DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 256) (67141)
20 wrzesnia 2023r.
Pogoda
sroda, 20 wrzesnia 24 st C
Czesciowe zachmurzenie
Opady:0%
Wilgotnosc:58%
Wiatr:14 km/h
Kursy walut
Euro 4.66
Dolar 4.36
Funt 5.40
Frank 4.86
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
Zycze Wam pieknego dnia i prognoz pogody takich jak w PL na wrzesien 🙂 juz
nawet wybaczam ten zimny poczatek sierpnia bo teraz to sie nawet bardziej
przyda 🙂
Ania Iwaniuk
Dowcip
Zona dzwoni do meza:
– Gdzie jestes?
– W pracy.
– Tak, przeciez slysze w tle te pijackie rozmowy.
– Kiedy ty kur*a zrozumiesz, ze jestem barmanem?!
Ciala trzech noworodkow zakopane w piwnicy. Jedno z dzieci urodzilo sie
kilka tygodni temu. W niedziele przeprowadzono sekcje zwlok trzech
noworodkow, ktorych ciala odnaleziono w piwnicy domu w niewielkiej wsi na
Pomorzu. Wiadomo, ze jedno z dzieci urodzilo sie kilka tygodni temu,
pozostala dwojka wczesniej. – Na opinie sekcyjna bedziemy musieli jednak
poczekac po przeprowadzeniu szeregu dalszych badan – powiedziala tvn24.pl
prokurator Grazyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okregowej w
Gdansku.
– Ze wstepnych ustalen wynika, ze jedno z tych dzieci urodzilo sie kilka
tygodni przed ujawnieniem, dwoje pozostalych, ktorych ciala znajdowaly sie
w stanie rozkladu, wczesniej. Na opinie sekcyjna bedziemy musieli jednak
poczekac po przeprowadzeniu szeregu dalszych badan – potwierdzila
rzeczniczka gdanskiej prokuratury. Dodala, ze sledczy zakonczyli czynnosci
w sobote. Prokuratura caly czas jednak bada rozne watki tej sprawy. Jeden z
nich dotyczy tego, czy rodzina byla pod opieka osrodka pomocy spolecznej. –
Sledczy musza podsumowac prace, ktora wykonali w weekend. Oczywiscie, jak w
kazdej tego typu sprawie, beda badane wszelkie okolicznosci dotyczace tej
rodziny – przyznala prokurator Grazyna Wawryniuk. Wawryniuk podkreslila, ze
sygnalem dla sluzb do rozpoczecia dzialan byla informacja o tym, ze
podejrzana byla w ciazy, choc ja ukrywala. – Po pewnym czasie kobieta
pojawila sie juz bez ciazowych objawow, absolutnie zaprzeczajac – dodala.
Makabryczna zbrodnia
Cialo pierwszego noworodka znaleziono w piatek w piwnicy jednego z domow w
powiecie koscierskim. W sprawie zatrzymane zostaly dwie osoby: 54-letni
mezczyzna i 20-letnia kobieta, ktora jest jego corka, a zarazem matka
zmarlego dziecka. W piatek poznym wieczorem na tej samej posesji znaleziono
cialo drugiego noworodka w stanie znacznego rozkladu. W sobote przed
poludniem sledczy podali informacje o odnalezieniu zakopanych w piwnicy
zwlok trzeciego dziecka. Jak poinformowal w sobote Mariusz Duszynski z
Prokuratury Okregowej w Gdansku, w sobote trwaly czynnosci z zatrzymana
20-latka. Prokurator przedstawil jej zarzut popelnienia trzech przestepstw.
Dwoch z artykulu 148, paragraf 1 (Kodeksu karnego – red.), czyli zabojstwa.
Trzecie przestepstwo to czyn kazirodczy z artykulu 201 Kodeksu karnego –
powiedzial Duszynski. Prokurator zaznaczyl, ze w zwiazku z zarzutami
zabojstwa kobiecie grozi kara dozywotniego wiezienia. Z kolei za czyn
kazirodczy grozi od trzech miesiecy do pieciu lat pozbawienia wolnosci. Do
prokuratury doprowadzono rowniez 54-letniego ojca kobiety. Po poludniu
prokurator Duszynski przekazal, ze mezczyzna uslyszal piec zarzutow. Trzy z
nich dotycza zabojstwa noworodkow, a dwa pozostale – kazirodztwa. Drugi z
tych ostatnich zarzutow dotyczy innej corki.
Sad zdecydowal o trzymiesiecznym areszcie wobec obojga podejrzanych.
Rzucal kamieniami w bizona. “Kupilismy bilet, a zwierzeta nic nie robia”.
Poznanskie zoo opublikowalo nagranie, na ktorym widac mezczyzne, ktory
rzucal w odpoczywajacego bizona kamieniami. “Nie napiszemy (…) slow,
ktore nam sie cisna na usta. Sa to slowa bardzo wulgarne” – skomentowali
pracownicy ogrodu, ktorzy chca, by zwiedzajacy poniesli konsekwencje
swojego zachowania. Do zdarzenia doszlo w niedziele w Nowym Zoo w Poznaniu.
Na nagraniu, ktore opublikowal ogrod na Facebooku, widac grupe osob, ktore
stoja przy barierkach oddzielajacych publicznosc od zwierzat. Na pierwszym
planie jest dwoch mezczyzn z dzieciecym wozkiem. Nagle mezczyzna ubrany w
rozowa koszulke chwyta lezacy na ziemi kamien i rzuca nim w kierunku
odpoczywajacego bizona. Cala sytuacje nagral inny zwiedzajacy, ktory
zadzwonil na numer alarmowy zoo, powiadomil pracownikow o zdarzeniu i
przekazal nagranie.
“Tlumaczenie zwiedzajacych: ‘kupilismy bilet, a zwierzeta nic nie robia’
(sic!)” – napisali pracownicy zoo na Facebooku.
I dodali: “Nie napiszemy i serdecznie Panstwa prosimy, byscie tez tego nie
robili, slow, ktore nam sie cisna na usta. Sa to slowa bardzo wulgarne.
Jestesmy przekonani, ze dziecko, gdy dorosnie, tez bedzie rzucalo
kamieniami w owych panow, szczegolnie gdy starzy, schorowani czy zmeczeni
upalem ‘nic nie beda robili’. Wstyd nam za wielu ludzi przed rezydentami
naszych wybiegow”. Zoo nie chce pozostawic tego bez konsekwencji
Ewa Zgrabczynska, dyrektorka poznanskiego zoo, nie kryje oburzenia
sytuacja. – Zwierze zachowywalo sie normalnie jak na ten czas, natomiast
absolutnie nienormalnie zachowali sie zwiedzajacy – ocenia.
Jak mowi, sa bardzo wdzieczni autorowi nagrania za reakcje. – Oczywiscie
zglosimy te sytuacje organom scigania ze wzgledu na to, ze w naszym
mniemaniu doszlo do naruszenia nie tylko regulaminow zwiedzania zoo, ale i
ustawy o ochronie zwierzat – podkresla.
I dodaje, ze niestety przepisy zwiazane z ochrona wizerunku i danych
osobowych uniemozliwiaja im stworzenie “czarnej listy”, na podstawie ktorej
niektorzy zwiedzajacy mieliby zakaz wejscia do ogrodu. Rzucanie kamieniami
jest to – nazwijmy to wprost – skrajnie chamskie zachowanie i brak kultury
– dodaje. Za lamanie ustawy o ochronie zwierzat w skrajnych wypadkach grozi
nawet kara wiezienia. Taka kara spotkala mezczyzne, ktory w 2016 roku
wszedl na teren przeznaczony tylko dla personelu zoo i stamtad dzgal kijem
odpoczywajacego tygrysa.
Bartoszowi B. za dzganie tygrysa grozily dwa lata wiezienia. Sad skazal go
na miesiac pozbawienia wolnosci oraz nawiazke w wysokosci 1000 zlotych na
rzecz towarzystwa opieki nad zwierzetami. Poniewaz mezczyzna byl juz
wczesniej czterokrotnie skazywany, sad nie zdecydowal sie na kare w
zawieszeniu.
Wyludzali pieniadze z urzedow miast i gmin. 11 milionow strat. Policjanci
Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestepczosci w Lodzi rozbili grupe
zajmujaca sie wyludzeniami srodkow pienieznych z urzedow miast i gmin w
calym kraju oraz praniem brudnych pieniedzy. Straty w wyniku dzialalnosci
przestepcow wyniosly lacznie 11 milionow zlotych. Podkomisarz Krzysztof
Wrzesniowski przekazal PAP, ze nad sprawa pracowali policjanci z lodzkiego
CBZC pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Lodzi. – Sprawcy podszywali sie
pod pracownikow bankow i poslugujac sie skrzynkami poczty elektronicznej o
adresach ludzaco podobnych do domen bankowych, oferowali preferencyjne
warunki lokat terminowych. Nastepnie przyjmowali wplacone przez urzedy
pieniadze na przygotowane rachunki zalozone na tak zwane slupy – wyjasnil
policjant. Podkomisarz Krzysztof Wrzesniowski podkreslil, ze grupa
skradzione pieniadze inwestowala w zakup kryptowalut lub wyplacala w
bankomatach.
– Ustalono, ze oszusci podejmowali dzialania wzgledem 93 urzedow miast,
gmin i starostw powiatowych. Ostroznosc dysponujacych funduszami oraz
ostrzezenie przez funkcjonariuszy CBZC skutkowaly przerwaniem negocjacji,
co uchronilo kolejne urzedy przed utrata srodkow – przekazal policjant.
Policjanci w tej sprawie zatrzymali 17 podejrzanych, w tym pieciu
urzednikow, ktorzy w prokuraturze uslyszeli zarzuty za przekroczenie
uprawnien lub niedopelnienie obowiazkow. Wobec 13 czlonkow zorganizowanej
grupy przestepczej zastosowano srodek zapobiegawczy w postaci tymczasowego
aresztowania. Do chwili obecnej dokonano zabezpieczenia mienia na kwote
przekraczajaca 11 milionow zlotych. Policjanci zabezpieczyli u podejrzanych
pieniadze oraz miedzy innymi sztabki srebra, kolekcje zlotych monet i
zegarki o lacznej wartosci 300 tysiecy zlotych. Ponadto zatrzymano
kilkadziesiat komputerow, dyskow twardych, telefonow, tabletow, kart SIM, a
takze obszerna dokumentacje bankowa – wyliczyl podkomisarz Wrzesniowski.
Wedlug ustalen sledczych wsrod inicjatorow grupy byly osoby o wieloletnim
doswiadczeniu w oferowaniu uslug finansowych dla sektora korporacyjnego. –
Podejrzani posiadali duza wiedze zwiazana z kryptowalutami. Jeden z nich po
oszustwie utworzyl i wprowadzil na rynek wlasna kryptowalute. Z ustalen
wynika rowniez, ze czesc srodkow pochodzacych z przestepstw byla lokowana w
nieruchomosci w krajach Europy Zachodniej – przekazal.
I dodal: – Funkcjonariusze CBZC wspolnie z Prokuratura Regionalna w Lodzi
analizujac zebrane w sprawie dowody, wpadli na trop kolejnych, wczesniej
nieznanych oszustw realizowanych przez czlonkow tej samej grupy
przestepczej. Pozwolilo to na ujawnienie i uniemozliwienie przejecia
kolejnych rachunkow bankowych spolek przez podstawione osoby.
Stankiewicz: To nie tylko Wawrzyk i jego Bollywood. Patologii jest znacznie
wiecej, nad tym systemem nie ma zadnej kontroli. To nie tylko Wawrzyk i
jego Bollywood. To jeden z elementow, a patologii jest po prostu znacznie
wiecej. Nad tym systemem nikt nie ma zadnej kontroli – powiedzial w TVN24
zastepca redaktora naczelnego Onetu Andrzej Stankiewicz, autor publikacji
dotyczacych nieprawidlowosci przy wydaniu wiz. Jak mowil, czesc
niespodziewanych nieobecnosci na listach wyborczych PiS to rowniez skutek
tej afery. O nieprawidlowosciach przy wydawaniu wiz mowil w poniedzialek w
TVN24 zastepca redaktora naczelnego portalu Onet Andrzej Stankiewicz, autor
publikacji dotyczacych afery wizowej, miedzy innymi tej, ktora ujawnila
“filmowcow Wawrzyka”, majacych udawac ekipy z Bollywood. Sa firmy
sciagajace ludzi do Polski. Walcza ze soba jak mafie. Firmy, ktore
potrzebuja pracownikow. Czasem sciagaja ich legalnie, czasem nielegalnie.
Jest caly jeszcze jeden rynek, o ktorym nie mowimy. Uzyskiwanie pozwolen na
prace, bo kazdy, kto przyjezdza do Polski, musi miec z urzedu wojewodzkiego
pozwolenie na prace. To takze jest czarny rynek – komentowal Stankiewicz.
Wreszcie jest handel slotami na przesluchaniach w konsulatach. Konsulowie
osobiscie rozmawiaja z ludzmi, ktorzy maja przyjechac do Polski. To nie
jest tylko Wawrzyk i jego Bollywood. To jest jeden z elementow. A patologii
jest po prostu znacznie wiecej. Nad tym systemem nikt nie ma zadnej
kontroli – podkreslal Stankiewicz.
Jak zaznaczyl, “urzedy wojewodzkie powinny byc pod kontrola kancelarii
premiera i MSW, a polityka wizowa pod kontrola Ministerstwa Spraw
Zagranicznych”. Stankiewicz podziekowal tym, ktorzy poinformowali
dziennikarzy o sprawie. – Zglosili sie ze srodka tego systemu wizowego
ludzie z bardzo konkretnymi informacjami, ktorzy powiedzieli, ze po prostu
maja tego dosyc – przekazal.
– I ja czytam te wszystkie publikacje, sam jestem autorem kilku i wiem, ze
to sa rozni ludzie, to nie jest jedno zrodlo informacji. Odezwali sie w tym
calym systemie ludzie, ktorzy po prostu sa przyzwoici, ktorzy nie chcieli w
tym uczestniczyc i tego nie docenial oboz wladzy. Myslal, ze ma takie
panowanie nad systemem i w MSZ-ecie nad ludzmi i nad politykami, bo
przeciez politycy PiS-u wiedzieli – mowil dziennikarz Onetu.
Gosc TVN24 zapowiedzial dalsze publikacje, ktore pokaza, ze “czesc
niespodziewanych nieobecnosci najrozniejszych politykow na listach
wyborczych Prawa i Sprawiedliwosci, nie tylko Piotra Wawrzyka, to jest
wlasnie efekt takze tej afery”. Wiec z wewnatrz PiS-u takze sie odezwali
ludzie z informacjami. Ja bazowalem, piszac o swojej bollywoodzkiej
historii, na dwoch zrodlach. Jedno zrodlo MSZ-owskie, drugie stricte
polityczne. I tego nie docenial PiS, ze sa tacy ludzie, ktorzy dowiedza sie
o tej sprawie i poinformuja o tym dziennikarzy, uznajac, ze musi o tym
wiedziec opinia publiczna – powiedzial Stankiewicz.
Zapytany, czy jest w stanie stwierdzic jednym zdaniem, czyja to afera,
dziennikarz odparl, ze “za wczesnie jeszcze, zeby to powiedziec”. – W tej
chwili mozemy powiedziec afera Wawrzyka, ale to na pewno nie jest ostatnie
slowo – stwierdzil. Sledztwa w sprawie nieprawidlowosci przy skladaniu
wnioskow o wydawanie wiz prowadza prokuratura i Centralne Biuro
Antykorupcyjne. Opozycja mowi o korupcji i twierdzi, ze podejrzenia budza
setki tysiecy wydanych dokumentow. Szef PO Donald Tusk nazwal to
“najwieksza afera XXI wieku w Polsce”. Zastepca dyrektora Departamentu ds.
Przestepczosci Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Daniel Lerman
na czwartkowej konferencji zrelacjonowal, ze “sledztwo wszczete zostalo 7
marca 2023 roku na podstawie materialow przekazanych przez Centralne Biuro
Antykorupcyjne”.
– Dotyczy ono platnej protekcji przy przyspieszaniu procedur wizowych w
stosunku do kilkuset wiz, skladanych wnioskow wizowych na przestrzeni
poltora roku. Z tych kilkuset wiz wieksza czesc zostala zalatwiona
decyzjami odmownymi – tlumaczyl prokurator. Dodal, ze proceder dotyczyl
wnioskow o wizy dla cudzoziemcow w celu wykonywania pracy na terytorium
Polski. Byly wiceminister Piotr Wawrzyk, ktory w zwiazku z afera zostal
odwolany ze stanowiska, trafil w miniony piatek do szpitala.
W bulgarskim kurorcie nad Morzem Czarnym spadl uzbrojony dron. Przy
skalistym wybrzezu Morza Czarnego w kurorcie Tiulenowo w Bulgarii spadl
dron. Jak przekazalo ministerstwo obrony, bezzalogowiec byl wyposazony w
pocisk odlamkowo-burzacy. Na miejsce zdarzenia zostala wyslana specjalna
jednostka, ktora zneutralizowala material wybuchowy poprzez kontrolowana
eksplozje. W niedziele wieczorem w miejscowosci Tiulenowo nad Morzem
Czarnym w Bulgarii menadzer jednego z hoteli, Radoslaw Rusew, znalazl
drona. Zdjeciami odkrycia podzielil sie na Facebooku.
Jak przekazal, do poznej nocy w niedziele bezzalogowiec lezal na
nadmorskich skalach z wlaczona sygnalizacje swietlna. Wedlug Rusewa cale
urzadzenie ma dlugosc od 3 do 3,5 metrow, a przymocowany ladunek wybuchowy
ok. 50-60 cm. Na to, ze to dron wyposazony w material wybuchowy, wskazuje
tez bulgarskie radio publiczne BNR. Jak przekazalo w oswiadczeniu
bulgarskie ministerstwo obrony, w poniedzialek wczesnym rankiem po
zgloszeniu drona z “przymocowanym przedmiotem przypominajacym amunicje”, na
miejsce zostala skierowana specjalna jednostka z bazy marynarki wojennej w
Warnie. Pozniej resort poinformowal w komunikacie, ze okolo godziny 10
czasu polskiego pocisk zostal zneutralizowany. “Personel wojskowy
przeprowadzil ogledziny terenu, podczas ktorych ustalono, ze do
pozostalosci drona przymocowany byl pocisk odlamkowo-burzacy mozdzierza
kal. 82 mm. Oszacowano, ze ze wzgledu na bardzo uszkodzony stan amunicji
jej przeniesienie i transport na skladowisko lub inne odpowiednie miejsce
jej unieszkodliwiania bylo niemozliwe” – zaznaczylo ministerstwo.
Z tego powodu “podjeto decyzje o zniszczeniu na miejscu amunicji
odlamkowo-burzacej mozdzierza, poprzez kontrolowana eksplozje w
zabezpieczonym obszarze w promieniu 150 m”.
Absurd na nowym dworcu. Na tablicach dla niewidomych napisy nie maja
wypustek, zostaly namalowane. Tablice informacyjne na wyremontowanym dworcu
PKP we Wloclawku (woj. kujawsko-pomorskie) nie sa dostosowane do potrzeb
osob niewidomych. Napisow w alfabecie Braille’a pozbawiono
charakterystycznych wypustek. Zostaly namalowane. Z poczatkiem sierpnia z
wielka pompa otwierano zmodernizowany dworzec kolejowy we Wloclawku. Koszt
calej inwestycji to ponad 37 milinow zlotych. Okazuje sie jednak, ze pomimo
wydania tak ogromnych srodkow, nadal sa niedoskonalosci. Jedna z nich sa
niedostosowane do potrzeb osob niewidomych tablice informacyjne. Na
oznaczeniach w alfabecie Braille’a brakuje charakterystycznych wypustek,
ktore pozwalaja osobom niewidomym na rozpoznanie liter. We Wloclawku ktos
wpadl na pomysl, by je namalowac. Problem naglosnila w mediach
spolecznosciowych jedna z internautek, pani Malgorzata. W poscie oznaczyla
odpowiedzialne za te inwestycje Polskie Koleje Panstwowe. “Widoczne na
zdjeciu tablice sa tymczasowe i niezwlocznie zostana wymienione na
odpowiednie, ktore beda spelnialy wszystkie normy. Oczekujemy na
dostarczenie tablic i ich wymiane” – czytamy w odpowiedzi PKP S.A.
“Wezwalismy wykonawce do niezwlocznego dostarczenia docelowych tablic. Do
czasu ich dostarczenia wstrzymalismy platnosci na jego rzecz. Mamy
nadzieje, ze sprawe i zwiazane z tym niedogodnosci dla osob z
niepelnosprawnosciami uda sie rozwiazac jak najszybciej. Do czasu montazu
docelowych tablic, podjelismy decyzje o demontazu obecnych tablic, zeby nie
wprowadzaly pasazerow korzystajacych z dworca w blad” – przekazal
Bartlomiej Sarna z PKP S.A. Nowy dworzec kolejowy we Wloclawku jest
budynkiem trzykondygnacyjnym. Na parterze znajduje sie miedzy innymi
wydzielona strefa dla podroznych z dwiema poczekalniami, toaletami i
pokojem dla opiekuna z dzieckiem.
Po dwoch stronach holu sa pomieszczenia przeznaczone na kasy biletowe – w
czesci poludniowej dla przewoznikow kolejowych, a w czesci polnocnej dla
operatorow komunikacji miejskiej oraz regionalnych polaczen autobusowych.
Obiekt jest rowniez w pelni dostosowany do potrzeb osob z
niepelnosprawnosciami.
Ukraina pozwie Polske, Wegry i Slowacje za zakaz importu zboz
Kijow pozwie Polske, Wegry i Slowacje w zwiazku z odmowa zniesienia zakazu
na ukrainskie produkty rolne, powiedzial wiceminister gospodarki i
rolnictwa Ukrainy Taras Kaczka w ekskluzywnym wywiadzie dla “Brussel
Playbook” Politico. Komisja Europejska zdecydowala sie w piatek zezwolic na
sprzedaz ukrainskiego zboza w calej Unii Europejskiej. Zakonczenie embarga
nie spodobalo sie rzadom Polski, Wegier i Slowacji, ktore wprowadzily
wlasne zakazy w ramach ochrony lokalnych rynkow rolnych. Decyzje te
spotkaly sie z niezadowoleniem ze strony ukrainskiej, ktora zapowiedziala
podjecie krokow prawnych.
– Wazne jest, aby udowodnic, ze te dzialania sa zle z prawnego punktu
widzenia. I dlatego jutro rozpoczniemy postepowanie sadowe – powiedzial
Kaczka w niedzielny wieczor, dodajac, ze Kijow przygotowuje sie do odwetu
na polskim eksporcie owocow i warzyw.
Przedstawiciel handlowy Ukrainy powiedzial takze, ze “w naszych oczach te
dzialania Wegier i Polski sa wyrazem calkowitego braku zaufania do Komisji
Europejskiej”. Kaczka argumentowal, ze otwarty sprzeciw Polski, Wegier i
Slowacji wobec Brukseli nie jest jedynie sprawa wewnetrzna UE, ale podniosl
to, co nazwal “najwiekszym problemem systemowym” – czy miedzynarodowi
partnerzy handlowi moga ufac, ze Bruksela przemawia w imieniu UE.
– Od wielu lat negocjatorem handlowym i instytucja odpowiedzialna za
polityke handlowa dla calej Unii Europejskiej jest Komisja Europejska. I na
takiej podstawie pracowalismy – stwierdzil Kaczka. – Mysle, ze problemem
dla Unii Europejskiej w ogole bedzie to systemowe podescie Budapesztu i
Warszawy polegajace na ignorowaniu stanowiska instytucji unijnych w
polityce handlowej, bo tu nie ma jednosci – dodal.
Pozew przez Swiatowa Organizacje Handlu
Kijow planuje pozywac te kraje w ramach Swiatowej Organizacji Handlu, a nie
za posrednictwem wlasnego porozumienia handlowego z UE. Mysle, ze caly
swiat powinien zobaczyc, jak panstwa czlonkowskie UE zachowuja sie wobec
partnerow handlowych i wlasnej Unii, bo moze to wplynac takze na inne
panstwa – zauwazyl Kaczka.
Politico zauwaza, ze podczas gdy Slowacja po prostu przedluzyla poprzedni
unijny zakaz na cztery rodzaje zboz, to Polska i Wegry poszly dalej. Polska
nalozyla w weekend dodatkowe zakazy na ukrainska make i pasze. Wegry zas
rozszerzyly swoj katalog zakazu wjazdu dla dodatkowych 25 produktow, w tym
miesa, ktore wczesniej nie byly omawiane.
Smieszne zakazy i zapowiedz odwetu
– Te arbitralne zakazy sa smieszne – stwierdzila Kaczka. – Mysle, ze Wegry
skladaja tu polityczne oswiadczenie, ze chca zablokowac handel z Ukraina, a
takze calkowicie zignorowac Bruksele. I dlatego uwazam, ze jest to bardzo
odwazny ruch ze strony Budapesztu – dodal. Wiceminister zauwazyl, ze nowe
zakazy ze strony Wegier maja w wiekszosci symboliczny charakter, bo Ukraina
nie eksportuje do tego kraju zbyt wiele wolowiny i wieprzowiny. Jednak
polskie ograniczenia wplyna na znaczna czesc ukrainskiego eksportu. W
sytuacji, gdy Warszawa nie zniesie dodatkowych obostrzen, to “bylibysmy
zmuszeni zastosowac odwet na dodatkowych produktach i zakazac importu
owocow i warzyw z Polski”.
“Polski zakaz nie pomoze rolnikom”
Politico przytacza argumenty wegierskiego i polskiego rzadu, ktore
tlumacza, ze wprowadzaja zakazy, by chronic swoich rolnikow przed
gwaltownym naplywem ukrainskich produktow, ktory powoduje spadek cen
surowca. Kaczka argumentuje, ze taka argumentacja jest bledna.
– Polski zakaz nie pomoze rolnikom, nie wplynie na ceny, poniewaz ceny maja
charakter globalny – to, co robia, opiera sie na opinii publicznej –
wskazal. Urzednik unijny w rozmowie z Politico powiedzial, ze z ich strony
jest nadzieja, ze uda sie rozwiazac problem poprzez naklonienie Ukrainy do
samodzielnego nalozenia ograniczen eksportu w przypadku naglych wzrostow.
Zapytany o potencjalna umowe Kaczka powiedzial, ze Kijow jest gotowy “wziac
na siebie odpowiedzialnosc za dopilnowanie, aby eksport z Ukrainy nie
spowodowal tsunami w sasiednich krajach” i nalozy system pozwolen na
eksport zboz w czasie rzeczywistym, by “spowolnic” eksport do krajow
sasiednich i pozwolic Ukrainie “szybko zareagowac” w przypadku wykrycia
wzrostu.
DETEKTYW
Testament niekoniecznie prawdziwy
Helena KOWALIK
Ponad 10 lat walczyl w sadach z falszerzami rzekomego testamentu ojca.
Wygral dzieki swej determinacji; prokuratura czekala, az przyniesie dowody
“na tacy”. Szarpnal linke silnika, aby uruchomic kosiar- ke. Wypielegnowany
ogrod byl jego duma, trawa nie mogla wyro- snac ponad kilka centymetrow.
Ewa J-K., od pieciu lat jego towarzyszka zycia, zobaczyla przez okno, ze
lezy nieruchomo. Reanimacja lekarza pogotowia okazala sie bezskuteczna.
75-letni JanW.zmarl25maja2010roku na niewydolnosc krazenia.
Kiedy karawan zabral cialo, rozpaczajaca kobieta otarla lzy i zbolalym
glosem poprosila przybylych do ogrodu przyjaciol, aby towarzyszyli jej w
przeszuka- niu biurka zmarlego.
– Wiecie, jaka jest moja sytu- acja – powiedziala. – Moze Jan zostawil
dyspozycje co do pogrzebu albo testament, musze to wiedziec.
Do gabinetu weszly we trzy: partnerka Jana W., jej znajoma Barbara W. i
zona Kazimierza G., wieloletniego przyjaciela pana domu. W szufladzie
biurka leza- la obraczka z monogramem bylej zony zmarlego i 3 tys. zl.
Zadnego zapisu majatku nie bylo. To, co znaleziono, Ewa J-K. schowala do
kieszeni.
Na pogrzeb przyszlo wielu mieszkancow Nowego Dworu Mazowieckiego. Ale
atmosfere zalobnej uroczystosci zaklocil pewien incydent. Przed willa W.
jego dorosly syn Jacek domagal sie od Ewy J-K. kluczy do domu ojca.
Konkubina z krzykiem odmowila, twierdzac, ze nie ma on prawnego tytulu.
Jacek W. uznal, ze nie bedzie sie wdawal w prawnicze dys- puty z kochanka
ojca i zlozyl
w sadzie wniosek o uznanie go jedynym spadkobierca. Po mie- siacu dostal
potrzebne orzecze- nie. Ale Ewa J-K. nie zamierzala sie poddac. Do tego
samego Sadu Rejonowego w Nowym Dworze Mazowieckim wystapila o zmiane
postanowienia w sprawie nabycia spadku przez syna zmarlego. “Nie
bylam uczestnikiem postepowania – napisala pod dyktando wnuczki, prawniczki
z wyksztalcenia – nie mialam wiadomosci o toczacym sie procesie z powodztwa
Jacka W. A on zatail na rozprawie informa- cje, ze istnieje testament jego
ojca.”
Powodka przedstawila stosow- ny dokument: “Ja Jan Alojzy W. urodzony w 1934
roku, swia- dom podejmowanej decyzji i bez przymuszenia oswiadczam, ze w
wypadku mojej smierci powo- luje do calosci spadku po mnie Ewe Stefanie
J-K., urodzona w 1944 roku. Rownoczesnie zobowiazuje moja spadkobierczynie
do wypla- cenia 150 tys. zl Wioletcie K. za wsparcie, jakiego zawsze mi
udzie- lala. Sporzadzono 12 kwietnia 2010 roku w Urzedzie Gminy Wieliszew”.
Adnotacja zastepcy woj- ta Andrzeja Sz.: “Brak podpisu spadkodawcy jest
spowodowany niedowladem jego prawej reki”. Swiadkowie: Zbigniew J. i Lidia
D.
Podczas procesu Ewa J-K. zeznala:
– Jan byl przedwojennym dzentelmenem, on potrafil usza- nowac kobiete.
Bardzo sie kocha- lismy. Mnie zalezalo na nim, nie na majatku. Ale on
chcial zabez- pieczyc moja przyszlosc, bo mam niecaly 1 tys. zl renty, a
bylam dla niego dobra. Mocno przezyl katastrofe smolenska, bal sie, ze i on
moze stac sie ofiara zama- chu, byl bardzo za PiS-em. Syn mu kiedys
powiedzial przez tele- fon: “Nie wiadomo, komu i gdzie moze spasc cegla na
glowe”.
O testamencie dowiedziala sie od swego partnera 12 kwietnia 2010 roku, gdy
wrocil z miasta do domu. Nie wiedziala, gdzie byl, ale slyszala, jak sie
zwierzal przy- jacielowi domu, Zbigniewowi J., ze musi Ewe zabezpieczyc, bo
sa w nieformalnym zwiazku i jak- by co, ona zostanie na lodzie. Na pewno
nie byl u notariu- sza, bo juz wczesniej mowil, ze nie zamierza wydawac
pienie- dzy na spisanie ostatniej woli. Dokument wreczyl jej ze slowa- mi:
“Ewuniu, to zabezpieczenie dla ciebie i Wioletki”. 50-letnia Wioletta K.
jest jej corka. Swego syna w ogole nie chcial znac.
– Jan prosil, abym nikomu nie mowila, ze zostawil testament – dodala. –
Postapilam wedle jego woli.
Na pytanie sadu o szukanie testamentu w dniu smierci Jana W., Ewa J-K.
wyjasnila, ze byla wtedy w szoku, nie przypomina sobie, aby uczestniczyla w
przegladaniu szuflad.Pamietatylkoswojbolpo znalezieniu w szufladzie 3 tys.
zl, bo to byly pieniadze przeznaczo- ne na slub, ktory planowali wziac
latem.
A kim sa osoby, ktore podpisa- ly sie na testamencie? Andrzeja Sz. i Lidii
D. nie znala. Zbigniew J. od lat przyjaznil sie ze spadko- dawca. On
spisywal ostatnia wole Jana, ktory po przebytym urazie mial niesprawna
prawa reke. Narzeczony, kiedy byl podde- nerwowany, belkotal, nie kazdy
mogl go zrozumiec.
Druga beneficjentka testa- mentu, Wioletta K., twierdzi- la, ze testament
otrzymala od Zbigniewa J., z ktorym pozosta- je w zazylej przyjazni. Nie
byla zaskoczona wielkoscia podaro- wanej sumy: od lat wspierala finansowo
matke i jej konkuben- ta. Wozila Jana do szpitala, opie- kowala sie nim.
Przed smiercia pokazal jej testament. Strofowala go, ze niepotrzebnie tak
sie spie- szy, bedzie zyl do 100 lat.
Sad przesluchal swiadkow.
Zbigniew J.: – Po katastro- fie smolenskiej Jana dreczyly zle mysli. W
pewnej chwili zapytal mnie, czy nie znam kogos w gmin- nym urzedzie, bo
chcialby, bez ponoszenia kosztow, sporzadzic testament. Mialem znajomego
zastepce wojta w Wieliszewie, Andrzeja Sz. 12 kwietnia, w dzien przyjec
interesantow, zawiozlem tam Jana. On od czasu udaru nie mogl sie poslugiwac
prawa reka. Dlatego w obecnosci swiad- kow dyktowal testament, ktory ja
recznie spisalem. Z mocy tego dokumentu zostalem ustanowio- ny wykonawca
ostatniej woli Jana. Kiedy po pogrzebie wyniknela scysja miedzy synem
zmarlego a Ewa J-K., staralem sie ich uspo- koic, ale nie powiedzialem o
tresci testamentu, bo to nie byla odpo- wiednia chwila.
Andrzej Sz. potwierdzil slowa Zbigniewa J. Testament spisano przed nim,
jako urzednikiem samorzadowym. Interesanta Jana W. widzial pierwszy raz na
oczy, a zapamietal go dlatego, ze starszy pan nie mogl sie sam podpisac z
powodu niedowladu prawej reki.
Emerytka Lidia D. tez widzia- la Jana W. tylko raz. O swiadko- wanie
poprosil ja Zbigniew J.; razem pojechali do Wieliszewa. W gabinecie
zastepcy wojta inte- resant dyktowal testament, bo byl po udarze. Nie
pamieta, czy na powitanie uscisneli sobie dlonie.
Niedowlad prawej reki Jana W. potwierdzila Elzbieta Sz., piele- gniarka
srodowiskowa. Twierdzila, ze dobrze znala tego pacjenta,
robilamuzastrzyki.Ztegowzgle- du byla czestym gosciem w domu Jana. Na
krotko przed smiercia wyznal jej, ze sporzadzil testament i wszystko
zapisal swojej kochanej Ewusi. Wspomnial tez o sprzeda- zy samochodu, bo
potrzebne byly pieniadze na obstalowanie rodzin- nego grobowca. Jacek W.
nie czekal na rozstrzy- gniecie procesow cywilnych. (Sam tez wystapil z
powodz-
twem w sprawie testamentu.) Nie wierzyl w przedstawione w sadzie
okolicznosci pozostawienia przez ojca ostatniej woli. O prawdopo- dobnym
popelnieniu przestep- stwa poswiadczenia nieprawdy przez funkcjonariusza
Urzedu Gminnego w Wieliszewie zawia- domil Prokurature Rejonowa w Nowym
Dworze Mazowieckim.
– Nie mam pewnosci – zastrzegl sie – ale uzasadnione przypuszczenie.
Nie oskarzal goloslownie. Nim wystapil do organow scigania, zebral teczke
dowodow. Najpierw sprawdzil w wieliszewskim
Urzedzie Gminy, czy 12 kwiet- nia 2010 roku zostal odnotowany w tamtejszym
rejestrze testament alograficzny (czyli sporzadzony za posrednictwem innej
osoby – przyp. aut.). Nic takiego sie nie zdarzylo. Spisania ostatniej woli
Jana W. nie potwierdzal tez zaden dokument USC.
Kolejne dowody dotyczyly kon- dycji fizycznej i umyslowej Jana W. na krotko
przed smiercia.
– Tata do ostatniej chwili zycia byl aktywny – twierdzil Jacek W. –
Prowadzil samochod, z racji dzia- lalnosci spolecznej przygotowywal
dokumenty, skladal podpisy na przelewach bankowych, polisie ubez-
pieczeniowej. Prosze zapytac jego lekarza rodzinnego, dr. Piotra U., czy
pacjent uskarzal sie na niedo- wlad prawej reki. Prawda jest, ze trzy lata
wczesniej przeszedl udar, ale na szczescie lekki, bez trwalych sladow.
Jackowi W. trudno bylo uwie- rzyc, ze jego sprawnie myslacy ojciec, aby
spisac testament, szu- kal odleglej gminy, majac niemal za plotem starostwo
w Nowym Dworze Mazowieckim i znajomego staroste. Jesli juz koniecznie
chcial ominac notariusza (co wydaje sie nieprawdopodobne, wszak, gdy w 1994
roku dzielil sie rodzin- nym majatkiem z siostra, zalatwil wszystko przez
rejenta), zrobilby to w swoim miescie, gdzie mieszkal przez cale zycie.
Na koniec swego doniesienia Jacek W. poinformowal prokura- ture, ze
jakkolwiek jego stosunki z ojcem byly chlodne (konsekwen- cja rozwodu
rodzicow, a nastepnie braku zainteresowania Jana W. zyciem doroslego syna),
wielokrot- nie byl zapewniany, ze jest jedynym spadkobierca rodzinnej
posiadlosci.
Kiedy prokuratura rejonowa postanowila wszczac w sprawie sledztwo, Jacek W.
zaczal zbierac kolejne dowody popelnienia oszu- stwa. Nie wierzac w
bezwladna reke ojca (czy to mozliwe, aby ktos, kto nie ma czucia w dloni,
mogl uru- chamiac silnik kosiarki?), dotarl do lekarza pierwszego kontaktu,
aby uzyskac wiecej informacji na temat stanu pacjenta po udarze.
Doktora informacja o chorej rece zaskoczyla, ale Jan W. rzadko pokazywal
sie w przychodni; musial zajrzec do dokumentacji pacjenta. Kiedy w archiwum
odszukal te teczke, znalazl tam zastrzezenie
pacjentazlozoneprzedpielegniarka srodowiskowa Elzbieta Sz.: chory nie
zgadzal sie na udostepnianie komukolwiek jego dokumentacji medycznej.
Jedyna upowazniona osoba byla Ewa J-K.
Jacek W. zlozyl kolejny wniosek w prokuraturze. Poprosil o zabez- pieczenie
w aptece recept, wykupy- wanych przez ojca. Ewa J-K. powie- dziala
lekarzowi z pogotowia ratun- kowego, ktory wypisywal akt zgonu, ze jej maz
(przedstawila sie, jako zona) cierpial z powodu licznych dolegliwosci.
Tymczasem neuro- log, ktory kontrolnie badal Jana W., w zwiazku z przebytym
uda- rem, nie potwierdzal takiego sta- nu pacjenta. Przepisywane leki nie
dotyczyly konkretnego schorzenia, mialy jedynie wzmocnic organizm czlowieka
po siedemdziesiatce.
Dokumentacja medyczna ze Szpitala Bielanskiego z 28 stycznia 2008 roku,
kiedy karetka pogoto- wia przywiozla Jana W. z podejrze- niem udaru,
zawierala samodzielny podpis pacjenta zgadzajacego sie na przetwarzanie
jego danych oso- bowych. Rowniez biegly grafolog stwierdzil autentycznosc
podpi- su Jana W. na umowie sprzedazy samochodu osobowego z 16 maja 2010
roku. Wreszcie – samodziel- nie wypelnione przez spadkodawce w maju 2010
roku druki oplat za podatek od nieruchomosci wyklu- czaly nawet
podejrzenia, ze mial niesprawna reke. W karcie pacjenta nie bylo tez
wpisu, ze pielegniarka srodowisko-
wa do konca zycia Jana W. przy-
chodzila do jego domu, aby zrobic
mu zastrzyki. Elzbieta Sz. ostatni
raz widziala Jana W. 10 marca 2009
roku. Mazowieckim
Byla jeszcze jedna sprawa do wyjasnienia – sprzedaz samocho- du. Syn
twierdzil, ze pojazd ojca zostal wyprowadzony z posesji
po smierci wlasciciela,
a maczal w tym palce
Zbigniew J. za namo-
wa Ewy J-K. Konkubina przerobila date na dokumencie sprzedazy tak, aby
wygladalo, ze do transakcji doszlo jeszcze za zycia wlasciciela Opla Astra,
konkretnie na kilka dni przed jego smiercia.
WKonkubina oszustka
sadzie cywilnym nadal toczyla sie sprawa spadkowa w zwiazku
z ujawnieniem testamentu przez Ewe J-K. Ponownie wezwanemu na swiadka
Andrzejowi Sz. przypo- mniala sie jeszcze jedna sytuacja, ktora miala
uwiarygodnic pozew konkubiny zmarlego. Mianowicie zdziwil sie, dlaczego
spadkodawca nie spisuje ostatniej woli w miej- scu swego zamieszkania. Pan
W. odpowiedzial, ze w kwestii testa- mentu nie obowiazuje rejonizacja, wiec
nie ma o czym dyskutowac. Zastepce wojta naszly tez watpli- wosci, czy jest
kompetentny w tej sprawie. Zapytal zatrudnione przez gmine radczynie prawne.
– Owszem, ma pan takie upraw- nienia – zapewnily go.
– Czy te osoby moga poswiad- czyc udzielenie takich informacji? – zapytal
sedzia.
– Bedzie trudno – odpowiedzial swiadek – one juz nie pracuja.
– A gdzie jest przechowywana kopia testamentu?
– W gminie nie bylo zwycza- ju archiwizowania tego rodzaju dokumentow.
Zeznaniom Ewy J-K. i jej corki Wioletty przeczyl swiadek Kazimierz G.,
przyjaciel zmarlego jeszcze z harcerstwa.
– Z Janem spotykalem sie prawie codziennie, jako emeryci mielismy duzo
czasu. On byl bardzo aktyw- ny, po miescie poruszal sie samo- chodem. Kolo
domu, w ogrodzie, wszystko robil sam. Nawet wykopal row melioracyjny. Na
dwa tygodnie przed smiercia naprawil sobie zega- rek. Kiedy jesienia 2009
roku pani Ewa spadla z drabiny i musiala chodzic o kulach, Jan zajmowal sie
prowadzeniem domu, zaku- pami. Na miesiac przed smiercia, rozwozil
samochodem gosci, ktorzy ucztowali na jego imieninach
– Czy swiadek chcialby jeszcze cos dodac? – zapytal sedzia.
– Moze tylko tyle, ze kilka tygo- dni przed smiercia Jan chodzil stale
poddenerwowany. Zastanawialem sie, co go tak irytuje, glupio bylo pytac, bo
on z natury intrower- tyk, nie mial ochoty do zwierzen. W koncu mi sie
pozalil. Chodzilo o to, ze pani Ewa chciala, zeby sie pobrali, a on nie
mial tego w pla- nach. Zwlaszcza, ze za konkubina stala jej 50-letnia
corka, ktora naci- skala, aby przepisal na nie dom. Juz raz z tego powodu
doszlo do awantury, pokazal jej drzwi.
Na wniosek sadu leki, ktore bral Jan W., ocenilo dwoch neu- rologow.
Stwierdzili, ze nie mia- ly zwiazku z przebytym kilka lat wczesniej lekkim
udarem. Jan W. byl wydolny ruchowo. Zdaniem bieglego nie przeszedl utajone-
go drugiego udaru, skutkujacego paralizem reki. Sad oddalil wniosek Ewy
J-K. o zmia- ne postanowienia w sprawie nabycia cale- go spadku przez Jacka
W. Stwierdzil, ze spadkodawca nie sporzadzil testamentu, a zeznania
wnioskodawczyni i przedstawio- nych przez nia swiadkow nie sa
wiarygodne.
Sad cywilny doszedl do prze-
konania, ze testament alograficz- ny spisany przez Zbigniewa J. 12 kwietnia
2010 roku nie zostal sporzadzony w oparciu o oswiad- czenie ostatniej woli
spadkodawcy. W ogole nie powstal za jego zycia. Wskazuje na to m. in. taka
oko- licznosc, ze stan zdrowia Jana W. 12 kwietnia 2010 roku nie uza-
sadnial zamieszczenia w proto- kole stwierdzenia, ze nie moze sie podpisac
z powodu niedowladu reki. Watpliwosci budzil krag osob uczestniczacych w
rzekomym spi- sywaniu ostatniej woli spadkodaw- cy, ich wzajemne powiazania
oso- biste, wreszcie brak wiarygodnych dowodow, ktore by potwierdzily
miejsce, date oraz fakt posiadania pra- womocnego postano- wienia sadu o
naby-
ciu spadku, Jacek W. nie mogl zamieszkac w rodzinnym domu. Uplynely 4 lata
od smierci donatora, a dzika lokatorka nie zamierzala sie wyprowadzic. Ale
nie chciala tez ponosic zadnych kosztow za uzytkowanie nieru- chomosci.
Wszystkie rachunki za wode, prad i obligatoryjne podatki byly kierowane na
adres prawowitego spadkobiercy.
Ten domagal sie w prokuratu- rze, aby Ewa J-K. oraz Andrzej Sz.
odpowiedzieli karnie za falszer- stwa. Nie rozumial opieszalosci organow
scigania. Czy poswiad- czenie nieprawdy przez funkcjo- nariusza publicznego
na szkode interesu prawnego obywatela nie obliguje organow scigania do
oskarzenia publicznego?
Przedstawil prawo- mocny wyrok, w ktorym stwierdzono, ze testa- ment zostal
sfabrykowany przez oszustow, w aktach sa dowody zweryfikowa- ne przez sad.
Wiekszosc z nich Jacek W. zdobyl sam i prokuratura dostala je “na tacy”.
Czego jeszcze wiecej trzeba?
Prokuratura Rejonowa
w Nowym Dworze Mazowieckim odpowie- dziala, ze umarza sledztwo
z uwagi “na brak dosta- tecznie uzasadniajacych podejrzen popelnienia
czynu zabronionego. Nie
udalo sie rozstrzygnac powstalych watpliwosci”. Sledztwo umorzyl ten sam
prokurator, ktory wcze-
sniej, w toku innej spra-
wy, przedstawil Ewie J – K. zarzut sfalszowania umo-
wy sprzedazy samochodu
marki Opel Astra, za co zostala prawomocnie ska-
zana. Jaki mialaby cel falszowac te umowe, gdyby istotnie dyspono- wala
prawdziwym testamentem?
Jacek W. odwolal sie do Prokuratury Okregowej. W pismie wyliczyl sytuacje,
w jakich doszlo do sprzeniewie- rzenia sie prawu. Jesli prokura- tura
rejonowa uznala, ze sa to okolicznosci niejasne, nalezalo zintensyfikowac
sledztwo. Oto te sytuacje:
Andrzej Sz. jako zastepca woj- ta nie mial prawa poswiadczyc spisanie
testamentu. To sa kompetencje wierzchnika.
Wbrew temu,
zeznal, w gminie jest prowadzony rejestr tego rodzaju testamentow i
przechowywane sa ich kopie. W urzedzie nie ma sladu po spo- rzadzeniu
ostatniej woli Jana W. Gdyby testament Jana W. zostal spisany 12 kwietnia
2010 roku w gminie Wieliszew, widnialyby na nim pieczatki tego urzedu, a od
sporzadzonego dokumentu zostal pobrany podatek. Tak sie nie stalo.
Spadkodawca byl zdolny do samodzielnego podpisania sie. Swiadcza o tym
liczne dokumen- ty, ktore zostaly po jego smierci, a takze opinie bieglych
grafologa i neurologa.
Prawdopodobny testament zostal sporzadzony na terenie posesji Andrzeja Sz.
12 kwietnia 2010 roku na podworku zastepcy wojta stal samochod Zbigniewa J.
Obaj mezczyzni znaja sie od lat, sa w zazylej komitywie. Radczynie prawne,
z ktorymi Andrzej Sz. mial konsultowac sie w sprawie testamentu, zaprzecza-
ja, aby udzielaly takiej porady. Nie jest przypadkiem, ze kiedy sprawa
podrobienia testamen- tu wyszla na jaw, zostaly zwol- nione z pracy pod
pretekstem reorganizacji urzedu. Dopiero sad przywrocil je na poprzednie
stanowiska.
Zazalenie Jacka W. wroci- lo z prokuratury okregowej do rejonowej i tam
zostalo odrzu- cone. Petent napisal skarge do
Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Tym razem poskutkowalo. Cztery lata po
smierci ojca Jacek W. dobil sie sprawiedliwosci. We wrzesniu 2014 roku Sad
Okregowy Warszawa- Praga uchylil zaskarzone postanowienie prokura- tury
rejonowej i przekazal sprawe do dalszego prowa- dzenia. Sad zauwazyl: “Nie
ma w sprawie znaczenia, ze nie doszlo ostatecznie do oszustwa, gdyz sad
cywil- ny nie uznal autentyczno- sci testamentu. Prokurator nie powinien
opierac sie wylacznie na ustaleniach w procesie cywilnym”.
27 maja 2015 roku Prokuratura Rejonowa w Nowym Dworze Mazowieckim przed-
stawila zarzuty Ewie J-K., Zbigniewowi J. Andrzejowi Sz. i Lidii D.
Do konca procesu oskarzona nie przyzna- wala sie do popelnienia zarzu-
conego jej czynu. Podnosila, ze w momencie sprzedazy samo- chodu
dysponowala testamentem alograficznym Jana W., byla prze- konana, ze jest
spadkobierczynia po zmarlym. Przyznala sie, ze sprzedala samochod po
smierci wlasciciela (po zanizonej cenie 8 tys. zl), gdyz potrzebowala pie-
niedzy na pomnik po zmarlym
i jego rodzicach.
Sad nie dal wiary wyjasnie-
niom oskarzonej. Gdyby uwazala sie za wlascicielke samochodu i byla
przekonana o waznosci ostatniej woli konkubenta, nie mialaby zadnego
powodu, by falszowac umowe kupna sprze- dazy. Moglaby wpisac prawdziwa date
transakcji (a nie dzien, kie- dy wlasciciel pojazdu jeszcze zyl) i swoje
dane, jako sprzedajacej.
Kilka lata pozniej, pra- womocnym wyrokiem Sadu Apelacyjnego w Warszawie
byla konkubina Jana W. zostala ska- zana na 4 miesiace pozbawienia wolnosci
z warunkowym zawie- szeniem wykonania kary na 2 lata proby. Ponadto
wymierzono jej grzywne w wysokosci 50 stawek dziennych po 10 zl kazda.
Miala tez zrekompensowac prawowite- mu spadkobiercy straty z powo- du
sprzedazy pojazdu znacznie ponizej jego rynkowej wartosci. Okreslajac
wymiar kary sad mial na wzgledzie, ze oskarzona jest osoba w podeszlym
wieku i cierpi na chorobe nowotworowa. Na mocy orzeczenia Sadu Okregowego
Warszawa- Praga z 26 maja 2020
roku zastepca wojta z Wieliszewa Andrzej Sz. trafil do kartoteki ska-
zanych z wyrokiem 2 lat wiezienia w zawieszeniu na 5 lat. Poza grzyw- na,
inna kara byl zakaz zajmowania stanowisk w samorzadach przez 5 lat, co w
praktyce oznaczalo koniec jego kariery zawodowej. Na tym funkcjonariuszu
publicznym cia- zyl tez zarzut skladania falszywych zeznan przed Sadem
Rejonowym w Nowym Dworze Mazowieckim w toku postepowania spadkowe- go.
Jednakze po uplywie 10 lat od popelnienia czynu ulegl on przedawnieniu.
Adwokat skazanego zapowie- dzial odwolanie sie od wyroku. Czujny Jacek W.
zwrocil sie do sadu apelacyjnego z prosba o wyznacze- nie daty rozprawy
przed uplywem terminu przedawnienia, czyli przed 9 pazdziernika 2020 roku.
“Tu cho- dzi o zachowanie powagi wymia- ru sprawiedliwosci, poniewaz
zarzuty przedstawione czworgu oskarzonym w tej sprawie stypi- zowane
zostaly w rozdziale XXX k.k. dotyczacym przestepstw prze- ciwko wymiarowi
sprawiedliwo- sci, i wiarygodnosci dokumentow (…), gdzie prawnie
chronionym dobrem jest szeroko rozumiane nadrzedne dobro wymiaru spra-
wiedliwosci”. (…)
Podniosl, ze w tej sprawie juz skladal skarge na przewleklosc postepowania
i zostala ona roz- poznana przez sad apelacyjny na korzysc skarzacego.
“Teraz istot- ne jest to, aby zarzuty nie ulegly przedawnieniu (…)”.
5 pazdziernika 2020 roku Sad Okregowy Warszawa-Praga w Warszawie,
przedstawil akta sprawy sadowi apelacyjne- mu. 12 stycznia 2021 roku sad
odwolawczy zmienil zaskarzony wyrok w sprawie Andrzeja Sz. Kara grzywny
zostala obnizona, a z orzeczenia SO wyeliminowano art. 231 § 1 k.k.
(“Funkcjonariusz publiczny, ktory przekracza swo- je uprawnienia (…)
dzialajac na szkode interesu publicznego, podlega karze pozbawienia wol-
nosci do lat 3”). Dalsze postepo- wanie zostalo umorzone z powo- du
przedawnienia karalnosci.
Dlaczego tak dlugo walczyl
o sprawiedliwosc?
– Nie czuje sie usatysfakcjonowa- ny tym wyrokiem – powiedzial mi Jacek W.
– Wazne jest jednak, ze w koncu zapadl i jest prawo- mocny. Szkoda tylko,
ze dojscie do sprawiedliwosci w tak stosunkowo prostej sprawie trwalo az 11
lat. Sady w koncu uznaly wine oskar- zonych, lecz ta sprawa stanowczo zbyt
dlugo ciagnela sie w prokura- turze, gdzie nie bylo zadnej checi ani woli
do przedstawienia zarzu- tow, mimo ze dowody byly zebrane. Oszustow
rozzuchwalalo poczucie bezkarnosci i swiadomosc niskiej kary w stosunku do
spodziewanych korzysci z wyludzenia spadku. Biegly sadowy oszacowal wartosc
nieruchomosci na 600 tys. zl.
Dlaczego tak uparcie wal- czylem w sadach o sprawiedli- wosc? Chodzilo mi o
wykazanie, jakim czlowiekiem byl moj ojciec w ostatnich latach swego zycia.
Moj ojciec nie byl czlowiekiem schorowanym, nie mial sparalizo- wanej reki,
mogl sie swobodnie podpisywac. Do ostatniego dnia zycia prowadzil samochod,
opla- cal podatki na blankietach, dbal o ogrod. Udzielal sie spolecznie,
jako skarbnik harcerskiego kregu seniora, byl organizatorem roz- nych
imprez przy ognisku. Co prawda, rozpadlo sie jego mal- zenstwo, ale obca mu
byla mysl o wydziedziczeniu jedynego syna. Chcialem utrwalic ten obraz,
wymazac z pamieci mieszkancow Nowego Dworu Mazowieckiego falszywy
konterfekt czlowie- ka bezwzglednego wobec swego potomka, jaki usilowali
stworzyc ludzie pazerni, ktorym za nic bylo uszanowanie dobrego imie- nia
zmarlego.
Walczylem samotnie, bylem sam, zwlaszcza wtedy, gdy zda- walem sobie sprawe
z mozliwosci przegranej. Bylem tez sam, kiedy wygralem. Nie mialem z kim
swie- towac sukcesu. Stracilem wiele czasu i sporo pieniedzy.
Zaden sad nie przyznal mi zwrotu poniesionych kosztow za udokumentowane
fakturami uslu- gi adwokackie. W sumie to bylo okolo 10 tys. zl. A
konkubina ojca otrzymala pomoc prawna z urze- du na kwote ponad 12 tys. zl.
W kwestii bezprawnego zajmo- wania przez Ewe J-K. nierucho- mosci po moim
ojcu, sad cywilny przyznal mi po 6 latach procesu odszkodowanie, jednak
nakazal poniesienie czesci kosztow sado- wych. Przyznana kwota odszkodo-
wania okazala sie niemozliwa do wyegzekwowania przez komorni- ka ze wzgledu
na fakt, ze Ewa J – K. przezornie wyzbyla sie wczesniej calego majatku.
Konieczne bylo zalozenie kolejnego powodztwa….
I tak sie z tym boksowalem przez ponad 10 lat…
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto