Dzien dobry – tu Polska – 22.05.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 140) (6633)

22 maja 2023

Pogoda

poniedzialek, 22 maja 23 st C

Czesciowe zachmurzenie

Opady:10%

Wilgotnosc:49%

Wiatr:18 km/h

Kursy walut

Euro 4.54

Dolar 4.20

Funt 4.23

Frank 4.67

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Kapitan Reksio zaprasza na trybuny 😉

A ja zycze milego nowego tygodnia.

Ania Iwaniuk

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

21 maja 2023r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

SIATKOWKA

Hat-trick ZAKSY! Znow obronili tytul w Lidze Mistrzow

Grupa Azoty ZAKSA Kedzierzyn-Kozle zwyciezca Ligi Mistrzow 2023!

Wicemistrzowie Polski pokonali w finale Jastrzebski Wegiel 3:2 i jako

trzecia druzyna w XXI wieku, po raz trzeci z rzedu triumfowali w

najwazniejszym z europejskich pucharow. Niesamowity zwrot akcji w ich

wykonaniu obejrzalo ponad 10 tys. kibicow w hali w Turynie!

Jeszcze niedawno odliczalismy kolejne lata od ostatniego tytulu

klubowego mistrza Europy dla polskiej druzyny, a dzis Grupa Azoty ZAKSA

Kedzierzyn-Kozle wchodzi do panteonu najlepszych druzyn Starego

Kontynentu i po raz trzeci z rzedu wygrywa Lige Mistrzow. Choc 10 dni

wczesniej przegrali w finale PlusLigi z Jastrzebskim Weglem, to w

Turynie poszli po swoje i pokonali krajowego rywala 3:2.

Pala Alpitour w Turynie doskonale kojarzy sie Polakom ze wzgledu na to,

ze w 2018 roku wlasnie w tej hali Bialo-Czerwoni prowadzeni wowczas

przez Vitala Heynena, siegneli po zloto mistrzostw swiata. Atmosfera,

jaka towarzyszyla rywalizacji w wielkim finale Ligi Mistrzow,

przypominala to, co dzialo sie piec lat temu. Wowczas i w sobotni

wieczor triumf ze swoja druzyna swietowal Aleksander Sliwka – odtad

mistrz swiata i trzykrotny triumfator Ligi Mistrzow.

Atmosfera na trybunach Pala Alpitour byla goraca, bo na sobotnie Super

Finals sprzedano ponad 10 400 biletow. W duzej mierze – poza kibica z

naszego kraju – kupili je Wlosi, choc przedstawicieli Serie A zabraklo w

gronie walczacych o najwazniejszy z europejskich pucharow. Do

polfinalowej czworki doszli co prawda siatkarze z Perugii, ale zostali

wyeliminowani wlasnie przez ZAKS-e. Kedzierzynski zespol tak, jak

potrafil wychodzic z opresji przeciwko wloskiemu potentatowi, tak zrobil

to rowniez w decydujacym meczu z Jastrzebskim Weglem.

Tylko w tym sezonie siatkarze z Kedzierzyna-Kozla i Jastrzebia-Zdroju

mierzyli sie ze soba czterokrotnie w walce o najwazniejsze trofea.

Zawodnicy trenera Marcelo Mendeza siegneli po Superpuchar Polski i zloto

PlusLigi, zas kedzierzynianie zdobyli krajowy puchar i ten najwazniejszy

z europejskich. Jednak po zakonczonych 10 dni wczesniej finalach

ligowych, wszyscy zastanawiali sie nad jednym – czy przez ten czas

jastrzebianie zdolaja utrzymac galaktyczna forme z walki o mistrzostwo

Polski, a ZAKSA zdola odbudowac sie nie tylko mentalnie. W zmaganiach o

zloto PlusLigi zostali bowiem zlamani nie tylko jesli chodzi o sile

woli, ale przede wszystkim moc jej dotychczasowych liderow. Lukasz

Kaczmarek nie atakowal tak skutecznie jak wczesniej, a Bartosz Bednorz

(MVP wszystkich meczow polfinalowych) nie dzwigal zespolu ani swoja

ofensywa, ani zagrywka. Az obaj “odpalili” w najwazniejszym momencie

finalu Ligi Mistrzow.

Z dziesieciu setow w finalowej rywalizacji w PlusLidze ZAKSA wygrala

tylko jednego, bo tak trudno bylo przeciwstawic sie galaktycznym

jastrzebianom. Ci od poczatku finalu w Turynie zdominowali przeciwnika

glownie dzieki skutecznej grze Trevota Clevenota i pierwsza pilke setowa

mieli juz przy stanie 24:21 w inauguracyjnej partii. Od tego momentu

stracili jednak trzy oczka z rzedu i – jak sie pozniej okazalo – to

wlasnie punkty tracone seriami staly sie ich najwieksza bolaczka.

Pierwszy set zakonczyl sie walka na przewagi, z ktorej Jastrzebski

Wegiel wyszedl obronna reka. Trener Mendez mial nawet asa w rekawie w

postaci Rafala Szymury. Przyjmujacy jastrzebian nie wyszedl w pierwszej

szostce, ale pojawil sie w polu zagrywki w samej koncowce i” zagral asa.

W kolejnej akcji w ataku pomylil sie Bednorz i tak mistrzowie Polski

wysuneli sie na prowadzenie.

Jednak demony pierwszego seta powrocily w kolejnym. Jastrzebianie

prowadzili 14:12 po zepsutym ataku Kaczmarka, ale wtedy w polu zagrywki

ZAKSY stanal Bednorz. I zaczal sie odradzac. Ustrzelil zagrywka Trevora

Clevenota, ktorego po chwili zastapil Szymura i tak to kedzierzynianie

prowadzili juz” 18:14. Walczac o trzeci tytul z rzedu ZAKSA zaczynala

sie rozpedzac, ale to w trzecim secie kompletnie zmiotla z parkietu,

mylacych sie raz po raz rywali. Gdy w trzeciej odslonie Kaczmarek w

pojedynke zablokowal atak Stephana Boyera (13:8) az zlapal sie za glowe,

nie wierzac, ze zatrzymal rozpedzonego bomardiera rywali. Zreszta

Kaczmarek stal sie bohaterem tej partii. Przy jego zagrywkach

kedzierzynianie osiagneli az 11 punktow przewagi (22:11), a on

przeplatal mocne serwisy asami. Zreszta asa serwisowego zagral tez przy

pilce meczowej, gdy dwa lata temu w Weronie ZAKSA siegala po pierwszy

triumf w Lidze Mistrzow.

Jastrzebski Wegiel sromotnie przegral trzeciego seta (14:25). Mimo to

walczyl jeszcze o doprowadzenie do tie-breaka, lecz nie utrzymujac

przewagi w czwartym secie (15:13), znow podal reke rywalowi.

Warto odnotowac, ze w wyjsciowej szostce ZAKSY na sobotni mecz pojawil

sie Norbert Huber. Srodkowy do tej pory ustepowal miejsca Dmytro

Paszyckiemu, ale dla 25-latka ten wystep mial podwojne znaczenie. Rok

temu nie pojechal z ZAKSA na final do Lublany, bo kilkanascie dni

wczesniej zerwal sciegno Achillesa, a ta kontuzja wykluczyla go z gry na

dlugie miesiace. Na podium byl jednak obecny wirtualnie, bo kolega z

druzyny Wojciech Zalinski, polaczyl sie z nim za posrednictwem wideo

rozmowy.

Trener Jastrzebskiego Wegla nie dokonywal zmian w podstawowym skladzie,

choc w trakcie spotkania wprowadzal do gry tych, ktorzy odmieniali losy

wczesniejszych meczow. Dlatego siegal do kwadratu po Eemiego

Tervaporttiego czy Jana Hadrave, lecz nie od razu przynioslo to efekt.

Jastrzebianie doprowadzili do zacietej walki na przewagi i kilka razy

uciekali spod topora. Cztery razy mogli doprowadzic do tie-breaka i

wykorzystali to! W ostatniej akcji Fornal czujnie oparl pilke w ataku o

blok rywali i zakonczyl emocjonujace zmagania na przewagi.

Tie-break mial rozstrzygnac to, do kogo trafi europejski puchar. ZAKSA

prowadzila juz 8:5 w tej decydujacej odslonie i wtedy wyzszy bieg

wrzucili rywale, dzieki serwisom Jurija Gladyra. Jastrzebski Wegiel

wyrownal stan tie-breaka (10:10). Swojego ruchu mogl zalowac z kolei

Tomasz Fornal. Zawahal sie i nie skoczyl do bloku przy ataku Kaczmarka,

a ten uderzyl na czystej siatce (12:10). Po bloku Janusza na Clevenocie

ZAKSA miala pierwsza pilke meczowa. Wykorzystal ja Smith w ataku ze

srodka, a kedzierzynianie po raz trzeci z rzedu mogli swietowac tytul

klubowego mistrza Europy.

Sobotni final Ligi Mistrzow w Turynie ostatecznie zakonczyl sezon

klubowy. Siedmiu kadrowiczow z ZAKSY i Jastrzebskiego Wegla, powolanych

przez Nikole Grbicia do reprezentacji Polski, uda sie teraz na wakacje,

a na zgrupowaniu stawi 5 czerwca.

FINAL

Grupa Azoty ZAKSA Kedzierzyn-Kozle – Jastrzebski Wegiel 3:2 (26:28,

25:22, 25:14, 28:30, 15:12)

PILKA RECZNA

Kapitalny mecz kieleckich pilkarzy recznych. Po raz szosty zagraja w

Final Four Ligi Mistrzow

Gigantyczne zainteresowanie, mnostwo walki, a na koniec wielkie

swietowanie. Pilkarze reczni Barlinka Industrii pokonali w czwartek w

Kielcach Telekom Veszprem 31:27 i w polowie czerwca w Lanxess Arenie w

Kolonii po raz szosty w historii zagraja w Final Four Ligi Mistrzow.

Mimo remisu (29:29) przed tygodniem w Veszprem Arenie kielecki bramkarz

Andreas Wolff wciaz jako delikatnego faworyta w dwumeczu wskazywal

Wegrow. – Oni maja taki fajny zespol – mowil przed czwartkowym rewanzem.

Fajny zespol maja tez kielczanie, a to gwarantowalo wielki mecz. –

Bedzie ogromna walka. Jesli cale 60 minut zagramy tak stabilnie, jak

pierwsza polowe w Veszprem, mamy szanse – stwierdzil reprezentant

Niemiec, ktory w pierwszym meczu z Telekomem popisal sie 13 skutecznymi

interwencjami, a jedna z nich zostala wybrana najladniejsza parada

pierwszych pojedynkow cwiercfinalowych.

Zainteresowanie czwartkowym meczem, zreszta podobnie jak przed tygodniem

w Veszprem, bylo ogromne. Bilety na to spotkanie skonczyly sie dawno, a

trybuny Hali Legionow wypelnily sie pol godziny przed rozpoczeciem

pojedynku.

– Szanse oceniam pol na pol. My bedziemy mieli przewage naszej

wspanialej publicznosci – mowil przed spotkaniem Krzysztof Lijewski,

asystent Talanta Dujszebajewa. I kibice od poczatku stworzyli

niesamowita atmosfere.

Obaj trenerzy wystawili praktycznie te same sklady co przed tygodniem. W

kieleckiej druzynie Cezarego Surgiela zastapil Szymon Wiaderny, zas w

Telekomie zabraklo jedynie rozgrywajacego Patrika Ligetvariego.

Stawka meczu z pewnoscia zrobila swoje, bo nerwy w poczynaniach obu

zespolow widac bylo od poczatku. Mnozyly sie rzuty w slupki i

poprzeczki, przez pierwszych dziewiec minut padly zaledwie cztery bramki.

Nerwy pierwsi opanowali kielczanie. Kapitalnie bronili, w efekcie

naszpikowany gwiazdami Telekom pierwsza bramke z gry zdobyl w” 14.

minucie! Rzucil ja Andreas Nilsson, ktory wczesniej dwukrotnie pokonal

Wolffa z rzutow karnych. Za trzecim razem trafil jednak w slupek.

Gospodarze grali koncertowo, obrona z Artsemem Karalekiem i Tomaszem

Gebala na srodku byla nie do przejscia. Ten drugi takze smialo atakowal

i zdobywal bramki, a kontry, jak chocby ta zakonczona wspanialym

trafieniem Arkadiusza Moryty, byly niesamowite.

Goscie zlapali w koncu swoj rytm w ataku, przede wszystkim za sprawa

niedawnego jeszcze kieleckiego rozgrywajacego Nedima Remiliego.

Mistrzowie Polski mieli jednak Aleksa Dujszebajewa i Szymona Sicke.

Glownie dzieki ich bramkom gospodarze objeli pieciobramkowe prowadzenie,

a niemal rowno z syrena podwyzszyl je jeszcze Daniel Dujszebajew.

Szesciobramkowej przewagi kielczan do przerwy malo kto z pewnoscia sie

spodziewal. Wiadomo jednak, ze taka strate, choc czesciowo, mozna

blyskawicznie odrobic. I wicemistrzowie Wegier zdobyli dwie bramki, a

gospodarze pierwsze trafienie zanotowali dopiero po niespelna pieciu

minutach.

Potem jednak kielecki mur znow twardo stanal w obronie. Goscie nie mieli

wyjscia, musieli sie spieszyc. I popelniali bledy, czesto bardzo

sprytnie wymuszone przez defensywe gospodarzy. To byla woda na mlyn na

kontrataki mistrzow Polski. Do tego skutecznoscia popisywali sie Sicko

oraz Igor Karacic.

12 minut przed koncem Hala Legionow odlatywala, bo po golach Nicolasa

Tournata i Miguela Sancheza-Migallona gospodarze prowadzili juz 27:19.

Final Four byl na wyciagniecie reki. I tak sie stalo. Niesieni

wspanialym dopingiem gospodarze pewnie wygrali w starciu jednych z

najlepszych druzyn swiata.

Barlinek Industria Kielce – Telekom Veszprem 31:27 (18:12). Pierwszy

mecz 29:29. Awans kielczan

Barlinek Industria: Wolff, Kornecki, Blazejewski – Sanchez-Migallon 2,

Olejniczak, Wiaderny, Kounkoud, Sicko 6, A. Dujszebajew 6, Tournat 4,

Karacic 2, Moryto 3 (1 z rzutu karnego), D. Dujszebajew 3, Gebala 2,

Karalek, Nahi 3. Kary: 8 min.

Telekom: Corrales, Cupara – Nilsson 3 (2), Elisson, Marguc 4 (3), Lauge

3, Strlek 3, Luk�Acs, Remili 7, Mahé 5, Elderaa, Ilic, Pechmalbec 2,

Vailupau, Sipos. Kary: 12 min. Czerwona kartka: Sipos (58. brutalny faul).

Sedziowali: Bojan Lah i David Sok (Slowenia).

Widzow: 4200 (komplet).

Przebieg meczu: I polowa: 0:1, 3:1, 3:2, 6:2, 8:4, 9:5, 9:7, 11:9, 13:9,

15:10, 17:12, 18:12; II polowa: 18:14, 20:14, 22:16, 13:18, 24:19,

27:19, 28:20, 28:22, 29:23, 31:23, 31:27.

Pozostale cwiercfinaly Machineseeker EHF Ligi Mistrzow: Magdeburg –

Orlen Wisla Plock 30:28 (13:13) – pierwszy mecz 22:22, awans Magdeburga;

Paris Saint-Germain – THW Kiel 32:29 (17:15) – pierwszy mecz 31:27,

awans PSG; Barca – GOG 36:31 (20:13) – pierwszy mecz 37:30, awans Barcy.

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA

32 kolejka

Warta Poznan-Radomiak 1-2

33 kolejka

Z.Lubin-Stal Mielec 2-0

Korna Kielce-Lech Poznan

Jagiellonia Bialystok-Cracovia 1-1

Gornik Zabrze-Pogon Szczecin 2-1

Lechia Gdansk-Legia Warszawa 1-0

Slask Wroclaw-Miedz Legnica 4-2

Radomiak-Widzew Lodz 3-1

Wisla Plock-Rakow Czestochowa 1-2

W poniedzialek Warta Poznan-Piast Gliwice

1.Rakow 74pkt

2.Legia 63pkt

3.Lech 58pkt

4.Pogon 57pkt

5.Piast 49pkt

6.Gornik Zabrze 47pkt

7.Radomiak 44pkt

8.Z.Lubin 44pkt

9.Warta 44pkt

10.Cracovia 43pkt

11.Widzew 41pkt

12.Jagiellonia 41pkt

13.Stal Mielec 40pkt

14.Korona 38pkt

15.Slask 38pkt

16.Wisla Plock 37pkt

17.Lechia 30pkt

18.Miedz 22pkt

Dzien pozegnan w Gdansku – Lechii z ekstraklasa, Flavia Paixao z Lechia.

Na koniec niespodziewany fajerwerk

To byl wieczor pelen skrajnych emocji. Byly lzy, zaduma, smutek i

niespodziewana radosc na koniec. Lechia i Gdansk z przytupem pozegnaly

ekstraklase oraz konczacego kariere Flavia Paixao. Cos sie skonczylo czy

cos nowego wkrotce sie zacznie?

To byl taki mecz, w ktorym to, co dzialo sie na boisku, nie mialo tak

naprawde wiekszego znaczenia. Prawie 16 tys. kibicow przyszlo na stadion

w Letnicy, zeby pozegnac Flavia Paixao, a takze zeby po raz ostatni

odetchnac ekstraklasa. Jak dlugie bedzie to rozstanie, dzis nie sposob

przewidziec, mozliwe sa rozne scenariusze, nawet te najbardziej

pesymistyczne. Ale fani zgromadzeni na trybunach tego dnia chcieli

przede wszystkim zyc chwila, nawet jesli cala otoczka sila rzeczy

przypominala stype.

Ostatni mecz w barwach Lechii w Gdansku z pewnoscia inaczej wyobrazal

sobie takze sam Flavio. Legenda klubu, najlepszy w historii

bialo-zielony snajper w ekstraklasie (84 gole), a takze pierwszy i

jedyny obcokrajowiec w “Klubie 100” (zdobyl w niej w sumie 108 bramek).

Rok temu mogl odejsc w pelnej chwale, jednak zdecydowal sie przedluzyc

kontrakt jeszcze o 12 miesiecy, co okazalo sie fatalna decyzja. Gdanski

zespol, przy jego duzym udziale – chodzi zarowno o kwestie czysto

sportowe, jak i pozaboiskowe – po 15 latach zostal zdegradowany z

ekstraklasy. Zatem pozegnanie Portugalczyka, choc z pewnoscia

wzruszajace, sila rzeczy musialo samego zawodnika bardzo bolec.

Flavio znalazl sie w podstawowym skladzie na mecz z Legia, ale co

znamienne, nie wyszedl z opaska kapitana, choc funkcje te przez ponad

siedem lat pobytu w Lechii pelnil wielokrotnie. Jednak na ostatnie

spotkanie Portugalczyka druzyne wyprowadzil na boisko Mario Maloca.

Flavio z pewnoscia marzyl o tym, zeby z gdanskimi kibicami pozegnac sie

tak jak kilka lat temu Piotr Wisniewski, ktory w ostatnim meczu w

karierze zdobyl gola w wygranym 4:0 spotkaniu z Pogonia Szczecin. Tyle

ze wowczas (sezon 2016/17) Lechia walczyla o tytul mistrza Polski, wiec

sila rzeczy okolicznosci byly diametralnie inne. Portugalczyk nawet

trafil do siatki, wywolujac euforie na stadionie, ale szybko zgasil ja

gwizdek sedziego Szymona Marciniaka. Pilkarz Lechii znajdowal sie na

spalonym.

W 28 min (z takim numerem Flavio gral w bialo-zielonych barwach) publika

zgotowala mu owacje na stojace, a kibice Lechii zajmujacy sektor

dopingowy odpalili pierwszy zestaw pirotechniczny – byly race, ale

przede wszystkim czarne swiece dymne, ktore przerwaly spotkanie na kilka

minut. Wczesniej caly sektor machal takze czarnymi flagami – wyjatkowo

adekwatnymi do aktualnej sytuacji klubu. Oby ich kolor w najblizszych

miesiacach nie okazal sie proroczy…

Pod koniec pierwszej polowy jakze znaczaca dla calej ekstraklasy

historia dobiegla konca. Po raz ostatni z boiska zszedl bowiem Flavio,

dla ktorego oba zespoly zgodnie utworzyly szpaler. Najpierw jednak

Szymon Marciniak wreczyl Portugalczykowi na pamiatke zolta oraz czerwona

kartke, chociaz akurat w tej “konkurencji” Flavio byl duzo bardziej

oszczedny niz przy nekaniu bramkarzy druzyn przeciwnych. W 310 meczach w

ekstraklasie zobaczyl bowiem zaledwie 18 zoltych kartek i tylko jedna

czerwona – co ciekawe, w derbowym spotkaniu z Arka Gdynia, ktorej przez

lata byl prawdziwym katem. W dziewieciu meczach przeciwko tej druzynie

zdobyl przeciez az 10 goli, co kibice Lechii beda pamietac juz zawsze.

W przerwie spotkania Flavio otrzymal od prezesa klubu Zbigniewa

Ziemowita Deptuly pamiatkowa statuetke, a potem wzial do reki mikrofon

i… zalal sie lzami. Kolejne slowa wydobywal z siebie z wielkim trudem.

– Kocham was, zawsze bede pamietac, co razem osiagnelismy, kocham ten

klub bardzo mocno. Zawsze bede z wami. Dziekuje! – mowil zaplakany Flavio.

To bylo poruszajace pozegnanie, ale wszyscy jego uczestnicy z pewnoscia

nie mogli pozbyc sie uporczywej mysli, ze moglo ono wygladac zupelnie

inaczej i odbywac sie w atmosferze radosnego benefisu. Niestety stalo

sie inaczej…

W drugiej polowie kibice Lechii odpalili drugi zestaw pirotechniczny,

tym razem zgola sylwestrowy, zadymili stadion na bialo oraz zielono, i

ponownie przerwali mecz na kilka minut. Oni rowniez zegnaja sie z

ekstraklasa z przytupem, a frekwencja na meczu pokazala, ze

zapotrzebowanie na wielka pilke w Gdansku wciaz jest. Jednak czy takie

samo nastawienie panuje obecnie w klubowych gabinetach – to juz rownanie

z kilkoma niewiadomymi. Na dzis, biorac pod uwage bardzo niewesola

sytuacje finansowa klubu, trudno wyobrazic sobie rychly powrot do

ekstraklasy. Pozyjemy, zobaczymy…

Na samym boisku przez caly mecz dzialo sie niewiele ciekawego. Jednak na

sam koniec pilkarze Lechii, a konkretnie Maciej Gajos, postanowili

odpalic zupelnie niespodziewany i najlepszy fajerwerk tego wieczoru.

Pomocnik gospodarzy zauwazyl, ze bramkarz Legii Kacper Tobiasz stoi

daleko poza polem karnym, i zdecydowal sie na strzal ze swojej polowy.

Do bramki bylo 65, moze 70 metrow, jednak Gajos uderzyl niezwykle

precyzyjnie i zdobyl chyba najpiekniejsza bramke calego sezonu. W taki

sposob z ekstraklasy spadac moze chyba tylko Lechia – klub pelen

sprzecznosci i kontrastow. Gol Gajosa tak bardzo nie pasowal do postawy

zespolu w calym sezonie, ze lepsze podsumowanie trudno sobie wyobrazic.

Ta chwila radosci kibicom Lechii po prostu sie nalezala, mieli ich oni w

ostatnich miesiacach bardzo niewiele. W sobotni wieczor mogli wyjsc ze

stadionu usmiechnieci, ale juz od niedzieli wroci troska o przyszlosc

ukochanego klubu.

Lechia: Kuciak (67. Buchalik) – Bartkowski, Maloca, Tobers, Pietrzak –

Kubicki, Kaluzinski – Pila (67. Diabate), Flavio Paixao (45.+5.

Terrazzino), Durmus (84. Gajos) – Sezonienko (67. Zwolinski)

-Brazowe medale wymykaja sie Pogoni Szczecin z rak. Zal, ze pasjonujacy

mecz z Gornikiem Zabrze nie skonczyl sie inaczej

W najwazniejszym sobotnim meczu przedostatniej kolejki rozgrywek

ekstraklasy Pogon Szczecin przegrala na wyjezdzie z Gornikiem Zabrze. To

sprawia, ze portowcy nie rozdaja juz kart w walce o brazowe medale

mistrzostw Polski.

Pogon Szczecin byla w ostatnim czasie w znakomitej formie. Wygrala

cztery ligowe mecze z rzedu, a od dziewieciu nie zaznala smaku porazki.

W efekcie przed meczem w Zabrzu portowcy zajmowali trzecie miejsce w

ligowej tabeli i byli faworytem do zdobycia brazowych medali (po raz

trzeci z rzedu) na koniec sezonu.

Ale walki o miejsce na najnizszym stopniu podium nie odpuscil tez Lech

Poznan, ktory po odpadnieciu w cwiercfinale Ligi Konferencji Europy

zaczal odrabiac straty na ligowych boiskach. Przed startem 33. ligowej

kolejki poznaniacy mieli dwa punkty straty do szczecinian.

Odrobili je juz w piatkowy wieczor, bez najmniejszych problemow

wygrywajac na wyjezdzie z wciaz walczaca o utrzymanie sie w ekstraklasie

Korone Kielce az 3:0. Nie sprawdzily sie ciche nadzieje kibicow ze

Szczecina, ze niepokonana w tym roku na wlasnym stadionie druzyna z

Kielc “urwie” jakies punkty Lechowi i pomoze w ten sposob Pogoni.

– Mysle, ze Lech wygra z Korona. Nie oczekujemy od nikogo zadnej pomocy.

Chcemy sami kontrolowac swoja sytuacje i wygrac dwa ostatnie mecze –

trafnie przewidzial przed meczem w Kielcach wynik spotkania trener

Pogoni Jens Gustafsson.

Portowcy wyszli wiec na boisko w Zabrzu ze swiadomoscia, ze musza

odrabiac straty, poniewaz przed pierwszym gwizdkiem to Lech byl na

trzecim miejscu i mial punkt przewagi.

A Gornik jawil sie jako zdecydowanie najtrudniejsza przeszkoda w drodze

po braz. Zabrzanie – po przejeciu druzyny przez trenera Jana Urbana –

spisywali sie znakomicie i wygrali piec ostatnich meczow. Z dolu ligowej

tabeli awansowali na szosta pozycje. Poza tym Pogon wygrala na Gornym

Slasku tylko dwa razy w calej historii. Po raz ostatni w 2009 r.

– Nie ma mowy o zmeczeniu. To moment sezonu, ktory oddzieli zwyciezcow

od przegranych – zapowiadal ambitna walke o zwyciestwo trener Gustafsson.

Pogon, zeby w ostatniej kolejce miec los w swoich rekach, musiala w

Zabrzu wygrac. Remis oznaczal zrownanie sie punktami z Lechem, ktory ma

lepszy bilans bramkowy (w przypadku takiej samej liczby punktow na

koniec sezonu braz trafi wiec do poznaniakow).

Ponad 20 tys. kibicow na zabrzanskim stadionie (tysiac biletow

ufundowala gwiazda Gornika Lukas Podolski) z pewnoscia liczylo na nieco

wiecej emocji w pierwszej polowie. Obu druzynom nie mozna bylo odmowic

zaangazowania, ale w decydujacych momentach pod bramka przeciwnika

brakowalo precyzji albo zimnej krwi.

Pogon miala optyczna przewage, ale najlepsza okazje stworzyla sobie

dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej polowy. Wahan Biczachczjan

zagral w pole karne, gdzie pilke Luce Zahoviciowi swietnie wystawil

Leonardo Koutris. Sloweniec z kilku metrow trafil jednak w bramkarza.

Gornik zdazyl jeszcze odpowiedziec tuz przed zejsciem do szatni. Mariusz

Malec rozpaczliwym wslizgiem zablokowal zmierzajaca do bramki Stipicy

pilke po strzale Japonczyka Okonukiego.

W drugiej polowie Pogon zepchnela rywala do defensywy. W 62. minucie

jeden z obroncow Gornika w ostatniej chwili wybil pilke zmierzajaca do

pustej bramki po strzale Aleksandra Gorgona. Bardzo aktywny byl rowniez

Kamil Grosicki.

Gornik potrafil jednak przeczekac trudniejszy moment i groznie

odpowiedziec. Najpierw ze spalonego do siatki trafil Podolski, ktory

chwile pozniej uderzyl tez w poprzeczke. 12 minut przed koncem

regulaminowego czasu gry gospodarze niespodziewanie wyszli na

prowadzenie. Szymon Wlodarczyk wykorzystal rzut karny podyktowany za

zagranie pilki reka przez Pawla Stolarskiego.

Pogon szybko odpowiedziala golem Pontusa Almqvista, ktory w swoim stylu,

po biegowym pojedynku z obronca Gornika, sfinalizowal kontratak

wyprowadzony przez Sebastiana Kowalczyka. Szczecinianie dalej atakowali.

Domagali sie m.in. rzutu karnego po podcieciu przez pilkarzy Gornika

Marcela Wedrychowskiego. Karnego – zdaniem sedziow – nie bylo. To

najwieksza kontrowersja w tym meczu, bo gdyby sedziowska decyzja byla

inna, Pogon moglaby wyjsc na prowadzenie 2:1, a potem cofnac sie i

bronic korzystnego wyniku.

Tak sie nie stalo, co zmusilo szczecinian do coraz bardziej desperackich

atakow kosztem oslabienia szykow obronnych. Gornik to wykorzystal. Po

kontrataku, w 94. minucie meczu, pieknego gola lewa noga zdobyl Podolski

i prawdopodobnie pogrzebal marzenia szczecinian o medalu.

W koncowce meczu Pogon jeszcze raz zaatakowala cala druzyna i niewiele

brakowalo, by po rzucie roznym wyrownujacego gola strzelil glowa

bramkarz Dante Stipica, ktory tez zapedzil sie na pole karne rywali.

Niestety, mecz zakonczyl sie porazka Pogoni 1:2, ktora powoduje, ze

portowcy – by awansowac na trzecie miejsce – w ostatniej kolejce musza

liczyc na potkniecie Lecha (maja o punkt mniej). Oczywiscie musza tez

pokonac u siebie Radomiaka Radom. Poznaniacy zmierza sie przed wlasna

publicznoscia z Jagiellonia Bialystok.

I LIGA

31 kolejka

Zaglebie Sosnowiec-Podbeskidzie 1-0

32 kolejka

Chojniczanka-Arka Gdynia 1-3

Ruch Chorzow-Odra Opole 3-0

Nieciecza-Sandecja Nowy Sacz 3-0

Podbeskidzie-Wisla Krakow 0-3

Stal Rzeszow-Katowice 1-1

LKS LOdz-Resovia Rzeszow 2-1

G.Leczna-Z.Sosnowiec 0-0

Puszcza Niepolomice-Tychy 2-1

W poniedzialek Chrobry Glogow-SKRA Czestochowa

1.LKS Lodz 62pkt

2.Ruch 59pkt

3.Wisla Krakow 57pkt

4.Nieciecza 55pkt

5.Puszcza 55pkt

6.Stal Rzeszow 47pkt

7.Arka 47pkt

8.Podbeskidzie 43pkt

9.Katowice 40pkt

10.Chrobry 39pkt

11.G.Leczna 39pkt

12.Tychy 38pkt

13.Z.Sosnowiec 38pkt

14.Resovia 38pkt

15.Odra Opole 36pkt

16.Skra 31pkt

17.Sandecja 26pkt

18.Chojniczanka 25pkt

Arka Gdynia pewnie wygrywa w Chojnicach i przedluza szanse na awans do

ekstraklasy

Pilkarze Arki Gdynia bez wiekszych problemow pokonali na wyjezdzie

zdegradowana juz z I ligi Chojniczanke i wciaz licza sie w walce o

miejsce w barazach o awans do ekstraklasy. Po dluzszej przerwie kolejna

bramke zdobyl lider klasyfikacji strzelcow – Karol Czubak.

Dla Arki mecz w Chojnicach byl jedna z ostatnich szans, zeby pozostac w

walce o szoste, ostatnie miejsce dajace prawo gry w barazach o

ekstraklase. Z kolei gospodarze tego spotkania po zaledwie roku wracaja

do II ligi, czym wpisali sie na liste spadkowiczow z wojewodztwa

pomorskiego, ktora w tym roku moze byc naprawde szeroka. Z ekstraklasy

zostala juz przeciez zdegradowana Lechia Gdansk, a w II lidze bardzo

nieciekawa sytuacje ma Radunia Stezyca. Gdyby nie udalo sie awansowac

takze Arce, ten sezon spokojnie bedzie mozna uznac za jeden z

najgorszych w historii pomorskiej pilki.

Chojniczanka w latach 2013 – 2020 rozegrala w I lidze az siedem sezonow z

rzedu, a w dwoch z nich byla naprawde blisko awansu do ekstraklasy.

Potem spedzila dwa lata w II lidze, ale po kolejnym awansie przed rokiem

wydawalo sie, ze znow na dluzej zagosci na zapleczu ekstraklasy. Jednak

pod wodza zarowno Tomasza Kafarskiego (zaliczyl w tym sezonie az dwa

spadki, gdyz aktualnie prowadzi Sandecje Nowy Sacz, ktora rowniez

zostala zdegradowana), jak i Krzysztofa Brede spisywala sie naprawde

slabo. Zaledwie piec zwyciestw w 32 meczach – to mowi wszystko o

postawie pilkarzy z Borow Tucholskich.

Specjalnie nie przeszkadzali oni rowniez Arce. Gdynianie z ostatnich

dziewieciu meczow wygrali raptem jeden (!), nie moze wiec dziwic, ze juz

jakis czas temu wypisali sie z walki o bezposredni awans do ekstraklasy.

Teraz ich celem jest ostatnie wolne miejsce w strefie barazowej i dzieki

pewnemu zwyciestwu z Chojniczanka przynajmniej do soboty znow do niej

wskoczyli (wyprzedzili o punkt Stal Rzeszow, ktora w sobote podejmuje

GKS Katowice).

Gospodarze postraszyli arkowcow tylko na poczatku spotkania, ale dwie

swietne sytuacje do zdobycia gola zmarnowal Patryk Tuszynski. Duzo

skuteczniejszy po drugiej stronie boiska byl Karol Czubka, ktory po

ladnej akcji Luisa Capanniego i Sebastiana Milewskiego zdobyl swoja 21.

bramke i znow zostal samodzielnym liderem w klasyfikacji strzelcow I

ligi (20 goli ma Luis Fernandez z Wisly Krakow).

Kiedy pod koniec pierwszej polowy po dosrodkowaniu z rzutu roznego

Kacpra Skory skutecznym strzalem glowa popisal sie Oleksandr Azacki,

losy meczu byly praktycznie przesadzone. Arka od pewnego momentu w pelni

kontrolowala bowiem przebieg spotkania i spokojnie punktowala rywali. W

63. minucie, po dalekim podaniu Azackiego, w sytuacji sam na sam z

bramkarzem Chojniczanki nie pomylil sie Mateusz Stepien i podwyzszyl na 3:0.

W koncowce gospodarze zdobyli jeszcze honorowa bramke (Mateusz

Skrzypczak z rzutu karnego), ale ostatecznie zolto-niebiescy odniesli

bardzo pewne zwyciestwo. Jednak prawdziwe schody dopiero przed nimi. W

dwoch ostatnich kolejkach czekaja ich bowiem mecze z liderem tabeli,

LKS-em Lodz, w Gdyni (26 maja, godz. 20.30) oraz z rowniez walczacym o

awans Bruk-Betem Termalica Nieciecza na wyjezdzie (3 czerwca, godz.

17.30). Zatem o wywalczenie szostego miejsca latwo nie bedzie.

“Szybcy i wsciekli, czyli pojawil sie powod, by jeszcze troche pozyc”-

Wojciech Kuczok

Nawet nie same wyniki polskich 17-latkow robia takie wrazenie co gra

naszej reprezentacji, ktora jest namietnym zaprzeczeniem katarskiej

strategii Czeslawa Michniewicza.

Wszyscy pamietamy, jaka mine mial zmarzniety Fernando Santos na

pierwszych meczach ekstraklasy, ktore zdecydowal sie obejrzec jako

swiezo nominowany selekcjoner. Kac-gigant, gdzie-ja-jestem,

nigdy-wiecej, to-nie-jest-pilka – ujrzelismy oblicze czlowieka

cierpiacego tak bardzo, ze pozniej nawet nie przyszlo mu do glowy

pocieszac nas falszywa kurtuazja. Ta twarz powiedziala wszystko o

poziomie naszej ligi, byc moze wiecej, niz chcielibysmy wiedziec. Po

pierwszych minutach eliminacji Euro oblicze naszego coacha zasromalo sie

juz do granic: wiedzial, ze jest kiepsko, ale nie spodziewal sie, ze az tak.

Kiedy wiec Santos, znekany poziomem futbolu znad Wisly, kilka tygodni

temu powiedzial, ze jest cos, co go u nas szczerze zachwyca,

pomyslalem: “Oho, teraz bedzie o smaku pierogow, religijnosci Polakow

albo urodzie Polek” – czyli standardowe pocieszanie narodu, ktory musi

sie pogodzic z pilkarska niepelnosprawnoscia. A jednak – Fernando Santos

zachwycil sie polska pilka! Chodzilo mu o poziom szkolenia mlodziezy,

ktory jego zdaniem zwiastuje radykalna zmiane na lepsze za jakies piec,

szesc lat.

Zawsze to jakis dodatkowy cel, zeby jeszcze troche pozyc, lecz wlasnie

nadarzyla sie okazja, zeby sprawdzic juz teraz, z jakich to ziaren ma

powstac chleb, ktorym bedziemy sie zywic po zakonczeniu kariery

Lewandowskiego i jego pokolenia. Reprezentacja U17 pojechala na Wegry

wziac udzial w mistrzostwach Europy. Trener tych chlopakow, Marcin

Wlodarski, przed turniejem powiedzial rzeczy wiecej niz obiecujace, ba,

brzmial, jakby w tzw. polskiej mysli szkoleniowej dokonala sie

rewolucja. Oto nasze orliki maja grac wysoki pressing, ofensywny i

otwarty futbol, cieszyc sie gra, bo na kalkulacje przyjdzie czas dopiero

w pilce seniorskiej. Pomne, jak przez lata szkolenie mlodziezy w Polsce

bylo synonimem krotkowzrocznosci: wybierano najbardziej wyrosniete

dzieciaki, ktore w starciach silowych z filigranowymi rywalami mialy

ewidentna przewage, zatem trenerzy mogli sie pochwalic nawet niejakimi

wynikami. Tyle ze kilka lat pozniej o naszych topornych wyrostkach nikt

juz nie slyszal, a kiedy cherlawi przeciwnicy dorastali, do techniki

dodawali mase miesniowa i zmysl taktyczny, stawali sie gwiazdami

swiatowego futbolu.

Tymczasem kadra Wlodarskiego to jakas genialna halucynacja: dynamika,

brak kompleksow, swietne wyszkolenie techniczne i zywiolowosc, ktora

pozwala – doslownie – miazdzyc rywali. Polacy upodobali sobie “manite”

bez wzgledu na range rywala – w ciagu minionego roku przybili piatke

Anglii (5:0), Belgii (5:0), Szwecji (5:2), Slowacji (5:0) i

Uzbekistanowi (5:2), a w pierwszych dwoch meczach na Euro takze Irlandii

(5:1) i Wegrom (5:3).

Jednak nawet same wyniki nie robia takiego wrazenia jak gra naszej

reprezentacji, ktora jest namietnym zaprzeczeniem katarskiej strategii

Czeslawa Michniewicza. Bialo-Czerwoni graja pilke ultraofensywna,

chwilami niefrasobliwa w obronie – lecz wynika to wylacznie z absolutnej

pewnosci, ze i tak strzela wiecej goli, niz straca. Futbol juniorski

zawsze byl zywiolowy, wyniki hokejowe sa tu na porzadku dziennym, bo

dzieciaki jeszcze nieskazone zelazna taktyka i trzymaniem pozycji rwa do

przodu i nawet stoperom zdarza sie poprzedzac finezyjnym zwodem strzal

w polu karnym przeciwnika. W pierwszych dwoch meczach Polacy zapewnili

sobie awans do cwiercfinalu mistrzostw Europy, oddajac 58 strzalow na

bramke rywali!

Powiedziec, ze to sie oglada, to nic nie powiedziec – wystepy orlikow

Marcina Wlodarskiego to jest najwyzszej proby kino akcji, “Szybcy i

wsciekli” na sterydach, najwspanialsze antidotum na slow motion seniorow

zarzynajacych futbol gra “na zero z tylu”. Skoczylas, Kolanko, Huras,

Tomczyk – warto zapamietac te nazwiska, choc reszta im w niczym nie

ustepuje. Jutro ten walec przejedzie sie po Walii, a potem dalej bedzie

szedl jak burza po medal i awans na juniorski mundial. Rocznik 2006 byl,

jak sie okazuje, swietny nie tylko dla win bordoskich – to poczatek

generacji zwyciezcow w polskiej pilce.

ZUZEL

PGE Ekstraliga sezon 2023:

Runda zasadnicza:

6 runda

Leszno-Czestochowa 41:49

Grudziadz-Wroclaw 42:48

Mecze Krosno-Gorzow, Torun-Lublin, zakonczyly sie po zamknieciu gazetki

1.wroclaw 12pkt

2.Lublin 8pkt

3.Czestochowa 6pkt

4.Leszno 6pkt

5.Gorzow 5pkt

6.Krosno 4pkt

7.Torun 4pkt

8.Grudziadz 1pkt

1 Liga Zuzlowa

Rybnik-Lodz 48:42

Bydgoszcz-Poznan 48:42

Gdansk-Landshut 44:46

1.Zielona Gora 10pkt

2.Ostrow 6pkt

3.Bydgoszcz 6pkt

4.Lodz 6pkt

5.Gdansk 4pkt

6.Landshut 4pkt

7.Rybnik 4pkt

8.Poznan 4pkt

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto