczony nozem. Nie poddal sie, ale widzac jego
meczarnie, to zona wskazala napastnikom, ze zloto maja schowane w oparciu
wersalki a pieniadze w pustym garn- ku kamionkowym na szafce w kuchni.
Napastnicy wydostali te przedmioty, ale nadal znecali sie nad domownikami
doma- gajac sie reszty. Pawel P. wska- zal im w koncu miejsce ukrycia
jeszcze 8 zlotych rublowek. Byly w drugiej wersalce. Napastnicy zabrali i
to i wyszli z domu, gro- zac, ze jesli okradzeni rolnicy powiadomia
milicje, to wroca i ich zabija, a zabudowania spala.
Milicjanci w trakcie pierw- szych przesluchan zwroci- li uwage na fakt, ze
napast- nicy zaczeli od razu od bicia domownikow, a dopiero poz- niej
zazadali wydania kosztow- nosci. Taka metoda z reguly poslugiwaly sie grupy
cygan- skie i takie przyjeto zalozenie na poczatek.
Na miejscu nie zabezpie- czono sladow linii papilarnych, bo sprawcy oprocz
zamasko- wania twarzy ponczochami i starannego przygotowania napadu, mieli
takze na rekach rekawiczki. Co prawda, byly to zwykle rekawiczki z jakiejs
Napady Na Bogaczy
dzianiny, ale takie takze wyklu- czaly pozostawienie przez nich odciskow
palcow. Zabezpie- czono natomiast slady butow i juz przy tym pierwszym
napa- dzie zwrocono uwage na to, ze dwoch sprawcow nosilo woj- skowe buty,
tzw. opinacze. Nie przesadzalo to o niczym, bo w tym czasie takie obuwie
bylo bardzo cenione ze wzgledu za wytrzymalosc i po prostu kra- dzione z
wojska. Jednak moglo to wskazywac na powiazanie sprawcow z wojskiem.
Przy pierwszym napa- dzie nie uzyto psa tropiacego, poniewaz w rejonie
akurat nie bylo w tym czasie takiego psa w okolicznych komendach. Dopiero w
maju 1987 roku wrocil ze szkolenia w Sulkowi- cach milicjant z takim psem.
Panstwo P. oprocz zlotych rublowek stracili ponad 30 zlo- tych precjozow,
na ktore skla- daly sie skupowane pierscion- ki, obraczki i cztery
lancuszki. Wydali napastnikom takze 3 tys. dolarow i podobna warto- sciowo
kwote w zlotowkach.
Pawel P. opuscil szpital po tygodniu i to on dopiero zwrocil uwage
milicjantom na dziwna sytuacje zwiazana z psem, ktory w nocy pilno- wal
podworka. Ogrodzenie posesji bylo bardzo solidne, wykonane z metalowych
pre- tow, a pies znany byl ze swojej agresywnosci, bo juz pokale- czyl w
przeszlosci dwie osoby. Tymczasem sprawcy weszli na teren posesji bez
problemu i podobnie wyszli z niej. A pies biegajacy po podworku zostal
uwiazany przez Irene P. dopie- ro po przyjezdzie milicjantow. Gdy po Pawla
P. przyjechala karetka, psa prawdopodobnie nie bylo na podworku. Praw-
dopodobnie, bo w szoku po napadzie Irena P. nie pamieta- la, czy go
widziala. W tamtym czasie milicjanci nie rozwiazali tej zagadki. Penetracja
najblizszej oko- licy oraz rozpytania sasiadow nie daly prawie nic. Prawie,
bo z uzyskanych informacji wynikalo, ze bardzo podobny napad mial miejsce
dwa mie- siace wczesniej na mieszkan- ca pobliskiego Z. Mezczyzna ten,
jednak nie zglosil nicze- go milicjantom, bo byl znany z nielegalnego
handlu alkoho- lem i obawial sie, ze zglosze- nie skieruje na niego uwage
mundurowych i nie dosc, ze niczego nie odzyska to jeszcze nie bedzie mogl
zarabiac han- dlujac wodka. Milicjanci pro-bowali uzyskac od niego opis
zdarzenia, ale zaprzeczal kon- sekwentnie, aby jakikolwiek napad mial
miejsce. Funkcjo- nariusze, nieoficjalnie, dowie- dzieli sie jednak, ze
zamasko- wanych sprawcow bylo takze czterech i tez zaczeli od brutal- nego
pobicia gospodarza.
Milicjanci wiedzieli juz, ze w ich okolicy dziala grupa dokonujaca napadow
na majetne osoby. Oprocz ofi- cjalnego sledztwa, wszczeto rozpracowanie
operacyjne pod kryptonimem “Bogacze” i podjeto intensywne dziala- nia w
terenie. Oczywiscie, opis i rysunki skradzionych zlotych wyrobow trafily do
milicyjnych kartotek, ale nigdzie tymcza- sem “nie wyplynely”.
strach
Juz w lutym 1987 roku po oko- licznych miejscowosciach roz- niosla sie
wiadomosc o grupie napadajacej na bogatych rol- nikow i ludzie zaczeli sie
bac. Solidniej zamykano domy na noc, kupowano duze psy i ner- wowo
reagowano na kazde- go obcego pojawiajacego sie w poblizu zabudowan. Nie
uchronilo to jednak miesz- kancow miejscowosci J., czyli Mariana i Zofii
F., przed napa- dem na ich dom, 11 kwietnia 1987 roku.
Scenariusz byl bardzo podobny. Sprawcy, tym razem trzech, byli zamaskowani
pon- czochami i na rekach mieli dzianinowe rekawiczki. Takze zaczeli od
pobicia i zwiazania domownikow i w ten sposob szybko wymusili na nich wyda-
nie pieniedzy. Tym razem nie zrabowali zlota, ale tylko dla- tego, ze
okradzeni preferowali przechowywanie majetnosci w postaci dolarow. Ich
maja- tek pochodzil zarowno z upra- wy ziemniakow na dobrych, duzych
kawalkach pol, jak i z tego, ze matka Mariana F. wyjechala do Niemiec i on
regularnie jezdzil tam na kil- kumiesieczne pobyty, podczas ktorych
pracowal.
Niestety, sprawcy zostawi- li oboje rolnikow zwiazanych i w tych wiezach
czekali oni az do poludnia dnia nastep- nego, kiedy jeden z sasiadow
zaniepokojony tym, ze na ich podworku nic sie nie dzie- je i nie widac
nawet dymu z komina przyszedl zobaczyc, co sie stalo. Pobita i bardzo mocno
zwiazana Zofia F. zmarla przed jego przyby-ciem. Marian F. byl nieprzy-
tomny i dopiero po dwoch dniach udalo sie go przeslu- chac i dowiedziec o
przebiegu calego zdarzenia.
Jego relacja niewiele wnio- sla do sprawy, poza tym, ze jeden z napastnikow
w ogole sie nie odzywal.
Nim jednak z nim poroz- mawiano, milicjanci przepro- wadzili bardzo solidne
ogle- dziny domu i najblizszego otoczenia. W tym przypadku takze znaleziono
slady zolnier- skiego buta i wyjasniono, jak napastnicy unikali zaatakowa-
nia przez psa. Podworka pil- nowal duzy czworonog, mie- szaniec, podobny do
owczarka podhalanskiego i pojawil sie w obejsciu dopiero nastep- nego dnia.
Milicjanci znalezli w siatce ogrodzeniowej spore, swiezo wykonane
przeciecie od strony krzakow otaczaja- cych posesje. Zrozumieli, ze sprawcy
najpierw uszkodzi- li ogrodzenie, czekali az pies ucieknie z podworka na
laze- ge po okolicy i dopiero wtedy zaatakowali. Podobnie musie- li
postapic przy poprzednim napadzie otwierajac psu furt- ke. Wykorzystali
fakt, ze zwie- rzak, ktory wybiegl poza swoj staly teren, rzadko atakuje
juz kogokolwiek, uszczesliwio- ny perspektywa swobodnego biegania po
okolicy i znalezie- nia gotowej na amory suki. Ta znajomosc psich obyczajow
jeszcze bardziej przekonywa- la milicjantow prowadzacych sprawe, do faktu,
ze sprawca- mi sa Cyganie, zawsze bardzo dobrze obeznani ze zwyczaja- mi
zwierzat. Nieodzywajacego sie napastnika takze uznano za Cygana, ktory
slabo, albo wcale nie mowil po polsku i dlatego milczal.
Niestety i w tym przypad- ku nie uzyto psa tropiacego i nie udalo sie
zabezpieczyc zadnych istotnych sladow, czy uzyskac zeznan pomocnych w
wytypowaniu sprawcow.
Milicjanci nie do konca jeszcze wykonali wszyst- kie przesluchania i
dzialania w terenie, kiedy nadeszla infor- macja o kolejnym napadzie, 28
kwietnia 1987 roku. Tym razem bandyci wtargneli do domu sadownikow –
Stefana i Stefa- nii U., w miejscowosci K.
Scenariusz byl podobny. W nocy, okolo godziny 4 nad ranem, przestepcy przez
nie- zamkniete na klucz drzwi od garazu, dostali sie do wnetrza domu.
Pobili, a nastepnie zwia- zali malzenstwo sadownikow oraz matke Stefana U.
Znecali sie jednak tylko nad malzen- stwem bijac i grozac przypa- laniem
zelazkiem. Malzenstwo wydalo im gromadzony latami majatek, w postaci prawie
pol kilograma zlotych wyrobow oraz prawie 700 tys. owcze- snych zlotych, co
tez stanowi- lo kwote niebagatelna. Biorac pod uwage fakt, ze srednia
pensja oscylowala wowczas wokol kwoty 20 tys. zl.
Sprawcy uciekli z domu po zdobyciu lupu i sciagniety, tym razem z odleglego
Rejonowego Urzedu Spraw Wewnetrznych, pies tropiacy doprowadzil po sladach
wsrod lasu do drogi asfaltowej, przy ktorej najpraw- dopodobniej oczekiwal
wspol- nik z samochodem. Tu slad sie urwal, ale zabezpieczono slady
bieznika opon. Podczas tro- pienia znaleziono, a nastepnie zabezpieczono,
dwa rodzaje sladow butow wojskowych typu “opinacze”. Jeden z tych sla- dow
biegly zidentyfikowal poz- niej, jako tozsamy ze sladem pozostawionym na
podworku rolnikow Ireny i Pawla P. Mili- cjanci mieli juz wiec pewnosc, ze
napadow dokonuje ta sama grupa przestepcza.
Tradycyjnie zapytano o psa pilnujacego posesji Stefana i Stefanii U.
Okazalo sie, ze
obejscia pilnowaly dwa spore psy, ktore kilka dni wczesniej uciekly i
gdzies przepadly. Nigdy do domu nie wrocily, co bardzo zastanawialo zarowno
ich wlascicieli jak i milicjantow prowadzacych czynnosci w tej sprawie.
Ze wzgledu na powtorze- nie sie scenariusza, a zwlasz- cza ze wzgledu na
zgon Zofii F. podczas zdarzenia w J., spra- we napadow uznano juz za na
tyle istotna, ze nadzor nad roz- pracowaniem tej grupy objal owczesny
Wojewodzki Urzad Spraw Wewnetrznych w S., co dawalo mozliwosc uzycia wiek-
szych sil i srodkow.
Przeprowadzono tez solid- na narade, oceniajac obec- ne ustalenia i
zgromadzone slady i inne dowody. Wnioski nie byly pocieszajace. Mili-
cjanci nie mieli prawie nic, co pozwalaloby na typowa- nie sprawcow.
Podjeto wiec decyzje o jedynym mozliwym dzialaniu. Wytypowano w pro- mieniu
kilkudziesieciu kilome-
trow rolnikow uznawanych za najbogatszych i sporzadzono plan zasadzek.
Kazde z tych gospodarstw bylo w nocy dys- kretnie obserwowane przez
milicjantow z miejscowego posterunku, wyposazonych oczywiscie w srodki
lacznosci. W srodku tego kola dyzurowa- la w posterunku 10 osobowa grupa
milicjantow z dluga bro- nia i dwoma psami obronnymi. Grupa przygotowana i
wyszko- lona do prowadzenia dzialan poscigowych. Milicjanci ci dys-
ponowali trzema samochoda- mi. Jednym z nich byl samo- chod marki UAZ
umozliwiajacy szybkie przemieszczanie sie po polnych drogach, a nawet bez-
drozach. Dzialania mialy byc przeciez prowadzone w terenie wiejskim. Mijaly
jednak kolejne dni i nie dzialo sie nic. Duza grupa funkcjonariuszy byla co
noc wylaczona z innych dzia- lan, co martwilo kierownictwo. To nie moglo
trwac w nieskon- czonosc. I zakonczone zostaly z koncem czerwca 1987 roku.
Jedynym efektem tych zasadzek bylo zatrzymanie wlamywaczy do sklepu w R.,
ktorych noca wypatrzyl jeden z obserwatorow. Zlodzieje mieli pecha, bo na
obiekt wla- mania wybrali sklep w poblizu gospodarstwa objetego obser-
wacja. Grupa przygotowana do zatrzyman z latwoscia schwy- tala dwoch
mezczyzn, ktorzy zaskoczeni wewnatrz skle- pu nawet nie probowali sta- wiac
oporu, widzac milicjan- tow w polowych mundurach i wyposazonych w dluga
bron, czyli karabinki Kalasznikowa. Do kompletu przerazenia dolo- zyly sie
jeszcze dwa owczarki niemieckie rwace sie na smy- czach do dzialania.
Zlodziejami okazali sie dwaj mieszkancy pobliskiej miej- scowosci, znani
milicjantom i karani juz wczesniej za wla- mania. Po ich ujeciu bylo od
razu wiadome, ze raczej nie maja nic wspolnego z grupa dokonujaca napadow
na tym terenie. Oczywiscie zbada- no dokladnie ich alibi na czas napadow i
gruntownie prze- szukano miejsca zamieszkania. Nie znaleziono zadnych dowo-
dow na polaczenie tych osob z napadami.
Dobrej pracy pomaga przy- padek, ale nie zawsze. Dzia- lania operacyjne
milicjantow w terenie przyniosly spory efekt, bo zaczely splywac rozne
informacje. Wiekszosc z nich nic nie wnosila do sprawy, ale niektore byly
interesujace…
Z jednej z informacji wyni- kalo, ze w maju 1987 roku dokonano napadu na
dom Tomasza K., mieszkanca nie- dalekiego S. Budynek polozony byl w okregu
wytypowanym, jako miejsce dzialania tej grupy przestepczej. Czterech zama-
skowanych sprawcow mialo wejsc wieczorem do domu polozonego na obrzezach
tego niewielkiego miasteczka i po
pobiciu i zwiazaniu Tomasza K. wymusilo od niego wydanie duzej kwoty w
dolarach i zlo- towkach. Pobity i ograbiony mezczyzna nie zglosil tego
faktu z obawy przed pytaniami organow scigania o pochodze- nie tych
pieniedzy. Milicjanci natychmiast pojechali do niego. Niestety, pomimo
widocz- nych jeszcze na twarzy sladow pobicia i pokrytych strupami sladow
wiazania na nadgarst- kach, Tomasz K. zdecydowanie zaprzeczal, aby dokonano
na niego napadu i milicjantom nie udalo sie go przekonac do wspolpracy.
Przypuszczali, ze mezczyzna zostal bardzo solid- nie zastraszony przez
napastni- kow i dlatego zdecydowal sie na takie zachowanie. A jego dom,
mimo ze w granicach miastecz- ka, byl polozony na takim odlu- dziu, ze
naprawde mezczyzna mogl obawiac sie kolejnej wizy- ty bandytow.
Pozniejsze dzialania opera- cyjne doprowadzily do jeszcze ciekawszych
ustalen. Okazalo sie bowiem, ze Tomasz K., jako pracownik przedsiebiorstwa
skupujacego zboze i inne plody rolne, dopuszczal sie licznych naduzyc i
dlatego bardzo staral sie nie wzbudzac zainteresowa-
nia milicjantow swoja osoba. Potem ustalono jeszcze, ze podczas tego napadu
bandyci ukradli mu znalezione w tap- czanie dwie sztuki nielegalnie
posiadanej broni palnej z amu- nicja. Jedna mial byc mysliwski sztucer, a
druga pistolet P-64. Tej informacji nie potwierdzo- no, ale pozniejsze
dzialania milicjantow doprowadzily do zatrzymania i skazania Toma- sza K.
za naduzycia finansowe popelnione przy skupie zboza.
Ciekawsza informacja naplynela w sierpniu 1987 roku. Rolnik Jan C., z
miejsco- wosci J., zauwazyl mezczyzne, ktory wspial sie na drzewo, w
miejscowosci O. i przez lor- netke obserwowal gospodar- stwo Kazimierza i
Iwony K. Informacja ta zelektryzowala prawie doslownie funkcjona- riuszy
prowadzacych czynno- sci w sprawie napadow. Dom malzenstwa K. byl
wytypowany do obserwowania podczas akcji prowadzonej do konca czerw- ca
1987 roku. Natychmiast zorganizowano zasadzke i juz nastepnego dnia
zatrzymano mezczyzne, ktory usadowiony na rozlozystej lipie z pomoca
lornetki obserwowal gospo- darstwo. Wczesniej odbyla sie burzliwa dyskusja
na temat tego, czy decyzja o zatrzyma- niu jest wlasciwa i czy nie nale-
zaloby zaczekac az grupa doko- na napadu i wtedy zatrzymac jej czlonkow.
Uznano jednak, ze przestepcy moga z jakiegos powodu sie rozmyslic i zrezy-
gnowac z akcji. Wtedy znikla- by byc moze jedyna szansa na ustalenie
czlonkow tej grupy.
Zatrzymany mezczyzna mial okolo 25 lat i nie pocho- dzil z okolicy. Nie
znaleziono przy nim zadnych dokumen- tow. Mial przy sobie jedy- nie
pieniadze i lornetke i od poczatku sprawial problemy. Opowiadal
milicjantom, ze na drzewo wszedl, bo gonili go jacys bandyci. Mowil tez, ze
wchodzac na drzewo spadl z niego i uderzyl sie w glowe, co spowodowalo, ze
nie pamieta, jak sie nazywa. Milicjanci od razu zorientowali sie, ze bedzie
on udawal osobe chora psy- chicznie, ale musieli postepo- wac zgodnie z
procedurami. Poniewaz przed zatrzymaniem w areszcie mezczyzne musial
przebadac lekarz. Pojechali z nim do szpitala w L. I tam niestety stala sie
rzecz, ktora zawazyla na przyszlosci calych
reklama
dzialan. Lekarka badajaca tego czlowieka uznala, ze ona, jako lekarz chorob
wewnetrz- nych, ze wzgledu na jego stan, nie moze wydac zgody na pobyt w
areszcie, bo wszyst- ko wskazuje na chorobe psy- chiczna. Zalecila
konsultacje z psychiatra.
Poniewaz szpital psychia- tryczny byl doslownie po dru- giej stronie ulicy,
milicjanci natychmiast pojechali tam z zatrzymanym. Lekarz psy- chiatra po
wstepnym zbada- niu uznal, ze nalezy mezczyzne poobserwowac na zamknietym
oddziale psychiatrycznym, przynajmniej przez dobe, aby miec pewnosc, ze to
symulant, a nie ktos naprawde chory. Milicjanci zgodzili sie na to
i pozostawili mezczyzne na zamknietym oddziale, uzgad- niajac termin
odebrania go na dzien nastepny.
na pewno sie uda
Cele aresztu w Rejonowym Urzedzie Spraw Wewnetrz- nych w L. znane byly w
okoli- cy z tego, ze prawie nie maja okien i siedzenie w nich jest naprawde
bardzo trudne. Nawet najbardziej zatwardzia- li przestepcy zaczynali drzec
na informacje o tym, ze jada do aresztu w L. Te “renome” troche celowo
podtrzymywa- li milicjanci, rozpuszczajac informacje np. o tym, ze “nie-
pokorni aresztanci” trafiaja do jednej celi z psychicznie chorym
homoseksualista, kto- rego celowo przywozi sie, aby umiescic z okreslonym
aresz- tantem. Czy tak bylo napraw- de, nie sposob ustalic. Pewne natomiast
jest to, ze podobnie jak w wielu miejscach w Polsce osoby, ktore spedzily
przepiso- we 48 godzin w tym areszcie, byly zaraz po wyjsciu zatrzy- mywane
ponownie tyle, ze do innej sprawy. I znow siedzia- ly 48 godzin bez
pewnosci, ze to nie koniec zatrzyman. Nic dziwnego, ze wiele osob przy-
znawalo sie tutaj do popelnio- nych czynow, a gdzie indziej nigdy by do
tego nie doszlo.
Dlatego tez, milicjanci pra- cujacy przy sprawie napadow, byli pewni, ze
uda im sie wydo- byc prawde od zatrzymanego mezczyzny i ustalic jego wspol-
nikow. Bo o tym, ze prowadzil on rozpoznanie przed plano- wanym napadem
byli przeko- nani w stu procentach.
Przygotowano sie staran- nie do przesluchan na dzien nastepny. Na wszelki
wypadek jeden z milicjantow sprowadzil jednego ze swoich informato- row
kryminalistow, aby umie- scic go w celi z tym zatrzyma- nym w celu
wydobycia infor- macji. Byl pewny, ze czlowiek ten wyciagnie z latwoscia
kazde informacje, bo juz wiele razy to robil i udawalo mu sie to w pelni.
Ludzie po intensywnym przesluchaniu pragna podzielic sie z kims swoimi
emocjami. I przestepcy chetnie obdarzaja zaufaniem kolege z celi, zwlasz-
cza jesli jest nim mocno wytatu- owany stary kryminalista.
Niestety, nastepnego dnia rano ze szpitala nadeszla pora- zajaca
informacja. Pacjent pozostawiony na zamknietym oddziale zmylil czujnosc
pie- legniarzy i uciekl nad ranem, wykorzystujac moment dluz- szego
otwarcia drzwi, podczas wywozenia brudnej poscieli. Pielegniarze postapili
w irra- cjonalny sposob i o tym fakcie powiadomili dopiero rano, po
przyjsciu do pracy nastepnej zmiany pielegniarzy i lekarzy.
Milicjanci mieli wiec raczej niewielkie szanse na skutecz- ny poscig, ale
mimo to zarza- dzono dzialania blokadowo- -poszukiwawcze. Niestety na
prozno.
Kierownictwo zarowno RUSWwL.,jakiWUSWwS. bylo rozsierdzone, jak rzadko.
Realna i jedyna, jak dotych- czas, szansa na zlapanie groz- nej grupy
przestepczej prysla, jak banka mydlana i milicjan- ci zostali z niczym.
Niestety zdarzenia ulozyly sie tak nie-szczesliwie, ze z zatrzymanym nie
wykonano zadnych czyn- nosci. Nie sfotografowano go, nie mowiac juz o
pobraniu odciskow linii papilarnych. Dopiero teraz technik scia- gnal je z
lornetki, ktora pozo- stala w rekach milicjantow, ale przeszla przez kilka
rak i z wielkim trudem po elimi- nacji “milicyjnych” odciskow, udalo sie
zabezpieczyc dwa slady, ktore mogl pozostawic zatrzymany. Slady te do dzi-
siaj znajduja sie w rejestrze, ale nigdy w rece milicjantow, a pozniej
policjantow nie trafil ich wlasciciel.
Niestety dalsze dzialania milicjantow w sprawie tych napadow nie wyszly
poza faze operacyjna, czyli niejawna. Nie zdobyto wiec zadnych dowo- dow
procesowych, nie mowiac juz o zatrzymaniu sprawcow. Nigdy, nawet
operacyjnie, nie udalo sie potwierdzic, ze napa- dow tych dokonywali
Cyganie i bylo to raczej przekonanie milicjantow, niz jakas rzetelna wiedza.
Najbardziej konkretne informacje operacyjne doty- czyly informacji
uzyskanej od jednego z paserow, ktory mial posredniczyc w uplyn- nianiu
zlotej bizuterii z jedne- go z napadow. Twierdzil on, ze napadow tych
dokonywali sluchacze polozonej niedaleko szkoly wojskowej w D., ktorzy
wychodzili z terenu szkoly na przepustki i nie byli brani pod uwage podczas
rozpracowywa- nia, bo wywodzili sie z innych terenow. Nigdy nie potwier-
dzono tej informacji, ale pro- bowano prowadzic ustalenia z pomoca
Wewnetrznej Sluzby Wojskowej, owczesnego odpo- wiednika Zandarmerii. Podob-
no zostaly wytypowane nawet konkretne osoby, ale zadnych dowodow nie
zdobyto.
Na szczescie niezgloszony napad na Tomasza K. z S. byl ostatnim, ktory
mozna bylo przypisac tej grupie. Niewyklu- czone jednak, ze mogla ona
dzialac na innym terenie. Praw- dopodobnie decydujacy wplyw na zaprzestanie
dokonywania napadow na terenie podleglym RUSW w L. mialo zatrzymanie
mezczyzny, ktory zbiegl potem ze szpitala psychiatryczne- go. Dobrze, ze
chociaz taki to zatrzymanie odnioslo skutek.
Slady jego linii papilarnych sa nadal w systemie i jesli trafi on w rece
policjantow, jako podejrzany i zabezpieczy sie jego odciski, wowczas sprawa
moze nagle dac sie rozwiazac. Albo i nie, bo nie ma juz aresz- tow o takiej
renomie, jaka kie- dys mial ten w L. Sa jednak inne metody i sposoby, byc
moze jeszcze skuteczniejsze.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl