DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 313 ) (67199)
19 listopada 2023r.
Pogoda
niedziela, 19 listopada 2 st C
Snieg
Opady:90%
Wilgotnosc:87%
Wiatr:24 km/h
Kursy walut
Euro 4.39
Dolar 4.02
Funt 5.01
Frank 4.54
Dzien dobry Czytelnicy 🙂
U nas wczoraj spadl pierwszy snieg. Spadl i juz go nie ma, ale wszyscy sie
ciesza i udostepniaja dokumentacje tego zdarzenia pogodowego. Jeszcze
bedziemy go mieli dosc, ale w tej chwili kroluja filmiki zatytulowane “mam
i ja”. Tymczasem w Gdyni tak cieplo, ze jakis pan prosto z plazy na bosaka
wpadl na obiad do Riviery. Mam to na zdjeciu, bo bez tego nikt by nie
uwierzyl. Tu niestety nie moge wstawic, ale tak bylo 😉
Ania Iwaniuk
Dowcip
Gosciowi chce sie do toalety wiec w barze zostawia piwo z przyczepiona
karteczka:
– Naplulem.
Po chwili przychodzi i na karteczce jest dopisane:
– Ja tez.
Kosmiczny statek w polskim porcie. Bedzie plywal dla Europejskiej Agencji
Kosmicznej Z polskiej stoczni na szerokie wody wyplynal iscie kosmiczny
statek. Zbudowany w Szczecinie statek Canopée jest tak innowacyjny i
imponujacy, ze zdobyl nagrode “Statek Roku” na prestizowym wydarzeniu w
Rotterdamie. Na co dzien jednostka bedzie wykorzystywana przez Europejska
Agencje Kosmiczna. Polska nie nalezy do powaznych graczy przemyslu
kosmicznego, jednak to w szczecinskiej stoczni zbudowano iscie kosmiczny
statek. Jednostka plywajaca z otwartym dachem i podwojnym napedem otrzymala
nagrode “Statku Roku” w Rotterdamie, gdzie zachwycila jury. Nic dziwnego:
to pierwszy na swiecie hybrydowy przemyslowy statek, gdzie naped diesla
wspiera wiatr. Statek o nazwie Canopé jest wyposazony w cztery skrzydla
Oceanwings o wysokosci 37 metrow i powierzchni 363 mkw. Laczna powierzchnia
zagli wynosi 1500 metrow kwadratowych. Na dodatek, jak podkresla serwis
geekweek.interia.pl, mozliwosc ich obracania o 360 stopni i ustawiania kata
nachylenia sprawiaja, ze sa bardziej wydajne niz konwencjonalne zagle.
Przelomowa jednostka plywajaca zostala zbudowana przez szczecinska stocznie
Neptun oraz stocznie Partner z Polic, a odbiorca statku jest Jifmar
Offshore Services. Canopé to rorowiec, czyli typ statku przystosowanego do
transportu ladunkow tocznych i pojazdow. Jego wylacznym dysponentem jest
Europejska Kosmiczna, a przeznaczeniem bedzie transport komponentow rakiety
Ariane 6 do Gujany Francuskiej. W sumie odbedzie 11 kursow w obie strony z
Europy do Ameryki Poludniowej kazdego roku. Ze wzgledu na swoje
przeznaczenie statek zbudowany w szczecinskiej stoczni musial spelniac
szereg wymagan. Dzieki innowacyjnym rozwiazaniom udalo sie stworzyc
niepowtarzalna jednostke, ktora ma nietypowy kadlub zapewniajacy potezna
powierzchnie pokladu, ale takze duza predkosc (rozwija predkosc 16,5 wezla,
czyli ok. 30 km/h). Konstruktorzy, jak wyjasnia serwis geekweek.interia.pl,
musieli takze wziac pod uwage to, ze jednostka musi miec mozliwosc plywania
przy ograniczonym zanurzeniu, a dopuszczalne przyspieszenia poprzeczne,
wzdluzne i pionowe nie moga przekraczac ustalonych kryteriow. W efekcie
powstala jedyna w swoim rodzaju jednostka: to hybrydowy statek przemyslowy,
ktorego naped diesla wspierany jest przez wiatr. Jak przekazala stocznia w
oswiadczeniu, zastosowanie dodatkowych zagli zmniejszylo zuzycie paliwa
srednio o 30 proc. Kosmiczny statek, ktory powstal w polskiej stoczni,
zostal nagrodzony w prestizowym konkursie Gala Nagrod Morskich, ktory co
roku odbywa sie w Rotterdamie. Jednostka okazala sie bezkonkurencyjna i
zasluzenie otrzymala tytul “Statku Roku”.
Francuski senator podejrzany o odurzenie deputowanej z zamiarem napasci
seksualnej Francuski centroprawicowy senator Joel Guerriau zostal
zatrzymany w zwiazku z podejrzeniem, ze odurzyl deputowana z zamiarem jej
napastowania seksualnego – poinformowal w piatek dziennik “Le Monde”.
Prokuratura w Paryzu zatwierdzila zatrzymanie senatora za “podanie osobie,
bez jej wiedzy, substancji zmieniajacej jej swiadomosc lub kontrole nad
swoimi dzialaniami w celu dopuszczenia sie gwaltu lub napasci seksualnej”.
Dwa zrodla zblizone do sprawy powiedzialy agencji AFP, ze deputowana
zglosila skarge na senatora w zwiazku z czynem, ktorego dopuscil sie w nocy
z wtorku na srode. Nie podano jej personaliow.
Kobieta powiedziala, ze poczula sie zle po wypiciu kieliszka w paryskim
domu 66-letniego senatora, z ktorym nie wiaza jej relacje intymne. Badania
wykazaly obecnosc w jej organizmie ecstasy. Rewizja przeprowadzona w
mieszkaniu senatora wykazala, ze mial on w domu ten narkotyk.
Christophe Bechu, minister ekologii i sekretarz generalny centroprawicowego
ugrupowania Horizons, do ktorego nalezy Guerriau, powiedzial w piatek, ze
przyjal informacje o zachowaniu senatora “z konsternacja i
zaniepokojeniem”. – Jesli to prawda, jest to okropne – powiedzial.
Chcial sprawdzic, czy na chodniku lezy jego znajomy. Nie znali sie, teraz
ma klopoty Policjanci pomagali w gminie Zakrzowek (woj. lubelskie)
mezczyznie, ktory lezal na chodniku, gdy zwrocili uwage na auto
utrudniajace przejazd innym kierowcom. Okazalo sie, ze w srodku siedzial
pijany 30-latek, ktory przyznal, ze podjechal sprawdzic, czy lezacy na
chodniku mezczyzna to jego znajomy. Okazalo sie, ze mezczyzni sie nie
znali. Zaczelo sie od tego, ze policja dostala wezwanie, z ktorego
wynikalo, ze w jednej z miejscowosci na terenie gminy Zakrzowek lezy na
chodniku mezczyzna, ktory potrzebuje pomocy.
– Gdy mundurowi przybyli na miejsce i mu pomagali, zauwazyli, ze czesciowo
na chodniku, a czesciowo na ulicy stoi osobowe volvo z wlaczonym silnikiem,
ktore utrudnia przejazd innym uczestnikom ruchu – mowi aspirant Pawel
Cieliczko z Komendy Powiatowej Policji w Krasniku. Kiedy policjanci dali mu
sygnal, zeby odjechal, ten probowal to zrobic, ale zaczal zjezdzac do
krawedzi jezdni. Podeszli wiec do auta. Wtedy przez uchylona szybe wyczuli
silna won alkoholu. Siedzacy za kierownica 30-latek mial w organizmie trzy
promile alkoholu.
Okazalo sie, ze to nie byl jego znajomy
– Tlumaczyl, ze wczesniej podjechal, zeby zobaczyc, czy lezacy mezczyzna to
jego znajomy, ale okazalo sie, ze nie – relacjonuje Cieliczko.
Owsiak: wszystkie dzieci, ktore beda sie rodzily w Polsce, beda mialy
badanie sluchu Kupilismy niedawno 54 potrzebne urzadzenia za prawie cztery
miliony zlotych. Dzieki nim wszystkie noworodki, wszystkie dzieci, ktore
beda sie rodzily w Polsce, beda mialy badanie sluchu – powiedzial w piatek
w Poznaniu prezes Fundacji WOSP Jerzy Owsiak, odnoszac sie do realizowanego
przez Orkiestre Programu Powszechnych Przesiewowych Badan Sluchu u
Noworodkow. – Chcemy uzupelnic ten program, by on byl skuteczny w stu
procentach – zadeklarowal. Program Powszechnych Przesiewowych Badan Sluchu
u Noworodkow realizowany jest od ponad 20 lat. Przebadano dzieki niemu
ponad 7,5 miliona dzieci. Badania sluchu sa w Polsce obligatoryjne,
obejmuja ok. 96 proc. noworodkow. Program realizowany jest przez Fundacje
Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy, przy wsparciu medycznym Kliniki
Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej Uniwersytetu Medycznego w
Poznaniu.
Jak stwierdzil prezes Fundacji WOSP Jerzy Owsiak na piatkowej konferencji
prasowej w Poznaniu, program zaczal sie “tak troche niesmialo, a pozniej
poszedl jak burza”.
– Chcemy uzupelnic ten program, by on byl skuteczny w stu procentach.
Obecnie nasze statystyki mowia, ze 96 procent dzieci urodzonych w Polsce ma
wszystkie badania sluchu. Pozostale 4 procent to jest intensywna terapia
noworodka. Profesor Jaroslaw Szydlowski, koordynator medyczny programu,
namowil nas: dlaczego nie robic takich badan takze i na intensywnej terapii
noworodka? Kupilismy niedawno 54 potrzebne urzadzenia za prawie cztery
miliony zlotych. Dzieki nim wszystkie noworodki, wszystkie dzieci, ktore
beda sie rodzily w Polsce, beda mialy takie badanie sluchu – powiedzial.
Dalszej diagnostyki z wykrytymi w ramach programu nieprawidlowosciami
wymaga 8,9 proc. przebadanych dzieci. Problem ze sluchem rozpoznano u okolo
17,7 tys. dzieci. W ramach programu rocznie bada sie sluch u 300 tys.
dzieci. Jak podkreslono na konferencji, program powszechnych przesiewowych
badan sluchu u noworodkow to najwiekszy program przesiewowy realizowany w
Polsce.
– Mamy rozne mozliwosci diagnostyczne, staramy sie je ubogacac. Ten program
caly czas sie rozwija, jego ewolucja zwiazana jest z postepem technicznym,
wprowadzaniem coraz nowszych, bardziej dostepnych i przyjaznych naszym
pacjentom technik diagnostycznych – powiedzial doktor habilitowany Jaroslaw
Szydlowski, koordynator medyczny programu.
Szydlowski powiedzial, ze nowe metody, narzedzia i techniki wdrazane w
ramach programu pozwalaja jeszcze precyzyjniej i pelniej weryfikowac sluch
u noworodkow. W najblizszym czasie prawdopodobnie siegniemy po skrining
genetyczny. On obejmowal bedzie na poczatku program pilotazowy w jednym
wojewodztwie. Chcemy tez poprawic i usprawnic komunikacje pomiedzy
rodzicami dzieci dotknietych zaburzeniami slyszenia a osrodkami zajmujacymi
sie diagnostyka, rehabilitacja i terapia w zakresie narzadu sluchu –
powiedzial. Jak podano w czasie konferencji prasowej, przed rozpoczeciem
programu sredni wiek implantacji dziecka wynosil ponad 4 lata. Obecnie
wynosi ok. 12 miesiecy.
Owsiak: program dziala kazdego dnia – takze w swieto, takze w noc
Dr hab. Jaroslaw Szydlowski podkreslil wage szybkiego podjecia odpowiednich
dzialan w przypadku dzieci ze stwierdzonymi problemami ze sluchem. Im
wczesniej rozpocznie sie rehabilitacja, tym latwiej osiagnac dobre efekty
leczenia.
– W przypadku pacjentow objetych wielochorobowoscia bardzo czesto
zaburzenie sluchu jest traktowane jako problem kolejny z rzedu. Nawet gdy
dziecko opuszczajace oddzial intensywnej terapii noworodkowej nie reaguje
na dzwieki, ma niedosluch, rodzice traktuja to jako problem mniejszej wagi.
Tymczasem odsuniecie diagnostyki i terapii przyniesie skutki nieodwracalne.
Bardzo czesto, gdy trafia do nas dziecko niedoslyszace, juz wyoperowane
przez kardiochirurgow, chirurgow dzieciecych, laryngologow, ale majace
cztery, piec lat, my mozemy dac temu dziecku poczucie dzwieku. To dziecko
nigdy nie rozwinie mowy. Komunikacyjnie pozostanie w swiecie odcietym od
dzwiekow – powiedzial.
Ostrzelano dwa domy, w srodku byli ludzie. Pieciu podejrzanych. Pieciu
mezczyzn zostalo zatrzymanych w zwiazku z ostrzelaniem dwoch domow w Chodlu
w wojewodztwie lubelskim. Domownikom nic sie nie stalo. Zniszczone zostaly
natomiast okna. Zatrzymani uslyszeli zarzuty. W nocy z niedzieli na
poniedzialek (12/13 listopada) we wsi Chodel w powiecie opolskim ktos
ostrzelal dwa domy – tak brzmialo zgloszenie, ktore otrzymala policja. Na
miejscu okazalo sie, ze w kierunku domow ktos oddal strzaly z broni palnej.
Uszkodzone zostaly m.in. okna.
Jak w rozmowie z tvn24.pl informuje podkomisarz Kamil Karbowniczek, w
budynkach byli domownicy. – Na szczescie nikomu nic sie nie stalo – mowi.
Mundurowi ustalili, ze ze zdarzeniami moze miec zwiazek pieciu mezczyzn w
wieku od 20 do 75 lat z powiatu opolskiego. Wszyscy zostali zatrzymani. “Na
podstawie zgromadzonego materialu dowodowego w sprawie mezczyzni uslyszeli
juz zarzuty w Prokuraturze Okregowej w Lublinie” – informuje w komunikacie
aspirant Katarzyna Bigos z Komendy Powiatowej Policji w Opolu Lubelskim.
Najwiecej, bo lacznie piec zarzutow, ma 38-latek. Chodzi o kierowania grozb
pozbawienia zycia, narazenia na utrate zycia lub zdrowia pokrzywdzonych
poprzez oddanie strzalow w kierunku domow, uszkodzenia mienia i posiadania
broni palnej bez zezwolenia. Jak informuje Polska Agencje Prasowa rzecznik
Prokuratury Okregowej w Lublinie Agnieszka Kepka, z ustalen sledczych
wynika, ze 38-letni Michal K. najpierw w miniona niedziele rano “kierowal
grozby pozbawienia zycia wobec dwojki pokrzywdzonych w ten sposob, ze oddal
strzaly z nieustalonej broni w okno domu”. Nastepnie ponowil grozby,
uderzajac maczeta w drzwi wejsciowe.
– Grozby wzbudzily u pokrzywdzonych uzasadniona obawe, ze zostana spelnione
– przekazuje prokurator, dodajac, ze podejrzany narazil pokrzywdzonych “na
bezposrednie niebezpieczenstwo utraty zycia lub zdrowia”. Noca tego samego
dnia – informuje prokurator – Michal K. powrocil przed posesje, ponownie
kierowal grozby, oddal strzal w kierunku domu i wybil szybe. Nastepnie udal
sie przed inny dom i rowniez strzelil w jego kierunku. Mezczyzna nie
przyznal sie do popelnienia zarzucanych mu czynow. Skladal wyjasnienia,
ktore obecnie weryfikujemy – podkresla Kepka.
Jeden mial przejac bron od drugiego
Jak podaje, dwa zarzuty uslyszal takze 75-letni Eugeniusz K., ktory – jak
ustalono – “posiadal bez zezwolenia bron palna, ktora zostala uzyta do
oddania strzalow w kierunku tych dwoch domow”.
– Podejrzany utrudnial postepowanie karne dotyczace narazenia na
niebezpieczenstwo w ten sposob, ze przekazal nieustalona jednostke broni,
ktora zostala uzyta do strzalu, innej osobie celem jej ukrycia i zatarcia
sladow – uzupelnia rzecznik. Rowniez dwa zarzuty prokuratura postawila
62-letniemu Adamowi S. Pierwszy dotyczy posiadania bez zezwolenia dwoch
jednostek broni, w tym jednej uzytej do oddania strzalow w kierunku miejsca
zamieszkania pokrzywdzonych. Drugi zarzut dotyczy utrudniania postepowania.
Sledczy ustalili bowiem, ze Adam S. przejal bron od Eugeniusza K. celem jej
ukrycia i zatarcia sladow.
Wobec trzech z nich sad zastosowal tymczasowy areszt
Jak przekazuje policja, zarzuty uslyszal takze 20-latek, ktory byl na
miejscu zdarzen wspolnie z Michalem K. Natomiast drugiemu z zatrzymanych
62-latkow postawiono zarzuty posiadania broni palnej, trofeow oraz tuszy
zwierzyny lownej bez uprawnien. Mezczyzna odpowie takze za nielegalna
produkcje alkoholu.
Biuro prasowe Sadu Okregowego informuje, ze Sad Rejonowy Lublin-Zachod
zadecydowal w czwartek o tymczasowym aresztowaniu podejrzanych Michala K.,
Adama S. i Eugeniusza K. Wobec 20-latka i drugiego 62-latka zastosowano
natomiast dozor policji.
38-latek jest znany organom scigania
Sledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okregowa w Lublinie.
Podejrzanym grozi do osmiu lat pozbawienia wolnosci.
Michal K. jest synem podejrzanego Eugeniusza K. 38-latek jest znany organom
scigania. Byl wczesniej karany m.in. za bojki, grozby karalne, kradziez z
wlamaniem i paserstwo.
Statek towarowy zniszczyl wrota sluzy na Renie. Sterujaca jednostka kobieta
miala byc pijana Statek towarowy w ubiegla sobote uderzyl czolowo w
zamknieta brame sluzy na Renie w Badenii-Wirtembergii (Niemcy). Sterujaca
nim kobieta miala byc w momencie zdarzenia pod wplywem alkoholu – pisze w
piatek portal tygodnika “Spiegel”. Policja wodna szacuje szkody na okolo
poltora miliona euro. W ubiegla sobote po poludniu statek towarowy wplynal
czolowo w zamknieta brame sluzy na Renie w Iffezheim w Badenii-Wirtembergii
(Niemcy) w drodze z Bazylei do Karlsruhe. Prowadzone jest dochodzenie w
sprawie zagrozenia dla ruchu zeglugowego. Jak przekazal rzecznik lokalnej
policji, trasa bezposrednio przed sluza byla prosta. – Pracownik sluzy
widzial zblizajacy sie statek przez kilka minut – dodal.
Policja wodna szacuje szkody na okolo poltora miliona euro
W momencie zdarzenia w sluzie znajdowal sie inny statek. Wedlug policji
nikt nie zostal ranny. Statek rowniez praktycznie nie zostal uszkodzony. W
wyniku wypadku po sluzie Ren mozna poruszac sie tylko przez jedna z dwoch
komor sluzy, co moze prowadzic do opoznien w ruchu zeglugowym. Policja
wodna szacuje szkody na okolo poltora miliona euro. Prace naprawcze moga
potrwac nawet rok, poniewaz ciezkie wrota sluzy musza zostac specjalnie
wykonane – informuje w piatek “Spiegel”.
Jak napisal portal niemieckiego tygodnika, sterujaca statkiem kobieta miala
byc w momencie zdarzenia pod wplywem alkoholu. – Po szklance piwa
prawdopodobnie wszystko wygladaloby inaczej. Byla calkiem pijana – mieli
skomentowac sledczy, cytowani przez “Spiegel”. Kobieta nie byla kapitanem
statku, jednak w chwili wypadku siedziala za sterami – przekazal z kolei
rzecznik policji.
Profesor Adam Strzembosz o KRS: uchwala to ostateczny sposob zalatwienia
tego palacego problemu W pierwszym kroku nalezaloby uchwalic nowelizacje
ustawy o Krajowej Radzie Sadownictwa, ktora miedzy innymi uwzglednialaby
koniecznosc zmiany sposobu powolywania sedziow – ocenil w “Faktach po
Faktach” Adam Strzembosz, byly pierwszy prezes Sadu Najwyzszego. Jak mowil,
odwolanie sedziow powolanych w sposob nieprawidlowy przy pomocy uchwaly to
“ostateczny sposob zalatwienia tego palacego problemu”. Profesor Adam
Strzembosz mowil w “Faktach po Faktach” o kwestii przywracania w Polsce
praworzadnosci. Odniosl sie do sytuacji w Krajowej Radzie Sadownictwa,
ktora zostala uksztaltowana wedlug ustaw znowelizowanych jeszcze przez
Prawo i Sprawiedliwosc. Zdaniem wielu ekspertow, jest ona upolityczniona ze
wzgledu na to, ze 15 sedziow powoluja do niej politycy.
Strzembosz: pierwszym krokiem powinno byc uchwalenie nowelizacji ustawy o
KRS
Prowadzaca program Katarzyna Kolenda-Zaleska zauwazyla, ze wedlug projektu
Stowarzyszenia Sedziow Polskich “Iustitia” mozliwe jest odwolanie 15
czlonkow KRS-u powolanych w sposob wadliwy uchwala i zapytala Strzembosza,
czy podziela te opinie.
Jego zdaniem w pierwszym kroku nalezaloby przygotowac i uchwalic
nowelizacje ustawy o KRS, ktora “uwzglednialaby zarowno koniecznosc zmiany
sposobu powolywania sedziow, a wiec przez sedziow, a nie przez parlament”,
a takze “wprowadzilaby szereg innych pozadanych czy projektowanych przez
sedziow zmian, miedzy innymi dotyczacych wiekszego zrownowazenia udzialu
reprezentantow roznych grup sedziowskich w skladzie 15 sedziow”. Strzembosz
dodal, ze “gdyby ta ustawa zostala przez prezydenta zawetowana, wtedy
trzeba poszukiwac innych rozwiazan”.
Dopytywany jakich, odparl, ze “miedzy innymi odwolanie sedziow powolanych w
sposob nieprawidlowy przy pomocy uchwaly”. Uwazam, ze to jest taki
ostateczny sposob zalatwienia tego palacego problemu – ocenil. – Mozna by
bylo uznac, ze tych 15 sedziow nie jest legalnymi czlonkami Krajowej Rady
Sadownictwa – dodal.
– Ale pierwszym krokiem moim zdaniem powinna byc jednak sanacja sytuacji
poprzez nowelizacje tej ustawy, ktora jest niezgodna w sposob jawny z
konstytucja – podkreslil. Strzembosz odniosl sie takze do sytuacji w
Trybunale Konstytucyjnym i problemu trzech tak zwanych sedziow dublerow.
Zaznaczyl, ze trybunaly europejskie “zajely stanowisko wyrazne, ze udzial w
rozpoznaniu sprawy przez sedziego, ktorego nazywamy dublerem, powoduje, ze
sam ten akt jest watpliwy, prawnie mozna go nawet uznac za nieistniejacy”.
Strzembosz zostal zapytany o mozliwosc odwolania sedziow uchwala Sejmu.
Gosc “Faktow po Faktach” wspomnial, ze uslyszal dzisiaj wypowiedz, ze
“mozna tylko ustawa”. Ustawa nie mozna zmieniac orzeczen sadowych ani
wypowiadac sie co do ich waznosci. Rownie dobrze mozna byloby jakims innym
aktem prawnym – powiedzial.
– Uwazam, ze w sytuacji, w ktorej dotad zaden organ do tego powolany nie
wykonal orzeczenia, to skoro obecnie nowy zespol parlamentarzystow uwaza,
ze ich obowiazkiem jest realizacja tych orzeczen sadowych, to skoro trzech
dublerow powolano sprzecznie z polskim orzeczeniem Trybunalu, to ten
parlament moze ich odwolac. Taki jest moj poglad. Mozna sie z nim nie
zgodzic – mowil byly pierwszy prezes Sadu Najwyzszego.
– Dla mnie rownie wadliwa jest zmiana orzeczenia albo usuniecie z Trybunalu
sedziego na podstawie ustawy – dodal. Nie mozna ustawa wypowiedziec sie,
czy sad jest wlasciwie czy niewlasciwie obsadzony. Dla mnie znacznie
wazniejsze sa orzeczenia tych trybunalow, ktore juz sie w tej sprawie
wypowiedzialy. A kazdy organ panstwowy jest zobowiazany do wykonania
orzeczenia – zaznaczyl prof. Strzembosz.
Karczewski o zarzutach wobec marszalek Witek: “absolutnie nieprawdziwe”.
Czego dotycza? Po tym, jak Elzbieta Witek nie zostala wybrana ani na
marszalka, ani na wicemarszalka Sejmu, politycy PiS zarzucaja
demokratycznej opozycji “lamanie dobrych obyczajow”. Politycy opozycji
tlumacza, dlaczego nie poparli Elzbiety Witek. W radiu senator PiS
Stanislaw Karczewski stwierdzil, ze zarzuty opozycji sa “absolutnie
nieprawdziwe”. Nie ma racji. Przypominamy, czego dotycza. Na inauguracyjnym
posiedzeniu Sejmu X kadencji 13 listopada wybierano nowego marszalka.
Zostal nim Szymon Holownia (Polska 2050), z poparciem 265 poslow.
Kandydatke Prawa i Sprawiedliwosci, marszalek Sejmu IX kadencji Elzbiete
Witek poparlo 193 poslow. Kilka godzin pozniej Witek nie wybrano takze na
wicemarszalka Sejmu. Przeciwko jej kandydaturze glosowalo 252 poslow, za –
203. Tym samym Prawo i Sprawiedliwosc nie ma na razie swojego
przedstawiciela w Prezydium Sejmu. Dlaczego wiekszosc sejmowa nie poparla
Elzbiety Witek? Marcin Kierwinski z Platformy Obywatelskiej w rozmowie z
Polska Agencja Prasowa 14 listopada podkreslil, ze miejsce w Prezydium
Sejmu “czeka, az PiS przedstawi jakas porzadna kandydature”. I sprecyzowal:
“Mowie porzadna, to znaczy taka, ktora przez ostatnie osiem lat nie lamala
konstytucji, nie lamala prawa, nie niszczyla polskiego parlamentaryzmu”.
“Jezeli ktos robil rzeczy, ktore lamaly i regulamin Sejmu, konstytucje i
zasady, nie moze dostac naszej rekomendacji” – tlumaczyla Malgorzata
Kidawa-Blonska, pytana o sprawe kandydatury Witek (cyt. za PAP).
“Mowilismy, ze jest najgorszym marszalkiem w historii tego Sejmu,
krytykowalismy pania Elzbiete Witek bez przerwy za sposob prowadzenia
obrad, za lamanie prawa. Jak mialbym teraz za nia glosowac?” – stwierdzil w
Sejmie Wlodzimierz Czarzasty z Lewicy. I dodal: “Nie wiem, kto mialby
pomagac pani Elzbiecie Witek, jesli pol roku czy osiem miesiecy temu Lewica
zlozyla na pania Elzbiete Witek donos do prokuratury za to, co robila w
Sejmie” (cyt. za PAP).
“Prezydium Sejmu jest przeznaczone dla osob, ktore szanuja elementarne
zasady parlamentaryzmu. Prezydium Sejmu to miejsce, w ktorym nie moga
znalezc sie ludzie, ktorzy przez ostatnie osiem lat w sposob ordynarny
lamali polska konstytucje, lamali zasady parlamentaryzmu, ktorzy w sposob
absolutnie bezczelny traktowali te Izbe jak maszynke do glosowania” –
powiedzial 13 listopada Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej. “Dlatego klub
Koalicji Obywatelskiej z oczywistych wzgledow odmowi poparcia tym
kandydaturom, ktore beda godzily w zasade demokratycznych zasad w tej
Izbie. I chcialbym, zeby byla to wykladnia dla wszystkich, ktorzy beda
podejmowac decyzje w tej sprawie” – stwierdzil. 11 listopada senator PiS
Stanislaw Karczewski byl gosciem programu “24 pytania w PR24”. Jednym z
tematow rozmowy bylo odrzucenie przez sejmowa wiekszosc kandydatury
Elzbiety Witek na wicemarszalka Sejmu. “Przypomne, przeciez pani marszalek
Elzbieta Witek [byla] i szefem gabinetu pani premier Beaty Szydlo,
ministrem spraw wewnetrznych – swietnym ministrem, fantastycznie sobie tam
radzila. Ja bylem pewien podziwu, ze drobna kobieta moze takim
ministerstwem swietnie zarzadzac” – mowil senator PiS. Nastepnie
stwierdzil: “I rowniez, no dala sie poznac jako osoba bardzo sprawnie
prowadzaca [posiedzenia Sejmu – red.], zgodnie z regulaminem, nie ma
zadnych watpliwosci co do… – tamte zarzuty sa absolutnie nieprawdziwe,
ktore formuluje opozycja”.
Przypominamy, o jakie zarzuty wobec decyzji Elzbiety Witek jako marszalka
Sejmu chodzi.
2019: “Trzeba anulowac, bo my przegramy”. Tryb niewystepujacy w regulaminie
Sejmu
Tuz po polnocy w nocy z 21 na 22 listopada 2019 roku poslowie glosowali nad
kandydaturami do nowej Krajowej Rady Sadownictwa (KRS). Czterech kandydatow
wysunal PiS, po jednym Koalicja Obywatelska i Lewica. Po otwarciu
glosowania nad kandydaturami do KRS poslowie zglaszali problemy z
urzadzeniami do glosowania (pozniej na posiedzeniu Dariusz Salomonczyk
przekazal marszalek Witek, ze “wszyscy poslowie zaglosowali”, “wszyscy
oddali glosy”). Marszalek Witek wraz z pracownikami Kancelarii Sejmu
zastanawiala sie w trakcie glosowania, jak rozwiazac sytuacje. I – przed
podaniem wynikow – powolujac sie na problemy techniczne, zdecydowala o
anulowaniu glosowania i przeprowadzeniu go raz jeszcze. Decyzje
oprotestowali poslowie opozycji. Domagali sie od Elzbiety Witek podania
wynikow. Do dzis wynikow glosowania nr 52 nie ma na stronie Sejmu. Na
nagraniach z Sejmu z tamtej sytuacji slychac m.in. slowa wypowiedziane
przez kobiete. Wedlug poslow opozycji byla to poslanka PiS Joanna Borowiak
(na sejmowych nagraniach slychac jedynie glos), ktora podeszla do Witek.
“Pani marszalek, trzeba anulowac, bo my przegramy. Za duzo osob po prostu
jest. Naprawde” – slychac glos zwracajacy sie do Elzbiety Witek. Przebieg
tego glosowania analizowalismy w Konkret24 w listopadzie 2019 roku, a
dziennikarze TVN24 szczegolowo opisali sekwencje zdarzen towarzyszacych
anulowanemu glosowaniu.
“To jest lamanie prawa, pani marszalek. Nie ma w regulaminie takiego punktu
jak usuniecie glosowania. To jest do prokuratury” – stwierdzil wtedy
jeszcze na sali sejmowej Rafal Grupinski z PO.
“Marszalek Sejmu postanowila o anulowaniu glosowania w trybie nieznanym
regulaminowi Sejmu. Dokonany przez Sejm wybor jest oczywiscie wazny, m.in.
z uwagi na autonomie izby, ale otwarta pozostaje kwestia odpowiedzialnosci
marszalka za anulowanie glosowania” – ocenial te sytuacje dla Konkret24
Patryk Wachowiec, prawnik z Forum Obywatelskiego Rozwoju. W powtorzonym
glosowaniu aejmowa wiekszosc wybrala do KRS kandydatow PiS: Marka Asta,
Bartosza Kownackiego, Kazimierza Smolinskiego i Arkadiusza Mularczyka.
Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) i Joanna Senyszyn (Lewica) nie zyskaly poparcia
wiekszosci.
2021: reasumpcja glosowania niezgodna z regulaminem Sejmu
11 sierpnia 2021 roku – w ocenie wielu prawnikow – doszlo do niezgodnej z
regulaminem Sejmu reasumpcji glosowania zarzadzonej przez marszalek
Elzbiete Witek. Glosowanie dotyczylo wniosku opozycji o odroczenie obrad,
ktory – ku zaskoczeniu PiS – zostal przyjety przez Sejm. Wtedy to marszalek
Witek oglosila przerwe w obradach. Po zakonczeniu przerwy poinformowala, ze
wplynal wniosek o powtorzenie glosowania. I zarzadzila reasumpcje. W drugim
glosowaniu wniosek o odroczenie obrad Sejmu nie zostal juz przyjety.
Nastepnie podczas tego posiedzenia przeglosowano m.in. nowelizacje ustawy o
radiofonii i telewizji, tzw. lex TVN.
“Zasiegnelam opinii pieciu prawnikow, ktorzy potwierdzili, ze ten wniosek
moze byc glosowany na tym posiedzeniu, poniewaz ono trwa, nie bylo
ogloszenia” (przerwy – red.) – argumentowala wowczas swoja decyzje Witek.
Jak sie okazalo kilka dni pozniej, opinie te pochodzily z… kwietnia 2018
roku. Wyjasnimy: reasumpcja glosowania to jego ponowienie. Zgodnie z
uchwala Sejmu z listopada 2003 roku i art. 189 regulaminu izby marszalek
Sejmu moze podjac decyzje o reasumpcji w wypadku glosowania, ktorego wynik
budzi uzasadnione watpliwosci. Oceny przeslanek do ponowienia glosowania
marszalek dokonuje po zasiegnieciu opinii Konwentu Seniorow.
Profesor Piotr Mikuli, szef Katedry Prawa Ustrojowego Porownawczego
Uniwersytetu Jagiellonskiego, w opinii dla Konkret24 tlumaczyl, ze 11
sierpnia nie bylo podstaw do reasumpcji glosowania, bo “pomylka posla w
glosowaniu czy przegrana w glosowaniu nie moze byc traktowana jako
uzasadniona watpliwosc co do wyniku glosowania, o ktorej mowi art. 189
regulaminu Sejmu”. Ten przepis jego zdaniem naruszyla marszalek Sejmu
Elzbieta Witek.
Po kontrowersyjnej reasumpcji politycy Zjednoczonej Prawicy przekonywali,
ze “tak samo robili” wczesniej marszalkowie Sejmu z Platformy
Obywatelskiej: Ewa Kopacz i Radoslaw Sikorski. Z sejmowych stenogramow
wynika jednak, ze nie robili tak samo, co wyjasnilismy w Konkret24.
Elzbieta Witek byla trzykrotnie wzywana przez Najwyzsza Izbe Kontroli w
zwiazku z prowadzona przez delegature w Szczecinie kontrola. Dotyczyla ona
programu Polskie Szwalnie, ktory mial zapewnic dostepnosc maseczek
ochronnych podczas pandemii COVID-19. Pomimo skutecznosci doreczenia wezwan
marszalek Witek nie stawila sie na zadne wezwanie na posiedzenia: ani 19
stycznia, ani 16 lutego, ani 25 lutego 2022 roku – przekazal redakcji
tvn24.pl rzecznik NIK Lukasz Pawelski. “Na skutek niestawiennictwa i braku
usprawiedliwienia nieobecnosci” na marszalek Witek zostala nalozona
trzykrotna kara finansowa (za kazde niestawiennictwo) w wysokosci 3010 zl.
NIK chce zbadac program Polskie Szwalnie po wycieku maili z poczatku
grudnia ubieglego roku – wyjasnial w maju 2022 portal tvn24.pl. Chodzi o
korespondencje, ktora miala pochodzic z poczatku pandemii COVID-19 w
Polsce, czyli z marca 2020 roku. Z ujawnionych maili wynika, ze owczesny
szef kancelarii premiera Michal Dworczyk mial otrzymac numery telefonow do
wlascicielki firmy Modesta, ktora “chce byc bezposrednim dostawca
maseczek”. Wedlug tresci maili firme te polecila Elzbieta Witek. Modesta
znalazla sie wsrod siedmiu spolek w programie Polskie Szwalnie. W reportazu
“Jak rzad szyl maseczki” dziennikarz “Superwizjera” TVN24 Michal Fuja
pokazal efekty programu Polskie Szwalnie: kilkadziesiat milionow
bezuzytecznych maseczek zalegajacych w magazynach, nieczynna rzadowa
fabryke w Stalowej Woli, w ktorej przeterminowal sie kupiony za 50 mln zl
material medyczny oraz tajne i intratne kontrakty z dwiema firmami majacymi
ratowac rzadowa produkcje. Rzadowy program Polskie Szwalnie kosztowal ponad
cwierc miliona zlotych.
“Na postanowienia o nalozeniu kar pienieznych Marszalek Sejmu RP zlozyla
zazalenia, a nastepnie wniosla skargi do Wojewodzkiego Sadu
Administracyjnego w Szczecinie. W co najmniej jednym przypadku znany jest
juz wyrok, ktory oddala skarge w przedmiocie nalozenia kary pienieznej” –
poinformowal NIK 27 wrzesnia 2023 roku. Izba przypomniala, ze jednym z jej
uprawnien jest “mozliwosc wzywania na przesluchanie osob, co do ktorych
istnieje przekonanie o dysponowaniu przez nie informacjami potencjalnie
przydatnymi do ustalenia stanu faktycznego w zakresie dzialalnosci
jednostek poddanych kontroli”. Stwierdzila, ze skorzystala z tego
uprawnienia, wzywajac Elzbiete Witek w charakterze swiadka.
Marszalek Witek 16 lutego 2022 poinformowala, ze nie stawi sie przed
Najwyzsza Izba Kontroli. “Godzac sie na wezwanie Marszalka Sejmu przez NIK,
naruszylabym przepisy rangi ustawowej i konstytucyjnej, w tym konstytucyjna
zasade podleglosci NIK wobec Sejmu” – argumentowala w oswiadczeniu
przekazanym PAP. We wrzesniu 2023 roku Najwyzsza Izba Kontroli zlozyla
zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popelnienia przestepstwa przez
funkcjonariusza publicznego, co doprowadzilo do uniemozliwienia
funkcjonowania Kolegium NIK. Wedlug informacji RMF FM chodzi o Elzbiete
Witek.
Przypomnijmy: Kolegium NIK ma szerokie kompetencje – m.in. zatwierdza i
uchwala najwazniejsze dokumenty, ktore NIK ma obowiazek przedlozyc Sejmowi.
W sklad Kolegium NIK powinno wchodzic 19 osob: prezes NIK, trzej
wiceprezesi, dyrektor generalny oraz 14 czlonkow. Tych ostatnich powoluje
marszalek Sejmu na wniosek prezesa NIK po zasiegnieciu opinii wlasciwej
komisji sejmowej. Kadencja czlonka Kolegium NIK trwa trzy lata.
Tymczasem obecnie w Kolegium NIK sa jedynie trzy osoby: prezes NIK Marian
Banas i jego dwoch wiceprezesow. Prezes Banas twierdzi, ze marszalek Witek
pozostawiala bez odpowiedzi wnioski o uzupelnienie Kolegium NIK i tym samym
sparalizowala prace NIK. Prezes Banas od poczatku, czyli od 30 sierpnia
2019 roku, zlozyl do marszalek Sejmu Elzbiety Witek lacznie 40 wnioskow o
powolanie czlonkow Kolegium – podal we wrzesniu redakcji “Rzeczpospolitej”
Lukasz Pawelski, rzecznik NIK. “Siedemnascie sposrod 40 Marszalek skierowal
do KOP [Komisji do Spraw Kontroli Panstwowej – red.] celem zaopiniowania.
Na 40 wnioskow Pani Marszalek powolala 7 czlonkow Kolegium” – dodal
rzecznik. Ostatnie szesc wnioskow skierowanych do marszalek Witek wplynelo
do Kancelarii Sejmu 19 maja 2023 roku – podala “Rzeczpospolita”.
W zawiadomieniu napisano, ze ostatni raz marszalek Sejmu powolala nowych
czlonkow tego gremium w 2020 roku, co zgadza sie z informacjami na sejmowej
stronie. 7 wrzesnia 2020 roku szefowa Kancelarii Sejmu w imieniu marszalek
Witek wreczyla cztery akty powolania na czlonkow Kolegium NIK. Otrzymali
je: prof. dr hab. Henryk Jan Wnorowski, dr Grzegorz Walendzik, dr Tomasz
Sobecki oraz Malgorzata Humel-Maciewiczak. Ich kadencja skonczyla sie we
wrzesniu 2023 roku.
Blokowanie powolania komisji sledczej do spraw podsluchow Pegasusem
“Gazeta Wyborcza”, analizujac zarzuty wobec Elzbiety Witek jako marszalka
Sejmu, przypomniala sprawe blokowania przez nia powolania komisji sledczej
do spraw podsluchow w latach 2005-2021. Przypomnijmy: 10 lutego 2022 roku
posel Pawel Kukiz zlozyl w Sejmie wniosek o powolanie komisji sledczej
dotyczacej inwigilacji oprogramowaniem Pegasus. Porozumienie w tej sprawie
zawarly wszystkie kluby i kola opozycji. Komisja miala zbadac “dzialania
operacyjnych sluzb wobec obywateli Rzeczypospolitej Polskiej w latach
2005-2021”. Dwa tygodnie po wplynieciu wniosku Kukiza, 24 lutego,
rozpoczela sie pelnoskalowa inwazja Rosji na Ukraine. W marcu marszalek
Witek apelowala do opozycji, by wycofala wniosek o powolanie komisji
sledczej do spraw podsluchow. “W takich warunkach, jakie mamy w tej chwili,
komisja sledcza jest uderzeniem w Polske i to nie ma co do tego
najmniejszych watpliwosci” – mowila 8 marca 2022 roku w Sejmie Elzbieta
Witek. W maju 2022 roku Witek powiedziala “Gazecie Wyborczej”, ze jesli
przedstawiciele opozycji wystapia o powolanie komisji, to “zastanowi sie,
co zrobic”. Do konca Sejmu IX kadencji taka komisja nie powstala.
SPORT Reksio donosi
Gigantyczny zawod na Narodowym! Koniec marzen Polski o bezposrednim
awansie na Euro
To koniec nadziei! Choc po pierwszej polowie reprezentanci Polski
pokazali, ze sa w stanie zepchnac rywala do defensywy, to po wznowieniu
gry Bialo-Czerwoni prezentowali sie juz miernie. Mecz zakonczyl sie
remisem 1:1, ktory dla Polakow tak naprawde jest porazka. Nasi
kadrowicze stracili chocby matematyczne szanse na bezposredni awans na
Euro 2024. Swojej szansy beda musieli szukac w barazach, ktore odbeda
sie w marcu. To bedzie ostatnia szansa, by uniknac calkowitej kompromitacji.
Juz od wpadki z Moldawia (1:1) bylo wiadomo, ze starcie z Czechami
bedzie dla Polakow meczem o zachowanie szans na bezposredni awans na
Euro 2024. Bialo-Czerwoni za wszelka cene musieli zrewanzowac sie
rywalom za wstydliwa porazke z Pragi, gdzie Czesi prowadzili dwoma
bramkami juz po trzech minutach gry. Piatkowy remis Moldawii z Albania
oznaczal, ze nawet wygrana Polakow z druzyna Jaroslava Silhavego nie
musi dac nam awansu. Konieczny byl jeszcze remis Czechow z Moldawia w
bezposrednim meczu.
Na nieco ponad godzine przed meczem polscy kibice uslyszeli bardzo zla
wiadomosc. Z udzialu w spotkaniu wyeliminowany zostal Piotr Zielinski,
ktory jest chory. Pomocnik Napoli nie mogl zatem znalezc sie w
wyjsciowym skladzie, a Michal Probierz musial dokonac istotnych zmian w
swoim planie na mecz. Chyba nikt nie spodziewal sie jednak, ze beda one
az tak sensacyjne.
W pierwszym skladzie znalazl sie niespodzianie Jakub Piotrowski, ktory
jesienia radzi sobie swietnie w barwach Ludogorca Razgrad. Jego wystep
od pierwszych minut z Czechami byl jednak sporym zaskoczeniem, zwlaszcza
ze pomocnik mial wczesniej na koncie zaledwie jeden wystep w seniorskiej
kadrze. O jedno rozegrane spotkanie wiecej zaliczyl Pawel Bochniewicz,
ktory rownie niespodziewanie pojawil sie w skladzie.
W druzynie zabraklo miejsca dla Sebastiana Szymanskiego, co nalezalo
uznac za kolejna sensacje. Tym razem chodzilo juz tylko o decyzje
trenera, ktory pozostawil pomocnika Fenerbahce na lawce. Zamiast niego
mecz rozpoczal od pierwszych minut Bartosz Slisz z Legii Warszawa. Swoja
szanse otrzymal inny Szymanski – Damian, ktory regularnie wystepuje w
AEK Ateny. Mozliwosc przekonania do siebie trenera otrzymal tez Nicola
Zalewski.
Bialo-Czerwoni rozpoczeli mecz dosc nerwowo i szybko stworzyli Czechom
szanse do kontrataku, ale po dwoch minutach niepokoju przejeli pilke i
starali sie przejac inicjatywe na dluzej. Niektorzy kibice mogli
ironicznie chwalic nasza kadre za czujnosc w defensywie, bo przeciez w
pierwszym meczu obu druzyn w Pradze po trzech minutach gospodarze
prowadzili juz dwoma bramkami.
Po pierwszych minutach spotkania realnych powodow do pochwal jednak nie
bylo, bo Bialo-Czerwoni nie potrafili przebic sie pod bramke pilnowana
przez bramkarza Viktorii Pilzno Jindricha Stanka. Jako jedyny szczescia
z dystansu sprobowal Nicola Zalewski, ale czeski golkiper zlapal pilke
bez najmniejszych problemow. Jesli jednak mielibysmy pochwalic ktoregos
z Polakow za pierwsze minuty, to bylby to wlasnie zawodnik Romy.
Kolejne minuty niestety wcale nie byly lepsze. Gra toczyla sie glownie w
srodku pola, a pojedyncze ataki Polakow najczesciej konczyly sie
dosrodkowaniami w pole karne w kierunku najbardziej wysunietego
napastnika, jakim byl Karol Swiderski. Robert Lewandowski angazowal sie
w rozgrywanie akcji i czesto operowal przed polem karnym, jednak to nie
przynosilo Bialo-Czerwonym korzysci. Pierwsze 30 minut spotkania nie
bylo dobrym widowiskiem, nazywajac rzeczy lagodnie.
Gdy nic tego nie zapowiadalo, impas niespodziewanie przerwal… Jakub
Piotrowski. Pomocnik Ludogorca odnalazl sie w wielkim zamieszaniu pod
bramka Czechow i z doslownie kilku metrow wpakowal pilke do siatki.
Wczesniej akcje wslizgiem probowal konczyc Karol Swiderski, ale
niefortunna interwencje zaliczyl Tomas Holes. Zawodnik Slavii Praga nie
uratowal zespolu, lecz wystawil futbolowke Piotrowskiemu, ktory strzelil
swojego pierwszego gola w drugim wystepie dla seniorskiej kadry.
Zdobyta bramka uskrzydlila Polakow, ktorzy w koncowce pierwszej polowy
nareszcie zepchneli Czechow do ofensywy. Bialo-Czerwoni wciaz mieli
przewage, ale do przerwy nie udalo im sie podwyzszyc prowadzenie. To
ostatnie nalezalo uznac mimo wszystko za zasluzone, bo choc mecz dlugimi
fragmentami nie porywal, to jednak gospodarze radzili sobie lepiej i
dluzej utrzymywali sie przy pilce.
Jaroslav Silhavy postawil na dwie zmiany w ofensywie przed druga polowa.
Niespodziewanie jednej roszady dokonal rowniez Michal Probierz, choc
zmiana byla w tym przypadku wymuszona. Jak poinformowal na antenie TVP
Sport Jacek Laskowski, Karol Swiderski poczul sie zle w przerwie i
pojechal do szpitala. Druga polowe rozpoczal juz Adam Buksa.
A to nie koniec zlych wiadomosci. Juz po kilku minutach gry Czesi
wyrownali wynik spotkania, wprawiajac kibicow na PGE Narodowym w
oslupienie. Do siatki trafil Tomas Soucek, ktory odnalazl sie w ogromnym
zamieszaniu pod bramka Polakow po dosrodkowaniu Vladimira Coufala z
prawej strony boiska. Gosciom dopisalo szczescie, bo pilka po drodze
odbijala sie jeszcze od dwoch Polakow. Szybkie wyrownanie sprawialo, ze
Bialo-Czerwoni znow musieli walczyc.
Szanse na blyskawiczny powrot na prowadzenie zmarnowal Robert
Lewandowski, ktory poczatkowo wykorzystal niefrasobliwosc Czechow w
rozegraniu pod bramka i przejal pilke. W sytuacji sam na sam ze Stankiem
futbolowka nieco mu odskoczyla, co nie pozwolilo na oddanie
grozniejszego strzalu. Napastnik Barcelony mogl zalowac tej sytuacji, bo
tego typu prezenty od defensywy rywala zdarzaja sie niezwykle rzadko.
Po zaledwie 12 minutach drugiej polowy Michal Probierz musial dokonac
drugiej wymuszonej zmiany. Kontuzji w trakcie gry doznal Pawel
Bochniewicz, ktorego w linii defensywy zastapil Patryk Peda. To nie
sprzyjalo uspokojeniu gry Bialo-Czerwonym, a Czesi wciaz szukali swoich
szans. Niepewnie pod bramka po dosrodkowaniu interweniowal Jakub Kiwior,
co mogl wykorzystac David Zima. 23-letni pilkarz Torino zmarnowal
korzystna sytuacje.
Polacy probowali powstrzymywac rywali na wszelkie sposoby, o czym
przekonal sie Tomas Soucek. W pojedynku z Janem Bednarkiem zawodnik West
Hamu United otrzymal niespodziewany cios korkami w… twarz. W calej
sytuacji bylo mnostwo przypadku, konieczna byla tez przerwa i pomoc
lekarzy, ale Soucek na szczescie wrocil do gry.
I choc po pierwszej polowie sytuacja wygladala niezle, to po przerwie
Polacy absolutnie nie mieli przewagi nad Czechami. Gra znow sie
uspokoila, co nie dawalo nadziei na kolejnego gola, a na kolejna roszade
zdecydowal sie Probierz. Wrzawe na trybunach wywolal Kamil Grosicki,
ktory pojawil sie na boisku na ostatnie kilkanascie minut w miejsce
Damiana Szymanskiego. Plan trenera nie byl tajemnica: gospodarze mieli
przycisnac rywali i do samego konca walczyc o zwyciestwo, ktore
przedluzyloby szanse na bezposredni awans na Euro 2024.
Szanse ze stalego fragmentu gry mial Robert Lewandowski. Adam Buksa byl
faulowany tuz przed polem karnym, ale kapitan kadry uderzyl po prostu
zle – trafil prosto w Jindricha Stanka, ktory z malymi problemami zlapal
futbolowke. Do konca meczu pozostawalo juz coraz mniej czasu, a
reprezentanci Polski byli o krok od utraty szans na bezposredni awans na
mistrzostwa Europy.
Dopiero w koncowce szansy doczekal sie Sebastian Szymanski, ktory
zastapil… wprowadzonego wczesniej na boisku Patryka Pede. Mozna
spodziewac sie, ze selekcjoner otrzyma wiele pytan, dlaczego pomocnik
Fenerbahce wszedl na boisko dopiero w koncowce, i to pomimo
niekorzystnego rezultatu.
I choc w koncowce Bialo-Czerwoni zaliczyli zryw, czego moglismy sie
spodziewac, to upragniony gol na 2:1 nie padl. Co wiecej, blizej wyjscia
na prowadzenie byli Czesi, ktorzy w doliczonym czasie mieli trzy
fantastyczne sytuacje pod bramka Wojciecha Szczesnego. W ten sposob nasi
reprezentanci stracili chocby matematyczne szanse na bezposredni awans
na Euro 2024.
Wciaz beda mogli wywalczyc sobie promocje na turniej poprzez baraze, ale
cale eliminacje w wykonaniu kadry nalezy uznac za ogromne rozczarowanie.
Kibice zapamietaja je nie z dobrej gry w pierwszej polowie z Czechami w
Warszawie, a z jednego punktu zdobytego w dwoch meczach z Moldawia.
Baraze o Euro 2024 odbeda sie w marcu 2024 r. Dopiero po zakonczeniu
eliminacji Bialo-Czerwoni poznaja swoich potencjalnych rywali w barazach.
DETEKTYW
(NIE)PRAWDZIWY
mezczyzna
Krzysztof STRUG
Janusz W. byl zaradny i opiekunczy. Znajomi mowili, ze Beacie nieba by
przychylil. Dobrze zarabial, opiekowal sie dziecmi, w domu naprawic
gniazdko i kran umial. Maz idealny. Byl tylko jeden problem. W oczach Beaty
nigdy nie byl prawdziwym mezczyzna… Tak bylo od same- go poczatku.
Poznali sie na kto- rejs z prywatek. Wpadl jej w oko – przystojny i weso-
ly. Wieczor spedzili w swoim towarzystwie, pozniej umowi- li sie na randke,
az w koncu doszlo do pocalunkow i lozka.
Janusz – mlody inzynier – wlasnie skonczyl studia. Mial wiedze i papiery na
dobra posade i taka tez dostal. Ich zwiazek ukladal sie swietnie, jednak w
przypadku Beaty zauroczenie minelo szybko. Juz na etapie randek zauwazyla
irytujaca prawidlowosc. Janusz za bardzo sie staral. Nie kryl sie z tym, ze
mu zalezy. Biegal do niej z kwiatkami i czeko- ladkami. Oczy mial maslane,
a o Beaty przeszlosc nie pytal. A co bylo w przeszlosci? Krotki epizod,
zaledwie dwumiesiecz- ny, ktory zlamal jej serce. Epi- zod mial na imie
Grzegorz, byl zwyklym kelnerem w dyskote- ce w duzym miescie, a jednak to
na jego widok Beacie mie- kly nogi. Grzegorz wiedzial, jak postepowac z
kobietami. Nie dzwonil, nie prosil, kazal cze- kac. Bywal opryskliwy, a
nawet chamski, szorstki i tajemni- czy. O sobie mowil niewiele, nie
zwierzal sie, nie tlumaczyl. Nie mial czasu, ale jak juz go znalazl i
wyladowali w lozku, wychodzil z niego prawdziwy demon. Zawrocil jej w
glowie. Kazdego dnia wpatrywala sie w telefon w nadziei na choc- by
krotkiego SMS-a, a jak juz przyszedl, dostawala niemal malpiego rozumu ze
szczescia. Gdy Grzegorz odszedl, z dnia na dzien, bez slowa, wyplaka- la
hektolitry lez. Zdobyla sie nawet na to, by napisac do niego, ale nic to
nie dalo.
Potem dlugo leczyla sie z tego “epizodu”. I wlasnie pod koniec tej “zaloby”
zjawil sie – jakze inny od Grzegorza – Janusz. Pamietala, ze po pierwszym
seksie z przyszlym mezem, wyjawila kolezance, ze trafil jej sie
“zapchajdziura”, na co tamta wybuchla smiechem. Na poczatku zreszta Beata
nie chciala tego ciagnac, no ale czlowiek przyzwyczaja sie – do
towarzystwa, do wygody, a Janusz sklonny byl zrobic dla niej wiele.
Przyjezdzal po nia na uczelnie, robil zakupy, nawet gotowal. Zabiegal.
Pamietal o urodzinach, rocznicach. Nie zadawal niewygodnych pytan. Zyl w
blogim przeswiadczeniu ich wspolnego szczescia.
Beata? No coz – na bezrybiu i rak ryba. Pragnela Grzegorza, lub kogos w
jego typie, pragne- la dzikiego seksu, a z Januszem zawsze bylo grzecznie.
Laknela emocji, jak ryba wody, a Janusz byl przewidywalny. Mial jednak te
zalete, ze byl…
Z czasem okrzepla w tym wszystkim, a glosy z glebin pragnien i tesknot
wyciszyla. Dawalo jej radosc, ze blyszcza- la wsrod kolezanek. Gdy one
tulaly sie po randkach, Janusz juz dawno jej sie oswiadczyl. Kupil drogi
pierscionek zare- czynowy z diamentem i zamo- wil do restauracji orkiestre.
Nastepnie padl przed nia na kolana, z bukietem roz. Gdy opowiedziala o
wszystkim, przyjaciolki byly czerwone z zazdrosci. A przeciez byl to
dopiero poczatek ich zycia ide- alnego, jak z obrazka, z telewi- zyjnego
show. Po zareczynach przyszla pora na wesele na 120 osob, ze sztucznymi
ogniami i masa innych atrakcji, a potem na ekscytujaca podroz poslub- na do
Chorwacji.
PROZA ZYCIA
Po powrocie z podrozy poslub- nej zabrali sie za wykancza- nie i meblowanie
ich nowego domu, ktory kupili w dzielnicy willowej pod miastem. Beata
miala wiec kolejny temat do relacjonowania kolezankom. Wielogodzinne
pogaduchy przez telefon i na czatach mijaly pod znakiem opowiesci o modnych
tapetach, wykon- czeniu lazienki, modelu sedesu i umywalki, mebli na wymiar
do kuchni, szafy, komody, dywanow i ozdob.
Tak oto powoli powsta- la domowa swiatynia i palac Beaty w jednym.
Ostatecznie przekonala sie do roli gwiazdy swojego zycia, krolowej i ideal-
nej pani domu, a wspomnienia dreszczy i emocji w ramionach silnego samca
zepchnela do podswiadomosci.
Nadeszla pora na narodzi- ny dziecka i szczesliwe zycie rodzinne. Janusz
nie protesto- wal, nie szukal problemow, tylko robil swoje – pracu- jac
coraz wiecej i wiecej, bo i potrzeby byly coraz wieksze. A to wakacje za
granica, a to nowe – rodzinne auto (Beata wybrala model za 100 tys. zl), a
to kursy i zajecia. Sama nie pracowala. Nie musiala. Nad- rabial malzonek.
Pracowal, pracowal i pracowal, nawet po godzinach. Choc czasem byl
zmeczony, to nigdy nie mial wewnetrznych oporow. Zyl w przekonaniu, ze robi
dobrze i ze tak byc powinno. Poczuwal sie do obowiazku, a na jego motywacji
nie pojawila sie najmniejsza rysa. Dzieci rosly, lata mijaly – kolejne
wakacje, kolejny rok szkolny, kolejne odswiezenie domu, i kolejny
samochod…
Wydawalo sie, ze wioda ide- alne, rodzinne zycie, w Beacie jednak cos
zaczynalo sie zmie- niac. Coraz czesciej dopada- lo ja poczucie rutyny i
nudy… Opiekunczy i zapobiegliwy Janusz coraz bardziej ja iryto- wal.
Potrafila w gronie znajo- mych i przy nim, wytykac mu bledy, a nawet kpic z
niego. Na pokaz wyslugiwala sie mezem, by pokazac przyjaciolkom, jak dobrze
go wytresowala. Po imieninach albo grillu Janusz mial obowiazek rozwozic je
wszystkie do domu, a i Beate wozil, gdzie tylko sobie zazy- czyla. Mimo ze
nie pracowala, to on odbieral dzieci ze szkoly.
Beata nie mogla zniesc, ze akceptowal kazdy afront z jej strony. Jej
irytacje poglebial fakt, ze i w lozku wialo nuda. Janusz nigdy nie byl
orlem w tych sprawach, a w dodatku ostatnimi czasy jego aktywnosc jeszcze
sie zmniejszyla. Zreszta Beata nawet na to nie czekala. Maz dawno przestal
ja pod- niecac. Seks, rzadki i wyme- czony, przypominal bardziej domowe
obowiazki niz erupcje namietnosci.
Zorientowala sie w koncu, ze zycie przecieka jej przez palce. Brakowalo jej
czegos, co wyrwie ja z marazmu, zmie- ni wszystko i wprawi w stan
najwyzszej ekscytacji. Wtedy to wlasnie na osiedle, do domu naprzeciwko
wprowadzil sie nowy sasiad.
MAREK B.
Byli malzenstwem mniej wie- cej w ich wieku: on – wysoki, barczysty i lysy,
ona – drobna, ale kragla, no i pelne energii maluchy, jeszcze przed pod-
stawowka. Beata zapamietala dobrze dzien, kiedy pierwszy raz go zobaczyla.
Pod dom naprzeciwko, podjechalo duze sportowe auto. Wysiadl z niego
mezczyzna w dzinsach i sko- rze. Beata, jakos tak bezwied- nie, zawiesila
na nim wzrok. Nie byl moze super przystojny, jesli chodzi o twarz, ale
widac bylo z daleka, ze testosteronu mu nie brakowalo…
Niedlugo pozniej zoriento- wali sie z Januszem, ze maja nowych sasiadow.
Beata zdala sobie sprawe, ze tego ponet- nego faceta bedzie czesto
widywac. Minal moze tydzien. Byla sama w domu, gdy usly- szala stukanie do
drzwi. Otwo- rzyla. Przed progiem stal on. Usmiechnal sie. Jego oczy
blyszczaly.
– Dzien dobry. Jestem Marek, nowy sasiad – podal jej reke.
Przywitali sie. Oznajmil jej, ze chcialby zaprosic ja i meza do siebie na
grilla. Organizuja impreze dla znajomych, ale tez chcieliby poznac sie z
sasiada- mi. Spotkanie mialo odbyc sie w najblizszy weekend. Beata nie
lubila spoufalac sie z obcy- mi, ale w tym przypadku zla- mala wlasne
zasady. Wybuchla entuzjazmem:
– O, to milo z panstwa stro- ny. Porozmawiam z mezem – odparla.
– Na pewno go pani namowi. Wyglada pani na osobe z darem przekonywania –
wypalil.
Beacie zdalo sie, ze sub- telnie sie do niej usmiechnal. Pozegnali sie. Gdy
zamknela drzwi, poczula ze w trakcie rozmowy zrobilo jej sie cieplej, w
ciele, na wysokosci zolad- ka. Kilka dni pozniej zjawili sie u panstwa B.
Janusz nie mial prawa zaoponowac. Dyspozy- cje wydala Beata.
Gosci bylo wielu – znajo- mi sasiadow i inni mieszkan- cy osiedla. Marek
okazal sie szefem firmy budowlanej. Na imprezie blyszczal. Tryskal humorem,
opowiadal dow- cipy, rozbawial towarzystwo. Beata zorientowala sie, ze mial
silna pozycje. Dominowal nad otoczeniem. Jego malzonka – Agnieszka – byla z
kolei bardzo grzeczna, typ cichej myszki. Porozmawialy chwile i szyb- ko
nawiazaly nic porozumie- nia. Agnieszka pracowala jako nauczycielka – a
wiec zarabiala grosze. Ten piekny dom, samo- chod i cala reszta byly z pew-
noscia z pieniedzy Marka – kalkulowala Beata. Niedlugo pozniej przysiadl
sie do nich.
– A co panie takie smutne? – rzekl i zaproponowal drinka.
Nastepnie rozmawiali. Beacie wydawalo sie, ze choc nie zwracal sie do niej
cze- sto, jego uwaga skupiona byla wlasnie na niej. Ich spojrzenia kilka
razy sie spotkaly. Rozpo- znala badajacy wyraz w jego wzroku. To jak
patrzyl, zaklo- potalo ja. Wydalo jej sie, ze to spostrzegl. Wtedy w jego
spoj- rzeniu pojawil sie na krotko blysk tryumfu. Przez caly ten czas obok
Beaty siedzial zahu- kany Janusz. Mowil niewiele i byl wyraznie zblokowany.
Nie pil, nie zartowal, choc – o dziwo – nawiazal nic poro- zumienia z
Markiem. Polaczyly ich sprawy techniczne. Janusz byl inzynierem, zajmowal
sie wytrzymaloscia materialow, a to z kolei interesowalo Marka –
budowlanca. Troche dysku- towali i nawet przypadli sobie do gustu.
Po wspolnym wieczorze malzenstwo B. odprowadzilo gosci do wyjscia. Na
waskiej sciezce przed bramka wyda- lo sie Beacie, ze Marek otarl sie o nia.
Na ulamek sekundy poczula jego oddech na szyi i uswiadomila sobie, ze jej
cialo zadrzalo.
– Dziekuje, ze bylas – rzekl do niej juz na zewnatrz – …ze byliscie –
poprawil sie na widok Janusza stojacego obok. – Do zobaczenia – dodal,
patrzac Beacie prosto w oczy.
BURZA
Tej nocy dlugo nie mogla zasnac. Myslala o tym pewnym siebie, szarmanckim
facecie z naprzeciwka. Uswiadomila sobie, ze od bardzo dawna nikt nie
patrzyl na nia w ten sposob, w jaki zrobil to on. Zdala sobie sprawe, ze
gdyby zechcial, nie mialaby sily mu odmowic…
Niedlugo pozniej stalo sie to, na co tak naprawde czekala. Bylo cieple
letnie przedpo- ludnie – ona sama w domu, dzieci na wakacjach u dziad- kow,
a Janusz przy projekcie w firmie. Ogladala serial, sprza- tala. Pod dom
sasiadow zaje- chala sportowa bryka Marka. Beata spojrzala na niego przez
okno. Po kilkunastu minutach uslyszala pukanie do drzwi. To byl on.
– Czesc, jest Janusz? Mam sprawe…
– Czesc – odparla. Wydalo jej sie, ze jej mimika zdradza napiecie, ze nie
potrafila byc neutralna – Nie. Jest w pracy, jestem sama…
– Sama? – powtorzyl za nia i spojrzal jej w oczy. Na chwile slowa zawisly
miedzy nimi w powietrzu. – A to szko- da… Chcialem pozyczyc pewne
narzedzia…
– Nic nie stoi na przeszko- dzie – odparla szybko. – Poj- dziemy do garazu,
tam sa jego sprzety. Moze znajdziesz to, czego potrzebujesz.
Gdy weszli do srodka, Marek rozejrzal sie i szybko znalazl poszukiwany
sprzet. Oparla sie o blat, na ktorym Janusz czasem pracowal. Sasiad stal
tuz obok niej. Znow poczula, ze drzy. Nie wiedziala nawet, kiedy oparla
dlon na jego ramieniu.
– Dzieki Beata. Jestes taka mila, a sprawiasz wrazenie, jakby cos cie
smucilo… – zawie- sil glos i spojrzal jej w oczy. Zmieszala sie,
oddychala gleboko.
– Czuje sie samotna… – rze- kla cicho.
Przez chwile oboje milczeli.
– Taka slicznotka i samot- na? – poczula, jak pogladzil ja po wlosach i po
twarzy.
Zdobyla sie, by spojrzec na niego. Po chwili ich usta zwarly sie w
namietnym pocalunku. Nastepnie Marek zerwal z niej koszule… Tego
przedpoludnia kochali sie dziko i bez opamie-
tania. Wzial ja na stole, na kto- rym malzonek przygotowywal swoje
projekty. Po wszystkim nastapila chwila konsternacji i otrzezwienia.
Pozegnali sie szybko, przestraszeni tym, co zaszlo. Konsternacja nie trwala
jednak dlugo. Kilka dni poz- niej Marek znow odwiedzil ja w godzinach
przedpoludnio- wych. Przyszedl pod byle pre- tekstem. Zaczeli uprawiac
seks, gdy tylko zamknela drzwi.
Od tej pory spotykali sie regularnie. Wymienili sie tele- fonami, pisali do
siebie na komunikatorach. Spotyka- li sie, gdy Janusza nie bylo w domu, a
nawet wtedy, gdy byl, o ile Marek mial okazje. Beata wychodzila pod byle
pretekstem, nastepnie kocha- nek odbieral ja autem i jecha- li do lasu, na
goracy seks na lonie natury. Ryzyko podnie- calo ich oboje. Rownolegle
robili co mogli, by ich rodzi- ny zyly w przyjazni. Spotykali sie i
zapraszali. Zdarzalo sie, ze calowali sie namietnie na osobnosci, a nawet
uprawia- li szybki seks, podczas gdy
malzonkowie siedzieli razem przy stole w salonie albo w ogrodzie. Trwalo to
dobre pol roku.
Przez ten czas Janusz, maz Beaty, nie byl swiadom, ze dzieje sie cos zlego.
Co praw- da, zauwazyl, ze malzonka byla dla niego jeszcze bardziej
opryskliwa – zdarzalo sie, ze go ignorowala, nie odpowiadajac na to, o co
pytal, w towarzy- stwie bywalo, ze dworowala sobie z niego albo wyslugiwala
sie nim – intensywniej niz do tej pory. Zdarzylo jej sie nawet zakpic z
jego mozliwosci sek- sualnych – Janusz znosil to jed- nak dzielnie. Byl
przyzwycza- jony do przytykow, poza tym kochal zone. Kochal ja tak jak
przed laty, tak jak wtedy, gdy sie poznali i umawiali na pierwsze randki.
Kladl wiec to wszyst- ko na karb zmeczenia ukocha- nej Beatki, wmawial
sobie, ze miala gorszy dzien. Nie bral w ogole pod uwage, ze mogla go
zdradzac. Przeciez mowi- la, ze jest wierna. Zdrada nale- zala do
fantastyki albo swiata rodem z filmow. Wszystko to zaczelo sie zmie- niac,
gdy doszlo do kilku dziw- nych zdarzen. Pewnego razu, na jednym z grillow,
Marek zagad- nal go o cos, o czym nie mogl wiedziec. Chodzilo o problemy
zdrowotne jego ojca. Sprawa byla smutna i wstydliwa. Ojciec z objawami
schizofrenii trafil do szpitala psychiatrycznego. Janusz pojechal go
odwiedzic, wczesniej oboje z Beata posta- nowili, ze nie beda nikomu o tym
mowic, nawet dzieciom. Pewnego dnia, podczas sasiedz- kiej rozmowy na
podworku, Marek wypalil z pytaniem, jak tam wizyta u taty. Wyrazil tez
wspolczucie. Janusza W. zamu- rowalo. Wrocil do domu wscie- kly, jak malo
kiedy.
– Powiedzialas Markowi o chorobie ojca? – warknal do malzonki.
Ton, ktorym to powiedzial, zaskoczyl Beate, podobnie jak cala sytuacja.
Zbladla jak papier, jednak szybko odzyska- la rezon, robiac smutna minke:
– Bylam bardzo zmartwiona i zatroskana, musialam komus sie wyzalic –
wyznala.
Janusz “kupil” te bajeczke. Doskoczyl do niej, by objac ja silnym meskim
ramieniem.
Niedlugo potem dziwne zbiegi okolicznosci zaczely sie nawarstwiac. Pewnego
dnia zapomnial o czyms i musial przed poludniem wrocic do domu. Jakiez bylo
jego zdziwie- nie, gdy w srodku zastal Marka. Kochankowie odetchneli z
ulga, akurat rozmawiali przy kawie i byli ubrani. Szybko wymyslili pretekst
spotkania, a sasiad zagadal Janusza jakims “technicznym” tematem.
Innym razem z kolei row- niez musial wrocic do domu, i choc spodziewal sie
zastac zone, nie bylo jej. Zawital do miejscowego sklepiku po zaku- py,
gdzie uslyszal od ekspe- dientki, ze malzonka jechala gdzies z “panem
Markiem”.
– Co z nim robilas przed poludniem? – zagadnal, na co Beata, wyczulona na
ewentu- alne podchwytliwe pytania, szybko sklamala, ze Marek po prostu
podrzucil ja do miasta.
– A czemu nie pojechalas naszym autem?
– Wiesz, ze nie przepadam jezdzic. Akurat sie wybieral, to mnie zabral –
uciela.
Tego typu wykrety trwaly- by moze i jeszcze lata. Klapki z oczu rogacza
opadly dopiero wtedy, gdy pewnego dnia ode- bral zagadkowy telefon. Dzwo-
nila Agnieszka, zona Marka. Kobieta byla wyraznie stremo- wana, mowila
cicho:
– Czesc Janusz. Mam spra- we, dyskretna… Nie na telefon. Chce sie
spotkac, porozmawiac na osobnosci.
Spotkali sie kilka dni poz- niej. Agnieszka przyjecha- la do jego biura w
godzinach pracy. Poszli na spacer do parku. Wtedy uslyszal bolesna prawde.
– Niestety Beata cie zdradza, z moim mezem… – powiedziala mu.
Nie chcial uwierzyc, zaprze- czal, usprawiedliwial. Agniesz- ka, widzac ze
musi siegnac po ciezsze srodki, ostatecznie pokazala mu screeny rozmow
kochankow z komunikatorow internetowych.
– To udalo mi sie skopiowac, poczytaj sobie, jesli nie wierzysz – rzekla.
WYROK
Wczytanie sie w dialogi cudzo- loznikow byly dla Janusza szokiem. Roilo sie
w nich od pikantnych szczegolow ich zabaw i innych lubieznych tek- stow,
pelno bylo opisow wspol- nego baraszkowania, nawet w czasie, gdy i on i
Agnieszka byli w poblizu. Czytal o seksie w ich salonie, a nawet sypialni,
czytal tez o sobie – sporo kpia-
cych i lekcewazacych komenta- rzy z obu stron. Prawda okaza- la sie
wyjatkowo bolesna. Caly obraz swiata tego dobrodusz- nego, pracowitego
czlowieka runal. Zdal sobie sprawe, ze tak naprawde nie znal osoby, z ktora
zyl tyle lat. Mimo to, nawet w tych okolicznosciach, probowal
usprawiedliwiac zone. Moze miala jakis gorszy okres, moze to on zrobil cos
zle?
Postanowil zagryzc zeby i nie dac nic po sobie poznac. Zdecydowal sie
obserwowac Beate, choc sprawialo mu to bol i nie raz chcial jej wykrzy-
czec prawde prosto w twarz. A Beata? Byla dla niego tak samo opryskliwa i
lekcewazaca jak zwykle, ale przez dluzszy czas nie zauwazyl niczego nie-
pokojacego, nigdzie nie wycho- dzila, nie siedziala wpatrzona w telefon.
Zaczal nawet wie- rzyc, ze romans – jesli byl – to moze juz sie skonczyl.
Gleboko w jego myslach tlila sie chec wybaczenia zonie dla ratowa- nia
malzenstwa i rodziny. Byl gotow puscic to w niepamiec. Nie wiedzial, ze
akurat kochan- kowie w tym okresie mieli “cichsze dni”. To sie jednak
zmienilo. Ich namietnosc znow wybuchla.
Byl cieply, letni dzien. Janusz mial mase roboty, na dodatek przypomnial
sobie, ze wazny rysunek technicz- ny zostawil w garazu. Chole- ra! Musial
pojechac do domu. Chcial zadzwonic do Beaty, ale zrezygnowal. Wsiadl w auto
i ruszyl w kierunku osiedla. Podjechal pod dom, zauwa- zajac ze i Marek byl
u siebie. Jego auto stalo zaparkowa- ne. Wysiadl, otworzyl bramke i udal
sie do garazu. Znalazl to, co chcial. Zwinal rulon z pro- jektem pod pache,
zabral tez ze soba kilkudziesieciocentyme- trowa, metalowa lopatke. Tego
dnia czekaly go jeszcze prace w plenerze i sprzet byl potrzeb- ny.
Stwierdzil, ze na chwile zaj- rzy do domu. Otworzyl drzwi. W hallu i
salonie nikogo nie bylo. Zauwazyl za to meskie buty, stojace przy drzwiach.
Goscie?
Zdziwilo go to. Wszedl powoli do srodka. Juz mial zawolac Beate, ale jego
uwage przykul dziwny dzwiek. Cos jakby skrzypienie? Wydalo mu sie, ze
dobiegal z sypialni na koncu korytarzyka wiodacego z salonu. Uslyszal tez i
inne dzwieki. Najpierw sadzil, ze to buczenie, ale z kazdym kolej- nym
krokiem do jego swiado- mosci docieralo coraz jasniej, jaka jest natura
tych odglo- sow. Poczul sie jakby przez jego nerwy przeszedl ladunek
elektryczny o wyjatkowo sil- nej mocy. Kartke z projektami odruchowo
upuscil na ziemie, za to z calej sily zacisnal dlon na trzonku lopatki.
Drzwi do pokoju byly lekko uchylone. Kilka metrow przed progiem slyszal juz
wyraznie jeki i wes- tchnienia seksualnej ekstazy.
Spojrzal do wnetrza. Marek bral jego zone od tylu. Byli obroceni plecami do
drzwi, pod lekkim ukosem. Trzymal Beate za wlosy, wchodzil w nia mocno, i
co chwila uderzal w posladki. Ona jeczala z roz- koszy. A wiec tak
wygladala prawda o jego zyciu i jego uko- chanej! Tylko to stanelo mu w
myslach. Reszta zadziala sie sama. Poczul, ze potezny ladu- nek emocji
eksplodowal w jego wnetrzu.
Wpadl do sypiali z hukiem, trzaskajac drzwiami. Marek zdazyl sie obrocic,
ale nie powiedzial ani slowa.
– Ty skur…! – krzyknal do niego i zamachnal sie.
Kraniec lopaty uderzyl go w twarz, lamiac nos, kosci zuchwy i wybijajac
zeby. Momentalnie zalal sie krwia i upadl na lozko.
Beata W. poderwala sie i sta- nela w kacie, kulac sie, szlocha- jac i
piszczac.
– Janusz, Janusz! Uspokoj sie, Janusz! – blagala zanoszac sie placzem.
Janusz W. spojrzal na krwa- wiacego sasiada. Widzial jego blagalne
spojrzenie, widzial jak jego roztrzaskane usta poru- szaly sie. Probowal
mowic. Litosci jednak nie bylo. Pod- niosl wysoko lopate. Z calej sily
uderzyl swoja ofiare, potem jeszcze raz i kolejny. Glowa sasiada zmienila
sie w krwawa miazge. Ostatni cios kantem lopaty, roztrzaskal mu czaszke.
– Zabijesz go! Opanuj sie! – krzyczala Beata W.
Gdy zobaczyla jak cialem kochanka przeszedl posmiert-
ny dreszcz, zaczela przerazli- wie piszczec. Tymczasem mal- zonek doskoczyl
do niej. Jego oczy byly zamglone.
– Janusz, prosze, Janusz!
– krzyczala.
– Ty kur…! Tak mi sie odwdzieczasz za te wszystkie lata? Ty kur…! Ty
szmato! – rzucal przeklenstwami jak w transie. Pierwszy cios trafil Beate
prosto w twarz. Z nosa zaczela cieknac jej krew. Nastepnie maz zlapal ja za
glowe i z calej sily uderzyl w sciane, po czym powtorzyl.
– Tak mi sie kur… odwdzie- czasz za moja dobroc? – mam- rotal caly czas.
Gdy osunela sie na ziemie, z calej sily kopnal ja pod zebra. Stracila
oddech, a po chwili przytomnosc. Janusz W. wyszedl z sypial- ni. Dyszal
ciezko. Trzasl sie na calym ciele. Usiadl na kana- pie w salonie. Wpatrujac
sie w jedno miejsce na podlo- dze, z trudem lapal powie- trze. Trwalo to
kilkanascie minut. W koncu, gdy jego oddech unormowal sie,
z oczu poplynely mu lzy. Zaczal szlochac. Podszedl do blatu kuchennego i
siegnal po telefon. Wbil numer alarmowy.
– Zabilem czlowieka – rzekl oslupialej dyspozytorce. Nastepnie podal adres
zamieszkania. Beata W. tego samego dnia trafila do szpitala. Jej obra-
zenia okazaly sie jednak nie- grozne. Opuscila lecznice dzien pozniej.
Janusz W. wyla- dowal w areszcie. Przez caly czas pobytu za kratami duzo
sie modlil, nie czul niepoko- ju, wrecz przeciwnie. Nie bylo w nim tez zalu
ani zlosci. Zdzi- wilo go tylko, gdy pewnego dnia uslyszal, ze ma widzenie
– przyszedl do niego gosc. Tym gosciem okazala sie… Beata.
– Kochanie, przynioslam ci dobre ciasto i obiad, zjesz sobie, bo tu cie
pewnie zle karmia. Nie przejmuj sie skarbie. Czekamy na ciebie w domu –
rzekla mu prawdziwie cieplym, opiekun- czym tonem, ktorego wczesniej prawie
nie slyszal.
Ten dotychczas poukla- dany, przewidywalny i stabil- ny czlowiek, myslal,
ze zona nie chce go znac, tymczasem bylo dokladnie na odwrot. Beata, ktorej
twarz zmasa- krowal, bijac ja piesciami, po raz pierwszy przez wszystkie
lata ich malzenstwie dojrzala w nim…. prawdziwego mez- czyzne –
asertywnego, silnego, dominujacego samca.
Mimo ze Janusz W. zabil czlowieka, a drugiego pobil,
sad okazal sie wyjatkowo lagodny dla zdradzone-
go malzonka. Uznal, ze zbrod- nia zostala poczy- niona w stanie sil- nego
wzburzenia, co przema-
wialo na
k o r z y s c
oskarzone-
go, podob-
nie jak fakt, ze nigdy wczesniej nie mial zadnych problemow z prawem i
cieszyl sie nienaganna opinia. Nie bez znaczenia bylo rowniez wyzna- nie
zony poczynione na sali sadowej, o tym, ze przebacza malzonkowi i ze
chcialaby, by nie zostal dotkliwie ukara- ny. Wyznala tez, ze Janusz byl
dobrym i opiekunczym mezem i ojcem, i to ona wraz z kochan- kiem –
nieboszczykiem spro- wokowali tragedie. Sad przychylil sie do sta-
Inzynier Janusz W. zostal ska- zany na 9 lat wiezienia. Juz po 4 latach
opuscil zaklad karny w nagrode za dobre sprawo- wanie. Wrocil do domu, w
kto- rym czekaly na niego dzieci oraz malzonka – zadowolona z powrotu
mezczyzny swego
zycia.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,