DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 254) (67139)
18 wrzesnia 2023r.
Dzien dobry 🙂 Czytelnicy 🙂
Dzis gratka dla fanow sportu od Kapitana Reksia, a ja zycze udanego nowego
tygodnia.
Ania Iwaniuk
DZIEN DOBRY – TU POLSKA
SPORTOWY WEEKEND
17 wrzesnia 2023r.
abujas12@gmail.com
http://www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
SIATKOWKA
“Polscy siatkarze zdobyli mistrzostwo Europy! I wskoczyli na
niespotykany poziom”-Rafal Stec
W finale rozprawili sie z broniacymi zlota Wlochami – wygrali 3:0 (20,
21, 23) na ich terytorium, w rozszalalej hali w Rzymie.
Bylo goraco i uroczyscie, wsrod 12 tysiecy kibicow siedzial Sergio
Mattarella. Wloski prezydent jest szczerym fanem siatkowki i do lozy
zachodzi regularnie – ogladal z bliska inauguracje przedostatniego
mundialu, zachodzil na finaly meskiej ligi i kobiecego pucharu kraju. –
Pokazemy mu, jak kochamy reprezentacyjna koszulke – obiecywal w
przededniu meczu Simone Giannelli, kapitan rywali i
najwszechstronniejszy rozgrywajacy swiata.
Najpierw jednak prezydent zobaczyl, ile energii wniesli na boisko
Polacy. Wystarczyly dwa skuteczne zbicia Wilfredo Leona i as Norberta
Hubera, by trener Ferdinando De Giorgi poprosil o przerwe –
interweniowal, zanim walka na dobre sie zaczela, jakby zdawal sobie
sprawe, ze kazdy szczegol, ulamek sekundy zawahania czy spoznienia moga
przesadzic o wyniku. W Rzymie zderzyly sie ze soba dwie zdecydowanie
najznakomitsze druzyny na turnieju, ktore od poczatku uchodzily za
faworytow, zreszta identyczna obsade mial final ubieglorocznego mundialu.
W katowickim Spodku zatriumfowali wowczas Wlosi, a trener Nikola Grbic
zachwycal sie ich zagrywka. – Nowoczesne serwisy przypominaja wlasciwie
ataki, pilka leci szybciej niz przy wiekszosci zbic. Tego sie nie
przyjmuje, tylko broni, jak w defensywnych paradach w polu – mowil. I
niewykluczone, ze mocno zapadl mu tamten wieczor w pamiec, bo w sobote
role sie odwrocily. To jego ludzie odpalali asa za asem, jakby chcieli
rozbic Italie na kawaleczki. W pierwszej partii zblizali sie do
perfekcji, moglismy sie wrecz przestraszyc polskiej mocy – trudno bylo
uwierzyc, ze taki poziom gry da sie utrzymac. I rzeczywiscie, w koncowce
stawianie na maksymalne ryzyko uchronilo gospodarzy przed deklasacja.
Druzyna Grbicia rozgrywala najlepszy mecz na imprezie – zgodnie z planem
serbski trener faze grupowa poswiecil na przygotowanie idealu na ostatni
weekend, na gre o medale. Jednak Wlosi, ktorzy ewidentnie wyszli na
boisko spieci, sprawiali wrazenie stopniowo odzyskujacych rownowage.
Tego nalezalo sie spodziewac, poczatkowo gra przebiegala zbyt jednostronnie.
I rywale odzyli, kolejna partia byla juz awantura wet za wet – akcje sie
wydluzyly, wystrzeliwana z kosmiczna predkoscia pilka obijala rowniez
dlonie Polakow, wynik balansowal wokol remisu. Nad siatka plonelo, na
trybunach tez. Az w polu serwisowym stanal Leon, ktorego z mundialu
wykluczyla kontuzja – niemal wyrownal swoj rekord, nadal pilce predkosc
136 km/h, sial we wloskich szeregach chaos, nasi siatkarze uciekli
przeciwnikowi na piec punktow. Z kazdym jego zamachem stawalo sie
bardziej jasne, ze mknie po nagrode dla najwartosciowszego uczestnika
mistrzostw.
Dzialalo zreszta wszystko, wybrancy Grbicia wykorzystywali caly swoj
arsenal – od potegi bloku po przebieglosc Aleksandra Sliwki, godnego
nastepcy Michala Kubiaka w roli czolowego spryciarza siatkowki. Dopiero
w trzeciej partii mechanizm na pare chwil sie zacial, ale awaria zostala
usunieta i Polacy pofruneli do 17. zwyciestwa z rzedu – serie zaczeli
jeszcze w Lidze Narodow, na zakonczonej imprezie nie zaliczyli zadnej
wpadki.
Z mistrzostwami kontynentu zawsze mieli trudna relacje. Nie wygrali ich
w legendarnej erze ekipy zakapiorow Huberta Wagnera, w sumie wygrali je
tylko raz – 14 lat temu, gdy kadre pokiereszowaly kontuzje i nikt na nia
nie stawial. Od tamtej pory nie zajrzeli nawet do finalu, choc z
mundiali przywoza zlota oraz srebra.
Wszystko wskazuje jednak na to, ze wlasnie wzbili sie na kolejny,
jeszcze wyzszy poziom. Nasza meska siatkowka rozwija sie od dwoch dekad,
az osiagnela stan, w ktorym na kazdej imprezie mierzy w koncowy triumf.
Odkad do szatni wszedl Nikola Grbic, zdobyla braz ubieglorocznej Ligi
Narodow, srebro mistrzostw swiata, zloto Ligi Narodow w biezacym
sezonie, a teraz dorzucila jeszcze zloto mistrzostw Europy. Serbski
trener – pragmatyk emanujacy spokojem, wrecz flegmatyczny – okazal sie
idealnie kompatybilny z perfekcyjnie wyszkolonymi polskimi zawodnikami,
ktorych stale przybywa. Mnogosc talentow przyprawia o zawrot glowy i
selekcjoner musi odsuwac do glebokiej rezerwy ludzi, ktorzy gdzie
indziej byliby czolowymi postaciami druzyny.
Podczas zakonczonego w sobote turnieju wlasciwie nie zauwazylismy, ze
brakuje duetu kontuzjowanych gwiazd – kapitana Bartosza Kurka (byl w
kadrze, walczyl, ale przed grami o medale ostatecznie odnowil mu sie
uraz) oraz Mateusza Bienka, czyli najlepszego w kadrze srodkowego i
najgrozniej obok Wilfredo Leona serwujacego. Widzielismy natomiast, ze
trener tasuje nazwiskami posylanych na boisko jak zaden inny na
imprezie, poniewaz wie, ze moze sobie pozwolic na wiele, nie ryzykuje
obnizenia jakosci gry. Czego sie obawiac, jesli za plecami Kurka w
hierarchii atakujacych czai sie Lukasz Kaczmarek, od trzech sezonow
zdobywajacy trofeum w Lidze Mistrzow?
Zanosi sie zatem, ze w najblizszych latach na swiatowych szczytach
porywalizuja ze soba Polacy oraz Wlosi, ktorzy maja mloda kadre
seniorska, a naciskaja ja juniorzy, tez bez wytchnienia kolekcjonujacy
medale w roznych kategoriach wiekowych. W innych reprezentacjach widac
zastoj albo jest mniej bogato. Przestala wychowywac siatkarzy Brazylia i
od dawna nie moze zarzadzic zmiany pokoleniowej, rezerw brakuje
starzejacym sie Amerykanom, nieznana pozostaje przyszlosc wyrzuconej z
rozgrywek Rosji. Najstabilniej dzieje sie wokol reprezentacji Grbicia
oraz Ferdinando De Giorgiego.
Najcenniejsze jest wskakiwanie na podium, ale Polacy wydatnie poprawili
tez inna podstawowa statystyke, mianowicie bardzo rzadko przegrywaja
mecze. Pod wodza serbskiego trenera wygrali 40 z 46 (dane obejmuja tylko
spotkania o stawke, bez towarzyskich), czyli 87 proc. To zdecydowanie
znakomitszy bilans niz dotychczasowych liderow pod tym wzgledem – Vitala
Heynena (75,5 proc.), Huberta Wagnera (73,2 proc.) i Raúla Lozano (70,8
proc.). I niewykluczone, ze dorobek Grbicia stanie sie wkrotce jeszcze
okazalszy, poniewaz nadciaga ostatnia impreza sezonu, kwalifikacje do
igrzysk w Paryzu.
Jego siatkarze poleca do chinskiego Xi’an, gdzie od 30 wrzesnia do 8
pazdziernika zagraja kolejno z Belgia, Bulgaria, Kanada, Meksykiem,
Argentyna, Holandia, Chinami. Awans uzyskaja liderzy i wiceliderzy
grupy, w ktorej kazdy zmierzy sie z kazdym, a Polacy beda
bezdyskusyjnymi faworytami wszystkich meczow. Wypada zakladac, ze
impreza bedzie przypominala pierwsza runde mistrzostw Europy – Polacy
rzadko zgubia seta, a jesli juz zgubia, to przez roztargnienie, z braku
kogokolwiek, kto zmusilby ich do wysilku.
Oni celuja wyzej, w olimpijskie zloto. Na razie w XXI wieku nie dotkneli
nawet brazu, choc generalnie od kilkunastu latami sa obwieszani
wszystkimi medalami innych turniejow – olbrzymia, niezrozumiala wyrwa,
ktora zreszta laczy polska siatkowke meska z wloska. Italia nie
zatriumfowala na igrzyskach nigdy, nawet w czasach mitycznej
“Generazione di Fenomeni”. W przyszlym roku obie reprezentacje
przystapia byc moze do rywalizacji w Paryzu jako faworyci, a polska
wreszcie poprowadzi czlowiek, ktory wie, jak sie wygrywa olimpijskie
zmagania – Grbic dokonal tego w barwach Jugoslawii.
-Wyszarpane zwyciestwo Polek. Ciezki boj w grze o igrzyska
Reprezentacja Polski siatkarek odniosla drugie zwyciestwo w turnieju
kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. W Lodzi druzyna Stefano
Lavariniego pokonala Koree Poludniowa 3:1 (25:22, 24:26, 25:21, 25:9).
Nasza kadra mogla wygrac to spotkanie w trzech setach, ale przestoj w
drugim secie przedluzyl rywalizacje. Decydujacy dla zwyciestwa okazal
sie byc blok. Ten element dal Polkom az 22 punkty.
Polki bardzo dobrze otworzyly mecz. Skuteczny blok dal im prowadzenie
3:0. Chwile pozniej po bledach Koreanek i skuteczny atak Rozanski
sprawil, ze na tablicy wynikow bylo juz 12:7.
W srodkowej fazie seta Polki kontrolowaly to, co dzialo sie na boisku.
Kiwka ze srodka Witkowskiej dala szesc punktow przewagi Polkom (17:11).
W nastepnej akcji druzyna Lavariniego postawila skuteczny blok.
Polki jednak zdekoncentrowaly sie. Zablokowany atak Rozanski, a chwile
pozniej jej atak w aut zmusil wloskiego szkoleniowca do wziecia przerwy
przy wyniku 19:16. Koncowka seta byla nerwowa. W grze trzymala nas
skuteczna Stysiak, ale blad w przyjeciu Lukasik sprawil, ze przewaga
wynosila juz tylko dwa punkty (23:21). W nastepnej akcji przyjmujaca
jednak zrehabilitowala sie skutecznym atakiem i dolozyla skuteczna kiwke
na zamkniecie pierwszej partii wynikiem 25:22.
Poczatek drugiego seta byl znacznie bardziej wyrownany niz pierwszego.
Koreanki nie pozwolily Polkom odskoczyc i po dwoch skutecznych atakach z
lewego skrzydla prowadzily nawet 7:6.
Srodkowa faza seta byla bardzo wyrownana i oba zespoly graly punkt za
punkt. Zmienilo sie, to gdy w polu zagrywki pojawila sie Kamila
Witkowska. Jej as, potem blok, potem atak Stysiak i kolejny blok
sprawily, ze na tablicy wynikow bylo juz 19:14 dla polskiej reprezentacji.
Koreanki jednak sie nie poddaly. Autowy atak Stysiak, potem blad Polek i
swietny atak w kontrze sprawily, ze na tablicy wynikow pojawil sie remis
21:21. Chwile pozniej Stefano Lavarini poprosil o nieudany challenge, a
zablokowana zostala Rozanski i Koreanko wysforowaly sie na dwupunktowe
prowadzenie (23:21). Polkom jednak udalo sie doprowadzic do remisu i o
losach drugiego seta rozstrzygnela gra na przewagi. W niej dwa skuteczne
ataki wykonala Seungju i Koreanki doprowadzily do remisu, dzieki
zwyciestwu 26:24.
Poczatek trzeciej partii byl kopia tego samego etapu seta drugiego.
Koreanki byly napedzone zwyciestwem w drugiej partii i graly z Polkami
punkt za punkt. Jedna nieporozumienie po polskiej stronie i dotkniecie
siatki daly Azjatkom trzy punkty prowadzenia, po ktorych o przerwe
poprosil Stefano Lavarini (9:6).
Kilka kolejnych akcji przebieglo punkt za punkt, ale przy zagrywce Magdy
Stysiak Polkom udalo sie przeprowadzic dwa skuteczne kontrataki, ktore
doprowadzily do remisu 13:13. Kolejne akcje byly bardzo wyrownane i
Polki co chwila doganialy rywalki.
Koncowka na szczescie nalezala do Polek. Dobra gra w obronie zaowocowala
skutecznymi kontrami. Po wykorzystaniu pilki przechodzacej druzyna
Stefano Lavariniego objela trzypunktowe prowadzenie (22:19). Potem blok
dolozyla Stysiak i przewaga wzrosla. Trzeci set zakonczyl sie wynikiem
25:21 dla Polek, po obiciu bloku w wykonaniu naszej atakujacej.
Poczatek czwartego seta nalezal do Polek. Dobra gra w bloku i bledy
Koreanek daly naszemu zespolowi cztery punkty prowadzenia (8:4). Przy
stanie 10:5 trener Koreanek poprosil o przerwe.
W kolejnych akcjach Polki nakrecily sie i po ataku Stysiak mialy juz
osiem punktow przewagi (14:6). As serwisowy Joanny Wolosz powiekszyl
prowadzenie do dziesieciu “oczek” (17:7). Koncowka meczu nie przyniosla
zmiany obrazu meczu i czwarty set zakonczyl sie wynikiem 25:9 po asie
serwisowym Moniki Fedusio.
21 punktow dla Polek zdobyla Magdalena Stysiak. Jedno “oczko” mniej
dolozyla Martyna Lukasik. To ten duet poprowadzil nasz zespol do
bezcennego zwyciestwa. Kolejny mecz druzyna Stefano Lavariniego rozegra
we wtorek o godz. 17.30. Rywalem bedzie Kolumbia.
ZUZEL
Zmarzlik zostal wykluczony z turnieju za nieregulaminowy kevlar
Takiej sytuacji nowoczesny zuzel nie widzial jeszcze nigdy. Bartosz
Zmarzlik mial dzis przypieczetowac czwarty tytul mistrza swiata. Chwile
przed turniejem w Vojens zostal jednak wykluczony z zawodow.
Koscia niezgody stal sie kevlar, w ktorym Zmarzlik wystapil w poludnie w
sobotnich kwalifikacjach. Polski mistrz powinien miec w trakcie
eliminacji na kevlarze logo Grand Prix i sponsora cyklu. Wystapil jednak
w stroju z wielkim logotypem Orlenu, czyli swojego sponsora.
Przepisy mowia jasno, ze jesli zawodnik wystapi w nieregulaminowym
stroju, grozi mu dyskwalifikacja z zawodow. Wobec Zmarzlika zastosowano
te sankcje, choc brzmi ona absurdalnie. Za udzialem polskiego mistrza
lobbowali zawodnicy, ale nic nie wskorali.
Trudno o komentarz. Gdzie w tym wszystkim jest sport? Przyczyna, dla
ktorej Bartek jest wykluczony, jest kuriozalna. Popelnil blad i nie
dopelnil formalnosci, natomiast konsekwencje sa nieadekwatne. Wynik
zostal wypaczony, moze zostac takze wypaczony wyscig o mistrzostwo
swiata – skomentowal na antenie Eurosportu trener reprezentacji Polski
Rafal Dobrucki.
Dyskwalifikacja bardzo komplikuje sytuacje Polaka w walce o mistrzostwo
swiata. Zmarzlik mial przed wyscigiem w Vojens 24 punkty przewagi nad
drugim Fredrikiem Lindgrenem i mogl zdobyc swoje czwarte zloto w zyciu.
Po dyskwalifikacji Szwed odrobi dystans do Polaka i tytul rozstrzygnie
sie w Toruniu 30 wrzesnia.
Wykluczenie oznacza tez koniec fenomenalnej serii Zmarzlika, ktory do
polfinalow turnieju wchodzil nieustannie od polowy 2019 roku. Zaden z
innych zawodnikow nie mogl pochwalic sie taka regularnoscia.
Polak bardzo skomplikowal swoja sytuacje – bo w Vojens Fredrik Lindgren
wykorzystal nieobecnosc Polaka i zajal drugie miejsce w turnieju.
Oznacza to, ze jego strata do Polaka zmalala z 24 do 6 punktow przed
ostatnimi zawodami w Toruniu.
W Vojens zwyciezyl Leon Madsen, na podium zalapal sie tez Australijczyk
Jack Holder.
FORMULA 1
Niezwykle sceny w GP Singapuru! Kraksa na ostatnim okrazeniu
Carlos Sainz z Ferrari wygral wyscig F1 o Grand Prix w Singapurze. Drugi
byl Lando Norris z McLarena, a na trzecim miejscu uplasowal sie Lewis
Hamilton z Mercedesa. Na 5. miejscu do mety dotarl Max Verstappen. Walka
o zwyciestwo trwala do samego konca, ale Sainzowi udalo sie uratowac
pierwsze miejsce.
Wyscigowy weekend w Singapurze nie najlepiej rozpoczal sie dla Maxa
Verstappena. Kierowca Red Bulla, ktory pewnie zmierza po obrone
mistrzowskiego tytulu, w sesjach treningowych zajmowal kolejno trzecie,
osme i czwarte miejsce. Na ulicznym torze Marina Bay znakomicie
spisywali sie natomiast kierowcy Ferrari, ktorzy zdominowali wszystkie
trzy treningi.
Udany wystep i miejsce w pierwszej dziesiatce zdobyli Liam Lawson
(AlphaTauri), Nico Hulkenberg i Kevin Magnussen (obaj Haas). Po raz
piaty w karierze pole position zgarnal Carlos Sainz (Ferrari). Jego
zespolowy kolega, Charles Leclerc, byl trzeci. Rozdzielil ich George
Russell z Mercedesa. Tuz za podium sklasyfikowano Lando Norrisa
(McLaren), a Lewis Hamilton (Mercedes) byl piaty.
Poczatek niedzielnego wyscigu na Marina Bay Street Circuit udanie
rozpoczeli kierowcy Ferrari. Sainz utrzymal fotel lidera, a Leclerc
minal Russella i czerwone bolidy tuz po starcie byly na czele.
Niebezpiecznie bylo tuz za nimi. Lewis Hamilton wypadl z trasy, ale na
szczescie szybko na nia powrocil.
Po 15 okrazeniach czolowka wygladala nastepujaco. Pierwsze i drugie
miejsce niezmiennie zajmowali kierowcy Ferrari. Trzeci byl Russell,
nastepnie Lando Norris i Lewis Hamilton. Z kolei Max Verstappen byl
dopiero osmy.
Na 19. okrazeniu Logan Sargeant uderzyl w bariere i urwal przednie
skrzydlo. Konieczne bylo posprzatanie toru, wiec sedziowie zdecydowali o
pelnej neutralizacji.
Na 25. okrazeniu do Sainza mocno zblizyl sie Russell. Roznica pomiedzy
nimi wynosila pol sekundy. Po 30 “kolkach” na prowadzeniu byla ta
dwojka, a za nimi jechali Norris i Hamilton.
Ta kolejnosc dlugo sie utrzymywala, ale na 43. okrazeniu doszlo do
powaznego incydentu, przez ktory pojawil sie wirtualny samochod
bezpieczenstwa. Awarii ulegl bolid Estebana Ocona i byl to dla niego
koniec wyscigu. W pierwszym sektorze pojawily sie zolte flagi.
Po 50. okrazeniach dalej na czele jechal Sainz. Za nim Norris, a na
trzeciej pozycji Charles Leclerc. Szalenczo do przodu przesuwal sie Max
Verstappen, ktory byl juz osmy w stawce.
Na 54. okrazeniu Russell wyprzedzil Leclerca i za chwile to samo uczynil
drugi kierowca Mercedesa, Lewis Hamilton. Walka o zwyciestwo w wyscigu
trwala do samego konca.
Czterej kierowcy jechali w odstepie mniejszym niz 1,5 sekundy. Na
ostatnich “kolkach” doszlo do licznych atakow. Na ostatnim okrazeniu
George Russell rozbil bolid i nie dojechal do mety. Ostatecznie Sainz i
Norris utrzymali swoje pozycje, a jako trzeci dojechal Hamilton.
Verstappen zajal piata pozycje.
PILKA NOZNA
EKSTRAKLASA
8 kolejka
Puszcza Niepolomice-Slask Wroclaw 1-3
G.Zabrze-Ruch Chorzow 1-0
Pogon Szczecin-Korona Kielce 3-1
Rakow Czestochowa-LKS Lodz 1-0
Piast Gliwice-Legia Warszawa 1-1
Jagiellonia Bialystok-Radomiak 3-2
Widzew Lodz-Cracovia 2-0
Warta Poznan-Lech Poznan 0-2
W poniedzialek Stal Mielec-Z.Lubin
1.Slask 16pkt
2.Jagiellonia 15pkt
3.Legia 14pkt
4.Rakow 13pkt
5.Z.Lubin 13pkt
6.Lech 11pkt
7.Cracovia 10pkt
8.Radomiak 10pkt
9.Widzew 10pkt
10.Stal Mielec 9pkt
11.Warta 9pkt
12.Piast 9pkt
13.Pogon 9pkt
14.G.Zabrze 9pkt
15.Puszcza 7pkt
16.Ruch 6pkt
17.LKS 6pkt
18.Korona 5pkt
-Pilkarze Pogoni Szczecin przelamali fatalna serie czterech przegranych
meczow z rzedu w ekstraklasie, ale spotkanie z ostatnia w tabeli Korona
Kielce wcale nie nalezalo do latwych. Niewiele brakowalo, zeby
szczecinianie juz w pierwszej polowie przegrywali 0:2.
Sobotnie spotkanie mialo dac odpowiedz na pytanie, czy trener Jens
Gustafsson jest jeszcze w stanie zapanowac nad zespolem, ktory wpadl w
gleboki kryzys na wszystkich mozliwych plaszczyznach. Poczawszy od
dramatycznych wynikow (cztery ligowe porazki z rzedu bez strzelonego
gola i upokarzajaca porazka w eliminacjach Ligi Konferencji Europy z
Gentem w Gandawie 5:0), a konczac na fatalnej atmosferze w druzynie,
ktorej efektem bylo przesuniecie do rezerw bramkarza Dantego Stipicy
oraz rozstanie z klubowym kitmanem (osoba odpowiedzialna za sprzet)
Aleksandrem Jakubikiem.
Szwed mial dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej, zeby odbudowac swoj
zespol.
W 10. minucie z prawej strony idealnie na noge niepilnowanego w polu
karnym Eftimisa Kulurisa dosrodkowal Wahan Biczachczjan, ale uderzenie
Greka z polwoleja znakomicie obronil na linii Xavier Dziekonski. Chwile
pozniej gospodarze zaatakowali druga strona boiska, pilka znowu dotarla
w pole karne, jednak tym razem grozny strzal Alexandra Gorgona zostal
zablokowany.
Portowcy na wiele minut zamkneli gosci pod ich wlasna bramka, a na
polowie Korony biegali nawet srodkowi obroncy Pogoni, ktorzy starali sie
zrobic przewage i pomoc kolegom w rozegraniu pilki. Wydawalo sie, ze gol
dla szczecinian jest juz tylko kwestia czasu. Ale w 29. minucie
podopieczni Gustafssona wpadli – juz po raz kolejny w tym sezonie – w
powazne tarapaty.
Goscie przeprowadzili bardzo ladna akcje lewa strona, a pilka po
uderzeniu Jacka Podgorskiego (i rykoszecie) odbila sie od poprzeczki. W
olbrzymim zamieszaniu dopadl do niej Adrien Dalmau i z bliska skierowal
do siatki. W tym momencie spotkanie zostalo przerwane na kilka minut i
sedzia Pawel Raczkowski rozpoczal zmudna analize tego, co wydarzylo sie
w trakcie tej akcji.
Po dlugiej analizie VAR zdecydowal o anulowaniu gola (napastnik Korony
pomogl sobie reka), ale ekstaza kibicow Pogoni trwala tylko
kilkadziesiat sekund, bo arbiter wczesniej dopatrzyl sie jeszcze faulu
Biczachczjana i – choc nie uznal bramki Dalmau – to podyktowal rzut
karny dla Korony. 12 tys. widzow na stadionie Pogoni probowalo
zdeprymowac Nono gwizdami, ale Hiszpan zachowal zimna krew i pewnie
pokonal debiutujacego miedzy slupkami w Szczecinie Valentina Cojocaru.
Kolejne wielkie emocje przyniosl doliczony czas gry pierwszej polowy
meczu. Najpierw po raz drugi do siatki trafila Korona, ale – na
szczescie dla gospodarzy – sedzia znowu anulowal gola, poniewaz na
pozycji spalonej byl Godinho.
Pogon odpowiedziala w najlepszy mozliwy sposob, czyli tzw. golem do
szatni. Biczachczjan dostal idealnie zagrana dluga pilke w pole karne od
Rafala Kurzawy i mocnym uderzeniem w krotki rog doprowadzil do wyrownania.
Druga polowe szczecinianie rowniez zaczeli z animuszem. Rajd Kamila
Grosickiego prawa strona w 51. minucie mogl byc moze nawet najladniejsza
akcja calej ligowej kolejki, ale problem w tym, ze reprezentant Polski
zwienczyl go tylko strzalem w slupek. W 60. minucie swoja szanse mial z
kolei Alexander Gorgon, ktory z kilku metrow glowkowal wprost w
Dziekonskiego, a dobijajacy Kuluris po raz kolejny przestrzelil.
Szesc minut pozniej gospodarze w koncu dopieli swego i wyszli na
zasluzone prowadzenie. Portowcy rozegrali bardzo ladna akcje, wymienili
kilka podan z pierwszej pilki, a w polu karnym Biczachczjan przytomnie
wystawil futbolowke Gorgonowi, ktory mocnym, precyzyjnym uderzeniem
zdobyl gola na 2:1.
Pogoni – nie liczac groznego uderzenia Dawida Blanika obronionego przez
Cojocaru – gralo sie juz znacznie latwiej i w koncowce przypieczetowala
zwyciestwo golem Danijela Loncara, ktory przytomnie zachowal sie w polu
karnym przeciwnika i skierowal “bezpanska” pilke do bramki gosci mimo
proby interwencji bramkarza Dziekonskiego.
Podopieczni Gustafssona przelamali fatalna passe czterech ligowych
meczow bez zwyciestwa i oddalili sie tym samym od strefy spadkowej.
Trzeba jednak wziac pod uwage, ze druzyna ze Szczecina grala z ostatnim
zespolem w tabeli ekstraklasy, dlatego trzeba wstrzymac sie z opiniami,
ze to juz koniec kryzysu w Pogoni. Za tydzien portowcy zagraja na
wyjezdzie z Cracovia, a potem czekaja ich szlagiery z Legia Warszawa i
Lechem Poznan.
1 LIGA
Stal Rzeszow-Wisla Plock 0-1
Katowice-Z.Sosnowiec 0-1
Polonia Warszawa-Znicz Pruszkow 0-1
Wisla Krakow-Chrobry Glogow 1-1
Odra Opole-Lechia Gdansk
Tychy-Motor Lublin 2-0
Nieciecza-Podbeskidzie 2-2
Arka Gdynia-Miedz Legnica 2-1
W poniedzialek G.Leczna-Resovia Rzeszow
1.Odra 17pkt
2.Tychy 16pkt
3.Motor 16pkt
4.Miedz 15pkt
5.G.Leczna 15pkt
6.Katowice 14pkt
7.Wisla Plock 12pkt
8.Nieciecza 11pkt
9.Lechia 11pkt
10.Arka 11pkt
11.Wisla Krakow 10pkt
12.Znicz 10pkt
13.Z.Sosnowiec 8pkt
14.Podbeskidzie 8pkt
15.Resovia 7pkt
16.Polonia Warszawa 6pkt
17.Stal Rzeszow 4pkt
18.Chrobry 4pkt
-Z duzej chmury… ani kropli. Lechia Gdansk bezbramkowo remisuje na
stadionie lidera I ligi
Po chaotycznym i brzydkim meczu, w ktorym oba zespoly zmagaly sie
glownie ze swoimi slabosciami, Lechia Gdansk bezbramkowo zremisowala na
wyjezdzie z Odra Opole.
W Lechii od poczatku zagral dlugo oczekiwany nabytek, czyli napastnik
Tomas Bobcek. Slowak dobrze wygladal z pilka przy nodze, problem w tym,
ze takie sytuacje mialy miejsce bardzo rzadko. Wiekszosc czasu spedzal
on bowiem na uporczywej walce ze stoperami gospodarzy po oswobadzajacych
wykopach swoich kolegow. Najczesciej za rozpoczecie akcji bral sie Elias
Olsson, na co ewidentnie pozwalali mu rywale. To bylo zamierzone
dzialanie zespolu Odry, ktory uznal, ze Szwed ma po prostu wielkie
problemy z celnymi kopnieciami. I tak tez bylo… Wlasciwie zadne jego
zagranie nie trafilo do adresata, czasami tego adresata tak naprawde nie
bylo w promieniu kilkunastu metrow od ladujacej pilki.
Bardzo sfrustrowany takim przebiegiem meczu byl przede wszystkim Luis
Fernandez, ktory w poszukiwaniu futbolowki czesciej patrzyl w gore niz
pod nogi. Co prawda juz w 2. min Hiszpan zainicjowal ciekawa akcje
Lechii zakonczona niecelnym strzalem Camilo Meny, ale potem na dlugie
minuty zalozyl czapke niewidke. W pierwszej polowie zdazyl pokazac sie
dwa razy i byly to jedyne w miare sensowne natarcia gosci. Przy
pierwszym dobrze w poczatkowej fazie akcji zachowal sie wspomniany
Bobcek, przy drugim tworca i tworzywem byl juz sam Fernandez – w obu
przypadkach akcje finalizowal Rifet Kapic, ale najpierw przeniosl pilke
nad poprzeczka, a potem jego strzal zablokowal obronca Odry.
A propos Odry, to glownie zagrazala ona bramce Lechii po stalych
fragmentach gry, przede wszystkim po bardzo dalekich wrzutach z autu.
Jednak w konstruowaniu akcji rowniez byla mocno nieporadna, dlatego w
pierwszych 45 minutach kibice ogladali pilkarski koszmarek utkany z
nieudanych kopniec, kuriozalnych zachowan, wielu fauli i tego
wszystkiego co sprawia, ze mecz jest po prostu niestrawny w odbiorze.
Po przerwie zmienilo sie niewiele, wciaz zamiast ciekawego widowiska
ogladalismy wyrob meczopodobny. Byc moze Lechia nieco sprawniej
rozgrywala swoje akcje, ale praktycznie nic z tego nie wynikalo. Z kolei
gospodarze czekali na swoja szanse po stalym fragmencie gry i w 64. min
sie doczekali. Po kolejnym wyrzucie z autu i zamieszaniu w polu karnym,
sytuacyjnym strzalem popisal sie napastnik Odry Dawid Czaplinski. Bohdan
Sarnawski mogl tylko wzrokiem odprowadzic pilke, ktora odbila sie od
slupka, po czym wpadla wprost w jego rece. Goscie mieli w tej sytuacji
fure szczescia.
Za chwile swoja najlepsza akcje w calym meczu przeprowadzila Lechia.
Milosz Kalahur (w przerwie zastapil kontuzjowanego Conrado) urwal sie
lewym skrzydlem i idealnie dosrodkowal na glowe Bobceka. Slowak uderzal
z najblizszej odleglosci, ale trafil prosto w bramkarza Odry Artura
Halucha. To bylo kilkadziesiat sekund jakby wyjete z innego meczu.
Wylaczajac ten fragment, na boisku dzialo sie niewiele, poza tym, ze co
chwile ktorys z zawodnikow zwijal sie z bolu. Fauli bylo co niemiara,
udanych zagran wrecz przeciwnie. W koncowce niby kilka razy zrobilo sie
goraco czy to pod jedna czy pod druga bramka, ale rezyserem tych
quasi-sytuacji byl przypadek. Nad tym spotkaniem widmo bezbramkowego
remisu krazylo wlasciwie od samego poczatku, wiec koncowy wynik nie jest
w tej sytuacji zadnym zaskoczeniem.
Zatem Lechia z jednej strony wywiozla punkt ze stadionu lidera, z
drugiej po raz kolejny zaprezentowala sie po prostu slabo. Dodajmy, ze
poza Bobcekiem debiut w gdanskim zespole zaliczyl jeszcze Australijczyk
Louis D’Arrigo, ktory pojawil sie na boisku w koncowce spotkania. Gral
jednak za krotko, aby w jakikolwiek sposob go ocenic. Za to na pochwale
z pewnoscia zasluzyl Dawid Bugaj, ktory biegal jak nakrecony przez caly
mecz i byl zdecydowanie wyrozniajaca sie postacia calego spotkania.
-Jerzy Dudek dla “Wyborczej”: PZPN idzie na dno
Cezary Kulesza podejmuje same zle decyzje – mowi Jerzy Dudek, byly
bramkarz reprezentacji Polski. – PZPN jeszcze niedawno dobrze sobie
radzil, a dzis jest w permanentnym kryzysie. Jak mozna bylo popsuc
wszystko w tak krotkim czasie?
Dariusz Wolowski: Sytuacja druzyny narodowej w kwalifikacjach do Euro
2024 jest bardzo trudna, moze nawet beznadziejna. Kto powinien zastapic
Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera? Marek Papszun, Michal
Probierz, Maciej Skorza, Adam Nawalka – nazwiska tych trenerow padaja
najczesciej. Czy moze powinien to byc kolejny szkoleniowiec z zagranicy?
Jerzy Dudek (60 meczow w kadrze): Po Santosie od trenera z zagranicy
musimy jakis czas odpoczac. Tak jak kiedys odpoczywalismy po kadencji
Leo Beenhakkera. Prezes PZPN Cezary Kulesza zatrudnil Santosa po dymisji
Czeslawa Michniewicza, zeby poprawic wizerunek kadry. I byla to bardzo
zla decyzja. Mozemy wyliczyc Portugalczykowi 100 bledow, co nie zmienia
tego, ze jego kadencja obciaza takze PZPN. To prawda, ze Santos nie
powolal do kadry zadnego debiutanta, nie wprowadzil niczego nowego, a po
kolejnych porazkach wygladal na coraz bardziej zniecheconego, jakby
praca w Polsce wyjatkowo mu sie nie podobala. Ale balagan w PZPN z
pewnoscia mu nie pomagal. Z szafy wypadaly trupy: Santos o aferze
premiowej, ktora wciaz zatruwala atmosfere w druzynie narodowej,
dowiedzial sie po porazce z Czechami w Pradze. Od dziennikarzy, a nie od
swojego pracodawcy i przelozonego. Czy to jest normalne?
Zostawmy na chwile Santosa i spojrzmy w przyszlosc…
– Wszyscy czterej kandydaci, ktorych nazwiska tu padly, maja swoje mocne
strony. Nie sadze jednak, by Adam Nawalka podjal rozmowy z prezesem
Kulesza po tym, jak brzydko zostal przez niego potraktowany poltora roku
temu – w czasie negocjacji przed barazami o mundial w Katarze. Nawalka
byl kandydatem do zastapienia Paulo Sousy [Portugalczyka zastapil
Michniewicz]. Maciej Skorza? On na pewno marzyl i marzy o prowadzeniu
kadry, ale ma prace w Japonii i trudno powiedziec, czy moze rzucic
wszystko z dnia na dzien. Zostaja nam Probierz i Papszun. Pierwszy to
trener z ogniem, ktorego brakowalo Santosowi. Ma zapal, charakter, daje
sobie rade w pracy z mlodzieza. I dobrze zna Kulesze. Najlepszym
kandydatem wydaje mi sie jednak Papszun. Jest niezalezny, ma osobowosc,
wiedze i zapal. Papszun jest moim numerem jeden. Kibice reprezentacji
tez przyjeliby jego nominacje z najwieksza nadzieja.
Padaja hasla o zrownaniu tej kadry z ziemia, pozbyciu sie starszych
pilkarzy i postawieniu na mlodych. Czy Robert Lewandowski powinien wciaz
byc kapitanem i czy w ogole powinien jeszcze byc powolywany?
– W sytuacji glebokiego kryzysu takie hasla sa nosne. Ale nierealne.
Polska bylaby pierwszym krajem swiata, ktory zastapil druzyne narodowa
zespolem mlodziezowym. Futbol nie lubi rewolucji, zmiany powinny byc
ewolucyjne. Przez wiele lat Lewandowski dzwigal odpowiedzialnosc za
kadre, byl pierwszym rozliczanym z porazek. Moze jest juz tym zmeczony?
Tak zrozumialem jego niedawny glosny wywiad. Zarzucil wtedy dzialaczom
PZPN alkoholowe libacje podczas wyjazdowych meczow reprezentacji, nazwal
propozycje premiera dotyczaca premii za mundial w Katarze “niemoralna” i
dal do zrozumienia, ze mlodzi gracze nie biora na siebie
odpowiedzialnosci za wyniki druzyny. To bylo wolanie o pomoc, proba
wstrzasniecia wszystkimi. Bez efektu. Robert powiedzial, ze Euro 2024
bedzie prawdopodobnie jego ostatnim wielkim turniejem z druzyna
narodowa. Bardzo mu zalezy na awansie. Bedzie mial wtedy 36 lat i pewnie
sie pozegna z kadra. Tylko czy my bedziemy mieli kim go zastapic?
Polska to w ogole dziwny kraj, jesli chodzi o pilke nozna. Za granica
standardy, styl gry wyznacza pierwsza reprezentacja kraju. Tymczasem u
nas ladnie, nowoczesnie, ofensywnie graja zespoly mlodziezowe, a
pierwsza, najwazniejsza druzyna ani rusz nie moze znalezc swojego stylu.
– Po meczu Holandia – Polska w Lidze Narodow w Rotterdamie 15 miesiecy
temu Louis van Gaal nie mogl sie nadziwic, z czego Polacy tak sie
ciesza. Padl remis 2:2, ale druzyna Czeslawa Michniewicza zdobyla gola w
18. minucie, a potem do konca sie tylko bronila. Dla selekcjonera
Holendrow to byl stracony czas. Stac w jedenastu za linia pilki i
przeszkadzac przeciwnikom? Tak grajac, nie zrobi sie zadnego postepu.
Tymczasem, gdy patrzymy na nasza kadre do lat 17, widzimy druzyne z
polotem, fantazja, po prostu chce sie ja ogladac. Kibic sie cieszy,
zamiast meczyc. Nawet w przegranym meczu z Niemcami 3:5 w polfinale
mistrzostw Europy mialem ogromna frajde, gdy patrzylem na techniczna,
kombinacyjna gre tych mlodych chlopakow. Ani przez moment nie wyrzekli
sie swojego stylu. Niestety pierwsza druzyna nie ociera sie nawet o te
standardy. Choc najblizej byla w czasach Adama Nawalki, a potem jeszcze
Paulo Sousy.
Jak z gory odroznic trenera czy pilkarza z charakterem od takich, ktorzy
go nie maja?
– Podam przyklad. Kiedys w Feyenoordzie zwolnili Beenhakkera po pieciu
kolejnych porazkach druzyny. Przyszedl trener mlodziezy, wiec
teoretycznie ktos o znacznie nizszej pozycji w zawodowej hierarchii.
Wzial sie za nas ostro – tak, ze szybko zdobyl szacunek. I wprowadzil
nas do pucharow, po czym odszedl. Kiedys trener Marcin Bochynek
opowiadal mi, ze mial w Gorniku Zabrze takiego pilkarza, ktory po
przebiegnieciu trzech okrazen wokol stadionu byl wyczerpany. Przy czym
badania wskazywaly, ze ma najlepsza wydolnosc w zespole. Ale psychicznie
czul zmeczenie jako pierwszy. To byly zamierzchle czasy, wiec Bochynek
wyslal tego gracza na tydzien do pracy w kopalni. Wrocil wyleczony ze
zmeczenia. Dzis oczywiscie nie da sie wyslac pilkarza do kopania wegla,
ale niektorym przydalby sie podobny wstrzas. Jeszcze glebszy wstrzas
przydalby sie jednak dzialaczom PZPN.
Jak ocenia pan osiagniecia prezesa Cezarego Kuleszy?
– Jako byly pilkarz spotykam sie i rozmawiam ze sportowcami z innych
dyscyplin – jak siatkowka czy lekkoatletyka. Do niedawna PZPN byl
zwiazkiem, ktory mial pozytywny wizerunek, radzil sobie finansowo i
organizacyjnie. Budzil nawet zazdrosc innych dyscyplin. Dzis jest
odwrotnie. Cezary Kulesza podejmuje same zle decyzje, a PZPN jest teraz
w permanentnym kryzysie. Jak mozna bylo popsuc wszystko w tak krotkim
czasie? Dlatego boje sie o nastepne posuniecia Kuleszy, bo nie widze
podstaw, by mogly byc dobre. Sytuacja druzyny narodowej jest bardzo
trudna. Trzeba podejmowac decyzje niepopularne. Tymczasem Kulesza dziala
populistycznie, a potem sie chowa, by odpowiedzialnosc w zadnym razie
nie spadla na niego. Lewandowski nie pozostawil zludzen co do prezesa i
jego kolegow, powiedzial o nich rzeczy kompromitujace. I cisza. Nikt nic
nie mowi, nic z tym nie robi, nie komentuje. Zamiatanie problemow pod
dywan przyniesie taki sam skutek jak glosna afera premiowa, o ktorej
podobno prezes Kulesza nie wiedzial. Jesli faktycznie nie wiedzial –
niedobrze, bo nie wie, co sie wokol dzieje, jesli wiedzial – niedobrze,
bo nie zalatwil sprawy. PZPN potrzebuje nie tylko trenera z charyzma,
ale tez prezesa z charyzma. Nie da sie juz udawac, ze wszystko jest cacy.
Wrocmy na koniec do polskich pilkarzy. Skad sie biora u nich ten strach
i niepewnosc? Statystyki meczu Polska – Wyspy Owcze wykazaly, ze to
amatorzy wygrali wiecej indywidualnych pojedynkow. Zawodowcy nawet nie
probowali ich podejmowac. A przeciez robia to w klubach, gdzie ich
rywale sa mocniejsi.
– Wroce do meczu w Rotterdamie, gdzie pilkarze Michniewicza niemal
wylacznie sie bronili. Utrwalali w sobie przekonanie, ze nie sa w stanie
podjac otwartej walki jeden na jednego. Bo to Holandia, ktora ma
pilkarzy lepiej wyszkolonych. OK, ale to rodzi zle nawyki. Zadajmy sobie
pytanie: dlaczego Moldawia czy Albania maja odwage grac ofensywnie z
Polska, ustawiac wysoki pressing, nie unikac indywidualnych pojedynkow z
rywalami o teoretycznie wyzszych umiejetnosciach? W Kiszyniowie
gospodarze przegrywali do przerwy 0:2 i tylko charakterem, walecznoscia
odwrocili losy meczu. Dlaczego to polscy pilkarze graja zwykle ponizej
mozliwosci i oczekiwan? To nie jest kwestia umiejetnosci albo nie tylko
umiejetnosci. To problem mentalny. Zmienic go bedzie bardzo trudno, ale
nie jest to niemozliwe.
Rozmawial Dariusz Wolowski
Na podstawie: Onet.p, wyborcza.pl, interia.pl, gazeta.pl, 90minut.pl,
pilkanozna.pl, przegladsportowy.pl, polsatsport.pl opracowal Reksio.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto