Dzien dobry – tu Polska – 23.01.2023

Dzien dobry – tu Polska

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

Rok XXII nr 21 (6544)

23 Stycznia 2023 r.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis Gazetke jak co tydzien przejmuje Kapitan Reksio z przegladem
sportowym, wiec dzis sport na poczatek, a dalej dorzucilam kilka
wiadomosci, nie za duzo, bo jak to przy niedzieli wiele sie nie dzialo, ale
cos tam zawsze sie znajdzie;) A zaczynamy zyczeniami od Pana Wojtka
Dabrowskiego, Barometrem od Pana Slawka z komentarzem Pana Gargamela i
przeslaniem od Kapitana Smerfa 🙂 Czyli w nowy tydzien wchodzimy w wersji
na bogato 😀

Ania Iwaniuk

Z serdecznymi zyczeniami z okazji Nowego Chinskiego Roku

CHINSKI NOWY ROK KROLIKA

22 stycznia rozpoczal sie chinski Rok Krolika. Potrwa do 9 lutego 2024

Oglaszam, biorac wzor z Chinczyka,

Ze sie rozpoczal Rok Krolika.

Tym samym zegnam Rok Tygrysow.

Czyzby nadchodzil koniec PiS-u?

Co sie wydarzy w Nowym Roku?

Czy nam przyniesie swiety spokoj?

Nie chcialbym popsuc wam humoru,

Ale sie zbliza czas wyborow.

Za sprawa Naczelnego Maga

Moga pojawiac sie, uwaga!

Kolejne asy polityki,

Co sie rozmnoza jak kroliki.

Wyjma Janusza z kapelusza,

Albo geniusza Mateusza,

Wiec warto sprawdzic w horoskopie,

Ktory z nich znajdzie sie na topie.

Dotychczas wszystko sie sprawdzalo.

Wezmy Rok Konia. Co sie stalo?

Na sama mysl bol czuje w skroniach,

Jak wladza nas zrobila w konia.

Gdy byl Rok Malpy, sitwe z sitwa

Opanowaly malpy z brzytwa.

A szesc lat temu w Roku Swini,

Niejeden Rodak sie zeswinil.

Rok pozniej byl horoskop zly.

Istotnie zeszlismy na Psy.

Wiec co ci zyczyc, czytelniku?

Oby jak najmniej tych krolikow!

Na zakonczenie cos podpowiem,

Zanucmy razem jak Skaldowie:

Banda niebawem ucieknie spod stryczka,

Ale nie placzmy, bo, ale nie placzmy, bo,

Nie o to chodzi, by zlowic kroliczka,

Ale pogonic go! Ale pogonic go, go, go, go”

© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dabrowskiego)

SALDO MARYNARSKIEJ SZCZODROSCI

Na koncie Marynarskiego Pogotowia Gargamela mamy w tej chwili szescset
piecdziesiat jeden zl siedemdziesiat gr.) Wplaty w ostatnim tygodniu to 200
zl. Wydatkow nie mielismy, bo by nie bylo z czego Ale przed chwila
przyszedl mail:

pozdrawiam:

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Krakow.

———-

“Drogi Gargamelu,

Juz mijaja 2 lata odkad prosilam Was o pomoc. W zeszlym roku jakos sobie
poradzilam i Lilka byla na turnusie. Na dzien dzisiejszy posiadam 3000 zl,
ale aby moc pojechac na turnus na poczatku maja do WIMED pod Toruniem
potrzebuje 8000 zl. Stad ponownie zwracam sie z prosba o wsparcie.

Jak juz kiedys pisalam, moja Lilka bardzo potrzebuje rehabilitacji zeby moc
funkcjonowac. Przez caly rok pracujemy systematycznie nad jej rozwojem.
Jezdzimy na AAC nauka alternatywna mowy, zajecia ruchowe, basen i SI.
Najbardziej
jednak zauwazam postep w rozwoju mojej coreczki po turnusie, gdzie dostaje
naprawde wycisk, pracuje bardzo intensywnie i wszechstronnie, a do tego
sama bardzo to lubi.

Bardzo licze na wasza pomoc, aby i w tym roku udalo mi sie zabrac Lilke na
turnus.

Sciskam bardzo serdecznie, Ludwika Klepin.

608140278”

Pierwszy zareagowal Kuba Szymanski, ktory wraz z Ania Iwaniuk przejeli po
mnie redagowanie naszego czytadelka:

“Napisz do gazetki, ze robimy akcje na Lilianke. Tak, jak do tej pory
robiles- zbieramy kase i juz !”- odpowiedzial Kuba.

NIE MAM WIECEJ PYTAN!

Gargamel

dzien dobry

I znow sie wyeksportowalem. Niby nie ma covida ale jednak jakos nie widac
zeby slynne zostanie KEY PERSONELEM cokolwiek pomoglo. Kompania chciala
podmienic 8 osob a agent zgodzil sie na 3 . moj zmiennik ktory juz byl 4
miechy na burcie sam zalatwil sobie wize wiec w ostatniej chwili wskoczylem
do samolotu i przejalem statek. Jednak bylo by dobrze dla nas matrosow zeby
PiSmeni nie zalatwili nam polexitu bo powrot do wiz to bedzie koszmar. A na
razie bylo tak ze samolot mialem po 13tej wiec teoretycznie moglem zostac w
domu do rana i rano sie katulkac do Wawy. Teoretycznie bo jest taki faktor
jak zima. O 14tej dzien przed wyjazdem zaczelo sypac wiec o 18tej
spakowalem auto i pojechalismy do stolicy. Tam sie przenocowalem i na
spokojnie po sniadanku przespany podjechalem na lotnisko. Crewing bredzi
zeby byc 4 godziny przed odlotem, bylem 3 i pol a potem poltorej godziny
stalem czekajac az zaczna przyjmowac do check in. Jedna dobra sprawa to
luzy na lotnisku, tylko ze z drugiej strony samolot byl opozniony. Na
szczescie mialem 4 godziny na przesiadke wiec luz i nawet tym razem walizek
mi nie pogubili. Wracajac do Warszawy. Kiedys jako mlody czlowiek wpadajac
do stolicy robilem rajd po sklepach ze znaczkami, teraz gdy jest jakis
extra czas wpadam do jakiegos muzeum. Tym razem jadac zadawalem sobie
pytanie a co bedzie jak akurat dzisiaj Ruskie spelnia swoje grozby i walna
nam w stolice jakas rakieta z atomowa glowica. No na szczescie swoich grozb
nie spelnili ale co jesli. Ja rozumiem ze wiodaca partia opiera swe
wladanie o poparcie niezadowolonych, tym niemniej ta prymitywna
pseudopolityka zagraniczna jest dosc przerazajaca. Z jednej strony
nawolywania do Polexitu i wieczne wojny z Niemcami, z drugiej ciegle
szturchanie Rosji i radosne popieranie Ukrainy ze to niby nasz zywotny
interes. Poki co oddalismy czolgi, sporo haubic i jak ostatnio przyznano
OSY tez. Ten jeden transport z Korei nie zastapi sprzetu przekazanego
Ukraincom bo to nawet nie 10% patrzac ilosciowo a poza tym oddajemy nasze
po remontach i upgradach a Koreancy wyczyscili magazymny z nadprodukcji i
raczej starsze wersje a nie nowsze. My z uporem maniaka oglaszamy wszem i
wobec co juz dalismy jak by pisowski rzad na czyjes zamowienie malowal
wielka tarcze na naszym kraju mowiaca tutaj strzelac. Retoryka plynaca zza
wschodnich granic tez jest malo krzepiaca, Bialorus glosi ze szykujemy sie
do zajecia albo Bialorusi albo zachodniej Ukrainy. W rosyjskiej dumie
otwarcie nawoluja zeby nas spacyfikowac atomem. W tym czasie Niemcy czujnie
blokuja wysylke leopardow , Bulgarzy zaprzeczaja dostawom swoich mysliwcow.
Kazdy rzad dba o swoich obywateli tylko nie polski. Na razie jestem na
statku wiec nawet jak Rosjanie spelnia swoje grozby to przezyje. Tylko ze
dorobek zycia pojdzie sie jebac, troche szkoda… smerf kapitan w rozterce

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

22 stycznia 2023r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

TENIS

-Zamiast myslec: “Chce wygrac”, myslalam podczas tego turnieju: “Nie

chce przegrac” – powiedziala Iga Swiatek po porazce z Jelena Rybakina

(4:6, 4:6). Hubert Hurkacz tez przegral, i to bardziej bolesnie.

W pierwszym gemie Polka wyszla na prowadzenie 40:0, ale zostala

przelamana. Mierzaca 184 cm wzrostu rywalka zaczela returnowac brawurowo

i skutecznie, zdobyla piec punktow z rzedu. W kolejnym gemie juz przy

swoim serwisie reprezentantka Kazachstanu przegrywala 15:40, lecz

utrzymala podanie. Po czterech gemach przedwczesnego finalu Australian

Open byl juz remis, Swiatek takze zabrala serwis przeciwniczce. Jednak

przy wyniku 3:3 Rybakina przelamala liderke rankingu WTA raz jeszcze.

W poprzednim sezonie wygraly 75 proc. Szlemow. Swiatek byla najlepsza na

kortach Rolanda Garrosa i US Open, Rybakina zwyciezyla w finale

Wimbledonu. Wszyscy rodzice, ktorzy marza o wielkiej karierze tenisowej

swoich dzieci, dostali sygnal: jesli nie jest introwertykiem, moze byc

ciezko.

21-letnia Swiatek i starsza o dwa lata Rybakina sa mistrzyniami

introwertyzmu. A powyzsza uwaga o rodzicach to niekoniecznie zart. Andre

Agassi w autobiografii pisal, ze tylko bokser zrozumie tenisiste, jego

samotnosc. Choc tez nie do konca. Bo jednak jakkolwiek to brzmi, bokser

ma obok siebie drugiego boksera, jest to jakies towarzystwo, moze mu

chociazby zaklac w ucho. (Tenisista swojego rywala ma oddalonego o ponad

20 m).

Swiatek niedawno napisala na platformie “The Players’ Tribune”: “Pewnie

myslicie, ze jako mloda dziewczyna marzylam po nocach o tym, by zostac

wielka tenisistka. Nie, tak nie bylo. Marzylam o tym, by umiec czuc sie

choc troche swobodniej wsrod ludzi”. Obszerny, osobisty esej

zatytulowala zdaniem: “Historia polskiej introwertyczki”. Przed meczem z

Rybakina opowiedziala cos jeszcze lepszego. Wspomniala jedno ich

spotkanie na korcie z czasow juniorskich, z 2017 r. Miala wowczas 16

lat, graly w finale prestizowych rozgrywek Trofeo Bonfiglio. –

Przegralam, a pamietam to bardzo dobrze, poniewaz bylam wtedy

niesamowicie zestresowana tym, ze z naszego meczu prowadzona jest

internetowa transmisja na zywo. Nie moglam zlapac koncentracji z tego

powodu, myslalam: nie wiadomo, kto oglada, internet jest ogromny…

Teraz to brzmi surrealistycznie – mowila Polka, wyraznie rozbawiona.

Podczas konferencji prasowej po finale zeszlorocznego Wimbledonu

dziennikarze byli zdumieni, ze Rybakina nie wyglada na zachwycona.

Niesmialo sugerowala, ze chyba taka po prostu jest. Pozniej wybuchnela

nagle placzem i wydusila: “No to macie emocje…”, gdy zostala zapytana

o rodzicow. Powiedziala: “Mam nadzieje, ze sa dumni.” Jej profil na

Instagramie nie przypomina profilu stereotypowej gwiazdy sportu, ze

zdjec az bije skromnosc, cichosc i grzecznosc.

Pierwszego seta z Iga Swiatek w Melbourne wygrala 6:4. Returnowala

kapitalnie, grala bardzo odwaznie, wiedzac, ze im dluzsza wymiana, tym

dla niej gorzej – nie umie tak fantastycznie poruszac sie po korcie jak

Polka.

W 2017 r., gdy caly internet mogl patrzec na mecz Swiatek, Rybakina

reprezentowala Rosje. Dzis reprezentuje Kazachstan, zmienila barwy

narodowe w wieku 19 lat, dostala tam lepsze niz w Moskwie warunki do

rozwoju sportowego.

Gdy wygrywala Wimbledon, pisalismy: “Zmiana barw narodowych przez

Rybakine z rosyjskich na kazachskie moze budzic zdziwienie na pierwszy

rzut oka, jesli ktos Rosje kojarzy z potega na wielu frontach. Ale

mniejszy sasiad, ktory rope naftowa tez posiada i wydobywa, “przygarnal”

juz niejednego tenisiste lub tenisistke z Rosji. Tenis uwielbial byly

prezydent tego kraju – Nursultan Nazarbajew, ktory rzadzil od 1991 do

2019 r. A sportem tym zaczal zarzadzac w tym czasie swietnie z

prezydentem zyjacy Bulat Utemuratow, bogacz, jakich malo”.

Podczas Wimbledonu nie przyznawano punktow do rankingu, federacje ATP i

WTA ukaraly w ten sposob organizatorow londynskiego turnieju za

wykluczenie z gry Rosjan i Bialorusinow. Gdyby nie to, Rybakina bylaby w

rankingu w pierwszej dziesiatce.

Na poczatku drugiego seta Swiatek wyszla na prowadzenie, a pozniej

przelamala Rybakine. Po fantastycznie wygranym punkcie w drugim gemie

nie okazala radosci, lecz ze spuszczona glowa zaczela od razu, szybkim

krokiem, przygotowywac sie do kolejnej akcji. Wygladala na niezle

wkurzona, po trzech gemach bylo 3:0 dla niej.

Po szesciu juz byl remis, Rybakina znow returnowala znakomicie. Mimo ze

jej pierwszy serwis – jej olbrzymi atut – funkcjonowal kiepsko, byla

blizsza zwyciestwa.

Po osmiu gemach byl remis, w dziewiatym serwowala Swiatek i na poczatku

wyrzucila pilke forhendem w aut. Przy stanie 15:15 zagrala w aut

bekhendem. Rybakina, jak w calym meczu, grala ryzykownie, po kolejnym

bledzie Swiatek wygrywala 40:15. Wtedy Polka zagrala niezwykle odwaznie,

doprowadzila do wyniku 40:40. Rybakina jednak znow wywalczyla szanse na

przelamanie. Swiatek zagrala w siatke i byla juz o gem o porazki,

przegrywala 4:5 i szykowala sie do returnowania.

Rybakina przy wlasnym serwisie pewnie zamknela mecz. Wygrala 6:4, 6:4 w

godzine i 30 minut. W cwiercfinale zagra z Lotyszka Jelena Ostapenko.

Swiatek po porazce narzekala na swoj serwis, ocenila tez, ze rozgrywala

ten turniej z nie do konca wlasciwym nastawieniem mentalnym.

Zasugerowala, ze zrodlem tego mogla byc presja, oczekiwania, ktore

odczula i ktorych nie potrafila wyrzucic z glowy. – Zamiast myslec:

“Chce wygrac”, myslalam: “Nie chce przegrac” – powiedziala.

Niespelna 26-letni Hurkacz wyszedl na kort tuz po meczu Swiatek i znow –

po raz trzeci z rzedu – przyszlo mu rozegrac piec setow. Przegral z

Sebastianem Korda, wielka nadzieja amerykanskiego tenisa, minimalnie. W

decydujacej partii, przy wyniku 5:5, mial dwa break-pointy z rzedu,

prowadzil 40:15, i gdyby przelamal rywala, wystarczyloby mu utrzymac

podanie, by awansowac do cwiercfinalu.

Kilkanascie chwil pozniej, juz w super tie-breaku (do 10 punktow), Polak

ze stanu 3-7 doprowadzil do remisu, ale przegral 7-10. Rowniez wskutek

swoich pomylek, ktore beda go bardzo, bardzo bolec.

Zaczelo sie dla niego fantastycznie, pierwszy set byl wlasciwie dowodem,

ze wszystkie godziny treningu powinien poswiecac na to, by wychodzic na

kort swobodnym, wyluzowanym. Jest wtedy zupelnie innym tenisista. Wygral

6:3 w 34 minuty.

22-letni Sebastian Korda – syn Petra Kordy, mistrza Australian Open 1998

– w III rundzie gral z Daniilem Miedwiediewem, finalista Australian Open

z dwoch poprzednich lat. Pokonal Rosjanina w trzech setach, a gral tak

spektakularnie, ze zostal wyraznym faworytem starcia z Hurkaczem, choc w

rankingu ATP znajduje sie 20 miejsc nizej, na 31. pozycji.

Hurkacz w II i III rundzie rozgrywal pieciosetowe mecze i w zadnym z

nich nie wygladal tak mocarnie jak Korda w starciu z Miedwiediewem. Ale

na poczatku pojedynku o cwiercfinal Korda byl bezradny. Hurkacz ruszal

sie swobodniej niz w poprzednich spotkaniach, zwinniej, a przede

wszystkim inny – duzo “czystszy” – byl dzwiek, jaki powstawal po jego

uderzeniach rakieta.

W drugiej i trzeciej partii wracala dobrze znana niemrawosc Hurkacza,

doszly do tego jeszcze jakies problemy z zebrem lub miesniem brzucha.

Ale w czwartym secie to Korda nie mial nic do powiedzenia, zdobyl tylko

jednego gema.

Jednak to Amerykanin czeskiego pochodzenia zagra w cwiercfinale

turnieju, Hurkacza pokonal 3:6, 6:3, 6:2, 1:6, 7:6 (10-7). Jego rywalem

bedzie Rosjanin Karen Chaczanow.

SKOKI NARCIARSKIE

Rywale gonia Kubackiego! Przewaga Polaka coraz mniejsza

Weekendu w Sapporo Dawid Kubacki z pewnoscia nie zaliczy do najbardziej

udanych. W piatek byl drugi, w sobote – czwarty, a w niedziele – dopiero

jedenasty. Po ostatnim konkursie pozostal liderem Pucharu Swiata, ale

jego przewaga jest juz stosunkowo niewielka.

Liderujacy na polmetku w niedziele Halvor Egner Granerud skoczyl 136,5

m, ale to nie wystarczylo, by utrzymac prowadzenie. Ostatecznie stracil

do Ryoyu Kobayashiego az 12 pkt i stanal na drugim stopniu podium.

Trzecie miejsce przypadlo Markusowi Eisenbichlerowi. Niestety podmuchy

pod narty nie byly mocne podczas proby Kubackiego. Lider Pucharu Swiata

uzyskal tylko 125 m i uplasowal sie na 11. lokacie.

Polak pozostal liderem klasyfikacji generalnej – ma na koncie 1164 pkt.

Drugi w “generalce” Halvor Egner Granerud ma ich 1116.

Kolejny weekend Pucharu Swiata odbedzie sie na skoczni mamuciej w

austriackim Bad Mitterndorf. Pierwszy trening juz w piatek 27 stycznia,

po nim odbeda sie kwalifikacje, a w sobote i niedziele odbeda sie

konkursy indywidualne.

PILKA NOZNA

Znamy termin prezentacji nowego selekcjonera reprezentacji! Prezes PZPN

zdradzil szczegoly

We wtorek poznamy nazwisko nowego selekcjonera pilkarskiej reprezentacji

Polski. “Chcialbym poinformowac, ze konferencja prasowa, na ktorej

zostanie ogloszony i zaprezentowany nowy selekcjoner reprezentacji

Polski, odbedzie sie we wtorek na PGE Narodowym” – przekazal na

Twitterze prezes PZPN Cezary Kulesza. Potwierdzily sie tym samym

informacje, do ktorych dotarl Przeglad Sportowy Onet.

Saga zwiazana z wyborem nowego selekcjonera pilkarskiej reprezentacji

Polski dobiega konca. W niedziele na Twitterze prezes PZPN Cezary

Kulesza poinformowal, ze nowy opiekun Bialo-Czerwonych zostanie

przedstawiony podczas wtorkowej konferencji prasowej, ktora odbedzie sie

na PGE Narodowym. Potwierdzily sie tym samym informacje Przegladu

Sportowego Onet, ktory juz w piatek przedstawil termin odsloniecia kart

i prezentacji nowego selekcjonera.

“Chcialbym poinformowac, ze konferencja prasowa, na ktorej zostanie

ogloszony i zaprezentowany nowy selekcjoner reprezentacji Polski,

odbedzie sie we wtorek na PGE Narodowym. Wybor nie byl latwy, ale

wierze, ze z nowym trenerem przezyjemy wiele pieknych chwil!” –

poinformowal Kulesza.

W ostatnich dniach TVP Sport informowalo, ze PZPN dokonal juz wyboru i

stery po Czeslawie Michniewiczu, ktory z koncem ubieglego roku przestal

pelnic funkcje selekcjonera polskiej kadry, przejmie Paulo Bento. Z

naszych informacji wynika jednak, ze sprawa nie jest przesadzona, a

wciaz mozliwy jest tez wariant, ze selekcjonerem zostanie Vladimir

Petkovic. Do niedawna w grze o posade mocno liczyl sie takze Steven Gerrard.

Nie mozna wykluczyc absolutnej sensacji, czyli wyboru kogos spoza

tercetu glownych kandydatow Bento – Petkovic – Steven Gerrard. Raczej

nie bedzie to jednak ten ostatni. Do niedawna po zwiazkowych korytarzach

chodzila plotka, ze moze byc to inny Portugalczyk Fernando Santos, ktory

do niedawna prowadzil reprezentacje tego kraju.

Wiadomo, ze jeden kandydat jest na prowadzeniu. – Mozna tak powiedziec,

ale czy ja wiem, czy jest to tak wyrazne prowadzenie? Ale na pewno

trzeba isc w strone jednego – mowil w piatek sekretarz generalny PZPN

Lukasz Wachowski, ktory jest jedna z nielicznych osob zaangazowanych w

negocjacje z kandydatami.

– Rozmow co do warunkow juz nie prowadzimy, bo te sie odbyly. Teraz trwa

ustalanie szczegolow i technikaliow. A to zawsze chwile trwa. Gdyby na

ktoryms etapie nie udaloby sie dograc warunkow technicznych, to wtedy w

gre moga wchodzic warianty B, C itd. Trzeba sie jeszcze uzbroic w

cierpliwosc. Nie chce szacowac, na ile procent jestesmy blisko

ostatecznego porozumienia. Musimy pamietac, ze na swiecie jestesmy nie

tylko my, sa inne federacje i kluby. Nie lubie wrozenia – mowil Wachowski.

To on w duzym stopniu rozmawia z kandydatami. Poza nim w rozmowach

oczywiscie bierze udzial Kulesza, ale z racji niewystarczajacej

znajomosci angielskiego sam prowadzic ich nie moze. Prezes PZPN co

prawda – wbrew temu, co sadzi wiele osob – porozumiewa sie w tym jezyku,

ale nie na tyle biegle, aby ustalic szczegoly umowy.

Kuleszy zalezy, aby nazwisko nowego selekcjonera mozliwie jak najdluzej

utrzymac w tajemnicy, wiec wiekszosc pracownikow zwiazku nie ma

informacji, kto poprowadzi kadre. – Liczba osob, ktora jest zaangazowana

w rozmowy, jest ograniczona do absolutnego minimum i to z obu stronach.

Oczywiscie mamy wsparcie prawnicze, podatkowe, ale te osoby nie znaja

nazwisk ani nawet narodowosci kandydatow – mowi Wachowski.

Wiadomo, ze w jego sztabie ma znalezc sie polski asystent, ktorego

brakowalo w gronie wspolpracownikow poprzedniego zagranicznego

selekcjonera Paulo Sousy. – Takie byly podejscie, warunek prezesa, aby

byl polski pierwiastek w sztabie w bezposrednim otoczeniu selekcjonera –

mowi Wachowski. Sztab bedzie jednak skladal sie glownie z obcokrajowcow,

zaufanych ludzi nowego selekcjonera.

– Wostatnim sparingu podczas zgrupowania w Turcji pilkarze Lechii Gdansk

przegrali z 5. zespolem czeskiej ekstraklasy FC Hradec Kralove 0:3. W

trakcie meczu na boisko wszedl niedawno pozyskany Kevin Friesenbichler.

Nowa postac pojawila sie tez w zarzadzie klubu.

Dla pilkarzy Lechii byla to trzecia gra kontrolna podczas pobytu w Side

i ostatnia przed powrotem do rywalizacji ligowej. Dwie poprzednie

konczyly sie porazkami – najpierw w strugach ulewnego deszczu z

rumunskim Petrolulem Ploeszti (0:2), potem z mistrzem Serbii Crvena

Zvezda Belgrad (1:3). Gdyby wiec wyciagac wnioski na podstawie samych

wynikow, kibice Lechii mogliby zalamac rece. Jednak w przeszlosci bylo

az nadto przykladow, ze wyniki sparingow zazwyczaj w zaden sposob nie

przekladaja sie na postawe zespolu w lidze. Oby teraz bylo podobnie.

Zespol z Hradec Kralove po rundzie jesiennej czeskiej ekstraklasy

zajmuje w tabeli wysokie 5. miejsce, ale strata do scislej czolowki jest

znaczna – 16 punktow do lidera Viktorii Pilzno oraz 14 do wicelidera

Slavii Praga. Trzecia jest Sparta Praga, gdzie gra cieplo wspominany w

Gdansku Lukas Haraslin.

FC Hradec Kralove to druzyna wyjatkowo jednorodna, w jej kadrze znajduja

sie niemal wylacznie Czesi, a dwoch jedynych obcokrajowcow pochodzi ze

Slowacji. W polskich warunkach jest to wrecz nie do pomyslenia, ale

Czesi zupelnie inaczej podchodza do budowania zespolow i maja wrecz

awersje do “zasmiecania” ich watpliwej klasy obcokrajowcami (a propos –

niedawno kontrakt z Lechia rozwiazal Christian Clemens).

Co ciekawe, zespol z polnocnej czesci Czech, podobnie jak Lechia, zima

rowniez przegrywal niemal wszystkie sparingi, m.in. lepszy okazal sie od

niej ostatni zespol naszej ekstraklasy Miedz Legnica (porazka 1:3).

Sporo piszemy o rywalach Lechii, gdyz o niej samej trudno wyskrobac choc

jedno pozytywne zdanie. Spotkanie nie mialo zadnej historii,

przynajmniej z punktu widzenia gdanskiego zespolu, Czesi wygrali je az

3:0. Warte odnotowania jest tylko wejscie na boisko w drugiej polowie

Kevina Friesenbichlera, ktory wrocil do klubu po ponad siedmiu latach.

Jednak podobnie jak koledzy nie zdzialal nic sensownego.

W sparingu nie zagrali pilkarze narzekajacy na kontuzje i duze

przeciazenie – David Stec, Jakub Bartkowski, Joeri de Kamps oraz Joel

Abbu Hanna. Z kolei juz w trakcie pierwszej polowy z powodu urazu plac

gry musial opuscic Lukasz Zwolinski.

W piatek pilkarze Lechii udadza sie w droge powrotna do Gdanska. Na

inauguracje rundy wiosennej zmierza sie na wlasnym stadionie z Wisla

Plock (29 stycznia, godz. 17.30).

Lechia Gdansk – FC Hradec Kralove 0:3 (0:1)

Bramki: Gabriel (10.), Koubek (46., 56.)

Lechia: Kuciak – Brzek (78. Pila), Nalepa, Maloca (54. Castegren),

Pietrzak (46. Sezonienko) – Kubicki (54. Bieganski), Tobers (54.

Terrazinno) – Durmus (69. Diabate), Gajos (54. Friesenbichler), Conrado

– Zwolinski (22. Flavio Paixao)

Tymczasem na tzw. szczytach wladzy w gdanskim klubie (chociaz szczyty w

odniesieniu do sposobu jego funkcjonowania, to chyba nieodpowiednie

slowo), nastapila tradycyjna zmiana na stanowisku wiceprezesa zarzadu.

Agnieszke Syczewska, ktora wytrwala na stanowisku cale pol roku,

zastapil Arkadiusz Gerwel. Od pazdziernika ubieglego roku byl on

przewodniczacym Rady Nadzorczej klubu, teraz dolacza do zarzadu – bedzie

w nim zasiadal obok prezesa Pawla Zelema oraz Edyty Ernest.

Gerwel ma bogata przeszlosc zawodowa, takze bezposrednio zwiazana z

pilka nozna. Jest adwokatem, ukonczyl Wydzial Prawa na Uniwersytecie

Warszawskim. Ma wieloletnie, wszechstronne doswiadczenie w prawie

cywilnym, handlowym oraz podatkowym. Wielokrotnie reprezentowal podmioty

sportowe w sprawach prowadzonych przed organami jurysdykcyjnymi polskich

i miedzynarodowych organizacji sportowych oraz doradzal uczestnikom

rynku pilkarskiego. Ma rozlegla wiedze dotyczaca regulacji prawnych PZPN

oraz FIFA. Prowadzi prelekcje oraz warsztaty z zakresu prawa dla klubow

Ekstraklasy, jest tez wykladowca na aplikacji adwokackiej oraz czlonkiem

Sekcji Prawa Sportowego Okregowej Rady Adwokackiej w Warszawie.

Jako wiceprezes Lechii Gerwel bedzie odpowiadal za dzialania w zakresie

organizacyjno-prawnym, bezpieczenstwa, marketingu i komunikacji, a takze

sprzedazy. Jak sam podkresla, pracy do zrobienia jest mnostwo, dlatego

swoje najblizsze cele chcialby realizowac w kazdym z tych dzialow

sukcesywnie.

– To dla mnie ogromny zaszczyt, ale jeszcze wieksze zobowiazanie i

odpowiedzialnosc. Lechia to klub o uznanej marce, sukcesach i tradycji,

ale dzis stoja przed nim duze wyzwania, nie tylko sportowe. Prace

chcialbym zaczac od poznania zespolu, z ktorym bede wspolpracowal i od

pierwszego dnia musimy narzucic sobie duze tempo pracy, zidentyfikowac

obszary dzialalnosci klubu do jeszcze wiekszego rozwoju, wyznaczyc

krotkoterminowe cele do realizacji oraz plan dlugofalowy i skrupulatnie

sie go trzymac – podkresla Gerwel.

Na jakie rzeczy chce zwrocic uwage w pierwszej kolejnosci?

– Musimy poprawic frekwencje na trybunach, zarowno poprzez akcje

marketingowe jak i wykorzystanie nowych technologii. Powinnismy postawic

na wieksza wspolprace z lokalnym srodowiskiem biznesu. Przygotowac

atrakcyjne, uszyte na miare pakiety dla firm, zarowno w zakresie

wspolpracy sponsorskiej, jak i benefitow dla pracownikow. Zalezy mi na

dobrej komunikacji z kibicami, ale tez z mediami. W planach mam tez

spotkanie z mniejszosciowymi akcjonariuszami. Planujemy przeprowadzenie

audytu procedur zwlaszcza w kontekscie zwiekszenia poczucia

bezpieczenstwa dla kibicow. To zalazek planow i zadan, jakie wyznaczylem

sobie i zespolowi, ale na pewno bedzie ich znacznie wiecej. W Lechii

mowi sie – “My tworzymy historie” i ja wraz z calym zespolem i zarzadem,

te chlubna historie z Lechia chcialbym rozwijac oraz nadawac jej nowy

wymiar, adekwatny do zmieniajacych sie trendow w biznesie sportowym –

przyznal Gerwel po objeciu nowego stanowiska.

Jak widac, plany sa szerokie, ale nie moze byc inaczej, gdyz gdanski

klub kuleje na wielu polach szeroko pojetego obszaru organizacyjnego. Od

lat zmienia sie niewiele, pytanie jak bedzie teraz. Wiedzac jak

funkcjonuje od lat gdanski klub wielkich nadziei robic sobie nie nalezy,

ale moze nowy wiceprezes bedzie skuteczniejszy niz jego poprzednicy.

-Pilkarze Pogoni Szczecin zakonczyli w czwartek dziesieciodniowe

zgrupowanie w tureckim Belek, ktore bylo glownym punktem przygotowan do

rundy wiosennej w ekstraklasie. Pierwszy ligowy mecz po dlugiej przerwie

juz za tydzien.

W styczniu do Turcji, obok Pogoni Szczecin, wylecialo tez 15 innych z 18

zespolow ekstraklasy. Srodziemnomorski klimat mial byc przede wszystkim

gwarancja dobrej pogody, ale w tym roku aura okazala sie wyjatkowo

kaprysna. Przez pierwsze dni zgrupowania bylo zimno i praktycznie caly

czas bardzo intensywnie padal deszcz. Niektore zespoly mialy nawet

problem, zeby w tak trudnych warunkach rozgrywac sparingi.

Pilkarze Pogoni slonce na niebie po raz pierwszy zobaczyli dopiero

szostego dnia zgrupowania, co – ogladajac relacje z Turcji w klubowej

telewizji na YouTube – okazalo sie sporym wydarzeniem. Pogoda w Belek

tak naprawde w ogole nie roznila sie od tej w Polsce, a czasami byla

nawet gorsza.

– Trzeba szukac pozytywow. Bedziemy gotowi na gre w kazdych warunkach.

Slonce, deszcz, burza czy wiatr nie beda nam straszne. Ale to samo moga

powiedziec praktycznie w kazdej druzynie ekstraklasy – smieje sie Kamil

Grosicki.

Kiepska pogoda spowodowala, ze zespol musial szukac innych sposobow na

integracje i spedzanie wolnego czasu. Zorganizowano wiec kilkudniowy

turniej, w ktorym zawodnicy rywalizowali ze sztabem szkoleniowym w 17

konkurencjach (od zrecznosciowych, np. tenis stolowy, po gry komputerowe).

Glownym elementem zgrupowania byly oczywiscie treningi i mecze

kontrolne. Portowcy w Turcji rozegrali trzy sparingi. Ograli rumunskie

Petrolul Ploeszti 2:1 i FCSB (dawna Steaua Bukareszt) 2:0 oraz azerski

Karabach 4:2.

– Kazda wygrana buduje atmosfere w zespole, wiec w naszej druzynie jest

ona bardzo dobra – cieszy sie pomocnik Alexander Gorgon.

Zgrupowanie w Turcji musial opuscic kontuzjowany Michal Kucharczyk, w

ostatnim ze sparingow urazow miesniowych doznali tez Pontus Almqvist i

Wahan Biczachczjan. Na ostatnie dni obozu przygotowawczego przylecialo

szefostwo klubu na czele z prezesem Jaroslawem Mroczkiem. Zarzad Pogoni

pojawil sie jednak w okrojonym skladzie, poniewaz decyzje o przejsciu na

emeryture podjal wiceprezes oraz dyrektor finansowy Tomasz Adamczyk,

ktory byl bliskim wspolpracownikiem Jaroslawa Mroczka (w Pogoni pracowal

od 2013 r.).

– Praca Tomka zawsze byla o tyle cenna, ze wykonywal mnostwo bardzo

istotnych z punktu widzenia spolki zadan, ale z reguly dzialal w ciszy.

Dokonany przez ostatnie lata progres Pogoni Szczecin oraz fakt, ze od

czterech lat jestesmy w czolowce polskich klubow, to w bardzo duzej

mierze jego zasluga – mowi Mroczek.

Portowcy do startu rundy wiosennej beda przygotowywali sie na wlasnych

obiektach. Pierwszy mecz rozegraja 28 stycznia (sobota, godz. 17.30) na

wyjezdzie z Widzewem Lodz. Bedzie to zdecydowanie najciekawsze spotkanie

inauguracyjnej kolejki, poniewaz zmierza sie trzecia (Widzew) z czwarta

(Pogon) druzyna w tabeli ekstraklasy.

-“Niebanalny przypadek Jakuba Kiwiora. Skad sie wzial zdumiewajacy

transfer Polaka do Arsenalu”

Rafal Stec

Tego jeszcze nie grali. Po przenosinach Jakuba Kiwiora z wloskiej Spezii

do lidera Premier League, najbogatszej futbolowej ligi swiata, polscy

pilkarze staja w biezacym sezonie przed niezwykla szansa

Pcha sie do glowy mysl, ze z kazdym tygodniem przybywa wydarzen, ktore

kompromituja – a przynajmniej kwestionuja – pogardliwy stosunek trenera

Czeslawa Michniewicza do umiejetnosci zawodnikow, ktorych zabral na

katarski mundial. Jeszcze do tego wrocimy, najpierw spojrzmy na Jakuba

Kiwiora.

Badzmy uczciwi: najpierw 22-letni reprezentant Polski najprawdopodobniej

posiedzi wsrod rezerwowych. 25 mln euro (minimum, cena moze wzrosnac),

ktore zaplaci za niego Arsenal, swiadcza nade wszystko o finansowej

wszechmocy angielskiej Premier League – tamtejsze kluby stac na

zainwestowanie w przyszlosc kwot, jakie rywale z innych krajow rzuciliby

wylacznie na pewniakow, pilkarzy o ustalonej juz renomie i gotowych na

wystepy w podstawowym skladzie teraz, zaraz.

To nie znaczy jednak, ze londynczycy rozrzucaja pieniadze gdzie

popadnie. Kiwior kosztowal ponad dwa razy wiecej niz jakikolwiek Polak

grajacy na pozycji obroncy, poniewaz znakomicie rokuje. Od dawna

uchodzil za jednego z najbardziej obiecujacych zawodnikow wloskiej Serie

A, a akurat na grze w defensywie na Polwyspie Apeninskim znaja sie wybitnie.

Jego kariera przebiega niestandardowo. Mozna rzec, ze skradal sie

niezauwazony – gdy pol roku temu debiutowal w doroslej reprezentacji

Polski (w niespodziewanie zremisowanym w Holandii meczu Ligi Narodow),

rozpoznawali go tylko wyczynowi kibice, pilnie sledzacy rowniez

rozgrywki juniorskie. Nigdy nie kopnal pilki w zadnej rodzimej lidze, w

wieku 16 lat polecial do brukselskiego Anderlechtu.

Dzialo sie w sportowym zyciu Kiwiora nietypowo, ale tez nie bylo nim w

niczego przypadkowego. Akademia Anderlechtu edukuje wspaniale, o czym

swiadcza chocby nazwiska Vincenta Kompany’ego (rowniez obroncy, zdobywal

mistrzostwo Anglii z Manchesterem City) czy Romelu Lukaku (ponad 300

goli w karierze). Grywal pochodzacy z Tychow pilkarz w reprezentacjach

kraju wszystkich kategorii juniorskich i mlodziezowych. Przecietny

polski konsument transmisji z meczow musial go stracic z pola widzenia

wlasnie dlatego, ze podchodzil do wielkiego futbolu oplotkami. W Belgii

nie tyle mu sie nie powiodlo, ile podjal decyzje, ze potrzebuje szybciej

przysposobic do doroslej rywalizacji – i wybral lige slowacka, druzyny

Železiarne Podbrezov�A i Ziliny.

W prowincjonalnej wloskiej Spezii tez z mozolem przedzieral sie w

kierunku boiska. Po transferze latem 2021 roku do poczatku grudnia

ogladal mecze z fotela rezerwowego albo wrecz trybun, leczyl kontuzje.

Kiedy jednak wreszcie zagral, stal sie druzynie niezbedny – podobnie jak

w ubieglym roku w reprezentacji Polski, w ktorej z anonimowego przybysza

znikad natychmiast przeobrazil sie w najbardziej solidnego pilkarza

defensywy. Z kazda kolejka ligi wloskiej rosl jako posiadacz rzadkich,

wyjatkowo cenionych w czolowce atutow – lewonozny, dysponujacy technika

pozwalajaca sprawnie wyprowadzac pilke spod wlasnej bramki, skupiony

przez 90 minut, zdolny grac na wielu pozycjach. Trener Spezii stale

przerzucal go miedzy srodkiem obrony a srodkiem pomocy, a w razie

potrzeby odsylal takze na lewa flanke. I Kiwior nigdzie nie sprawial

wrazenia opcji zapasowej. To tez jego zaleta: nie panikuje, po jego

ruchac widac, ze kazde zagranie poprzedza namysl.

Juz przed biezacym sezonem West Ham proponowal za niego 12 mln euro,

nastepnie wloska prasa regularnie donosila o zainteresowaniu Milanu i

Juventusu, szefowie RB Lipsk mieli widziec w Polaku kandydata na

nastepce Josko Gvardiola – chorwackie odkrycie mundialu, w zgodnej

opinii komentatorow najlepszego obronce turnieju. Az wreszcie

amerykanscy szefowie Spezii ubili wymarzony interes. Za zawodnika, za

ktorego zaplacili 2,2 mln euro, uzyskali 1000 proc. przebicia i

pieniadze, o jakich nie snili. Ten liguryjski klub nigdy wczesniej nie

sprzedal nikogo za osmiocyfrowa kwote.

Kiwior idealnie wpisuje sie w strategie Arsenalu, ktory przechwytuje

utalentowanych, ale juz obytych graczy ponizej 24. roku zycia i powoli

oswaja ich z angielska Premier League, czyli najbardziej wymagajacymi

rozgrywkami na swiecie. Trener Mikel Arteta obejrzal wszystkie mecze

reprezentacji Polski na katarskim mundialu i uznal, ze patrzy na

wlasciwego czlowieka do roli zmiennika dla Gabriela – brazylijskiego

srodkowego obroncy ustawionego nieco blizej lewej flanki.

Opinia – i decyzja – hiszpanskiego szkoleniowca to kolejny epizod

stojacy w sprzecznosci z oslawionymi slowami Czeslawa Michniewicza,

ktory podczas mistrzostw swiata rzucil do dziennikarzy, ze “nie zamieni

wody w wino”. Tak brzmial jego werdykt o umiejetnosciach powolywanych

do kadry zawodnikow, zdaniem zwolnionego potem selekcjonera niezdolnych

do niczego poza sposobem gry polegajacym na wykopach pilki i zyciu

nadzieja, ze jakos to bedzie.

W swoich zagranicznych klubach Polacy otrzymuja od trenerow ambitniejsze

zadania i sie z nich wywiazuja. A obecny sezon jest dla nich

bezprecedensowy, poniewaz walcza o tytuly mistrzowskie w az czterech

czolowych ligach Europy.

Kiwior dolacza do demonstrujacego oszalamiajacy futbol lidera

angielskiej Premier League. Piotr Zielinski to filar Napoli –

uciekajacego konkurencji we wloskiej Serie A, rowniez zachwycajacego

ofensywnym, zapierajacym dech stylem gry – ktore przed chwila

wypozyczylo Bartosza Bereszynskiego, zatrudnionego od lat w Sampdorii.

Robert Lewandowski bryluje w ataku Barcelony chcacej odzyskac panowanie

w Hiszpanii. I wreszcie Przemyslaw Frankowski szusuje na skrzydle Lens,

ktore rzuca wyzwanie Paris Saint-Germain, absolutnemu hegemonowi ligi

francuskiej – traci do obroncow tytulu ledwie trzy punkty, w druzynie ma

rowniez Adama Bukse i Lukasza Porebe.

Innymi slowy, jeszcze az tylu polskich pilkarzy nie walczylo

rownoczesnie o az tyle zaszczytow w az tylu renomowanych klubach

zachodnich. A byloby ich jeszcze wiecej, gdyby nie piatkowe odjecie 15

punktow Juventusowi (tam mamy Wojciecha Szczesnego i Arkadiusza Milika)

– to kara za malwersacje przy transferach. Wyeksportowani przez nasze

kluby zawodnicy niekoniecznie rozblyskuja na gwiazdy, ale na

prestizowych rynkach zagranicznych jest ich wiecej niz kiedykolwiek

wczesniej. Spezia nastepcy Kiwiora rowniez szuka w jego rodakach –

rozwaza pozyskanie 24-letniego Przemyslawa Wisniewskiego z Venezii oraz

19-letniego Ariela Mosora z Piasta Gliwice.

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, weszlo.com,

90minut.pl, pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl

opracowal Reksio.

Pogoda

poniedzialek, 23 stycznia 1°

Czesciowe zachmurzenie

Opady:10%

Opady: 10%

Wilgotnosc:84%

Wilgotnosc: 84%

Wiatr:10 km/h

Kursy walut

Euro 4.50

Dolar 4.14

Funt 5.13

Frank 4.50

Dzisiejsze wiadomosci

34 tys. euro odszkodowania za obsikanie. Zaplaca linie lotnicze

Podczas lotu z Nowego Jorku do Nowego Delhi jeden z pasazerow obsikal
kobiete. Do incydentu doszlo w listopadzie ubieglego roku. Linie lotnicze
Air India zaplaca poszkodowanej ponad 34 tys. euro. A sikajacy? Przez
cztery miesiace ma” zakaz wstepu na poklad samolotow AI.Air India zaplaca
starszej pasazerce trzy miliony rupii (ok. 34 tys. euro) za to, ze zostala
obsikana przez wspolpasazera, ktory byl pod wplywem alkoholu. Zarowno ona,
jak i on podrozowali w klasie biznes. Indyjskie linie lotnicze przyznaly
sie do bledow. Zalodze zarzucano, ze nie zareagowala wystarczajaco szybko.
Wyciagnieto wiec surowe konsekwencje, m.in. pierwszy pilot nie bedzie mogl
latac przez najblizsze trzy miesiace.

Media donosza, ze do zdarzenia doszlo pod koniec listopada ubieglego roku,
ale kobieta zglosila sie na policje dopiero kilka tygodni pozniej. Kobieta
miala powiedziec, ze jej ubrania, buty i bagaz przemokly po tym, jak
wspolpasazer oddal na nia mocz. Miala tez dodac, ze zaloga dala jej stroj
na zmiane i skarpety oraz zaproponowala, zamiast miejsca w pierwszej
klasie, mniejsze miejsce przeznaczone dla zalogi.

Mezczyzna ma nie tylko czteromiesieczny zakaz lotow liniami Air India. Gdy
o incydencie dowiedzial sie jego pracodawca, z miejsca go zwolnil.
Poszkodowanej kobiecie zwrocono koszty biletu.

Zjazd krajowy Polski 2050. Szymon Holownia odpowiedzial Donaldowi Tuskowi

Szymon Holownia podczas pierwszego krajowego zjazdu partii Polska 2050 w
Lodzi zostal wybrany na przewodniczacego ugrupowania. W trakcie wystapienia
odpowiedzial na apel szefa PO Donalda Tuska dotyczacy wspolnej listy
opozycji w wyborach parlamentarnych. Stwierdzil, ze na stole powinny byc
teraz “wszystkie opcje”, a “decyzja powinna zapasc po dokladnym policzeniu
wszystkich wariantow”. W sobote w Lodzi zebral sie pierwszy krajowy zjazd
Polski 2050. Podczas wydarzenia przewodniczacy Krajowej Komisji Wyborczej
Polski 2050 Michal Jaworski poinformowal, ze 22 grudnia zeszlego roku
komisja wyborcza zarejestrowala jednego kandydata na stanowisko
przewodniczacego partii – byl nim Szymon Holownia.

Dodal, ze za kandydatura Holowni w wyborach, ktore odbyly sie od 17 do 19
stycznia 2023 roku, oddano 311 waznych glosow, z czego 310 za Szymonem
Holownia. Frekwencja wyborcza wyniosla 83,38 procent. Najtrudniejsze teraz
przede mna. (…) Odpowiedzialnosc za wejscie w wybory i zdanie tego
egzaminu, ktory dla kazdej partii politycznej jest najwazniejszy –
powiedzial po ogloszeniu wyniku Holownia.

– Dzis jestesmy tutaj nie dla siebie, nie dlatego zeby nam bylo wygodnie,
zeby nam bylo miekko pod “przyslowiowa” pupa. Jestesmy tutaj dla innych,
dla tych, ktorym zdecydowalismy sie, wychodzac z tych naszych cieplych
kapci – nie boje sie tego slowa – sluzyc. Dla tych, ktorych slysze,
spotykajac ich na ulicy, w sklepie, na spotkaniach: jestescie ostatnimi,
ktorym zaufalismy, (…) blagamy, nie zepsujcie tego – dodal Holownia.

Jak zwierzyl sie lider Polski 2050, do wejscia do polityki pchnela go
niezgoda na to, ze politycy zrobili z niej “skrzyzowanie wenezuelskiej
telenoweli z gala MMA”.

Tu Polki dokonuja aborcji. “Chca zabrac szczatki do domu, nie moga”

W wyniku wyroku Trybunalu Konstytucyjnego w sprawie aborcji wiele Polek
zostalo pozbawionych prawa wyboru. Kobiety, ktore nie maja mozliwosci
dokonania aborcji w Polsce, a ktore na to stac, decyduja sie pokonac ponad
tysiac kilometrow, by w obcym kraju usunac ciaze. – Widzimy stres i traume
tych kobiet – mowi w rozmowie z Wirtualna Polska Femke van Straaten,
kierowniczka klinik aborcyjnych w Holandii. Kazdy srednio rozgarniety
czlowiek moze zalatwic aborcje za granica. W moim przekonaniu nic takiego,
co by zagrazalo interesom kobiet, sie nie stalo – mowil w 2021 roku prezes
PiS Jaroslaw Kaczynski w wywiadzie dla “Wprost”, odnoszac sie do wyroku
Trybunalu Konstytucyjnego z 22 pazdziernika 2020 roku, ktory uznal
dokonywanie aborcji z powodu uszkodzen lub wad plodu za niezgodne z
konstytucja.

Polki, ktore nie moga skorzystac z mozliwosci dokonania aborcji na terenie
swojego kraju, musza wiec “zalatwic” aborcje za granica. Wyjezdzaja m.in.
do Holandii, gdzie w klinice aborcyjnej moga to zrobic bez zadnych
dodatkowych problemow.

Femke van Straaten, kierowniczka klinik aborcyjnych w Holandii, w rozmowie
z Wirtualna Polska podaje, ze w 2021 roku 460 Polek udalo sie do jej klinik
(Abortion Clinic Amsterdam oraz Bloemenhove Clinic) w celu aborcji, a do
innej holenderskiej kliniki trafilo 190 kobiet znad Wisly. To lacznie 650
Polek, ktore przyjechaly do Holandii, by tam usunac ciaze. Polki, a takze
oczywiscie ich partnerzy, odczuwaja stres i niepokoj, poniewaz musza jechac
do innego kraju. Panstwa o innym jezyku, innej kulturze i wartosciach,
nieznanym systemie opieki zdrowotnej i nieznanych ludziach. Maja problem ze
znalezieniem drogi do kliniki, zorganizowaniem przejazdu i zebraniem
pieniedzy. Boja sie, ze holenderscy lekarze rowniez odmowia wykonania
zabiegu. Albo obawiaja sie zarzutow karnych, kiedy wroca do Polski – mowi
van Straaten, opowiadajac o tym, z czym mierza sie Polki trafiajace do jej
klinik i szukajace tam pomocy. Jak wyjasnia, nie wszystkie Polki, ktore
przyjezdzaja do Holandii, sa w stanie udzielic waznych informacji
medycznych lub boja sie to zrobic, poniewaz obawiaja sie, ze rowniez w
Holandii nie zostana poddane leczeniu. – Czesto mozemy wiec polegac tylko
na informacjach przekazywanych nam przez kobiete i nie mamy mozliwosci
skontaktowania sie z jej lekarzem rodzinnym lub ginekologiem w celu
uzyskania bardziej szczegolowych informacji – zwraca uwage.

Van Straaten zaznacza, ze w wiekszosci przypadkow ma do czynienia z
upragniona ciaza. – Emocjonalny wplyw aborcji z powodow medycznych jest
inny. Na przyklad niektore kobiety chca zabrac szczatki swojego dziecka z
powrotem do domu, aby je pochowac, ale nie moga. W zwiazku z tym nie maja w
Polsce miejsca do oplakiwania, tylko miejsce pamieci na naszym cmentarzu,
ktore dla nich urzadzilismy – podkresla nasza rozmowczyni.

Ciezarowka przebila sciane domu jednorodzinnego. W srodku byly dwie osoby

W miejscowosci Mojtyny w woj. warminsko-mazurskim samochod ciezarowy
zjechal z drogi i wbil sie w budynek mieszkalny. Kierowca pojazdu trafil
pod opieke zespolu ratownictwa medycznego. Nikt z mieszkancow budynku nie
ucierpial. Do groznego zdarzenia doszlo w sobote rano w miejscowosci
Mojtyny w powiecie mragowskim. Jak wynika ze wstepnych informacji,
kierujacy samochodem ciezarowym marki MAN, jadac droga krajowa nr 59,
stracil panowanie nad pojazdem, po czym zjechal z trasy, a nastepnie wbil
sie w scine domu jednorodzinnego. W chwili zdarzenia w budynku mieszkalnym
przebywaly dwie osoby. Na szczescie zadna z nich nie ucierpiala. Kierowca
ciezarowki zajeli sie przybyli na miejsce medycy.

Mieszkancy Trzebini przerazeni. “Strach zyc”

W piatek w poblizu cmentarza przy ul. Jana Pawla II w malopolskiej Trzebini
pojawilo sie kolejne zapadlisko. Dol o srednicy siedmiu metrow powstal na
zalesionym terenie. Choc nikt nie zostal ranny i nie ma zagrozenia dla
okolicznych budynkow, niektorzy mieszkancy sa mocno poruszeni. – Strach zyc
w naszej Trzebini – mowi jeden z nich. Od poczatku roku ziemia w Trzebini
zapadla sie juz cztery razy. Ostatnie zapadlisko wykryto w czwartek.
Mieszkancy mowia wprost: “strach zyc w naszej Trzebini”. – Mieszkam na
gorce. Tam jeszcze nic takiego nie wystapilo, ale nigdy nie wiadomo –
powiedzial w rozmowie z “Faktem” mieszkaniec Krzysztof Kocot.

Kolejny w tym roku dol o srednicy siedmiu metrow i glebokosc pieciu metrow
odnaleziono przy ul. Jana Pawla II na zalesionym terenie. Gigantyczny lej
znajduje sie z dala od budynkow, wiec nie stanowi dla nich zagrozenia.
Mieszkancy zaczynaja sie jednak obawiac o swoje bezpieczenstwo. – Mieszkam
w rejonie huty i mam obawy. Robiono tu badania georadarem, ale ciagle nie
ma ich wynikow. Mieszkam tu od urodzenia, stad pochodzi moja cala rodzina,
nie opuszcze tego miejsca. Po prostu zostaje tutaj, nigdzie sie nie
wybieram – zwierza sie tabloidowi Beata Radmacher-Muzyka. Najnowszy lej
pojawil sie przy ul. Jana Pawla II w Trzebini-Sierszy. Mieszkancy osiedla
relacjonowali, ze dziura powstala przy ogrodzeniu cmentarza, w poblizu
miejsca, gdzie we wrzesniu ogromny lej pochlonal 40 grobow.

– Zapadlisko ma okolo czterech metrow srednicy i trzy metry glebokosci.
Zostalo zabezpieczone – przekazal rzecznik prasowy PSP w Krakowie Hubert
Cieply.

Sluzby powiadomily o zdarzeniu Spolke Restrukturyzacji Kopaln. Jej
przedstawiciele zapewniaja, ze zapadlisko zostanie zasypane tak szybko, jak
bedzie to mozliwe. W Trzebini maja zostac przeprowadzone prace prewencyjne
i uzdatnienie terenu majace zapobiec powstawaniu zapadlisk. Wykonawcy –
firma z Katowic i firma z Sosnowca – maja na opracowanie technologii robot
maksymalnie cztery tygodnie. Po zaakceptowaniu dokumentacji przez Spolke
Restrukturyzacji Kopaln, w rejonie osiedla Gaj i ulicy Gorniczej rusza
roboty. Musza sie one zakonczyc do 20 tygodni od podpisania umowy, czyli do
polowy tego roku. Zapadliska powstajace na terenie gminy to szkody
pogornicze spowodowane przez dawna kopalnie wegla kamiennego “Siersza”,
dzialajaca w tym miescie od polowy XIX wieku.

W latach 1999-2001 kopalnia zakonczyla dzialalnosc. Na poczatku
eksploatacja prowadzona byla plytko, na glebokosci 20-25 metrow. Potem
podziemne chodniki schodzily coraz nizej. Likwidatorzy zakladali, ze
pozostale po eksploatacji pustki wypelni woda. Z biegiem czasu woda zaczela
jednak podchodzic coraz blizej powierzchni ziemi.

Dla zakonu zmienili granice parku narodowego. Poslowie Lewicy zawiadamiaja
prokurature

Poslowie Lewicy Anita Sowinska i Andrzej Szejna zawiadomili prokurature w
sprawie zmiany granic Swietokrzyskiego Parku Narodowego. Zdaniem
parlamentarzystow kolejni ministrowie odpowiedzialni za srodowisko – Michal
Wos, Michal Kurtyka i Anna Moskwa – mieli zlamac prawo, wycinajac z parku
narodowego fragment Lysca. To wzgorze, na ktorym znajduje sie klasztor
oblatow. Wczesniej nieprawidlowosci wytkneli rzadowi kontrolerzy NIK.
Poslowie Lewicy Anita Sowinska i Andrzej Szejna zlozyli do Prokuratury
Okregowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popelnienia przestepstwa
przez trzech kolejnych ministrow klimatu – Michala Wosia, Michala Kurtyki i
Anny Moskwy. Mieli oni, zdaniem parlamentarzystow, przyczynic sie do
“wydania bezprawnego rozporzadzenia Rady Ministrow” oraz nie dostosowac sie
do opinii Najwyzszej Izby Kontroli w sprawie zmiany granic Swietokrzyskiego
Parku Narodowego. Na poczatku 2022 roku ze szczytu Lysca, na ktorym
znajduje sie klasztor Zgromadzenia Misjonarzy Oblatow Maryi Niepokalanej, z
obszaru parku narodowego wylaczone zostaly trzy dzialki. Decyzja zapadla
pomimo protestow aktywistow, Polskiej Akademii Nauk i Rady Naukowej SPN.
Jesienia na rzadowym rozporzadzeniu suchej nitki nie zostawili kontrolerzy
NIK, wedlug ktorych “stanowilo to naruszenie art. 10 ust. 1a ustawy o
ochronie przyrody”. Najwyzsza Izba Kontroli wnioskowala o cofniecie zmian.
Bezskutecznie. O wykup dzialek lezacych na tylach klasztoru staraja sie
zakonnicy. Koordynator medialny Polskiej Prowincji Oblatow ojciec Pawel
Gomulak w rozmowie z tvn24.pl podkreslal, ze to “sprawiedliwosc dziejowa”,
poniewaz znajdujace sie na wylaczonym z parku narodowego obszarze
zabudowania historycznie byly czescia klasztoru. Wniosek o sprzedaz
nieruchomosci nalezacych do Skarbu Panstwa z 99-procentowa bonifikata
oblaci wyslali do starostwa powiatowego w Kielcach. Jak poinformowala nas w
listopadzie rzeczniczka starostwa Agnieszka Madetko, wniosek ten “znajduje
sie w stadium analizy pod katem mozliwosci jego realizacji”. Starosta
Kielecki pan Stanislaw Gebski z PiS dalej proceduje i stara sie za wszelka
cene przekazac za bezcen oblatom te czesc Swietokrzyskiego Parku
Narodowego. Wyslemy do niego pismo, w ktorym poinformujemy go, ze jego
dzialania sa bezprawne – oswiadczyl teraz posel Andrzej Szejna. – Jezeli
dopuscimy do tego, aby Swietokrzyski Park Narodowy zostal rozgrabiony przez
PiS na rzecz Kosciola, to bedzie mozna to robic w calej Polsce – dodal
polityk. Przedstawiciele Lewicy uwazaja, ze gdyby procedowanie wniosku o
sprzedaz dzialek to “bezczelnosc ze strony starostwa”. – Kosciol rowniez
jest bezczelny, ze przyjmuje takie drogie prezenty i to przed wyborami. Jak
inaczej to nazwac, jak nie lapowka przed wyborami – ocenila poslanka Anita
Sowinska.

Tusk gorszy niz wojna? Atak Morawieckiego szybko zripostowany “Nawet
pandemia, wojna za granica, Putinflacja i kryzys energetyczny nie sa razem
w polowie tak skuteczne w dobijaniu polskich firm jak rzady Donalda Tuska”
– oswiadczyl premier Mateusz Morawiecki w mediach spolecznosciowych. Na
jego wpis natychmiast zareagowal Borys Budka, ktory pokazal dane i nazwal
szefa rzadu “klamca”. Szef rzadu zamiescil na Facebooku oraz Twitterze
wpis, do ktorego dodal grafike dotyczaca skali upadlosci firm w latach
2010-2022. Jak glosi podpis, opracowano ja na podstawie danych
publikowanych przez Centralny Osrodek Informacji Gospodarczej i wynika z
niej, ze w latach 2010-2015 odnotowano wieksza liczbe upadlosci niz w
latach 2016-2022. Odnoszac sie do sprawy Tauronu i Rafako w czwartek
premier Morawiecki zaznaczyl, ze w mediacjach pomaga Prokuratoria
Generalna, ale – jak dodal – do tanga trzeba dwojga. Podkreslil, ze liczy
na dobra wole po stronie obu tych podmiotow; przekonywal rowniez, ze kazdy
z nich powinien troche ustapic. Na wpis premiera Morawieckiego zareagowal
Borys Budka. Polityk Platformy Obywatelskiej zauwazyl, ze “z kazdym
kolejnym wpisem Morawiecki udowadnia, ze jest patologicznym klamca”

“Wystarczy zerknac do danych” – napisal, nawiazujac do danych z 3 stycznia.
Na grafice zamieszczonej przez Budke widac z kolei, ze liczba ogloszonych
upadlosci i niewyplacalnosci firm w ostatnich latach gwaltownie sie
zwiekszyla.

Tralowanie w Zatoce Sztuki. Czy po Iwonie Wieczorek zostal jakis slad?

W sledztwie dotyczacym zaginiecia Iwony Wieczorek prokuratura, szukajac
sladow na plazy w Sopocie, szeroko zarzucila siec. – Zabezpieczone slady
biologiczne trzeba liczyc w setkach, jesli nie tysiacach. Gromadzone sa
zewszad – ze srodka lokalu, z zewnatrz, z baru, ze smieci, ze studzienek –
mowi informator tvn24.pl znajacy przebieg dzialan. Przekazuje, ze pracujacy
na miejscu technicy mieli wynajete miejsca noclegowe w Trojmiescie na kilka
tygodni. Czy w tak zastawiona siec wpadnie cokolwiek wartosciowego?

– Iwona, usmiechnij sie do kamery – slysze rozbawiony glos mezczyzny.
Dochodzi ze srodka budynku znajdujacego sie na sopockiej plazy. Budynek od
kilku tygodni otoczony jest policyjna tasma. Slowa skierowane sa do mlodej
policjantki, ktora stoi na zewnatrz od strony morza. Pilnuje, zeby do
Zatoki Sztuki – niegdys jednego z najpopularniejszych i najmodniejszych
lokali w Trojmiescie, a dzis owianego zla slawa – nie zblizaly sie osoby
postronne.

Przed Bozym Narodzeniem ruszyly tu prace zlecone przez prokurature, ktora
probuje na nowo rozwiklac zagadke zaginiecia gdanszczanki Iwony Wieczorek.
W tym tygodniu minelo 12,5 roku od dnia, w ktorym 19-latka zniknela bez
sladu. 17 lipca 2010 roku nad ranem wracala pieszo wzdluz plazy z imprezy.

“Zatoka koksu i botoksu” czy pelna kultura?

Policjantka wzrusza na uwage kolegi ramionami i z poblazliwym usmiechem
kreci glowa. – Do kamer sie juz przyzwyczailam, do gapiow zreszta tez –
mowi mi funkcjonariuszka. Gapiow faktycznie nie brakuje. Zarowno od strony
morza, jak i od alei Franciszka Mamuszki – bulwaru od strony miasta. Kiedy
rozmawiam z pania Iwona, przy policyjnej tasmie zatrzymuje sie kolejno
biegacz, starsze malzenstwo i rodzice z malymi dziecmi. Wszyscy zachowuja
sie podobnie: przez chwile przygladaja sie temu, co dzieje sie wokol
dawnego lokalu i w jego wnetrzu. W srodku widac zarysy postaci
przestawiajace stoliki. Po chwili na zewnatrz wychodzi mezczyzna w
czerwono-czarnym stroju przypominajacym stroj ratownika medycznego. Na
plecach ma odblaskowy napis “laboratorium kryminalistyczne”. Z walizka w
reku wchodzi do wysokiej furgonetki na krakowskich tablicach
rejestracyjnych. Sledztwo w sprawie Iwony Wieczorek w 2019 roku wznowili
sledczy z Krakowa. Decyzja prokuratury o ogrodzeniu budynku policyjna tasma
i o dokladnym jego przeczesaniu byla o tyle zaskakujaca, ze w swiadomosci
opinii publicznej polaczyla dwie, niewiazane dotad ze soba kryminalne
historie, ktorymi od lat zyje Trojmiasto. Z jednej strony tajemnicze
zaginiecie Iwony Wieczorek, z drugiej budzaca groze opowiesc o miejscu,
ktore w ciagu kilku lat przeszlo dramatyczna metamorfoze z uwielbianego
przez celebrytow, supermodnego lokalu w symbol ohydnych przestepstw
seksualnych, w tym gwaltow i pedofilii; kojarzace sie z Krystianem W., ps.
Krystek, okrzyknietym przez media “lowca nastolatek”.

Zatoka Sztuki powstala w 2011 roku – rok po zaginieciu Wieczorek – w
czterokondygnacyjnym budynku na sopockiej plazy, kilkaset metrow od wejscia
na sopockie molo. Dzialka zostala wydzierzawiona przez miasto prywatnemu
inwestorowi, ktory obiecywal, ze powstanie tam – jak zapowiadano na
miejskich konferencjach prasowych – “artystyczna wizytowka miasta”. Zamiast
wielkiej sztuki byly jednak “dobre sztuki” (tak reklamowal sie lokal w
mediach spolecznosciowych juz po otwarciu). Na zdjeciach promocyjnych
eksponowano biusty i posladki polnagich dziewczyn, wijacych sie we wnetrzu
“prywatnego domu kultury”. Zlosliwi zaczeli nazywac lokal “Zatoka Koksu i
Botoksu”. Na parterze znajdowala sie droga restauracja i kawiarnia, na
dwoch kolejnych kondygnacjach – pokoje do wynajecia (tez raczej tylko dla
zamoznych). Na dachu byl klub The Roof, gdzie chetnie fotografowaly sie
osoby z pierwszych stron plotkarskich gazet i portali. W 2014 roku
przescigaly sie one w doniesieniach, kto bawil sie w “najmodniejszym klubie
w Polsce”. Rok pozniej, gdy wybuchla afera, media donosily, ze w klubach
bawily sie tez oplacane dziewczyny (czesto niepelnoletnie), ktore mialy
umilac czas imprezujacym mezczyznom. Prokuratura Okregowa w Gdansku zaczela
dokladnie przygladac sie Zatoce Sztuki po samobojczej smierci 14-latki,
ktora wczesniej – tak przekazala sledczym jej przyjaciolka – zostala
zgwalcona.

Ostatecznie sledczy nie znalezli dowodu, ze doszlo do gwaltu. Prokuratura
ustalila jedynie, ze mezczyzna spotkal sie z 14-latka przed smiercia i
przez kilka godzin jezdzili po Trojmiescie. W pazdzierniku 2021 roku
Krystian W. zostal skazany przez sad w Wejherowie na 2,5 roku wiezienia za
“za elektroniczne kontakty z dwoma maloletnimi w celach pedofilskich”.

Przed Sadem Okregowym w Gdansku toczy sie inny proces “Krystka”.
Prokuratura oskarzyla go w czerwcu 2018 roku o 40 przestepstw seksualnych –
miedzy innymi o gwalty, seks z nieletnimi i czerpanie korzysci z
prostytucji.

DETEKTYW

Ostatni grill

bylego starosty

Mariusz GADOMSKI

Ofiara nie miala szans by przezyc. Sprawca z dzika furia zadawal starszemu
mezczyznie ciosy nozem. Wczesniej go bil i podduszal, nie reagowal na
prosby, aby przestal. Zostawil czlowieka w kaluzy krwi i poszedl, nie
interesujac sie jego losem. Zabojca byl serdecznym przyjacielem zamor-

dowanego, a przynajmniej za takowego sie uwazal. Dlaczego w brutalny sposob
pozbawil go zycia? Dwa sadowe procesy nie ustalily bezposrednie-

go motywu zbrodni. Byc moze nie znal go

nawet sam sprawca. W dniu zdarzenia nie byl soba. Wsloneczny, nie- dzielny
poranek 18 czerwca 2017 roku, dyzur- ny Komendy Powiatowej Policji w
Lubartowie przyjal telefoniczne zgloszenie o znalezieniu zwlok mezczyzny na
terenie dzialki rekreacyjnej w miejscowosci G. Informacje przekazal
wlasciciel posesji, ktory – jak powiedzial – przed kilkunastoma minutami
tam przyjechal. Przedstawil sie jako Miroslaw L.

– To chyba morderstwo. Ten czlowiek jest caly poraniony, ma zmasakrowana
glowe. Nie rusza sie. Widok jest makabryczny – mowil z przejeciem.

– Czy to ktos z pana znajo- mych? – zapytal policjant.

– Nie, nie, skadze. Przypuszczam, ze to jakis bez- domny. Przychodza tacy,
gdy mnie nie ma, na moja dzialke, pija alkohol, halasuja i rozrabia- ja.
Raz wlamali mi sie do domku letniskowego, niewiele zabrali, za to narobili
chlewu. Teren jest ogrodzony, ale to dla nich zadna przeszkoda.

Dzialka rekreacyjna znajdo- wala sie nad jeziorem, w pew- nym oddaleniu od
drogi. Wlasciciel podal policji doklad- na lokalizacje nieruchomosci,
proszac o szybkie przybycie.

Ekipa sledcza wkrotce dotar- la pod wskazany adres. Miejsce bylo urokliwe.
Niebieska tafla jeziora mienila sie w sloncu. Przy brzegu szuwary a woko-
lo las. Budynek mieszkalny na dzialce, nazwany przez wlasci- ciela domkiem
letniskowym, byl ze smakiem zbudowana dacza. Na zewnatrz, pod pergola ogro-
dowa stal stol i kilka turystycz- nych krzesel. Na schodach przed domem
czekal muskularny mez- czyzna w srednim wieku.

– Pan Miroslaw L.? To pan do nas dzwonil? – spytali funkcjonariusze.

– Tak, to ja. Zaraz panow tam zaprowadze.

Zwloki lezaly w zaroslach nieopodal furtki prowadzacej na posesje. Widok
rzeczywiscie

budzil groze. Cale cialo mez- czyzny w wieku okolo 65-70 lat pokrywaly rany
pochodzace od pchniec zadanych ostrym przed- miotem. Glowa i twarz sprawia-
ly wrazenie krwawej miazgi. Na szyi widniala sina prega.

Lekarz stwierdzil zgon na skutek odniesionych obrazen. Bylo ich tak duzo,
ze bez prze- prowadzenia sekcji, trudno bylo ustalic, ktora z ran skutkowa-
la smiercia. Zdaniem lekarza, mezczyzna zmarl kilka godzin wczesniej. W
poblizu ciala zna- leziono deske, na ktorej byly plamy krwi.

Zanim zwloki zostaly zawi- niete w czarny worek i przyjechal po nie ambu-

lans, by przetransportowac je do Zakladu Medycyny Sadowej w Lublinie,
policjanci dokladnie przyjrzeli sie martwemu mez- czyznie. Ich uwadze nie
umkne- ly pewne zaskakujace szczego- ly. Czlowiek ten absolutnie nie
sprawial wrazenia bezdomnego alkoholika. Na reku mial drogi zegarek. Na
nogach eleganc- kie skorzane polbuty. Jego let- nia koszula, mimo ze byla
cala we krwi, rowniez wygladala na pochodzaca z markowego sklepu. Cos tu
bardzo, ale to bardzo nie pasowalo i nalezalo to wyjasnic.

– Mowil pan, ze to bezdomny – zwrocono sie do Miroslawa L., a ten odparl,
ze tak mu sie wydawalo, gdy zobaczyl zwloki.

– Ale przeciez na pierwszy rzut oka widac, ze to nie moze byc prawda.
Dlaczego pan tak powiedzial?

– Nie wiem, tak pomyslalem. Nie przygladalem mu sie za bar- dzo – odparl
nieco stropiony mezczyzna.

– Cos pan placze. Skoro zoba- czyl pan, ze mial roztrzaskana glowe, to
musial sie pan mu przyjrzec…

Miroslaw L. nie potrafil tego wyjasnic. Uparcie powtarzal, ze nie znal
zamordowanego mez- czyzny, nigdy wczesniej go nie widzial. A na pytanie
policji,

czym sie zajmuje, odpowiedzial, ze jest przedsiebiorca, posiada w pobliskim
S. i w okolicy kilka sklepow. I tylko to okazalo sie prawda.

Policja rozejrzala sie po pose- sji. W koszu na brudna bielizne znaleziono
meska odziez ze sla- dami krwi. Ubranie nalezalo do Miroslawa L.

Zwloki zostaly niebawem zidentyfikowane. Byl to 70-letni Jerzy W., przed

wieloma laty starosta powia- tu w S. – pierwszy po refor- mie
administracyjnej panstwa w 1999 roku – a pozniej dzia- lacz spoleczny. Z
cala pewno- scia nie byl obcy dla Miroslawa L. Mezczyzni znali sie od
dawna. Przyjaznili sie ze soba. Dowodem ich zazylej znajomo- sci byl
zapisany w pamieci tele- fonu przedsiebiorcy numer do bylego starosty. Z
zapisu pola- czen wynikalo, ze Miroslaw L. w ostatnich dniach parokrot- nie
rozmawial przez telefon z Jerzym W. Po raz ostatni dzwonil do niego 17
czerw- ca 2017 roku, a zatem w dniu, kiedy starszy z mezczyzn zginal.

To nie mogl byc przypadek. 54-letni Miroslaw L. zostal zatrzymany. W
trakcie sekcji zwlok Jerzego W. ustalono, ze mezczyzna zginal w nastep-
stwie dotkliwego pobicia deska i ran pochodzacych od pchniec nozem
kuchennym, zabezpie- czonym w domku letnisko- wym. Prokuratura Okregowa w
Lublinie postawila biznes- menowi zarzut zabojstwa przy- jaciela. Miroslaw
L. zapieral sie, ze nie zrobil tego. Decyzja sadu zostal tymczasowo
aresztowany.

Zabojstwo Jerzego W. i zatrzymanie w zwiazku z tym zdarzeniem Miroslawa L.
wywo- lalo w S. szok i niedowierzanie. Obaj mezczyzni zaliczali sie do tak
zwanych elit w lokalnym srodowisku. Jerzy W., po tym jak przestal byc
starosta, nie zerwal z dzialalnoscia spoleczna. Zajmowal sie wieloma roznymi

dziedzinami. Byl wspolzalo- zycielem i prezesem fundacji zajmujacej sie
miedzy innymi szkoleniami z zakresu prowa- dzenia dzialalnosci gospodar-
czej. Przed wejsciem Polski do Unii Europejskiej udzielal sie w punkcie
informacyjnym dla mieszkancow powiatu. Byl tez wieloletnim sedzia koszykar-
skim. Zapamietano go jako czlo- wieka otwartego, gotowego do dialogu i
pomagania potrzebu- jacym. Jerzy W. czesto powtarzal swoja maksyme, ktora
brzmiala: “Co by sie nie robilo, nalezy to robic z poszanowaniem innych, po
partnersku”.

Znany byl takze Miroslaw L. Prowadzil kilka firm. Dzialal w branzy
handlowo-uslugowej. Mial sklepy, hurtownie, zatrud- nial wiele osob.
Podziwiano go za kreatywnosc i przebojowosc. A takze za spoleczne podejscie
do biznesu. Przyjmowal do pra- cy przede wszystkim osoby miej- scowe,
uczciwie im placil, anga- zowal sie w akcje charytatywne. A teraz jeden z
tych znanych i lubianych ludzi byl martwy, a drugi przebywal w areszcie pod
zarzutem zabojstwa. Czy aby na pewno Miroslaw L. byl sprawca? –
zastanawiali sie ludzie. A jesli tak, to jaki mogl miec motyw?

Z jakiego powodu zmasakrowal przyjaciela, czlowieka starszego od siebie o
kilkanascie lat?

Bylo w tej sprawie kilka teorii, opartych jednak tylko i wylacznie na
niesprawdzo- nych domyslach. Wedlug naj- bardziej sensacyjnej motywem
zbrodni byla polityka. Jerzy W., czlonek PSL, sympaty- zowal z opozycja.
Natomiast Miroslaw L. byl zwolennikiem ugrupowania aktualnie spra- wujacego
w Polsce wladze. Czy roznica pogladow politycznych moze byc powodem
zabojstwa? Alez oczywiscie, takie zdarzenia mialy i maja miejsce, nie tylko
w naszym kraju. Im spoleczen- stwo jest bardziej spolaryzo- wane (a w
Polsce w ostatnich kilku latach mamy chyba apo- geum tego zjawiska) tym
wzra- sta prawdopodobienstwo takich przypadkow. Czytajac czasami w
internecie komentarze sklo- conych politycznie rodakow, mozna miec obawy,
ze gdyby tych ludzi nie dzielily ekrany smartfonow lub laptopow, krew
musialaby sie polac.

Jednakze w tym wypadku nie chodzilo o polityke. Chociaz na tej plaszczyznie
mezczyzni byli przeciwnikami, to jednak potrafili przyjac do wiadomosci,

ze mozna miec wlasne poglady i nie trzeba kazdego, kto mysli inaczej
traktowac jak smier- telnego wroga. Dlaczego wiec doszlo do brutalnego
morder- stwa? Odpowiedzia na to pyta- nie – aczkolwiek tylko czescio- wa –
byly zeznania dwoch mez- czyzn, do ktorych Miroslaw L. dzwonil w dzien
zbrodni i nie- dlugo po jej dokonaniu. Dariusz T. i Zbigniew S., podobnie
jak Jerzy W. byli jego serdeczny- mi przyjaciolmi. Krytycznego dnia
spotkali sie we czterech, by uczcic radosne wydarzenie w zyciu Miroslawa L.

ezczyzni, gdy zostaja ojcami, uwazaja dzien narodzin dziecka za

Moja wnuczka jest najpiekniejsza na swiecie!

M

najszczesliwszy z dotychczas przezytych. Mysla, ze nic inne- go nie
przebije tego donioslego faktu ani nawet mu nie dorowna poziomem szczescia.
Jednakze po latach przekonuja sie, ze jest cos takiego. Mianowicie naro-
dziny wnukow. Bycie dziadkiem cieszy ich tak samo jak bycie ojcem.
Oczywiscie odnosi sie to takze do babc.

Miroslaw L. zostal dziadkiem kilkanascie dni przed posta- wieniem mu
zarzutu zaboj- stwa Jerzego W. Powiedziec, ze oszalal ze szczescia, to tak
jakby nic nie powiedziec. Nie zrobil swoim pracownikom wolnego w tym dniu,
ale mogli oni liczyc na wyjatkowa laskawosc szefa. Pokochal wnuczke w
chwili, gdy ja zobaczyl. Nosil ja na rekach, mowil, ze dziewczynka jest
jego najwiekszym skarbem i najpiek- niejsza istota na swiecie. Nikt nie
moze sie rownac uroda i wdzie- kiem z jego malutka ksiezniczka.

Tak czesto to wszystkim powtarzal, ze nawet najblizsza rodzina prosila go,
by sie tro- che hamowal z tym zachwy- tem. Wszystkie dzieci sa ladne i
zasluguja na milosc, jeszcze kto pomysli, ze dziadek sie wywyz- sza. To
byly jak najbardziej sluszne uwagi, ale dziadek i tak swoje wiedzial. Byl
czlowiekiem wesolym, lubil w wolnym czasie sie zabawic. Taka okazja beda na
pewno chrzciny wnuczki, ale na te uroczystosc bylo jeszcze za wczesnie.
Postanowil wiec, ze pochwali sie swoim skarbem trzem najlepszym
przyjaciolom: Dariuszowi T., Zbigniewowi S. (oni tez byli przedsiebiorcami)
oraz Jerzemu W. Zadzwonil do nich z zaproszeniem na week- endowa impreze w
jego domku letniskowym nad jeziorem w G. Obiecali przyjechac.

– Tylko nie bierzcie zon i samochodow. To bedzie meskie spotkanie, no i nie
bedziemy pic jedynie herbaty – przykazal.

Zrozumieli, co Mirek ma na mysli. To nie byl pierwszy raz. Od czasu do
czasu spotykali sie u niego we czworke. Atmosfera zawsze byla wspaniala,
tyle tyl- ko, ze na drugi dzien meczyl ich kac. Ale przeciez nie ma rozy
bez kolcow…

Miroslaw L. jako jedyny z nich wzial samochod. Zamierzal zostac nad
jeziorem na cala nie- dziele. Chcial tez zakupic po drodze odpowiedni zapas
wiktu- alow i trunkow. Przed wyjazdem sprawdzil w smartfonie galerie
multimediow, by upewnic sie, ze

zdjecia jego wnuczki, ktorych jej napstrykal, znajduja sie na swoim miejscu.

Co sie wydarzylo S nad jeziorem?

asiedzi biznesmena zauwa- zyli w sobotnie popolu- dnie taksowki wjezdzaja-

ce na teren posesji i zaraz z niej wyjezdzajace. Brama zostala zamknieta.
Nikt z mieszkancow pobliskich domow nie wiedzial, co sie potem dzialo w
posiadlo- sci Miroslawa L. Nie slyszano wzywania pomocy, krzykow ani innych
odglosow awantury.

Dariusz T. i Zbigniew S., kto- rych przesluchano, zeznali, ze poczatkowo
impreza przebiegala w milej, kumplowskiej atmosfe- rze. Byl cieply wieczor,
siedzieli pod pergola, kosztowali trunkow i grillowanych specjalow, przy-
gotowanych przez gospodarza. Tematem numer 1 byla oczywi- scie wnuczka
Miroslawa L. Kiedy im juz pokazal wszystkie zdje-
ciadziewczynkiizapewnil,ze za kilkanascie lat mala zostanie Miss World,
rozmowy zaczely sie obracac wokol codziennych, lokalnych spraw.

– Rozmawialismy o naszym zdrowiu, pracy, firmach, o pla-

powiatowa poLSka

nach urlopowych. Jurek mowil, ze mysli o emeryturze, chcial ustapic pola
mlodszym. Bylo naprawde bardzo spokojnie, tro- che zartow, ale nic
niepokojacego sie nie dzialo – zapewnili policje.

Nastroj ulegl zmianie nagle, mozna powiedziec, ze w jednej chwili. Po
wychyleniu ktoregos z kolei kieliszkow Miroslaw L. popatrzyl na gosci
dzikim wzro- kiem. Zapytal, co tu robia, a kie- dy odpowiedzieli, ze ich
zaprosil na grilla, wpadl we wscieklosc. Zaczal obrzucac przyjaciol
wyzwiskami, czepiac sie o naj- mniejsze drobiazgi i chcial sie z nimi bic.

– Wygladal strasznie, mial nieprzytomne spojrzenie. Sprawial wrazenie,
jakby nas nie poznawal – zeznali koledzy.

– Mirek czasami wpadal w wojowniczy nastroj, gdy przesadzil z alkoholem,
jednak zazwyczaj pogadal sobie troche i sie uspokajal. Nigdy dotad nie byl
taki agresywny.

Proby uspokojenia go nie przynosily efektu. Miroslaw L. najbardziej
atakowal Dariusza T. i Zbigniewa S. Mowil, ze sa oszustami, ze chca wygryzc
go z interesow i inne tego typu brednie. Najmniej czepial sie Jerzego W.,
ktory probowal byc ich rozjemca. Ostrzegal go tylko, zeby sie nie wtracal.

Okolo godziny 22 Dariusz T. i Zbigniew S., uznawszy, ze ich obecnosc tylko
prowokuje gospodarza, postanowili opu- scic impreze. Zamowili przez telefon
taksowke, ktora zawiozla ich do domow. Z Miroslawem L. zostal byly
starosta. Nie chcial zostawic przyjaciela samego. Tamten w takim stanie
gotow byl pojsc zrobic awanture sasia- dom albo pojechac samocho- dem i
spowodowac wypadek. Ta decyzja kosztowala Jerzego W. zycie.

Zustalenprokuraturywyni- ka, ze gdy zostali na dzialce we dwoch, pijany
gospodarz rzu- cil sie na Jerzego W. z nozem kuchennym. Starszy z mez-
czyzn zaczal uciekac. Nie zda- zyl dobiec do furtki. Miroslaw L.
zmasakrowal mu glowe deska, a nastepnie dusil go i zadal nozem ciosy w
szyje. Nie udzie- lil przyjacielowi pomocy.

Nazajutrz rano dzwonil do kolegow, ktorzy wczesniej wyszli z jego
posiadlosci. Powiedzial im, ze zdarzyl sie wypadek, Jerzy W. chyba nie zyje
i ze musi wezwac policje. Ale nie wyjasnil, jak to sie stalo. Mowil
nieskladnie, byl zdenerwowany.

PUrwal mu sie film

rzedsiebiorca w trakcie kolejnego przesluchania przyznal, ze oklamal poli-

cje, mowiac, ze nie zna zabitego mezczyzny

oraz ze odkryl zwlo-

ki, gdy w niedziele przyjechal na dzial-

ke. W rzeczywistosci przebywal na niej od soboty. Tlumaczyl sie,

ze byl zszokowany smier-

cia przyjaciela, wiec zachowy- wal sie nieracjonalnie, a poza tym, jako
osoba zajmuja-

ca sie biznesem, znana w lokalnym srodowisku, nie chcial byc zamiesza- ny w
skandal.

– To bylo bardzo glupie z mojej strony, ale ja go nie zabilem – utrzymywal.

Nie bylo swiadkow zbrodni. Wyjasnil, ze nie- dlugo po odjezdzie Dariusza

T. i Zbigniewa S. urwal mu sie film. Nie pamieta co sie dzia- lo dalej. Ale
byl tak pijany, ze nie moglby zaatakowac deska i nozem Jerzego W., mezczy-
zny sporo co prawda starsze- go od siebie, ale sprawnego fizycznie,
potrafiacego sie bro- nic. Przekonywal sledczych, ze predzej przyjaciel
bylby wtedy w stanie go zabic niz on jego.

Kto zatem byl sprawca? Miroslaw L. twierdzil, ze mogla to byc osoba z
zewnatrz. Ktos, kto nieproszony wszedl na teren posesji. Furtka pewnie byla
otwarta, wiec to nie bylo nic trudnego. Wersje te, zdaniem biznesmena,
uprawdopodobnial

fakt, ze zwloki jego przyjaciela lezaly blisko wejscia. Wedlug niego Jerzy
W. zorientowal sie, ze na dzialke dostal sie intruz, pod- szedl zeby go
przepedzic, wywia- zala sie miedzy nimi sprzeczka, w trakcie ktorej ow
czlowiek zamordowal 70-latka. Miroslaw L. powiedzial, ze podejrzewa jednego
z mieszkancow G.

Prokuratura nie dala jednak wiary wyjasnieniom podejrza- nego. Na miejscu
zbrodni nie bylo sladow biologicznych czlo- wieka, na ktorego wskazywal.
Natomiast Miroslawa L. obcia- zaly klamstwa, krew na ubraniu, ktore wrzucil
do kosza, liczac

zapewne, ze policja tam nie zajrzy, jak tez swieze slady linii papilarnej
na desce, uzytej przez niego do zmasa- krowania glowy przyjacielo- wi i na
nozu, ktorym zadawal mu ciosy. Slady te Miroslaw L. probowal nieudolnie
wytrzec. W kontekscie zdarzenia, fakty te nie pozostawialy watpliwosci,
dlaczego chcial je usunac. KFaktem jest, ze go zabil

ilka miesiecy pozniej prokuratura skierowala do Sadu Okregowego

w Lublinie akt oskarzenia prze- ciwko Miroslawowi L. Proces mial charakter
poszlakowy. Oskarzyciel stwierdzil, ze choc nie bylo bezposrednich swiadkow
zabojstwa Jerzego W., to na podstawie logicznego lan- cucha poszlak mozna
bez cie- nia watpliwosci stwierdzic, ze sprawca zbrodni jest Miroslaw L.
Oskarzony po dokonaniu zaboj- stwa probowal zacierac slady swego czynu, a
potem mataczyl w sledztwie i snul niedorzecz- ne teorie. Prokurator podkre-
slal brutalnosc sprawcy, ktory zadawal ofierze ciosy nozem, bil ciezkim
przedmiotem, dusil. A przeciez Jerzy W. byl jego ser- decznym
przyjacielem…

Argumentem swiadczacym, zdaniem obrony, na korzysc oskarzonego byl nie
tylko brak swiadkow zabojstwa, ale takze brak racjonalnych powodow zbrodni.
Jego klient byl czlo- wiekiem w pelni wladz umyslo-

wych, nie cierpial na chorobe psychiczna, objawiajaca sie napadami agresji,
skiero- wanej ku otoczeniu. To, ze krytycznego dnia przesadzil z alkoho-
lem, nie oznacza, ze byl zdolny zabic. Obrona domagala sie uniewinnienia

Miroslawa L.

Sad stwierdzil,

ze brak swiadkow zbrodni i trudnosci w ustaleniu motywow nie sta- nowia
przeszkody w osadzeniu tej sprawy. Wszelkie zgromadzo- ne materialy w
sledztwie wskazu- ja na Miroslawa L., wiec werdykt

moze byc tylko jeden: winny. Biznesmen zostal skazany na 13 lat pozbawienia
wolnosci. Obie strony procesu zaskarzyly wyrok – zdaniem oskarzyciela byl
on zbyt lagodny, zdaniem obrony za surowy. Sad apela- cyjny w wiekszym
stopniu przy- chylil sie do wniosku prokura- tury. Ostatecznie Miroslaw L.
posiedzi nie 13, lecz 15 lat

w zakladzie karnym.

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto