Dzien dobry – tu Polska – 20.04.2024

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

(Rok XXIV nr 107) (67349)

20 kwietnia 2024r.

Pogoda

sobota, 20 kwietnia 4 st C

Przelotne opady sniegu

Opady:50%

Wilgotnosc:75%

Wiatr:24 km/h

Kursy walut Narodowego Banku Polskiego (NBP
) ksztaltuja sie
nastepujaco: dolar
amerykanski (
USD/PLN ) kosztuje 4,0610 zl,
euro (EUR/PLN ) 4,3308 zl,
frank szwajcarski (CHF/PLN
) 4,4612 zl, a funt
szterling (GBP/PLN )
5,0547 zl.

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Mala informacja w duzym skrocie: nie polecam firmy DHL poniewaz droga
losowania niektore paczki z dostawa do domu zostaja zawiezione do punktu
odbioru, pomimo ze kurier adres obok dostarcza paczke. Potem nastepuje
seria sprzecznych informacji, ze nie bylo odbiorcy w domu albo ze
przelozony zlecil te konkretnie paczke tak po prostu przekierowac. Kontaktu
do wlasnego przelozonego kurier nie ma. No jak ma funkcjonowac firma,
gdzie podwladny nie ma kontaktu z szefem? A na pytanie czemu przyjmuja tak
wielka ilosc przesylek ze kurierzy “nie daja rady”, w sluchawce zalega
cisza. No to kurier mial w ramach usprawniania mu pracy odbyl z jedna
paczka trzy podroze: do punktu, z punktu na sortownie i z sortowni na adres
dostawy. A mozna bylo bez kombinacji bedac u sasiada. No ale do mnie juz
DHL sie nie bedzie musial wiecej fatygowac 😉 Trzeba im zycie ulatwic

Ania Iwaniuk

Dowcip

Szaleje pozar. Malzenstwo wybiega z plonacego budynku.

Zona mowi do meza:

– Wiesz, Zdzisiek, po raz pierwszy od 15 lat

wychodzimy gdzies razem..

Prezydent Andrzej Duda mowi o przyjacielskim zaproszeniu Donalda Trumpa. W
gospodarstwie, ktore od Lasow Panstwowych dzierzawi rodzina ministra w
rzadzie PiS Roberta Telusa, odnaleziono trzy martwe konie. Z kolei w Iranie
nad ranem slychac bylo odglosy eksplozji. Oto piec rzeczy, ktore warto
wiedziec w piatek 19 kwietnia.

1. Duda spotkal sie z Trumpem

– To bylo spotkanie na zaproszenie prezydenta Donalda Trumpa,
przyjacielskie, bo przeciez do jego prywatnego apartamentu w Trump Tower –
powiedzial w rozmowie z korespondentem “Faktow” TVN Marcinem Wrona
prezydent Andrzej Duda, zapytany o spotkanie z bylym prezydentem USA. To
bylo bardzo mile i to byla bardzo mila rozmowa, ale oczywiscie prezydent
zapytal mnie o sytuacje w naszej czesci swiata, jak ja postrzegam sytuacje
na Ukrainie – dodal.

2. Eksplozje w Iranie

Eksplozje slyszane w okolicy miasta Isfahan, uruchomiona zostala obrona
powietrzna – poinformowala iranska agencja Fars. Wedlug iranskich mediow
zestrzelonych zostalo kilka dronow. Z kolei amerykanskie stacje ABC News i
CNN, powolujac sie na anonimowe zrodla w amerykanskiej administracji,
informuja o uderzeniu Izraela na cel w Iranie. Izraelskie rakiety mialy
spasc na nieokreslony obiekt, wedlug CNN “nie bedacy obiektem nuklearnym”.

3. Runela fasada zabytkowej gieldy w Kopenhadze

Zawalila sie jedna z zewnetrznych scian zabytkowej Gieldy Papierow
Wartosciowych w Kopenhadze – poinformowaly w czwartek lokalne sluzby
ratunkowe. Dowodzacy akcja Jakob Vedsted Andersen z kopenhaskiej strazy
pozarnej powiedzial, iz “nie mozna wykluczyc, ze runac moga kolejne mury”.
We wtorek rano w jednym z najstarszych i najbardziej charakterystycznych
zabytkow Danii wybuchl pozar.

4. Polak zatrzymany w zwiazku z planowanym atakiem na Zelenskiego

Zatrzymano osobe podejrzana o zgloszenie gotowosci do dzialania na rzecz
wywiadu Federacji Rosyjskiej – przekazala Prokuratura Krajowa. Polskiemu
obywatelowi Pawlowi K. postawiono zarzuty. “Do jego zadan nalezalo zebranie
i przekazanie wywiadowi wojskowemu Federacji Rosyjskiej informacji na temat
zabezpieczenia lotniska Port Lotniczy Rzeszow-Jasionka. Mialo to m.in.
pomoc w planowaniu przez rosyjskie sluzby specjalne ewentualnego zamachu na
zycie glowy obcego panstwa – Prezydenta Ukrainy Wolodymira Zelenskiego” –
wynika z komunikatu prokuratury.

5. Kontrola w gospodarstwie rodziny ministra PiS

W gospodarstwie pod Opocznem (woj. lodzkie), ktore od Lasow Panstwowych
dzierzawi rodzina ministra w rzadzie PiS Roberta Telusa, odnaleziono trzy
martwe konie. Od lat prowadzona jest tam hodowla konika polskiego. Lesnicy
podczas kontroli stwierdzili dodatkowo nieprawidlowosci przy ogrodzeniu,
ktore ma siegac poza dzierzawione grunty. Posel PiS przekonuje, ze konie
zostaly zagryzione przez wilki, a cala sprawe nazywa hucpa polityczna.

Majchrowski oddaje Krakow. Po najdluzszych rzadach w historii miasta
Gabinet prezydenta Krakowa od blisko 22 lat wypelnia dym cygar, stanowiac
smutny symbol krakowskiego smogu. A jednak to Jacek Majchrowski jako
pierwszy w Polsce w duzej mierze przewietrzyl swoje miasto. Teraz
przewietrzony zostanie magistrat. Jak ocenic dluga prezydenture bylego
SLD-owskiego dzialacza w miescie papieza?

– Bedziemy mowic o nim jak o wielkich prezydentach: Leo i Dietlu – uwaza
Ewa Calus, pelnomocniczka Majchrowskiego ds. edukacji.

– Jego wady za 50 lat zblakna – komentuje Konrad Myslik, publicysta, autor,
popularyzator dziejow Krakowa.

– Jest czlowiekiem niezwykle kompetentnym, wyrozumialym, cieplym – mowi
dyrektor magistratu Marta Nowak.

– Roztrzaskal swoj pomnik wznoszony rekami jego akolitow – drwi radny
Lukasz Maslona.

– Nie bedzie juz takiego prezydenta – przewiduje Marta Witkowicz,
dyrektorka wydzialu skarbu w krakowskim magistracie.

– I dobrze – slyszymy od przeciwnikow Jacka Majchrowskiego.

– To, jak sie zmienil Krakow, jest sukcesem prezydenta Majchrowskiego –
ocenia Leslaw Fijal, byly skarbnik miasta.

– Te zmiany w miescie zachodzily, zwlaszcza w drugim okresie dlugiej
prezydentury, pomimo Jacka Majchrowskiego – ripostuje Malgorzata Tomczak,
redaktor naczelna miesiecznika “Architektura & Biznes”.

Zatrzymal protesty, ruszyl groby

Podczas studiow, w 1965 roku, Jacek Majchrowski wstapil do PZPR.

“Dlaczego? Zawsze mialem lewicowe odchylenie. Wrazliwosci spolecznej
nauczyla mnie babcia, jeszcze w Sosnowcu” – tlumaczyl w wywiadzie
udzielonym “Gazecie Wyborczej” w 2002 roku. Rzucil legitymacja po
wprowadzeniu stanu wojennego. A studentom kazal uczyc sie historii z
zakazanego w PRL podrecznika.

W latach 90. wykladal prawo i pisal ksiazki. Wracal czesto do “Przygod
dobrego wojaka Szwejka”. Powiekszal swoja kolekcje odznak i medali,
wyszukujac je miedzy innymi na gieldzie przy Hali Targowej. Pasjonowalo go
miedzywojnie.

W III RP zatesknil za polityka – choc bedzie pozniej wielokrotnie
powtarzac, ze politykiem nie jest. Wstapil do SLD, a w lutym 1996 roku
koalicja lewicy i ludowcow zaproponowala mu stanowisko wojewody
krakowskiego. Byl to czas, gdy dzialacze Sojuszu byli wyklinani. “SLD-KGB”
– krzyczano na publicznych uroczystosciach.

Majchrowski przyjal propozycje. Juz wtedy ujawnila sie jedna z jego
najwazniejszych politycznych cech: umiejetnosc rozmowy z kazdym. Szybko
okazal sie znosny nawet dla wrogich postkomunistom dzialaczy Solidarnosci.
– Huta, redukcje zatrudnienia. Przychodzilem z tym do wojewody. Z poczatku
bez wiary, ze SLD-owski urzednik cos zrobi, ale zmienilem zdanie. Rozmawial
ze mna jak ze swoim. Robil, co mogl – mowil na poczatku XXI wieku zwiazany
z Solidarnoscia Stefan Jurczak, ktory w czasie urzedowania Majchrowskiego
byl wicemarszalkiem Senatu.

– Wszystkich pracownikow darzyl szacunkiem. Pamietam jeszcze z czasow,
kiedy byl wojewoda, jak wielkie wrazenie zrobilo to, ze gdy po raz pierwszy
pojawil sie w urzedzie, przywital sie z wszystkimi; portierami, kierowca,
pania sprzatajaca – wspomina w rozmowie z tvn24.pl Marta Witkowicz, dzis
dyrektor wydzialu skarbu w Urzedzie Miasta

Policja: weszla do banku ze zmarlym na wozku. Chciala, by dali mu pozyczke

Brazylijska policja zatrzymala kobiete, ktora przywiozla do banku zwloki
68-latka na wozku inwalidzkim. Z nagrania monitoringu wynika, ze kobieta
chciala wziac pozyczke w imieniu zmarlego wiele godzin wczesniej mezczyzny.
Jak podala w srode brazylijska policja, kobieta – zidentyfikowana jako
Erika Vieira Nunes – dzien wczesniej przywiozla zwloki Paulo Roberto Bragi
do banku na przedmiesciach Rio de Janeiro, mowiac kasjerowi, ze mezczyzna
na wozku chce pozyczki w wysokosci 17 tysiecy reali brazylijskich
(rownowartosc ok. 13 tys. zl – red.). Rozmowe zarejestrowala kamera
monitoringu. – Wujku, sluchasz? Musisz podpisac – miala powiedziec kobieta,
po czym zasugerowala, ze podpisze za niego. – On nic nie mowi, taki po
prostu jest – stwierdzila. – Jesli zle sie czujesz, zabiore cie do szpitala
– miala tez dodac.

Pracownicy banku wezwali policje, gdy zauwazyli, ze glowa mezczyzny
opadala, gdy Nunes przestawala ja trzymac. Po przybyciu na miejsce
funkcjonariusze zatrzymali kobiete pod zarzutem oszustwa. Zwloki
68-letniego Bragi zostaly przewiezione do kostnicy. Zatrzymana kobieta
powiedziala policji, ze mezczyzna, ktory byl jej wujkiem, zmarl w banku, do
ktorego udali sie, by wziac pozyczke m.in. na zakup telewizora – przekazal
dziennik “O Globo”, powolujac sie na policyjny raport. Ponadto Nunes
stwierdzila, ze 68-latek byl przez piec dni hospitalizowany z powodu
zapalenia pluc i zostal wypisany w poniedzialek, czyli dzien przed wizyta w
banku.

Prawnik zatrzymanej rowniez dowodzil, ze mezczyzna zmarl w banku,
ale policyjna analiza kryminalna wykazala, ze zmarl wczesniej, w pozycji
lezacej. Policja jak dotad nie potwierdzila, czy zatrzymana byla
rzeczywiscie spokrewniona ze zmarlym – przekazal portal Correio Braziliense.

Tyle moze kosztowac pierwsza elektrownia jadrowa w Polsce. Potezna kwota
Nie ma jeszcze ostatecznej wartosci projektu budowy pierwszej elektrowni
jadrowej w Polsce, ale moze to byc okolo 150 miliardow zlotych – powiedzial
podczas konferencji Europower Jan Chadam, prokurent spolki Polskie
Elektrownie Jadrowe (PEJ). Oczywiscie nie mamy ostatecznej wartosci tego
projektu, ale mozna sobie wyobrazic, ze bedzie to pewnie okolo 150
miliardow (zlotych) – powiedzial Chadam.

– Jestesmy na etapie przygotowania finansowania (…), szczegolnie ten
komponent dluzny w tej chwili bedzie ustalany, jestesmy po rozmowach z
konsorcjami tak zwanych doradcow finansowych, ktorzy pomoga nam na rynkach
globalnych szukac pieniedzy – dodal.

Jak zaznaczyl, spolka liczy na udzial w finansowaniu amerykanskiego EXIM
Banku i ma z nim wstepne ustalenia, ale wymagajace jeszcze doprecyzowania.
Przyznal, ze w jego przekonaniu projekt bedzie opozniony.

Energetyka jadrowa w Polsce

Obecna wersja Programu Polskiej Energetyki Jadrowej (PPEJ) z 2020 r.
zaklada budowe dwoch elektrowni jadrowych o lacznej mocy 6-9 GW. Budowa
pierwszej – na Pomorzu – mialaby sie zaczac w 2026 r., pierwszy blok mialby
ruszyc w 2033 r., a kolejne dwa w ciagu nastepnych trzech lat. Poprzedni
rzad wskazal jako partnera do tej budowy konsorcjum Westinghouse-Bechtel.

Zatwierdzenie wyboru lokalizacji pod druga elektrownie mialoby nastapic w
2028 r., a budowa mialaby sie rozpoczac w 2032 r. Ministerstwo klimatu
zapowiada zaktualizowanie PPEJ w 2024 r.

Prokuratura o zarzutach dla Kaminskiego i Wasika. “Obaj zlozyli
oswiadczenia podobnej tresci” Mariusz Kaminski i Maciej Wasik uslyszeli
zarzuty niestosowania sie do decyzji sadu dotyczacej zakazu prowadzenia
dzialalnosci publicznej i zajmowania okreslonych stanowisk – przekazal
Szymon Banna, rzecznik warszawskiej prokuratury okregowej. Chodzi miedzy
innymi o to, ze brali udzial w glosowaniach w Sejmie juz po tym, jak zapadl
prawomocny wyrok w ich sprawie. Uslyszeli w Prokuraturze Okregowej w
Warszawie zarzuty z artykulu 244 Kodeksu karnego, czyli zarzuty
niestosowania sie do zakazu sadowego dotyczacego zakazu prowadzenia
dzialalnosci publicznej i zajmowania okreslonych stanowisk. Zachowania,
ktorych mieli sie dopuscic, dotyczyly udzialu w pracach Sejmu, m.in. na
komisji sejmowej, a takze w posiedzeniu Sejmu 21 grudnia ubieglego roku –
przekazal Szymon Banna, rzecznik warszawskiej prokuratury okregowej.

– Stawili sie oni w prokuraturze, uslyszeli te zarzuty, obaj zlozyli
oswiadczenia podobnej tresci. W ich ocenie nadal sa poslami, chroni ich
immunitet i czynnosci przeprowadzone w dniu dzisiejszym uwazaja za
niewazne. Niemniej jednak te oswiadczenia zostaly zlozone przez nich do
protokolow ich przesluchan w charakterze podejrzanego – dodal.

– Postepowanie to bedzie kontynuowane. W ocenie Prokuratury Okregowej w
Warszawie immunitet obu panow wygasl 20 grudnia ubieglego roku, albowiem
zostali oni prawomocnie skazani, co z kolei skutkowalo tak naprawde
wygasnieciem ich mandatow poselskich – przekazal przedstawiciel
prokuratury. W naszej ocenie postanowienia marszalka Sejmu, ktore
stwierdzaja ten fakt wydany w terminie pozniejszym, maja tylko i wylacznie
charakter deklaratoryjny. Natomiast chwila utraty mandatu posla czy
senatora jest chwila uprawomocnienia sie wyroku skazujacego za
przestepstwo. Dlatego tez zarzuty prokuratorskie obejmuja okres czasu od 21
grudnia do 28 grudnia 2023 roku – kontynuowal.

Prokuratura: obaj politycy twierdza, ze nadal sa poslami

Jak tlumaczyl, wobec Kaminskiego i Wasika sad orzekl zakaz zajmowania
stanowisk publicznych oraz zakaz prowadzenia dzialalnosci publicznej, “tak
naprawde zakaz bycia funkcjonariuszem publicznym”. – Niemniej jednak
panowie ci wedlug naszych ustalen w dniach 21 grudnia oraz 28 grudnia
ubieglego roku brali udzial w pracach Sejmu, co stanowilo ewidentne
naruszenie prawomocnego zakazu orzeczonego przez sad, co z kolei stanowi
przestepstwo z artykulu 244 kodeksu karnego – mowil dalej rzecznik
Prokuratury Okregowej w Warszawie. Dodal, ze zarzucany politykom czyn
jest zagrozony kara do pieciu lat pozbawienia wolnosci.

– Zarzuty zostaly im ogloszone, tak jak stanowi zreszta Kodeks postepowania
karnego. Nastepnie prokurator, zgodnie z procedura, po stosownym pouczeniu
samych podejrzanych, przystapil do przesluchania. Obaj w swoich
oswiadczeniach wskazali, ze nadal sa poslami, chroni ich immunitet i
dzialania prokuratury uznaja za niewazne. Niemniej jednak zostali oni
prawidlowo pouczeni o swoich uprawnieniach. Prokurator tak te oswiadczenia
interpretuje, ze panowie de facto, z uwagi na chroniacy ich immunitet, nie
przyznaja sie do zarzucanych im czynow i odmawiaja skladania jakichs
dalszych wyjasnien, oprocz oswiadczenia, ktore zlozyli do protokolow
przesluchania ich w charakterze podejrzanego – mowil dalej. Prokurator
dodal, ze “jak najbardziej osoba przesluchiwana, w tym takze podejrzany, ma
prawo odmowic zlozenia podpisu na protokole, niemniej jednak czynnosc ta z
formalnego punktu widzenia zostala przeprowadzona”. Banna, pytany o dalsze
kroki sledczych w tej sprawie, powiedzial, ze “na ten moment prokurator nie
przewiduje kolejnych czynnosci z samymi podejrzanymi”. – Niemniej jednak,
tak jak wspomnialem, moga oni skladac okreslone wnioski dowodowe, moga sie
ustosunkowywac do materialu dowodowego, ktory zgromadzil prokurator.

Przekazal, ze Kaminski i Wasik uzyskali tez, w zwiazku z dzisiejszymi
dzialaniami, status strony postepowania, wiec oni oraz ich obroncy moga
zajrzec w akta. – Jezeli z tego uprawnienia skorzystaja, to tez mysle, ze
pojawia sie z ich strony jakies wnioski co do dalszego biegu tego
postepowania. Kaminski i Wasik bez mandatow poselskich

20 grudnia 2023 roku Sad Okregowy w Warszawie orzekl prawomocnie kary

po dwa lata wiezienia dla Kaminskiego i Wasika, jako bylych szefow CBA, za
dzialania operacyjne podczas “afery gruntowej” z 2007 roku. Wobec skazanych
orzeczono takze piecioletnie zakazy zajmowania stanowisk publicznych. Dzien
pozniej marszalek Sejmu Szymon Holownia wydal postanowienia o stwierdzeniu
wygasniecia mandatow poselskich w zwiazku z prawomocnym skazaniem
dotychczasowych poslow PiS. Jak wynika z informacji ze strony sejmowej – 21
grudnia obaj wzieli udzial w sejmowych glosowaniach.

Zagubiony Bugs “mial w oczach cos takiego”, ze zauroczyl strazniczke
i zamieszkal w jej domu Krolik blakal sie na jednym z osiedli na
warszawskich Bielanach. Znalazl go jeden z mieszkancow, ale nie mogl
zatrzymac. Zwierzaka przejal Ekopatrol stolecznej strazy miejskiej. Do domu
zabrala go jedna ze strazniczek miejskich. Zostanie tam na stale, chyba ze
zglosi sie po niego prawowity wlasciciel. Straznicy miejscy z Ekopatrolu
otrzymali rankiem 15 kwietnia zgloszenie o kroliku, ktory blaka sie w
okolicach jednego z blokow przy ulicy Boguslawskiego na Chomiczowce.
Zwierze zabral do domu jeden z mieszkancow, ktory obawial sie, ze puchatym
gryzoniem moze nadmiernie zainteresowac sie np. pies. Ze wzgledu na stan
zdrowia mezczyzna nie mogl zatrzymac znalezionego zwierzaka, wiec wezwal na
pomoc Ekopatrol strazy miejskiej. Zamieszkal w Zabkach

“Straznicy stwierdzili, ze krolik jest w dobrej formie i nie wymaga pomocy
weterynarza. Nie posiadal za to zadnej adresowki ani chipa, ktore
pozwolilby na identyfikacje opiekuna. Mial natomiast w oczach cos takiego,
co zauroczylo interweniujaca funkcjonariuszke” – czytamy w komunikacie
strazy miejskiej.

– Postanowilam przygarnac krolika do chwili odnalezienia wlasciciela.
Zamieszkal ze mna. Nadalam mu tymczasowe imie Bugs, bo bardzo przypomina te
postac z kreskowki – mowi cytowana w komunikacie mlodsza strazniczka
Katarzyna Caldarella z Ekopatrolu. W ten sposob krolik znalazl nowy dom w
podwarszawskich Zabkach. Okazal sie bardzo towarzyski i przyjaznie
nastawiony do innych zwierzat, co jest o tyle wazne, ze zamieszkal z dwoma
szczurami i dwoma chomikami, nalezacymi juz wczesniej do strazniczki.

“Bugs szybko zwiedzil kazdy kat w nowym mieszkaniu. Jesli po zwierze nie
zglosi sie wlasciciel, byc moze uzupelni domowe stadko naszej
funkcjonariuszki na stale” – podsumowali straznicy.

Czarnek: Kaminski wsrod rekomendowanych do kandydowania w eurowyborach Byly
posel i byly szef MSWiA Mariusz Kaminski jest na liscie 18 osob, ktore sa
rekomendowane przez lubelskie struktury Prawa i Sprawiedliwosci do
kandydowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego – przekazal byly
minister edukacji i nauki Przemyslaw Czarnek w rozmowie z reporterem TVN24.
2 maja jest ostateczny dzien rejestracji list, 2 maja jest juz za dwa
tygodnie takze mysle, ze to sa ostatnie dni (na podjecie decyzji – red.) –
powiedzial Przemyslaw Czarnek w rozmowie z reporterem TVN24 Marcinem
Kwasnym.

– Mariusz Kaminski jest na liscie 18 osob, ktore sa rekomendowane przez
zarzad wojewodztwa lubelskiego (tamtejszych struktur PiS – red.) –
poinformowal. – Podalismy 18 znakomitych nazwisk i bedziemy teraz czekac na
to, co sie bedzie dzialo – dodal Czarnek.

Jak relacjonowal Marcin Kwasny, Przemyslaw Czarnek zaprzeczyl doniesieniom,
ze na liscie przygotowanej przez lubelskie struktury PiS mialby sie znalezc
Jacek Kurski. W czwartek Mariusz Kaminski, a takze Maciej Wasik uslyszeli
prokuratorskie zarzuty. Jak przekazal rzecznik Prokuratury Okregowej w
Warszawie Szymon Banna, chodzi o niestosowanie sie do decyzji sadu
dotyczacej zakazu prowadzenia dzialalnosci publicznej i zajmowania
okreslonych stanowisk. Politycy brali udzial w glosowaniach w Sejmie juz po
tym, jak zapadl prawomocny wyrok w ich sprawie.

Kaminski i Wasik twierdza, ze nadal sa poslami i chroni ich immunitet.
Kaminski i Wasik bez mandatow poselskich

20 grudnia 2023 roku Sad Okregowy w Warszawie orzekl prawomocnie kary

po dwa lata wiezienia dla Kaminskiego i Wasika, jako bylych szefow CBA, za
dzialania operacyjne podczas tzw. afery gruntowej z 2007 roku. Wobec
skazanych orzeczono takze piecioletnie zakazy zajmowania stanowisk
publicznych. Dzien pozniej marszalek Sejmu Szymon Holownia wydal
postanowienia o stwierdzeniu wygasniecia mandatow poselskich w zwiazku z
prawomocnym skazaniem dotychczasowych poslow PiS.

Jak wynika z informacji ze strony sejmowej – 21 grudnia obaj wzieli udzial
w sejmowych glosowaniach.

40-centymetrowy waz zatrzymal superszybki pociag. Az 17 minut opoznienia
najbardziej punktualnej kolei Nieproszony gosc spowodowal wstrzymanie
odjazdu i az 17-minutowe opoznienie superszybkiego pociagu Shinkansen w
Japonii. Pasazer zglosil, ze 40-centymetrowy waz pelza miedzy siedzeniami
jednego z wagonow. Uznano za konieczne podstawienie innego skladu. Do
zdarzenia doszlo we wtorek wieczorem. Jak opisuje “Japan Times”, w jednym z
wagonow pociagu, ktory przybyl z Nagoi do Tokio i wlasnie mial odjezdzac,
zauwazono 40-centymetrowego weza, pelzajacego miedzy siedzeniami. O
obecnosci nieproszonego goscia poinformowal personel stacji jeden z
podroznych. Gad zostal dosc szybko namierzony i schwytany, jednak sytuacja
sprawila, ze w ramach srodkow ostroznosci zdecydowano o podstawieniu innego
pociagu, ktory pojedzie dalej zgodnie z planem do Osaki. Nie wiadomo, jaki
rodzaj weza spowodowal to zamieszanie i czy byl on jadowity. Przewoznik
Central Japan Railway Company podal, ze wszczeto sledztwo, ktore wyjasni, w
jaki sposob waz dostal sie do srodka pociagu. Rzecznik firmy wyjasnil, ze
pasazerowie moga przewozic ze soba male zwierzeta, takie jak psy czy koty,
ale nie weze. – Trudno sobie wyobrazic, by waz dostal sie do pociagu na
jednej ze stacji – powiedzial, dodajac jednak, ze bagaze podroznych nie sa
sprawdzane przed jazda. Cale zajscie spowodowalo opoznienie wynoszace 17
minut, ktore dotknelo ponad 600 pasazerow. Choc w wielu krajach jest to
relatywnie male opoznienie, to w przypadku Japonii uchodzi za znaczace.
Japonskie koleje slyna bowiem z punktualnosci. CNN przypomina, jak w 2017
roku jedna z linii kolejowych przepraszala za to, ze pociag odjechal o 20
sekund za wczesnie. Slynne pociagi Shinkansen sa nie tylko punktualne, ale
i super szybkie – osiagaja predkosc do 320 km/h, a Japonczycy dojezdzajacy
do pracy licza na ich niezawodnosc.

SPORT

Nowy rekord na legendarnym jeziorze! Wylowiono prawdziwe monstrum Sumy,
szczupaki, karpie – na te wszystkie ryby maja chrapke wedkarze, ktorzy
potrafia dniami i nocami czekac na najwieksze sztuki. Tym razem wegierski
wedkarz Mih�Aly T�sr�sk wylowil z jeziora Balaton gigantycznego karpia, czym
ustanowil nowy rekord. W mediach spolecznosciowych poinformowano, na co
zlowil rybe-kolosa oraz ile trwala walka z wyciagnieciem jej z jeziora.
Wedkarstwo cieszy sie nieslabnaca popularnoscia, a w szczegolnosci bicie
rekordow dotyczace wylawiania najwiekszych mozliwych ryb. W lutym Dominik
Wardzichowski ze Sport.pl opisywal przypadek Lloyda Watsona z Manchesteru,
ktory zlowil gigantycznego szczupaka w jeziorze Chew Valley w poludniowej
Anglii
.
Potezny predator wazyl 21,5 kg. To nowy rekord Wielkiej Brytanii. Rekord
jeziora Balaton w polowie ryb. Karp wazyl prawie 35 kilogramow

Za to w marcu ustanowiony zostal
nowy rekord wegierskiego jeziora Balaton, ktore jest najwiekszym tego typu
akwenem wodnym w Europie Srodkowej, a do tego przyciaga co roku wielu
turystow.

To wlasnie nad tym jeziorem wedkarz Mih�Aly T�sr�sk zarzucil wedke na plazy i
wyciagnal z wody karpia wazacego 34,8 kilograma! To najwieksza ryba
zlowiona w historii tamtejszych polowow. Na co wedkarz zlowil takiego
kolosa? W relacji w mediach spolecznosciowych poinformowano, ze uzyto
przynety w postaci kulki bananowo-krylowej o srednicy 24 mm. Walka z ryba
trwala 15 minut i dopiero wtedy zostala ona wyciagnieta z wody. W Polsce
takze lowia gigantyczne karpie

Jednak Wegrom jeszcze troche brakuje do polskiego rekordu w polowie karpi.
W naszym kraju takze lowi sie ogromne ryby. Rekord Polski w ubieglym roku
ustanowil Krzysztof Lewandowski z Ledzin, ktory zlowil gigantycznego karpia
o wadze 37,775 kg!

Poprzedni
rekord nalezal do Miroslawa Walczykiewicza, ktory na lowisku karpiowym
Goslawice wyholowal karpia o wadze 36,4 kg.

Tak wyglada ranking WTA po kolejnym zwyciestwie Swiatek. Brawo, brawo Iga
Swiatek udanie rozpoczela turniej WTA w Stuttgarcie. Polka w drugiej
rundzie zmierzyla sie z Elise Mertens. I nie miala wiekszych problemow z
pokonaniem rywalki. Finalnie wygrala 6:3, 6:4 i tym samym awansowala do
cwiercfinalu. Kolejna wygrana Polki swietnie wplynie rowniez na ranking
WTA, gdzie tenisistka umocni sie na pozycji liderki. Iga Swiatek po
zakonczeniu zmagan z reprezentacja Polski w Billie Jean King Cup bierze
udzial w turnieju WTA w Stuttgarcie. Tam w drugiej rundzie zmierzyla sie z
Elise Mertens. Polka

bardzo udanie rozpoczela przygode w tych zawodach i pewnie pokonala
Belgijke 6:3, 6:4. Dzieki temu zwyciestwu Swiatek umocni sie na pozycji
liderki rankingu WTA i bedzie miala na koncie przynajmniej 10473 punktow.
Na tym nie musi sie wcale zatrzymywac. W przypadku zwyciestwa w turnieju
osiagnie 10865 punktow. Nawet w przypadku odpadniecia w kolejnej rundzie
Polka moze byc pewna, ze utrzyma pierwsze miejsce. Ma zagwarantowane 106
tygodni na pozycji liderki i jest dziewiata na liscie wszech
czasow. Kolejna do wyprzedzenia jest osma Justine Henin, ktora byla liderka
przez 117 tygodni. Zmagania na turnieju WTA w Stuttgarcie udanie rozpoczela
rowniez druga w rankingu Aryna Sabalenka
. Tenisistka zameldowala
sie w cwiercfinale po tym, jak jej rywalka Paula Badosa musiala kreczowac.
Bialorusinka bedzie miala przynajmniej 7848 punktow, a maksymalnie moze ich
miec 8240. Na trzecim miejscu w tym zestawieniu znajduje sie Coco Gauff
(7258 punktow). Top 5 rankingu
WTA po wygranej Igi Swiatek

1. Iga Swiatek 10473 pkt

2. Aryna Sabalenka 7848 pkt

3. Coco Gauff 7258 pkt

4. Jelena Rybakina 5901 pkt

5. Jessica Pegula 4870 pkt

Teraz Ige Swiatek czeka cwiercfinalowe spotkanie. Na tym etapie zmierzy sie
z lepsza

z pary Emma Raducanu – Linda Noskova. Nastepnie moze zagrac z Jelena
Rybakina lub Jasmine Paolini. Polka bedzie szukala trzeciej wygranej w tych
zawodach po triumfach w 2022 i 2023 roku.

Martinez przekroczyl granice. Polak nie wytrzymal. “Pier*** sie” Aston
Villa pokonala po rzutach karnych Lille i awansowala do polfinalu Ligi
Konferencji Europy. Glownym bohaterem w serii jedenastek byl Emiliano
Martinez, ktory obronil dwa strzaly. Ponadto prowokowal i uciszal kibicow
rywala, za co zostal ukarany zolta kartka. Zachowanie bramkarza bardzo
zdenerwowalo bylego reprezentanta Polski Ludovica Obraniaka, ktory zwrocil
sie do Argentynczyka w mocnych slowach. W pierwszym cwiercfinalowym meczu
Ligi Konferencji Europy Lille przegralo z Aston Villa 1:2. Rewanz odbyl sie
w czwartek o godzinie 18:45. Ekipa

z Francji dobrze rozpoczela to spotkanie i objela prowadzenie juz w 15.
minucie za sprawa Yusufa Yaziciego. W drugiej polowie gola na 2:0 strzelil
Benjamin Andre. Pod koniec starcia bohaterem Aston Villi zostal Matty Cash.
Polak zdobyl bramke i tym samym doprowadzil do remisu w dwumeczu. W zwiazku
z tym do rozstrzygniecia rywalizacji potrzebna byla dogrywka. Emiliano
Martinez znow dal o sobie znac. Ostra reakcja Obraniaka

Po 120 minutach utrzymal sie taki sam wynik i w efekcie druzyny
przygotowywaly sie do serii jedenastek. W nich glowna role odegral bramkarz
Aston Villi Emiliano Martinez. Argentynczyk prowokowal i uciszal kibicow
rywali, za co zostal ukarany zolta
kartka. Finalnie obronil dwa rzuty karne i dzieki temu jego druzyna
awansowala do polfinalu . Po
wybronieniu decydujacej jedenastki ponownie zwrocil sie w strone fanow
Lille i zaczal przed nimi tanczyc. Zachowanie Martineza bardzo zdenerwowalo
Ludovica Obraniaka. Byly reprezentant Polski w mocnych slowach zwrocil sie
do bramkarza
.
“Dziekuje Lille. Jestem z was dumny. A ty Martinez pier…. sie” – napisal
na Twitterze. Przypomnijmy, ze to nie pierwszy raz, gdy Martinez zachowuje
sie w podobny sposob podczas serii rzutow karnych. Bardzo glosno bylo o
bramkarzu podczas mundialu 2022. W finalowym starciu z Francja podczas
serii jedenastek rozpraszal rywali, a po wygranej zaczal tanczyc.
Ludovic
Obraniak w przeszlosci
przez piec lat wystepowal w Lille. Gral rowniez miedzy innymi Werderze
Brema i Bordeaux. W polskiej kadrze zadebiutowal w 2009 roku w towarzyskim
meczu z Grecja. Lacznie zaliczyl w druzynie narodowej 34 mecze. Kariere
zakonczyl w 2018 roku.

DETEKTYW

sasiad bez glowy

Krzysztof STRUG

Jozek C. irytowal wszystkich w rodzinie B. Ze tez musieli mieszkac z nim po
sasiedzku i jeszcze dzielic blizniaka! Codziennie musieli ogladac jego
przebrzydla gebe. Nie dosc, ze mial dwa razy wiecej ziemi, to rzadzil sie
jak panisko. Traktorem parkowal przy ulicy, tak ze przejsc nie mozna bylo,
a na dodatek sciagnal sobie na gospodarstwo te smierdzace i beczace
wnieboglosy kozy. Marek B. czul, ze pewne- go dnia nie wytrzyma i pozbedzie
sie problemu raz na zawsze… Wmalej wsi na poludniu Polski kazdy wiedzial
o sasiedzkim konflikcie, ktory rozgrywal sie miedzy Jozefem C., a rodzina
B. Dzielili jeden dom w zabudowie blizniaczej i chcac nie chcac skazani
byli na siebie. Moze dlatego tak sie nie cierpie- li. Jozef C. zyl sam.
Zona zmarla dawno temu, dzieci nie mieli. Byl sam jak palec, ale nie
sprawial wrazenia nieszczesliwego ani nie zamierzal sie wycofac z aktyw-
nosci. Wrecz przeciwnie – swiet- nie sobie radzil. Gospodarstwo bylo
zadbane. Jozef regularnie dogladal dobytku, co rusz inwe- stowal – a to w
nowe maszyny, a to zbudowal sobie zadaszenie na ogrodku, caly czas na jego
gospodarce cos sie dzialo. Od rana do popoludnia pracowal. Ziemia byla
zadbana, a obejscie swiecilo czystoscia.

– Skad ten dziad ma na to wszystko pieniadze? – dumal cza- sem Marek B.,
mieszkajacy wraz z zona i synem – Wojtusiem, po drugiej stronie plotu. –
Stary dziad musi siedziec na forsie! – glowkowal sasiad, a wscieklosc rosla
w nim jeszcze lawinowo, tym bardziej, ze Jozef C., mimo ze byl sam, wcale
nie zamierzal ustepowac pola rodzinie B.

Jozef C. czesto wdawal sie z nimi w klotnie, nie dal sobie nic narzucic,
nie czul respektu, a o swoje walczyl. Nie raz prze- krzykiwali sie przez
plot, a to o to, ze zastawil im wjazd, a to ze pracuja mu glosno maszyny
caly dzien. Powod zawsze sie znalazl. Zreszta i Jozef C. nie byl dluz- ny.
Przy byle okazji wyszukiwal powodu do klotni.

Czas mijal, sasiedzki kon- flikt czasem narastal, czasem na chwile
przygasal, ale nigdy nie bylo tak, by zgasl calkowicie. Po okresie spokoju,
zatarg wybuchl ponownie ze zdwojona sila, gdy pewne- go dnia przed domem
Jozefa C. zaparkowal duzy samochod dostawczy z buda do przewo- zenia
zwierzat.

– Jadzka! – krzyknal Marek B. do zony. – Patrz! U starego cos znowu sie
dzieje!

Jadwiga B. momentalnie zostawila obieranie ziemnia- kow i poderwala sie do
okna. Jakiez bylo ich zdziwienie, gdy z duzego dostawczaka kierowca
wystawil podest, otworzyl klat- ke i zaczal po kolei sprowadzac z niej…
kozy!

– Widzisz Jadzia to samo, co ja? – zagadnal Marek B. do mal- zonki, szeroko
otwierajac usta ze zdziwienia

– Ten stary chyba juz calkiem zwariowal – odparla mu zona.

Nastepnie przez dluzsza chwile przygladali sie wypro- wadzaniu zwierzat.

– No masz, skur…, jeszcze tu kozy sciagnal. Niech no ktora tyl- ko
wysciubi leb przez plot! Zaje… – odgrazal sie Marek B. dyskret- nie
podgladajac przez okno.

Jego slowa w mig staly sie rzeczywistoscia. Gdy tylko kozy zaczely biegac
po podworku sasiada, okazji do klotni automa- tycznie przybylo. Okazalo
sie, ze niepokorne zwierzeta faktycznie wkladaly glowy miedzy szeroko
rozstawione zeberka ogrodzenia oddzielajacego sasiadow i wyja- daly trawe
na posesji rodziny B.

– Zabierz te bydlaki z mojej dzialki! Slyszysz, skur…? – krzy- czal na
pol wsi Marek B.

– Nie bedziesz mi mowil, co mam robic, pajacu! – odgryzl mu sie sasiad.

Jakis czas pozniej Marek B., nie mogac zniesc, ze kozy wystawiaja lby przez
ogrodze- nie, opryskal trawnik przy plo- cie toksycznymi substancjami, w
nadziei, ze zwierzeta padna. Rozsypywal tam tez trutke na szczury. I
faktycznie – jakis czas pozniej okazalo sie to skutecz- ne. Kilka koz
Jozefa C. zatrulo sie, a jedna padla. Marek B. nie wiedzialby o swoim
sukcesie, gdyby nie sasiad, ktory zaczal mu wygrazac

– Ty gnoju jeden, widzialem jak cos sypales! Na policje pojde! – krzyczal
Jozef C.

StuDium NieNawisci

To, co mowil, rzeczywiscie zrobil. Do domu rodziny B. zapukali policjanci.
Marek B. otworzyl, zaprosil ich do srodka i z niewinna mina wytlumaczyl, ze
ma szczury na posesji, dlate- go trutke rozsypal, poza tym to jego dzialka.
Policjanci pokiwa- li glowami, wyjasnienia zapisali i odjechali.

Jozef C. nie dawal za wygra- na. Kilka tygodni pozniej przy- szlo do
sasiada wezwanie na rozprawe z powodztwa cywil- nego. Ostatecznie jednak
sad nie przychylil sie do stanowiska powoda i sprawe umorzyl.

Staruszek, nie chcac tracic kolejnych zwierzat, zamontowal siatke na calej
dlugosci plotu, tak by kozy nie wystawialy lbow.

Rodzina B. nie posiadala sie z radosci. Udalo sie znienawi- dzonemu
sasiadowi napsuc krwi i jeszcze uniknac konsekwencji.

Po zatargu o kozy znow na jakis czas przyszla odwilz w sasiedzkiej wojnie.
Mijali sie bez slowa, ale przynajmniej nie wyzywali. Zawisc po stronie mal-
zenstwa B. jednak nie minela.

– Skad ten staruch ma pie- niadze? – dumal Marek B. i nic nie przychodzilo
mu do glowy. – Gdyby tak go nie bylo, gdyby zmarl… albo zniknal… Druga
czesc blizniaka zostalaby pusta, nikt go nie odziedziczy, bo Jozek nie ma
dzieci. Przejdzie na wla- snosc gminy albo skarbu panstwa. Mozna by przejac
ja na licyta- cji… W urzedzie gminy znajomi sa, to pomoga… – kombinowal
Marek B. i doszedl do jednego wniosku.

Gdyby sasiad zniknal, pro- blemy rowniez by zniknely…

Kolejnym zarzewiem zatargu okazal sie syn panstwa B. – Wojtek,

nazywany przez rodzicow i znajomych Wojtusiem. Wojtus wlasnie wszedl w
okres dojrze- wania. Mial 15 lat, skonczyl podstawowke i poszedl do liceum.
Jak rodzice, tak i on palal szczera nienawiscia do sasiada, jednak bedac
chlop- cem nie dokuczal Jozefowi C. Sprawa zmienila sie, gdy stal sie
nastolatkiem. Wtedy tez zaczal siegac po uzywki i imprezowac z kolegami ze
wsi. Rodzicom to specjalnie nie przeszkadzalo.

– Mlodosc musi sie wyszu- miec – uwazala Jadwiga B.

Pewnego razu Wojtus wraz z kolegami, po kilku piwach, zakradl sie na
posesje sasiada i spu- scil mu powietrze w kolach auta. Jozef C. uslyszal
halas i smiech. Wybiegl z domu z wiatrowka, ale pijani zartownisie wlasnie
wybie- gali przez furtke. Bylo ciemno, jednak rozpoznal syna sasiadow.

Na drugi dzien na podworku znow doszlo do pyskowki.

– Na policje pojde! Bandyte wychowujecie! – krzyczal.

– Lecz sie staruchu na glowe –

odkrzyknal mu Wojtus, a ojciec

siedzacy z tylu na lawce zare- chotal z zadowolenia.

Jozef C. wyciagnal lekcje z zaistnialej sytuacji. Niedlugo pozniej na jego
posesji biegal duzy owczarek niemiecki, kto- rego kupil od lokalnego hodow-
cy i tresera. Pies byl nauczony pilnowac domu i atakowac w przypadku
pojawienia sie intruzow.

– Skur… – przeklinal pod nosem Marek B. zwlaszcza, ze oprocz psa
staruszek dokupil sobie ziemi. Juz mial 5 hek- tarow, a zaopatrzyl sie
jeszcze w kolejny. Na domiar zlego jego grunt przylegal bezposrednio do
ziemi Marka B. Tego juz bylo za wiele. – Dziad siedzi na forsie! – wsciekal
sie sasiad.

– Widzisz! Taki staruch, a lepiej sobie radzi niz my! – podjudzala go zona.

Marek B. coraz czesciej dochodzil do przekonania, ze zycie po sasiedzku z
Jozefem C. musi sie skonczyc. Tylko jak? Jak go stad wykurzyc?

P Zniwa

rzyszlo lato, trzeba byl zakasac rekawy i wziac sie do roboty. Jozef C.
swoim

zwyczajem od switu do pozne- go popoludnia pracowal w polu. Nie straszny
byl mu zar lejacy sie z nieba. Rownolegle na swo- jej ziemi pracowala i
rodzina B. Z oddali widzieli kombajn, a na nim sylwetke sasiada.

Tego dnia, wraz z Markiem B. i zona, w polu byl rowniez ich syn. Bylo
piekielnie goraco. Marek B. co jakis czas spo- gladal na horyzont. W oddali
widzial sasiada, zbierajacego plony na nowej czesci swe- go gruntu.
Przygladal mu sie chwilke, ocieral pot z czola, spluwal, przeklinal pod
nosem i na powrot zabieral sie do robo- ty. Mijaly godziny. Po poludniu
Marek B. wraz z zona zszedl na chwile zjesc cos i napic sie wody. W polu
zostal tylko syn. Chlopak akurat pracowal blisko ziemi Jozefa C. Byli
oddaleni od siebie moze o kilkadziesiat metrow, ale nawet sie nie przy-
witali. Udawali, ze sie nie widza.

Zblizal sie wieczor. W kon- cu Jozef C. wsiadl do kabiny kombajnu. Katem
oka widzial, ze syn sasiadow jeszcze pracu- je. Nie odwrocil jednak glowy w
jego strone. Jechal w kierun- ku drogi gruntowej, wspolnej dla obu
zwasnionych domow, prowadzacych do ich posesji. Gdy zblizyl sie jednak,
zauwa- zyl, ze w poprzek drogi stalo auto rodziny B. Zastawialo caly
przejazd. Jozef C. zatrzymal sie. Chcac nie chcac odwrocil sie w strone
chlopaka w polu.

– Ej! Przestaw tego grata! –

krzyknal do niego

Wojtus B. tylko na to czekal.

To on przyjechal samochodem, by pozniej pozbierac narzedzia. Byl
nastolatkiem, prawa jazdy jeszcze nie mial, ale czesto siadal za kolkiem.
Rodzice pozwalali mujezdzicwpole,aipowsi – czasem do sklepu. Zdarzalo sie
zreszta, ze i z kumplami wozil sie dla przyjemnosci.

– Slyszysz co mowie, gownia- rzu? Przestaw ten samochod, bo zaraz go
staranuje! – krzyknal ponownie Jozef C.

– Nie chce mi sie – odparl wyzywajaco nastolatek.

– Ty gowniarzu jeden! Mam zejsc i nauczyc cie rozumu? – A sprobuj szczescia,

staruchu!

Jozef C. czul, jak rosnie mu cisnienie. Choc byl starusz- kiem, nie
brakowalo mu werwy. Wyszedl z kabiny

– Zaraz ci pokaze gnojku! – warknal pod nosem, chwycil za kij, ktorym
mieszal ziarno i rzu- cil sie w strone chlopaka.

W rzeczywistosci nie chcial mu nic zrobic, tylko nastraszyc i przymusic do
przestawienia auta.

Wojtek B. zasmial sie jedy- nie, widzac pedzacego staruszka. Gdy ten byl
juz blisko, odbiegl na kilkadziesiat metrow nadal smiejac sie glosno.

– Gowno mi zrobisz staruchu! – krzyknal do niego zadowolony. – Jak sobie
chcesz gowniarzu!

– Jozef C. ciezko dyszal. Obrocil sie i wrocil do

maszyny. Nastepnie ruszyl kombajnem. Tuz przed samym autem skrecil i
wjechal w pole sasiadow. Akurat ta czesc nie byla jeszcze zebrana. Ciezki
kombajn ominal stojacy obok samochod i wyjechal z powro- tem na droge.

– A to skur… – zaklal w myslach Wojtek B. i momen- talnie porzucil prace.

Zostawil wszystko, pobiegl do auta i ruszyl w strone domu.

M Wyrok

arek B. tego dnia byl mocno nie w humo- rze, a wszelkie infor-

macje o znienawidzonym sasie- dzie dzialaly na niego jak plachta na byka.
Gdy tylko uslyszal od syna o kolejnym zatargu, mial

wrazenie jakby krew zaczela mu kipiec.

– Ten pieprzony staruch gonil mnie z motyka! – podkoloryzo- wal troche
Wojtek B. opowiada- jac o zajsciu. – A potem wsiadl do kombajnu i
przejechal przez cale nasze pole! – krzyknal podekscytowany.

Marek B. gdy tylko to uslyszal, poczul jakby w cie- le urosla mu
gigantyczna kula wscieklosci.

– A to skur… Miarka sie przebrala – zaklal pod nosem. – Dosc tego,
dziadu. Doprosiles sie!

Nastepnie poszedl do sieni i chwycil za lopate.

– Chodz mlody! – wezwal syna.

Ruszyli w pole. Byl juz wie- czor. Slonce nisko wisialo nad horyzontem.
Dookola na polach uprawnych nie bylo juz nikogo. Jedynie Jozef C. krzatal
sie jesz-cze na swojej ziemi. Akurat byl za kombajnem, gdy zblizali sie
sasiedzi. Nie widzial ich. Byl skupiony na pracy.

Marek B. z synem wylonili sie zza maszyny. Jozef C. schylal sie przy
uprawach. Kiedy uslyszal szmer, podniosl sie i odwrocil. Dostrzegl sasiada
z lopata w rece.

– Dosc! Za duzo skur… jeden! – krzyknal Marek B. i zamach- nal sie. Mocny
cios metalowym sztychem powalil Jozefa C. na ziemie. Mezczyzna stracil
przy- tomnosc. Lezal bez najmniejsze- go ruchu, ale oddychal. Marek B.
myslal, ze sasiad bedzie walczyl. Byl przygotowany na konfronta- cje. Gdy
staruszek padl, przy- gladal mu sie ze zdziwieniem, nie wiedzac za bardzo
co zrobic.

– Zyje, dziad? – pytal sam siebie.

Obaj z synem wpatrywali sie w Jozefa C. Do Marka B. dotar- lo, ze sprawa
poszla za daleko. Jesli sasiad sie przebudzi, moga miec problemy. “Pewnie
zaraz na policje poleci, obdukcje zrobi, albo do sadu” – myslal goraczkowo.

– Dzwon po Tadka! – zwrocil sie nagle do syna.

Chodzilo o Tadeusza D. Byl to najblizszy przyjaciel rodzi- ny i powiernik
ich tajemnic. Z Markiem B. laczyly ich tez sprawy biznesowe. Wspierali sie
nawzajem, nigdy nie odma- wiali sobie pomocy. Tadeusz D. doskonale
orientowal sie w sasiedzkim konflikcie przy- jaciela. Nie raz Marek zalil
mu sie, nie raz wspolnie dworowali sobie z jego sasiada i dumali jak tu go
“zalatwic”.

– Przyjezdzaj! Mam pilna sprawe. Ze staruchem sie znow

scialem! Na miejscu ci opowiem

– wytlumaczyl mu goraczkowo przez telefon.

15 minut pozniej przyjaciel byl juz w polu i przygladal sie nieprzytomnemu
Jozefowi C.

– No ladnie zes mu przyp… – rzekl z uznaniem do Marka B.

– Ty lepiej powiedz, co z nim zrobic, cholera! Jak sie obudzi, na pewno
narobi mi syfu. Zaraz na obdukcje poleci. Jeszcze bede mial sprawe karna o
pobicie i wyrok.

Kolega podrapal sie w glowe. Chwile milczal, az zawyrokowal. – Trzeba go
stad zabrac. Bo jeszcze kto tu bedzie lazl i robil za swiadka. Wywiezc go
gdzies i porzucic, albo co… – zawiesil glos. – Racja, cholera. Zabieramy

go stad – przytaknal Marek B. Rozmowie, przysluchiwal sie

syn.

– Wojtus, cofnij tu autem, zeby nie dzwigac go daleko – nakazal ojciec.

Wojtek B. szybko wykonal polecenie. Cofnal i otworzyl

bagaznik. We trzech podniesli nieprzytomnego i wrzucili go do srodka.
Nastepnie ruszyli w kie- runku nieuzytkow i podmoklych lak na skraju lasu,
10 kilometrow od wsi. Gdy tam dotarli, robilo sie juz ciemno. Wypakowali
mezczy- zne w milczeniu i rzucili na ziemie, nie majac pojecia, co dalej.
Zaczeli sobie zdawac sprawe, ze sytuacja robila sie coraz trudniejsza.

– Tu nikt nie lazi. Nikt go nie znajdzie – rzekl Tadeusz D. dla
rozladowania nerwow.

– No, ale co z tego Tadek, cholera? – pieklil sie przyjaciel. – Przeciez
ten dziad ciagle zyje! Jak sie obudzi, wroci do wsi, to i tak beda problemy!

– No tak, a jak tu zdechnie, to go ktos znajdzie… Wszyscy wie- dza, ze
mial z toba na pienku… – Tadek zawiesil glos.

– Skur…, powinien zniknac i tyle – Marek B. odwrocil sie do syna. –
Wojtek, podaj no szpadel z auta.

Chlopak wykonal polecenie. Marek B. chwycil narzedzie, nie

za bardzo wiedzac, po co. Przez kolejna chwile przygladali sie Jozefowi C.
w milczeniu, co jakis czas tylko odwracajac nerwowo i spogladajac na boki,
czy przy- padkiem nikt nie nadchodzi. Nagle stalo sie cos dziwnego.
Staruszek poruszyl noga, potem reka. Otworzyl oczy i metnym wzrokiem
przygladal sie oniemia- lym z zaskoczenia mezczyznom.

– Cholera, obudzil sie! – rzekl Marek B.

Spojrzenie Jozefa C. szyb- ko stalo sie bystre. Jego twarz wykrzywil grymas.

– Ty gnoju! – rzekl patrzac na Marka B. Podparl sie i probowal sie podniesc.

– Wstaje! – krzyknal Tadeusz D.

Dalej wszystko potoczylo sie blyskawicznie. Marek B. zadzia- lal odruchowo.
Momentalnie podniosl szpadel, zamachnal sie i z calej sily zadal cios.
Staruszek wlasnie lapal pion. Po uderzeniu zachwial sie jednak, nogi sie
pod nim ugiely.

– Ty bandyto! Bedziesz sie- dzial! – rzekl slabym glosem.

Probowal utrzymac sie na nogach, ale Marek B. uderzyl go ponownie. Sasiad
upadl, nie stracil jednak przytomnosci. Patrzyl na oprawce i caly czas
poruszal ustami.

– Trzeba go, kur…, zalatwic! Nie ma wyjscia! Tu nikt go nie znajdzie! –
Marek B. obrocil sie do kolegi i podal mu szpadel.

– Bij, twoja kolej! – rzekl ostro.

Kompan momentalnie zbladl. Nie zareagowal.

– No bij! Wszyscy w tym siedzimy! Jak sie poskarzy, tez bedziesz mial
klopoty!

Po chwili rozlegl sie tepy odglos kolejnego uderzenia w glowe. Cios
zmasakrowal twarz staruszka. Z nosa i ust zaczela cieknac mu krew.

– A teraz ty, synek! – nakazal Marek B.

Chlopak trzesac sie na calym ciele chwycil za narze- dzie. Uderzajac
zamknal oczy. Cios w ciemie byl wyjatkowo silny, wydawalo im sie, ze sly-
szeli dzwiek pekajacych kosci. Mimo to Jozef C. wciaz zyl. Co jakis czas
zaciskal dlonie, jakby chcial cos chwycic. Jego wzrok byl metny, jednak
ciagle spogla- dal na oprawcow.

– Pierdo…. – mruknal pod nosem Marek B. i nakazal powtorzyc serie ciosow.

I to jednak nic nie dalo. Staruszek stracil przytomnosc, jednak ciagle
oddychal. Marek B. otarl pot z czola. Spojrzal na zmasakrowana twarz
staruszka, ktory mimo wszystko ciagle zyl.

– Cholera nie mamy calej nocynategodziada – rzekldo kolegow i splunal… –
Dobra. Dosc tego. Pora to zalatwic ostatecznie.

Zlapal za szpadel.

– Synek, odwroc sie! – rzekl do Wojtusia.

Nastepnie podszedl do zma- sakrowanego czlowieka. Jozef C. lezal na
plecach, rece mial roz- ciagniete na ziemi. Oprawca stal za nim, nad glowa
Przystawil mu czubek szpadla do szyi i chwile sie jakby sie zastanawial.

– Pora na wykopki! – rzekl i zarechotal.

Nastepnie umiescil szpadel na gardle Jozefa C. Postawil

na nim jedna stope, po czym wszedl na narzedzie calym cia- lem i delikatnie
podskoczyl. Szpiczasty, metalowy sztych wszedl miekko w cialo, rozry- wajac
tkanki. Staruszek jedynie zacharczal, z szyi momentalnie zaczela obficie
cieknac krew. Marek B. spojrzal na rezul- tat, po czym ponownie wszedl na
szpadel i zaczal rytmicznie unosic sie na palcach, tak jak- by wbijal
narzedzie w ziemie. Sztych wchodzil coraz glebiej i glebiej, az w koncu
dalo sie slyszec chrzest lamanego karku.

Chwile pozniej odcieta od tulowia glowa Jozefa C. zanu- rzyla sie w kaluzy
obficie ciek- nacej krwi. Korpusem przeszly posmiertne skurcze. Marek B.
wbil szpadel w ziemie. Otarl pot z czola i odetchnal.

– No, i po sprawie – rzekl zadowolony.

Tego samego wieczoru

jeszcze przez kilka godzin

kopali grob. Wybrali nie- wielka wysepke miedzy bagnami. Teren byl trudno
dostepny i oto- czony wysokim listowiem. Malo kto sie tu zapuszczal.
Zakopali cialo i przysypali je stertami gale- zi. Po wszystkim, pozno w
nocy przyrzekli sobie, ze o tym, co zaszlo, nie dowie sie nikt. Marek B. od
razu zreszta zlamal przy- rzeczenie, bo – nie majac wyjscia – opowiedzial o
sprawie zonie. Wczesniej surowo przykazal synowi, by ten milczal.

Wrocili do normalnego zycia. Minal tydzien, a potem miesiac i nic sie nie
stalo. Jozef C. byl samotny. Nie mial kto zaintere- sowac sie jego losem.
Dopiero, gdy ludzie ze wsi zaczeli zauwa- zac, ze gospodarstwo stoi odlo-
giem, a staruszka dawno nikt nie widzial, ktos w koncu zglo- sil na policji
zaginiecie. Jednak, jako ze nie bylo bliskich, ktorzy naciskaliby na
poszukiwania, te toczyly sie wyjatkowo ospa- le. Nie bylo zadnych swiadkow
ani nikogo, kto bylby zaintere- sowany rozwiazaniem zagadki.

Marek B. stwierdzil, ze nie widzial sasiada, nie ma pojecia, co sie z nim
stalo, i na tym pyta- nia policjantow sie zakonczyly.

Dopiero 3 lata pozniej, tury- sci ktorzy zwiedzali miejscowe lasy i mieli
biwak w okolicy, przypadkowo natrafili na zwloki. Wysepka, na ktorej byly
zako- pane, podmokla i czesci ciala zaczely wychodzic na zewnatrz. Wtedy
okazalo sie, ze Jozef C. byl ofiara wyjatkowo okrutnego morderstwa. Wtedy
tez policja blizej przyjrzala sie sprawie. W trakcie wypytywania ludzi ze
wsi, szybko zorientowali sie, kto mogl miec powod, by zabic. Marek B. byl
kompletnie zasko- czony, gdy do jego drzwi zapuka- li funkcjonariusze. Zyl
w blogim przekonaniu, ze zbrodnia ujdzie mu plazem. Policjanci szybko
wyczuli nerwowosc u domow- nikow. Pytani jeszcze raz o znik- niecie Jozefa
C. zaczeli sie platac.

Funkcjonariusze postanowili zagrac va banque. Przesluchujac syna oznajmili,
ze maja dowo- dy zbrodni – slady biologiczne. Chlopak nie wytrzymal cisnie-
nia i wyjawil cala prawde.

Wkrotce wszyscy spraw- cy mordu uslyszeli zarzuty. Uslyszala je takze zona
Marka B. – za mataczenie i ukrywane przestepstwa. Na sali sadowej jej
lojalnosc wobec meza pekla jak banka mydlana. Zaczela demo- nizowac Marka
B., konfabulo- wac ze znecal sie nad rodzina, by tylko przedstawic sie w
roli ofiary.Raztwierdzila,zenic nie wiedziala o zbrodni, innym razem, ze
milczala, bo maz zagrozil, ze ja zabije.

Ostatecznie Marek B. zostal skazany na dozywocie. Jego wspolnik Tadeusz D.
uslyszal wyrok 25 lat wiezienia. Syn pan- stwa D. trafil za kraty na 8 lat,
a zona uslyszala wyrok warun- kowy – 2 lat pozbawienia wol- nosci.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl