DZIEN DOBRY – TU POLSKA GAZETA MARYNARSKA Imienia Kpt. Ryszarda Kucika (Rok
XXV nr 202) (67802) 21 lipca 2025r.
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
20 lipca 2025r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
PILKA NOZNA
-“Zyciowa misja Jana Urbana. Kolejna ofiara prezesa Kuleszy?”-
Dariusz Wolowski
Musze sie obronic wynikami i dobra gra zespolu, bo jesli nie, to zaden
kontrakt mnie nie obroni – powiedzial Jan Urban, nowy selekcjoner polskich
pilkarzy na swojej prezentacji.
– To nie jest rozmowa na telefon. Loty do Barcelony sa czesto i, o ile mi
wiadomo, nie sa zbyt drogie – zartowal Urban zapytany, jak rozwiaze problem
Roberta Lewandowskiego, ktory wstrzasnal niedawno polskim futbolem.
Napastnik Barcelony zrezygnowal z gry w kadrze do czasu, az prowadzil ja
bedzie Probierz. Miesiac temu Probierz podal sie do dymisji, ale sprawa
powrotu Lewandowskiego do kadry nie jest jasna.
Urban dobrze zna swojego poprzednika w kadrze. Rozmawial z Probierzem
ostatnio, ale sprawy Lewandowskiego nie poruszali. – Uwazam, ze Michal
popelnil blad. Jesli rzeczywiscie zadzwonil do Lewandowskiego wieczorem,
gdy Robert usypial dziecko, zeby powiedziec, ze zabiera mu funkcje
kapitana, to ja na miejscu pilkarza tez bym sie wkurzyl – mowil Urban.
Chce byc trenerem dialogu. Dialogu z Lewandowskim i innymi pilkarzami, by
odbudowac w druzynie narodowej ducha walki. – W ostatnich latach wyniki
kadry sa ponizej oczekiwan, stad tez czeste zmiany selekcjonerow –
zauwazyl. Zacytowal nawet bylego reprezentanta Polski Radoslawa Kaluznego,
ktory, oczekujac przez miesiac na nastepce Probierza, powiedzial: – Niech
juz wreszcie prezes Kulesza wskaze kolejna ofiare.
Urban ofiara byc oczywiscie nie chce, ale zdaje sobie sprawe ze skali
wyzwania. Sytuacja jest podbramkowa. Po porazce z Finlandia 1:2 w
Helsinkach reprezentacja Polski spadla na trzecia pozycje w tabeli grupy G
eliminacji MS 2026. Za Finow, ktorzy po czterech meczach maja siedem
punktow i za Holendrow, ktorzy po dwoch spotkaniach wywalczyli szesc.
Polacy maja szesc punktow po trzech rozegranych meczach.
4 wrzesnia druzyna narodowa zagra na wyjezdzie z Holendrami, a trzy dni
pozniej podejmie Finow. Drugi mecz musi wygrac – Urban zostal zatrudniony z
jasnym planem awansu na przyszloroczne mistrzostwa swiata. Marne sa szanse
na bezposrednie zakwalifikowanie sie do nich, czyli wygranie grupy
eliminacyjnej. Realna jest walka z Finlandia o druga pozycje, ktora zapewni
start w barazach.
Urban jako selekcjoner nie bedzie mial szansy na budowe druzyny w
klasycznym rozumieniu. Przeanalizuje sytuacje, powola pilkarzy, odbedzie z
nimi najwyzej trzy treningi i z marszu zagra dwa spotkania, ktore zdecyduja
o losie jego i zespolu narodowego. 90 proc. pracy bedzie musial wiec
wykonac, zanim oglosi kadre na mecze z Holandia i Finlandia. Ma poznac
zawodnikow, przekonac sie, ktorzy z nich sa gotowi do tak trudnego
wyzwania. Oczywiscie pokonanie Finow (69. druzyny rankingu FIFA) nie
wyglada na misje niemozliwa, ale tak samo bylo przed wyprawa do Helsinek,
co skonczylo sie porazka.
– Nie bedzie w kadrze rewolucji – zapowiada Urban. – Nie tworze druzyny z
zupelnie innych pilkarzy. Choc nie wykluczam powolan nieoczywistych, ale ci
nieoczywisci pilkarze musza mi dac podstawy do tego, zebym dal im szanse w
reprezentacji.
Zapytany o Kamila Grosickiego, ktory pozegnal sie z kadra, ale ostatnio
oglosil, ze jest gotowy wrocic do niej, nowy selekcjoner powiedzial, ze nie
jest to wykluczone.
Urban opowiada o odbudowie atmosfery w druzynie, o sprawieniu, by pilkarze
przybywali na zgrupowanie kadry z usmiechem na twarzach. Ale nie wszystko
zalezy od niego. – Najlatwiej atmosfere buduja wyniki – mowi. Druzyna
Probierza grala slabo, w dodatku selekcjoner wywolal absurdalna wojne
Lewandowskiemu. Poprzedni selekcjoner pozostawil po sobie porazke z Finami
i totalny chaos w zespole, po tym jak probowal przedstawic konflikt z
Lewandowskim o opaske kapitana jako dzialanie dla dobra narodowej druzyny.
Sugerowal, ze to inni pilkarze chcieli, zeby zdegradowac napastnika
Barcelony.
Jak Urban ma poradzic sobie z zaloga okretu, ktory na wzburzonym morzu
stracil panowanie nad wlasnym losem? Z pewnoscia jest to wyzwanie numer 1 w
jego karierze trenera. Jest czlowiekiem, ktory umie dogadywac sie z
pilkarzami, rozwiazywac konflikty, ale problemy polskiej druzyny nie biora
sie wylacznie z barier psychologicznych. Poza Lewandowskim wiekszosc
polskich graczy mozna uznac za co najwyzej przecietnych. Zbudowac z nich
niezly zespol udalo sie ostatnio Adamowi Nawalce, ale to bylo juz dziewiec
lat temu. Z tamtej druzyny w kadrze zostali Lewandowski i Piotr Zielinski.
Po Nawalce kadre prowadzilo pieciu selekcjonerow. Jerzy Brzeczek stal na
czele druzyny w 24 spotkaniach z bilansem 12 zwyciestw, pieciu remisow,
siedmiu porazek. Wywalczyl awans na Euro 2020, utrzymal zespol w dywizji A
Ligi Narodow, ale owczesny prezes PZPN Zbigniew Boniek doszedl do wniosku,
ze druzyne narodowa stac na futbol bardziej ofensywny.
Zatrudnil Portugalczyka Paulo Souse, z ktorym druzyna nie wyszla z grupy na
Euro 2020, po czym wywalczyla brawo gry w barazach o mundial w Katarze.
Wtedy prezesem PZPN byl juz Cezary Kulesza – Sousa zostawil narodowa
druzyny, wybral prace w lidze brazylijskiej. Poprowadzil zespol w 15
meczach, zastapil go Czeslaw Michniewicz – skuteczny jak Brzeczek. Polska
pojechala do Kataru i po 36 latach wyszla z grupy na mundialu. Trenera
zdmuchnela ze stanowiska afera premiowa – owczesny premier Mateusz
Morawiecki obiecal pilkarzom 30 mln zlotych za awans z grupy.
Kulesza siegnal po Fernando Santosa, ktory z kadra Portugalii wygral Euro
2016 i pierwsza edycje Ligi Narodow. Polskich pilkarzy poprowadzil w
zaledwie szesciu meczach eliminacji Euro 2024 i po osmiu miesiacach pracy
zostal zwolniony. Karuzela trenerska to przejaw permanentnego kryzysu
pilkarskiej kadry.
Wydawalo sie, ze Probierz wytrwa na stanowisku nawet dwa lata, mimo porazki
w fazie grupowej Euro 2024 i spadku druzyny z dywizji A Ligi Narodow. A
jednak konfliktem z Lewandowskim i porazka w Helsinkach wydal na siebie
wyrok. Na scene wchodzi Urban w sytuacji kompletnego chaosu i balaganu. Czy
ten kryzys zdola przezwyciezyc, zanim druzyna nastepny raz wybiegnie na
boisko? Tak naprawde juz po dwoch wrzesniowych meczach z Holandia i
Finlandia misja Urbana, doprowadzenia druzyny na mundial w USA, Kanadzie i
Meksyku, moze zakonczyc sie porazka.
Nie ma Urban zachwycajacej kariery trenerskiej. Pilkarzem byl znakomitym,
gral na mundialu w 1986 roku w Meksyku, gdzie Polska odpadla po porazce z
Brazylia w 1/8finalu. Byl trzykrotnie mistrzem Polski z Gornikiem Zabrze,
od 1989 roku robil kariere w lidze hiszpanskiej w Osasunie Pampeluna,
zaslynal hat-trickiem na Santiago Bernabeu w meczu z Realem Madryt.
Jako trener najwiekszy sukces odniosl z Legia Warszawa – mistrzostwo kraju
w 2013 roku i dwa Puchary Polski (2008, 2013). Prowadzil kilka innych
klubow ekstraklasy, dostal szanse pracy w Osasunie, ale wytrwal tam
niewiele ponad pol sezonu i zostal zwolniony z powodu slabych wynikow.
Ostatnio pracowal w Gorniku Zabrze, skad dwa razy go zatrudniano i dwa razy
zwalniano. W sumie kariera bogata w doswiadczenia, ale z przewaga tych
trudnych.
Plany Urbana? Wybiera sie na mecz ligowy do Poznania, bo startuje
ekstraklasa. W poniedzialek i wtorek bedzie na konferencji trenerow, w
srode zbiera swoj sztab. Trenerzy ustala plan podrozy do klubow
zagranicznych, w ktorych graja potencjalni kadrowicze, z tym, ze wiekszosc
rozgrywek zaczyna sie dopiero w polowie sierpnia lub pozniej. – Czas
ucieka, mamy go naprawde malo – mowi Urban.
– Praca z druzyna to dla mnie honor i duma, ale tez wielka
odpowiedzialnosc. Nie wszystko zalezy ode mnie, ale bede sie staral, by
obronily mnie wyniki i styl gry druzyny. Inaczej kontrakt, nawet
najdluzszy, nie bedzie nic warty. Czy w naszej reprezentacji mozliwa jest
stabilizacja? Nie, nie jest mozliwa – powiedzial nowy selekcjoner. Prezes
PZPN Cezary Kulesza dodal, ze nie ujawnia dlugosci umowy podpisanej z
Urbanem, by zawodnicy traktowali selekcjonera powaznie, a nie liczyli na
to, ze zaraz zastapi go ktos inny.
Drugim trenerem kadry bedzie Jacek Magiera, asystentami dwaj mlodzi
trenerzy, z ktorymi Urban pracowal w Gorniku Grzegorz Staszak i Marcin
Prasol. Trenerem bramkarzy pozostal Andrzej Dawidziuk, wspierac go bedzie
Jozef Mlynarczyk. Dyrektorem druzyny narodowej zostal Adrian Mierzejewski.
-“Zaskakujaca Ekstraklasa. Zaczyna sie najbardziej intrygujacy sezon od
lat”-
Mateusz Jarmusz
WPKO BP Ekstraklasie dawno nie bylo tylu chetnych do jej wygrania i az tylu
nie mialo ku temu argumentow. Dawno nie bylo lepszej okazji do
przeproszenia sie z polska pilka nozna.
Ekstraklasa – albo jak zwykl pisac moj redakcyjny kolega Rafal Stec “tak
zwana ekstraklasa” – przez lata byla pogardzana przez futbolofilow. Powodow
bylo wiele, ale od strony czysto pilkarskiej mozna bylo odczuc, ze to nie
ten sam sport, ktory uprawiaja w Anglii, Hiszpanii czy Niemczech.
W tej sprawie rozpoczynajacy sie sezon PKO BP Ekstraklasy moze byc
przelomowy.
Po raz pierwszy w historii kluby rywalizujace o mistrzostwo Polski oraz
krajowy puchar beda tez walczyly o rekordowe piec miejsc w europejskich
pucharach, w tym dwa w eliminacjach Ligi Mistrzow. Wszystko dzieki udanym
wystepom polskich zespolow w poprzednich sezonach. Do cwiercfinalu Ligi
Konferencji dotarly Lech Poznan, Legia Warszawa oraz Jagiellonia Bialystok.
Wielu w tym momencie prychnie z lekcewazeniem, bo przeciez to najmniej
wazny z pucharow, ktory UEFA utworzyla z litosci, zeby ci spoza futbolowej
elity tez mieli swoje rozgrywki.
Jednak trudno zaprzeczac faktom. Przez lata polscy kibice mogli emocjonowac
sie jedynie pojedynczymi wyskokami Lecha czy Legii, wydarzeniem byla gra
polskiego zespolu w wiosennej czesci pucharow, a i tak wszyscy zyli jedynie
wspomnieniami o wspanialych wystepach Wisly Krakow Boguslawa Cupiala na
poczatku wieku. Teraz polski kibic mysli o europejskich pucharach juz z
innej perspektywy. Bo nawet jezeli uznamy Lige Konferencji za trzeci
pilkarski swiat, to polskie kluby odpadaly z tych rozgrywek z klubami z
Wloch, Hiszpanii czy Anglii. A to juz nie jest trzeci pilkarski swiat.
Chelsea wiosna eliminowala Legie, a niedawno cieszyla sie z wygrania
Klubowych Mistrzostw Swiata w Stanach Zjednoczonych.
Polskie kluby zaczely sporadycznie odwiedzac oslawione “pilkarskie salony”,
a pieniadze rozdawane przez UEFA – oczywiscie nadal nieporownywalne z
premiami i nagrodami, ktorymi dziela sie najbogatsze kluby w Lidze Mistrzow
– sa coraz madrzej wykorzystywane. Wedlug serwisu Opta Analyst Ekstraklasa
pod wzgledem poziomu dziesieciu najmocniejszych zespolow jest 10. liga w
Europie.
I akurat teraz, na ten przelomowy sezon w ekstraklasie, przypada moment,
kiedy zaskakujaco duzo klubow ma prawo realnie myslec o tym, ze skonczy
sezon na szczycie tabeli.
Po pierwsze, jest mistrz Polski Lech Poznan. Zespol trenera Nielsa
Frederiksena juz niedlugo po raz czwarty w czasach rzadow przy Bulgarskiej
rodziny Rutkowskich sprobuje zaatakowac wrota do elitarnej Ligi Mistrzow.
Obecny wlasciciel klubu Piotr Rutkowski nie ukrywa, ze hymn tych rozgrywek
uslyszany na stadionie Lecha jest dla niego jednym z najwiekszych marzen.
Tym troche mniejszym marzeniem jest skuteczne polaczenie udanej batalii na
pilkarskich salonach oraz walki o trofea w kraju. Lech z jednej strony
boryka sie z powaznymi kontuzjami w zespole – na pol roku stracil Patrika
W�Alemarka, jednego z najlepszych pilkarzy mistrza Polski – ale z drugiej,
dziala na rynku transferowym z rozmachem. Do Poznania wrocili wychowankowie
klubowej akademii Robert Gumny oraz najlepszy obronca poprzedniego sezonu
ekstraklasy – Mateusz Skrzypczak.
Do tego dochodza jakosciowi pilkarze zagraniczni, przez co nigdy jeszcze
polaczenie udanej gry w pucharach i w ekstraklasie nie wydawalo sie w Lechu
tak realne. Mistrzowie Polski sa w tej komfortowej sytuacji, ze jeden
wygrany dwumecz w eliminacjach wystarczy do zapewnienia gry w europejskich
pucharach do konca roku.
Po drugie, jest Rakow Czestochowa. Za pieniadze Michala Swierczewskiego
zespol od kilku lat rzuca rekawice najwiekszym polskim klubom. Twarda reka
Marka Papszuna i zbudowanie na swoich zasadach zespolu od II ligi,
doprowadzily najpierw do dwoch Pucharow Polski, w 2023 r. do mistrzostwa
kraju, a w poprzednim sezonie Rakow dopiero na ostatniej prostej poslizgnal
sie – skorzystal na tym Lech.
Sposob prowadzenia zespolu przez Marka Papszuna sprawia, ze w Rakowie
pilkarze szybko sa wyzymani i wymieniani na kolejnych, a jezeli ktos nie
dostosowuje sie do zasad, to znika ze skladu Rakowa w ekspresowym tempie.
Dla Papszuna bedzie to pierwsza okazja do powaznej walki o europejskie
puchary. Wczesniej faze grupowa zamknely przed nim kluby z Belgii i Czech,
a kiedy w koncu Rakow tam awansowal, to Papszun akurat byl na urlopie,
ktorego potrzebowal po tak intensywnych kilku latach. I chociaz Rakow
Czestochowa w tym oknie transferowym nie jest tak rozrzutny jak bywal w
poprzednich latach, to nadal jest to jeden z faworytow do mistrzostwa
Polski.
Po trzecie, jest Jagiellonia Bialystok. Zespol z Podlasia po raz kolejny
udowodnia, ze niekonwencjonalne podejscie do transferow dyrektora
sportowego Lukasza Maslowskiego oraz warsztat Adriana Siemienca – trenera
niczym z serialu “Ted Lasso” – wystarcza do rozpychania sie lokciami w
czolowce tabeli ekstraklasy. W poprzednim sezonie udalo sie to polaczyc z
dotarciem do cwiercfinalu Ligi Konferencji.
I chociaz Jagiellonia po sezonie stracila juz dziewieciu waznych pilkarzy,
a caly czas w wyjazdowych blokach czeka tez najlepszy strzelec Ligi
Konferencji Afimico Pululu, to dyrektor Maslowski ponownie zaskoczyl swoimi
pomyslami. Dzieki nim na Podlasie dotarl Alex Pozo – 26-latek, ktory
rozegral ponad 100 spotkan w hiszpanskiej La Lidze. Kiedys tacy pilkarze
nie trafiali do ekstraklasy.
Wiele wskazuje na to, ze nadchodzacy sezon bedzie dla Jagiellonii
trudniejszy niz poprzednie, ale Adrian Siemieniec moze niczym Ted Lasso
wywiesic w szatni kartke z napisem “Uwierzcie”. W koncu zaledwie 33-letni
trener przyszedl jako strazak, zeby utrzymac Jagiellonie w ekstraklasie, a
nastepnie w krotkim czasie zostal mistrzem Polski oraz osiagnal historyczny
sukces w Europie. Dlaczego teraz mialoby byc inaczej?
Po czwarte, jest Legia Warszawa. Ligowy gigant caly czas robi wszystko,
zeby wrocic do roli zespolu, ktory jest wiekszy niz liga. Jednak zmiany,
ktore zaszly w ekstraklasie sprawiaja, ze zespol ze stolicy moze dzis
myslec jedynie o dolaczeniu do walki o mistrzostwo. Kibicom trudno jest to
zaakceptowac – przeciez w latach 2013-2021 Legia az siedem razy byla
mistrzem Polski, a teraz od czterech lat patrzy, jak swietuja inni.
Dariusz Mioduski stara sie, zeby pozycja Legii w pilkarskim swiecie byla
taka sama, jak jego pozycja na europejskich salonach. Od kilku lat to
kompletnie nie wychodzi. Najnowszy pomysl to polaczenie sil Michala
Zewlakowa oraz Frediego Bobicia. To oni maja odbudowac wielka Legie.
Najpierw bardzo dlugo trwalo poszukiwanie nowego trenera, ktorym w koncu
zostal Rumun Edward Iordanescu. Pozniej Legia pokazala, ze doniesienia
mediow o jej problemach finansowych sa nieprawdziwe – klub pobil rekord
transferowy ligi, sprowadzajac za 3 mln euro Dunczyka Milete Rajovicia.
Na razie nowy sezon dal Superpuchar Polski wygrany z Lechem i – wymeczony –
awans w Lidzie Europy z kazachskim Aktobe. Odbudowa Legii idzie mozolnie,
ale w ostatnich latach powrot utytulowanej druzyny na szczyt nie byl tak
realny jak teraz.
Po piate, jest Widzew Lodz. Od kiedy wlascicielem klubu zostal jeden z
najbogatszych Polakow Robert Dobrzycki, kibice Widzewa w odpowiedniej skali
moga czuc sie jak fani Chelsea po przejeciu klubu przez Romana Abramowicza.
Sa pieniadze na wzmocnienia, do Lodzi przybyli pilkarze, o ktorych klub
jeszcze pol roku temu nie mogl nawet marzyc. Przebojowy Mariusz Fornalczyk
wybral Widzew zamiast Lecha, Lindon Selahi dopiero co zdobyl mistrzostwo
Chorwacji, ale Lige Mistrzow zamienil na Lodz, a Nigeryjczyk Samuel Akere
moglyby grac w najlepszych polskich klubach.
Pytaniem pozostaje jak szybko trenerowi Željko Sopiciowi uda sie zbudowac z
nich dobry zespol. Na razie Widzew rozbil w sparingu Jagiellonie 7:1, a
wiec idzie mu niezle. W jakim stopniu lodzki klub zamiesza w lidze juz w
tym sezonie? Pewne jest jednak, ze powstal nowy kandydat do ekstraklasowej
czolowki.
A przeciez w ekstraklasie sa jeszcze Pogon Szczecin z lubujacym sie w
pisaniu poematow do kibicow zagranicznym inwestorem Alexem Haditaghim,
Motor Lublin z pieniedzmi Zbigniewa Jakubasa, Cracovia z Luka Elsnerem na
lawce, ktory ma zaskakujaco dobre trenerskie CV, Gornik Zabrze budowany
przez Lukasa Podolskiego z niemieckim sznytem, Korona Kielce, ktora bardzo
madrze spozytkowala pieniadze otrzymane za Fornalczyka, czy wyjatkowo mocni
beniaminkowie na czele z Bruk-Bet Termalica, gdzie panstwo Witkowscy
posrodku pola kukurydzy buduja zespol, ktory moze pozytywnie zaskoczyc.
Rozpoczynajacy sie sezon PKO BP Ekstraklasy bedzie wyjatkowy i chyba nie
bylo lepszego momentu na porzucenie swoich uprzedzen wzgledem polskiej
ligowej pilki.
EKSTRAKLASA
1 kolejka
Jagiellonia Bialystok-Nieciecza 0-4
Lech Poznan-Cracovia 1-4
Widzew Lodz-Z.Lubin 1-0
Wisla Plock-Korona Kielce 2-0
Katowice-Rakow Czestochowa 0-1
G.Zabrze-Lechia Gdansk 2-1
Motor Lublin-Arka Gdynia 1-0
Legia Warszawa-Piast Gliwice, mecz przelozony
Radomiak Radom-Pogon Szczecin 5-1
-Falstart pilkarzy Lechii Gdansk w PKO Ekstraklasie. Bolesna porazka z
Gornikiem w Zabrzu. Gol Rifeta Kapicia nie odwrocil losow meczu
Lechia Gdansk od porazki zaczela nowy sezon w PKO Ekstraklasie.
Bialo-Zieloni przegrali w Zabrzu z Gornikiem placac wysoka cene za bledy w
defensywie i brak skutecznosci przy swoich kontrach. W kolejnych meczach
podopieczni trenera Johna Carvera musza zagrac lepiej, aby wygrywac i
odrabiac minusowe punkty w ligowej tabeli.
John Carver, trener Lechii, nie zaskoczyl ze skladem na inauguracje nowego
sezonu w PKO Ekstraklasie. Na bokach obrony zadebiutowali Alvis Jaunzems i
Matus Vojtko, a srodek defensywy pozostal bez zmian. Maksym Diaczuk zostal
na lawce rezerwowych, choc ta hierarchia szybko moze sie zmienic, bowiem
Diaczuk prezentuje sie bardzo dobrze na treningach i ma byc silnym punktem
obrony Bialo-Zielonych. Mozna tez bylo sie spodziewac, ze sezon w bramce
rozpocznie Bohdan Sarnawskyj.
Lechia w poprzednim sezonie tracila bardzo duzo goli, wiec w Zabrzu
postawila na uwazna gre w defensywie, a swoich szans bramkowych szukala w
kontrach. Te akcje nawet mialy niezly poczatek, ale zdecydowanie brakowalo
wykonczenia. Tak bylo w sytuacjach, kiedy strzelal Camilo Mena, ale trafil
w Bohdana Wjunnyka, a pozniej uderzenie Tomasza Wojtowicza zostalo
zablokowane. Szkoda tych sytuacji, bo jedna z nich powinna zakonczyc sie
golem. Gornik w polu karnym gdanskiego zespolu byl bardziej konkretny.
Wprawdzie strzal Theodorosa Tsirigotisa zostal zablokowany, ale juz Kamil
Lukoszek poslal futbolowke do siatki.
Podopieczni trenera Carvera ruszyli do ataku, ale strzal Wjunnyka z
dystansu nie mial zadnych szans na powodzenie. Szkoleniowiec Lechii ocenil,
ze Wjunnyk nie dal druzynie tyle, ile oczekiwal i Bohdan na druga polowe
juz nie wyszedl, a zastapil go Anton Carenko. Tuz przed przed przerwa
Gornik mial bardzo dobra okazje do podwyzszenia wyniku, po wybiciu pilki
przez Marcela Lubika i bedzie Bujara Pllany, ale Taofeek Ismaheel nie
zdolal pokonac bramkarza Lechii.
W drugiej polowie spotkania Lechia ruszyla do ataku i miala dwie okazje,
aby szybko doprowadzic do wyrownania. Bardzo dobra indywidualna akcje
przeprowadzil Mena, ale jego strzal instynktownie obronil Lubik. Pozniej po
akcji Tomasz Wojtowicza mial Carenko, ale jego strzal obronil Lubik, a
Carenko probowal jeszcze trafic do siatki glowa, ale spudlowal.
Zmarnowane okazje przez zespol z Gdanska szybko sie zemscily. Tsirigotis
ogral obroncow Lechii i choc jego strzal obronil Sarnawskyj, to skutecznie
dobil Taofeek Ismaheel. W zespole Bialo-Zielonych na boisku pojawili sie
debiutanci, czyli Maksym Diaczuk oraz Dawid Kurminowski. Podopieczni
trenera Carvera w koncowce meczu jeszcze zerwali sie do ataku i to
zaowocowalo faulem w polu karnym na Menie. Do pilki podszedl Rifet Kapic i
pewnie poslal futbolowke do bramki. To wszystko bylo juz za pozno i nie
pomoglo tez wejscie Kacpra Sezonienki na koncowe fragmenty spotkania.
Gornik zagral uwaznie w obronie i juz nie oddal zwyciestwa.
Mecz w Zabrzu pokazal, ze przed zespolem Lechii wciaz sporo pracy, zeby
punktowac i odrabiac straty punktowe. Lechia wciaz popelnia zbyt duzo
kosztownych bledow w defensywie i byc moze Diaczuk bedzie ta osoba, ktora w
najblizszej przyszlosci pozytywnie wplynie na gre tej formacji.
-Radomiak Radom – Pogon Szczecin 5:1. Slabiutka defensywa i falstart
Portowcow
Tego nikt sie nie spodziewal. Pogon zamiast prowadzic do przerwy 2:0
zostala brutalnie rozklepana przez ekipe Radomiaka. Letnie wzmocnienia pod
kreska Portowcow, podobnie jak forma wiekszosci pilkarzy.
Przed pierwszym gwizdkiem spotkania w Radomiu malym faworytem byla Pogon,
ale gospodarze byli jeszcze wieksza niewiadoma od Portowcow. Latem Radomiak
opuscilo kilku czolowych zawodnikow (np. Paulo Henrique, Marco Burch czy
Maciej Kikolski), wiec klub musial pogodzic swoje ambicje rozwoju z
transferami. Radomski klub sciagnal osmiu zawodnikow (w wiekszosci
obcokrajowcow) i przebil tym samym Pogon, ktora zatrudnila szesciu graczy.
Oczywiscie w Szczecinie nikt okienka transferowego nie zamknal, a wrecz
dojscie dwoch zawodnikow jest niemal przesadzone. Jeremy Blasco, Depu, Joao
Pedro, Alex Niziolek, Vasco Lopes, Ibrahima Camara, Filip Majchrowicz oraz
Maurides Junior maja nadac Radomiakowi jeszcze lepsze oblicze.
W Szczecinie jeszcze wieksze oczekiwania. Pogon trzy ostatnie sezony
konczyla na 4. miejscu w PKO Ekstraklasie, przegrywala dwa ostatnie finaly
Pucharu Polski, wiec prezes klubu jasno komunikuje swoje oczekiwania – ma
byc ambitna walka o mistrzostwo i puchar.
Dojscie Jose Pozo, Mariana Hui, Mora Ndiaye, Paula Mukairu, Musy Juwary
oraz Jan Bieganskiego rozpalily nadzieje szczecinskich fanow. Ale trener
Robert Kolendowicz tonowal hurraoptymizm. Mowil, ze chce grac o czolowe
miejsce, ale zarazem zespol jest w przebudowie, a kolejni nowi gracze sa
potrzebni.
I pokazaly to tez problemy przed meczem z Radomiakiem. Z powodu urazow nie
mogli pokazac sie Ndiaye i Juwara, a Bieganski (oraz Kacper Kostorz, ktory
po wrocil do zespolu po dwoch latach wypozyczen do holenderskich klubow) po
trzech dniach treningowych z zespolem pojechal do Radomia jako zmiennik.
Pozo, Huja oraz Mukairu rozpoczeli mecz od poczatku.
– Wszyscy znamy zmiany kadrowe w obu zespolach. Dobrze obserwowalismy to,
co sie dzialo latem w Radomiaku, ale przede wszystkim pozostal tam ten sam
trener. I dobrze tez pamietamy, ze przegralismy z nimi dwa mecze w
poprzednim sezonie, nie strzelilismy nawet gola, co nam sie nie
przytrafialo. W niedziele czeka nas trudny mecz, ale chcemy przelamac te
zla passe – mowil Kolendowicz. – Ogladalismy sparingi Radomiaka, mamy swoje
przemyslenia i wiemy, ze sprobuja nas czyms zaskoczyc. My tez bedziemy
mieli plan. Partia szachow przed nami, ale chcemy byc skuteczniejsi w
defensywie i ofensywie. Ja widze ekscytacje w zespole startem sezonu, chec
rewanzu na Radomiaku.
W wyjsciowej “11” Pogoni bez niespodzianek. Jedynym pytaniem przed meczem
bylo, kto zagra jako defensywny pomocnik pod nieobecnosc Ndiaye.
Szkoleniowiec mial kilka opcji, ale ostatecznie zdecydowal sie na
najbardziej oczywisty wybor – Fredrik Ulvestad. Norweg latem mial zabieg,
nie przepracowal w pelni okresu przygotowawczego, ale ostatecznie uznano,
ze gwarantuje lepsza dyspozycje od Bieganskiego czy Kacpra Smolinskiego.
Pierwsze minuty spotkania to wysoki pressing gospodarzy z ktorym Portowcy
mieli pewien problem, ale juz w 5. minucie szczecinianie powinni prowadzic.
Pierwsza akcja – Efthymis Koulouris wylozyl pilke do Mukairu, ale
Nigeryjczyk trafil z bliska w slupek. Po dwoch minutach wrzutka Kamila
Grosickiego i pierwszy raz zagrozil Grek. A po kolejnych dwoch minutach
snajper sezonu 2024/25 powinien juz wpisac sie na liste strzelcow. Firma
akcja Pogoni – swietne zgranie na skrzydlo do Grosickiego, rownie dobra
wystawa na srodek pola karnego, ale Koulouris zle trafil w pilke i
przestrzelil.
Pogon przejela inicjatywe, a Radomiak wyraznie nabral respektu i cofnal
sie. Z montazem kontr mial problemy, ale szukala szans na bokach, by
uzyskac stale fragmenty gry.
Po 20. minucie mecz sie uspokoil, ale to wciaz Pogon sprawiala lepsze
wrazenie. Trudniej jej jednak bylo o kreowanie sytuacji, przy cofnietym
przeciwniku. Kwadrans uciekl i w 35. minucie kontra gospodarzy. Vasco Lopes
za latwo przebil sie przez kryjacych w srodkowej strefie, zainicjowal atak,
ktory strzalem konczyl Capita. Po jego strzale pilka odbila sie od nogi
Danijela Loncara i wpadla do siatki za zdezorientowanym Valentinem Cojocaru.
W przerwie Robert Kolendowicz nie dokonal zmian, ale widac bylo, ze
Portowcy sami od siebie wymagaja lepszej gry. Problem w tym, ze nim podjeli
pierwsza akcje – stracili gola. Po roznym Jeremy Blasco z bliska glowkowal,
a pilka nabila Borgesa i wpadla do siatki. Chwile pozniej Loncar z Borgesem
klocili sie, kto ponosi wine, ze stoper byl bez krycia.
Pogon szybko zabrala sie do roboty i juz w 56. minucie Koulouris zdobyl
pierwszego gola. Wrzucal Grosicki, a napastnik w swoim stylu ubiegl obronce
i pokonal bramkarza. Szybko Portowcy zaczeli podkrecac tempo akcji.
Rownie szybko zostali jednak skarceni. Ladna kontra gospodarzy, ktora
sprytnym lobem z prawie linii koncowej zakonczyl Jan Grzesik. Jak ta pilka
wpadla do siatki nad Cojocaru (mimo lekkiego rykoszetu po nodze Pozo)?
Dlaczego defensywa byla tak bierna? Kolendowicz blyskawicznie zdjal z
boiska Borgesa.
W 73. minucie Pogon uzyskala kolejnego gola kontaktowego (Koulouris), ale
po analizie VAR arbiter bramki nie uznal i druzyna znow miala pod gorke.
Probowala walczyc, ale w 82. po kontrze dobil ja Maurides. Ten gol zamknal
nadzieje Portowcow na chocby remis, bo Radomiak byl zbyt dobrze
dysponowany, by wypuscic taka przewage.
Pogon szanse do rehabilitacji bedzie miala w najblizsza sobote w meczu z
Motorem Lublin.
Pogon: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar Z, Huja, Borges (60. Koutris) –
Ulvestad (84. Bieganski), Pozo (84. Kostorz), Przyborek (72. Wojciechowski)
– Mukairu (72. Paryzek), Grosicki – Koulouris.
-Mbaye N’Diaye znowu katem pilkarzy Arki Gdynia. Przegrana inauguracja
sezonu z Motorem w Lublinie
Arka Gdynia nie zdolala zdobyc punktu w pierwszym meczu po powrocie do PKO
Ekstraklasy. Zolto-Niebiescy przegrali w Lublinie z Motorem. W pierwszej
polowie Arka zdobyla gola, ktorego nie uznal sedzia Bartosz Frankowski z
Torunia. Zwycieska bramka dla gospodarzy padla na poczatku drugiej polowy
spotkania.
Trener Dawid Szwarga mial nad czym myslec wybierajac sklad na inauguracje w
PKO Ekstraklasie. Ostatecznie w kadrze meczowej w ogole nie znalazl sie
kapitan zespolu, Dawid Gojny. Jego miejsce na boisku zajal Dawid
Abramowicz. Nie bylo takze nowego nabytku Edu Espiau, ale za to na lawce
rezerwowych usiedli juz wracajacy po urazach Marc Navarro oraz Szymon
Sobczak. Obaj zreszta pojawili na boisku w drugiej polowie spotkania.
Pierwsza polowa meczu byla dosc wyrownana. Arka nie zaskoczyla i postawila
na odpowiedzialna i konsekwentna defensywe oraz dobra organizacje gry, co
jest bardzo wazne dla trenera Szwargi. To sprawialo, ze pilkarze Motoru
mieli problemy, zeby stwarzac sobie kolejne sytuacje bramkowe. Duze
problemy mial Dominick Zator, ktory musial toczyc pojedynki z Mbaye
N’Diaye. Wlasnie N’Diaye i Lukasz Wojcik mieli najlepsze okazje bramkowe,
ale ich nie wykorzystali. Zwlaszcza N’Diaye, ktory glowa spudlowal z bliska.
Gola strzelila za to Arka, ale radosc byla przedwczesna. W 15 minucie z
rzutu roznego dosrodkowal Hide Vitalucci, a pilke glowa do siatki skierowal
Julien Celestine. Sedzia Bartosz Frankowski gola jednak nie uznal, bo pilke
probowal jeszcze zagrac stojacy przed bramkarzem Alassane Sidibe, ktory byl
na pozycji spalonej.
Na poczatku drugiej polowy Arka popelnila kosztowny blad, ktory od razu
przelozyl sie na straconego gola. Bartosz Wolski zagral pilke w pole karne,
a tam N’Diaye wygral pojedynek z Abramowiczem i pewnie skierowal pilke do
siatki. Pracowal na tego gola, bo mial okazje juz w pierwszej polowie, ale
nie potrafil ich wykorzystac. N’Diaye to juz taki kat Zolto-Niebieskich, bo
jego gol strzelony w Gdyni przed rokiem zadecydowal, ze to Motor, a nie
druzyna z Gdyni, awansowal po barazach do PKO Ekstraklasy. Arka z kolei
miala czego zalowac, bo do tej pory grala bardzo solidnie w defensywie, a
ten jeden blad okazal sie niezwykle kosztowny.
W 78 minucie Motor byl bliski strzelenia pieknego gola, ale po uderzeniu
Krystiana Palacza futbolowka odbila sie od poprzeczki i wrocila na boisko.
Arka do konca dazyla do zdobycia wyrownujacego gola, ale zabraklo
konkretow. Joao Oliveira strzelil prosto w bramkarza Motoru, a Marcel
Predenkiewicz nie trafil do bramki w czystej sytuacji. Nie zmienia to
faktu, ze zwyciestwo Motoru jest w pelni zasluzone, bo to gospodarze byli w
tym meczu lepszym zespolem i przede wszystkim wykorzystali sytuacje
bramkowa.
W drugiej kolejce Arka zagra pierwszy mecz w tym sezonie w Gdyni. Rywalem
bedzie Radomiak Radom, ktory na inauguracje rozgromil Pogon Szczecin 5:1.
I LIGA
1 kolejka
Pogon Grodzisk Maz.-Stal Rzeszow 2-1
LKS Lodz-Znicz Pruszkow 1-0
Slak Wroclaw-Wieczysta Krakow 1-1
G.Leczna-Polonia Bytom 0-3
Tychy-Miedz Legnica 4-3
Stal Mielec-Wisla Krakow 0-4
Chrobry Glogow-Odra Opole 3-0
Pogon Siedlce-Polonia Warszawa 1-1
W poniedzialek Puszcza Niepolomice-Ruch Chorzow
SIATKOWKA
-“Siatkarze w finale Ligi Narodow. Ale niedosyt po turnieju w Polsce
pozostal”-
Piotr Rozpara
30 lipca w Ningbo w Chinach polscy siatkarze rozpoczna rywalizacje w
finalowym turnieju Ligi Narodow. Ostatnie zwyciestwo nad Francja po
tie-breaku w kwalifikacjach w Gdansku bylo imponujace, ale caly turniej juz
znacznie mniej.
Druzyna Nikoli Grbicia udzial w tegorocznej edycji Ligi Narodow zaczela
doskonale. Na pierwszym turnieju kwalifikacyjnym w Xi’an w Chinach wygrala
wszystkie cztery mecze: z Holandia i Japonia po 3:1 oraz Turcja i Serbia po
3:0.
Pierwsza porazka przyszla dziesiec dni pozniej w Hoffman Estates, na
przedmiesciach Chicago, choc przegrany 2:3 pojedynek z Wlochami byl
swietnym widowiskiem. Nastepnie wygrane 3:2 z Kanada i pewne 3:0 z
gospodarzami, USA, i na koniec porazka z Brazylia 1:3. Po tej przegranej
Polacy stracili pozycje lidera tabeli, zamienili sie miejscami z druga
dotychczas brazylijska ekipa.
Te dwa turnieje posluzyly Grbiciowi przede wszystkim do sprawdzenia nowych
zawodnikow. Szczegolnie mecze w Chinach, do Xi’an nie szkoleniowiec nie
zabral ani jednego uczestnika ubieglorocznych igrzysk olimpijskich w
Paryzu. Testy sa niezbedne, bo trzeba wybrac jak najsilniejsza ekipe przed
najwazniejsza tegoroczna impreza – wrzesniowymi mistrzostwami swiata na
Flipinach.
Awans do finalu Ligi Narodow wydawal sie pewny, ale na ostatni turniej
kwalifikacyjny Grbic i tak powolal znacznie silniejszy sklad. Przed wlasna
publicznoscia, w trojmiejskiej Ergo Arenie – gdzie przed dwoma laty Polacy
wygrali LN – wypadalo przeciez pokazac sie z jak najlepszej strony. I
efektownie przypieczetowac awans do finalu w Chinach.
Az tak efektownie jednak nie bylo.
Juz w pierwszym meczu w Gdansku, z Iranem, Polacy sporo sie nameczyli, ale
ostatecznie wygrali 3:2. Potem przyszedl jednak slaby wystep i porazka z
Kuba 1:3. Po tym spotkaniu Nikola Grbic byl tak zly, ze zrobil cos, czego
wczesniej nie widzielismy w jego wykonaniu.
Co dzialo sie w szatni, mozemy sobie tylko wyobrazic, bo szkoleniowiec
zabral do niej zawodnikow zaraz po spotkaniu. Dopiero po rozmowie zawodnicy
wrocili do strefy dla mediow. – Pierwszy raz tak zrobilem, ale kiedys
przychodzi pierwszy raz – stwierdzil Grbic.
Okazja do rewanzu byla dwa dni pozniej. Ale Polacy z niej nie skorzystali,
w sobotnie popoludnie znow przegrali – tym razem z Bulgaria 2:3.
“Obie porazki sa bardzo bolesne, bo chyba niewielu sie ich spodziewalo. To
trudny moment i nie ma co ukrywac, ze nie wszystko uklada sie tak, jakbysmy
chcieli”
– stwierdzil rozgrywajacy Marcin Komenda.
Dwie porazki z rzedu polskiego zespolu w meczach o punkty zdarzyly sie po
raz pierwszy za kadencji Nikoli Grbicia, czyli od stycznia 2022 roku).
Przegrana z Bulgaria sprawila, ze trzeba bylo coraz uwazniej patrzec w
tabele. Miejsce w pierwszej siodemce, dajace udzial w finalowym turnieju
Ligi Narodow, nie bylo bowiem jeszcze pewne. Z pomoca przyszli rywale –
wyniki innych spotkan zakonczyly sie tak, ze Polacy moga byc pewnie gry na
przelomie lipca i sierpnia w Ningbo.
Gorsza informacja byla natomiast zmiana na pozycji lidera Miedzynarodowej
Federacji Siatkowki (FIVB). Przez ponad trzy lata zajmowali ja Polacy.
Porazki z Kuba i Bulgaria sprawily jednak, ze liderem zostali Wlosi 370,22
pkt). Polska spadla na drugie miejsce (369,13) i minimalnie wyprzedzala
Francje (368,63), z ktora w niedzielny wieczor zmierzyla sie na zakonczenie
kwalifikacji.
Francuzi to ubiegloroczni triumfatorzy Ligi Narodow (zdobyli ten tytul na
turnieju w Lodzi), mistrzowie olimpijscy z Paryza (w finale pokonali Polske
3:0). Przed niedzielnym meczem w Ergo Arenie takze mieli zapewniony awans
do finalu w Chinach.
I to byl najlepszy mecz Polakow na tym turnieju. Pojedynek dwoch wielkich
zespolow, pelen efektownych akcji. Po prawie dwoch i pol godzinie gry
Polacy wygrali 3:2, zajmujac ostatecznie piate miejsce w kwalifikacjach.
Wygrana z Francja pozwolila tez po 24 godzinach wrocic Polakom na pierwsze
miejsce w rankingu FIVB. Maja teraz 374,10 pkt i wyprzedzaja Wlochy
(370,22) oraz Francje (363,66).
Finalowy turniej Ligi Narodow siatkarzy rozpocznie sie w Ningbo 30 lipca.
Tego dnia zaplanowano dwa pierwsze cwiercfinaly, kolejne dwa odbeda sie
dzien pozniej. O awans do polfinalu Polska zagra z Japonia, ktora
kwalifikacje zakonczyla na czwartym miejscu. Pozostale pary cwiercfinalowe
tworza Brazylia (1. miejsce kwalifikacjach) i Chiny (17., przedostatnie
miejsce – gospodarz turnieju finalowego), Wlochy (2.) i Kuba (7.) oraz
Francja (3.) i Slowenia (6.). Polfinaly rozegrane zostana 2 sierpnia, a
dzien pozniej – final i mecz o trzecie miejsce.
Wczesniej, bo juz w najblizsza srode, 23 lipca, rozpocznie sie w Lodzi
finalowy turniej Ligi Narodow siatkarek. Polki, jako gospodynie, udzial w
nim mialy zagwarantowany. Swietna forme potwierdzily jednak w eliminacjach,
zajmujac w nich czwarte miejsce. W cwiercfinale lodzkiego turnieju druzyna
Stefano Lavariniego zagra z Chinami (sroda, 23 lipca, godz. 20).
Mecze Polakow na turnieju w Trojmiescie: Polska – Iran 3:2 (25:19, 23:25,
25:18, 21:25, 15:8), Polska – Kuba 1:3 (25:22, 19:25, 21:25, 24:26), Polska
– Bulgaria 2:3 (25:17, 22:25, 23:25, 29:27, 11:15), Polska – Francja 3:2
(32:30, 20:25, 25:20, 23:25, 15:12).
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, tvpsport.pl, polsatsport.pl,
dziennikbaltycki.pl, gs24.plopracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl