Dzien dobry – tu Polska – 20.02.2023

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

GAZETA MARYNARSKA

Imienia Kpt. Ryszarda Kucika

Rok XXII nr 49 (6572)

20 lutego 2023

Pogoda

poniedzialek, 20 lutego 8 st C

Deszcz ze sniegiem

Opady:100%

Wilgotnosc: 91%

Wiatr:43 km/h

Kursy walut

Euro 4.77

Dolar 4.45

Funt 5.36

Frank 4.81

Dzien dobry Czytelnicy 🙂

Dzis dlugo wyczekiwany Kapitan Reksio przejmuje stery a ode mnie pare
rzeczy ktore przy weekendzie kraza w przestrzeni 🙂 Szkoda ze nie moge tu
dodawac zdjec, bo byloby tu dzis na pewno takie ktore przedstawialoby pewne
Renault Megane kombi w ktorego bagazniku przewozona byla” krowa. Dorosla,
zywa krowa! :))) Ale pozostaje nam opis i wyobraznia, niekoniecznie jakas
bogata, bo krowa jak wyglada kazdy widzi a jak nawet nie widzi to wie 😉

Chociaz z ta wiedza roznie, pamietam jak kiedys napisal do mnie kolega z
Wroclawia, ze jadac z rodzicami samochodem wlasnie sie zatrzymali i jego 12
letni brat oglada krowe. “A co takiego dziwnego ta krowa robi, ze az sie
zatrzymali?” zapytalam a kolega na to, ze je trawe a zatrzymali sie bo jego
brat jeszcze na zywo krowy nie widzial, bo nie bardzo mial gdzie 🙂

Ania Iwaniuk

DZIEN DOBRY – TU POLSKA

SPORTOWY WEEKEND

19 lutego 2023r.

abujas12@gmail.com

http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

TENIS

Iga Swiatek wygrala turniej w Katarze drugi raz z rzedu. I po raz drugi

mowila tam o Ukrainie

Iga Swiatek pokonala Jessice Pegule 6:3, 6:0. W Dausze Polka stracila

lacznie zaledwie piec gemow. Po finale mowila o rosyjskim ataku na

Ukraine oraz o “krotkiej ludzkiej pamieci”.

Przed finalem Swiatek spedzila na korcie w Katarze mniej niz dwie

godziny. Jessica Pegula – 10 godzin. Amerykanka grala dlugie mecze w

singlu, zwyciezyla tez w rozgrywkach deblowych, a nasza reprezentantka w

debla nie grala, w I rundzie miala wolny los, a przed cwiercfinalem

wycofala sie jej rywalka. Swiatek rozegrala dwa mecze, oba wygrala 6:0, 6:1.

W zeszlym roku Pegula przegrywala z Iga Swiatek czesto i gladko, mogla

nabawic sie czegos, co bywa nazywane “kompleksem”. Psulaby w meczu z

Polka zagrania, ktorych normalnie nie psuje, w decydujacych momentach

gralaby inaczej niz w innych spotkaniach. Jednak gdy zagraly na poczatku

biezacego roku podczas meczu Polska – USA w United Cup, Pegula

zareagowala jak urodzony sportowiec. Powiedziala, ze to prawda, iz

czesto przegrywala z Iga w poprzednim sezonie, ale to bylo na kortach

wolniejszych. I wygrala 6:2, 6:2 – ani sladu kompleksu. Zachowala sie

jak prawdziwy sportowiec rowniez po wygranej – ocenila, ze Swiatek miala

w tym meczu trudniej, bo w przeciwienstwie do niej nie mogla sie z

nawierzchnia dobrze zapoznac, poniewaz reprezentacja Polski wczesniejsze

mecze rozgrywala w innym miejscu.

Amerykanka jest wojowniczka, ale na kortach twardych w Dausze trafila na

Swiatek w kapitalnej formie. 21-letnia Polka returnowala doskonale, a

gdy tylko przyspieszyla forhendem podczas wymiany, Pegula od razu

znajdowala sie w glebokiej defensywie. Nieco wolniejsza nawierzchnia

kortu bardziej odpowiadala naszej reprezentantce. W pierwszym secie

Amerykanka jeszcze walczyla dzielnie, w drugim nie zdobyla zadnego gema.

Mecz trwal godzine i 10 minut. Wial mocny i zimny wiatr, kibice

siedzieli w kurtkach i czapkach, Swiatek “tanczyla” na korcie, jej praca

nog byla nie mniej efektowna niz precyzyjne forhendy i bekhendy. –

Znalazlam tu wlasciwy rytm – powiedziala po meczu liderka rankingu.

Po styczniowej porazce w IV rundzie Australian Open ocenila, ze

potrzebuje “resetu”, by obnizyc oczekiwania wobec samej siebie. By

zrzucic troche presji. – Pracowalam nad tym, zeby nie oczekiwac, ze bede

grac doskonale w kazdym turnieju i w kazdym meczu – mowila. Po czym w

Dausze, w rozgrywkach rangi WTA 500, w kazdym meczu zagrala doskonale.

Polka wygrala ten turniej drugi raz z rzedu, rok temu jej zwycieski

final odbyl sie tuz po napasci Rosji na Ukraine. Swiatek wciaz gra ze

wpieta w czapke wstazka w barwach ukrainskich, w sobote powiedziala, ze

widzi i zdaje sobie sprawe, iz ludzka pamiec jest krotka, po czym

zaapelowala, by nadal wspierac zaatakowany kraj. – To bardzo

rozczarowujace, ze sytuacja nie ulega poprawie, ale miejmy nadzieje, ze

Ukraina bedzie ciagle silna – powiedziala.

Byly ukrainski tenisista Oleksandr Dolhopolow (cwiercfinal Australian

Open 2011, pierwsza pietnastka rankingu) napisal na Twitterze po

przemowieniu Swiatek: “Pewnego dnia zrozumiesz, ze przeciwstawilas sie

zlu naszych czasow, i bedziesz z tego nie mniej dumna niz ze swoich

osiagniec tenisowych. Slyszymy Cie i badz pewna, ze od naszej strony

Rosja nigdy nie podejdzie do polskich granic!”.

Swiatek po meczu zwrocila sie tez do rywalki. Przyznala, ze chce

pogratulowac Peguli nie tylko za triumf w rozgrywkach deblowych, ale

generalnie “za wszystko”. Znamy zamilowanie Polki do czytania, mozna sie

domyslac, o co chodzilo – mogla wyrazac uznanie dla sily rywalki. A

troche w ostatnich dniach Pegula o tym napisala.

Historie tej corki miliarderow – historie jej rodziny – powinien poznac

kazdy, kto cierpi na wojownicze wzmozenia i chetnie ruszylby w kierunku

domow bogaczy celem wyrownywania krzywd.

– Dorastalam w przekonaniu, ze trzeba ciezko pracowac – powiedziala

swego czasu Jessica Pegula. Uznala, ze skoro jej rodzice nie mieli

latwego startu, to ona tez takiego nie chce. Przesada byloby

stwierdzenie, ze wybrala najgorzej, jak mogla, ale tenis jest sportem

ekstremalnym – fizycznie i psychicznie. Iga Swiatek kiedys powiedziala,

ze zawodowy tenis to zaprzeczenie zdrowego stylu zycia, Brytyjka Emma

Raducanu ukonkretnila te mysl w ubieglym roku poprzez wyznanie, iz jej

tenisowe treningi wygladaja tak, ze nie ma juz paznokci u stop. A w

przypadku Peguli doszedl jeszcze pech – katowala sie na treningach, by

jakos zaistniec, ale gdy zblizala sie do pierwszej setki rankingu, to

raz konieczna byla operacja kolana, a drugi raz – gdy znow “setka” byla

blisko – operacja biodra. Nie rzucila tenisa, doszla w koncu, w wieku 28

lat, do trzeciego miejsca w rankingu (do Kataru przyleciala jako nr 4).

Gdy w drugiej polowie zeszlego roku dobila do pierwszej trojki rankingu,

jej zycie prywatne bylo zdruzgotane znacznie bardziej niz w tych

momentach, kiedy musiala operowac kolano czy biodro.

Opowiedziala o tym kilkanascie dni temu, publikujac duzy tekst na

platformie The Players’ Tribune (wczesniej swoja historie opisala tam

Iga Swiatek). Otoz w polowie ubieglego roku doszlo do zatrzymania akcji

serca Kim Peguli, 53-letniej mamy tenisistki. Bylo na tyle powazne – w

mozgu, ktory nie dostaje tlenu, zachodza niebezpieczne zmiany – ze nadal

walczy o powrot do zdrowia, Jessica napisala w The Players’ Tribune:

“Mama nie bedzie juz ta sama osoba, co wczesniej”.

Kim Pegula nie urodzila sie w USA, biologiczni rodzice zostawili ja na

ulicy w Seulu, gdy miala piec lat. Trafila do USA do nowej rodziny.

Terry’ego Pegule poznala przez przypadek – on przyszedl zjesc obiad w

restauracji, ona probowala dostac tam prace jako kelnerka. Terry

zaproponowal, by sprobowala sil w jego firmie zajmujacej sie

wydobywaniem gazu lupkowego. On juz wtedy sie rozpedzal, krytyczny

moment mial kilka lat wczesniej, gdy nie wiedzial, czy pozyczone od

rodziny i przyjaciol 7,5 tys. dol. wystarcza do tego, by sie wgryzc w

biznes.

“Kochala pracowac” – napisala o matce Jessica Pegula. Rodzice oprocz

firmy sa wlascicielami klubow NFL (futbol amerykanski, Buffalo Bills) i

NHL (hokej, Buffalo Sabres), formalnie szefowala im wlasnie mama

tenisistki. Ktora teraz moze czytac i pisac, niemalo rozumie, ale jesli

chce odpowiedziec na cos rodzinie, to “ma problem ze znajdowaniem

odpowiednich slow”. Jessica Pegula napisala: “Trudno do tego przywyknac,

rozmowa z mama wymaga wiele cierpliwosci, ale kazdego dnia dziekuje

Bogu, ze w ogole mozemy sie z nia komunikowac”.

Swiatek wygrala 12. turniej w karierze, pierwszy w tym sezonie. W Dausze

pokonala Danielle Collins (wicemistrzyni Australian Open 2021), Weronike

Kudiermietowa (nr 11 w rankingu) oraz Pegule – tenisistke wielorako

mocna, mniejsza o ranking i jej powrot do TOP3 od poniedzialku.

PILKA NOZNA

EKSTRAKLASA PILKARSKA

20 kolejka

Warta Poznan-Miedz Legnica 1-1

21 kolejka

Cracovia-Stal Miellec 2-1

Widzew Lodz-Slask Wroclaw 1-0

Korona Kielce-Lechia Gdansk 1-0

Rakow Czestochowa-Gornik Zabrze 2-0

Pogon Szczecin-Warta Poznan 3-1

Miedz Legnica-Wisla Plock 2-1

Lech Poznan-Zaglebie Lubin 1-2

Piast Gliwice-Legia Warszawa 0-1

W poniedzialek Radomiak-Jagiellonia Bialystok

Tabela po 21 kolejkach

1.Rakow 49pkt

2.Legia 42pkt

3.Lech 36pkt

4.Widzew 35pkt

5.Pogon 33pkt

6.Cracovia 32pkt

7.Stal Mielec 29pkt

8.Wisla Plock 28pkt

9.Radomiak 28pkt

10.Warta 27pkt

11.Slask 25pkt

12.Jagiellonia 23pkt

13.Zaglebie Lubin 23pkt

14.Lechia 22pkt

15.Gornik 22pkt

16.Piast 20pkt

17.Korona 20pkt

18.Miedz 18pkt

-Pilkarze Lechii Gdansk przespali pierwsza godzine meczu w Kielcach i

tak naprawde zaczeli grac dopiero po czerwonej kartce dla zawodnika

Korony Kyryly Petrowa. Jednak spozniony zryw nie pozwolil im odrobic

straty z pierwszej polowy i spotkanie zakonczylo sie ich porazka 0:1.

W trzech pierwszych spotkaniach rundy wiosennej Lechia prezentowala gre

bardzo nastawiona na defensywe, z mocnym akcentem na dobra organizacje

gry obronnej calego zespolu. To dawalo niezle wyniki, choc mecze z

udzialem gdanskiej druzyny byly dla obserwatorow ciezko strawne.

Przed spotkaniem z Korona – niezwykle waznym w kontekscie walki o

utrzymanie dla obu zespolow – trener Marcin Kaczmarek postanowil

zaordynowac taktyke jeszcze bardziej defensywna. Chodzi glownie o

konstrukcje linii srodkowej. Zarowno Kevin Frisenbichler, jak i Marco

Terrazzino usiedli na lawce rezerwowych, a na pozycji ofensywnego

pomocnika zagral Maciej Gajos, ktory ostatnio kojarzy sie raczej z

destrukcja niz z ofensywnymi porywami. Zatem sygnal dla druzyny znow byl

wyrazny i az krzyczal: obrona ponad wszystko!

No skoro tak, to tak. Pilkarze Lechii od poczatku spotkania w grze do

przodu nie mieli do zaproponowania praktycznie nic. Jakies pojedyncze

zrywy Conrada czy Ilkaya Durmusa i wlasciwie to wszystko. Zupelnie

odciety do gry Lukasz Zwolinski probowal cofac sie do strefy srodkowej,

zeby w ogole poczuc pilke przy nodze, ale jak wiadomo, ta nawet w

sterylnych warunkach (chodzi o murawe) nie zawsze jest mu posluszna, a

co dopiero na mocno sfatygowanym placu gry w Kielcach.

Korona zaczela mecz dosc ostroznie, ale widzac kompletna niemoc rywala w

ataku, z kazda minuta grala coraz odwazniej. Oczywiscie ten zespol ma

bardzo ograniczone srodki ofensywne, ale szybko znalazl swoj sposob na

probe zaskoczenia Duszana Kuciaka – strzaly z dystansu. Szczegolnie

grozny w tym elemencie byl Ronaldo Deaconu. W 12. minucie po jego

fantastycznym uderzeniu z ponad 20 metrow jeszcze lepsza interwencja

popisal sie bramkarz Lechii. Potem Slowaka probowal zaskoczyc Jakub

Lukowski, ale znow bez powodzenia.

W tych sytuacjach zawodnicy gosci zostawiali rywalom zbyt duzo miejsca,

ale kompletnie nie wyciagneli z tego wnioskow. Kolejna recydywa

zakonczyla sie dla nich tragicznie. W 37. minucie Deaconu biegl sobie z

pilka i biegl, wciaz biegl i ciagle biegl. Zaden z rywali mu nie

przeszkadzal – ani Rafal Pietrzak, ani spozniony Jaroslaw Kubicki.

Niedaleko linii pola karnego Rumun odpalil wiec prawdziwa petarda.

Kuciak byl blisko obrony tego strzalu, ale byl on zbyt mocny i precyzyjny.

To bylo zasluzone prowadzenie Korony, ktora zwyczajnie robilo duzo

wiecej w grze do przodu. U jej pilkarzy widac bylo chec atakowania,

lechisci robili to jakby z obowiazku. Najchetniej okopaliby sie w

okolicach swojego pola karnego i czekali” w sumie nie wiadomo na co.

Celny strzal udalo im sie oddac dopiero w ostatnich sekundach

doliczonego czasu gry – po rzucie roznym glowa uderzyl Michal Nalepa. To

mowi wszystko o ofensywie Lechii w pierwszej polowie.

Po rozpoczeciu drugiej polowy Korona kontynuowala swoj festiwal strzalow

z dystansu – probowali Nono, Lukowski, znow Nono. Kuciak musial uwijac

sie jak w ukropie. A jego koledzy z pola wciaz spali. Wreszcie zaczal

reagowac trener Kaczmarek, ktory rownoczesnie wprowadzil na boisko

Friesenbichlera i Terrazzine, a niedlugo potem wracajacego po kontuzji

Flavia Paixao (byl to dla niego 300. mecz w ekstraklasie).

W miedzyczasie w 60. minucie gry druga zolta i co za tym idzie –

czerwona kartka zostal ukarany pomocnik gospodarzy Kyrylo Petrow. Lechia

miala zatem swietna okazje, zeby odwrocic losy meczu. I rzeczywiscie,

wreszcie przycisnela rywala, rezerwowi – zwlaszcza Friesenbichler oraz

Terrazzino – ozywili sie i urozmaicili ataki gosci. Po swietnym zagraniu

tego pierwszego bardzo blisko wyrownania byl Conrado, ale po jego

uderzeniu glowa pilka trafila w poprzeczke. Niezle szanse mieli

Zwolinski i Terrazzino, z rzutu wolnego groznie uderzal Friesenbichler.

Jednak ogolnie ataki Lechii przypominaly bicie glowa w mur. Ofiarnie

grajacy gospodarze bronili sie bardzo dobrze i z duzym szczesciem.

Najlepszym tego potwierdzeniem byla sytuacja z doliczonego czasu gry. Po

glowce Zwolinskiego pilke z linii bramkowej, z pomoca slupka (!), wybil

obronca Korony Milosz Trojak, tyle ze wprost pod nogi stojacego dwa

metry przed bramka Nalepy. To musial byc gol, ale obronca Lechii nie

trafil w pilke. Cos nieprawdopodobnego!

Spotkanie zakonczylo sie zwyciestwem Korony, ktora zdobyla arcywazne

trzy punkty. A Lechia jest znow bardzo blisko strefy spadkowej i jeszcze

w tej kolejce moze do niej powrocic. Stanie sie tak, jesli Piast Gliwice

i Zaglebie Lubin wygraja swoje mecze (ich rywalami beda odpowiednio

Legia Warszawa i Lech Poznan), a Gornik Zabrze co najmniej zremisuje z

Rakowem Czestochowa. Jak widac po ich rywalach, pewnie do tego nie

dojdzie, ale lampka ostrzegawcza znow pali sie w Gdansku na czerwono.

Lechia: Kuciak – Bartkowski (85. Sezonienko), Nalepa, Maloca, Pietrzak –

Tobers (57. Terrazzino), Kubicki Z – Durmus (57. Friesenbichler), Gajos

(68. Flavio Paixao), Conrado (85. Pila) – Zwolinski.

-“Upragnione przelamanie Pogoni Szczecin. Kilkadziesiat sekund

wstrzasnelo Warta Poznan”-

Mateusz Kasprzyk

Kamil Grosicki oraz Luka Zahovic w dwie minuty zapewnili Pogoni Szczecin

pierwsze wiosenne zwyciestwo w ekstraklasie. Na zywo obejrzalo je

niecale 10 tys. widzow.

Portowcy do sobotniego spotkania przystapili w fatalnych nastrojach. W

pierwszych trzech meczach rundy wiosennej zdobyli zaledwie punkt. To

najgorszy start drugiej czesci sezonu ekstraklasy w wykonaniu

szczecinskiej druzyny od dekady. Falstart zmusil podopiecznych Jensa

Gustafssona do szybkiej weryfikacji planow na trwajace rozgrywki.

Trzeci z rzedu brazowy medal wydaje sie teraz szczytem marzen, a Pogon

tak naprawde musi sie skupic przede wszystkim na walce o czwarta

pozycje, ktora tez powinna zagwarantowac start w europejskich pucharach

(wszystko zalezy od rozstrzygniec w Pucharze Polski). Portowcy ze

wzgledu na swoj potencjal kadrowy ciagle wydaja sie glownym kandydatem

do zajecia lokaty tuz za podium, ale i ten cel zacznie sie szybko

oddalac, jesli w koncu nie zaczna wygrywac.

Dla Pogoni fatalnie ulozyly sie wyniki piatkowych meczow. Swoje

spotkania wygraly Cracovia (2:1 ze Stala Mielec) i Widzew Lodz (1:0 ze

Slaskiem Wroclaw). W konsekwencji szczecinianie spadli na szoste miejsce

i przed starciem z Warta – w przypadku wygranej – mogli liczyc na awans

tylko o jedna pozycje.

Duze rozczarowanie ostatnimi wynikami spowodowalo, ze w sobote

frekwencja na szczecinskim stadionie po raz pierwszy od otwarcia

calkowicie przebudowanego obiektu Krygiera spadla ponizej 10 tys. widzow

(9482). A ci, ktorzy przyszli jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dali

jasno do zrozumienia, ze trener Jens Gustafsson wyczerpal u nich kredyt

zaufania. Na trybunach pojawil sie transparent, ktory sugerowal, ze

Szwed wraz z calym sztabem szkoleniowym powinien wsiasc na prom i wracac

do ojczyzny.

– W obecnej sytuacji krytyka druzyny jest czyms normalnym. Ciesze sie,

ze koncentruje sie na mnie, a nie ma moich zawodnikach. Ale obiecuje, ze

zrobie wszystko, zeby kibice byli jeszcze dumni z Pogoni – zapowiedzial

przed spotkaniem Gustafsson.

Warta nie jawila sie jako idealny rywal na przelamanie. Poznaniacy, choc

sa ligowym sredniakiem, znakomicie czuja sie w wyjazdowych meczach z

teoretycznie silniejszymi przeciwnikami. Zespol z Wielkopolski szesc z

siedmiu dotychczasowych zwyciestw odniosl na stadionach rywali: murujac

swoja bramke, wymuszajac monotonny atak pozycyjny i czekajac na kontrataki.

– Wiem, ze Warta gra w ten sposob. Zapowiada sie trudne, “ciasne”

spotkanie – przewidywal trener Pogoni.

Kluczem do sukcesu wydawalo sie mozliwie szybkie zdobycie pierwszej

bramki i portowcom ta sztuka udala sie juz w piatej minucie. Sebastian

Kowalczyk i Luka Zahovic przeprowadzili ladna, kombinacyjna akcje z

prawej strony pola karnego, a potem ten pierwszy mocno zagral pilke

wzdluz bramki. Tam czekal juz niepilnowany Leonardo Kourtis, ktory bez

problemu skierowal ja do siatki. To byl pierwszy gol Greka w barwach Pogoni.

Wydawalo sie, ze teraz gospodarzom bedzie sie juz gralo znacznie

latwiej, ale szczecinianie byli malo konkretni pod bramka rywala i nie

potrafili pojsc za ciosem. A jeszcze przed przerwa wrocily demony dobrze

znane kibicom Pogoni z ostatnich miesiecy. W 38. minucie w polu karnym

portowcow zrobilo sie spore zamieszanie po dosrodkowaniu z rzutu

roznego, Dante Stipica nie zlapal pilki i byly zawodnik Pogoni Maciej

Zurawski doprowadzil do wyrownania.

W przerwie wszystko wskazywalo na to, ze w drugiej polowie zespol

Gustafssona znowu beda czekaly meczarnie, ale portowcy – chyba mimo

wszystko dosc nieoczekiwanie – zdolali przechylic szale wygranej na

swoja strone. Zadecydowaly o tym zaledwie dwie minuty gry (pomiedzy 54.

a 56. minuta), kiedy gospodarze strzelili dwie bramki.

Najpierw Kamil Grosicki fenomenalnie dosrodkowal zewnetrzna czescia

stopy w pole karne. Pilka minela wszystkich obroncow Warty, a Luka

Zahovic z kilku metrow musial tylko dopelnic formalnosci. Chwile pozniej

Sloweniec odwdzieczyl sie reprezentantowi Polski prostopadlym podaniem w

pole karne, a Grosicki techniczna podcinka pokonal Adriana Lisa.

Potem Pogoni gralo sie juz zdecydowanie latwiej i miala kilka szans,

zeby podwyzszyc prowadzenie. Przed szansa stanal chociazby zaledwie

16-letni, urodzony w 2007 r. Adrian Przyborek, ktory w drugiej polowie

zadebiutowal na boiskach ekstraklasy.

Portowcy odniesli pierwsze wiosenne zwyciestwo i wrocili na piate

miejsce w ligowej tabeli. Za tydzien zagraja na wyjezdzie z Wisla Plock.

Pogon Szczecin: 1. Dante Stipica – 28. Linus Wahlqvist (41. Pawel

Stolarski 79’), 33. Mariusz Malec, 13. Konstantinos Triantafyllopoulos,

32. Leonardo Koutris – 8. Damian Dabrowski, 99. Mateusz Legowski (7.

Rafal Kurzawa 46’), 27. Sebastian Kowalczyk, 15. Marcel Wedrychowski (9.

Pontus Almqvist 69’), 11. Kamil Grosicki (73. Adrian Przyborek 79’) –

10. Luka Zahovic (20. Alex Gorgon 90’).

I LIGA PILKARSKA

19 kolejka

Chojniczanka-Skra Czestochowa 2-0

20 kolejka

Tychy-Nieciecza 0-1

Puszcza Niepolomice-Ruch Chorzow 0-1

Gornik Leczna-Stal Rzeszow 1-0

Arka Gdynia-Wisla Krakow 1-3

Zaglebie Sosnowiec-Odra Opole 0-2

Katowice-Podbeskidzie Bielsko-Biala 1-1

Skra Czestochowa-LKS Lodz 1-2

Chrobry Glogow-chojniczanka 3-1

W poniedzialek Sandecja Nowy Sacz-Resovia Rzeszow

Tabela po 20 kolejkach:

1.LKS Lodz 41pkt

2.Ruch 38pkt

3.Chrobry 34pkt

4.Puszcza 34pkt

5.Nieciecza 33pkt

6.Arka 31pkt

7.Wisla Krakow 30pkt

8.Stal Rzeszow 29pkt

9.Podbeskidzie 29pkt

10.Katowice 29pkt

11.Tychy 24pkt

12.Leczna 22pkt

13.Zaglebie Sosnowiec 22pkt

14.Odra Opole 19pkt

15.Chojniczanka 18pkt

16.Sandecja 17pkt

17.Resovia 17pkt

18.Skra 15pkt

-W kolejnym spotkaniu I ligi pilkarze Arki Gdynia przegrali na swoim

stadionie z Wisla Krakow 1:3. Gospodarze mieli przewage wlasciwie przez

caly mecz, do przerwy prowadzili, ale znow w niezrozumialy sposob

stracili punkty na swoim stadionie.

To byl prawdziwy hit zaplecza ekstraklasy, zreszta zdaniem wielu miejsce

obu zespolow jest wlasnie na najwyzszym poziomie rozgrywkowym. Obecnie

musza przechodzic pierwszoligowy czysciec, z tym ze Arka jest w nim juz

trzeci sezon, a Wisla dopiero zapoznaje sie z jego trudnymi realiami.

Zespol z Krakowa po slabej rundzie jesiennej, jesli marzy jeszcze o

awansie, wlasciwie nie moze sobie pozwolic na pomylke (przed meczem

zajmowal w tabeli dopiero 10. pozycje). Arka jest w lepszej sytuacji i

wciaz moze liczyc na bezposredni awans, ale i tak nie moze juz gubic

punktow zbyt czesto. Zatem spotkanie w Gdyni mialo z pewnoscia mocno

podwyzszona temperature. Mialo tego swiadomosc takze Kolegium Sedziow

PZPN, wyznaczajac do jego prowadzenia samego Szymona Marciniaka –

arbitra finalu ostatnich mistrzostw swiata Argentyna – Francja.

Od poczatku mial on sporo pracy, gdyz pilkarze obu zespolow nie stronili

od agresywnej, momentami nawet ostrej gry. Nie minelo 10 minut, a juz

dwukrotnie pokazywal on zolte kartki, po jednej dla kazdej druzyny. Do

przerwy bylo ich w sumie az piec, a w calym meczu – osiem. Marciniak

spotkanie poprowadzil wzorowo, trudno bylo sie przyczepic do

jakiejkolwiek jego decyzji. Po prostu klasa.

Mecz byl energetyczny, mial dobre tempo, ale przed przerwa sytuacji

podbramkowych bylo niewiele. Przewazala Arka, ktora czesto zakladala

wysoki pressing i wywierala duza presje na rywalu. Z gry gospodarzom nie

udalo sie pokonac bramkarza Wisly Mikolaja Bieganskiego, ale od czego sa

stale fragmenty. W 39. minucie arkowcy wywalczyli rzut wolny w

odleglosci ok. 20 metrow od bramki. Do pilki podszedl pozyskany w

przerwie zimowej z Zaglebia Sosnowiec Dawid Gojny i potwierdzil, ze

posiada jedna z najlepszych lewych nog w calej lidze. Uderzenie bylo

niezwykle precyzyjne, Bieganski byl bez szans.

Euforia na trybunach byla ogromna (rekordowa w tym sezonie frekwencja –

6473 osoby), jednak stali bywalcy meczow Arki musza pamietac jedno: bez

wzgledu na to, jak dobrze gra ich zespol i jak wysoko prowadzi, jest w

stanie stracic kazda przewage. W tym sezonie zgubil w ten sposob mnostwo

punktow, przede wszystkim na wlasnym stadionie. W sobotnie popoludnie

gdynscy kibice przezyli koszmarne déjà vu.

Sam poczatek drugiej polowy kazal przypuszczac, ze arkowcy nie spuszcza

nogi z gazu i lada moment podwyzsza prowadzenie. Minimalnie pomylil sie

Karol Czubak, kolejne szanse mieli Gojny i Luan Capanni.

Wtedy nadeszlo katastrofalne osiem minut Arki. Goscie, ktorzy do tej

pory nie mieli w ataku praktycznie zadnych argumentow, nagle zaczeli

zdobywac gola za golem. Zaczal Boris Moltenis, ktory po podaniu swojego

partnera ze srodka obrony, Igora Lasickiego, wepchnal pilke do bramki.

Po kolejnych pieciu minutach ten sam zawodnik popisal sie skutecznym

strzalem glowa po rzucie roznym. To byly dwa pierwsze gole francuskiego

stopera na polskich boiskach.

Jakby upokorzen bylo malo, trzy minuty pozniej swoja bramke dorzucil

wychowany w Arce Mateusz Mlynski. Odchodzil z gdynskiego klubu w

nieprzyjemnej atmosferze, ostatnie pol roku w Arce spedzil na trybunach

(kiedy wiadomo juz bylo, ze odchodzi do Wisly). W Krakowie idzie mu

srednio, zeby nie powiedziec slabo, ale akurat w spotkaniu z Arka

przypomnial o swoim talencie. Gdy byl w polu karnym, zawinal pieknego

“rogala” po dlugim rogu bramki Daniela Kajzera i wlasciwie rozstrzygnal

losy meczu.

Owszem, arkowcy wciaz atakowali, wciaz stwarzali sytuacje do zdobycia

bramki, ale nie potrafili ponownie pokonac swietnie dysponowanego

Bieganskiego. Okazje mieli Czubak (dwukrotnie), Przemyslaw Stolc,

kapitalnie z dystansu przymierzyl Omran Haydary, ale bramka gosci byla

jak zaczarowana. Gdynianie potwierdzili swoja ogromna niemoc w tym

sezonie na wlasnym stadionie – z 10 meczow wygrali raptem dwa. Z taka

skutecznoscia o awans do ekstraklasy bedzie niezwykle trudno.

Arka: Kajzer – Rymaniak (64. Stolc Z), Marcjanik, Azacki, Gojny –

Milewski, Gol (86. Da Silva) – Skora Z (70. Stepien), Capanni Z (64.

Zebrowski Z), Haydary – Czubak.

PILKA RECZNA

Industria Kielce w cwiercfinale Ligi Mistrzow. W przerwie w szatni

musialo byc goraco

Doskonale otwarcie drugiej polowy sprawilo, ze pilkarze reczni Industrii

zdobyli przewage, ktorej nie oddali juz do konca meczu. Pokonujac w

srode w Hali Legionow Aalborg 33:28, kielczanie zapewnili sobie udzial w

cwiercfinale Ligi Mistrzow.

Przed tym spotkaniem cel byl na wyciagniecie reki: do pewnego minimum

drugiego miejsca w grupie B, dajacego bezposredni awans do cwiercfinalu

Champions League, kielczanom brakowalo zaledwie punktu.

– Juz przed rozpoczeciem rozgrywek bylo wiadomo, ze mamy bardzo mocnych

rywali i awans z pierwszego lub drugiego miejsca bedzie wielka rzecza.

Teraz jestesmy o krok, by tego dokonac – podkreslal Krzysztof Lijewski,

asystent szkoleniowca Industrii Talanta Dujszebajewa.

Wystarczal punkt, czyli remis. Ale kto gra na remis w pilce recznej?

Druzyny tak kalkulujace wielokrotnie zle konczyly. Dlatego z bardzo

silnym wicemistrzem Danii trzeba bylo zagrac o pelna pule.

Trener Aalborga Stefan Madsen przywiozl do Kielc najsilniejszy sklad.

Oczywiscie bez slynnego Mikkela Hansena, ktory – jak pisalismy –

niespodziewanie przerwal wspaniala kariere.

Szkoleniowiec wicemistrzow Danii przed meczem chwalil kielecki zespol. –

Maja teraz troche problemow, ale wciaz wielu klasowych graczy. Po

jesiennym meczu u siebie [przegranym przez Aalborg 28:30] mielismy

poczucie, ze powinnismy zdobyc choc punkt. Postaramy sie teraz, ale

bedzie ciezko, bo Kielce maja bardzo glosna hale, w ktorej z pewnoscia

presja bedzie duza – mowil Stefan Madsen, cytowany przez internetowa

strone klubu. – Wciaz czujemy, ze mamy cos do udowodnienia w tegorocznej

Lidze Mistrzow. Mozemy to zaczac juz w srode – dodal.

Gospodarze rozpoczeli mecz fantastycznie. Kontrataki, po ktorych zdobyli

trzy pierwsze bramki, to najlepszy material szkoleniowy nie tylko dla

mlodych adeptow szczypiorniaka. Goscie tez mieli swoje atuty. I choc

szwankowala nieco ich skutecznosc, to w ataku znajdowali sposob na

kielecka defensywe.

Mecz byl bardzo zaciety, podobnie jak przed przerwa ten we wrzesniu

ubieglego roku w Aalborgu. Dobrze grali obaj bramkarze: Andreas Wolff

oraz Simon Gade. I wlasnie po interwencji tego drugiego oraz golu z

rzutu karnego Sebastiana Bartholda Dunczycy w 20. min wyszli na

prowadzenie (12:11).

W przerwie na boisku pojawil sie niespodziewany gosc. Za kilka miesiecy

gry w Kielcach podziekowal kibicom Nedim Remili. Reprezentacyjny

francuski rozgrywajacy kilkanascie dni temu przeniosl sie do wicemistrza

Wegier Telekomu Veszprem, ale zdazyl zaskarbic sobie sympatie kibicow,

ktorzy podziekowali mu gromkimi brawami.

– Takie jest zycie. Bede pamietal kazdy moment, ktory tu przezylem –

stwierdzil Remili. – Do zobaczenia – dodal po polsku.

Rozmowa w przerwie w kieleckiej szatni musiala byc bardzo krotka i

bardzo konkretna, bo mistrzowie Polski wrocili na boisko duzo wczesniej

niz rywale. Jesli tak bylo, rezultat byl piorunujacy.

– Nic specjalnego sie nie dzialo. Powiedzialem, ze gramy dobrze i tyle.

Wiele razy mowilem, ze mecz trwa 60 minut – mowil pozniej Talant

Dujszebajew.

Gospodarze znacznie poprawili obrone i efekty przyszly blyskawicznie.

Juz siedem minut po zmianie stron, po kolejnym przechwycie pilki, dostal

ja Arkadiusz Moryto i po raz pierwszy w meczu kielczanie objeli

trzybramkowe prowadzenie (20:17). Trener gosci musial ratowac sie czasem.

Wiele to jednak nie pomoglo, bo to nie byl koniec koncertu w wykonaniu

mistrzow Polski. Odlatywala widownia, ale i odlatywal w bramce Wolff,

broniac w piec minut dwa rzuty karne. W drugiej polowie mial blisko

40-procentowa skutecznosc interwencji. W 43. min bylo juz 25:19 dla

Industrii.

Dunczycy walczyli, zmniejszali nieco roznice, ale mistrzowie Polski

grali bardzo dobrze. Dwie minuty przed koncem meczu kolejna kontre

gospodarzy wykonczyl Szymon Wiaderny i bylo juz 33:27.

– Atmosfera byla fantastyczna. Niestety, popelnilismy zbyt wiele bledow

w ataku – komentowal spotkanie szwedzki rozgrywajacy Aalborga Felix Claar.

– W Kilonii [w przegranym przed tygodniem meczu z THW Kiel 29:32]

robilismy dwie zmiany [z obrony do ataku]. I to byl blad, bo rywale

mogli nas kontrowac. Wyciagnelismy z tego wnioski. Teraz staralismy sie

robic tylko jedna i jestesmy z tego zadowoleni – podsumowal Talant

Dujszebajew.

Na podstawie: Onet.pl, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,

pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.

To koniec rosolu z wiejskiej kury? Wchodza nowe przepisy..

Masz chocby jedna kure, kaczke albo ges? To bedziesz musial zarejestrowac
ja w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Termin mija juz 6
kwietnia br.

Zgodnie z nowa ustawa z 4 listopada 2022r, o systemie identyfikacji i
rejestracji zwierzat kazdy wlasciciel drobiu – chocby to byla tylko jedna
kura – jest zobowiazany zarejestrowac w ARiMR tzw. zaklad drobiu. Termin na
zgloszenie drobiu to trzy miesiace od wejscia w zycie ustawy, czyli do 6
kwietnia br.

Obowiazkiem tym zostana objete osoby, ktore prowadza chow podworkowy, a
wiec glownie gospodynie posiadajace kilka kurek dziobiacych sobie przy
zagrodzie. Wprowadzenie tych rozwiazan moze zniechecic do tego typu hodowli
i zniechecic czesc osob do posiadania malego kurnika. To moze oznaczac
takze, ze np. rosol nigdy nie bedzie juz taki smaczny.

W naszym regionie jest wiele gospodarstw, przy ktorych biega kilka kur czy
kaczek. Czesto hodowane sa na wlasny uzytek. Wszystkie mimo to beda musialy
zarejestrowac sie jako “zaklad drobiu”.

Przeciwko tej regulacji zaprotestowala Krajowa Rada Izb Rolniczych. Prezes
Wiktor Szumielewicz zwrocil sie do wicepremiera i ministra rolnictwa
Henryka Kowalczyka o interwencje:

Osoby utrzymujace drob przyzagrodowo powinny byc zwolnione z obowiazku
rejestracji zakladu drobiu w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa. Wprowadzenie obowiazku rejestracji “zakladu drobiu” niezaleznie
od posiadanej liczby drobiu jest duzym zaskoczeniem i wydaje sie
absurdalne. Zgodnie z rozporzadzeniem (UE) 2016/429, ktore wymaga
rejestracji zakladow, w ktorych utrzymywane sa zwierzeta ladowe, w tym
drob, odstepstwa od tego obowiazku sa mozliwe w przypadku zakladow
stwarzajacych nieistotne ryzyko dla zdrowia zwierzat lub zdrowia publicznego

Zwolnienie osob utrzymujacych drob przyzagrodowo z tego obowiazku jest
uzasadnione ze wzgledu na fakt, ze utrzymywanie drobiu w malych ilosciach
we wlasnych gospodarstwach rolnych czy przy domostwach nie stanowi
zagrozenia dla zdrowia zwierzat ani zdrowia publicznego.

Takie dzialania pozwola na uwolnienie rolnikow od dodatkowych obciazen
administracyjnych i pozwola skupic sie na glownych dzialaniach zwiazanych z
prowadzeniem swoich gospodarstw.

– wspomina Szumielewicz.

Krowa w bagazniku auta! Szokujace zdjecie podbija siec

Strona Jasielskie Absurdy na Facebooku opublikowala kilka dni temu zdjecie,
ktore podbija internet. Na fotografii widac krowe jadaca w bagazniku
samochodu osobowego.

Krowa znajdowala sie w bagazniku samochodu renault megane z jasielska
rejestracja. Kierowca dodatkowo zabezpieczyl bagaznik pasem. Co ciekawe to
nie jedyny przypadek w ostatnim czasie tego typu transportu bydla. W
ubieglym roku policjanci z Grodziska Mazowieckiego zatrzymali do kontroli
samochod dostawczy Iveco. W bagazniku tego pojazdu lezalo piec krow.
Rowniez w 2022 roku internauci z powiatu buskiego opublikowali zdjecie
cielaka w bagazniku cinquecento.

General Hodges: szansa na wykorzystanie przez Rosjan broni jadrowej jest w
zasadzie zerowa

Rosja ma tysiace glowic jadrowych i Rosjan tak naprawde nie obchodzi, ile
przy tym zginie niewinnych ludzi, ale mysle, ze szansa na wykorzystanie
przez Rosje broni jadrowej jest zeroprocentowa, bo nie da jej to zadnej
korzysci – mowil w “Faktach po Faktach” w TVN24 general Ben Hodges, byly
dowodca amerykanskich wojsk ladowych w Europie. – Wierze prezydentowi
Bidenowi, ktory mowi, ze nastepstwa uzycia takiej broni bylyby
katastrofalne – dodal. General Ben Hodges, byly dowodca amerykanskich wojsk
ladowych w Europie, zostal zapytany w sobote w “Faktach po Faktach” w TVN24
o to, czy jego zdaniem rosyjski prezydent Wladimir Putin jest zdolny do
podjecia decyzji o wykorzystaniu broni jadrowej.

– Oczywiscie biore bardzo powaznie pod uwage takie zagrozenie, poniewaz
Rosja ma tysiace glowic jadrowych i tak naprawde nie obchodzi ich, ile przy
tym zginie niewinnych ludzi. Ale mysle, ze w zasadzie jest zeroprocentowa
szansa na wykorzystanie przez Rosje broni jadrowej, bo nie da jej to zadnej
korzysci – odpowiedzial amerykanski byly wojskowy, ktory jest gosciem
konferencji bezpieczenstwa w Monachium. Tlumaczyl, ze sa dwa rodzaje broni
jadrowej – bron strategiczna, dalekiego zasiegu, ktora bylaby wykorzystana
na przyklad przeciwko Stanom Zjednoczonym. To jest [dostep do niej – przyp.
red.] kontrolowane przez bardzo mala grupe – Putin, Szojgu, kilku doradcow.
Oni moga podjac taka decyzje. Oczywiscie nie zrobia tego, poniewaz odwet ze
strony USA zniszczy Rosje – stwierdzil general Hodges. Wskazywal, ze
“drugim rodzajem jest taktyczna bron jadrowa”. Dodal, ze sa bronie o
znacznie mniejszej mocy niz te, ktore byly wykorzystane w Hiroshimie i
Nagasaki podczas II wojny swiatowej. – Celem takich taktycznych broni
jadrowych w czasach zimnej wojny bylo stworzenie luki w obronie NATO –
wskazywal. Zaznaczyl jednak, ze obecnie nie ma zolnierzy, ktorzy byliby
wyszkoleni do walki na skazonych terytoriach. – Dlatego nie ma zadnej
korzysci z korzystania z taktycznej broni jadrowej na Ukrainie – dodal. Wierze
prezydentowi Bidenowi, ktory mowi, ze nastepstwa uzycia takiej broni bylyby
katastrofalne – mowil dalej byly dowodca amerykanskich wojsk ladowych w
Europie. Dodal, ze jego zdaniem jest “ponizej jednego procenta szansy, ze
Rosja kiedykolwiek uzyje swojej broni jadrowej”.

Trzaskowski do Kaczynskiego: prosze raczyc sie befsztykami na Zoliborzu do
woli

Nawet Jaroslaw Kaczynski zaszczycil mnie swoja uwaga. Jeszcze raz – nie
wprowadzamy w Warszawie zadnych ograniczen w jedzeniu miesa. Rozumiem, ze
manipulacja kolegow sie spodobala. Prosze raczyc sie befsztykami na
Zoliborzu do woli – zwrocil sie do prezesa PiS prezydent Warszawy Rafal
Trzaskowski.

“Afera miesna”, wywolana raportem naukowcow z Leeds dla organizacji 40
Cities, opisanym po czterech latach w mediach, zatacza coraz szersze kregi.
Po szeregu wypowiedzi politykow prawicy, straszacych racjonowaniem zywnosci
i kartkami na mieso, do sprawy odniosl sie na lamach “Sieci” prezes PiS.

Jaroslaw Kaczynski ocenil, ze “objawia sie nam wielkie szalenstwo”. Szef
PiS zwrocil uwage, ze “z tych projektow wynika, ze kazdy moglby zjesc
rocznie maksymalnie 16 kg miesa” i ze jest to mniej, niz w czasie stanu
wojennego i mniej, niz pozniej dostawali pracownicy umyslowi, bo “na
kartkach od Jaruzelskiego bylo po 2,5 kg na miesiac, czyli 30 kg rocznie”.

– Chce to mocno podkreslic: my jestesmy za wolnoscia, nie chcemy sztucznych
ograniczen w imie jakichs ideologii. Od nas Polacy nigdy nie uslysza, ze
maja ograniczyc jedzenie miesa, picie mleka, ze maja obowiazek zmienic
samochod na elektryczny albo nosic dwie koszule czy sukienki –
zadeklarowal. Do wypowiedzi Kaczynskiego odniosl sie we wpisie na Twitterze
w sobote Trzaskowski. “Nawet Prezes Kaczynski zaszczycil mnie swoja uwaga.
Jeszcze raz – nie wprowadzamy w Warszawie zadnych ograniczen w jedzeniu
miesa. Rozumiem, ze manipulacja kolegow sie spodobala. Prosze raczyc sie
befsztykami na Zoliborzu latami – do woli! Kto bogatemu rentierowi zabroni”
– napisal. Wczesniej prezydent Warszawy podkreslal, ze rozwiazania z
raportu C40 to jedynie rekomendacje.

– Ja dawno nie widzialem takiej manipulacji. Mamy do czynienia z
rekomendacjami, ktore kompletnie nie sa dla nikogo wiazace prawnie. Ktore
mowia tylko i wylacznie o tym, jak moze wygladac przyszlosc jezeli chodzi o
liczenie emisji” – powiedzial prezydent Warszawy Rafal Trzaskowski na
konferencji prasowej w piatek. – Warszawa nie podjela zadnych zobowiazan w
tej kwestii – podkreslil. Badanie C40 wskazuje, ze konsumpcja miejska – to,
czego mieszkancy miast uzywaja, jedza i nosza oraz jak te rzeczy sa
wytwarzane i transportowane – jest wiekszym motorem globalnego emisji gazow
cieplarnianych, niz wczesniej sadzono. W raporcie stwierdzono, ze emisje
zwiazane z konsumpcja z prawie 100 duzych miast na swiecie stanowia juz 10
proc. globalnych emisji gazow cieplarnianych, a bez pilnych dzialan emisje
te prawie sie podwoja do 2050 r. Wsrod rekomendacji raportu znalazlo sie
ograniczenie spozycia miesa, nabialu, zakupu ubran, aut, czy podrozy
lotniczych. Czlonkiem organizacji jest m.in. Warszawa. C40 zostalo powolane
w 2005 r. przez burmistrzow 18 najwiekszych miast – w tym Warszawy – by
przeciwdzialac kryzysowi klimatycznemu. Przewodniczacym jest obecnie
burmistrz Londynu Sadiq Khan. W 2021 roku ponad 1000 lokalnych samorzadow
dolaczylo do inicjatywy C40 ograniczenia wzrostu sredniej globalnej
temperatury. Do stowarzyszenia nalezy 97 miast, w tym Amsterdam, Ateny,
Barcelona, Berlin, Kopenhaga, Lizbona, Londyn, Paryz, Rzym, Sztokholm, Tel
Awiw, Chicago, Los Angeles, Miami, Montreal, Nowy Jork, Waszyngton,
Johannesburg, Nairobi, Pekin, Hongkong, Bangkok, Seul, Tokio i Melbourne.

Raport przygotowany dla organizacji zostal opublikowany w 2019 roku.
Zawarto w nim propozycje dzialan, ktore moglyby pomoc w ograniczeniu
globalnego wzrostu sredniej temperatury do poziomu 1,5 stopnia Celsjusza –
wskazywanego jako cel tzw. porozumienia paryskiego ONZ zawartego w 2015
roku. Glownym srodkiem ograniczenia wzrostu srednich temperatur ma byc
redukcja emisji gazow cieplarnianych. Dzialania uwzglednione w raporcie C40
to m.in. ograniczenie wykorzystania dobr konsumpcyjnych, ktorych produkcja
i dystrybucja szczegolnie przyczynia sie do wzrostu globalnych emisji – jak
np. produkcja miesa czy transport lotniczy.

Korea Polnocna wystrzelila miedzykontynentalny pocisk balistyczny

Rezim w Korei Polnocnej wystrzelil w sobote miedzykontynentalny pocisk
balistyczny (ICBM), ktory lecial przez 66 minut i wpadl do Morza
Japonskiego – poinformowal resort obrony Japonii. Pocisk mial mozliwy
zasieg 14 tysiecy kilometrow. Pocisk spadl na zachod od wyspy Hokkaido, w
wylacznej strefie ekonomicznej Japonii. W piatek Korea Polnocna zagrozila
“bezprecedensowo silnym” odwetem za wszelkie cwiczenia wojskowe miedzy
Korea Poludniowa a Stanami Zjednoczonymi. Z okazji rocznicy zalozenia
Koreanskiej Armii Ludowej (KAL) 8 lutego w Pjongjangu odbyla sie parada
wojskowa, podczas ktorej zaprezentowano nowe miedzykontynentalne pociski
balistyczne.

Programy rakiet balistycznych i broni jadrowej Korei Polnocnej zostaly
zakazane przez Rade Bezpieczenstwa ONZ. Pociski miedzykontynentalne sa
szczegolnie niepokojace ze wzgledu na ich duzy zasieg, ktory obejmuje m.in.
kontynentalne Stany Zjednoczone, cala Europe i Australie. W ubieglym roku
Pjongjang przeprowadzil ponad 30 serii testow, znacznie wiecej niz w
jakimkolwiek innym roku. Testowano zarowno pociski krotkiego zasiegu, jak i
miedzykontynentalne pociski balistyczne i pociski ziemia-powietrze. W
latach 2018-2019 Korea Polnocna prowadzila z USA rokowania dotyczace
denuklearyzacji i zlagodzenia nalozonych na nia sankcji, ale zakonczyly sie
one fiaskiem. W 2022 roku Pjongjang oznajmil, ze jego arsenal jadrowy nie
bedzie juz przedmiotem negocjacji.

Marynarska bluza i korespondencja z wraku niemieckiego okretu. Historycy
badaja losy ich wlasciciela

Do Fortu Gerharda w Swinoujsciu trafila bluza marynarza i korespondencja z
frontu znalezione trzydziesci lat temu we wraku jednego z niemieckich
okretow. Majac szczatkowe informacje z listow, pasjonaci historii probuja
odnalezc rodzine zeglarza i ustalic, jak potoczyly sie jego powojenne losy.
W czwartek 16 lutego w Forcie Gerharda, w ktorym miesci sie Muzeum Obrony
Wybrzeza w Swinoujsciu, na ekspozycje trafila bluza marynarza i listy z
frontu, ktore zostaly znalezione 30 lat temu we wraku jednego z niemieckich
okretow.

– To jest dar od kolekcjonera, ktory przez przypadek wylowil go 30 lat
temu. Podczas polowow wyciagnieto szafke ze specjalna skrzyneczka. Ci
ludzie, ktorzy lowili nie zdawali sobie sprawy, ze pod nimi jest wrak. Po
otwarciu skrzynki okazalo sie, ze sa w niej pamiatki osobiste po jednym z
marynarzy, ktory sluzyl na tym okrecie – mowi PAP Piotr Piwowarczyk z Fortu
Gerharda.

Choc skrzynia byla czesciowo rozszczelniona, dzieki temu, ze jej zawartosc
trafila do pasjonata historii, wszystko zostalo dobrze zabezpieczone.

– Rzadko sie zdarza, zeby z glebin morza wyciagac przedmioty papierowe,
ktore zachowaly sie w tak dobrym stanie. Z listow dowiadujemy sie, ze ten
marynarz byl szkolony w Swinoujscia i po szkoleniu podstawowym zostal
przeniesiony na niemiecki okret. To oczywiscie sa fragmenty, ale z tych
paru slow mamy imie i nazwisko, udalo nam sie tez zlokalizowac go na liscie
zalogowej niemieckiego okretu marynarki wojennej – podkresla Piwowarczyk.
Listy, ktore znaleziono we wraku, pochodza z 1944 roku. Zdaniem historykow,
marynarz, do ktorego nalezaly rzeczy, mogl przezyc II wojne swiatowa. Nie
ma go bowiem na liscie zolnierzy poleglych na tym okrecie.

Teraz pasjonaci historii probuja odnalezc rodzine marynarza i ustalic, jak
potoczyly sie jego losy. Dzieki metce z nazwiskiem znajdujacej sie na
bluzie i danymi adresata na kopertach udalo sie ustalic, ze marynarz
pochodzil z okolic Gniezna. – Mamy juz jakas wiedze pochodzaca z ksiazek
adresowych na temat miejsca, gdzie ta rodzina mieszkala i bedziemy sie
starali dotrzec do potomkow tego czlowieka i dowiedziec sie o nim czegos
wiecej – zapewnia Piwowarczyk.

Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)

STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/

abujas12@gmail.com

http://

www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/

http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci

Strona główna

http://MyShip.com

Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez

dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com

GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl

Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:

(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):

Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.

BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452

(format IBAN)

wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479

(format IBAN)

wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504

(format IBAN)

BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX

Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”

Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,

numer KRS 0000124837:

“Wspomoz nas!”

teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty

Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,

Obywatele News, Szczecin Moje Miasto