Dzien dobry – tu Polska – 21.12.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXII nr 345) (67231)

21 grudnia 2023r.

Pogoda

czwartek, 21 grudnia 7 st C

Wiatr i opady deszczu

Opady:70%

Wilgotnosc:88%

Wiatr:34 km/h

Kursy walut

Euro 4.33

Dolar 3.95

Funt 5.00

Frank 4.59

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

No no, Panowie (i Panie, bo Panie pewnie tez maja swoj udzial w roznych
cudach a zwlaszcza takich)” Otrzymalam saldo Marynarskiego Pogotowia
Gargamela i jestem pod wrazeniem. Gargamel tez na pewno jest i usmiecha sie
z gory. Pozostaje mi bardzo podziekowac za dobre serca, podziwiac i
przedstawiac jako dobry przyklad 🙂

Co do dobroczynnosci, to wczoraj wieczorem otworzylam domofon z prosba o
wpuszczenie na klatke dzieci, ktore zbierajac na prezent dla mamy oferowaly
mycie drzwi lub wynoszenie smieci. Po chwili do drzwi zadzwonilo dwoch
chlopcow okolo 10 lat zaopatrzonych w scierki. Drzwi czyste, smieci
wyniesione ale licza sie checi, wiec inicjatywa zostala wsparta. Tymczasem
rano w windzie lustro jakos dziwnie matowe, z zaciekami” chwile
zastanawialismy sje o co chodzi, w dzien lustro lsnilo, wieczorem nikt nie
sprzatal a o 6 nje sprzatal jeszcze” i wtedy nas olsnilo, ze to na pewno co
dwaj chlopcy umyli lustro. Porzadne chlopaki widac. Widac ze sie ucza, ale
kiedys trzeba, a jak dla mnie (i pewnie nie tylko dla mnie) lustro matowe
to calkiem mile lustro, a nie takie wypolerowane, ktore bezlitosnie
wszystko pokazuje 😉

Ania Iwaniuk

Witam

Saldo na Marynarskim Pogotowiu Gargamela wynosi 3521,02 zl (trzy tysiace
piecset dwadziescia jeden zl dwa gr na dzien 15.12.2023). Od ostatniego
raportu wplaty to 3060 zl a wydatki dotyczyly zakupienia srodkow
pomocniczych, lekow oraz konsultacji lekarskich Mikolaja, marynarskiego
dziecka. W planach mielibysmy oplacenie czesciowo faktur za leczenie
Brukseli Kuby Krzysztofika, oczekujacego na przeszczep nerki.

pozdrawiam

Slawek Janus

Stowarzyszenie Liver

Sejm podjal decyzje w sprawie Grzegorza Brauna. Poslowie niemal jednomyslni

W srode rano Sejm zajal sie zmianami w skladach osobowych komisji
sejmowych. Sprawa dotyczy skreslenia posla Grzegorz Brauna jako czlonka
dwoch komisji po ostatnim incydencie z udzialem parlamentarzysty
Konfederacji. Poslowie niemal jednoglosnie zaglosowali “za” zmianami w
komisjach (373 poslow i poslanek), 14 poslow bylo przeciw, a 16 sie
wstrzymalo od glosu.

Zagadkowa smierc Ewy Tylman. Bedzie nowy proces, sprawa Adama Z. wraca do
punktu wyjscia W glosnej sprawie smierci Ewy Tylman, ktora zaginela w 2015
r. w Poznaniu i jej cialo odnaleziono potem w Warcie, nastapil zwrot. Mimo
ze oskarzony Adam Z. byl juz dwukrotnie nieprawomocnie uniewinniany przez
sady, bedzie mial trzeci proces. Tak wynika z dzisiejszego orzeczenia Sadu
Apelacyjnego w Poznaniu. Ta tragedia zyla cala Polska – w listopadzie 2015
r., w centrum Poznania, zaginela mloda kobieta. Ewa Tylman wracala w nocy z
imprezy firmowej wraz z kolega z pracy, z Adamem Z. Wiele wskazywalo, ze
wpadla do rzeki. Niejasna byla rola Adama, ktory przedstawial rozne wersje
zdarzenia i zaczal powolywac sie na klopoty z pamiecia.

Ostatecznie prokuratura oskarzyla go o zabojstwo, o celowe zepchniecie Ewy
do wody i nieudzielenie pomocy. Jednak potem dwa sklady poznanskiego Sadu
Okregowego uniewinnialy Adama Z. Prokuratura za kazdym razem skladala
apelacje. We wtorek 19 grudnia drugim wyrokiem uniewinniajacym zajmowal sie
Sad Apelacyjny. Przychylil sie do wniosku prokuratury i skierowal sprawe do
pierwszej instancji. To oznacza, ze Adam Z. bedzie mial trzeci proces.

– Sad Apelacyjny przychylil sie do naszego stanowiska. Wskazal, ze trzeba
wziac pod uwage calosc materialu dowodowego i wszystkie wyjasnienia
oskarzonego. Zdaniem sadu nie ma co prawda dowodow na zabojstwo, ale sa
dowody na nieudzielenie pomocy Ewie Tylman. To oczywiscie jeszcze nie
przesadza o winie oskarzonego, ale jestesmy zadowoleni z dzisiejszego
rozstrzygniecia. Sprawe musi teraz kolejny raz rozpatrzec sad pierwszej
instancji – mowi w rozmowie z Onetem prokurator Lukasz Wawrzyniak, rzecznik
poznanskiej Prokuratury Okregowej.

Sad Najwyzszy stanu Kolorado wykluczyl Donalda Trumpa ze startu w wyborach
Byly prezydent USA Donald Trump nie moze w Kolorado pojawic sie na karcie
do glosowania w przyszlorocznych wyborach prezydenckich ze wzgledu na role
w ataku jego zwolennikow na Kapitol Stanow Zjednoczonych, do ktorego doszlo
6 stycznia 2021 roku – zdecydowal stanowy Sad Najwyzszy. Zespol Trumpa
zapowiedzial odwolanie sie do Sadu Najwyzszego USA. Sad Najwyzszy stanu
Kolorado orzekl we wtorek, ze byly prezydent Donald Trump nie moze byc
ponownie prezydentem ze wzgledu na udzial w powstaniu przeciwko Stanom
Zjednoczonym. W efekcie nie moze on figurowac na kartach wyborczych w tym
stanie.

Jak napisal sad w wydanym we wtorek orzeczeniu, wiekszosc skladu uznala, ze
“prezydent Trump jest zdyskwalifikowany ze sprawowania urzedu prezydenta
Stanow Zjednoczonych” ze wzgledu na przepisy czternastej poprawki do
konstytucji USA.

Paragraf trzeci tej poprawki, wprowadzony po wojnie secesyjnej, mowi ze
urzedow nie moze sprawowac osoba, ktora zlozyla przysiege na konstytucji
USA, “a nastepnie wziela udzial w powstaniu lub buncie przeciwko niej albo
udzielala jej wrogom pomocy lub poparcia”. Wedlug sadu – ktory decyzje
podjal stosunkiem glosow 4-3 – szturm zwolennikow Trumpa z 6 stycznia 2021
stanowil powstanie, zas dzialania Trumpa, w tym jego podzegajace tlum
przemowienie do demonstrantow tego dnia stanowily o jego udziale w nim.
Owczesny prezydent zachecal wowczas swoich wyborcow do “pojscia do Kapitolu
i pokazania sily” i ze jesli “nie beda walczyc jak diabli (…) nie beda
mieli juz kraju”.

“Nie doszlismy do tych wnioskow lekka reka. Jestesmy swiadomi wagi i skali
spraw przed nami. Jestesmy tez swiadomi naszego solennego obowiazku do
stosowania prawa bez strachu lub stronniczosci i bez wzgledu na publiczna
reakcje wobec decyzji, ktore nakazuje prawo” – napisali sedziowie.
Jednoczesnie wstrzymali wejscie w zycie wyroku do 4 stycznia – dnia przed
koncem rejestracji kandydatow na republikanskie prawybory – by dac szanse
Sadowi Najwyzszemu USA na wypowiedzenie sie w sprawie. Wyrok jest owocem
skargi ze strony siedmiu wyborcow – w tym szesciu republikanow – ktorzy
domagali sie zdyskwalifikowania Trumpa ze startu w republikanskich
prawyborach w tym stanie. Sad pierwszej instancji odmowil wypisania Trumpa
z listy kandydatow, twierdzac, ze choc uczestniczyl on w powstaniu, to
zawarty w 14. poprawce zakaz nie odnosi sie do urzedu prezydenta. Sad
Najwyzszy stanu uznal inaczej. Podobne pozwy zlozone zostaly rowniez w
innych stanach, lecz dotychczas bez podobnego efektu. Sad Najwyzszy
Minnesoty odrzucil wniosek o dyskwalifikacje Trumpa, podobnie jak sad
apelacyjny w Michigan.

Zespol Trumpa zapowiada apelacje do Sadu Najwyzszego USA

Rzecznik sztabu wyborczego Trumpa Steven Cheung zapowiedzial apelacje od
wyroku do Sadu Najwyzszego USA, nazywajac decyzje w Kolorado “calkowicie
bledna”.

“Mamy pelna wiare w to, ze Sad Najwyzszy USA szybko rozstrzygnie sprawe na
nasza korzysc i w koncu polozy kres tym antyamerykanskim pozwom” – napisal
w oswiadczeniu. Nawet, gdyby decyzja sadu w Kolorado weszla w zycie,
niekoniecznie musialoby to wykluczyc zwyciestwo Trumpa w wyborach, bo
dyskwalifikacja obejmuje tylko wybory w tym stanie.

Kolorado nalezy do stosunkowo bezpiecznych stanow dla kandydatow
demokratow. Ostatnim republikanskim kandydatem na prezydenta, ktory tam
wygral, byl George W. Bush w 2004 r. W 2020 r. Trump przegral tam z Joe
Bidenem stosunkiem 55-41 proc. glosow. Sad Najwyzszy w Kolorado zlozony
jest w wiekszosci z sedziow nominowanych przez demokratow.

Federalny Sad Najwyzszy, gdzie szesciu z dziewieciu sedziow to nominaci
republikanow, wkrotce bedzie musial podjac rowniez inna wazna dla Trumpa i
jego wyborczych szans decyzje, rozstrzygajac, czy dzialania Trumpa
zmierzajace do odwrocenia wynikow wyborow i utrzymania sie przy wladzy byly
chronione przez prezydencki immunitet. O rozstrzygniecie tej kwestii
zwrocil sie do sadu specjalny prokurator Jack Smith, ktory wniosl zarzuty
przeciwko Trumpowi w tej sprawie.

Suski oskarzyl Holownie o “ucieczke” i “kapturowa decyzje”. “Zawsze wtedy,
kiedy pan zabiera glos, pan klamie” Marek Suski z PiS wyszedl we wtorek na
mownice sejmowa i oskarzal marszalka Szymona Holownie o “krepowanie”
debaty nad projektem uchwaly w sprawie mediow publicznych. – Przypominam
sobie te debaty po pietnascie sekund. Powinniscie sie wstydzic, powinniscie
przepraszac i nie wchodzic na mownice z takimi nierozsadnymi wnioskami –
odpowiedzial mu Miroslaw Suchon z Polski 2050. We wtorek w czasie
posiedzenia Sejmu, po drugim czytaniu projektu uchwaly w sprawie mediow
publicznych, na mownice wyszedl Marek Suski z wnioskiem formalnym.

– Zglaszam sie z wnioskiem w sprawie zmiany sposobu prowadzenia obrad. Pan
marszalek (Szymon Holownia – red.) na Konwencie (Seniorow – red.)
powiedzial, ze nie bedzie mozna zadawac pytan w debacie nad tym punktem w
drugim czytaniu, a jednoczesnie ja slyszalem, jak pan marszalek mowil o
otwartosci, o dyskusji, o mozliwosci zadawania pytan, ze to nie bedzie
skrepowane – powiedzial Suski.

Jak przekonywal, brak pytan “wynika z decyzji marszalka”. – Wy na
posiedzeniu prezydium podjeliscie kapturowa decyzje bez naszego udzialu –
powiedzial. Oskarzyl tez Holownie, ze “uciekl” z sali. – Widocznie ta
debata wam jest bardzo nie na reke, ze boicie sie zadawania pytan –
powiedzial. Niedlugo wczesniej we wtorek, w pierwszym czytaniu, poslowie
zadawali pytania w tej sprawie. Suskiemu odpowiedziala prowadzaca obrady
wicemarszalek Sejmu z KO Monika Wielichowska. – Po pierwsze, pan marszalek
Holownia nigdzie nie uciekl. Obrady prowadzi teraz wicemarszalek Monika
Wielichowska. Po drugie, korzystam z artykulu 182 (Regulaminu Sejmu –
red.), w mysl ktorego marszalek prowadzacy obrady moze dopuscic – ale nie
musi – do pytan. Korzystam ze swojego uprawnienia – wyjasnila.

“Powinniscie przepraszac i nie wchodzic z takimi nierozsadnymi wnioskami”

Pozniej na mownice wszedl Miroslaw Suchon z Polski 2050. – Im dluzej pan
posel Suski tu stal, tym wiecej klamstw wylewalo sie z tej mownicy. Zawsze
wtedy, kiedy pan zabiera glos, pan klamie – zwrocil sie do Suskiego.

– Pan marszalek Holownia zdemokratyzowal debate parlamentarna i dobrze pan
o tym wie – dodal. – Przypominam sobie te debaty po pietnascie sekund.
Powinniscie sie wstydzic, powinniscie przepraszac i nie wchodzic na mownice
z takimi nierozsadnymi wnioskami – mowil Suchon.

“Kaczynski bedzie dyzurnym swiadkiem w wielu komisjach sledczych” Zdaniem
Tomasza Treli (Lewica) przed komisjami sledczymi powinni stanac politycy
PiS, bo to oni rzadzili przez ostatnich osiem lat. – Pani Malgorzata
Kidawa-Blonska, pan Rafal Trzaskowski nie podejmowali decyzji, a
podejmowali je pan Sasin, pan Morawiecki – mowil w “Kropce nad i”. –
Podejrzewam, ze hersztem tej bandy byl Jaroslaw Kaczynski. Wydaje mi sie,
ze Jaroslaw Kaczynski bedzie dyzurnym swiadkiem w wielu komisjach sledczych
– dodal posel. Goscmi Moniki Olejnik w “Kropce nad i” byli Dariusz Jonski
(KO) i Tomasz Trela (Nowa Lewica). Wypowiadali sie miedzy innymi na temat
sejmowych komisji sledczych i planowanych zmiana w funkcjonowaniu mediow
publicznych.

Komisja do spraw wyborow kopertowych juz rozpoczela dzialanie. Pierwszym
zadaniem bylo miedzy innymi wybranie przewodniczacego, ktorym zostal
Dariusz Jonski. Wskazano takze trzech jego zastepcow – z Koalicji
Obywatelskiej, Polski 2050 oraz Prawa i Sprawiedliwosci. W trakcie obrad
doszlo do dyskusji miedzy przewodniczacym a poslem PiS Przemyslawem
Czarnkiem.

Waldemar Buda – zastepca przewodniczacego komisji – proponowal, by jako
pierwsi przed komisja stawili sie Malgorzata Kidawa-Blonska, Rafal
Trzaskowski i Tomasz Grodzki. – To sa osoby, ktore wypowiadaly sie
publicznie, ze doprowadzily do zablokowania wyborow. Chcielibysmy wyjasnic,
jaki mialy w tym cel – stwierdzil Buda. Trela: Kaczynski bedzie dyzurnym
swiadkiem w wielu komisjach sledczych

Do tej propozycji odniosl sie w “Kropce nad i” Tomasz Trela. – Pani
Malgorzata Kidawa-Blonska, pan Rafal Trzaskowski nie podejmowali decyzji, a
podejmowali je pan Sasin, pan Morawiecki. Podejrzewam, ze takim hersztem
tej bandy byl Jaroslaw Kaczynski. Wydaje mi sie, ze Jaroslaw Kaczynski
bedzie dyzurnym swiadkiem w wielu komisjach sledczych. Nie mam watpliwosci,
ze decyzje byly podejmowane przy ulicy Nowogrodzkiej albo na warszawskim
Zoliborzu. Pytanie jest tylko, kto siedzial przy tym stoliku i kto dostawal
rozkazy, zeby je wykonywac – powiedzial Trela.

– Bedziemy do komisji i przed komisje sledcza zapraszac tych, ktorzy maja
cos do powiedzenia w sprawie, a przez ostatnich osiem lat rzadzilo Prawo i
Sprawiedliwosc. Tam byli ministrowie, wiceministrowie, dyrektorzy, prezesi
– dodal. Jonski: mam nadzieje, ze w swieta juz tych paskow nie bedzie

We wtorek do Sejmu wplynal poselski projekt uchwaly w sprawie przywrocenia
ladu prawnego oraz bezstronnosci i rzetelnosci mediow publicznych oraz
Polskiej Agencji Prasowej. Projekt wniosla grupa poslow koalicji rzadzacej
– KO, Polski 2050, Lewicy, PSL. Przedstawicielem wnioskodawcow jest posel
KO Bogdan Zdrojewski.

Sejm wezwal w nim “wszystkie organy panstwa do niezwlocznego podjecia
dzialan majacych na celu przywrocenie ladu konstytucyjnego w zakresie
dostepu obywateli do rzetelnej informacji i funkcjonowania mediow
publicznych”.

– Minister Sienkiewicz ma rozrysowana cala mape, co krok po kroku zrobic.
To jest najwyzszy czas, aby odpolitycznic i odspawac ludzi, ktorzy
dzielili, szczuli i odczlowieczali nas przez ostatnie lata. Zycze panstwu i
nam wszystkim, zeby ta telewizja na swieta juz nie nadawala paskow, ktore
dziela i atakuja nas wszystkich. To nie jest latwy proces (…). Oni sie
tam zabarykadowali na Woronicza – mowil Jonski. Minister nie ma latwego
zadania, ale jest zdeterminowany jak nikt inny, dlatego ze ludzie maja juz
tego dosc. Dzisiaj jest jasny glos parlamentu, jest zgoda na to, zeby
odpolitycznic media i ten proces rozpoczac jak najszybciej – dodal.

– Byli (pracownicy mediow rzadowych – red.) w pelni zaangazowani w kampanie
PiS-u przez osiem lat. Naprawde nie moge sie doczekac tego momentu, kiedy
paski w TVP Info znikna i nie beda szczuly, nie beda dzielily. Mam
nadzieje, ze to sie stanie juz wkrotce i w swieta, jak usiadziemy przy
stolach,
moze juz tych paskow po prostu nie bedzie – powiedzial Dariusz Jonski.
“Macierewiczem powinien zajac sie prokurator z urzedu”

We wpisie na platformie X (dawniej Twitter) szef MON Wladyslaw
Kosiniak-Kamysz stwierdzil, ze “decyzja o zakonczeniu prac podkomisji
smolenskiej zostala wykonana. Czas na kolejny krok – rozliczenie jej
dzialalnosci”. Dodal, ze analizy MON wskazuja, iz podkomisja mogla
kosztowac Polakow nawet 33 mln zl. To pokazuje, jak PiS okradl Polske i
instytucje w Polsce – skomentowal Dariusz Jonski. – Dzisiaj, kiedy chcemy
odzyskac dla Polakow te instytucje, to widac, jak oni nie sa sie w stanie
pogodzic z tym, ze musza oddac samochody, biurka. Zlikwidowana przez
ministra obrony narodowej jest cala komisja, a on (Macierewicz – red.)
sobie tam wchodzi, jakby nigdy nic, i mysli, ze dalej tam bedzie
funkcjonowal. Macierewiczem powinien sie zajac prokurator z urzedu. On
(Macierewicz – red.) mysli, ze jest nietykalny – powiedzial.

Politycy PiS spedzili noc w siedzibie TVP Politycy Prawa i Sprawiedliwosci
spedzili cala noc w siedzibie TVP, z ktorej przez osiem lat stworzyli tube
propagandowa dla swoich rzadow. Twierdza, ze bronia demokracji. Dopiero nad
ranem z budynku przy Woronicza wyszedl Jaroslaw Kaczynski. Wczesniej we
wtorek Sejm przyjal projekt uchwaly w sprawie mediow publicznych, ale az
109 politykow PiS nie bylo wtedy na sali plenarnej. Sejm podjal we wtorek
wieczorem uchwale ws. przywrocenia ladu prawnego oraz bezstronnosci i
rzetelnosci mediow publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej.

Za glosowalo 244 poslow, przeciw 84, a wstrzymalo sie 16. W glosowaniu nad
projektem uchwaly nie bralo udzialu az 109 poslow PiS. Wsrod nich byli
miedzy innymi Jaroslaw Kaczynski, Ryszard Terlecki czy Przemyslaw Czarnek.

114 poslow PiS zabraklo z kolei podczas glosowania nad powolaniem komisji
sledczej w sprawie afery wizowej, do ktorego doszlo trzy minuty wczesniej.
Politycy PiS o “obronie wolnosci slowa”

Noc w siedzibie TVP spedzilo wielu politykow Prawa i Sprawiedliwosci. Wsrod
nich byl Jaroslaw Kaczynski, ktory odjechal po godzinie 6 rano.

– Bronimy wolnych mediow. Uwazamy, ze (…) nie tylko TVN ma byc tylko na
swiecie. My chcemy, zeby Polak mial wybor – mowil Robert Telus

Henryk Kowalczyk powiedzial, ze nie bral udzialu w glosowaniu, bo “nie
bedzie bral udzialu w farsie”. – Jesli ktos na podstawie uchwaly chce lamac
ustawe, to ja nie bede bral udzialu w takim glosowaniu – powiedzial byly
minister rolnictwa. Najwazniejsze jest teraz to, zeby bronic wolnosci
slowa. Prawo jest ewidentnie lamane i przyjmowane sa niezgodnie z prawem,
niezgodnie z konstytucja uchwaly – mowila Anna Milczanowska.

Marek Suski do siedziby TVP zabral glosnik, z ktorego, jak mowil, wlaczal
“Zeby Polska byla Polska”. – Bronimy po prostu demokracji, wolnosci slowa –
mowil Suski.

“Bronimy niezaleznosci polskiej telewizji”

Jak przekazala w mediach spolecznosciowych byla wicemarszalek Sejmu
Malgorzata Gosiewska, politycy PiS udali sie do siedziby TVP. “Bronimy
niezaleznosci polskiej telewizji” – napisala. Na ulicy Woronicza pojawilo
sie wielu politykow PiS w tym m.in. prezes PiS Jaroslaw Kaczynski i szef
klubu PiS Mariusz Blaszczak.

Siedzibe TVP na placu Powstancow odwiedzil z kolei byly premier Mateusz
Morawiecki, o czym poinformowal posel PiS Marcin Horala, publikujac wspolne
selfie politykow z pracownikami telewizji rzadowej – Michalem Adamczykiem,
Marcinem Tulickim i Samuelem Pereira. Reporter TVN24 Artur Moleda
informowal, ze Ryszard Terlecki na Woronicza przyszedl z… wuwuzela. Wpis
z Woronicza dodala tez poslanka PiS Anita Czerwinska, ktora opublikowala
fotografie z pracujacym w TVP Info Miloszem Kleczkiem. Poslanka Joanna
Lichocka opublikowala z kolei zdjecie z telewizyjnej “rezyserki”. “Plac
Powstancow. TVP” – napisala. W wypowiedzi dla TVP Info Jaroslaw Kaczynski
przekonywal, ze “to jest obrona demokracji, bo nie ma demokracji bez
pluralizmu mediow i bez silnych mediow antyrzadowych”. – W kazdej
demokracji musza byc silne media antyrzadowe. Tak sie sklada, ze w Polsce
to sa media publiczne – stwierdzil. Ocenil, ze “to sie w najblizszej
perspektywie nie zmieni”. Jak przekonywal, PiS “broni prawa obywateli do
dostepu do informacji”. – Nasi przeciwnicy uwazaja, ze dobry obywatel, to
obywatel zle poinformowany. To wyszlo na przyklad przy lustracji, to wyszlo
przy IPN czy innych badaniach historycznych, przy wielu innych okazjach –
powiedzial Kaczynski. W jego ocenie jest szerszy kontekst obecnego procesu,
jakim jest “obrona polskiej demokracji, bo to jest takze obrona polskiej
niepodleglosci”.

– Wiadomo, co dzieje sie w Unii Europejskiej, ze sa plany tak naprawde
niemiecko-francuskie zmierzajace do tego, zeby Europe scentralizowac a
panstwa, szczegolnie te, ktore moga zagrazac tej dominacji – w gruncie
rzeczy pozbawic niepodleglosci i to tak dalece, ze bedzie trudno mowic o
istnieniu panstwa – stwierdzil.

Ogrodnik ma przejac fortune miliardera. Rozpoczal sie proces adopcji
50-latka, w tle batalia sadowa Miliarder Nicolas Puech, nieposiadajacy
potomkow 80-letni spadkobierca fortuny Hermès, zamierza adoptowac swojego
bylego ogrodnika i przekazac mu swoj majatek – pisze brytyjski dziennik
“The Guardian”. Zanim jednak dojdzie do wyznaczenia dziedzica, Puech bedzie
musial stoczyc batalie sadowa ze swoja fundacja, z ktora sporzadzil przed
laty “umowe spadkowa”. Szacuje sie, ze jego majatek przekracza 12 miliardow
euro. Fundacja Isocrates formalnie “sprzeciwila sie” we wtorek decyzji
swojego zalozyciela. Oprocz samego Puecha w sklad zarzadu organizacji
wchodzi piec osob, ktorym udalo sie go przeglosowac.

Mozliwa batalia sadowa

W wydanym stanowisku pozostali przedstawiciele fundacji podkreslili, ze
“nie moga oceniac kontekstu ogloszenia decyzji” dotyczacej testamentu. “Z
prawnego punktu widzenia nagle i jednostronne uniewaznienie umowy spadkowej
wydaje sie bezpodstawne. Fundacja sprzeciwila sie takiemu posunieciu,
pozostajemy jednak otwarci na rozmowy z naszym zalozycielem i prezesem” –
czytamy w komunikacie fundacji.

Glownym celem fundacji jest “ochrona debaty publicznej”. W oswiadczeniu
przypomniano, ze organizacje zalozono w celu zabezpieczenia “dziennikarstwa
i organizacji medialnych, a takze wzmacniania dziennikarstwa sledczego”
oraz wspierania innych fundacji “dzialajacych na rzecz zrownowazonego
cyfrowego rozwoju”. Adwokat Puecha nie odpowiedzial na prosbe “Guardiana” o
komentarz. W rozmowie z Bloombergiem zapowiedzial jednak, ze jego klient
byc moze zorganizuje konferencje prasowa, aby “skutecznie oddzielic fakty
od pomowien”.

Kim jest Nicolas Puech?

Nicolas Puech nie bylby tak majetnym czlowiekiem, gdyby nie jego
pradziadek, Thierry Hermès, ktory w 1837 roku w Paryzu zalozyl firme
produkujaca akcesoria jezdzieckie. Jego nastepcy poszerzyli asortyment
najpierw o galanterie skorzana, a pozniej o ubrania. Dzisiaj luksusowy dom
mody Hermès slynie m.in. z kolekcjonerskich torebek Birkin czy tez z
ikonicznych apaszek. Po tym, jak w 2014 r. francuski koncern LVMH (Louis
Vuitton Moët Hennessy) nabyl znaczne udzialy w Hermèsie, Nicolas Puech jest
najwiekszym indywidualnym udzialowcem rodzinnej firmy (posiada 5,7 proc.
majatku spolki). Miliardy dla ogrodnika i zlotej raczki

Puech w przeciwienstwie do reszty swojej rodziny byl przeciwnikiem
wspolpracy z LVMH, dlatego w 2014 roku odszedl z rady nadzorczej firmy.
Obecnie mieszka w Szwajcarii. Jako ze nie ma zony ani dzieci, a z reszta
rodziny mu nie po drodze, postanowil – jak donosi dziennik “Tribune de
Geneve” – w nietypowy sposob zatroszczyc sie o przyszlosc swojego majatku.

Zatrudniwszy sztab prawnikow, rozpoczal proces adopcyjny, ktorego celem
jest usynowienie mezczyzny pracujacego u niego jako ogrodnik i zlota
raczka. Ten 51-latek pochodzi z marokanskiej rodziny. Ma zone Hiszpanke i
dwoje dzieci. Jego personalia nie zostaly ujawnione. Wedlug doniesien
szwajcarskich mediow planuje pozostawic mu polowe swojej fortuny wynoszacej
12 miliardow euro.

Proces pod znakiem zapytania

Wedlug szwajcarskiego prawa, adopcja doroslych jest dozwolona tylko wtedy,
gdy osoba adoptowana mieszkala z przyszywanym rodzicem co najmniej przez
rok, gdy byla jeszcze nieletnia. Nie jest jasne, czy Puechowi uda sie
spelnic ten warunek. Jak zauwaza “New York Post”, zaglebienie sie w
historie sporu Puecha z Hermèsem daje wglad w motywacje stojaca za tym
nietypowym wyborem spadkobiercy.

Gorzki rozlam pojawil sie w 2014 roku, kiedy LVMH, konkurencyjny
konglomerat luksusowy, nabyl znaczne udzialy w Hermès, co wywolalo konflikt
w rodzinie. Owczesne odejscie Puecha z zarzadu firmy w obliczu tego
zamieszania zasygnalizowalo poczatek niezgody z rodzina, ktora trwa do dzis.

– Zrezygnowal, poniewaz od kilku lat czul sie osaczony przez czlonkow
swojej rodziny, ktorzy atakowali go na kilku frontach, nie tylko w zwiazku
z LVMH – oznajmil owczesny rzecznik Puecha. Od wiosny 2020 r. akcje Hermès
podrozaly prawie czterokrotnie, co daje jej wartosc rynkowa na poziomie 209
miliardow euro.

SPORT

Burza po sukcesie Zyly. Doslownie odlecial. Granerud przepraszal za swoje
slowa Zloto Piotra Zyly na mistrzostwach swiata w Planicy wydarzeniem roku
w polskim sporcie? Wielu pewnie by sie zdziwilo. Obrona tytulu mistrza
swiata na normalnej skoczni w Planicy byla wyjatkowym wydarzeniem, byc moze
najwazniejszym w pierwszej czesci tego roku, ale skoczek ma przeciez
wielkich rywali. To byl jednak jeden z najbardziej wyrazistych sukcesow
ostatnich dwunastu miesiecy. W swiecie skokow wywolal burze, choc Polak
pewnie byl jej kompletnie nieswiadomy. On znow, tak jak dwa lata wczesniej
w Oberstdorfie, byl w swoim swiecie. I wlasnie to dalo mu upragnione zloto.
Zyla przyjechal na MS w Planicy jako obronca tytulu z Oberstdorfu. Tam dwa
lata wczesniej odlecial, nie tylko na skoczni. Dziennikarz Sport.pl, Lukasz
Jachimiak, cytowal go wtedy, jak dedykowal medal “ciezkiej pracy i dobrej
zabawie”. Juz cztery lata wczesniej przed konkursem na duzej skoczni
podczas MS w Lahti wskoczyl do wlasnego swiata. I wyskakal brazowy medal
indywidualnie, a potem zloto z druzyna. Po tym pierwszym indywidualnym
medalu MS w jego karierze zdobytym w Finlandii nie bylo z nim kontaktu. Nie
potrafil wydusic slowa przed kamerami telewizji. Juz przed zawodami bylo z
tym trudno, mial ciezki dzien prywatnie. Ale wtedy pomimo tych problemow
jakby stworzyl sobie wlasny system wchodzenia na taki poziom skupienia i
odciecia od rzeczywistosci, ktoremu nie jest w stanie dorownac zaden z
rywali. Jest jednoczesnie skupiony, spokojny wewnatrz i nabuzowany energia,
nadpobudliwy, gdy sie na niego spojrzy. W Oberstdorfie dopracowal te metode
do perfekcji. W Planicy, choc po konkursie, a potem ceremonii medalowej,
wrzeszczal, tarzal sie w sniegu i cieszyl jak szalony, to juz nikt nie
nazywal go klaunem jak dwa lata temu. Doceniono jego system pracy, ktory –
choc jest bardzo nietypowy – dla wielu niezrozumialy, to stal sie wyjatkowa
metoda osiagania sukcesu. Zyla od poczatku mial plan. Najpierw byl tryb
“Cichy Pit”, potem chodzil w kolko. W koncu odlecial. Doslownie

– Mam plan. Jaki? Jest taki moj – mowil mi Piotr Zyla podczas dnia
medialnego polskich skoczkow podczas mistrzostw swiata w Planicy. – Czy
macie mi zaufac? Nie macie innego wyjscia – smial sie skoczek.

To bylo w srode, cztery dni przed konkursem na normalnej skoczni. Zyla
staral sie sprawic wrazenie, jakby w ogole nie przejmowal sie tym, ze juz w
niedziele bedzie czegos bronil, ze znow stanie przed szansa na
najwazniejszy sukces w karierze. Zartowal, ze skoro na plastronie bedzie
mial napisane “2021 World Champion” zamiast numerka, to musi sie pilnowac,
zeby sie nie pomylic i nie wziac zwyklego. Za to po sobotnich
kwalifikacjach juz w ogole nie byl rozmowny. Bo byl w nich dziesiaty i
wlaczyl mu sie tryb “Cichy Pit”. Do dziennikarzy na kazde pytanie
odpowiadal po jednym zdaniu, bardzo zly. Chyba nie chcial, zeby cos mu sie
wymknelo, bo twierdzil, ze forme przygotowal naprawde dobra, ale wyniki nie
byly jeszcze idealne.

Przed seria probna w niedziele na drodze do strefy mieszanej, z ktorej
dziennikarze ogladaja zawody i gdzie rozmawiaja ze skoczkami tuz po nich,
mozna bylo natknac sie na Zyle, ktory akurat w tamtym miejscu nakrecony,
wrecz rozjuszony, chodzil w kolko. Nawet nie biegal, to nie wygladalo jak
typowa rozgrzewka, bo jego rozsadzala energia. – Od rana jest taki
pobudzony? – pytalem psychologa polskiej kadry, Daniela Krokosza. – Tak,
ale to dobrze – odpowiedzial usmiechniety czlonek sztabu, patrzac na
robiacego kolejne kolka w tym samym miejscu Zyle. Po serii probnej wydawalo
sie, ze skoczek wie, jak te energie wykorzystac. Byl w niej najlepszy i
wydawalo sie, ze jesli tylko zachowa odpowiednie sily na konkurs, to musi w
nim walczyc o czolowe pozycje. Pierwsza seria te nastroje ostudzila. Zyla
zajmowal po niej trzynaste miejsce i choc nie tracil wiele do podium, to
oczy wszystkich skupily sie na czwartym Dawidzie Kubackim, to on mial
walczyc o medal. – Po kwalifikacjach sie zdenerwowalem, zrobilem swoja taka
decydujaca robote do tych zawodow. To byl w sumie moj dzien. A po tej
pierwszej serii mysle: “No, duza zostala” – relacjonowal pozniej wislanin.

– Ale wszystko bylo jeszcze we mnie. I zrobilem tam swoja robote w drugiej
serii. I odlecialem – dodal, opisujac to, co wydarzylo sie w finalowej
rundzie. Zyla, korzystajac z korzystnych warunkow, oddal jeden z
najlepszych skokow w zyciu. Uzyskal 105 metrow i odskoczyl rywalom tak
wyraznie, ze juz zaden do konca konkursu go nie wyprzedzil. Thomas
Thurnbichler wpadl w ramiona swojego asystenta Marka Noelke na wiezy
trenerskiej, swietujac swoj pierwszy tak duzy sukces w roli glownego
trenera kadry, juz w pierwszym roku pracy w tej roli i w Polsce. A Zyla,
juz dwukrotny mistrz swiata, znow cieszyl sie tak, jak potrafi tylko on.
Zyla tarzal sie w sniegu, gral na gitarze i stosowal drastyczne metody. Oto
system “full full full gaz”

Po wejsciu na podium i dekoracji na wybiegu skoczni padl na sniegu przed
cieszaca sie wraz z nim cala polska druzyna. Po skoku siedzial zaplakany, a
potem opowiadal, ze byl bliski lez juz po serii probnej. Tak rzadzily nim
emocje, choc na skoczni wszystko byl w stanie opanowac. Przed kamerami byl
nie skryty i w szoku jak w Lahti, a wybuchowy i rozkrzyczany jak w
Oberstdorfie. Zdarl gardlo, a prezes Polskiego Zwiazku Narciarskiego, Adam
Malysz, smial sie w studiu TVN-u, ze musi sprawdzic, czy trener nie zglosil
go do konkursu mikstow, ktory przypadal na kolejny dzien. Dwa lata
wczesniej Zyla byl tak naladowany energia, ze sam chcial w nim skakac i
mowil, ze bedzie ladowal jeszcze dalej, teraz skoczek wiedzial juz, ile
traci na calym takim intensywnym dniu, wiec choc kolejnego dnia skakal, to
juz nie z takim entuzjazmem.

– Cialo dziala na tyle, ile moze, a teraz mam takie slupki: gora-dol,
gora-dol. Jak siedne, to chyba zasne. Ale jeszcze nie na to czas. Noc jest
dluga – mowil z usmiechem Zyla. Emocje powoli z niego schodzily, choc
wieczor faktycznie byl dlugi i bardzo radosny. Najpierw obowiazki medialne,
potem swietowanie. I powitanie w hotelu, na ktore kadra wpuscila kamery TVP
Sport i Eurosportu, a tam strzelajacy szampan i jeszcze wiecej wielkiej,
nieokielznanej radosci Zyly. System, ktory pomogl mu zdobyc drugie zloto w
karierze i jako drugi w historii, obok Adama Malysza, obronic zloto MS na
normalnej skoczni, Zyla nazwal po swojemu: “full full full gaz”. Jak Polak
wprowadzil sie w ten stan braku kontaktu z rzeczywistoscia, ktory pozwolil
mu na odskoczenie rywalom? – Ciezko sie wprowadzic do tego mojego swiata –
opowiadal jeszcze pod skocznia. – Zadatki juz gdzies tam byly po
kwalifikacjach. A potem stosowalem swoje, troche drastyczne metody. Nie
bede mowil, bo to nie do sportu nalezy – najpierw nie chcial zdradzic Zyla.
Ale potem sie otworzyl. – Bo ja tak na gitarze duzo gram. Juz nie moge, ale
gram. Dostaje takiego kopa, jakbym se dwa piwa wypil. Pozniej jest wzrost
energii i znow jest dobrze – opisal.

– Czuje sie, jakby nic dookola mnie nie bylo. Ja jestem i nic innego mnie
nie interesuje. Co gralem na gitarze? Czego nie gralem? Chyba do polnocy
gralem, potem sie zdrzemlem, a potem dalej gralem, ha, ha. Takze to
pamietam. Nic z tego nie lubie, bo juz mnie palce bolaly – smial sie dalej
Zyla. Zyla sie smial, a jego sukces wywolal burze w swiecie skokow.
Granerud musial sie tlumaczyc

Gdy Zyla tak krzyczal, tarzal sie w sniegu i sie smial, rywale mieli
nietegie miny. Rozpoczela sie wielka dyskusja nad konkursem, w ktorym
rzeczywiscie trzeba bylo miec szczescie do warunkow, albo oddawac o wiele
lepsze skoki od innych, zeby triumfowac jak Zyla. Urosla jednak do
absurdalnych rozmiarow. Porownywano ja nawet do kompletnie
niesprawiedliwego i kuriozalnego konkursu na MS w Seefeld cztery lata
wczesniej. Jedyne podobienstwo? Ze znow wygral Polak po ataku z dalszej
pozycji po pierwszej serii. Wiecej argumentow nie bylo. – To byla parodia –
mowil jednak chocby Halvor Egner Granerud, a pretensje mieli tez Timi Zajc,
czy Stefan Kraft.

Szkoda, ze obudzili sie, ze konkursy nie zawsze maja w pelni sprawiedliwy
przebieg – zwlaszcza ze wzgledu na warunki – dopiero, gdy to oni nie
wygrali. Pewnie takze ze wzgledu na range zawodow. Coz, trzeba bylo burze
robic wczesniej, takze podczas zwyklego Pucharu Swiata, gdy to reszta
milczala, a Polacy gryzli sie w jezyk, zeby nie obrazac zarzadzajacych
przebiegiem konkursow. Ostatecznie kilka dni pozniej o burzy po konkursie
na normalnej skoczni w Planicy juz wszyscy zapomnieli. A Granerud
przepraszal za swoje slowa, jak to czesto bywa, gdy wymsknie mu sie cos
kontrowersyjnego, dodajac, ze “norweskie media sa bardzo dobre w
pozyskiwaniu negatywnych wypowiedzi, gdy jest sie w emocjach”. Te
kontrowersje, jesli mozemy je tak nazwac, tylko sprawily, ze o sukcesie
Zyly bylo glosniej. Czy zasluguje, zeby na koniec roku bylo o nim
najglosniej? Wedlug mnie trudno mu w naszym plebiscycie konkurowac z
sukcesami Igi Swiatek, Bartosza Zmarzlika, czy polskich siatkarzy, ale w
moim prywatnym rankingu wygralby, gdyby szukac najbardziej wyrazistego, czy
wyjatkowego sukcesu polskiego sportowca. Radosci Zyly nie da sie skopiowac,
jest niepodrabialna i choc moze meczyc, to w pierwszym momencie raczej
sprawia, ze na twarzy pojawia sie usmiech. Sam najlepiej opisal ja Zyla.
Gdy w Oberstdorfie zostal zapytany, czy gniewa sie na niemieckiego
dziennikarza, ktory po jego reakcji na zloty medal, opisal go jako klauna,
odpowiedzial: “Nic do niego nie mam. Ja jestem, jaki jestem i lubie taki
byc”.

1 z 10! To Wy wybieracie najwazniejszy moment polskiego sportu

O tym, jakie wydarzenie sportowe bylo najwazniejszym w tym roku decydujecie
jednak Wy. A zloty medal Piotra Zyly to wedlug naszej redakcji taki moment
dla polskich skokow narciarskich, ktory byl jednym z 10 najlepszych w calym
polskim sporcie w 2023 roku. Was, Drodzy Czytelnicy, redakcja Sport.pl
zaprasza do wybrania tego jednego momentu “naj”. Te wszystkie momenty
przypominamy Wam my, dziennikarze Sport.pl, i robia to tez ludzie sport
kochajacy i swietnie go znajacy (m.in. Adam Malysz, Zbigniew Boniek czy
byly prezydent Aleksander Kwasniewski). Nasz plebiscyt zaczal sie 15
grudnia, a skonczy sie 30 grudnia. Najwazniejszy moment polskiego sportu
wskazecie w prostym glosowaniu, ktore umiescilismy pod artykulem.

Rzezniczak udzielil szokujacego wywiadu. Byla zona nie wytrzymala.
Dramatyczny apel Nie czuje wiezi po tym wszystkim, jak to sie wydarzylo,
jak to sie stalo. Chce byc szczery, nie chce mydlic oczu – powiedzial Jakub
Rzezniczak w programie Dzien Dobry TVN o relacjach ze swoja corka Inez,
ktora jest dzieckiem z jego poprzedniego zwiazku. Wypowiedz pilkarza
uslyszala matka szesciolatki Ewelina Taraszkiewicz, ktora od razu zglosila
sie do Fundacji Przedsiebiorcy Pomagaja. Nastepnie prezes organizacji Kinga
Szostko wystosowala list skierowany do Rzezniczaka. Jakub Rzezniczak w
ostatnim czasie skupial sie na internetowych przepychankach z bylymi
partnerkami, przez co czesto ladowal na okladkach plotkarskich portali.
Jego kontrowersyjne wypowiedzi o bylych zonach czy kochankach przygasly w
momencie, kiedy poslubil Pauline Rzezniczak. We wtorek malzonkowie
zagoscili w programie Dzien Dobry TVN, podczas ktorego zawodnik Kotwicy
Kolobrzeg stwierdzil, ze nie ma zadnego kontaktu z corka z poprzedniego
zwiazku. Rzezniczak zaczal mowic o rodzinnych sprawach na wizji. Byla zona
nie wytrzymala

– Nie mam [kontaktu z corka – red.], to jest moja decyzja. Nie chce do tego
wracac, powiedzialem juz wszystko. Nie czuje wiezi po tym wszystkim, jak to
sie wydarzylo, jak to sie stalo. Chce byc szczery, nie chce mydlic oczu.
Byly proby zbudowania tej wiezi, te proby sie nie udaly i tez mysle, ze tez
takie probowanie co chwile tez jest zle dla Inez, a tak jest jasna sytuacja
– mowil Rzezniczak o relacjach z szescioletnia Inez – corka, ktorej matka
jest Ewelina Taraszkiewicz. Z kolei Taraszkiewicz to kobieta, z ktora
Rzezniczak zdradzal byla zone Edyte Zajac. Na slowa 37-latka zareagowala
matka szesciolatki. Kobieta zwrocila sie do prezes Fundacji Przedsiebiorcy
Pomagaja Kingi Szostko. Nastepnie na profilu Instagram szefowej organizacji
pojawil sie list otwarty skierowany do bylego meza Taraszkiewicz. “To, co
wybrzmiewa w przestrzeni publicznej, czyli Panskie slowa na temat braku
wiezi z maloletnia, czy tez zakazie kontaktow z Panskim kolejnym dzieckiem,
ktore za chwile sie urodzi to wysoce szkodliwe i traumatyczne tresci, na
ktore nie moze byc przyzwolenia spolecznego, dziennikarskiego i
jakiegokolwiek innego, gdyz godza one w dobro dziecka” – czytamy we
fragmencie listu. “To, ze nie zbudowal Pan wiezi z dzieckiem i ze dziecko
to nie bedzie mialo zadnej przestrzeni w Panskim aktualnym zyciu, powinno
byc tylko i wylacznie Pana prywatna sprawa, a telewizja sniadaniowa czy
tabloidy nie powinny w te kwestie ingerowac, bo trauma, ktora zadajecie
Panstwo maloletniej – bedzie trauma, ktora ta dziewczynka bedzie nosic i w
glowie i w sercu przez cale swoje zycie […] Nie prosze o to, by pokochal
Pan to dziecko, prosze, by chronil Pan je przed nastepstwem swoich
komunikatow publicznych, czyli hejtem, mowa nienawisci czy trauma” – dodaje
Kinga Szostko. Obecnie 37-latek wraz z zona Paulina czeka na narodziny
corki. Podczas wspomnianego programu Dzien Dobry TVN Jakub Rzezniczak
zostal zapytany o to, czy chcialby, aby w przyszlosci jego corki sie
poznaly i mialy ze soba kontakt. – Na te chwile nie – skwitowal krotko
pilkarz.

35-METROWY MESSI W CENTRUM MIASTA. ARGENTYNCZYCY UPAMIETNILI ROCZNICE
Uwielbienie dla Leo Messiego w Argentynie nie zna granic. W pierwsza
rocznice zdobycia trzeciego w historii kraju mistrzostwa swiata na jednym z
budynkow w Buenos Aires zaprezentowano mural z kapitanem Albicelestes. 18
grudnia 2022 – ta data wszystkim Argentynczykom bedzie kojarzyla sie tylko
z jednym. W dalekim Katarze Albicelestes po pasjonujacym, chyba najlepszym
w historii finale mistrzostw swiata (3:3 po dogrywce) pokonali w rzutach
karnych 4-2 Francje i po 36 latach przerwy wzniesli okazaly puchar. W
poniedzialek minal dokladnie rok od tamtego wydarzenia. Argentynscy kibice
nie mogli zapomniec o swoim najwiekszym bohaterze, czyli Messim, bez
ktorego nie byloby triumfu. Dlatego tego dnia w obecnosci kilkudziesieciu
mieszkancow odslonieto gigantyczny mural w stolicy Buenos Aires z
wizerunkiem kapitana z zacisnieta piescia po strzeleniu pierwszego gola w
meczu z Meksykiem (od tego spotkania zespol Lionela Scaloniego rozpoczal
marsz po Puchar Swiata). Aurorem dziela jest Martin Ron, ktory przed laty
zdobyl nagrode za “Najlepszy mural”. Wtedy przedstawil Diego Armando
Maradone. Ten z Messim jest bardzo podobny i miesci sie niewiele dalej,
dokladnie na budynku przy skrzyzowaniu Alei 9 Lipca i Belgrano. Ma 35
metrow wysokosci i 15 metrow szerokosci. Czuje podwojna satysfakcje.
Zdecydowalem sie na to zdjecie, by wygenerowac punkty powiazania z muralem
Diego Maradony. Nie chcialem odtwarzac obrazu, ktory jest juz powszechnie
znany, ale uchwycic niezauwazony moment – przekazal miejscowym mediom
artysta.

Dowcip

– Pani Kowalska, zeby rozwod byl z winy meza musimy na niego cos miec. Czy
maz pije? – Nie, skad, jakby tylko sprobo- wal to ja bym mu dala…

– Czy nie daje pieniedzy?

– Nie, absolutnie, oddaje wszyst- ko co do grosza…juz by mi tylko schowal
zlotowke to ja bym mu…

– A moze bije pania?

– Tylko by reke podniosl, to ja bym go przez okno pogonila… – A co z
wiernoscia?

– O! Tu go mamy! Nasze drugie dziecko nie jest jego!

Naukowcy porozumieli sie z wielorybem. Pierwsza “rozmowa” z humbakiem
trwala 20 minut Po raz pierwszy udalo sie skomunikowac z dlugopletwcem
oceanicznym, czyli humbakiem. W przelomowym eksperymencie samica o imieniu
Twain przez ponad kwadrans wymieniala pozdrowienia z naukowcami. Co ma
wspolnego wieloryb z inteligencja pozaziemska? Na pozor nic. Jednak grupa
naukowcow uwaza, ze jesli nauczymy sie komunikowac z obdarzonymi
inteligencja zwierzetami, moze nam to w przyszlosci pomoc porozumiec sie z
potencjalnymi cywilizacjami kosmicznymi. O tym, ze to nie mrzonka, swiadczy
artykul opublikowany niedawno w czasopismie naukowym “PeerJ”. Jego autorzy
to interdyscyplinarny zespol badaczy. W sklad zespolu weszli naukowcy
z: • Instytutu
SETI, osrodka szukajacego w kosmosie obcych form zycia,

• Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis,

• Alaska Whale Fundation (AWF).

Razem postanowili zbadac, czy da sie porozumiec za pomoca dzwiekow z
dlugopletwcem oceanicznym, czyli humbakiem. Naukowcy wykorzystali te
ostatnia ceche humbakow. Opisana w ich publikacji “rozmowa” z wielorybem
odbyla sie w poblizu Alaski. Naukowcy wyplyneli na ocean lodzia, a
nastepnie puszczali z niej wielorybie powitanie. Czyli odglosy, jakie
wydaja humbaki, gdy chca powiadomic wspolbratymcow, gdzie sie znajduja.

Odpowiadaja one ludzkiemu komunikatowi typu: “czesc, tutaj jestem”. − To
jedne z najpowszechniejszych sygnalow z repertuaru odglosow spolecznych
humbakow – powiedzial Fred Sharpe dla “Business Insidera”.

Dwadziescia minut czatu z wielorybem

Na zawolanie odpowiedziala dorosla samica imieniem Twain. Podplynela do
lodzi i zaczela ja okrazac. Przez nastepne 20 minut naukowcy wyemitowali to
samo nawolywanie 36 razy. Za kazdym razem jednak odstep miedzy sygnalami
byl inny. Twain odpowiedziala za kazdym razem. Co wiecej, w “odpowiedziach”
zachowala taki sam odstep, jaki wczesniej byl w “zagadnieciach”. Czyli
jesli badacze czekali np. 10 sekund z wyslaniem sygnalu, odpowiedz od Twain
tez nadchodzila po 10 sekundach.

Zdaniem Brendy McCowan, profesorki weterynarii i wspolautorki badan,
swiadczy to o tym, ze Twain wymieniala komunikaty swiadomie. − Wierzymy, ze
jest to pierwsza komunikacyjna wymiana zdan miedzy ludzmi a humbakami w
“jezyku humbakow” – mowi McCowan. Sharpe dodaje, ze naukowcy mieli
poczucie, ze zostali uslyszani. – Mam nadzieje, ze Twain czula sie podobnie
– dodaje Sharpe.

Komunikacja z kosmitami

Po co to wszystko? Cel badania mial – wbrew pozorom – malo wspolnego z
wielorybami. Przeprowadzono je po to, by przygotowac sie do potencjalnego
kontaktu z obcymi cywilizacjami. “Antarktyde traktuje sie jako zamiennik
Marsa. Na tej samej zasadzie zespol Whale-SETI bada ziemskie, inteligentne
systemy komunikacji inne niz ludzkie. Chodzi o to, by opracowac filtry,
ktore daloby sie zastosowac do wszelkich potencjalnych sygnalow
pozaziemskich” – napisano na stronie SETI. Na naszej planecie zyja rozne
zwierzeta obdarzone inteligencja. Badajac je, mozemy lepiej zrozumiec, jaka
moglaby byc inteligencja pozaziemska. Poniewaz na pewno nie bedzie taka jak
nasza – mowi McCowan.

Wazne pytanie brzmi: skad mamy pewnosc, ze rzekomi kosmici w ogole beda
zainteresowani kontaktem z nami? Oczywiscie nie mozna tego stwierdzic na
sto procent. Jednak eksperyment z udzialem Twain daje nadzieje na odpowiedz
pozytywna. – Badania wielorybow wykazaly, ze jesli jestes inteligentny,
jestes rowniez ciekawy i chcesz nawiazac kontakt – zauwaza dr Laurance
Doyle z Instytutu SETI. Naukowcy uwazaja, ze podobne testy mozna
przeprowadzic rowniez z innymi zwierzetami – np. delfinami – albo
drapieznikami polujacymi stadnie.

DETEKTYW

SKARB babci Janiny

Blisko siedem dekad nie bylo sygnalu, gdzie moze byc zaginiony w Krakowie

w czasie II wojny swiatowej cenny obraz Maksymiliana Gierymskiego “Zima w
malym miasteczku”. Odnalazl sie dzieki temu, ze rozpadlo sie pewne
malzenstwo. Zanim prokurator wzial pod lupe wystepek Marka i Edyty
dokladnie obejrzal obraz, ktory malzonko-

wie ukrywali przez dekade, mowiac o nim, ze to “ich skarb” i strzegli go
jako oka w glowie. Nigdy nie zdecydowali sie na jego wycene, nikomu nie
poka- zywali dziela. To byla ich mal- zenska tajemnica przez 10 lat. Jak
sie z czasem okazalo dosc cena, bo ostatecznie, gdy spra- wa wyszla na jaw,
biegly wyce- nil dzielo na kwote 800 tys. zl.

LOSY OBRAZU MISTRZA

Czy to faktycznie byl skarb? Wiele osob analizowalo potem te kwestie przez
pryzmat war- tosci dziela i jego nietuzinko- wej historii, w ktorej nie
bra- kowalo zagadek i nieoczekiwa- nych zwrotow akcji.

Obraz “Zima w malym mia- steczku” nie jest imponujacych rozmiarow. Ma
wysokosc 76 cm i szerokosc 128 cm. Ten olej na plotnie powstal w 1872 roku
w Monachium i zostal nama- lowany przez Maksymiliana, starszego z braci
Gierymskich, jednego z najbardziej znanych malarzy polskich XIX wieku.
Maksymilian tworzyl dziela pejzazowe, sceny mysliwskie i batalistyczne.
Zmarl w wieku 28 lat, ale malowal dosc krotko, bo jedynie 9 lat. Jako
zaplate za ten obraz dostal maly, zloty medal i garsc pieniedzy. Dzielo po
sprzedazy trafilo do Ham- burga po czym niespodzie- wanie w 1938 roku
znalazlo sie w zbiorach krakowskiego Muzeum Narodowego.

“Zime w malym miastecz- ku” Gierymski stworzyl 2 lata przed smiercia. To
jeden z naj- bardziej znanych jego obra- zow. Na plotnie widac blotni- sty,
zasniezony trakt i podmiej- skie zabudowania. Na drodze

WYKROCZENIE PRZECIWKO HISTORII

sa bryczki, obok wloscianie i zydowska gospoda – austeria. Sam autor nie
kryl w jednym z listow do matki, ze inspiracja do stworzenia dziela byla
war- szawska ulica Czerniakowska.

Gdy w Krakowie w 2014 roku zorganizowano duza wystawe poswiecona artyscie,
obraz ten zastepowala czarno- -biala reprodukcja. Nikt nie mial pojecia, ze
oryginal lezy na szafie calkiem blisko w jed- nym krakowskim mieszkaniu i
czeka na stosowny moment, by sie ujawnic. To nastapilo 3 lata pozniej.

ODKRYCIE “SKARBU”

Ojciec Edyty nie raz mowil corce nieco tajemniczo, ze ona otrzyma w spadku
“skarb”, ale wcale nie chodzilo mu o kolek- cje 30 obrazow po dziadkach.
Mial na mysli cos zupelnie innego. Co to takiego? Zdradzil dopiero w 2007
roku, gdy umar- la jego matka, Janina. To byla mila, korpulentna
pielegniar- ka, ktora po godzinach pracy interesowala sie sztuka. Trud- no
sie dziwic jej pasji, bo nie chciala byc gorsza od drugiej babci Edyty,
czyli Wandy, ktora byla malarka i plastykiem, podobnie jak jej maz. Oboje
terminowali u samego mistrza Jozefa Mehoffera, a pradziadek Edyty byl z
kolei uczniem Jana Matejki. W tej rodzinie i w tym domu nigdy obrazow nie
bra- kowalo. Jednak dzielo Gierym- skiego nie trafilo tutaj, ale do rak
drugiej babci, pielegniar- ki Janiny. Edyta z Markiem porzadkujac jej
mieszkanie odkryli zwiniety w rulon obraz mistrza Maksymiliana.

– Teraz rozumiem o jakim “skarbie” mowil mi przed laty ojciec – Edyta
rzucila mezowi.

Posiadanie tego obrazu to byla od tej pory malzenska tajemnica. Edyta
wiedziala, ze “Zima w malym miasteczku”

moze byc warta fortune, ale miala rowniez swiadomosc, ze nigdy nie sprzeda
tego plot- na. Miala bowiem wiedze, ze znajduje sie ono na liscie strat
wojennych. Taka informacje znalezli z mezem na stronie internetowej
Ministerstwa Kul- tury. Zapragnela jednak miec obraz na wlasnosc i tak
ustalili z Markiem, ze beda milczeli o jego posiadaniu.

Podczas odkrycia Gierym- skiego w mieszkaniu babci malzonkowie zauwazyli,
ze do obrazu byla doczepiona kar- teczka o lakonicznej tresci: “Ten obraz
zakupilam od nieznajo- mej osoby (tega blondynka), zaplacilam 800 zl, cala
moja renta. Nalezy zwrocic Muzeum Narodowemu w Krakowie”. Byl tam podpis
babci Janiny i data 18 czerwca 2000″. Z kontek- stu wynikalo, ze kupila
Gie- rymskiego od Ireny K., sasiadki mieszkajacej pietro wyzej.

Wzmianka, by oddac obraz do muzeum, byla jakby ostatnia wola kobiety, bo
sama transak- cja kupna dziela musiala odbyc sie wiele lat wczesniej.
Swiad- czyla o tym cudem zachowana kolejna w tej opowiesci kar- teczka, tym
razem nakreslona reka sprzedajacej dzielo, czyli zmarlej juz Ireny K. Byla
dato- wana na lipiec 1965 roku. Jej tresc byla nastepujaca: “Otrzy- malam
od pani Janiny 4 tys. zl za obraz malarza Maksymilia- na Gierymskiego
(pejzaz)”. Tu pada kwota wyzsza od podanej przez babcie Janine, ale raczej
mozna wierzyc Irenie K., bo wzmianke nakreslila tuz po transakcji, a nie
jak kupujaca, prawie pol wieku pozniej.

– Babcia Janina dbala o swoje dobre imie i sama za zycia bala sie oddac
obraz do panstwowych zbiorow – nie kryla potem Edyta.

Z tego powodu potomnym zostawila kartke o konieczno- sci zwrotu dziela do
muzeum. Edyta odziedziczyla wszystko w spadku po babci i od tej pory
Gierymski stal sie jej “skarbem”.

WOJENNA PRZESZLOSC OBRAZU

Edyta z mezem spekulowali, ze babcia Janina pewnie chciala pomoc finansowo
zaprzyjaz- nionej sasiadce, wiec wysu- plala ostatni grosz i kupila od niej
obraz. Ale skad miala go Irena K.? Moze od kogos ze swo- jej rodziny, a
moze od osoby, ktora wspolpracowala z Niem- cami w czasie wojny… Tropy
wiodly do czasow okupacji.

Udalo sie jej ustalic, ze dzie- lo ostatni raz bylo widziane publicznie w
czasie II wojny swiatowej w gmachu Akade- mii Gorniczo-Hutniczej przy ul.
Mickiewicza 30 w Krakowie. W pierwszych dniach zawie- ruchy obraz zostal
zarekwi- rowany z muzeum i trafil do budynku AGH, gdzie miescila sie
siedziba rzadu Generalne- go Gubernatorstwa. Najpierw gubernator Hans Frank
wydal dekret o konfiskacie polskich

dobr kultury. Dwa dni poz- niej, 18 grudnia 1939 roku, Gierymskiego
“zabezpieczo- no” z Sukiennic na polecenie SS standantefurera Kajetana
Muhlmanna i z dwoma inny- mi obrazami przewieziono do gmachu glownego AGH,
do sie-

dziby rzadu GG. Obraz stano- wil dekoracje pokoju samego Muhlmanna, a potem
znalazl sie w biurze Wyzszego Dowod- cy SS i Policji Friedricha Kru- egera.
Niezla z nich byla parka: jeden to zwyczajny zlodziej dziel sztuki, a drugi
policjant.

Kiedy 20 stycznia 1945 roku do budynku weszli rosyjscy zol- nierze i
pracownicy Muzeum Narodowego gmach AGH plo- nal. Niemcy podlozyli ogien na
II pietrze, bo tam bylo archi- wum gestapo. Odkryto tylko meble, jak sie
potem okazalo, zabrane z Zamku Krolewskiego w Warszawie, ale Gierymskie- go
w srodku nie znaleziono. Uznano, ze splonal i zaliczono go do strat
wojennych. To byla oficjalna wersja losow obrazu.

Niemiec Muhlmann zdolal uciec do Austrii i tam zostal aresztowany przez
Ameryka- now. Procesu mu nie wyto- czono, bo zmarl w 1958 roku, a policjant
Krueger popelnil samobojstwo. Obaj nie zosta- wili wskazowek, co sie moglo
stac z cennym obrazem z pol- skich zbiorow.

Zagadka pozostaje skad miala go u siebie mieszkan- ka Krakowa Irena K. i
dlaczego zdecydowala sie na sprzedaz babci Edyty.

Gdy Marek z Edyta znalezli Gierymskiego, 62 lata po woj- nie, byl zwiniety
w ciasny rulon o srednicy 10 cm, opakowany w szary papier i nie mial ramy.

TRUDNA DECYZJA: ODDAC, CZY NIE?

Edyta i Marek stale odkladali decyzje, co zrobic z obrazem. Podczas
kolejnych przeprowa- dzek na widok dziela mowili z nutka zdziwienia: “O,
Gie- rymski” i przekladali go w inne miejsce. Cenny przedmiot wedrowal z
nimi od jednego adresu do drugiego. Dostojnie spoczywal na szafie, a to pod

lozkiem lub w pokoju corki. Czasem wyjmowali go z tuby i rozwijali rulon,
by sie przyj- rzec dzielu.

– Marek mowil, bysmy go nie oddawali i ze juz lepiej go zniszczyc – tak juz
przed sadem opowiadala rozzalona na meza Edyta.

To mialo go stawiac w jak najgorszym swietle przed pro- cesem rozwodowym.
On tez nie byl jej dluzny i nie kryl obaw, ze mogla zrobic cos zlego z
Gierymskim. Widzial, ze zona zaczela pakowac swoje rzeczy i wywozic cenne
pamiatki z ich domu. Bylo jasne, ze to koniec ich zwiazku, tym bardziej, ze
Edyta spodziewala sie dziec- ka z innym mezczyzna. Marek wykonal wiec
telefon na poli- cje i cynk o Gierymskim dostal Bartlomiej M., doswiadczo-
ny glina, naczelnik policyjnej grupy Vinci z Komendy Woje- wodzkiej w
Krakowie, ktora zaj- muje sie sprawami dziel sztuki. Spotkal sie z Markiem
na sta- cji benzynowej i uslyszal, ze trzeba szybko dzialac, bo zona
rozmowcy zabrala cenny obraz Gierymskiego tydzien wcze- sniej i wywiozla go
do ciotki lub kolezanki. A dzielo jest prze- ciez na liscie strat wojennych.

– Moje zawiadomienie poli- cji nie wynikalo z checi zemsty na zonie czy z
innej formy wyrza- dzenia jej krzywdy, ale widzac jej biernosc w tej
materii posta- nowilem rozwiazac te sytuacje po konsultacji z prawnikiem –
opowiadal potem Marek.

Bal sie tez, ze przez ten obraz zona narobi mu problemow lub, ze z nowym
partnerem sprzeda komus cenne dzielo. Szukal sposobu, jak wybrnac z tego
impasu z Gierymskim.

TELEFONY DO MUZEUM I NA POLICJE

Przed powiadomieniem poli- cji Marek, w listopadzie 2017 roku, zadzwonil do
Muzeum Narodowego. Odebrala Marty- na D., kierownik sekcji kon- troli
zbiorow. Marek zapytal ja oglednie co sie dzieje, jeze- li ktos posiada
dzielo beda- ce strata wojenna i czy taka osoba ponosi odpowiedzial- nosc
karna. Zdradzil, ze cho- dzi o Gierymskiego, ale odmo- wil przyslania
zdjecia obrazu. Rozlaczyl sie i za kwadrans znowu zadzwonil do kobiety,
stale drazyl temat potencjalnej kary za posiadanie poszukiwa- nego obrazu.

– By go nie sploszyc, mowi- lam, ze nic nie grozi osobie, ktora przechowuje
obraz w dobrej wierze – zeznala potem pracownica muzeum.

Gdy anonimowy rozmow- ca rozlaczyl sie, ustalila numer z ktorego dzwonil.
Nastepne- go dnia dostala informacje, ze mezczyzna telefonowal tez do
Ministerstwa Kultury i na poli- cje. Grupa Vinci przyspieszyla swoje
dzialania. Okazalo sie, ze Edyta obraz przekazala nowemu partne- rowi,
ktory beztrosko zostawil go na drugim pietrze parkin- gu duzej galerii
handlowej. Byl przekonany, ze to tylko jakies rodzinne pamiatki jego nowej
wybranki. Zjawili sie tam: Edyta, policjanci, pracownik muzeum, konserwator
zabyt- kow. Tuba ze zwinietym obra- zem spokojnie stala oparta o slup
wentylacyjny. Wezwa- no konwojenta, ktory pilno- wal, by przewieziono obraz
do muzeum, gdzie zostal delikat- nie rozwiniety, co bylo koniecz- ne do
potwierdzenia, ze to nie falsyfikat.

Do akcji wkroczyl wtedy prokurator. Postawil Markowi i Edycie zarzut
przywlaszcze- nia obrazu, ktory w koncu sta- nowil mienie o znacznej war-
tosci i szczegolnym znaczeniu dla polskiej kultury. Na skutek sugestii
pokrzywdzonego, czyli w tym wypadku Ministerstwa Kultury, sledczy zarzucili
tez malzonkom, w oparciu o usta- we o ochronie zabytkow, nie- umyslne
uszkodzenie obrazu.

Zgodnie z orzecznictwem sadow karane jest bowiem nie tylko dzialanie
powodu- jace niszczenie dziela sztuki, ale takze brak reakcji na jego
pogarszajacy sie stan. Zda- niem prokuratury na skutek nieprawidlowego
przechowy- wania Gierymskiego przez 10 lat powstaly liczne deformacje i
spekania w warstwie malarskiej. Biegla sadowa stwierdzila ze zwlaszcza
rozwija- nie i zwijanie obrazu w rulon zle wplywalo na stan dziela, ale do
najwiekszych zniszczen doszlo wczesniej, gdy ktos wycial obraz z ram.

WYKROCZENIE PRZECIWKO HISTORII

43-letni Marek M., kierow- ca z zawodu, przyznal sie do posiadania obrazu
ze swiado- moscia, ze jest to strata wojen- na. 40-letnia pracownica biura
Edyta M. nie poczuwa sie do tego, ze przyczynila sie do uszkodzenia dziela
i do jego przywlaszczenia, ale liczy- la sie z tym, ze moze to byc
przestepstwo.

– Skoro go nie ukradlam, to myslalam, ze wszystko sie jakos ulozy – mowila.
– Traktowa- lam obraz jako ciekawostke na zasadzie posiadania skarbu –
zeznala.

Jej obronca argumentowal, ze dostala obraz w spadku i to automatycznie nie
oznacza- lo, ze go przywlaszczyla. Nie zrobila tez nic, by pogorszyc stan
Gierymskiego. Ostatecznie malzonkowie uslyszeli wyrok roku wiezienia w
zawieszeniu. Kobieta ma tez zaplacic 500 zl grzywny.

Sedzia nie kryl, ze to, co zro- bili oskarzeni bylo, jak to okre- slil
“wykroczeniem przeciwko historii”. Zauwazyl, ze sprawa powinna byc
ostrzezeniem dla wszystkich, ktorzy znajda cos cennego lub dostana taka
rzecz w spadku. Przywlaszczenie jej oznacza bowiem strate dla pol- skiego
dziedzictwa narodowe- go i kultury.

– Takie dziela powinny wisiec na scianie w muzeum – zauwazyl sedzia.

Wyrok skazujacy malzon- kow jest juz prawomocny. Adwokat oskarzonego
zdradzil, ze sam namawial klienta do zwrotu obrazu, za co spotkala Marka
fala hejtu w internecie. Internauci krytykowali taka postawe mezczyzny i
okresla- li go mianem “frajera”. Bo kto dobrowolnie oddaje “skarb” do
muzeum. Na rozstaniu malzonkow z Gierymskim naj- bardziej skorzystal sam
obraz, ktory teraz jest juz odnowiony i traktowany po krolewsku. Po
konserwacji trafil do krakow- skich Sukiennic i tam mozna go ogladac.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,