DZIEN DOBRY – TU POLSKA
GAZETA MARYNARSKA
Imienia Kpt. Ryszarda Kucika
(Rok XXII nr 194) (6687)
18 lipca 2023r.
Pogoda
wtorek, 18 lipca 21 st C
Czesciowe zachmurzenie
Opady:20%
Wilgotnosc:59%
Wiatr:31 km/h
Kursy walut
Euro 4.45
Dolar 3.97
Funt 5.19
Frank 4.61
Dzien dobry Czytelnicy 🙂 glos oddaje Kapitanowi Smerfowi 😉
Ania Iwaniuk
Witajcie zaniedbywani czytelnicy
Przepraszam ze rzadko sie odzywalem bedac na ladzie ale jak macie internet
to wiecie jaki bajzel panuje w kraju I nie ma co sie dolowac bardziej. Ja
ostatnie 2 miechy ciezko pracowalem zeby uczciwie dostac swiadectwo zdrowia
co przy mojej otylosci nie jest takie oczywiste. Ale plywanie godzinami na
kajaku po jeziorze, a potem lodka jak zaczelo wiac, zapierdalanie przy
betoniarce zadzialalo I jestem na tyle sprawny ze przeszedlem badania. Jak
tylko uzyskalem swiadectwo zdrowia moj armator zabezpieczyl w 15 godzin lot
na statek I znow jestem na oceanie. Tu jak zwykle od reki wpadlem w
sztormik I pomimo lata najpierw 2 dni nurzalo a teraz buja. Taka KARMA.
Bedac w domu ostatnio ograniczam jezdzenie autem bo starch czytac co sie
dzieje gdy drogowka zatrzyma. Normalnie gdy sie kogos zabije czy cos to
jest jeden wyrok ale gdy ma sie do czynienia z drogowka to kara jest
kulminacja czyli tyle za to tyle za to I jesli wierzyc mediom to mozna
zaplacic wiecej niz wart jest samochod. Ciekawe jak dlugo zajmie kierowcom
ze taniej bedzie przejechac drogowego psa niz sie dac skontrolowac. Jak juz
jestesmy w temacie kierowcow. Jak wiadomo brakuje chetnych na te fuche do
tego stopnia ze jakis Hindusow sciagamy odkad najlepsi Ukraincy poszli
walczyc za swoja ojczyzne. Trafilem jakis wywiad z Japoncem od ARTIFICIAL
INTELIGENCE co mnie rozbawil twierdzeniem ze wkrotce kierowcow zastapi AI.
No coz, ja rozumiem ze mozna miec takie kompy co to spelniaja te wymagania
ale w mojej wyobraznie to wymaga jednak sporo przestrzeni, jakies
kontrolowane srodowisko itd. Teraz popatrzmy na kabine ciezarowki. Albo
upal latem albo mroz zima, jak na budowie to deszcz I bloto. Czlowiek
wytrzyma ale krucha maszyna- smiem watpic. Patrzac jak padaja mi kolejne
twarde dyski I trace zmagazynowane seriale- bedzie sie dzialo, poza tym jak
takiej AI wszczepic spryt uliczny. Jesli kaze sie maszynie np spelniac
wszystkie wymagania ruchu drogowego to wielu kierowcow bedzie ja spowalniac
wymuszajac fizycznie np w korkach . Wiem jak jest bo w drodze do Gdyni znow
byl wypadek na obwodnicy I czlowiek sie wpychal na chama wiedzac ze czesci
kierowcow to wisi bo im placa za godziny a nie od tono mili. A skoro
weszlismy na temat kasy. Kochany rzad knuje zeby naleznosci finansowo
podatkowe nie umarzaly sie po 5 latach tylko byly FOREVER wiec gdyby rzad
nas opodtakowal to znajc ich poczucie humoru nowa ordynacja zadziala wstecz
I trzeba bedzie porzucic kraj I wyniesc sie gdzie indziej. Kurs dolara tez
daje bol glowy. Rok temu to bylo 5 zl a teraz jest 4. A przeciez zlotowka
tez dostaje w dupe. Niestety armatorzy nie maja najmniejszej checi zeby to
poprawic wychodzac z zalozenia ze I tak nam przeplacaja. Zawsze mnie to
wkurwialo. Jak notariusz za usluge zdziera iles procent od transakcji I
moze czasem setki tysiecy zarobic w godzine to jest OK. Jak Kapitan
dostanie 16 tysi ziela za miesiac wozac jakis zabojczy zylc , przechodzac w
kazdym niby cywilizowanym porcie inspekcje I majacym zycie gwarantujace
szybka smierc to to oburza maluczkich, Jak przydupas polityka dostaje
miliony bezzwrotnych pozyczek czy tluste pensje w tv czy banku to jest to
normalne I zasluzone. Glapinski prezes ponoc ma wieksza kaske niz szef
rezerw federalnych w usa, sekretarce placil 80 ysi za robienie loda pod
biurkiem a nam sie wypomina te marne grosze zarabiane w stresie I
ryzykowanie zycia na codzien. O kascie miliarderow nie wspomne. Jak
zatonela lodz podwodna o nazwie Tytan czy jakos tak ktora bogacze plywali
zeby ogladac Tytanika (wrak) jakos mi nie bylo zal. W koncu na glebokosci
schodzi sie dobrym batyskafem a nie badziewiem zarzadzanym przez jakiegos
Hindusa. Sami sobie zgotowali ten los. WIelu z nas wie jak wyglada zarzad
opanowany przez te nacje. Oszczednosci do punktu pekniecia. Spektakularna
katastrofa na wlasne zyczenie. No to witam znow na morzu I obiecuje pisac
wiecej jesli pani Ania to pusci.
Smerf kapitan
Dowcip
Zona do meza informatyka:
– Poznajesz czlowieka na fotografii?
– Tak
– Ok, dzisiaj o 15 odbierzesz go z przedszkola.
Chiny i Rosja reaguja na dzialania USA. Rozpoczynaja wspolne manewry
Chiny i Rosja rozpoczynaja manewry morskie na Morzu Japonskim. Piec
chinskich okretow wojennych wyruszylo w sobote na spotkanie floty
rosyjskiej. Wspolne cwiczenia “Northern/Interaction-2023” maja na celu
“ochrone bezpieczenstwa strategicznych szlakow morskich” – oswiadczylo
ministerstwo obrony w Pekinie. Eksperci, na ktorych powoluje sie chinski
portal dziennika “South China Morning Post” twierdza, ze cwiczenia sa
odpowiedzia na zaciesnianie przez USA wspolpracy
z Japonia i Korea Poludniowa, w celu
przygotowania sie na ewentualny konflikt na Tajwanie
.
Chiny i Rosja rozpoczynaja manewry morskie
Zhou Chenming, badacz z pekinskiego think tanku Yuan Wang zauwazyl, ze USA
daza do odizolowania Rosji i Chin, przy czym
wspolpracuja nie tylko z Japonia i Korea Poludniowa, ale takze z innymi
sojusznikami i partnerami w regionie Azji i Pacyfiku.
– Napiete stosunki miedzy USA a Chinami i
Rosja zblizaja do siebie Pekin i Moskwe – powiedzial Chenming. Komentator
spraw wojskowych Song Zhongping dodal, ze morskie korytarze i ciesniny, w
ktorych odbywac sie beda manewry moga byc dla Stanow Zjednoczonych
kluczowymi rejonami pozwalajacymi na zablokowanie Chinom i Rosji dostepu do
Zachodniego Pacyfiku. Czeste cwiczenia chinsko-rosyjskie “sa wiec bardzo
istotne do przegotowania sie do przelamania ewentualnych blokad” – ocenil.
Z cudzego kurnika chcial zabrac kury na niedzielny rosol. “Wlasciciela
atakowal gazem”
73-latek zostal zatrzymany tuz po tym, jak ukradl kury z jednego z
gospodarstw i uzyl gazu wobec wlasciciela. Zostal objety dozorem policyjnym
i ma zakaz zblizania sie do pokrzywdzonego i jego kurnika. W czwartek, 13
lipca kilka minut po godzinie 1 dyzurny policji w Kozienicach dostal
informacje, ze wlasciciel posesji sam zatrzymal zlodzieja kur i zamknal go
w kurniku.
– 73-letni mieszkaniec Kozienic pojechal rowerem do pobliskiej wsi, gdzie
wszedl do kurnika na jednej z posesji. Mezczyzna mial ze soba jutowy worek,
latarke i gaz obezwladniajacy. Gdy kury zaczely glosno gdakac, bedacy na
posesji wlasciciel zauwazyl zlodzieja i zamknal go w kurniku, a o wszystkim
powiadomil policje – informuje w komunikacie podkom. Ilona Tarczynska z
kozienickiej policji. – Zamkniety mezczyzna zaczal kopac w drzwi, a po
chwili wybil male okienko, przez ktore zaczal atakowac gazem wlasciciela.
Policjanci zatrzymali 73-latka. Tlumaczyl, ze kury mial przeznaczyc na
niedzielny rosol. 73-latek trafil do policyjnej celi i tego samego dnia
uslyszal zarzut kradziezy rozbojniczej. Teraz musi stawiac sie do komendy w
Kozienicach, poniewaz prokurator zastosowal wobec niego policyjny dozor
oraz poreczenie majatkowe. Dodatkowo 73-latek nie moze zblizac sie do
wlasciciela kurnika oraz jego posesji. Grozi mu do 10 lat pozbawienia
wolnosci.
Przy Wisle w Krakowie po tragicznym wypadku zaplonely dziesiatki zniczy.
“Znalem ich wszystkich”Dziesiatki zniczy zaplonelo przy Wisle w Krakowie po
tragicznej smierci czterech mlodych mezczyzn. W miejscu, w ktorym w nocy z
piatku na sobote rozbil sie samochod, pamiec zmarlych upamietnili ich
znajomi, ale tez inne osoby, poruszone tragedia. – Znalem ich wszystkich –
slyszymy od jednej z osob, ktora przyszla w okolice mostu Debnickiego, by
zapalic znicz.
W nocy z piatku na sobote w centrum Krakowa doszlo do koszmarnego wypadku.
Jadacy z duza predkoscia po alejach Trzech Wieszczow samochod nagle –
dachujac – zjechal na bulwary tuz przy moscie Debnickim
.
Pojazd zostal zmiazdzony. Zginelo czterech mlodych mezczyzn, ktorzy
poruszali sie zoltym osobowym renault. W sobotni wieczor na murku obok
schodow, gdzie jeszcze kilkanascie godzin wczesniej lezal na dachu rozbity
samochod, zaplonely dziesiatki zniczy. Niektorzy siedzieli przy nich w
ciszy, inni rozmawiali, wspominali. Czesc przyszla na chwile, by zapalic
znicz lub zostawic kwiaty, inni siedzieli na schodkach i pobliskich
lawkach, utworzylo sie kilka kolek. Co jakis czas pojawialy sie osoby –
najczesciej turysci – ktore pytaly zgromadzonych, co sie stalo. Znalem ich
wszystkich – mowil jeden z mezczyzn, ktory chwile wczesniej zapalil jeden
ze zniczy przy moscie Debnickim. O tragicznie zmarlych pytamy kolejne
osoby. – To byli nasi koledzy – slyszymy. – Za wczesnie, by o tym
rozmawiac. Nie czas na to – przyznaje jedna z pytanych przez nas kobiet. –
Nie znalismy ich, ale przynieslismy jeden znicz, zeby jakos ich upamietnic
– mowia osoby z kolejnej grupki osob zgromadzonych przy moscie. Do tragedii
doszlo w sobote o godzinie 3. Samochod marki Renault jechal ulica
Krasinskiego w kierunku mostu Debnickiego. W rejonie skrzyzowania z ul.
Zwierzyniecka wjechalo w slup sygnalizacji i dachowalo po schodach przy
moscie. Na dole, na bulwarze Czerwienskim, samochod uderzyl w murek
zaporowy. Na miejscu zginely cztery osoby z powiatu wielickiego, w wieku od
20 do 24 lat.
Do osob, ktore znaly ofiary wypadku, dotarl reporter TVN24 Jerzy Korczynski.
– Nieoficjalnie dowiedzialem sie, ze auto, w ktorym zginelo czterech
mezczyzn mialo czterysta koni mechanicznych pod maska. Wlasciciel pojazdu i
jednoczesnie jego kierowca w momencie tragedii, mial byc czestym
uczestnikiem nieformalnych wyscigow – ustalil reporter. Okolicznosci
tragedii bada policja pod nadzorem prokuratury
.
Funkcjonariusze policji na tym etapie zastrzegaja, ze nie chca informowac,
z jaka predkoscia jechalo auto. Z nagran opublikowanych przez oficjalny
profil Krakowa wynika jednak, ze pojazd poruszal sie bardzo szybko. Film –
jak napisali miejscu urzednicy – jest prezentowany “dla przestrogi i z
prosba o zachowanie bezpieczenstwa na drogach”. Na monitoringu
zarejestrowano przejazd samochodu – bedziemy analizowac te zapisy i inne
dowody w sprawie, wspolnie z bieglym z zakresu ruchu drogowego. W wypadku
nie uczestniczyl zaden inny pojazd. Bedziemy ustalac, czy na przebieg tego
zdarzenia wplynela predkosc renaulta, technika jazdy kierowcy, inni
uczestnicy ruchu badz inne ewentualne inne czynniki – powiedzial rzecznik
malopolskiej policji Sebastian Glen. “Prokurator Prokuratury Rejonowej
Krakow – Krowodrza w Krakowie w dniu 15 lipca 2023 r. wydal postanowienie o
wszczeciu sledztwa w sprawie umyslnego naruszenia zasad bezpieczenstwa w
ruchu ladowym i nieumyslnego spowodowania wypadku w dniu 15 lipca 2023 roku
w Krakowie przez kierujacego pojazdem marki Renault tj. Patryka P. Odnoszac
sie do doniesien medialnych mowiacych, ze kierowca byla inna osoba,
informujemy, iz wszystkie ustalenia wskazuja, ze to Patryk P. kierowal
wskazanym samochodem. W szczegolnosci wskazuja na to czynnosci
identyfikacyjne na miejscu zdarzenia, material fotograficzny i nagranie z
monitoringu ulicznego, na ktorym widac jak Patryk P. chwile przed wypadkiem
wsiada za kierownice swego samochodu” – napisano w komunikacie.
7 lipca rozpoczal sie remont mostu Debnickiego
,
w zwiazku z czym trasa jest zwezona, ruch odbywa sie po jednym pasie w
kazdym kierunku. Syn celebrytki Sylwii Peretti znalazl sie wsrod ofiar
smiertelnego wypadku, do jakiego doszlo w nocy z piatku na sobote przy
moscie Debnickim w Krakowie. Informacje te potwierdzil menedzer
bizneswoman. “Straszna tragedia” – napisala w mediach spolecznosciowych
Anna Kowal z Rady Spolecznej Sejmiku Wojewodztwa Malopolskiego, dzialaczka
spoleczna powiatu wielickiego, skladajac kondolencje rodzinie. W wypadku
zginely cztery osoby.
– Niestety jest to prawda – przekazal PAP menedzer celebrytki Adam
Zajkowski. Jak wyjasnil, Patryk zginal jako pasazer samochodu. – Jest to
tragedia dla Sylwii i dla nas wszystkich. Patryk nie kierowal, mial
doswiadczenie. Stracili panowanie nad samochodem. Okolicznosci tragedii
caly czas sa ustalane – wskazal i poprosil wszystkich o uszanowanie
prywatnosci rodziny w tych dniach.
W sobote poznym popoludniem na stronie malopolskiej pojawila sie informacja
w sprawie wypadku i tego, kto prowadzil auto.
“Prokurator Prokuratury Rejonowej Krakow – Krowodrza w Krakowie w dniu 15
lipca 2023 r. wydal postanowienie o wszczeciu sledztwa w sprawie umyslnego
naruszenia zasad bezpieczenstwa w ruchu ladowym i nieumyslnego spowodowania
wypadku w dniu 15 lipca 2023 roku w Krakowie przez kierujacego pojazdem
marki Renault tj. Patryka P. Odnoszac sie do doniesien medialnych
mowiacych, ze kierowca byla inna osoba, informujemy, iz wszystkie ustalenia
wskazuja, ze to Patryk P. kierowal wskazanym samochodem. W
szczegolnosci wskazuja na to czynnosci identyfikacyjne na
miejscu zdarzenia, material fotograficzny i nagranie z monitoringu
ulicznego, na ktorym widac jak Patryk P. chwile przed wypadkiem wsiada za
kierownice swego samochodu” – napisano w komunikacie.
Marika zwolniona z wiezienia. Doktor Malecki komentuje: Ziobro bardzo
sprytnie politycznie rozgrywa sytuacje
Minister ustawia dyskusje po to, zeby zhejtowac sad, zeby prowadzic swoja
gre polityczna, zerujac na tej konkretnej sprawie – powiedzial doktor
habilitowany Mikolaj Malecki. Karnista w TVN24 mowil o decyzji ministra
Zbigniewa Ziobry, na podstawie ktorej skazana za rozboj 24-letnia Marika
wyszla na wolnosc. – Zostala osadzona w zakladzie karnym na trzy lata
pozbawienia wolnosci i to byla najnizsza mozliwa kara, ktora na podstawie
Kodeksu karnego mogla zostac wymierzona za usilowanie rozboju o charakterze
chuliganskim. To sa przepisy uchwalone przez Prawo i Sprawiedliwosc w 2006
roku – przypomnial Malecki. 24-letnia Marika zostala skazana na trzy lata
wiezienia. Odsiedziala rok. W polowie lipca katolicka, skrajnie prawicowa
organizacja Ordo Iuris rozpoczela
kampanie spoleczna majaca na celu przekonanie prezydenta Andrzeja Dudy
do ulaskawienia 24-latki. “Wraz z
trzema innymi osobami, w gescie sprzeciwu wobec promowania skrajnie
lewicowych ideologii, usilowala wyszarpac kobiecie torbe w barwach ruchu
LGBT . W nastepstwie zostala oskarzona” –
pisalo Ordo Iuris.
Decyzja ministra sprawiedliwosci i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry
skazana 24-letnia Marika wyszla na
wolnosc. Prawo pozwala udzielic przerwy w karze podczas biegu postepowania
w sprawie ulaskawienia. Ziobro w sobote na konferencji prasowej nie chcial
odpowiadac na pytania o szczegoly sprawy zadawane mu przez reportera TVN24
Sebastiana Napieraja. Dziennikarze “Gazety Wyborczej” dotarli do sentencji
wyroku, z ktorego wynika, ze skazana 24-latka, razem z innym skazanym,
stosowala “przemoc w postaci szarpania, popychania i wykrecania trzeciego
palca lewej reki”. “W wyniku szarpaniny napadnieta kobieta odniosla
obrazenia takie jak since na dloni oraz skrecenie stawu paliczkowego
dalszego lewej dloni” – opisano. Malecki: sytuacja jest od samego poczatku
patologiczna
O te sytuacje i decyzje ministra sprawiedliwosci, prokuratora generalnego
Zbigniewa Ziobry pytany byl w TVN24 doktor habilitowany Mikolaj Malecki z
Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellonskiego.
– Sytuacja jest od samego poczatku patologiczna – stwierdzil. Minister
przedstawia wlasna ocene sytuacji, ale nie podaje nam opisu tej sytuacji –
powiedzial Malecki. – Bez znajomosci konkretnych faktow, bez ujawnienia
wyroku z uzasadnieniem, bez opisania, kto zrobil, co zrobil, z kim sprawca
wspoldzialal, jakie byly motywacje osoby skazanej, jak zachowywala sie
przed sadem, jak uzasadniala swoj czyn, jaka byla jej postawa po
popelnieniu czynu. Bez tych faktow nie jestesmy w stanie ocenic dokladnie
tej sytuacji – dodal.
Jego zdaniem “minister ustawia dyskusje po to, zeby zhejtowac sad, po to,
zeby prowadzic swoja gre polityczna, zerujac na tej konkretnej sprawie”. –
Jeszcze wybral taka sprawe, zeby od razu ustawic, rozemocjonowac dyskusje
znowu o prawach mniejszosci seksualnych, ktore sa w Polsce regularnie,
systemowo dyskryminowane – zauwazyl.
– To oczywiscie jest od samego poczatku sytuacja patologiczna – powtorzyl.
Karnista ocenil, ze “jeszcze bardziej patologiczne jest zwolnienie z
odbywania kary osoby skazanej przez ministra”. – Prosze zobaczyc, jak to
ustawia cala sytuacje w perspektywie wniosku o ulaskawienie, ktory czeka na
rozstrzygniecie pana prezydenta. Prezydent nie bedzie decydowal teraz o
tym, czy zwolnic z zakladu karnego te osobe, tylko bedzie decydowal o tym,
czy nie wsadzac jej ponownie do wiezienia – zwrocil uwage.
– Wiec minister Ziobro bardzo sprytnie politycznie rozgrywa cala sytuacje,
zeby zmusic de facto pana prezydenta do podjecia decyzji o ulaskawieniu –
wskazal. – No bo jak prezydent odmowi ulaskawienia, to co zrobi minister
Ziobro? Zwola kolejna konferencje i powie” zobaczcie panstwo, najpierw sad
wsadza niewinna nastolatke do wiezienia, a teraz pan prezydent wsadza ja z
powrotem do wiezienia. No wiec sytuacja jest od samego poczatku
patologiczna – skomentowal.
Dodal, ze “przepis, na podstawie ktorego minister Ziobro udzielil przerwy w
odbywaniu kary przez osobe skazana, to jest cos, co nie powinno sie zdarzyc
w ramach demokratycznego panstwa prawnego”. – Szczegolnie jezeli mamy
prokuratora generalnego, ktory moze taka decyzje podjac, scalonego z
ministrem sprawiedliwosci – podkreslil. Wiec ryzyko upolitycznienia calej
sytuacji jest oczywiscie bardzo ogromne, no i do tego wlasnie doszlo –
przekazal. – Minister sobie wybral sprawe, zeby mozna bylo ja fajnie przed
kampania wyborcza rozegrac, wracajac znowu do narracji anty-LGBT, no i cala
sprawe rozgrywa wlasnie w taki sposob, zeby przeforsowac swoj cel,
ewidentnie polityczny – ocenil Malecki.
Przyjechala z dziecmi. W kilka minut stracila wszystkie pieniadze,
bo uwierzyla, ze mozna wygrac w trzy kubki
Trzy kubki, jedna kulka. Jesli zgadniesz, pod ktorym jest kubkiem,
wygrywasz pieniadze. Teoretycznie, bo w tej grze wygrany jest tylko jeden.
I nie jest nim gracz, a zawsze oszusci. Sa swietnie zorganizowani i nie
maja skrupulow. W godzine potrafia zarobic od kilkuset do nawet kilku
tysiecy zlotych. Sa w Bieszczadach, w Zakopanem i nad morzem. “Biznes” sie
kreci, bo – mimo licznych apeli policji – chetnych do gry nie brakuje.
Policja z Leska na Podkarpaciu z problemem boryka sie od kilku lat. Osoby
oferujace turystom gre w trzy kubki pojawiaja sie w Bieszczadach z reguly w
dlugi majowy weekend. Pozniej, kiedy w tym regionie Polski sezon
turystyczny rozkreca sie na dobre, przyjezdzaja prawie w kazdy weekend, w
wakacje nawet w dni powszednie.
Mozna ich spotkac w roznych bieszczadzkich miejscowosciach turystycznych,
ale najczesciej w Solinie. Konkretnie na deptaku prowadzacym do zapory, tuz
u podnoza stacji kolejki gondolowej – w sasiedztwie dwoch najwiekszych
atrakcji turystycznych w regionie.
– Grupa liczy kilkanascie osob. Kazda z nich ma w niej okreslona role –
opowiada tvn24.pl aspirant sztabowa Katarzyna Fechner, oficer prasowa
Komendy Powiatowej Policji w Lesku. Tak zwani mieszacze, to osoby, ktore
operuja kubkami. Gracze, ktorzy wygrywaja pieniadze, sa podstawieni. Zywo
komentujac wygrana, maja zwrocic uwage przechodniow i zachecic ich do
grania.
Podstawione osoby sa tez w tlumie. Ich zadaniem takze jest zachecic do gry
jak najwieksza liczbe gapiow.
Tak zwane czujki stoja na czatach – maja informowac reszte ekipy o
zblizajacych sie policjantach oraz obserwowac tlum i pilnowac, aby nikt nie
robil graczom zdjec i nie rejestrowal przebiegu gry. Ci ludzie przyjezdzaja
do Soliny od lat. Maja swietne rozeznanie w terenie. Wiedza, gdzie nie
siega monitoring i tam sie rozstawiaja. Ostrzegani przez czujki o
zblizajacych sie funkcjonariuszach policji od razu sie rozpraszaja,
zabieraja tekturke, kubeczki i rozchodza sie w rozne strony. Latem w
Solinie jest tlum turystow, wiec momentalnie sie w nim gubia – mowi
Fechner. W tym roku pierwsze zgloszenie o oszustach oferujacych gre w trzy
kubki wplynelo do leskiej policji 24 kwietnia, kolejne 1 maja. Zgloszen
dokonuja nie tylko mieszkancy i turysci, ale takze m.in. pracownicy budek
umiejscowionych wzdluz deptaka prowadzacego na zapore w Solinie.
– Najczesciej sa to anonimowe zgloszenia poprzez numer alarmowy 112 lub
Krajowa Mape Zagrozen Bezpieczenstwa – mowi policjantka i pokazuje
interaktywna mape, na ktorej anonimowe osoby poinformowaly o “miejscu
niebezpiecznym dzialalnosci rozrywkowej” precyzujac, ze chodzi o gre w trzy
kubki.
– Na czerwono podswietlone sa miejsca, gdzie zglaszajacy widzieli graczy.
Potwierdzilismy oba te zgloszenia – informuje policjantka, wskazujac dwa
czerwone punkty na mapie. Zdarzaja sie tez przypadki, kiedy do leskiej
komendy zglaszaja sie oszukani ludzie. – Szczegolnie utkwila mi w pamieci
kobieta, ktora przyszla z malymi dziecmi. Skarzyla sie, ze stracila w grze
w trzy kubki wszystkie pieniadze i nie ma czym zaplacic za nocleg. To byla
turystka, ktora przyjechala tutaj z dziecmi na wypoczynek. Stracila okolo
1400 zlotych – opowiada Fechner. Niestety ludziom czasem odbiera rozum.
Licza na latwe pieniadze, ale to niemozliwe, by wygrac z oszustami. W tej
grze wygrany jest tylko jeden i nie jest to gracz, a oszusci – podkresla
policjantka.
Wyjasnia, ze organizatorzy procederu tak prowadza gre, aby pieniadze byly
przez caly czas w ich rekach. Nawet kiedy “na zachete” daja wygrac graczom
niewielkie kwoty, banknoty nigdy nie trafiaja do wygranych. Przywodca grupy
ma byc 65-letni letni mieszkaniec Nowego Sacza. W ubieglym roku zostal
zatrzymany przez leska policje w Solinie podczas gry w trzy kubki. Odmowil
przyjecia mandatu, policja skierowala do sadu wniosek o jego ukaranie.
– Podczas rozpytywania wprost powiedzial, ze gra od lat 70. i nadal bedzie
grac, bo to jest jego sposob na zycie – relacjonuje Fechner.
W grupie, jak mowi policjantka, jest tez zona mezczyzny, ktora udaje
grajaca, i jego syn. – Kiedy zostal przez nas zatrzymany i ukarany mandatem
powiedzial, ze nie jest oszustem, tylko artysta, a to, co robi jest sztuka,
a on poswiecil wiele czasu, aby sie tego nauczyc – relacjonuje mundurowa. I
dodaje: – Ci ludzie nie maja zadnych skrupulow i wyrzutow sumienia.
Wyciagaja od ludzi tyle pieniedzy, ile sie da. Policja karze mandatami,
oszusci straty odrabiaja w kilkadziesiat minut
Policja stara sie walczyc z procederem, ale – jak zaznacza oficer prasowa
leskiej policji – nie jest to proste, bo oszusci sa swietnie zorganizowani.
Wrazenia nie robia tez na nich kary grzywny, ktore sa w stanie odrobic w
kilkadziesiat minut.
Miecz czy nie miecz? “Jesli jest to podrobka za 250 tysiecy zlotych, to
jest to pierwszy raz, kiedy ktos zrobil Sasina w konia”
Miecz czy nie miecz, o to jest pytanie. Sprawa wartego cwierc miliona
zlotych miecza stanela na ostrzu noza. Jak twierdzi “Gazeta Wyborcza”, bron
ponoc z czasow Mieszka I podarowana przez wicepremiera i ministra aktywow
panstwowych Jacka Sasina i prezesa Enei ojcu Tadeuszowi Rydzykowi moze nie
byc oryginalna.
– Jesli profesor, znawca mowi, ze cos jest na 90 procent falsyfikatem, to w
jezyku potocznym jest na 100 procent falsyfikatem – mowi Piotr Gluchowski z
“Gazety Wyborczej”.
Przekazany na Jasnej Gorze rzekomo ponadtysiacletni miecz ma byc perla w
kolekcji powstajacego w Toruniu muzeum ojca Rydzyka Pamiec i Tozsamosc.
– Pani Berenika Ratajczak, rzeczniczka Enei, cala wine zrzuca na Fundacje
Pamiec i Tozsamosc, to znaczy pisze mi w mailu, ze miecz zostal znaleziony
przez fundacje, to ona dostarczyla ekspertyzy fachowcow, ktorych to nazwisk
niestety pani Berenika nie moze mi zdradzic, a ktore to glosily, ze miecz
jest oryginalny. I Fundacja Pamiec i Tozsamosc, pobrawszy pieniadze od
Enei, sobie ten miecz kupila – wyjasnia Gluchowski.
Dziennikarz w swoim artykule powoluje sie na opinie znanych autorytetow w
dziedzinie archeologii i czasow wczesnosredniowiecznych. Rozmawialismy z
profesorem Przemyslawem Urbanczykiem z Instytutu Archeologii UKSW i
Instytutu Archeologii i Etnologii PAN.
– Widzialem tych mieczy duzo i wiem, jak wyglada miecz z czasow Mieszka I.
Wiekszosc zostala znaleziona w grobowcach albo w wodzie i one sa tak
skorodowane, ze strach je wziac do reki, a tu wszyscy dotykaja te perelke
golymi rekami. To jest absolutny skandal, powinni dotykac go tylko i
wylacznie w rekawiczkach – zauwaza naukowiec.
Zastanawia nie tylko doskonaly stan zachowania broni z poczatkow panstwa
polskiego. Poza tym miecz mial byc zakupiony w blizej nieokreslonym polskim
antykwariacie, co zdaniem znawcow jest sprawa mocno podejrzana. Podobnych
okazow jest w Polsce co najwyzej kilkadziesiat.
– Przypominam, ze w Polsce prawo zabrania handlowania zabytkami
archeologicznymi, poza jednym wyjatkiem, kiedy mozna udowodnic, ze to bylo
w jakiejs rodzinnej kolekcji. Ale taki miecz, ktory musialby byc przez
kilkadziesiat lat w jakiejs kolekcji i nikt o nim nie slyszal… no jest to
wlasciwie niemozliwe – ocenil Urbanczyk.
Enea w sprawie miecza ucina spekulacje, a “Gazecie Wyborczej” grozi pozwem.
I zapewnia, ze ten miecz na pewno pamieta czasy Mieszka I. Enea wydala
oswiadczenie w sprawie artykulu opublikowanego na lamach “Gazety
Wyborczej”. “Eksperci, na ktorych powoluje sie redaktor Piotr Gluchowski,
ocenili obiekt na podstawie materialow dostepnych w mediach – nie
zachowujac podstawowych zasad, wynikajacych z metodologii pracy badawczej.
Oceniajac obiekt, a szczegolnie jego oryginalnosc, nalezy go zbadac,
przeprowadzajac ogledziny” – napisano w oswiadczeniu.
– Wystarcza dobre zdjecia, aby stwierdzic na 99 procent, czy to podrobka,
czy nie – wyjasnia Urbanczyk. Na zagranicznych aukcjach miecze z konca X
wieku osiagaja cene maksymalnie 35 tysiecy zlotych. Jacek Sasin
odwolal piatkowe spotkanie z
dziennikarzami w Kedzierzynie-Kozlu. Kilka dni temu w Sejmie mowil tak: –
Juz dzis was zapraszam do tego muzeum. Panstwo musi wspierac instytucje
kultury, takze spolki Skarbu Panstwa.
Muzeum Pamiec i Tozsamosc nie odpowiedzialo na nasze pytania o to, kto
sprawdzil autentycznosc miecza i jakimi ekspertyzami dysponuje.
– Jesli jest to podrobka za 250 tysiecy zlotych, to jest to pierwszy raz,
kiedy ktos zrobil Sasina w konia, a nie Sasin kogos – stwierdzil Wlodzimierz
Czarzasty z Lewicy. – PiS
rozdaje Rydzykowi miecze, a
ludzie placa za to w swoich rachunkach. Ludzie zobaczcie swoje rachunki –
powiedzial Slawomir Nitras z
Koalicji Obywatelskiej.
Zakonnicy w bialych szatach z mieczami w reku w Polsce po prostu nie
kojarza sie dobrze.
Doniesienia o eksplozjach na moscie Krymskim. Reuters: sa zabici
Rosyjska inwazja na Ukraine trwa od 509 dni. Nad ranem bylo slychac
eksplozje na moscie Krymskim laczacym okupowany Krym z Rosja – podala
agencja RBC-Ukraine. Wedlug doniesien agencji Reutera zginely dwie osoby,
jedna zostala ranna. Ukrainskie sily posunely sie o ponad kilometr w
kierunku Berdianska – poinformowal w niedziele Walerij Szerszen, rzecznik
sil obrony na kierunku taurydzkim na poludniu Ukrainy. Dodal, ze sily
Kijowa “prowadza rozpoznanie terenu z powietrza, rozminowuja obszar i
angazuja wroga w ataki ogniowe i wdrazaja srodki”. W tvn24.pl relacjonujemy
wydarzenia z i wokol Ukrainy.
Mieli przejawiac “nieakceptowalne zachowania” wobec dzieci. Na basenie omal
nie doszlo do samosadu
Cztery osoby zostaly zatrzymane po awanturze, do ktorej doszlo w sobote na
basenie miejskim w Bytomiu na Gornym Slasku. Policja dostala zgloszenie o
“niestosownym zachowaniu grupki mezczyzn w stosunku do maloletnich dzieci”.
Jak informuje, mimo zgloszenia i reakcji tlum chcial sam wymierzyc
mezczyznom – obywatelom Gruzji – kare. Doszlo do przepychanek, policja
uzyla gazu. W mediach spolecznosciowych pojawily sie nagrania, na ktorych
wsciekli i agresywni ludzie zgromadzeni przed basenem wygwizduja i krzycza
w kierunku wyprowadzanych z budynku mezczyzn. Wszystko wydarzylo sie w
sobote, 15 lipca, okolo godziny 17 na basenie miejskim w Bytomiu przy ulicy
Wroclawskiej. – Rzeczywiscie bylismy zmuszeni tam interweniowac. Dostalismy
zgloszenie o jakims niestosownym zachowaniu grupki mezczyzn w stosunku do
maloletnich – poinformowala w niedziele komisarz Anna Lenkiewicz z Komendy
Miejskiej Policji w Bytomiu. Jak przekazal w komunikacie Urzad Miejski w
Bytomiu, policjantow o sprawie poinformowali pracownicy ochrony kapieliska,
ktorzy otrzymali dwa zgloszenia: od dwoch chlopcow oraz od matki
dziewczynki korzystajacej z basenu. “Dziewczynka poinformowala matke, ze
zaczepia ja okolo 50-letni mezczyzna. To zgloszenie matka przekazala
ochronie. Chlopcy zawiadomili ochroniarzy, ze ten sam mezczyzna mial ich
zaczepiac podczas zabawy w wodzie. Ochroniarze natychmiast podjeli
interwencje. Wyprowadzili mezczyzne i jego trzech towarzyszy z basenu i
zawiadomili policje” – czytamy w komunikacie miasta. Przepychanki
na basenie. Policja uzyla gazu
Mimo szybkiej reakcji policji swiadkowie sami probowali wymierzyc kare
czterem mezczyznom w wieku od 18 do 48 lat. Policjanci na to nie pozwolili.
Doszlo do przepychanek i wyzwisk. – Tlum zareagowal emocjonalnie.
Funkcjonariusze uzyli gazu, aby zapobiec eskalacji agresji – przekazala
Lenkiewicz.
W mediach spolecznosciowych pojawily sie nagrania, na ktorych widac tlum
ludzi – mezczyzn i kobiet – zgromadzonych przed basenem. Gdy policjanci
wyprowadzaja z budynku mezczyzn, ktorzy mieli zaczepiac nieletnich,
rozlegaja sie okrzyki i gwizdy, padaja przeklenstwa, ludzie wymachuja
piesciami. Tlum sprawia wrazenie agresywnego. “Obcokrajowcy na basenie w
Bytomiu macaly male dzieci” – napisal w poscie uzytkownik, ktory
opublikowal wideo. Urzad Miejski w Bytomiu przekazal, ze zatrzymani sa
obywatelami Gruzji .
– Na jutro sa zaplanowane czynnosci z udzialem prokuratora. I to prokurator
bedzie decydowal o tym, czy i jakie zarzuty uslysza zatrzymani mezczyzni i
czy uslysza je wszyscy, jeden czy dwoch – dodala komisarz.
SPORT
Alcaraz rozlozyl dziennikarzy na lopatki. Nawet nie musial sie odzywac. “To
szalone”. Przed tym meczem myslalem, ze nie jestem gotowy, by pokonac
Novaka Djokovicia w pieciu setach i takim epickim pojedynku jak ten –
przyznal Carlos Alcaraz. Odrobil jednak lekcje, jaka byla bolesna przegrana
w polfinale Roland Garros. 20-latek zapewnil, ze jest zupelnie innym
tenisista niz nieco ponad miesiac temu. A swoja reakcja na porownanie go
przez Serba do “Wielkiej Trojki” rozbawil dziennikarzy. Gdyby dwa miesiace
temu trzeba bylo rozdzielic miedzy Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovicia
triumfy w Roland Garros i
Wimbledonie, to zapewne kazdy lub niemal kazdy wskazalby na triumf Hiszpana
na maczce i Serba na trawie. Tymczasem w Paryzu zwyciezyl 36-latek z
Balkanow, a w Londynie 20-latek z Polwyspu Iberyjskiego. Ten drugi
przyznal, ze wygranie Wimbledonu bylo jego wielkim marzeniem. Sam jednak
nie spodziewal sie, ze spelni je tak szybko. Zupelnie inny zawodnik niz
nieco ponad miesiac temu. Bolesna, ale cenna lekcja w Paryzu
Gdy bylo juz jasne, ze Djokovic i Alcaraz zmierza sie 9 czerwca w polfinale
Roland Garros, to wielu milosnikow szykowalo sie na tenisowe swieto. Trwalo
ono dwa sety, bo potem mecz
stal
sie nad wyraz jednostronny. Serb wygral 6:3, 5:7, 6:1, 6:1, a Hiszpana po
drugiej odslonie zaczely lapac mocne skurcze, ktore bardzo utrudnialy mu
poruszanie sie. Pozniej opowiadal, ze przyczyna byly napiecie i nerwy
towarzyszace mu podczas tego spotkania.
– Nie jest latwo grac przeciwko Novakowi. Legendzie naszego sportu
. Jesli ktos mowi, ze
wchodzi na kort i gra z Novakiem bez nerwow, to klamie. Mam nadzieje, ze
nastepnym razem, gdy bede sie z nim mierzyl, to bedzie inaczej. Ale nerwy
sie pojawia – zaznaczyl nieco ponad miesiac temu. I rzeczywiscie w
niedzielnym finale Wimbledonu zobaczylismy mocno ulepszona wersje 20-latka.
Tym razem to on zwyciezyl – 1:6, 7:6, 6:1, 3:6, 6:4. A zrobil to na korcie
centralnym w Londynie, na ktorym Djokovic nie przegral od 10 lat.
– Jestem teraz innym zawodnikiem niz podczas French Open. Bardzo doroslem
od tego czasu. Wiele sie wtedy nauczylem. Tamten mecz byl dla mnie lekcja.
Teraz zrobilem cos inaczej przed spotkaniem. Nieco inaczej przygotowywalem
sie mentalnie do niego. Dzieki temu lepiej niz w Paryzu radzilem sobie
teraz z presja i nerwami – podsumowal trwajacy niemal piec godzin
pojedynek. Jeden z dziennikarzy spytal Hiszpana, czy zmienil sposob
patrzenia na Serba, ktorego we Francji opisywal jako kogos lepszego od
siebie.
– Przed tym meczem myslalem, ze nie jestem w stanie pokonac Novaka. Ale po
tym epickim spotkaniu inaczej na niego patrze. Prawdopodobnie bede pamietal
ten moment przy okazji innych turniejow i w innych imprezach
wielkoszlemowych. Ze jestem gotowy, by grac przeciwko niemu piec setow,
miec dobre wymiany, dobre sety, naprawde dlugi mecz i utrzymac sie w grze
fizycznie, mentalnie, tenisowo. Moj sposob myslenia pewnie nieco sie zmieni
po tym meczu – relacjonowal mistrz US Open
2022. Hiszpan
rozbawia dwukrotnie bez slowa. “To cos, czego nigdy nie zapomne”
Dwukrotnie podczas spotkania z mediami po tym finale rozbawil wszystkich
obecnych w sali bez wypowiedzenia chocby slowa. Najpierw chodzilo o jego
zaskoczenie i duza radosc, gdy zobaczyl, ze trzech hiszpanskich
dziennikarzy ubralo kapelusz dostepny w tym roku w turniejowym Wimbledonu.
W tym roku Alcaraz czesto zakladal go przy roznych okazjach, m.in. takze w
niedziele na konferencji.
Za drugim razem chodzilo o jego reakcje na wczesniejsze slowa Djokovicia.
Jeden z przedstawicieli prasy przywolal je, mowiac, ze Serb uznal, iz mlody
Hiszpan kumuluje w sobie mocne strony z kazdego z czlonkow “Wielkiej
Trojki”. Alcaraz wowczas najpierw wzial gleboki oddech, chcac pokazac w ten
sposob, jak duzy ciezar sie z takim stwierdzeniem ciagnie, a po chwili sie
rozesmial. Szczerze mowiac, to szalone, ze Novak
tak powiedzial. Ale mam
siebie za naprawde kompletnego zawodnika. Mam na wystarczajacym poziomie
uderzenia, sile fizyczna i sile mentalna, by poradzic sobie z takimi
sytuacjami. Sam nie wiem. Prawdopodobnie ma racje, ale nie chce o tym
myslec. Zamierzam myslec o tym, ze jestem w pelni Carlosem Alcarazem, ze
tak powiem. Ale prawdopodobnie mam pewne cenne umiejetnosci, ktore mozna
dostrzec u kazdego z tych zawodnikow – ocenil.
Djokovic wygral Wimbledon siedem razy, w tym cztery poprzednie edycje.
Hiszpan dokonal tego teraz po raz pierwszy. A marzyl o tym od dawna. Moje
marzenie sie spelnilo. Zostac mistrzem Wimbledonu to cos, czego zawsze
chcialem. Nie spodziewalem sie, ze stanie sie to tak szybko – przyznal
szczerze.
Jak dodal, kluczowa z jego punktu widzenia okazala sie sila mentalna. –
Pozwolila mi pozostac w grze przez piec setow. Ciesze sie, ze sie nie
poddalem, walczylem do ostatniej pilki. Z kazdej akcji robilismy swietna
wymiane – podkresla Alcaraz. Skoro wyciagnal wnioski po Paryzu, to od razu
nasunelo sie tez pytanie, czego dowiedzial sie o sobie dzieki niedzielnemu
pojedynkowi.
– Prawdopodobnie tego, ze jestem w stanie robic rzeczy, ktore dzis
zrobilem. Przed tym meczem myslalem, ze nie jestem gotowy, by pokonac
Djokovicia w pieciu setach i takim epickim pojedynku jak ten. Pozostac w
dobrej kondycji fizycznej lub mentalnej przez prawie piec godzin
rywalizacji z legenda – wyliczal. Hiszpan nie jest poczatkowo fanem
przedstawiania jego zwyciestwa nad Djokoviciem jako wygranej bardzo waznej
dla calej grupy mlodych zawodnikow. Ale jednoczesnie sam ja tak opisuje.
– Szczerze mowiac, to zrobilem to dla siebie, nie dla calego tenisowego
pokolenia. To bylo wspaniale. Pokonac Novaka w najlepszej formie, na takim
korcie, tworzacego historie. Byc gosciem, ktory pokonal go po 10 latach bez
porazki na tym korcie, to cos niesamowitego. To cos, czego nigdy nie
zapomne. To takze swietnie dla nowej generacji, ze zobaczyla mnie
pokonujacego go. Dzieki temu pomysla, ze sami tez sa w stanie to zrobic –
zaznaczyl Alcaraz.
Nowa twarz polskich siatkarek. Lavarini tylko stal i bil im brawo. Ten
medal to dopiero poczatek. Tak, to prawda! Polskie siatkarki obronily dwie
pilki meczowe w meczu z mistrzyniami olimpijskimi, wykorzystaly jedyna po
swojej stronie i po 55 latach oczekiwan zdobyly medal imprezy rangi
swiatowej. Choc szansy na wejscie do finalu Ligi Narodow nie wykorzystaly,
to maja wyszarpany braz, tak wazny dla polskiej siatkowki. Bo cieszy, ze
ten sukces to tylko poczatek, zapowiedz tego, jak moze wygladac reszta tego
sezonu, a z nia dwa o wiele wazniejsze turnieje. Po zwycieskim bloku Stefano
Lavarini
uniosl
rece w gore, rozlozyl je i odchylil glowe, a po chwili reszta sztabu juz
sie z nim sciskala. Agnieszka Korneluk
zlozyla dlonie w
gescie niedowierzania, a w chwili, gdy dolaczyly do niej Joanna Pacak i
Julia Nowicka, juz plakala ze szczescia. Aleksandra Szczyglowska padla na
boisko wraz z Olivia Rozanski, obok nich lezala i krzyczala Magdalena
Stysiak. A reszta zawodniczek tanczyla i podskakiwala, swietujac pokonanie
3:2 (25:15, 16:25, 25:19, 18:25, 17:15) mistrzyn olimpijskich z USA i
zdobycie na ich terenie, w hali w Arlington, brazu Ligi Narodow. Polki
mogly sobie wyobrazac te chwile, snic o niej, marzyc, ale nigdy nie
wymyslilyby tak pieknego scenariusza, jak ten mecz, ale i caly sezon Ligi
Narodow, ktory maja za soba. Ze historyczny sukces, pierwszy medal na
imprezie rangi swiatowej od 55 lat, przyjdzie tak szybko po micie
zalozycielskim tej druzyny, jakim jesienia zeszlego roku staly sie domowe
mistrzostwa swiata. Tam Polki plakaly po bolesnej porazce w cwiercfinale,
teraz ich szyje ozdobily medale, ktore zdobyly ogromnym nakladem ciezkiej
pracy. Z oczu znow pociekly lzy, ale to z wielkiej radosci.
Polki uwierzyly
To byl mecz drugiej szansy na ogromny sukces. Bolaloby, gdyby skonczylo sie
jak w sobote, w polfinale, gdy Polki trafily na “Wielki Mur Chinski”,
ktorego nie dalo sie przejsc. Chinki graly o klase lepiej od nich: bronily,
blokowaly i atakowaly na kosmicznym poziomie. A zawodniczki Stefano
Lavariniego jakby zmrozilo. Nie bylo w nich takiej sily, ktora zatrzymalaby
przeciwnika i dala im wejscie do wielkiego finalu Ligi Narodow. Solidnosc w
ataku i proby przykrycia problemow w ataku zderzyly sie z brakiem blysku
liderek, ktory wycisnalby z zespolu cos wiecej, nieporadnoscia, czy
prostymi bledami na zagrywce i w bloku. Polska
kadra zarobila bolesny gong i nie
bylo watpliwosci, ze nie miala jak sie przed nim obronic. Martwil tez fakt,
ze grala bez pewnosci siebie i w stylu, ktorym nie przypominala tego samego
zespolu, ktory jeszcze kilka tygodni wczesniej zapewnil sobie zwyciestwo w
fazie zasadniczej Ligi Narodow. Wydawalo sie, ze moze Polki jeszcze nie sa
gotowe na taki sukces i glowa podpowiadala, ze przeciez juz awansem do
najlepszej czworki turnieju wiele dokonaly. Ale druzyna wciaz czula, ze ma
tu zadanie do wykonania.
Wimbledon stracil krola, zyskal krolewicza. Djokovic zyskal w oczach
kibicow. Po pierwszym secie finalu Wimbledonu wydawalo sie, ze zapowiadana
przez Novaka Djokovicia tenisowa uczta moze ograniczyc sie do przystawki.
Ale Carlos Alcaraz wlaczyl sie do gry i kibice dostali danie glowne oraz
deser. Trudno zliczyc, ile razy podrywali sie z miejsc zarowno na
trybunach, jak i na slynnym “The Hill” po popisowych akcjach. Wygral
wspierany przez wieksza czesc publicznosci Hiszpan, ale Serb tez duzo
zyskal w jej oczach. Nie ma juz krola Rogera Federera, jest krolewicz
Carlos Alcaraz. Hiszpan juz wczesniej w tegorocznej edycji Wimbledonu
“kupil” publicznosc magicznymi zagraniami, ktore dotychczas pokazywal na
kortach ziemnych i twardych. Popisem w niedzielnym finale zapracowal zas na
to, by na dluzej zagoscic w ich sercach. Pokonal siedmiokrotnego
triumfatora tej imprezy Novaka Djokovicia 1:6, 7:6, 6:1, 3:6, 6:4. Serb,
choc w ostatnich latach zdominowal rywalizacje w Londynie, to jego relacje
z tutejsza widownia bywaly nieco skomplikowane. Ale sercem wlozonym w
niedzielne zmagania oraz pozniejsza przemowa na pewno mogl zjednac sobie
troche osob. Na jednym z glownych plakatow reklamujacych turniej na
pierwszym planie znalezli sie wlasnie mierzacy sie wzrokiem Hiszpan i Serb.
O obsadzie zlozonej z lidera swiatowego rankingu oraz wicelidera marzyli
nie tylko organizatorzy, ale i kibice i marzenie to sie spelnilo. Nie tylko
trybuny kortu centralnego byly zapelnione. Rowniez na slynnym Wzgorzu
Henmana – ktore znajduje sie na terenie kompleksu i na ktorym kibice
ogladaja mecze na wielkim ekranie – pojawil sie komplet, a wlasciwie
nadkomplet. Do tego stopnia, ze caly czas byla calkiem spora kolejka, by
tam wejsc. A wszyscy, ktorzy pojawili sie tego dnia na terenie Wimbledonu,
mogli miec satysfakcje, ze zobaczyli jeden z najlepszych finalow tej
imprezy w historii.
– Tak, mam przewage doswiadczenia, bo gralem w znacznie wiekszej liczbie
finalow Wielkiego Szlema i Wimbledonu niz on. Ale on jest w swietnej
formie, jest bardzo zmotywowany, mlody i glodny. Ja tez jestem glodny, wiec
zrobmy sobie uczte – zapowiadal przed finalem majacy w dorobku 23 tytuly
wielkoszlemowe Djokovic. Poczatek meczu jednak tej uczty nie zwiastowal.
Debiutujacy w finale Wimbledonu Alcaraz w secie otwarcia byl bardzo
niepewny i czesto sie mylil. Da sie to zrozumiec – to jego trzeci wystep w
tym turnieju
,
podczas gdy jego rywal wygral siedem edycji.
Wsrod kibicow zgromadzonych na trybunach i na wzgorzu wyrazna przewage
mieli ci dopingujacy Hiszpana. Nie bylo to bardzo zaskakujace. Czesto
publicznosc wspiera zawodnika, ktory nie jest faworytem, a dodatkowo
Djokovic z kilku wzgledow nie jest jej ulubiencem.
W
pierwszym secie na wzgorzu nie bylo zbyt wielu wybuchow radosci. Cieszyla
sie za to mniejsza grupa, ktora dopingowala Serba. Ten, co prawda zaczal od
poslizgniecia, ale potem juz sie rozkrecal na korcie, na ktorym nie
przegral od 10 lat. Temperatura wsrod widzow znaczaco podniosla sie od
drugiej partii, bo rozkladajacy wczesniej bezradnie rece 20-latek
zdecydowanie podniosl poziom. Kibice niemal co chwile zrywali sie z miejsc,
zachwyceni efektownymi zagraniami. Hiszpan prezentowal magiczne sztuczki, a
Serb imponowal sila mentalna.
Ta ostatnia byla mu potrzebna po trzeciej partii, ktora nadspodziewanie
dotkliwie przegral. Gdy na koniec w zlosci uderzyl rakieta w slupek, do
ktorego przymocowana byla siatka, to na trybunach rozleglo sie krotkie
buczenie i szemranie. Wczesniej prawdziwy popis dal Alcaraz, ktory wygral
m.in. trwajacego ponad 25 minut gema przy stanie 3:1, przelamujac faworyta.
Hiszpan nakrecal sie udanymi akcjami. Publicznosc wtedy szalala, a on
wznosil w gore triumfalnie reke i patrzyl na swoj boks. Serb po dosc
dlugiej przerwie toaletowej wrocil jednak do walki
.
Zachecal publicznosc do glosniejszego dopingu, a gdy doprowadzil do piatej
partii, to poslal w kierunku trybun z satysfakcja pocalunek. Potem na
przemian na trybunach niosl sie doping dla Hiszpana i “Nole, Nole” dla
Djokovicia. Wszyscy zamarli na chwile, gdy w jednej z akcji czwartej partii
Alcaraz przewrocil sie, ale szybko odetchneli z ulga.
W decydujacej zas radosc fanow tenisisty
z
Balkanow nie trwala dlugo. Przelamany dosc szybko Serb potem juz pilnowal
swojego podania, ale nie byl w stanie odrobic straty. Jeden z jego rodakow
siedzacy na trybunach wstal i przezegnal sie przy wyniku 5:4 dla Hiszpana,
proszac niebiosa o pomoc. Alcaraz jednak zachowal nerwy na wodzy i dopial
swego, ku euforii
publicznosci.
Djokovic mial racje, gdy mowil przed finalem, ze to bedzie dla niego
najwieksze wyzwanie, jakie moze w tym momencie miec pod kazdym wzgledem –
fizycznym, mentalnym i emocjonalnym. W oczach
wimbledonskiej
publicznosci zapewne sporo zyskal – walecznoscia w czasie meczu oraz
humorem podczas pozniejszej przemowy i lzami, ktore pod koniec pojawily sie
w jego oczach.
DETEKTYW
Geniusze zbrodni znad Wisly
Anna RYCHLEWICZ
Za kierownica siedzial nagi mezczyzna. Fotel pasazera zajmowal przypiety
pasami… labedz. Z tylu i w bagazniku znajdowalo sie kilkanascie kur.
Kierowca twierdzil, ze zwierzeta podrozuja autostopem, a poniewaz on sam
nie jest wscibski, nie zadawal im pytan o cel podrozy. Z pasazerami mial
tylko jeden problem, o ktorym poinformowal kontrolujacych go
funkcjonariuszy – nioski nie chcialy zapiac pasow. Choc to tylko jeden z
wielu zartow opowiadanych w kontekscie zatargow z prawem, patrzac na poli-
cyjne kartoteki smialo mozna stwierdzic, ze w polskiej rzeczywistosci, taki
scenariusz bylby jak najbardziej prawdopodobny. 2021
Jdnym ze swiatowych geniuszy zbrodni jest Jerry Frank Townsend –
mezczyzna, ktoremu przypisano zabojstwo szesciu kobiet i brutalny gwalt.
Wszystko tylko dlatego, ze sie nie bronil, a wrecz przeciwnie – potwierdzal
udzial we wszystkich zdarzeniach. Przyznawal sie do makabrycznych
morderstw, by… nie smucic sledczych. Geniuszem nazwano go przewrotnie –
iloraz inteligencji mezczyzny wynosil 58, a jego umysl rozwiniety byl na
poziomie 8-latka. Nad Wisla miano “geniusza zbrodni” ma jednak zupelnie
inny wymiar.
HStac! To jest napad!
istoria zna wiele spekta- kularnych napadow na banki. Panuje powszech-
ne przekonanie, ze maja one tak dluga historie, jak sama banko- wosc.
Ostatnimi czasy nieco mod- niejsze staje sie jednak wysadzanie bankomatow.
Gdyby te droge obral 30-letni mieszkaniec Zdunskiej Woli, byc moze nie
wpadlby we wlasna pulapke. Mezczyzna wykorzystujac moment, kiedy w lodzkiej
placowce bankowej nie bylo klientow, wszedl do srodka i – grozac
pracownikom przed- miotem przypominajacym bron – zazadal gotowki. Wtedy
jeszcze nie zdawal sobie sprawy z tego, ze chec rabunku bedzie poczatkiem
pasma niepowodzen. Najpierw przez dluzsza chwile silowal sie z szuflada z
pieniedzmi. Kiedy po kilku minutach mogl obwie- scic sukces i triumfalnie
opuscic miejsce rabunku, okazalo sie, ze drzwi od zewnatrz zablokowal
swiadek zdarzenia. Rabus, nie poddajac sie, goraczkowo za nie szarpal.
Walka byla tak zacieta, ze w koncu wyrwal klamke, unie- mozliwiajac tym
samym ucieczke. Zrezygnowany usiadl na krzesle i grzecznie zaczekal na
przy- jazd policji. Zamiast gotowki, na pamiatke mogl zabrac wyrwany
element drzwi…
Nie wierz nigdy Nplotkom… i kobietom
apad na bank w Wolowie byl najwiekszym skokiem w historii PRL-u. Milicja
raportowala wowczas, ze odpo- wiedzialny za niego moze byc miedzynarodowy
gang, podczas gdy w rzeczywistosci staly za nim osoby niemajace nic wspol-
nego z profesjonalistami. Pomysl obrabowania banku padl podczas jednego ze
spotkan towarzyskich i poczatkowo zostal potraktowany jako zart. Kiedy
kompani doszli jednak do wniosku, ze w oddziale przechowywane sa
wynagrodze- nia dla wszystkich mieszkancow Wolowa i okolic, pomysl wydal im
sie wart uwagi. Przy wsparciu skarbnika placowki, szajka wdar- la sie do
banku i przy pomocy samochodowego podnosnika wybila dziure w stropie,
dosta- jac sie w ten sposob do skarbca. Lupem zlodziei padlo 12,5 mln zl.
Wedlug wstepnych ustalen, zlo- dzieje mieli nie wydawac tych pieniedzy
dopoki cala sprawa nie ucichnie. Milicja przez kilka tygodni nie mogla
wpasc na trop przestepcow, ale nie poddawala sie. W miescie rozpuszczono
wiec plotke, ze niebawem ma dojsc do wymiany pieniedzy, a stare bank- noty
straca waznosc. Wowczas zlodzieje, tracac grunt pod noga- mi, postanowili
wtajemniczyc w sprawe swoje zony. I to byl blad!
Jedna z nich wpadla na pomysl zniszczenia kradzionych pienie- dzy, palac
je. W ten sposob uda- lo sie pozbyc ponad pol miliona zlotych. Niedlugo
potem, zona kolejnego – mimo zakazu meza – postanowila zaplacic skradzio-
nym banknotem za nowy obrus. Kiedy ekspedientka sprawdzi- la serie i numer
banknotu, juz wiedziala z kim ma do czynie- nia. Wezwani na miejsce mili-
cjanci szybko zlamali kobiete, ktora zaczela mowic. Po wszyst- kim jej maz
przyznal, ze nie ma do niej zalu: “Wie pan, jakie sa kobiety – dlugie
wlosy, ale rozum krotki”. Byc moze sprawa
CZarna dZieSiatka
najglosniejszego skoku okresu PRL-u zakonczylaby sie zupelnie inaczej,
gdyby nie latwowiernosc zlodziei i lekka reka ich kobiet.
Zgodnie z przykazaniem
awod policjanta, beda- cy zawodem zaufania publicznego, polega
przede wszystkim na obronie naj- wazniejszych dobr obywateli. Juz w 1938
roku Komendant Glowny Policji Panstwowej wydal tak zwane “Przykazania
Policjanta”, ktorych przestrzeganie mialo umozliwic funkcjonariuszowi
najlepsze pelnienie sluzby. Jedno z przykazan glosilo: “Zyj skrom- nie,
zachowasz przez to nieza- leznosc. Nie przyjmuj zadnych podarunkow, gdyz to
zobowia- zuje. Jako policjant nie mozesz miec zobowiazan. Zycie ponad stan
jest hanba i prowadzi do nie- szczescia”. Wydawac sie moze, ze to wlasnie
tym przykazaniem kil- kadziesiat lat pozniej kierowal sie sierzant Komendy
Wojewodzkiej Policji w Lodzi, ktory – jesli juz dopuscil sie wystepku
przeciwko prawu, to bynajmniej nie z checi wzbogacenia sie. Jego lupem
padly bowiem… trzy rolki papie- ru toaletowego i gasnica. Wartosc lupu
nabiera jednak zupelnie innego znaczenia, jesli kradziez umiejscowimy w
konkretnych okolicznosciach. Funkcjonariusz dokonal kradziezy w bialy
dzien, pod okiem kamer. Najbardziej zdumiewajace jest jednak miej- sce, w
ktorym ulegl on pokusie. Papier toaletowy ukradl z budyn- ku sadu, do
ktorego przywiozl na rozprawe osadzonych.
NPolski gang Olsena
ajwiekszy skok ich zycia, stal sie ich najwiek- sza pomylka. Chcieli
ukrasc obrazy ze slynnej Kolekcji Goebbelsa warte miliony zlotych, a weszli
w posiadanie kilkudzie- sieciu falsyfikatow o lacznej war- tosci 30 tys.
zl. Historia zlodziei, ktora rozbawila samego sedziego wydajacego wyrok,
miala swoj poczatek w 2016 roku, kiedy do jednego z poznanskich kolekcjo-
nerow przybylo kilku mezczyzn podajacych sie za policjantow. Przekonani o
tym, ze na wycia- gniecie reki maja dziela wybitnych malarzy takich jak
Munch, Dali czy Malczewski, wmowili kolek- cjonerowi, ze musza zabrac
dziela sztuki w celu wykonania eksper- tyzy, poniewaz plotna te moga miec
zwiazek z pewnym prze- stepstwem. Odpowiednio przygo- towani, w bialych
rekawiczkach, wynosili obrazy, ktore mialy byc warte miliony zlotych. Kiedy
dzien po zdarzeniu, okradziony mezczy- zna zawiadomil policje, informacje o
podjetych przez funkcjonariuszy dzialaniach dotarly do “znawcow” sztuki.
Wowczas szajka ustalila wersje mowiaca o tym, ze chcieli odzyskac dobra
narodowe i zdepo- nowac je w Muzeum Narodowym. Nawet przez chwile nie
pomysleli o tym, ze moga byc posiadaczami jedynie kopii cennych obrazow. Na
fakt ten zwrocil uwage sedzia wydajacy wyrok: “Panowie oskar- zeni
zamierzali ukrasc obrazy, ktore byly wystawiane w najlep- szych muzeach
swiata. Wystarczylo spojrzec w Wikipedie, zeby zoba- czyc, ze tych obrazow
ukrasc raczej nie moga”.
To nawet nie podrobka
akich jak on nazywa sie mianem mniej lotnych rabusiow. Mezczyzna
prawdopodobnie zapatrzyl sie na starszych kolegow gustujacych w cennych
dzielach sztuki i – podobnie jak oni – mial nadzieje na szybki zysk, jednak
jego cel byl nieco bardziej przyziemny. Obiektem jego pozadania byly
iPhone’y, ktore upatrzyl sobie w jednym z salonow komor- kowych w centrum
Warszawy. W bialy dzien, uzbrojony w nozyczki, wkroczyl do sklepu
informujac zaloge, ze: “To jest napad”. Zwinnym ruchem prze- cial linki
zabezpieczajace, kto- rymi telefony byly przypiete do
stanowisk, po czym chwycil lupy i uciekl z miejsca zdarzenia. Po drodze
zgubil narzedzie zbrodni i cos, czego prawdopodobnie juz nie odzyska –
honor. Te strate byc moze wynagrodzilyby mu skra- dzione przedmioty, jednak
mlody gadzeciarz nie wiedzial o jed- nym – na ekspozycji w sklepie
znajdowaly sie… atrapy telefo- now z naklejkami symulujacymi dzialanie
ekranu. Zamiast elek- troniki wartej kilkanascie tysie- cy zlotych, lamiac
prawo wszedl on w posiadanie nic nie wartych atrap telefonow.
Adwokat Cpilnie poszukiwany
o do zasady, osoby nie- dzialajace zgodnie z lite- ra prawa, uciekaja przed
jego strozami. Historia zna jed- nak przypadki, kiedy mniejsi i wieksi
przestepcy sami zglasza- ja sie do komisariatu, a wszyst- ko to w nadziei
na lagodniejszy wyrok. Sytuacja jednak kompli- kuje sie wowczas, gdy
niczego nieswiadomy obywatel stawia sie w posterunku policji z nie- winnym
pytaniem, a w efekcie staje przed sadem jako oskarzo- ny. Swiadkami
niecodziennego zdarzenia byli funkcjonariusze z Opola Lubelskiego, ktorzy
przed komisariatem zobaczyli mezczyzne parkujacego ciagnik rolniczy.
Traktorzysta zwawym krokiem wszedl do komendy, zwracajac sie do mundurowych
z pytaniem: “Panowie, znacie jakiegos godnego zaufania adwo- kata?”. Przy
okazji wyjasnil, ze podczas zbierania malin, zasta- nawial sie wlasnie nad
pomoca prawna. Chcial zadzwonic do komisariatu, ale poniewaz nie mial przy
sobie telefonu komor- kowego, postanowil spotkac sie osobiscie z
mundurowymi. Kierowca ciagnika zapewne nie przypuszczal, ze wsparcie adwo-
kata moze okazac sie niezbedne tak szybko. Mundurowi wyczu- li od niego won
alkoholu, a po zbadaniu trzezwosci kierowcy
okazalo sie, ze ma on prawie promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Problemow rolnika na tym jednak nie koniec – na jaw wyszedl fakt braku
upraw- nien do kierowania pojazdem. Ciagnik nie mial waznych badan
technicznych ani obowiazkowego ubezpieczenia OC.
NKarty mowia…
a polskiej ziemi znany jest jako Bandziorek, ale w Hiszpanii mowia
o nim Bandido. W luksusowej willi na Costa del Sol urzadzil swoje centrum
dystrybucji nar- kotykow na cala Europe. Wedlug ustalen policji, wraz z
kompana- mi, przez 4 lata przerzucil dzie- siatki ton narkotykow, przede
wszystkim haszyszu i marihu- any. Kazdego tygodnia wysylal okolo 400 kg
trefnego towaru w kazdy zakatek Europy. Jezdzil luksusowymi limuzynami, pil
najdrozsze trunki, mieszkal w najbardziej prestizowych apar- tamentach. Byl
bossem – ot co. Powodzenie biznesu nie byloby mozliwe, gdyby nie wsparcie
dobrego ducha i cichego anio- la, ktory nadzorowal wszystko prosto z
Warszawy. Bandziorek systematycznie korzystal z uslug zaufanej wrozki,
ktora patrzac w szklana kule wypatrywala czy nad gangsterem nie zbieraja
sie ciemne chmury. Przepowiednie sie sprawdzaly, wszystko szlo dobrze. Do
czasu. Pewnego dnia Bandziorek zadzwonil do wrozki z prosba o spotkanie.
Mowil, ze ma bardzo zle przeczucia. Wrozka nie zdazyla jednak rozlozyc
kart, a Bandido juz byl w rekach poli- cjantow z Hiszpanii i polskiego
CBSP. Przeczucie go nie mylilo, ale co powiedzialyby karty?
ydaje sie, ze wraz z uplywem czasu, zlo- dzieje charakteryzuja
sie coraz bardziej bujna fantazja. Tymczasem juz w latach 90. ubieglego
stulecia nie mozna bylo odmowic im wyobraz- ni. Szerokim echem odbil sie
spektakularny wlam do jednego z sopockich sklepow odziezo- wych, ktory
cierpliwosc samego wlamywacza wystawil na ciezka probe. Po tym, gdy udalo
mu sie wylamac zamek w drzwiach, wszedl do sklepu i zaczal buszo- wac
pomiedzy wieszakami. Jak na gentelmana przystalo, upa- trzyl sobie
elegancki garni- tur, ktory od razu postanowil narzucic na siebie. Zajety
przy- mierzaniem kolejnych fantow nie zauwazyl, ze teren sklepu przeszukuja
juz policjanci. Nie majac czasu do namyslu, usta- wil sie w rzedzie z
manekinami, zgrabnie prezentujac elegancki komplet. Funkcjonariusze wie-
lokrotnie krazyli wokol sparali- zowanego strachem ” manekina”, nie
zwracajac na niego uwagi. Mijaly godziny, a on nadal stal. Zmeczony,
spocony i z silna potrzeba fizjologiczna postano- wil uciec z miejsca
zdarzenia, wybiegajac ze sklepu razem z… szyba. Wykonczony wielogo-
dzinnym udawaniem modela nie uciekl jednak daleko.
DLyczek dla kurazu
zis alkohol czesto jest nieodzownym kompa- nem napadow, rozbojow,
kradziezy. Dokladnie tak samo bylo w latach 50. Mniej prawi oby- watele,
upojeni wizja bogactwa i procentami, niczym z motyka na slonce, porywali
sie na kra- dzieze, ktore mialy odmienic ich zycie. I odmienialy, ale w
zupelnie innym sensie. Tak, jak w przypad- ku rabusiow, ktorzy napadli na
kasjera warszawskiej spoldzielni mieszkaniowej “Rekord”, z ktorej wczesniej
zostali zwolnieni. Mieli luzny plan, mieli pistolet i dwa granaty. Stres
wzial jednak gore, wiec przed akcja musieli dodac sobie nieco odwagi.
Dodali jej sobie sporo, jednoczesnie odbie- rajac calkowicie trzezwosc umy-
slu. Do ksiegowego wychodzacego z budynku spoldzielni, podbie- gli
chwiejnym krokiem, zadajac gotowki. Widzac zaciecie w oczach zamroczonych
alkoholem napast- nikow, kasjer rzucil kasetke z pie- niedzmi na ziemie.
Juz samo podniesienie jej przysporzylo wiele trudnosci ledwo trzymaja- cym
pion rabusiom. Potykajac sie o wlasne nogi ruszyli do ucieczki,
a za nimi… tlum gapiow, ktorzy zalanym w trupa zlodziejom nie dawali
wiekszych szans. I slusz- nie, bowiem po kilkuset metrach geniusze lezeli
obezwladnieni przez mieszkancow stolicy.
ZDowodzik prosze
abrali z samochodu cenne rzeczy osobiste, radio i glo- sniki. Najwyrazniej
lup ich
nie zaspokoil, poniewaz chcieli wiecej. Po powrocie na parking zorientowali
sie, ze kolo jest prze- bite, wiec bez zastanowienia zabrali sie do roboty.
W tym samym cza- sie na parking podjechala taksow- ka, z ktorej wysiadl
mezczyzna. Spokojnym krokiem podszedl do domoroslych mechanikow i spytal co
robia. Pewni swojego odpowie- dzieli, ze wlasciciel samochodu poprosil ich
o zmiane kola. Sek w tym, ze wlascicielem byl taksow- karz, ktory wlasnie
konczyl zmia- ne. Zlodzieje nie dawali jednak za wygrana i nie przestajac
majstrowac przy kole, zazadali okazania dowo- du rejestracyjnego.
Wlascicielowi, ktoremu – w przeciwienstwie do zlodziei – zabraklo
argumentow wykrecil numer alarmowy na poli- cje. Poskutkowalo. Rabusie
rozply- neli sie jak kamfora zostawiajac jednak na miejscu przestepstwa…
dwie kolezanki, ktore siedzialy w jednym z aut “na czatach”. Pech w tym, ze
zostaly one przypadkowo zastawione przez taksowke, ktora odciela im droge
ucieczki.
Byli, sa i beda. Kierowani zwykle zadza pieniadza, dopuszczali sie,
dopuszcza-
ja i dlugo jeszcze beda dopuszczac sie wystepkow przeciwko literze prawa.
Jedni powielaja klasyczne scenariusze, inni zaskakuja fanta- zja. Jedni
ciesza sie krotkotrwalym sukcesem, inni odpadaja w przed- biegach. Wszyscy
jednak zasluzyli na medal z grawerem brzmiacym “Geniusz zbrodni”.
Tylko zlamasy czytaja gazetke,a zaluja kasy (Na Smerfny Fundusz Gargamela)
STRONA INTERNETOWA: https://gazetka-gargamela.eu/
abujas12@gmail.com
http://
www.smerfnyfunduszgargamela.witryna.info/
http://www.portalmorski.pl/crewing/index.php?id=wiadomosci
http://www.maritime-security.eu/
http://MyShip.com
Jezeli chcesz sie zapisac na liste adresowa lub z niej wypisac, jak rowniez
dokuczyc Gargamelowi – MAILUJ abujas12@gmail.com
GAZETKA NIE DOSZLA: gazetka@pds.sos.pl
Dla Dobrych Wujkow Marynarzy:
(ktorzy czytajac gazetke pamietaja ze sa na swiecie chore dzieciaczki):
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
Krakow, ul. Wyslouchow 30a/43.
BNP Baribas nr 19 1750 0012 0000 0000 2068 7436
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
wplaty w EURO (przelew zagraniczny) PL72 1750 0012 0000 0000 2068 7452
(format IBAN)
wplaty w USD (przelew zagraniczny) PL22 1750 0012 0000 0000 2068 7479
(format IBAN)
wplaty w GBP (przelew zagraniczny) PL15 1750 0012 0000 0000 3002 5504
(format IBAN)
BIC(SWIFT) PPABPLPKXXX
Konieczny dopisek “MARYNARSKIE POGOTOWIE GARGAMELA”
Dla wypelniajacych PiT: Stowarzyszenie Pomocy Chorym Dzieciom LIVER,
numer KRS 0000124837:
“Wspomoz nas!”
teksty na podstawie Onet, TVN, Info Szczecin, Nadmorski, WP, Fakty
Sportowe, NATIONAL Geographic, Sport pl, Detektyw online, Poscigi pl,
Obywatele News, Szczecin Moje Miasto