Dzien dobry – tu Polska – 20.11.2022

DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
20 listopada 2022r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

PILKA NOZNA
MISTRZOSTWA SWIATA KATAR 2022
Grupa A
Katar-Ekwador 0-2
“Mundial w listopadzie? Wreszcie ten miesiac trwajacy do Wielkanocy ma
jakis sens”-Wojciech Kuczok
Marzy mi sie tylko mundial bez kaca i wrazenia, ze przyszlismy w
zapaskudzonych kaloszach i arbeitsanzugach na bal do palacu.
Dlaczego mundial pod koniec roku ma sens? Bo sam koniec roku jest bezsensu.
Absurdalnie krotkie dni, nieustannie niski pulap chmur, depresja
z niedoswietlenia, spaliny, smog, poza rejonami gorskimi snieg tylko
waciany na domowych choinkach lub styropianowy w galeriach handlowych,
za to bloto posniegowe na ulicach, chodnikach, w glowach – bloto oblepia
narod az do wiosny. Do tego jeszcze przedswiateczny stres, dywanowe
bombardowanie swieckimi koledami Wham i Mariah Carey, a przy tym
inflacja, bieda, wojna, kaczyzm i wszyscy w rodzinie smiertelnie na
siebie poobrazani – toz to dopust bozy, a nie Boze Narodzenie.
Czerwiec ma sens, zwlaszcza lamany przez lipiec, lato sie panoszy, noce
krociutkie, koniec roku szkolnego, czas kanikuly – za to spedzanie
czerwca przed telewizorem to nonsensowne marnotrawstwo. Ze tez nikt
nigdy wczesniej na to nie wpadl: najwieksze pilkarskie swieto powinno
sie odtad odbywac wlasnie wtedy, kiedy innych radosci z zycia czerpac
nie sposob, w okresie wiecznolistopadowej zmuly narodowej, bo w Polsce
ten miesiac trwa az do wiosny. Prawdziwych zim juz przeciez nie ma,
zostaly jakies rozmemlane przedzimia i przedwiosnia, staroslowianskie
przyslowie “idzie luty, pod ch… buty” juz dawno stracilo sens, teraz
od Wszystkich Swietych do Wielkanocy mozna dreptac w cizmach pod kostke.
Na sezonowa chorobe afektywna mundial jest doskonalym antidotum: przez
miesiac nie bedzie mnie obchodzila pogodowa zenada za oknem ani to, ze
jak tylko sie czlowiek zbudzi, kawe sobie zaparzy i pare spraw zalatwi,
juz sie robi ciemno “o szesnastej w nocy”. Tegoroczny schylek roku
bedzie dla mnie najmilszy od czasow niepamietnych. O tak – mundial w
listopadzie ma sens.
Ale czy reprezentacja Polski ma sens na mundialu? Czas mistrzostw swiata
w pilce noznej wywoluje we mnie stan przedluzonej euforii, kibicowski
trans, blogostan czlowieka zyjacego od transmisji do transmisji – ale od
trzydziestu szesciu lat zdarza sie, ze mnie z tego rozanielenia
brutalnie wyrywaja wystepy Polakow. Najmilej wspominam te radosci
niezmacone, kiedy o tym, ze do turnieju nie pasujemy, nie musielismy sie
przekonywac w jego trakcie. Brak Polski na mundialu to brak stresu,
frustracji i kaca. Nieobecnosc Polakow dawala szanse na spokojne
kontemplowanie rozgrywek, zarowno tych wytrawnych, o pieknie dyskretnym,
jak na mundialach lat 90., ktore sie szczesliwie bez naszej kadry
o(d)bywaly, jak i tych w Afryce oraz Brazylii, podczas mistrzostw
bajecznie efektownych, pelnych historycznych sensacji z legendarnym
Mineirazo, kleska Brazylii z Niemcami 1:7, na czele.
Wole przecierac oczy ze zdumienia z innych powodow niz ten, ze Polacy
graja jeszcze gorzej, niz mozna to bylo sobie wyobrazic. Jakims bowiem
cudem, choc jestesmy doswiadczeni przeklenstwem kiepskich startow
reprezentacji Polski, za kazdym razem nie mozemy sie nadziwic, ze znowu
spartaczyli pierwszy mecz, nadto uczynili to w jeszcze gorszym stylu niz
poprzednio. Od bez mala pol wieku Polska nie wygrala swojego meczu
otwarcia, za kazdym kolejnym razem dajac popis narastajacej
nieudolnosci. O ile inauguracyjny remis z pozniejszymi triumfatorami w
Hiszpanii mogl rozczarowac tylko nadmiernie rozpieszczonych kibicow w
roku 1982, a niemrawy remis z Marokiem cztery lata pozniej okazal sie
kluczowy do wyjscia z grupy, o tyle w XXI wieku klatwa trefnego startu
przygniatala naszych pilkarzy do murawy. Z Korea w 2002 r. i tak bysmy
nie wygrali, bo sedziowie postanowili gospodarzy dociagnac do strefy
medalowej, ale jednak poczulismy sie spoliczkowani gladkim 0:2,
zwlaszcza po bunczucznych zapowiedziach selekcjonera. Z Ekwadorem w 2006
r. oberwalismy juz wylacznie z powodu wlasnej slabosci i najpewniej
lekcewazacej postawy – kto wie, czy nie przyczynil sie do tej kleski o
kilka miesiecy wczesniejszy sparing, w ktorym nie dalismy tym samym
rywalom powachac pilki. Z Senegalem w Rosji wygladalismy juz na
niedorajdow smiertelnie wyczerpanych samym istnieniem i choc udalo sie
wreszcie po czterdziestu czterech latach strzelic bramke, nie byl to gol
ani honorowy (resztki honoru stracilismy pozniej z Japonia), ani
pocieszenia, bo po tym pokazie martwego futbolu nic nas juz pocieszyc
nie moglo.
Z czymze wiec teraz wiazac nadzieje? Znowu trafia nam sie rywal
najgorszy z mozliwych: zbyt slaby, aby zdjac z nas presje, i zbyt mocny,
by pozwolic nam sie wolno rozkrecac. Meksykanie zawsze wychodza z grupy,
nam sie to w tym wieku jeszcze nie udalo – zatem juz przed pierwszym
gwizdkiem mamy przegwizdane, bo musimy odrabiac straty psychologiczne.
W dodatku znowu kilka dni przed impreza zagralismy towarzysko z Chile,
jak przed czterema laty – no jasna cholera, jeszcze sie turniej nie
zaczal, a juz mam déjà vu, dla kibica przesadnego to oznacza, ze juz
jest pozamiatane, w grudniu nas w Katarze nie zobacza. No, chyba ze
bedzie jak z Chile wlasnie, po michniewiczowsku, zagramy pazdzierz z
happy endem. Bo zadna ekipa obecnego selekcjonera nie grala pieknie, ale
zarazem kazdej zdarzalo sie osiagac wyniki nad stan.
W konfrontacji z Latynosami bylo widac, ze tanczyc z pilka to oni
potrafia lepiej od nas, wygladamy przy nich blado i topornie, ale jednym
ukaszeniem z przyczajki potrafimy ich ograc. Reprezentanci Polski beda
musieli wychodzic z siebie, zeby wyjsc z grupy, ale nie przesadzalbym z
oczekiwaniami. Chlopaki, prosze was, zebyscie po prostu nie byli znowu
najgorsi.

-“Katar 2022. Jak ocalic honor polskiej pilki na mundialu?”-Dariusz Wolowski
Pilkarska reprezentacja Polski musi zmienic swoje zwyczaje. Na
mundialach rozgrywanych w XXI wieku powtarzala te sama sztance: mecz
kluczowy, mecz o wszystko i mecz o honor, jedyny zwycieski. W Katarze
gra o honor wypadlaby z Argentyna – faworytem turnieju.
Leo Messi kontra Robert Lewandowski to ma byc jeden z hitow fazy
grupowej. Mimo wszystko bardzo bysmy nie chcieli, zeby sprawa awansu
polskich pilkarzy do 1/8 finalu katarskich mistrzostw rozstrzygala sie
ostatniego dnia listopada. Pojedynek gigantow nie bedzie wyrownany. Za
siedmiokrotnym laureatem Zlotej Pilki stoi teoretycznie znacznie
mocniejszy zespol.
Po nieudanym starcie na turnieju Mexico’86 zirytowany Zbigniew Boniek
powiedzial, ze poczekamy 20 lat na kolejny awans. Z czasem te slowa
nabraly znamion klatwy. Boniek kilka razy ja odwolywal, ale my zmuszeni
bylismy czekac do 2002 r. 16 lat bez udzialu polskich pilkarzy w wielkim
turnieju.
W plebiscycie “Wyborczej” w dziesiata rocznice obalenia komunizmu, na
pytanie, co boli Polakow, upadek polskiej pilki byl na tak eksponowanym
miejscu, ze wprowadzil w glebokie zdumienie i konsternacje naczelnych
gazety. My, dziennikarze dzialu sportowego, moglismy im zacytowac slowa
polskiego papieza, ze z wszystkich rzeczy niewaznych futbol jest
najwazniejszy.
W koncu w 2002 r. do Korei wybrala sie druzyna Jerzego Engela.
Selekcjoner do tego stopnia stracil panowanie nad rozsadkiem, ze
zapowiedzial walke o zloty medal. Kiedy Polacy wylosowali gospodarzy
turnieju, Engel obwiescil, ze “mamy karnego, trzeba go tylko wykorzystac”.
Przebudzenie ze snow o potedze nastapilo z pierwszym gwizdkiem sedziego.
Frustracja wylala sie na piosenkarke Edyte Gorniak, ktora zbyt wolno
zaspiewala Mazurka Dabrowskiego (przed starciem Korea – Polska).
Pilkarze Engela biegali po boisku w takim samym tempie. Mecz kluczowy
zostal przegrany 0:2, wiec z Portugalia trzeba bylo zagrac o wszystko.
Skonczylo sie dwa razy gorzej, 0:4.
Gdy juz nie bylo szans na awans z grupy, mistrzostwa zostaly przegrane,
selekcjoner wystawil rezerwowych na mecz z USA. Ci wygrali 3:1, broniac
honoru polskiego pilkarza. W ten sposob Engel powolal do zycia nowa
tradycje: meczu kluczowego, meczu o wszystko i meczu o honor.
Pawel Janas te tradycje podtrzymal na mundialu w Niemczech cztery lata
pozniej. Nie uprawial przed mistrzostwami fanfaronady takiej jak
poprzednik, ale Polacy przegrali na starcie z Ekwadorem 0:2, potem z
Niemcami w meczu o wszystko 0:1. Z Kostaryka wygrali o honor.
Kto mogl pomyslec, ze zmienia sie pokolenia polskich pilkarzy, a
tradycja przetrwa? Adam Nawalka to byc moze najlepszy selekcjoner,
jakiego kadra miala w XXI wieku. Doprowadzil ja do cwiercfinalu Euro
2016. Dwa lata pozniej na mundialu w Rosji zla tradycja wrocila. Mecz
kluczowy z Senegalem zostal przegrany 1:2, mecz o wszystko z Kolumbia –
0:3. Na koniec, w grze o honor, przyszlo zwyciestwo nad Japonia 1:0.
Co z ta nieprzyjemna tradycja poczac w Katarze? Jesli druzyna Czeslawa
Michniewicza chce ocalic honor, nie powinna czekac do trzeciego meczu.
Argentyne bedzie trudniej pokonac niz USA, Kostaryke i Japonie. Niech
Polacy zaczna wygrywac wczesniej: chocby od pierwszego meczu z Meksykiem.
Chcielibysmy bardzo, zeby w Katarze honor polskiej pilki mocno nie
ucierpial. Nie mozemy oczekiwac pieknej gry, bo jeden z liderow kadry
Grzegorz Krychowiak nie pozostawil zludzen, ze jej nie bedzie. “W pilke
gra sie po to, zeby wygrywac” – oglosil. Jestem za. Po co z tym czekac
az do spotkania z Argentyna?

“Bartosz Bereszynski: W meczu z Meksykiem to my mamy rzadzic”-
Marcin Wesolek
Gdybym na kazdym treningu przed mundialem bal sie o kontuzje, od trzech
miesiecy trenowalbym na pol gwizdka – mowil obronca reprezentacji Polski
Bartosz Bereszynski.
Niedzielny trening w polskiej bazie w Al Kharaitiyat byl zamkniety dla
prasy, dziennikarzom i fotoreporterom nie pozwolono obejrzec nawet
zwyczajowego pierwszego kwadransa zajec. Mozna tylko domyslac sie
dlaczego: juz przed mundialem trener Czeslaw Michniewicz zwracal uwage
na znaczenie stalych fragmentow gry. W rzutach roznych Polacy maja
upatrywac swoich szans na strzelenie gola na mundialu.
– Treningi sa dobre, nic nam w nich nie przeszkadza. Pogoda takze.
Przestrzegano nas przed upalami, ale po poludniu temperatura jest juz
znosna, a dzis to nawet taka na bluze – mowil w niedziele obronca
reprezentacji Polski Bartosz Bereszynski. Czy wiedzac o kontuzji, jakiej
juz w Katarze doznal Karim Benzema, reprezentanci maja z tylu glowy to,
ze za chwile rozegraja co najmniej trzy wazne mecze i na treningach
uwazaja na siebie? – Nie. Gdybym tak myslal, od trzech miesiecy
trenowalbym na pol gwizdka, wiedzac, ze za chwile mundial. Na zajeciach
trzeba dawac z siebie wszystko, a odpowiednio wytrenowane cialo wytrzyma
obciazenia – odpowiedzial Bereszynski. – Jestem juz po trzydziestce, ale
gdy wstaje rano, plecy jeszcze nie bola. W dzisiejszej pilce koniec
kariery o kilka lat sie odsunal, pilkarze dluzej sa zdrowi i w formie.
Ja czuje, ze jestem teraz w optymalnej dyspozycji, najlepszej w swojej
karierze, pokazuja to zreszta wyniki badan – dodal.
Dla 23-letniego Sebastiana Szymanskiego to pierwszy mundial. – I moze
nie ostatni, chociaz pewnosci nigdy nie ma. Obecnoscia tutaj spelniam
swoje marzenia, staram sie cieszyc chwila. Uwazam, ze mamy mocna
druzyne, zlozona zarowno z mlodych zawodnikow, jak i tych bardziej
doswiadczonych – mowil pomocnik Feyenoordu, ktory do Holandii po napasci
Rosji na Ukraine przeniosl sie do Holandii. – Transfer pozwolil mi
oczyscic glowe, dal pewnosc siebie, nie dekoncentruja mnie sprawy spoza
boiska – dodal.
Meksykanscy dziennikarze pytali Bereszynskiego o Hirvinga Lozano,
napastnika Napoli, ktorego polski obronca zna z Serie A. – Swietny
pilkarz, duza indywidualnosc, w ostatnich tygodniach w lidze pokazywal
wysoka forme – komplementowal rywala Polak. – O druzynie Meksyku
mielismy do tej pory trzy dluzsze odprawy, kazdy z nas tez pracuje
indywidualnie z informacjami, jakie dostaje ze sztabu. Slabsze strony
rywali znamy, ale musimy myslec o sobie, to my w tym meczu mamy rzadzic
– dodal.

EKSTRAKLASA
Lechia Gdansk-Gornik Zabrze 2-1, zalegly mecz z 2 kolejki.
Lechia wygrala z Gornikiem Zabrze w nieprawdopodobnych okolicznosciach.
(Cud)owny finisz
Pilkarze Lechii Gdansk przez dobre 80 minut nie mieli zadnych
argumentow, zeby pokonac duzo lepszego w tym meczu Gornika Zabrze.
Jednak w koncowce zdarzyl sie cud, zespol Marcina Kaczmarka zdobyl dwa
gole, wygral 2:1 i wykaraskal sie ze strefy spadkowej.
Kiedy wszystkie pozostale zespoly ekstraklasy juz od kilku dni maja
wolne od grania (choc niektore wciaz trenuja), Lechii i Gornikowi
przypadl zaszczyt oficjalnego zakonczenia rundy jesiennej. Jednak na
zaszczyty zasluzyli przede wszystkim ci kibice, ktorzy zdecydowali sie
pofatygowac w piatkowy wieczor na trybuny Polsat Plus Areny.
Lechia po porazce z Piastem Gliwice wiedziala, ze aby nie spedzic zimy w
strefie spadkowej, musi pokonac Gornika. W tygodniu zarzad klubu
postraszyl pilkarzy zawieszeniem wyplaty pazdziernikowej pensji i
skroceniem urlopow, jesli im sie to nie uda, co zazwyczaj jest
dzialaniem askutecznym. Znamy zdecydowanie lepsze sposoby na
zmotywowanie pilkarzy do lepszej gry.
Trener Marcin Kaczmarek w porownaniu ze slabiutkim meczem z Piastem
przeprowadzil w skladzie trzy zmiany. Po raz pierwszy od sierpnia w
podstawowym skladzie pojawil sie Marco Terrazzino, szanse dostal tez
Filip Koperski (do jedenastki wskoczyl poza tym Jakub Kaluzinski). W
kadrze meczowej w ogole zabraklo z kolei Macieja Gajosa, ktoremu w
czwartek zmarl ojciec.
Od poczatku spotkania duzo wiecej ochoty do gry i ciut wiecej pomyslu
(czytaj: jakikolwiek pomysl) mieli pilkarze Gornika. Dosc regularnie
przedostawali sie oni pod pole karne gospodarzy i kilka razy zatrudnili
Dusana Kuciaka. Goraco robilo sie glownie po strzalach z dystansu, a
najgrozniejsze bylo uderzenie Lukasa Podolskiego, ktore z duzym trudem
odbil bramkarz Lechii.
Jego koledzy z pola meczyli sie niemilosiernie w kazdym elemencie
pilkarskiego rzemiosla. Dla tych mniej odpornych, ogladanie zespolu w
bialo-zielonych strojach moglo wrecz sprawic fizyczny bol. Zwlaszcza
zebow, ale nie tylko. W grze Lechii nie zgadzalo sie nic, nie wychodzil
jej ani atak pozycyjny, ani kontrataki. Jeden z nich wrecz koncertowo
spartolil Conrado, ktory zbyt dlugo zwlekal z podaniem do Ilkaya
Durmusa. A kiedy juz w koncu zdecydowal sie na podanie, zagral do Turka
nie w tempo.
Przed przerwa gospodarze ani razu nie zagrozili bramce Gornika, nie
oddali choc jednego celnego uderzenia, zreszta nawet nie podjeli proby.
Nic, zero, null, nothing. Naprawde przykro bylo patrzec na zespol
Lechii, kiedy podejmowal nieporadne proby ofensywne, zreszta w
dzialaniach obronnych nie bylo lepiej. Na przyklad kompletnie
nieskoordynowany byl pressing, w trakcie ktorego kazdy biegal sobie a
muzom.
Kiedy wydawalo sie, ze Lechia bohatersko utrzyma po pierwszej polowie
bezbramkowy remis, w doliczonym czasie gry Gornik krotko rozegral rzut
rozny, a po dosrodkowaniu w pole karne nienaciskany specjalnie Emil
Bergstr�sm, strzalem glowa pokonal Kuciaka. To byla wielopoziomowa
katastrofa…
W przerwie nad obiektem w Letnicy przeszla sniezyca i boisko w ciagu
kilku minut zrobilo sie zupelnie biale. Warunki do gry zrobily sie
bardzo trudne, w poczynaniach obu zespolow pojawilo sie sporo przypadku.
Zespol Lechii – o dziwo – w poczatkowych minutach drugiej polowy zdolal
przeprowadzic dwie w miare sensowne akcje. Obie zmarnowal Kaluzinski,
najpierw po dosrodkowaniu Davida Steca i bledzie obrony Gornika, potem
po indywidualnej akcji Terrazzino. To jednak bylo wszystko, wciaz na
boisku panowal chaos. Momentami przypominalo to pilkarski kabaret, ale
zupelnie niesmieszny, a juz na pewno do smiechu nie bylo kibicom Lechii.
Kiedy wydawalo sie, ze gdanski zespol zakonczy runde jesienna trzema
porazkami z rzedu, wydarzylo sie cos zupelnie nieprawdopodobnego.
Lechisci mocno nieporadnie, ale jednak probowali atakowac i w koncowce
usmiechnelo sie do nich szczescie. Najpierw po rzucie roznym pusty
przelot zaliczyl bramkarz Gornika Daniel Bielica, a jego blad przytomnie
wykorzystal Mario Maloca. W tych okolicznosciach remis jawil sie jako
ogromny sukces, ale to nie byl jeszcze koniec.
W szostej minucie doliczonego czasu gry w zamieszaniu podbramkowym pilke
zgral glowa Michal Nalepa, a Lukasz Zwolinski – rowniez glowa – po raz
drugi pokonal Bielice! W tym momencie na stadionie zapanowala ogromna i
– powiedzmy sobie szczerze – zupelnie nieoczekiwana euforia. Byl tez
moment, zeby wyrazic solidarnosc z kolega z zespolu, ktory przezyl
rodzinna tragedie.
Wygrana odniesiona w takich okolicznosciach z pewnoscia smakuje
wyjatkowo, a co wazne, pozwoli Lechii spedzic przerwe zimowa na
bezpiecznym 14. miejscu (w tabeli udalo sie minac Piasta Gliwice oraz
Zaglebie Lubin).

-Po nieco ponad roku pracy w Gdyni Ryszard Tarasiewicz zostal zwolniony
z funkcji trenera Arki. Zespol pod jego wodza w poprzednim sezonie nie
awansowal do ekstraklasy, a w obecnych rozgrywkach I ligi zajmuje po
rundzie jesiennej dopiero 6. miejsce.
Tarasiewicz zostal szkoleniowcem Arki 19 pazdziernika 2021 roku, kiedy
zastapil Dariusza Marca. Obejmowal zespol, ktory zajmowal 7. miejsce ze
strata az 12 punktow do liderujacego wowczas Widzewa Lodz. Dzieki bardzo
dobrej rundzie wiosennej pojawila sie szansa nawet na bezposredni awans
do ekstraklasy, ostatecznie zabraklo do tego raptem jednego punktu.
Jednak w barazach arkowcy mocno zawiedli, przegrywajac na wlasnym
stadionie juz w polfinale – z Chrobrym Glogow 0:2.
W obecnym sezonie Arka grala mocno w kratke. Zdarzaly sie jej bardzo
dobre, albo wrecz swietne mecze (5:0 z GKS Tychy, 4:2 na wyjezdzie z
Ruchem Chorzow), ale duzo wiecej bylo tych slabszych. Na dodatek gdynski
zespol kiepsko radzil sobie na wlasnym stadionie. Z dziewieciu spotkan
wygral tylko dwa, a na 27 punktow mozliwych do zdobycia wywalczyl raptem
10. To zdecydowanie za malo, tym bardziej ze wiele z nich zostalo
straconych w kuriozalnych okolicznosciach, chociazby w meczach z
Chrobrym Glogow (od 3:1 do 3:4) czy ostatnim z Podbeskidziem
Bielsko-Biala (od 2:0 do 2:2).
To wszystko zlozylo sie na 28 punktow zdobytych w 18 meczach i dopiero
6. miejsce ze spora strata do pierwszej dwojki (dziewiec punktow do
LKS-u Lodz, szesc do Puszczy Niepolomice). A przeciez przed sezonem Arka
uwazana byla za glownego faworyta do awansu. Jednak jej gra byla
nieprzekonujaca. Mowilo sie, ze pilkarzom podobaja sie metody
Tarasiewicza i stoja za nim murem, ale na boisku zupelnie tego nie
pokazywali, czesto przegrywajac w niezrozumialy sposob.
Kierownictwo klubu postanowilo zatem podziekowac Tarasiewiczowi za
wspolprace. Poprowadzil on zespol w 44 meczach, jego bilans to 23
zwyciestwa, 6 remisow oraz 15 porazek. Na wybor nowego szkoleniowca jest
troche czasu, gdyz runda jesienna w I lidze dobiegla konca. Rozgrywki
wznowione zostana 10 lutego przyszlego roku.

SIATKOWKA
Kolejna wielka siatkarska impreza w Polsce. Zostalo tylko potwierdzenie.
Turniej finalowy Ligi Narodow siatkarzy rozegrany zostanie w 2023 r. w
Gdansku! Najlepsi siatkarze swiata znow przyjada wiec do Polski!
Nieoficjalnie o imprezie poinformowal Polski Zwiazek Pilki Siatkowej na
Twitterze. Kibicom zostalo jeszcze czekac na potwierdzenie tej
wiadomosci, ale mozna byc juz pewnym, ze final Ligi Narodow 2023
rozegrany zostanie w Trojmiescie.
Bedzie to kolejna wielka impreza siatkarska w Polsce w ostatnich latach.
W 2022 r. Polska byla gospodarzem mistrzostw swiata mezczyzn
(wspolorganizowala turniej z Holandia) oraz mundialu kobiet
(wspolorganizowala turniej ze Slowenia), ktory odbyl sie nad Wisla
rowniez osiem lat wczesniej. W XXI wieku w Polsce czterokrotnie
rozgrywano rowniez finaly Ligi Swiatowej, dwa razy Klubowe Mistrzostwa
Swiata mezczyzn, piec razy turnieje finalowe Ligi Mistrzow mezczyzn i
dwa razy Champions League kobiet.
Liga Narodow 2023 bedzie skladala sie z szesciu turniejow
eliminacyjnych, ktore odbeda sie w Kanadzie, Japonii, Holandii, Francji,
Stanach Zjednoczonych i Filipinach. Turniej finalowy w Polsce z udzialem
osmiu najlepszych reprezentacji zostanie rozegrany 19-23 lipca. Polacy
beda bronili trzeciego miejsca.

FORMULA 1
Verstappen wygrywa na koniec sezonu, pozegnanie Sebastiana Vettela.
Max Verstappen wygral wyscig o Grand Prix Abu Zabi, czyli ostatnia
odslone sezonu 2022 Formuly 1! Kierowca Red Bulla minal linie mety przed
Charlesem Leclerkiem oraz Sergio Perezem. Holender juz kilka tygodni
temu zapewnil sobie mistrzostwo swiata. Wicemistrzostwo przypieczetowal
Leclerc. Na Yas Marina z krolowa sportow motorowych oficjalnie pozegnal
sie Sebastian Vettel, ktory pojechal ostatni wyscig w karierze.

PILKA RECZNA
“VAR w polskiej pilce recznej. Na razie tylko testowo”-
Piotr Rozpara
Testy technologii VAR rozpoczyna PGNiG Superliga pilkarzy recznych.
Pierwsze spotkanie pod okiem tego systemu – w piatek w Plocku.
O tym, ze pilka reczna jest jedna z jedna z najtrudniejszych gier
zespolowych do sedziowania, nie trzeba nikogo przekonywac. Te same
sytuacje potrafia byc przez arbitrow interpretowane na skrajne sposoby.
O modyfikacji przepisow w tej dyscyplinie sportu, m.in. wprowadzeniu
nowoczesnych technologii, mowi sie od lat. I powoli sa one wprowadzane.
Technologia VAR w pilce recznej stosowana jest od kilku lat podczas
mistrzostw swiata i Europy czy pojedynkow Ligi Mistrzow. Glownie przy
okazji kontrowersji zwiazanych z brutalnym faulem czy zagraniem nie
fair, ale takze tego, czy padla bramka. Doswiadczyli tego polscy
pilkarze reczni na tegorocznych mistrzostwach Europy.
Trzy sekundy przed koncem pojedynku z Rosja w Ondrej Nepela Arenie w
Bratyslawie Michal Daszek pieknym rzutem ze srodka rozegrania pokonal
bramkarza i dal Polsce prowadzenie 29:28. Rosjanie wzieli czas, zegar
pokazywal, ze minelo juz 59 minut i 58 sekund meczu, Rosjanie mieli wiec
2 s na decydujaca akcje. Sedziowie stolikowi uznali jednak, ze do konca
meczu zostaly trzy sekundy, a nie dwie. Po przerwie pilke dostal
Siergiej Kosorotow, pobiegl na lewa strone boiska i rzutem prawie z
polowy boiska pokonal bramkarza Mateusza Zembrzyckiego. W tym samym
momencie zabrzmiala koncowa syrena. Prowadzace mecz sedzie z Francji,
siostry Charlotte i Julie Bonaventura, ogladaly jeszcze powtorki wideo,
ale uznaly, ze gol zostal zdobyty w regulaminowym czasie. Mecz skonczyl
sie remisem 29:29.
Powtorki pokazuja jednak, ze w tej akcji Kosorotow przed rzutem zrobil
cztery kroki. Tymczasem wolno tylko trzy. Sedzie z Francji tego nie
podwazyly, bo podwazyc nie mogly. Wykorzystanie systemu VAR w pilce
recznej mowi bowiem, ze sprawdzic ta technologia mozna, czy bramka padla
w regulaminowym czasie, ale czy zawodnik zrobil blad krokow – juz nie.
Polacy zlozyli protest, ale nie zostal on uwzgledniony.
Teraz VAR wkracza na krajowe parkiety. Piatkowym meczem wicemistrza
kraju Orlenu Wisla Plock z trzecia druzyna minionych rozgrywek Azotami
Pulawy PGNiG Superliga rozpoczyna testy tej technologii.
– Mocno stawiamy na wdrazanie rozwiazan opartych na nowych
technologiach. Obecnie zarowno same rozwiazania VAR sa bardzo rozne, jak
i my dysponujemy innymi mozliwosciami do wdrozenia takiego systemu.
Wynikaja one m.in. z prowadzenia transmisji “na zywo” ze wszystkich
meczow. W tym sezonie chcemy dokonac szczegolowych testow i analiz, tak
by w najblizszej przyszlosci moc rozpoczac stosowanie technologii VAR w
trakcie rozrywek – mowi Piotr Nalezyty, prezes spolki Superliga.
W tym roku w Plocku zaplanowano dwa testy systemu – wlasnie w piatek w
pojedynku z Azotami oraz 11 grudnia w hitowo zapowiadajacym sie meczu
Orlenu Wisly z mistrzem kraju Lomza Industria Kielce. W obu przypadkach
weryfikacja wideo nie bedzie miala jeszcze wplywu na wydarzenia na
parkiecie. Jak informuje Superliga, “material zostanie poddany analizie
w celu stworzenia systemu i rozwiazan optymalnych do polskich warunkow
oraz oczekiwan kibicow”.
– Jestesmy otwarci na rozwiazania oparte na nowych technologiach. Chcemy
poznac mozliwosci proponowane przez dostawcow istniejacych na rynku.
Musimy miec pewnosc, ze system, ktory zaproponujemy zawodnikom, trenerom
oraz przede wszystkim kibicom pilki recznej, bedzie w pelni funkcjonalny
oraz czytelny. Oczywiscie z uwzglednieniem wytycznych w tym zakresie ze
strony EHF oraz IHF – podkresla Marek Janicki, dyrektor biura Zwiazku
Pilki Recznej w Polsce.

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, weszlo.com,
90minut.pl, pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl
opracowal Reksio.